18/2014 jesień
Dla kogo (rol)szansa? Picasso prosto z pola Szwedzka pomoc Po plonie plon
W NUMERZE
Szanowni Państwo, gdy tym razem prz ygotowywałem dla Państwa słowo wstępu, zastanowiła mnie liczba, która jest na okładce – 18! Tyle razy „AGROS Magazyn” gościł już w Państwa domach. Już wkrótce nadejdzie czas na świętowanie okrągłej rocznicy. Z tym większą radością zachęcam do lektury. Na początek pocztówka z 23. w ystaw y rolniczej Rol-Szansa przygotowana przez naszego oddanego fejsbukowego fana. Dalej spora garść rzetelnych informacji „Z pierwszej ręki”, w których przybliżamy portrety rolników pracujących na renomowanym, niezawodnym sprzęcie takich marek jak: KUHN, Kongskilde, EXPOM czy Väderstad. Znajdziecie też wiele ciekawostek – m.in. materiał poświęcony poplonom przygotowany przez naszego firmowego eksperta Andrzeja Wojewodę. Szczególnie zachęcam do lektury artykułów w nowym cyklu o niezawodnych ciągnikach – prawdziwych perłach New Holland, które w polskich gospodarstwach pracują już ponad dekadę i wciąż doskonale służą swoim właścicielom. Nie zabraknie też odrobiny wzruszeń. To za sprawą artykułów poświęconych rolnikom, którzy wkładają serce w swoją pracę. Polecam Państwu zwłaszcza materiał z cyklu „Portret”, który tym razem ma dwóch bohaterów: Sławomira Przybyłka i przedsiębiorstwo HR Kalinowa w Błaszkach, na którego sukces z takim oddaniem pracuje jego prezes. Technika stosowana w maszynach rolniczych zmienia się niezwykle szybko, równie szybko rozwijają się dobrze zarządzane polskie gospodarstwa rolne. Staramy się, by byli Państwo na bieżąco z tymi nowościami, równocześnie chcemy jeszcze lepiej odpowiadać na Państwa potrzeby. Dlatego liczymy na informacje i sugestie z Państwa strony, dotyczące tego, o czym chcielibyście przeczytać w kolejnych numerach naszego periodyku. Czekamy na kontakt mailowy: redakcja@vis-media.pl oraz na profilu Facebook − www.facebook.com/AGROS.Magazyn. Serdecznie zapraszam do lektury i kontaktu z naszą firmą.
Wokół nas
Jan Wroński Prezes Zarządu Agros-Wrońscy
Styl życia
Wydawca: VIS Media Sp. z o.o. Biuro: ul. Prymasa Stefana Wyszyńskiego 11, 44-101 Gliwice, www.vis-media.pl, e-mail: redakcja@vis-media.pl
Portrety
Dla kogo (rol)szansa? 3
Urodzony handlowiec 9 Picasso prosto z pola 10
Z dużym
doświadczeniem
Niezniszczalni 6
Doradztwo
Europa w Łubnicach 14 Gnój nie znój, a rozwój 18 Uprawa jak gra w szachy 20 Wicher w polu 22 Szwedzka pomoc 24 Multiinstrumentalista orki 26 Równowaga w procesach glebowych? Naturalnie! 29
Ekspert radzi
Pogotowie serwisowe
Redaktor naczelny: Hubert Stępniewicz Sekretarz redakcji: Ewa Stępniewicz Koordynator projektu: K. Klonek Korekta: D. Weps | Zespół redakcyjny: B. Widuch, Z. Górska-Nieć
Po plonie plon 30 Poplony na dobre plony 32 Przeglądamy, wybieramy 34
Dbasz i masz 36
Siła marzeń 38
Projekt graficzny: A. Korzeńska | Skład i łamanie: K. Goczoł Zdjęcia: M. Niesłony (okładka, str. 2–7, 9–12, 14–28, 36–40), materiały prasowe | Na okładce: Sławomir Przybyłek, prezes HR Kalinowa w Błaszkach
WOKÓŁ NAS
Dla kogo (rol)szansa?
– Przyjeżdżamy dla naszych Klientów. Chcemy się z nimi spotkać, pokazać, że funkcjonujemy i co nowego możemy im zaproponować – tak uzasadnia obecność firmy Agros-Wrońscy na targach Rol-Szansa 2014 Jan Wroński. BEZ ŁEZKI W OKU – XXIII wystawa w Piotrkowie Trybunalskim to impreza, na której jesteśmy od początku. Zaczynało nas zaledwie kilku wystawców z siermiężną ofertą. Proste maszyny, często chałupniczej produkcji, odbiegające jakościowo od światowych standardów, więc wspominam to bez żalu – mówi o pierwszych targach Prezes Wroński. – Teraz z satysfakcją patrzę na nasze stoisko. Wszyscy światowi producenci, krajowa czołówka, coraz lepsze, coraz bardziej zaawansowane technicznie maszyny. RODZINNE SPOTKANIE Powody do zadowolenia są. Nie da się ukryć, że ekspozycja firmy Agros-Wrońscy należy do jednej z najokazalszych na terenie wystawy. Wszyscy pracownicy firmy są zajęci, bo wciąż ktoś podchodzi, wypytuje, ogląda. Przeważają stali Klienci. – Jesteśmy zawsze
w tym samym miejscu, niektórzy odwiedzają nas nawet dwa razy dziennie. Przychodzą rano przywitać się, potem idą pozwiedzać, a później wracają się pogościć – z uśmiechem mówi Przedstawiciel Handlowy firmy Agros-Wrońscy, Andrzej Wojewoda. – Najczęstsze pytania? Każdy szuka czegoś innego. Teraz Klient pytał o rozrzutniki obornika, agregaty uprawowe, wóz asenizacyjny – relacjonuje. Ruch na stoisku nie ustaje. Jedni przeglądają katalogi, inni oglądają maszyny, ktoś częstuje się kawą, jak na rodzinnej imprezie. Państwo Agata i Jacek Korbeccy przyjechali z dziećmi z Przyłęku, to stali Klienci Agros-Wrońskich. – Chcemy coś z maszyn dokupić, poszukujemy prasy, więc korzystamy z okazji – mówią i siadają z Andrzejem Wojewodą, aby wypytać o ofertę. Podchodzą kolejni Klienci, p. Jolanta i Maciej Ciotuchowie, którzy z Dyrektorem Handlowym firmy, Zdzisławem Jaskiem, omawiają wybór kombajnu. Na pytanie, od jak dawna są Klientami Agros-Wrońskich, pan Maciej odpowiada bez namysłu: »
Prezes Jan Wroński odpowiada na pytania Szymona
Agata i Jacek Korbeccy z dziećmi, z miejscowości Przyłęk, dopytują Andrzeja Wojewodę o prasę
Zapraszamy do obejrzenia filmu, specjalnie przygotowanego przez Szymona (na zdj. powyżej) dla firmy Agros-Wrońscy https://www.youtube.com/watch?v=bUOyw0 uP73g&list=UUIgVHR7yK_G1LCKEvFIwkO
– Od początku, od ho, ho, ho, a może dłużej! Przechodzą z żoną do ekspozycji maszyn, a po chwili rozmowy z Prezesem Janem Wrońskim są już umówieni na jazdę próbną.
Zespół Agros-Wrońscy – profesjonaliści w każdym calu
4
POSZUKIWANE FUNDUSZE Zdzisław Jasek prezentuje nowość na targach, od niedawna w ofercie, ciągnik New Holland T7.270. – To limitowana seria na 50-lecie firmy, jubileuszowa edycja ze specjalnym wzornictwem. To ciągnik do dużego gospodarstwa, ale drobniejsi gospodarze też chętnie go oglądają, bo traktor jest bardzo efektowny. W ogóle jest dużo zapytań o ciągniki, 80-100 KM do mniejszych gospodarstw, maszyny towarzyszące, ładowacze. Choć najczęstsze pytanie dotyczy funduszy. Kiedy ruszą programy europejskie, żeby starać się o zakup maszyn. To jest zdecydowanie pytanie numer jeden – podsumo-
Na zdjęciu Jolanta i Maciej Ciotuchowie z miejscowości Przyłęk, w poszukiwaniu kombajnu pomaga im Dyrektor Handlowy Zdzisław Jasek
wał swoje dotychczasowe rozmowy Dyrektor Handlowy. I rzeczywiście. Wystarczy posłuchać rozmów handlowców, prawie w każdej pojawia się temat funduszy europejskich. Do stoiska firmy Agros-Wrońscy podchodzą państwo Mikłaszowie z dziećmi. I tu zaskoczenie, okazuje się, że to nie rodzice, lecz 7-letni Dominik i 3-letni Błażej są znawcami tematu. – Mieszkamy na wsi, ale nie mamy gospodarstwa. Za to chłopcy interesują się rolnictwem, zwłaszcza maszynami. Przyjechaliśmy na targi głównie dla nich. To oni zbierają ulotki i broszury – opowiada pani Magda. Z przyjemnością usłyszeliśmy, że p. Mikłaszowie są czytelnikami naszej gazety. No cóż, pozostaje poczekać, aż chłopcy dorosną i ze swojej pasji zrobią sposób na życie. SERWIS NA TELEFON Jedną z bardziej obleganych na wystawie osób jest Szef Serwisu Firmy Agros-Wrońscy, Zbigniew Pieroński. Przez chwilę przysłuchujemy się fachowej rozmowie z Klientem. Pan Krzysztof Dróżdż z Ostrowa k. Grabicy wypytuje o serwisowanie ciągnika. – To nasz stały Klient, przyszedł się poradzić, jak naprawić usterkę – wyjaśnia Zbigniew Pieroński. – Tak na odległość będziecie Panowie naprawiać ten ciągnik? – pytamy. – Zdarzało się i przez telefon – żartobliwie odpowiada pan Krzysztof. Pytań serwisowych jest bardzo dużo. – Przychodzą też do nas Klienci innych firm. Kupili maszynę i okazało się, że sprzedawca nie zapewnia im serwisu. Też im pomagam, udzielam wyjaśnień, żeby zobaczyli, jak my traktujemy swoich Klientów. A często bywa, że te osoby już zostają z naszą firmą – mówi Szef Serwisu. W ROLI GŁÓWNEJ: AGROS-WROŃSCY Wszystkie działania w obrębie ekspozycji firmy Agros-Wrońscy rejestruje kamera. Za kamerą Szymon Hałacz, 17-letni fan rolnictwa i Agros-Wrońskich. Przyjechał z kolegą aż z Żor, żeby udokumentować wystawę oraz stoisko zaprzyjaźnionej już firmy. Szymon, który bardzo aktywnie udziela się na facebookowym profilu Agros-Wrońskich, od pewnego czasu realizuje amatorskie (choć całkiem fachowo zrobione) kilkuminutowe filmiki na temat rolnictwa. Ma już swój kanał na YouTube jako „szymcin107” i pokazuje pracę na
agros magazyn 18/2014
Szef Serwisu Zbigniew Pieroński rozmawia z Krzysztofem Dróżdż z Ostrowa
roli, maszyny rolnicze, wystawy. – Moi rodzice nie mają własnego gospodarstwa, ale od dziecka pomagałem na polu dziadkom, jeździłem ciągnikiem razem z dziadkiem, i tak się wkręciłem w ten temat – opowiada Szymon. Firmę Agros-Wrońscy zna, bo jego wujek i znajomi kupują tam maszyny. Kuba, kolega Szymona, też uważa, że praca na roli jest pasjonująca. Niedawno wrócił z wakacji, na których bardzo się wynudził, bo nie było gospodarstwa. – Praca na polu jest ciekawa, uspokaja mnie – mówi Kuba. A co podobało im się na wystawie? – Oczywiście stoisko Wrońskich, konkretne maszyny, ciekawa ekspozycja – odpowiada Szymon – szczegóły będzie można zobaczyć w moim filmiku. A skąd właściwie pasja do filmowania? – Zobaczyłem film kolegi, spodobał mi się i postanowiłem też coś nagrać. Powodzenie tych filmów trochę mnie zaskoczyło, bo to tylko takie hobby, nie traktuję tego poważnie. Zdecydowanie wolę rolnictwo, choć na razie nie mam widoków na własną gospodarkę – mówi Szymon. Podczas filmowania spotyka się z Prezesem Janem Wrońskim, który bardzo ciepło się z nim wita, bo słyszał już o pasji i dokonaniach Szymona. Korzystając z okazji, pytamy Prezesa firmy Agros-Wrońscy, jak zdobywa się takie przywiązanie Klientów, jakie obserwujemy przez cały dzień na wystawie? BYĆ NORMALNYM – Dewiza, którą wpajam i dzieciom i pracownikom – obsłużyć jak najlepiej, być normalnym, unikać cwaniactwa – podaje receptę Jan Wroński. – Klienta oszukać można tylko raz, więc nie oszukujemy. Jesteśmy po to, aby mu pomóc. Nie unikamy napraw gwarancyjnych, poczuwamy się do odpowiedzialności za oferowany przez nas sprzęt. Bardzo cenimy sobie dobre relacje z Klientami, to zresztą, jak już wspomniałem, główny powód naszej obecności na targach, bo efekt handlowy jest niewielki. Targi już się raczej przeżyły. Większą wagę przywiązujemy do pokazów pracy, puszczamy maszyny w teren i to daje lepsze efekty – podsumowuje Prezes Wroński. Czy targi się przeżyły, trudno powiedzieć, może z punktu widzenia wystawców tak, ale zwiedzających wciąż nie brakuje. Kolejka samochodów do wjazdu na teren wystawowy ciągnęła się aż po horyzont. ▨
5
Z DUŻYM DOŚWIADCZENIEM
Niezniszczalni Nie ma lepszego dowodu na
− To jest cacko, nie maszyna. Od 11 lat pracuwysoką jakość maszyny niż je cały czas w TUR-ze i proszę spojrzeć, w jakim słowa zadowolenia i uznania jest doskonałym stanie. Obrabia 60-ha pole i 20 ha wyrażone przez gospodarza, łąk – tak opowieść o swoim ulubionym sprzęcie rolniczym rozpoczyna jeden który na sprzęcie pracuje z dwóch jego operatorów, Zbyszek Wojtaszek. od lat. Zapraszamy do – To prosta, ale skuteczna i ekonomiczna maszylektury naszego nowego na. Jest rewers, proste biegi, solidna blacha, dobre cyklu poświęconego podzespoły i niewiemaszynom, które w polskich le elektroniki – do dyskusji włącza się drugi operator Janek Ciszewski. – Nasz gospodarstwach pracują New Holland to najlepszy ciągnik, na jakim pracojuż ponad dekadę. Cykl wałem, a jeżdżę na nim od pierwszego dnia pracy o ciągnikach-perełkach. w tym miejscu – dodaje. Jedenastoletni NH TL 100 Model: w gospodarstwie rolnym prowadzonym przez New Holland Ośrodek dla Niepełnosprawnych Miłosierdzie TL 100 (moc − 100 KM) Właściciel: Ośrodek dla Niepełnosprawnych Miłosierdzie Boże ZAZ w Borowej Wsi Operatorzy: Zbigniew Wojtaszek i Janek Ciszewski Rocznik: 2003 Stan licznika: 11,8 tys. km
Boże Zakład Aktywności Zawodowej w Borowej Wsi pracuje od pierwszych dni działalności tego przedsięwzięcia. – Gospodarstwo zakładał rolnik praktyk, który doskonale znał się na swojej pracy – opowiada kierownik ośrodka Justyna Mol. − Wiedział, jak powinna funkcjonować profesjonalna farma, jak ją zorganizować i wyposażyć, a także, gdzie kupować solidny sprzęt rolniczy. To dzięki niemu poznaliśmy firmę Agros-Wrońscy i zaczęliśmy współpracę z ich przedstawicielem Arkiem Smolarkiem, który dba o nas do dziś. Ośrodek zarządza teraz 80 ha upraw oraz oborami z 50 sztukami bydła mlecznego i opasowego. Wszystko po to, by 35 niepełnosprawnych mogło nauczyć się zawodu rolnika oraz ogrodnika w naturalnych warunkach gospodarstwa. Tak przygotowani wyruszają, szukając pracy na wolnym rynku. – Nasz niebieski zawdzięcza swój wzorowy wygląd naszym podopiecznym. To oni codziennie go pucują i przygotowują do ciężkiej pracy. My dwaj dbamy o jego stan techniczny, ale to już bułka z masłem, mając taki solidny sprzęt i dobry serwis państwa Wrońskich do pomocy – chwali pan Jan. TL 100 wykonuje wszystkie ciężkie prace – używany jest zarówno do prac w obejściu, jak i przy orce, sianiu i prasowaniu, wypożyczany jest także do świadczenia usług. − Mimo wymagających prac spisuje się na medal. Ma prawie 12 tys. na liczniku i tylko jedną poważniejszą awarię – pompy wtryskowej – podsumowuje pan Zbyszek.
