5/2013 (7) androidmagazine.pl
ISSN 2299-8586
ANDROID MAGAZINE SPRZĘT:
OPROGRAMOWANIE:
FELIETONY:
HTC One
Facebook Home
Samsung Galaxy S 4
Norton Mobile Security
Android w służbie medycyny: EKG
ASUS Transformer AiO
Panorama Firm
Seagate Wireless Plus
G-Cloud Backup
–NAJLEPSZY HTC, ALE CZY KRÓL ANDROIDÓW?
– WRAŻENIA PO PREMIERZE
NOWOŚCI: SAMSUNG GALAXY ACE 3, ZTE GEEK
Przekładacze
HTC ONE
SAMSUNG GALAXY S 4
FELIETON: ANDRZEJ, ZAŁÓŻ COŚ NA SIEBIE!
Andrzej, załóż coś na siebie!
CYKL:
NIETYPOWE ZASTOSOWANIA ANDROIDA
PORADY: PIĘKNY ANDROID
5/2013 2 SPIS TREŚCI
2
Aktualności: 6 Na bieżąco Kamil Zawiślak, Filip Brodecki
Felietony: 10 Gdy Android Magazine płynie nieoficjalnymi kanałami, umiera jedna panda Redakcja 12 Android w służbie medycyny: EKG Tomasz Nowak 14 Andrzej, załóż coś na siebie! Michał Zieliński 16 Przekładacze Kinga Ochendowska
Sprzęt:
51 WiMP Michał Brzeziński
19 HTC One Bartosz Dul
53 Bananout Bartosz Dul
26 Samsung Galaxy S4 - Poproszę, ale nie bez wahania Mateusz Gryc
54 GPS Nap Assistant Bartosz Dul
31 ASUS Transformer AiO – recenzja Mateusz Gryc
56 Sharpee - Poznaj kreatywność innych! Michał Młynarski
36 Samsung Galaxy Ace 2-Drugie podejście do średniej półki Michał Młynarski 39 Seagate Wireless Bartosz Dul
55 500px Instagram bez Lo-Fi Michał Młynarski
57 Sidebar Lite – Boczny pasek, który kiedyś na pewno będzie działać. Michał Młynarski
41 Seagate Media, czyli oprogramowanie Bartosz Dul
58 G Cloud Backup Michał Brzeziński
Oprogramowanie:
Porady:
43 Facebook Home - pierwsze wrażenia Wojtek Pietrusiewicz
61 Piękny Android Mateusz Gryc
45 Norton w kieszeni Krzysztof Młynarski 49 Mac Remote Michał Zieliński 50 Panorama Firm Bartosz Dul
59 Silence Michał Brzeziński
65 Android. Programowanie aplikacji na urządzenia przenośne Michał Brzeziński
Muzyka: 68 CAŁA MUZYKA Jarosław Cała
5/2013 2 WSTĘPNIAK
3
22WOJTEK PIETRUSIEWICZ – ZAST. RED. NACZ. Kilku czytelników Android Magazine postanowiło wziąć sprawy w swoje ręce i dystrybuować nasz darmowy magazyn na lewych serwerach, torrentach i innymi kanałami. Mimo że jest – powtarzam – darmowy. Brzmi jak absurd, a jednak tak jest.
Wreszcie przyszła wiosna, znowu! Mam nadzieję, że tym razem na dobre. Zastanawialiście się w ogóle, jak można wykorzystać nasze Androidy o tej porze roku? W ostatnim miesiącu działo się naprawdę dużo. Cały technologiczny świat czekał na premierę najnowszego flagowca. Zgodnie z obietnicą Mateusz Gryc postanowił opisać swoje wrażenia z premiery, a my mamy nadzieję, że uda się przetestować dla Was Samsunga Galaxy S 4 jak najszybciej. Za to w tym numerze przeczytacie moją recenzję wyśmienitego HTC One, kilka ciekawych felietonów, w tym przemyślenia Michała Zielińskiego nakładek producentów na smartfony. Co ciekawe – nie psioczy na nie. Mateusz z kolei przetestował bardzo nietypowy sprzęt – Asusa Transformera AiO, czyli komputer z Windowsem 8 ze zdejmowanym monitorem, który może być tabletem z Androidem. 18-calowym tabletem. Ja się nie przekonałem, sprawdźcie, czy Mateusz również. Ponadto ruszyliśmy z kolejnym cyklem autorstwa Tomasza Nowaka. Tomek przybliży nam nietypowe zastosowania Androida. Na początek Android i EKG – czy da się go wykorzystać do badań naszego zdrowia? Ja z kolei otrzymałem zadanie zrecenzowania bezprzewodowego dysku zewnętrznego Seagate Wireless Plus i oprogramowania na Androida, które pozwala na dostęp do danych dysku z poziomu smartfona czy tabletu. No i chyba przekonałem się do takiego rozwiązania. Pod koniec numeru odkryjecie nowy dział, który przygotowuje dla Was Jarosław Cała – Cała Muzyka gra z WiMP. Jakie są nowe albumy Justina Timberlake’a i Depeche Mode? Sprawdźcie koniecznie. Ponadto standardowo czekają na Was ciekawe, przydatne porady i recenzje wielu ciekawych aplikacji. Miłego czytania, my w tym czasie zajmiemy się przygotowywaniem kolejnego, wiosennego numeru Android Magazine! Bartosz Dul
22MICHAŁ BRZEZIŃSKI – REDAKTOR KOMÓRKOMANIA.PL G Cloud Backup pokazuje, jak powinna wyglądać aplikacja do kopii zapasowej danych. Co można za jej pomocą zachować? Kontakty, spis połączeń, wiadomości, zdjęcia, filmy, pliki muzyczne, dokumenty, ustawienia systemu oraz dane przeglądarki. Brakuje tylko jednego - backupu aplikacji. Dla niektórych osób to niewielka wada i w takim przypadku nie trzeba szukać innego rozwiązania niż G Cloud Backup. 22MATEUSZ GRYC – BLOGER NA GEEKBLOG.PL Śledząc portale technologiczne można odnieść wrażenie, że największym grzechem Galaxy S4 jest… mocne podobieństwo do trójki. Z wyglądu. Tak, prawda – chociaż sama obudowa mocno się zmieniła, bryła i ogólne założenia designu są wyraźnie takie same (w przeciwieństwie do innych smartfonów, które w iteracjach z literką „S” nie różnią się od poprzedników wcale). Samsung postanowił pójść dobrze wydeptaną ścieżką – mnie na szczęście obecny wygląd S3 bardzo odpowiada. 22MICHAŁ ZIELIŃSKI Wszystko fajnie, jednak Nexusowi brakuje ważnego czynnika. Nakładki. Tak, tej bardzo złej, spowalniającej, opóźniającej aktualizacje i w ogóle strasznej nakładki. Jak to? Już tłumaczę. 22KRZYSZTOF MŁYNARSKI Norton Mobile Security występuje w dwóch odsłonach. W wersji darmowej (do pobrania ze sklepu Google Play) stanowi właściwie jedynie skaner antywirusowy, służący do zabezpieczenia urządzenia z Androidem przed złośliwymi aplikacjami. Skanowanie pamięci urządzenia jest naprawdę szybkie, a liczba wykrywanych zagrożeń (według niezależnego testu AV-Test, do którego jeszcze wrócę) – wynosi 98%, co plasuje go w czołówce.
5/2013 2 STOPKA
5/2013 2 OPROGRAMOWANIE 2 GOOGLE PLAY
4
5/2013 2 OPROGRAMOWANIE 2 GOOGLE PLAY
43
5/2013 2 FELIETON 2 ANDROID W SŁUŻBIE MEDYCYNY: EKG
45
TOMASZ NOWAK
KRZYSZTOF MŁYNARSKI
NORTON W KIESZENI PIERWSZE WRAŻENIA Czekając na wydarzenie Facebooka, na którym został ostatecznie pokazany Facebook Home, zachodziłem w głowę, cóż takiego mogą pokazać. W głębi ducha nie wierzyłem, że stworzą własnego forka Androida, ale nie spodziewałem się też, że można tak z pozoru głęboko zintegrować usługi z systemem, stosując jedynie launcher. 2 To tylko/aż launcher Launcher to ten element systemu odpowiedzialny za wyświetlanie naszych ekranów domowych, na których możemy sobie układać widgety i inne elementy układanki, jaką jest Android. Launcher to też lista wszystkich naszych aplikacji, przedstawianych w różnych formach zależnie od producenta telefonu i jego nakładki lub ROM-a. Nigdy nie oczekiwałem i nie spodziewałem się, że można w nim zastosować aż takie „sztuczki”. Rozwiązanie Facebooka, pomimo że z pozoru wygląda to na prosty zabieg, skutecznie zasłania Androida własnym interfejsem. Ma też jedną zaletę – łatwiej wprowadzić aplikację do Google Play dostępną na różne
ANDROID W SŁUŻBIE MEDYCYNY:
EKG
Wielu z nas zna produkty opatrzone marką Norton od zawsze. Jej nazwa wywodzi się od nazwiska Petera Nortona, który w 1980 roku napisał narzędzie do odzyskiwania plików skasowanych w systemie DOS. Jego legendarnym hitem był tzw. menedżer plików (również dla DOS-a), który królował na pecetach w latach 90. XX w. Obecnie nazwa ta kojarzy się nam przede wszystkim z bezpieczeństwem danych i ochroną komputerów. Mam nadzieję, że od tej chwili będzie się Wam kojarzyła również z ochroną smartfonów i tabletów pracujących pod kontrolą Androida, tym bardziej, że Norton Mobile Security, okazuje się być naprawdę ciekawym kawałkiem oprogramowania.
WOJTEK PIETRUSIEWICZ
FACEBOOK HOME
telefony niż zarządzać własną wersją Androida, tym bardziej jeśli spojrzymy, ile różnych modeli telefonów jest na rynku. Łatwiej nie tylko dla Facebooka, ale również dla samych użytkowników. Penetracja rynku będzie też znacząco większa, bo nie wymaga to kupowania dedykowanego telefonu ani rootowania i kombinowania z istniejącym.
Norton Mobile Security występuje w dwóch odsłonach. W wersji darmowej (do pobrania ze sklepu Google Play) stanowi właściwie jedynie skaner antywirusowy, służący do zabezpieczenia urządzenia z Androidem przed złośliwymi aplikacjami. Skanowanie pamięci urządzenia jest naprawdę szybkie, a liczba wykrywanych zagrożeń (według niezależ19 nego testu AV-Test, do którego jeszcze wrócę) – wynosi 98%, co plasuje go w czołówce. Natomiast w wersji płatnej (bezpośrednio w sklepie internetowym Symantec roczna licencja BARTOSZ DUL
2 Świetne zagranie przeciwko Google 5/2013 2 SPRZĘT 2 HTC ONE - TEST Facebook z pozoru zmienia tylko launcher, którego w przyszłości prawdopodobnie będzie można zainstalować na większości telefonów dostępnych na rynku. W praktyce jednak zmiany są znacznie dalej idące, ponieważ zmienia się też lockscreen, który staje się naszym centrum dowodzenia. Zaraz po obudzeniu telefonu na ekranie pojawiają się trzy rzeczy: bauble (nasz awatar), zegar oraz najnowsze zdjęcie lub status z naszego facebookowego strumienia wiadomości (domyślnie nawet nie widać górnego paska statusu, ale możemy go odkryć gestem – pociągamy ekran od góry w dół). Po chwili znika zegar i zostaje
HTC ONE TEST
kosztuje 94,99 zł) okazuje się być czymś o wiele więcej aniżeli tylko skanerem antywirusowym.
Smartfony i tablety to z definicji urządzenia wielofunkcyjne. Dostarczają nam rozrywki, służą jako narzędzie do pracy, ułatwiają codzienne czynności. Nie da się jed2 SPRZĘT 2 SEAGATE WIRELESS PLUS – TEST nak ukryć, że31 mówiąc o Androidzie, większość ludzi 5/2013 pomyśli o funkcjach multimedialnych. Przynajmniej tak jest w moim odczuciu. Ale Android, ze względu na swoją otwartość, może przysłużyć się także ważniejszym sprawom niż zdobycie trzech gwiazdek poziomie Angry Birds. MATEUSZ w kolejnym GRYC
2 Wydajność ponad wszystko! Dużym zaskoczeniem dla mnie jest fakt, iż Nor5/2013 2 SPRZĘT 2 ASUS TRANSFORMER AIO – RECENZJA ton Mobile Security nie potwierdza obiegowej opinii jakoby produkty Symanteca „zamulały” urządzenia, na których chodzą. Opinia ta zrodziła się wśród użytkowników systemów Windows na PC,
System spod znaku zielonego robota z powodzeniem może znaleźć swoje zastosowanie w medycynie. Oczywiście Android nie będzie nadawał się do wszystkiego. Choć jestem jego zwolennikiem, System spod to umiem też trzeźwo znaku zielonego spojrzeć na jego błędy. robota z powodzeniem Aplikacje, które potrafią może znaleźć swoje wysypać się w najmniej zastosowanie oczekiwanym momenw medycynie. cie, to jeden z takich problemów. Nie wyobrażam
9
2 Design i wykonanie Chyba wszyscy wiemy, które telefony przypomina HTC One. Flagowiec HTC to połączenie Blackberry Z10 i iPhone’a 5. Z tą różnicą, że jest od nich większy i zadbano o nieco inne detale. One wykonano niemal w całości z jednego bloku aluminium; to nieduże wypełnienie będące ramką telefonu jest specjalnym tworzywem, które nie jest metalem. Proces tworzenia obudowy unibody i wypełniania jej tym tworzywem robi wrażenie. Stworzenie jednego modelu HTC One trwa aż cztery dni.
Moje palce przeskakują po eleganckiej, wygodnej klawiaturze. Oczy wpatrują się w zapewniający świetną jakość obrazu ekran. Od czasu do czasu smyram palcem po dotykowej powłoce, przeskakując między otwartymi programami. Wreszcie trafiam na edytor tekstu. A w nim – nadal pusty dokument. Bo nie mogę zacząć.
SEAGATE WIRELESS PLUS
39
BARTOSZ DUL
sobie więc użycia Androida w aparaturze podtrzymującej życie. Taki sprzęt powinien być niezawodny i moim zdaniem nie ma sensu pakować tam niesprawdzonego w tej materii systemu. Jest jednak jedna specjalizacja medyczna, w której Android może się sprawdzić – kardiologia. Jednym z podstawowych badań, które pozwalają na wykrycie zaburzeń pracy serca, jest elektrokardiogram. Wbrew pozorom nie jest to bardzo skomplikowany sprzęt i przy odrobinie wysiłku (i oczywiście odpowiedniej wiedzy) można zbudować go w warunkach domowych. Stopień wiarygodności
Przyznam szczerze, że nigdy nie kręciła mnie idea dysków zewnętrznych, a już tym bardziej tych bezprzewodowych. Właściwie to zawsze byłem przeciwnikiem niektórych usług w chmurze, strumieniowania i bezprzewodowych rozwiązań, które w swojej przewodowej wersji nie sprawiały mi większych kłopotów. Wiele się pod tym względem u mnie pozmieniało, włączając w to dyski zewnętrzne.
ASUS TRANSFORMER AIO – RECENZJA Zdarza się, że z niecierpliwością czekam na kuriera, który ma mi przywieźć długo wyczekiwany model telefonu. Ostatnio podobnie miałem z Xperią Z, a teraz właśnie z tytułowym HTC One. Owszem, miałem go już wcześniej w rękach kilka razy, ale niedawno zagościł u mnie zdecydowanie na dłużej; zapraszam więc na test.
12
ale duży plus za tak szerokie wsparcie także dla innych urządzeń. Muszę przyznać, że Seagate Wireless Plus wygląda naprawdę bardzo dobrze. Obudowa zrobiona jest z szarego, błyszczącego plastiku
2 Dysk Seagate Wireless Plus
Sprzęt, który przychodzi mi testować, zwykle należy do jednej z trzech grup. Może to być urządzenie, które sprawdzam i opisuję czysto rzemieślniczo, pakuję w pudełko i odsyłam. Może to być urządzenie, które powoduje traumę – używam go tylko z obowiązku i staram się o tym jak najszybciej zapomnieć. Wreszcie – testowany sprzęt można polubić na tyle, że aż nie chce się go zwracać, co czasami kończy się nawet zakupem prywatnego egzemplarza. Prawdziwe problemy zaczynają się, gdy dostaję urządzenie, które nie pasuje do żadnej z tych grup. Oto przed Wami: Asus Transformer AiO.
W moje ręce trafiła najnowsza odsłona dysku Seagate Wireless Plus. Niestety, nie miałem do czynienia z edycją sprzed półtora roku, ale jak twierdzi naczelny iMagazine – Seagate wiele poprawił w stosunku do poprzedniego modelu. Seagate Wireless Plus dedykowany jest urządzeniom mobilnym i nie Seagate Wireless tylko – tabletom, smartPlus dedykowany fonom, laptopom, telejest urządzeniom wizorom czy konsolom. mobilnym i nie tylko – Z racji tematyki, jaką tabletom, smartfonom, obejmuje nasz magazyn, laptopom, telewizorom skupiłem się na smartfoczy konsolom. nie i tablecie z Androidem,
9
ANDROID MAGAZINE NR 5/2013 (7) MAJ 2013 HTTP://WWW.ANDROIDMAGAZINE.PL WYDAWCA MAC SOLUTIONS Dominik Łada, ul. Zgoda 9 lok. 14, 00-018 Warszawa, NIP: 118-135-60-13 REDAKCJA Android Magazine, ul. Zgoda 9 lok. 14, 00-018 Warszawa, faks 22 403 83 00 redakcja@androidmagazine.pl REDAKTOR NACZELNY Bartosz Dul, tel. +48 794 969 665 b.dul@androidmagazine.pl ZASTĘPCA REDAKTORA NACZELNEGO Wojtek Pietrusiewicz w.pietrusiewicz@androidmagazine.pl
REKLAMA reklama@androidmagazine.pl KOREKTA Arlena Witt – a@mamoko.org Kinga Ochendowska – k.ochendowska@imagazine.pl WEBMASTER Marek Wojtaszek m.wojtaszek@imagazine.pl WSPÓŁPRACA Michał Brzeziński, Mateusz Gryc, Michał Mynarski, Michał Zieliński, Wojtek Wieman, Emil Oppeln-Bronikowski, Katarzyna Pura, Krzysztof Młynarski, Kinga Ochendowska, Sławomir Durasiewicz, Jarosław Cała, Kamil Zawiślak, Filip Brodecki PROJEKT GRAFICZNY I SKŁAD Foxrabbit Designers
Teksty, grafiki oraz inne treści opublikowane na łamach „A ndroidMagazine” są chronione prawami autorskimi wydawcy magazynu „Android Magazine”, ich autorów lub osób trzecich. Znaki towarowe i wszelkie inne oznaczenia o charakterze odróżniającym, umieszczone w „Android Magazine” podlegają ochronie prawnej na rzecz wydawcy magazynu „AndroidMagazine” lub innych uprawnionych osób trzecich. Używanie bądź korzystanie z utworów, znaków towarowych lub oznaczeń, o których mowa wyżej, jest zabronione bez uzyskania uprzedniej pisemnej zgody właściwego podmiotu uprawnionego, z wyjątkiem wykorzystania ich zgodnie z prawem dla celów prywatnych i niekomercyjnych. Redakcja nie zwraca niezamówionych tekstów i fotografii oraz zastrzega sobie prawo do skracania i redagowania nadesłanych materiałów. Redakcja nie odpowiada za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń.
Magazyn hostuje firma Blue Media http://www.bluemedia.eu Wysyłkę newslettera obsługuje firma GetResponse http://www.getresponse.pl/
5/2013 2 JAK CZYTAĆ ANDROID MAGAZINE
5
JAK CZYTAĆ ANDROID MAGAZINE? Android Magazine to magazyn w wersji elektronicznej, do pobrania w formie pliku PDF. Format PDF daje nam kilka możliwości interakcji. Aby ułatwić nawigację po Android Magazine, wiele miejsc jest klikalnych – dzięki temu można szybciej przechodzić w interesujące nas miejsca.
5/2013 (7) androidmagazine.pl
5/2013 2 STOPKA
ISSN 2299-8586
ANDROID MAGAZINE SPRZĘT:
OPROGRAMOWANIE:
FELIETONY:
HTC One
Facebook Home
Samsung Galaxy S 4
Norton Mobile Security
Android w służbie medycyny: EKG
ASUS Transformer AiO
Panorama Firm
Seagate Wireless Plus
G-Cloud Backup
Andrzej, załóż coś na siebie! Przekładacze
HTC ONE
SAMSUNG GALAXY S 4
–NAJLEPSZY HTC, ALE CZY KRÓL ANDROIDÓW?
– WRAŻENIA PO PREMIERZE
Strona tytułowa zawiera linki do promowanych w danym wydaniu artykułów.
5/2013 2 OPROGRAMOWANIE 2 GOOGLE PLAY
4
5/2013 2 OPROGRAMOWANIE 2 GOOGLE PLAY
43
5/2013 2 FELIETON 2 ANDROID W SŁUŻBIE MEDYCYNY: EKG
45
Czekając na wydarzenie Facebooka, na którym został ostatecznie pokazany Facebook Home, zachodziłem w głowę, cóż takiego mogą pokazać. W głębi ducha nie wierzyłem, że stworzą własnego forka Androida, ale nie spodziewałem się też, że można tak z pozoru głęboko zintegrować usługi z systemem, stosując jedynie launcher. 2 To tylko/aż launcher Launcher to ten element systemu odpowiedzialny za wyświetlanie naszych ekranów domowych, na których możemy sobie układać widgety i inne elementy układanki, jaką jest Android. Launcher to też lista wszystkich naszych aplikacji, przedstawianych w różnych formach zależnie od producenta telefonu i jego nakładki lub ROM-a. Nigdy nie oczekiwałem i nie spodziewałem się, że można w nim zastosować aż takie „sztuczki”. Rozwiązanie Facebooka, pomimo że z pozoru wygląda to na prosty zabieg, skutecznie zasłania Androida własnym interfejsem. Ma też jedną zaletę – łatwiej wprowadzić aplikację do Google Play dostępną na różne
ANDROID W SŁUŻBIE MEDYCYNY:
EKG
Wielu z nas zna produkty opatrzone marką Norton od zawsze. Jej nazwa wywodzi się od nazwiska Petera Nortona, który w 1980 roku napisał narzędzie do odzyskiwania plików skasowanych w systemie DOS. Jego legendarnym hitem był tzw. menedżer plików (również dla DOS-a), który królował na pecetach w latach 90. XX w. Obecnie nazwa ta kojarzy się nam przede wszystkim z bezpieczeństwem danych i ochroną komputerów. Mam nadzieję, że od tej chwili będzie się Wam kojarzyła również z ochroną smartfonów i tabletów pracujących pod kontrolą Androida, tym bardziej, że Norton Mobile Security, okazuje się być naprawdę ciekawym kawałkiem oprogramowania.
WOJTEK PIETRUSIEWICZ
FACEBOOK HOME
PIERWSZE WRAŻENIA telefony niż zarządzać własną wersją Androida, tym bardziej jeśli spojrzymy, ile różnych modeli telefonów jest na rynku. Łatwiej nie tylko dla Facebooka, ale również dla samych użytkowników. Penetracja rynku będzie też znacząco większa, bo nie wymaga to kupowania dedykowanego telefonu ani rootowania i kombinowania z istniejącym.
Norton Mobile Security występuje w dwóch odsłonach. W wersji darmowej (do pobrania ze sklepu Google Play) stanowi właściwie jedynie skaner antywirusowy, służący do zabezpieczenia urządzenia z Androidem przed złośliwymi aplikacjami. Skanowanie pamięci urządzenia jest naprawdę szybkie, a liczba wykrywanych zagrożeń (według niezależ19 nego testu AV-Test, do którego jeszcze wrócę) – wynosi 98%, co plasuje go w czołówce. Natomiast w wersji płatnej (bezpośrednio w sklepie internetowym Symantec roczna licencja BARTOSZ DUL
2 Świetne zagranie przeciwko Google 5/2013 2 SPRZĘT 2 HTC ONE - TEST Facebook z pozoru zmienia tylko launcher, którego w przyszłości prawdopodobnie będzie można zainstalować na większości telefonów dostępnych na rynku. W praktyce jednak zmiany są znacznie dalej idące, ponieważ zmienia się też lockscreen, który staje się naszym centrum dowodzenia. Zaraz po obudzeniu telefonu na ekranie pojawiają się trzy rzeczy: bauble (nasz awatar), zegar oraz najnowsze zdjęcie lub status z naszego facebookowego strumienia wiadomości (domyślnie nawet nie widać górnego paska statusu, ale możemy go odkryć gestem – pociągamy ekran od góry w dół). Po chwili znika zegar i zostaje
HTC ONE TEST
kosztuje 94,99 zł) okazuje się być czymś o wiele więcej aniżeli tylko skanerem antywirusowym.
Smartfony i tablety to z definicji urządzenia wielofunkcyjne. Dostarczają nam rozrywki, służą jako narzędzie do pracy, ułatwiają codzienne czynności. Nie da się jed2 SPRZĘT 2 SEAGATE WIRELESS PLUS – TEST nak ukryć, że31 mówiąc o Androidzie, większość ludzi 5/2013 pomyśli o funkcjach multimedialnych. Przynajmniej tak jest w moim odczuciu. Ale Android, ze względu na swoją otwartość, może przysłużyć się także ważniejszym sprawom niż zdobycie trzech gwiazdek poziomie Angry Birds. MATEUSZ w kolejnym GRYC
2 Wydajność ponad wszystko! Dużym zaskoczeniem dla mnie jest fakt, iż Nor5/2013 2 SPRZĘT 2 ASUS TRANSFORMER AIO – RECENZJA ton Mobile Security nie potwierdza obiegowej opinii jakoby produkty Symanteca „zamulały” urządzenia, na których chodzą. Opinia ta zrodziła się wśród użytkowników systemów Windows na PC,
System spod znaku zielonego robota z powodzeniem może znaleźć swoje zastosowanie w medycynie. Oczywiście Android nie będzie nadawał się do wszystkiego. Choć jestem jego zwolennikiem, System spod to umiem też trzeźwo znaku zielonego spojrzeć na jego błędy. robota z powodzeniem Aplikacje, które potrafią może znaleźć swoje wysypać się w najmniej zastosowanie oczekiwanym momenw medycynie. cie, to jeden z takich problemów. Nie wyobrażam
9
2 Design i wykonanie Chyba wszyscy wiemy, które telefony przypomina HTC One. Flagowiec HTC to połączenie Blackberry Z10 i iPhone’a 5. Z tą różnicą, że jest od nich większy i zadbano o nieco inne detale. One wykonano niemal w całości z jednego bloku aluminium; to nieduże wypełnienie będące ramką telefonu jest specjalnym tworzywem, które nie jest metalem. Proces tworzenia obudowy unibody i wypełniania jej tym tworzywem robi wrażenie. Stworzenie jednego modelu HTC One trwa aż cztery dni.
