Android Magazine 09-10/2013

Page 1

9-10/2013 (10) androidmagazine.pl

ANDROID MAGAZINE ISSN: 2299-8586

SPRZĘT:

OPROGRAMOWANIE:

FELIETONY:

Nexus 7 2013

Aviate Alpha

IFA 2013

HTC One mini

Totem Runner

Rozszerzona rzeczywistość

LG Swift G

Control Center

Moje niezbędne aplikacje

ASUS MeMO Pad HD 7

Kentucky Robo Chicken

Nasze pulpity

NOWY NEXUS 7

NOWY KRÓL TABLETÓW Z ANDROIDEM?

HTC ONE MINI

PIERWSZA RECENZJA W POLSCE FELIETON: TO JEST (AN)DROID, KTÓREGO SZUKAŁEM

PORADY: ZRÓB MOTO X ZE SWOJEGO ANDROIDA Z ANDROIDEM DO SZKOŁY!

CYKL: NIETYPOWE ZASTOSOWANIA ANDROIDA

GADŻET: COOKOO WATCH


9-10/2013 2 SPIS TREŚCI

Felietony: 8 IFA 2013 Michał Zieliński 13 To jest (An)droid, którego szukałem Paweł Luty 16 Rozszerzona rzeczywistość - przyszłość czy teraźniejszość? Tomasz Nowak 21 Nasze pulpity Wojtek Wieman 23 Moje niezbędne aplikacje Wojtek Wieman

Sprzęt: 26 Nexus 7 drugiej generacji Wojtek Pietrusiewicz 31 Nexus 7 2013 Czujnym Okiem Bartosz Dul 36 HTC One mini – test Bartosz Dul 41 LG Swift G - ceglany potwór Wojtek Wieman 44 ASUS MeMO Pad HD 7 Michał Mynarski 49 ASUS Fonepad Michał Zieliński 52 LG Swift L3 II Tomasz Nowak 56 Telewizor z Androidem Wojtek Wieman 58 CooKoo WATCH Michał Zieliński 60 Pokrowce 3.7.6. Norbert Cała

Oprogramowanie: 62 Aviate Alpha Michał Brzeziński 65 Totem Runner Michał Brzeziński 67 Control Center Michał Mynarski 68 Kentucky Robo Chicken Michał Mynarski

Muzyka: 69 Cała muzyka  Jarosław Cała

Porady: 70 Upodobnij swojego smartfona do Moto X Michał Zieliński 72 Do szkoły z Androidem! Michał Zieliński

2


WYSOKIEJ JAKOŚCI MUZYKA I ROZMOWY

BEZ KABLI

CREATIVE WP-350 • • • •

Wbudowany niewidzialny mikrofon Łączność z dowolnym urządzeniem Bluetooth Sterowanie przyciskami na jednej z muszli Miękka wyściółka zapewnia komfort nawet przy wielu godzinach słuchania • Składane muszle ułatwiają przechowywanie słuchawek w torbie

KUP TERAZ


9-10/2013 2 SPIS TREŚCI

4

22TOMASZ NOWAK Aplikacje wykorzystujące rozszerzoną rzeczywistość są dostępne już od dawna. I właśnie dlatego można zarzucić, że nie jest to nietypowe zastosowanie systemu z zielonym robotem. Ale wystarczy popatrzeć na te aplikacje i po chwili widać, że choć jest ich trochę, to w zasadzie nie ma w czym wybierać.

Wakacje, wakacje i po wakacjach. To znaczy przynajmniej jeśli chodzi o studentów, bo cała reszta skończyła wakacje już jakiś czas temu albo i tak cały czas pracuje. Na przykład my. Jednym z efektów tej pracy jest kolejny numer Android Magazine! Tak, wiemy – pojawił się stosunkowo późno. Michał Mynarski z tego powodu samobiczuje się tabletami Asusa, zastępca naczelnego modli się o Wasze wybaczenie przy ołtarzyku Jobsa, ja nie śpię po nocach, a Mateusz Gryc z Michałem Zielińskim nawet nie mają czasu się tym przejmować, odkąd ¾ swojego wolnego czasu spędzają nad użeraniem się z serwisami – odpowiednio – Samsunga i Apple. Mimo wszystko każdemu z nich w tym czasie udało się napisać kilka artykułów, recenzji i przelać swoje przemyślenia na papier. Ten cyfrowy oczywiście. O mały włos Tomek Nowak nie przelałby ich na ten zwykły – przez brak prądu. Na szczęście przygotował dla Was kolejną część felietonu o nietypowych zastosowaniach Androida. Nasze szeregi w tym numerze zasilił też Paweł Luty, który co prawda stoi „po drugiej stronie barykady”, ale dla nas postanowił napisać, który Android przypadł mu w końcu do gustu najbardziej. Swoją drogą IFA 2013 obfitowała w dużo nowości sprzętowych (podsumował je Michał Zieliński) i część z nich jest już w naszej redakcji na testach. Z kolei w tym numerze przeczytacie recenzje m.in. MeMO Pada HD 7, nowego Nexusa 7, Fonepada, LG Swifta G i… prawdopodobnie pierwszą w Polsce recenzję HTC One mini! W tym numerze kolejny redaktor zdradził, jak wygląda jego pulpit i z jakich aplikacji korzysta (a tym samym poleca). Mam nadzieję, że Wojtek Wieman nieco Was zainspiruje. Miłego czytania!

Bartosz Dul

22MICHAŁ MYNARSKI Ekran o rozsądnej rozdzielczości 800 × 1200 plus 16 pikseli na wirtualne przyciski, dają ostatecznie gęstość 213 ppi. Jak na ten segment cenowy jest porządnie – pojedyncze piksele nie biją po oczach, ale skłamałbym mówiąc, iż wyświetlany obraz jest ostry jak żyleta.

22WOJTEK WIEMAN Stało się – pierwszy telefon z Androidem do testów pojawił się na moim biurku. Po samym pudełku widzę, że już wiele przeszedł. Powoli podnoszę wieczko, a pod nim czarna, idealnie prostokątna tafla szkła. Pierwsze wrażenie? Jest tak jak lubię – czarno, spokojnie, wręcz nudno. Tak właśnie według mnie powinien wyglądać telefon.

22WOJTEK PIETRUSIEWICZ Najnowsza wersja Nexusa 7, pomimo wielu niespodziewanych wydarzeń, w tym uszkodzenia Dreamlinera, którym miał przylecieć, dotarła do naszej redakcji. To, czy jest godnym następcą pierwszej iteracji tego tabletu, dowiecie się od Bartka Dula, a ja skupię się na moich obserwacjach, biorąc pod uwagę fakt, że którymorzystam na co dzień z iPada mini oraz Kindle. Czy to jedno urządzenie jest w stanie zastąpić dwa powyższe?

22MICHAŁ ZIELIŃSKI Patrząc z daleka na Fonepada, każdy zobaczy tablet. W kiepskim świetle stwierdzi, że to Nexus 7 poprzedniej generacji. Dużo się nie pomyli, oba urządzenia mają ekrany tej samej wielkości i rozdzielczości, wymiary, kształt a także wagę. Fonepad, w przeciwieństwie do starszego brata, ma przyciski do sterowania głośnością i budzenia urządzenia na lewej krawędzi, a także slot na kartę pamięci, tylny aparat, inny procesor oraz metalową obudowę. No i głośnik nad ekranem, bo to w zasadzie telefon. Wielki, 7-calowy telefon.


5

9-10/2013 2 SPIS TREŚCI

ANDROID MAGAZINE NR 9-10/2013 (10) WRZESIEŃ 2013 HTTP://WWW.ANDROIDMAGAZINE.PL WYDAWCA MAC SOLUTIONS Dominik Łada, ul. Zgoda 9 lok. 14, 00-018 Warszawa, NIP: 118-135-60-13 REDAKCJA Android Magazine, ul. Zgoda 9 lok. 14, 00-018 Warszawa, faks 22 403 83 00 redakcja@androidmagazine.pl REDAKTOR NACZELNY Bartosz Dul, tel. +48 794 969 665 b.dul@androidmagazine.pl ZASTĘPCA REDAKTORA NACZELNEGO Wojtek Pietrusiewicz w.pietrusiewicz@androidmagazine.pl

REKLAMA reklama@androidmagazine.pl KOREKTA Arlena Witt – a@mamoko.org WEBMASTER Marek Wojtaszek m.wojtaszek@imagazine.pl WSPÓŁPRACA Michał Brzeziński, Mateusz Gryc, Michał Mynarski, Michał Zieliński, Wojtek Wieman, Tomasz Nowak, Katarzyna Pura, Krzysztof Młynarski, Kinga Ochendowska, Sławomir Durasiewicz, Tomasz Słowik, Adrian Todorczuk, Jarosław Cała, Krzysztof Szymański, Artur Jabłoński, Paweł Luty PROJEKT GRAFICZNY I SKŁAD Mateusz Gileta

Teksty, grafiki oraz inne treści opublikowane na łamach „­A ndroidMagazine” są chronione prawami autorskimi wydawcy magazynu „Android Magazine”, ich autorów lub osób trzecich. Znaki towarowe i wszelkie inne oznaczenia o charakterze odróżniającym, umieszczone w „Android ­Magazine” podlegają ochronie prawnej na rzecz wydawcy magazynu „AndroidMagazine” lub innych uprawnionych osób trzecich. Używanie bądź korzystanie z utworów, znaków towarowych lub oznaczeń, o których mowa wyżej, jest zabronione bez uzyskania uprzedniej pisemnej zgody właściwego podmiotu uprawnionego, z wyjątkiem wykorzystania ich zgodnie z prawem dla celów prywatnych i niekomercyjnych. Redakcja nie zwraca niezamówionych tekstów i fotografii oraz zastrzega sobie prawo do skracania i redagowania nadesłanych materiałów. Redakcja nie odpowiada za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń.

Magazyn hostuje firma Blue Media http://www.bluemedia.eu Wysyłkę newslettera obsługuje firma GetResponse http://www.getresponse.pl/


6

9-10/2013 2 JAK CZYTAĆ ANDROID MAGAZINE?

JAK CZYTAĆ ANDROID MAGAZINE?

Android Magazine to magazyn w wersji elektronicznej, do pobrania w formie pliku PDF. Format PDF daje nam kilka możliwości interakcji. Aby ułatwić nawigację po Android Magazine, wiele miejsc jest klikalnych – dzięki temu można szybciej przechodzić w interesujące nas miejsca.

Strona tytułowa zawiera linki do promowanych w danym wydaniu artykułów.

Na jednej z następnych stron, nad informacją o konkursach z poprzedniego wydania, znajdują się miniatury stron z artykułami promowanymi.

Spis treści przygotowano w taki sposób, aby można było od razu przejść do interesującego nas artykułu – wystarczy kliknąć lub dotknąć na ekranie tytuł artykułu.

W każdym miejscu magazynu, klikając w logo Android Magazine w lewym górnym rogu, automatycznie przechodzimy do spisu treści.

Android Magazine można czytać na komputerach dzięki systemowemu „Podglądowi” lub programowi Acrobat Reader. Na iPadach lub iPhoneie/iPodzie Touch, Android Magazine jest możliwy do przeglądania poprzez aplikację iBooks lub eGazety Reader. W przypadku iBooks każdy numer Android Magazine trzeba ręcznie wrzucić na urządzenie przenośnie ­poprzez iTunes. W przypadku eGazety Readera trzeba być zarejestrowanym w systemie eGazety. W tym przypadku, każdorazowo, gdy będzie pojawiało się nowe wydanie Android Magazine, informacja o tym ­pojawi się wewnątrz aplikacji i magazyn będzie można pobrać bezpłatnie przez internet.


EKSPERCI DOMOWEJ ROZRYWKI

NAD VISO 1 AP to całkowicie nowy system muzyczny, który wyróżnia się niesamowitymi możliwościami, a przy tym mieści się w jednej, kompaktowej obudowie. Projektanci NAD wyposażyli to urządzenie w najlepsze rozwiązania technologiczne. Apple AirPlay i Bluetooth eliminują konieczność korzystania ze stacji dokującej lub stosowania przewodów. Bluetooth aptX gwarantuje wysokiej jakości dźwięk hi-fi i wygodę bezprzewodowego połączenia z tabletami lub smartfonami. Nowatorska technologia wzmacniacza Direct Digital w połączeniu z wysokiej jakości przetwornikami zapewnia niesamowite wrażenia audio. Wygodę korzystania z VISO 1 AP zwiększa gniazdo USB. Prawdziwa muzyczna wirtuozeria w mistrzowskim wydaniu!

Salony firmowe NAD: Bydgoszcz: ul. Gdańska 69, tel: 52 321 24 77; Katowice: ul. Warszawska 34, tel: 32 203 66 72; Kielce: ul. IX Wieków Kielc 16, tel: 41 343 22 80; Kraków: ul. Chodkiewicza 4, tel: 12 421 38 42; Łódź: Al. Kościuszki 49/51, tel: 42 637 20 06; Poznań: ul. Garbary 26, tel: 61 852 86 48; Sopot: Al. Niepodległości 677,tel: 58 551 13 65; Warszawa: ul. Gen. Andersa 12, tel: 22 635 64 63; Warszawa: ul. Nowogrodzka 44, tel: 22 628 81 24; Wrocław: ul. Widok 2/4, tel: 71 343 08 42 www.tophifi.pl


9-10/2013 2 FELIETON 2 IFA 2013

8

IFA 2013

MICHAŁ ZIELIŃSKI

Od kilku lat targi wystawowe mnie nie interesowały specjalnie. Czy to w świecie technologii, czy to motoryzacji, były zwyczajnie nudne i nic tam się nie działo. Jednak czytając zapowiedzi tego, co miało się pojawić na tegorocznej IFA, często brałem słownik do niemieckiego i szlifowałem swój akcent. Meine Damen und Herren, das ist... Jak można szybko podsumować te targi? Zobaczyliśmy olbrzymy i akcesoria do nich. Tak najłatwiej. Jeśli szukacie dla siebie nowego mid-range’a czy low-enda, to ten tekst będzie raczej ciekawostką. 22 Sony Xperia Z. Moim zdaniem to największa porażka 2013 roku. Czytając recenzje i patrząc na lawirujące w dół ceny tego smartfona na aukcjach (po dwóch miesiącach widziałem ofertę za połowę ceny początkowej) wiem, że to już nie jest opinia, a fakt. Widocznie ta wiadomość dotarła do Japonii, więc Kazuo Hirai do swojego bagażu na wyjazd na IFA spakował nowiutką Xperię Z1. Z wyglądu przypomina poprzedniczkę, ale zaszły drobne zmiany w wyglądzie. Z1 jest niewiele większa od Zetki, a ramka okalająca urządzenie jest teraz aluminiowa. Jest też nowy wyświetlacz – ciągle 5",

full HD, jednak teraz wykonany w technologii Triluminos (znanej z Xperii Z Ultra). Od większej siostry smartfon przejął również procesor, jest to teraz najmocniejszy Snapdragon 800. Najważniejsza zmiana zaszła z tyłu. Aparat ma teraz 20,7 Mpix


9-10/2013 2 FELIETON 2 IFA 2013

i korzysta z nowego procesora nazwanego Bionz. Całość sprawia, że zdjęcia mają wyglądać fenomenalnie, a użytkownik może korzystać z 3-krotnego zoomu optycznego. Czy Sony się udało? Bartek zrecenzował dla Was ten telefon. Jednak to nie nowa Xperia zachwyciła dziennikarzy na całym świecie. Obok niej (dosłownie) pokazano coś, co nazywa się Sony QX Smart Lens. Jest to nic innego jak kompletny aparat wbudowany w obiektyw, który mocujemy do telefonu. Gadżet łączy się ze smartfonem za pośrednictwem sieci Wi-Fi (połączenie jest nawiązywane przy użyciu NFC) i to on robi za wizjer. Zdjęcia są zapisywane na karcie pamięci wbudowanej w Smart Lens, a dzięki odpowiedniej aplikacji z Google Play mogą być wysyłane gdziekolwiek sobie zamarzymy. Co ciekawe, aparaty (bo są dwa modele – QX10 i większy, a zarazem robiący lepsze zdjęcia, QX100) mogą współpracować z dowolnym smartfonem z Androidem i iOS. Podobno Sony QX Smart Lens to najchętniej zamawiane aparaty od japońskiego producenta w przedsprzedaży. 22 Samsung Koreańczycy jak zwykle nie zawiedli. Naszą relację z konferencji mogliście oglądać na żywo w eksperymentalnej formie podcastu AndroidNow. Warto jednak opisać to, co zobaczyliśmy. Bo zobaczyliśmy naprawdę dużo.

9

Wszystko zaczęło się od Note’a. Albo od IFA, bo to właśnie tu 3 lata temu Samsung zaszokował wszystkich kombinacją tabletu, smartfona i notesu. Wyszło z tego urządzenie o nazwie Galaxy Note, które sprzedawało się świetnie. Z czasem rodzina się rozrosła, zaś w tym roku producent przedstawił trzecią odsłonę tego urządzenia. JK Shin, szef mobilnego działu Samsunga, prezentując najnowszą „Notkę”, obiecał odwrócenie się od marnej jakości plastiku na rzecz materiałów bardziej… premium. Note 3 jest pierwszym urządzeniem potraktowanym tą kuracją, więc jego plecki wykonano ze skóry. Podobno skóra jest plastikowa… Skupmy się na reszcie. Na przodzie znajduje się wielki, 5,7-calowy ekran Super AMOLED. Co ciekawe, wymiary phabletu nie zwiększyły się, a wręcz przeciwnie – trójka jest mniejsza i lżejsza od swojego poprzednika. Pod maską znajduje się Snapdragon 800 oraz 3 GB pamięci RAM. Aparat, poza tym, że ma 13 Mpix potrafi kręcić filmy w Ultra HD. Note 3 to również pierwszy Samsung, który potrafi współpracować z Galaxy Gear. Z czym? Z Galaxy Gear! To oficjalna nazwa zapowiadanego od dawna zegarka od Samsunga. Zegarek to chyba złe słowo… Właściwie jest to malutkie urządzenie z Androidem 4.3 (ekran 1,63", 320×320), oszczędnym procesorem i bateryjką, które można nosić na ręce. Galaxy Gear potrafi wyświetlać powiadomienia z telefonu, można z niego dzwonić, tworzyć notatki głosowe i korzystać z 70 aplikacji dostępnych na tę platformę. Nie mogę się doczekać, kiedy Galaxy Gear trafi na moją rękę, bo pomysł zdaje się być naprawdę trafiony. Martwi tylko czas pracy na baterii – sam producent mówi o 25 godzinach. Żałuję też, że Samsung nie zdecydował się na dodanie obsługi GPS. Może drugi model ją zapewni? Skoro mowa o drugim modelu… Odświeżenia doczekał się 10,1-calowy Galaxy Note. Urządzenie nosi teraz nazwę Samsung Galaxy Note 10.1 (2014 Edition) i na starcie będzie dostępne z wsparciem tylko dla Wi-Fi. Z nowości koniecznie trzeba wymienić ekran, który ma rozdzielczość identyczną jak Nexus 10, czyli 2560×1600, co daje około 300 ppi. Całe szczęście nie zdecydowano się na Intel Atoma a świetnego Snapdragona 800 i 3 GB RAM. S Pen w najnowszym TouchWizie zyskał nowe funkcje, a plecki urządzenia zostały powleczone skórą, podobnie jak w mniejszym bracie. Czy Samsung stworzył idealny tablet 10-calowy? Sprawdzimy to. W przyszłości. Ale wygląda na to, że tak.


9-10/2013 2 FELIETON 2 IFA 2013

22 Asus Na dalszych stronach magazynu recenzuję dla Was Fonepada – dziwną mieszankę telefonu i tabletu od Asusa. Chyba moja recenzja wyciekła, bo Asus zdążył już pokazać jego następcę. Zmieniono wygląd, dodając głośniki stereo nad i pod ekranem. Poprawiono także aparaty – teraz z tyłu będziemy uśmiechać się do obiektywu aparatu 5 Mpix. Wymiary, waga, procesor – to wszystko zostało bez zmian. Zmniejszono baterię oraz zainstalowano na nim Androida 4.2 wraz z odświeżoną wersją nakładki. Dużo ciekawiej prezentuje się mniejsza wersja Fonepada, Fonepad Note 6. Jak sama nazwa wskazuje, posiada on 6-calowy ekran full HD, który może być obsługiwany za pomocą dołączonego do zestawu rysika. Urządzenie korzysta również z procesora Intel Atoma, wspieranego przez 2 GB pamięci RAM, a wszystkim zarządza Android 4.2. Z wad należy zwrócić uwagę na grubość (10,3 mm!) oraz ogromną wagę. Chyba nie spotkacie wiele Fonepadów Note 6 na ulicy. Inaczej może być z nowymi, czterordzeniowymi MeMO Padami. Oba modele mają ekrany

10

o rozdzielczości 1280×800, 1 GB pamięci RAM, Androida 4.2 na pokładzie oraz około 10 mm grubości. Mowa tu o nowym 8-calowym MeMO Pad 8 i 10-calowym MeMO Pad 10. Znając Asusa, możemy liczyć na niską cenę, co w połączeniu z nienajgorszą specyfikacją może dać naprawdę świetny rezultat. Całe szczęście Asus nie zapomniał o swojej flagowej linii – Transformer. Model TF701 wprowadza rzucającą na kolana specyfikację do oferty producenta. Mamy tutaj Tegrę 4, 2 GB pamięci RAM DDR3L, olbrzymią baterię oraz ekran 10,1" z prawie 300 ppi! Dołączana klawiatura zdaje się być jeszcze lepsza niż poprzednio. Transformer Pad TF701 to naprawdę godny konkurent dla najnowszego Note’a 10.1 jeśli chodzi o tytuł mistrza. Jako wisienkę na torcie zostawiłem Transformera Book. Jest to tablet z ekranem 11,6" (1080p), Intelem Atomem i 2 GB pamięci RAM. Nic ciekawego? Przeciwnie. Wraz z tym urządzeniem klient kupuje stację dokującą przekształcającą tablet w ultrabooka. Całość waży 1,7 kg, a powód jest banalnie prosty. Po podłączeniu stacji otrzymujemy ultrabooka z Windowsem 8, procesorem i7 i 1 TB


9-10/2013 2 FELIETON 2 IFA 2013

miejsca na dane. Oczywiście to raczej ciekawostka niż hit sprzedażowy, ale Asusowi należą się brawa za pomysł. 22 LG Tablet od LG? Gdzieś dzwoni, ale nikt nie wie, w którym kościele. Po latach producent powraca na ten rynek w wielkim stylu. LG G Pad 8.3 to tablet z ekranem o wielkości 8,3" o rozdzielczości 1920×1200. Z wyglądu przypomina rozwałkowanego LG G2, chociaż wcale nie jest cieńszy – ma 8,3 mm grubości. Producent zrezygnował również z przycisków z tyłu (bo i jak miałyby być obsługiwane), a zamiast Snapdragona 800 klienci będą musieli zadowolić się 600. Najwięcej z G Pada wyciągnie właściciel G2. Wszystko dzięki funkcji o nazwie Q Pair – pozwala ona na otrzymywanie powiadomień o nadchodzących połączeniach prosto na

11

tablet. Z G Pada można owo połączenie odrzucić lub odpisać wiadomością – odbieranie jest możliwe tylko przez smartfon, podobnie jak samo rozmawianie. Świetny pomysł, podobno ma być dostępny również dla innych telefonów. 22 Acer Acer na IFA zaskoczył wielu. Nie zobaczyliśmy kolejnego tabletu a telefon. I to bardzo ciekawy. Na pierwszy rzut oka Liquid S2 wygląda jak mieszanka HTC One X i Sensation. Smartfon jest jednak większy od obu wspomnianych – jego ekran ma przekątną 6", oczywiście jest to full HD. Całość działa dzięki Snapdragonowi 800, co już stało się standardem dla nowości z IFA – jest też 2 GB pamięci RAM. Ale to nic – najnowsza propozycja Acera potrafi kręcić filmy w Ultra HD, podobnie jak Note 3. Słuchawka ma być dostępna od października w Europie i naprawdę czekam na pierwsze recenzje. 22 Podsumowanie Tegoroczna IFA – w przeciwieństwie do MWC – nie zawiodła. Pojawi się dużo nowości, nie powielano schematów. Trudno nawet wybrać, które z urządzeń jest najciekawsze. Gdybym miał ograniczyć się do trzech, byłyby to obiektywy od Sony, tablet LG i zegarek Samsunga. Co najfajniejsze, to nie koniec nowości, które producenci szykują na ten rok!



