MIESIĘCZNIK MIESIĘCZNIK DLA ŚLĄSKA ŚLĄSKA DLA CIESZYŃSKIEGO CIESZYŃSKIEGO Nr 2017 Nr6/7 4/5,czerwiec kwiecień- lipiec - maj 2017 ISSN: ISSN:2543-8751 2543-8751
Cena: Cena:Bezpłatny Bezpłatny www.tramwajcieszynski.pl www.tramwajcieszynski.pl
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
1
Niezgoda na byle jakość · Duch Ochorowicza · Festiwal Komedii Południa · Dariusz Waraksa - o swojej pracy
Reforma oświaty · Most Przyjaźni - konkurs · Těšínské Divadlo dzieciom · Narodowa wycinka drzew
Miłosne czary w Noc Świętojańską
ZAŁOGA TRAMWAJU:
Czary, wróżby, tajemnicze znaki - tego wszystkiego można się spodziewać w nocy z 23 na 24 czerwca. Jest to bowiem zaczarowana noc, obchodzona dawniej wśród Słowian jako święto ognia i wody. Najważniejsze obrzędy związane były z rozpalaniem ognia i zanurzaniem się w wodzie. Sobótka, zwana też nocą świętojańską, była również świętem miłości oraz płodności. Nieraz gorszono się nią i zakazywano jej z kościelnych ambon.
DYSPOZYTOR: Wojciech Krawczyk MOTORNICZY: Urszula Markowska KONDUKTORZY:
Tańce w świetle Księżyca, skakanie przez pachnące ziołami ogniska, puszczanie wianków, by jak najszybciej płynęły nurtem rzeki i oczywiście poszukiwanie legendarnego kwiatu paproci - w tak niesamowitym nastroju upływały obchody Nocy Świętojańskiej w dawnych czasach. Dziś niewiele jest osób, które kultywują słowiańską tradycję, choć Sobótka to nasza rodzima wersja tak chętnie świętowanych Walentynek. Może w tym roku warto odprawić pradawne miłosne czary? Zwłaszcza, że idą wakacje, a to najlepszy czas na to, żeby się zakochać. Poza tym w dawnych czasach wierzono, że samo tylko uczestnictwo w obchodach gwarantuje szczęście i pomyślność przez cały rok.
Dominika Rychły
Małgorzata Perz Fryderyk Dral
Urszula Markowska
PASAŻEROWIE: Adam Miklasz
Bogdan Słupczyński
Amelia Witos
Szymon Krupka
Florianus
Macin Mońka
Robert Kania
Iwona Czarniak
Jacek Cwetler
Dariusz Bożek
ŹRÓDŁO ZDJĘCIA OKŁADKI: www.fotopolska.eu Cieszyn, ul. Zamkowa 3A/9
ZAJEZDNIA:
DRUKARNIA: BAZA: Fundacja LOKALSI Offsetdruk i Media Sp. z o.o. Cieszyn, ul. Bielska 184 w Cieszynie
Wydawca magazynu „Tramwaj Cieszyński” nie ponosi odpowiedzialności za treści reklam i art. sponsorowanych, a także za poglądy autorów zawarte w zamieszczonych tekstach. Reprodukcja oraz przedruk wyłącznie za zgodą wydawcy. Wszystkie materiały publikowane w niniejszym magazynie są własnością wydawcy i są chronione prawami autorskimi.
2
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
Rozkład Jazdy: Kierunek Jazdy Flaga Xsięstwa Cieszyńskiego Czy Księstwo Cieszyńskie jest nam potrzebne
4-5 6-7
Wyższa Brama
Niezgoda na bylejakość str. 42-43
Duch niedocenionego dr. Ochorowicza... Marszałek Ferdynand Foch.... Oda do nieokreślonej młodości
10-11 12-13 14-15
Stary Targ Pozostaną stare fotografie.... 18-20 We Winklu 21
Przystanek Człowiek ....nie akceptujemy osób niepelnosprawnych?
26-27
Przystanek Kultura Myślę kino widzę Cieszyn Festiwal Komedii Poludnia Prostsze rozwiązania mnienie interesują Muzyka jest językiem zrozumialym....
24-25 28-29 30-31 32-34
Duch niedocenionego dr. Ochorowicza... str. 10-11
Most Przyjaźni Niezgoda na bylejakość 42-43 Chybie ma partnera wwa Olzy 44
Torebka jakby Damska Damsko-męski punkt widzenia 45 Samotna matka 46-47 Chlorek magnezu 48-49 Sezon na rabarbar 50-51 Miejsca przyjazne dzieciom i rodzicom kawiarnia 2 pietro 52-53
Festiwal Komedii Poludnia str. 28-29
Wyprawy z Tramwajem Górskie wyprawy z Ozzim .....
54-56
Gimnastyka z Tramwajem Cieszyński marsz ku wielkiej grze Pamięć ‚Bolko’ Kantora wiecznie żywa Na drodze do Pjonczang
57 58-59 62-64
Prostsze rozwiązania... wywiad str. 30-31
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
3
KIERUNEK JAZDY
Flaga Xięstwa Cieszyńskiego, chorągiewka i marka Florianus
Jeszcze wczesną wiosną tego roku nad bramą wejściową do Domu Narodowego w Cieszynie wisiała flaga Xięstwa Cieszyńskiego. Ale pewnego kwietniowego dnia, kiedy już należało zacząć przygotowania do Święta Konstytucji 3 Maja, flaga ze złotym orłem na błękitnym polu z budynku Domu Narodowego znikła. Wywieszanie flag państwowych z narodowymi barwami czy symbolami jest wyrazem patriotyzmu. Może to być przejaw patriotyzmu urzędowego i urzędowo nakazanego, może też tak manifestować się patriotyzm niewymuszony, obywatelsko spontaniczny, także antyurzędowy w duchu obywatelskiego nieposłuszeństwa. Mniej więcej wiadomo z jakimi wartościami i jakimi uczuciami łączy się umieszczanie flag na budynkach, powiewanie nimi nad głową i noszenie ich w pochodach. Ale aby ta świadomość była w Polsce i wśród Polaków wyraźniejsza, w 2004 roku, jeszcze za prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego, Sejm ustanowił Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej – 2 maja (inicjatorem tego święta był Edward Płonka, poseł PO z Żywca ). Z biegiem lat Dzień Flagi – choć nie jest państwowym świętem – nabierał coraz większego znaczenia. Jednak w bieżącym roku w niektórych cieszyńskich głowach pojawił się dylemat: czy na Dzień Flagi 2 maja, a zwłaszcza na państwowe Święto Konstytucji 3 Maja należy równocześnie wywieszać biało-czerwoną flagę i błękitną ze złotym orłem flagę Xięstwa Cieszyńskiego? Czy jest teraz na czasie i na miejscu oflagowywać się w Cieszynie flagą księstewka ( czyli feudalnego państewka), które przestało istnieć sto lat temu i z Polską bardzo niewiele miało wspólnego? Miłośnicy rekonstruowania i wywieszania flagi Xięstwa Cieszyńskiego, którzy w listopadzie zeszłego roku obdarowali nią różne cieszyńskie instytucje i zatknęli ją na różnych miejscowych budowlach z Wieżą Piastowską na czele, takiego dylematu jednak nie mieli. To nie jest inicjatywa separatystyczna ani szopka folklorystyczna – tłumaczyli jej chorążowie przed półrokiem.- Wręcz przeciwnie. Tworząc i wystawiając naszą flagę dajemy odpór rosnącym w siłę inicjatywom autonomicznym chcącym wpisać nasz region
4
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
do swojej narracji. Trzeba maksymalnie złej woli – podejrzewali chorążowie cieszyńskiej flagi – by stawiać Księstwo Cieszyńskie i Polskę jako byty się wykluczające. Odcinamy się od separatyzmu i śląskich autonomistów. Tożsamość narodowa i tożsamość regionalna na Śląsku Cieszyńskim idą w parze - bez jednej nie ma drugiej. Nasza wielobarwna, wieloetniczna historia jest częścią tej spuścizny - czy to się komuś podoba, czy nie. W swoich wyjaśnieniach cieszyńscy odnowiciele i chorążowie książęcej flagi przejawili jednak osobliwe pomieszanie pojęć z poplątaniem historycznych interpretacji. Przede wszystkim jednak nie wiadomo, jakim prawem dysponują flagą Xięstwa, które od stu lat nie istnieje i przedtem nie należało do ich przodków. Czy mają do tego jakieś upoważnienie i od kogo je dostali? Nie dziwota, że ich inicjatywa wzbudziła w Cieszynie silne emocje i kontrowersje. Samo wydobycie z lamusa, zrekonstruowanie, wykonanie i ukazanie niebiańskiego piękna flagi Xięstwa Cieszyńskiego zasługuje na najwyższą pochwałę. Jest to bowiem wyjątkowe dzieło sztuki heraldycznej o silnym, tajemniczym magnetyzmie tchnącym średniowiecznym etosem rycerskim. Świetlista barwa i szlachetna symbolika tej flagi w całej swej prostocie emanuje nadprzyrodzoną wzniosłością. Zrekonstruowana flaga, zwłaszcza łopocąc na wietrze, budzi uczucia podniosłe i radosne. Ma się wrażenie, że mogłaby podnosić człowieka na duchu, w każdym razie bardziej wydaje się do tego zdolna niż jaskółcza, wojskowa chorągiew Xięstwa Cieszyńskiego z 1605 roku , z czasów panowania księcia Adama Wacława, najstarszy dochowany cieszyński sztandar. Ów książę, zresztą, najbardziej wsławił się tym, że w 1610 roku, zachował się jak chorągiewka na wietrze. Skierował się w tę stronę dokąd wiał tzw. wiatr historii. Ku zaskoczeniu własnych ewangelickich poddanych, dla własnej wygody i interesu
KIERUNEK JAZDY
nie tylko nawrócił się z luteranizmu na katolicyzm, ale także opuścił cesarza Rudolfa dogorywającego w obłędzie na Hradczanach i przeszedł na stronę jego żądnego cesarskiej władzy brata Macieja, z którym dotychczas walczył pod sztandarem Księstwa Cieszyńskiego. Flaga, żeby coś znaczyła i miała sens, musi gdzieś powiewać i łopotać. W geście zatknięcia flagi Xięstwa Cieszyńskiego na Wieży Piastowskiej w Cieszynie też mogłoby być coś podniosłego. Jest to właściwie jedno z nielicznych miejsc, gdzie można by tę flagę obecnie umieszczać. Heraldyczny symbol przeszłości, chorągiew dawnego, legendarnego Xięstwa, należałoby bowiem traktować z odpowiednim majestatem i powagą. Ba, należałoby ją traktować nadal jako symbol książęcy, a więc arystokratyczny i poniekąd sakralny, którego nie można używać w nieodpowienich, przyziemnych celach i w niestosownych miejscach. Tę flagę gdzieś ktoś kiedyś pobłogosławił w Imię Boże. W XIV wieku cieszyński Xiążę Przemysław Noszak był zaufanym współpracownikiem Karola IV Luksemburskiego, z łaski Bożej Cesarza Rzymskiego, a cieszyńscy książęta i księżne aż do końca Xięstwa skoligaceni byli z najważniejszymi dworami Europy. Trzeba też pamiętać i stale to mieć w Cieszynie przed oczami, że flaga Xięstwa Cieszyńskiego ma takie same barwy jak flaga europejska – gwiezdne, orle złoto na błękitnym, niebiańskim polu. Ktoś, kto teraz tę flagę i ten symbol przechwytuje dla niejasnych swoich promocyjnych celów, jest ni mniej ni więcej tylko uzurpatorem. Flaga Xięstwa Cieszyńskiego, które przestało istnieć przed stu laty, nie jest dobrem wspólnym, nie należy do tego czy innego narodu, miasta, gminy czy jakiejś grupy osób. To nie jest flaga demokratyczna i ludowa. To nie jest flaga cechowa czy korporacyjna. To nie jest flaga na sprzedaż. Xięstwo Cieszyńskie istnieć przestało i nie miało sukcesorów, kontynuacji, następstwa. Sto lat temu, po pierwszej wojnie światowej, około 1920 roku Europa radykalnie się zmieniła. Monarchia austriacka zginęła, a jej znaki, godła, flagi, insygnia i symbole przestały funkcjonować w politycznej rze-
czywistości zmieniającego się gwałtownie świata. Przeszły do tzw. historii, ale nie zostały wymazane z ludzkiej pamięci, z ludzkiej świadomości, a zwłaszcza z podświadomości. Europejczycy wymyślili instytucje archiwalne i muzealne, gdzie przechowuje się dokumenty, obiekty i artefakty z przeszłości dla wiedzy i pouczenia przyszłych pokoleń. Europa w końcu zostawiła za sobą feudalizm i wybrała demokrację parlamentarną, która przecież też nie zadomowiła się wszędzie i od razu. I nie wszędzie w Europie zrezygnowano z monarchii. Monarchia habsburska przestała istnieć, ale jej symbole i znaki nie przestały oddziaływać. W symbolicznym wymiarze naszej kultury nadal symbolizują pewne wartości, które nie zginęły mimo wojen, upadku imperiów, katastrof żywiołowych czy kryzysów gospodarczych. Przechwytywanie i wykorzystywanie takich symboli jest więc uzurpacją, wybrykiem w gruncie rzeczy absurdalnym i barbarzyńskim, bo naruszającym pradawne poczucie duchowych wartości, ich godności i majestatu. Żyjemy w świecie zdesakralizowanym, zepsutym, gdzie dawne symbole już nie są rozumiane, a dawne świętości są powszechnie szargane, nawet przez tych, którzy się mienią ich wyznawcami i kapłanami. W świecie niewiele wartych imitacji, pustych gestów i rytuałów, nie rozumiemy przeszłości, a pojmowaną na własną modłę historię i tradycję chcemy wykorzystać do swoich interesów. Na przykład w języku marketingu nazywa się to budowaniem marki. Jednak symbole dawnej duchowości wykorzystane do komercyjnych, kupieckich procederów tracą swoją symboliczną, magiczną moc. Powrót do czasów Xięstwa Cieszyńskiego nie jest możliwy. Olzy zawrócić się nie da, zresztą, coraz mniej w niej wody. Recesje są przejawem choroby lub kryzysu. Kwestie związane z dziedzictwem Xięstwa należałoby rozpoznawać bez nacjonalistycznych uprzedzeń i ideologicznych założeń. Interpretować zaś należałoby je rzetelnie - zgodnie z zasadami nauki a nie wytycznymi polityki historycznej.Wpływ Xięstwa Cieszyńskiego na tożsamość wielonarodowego, wielowyznaniowego i wielojęzykowego Śląska Cieszyńskiego był skomplikowany i niejednoznaczny. Stąd wynika bogactwo tutejszej fascynującej, nie do końca jeszcze odkrytej, przebadanej i zrozumianej wielokulturowości. Stąd bierze się też wieloznaczność jego płynnej, dynamicznej tożsamości, która jest trudną tożsamością ważnego europejskiego skrzyżowania kultur. Flaga Xięstwa Cieszyńskiego jest symbolem, który stale niesie dawny, duchowy przekaz. Paradoksalnie świadczy o tym także to, że została zdjęta znad bramy Domu Narodowego w Cieszynie. Czy jednak żyje jeszcze ktoś, kogo można by uznać za depozytariusza tej dawnej symboliki? Czy możliwa jest jej kapituła albo zakon? W każdym razie flaga Xięstwa Cieszyńskiego powinna być cieszyńską świętością, a nie marką promującą region, gadżetem wystawionym za okno czy pamiątką turystyczną.
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
5
KIERUNEK JAZDY
Czy Księstwo Cieszyńskie jest nam potrzebne? z Władysławem M. Żaganem rozmawiał Adam Miklasz
Wielu badaczy współczesnych trendów w turystyce przekonuje, że wskutek arcybogatej oferty na rynku turystycznym, prawdziwym języczkiem u wagi przy wyborze celu podróży staje się spójna, konkretna narracja. Wyrazisty przekaz oraz precyzyjna oferta, skierowana do podróżujących.
W jaki sposób nasz region może przyciągnąć niezdecydowanych? Co jest magnesem, który sprowadzi ich tutaj? Postanowiłem porozmawiać z ludźmi, którzy mają gotowe i przemyślane odpowiedzi na powyższe pytania i pełną świadomość atutów obszaru dawnego Księstwa Cieszyńskiego. Nad wyborem pierwszego rozmówcy nie musiałem się długo zastanawiać. To człowiek, który tę narrację, oddolnie lecz skutecznie, buduje już od kilku dobrych lat. Władysław M. Żagan jest twórcą i autorem najpopularniejszego bloga o Księstwie Cieszyńskim. Blog funkcjonuje w przestrzeni internetowej już ponad trzy lata, choć sam autor przyznaje, że pierwszy rok pracy poświęcił na naukę jego obsługi – rozgryzaniu systemu, doborze odpowiednich zakładek, grafiki czy czcionki. Podczas studiów miałem za zadanie przeprowadzić wśród mieszkańców ankietę na temat znajomości historii regionalnej i stwierdziłem wówczas z przerażeniem, że większość rozmówców nie wie nic o historii swojej ziemi. - mówi Władysław M. Żagan, wyjaśniając genezę powstania bloga – Jedyna postać historyczna, która utkwiła w świadomości mieszkańców, to Cesarz Franciszek Józef I. Pamiętam, że jakaś pojedyncza osoba wymieniła Przemysława Noszaka. A przecież mamy pomnik Mieszka Pierwszego w parku przy ulicy 3 Maja, jest przecież zamek książęcy, browar... Miejsca przesycone fascynującą historią... Mój rozmówca postanowił wówczas wpłynąć na świadomość mieszkańców. Po pewnym czasie, choć niechętnie, zachęcony przez znajomych, założył również na facebooku fan page bloga. To zdecydowanie zwiększyło jego zasięg, zwłaszcza wśród młodszych czytelników. Myślę, że całkiem nieźle udało mi się zrealizować pierwotne założenia. 90% czytelników to osoby w moim wieku, góra czterdziestolatkowie. Artykuły na blogu pisane są po polsku, natomiast posty na fan page’u można czytać w pięciu różnych językach.
6
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
Zasięg jest zdecydowanie międzynarodowy – dzięki statystykom wiem, że strona czytana jest nawet w Wietnamie! Jest sporo wyświetleń z Austrii – od czasu do czasu piszę też o Habsburgach, a to niewątpliwie podoba się Austriakom. Podobnie w przypadku Wielkiej Brytanii - zdecydowanie najwięcej wyświetleń miał tam post o tym, że królowa brytyjska jest potomkinią Piastów Cieszyńskich. Brytyjczykom chyba się to spodobało. Kilkanaście dni przed naszą rozmową autor podjął dość odważną decyzję zmiany nazwy bloga – ze swojskiego Księstwa Cieszyńskiego na dłuższą łacińską Principatus Teschinensis. Skąd ta potrzeba zmiany? Nazwę Księstwo Cieszyńskie przez cały czas traktowałem roboczo. Docelowo strona miała być zupełnie ponadnarodowa, żeby nie sugerowała żadnej opcji narodowej ani politycznej, wymarzyłem sobie, aby był to dom dla wszystkich. Tak, jak domem dla wszystkich było wspominane księstwo. Język łaciński jest niewątpliwie najbardziej neutralny. Znawcy pytają również, dlaczego nie użyłem terminu ‘ducatus’, tylko ‘principatus’. Jest to odniesienie do najstarszej nazwy - pierwsi książęta cieszyńscy – Mieszko i Kazimierz, używali tytułu ‘principe’. Ponadto słowo ‘ducatus’ używane jest przez jedno z popularnych wydawnictw książek historycznych i nie chciałem dublować nazwy. Wiązanie i kojarzenie Władysława M. Żagana jedynie z aktywnością w blogosferze byłoby wobec niego sporą niesprawiedliwością. Sam blog jest bowiem jedynie wypadkową licznych zainteresowań i aktywności autora, a proces dojrzewania do potrzeby jego stworzenia stopniowy i długotrwały. Rozmówca przyznał bowiem w trakcie rozmowy, że kiedyś historia regionu nie interesowała go zupełnie, a głowę zaprzątniętą miał głównie historią średniowiecza. Sporo zmieniło się podczas studiów na kierunku antropologicznym cieszyńskiego Uniwersytetu Śląskiego. Wtedy, wraz z grupą studentów, pierwszy raz pojechałem na wschód Polski, na Podlasie. Zobaczyłem tam drewniane domy i zrozumiałem wówczas, że jest to jednak zupełnie inny świat. Czułem się tam trochę jak pan z przyszłości, człowiek ze świata zachodniego. Był to obóz naukowy, przeprowadzałem wtedy ankiety z mieszkańcami i osoby opowiadały, że np. leczą się u szeptuch, nie chodzą do lekarza tylko kurują się ziołami. Wówczas zrozumiałem, że mój region też posiada swój urok. Ma swoją unikatową historię, kulturę i tradycję, które dotychczas jakoś omijałem. Rozmówca wspomina również przedmiot, który skierował jego
KIERUNEK JAZDY
zainteresowanie w stronę lokalnej historii. Jest to atlas geograficzny sprzed stu lat, który odziedziczył po pradziadku. Atlas opracował Klemens Matusiak, jeden z ważniejszych członków Ruchu Narodowego. Na jego pierwszej stronie znajduje się właśnie Księstwo Cieszyńskie – jako najmniejsza komórka administracyjna i geograficzna. Na kolejnych stronach Austro-Węgry, potem Europa, reszta świata, poszczególne kontynenty, autor nie zapomniał również o Polsce, która wprawdzie nie istniała, ale nazwana była wtedy Niżem Polskim. Władysław M. Żagan jest ponadto członkiem Polskiego Towarzystwa Historycznego oraz The International Heraldry Society z siedzibą w Wielkiej Brytanii, a aktywność w obu strukturach niewątpliwie natężyła jego zainteresowanie regionem. Autor popularnego bloga zakończył studia pracą magisterką o intrygującym temacie: „Brytyjska Rodzina Królewska jako symbol popkultury XXI wieku”. Wobec powyższego, kojarząc tytuł pracy z tematyką bloga, nie mogłem nie spytać o stosunek Władysława do idei monarchistycznych. Nie, nie jestem monarchistą! - śmieje się interlokutor - Uważam jednak, że monarchia ma swój urok i blask. Pisząc o Wielkiej Brytanii, to samo istnienie rodziny królewskiej wywołuje spore zainteresowanie świata, ale nigdy mnie nie ciągnęło, aby bawić się w ideologie polityczne, to zostawiam politykom. Sam przykład Wielkiej Brytanii dowodzi, że monarchia może być doskonałą marką, która przyciąga miliony turystów rocznie. Księstwo Cieszyńskie nie musi być przecież monarchią, nie musi mieć swojego księcia, ale zawsze może funkcjonować jako rozpoznawalna w świecie marka regionalna. W tym momencie dzielę się moimi wątpliwościami. Doceniam siłę promocyjną monarchii, lecz narracja, którą operuje Wielka Brytania, opiera się na bohaterach. Pełnokrwistych postaciach, takich jak królowa Elżbieta, książe William czy jego żona, Kate. Czy są w ogóle bohaterowie Księstwa Cieszyńskiego, na których można byłoby oprzeć taką narrację? Władysław przyznaje, że prawie sto lat milczenia zrobiło swoje i zamazało pamięć o wybitnych i rozpoznawalnych postaciach, wprost stworzonych do promocji regionu. Wielka Brytania ma swoją Elżbietę, ma zresztą całą rodzinę królewską – trudno tu mówić nawet o monarchach, a bardziej o... nazwijmy ich celebrytami. My możemy sięgać w historię i myślę, że taką celebrytką mogłabyby zostać żona Alberta Sasko-Cieszyńskiego, Maria Krystyna. Była ceniona za swoją urodę, za styl, kochano ją w całej Europie a w Cieszynie jest kompletnie nieznana. Ona byłaby idealnym produktem marketingowym. Taka cieszyńska Sissi. Nie mówiąc już o ostatnich Piastach, których ja osobiście nazywam cieszyńskimi Tudorami.