Moje palce przeskakują po eleganckiej, wygodnej klawiaturze. Oczy wpatrują się w zapewniający świetną jakość obrazu ekran. Od czasu do czasu smyram palcem po dotykowej powłoce, przeskakując między otwartymi programami. Wreszcie trafiam na edytor tekstu. A w nim – nadal pusty dokument. Bo nie mogę zacząć.
SEAGATE WIRELESS PLUS
39
BARTOSZ DUL
sobie więc użycia Androida w aparaturze podtrzymującej życie. Taki sprzęt powinien być niezawodny i moim zdaniem nie ma sensu pakować tam niesprawdzonego w tej materii systemu. Jest jednak jedna specjalizacja medyczna, w której Android może się sprawdzić – kardiologia. Jednym z podstawowych badań, które pozwalają na wykrycie zaburzeń pracy serca, jest elektrokardiogram. Wbrew pozorom nie jest to bardzo skomplikowany sprzęt i przy odrobinie wysiłku (i oczywiście odpowiedniej wiedzy) można zbudować go w warunkach domowych. Stopień wiarygodności
Przyznam szczerze, że nigdy nie kręciła mnie idea dysków zewnętrznych, a już tym bardziej tych bezprzewodowych. Właściwie to zawsze byłem przeciwnikiem niektórych usług w chmurze, strumieniowania i bezprzewodowych rozwiązań, które w swojej przewodowej wersji nie sprawiały mi większych kłopotów. Wiele się pod tym względem u mnie pozmieniało, włączając w to dyski zewnętrzne.
ASUS TRANSFORMER AIO – RECENZJA Zdarza się, że z niecierpliwością czekam na kuriera, który ma mi przywieźć długo wyczekiwany model telefonu. Ostatnio podobnie miałem z Xperią Z, a teraz właśnie z tytułowym HTC One. Owszem, miałem go już wcześniej w rękach kilka razy, ale niedawno zagościł u mnie zdecydowanie na dłużej; zapraszam więc na test.
12
TOMASZ NOWAK
KRZYSZTOF MŁYNARSKI
NORTON W KIESZENI
ale duży plus za tak szerokie wsparcie także dla innych urządzeń. Muszę przyznać, że Seagate Wireless Plus wygląda naprawdę bardzo dobrze. Obudowa zrobiona jest z szarego, błyszczącego plastiku
2 Dysk Seagate Wireless Plus
Sprzęt, który przychodzi mi testować, zwykle należy do jednej z trzech grup. Może to być urządzenie, które sprawdzam i opisuję czysto rzemieślniczo, pakuję w pudełko i odsyłam. Może to być urządzenie, które powoduje traumę – używam go tylko z obowiązku i staram się o tym jak najszybciej zapomnieć. Wreszcie – testowany sprzęt można polubić na tyle, że aż nie chce się go zwracać, co czasami kończy się nawet zakupem prywatnego egzemplarza. Prawdziwe problemy zaczynają się, gdy dostaję urządzenie, które nie pasuje do żadnej z tych grup. Oto przed Wami: Asus Transformer AiO.
W moje ręce trafiła najnowsza odsłona dysku Seagate Wireless Plus. Niestety, nie miałem do czynienia z edycją sprzed półtora roku, ale jak twierdzi naczelny iMagazine – Seagate wiele poprawił w stosunku do poprzedniego modelu. Seagate Wireless Plus dedykowany jest urządzeniom mobilnym i nie Seagate Wireless tylko – tabletom, smartPlus dedykowany fonom, laptopom, telejest urządzeniom wizorom czy konsolom. mobilnym i nie tylko – Z racji tematyki, jaką tabletom, smartfonom, obejmuje nasz magazyn, laptopom, telewizorom skupiłem się na smartfoczy konsolom. nie i tablecie z Androidem,
9
Na jednej z następnych stron, nad stopką redakcyjną znajdują się miniatury stron z artykułami promowanymi.
ANDROID MAGAZINE NR 5/2013 (7) MAJ 2013 HTTP://WWW.ANDROIDMAGAZINE.PL WYDAWCA MAC SOLUTIONS Dominik Łada, ul. Zgoda 9 lok. 14, 00-018 Warszawa, NIP: 118-135-60-13 REDAKCJA Android Magazine, ul. Zgoda 9 lok. 14, 00-018 Warszawa, faks 22 403 83 00 redakcja@androidmagazine.pl
NOWOŚCI: SAMSUNG GALAXY ACE 3, ZTE GEEK
FELIETON: ANDRZEJ, ZAŁÓŻ COŚ NA SIEBIE!
CYKL:
NIETYPOWE ZASTOSOWANIA ANDROIDA
PORADY: PIĘKNY ANDROID
5/2013 2 SPIS TREŚCI
6 Na bieżąco Kamil Zawiślak, Filip Brodecki
Felietony: 10 Gdy Android Magazine płynie nieoficjalnymi kanałami, umiera jedna panda Redakcja 12 Android w służbie medycyny: EKG Tomasz Nowak 14 Andrzej, załóż coś na siebie! Michał Zieliński 16 Przekładacze Kinga Ochendowska 51 WiMP Michał Brzeziński
19 HTC One Bartosz Dul
53 Bananout Bartosz Dul
26 Samsung Galaxy S4 - Poproszę, ale nie bez wahania Mateusz Gryc
54 GPS Nap Assistant Bartosz Dul
31 ASUS Transformer AiO – recenzja Mateusz Gryc
56 Sharpee - Poznaj kreatywność innych! Michał Młynarski
36 Samsung Galaxy Ace 2-Drugie podejście do średniej półki Michał Młynarski 39 Seagate Wireless Bartosz Dul 41 Seagate Media, czyli oprogramowanie Bartosz Dul
Oprogramowanie: 43 Facebook Home - pierwsze wrażenia Wojtek Pietrusiewicz 45 Norton w kieszeni Krzysztof Młynarski 49 Mac Remote Michał Zieliński 50 Panorama Firm Bartosz Dul
ZASTĘPCA REDAKTORA NACZELNEGO Wojtek Pietrusiewicz w.pietrusiewicz@androidmagazine.pl
55 500px Instagram bez Lo-Fi Michał Młynarski
57 Sidebar Lite – Boczny pasek, który kiedyś na pewno będzie działać. Michał Młynarski 58 G Cloud Backup Michał Brzeziński 59 Silence Michał Brzeziński
Porady: 61 Piękny Android Mateusz Gryc 65 Android. Programowanie aplikacji na urządzenia przenośne Michał Brzeziński
Muzyka: 68 CAŁA MUZYKA Jarosław Cała
KOREKTA Arlena Witt – a@mamoko.org Kinga Ochendowska – k.ochendowska@imagazine.pl WEBMASTER Marek Wojtaszek m.wojtaszek@imagazine.pl WSPÓŁPRACA Michał Brzeziński, Mateusz Gryc, Michał Mynarski, Michał Zieliński, Wojtek Wieman, Emil Oppeln-Bronikowski, Katarzyna Pura, Krzysztof Młynarski, Kinga Ochendowska, Sławomir Durasiewicz, Jarosław Cała, Kamil Zawiślak, Filip Brodecki PROJEKT GRAFICZNY I SKŁAD Foxrabbit Designers
Teksty, grafi ki oraz inne treści opublikowane na łamach „ AndroidMagazine” są chronione prawami autorskimi wydawcy magazynu „Android Magazine”, ich autorów lub osób trzecich. Znaki towarowe i wszelkie inne oznaczenia o charakterze odróżniającym, umieszczone w „Android Magazine” podlegają ochronie prawnej na rzecz wydawcy magazynu „AndroidMagazine” lub innych uprawnionych osób trzecich. Używanie bądź korzystanie z utworów, znaków towarowych lub oznaczeń, o których mowa wyżej, jest zabronione bez uzyskania uprzedniej pisemnej zgody właściwego podmiotu uprawnionego, z wyjątkiem wykorzystania ich zgodnie z prawem dla celów prywatnych i niekomercyjnych. Redakcja nie zwraca niezamówionych tekstów i fotografii oraz zastrzega sobie prawo do skracania i redagowania nadesłanych materiałów. Redakcja nie odpowiada za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń.
Magazyn hostuje firma Blue Media http://www.bluemedia.eu Wysyłkę newslettera obsługuje firma GetResponse http://www.getresponse.pl/
5/2013 2 FELIETON 2 PRZEKŁADACZE
2
Aktualności:
Sprzęt:
REDAKTOR NACZELNY Bartosz Dul, tel. +48 794 969 665 b.dul@androidmagazine.pl
REKLAMA reklama@androidmagazine.pl
Spis treści przygotowano w taki sposób, aby można było od razu przejść do interesującego nas artykułu – wystarczy kliknąć lub dotknąć na ekranie tytuł artykułu.
16
KINGA OCHENDOWSKA
PRZEKŁADACZE Psychologia od dawna oskarżana jest o dzielenie włosa na czworo i tworzenie nowych, zupełnie niepotrzebnych bytów. Po dysleksji, dysgrafii i dysortografii kolej na prokrastynację, czyli odkładanie. Wierzcie lub nie, zgodnie ze współczesnymi standardami, prokrastynacja zyskała miano jednostki chorobowej.
Każdemu z nas zdarza się coś czasem przełożyć. W końcu tyle jest do zrobienia, a czasu ciągle mało. To nic zdrożnego, po prostu codzienność. Jednak część z nas, z różnych i nie do końca poznanych powodów, przekłada wszystko i w nieskończoność.
Kiedyś określone zostałoby to mianem zwykłego lenistwa. Dziś psychologowie głowią się, jak poradzić sobie z nową chorobą społeczną – odwlekaniem.
2 Choroba kreatywnych Ze spektakularną prokrastynacją borykają się często pisarze. Śmiało – możecie zapytać dowolną osobę związaną ze światem liter. Objawia się to głównie w postaci niemożności sklecenia prostego zdania wtedy, gdy w końcu nadejdzie możliwość rozpoczęcia pracy. Za to, tuż przed snem, w czasie jazdy samochodem czy nawet gotowania obiadu, słowa same układają się w zdania, zdania w akapity, akapity w rozdziały. A potem znowu nic. Czysta tablica. Często obiecują oni sobie, że zaraz, już za chwilę zasiądą przy biurku i… zabierają się za składanie koszul albo skarpetek. W końcu, gdy nadchodzi termin i poczują gorący oddech wydawcy
W każdym miejscu magazynu, klikając w logo Android Magazine w lewym górnym rogu, automatycznie przechodzimy do spisu treści.
Android Magazine można czytać na komputerach dzięki systemowemu „Podglądowi” lub programowi Acrobat Reader. Na iPadach lub iPhoneie/iPodzie Touch, Android Magazine jest możliwy do przeglądania poprzez aplikację iBooks lub eGazety Reader. W przypadku iBooks każdy numer Android Magazine trzeba ręcznie wrzucić na urządzenie przenośnie poprzez iTunes. W przypadku eGazety Readera trzeba być zarejestrowanym w systemie eGazety. W tym przypadku, każdorazowo, gdy będzie pojawiało się nowe wydanie Android Magazine, informacja o tym pojawi się wewnątrz aplikacji i magazyn będzie można pobrać bezpłatnie przez internet.
5/2013 2 AKTUALNOŚCI
6
KAMIL ZAWIŚLAK, FILIP BRODECKI, WOJTEK PIETRUSIEWICZ Wyniki przedsprzedaży Galaxy S4 446% większe względem poprzednika Wygląda na to, że wielki ekran w Galaxy S4 nie odstrasza potencjalnych klientów, gdyż według brytyjskiego oddziału Carphone Warehouse dostają oni ponad cztery razy więcej zamówień najnowszego flagowca Samsunga względem jego poprzednika – Galaxy S III. Czy to pozwoli koreańskiemu producentowi pozostać na tronie po tym, jak w 2012 roku sprzedał on ponad 400 milionów smartfonów?
Dla androidowych użytkowników smartfonów dostępne są dwa testy – Ice Storm i Ice Storm Extreme. Pierwszy jest dostępny dla wszystkich urządzeń, natomiast Extreme renderuje obraz w rozdzielczości Full HD, przez co jest dedykowany najwydajniejszym tabletom i smartfonom. Oba testy mierzą wspólną wydajność procesora i układu graficznego. A oto pierwsze testy przeprowadzone w 3DMarku dla Androida:
Najprawdopodobniej tak. Wyniki przedsprzedaży Galaxy S4 robią jeszcze większe wrażenie, gdy przypomnimy, że telefon nie trafi na sklepowe półki przed 26 kwietnia i wciąż nie mamy oficjalnych informacji na temat ceny urządzenia. Skąd aż takie zainteresowanie telefonem? Może to zasługa nietypowej prezentacji smartfonu, a może po prostu przywiązania użytkowników do serii Galaxy S, która podobnie jak iPhone zdążyła już zdobyć rzeszę fanów na całym świecie.
W końcu Google Translate działa offline Bez znaczenia, jak dobrą aplikacją jest Google Translate, zawsze miała ona jedną wadę, o której nie można było zapomnieć podczas jej recenzji. Oczywiście chodzi o brak obsługi słownika offline – przypadłość, na którą choruje znaczna część Androidowych translatorów. Już nie będziemy musieli pobierać dodatkowego oprogramowania, by przetłumaczyć na polski paru słów, gdy jesteśmy poza zasięgiem sieci Wi-Fi czy mobilnego internetu. Wszystko to za sprawą długo wyczekiwanej aktualizacji, dzięki której aplikacja będzie działać także w trybie offline. Na razie opcja ta działa jedynie w formie tekstu, dlatego by włączyć np. tłumaczenie głosowe, dalej musimy być podłączeni do internetu. Warto wspomnieć, że z nowej funkcji Google Translate mogą cieszyć się niemal wszyscy, gdyż aktualizacja dostępna jest na wszystkie telefony z Androidem Gingerbread lub wyższym.
Samsung Galaxy Ace 3 nadchodzi, a Ace 2 otrzyma Androida Jelly Bean
3DMark dostępny na urządzenia mobilne To była kwestia czasu, kiedy popularny, komputerowy benchmark będzie dostępny dla urządzeń mobilnych. Od teraz 3DMark jest dostępny nie tylko dla Androida, ale także dla iOS. Co jednak najciekawsze, program pozwoli porównać wydajność pomiędzy Androidem, iOS-em, a nawet Windowsem czy Windowsem RT.
Samsung przygotowuje trzecią lodową galaktykę. Jak donoszą zagraniczne źródła w 22./23. tygodniu swój debiut ma mieć Samsung Galaxy Ace 3. Będzie się charakteryzował Androidem w wersji Jelly Bean. Z drugiej strony okazało się, że Samsung rozpoczął dziś aktualizację Galaxy Ace 2 do Androida 4.1.2. Galaxy Ace 3 będzie miał 4-calowy ekran, prawdopodobnie dwurdzeniowy procesor o zegarze 1,2 GHz, 5-Mpix aparat, 4 GB pamięci dla użytkownika, Bluetooth 4.0 i akumulator o pojemności 1500 mAh. Smartfon będzie dostępny w czterech wersjach kolorystycznych: Metallic Black, Metallic Blue, Pure White i Wine Red.
5/2013 2 AKTUALNOŚCI
7
Samsung Galaxy Ace 2 w trybie OTA od niedawna otrzymuje update do Androida JB. Ci bardziej niecierpliwi mogą poszukiwać aktualizacji w programie Kies. Software jest oznaczony jako I8160XXMC8 i przynosi kilka smaczków z Androida Jelly Bean, między innymi: projekt Butter, ulepszone powiadomienia, klawiaturę czy Google Now.
Deweloperska wersja HTC One 64 GB za 649 dolarów
Jelly Bean powiększa swój udział na rynku. Jest nowy sposób zliczania urządzeń Google zmienia sposób zliczania urządzeń działających na konkretnych wersjach Androida. Od teraz liczą się te smartfony i tablety, które aktywnie korzystają z Google Play. Wcześniej było tak, że uwzględniano liczbę aktywacji, co nie odzwierciedlało rzeczywistego stanu rzeczy. W ten sposób nieco zmieniła się sytuacja w rankingu. I tak ������� Gingerbread ma mniejszy udział względem poprzedniego miesiąca o pięć punktów procentowych – 39,8%. Z rankingu można się też dowiedzieć, że Jelly Bean rośnie w siłę i w tej chwili jest obecny na 25% urządzeń. Z kolei nieco starszy Ice Cream Sandwich działa na 30% smartfonów i tabletów i jest to druga pozycja za Gingerbreadem.
Za pośrednictwem Twittera HTC poinformowało, że od 5 kwietnia ruszyła przedsprzedaż deweloperskiej wersji HTC One. Czym się ona wyróżnia? Głównie odblokowanym oprogramowaniem (bootloaderem), które nie będzie utrudniało pracy programistom i entuzjastom. Do tego smartfon został wyposażona aż w 64 GB pamięci wewnętrznej. Dobrze, że tajwański producent postanowił wypuścić taki egzemplarz. Być może One zdobędzie taką popularność jak niegdyś HTC DH 2? Niestety, nie ma róży bez kolców – HTC One w deweloperskiej wersji jest dostępny tylko na terenie Stanów Zjednoczonych.
Nowy sposób klasyfikacji ma kluczowe znaczenie jeśli chodzi o deweloperów. W ten sposób wiedzą oni dokładnie, ile smartfonów czynnie korzysta ze sklepu Google, gdzie ich aplikacje są przecież dostępne.
WhatsApp dementuje plotki o przejęciu firmy przez Google Jakiś czas temu po sieci krążyła plotka, jakoby Google było zainteresowane zakupem WhatsApp. Mało tego, podobno negocjacje w tej sprawie trwały już od dawna. Z kolei kwota, za jaką gigant z Mountain View miał przejąć WhatsApp, miała opiewać nawet na miliard dolarów. Teraz już wiemy, że to wszystko było nieprawdą.
Rekord Guinnessa dla Sony Xperia ZL Na stanowisku Sony na targach MWC została usytuowana ciekawa ściana czy raczej mozaika ze smartfonów Sony Xperia ZL. Dokładnie było ich 196. Okazało się teraz, że rekord Guinnessa w kategorii największa animowana mozaika z telefonów komórkowych (“the largest animated mobile phone mosaic”) należy do ściany złożonej z 72 telefonów. Ściana Sony jest pretendentem do przejęcia rekordu i wszystko wygląda na to, że go zdobędzie. Eksperci z Guinnessa potwierdzają to. Producent zgromadził 196 smartfonów, które tworzyły aktywny ekran o wymiarach: 1,9 na 1,03 m (1,95 m2). Imponująca była przekątna – 70 cali, natomiast łączna rozdzielczość to 26880 × 15120 pikseli lub 406 Mpix. Każda Xperia ZL posiada 5-calowy ekran Full HD.
5/2013 2 AKTUALNOŚCI
Szef działu biznesu w WhatsApp, Neeraj Arora powiedział dla AllThingsD, że transakcji nie będzie i nigdy nie miało do niej dojść, ponieważ żadna ze stron nie jest i nigdy nie była zainteresowana wcieleniem komunikatora w szeregi Google. Plotka mówiła również, że WhatsApp miał być twardym zawodnikiem w negocjacjach i walczyć o jak najwyższą cenę.
HTC i Facebook zmodyfikowali Androida dla HTC First Josh Constantine potwierdza na łamach TechCrunch, że Android zainstalowany na HTC First, pomimo że wygląda na stockowego, wcale nim nie jest. Poprawki i rozszerzenia w kodzie zostały wprowadzone przez HTC i zapewne dlatego posiada 4.1.2 zamiast 4.2.1. Nie ma też informacji o tym, kiedy pojawi się uaktualnienie. Znacznie ważniejszą informacją jest jednak to, co to oznacza dla użytkowników Facebook Home na innych urządzeniach. Yes, we had to implement some framework changes and some hooks to do the system notifications. – Michael Goodwin, HTC Dodano nowe API, które między innymi odpowiadają za Chat Heads i powiadomienia. Tym samym Facebook Home zainstalowany z Google Play nie będzie miał pewnych funkcji – powiadomienia będą tylko z Facebooka zamiast wszystkich aplikacji. Do reszty trzeba będzie się dostać z górnego paska. Inne różnice są znacznie mniejsze, ale niemniej jednak codzienne wrażenia z użytkowania Home ucierpią na tym. Jedyny ratunek dla chcących analogicznej funkcjonalności, jaką oferuje HTC First, to program Facebook Home Program dla OEM-ów, ale nie sądzę, aby którykolwiek producent wypuścił cokolwiek w ciągu najbliższych kilku miesięcy.
ZTE Geek – smartfon z Intel Atom Clover Trail+ ZTE nie próżnuje i prezentuje kolejnego smartfona o ciekawej specyfikacji. Nowa słuchawka została ochrzczona jako Geek, a jej cechą wyróżniającą jest platforma Intel Atom Clover Trail+. Producent zdecydował się na najmocniejszy procesor Atom Z2580. ZTE nie jest pionierem na rynku smartfonów, ale jako jeden z nielicznych montuje w swoich smartfonach intelowskie procesory, po Lenovo, które de facto również jest chińskim producentem. Geek jest drugim smartfonem po K900, który bazuje na wspomnianej platformie. Platforma Intel Atom Clover Trail+ została zaprezentowana na tegorocznych targach CES. Jej przeznaczeniem są smartfony i tablety z wyższej półki. Atom Z2580 z układem graficznym PowerVR SGX 544MP2 jest w stanie dekodować materiał wideo o rozdzielczości 1080p, a ponadto obsługuje rozdzielczość ekranu do 1920 × 1200 pikseli. ZTE Geek ma 5-calowy ekran o rozdzielczości wynoszącej 720 × 1280 pikseli. Jest on przykryty szkłem Gorilla Glass. Z tyłu zamontowano 8-Mpix kamerę, a z przodu 1 Mpix. Procesor ma do dyspozycji 1 GB pamięci, a użytkownik 8 GB. Bateria ma pojemność 2300 mAh, a smartfon działa pod kontrolą Androida Jelly Bean.
8
Sprawdź, gdzie są czujniki w Samsungu Galaxy S4 Samsung zaprezentował Galaxy S4 blisko miesiąc temu. Wtedy nie mówiono wiele o wnętrznościach sprzętu, a tym bardziej o czujnikach, w które wyposażony jest najnowszy flagowiec. Warto jest o nich rozmawiać, bo ich liczba jest pokaźna i wykorzystano takie technologie, które w pewnym stopniu rewolucjonizują rynek. Samsung Galaxy S4 został wyposażony w 9 czujników. Część z nich jest typowa dla większości smartfonów, ale są też takie wzbudzające ciekawość. Zaczynając od tych standardowych: • Czujnik zbliżeniowy – pozwala na wygaszenie ekranu podczas rozmowy (przyłożenie telefonu do ucha), dzięki niemu możliwe jest też wyciszenie urządzenia poprzez odwrócenie go. Czujnik jest też integralną częścią funkcji obecnej w Galaxy S III – Direct Call, dzięki której możliwe jest połączenie się z kontaktem aktualnie wyświetlanym na ekranie poprzez przyłożenie telefonu do ucha, • Czujnik światła – czujnik natężenia światła RGB mierzy poziom, natężenie barw (czerwonej, zielonej, niebieskiej i białej) w celu dostosowania jasności i kolorystyki do otoczenia, • Akcelerometr – znany czujnik, z którego korzysta nawigacja. Dzięki niemu możliwe są też gesty wykonywane smartfonem – pochylanie czy potrząśnięcie, • Żyroskop – dzięki niemu system jest w stanie określić położenie telefonu (pionowe czy poziome), przydaje się również w grach, • Czujnik pola magnetycznego – wykorzystywany jest do działania kompasu. A te nowatorskie to: • Czujnik gestów – wykorzystuje promienie podczerwone, dzięki niemu smartfon rejestruje ruch ręki nad ekranem, • Czujnik temperatury i wilgotności – nie jest to może rewolucja, ale miły dodatek. Dzięki niemu możliwe jest określenie faktycznej temperatury i wilgotności powietrza. Czujnik wykorzystywany jest w aplikacji S Health, • Barometr – potrafi określić ciśnienie i położenie nad poziomem morza. Używany w technologii S Health, • Czujnik Halla – S View Cover – jego zadaniem jest określenie, czy pokrowiec S View Cover jest zamknięty bądź otwarty.
5/2013 2 AKTUALNOŚCI
Chat Heads dostępne w aktualizacji Facebook Messenger Chat Heads zagościły w aplikacji Facebook Messenger. Trzeba przyznać, że za to należy się ekipie Zuckerberga wielki, wielki plus. W sklepie Google pojawiła się aktualizacja aplikacji Messenger, której najważniejszą zmianą jest wprowadzenie Dymków Czatu, po kilku minutach użytkowania mogę stwierdzić, że nie widzi mi się wchodzenie do komunikatora, bo mam dymki. Są bardzo intuicyjne, pierwsze dwie podpowiedzi pozwalają szybko zapanować nad Chat Heads nawet największemu laikowi. Dymki czatu umożliwiają szybkie czytanie wiadomości i odpowiadanie na nie podczas korzystania z innych aplikacji. Wystarczy dotknąć zdjęcia znajomego, aby odpowiedzieć. Dymki czatu możesz przesuwać palcem po ekranie i przeciągać je na dół ekranu w celu ich zamknięcia po zakończeniu czatu. Dymki czatu informujące o otrzymaniu wiadomości SMS są wyświetlane także w przypadku jednoczesnego korzystania z aplikacji Facebook Home i Messenger. Jeśli nie chcesz widzieć dymków czatu, po odebraniu nowej wiadomości: Dotknij przycisku menu telefonu Dotknij Ustawienia Home > Ustawienia aplikacji Messenger > Powiadomienia Usuń zaznaczenie pola Dymki czatu.