Model: New Holland TM 165 Właściciel: Sylwester Gajewski Rocznik: 2000 Stan licznika: 9680 km
agros magazyn 18/2014
Drugi nasz bohater skończył w tym roku 14 lat i na liczniku dobija do 10 tys. mtg. Jego właściciel mówi o traktorze, że był dobrym początkiem serii szczęśliwych zdarzeń. – Dziś już nie pamiętam, dlaczego kupiłem pierwszego New Hollanda, ale wiem, że na innej marce ciągników pracować nie chcę. Oprócz leciwego TM 165 mam jeszcze sześcioletniego TM 155 oraz dwa nowe modele, które kupiłem rok temu − opowiada Sylwester Gajewski (na zdj. powyżej) z Gruszczyc, właściciel fermy kurzej w województwie łódzkim. Pan Sylwester od 1978 r. hoduje kury nioski. Zaczynał od 5 tys. ptaków, dziś ma ich kilkadziesiąt tysięcy. Gospodaruje na 250 ha. Uprawia rzepak, pszenicę i kukurydzę, które w całości wykorzystywane są jako pasza dla kur. – Proszę sobie wyobrazić, że ten ciągnik przez 9 lat był jedynym w moim gospodarstwie i świetnie się spisywał w orce, siewie, zbiorze i transporcie. Jedyny problem, jaki z nim miałem, to szybko ścierające się opony. Ale powód był prosty – moją fermę, pola i gospodarstwo dzieli 10 km asfaltu, więc miały się gdzie ścierać – wyjaśnia właściciel. NH TM 165 rocznie pracował po 1000 motogodzin, a naprawy, jakich wymagał, były typowo eksploatacyjne. – Ale zawsze robiłem je w serwisie Wrońskich. Zwłaszcza że w 2009 r. zrobili mi prezent i 5 km od mojego domu, we Wróblewie, wybudowali filię i serwis. Ja więc zrobiłem mały prezent i im – powiększyłem od razu swoją niebieską flotę o model NH TM 155 – uśmiecha się właściciel ciągników. – Znam się na kurach, oni na maszynach, więc korzystam z usług ich serwisantów. Są blisko, są profesjonalistami i dziś traktujemy się jak starzy, dobrzy znajomi – wyznaje pan Gajewski. − Żyję w miejscu, w którym mieszkają niezwykle pracowici i uczciwi ludzie, bardzo wobec siebie samych wymagający. W tych okolicach z ziemi wyciska się, ile możliwe, dlatego i sprzęt, na którym pracujemy, musi dotrzymać nam tempa, sprostać naszym ambicjom − puentuje. ▨
7
PORTRETY
TWARZ AGROSU
Urodzony handlowiec
W tym przypadku statystyka może powiedzieć wiele. Michał Ślęzak, 28-letni Przedstawiciel handlowy z pięcioletnim stażem w firmie Agros-Wrońscy, który sprzedał już 115 ciągników marki New Holland. Co te liczby mówią o nim? Handlowe zwierzę!
Gdyby nie studia, zapewne nigdy nie trafiłby do Agros-Wrońskich. – Dwie „Wrony”, to znaczy Marcin i Tomek Wrońscy, zaproponowały mi pracę jeszcze podczas studiów – wspomina Michał Ślęzak. – Studiowaliśmy razem na jednym wydziale Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie i byliśmy w jednej paczce przyjaciół. Po trzecim roku studiów inżynierskich zaproponowali mi pracę, bo uznali, że świetnie odnajduję się w kontaktach z ludźmi. Można powiedzieć, że pierwsi wyczuli we mnie handlowca − dodaje. Najtrudniej było pogodzić pracę i naukę. W poniedziałki najważniejsza była uczelnia, w sobotę pochłaniała mnie praca. W ten sposób Michał przez pół roku równocześnie pracował i pisał pracę inżynierską o maszynach do brykietownia biomasy. – Studia były inspiracją, ale prawdziwą wiedzę zdobyłem w pracy – mówi dziś Ślęzak. − Dopiero seria szkoleń u producentów, z którymi współpracuje firma Agros-Wrońscy, dała mi solidne podstawy technologiczne oraz nauczyła mnie podstawowych technik sprzedaży. Reszta to doświadczenie, kontakt z ludźmi i maszynami. Bez wątpienia, jako handlowiec nie byłby w tym samym miejscu, gdyby nie koledzy z firmy. Doświadczeni handlowcy od początku powtarzali nowicjuszowi, że szkolenia to jedno, ale on musi znaleźć swój styl handlowania, swój sposób na rozmowę z Klientem. Dlatego dziś stara się być osobą solidną. Opracował już własny sposób sprzedawania: − Wszystko zapisuję, mam wszędzie tysiące karteczek, które na bieżąco aktualizuję – zapisuję nawet, że
agros magazyn 18/2014
W sierpniu w życiu Michała Ślęzaka miały miejsce dwa ważne wydarzenia – rocznica 5 lat w firmie i ślub z ukochaną Natalią
obiecałem przywieźć część za 10 zł, bo rolnik pamięta każdą obietnicę, nawet najdrobniejszą – mówi. Dokładnie 1 sierpnia minęło 5 lat, odkąd Michał Ślęzak rozbudowuje sieć swoich klientów – zdobywa ich zaufanie, rozmawia z nimi, dba o nich. − Nie wyobrażam sobie pracy w innej dziedzinie niż handel – handel to mój konik! – kończy przedstawiciel. ▨
MICHAŁ ŚLĘZAK O SOBIE Mój pierwszy dzień w pracy… nikt nie zwracał na mnie uwagi, bo nikt nie wiedział, kto przyszedł i po co, dopiero po 2 tygodniach podpisałem umowę ☺ Najbardziej w swojej pracy lubię… kontakt z ludźmi. Główna cecha mojego charakteru… moja żona mówi, że jestem stanowczy, ale śmieje się też, że w jej przypadku często przymykam oko. Lęk wzbudza we mnie… utrata rodziny i ciężka choroba. Gdybym nie pracował w Agros-Wrońscy, byłbym… słoikiem. Prawdopodobnie pracowałbym w Warszawie.
9
PORTRETY
JESZCZE BLIŻEJ
Picasso prosto Biały lub żółty – w tym gospodarstwie po kolorze rozpoznają, dokąd zamawiany jest ich towar. Co czwarty polski ziemniak trafiający do sieci handlowych w Polsce pochodzi z okolic Błaszek. Tu – w Hodowli Roślin Kalinowa gospodarującej na ponad 500 ha pól pod czujnym okiem Sławomira Przybyłka – uprawiane są najlepsze odmiany tego warzywa.
Zanim trafią na stół, zdarza się, że muszą pokonać prawdziwego wroga, bo mało kto zdaje sobie sprawę, że ziemniaki są bardzo podatne na różnego rodzaju patogeny. Tu walczy z nimi Sławomir Przybyłek – od 3 lat prezes przedsiębiorstwa HR Kalinowa w gminie Błaszki. − W tym roku szczególnie duże zagrożenie stwarzała zaraza ziemniaka; była to ekstremalnie mocna, najgorsza, bo łodygowa,
forma tej choroby – mówi prezes. − Zaraza potrafi zlikwidować plon ziemniaka nawet w 80 proc., więc zawsze są powody do obaw. W takim przypadku codziennie należy lustrować plantacje i precyzyjnie planować walkę z tą chorobą. Wybieramy odpowiedni preparat, dobieramy dawkę, by w porę zatrzymać zarazę i nie dopuścić do zniszczenia plantacji. W tym roku wygraliśmy, ale wiele
z pola
plantacji w naszym rejonie zostało zniszczonych przez grzyba powodującego zarazę ziemniaka – opowiada. To tylko jedna z wielu trudności w tej branży. Za sukcesem tego gospodarstwa stoi przede wszystkim pracowitość dwóch właścicieli – Jerzego i Radosława Wróblów, do których należą HR Kalinowa oraz firma Agrosad, która sprzedaje produkty gospodarstwa. »
PORTRETY
JESZCZE BLIŻEJ
PO KOLORZE POZNACIE Hodowla Roślin Kalinowa ma dwa profile produkcji − roślinny i zwierzęcy. Produkcja zwierzęca to chów bydła opasowego – około 300 sztuk, z tego część trafia do zakładów mięsnych w kraju, a pozostałe na eksport do krajów UE. Główną uprawą jest ziemniak jadalny wyselekcjonowanych odmian. Ziemniaki są sprzedawane poprzez Agrosad do sieci supermarketów: Biedronka, Lidl, Kaufland i Auchan. − Co kraj, to obyczaj, a nawet co region, to różnica – wyjaśnia pan Sławomir. − Odmiany ziemniaków dostosowujemy do potrzeb rynku. I tak do Warszawy trafiają nasze ziemniaki wyłącznie o białym miąższu, a na przykład na Śląsk − jedynie o żółtym. To wynika z tradycji historycznej, bo w stolicy każdy ziemniak inny niż biały uznawany jest za pastewny − co jest oczywistym mitem. A jeśli jest zapotrzebowanie, to produkujemy też ziemniaki mączyste, sałatkowe i do pieczenia. Na 555 ha– oprócz ziemniaków (200 ha) − uprawiane są tu także zboża: pszenica, pszenżyto, jęczmień oraz kukurydza na ziarno i kiszonkę. Do tego łąki oraz 45 ha cebuli, 40 ha kapustnych, czyli kapusty białej, stożkowej i pekińskiej, 10 ha selera i 3 ha polskiego, aromatycznego czosnku. − Mamy 30 pracowników, część z nich to operatorzy ciągników, gdyż u nas każda ciągnik i maszyna ma swojego „właściciela”, który dba o sprzęt – tajemnice organizacyjne przedsiębiorstwa zdradza gospodarz. I dodaje: − Od 3 lat prowadzimy uprawę ziemniaka i warzyw zgodnie z międzynarodowym systemem zarządzania jakością „Global Gap”. Dziś HR Kalinowa uprawiająca ziemniaki na ponad 200 ha to już poważny gracz na polskim ziemniaczanym rynku, a na pewno największy w byłym województwie sieradzkim. A wszystko zaczęło się niepozornie 21 lat temu. Właściciele – czyli Jerzy i Radosław Wróblowie − pochodzą z rodziny o rolniczych tradycjach i mieli swoje gospodarstwa oraz rolnicze wykształcenie. Ale dopiero kontakt Jerzego – wtedy nauczyciela fizyki w szkole podstawowej we Wróblewie – z jednym z profesorów Instytutu Ziemniaka w Boninie spowodował zwrot w tej historii. Najpierw bracia zaczęli sprzedawać sadzeniaki ziemniaka. Potem zauważyli, że powstają pierwsze supermarkety, w których najlepiej sprzedają się ziemniaki umyte i spakowane. Wkrótce pełną parą ruszyło konfekcjonowanie ziemniaka w ich gospodarstwie. Dzisiaj Agrosad to firma pakująca ponad 100 tysięcy ton ziemniaka rocznie, zatrudniająca ponad 150 pracowników, posiadająca swoją flotę transportową, która stanowi 20 samochodów chłodni. W DOBRYCH RĘKACH Pan Sławomir trafił do HR Kalinowa 3 lata temu z Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa, w której pracował przez 18 lat, m.in. jako kierownik laboratorium wojewódzkiego. – To było niejako po sąsiedzku, ponieważ mieszkam obok Agrosadu. Radek i Jarek to moi bliscy kuzyni – opowiada. − Pewnego dnia stwierdzili, że moglibyśmy połączyć siły i zaproponowali mi pracę. Praca w tak wyspecjalizowanym gospodarstwie wymaga ogromnej wiedzy i doświadczenia. − Uprawa ziemniaka jest niezwykle interesująca, zwłaszcza dla kogoś, kto tak jak ja przez całe zawodowe życie zajmuje się ochroną roślin. To jedna z roślin, którą poraża duża liczba chorób i szkodników, a do tego niezwykle wrażliwa na atakujące ją patogeny – tłumaczy pan Sławek. − Mam o tyle łatwiej, że je-