Okazuje się więc, że istnieją wyjątkowe, nietuzinkowe postaci, które wręcz czekają na odkurzenie. Za ważne wydarzenie historyczne, które mocno wsparłoby narrację, Władysław M. Żagan uważa Pokój Cieszyński. Został on podpisany dlatego, że to – w sumie mniej znaczące od innych miasteczko – traktowane było przez wszystkie zwaśnione strony jako teren neutralny. Rok 1779 i podpisanie Pokoju Cieszyńskiego to ostatni moment, kiedy Księstwo Cieszyńskie występuje w międzynarodowej polityce, jako neutralny i niezależny twór państwowy. W trakcie rozmowy większość tematów skręca spontanicznie w kierunku turystyki i promocji regionu. Czy jednak nie jest to li tylko obsesja kilku zapaleńców? Czy turystyka jest w ogóle nam potrzebna? Są przecież miejsca, które doskonale sobie bez niej radzą! Turystyka jest nam jak najbardziej potrzebna. W Cieszynie nie ma przemysłu, który byłby w stanie utrzymać miasto i region, nie mamy nawet dobrych połączeń kolejowych, pomijając brak ofert pracydlaludzimłodych.Turystyka zdaje się być jedynym rozsądnym rozwiązaniem, kołem napędowym dla lokalnej gospodarki. Nietuzinkowa historia jest w tym wypadku jednym z głównych atutów naszego regionu. Musi być jednak przedstawiana taka, jaką faktycznie była, a nie taka, jaką ktoś chciałby, żeby była. Region pod nazwą Śląsk Cieszyński okazuje się być bytem z niebytu, gdyż nazwa ta wymazuje ponad 600 lat arcyciekawej historii. W podręcznikach lokalne dzieje rozpoczynają się od wojny polsko-czechosłowackiej. To jest niestety słaba marka regionalna, jak również promocyjnie i tożsamościowo nieatrakcyjny element historii, toteż bardzo zależy mi, aby to zmienić. Rozmowę przy kawie kończymy dość smutną konstatacją. Ogromny potencjał historyczny regionu jest wciąż marnowany, a działania promocyjne miasta Władysław ocenia bardzo krytycznie. W jakim kierunku powinny iść działania marketingowe? Należy stworzyć dobrą, a przede wszystkim spójną markę turystyczną. Dobra marka to taka, z którą identyfikują się sami mieszkańcy. Księstwo Cieszyńskie jest taką marką. Po obu stronach Olzy. Narracja budowana od wewnątrz jest cenniejsza, niż ta budowana z zewnątrz. I właśnie na wspólnym kreowaniu narracji powinno zależeć nam wszystkim. Dzięki temu unikniemy, być może, sytuacji, gdy przyjezdni kojarzą historię regionu jedynie z wydarzeniami z 1920 i 1938 roku.
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
7
PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE
Zamieszkaj tam gdzie mieszkał cesarz!
A
partament zlokalizowany jest w reprezentacyjnej kamienicy przy ul. Rynek 20 w Cieszynie, gdzie dawniej znajdował się Hotel Pod Brunatnym Jeleniem. Budynek z dekoracją elewacji i wnętrz w stylu wiedeńskiego neobaroku powstał w 1912 roku według projektu architekta Kiliana Köhlera. Był wizytówką miasta. Od swych początków hotel gościł wiele znakomitości i koronowanych głów, m. in. księcia Repnina, cara Pawła I, księcia Condé i Marię Teresę (córkę króla Ludwika XVI), cara Aleksandra I, wielkiego księcia Konstantego, generała Kutuzowa, cesarza Ferdynanda, czy też księcia cieszyńskiego Karola Ludwika Habsburga. Najznamienitszym jednak gościem był cesarz Józef II, który zatrzymał się w hotelu dwukrotnie, w 1770 i 1779 roku.
Hotel „Pod Brunatnym Jeleniem” przebudowany w 1912 roku, był od samego początku miejscem niezwykle luksusowym.
Na trzech piętrach znajdowało się 67 pokoi hotelowych z tzw. angielskimi łazienkami, centralnym ogrzewaniem, lodówkami, windą, elektrycznym oświetleniem oraz wentylacją. Wnętrza zostały urządzone według najnowocześniejszych wiedeńskich wzorów. Na parterze znajdowały się luksusowo wyposażone w secesyjnym stylu: kawiarnia, salon dla dam, restauracja serwująca wiedeńskie specjały, sala koncertowa i balowa, zimowa kręgielnia oraz pokoje klubowe.
Chętnie przy kawie spotykali się tutaj Tadeusz Reger, Franciszek Popiołek i Julian Przyboś. Również po II wojnie hotel odwiedzali prominentni goście. Ponoć upojne chwile spędziła w nim jedna z najbardziej barwnych par lat 70-tych - Maryla Rodowicz i Daniel Olbrychski.
Dzisiaj apartament w nowej odsłonie zaprasza gości. Niezwykłe
wnętrza dają poczucie komfortu i zapewnią wyjątkowe wspomnienia Uwodzicielski klimat inspirowany „złotem Klimta” przenika ten apartament w wielu detalach. . Jest wyjątkowym miejscem do którego można wybrać się z ukochaną osobą na romantyczny weekend, na wypad z przyjaciółką czy pobyt służbowy. Będzie odpowiedni dla tych, którzy chcą w Cieszynie ugościć wyjątkowych gości. Apartament Cesarski • Cieszyn, Rynek 20 • tel. +48 502 585 777 • info@apartamentcesarski.pl
8
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
Kalendarz imprez czerwiec-lipiec 2017 CZERWIEC:
15.06. - 17.06.Rynek w Skoczowie Dni Skoczowa
3.06.-9.06. Biblioteka Miejska w Cieszynie
X Miedzynarodowy Festiwal Czytania nad Olzą
Festyn pod Buczem
18.06.Brenna Leśnica
4.06.- 30.06. Górki Wielkie
X Muzyczne Wieczory w Leśnicy
Lato w Dworze Kossaków
21.06.Rozstrzygnięcie konkursu doceniającego wysoką jakość
9.06.- 11.06. Rynek w Cieszynie
Śląska Rzecz
Święto Trzech Braci
10.06.
9:00 Turniej piłkarski „Adidas Cup” Boiska piłkarskie „Pod Wałką” , Stadion Miejski
10.06.
Industriada, Cieszyn, Muzeum Drukarstwa Browar Zamkowa
Zapomniany Śląski Stephenson Towarzysząca Industriadzie wystawa o pochodzącym ze Śląska Cieszyńskiego Józefie Bożku, budowniczym pierwszego na kontynencie europejskim pojazdu parowego. Zamek Cieszyn, Industriada
15.06. – 18.06.
Otwarcie sezonu Uzdrowiskowego – obchody 50 – lecia nadania statusu Miasta Uzdrowiska, Rynek-Ustroń, Amfiteatr
14.06.
Koncert charytatywny „Wyśpiewajmy marzenia” - IRA Cieszyn
LIPIEC:
wzorniczą i funkcjonalne rozwiązania projektowe wraz z otwarciem pokonkursowej wystawy.
23.06.W Noc Świętojańską spotkanie sztuk wszelakich: poezji, Noc dosłowna
muzyki, sztuk wizualnych w malowniczej scenerii Wzgórza Zamkowego. Cieszyn, Wzgórze Zamkowe
24.06.Brenna
Noc Świętojańska
27.04. - 18.06.Wystawa opowiadają o dzikich Miasto i las
zwierzętach mieszkających w miastach. Zamek Cieszyn
30.06.Historia śląskiego zbójnika Ondraszka spektakl Ondraszek. Pan Łysej Góry
plenerowy Sceny Polskiej w Czeskim Cieszynie Cieszyn, Wzgórze Zamkowe
08 – 9.07.Rynek w Ustroniu 8 – 9.07. 10:00 Wakacyjny Zlot Food Trucków
01.07. - 02.07.Zebrzydowice Wianki 2017
Święto Herbaty
ży oraz tych, którym bliskie są idee ekologii i życia w równowadze. Cieszyn, Wzgórze Zamkowe
07.07, 14.07, 21.07, 28.07. dzieci, Brenna Leśnica
Plenerowy Teatr dla
07.07.Wisła 07.07.
Fiva World Rallye – VIII Beskidzki Zlot Pojazdów Zabytkowych
08.07.Brenna Leśnica
V Słowiańska Noc Folk Metalowa & Dni Dawnych Kultur 18:00 XI Mini Reggae Fest Amfiteatr w Ustroniu
09.07.Brenna Leśnica
X Muzyczne Wieczory w Leśnicy
01.07. - 02. 07.Festiwal dla miłośników herbaty, podró-
08.07.
17.06.Brenna Bucze
14.07. - 15.07.FIS Grand Prix w skokach narciarskich Wisła Malinka
14.07 – 16.07.Kolej Linowa Czantoria,
Festiwal Góra Kolorów & EtnoPole
Rynek Amfiteatr, Ustroń Jaszowiec
29.07. - 6.07. Wisła
Tydzień Kultury Beskidzkiej
15.07. - 6.08. po Kozubową”
XXI Dni Istebnej ” Z Ochodzitej, przez Skalite,
Amfiteatr „Pod Skocznią”
29.07.Rynek w Ustroniu 15:00 Amfiteatr 17:00 Military Festiwal
WYŻSZA BRAMA
Duch niedocenionego dr. Juliana Ochorowicza wraca do Wisły Urszula Markowska 1 maja minęła setna rocznica śmierci Juliana Ochorowicza jednego z najwybitniejszych polskich uczonych przełomu XIX i XX w. Filozof, psycholog, lekarz, pedagog, radioelektryk, biofizyk, pisarz i publicysta, ojciec parapsychologii, hipnotyzer, okultysta, budowniczy, teoretyk pozytywizmu, deweloper, a do tego - dla jednych wizjoner i prorok, dla innych szarlatan i dziwak. Niedoceniany i szkalowany przez rodaków jest dziś postacią prawie zapomnianą. Nie przeczytamy o nim w podręcznikach szkolnych. Mało kto dzisiaj o nim słyszał. W rocznicę śmierci Juliana Ochorowicza w Wiśle otwarto Muzeum Magicznego Realizmu. Jest to znakomita okazja, by w sposób szczególny docenić tego wybitnego polskiego naukowca, jak również tchnąć w zbudowaną przez niego willę zupełnie nowe życie. Muzeum „Ochorowiczówka” jest największą tego typu instytucją w Europie i czyni Wisłę istotnym miejscem na kulturalnej mapie kontynentu.
Kim właściwie był Ochorowicz? Łatwiej powiedzieć, kim nie był. Bez wątpienia można określić go jako człowieka renesansu. Oprócz psychologii zajmował się szeregiem innych zagadnień - od filozofii po fizykę i poezję. Ochorowicz konstruował aparaty telekomunikacyjne, redagował pisma, tworzył programy społeczno-kulturalne, był historykiem oraz parapsychologiem i właśnie z tą ostatnią dziedziną zwykle się go kojarzy. Urodzony w 1850 r. w Radzyminie, był synem Juliana - inspektora nauczycielskiego i Teresy z Sumińskich. W Gimnazjum Lubelskim poznał Aleksandra Świętochowskiego - prekursora polskiego pozytywizmu oraz Aleksandra Głowackiego - późniejszego Bolesława Prusa, z którym dzielił zainteresowanie parapsychologią. Ten drugi sportretował potem Ochorowicza jako wizjonera Juliana Ochockiego kuzyna Izabeli Łęckiej. Początkowo studiował nauki filozoficzno-historyczne w Szkole Głównej Warszawskiej (później Cesarskim Uni-
10
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
wersytecie Warszawskim), skąd przeniósł się niebawem na Wydział Fizyko-Matematyczny. Najważniejszym osiągnięciem tamtego okresu była dla niego pierwsza nagroda w konkursie na rozprawę o naturze duszy. Miał wtedy 18 lat. W 1873 r. wyjechał na studia uzupełniające do Lipska, a w 1874 zdobył tytuł doktora. Rok później przeniósł się do Lwowa, gdzie na tamtejszej uczelni otrzymał habilitację i gdzie do 1881 wykładał. Jego zajęcia z psychologii (od kryminalnej po cywilizacyjną) były uwielbiane przez studentów, ale Ochorowicz pracował tam za darmo. Poza uczelnią, w laboratorium swojego kolegi, eksperymentował z elektrycznością i elektromagnetyzmem. Chwalony, ale często piętnowany, nie mogąc doczekać się profesury, zostawił Lwów i wyjechał do Paryża, gdzie spędził 10 lat. Ponieważ najbardziej pasjonowała go kwestia przesyłania informacji na odległość, stworzył własny aparat telefoniczny. W 1885 r. jego urządzenie telefoniczne zainstalowane w jednym z pawilonów Światowej Wystawy w Paryżu transmitowało głośno i dokładnie koncerty z Opery Paryskiej oddalonej o 4 kilometry! Zaś na Wystawie Powszechnej w Antwerpii połączył się z oddaloną o 45 km Brukselą, a w Petersburgu - z oddalonym o 320 km Bołogoje. Jednak sława spłynęła kilka lat później na Amerykanina Aleksandra Bella, który telefon opatentował. Pomimo, że, to Ochorowicz wynalazł fonograf, czyli urządzenie służące do zapisu i odtwarzania dźwięku, to i tak sześć lat później uznano je jako wynalazek Edisona. Ale to nie wszystko, jeśli chodzi o Ochorowicza. Skonstruował termomikroskop, za który otrzymał dyplom honorowy w Warszawie i Piotrogrodzie. Wynalazł hipnoskop do badania wrażliwości hipnotycznej i chorób nerwowych oraz pracował nad fotografią kolorową i przeno-
WYŻSZA BRAMA
szeniem obrazu, czyli późniejszą telewizją. Ochorowicz nie miał szczęścia do spijania śmietanki za swoje wynalazki. Wprawdzie naukowcy na zachodzie wysoko je cenili, a prawie wszystkie jego prace zostały nagrodzone przez Akademię Nauk w Paryżu, ale nie przyniosły mu sławy i pieniędzy. Pewnego dnia szukający spokoju i ciszy do swojej pracy naukowej Ochorowicz zjawił się w Wiśle. Pierwszy raz postawił stopę na Śląsku Cieszyńskim w 1898 roku. Odludna, piękna Wisła zauroczyła go. Na stały pobyt zdecydował się w 1903 roku. Julian zrobił z Wisły miejscowość letniskową, chętnie odwiedzaną przez znanych ludzi. „Budowę pierwszych will, zwanych przez miejscową ludność domkami, z powodu ich ładnego wyglądu, rozpoczęto już w roku 1898. Przy ich wznoszeniu posługiwał się dr Ochorowicz wyłącznie siłami miejscowymi” - pisze Podżorski. Chaty góralskie nie nadawały się do przyjmowania letników. Miejscowi chłopi nauczyli się od niego sztuki wypalania cegieł. Wiślanie mieli również szanse na pracę przy wznoszeniu domków. W 1901 r. wyjechał do Warszawy, żeby rozpropagować miejscowość wśród znajomych. Pierwszą willę zbudowaną przez Ochorowicza, noszącą nazwę „Sokół”, kupiły siostry Leśniewskie z Warszawy. Przez krótki czas gościła ona pod swoją strzechą poetkę i pisarkę Marię Konopnicką. Drugą willę Ochorowicz nazwał „Placówką” na cześć swojego przyjaciela, pisarza Bolesława Prusa, którego ściągnął do Wisły na letni pobyt (gościł tu również Władysława St. Reymonta). Takich willi o wdzięcznie brzmiących nazwach „Jaskółka”, „Maja” czy „Zofiówka” zbudował Ochorowicz jeszcze kilka. Jedną z nich, która zachowała się do dzisiaj nazwał „Ochorowiczówką”. Zrobił w niej laboratorium. Tam też przeprowadzał swoje słynne eksperymenty ze Stanisławą Tomczyk. Ochorowicz wprowadzał „Małą Stasię” w stan hipnozy. Obserwatorami tych dokonań byli nie tylko zagraniczni, ale i krajowi uczeni, w tym Bolesław Prus. Willa pewnego dnia opustoszała. „Wszystko to jest bardzo dziwne i zastanawiające” - stwierdził w pamiętniku Andrzej Pilch, który tak opisał wyprawę do opustoszałej „Ochorowiczówki”: „Dom wydawał się na wpół rozgrabiony, okna wyłamane z zawiasów, przez wiatr czy przez ludzi. Drzwi otwarte, książki porozrzucane po podłodze, retorty i kolby rozbite, szkło skwierczało pod
butami (...)”. Ochorowicz wyjechał z Wisły, kiedy wybuchła I wojna światowa. Już do niej nigdy nie wrócił. Zmarł 1 maja 1917 roku. Kilka godzin przed wykładem o swoich nowych naukowych odkryciach. Postać Ochorowicza oblepiono stereotypami i łatkami, bo ludzie jeśli czegoś nie rozumieją uznają za złe. Doktor Julian i jego badania podzieliły mieszkańców Wisły do dzisiaj. „Ochorowiczówka” niszczała, a miasto nie miało pieniędzy na jej remont. Po nagłośnieniu sprawy wśród miejscowych polityków i społeczników pojawił się pomysł upamiętnienia wielkiego uczonego i otwarcia jego muzeum. Miejscowi księża i pastorzy wyrazili zdecydowany sprzeciw, twierdząc, że rodzinne miasto Adama Małysza opanował alkoholizm wiążący się z „obciążeniem okultystycznym”, co jest winą „okultysty Ochorowicza”. Mało kto wierzył, że podupadła willa ma szansę na drugie życie. Jej losy były od początku zawiłe. Przez pół wieku funkcjonowały tam mieszkania socjalne, aż do stycznia 2014 roku, kiedy wybuchł w obiekcie pożar. – „W tym czasie foto F. J. Dral szukaliśmy miejsca na stałą wystawę dużego zbioru dzieł współczesnych polskich malarzy, rozważane były lokalizacje w Katowicach i Krakowie. Jako mieszkaniec Wisły znałem legendę Ochorowiczówki, magicznej, przepięknej secesyjnej willi stworzonej przez wyjątkowego budowniczego. Nie mogłem pozwolić by to miejsce zniknęło, wtedy zapadła decyzja, że powstanie tu muzeum dzieł magicznego realizmu” – mówi Sebastian Chachołek, pomysłodawca i fundator Muzeum. Dzisiaj „ Ochorowiczówka” w nowej odsłonie wita gości. W muzeum zwiedzajacy mogą zobaczyć ponad 300 eksponatów – obrazów, rzeźb, grafik. Wśród nich znajdują się prace między innymi: Zdzisława Beksińskiego, Marcina Kołpanowicza, Tomasza Sętowskiego, Rafała Olbińskiego, Jarosława Jaśnikowskiego, Artura Kolby, Jacka Yerki, Wojciecha Siudmaka i wielu innych artystów tego nurtu. W „Ochorowiczówce” zobaczyć też można wiele pamiątek związanych z doktorem Julianem, m.in. unikatowe dokumenty, maskę pośmiertną, rękopisy książki, listy pisane z Wisły i zdjęcia.
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
11
WYŻSZA BRAMA
Marszałek Ferdynand Foch na dworcu w Dziedzicach Jacek Cwetler
j al ny Sp ec e nt d n o sp g o” kore e i k s ą c a Śl rok u 3 „G o ń 2 9 . aj a 1 e d z ic i z4m z D sił z dono
- “Dnia 1 maja, na udekorowanym zielenią i barwami francusko-polskiemi dworcu dziedzickim ruch od świtu. Przychocące dość często pociągi od strony Katowic pełne podróżnych śpieszących na uroczystą chwilę, powitanie Marszałka Francji. - W poczekalni zbierają się delegacje, wśród których odznacza się orginalnymi kostiumami delegacja górników górnoślaskich. Sporo dziennikarzy, kilkunastu fotografów i operatorów filmowych. - O godzinie 7 rano dokonał przeglądu kompanji honorowej generał Szeptycki, poczem minister wojny generał Kazimierz Sosnowski przeszedł przed frontem i odebrał raport. - O godzinie 7 min. 30 przy dźwiękach “Marsylianki” wjechał na dworzec pociąg wiedeński, wiozący Marszałka. Gdy umilkła orkiestra, wśród ciszy i skupienia wysiadł z wagonu Marszałek w otoczeniu adiutantów.
12
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
Foto: Archiwum Prywatne
Gen. Sosnowski, salutując, wygłosił krótkie przemówienie, w którem podkreśliwszy zasługi bohaterskiej armji francuskiej w dziele wyzwolenia Polski, dał wyraz czci i miłości, jakie żywi Polska dla pogromcy potęgi niemieckiej. - Jako widoczny wyraz hołdu, oświadczył gen. Sosnowski, Prezydent Rzeczpospolitej Stanisław Wojciechowski, przesyła buławę i dypolom Marszałka Polski oraz najwyższe odznaczenie wojskowe Rzeczpospolitej ,Order Virtuti Militari I klasy. Kończąc swe przemówienie gen. Sosnkowski wręczył Marszałkowi Fochowi dyplom i buławę. - Marszałek Ferdynand Foch krótko, po żołniersku odpowiadając, podkreślił radość, jaką odczuwa wjeżdżając w granice odrodzonej Polski. - Po przedstawieniu świty i przedstawicieli władz, Marsza-
WYŻSZA BRAMA
lek Foch, z buławą w ręku, w otoczeniu generalicji przeszedł przed frontem kompanji honorowej, żywo rozmawiając z generałem Szeptyckim. - Dłuższą chwilę zatrzymał się Marszałek przed sztandarem 3 Pułku Piechoty (Podhalańczycy), oddawszy cześć, przeszedł do delegacji cywilnych, z pośród których górnicy śląscy ofiarowali Marszałkowi obelisk wykuty z jednej bryły węgla.