9-10/2013 2 FELIETON 2 TO JEST (AN)DROID, KTÓREGO SZUKAŁEM

13

TO JEST (AN)DROID, KTÓREGO SZUKAŁEM

PAWEŁ LUTY

W życiu każdego geeka przychodzi taki dzień, że musi zdecydować, jaki smartfon z Androidem kupić. I ja stanąłem przed tym wyborem. W grze było trzech zawodników. Wygrał… HTC One, Moto X i Nexus 4. Każdy smartfon z tej trójki miał szansę stać się moim pierwszym własnym telefonem z Androidem. Pewnie zadajcie sobie pytanie, dlaczego w tym gronie nie ma Samsunga Galaxy S4, tak przecież pożądanego i chwalonego. Już spieszę wyjaśniać. Flagowiec Samsunga bez dwóch zdań jest bardzo dobrym smartfonem. Do wyświetlacza, moim zdaniem jego najmocniejszej strony, trudno mieć jakieś zarzuty. Jego możliwości jeśli chodzi o oprogramowanie też zasługują na uznanie. Jednakże jak dla mnie tych możliwości jest za dużo. Albo inaczej, nie jest ich za dużo, ale wiem, że ze sporej części z nich nie korzystałbym na co dzień. Oprócz tego nadal nie mogę się przekonać do obudowy SGS-a 4, choć wiem, że jest ona solidna. Przy okazji, kolega ma Galaxy Note’a II, po którym kiedyś przejechała taksówka – smartfon wyszedł z tego bez szwanku. Mimo wszystko obudowa

najnowszej galaktyki (dobra, najnowszej do premiery Note’a 3) jest dla mnie zbyt plastikowa, czyli jak biorę do ręki ten smartfon, to nie mam wrażenia, że kosztuje on ponad 2 tysiące złotych. Wiem, niektórzy powiedzą, że to słaby argument, ale tak już mam – muszę czuć relację jakości, w tym jakości odczuć, do ceny. Tyle jeśli chodzi o to, dlaczego nie Samsung Galaxy S4. Teraz pora wyjaśnić, skąd wzięła się taka, a nie inna trójka. HTC One na samym starcie ma u mnie ogromnego plusa za obudowę inną niż plastikowa. Podobnie Nexus 4 – uwielbiam szklaną obudowę mojego iPhone’a 4S, dlatego też plecki smartfona sygnowanego przez Google przypadły mi do gustu. Niestety największego minusa pod tym względem zarobiła u mnie Motorola Moto X, HTC One na ale za to z tych trzech telesamym starcie fonów jej design podoba mi ma u mnie ogromnego się najbardziej. plusa za obudowę inną niż W Moto X doceplastikowa. niam też to, że można ją

9


9-10/2013 2 FELIETON 2 TO JEST (AN)DROID, KTÓREGO SZUKAŁEM

personalizować na wiele sposobów. Moja wymarzona Moto X ma biały front, białe, „karbowane” plecki i pomarańczowe detale. To zdecydowanie najładniejszy smartfon z Androidem jak dla mnie. Jeśli o aparycję chodzi, o ile można mówić o aparycji smartfona, to na drugim miejscu jest HTC One. Nexus 4 podoba mi się najmniej. Jednakże wygrywa w innej kategorii – relacja jakości do ceny. Smartfon z czterordzeniowym procesorem, wyświetlaczem o gęstości wynoszącej 318 ppi i pewną szybką aktualizacją systemu operacyjnego za 199 dolarów to jest plan! Ale hola, hola! Za 600 dolarów mogę mieć sprzęt z podobnym procesorem, z 32 GB pamięci, a nie 8 GB, i zestawem fajnego oprogramowania od producenta, czyli HTC One. Na tym odcinku Moto X musi niestety ponieść sromotną porażkę, bo 580 dolarów za smartfon ze specyfikacją Moja wymarzona zbliżoną do Nexusa 4, to Moto X ma biały łagodnie mówiąc za dużo. front, białe, „karbowane” Z drugiej jednak stroplecki i pomarańczowe ny Moto X ma to, czego detale. To zdecydowanie nie mają inne telefony najładniejszy smartfon z Androidem – supersynz Androidem jak dla mnie. chronizację z Google Now

9

14

i Active Display. W tej materii nie mam pytań. Nawet Nexus 4 ze swoim czystym systemem operacyjnym musi się pokłonić przed flagowcem Motoroli. Podsumowując dotychczasowe rozważania: wybrałem cztery kategorie, które są dla mnie ważne przy zakupie smartfona – wykonanie obudowy, design, relacja jakości do ceny i software. Jeśli za zwycięstwo w każdej z kategorii przyznać 3 punkty, za drugie 2, a za trzecie jeden punkt to wychodzi na to, że… każdy telefon z tej trójki ma 8 punktów. Stawia mnie to w naprawdę kłopotliwym położeniu, bo nie widzę zbytniego sensu kupowania trzech smartfonów. W takiej sytuacji na pomoc przyszła argumentacja, którą lubię najmniej, ale tu okazała się pomocna – cena. Skoro każdy z tych trzech smartfonów zyskał u mnie jednakowe uznanie, to wybieram ten, który kosztuje najmniej. Zatem, Nexusie 4 – to Ty będziesz moim pierwszym własnym smartfonem z Androidem. Winszuję! A, jeszcze jedna ważna rzecz. Nie rozstaję się z moim iPhone’em 4S. Nadal uważam, że iOS to system dla mnie. Mam jednak ochotę spędzić ze smartfonem z Androidem więcej czasu niż kilka tygodni, tak jak bywało do tej pory.


www.376west.com www.facebook.com/376style

kup teraz

Po prostu inaczej Każdy produkt 3.7.6. jest niepowtarzalny, zaprojektowany i wyprodukowany ręcznie z dbałością o najdrobniejsze szczegóły i funkcjonalność. Marka dla wymagających indywidualistów. Zapraszamy do zakupów w sklepie firmowym 3.7.6. & dbramante1928, Wiejska 17/1, Warszawa. Tel 22 622 17 04 lub w sklepie internetowym www.376west.com oraz do wybranych sklepów sieci RTV EURO AGD

skórzana etui na tablety 7” i 10.1” wykonane z najwyższej jakości naturalnej skóry barwionej w wielu kolorach, wykończone tkaniną chroniącą przed zarysowaniami


9-10/2013 2 FELIETON 2 ROZSZERZONA RZECZYWISTOŚĆ - PRZYSZŁOŚĆ CZY TERAŹNIEJSZOŚĆ?

16

ROZSZERZONA RZECZYWISTOŚĆ

- PRZYSZŁOŚĆ CZY TERAŹNIEJSZOŚĆ? TOMASZ NOWAK

Pojęcie rozszerzonej rzeczywistości (ang. augmented reality) jest z pewnością dobrze znane wszystkim maniakom technologii. I choć z pozoru nie jest to nietypowe zastosowanie Androida, to jednak postanowiłem umieścić je w tym cyklu. Dlaczego? Tego dowiecie się niżej.

Aplikacje wykorzystujące rozszerzoną rzeczywistość są dostępne już od dawna. I właśnie dlatego można zarzucić, że nie jest to nietypowe zastosowanie systemu z zielonym robotem. Ale wystarczy popatrzeć na te aplikacje i po chwili widać, że choć jest ich trochę, to w zasadzie nie ma w czym wybierać. Podjąłem się jednak przetestowaniu kilku aplikacji z różnych dziedzin. Wniosek był jeden – rozszerzona rzeczywistość nadal jest w powijakach i mało która aplikacja w pełni wykorzystuje jej potencjał. A jeśli pomysł jest ciekawy, to z wykonaniem jest dużo gorzej.

22 RAAR Zacząłem od aplikacji, z której można korzystać tylko w Poznaniu. Dlaczego? Bo wyświetla ona murale na kilku kamienicach na poznańskiej Wildzie. Od dawna byłem ciekaw, jak to działa, a że w końcu pojawiła się okazja, to postanowiłem to wykorzystać. Nie wiem, czego się spodziewałem, ale efekt mocno mnie rozczarował. Sama aplikacja, choć nieźle wykonana wizualnie, okazała się być dość kapryśna. Na Xperii T włączała się jedynie wtedy, kiedy telefon był w pozycji poziomej, a i ze stabilnością nie było najlepiej. Po znalezieniu


9-10/2013 2 FELIETON 2 ROZSZERZONA RZECZYWISTOŚĆ - PRZYSZŁOŚĆ CZY TERAŹNIEJSZOŚĆ?

odpowiedniej kamienicy (wyświetlonej na mapce w programie) wystarczyło skierować na nią telefon, a ten za pomocą aparatu skanował ją i wyświetlał mural. A przynajmniej to, co miało nim być, bo widok na ekranie telefonu raczej mnie rozśmieszył niż zachwycił. Jakość prezentowanych murali była tragiczna, co można zobaczyć na zdjęciach. Niemniej jednak pomysł na aplikację był fajny, a spacer w poszukiwaniu wszystkich kamienic okazał się być całkiem miły. Szkoda tylko, że główny cel – murale – mocno mnie rozczarował. 22 Augmented Reality Solar System Na kolejnej aplikacji, dla odmiany, wcale się nie zawiodłem. Ze strony producenta należało pobrać odpowiednią grafikę, wydrukować ją, a później skierować na nią telefon z włączoną aplikacją. Po rozpoznaniu grafiki naszym oczom ukazywał się trójwymiarowy model układu słonecznego. Oprócz samych wrażeń wizualnych aplikacja dostarczała też wartości edukacyjne. Każda planeta (oraz Słońce i Księżyc) miały swoją zakładkę, w której znajdowały się informacje na ich temat. Choć model był całkiem nieźle wykonany, to zabrakło mi kilku szczegółów. Tylko Ziemia została wzbogacona o swojego naturalnego satelitę. Inne planety, które posiadają księżyce, w tym modelu zostały ich pozbawione. Z jednej strony rozumiem taki zabieg – Jowisz ze swoimi 66 księżycami byłby trudny do

17

odwzorowania. Z drugiej jednak trochę szkoda, że twórcy nie pokusili się chociaż o te największe. Całość jednak bardzo mi się podobała. Można powiedzieć, że trójwymiarowy model równie dobrze można pokazać bez wykorzystania rozszerzonej rzeczywistości. Oczywiście, że można. Ale


9-10/2013 2 FELIETON 2 ROZSZERZONA RZECZYWISTOŚĆ - PRZYSZŁOŚĆ CZY TERAŹNIEJSZOŚĆ?

wtedy oglądanie planet pod różnymi kątami obracając telefon czy nawet możliwość ich „dotknięcia” nie wchodzi w grę. A o to chodzi w rozszerzonej rzeczywistości. Świat realny ma mieszać się z wirtualnym. 22 Satellite AR Na tym nie koniec „kosmicznych” rozwiązań. Kolejna aplikacja pozwalała mi śledzić satelity (tym razem już sztuczne), które w dużej liczbie krążą sobie nad naszymi głowami. Oczywiście śledzić w cudzysłowie, bo gołym okiem nie da się ich zauważyć. Można jednak dowiedzieć się, które satelity aktualnie znajdują się nam nad głową. Rozwiązanie ciekawe, wykonanie również przyzwoite. Aplikacja działała bez zarzutu. Interfejs może nie przykuwał uwagi, ale za to znalazło się w nim wszystko co powinno. 22 AR GPS Drive/Walk Navigation Niestety to wszystkie aplikacje, które mi się spodobały i które były w miarę solidnie wykonane. Pozostałe, choć prezentowały ciekawe pomysły, były brzydkie i jak się po chwili okazywało – mało praktyczne. Jedną z nich była nawigacja. Normalnie korzystając z nawigacji w samochodzie, widzimy mapę, na której wyświetlają się dodatkowe informacje. W rozszerzonej rzeczywistości widzimy również to, co dzieje się przed nami. Tak jakby telefon był przezroczysty. Pomysł ciekawy, biorąc pod uwagę to, że umożliwiał nagrywanie obrazu z aparatu (czyli mamy kamerę i nawigację w jednym), ale w praktyce wypadło to bardzo blado. Interfejs jest bardzo nieczytelny i po prostu brzydki. A jego obsługa w czasie jazdy (czego oczywiście robić nie wolno i aplikacja też o tym przypominała) jest szalenie niewygodna. Idea takiej nawigacji jak najbardziej mi odpowiada, jednak w tym wypadku wykonanie pozostawiało zbyt dużo do życzenia. 22 AR Shooting Jedna z aplikacji była nastawiona wyłącznie na zabawę (bo innych wartości się w niej nie doszukałem). Można w niej było postrzelać z różnych rodzajów broni. Wersja darmowa miała swoje ograniczenia, ale wybór był całkiem okazały. Niestety w praktyce wyszło, że to zabawa na góra pół minuty. Graficznie prezentowało się to nawet ładnie, ale po chwili strzelania robiło się nudno. Być może gdyby twórcy dodali jakieś ruchome cele (nieruchome

18


9-10/2013 2 FELIETON 2 ROZSZERZONA RZECZYWISTOŚĆ - PRZYSZŁOŚĆ CZY TERAŹNIEJSZOŚĆ?

także) byłoby to ciekawsze, ale w obecnej postaci nie potraktowałbym tego nawet jako ciekawostki. 22 Wikitude Ciekawie za to zapowiadała się aplikacja Wikitude. Przypominała mi nieco aplikację „City Lens”, którą można znaleźć w telefonach Nokia Lumia. W innych krajach Wikitude z pewnością byłby ciekawszą pozycją. U nas niektóre funkcje były niedostępne, a szkoda, bo szczególnie jedna wydała mi się interesująca. Był to przelicznik walut, który w bardzo fajny sposób wykorzystywał rozszerzoną rzeczywistość. Wystarczyło położyć banknot w zasięgu aparatu, a ten rozpoznawał go i od razu przeliczał jego wartość na inne waluty.

Reszta opcji polegała głównie na znajdowaniu danych miejsc w okolicy. Hotele, restauracje itd. Na ekranie telefonu wyświetlała się nazwa danego miejsca oraz odległość, jaka nas od niego dzieli. Wszystko oparte było na mapach Google’a, więc jeśli dana firma się na nich nie znajduje, Wikitude jej nie znajdzie. 22 Augment – 3D Augmented Reality Ostatnia aplikacja jest czystą ciekawostką. Zestaw modeli 3D, które można sobie wyświetlić

19

w dowolnym miejscu. W teorii (szczególnie przy modelach mebli czy urządzeń RTV) miało to pomóc w rozeznaniu się „jak to będzie wyglądać”. W praktyce wypadało to dużo gorzej. Ustawienie wirtualnego stolika okazało się problematyczne i przyznam się szczerze, że nigdy mi się to nie udało. Oczywiście model się pojawiał, ale nigdy w taki sposób, w jaki bym chciał. Niemniej jednak było to ciekawe doświadczenie, a dostępnych modeli też było kilka. W tym animowany zielony Android. 22 Google Goggles Pozostaje jeszcze kwestia aplikacji, której osobiście nie zaliczam do gatunku AR. Jest to Google Goggles, które dla mnie jest bardziej czytnikiem. Za to bardzo ciekawym. Wystarczy zeskanować dany produkt, a w wynikach wyszukiwania powinny pojawić się informacje na jego temat. Ja w ramach testów zeskanowałem okładkę komiksu i przekonałem się, że teoria sprawdza się w praktyce. Nie jest to typowa rozszerzona rzeczywistość, ale warto o tym wspomnieć. Widać więc, że aplikacje AR nie robią jeszcze szału i trochę trzeba będzie poczekać, żeby zobaczyć coś naprawdę ciekawego i użytecznego. Obecne programy albo działają kiepsko, albo są fatalnie wykonane i po prostu odstraszają użytkownika. Dlatego też uważam, że rozszerzona rzeczywistość to wciąż rozwiązanie przyszłości. W chwili obecnej nadal jest to dość nietypowe, chociaż ma duży potencjał, który mam nadzieję zostanie kiedyś wykorzystany.


Przenośny bezprzewodowy głośnik stereo

OontZ ma Potęgę! To, że małe jest piękne, wszyscy wiedzą. OontZ udowadnia również, że małe potrafi być potężne. Wydajne przetworniki i wzmocniony bas

KUP TERAZ

199.00 dostępne w sklepie internetowym

www.376west.com

Funkcjonalne - bezprzewodowe połączenie Bloototh Wbudowana bateria i zestaw głośnomówiący 10 godzin wydajnej pracy po jednokrotnym ładowaniu akumulatora W wydaniu OontZ: MAŁE JEST WIELKIE


9-10/2013 2 FELIETON 2 NASZE PULPITY

21

NASZE PULPITY WOJTEK WIEMAN

Pulpit to takie miejsce, którego w iOS mi brakuje. Skróty, widżety, wszystko takie jak chcę. Prawda jest taka, że nie wykorzystuję zbyt wielu możliwości, jakie mi daje, ale lubię poczucie, że jak mi się zachce, to sobie przy nim pogrzebię.

Będę opisywał pulpit mojego podstawowego telefonu, czyli Galaxy Nexusa, chociaż na wszystkich testowanych telefonach podobnie sobie układam aplikacje i widgety. Główny ekran – tutaj mam widżet Google (domyślnie na każdym ekranie – w ogóle z niego nie korzystam, taki jestem szalony) oraz zegarek wraz z mini pogodą. Spodobał mi się DashClock, który pięknie wtapia się w czystego Androida i umożliwia mi przypisanie skrótów do każdego elementu widżetu. Do zegarka mam przypisany cały moduł czasu (w czystym daje dostęp do timera, stopera i alarmów), do pogody „Wiadomości i pogoda”. Do tego skróty do najważniejszych aplikacji, z których korzystam non stop. Część z nich (głównie te od Google) zebrałem sobie w folderze. Pierwszy ekran to dla mnie centrum zarządzania, dlatego znalazło się miejsce nawet na skrót do ustawień. Na lewo od pulpitu głównego mam widżet Google Now – gdyby pokazywał w Polsce więcej kart, to myślę, że przeniósłby się ma główny pulpit, zastępując wyszukiwarkę Google. Podoba mi się w nim to, że mogę bezpośrednio z widżetu uruchomić nawigację – nie muszę się przeklikiwać przez Mapy, jedno tapnięcie i gotowe. To chyba największa zaleta tego widżetu.


9-10/2013 2 FELIETON 2 NASZE PULPITY

Poniżej jest jeszcze miejsce dla paska z przełącznikami – to przyzwyczajenie ze starszych wersji Androida, kiedy rozwijane menu od góry było tylko centrum powiadomień. Teraz jednym pacnięciem można przejść do najważniejszych przełączników. Niestety przycisk do zmiany tego menu znajduje się w górnym prawym rogu – dla leworęcznego mnie jest to trochę niewygodne, więc żeby włączyć lub wyłączyć Wi-Fi po prostu suwam palcem w prawo i dotykam przełącznika. Na lewym pulpicie od głównego znajduje się widżet kalendarza. Na cały ekran. Coraz więcej wydarzeń mi się zbiera, więc poczułem potrzebę wystawienia tego na pulpit – taka wielkość jest dla mnie idealna, bo zdarza się, że mam kilka spotkań jednego dnia. Dzięki podglądowi na wszystkie jednocześnie nie muszę wchodzić do kalendarza, żeby je wszystkie ogarnąć. To mój zestaw podstawowy – czasem eksperymentuję z kolejnymi pulpitami, ale na co dzień korzystam tylko z trzech – uważam, że to optymalne rozwiązanie.

22


9-10/2013 2 FELIETON 2 MOJE NIEZBĘDNE APLIKACJE

23

WOJTEK WIEMAN

MOJE NIEZBĘDNE APLIKACJE

WOJTEK WIEMAN

Ostatnio często zmieniam telefony, bo się producenci obudzili przed jesienią i sypią nowościami jak szaleni. Jako że do testów podchodzę profesjonalnie – zawsze do nowego telefonu przekładam swoją kartę SIM, zmuszając się tym samym do korzystania z telefonu testowego przez cały czas.

Oznacza to, że z każdym nowym telefonem zaraz po włączeniu staję przed wyborem aplikacji, z których faktycznie korzystam. 22 Oto one: - Twitter – bez Twitterka nie ma życia. Po prostu. Szczęśliwie większość telefonów ma już go fabrycznie zainstalowanego, więc nie muszę wyszukiwać w Google Play. Ostatnie zmiany w aplikacji (niebieskie kreski) trochę mi zaburzyły przyjemność z czytania mojego timeline, ale jeszcze żaden inny klient nie okazał się być tak dobrym i niezawodnym jak oficjalny TT. Dlatego ten jako pierwszy ląduje na nowym fonie. - Facebook – zwykle też zainstalowany fabrycznie. Kiedyś podjąłem próbę zrezygnowania z mobilnego Fejsa na dobre. Powiedziałem sobie, że powiadomienia będę czytał tylko na desktopie/tablecie. Mark jednak trochę w aplikacji pozmieniał i stała się w miarę używalna. Ostatecznie przekonała mnie opcja wymiany informacji o zalogowaniu między aplikacjami. Jeżeli jestem zalogowany na Fejsie w aplikacji, inna korzystająca z danych logowania do FB, może te dane sobie pobrać. Dzięki temu nie muszę się logować do wszystkiego oddzielnie. Wygodne, a ja wygodę lubię, więc FB zostaje. - Messenger – w momencie kiedy wprowadzili chatheads, stał się najlepszym komunikatorem internetowym ever. Zawsze włączam obsługę SMS-ów. Kiedy rezygnowałem z Facebooka, Messenger został,

bo to moje centrum komunikacji z całym światem. Co ciekawe – z istotnych osób, z którymi się komunikuję, nie została ani jedna, z którą nie miałbym kontaktu przez Fejsa. Gdyby nagle okazało się, że mój operator wyłączyłby usługę SMS-ów to bym nawet tego nie zauważył. A nie, sorry. Zauważyłbym przy pierwszej próbie przelewu… Damn. - Snapseed – moja ulubiona aplikacja do obróbki zdjęć. Uważam, że jest to najbardziej rozbudowany i jednocześnie najprostszy w obsłudze edytor fotek, jaki powstał. No i jest za darmo, bo to wujaszek Google kupił. Najlepsze w nim jest to, że mamy kontrolę nad każdym filtrem – intensywność poszczególnych składowych filtra to jest to, czego brakuje mi w Instagramie. Instagram jest dla leniuchów, Snapseed pozwala na więcej zabawy, a ja lubię się bawić. Zwykle po obróbce foty i tak lądują na Insta albo bezpośrednio na Twitterku, ale pierwsza obróbka zawsze w Snapseedzie. - Instagram – Klout mi spadał po skasowaniu konta, więc wróciłem. Jak już mi się bardzo nudzi, to faktycznie przeglądam cały timeline, ale chyba obserwuję za mało ludzi, bo w porównaniu z Twitterem niewiele się na moim Insta dzieje. Polećcie jakieś dobre konta plz! - Vine – przydaje się w momentach, w których stwierdzam, że moje kanaliki łzowe dawno nie miały co robić. Odpalam sobie kategorię „Comedy” i co piąty Vine płaczę ze śmiechu. Nic mnie tak nie rozśmiesza jak czarni robiący sobie jaja z czarnych


9-10/2013 2 FELIETON 2 MOJE NIEZBĘDNE APLIKACJE

(KingBach), karły śmiejące się ze swojej karłowatości (Dwarf Mamba), Azjaci, którzy śmieją się z tego, że są Azjatami (Josh Kwondike Bar). Takiej dawki humoru nie znajdę nigdzie indziej. Chyba że na YouTube. Godzinną kompilację „Best Vines 2013”. - Spotify – instaluję wszędzie, gdzie się da, chociaż ostatnio zaczął mi świrować przy synchronizacji (maksymalnie 3 urządzenia – mam już ich więcej i mi się tak pomieszało, że nie wiem, gdzie co mam…). Ostatnio słucham tylko za pośrednictwem iPada, więc może przestanie to być mój must have. - Foursquare i Simple Checkin – Foursquare do szukania fajnych miejsc w okolicy, gdzie można dobrze zjeść (zdarza mi się to coraz częściej!), a Simple Checkin do błyskawicznego meldowania się w miejscach, gdzie przebywam. Z jednej strony przyjemność z korzystania Foursquare’a mija po dłuższym czasie korzystania (bo brakuje miejsc ze specjalnymi ofertami), ale jakoś nie mogę się oderwać. Wciąż walczę o majora w miejscu pracy.