12
Na zdjęciu Sławomir Przybyłek, prezes HR Kalinowa w Błaszkach. W tle zabytkowy pałacyk, w którym − jak głosi legenda − Moniuszko skomponował swoją najsłynniejszą operę „Straszny dwór”. Dziś są w nim biura firmy HR Kalinowa stem po SGGW, po kierunku rolniczym i specjalizacji z ochrony roślin. Studia dały mi solidne podstawy wiedzy. Do tego ukończyłem wiele szkoleń i zdobyłem certyfikaty z zakresu zarządzania jakością. Dzień pracy w HR Kalinowa pan Sławomir zaczyna od odprawy z pracownikami, na której ustalany jest plan działania dla każdego z nich. − Bez wątpienia rozmowa z pracownikami jest bardzo ważna, zwłaszcza że pracujemy tu samodzielnie. Potem mam dwugodzinny objazd pól, w trakcie którego sprawdzam stan fitosanitarny uprawy. To wtedy zapadają ewentualne decyzje o wykonaniu zabiegów środkami ochrony roślin − wyjaśnia. Podczas sesji zdjęciowej do tego materiału przemierzamy tutejsze pola, a pan Sławomir nawet na chwilę nie przestaje z wielką uwagą przyglądać się kolejnym fragmentom upraw. Widać, że praca to jego żywioł, poświęca jej wiele energii i czasu. Po inspekcji pól wraca do pracy biurowej, by na koniec każdego dnia ponownie wrócić w teren. RZETELNY PARTNER − Z firmą Agros-Wrońscy współpracujemy od 5 lat. Do dziś dostarczyli nam sporą część naszej floty maszynowo-sprzętowej; bo musieliśmy stworzyć park maszynowy dla tego gospodarstwa od podstaw. Kupiliśmy u nich m.in. dwa ciągniki T 6300, jeden TD 50, kombajn i ładowarkę oraz agregat uprawowy – relacjonuje pan Przybyłek. Jak udana to współpraca, mogliśmy również zobaczyć na własne oczy. Podczas wizyty ekipy „AGROS Magazynu” w HR Kalinowa zepsuł się kombajn zbożowy. W tym momencie Tomasz Duszyński, przedstawiciel firmy Agros-Wrońscy, towarzyszący nam w trakcie spotkania, wybiegł z telefonem w ręku, by rozwiązać problem. Udało się błyskawicznie, uszkodzony wałek już następnego dnia został sprowadzony kurierem z magazynu w Niemczech. − W zeszłym roku, gdy mieliśmy awarię skrzyni biegów w naszym największym 200-konnym ciągniku, było podobnie – z uznaniem przyznaje pan Sławek. – Mamy taki fajny układ z panem Tomkiem, że natychmiast pomaga rozwiązywać najdrobniejsze problemy sprzętowe. Wtedy natychmiast przysłał zastępczy traktor, a nasz odjechał do naprawy do serwisu. Nie ma mowy o przestojach, Agros-Wrońscy reagują natychmiast, nie zostawiają Klienta bez pomocy − zauważa. ▨
DORADZTWO
UNIA GROUP
Europa w Łubnicach 14
− Do jeżdżenia na randki się nie nadaje, ale tylko dlatego, że pracujący na tej maszynie rolnicy są już żonaci − tak o maszynach, które sprawdziły się w tym gospodarstwie, opowiadają ich właściciele – rodzina Maślanków. U nich każdy zakup sprzętu jest ważnym wydarzeniem − jak bardzo, przekonaliśmy się, towarzysząc im w trakcie pierwszego uruchomienia opryskiwacza Europa UNII Group. »
DORADZTWO
UNIA GROUP
− Z Klientami mamy stały kontakt. Nasz mobilny serwis zajmuje się nie tylko uruchomieniami, ale również robi przeglądy maszyn i usuwa awarie – mówi Tomasz Jasek, pracownik serwisu firmy Agros-Wrońscy
Poniedziałkowy poranek powitał nas słońcem − wbrew prognozom zapowiadającym obfite opady. Ekipa, w składzie serwisanci firmy Agros-Wrońscy i UNII Group oraz zespół „AGROS Magazynu”, odwiedziła tym razem Łubnice, by w gospodarstwie Marii i Henryka Maślanków uruchomić po raz pierwszy dostarczony prosto z fabryki opryskiwacz Europa Premium 4024. Nabywcą maszyny okazał się Grzegorz Maślanka z młodszego pokolenia rolników w tej rodzinie, który przywitał nas na podwórku. Jego obowiązki gospodarskie stały się okazją, by na gorąco w trakcie pracy poobserwować ładowarkę teleskopową New Holland, model LM5030. Pan Grzegorz przed uruchomieniem opryskiwacza musiał bowiem podgarnąć pryzmę zboża, aby przygotować miejsce na kolejne zbiory. Pani Maria, widząc nasze zainteresowanie, z dumą chwaliła maszynę, na której pracował syn: − Od 15 lat wiedziałam, że to jest najbardziej potrzebna maszyna w gospodarstwie, zastępuje kilka osób – opowiada. – Używamy jej do wszystkich prac przeładunkowych, a zimą do odśnieżania. − Praktycznie tylko na randki nią nie jeździmy – żartobliwie dodaje pan Henryk Maślanka, który właśnie dotarł z pola. – I to nie dlatego, że się nie nadaje, ale obaj mamy żony – mówi z uśmiechem rolnik. − Maszyna jest też wykorzystywana do świadczenia
usług – wynajmujemy ją sąsiadom. Kupując ją, wiedzieliśmy, że musi być solidna, bo to najczęściej używane
− Duże maszyny wyposażone w dodatkowe, skomplikowane systemy sterowania, zawsze uruchamiał serwis fabryczny. Od pewnego czasu sami załatwiamy te sprawy. Rolnicy są bardzo zadowoleni, że ktoś im pokazuje, jak obsługiwać maszynę i jak ona działa – wyjaśnia Piotr Gałuszka, serwisant UNII Group
agros magazyn 18/2014
urządzenie – uzupełnia pani Maria. − Sprzęt jest dobry i godny polecenia. Awarii w zasadzie nie było – dołączył do rozmowy pan Grzegorz, który w międzyczasie sprawnie zaparkował ładowarkę. EUROPEJSKIE STANDARDY − Maszyny muszą być solidne – zgodnie twierdzą gospodarze. − Gdy kupuje się coś taniego, to potem ciągle się psuje. Chcemy mieć gospodarstwo prowadzone z europejskim rozmachem – kontynuuje pani Maria. − Właśnie dlatego wybrałem ten opryskiwacz, w końcu nazywa się Europa – żartuje pan Grzegorz. – A tak serio, to po prostu zobaczyliśmy go na targach. Widać, że jakościowo dorównuje zachodnim markom, a w tym samym przedziale cenowym jest lepiej wyposażony niż sprzęt konkurencji. Tutaj mamy GPS, panel sterujący i duży zbiornik. Decydujące były jednak wydajność i precyzja. Opryskiwacz – podpięty do ciągnika New Holland model T7.170 − będzie obsługiwał ok. 130 ha. Warunki optymalne do oprysków to niekiedy tylko 2 do 3 godzin w ciągu doby, więc sprzęt musi być niezawodny. − Czasu na wykonanie zabiegów jest mało, więc muszą być zrobione bezbłędnie – tłumaczy pan Henryk. − Poza tym jest to maszyna ekonomiczna i ekologiczna. Dokładność powoduje, że możemy przygotowywać mniejsze stężenie środków, bo dawkowanie jest precyzyjne, więc mniej chemii trafia do gleby i mniej środków zużywamy. Przede wszystkim są aplikowane tylko tam, gdzie są potrzebne.
JAK RODZINA − Klientami Wrońskich jesteśmy od ok. 18 lat, właściwie od początku istnienia firmy – mówi pan Henryk. − Jeździmy na pokazy polowe, prezentacje, spotkania i wystawy; jesteśmy w zasadzie jak rodzina – dodaje rolnik. – Tak, rodzina Agrosu – wtóruje mu syn. − Szef firmy jest człowiekiem o wysokiej kulturze i w taki właśnie sposób prowadzi firmę. Każdy jego Klient czuje, że on autentycznie angażuje się w ich potrzeby – kontynuuje pan Maślanka, a żona uzupełnia z uśmiechem: − Pracowników też zatrudniają kompetentnych, a do tego sympatycznych. Gdy widzę Szymona Mazura, ich Przedstawiciela Handlowego, to wiem, że będzie ruch w maszynach. − Jesteśmy zadowoleni z maszyn i z serwisu – mówi pan Grzegorz. – Nie mamy problemów, zresztą nowy sprzęt w zasadzie się nie psuje. SERWIS W AKCJI Agros-Wrońscy nie mogli więc zawieść. Na podwórku rolników z Łubnic serwisanci sprawnie rozpakowali podzespoły sterowania. Nawigacja, komputer, sterownik, wszechobecne kable – wszystko stopniowo trafiło do wnętrza maszyny. Liczba pojawiających się elementów budzi respekt, ale Piotr Gałuszka z UNII Group z pomocą Tomasza Jaska z firmy Agros-Wrońscy sprawnie je posegregował, przy okazji objaśniając nowemu właścicielowi, którego technika nie onieśmiela, przeznaczenie i sposób obsługi. – Pierwszy, używany opryskiwacz kupiliśmy do naszego gospodarstwa w bardzo złym stanie. Musieliśmy rozłożyć go praktycznie do ostatniej śrubki, pomalować i z powrotem poskładać, więc konstrukcję znam doskonale – mówi Grzegorz Maślanka. − Teraz musimy tylko opanować wszystkie dodatkowe funkcje. To może potrwać kilka godzin, bo opryskiwacz został kupiony z pełnym wyposażeniem dodatkowym – w końcu to inwestycja na lata − dodaje. − Jestem dumna, że taka maszyna stoi na naszym podwórku, że będzie pracować w tym gospodarstwie. Tym bardziej że to polski sprzęt – kończy pani Maria. ▨
17
DORADZTWO
POMOT
Gnój nie znój, a rozwój
W tym gospodarstwie najważniejszy jest dynamiczny rozwój – bo cel jest jasno określony: stworzyć stabilne miejsce pracy, aby dać poczucie bezpieczeństwa dwójce dorastających dzieci – Dominice i Michałowi. Dlatego państwo Woch wybierają tylko najlepsze rozwiązania.
− W tym gospodarstwie już wcześniej pracowano na wozach POMOT-u. Gdy pojawiła się potrzeba, bo powiększono hodowlę, zaproponowałem sprawdzoną markę o większej pojemności i ramowej konstrukcji wozu, by łatwiej transportować gnojowicę na odległe pola – wyjaśnia Zdzisław Jasek, Dyrektor Handlowy Agros-Wrońscy. Chcesz wiedzieć więcej na temat wozów asenizacyjnych, dzwoń: 600 353 818
18
Nowy wóz POMOT-u o pojemności 13 tys. l bardzo usprawnił pracę w gospodarstwie państwa Woch
Młode małżeństwo − Monika i Jarek Wochowie z Grabicy – gospodarstwo prowadzi bardzo dynamicznie: − Rolnictwo to trudny kawałek chleba. Kto się nie rozwija i nie szuka nowych rozwiązań, nie ma szans na odniesienie sukcesu w tej branży – wyjaśnia pani Monika. – My z Jarkiem od początku stawialiśmy na różnorodność produkcji; wprowadzając najlepsze rozwiązania, nieźle sobie radzimy – dodaje. Firma państwa Wochów zbudowana jest na trzech filarach: 70 ha upraw, duża hodowla oraz skup i transport zbóż. – Cieszę się z każdej nowej sztuki w naszej hodowli, choć oznacza to więcej pracy: sprzątania, karmienia, gnojowicy. Jednak widzę też, że nasza
JAREK WOCH POLECA wóz POMOT-u Chojna ze względu na: ! Łatwość obsługi (żona, gdyby miała ochotę – polubiłaby tę pracę)!
! Szybką i wydajną pompę (zbiornik 13 tys. l jest napełniany w ciągu 6–7 min.)