Po defiladzie, o godzinie 8 min. 5, Marszałek Foch wraz z otoczeniem wyjechał z Dziedzic do Warszawy.” Tak prawie 84 lata temu mieszkańcy Czechowic, Dziedzic, Ligoty, Zabrzega, Kaniowa, Dankowic, Bestwiny, Bielska, Białej, Cieszyna, Śląska Cieszyńskiego, Górnego Śląska, delegacje z Małopolski i Warszawy witali na dziedzickim dworcu Marszałka Francji, Wielkiej Brytani i Polski (od pobytu w Dziedzicach już nim był). Do Dziedzic przybyła z Warszawy delegacja, w której składzie znaleźli się m.in. gen. Kazimierz Sosnkowski i jego dwóch adiutantów, przedstawiciele Prezydenta RP, przedstawiciele Prezydium Rady Ministrów, w tym sekretarz premiera Władysława Sikorskiego oraz przedstawiciele Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Ministerstwa Wojny. Wśród znamienitych gości można było dostrzec ppułk. Bolesława Wieniawę-Długoszowskiego, hrabiego Edwarda Krasińskiego, posła Wojciecha Korfantego (przybył z delegacją górników) oraz Ludwika Neudeau z paryskiego” Tempa”, który obsługiwał, jako korespondent prasowy, wizytę Marszałka w Polsce. Marszałka przywitała również delegacja dzieci ze Szkoły Wydziałowej (dzisiejsza Szkoła Podstawowa nr 5), która wręczyła Marszałkowi bukiet kwiatów, a mała Andzia powiedziała wierszyk na cześć dostojnego Gościa. W Dziedzicach, a raczej na dziedzickim dworcu kolejowym, Marszałek Foch przebywał raptem pół godziny, ale to od Dziedzic zaczął się jego dwutygodniowy ,triumfalny, przejazd przez Polskę. Także na dziedzickim dworcu Ferdynad
Foch “stał się” Marszałkiem Polski (podobno taka była wola Marszałka Józefa Piułsudskiego). Podczas swych wojaży po Polsce odwiedził jeszcze Katowice, Częstochowę, Piotrków Trybunalski, Skierniewice, Warszawę, Poznań, Kraków, Lwów, wszędzie serdecznie i entuzjastycznie przyjmowany przez Polaków. W Krakowie zdarzyła mu się ciekawa przygoda związana z krakowskim hejnałem, ale po szczegóły odsyłam do książki Leszka Mazana “ Z marjackiej wieży hejnał płynie”. Podczas podróży po Polsce eskortowało Marszałka osiem samolotów pod komendą gen. Papina. Najważniejsze uroczystości związane z pobytem Marszałka Focha w Polsce odbyły się w Warszawie, w dniach 3 i 4 maja, kiedy to Marszałek uczestniczył w obchodach Święta Konstytucji 3 Maja, był także na nabożeństwie odprawionym przez Kardynała Krakowskiego, w Katedrze warszawskiej. Wspólnie z Prezydentem RP Stanisławem Wojciechowskim, premierem Władysławem Sikorskim, marszałkiem Sejmu Maciejem Ratajem, marszałkiem Senatu Wojciechem Trąbczyńskim i Marszałkiem Józefem Piułsudskim odsłonił pomnik ks. Józefa Poniatowskiego, dłuta duńskiego rzeźbiarza Bertela Thorvaldsena, na Placu Saskim (dziś Jozefa Piułsudskiego) przed Pałacem Saskim i Grobem Nieznanego Żołnierza. Po uroczystości związanej z odsłonięciem pomnika Poniatowskiego, Marszałek Foch osobiście udekorował polskich oficerów – m.in. gen. Józefa Hallera – orderami Legii Honorowej.
Wziął także udział w uroczystym posiedzeniu Sejmu RP. Po 14-dniowym objeździe Polski, Marszałek Ferdynad Foch wyjechał do Czechosłowacji. Aż łza się w oku kręci patrząc na dzisiejszy dziedzicki dworzec (w fatalnym stanie) , że był świadkiem tak wspaniałych uroczystości i wydarzeń...
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
13
WYŻSZA BRAMA
Adam Miklasz
ODA DO NIEOKREŚLONEJ MŁODOŚCI Całkiem niedawno na stanowisko prezydenta Republiki Francuskiej został wybrany 39-letni Emmanuel Macron. Jest on najmłodszym prezydentem w historii Francji, większość komentarzy (pomijając te nieeleganckie i niewybredne, dotyczące jego żony) zogniskowała się więc wokół wieku elekta. „On jest jeszcze taki młody, czy sobie poradzi...?” zastanawiają się mądre telewizyjne głowy. Czyżby sędziwy wiek miał być jedynym probierzem jakości rządzenia?
Młodość jest wartością zupełnie nieokreśloną, subiektywną, wyrywa się ze wszelkich możliwych ram i definicji. Czterdziestoletni polityk uważany jest za młodego, nieopierzonego, niedoświadczonego. Tymczasem trzydzistoletnia balerina ma w środowisku ksywę ‚babcia’ i szykuje się ona właśnie na pożegnalny benefis, podsumowujący karierę na scenie. W społeczności ludów pierwotnych krzepki czterdziestolatek to już szanowana głowa rodziny, którą podczas wspólnej wieczerzy sadza się na honorowym miejscu. Zupełnie inaczej sprawa wygląda w tradycyjnych śródziemnomorskich familiach, gdzie matrona, podczas wesela swojego ukochanego syna, zalewa się łzami i zastanawia nad tym, jak ten ukochany czterdziestoletni Alfonso poradzi sobie bez niej w życiu. Jak widać – definicja młodości jest płynna i zależy często od tego, gdzie i w jakiej grupie społecznej oraz zawodowej żyjemy. Ten tekst nie powstałby, gdyby nie luźna rozmowa, którą przeprowadziłem w grupie równieśników, zamkniętych z podzbiorze ‚trzydzieści plus’. Podsumowywaliśmy jedną z akcji społecznych, którą udało nam się zainicjować. Humory były całkiem niezłe, odbiór inicjatywy bardzo pozytywny. Wiele osób pochwaliło nas, określając mianem „młodych, obiecujących ludzi, którym się chce coś robić”. Oczywiście ja, jako najstarszy z grona, szybko łyknąłem komplement. Nie da się ukryć – mnie, trzydziestosześciolatkowi, robi się ciepło na sercu gdy ktoś ciągle uważa mnie za „młodego i obiecującego”.
14
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
WYŻSZA BRAMA
Nie wszyscy we wspomnianym towarzystwie byli jednak tak próżni (starzy?) jak ja. Jacy młodzi, jacy obiecujący? - zaprotestowali śmiało i w tym proteście było sporo racji. To przecież grupa doświadczonych życiowo, kreatywnych, twórczych i wykształconych ludzi ze sporym dorobkiem na niwie nie tylko zawodowej, ale i społecznej. To mężowie, ojcowie, aktywiści z odpowiednim statusem. Zrozumiałe jest, kiedy mianem młodych i obiecujących określa ich grupa sześćdziesięcio, czy nawet pięćdziesięciolatków. W ten sposób jednak chwalili nas również rówieśnicy – różniący się od nas głównie tym, że zamiast bluz z kapturem noszą ładnie skrojone garnitury i piastują bardziej odpowiedzialne funkcje społeczne. W świecie pozorów to szata zdobi człowieka... Uwaga – to nie będzie żaden manifest pokoleniowy. Nie będę wcale nawoływał do rewolucji, do oddania stołków młodym, zbuntowanym i gniewnym.
Uważam bowiem, że w dążeniu do wspólnego celu, którym jest (pisząc najogólniej) ‚dobro wspólne’, najskuteczniejsze są relacje symbiotyczne. Ze swoją mądrością życiową i doświadczeniem potrzebne są zarówno osoby z podzbioru ‚pięćdziesiąt plus’, potrzebni są sprawnie administrujący i zarządzający rówieśnicy w garniturach, lecz również entuzjaści w nudnych bluzach z kapturem lub wizjonerki w rozciągniętych swetrach i kolorowych rajstopkach.
Cieszyn – ale, ku ich rozczarowaniu, jedynie z daleka. Być może nie dostali odpowiedniej szansy tylko dlatego, że byli zbyt młodzi, lub mieli niedostatecznie gustowną bluzę, zbyt pstrokate rajstopki? Niezgoda trzydziestolatków na bycie wiecznymi ‚młodymi obiecującymi’ ma jeszcze jedno, głębsze dno. Oto bowiem nadchodzi nowe pokolenie dynamicznych dwudziestolatków i to oni, w naszym mniemaniu, są właśnie młodzi i obiecujący (choć pewnie oni uważają za młodych i obiecujących swoich piętnastoletnich ziomków). Mam bezpośredni kontakt z tym pokoleniem. To ludzie mający pewnie jakieś pokoleniowe ograniczenia, pod innymi względami biją jednak na głowę nas i wszystkich od nas starszych. I nie myślę tu jedynie o umiejętności obsługi telefonu nogami, czy też darem zinwigilowania i stalkowania wybranej osoby w pięć minut (bo to potrafią doskonale również ci starsi i poważniejsi...). Potraktujmy ich poważnie, po partnersku – niech najważniejszym kryterium będzie chęć pracy, entuzjazm, kreatywność, intencje. Broń Boże metryka! Wiem, że wielu z nich (większość!) kocha Cieszyn, Księstwo Cieszyńskie, chcieliby tu żyć, pracować, działać. Oni i tak z radością wyjadą (lub wyjechali) na studia, tam zdobędą wiedzę, odpowiednie umiejętności, doświadczenie. To jednak od nas, trzydziestolatków, jak również wszystkich starszych zależy to, czy kiedyś tu wrócą. Czy będą mieli po co wracać. Bez ich trwałej obecności możemy zapomnieć o rozwoju regionu. Spoczywa na nas duża odpowiedzialność!
Kiedy pojawiam się w ulubionych knajpach czy kawiarniach, widzę wielu wartościowych, twórczych i względnie szczęśliwych rówieśników. Oni odnaleźli swoje miejsce w Cieszynie i odpłacają się miastu swoją codzienną pracą. Pomimo to uważam, że pokolenie obecnych trzydziestolatków jest w jakiejś części stracone dla regionu – znam bowiem równie wartościowych i twórczych ludzi, którym Cieszyn nie był w stanie niczego zaproponować. Którzy, z powodu braku perspektyw pracują obecnie na korzyść większych miast, lub bogatszych krajów. Kochają foto R. Kubiesa
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
15
PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE
tysiące rozwiązań w jednym miejscu T YL RYGINALNOŚĆ IEBANALNOŚĆ K SPRESJA WANGARDA 16
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
Rynek wnętrzarski co rusz oferuje nam nowe rozwiązania. Meble w domu mają być piękne ale i funkcjonalne. Jedni szukają minimalizmu, inni mebli z charakterem a jeszcze inni doceniają stare meble w które można tchnąć nowe życie. W gąszczu propozycji najbardziej kierujemy się jednak ceną. Bywa, że wymarzona szafa czy nawet kuchnia nie jest osiągalna. Wtedy wystarczy znaleźć sposób by niższym kosztem i niewielkim nakładem własnej pracy zrealizować swoje marzenie. W tym może pomóc firma Sonea. Wprowadzi każdego w sposób dostępny w świat dizajnu, obowiązujących trendów oraz nowości. „Wszystko do mebli” to nie jest magiczny świat otwarty tylko dla rzemieślników. Klient indywidualny może dotknąć tego świata, tych różnorakich materiałów, z których można wykreować swoje oryginalne otoczenie. Firma Sonea to już 15 lat tradycji i obecności na szeroko rozumianym Śląsku Cieszyńskim. Firma, dzięki częstym wizytom na międzynarodowych targach, jest na bieżąco z obowiązującymi trendami w meblarstwie. Dlatego proponując swoje produkty wychodzi na przeciw duchowi czasów i pozwala w sposób ergonomiczny i funkcjonalny zagospodarować każdy milimetr przestrzeni w naszych domach. Sonea z dużym dorobkiem nagród i prestiżowych certyfikatów rozwija się nieustannie a wykwalifikowana kadra służy doradztwem i pomocą każdemu klientowi. -„Ta firma to przede wszystkim ludzie. Wszyscy razem tworzymy miejsce pełn e pasji - dla ludzi. Bez tego nic by się nie udało. Wyróżnienia, które otrzymaliśmy na przestrzeni tych lat natchnęło nas do jeszcze większego wysiłku. Otwieramy się coraz szerzej na klienta indywidualnego„ - podkreśla prezes Ryszard Zdunek. Na początku roku 2017 miasto Cieszyn otrzymało dotację na przebudowę węzła komunikacyjnego wraz z placem przesiadkowym od ul. Bielskiej do ul. Hajduka, co wiązało się z wyburzeniem zajmowanych przez firmę budynków. Tak duża firma potrzebuje na swoją działalność dużych powierzchni magazynowych.
PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE
-„Jesteśmy bardzo wdzięczni za pomoc naszemu Samorządowi, który na każdym etapie wraz z podległymi urzędnikami wspierał oraz informował na bieżąco naszą firmę o rozwoju sytuacji z przebudową węzła i wyburzaniem istniejących obiektów. Bez tej pomocy i dobrej woli Urzędu Miasta oraz prywatnego inwestora, który inwestuje w budynki przeznaczone na naszą siedzibę, istnienie firmy oraz wielu miejsc pracy stało przez chwilę pod znakiem zapytania. Dzisiaj przygotowujemy się do otwarcia nowej siedziby. Dało to również szansę na inwestycję w najnowocześniejszy na południu polski park maszynowy, tak aby usługi dla klientów były wykonane na najwyższym europejskim poziomie”. - mówi Pan Ryszard. Firma Sonea ma już nową siedzibę przy ul. Kościuszki 33 (tereny starej cegielni). Finalnie powstaną dwa obiekty o łącznej powierzchni ok. 1500-1600 m2. Z myślą o klientach przygotowano dwa duże, wygodne parkingi, dizajnerskie przestrzenie, czytelne ekspozytory. Nastąpi również poszerzenie asortymentu. Już otwarte, już działamy. Zapraszamy wszystkich klientów, do tymczasowego sklepu, usługi oraz sprzedaż oferujemy już w pełnym zakresie.
Firma Sonea widząc potrzeby klientów w zakresie doradztwa, klientów szukających niepowtarzalnych i modnych rozwiązań wyszła naprzeciw wielu stawianym pytaniom. Wraz z redakcją Tramwaju Cieszyńskiego będzie tworzyć kącik cyklicznych artykułów dotyczących meblarstwa, branży wnętrzarskiej. –„Taka współpraca pozwoli szerszemu gronu zaprezentować możliwości jakie istnieją na rynkach. Posiadamy w ofercie produkty włoskich dizajnerów, a także produkty na każdą kieszeń. Będziemy służyć Państwu pomocą oraz radą. Pokażemy jak wiele rzeczy można wokół siebie polepszyć we własnym zakresie, jak niewiele trzeba żeby poczuć się lepiej w swoim domu. Od pokoju poprzez kuchnię, łazienkę to wszystko znajdziesz u nas. W ciągłej sprzedaży znajdą Państwo ponad setkę kolorów płyt meblowych, olbrzymi wachlarz kolorystyczny blatów kuchennych, niezliczoną ilość modeli uchwytów od tych oryginalnych ekskluzywnych po proste w formie i dostępne cenowo dla każdego. Wyposażenie szuflad, mnogość rozwiązań zaskoczy wszystkich.”- dodaje Prezes.
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
17
STARY TARG
Pozostaną stare fotografie i ballada o ostatnim cieszyńskim rusznikarzu Urszula Markowska
P
odróż śladami tradycji dziedzictwa nie tylko naszego kraju ale i Europy może stać się ciekawą inspiracją do myślenia o naszym pochodzeniu i tradycjach. Wyrastamy kulturowo z rzemiosła, gdy ono zanika, pozbawiamy się własnej tożsamości. W Cieszynie, wciąż można kupić piękną strzelbę wyrabianą w dokładnie ten sam sposób co kilka stuleci temu. Produkcją niezwykłych cieszynek zajmuje się tu Jerzy Wałga - ostatni taki rusznikarz w Europie. 300 letnia kamienica przy Starym Targu 2 od ponad 40 lat jest miejscem pracy wyjątkowego pasjonata rękodzieła artystycznego - Pana Jerzego. Wcześniej był tu browar, dziś swoiste rzemieślnicze Centrum Cieszyna. Na Stary Targ w Cieszynie trafić nietrudno. Pan Jerzy codziennie zmierzając do swojej pracowni mija ten uroczy placyk, na którym mieszkańcy kupują warzy-
18
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
wa i owoce. Nieco dalej stoi postument z Cieszyńską Madonną - kopią XIV-wiecznej figury, którą odkryto dopiero w 2000 roku i przeniesiono do pobliskiego Muzeum Śląska Cieszyńskiego. Z okien kamienic zerkają koty i ich właścicielki . Tak codziennie toczy się cieszyńskie życie, które w murach kamienic skrywa niezwykłe skarby. Aż trudno uwierzyć, że to właśnie w tak malutkim pomieszczeniu, wypełnionym po brzegi narzędziami powstają niewielkie dzieła sztuki, o których marzą kolekcjonerzy nie tylko z wielu krajów Europy, ale także zza oceanu. Cieszynka to strzelba, której myśliwi używali kiedyś do polowań na ptactwo siedzące. To broń o stosunkowo prostej konstrukcji, ładowana przez lufę, z zamkiem kołowym, który nie zawsze doprowadzał do powstania iskry i wystrzału, na co jej posiadacze często narzekali. Strzelano z niej, przykładając niewielką kolbę do policzka.
foto F. J. Dral
STARY TARG
foto F. J. Dral
Dzisiaj z cieszynką nikt już raczej nie poluje - szczęśliwcy, którzy ją zdobędą, wieszają ją na ścianie i chwalą się gościom. To bowiem strzelby bardzo ekskluzywne - mają elegancką linię i są niezwykle bogato zdobione. Broń ta produkowana jest w Cieszynie od XVI wieku. W mieście było wielu rusznikarzy, ale i tak nie mogli sprostać wszystkim zamówieniom. Pierwszym, o którym zachowała się pochodząca z 1529 roku wzmianka w starych archiwach, był Jerzy Puszkarz. Można też znaleźć zapiski o Jerzym Kurlandzie, który wytwarzał tu strzelby pod koniec XVI wieku i dopracował ich zamek kołowy, od jego nazwiska nazywany też kurlandzkim. Przed I wojną światową istniała węgierska grupa lobbingowa, która próbowała zawłaszczyć Cieszynkę, jako produkt tradycyjny węgierski. Pojawił się spór, czy Cieszyn był miejscem ich sprzedaży czy produkcji? Wiktor Karger badając źródła historyczne określił, że był to bezspornie wyrób cieszyńskich mistrzów rzemiosła, którzy w swoim czasie wykształcili
Flinta to je fajno wiec Fryderyk Jan Dral S flinatami dycki ludzie mieli łostude skyrs tego, że roz do roka łóna mo przikozane sama s sie wystrzelić. Pół biydy jak ś ni wypuknie jakosi patróna do gipsdeki i kómusi spadnie yno kapke pucu na czepóń. Gorzij jednakowóż jak taki ożrały gojny dejmy na to pomyli se lufe s kolbóm, a cyngiel s klamkóm łod dwiyrzi. Nejprzód jednakowóż trzeja takóm flinte zrobić, a nieskorzij dziepro bydzie łóna strzylać do tego co gojny uwidzi w lesie. Nie wiym jako się ty flinty robi, ale isto nejprzód dobrze by było zrobić lufe i zacznóć łod tego, że dziure trzeja obloć zielazym i bydymy mieć spokuj s wiertanim. Po tym kapke nieskorzij trzeja isto wychledać jakisi uschnióny stromek w lesie s kierego wystrugómy kolbe.Jako to poskłodać do kupy tego nie wiym, ale w tym pumoże nóm na zicher
wielu rusznikarzy, a którzy rozjechali się potem po całej Europie. Nikt więcej nie podważał miejsca pochodzenia tej broni. Jerzy Wałga uczył się rzemiosła od doświadczonych rzemieślników z Fabryki Silników Elektrycznych „Celma”, a sztukę grawerską przekazał mu jeden z najwybitniejszych grawerów w Polsce p. Albert Palica, który był twórcą matryc monet dla Mennicy Polskiej. Od niego Pan Jerzy nauczył się grawerowania, ale zainspirował również czymś znacznie ważniejszym - pasją do podtrzymania pamięci o rzemiośle cieszyńskim. Pan Jerzy tę szczególną rzemieślniczą Izbę Pamięci wraz z warsztatem utrzymuje sam, miasto pomogło przy remoncie, ale nie partycypuje w utrzymaniu lokalu. -„Obecnie próbuje się
organizować kilkugodzinne warsztaty pokazujące ideę rzemiosła, ale one same w sobie nie wykształcą rzemieślników z krwi i kości. Nie można oczekiwać, że podczas kilku godzinnego warsztatu młody człowiek pozna strukturę pracy rzemieślnika,
ostatni flintkorz w Cieszynie Jurek Wałga, kiery do dzisia flinty robi na obsztelowani. Każdo je kapke inkszo i jedyn drugimu nie zowiści, bo se myśli, że jego flinta je nejpiekniejszo. S tymi starymi flintami uż dzisio gojni nie gónióm po lesie, bo łóne robióm moc krawalu, a strzylani ś nich to je wielko opowoga. Tóż tymu też dzisio gojni i rozmajci flintkorze strzylajóm yny s flintek, kiere uż żodyn dóma nie robi, bo lekszyj je takóm se kupić we sklepie. We świecie je tela tego zielastwa s kierego idzie strzylać do wszeckigo co się ruszo, że skyrs tego coroz wiyncyj wedla nas je nieszczynścio .Je też moc takich flintkorzi, kierzi bez powolynio chodzóm do lasa, coby se ustrzelić jakigosi sarnioka, abo aji zajónca jak się im taki zaplónto miyndzy klepetami. Sóm też tacy co strzylajóm do ucieczónych s chałupy psów i kocurów, bo się im zdo, że robióm dobrze jak ty nieszczynśliwe zwiyrza pozbawióm życio. Flinty na świecie mómy dzisio rozmajte, bo też rozmajte wieca sóm do odstrzelynio. Skyrs tego każdo nacyja jak mo kapke zielaza u siebie dóma, to robi na przedbiyżki rozmajte flinty s kierych idzie strzylać kaj się yno do. Pół biydy jak flintkorze gonióm s flintami po lesie i ze szrótu walóm do kaczek. Gorzij jednakowóż, jak s tymi flintami wyderzóm na pole i prasknóm do wszeckigo co się ruszo i stanie im przed lufóm. Tak czy inakszyj trzeja dać pokój panu Jurkowi coby eszcze dłógi roki robił ty swoji „cieszynki” dlo ludzi, kierzi nigdy ś nich do niczego nie prasknóm i nie zrobióm żodnymu krziwdy. I dobre by też było, coby wszedcy flintowi macherzi na całym świecie zaczli robić flinty s szurymi lufami, kiere skyrs tego nigdy nie bydóm strzylać do ludzi.