9
5/2013 2 FELIETON 2 GDY ANDROID MAGAZINE...
10
REDAKCJA
GDY ANDROID MAGAZINE PŁYNIE NIEOFICJALNYMI KANAŁAMI,
UMIERA JEDNA PANDA
Kilku czytelników Android Magazine postanowiło wziąć sprawy w swoje ręce i dystrybuować nasz darmowy magazyn na lewych serwerach, torrentach i innymi kanałami. Mimo że jest – powtarzam – darmowy. Brzmi jak absurd, a jednak tak jest.
Android Magazine dystrybuowany jest przez ����� newsletter����������������������������������������� tylko dlatego, że dzięki temu możemy dostarczyć naszym partnerom oraz reklamodawcom anonimowych danych o tym, ilu mamy czytelników. Tylko tyle i aż tyle. Niestety takie mają wymagania i musimy pod tym względem się do nich dostosować, a newsletter to jedyny bezpieczny sposób, aby to zrobić. Wasze dane nie są nikomu odsprzedawane i są bezpieczne na serwerach GetResponse. Jeśli ktoś jednak boi się o swoje bezpieczeństwo, może skorzystać z aliasów pocztowych. Są jednak osoby, które rozpowszechniają magazyn innymi metodami. Cieszy nas popularność Android Magazine, ale niestety to przede wszystkim pozbawia nas rzeczywistych statystyk pobrań i uniemożliwia ocenę „szarej strefy”, która może wynosić od 5 do 5000 czytelników. Nie wiemy tego. Nie wiedzą tego też nasi reklamodawcy. Zakładam, że czytacie nas dlatego, że interesują Was treści, analizy, recenzje i felietony naszych redaktorów. Staramy się dostarczać interesujący i zróżnicowany materiały w każdym numerze, jednocześnie nie oczekując od czytelników nawet grosza. Ten profesjonalnie złożony magazyn tworzymy dla Was za darmo. Gdy rozchodzi się on „lewymi” kanałami, jest to przede wszystkim szkoda dla nas, bo utrudnia nam to zdobywanie reklamodawców, dzięki którym pojawiają się kolejne numery.
Jednocześnie jest to też szkoda dla czytelników, bo jeśli ten proceder osiągnie odpowiedni poziom, a my nie będziemy mogli dostarczyć prawidłowych liczb partnerom, to tym samym utrzymanie całości stanie się nieopłacalne, gdyż zwyczajnie się od nas odwrócą, a my będziemy zmuszeni zakończyć jego wydawanie. Oczywiście nie jesteśmy w stanie patrolować całego internetu w poszukiwaniu serwisów, w którym Android Magazine jest dostępny, więc mamy prośbę do Was, którzy rozumiecie, na czym polega istnienie darmowego magazynu: dajcie znać, jeśli gdzieś go zobaczycie. Jednocześnie prosimy osoby dystrybuujące Android Magazine nieoficjalnymi kanałami o zrozumienie i zaprzestanie tych działań. Jeśli nie zgadzasz się na rejestrację w newsletterze, możesz przecież czytać i pobierać magazyn z miesięcznym opóźnieniem na tej stronie, w odpowiednich wpisach. Wraz z każdym nowym numerem poprzednie są „uwalniane”. Dziękujemy z góry za nieutrudnianie nam rozwijania tego magazynu, którego nie wydawalibyśmy, gdyśmy nie wierzyli w to, co robimy. Wiemy, że jest wśród Was sporo osób, które dostrzegają trud, jaki w to wkładamy, pomagając nam w przyszłości. Za to bardzo dziękujemy! 5
5/2013 2 FELIETON 2 ANDROID W SŁUŻBIE MEDYCYNY: EKG
12
TOMASZ NOWAK
ANDROID W SŁUŻBIE MEDYCYNY:
EKG
Smartfony i tablety to z definicji urządzenia wielofunkcyjne. Dostarczają nam rozrywki, służą jako narzędzie do pracy, ułatwiają codzienne czynności. Nie da się jednak ukryć, że mówiąc o Androidzie, większość ludzi pomyśli o funkcjach multimedialnych. Przynajmniej tak jest w moim odczuciu. Ale Android, ze względu na swoją otwartość, może przysłużyć się także ważniejszym sprawom niż zdobycie trzech gwiazdek w kolejnym poziomie Angry Birds. System spod znaku zielonego robota z powodzeniem może znaleźć swoje zastosowanie w medycynie. Oczywiście Android nie będzie nadawał się do wszystkiego. Choć jestem jego zwolennikiem, System spod to umiem też trzeźwo znaku zielonego spojrzeć na jego błędy. robota z powodzeniem Aplikacje, które potrafią może znaleźć swoje wysypać się w najmniej zastosowanie oczekiwanym momenw medycynie. cie, to jeden z takich problemów. Nie wyobrażam
9
sobie więc użycia Androida w aparaturze podtrzymującej życie. Taki sprzęt powinien być niezawodny i moim zdaniem nie ma sensu pakować tam niesprawdzonego w tej materii systemu. Jest jednak jedna specjalizacja medyczna, w której Android może się sprawdzić – kardiologia. Jednym z podstawowych badań, które pozwalają na wykrycie zaburzeń pracy serca, jest elektrokardiogram. Wbrew pozorom nie jest to bardzo skomplikowany sprzęt i przy odrobinie wysiłku (i oczywiście odpowiedniej wiedzy) można zbudować go w warunkach domowych. Stopień wiarygodności
5/2013 2 FELIETON 2 ANDROID W SŁUŻBIE MEDYCYNY: EKG
badania przeprowadzonego „domowym EKG” będzie zależał od wiedzy projektującego urządzenie oraz użytych materiałów. Podstawowym elementem aparatu EKG są oczywiście elektrody. Umieszczone w odpowiednich miejscach na ciele, będą przesyłać impulsy elektryczne. Impulsy te są rejestrowane przez odpowiedni moduł, a później (w zależności od urządzenia) wyświetlane na ekranie bądź zapisywane na papierze lub nośniku cyfrowym. Urządzenie pracujące pod kontrolą Androida może pełnić rolę właśnie tego „rejestratora”. Na stronie smartphonedaq.com można znaleźć ciekawy projekt, który przy minimalnym nakładzie pracy pozwoli na rejestrację zmian potencjałów elektrycznych zachodzących w sercu. Do działania wystarczą tylko elektrody, moduł Bluetooth oraz urządzenie z Androidem z odpowiednim oprogramowaniem (dostępnym na podanej wcześniej stronie). Po zmontowaniu wszystkiego (do czego jest wymagana podstawowa znajomość zagadnień elektronicznych) można już przeprowadzić „badanie”. Celowo umieściłem to słowo w cudzysłowie, Opisywany aparat gdyż w opisie projektu EKG jest mały, jest wyraźnie zaznaczowięc z powodzeniem ne, że pomiary nie mogą będzie mógł dołączyć do być używane w celach podstawowego zestawu medycznych. Nie oznalekarza. cza to jednak, że zarejestrowany wykres będzie diametralnie różnił się od tego przeprowadzonego profesjonalnym aparatem EKG. Jest to jednak doskonałe narzędzie edukacyjne. Zarówno dla programistów, elektroników, jak i dla osób, które interesują się medycyną i sami próbują odkrywać tajniki ludzkiego organizmu. Tytuł artykułu wyraźnie wskazuje jednak na medyczne (a nie tylko edukacyjne) zastosowania Androida. Z pomocą przychodzi mi firma Labtech, która oferuje urządzenie o mało mówiącej nazwie EC-12RM. Jest to miniaturowy aparat EKG, który współpracuje z urządzeniami z Androidem. Dane z 12 elektrod są przesyłane do modułu Bluetooth, gdzie są przekazywane dalej do tabletu bądź smartfona. Pomiar może być zapisany w postaci pliku .jpg, .mfer i przesłany za pomocą ������ e-maila�������������������������������������������������� . Istnieje też opcja zapisu na karcie SD oraz synchronizacja z oprogramowaniem Cardiospy (które jest używane podczas długotrwałych pomiarów). Pacjent, nie wychodząc z domu, może przesłać lekarzowi dobowy wykres EKG. I choć w naszych
9
13
warunkach takie rozwiąDane z 12 elektrod zanie wydaje się być niesą przesyłane do co utopijne, to jest jednak modułu Bluetooth, gdzie bardzo wygodne. są przekazywane dalej do Firma Labtech rekotabletu bądź smartfona. menduje swój produkt do używania w karetkach. Głównymi argumentami są mobilność oraz możliwość przesłania danych wprost do szpitala (co przyspiesza cały proces interwencji). Osobiście widzę tu także potencjał do stosowania takiego rozwiązania przez lekarzy podczas wizyt domowych. Mówię tu o zwyczajnej wizycie kontrolnej, a nie takiej, która wymaga przyjazdu karetki. Lekarz ma wtedy tylko podstawowe instrumenty medyczne. Opisywany aparat EKG jest mały, więc z powodzeniem będzie mógł dołączyć do podstawowego zestawu lekarza. Moim zdaniem jest to interesująca opcja wykorzystania Androida. I choć trudno mi powiedzieć, żeby było to rozwiązanie rewolucyjne, to pokazuje, że smartfony nie służą tylko do zabawy, ale potrafią też znaleźć zastosowanie w medycynie. 5 http://www.labtech.hu/products/netecg/ec-12rm http://www.smartphonedaq.com/android-python-ecg.page
9
5/2013 2 FELIETON 2 ANDRZEJ, ZAŁÓŻ COŚ NA SIEBIE!
14
ANDRZEJ, ZAŁÓŻ MICHAŁ ZIELIŃSKI
COŚ NA SIEBIE! Wchodzisz do sklepu. Podchodzisz do półki z telefonami. Na lewo: Nexus 4 za 2000 złotych. Na prawo: konkurencja z nakładkami – HTC One, Samsung Galaxy S4, Sony Xperia Z. Wszystkie za około 2500 złotych. W którą stronę pójdziesz? Ja w prawo.
Pewnie teraz przecierasz oczy ze zdziwienia, czytając jeszcze raz poprzednie zdanie. Tak, dopłacę 500 złotych do HTC. Dopłacę 500 złotych do Sony. Dopłacę 500 złotych do Samsunga. Powiem więcej – jeżeli ktoś ze znajomych stanie przed podobnym dylematem, to zazwyczaj polecę mu droższą opcję.
22Spokojnie, nie zwariowałem. Patrząc na opinie „znawców” może się wydawać, że dla kogoś takiego jak ja Nexus jest idealnym sprzętem. Wydajny, prosto od Google, zawsze na bieżąco z aktualizacjami, wszystko na nim płynnie działa, do tego najtańszy z całej
paczki. No i ten wygląd – dwie duże tafle szkła, błyszczący tył, elegancki i wolny od przycisków przód. Nic tylko kupować. Szczególnie, gdy popatrzymy na cenę. Wszystko fajnie, jednak Nexusowi brakuje ważnego czynnika. Nakładki. Tak, tej bardzo złej, spowalniającej, opóźniającej aktualizacje i w ogóle strasznej nakładki. Jak to? Już tłumaczę. Będzie to historia pewnego chłopaka z dosyć dużego miasta. Michał, bo tak się nazywa, zapragnął posiadać czystego Androida na swoim HTC. Holo, Jelly Bean, Google Now – te sprawy. Do tego łakomy kąsek w postaci Project Butter. Chwila poszperania na forum i już na komputerze miał przygotowany ROM, Google Apps oraz wszystkie narzędzia do rootowania swojego Tajwańczyka. Po
5/2013 2 FELIETON 2 ANDRZEJ, ZAŁÓŻ COŚ NA SIEBIE!
-nastu godzinach pracy i jednym ucegleniu, pacjent był gotowy. Jako że było późno, chłopak poszedł spać, uprzednio konfigurując podstawowe funkcje telefonu. Następnego dnia porwał smartfona, słuchawki i wybiegł z domu. Pierwsze zaskoczenie – nie działa streaming muzyki z Play Music. To może być niedoróbka modyfikowanego systemu. Chciał sprawdzić, czy w przypadku YouTube sprawa ma się podobnie. Ale czysty Android nie ma aplikacji YouTube out-of-the-box. Wizyta w Play Shop i już po chwili włączał filmik z serwisu. Działa! W przeciwieństwie do słuchawek, które nie wydają z siebie żadnego dźwięku. No nic, trzeba odpisać na SMS-a, który właśnie przyszedł. Kolejna niespodzianka – nie ma polskiego słownika. Przestawienie klawiatury na PL nic nie daje. A teraz weźmy dowolny telefon z nakładką. Po pierwszym włączeniu mamy zainstalowany komplet aplikacji: Facebook, Twitter, YouTube i wiele więcej. Ba! Producenci często piszą własne aplikacje, które świetnie się sprawdzają na co dzień. Druga sprawa to polski słownik, który po prostu jest. Nieważne jaki – przydaje się i wszyscy o tym wiedzą. Ale to nie wszystko. Nakładka ułatwia korzystanie z telefonu. Próbowaliście kiedyś dodać widżet w HTC Sense? Albo taki Galaxy S4 Na dużej planszy mo– brzydki smartfon żemy wybrać konkretz brzydką nakładką. ną aplikację a potem Wszystko do siebie po właściwy widżet z nią prostu pasuje. związany. Poza tym dochodzi świetna integracja
9
15
z Dropboksem, której trudno szukać w Nexusach. TouchWiz ma pokaźną liczbę gestów i ciekawe funkcje, jak na przykład możliwość otworzenia dwóch aplikacji naraz. Nakładka od Sony wprost genialnie integruje się z sieciami społecznościowymi, o czym mogliście przeczytać w marcowym numerze Android Magazine. Ostatnią zaletą nakładki jest jej wygląd. Nie mówię tu o tym, że wszystkie są piękne, bo tak nie jest. Chodzi tu raczej o to, że każda pasuje stylistycznie do telefonu, na którym działa. Idealnym przykładem jest tutaj chociażby HTC One, którego nie mogę sobie wyobrazić bez Sense 5. Albo taki Galaxy S4 – brzydki smartfon z brzydką nakładką. Wszystko do siebie po prostu pasuje. To mogą być banały, ale sami producenci zdali sobie sprawę z potęgi nakładki dopiero w zeszłym roku. Wtedy to megaherce na prezentacjach zeszły na drugi plan, ustępując miejsca ciekawym funkcjom systemowym, w które został wyposażony pokazywany smartfon. Nakładka spowalnia? To na pewno. Ale nie oszukujmy się – w dobie telefonów z czterordzeniowymi procesorami o wysokim taktowaniu i pokładami pamięci RAM te straty nie są zauważalne. Szczególnie gdy popatrzymy na to, co zyskujemy. Poza tym, liczba aplikacji i udogodnień, które doNakładka instalujemy do czystego spowalnia? To na Androida może zamulić pewno. Ale nie oszukujmy urządzenie równie mocsię – w dobie telefonów no, co nakładka. z czterordzeniowymi Jest jeszcze kweprocesorami o wysokim stia aktualizacji, o której taktowaniu i pokładami mogliście już przeczypamięci RAM te straty nie tać w felietonie Bartka są zauważalne. Dula. Prawda jest taka, że dzisiaj to czysty Android nadgania wersje zmodyfikowane przez producentów. Choćby taka nowość jak widżety, robiące miejsce dla innych na ekranie, gdy tego potrzebujemy – coś świetnie znanego wśród użytkowników HTC. Oczywiście, nie mówię, że nie chciałbym korzystać z Google Now czy widżetów na lockscreenie na swoim Desire X, ale po prostu Sense ma dla mnie dużo więcej zalet. Tak więc następnym razem, gdy będziesz wybrzydzać na Androida z nakładką, przemyśl dokładnie, co mówisz. Ja, jeżeli mam taką możliwość, to wybieram Sense zamiast czystego systemu. A Ty? 5
9
5/2013 2 FELIETON 2 PRZEKŁADACZE
16
KINGA OCHENDOWSKA
PRZEKŁADACZE Psychologia od dawna oskarżana jest o dzielenie włosa na czworo i tworzenie nowych, zupełnie niepotrzebnych bytów. Po dysleksji, dysgrafii i dysortografii kolej na prokrastynację, czyli odkładanie. Wierzcie lub nie, zgodnie ze współczesnymi standardami, prokrastynacja zyskała miano jednostki chorobowej.
Każdemu z nas zdarza się coś czasem przełożyć. W końcu tyle jest do zrobienia, a czasu ciągle mało. To nic zdrożnego, po prostu codzienność. Jednak część z nas, z różnych i nie do końca poznanych powodów, przekłada wszystko i w nieskończoność.
Kiedyś określone zostałoby to mianem zwykłego lenistwa. Dziś psychologowie głowią się, jak poradzić sobie z nową chorobą społeczną – odwlekaniem.
22Choroba kreatywnych Ze spektakularną prokrastynacją borykają się często pisarze. Śmiało – możecie zapytać dowolną osobę związaną ze światem liter. Objawia się to głównie w postaci niemożności sklecenia prostego zdania wtedy, gdy w końcu nadejdzie możliwość rozpoczęcia pracy. Za to, tuż przed snem, w czasie jazdy samochodem czy nawet gotowania obiadu, słowa same układają się w zdania, zdania w akapity, akapity w rozdziały. A potem znowu nic. Czysta tablica. Często obiecują oni sobie, że zaraz, już za chwilę zasiądą przy biurku i… zabierają się za składanie koszul albo skarpetek. W końcu, gdy nadchodzi termin i poczują gorący oddech wydawcy
5/2013 2 FELIETON 2 PRZEKŁADACZE
na plecach, siadają przed komputerem i piszą dzień i noc bez wytchnienia. Następnie, nie czytając nawet rękopisu wysyłają go do wydawnictwa, siadają w fotelu i oddychają z ulgą. Kolejny raz się udało.
22Choroba zwykłych ludzi Mniej spektakularna, ale bardziej niebezpieczna, bywa prokrastynacja w życiu codziennym. Otaczają nas bowiem terminy, których musimy dochować. Rachunki, spotkania w sprawie pracy, terminy oddania materiałów – wszystko musi działać jak w zegarku, w przeciwnym razie narażamy się nie tylko na wyrzuty sumienia, ale również na finansową odpowiedzialność. Dlaczego nie zapłaciliśmy rachunku w terminie? Odpowiedź: bo na koncie nie było pieniędzy jest wystarczającym usprawiedliwieniem logicznym. A co jeśli były? Wtedy na usta ciśnie się słowo – lenistwo! Nie chciało Ci się spłacać kredytu na czas, to płać odsetki! Problem polega na tym, że od nałogowego odkładacza usłyszycie wtedy, że nie miał czasu, bo robił wtedy coś zupełnie innego. I tak było naprawdę. Prokrastynotor nie siedział bezczynnie, z założonymi rękami. Wykonywał bowiem w tym czasie czynności, które dawały mu złudne poczucie bezpieczeństwa i komfortu psychicznego.
22Mechanizm Oczywiście, o zaburzeniach takich jak to, można napisać pracę naukową, ale macie chyba już obraz w głowie. Myślicie sobie: zrobię to! Następnie zaczynacie odkładać wykonanie zadania i koniecznie – wymyślać sobie logiczne wymówki, uniemożliwiające Wam wywiązanie się ze zobowiązania. Następnie, czujecie się winni i nie chcecie nawet o tym myśleć, więc odkładacie dalej, tak długo, jak to tylko możliwe, robiąc w tym czasie coś zupełnie innego, nie obłożonego negatywnym ładunkiem emocjonalnym. Kiedy odkładanie staje się niemożliwe, wykonujecie pracę szybko i pod pręgieżem winy, oddychacie z ulgą, obiecujecie sobie, że więcej do takiej sytuacji nie dopuścicie i… robicie to po raz kolejny.
17
22Odkładanie warunkowane Skąd bierze się zatem epidemia odkładania? Psychologia niewiele ma na ten temat do powiedzenia, jak zwykle zresztą. Jednak z ogólnych rozważań wynika, że prokrastynacja może okazać się chorobą cywilizacyjną, wynikającą z modelu współczesnego społeczeństwa oraz, między innymi, nadmiaru nierzetelnej informacji, dostarczanej przez… nowoczesne media. Podobnie, jak ma to miejsce w przypadku zaburzeń odżywiania, warunkowanych przez propagandę kolorowych czasopism i modelek rozmiaru „0”. Oczywiście, odkładanie nie pojawiło się wczoraj i jest zjawiskiem funkcjonującym od dawna. Odkładamy z wielu powodów – bo boimy się porażki, bo boimy się sukcesu. Bo nie chcemy konfrontacji. Boimy się, że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy, że nie mamy wystarczającej kontroli, że działając odsłonimy się na tyle, aby wszyscy dostrzegli nasze wady i przestali nas szanować. Ilu ludzi, tyle powodów do lęku. Co więc dzieje się w dzisiejszym społeczeństwie, że odkładanie wybucha ze zdwojoną siłą? Odpowiedzią może być „propaganda sukcesu”, plastikowe fasady, tworzone przez koniunkturę i specjalistów od PR. Na każdym poziomie życia. Kiedyś powszechnie śmialiśmy się z amerykańskiej, uniwersalnej odpowiedzi na pytanie: „Co u Ciebie?” . Niezmiennie była to bowiem rwąca rzeka superlatyw: „Świetnie! Genialnie! Biznes wspaniale! Życie rodzinne cudowne!” – nawet, jeśli delikwent właśnie bankrutował, rozwodził się z żoną i uczęszczał na terapię z powodu depresji. Naszą aktualną sytuację można porównać do takiego właśnie obrazka, otaczają nas bowiem wyłącznie ludzie sukcesu, spełnieni i szczęśliwi. Niejednokrotnie oświeceni i wszystko wiedzący. W pracy – geniusze. W domu rodzinnym – perfekcyjne matki, gospodynie domowe i żony. Nowocześni ojcowie, pracujący 24 godziny na dobę, 12 godzin zajmujący się dziećmi i co najmniej 6 godzin pomagający połowicom w obowiązkach domowych. Ludzie, których stać na wszystko – piękny dom, świetny samochód i najnowsze gadżety. W takiej sytuacji nie przyznamy się przecież, że jesteśmy gorsi. Że nas nie stać. Że przypaliliśmy zupę.
5/2013 2 FELIETON 2 PRZEKŁADACZE
22Media, Facebook i Nasza Klasa Wchodząc na profile naszych znajomych, oglądamy uśmiechnięte twarze dzieci. Pozowane zdjęcia na tle samochodów i jednorodzinnych domków. Wszyscy są szczęśliwi, prowadzą firmy odnoszące wielkie sukcesy, jeżdżą na wycieczki dookoła świata i nie mają żadnych trosk. Z okładek magazynów spoglądają na nas idealni ludzie – wspaniali mężczyźni i kobiety bez rozmiaru i grama cellulitu. Dodatkowo, portale bezlitośnie krytykują każdy szczegół ubioru, wyglądu i zachowania celebrytów. Dostaje się równo – tym, które zbyt wolno tracą wagę po urodzeniu dziecka i tym, które założyły zbyt krótką spódniczkę. A te buty, za 600 zł? Żenada! Czujemy się źle, coraz gorzej. Słyszymy, jak trudno o pracę w dzisiejszych czasach. Czytamy listę wymagań – 3 języki, nienaganna prezencja, możliwość pracy w różnych godzinach. Posada: sprzątaczka. Nie zagłębiając się w szczegóły – czujemy się coraz bardziej niedowartościowani. Tracimy wiarę w to, że nie ośmieszymy się, aplikując na jakieś stanowisko. Przekładamy wysłanie oferty tak długo, aż w końcu termin mija i nie musimy się zmierzyć z odmową czy krytyką. Widzimy dookoła ludzi sukcesu i odkładamy, po raz kolejny. Przecież jutro też jest dzień. A lata biegną niepostrzeżenie.
22Komputeryzacja Zapewne wielu z Was czytało biografię Steve’a Jobsa. Nie, nie chodzi mi o te znane, motywacyjne fragmenty, ale o samą historię komputerów osobistych, które w założeniu miały sprawić, że obliczenia dokonywane przez księgowych miały zająć kilka minut, nie tygodni. Samo założenie jak najbardziej słuszne, jednak konsekwencje okazały się przewrotne, niczym Dżin w butelce. Ideologia uczynienia pracy lżejszą towarzyszy ludzkości od zawsze. Jednak im mniej wysiłku i czasu konieczne jest do jej wykonania, tym więcej można jej wykonać w czasie jednej „roboczogodziny”. Praca nie staje się zatem lżejsza – jest jej po prostu więcej. Im bardziej ułatwiamy, przyspieszamy wykonywanie czynności, tym więcej możemy zmieścić jej w jednostce czasu. O to zadbają już nasi pracodawcy. Tak więc liczba zadań do wykonania rośnie w zastraszającym tempie, aż do przeładowania. Próba zmierzenia się i podołania wszystkim może również skończyć się
18
odkładaniem – zwłaszcza jeśli wcześniej nastąpiło zaburzenie cyklu odpoczynku i relaksu, np. przez dłuższy czas rezygnowaliśmy ze snu czy dni wolnych, żeby podołać stawianym przed nami zadaniom. To metoda na krótką metę. W końcu, zarówno organizm, jak i psychika, upomni się o swoje prawa. Nie wspominając już o tym, że pogoń za perfekcjonizmem i plastikową fasadą sukcesu może doprowadzić do pogorszenia sytuacji rodzinnej, gdy któregoś dnia dowiemy się, że nie spędzamy w domu wystarczającej ilości czasu. Wtedy znów zaczniemy odkładać – albo uciekać z domu, by nie musieć mierzyć się z wizerunkiem nieudolnego małżonka czy rodzica lub z pracy, gdzie dosięgnie nas karząca ręka szefa. Tak czy inaczej, nękać nas będzie albo świat zewnętrzny, albo wyrzuty sumienia. Ani jedno, ani drugie nie jest wskazane.