- Path – nie powiem, że to jakieś odkrycie ostatniego miesiąca. Nie – romansowałem z nim już w zeszłym roku, ale to w tym zaczął się tam ruch. Gdzieś już pisałem, że to najładniejsza społecznościówka ever – aplikacja jest przepiękna. Oczywiście deweloperzy mogą jeszcze nad nią popracować (ładowanie zdjęć jest dość długie), ale widać ogromną pracę, jaką włożyli w produkcję apki. Po co mi Path? Dzięki niemu komunikuję się z ludźmi na bardziej prywatnym, czasem nawet intymnym poziomie. Jeszcze szukam swojego modelu wykorzystania, ale chciałbym, żeby Path był w zestawie aplikacji obowiązkowych. Kurczę, wychodzi na to, że mam prawie same społecznościówki na smartfonie. Taki ze mnie społecznościowy człowiek. Prawda jest taka, że na głównym telefonie mam jeszcze mnóstwo innych aplikacji, ale jak widać, w ogóle z nich nie korzystam skoro nie mam potrzeby instalowania ich na testowych telefonach…

Karta do płacenia za aplikacje, muzykę Korzystaj w App Store, Mac App Store oraz w innych płatnościach internetowych.

Dzięki karcie CardEasy możesz w bezpieczny sposób zarejestrować konto w sklepach firmy Apple*. Od teraz nie musisz rejestrować konta z użyciem swojej podstawowej karty kredytowej. Dzięki CardEasy jesteś bezpieczny, anonimowy i łatwiej Ci kontrolować wydatki na Twoje ulubione aplikacje, muzykę i filmy. Aby dowiedzieć się więcej o karcie oraz dowiedzieć się gdzie kupić CardEasy – wejdź na stronę: www.cardeasy.pl * dotyczy sklepów Mac App Store, iTunes Store oraz App Store.

24


www.getresponse.pl

Poznaj narzędzie, które pokochało 250 000 użytkowników na całym świecie! najwyższa dostarczalność na rynku zaawansowane funkcjonalności prosta obsługa wsparcie ekspertów

Sprawdź nasze kompetencje i skontaktuj się z nami:

Maciej Ossowski

Dyrektor Działu Edukacji maciej.ossowski@getresponse.pl +48 784 639 386


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 NEXUS 7 DRUGIEJ GENERACJI

26

WOJTEK PIETRUSIEWICZ

NEXUS 7

DRUGIEJ GENERACJI Najnowsza wersja Nexusa 7, pomimo wielu niespodziewanych wydarzeń, w tym uszkodzenia Dreamlinera, którym miał przylecieć, dotarła do naszej redakcji. To, czy jest godnym następcą pierwszej iteracji tego tabletu, dowiecie się od Bartka Dula, a ja skupię się na moich obserwacjach, biorąc pod uwagę fakt, że korzystam na co dzień z iPada mini oraz Kindle. Czy to jedno urządzenie jest w stanie zastąpić dwa powyższe?

22 Rok wcześniej To ja, rok temu, pisałem recenzję pierwszej generacji Nexusa 7 i zwróciłem wtedy uwagę na fakt, że jest to najbardziej irytujący tablet, jaki miałem w rękach, ze względu na jego nietypowe wymiary. Pomimo że osobiście nigdy nie byłem jego właścicielem, to miałem niejednokrotnie z nim styczność i przez ostatni rok doszedłem do wniosku, że jednak trzeba kategoryzować go inaczej niż 8-calowe tablety, jak chociażby iPad mini czy najnowszy LG Pad 8,3". Nexus 7 to coś pomiędzy tabletem a smartfonem. To osobna nisza – za mały, żeby wygodnie nim zastąpić laptopa i jednocześnie za duży, aby go wszędzie ze sobą nosić. Choć bezproblemowo mieści mi się w tylnej kieszeni moich Levisów 527, to go tam nie noszę. Po pierwsze dlatego, że mój tyłek wygląda na wystarczająco


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 NEXUS 7 DRUGIEJ GENERACJI

duży i bez niego, a po drugie dlatego, że ciągle trzeba go z niej wyciągać, gdy się chce gdziekolwiek spocząć. Do czego się najlepiej nadaje postaram się odpowiedzieć w dalszej części tej recenzji, jednocześnie zwracając uwagę na pewne bardzo drobne szczegóły. Już tradycyjnie powtórzę – zastanówcie się, czy moje uwagi mają jakiekolwiek zastosowanie w Waszym konkretnym przypadku, bo jak wiadomo każdy oczekuje czego innego od kupowanych produktów, a przy okazji ma zupełnie inne odczucia, też ze względu na różnice w naszej fizyczności. 22 Hardware W odróżnieniu od Nexusa 7 z 2012 roku model tegoroczny jest lżejszy o 50 gramów – waży 290 zamiast 340 (wersja z modemem: 299 zamiast 347 gramów). Jest też cieńszy o 1,8 milimetra, węższy o aż 6 milimetrów, ale wyższy o 1,5 milimetra. Niestety odbiło się to na akumulatorze, który ma teraz pojemność 3950 mAh zamiast 4325 mAh. Zwiększono też pojemność i tablet dostępny jest w wersjach 16 lub 32 GB, ta druga opcjonalnie z LTE. Ekran ma też wyższą rozdzielczość wynoszącą 1920×1200 pikseli i proporcje ekranu 16:10. Jest bardziej kwadratowy (szerszy w ustawieniu pionowym niż poprzednik), ale nie jest to zauważalne. Nowe wymiary obudowy spowodowały,

27

że Nexus wydaje się być długi i wąski, a treści wyNexus 7 to coś świetlane na ekranie popomiędzy tabletem wodują u mnie uczucie a smartfonem. To osobna patrzenia w tunel. Jest nisza – za mały, żeby to bardzo dziwne wrażewygodnie nim zastąpić nie i mimo że po tygodniu laptopa i jednocześnie za się jeszcze nie przyzwyduży, aby go wszędzie ze czaiłem, to nie wątpię, że sobą nosić. z czasem przestałbym na to zwracać uwagę. Z pozostałych nowości sprzętowych warto jeszcze wspomnieć o (w końcu!!!) wsparciu dla Bluetooth 4.0 (tzw. low energy) oraz wbudowanym, 5-megapikselowym aparacie. Całość działa pod kontrolą czterordzeniowego Snapdragona S4 Pro, wyposażonego w rdzenie taktowane częstotliwością półtora gigaherca i do którego dyspozycji przeznaczono 2 GB RAM. Zmieniły się też materiały, z których go stworzono – tył wykonano z plastiku soft-touch, miękkiego i przyjemnego w dotyku, ale łapiącego każdy, nawet najmniejszy odcisk palców – nie polecam pozostawiać tego Nexusa na miejscu zbrodni, bo nawet nasza policja sobie poradzi z zebraniem odcisków palców. Zniknęła też plastikowa, imitująca metal, ramka wokół ekranu – to akurat spory plus powodujący, że tablet wygląda znacznie bardziej elegancko. Nexus 7 ma trzy przyciski na obudowie i wszystkie znajdują się na prawej bocznej ściance, gdy trzymamy go pionowo. Pierwszy od góry jest przycisk Sleep/Wake służący do usypiania, wybudzania, wyłączania i włączania urządzenia. Poniżej znajduje się regulacja głośności. Na dole urządzenia, na krawędzi, jest średnio atrakcyjny port USB, a na tyle, w górnym prawym rogu – obiektyw i matryca, które burzą harmonię pleców. Na środku, tym razem poziomo, umieszczono napis „Nexus”. Ostatnią nowością są głośniki stereo, które w odróżnieniu od iPada mini nie są umieszczone obok siebie, tylko na przeciwległych stronach urządzenia – na górze i dole. Sprawują się najlepiej w ułożeniu poziomym, podczas oglądania filmów, gdyż dopiero wtedy prawidłowo rozróżniamy lewą i prawą stronę. Niestety skierowane są do tyłu, więc nie ma takiego wrażenia jak przy HTC One, ale z drugiej strony nie burzą one harmonii przodu. Coś za coś.

9


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 NEXUS 7 DRUGIEJ GENERACJI

28

Najlepszy wynik naturalnie uzyskałem w tym pierwszym przypadku. Być może któraś z zainstalowanych aplikacji wciąga elektrony niczym koń dropsy. Dominik również nie jest jakoś szczególnie zachwycony wydajnością Nexusa, ale po zastosowaniu jednego widgetu, który w nocy wyłącza wszystkie powiadomienia urządzenia oraz jego anteny, potrafił znacząco wydłużyć jego czas pracy. W każdym razie możecie być niezadowoleni bez dodatkowych zabiegów – pod tym względem niestety mnie nie zachwycił.

22 Bateria Niestety zawiodłem się mocno pod tym względem. Poprzedni Nexus, jeszcze na Androidzie 4.1, wytrzymywał przy moim sposobie jego wykorzystania do dziewiętnastu godzin. Dziewiętnastu! Dzie! Więt! Nas! Tu! Wynik lepszy niż potrafiłem wyciągnąć na każdej kolejnej generacji iPada. Wiedziałem, że będzie gorzej w przypadku najnowszego Nexusa, tym bardziej, że ekran ma znacznie wyższą rozdzielczość. Spodziewałem się przynajmniej dziesięciu godzin. Uzyskałem siedem. Siedem! Sie! Dem! To blisko dwukrotnie gorzej niż w moim obecnym MacBooku! Przy pierwszym bateryjnym teście korzystałem jedynie z czterech aplikacji – Gmaila, Kindle do czytania książek (ustawionym na Sepia), Chrome Beta oraz Feedly. Przy drugim sporadycznie dochodził do tego YouTube. Przy trzecim Angry Birds oraz kilka innych aplikacji: FlipBoard, Twitter, Aparat, Galeria. Nic specjalnie wielkiego.

22 Nietypowy rozmiar Nie ukrywam, że jestem ogromny zwolennikiem tabletów z ekranami o proporcjach 4:3, które są znacznie lepiej dostosowane do „internetów” niż węższe, o proporcjach w rejonie 16:9. Te z kolei są w zasadzie lepsze tylko do oglądania dużych ilości wideo. Niestety nie ma praktycznie żadnego wyboru w tym zakresie obecnie na rynku. Pamiętam jeszcze jak chwaliłem Motorolę Xoom za ekran 4:3. Niestety, z niejasnych dla mnie powodów, ten format nie przyjął się na rynku, chociaż decyzja Asusa i Google i tak była lepsza niż rok temu. W Nexusie 7 (2013) zastosowano panel o proporcjach 16:10, ale przez wydłużoną wysokość względem poprzednika z ekranem 16:9 nie jest to na pierwszy rzut oka rzeczywiste. Samo wydłużenie powoduje, że Nexus mniej wygodnie trzyma się jedną ręką, chociaż jest to zauważalne wyłącznie gdy porównujemy go ze starym modelem. Osobiście trzymam tablety prawą ręką, opierając róg o wewnętrzną stronę dłoni, z kciukiem na bocznej prawej ściance. Zmniejszona jej szerokość nie powoduje w tym względzie problemów. Chodzi mi tylko o rozłożenie wagi – przez to, że jest dłuższy, górna część bardziej ciąży na palcach obejmujących go od tyłu. Nie jest to żadną miarą uciążliwe, ale zwróciłem na to uwagę niemalże natychmiast i w zasadzie podejrzewam, że Kolory są może być to problemem mdłe a zakres dla osób o bardzo drobdynamiczny bardzo słaby, nych dłoniach.

9

przez co na zdjęciach

22 Aparat Nexus 7 drugiej generacji zyskał aparat na tylnej ściance. Niestety Google nigdy nie potrafił

niebo jest albo całkowicie przepalone, albo reszta zdjęcia jest prawie całkowicie czarna.


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 NEXUS 7 DRUGIEJ GENERACJI

wprowadzić dobrych rozwiązań w swoich produktach pod tym względem. W porównaniu z najlepszymi telefonami na rynku Nexus 4 oferował najwyżej przeciętną jakość zdjęć. Nie wiem, czy to kwestia zastosowanych matryc czy oprogramowania, ale wiemy jedno – zarówno HTC One, jak i Samsung Galaxy S4 w wersjach Google Edition, z czystym Androidem, potrafią robić bardzo dobre zdjęcia. Niestety podobnie jak Nexus 4 nie dawał sobie rady na tym polu, tak samo Nexus 7 jest daleko w tyle pod względem jakości, gdy porównamy ją do najlepszych na rynku. Kolory są mdłe, a zakres dynamiczny bardzo słaby, przez co albo niebo jest całkowicie przepalone, albo reszta zdjęcia jest prawie całkowicie czarna. Zdjęcia wieczorne mają więcej szumów, niż tego lata było komarów, a szczegóły na zdjęciach są zmasakrowane przez zbyt dużą (lub nieudolną) kompresję. Tablet nie jest jednak narzędziem do fotografowania w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, chociaż nie rozumiem, dlaczego nie może robić dobrych zdjęć, skoro już się pakuje do niego matrycę. Wbudowana matryca jednak znacznie lepiej będzie się spisywać przy wszelkiej maści Skype’ach i innych komunikatorach wideo, w których można wybierać kamerę, z której ma być nadawany obraz. Aparat w Nexusie też z powodzeniem radzi sobie przy robieniu zdjęć dokumentów, które chcemy przekształcić na przykład w PDF-y. 22 Wydajność Jak tylko skończyłem instalować moje ulubione aplikacje na tablecie Google’a, to natychmiast przystąpiłem do najważniejszego dla mnie testu – płynności przewijania stron internetowych w Chrome beta. Ta aplikacja w moim doświadczeniu działa znacząco lepiej niż Chrome, a na nowym Nexusie pierwszy raz mogę powiedzieć, że jest naprawdę dobrze pod tym względem. Zainstalowałem również Angry Birds, aby porównać go również z innymi platformami i nie mam żadnych zastrzeżeń. Wybrany Snapdragon S4 Pro w tej konfiguracji spisuje się bardzo dobrze w tym sprzęcie i jedyne. co pozostaje zobaczyć, to czy poradzi sobie z wymaganiami nowszych wersji Androida – liczę

29

na to, że Google zacznie je znacznie agresywniej optymalizować. 22 Ekran Na koniec zostawiłem to, co tygrysy lubią najbardziej – ekran. Google i/lub Asus odrobiły swoje zadanie domowe po recenzjach z zeszłego roku. Pomimo lepszej rozdzielczości niż ta, którą oferował iPad mini, sam ekran nie był przesadnie lepszy – wszelkie inne parametry nie zachwycały. Tegoroczny model wyposażono w 7" IPS o rozdzielczości 1920×1200 pikseli, co przekłada się na 323 Ekran jest pikseli na cal. To już jest naprawdę wartość, która przy norznakomity. Podwójnie malnej odległości trzykalibrowany, na dwóch mania od twarzy, oraz różnych etapach przy moich oczach, poprodukcji, oferuje dużo woduje efekt „wow!”. lepsze wyniki w każdej Przeciętny człowiek nie kategorii niż jego potrafi rozróżnić więcej poprzednik. niż 300 ppi zakładając, że ekran znajduje się w odpowiedniej odległości od twarzy. Za definicją słowa „Retina” stoją zresztą wzory matematyczne, które precyzyjnie je definiują. Przykładowo typowa odległość patrzenia na ekran 13" laptopa wynosi 22 cale, na 3,5" ekran telefonu – 11 cali, na 9,7" ekran tabletów to z kolei 16 cali. Jeśli jednak weźmiemy osobę

9


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 NEXUS 7 DRUGIEJ GENERACJI

z perfekcyjnym wzrokiem, która przybliży ekran na tyle blisko oczu, żeby jeszcze był ostry, to granica, przy której nie można już rozróżnić poszczególnych pikseli, wynosi około 600 pikseli na cal. A jak się to ma do Nexusa 7? Ekran jest naprawdę znakomity. Podwójnie kalibrowany, na dwóch różnych etapach produkcji, oferuje dużo lepsze wyniki w każdej kategorii niż jego poprzednik. W internecie jest już sporo szczegółowych testów, więc ciekawskich odsyłam do nich. Moje subiektywne wrażenia, na przykładzie własnych fotografii, są bardzo pozytywne. Samo oglądanie zdjęć czy wideo jednak nie powala na kolana – największe wrażenie robi rendering fontów w książkach (oceniałem w aplikacji Kindle) oraz na stronach www czy w programach typu Feedly. Jest naprawdę wzorowo, a sam nie jestem w stanie dostrzec żadnych nierównych krawędzi czy innych artefaktów. Pierwszy raz mogę powiedzieć, że treści wyświetlane na ekranie tabletu z Androidem wyglądają na najwyższej jakości magazyn wydany na papierze. Jedynym mankamentem, do którego mógłbym się przyczepić, to sposób w jaki Nexus identyfikuje się dla świata zewnętrznego – ekran zgłaszany jest jako 960×600 pikseli, co w przypadku niektórych stron powoduje generowanie layoutu przeznaczonego na telefony komórkowe. 22 Warto? Nexus 7 w Polsce dostępny jest w trzech konfiguracjach – 16 GB Wi-Fi, 32 GB Wi-Fi oraz 32 GB LTE. Kosztują odpowiednio 999 zł, 1199 zł i 1499 zł. Jednocześnie poprzedni model jest nadal oferowany za 799 zł, 999 zł i 1199 zł. Ceny są bardzo konkurencyjne, szczególnie w porównaniu z rocznym już iPadem mini, który ma znacząco gorszy ekran – zobaczymy, czy model spodziewany w ciągu najbliższych kilku miesięcy nie będzie przypadkiem jeszcze droższy, co już w ogóle spowoduje, że tegoroczny Nexus wypadnie jeszcze lepiej. Jeśli chcecie kupić Nexusa 7 i macie te dodatkowe 200 zł, to gorąco polecam tegoroczny model – jest naprawdę wyraźnie lepszy od poprzednika, zarówno pod względem wydajności, jak i samego ekranu. Zastanówcie się tylko, czy format ekranu nie będzie Wam przeszkadzał – jego proporcje oraz kształt obudowy Nexusa to jego najsłabsze punkty.

Nexus 7 Producent: Asus/Google

30

6 555555

Model: Nexus 7 Pojemność: 16 GB (opcjonalnie 32 GB) Ekran: 7", 1920×1200 pikseli, 323 ppi, IPS Wymiary: 200 × 114 × 8,7 mm Waga: 290 g (299 g dla LTE) Akumulator: 3950 mAh Aparat: 5 Mpix (tylny), 1,2 Mpix (przedni); wideo: 1080/30p SoC: Snapdragon S4 Pro CPU: 1,5 GHz quad-core Krait GPU: Adreno 320 RAM: 2 GB OS: Android 4.3 Cena w Polsce: 999 zł (16 GB Wi-Fi), 1199 zł (32 GB Wi-Fi), 1499 zł (32 GB LTE) Ocena Design: 4/6 Jakość wykonania: 5/6 Oprogramowanie: 4/6 Wydajność: 5/6

22 Ocena końcowa: 4,5/6 Uwagi: Moje zastrzeżenia dotyczą przede wszystkim proporcji ekranu oraz wysokości urządzenia – w kategorii design inaczej dałbym Nexusowi 5/6. A w sprawie oprogramowania – Android nadal ma bardzo mało programów zoptymalizowanych dla większych ekranów.


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 NEXUS 7 2013 CZUJNYM OKIEM

NEXUS 7 2013 CZUJNYM OKIEM

31

BARTOSZ DUL

Są urządzenia, które podbijają moje serce, takie, o których szybko zapominam i między nimi grupa Androidów, które z pewnych powodów nie chcą iść ani w jedną, ani w drugą stronę. Czyli niby są ciekawe, chcę je przetestować, ale nie jestem pewien, czy mieć. Bałem się, że nowy Nexus 7 trafi właśnie gdzieś tam – pomiędzy.

22 Design i wykonanie Nowy Nexus 7 jest nieco wyższy od swojego poprzednika, wyraźnie węższy, ale przede wszystkim cieńszy i odczuwalnie lżejszy. Rewolucja? Krok do przodu? Nieważne – jest lepiej. I mówię to z całą odpowiedzialnością ja, obecnie użytkownik starego Nexusa. Mój wysłużony Nexus od początku wydawał mi się za gruby, ale nie przeszkadzało mi to zbytnio. Przyszedł nowy Nexus 7 i zachwycił mnie swoją poręcznością. Google z Asusem doszli chyba do wniosku, że 7-calowe tablety używane są w dużej mierze jedną ręką. Są na tyle małe, że ludzie nie czują potrzeby chwytania ich oburącz. Oczywiście kiedy nie muszą, bo nie da się np. pisać jedną ręką (bez specjalnych zabiegów oczywiście). Wiele prostych rzeczy jednak z łatwością da się zrobić na Nexusach jedną ręką. W tych sytuacjach gumowa powłoka obudowy, lekkość

urządzenia i jego nieduża grubość stanowią ogromne atuty i przemawiają na korzyść nowego Nexusa. Dominik Łada narzeka na swojego Nexusa, na jego obudowę właściwie. Zostawił na niej plamki, które nie chcą schodzić. Używałem już wielu urządzeń o takim samym wykonaniu i ma ono swoje wady i zalety jak każde inne. W tym przypadku zaletami są pewniejszy chwyt i przyjemny w dotyku materiał. Wadą natomiast łatwe zbieranie śladów. Nigdy nie zdarzyło mi się jednak zostawić takich śladów, które by łatwo nie zeszły i tak samo było z nowym Nexusem. Ba, moim zdaniem zbiera on tych śladów nawet trochę mniej niż smartfony wykonane w ten sam sposób. Zmieniono też kilka szczegółów, które jednak powodują, że z nowego Nexusa korzysta się wygodniej i przyjemniej. W poprzednim denerwował mnie przycisk wybudzania, który był trudno osiągalny, gdy tablet leżał na plecach. Problem rozwiązany. Najgorszy


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 NEXUS 7 2013 CZUJNYM OKIEM

element wykończenia starego modelu? Szara, szybko ścierająca się ramka wokół urządzenia. Problem rozwiązany. Przeciętny głośnik w poprzedniku? Problem… Nie no, chwila moment. Tutaj twórcy postanowili stworzyć głośnik stereo, z którego wydobywają się niezłe dźwięki, uprzyjemniające np. oglądanie filmów. Na szczęście głośniki nie leżą obok siebie, tylko po przeciwległych końcach obudowy. Niestety nie tak jak w HTC One – z przodu urządzenia – a z tyłu. Odpowiednio trzymając jednak tablet w dłoniach w poziomie, nietrudno nakierować dźwięk w stronę użytkownika. 22 Wyświetlacz Wisienką na torcie zwanym Nexus 7 jest jego wyświetlacz. Jak zapewne wszyscy wiedzą, posiada on przekątną 7 cali o rozdzielczości 1920×1200p i osobliwych proporcjach 16:10. To taki trend chyba – wydłużajmy wszystko! Może jestem dziwny, ale moim zdaniem – pomimo zauważalnie węższego ekranu, wydłużonej obudowy i proporcji 16:10 – nie są to różnice na tyle duże, by czuć np. dyskomfort albo wręcz przewagę jakąś w stosunku do poprzednika. Po prostu

32

po kilku dniach się przyzwyczaiłem i od początku I chociaż już nie miałem żadnych propoprzedni model blemów z tymi proporcjaprzewyższał każde mi niezależnie od tego, czy inne urządzenie tej czytałem magazyny, przekategorii pod względem glądałem internet, oglądarozdzielczości, to łem filmy czy grałem w gry. ten obecny po prostu I chociaż już poprzedni miażdży. model przewyższał każde inne urządzenie tej kategorii pod względem rozdzielczości (1280×800p, 216 ppi), to ten obecny po prostu miażdży. iPad mini razi mnie pikselami po oczach (co nie znaczy, że do pewnych zastosowań nie da się do niego przyzwyczaić), Nexus 7 2012 odpowiada(ł), a ten „nowy” przyszedł i pozamiatał. Przeglądałem internet, zdjęcia, oglądałem filmy i wzroku nie byłem w stanie odciągnąć od tej bestii. Gęstość pikseli (ppi) wynosi tu aż 323 piksele na cal. Największą różnicę względem poprzednika można odczuć czytając teksty. Im więcej tekstu na ekranie, tym większą czuć różnicę. Czysta przyjemność z czytania na takim ekranie.