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
19
STARY TARG
wszystkiego tego, co wymagane jest do całościowego stworzenia produktu. Produktu, który przetrwa pokolenia. Aby stworzyć Cieszynkę, należy stać się specjalistą w kilku dyscyplinach zawodowych: stolarstwie, snycerstwie, grawerstwie, ślusarstwie, szyftarstwie i metalurgii. Dziś ekspertów w powyższych dziedzinach praktycznie nie ma, a dziedzina wiedzy rzemieślniczej może przetrwać chyba wyłącznie dzięki prawdziwym pasjonatom”- mówi Wałga. -„Nasza władza musiałaby pójść wzorem państw zachodnich. We Francji lub w Niemczech jest to tak zorganizowane, że nad pewnymi działami państwo roztacza mecenat. I jest prosta zasada: jeśli rzemieślnik daje radę się utrzymać, nie dostaje nic od państwa. Jeśli ma problemy, a państwo jest zainteresowane, by promować tradycję i kulturę, to daje mu daleko idące ulgi, albo wspomaga go finansowo. Tak jest na przykład we Francji. My też musimy iść tą drogą, mimo tego, że jako kraj wciąż jesteśmy na dorobku. Jeśli nie, zostaną nam tylko czar-
nobiałe fotografie i eksponaty w muzeach ”- dodaje rusznikarz Jerzy Wałga przedsiębiorczość i pasję wpisaną ma w historie swojej rodziny. Dziadek Jan Wałga przed wojną produkował w Cieszynie klej i miał przedsiębiorstwo taksówkowe. Zatrudniał kierowców i kupił kilka samochodów. Warsztat rusznikarski mieści się dokładnie w tej samej kamienicy przy Starym Targu, w którym jego dziadek przed wojną miał siedzibę firmy. Pochodzące z tamtych lat zdjęcie budynku i stojącego przed nim Jana Wałgi wisi na ścianie w sąsiadującej z warsztatem, Izbie Cieszyńskich Mistrzów. Pan Jerzy założył ją, żeby upamiętnić innych znanych rzemieślników z miasta, m.in. mistrza zduńskiego Franciszka Bizonia, introligatorkę Helenę Karpińską, grawera Alberta Palicę czy nieżyjącą już żonę pana Jerzego - Teresę, która była mistrzynią koronki trójwymiarowej. Wisi tu również list od prof. Małgorzaty Omilanowskiej, poprzedniej minister kultury i dziedzictwa narodowego, informujący, że cieszyńskie rusznikarstwo artystyczne zostało w 2014 roku wpisane na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Pan Jerzy jest pierwszym rzemieślnikiem w historii, który na nią trafił. Szkoda tylko, że tej tradycji nie będzie miał kto kontynuować a cieszyńskie rusznikarstwo pozostanie już tylko historią.
foto F. J. Dral
20
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
STARY TARG
Gdo sie za swój jynzyk wstydzi takim niech sie każdy brzidzi
SZPACYRKYM PO CIESZYNIE
We Winklu Fryderyk Dral Dzisio bydymy szpacyrować spadki ku wyrchu Głymbokóm i zozdrzymy niekierym kszefciorzóm za auslagi. Piyrszy na raji we winklu je kszeft s bótkami, tam kaj kiejsi była gosoda “Zamkowa”. Starsi tustelocy isto to dobrze pamiyntajóm, bo nie jedyn tam na zicher zabradziarzył, a moc też ś ni wyazowało na kolybacych nogach. Teraz tam uż dłógi roki kierysi kszefci rozmajtymi bótkami i widać, że interes idzie mu dobrze, bo fórt moc ludzi drepsi po jejich schódkach . Tak jak inksze kszefty w naszym mieście tyn też mo swoji miano napisane po angielsku, a ku tymu eszcze na ścianie przirażóno je mapa s połówkóm świata. Dowo nóm to rozmyślani nad tym, że ty bótki isto skludzajóm s całego świata, abo możne przedowane sóm kaj sie yno do. Nie wiym jako przszli na to, że jejich bótki sóm w naszym mieście nejłacniejsze, bo przeca to nima chlyb, ani żymła, kiere
sóm prawie jednaki we wszeckich piekarniach, bo przeca każdy bótek mo inkszy muster. Kónsek dalij idzie wlyź po trzóch schódkach do piekarni, kiero mo jakisi hebrajski miano ”Bethlehem” co sie przekłodo na miano “dom chleba“. Zaś dalij je aptyka, kiero mo miano “Pod Zamkiem” i każdy może se u nich kupić wszelijaki lyki na recepis i aji na wolne. Zaś na tej samej ścianie w kierej mo też dwiyrze ta aptyka wiszom tabulki łod dwóch dochtorów i łod jakigosi “LEXICON MEDICUM”, kiery jak o sobie pisze mo aże po sobóm szesnos rozmajtych gabinetów i przichodni. Jako to tam wszecko do tej trzipiyntrowej chałupy wrazili tego nie wiym, ale możne, że robióm tam na trzi zmiany i jedyn dochtór poganio drugigo dochtora, coby uż sie broł ku chałupie i drugimu nie zawadzoł.
Tóż miyjcie sie wszedcy dobrze i podkómy sie zaś za miesiónc
SŁOWNICZEK: spadki - z powrotem auslaga - wystawa zabradziarzył - zahuliganił kolybacy - chwiejący na zicher - na pewno muster - wzór kszeft - sklep miano - nazwa przirażóno - przyczepiona skludzać - sprowadzać żymła - bułka kónsek - kawałek recepis - recepta, szesnos - szesnaście wrazić - włożyć foto F. J. Dral
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
21
PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE
Prąd elektryczny –
początki „oświecenia” w Cieszynie
„Pod urokiem wielkiej przeszłości rodzi się nakaz budowy wielkiej przyszłości.” Aleksander Prystor
J
fot. arch.Energetyka Cieszyńska
eśli skończyłby się prąd, nasze życie przestałoby istnieć. Jeszcze przez kilka dni działałyby samochody, pod warunkiem, że zatankowaliśmy je zawczasu. Rozładowanie się akumulatorów w telefonach komórkowych i laptopach to kwestia kilku godzin. Stanęłyby drukarnie, nie mówiąc o radiu i telewizji. Stracimy kontakt ze sobą nawzajem i z resztą świata. Tak bardzo przywykliśmy do życia w elektryfikacji, że nie myślimy o tym jak poradzilibyśmy sobie bez prądu. Nie myślimy już o tym jak kiedyś ludzie żyli bez niego i jak uczyli się żyć z prądem. Jakie były początki elektryczności w Cieszynie? W roku 1882 Thomas Alva Edison uruchomił w Nowym Jorku pierwszą na świecie elektrownię, zapoczątkowując nowy cywilizacyjny etap. W Polsce próby wykorzystywania energii elektrycznej podejmowały głownie zakłady przemysłowe. Istotnym krokiem w wykorzystywaniu elektrotechniki było wybudowanie na początku XXw. kilku większych elektrowni o mocy kilku MW, dostarczających energię elektryczną do oświetlenia domów, ulic a następnie dla potrzeb przemysłu i transportu miejskiego. W 1893 r. wybudowano Elektrownię Miejską w Bielsku, gdzie dwa lata później uruchomiono linie tramwajową.
fot. arch.Energetyka Cieszyńska
Po pierwszej wojnie światowej w Polsce było czynnych ok.280 elektrowni o łącznej mocy ok. 500 GW. W Cieszynie projekt budowy powstał w 1906r. Rok później Gmina Cieszyn rozpoczęła pertraktacje z Towarzystwem Internationale Elektrizitäts Gesellschaft w Wiedniu. Do zawarcia umowy doszło jednak dopiero w 1909r. Koncesję na budowę zakładu oraz wytwarzanie, rozdział i sprzedaż energii elektrycznej na terenie miasta Cieszyna Elektrownia uzyskała 24 sierpnia
22
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
1909r. Ostatecznie uruchomienie elektrowni nastąpiło w drugiej połowie 1910r. Cieszyn liczył wówczas, wraz z obecnym Czeskim Cieszynem ok.23 tys. mieszkańców. Na terenie zakładu energetyki powstała Zajezdnia Tramwajowa. Generatory prądu stałego służyły do napędu tramwajów miejskich. Cieszyn posiadał cztery motorowe wozy tramwajowe. Kursowały one od restauracji „Pod Słońcem” przy ul. Bielskiej, wzdłuż obecnych ulic : Wyższa Brama, Szersznika, Rynek, Głęboka, most Przyjaźni, Saska Kępa (obecnie w Czeskim Cieszynie) na dworzec kolejowy w Czeskim Cieszynie. Łączna długość trasy wynosiła 2,7 km. Pierwszy tramwaj uruchomiono 12 lutego 1911roku. Komunikację tramwajową zlikwidowano po podziale miasta . Ostatni kurs miał miejsce 2 kwietnia 1921r. W 1915r. dobudowano nowy turbogenerator powiększając halę maszyn do dzisiejszych rozmiarów. Kotły posiadały ruszt stały oraz wspólny podgrzewacz systemu Greena. Dowóz węgla odbywał się dwoma samochodami ciężarowymi na składowisko, a następnie przy pomocy wózków na szynach do kotłowni. Na ruszt węgiel narzucano ręcznie. Spaliny były odprowadzane do wspólnego komina . Zasilanie kotłów wodą odbywało się przy pomocy dwóch pomp parowych. Wodę do zasilania kotłów otrzymywana głównie z kondensacji powierzchniowej turbin i garnków kondensacyjnych. Do gromadzenia wody kotłowej służył basen o pojemności 60m3, znajdujący się w kotłowni. Woda świeża dla dopełniania brakujących ilości była pobierana z rzeki Młynkówki poprzez osadniki i aparat Reiserta, w którym podlegała oczyszczaniu. W roku 1918, po 123 latach niewoli, Polska odzyskała niepodległość. 10 lutego 1919r. rozpoczął swoje posiedzenie pierwszy Sejm odrodzonego Państwa. Polska swoją ustawą dała wyraz temu, że elektryfikacja jest zagadnieniem ekonomicznym wagi ogólnopaństwowej. Elektryczność, wprowadzona powszechnie na świecie , wywoływała prawdziwą rewolucję w przemyśle, a także w życiu codziennym społeczeństw. Stawała się warunkiem koniecznym postępu cywilizacyjnego i kulturalnego. Była szczególnie ważna dla odrodzonego Państwa Polskiego, które od czasu uzyskania niepodległości, musiało dalej toczyć wojny o swoje granice. W 1920r. elektryfikacja na Śląsku Cieszyńskim była zaledwie fragmentaryczna, ponieważ poza Cieszynem i nielicznymi fabrykami, które posiadały własne, małe elektrownie, inne miejscowości nie posiadały elektryczności. W tych warunkach podjęcie planowej elektryfikacji (Śląska Cieszyńskiego) było dużą zasługą Gminy m. Cieszyna. Art. na podstwie informacji zawartych w książce Andrzeja Surzyckiego „Energetyka Cieszyńska 1910-2010 .Rys historyczny”
PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE
Energetyka Cieszyńska jest dostawcą ciepła systemowego, zapewniającego dostawę ciepła i ciepłej wody bezpośrednio do budynków i mieszkań na terenie miasta Cieszyna. Dzięki wytwarzaniu ciepła w wysokosprawnej kogeneracji z produkcją energii elektrycznej, system ciepłowniczy Spółki jest systemem efektywnym energetycznie. Ciepło Systemowe to produkt całkowicie bezpieczny, konkurencyjny cenowo, ekologiczny, gwarantujący komfort korzystania i pewność dostawy przez cały rok.
Ciepło dla CIESZYNA Energia do życia...
www.ec.cieszyn.pl
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
23
PRZYSTANEK KULTURA
Myślę Kino, widzę Cieszyn Marcin Mońka
Dziś Kino na Granicy to grubo ponad setka filmów na każdej edycji, wielu gości, mnóstwo spotkań oraz wydarzeń towarzyszących. Trudno sobie wyobrazić, że kiedyś Przegląd składał się raptem z 11 projekcji filmowych, odbywających się zaledwie w jednej kinowej sali. Od pierwszej, legendarnej edycji minęło już 18 lat. I nie tylko organizatorzy, ale i stali bywalcy są świadomi, że w roku inicjującym wydarzenie wielu obecnych widzów... nie było jeszcze na świecie. Przez te wszystkie lata, jakie dzielą nas od 1999 roku, Przegląd dojrzał, okrzepł, wreszcie rozwinął się w znakomicie funkcjonującą imprezę, na której potrafią bawić się różne pokolenia kinomanów, choć przecież nie tylko. Od dekady KnG odbywa się przecież w czasie Majówki, zatem do Cieszyna spieszą nie tylko ortodoksyjni wyznawcy kinowych wzruszeń, potrafiący prześledzić
5 filmowych seansów z rzędu, ale również okazjonalni fani dzieł Wojciecha Smarzowskiego, Agnieszki Holland bądź Jana Hřebejka. Czy to tylko prosty sentymentalizm, czy też raczej działanie fenomenu pamięci – w każdym razie faktem jest, że często przywołujemy pierwsze wiosenne spotkania z kinem w Cieszynie. Wspominamy, że pierwsze lata Przeglądu to wyłącznie filmy czeskie, nieco później także słowackie, a od 6. edycji również kino polskie. I choć debiutanckie lata zostały zdominowane przez kinematografię czeską, to jednak w Czeskim
fot. arch. Kino na Granicy
24
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
PRZYSTANEK KULTURA
Cieszynie po raz pierwszy Kino na Granicy zagościło w czasie 4. edycji. Nieco trudniej jest zmierzyć czy policzyć emocje, które towarzyszyły odkrywaniu kinematografii sąsiadów. Bo przecież takim doświadczeniem dla wielu widzów stało się oglądanie kina choćby spod znaku Czechosłowackiej Nowej Fali. A chyba jeszcze większym przeżyciem stawała się możliwość spotkania z legendarnymi postaciami kina – Jiřím Menzlem, Vojtěchem Jasným czy Vladimírem Michálkiem. Tak, oni wszyscy odwiedzili Przegląd w jego najwcześniejszym wcieleniu, opowiadając o swoich doświadczeniach publiczności, składającej się wówczas w dużej mierze ze studentów bohemistyki i kulturoznawstwa. O tym, z jakiej potrzeby powstało Kino na Granicy, napisano już dziesiątki artykułów, warto jednak pamiętać, że nie byłoby tej imprezy, gdyby nie działalność Solidarności Czesko-Polsko-Słowackiej i jej pragnienia, by ludzie mogli się ze sobą spotykać i rozmawiać, a ich poczucie grupowości budowały dzieła filmowe, tak często przecież opowiadające o wspólnej, albo przynajmniej bardzo podobnej historii. Do dziś zresztą wielu ówczesnych uczestników pamięta rok 2004 i konferencję „Kino Agnieszki Holland a tożsamość kultury europejskiej” oraz wizytę cenionej reżyserki wraz z gronem czeskich i słowackich przyjaciół. Autorka „Aktorów prowincjonalnych”, „Całkowitego zaćmienia” czy głośnego w ostatnich miesiącach „Pokotu” wciąż do Cieszyna powraca, odwiedziła miasto nad Olzą także w tym roku. Reżyserka znakomicie potrafi opowiedzieć o fenomenie kulturowym Europy Środkowej, bliskim przecież organizatorom cieszyńskiego przeglądu. Są zresztą twórcy, którzy Cieszyn odwiedzają regularnie, od wielu lat. To np. reżyser Martin Šulík, który przez lata stał się wyjątkowym przyjacielem imprezy, jej nieformalnym „słowackim ambasadorem”. Kolejna wyjątkowa postać, która przez lata zrosła się z KnG to Adam Sikora, niezwykle ceniony operator, który od czasu do czasu bywa również reżyserem. Na przestrzeni lat pochodzący z Mikołowa Sikora prezentował w mieście nad Olzą filmy zrealizowane z Jerzym Skolimowskim, Lechem Majewskim czy Davidem Ondříčkiem. W czasie ostatniej edycji Kina mogliśmy oglądać nie tylko efekt jego pracy operatorskiej i reżyserskiej, ale także stricte galeryjnej. W przestrzeni Ula Kultury (byłej Galerii Szarej) zaprezentował bowiem cykl prac pod tytułem „Nigredo”. Są wreszcie reżyserzy, którzy otwarcie przyznawali się do fascynacji czeskim kinem i wpływem, jakie to kino wywierało na ich twórczość. Najlepszym przykładem jest Maciej Pieprzyca, który festiwalowy Cieszyn odwiedzał regularnie jeszcze w okresie przed swoim pełnometrażowym debiutem, zatytułowanym „Drzazgi”. A i później nie omijał Cieszyna, przywożąc kolejne swoje filmy – „Chce się żyć” i ostatnio „Jestem mordercą”.
Zapewne każdy z nas ma w pamięci nie wybrane kadry i sceny z ulubionych filmów, które tutaj zobaczył po raz pierwszy. Jeszcze większym przeżyciem stawały się spotkania z reżyserami i scenarzystami dzieł, które od lat w nas żyły i żyją do dziś. Chyba nie jestem odosobniony we wspomnieniu wizyty Juraja Herza, autora głośnej i mocno ostatnio aktualnej adaptacji znakomitej prozy Ladislava Fuksa, zatytułowanej „Palacz zwłok”. To spotkanie miało jakąś metafizyczną aurę, podobnie jak nieco wcześniejsze spotkanie z Jurajem Jakubisko. W każdym roku ta lista się wydłuża, obecnie mogłaby już wypełnić całkiem pokaźnych rozmiarów kajecik. Ostatnie lata to kolejne odwiedzimy aktorskich i reżyserskich znakomitości z Polski, Czech i Słowacji. Kino na Granicy bywa rzecz jasna wrażliwe na zmiany w kinematografiach. Wielu widzów pamięta czasy, gdy w polskich kinach dużą popularnością cieszyły się filmy czeskie, a wiele tytułów regularnie nagradzano na festiwalach. Wówczas na Przeglądzie zdecydowanie częściej mówiło się najnowszych dziełach powstających np. w praskim studiu Barrandov. Znamienna była zresztą już pierwsza odsłona imprezy w roku 1999 – wtedy spośród nowych filmów czeskich zobaczyliśmy np. „Guzikowców” Petra Zelenki, pewnie do dziś jednego z najpopularniejszych w Polsce czeskich reżyserów filmowych. Ostatnie lata to jednak zdecydowanie lepszy czas dla polskiego kina, stąd bywały już w Cieszynie seanse, na których nie dla wszystkich chętnych wystarczało kinowych fotelików. Jednak na jakość filmowych produkcji w Polsce, Czechach czy Słowacji organizatorzy Przeglądu wpływu nie mają. Za to wciąż rozwijają imprezę. I tak w 2004 roku do programu dołączył „akcent węgierski”. Trzy lata później w 2007 roku – nastąpiła zmiana przełomowa i Kino na Granicy zawsze odbywa się w majowy weekend, a liczba filmów prezentowanych systematycznie rośnie. Oczywiście nie sposób wymienić wszystkich ważnych wydarzeń, jak choćby „projekcji transgranicznych”, które po raz pierwszy odbyły się w 2009 roku, znakomitych koncertów, które odbyły się w Cieszynie (choć na pewno w pierwszej „piątce wszechczasów” rezerwuję miejsce dla DG 307, Hany Hegerovej oraz RUTY, kto wówczas był, ten pewnie wie dlaczego) czy warsztatów z twórcami. Dziś Kino na Granicy to już silna marka, rozpoznawalna i wysoko oceniana nie tylko przez widzów, ale również przez filmowe środowiska z Polski, Czech oraz Słowacji. To zarazem ostatnia z dużych kulturalnych imprez, które regularnie odbywają się w mieście nad Olzą. Zróbmy zatem wszystko, aby jego organizatorzy, czyli Stowarzyszenie Kultura na Granicy, nie wpadli na pomysł, by Kino z Cieszyna wyprowadzić. Bo już od dawna wiemy, że „bez Kina nie ma Cieszyna”.
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
25
PRZYSTANEK CZŁOWIEK
Dlaczego, mimo wielu społecznych kampanii, boimy się - nie akceptujemy osób niepełnosprawnych? Magdalena Bełza-Gajdzica
B
Boimy się najczęściej tego, czego nie znamy. Wszystko co obce, nieznane, inne wydaje się nam wrogie. Człowiek rodzi się z naturalną skłonnością do kategoryzowania co nazywane jest mianem infrahumanizacji. Pozwala nam to na porządkowanie naszego świata według pewnych kryteriów, które po części sami dobieramy, a po części są nam kulturowo wpajane. To kategoryzowanie sprawia, że dzielimy ludzi na grupę „swoich” i grupę „obcych” czyli tych, którzy nie pasują do naszych kryteriów. Niestety ta naturalna skłonność sprawia, że „obcych” lubimy mniej niż „swoich” uważając ich za mniej inteligentnych, mniej kreatywnych oraz mniej zdolnych do przeżywania typowo ludzkich emocji, co pokazują badania eksperymentalne z zastosowaniem miary opartej na atrybucji emocji (Paladino i in., 2002). Dostrzegamy cechy swoiście ludzkie (jak nostalgia, współczucie, zakłopotanie, które są pochodnymi emocji pierwotnych) w członkach swojej grupy aniżeli w grupie „innych”. „Swoim” przypisujemy silniejsze niż „obcym” przeżywanie emocji wtórnych. Nie dotyczy to natomiast emocji pierwotnych – strachu czy gniewu – które przeżywają nie tylko ludzie, ale i zwierzęta. Zgodnie z tą tendencją, „swoich” widzimy jako ludzi w pełnym wymiarze, a „obcych” już tylko w niepełnym.
nieuświadomione, jednak brak działań niwelujących może je wyłącznie utrwalać, a tym samych utrwalać również błędny obraz osoby niepełnosprawnej i utrudniać włączenie jej do grupy „swoich”. Łatwiej przychodzi zrozumienie i akceptacja, kiedy mamy doświadczenia z osobami niepełnosprawnymi i kiedy „niepełnosprawność” zostaje przez nas „oswojona”, kiedy przestaje odstraszać, a staje się jakąś jedną cechą, jedną z wielu charakteryzujących daną osobę – tak jak mnie charakteryzują blond włosy, szare oczy, okrągła twarz. Kiedy przestajemy widzieć NIEPEŁNOSPRAWNEGO (najpierw niepełnosprawność, a potem ewentualnie jakąś osobę się za nią kryjącą), a zaczynami widzieć osobę z niepełnosprawnością (najpierw osobę, a potem jej potrzeby związane z daną cechą – konkretną niesprawnością).
O
N
Niestety, mimo wielu działań na rzecz osób niepełnosprawnych, mimo większej ich obecności w środowisku, częstemu goszczeniu na łamach mediów, wielu kampanii społecznych, ciągle zauważalne jest wrzucanie ich do worka z napisem „inny”. W stosunku do osób niepełnosprawnych jako „innych” mogą pojawić się zatem częściej emocje takie jak odrzucenie, lęk, antypatia, niechęć itd., co stanowi zasadniczy trzon uprzedzenia. Są one często
26
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
Odpowiadając na pytanie dlaczego społeczne kampanie nie zawsze przynoszą oczekiwany skutek, możemy zastanowić się nad ich miejscem, rodzajem, sposobem „prezentowania” osób niepełnosprawnych – celowo, używam tu słowa „prezentowania”, bo rodzaj doświadczeń warunkuje nasze nastawienie do danej grupy. Jest wiele akcji, które prezentują osoby niepełnosprawne jako biedne, poszkodowane, wymagające wsparcia. Ukazują je jako biorców – ludzi odległych, nieznanych, albo zamkniętych w określonych przestrzeniach, do których przeciętny pełnosprawny, niezwiązany z niepełnosprawnością, sam nie trafi. Ale jest też wiele akcji, które „wychodzą” do ludzi, pozwalają na wspólne bycie ze sobą, na „oswajanie”, na uświadomienie, że ten człowiek, którego wrzucamy do grupy „obcych” może mieć wiele podobnych do mnie cech, że ta niepełnosprawność nie czyni go gorszym, a często lepszym
PRZYSTANEK CZŁOWIEK
w różnych dziedzinach ode mnie. Ważne jest to, żeby działo się to w przestrzeni, która jest dostępna dla każdego, nie w izolacji, a w otwartym środowisku. Dlatego też od kilku lat, oprócz działań organizowanych w mieście, oswajamy przestrzeń akademicką organizując Dzień Godności Osoby Niepełnosprawnej w Kampusie Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, a także cieszyńskich Wydziałach Etnologii i Nauk o Edukacji i Wydziale Artystycznym. Jest to cykliczna impreza zapoczątkowana w 2012 roku, mająca na celu zintegrowanie środowiska akademickiego z osobami niepełnosprawnymi, ale także pokazanie, że przestrzeń Uniwersytecka jest otwarta i przyjazna dla wszystkich.
P
ciąga coraz większe grupy osób pełnosprawnych, którzy z roku na rok sami zgłaszają się i wyrażają chęć bycia z nami, z podopiecznymi placówek, z których przyjeżdżają, wspólnym radowaniu się, obcowaniu. Początkowo odwiedziły nas grupy przedszkolne, potem studenci z innych uczelni, w tym również z Republiki Czeskiej, obecnie zainteresowaniem obdarzają nas uczniowie szkół średnich.
