4/2011 wiosna
ISSN 2082-3886
Promocja — NIESPODZIANKA! Maszyny UNII Group TANIEJ na targach AGROTECH 2011 w Kielcach! Okaż ten kupon na stoisku firmowym Agros-Wrońscy podczas targów AGROTECH 2011 w Kielcach w dniach 11-13 marca, a otrzymasz atrakcyjny rabat przy zakupie wybranych maszyn rolniczych UNII Group. Zapraszamy! Więcej informacji pod numerami telefonów 34 311 07 82 i 43 821 32 00.
Kupon rabatowy — SIATKA GRATIS! Za zakup trzech siatek New Holland Premium Infinet o długości 2800 m w prezencie dostaniesz siatkę New Holland Premium Infinet o długości 400 m. Promocja trwa od 5 do 30 marca 2011 r. w sklepach Agros-Wrońscy po okazaniu niniejszego kuponu. Promocja ważna do wyczerpania zapasów. W sprawie promocji można się kontaktować z Tomaszem Wrońskim, tel. +48 694 192 899. Zapraszamy do naszych sklepów w Strzelcach Wielkich ul. Częstochowska 3 oraz we Wróblewie ul. Wróblew 8b.
=
W NUMERZE
Wokół nas
Szanowni Państwo, Wiosna to najdłużej oczekiwana pora roku. W naszej firmie upływa pod znakiem nowości prezentowanych w dziale TECHNIKA Nasi Partnerzy Prezentują. W tym roku będę rozwijał tę rubrykę. Ponadto wiele miejsca poświęcę poradnictwu związanemu z możliwościami unijnych dofinansowań. Wraz z jednym z moich synów – Tomaszem – chcę Państwu na łamach pisma powiedzieć, w jakim kierunku zmierzamy i co zrobimy w bieżącym roku, by wyjść naprzeciw rolnikom chcącym odnieść sukces na polskiej wsi. Jako pierwsi w kraju przedstawiamy nowe urządzenia, którymi za kilkanaście dni – podczas XVII Międzynarodowych Targów Techniki Rolniczej AGROTECH w Kielcach – pochwalą się New Holland, UNIA Group oraz Kongskilde. Teraz też, na początku roku, doradzamy, jak zadbać o kombajn przed sezonem, by ograniczyć liczbę niespodzianek szczególnie przykrych w szczycie prac polowych. W Portretach niczym przez lupę popatrzymy na przemiany, jakie zaszły na polskiej wsi, na przykładzie historii pana Włodzimierza Machnika ze Smotryszewa. W niniejszym numerze przygotowaliśmy niespodziankę. Przekazujemy Państwu dwa kupony na zakupy z rabatem! Planujemy, by w każdym wydaniu „AGROS Magazynu” znalazła się podobna promocja. Na koniec w związku ze zbliżającymi się świętami wielkanocnymi przedstawiamy potrawy, jakie znajdą się na wielu stołach właśnie w tym okresie i zachęcamy Państwa także do podróży po śląskich folwarkach. Serdecznie zapraszam do lek tur y naszego magazynu.
Portrety
Technika
Wydarzenia
Doradztwo
Styl życia
Jan Wroński Prezes Zarządu Agros-Wrońscy
Wydawca: VIS Media Sp. z o.o., ul. Fabryczna 5/2, 44-109 Gliwice Biuro: ul. Opolska 22, 40-084 Katowice, www.vis-media.pl, e-mail: redakcja@vis-media.pl
Redaktor naczelny: Hubert Stępniewicz Sekretarz redakcji: Ewa Stępniewicz Koordynator projektu: Anna Kocik Zespół redakcyjny: B. Widuch, T. Falkus, A. Szatters, Z. Górska-Nieć
Robić swoje jak najlepiej 4
Mój drugi dom 6 Życie w erze maszyn 8
Ciągłe dążenie do doskonałości 10 Wielkie wejście Trzech Króli 14 Zwiastuny wiosny 18 W sieci New Holland 20
Newsy z branży 22 Gigant od kulis 24
Czym rolować? 25 W nowy sezon z odnowioną maszyną 28 O rozsądnym nawożeniu słów kilka 29 Sięgnij po unijne pieniądze! 30
Frykasy z wielkanocnego stołu 32 Folwarku skryte piękno 34
Projekt graficzny: Agata Korzeńska Skład i łamanie: Katarzyna Goczoł Zdjęcia: M. Niesłony (okładka oraz str. 3, 4, 5, 6, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 20, 24), E. Tomczak (str. 34, 35), archiwum A. Malczyk, Dyrektor Centrum Kultury „Arteria” w Ornontowicach (str. 32), archiwum Śląskiej Organizacji Turystycznej – P. Lipecki (str. 33) Na okładce: Fabryka Maszyn Rolniczych Unia-Famarol w Słupsku
WOKÓŁ NAS
Robić swoje jak najlepiej
Firma Agros-Wrońscy obchodzi właśnie kolejną rocznicę działalności. 20 lat minęło jak jeden dzień. Poprosiliśmy Pana Jana Wrońskiego, Prezesa Zarządu, aby podzielił się z nami swymi wspomnieniami, refleksjami i pomysłami na przyszłość. Okrągła rocznica zachęca do chwili namysłu. Jakie najważniejsze nauki płyną dla Pana z tego okresu? Należy robić swoje i nie oglądać się do tyłu, iść w wytyczonym kierunku i dbać o rzetelność, a to, co ma się do zrobienia – po prostu robić jak najlepiej. Niemniej jednak nasze początki nie były łatwe. Firma składała się jedynie z kilku osób. Dopiero po kilku latach mogliśmy pozwolić sobie na zatrudnienie nowych pracowników czy inwestowanie w reklamę. Na szczęście na rynku maszyn następował wówczas przełom. Dotychczasowi dystrybutorzy – wielkie firmy, tj. Agroma czy składnice WZGS – nie odnaleźli się w tamtej rzeczywistości. Wówczas powstało miejsce dla nowych, elastycznie reagujących firm. Jednak tym, co było przede wszystkim potrzebne, to odwaga, aby zdecydować się na samodzielność. Dla nas start był nieco szalony. Pracowaliśmy z żoną w Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej w Zamościu od kilkunastu lat. Praca, jak na tamte czasy, była atrakcyjna i dobrze płatna, ale ja już myślami byłem na swoim. Zastanawiałem się nad różnymi rodzajami działalności. Ostatecznie postanowiłem, że będę zajmował się tym, na czym znam się najlepiej, czyli maszynami rolniczymi. Stąd pomysł, by otworzyć składnicę maszyn rolniczych. Producenci szybko dostrzegli potencjał we współpracy z młodymi firmami, takimi jak nasza – bez wielkiego kapitału, ale za to z wielkimi chęciami. Teraz wiem, że był to mój najlepszy pomysł w życiu. Początkowo sprzedawaliśmy proste i małe maszyny, tj. pługi, brony, sadzarki, rozsiewacze, rozrzutniki obornika do ciągników typu Ursus C330, C360, MF235 czy Zetor. Wraz z rozwojem firmy wprowadzaliśmy na coraz szerszy rynek większe maszyny, takie jak kombajny ziemniaczane, przyczepy samozbierające, a od 1995 roku kombajny zbożowe i ciągniki Ursus. Po przejęciu fabryki Bizon w Płocku przez New Holland otrzymaliśmy możliwość oferowania rolnikom kombajnów i ciągników tej marki. Jan Wroński od 20 lat prowadzi firmę Agros-Wrońscy. Jest jednym z największych i najstarszych dilerów maszyn rolniczych w Polsce Południowej
4
Jakimi wartościami kieruje się Agros-Wrońscy? Podstawowe nasze wartości to: rzetelność, wiarygodność oraz
uczciwość. Uważam, że są to cechy absolutnie kluczowe w każdym biznesie. Troszczymy się o zaufanie naszego Klienta, bo chcemy, aby współpracował z nami jak najdłużej. Klient za każdym razem musi otrzymywać dowód na to, że Wroński sprzedaje dobry produkt za uczciwą cenę, a wraz ze sprzedażą daje świetny serwis i obsługę pogwarancyjną. Tylko takie postępowanie może budować lojalność i wzmacniać markę Agros-Wrońscy. Co przyniesie przyszłość? Patrzenie daleko w przód jest trudne w naszej branży. Polskie rolnictwo jest w trakcie głębokich, nie do końca sprecyzowanych przemian. W Unii Europejskiej odsetek osób czynnych zawodowo pracujących w rolnictwie sięga jedynie kilku procent. Podobne zjawisko pojawi się zapewne w Polsce. Brak rąk do pracy zwiększy zapotrzebowanie na nowoczesne maszyny o dużej wydajności, które wyznaczą kierunek inwestycji. Już teraz sprawą normalną są takie elementy wyposażenia, jak klimatyzacja, komputer pokładowy, czy sterowanie obsługą pola według systemu pozycjonowania GPS. Dziś rzadko kto kupuje kombajn, ciągnik, opryskiwacz, rozsiewacz czy inne maszyny bez nowoczesnych rozwiązań. Obecnie jednym z trendów w światowym rolnictwie jest dążenie do uproszczonej uprawy gleby. W naszym kraju też jest to już widoczne. Wiąże się to z zapotrzebowaniem na ciągniki dużej mocy, które są w stanie pracować z innym typem maszyn spełniających warunki uproszczonej uprawy. Porównując jakość wykonania i stopień zaawansowania technologicznego obecnych maszyn z tymi sprzed 20 lat, widać jednoznacznie, że wykonaliśmy olbrzymi skok. Rolnik w Polsce otrzymuje najnowocześniejszy sprzęt, jaki istnieje na świecie. Gdzie kryją się największe wyzwania dla firmy? Po pierwsze, niezbędna jest ciągła poprawa obsługi sprzedaży detalicznej, serwisowej oraz zapewnienie części zamiennych do oferowanego sprzętu. Dużo uwagi poświęcamy podnoszeniu jakości świadczonych przez nas usług. Nasi pracownicy nieustannie uczestniczą w szkoleniach serwisowych i handlowych w kraju i za granicą. Wszystko po to, aby w każdych warunkach w jak największym stopniu spełnić oczekiwania naszych odbiorców. Po drugie, musimy być jak najbliżej Klienta. Chcemy to osiągnąć poprzez rozwój sieci oddziałów firmy – w tej chwili najbliższa realizacji jest filia w Zawierciu. Naszym celem jest również zwiększenie udziału w rynku sprzedaży maszyn budowlanych i komunalnych. Zbliżenie się w tym segmencie do pozycji, jaką zajmujemy na rynku maszyn rolniczych, to dla nas wyzwanie na najbliższe lata. Jakie nowe produkty wprowadzi Agros-Wrońscy w tym roku? Stale wprowadzamy nowości w naszej ofercie, choć do tego tematu podchodzimy spokojnie. Badamy zainteresowanie naszych Klientów nowymi rozwiązaniami, a gdy widzimy wyraźny potencjał na rynku, to rozszerzamy asortyment o produkty dotychczasowych partnerów lub podpisujemy umowy handlowe z nowymi producentami. W tym roku chcemy pokazać kilka nowości. Największe
agros magazyn 4/2011
Firma Agros-Wrońscy od lat funkcjonuje według sprawdzonej, gospodarskiej recepty. Pracuje w niej cała rodzina. Jan Wroński z żoną Marią są wspierani przez dzieci. Od lewej: Justyna Hołyś, Jan i Maria Wrońscy, Marcin i Tomasz Wroński z nich pojawią się na przełomie wiosny i lata, a będą dotyczyć maszyn komunalnych. Zaprezentujemy m.in. zagęszczarki i równiarki, których do tej pory nie było w naszej ofercie. Gdzie będziemy mogli spotkać się z Agros-Wrońscy w tym roku? Tradycyjnie w marcu będziemy obecni na targach AGROTECH. Już teraz zapraszam wszystkich naszych Klientów do Kielc w dniach 11-13 marca. Zaprezentujemy tam najnowsze traktory i kombajny New Holland oraz maszyny UNII Group. Na przełomie marca i kwietnia zorganizujemy 3 pokazy maszyn polowych: na terenie Śląska, w okolicach Częstochowy oraz w okolicach Sieradza. Następnie będziemy obecni na wystawie w Kościerzynie w Łódzkiem. W tym roku mocniej zaakcentujemy naszą obecność dzięki filii Agros-Wrońscy we Wróblewie. W czerwcu zapraszamy na Opolagrę, gdzie zaprezentujemy maszyny UNII Group, oraz na wystawę w Mikołowie. W drugiej połowie roku Klienci będą mogli nas odwiedzić na targach Rolszansa w Piotrkowie Trybunalskim oraz na Dożynkach Jasnogórskich w Częstochowie – w imprezach tych uczestniczymy od początku ich istnienia. Jesień to zwykle nasza obecność podczas Dni Kapusty w Charsznicy. Następnie zorganizujemy drugą, jesienną turę pokazów polowych głównie w zakresie pługów i agregatów podrywkowych. Dokładny kalendarz wystawienniczy znajduje się na naszej stronie www.agros-wronscy.pl, choć na każde pokazy staramy się wysyłać zaproszenia. Ponadto informacje o targach i wystawach będą prezentowane na łamach „AGROS Magazynu”. Z jakimi postanowieniami noworocznymi wchodzi Pan w ten rok? Nie robię postanowień noworocznych. Po prostu staram się dobrze wykonywać swoją pracę. Wtedy postanowienia same się spełniają (uśmiech).