9


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 NEXUS 7 2013 CZUJNYM OKIEM

33

Mała dygresja – technologicznie wyświetlacze tabletów są jednak daleko w tyle za smartfonami. Na biurku położyłem „leciwego” HTC One X z Super LCD2, starego Nexusa i nowego Nexusa. Ekran naszego świeżaka pokonał ten w starszym modelu na każdym polu – jasność, odwzorowanie bieli, kolorów itd., ale do technologii SLCD2 z HTC One X troszkę mu zabrakło. Kolory w smartfonie okazały się być intensywniejsze (nie przesadnie jak w Samsungach), lepiej wypadała też czerń. Na podobnym poziomie stały biel i jasność. Podsumowując – ekran robi świetne wrażenie, oddaje obraz niemal tak naturalnie jak trzeba, a to „niemal” jest tym odcinkiem technologicznym między obecnymi tabletami a smartfonami. No, może pomijając fatalne na tym polu Xperie… (szyderczy śmiech). 22 Wydajność Stary Nexus 7 miał tę niesamowitą i bardzo nieprzyjemną przypadłość, że pomimo doskonałych parametrów sprzętowych i wydawać by się mogło porządnej optymalizacji (hej, to Nexus!), urządzenie zwalniało. I to odczuwalnie. Dopiero po reinstalacji systemu Nexus 7 odzyskiwał pełnię sił. Drodzy właściciele Nexusa 7 poprzedniej generacji – pomińcie ten akapit, jeśli nie chcecie się zirytować. Od razu zaznaczam – trudno oceniać wydajność Nexusa 7 przez pryzmat raptem 2 tygodni, w końcu poprzednik przez ten czas nie zdążyłby zwolnić, ale różnica jest kolosalna. Porównuję tu możliwości wydolnościowe starego Nexusa (bo ten potrafi pracować bardzo szybko) z okresem ostatnich dni testowania nowego Nexusa. Nexus 7 2013 to oficjalnie najszybszy tablet, z jakim miałem do czynienia. Zaryzykuję nawet stwierdzeniem, że jest tak szybki, o ile nawet nie szybszy, jak Nexus 4. Tablet działa pod kontrolą czterordzeniowego Snapdragona S4 Pro o taktowaniu 1,5 GHz, posiadając przy tym 2 GB pamięci RAM. To w zupełności wystarczy, żeby działać na każdym polu szybko i niezawodnie. Każda gra działa wyśmienicie na nowym Nexusie. Zrobiłem nawet małe porównanie szybkości otwierania się aplikacji, ładowania poziomów w grach czy otwierania stron www. Nowy Nexus wygrywa ze starszym bratem niekiedy nawet o kilka sekund. Kolejny krok do przodu.

dopiero po zainstalowaniu aplikacji z Google Play. Zwolennicy ówczesnego Nexusa 7 (w tym ja) pisali: „Hej! I dobrze, a po co to komu? Kto robi zdjęcia tabletami?”. Teraz jest tylny aparat (5 Mpix) i oczywiście domyślna aplikacja Aparatu. Wbrew temu, co pisze o nim Wojtek Pietrusiewicz uważam, że spełnia swoją rolę jako dodatkowy aparat zamontowany w tablecie, z którego korzysta się okazjonalnie. Śmiem twierdzić, że jak na tablet radzi sobie po prostu dobrze. Przednia kamerka względem poprzednika nie zmieniła się ani trochę. Jest więc po prostu zadowalająca choć oczywiście wypada bardzo przeciętnie w porównaniu do kamerek w HTC One/mini i Galaxy S4, a szkoda.

22 Aparat W starym Nexusie nie było głównego, tylnego aparatu – jedynie przedni, którym zdjęcia dało się robić

22 Bateria Pierwszy i chyba jedyny krok wstecz – bateria. Mniejsza waga, większa smukłość urządzenia itd.


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 NEXUS 7 2013 CZUJNYM OKIEM

odbyły się niestety kosztem pojemności baterii. Teraz jej pojemność wynosi ledwie 3950 mAh (o 375 mAh mniej). Co to oznacza w praktyce? Podczas gdy stary Nexus dawał radę „wyciągnąć” 10 h odtwarzania filmów, teraz bateria wyczerpuje się już po 9 h oglądania wideo. A mimo to odniosłem wrażenie, że bateria w trakcie zwykłego użytkowania wytrzymuje więcej od poprzednika. Rekord? 2 dni i 4 h zwykłego użytkowania. Po 11 godzinach pracy urządzenia wskaźnik baterii potrafił wskazywać 78%. Oczywiście gdy katowałem urządzenie na najwyższym poziomie jasności, słuchając muzyki i grając w Vice City, udało mi się rozładować urządzenie po nieco ponad 6,5 h korzystania z tabletu. Krótko mówiąc, nie czułem się zawiedziony. Przypomnę tylko, że urządzenie napędza czterordzeniowy procesor o taktowaniu 1,5 GHz, 2 GB RAM, posiada ekran o ogromnej rozdzielczości i wyższym poziomie jasności od poprzednika, a mimo to bateria nie znika w oczach. 22 Inne Warto wspomnieć jeszcze o kilku innych aspektach nowego Nexusa. Wreszcie doczekał się obsługi Bluetooth 4.0 z A2DP i Low Energy. Kolejny standard łączności na koncie Nexusa 7 2013 to obsługa LTE (w najdroższej wersji). Standard złącza SlimPort w microUSB pozwala także na obsługę HDMI. Mnie z kolei bardzo uradowało, że w końcu dodano w oprogramowaniu możliwość zrobienia z Nexusa hot-spotu Wi-Fi. Jest to dla mnie szczególnie ważne, że największe zapasy internetu (nawet kilkadziesiąt GB) trzymam właśnie na karcie SIM w tablecie. Ostatnim istotnym dodatkiem w nowym Nexusie 7 jest znajdująca się pod ekranem dioda powiadomień, którą widać dopiero gdy zacznie migać – zupełnie jak w Galaxy Nexusie. 22 Warto wymieniać starego Nexusa? Ciężko było uniknąć w recenzji porównań ze starszym modelem. Zacznę od tego, że recenzowane przeze mnie urządzenie jest godnym następcą starego

34

Nexusa 7. Poprawiono w nim niemal każdy aspekt i uzupełniono o brakujące elementy. Ja na razie zostaję przy swoim starym, wysłużonym Nexusie. Dlaczego? Bo aktualnie spełnia swoją rolę i przy jego obecnym stanie chyba nie opłaca mi się go sprzedawać. Gdy tylko zwróciłem model testowy i przesiadłem się z powrotem na starego Nexusa, odczułem duży brak tego nowego, który posiada prawdopodobnie wszystko, czego oczekuję po 7-calowym tablecie. Nowy Nexus jest bowiem w tej chwili (chciałoby się powiedzieć: znowu) bezkonkurencyjny. Także cenowo, o czym wspomniał już Wojtek. Cóż, kiedyś będzie mój, na pewno. Przy niewielkiej dopłacie myślę, że warto wymienić stary model na ten najnowszy. Przemawia za nim fantastyczny ekran, nieduża waga, doskonała wydajność i wiele pomniejszych dodatków, które czynią tablet niemalże idealnym w użytkowaniu. Warto dopłacić także jeśli decydujemy się na wybór pomiędzy starym a nowym modelem jako nowego urządzenia. Zresztą z tych samych powodów. Z kolei obniżka cen starego Nexusa zmienia jeszcze jedną rzecz. Praktycznie wszystkie tablety o pojemności 16 GB bez łączności 3G w cenie ok. 700 zł przestają wyglądać w jakikolwiek sposób atrakcyjnie względem Nexusa 7 z 2012 oku, który – przypomnę – wciąż radzi sobie z każdą grą i aplikacją, odtworzy każdy film i przy okazji posiada zapewne znacznie lepszy ekran.

Wracając jednak na koniec do nowego Nexusa – powitajmy nowego króla 7-calowych tabletów. Design: 5/6 Jakość wykonania: 5/6 Oprogramowanie: 6/6 Wydajność: 6/6

Ocena: 555555


JAK POWSTAJE DŹWIĘK W PHILIPSIE? SPRZĘT:

» Philips Hue ISSN 2082-3630

ww

iMagazine 4/2013 (29)

PROGRAMY:

» Boom

» ZAGGKeys Mini 7

» Texstastic

» 3 dyski w iMaku

» Alfred 2

» Cyborg R.A.T. 7

» Airline Tycoon

» JBL OnBeat Micro

» Alternatywy dla Google Reader

l w.ima azine.p g

AUDIOFIL Z iPHONE’EM FILM: DRIVE ANGRY

WYWIADY: Z DMITRIM STAVISTIM Z EVERNOTE Z OTULFILCEM.PL

HACKINTOSH CZY TO JEST LEGALNE?


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 HTC ONE MINI - TEST

36

BARTOSZ DUL

HTC ONE MINI - TEST W moje ręce trafił HTC One mini. W zasadzie to nie jestem pewien, czy przypadkiem jako jedynemu w Polsce, ot taki mały zaszczyt mnie kopnął. Tym bardziej, że One mini – pomimo kilku czasem karygodnych wręcz wad – naprawdę pozytywnie mnie zaskoczył. Zapraszam więc na prawdopodobnie pierwszą w Polsce recenzję HTC One mini.

22 Design i wykonanie Przed premierą mówiło się, że HTC One mini będzie kalką swojego starszego brata, tylko po prostu nieco mniejszy. Producent zdecydował się jednak uczynić HTC One mini telefonem ze średniej półki, zachowując jednocześnie klasę premium w kwestii wykonania, wydajności czy ekranu. Niestety nie do końca to się udało, ale nie jest źle. Na pierwszy rzut oka One mini niewiele różni się designem od starszego brata. Układ

przycisków, slotów, głośników, jak i kształt bryły są praktycznie takie same u obu telefonów. HTC One mini nie jest tak brzydki, jak wydaje się być (patrząc na zdjęcia czy grafiki tego telefonu). Pod względem urody wciąż bardziej odpowiada mi starszy i większy brat One mini, ale naprawdę nie jest źle. Ta plastikowa biała ramka, która na pierwszy rzut oka, jak raz przeczytałem, „niszczy cały design tego telefonu”, to w rzeczywistości lakierowany poliwęglan. Boki One mini wyglądają więc praktycznie tak


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 HTC ONE MINI - TEST

samo jak boki One X. Ma to też swoją zaletę przy obiciach i upadkach – aluminium może się brzydko wgnieść, podczas gdy poliwęglan zadrapie – uszkodzenia, przynajmniej początkowo, mogą być praktycznie niewidoczne. Ale to nie wszystko. Ta ramka, jak się okazuje, to cały szkielet telefonu! Z początku myślałem, że to wypełnienie między aluminiowymi częściami smartfona. Niestety wszystko wskazuje na to, że srebrny tył urządzenia to stosunkowo cienki, aluminiowy materiał nałożony na plastik, który tylko wygląda jak grube aluminium. Z przodu HTC One mini jest jeszcze gorzej, bo szara przestrzeń pod i nad ekranem to po prostu plastik imitujący aluminium. Należy się ogromny minus HTC za próbę imitowania wykonania klasy premium, znanego z HTC One. Nie mniej jednak skłamałbym, gdybym powiedział, że materiały nie są dobrze spasowane, a telefon nie leży wygodnie w dłoni. Mimo wszystko ma się wrażenie, że to porządnie wykonany telefon, a nie plastikowa zabawka. Na szczęście dalej jest już w zasadzie tylko lepiej. U góry i u dołu telefonu umieszczono głośnik stereo, który spisuje się tak samo rewelacyjnie jak w przypadku HTC One. Przyjemnie ogląda się filmy czy gra w bardziej efektowne gry z dźwiękiem skierowanym bezpośrednio do nas. Dobrze, że z tego nie zrezygnowano.

37

Niestety głośniki sprawiają, że telefon jest znacznie dłuższy niż inne telefony tej klasy. Jest co prawda wąski, ale wysokością dogania większość smartfonów z ekranem 4,7 cala. (wymiary: 132 × 63,2 × 9,3 mm) 22 Wyświetlacz No właśnie – przecież HTC One mini wyposażony jest w 4,3-calowy ekran, a mimo to wcale nie jest taki „mini”. Wyświetlacz został wykonany w technologii SLCD2 znanej m.in. z HTC One, a więc nie takiej starej i nie takiej złej. Najważniejsze jednak, że rozdzielczość ekranu wynosi 1280 na 720 pikseli! (Ekran SLCD2 4,3" 1280 × 720, 342 ppi, Gorilla Glass 3). Trudno gołym okiem dostrzec różnice między ekranami HD a full HD w telefonach. Oznacza to, że w swojej klasie ekran HTC One mini należy do jednych z najlepszych na rynku. Żałuję, że nie jest to wyższej klasy i lepiej odwzorowujący kolory SLCD3 z HTC One, ale ponoć nie można mieć wszystkiego. 22 Interfejs, oprogramowanie i wydajność HTC One mini pracuje na Androidzie 4.2.2 Jelly Bean i jest uzupełniony o autorską nakładkę HTC, czyli Sense UI w wersji 5.0. HTC udało się, podobnie jak w HTC One, dodać do swojego telefonu ciekawe i innowacyjne funkcje. Jedną z nich jest BlinkFeed, czyli taki czytnik RSS-ów pokroju Flipboarda czy Feedly, umieszczony na głównym ekranie naszego telefonu.


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 HTC ONE MINI - TEST

Definiuje się w nim kategorie, takie jak np. muzyka, technologie czy filmy. Nie da się zaciągnąć źródeł wybranych przez siebie stron internetowych niestety, ale z tych polskich wybrać można m.in. Android Magazine. Do tego BlinkFeed może wyświetlać informacje np. z Twittera, Facebooka czy zdjęcia z serwisu Instagram. Zrezygnowano za to z możliwości sterowania telewizorem. Zgadza się, górny włącznik w odróżnieniu od HTC One nie posiada wbudowanego czujnika podczerwieni. Jednak chyba bardziej dokuczliwym okazał się brak… modułu NFC. Byłem niemile zaskoczony, gdy chciałem szybko przesłać zdjęcie z HTC One mini do drugiego Androida, zbliżając do siebie oba urządzenia i nic się nie wydarzyło. HTC One mini napędzany jest dwurdzeniowym procesorem o taktowaniu 1,4 GHz i 1 GB pamięci RAM. (Qualcomm Snapdragon 400, Dual-core 1,4 GHz Krait 200 z Adreno 305, 1 GB RAM, 16 GB pamięci wew.) Nie ukrywam, że bałem się, że przy tej specyfikacji system wraz z nakładką będą się zachowywać dużo gorzej niż w HTC One, który sprawował się wyśmienicie. Okazało się, że One mini w tej kwestii praktycznie nie odstaje od swojego starszego brata. Dokuczliwy bywa jedynie 1 GB RAM-u, który czasem powoduje, że gdy np. wrócimy po krótkim czasie do przeglądarki z załadowaną wcześniej stroną www – ta… przeładuje się. To samo dotyczy innych aplikacji. HTC One mini w każdej sytuacji zachowywał się jednak płynnie i szybko, a każda gra działała tak, jak powinna działać – nawet te bardziej wymagające. 22 Łączność, telefon Tę samą płynność dało się odczuć przy przeglądaniu stron internetowych. To kolejny argument dla mnie, by korzystać z przeglądarki Sense, a nie Google Chrome. Skalowanie stron i przewijanie odbywało się idealnie płynnie. Co ciekawe, krótkie przesunięcie palcem przewijało stronę o kawałek i powoli się zatrzymywało. Szybsze przewija stronę do końca. Niby nic a praktyczne.

38


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 HTC ONE MINI - TEST

39

dźwięk, który dochodził wprost do mnie. Czułem się, jakbym miał założone słuchawki!

Istotne jest też to, że przedni głośnik naprawdę głośno słychać, gdy ktoś do nas dzwoni albo otrzymamy powiadomienie. Ten głośnik to HTC BoomSound, czyli nazwa na technologię określającą po prostu (i aż!) głośnik stereo znajdujący się z przodu telefonu. Dzięki niemu dźwięk dociera bezpośrednio do użytkownika podczas grania czy oglądania filmów. Na dodatek jest to dźwięk, który robi naprawdę dobre wrażenie. W głośnych miejscach może nie jest dobrze słyszalny, ale pamiętam, gdy w HTC One po raz pierwszy odpaliłem wieczorem przed snem Real Racing 3, opadła mi szczęka. Ten bas, ten niemal krystalicznie czysty

22 Aparat Główny aparat w HTC One mini to niemalże ten sam, co w zwykłym HTC One. Zastosowano więc w nim tę samą technologię Ultrapikseli. Mini cierpi więc na tę samą przypadłość co starszy brat: zdjęciom brakuje niekiedy szczegółowości i trudno o idealny kontrast szczególnie w słoneczne dni. Z kolei w słabych warunkach oświetleniowych One mini radzi sobie naprawdę świetnie. Szkoda tylko, że mini nie posiada optycznej stabilizacji obrazu, tak jak HTC One. Nie zrezygnowano na szczęście z najciekawszej cechy oprogramowania aparatu, czyli HTC Zoe. Najważniejszą jej funkcją jest tworzenie automatycznych wideoklipów z nałożonym gotowym filtrem i podkładem muzycznym. Działa to dokładnie tak samo jak w zwykłym HTC One. Po zrobieniu zdjęć z włączonym trybem Zoe wystarczy potem wejść do galerii i wybrać okładkę wydarzenia, po czym wyświetli się 30-sekundowy, automatycznie zmontowany klip z wydarzenia. Proste i przyjemne.


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 HTC ONE MINI - TEST

Co więcej, została ona wzbogacona o kolejnych 6 tematów w Video Highlights, a nawet uzupełniona o możliwość dodania własnego podkładu dźwiękowego (np. wybrany przez siebie utwór z pamięci wewnętrznej). To jedna z funkcji, którą właściciele HTC One otrzymują dopiero teraz, przy okazji ostatniej aktualizacji. Oczywiście Zoe to nie tylko automatyczne montowanie ładnych filmików. To także możliwość wybierania lepszego kadru z pojedynczego ujęcia, np. takiego, na którym każdy ma otwarte oczy lub takiego, na którym przez tło nie przewija się nam żaden przypadkowy przechodzień czy rowerzysta. Do tego kilka ujęć można łączyć w jedno i tworzyć naprawdę ciekawe efekty. Przednia, szerokokątna kamerka w HTC One mini także daje radę i jest wygodna w użyciu. Niestety także w tym przypadku producent postanowił poszukać oszczędności i zamiast 2.1 Mpix kamerki nagrywającej w full HD użyto obiektywu 1,6 Mpix, który nagrywa już tylko w HD. Wciąż jednak zdjęcia wychodzą całkiem nieźle – często lepsze od niejednego low-endowego smartfona. Wideo, które nagrywa HTC One, stoi na bardzo wysokim poziomie. Pod warunkiem, że nie nagrywamy w nocy – wtedy można odczuć nierzadko wyraźne kratkowanie i spadek szczegółowości. Na duży plus

40

zasługują dobra stabilizacja obrazu i bardzo dobrze zbierany dźwięk nawet w bardzo trudnych warunkach. 22 Bateria, podsumowanie Pomimo tych wszystkich mniejszych czy większych wad, HTC One mini bardzo przypadł mi do gustu, chociaż osobiście wolę zwykłego HTC One. Przeszkadzać może wcale nie takie rewelacyjne wykonanie, zaledwie 16 GB nierozszerzalnej pamięci wewnętrznej oraz brak NFC czy optycznej stabilizacji obrazu w aparacie. Największą jednak wadą Mini jest jego bateria o pojemności 1800 mAh. Niestety, ale bardzo łatwo ją rozładować w nieco ponad 5 godzin przy intensywniejszym użyciu telefonu – np. poprzez jednoczesne słuchanie muzyki i częste tweetowanie. Poza tym jednak przeważnie One mini wytrzymywał mniej więcej od rana do wieczora przy typowym użytkowaniu. Krótko mówiąc – jestem pozytywnie zaskoczony działaniem HTC One mini, ale kilka rzeczy można było zdecydowanie poprawić.

Design: 5/6 Jakość wykonania: 4,5/6 Oprogramowanie: 6/6 Wydajność: 5/6

Ocena: 555555£


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 LG SWIFT G - CEGLANY POTWÓR

41

LG SWIFT G - CEGLANY POTWÓR NEXUS 4 NA STERYDACH W NIECO INNEJ OBUDOWIE. WARTO? WOJTEK WIEMAN

To moje pierwsze podejście do recenzji telefonu do AMaga. Od razu uprzedzam – jeżeli szukacie dokładnej specyfikacji, szczegółowego porównania z innymi modelami, to sobie poszukajcie w internecie. Tu znajdziecie opowieść o tym, jak wyglądała moja mała przygoda ze sprzętem i czym się różni od tego, który mam teraz.