22Nie ma różowej pigułki Odkładania nie leczy się farmakologicznie. Nie ma tabletki, którą można wziąć i zapomnieć. Jedynym ratunkiem jest nie dać się zwariować, nie popadać w skrajności i nie poddawać wyrzutom sumienia. Nikt z nas nie jest idealny. Również ludzie dookoła nas nie są ni lepsi, ani gorsi. Mają takie same problemy, śpią, jedzą i chorują. Inne kobiety również mają cellulit, zmarszczki i rozdwojone końcówki włosów. To, że nie widać tego na zdjęciu nie oznacza, że budzą się rano z perfekcyjnym makijażem i promiennym uśmiechem. Nie każdy mężczyzna przynosi do domu astronomiczną wypłatę, nie każdego witają uśmiechnięte, grzeczne i słodkie dzieci, nie wszyscy przynoszą ze szkoły same piątki. Zawsze warto aplikować na wymarzoną pozycję, a odmowa nie oznacza końca świata. Upór czyni cuda. Jeśli nie dziś, to kiedy? Jeśli nie Ty, to kto? Warto jednak włączyć do codziennej rutyny pozytywną motywację. Nie tylko dla siebie samych, ale również dla otaczającej nas rodziny, przyjaciół i znajomych. To właśnie tego brakuje nam w życiu najbardziej. Coraz częściej ludziom wydaje się, że chwaląc kogoś innego, ujmują sobie. Nic bardziej mylnego! Wystarczy szepnąć dobre słowo tu i tam, pochwalić fryzurę żony, zaradność męża czy zadanie wykonane przez współpracownika. To wszystko pomaga wziąć się w garść i uwierzyć we własne siły. A wtedy możemy odłożyć odkładanie na półkę. 5
5/2013 2 SPRZĘT 2 HTC ONE - TEST
19
HTC ONE TEST
Zdarza się, że z niecierpliwością czekam na kuriera, który ma mi przywieźć długo wyczekiwany model telefonu. Ostatnio podobnie miałem z Xperią Z, a teraz właśnie z tytułowym HTC One. Owszem, miałem go już wcześniej w rękach kilka razy, ale niedawno zagościł u mnie zdecydowanie na dłużej; zapraszam więc na test.
BARTOSZ DUL
22Design i wykonanie Chyba wszyscy wiemy, które telefony przypomina HTC One. Flagowiec HTC to połączenie Blackberry Z10 i iPhone’a 5. Z tą różnicą, że jest od nich większy i zadbano o nieco inne detale. One wykonano niemal w całości z jednego bloku aluminium; to nieduże wypełnienie będące ramką telefonu jest specjalnym tworzywem, które nie jest metalem. Proces tworzenia obudowy unibody i wypełniania jej tym tworzywem robi wrażenie. Stworzenie jednego modelu HTC One trwa aż cztery dni.
5/2013 2 SPRZĘT 2 HTC ONE - TEST
Czas trwania takiego procesu teoretycznie nie powinien być miernikiem jakości urządzenia, ale trzeba przyznać, że coś w tym jest. W przypadku wykonania mógłbym na siłę przyczepić się jedynie do elementów wewnętrznych, które było widać w gniazdach minijack czy microUSB. Tam w środku wyglądało to tak, jakby było mizernie wykonane. Podkreślę jednak, że to moje czepianie się na siłę, bo w gruncie rzeczy nie ma czego. Aluminiowa obudowa i wykończenie detali to najwyższy poziom, jaki do tej pory widziałem. Wyprofilowanie tylnej części telefonu powoduje, że smartfona trzyma się niesamowicie wygodnie. Nigdy nie trzymałem w ręku wygodniejszego telefonu; zresztą podkreśla to wielu recenzentów. Co ciekawe, każdy, komu dawałem do ręki telefon, reagował mniej więcej tak: „O rany, jaki on jest lekki!”. 143 gramy to nie jest jakoś wyjątkowo mało, ale przy tym wykonaniu i wielkości złudzenie niskiej wagi jest naprawdę mocno doświadczalne. Wysokość urządzenia względem HTC One X jest Po wzięciu HTC nieco większa, głównie za One do ręki czuć, sprawą dwóch przednich że ma się do czynienia głośniczków umieszczoz urządzeniem klasy nych nad i pod wyświepremium tlaczem, stanowiących jeden głośnik stereo. Niezbyt minimalistyczny przód psuje nieco wrażenie doskonałego wyglądu telefonu, inni uważają, że One wygląda przez to futurystycznie. Osobiście przód One X podobał mi się bardziej, ale coś za coś. Tył byłby idealny gdyby nie te paski. Narzekałem na nie już na prezentacji w Londynie. One także są efektem kompromisu. Znajdują się pod nimi bowiem anteny łączności (opatentowane przez Apple), dzięki którym telefon nie traci łatwo zasięgu przez aluminiową obudowę. Szybko jednak się do nich przyzwyczaiłem i uznałem, że wpasowują się w ten futurystyczny nieco design urządzenia. W odróżnieniu od poprzednika aparat w One jest osadzony na równi z obudową, dzięki czemu jego osłonka nie ma tendencji do rysowania się. Po wzięciu HTC One do ręki czuć, że ma się do czynienia z urządzeniem klasy premium.
9
20
22Wyświetlacz Jeżeli mieliście styczność z technologią Super LCD 2 w HTC One X, poniekąd w HTC One V czy w HTC Desire X, to wyobraźcie sobie, że ekran Super LCD 3 jest znacznie jaśniejszy, jeszcze lepiej odwzorowuje kolory, a biel czy czerń są naturalniejsze. Dodajcie do tego ultraostre kąty widoczności wyświetlacza i wyjdzie Wam ekran w HTC One. W przeciwieństwie do pozostałych producentów HTC zdecydowało się na pozostanie przy 4,7”, co uważam za bardzo rozważny krok. Zastosowano jednak możliwie najwyższą rozdzielczość (1920 × 1080 pikseli), co daje nam rekordową wartość ppi – 469. Moim zdaniem wyświetlacz w HTC One dzięki wszystkim swoim cechom zdecydowanie wyprzedza konkurencję. Przy okazji mogę już śmiało przyznać, że 720p czy 1080p – nie ma to dla mnie większego znaczenia.
5/2013 2 SPRZĘT 2 HTC ONE - TEST
22Interfejs i oprogramowanie HTC One pracuje pod kontrolą Androida 4.1.2 Jelly Bean i jest uzupełniony o nakładkę HTC, czyli Sense UI w wersji 5.0. Dzięki bogatemu oprogramowaniu nie czuć braku najnowszej wersji Androida (4.2). HTC, zupełnie jak za starych, dobrych czasów, postarało się o to, by dodać do swojego telefonu ciekawe i innowacyjne funkcje. Pierwszą z nich jest Ludziom podobają BlinkFeed, czyli taki się nie tylko na czytnik RSS-ów pokrosiłę wciskane w teorii ju Flipboarda czy Feedly, praktyczne funkcje, ale umieszczony na główteż te bardzo proste nym ekranie naszego tew obsłudze, które lefonu. Od czytników RSS wywołują efekt WOW różni się tym, że na początku definiujemy kategorie, takie jak np. muzyka, technologie czy filmy. Nie da się zaciągnąć źródeł konkretnych stron internetowych czy z Google Readera, niestety. Do tego BlinkFeed może wyświetlać informacje np. z Twittera czy Facebooka. Przyznam szczerze, że to funkcja, z której korzystałem najmniej. Na szczęście nie ma problemu z ustawieniem pulpitu głównego na jakiś zwykły pulpit, zamiast BlinkFeeda. Inna kwestia, że BlinkFeeda nie da się usunąć i zawsze będzie na jednym z 5 naszych pulpitów. Poza tym Sense mocno się zmieniło. Jest bardziej stylowe, ikoniczne, czystsze, płynniejsze w działaniu i – o dziwo – nie zawiesza się czy przeładowuje. Ponadto niemal całkowicie
9
21
wymieniono wszystkie dzwonki czy tapety. Nie ukrywam, że korzystało mi się z niego niezwykle przyjemnie. To nie koniec zmian. Nowe Sense ostro wykastrowano. Pozbyto się rzeczy, z których prawdopodobnie nikt nie korzystał. Mowa tu o HTC Locations, hubach, stylach, niektórych ekranach i wielu widżetach, w tym tych pełnoekranowych, agendy i wielu analogowych zegarów. Sense 5.0 odchudzono chyba do granic możliwości. Najprawdopodobniej po to, by zrobić miejsce dla nowych funkcji oraz celem zwiększenia płynności jego działania. I udało się. Trochę szkoda, że HTC pozbyło się przy okazji przycisku Menu spod wyświetlacza. Zostały tylko Wstecz oraz Home. Menu od teraz kryje się w przyciskach w interfejsie danej aplikacji i dość rzadko (ale jednak) pod postacią czarnego paska z 3 białymi kropkami w dolnej części ekranu. Całe szczęście jego widok naprawdę nie zdarzał się często.
22Wydajność HTC One napędza czterordzeniowy układ Qualcomm Snapdragon 600 z grafiką Adreno 320 o taktowaniu 1,7 GHZ i 2 GB pamięci RAM. Podczas testów nie natrafiłem na nic, co by mogło spowolnić jego działanie. HTC One w każdej sytuacji zachowywał się płynnie i szybko, a każda gra działała tak, jak powinna działać – włącznie z tymi najbardziej wymagającymi. Po pewnym czasie intensywniejszego użytkowania One czuć było,
5/2013 2 SPRZĘT 2 HTC ONE - TEST
jak telefon się nagrzewa, choć moim zdaniem w dopuszczalnej normie. To chyba pierwszy HTC, którego płynność działania utrzymywała cały czas 60 kl/s. Miałem wręcz wrażenie, że coś robię nie tak – że zainstalowałem za mało aplikacji, że za mało z niego korzystałem. Sęk w tym, że obchodziłem się z One tak jak z każdym innym telefonem.
22Łączność, telefon Tę samą płynność dało się odczuć przy przeglądaniu stron internetowych. To kolejny argument dla mnie, by korzystać z przeglądarki Sense a nie Google Chrome. Skalowanie stron, przewijanie odbywało się idealnie płynnie. Co ciekawe, krótkie przesunięcie palcem przewijało stronę o kawałek i powoli się zatrzymywało. Szybsze przewija stronę do końca. Niby nic, a praktyczne. W HTC One zastosowano technologię o nazwie Głos Sense. Tak, wiem, po polsku to brzmi głupio. Dzięki dwóm mikrofonom wrażliwym na poziom hałasu, telefon dostosowuje głośność połączenia tak, by zapewniała optymalną
22
słyszalność podczas rozmowy. Prawdę mówiąc wielu producentów chwali się takim lub podobnym osiągnięciem (vide Xperia Z), jednak w przypadku One nie są to żadne mrzonki i naprawdę słychać różnicę. W ogóle po raz pierwszy od dawna mogę śmiało powiedzieć, że jakiś producent postawił Dzięki BoomSound na udoskonalenie wiedźwięk dociera lu zwykłych funkcji telebezpośrednio do fonu jako telefonu, a nie użytkownika podczas smartfona, które wyraźnie grania czy oglądania czuć na każdym kroku. filmów. Na dodatek jest Oprócz Głosu Sense to dźwięk, który robi istotne jest to, że przez naprawdę dobre wrażenie przedni głośnik naprawdę głośno słychać, gdy ktoś do nas dzwoni albo otrzymamy powiadomienie. Ten głośnik to HTC BoomSound (kolejna głupia nazwa), czyli nazwa na technologię określającą po prostu (i aż!) głośnik stereo, znajdujący się z przodu telefonu. Dzięki niemu dźwięk dociera bezpośrednio do użytkownika podczas grania czy oglądania filmów. Na dodatek jest to dźwięk, który robi naprawdę dobre wrażenie. W głośnych miejscach może nie jest dobrze słyszalny, ale gdy odpaliłem wieczorem przed snem po raz pierwszy Real Racing 3, opadła mi szczęka. Ten bas, ten niemal krystalicznie czysty dźwięk, który dochodził wprost do mnie. Czułem się, jakbym miał założone słuchawki… Umiejscowienie przycisku Power u góry podyktowane jest tym, że przycisk ten stanowi jednocześnie kontroler podczerwieni. Innymi słowy HTC One można używać jako pilota telewizyjnego. Aplikacja TV pokazuje, co w danym momencie leci w telewizji lub że zbliża się kolejny odcinek naszego ulubionego serialu. Tu też znajdują
9
5/2013 2 SPRZĘT 2 HTC ONE - TEST
się przełącznik do menu z wirtualnymi przyciskami, które służą nam jako pilot do TV czy odbiornika. Mój domowy odbiornik, Ferguson, niestety nie znajdował się na liście kilkuset innych popularnych i obsługiwanych dekoderów. Konfiguracja pilota z telefonem wyglądała tak, że musiałem zbliżyć pilota do czujnika podczerwieni i konfigurować każdy przycisk z osobna. Żmudne, ale udało się to zrobić bez problemów. Trudno mi ocenić, na ile ważna i przydatna to funkcja, ponieważ sam niestety w ogóle nie oglądam TV. Jeśli jednak ktoś ogląda jej dużo, to HTC One może stanowić swego rodzaju udogodnienie. Mnie ono nie przekonało.
22Aparat Aparat to najbardziej kontrowersyjna cecha tego telefonu. Głównie dlatego, że trudno go ocenić. HTC zdecydowało się na użycie technologii UltraPixel, zwiększając piksele, które z kolei łapią 300% więcej światła niż konkurencyjne, nawet 13Mpix obiektywy. Licząc megapiksele w aparacie HTC One okaże się, że ma ich „zaledwie” 4. Aparat w HTC One korzysta z ulepszonej technologii sensora CMOS i ISP (Image Signal Processor), układu HTC ImageChip2, przysłony f/2.0, obiektywu 28 mm, inteligentnej lampy błyskowej i optycznej stabilizacji obrazu. Na papierze brzmi to naprawdę niesamowicie. Niestety w rzeczywistości nie jest wcale tak kolorowo.
23
W praktyce wygląda to tak, że przez niewielką liczbę megapikseli zdjęciom brakuje niekiedy szczegółowości. W słabych warunkach oświetleniowych One wygrywa z każdym obecnym Androidem, chociaż troszkę mu brakuje do możliwości Lumii 920. Od jednego z fotografów dowiedziałem się, że technologia UltraPixeli, którą wybrało HTC, należy do najtańszych. Tajwański producent w ten sposób chciał nieco zaoszczędzić. Powszechnie wiadomo też, że gdyby HTC zechciało np. w przyszłym roku poprawić technologię swojego aparatu, to prawdopodobnie nie będzie to możliwe, jeśli zechce zostać przy UltraPixelach. Żeby zmieścić taką 6-UltraPixelową matrycę w telefonie, trzeba by było obiektywu o grubości 2 centymetrów. Na pochwałę zasługuje także przednia wideokamerka. Nie będę się jednak długo nad nią rozwodzić. Wystarczy, że powiem, że robi zdjęcia lepsze od niejednego low-endowego smartfona. Wideo, które nagrywa HTC One, stoi na bardzo wysokim poziomie. Pod warunkiem, że nie nagrywamy w nocy – wtedy można odczuć nierzadko wyraźne kratkowanie i spadek szczegółowości. Na duży plus zasługują dobra stabilizacja obrazu i bardzo dobrze zbierany dźwięk nawet w bardzo trudnych warunkach. Pomimo niektórych wad wiem, że trochę trudno będzie mi się wracało do aparatu z HTC One X. Głównie jednak przez fantastyczną technologię HTC Zoe. Najważniejszą jej funkcją jest tworzenie automatycznych wideoklipów z nałożonym
5/2013 2 SPRZĘT 2 HTC ONE - TEST
gotowym filtrem i podkładem muzycznym. Jak to działa? Przy włączonym trybie Zoe aparat po naciśnięciu spustu migawki rejestruje dodatkowo 3-sekundowy filmik. Po całym dniu Zoe tworzy w galerii folder, w którym znajdują się wszystkie materiały i przycisk do odtworzenia 30-sekundowego automatycznie zmontowanego z tych materiałów wideo. Efekty potrafią być naprawdę zaskakujące i nie ukrywam, że to właśnie HTC Zoe bawiłem się najczęściej. Co więcej, po reakcjach moich „nietechnologicznych” znajomych zauważyłem, że HTC Zoe to rzecz, na którą naprawdę zwraca się uwagę i robi bardzo pozytywne wrażenie. Ludziom podobają się nie tylko na siłę wciskane w teorii praktyczne funkcje, ale też te bardzo proste w obsłudze, które wywołują efekt WOW (tak jak niegdyś Instagram). Oczywiście Zoe to nie tylko automatyczne montowanie ładnych filmików wideo. To także możliwość wybierania lepszego kadru
24
z pojedynczego ujęcia, np. takiego, na którym każdy ma otwarte oczy, lub takiego, na którym przez tło nie przewija się nam żaden przypadkowy przechodzień czy rowerzysta. Do tego kilka ujęć można łączyć w jedno i tworzyć naprawdę ciekawe efekty.
22Bateria Baterii obawiałem się najbardziej. Co rusz spotykam się z telefonami, do których upycha się technologie, że głowa mała. Potem okazuje się, że telefon pod ich naporem nie wytrzymuje
5/2013 2 SPRZĘT 2 HTC ONE - TEST
nawet jednego dnia pracy na baterii. I tutaj HTC One naprawdę pozytywnie mnie zaskoczył. Drugiego dnia testów, odpięty od ładowarki o godzinie 9, przy intensywnym korzystaniu z niego o godzinie 23:50 wskazał mi 25% naładowania baterii. Mój HTC One X już dawno by padł. Następnego dnia, gdy korzystałem z One w zasadzie tylko jako telefonu (połączenia, SMS-y, zdjęcia, ale podłączenie do Wi-Fi cały czas), o godzinie 2 w nocy wskazywał jeszcze 56% naładowania baterii. Generalnie przy moim dość intensywnym korzystaniu z telefonu One wytrzymywał średnio ok. 16 godzin pracy. Według różnych testów HTC One na jednym ładowaniu baterii jest w stanie wytrzymać ok. 13,5 h rozmów czy 10 h odtwarzania wideo, co stanowi niemal identyczny czas, jaki osiągają Samsung Galaxy S 4 i iPhone 5.
25
22Podsumowanie HTC One to najlepiej wykonany Android, z jakim miałem do czynienia. Zaskarbił sobie moją miłość jednak nie dzięki świetnej specyfikacji sprzętowej, czyli jak to zwykle u mnie bywa – ekranem i aparatem, ale dzięki świetnemu wykonaniu, podrasowanym funkcjom telefonicznym, HTC BoomSound i fantastycznej technologii HTC Zoe. Przez aparat, który okazał się nie być taki, jaki zapowiadano, One nie powinien ode mnie dostać najwyższej oceny. Z drugiej strony nie ma na rynku telefonu, który w swojej kompromisowości oferowałby tak wiele i to w najwyższej jakości. 5
HTC ONE Design: 5,5/6
555555
Jakość wykonania: 6/6 Oprogramowanie: 6/6 Wydajność: 5,5/6 OS: Android 4.1 z HTC Sense 5.0 i platformą BlinkFeed Ekran: 4,7-calowy wyświetlacz Super LCD 3, 1080p, 469 ppi Wymiary: 137,4 × 68,2 × 9,3 mm Waga: 143 g RAM: 2 GB pamięci RAM DDR2 Pamięć: 32/64 GB pamięci wewnętrznej CPU: Czterordzeniowy układ Qualcomm Snapdragon 600 1,7 GHz Aparat: 4-Mpix aparat z technologią UltraPixel, przednia szerokokątna kamerka 2,1 Mpix Dźwięk: Przedni głośnik stereo, mikrofon HDR, amplifer Beats Audio Łączność: Zintegrowana obsługa LTE, wszystkie najważniejsze czujniki, GPS+GLONASS i kompas cyfrowy, NFC, BT 4.0 z aptX, DLNA, podczerwień, USB 2.0 z MHL (HDMI) Zasilanie: Bateria li-po o pojemności 2300 mAh Cena: – 2799,00 zł
www.getresponse.pl
Poznaj narzędzie, które pokochało 250 000 użytkowników na całym świecie! najwyższa dostarczalność na rynku zaawansowane funkcjonalności prosta obsługa wsparcie ekspertów
Sprawdź nasze kompetencje i skontaktuj się z nami:
Maciej Ossowski
Dyrektor Działu Edukacji maciej.ossowski@getresponse.pl +48 784 639 386
5/2013 2 SPRZĘT 2 SAMSUNG GALAXY S4 POPROSZĘ, ALE NIE BEZ WAHANIA
27
MATEUSZ GRYC
SAMSUNG GALAXY S4 POPROSZĘ, ALE NIE BEZ WAHANIA
Jak zapewne zdążyliście już zauważyć, redakcja Android Magazine jest bardzo urozmaiconym miejscem. Mamy tu fanów i zwolenników wszelakich technologii – od urządzeń HTC, poprzez propozycje Sony, na najciemniejszych odmętach konkurencyjnego świata kończąc. A jakimś niezwykłym zbiegiem okoliczności, wrażenia z premiery najnowszego dziecka Samsunga – Galaxy S4 – przyszło opisywać akurat mnie. Przede wszystkim bardzo ubolewam nad tym, że Samsung nie postarał się tak jak np. HTC z dostarczeniem światu urządzeń. Oczywiście, One nie jest dostępny na półkach sklepowych, ale szybko pojawiły się egzemplarze testowe (zresztą – na polskiej premierze była obecna załoga Android Magazine, obecnie Bartek morduje dla Was ślicznego białego One). Testowych SGS-ów 4 jest z kolei naprawdę niewiele, więc i mało jest recenzji czy ocen, nie mówiąc już o treściach polskich. Trudno, pozostaje czekać
i bazując na opiniach innych (oraz samej prezentacji) zastanowić się, co tym razem Samsung chce nam zaoferować.
22Prezentacja Prezentacja początkowo wywołała nawet większy odzew, niż sam smartfon. I prawdę mówiąc, trudno się dziwić. Moim zdaniem była nawet przesadzona – zbyt wiele humorystycznych (ale czy
5/2013 2 SPRZĘT 2 SAMSUNG GALAXY S4 POPROSZĘ, ALE NIE BEZ WAHANIA
śmiesznych?) wstawek rozpraszało uwagę widzów (czyli całego świata!), która powinna być tego dnia skupiona wyłącznie na gwiazdorze wieczoru. Ale nie zgadzam się też z opiniami skrajnie krytycznymi. Jak trafnie zauważył Bartek na swoim prywatnym blogu (czujnymokiem.pl) – ludzie po prostu nie są przyzwyczajeni do takiej oprawy premier sprzętowych. A pomysły na urozmaicenie tego wydarzeUrządzenia nia były fajne – teatralne trzymane scenki, przekolorowane, w dłoniach prezenterów ale prezentujące prakbyły zwykłymi atrapami, tyczne wykorzystanie a na wydawane komendy urządzenia mogłyby podgłosowe S Voice bić serca publiczności. odpowiadało z playbacku Niestety, były dość niedopracowane i niestarannie odegrane, a w dodatku – bez udziału samego smartfona! Urządzenia trzymane w dłoniach prezenterów były zwykłymi atrapami, a na wydawane komendy głosowe S Voice odpowiadało z playbacku. Strasznie mnie to raziło i właściwie to właśnie to zepsuło ogólny odbiór prezentacji. Zupełnie jakby Samsung się bał, że coś pójdzie nie tak – a przecież właśnie prezentował jeden najbardziej wyczekiwanych gadżetów tego roku! Na strach nie było tu miejsca. Ale dajmy już spokój prezentacji, a zajmijmy się samą gwiazdą. Samsung Galaxy S4. Najważniejsza dla mnie premiera 2013 roku (o ile nie liczymy Google Glass). Godny następca tronu czy tylko odgrzewany kotlet? Które plotki się potwierdziły, a które okazały nieprawdą? Czy coś nas całkowicie zaskoczyło?
9
22Galaxy S3S Śledząc portale technologiczne można odnieść wrażenie, że największym grzechem Galaxy S4 jest… mocne podobieństwo do trójki. Z wyglądu. Tak, prawda – chociaż s a m a obu-
28
dowa mocno się zmieniła, bryła i ogólne założenia designu są wyraźnie takie same (w przeciwieństwie do innych smartfonów, które w iteracjach z literką „S” nie różnią się od poprzedników wcale). Samsung postanowił pójść dobrze wydeptaną ścieżką – mnie na szczęście obecny wygląd S3 bardzo odpowiada. Największym rozczarowaniem (tak, nawet dla mnie) jest jednak to, że mimo przecieków prezentujących różne koncepcje, a nawet i całe (niekiedy kosmiczne) prototypy, nadal na obudowie tego flagowca nie znajdziemy nawet grama aluminium. Ma to zapewnić szybką produkcję (a więc pełną dostępność) i niższą ceną końcową. No cóż, jeszcze przez co najmniej rok: pure plastic experience. Przynajmniej zachowano coś, co dla mnie jest niezbędne w codziennym użytkowaniu – wymienną baterię. Najbardziej zaskakujące jest jednak to, że mimo zastosowania większego ekranu, sama bryła czwórki jest… mniejsza! I to we wszystkich płaszczyznach, a dodatkowo - smartfon jest też lżejszy od poprzednika.