5
PORTRETY
Mój
drugi dom Z okresu dzieciństwa pamiętam, jak po powrocie ze szkoły rzucałem książki i biegłem buszować pomiędzy maszynami rolniczymi stojącymi na naszym podwórzu. To była najlepsza zabawa. Nie przypuszczałem, że przerodzi się w moją zawodową pasję – śmieje się Tomasz, najmłodszy syn Jana Wrońskiego. – Połączenie doświadczenia rodziców i młodzieńczej odwagi naszej trójki zdaje egzamin w zarządzaniu przedsiębiorstwem – komentuje Tomasz, reprezentant drugiego pokolenia w Agros-Wrońscy.
Tomasz Wroński – Dyrektor d/s Serwisu i Części Zamiennych Agros-Wrońscy. Jest absolwentem kierunku Technika Rolnicza i Leśna na Wydziale Inżynierii Produkcji warszawskiej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego
Na początku niewiele wskazywało drogę, jaką pójdzie Tomasz Wroński. Ukończenie częstochowskiego liceum ogólnokształcącego jeszcze nie sygnalizowało, czym będzie w przyszłości zajmować się jego absolwent. Jak sam dziś mówi – tu zadziałała raczej dziecięca fascynacja. Maszyny rolnicze od zawsze mnie interesowały, a obserwacja ich pracy była dla mnie wielką frajdą. I tak już zostało, po szkole średniej przyszedł czas na studia w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego – na Wydziale Inżynierii Produkcji. Na tym nie koniec edukacji. – Uczęszczam dalej na studia II stopnia i jednocześnie na studia podyplomowe MBA – Zarządzanie w Agrobiznesie – mówi Tomasz Wroński, Dyrektor d/s Serwisu i Części Zamiennych w firmie Agros-Wrońscy. – Te drugie podjąłem, ponieważ chciałem uzupełnić wiedzę zdobytą na moim wydziale i nauczyć się bardziej ekonomicznie patrzeć na inżynierię rolniczą. Poza tym studia to przecież przedłużenie młodości (śmiech). Czas, w którym poznaje się wielu ciekawych ludzi i zawiera przyjaźnie na całe życie – dodaje.
zaczęliśmy pracę zawodową, wprowadzono wiele innowacji – mówi Tomasz Wroński. – Nasze spojrzenie na zarządzanie i kierunki rozwoju firmy zostało pozytywnie przyjęte przez rodziców, którzy tę firmę założyli i przez wiele lat prowadzili według swoich zasad. Jak uważa, praca we własnej firmie jest znacznie cięższa niż w obcym miejscu. – Chodzi mi przede wszystkim o zaangażowanie – mówi. – Nie czuję się jak pracownik etatowy, który –mówiąc kolokwialnie – odbębnia swoje przez 8 godzin dziennie. Czuję się odpowiedzialny za jej rozwój przez cały czas. Poza tym dla mojej rodziny firma to drugi dom, ponieważ rodzice, brat, siostra, ale też dalsza rodzina spędzają tam prawie połowę swojego życia. Jubileusz firmy Przez minionych 20 lat wiele się w firmie zmieniło – oprócz właściwego wszystkim Wrońskim zaangażowania. – Myślę, że najważniejsze w życiu, aby robić to, co się lubi, a jak ma się z tego jeszcze pieniądze, to już jest naprawdę szczęście! – puentuje Tomasz Wroński.
Od teorii do praktyki Podczas studiów mógł pogłębiać i doskonalić to, co dla wielu pozostawało nieosiągalne – czyli wiedzę i umiejętności praktyczne – już wtedy bowiem pracował dorywczo w firmie rodziców. Jak sam mówi, poważna praca zaczęła się jednak po zakończeniu studiów inżynierskich – od działu serwisu i części. – Dzięki pracy, którą pisałem o firmie rodziców, postanowiłem przeprowadzić racjonalizację działania serwisu maszyn rolniczych w Agros-Wrońscy – opowiada. – Wnioski z pracy bardzo się przydały i sprawdziły. Do dziś pracuje w firmie rodziców Agros-Wrońscy, która już od 20 lat zajmuje się sprzedażą maszyn rolniczych, ich serwisem i doradztwem technicznym. Przez ten czas zmieniały się zadania – bo zmieniała się firma. – W miarę upływu czasu, kiedy stawałem się bardziej praktykiem, a mniej teoretykiem, przydzielano mi zadania dotyczące zarządzania. W tym czasie, obserwując rynek, postanowiliśmy rozszerzyć gamę sprzedawanych produktów o maszyny budowlane. Obecnie jestem odpowiedzialny za kompleksowe działania związane z tymi produktami – dodaje najmłodszy syn Jana Wrońskiego. Spojrzenie w przyszłość Już dziś Tomasz Wroński – jako Dyrektor d/s Serwisu i Części Zamiennych – spędza wiele czasu w podróżach – nie tylko w drodze na studia do Warszawy, ale też do Sieradza, gdzie spółka ma swoją filię. Można się domyślać, że na tym nie skończy, bo potrzeby rynku wymagają wielu kontaktów zagranicznych. – Od czasu, kiedy z bratem
agros magazyn 4/2011
Tomasz Wroński prywatnie: 26 lat, kawaler, kolekcjonuje stare motory, gra (jak przystało na syna Jana Wrońskiego) w piłkę nożną w klubie GLKS klasy A okręgu sieradzkiego
7
PORTRETY
Życie
w erze maszyn – Na roli miał pracować mój brat. To on poszedł do szkoły rolniczej. Ja chciałem zostać elektromechanikiem. Życie jednak napisało swój scenariusz. Ostatecznie ojcowizna przypadła mnie – opowiada Waldemar Machnik ze Smotryszewa. Ta historia pokazuje, jak przypadek może odmienić życie. – Decyzja brata zmieniła moje życie. Wyjechał na stałe za granicę. Babcia przepisała mi 13 ha ziemi gdy byłem jeszcze w szkole. Wtedy zastanawiałem się po co mi taki zawód. Dopiero gdy na wsi pojawiły się nowoczesne maszyny, które całkowicie zmieniły pracę na roli, doceniłem to czego się tam nauczyłem – opowiada Waldemar Machnik. Maszyny XXI wieku Moi dziadkowie ciężko pracowali. Gdy dziadek zmarł, babcia nie była w stanie wiele zrobić i gospodarstwo podupadło. Wtedy na wsi brakowało rąk do pracy, a nawet jeżeli były to babci nie było stać na wynajęcie pracowników. Dziś można wyposażyć się w maszyny dzięki którym jeden człowiek zbiera całe żniwa. Komfort, którego nie mieli nasi rodzice. Szkoda, że moja babcia tego nie dożyła – opowiada rolnik ze Smotryszewa. Waldemar Machnik od rodziców dostał kolejne 10 ha. Resztę kupił. Ma w tej chwili 100 ha. Gospodaruje na trudnym terenie. W okolicach Smotryszewa gleby są mozaikowe. – Kiedy przejmowałem gospodarstwo ludzie się pytali po co mi to wszystko. Mówili: człowieku to tragedia i tylko ciężka robota tu czeka. – Teren był podmokły i bez gumowców rzeczywiście nie wychodziło się z domu – wspomina Waldemar Machnik. Wraz z żoną Dorotą, modernizuje swoje gospodarstwo, remontuje stare budynki i stawia nowe. Ostatnio zainwestowali w nowoczesną chlewnię, w której będą hodować 40 macior w cyklu zamkniętym co daje 800 sztuk tucznika rocznie. – Odwiedziny w chlewni codziennie wieczorem są zwyczajem mojego synka. Konrad nie zaśnie dopóki nie nakarmi świnek. Jasne, że to zabawne, ale nie sądzę, by zdecydowało o jego życiowych wyborach. Choć marzy mi się, by kiedyś przejął gospodarstwo– mówi pan Waldemar. – Nigdy nie będziemy go do niczego zmuszać, ale prawda jest taka, że po coś to robimy. Jednym z argumentów jest przyszłość naszych dzieci. Kiedyś nie zazdrościło się życia na wsi. Pamiętam, że nie było traktora. Kosa była czymś normalnym i należało robotę wykonać nawet jeżeli w słońcu było
8
Waldemar Machnik ma 41 lat, prowadzi gospodarstwo w Smotryszewie, ma żonę Dorotę, 3-letniego syna Konrada i półtoraroczną córkę Dominikę
40 stopni Celsjusza. Nasza wieś jest inna – dodaje żona pana Waldemara. 36-letnia Dorota również porzuciła swój zawód. Skończyła Wyższą Szkołę Pedagogiczną w Częstochowie lecz nigdy nie uprawiała wyuczonego zawodu. – Jestem potrzebna mężowi. Zajmuję się domem i całą papierkową robotą. – Razem podejmujemy wszystkie decyzje, bo przecież dotyczą losów naszej rodziny. – Moja żona sama również prowadzi skup rzepaku – z dumą podkreśla Waldemar Machnik. Unijna rzeczywistość – Bez środków unijnych przemiany, jakie spowodowała mechanizacja pracy na wsi, nie byłyby tak szybkie. Unia zmobilizowała do pozyskiwania tych środków. Polscy rolnicy chcą iść do przodu. Jeżeli widzą, że jednemu się udało to sami też sięgają po unijne pieniądze. Ale nic za darmo. Unijne środki też nie są dane za nic – opowiada pan Waldemar. – Pewne rzeczy trzeba mieć wcześniej przygotowane, np. nasza chlewnia musi spełniać określone warunki, byśmy mogli starać się o dofinansowanie. To też wymusza podniesienie poziomu wyposażenia polskich gospodarstw. Nasze spełnia wymogi UE, bo postanowiliśmy się wcześniej za to wziąć – twierdzi Dorota Machnik. Na początku był ziemniak Waldemar Machnik najpierw postawił na uprawę ziemniaków. – Można powiedzieć, że się na nich dorobiłem. To jednak czasochłonna uprawa. Sporo ręcznej pracy i jak na razie nie ma możliwości pełnego zmechanizowania takich upraw. Teraz sieje głównie rzepak i większość prac wykonuję sam. No może nie do końca sam, bo mam maszyny XXI wieku (śmiech). To 3 ciągniki z New Holland: TLK80, T6020, T7030 wraz z maszynami towarzyszącymi i kombajn TC56 . Czy chciałbym jeszcze jakieś nowe maszyny? – Apetyt rośnie w miarę jedzenia – odpowiada pani Dorota. – Zawsze człowiek o czymś tam marzy i coś by chciał kupić – uśmiecha się pan Waldemar. Plany, sukces i marzenia Gospodarstwo marzeń? Moje marzenia w dużej mierze się spełniły. Teraz zależy nam, by udoskonalać to, co jest i powiększyć gospodarstwo. Recepta na sukces? Podejmować uzasadnione ryzyko. Najlepiej niezależnie rozwijać 2-3 gałęzie rolnicze, na wypadek niepowodzenia jednej. Nie można być zachowawczym, bo nic się nie osiągnie. Rozbudowuję swoje gospodarstwo od 15 lat i wiem, że tylko odważne inwestycje przynosiły największe zyski. Na razie
agros magazyn 4/2011
nie zamierzam też zmieniać profilu produkcji, choć jestem przygotowany na to, by szybko zareagować gdyby pojawiła się taka potrzeba. Obecnie zarabiam na rzepaku. Hodowla chwilowo jest nieopłacalna. Nie zamierzam jednak rezygnować z hodowli świń, bo nie wiem co będzie za kilka miesięcy. Tego nikt nie wie. Bardzo trudno przewidzieć, co będzie się opłacało. W ubiegłym roku ziemniak był sporo pod kreską, bo w najgorszym momencie kosztował 20 gr za kg a teraz kosztuje złotówkę czyli 5 razy więcej. Diler ze Strzelec Wielkich – W swoim życiu miałem już kilka traktorów: 3 Ursusy, rosyjski Władimir i Bizon. Jednak największe wrażenie zrobił na mnie ten kupiony od Wrońskich. Był to rok 2001. Pojawił się traktor 125 TM New Holland z podstawowymi maszynami. To był przełom jeśli chodzi o wielkość traktorów. Zmiana technologiczna. Kolejne maszyny również kupiłem u Jana Wrońskiego. Wyznaję zasadę, że jeżeli ktoś się sprawdził to nie eksperymentuję. Od dilera oczekuję, że doradzi mi, co wybrać z wielu ofert na rynku oraz nie zostawi mnie z problemem, gdy maszyna się zepsuje. Jan Wroński też może na mnie liczyć. Zawsze o nim pamiętam planując inwestycje – śmieje się Waldemar Machnik. Gdy w Strzelcach Wielkich powstał dział maszyn budowlanych kupiłem też koparko-ładowarkę. Białe szaleństwo – Na realizowanie pasji zawsze brakuje czasu. Jednak ze względu na dzieci staramy się wyjeżdżać i uprawiać sporty. Lubimy narty i basen. To znaczy, my jeździmy na nartach a dzieci kochają się pluskać – śmieje się pani Dorota. Małżeństwo Machników chciałoby podróżować, ale przy produkcji zwierzęcej jest to bardzo trudne, bowiem nie ma kilkumiesięcznej przerwy jak przy produkcji roślinnej. – Wierzymy jednak, że wszystko przed nami i spełnienie marzeń o podróżach to tylko kwestia czasu – puentuje Dorota Machnik.