! Mocną konstrukcję ramową oraz
!
zbiornik z zewnętrznymi pierścieniami zabezpieczającymi przed zastaniem. Cały wóz jest zabezpieczony antykorozyjnie poprzez cynkowanie ogniowe. Mieszadło zawartości w zbiorniku (wykonuje najgorszą pracę za mnie)!
praca nie idzie na marne, że się rozwijamy. A mamy dla kogo – opowiada Monika Woch, zerkając w kierunku dwójki swoich dzieci. – Syn i córka bardzo nam pomagają, na ile to oczywiście możliwe w przypadku 9-latki i 12-letniego chłopca. Ale cieszy mnie, że tak chętnie pracują z nami przy hodowli i w polu. Mam pewność, że będzie komu przekazać pałeczkę, wiem też, że rozwijając gospodarstwo, dam dzieciom dobry start. Ale wybór drogi życiowej będzie zależał od ich decyzji – zastrzega. WESPRZEĆ SIĘ NA MOCNEJ RAMIE Państwo Wochowie swoje świnie sprowadzają z Dani i Holandii, ponieważ z ich doświadczeń wynika, że mają najlepszą mięsność. Każda sztuka, która trafia do ich gospodarstwa, jest tuczona do 120 kg, aby finalnie skończyć w okolicznych masarniach: − Świnie karmione są zbożami z naszych upraw za pomocą nowoczesnego paszociągu – wyjaśnia właściciel hodowli. − Z tak dużej hodowli zbieramy mnóstwo gnojowicy. Mieliśmy jeden wóz POMOT-u o pojemności 10 tys. l, który jednak przestał wystarczać. Dokupiliśmy więcej ziemi z budynkami, do których chcemy przenieść część świń. Musieliśmy więc poszukać odpowiedniego wozu asenizacyjnego, który sprawnie opróżni zbiornik o pojemności 555 m sześc. i bez problemu rozwiezie po oddalonych od siebie polach – opowiada pan Jarek. − Gdy pojawiła się taka potrzeba, zaproponowałem sprawdzoną markę o większej pojemności i ramowej konstrukcji wozu, by łatwiej transportować gnojowicę na odległe pola – wyjaśnia Zdzisław Jasek, Przedstawiciel Handlowy Agros-Wrońscy. – Do wyposażenia standardowego dokupiłem duże ogumienie. Dzięki niemu wóz świetnie sobie radzi nawet na mokrym, gliniastym polu. Podpięty do ciągnika o mocy 150 KM pracuje z dużą lekkością – dodaje rolnik. Państwo Wochowie nalegali również, by wóz był wyposażony w mieszadło zawartości w trakcie transportu. – To dla naszego bezpieczeństwa. Czyszczenie zbiornika, w którym podczas transportu pozostają resztki gnojowicy, nie jest ani przyjemne, ani bezpieczne. A jak znam mojego męża, który wszystko robi najlepiej, jak potrafi, zabierałoby mu to bardzo dużo bezcennego czasu. Za takie udogodnienia po prostu opłaca się dopłacić – przyznaje pani Monika. − Jeśli już coś robię, robię to dobrze, bo tylko to ma sens – ripostuje pan Jarek. − Wkładam serce w swoją pracę i dbam o ziemię. Gdy kupuję nowe pole, wykonuję serię zabiegów przywracających ziemię do doskonałego stanu; gdy prowadzę hodowlę, to z najlepszym materiałem. Sprzęt musi więc dotrzymywać mi kroku – dodaje na koniec. ▨
19
DORADZTWO
Z PIERWSZEJ RĘKI
Uprawa jak gra w szachy
Najpopularniejsze wśród polskich rolników są brony o szerokości roboczej od 2 do 4 m. Brony HOWARD HK produkowane są w szerokości: 2, 2,5, 3 i 4 m. Występują też w trzech typach, w zależności od mocy ciągników, z którymi pracują: HK25 do 130 KM dla gospodarstw średniej wielkości; HK 31 do 170 KM dla średnich i dużych; HK 32 do 300 KM dla wymagających rolników z dużymi areałami i firm usługowych
– Użytkownicy bron HOWARD naszej marki zgodnie twierdzą, że ich konstrukcja to dobrze przemyślany mechanizm. Każdy z modeli ma wytrzymały kozioł zawieszenia z pływa-
W gospodarstwie pana Lysko w czasie żniw każda chwila jest cenna, bo deszczowe chmury wiszą nad jego polami przez cały sezon prac polowych. Dlatego nie było łatwo umówić się z nim na rozmowę na temat rozwiązań uprawowych, jakie stosuje. Zasady były jasne − spotkanie było możliwe tylko wtedy, gdy nie mógł wyjechać w pole, a żniw nie mógł dokończyć ze względu na dużą wilgotność plonu. – Zbiory mamy trudne, ale obfite. Co z tego, jeśli jakość tego zboża nie jest doskonała, mamy za mało glutenu w ziarnie. To dobre dla alergików, ale nie dla zwykłych odbiorców ziarna, dlatego ceny są niskie – opowiada Jan Lysko.
jącą dolną belką, który umożliwia tworzenie kombinacji z różnymi ciągnikami i siewnikami – wyjaśnia Wojciech Ferdyn, Regionalny Kierownik Sprzedaży Kongskilde
− Zestaw uprawowo-siewny z broną aktywną Kongskilde o szerokości 3 m doskonale sprawdzi się w pracy w średniej wielkości gospodarstwie, sprzężony z ciągnikiem o mocy 140 KM – poleca Arkadiusz Smolarek, przedstawiciel Agros-Wrońscy
SZACH-MAT W takich warunkach nie można tracić czasu, każda praca w gospodarstwie musi być wykonana szybko i skutecznie. Dlatego decydując się na zmianę maszyny do uprawy – oprócz pługa, który jest tradycyjnie używany na całym 80-ha areale – pan Jan szukał najskuteczniejszych rozwiązań. – Podpatrywałem trochę sąsiadów, którzy odnoszą sukces w tej pracy, pomimo wszystkich kataklizmów, jakie nas nawiedzają. Państwo Herokowie od 3 lat siew i uprawę wykonują za pomocą zestawu marki Kongskilde − agregatem uprawowo-siewnym z broną aktywną HK 31, pneumatycznym rzędowym siewnikiem NORDSTEN NS 4130 i bardzo zachwalali ten zestaw. W okolicy mamy gleby tak mozaikowe, jak w szachach. Uprawa jest trudniejsza, wymaga precyzji, by każdą partię tej gry rozgrywać na swoją korzyść – opisuje rolnik. Widząc wschody na polu sąsiada, zdecydował się sprawdzić taki sam zestaw na swoich polach. Od pierwszej uprawy i siewu widział zasadniczą różnicę: − Jeden przejazd i tyle wykonanej pracy. 15 ha, na których sieję rzepak, można obrobić w jeden dzień i to z jaką precyzją – uśmiecha się, opowiadając o sprzęcie Kongskilde. − Użycie bron aktywnych, wirnikowych, pozwala zmniejszyć liczbę przejazdów uprawowych w zasadzie do jednego. Takie rozwiązanie jest korzystne nie tylko z powodu oszczędności na paliwie, ale również ze względów agrotechnicznych, bo nie niszczymy struktury ziemi. Dlatego gorąco polecam maszynę rolnikom z tych okolic – tłumaczy Arkadiusz Smolarek, przedstawiciel firmy Agros-Wrońscy, pracujący w tej części województwa śląskiego. GROSZ DO GROSIKA Pan Lysko kupił zestaw o szerokości 3 m – optymalny do wielkości i jakości swojego gospodarstwa oraz ciągnika, na jakim pracuje. Moc traktora to najważniejszy warunek przy doborze brony – musi być dostosowany do mocy maszyny.
agros magazyn 18/2014
ROLNIK POLECA Agregat uprawowo-siewny Kongskilde NS 4130 z broną HK 31 ! Bardzo dobry stosunek jakości do ceny – doskonały sprzęt w rozsądnej cenie.
! Precyzyjny siewnik pneumatyczny,
wyposażony w system ścieżek technologicznych i przedwschodowych oraz duży zbiornik nasienny.
W tym gospodarstwie jest to New Holland o mocy 140 KM. – Zestaw spisuje się doskonale. Mogę nim obrabiać pole w najróżniejszych kształtach i ukształtowaniu terenu. Zużycie paliwa przy wysokich obrotach jest spore, ale to nic dziwnego przy takiej pracy, jaką wykonuje ten sprzęt. Jeśli potraktuję zestaw delikatniej, wtedy spalanie wygląda lepiej. Zresztą nie liczę tego aż tak dokładnie, ważne, by średnia wychodziła optymalnie – opowiada pan Jan. − To, co jest największą zaletą tej maszyny, może być odbierane początkowo jako jej wada. Aby pracę zrealizować w jednym przejeździe, niezbędna jest bowiem znacznie większa moc ciągnika. W dłuższej perspektywie przynosi to jednak wymierne korzyści – zaoszczędzony czas, doskonałe wschody, gleba odpowiednio uprawiona z niezniszczoną strukturą – tłumaczy Wojciech Ferdyn, Regionalny Kierownik Sprzedaży Kongskilde. Jan Lysko, po trzech sezonach pracy na tym zestawie, przyznaje rację sąsiadowi: − Nie chcę zabrzmieć arogancko, ale czuję się jakbym wygrał partyjkę szachów z naturą – udało się nieco oswoić nasze ciężkie warunki. ▨
21
DORADZTWO
EXPOM
W agregatach EXPOM-u głębokość pracy jest regulowana za pomocą wałów uprawowych. Wicher daje możliwość uprawy na głębokości do 15 cm. Franciszek Piperek bardzo sobie chwali wschody roślin po uprawie taką metodą
Wicher w polu W rolnictwie dobre chęci nie wystarczą. Żeby zarobić, trzeba używać właściwego sprzętu. Przy przeciętnym areale liczy się intensyfikacja produkcji. Pomimo rosnąMateusz Wysocki, przedstawiciel firmy Agros-Wrońscy, poleca agregat Wicher rolnikom, których uprawy wymagają doskonałego przygotowania gleby przed siewem, np. dla buraka czy rzepaku
22
cej popularności kompaktowych maszyn łączących funkcje agregatu i siewnika sympatią rolników wciąż cieszą się solidne rozwiązania do uprawy. Jakie efekty można uzyskać, używając agregatu Wicher marki EXPOM, opowiedział nam Franciszek Piperek, właściciel 63 ha z Brzeźnicy.
Wyposażenie standardowe agregatu Wicher to: ! spiralne spulchniacze za kołami ciągnika, ! wałki przednie o średnicy 340 mm, ! trzy rzędy zębów 32 × 10 mm ze wzmocnieniem zakończonym
gęsiostopką 180 mm, ! regulowana listwa równająca, ! tylny wał kołeczkowy o średnicy 370 mm + grzebień czyszczący, ! wersja 4 i 4,5 m − składana hydraulicznie, zawieszana, ! podwozie z kołami jezdnymi 10/75-15.3 12 PR.
Agregat Wicher to doskonały sprzęt dla rolników, którzy mają wymagające doskonałej uprawy gleby pod takie rośliny, jak: burak cukrowy, warzywa (cebula, marchew), rzepak, kukurydza
agros magazyn 18/2014
Lekka nazwa nie powinna nikogo zmylić, bo to aż 2 t na kołach. Agregat uprawowy Wicher EXPOM-u Krośniewice jest przeznaczony do przedsiewnej uprawy gleby. Spulchnia wierzchnią warstwę gleby, rozbija i kruszy bryły zaskorupiałej powierzchni pola oraz ugniata podłoże dla lepszego dostępu wód gruntowych. Franciszek Piperek z Brzeźnicy od roku używa tej maszyny typu kompaktor na swoich 63 ha. – Zanim trafiłem na Wichra, przetestowałem modele czterech innych producentów – mówi rolnik. − Ale dopiero EXPOM sprawdził się w stu procentach na moich polach. Mam ciężkie gleby − od pierwszej do trzeciej klasy − mady i gliny. Są bardzo wymagające, ale równocześnie niezwykle żyzne. Dzięki solidnej uprawie uzyskuję doskonałe zbiory – np. nawet 100 t buraka
z hektara. Nie warto oszczędzać na niesolidnym sprzęcie, bo wystarczy, że 10–15 proc. ziaren nie wzejdzie i mam prawie 15 t mniej z buraka cukrowego z hektara. JAK TO DZIAŁA? Wicher, by doskonale przygotować glebę, działa kilkuetapowo. Przejazd przedniego wałka kruszącego jest poprzedzony spulchnieniem gleby przez koła ciągnika, następnie dochodzi do właściwego poruszenia gleby za pomocą wzmocnionych zębów zakończonych gęsiostópkami. Potem powierzchnia pola jest wyrównana i kruszona tylnym wałem oraz listwą wyrównującą. Finalne zagęszczenie to rezultat działania wału kołeczkowego o średnicy 370 mm. Agregat jest wyjątkowo przydatny podczas uprawy roślin wymagających szczególnie wyrównanego pola przed wysiewem nasion, np. przed siewem punktowym buraków cukrowych. Odpowiednie skonfigurowanie agregatu umożliwia przygotowanie pola do siewu po jednym przejeździe. − Obsługa jest banalnie prosta – relacjonuje Franciszek Piperek. − Wicher składa się i rozkłada hydraulicznie, a na każdej sekcji wystarcza jedna śruba do regulacji głębokości. I to w zasadzie całość obsługi. Bardzo ergonomiczny sprzęt. CZTERY I PÓŁ METRA − I TYLE HEKTARA Rolnik z Brzeźnicy używa, sprzężonego z ciągnikiem o mocy nominalnej 145 KM, agregatu o szerokości 4,5 m, który w godzinę obrabia ok. 4,5 ha. Maszyny używa do uprawy gleby pod buraki, rzepak i rośliny drobnonasienne. − Na moich pagórkowatych polach muszę dociążyć ciągnik około tony na przód, by odpowiednio doprawiał glebę. Przy równych polach obyłoby się bez tych obciążników. Jeżeli chodzi o spalanie ciągnika w pracy z agregatem, to wychodzi około 7 l oleju na hektar uprawionego pola, więc stosunkowo niedużo – opisuje Piperek. − A mogę poruszać się z prędkością 12–15 km/h, jeżeli nie ma kamieni na polu, natomiast 8–9 km/h na kamienistych glebach. Franciszek Piperek pracuje sam, więc czas jest dla niego bezcenny. Jeden przejazd wystarcza i pole jest uprawione – to daje oszczędność czasu i pieniędzy, a dodatkowo gleba lepiej znosi takie zabiegi. − W innych modelach, które testowałem, tylny wał kołeczkowy zwykle był zbyt rzadki – co 10–12 cm. Tu jest co 6 cm i to wielkość optymalna, dzięki której bryły ziemi są dokładnie rozbite, a gleba jest odpowiednio zagęszczona. Zwykle nie pasowały mi też zbyt szerokie elementy uprawowe. Tu jest 1,5 m – tłumaczy Piperek. − Za pieniądze zaoszczędzone na oleju napędowym i nasionach, których nie muszę wysiewać − bo wysiew jest znacznie mniejszy przy dobrze uprawionej glebie − w ciągu 5 lat maszyna spłaci się sama – kończy rolnik. ▨
23
DORADZTWO
VÄDERSTAD
Szwedzka pomoc
Szwedzki potop niszczył wszystko. Dziś dla odmiany szwedzka pomysło-
wość może pomóc każdemu rolnikowi. Pole wyrównane agregatem ścierniskowym Carrier, potem siew przy użyciu agregatu Rapid, a gdy przychodzi czas żniw, kombajn jeździ jak po stole, twierdzi Kamil Gajda z Wolborza.