22Ewolucje Samsung kwestię hardware’u swojego najnowszego flagowca rozwiązał w typowy dla siebie sposób – wpychając do plastikowej obudowy wszystko, co najlepsze. Snapdragon 600 o taktowaniu 1,9 GHz i 2 GB pamięci RAM czynią z S4 – według dostępnych benchmarków – najszybszego obecnie smartfona. Oczywiście, taka teoretyczna wydajność wcale nie musi przekładać się na pozytywne wrażenia z użytkowania – ale cyferki i tak robią wrażenie. Bardzo ubolewam nad tym, że inżynierowie Samsunga nie zdecydowali się na
5/2013 2 SPRZĘT 2 SAMSUNG GALAXY S4 POPROSZĘ, ALE NIE BEZ WAHANIA
29
Również aparat doczekał się „podkręcenia”. 8-megapikselową matrycę zastąpiono trzynastką, ale największe zmiany dotknęły oprogramowania. Interfejs aplikacji aparatu przypomina teraz ten znany z Galaxy Camery, a spośród kilku nowych funkcji można wymienić chociażby możliwość nagrywania filmów i robienia zdjęć obiema kamerami jednocześnie (by także fotograf mógł znaleźć się na zdjęciu rodzinnym), Drama Shot, czyli składanie jednego ujęcia z kilku fotografii (podobne rozwiązanie znane już z HTC One), czy Story Album – ulepszoną galerię. Ogólnie całość oprogramowania-nakładki poddano doszlifowaniu i odświeżeniu. Samsung wyraźnie stara się wreszcie objąć jednym, spójnym ekosystemem wszystkie swoje inteligentne urządzenia. Jeszcze trochę czasu minie nim się to uda, ale Koreańczyk wydaje się zmierzać w dobrym kierunku.
zastosowanie jednej z prototypowych technologii ekranu, nad którymi obecnie pracuje koreański gigant. Plotki głosiły, że S4 może być pierwszym smartfonem z elastycznym (w znaczeniu – jakoś wygiętym) ekranem albo że będzie posiadał wyświetlacz w technologii Green-PHOLED, czyli ewolucji AMOLED-a. Niestety, żadna z tych plotek się nie potwierdziła i zamiast tego, mamy dobrze znanego, klasycznego Super AMOLED-a, ze znienawidzoną przez internet matrycą typu PenTile. Jednak oczywiście ekran także musiał zostać odpowiednio podrasowany. Tym razem ma 5” (dla purystów: 4,99”) i rozdzielczość Full HD. Jest też superczuły, więc można go obsługiwać w rękawiczkach, ale największe wrażenie robi to, że – przypominam – mimo tego S4 jest minimalnie, ale jednak, mniejszy od S3. Przy okazji premiery Galaxy S3 wyliczono, że ekran z matrycą PenTile będzie potrzebował 420 ppi (gęstość, czyli „upakowanie” pikseli), by jakością/ostrością dorównać wyświetlaczom typu Retina, znaną z iPhone’ów. Ten w Czwórce ma 441, więc wątpię, czy ktokolwiek (bez użycia mikroskopu) dopatrzy się pikseli pomimo PenTile. Oczywiście, nadal ostrość obrazu (czy raczej jakieś subiektywne wrażenie tej ostrości) będzie zapewne mniejsza niż w np. Xperii Z czy na pewno HTC One (ta sama rozdzielczość, przy mniejszym ekranie) – ale i tak jest to dobry krok naprzód.
22I innowacje Specjalnie w podrozdziale „Ewolucje” wspomniałem tylko o jednej wersji procesora. Oczywiście dostępne będą dwie (do Polski na szczęście trafią obie!), ale ta druga zasługiwała już na miejsce w rozdziale mówiącym o innowacjach – a mowa oczywiście o autorskim SoC-u Samsunga: Exynosie Octa. Dwa czterordzeniowe procesy o różnych mocach (1,2 GHz i 1,6 GHz) zamknięte w obrębie jednego chipu to coś, czego jeszcze w świecie technologii mobilnych nie było. Ma to zapewnić jak najmniejsze zużycie energii przy niewyobrażalnej wydajności (przez większość czasu pracuje tylko słabszy procesor, silniejszy wspomaga go w wyjątkowych sytuacjach). Wspomniałem już o tym, że wersja ze Snapdragonem jest najszybszym smartfonem według benchmarków? Otóż wersja z Octą Interfejs obsługuje bije ją na łopatki. Air View, czyli Samsung rozwinął podgląd znany z urządzeń także sterowanie gestaserii Note mi, które w Trójce dopiero raczkowały. Teraz możemy obsługiwać urządzenie, nawet go nie dotykając, a dodatkowo interfejs obsługuje Air View, czyli podgląd znany z urządzeń serii Note (uwielbiam to rozwiązanie w swojej Notce 10.1). Tylko, że tutaj nie jest wymagany rysik. Wystarczy palec.
9
5/2013 2 SPRZĘT 2 SAMSUNG GALAXY S4 POPROSZĘ, ALE NIE BEZ WAHANIA
30
– oddzielający (i szyfrujący) przestrzeń smartfona, którą oznaczymy jako „służbową”. To rozwiązanie podobne do wydzielenia nowego użytkownika, ale pozwala na pracę z dwoma kontami jednocześnie. Z tym, że aplikacje prywatne nie mogą podglądać tych zabezpieczonych i współpracować z nimi.
22ChcęTo? Wydaje się, że Samsung podszedł do kwestii Galaxy S4 o wiele ostrożniej niż np. przy tworzeniu Trójki czy wypuszczaniu pierwszych phabletów – Note i Note 2. Być może popularność serii „S” przytłoczyła samego ich twórcę i w obawie Wydaje się, że o możliwość zepsucia Samsung podszedł tego, co dobre lub z podo kwestii Galaxy S4 wodu ryzyka zastojów o wiele ostrożniej niż np. w produkcji zdecydowaprzy tworzeniu Trójki li się na taki bezpieczny, bardziej ewolucyjny wariant. Zamiast rzucać na rynek całkowicie nowy smartfon Samsung chce raczej dostarczyć pełen „ekosystem S” – stąd masa nowości w oprogramowaniu i spora oferta oficjalnych akcesoriów. Moja odpowiedź brzmi – tak, chcę to. Chcę do testów, do zabawy, wreszcie – podejrzewam, że jako fan Samsunga i zadowolony użytkownik S3 zapragnę go też prywatnie. Za nowy, większy ekran, za ulepszonego TouchWiza, za S Health i za Octę, której wydajności jestem strasznie ciekawy. Oczywiście S3 nadal będzie supersmartfonem (tym bardziej, że otrzyma nową nakładkę, z większością nowych funkcji), tylko że wiecie – król może być tylko jeden. 5
9
Z kolei kamera zadba o to, by zatrzymać odtwarzanie wideo, gdy odwrócimy wzrok od ekranu. Oczywiście, te wszystkie funkcje dla wielu będą tylko zbędnym bajerem, ale – lepiej mieć i nie korzystać niż nie mieć i potrzebować. Jak kupuję supersmartfona – chcę mieć kurczę wszystko! Ale największą dla mnie innowacją jest S Health. Oczywiście, aplikacji do wspomagania treningu sportowego jest masa, tak samo jak i masa jest różnych opasek czy możliwości monitorowania stanu zdrowia. Ale tutaj mamy wszystko w jednym miejscu, w jednym – wreszcie! – spójnym ekosystemie. I aplikację, i kilka rodzajów akcesoriów – wszystko oryginalnie dopasowane. Na koniec, z kronikarskiego obowiązku, warto wspomnieć o ładowaniu bezprzewodowym (tylko czy to jeszcze innowacja?) i usłudze o nazwie Knox. Jest to specjalny system zabezpieczeń
5/2013 2 SPRZĘT 2 ASUS TRANSFORMER AIO – RECENZJA
31
MATEUSZ GRYC
ASUS TRANSFORMER AIO – RECENZJA Moje palce przeskakują po eleganckiej, wygodnej klawiaturze. Oczy wpatrują się w zapewniający świetną jakość obrazu ekran. Od czasu do czasu smyram palcem po dotykowej powłoce, przeskakując między otwartymi programami. Wreszcie trafiam na edytor tekstu. A w nim – nadal pusty dokument. Bo nie mogę zacząć.
Sprzęt, który przychodzi mi testować, zwykle należy do jednej z trzech grup. Może to być urządzenie, które sprawdzam i opisuję czysto rzemieślniczo, pakuję w pudełko i odsyłam. Może to być urządzenie, które powoduje traumę – używam go tylko z obowiązku i staram się o tym jak najszybciej zapomnieć. Wreszcie – testowany sprzęt można polubić na tyle, że aż nie chce się go zwracać, co czasami kończy się nawet zakupem prywatnego egzemplarza. Prawdziwe problemy zaczynają się, gdy dostaję urządzenie, które nie pasuje do żadnej z tych grup. Oto przed Wami: Asus Transformer AiO.
5/2013 2 SPRZĘT 2 ASUS TRANSFORMER AIO – RECENZJA
32
ta teoretycznie „przenośna” część, jest sam w sobie ciężki, nieporęczny i nie mieści się do żadnej torby komputerowej. Mobilność tego sprzętu kończy się na przeniesieniu go z salonu do sypialni.
22 Akcesoria
22 Poprawna terminologia Już na samym wstępie zmuszony jestem obalić dwa mity. Otóż, po pierwsze i wbrew nazwie, Transformer AiO to nie jest komputer All-in-One. To zestaw składający się z dwóch urządzeń: pudła-podstawki i niezależnego monitora. Ziarenkiem prawdy w micie o All-in-One jest to, że faktycznie przez większość czasu AiO tworzy spójną całość, ponieważ oba urządzenia są ze sobą połączone. Ale to nadal dwa osobne urządzenia. Drugim mitem jest „mobilność” tego sprzętu. To akurat nie jest marketingowy pomysł Asusa, a wytwór wyobraźni recenzentów i blogerów. Nawet producent nie udaje, że jest to jakieś strasznie mobilne urządzenie – bo nie jest. Nie nadaje się (oczywiście – po rozłączeniu) do zabrania na wakacje, wyjazd, na uczelnię. Po prostu monitor, czyli
W pudle (tak – w wielkim i ciężkim pudle) znajdziemy podstawowe kontrolery każdego peceta – mysz i klawiaturę. Ta druga, mimo że nie jest idealna, od razu przypadła mi do gustu. Ciężka, a więc stabilna, osadzona w aluminiowym szkielecie, ale przede wszystkim bardzo wygodna. Przesiadając się z klawiatury idealnej – standardowej Apple – nie czułem żadnego dyskomfortu. Przyzwyczajenia wymagało jedynie inne umiejscowienie niektórych klawiszy i to, że jest ona dłuższa od mojej, ponieważ posiada pełną część numeryczną. Za to pisze się na niej dość wygodnie. Klawisze mają niski skok, co bardzo mi odpowiada, są odpowiedniej wielkości i w idealnej odległości od siebie. Jedyne, do czego mogę się przyczepić to to, że przyciski szybko się brudzą i zbierają tłuszcz, przez co musiałem ją przecierać co kilkanaście minut. To dla osoby piszącej tak dużo jak ja spore, nieprzyjemne utrudnienie. Drugim akcesorium jest bezprzewodowa myszka. O tej nie mam już tak dobrego zdania. Po pierwsze jest zwyczajnie brzydka. Ktoś uznał, że standardowy kształt kropli jest już niemodny i nadał jej zupełnie niepraktyczny, brzydki i niewygodny wygląd… głowy od szpadla. Do tego nie posiada ona normalnego scrolla, ale maleńki touchpad w miejscu, gdzie normalnie znajduje się kółko. Udaje on bezwładność, co działa słabo – korzystając z niego nigdy nie wiedziałem, gdzie zatrzyma się kursor. Na zakończenie mam do Was pytanie – jak to możliwe, że bezprzewodowe akcesoria do
5/2013 2 SPRZĘT 2 ASUS TRANSFORMER AIO – RECENZJA
komputera All-in-One, będące oryginalną częścią zestawu, wymuszają od użytkownika wpięcie dodatkowego „dzyngla” do portu USB? Aż takim problemem byłoby wyposażenie sprzętu w antenę Bluetooth i pozbycie się tego nieszczęsnego kikuta?
22Podstawa… Jak już wspomniałem, na zestaw składa się podstawa i podpinany monitor. Windows mieszka właśnie w tej podstawce. Jest ona ciężka i dość duża, ale stabilnie utrzymuje się na swojej nóżce (posiada regulację nachylenia). Dock najeżony jest portami – z jednej strony znajdziemy slot na kartę SD, aż 4 wejścia USB 3.0 oraz słuchawkowe i mikrofonu. Z drugiej strony – jeszcze jeden port USB, tym razem starszej generacji (co i tak nie ma znaczenia, bo przez cały czas okupowany jest przez „dzyngiel” do łączności z akcesoriami) i szparkę napędu optycznego. Z tyłu obudowy mamy jeszcze wejścia zasilania, HDMI i Ethernet. Czyli wszystko, co do szczęścia potrzebne. Na pochwałę zasługują głośniki umieszczone w dolnej krawędzi obudowy. Oczywiście brakuje im basu, ale produkują czysty i bardzo miły dla ucha dźwięk. Nie czułem potrzeby podpinania zewnętrznych, a to dla nich najlepsza rekomendacja. A co w środku? To zależy od wersji – AiO, jak przystało na komputer, będzie dostępny w różnych konfiguracjach sprzętowych. Mnie trafiła się najmocniejsza – wyposażona w Intela i7 3,40 GHz, 8 GB RAM-u, GeForce GT 730M i 2 TB dysk twardy.
22… i monitor Drugim elementem układanki jest monitor o przekątnej 18,4”. Bezpiecznie spoczywa on na
33
małej półeczce, a odpowiednie wpięcie ułatwiają silne magnesy. Ekran posiada rozdzielczość Full HD i jest chyba najlepszą cechą AiO jako całości. Obraz jest naprawdę ładny, kolory czyste, nie doświadczymy też żadnego smużenia czy inEkran jest chyba nych nieprzyjemności. Do najlepszą cechą tego jest on oczywiście AiO jako całości. dotykowy. Ktoś wpadł na pomysł, że skoro już monitor jest odczepiany, to może warto dać mu pewną swobodę życia. I tak też uczyniono – w monitorze, poza ekranem, upchnięto jeszcze Tegrę 3, 2 GB pamięci RAM i 32 pamięci Flash, no i oczywiście Androida, tu w wersji 4.1.1. Poza tym mamy standardowe wejścia (microUSB, słuchawki, mikrofon), kamerę, slot na kartę pamięci i niezależne od podstawki głośniki stereo – te są jednak bardzo słabe i ciche, a niestety Android nie może korzystać z głośników z docka nawet, gdy monitor jest wpięty w podstawkę.
9
22 Ogólne spojrzenie Oba główne elementy zestawu zostały starannie wykonane i dobrze się prezentują. To znaczy od frontu, bo dock wygląda troszkę, jak zaprojektowany przez inżyniera (odsyłam do mojej recenzji Otulfilcem z poprzedniego numeru). Tam, gdzie będzie go widać, jest elegancko i błyszcząco, ale tył i boki to już czyste rzemiosło – tani, ciemnoszary plastik. Ogromnym plusem monitora jest to, że posiada on specjalny uchwyt do noszenia. Nie ma się z czego śmiać – ten gigant jest naprawdę ciężki i dobrze, że ktoś pomyślał o takim szczególe, tak jak i o tym, by wyposażyć go w rozkładaną nóżkę, na której można oprzeć wypięte urządzenie.
5/2013 2 SPRZĘT 2 ASUS TRANSFORMER AIO – RECENZJA
9
9Wyimek_AM, (Wyimek_Lewy)
Wyimek_AM, Itiam, sitam, saperspient viditibus et repudi cus ellatur, qui to il invent repudi cus ellatur, qui to il repudi cus ellatur
Do podstawki zaś mam jedno zastrzeżenie. Dysk… nie chcę napisać, że „pierdzi”, ale wydaje odgłosy, jakby bez przerwy działał na nim jakiś bardzo szczegółowy antywirus. Bardzo to przeszkadza i dekoncentruje.
22 Windows… Komputer to oczywiście nie tylko podzespoły, ale i system. Sam z Oknami stykam się sporadycznie. Od 4 lat korzystam z OS X, dlatego z tym większym zainteresowaniem pierwszy raz uruchamiałem słynnego Windowsa 8. I przyznam, że z takiego systemu mógłbym korzystać. To znaczy - z tak wyglądającego (mówię o interfejsie pulpitowym) systemu, bo z działaniem bywa średnio. Nie wydaje mi się, żeby była to wina podzespołów, ale komputer często zwalniał i popadał w głębokie zamyślenie zanim wykonał moje polecenie. O ile podoba mi się oczyszczony, już prawie minimalistyczny interfejs pulpitu, tak niezwykle irytuje mnie ten o nazwie Metro/Modern/kafelkowy/Microsoft-sam-nie-wie. To znaczy sam w sobie jest OK, rozumiem ogólną ideę. Ale nie ma najmniejszego, powtarzam, najmniejszego sensu pakować obu tak różnych interfejsów użytkownika do jednego urządzenia i jeszcze zmuszać go do korzystania z nich naprzemiennie! Jestem w widoku pulpitu, klikam na jakiś plik, bach! - niespodziewanie przenoszę się do interfejsu Modern, bo akurat aplikacja, która obsługuje dany plik posiada tylko taki. Innym razem – odwrotnie. Klikam na link w mailu i wracam na pulpit, bo moja przeglądarka korzysta z interfejsu standardowego. To strasznie męczące – czułem się jakbym pracował na wirtualnej maszynie. Tylko który system siedzi w którym?
22…i Android… Android nie nadaje się do pracy na tak dużym ekranie. I to właściwie wszystko, co mógłbym o nim napisać. No dobrze, to może czytanie książek? Ale w 18 calach?! Hm… a pisanie tekstów?
34
Po pierwsze, klawiatura Asusa nie zajmuje całej powierzchni ekranu, więc pisanie nie jest zbyt wygodne. Po drugie jeśli edytor, z jakiego korzystamy, nie oferuje możliwości „zmniejszenia kartki” i rozciąga tekst od krawędzi do krawędzi (jak Dysk Google), nie da rady ogarnąć wzrokiem jednego wiersza tekstu. I to jest ogólny problem – albo na ekranie mieści się za dużo treści i zostajemy przytłoczeni informacjami (aplikacja Google+), albo te treści są za bardzo rozciągnięte i żeby przetworzyć jeden wiersz, musimy jeździć wzrokiem od krawędzi do krawędzi. Android na 18” miałby sens, gdyby Asus, wzorem Samsunga, zdecydował się na umieszczenie w swojej nakładce systemu uruchamiania aplikacji w oknach. Znam takie rozwiązanie z mojej prywatnej Notki 10.1 i uważam, że sprzęt taki jak AiO jest do czegoś takiego wręcz stworzony. Znajduję tylko 3 sensowne zastosowania Androida w AiO: oglądanie filmów (genialny ekran, ale niestety słabe głośniki), granie w gry (ale tylko te, w których możemy korzystać z klawiatury i myszy), zdalny monitor Windowsa (o tym za moment). Mam też małe zastrzeżenia do wydajności. O ile nie miałem problemów podczas grania, to czasami, w różnych aplikacjach (np. Play Store) system krztusił się, animacje rwały zupełnie, jakby Android zaraził się tym od Windowsa.
22…razem! Ciekawe (chociaż w sumie zrozumiałe) jest to, że oba systemy pracują jednocześnie, niezależnie od tego, który akurat korzysta z ekranu – możemy przełączać się między nimi za pomocą przycisku na obudowie monitora. Dzięki temu można np. słuchać muzyki z androidowej aplikacji Google Music, pracując na Windowsie. Podpowiedź – nie ma to akurat najmniejszego sensu, ponieważ Android nie może korzystać z głośników podstawki. Najgorsze jest jednak to, że nie mamy też dostępu do gigantycznego dysku twardego. W drugą stronę działa to już lepiej – z Windowsa mamy pełen dostęp do Androida – podpięty monitor jest wykrywany zupełnie tak, jakby był połączony z komputerem kablem USB. Działa nawet debugowanie za pomocą ADB w konsoli (jeśli nie rozumiesz, co to znaczy – nie przejmuj się).
5/2013 2 SPRZĘT 2 ASUS TRANSFORMER AIO – RECENZJA
Perełką powinien być za to zdalny pulpit. Powinien ponieważ i tu znajdziemy braki. To jest właśnie największy problem z AiO – każda, naprawdę każda fajna funkcja czy możliwość, jaką oferuje, posiada mniejsze lub większe skazy, które psują odbiór całości. Nie ma tu niczego naprawdę idealnego – świetne pomysły rozbijają się o niedoróbki i głupie błędy. Wracając do monitora – jeśli odepniemy go od podstawki, automatycznie uruchomi się nam aplikacja zdalnego dostępu do Windowsa. I zapewne po chwili ujrzymy powiadomienie mówiące, że nie ma dostępnych urządzeń w zasięgu. Ale jak to? Otóż po każdym uruchomieniu komputera musimy ustawić hasło połączenia. Bezlitośnie – po każdym restarcie. OK, gdy już załatwiliśmy formalności, ponowne odpięcie ekranu powinno już poprawnie uruchomić aplikację do zdalnego pulpitu. Jest to znany wszystkim, delikatnie zmodyfikowany przez Asusa Splashtop Remote. Działa on niestety co najwyżej poprawnie. Po pierwsze – koniecznie przełączmy nasz router na 5 GHz. Jakiekolwiek zakłócenia (których na pewno na standardowych 2,5 GHz będzie masa) wypływają bardzo negatywnie na działanie systemu. Ale nawet gdy powietrze wokół nas wypełnia wyłącznie nasza sieć WiFi, i tak nie będzie idealnie. Obraz nie jest przesyłany w pełnej rozdzielczości, a potężnie skalowany. Do tego, im więcej dzieje się w Windowsie, tym gorzej działa ten stream. Przykład – jeśli włączymy odtwarzanie filmu na YouTube i spróbujemy otworzyć nową kartę w przeglądarce, by napisać cokolwiek, musimy uzbroić się w cierpliwość. Klawiatura będzie potężnie lagować, a to przez nadmiar danych, jakie muszą dotrzeć do zdalnego monitora. Takich zacięć i spowolnień jest zresztą w tym trybie cała masa. Niestety często aż nie chce się korzystać z tej, wydawałoby się, kluczowej funkcji urządzenia, jakim jest Transformer AiO.
czysto rzemieślniczo, bo zapewnił mi masę rozrywki, a przez swoją egzotykę sprawił, że poczułem do niego autentyczną sympatię. Ale niestety nie jest to też sprzęt, za którym będę płakał, czy taki, który chciałbym mieć na własność (a może raczej – który kupiłbym za własne pieniądze). AiO jest pomysłem – zupełnie takim, jakim kiedyś był Galaxy Note. Tylko że w przeciwieństwie do tego pierwszego „phabletu” (pomijam Della Streaka) wydaje się być pomysłem nie do końca trafionym. Sporo delikatnych niedoróbek psuje odbiór całości, a z funkcji, które powinny być „killer-ficzerami” praktycznie się nie korzysta – bo również nie działają idealnie. Przyznam, że będę tęsknił tylko za dotykowym ekranem – bardzo się do niego przyzwyczaiłem i jako dodatek (powtarzam – dodatek, nie jedyny sposób sterowania) do myszy sprawdza się świetnie. Naprawdę, po tych kilku dniach z AiO chciałbym, by mój iMac reagował na dotyk. A dla kogo jest to sprzęt? Przyznam, że nie wiem. Jeśli zainteresował Was i macie na niego ochotę – proszę bardzo. Za egzemplarz taki jak mój przyjdzie w Polsce zapłacić 6000 zł, za najsłabszą wersję – 4300. Ale czy nie lepiej kupić, nawet od Asusa, normalny komputer, oddzielny tablet i po prostu udostępniać zawartość dysku? 5
ASUS Transformer AiO Dane techniczne: Producent: Asus Model: Transformer AiO OS: Android 4.1.1; Windows 8 CPU: Tegra 3; Intel Core i7 3,4 GHz RAM: 2 GB; 8 GB Pojemność: 32 GB + microSD; 2 TB Ekran: 18,4” IPS, 1920 × 1080 px Grafika: GeForce GT730M 2 GB Kamera: 1 MP Waga (monitor): 2,4 kg Wymiary (monitor): 466 × 294 × 18 mm (wys. × szer. × grub.)
22Podsumowanie Transformer AiO jest pełen sprzeczności i to jego największy problem. To dlatego nie pasuje on do żadnej ze wspomnianych we wstępie grup sprzętów. Bo nie jest to urządzenie, o którym chcę zapomnieć i którego testy były mordęgą. Nie jest to też gadżet, nad którym pracowałem
35
Ocena: Ogólna: 4/6 Design: 5/6 Jakość wykonania: 5,5/6 Oprogramowanie: 4/6 Wydajność: 4/6 Wady:
liczne niedoróbki – – niewygodna mysz – irytujące odgłosy dysku – za duży, jak na Androida
Zalety:
jakość ekranu + + wykonanie + praca obu systemów jednocześnie + urok
5/2013 2 SPRZĘT 2SAMSUNG GALAXY ACE 2 TEST
SAMSUNG GALAXY ACE 2
36
MICHAŁ MŁYNARSKI
DRUGIE PODEJŚCIE DO ŚREDNIEJ PÓŁKI BŁĘDY PRZODKÓW OPISUJĄ TERAŹNIEJSZOŚĆ...
Kolejny raz w moje ręce trafił Samsung i znów nie jest to flagowiec, ale dla odmiany nie jest również kompletnym low-end. Galaxy Ace 2 to następca nie za ciepło przyjętego średniaka, który mimo wszystko stał się smartfonem bardzo popularnym dzięki operatorom, którzy chętnie dodawali go do każdego abonamentu, w każdej możliwej konfiguracji. Jednak odłóżmy na bok poprzednika, a skupmy się na Ace 2. Czy wybroni się sam, czy zmusi mnie to bezlitosnego werdyktu, jak inne smartfony Sammy’ego? Odpowiedź na to pytanie jest dwojaka, ale by to wyjaśnić, będę musiał Was przeprowadzić przez najbliższe parę akapitów.
22…i chociaż z zewnątrz zmiany… Pierwsze wrażenie Ace 2 robi typowo w stylu Samsunga, chociaż jest zaskakująco ciężki jak na koreański produkt. Okazuje się nieźle spasowany
i całkiem przyjemnie leży w dłoni. Szkoda tylko, że plastik tylnej klapki wieje tandetą, a srebrna ramka bardzo szybko się rysuje. Telefon nie przypomina iPhone’a 4 tak nachalnie, jak poprzednik. Jego styl trochę się zmienił, ale mimo wszystko trudno nazwać go ładnym. Ot, kolejny twór samsungowych designerów, którzy nie porwali niczym od dawna i nie zapowiada się, by chcieli ten stan rzeczy się zmienić.
22…i próby poprawy tego, co kiedyś zawiodło… Bardzo fajnie, jak na tę półkę, prezentuje się za to ekran. 3,8 cala, PLS TFT o rozdzielczości 480×800 i gęstości pikseli wynoszącej 246 ppi. Ma bardzo jaskrawe barwy (szczególnie odcienie zieleni) jak na panel LCD, przez chwilę nawet sądziłem, iż mam do czynienia z AMOLED-em. Czerń jest również niczego sobie, tylko kąty widzenia troszeczkę za wąskie. Ekran świeci jasno i wyraźnie, ma dobrą czułość na dotyk i precyzyjnie go wyłapuje. Nie mam mu nic do zarzucenia, a nawet więcej – jestem skłonny stwierdzić, że to jeden z najlepszych aspektów Galaxy Ace 2.