LG Swift G to ma być taki trochę Nexus 4, ale na sterydach. Ma dokładnie taki sam ekran (True HD IPS Plus, 768×1280 px), identyczny, czterordzeniowy Snapdragon S4 Pro APQ 8064, 2 GB RAM-u, ale za to aparat 13 Mpix (N4 ma 8 Mpix) i wbudowane 32 GB pamięci w odróżnieniu od 8/16 GB. Koniec z cyferkami. Stało się – pierwszy telefon z Androidem do testów pojawił się na moim biurku. Po samym pudełku widzę, że już wiele przeszedł. Powoli podnoszę wieczko, a pod nim czarna, idealnie prostokątna tafla szkła. Pierwsze wrażenie? Jest tak jak lubię – czarno, spokojnie, wręcz nudno. Tak właśnie według mnie powinien wyglądać telefon. 22 Jak to wygląda? Przód telefonu zaburza tylko logotyp LG, który moim zdaniem spokojnie mógłby się znaleźć z tyłu. Rozumiem


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 LG SWIFT G - CEGLANY POTWÓR

jednak konieczność brandowania sprzętu – w końcu ja jako użytkownik powinienem pamiętać, że korzystam właśnie z LG, a nie innej, niemal identycznej kostki do dzwonienia. Jeżeli chodzi o kształt obudowy, to mam jedno zastrzeżenie – jest nieco zbyt ostra. Rozpieściły mnie już te lekko zaokrąglone designy, które leżą w dłoni jak dobrze wyważony kozik (#mzf pierwszy raz poznałem to określenie, grając w Diablo). Tutaj zabrakło nieco polotu – telefon jest zwyczajnie toporny. Schludny, prosty, ale na dłuższą metę niewygodny. Na pleckach lekko wystaje moduł aparatu – 13 Mpix. Dużo. Jak się później okazało – za dużo. Jakiś czas temu – właśnie przy okazji premiery Nexusa 4, zdałem sobie sprawę dlaczego na pleckach warto wstawić jakiś element, który ustawia telefon pod nawet najmniejszym kątem względem powierzchni, na której leży. Trzeba odsłonić głośnik. Kolejny rzut Nexusów był wyposażony w malutką, wystającą kropkę, a tutaj zastosowano stary, sprawdzony już moduł aparatu. 22 Jak to brzmi? Włączyłem go. Chciałem być dyskretny, bo przecież jestem w pracy (tak – nie mogłem się powstrzymać i odpaliłem go zanim dotarłem do domu). Nie dało się. Dobrze, że nie pracuję w jakimś barze, bo kieliszki by mi popękały. Głośnik jest naprawdę bardzo głośny – do tego stopnia, że fakt umieszczenia go na plecach wcale tak bardzo nie doskwierał w codziennym użytkowaniu. Co się wstydu przy ekranie startowym najadłem to moje. 22 Te nakładki Po załadowaniu systemu przywitała mnie nakładka Optimus UI 3.0. Muszę przyznać, że kolorystycznie najbardziej przypomina mi TouchWiza. Ma mnóstwo przeróżnych ficzerów, z których ani razu

42

nie skorzystałem. Co więcej, ma nawet takie cuda jak pasek skrótów w centrum powiadomień, którego nie da się usunąć. Nawet jeżeli nie ma tam skrótu do żadnej aplikacji – on wciąż tam jest i zajmuje cenne przecież miejsce. Dwie rzeczy mi przypadły do gustu – błyskawiczne wygaszanie ekranu (to pewnie bardziej zasługa czterech rdzeni niż nakładki) i sposób odblokowywania. Pierwszy raz zdarzyło mi się, że odblokowywanie telefonu sprawia mi frajdę. Po pierwsze, ekran można odblokować w dowolnym miejscu, więc przytykamy palec tam, gdzie jest nam najwygodniej. Po drugie – pod palcem pojawia nam się okrągłe okienko, które podczas przesuwania rośnie – odsłaniając nam widok ostatniej aplikacji lub pulpitu, na którym skończyliśmy pracę. Wygląda to bardzo estetycznie i chętnie zobaczyłbym jakąś wariację tego rozwiązania w czystym Androidzie. 22 Jak bardzo Swift jest swift? Co cztery rdzenie to nie dwa. W porównaniu z Galaxy Nexusem, z którego teraz korzystam, LG Swift G to bestia. Tak szybkiego Androida jeszcze nie miałem na dłużej w łapkach i w momencie, gdy byłem zmuszony wrócić na GNexa – gdzieś w środku zapłakałem. Kiedyś się mówiło, że dopiero na dwóch rdzeniach Android pokazuje, na co go stać. Teraz zaryzykuję stwierdzeniem, że dopiero na czterech rdzeniach Android jest płynny – niezależnie od liczby aplikacji pracujących w tle. Ten system po prostu się nie zacina. Larum podniosą zaraz sadownicy, ale zdarzyło mi się i iPhone’a 5 doprowadzić do klatkowania, więc wiem, co to życie. LG Swift G dał radę. 22 Pot i łzy Niestety kosztem temperatury. Akurat trafiłem na moment, w którym w Google Play pojawiła się aplikacja Gry Play (taki nasz Game Center), gdzie jedną z polecanych pozycji był Hero Forge. Megaprosta rozgrywka, ale graficznie wymagająca dla sprzętu. Klatki na sekundę były utrzymane, ale po kilku minutach gry telefon po prostu parzył. Pierwszy raz zdarzyło mi się zwrócić w ogóle na to uwagę, choć wcześniej korzystałem z telefonów, które nie miały zbyt dobrych opinii w tym względzie (m.in. HTC Desire HD – wszyscy psioczyli, że się grzeje, a mi to zupełnie nie przeszkadzało). Niestety, konstrukcja Swifta G sprawia, że procesor przy bardziej wymagających zadaniach rozpala się do czerwoności i to ciepło akurat rozkłada się tam, gdzie palce podtrzymują telefon podczas grania. Nie wiem, czy jest to przypadłość wszystkich czterordzeniowców,


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 LG SWIFT G - CEGLANY POTWÓR

ale poza baterią – to może być the next big thing to work on. Wróćmy jednak do aparatu – napisałem wcześniej, że 13 Mpix, którymi dysponuje, to za dużo. Po czym to poznałem? Cykam fotkę, wrzucam do Snapseeda (moja ulubiona apka do psucia obrazów), a on sam krzyczy, że zdjęcie jest za duże, więc zmniejsza je do 1200 px szerokości. To był ten moment, w którym doznałem olśnienia. Przecież wszystkie fotki, jakie robię telefonem trafiają na serwisy społecznościowe (Twitter, Instagram), gdzie i tak są jeszcze kompresowane. Nigdy mi się jeszcze nie zdarzyło, żebym żałował, że zdjęcie jest za małe, bo chcę je wydrukować, a wyglądałoby nędznie na papierze. 13 Mpix to dla mnie marnowanie cennego miejsca na wbudowanej pamięci. Jeżeli chodzi o same zdjęcia to moim zdaniem LG Swift G robi nieco lepsze fotki (w sensie reprodukcji kolorów) od Nexusa 4, ale to nadal nie jest jakość, jaką oferują nam telefony z najwyższej półki.

43

Bateria wytrzymywała spokojnie jeden dzień, nawet przy dość wymagającym wykorzystywaniu, więc jestem pozytywnie zaskoczony. 22 Na to patrzysz non stop Jeszcze jedno zdanie o ekranie. Niby to jest ta sama technologia co w Nexusie 4, niby taka sama rozdzielczość, ale jednak – coś z nim było nie do końca tak. Zaobserwowałem to w aplikacji Twittera – na LG Swift G fonty wydawały się chudsze i lekko wyszarzałe, przez co miałem trudności z odczytaniem treści tweetów moich znajomych (skandal!). Sprawdzałem wielokrotnie i do dzisiaj nie wiem, czego to była przyczyna, ale tak było i było źle. W innych aplikacjach nie było to tak bardzo widoczne, chociaż rzeczywiście czytelność ekranu nieco odbiegała od SAMOLED-a w GNexie. Wyjątkiem było ostre słońce – tutaj IPS dawał radę, bo był po prostu jasny. Bardzo jasny. Miło było, ale się skończyło. Jest to ciekawy telefon, bardzo szybki i niebrzydki. Jednak kilka wad, które mi przeszkadzały sprawia, że byłbym ostrożny przy zakupie. Oczywiście, że na dłuższą metę można się do wszystkiego przyzwyczaić. Jeżeli mogę kupić telefon o takiej specyfikacji za niecałe 1300 zł (albo za przysłowiową złotówkę u operatora), to bym miał zagwozdkę – Nexus 4 czy Swift G. I pewnie bym wybrał Nexusa. Bo czysty. Design: 4/6 Jakość wykonania: 5/6 Oprogramowanie: 3/6 Wydajność: 4/6

Ocena: 555555£


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 Z TABLETEM NA BAŁKANY - RECENZJA ASUS MEMO PAD HD 7

44

MICHAŁ MYNARSKI

Z TABLETEM NA BAŁKANY

RECENZJA ASUS MEMO PAD HD 7 O MeMO Pad HD 7 nieoficjalnie mówiło się jako o następcy Nexusa 7, zanim druga generacja tabletu Google została zaprezentowana. Chociaż po dłuższym obcowaniu ze sprzętem Asusa raczej skłaniałbym się ku oznaczeniu Nexus 7.5, ale to w zasadzie nie ma znaczenia. MeMO Pad HD 7 ma być tanim i dobrym tabletem z Androidem, który swoich nabywców uczciwie zadowoli. Warunki postawione są jasno – jak sprzęt się z nich wywiązuje?

By odpowiedzieć na to pytanie, spędziłem z urządzeniem prawie 3 tygodnie, z czego dwa w Chorwacji. Czuję się więc uprawniony, by wydać wyrok na MeMO Pad zarówno z perspektywy pracy w domu, jak i wczasów. Asus również był pierwszym moim tabletem, więc jako taki będzie poniżej traktowany i opisany. Zapraszam do lektury. Szczerze można stwierdzić, że MeMO Pad to sprzęt, który z przodu wygląda całkiem elegancko i odrobinę infantylnie z tyłu. Stonowany, jednolity,

9

MeMO Pad HD 7 ma być tanim i dobrym tabletem z Androidem, który

swoich nabywców uczciwie zadowoli.

czarny, pokryty szkłem panel okala frontową część sprzętu. Jedynymi odznaczającymi się elementami są: oko przedniej kamery umieszczone na środku górnej ramki oraz logo Asusa na dole. Chociaż


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 Z TABLETEM NA BAŁKANY - RECENZJA ASUS MEMO PAD HD 7

właśnie te ramki zdradzają zeszłoroczne naleciałości w designie – jak na mój gust są zdecydowanie za grube. Apple udowodniło, że ośmiocalowy tablet może mieć ten element zminimalizowany bez uszczerbku na komforcie użytkowania – pora, by producenci sprzętu z Androidem wraz Google poszli również w tę stronę. Tylną część pokrywa biały panel, wykonany z błyszczącego plastiku, który bardzo łatwo się rysuje. Dlatego też praktycznie cały czas u mnie MeMO Pad spędził w błękitnym, „mądrym etui”, które podesłał Asus. Wariacja na temat SmartCover od Apple spisywała się całkiem nieźle. Chroniła tablet przed uszkodzeniami fizycznymi i zabrudzeniami, jednak już pod koniec testów zaczęła się strzępić na krawędziach i pokryła się trudnym do usunięcia brudem. Mogę mieć również pewne obiekcje do twardości – wydaje się, że smart case jest odrobinę za sztywny na zgięciach.

45

Tablet dobrze obsługuje się jedną ręką. Nie jest zbyt ciężki i ma spore ramki, więc nie stanowi to większego problemu. Zarówno w pozycji poziomej, jak i pionowej nasze dłonie nie zasłaniają nam ekranu podczas obsługi, co jest stanowczym plusem. Oczywiście nie zmieścimy go w kieszeni, ale noszenie go w torbie czy plecaku nie jest żadnym obciążeniem. Ekran o rozsądnej rozdzielczości 800 × 1200 plus 16 pikseli na wirtualne przyciski, dają ostatecznie gęstość 213 ppi. Jak na ten segment cenowy jest porządnie – pojedyncze piksele nie biją po oczach, ale skłamałbym mówiąc, iż wyświetlany obraz jest ostry jak żyleta. Gorzej mają się kąty widzenia – są wąskie i dość szybko ekran zaczyna przekłamywać barwy. Czerń również nie jest zbyt głęboka i swoją szarością mocno odznacza się czarnymi ramkami w tle. Również do jasności mam pewne zastrzeżenia. W pełnym chorwackim słońcu treść na nim była praktycznie niewidoczna i nie dało się komfortowo

9

Gorzej mają się kąty widzenia – są wąskie i dość szybko ekran zaczyna

przekłamywać barwy. Czerń również nie jest zbyt głęboka i swoją szarością mocno odznacza się czarnymi ramkami w tle.

korzystać z tabletu na plaży. Co gorsza, przy takim ustawieniu dochodziło wręcz do drenażu baterii. Sercem tabletu jest czterordzeniowa jednostka MediaTek o taktowaniu 1,2 GHz. To jej debiut na rynku – chiński producent próbuje udowodnić, że moc nie jest już określeniem zarezerwowanym tylko dla największych producentów i wychodzi mu to różnie. Procesor dynamicznie skaluje rdzenie i odcina napięcie do tych, które aktualnie nie są potrzebne. Widać, że MediaTek nie próżnuje i obserwuje poczynania, fakt faktem jeszcze nie swojej konkurencji. Za grafikę odpowiada PowerVR SGX544MP, który co prawda nowym GPU nie jest, ale radzi sobie całkiem nieźle nawet z nowszymi grami. Nie można powiedzieć, by ten SoC nie dawał rady. System działa płynnie, nie dławi się, nie zastyga. Widać, że rdzenie pracują i jednostka działa jak należy, a Android dobrze rozdziela zadania i korzysta z dynamicznego skalowania w odpowiedni sposób. Chociaż całość cierpi na typowe dla tego systemu problemy – gubi klatki przy zwykłych animacjach, a przełączanie się między aplikacjami czasem powoduje zbyt długie przestoje, chociaż tablet


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 Z TABLETEM NA BAŁKANY - RECENZJA ASUS MEMO PAD HD 7

ma 1 GB RAM-u i zazwyczaj koło 20% tej pamięci pozostaje wolne.

9

Ten PowerVR nie będzie miał problemu z uruchomieniem żadnej z nowszych

gier, ale nie mam wątpliwości, że nie starczy mu mocy, by wszystkie z nich obsłużyć w szczytowych wymaganiach.

GPU nie miało problemu ani z Real Racing 3, ani z Iron Man 3 (Gameloft). Tylko przy wyścigach kategorii CUP rozgrywka dławiła się, gdy za dużo przeciwników było naraz na ekranie. Ten PowerVR nie będzie miał problemu z uruchomieniem żadnej z nowszych gier, ale nie mam wątpliwości, że nie starczy mu mocy, by wszystkie z nich obsłużyć w szczytowych wymaganiach. Przy dłuższym obciążeniu tablet dość mocno się nagrzewa. Gdy zasiedziałem się przy RR3 tył urządzenia robił się naprawdę nieprzyjemnie gorący, chociaż dało się go trzymać w rękach. Sądzę, że Smart Case ani trochę nie ułatwia oddawania ciepła przez urządzenie.

9

Siłą tej nakładki są małe kruczki, delikatne detale schowane w odmętach

oprogramowania, których na pierwszy rzut oka nawet nie zauważymy, ale docenimy dopiero gdy ich zabraknie po przesiadce na inny sprzęt.

Jak wspomniałem, system działa całkiem płynnie. Zainstalowany Android 4.2 jest podrasowany przez autorską nakładkę Asusa. Koszmarnie szpetną i niezrozumiale niespójną graficznie, ale zaskakująco przyjemną w użytkowaniu. Siłą tego softu są małe kruczki, delikatne detale schowane w odmętach oprogramowania, których na pierwszy rzut oka nawet nie zauważymy, ale docenimy dopiero gdy ich zabraknie po przesiadce na inny sprzęt. Niech za przykład posłużą chociażby szybkie przełączniki, skróty i ogólne bogactwo panelu belki powiadomień. Albo świetne zorganizowanie ustawień. Możliwość przypisania wykonywania screenshota do dłuższego przytrzymania przycisku multitaskingu jest nieoceniona dla mnie jako testera. W końcu nie musiałem kombinować z wciskaniem kilku przycisków naraz. Jednak nakładka Asusa to nie same

46


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 Z TABLETEM NA BAŁKANY - RECENZJA ASUS MEMO PAD HD 7

superlatywy. Prócz wspomnianej wcześniej tragedii estetycznej, problemem jest również masa zbędnego, preinstalowanego oprogramowania do obsługi elektronicznych gazet, książek, jeszcze jednej chmury. A zupełną podstawę na tablecie – aplikacje Kindle’a musiałem dociągnąć sobie sam. To cud, że pomimo takiego obciążenia od początku tablet działał naprawdę lekko i sprawnie. Inną niedogodnością jest klawiatura Asusa, która jest kiepsko rozplanowana, nieergonomiczna i ma słaby słownik. Od razu polecam wrzucić na MeMO Pad SwiftKey i nie bawić się w próby okiełznania tego potworka. Od czasu premiery pierwszego iPada nieustannie oskarża się tablety o bycie urządzeniami skierowanymi tylko na konsumpcje treści. Oczywiście po ponad 3 latach zasadność i prawdziwość tych stwierdzeń można podważyć bardzo szybko, ale nie miejsce tu i czas na to. Konsumpcja treści to rzeczywiście bardzo ważna część funkcjonalności tabletów, przyjrzyjmy się więc jak pod tym względem radzi sobie MeMO Pad. Głośniki w urządzeniu są dość mocne, jednak ich umiejscowienie, na dolnej części tylnej ściany,

47

jest dość niefortunne. Gdy trzymamy poziomo tablet (np. podczas grania), zasłaniamy pewną ich część ręką. Nie licząc tego, bez problemu obejrzymy film czy posłuchamy muzyki w zaszumionym miejscu. Szeroki wybór odtwarzaczy w Google Play pozwoli nam uruchomić praktycznie każdy format. Tablet gładko radzi sobie również z YouTube w HQ, a jego galeria bez czkawki siłuje się z filmikami wstawianymi na Facebooka, nawet przy nie najszybszym łączu. Zapas mocy starcza również na komfortowe działanie wspomnianej topornej aplikacji. O Twitterach, Instagramach i innych nie ma co wspominać – wszystko działa tak jak należy. Szkoda, że Acrobat Reader czasem się opiera przy przeglądaniu większych plików PDF, ale trudno winić za to sam tablet, który sam w sobie świetnie się sprawuje jako czytnik e-czasopism tj. AMag czy iMag. Również e-booki łyka bez problemu i chociaż można by wymagać trochę większej rozdzielczości, trochę lepszego wygładzania czcionek, a przede wszystkim lepszej jasności ekranu, to hej – MeMO Pad jest sprzętem za 999 zł.


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 Z TABLETEM NA BAŁKANY - RECENZJA ASUS MEMO PAD HD 7

Aparat to akurat w tablecie dla mnie zupełnie zbędny gadżet. W moim Desire X aparat jest na tyle dobry i szybki, że w większości sytuacji awaryjnych w zupełności wystarcza. 5-megapikselowy aparat w MeMO Padzie niestety jest kiepski. Zdjęcia, które robi, często są nieostre i brakuje im detali. Siada również automatyczny balans bieli, zdjęcia często wychodzą poszarzałe i brak im nasycenia. Zaskakująco dobrze wychodzą fotografie robione prawie w kompletnej ciemności. Pomimo szumów całkiem sporo na nich widać. Jednak nie zmienia to faktu, że raczej ciężko mi jest sobie wyobrazić, bym wyciągnął MeMO Pada i pstrykał zdjęcia. Już nawet nie chodzi o jakość samych fotek, ale na litość boską – wyglądałbym jak Amerykanin! Tablet błyskawicznie łączy się ze znanymi sieciami Wi-Fi, a jego antena ma naprawdę dobry zasięg. Dostałem wersję bez modułu 3G, więc nie jestem w stanie w tej kwestii się wypowiedzieć. Jednak zaskoczyło mnie jak szybko i precyzyjnie działa GPS. Dzięki niemu mogłem szybko odnaleźć się w zaułkach i wąskich uliczkach wyspy Ciovo, chociaż jak wspomniałem – do tego potrzebny jest hotspot Wi-Fi.

9

Podczas długiej podróży możemy spokojnie obejrzeć film, poczytać

e-magazyn czy wygodnie pograć w gry przeznaczone na platformę bądź odpalić emulator GBA i cieszyć się mobilnymi klasykami sprzed ery smartfonów i tabletów.

48

Czas działania na baterii jest nie najgorszy. Dociskanie MeMO Pada długimi sesjami z wymagającymi grami co prawda powodowało dość szybki ubytek ładunków, ale rozsądne korzystanie z tabletu cały czas podłączonego do sieci bezprzewodowej pozwalało spokojnie wyciągnąć 1,5 dnia roboczego. Czy dobrym pomysłem jest zabranie tabletu na wakacje? Jeżeli macie jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, to odpowiem prosto – oczywiście, że tak. Nawet budżetowe urządzenie jak MeMO Pad HD 7 sprawdziło się naprawdę nieźle. Podczas długiej podróży możemy spokojnie obejrzeć film, poczytać e-magazyn czy wygodnie pograć w gry przeznaczone na platformę bądź odpalić emulator GBA i cieszyć się mobilnymi klasykami sprzed ery smartfonów i tabletów. Chociaż osobiście jestem fanem papieru, nie mogę nie dostrzec wygody i przede wszystkim oszczędności miejsca w torbie, jaką niesie ze sobą zmiana na e-booki. Z drugiej strony nad słonecznym Adriatykiem lepiej spisze się cokolwiek z ekranem e-ink, ale wtedy jesteśmy wykastrowani z reszty funkcjonalności. Tablet świetnie spisywał się jako urządzenie do przeglądania sieci, odbioru maili i sprawdzania portali społecznościowych. Niezależnie czy strony oferowały stronę mobilną czy nie, kwestionowanie wygody surfowania po sieci byłoby bezpodstawne. Laptopa włączałem dopiero wtedy, gdy byłem zmuszony do napisania dużej ilości tekstu. ASUS MeMO Pad HD7 to bez dwóch zdań uczciwy sprzęt. Za tę cenę dostajemy w pełni funkcjonalny tablet z Androidem 4.2, niezłą nakładką i dobrymi podzespołami. Co prawda na każdej płaszczyźnie czegoś mu brak, to trudno go nazwać sprzętem kiepskim. Jednak największym jego problemem była premiera Nexusa 7 drugiej generacji. Kiedy taki sprzęt oferowany jest za 999 zł, to trudno tu mówić o opłacalności MeMO Pada HD7. Gdybym pisał te słowa pół roku wcześniej, bez dwóch zdań bym go polecił, jednak teraz po prostu warto dopłacić do nowego Nexusa 7.

Design: 3/6 Jakość wykonania: 4/6 Oprogramowanie: 4/6 Wydajność: 4/6

Ocena: 555555


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 ASUS FONEPAD 2W1 PO RAZ KOLEJNY

49

MICHAŁ ZIELIŃSKI MATEUSZ GRYC

ASUS FONEPAD

2W1 PO RAZ KOLEJNY Nie wszystko powinno się mieszać. Niektóre rzeczy po prostu powinny zostać oddzielnie. Na przykład smartfon i tablet. Asus nie daje za wygraną i, po raz kolejny, łamie tę zasadę. Z jakim skutkiem? Patrząc z daleka na Fonepada, każdy zobaczy tablet. W kiepskim świetle stwierdzi, że to Nexus 7 poprzedniej generacji. Dużo się nie pomyli, oba urządzenia mają ekrany tej samej wielkości i rozdzielczości, wymiary, kształt a także wagę. Fonepad, w przeciwieństwie do starszego brata, ma przyciski do sterowania głośnością i budzenia urządzenia na lewej krawędzi, a także slot na kartę pamięci, tylny aparat, inny procesor oraz metalową obudowę. No i głośnik nad ekranem, bo to w zasadzie telefon. Wielki, 7-calowy telefon. Nie lubię plastiku. Biorąc do ręki telefon czy tablet, chcę czuć chłód aluminium, więc Fonepad teoretycznie powinien mi przypaść do gustu. Ten tablet można brać na warsztaty „Jak spasowane mają być poszczególne elementy obudowy w urządzeniach?”

i pokazywać go z podpisem „NIE!”. Każda część Fonepada zdaje się żyć własnym życiem, szczególnie metalowe plecki. Nad nimi znajduje się klapka, która skrywa port na kartę pamięci i SIM. Klapka jak klapka, pewnie będzie wykazywać tendencję do odpadania za kilka miesięcy. Gorzej jest z tym, co jest pod spodem… Prawdopodobnie najbrzydsze coś, co w życiu widziałem… A przyciski sterowania głośnością i odblokowywania na lewej krawędzi to pomysł kompletnie nietrafiony. Włączam tablet i czekam. Jest to pierwsze urządzenie z procesorem Intela w moich rękach, więc traktuję to jako test również tego układu. Czekam, czekam. – No, ale przynajmniej bateria mnie pozytywnie zaskoczy! – pomyślałem. Włączył się, konfiguracja, zaczynam zabawę. 22 System i nakładka Wita nas stary, dobrze znany Android w wersji 4.1. Dziwi to, szczególnie że sprzęt został


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 ASUS FONEPAD 2W1 PO RAZ KOLEJNY

pokazany po premierze 4.2, do tego Asus mocno współpracuje z Google. Ale Jelly Bean to Jelly Bean, jest Google Now, jest Project Butter, są rozszerzane powiadomienia. Niestety, o takich udogodnieniach jak widżety na ekranie blokady możemy zapomnieć. Bardziej od rozwiązania zagadki braku aktualizacji interesowała mnie nakładka zastosowana przez Asusa. Nie jest inwazyjna, na pierwszy rzut oka jej w ogóle nie ma. Drobne zmiany w wyglądzie, cztery przyciski systemowe zamiast trzech, inne ikonki. Diabeł tkwi w szczegółach. Tajwański producent zdecydował się na dodanie kompletu swoich aplikacji (bardzo słabych, swoją drogą) a także wielu udogodnień do systemu. Dla przykładu: standardowy Android pozwala na dostosowanie jasności ekranu według swojej skali. Fonepad dodatkowo oferuje tryb Zewnątrz, który rozjaśnia wyświetlacz tak, aby można było korzystać z niego w słońcu. Możliwość robienia zrzutów ekranu po przytrzymaniu przycisku odpowiedzialnego za wielozadaniowość to też zasługa Asusa. Najwięcej jednak dzieje się, gdy dotkniemy czwartego przycisku systemowego, tego dodatkowego. Otwiera się wtedy rządek aplikacji, z których każda może działać w oknie nad pozostałymi. Podobnie rozwiązanie stosuje już Sony czy Samsung w Note 10.1. Asus jednak jako pierwszy rozwinął ten pomysł w dość ciekawy sposób. Mianowicie, poza specjalnymi aplikacjami w oknie może pracować również teoretycznie dowolny widżet. Chcesz mieć kontrolę nad Spotify przeglądając internet? Proszę bardzo! Lista rzeczy do zrobienia z any.do i jednoczesne szukanie notatek w Evernote? Da się. Nie ukrywam, że chciałbym to zobaczyć w czystym Androidzie. Może w 5.0? Halo, Google? 22 Intel Atom w tablecie Bardzo wydajny w rzeczywistości, na papierze przeciętny, ze świetnym zarządzaniem baterią. Po wielu recenzjach takie zdanie wyrobiłem sobie o tym układzie. Zbyt piękne, żeby było prawdziwe? Jak się okazało – tak. Fonepad jest napędzany dwurdzeniowym procesorem Intel Atom Z2420 taktowanym zegarem 1,2 GHz, urządzenie ma też 1 GB pamięci RAM i układ graficzny PowerVR SGX540. Warto też