9
TECHNIKA
NASI PARTNERZY PREZENTUJĄ
Ciągłe dążenie do doskonałości
– Na zadowoleniu Klienta opieramy filozofię firmy. Rozpoznanie jego potrzeb to podstawa działań i kluczowych decyzji – podkreśla Marian Stawiński, Dyrektor UNII-FAMAROL. Opowiada o budowie pozycji spółki wyspecjalizowanej w produkcji maszyn zielonkowych. Gdy wybuchła II wojna światowa fabryka maszyn rolniczych na terenie obecnego Słupska pracowała od 20 lat. Produkcja została przerwana. Wznowiono ją w 1946 roku. Trzy lata później na mocy zarządzenia Ministra Przemysłu i Handlu przedsiębiorstwo zostało wyodrębnione i otrzymało nazwę Słupska Fabryka Narzędzi Rolniczych. W latach 50-tych spadł popyt na ciężki sprzęt ciągnikowy. Ruszyła produkcja lekkich maszyn, m.in.: grabi konnych, bron talerzowych i przetrząsaczo-zgrabiarek. – W latach 60. asortyment rozszerzył się o maszyny do zbioru buraków cukrowych. 46 krajów na świecie było odbiorcami maszyn ze Słupska. W 1969 roku ponownie zmieniono nazwę przedsiębiorstwa na Fabrykę Maszyn Rolniczych AGROMET-FAMAROL. Asortyment był nadal powiększany. Wzrosło zatrudnienie. Kupione zostały dwie licencje: na kosiarkę rotacyjną od firmy Deutz Fahr (dwie szerokości 1,35 i 1,65) i na kombajny do zbioru buraków od firmy Kleine. – Wtedy byliśmy jedynym producentem kosiarek rotacyjnych. Popyt był ogromny. Codziennie 50 kosiarek prosto z taśmy pakowano do wagonów. – To były czasy, gdy nie było sprzętu, ale ludzie mieli pieniądze. Dziś jest na odwrót. Kosiarki te, po ulepszeniach, produkujemy do dziś. Od kombajnów odeszliśmy, choć czasem widzę jeszcze nasze Neptuny na polach – mówi Dyrektor Stawiński.
– Otwarte rynki to szansa, którą chcemy wykorzystać – mówi Marian Stawiński, Dyrektor Naczelny, od 32 lat związany z firmą Unia-Famarol
10
Krzysztof Przytarski, Dyrektor Produkcji, od 22 lat związany z firmą Unia-Famarol, wraz ze swoim zespołem pracuje nad kilkoma autorskimi maszynami z linii zielonkowej
Unia-Famarol sp. z o.o. Kolejne przekształcenie miało miejsce w 1992 roku. Z państwowego przedsiębiorstwa powstała jednoosobowa spółka Skarbu Państwa „FAMAROL SA”. Jednak przełom nastąpił w 2006 roku, kiedy firma została przejęta przez Unię Grudziądz i tym samym weszła do UNII Group. Od tego czasu produkcja koncentruje się na maszynach zielonkowych. Weszliśmy w produkcję walcowych pras stałokomorowych. – To spowodowało, że liczba naszych odbiorców szybko rosła – wspomina Dyrektor – a zakup licencji wymusił również rozwój techniczny zakładu. Pod jednym dachem Praca pod wspólną marką Unii to komfort, bo duży może więcej. – Założeniem Unii jest posiadanie pełnego spectrum maszyn rolniczych. Tak więc w Grudziądzu powstają pługi i agregaty uprawowe, w Kutnie siewniki, w Brzegu opryskiwacze i przyczepy. Brakowało tylko kosiarek i pras – wspomina Dyrektor. – UNIA Group jest bardziej znana niż Famarol. Rolnik postrzega nas jako Unię, i to jest bardzo dobre. Producenci wewnątrz Unii nie wchodzą sobie w drogę. Uzupełniamy się, a chcąc poszerzyć asortyment, dogadujemy się. Nie boję się, że w zielonce ktoś może nam zagrozić – puentuje Stawiński.
Prasy kostkujące idealne dla małych specjalistycznych gospodarstw np. stadnin koni etc. Po chwilowym zastoju ponownie wzrasta zainteresowanie tym produktem
Po 2006 roku w Słupsku powstają prasy stałokomorowe: walcowe, walcowo-łańcuchowe i łańcuchowe, oraz dwa modele pras zmiennokomorowych. Twórcami wielu tych maszyn są nasi konstruktorzy. Połączenie doświadczenia wieloletnich pracowników z młodymi ludźmi, którzy do perfekcji opanowali nowoczesne narzędzia do projektowania powoduje, że powstała m.in. nowatorska konstrukcja prasoowijarki Master. Pokażemy ją za kilka dni na targach AGROTECH w Kielcach – opowiada Krzysztof Przytarski, Dyrektor Produkcji. – Stawiamy na talenty. Nie interesuje mnie, jakie szkoły ma ukończone kandydat. Na hali sprawdzam, czy ma to coś, bo reszty go nauczymy – śmieje się pan Krzysztof. Konstruktorzy, ludzie na produkcji, doświadczony management oraz nowoczesna technologia, a obok niej prawie 100-letnie archiwum dokumentacji technicznej – to nasze mocne strony – dodaje Dyrektor Stawiński. Klient w centrum zainteresowania – Chcemy dostarczać rolnikom nowoczesne maszyny najwyższej jakości, ale za dobrą cenę. Urządzenia mają spełniać jego oczekiwania. Mniejsze niż kiedyś, dzięki unijnym dofinansowaniom, znaczenie ma cena. W walce z zagranicznymi producentami stawiamy na lepsze wyposażenie maszyn w standardzie. Za to, co u nas jest podstawowym wyposażeniem, u innych trzeba dodatkowo zapłacić. Prezentujemy swoje produkty na targach i podczas pokazów prac polowych – od wiosennej wystawy w Kielcach po jesienną w Bednarach – opowiada Dyrektor Stawiński. – Wystawa to promocja marki i miejsce na spotkania naszych konstruktorów i handlowców z rolnikami – użytkownikami naszych maszyn. Wynikiem rozmów są udoskonalenia maszyn. Sposób na konkurencje – Rolnik jest nowoczesnym biznesmenem. Zanim kupi, porównuje oferty wielu producentów. Wiemy w czym jest mocna konku-
agros magazyn 4/2011
Grupa zestawów uprawowo-siewnych PLUS to sztandarowe produkty słupskiej fabryki. Oparta jest na idei połączenia nadbudowanej konstrukcji agregatu i siewnika z mechanicznym systemem wysiewu
rencja. Podglądamy i staramy się być lepsi – opowiada Dyrektor. – Poza tym chcemy oferować rolnikom wiele modeli danej maszyny. Prasy produkujemy od 4 lat, ale paletę modeli mamy większą niż fabryki, które produkują te maszyny od 20 lat – dodaje. – Obserwujemy rynek i segmentujemy go. Gdy ktoś ma małe gospodarstwo i zbiera słomę, potrzebuje prasy łańcuchowej. Rolnikowi z hodowlą zaproponujemy prasę zmiennokomorową. Te dwie maszyny mają inny zakres możliwości. Poznajemy naszego Klienta, by wiedzieć, czego potrzebuje. Dedykujemy urządzenia konkretnym gospodarstwom. Segmentacja to kierunek, który będziemy kontynuować. Wysoka jakość za dobra cenę – Dla nas jakością jest także szybkość wprowadzanych zmian. Obserwujemy Klienta i konkurencję, by na bieżąco unowocześniać maszyny. – Dziś rolnik ma dostęp do unijnych środków. Producenci zadają sobie pytanie, gdzie pójdzie z tymi pieniędzmi? – pyta Dyrektor Stawiński. – Rolnik chce, by urządzenie było nie tylko funkcjonalne, ale i estetyczne. Podobnie jak w przemyśle samochodowym. Liczy się nawet kolor – przekonuje Dyrektor Przytarski. Farby, które stosujemy, pochodzą od najlepszych światowych producentów. Podobnie jest z innymi elementami maszyn. Nie stać nas na oszczędzanie na jakości. Szanse i zagrożenia – Mamy świadomość, że gospodarstwa będą zwiększały swój areał. W związku z tym Klienci będą mieli coraz wyższe wymagania. Już oczekują maszyn specjalistycznych i bardzo wydajnych, musimy więc dotrzymać kroku – twierdzi Dyrektor Stawiński. – Wzrastająca konkurencja firm zagranicznych i niepewność co do finansowania zakupów maszyn rolniczych po 2013 roku powodują, że każdy »
11
TECHNIKA
NASI PARTNERZY PREZENTUJĄ
W tym roku dział sprzedaży ma za zadanie sprzedać: półtora tysiąca siewników, tyle samo kosiarek oraz kilkaset agregatów uprawowo-siewnych. Od lewej: Agata Pawłow (eksport), Jolanta Zawadowicz i Ireneusz Klasa (sprzedaż krajowa), Danuta Wyrzykowska (Szef Sprzedaży), Mirosław Pająk (Pełnomocnik Zarządu odpowiedzialny za kontakty z dilerami)
poważny producent sprzętu zadaje sobie pytania, w jaki sposób obszarowe zmiany strukturalne wpłyną na preferowany profil produkcji gospodarstw rolnych oraz jaka będzie nasza sytuacja konkurencyjna po wejściu Polski do strefy Euro. Dziś nie potrafimy sobie jednoznacznie odpowiedzieć na żadne z tych pytań – rozkłada ręce Dyrektor Naczelny Unii-Famarol. Rolnictwo w Polsce to jeden z największych działów gospodarki narodowej i nikt nie zakłada, że w perspektywie dwudziestu lat przestanie istnieć – dodaje. Naszym wyzwaniem jest teraz eksport. Swoje wyroby sprzedajemy już na terenie Europy, wracamy na rynek rosyjski i coraz aktywniej współpracujemy z naszymi partnerami w Azji.
(Nie)pewna przyszłość – Konsekwentnie będziemy koncentrować się na dalszym rozwoju i unowocześnianiu maszyn z tak zwanej linii zielonkowej i proponować je w kraju, a także na rynkach zagranicznych. Nie ma powodu ani sensu, aby porzucać dotychczasowe doświadczenia i wgryzać się w inne segmenty tylko dlatego, że na przykład przeżywa się chwilową dekoniunkturę – kończy Dyrektor Naczelny. O polityce sprzedaży rozmawiamy z Danutą Wyrzykowską, Szefową Działu Sprzedaży, i Mirosławem Pająkiem, Pełnomocnikiem Zarządu, odpowiedzialnym za kontakty z dilerami.
Prasoowijarki Master umożliwiają jednoczesne zbieranie, prasowanie i owijanie bel bez kontaktu beli z ziemią, co gwarantuje wyjątkowo wysoką jakość kiszonki bez zanieczyszczeń
Pierwsza fabryka produkująca maszyny dla rolnictwa na terenie obecnego miasta Słupska powstała w 1920 roku. Rok później jej właściciel August Ventzki rozpoczął nowoczesną, jak na tamte czasy, produkcję pługów do ciągników z napędem parowym. Na zdjęciu: dzisiejszy wygląd hal produkcyjnych
Unia-Famarol sprzedaje maszyny w Polsce i za granicą. W tej chwili szukamy nowych możliwości eksportu naszej produkcji. Główne kierunki sprzedaży eksportowej to m.in. Francja, Niemcy, Rosja, a także Korea, Kuba i inne kraje pozaeuropejskie. Jako ciekawostkę podam fakt, że maszyny na kraj i na eksport powstają na tej samej linii produkcyjnej i są identyczne. Różnią się tylko sposobem opakowania, bo trzeba uwzględniać nieraz kilkutygodniową podróż do odbiorcy. Najczęściej eksportowane maszyny to kosiarki, prasy kostkujące i prasy zwijające. Uczestniczymy również w kilku zagranicznych imprezach targowych m.in. w Hanowerze i Paryżu – opowiada Szefowa Sprzedaży. Sprzedaż krajowa maszyn ze Słupska realizowana jest poprzez sieć dilerów. – Diler jest blisko rolnika i dokładnie wie, czego on potrzebuje. Taki model sprzedaży sprawdza się. Naszych dilerów wspomagamy w promocji marki. Wspólnie prezentujemy się na targach i podczas pokazów prac polowych. Rocznie angażujemy się w kilkadziesiąt takich przedsięwzięć. Absolutnym liderem jest firma Agros-Wrońscy ze Strzelec Wielkich. Już dawno zrozumieli, że należy się promować i wiele robią, by dotrzeć do rolników z ofertą. W tej chwili są w ścisłej czołówce najlepiej sprzedających dilerów w Polsce – opowiada Szefowa Sprzedaży. – To diler dociera do rolnika z naszą ofertą, ale także z serwisem, który jest naszą mocną stroną – dodaje Mirosław Pająk. – Nasze maszyny są solidne, dlatego napraw jest stosunkowo niewiele. Wynikają głównie z nieprawidłowej eksploatacji. Nie zmienia to faktu, że w szczycie prac polowych maszyna musi być naprawiona natychmiast, obojętnie w jakiej części Polski się znajduje. Nasi serwisanci to fachowcy. Gdy nie zajmują się awariami, szkolą serwisantów dilerów – opowiada Pełnomocnik Zarządu. Serwisanci pełnią jeszcze jedną, ważną rolę. Zbierają informacje i oceny od rolników z całego kraju. – Na tej podstawie również dokonujemy zmian w naszych produktach. Serwisanci zdają nam raporty w każdy poniedziałek – uśmiecha się Mirosław Pająk.