5/2013 2 SPRZĘT 2SAMSUNG GALAXY ACE 2 TEST
22…wciąż zdarzają się te same błędy… Bo na pewno nie jest nim oprogramowanie. W momencie, gdy Ace 2 był testowany (luty 2013), najnowsza wersja systemu dla tego smartfona to 2.3.6 Gingerbread z nakładką Touchwiz 4. Takie połączenie w telefonie w 2013 roku to już wręcz nekrofilia i czuję się tym zażenowany. Jednak gdy czytacie te słowa, posiadacze Ace 2 mogą się już cieszyć Androidem 4.1 (plus dla Sammy’ego za dotrzymanie obietnicy), jednak nie miałem okazji go przetestować. Trudno mi więc coś więcej napisać, skoro system, którego używałem, nawet w pełni nie wykorzystuje potencjału tego hardware’u. System z 2010 roku bez funkcji, które od dawPołączenie na są minimum przy wyAndroida 2.3.6 borze smartfona, w doGingerbread i Touchwiz datku z pstrokatą, ubogą 4 w 2013 roku to już nakładką. Dostajemy nekrofilia i jestem tym mało widżetów, brzydkie zażenowany… tapety, ogoloną funkcjonalność (ustawianie budzika bez mechanizmu przewijania!) i całkowity brak spójności graficznej. Całość ratuje trochę fakt, że system działa w miarę sprawnie i przyjemnie. Parę dni wcześniej testowałem Ace Duoz i pod tym względem telefon był porażką. Tu jest znacznie lepiej, jednak ciągle zdaję sobie sprawę, że potencjał podzespołów jest dławiony lenistwem programistów Samsunga, którzy do tej pory nie wrzucili aktualizacji choćby do Ice Cream Sandwich. Najbardziej bolesny jest dla mnie słownik, który w TW4 jest bardzo ubogi, co praktycznie wyklucza to urządzenie jako wygodny sprzęt do komunikacji przez Messengera. Nie lubię Swype’a, a kilka modeli, które testowałem ostatnio, przyzwyczaiło mnie, że podpowiedzi słów działają przynajmniej porządnie. Tu niestety jest naprawdę kiepsko.
9
22…które nie pozwalają rozwinąć skrzydeł… A podzespoły przecież Ace 2 ma niczego sobie i wystarczy rzucić okiem na specyfikację, by zrozumieć, iż Sammy na błędach poprzednika czegoś się nauczył. Dostajemy procesor NovaThor 800 MHz (dwa rdzenie), 768 MB RAM-u, Mali 400 i 4 GB pamięci wewnętrznej. To naprawdę niezłe połączenie. Pamięć operacyjna wystarcza dosłownie na wszystko i przy takiej rozdzielczości praktycznie
37
niemożliwością jest jej zapchanie. Procesor znany z Xperii P (tylko o niższym taktowaniu) sprawuje się naprawdę przyzwoicie, a osłabione Mali 400 pozwala cieszyć się, w przyzwoitej jakości, nawet najnowszymi grami. Bateria 1500 mAh przy rozsądnym użytkowaniu Ten procesor powinna starczyć na dwa i układ graficzny dni działania. Jednak gdy to naprawdę niezłe włączymy 3G, będziemy połączenie, które pozwala surfować po sieci i zdana wiele… rzy nam się pograć, to ten czas może skrócić się do lekko ponad doby. GPS łapie fixa po chwili zadumy, jednak jak na tę klasę telefonu jest całkiem przyzwoicie. Ze względu na ABM (Absolutny Brak Metali) w obudowie, Ace 2 nie ma żadnych problemów z zasięgiem, jeżeli tylko w obrębie sieci się znajdzie.
9
22…a niektóre elementy na poprawę wciąż tylko czekają… Aparat nie rzuca na kolana. W dzień, przy dobrych warunkach oświetleniowych, robi całkiem ostre i ładne zdjęcia, chociaż kuleje trochę odwzorowanie barw i dużo zdjęć wychodzi poszarzałych. Jednak ośnieżone góry to miejsce, gdzie Ace 2 sprawdził się wręcz popisowo, z ręki dostarczając kilka naprawdę ładnych ujęć. Gorzej jest gdy światła zaczyna brakować. Momentalnie pojawiają się szumy i zdjęcia tracą ostrość.
5/2013 2 SPRZĘT 2SAMSUNG GALAXY ACE 2 TEST
38
W kwestii multimediów SGA2 również nie porywa. Dostajemy standardowy dla TW4 odtwarzacz muzyki, którego potencjał jest mordowany przez tandetne słuchawki o płaskim brzmieniu. Głośnik powyżej 80% charczy i jęczy, żałośnie błagając o litość. Filmów na smartfonie nie oglądam i raczej na 3,8-calowym ekranie nie zacznę. Użyteczność smartfonu w tej kwestii ogranicza tylko soft, który możemy pobrać z Google Play. A z tego co wiem, dobrych programów do odtwarzania filmów jest tam na pęczki. Galaxy Ace 2 nie przekonał mnie kompletnie niczym, testy raczej wyglądały jak obrona Częstochowy. Z tej półki sięgnąłbym po Xperię P. Gdyby ktoś mi zaoferował wybór pomiędzy Galaxy Ace 2 a Xperią P, nie zastanawiałbym się ani chwili. Koreańczyk nie przekonał mnie kompletnie niczym, testy raczej wyglądały jak obrona Częstochowy. Niektórym aspektom tego smartfonu się udało wybronić, inne poległy w walce (niekoniecznie dzielnej). Na pewno na plus mogę zaliczyć ekran, procesor, układ graficzny i ilość RAM-u. Jednak to wszystko wygląda blado przez system, który już dawno powinien przejść do lamusa lub być zakopany pod ziemią, a wciąż jest trzymany w chłodni i wyciągany, gdy tylko nie ma komu zlecić pracy nad nowszym. Teraz, gdy na Ace 2 trafił w końcu Android 4.1, na pewno warto rozważyć ewentualnie ten telefon, jeżeli operator oferuje go w abonamencie. Jednak w sklepie za gotówkę szukałbym czegoś rozsądniejszego. Może LG L7, a już na pewno tylko odrobinę droższą, wywoływaną dzisiaj wielokrotnie, Xperię P. 5
5/2013 2 SPRZĘT 2 SEAGATE WIRELESS PLUS – TEST
SEAGATE WIRELESS PLUS Przyznam szczerze, że nigdy nie kręciła mnie idea dysków zewnętrznych, a już tym bardziej tych bezprzewodowych. Właściwie to zawsze byłem przeciwnikiem niektórych usług w chmurze, strumieniowania i bezprzewodowych rozwiązań, które w swojej przewodowej wersji nie sprawiały mi większych kłopotów. Wiele się pod tym względem u mnie pozmieniało, włączając w to dyski zewnętrzne.
22Dysk Seagate Wireless Plus W moje ręce trafiła najnowsza odsłona dysku Seagate Wireless Plus. Niestety, nie miałem do czynienia z edycją sprzed półtora roku, ale jak twierdzi naczelny iMagazine – Seagate wiele poprawił w stosunku do poprzedniego modelu. Seagate Wireless Plus dedykowany jest urządzeniom mobilnym i nie Seagate Wireless tylko – tabletom, smartPlus dedykowany fonom, laptopom, telejest urządzeniom wizorom czy konsolom. mobilnym i nie tylko – Z racji tematyki, jaką tabletom, smartfonom, obejmuje nasz magazyn, laptopom, telewizorom skupiłem się na smartfoczy konsolom. nie i tablecie z Androidem,
9
39
BARTOSZ DUL
ale duży plus za tak szerokie wsparcie także dla innych urządzeń. Muszę przyznać, że Seagate Wireless Plus wygląda naprawdę bardzo dobrze. Obudowa zrobiona jest z szarego, błyszczącego plastiku
5/2013 2 SPRZĘT 2 SEAGATE WIRELESS PLUS – TEST
udającego metal. Być może dysk nie jest dzięki temu specjalnie wytrzymały, ale jest za to lekki, nie zbiera odcisków palców i naprawdę dobrze wygląda. Od spodu i po bokach Seagate Wireless Plus pokrywa gumowany, czarny plastik. Pod spodem znajdziemy też cztery gumowe wypustki, dzięki którym dysk twardy dobrze trzyma się podłoża. Włącznik znajduje się na lewym boku urządzeSkoro już jesteśmy nia, a diody tuż obok nieprzy ładowaniu go, na przednim panelu – bateria testowanego u góry. Z prawej stroprzez nas dysku twardego ny znajduje się DCIN do starcza aż na 10 godzin ładowania urządzenia. pracy. Skoro już jesteśmy przy ładowaniu – bateria testowanego przez nas dysku twardego starcza aż na 10 godzin pracy. Nie ukrywam, jestem pod wrażeniem. W zestawie znajduje się zaślepka-adapter USB 3.0, który z powodzeniem może działać także jako USB 2.0, kabel, ładowarka sieciowa oraz
9
40
zwykła zaślepka zakrywająca złącze znajdujące się u góry. Pojemność dysku wynosi 1 TB, ale najważniejszą jego cechą sprzętową jest funkcja routera Wi-Fi, działającego w standardzie „n” 2,4 GHz. Można go skonfigurować na kilka sposobów: jako router zapewniający sieć maksymalnie 8 użytkownikom lub można go podłączyć do istniejącej już sieci Wi-Fi i korzystać jak z dysku sieciowego. Jest to o tyle wygodne, że nie traci się sieci, łącząc się np. z poziomu komputera. Dominik Łada w swoim teście zwrócił uwagę, że Seagate Wireless Plus mocno się grzeje. Owszem, grzeje się, ale nie zauważyłem, żeby grzał się jakoś specjalnie mocno. Teoretycznie Seagate Wireless Plus sprawZawczasu wrzucam dza się najlepiej w pona niego wideo dróży, ale ja najczęściej czy muzykę, a następnie, korzystam z niego akukładąc się do łóżka, np. rat w domu. Zawczasu oglądam ulubione seriale, wrzucam na niego wideo których nie pomieściłbym czy muzykę, a następnie, na moim Nexusie 7. kładąc się do łóżka, np. oglądam ulubione seriale, których nie pomieściłbym (a już na pewno nie w całości) na moim Nexusie 7. Zresztą nie chodzi nawet o pojemność, a o wygodę. Wystarczy, że na dysku będziemy trzymać ulubione kolekcje magazynów, filmów, seriali itp. W ten sposób mając tablet czy smartfona nie trzeba się o nic martwić, niczego przesyłać – wszystko jest w jednym miejscu na wyciągnięciu ręki. To po prostu bardzo wygodne. 5
9
Seagate Wireless Plus
555555
Plusy: + Bardzo cicha praca + Czas pracy na baterii + Możliwość działania jako dysk sieciowy + Stylowy wygląd
Minusy: – Nieco się grzeje przy większym obciążeniu Cena: Od ok. 760 zł
5/2013 2 SPRZĘT 2 SEAGATE WIRELESS PLUS – TEST
41
SEAGATE MEDIA, CZYLI OPROGRAMOWANIE Czym byłby dysk bezprzewodowy bez jego odpowiedniej obsługi z poziomu urządzeń mobilnych? Jakoś te filmy czy magazyny trzeba otworzyć. Dlatego trzeba też ściągnąć aplikację na Androida o nazwie Seagate Media, oczywiście za darmo – z Google Play. Aplikacja posiada dwa rodzaje interfejsu (różne na tablety i smartfony), ale pod względem funkcjonalności niczym się nie różnią. I tu na wstępie duży minus, bo niestety design interfejsu jest momentami koszmarny, a obsługa menu nie do końca intuicyjna. Niektóre ikonki są za małe i trzeba się postarać, żeby dobrze w nie trafić. Gdyby skorzystano z Holo Theme i obsługi gestów do przechodzenia np. między kategoriami plików, byłbym wniebowzięty, a w obecnym ujęciu jestem trochę zawiedziony. Z drugiej strony, najważniejsze, żeby aplikacja spełniała swoją funkcję, prawda?
I całe szczęście tak właśnie jest. Z poziomu aplikacji możemy przeglądać zawartość folderów, sprawdzić, ile osób jest podłączonych do routera Wi-Fi, sprawdzić stan baterii dysku (bardzo istotna funkcja) czy zmienić nazwę sieci bezprzewodowej, którą tworzy urządzenie. Otwieranie plików jest banalnie proste. Od razu zaznaczę, że trzeba się udać w pierwszej kolejności do menu ustawień i wyłączyć korzystanie z wewnętrznego playera wideo od Seagate, szczególnie jeśli chcemy np. otworzyć film z napisami. I tu rodzi się pewien problem, ponieważ aplikacja inaczej zachowywała się na moim Nexusie 7, a inaczej na HTC One X. W przypadku HTC One X po wyłączeniu aplikacja za każdym razem przenosiła mnie do natywnego odtwarzacza materiałów strumieniowanych z Sense UI, a w przypadku Nexusa 7 po wybraniu pliku mogłem wybrać, którą aplikacją chcę otworzyć wideo. Dzięki temu mogłem na tablecie bez obaw puścić film za pomocą np. MX Playera i wykorzystać go do otworzenia napisów. Gorzej wygląda sytuacja z muzyką – nie ma innej opcji, jak puścić ją z poziomu wewnętrznego playera Seagate. Grunt jednak, że działa. Bardzo przypadła mi do gustu możliwość załadowania praktycznie dowolnych plików z naszego Androida na dysk twardy, oczywiście via Wi-Fi. 25-megabajtowe pliki przerzucały się do Seagate Wireless Plus dosłownie w kilka sekund. Podsumowując – aplikacja Seagate Media to absolutny must-have, jeśli mamy jakieś urządzenia z Androidem. Gdyby tylko lepiej wyglądała i była prostsza w swoim designie (a zarazem łatwiejsza w obsłudze), byłoby idealnie. 5 Zobacz w Google Play
5/2013 (7) androidmagazine.pl
ISSN 2299-8586
ANDROID MAGAZINE SPRZĘT:
OPROGRAMOWANIE:
FELIETONY:
HTC One
Facebook Home
Samsung Galaxy S 4
Norton Mobile Security
Android w służbie medycyny: EKG
ASUS Transformer AiO
Panorama Firm
Seagate Wireless Plus
G-Cloud Backup
–NAJLEPSZY HTC, ALE CZY KRÓL ANDROIDÓW?
– WRAŻENIA PO PREMIERZE
NOWOŚCI: SAMSUNG GALAXY ACE 3, ZTE GEEK
Przekładacze
HTC ONE
SAMSUNG GALAXY S 4
FELIETON: ANDRZEJ, ZAŁÓŻ COŚ NA SIEBIE!
Andrzej, załóż coś na siebie!
CYKL:
NIETYPOWE ZASTOSOWANIA ANDROIDA
PORADY: PIĘKNY ANDROID
5/2013 2 OPROGRAMOWANIE 2 GOOGLE PLAY
FACEBOOK HOME
43
WOJTEK PIETRUSIEWICZ
PIERWSZE WRAŻENIA Czekając na wydarzenie Facebooka, na którym został ostatecznie pokazany Facebook Home, zachodziłem w głowę, cóż takiego mogą pokazać. W głębi ducha nie wierzyłem, że stworzą własnego forka Androida, ale nie spodziewałem się też, że można tak z pozoru głęboko zintegrować usługi z systemem, stosując jedynie launcher. 22To tylko/aż launcher Launcher to ten element systemu odpowiedzialny za wyświetlanie naszych ekranów domowych, na których możemy sobie układać widgety i inne elementy układanki, jaką jest Android. Launcher to też lista wszystkich naszych aplikacji, przedstawianych w różnych formach zależnie od producenta telefonu i jego nakładki lub ROM-a. Nigdy nie oczekiwałem i nie spodziewałem się, że można w nim zastosować aż takie „sztuczki”. Rozwiązanie Facebooka, pomimo że z pozoru wygląda to na prosty zabieg, skutecznie zasłania Androida własnym interfejsem. Ma też jedną zaletę – łatwiej wprowadzić aplikację do Google Play dostępną na różne
telefony niż zarządzać własną wersją Androida, tym bardziej jeśli spojrzymy, ile różnych modeli telefonów jest na rynku. Łatwiej nie tylko dla Facebooka, ale również dla samych użytkowników. Penetracja rynku będzie też znacząco większa, bo nie wymaga to kupowania dedykowanego telefonu ani rootowania i kombinowania z istniejącym.
22Świetne zagranie przeciwko Google Facebook z pozoru zmienia tylko launcher, którego w przyszłości prawdopodobnie będzie można zainstalować na większości telefonów dostępnych na rynku. W praktyce jednak zmiany są znacznie dalej idące, ponieważ zmienia się też lockscreen, który staje się naszym centrum dowodzenia. Zaraz po obudzeniu telefonu na ekranie pojawiają się trzy rzeczy: bauble (nasz awatar), zegar oraz najnowsze zdjęcie lub status z naszego facebookowego strumienia wiadomości (domyślnie nawet nie widać górnego paska statusu, ale możemy go odkryć gestem – pociągamy ekran od góry w dół). Po chwili znika zegar i zostaje
5/2013 2 OPROGRAMOWANIE 2 GOOGLE PLAY
zastąpiony tytułem aktualnie wyświetlanego zdjęcia lub statusem opublikowanym przez znajomego. Już w tym momencie, bez dotykania naszego awatara i odblokowywania ekranu, możemy przeglądać to, co się ostatnio pojawiło w naszym feedzie, przewijając ekran w lewo lub prawo. Jeśli jednak chcemy zrobić coś więcej, to wystarczy dotknąć bauble i wybrać jedną z trzech możliwości – wyświetlić listę naszych aplikacji (gest do góry), przejść do ostatnio używanej aplikacji (w prawo) lub uruchomić aparat (w lewo). Bardzo podobnie do stockowego lockscreena w Jelly Beanie. Sama lista aplikacji wygląda bardzo dobrze, ale na chwilę obecną umożliwia jedynie umieszczanie na niej ikon w wybranej przez nas kolejności. Szybkie machnięcie w prawo przenosi nas do wszystkich zainstalowanych na telefonie programów. Niektórzy zapewne będą cierpieli ze względu na brak możliwości zainstalowania widgetów, ale osobiście zupełnie mi ich nie brakowało. Facebook eksperymentuje i będzie na bieżąco uaktualniał Home, więc jest nadzieja, że pojawią się w przyszłości. A jeśli chodzi o samo Google Now, to pomimo że Facebook Home „przejmuje” kontrolę nad naszym telefonem, to jednocześnie nie blokuje dostępu do niego czy innych funkcji systemowych. Wygląda na to, że będą możliwe do uruchomienia na każdym telefonie, który je wspiera, oczywiście zależnie od tego, jak dany producent zaimplementował w nim przyciski. Wisienką na torcie są chat heads, czyli możliwość rozmawiania z naszymi znajomymi za pomocą aplikacji Facebook Messenger, ale bez konieczności jej uruchamiania oraz bez konieczności wychodzenia z aplikacji, w której jesteśmy. Na ekranie, przy jego brzegu, po prostu pojawia się okrągła ikona, która „wisi” nad wszystkimi innymi rzeczami. Dotykając jej, rozwijamy okno, w którym możemy prowadzić dialog. Jak go skończymy, to wystarczy ją wyrzucić do kosza, a to wszystko bez przerywania tego, co w danym
44
momencie robimy. Znakomite. Oczywiście dla osób wykorzystujących Messengera.
22Genialny Facebook Home wyciekł wczoraj (8.04.2013 r.) na kilka godzin i bez większych problemów udało mi się go zainstalować na Nexusie 4. Była to dosyć mocno zbugowana wersja deweloperska, więc nie spodziewałem się cudów. Wiele rzeczy nie działało lub działało nie tak jak powinno. Innych funkcji po prostu brakowało. Pomimo tego całość przypadła mi do gustu. Bardzo. A ja nie lubię Facebooka. Bardziej. To, co mnie urzekło, to nie fakt, że stoi za tym Facebook ani fakt, że to znacząco ułatwia dostęp do treści na nim. Urzekła mnie fizyka interfejsu użytkownika oraz to, jak on reaguje na dotyk. Całość jest również bardzo atrakcyjna graficznie – zdjęcia wypełniają brzegi ekranu, a tekst jest prosty i czytelny. Jeśli do tego dodamy fakt, że Home jest bardzo płynny (na moim Nexusie 4), to otrzymujemy (w końcu) ładną, spójną i wydajną „nakładkę” na Androida. Podczas prezentacji Facebook demonstrował możliwości swojego „domu” na HTC First – telefonie wyposażonym w stockowego Androida 4.1 – i pomimo że to sprzęt, który raczej celuje w średnią półkę (ekran 4,3”, 720×1280 px, dwurdzeniowy SoC), to zachowywał się wzorowo, przynajmniej jeśli chodzi o wspomnianą płynność animacji i responsywność interfejsu, która jest tak dla mnie ważna.
22Polubię Facebooka? Nie lubię Facebooka, ale absolutnie uwielbiam to, co zrobili z Facebook Home. Niestety w pierwszej kolejności ma być dostosowany do wspomnianego HTC First, HTC One X i X+ oraz Samsunga Galaxy S III. Liczę na wsparcie dla Nexusa 4 nie dalej niż miesiąc później – już nie mogę się doczekać jego premiery, a to przecież już za trzy dni (12.04.2013 r.). 5
5/2013 2 OPROGRAMOWANIE 2 GOOGLE PLAY
45
KRZYSZTOF MŁYNARSKI
NORTON W KIESZENI
Wielu z nas zna produkty opatrzone marką Norton od zawsze. Jej nazwa wywodzi się od nazwiska Petera Nortona, który w 1980 roku napisał narzędzie do odzyskiwania plików skasowanych w systemie DOS. Jego legendarnym hitem był tzw. menedżer plików (również dla DOS-a), który królował na pecetach w latach 90. XX w. Obecnie nazwa ta kojarzy się nam przede wszystkim z bezpieczeństwem danych i ochroną komputerów. Mam nadzieję, że od tej chwili będzie się Wam kojarzyła również z ochroną smartfonów i tabletów pracujących pod kontrolą Androida, tym bardziej, że Norton Mobile Security, okazuje się być naprawdę ciekawym kawałkiem oprogramowania. Norton Mobile Security występuje w dwóch odsłonach. W wersji darmowej (do pobrania ze sklepu Google Play) stanowi właściwie jedynie skaner antywirusowy, służący do zabezpieczenia urządzenia z Androidem przed złośliwymi aplikacjami. Skanowanie pamięci urządzenia jest naprawdę szybkie, a liczba wykrywanych zagrożeń (według niezależnego testu AV-Test, do którego jeszcze wrócę) – wynosi 98%, co plasuje go w czołówce. Natomiast w wersji płatnej (bezpośrednio w sklepie internetowym Symantec roczna licencja
kosztuje 94,99 zł) okazuje się być czymś o wiele więcej aniżeli tylko skanerem antywirusowym.
22Wydajność ponad wszystko! Dużym zaskoczeniem dla mnie jest fakt, iż Norton Mobile Security nie potwierdza obiegowej opinii jakoby produkty Symanteca „zamulały” urządzenia, na których chodzą. Opinia ta zrodziła się wśród użytkowników systemów Windows na PC,
5/2013 2 OPROGRAMOWANIE 2 GOOGLE PLAY
gdzie faktycznie przez wiele lat programy antywirusowe oferowane pod marką Norton były skuteczne, ale dość powolne i zdecydowanie nie nadawały się do użytku na słabszych komputerach. Tu właśnie Norton Mobile Security zaskakuje bardzo pozytywnie – nie tylko szybko skanuje pamięć urządzenia i zainstalowane w niej aplikacje, ale również działa w sposób niewidoczny dla użytkownika – wszystko działa tak, jakby żaden program ochronny nie został zainstalowany. Oczywiście każda instalowana aplikacja oraz aktualizowana za pośrednictwem Google Play jest od razu skanowana, więc w razie niebezpieczeństwa powinniśmy zostać o nim poinformowani od razu – zanim jeszcze zaczniemy korzystać z aplikacji zawierającej złośliwy kod. Sygnatury antywirusowe mogą być aktualizowane automatycznie (w zadanym interwale – np. raz na tydzień, raz dziennie) i/lub ręcznie, z menu pojawiającego się po naciśnięciu systemowego przycisku „Menu”, gdy mamy na ekranie uruchomiony interfejs użytkownika aplikacji.
22Antyzłodziej… Następnym naprawdę przydatnym modułem tego oprogramowania jest tzw. Anti-Theft, czyli zbiór użytecznych funkcji antyzłodziejskich. Wszystkie te funkcje dostępne są za pomocą panelu klienta znajdującego się pod adresem: https://mobilesecurity.norton.com/pl/ Po aktywowaniu płatnej wersji aplikacji, należy wejść na tę witrynę i założyć sobie konto, z którym zostanie powiązana aplikacja Norton Mobile
46
Security. Oczywiście możemy zarejestrować tu więcej niż jedno urządzenie. Dostęp do poszczególnych funkcji możemy uzyskać za pośrednictwem tej witryny internetowej lub wysyłając SMS zawierający odpowiednie polecenie wraz z ustawionym przez nas wcześniej czterocyfrowym kodem dostępu. Mamy tu dostępną całą gamę funkcji: od możliwości zablokowania urządzenia wraz z wyświetleniem komunikatu, który zostanie zaprezentowany „nowemu właścicielowi” naszej zabawki, poprzez możliwość uruchomienia „hałasu”, czyli alarmu dźwiękowego, który przydaje się nie tylko, gdy chcemy wystraszyć złodzieja, po takie funkcje jak zlokalizowanie urządzenia na mapie (wymaga uprzedniego włączenia zezwolenia na przekazywanie aplikacjom danych o lokalizacji w konfiguracji systemu)… … czy też ciche wykonanie zdjęcia przez przednią kamerę urządzenia (a nuż zobaczymy, kto się nim bawi): Możemy również zlecić wykonanie kopii zapasowej naszej listy kontaktów. Kopia ta zostanie zapisana w chmurze obliczeniowej firmy Symantec, a następnie będziemy mogli ją przywrócić, korzystając z programu Norton Mobile Security. Ostatnią deską ratunku jest opcja „Wyczyść” (ang. wipe), która spowoduje wykasowanie wszystkich prywatnych danych z urządzenia, co uchroni je przed wścibskim złodziejem. Wszystkie wymienione tu funkcje działają dość szybko (oczywiście sporo zależy również od szybkości połączenia sieciowego, z jakiego korzysta obecnie urządzenie) i skutecznie.