50

wspomnieć o pojemności baterii – 4270 mAh, czyli ciut mniejszej niż w Nexusie. Jak już mówiłem, z Intelem w urządzeniach mobilnych wiązałem duże nadzieje. Nawet zbyt duże. Tablet Asusa działa najzwyczajniej w świecie wolno. Animacje klatkują, włączenie aplikacji wiąże się z krótką przerwą w pracy, nie wspominając już o tym, jak działa domyślnie zainstalowany Chrome. Wraz z moim standardowym pakietem aplikacji na urządzeniu wylądowała jedna z moich ulubionych gier – Real Racing 3. Za każdym razem, gdy chciałem przejechać się po torze


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 ASUS FONEPAD 2W1 PO RAZ KOLEJNY

wyścigówką, musiałem czekać ponad 2 minuty, aż gra się włączy. Dalej poruszanie się po ospałym menu i kolejne zmarnowane minuty aż wczyta się sam wyścig. Trochę z czystej ciekawości, trochę z dziennikarskiego obowiązku, potraktowałem Fonepada jednym z benchmarków. Wynik zwalił mnie z nóg, tak bardzo odstawał od dzisiejszych nawet mid-range’ów. Nie jestem największym fanem cyferek, ale one nie biorą się znikąd. Po kilku dniach ostatni bastion Atoma padł. Niesamowite zarządzenie baterią, o którym się tyle nasłuchałem, pozwoliło na maksymalnie jeden dzień pracy, oferując podobne możliwości co, na przykład, Samsung Galaxy S 4. Jak na telefon – bardzo fajnie. Ale jeśli Fonepad przy tym chce być tabletem, to lepiej, żeby się nie chwalił tym przed konkurentami. 22 Fonepad jako telefon Steve Jobs, a za nim tłumy fanów Apple, przez lata próbował udowodnić, że idealny rozmiar ekranu dla telefonu to 3,5". Dzisiejszy rynek pokazuje co innego – królują smartfony nawet pięciocalowe, nie wspominając już o sukcesie tabletofonów, który rozpoczął Samsung ze swoim Note. Testując Fonepada, chciałem zobaczyć, gdzie jest górna granica, więc przez dwa tygodnie był on moim głównym telefonem. Fonepad nie wejdzie do kieszeni wszystkich spodni, dlatego korzystałem z etui, które dostałem razem z nim. Przypominające kopertówkę Asus VersaSleeve 7. Tradycyjnie – różowe. Zdecydowanie warto je dokupić do tego urządzenia, szczególnie że po odpowiednim złożeniu może robić za naprawdę wygodną podstawkę pod tablet. Wracając do telefonowania, jakość połączeń z Asusa jest na poziomie prawie zadowalającym. Sam rzadko zwracam na to uwagę, ale tutaj po prostu słychać, że słychać gorzej. Po kilku połączeniach przyzwyczaiłem się natomiast do wielkości sprzętu. Ba! Nawet okazał się być bardzo wygodnym telefonem, szczególnie podczas dłuższych rozmów. Nie zmienia to faktu, że przy pierwszej lepszej okazji moja karta wróciła do normalnego smartfona. Poza tym, że rozmiar przeszkadza w przenoszeniu Fonepada czy dyskretnym odpisaniu na SMS-a, brakowało mi porządnego aparatu, który dostępny jest w każdym nowoczesnym

51

telefonie. Kamera o rozdzielczości 3,15 Mpix to bardzo nieśmieszny żart w wykonaniu producenta i nie wiem, jak ktoś mógł dopuścić coś takiego do sprzedaży. Być może dział odpowiedzialny za Fonepada dalej ma kalendarz z 2009 roku, kiedy taki aparat mógł być akceptowalny. Nie w dzisiejszych czasach. 22 Hit czy kit? 7-calowy mix tabletu i telefonu w wykonaniu Asusa to coś, co chciałem przetestować. Mocno wierzyłem w ten pomysł i dalej wierzę. Niestety producent odpowiedzialny za, swoją drogą, świetne Nexusy 7, zrobił coś, z czego nie da się wygodnie korzystać. Do poprawy jest procesor, do poprawy jest obudowa, do poprawy jest aparat, do poprawy jest mikrofon i głośnik. Jeżeli Fonepad 2 będzie bazował na tegorocznej wersji tabletu od Google’a, a sam Asus wyciągnie wnioski z porażki, którą nam zafundował, może nawet kupię ten sprzęt. Na ten moment, trudno mi go jest komukolwiek polecić. Niestety.

Design: 4/6 Jakość wykonania: 3/6 Oprogramowanie: 5/6 Wydajność: 2/6

Ocena: 555555


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 LG SWIFT L3 II

52

LG SWIFT L3 II TOMASZ NOWAK

W czasach, gdy high-endowy smartfon ma ekran o przekątnej 5 cali, a rozdzielczość taką, jaką znajdziemy w telewizorze, mało kto pamięta o low-endach. Tych smartfonach, których główną zaletą jest niska cena, a jakość wykonania i osiągi schodzą na dalszy plan. Dlatego z pomocą LG przypomnimy, że takie urządzenia jeszcze istnieją. 22 Design i wykonanie Jak wspominałem we wstępie, low-endy charakteryzują się nieco gorszym wykonaniem niż smartfony z wyższej półki cenowej. Niestety w przypadku LG L3 II ta różnica jest bardzo widoczna. Przez moje ręce przewinęło się trochę telefonów, które nie grzeszyły jakością wykonania, ale ten smartfon bije je na głowę w pierwszym odczuciu. Wizualnie nie wygląda źle – sprawia wrażenie, że jest wykonany z lepszych materiałów niż w rzeczywistości. Niestety po wzięciu go do ręki cały czar pryska. Przez chwilę zastanawiałem się, czy dostałem pełnoprawny smartfon czy plastikową atrapę. Mocne słowa, ale tak jest w rzeczywistości – LG L3 II to najbardziej „plastikowy” smartfon,

z jakim miałem do czynienia. Kolejnym gwoździem do trumny jest fakt, że tył telefonu jest niesamowicie śliski. Lubię, kiedy smartfon pewnie leży mi w dłoni i nie muszę się bać, że wyślizgnie mi się niczym kostka mydła. Tutaj nie miałem takiego luksusu i o wypadek było bardzo łatwo. Skojarzenie z kostką mydła towarzyszyło mi jeszcze przez jakiś czas. Głównie z powodu kształtu. Z pozoru wygląda normalnie. Ale po wzięciu do ręki okazuje się, że jest on bardzo nieforemny i niewygodny. Jedyną „zaletą” jest ekran o przekątnej 3,2", który bez problemu można obsługiwać jednym palcem. Ale do tematu ekranu wrócimy za chwilę. Po tylu narzekaniach można pomyśleć, że w kwestii wykonania nie będę mógł powiedzieć niczego dobrego. Wady, o których wspomniałem, są dość znaczące, ale znalazły się też plusy. Owszem smartfon jest niesamowicie plastikowy, ale za to wszystkie elementy są dopasowane. Nic nie trzeszczy, nie ugina się, przyciski działają prawidłowo. Użycie słabych materiałów nie poszło więc w parze z kiepskim wykonaniem w sensie spasowania poszczególnych elementów.


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 LG SWIFT L3 II

22 Ekran LG Swift L3 II został wyposażony w ekran o przekątnej 3,2", który pracuje w rozdzielczości 320×240 pikseli. Na tej informacji mógłbym poprzestać i pozwolić zaśmiać się wszystkim, którzy czytają tę recenzję. Bo z tego należy się pośmiać. HTC Wildfire (również pracujący w rozdzielczości 320×240 pikseli) już w momencie premiery miał przestarzały ekran, a było to 3 lata temu. Dlatego dziwi mnie, że LG nie postarało się o nieco większą rozdzielczość, która z całą pewnością ułatwiłaby życie. Na szczęście na tym wady wyświetlacza się kończą. Oczywiście są na tyle duże, że rzutuje to na ogólną ocenę, ale zawsze mogło być gorzej. A nie jest, bo kąty widzenia są bardzo przyzwoite i ani razu nie myślałem na nie narzekać. To samo tyczy się kolorów, które są po prostu dobre. Ekran IPS LCD nie wyróżnia się na tle konkurencji, ale nie jest zły. Brakuje mi tu jednak pewnego drobiazgu, dzięki któremu wrażenia mogłyby być jeszcze lepsze – czujnika oświetlenia. Jasność ekranu można dopasować wyłącznie ręcznie. Co prawda w rozwijanym panelu powiadomień jest umieszczony suwak, ale i tak jest to rozwiązanie bardzo niewygodne. Szczególnie jeśli używało się telefonu z ustawioną maksymalną jasnością, a później sięgnęło się po niego w nocy bez zmiany ustawień. Chwilowa ślepota gwarantowana.

53

22 Interfejs i oprogramowanie LG Swift L3 II pracuje w oparciu o system Android 4.1.2 Jelly Bean, co uważam za jedną z jego największych zalet. Uzupełnia go autorska nakładka LG, znana z innych modeli tej serii. Wygląd to kwestia gustu, ale moim zdaniem jest ona bardzo brzydka. A na testowanym telefonie jej brzydota jest ukazana jeszcze bardziej, a to za sprawą niskiej rozdzielczości. Piksele krzyczą z ekranu, co w połączeniu z ikonami i fontem zastosowanym w tej nakładce stanowi wyjątkowo nieudane połączenie. Na szczęście w Google Play jest duży wybór innych launcherów, które mają obsługę motywów i mogą zmienić wygląd na nieco bardziej przyjemny dla oka. Do dyspozycji użytkownika zostały oddane trzy pulpity. Niestety ze względu na niską rozdzielczość ekranu nie zmieści się na nich zbyt wiele. Zaledwie cztery rzędy ikon to stanowczo za mało jak na dzisiejsze standardy. Niestety na więcej nie można sobie pozwolić. Domyślne widżety również są mało ciekawe i dla mnie mało użyteczne. Dopiero po zainstalowaniu dodatkowych aplikacji można zacząć układać pulpit według własnych preferencji. Jedynie widżet pogody (z domyślnych aplikacji) przejawia poziom, który można uznać za dobry. Spodobało mi się jednak centrum powiadomień. Co prawda w żaden sposób nie pasowało mi wizualnie, ale pod względem praktycznym znalazło się tam sporo rzeczy. Między innymi skróty do uruchamiania niektórych funkcji (GPS, Wi-Fi, Bluetooth itd.), wspomniany już wcześniej suwak do ustawiania jasności ekranu oraz przycisk ustawień systemowych. Ten ostatni jednak jest tak mały, że trafienie w niego za pierwszym razem było dość sporym wyzwaniem. Po raz kolejny daje o sobie znać niska rozdzielczość, która bardzo ogranicza możliwości tego telefonu. Widać to także po aplikacji Quick Memo, która umożliwia stworzenie notatki na zrzucie ekranu. Aplikacja, stworzona z myślą o rysiku, dość średnio sprawdza się przy takim ekranie. Jest on po prostu za mały, żeby napisać bądź narysować coś sensownego. Warta uwagi jest także aplikacja Safety Care, która pozwala na informowanie wybranych osób o sytuacji zagrożenia. Między innymi przekazuje połączenia alarmowe, powiadamia o dłuższym nieużywaniu telefonu oraz przekazuje lokalizację. 22 Wydajność Czytając tę recenzję można dojść do wniosku, że i tutaj będzie tragicznie. Na szczęście ten element


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 LG SWIFT L3 II

jest kolejnym, który mogę zaliczyć do plusów. Nie jest to oczywiście wydajność na miarę smartfonów z wyższej półki cenowej, ale w zupełności wystarcza do komfortowego korzystania z urządzenia. Jednordzeniowy procesor Qualcomm MSM7225A o taktowaniu 1 GHz i 512 MB pamięci RAM dają razem całkiem przyzwoity efekt. Oczywiście przyzwoity patrząc przez pryzmat klasy urządzenia. Dało się go obsługiwać na tyle przyjemnie, że spowolnienia występujące od czasu do czasu nie dawały się we znaki. Co więcej, telefon ten pozwolił na uruchomienie niektórych tytułów 3D. Być może Temple Run 2 nie jest szczególnie zaawansowaną grą, ale na tym telefonie działała bardzo płynnie. Niestety w przypadku gier zauważyłem jedną poważną wadę – rozdzielczość ekranu (brzmi znajomo?). O ile przeglądanie internetu czy używanie chociażby Gmaila nie stanowiło większego problemu, tak odczytanie czegokolwiek w grach graniczyło z cudem. Większe napisy były jeszcze rozpoznawalne, ale przy mniejszych nie miałem żadnych szans. Szczególnie wtedy jeśli użyta została jakaś udziwniona czcionka. Surfowanie po internecie jest w miarę komfortowe. O ile nie otworzymy w przeglądarce kilku kart, wszystko działa płynnie, choć drobne spowolnienia pojawiają się od czasu do czasu. Nie jest to jednak specjalnie uciążliwe i występuje rzadko. Niestety temat ekranu pojawia się i tutaj. Co prawda nie ma tu większych problemów z odczytaniem tekstu, jednak nawigacja na stronie wymaga dość dużego powiększenia. W innym przypadku trudno utrafić w interesujące nas miejsce. Telefon miał fabrycznie zainstalowaną przeglądarkę Google Chrome, która także w tym telefonie sprawdza się znakomicie. 22 Łączność, telefon LG wyposażyło swój smartfon w podstawowy zestaw modułów łączności. Wi-Fi, GPS, Bluetooth 3.0 oraz modem HSDPA 7,2 Mbps. Wszystko, czego można się spodziewać po low-endowym smartfonie. Użycie słabych Wszystko działa bardzo domateriałów nie brze i trudno się do czegoposzło więc w parze kolwiek przyczepić. Jakość z kiepskim wykonaniem rozmów była zadowalająca w sensie spasowania – rozmówcę było dobrze poszczególnych słychać, jak również mnie elementów. było dobrze słychać po

9

54

drugiej stronie. Dźwięk był czysty i nie był zniekształLG Swift L3 II cony, a zdarzały mi się teto najbardziej lefony, które zniekształcały „plastikowy” smartfon, głos, który brzmiał jakz jakim miałem do by rozmówca siedział zaczynienia. mknięty w kartonie. Nadajnik GPS działał znakomicie. Znalezienie fixa bez wsparcia A-GPS trwało średnio około 30 sekund. Nie mam również zastrzeżeń co do zasięgu – był tam, gdzie być powinien. Zastrzeżenia mam natomiast do klawiatury LG. Widać wyraźnie, że jest ona zaprojektowana dla większych rozdzielczości. Odstępy między klawiszami są zbyt duże, przez co zmniejszyły się same przyciski. Napisanie czegokolwiek w pozycji pionowej jest dużym wyzwaniem nawet dla mnie. Osoby o większych dłoniach będą miały spore problemy z obsługą.

9

22 Aparat Na usta ciśnie mi się jedno określenie – jest. I na tym mógłbym skończyć opisywanie tego elementu. Aparat jest, ale tak jakby go nie było. 3 Mpix w dodatku bez flasha w postaci diody LED (czy jakiegokolwiek innego źródła światła) jest koszmarny. Pomijam już sam fakt niskiej rozdzielczości matrycy. Bywały przecież aparaty z taką rozdzielczością, które robiły świetne zdjęcia. Tym z LG do świetności dużo brakuje. Kolory są wyblakłe, brzydkie i nie odzwierciedlają tego, co widać w rzeczywistości. Oczywiście nie jest to zmiana na tyle duża, że czerwone robi się zielone, ale i tak nie jest dobrze. Brak flasha sprawia, że zrobienie zdjęcia w gorszych warunkach oświetleniowych jest niemożliwe. Również nagrywanie wideo odstaje od obowiązujących teraz norm – rozdzielczość to zaledwie VGA (640 × 480 pikseli). Na tym nie koniec wad tego aparatu. Brakuje też tak podstawowej rzeczy jak autofocus. Jest to dla mnie nie do pomyślenia. Denerwował mnie też dźwięk migawki, którego nie dało się wyłączyć. Owszem w opcjach aparatu dumnie widniała opcja „dźwięk migawki”, ale programista zapomniał umieścić tam opcji „wyłącz”. Ciekawostką jest jedynie opcja aktywowania aparatu głosem. W przypadku lepszego sprzętu byłoby to użyteczne, tutaj jest niepotrzebne. No, chyba że ktoś chce robić zdjęcia takiej jakości i mu to nie przeszkadza.


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 LG SWIFT L3 II

22 Bateria W LG Swift L3 II znalazło się ogniwo o pojemności 1540 mAh. Muszę przyznać, że żywotność baterii była całkiem przyzwoita. GPS włączony przez 1,5 h uszczuplał baterię ledwie o 10-15% Podczas normalnego korzystania (włączone Wi-Fi z synchronizacją, godzina przeglądania internetu, sprawdzanie maila i serwisów społecznościowych) telefon był w stanie wytrzymać cały dzień bez wołania o ładowarkę. Przy mniej intensywnym korzystaniu z internetu był w stanie wytrzymać dwa dni. A nawet trzy, jeśli odpowiednio korzystało się z poziomu jasności wyświetlacza. 22 Low-end kiedyś, a dziś Jako że nadal posiadam starego HTC Wildfire, pokusiłem się o małe porównanie. W końcu obydwa telefony należą do gatunku low-endów i w dodatku mają ekran o tej samej rozdzielczości. Wynik tego porównania, w idealnym świecie, powinien wypaść inaczej. Nowszy telefon powinien być lepszy. Tutaj jednak tak nie jest. HTC (który swoje lata już ma) jest o wiele lepiej wykonany. Materiały użyte do jego produkcji są dużo lepszej jakości niż te w LG L3 II. W dodatku sprzętowo też prezentuje się lepiej (pod niektórymi względami). Lepszy aparat (5 Mpix i dioda LED) czy czujnik oświetlenia przemawiają na korzyść tajwańskiego producenta. To samo ma się do samego wyposażenia. HTC w zestawie miał kartę pamięci o pojemności 2 GB, ładowarkę, kabel USB oraz zestaw słuchawkowy. W kartonie z LG znajdziemy tylko ładowarkę (oczywiście razem z kablem).

55

Być może są to ostre słowa, ale gdyby Wildfire wyposażyć w procesor, który został użyty w LG, to L3 II nie ma żadnych szans. Z taką wydajnością to HTC byłoby górą. Jest to przykry wniosek, ale niestety widać to bardzo mocno. Low-endy kiedyś były lepsze. 22 LG Swift L3 II czy featurephone? Jest to bardzo dobre pytanie, na które postaram się odpowiedzieć. Patrząc na oferty operatorów, gdzie LG L3 II był w atrakcyjnej cenie 1 zł, trudno było szukać dla niego alternatywy. Do innych smartfonów trzeba było dopłacać. I właśnie dopłatę uważam za najlepszą opcję. Zdecydowanie lepiej dołożyć do lepszego urządzenia. Jeśli jednak dopłata nie wchodzi w grę, wtedy pozostaje najważniejsze kryterium – czy to koniecznie musi być smartfon. Jeśli tak, to LG Swift L3 II spełni swoje zadanie. Jest smartfonem i działa całkiem przyzwoicie. Wszystkie wady będą jednak po pewnym czasie wychodzić bokiem (szczególnie jeśli do ręki weźmie się smartfon z większą rozdzielczością). Jeśli to ma być po prostu telefon, to zdecydowanie lepszym wyborem będzie jakiś featurephone. Czas pracy na baterii będzie lepszy, podobnie jak jakość wykonania. Design: 3/6 Jakość wykonania: 3/6 Oprogramowanie: 3/6 Wydajność: 3/6

Ocena: 555555


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 TELEWIZOR Z ANDROIDEM

56

TELEWIZOR Z ANDROIDEM WOJTEK WIEMAN

Mam w domu duży ekran. W październiku rezygnuję z dekodera kablówki, bo telewizja nie jest w stanie zapewnić mi tego, czego potrzebuję. Co teras?!

Od ostatnich trzech, czterech lat trwa boom na mądre telewizory. W tym czasie i ja wpadłem w pułapkę zakupu dużego ekranu do mieszkania. W tamtym czasie tak zwane Smart TV (wiem, wiem – Samsung na dobre przywłaszczył sobie tę nazwę, ale na potrzeby tego tekstu będę jej używał od określenia „telewizorów z aplikacjami i możliwością podpięcia do sieci”) dopiero

raczkowały. Mnie zaleDuży ekran bez żało na matowej matrykablówki cy i dużym ekranie – wybór padł na Sony. Jak się później okazało, starsze modele Sony nie są wcale takie Smart, jak mogłoby się wydawać. Chcesz go podłączyć do domowego Wi-Fi? Kup dodatkowy modem za 300 zł, podłączany do

9


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 TELEWIZOR Z ANDROIDEM

9

jedynego wejścia USB. Udało się problem obejść Pełen Android to – pożyczony Access Poza dużo int podłączyłem do routera, telewizor ethernetem do AP i internet w wersji XXL stanął przede mną otworem. OK, może nie do końca. Zestaw zainstalowanych aplikacji sprowadza się głównie do YouTube’a (reszta nie jest warta uwagi), gdzie wyszukiwanie czegokolwiek oznacza katorgę wpisywania fraz na pilocie. Na pilocie… Zbliża się moment odłączenia dekodera. Access Point już oddałem. Oznacza to, że za chwilę jedynym źródłem materiałów oglądanych na telewizorze będzie komputer podłączany nieśmiertelnym kablem VGA i minijack-minijack do audio. Oczywiście, że się da, ale w naszych czasach to jednak trochę kłopotliwe i wygląda koszmarnie (w sensie okablowania, nie samej jakości obrazu, która jest bardzo dobra!). Wtem, dostaliśmy w redakcji do testów takie małe, śmieszne urządzenie – dongle Measy podłączany do HDMI, zasilany dodatkowo z USB, na którym zainstalowany jest Android 4.1. Taki zwykły Android, rozpoznający dongle jako tablet i wyrzucający na telewizor obraz 1080p, razem z dźwiękiem stereo. Do tego trzeba koniecznie dokupić specjalnego pilota, który ma wbudowaną myszkę (kursorem poruszamy po ekranie wykonując ruchy ręką w powietrzu) i klawiaturę qwerty. Pierwsze spotkanie ze sprzętem? Szał! Oczywiście zainstalowałem najważniejsze aplikacje (tj. Twitter, Facebook, YouTube, Spotify) i zacząłem się bawić. Wszystko chodziło gładko i sprawnie, dzięki dwurdzeniowemu procesorowi Cortex A9 1,6 GHz. Po kilku godzinach spędzonych z Andkiem na telewizorze doszedłem do wniosku, że to jest super patent i w ogóle #chcęto. Dwa dni później nie miałem pojęcia, do czego jeszcze mogę go wykorzystać. YouTube okazał się niewiele wygodniejszy od tego wbudowanego w TV (wpisywanie dłuższych fraz na pilocie, nawet z wykorzystaniem qwerty to nadal jest męczarnia), Spotify mogę też słuchać z tabletu/smartfona i głośnika BT, który leży pod telewizorem. Obsługa społecznościówek na TV nie oferuje niczego więcej

57

niż aplikacje na sprzętach o znacznie mniejszych ekranach. Problem z pełnym Androidem wpiętym w telewizor okazał się dla mnie „klęską urodzaju”. Niby mogę wszystko, ale tak samo mogę wszystko kiedy jesteś blisko, smartfonie/tablecie. Po co w takim razie angażować taki wielki ekran? Na to pytanie odpowiedział niedawno Google i choć przyznaję, że jeszcze nie miałem okazji przetestować – uważam, że ma to jeszcze większy sens niż full opcja w postaci dongle’a. Chromecast – cudeńko za 35 dolarów też jest dongle’em, ale znacznie prostszym w obsłudze. Podłączamy je do telewizora, zasilamy z USB (lub nie – w zależności od tego, czy nasze złącza HDMI potrafią zasilać sprzęty zewnętrzne) i koniec. Sprzęcik czeka na nasze zawołanie, a wołamy do niego za pośrednictwem kilku aplikacji – YouTube, Netflix, Google Play i przeglądarka Chrome. Wszystkie z nich dostają specjalny przycisk, który wysyła na nasz telewizor informację o oglądanym właśnie materiale. Chromecast przechwytuje sygnał i transmituje obraz na nasz telewizor, dane zaciągając bezpośrednio z internetu. W czym tkwi przewaga nad zwykłym Androidem? W prostocie i wygodzie. Moim pilotem staje się dotykowy smartfon. To za jego pomocą przewiniemy nudny fragment serialu (ktoś tak w ogóle robi?), ustawimy sobie całą playlistę filmików z YouTube do oglądania na imprezie (wszyscy tak robią). Ekran telewizora służy temu, żeby wyświetlać treści – po co to komplikować? Chromecast wysuwa się u mnie na prowadzenie jeżeli chodzi o wykorzystanie dużego ekranu do konsumpcji treści video w domu. Jeszcze tylko możliwość odtwarzania plików lokalnych (działało przez chwilę, już zablokowali, ale kto wie, co deweloperzy jeszcze wymyślą) i będę kontent. Kontentem będę otoczony w sensie. Tak – zdaję sobie sprawę, że istnieje też coś takiego jak Google TV, ale nie widziałem na oczy, koncept jest jakiś taki niemrawy, więc nie poChromecast FTW ruszyłem w tekście ani troszkę. Oh wait.