− Dobierając sprzęt do tego gospodarstwa, zawsze pamiętam, że będzie pracował na trudnych mozaikowych glebach. Dlatego polecam solidne marki, takie jak
Rodzina Gajdów zaczyna dzień w szczycie żniw wcześnie, bo o godzinie piątej rano. Nie bez powodu – hodują 4 tys. sztuk trzody chlewnej i uprawiają 400 ha. – Mamy trochę kukurydzy, rzepaku, pszenicy i pszenżyta – wyjaśnia Kamil Gajda, który zajmuje się gospodarstwem z ojcem Kazimierzem i dwoma pracownikami. – Do tego dochodzi jeszcze łubin na poplon. Tylko paszy dla świń przygotowujemy 8 t dziennie, a będzie więcej, bo powiększamy budynki gospodarcze. Budujemy chlewnię na 750 macior, które zasiedlimy lochami ze Skandynawii. Nasze ulubione maszyny uprawowe również są ze Szwecji, z firmy Väderstad – uśmiecha się rolnik.
Väderstad – mówi Andrzej Wojewoda, przedstawiciel firmy Agros-Wrońscy
ODSIECZ Z PÓŁNOCY Takiego gospodarstwa nie można prowadzić bez nowoczesnych maszyn. Z pomocą przychodzi m.in.
sprzęt Väderstad. Na pola Gajdów wyjeżdża – podpięty do ciągnika o mocy 160 lub 230 KM w zależności od rodzaju prac – agregat uprawowo-siewny Rapid 400. Ten agregat ma w zestawie dwa rzędy talerzy uprawowych, włókę, redlice talerzowe, wał ugniatający, bronę posiewną oraz znaczniki przejazdowe i przedwschodowe. Jednym z wielkich atutów tego siewnika jest unikatowy system kontroli głębokości siewu. Każde koło wału oponowego odpowiada za pracę dwóch redlic wysiewających, tak aby pracowały na ustawionej wcześniej, potrzebnej głębokości. Jednocześnie wał zapewnia staranne zagęszczenie gleby. System kontroli głębokości sprawia, że w agregacie Rapid talerze wysiewające równo tną glebę nawet wówczas, gdy jest w niej wiele kamieni. Dzięki zastosowaniu gumowego zawieszenia każdy talerz – jeśli natrafi na kamień − może
− Agregat Rapid to dobre rozwiązanie dla właścicieli pól z dużą ilością kamieni. Dzięki zastosowaniu gumowego zawieszenia każdy talerz może się unieść nawet o 15 cm, jeśli natrafi na kamień, co zapobiega zniszczeniu narzędzia – poleca
się unieść nawet o 15 cm, co zapobiega zniszczeniu narzędzia. – Maszyna spisuje się doskonale – ocenia Kazimierz Gajda, senior rodziny. – W końcu zaczęliśmy się wyrabiać z siewem w odpowiednich terminach. Dodatkowo wschody uzyskiwane po siewie Rapidem są równe, mimo że mamy mnóstwo gleb mozaikowych – na jednym polu mieszają nam się piaski z glinami. Potrzebowaliśmy maszyny, która poradzi sobie w różnych warunkach glebowych. W tym gospodarstwie Rapid pracuje dziennie na obszarze od 30 do 50 ha; w ciągu 12 lat obsiał już 5 tys. ha. − Kupiliśmy go, bo szukaliśmy skutecznego, ale szybkiego siewnika – mówi Kamil Gajda. − Rapid to najlepszy siewnik, na jakim kiedykolwiek pracowałem – pod każdym względem bezkonkurencyjny. Jest bardzo precyzyjny – nawet w rzepaku granica błędu wynosi nie więcej niż 3 proc. – dodaje.
Maciej Kolesiński, przedstawiciel firmy Väderstad
agros magazyn 18/2014
WIERNI MARCE Dzięki takim doświadczeniom z Rapidem Gajdowie nie mieli kłopotu z doborem kolejnego niezbędnego w ich gospodarstwie sprzętu. Pomógł też Andrzej Wojewoda, przedstawiciel firmy Agros-Wrońscy, który doradził im zakup agregatu ścierniskowego Carrier 500 Väderstad – o 5-metrowej szerokości i wadze 5,4 t. − Postawiliśmy na tę markę ze względu na precyzyjną pracę tych maszyn oraz jakość ich wykonania z doskonałej stali. Są solidne
i wytrzymałe – relacjonuje pan Kamil. − Pracuję na Carrierze już od 8 lat i wiem, że doskonale przygotowuje pole przed siewnikiem do kukurydzy. Uprawiamy ściernisko − talerzami i wałem – opowiada właściciel sprzętu. Carrier to znacznie więcej możliwości. Uprawa ścierniska, przygotowanie łoża siewnego, rozdrobnienie słomy, wyrównanie bruzd i ponowna konsolidacja to jego najważniejsze funkcje. Dostępny jest w szerokościach roboczych od 3 do ponad 12 m. – Polecam każdemu rolnikowi, bo to naprawdę uniwersalny sprzęt. Na ciężkie gleby to sprawna i wydajna maszyna, dzięki której pole jest doskonale uprawione i wyrównane, a za tym idą piękne wschody. Carrierem przygotowujemy 130 ha pod kukurydzę i pozostałe rośliny – dodaje senior. Gajdowie uzyskują przeciętnie 6 t zboża oraz 11 t kukurydzy z każdego hektara, choć rzepaku nieco mniej – ok. 4,7 t z hektara. – Panowie pracują na glebach trzeciej i piątej klasy, tym ważniejszy jest dobry sprzęt – uważa Andrzej Wojewoda, przedstawiciel firmy Agros-Wrońscy. A zakup każdego elementu wyposażenia w tym gospodarstwie to wyjątkowe wydarzenie, które utrwala Irena Gajda, żona Kazimierza. Od lat prowadzi bowiem kronikę rodzinną, w której odnotowuje każde ważne zdarzenie. Odwiedziny ekipy „AGROS Magazynu” znalazły się tuż obok informacji o wizycie handlowców ze skandynawskiej hodowli świń. ▨
25
DORADZTWO
KUHN
Orka na ugorze – hasło, które może zniechęcić każdego. Nie bez powodu – to jeden z najbardziej czasochłonnych i najtrudniejszych zabiegów agrotechnicznych. Co zrobić, by „oswoić” tę trudną pracę, opowiedzieli nam rolnicy z Raciborszczyzny i Opolszczyzny – Bolesław Kot i Dawid Triska. Są właścicielami 150-hektarowych pól, na których pracują pługi obracalne zawieszane marki KUHN.
Multiinstrume
Rozwiązanie KUHN ! Zabezpieczenie hydrauliczne non stop. ! Szybkie uniesienie natrafiającego
na przeszkodę korpusu pługa i jego natychmiastowy powrót do pozycji roboczej po ominięciu przeszkody. ! Stworzony do pracy na glebach ciężkich i kamienistych. ! Operator nie musi opuszczać ciągnika i wymieniać śrub zabezpieczających. ! System NSH doskonale amortyzuje wibracje, wydłużając żywotność pługa i poprawiając komfort pracy operatora.
Orka jest niezawodną metodą uprawy gleby firmy Agros-Wrońscy, który pomagał obu i choć pług to narzędzie tradycyjne wciąż jest rolnikom w kompletowaniu parku maszystosowany nawet w najnowocześniejszych nowego. – Taką dyskusję odbyłem nie tylko gospodarstwach. To sprawia, że jego konstruk- z przedstawicielem, ale również z sąsiadami, cja jest stale unowocześniana. Dziś tego typu którzy od lat pracują na najlepszym sprzęmaszyna jest wyposażona w lemiesze, które cie, bo mają potężne gospodarstwa. Okazało umożliwiają wykonanie orki na różnej głębo- się, że w naszym rejonie najpopularniejsze kości, zapewniając jednocześnie niemal całko- są pługi marki KUHN – włącza się do dyskusji wite przykrycie słomy glebą. Regulacja usta- Dawid Triska z Dzierżkowic, uprawiający pszewień jest wykonywana z kabiny traktorzysty, nicę, rzepak, kukurydzę i buraka cukrowego. co zwiększa wydajność pracy. Producenci od – Zdecydowałem się przetestować pięciokorlat urządzają między sobą prawdziwy wyścig pusowego Multimastera 153 5T 80/102 tej marki zbrojeń, proponując coraz nowsze udoskona- i dziś muszę przyznać rację swoim sąsiadom − lenia tej stosowanej od wieków metody. Na to solidna, niezawodna maszyna – poleca rolktóre z nich warto zwrócić uwagę, zapytali- nik. Z tą opinią zgadza się również Bolesław Kot, śmy praktyków – właścicieli dużych gospo- gospodarujący na podobnym areale w sąsieddarstw z urodzajnej Opolszczyzny − Bolesława nich Jędrychowicach: – Nie wnikając w szczeKota i Dawida Triskę. Obaj przyznają, że znaleź- góły techniczne, bo nie jestem ekspertem, to li optymalną maszynę do orki. − Przede wszyst- przede wszystkim pług wykonany z najmockim, wybierając pług, warto poświęcić dłuższą niejszych materiałów, a do tego bardzo prochwilę na rozmowę z doradcą techniczno- sty w obsłudze. Niełatwo mnie przekonać do -handlowym. Specjalista dobierze parame- zakupów, bo jestem nieufny: sam sprawdzam, try sprzętu do warunków gospodarstwa; weź- dotykam, oglądam i długo się zastanawiam, mie pod uwagę rodzaj gleby, moc ciągnika, nim postawię na jakiś sprzęt. Nim kupiłem ukształtowanie terenu, rozłóg pól, parametry Multimastera o podobnych parametrach, co orki czy wielkość gospodarstwa – rozpoczy- pan Dawid, miałem u siebie kilka maszyn konna rozmowę Mateusz Wysocki, przedstawiciel kurencji – wyznaje Bolesław Kot. »
ntalista orki
DORADZTWO
− Na polach, które uprawiają obaj panowie, nie ma zbyt wielu kamieni. Dlatego poleciłem im tańsze, ale skuteczne zabezpieczenie śrubowe. Zwłaszcza że marka KUHN doskonale dopracowała ten system. Rozerwanie śruby o średnicy 16 mm następuje gdy, siła nacisku na dłuto lemiesza przekroczy 3 tys. kg, co zapobiega przypadkowym pęknięciom. W takiej sytuacji śruba zrywa się i wypada. Montaż nowej śruby jest bardzo łatwy – mówi Mateusz Wysocki, przedstawiciel Agros-Wrońscy
− Wśród wielu zalet pługów Multimaster warto wymienić konstrukcję ramy głównej. Jest ona wzmocniona trójkątnym profilem przyspawanym wzdłuż jej przedniej części, który stanowi dodatkowe usztywnienie w miejscu narażonym na największe obciążenia podczas pracy. Taka konstrukcja jest znacznie trwalsza od tradycyjnie wykonanej ramy – wyjaśnia Janusz Sztochel, przedstawiciel marki KUHN
28
KUHN
CZĘŚCI ROBOCZE – OPATENTOWANA JAKOŚĆ − Postawiliśmy na model maszyny obracalny zawieszany, bo był optymalnym wyborem dla typu gospodarstw, jakie prowadzą panowie, oraz modeli ciągnika, którymi dysponują. Zastosowanie pługa zawieszanego pozwala przenieść ciężar maszyny na tył ciągnika, a prawidłowe obciążenie poprawia jego właściwości jezdne – tłumaczy Mateusz Wysocki. – Pan Bolek po wpięciu KUHN-a do swojego New Hollanda 7040 o mocy 182 KM i pierwszym przejeździe przyznał, że to będzie zgrany duet – dodaje. Rolnicy uprawiają pola o podobnym rodzaju gleby – urodzajne, ciężkie i niezbyt zakamienione. Dlatego zdecydowali się na modele z okładnicą typu skandynawskiego – najpopularniejszą wśród polskich rolników. To długa, śrubowa odkładnica, która jest przeznaczona do orki na głębokość od 15 do 30 cm, szczególnie zalecana na ciężkie gleby gliniaste. Multimaster może być też wyposażony w okładnicę uniwersalną bądź ażurową, użyteczną w ekstremalnie gęstych i ciągnących się glebach. − Co ważne, w procesie produkcji pługów firma KUHN stosuje opatentowane rozwiązania technologiczne, aby zwiększyć ich jakość i zmniejszyć koszty eksploatacji. Jesteśmy liderem w stosowaniu podzespołów kutych, jak np. lemiesze. Są one wykuwane prasą o nacisku 5,5 tys. t, co daje im wyjątkową odporność na zużycie i zdolność do samoostrzenia. Jest to możliwe dzięki odpowiedniemu ułożeniu włókien stali w wyniku takiego procesu produkcji – technologiczne sekrety zdradza przedstawiciel producenta Janusz Sztochel. ZABEZPIECZENIE W KAŻDYCH WARUNKACH Pługi Multimaster są produkowane w dwóch systemach zabezpieczeń: śrubowym i − nieco droższym, ale bardziej uniwersalnym − hydraulicznym. Na glebach, na których nie zalegają kamienie – jak w gospodarstwach obu panów − doskonale sprawdza się ten pierwszy system. Tym bardziej że zabezpieczenie śrubowe w wydaniu KUHN-a jest bardzo ciekawe. Śruba działa tu na rozrywanie, a nie na ścinanie. – Dzięki temu otwór, w którym znajduje się śruba, podczas pracy nie ulega deformacji, a po zerwaniu się śruba nie ma możliwości zakleszczenia się wewnątrz otworu. Gdy tylko siła nacisku na dłuto lemiesza przekroczy 3 tys. kg, śruba zrywa się i wypada. Montaż nowej jest łatwy i szybki – tłumaczy Janusz Sztochel. Nie jest to jednak system idealny w każdych warunkach. Taki jest natomiast drugi z nich − system hydrauliczny (NSH − Non-Stop Hydraulic). Stworzony jest do pracy na glebach ciężkich, kamienistych i zapewnia orkę
Dawid Triska i Bolesław Kot chwalą Multimastera 153 za: ! dokładne przykrycie każdej ilości resztek pożniwnych,
! dokładne wykonanie orki na skraju pola, ! możliwość omijania przeszkód i łatwiejszą orkę na trudnych w uprawie ugorach,
! natychmiastowe dostosowanie szerokości roboczej do siły uciągu,
! oszczędność czasu i niższe zużycie paliwa. bez przestojów. Korpusy pługa automatycznie unoszą się po natrafieniu na przeszkodę, a po jej ominięciu − natychmiast powracają do pozycji roboczej. Operator nie musi opuszczać ciągnika i wymieniać śrub zabezpieczających. Ponadto, na glebach z dużą ilością kamieni system NSH doskonale amortyzuje wibracje, wydłużając żywotność pługa i poprawiając komfort pracy operatora. KILKA WAŻNYCH DODATKÓW Koło podporowe w Multimasterze może być mocowane w różnych miejscach na ramie, dzięki temu jego położenie zostaje dopasowane do warunków pracy. Drugie umiejscowienie koła przydaje się na przykład przy wykańczaniu orki. – Pan Triska zdecydował się również na koło transportowe, ponieważ ma pola rozrzucone po całej okolicy i przemierza maszyną spore odległości. Chciał mieć pełny komfort pracy – tłumaczy przedstawiciel Agros-Wrońscy. KUHN nie przewiduje w swych maszynach narzędzi doprawiających, możliwy jest natomiast montaż ramienia do wału campbell i takie rozwiązanie ma w swoim pługu pan Kot. – Po przejeździe takim zestawem mam idealnie przygotowane pola, co ma olbrzymi wpływ na przyszłe plony. Do tego bezpiecznik w postaci śruby działającej na rozrywanie; nie mogę się nacieszyć tymi ważnymi drobiazgami, dzięki którym mam pewność, że popracuję maszyną przez długie lata. Kto wie, gdy powiększę gospodarstwo, może będę potrzebował większego pługa. Ten sprzedam w dobrej cenie, bo wykonany jest z solidnych podzespołów, więc nawet po latach pracy powinien zachować swą wartość – ocenia gospodarz. ▨
DORADZTWO
Z PIERWSZEJ RĘKI
Równowaga
w procesach glebowych? Naturalnie! Wielu rolników ze względów ekonomicznych ogranicza lub nie stosuje w ogóle jesiennego nawożenia pod oziminy, zapominając, że wykorzystywanie resztek pożniwnych jest skutecznym sposobem na poprawienie jakości gleby. Dostarczenie roślinom ozimym niezbędnych składników pokarmowych jesienią pozwala im lepiej przetrwać zimę.