N
Pierwszy Dzień Godności odbył się w 2012 roku pod hasłem „Piraci na pokładzie UŚ w Cieszynie”. Zgromadził 150 osób niepełnosprawnych z różnych placówek i spotkał się z wielką aprobatą podopiecznych. Kolejne Dni Godności to: 2013 r. – „Zabawa 2014 – W świecie baśni i bajek (około 120 osób); 2015 r. – Styl Rycerski i Fantasy (około 150 osób); 2016 r. – „Baśnie i bajki”. Osoby przyjeżdżające do nas tak mocno wrosły w to działanie, że jest to dla nich forma spotkania ze znajomymi, których wiedzą, że właśnie tutaj spotkają. Jest to dla nich miejsce, gdzie czują się akceptowani i ważni. Uczelnia staje się dla nich miejscem przyjaznym, do którego chcą przyjeżdżać. Szósty już Dzień Godności na Uniwersytecie Śląskim, który odbył się 9.05. 2017 przebiegł pod hasłem „Służby mundurowe”. To co najważniejsze, to fakt, że impreza ta przy-
Naszym zadaniem jest stworzenie takiej przestrzeni, gdzie obcując wszyscy razem możemy oswoić się z tą jedną cechą, jaką jest ich niepełnosprawność i sądząc po włączającej się coraz większej liczbie osób pełnosprawnych, powoli zaczynamy osiągać zamierzony cel. Wszyscy musimy zdawać sobie sprawę, że niepełnosprawność nie jest czymś co nas nie dotyczy, a dotyka jedynie ludzi odległych i jest sprawą ich bliskich i specjalistów. Tymczasem w każdej chwili może stać się doświadczeniem każdego. Dystans do osób niepełnosprawnych może być również wynikiem chęci udawania przed samym sobą, że moje wsparcie nie odgrywa żadnej roli. Łatwiej odwracać głowę, nie myśleć, nie zastanawiać się, niż dostrzec, że osoba niepełnosprawna to taki sam człowiek jak ja, tylko w niektórych sytuacjach trudniej jej zaspokajać swoje potrzeby. Zawsze powtarzam, że nieszanowanie potrzeb osób o mniejszej sprawności, to tak jak burzenie domu, w którym ma się za chwilę zamieszkać. Spróbujmy zatem przygotować taki dom, w jakim sami czulibyśmy się bezpiecznie gdyby…
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
27
PRZYSTANEK KULTURA
Festiwal Komedii Południa 20-25 czerwca 2017
teatr.bielsko.pl 28
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
PRZYSTANEK KULTURA
Całe nasze życie to jeden wielki teatr, nigdy do końca nie wiemy, co się dzieje naprawdę, a co okaże się żartem losu, a w dodatku nie mamy pojęcia, jak to się wszystko skończy. Marek Soból Sezon teatralny 2016/2017 powoli dobiega końca, lecz Teatr Polski nie zwalnia tempa. Wręcz przeciwnie. Aby z prawdziwym impetem zakończyć rok ciężkiej pracy zapraszamy
komedii serbskiej „Dusigrosz” (Knjaževsko-Srpski Teatar w Kragujevac – Serbia), farsy kanadyjskiej „Historie łóżkowe” (Teatr im Adama Mickiewicza w Częstochowie), klasyki komedii francuskiej
fot. arch. Teatr Bielski
wszystkich widzów naszego Teatru na pierwszy w Bielsku-Białej Festiwal Komedii Południa FUNfest. Od 20 do 25 czerwca zaprezentujemy gościnne spektakle komediowe z takich miast jak: Katowice, Zabrze, Częstochowa oraz Rzeszów. Gościć będziemy również spektakl z KnjaževskoSrpski Teatar, który przyjedzie do nas aż z Serbii! To jedyna okazja w roku, by w jednym mieście, w jednym teatrze i w ciągu kilku festiwalowych dni, zobaczyć najlepsze komedie z południa Polski, ale i Europy. Teatr Polski w Bielsku-Białej na kilka dni stanie się prawdziwym epicentrum nieokiełznanych wybuchów radości, salw śmiechu i łez szczęścia, a towarzyszyć nam będą bielskie żaby z „Kamienicy pod żabami”. Zainspirowani sielską atmosferą, która nieodzownie towarzyszy żabie grającej na mandolinie oraz żabie z fajką kieliszkiem wina, zapraszamy do odpoczynku w kulturalnym towarzystwie. Nie zapominamy przecież, że żaby ubrane są w eleganckie fraki! W programie Festiwalu nie zabraknie realizacji komedii „Wiwisexia” z udziałem aktorki naszego Teatru – Darii Polasik-Bułki, farsy brytyjskiej „O co biega?” (Teatr Nowy Zabrze), klasyki
„Chory z urojenia” (Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie) w reżyserii znanego bielskiej widowni Waldemara Śmigasiewicza, a także komedii sytuacyjnej „Boeing, Boeing” (Teatr Polski w Bielsku-Białej). Mamy nadzieję, że uda nam się dostarczyć naszym widzom wiele radości i wzruszeń w lekkiej i niezwykle barwnej formie. Pod wspólnym mianownikiem „komedia” kryje się bowiem wiele odcieni wrażliwości komediowej, które odnajdą Państwo w programie Festiwalu Komedii Południa FUNfest.
Nagroda publiczności – zapraszamy do głosowania! To Państwa głos jest dla nas najważniejszy i właśnie dlatego podczas Festiwalu zostanie przyznana nagroda publiczności – Złoty Rechot. Głosowanie na ulubiony spektakl będzie możliwe po każdym pokazie. Wystarczy, że wrzucą Państwo swój bilet do specjalnie przygotowanej urny do głosowania. Nagroda, w Państwa imieniu, zostanie przyznana ostatniego dnia Festiwalu.
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
29
PRZYSTANEK KULTURA
Dariusz Waraksa:
Prostsze rozwiązania mnie nie interesują Dlaczego aktor z Białegostku wybrał właśnie nasz teatr w Czeskim Cieszynie?
Cieszyn raczej wybrał mnie. Będąc jeszcze na studiach w Akademii Teatralnej im. Zelwerowicza w Białymstoku zafascynowałem się teatrem antropologicznym Wierszalin z siedzibą w Supraślu. Pod koniec moich studiów, współzałożyciel Wierszalina, Piotr Tomaszuk, objął dyrekcję w Teatrze Banialuka w Bielsku-Białej. Pojechałem tam starać się o angaż, niestety zespół był już kompletny. Dwie koleżanki z mojego roku, pochodzące z Zaolzia (Jola Molenda z Olbrachcic i Halina Sikora z Nieborów) powiedziały mi, że skoro już przejechałem całą Polskę, mogę zajrzeć do Tesinskiego Divadla w Czeskim Cieszynie. Zadzwoniłem do znajomych Kasi i Pawła Golców. Przenocowali mnie i następnego dnia ruszyłem do Czeskiego Cieszyna. Zaangażował mnie Pan Rudolf Moliński, ówczesny szef Sceny Polskiej.
fot. Marian Siedlaczek
Teatr jest jak orkiestra, w której każdy jest ważny. Podziwiam muzyków, gdzie każdy ma swoje sprecyzowane zadanie, którym może być np. uderzenie dwa razy w bęben. Ten muzyk czeka nawet godzinę na swoją chwilę. Ale bez tego uderzenia utwór nie byłby takim samym utworem. Tak samo jest w teatrze – zaczynając od pani na portierni, kierowcy autobusu, poprzez techników, kończąc na nas aktorach – wszyscy gramy w tej samej orkiestrze. Ale jednak to dla muzyków czy aktorów przychodzi publiczność. Bez aktorów i publiczności teatr czy filharmonia byłby tylko budynkami. Dlatego przychodząc do pracy zawsze witam się z panią na portierni, chociaż mógłbym wejść przejściem obok. Ale boczne wejścia i prostsze rozwiązania mnie nie interesują. Tak o sobie i swojej pracy mówi aktor Teatru Cieszyńskiego Dariusz Waraksa. Na Scenie Polskiej gra już 15 lat. Dużo uwagi zwrócił na siebie po ostatnim premierowym spektaklu „Plotka”, w którym zagrał główną rolę. Aktor znany widzom z ról drugoplanowych pokazał niezwykły warsztat aktorski i talent, który ma niewątpliwie wielki. Nie często zdarza się, by aktor udźwignął tak trudną rolę i nie robiąc zbędnej komediowej farsy przekazał widzowi tak wielki wachlarz uczuć pozostawiając go w rozliczeniu z samym sobą. Ale Dariusz Waraksa oprócz talentu ma w sobie niezwykłe pokłady skromności i pokory. I jest jak ten muzyk, który czeka na swój czas. Czekał 15 lat by stworzyć kreację, która w pamięci widzów pozostanie na zawsze.
30
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
Śląsk Cieszyński najbardziej przyjezdnych zaskakuje swoim językiem. To było pierwsze spotkanie z gwarą „po naszymu”?
I tu wszystkich zaskoczę. Jeszcze na studiach, na drugim roku, w ramach egzaminu Halina Sikora wyreżyserowała „Ondraszka”. Grałem Ondraszka właśnie. Wtedy po raz pierwszy spotkałem się z gwarą „po naszymu”. W opanowaniu pieśni napisanej tą gwarą pomogła mi Jola Molenda. Przyjechaliśmy z tym spektaklem na Zaolzie. To była moja pierwsza podróż do Czeskiego Cieszyna. Mieszkaliśmy w Koszarzyskach gdzie poznałem obecnego szefa Sceny Polskiej, Bogdana Kokotka. W gospodzie u
PRZYSTANEK KULTURA
Zagrał Pan ok. 80 ról. Czy są dla aktora role trudne i łatwiejsze?
To najtrudniejsze pytanie jakie zadaje się aktorowi. Bez względu na to czy jest się na scenie godzinę czy kilka minut każda rola jest ważna i każda jest wyzwaniem. Nawet najmniejsza rola charakteryzuje pracę aktora. Wychodzę na scenę dla widza i to widz jest najważniejszym cenzorem mojej pracy. Staram się zawsze dać z siebie wszystko.
Czy widz mieszkający w Czechach różni się od widza polskiego?
Samca zachwycając się górskimi widokami powiedziałem: „Ja tu muszę kiedyś wrócić”. Taka samospełniająca się obietnica. No i stało się jestem.
A to jest bardzo ciekawe. Różnią się. Polski widz reaguje spontanicznie. Śmieje się głośno i daje wyraz swoim emocjom widz czeski jest bardziej powściągliwy. Uważa, że głośny śmiech nie przystoi w eatrze. Ale powoli to się zmienia. Uczą się od siebie wzajemnie. I to jest bardzo fajne.
Czy jest coś co chciałby Pan zmienić ? Co zachwyca w Teatrze Cieszyńskim?
W Teatrze Cieszyńskim zachwyca mnie to, że jest miejscem najwyższej kultury osobistej, gdzie dwa narody z obu scen wzajemnie się szanują. Najlepszym tego przykładem był spektakl „Cieszyńskie nebe - Těšínské niebo”. Oprócz treści spektaklu, jeszcze ważniejsza była dla mnie atmosfera i wzajemny szacunek do siebie i wspólnej pracy. Od 15 lat witam się z kolegami Czechami uśmiechem i zawsze z wzajemnością. Przypomina mi to moje ukochane Podlasie, gdzie ludzie różnych wyznań – katolicy, prawosławni, wzajemnie się szanują, zakładają rodziny, spędzają razem święta. Po prostu potrafią żyć razem, a nie obok siebie.
Marzy mi się większa otwartość widza po drugiej stronie Olzy. Mam czasem wrażenie, że ta granica jest nadal zamknięta. Mentalnie jakby nadal stały szlabany. Polacy nie zbyt często zaglądają do naszego teatru, ale bierze się to z braku wiedzy, że funkcjonuje tu Scena Polska. To trochę smuci. Jesteśmy przecież świetnym zespołem i gramy dobre przedstawienia. Chciałbym by na nasza publiczność rosła. I serdecznie wszystkich zapraszam do naszego teatru. rozmawiała Urszula Markowska
zdjęcia archiwum Teatr Cieszyński
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
31
PRZYSTANEK KULTURA
Muzyka jest językiem zrozumiałym dla wszystkich Marcin Mońka
Na początku lipca Katowice będą gościć 12. edycję Tauron Nowej Muzyki. To niezwykły festiwal – bo pozornie moglibyśmy pomyśleć, że usłyszymy tam wyłącznie muzykę wygenerowaną z urządzeń elektronicznych. Nic bardziej mylnego – na festiwalu nie brakuje żywych instrumentów, a w minionych edycjach gościły nawet zespoły orkiestrowe. I taką wyjątkową „orkiestrą” jest także jedna z tegorocznych gwiazd, czyli The Cinematic Orchestra, formacja łącząca elektronikę z nu jazzem. W jej muzyce oczywiście ogromną rolę odgrywa postprodukcja i techniki samplingu, jednak nad nią unosi się duch wciąż żywych brzmień. Oczywiście znakomitych formacji będzie więcej, choćby SOHN, Cat Power czy Luke Vibert. Najważniejsze na Nowej Muzyce jest chyba jednak to, że sceny potrafią mocno się od siebie różnić, stając się wyrazistymi propozycjami albo dla zadeklarowanych fanów, albo też stając się świetnym przyczółkiem dla niestrudzonych poszukiwaczy nowych muzycznych doświadczeń. Zdecydowanie więcej miejsca dla siebie znajdują zwykle ci drudzy. Pomagają im w tym kuratorzy i opiekunowie scen. My dla naszych czytelników przygotowaliśmy niżej rozmowę z kuratorem jednej z najciekawszych o ile nie najciekawszej festiwalowej sceny – Wojciechem Kucharczykiem. Tauron Nowa Muzyka to w tej chwili jedno z najciekawszych wydarzeń muzycznych nie tylko w Polsce. Zresztą impreza już kilkakrotnie zdobywała nagrodę dla najlepszego letniego festiwalu kameralnego w Europie. Tegoroczna edycja jest już 12. w historii festiwalu. Warto pamiętać, że ta impreza dwukrotnie gościła w Cieszynie – w roku 2007 i 2008. Później jednak wróciła do swojego matecznika – Katowic, a obecnie doskonale współgra ze swoją przestrzenią, czyli Strefą Kultury na terenie po byłej Kopalni Katowice, gdzie obecnie w naturalnej symbiozie funkcjonują obok siebie Muzeum Śląskie, NOSPR oraz Centrum Kongresowe.
32
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
Tauron Nowa Muzyka odbędzie się w dniach od 6 do 9 lipca w Katowicach, wciąż można kupować karnety na to wydarzenie. Rozmowa z Wojciechem Kucharczykiem Dowodzona przez Ciebie scena na TNM w opinii wielu osób jest najciekawszą spośród wszystkich działających w czasie festiwalu. To dowód na to, że wciąż potrzebujemy artystów eksperymentujących, właściwie wciąż funkcjonujących niezależnie, czy jednak działa jakiś inny fenomen?
Dzięki za miłe opinie. Dużo pracy, to i efekty pozytywne czasem się zdarzą, ja to robię dla innych, nie dla siebie. Staram się równoważyć rzeczy bardziej popowe, taneczne, zabawowe z takimi, które są wprost eksperymentalne, ale jednak pozostają komunikatywne i przy odrobinie otwartości na nowe, nieznane wcześniej sprawy łatwo dać się wciągnąć. Chcę też pracować, co bardzo podkreślam, w imię różnorodności świata i ta pozytywna energia bierze się także z nietypowych stylistycznych i geograficznych zestawień, na jednej scenie mogą obok siebie wystąpić ludzie dajmy na to z Afryki, Węgier, Brazylii, Norwegii, Słowacji, Polski, możemy się doskonale razem bawić i celebrować to niezwyczajne spotkanie. Kolejny dowód, że muzyka jest językiem zrozumiałym dla wszystkich, którzy chcą uważnie słuchać i nie są potrzebne wielkie idee, żeby ludzie byli bliżej siebie i lepiej się poznawali. Taka to ciekawa praca. Na tym festiwalu jesteś od początku, pamiętasz również cieszyńskie edycje festiwalu sprzed dekady. Jak przez te kilkanaście zmieniła się impreza? I jaką drogę Ty prze-szedłeś na TNM, bo przecież w pewnej chwili z roli mu-zyka przeistoczyłeś się w kuratora sceny?
Pamiętam doskonale cieszyńskie edycje, najbardziej tą, kiedy to miał miejsce pierwszy koncert wieloosobowego wydania The Complainer & The Complainers, takiego mojego zespołu, datę łatwo zapamiętać,
PRZYSTANEK KULTURA
Wojciech Kucharczyk, fot. Paweł Kulczyński
bo był to 07.07.2007. Przy innej edycji graliśmy ze znajomymi w Galerii Szarej, mocno eksperymentalne sprawy. Było ciekawie. Szkoda, że i tą imprezę miasto zaprzepaściło, bo po utracie Nowych Horyzontów, strata Nowej Muzyki jest chyba największym kulturalnym strzałem w piętę w regionie. Czy możemy sobie wyobrazić, jak bardzo miasto mogłoby być kulturalnie rozwinięte, gdyby te duże, międzynarodowe imprezy działały tu po dziś dzień, jak bardzo mogłoby być w ogóle do przodu? Niestety to już tylko dywagacje, a jak jest każdy widzi. Nowa Muzyka rozwinęła się w Katowicach bardzo, to jeden z najważniejszych, najbardziej wyrazistych letnich festiwali nie tylko w Polsce, raczej kameralny w globalnej ocenie, ale dlatego taki sympatyczny. Wielokrotnie dostał międzynarodowe, prestiżowe nagrody, wydaje się, że na kulturalnej mapie szeroko pojętego regionu zagościł już na stałe. Zmieniał miejsca gdzie się odbywa,
ja pierwszy raz dla nich pracowałem pięć lat temu, wtedy jeszcze w pewnym sensie bardziej w swoim interesie, bo prezentowałem tam tzw showcase labela, którego prowadzę od 22 lat, czyli Mik Musik, zaprosiłem grono artystów, przyjaciół i wyszło bardzo dobrze, to była piękna, kreatywna noc. Kilka miesięcy później, gdy festiwal miał się z powrotem przenieść na teren nowego Muzeum Śląskiego, świeżo po remoncie, zostałem zaproszony aby przygotować program, który miał się odbyć we wnętrzu muzeum, jeszcze pustym, ledwo co ukończonym, tym samym stałem się festiwalowym kuratorem. Gdy sobie to przypominam, to jest zabawnie, bo była to także pierwsza wystawa w tym gmachu, poza muzyką przygotowaliśmy wielkoformatowe projekcje, ogromną scenografię-instalację z kulistych luster, dźwięk był kwadrofoniczny itd. Dużo zachodu dało ciekawy efekt, choć wtedy to było w porównaniu z tym, co teraz raczej ciągle jeszcze minimalistyczne przedsięwzięcie. Powiodło się, bo zaprosiłem artystów, których świetnie znałem, wiedziałem jakiego poziomu mogę się spodziewać, solidności, zwinności, nie było czasu i możliwości na niespodzianki. Znowu dobrze poszło, więc kolejny rok i tak dalej. Scena Carbon rozrastała się bardzo szybko, w zeszłym roku miałem już prawie 30 artystów, w dwa dni, z wielu krajów świata, także bardzo dalekich, Kongo, Brazylia… Właśnie, jak wyglądają kuratorskie przygotowania do imprezy, gdzie na Twojej scenie pojawiają się wykonawcy z USA, Chile czy Kolumbii? Czy rzeczywiście internet i sieć w ogóle załatwiają sprawę, jak chcą niektórzy?
Internet jest bardzo pomocny, jeśli ktoś nie jest wielką gwiazdą otoczoną barykadą menadżerów i agentów, to mogę się z nim skontaktować na wiele sposobów, bardzo szybko. Ale najpierw oczywiście jest badanie, permanentne czuwanie, ale chyba przede wszystkim pomysł, jak
Festiwal Tauron Nowa Muzyka fot. Radosław Kaźmierczak
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
33
PRZYSTANEK KULTURA
w danym roku program sceny ułożyć. Staram się, żeby co roku było inaczej, podkreślam to dopiskami do nazwy sceny, pierwsza edycja to Carbon Atlantis, potem Carbon Central, Carbon Continent, w tym roku jest Neutral. I idąc takim metaforycznym tropem dobieram artystów, ich styl, przekaz, image. Sporo też podróżuję po świecie, jeszcze więcej słucham muzyki, i zapamiętuję sobie ludzi, których twórczość mnie szczególnie poruszyła, czasem na okazję i sens trzeba poczekać, musi się też ułożyć cała logistyczna i budżetowa układanka, więc często od zauważenia kogoś do momentu jego zaproszenia na festiwal mija bardzo dużo czasu. To w ogóle jest pracochłonna „zabawa“, negocjacje, dyskusje, a potem załatwianie, podpisywanie, ogarnianie zajmują często wiele miesięcy, trzeba czekać na różne, czasem dziwne decyzje, albo okoliczności, czy ktoś na przykład zapnie sobie większą trasę albo czy bilety lotnicze są dokładnie takie jak sobie wymarzył. Nie ukrywam, żelazne nerwy niejednokrotnie są tu wymogiem. W ogóle bycie kuratorem na różnych festiwalach wygląda różnie, są tacy, co tylko wskazują pulę artystów, których lubią, a już ktoś inny się zajmuje całą niewdzięczną biurową robotą, lub całe sztaby ludzi, zależnie od wielkości, ja w większości ogarniam wszystko sam i święty spokój osiągam dopiero, gdy gość po festiwalu bezpieczny i szczęśliwy dotrze do domu. Gość festiwalu jest także moim gościem, traktuję innych tak, jak sam chcę być traktowany. Jesteś jedną z nielicznych postaci, a może w ogóle jedynym człowiekiem w Polsce, który w ostatnich latach tak mocno eksplorował scenę niezależną u sąsiadów – Czechów, Sło-waków czy Węgrów. I dopiero na Twojej scenie w czasie TNM publiczność mogła się przekonać, że również w innych krajach Europy Środkowej mnóstwo się wydarza. Jednak na co dzień, aby usłyszeć niezależnych wykonawców z tych krajów, trzeba jechać za granicę i odwiedzać
Festiwal Tauron Nowa Muzyka fot. Radosław Kaźmierczak
34
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
ich na miejscu. Dlaczego tak się dzieje? Najlepszy przykład to choćby Twoi tegoroczni goście – Midi Lidi, którzy w swoim kraju cieszą się dużą popularnością, a w Polsce nie gościli chyba od dobrych kilku lat.