9


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 COOKOO WATCH

58

COOKOO WATCH MICHAŁ ZIELIŃSKI

Co jest największych hitem 2013 roku? Zdecydowanie urządzenia, które możemy na siebie założyć. Prototypowe ciągle Google Glass, opaski czy przypinki mierzące naszą ruchliwość czy zegarki łączące się z telefonem. Sam chciałbym mieć po jednym z każdego rodzaju. Zacząłem od zegarka. Na rynku jest kilka różnych pozycji. Mamy Pebble, który oferuje wiele funkcji, jest Sony Smartwatch świetnie działający z Xperiami, jest Motoactiv do Motoroli oraz Samsung Galaxy Gear, o którym nic nie napiszę, bo gdy piszę ten tekst, to zegarka jeszcze nie ma. Ja, mimo wszystko, zdecydowałem się na CooKoo. Zaprojektowany oryginalnie do iPhone’a, teraz może pracować z wybranymi telefonami (a raczej telefonem) z Androidem. Warto było czekać? 22 O samym zegarku CooKoo mnie przekonał od samego początku swoją… normalnością. Większość konkurentów jest albo brzydka, albo dziwnie duża i brzydka. Ten z kolei to całkiem ładny zegarek sportowy, który się świetnie komponuje nie tylko z t-shirtem, ale i elegancką koszulą.

Plastikowa koperta może być biała lub czarna, w obu wersjach na górze producent umieszcza stalowy pierścień, który oddziela szkło od plastiku. Pod nim znajduje się minimalistyczny cyferblat, w który wkomponowano podświetlane ikonki, o których będzie później. Jeśli chcesz się wyróżniać, możesz zamówić wersję z kolorowym paskiem – błękitnym lub różowym. Ja mam biało-biały egzemplarz, który chętnie się brudzi. Całe szczęście zegarek jest wodoodporny (można myć ręce bez obawy, że gadżet się uszkodzi). Na kopercie możemy korzystać z czterech przycisków – Light, Command, Connect oraz Mode. Jest też standardowa koronka do ustawienia godziny. No i najważniejsze – na pokładzie jest Bluetooth. 22 Jak to powinno działać i jak to działa? Jak już wspomniałem, pod wskazówkami znajdują się niewidoczne na co dzień ikonki, a jest ich dokładnie sześć. Informują nas one o poszczególnych powiadomieniach, bowiem CooKoo z założenia ma być czymś w stylu przenośnego centrum powiadomień. Korzystając z samego zegarka nie przeczytamy maila,


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 COOKOO WATCH

59

nie odpiszemy na niego, jednocześnie oglądając filmik na YouTubie. Jedyne, na co pozwala, to informacja – „Hej, dostałeś maila, przeczytaj go”. W takim momencie ikonka odpowiedzialna za maila podświetli się, gadżet zawibruje i wyda z siebie dźwięk (klasyczne, zegarkowe piknięcie). W praktyce nie działa to tak różowo. Jako że CooKoo na ten moment współpracuje tylko z Samsungiem Galaxy S 4, to powiadomienia są bardzo ograniczone. Zegarek obsługuje tylko te, które wysyłają aplikacje Samsunga, nie ma mowy o zmienionym programie do SMS-ów, kliencie Twittera czy, uwaga, Gmailu! Jeśli już przyzwyczaimy się do samsungowych programów, zegarek działa tak, jak ma działać. Wyświetla poszczególne powiadomienia szybko i sprawnie. Oczywiście, są to tylko wybrane notyfikacje: przychodzące połączenie, niedobrane połączenie, nowa wiadomość tekstowa oraz nowe zdarzenie w kalendarzu. Wrażenie robi opcja zdalnego robienia zdjęć. Wystarczy otworzyć aplikację CooKoo, przejść do aparatu i użyć zegarka jako przycisku migawki. Świetnie działały też powiadomienia o zostawieniu telefonu oraz kończącej się baterii w Galaxy. Zegarek też potrafi „odnaleźć” smartfona poprzez zdalne uruchomienie cyfrowej kukułki. 22 Słowem podsumowania CooKoo na Androida to ciągle beta. Mam nadzieję, że szybko zostanie dodane wsparcie dla kolejnych urządzeń, a także aplikacji. Miałem nadzieję, że dzięki otwartości Androida zegarek rozwinie skrzydła blokowane przez hermetyczność iOS i ciągle ją mam. Wierzę w producenta, być może popularyzacja 4.3, który dużo lepiej radzi sobie z przekazywaniem notyfikacji do innych urządzeń, przyspieszy rozwój CooKoo na Androidzie. Co do samego zegarka, ma on kilka wad. Wskazówki nie świecą się w nocy, ratuje podświetlana cała tarcza. Nie potrafi on także wyświetlać daty, co dla wielu, w tym mnie, może być poważnym minusem. Chciałbym również, aby można było wyłączyć powiadomienia dźwiękowe i zostawić tylko wibracje. Poza tym, trudno w nim doszukać się wad. Więc, CooKoo, zróbcie porządną aplikację na Androida, a wtedy będę polecał ten zegarek każdemu. Jesteście na dobrej drodze.


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 POKROWCE 3.7.6.

60

POKROWCE 3.7.6. NORBERT CAŁA

Styl, niepowtarzalność, funkcjonalność i maksymalna ochrona w jednym.

3.7.6. to nowa polska marka, która zaczyna produkować galanterię dla naszych gadżetów. W ofercie mamy różnego rodzaju koperty dla mniejszych i większych tabletów. Jako że mój pokrowiec dla tabletu zaginął w podejrzanych okolicznościach, postanowiłem się przyjrzeć temu, co oferują dla tej wersji. Są to pokrowce typu wsuwki, w które wkładamy tablet wtedy, gdy go nie używamy i na przykład przewozimy w większej torbie. Pokrowce wykonane są z połączenia dwóch gatunków skóry lub skóry i tkaniny. Przy czym skóra jest zawsze najwyższej jakości, a samo wykonanie to ręczna robota wykwalifikowanych rzemieślników. Materiały na pokrowce dobrane są tak, że z jednej strony mamy jaśniejszy kolor a z drugiej strony ciemniejszy. O wariantach kolorystycznych nie będę pisał, bo możliwość doboru kolorów jest naprawdę duża. Producent zadbał też o wycięcie w dolnej części futerału, umożliwiające ładowanie włożonego do środka tabletu, oraz o miejsce na długopis lub rysik. To drobiazgi, ale bardzo ułatwiają życie.


9-10/2013 2 SPRZĘT 2 POKROWCE 3.7.6.

Wnętrze każdego pokrowca wyłożone jest miękTablet umieszczony kim pluszem w słusznej w takim pokrowcu grubości. To powoduje, że jest naprawdę bezpieczny tablet włożony w taki poi żaden upadek nie jest mu krowiec robi się naprawdę straszny. duży, mimo że pokrowiec bardzo ciasno do niego przylega. To oczywiście wada, ale zaleta z tego wynikająca jest dużo większa. Tablet umieszczony w takim pokrowcu jest naprawdę bezpieczny i żaden upadek nie jest mu straszny. Gruba warstwa, która tłumi upadki i ciasno go trzyma spowodowała, że zdecydowałem się na przeprowadzenie w redakcji odpowiednich testów. Upuszczałem moje urządzenie kilka razy w takim „ubranku” na podłogę, ze słusznej wysokości i absolutnie nic mu się stało. Pokrowce są więc nie tylko dobrze i stylowo wykonane, ale też dobrze chronią nasz sprzęt. Dostępne są w rozmiarach dla Nexusow i Samsungow Galaxy 10.1", jedyna wada to cena – 169 zł to niemało, jednak każda naprawa naszego tabletu będzie wielokrotnie droższa. Produkty 3.7.6. są do nabycia przez www.376west. com lub w sklepie firmowym 3.7.6. / dbramante1928 w Warszawie przy ul. Wiejskiej 17/1, tel. (22) 622 17 04.

9

61


62

9-10/2013 2 OPROGRAMOWANIE 2 AVIATE ALPHA (INVITE ONLY)

MICHAŁ BRZEZIŃSKI

AVIATE ALPHA (INVITE ONLY)

Aviate to nietypowy launcher. Przede wszystkim dlatego, że gdy inne prześcigają się w liczbie funkcji, dodatków i opcji dostosowania wyglądów, Aviate idzie w zupełnie innym kierunku. Tutaj nie da się praktycznie nic zmienić i chociaż na ogół takie podejście mi nie pasuje, na razie nie mogę narzekać.

Jednym z najważniejszych elementów Aviate są inteligentne profile („Spaces”). Inteligentne, bo aktywują się w zależności od kontekstu np. rano pokaże się „Morning Routine”, a w pracy „Work”. Można je także wybierać ręcznie, wysuwając panel z lewej strony ekranu głównego. Co dają te profile? Na górze ekranu głównego Aviate znajduje się panel, na którym widać obecny profil. Po dotknięciu go wysuwają się elementy, które w tym kontekście powinny być najbardziej przydatne. I tak w standardowym „Time” będzie to prognoza pogody, „Work” – programy związane z pracą i kalendarz, „Settings” – najpotrzebniejsze ustawienia, możliwość włączenia trybu oszczędzania energii oraz przełącznik kolorystyki programu. Tak, można zmieniać kolor, ale ogranicza się to do wyboru pomiędzy „Light” i „Dark”, z czego ten pierwszy wygląda znacznie lepiej. Górny panel z profilami to tylko mała część ekranu głównego, pod nim znajduje się miejsce na widżety. Domyślnie jest tam jedno zdjęcie, ale można dodawać nowe elementy. I dochodzę do momentu, gdzie wiele osób może się od razu zrazić do Aviate – w tym launcherze widżety trzeba ograniczyć do minimum. Każdy zajmuje całą szerokość, co oznacza, że nie zmieści się ich więcej niż 2-3, a i tak mogą nie działać lub wyświetlać się poprawnie. Ja mogę z tym żyć. Pod miejscem na widżety czas na ikonki najczęściej używanych aplikacji. Które skróty się tam znajdą, to zależy w całości od użytkownika. Na prawo (po przesunięciu palcem) od ekranu głównego jest skategoryzowana lista aplikacji.


9-10/2013 2 OPROGRAMOWANIE 2 AVIATE ALPHA (INVITE ONLY)

63

Aviate sam przypisuje programy do kategorii, oczywiście nie zawsze robi to perfekcyjnie. Nie wszystkie sekcje od razu są wyświetlane, trzeba je dodawać własnoręcznie. Szkoda tylko, że użytkownik nie ma możliwości tworzenia własnej kategorii. Chociaż można dowolnie przenosić skróty pomiędzy nimi, taka funkcja bardzo by mi się przydała. Ostatnim ekranem wysuniętym najbardziej na prawo jest siatka aplikacji, w której skróty ułożone są alfabetycznie. Można szybko przejść do każdej litery, dotykając odpowiadającego jej miejsca przy prawej krawędzi. I to wszystko. Tutaj naprawdę nie ma żadnych ustawień oprócz zmiany kolorystyki. Dla jednych rzecz nie do pomyślenia, ale mnie w ogóle nie przeszkadzało. Być może dlatego, że Aviate domyślnie prezentuje się świetnie, chodzi płynnie i nie można mu niczego zarzucić. Mocne ograniczenie widżetów nie każdemu

się spodoba, ale przynajmniej launcher nie traci spójności. Aviate jest w wersji Alpha (trzeba ubiegać się o zaproszenie) już od dłuższego czasu i wydaje mi się, że to oznaczenie jest w tym przypadku bardzo zachowawcze. Owszem, błędy czasami występują, ale są naprawdę niewielkie. Po odblokowaniu telefonu zdarzało się, że pokazywał się standardowy launcher, a ikonki profili miały tendencje do znikania (zostawał sam kolor). Oprócz tego nie mogę narzekać. Aviate jest aplikacją dla ludzi, którzy nie lubią grzebać w ustawieniach, chcą, by wszystko od razu było gotowe i ładnie się prezentowało. Tak, brzmi jak reklama iPhone’a, ale akurat nie ma w tym nic złego. Cena: darmowy

Link


MIŁEGO E-CZYTANIA! 4/2013 (6) androidmagazine.pl

ISSN 2299-8586

ANDROID MAGAZINE SPRZĘT:

OPROGRAMOWANIE:

FELIETONY:

Sony Xperia Z

Gastronauci.pl

Samsung Galaxy Camera

Sport.pl

Kobiety mają buty, a faceci aplikacje

Sony Xperia miro

When will then be now? Mission Impossible

Wi-Reader Pro DW17

SONY XPERIA Z A MIAŁO BYĆ TAK PIĘKNIE

MWC 2013

TARGI TRACĄCE NA ZNACZENIU? FELIETON: KOBIETY MAJĄ BUTY, A FACECI APLIKACJE

GADŻETY: POKROWCE OTULFILCEM

TANI TABLET:

OMEGA TABLET PC 7" MID 7108

PORADY: KOPIA ZAPASOWA

www.androidmagazine.pl


9-10/2013 2 OPROGRAMOWANIE 2 TOTEM RUNNER

65

TOTEM RUNNER MICHAŁ BRZEZIŃSKI

Jeśli czytaliście moje inne recenzje, to już powinniście wiedzieć, że rzadko gry przykuwają moją uwagę. A jak już wzbudzą moje zainteresowanie, to albo są za drogie, albo za łatwe, albo za trudne itd. Ostatnim tytułem, który mnie mocno wciągnął, był opisywany w wakacyjnym numerze Carmageddon, teraz czas na coś nowego i znacznie mniej popularnego: Totem Runner. Kolejna gra, w której się po prostu biega i omija przeszkody? Nigdy w życiu. Przyciągnęła mnie do niej fajna grafika. Plansza jest widziana z boku – w zasadzie widać tylko jej zarys, ponieważ jest cała czarna. Kolorowa (ale też niezbyt) jest tylko sama postać, wrogowie oraz dynamiczne tło. Super pomysł, który nawet sprawdza się w praktyce. Na początku problemem może być rozróżnienie, czy jakiś element na drodze jest w ogóle częścią mapy czy należy do tła.

Ale spokojnie – kilka razy zginąłem i szybko się nauczyłem. Standardowo postać biega sama i naszym zadaniem jest zbieranie wszystkich świecidełek (mniej lub bardziej wartościowych). Jak uzbieramy ich sporo, możemy włączyć super moc, która ułatwi przejście poziomu. Po drodze spotkamy wrogów, którzy – o dziwo – będą próbowali nas zabić. Ale tylko dzięki temu jeszcze nigdy gra nie stała się ciekawa. Esencją gry jest to, że w czasie przemierzania mapy możemy się zamienić w nosorożca (a przynajmniej do nosorożca temu czemuś najbliżej) lub orła. Nosorożec może niszczyć większość


9-10/2013 2 OPROGRAMOWANIE 2 TOTEM RUNNER

przeciwników i przeszkód, a orzeł oczywiście pomoże przelecieć nad przepaściami lub rzeczami, których lepiej nie dotykać. Dla utrudnienia w zwierzęcym ciele nie można być za długo. Pomysł jest genialny w swojej prostocie – dzięki temu gra staje się bardzo dynamiczna. Sterowanie też zostało świetnie rozwiązane i chociaż jest banalne jak konstrukcja cepa, i tak wymaga od gracza niezłej zręczności. Wady? Gra ma tylko pięć rozdziałów, po cztery plansze w każdej. Lekkim pocieszeniem są

66

wyzwania, ale to ciągle za mało. Na pewno większą satysfakcję da zbieranie wszystkich bonusów na planszy. Totem Runner jest dostępny za darmo, ale po zagraniu w tutorial i pierwszy rozdział, jesteśmy zmuszeni do wykupienia pełnej wersji za 4,10 zł. Ze świadomością, że gra nie jest za długa, jak najbardziej polecam. Cena: za darmo (wewnętrzne płatności) Link


9-10/2013 2 OPROGRAMOWANIE 2 TOTEM RUNNER

67

MICHAŁ MYNARSKI

CONTROL CENTER Też uważacie, że iOS7 wygląda jak twórczość plastyczna siedmiolatka wsadzona do miksera wraz z drugim daniem? Jednak gdybyście przypadkiem stwierdzili, że chcecie kawałek tej wizualnej abstrakcji w swoim Androidzie, deweloperzy już oto zadbali. Prócz tapet i launcherów w stylu jabłka na grzybkach możemy znaleźć też ciekawsze propozycje – chociażby Control Center.

Problem z tym, że w Androidzie bardzo duża część interfejsu znajduje się na dolnym panelu, więc nawet przy zminimalizowaniu uchwytu często dochodzi do przypadkowego wysunięcia Control Center. Najbardziej męczące jest to w HTC, gdzie przesunięciem z dołu odblokowujemy smartfon. Control Center to jedna z wielu aplikacji o identycznej funkcjonalności, podobna do innych tego

Aplikacja imituje panel kontrolny wysuwany z dołu, który pojawił się w iOS7. Znajdziemy na nim podstawowe łączniki trybu samolotowego, Bluetootha czy Wi-Fi. Mamy suwaki dostosowujące jasność czy głośność oraz skróty do przeglądarki, kalkulatora lub latarki. W ustawieniach możemy dostosować umiejscowienie i wielkość uchwytu, za który wyciągamy panel.

typu w Google Play, wyróżniająca się tylko częścią wizualną nawiązującą do nowego systemu Apple. Tylko że ten wyrwany z kontekstu element w połączeniu z Androidem wygląda jeszcze bardziej groteskowo niż cały iOS7. Cena: darmowy Link


68

9-10/2013 2 OPROGRAMOWANIE 2 KENTUCKY ROBO CHICKEN

MICHAŁ MYNARSKI

KENTUCKY ROBO CHICKEN Czasami napotyka się grę tak absurdalną, iż warto się zastanowić, co wpłynęło na jej twórców, że spłodzili takie dzieło. KRC stanowczo się do nich zalicza. Jednak po kolei. Kentucky Robo Chicken to platformer 2D, w którym kierujemy „chickborgiem” – w połowie kurczakiem, w połowie robotem. Naszym celem jest zbieranie jajek – od ich liczby zależy ocena po ukończenia danego poziomu. Oczywiście po drodze spotka nas parę przeszkadzajek – od całkiem logicznych na farmie tj. wybuchowe robaki, poprzez trochę bardziej absurdalne miny i armaty. Naszym protegowanym chickborgiem możemy się unosić, a także dashować, kosztem zbieranych błyskawic. Każdy poziom możemy ukończyć na 1, 2 lub 3 gwiazdki. Dodatkowo goni nas czas – im szybciej ukończymy poziom, tym lepszy uzyskamy wynik. Proste? Mechnika i owszem, ale sam gameplay już taki

wszystkich poziomów na trzy gwiazdki wymaga tak dużej dawki cierpliwości, że aż wątpię, by ko-

banalny nie jest. Pierwsze poziomy to zapoznanie się z grą, ale potem robi się ciekawie i wymagająco. Wydaje się, że KRC to ukłon w stronę dawnych, cholernie trudnych platformerów z czasów SNES-a. Oczywiście do Contry czy pierwszych Mario tej grze daleko, ale ukończenie gry i wymasterowanie

Brakuje motywacji, by przeć do przodu. KRC to niezła próba i efekt dobrego treningu jej twórców – mam nadzieję, że to studio w przyszłości wpadnie na lepsze pomysły, a szlify zdobyte przy KRC pozwolą na napisanie naprawdę dobrej gry. Cena: darmowy Link

9

Wydaje się, że KRC to ukłon w stronę dawnych, cholernie trudnych

platformerów z czasów SNES-a.

mukolwiek chciało się to osiągnąć. Grafika to rysunkowa prostota z uroczą i rozbrajającą infantylnością. Nie znajdziemy tu dużo detali, bogatych tekstur, ale właśnie taka oprawa dodaje grze klimatu. W dodatku muzyka stworzona na modłę 8-bitowych melodii to kolejny ukłon w stronę klasyków późnych lat 80. W tym tkwi problem KRC – nic nie pcha tej gry do przodu. Szczątkową fabułę ledwo możemy dostrzec, a sam gameplay nie wciąga tak mocno.