– Produkt EmFarma Plus zawiera zwiększoną ilość szczepów bakterii fotosyntetyzujących, co sprawia, że jest bardzo skuteczny w kompostowaniu materii organicznej w glebie. To preparat gotowy do
PRÓCHNIENIE GLEBY.... W wielu rodzajach gleb w Polsce proces próchnienia resztek pożniwnych jest znikomy. Resztki pożniwne zalegają w glebie przez wiele lat, stając się źródłem chorób, zamiast „wrócić” do obiegu i zmniejszyć koszty nawożenia. Warunkiem próchnienia jest prawidłowa mikrobiologia gleby. – Materia organiczna jest niezbędna, aby utrzymać właściwy stan gleby, ale nie każda materia zostanie przetworzona w próchnicę. Szczególną wartość mają np. słoma i obornik, bowiem zawierają znaczne zasoby błonnika, który jest niezbędny w procesie próchnicotwórczym – wyjaśnia Rafał Dądela, licencjonowany doradca probiotechnologii.
użycia po rozcieńczeniu z niechlorowaną wodą – podkreśla Rafał Dądela, licencjonowany doradca probiotechnologii, tel. 505 028 455, biuro@bio-prolife.pl
JAK WSPOMAGAĆ GLEBĘ...? Równowagę w procesie regenerująco-odżywczym gleby można przywrócić, stosując m.in. wyroby mikrobiologicze EmFarma Plus. – Materię organiczną należy opryskać EmFarmą Plus i przemieszać z glebą – broną talerzową lub agregatem ścierniskowym. W tym procesie słoma ulegnie rozkładowi i nie ma potrzeby dodawać azotu.
Zdaniem specjalistów pozbywanie sie słomy powoduje degradację gleby, tym bardziej gdy w danym gospodarstwie nie ma hodowli i żaden nawóz organiczny nie wraca do gleby – stwierdza Rafał Dądela, licencjonowany doradca proboitechnologii. EmFarma Plus przyspiesza rozkład materii organicznej i zwiększa dostępność składników mineralnych, zawartych w niej, m.in. fosforu, potasu azotu i wielu innych. Jest szczególnie skuteczny w kompostowaniu materii organicznej, jak: obornik, resztki kuchenne, trawa, chwasty, nadpsute owoce i warzywa oraz fermentowaniu gnojówek zwierzęcych i roślinnych, a także bardzo dobrze wpływa na rośliny w okresie wegetacji. Mikroorganizmy spełniają istotną rolę w każdym ekosystemie, w tym również w uprawie roślin. Dlatego chemiczne środki ochrony roślin, higienizacja gleby zatrzymują proces próchnicotwórczy w glebie. Należy dbać o to, aby ten najważniejszy proces w glebie był utrzymywany m.in. poprzez wykorzystanie resztek pożniwnych. Kompozycja pożytecznych mikroorganizmów wytwarzana na bazie kultur matecznych zawartych w wyrobach z grupy probiotyków EmFarma Plus jest idealnym rozwiązaniem w osiąganiu prawidłowej mikrobiologii gleby. ▨
PLUSY Podstawowa dawka EmFarmy Plus to 30 l/ha, to ok. 216 zł/ha brutto (7,20 zł/l). To połowa kosztów, jakie rolnik musiałby ponieść, stosując nawozy sztuczne. Ponadto dzięki temu preparatowi gleba staje się pulchniejsza, łatwiej magazynuje wodę, a przede wszystkim jest zdrowsza. A zdrowa gleba to zdrowe rośliny, zdrowe zwierzęta i ludzie.
DORADZTWO
KONSULTANT TECHNICZNO-HANDLOWY DORADZA
Po plonie plon Stara ludowa prawda mówi, że w przyrodzie nic nie ginie i nic nie bierze się z niczego. Tak jest i w świecie roślin, które w okresie wegetacji mają dostępne tylko te składniki, które występują w glebie lub te które dostarczy im rolnik. Nasz poradnik poświęcamy tym razem problemowi przenoszenia niewykorzystanego nawozu w danym sezonie wegetacyjnym na następny rok.
Andrzej Wojewoda (na zdj.) jest do dyspozycji czytelników. Jeśli macie pytania o uprawę poplonów bądź pokrewną tematykę, prosimy o kontakt. Numery telefonów oraz e-maile do naszych doradców znajdują się
Zarówno pokarm dla roślin z gleby, jak i nawożenia może występować w dwóch postaciach: mineralnej − łatwo dostępnej dla roślin, szybko działającej, ale też bardzo ulotnej formie podatnej na straty; organicznej − składniki rozkładają się stopniowo w okresie wegetacji do formy mineralnej wykorzystywanej przez rośliny. Przy używanych obecnie intensywnych formach uprawy i stosowaniu dużych dawek nawozów sztucznych po zbiorach w glebie zostaje sporo składników w formie mineralnej, które przy pustym polu w krótkim czasie ulegną wypłukaniu. Najbardziej podatnymi na straty są azot oraz fosfor. Ponadto składniki te, dostając się do wód gruntowych, mogą powodować zanieczyszczenie środowiska. Możliwości zatrzymania tego procesu są dwie − związanie nawozu w roślinach przez uprawę poplonów lub dostarczenie materii organicznej, np. słomy, która w procesie rozkładu zwiąże pewne ilości azotu.
na ostatniej stronie „AGROS Magazynu”
30
ŁAMACZE PŁODOZMIANU Uprawa poplonów (międzyplonów) ma wielorakie znaczenie dla każdego gospodarstwa. Przyoranie masy poplonowej wzbogaca glebę w cenną substancję organiczną oraz składniki pokarmowe. Szczególnego znaczenia nabiera to w tych gospodarstwach, gdzie gleby w ogóle nie są nawożone obornikiem. Świeża masa przyoranych roślin to często równowartość nawet 8–20 t obornika (w zależności od ilości masy roślinnej i jej składu). Dzięki uprawie poplonów możemy też poprawiać warunki fitosanitarne gleby. Rośliny poplonowe często nazywane są „łamaczami płodozmianu”, co znaczy, że przy właściwym ich doborze mogą ograniczać występowanie chorób i szkodników roślin uprawnych. Tam,
gdzie jest duży udział zbóż w strukturze zasiewów, wysiewając pomiędzy dwa zboża w poplonie roślinę z innej grupy, ogranicza się rozwój chorób podstawy źdźbła. Niektóre z roślin poplonowych mają właściwości mątwikobójcze, co jest ważne, gdy w następnym roku na danym polu będą uprawiane buraki cukrowe. Te „rośliny pułapkowe” stosowane w rejonach dużej koncentracji upraw buraków pozwalają ograniczyć populację tego szkodliwego nicienia w glebie nawet o 50–70 proc. Takie właściwości mają niektóre odmiany gorczycy oraz rzodkwi oleistej i facelii błękitnej. NIE HOMEO, ALE ALLEOPATYCZNE Rośliny poplonowe ograniczają występowanie zachwaszczenia roślin uprawnych. Poprzez dobre zacienienie gleby rozwój chwastów jest bowiem zagłuszany. Niektóre rośliny poplonowe (szczególnie rośliny krzyżowe) wykazują również właściwości alleopatyczne. Wydzielane przez nie substancje aktywne hamują kiełkowanie i wzrost niektórych chwastów− np. gorczyca hamuje rozwój chwastnicy jednostronnej. Pozostawienie masy międzyplonu na powierzchni pola stwarza dobre warunki do rozwoju dżdżownic oraz mikroorganizmów glebowych, co przyspiesza przemianę materii organicznej oraz przyczynia się do polepszenia właściwości fizycznych wierzchniej warstwy gleby. Doceniając rolę poplonów, nie należy zapominać o bezcennych aspektach środowiskowych. Utrzymanie jak najdłużej gleb z okrywą roślinną w okresie jesienno-zimowym oraz dodatkowo pobieranie przez rośliny azotu azotanowego zmniejsza wymywanie azotanów z gleby i przenikanie ich do wód powierzchniowych lub gruntowych. Ponadto obecność żywych korzeni
1
2
3
hamuje mineralizację substancji organicznej w glebie, z której pochodzi większość wymywanego azotu. Rys. 1 Napęd tarczy rozsiewającej w tarczowym siewniku poplonów Rys. 2 Mechaniczny siewnik poplonów Rys. 3 Pneumatyczny siewnik poplonów
UDOWODNIONE PRZEZ NAUKOWCÓW Doświadczenia wskazują, że jesienią na polach z gorczycą ilość azotu w glebie do głębokości 60 cm była nawet o 50 kg (N/ha) mniejsza niż na polach bez gorczycy, co ogranicza wymywanie związków azotowych z gleby w czasie jej nieprodukcyjności. Wykorzystując dobroczynne cechy międzyplonów, można w istotny sposób ograniczyć wymywanie nie tylko azotu, ale i innych składników pokarmowych, które są magazynowane w roślinach poplonowych, a po ich przyoraniu zostają udostępnione roślinie następczej. Międzyplony okrywają glebę i osłaniają ją, przez co ograniczają erozję w okresie od zbioru do siewu rośliny następczej. Przyjmuje się, że na polach z poplonem pozostawionym na zimę jest ona o ponad 95 proc. mniejsza w porównaniu do pól z tradycyjną uprawą. Ograniczenie erozji przyczynia się do zmniejszenia strat fosforu, głównie poprzez zmniejszenie spływów powierzchniowych. Warto również wspomnieć, że przy uprawie poplonów istnieje możliwość otrzymywania dodatkowej płatności rolnośrodowiskowej w ramach pakietu „ochrona gleb i wód”. CO, GDZIE I KIEDY? W zależności od czasu wysiewu i miejsca w zmianowaniu wyróżniamy: ▨▨ międzyplony ścierniskowe, ▨▨ międzyplony ozime. Dobór roślin do siewu w międzyplonach ścierniskowych jest uzależniony od rodzaju gleby. Na gle-
agros magazyn 18/2014
bach najlżejszych zalecane są: łubin żółty, seradela, facelia; średnio zwięzłych: groch, słonecznik, łubin wąskolistny, rzodkiew oleista, gorczyca biała; na ciężkich: bobik, wyka jara, kapusta pastewna, rzepak jary. Przy wyborze roślin ważna jest również dostępność wody. Gatunki motylkowate potrzebują do kiełkowania i wschodów dużej wilgoci. Do gatunków, które udają się na stanowiskach bardzo suchych, zaliczamy słonecznik i facelię. Poplon można zasiać przy użyciu zwykłych siewników zbożowych, a nawet rozsiewaczy nawozów, jednak dla uzyskania najwyższego efektu wysiewu międzyplonów ich siew powinien być wykonany jak najwcześniej po zbiorze plonu głównego. Dlatego idealnym rozwiązaniem jest połączenie uprawy ścierniska z łącznym wysiewem roślin poplonowych. W tym celu możemy na maszynach do uprawek pożniwnych zamontować siewniki poplonów. Zasadniczo można powiedzieć, że maszyny te są uproszczoną wersją siewników zbożowych lub rozsiewaczy nawozów. Można je podzielić na trzy grupy: ▨▨ tarczowe siewniki poplonów (rys. 1) − w swojej formie przypominają mały rozsiewacz nawozów, z tym wyjątkiem, że tarcza wysiewająca jest napędzana silnikiem hydraulicznym lub elektrycznym; ▨▨ mechaniczne siewniki poplonów (rys. 2) − przypominają nadbudowane siewniki rzędowe, które pozbawiono redlic; ▨▨ pneumatyczne siewniki poplonów (rys. 3) − składają się z jednej sekcji dozującej, skąd nasiona transportowane są za pomocą strumienia powietrza wytworzonego przez wentylator do przewodów wysiewających zakończonych tzw. rozpraszaczem. Szerzej na temat klasyfikacji powyższych maszyn opowie Adam Strużyk na kolejnych stronach „AGROS Magazynu”. ▨
31
DORADZTWO
EKSPERT RADZI
Poplony na dobre plony
Uprawę pożniwną ściernisk łączy się coraz częściej z wysiewem poplonów. W naszych warunkach uprawę tych ostatnich ogranicza niewielka liczba roślin wcześnie schodzących z pola, a także częste susze w lipcu i sierpniu. – Ryzyko nieudanej uprawy poplonów jest więc dość duże, lecz można je zminimalizować przez dobór odpowiednich roślin i przestrzeganie podstawowych zasad agrotechnicznych – specjalnie dla „AGROS Magazynu” wskazówek udziela Adam Strużyk z Katedry Maszyn Rolniczych i Leśnych, SGGW w Warszawie.