agros magazyn 4/2011
Dr inż. Adam Strużyk, Zakład Maszyn Rolniczych i Leśnych, Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie Okiem eksperta Ukierunkowanie produkcji w jednym segmencie rynku pozwala dobrze poznać jego specyfikę oraz potrzeby odbiorców. Udoskonalanie sprawdzonych konstrukcji, znana jakość wykonania i pracy maszyn upewnia rolników w wyborze marki. Firma jest również łatwiej utożsamiana z nowymi produktami. W technologii produkcji zielonek właściw y dobór maszyn pozwala uzyskać wysokiej jakości produkt przy możliwie najniższych kosztach. Nie powinien jednak być to wybór przypadkowy. Musi uwzględnić zarówno potrzeby gospodarstwa, jak i możliwość wykorzystania wcześniej już nabytych maszyn. Możliwość zastosowania w technologii maszyn zespolonych (zestawów kosiarek, praso-owijarek) zwiększa wydajność zabiegu i zmniejsza zużycie paliwa. Dzięki użyciu kosiarek rotacyjnych dolno– i górnonapędowych można szybko ściąć rośliny. Przy czym pierwsze z nich pozwalają pracować z większą prędkością, mogą mieć większą szerokość roboczą i mniejsze zapotrzebowanie na moc, jednak są bardziej wrażliwe na nierówności terenu. Natomiast kosiarki górnonapędowe są częściej polecane do mniejszych gospodarstw. Ponadto kondycjonery pokosów, w które mogą być wyposażone kosiarki rotacyjne, pozwalają zmniejszyć liczbę zabiegów przetrząsania i skrócić czas dosuszania zielonki. Dobór prasy powinien być uzależniony od wymagań stawianych produktowi końcowemu (np. kiszonce). W mniejszych gospodarstwach specjalistycznych dobrze funkcję tę spełniają tradycyjne prasy wysokiego stopnia zgniotu. Tam, gdzie przygotowuje się kiszonki w belach cylindrycznych – prasy zmiennokomorowe. Natomiast w gospodarstwach o szerokim profilu produkcji uniwersalnym rozwiązaniem jest użycie pras stałokomorowych. Obecnie wiele modeli pras zwijających jest wyposażonych także w zespoły, które poprawiają jakość przygotowywanej kiszonki.
13
TECHNIKA
NASI PARTNERZY PREZENTUJĄ
Wielkie wejście Trzech Króli
Technologiczny postęp firmy New Holland to standard, do którego zostaliśmy dawno już przyzwyczajeni. Wejście nowych modeli traktorów T8, T9 oraz unowocześnienie popularnego T7 to kontynuacja „królowania” marki wśród innowacyjnych rozwiązań światowego rolnictwa. Czym tym razem zaskakuje New Holland?
Nowa seria ciągników T7 została wyposażona w silnik NEF SCR o ogromnej pojemności – 6,7 l, który pozwala na zmniejszenie zużycia paliwa nawet o 10%
Rok 2011 stawia przed producentami sprzętu rolniczego nowe wyzwania. Jednym z nich są bardzo rygorystyczne normy emisji Tier4A. Spełnienie nowej normy emisji spalin będzie jednym z największych zadań dla producentów maszyn rolniczych. Misja – niska emisja Działania Unii Europejskiej zmierzające do ograniczenia emisji szkodliwych czynników do atmosfery spowodowały, że firma New Holland stanęła na czele producentów sprzętu dla rolnictwa, którzy duży nacisk kładą na ochronę środowiska. – Jak to wygląda, najlepiej zobrazuje takie porównanie: normy Tier4A przewidują, iż ciągniki dostarczane od 2011 r. wytworzą w ciągu 100 dni pracy takie same emisje, jak ciągnik spełniający normy Tier1 w roku 1996 w ciągu zaledwie jednego dnia. A to prawdziwa rewolucja – wyjaśnia Tomasz Kozieł, Szef Marketingu New Holland Polska. Dowodów nie trzeba szukać daleko. Unowocześniony T7, całkiem nowy T8 oraz ogromne osiągnięcie – nowy T9 z „europejską” konstrukcją to co najmniej trzy powody, dla których New Holland stał się prekursorem innowacyjnych zastosowań nowoczesnej ekologii. Drodzy czytelnicy, TRZEJ KRÓLOWIE NADCHODZĄ… Król efektywności Traktor T7 wielokrotnie był zdobywcą tytułu „ciągnika roku”. – To prawdziwy władca w swej klasie – mówi Marcin Wroński, Dyrektor Zarządzający Agros-Wrońscy. Liczne wyróżnienia i nagrody dodatkowo zmotywowały inżynierów z fabryki New Holland do unowocześnienia konstrukcji. Wprowadzono jeszcze doskonalsze rozwiązania, aby wyprodukować traktor, który można opisać
agros magazyn 4/2011
w trzech słowach – efektywny, produktywny, elastyczny – jak na prawdziwego króla technologii przystało. Nowy silnik ciągnika T7 został zaprojektowany wspólnie z koncernem Fiat Powertrain Technologies. Ta współpraca pozwoliła na opracowanie technologii produkcji silników o mniejszej emisji substancji szkodliwych, co umożliwia gamie T7 spełnienie wymogów normy Tier 4A. – To nie koniec udoskonaleń. Udało się zwiększyć osiągi silnika, co w rezultacie dało wiodący w swojej klasie stosunek mocy do masy rzędu 28,3 KM/kg. Równocześnie przepływ hydrauliczny osiąga imponującą wartość 140 l/min – przekonuje Marcin Wroński. Funkcja zarządzania mocą silnika EHP EPM zapewnia osiąganie przez silnik maksymalnej mocy wyłącznie wtedy, gdy zachodzi taka potrzeba. Ciągłe dostosowywanie mocy silnika do warunków roboczych przekłada się na doskonałą wydajność. Ciągniki nowej serii T7 o mocy znamionowej od 125KM zostały wyposażone w bezstopniową przekładnię Auto Command. To prawdziwe rolnicze monstrum można wyposażyć w opony 650/65/R42. T7 posiada sprawdzone ergonomiczne elementy sterownicze z wielokrotnie nagradzanym podłokietnikiem SideWinder II (opisanym w jesiennym wydaniu „AGROS Magazynu”) oraz wielofunkcyjną dźwignią CommandGrip w połączeniu z wysokiej jakości kabiną o niskim poziomie hałasu. T7 może także wykonać skręt o rewelacyjnym promieniu dzięki opcji osi przedniej SuperSteer. Aby zapewnić optymalną zwrotność oraz imponujący udźwig podnośnika, opracowano nowy zaczep przedni odpowiedni do modelu SuperSteer. Dopracowano także stabilność maszyny i zwiększono widoczność narzędzi zamontowanych z przodu, co dało rezultat w postaci precyzyjnej pracy bez utraty zwrotności. – Traktory serii T7 mogą zostać wyposażone w zintegrowany system »
15
TECHNIKA
NASI PARTNERZY PREZENTUJĄ
W nowej serii T8 producent oferuje do sześciu zdalnych zaworów hydraulicznych. Standardowy przepływ sięga 161 l/min. Gdy połączymy go z opcjonalnym systemem MegaFlow, możliwe staje się uzyskanie łącznej wartości 274 l/min
automatycznego naprowadzania IntellSteer. T7 to jeszcze bardziej wszechstronny traktor w królewskiej rodzinie maszyn rolniczych New Holland – podsumowuje Dyrektor Zarządzający Agros-Wrońscy. Król mocy – T8 to nowa definicja mocy. Zawiera w sobie bogate doświadczenia firmy New Holland, na której reputację zapracowały takie legendarnie innowacyjne umysły, jak Abe Zimmerman, Alexandre Braud, Henry Ford, Leon Clays czy Giovanni Angeli – opowiada Wroński. Kompaktowy, długi rozstaw osi świetnie sprawdza się w przypadku narzędzi zamontowanych na zaczepie przednim. To zapewnia idealną równowagę, gdyż koła przednie znaj-
dują się blisko samego, całkowicie zintegrowanego odlewanego zaczepu. Dwa zdalne złącza są dostępne również do zastosowań hydraulicznych. – Systemem można w bardzo łatwy sposób operować za pomocą intuicyjnej dźwigni drążkowej typu „joystick”. Rolnicy, którzy kupowali u nas traktory New Holland, chwalą sobie to rozwiązanie – opowiada Marcin Wroński. „Joystick” jest zamontowany na podłokietniku SideWinder II. Podobnie jak w T7 kabina tego traktora jest bardzo cicha. Poziom hałasu wynosi jedynie 68 db(A). Poza tym kabina ta, ze względu na swoją konstrukcję, zapewnia bardzo dobrą widoczność. Warto dodać, że seria traktorów T8, podobnie jak gama modelu T7, może być fabrycznie wyposażona w zintegrowany system automatycznego naprowadzania IntelliSteer.
Traktor T8 to maszyna „naszpikowana” elektroniką. Kierowca siedzi przed kolorowym ekranem dotykowym IntelliView III. Rozwiązanie to daje możliwość szybkiej modyfikacji parametrów roboczych
Seria T9 jest również idealnym towarzyszem „okrętu f lagowego” firmy New Holland, czyli kombajnów konwencjonalnych i rotorowych, jak również sieczkarni samobieżnych FR
Najważniejszym atutem T8 są ich silniki, które dzięki funkcji zarządzania mocą (EPM) posiadają moment obrotowy większy o 47% i są połączone z wytrzymałą przekładnią napędową powershift Ultra Command. Rozwiązania te pozwoliły na osiągnięcie mocy 389 KM. – Model T8 jest ciągnikiem o największej mocy w swojej klasie, oferując dodatkowo całkowicie zautomatyzowaną przekładnię napędową. Traktory T8 to prawdziwe cuda techniki na kołach – dostępne są z zaawansowaną automatyczną zmianą biegów sterowaną za pomocą modułu CommandGrip z funkcją zarządzania prędkością względem podłoża – przekonuje Dyrektor Zarządzający Agros-Wrońscy.
Podłokietnik SideWinder II – wszystko pod ręką, w polskim menu. Firma New Holland jest głównym partnerem Agros-Wrońscy
agros magazyn 4/2011
Król masy Ogromnym osiągnięciem marki NH jest nowa seria T9 z „europejską” konstrukcją zaprojektowaną w taki sposób, by uczynić ten model idealnym olbrzymem. Ten traktor o największej mocy sięgającej maks. 699 KM z systemem EPM jest dostępny w dwóch wersjach: z ramą standardową i ramą przystosowaną do ciężkich prac. – Pierwsza, 36-calowa rama została opracowana z myślą o producentach plonów, wykonujących skręty na wąskich uwrociach. Sprawdza się równie dobrze w dużych gospodarstwach o profilu produkcji mlecznej, jak i w gospodarstwach, w których często używa się ciągnika do transportu drogowego – dzięki silnikom generującym moc maks. 557 KM z systemem EPM. Model z ramą przystosowaną do ciężkich prac jest ciągnikiem z napędem na cztery koła o największej mocy na rynku i świetnie nadaje się do gospodarstw o profilu produkcji zbożowej – opowiada Marcin Wroński. Ponadto dzięki swoim oponom przyjaznym dla gleby seria T9 oferuje znaczną korzyść przy pracach rolnych w postaci zmniejszenia ubicia i uszkodzenia gleby. – W tej serii wykorzystane zostało całe doświadczenie New Holland w produkcji ciągników, które są jeszcze bardziej wygodne i łatwe w obsłudze przy zachowaniu podstawowych wymagań wobec tej maszyny. Debiut nowych ciągników New Holland jest bez wątpienia wydarzeniem na europejskim rynku maszyn rolniczych. Połączenie innowacyjnego podejścia inżynierów z dbałością o środowisko sprawia, że oferta nowych modeli T7, T8, T9 to spełnienie marzeń o nowoczesnym i bezpiecznym rolnictwie. Marka NH staje się więc synonimem nowoczesnej wizji technologicznej sprzętu rolniczego, a błękit jej traktorów symbolizuje spokój i trwałość – Czyż nie jest to piękna symbolika? – pyta Dyrektor.
17
TECHNIKA
NASI PARTNERZY PREZENTUJĄ
Zwiastuny wiosny
Określenie to pasuje do rozsiewaczy nawozów i sadzarek ziemniaków firmy Agromet Brzeg należący do UNII Group – największego producenta maszyn rolniczych w Europie Środkowej. Fachowcy nazywają je zwiastunami wiosny, bowiem jako pierwsze po zimie wyjeżdżają na pola. Wraz z nadejściem wiosny rolnicy rozpoczną pierwsze lustracje pól połączone z oceną stanu upraw. To podstawa właściwego zaplanowania nawożenia. Rozsiewacze nawozu z Agrometu dedykowane są największym gospodarstwom. Rozsiewanie czas zacząć Agromet Brzeg produkuje rozsiewacze nawozów MX Premium i MXL. To rekordziści w możliwościach załadunku nawozu. Wersja MX dysponuje zbiornikami o pojemnościach od 850 do 1.600 i 3.000 l. Bardziej rozbudowana jest wersja MXL wyposażona w cztery rodzaje zbiorników o pojemnościach 1.200, 1.600, 2.100 i 3.000 l.