5/2013 2 OPROGRAMOWANIE 2 GOOGLE PLAY
47
Niemniej czuję tu pewien niedosyt. Ja wiem, że specjalizując się zawodowo w bezpieczeństwie informacji, mam pewnego rodzaju skrzywienie zawodowe, ale w mojej opinii moduł antyzłodziejski mógłby być jeszcze lepszy i to bez konieczności ogromnych inwestycji w rozwój oprogramowania ze strony firmy Symantec. Przede wszystkim dostęp do programu Norton Mobile Security powinien być chroniony hasłem (jak to ma miejsce w konkurencyjnym produkcie, który opisywałem wcześniej na łamach Android Magazine), po drugie – fakt, że można wysłać SMS z dowolnego telefonu, podając w nim polecenie „wipe XXXX”, gdzie XXXX to zaledwie czterocyfrowe hasło, nieco mnie przeraża. OK, i tak 9999 wiadomości SMS do wysłania, aby trafić na 100%, niemniej jednak wolałbym, aby oprócz hasła dodatkowe zabezpieczenie stanowiła możliwość utworzenia listy telefonów, z których można wysłać SMS z poleceniem i hasłem. Tak, zdaję sobie sprawę, że byłoby to pewnym ograniczeniem (nie zawsze mamy pod ręką ten drugi telefon, gdy ktoś ukradnie nam ten pierwszy), ale przynajmniej powinniśmy mieć wybór, a tu go ewidentnie zabrakło.
22Tylko twardziele nie robią backupów! Kolejnym modułem funkcjonalnym jest „Kopia zapasowa”, która pozwala na przesłanie wszystkich kontaktów z urządzenia na nasze konto w chmurze obliczeniowej Symantec. Możemy wykonać więcej niż jedną kopię, co umożliwia przechowywanie różnych wersji listy kontaktów, a następnie powrót do wersji poprzednich – jeśli z jakiegoś powodu okaże się to potrzebne.
22Nagabywaczom mówimy NIE! Norton Mobile Security to drugi w kolejności pakiet ochronny dla Androida testowany w naszej redakcji, wyposażony w niezwykle użyteczny moduł blokowania niechcianych połączeń i wiadomości tekstowych. A w zasadzie – blokowania numerów. Funkcja ta działa znakomicie, a dodawanie numerów do „czarnej listy” odbywa się z poziomu menu Norton Mobile Security. Wybieramy tylko, czy chcemy dodać numery z listy ostatnich połączeń, czy też z listy
5/2013 2 OPROGRAMOWANIE 2 GOOGLE PLAY
48
22Reasumując otrzymanych wiadomości SMS i zaznaczamy te numery (lub nazwy), które mają zostać zablokowane. Po dodaniu numeru do listy nie będziemy już więcej niepokojeni przez daną osobę/ firmę/instytucję itd. Ponadto aplikacja posiada licznik zablokowanych prób połączenia lub nadesłania nam SMS-a, dzięki czemu możemy śledzić działanie naszego filtra. Sama koncepcja dodawania numerów do listy jest inna niż w testowanym przez nas wcześniej Kaspersky Mobile Security, w odróżnieniu od którego Norton nie pyta nas po każdym połączeniu (czy też po każdej otrzymanej wiadomości) spoza naszej listy kontaktów, czy chcemy ją dodać do czarnej czy też do białej listy. W przypadku Nortona numery dodajemy tylko do czarnej listy i czynimy to sami. Po dłuższym czasie użytkowania obu programów w zasadzie trudno stwierdzić, czy któreś z tych podejść jest lepsze od drugiego. Po prostu są nieco inne.
22Złośliwe witryny WWW Kolejnym modułem funkcjonalnym jest opcja blokowania witryn WWW zawierających złośliwe skrypty (np. wyłudzające od nas jakieś poufne dane lub usiłujące zainstalować na urządzeniu wirusa czy inne świństwo). Pewnym minusem jest tu to, że moduł ten obsługuje wyłącznie standardową, wbudowaną w system przeglądarkę. Jeśli używamy Firefoksa, Opery Mini czy np. Delfina, możemy zapomnieć o tej funkcji, a szkoda.
22Jest tego więcej Ostatnim modułem w menu głównym aplikacji jest odnośnik do innych aplikacji spod marki Norton, dostępnych w sklepie Google Play. Zdecydowana większość tych aplikacji jest pozytywnie oceniana przez użytkowników (najczęściej od 4 do 5 gwiazdek). Dlatego też warto się z nimi zapoznać – przynajmniej czytając opisy dostępne właśnie w Google Play.
Norton Mobile Security jest niewątpliwie oprogramowaniem szybkim, nieobciążającym urządzenia i stabilnym (przez kilka tygodni korzystania z aplikacji nie odnotowałem jakichkolwiek problemów ani z samą aplikacją, ani też będących skutkiem jej działania). Do najważniejszych plusów zaliczam: małą zajętość zasobów i szybkość, automatyczne i ręczne aktualizacje baz antywirusowych, funkcję blokowania niechcianych połączeń i wiadomości tekstowych (bardzo użyteczne w tych trudnych czasach), naprawdę dobry panel WWW dla klientów korzystających z płatnej wersji aplikacji, interfejs aplikacji w języku polskim. Do minusów zaliczam: brak możliwości zablokowania dostępu do menu aplikacji przy użyciu hasła, kopia zapasowa obejmuje wyłącznie kontakty, fakt, że moduł ochrony przed złośliwymi witrynami WWW współpracuje wyłącznie z wbudowaną przeglądarką WWW, dość wysoką cenę za roczną licencję (95 zł bez jednego grosza w sklepie internetowym firmy Symantec). Generalnie w skali od 1 do 5 oceniłbym program Norton Mobile Security na 4 z małym plusem. Niewątpliwie jest on jednym z najlepszych narzędzi tego typu, jakim do tej pory się bawiłem, a ponadto posiada funkcję blokowania niechcianych połączeń i wiadomości tekstowych, co niestety nadal jest rzadkością w produktach tego typu. 5
•• •• •• •• •• •• •• •• ••
5/2013 2 OPROGRAMOWANIE 2 MAC REMOTE
49
MICHAŁ ZIELIŃSKI
MAC REMOTE Ile razy chciałeś, bądź chciałaś, zmienić piosenkę w iTunes, ale komputer był daleko od Ciebie? Pewnie wiele. Jeżeli masz iPhone’a, sprawa jest prosta, da się to zrobić z telefonu. Co z nami, posiadaczami smartfonów z Androidem? Czy jest dla nas nadzieja? Szukając odpowiednika na Androida, trafiłem na coś znacznie lepszego. Otóż czasami wpada do głowy szalony pomysł, aby obejrzeć sobie film na dobranoc. Pakujemy się do łóżka i, o ile nie mamy laptopa a komputer leży obok nas, robi się problem. Co gdy będzie za głośno, co gdy ekran będzie świecił za jasno, aż wreszcie co zrobić z Makiem po zakończonym seansie? Mac Remote rozwiązuje wszystkie te problemy. Jest to prosta aplikacja, którą instalujemy na naszym smartfonie z Androidem. Procedura obsługi jest prosta: oba urządzenia (tj. telefon i komputer) muszą być podłączone do jednej sieci Wi-Fi. Następnie uruchamiamy Preferencje Systemowe w OS X i otwieramy sekcję Udostępnianie. Kolejnym krokiem jest zaznaczenie pozycji Zdalne logowanie. Stąd też potrzebujemy dwie pozycje: nazwę użytkownika oraz adres IP maszyny. Następnie należy włączyć aplikację na telefonie. Z górnego paska wybieramy Connect i wpisujemy
tam wartości, które sczytaliśmy z komputera, wyjątkiem jest hasło do danego konta – to powinniśmy znać. Zaznaczamy Remember data, potwierdzenie kliknięciem w Connect i gotowe. To, co otrzymujemy w zamian, po prostu zwaliło mnie z nóg. W przypadku iPhone’a jedyne, na co mogłem sobie pozwolić, to po prostu zdalna obsługa iTunes, łącznie z wyborem poszczególnych utworów. Mac Remote nie radzi sobie z tym ostatnim, za to świetnie spisuje się na co dzień. Wspomniana sytuacja z łóżka. Kładziemy się, w ręce telefon. Klik – pauzujemy muzykę w Spotify. Kolejny klik i VLC odtwarza film. Szum z zewnątrz ucichł, jesteśmy ostatnimi nieśpiącymi w okolicy: ciach i zdalnie ściszamy dźwięk. Powoli przysypiasz, więc ściemnisz sobie ekran. Da się, bez wychodzenia z łóżka. Aż wreszcie, idziesz spać – tapnięcie i komputer jest wyłączony. Poza tym nie ma najmniejszych problemów z obsługą, na przykład PowerPointa. Pokazujesz zdjęcia rodzinie w iPhoto, ale ciocia chciała przyjrzeć się małpce z poprzedniej fotografii? Nie ma problemu – to wszystko jest na wyciągnięcie palca. Mac Remote przekształca telefon w pilota do komputerów Apple z prawdziwego zdarzenia. Obsługuje wszystko, co tylko można sobie wymarzyć i sprawdzi się na pewno u każdego. 5 Ocena: 6/6 22 https://play.google.com/store/apps/details?id=es. ihatetothink.remoteformac&hl=en
5/2013 2 OPROGRAMOWANIE 2 PANORAMA FIRM
50
BARTOSZ DUL
PANORAMA FIRM Niedawno odbyła się premiera aplikacji firmy Eniro. Wyobraźcie sobie porządną i aktualną wyszukiwarkę najróżniejszych miejsc w Polsce. Dodajcie do tego ogromną bazę miejsc, bardzo ładny design i wysoką płynność działania – w ten sposób wyjdzie nam Panorama Firm. Menu jest bardzo czytelne. Skupiono się na tym, żeby aplikacja była jak najprostsza, a jednocześnie całkiem rozbudowana. Ekran główny przenosi nas od razu do wyszukiwarki. Po wyszukaniu danego miejsca lub grupy miejsc (np. hoteli) pokazują się one na mapie w tle. W tym czasie wysuwa się nam lista miejsc z dokładnymi adresami
oraz ikony telefonów, dzięki którym możemy bardzo szybko zadzwonić w dane miejsce. Ponadto można posortować wyniki czy zwiększyć ich zasięg. Po wybraniu danego miejsca otrzymujemy bardziej szczegółowe informacje, adres e-mail oraz odnośnik do strony WWW. Do tego aplikację można połączyć z Facebookiem, dzięki czemu zobaczymy na mapie, gdzie ostatnio meldowali się nasi znajomi. Zresztą sami też możemy to zrobić, nie zdradzając przy okazji, że zrobiliśmy to za pomocą aplikacji Panoramy Firm. Duży plus dla twórców, że postanowili rozróżnić przeznaczenie aplikacji na tablety i smartfony. Inaczej się je obsługuje na tych urządzeniach, ale użytkownikom Androida będzie dane to sprawdzić dopiero za jakiś czas, ponieważ aplikacja na tablety z Androidem jeszcze nie powstała. 5 Cena: darmowa Zobacz w Google Play
5/2013 2 OPROGRAMOWANIE 2 WIMP
51
MICHAŁ BRZEZIŃSKI
WIMP
Istnieje kilka dużych serwisów muzycznych, a jeśli ktoś słucha muzyki popularnej, to praktycznie w każdym z nich znajdzie swoich ulubionych artystów. Dlatego przy wyborze tego jedynego liczy się każdy szczegół. A mobilna aplikacja to naprawdę duży szczegół.
Wita nas ekran główny, który jest... ciekawy. Na pewno nie przestrzega podstawowych zasad projektowania interfejsu na Androida. Przyciski do przełączania się pomiędzy sekcjami zostały umieszczone na dole, a przesuwanie palcem w bok przesuwa jedynie listę obrazów albumów i playlist. Na pewno jest inaczej, chociaż ciągle dobrze. Tylko jedna rzecz – ten wielki napis WiMP na górze, jakbyśmy zapomnieli, w jakiej aplikacji jesteśmy. Marnotrawstwo miejsca, ale na szczęście to jedyny taki ekran. Z tego miejsca widzimy nowości, polecane materiały, możemy także przejść do toplisty WiMP-a, playlist, a także typów recenzentów. Ta ostatnia sekcja jest fajnym pomysłem – Interfejs pokazuje albumy najletowarzyszący piej oceniane przez reodtwarzaniu muzyki jest cenzentów z branży. piękny w swojej prostocie. WiMP bierze pod uwagę tylko najpopularniejszych recenzentów, więc recenzji jest mało, ale oczywistym plusem jest ich rzetelność. Można przeglądać najlepiej oceniane nowinki, albumy z ostatnich miesięcy lub nawet lat. Ponadto, w tej sekcji już zdecydowanie widać projektowanie interfejsu pod Androida, z przesuwanymi panelami. I ten element powtarza
9
się praktycznie w każdym miejscu poza ekranem głównym aplikacji. Idąc dalej po dolnej belce, obok domku znajdziemy własne playlisty, a następnie „ulubione”. W androidowym stylu mamy dostęp do ogwiazdkowanych artystów, albumów, playlist oraz piosenek. W polu wyszukiwania możemy, o dziwo, wyszukiwać co tylko dusza zapragnie, ale super dodatkiem jest wyszukiwanie na podstawie nagrania
5/2013 2 OPROGRAMOWANIE 2 WIMP
z mikrofonu, a la Shazam lub SoundHound. Współtwórcą tej funkcji jest Gracenote. Kolejny przycisk wysuwa belkę z kontrolkami do muzyki, a ostatni prowadzi do menu z pozostałymi opcjami. Chociaż wyszukiwanie audio już było, a „zawartość offline” i „korzystaj offline” to praktycznie to samo, panuje tutaj względny porządek. Widok albumu i playlisty, co zrozumiałe, jest bardzo podobny. Oprócz głównej grafiki z podstawowymi informacjami są też zakładki: utwory,
52
recenzje (selekcja jest łagodniejsza niż w „typach recenzentów”) oraz podobne albumy. Nie wiem, po co jest ta ostatnia zakładka, ponieważ praktycznie nigdy nie zobaczymy jakiejkolwiek propozycji. Interfejs towarzyszący odtwarzaniu muzyki jest piękny w swojej prostocie. Ma ode mnie dużego prywatnego plusa za czarne tło, które wygląda świetnie na ekranie AMOLED. Kontrolek jest mało, a zdecydowaną większość zajmuje okładka albumu. Czyli dokładnie tak, jak powinno być. Korzystanie z trybu offline i przełączanie się między nim a zwykłym działaniem jest bezproblemowe, a to ważna rzecz. Samemu działaniu aplikacji nie można nic zarzucić. Wszystko odbywa się płynnie (oprócz przewijania ładujących się obrazków), program ani razu się nie zawiesił. Oczywiście nie ma róży bez kolców. Chociaż WiMP-owi nie można wiele zarzucić, to jednego nie mogę zrozumieć – czemu aplikacja nie może zapamiętać, czego słuchaliśmy przed jej wyłączeniem? To jest niesamowicie ważna kwestia w odtwarzaczach muzycznych, więc należy się duży minus. Ogólnie aplikacja WiMP-a prezentuje wysoki poziom. Efekt psuje wyżej opisana wada, ale mam nadzieję, że naprawienie jej to tylko kwestia czasu. 5
5/2013 2 OPROGRAMOWANIE 2 BANANOUT
53
BARTOSZ DUL
BANANOUT Znacie to uczucie, gdy siedzicie w domu, strasznie się nudzicie i chcielibyście wyjść na jakąś ciekawą imprezę, gdzieś na miasto? Tak myślałem, że nie – internet Wam wystarcza… Gdyby jednak do Waszej głowy wpadł iście szalony pomysł na wypad gdzieś, gdzie ludzie się dobrze bawią i gra dobra muzyka, to zastanówcie się nad Bananout. To darmowa aplikacja, która serwuje nam listę imprez odbywających się dziś i w ciągu kilku najbliższych dni. Na liście widać nazwę imprezy, krótki opis, godzinę i adres. Po wybraniu
konkretnej imprezy ukaże się zdjęcie, mapka, szczegółowe informacje, a nawet szybkie skróty do strony WWW, adresu e-mail, numeru telefonu i wyznaczania trasy dojazdu. Bardzo podoba mi się to, że aplikacja zachowana jest w Holo Theme, jednocześnie będąc kolorową. Do tego obsługuje gesty przechodzenia między ekranami. Czego chcieć więcej? Ano, na przykład płynniejszego przejścia między ekranami. No i większej liczby obsługiwanych miast, bo na razie aplikacja obsługuje… wyłącznie Warszawę. Ponoć obsługa nowych miast ma się pojawić już wkrótce. Czekamy. 5 Cena: darmowa Zobacz w Google Play
5/2013 2 OPROGRAMOWANIE 2 GPS NAP ASSISTANT
54
BARTOSZ DUL
GPS NAP ASSISTANT Miałem już kilka razy tak, że chciałem w podróży nieco sobie pospać, ale ochota na sen brała mnie w połowie dość krótkiej drogi albo pod jej koniec. Nie zawsze możemy być pewni, czy autokar lub pociąg dojadą na miejsce o wyznaczonej porze. Z pomocą przychodzi GPS Nap Assistant. Za czasów mojej pierwszej styczności z Windows Phone natrafiłem na bardzo podobną aplikację i bardzo mi się spodobała. Teraz podobny program jest dostępny na Androida, dzięki naszemu
rodakowi. GPS Nap Assistant odtwarza plik MP3 w momencie, gdy zostanie przekroczona dana długość lub szerokość geograficzna, którą ustawiamy wcześniej. Aplikacja przyda się każdemu, kto lubi pospać lub podróżuje nocą naszymi kochanymi liniami PKP. GPS Nap Assistant posiada niestety kilka wad. Przede wszystkim jest to interfejs rodem z Androida 1.5, na dodatek ciut mało intuicyjny. Brakuje też spolszczenia i menu wyboru utworu (na razie plik dźwiękowy trzeba po prostu umieścić w specjalnym folderze w pamięci). Ważne jednak, że program spełnia swoją funkcję. 5 Cena: 2,99 zł Zobacz w Google Play
5/2013 2 OPROGRAMOWANIE 2 500PX - INSTAGRAM BEZ LO-FI
500PX
55
MICHAŁ MŁYNARSKI
INSTAGRAM BEZ LO-FI O tej aplikacji było ostatnio głośno, ale nie za sprawą Androida. Apple usunęło program z App Store 500 ze względu na erotyczne treści, które można tutaj znaleźć. Abstrahując od tego, kto w tym sporze ma rację i jaka jest odpowiedzialność twórców narzędzia za to, kto i w jaki sposób go używa, na 500 warto zwrócić uwagę z paru powodów. Pierwszy i najważniejszy a jednocześnie najbardziej prozaiczny – jeżeli szukamy pięknej tapety, to 500px jest świetnym miejscem z bogatą biblioteką zapierających dech zdjęć. Zdjęć, gdyż aplikacja ta deklarowana jest jako miejsce, gdzie fotografowie mogą zostawiać swoje prace na pożarcie przez
komentarze innych użytkowników, ich głosy i opinie. Naszych ulubionych autorów możemy śledzić, a najfajniejsze znaleziska wrzucać na FB bądź Twittera. Standardowo mamy możliwość zalogowania się poprzez wyżej wymienione portale lub utworzenia konta od zera, specjalnie pod 500. Zapytacie pewnie – czy to nie jest coś w rodzaju Instagrama dla bardziej poważnych fotografów? Jest. To najlepsza definicja 500 dla osoby, która w fotografii nie siedzi. Jest to aplikacja stworzona dla tych, którzy naprawdę wrzucają nieprzeciętne zdjęcia i nie „tostują” ich po drodze. Czy warto się nią zainteresować? To zależy, jak bardzo lubicie ładne zdjęcia. Testowano na smartfonie HTC Desire X. 5 Cena: Darmowe Link: https://play.google.com/store/apps/details?id=com.fivehundredpx.viewer&feature=search_result#?t=W251bGwsMSwxLDEsImNvbS5 maXZlaHVuZHJlZHB4LnZpZXdlciJd
5/2013 2 OPROGRAMOWANIE 2 SHARPEE - POZNAJ KREATYWNOŚĆ INNYCH!
56
SHARPEE
MICHAŁ MŁYNARSKI
POZNAJ KREATYWNOŚĆ INNYCH!
Szukacie inspiracji? Projektujesz logo i brakuje Ci pomysłu na fajną typografię? A może nudzi Ci się w kolejce do dentysty z NFZ i chciałbyś zobaczyć, co ciekawego tworzą ludzie z całego świata? Sięgnij po Sharpee. Ta aplikacja agreguje pomysły i twórczość z różnych dziedzin. W Sharpee znajdziemy masę ciekawych pomysłów, projektów (z odnośnikami na kickstarter) i inspiracji. Od fotografii przez szkice po etui do iPadów. Fonty, typografie, ciekawe reklamy, filmiki i loga, opisane z bogatymi galeriami z możliwością segregacji według czasu dodania
czy kraju pochodzenia. Po chwili udało mi się znaleźć wiele prac Warszawskiego Ars Thanea (twórcy gry Puzzle Craft na iOS), a to tak naprawdę tylko czubek góry lodowej, jaką jest twórczość Polaków w Sharpee. Aplikacja posiada bardzo stonowany, wręcz ascetyczny interfejs. Prosty w obsłudze, złudnie podobny do Snapseed. Korzystanie z niej to czysta przyjemność, a bogata biblioteka, możliwości komentowania i dzielenia się nimi na portalach społecznościowych powodują, że można wsiąknąć na dłuższą chwilę. Testowano na smartfonie HTC Desire X. 5 Cena: Darmowy Link: https://play. google.com/store/ apps/details?id=com. csform.sharpee&feature=search_result#?t=W251bGwsMSwxLDEsImNvbS5jc2Zvcm0uc2hhcnBlZSJd
5/2013 2 OPROGRAMOWANIE 2 SIDEBAR LITE
SIDEBAR LITE
57
MICHAŁ MŁYNARSKI
BOCZNY PASEK, KTÓRY KIEDYŚ NA PEWNO BĘDZIE DZIAŁAĆ. Według ostatnich badań, tylko 10% użytkowników Androida używa innych widżetów, niż systemowy zegar i pogoda. Wielu z nich zamienia pulpity w składowisko (by nie powiedzieć w śmietnisko) upstrzone milionem nieuporządkowanych skrótów. Opisywana niżej aplikacja nie jest dla nich. Sidebar Lite jest skierowana jest do osób, które wręcz patologicznie wymagają od pulpitów swojego smartfonu schludności i ascetyzmu. Sidebar Lite, jak sama nazwa wskazuje, dodaje nam boczny pasek (po wybranej przez nas stronie), na którym możemy umieszczać skróty do naszych aplikacji
bądź przygotowane przez twórców widżety. Na liście mamy włączniki WiFi, transferu danych, GPS, Bluetooth lub przyciski kontroli odtwarzacza muzyki. Całość jest okraszona minimalistycznym aczkolwiek ładnym designem. W ustawieniach zmienimy czułość, długość paska, jego lokalizację i szybkość animacji wysuwania. Reszta opcji jest dostępna w wersji Pro (przezroczystość, kolor itp.). Pasek wyciągamy prostym przesunięciem z części ekranu, po której się on znajduje. I tu zaczynają się problemy. Jeden z nich na początku będzie nam się pojawiał aż nazbyt często, gdyż – jak się szybko okazało – rzadko ludzie przywiązują wagę do tego, gdzie dokładnie zaczynają ruch przesunięcia np. pulpitów. Jednak ten problem to tylko kwestia przyzwyczajenia – drobnostka w porównaniu z drugim aspektem, który ewidentnie nie działa jak powinien. Sidebar w grotestkowy sposób upośledza działanie dotyku na całej krawędzi, do której jest przypisany. Przykładowo, domyślnie jest to krawędź lewa. W ten sposób pisanie na klawiaturze staje się nieznośne, bo notorycznie nie wskakuje „a” lub rzadziej używane „q”. W aplikacji Messenger przycisk cofający do tabeli rozmów nie reaguje prawie wcale. No i spróbujcie zaznaczyć szybko parę maili w Gmailu do usunięcia. Wniosek jest prosty – Sidebar Lite to ładna i ciekawa aplikacja i zapewne znajdzie wielu fanów… za jakiś czas. Gdy zostanie dopracowana czułość, gesty i to, jak komponuje się z całym systemem od strony technicznej. Bo jeżeli chodzi o część wizualną, to absolutnie nie mam nic do zarzucenia. 5 Testowano na HTC Desire X Cena: Darmowy Link: https://play.google.com/store/apps/details?id=mohammad.adib.sidebar.lite&feature=search_result#?t=W251bGwsMSwxLDEsIm1vaGFtb WFkLmFkaWIuc2lkZWJhci5saXRlIl0.
5/2013 2 OPROGRAMOWANIE 2 G CLOUD BACKUP
58
MICHAŁ BRZEZIŃSKI
G CLOUD BACKUP G Cloud Backup pokazuje, jak powinna wyglądać aplikacja do kopii zapasowej danych. Co można za jej pomocą zachować? Kontakty, spis połączeń, wiadomości, zdjęcia, filmy, pliki muzyczne, dokumenty, ustawienia systemu oraz dane przeglądarki. Brakuje tylko jednego - backupu aplikacji. Dla niektórych osób to niewielka wada i w takim przypadku nie trzeba szukać innego rozwiązania, niż G Cloud Backup. Wbrew temu co sugeruje nazwa, program nie ma nic wspólnego z Google. Wręcz przeciwnie - przechowuje dane na serwerach Amazonu. Na początku otrzymujemy 1 GB w chmurze. Można wykupić więcej, a jeśli ktoś bardzo się wzbrania przed wydawaniem pieniędzy, dostępne są także zadania, w których można zdobyć dodatkowe 8 GB. Przede wszystkim, aplikacja jest banalna w obsłudze. Są trzy zakładki: Dashboard, Data i Restore.
