Mamo, boję się szkoły

Page 1

Wprowadzenie Historyjkę tę, można nazwać maskującą. Stwarza ona dziecku sferę, w której można się dostosować, zakamuflować, przemienić, przeżyć coś innego, a w konsekwencji znaleźć się o krok od odkrycia „drugiego”, czyli... samego siebie. W jakim celu? Przede wszystkim po to, by jak najlepiej przetworzyć doświadczenia szkolne chłopca z drugiej klasy szkoły podstawowej. Głównym czynnikiem organizującym historyjkę jest narracja prowadzona z pozycji dziecka aż do momentu, w którym odkrywa ono, że szkoła nie jest sprawą prostą i łatwą dla nikogo, że tak zwane „problemy” nie są niczym innym jak bodźcem do poprawy, do znalezienia innych aspektów życia, do odejścia od sztywnego i ograniczonego punktu widzenia. Autonarracja bohatera (ja nie mam przyjaciół, wszyscy mi coś zarzucają, itd.), zostaje natychmiast przekształcona w historyjkę, która ma inny ton. Taki przebieg narracji pokazuje dziecko „obnażone”, a jednocześnie „pocieszone”. Dziecko jest obnażone, ponieważ „choroba na szkołę”, rozumiana jako cierpienie, lęk przed niedostosowaniem się, potrzeba ucieczki przed obowiązkami, objawia mu się jako coś, co należy do życia, co wręcz wydaje się wariantem (jakże delikatnym) „choroby na życie”. Zarazem jednak dziecko jest pocieszone, ponieważ otwierają się przed nim nowe strony życia, które można przetestować i przekonać się, że wcale nie są tak niesympatyczne jak się z początku wydawało. A może mój kolega-rywal (ten, który ma dokładnie to, co ja chciałbym mieć), wcale nie jest wobec mnie wrogi? W taki to sposób bohater naszego maskującego opowiadania znajduje prawdziwych przyjaciół i prawdziwe doświadczenia szkolne, oczywiście nie pozbawione zarówno niespodzianek, jak i nieprzewidywalnych wydarzeń. Co jest kluczem do wspomnianej zmiany? Innymi słowy, co oznacza pytanie: jak pomóc dziecku, aby jego doświadczenia szkolne były owocne, a przynajmniej częściowo satysfakcjonujące? Pierwszym warunkiem jest wyrozumiałość mamy. Historyjka ta proponuje genialną i przystępną zasadę edukacyjną, według której być wyrozumiałym, to nie znaczy przymknąć na coś oko, zamanifestować empatię, być pobłażliwym i układnym. Być wyrozumiałym oznacza postawić się na miejscu dziecka i dać mu dyskretnie, narzędzia do samodzielnej poprawy bez zajmowania jego miejsca. Znajdziemy tu też inne, powszechnie stosowane klucze: nauczycielki, które wymagają nauczanej gramatyki i odrobionych zadań, ale nie wychodzą poza schematyczne pochwały; koledzy, którzy nie są pobłażliwi, ale widzą jak zmienia się sytuacja i... kolekcja helikopterów, czyli trochę ukrytego gdzieś szczęścia, kiedy dziecko choruje na szkołę. Maria Teresa Zattoni

3


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.