MX Premium posiada mechaniczny system dozowania nawozów, a co ważne dla użytkowników – elementy mające bezpośredni kontakt z nawozem wykonane są ze stali nierdzewnej. Szczeliny dozujące zamykane są hydraulicznie. – Rozsiewacze MXL są szczególnie godne polecenia, ponieważ są wyposażone w komputery umożliwiające dawkowanie nawozów na hektar, a większe pojemności zbiorników pozwalają na dłuższą pracę – mówi Piotr Stanek, Szef Sprzedaży Wyrobów z Brzegu. Producent tego rozsiewacza ponadto zastosował rozkładaną na stelażu plandekę, by zabezpieczyć się przed zmianami pogody. W obu wersjach rozsiewaczy znajdują się wskaźniki pochylenia
Szerokość robocza MX-ów w zależności od pojemności wynosi od 10 do 24 m, dla zbiornika 1600, dla rozsiewacza z prawie dwa razy większym zasypem jest to od 12 do 36 m. Największy rozsiewacz zawieszany z grupy MX Premium wymaga ciągnika o mocy 180 KM, mniejszy zadowala się pracą na 100-konnym traktorze
Pojemność zbiornika ziemniaków wynosi około 400 kg, co umożliwia współpracę z ciągnikami powyżej 50 KM. Z mniejszymi ciągnikami zbiornik należy napełnić tylko częściowo. Rozstaw sadzenia można ustawić na 62,5, 65, 70 i 75 cm. Sadzeniaki powinny być sortowane na trakcje 30÷45 mm i 45÷60 mm
Standardowe sadzarki czterorzędowe wykonywane są na szerokość międzyrzędzi 67,5÷70 cm oraz 75 cm. Sadzarki na rozstaw 67,5 i 70 cm posiadają jednoczęściowy stały zbiornik o pojemności 800 kg, a na rozstaw 75 cm zbiornik o pojemności 840 kg. Obie wersje są zawieszane na ciągniku powyżej 75 KM
zwiększające kąt opadania nawozów w stosunku do powierzchni ziemi, co skutecznie zabezpiecza rośliny przed uszkodzeniami. – Rozsiewacz MX jako jedyny w Europie Wschodniej posiada atest DLG, a za dopłatą maszyny te mogą być wykonane ze stali nierdzewnej – wyjaśnia Szef Sprzedaży Agromet. KORA na wiosenną porę Sadzarki KORA z Agrometu Brzeg mogą być stosowane w wersji dwu– lub czterorzędowej w małych, średnich i dużych gospodarstwach. Uniwersalna rama i dwuczęściowy skręcany zbiornik dopełniają całości. Czerpak umożliwia zainstalowanie wkładki do małych lub dużych ziemniaków. Istnieje również możliwość dokupienia wyposażenia do sadzenia ziemniaków podkiełkowanych. Wstrząsacz taśmy zapewnia pobieranie przez czerpaki tylko pojedynczych bulw. Większe czyli wydajniejsze KORA 4H to nowsza wersja sadzarki posiadająca podnoszone hydraulicznie zbiorniki o pojemnościach 1.200 i 1.400 kg na rozstaw 75 i 90 cm.
agros magazyn 4/2011
W efekcie bulwy dostarczane są do zespołów wysadzających z mniejszymi uszkodzeniami i ograniczonym obrywaniem kiełków. Uwaga na lidera KORA 4HP bez wątpienia przewodzi wśród sadzarek. Jest największą wersją sadzarki czterorzędowej. Rozstaw sadzenia to 75 cm. Sadzarka ta posiada hydraulicznie podnoszony zbiornik o pojemności 2000 kg. Tak duże zbiorniki są bardzo przydatne i umożliwiają obsadzenie większego areału bez konieczności doładowywania, a sadzeniaki można dostarczać bezpośrednio z przyczepy-wywrotki. – To dopracowany i wydajny sprzęt, który sprawdza się w naszych warunkach – opowiada jeden z Klientów Agros-Wrońscy, rolnik z Zagłębia. – Niezależnie od zapowiedzi meteorologów wiosna przyjdzie na pewno. Wszystkim użytkownikom życzymy, by rozsiewacze i sadzarki z Agrometu skutecznie ulżyły w codziennej ciężkiej polowej pracy – uśmiecha się Piotr Stanek.
19
TECHNIKA
NASI PARTNERZY PREZENTUJĄ
W sieci
New Holland Jest sposób na zyski, gdy rosną koszty utrzymania gospodarstwa – to zmniejszenie wydatków na paszę dla zwierząt. Trzeba rozpocząć jej samodzielne wytwarzanie. Ścinanie i kiszenie traw na zimową paszę to popularna i uznana metoda. Pytanie: Czy wiesz, jak to zrobić najlepiej?
Okrągłe bele z kiszonką to w okresie zimowym ważny, a przede wszystkim cenny towar. Dlatego warto zadbać o to, by jak najwięcej trawy zebrać. – Wiele osób uważa, że jakość siatki na beli z kiszonką nie ma większego znaczenia, gdyż jest ona natychmiast owijana folią. To jednak błędne myślenie – mówi Łukasz Nowakowski, specjalista do spraw części zamiennych New Holland – Jeśli bela na kiszonkę jest źle owinięta folią, z pozostawionymi na krawędziach beli „grzywami”, to przy tychże „grzywach” pozostaje uwięzione powietrze, które następnie jest pokrywane folią. Powietrze znajdujące się w kiszonce automatycznie obniża jej jakość, ponadto nieosłonięta część beli może przekłuć folię wystającymi, a przy tym ostrymi źdźbłami trawy. To najprostsza droga do zmarnowania paszy – dodaje ekspert. Zebra na polskiej wsi Specjaliści polecają proste i skuteczne rozwiązanie. To siatka Infinet marki New Holland, wykonana w technologii „Edge to Edge” przez światowego lidera w produkcji siatek – firmę Tama Plastic Industry. Siatka ze swoim specyficznym niebiesko-białym wzorem „Zebra” jest rozpoznawalna i ceniona przez wielu rolników za swoją wyjątkową jakość. – Różne kolory i szerokości pasów pomagają zidentyfikować kierunek załadunku rolki z siatką do prasy oraz pokazują, w którym kierunku rozwijać belę – tłumaczy Łukasz Nowakowski. Technologia „od brzegu do brzegu”, czyli „Edge to Edge” – opatentowana przez firmę Tama – pozwala na pełne pokrycie beli. Umożliwia zachowanie pełnej szerokości 123 cm siatki, podczas pracy w maszynie i owijanie beli o szerokości 123 cm. Jest to zupełnie przeciwne do standardowej białej siatki, mającej tendencję do „schodzenia” się do środka podczas belowania, pomimo często większej szerokości niż 123 cm. W rezultacie siatka NH Infinet w pełni pokrywa bele bez tzw. „grzywy”. – Dokładnie tego potrzebuję przy produkcji wysokiej jakości kiszonki – mówi rolnik spod Łodzi, który w swym gospodarstwie używa siatki „Zebra”.
Wszystkie siatki New Holland mają gwarantowaną długość minimalną w rolce
Dobre, bo długie – Siatka New Holland Infinet ma nietypową długość, bo aż 4200 m – wyjaśnia ekspert NH – To pozwala na większą wydajność prasy rolującej, bo unika się niepotrzebnych przestojów spowodowanych koniecznością zmiany rolki z siatką – dodaje Nowakowski. Taką wyjątkową zaletę mają tylko siatki marki Tama, wykonane w technologii Bale+. Pozwala ona umieścić w jednej rolce aż 40% więcej siatki niż w „standardowej” rolce białej siatki 3000 m i aż o 110% więcej
agros magazyn 4/2011
siatki niż w najpopularniejszej na rynku „standardowej” białej siatce o długości 2000 m. Technologia Bale+ to zaawansowana metoda produkcji siatki, która dzięki zastosowaniu specjalnej mieszanki surowców pozwala zredukować wagę siatki, nie tracąc przy tym na wytrzymałości. Siatka New Holland Infinet jest również dostępna w długości 2800 m, czyli jest o 40% dłuższa niż „standardowa” siatka 2000 m. Wszystkie siatki New Holland posiadają gwarantowaną długość minimalną w rolce.
Technologia „od brzegu do brzegu”, czyli „Edge to Edge” – opatentowana przez firmę Tama – pozwala na pełne pokrycie beli, co jest niezbędne do produkcji wysokiej jakości kiszonki
Oferta dla konserwatystów Oprócz siatek „Premium” New Holland Infinet dostępne są również siatki nieco prostsze, a przy tym bardziej ekonomiczne. Chodzi o siatki CNH Generic, które również produkowane są przez firmę Tama. Produkty mają dwie długości: 2000 m i 3000 m. – Są wytwarzane z myślą o bardziej tradycyjnych rolnikach i ich przyzwyczajeniach do produktu – tłumaczy przedstawiciel NH. A co je odróżnia od konkurencji? Na przykład czerwony pasek pojawiający się przy końcu rolki czy też oznaczenie na tubie wyjaśniające, która jest lewa, a która prawa strona rolki, technologia Bale+ oraz uchwyty do przenoszenia. Siatki CNH Generic mają nieco mniejszą wytrzymałość od siatek New Holland Infinet, natomiast charakteryzują się pokryciem beli dokładnie takim, jakiego należy się spodziewać od siatek Tama. – Są produkowane w charakterystycznym zielonkawym kolorze, aby odróżnić te produkty od tańszych „standardowych” białych siatek sprzedawanych na rynku – wyjaśnia Łukasz Nowakowski. Kombinacja jedynych w swoim rodzaju, zaawansowanych technologii w produkcji siatek – opatentowany system „Edge to Edge” – oznacza, że siatki New Holland Infinet, jak również CNH Generic, nie mają rywali i są najlepszą opcją przy produkcji bel. Tym samym – najlepszym sposobem na oszczędność i zyski.
21
WYDARZENIA
NEWSY Z BRANŻY
Kombajn CX8070
Agregat uprawowy Cross L Drive
Terra D – zdobywczyni tytułu Maszyna Rolnicza Roku 2011
22
Co najlepiej zasiać w tym roku? Śląski Zespół Porejestrowego Doświadczalnictwa Odmianowego ogłosił listę odmian zalecanych do uprawy dla woj. śląskiego na 2011 rok. – Lista została sporządzona dla wszystkich gatunków zbóż ozimych, jarych, rzepaku, ziemniaków i grochu na podstawie wyników wieloletnich doświadczeń prowadzonych przez 5 ośrodków badawczych. Uwzględnia odmiany, które najwyżej plonują, a przy tym są odporne na choroby – twierdzi Andrzej Wieczorek, Kierownik Działu Technologii Produkcji w ŚODR. Pełną listę można zobaczyć na stronie ŚODR Częstochowa i Śląskiej Izby Rolniczej, pod adresami: www.czwa.odr.net.pl oraz www. sir-katowice.pl/LZO201.
Zmiany w PROW Rada Ministrów przyjęła uchwałę w sprawie zatwierdzenia projektu zmiany Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013. Zmiany dotyczą powiększenia budżetu programu „Modernizacja gospodarstw rolnych” o 70 mln euro, a środki te zostaną pozyskane z działań niecieszących się zainteresowaniem beneficjentów. Uchwała obejmuje również zmiany w działaniu „Programu rolnośrodowiskowego”, a konkretnie pakietu 3 – „Ekstensywne trwałe użytki zielone”. Kolejna zmiana to zniesienie limitu, do którego przysługuje płatność rolnośrodowiskowa w ramach wariantu 6.4 „Sady tradycyjne” w pakiecie 6 – „Zachowanie zagrożonych zasobów genetycznych roślin w rolnictwie”.
Reforma WPR, czyli przeoranie sposobu myślenia Pod koniec 2010 roku 11 państw UE podpisało się pod zainicjowaną przez Polskę deklaracją w sprawie uczciwej Wspólnej Polityki Rolnej po 2013 roku. Sygnatariusze opowiadają się za polityką rolną opartą na dwóch filarach, zwłaszcza za wzmocnieniem drugiego z nich: rozwojem i modernizacją obszarów wiejskich. – „Polityka, w której płaci się 80% środków za bycie rolnikiem, a nie daje się środków na rozwój innowacyjności i budowę konkurencyjności, jest polityką stagnacji. Świat za 20 lat będzie potrzebował zwiększenia produkcji żywności o 70%” – przekonywał Minister Rolnictwa Marek Sawicki. Według niego unijna polityka rolna musi stać się prostsza, należy ją „przeorać”.