Pierwsza z nich wyświetla status obecnej kopii zapasowej, ilość miejsca dostępnego w chmurze, przycisk do wymuszenia backupu oraz opcje zwiększenia pojemności własnej chmury. W zakładce Data zaznacza się, które elementy chcemy zachować, a oczywiście w Restore te, które mamy zamiar przywrócić. Aplikacja ma jeszcze trzy podstawowe funkcje, bez której byłaby kulawa. Możliwość tworzenia kopii zapasowej tylko przy połączeniu Wi-Fi, ustalenie backupu o stałej porze oraz działanie tylko przy poziomie baterii wyższym, niż określony w ustawieniach. Nie ma wiele więcej i bardzo mnie to cieszy. Dzięki temu G Cloud Backup jest prosty i bez problemu poradzą sobie z nim początkujący użytkownicy. Aplikacja jest darmowa, a o ile nie umieszczamy w chmurze video i muzyki, podstawowa przestrzeń spokojnie wystarczy. Czego chcieć więcej? 5 Cena: darmowy Link: https://play.google.com/store/apps/details?id=com.genie9.gcloudbackup&feature=search_result#?t=W251bGwsMSwxLDEsImNvbS 5nZW5pZTkuZ2Nsb3VkYmFja3VwIl0.
5/2013 2 OPROGRAMOWANIE 2 SILENCE
SILENCE Ile razy zdarzyło wam się, że telefon dzwoni w bardzo nieodpowiednim momencie? Po raz kolejny przychodząc na spotkanie lub zajęcia zapomnieliście wyłączyć dźwięku? Silence może być prawdziwym wybawieniem.
Ile razy zdarzyło wam się, że telefon dzwoni w bardzo nieodpowiednim momencie? Po raz kolejny przychodząc na spotkanie lub zajęcia zapomnieliście wyłączyć dźwięku? Silence może być prawdziwym wybawieniem. Aplikacja służy do automatycznego zmieniania głośności oraz w(y)łączania łączności. Zaczynamy od pobrania wydarzenia z kalendarza Google lub stworzenia go ręcznie. Co ważne, wydarzenie może się regularnie powtarzać, co bardzo ułatwia życie, zwłaszcza uczniom i studentom, którzy mogą do programu wprowadzić swój plan zajęć. Kolejnym krokiem jest ustawienie zachowania telefonu. Do wyboru są trzy rodzaje dźwięku (dzwonek telefonu / powiadomienia, multimedia oraz alarm) oraz trzy opcje łączności (Wi-Fi, Bluetooth i dane mobilne). Każde z nich może się niezależnie włączać lub wyłączać, w zależności od tego, czy wydarzenie się zaczyna, czy kończy. Wisienką na torcie jest widżet do szybkiego aktywowania wcześniej stworzonych ustawień,
59
MICHAŁ BRZEZIŃSKI
a także możliwości ustalenia numerów, od których telefony zawsze będą głośne, niezależnie od stanu urządzenia. Silence nie jest aplikacją rewolucyjną, w końcu to samo można osiągnąć używając programów do automatyzacji czynności, takich jak Tasker. Zaletą Silence jest to, że robi jedną rzecz, ale dobrze i w prosty sposób. A w dodatku wygląda ładnie. 5 Cena: darmowy Link: https://play.google.com/store/apps/details?id=net.epsilonlabs.silence.ads&feature=search_ result#?t=W251bGwsMSwxLDEsIm5ldC5lcHNpb G9ubGFicy5zaWxlbmNlLmFkcyJd
www.iphotobook.pl
www.iphotobook.pl www.iphotobook.pl www.iphotobook.pl
Najlepszy prezent dla Mamy!
POLECA !
Fotoksiążka to wydrukowany i oprawiony album z twoimi zdjęciami. Fotoksiążka będzie gotowa w ciągu kilku dni. Możesz odebrać ją osobiście lub wyślemy ją do Ciebie kurierem. Gotowy projekt zostaje automatycznie wysłany przez internet do drukarni. Możesz stworzyć niepowtarzalną historię, dodawać tła i komentarze.
5/2013 2 PORADY 2 PIĘKNY ANDROID
PORADY
61
MATEUSZ GRYC
PIĘKNY ANDROID Nie rozumiem stawiania wyglądu ponad oferowanymi możliwościami i był to jeden z powodów mojej przesiadki z iOS na Androida. Ale – co zacząłem dostrzegać stosunkowo niedawno – Android potrafi być piękny! A nawet – i nie ma tu cienia przesady – potrafi stać się małym dziełem sztuki. I z takiego pięknego (a nadal funkcjonalnego) systemu korzysta się nawet przyjemniej.
Mam wrażenie, że pogląd (czy raczej mit) jakoby Zielony w kwestii urody był „Fiatem Multipla przy Astonie Martinie” rozprzestrzenił się dzięki osobom, które z Androida właściwie nawet nie korzystają. I głównie mam tu na myśli fanów (fanatyków?) iOS, którzy, co ciekawe, możliwości bardziej „twórczej” personalizacji swojego urządzenia mają niezwykle ograniczone. Jednak chciałbym, by ten tekst był jak najbardziej obiektywny i treściwy, dlatego koniec z wkładaniem kija w jabłkowe mrowisku. Dialog ze zwolennikami
konkurencji zakończę krótkim: mylicie się. Widżety nie są tylko „bombkami choinkowymi”, tak jak żywe tapety nie są tylko bajeranckim kiczem. Owszem, mogą się nim stać, ponieważ są tworzywem, materiałem. Ale tylko od nas zależy, jak go wykorzystamy. Android jest pustym pokojem, który sami urządzamy, a możliwości mamy naprawdę wielkie. A więc – czy chcesz odmienić swojego Androida? Uczynić go naprawdę pięknym a nie wyłącznie wygodnym i praktycznym? Jeśli tak, oto narzędzia, które mogą się przydać.
5/2013 2 PORADY 2 PIĘKNY ANDROID
62
22Launcher: TSF Shell Najczęściej, już jakakolwiek zmiana launchera (aplikacji odpowiadającej za wyświetlanie pulpitów) skutkuje miłym odświeżeniem atmosfery panującej w androidowym pokoju. W Play Store mamy naprawdę ogromny wybór tego typu aplikacji, różniących się nie tylko funkcjami i możliwościami, ale też właśnie wyglądem, jaki nadają pulpitom. Miłośnicy interfejsu Holo, których producent pokarał nakładką, powinni zainteresować się Apexem lub Nova Launcher – najpopularniejszymi launcherami, nadającymi Androidowi czysty wyglądu. Ci, którym bardziej odpowiada estetyka, jaką prezentuje ROM MIUI (czy nawet iOS), mogą spróbować np. GO Launcher EX. Ten i wiele mu podobnych charakteryzuje się także, poza eleganckim interfejsem standardowym, wykorzystywaniem skórek, więc nie jesteśmy skazani na jeden tylko, standardowy wzór wyglądu. Nawet kryptofani Windows Phone znajdą sposób na wypełnienie pulpitu kafelkami – np. przy użyciu Launcher 7. To wszystko to fajne, bardzo spójne launchery, które większości użytkowników w zupełności wystarczą. Ale nie wszystkim – prawdziwi artyści potrzebują czegoś z o wiele większymi
możliwościami. Niestety najpotężniejszym w tym względzie narzędziem, jakie przychodzi mi do głowy, jest TSF Shell. Niestety, ponieważ aplikacja kosztuje około 50 zł, co jak na mobilne standardy jest małą fortuną. Ale dzięki niej możemy wszystko – dowolnie układać ikony (nie ma ograniczenia siatką, jest za to opcjonalne grupowanie), definiować gesty, zmieniać ikony itp. Apka posiada także ciekawy sposób przechodzenia między pulpitami oraz możliwość uruchomienia bocznego docka, który może przydać się,
5/2013 2 PORADY 2 PIĘKNY ANDROID
63
wygląd odpowiadało odpowiednie dopasowanie tła, które stało się już nie tylko tapetą, ale integralną częścią interfejsu. Odpowiednie grafiki możemy znaleźć w sieci lub stworzyć sami, jeśli posiadamy trochę obycia z np. Photoshopem.
22Widżety: Ultimate custom widget
jeśli upodabniamy naszego Androida do modnego ostatnio Ubuntu. Jako darmową alternatywę szczerze polecam Buzz Launcher. Jest to również rozbudowane (darmowe) narzędzie, dodatkowo stawiające duży nacisk na aspekt społecznościowy. Użytkownicy Buzza mogą dzielić się swoimi pulpitami oraz pobierać wzory innych. Tak – wystarczy jedno kliknięcie, by skopiować do naszego Androida potrzebne tapety (obsługuje różne tapety na różnych pulpitach), czcionki, autorskie widżety (i inne elementy, jak foldery), a nawet samo ustawienie ikon i widżetów na pulpitach. Świetne rozwiązanie dla leniwych – przyznam, że sam korzystam teraz z tego właśnie launchera.
22Tapety: MultiPicture Live Wallpaper Jedna z najczęściej wykorzystywanych twórczo aplikacji – pozwala na ustawienie na każdym pulpicie innej tapety. Czemu może to służyć? Np. szczegółowej specyfikacji: jeden zajmują notatki, inny poświęcony jest społecznościom, jeszcze inny – newsom i informacjom. I każdemu z nich możemy nadać niepowtarzalny, odpowiedni do treści wyraz. Innym popularnym zastosowaniem takich stałych, przypiętych do pulpitu tapet, jest „udawanie” elementów interfejsu. Pewnie często widzieliście specyficznie wyglądające widżety czy docki, których nie dało się znaleźć w Play Store – bardzo możliwe, że były to proste, tekstowe widżety i układy, a za ich wyjątkowy
Nazwa UCCW (znana lepiej z tego skrótu) idealnie oddaje to, czym naprawdę jest ta aplikacja. To narzędzie naprawdę jest „ultimate” – zamiast wybierać widżety z gotowej biblioteki, tworzymy własne. Zupełnie od podstaw. Możliwości są praktycznie nieograniczone – wybieramy informację, jaką widżet ma wyświetlać, sposób jej prezentacji, a następnie formatujemy. Przepraszam Was – nie da się tego opisać. Po prostu… budujemy widżet. Obsługa aplikacji jest bardzo skomplikowana, a jej własny interfejs – obrzydliwy. Ale rekompensuje to swoimi możliwościami. Oczywiście, jeśli sami nie czujemy się na siłach, w sieci czy Play Store znajdziemy gotowe źródła i skórki widżetów stworzonych przez innych. Dla mnie UCCW jest dość męczący w obsłudze, dlatego używam go w jednym celu: tworzenia etykiet. Etykiet dla zbiorów ikon czy tytułów pulpitów. Jasne – nie ma to żadnej praktycznej funkcji. Ale ożywia pulpit. Alternatywą może być aplikacja Minimalistic Text, która pozwala na tworzenie prostych, głównie tekstowych widżetów w modnym ostatnio, minimalistycznym stylu. Oczywiście nie potępiam bibliotek widżetów, jak Beautiful Widgets, ani widżetów podpiętych pod same aplikacje – te również potrafią być piękne. Przykładem niech będzie tu ostatni hit androidowej mody – Eye In Sky. Przepiękny widżet pogodowy o dużych możliwościach personalizacji. Sam go nie używam, chociaż mam go obecnie na pulpicie, gdzie pełni wyłącznie funkcję estetyczną.
22Lockscreen: WidgetLocker Sam nie lubię zmieniać lockscreenów, ale jeśli Wy macie na to ochotę, największe możliwości daje WidgetLocker. Możemy zbudować własny ekran blokady, umieszczając na nim widżety, ikony skrótów i wybierając sam sposób odblokowania.
5/2013 2 PORADY 2 PIĘKNY ANDROID
Posiadaczom Androida 4.2 z całego serca polecam DashClock Widget – świetny widżet ekranu blokady, który integruje się z wieloma popularnymi aplikacjami, w spójny sposób prezentując np. ich powiadomienia.
64
androidbeautiful.com czy wspomniany już w dziale z launcherami Buzz Launcher. Przewagą tego ostatniego jest zautomatyzowane odwzorowywanie całego interfejsu. A użytkownicy Google+ powinni odwiedzić społeczność Android Themes, którą stworzył i zarządza guru świata Androida – Armando Ferreira.
22Inspiracje: mycolorscreen.com Można znać zapis nutowy i teoretyczny sposób posługiwania się instrumentami. Ale jeśli nigdy w życiu nie słyszeliśmy żadnego utworu muzycznego, trudno będzie całkowicie od zera stworzyć coś samemu. Tak samo jest też z androidową sztuką. Warto szukać inspiracji, warto opierać się na dziełach innych, tym bardziej, że wielu użytkowników chętnie dzieli się tym, co udało im się osiągnąć na swoich pulpitach. Prawdziwą mekką androidowych artystów jest portal MyColorScreen. Jest to nieskończona baza wzorów stworzonych przez innych. Część z nich to tylko koncepty, ale większość można łatwo odtworzyć, tym bardziej, że użytkownicy starają się uzupełniać zrzuty swoich telefonów o opisy, jakich narzędzi i w jaki sposób używali. Niekiedy nawet umożliwiają pobranie tapet, paczek z ikonami i innych stworzonych przez nich elementów interfejsu. Nie jest to jedyne tego typu miejsce w sieci. Na podobnej zasadzie działa też np. portal
22Motywator: Android Magazine Warto eksperymentować. Warto zmieniać od czasu do czasu wystrój swojego Androida, by nie popaść w rutynę. Tworzyć coś nowego, nawet poprzez modyfikowanie prac innych (o ile wyrazili na to zgodę!), bo czasem niewielki szczegół może całkowicie odmienić ostateczny odbiór systemu. A może chcecie podzielić się swoimi pulpitami z innymi fanami Androida? Zapraszamy do robienia tego za pośrednictwem naszej strony na Facebooku, społeczności na Google+ lub nawet na naszych cyfrowych łamach. Możecie wysyłać do nas zrzuty ekranów swoich Androidów albo teksty mówiące o tym, co dla Was jest naprawdę ważne w kwestiach estetycznych. Nie jest to żaden konkurs, nie chcemy też na Was „żerować” – po prostu czasem warto podzielić się czymś fajnym. Czymś, z czego może jesteście dumni, a innych może zmotywować i zainspirować do działania. 5
5/2013 2 KSIĄŻKI 2 ANDROID. PROGRAMOWANIE APLIKACJI...
65
MICHAŁ BRZEZIŃSKI
ANDROID.
PROGRAMOWANIE APLIKACJI NA URZĄDZENIA PRZENOŚNE WYDANIE II
22SHANE CONDER, LAUREN DARCEY, WYD. HELION
Książka o Androidzie, a na okładce nieistniejący telefon z interfejsem iPhone’a. Zaczyna się zabawnie, ale po kolei.
Pierwszym pytaniem powinno być sakramentalne: Czy ta książka jest dla mnie? Autorzy otwarcie piszą, że ich dzieło nie jest typu „od zera do bohatera” – wymagana jest podstawowa znajomość Javy. I naprawdę warto ją znać, bo bez tego ani rusz. Jeśli ogarniasz Javę, na początku czeka Cię przeprawa przez 70 stron opisu systemu i konfiguracji środowiska programistycznego. Już tutaj wychodzi największy problem z tą książką (tak jak z praktycznie wszystkimi innymi) – jest nieaktualna. Została wydana w 2011 r., a dwa lata to ogrom czasu na rynku mobilnym. Dodajmy do tego czas potrzebny na samo jej napisanie, przejście przez korektę, przetłumaczenie, drukowanie itp. W ten oto
sposób otrzymujemy produkt, według którego najświeższą wersją systemu jest Android 2.2 Froyo. Ile czasu zajmuje cały proces wydawniczy widać po zamieszczonym w książce wykresie dotyczącym najpopularniejszych wersji Androida – znajdziemy tam wersję 3.1 Honeycomb. Niestety, trzeba się do tego przyzwyczaić. W czasie czytania jesteśmy ostrzegani np. że dana funkcjonalność została wprowadzona w Androidzie 1.5, więc posiadacze starszej wersji mogą mieć problem. Nie obyło się także bez opisu obsługi trackballa i zdecydowanie odchodzącego do lamusa przycisku „szukaj”. A to tylko wierzchołek góry lodowej.
5/2013 2 KSIĄŻKI 2 ANDROID. PROGRAMOWANIE APLIKACJI...
Po paru złych słowach czas na pochwały. Nie biorąc pod uwagę przestarzałych API i narzędzi programistycznych, książka jest naprawdę dobra. Sęk w tym, że samo programowanie na Androida aż tak nie uległo zmianie – schemat jest podobny. Ciągle wszystko opiera się na kilku podstawowych elementach, interfejs tworzy się w XML-u i w ten sam sposób przechowuje się wartości. Oczywiście pojawiło się multum nowych klas oraz funkcji, a wytyczne wyglądają inaczej, ale to jest sucha wiedza, którą zawsze można doczytać i przećwiczyć. Naprawdę przypadło mi do gustu ułożenie rozdziałów. Wspominałem o wstępie z historią systemu i konfiguracją środowiska, kolejnym etapem jest samo odpalenie aplikacji na emulatorze. Drugą część zaczynamy od poznania struktury programu oraz najważniejszego pliku – manifestu. Tutaj też zaczyna się programowanie, wzbogacane o zarządzanie zasobami. Kolejna sekcja jest w całości poświęcona tematowi interfejsu. Nie trzeba mówić, jak ważne jest to zagadnienie, więc dobrze, że nie zostało przerzucone na dalsze rozdziały. Poza tym fajnie od tego zacząć tworzenie pierwszych aplikacji, później dodając rzeczywistą funkcję. Część czwarta to przedstawienie wszystkich podstawowych interfejsów programowania aplikacji (API) na Androida. Przechowywanie danych, czujniki, usługi sieciowe, lokalizacja, multimedia, a nawet grafika 3D i NDK (Native Development Kit). Opracowano podstawowe interfejsy, które na początek wystarczą, a niektóre z tych tematów można nawet z czystym sumieniem ominąć. Gdy już omówiono, jak zaimplementować podstawową funkcję, przedstawiane są dodatkowe zasady
66
i rozszerzenie działania aplikacji. Mowa o powiadomieniach, wibracjach, backupie danych oraz pracy w tle. Nie zapomniano także o dostępności aplikacji w różnych kontekstach, czyli widżetach, a nawet żywych tapetach. Na koniec tej części jedno z najważniejszych zagadnień programowania na Androida – jak radzić sobie z fragmentacją. Znowu – od czasu wprowadzenie książki wprowadzono wiele udogodnień w tej kwestii, ale lepsze to niż nic. Ostatnia sekcja nie skupia się na stricte programowaniu, ale na całym procesie wdrażania aplikacji: podejście do jej tworzenia, testowanie, wprowadzanie do sprzedaży. Na koniec czas na dodatki, czyli przewodniki po emulatorze Androida, ADB, DDMS, sqlite i Eclipse IDE. W „przewodniku” znajduje się także coś, co bardzo cenię w każdej poważnej książce – luźniejsze wstawki. Nie ma ich zbyt wiele, ale przynajmniej raz na jakiś czas można je spotkać, a to się liczy. „Uzyskana animacja może wyglądać tak, jak ta przedstawiona na rysunku 9.14 – wystarczy sobie wyobrazić, że się rusza” od razu sprawia, że czyta się przyjemniej. Jak wspomniałem, spodobała mi się kolejność tematów. Niby nic specjalnego, ale moja pierwsza książka o programowaniu na Androida – „Android 2. Tworzenie aplikacji” – miała początek ciężki do przebrnięcia właśnie przez dziwny układ. Czy warto kupić „Android. Programowanie aplikacji na urządzenia przenośne”? Aby znać na to odpowiedź, musisz sobie zadać jedno bardzo, ale to bardzo ważne pytanie: czy chcę się uczyć programowania na Androida z książek? Moim zdaniem nie są one potrzebne i w Internecie znajdziesz aż nadto świetnych tutoriali. Ale jeśli wolisz ten sposób nauki, ta książka będzie naprawdę dobrym początkiem. 5
JAK POWSTAJE DŹWIĘK W PHILIPSIE? SPRZĘT:
» Philips Hue ISSN 2082-3630
ww
iMagazine 4/2013 (29)
PROGRAMY:
» Boom
» ZAGGKeys Mini 7
» Texstastic
» 3 dyski w iMaku
» Alfred 2
» Cyborg R.A.T. 7
» Airline Tycoon
» JBL OnBeat Micro
» Alternatywy dla Google Reader
l w.ima azine.p g
AUDIOFIL Z iPHONE’EM FILM: DRIVE ANGRY
WYWIADY: Z DMITRIM STAVISTIM Z EVERNOTE Z OTULFILCEM.PL
HACKINTOSH CZY TO JEST LEGALNE?
5/2013 2 MUZYKA 2 CAŁA MUZYKA GRA Z WIMP
CAŁA
MUZYKA
22Justin Timberlake – The 20/20 Experience Nowy album Justina to jedna z takich pozycji, której absolutnie nie mogliśmy przeoczyć w tym numerze iMaga i sądzę, że nie jesteśmy w tej kwestii jedyni. Jak to jest możliwe? Jak ten człowiek to wszystko robi? Niech ktoś mi to wytłumaczy, proszę, bo jeśli się nie mylę, to mamy do czynienia z niezłym fenomenem. Zacznijmy od tego, że swoją muzyczną karierę zaczynał w boysbandzie, co nie jest łatwym startem i nie przypominam sobie, żeby ktoś po takim starcie był w tym miejscu, gdzie teraz jest JT. Kolejna sprawa to intensywność albumów, jaką Szanowny Pan Timberlake raczył nas obdarzyć w ciągu 15 lat, a jest ich aż 3, słownie: trzy. Dodajmy, że na ten nowy kazał wszystkim czekać 7 lat! Na koniec najgorsze, i to już jest duża przesada, jak tylko moja kobieta zobaczy bądź usłyszy Justina, mówi „O! Mój drugi chłopak”. „WTF?!” chciałoby się powiedzieć, ale odpowiedź jest w sumie prosta. Ten koleś robi świetną muzykę, dobrze wygląda, a do tego ma w sobie to „coś” – strasznie proste, prawda? Patrząc na tracklistę The 20/20 Experience możemy się czuć trochę oszukani, po 7 latach czekania dostajemy tylko 10 numerów. Jednak jak tylko przesłuchamy cały materiał, to szybko zorientujemy się, że w tych 10 numerach jest więcej dobrej muzyki niż w niejednym 30-numerowym albumie. Kluczem jest czas i to, w jaki sposób jest on zagospodarowany w każdym utworze. Żadnej nudy i żadnego zbędnego przeciągania, nawet wtedy, gdy numer ma 8 minut. Każdy utwór to swego rodzaju odyseja muzyczna, która co chwilę przenosi nas w inny gatunek i inne czasy, ale finalnie tworzy jedną fajną całość. Mile zaskoczył uśpiony w ostatnich czasach Timbaland, który w dużej mierze przyczynił się do tego, jak ten album brzmi, ale na szczęście to nie jest ten typowy Timbaland, jakiego znamy. Myślę, że połączenie sił i muzycznych zdolności tych dwóch panów to najlepsze, co mogło trafić się każdemu z nich. Od strony wokalnej Justin nic się nie zmienił, nadal jest czarujący, cukierkowy i w każdej sekundzie pokazuje, jak bardzo czuje muzykę. Puenta może być tylko jedna! Justin, prosimy częściej. http://wimp.pl/album/19297304
68
JAROSŁAW CAŁA
GRA Z
22Depeche Mode – Delta Machine Nigdy wcześniej w historii działu „Cała Muzyka” wybór albumów do opisania na nowy numer nie przyszedł tak łatwo. W tym miesiącu po prostu nie dało się opisać czegoś innego – te dwie pozycje były absolutnymi pewniakami. Tak samo jak na nowy krążek Justina Timberlake, wszyscy czekali również na kolejną, trzynastą już płytę Depeche Mode zatytułowaną Delta Machine. Trzeba przyznać, że po 33 latach na scenie brytyjska grupa nie musi już nic udowadniać. Każda z wcześniejszych płyt była dobra, oczywiście były te lepsze i te gorsze, ale najważniejsze, że wszystkie trzymały poziom. Dlatego każdy, czekając na Delta Machine, bał się, czy dorobek DM nie zostanie naruszony czymś po prostu słabym, a tego wielu fanów by nie przeżyło. Najnowszy album to swego rodzaju podsumowanie tych wielu lat na scenie i tej drogi, jaką przebyli po świecie muzyki, ciągle szukając czegoś nowego. Mamy klasyczne Depeche, gdzie żywe instrumenty tworzą ten charakterystyczny melancholijny klimat, ale również takie, którymi fascynuje się świat muzyki klubowej. W jednym numerze potrafią przenieść nas do nieba, tylko po to, żeby później wskrzesić nas do żywych za pomocą basu rodem z dub-stepu. Oczywiście w tym wszystkim nie pozwalają zapomnieć nam o swoich wszystkich syntezatorach, które co chwilę łączą te dwa wcześniej wspomniane światy. Niesłychane, jak świetnie udało się połączyć tak odległe bieguny. Świetnie do tego stopnia, że to właśnie spójność jest jednym z największych plusów Delta Machine. Uwielbiam właśnie takie płyty, gdzie każdy numer jest równy i mimo że nie ma tu turbo hitu, to jako całość słucha się tego rewelacyjnie. Wszystko za sprawą tego, że nie ma słabych kompozycji, a w każdej można znaleźć coś nowego, chociaż czasami trzeba tego przesłuchać trzynaście razy. Może dlatego na początku nie do końca byłem przekonany co do tej płyty, ale to właśnie taki rodzaj muzyki, której trzeba poświęcić więcej czasu. Najlepiej ten czas zarezerwować tylko dla siebie i koniecznie w tym czasie mieć ze sobą słuchawki. Te dwa czynniki pozwalają zatonąć w dźwiękach, jakie brytyjska grupa przygotowała dla słuchaczy. Miejmy tylko nadzieję, ze ostatni numer „Goodbye” nie oznacza końca, a raczej – „Do zobaczenia”. http://wimp.pl/album/19357872
Bydgoszcz: ul. Gdańska 69, tel: 52 321 24 77; Katowice: ul. Warszawska 34, tel: 32 203 66 72; Kielce: ul. IX Wieków Kielc 16, tel: 41 343 22 80; Kraków: ul. Chodkiewicza 4, tel: 12 421 38 42; Łódź: Al. Kościuszki 49/51, tel: 42 637 20 06; Poznań: ul. Garbary 26, tel: 61 852 86 48; Sopot: Al. Niepodległości 677, tel: 58 551 13 65; Warszawa: ul. Gen. Andersa 12, tel: 22 635 64 63; Warszawa: ul. Nowogrodzka 44, tel: 22 628 81 24; Wrocław: ul. Widok 2/4, tel: 71 343 08 42 www.tophifi.pl