Czy jedynym, to naprawdę nie wiem i wolałbym tutaj być ostrożny. Na pewno nie jestem jakimś wielkim znawcą, mam w tych krajach sporo znajomych, sam tam często koncertuję, bo lubię, więc siłą rzeczy mniej więcej wiem, co się tam dzieje, a dzieję się bardzo dobrze i dużo! I boli mnie, że tak mała artystyczna wymiana panuje między sąsiadami, że o wiele więcej wiemy o brytyjskiej czy amerykańskiej muzyce, niż o tym co się dzieje za miedzą. To w zasadzie nie jest w ogóle normalne. Wiele jest przyczyn, jasne, ale z tych wszystkich powodów ja staram się mieć zawsze jakichś reprezentantów z bliskiej Europy, choć nie zawsze tylu, ile bym naprawdę życzył sobie zapraszać. Problemem jest tu także publika, która z niewyjaśnionych przyczyn nie wali drzwiami i oknami na koncerty czeskich czy słowackich artystów. Nieufność? Protekcjonalizm? Ale pracuję, żeby to zmienić. Midi Lidi są czarnym koniem tegorocznej edycji bez dwóch zdań. U siebie grają po 50 koncertów rocznie, a pamiętajmy, że Republika Czeska jest o wiele mniejsza od Polski. U nas bywają tak rzadko. A to taki wesoły, świetny, zgrany zespół! Bardzo czekam na ten koncert, bo chcę widzieć reakcję publiczności, spodziewam się czegoś niezwykłego. Wojciech Kucharczyk – muzyk, performer, wydawca i animator wielu wydarzeń. Współtwórca zespołów Mołr Drammaz, HWDJazz czy The Complainer and the Complainers czyli formacji, które miały znaczący wkład w rozwój muzyki eksperymentalnej od lat 90. Jest założycielem i szefem niezależnej, działającej od ponad 2 dekad, wytwórni MikMusik! Od 4 lat przygotowuje jedną ze scen na festiwalu Tauron Nowa Muzyka. Mieszka na obrzeżach Skoczowa.
PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE
Księgarnia Piastowska BookBook Cieszyn, ul. Głęboka 6
prezentuje Pragnienie „Pragnienie” to mroczna i bardzo wyrazista książka, odznaczająca się świetnym stylem językowym. Potwierdza wysoką pozycję Jo Nesbø wśród pisarzy kryminałów. Młoda kobieta zostaje zamordowana we własnym mieszkaniu tuż po internetowej randce. Ślady na jej ciele wskazują, że sprawca jest wyjątkowo bezwzględny. Presja mediów, by znaleźć winnego, sprawia, że policja zwraca się do Harry’ego Hole. Były śledczy niechętnie myśli o powrocie do pracy, przez którą wiele w życiu stracił. Rozpoczyna dochodzenie dopiero, gdy zaczyna podejrzewać, że zbrodnia łączy się z nierozwiązaną sprawą z przeszłości. Podejmuje trop i daje się wciągnąć w nierówną grę z wyrachowanym psychopatą. „Pragnienie” Jo Nesbø czeka na naszych czytelników pod numerem 577 148 965!
Cieszyn „Czy Cieszyn ma duszę? Czy tak postawione pytanie ma jakiś sens czy to tylko gra słowna bez większego znaczenia? A jeśli ma, to czy można ją określić i zdefiniować? Zapewnie istnieje coś, co można tak nazwać, jeśli pod tym metaforycznym pojęciem rozumieć zbiór najbardziej charakterystycznych dla danego miejsca cech, odróżniających go od innych.” - to fragment tekstu Janusza Szpyry pochodzącego z albumu „Cieszyn”, który jest wydawany przez Muzeum Śląska Cieszyńskiego. W albumie nie tylko poznamy ciekawie przedstawioną historię Cieszyna przez Mariusza Makowskiego oraz jego najbardziej znanych miejsc, ale również możemy obejrzeć piękne zdjęcia autorstwa Mariana Dembinioka. Zdjęcia współczesne uzupełniono fotografiami archiwalnymi ze zbiorów Muzeum Śląska Cieszyńskiego. Śmiało można stwierdzić, że album jest świetną wizytówką Cieszyna, którą warto mieć na swojej półce! Album „Cieszyn” czeka na naszych czytelników pod numerem 577 148 965! TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
35
Floating Cieszyn Cieszyn, ul. Bielska 184 518 198 018 floatingcieszyn@gmail.com Godziny otwarcia* Pon - Pt: 14 - 22 Sob - Nd: 11 - 23 Możliwość rezerwacji w innych GODZINACH
Floating, czyli
jak pozbyć się stresu
w godzinę
36
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE
Z metody stosowanej przez NASA można skorzystać w Cieszynie. Stresu mamy coraz więcej, za to czasu – coraz mniej. Dla zabieganych i znerwicowanych mieszkańców nauka znalazła szansę – to deprywacja sensoryczna, czyli całkowite odcięcie się od bodźców, którymi jesteśmy bombardowani na co dzień. Czym w ogóle jest Floating ? Niewielka kabina w której panuje nieprzenikniona ciemność. Z zewnątrz nie dobiegają nas żadne odgłosy. Ciało unosi się na powierzchni solanki, której temperatura zbliżona jest do 36,6 stopni. Nasz mózg nie rejestruje więc praktycznie żadnych sygnałów z zewnątrz. Można zatopić się we własnych myślach przez godzinę. To właśnie sesja floatingu w dużym skrócie. Brzmi szaleńczo? „ Idea narodziła się kilkadziesiąt lat temu. Floating stanowił część programu kosmicznego NASA, korzystało z niego również amerykańskie wojsko. Nad problemem reakcji człowieka na całkowity brak bodźców, jako pierwszy pochylił się w 1954 roku amerykański naukowiec John C. Lilly. Jego badania obaliły panujące wcześniej przekonanie o destrukcyjnym działaniu deprywacji sensorycznej na komórki mózgowe. Okazało się wręcz, że odcięcie się od świata zewnętrznego na krótki czas może mieć bardzo pozytywne skutki dla naszego zdrowia. Już godzinna sesja sprawia, że z naszego organizmu usuwane są kortyzol i adrenalina, czyli tzw. „hormony stresu”. Z zabiegów korzystają coraz
częściej osoby obarczone schorzeniami reumatycznymi. Korzystne działanie dla organizmu ma również solanka, w której przez godzinę zatopione jest nasze ciało. Jej bazą jest magnez i siarka, które wzmacniają włosy, paznokcie i skórę. Floatingiem zainteresowali się również sportowcy. Własny pokój kąpielowy ma w swojej willi piłkarz Manchesteru United Wayne Rooney. Zawodnik chwali się, że w trakcie rekonwalescencji po kontuzji potrafi spędzać w nim nawet 10 godzin tygodniowo. W podobnym celu zabiegi wykorzystywał również srebrny medalista z Pekinu, Phillips Idowu. Do wyciszenia się przed ważnymi spotkaniami stosują go zawodnicy amerykańskiej ligi NFL. Pierwszy komercyjny ośrodek otwarty został w 1979 roku. Od tego czasu floating zdobywa na świecie coraz większą popularność. Szczególnym powodzeniem cieszy się za oceanem – w USA i Kanadzie. W Europie również ma wiernych fanów. W Szwecji zabieg jest refundowany przez państwo od lat 80., a w Londynie funkcjonuje słynne „The Floatworks”, które dzięki
Już po skorzystaniu z 3 godzinnych sesji organizm przyzwyczaja się do nowego środowiska, a floatujacy odczuwa efekty płynące z tej formy terapii : usuwa skutki stresu, rozluźnia mięśnie, polepsza koncentrację i pamięć, uśmierza bóle kręgosłupa oraz łagodzi bóle reumatyczne ,obniża wysokie ciśnienie krwi, ma pozytywny i kojący wpływ na skórę, polepsza jakość snu, synchronizuje półkule mózgu redukuje ból fizyczny i psychiczny, wspomaga odchudzanie, przyspiesza leczenie kontuzji, poprawia pracę układu odpornościowego .
dziewięciu kabinom jest w stanie obsłużyć 1,5 tys. klientów miesięcznie. Polskie ośrodki takiego rozmachu jeszcze nie mają. Pierwsze floatingowe kabiny zaczęły powstawać 5 lat temu. Floating, deprywacja sensoryczna – te terminy na początku budziły jednak w Polakach pewną nieufność. Od tej pory wiele sie jednak zmieniło. Dzisiaj po wpisaniu do wyszukiwarki terminu „floating”, wyskakuje nam długa lista miejsc, w których możemy na godzinę odciąć się od otaczającej nas rzeczywistości. W Cieszynie z takiego zbiegu możemy skorzystać tylko w jednym miejscu. W świat floatingu wprowadzi nas Szymon Bujok. Studio mieści się przy ul. Bielskiej 184.
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
37
PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE
Przystanek Cieszyn Wakacje… Z czym się kojarzą? Z podróżami – tymi dalekimi i zupełnie bliskimi. Tak czy inaczej dla wielu z nas to czas, gdy trudno usiedzieć w miejscu, bo przygoda wzywa!
Bez wątpienia to świetny moment, żeby zajrzeć do Cieszyna, do czego namawiajmy znajomych, ale i osoby spotykane gdzieś na wakacyjnych szlakach. Namawiajmy, pomimo że warunki podróżowania do i z miasta są dalekie od oczekiwań. Jesteśmy tego świadomi, ale w Cieszynie trwa budowa nowego dworca oraz zintegrowanego węzła przesiadkowego. Tak poważna inwestycja powoduje utrudnienia dla podróżnych i mieszkańców, którzy muszą korzystać z tymczasowych przystanków komunikacji międzymiastowej. Ten główny, czyli początkowy i końcowy dla większości linii, znajduje się w pobliżu Zamku Cieszyn, na
38
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
ul. Dojazdowej. Nie mogliśmy się nim nie zaopiekować. W tym miejscu i kilku innych punktach Cieszyna pojawiły się charakterystyczne, pomarańczowe tablice. Będą kolejne dobrze zaprojektowane informacje, ułatwiające poruszanie się. Pracujemy nad doposażeniem przystanku pod Zamkiem, w czym pomagają kolejni partnerzy. Bo tak naprawdę proces zmian dopiero się zaczął, a zdobytą wiedzę zamierzamy wykorzystać w działaniach związanych z budową nowego dworca w Cieszynie. Dzięki projektowi „Human Cities. Challenging the City Scale 2014-2018”, w którym uczestniczymy, mamy taką szansę. I gorąco zachęcamy do odwiedzania Przystanku Cieszyn w sieci. Chcemy, żeby miejsce to służyło wymianie opinii, prezentacji dobrych przykładów, zbieraniu pomysłów – po to, by do Cieszyna podróżowało się coraz lepiej. Spróbujmy! Wszyscy jesteśmy w drodze. Wierzymy, że przystanek łączy! ekipa Zamku Cieszyn
Ranking portalu PERSPEKTYWY 2017
Wysokie miejsca cieszyńskich liceów i techników Dominikia Rychły
O tym, że szkoły powiatu cieszyńskiego odpowiednio przygotowują uczniów do olimpiad przedmiotowych oraz egzaminów dojrzałości możemy przekonać się patrząc na tegoroczny ranking przygotowany przez portal „Perspektywy”. Jest on ważny przede wszystkim dla uczniów wybierających szkołę ponadgimnazjalną, ponieważ stanowi on gwarancję jakości kształcenia. Wzorem ubiegłego roku, szkoły naszego powiatu zajęły w nim wysokie miejsca. Placówki, prowadzone przez Powiat Cieszyński otrzymały również nagrody pieniężne od tysiąca do 10 tysięcy złotych zgodnie z zajętą pozycją O kolejności szkół w rankingu zdecydowały sukcesy w olimpiadach, zestawienia okręgowych komisji egzaminacyjnych z wynikami matur z przedmiotów obowiązkowych i przedmiotów dodatkowych oraz dane Systemu Informacji Oświatowej. Na podium w Ogólnopolskim Rankingu Szkół Ponadgimnazjalnych 2017, zajmując 3 lokatę w województwie, a tym samym 40 miejsce w całej Polsce znalazło się Liceum Ogól-
foto F. J. Dral
noszktałcące Towarzystwa Ewangelickiego w Cieszynie. W pierwszej 50 zmieściło się również I Liceum Ogólnoształcące im. A. Osuchowskiego , które uplasowało się na 19 miejscu oraz II Liceum Ogólnoształcące im. M. Kopernika z 40 miejscem w województwie śląskim. Z porównaniem do roku 2016 szkoły polepszyły swoje miejsca w rankingu. Wysokie 3 miejsce w swojej kategorii zajęło również Technikum nr 1 w Zespole Szkół im. Władysława Szybińskiego w Cieszynie w województwie śląskim. Natomiast na dobrej 9 pozycji znalazła się Szkoła Organizacji i Zarządzania. Technikum w Zespole Szkół Gastronomiczno-Hotelarskich im. W. Reymonta w Wiśle uplasowało się na 13 lokacie, Technikum w Zespole Szkół Przyrodniczo-Technicznych w Międzyświeciu na 52, a Technikum nr 2 w ZSEG Raim. Macierzy Ziemi Cieszyńskiej w Cieszynie na 69 lokacie w województwie. Gratulacje dyrektorom szkół złożyli na Sesji Rady Powiatu Cieszyńskiego, która odbyła się 25 kwietnia, Starosta Janusz Król oraz Przewodniczacy Rady Powiatu Cieszyńskiego Ludwik Kuboszek.
foto F. J. Dral
PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE
Co studiować w czasach, kiedy świat ciągle przyspiesza, czyli cieszyńskie propozycje dla humanistów Rozmowa z dr Kingą Czerwińską, Prodziekanem ds. Promocji i Współpracy ze Środowiskiem Lokalnym Wydziału Etnologii i Nauk o Edukacji Uniwersytetu Śląskiego
D
Dlaczego warto studiować w Cieszynie? Powodów może być wiele. Jednym z nich jest niewątpliwie usytuowanie ośrodka cieszyńskiego na polsko-czeskim pograniczu, co sprzyja podejmowaniu działań euroregionalnych, międzykulturowych, społecznych i kulturalnych. Do takich projektów należą: festiwal „Kino na Granicy”, festiwal teatralny „Bez granic”, czy „Wakacyjne kadry”. Atutem jest kampus, którego zazdroszczą nam studenci wielu innych miast. Zwarta zabudowa miasteczka studenckiego, gdzie znajdują się akademiki, stołówka, kompleks rekreacyjno-sportowy z basenem oraz hotel zapewniają komfortowe warunki dla zgłębiania wiedzy i rozwijania swoich umiejętności i wielu pasji. Atrakcyjna infrastruktura sprzyja organizacji zajęć dodatkowych inicjowanych przez wykładowców i studentów, takich jak konferencje, seminaria, warsztaty, działalność kół studenckich.
Nasz Wydział prowadzi także studia podyplomowe: Arteterapia, Edukacja wczesnoszkolna i wychowanie przedszkolne, Pedagogika specjalna w zakresie oligofrenopedagogiki oraz Wczesne wspomaganie rozwoju dziecka niepełnosprawnego. Nowością w tej ofercie są Kwalifikacyjne studia podyplomowe w zakresie pedagogiki specjalnej: Resocjalizacja i socjoterapia.
40
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
Wybór kierunku studiów to trudna decyzja. Podejmują ją zarówno maturzyści, jak i absolwenci studiów pierwszego stopnia. Co można studiować w Cieszynie? W roku akademickim 2017/2018 w Cieszynie na Wydziale Etnologii i Nauk o Edukacji będzie można studiować na kierunkach: animacja społeczno-kulturalna z edukacją kulturalną, etnologia i antropologia kulturowa, pedagogika, oligofrenopedagogika z arteterapią oraz pedagogika osób niepełnosprawnych z arteterapią. W ramach wskazanych kierunków przygotowane zostały różne specjalności. Jedne z nich są trwale obecne w ofercie edukacyjnej, inne, nowe pojawiają się w odpowiedzi na potrzeby rynku pracy. Do takich propozycji na studiach magisterskich w ramach pedagogiki należą: pedagogika opiekuńczo-wychowawcza z terapią pedagogiczną oraz resocjalizacja z edukacją
PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE
międzykulturową, a w ramach etnologii i antropologii kulturowej – ekologia kulturowa oraz antropologia w projektowaniu rozrywki elektronicznej. Ta ostatnia specjalność powstała w odpowiedzi na rozwijający się rynek gier wideo oraz wypracowany już w Cieszynie potencjał tej branży. Pedagogika przygotowała pedagogikę specjalność opiekuńczo-wychowawczą z terapią pedagogiczną oraz resocjalizację z edukacją międzykulturową. Absolwenci pierwszej z tych specjalności uzyskają kwalifikacje zawodowe w zakresie profesjonalnej pracy opiekuńczo-wychowawczej z osobami, które nie są w stanie samodzielnie żyć i przejąć pełnej odpowiedzialności za siebie i innych (dziećmi, młodzieżą), a także wówczas, gdy człowiek, tracąc te kompetencje u kresu swego życia lub w wyniku choroby, niepełnosprawności, ponownie potrzebuje opieki. Druga propozycja jest skierowana do młodych ludzi świadomych swego powołania, którzy chcą być pedagogami i wychowawcami w młodzieżowych ośrodkach wychowawczych, młodzieżowych ośrodkach socjoterapii, w zakładach poprawczych i schroniskach dla nieletnich, w świetlicach szkolnych i środowiskowych, internatach, placówkach opiekuńczo-wychowawczych, zakładach karnych, aresztach śledczych lub pracownikami w punktach interwencji kryzysowej, punktach pracy ze sprawcami i ofiarami przestępstw. Będą oni mogli pracować w charakterze animatorów w organizacjach pozarządowych, wspierających socjalizację i organizujących pomoc osobom pochodzącym ze środowisk wielokulturowych (rządowych, pozarządowych, komercyjnych). Absolwenci tej specjalności uzyskają wymagane kwalifikacje zawodowe do ubiegania się o stanowisko kuratora sądowego. Czy po ukończeniu tych kierunków absolwenci dostaną pracę? Programy studiów na wszystkich kierunkach są dostosowane do potrzeb rynku pracy. Jest to wymóg, który wynika zarówno z dyrektyw ministerialnych związanych z jakością kształcenia, jak i z oczekiwań maturzystów, dla których wybór studiów jest jednoznaczny z inwestowaniem we własną przyszłość. Można się o tym przekonać, analizując ofertę naszego Wydziału. Etnologia i antropologia kulturowa kształci specjalistów do pracy w środowiskach wielokulturowych, w instytucjach działających na rzecz emigrantów i uchodźców, w placówkach międzynarodowej wymiany kulturalnej, handlowej i gospodarczej. Niezwykle interesujące perspektywy zawodowe otwierają się aktualnie dla etnologów we współpracy z sektorem kreatywnym, w tym z dizajnerami w zakresie projektowania produktów i usług oraz rynkiem nowych mediów, zwłaszcza gier komputerowych. Bardzo bogatą ofertę specjalności przygotowała pedagogika. Kształci się tu zarówno nauczycieli, wychowawców i pedagogów, jak również wysoko wyspecjalizowaną kadrę, która ma uprawnienia do wykonywania zawodu terapeuty, doradcy zawodowego i edukacyjnego, asystenta
Pełna oferta edukacyjna pod adresem: http://weinoe.us.edu.pl/kierunki-studiow
Uniwersytet Śląski
Wydział Etnologii i Nauk o Edukacji ul. Bielska 62, 43 - 400 Cieszyn Tel. (+48) 33 8546 103 rodziny, asystenta osoby niepełnosprawnej, animatora. Studia przygotowują do pracy z dziećmi i młodzieżą, dorosłymi, osobami starszymi, a także niepełnosprawnymi i wykazującymi syndrom nieprzystosowania społecznego. Kierunek animacja społeczno-kulturalna z edukacją kulturalną na studiach I stopnia przygotowuje kadrę do prowadzenia działań o charakterze animacji społeczno-kulturalnej i edukacji kulturalnej dla instytucji kultury, dla samorządów lokalnych, organizacji pozarządowych, dla mediów lokalnych oraz instytucji zajmujących się profilaktyką społeczną. Od nowego roku akademickiego, edukację kulturalną będzie można zgłębiać na studiach magisterskich. Nowatorski kierunek oligofrenopedagogika z arteterapią kształci z kolei pracowników w zakresie edukacji i rehabilitacji osób z niepełnosprawnością intelektualną z wykorzystaniem metod arteterapeutycznych. Studia kierowane są dla maturzystów, którzy cechują się wrażliwością na potrzeby osób z niepełnosprawnością, wykazują przy tym zainteresowanie w zakresie wykorzystywania różnych dziedzin sztuki w działaniach terapeutycznych. Dla osób, które uzyskały już stopień licencjata oferujemy studia II stopnia o podobnym profilu - pedagogika osób niepełnosprawnych z arteterapią. Dużym walorem naszych studiów są nowatorskie techniki pracy – zajęcia z wykorzystaniem e-learningu czy „tutoring z praktyką”, jako forma dogłębnego poznania pracy z danym dzieckiem i daną placówką, polegająca na stałym kontakcie w toku całego cyklu studiów. Jest to jednocześnie szansa na zapoznanie się z potencjalnym pracodawcą i zaprezentowanie się w roli przyszłego pracownika. Każdy kierunek, który funkcjonuje na Uniwersytecie Śląskim, realizuje strategię współpracy z tzw. interesariuszami zewnętrznymi polegającą na konsultowaniu programów kształcenia z potencjalnymi pracodawcami. W ramach studiów proponowane są praktyki i staże, w trakcie których studenci uczą się wybranych umiejętności w instytucjach partnerskich. W zależności od kierunku studiów są to: szkoły i przedszkola, ośrodki kultury oraz podmioty gospodarcze działające w sektorze kultury i edukacji, placówki opiekuńczo-wychowawcze, jednostki administracji samorządowej, a także organizacje pozarządowe.
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
41
MOST PRZYJAŹNI
Niezgoda na bylejakość „To nie kreatywne myślenie jest drogą do tworzenia kreatywnych projektów. Twoje projektowanie jest drogą do kreatywnego myślenia.” GEORGE NELSON
Urszula Markowska
S
Spacerując po Cieszynie i Czeskim Cieszynie turyści mogą oglą-
Dzisiaj dawna strażnica celna straszy nadal i przynosi wstyd mia-
dać perełki architektury nadające niepowtarzalny charakter temu
stu. Pusta choć z kolejnym pomysłem na zmiany stała się po-
miejscu. Wystarczy przejść się wąskimi uliczkami by poczuć ducha
wodem sporu wielu osób. Wszyscy jednak są zgodni, że trzeba
tego miasta i zrozumieć jak niewiele takich miejsc w Polsce się
coś z tym „zgniłym jajem” zrobić i przestać problem przepychać
zachowało. Miasto Cieszyn podzielone historią dwóch państw ale
kolejnym władzom. Ogłoszono konkurs na zagospodarowanie
wciąż złączone mostami. Choć bez rogatek i straży granicznej to
tych terenów a za najlepszy projekt wyznaczono nagrodę w wy-
nadal wokół jakby zatrzymany czas przypomina o tym jak było
sokości 15 tys. zł. Poruszenie było. Prace wpłynęły jedne mniej
kiedyś. Pozostałe budynki celne straszą swoją brzydotą. Miasto
inne bardziej ciekawe. Komisja wybrała, nagrodziła i znów w Ma-
nie zapomniało o tym miejscu ale wciąż nie umie poradzić sobie
gistracie zawrzało. Pojawił się kolejny spór o słuszność wyboru
z tym socjalistycznym reliktem. Idąc mostem z Czech do Polski
projektu. Wśród uczestników konkursu sporo zarzutów padło
widać w oddali wzgórze zamkowe ale przed nim wciąż niezago-
również pod adresem organizatorów . Jedno jest dzisiaj pewne,
spodarowana przestrzeń, brzydka i szpecąca . Od długiego czasu
że budynek na pewno zniknie i pozostaje tylko pytanie, co po-
władze szukają pomysłu . Kiedy miasto przejęło ten budynek od
wstanie w jego miejscu.