Kolejne wsparcie ARiMR W Śląskim Oddziale Regionalnym ARiMR ruszył kolejny już nabór wniosków obszarowych, ONW i rolnośrodowiskowych. Urzędnicy dokładają starań, by rolnicy ubiegający się o dopłaty bezpośrednie byli jak najlepiej poinformowani i przygotowani do składania dobrych jakościowo wniosków. – Skutkuje to sprawniejszym procesem obsługi tychże wniosków oraz istnieje większa szansa na szybką realizację płatności – mówi Stanisław Gmitruk, Dyrektor Śląskiego Oddziału Regionalnego ARiMR. Ustalono harmonogram spotkań informacyjnych. Prelekcje będą odbywały się na terenie całego województwa śląskiego. W niektórych powiatach przewidziano nawet po kilka spotkań z beneficjentami.
agros magazyn 4/2011
23
WYDARZENIA
Gigant od kulis
Maszyny XXI wieku powstają przy użyciu nowoczesnych technologii. Jak wygląda proces produkcji urządzeń będących obiektem marzeń wielu polskich rolników przekonała się grupa pasjonatów z okolic Sieradza. Wraz z handlowcami z Agros-Wrońscy udali się oni w pewną podróż… Celem wycieczki była płocka fabryka New Holland. – Jestem handlowcem i wiele razy w ciągu dnia zachwalam zalety sprzętu dla rolnictwa. To idealna sytuacja, gdy zamiast opowiadać można Klientowi pokazać jak powstają jedne z najnowocześniejszych maszyn dla rolnictwa – opowiada Krzysztof Janiak, Szef Handlowców w sieradzkiej filii Agros-Wrońscy. Światowy standard Dzień Otwarty płockiej fabryki New Holland był okazją, by od kulis podejrzeć w jak rygorystycznym procesie produkcyjnym powstają wszystkie wytwarzane tutaj maszyny. Kilka grup rolników z całej Polski zwiedzanie rozpoczęło od szkolenia BHP. – Przyodziani w odblaskowe kamizelki i zaopatrzeni w ochronne okulary udaliśmy się najpierw do wydziału obróbki laserowej, gdzie komputerowo sterowane obrabiarki precyzyjnie wycinały nawet najbardziej złożone kształty – kontynuuje Janiak. Przedstawiciele firmy New Holland zdradzali tajniki w pełni zautomatyzowanego wydziału zajmującego się kontrolą jakości. – Wysoka jakość to nasz znak rozpoznawczy – opowiada Józef Dębski, specjalista ds. kombajnów New Holland.
Wydajność produkowanych w płockiej fabryce kombajnów ciągle przewyższa wymagania stawiane przez rolników, a bezawaryjność urządzeń przyniosła New Holland renomę
24
Płynne i sprawne zbieranie słomy, zielonki lub siana wpływa znacząco na zwiększenie dziennej wydajności. Zalety płockich pras docenili już rolnicy z całej Europy, a z roku na rok wzrasta ich sprzedaż również na polskim rynku
Kombajn w Księdze Rekordów Guinnessa Kolejnym etapem była wizyta w spawalni i lakierni oraz obserwacja pracy linii montażowej pras zwijających, gdzie proces produkcyjny odbywa się zgodnie z metodą WCM – World Class Manufacturing. – Powstają tu prasy stało i zmiennokomorowe oraz nowoczesne prasy z owijarką, eksportowane do wszystkich krajów Europy oraz Australii, Nowej Zelandii i Japonii – opowiada Józef Dębski. Duże zainteresowanie budziła linia montażowa zespołów żniwnych do kombajnów z serii TC 5000. – To właśnie w tym miejscu powstają również hedery o szerokości 10,7 m przeznaczone do kombajnów produkowanych w fabryce New Holland w Belgii. Kombajny serii CR wyposażone w heder produkowany w Płocku przebojem wdarły się nie tylko na polskie i europejskie pola, ale również do Księgi Rekordów Guinnessa zbierając w 8 godzin ponad 600 t ziarna. Takie osiągnięcia to marzenia każdego rolnika – podsumowuje Józef Dębski. – Ogromne wrażenie, na sam koniec, robiła wizyta w serwisie, gdzie po raz pierwszy włącza się silniki kombajnów schodzących z taśmy. To taki pierwszy oddech metalowego kolosa. Czasem miałem wrażenie, że moi Klienci nie dowierzają, gdy opowiadam jakie możliwości mają żółto-niebieskie maszyny New Holland. Po tej wizycie mogę sobie ten problem zdjąć z głowy – śmieje się Szef Handlowców z Sieradza.
DORADZTWO
Szef sprzedaży doradza
Czym rolować?
Prasa to dziś w gospodarstwie jedno z podstawowych urządzeń. Prasujemy słomę na ściółkę lub paszę, siano czy sianokiszonkę dla bydła. Nawet rolnicy, którzy nie prowadzą hodowli, prasują słomę na brykiety do pieców. Sprawdźmy więc, jaką prasę warto kupić?
Oferty pras przedstawia Zdzisław Jasek Dyrektor Handlowy Agros-Wrońscy, z.jasek@agros-wronscy.pl + 48 600 353 818
Wybór prasy zaczynamy od decyzji: rolka czy kostka? Tu głos zabrali nasi Klienci. − Prasy rolujące eliminują sporą część pracy fizycznej, a chyba o to chodzi w nowoczesnej gospodarce, nieprawdaż? – pyta jeden z Klientów Agros-Wrońscy. To prawda, właśnie dlatego skupimy się na prasach zwijających. Kostkowe (oczywiście te tradycyjne, a nie wielkogabarytowe) są wykorzystywane jedynie w małych gospodarstwach i właściwie każdy, kto spróbował pracy z „rolką”, jeśli tylko pozwalają mu na to warunki, pozostaje jej wierny. W Agros-Wrońscy oferujemy prasy dla mniejszych i większych gospodarstw. Mamy stałokomorowe takich firm, jak Metal-Fach Sokółka (prasy walcowe) i Unia-Famarol (prasy walcowe, walcowo-łańcuchowe oraz zmiennokomorowe z docinaczem i bez docinacza) oraz urządzenia firmy New Holland. Ten producent posiada prasy łańcuchowe oraz zmiennokomorowe z docinaczem i bez docinacza.
w wersjach z rotorem i podwójnym wiązaniem sznurkiem oraz z rotorem, docinaczem i wiązaniem siatką. Prasa łańcuchowa df 1,8c może współpracować z ciągnikami o mocy już od 50 KM, a zastosowany w standardzie system wiązania siatką powoduje, że maszyna ta jest wszechstronna, wydajna i prosta w obsłudze. Jest idealna do słomy i siana. Prasy te cechuje wysoki komfort obsługi. – Zapewniają to sterownik Pilot Box i automatyczne smarowanie łańcuchów. Ponadto fabrycznie zamontowany rewers ułatwia ewentualne odblokowanie prasy – przekonuje z zadowoleniem Marian Stawiński, Dyrektor Unii-Famarol. Czy ten entuzjazm podzielają rolnicy? – Przy kiszonce nie ma żadnego problemu (jest rotor i docinacz), przy słomie jeżdżę bardzo szybko i też jest OK – zapewniał mnie nasz Klient. » Prasy firmy Unia-Famarol mają prostą i solidną budowę, co powoduje, że są trwałe i niezawodne
Niezawodność i prostota W Unii-Famarol produkowane są prasy stałokomorowe i zmiennokomorowe. Zacznijmy od tych pierwszych. Prasa walcowa df 1,8d oraz df 1,8dd dzięki odpowiedniej konstrukcji komory zwijania jest optymalna do sianokiszonki. Prasa walcowo-łańcuchowa df 1,8v oraz df 1,8vd posiada osiem profilowanych walców w ramie przedniej i łańcuch z prętami w pokrywie komory. Takie rozwiązanie gwarantuje sprawny obrót beli także w przypadku krótkiej i suchej słomy. Maszyna standardowo wyposażona jest w rotor podający. Regulowany stopień zgniotu pozwala dopasować parametry maszyny do rodzaju materiału. Obydwie prasy występują
agros magazyn 4/2011
25
Prasa belująca zmiennokomorowa Z589 w standardzie posiada obwiązywacz podwójnym sznurkiem oraz obwiązywacz siatką. Wieloletnie doświadczenie zobowiązuje, dlatego firma Metal-Fach nie tylko stosuje zachodnie standardy jakości w swoich urządzeniach, ale też nie pozostaje w tyle pod względem nowinek technicznych
Prasa zmiennokomorowa to maszyna pasowa. Występuje w dwóch modelach: df 1,7z z możliwością zwijania bel 0,8-1,65 m oraz df 1,9z do bel 0,8-1,85 m. Obie wersje mają odpowiedniki z docinaczem. Wszystkie modele w standardzie mają wiązanie sznurkiem, wiązanie siatką oraz szerokie opony. Konstrukcja komory powoduje, że można różnicować zgniot rdzenia i części zewnętrznej beli. Staramy się trzymać czołówki – mówi Dyrektor Stawiński – dlatego maszyny posiadają nowoczesny sterownik, który umożliwia programowanie i kontrolę wszystkich parametrów pracy z kabiny ciągnika. Prasy wyposażone są też w automatyczne smarowanie łańcuchów, a zapotrzebowanie mocy wynosi 80-110 KM. Wszystkie prasy pracują z szerokością podbierania do 2,1 m. – Uważam, że to był trafny wybór – ocenił gospodarz, który prasę Unii-Famarol kupił prawie rok temu. – Jest dobra zwłaszcza do sianokiszonki. Polecam ją rolnikom nastawiającym się na robienie kokonów. Unia-Famarol produkuje także prasoowijarkę Master. Zbudowana została z prasy walcowej z docinaczem połączonej z owijarką. Ta konstrukcja umożliwia szybkie zbieranie i docinanie oraz prasowanie i natychmiastowe owijanie bel, bez ich kontaktu z ziemią. Gwarantuje to czystą sianokiszonkę wysokiej jakości. Wszystko odbywa się w jednym cyklu technologicznym, co przynosi oszczędność czasu, pracy i paliwa. Fachowość procentuje Firma Metal-Fach z Sokółki wciąż udoskonala swoje maszyny. Jako pierwsza w kraju zastosowała innowacyjną metodę w produkcji pras zwijających, w których niezawodność oraz wysoki stopień zgniotu zapewniają walcowe komory zwijania. Pozwoliło to osiągnąć optymalne warunki do zakiszania. Dzięki temu otrzymujemy sianokiszonkę doskonałej jakości.
26
Prasa ta jest produkowana w trzech wersjach: Z562, Z562 z rotorem oraz Z562 z rotorem i nożami. Wszystkie modele posiadają wygodny podbieracz o szerokości 1,8 m. Dodatkowe zamontowanie obwiązywacza siatką zwiększa wydajność zbioru nawet o 30% − chwali urządzenie Jan Kaźmierowski, Szef Marketingu w Metal-Fachu. − Jako pierwsi z krajowych producentów wyposażyliśmy prasy w aplikator do zakiszania pasz w trakcie zbioru – dodaje. Nowoczesna blokada mechaniczna tylnej klapy, w przeciwieństwie do hydraulicznej, nie obciąża hydrauliki ciągnika. Zwiększa to wydajność maszyny i zmniejsza zużycie paliwa. Prasa jest wyposażona w szerokie koła, doskonale nadaje się więc do prac na terenach podmokłych. Model z nożami tnącymi umożliwia lepsze przygotowanie pasz w belach. Zbierany materiał ma większą gęstość, świetnie nadaje się do wozów paszowych. Taka pasza jest łatwiejsza w zadawaniu oraz znacznie lepiej pobierana przez zwierzęta. A jaka jest opinia rolników? − Mam prasę z Metal-Fachu od 4 sezonów, co roku zbieram około 1000 bel. Usterek nie było, ale prasa jest często smarowana. Robi super sianokiszonkę – zachwycał się nasz Klient. Oczywiście w ofercie producenta z Sokółki nie może zabraknąć prasy zmiennokomorowej. Model Z589 umożliwia wykonywanie bel o szerokości 1,2 m i średnicy od 0,5 do 1,6 m. Prasa posiada podajnik widłowy (Z589/3) lub rotor z nożami (Z589/2), w którym noże można wyłączyć w dowolnej chwili. Prasa ma kilka opcji zgniotu ustawianych z panelu sterowania. To bardzo użyteczna funkcja, ponieważ wcześniej rolnicy często narzekali, że po rozwinięciu beli zostaje tak mocno zbity środek, że nie są w stanie wbić wideł. W tym modelu jest możliwość ustawienia
Prasa kostkująca wielkogabarytowa BB9000. Firmy New Holland przedstawiać na naszym rynku nie trzeba. Warto jednak przypomnieć, że to właśnie ona w 1940 roku wprowadziła pierwszą na świecie prasę kostkującą z aparatem wiążącym automatycznie. Firma ta od początku odgrywała znaczącą rolę w rewolucji dużych pras kostkujących
minimalnego zagęszczenia rdzenia (ustawianie mechaniczne), a po przekroczeniu ustalonej średnicy następuje zgniot z siłą ustawianą z panelu sterowania. − Taka konstrukcja pozwala zachować w prasie zmiennokomorowej zalety prasy stałokomorowej. Jest to unikatowe rozwiązanie − zapewnia Jan Kaźmierowski. Duże potrzeby – ogromne możliwości New Holland specjalizuje się w prasach dla dużych gospodarstw. Aktualna oferta to 4 typy pras: BR6000 − zwijające stałokomorowe, BR6000 Combi − zwijające stałokomorowe z owijarką, BR7000 − zwijające zmiennokomorowe oraz BB9000 – kostkujące wielkogabarytowe. W prasach stałokomorowych rolkowo-prętowy system zwijania gwarantuje doskonałe zagęszczenie beli poprzez obrót prętów zagłębiających się w formowany materiał. W prasach tych zastosowano system Roll-Bar™. Są to listwy rolujące, które stanowią integralną część prasy i zapewniają właściwe zwinięcie beli. Pozwala to na zwijanie każdego materiału, bez względu na warunki oraz wymagany stopień zgniotu. Środek beli jest miększy od jej części zewnętrznej, co zapewnia dobre napowietrzenie. Wersja BR6090 Combi łączy proces belowania i owijania podczas jednego przejazdu przez pole. W porównaniu z samym belowaniem te dwie czynności zajmują tylko nieznacznie więcej czasu. Natychmiastowe owijanie bel eliminuje wystawienie ich na działanie czynników zewnętrznych i zmniejsza obciążenie ciągnika i prasy oraz wysiłek operatora. Niezwykła precyzja i szczelność owijania pozwalają na uzyskanie kiszonek najwyższej jakości. Prasy zmiennokomorowe BR7000 z podajnikiem widłowym mają długie palce mechanizmu zbierającego, które gwarantują sięganie na sam spód wału słomy
agros magazyn 4/2011
lub siana i transport całości materiału na dno komory prasy. Zapewnia to nie tylko lepsze sterowanie zbieraniem materiału, ale też bardziej równomierne tworzenie warstwy. Prasa wydajnie pracuje również przy większych prędkościach jazdy. − Jeżeli chodzi o równomierność zagęszczenia zbieranego materiału, to New Holland bije na głowę pozostałe marki i bardzo szybko się teraz prasuje – opowiada zachwycony nowym nabytkiem rolnik. – Wydajność? Hmm, mogę powiedzieć, że duża, ale przede wszystkim komfort w prasowaniu. Prasy kostkujące wielkogabarytowe BB9000 to odpowiedź firmy New Holland między innymi na stale wzrastające zainteresowanie biomasą. Zastosowany w prasie system z podwójną komorą zgniotu gwarantuje wysoki stopień zagęszczenia masy, a wartość energetyczna dobrze sprasowanej słomy jest równa wartości energetycznej węgla. Cztery modele dużych pras kostkujących wiążą bele o szerokości 80 lub 120 cm i wysokości 70 lub 90 cm, o doskonałej zwięzłości, odporne nawet na przemiękanie. Zastosowany system formowania Bale-Eject™ sprawia, że bele mają zawsze doskonały kształt i są schludnie wykończone. − Po prostu ta prasa wymiata! Nie widziałem lepszej – tak swój wybór uzasadniał jeden z naszych Klientów. Chcę jeszcze zwrócić uwagę, że aby precyzyjnie dobrać prasę, należy uwzględnić posiadany areał, moc własnego ciągnika, rodzaj belowanej paszy (większość suchej czy mokrej), sposób składowania, liczbę bel rocznie oraz ich gabaryty. Dopiero wtedy jesteśmy w stanie tak dobrać maszynę, aby była właściwie wykorzystana. Prasa, która świetnie sprawdza się u sąsiada, niekoniecznie będzie dobra dla nas. Dlatego zachęcam do kontaktu ze mną. Właściwy wybór zaowocuje przy najbliższych zbiorach, a nietrafiony może zatruć życie na kilka lat.