5/2013 2 MUZYKA 2 CAŁA MUZYKA GRA Z WIMP

68

9-10/2013 2 MUZYKA 2 CAŁA MUZYKA GRA Z WIMP

69

CAŁA CAŁAMUZYKA MUZYKA

JAROSŁAW JAROSŁAW CAŁA CAŁA GRA Z

2 2 Justin Timberlake – The 2 Mikrotmusic – Sova 20/20 Experience

2 2Depeche – Delta 2 GregoryMode Porter Machine – Liquid Spirits

Nowy album Justina to jedMusicie mi wybaczyć, ale na z takich pozycji, której abw tym miesiącu opisywane solutnie nie mogliśmy płyty są dokładnie takie,przejak oczyć w tym numerze iMaga pogoda za oknem. Spokojne, i sądzę, że niei jesteśmy tej melancholijne jeśli ktośw od kwestii jedyni. słuchania tego zaplącze się w kocu wtulony w poJak to jest możliwe? tenMikromusic człowiek to wszystduszkę, to sorry – moja Jak wina. to zeko robi? Niech ktoś mi to wytłumaczy, proszę, bo spół, który z jednej strony delikatnie wtargnąłjeśli na się nie mylę, to mamy do czynienia z niezłym fenometeren komercji (mowa tu o finale opolskich DebiuZacznijmy tego, że muzyczną karierę tównem. TOPtrendy czyodstarcie doswoją eliminacji Eurowizji). zaczynał w boysbandzie, co nie jest łatwym startem Jednak z drugiej strony muzyka, jaką tworzą, jest i nie przypominam sobie, żeby ktoś po takim starcie tak daleko od tej, którą znamy jako komercyjną, że był w miejscu, gdzie teraz jest JT.napędu, Kolejna spraNASA nietym wymyśliła jeszcze takiego żeby wa to intensywność albumów, jaką Szanowny Pan tak daleko dolecieć. Wszystko co tworzą jest ambitraczył nas obdarzyć w ciągu 15 lat, a jest ne iTimberlake wyszukane, muzyka to Nu jazz, a wokal i teksty ich aż 3, słownie: trzy.„Sova” Dodajmy, że na ten nowy kazał to prozaiczne wiersze. to trzeci album zespowszystkim czekać 7 lat!przez Na koniec najgorsze, już łu założonego w 2002 r. Natalię Grosiaki to oraz jest duża przesada, jak tylko moja kobieta zobaczy Dawida Korbaczyńskiego. Mimo coraz większego bądź usłyszy Justina, mówi „O! Mój drugi chłopak”. zainteresowania przez media ich muzyka cały czas „WTF?!” chciałoby się powiedzieć, ale odpowiedź jest mocno alternatywna. Zmieniło się jednak temw sumie muzycy prosta. Ten koleś robi świetną muzypo, jest do którego przyzwyczaili swoich słukę, dobrze wygląda, a do tego ma w sobie to „coś” – chaczy. Nowy album jest eksperymentalny, sporo strasznie proste, prawda? Patrząc na tracklistę któThe w nim perkusji i instrumentów klawiszowych, 20/20 Experience możemy się czuć trochę oszukarych tempo bliższe jest muzyce elektronicznej niż ni, po 7 latach czekania dostajemy tylko 10 numejazzowej. Jeśli do tego dodamy świetnie dograną rów. iJednak tylko przesłuchamy materiał, to trąbkę gitarę jak basową, to ja jestem cały kupiony. Mocszybko zorientujemy się, że w tych 10 numerach jest ną stronę muzyczną dopełnia specyficzny i ciepły więcej dobrej muzyki niż wwyczuciem niejednym 30-numerogłos Natalii, która z wielkim przekazuje wym albumie. Kluczem jest czas i to, w jaki sposób swoje niebanalne teksty. Bardzo cieszy mnie to, że jest on zagospodarowany w każdym utworze. Żadnej w zdecydowanej większości teksty są w naszym, nudy ijęzyku, żadnegowyjątkiem zbędnego przeciągania, nawet wtepolskim jest „Por Fim”, zaśpiedy, po gdyportugalsku. numer ma 8 minut. Każdy utwór to swego wany Całego materiału, mimo roże dzaju odyseja muzyczna, która co chwilę przenosi jest to muzyka alternatywna, słucha się z lekkonas w inny gatunek i inne projektach czasy, ale finalnie tworzy ścią, której często w takich brakuje. Wyjedną fajną całość. Mile zaskoczył uśpiony w ostatczucie dobrego smaku i niezwykłe zgranie wszystczasachMikromusic Timbaland, który w dużejżemierze przykichnich członków pokazuje, są w pełni czynił się doi zasługują tego, jak tenna album brzmi, na szczęprofesjonalni uwagę nieale tylko niszoście to nie jest ten typowy Timbaland, jakiego znamy. wego słuchacza. Miejmy nadzieję, że taka muzyka Myślę, że połączenie i muzycznych zdolności tych coraz częściej będzie sił trafiała na imprezy masowe dwóch panów toKto najlepsze, co mogło trafićMikromusię każdei listy przebojów. wie, może właśnie z nich. Od strony do wokalnej Justin nic się nie zmiesic mu w jakimś stopniu tego się przyczyni. nił, nadal jest czarujący, cukierkowy i w każdej sekundzie pokazuje, jak bardzo czuje muzykę. Puenta może być tylko jedna! Justin, prosimy częściej. http://wimp.pl/album/19297304

Nigdy w historii działu Byłwcześniej taki okres w historii „Cała Muzyka” albumów do rubryki „Caławybór Muzyka”, kiedy opisania na nowy numer nie przyopisywałem płyty pięknych, szedł tak łatwo. W tym miesiącu młodych i niewiarygodnie po prostu nie dało się opisać czeuzdolnionych kobiet. Wschogoś innego – te dwie pozycjegatunków były absolutnymi pewniadzące gwiazdy różnych muzyki, które kami. Tak samo jak na nowy krążek Justina Timberlake, z góry były skazane na sukces. Jednak świat kowszyscy czekali również na kolejną,idzie trzynastą płycha historie, gdzie nie wszystko jak pojuż sznurtę Mode zatytułowaną Delta Machine. Trzeba ku,Depeche a człowiek, żeby zostać zauważonym, na początprzyznać, że po 33 latach nasznurek scenie brytyjska grupa nie ku musi ten przysłowiowy nieźle powiązać. musi już Porter nic udowadniać. Każda z wcześniejszych płyt Gregory nie jest już młody ani zbyt urodziwy, była dobra, oczywiście byłynapisać, te lepsze że i tebrak gorsze, najale na pewno nie można muale talenważniejsze, że nie wszystkie poziom. Dlatego każtu. Być może miał wtrzymały młodości tyle szczęścia co dy, czekając na Delta Machine, bał się, czy dorobek DM inne gwiazdy, a swój jazzowy talent szlifował śpienie zostanie naruszony czymś po klubach prostu słabym, a tego wając w małych kameralnych San Diego. wielu fanów nienadzieję przeżyło.naNajnowszy album to sweKiedy straciłbyjuż karierę muzyka, postago rodzaju podsumowanie tych wielu na scenie i tej nowił w inny sposób zabłysnąć na lat świecie. Wybór drogi,na jaką przebyli świecie muzyki, ciągle szukając padł sport i takpostypendium uczelni San Diego czegoś nowego. Mamy klasyczne Depeche, gdzie uzyskał dzięki grze w football amerykański. żywe Całe instrumenty tworzą ten charakterystyczny melancholijszczęście, jak to zawsze w takich historiach bywa, ny klimat, ale również takie,żektórymi fascynuje się świat ktoś w końcu zauważył, Gregory za mikrofonem muzyki klubowej. W jednym jest jeszcze lepszy niż nanumerze boisku.potrafią „Liquidprzenieść Spirits” nas do nieba, tylko po to, żeby później wskrzesić nas do to dopiero trzecia płyta 42-letniego kalifornijczyka żywych pomocą basu rodem z dub-stepu. Oczywiście i, jak sięzaokazuje, nawet w takim wieku można być w tym wszystkim nie pozwalają zapomnieć nam o swoich świetnie zapowiadającym się muzykiem. Gdy słuwszystkich syntezatorach, któreprzez co chwilę łączą dwa chałem tego albumu, nawet chwilę nieteprzewcześniej wspomniane Niesłychane, jakwschoświetszło mi przez myśl, że światy. to może być dopiero nie udało się połączyć tak odległe Świetnietak, do dząca gwiazda. Wszystko jest bieguny. dopracowane tego stopnia, to właśniesię spójność jest jednym z najjakby chciał że pożegnać ze wszystkimi słuchawiększych plusów Delta Machine. czami, nagrywając swoją najlepszą płytę w karieUwielbiam właśnie takie płyty, gdzie każdy numer jest rze. Na szczęście to dopiero początek. Niesamowita równy i mimo że nie ma tu turbo hitu, to całośćluzie, słukontrola za mikrofonem, wszystko najako wielkim cha stary się tego rewelacyjnie. sprawą tego,troże jak wyjadacz. Soul,Wszystko gospel, za R&B, a może nie ma słabych a w każdej znaleźć chę bluesa? Niekompozycji, ma problemu, na tymmożna krążku znajcoś nowego, chociaż czasami trzeba tego przesłuchać dziecie wszystko, w dodatku w jazzowej aranżacji. trzynaścietorazy. Może dlatego na początku „Piękna” słowo, jakie od razu przyszłonie midodokońca głobyłem przekonany co do tej płyty, ale to właśnie taki rowy po przesłuchaniu całości. Nie mogę nawet wydzaj muzyki, którejjednego trzeba poświęcić czasu. Najleróżnić jakiegoś numeru.więcej To jeden z takich piej ten czas zarezerwować tylko dla siebie i koniecznie albumów, gdzie słuchasz całości jako jednego tworu. w tym czasie mieć ze sobą słuchawki. Te dwa czynniTu nie ma hitów do radia. Już wiem, jak będzie wyki pozwalają w dźwiękach, brytyjska gruglądał w tymzatonąć tygodniu każdy mójjakie powrót do domu, pa przygotowała słuchaczy. nadzieję, po ciężkim dniu dla pracy. GregoryMiejmy Porter,tylko mój mistrzu, ze ostatni numer „Goodbye” końca, a raczej proszę o więcej i dziękujęnie za oznacza „Liquid Spirits”. – „Do zobaczenia”. http://wimp.pl/album/19357872


9-10/2013 2 PORADY 2 UPODOBNIJ SWOJEGO SMARTFONA DO MOTO X

70

MICHAŁ ZIELIŃSKI

UPODOBNIJ SWOJEGO SMARTFONA DO MOTO X Otwartość Androida to jedna z najczęściej wspominanych zalet tego systemu. Dzięki niej możemy personalizować nasze smartfony jak tylko nam się zamarzy. Na przykład zrobić sobie Nexusa z Sony (o czym pisałem w poprzednim numerze). Albo Moto X? Sam mam taką sytuację. Uwielbiam Motorolę Moto X. Jest to, według mnie, telefon idealny, z którego chętnie bym korzystał. Na przeszkodzie stoi jedynie fakt, że cena zabija przy pierwszym spojrzeniu, a kupienie go w Polsce jest równie prawdopodobne, co przekonanie krzesła, żeby zatańczyło walca. Dlatego spędziłem kilka minut w Play Store, starając się dodać do swojego smartfona z Androidem jak najwięcej funkcji z Motoroli. W zasadzie do zrobienia są trzy rzeczy. Po wyjęciu telefonu z kieszeni ten ma sam się wybudzić i pokazać godzinę oraz ostatnie powiadomienia. Jeśli potrząsnę nim w odpowiedni sposób, otworzyć powinna się aplikacja aparatu. No i najtrudniejsze, ale jednocześnie chyba najciekawsze: Touchless Control.

22Powiadomienia i ekran blokady ekranu To jest dosyć proste. W Play Store znajdziemy gotową aplikację – DynamicNotifications. Rozwija się bardzo szybko, więc możliwe, że gdy czytacie te słowa, potrafi dużo więcej niż gdy je piszę. Na ten moment możemy odwzorować wszystko z Moto X. Po wyciągnięciu telefonu z kieszeni ten sam się odblokuje i pokaże ekran z aplikacją. Ta z kolei wyświetli godzinę i pozwoli na odczytanie ostatniego powiadomienia, reszta zostanie pokazana w formie ikonek trochę poniżej. Sama aplikacja działa dość dobrze, poza funkcją wybudzania. Ta działa zbyt dobrze, czyli wybudza urządzenie przy najmniejszym ruchu nad czujnikiem zbliżeniowym. Program może również służyć jako ekran blokady. 22Potrząśnij, żeby otworzyć aparat Tutaj są dwa rozwiązania – jedno wygodniejsze, drugie troszkę mniej. Zacznijmy od drugiego. Wykorzystujemy aplikację o nazwie Tasker. Po dość długiej konfiguracji udało się stworzyć coś na kształt gestu, z którego korzystamy w Moto X.


9-10/2013 2 PORADY 2 UPODOBNIJ SWOJEGO SMARTFONA DO MOTO X

71

Czy działa tak dobrze jak w amerykańskim telefonie? Nie. Dużo prostszą i tańszą metodą jest użycie TwistyLauncher. Za pomocą kilku tapnięć możemy ustawić gest jak w Moto X. Ciągle jednak trzeba wybudzić telefon, aby z niego skorzystać. 22Touchless Control Jeśli słuchacie naszego podcastu, AndroidNow, to wiecie, że jestem wielkim fanem asystentów głosowych w telefonie. Korzystam z nich non stop i jeśli jest jakiś sposób, żeby były jeszcze przydatniejsze, chętnie go przetestuję. Moto X zdaje się przenosić to na zupełnie inny poziom. Jeden z rdzeni w układzie X8 służy do ciągłego nasłuchiwania – gdy powiemy „Okay Google Now”, telefon włącza Google Now. Próba odwzorowania tej funkcji nie była

taka ciężka. Wszystko za sprawą aplikacji Utter i funkcji Auto-Wake. Dzięki temu program tylko czeka aż powiemy frazę „Okay Google” i wtedy wymusi otwarcie Google Now. Niestety ekran urządzenia musi być włączony, jeśli Utter ma zadziałać. 22Podsumowanie Funkcje z Moto X da się odwzorować na praktycznie każdym smartfonie z Androidem. Tylko z tym jest tak jak z Omegą kupioną na bangkockim Pat-Pongu. Godzinę pokaże, ale Omegą nie jest. Każda z tych aplikacji działa tylko jeśli włączymy ekran. Każda z tych aplikacji pożera też tysiące miliamperogodzin, przez co telefon szybciej zdąży się rozładować, niż prąd przepłynie z jednego końca ładowarki na drugi. Dlatego, gdy tylko udało mi się „przerobić” mój telefon na Moto X, odinstalowałem wszystkie te dodatki. Chcesz Moto X, to sobie ją kup. I ja chyba tak zrobię. Jak tylko przeprowadzę się do Stanów.


9-10/2013 2 PORADY 2 WRACAMY DO SZKOŁY Z ANDROIDEM!

72

MICHAŁ ZIELIŃSKI

WRACAMY DO SZKOŁY Z ANDROIDEM! Wakacje dobiegły końca, uczniowie wracają do szarej rzeczywistości, studenci mają jeszcze kilka dni wolnego. Przed rozpoczęciem roku dobrze jest się do niego przygotować. Nie wiem jak Wy, ale ja zaczynam komponować swoją wyprawkę szkolną w Play Store.

Od lat ułatwiam sobie szkolne życie, korzystając z technologii. Tablet czy smartfon obok zeszytu to dla mnie norma. Pozwalają mi szybciej dotrzeć do ciekawych informacji, pomagają żyć z wrodzoną zdolnością do zapominania wszystkiego, a także sprawiają, że organizacja notatek jest łatwa i przyjemna. Wszystko to jest możliwe dzięki odpowiedniej kombinacji zarówno oprogramowania, jak i sprzętu. Myślę, że udało mi się zebrać najlepsze z najlepszych, idealne aplikacje i usługi pomagające w szkole. Niektóre pozycje mogą na pierwszy rzut oka się wykluczać, jednak wychodzę z założenia, że robienie szybkiej notatki w kombajnie, jakim jest Evernote, zdaje się być pozbawione sensu.

Zarządzanie czasem i zadaniami

Zaczniemy od podstawy, czyli planu lekcji. Po sprawdzeniu naprawdę wielu pozycji mój wybór padł na Timetable. To stosunkowo świeża aplikacja, która zdaje się być ideałem. Uzupełnianie kolejnych zajęć jest proste i przyjemne, możemy je grupować kolorami. Całość została utrzymana w stylistyce Google Now, dostępny jest nawet widok Dashboard, który czerpie z asystenta Google garściami. Wystarczy jeden rzut oka, żeby zobaczyć, co nas czeka danego dnia. Poza tym Timetable może również przypominać wszystkie zapowiedziane egzaminy czy prace domowe. Do organizacji większych projektów używam multiplatformowego Wunderlist. Jest to aplikacja GTD (ang. get things done – załatwiać sprawy), której


9-10/2013 2 PORADY 2 WRACAMY DO SZKOŁY Z ANDROIDEM!

73

zdecydowanie najmocniejszą stroną jest możliwość kategoryzacji poszczególnych zadań w listy oraz współdzielenie ich między użytkownikami. Wunderlist jest dostępny również w wersji przeglądarkowej, dzięki czemu dostęp do list jest praktycznie z każdego komputera. Drobniejsze sprawy lądują w dużo prostszym Any.do. Aplikacja wyróżnia się minimalistycznym wyglądem a także czterema kategoriami – Dzisiaj, Jutro, Wkrótce, Kiedyś. Program również potrafić opiekować się nieodebranymi połączeniami i przypominać o oddzwonieniu w odpowiednim momencie. Producent zamierza również wypuścić własny kalendarz, z którego już mogą korzystać użytkownicy iPhone’ów. Na razie ważniejsze wydarzenia, które z jakiegoś powodu nie mogą być trzymane w Timetable, lądują w oficjalnym Google Calendar. Synchronizacja między urządzeniami, dostęp przez www, integracja z Google Now i świetna aplikacja – trudno zarzucić coś złego tej pozycji. 22 Notatki Kiedy już trafimy na odpowiednie zajęcia, warto wynieść z nich jakąś wiedzę. Najlepiej jest notować to, co mówi nauczyciel. Tutaj korzystam z dwóch aplikacji, zależnie od potrzeby. Szybka notatka, jakiś spis czy lista ląduje w Google Keep. Prosty interfejs, wygodny widżet – tyle wystarczy. Usługa notatek od Google ma również swój odpowiednik przeglądarkowy, będący częścią Google Drive. Do poważniejszych rzeczy używam Evernote. Jest to, jak już pisałem, kombajn. W podstawowej wersji umożliwia katalogowanie notatek w zeszyty, szukanie ich po tagach, dodawanie do nich zdjęć, lokalizacji. Po zakupieniu opcji Evernote Premium zyskujemy między innymi dostęp do notatek offline a także możliwość dzielenia się nimi. Usługa jest dostępna multiplatformowo razem z odpowiednimi aplikacjami w odpowiednich sklepach. Warto też wyposażyć się w jedną z aplikacji OCR (trudno mi powiedzieć, która jest najlepsza) – przekształca ona zdjęcie tekstu w dokument. Nieważne jak zrobimy notatki, ktoś będzie chciał je kiedyś pożyczyć. Tutaj z pomocą przychodzi… 22 Facebook Dokładnie tak. Nie wyobrażam sobie szkoły bez aplikacji Facebooka. Nie dość, że jest

to świetny i rozbudowany komunikator, to również z powodzeniem sprawdza się jako platforma do ogarniania spraw związanych z nauką, dzięki możliwości tworzenia grup. Aplikacja jest zdecydowanie najwygodniejszym sposobem przeglądania tego serwisu społecznościowego. 22 Adobe PDF Reader & Kindle Przez lata swojej nauki musiałem przeczytać trochę książek czy nawet bardziej rozbudowanych materiałów pomocniczych. To mnie nauczyło, że warto mieć przy sobie porządny czytnik PDF. Bez dwóch zdań Adobe PDF Reader jest w tej dziedzinie najlepszy. Działa płynnie, jest logiczny, intuicyjny i pozwala na tworzenie odręcznych notatek na dokumentach. Natomiast jeśli chodzi o książki, to zdecydowanie polecam Kindle. Ekosystem Amazonu pozwala na naprawdę wiele, wrzucanie książek do samej aplikacji jest banalnie


9-10/2013 2 PORADY 2 WRACAMY DO SZKOŁY Z ANDROIDEM!

74

proste, nawet jeśli jest w formacie „nieczytelnym” dla programu. 22 Google Drive, Dropbox Ile razy zdarzyło się tak, że potrzebowaliście jakiegoś pliku ze swojego komputera, ale ten został w domu? Mnie – wiele razy. Dlatego wszystko, co tworzę, siedzi sobie grzecznie w chmurze. A dokładnie – chmurach. Dropbox ogarnia prawie wszystko: zdjęcia, filmy, dokumenty, mam tam również współdzielone katalogi ze znajomymi, co ułatwia pracę przy projektach. Dropbox jest również o tyle ciekawą pozycją, że współpracuje z naprawdę wieloma aplikacjami, oferując możliwość utworzenia w nim kopii zapasowej i synchronizacji danych. Drugim niezbędnym programem jest Google Drive. Tutaj nie chodzi nawet tyle o chmurę, co raczej o edytor dokumentów tekstowych, arkuszy kalkulacyjnych i prezentacji. Wiele razy wprowadzałem tam na szybko poprawki do prac domowych – trudno o równie wygodny zastępnik. Jeśli muszę otworzyć plik utworzony w Office od Microsoftu, korzystam najczęściej z Polaris Office.

Sprzęt

Jednak nawet najlepszy software potrzebuje odpowiedniego sprzętu do porządnego działania. Sam stoję przed wyborem swoich urządzeń na ten rok, więc są to porady z pierwszej ręki.

Smartfony

Czy ktoś dzisiaj nie nosi telefonu ze sobą dosłownie wszędzie? Czasy, gdy nauczyciele kazali wyłączać komórki na lekcjach, dawno minęły. Warto więc sprawdzić, które z nich najbardziej przydadzą się w szkole. 22 HTC One Nie samą nauką żyje człowiek. Propozycja HTC to elegancki, świetnie wykonany smartfon z bardzo wydajnym procesorem i genialnym ekranem. Jego możliwości najpewniej poznasz w pełni, gdy nadejdzie moment relaksu – świetne głośniki z przodu oraz tryb uwieczniania


9-10/2013 2 PORADY 2 WRACAMY DO SZKOŁY Z ANDROIDEM!

wydarzeń Zoe na pewno spełnią się świetnie wtedy. Warto też zwrócić uwagę na aparat, który potrafi zrobić zdjęcie w ciemnym pomieszczeniu, a takie często są sale. 22 Samsung Galaxy S 4

Flagowiec Samsunga zdaje się być wprost stworzony do pracy. Jest to zasługa dużego, rozciągniętego do krawędzi, 5-calowego ekranu SuperAMOLED o rozdzielczości full HD, ale również nakładki TouchWiz. Poza wieloma użytecznymi aplikacjami od producenta (jak rozbudowany notatnik czy kalendarz S Planner) pozwala ona na korzystanie z dwóch programów jednocześnie dzięki trybowi Multi Window. Galaxy S 4 ma na swoim pokładzie także krokomierz i S Health, więc przyda się w dbaniu o formę. Jeżeli przeraża Cię wielkość urządzenia, to warto przyjrzeć się wersji mini smartfona. 22 Sony Xperia V Przypadki chodzą po ludziach, dlatego dobrze, że możemy się przed nimi zabezpieczyć. Xperia V to jedyny wodoodporny telefon w tym zestawieniu. Jej kompaktowa obudowa skrywa naprawdę świetne podzespoły, a ekran 4,3" o rozdzielczości 720p zapewnia ostry obraz w każdych warunkach. Na uwagę zasługuje również świetny aparat, który bez problemu zrobi czytelne zdjęcie notatek. Sony dorzuciło również pakiet aplikacji służących do ułatwienia komunikacji ze znajomymi. Czy można chcieć czegoś więcej?

Tablety

Świetne do przeglądania internetu, dokumentów czy czytania książek, a także tworzenia

75

treści: tablety zdają się być urządzeniami stworzonymi dla uczących się. 22 Asus Memo Pad 7 HD Zaczynamy od budżetowej propozycji. Asus Memo Pad 7 HD wyróżnia się naprawdę niską ceną i ekranem o naprawdę dobrych właściwościach (chociaż nie wybitnych). Jednak trafił tutaj z powodu nakładki Asusa. Po testach Fonepada wiem, że dodatki od tego producenta są naprawdę użyteczne, szczególnie Floating Apps (odsyłam do recenzji, również w tym numerze). 22 Nexus 7 (2013) Najnowsze dzieło wspomnianego już Asusa i jakże ważnego dla nas Google. Nexus 7 jest kwintesencją małego tabletu – lekki, smukły, cienki z wprost niesamowitym ekranem o nieziemskiej rozdzielczości. To właśnie przez ten ekran i niewygórowaną cenę jest świetnym kompanem w czasie nauki. Tekst, który wyświetla nowy Nexus, przypomina nic innego jak wydruk z najlepszych drukarek na rynku. Oczywiście ma on wszystkie zalety urządzeń z linii Nexus – czysty Android, momentalne aktualizacje. Gratka dla geeków. 22 Samsung Galaxy Note 10.1 (2014 Edition) Pierwszy i ostatni dziesięciocalowy tablet w tym zestawieniu. Świeżynka od koreańskiego producenta jest warta uwagi z kilku powodów. Po pierwsze jest to urządzenie z serii Note, co za tym idzie, Samsung wyposażył go w komplet aplikacji do notowania oraz niesamowity stylus S-Pen. Note 10.1 również pozwala na korzystanie z dobroci dużego ekranu dzięki możliwości otworzenia kilku aplikacji jednocześnie, a 3 GB pamięci RAM sprawi, że urządzenie nie zwolni. Od strony sprzętowej również całość prezentuje się niesamowicie: bardzo mocny Snapdragon 800, ekran 2560×1600. Tablet jest też lekki, smukły i – co zaskakuje – świetnie wykonany.


9/2013 2 SPIS TREĹšCI

76

Zapraszamy do sklepu Sport Guru oraz do sklepu internetowego www.376west.com


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.