Wysiew poplonów można zrealizować w jednym cyklu roboczym z uprawą gleby, co zapewnia oszczędność kosztów i czasu, który można poświęcić na inne czynności – doradza ekspert Adam Strużyk z SGGW w Warszawie
32
Do uprawy w poplonie ścierniskowym trzeba wybierać rośliny o krótkim okresie wegetacji, szybkich wschodach i początkowym wzroście, małym zapotrzebowaniu na wodę od kiełkowania do wschodów, niewielkich wymaganiach glebowych i tanich nasionach. Poplony, zwane także międzyplonami, dzielimy na: ▨▨ ścierniskowe – są wysiewane w drugiej połowie lata po zbiorze wczesnego plonu głównego, a użytkowane jesienią tego samego roku na paszę, zielony nawóz lub zostawia się je do wiosny jako rośliny zabezpieczające wody gruntowe przed spływem substancji szkodliwych z gleby, których przyoranie następuje po 1 marca, ▨▨ ozime – są wysiewane jesienią, zbierane wiosną następnego roku lub przyorane wiosną po 1 marca, ▨▨ wsiewki poplonowe – są siane wiosną jednocześnie z plonem głównym, siane w czasie wegetacji plonu głównego i pozostają po jego zbiorze do jesieni tego samego roku lub zostają przyorane.
ciężkie, podmokłe oraz bardzo lekkie i suche, a także zachwaszczone, zwłaszcza chwastami rozłogowymi, są nieprzydatne do ich uprawy. W uprawie poplonów jako zasadę przyjmuje się siew mieszanek, rzadziej roślin w czystym siewie. Uprawa mieszanek przyczynia się do lepszego wykorzystania gleby oraz zawartych w niej składników pokarmowych. Wysiewając mieszanki, znacznie zmniejszamy ryzyko nieudanej uprawy, gdyż niekorzystne warunki dla jednego gatunku mogą być sprzyjające dla innego. Mieszanka lepiej zacienia glebę, co sprzyja zmniejszeniu strat wody i powinna składać się nie więcej niż z 2–4 gatunków roślin o podobnych wymaganiach glebowych, klimatycznych i agrotechnicznych, zbliżonej długości okresu wegetacji oraz podobnym tempie wzrostu i rozwoju. Dominującym w mieszance powinien być gatunek dobrze plonujący w danym rejonie, najlepiej dostosowany do miejscowych warunków, powinien stanowić 40–70 proc. udziału w mieszance.
ZIEMIA PRAWDĘ CI POWIE Najlepszym stanowiskiem dla poplonów są gleby średnie o wysokiej kulturze (żyzne piaski naglinowe i gliniasto-piaszczyste). Natomiast gleby bardzo
SIEWNY SPOSÓB NA POPLONY Jest kilka sposobów siewu poplonów. Metoda tradycyjna to szybka uprawa pożniwna i wysiew poplonu uniwersalnym siewnikiem zbożowym. W tej meto-
1. Nordsten NS 2030
4. Joskin APV
5. Delimbe SP5
7. Lechner SuperVario 8. K. Wallner
2. Unia ALFA
dzie mogą być stosowane również pługi podorywkowe i do orki średniej. Podorywka nie powinna być zbyt głęboka, aby skiełkowały również osypane samosiewy zboża. Czyste pole po podorywce pługiem umożliwia wysiew poplonu tradycyjnymi redlicami stopkowymi. Z kolei do siewu poplonów w ściernisko bez uprawy można zastosować siewniki do siewu bezpośredniego. Niektórzy rolnicy stosują także siew poplonu bezpośrednio na ściernisko tarczowym rozsiewaczem nawozów. Po rozrzuceniu nasion na polu można je płytko przykryć za pomocą bron talerzowych lub spulchniaczy obrotowych. Jednak tradycyjnym rozsiewaczem do nawozów trudno jest wysiać niewielką ilość drobnych nasion poplonów, z kolei użycie siewnika zbożowego jest mało wydajne i niepotrzebne. Pomiędzy rozbudowaną uprawą tradycyjną a maksymalnie uproszczoną plasuje się metoda siewu poplonów towarzysząca uprawie pożniwnej, wykonywanej kultywatorem ścierniskowym (gruberem) lub broną talerzową. W ten sposób za jednym przejazdem realizuje się pożądaną agrotechnicznie, tańszą podorywkę (w stosunku do płużnej) i siew poplonu. Wykonuje się go za pomocą niewielkiego siewnika rzutowego instalowanego bezpośrednio na kultywatorze lub bronie talerzowej. Siewniki poplonów można podzielić na trzy grupy: ▨▨ Siewniki tarczowe (rys. 4–7) – w swojej formie przypominają mały rozsiewacz nawozów, z tym wyjątkiem, że tarcza wysiewająca napędzana jest silnikiem hydraulicznym lub elektrycznym. Rozwiązanie to jest najtańsze i najlżejsze – niestety również charakteryzuje się dużą nierównomiernością wysiewu, ponieważ nasiona, spadając, zazwyczaj uderzają o elementy maszyny uprawowej. Zaletą tego rozwiązania jest to, że łatwo można regulować szerokość pracy przez zmianę prędkości obrotowej tarczy. Szerokość pracy zależy wówczas również od ciężaru pojedynczych nasion. Dawka nasion na hektar jest regulowana liczbą obrotów tarczy i wielkością otworu w dnie skrzyni nasiennej siewnika. Regulację parametrów pracy siewnika może wykonać z kabiny ciągnika.
3. Väderstad BioDrill
▨▨ Siewniki
mechaniczne (rys. 1, 2) – przypominają nadbudowane siewniki rzędowe, wyposażone w klasyczne roweczkowe aparaty wysiewające. Dawka nasion jest nastawiana za pomocą obrotów wałka wysiewającego i regulowanych zastawek. Napęd aparatów wysiewających jest przekazywany od wału uprawowego kultywatora albo od koła z ostrogami. Siewnik pozbawiono redlic, które zastąpiono przewodami nasiennymi kierującymi nasiona w rejon pomiędzy elementami spulchniającymi a wał lub na płytki rozbryzgowe. Dzięki temu nie ma obawy o zbyt głębokie umieszczenie nasion w spulchnionej glebie. Wadą tego rozwiązania jest większa masa siewnika oraz stała szerokość robocza – przy zmianie maszyny uprawowej na maszynę o innej szerokości nie ma możliwości zaadaptowania posiadanego siewnika poplonów. ▨▨ Siewniki pneumatyczne (rys. 3) – składają się z jednej sekcji dozującej, skąd nasiona transportowane są za pomocą strumienia powietrza wytworzonego przez wentylator do przewodów wysiewających zakończonych tzw. rozpraszaczem. To rozwiązanie, choć najdroższe, posiada wiele zalet – można stosować skrzynie nasienne dowolnej wielkości, które można montować zarówno na maszynie maszyny, jak i na przednim TUZ ciągnika. W tym rozwiązaniu łatwo możemy zmieniać szerokość roboczą siewnika, dostosowując ja do maszyny zasadniczej. Istnieją też rozwiązania, w których na bieżąco możemy regulować dawkę wysiewu, co jest przydatne na polach mozaikowych. Bardzo ważnym warunkiem udania się poplonu jest jego nawożenie. Dawki nawozów organicznych i mineralnych zależą od zasobności gleby w składniki pokarmowe oraz od wymagań roślin uprawianych w międzyplonach. Warto pamiętać, że gleby lżejsze są w większości ubogie w magnez. Przy niedoborze magnezu plony zielonki z międzyplonów ulegają obniżeniu. Korzyści uzyskiwane z uprawy poplonów ścierniskowych są zawsze wyższe od kosztów ponoszonych na ich uprawę, zwłaszcza w technologiach uproszczonych. Mają one uzasadnienie nie tylko ekonomiczne, ale przede wszystkim agrotechniczne, zwłaszcza w gospodarstwach o dużym udziale zbóż w strukturze zasiewów. ▨
33
DORADZTWO
SZEF SPRZEDAŻY DORADZA
Przeglądamy,
wybieramy
Wróciła moda na poplony. Rolnicy znowu zaczynają doceniać ich znaczenie dla wzbogacania gleby oraz możliwość uzyskania dodatkowej paszy. Wysiew poplonów już za nami, można więc wstępnie podsumować ten etap prac i ocenić wydajność zastosowanej metody. Skuteczne i ekonomiczne kultywatory do poplonów UNII Group przedstawia Zdzisław Jasek, Dyrektor Handlowy firmy Agros-Wrońscy.
Zdzisław Jasek, Dyrektor Handlowy Agros-Wrońscy (na zdj.), chętnie dzieli się z Klientami
Opłacalność rolnictwa spędza gospodarzom sen z powiek. Zakup każdej maszyny musi być uzasadniony ekonomicznie. – Dlatego właśnie proponuję kultywatory do poplonów ALFA i ETA z firmy UNIA Group – wyjaśnia dyrektor Jasek. O ich zaletach świadczy popularność tych urządzeń. Agregaty podorywkowe i ścierniskowe są często stosowane, bo są wydajne. Montowane na maszynach uprawowych pozwalają połączyć uprawę pożniwną z wysiewem, a to oszczędność i czasu, i pieniędzy.
swoją wiedzą i doświadczeniem. Masz pytanie, napisz, zadzwoń: z.jasek@ agros-wronscy.pl tel.: 600 353 818
Rys. 1 W siewnikach ALFA nasiona wprowadzane są do gleby rzutowo pomiędzy sekcją uprawiającą, a sekcją dogniatającą maszyny uprawowej
34
1
SOLIDNY MECHANIZM Tradycyjna, sprawdzona konstrukcja siewnika ALFA, montowana na agregatach podorywkowych, agregatach i bronach talerzowych, jest przeznaczona do siewu metodą rozproszoną. – W modelach tych zastosowano aparaty wysiewające roweczkowe. Te tak zwane fuzjery umieszczone są na wałku, a stopień jego wysunięcia reguluje dawkę nasion – opisuje Zdzisław Jasek. – Większość modeli ALFA jest dedykowana do współpracy z agregatem podorywkowym Kos.
Rys. 2 Siewnik do poplonów ETA 500 w tandemie z agregatem do uprawy pościerniskowej MARS
Są to modele o pojemności skrzyni od 150 do 550 l i szerokości roboczej od 2,2 do 4 m. Ten zestaw (ALFA i Kos) naprawdę dobrze się sprawdza. Wielu Klientów, którzy początkowo mieli wątpliwości, po zakupie przyznaje, że niepotrzebnie się bali – zapewnia dyrektor Jasek. W tej serii są także dwa modele do siewu traw, które zostały przystosowane do montażu na siewniku POLONEZ, dla równoczesnego wysiewu zbóż i traw. ALFA ma również dwie wersje do współpracy z agregatem uprawowym ARES. – Całej gamy dopełniają dwa modele do wysiewu nawozu o pojemności skrzyni 750 i 1000 l – uzupełnia Dyrektor Handlowy.
MAŁY, ALE ROBOTNY Zwolenników siewników do poplonów z napędem pneumatycznym przybywa, UNIA Group dba więc także o nich. Siewnik rzutowy pneumatyczny ETA to trzy modele do wyboru, o pojemności skrzyni 200, 300, 500 l – opowiada Dyrektor Handlowy firmy Agros-Wrońscy. Szerokość robocza zależy od rodzaju napędu wentylatora, który wdmuchuje nasiona do rozpraszaczy, z których lądują na polu. 2 Wentylator z napędem elektrycznym pozwala uzyskać od 1 do 6 m szerokości roboczej wysiewu, a ten z napędem hydraulicznym aż do 12 m wysiewu. Modele ETA są prawie o połowę lżejsze niż siewniki mechaniczne o porównywalnych pojemnościach skrzyni. – Żeby poprawić dokładność wysiewu, agregat można doposażyć w komputer sterujący oraz sensor kontroli prędkości. Pozwala to utrzymać stałą dawkę ziarna bez względu na tempo pracy – dodaje Zdzisław Jasek. ▨
!
Na koniec ważna uwaga – siewniki do poplonów UNII Group są o około 30 proc. tańsze niż ich zachodnie odpowiedniki.