Wojewody Śląskiego już na początku pojawił się pierwszy pomysł i projekt na zagospodarowanie tej przestrzeni. Władze Cieszyna
O to martwi się również jeden uczestników konkursu Karel Cie-
zaprosiły do współpracy znanego architekta Roberta Konieczne-
ślar. Pod jego kierownictwem zespół projektantów przygotował
go, który zaproponował nowatorskie rozwiązania dotyczące mo-
projekt, który zdobył 2 miejsce. Już 28 lutego ten polsko-czeski
dernizacji obiektu. Nad Olzą miał znaleźć się efektowny budynek
architekt złożył oficjalny protest.
z przeszklonymi ścianami oraz platformą widokową na dachu. -Należy zacząć od tego że nie jest prawdą to, że miasto naSzacunkowy koszt przebudowy wyceniono na 16 mln zł i została ona wpisana do wieloletniego planu inwestycyjnego Cieszyna.
grodziło trzy najlepsze prace. Takie informacje od urzędników otrzymały media i mieszkańcy. Trzecia koncepcja nie dostała nagrody, ponieważ zdaniem jurorów jej autorzy nie dotrzymali
Miasto chciało zdobyć dofinansowanie z UE. Kiedy urzędni-
warunków konkursu. Odebranie nagrody z powodu braku po-
cy skompletowali wszystkie dokumenty potrzebne do złożenia
twierdzenia kwalifikacji zawodowych u doktora architektury jest
wniosku o unijną dotację wojewódzki konserwator zabytków za-
nielogiczne, jeżeli w wypadku studentów architektury wystar-
kwestionował pomysł zbudowania kładki, która miałaby połączyć
czyła kopia legitymacji studenckiej. A jeżeli już organizatorzy
dawną strażnicę graniczną ze Wzgórzem Zamkowym. Gdy pro-
konkursu zdecydowali się na zdyskwalifikowanie nagrodzonej
jekt został zmodyfikowany, wniosek miasta nie zakwalifikował się
pracy po otwarciu kopert z informacjami o autorach, to powinni
do unijnego wsparcia.
przyznać trzecią nagrodę pracy nr 3 (która w głosowaniu uzyskała czwarty wynik), lub jej nie przyznać wcale. Jak można wy-
Przez wiele lat obiekt ten służył w niezmienionym stanie różnym
tłumaczyć informację podaną na konferencji prasowej w dniu
instytucjom. Działały w nim: klub ekologiczny, klub kobiet kre-
24.2.2017 roku, iż wszystkie trzy nagrodzone prace otrzymały
atywnych, był świetlicą dla dzieci, pracownią ceramiki i witrażu,
nagrody pieniężne.
szkołą rysunku, malarstwa czy fotografii. Swoją siedzibę miała
Zespół Konkursowy miał pracować - według Regulaminu -
tam również „ Świetlica Krytyki Politycznej” i inne organizacje
w składzie dziewięcio - osobowym. Pięciu jurorów było nie-
pozarządowe.
zależnych (dwóch architektów, planista przestrzenny, historyk
42
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
MOST PRZYJAŹNI
i konserwator zabytków) i trzy osoby z UM oraz Burmistrz. Pod
gulamin konkursu. Wygląda więc, że jest to trochę partyzantka
nieobecność jednego z architektów stosunek niezależnych do
urzędnicza, na co ja nie wyrażam zgody. Chodzi przecież o waż-
pozostałych członków Zespołu uległ niekorzystnej – z punk-
ną kwestię, bo przestrzeń przy moście Przyjaźni to wizytówka
tu widzenia fachowej oceny prac - zmianie. Zespół pracował
Cieszyna. Z tego punktu widzenia zaskoczyło mnie także, że
w rzeczywistości w składzie ośmio-osobowym, co nie było
w komisji konkursowej nie zasiadał żaden architekt z Czeskiego
zgodne z Regulaminem Konkursu! Skład Zespołu powinien być
Cieszyna, który spojrzałby na tę przestrzeń niejako z drugiej stro-
nieparzysty, ilość członków niezależnych musi być większa niż
ny Olzy.- mówi architekt
50 %! Wymogi te dotyczą wszystkich konkursów firmowanych przez organizacje architektów (SARP, TUP).
Architekt odniósł się także do sposobu wyboru projektu kładki. - Chcę żyć w Europie równych szans, kiedy w drodze prawdzi-
wych konkursów i przetargów wygrywa jakość. Nie może być
Chodzi o zasadnicze naruszenie Regulaminu Kon-
tak, że projekty z funduszy europejskich realizowane są bez czy-
kursu, który jest formą przyrzeczenia publiczne-
okazuje stworzeniem projektu mostu jest zainteresowany sam
go (punkt III,2).
turystów praskiego Tańczącego domu, który można oglądać na
telnych i ogólnodostępnych ogłoszonych przetargów. Jak się Vlado Milunić współautor popularnego i podziwianego przez prawym brzegu Wełtawy w czeskiej stolicy.
Istnieją również poważne wątpliwości co do dotrzymania ano-
Konkurs choć rozstrzygnięty ciągnie za sobą długą listę pytań
nimowości jednej z prac, wiele do życzenia pozostawia również
o to, co dalej ze „straszydłem” na granicy? I czy w ogóle dożyje-
sposób ich prezentacji. Uzasadnienie wyboru prac zostało opra-
my czasów gdy będziemy mogli cieszyć się i chwalić zrealizowa-
cowane niefachowo, nierzetelnie i nieprawdziwie. Lakoniczna
nym projektem? Może po prostu budynek zostanie wyburzony
forma uzasadnienia jest raczej wyrazem niezrozumiałej byleja-
a urzędnicy nadal będą się zastanowić jak zagospodarować tą
kości w stosunku do ważności tematu i ogromu pracy włożonej
przestrzeń. Może warto przeprowadzić referendum i oddać głos
przez architektów oraz innych członków zespołów projektowych
w tej sprawie mieszkańcom? Cieszyn jest miastem turystycznym
(brak oceny poszczególnych zagadnień składowych prac, odnie-
ale przede wszystkim pięknym posiadającym wiele perełek ar-
sienia do rozwiązań w poszczególnych strefach zadanych przez
chitektonicznych. O takie miejsce należy się troszczyć i jedno-
Organizatora, brak rozstrzygnięć i uzasadnienia dot. układu
cześnie nie pozwolić by zastygło w swojej historii. Jest wiele
komunikacyjnego itp.). – podkreśla Karel Cieślar - Coś po dro-
sposobów na to by łączyć ową historyczną spuściznę z nowo-
dze zawiodło. Przewodnicząca Rady Miejskiej poinformowała
czesnymi i służącymi mieszkańcom rozwiązaniami. Bo dobrze
mnie, że Rada o konkursie nie wiedziała. Nic z radnymi nie było
zaprojektowane otoczenie należy się każdemu biedakowi i mi-
uzgadniane. O konkursie nie wiedziała też przewodnicząca ko-
lionerowi.
misji urbanistyki i architektury. Zaskoczyło mnie, że tak poważne i kompetentne gremia nie miały możliwości wpłynięcia na re-
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
43
MOST PRZYJAŹNI
Chybie ma partnera zza Olzy Dominika Rychły Gmina Chybie współpracuje z Gminą Cierlicko w Republice Czeskiej od 2003 roku, kiedy to Rada Gminy Chybie podjęła uchwałę w sprawie nawiązania współpracy. Określono również wtedy jej dziedziny, która obejmuje wzajemne spotkania młodzieży i nauczycieli szkół, uczestnictwo w kulturalnych, sportowych i innych imprezach, a także wymianę doświadczeń i poglądów w sprawie wykonywanych zadań przez Urzędy Gmin obu stron. Jak rozwijała się ta przyjaźń i czym Gminy zajmują się dzisiaj? Współpraca rozpoczęła się od młodzieżowych turniejów sportowych. Później Cierlicko w 2007 roku odwiedziła wieloosobowa reprezentacja Koła Gospodyń Wiejskich oraz Kółko Rolnicze w Chybiu. Z kolei panie i panowie zrzeszeni w kołach emerytów i kobiet przy Domu Polskim w Cierlicku przybyła do Chybia z rewizytą w lipcu tego samego roku. Te spotkania były okazją do nawiązania kontaktów międzyludzkich, wymiany doświadczeń m.in. w zakresie przepisów kulinarnych i robótek ręcznych. W 2009 roku wspólnie z Gminą Cierlicko, Chybie poczyniło starania, których celem było pozyskanie środków unijnych z Programu Operacyjnego Współpracy Transgranicznej 2007-2013 Republika Czeska – Rzeczpospolita Polska w ramach Euroregionu Śląsk Cieszyński. Starania te zaowocowały złożeniem do Funduszu Mikroprojektów tego programu kolejnych wniosków. Pierwszy z nich pn. „Z sąsiadem lepiej. Chybie –Terlicko na start”, którego wartość wyniosła ponad 63 tysięcy zł, został oceniony pozytywnie. Rozstrzygnięcie konkursu w 2009 roku i przyznanie dofinansowania w kwocie nieco ponad 60 tysięcy zł pozwoliło na realizację projektu. W ramach realizacji projektu została stworzona plenerowa galeria w chybskim parku – 8 zamontowanych na stałe oszklonych gablot zawierających informacje dotyczące historii, kultury, turystyki i ciekawostki z obu gmin. Ponadto został wydany trzyjęzyczny folder-przewodnik na temat obu gmin. Na zakończenie projektu Partnerzy zorganizowali dwie imprezy plenerowe w Chybiu i Cierlicku. Chybska impreza była połączona z oficjalnym otwarciem wystawy „Z sąsiadem lepiej” w parku w Chybiu. Wypracowane wcześniej założenia koncepcyjne pozwoliły na złożenie następnych wspólnych wniosków w 2010 roku. Jest to projekt „Scena pod gwiazdami. Centrum
44
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
współpracy kulturalno-turystycznej Chybie-Terlicko, etap I i II”. Wpisuje się on w ciąg prac związanych z odnowieniem parku i otoczenia amfiteatru w centrum Chybia, czyli niwelacja terenu, przebrukowanie alejek parkowych, zakup ław, stołów i namiotów. Wartość tego projektu została wyceniona na 165 tysięcy zł, a możliwe do pozyskania środki wynosiły około 120 tysięcy złotych. W celu pokazania korzyści płynących dla obu partnerów z realizacji projektów o charakterze inwestycyjnym w Chybiu, zostało opracowane i podpisane przez ówczesną panią wójt Gminy Chybie Elżbietę Dubiańską-Przemyk i Starostę Obec Terlicko Lidię Vaskową, kalendarium wspólnych imprez. Obejmuje ono znane nam imprezy w Chybiu, w maju Festiwal Piosenki Dzieci i Młodzieży „Młoda Gwiazda” i Rodzinny Rajd Rowerowy oraz Jarmark Ekologiczny we wrześniu, a także imprezy w Cierlicku. Takie kalendaria były podpisywane również w kolejnych latach. Do 14 czerwca 2017 roku planowane jest zakończenie projektu „Transgraniczna kraina zabaw”, która obejmuje budowę placu zabaw w Zarzeczu wraz z zagospodarowaniem terenu. Na jego realizację przeznaczono 76 tysięcy złotych, a 85% środków wykorzystanych zostało z Funduszu Mikroprojektów POWT CZ-PL 2014-2020. Natomiast „Aktywni na granicy” to projekt związany z budową siłowni w Zaborzu. Projekt zostanie wdrożony na przełomie 2017/2018 roku. W tym samym czasie rozpocznie się budowa wiaty edukacyjnej wraz z ogrodem ekologicznym. „Wspólnie poznajemy przyrodę” to projekt, który obejmuje również wycieczki edukacyjne dla dzieci oraz dni projektowe.
TOREBKA JAKBY DAMSKA
MĘSKO-DAMSKI PUNKT WIDZENIA
Paleta kolorów w świecie mężczyzn
Czy mężczyźni rzeczywiście rozróżniają tylko podstawowe kolory?
Aleksander Cierniak wice burmistrz miasta Cieszyna
Dominika Rychły
A rozróżniają podstawowe? :) Chyba jednak tak, choć nie wszyscy, inaczej wychodzi na to, że cały impresjonizm był przypadkowym efektem łączenia barw na płótnie. Widzący więc są wielbicielami muz, a ślepcy monochromatycznymi troglodytami. Przypisanie płci męskiej ograniczenia w postaci barwnej ślepoty wynika z jej wrodzonego lenistwa, umiłowania prostoty i braku chęci do komplikowania sobie życia odnośnie tematów mniej istotnych. Wiem, że niesprawiedliwie generalizuję, ale czy nie lepiej jak wszystko jest po prostu niebieskie, a jedyne wariacje to jasny lub ciemny odcień. Dopuszczalne szaleństwa w postaci granatowego i błękitnego zostawiam na dyskusję na temat koszulek piłkarskich. Tu debaty na
Przypadł mi do rozważenia temat chyba już ponadczasowy, na którego potrzeby postanowiłam zrobić małe rozeznanie wśród męskiej części moich znajomych. Zadałam z pozoru proste pytanie „Ile rozróżniasz kolorów?”. Jednak okazało się, że nawet taki banał wywołał na niektórych twarzach zakłopotanie, u innych rozbawienie, a kolejni pogrążyli się na poważnie w skomplikowanych obliczeniach. Po chwili niepewności padły odpowiedzi: mało, chyba 10, nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Jedna z nich nawet mnie zaskoczyła znam seledynowy, łososiowy i turkusowy. To potwierdza, że od reguły zawsze musi być wyjątek i burzy stwierdzenie, że każdy facet widzi tylko ograniczoną paletę kolorów. Te odpowiedzi nie pozwoliły mi jednak na wyczerpanie te-
temat nowych tykotów Blaugrany możemy ciągnąć godzinami. Niemniej jednak kilka procent ludzkości to daltoniści, a ¾ z nich to faceci. Natura więc nam nie pomaga, ale sztuka owszem. W zasadzie popkultura pięknie dba o nasze barwne wykształcenie, bo pierwszą definicję koloru przyniosła mi nie szkoła, a lektura Tytusa, Romka i Atomka. W jednej z części stymulując rozwój głównego bohatera wymalowano mu pokój na czerwono (!) i wyjaśniono, że barwa czerwona to promieniowanie światła o długości fali pomiędzy 63 nm a 78 nm. Szczególny był to proces uczłowieczania, ale spróbujmy Panowie i my. Niekoniecznie od razu od zgłębiania optyki, wystarczy na początek samemu wybrać kolor krawata.
matu więc sięgnęłam pamięcią wstecz, kiedy to poprosiłam faceta o pomoc w doborze lakieru do paznokci. Po prawej znajdował się jasno różowy, a po lewej ciemno różowy. On odpowiedział tylko, że mam wybrać różowy…chodziło oczywiście o ten po prawej, bo przecież po lewej jest czerwony według niego. Stąd właśnie bierze się nieświadome noszenie ciemno różowych koszulek Panowie! Sprawa wreszcie rozwiązana. Choć zastanawia mnie jeszcze to, kto jest pomysłodawcą kolorów farb, na przykład „Na krańcu świata”. Ciekawe kto wpadłby na to, że to po prostu jasno szary. Coraz bardziej jestem jednak przekonana, że to mężczyźni, którym zabrakło podstawowej palety kolorów i jakoś muszą sobie poradzić.
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
45
TOREBKA JAKBY DAMSKA
SAMOTNA MATKA
kilka pytań i nieco mniej odpowiedzi… Dariusz Bożek
Śpij kochana śpij. Śnij spokojnie śnij. Już wkrótce będzie jak w niebie gdy Książę zwabiony Twym czarem pokona obronną poczwarę i spije nagrodę z Twych ust… Nieco prowokacyjny prolog występujący w roli tła wobec dalszych rozważań. Kobiety karmione jak gęsi - Kopciuszkiem i Śpiącą królewną - zapadają w letarg w oczekiwaniu na Księcia z bajki. On je przebudzi i wyzwoli. Nieważne, że mogą chcieć czegoś innego; nieważne, że w ogóle mogą chcieć. Bez Niego ich egzystencja i tożsamość są niepełne. Najlepszym ze wszystkich Książąt jest niewątpliwie Mąż, który potrafi je uratować do pełnowartościowego życia. Macierzyństwo jest również pożądane. Nadaje ich psychice właściwy wektor a pranie, sprzątanie, gotowanie i inne czynności służebne (np. seks) ustrukturalizują ich czas na wiele lat i pozwolą uniknąć niepotrzebnych dylematów. Ich życie nabiera kolorów tylko w odniesieniu do innych i tylko wtedy, gdy czują się innym potrzebne. Poczucie winy i stymulacja społecznych stereotypów pozwalają im zachować kurs na jedynej i pożądanej ścieżce rozwoju. I w taki oto sposób żyją długo i szczęśliwie. Czy istnieje zjawisko zwane „samotną matką”? Przygotowując się do napisania tego artykułu uzmysłowiłem sobie, że nie istnieje coś takiego jak „samotna matka” w sensie odrębnego homogenicznego bytu. Lecz umysł ludzki musi szufladkować i to jest zjawisko naturalne, nie możemy się pochylać nad każdym zagadnieniem jak naukowiec o wąskiej specjalizacji. Dla ułatwienia zrozumienia rzeczywistości podążamy więc na skróty, kosztem utraty zewnętrznego bogactwa. Stąd więc pojęcie „samotna matka” zostało wrzucone do worka z napisem „uwaga: sytuacja szczególnej troski - byt niekompletny!!!” Lecz przecież sytuacje życiowe bywają diametralnie różne. Są kobiety porzucone i takie, które z własnej inicjatywy rozstały się z partnerem, ewentualnie wdowy; niezależne lub zawieszone na innych; zadowolone z samotności lub desperacko poszukujące towarzysza; bogate lub biedne, szanowane lub będące obiektem społecznej pogardy. Mogą radzić sobie znacznie lepiej od niejednego stabilnego układu małżeńskiego lub marnować życie sobie i swojemu potomstwu. Bywają szczęśliwe, nieszczęśliwe lub normalne; są optymistkami, pesymistkami lub realistkami;
46
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
świetnie prowadzą samochód lub ustępują pierwszeństwa w trakcie przebywania na rondzie. Poza tym cóż to za „samotność” skoro jest dziecko lub dzieci, a za jej plecami często kotłuje się jakaś sieć wsparcia pod postacią rodziny lub innych bliskich (np. dziadkowie, rodzice ojca, siostry, bracia, przyjaciółka). A może ona w ogóle nie czuje się samotna, „pozbawiona” drugiej połówki, która przecież bardzo często okazuje się być połówką litra? Może jest jej dobrze w tym braku posiadaniu stałego partnera, może ceni sobie pewną dowolność w wyborze różnorodnych męskich bytów. Lub ostatecznie – co nie mieści się w społecznej głowie – może nie chcieć mieć nikogo. Jak to k…!!!? Czy dla dziecka istnieje optymalne rozwiązanie? W dzisiejszych czasach, gdy związki - nie tylko małżeńskie - tworzą się i rozpadają z prędkością zbliżoną do prędkości światła, gdy coraz powszechniejsze stają się formy niewiele przypominające tradycyjne podstawowe jednostki społeczne, trudno jednoznacznie ocenić, jaką formą jest „kobieta sama wychowująca dziecko”. W życiu społecznym dysponujemy całą paletą rozwiązań począwszy od trzeciopłciowego singla bez psa (lub kota) a na rodzinie patchworkowej skończywszy. Ta ostatnia - swoja drogą - to bardzo ciekawe rozwiązanie: byli małżonkowie zamiast się rozejść i pielęgnować wzajemną nienawiść do końca życia, sprowadzają swoich nowych partnerów z ich dziećmi, poczynają nowe potomstwo i wszyscy razem (nawet teściowie oraz geje – jeżeli stwierdzono) żyją pod jednym dachem, tworząc coś w rodzaju jednej wielkiej pozszywanej rodziny. Pomiędzy tymi skrajnościami (singiel vs. patchwork), gdzieś pośrodku znajduje się model idealny: kobieta i mężczyzna ze swoją uporczywą miłością do grobowej deski, wierni i kochający się, spleceni uczuciem i zainteresowaniem seksualnym. Z tym optymalnym układem nikt nie wygra. Jeżeli otoczony jest jeszcze warstwą szerszej rodziny, dziadkami, wujkami i kuzynami to mamy pełnie szczęścia i gwarantowaną produkcję tzw. wygrywających, czyli osób podążających ścieżką realizacji własnego potencjału, powtarzających funkcjonalny wzorzec po rodzicach i trzeba naprawdę zdecydowanych działań czynników zewnętrznych (np. wojna, ciężka choroba) , żeby tym zachwiać. Problem jest w tym, że kiedy pytam innych o to, ile znają takich dobrych związków, to zalega niezręczna cisza wypełniona skanowaniem psychologicznych wnętrzności. Ja osobiście znam kilka par, kochających się i wiernych jak ła-
TOREBKA JAKBY DAMSKA
będzie osobników. Niewiele. Ale są. Między dożywającymi w szczęściu i miłości do grobowej deski idealnymi partnerami a warstwą dysfunkcjonalnych układów - wycelowanych na wzajemne dręczenie i ograbianie z zasobów własnych dzieci - rozpościera się ocean przeciętności i mizerii, czyli tzw. statystyczna norma. Przeważają wiec układy popadające w szarość i rutynę, trwające w swoistym zastygnięciu, wypalone z namiętności i wypłukane z minerałów zaangażowania, uwikłane po drodze w zróżnicowane relacje geometryczne (trójkąty, czworokąty), związane majątkiem lub dziećmi lub lękiem przed podejmowaniem jakichkolwiek zmian, dożywające w nadziei na osiągnięcie starości, która scali ich ostatecznie strachem przed śmiercią i jej przedsionkami: bezradnością i samotnością. Czy samotna matka jest niekompletna? Samotna matka często ma poczucie, że jest niekompletna, że musi uzupełnić swój pierwiastek żeński o pierwiastek męski. Do zdrowego wychowania dzieci potrzebni są: ojciec i matka ewentualnie mężczyzna i kobieta. Tako rzecze nasza Tradycja. Koniec dyskusji.
rys. Dorota Czarnecka
Zaryzykuję stwierdzenie, że dla dobra dziecka lepszy jest pojedynczy rodzic niż toksyczny lub dysfunkcjonalny układ dwojga partnerów. Poza tym współczesna nauka nie dysponuje pełną i jednoznaczną wiedzą na temat rozwoju jednostki, nie do końca wiadomo jakie czynniki odgrywają jaką rolę. Jest oczywiste, że dziecko wychowywane przez pojedynczego rodzica może mieć deficyt rodzica płci przeciwnej. Z drugiej strony dziecko wychowywane przez pełną rodzinę może wyjść w świat z dużo bardziej pokaźnym pakietem ułomności, kompleksów i deficytów. Nigdy nie wiadomo. W dodatku nie ma prostego przełożenia pomiędzy poziomem dysfunkcji a umiejętnościami radzenia sobie dziecka jako przyszłego dorosłego. Dzieci z rodzin pełnych i normalnych wykazują często problematykę, która obca jest niektórym dorosłym wychowywanym w tzw. rodzinach trudnych. Znane są badania, sprawdzające to jak szczęśliwe są dzieci w zależności od modelu rodziny w jakim przyszło im dorastać. Okazało się, że nie ma zasadniczej różnicy pomiędzy dziećmi wychowywanymi przez różnorodne konstelacje (samotny rodzic, rodzice biologiczni, rodzic biologiczny + macocha/ojczym i inne). Reasumując można śmiało powiedzieć, że nie ilość a jakość ma decydujące znaczenie.