27
DORADZTWO
SZEF SERWISU DORADZA
W nowy sezon z odnowioną maszyną Zbliżająca się wiosna to dla rolników najwyższy czas na przygotowanie maszyn do sezonu. Stan techniczny urządzeń w dużej mierze zdecyduje o wyniku całorocznych wysiłków. Dlatego warto poświęcić trochę czasu, aby podczas pierwszych wyjazdów na pola ciągnik nie zaskoczył nas awarią.
Nie ma maszyn bezawaryjnych, ale te zadbane psują się bardzo rzadko. Na zdjęciu Zbigniew Pieroński, Kierownik Serwisu Agros-Wrońscy, serwis@agros-wronscy.pl +48 660 768 021
28
Maszyny, które zimę spędziły pod chmurką, wymagają dokładniejszych przeglądów niż te zamknięte w garażach czy wiatach, gdzie wilgoć i temperatura mniej dały się we znaki. Przede wszystkim należy wymienić filtry i oleje w urządzeniach, które nie pracowały zimą, gdyż oleje tracą swe właściwości. Stary olej może spowodować zablokowanie ciągnika lub kombajnu. Zdarza się, że maszyna wiosną okazuje się niesprawna. Często przyczyną bywa bardzo dokładne mycie pod wysokim ciśnieniem. Powoduje ono zaleganie wody w trudno dostępnych miejscach, takich jak: przewody, sterowniki, skrzynki rozdzielcze, łańcuchy, łożyska, tulejki ślizgowe,wałki. Mogą one korodować i śniedzieć w czasie zimy, warto więc w pierwszej kolejności sprawdzić te elementy. Szczegółowym oględzinom powinny być poddane opryskiwacze, które wymagają starannego osuszenia po pracach jesiennych. Niedokładne osuszenie może doprowadzić do poważnych uszkodzeń spowodowanych niskimi temperaturami. Najbardziej narażone są: pompa, filtry, zawór sterujący, korpusy rozpylaczy i sztywne przewody układu cieczowego. Tam więc można zacząć przegląd, poszukując awarii. Po dokładnym nasmarowaniu, sprawdzeniu stanu oleju w przekładniach, ciśnienia powietrza w ogumieniu, sprawdzeniu napięcia pasów napędowych oraz łańcuchów łączymy maszynę z ciągnikiem. Wszystkie maszyny aktywne, napędzane z wałka WOM, takie jak brony, prasy, kosiarki, zaleca się uruchomić i delikatnym ruchem przepustnicy wprowadzić na obroty robocze. Przy zachowaniu szczególnych środków ostrożności można odczytać
sprawność maszyny pod względem bicia wałków napędowych oraz połączeń śrubowych. Zwracam uwagę, by wszystkie czynności przy włączonej maszynie przeprowadzały dwie osoby. To bardzo istotne ze względów bezpieczeństwa, ponieważ zawsze może zajść konieczność szybkiego wyłączenia napędu. Dobrze, jeśli jest wówczas operator, który może błyskawicznie zareagować na niepokojące odgłosy. Przypominam o zaglądaniu do instrukcji obsługi. Często znajdują się tam szczegółowe i bardzo pomocne informacje dotyczące eksploatacji. Warto je stosować, bo któż lepiej wie, jak zadbać o konkretną maszynę niż jej producent. Nie żałujmy czasu na wiosenny przegląd! Zaoszczędzimy go w dwójnasób, unikając późniejszych napraw. A ile w rolnictwie zależy od sprawności urządzeń, Państwo wiedzą najlepiej. Zapraszamy na przedsezonowe przeglądy kombajnów i ciągników do firmy Agros-Wrońscy.
DORADZTWO
O rozsądnym
nawożeniu słów kilka Produkcja rolna powinna odbywać się z zachowaniem standardów jakości żywności oraz dbałości o środowisko, jego walory przyrodnicze i krajobrazowe. Wszystko zgodnie z ideą zrównoważonego rozwoju, w myśl której rozwój ekonomiczny i technologiczny nie są jedynymi wyznacznikami postępu.
Aby cieszyć się pięknymi plonami, trzeba zadbać o podłoże, na którym będą wzrastać. Wiosna to idealny czas , by przeprowadzać takie zabiegi. Na zdjęciu powyżej Grzegorz Boski, Zastępca Dyrektora Śląskiego Ośrodka
Grunt to dobry plan Dawki nawożenia należy planować, opierając się na aktualnej analizie gleby z uwzględnieniem wszystkich źródeł składników pokarmowych, tak by w maksymalnym stopniu ograniczyć straty i ryzyko skażenia wód. Podstawowymi źródłami składników pokarmowych dla roślin są nawozy naturalne i mineralne wykładane pod daną roślinę, resztki roślinne, azot wiązany biologicznie, azot atmosferyczny i rezerwy glebowe. – Największe straty składników pokarmowych powstają w wyniku niewłaściwego stosowania i przechowywania nawozów. Pamiętajmy, że nawozy stosuje się w sposób, który nie zagraża zdrowiu ludzi, zwierząt oraz środowisku – przypomina Grzegorz Boski, Zastępca Dyrektora Śląskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Częstochowie.
Doradztwa Rolniczego w Częstochowie
agros magazyn 4/2011
Złote zasady Poniżej przedstawiamy listę obowiązujących zasad stosowania nawozów naturalnych: Dawka nawozu naturalnego zastosowana w ciągu roku nie zawiera więcej niż 170 kg azotu (N) w czystym składniku na 1 ha użytków rolnych. Nawozy naturalne oraz organiczne w postaci stałej i płynnej stosowane są w okresach dozwolonych (od początku marca do końca listopada). Nawozy naturalne w postaci stałej stosowane są głównie na użytkach zielonych i wieloletnich uprawach polowych. Nawozy naturalne oraz organiczne stosowane na gruntach ornych powinny być przykryte lub wymieszane z glebą nie później niż następnego dnia po ich zastosowaniu, z wyjątkiem nawozów stosowanych na użytkach zielonych.
Nawozy naturalne stosowane są w odległości co najmniej 20 m od strefy wód (tj. strefy ochronnej źródeł, ujęć wody, brzegu zbiorników oraz cieków wodnych, kąpielisk itp.). Nie wolno stosować nawozów: na glebach zalanych wodą lub przykrytych śniegiem lub zamarzniętych, bez względu na stan pogody i stan gleby w okresie od początku grudnia do końca lutego, z wyjątkiem upraw pod osłonami, naturalnych w postaci płynnej w całym okresie wegetacji roślin przeznaczonych do bezpośredniego spożycia przez ludzi (np. warzywa, owoce jagodowe), naturalnych w postaci płynnej oraz mineralnych azotowych na glebach bez okrywy roślinnej, położonych na polach o nachyleniu większym niż 10%, naturalnych w postaci stałej podczas wegetacji roślin z wyjątkiem trwałych użytków zielonych i wieloletnich upraw polowych. Na obszarach szczególnie narażonych (zwanych w skrócie OSN) określone są szczegółowo bardziej rygorystyczne wymagania dotyczące sposobu i dawkowania nawożenia oraz zasad planowania i dokumentacji. Właściwe miejsce, właściwy czas Nawozy mineralne (szczególnie azotowe) powinny być stosowane w okresach poprzedzających największe zapotrzebowanie roślin na składniki pokarmowe w dawkach dzielonych. – Pamiętajmy, że nie należy stosować nawozów w czasie suszy, przed deszczem, na polach zamarzniętych, zaśnieżonych, zalanych. Skuteczność nawożenia zostanie obniżona – radzi Dyrektor Boski.
29
DORADZTWO
Sięgnij
po unijne pieniądze! „AGROS Magazyn” analizuje skuteczność wykorzystania środków działań: 126 – „Przywracanie potencjału produkcji rolnej w wyniku wystąpienia klęsk żywiołowych […]” i 121 – „Modernizacja gospodarstw rolnych” z PROW 2007-2013. Przyjrzymy się także programowi 112 – „Ułatwianie startu młodym rolnikom”.
Do 31 stycznia 2011 roku ARiMR przekazała na konta bankowe polskich rolników blisko 20,4 mld złotych wsparcia w ramach PROW 2007-2013. 800 mln złotych zostało wypłaconych już w tym
Na działanie 126 – „Przywracanie potencjału produkcji rolnej w wyniku wystąpienia klęsk żywiołowych oraz wprowadzenie odpowiednich działań zapobiegawczych – nabór 2011” można składać wnioski o przyznanie pomocy od 2 lutego do 15 marca 2011 roku. Jest to już trzeci nabór wniosków. – Łącznie do Śląskiego Oddziału Regionalnego ARiMR wpłynęło 38 wniosków, 24 w pierwszym naborze i 14 w drugim – wyjaśnia Stanisław Gmitruk, Dyrektor Śląskiego Oddziału Regionalnego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Częstochowie. Wszystkie wnioski są na etapie weryfikacji – przewidywany termin zakończenia to marzec 2011 roku. 14 wniosków będzie rozpatrywanych niezwłocznie po ustaleniu kolejności rozpatrywania.