3
Rys. 3 ALFA 180/23/3 do siewu traw zagregowana z siewnikiem POLONEZ. Idealny zestaw do jednoczesnego wysiewu zbóż i traw
35
DORADZTWO
POGOTOWIE SERWISOWE
Dbasz i masz Warsztat na kółkach firmy Agros-Wrońscy tym razem zawitał do wsi Grabica. Michał Zięba, mechanik serwisu, przyjrzy się maszynie najpopularniejszej wśród polskich rolników gospodarujących na niewielkim areale − ciągnikowi New Holland T 6020.
Ciągnik T 6020 jest dostępny w trzech wersjach: Delta i Plus o mocy maksymalnej 82/112 (kW/KM) oraz Elite o mocy 104,6/142 (kW/KM). Czterocylindrowy silnik został zaprojektowany do wydajnej pracy z niską prędkością roboczą (np. z użyciem ładowarki), tak aby zużycie paliwa było jak najniższe (dzięki mechanicznym wtryskom paliwa). Dodatkowo to bardzo ciche maszyny − poziom hałasu w ich wnętrzu nie przekracza 71–74 dB.
− To bardzo zadbany ciągnik, dlatego przegląd zabierze mi nie więcej niż trzy godziny. Jego właściciel Marcin Wachowicz dba o swój sprzęt. Praca z jego flotą to przyjemność – w ten sposób serwisant rozpoczyna rozmowę z ekipą „Agros Magazynu”. – Zrobię standardową kontrolę po 300 motogodzinach pracy. Przejdę przez obowiązkowe punkty przeglądu, wymienię filtry i olej, nasmaruję nieco maszynę, podłączę pod komputer, by sprawdzić, co drzemie w jego „sercu”, a czego na oko się nie zobaczy – wyjaśnia Michał. Przegląd T 6020 wypadł tym razem w środku samego szczytu prac polowych. Jednak pogoda jest bardzo kapryśna
Pan Marcin z czteroletnim synem Wiktorem, który uwielbia pomagać tacie we wszystkich pracach gospodarskich wykonywanych za pomocą ciągnika New Holland T 6020. Traktor od kilku lat doskonale sprawdza się w wielu różnorodnych pracach polowych i hodowlanych
i zboże zbyt mokre na zbiór, więc właściciel ciągnika postanowił wykorzystać chwilę przestoju na zalecane prace serwisowe. − Przyjechał tylko Michał, bo w serwisie państwa Wrońskich wiedzą, że u mnie maszyny wychuchane. Jak to mówią: „Dbasz i masz” – mówi Marcin Wachowicz. – W gospodarstwie i w domu musi być porządek. Podobnie jest ze sprzętem, jeśli odpowiednio konserwuję sprzęt i pilnuję sugerowanych terminów przeglądów, które zlecam fachowcom znającym się na robocie, to mam pewność, że maszyny będą mi służyć przez długie lata – ocenia właściciel New Hollanda. Serwisant Agros-Wrońscy przechodzi do kolejnych punktów przeglądu – sprawdza stan pasków, ogumienia i śrub. Na koniec podłącza laptopa do serca maszyny – jej komputera. − Pojawił się komunikat o błędach blokady mechanizmu różnicowego. Najprawdopodobniej został przerwany kabel. Zlutuję go i skasuję błąd. Wydaje się, że to prosta sprawa, ale bez specjalistycznego oprogramowania komputerowego bardzo trudna do zdiagnozowania, bo to cacka wypełnione elektroniką. Warto pilnować terminów przeglądów i wykonywać diagnostykę w profesjonalnym serwisie posiadającym odpowiedni sprzęt przeglądowy – wyjaśnia Michał.
SPEC OD KAŻDEJ ROBOTY − Błękitny jest wykorzystywany w moim gospodarstwie do najróżniejszych prac – często bardzo obciążających. Dlatego nigdy nie ignoruję żadnych niepokojących sygnałów. Regularne przeglądy zmniejszają ryzyko uszkodzeń spowodowanych zanieczyszczeniami maszyny. Na tym nie można oszczędzać – uważa rolnik. – Bardzo sobie chwalę pracę na tym ciągniku – jest bezkonkurencyjny w porównaniu z poprzednim sprzętem. Uwielbiam jego klimatyzowaną kabinę, z wygodnym siedzeniem i dużymi szybami, przez które doskonale widzę uprawy. Mam 18 ha i dodatkowo 18 ha dzierżaw. 112 KM to optymalna moc na taki areał i sprzęt dodatkowy, jakiego używam. To głównie pług pięcioskibowy, trzymetrowy agregat oraz agregat pożniwny – opowiada pan Marcin. − Obsiewam przede wszystkim zboża – żyto i pszenżyto. Używam go również do prac przy hodowli 250 sztuk trzody chlewnej. Andrzej Wojewoda, przedstawiciel Agros-Wrońscy, pomaga mi wybierać sprzęt i ciągnik dobrał mi optymalnie – ocenia gospodarz, podsadzając do kabiny ciągnika swojego czteroletniego syna, który chętnie pomaga we wszystkich pracach wykonywanych przy użyciu błękitnego New Hollanda. ▨
− Przez cały rok proponujemy Klientom promocje odpowiadające ich aktualnym potrzebom. Wiosną mieliśmy 23 proc. zniżki na podstawowe części New Holland. Teraz przygotowujemy magazyny na szczyt prac polowych – wyjaśnia Zbigniew Pieroński, Kierownik Serwisu Agros-Wrońscy
37
STYL ŻYCIA
Siła marzeń
Tradycyjne polskie balerony, hiszpańskie chorizo, litewski kindziuk, włoskie salami – półki sklepów uginają się od różnorodnej wędliniarskiej oferty. Jak w warunkach takiej „klęski” urodzaju zbudowali swoją markę, która cieszy się rosnącą popularnością wśród klientów nie tylko koszęcińskich sklepów, opowiedzieli nam państwo Joanna i Maciej Kandzia. Zakład wędliniarski marki Kandzia stoi samotnie pośród otaczających go pól zasianych jęczmieniem. W tym spokojnym zakątku od ponad dwóch lat są produkowane najlepsze w okolicy tradycyjne wędliny i wędzonki, które trafiają do trzech firmowych sklepów w Koszęcinie, Kaletach i Lublińcu, kilku lokalnych hurtowników, ale również do instytucji, takich jak domy opieki czy Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk” w Koszęcinie. − Jestem rzeźnikiem z kilkunastoletnim stażem i odkąd pamiętam, marzył mi się własny zakład. Ale zawsze zdawałem sobie sprawę, że to trudny biznes, więc nim ruszyłem z jego budową, rzetelnie się do tematu przygotowałem; pracowałem nad własnymi recepturami, ciągiem produkcyjnym, postarałem się o unijną dotację – o początkach rodzinnego interesu opowiada pan Maciej. – Mąż o zakładzie mówił od zawsze. No… może raz, gdy zmieniał oponę w moim samochodzie w dniu, w którym się poznaliśmy, nie wspomniał o masarni – uśmiecha się pani
38
Joanna, włączając się do opowieści. – Dziś sprawiedliwie dzielimy się obowiązkami, by pogodzić prowadzenie zakładu z 60-hektarowym gospodarstwem, wychowywaniem 3,5-letniego synka i moją pracą w szkole. Wymaga to odrobinę akrobacji, ale jest możliwe – dodaje mama przysłuchującego się rozmowie Konrada. Państwo Kandzia w rodzinnym gospodarstwie uprawiają głównie zboża: pszenicę, pszenżyto i jęczmień, które wykorzystują jako pasze dla zwierząt z własnej hodowli − 200 sztuk trzody chlewnej. – Całość naszego tucznika przerabiamy w zakładzie. I planujemy zwiększać liczbę zwierząt. Zależy mi na kontrolowaniu całego procesu produkcji. Z żywcem skupowanym od rolników bywa różnie, różna jest jego mięsność, nie zawsze odpowiada standardom, które sobie stawiamy – wyjaśnia właściciel zakładu. – Chcę wiedzieć, co jedzą moje zwierzęta, jak są hodowane, w jakich warunkach następuje ubój, a na końcu wyrób produktów. Tylko taki ciąg produkcyjny pozwoli
Zakład produkcji tradycyjnych wędlin, to marzenie, które zrodziło się w głowie Macieja Kandzi, gdy był nastolatkiem. Dziś jest rodzinnym celem: − Chcemy zbudować stabilną firmę, by zapewnić dobrą przyszłość Konradkowi – mówi pani Joanna Kandzia
Wszystkie produkty, które opuszczają zakład państwa Kandzia, powstają na podstawie tradycyjnych receptur bez chemicznych wypełniaczy
nam zachować najwyższą jakość i zachwycić smakiem klientów. To nasza strategia – żadnych kompromisów, tylko produkty najwyższej jakości, z doskonałego mięsa, z użyciem tradycyjnych metod produkcji. Nasze wędliny mają być czymś odmiennym od pozostałych produktów na rynku. Chcę, by kojarzyły się ludziom z luksusem tradycyjnego smaku. Tak aby moi klienci, sięgając po moje wędzonki i czując ich zapach, przywoływali wspomnienie wędzonki z pieca swojego dziadka – zachwala wytwórca. SMAK POLSKIEJ WĘDZONKI Na początku roku media odtrąbiły koniec polskiej wędzonki, którą miały zabić najnowsze unijne uregulowania. Wieści z Brukseli nie zburzyły spokoju, jaki ma w sobie pan Maciej, mimo że właśnie na wędzonkach oparł swoją produkcję. − Unijne rozporządzenie zmniejsza dopuszczalne limity węglowodorów aromatycznych,
agros magazyn 18/2014
W tym zakładzie proces produkcji wędzonych wędlin został dostosowany do najnowszej unijnej normy i wciąż wszędzie unosi się zapach tradycyjnej wędzonki
tzw. substancji smolistych, w produktach spożywczych. Normę dla benzopirenu, uznawanego za najgroźniejszy spośród nich, obniżono z 5 do 2 ug (mikrogramów). Ale nowe przepisy nie zabraniają wędzić. Trzeba tylko zastosować taki proces technologiczny, który spowoduje, że szkodliwych substancji będzie jak najmniej – tłumaczy Maciej Kandzia. − Przerabiamy w tej chwili cały proces produkcyjny, aby wydłużyć kanały, przez które przechodzi dym do wędzenia, dodatkowo zastosujemy filtry. Dzięki temu ochłodzimy nieco dym, bo ten gorący jest najbardziej szkodliwy dla zdrowia, i pozbędziemy się nadmiernej ilości substancji smolistych przy zachowaniu tradycyjnego smaku wędzonki. Nie będziemy musieli używać zapachu dymu w płynie, czego obawiają się konsumenci – rozwiewa wątpliwości. Z zakładów państwa Kandzi na stoły okolicznych klientów nadal trafiać więc będą najlepsze w okolicy wędzone kiełbasy – grube i cienkie, szynki czy balerony. ▨
39
NASI PRZEDSTAWICIELE HANDLOWI SĄ DO TWOJEJ DYSPOZYCJI JAN KLIMCZYK
tel.: 608 625 165 Mobilny Doradca ds. Serwisu i Części Zamiennych zasięg: całość terytorium
JACEK ŁAKOMIAK
tel.: 668 261 738 Mobilny Doradca ds. Serwisu i Części Zamiennych powiaty: sieradzki, zduńsko-wolski, łaski, wieluński, wieruszowski i okolice
SEBASTIAN MIKULSKI
tel.: 784 934 971 Mobilny Doradca ds. Serwisu i Części Zamiennych zasięg: Polska południowa
ZDZISŁAW JASEK
tel.: 600 353 818 z.jasek@agros-wronscy.pl powiaty: częstochowski, pajęczański, kłobucki, zawierciański, radomszczański, bełchatowski i okolice
SZYMON MAZUR
tel.: 604 485 107 sz.mazur@agros-wronscy.pl powiaty: tarnogórski, lubliniecki, wieruszowski i okolice
ARKADIUSZ SMOLAREK
tel.: 600 353 819, smolarek@agros-wronscy.pl powiaty: Dąbrowy Górniczej, będziński, żywiecki, sosnowiecki, gliwicki, katowicki, oświęcimski, tyski, pszczyński, cieszyński, mikołowski, bieruńsko-lędziński, bielski i okolice
MICHAŁ ŚLĘZAK
tel.: 728 929 922 m.slezak@agros-wronscy.pl powiaty: zawierciański, myszkowski, olkuski i okolice
ANDRZEJ WOJEWODA
tel.: 784 918 844 a.wojewoda@agros-wronscy.pl powiaty: radomszczański, piotrkowski, bełchatowski, raciborski i okolice
TOMASZ DUSZYŃSKI
tel.: 728 493 396 t.duszynski@agros-wronscy.pl powiaty: sieradzki, zduńskowolski, łaski, wieluński, wieruszowski i okolice
KRZYSZTOF JANIAK
tel.: 608 620 937 k.janiak@agros-wronscy.pl powiaty: sieradzki, zduńskowolski, łaski, wieluński, wieruszowski i okolice
JACEK SOWAŁA
tel.: 728 493 303 j.sowala@agros-wronscy.pl powiaty: sieradzki, zduńskowolski, łaski, wieluński, wieruszowski i okolice
MATEUSZ WYSOCKI
tel.: 662 206 832 m.wysocki@agros-wronscy.pl powiaty: Jastrzębie-Zdrój, raciborski, rybnicki, wodzisławski, żorski, gliwicki
SŁAWOMIR HEYDUK
tel.: 784 522 296 s.heyduk@agros-wronscy.pl powiaty: Jastrzębie-Zdrój, raciborski, rybnicki, wodzisławski, żorski, gliwicki
IWONA HERCOG
tel.: 784 501 894 i.hercog@agros-wronscy.pl filia Szonowice
ROBERT GŁUSZCZAK
tel.: 662 206 867 r.gluszczak@agros-wronscy.pl powiaty: sieradzki, zduńskowolski, łaski, wieluński, wieruszowski i okolice