Obecnie z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013, którego całkowity budżet wynosi ok. 70 mld złotych, około 81% środków zostało już zagospodarowanych. Agencji do rozdysponowania z PROW na lata 2007-2013 pozostało jeszcze ponad 13,5 mld złotych. Rozdzieleniem części środków z tego Programu zajmują się samorządy wojewódzkie, Agencja Rynku Rolnego i Fundacja Programów Pomocy dla Rolnictwa
roku. 8, 2 mld to środki przekazane w 2010 roku. Jest to absolutnie rekordowa kwota wypłacona w ciągu jednego roku z tego Programu. Na zdjęciu powyżej: Stanisław Gmitruk, Dyrektor Śląskiego Oddziału Regionalnego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Częstochowie
Modernizacje w toku W ramach działania 121 – „Modernizacja gospodarstw rolnych” do 3 lutego br. wpłynęło łącznie 1059 wniosków, w tym 32 z priorytetu mleczarskiego. Wszystkie wnioski są zarejestrowane. Dostępny limit jest wykorzystany w 196,5% – podkreśla Dyrektor oddziału. Ostatni nabór cieszył się znacznym zainteresowaniem ze strony wnioskodawców – liczba wniosków została przekroczona 2,5-krotnie – zaznacza Stanisław Gmitruk. W przypadku działań o charakterze inwestycyjnym obserwuje się bardzo duży popyt na środki, w związku z czym, biorąc także pod uwagę charakter tych działań, zalecono rozważenie zwiększenia budżetu. Takie wnioski płyną z wyniku oceny średniookresowej PROW 2007-2013. Szansa dla młodych Działanie 112 – „Ułatwianie startu młodym rolnikom” ma w założeniu stymulować zmiany strukturalne w sektorze rolnym przez ułatwienie przejmowania lub zakładania gospodarstw rolnych przez osoby młode o odpowiednich kwalifikacjach zawodowych. Działanie skierowane jest tylko do osób, które po raz pierwszy rozpoczęły działalność rolną. Od początku uruchomienia Programu wg danych na 31 grudnia 2009 roku: złożono 7 654 wnioski o przyznanie pomocy na kwotę 382,7 mln zł;
agros magazyn 4/2011
wydano 5 767 decyzji na kwotę 288,4 mln zł; wypłacono 5 112 beneficjentom 255,6 mln zł. Wciąż zatem istnieje możliwość wykorzystania środków z działania 112 na podjęcie działalności rolnej przez młodych przedsiębiorców. Nie ma zagrożenia płynności środków PROW 2007-2013 Wdrażany w Polsce PROW obejmuje łącznie 23 działania. Według danych z roku 2010 wydatkowano ponad 28%, a zakontraktowano prawie 60% całkowitego budżetu PROW. Nie ma obaw co do pełnego wykorzystania środków i osiągnięcia zaplanowanych celów programu. Wciąż dostępne są środki, które mogą wspomóc działania modernizacyjne gospodarstw rolnych. Należy po prostu wykorzystać istniejącą szansę – podsumowuje Dyrektor Gmitruk. Źródła: Biuro Zarządzania Zasobami Ludzkimi – Śląski Odział Regionalny ARiMR w Częstochowie: Sprawozdanie z działalności Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa za 2009 rok,„Prowieści”. [Miesięcznik dotyczący Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013]
31
STYL ŻYCIA
WOKÓŁ KUCHNI ŚLĄSKIEJ
Frykasy
z wielkanocnego stołu Świątecznie z krainy żurkiem płynącej… czyli o Wielkanocy po śląsku. W kolejnym już spotkaniu z jedną z ornontowickich Ekspertek Śląskich Smaków – Lidią Szary – ukazujemy prawdziwą historię śląskiego króla wielkanocnych stołów. Myśląc o wielkanocnym stole mojej babci Ślązaczki, mam jedno, ale mocne wspomnienie – wśród aromatu migdałów, gotowanych jajek i chrzanu króluje aromat zakwasu żytniego, czosnku i wędzonki, jednym słowem – gotujący się świąteczny żurek. To nie może być wspomnienie z Wielkanocy. W województwie śląskim na stół wielkanocny żur trafiał bardzo rzadko. To jadło się dziennie, gdy trzeba było ciężko pracować, zajmować się domem, gdy nie było czasu na gotowanie. W niektórych domach żur przyrządzano nawet kilka razy w tygodniu, więc kto by to chciał jeść i od święta? W każdym domu był słoik na zakwas do żuru. Każdy dom miał własny przepis na tę zupę, dlatego do dziś można znaleźć tak wiele jej wersji: z grzybami lub bez, z majerankiem, ziemniakami sztamfowanymi (czyli potłuczonymi), z chlebem… Jeśli już ktoś gotował żur w czasie Wielkanocy, to w bogatszej wersji – z maślanką, na szynce. I jeśli już, to podawało się go w lany poniedziałek. Czyli pozostało mi w pamięci wspomnienie bardziej współczesnego śląskiego stołu. Ale zapach wędzonki… To prędzej. Wielkanoc w województwie śląskim to przede wszystkim kilka tygodni wielkiego i ścisłego postu – słony śledź i gotowane
w mundurkach ziemniaki – żeby tylko się posilić i myśleć o przeżywaniu świąt. Człowiek zapominał o schadzkach czy radościach. Od Wielkiej Środy jadło się już bardzo niewiele. Ale gdy przychodziła Wielka Sobota, wszystkie domy od rana wypełniał zapach środków do sprzątania, krochmalu i świątecznych wypieków. Sobota to było wielkie święto gotowania i przygotowywania koszyków ze święconką. A co się gotowało? Przede wszystkim na sucho: wędzonki, wędliny, jaja na tysiące sposobów, kołocze i baby. Te baby – pszenne, drożdżowe ciasto z rodzynkami, wypiekane w wysokich glinianych formach – są typowo śląskim zwyczajem. Podobnie żytni chleb z wędzonką lub kiełbasą pieczony w tradycyjnym piekarnioku z gliny, kranckuch – drożdżowe ciasto z makiem, migdałami i orzechami, pieczony w kształcie koła, no i kołocze śląskie. Podawało się też bardzo często pasztety z królika z żurawiną lub musztardą. Ale nieważne, na co było stać familię, w koszyku ze święconką zawsze musiały być kroszonki. Jaja, ugotowane uprzednio w łupinkach z cebuli lub w wywarze z zielonego żyta, już kilka dni przed Wielkanocą skrobało się ostrym narzędziem we wzory, które przekazywane były z pokolenia na pokolenie. Te cudeńka wręczało się chłopcom od dyngusa, których każda panna chciała w lany poniedziałek
Lidia Szary (trzecia od lewej) wraz z koleżankami z Koła Gospodyń Wiejskich z Ornontowic oraz jurorkami Festiwalu „Śląskie Smaki”. Panie z Ornontowic trzy razy z rzędu wygrały organizowany przez Śląską Organizację Turystyczną festiwal. „Śląskie Smaki” to coroczne święto sztuki kulinarnej, tradycji i kultury województwa śląskiego. Konkurs organizowany jest jako pokaz przyrządzania i serwowania potraw tradycyjnej kuchni województwa śląskiego. Zwycięzcy otrzymują Złoty Durszlak i tytuł Eksperta Śląskich Smaków
PRZEPIS NA TRADYCYJNY ŻUREK ŚLĄSKI Składniki: 2 l wody 500 g ziemniaków 700 g wędzonego boczku 500 g surowego boczku, kiełbasy, wędzonki 2 łyżki tłuszczu do smażenia 3/4 l żuru (zakwasu ukiszonego z żytniej mąki) 2 cebule, drobno posiekane 3 ziarenka ziela angielskiego sól, pieprz, 2 ząbki czosnku, liść laurowy, majeranek, natka pietruszki 2 jaja śmietana 30% Opcjonalnie (bardziej świątecznie): 200 g szynki 3 suszone grzybki bądź pieczarki biała gotowana kiełbasa spotkać jak najwięcej – oznaczało to, że cieszyła się powodzeniem. Co ważne – nic ze święconego nie mogło się zmarnować, jajko musiało być zjedzone do ostatniego kęsa, a skorupki zakopywało się w ogródku. W lany poniedziałek przychodzili goście i obiad się już podawało…? Wielka Niedziela była dla najbliższej rodziny, a świąteczny poniedziałek to czas wizyt i uroczystych obiadów. Na świątecznym stole nie zabrakło oczywiście klusek – białych i czarnych, rolad wołowych, pieczeni z szynki, a także kiszonej lub czerwonej kapusty.
Więcej przepisów z regionalnymi specjałami można znaleźć w książce pt. ŚLĄSKIE SMAKI. Tradycyjne przepisy kuchni województwa śląskiego wydanej przez Śląską Organizację Turystyczną oraz na stronie: www.SlaskieSmaki.pl
agros magazyn 4/2011
UWAGA! Prawdziwy śląski żur gotuje się bez włoszczyzny, bo ta nadaje zupom słodki smak, niepożądany w aromatycznym wywarze z żytniej mąki. Najlepszy zakwas uzyskuje się, przygotowując go zawsze w tym samym – przeznaczonym tylko do tego celu – słoiku. Tajemnica zakwasu tkwi w dobrej mące żytniej, aromatycznym – polskim – czosnku oraz skórce chleba żytniego. Opis przygotowania W 2 l posolonej wody ugotować wędzony boczek (i ewentualnie szynkę) z pokrojonymi w kostkę ziemniakami, aby powstał wywar. Grzybki zamoczyć w wodzie i obgotować. Pokroić boczek, cebulę, kiełbasę i zasmażyć. Połączyć z wywarem, dorzucić gotowane grzybki, wlać wywar z gotowanych grzybów. Dodać sól, liść laurowy, ziele angielskie, pieprz, 2 ząbki czosnku. (Dawniej prawdziwy śląski żur był gotowany bez dodatku liścia laurowego i ziela, za to z dużą ilością czosnku). Dolać zakwas i gotować około 20 minut. Pod koniec gotowania dodać odrobinę majeranku – nie gotować zbyt długo, by pod wpływem majeranku zupa nie zgorzkniała. Żur podawać z ugotowanym na twardo jajkiem, ozdobiony listkami pietruszki. Opcjonalnie można doprawić go kwaśną śmietaną. Można też podawać – w wersji bardziej świątecznej – z białą gotowaną kiełbasą. Smacznego!
33
STYL ŻYCIA
Folwarku skryte piękno
Ukryte pośród lasów folwarki, dwory i pałace z otaczającymi je parkami – prawdziwe perły architektury. Najstarsze z nich pamiętają czasy, gdy Polska stanowiła ważny obszar dostarczający żywność dla robotników na zachodzie Europy. Historia miejsc, które odwiedzimy, sięga XIV wieku. Pierwsze folwarki powstawały w XIV wieku. Zyski, jakie szlachta czerpała ze sprzedaży głównie zboża, były większe niż te, które miała z czynszu płaconego przez chłopów za dzierżawione ziemie. Tak więc folwarki z obowiązującą na nich pańszczyzną chłopów spowodowały, że na ziemiach polskich ukształtował się nowy rodzaj gospodarki – folwarczno-pańszczyźnianej. Najszybciej rozwijała się ona tam, gdzie istniała możliwość korzystnego sprzedania produktu do miast – tak jak na przykład na Śląsku. Początkowo wszystkie budynki folwarczne były drewniane, potem murowane. Wiele z nich przebudowano, wiele wyburzono lub zdewastowano. Tylko nieliczne są dobrze zachowane i prezentują swoje zabytkowe piękno.
Cielętniki – gdzie pielgrzymi lipę kąsają Najciekawszym budynkiem folwarku w Cielętnikach jest barokowy lamus, który został wybudowany jako kaplica dworska. Nad wejściem do niego znajduje sie herb Bystrzanowskich „Starykoń” – rodziny, która w 1725 roku na miejscu drewnianego dworu postawiła murowany. Dwór miał różnych właścicieli. Po II wojnie światowej majątek trafił do Skarbu Państwa. Dziś jest własnością prywatną i ma szczęście, nowy właściciel bowiem prowadzi właśnie kapitalny remont. Tutaj również, przy kościele, znajduje się ponoć najstarsza w Polsce lipa, według różnych źródeł licząca 700 lub 520 lat, o wysokości 35 m i 10-metrowym obwodzie.
W tej chwili dojazd do dworu znajduje sie po stronie południowej i prowadzi przez ocalałą część parku (od strony drogi Przyrów–Radomsko). Prawdopodobnie dawny dojazd znajdował się od strony północnej. 30 m od dworu stoi również oranżeria i rządcówka
W latach 50-tych XX wieku budynek lamusa adaptowano do hodowli drobiu
34
Ciekawym obiektem w zespole jest budynek stajni z dekoracją nawiązującą do zdobień pałacu
Wierzono, że kora lipy potrafi ukoić ból zęba. W pobliskim kościele znajduje się obraz św. Apolonii – patronki cierpiących na owe bóle. Pielgrzymi udający się do Częstochowy chętnie aplikowali podwójną terapię, odgryzając przy tym kawałki kory. W efekcie pień został niemal całkowicie ogołocony. Kochcice – hrabia i leśny ogród rododendronów Rodzina Kochcickich była właścicielem tej ziemi od XV do końca XVIII wieku. W 1903 roku Kochcice kupił hrabia Franz von Ballestrem z Pławniowic dla swojego syna. Folwark składa się z dawnego dworu, rządcówki, wozowni, stajni, obory, spichlerza, cielętnika, ujeżdżalni koni oraz domu dla wdów po robotnikach. Później powstał neobarokowy pałac. Otaczający go park ma czytelny układ kompozycyjny. Wiodą
Znajdujący się obok parku folwark należy do Skarbu Państwa i obecnie jest w większości nieużytkowany. Obiekty użytkowane to: woźnicówka, 5 czworaków (domy dla robotników rolnych) i gorzelnia (z zachowaną maszyną parową). Znajdująca się na terenie folwarku stajnia (obecnie obora) była w latach 1945-1946 adaptowana na tymczasowy kościół
agros magazyn 4/2011
do niego cztery bramy z czterech stron świata. W środku parku znajduje się ogród rododendronów zasadzonych na polecenie Ballestrema, który dziś wspominany jest jako „dobry Grof”, który ukochał las. Łagiewniki Wielkie-Nowe – zakątek pośród pól Dobre gleby, brak przemysłu i świetny klimat pozwalają Łagiewniki i okolice zaklasyfikować do obszarów rolniczych. Znajduje się tu XIX-wieczny dwór z folwarkiem i parkiem. To urokliwe miejsce warte uwagi turysty, który lubi zbaczać z utartych szlaków. Po świecie folwarków oprowadziły Agnieszka Woźniakowska i Anna Syska autorki wykładu Dziedzictwo kulturowe wsi wygłoszonego w ramach Europejskich Dni Dziedzictwa Kulturowego.
Dwór w Łagiewnikach Wielkich-Nowych pochodzi z przełomu XIX i XX wieku, jest murowany, wejście z gankiem, dach dwuspadowy
35
Agros-Wrońscy
ul. Częstochowska 3 98-337 Strzelce Wielkie woj. łódzkie telefon: 0 34 311 07 82 fax: 0 34 364 78 68 e-mail: agros@agros-wronscy.pl www.agros-wronscy.pl