Czy potrzebny jest wzorzec męski? Myślę, że mamy tu do czynienia z jednym z osiowych problemów samotnego macierzyństwa a mianowicie z pytaniem, czy dziecko wychowywane bez ojca/wzorca męskiego może być szczęśliwe? Przedstawione powyżej wyniki badań sugerują, że tak, lecz warto jeszcze zdać sobie sprawę z tego jakim wzorcem ojca dysponujemy? Czy dojrzałym tatą i mężem lub partnerem? Czy zalegającym przed telewizorem z puszką browca leniwcem z przerostem brzusznym? Czy agresywnym dominatorem kontrolującym najbliższe otoczenie? Czy nieobecnym i wiecznie wycofanym samcem pochłoniętym samym sobą? Czy istnieją zalety bycia „samotną matką”? „Samotna matka” tworzy z reguły wobec dziecka jeden ośrodek decyzyjny. Może to ułatwiać szybkie działanie szczególnie wobec sytuacji, gdy partnerzy mają odmienne wizje i każdy szczegół trzeba uzgadniać a dziecko często uczy się manipulacji wybierając rodzica, który proponuje mu korzystniejsze dla niego rozwiązanie („a Tata mi pozwolił zjeść całą czekoladę…). Zazwyczaj w układzie mono nieobecna jest również dysfunkcjonalna komunikacja poprzez dziecko, tak często obserwowana w relacjach tradycyjnych („ te… Balbina... idź powiedz matce, że tatuś wróci dzisiaj później do domu”). Jednak najważniejszy wydaje się fakt, że trudne sytuacje wyzwalają w samotnym rodzicu dodatkowe pokłady siły i umiejętności. Przynajmniej może się tak zdarzyć. Kobieta pozostawiona sama sobie, paradoksalnie może stać się bardziej wolna. Przecież powinna zgodnie z pewnym społecznym przekonaniem, być dla swojego dziecka ojcem i matką. Czyż nie znaczy to, że w naturalny sposób przyzwalamy jej (i ona sobie) na włączenie w repertuar typowo męskich zachowań? Czy gdyby żyła w związku z mężczyzną, nie byłaby skłonna oddać mu trochę tej wolności a sama popaść w jakąś stereotypową pułapkę? Czyż nie wolno jej więcej teraz, niż typowej mężatce? Czy sytuacja nie wymusza zmiany, która nigdy by nie miała miejsca w tradycyjnym modelu stereo? I na koniec tej serii pytań: jeżeli kobieta „samotnie wychowująca dziecko” z założenia ma mieć źle ( a tak się często uważa ), to dlaczego dookoła jest tyle niewiast zadowolonych ze stanu rzeczy, nie zamierzających na siłę poszukiwać partnera celem uzupełnienia męskiego braku? Niech te pytania nie sugerują żadnych jednoznacznych odpowiedzi. Na tym najlepszym z możliwych światów (choć jaki Koń jest każdy widzi) przynajmniej w tej kwestii pozostańmy otwarci, szczególnie gdy do naszych drzwi pukają tworzone na dupościsku prawdy i stereotypy. Ziemia to w końcu – jak mawiał Stanisław Jerzy Lec – kropka pod znakiem zapytania. Bardzo oszczędny epilog pozornie nie związany z częścią przedstawianych tez. „Poszłabym za tobą na sam koniec świata, ale mi się nie chce, mi się nie chce, nie chce za chłopcami latać!” Mira Kubasińska & Breakout „Poszłabym za Tobą”
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
47
TOREBKA JAKBY DAMSKA
Chlorek magnezu Magdalena Kozak, Patryk Kozłowski
MgCl2 Chlorek magnezu jest nam niezbędny podczas wielu zachodzących procesów biochemicznych w naszych organizmach. Dzięki niemu pozbędziemy się toksyn z organizmu oraz przewlekłych skurczy. Są to bezbarwne oraz bezwonne kryształki a które działają cuda.
Jak wszystko co w nadmiarze oliwa magnezowa w dużych dawkach może szkodzić, dlatego powinniśmy mieć na uwadze by w przypadku niedoborów stosować 1000 mg - dawki dziennej.
fot. Dorota Czarnecka
48
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
TOREBKA JAKBY DAMSKA
Oliwa magnezowa jest stworzona z chlorku magnezu sześciowodnego. Roztwór chlorku magnezu nazywa się oliwą, przez jej oleistą konsystencję choć nie ma w niej oliwy. Magnez jest codziennie wypłukiwany z naszego organizmu, mają na to wpływ różne substancje jak np. kawa lub po prostu tracimy go podczas stresu. Oliwa przynosi niemalże natychmiastowe ukojenie przy stanach zapalnych. Absorbuje się ona bezpośrednio przez skórę, więc gdy np. dostaniemy skurczy mięśni nogi lub skurczy menstruacyjnych możemy taką oliwę zastosować w miejscu bólu. Dzięki niej łatwiej i bezpieczniej dostarczymy sobie dawkę magnezu, ponieważ najlepiej przyswajamy go przez skórę, nie obciążając przy tym narządów wewnętrznych. Najlepsze jej wchłanianie jest w pachwinach, na głowie, tułowiu oraz kończynach. Oliwa pozostawia nam uczucie mrowienia, w miejscach zranionych może powodować pieczenie, ale gdy zastosujemy ją na oczyszczoną ranę, z pewnością przyśpieszy to gojenie rany. „Roztwór chlorku magnezu nie tylko jest bezpieczny dla tkanek, ale ma również ogromny wpływ na działanie leukocytów i fagocytów; więc jest idealny do leczenia ran zewnętrznych.” Dr Jean Durlach
Oliwa magnezowa jest idealna: 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7.
na opuchlizny, do masażu, na bóle głowy, leczy nowotwory, poprawia kondycję stawów, usuwa bóle zatok, może być stosowany w problemach z poceniem – np. jako antyperspirant, 8. eliminuje stany zapalne, 9. pomaga przy zespole „niespokojnych nóg”, 10. usuwa rwę kulszową.
Jak przygotować oliwę magnezową 50% składniki: • chlorek magnezu sześciowodny pochodzenia farmaceutycznego, (najlepiej CzDA – czysty do analizy) • woda destylowana, • butelka (najlepiej atomizer). przygotowanie: • do 100 ml destylowanej wody wsypać 100ml chlorku magnezu, • mieszać aż do rozpuszczenia, • przelać do butelki.
fot. Małgorzata Perz
OLIWA MAGNEZOWA
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
49
TOREBKA JAKBY DAMSKA
Sezon na ... RABARBAR Amelia Witos Rabarbar inaczej zwany rzewieniem, na dobre zadomowiony w naszych ogródkach, to warzywo pochodzące z Azji. W kuchni stosuje się ogonki liściowe, o charakterystycznym kwaskowatym smaku, które zbiera się od początków maja do lipca. Mogą być koloru różowego, czerwonego lub zielonego. Im czerwieńsze, tym słodsze. Rzewień idealnie wpasowuje się w zdrową i zbilansowaną dietę. Dostarcza dużo potasu, sód, magnez, żelazo, fosfor, witaminę C, beta-karoten. Jest niskokaloryczny - ma zaledwie 9 kcal w 100 g. Zawiera również błonnik, dlatego jest polecany osobom dbającym o linię. Ponadto rabarbar zawiera substancje, które skutecznie łagodzą skutki stresu. Zawartość minerałów i witamin wzmacnia odporność organizmu, a związki przeciwutleniające tworzą barierę dla wolnych rodników. Należy jednak pamiętać, że w rabarbarze znajduje się dużo kwasu szczawiowego, więc nie powinny się nim objadać osoby chore na nerki i reumatyzm.
Co zrobić z rabarbaru? My polecamy maślaną tartę z budyniem oraz syrop, który sprawdzi się jako dodatek do deserów. Można go zastosować jako polewę do lodów, gofrów albo przygotować pyszne smoothie bananowo-rabarbarowe. Z pulpy rabarbarowej (pozostałości po syropie) wyczarujemy fantastyczny deserek na podwieczorek. Na zdrowie!
50
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
TOREBKA JAKBY DAMSKA
TARTA Z BUDYNIEM I RABARBAREM
zgęstniało i wyjaśniało. Dodać mąkę i kremówkę, cały czas ubijając. Na mocno podpieczone ciasto wyłożyć rabarbar, na niego przelać budyń. Piec około 8 - 10 minut, aż budyń się zetnie. Przed pokrojeniem wystudzić.
Jest lekka, prosta w wykonaniu i zaskakująco smaczna.
Na kruche ciasto potrzebujesz: 175 g mąki pszennej 55 g masła, zimnego, pokrojonego w kostkę 25 g smalcu, zimnego, pokrojonego w kostkę szczyptę soli 2 łyżki cukru pudru kilka łyżek soku pomarańczowego do połączenia się składników otartą skórkę z 1 pomarańczy Mąkę pszenną przesiać, dodać masło, posiekać szybko nożem do momentu, kiedy ciasto będzie przypominać kruszonkę. Dodać cukier, sól, sok i skórkę z pomarańczy i szybko zagnieść (ja zmiksowałam w malakserze). Z ciasta uformować kulę, owinąć ją folią spożywczą, schłodzić w lodówce przez 30 – 60 minut. Schłodzone ciasto rozwałkować na grubość około 3 mm i wyłożyć nim formę o wymiarach 11 x 35 cm. Ponownie schłodzić przez 30 minut. Na ciasto wyłożyć papier do pieczenia, następnie na papier wysypać kulki ceramiczne, które obciążą ciasto (może być też fasola, ryż). Piekarnik nagrzać do 220ºC. Obniżyć temperaturę piekarnika do 200ºC, wstawić ciasto i podpiec przez 15 minut. Następnie formę wyjąć z piekarnika, usunąć papier z obciążeniem, obniżyć temperaturę do 190ºC, wstawić z powrotem do piekarnika i piec dodatkowe 5 minut, do zrumienienia.
Nadzienie rabarbarowe: 300 g rabarbaru, obranego i pokrojonego kilka łyżek cukru - do smaku Rabarbar obtoczyć w cukrze, pogotować około 2 minuty, by zmiękł, odłożyć na chwilę (prawie cały sok z gotowania wsiąknie w rabarbar).
Na warstwę budyniową potrzebujesz:
1 jajko 20 g cukru 20 g mąki pszennej 8 łyżek śmietany kremówki 36% Jajko zmiksować na najwyższych obrotach z cukrem, by
SYROP Z RABARBARU Do przygotowania syropu potrzebujesz: 600 g rabarbaru sok z jednej pomarańczy 200 g cukru ½ łyżeczki ekstraktu z wanilii
Rabarbar umyć, pokroić na 1 cm kawałki. Włożyć do garnka, wsypać cukier, wlać sok, dodać wanilię, wymieszać i na wolnym ogniu podgrzewać pod przykryciem przez około 30 minut (rabarbar ma się delikatnie podgrzewać i uwalniać soki a nie mocno gotować). Przecedzić przez sitko do czystego naczynia. Po ostudzeniu zlać do butelki i wstawić do lodówki. Pulpę rabarbarową zachować do przygotowania deseru.
Smoothie bananowo-rabarbarowe (na śniadanie lub podwieczorek): 1/2 banana 1 szklanka jogurtu greckiego 1/2 szklanki soku ananasowego lub pomarańczowego 50 ml syropu rabarbarowego Składniki zmiksować w blenderze. Przelać do ulubionych szklanek. Udekorować np. listkami mięty.
Deser z rabarbaru Składniki na 4 porcje: pulpa z rabarbaru z przepisu na syrop 250 ml jogurtu greckiego 1/2 szklanki granoli, najlepiej domowej roboty Rabarbar podzielić pomiędzy 4 pucharki, na wierzch wyłożyć jogurt, posypać granolą.
Smacznego! TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
51
PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE
Miejsce przyjazne
m o i c e i z d
Tego miejsca rodzicom nie trzeba przedstawiać. Tam jest wszystko czego potrzeba dzieciom i ich opiekunom. Przede wszystkim na gości czeka zawsze miła, uśmiechnięta i życzliwa obsługa, której nie straszne są maluchy niezależnie od wieku. Ale powoli! Do kawiarni położonej na drugim piętrze Teatru Elektrycznego trzeba dostać się schodami. Na szczęście do dyspozycji rodziców z wózkami dostępna jest winda. Wprawdzie jej uruchomienie bez czytania instrukcji obsługi jest niemożliwe i trzeba mieć wolną rękę, by mechanizm działał, ale przecież nigdzie nam się nie śpieszy i czytać każdy potrafi. W kawiarni jest jasno i przestronnie, zawsze znajdzie się miejsce na wózek. Dla najmłodszych dostępny jest przewi52
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
Miejsca przyjazne dzieciom i rodzicom
jak, można nawet poprosić o awaryjną pieluszkę i chusteczki (rzeczywiście można, sprawdziłam!). Do dyspozycji rodziców są bezpieczne krzesełka do nakarmienia malucha. Specjalnie opracowane menu dla dzieci pozwoli im się poczuć wyjątkowo. Oczekując na realizację zamówienia starsze pociechy mogą spędzić czas w kąciku zabaw. Zaś dla jeszcze starszych do dyspozycji jest bogaty zestaw gier planszowych. Można też zająć się lekturą, w lokalu dostępne są książki i prasa. Kawiarnia wychodzi naprzeciw oczekiwaniom gości, serwuje np. kawę bezkofeinową czy desery bez glutenu. No i zaskakuje nowościami! Hit ostatnich dni to Bomba! Co to takiego? Jeśli jeszcze nie wiecie, pora odwiedzić 2 Piętro!
PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE
Skoczów ul. Mickiewicza 3
a i n r a i Kaw
2 piętro Dla dzieci przygotowane jest specjalne menu. Daje to szansę najmłodszym gościom na własny wybór i stanowi formę edukacyjną.
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
53
WYPRAWY Z TRAMWAJEM
Górskie wyprawy z Ozzim
Z „Perły Beskidów” na Trzy Kopce Wiślańskie... Szymon Krupka Już niebawem zaczynają się wakacje. Dla najmłodszych będzie to czas wolny od obowiązków szkolnych i czas wypoczynku. Dla pracujących wymarzony urlop, restart oraz „naładowanie akumulatorów”. Gdzie wyjechać? Nad polskie morze? Pewnie nie będzie pogody, a jak natura okaże się jednak łaskawa, to plaże będą zatłoczone. I tak w kółko... Dlatego z Ozzim (psem - kompanem moich wypraw) zdecydowanie polecamy góry. Idealnym miejscem rodzinnego wypoczynku w górach jest Beskid Śląski. Znakomicie skomunikowany region pozwala na szybki dojazd. Na miejscu doskonała infrastruktura turystyczna, moc atrakcji, pyszna kuchnia i królowa polskich rzek. Na wakacje polecamy zatem miejscowość Wisła. Malowniczo położona, zwana „Perłą Beskidów”, przyciąga turystów jak magnez. Raz przyjedziesz i będziesz wracał. Odbywa się tu wiele imprez, wydarzeń kulturalnych i sportowych (wszystkie znajdziecie na stronie www.wisla.pl). Do największych letnich, zaliczyć można: Tydzień Kultury Beskidzkiej (w tym roku już 54. edycja od 29.07 do 6.08) czy Letnie Grand Prix 2017 (14 i 15.07) w skokach narciarskich. W tym sezonie, to właśnie w Wiśle nastąpi początek rywalizacji na igielicie. Jeśli na wakacje z rodziną i ukochanym psem, wybieramy się w góry, to właśnie Wisła będzie idealna.
Tym razem przedstawię górską trasę, która będzie lekka, łatwa i przyjemna widokowo. Tak, aby beskidzki wypoczynek nie zamienił się w mordęgę nie do przebycia. Na wyprawę tę może wybrać się każdy, kto ma wygodne, górskie buty, ma nie mniej niż 7 lat i nie więcej niż 107;-). Oczywiście maluszki, można nieść w specjalnych plecakach – nosidełkach. Całość to około 10 km niewymagającego trekingu. Naszym celem będą Trzy Kopce Wiślańskie (810 m n.p.m.) i Przytulisko Telesforówka. Żółty szlak pieszy zaczyna się przy dworcu PKP – Wisła Uzdrowisko. Gwarną ulicą 1 maja (popularny deptak) mijamy Muzeum Beskidzkie im. Andrzeja Podżorskiego oraz dom w którym mieszkał i tworzył – Jan Sztwiertnia, nauczyciel, muzyk i kompozytor. Zginął męczeńską śmiercią, zamordowany przez hitlerowców w obozie koncentracyjnym w Gusen w 1940 roku. Z ulicy 1 maja, skręcamy w Olimpijską. Przechodzimy przez rzekę Wisłę i po 200 metrach kierujemy się w prawo w ulicę
54
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
WYPRAWY Z TRAMWAJEM
11 listopada. Uważnie czytamy żółte znaki, aby nie pomylić drogi. Wchodzimy w odnogę ul. 11 listopada i przed nami pierwsze podejście. Spokojnie, krok po kroku zostawiamy na sobą centrum Wisły. Idzie się tu przyjemnie wśród drzew. W pewnym momencie wchodzimy wąską ścieżką w las. W upalny dzień gęsty beskidzki las będzie dla nas ukojeniem. Po kilkuset metrach kamienistego, leśnego podejścia dochodzimy do okazałej łąki. Z tego miejsca podziwiamy zachodni fragment Beskidu Śląskiego. Nieco powyżej łąki znajduje się tablica opisująca wszystkie szczyty. Po chwili przerwy, ruszamy dalej. Wchodząc coraz wyżej naszym oczom ukazują się coraz wspanialsze górskie obrazy. Po lewej króluje Czantoria Wielka 995 m.n.p.m z charakterystyczną wieżą widokową, po prawej wyłania się masyw Baraniej Góry 1220 m n.p.m. Opuszczamy osiedle domów Jarzębata. Po około 10 minutach marszu, zdobywamy pierwszy szczyt – Kamienny 791 m.n.p.m. Mieści się tu teren oraz chatka PTTK. Po chwili ruszamy w dalszą drogę. Wśród świerków, buków i okazałych jodeł pozytywnie zmęczeni, atakujemy ostatnie kamieniste podejście i zdobywamy szczyt – Trzy Kopce Wiślańskie. Nazwa góry pochodzi od jej położenia na styku granic trzech miejscowości: Ustronia, Wisły i Brennej. Przymiotnik „Wiślańskie” dodano w celu odróżnienia góry od innych Trzech Kopców (np. Trzy Kopce u styku granic Brennej, Szczyrku i Wapienicy lub Trzy Kopce w Beski-dzie Żywieckim). Ze szczytu rozpościera się wspaniały widok na Skrzyczne (1257 m n.p.m.), Kotarz (974 m n.p.m.), Grabową (905 m n.p.m.), grzbiet Starego Gronia, osiedle Świniorka (ok. 700 m n.p.m.), Orłową (813 m n.p.m.), Równicę (884 m n.p.m.) i Czantorię Wielką (995 m n.p.m.). Wszystkiego możemy dowiedzieć się z tablicy informacyjnej. Po chwili rodzinnego świętowania z okazji zdobycia góry, nadal żółtym szlakiem ruszamy w kierunku Przytuliska Telesforwóka. Miejsce to działa od kilkunastu lat i na stałe wpisało się w świadomość i krajobraz. Wspaniałym widokiem oraz domową kuchnią i tradycyjnymi wypiekami przyciąga turystów. Właściciele to wspaniali ludzie, kochający przyrodę, turystów i szanujący góry. Już jesienią planują otwarcie swojego przytuliska w nowo powstałym budynku. Bardzo dbają o to, aby miejsce zachowało niekomercyjny charakter, tak aby każdy mógł poczuć magię Beskidu Śląskiego. Więcej można dowiedzieć się na stronie: http://www. telesforowka.pl. Uwaga - jeśli przy bufecie nie ma gospodarzy, wystarczy przed wejściem porządnie „zadzwonić patelnią”, która poinformuje właścicieli o naszym przybyciu:-). Po dłuższym odpoczynku i naTRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
55
WYPRAWY Z TRAMWAJEM
cieszeniu się widokami spokojnie wracamy do Wisły tą samą drogą. Nie bylibyśmy sobą z Ozzim, gdybyśmy nie zaproponowali zejścia dla ambitnych, tak aby nasza trasa była pętlą. Dysponując dobrymi butami i kijami trekingowymi możemy pokusić się o zejście do Wisły - czarnym szlakiem ze szczytu Gościejów 812 m.n.p.m do ul. Wyzwolenia. Zejście jest przepiękne i początkowo dość strome. Dlatego nie polecamy tej drogi rodzinom z małymi dziećmi. Po 50 minutowym zejściu, ścieżką wzdłuż rzeki Wisły dochodzimy do centrum. Całość opisanej drogi można zobaczyć na stronie: https://www.mapa-turystyczna.pl. Życzymy Wam zatem miłego wakacyjnego wypoczynku i do zobaczenia na szlaku! W poprzednim numerze Tramwaju Cieszyńskiego w artykule: „Majówka tuż, tuż... - czyli wyprawa dookoła Beskidu Śląskiego...”, popełniłem błąd, pisząc, że schronisko na Stecówce jest własnością PTTK. Nie jest to prawdą, gdyż było ono zawsze prywatną własnością. Za zaistniałą nieścisłość przepraszam i jednocześnie składam podziękowanie Panu Alojzemu Szupinie z PTTK, który ów błąd znalazł.
Wisła
56
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
WYPRAWY Z TRAMWAJEM
Cieszyński marsz ku wielkiej grze
wał w pełni wykorzystany. Do tego, by stało się inaczej, potrzeba
Rafał Urbaczka
rencja powstała dla Piasta w zeszłym roku w dziedzinie szkolenia
cierpliwości. Innego wyjścia nie ma, bowiem teraz Cieszyn jest pod względem piłkarskim w takim położeniu, które pokazuje, że gorzej już być nie może. Jeśli kibice Ruchu Chorzów nazywają Szczecin zachodniopomorską prowincją, to Cieszyn musieliby nazwać śląskim zadupiem. Taka prawda. Nadzieję na lepsze czasy dla cieszyńskiego futbolu daje mi młodzież, która aż garnie się do „charatania w gałę”. Bardzo ważna była możliwość pozostawienia drużyny juniorów starszych Piasta w II lidze wojewódzkiej, a więc na tym poziomie, jakiego doświadczał do tej pory. Niemniej istotna wydaje się także konkumłodzieży, w postaci Cieszyńskiego Klubu Sportowego założo-
Całkiem niedawno TS 1909 Piast Cieszyn zapewnił sobie awans
nego przez Ireneusza Jelenia i jego kompanów. Jeśli ktoś miał się
do A klasy. Awans przy ligowej stawce, którą stanowią w więk-
wziąć za szkolenie młodzieży, to właśnie on. Pamiętam jak kiedyś
szości zespoły uznające strzelenie bramki za cud dorównujący
miałem przyjemność oglądać jego występy w Lidze Mistrzów
zobaczeniu Putina z bimbrem, wydawał się być oczywistą oczy-
czy reprezentacji Polski. Zawsze mnie napawała duma, iż to nasz
wistością. Sensacji nie było, więc Cieszyn wraca na swój poziom.
„synek” ze Śląska Cieszyńskiego rozsławiający ten wspaniały re-
Chciałoby się napisać, że wraca do wielkiej gry, ale wtedy naraził-
gion. Stanowił przykład dla tych młodych, którzy marzyli o zro-
bym się na śmieszność. Z wielką grą to miasto miało do czynienia
bieniu wielkiej kariery i chcieli coś w życiu osiągnąć. Dzięki swym
w 1960 r., kiedy lokalny Piast rywalizował w ówczesnej III lidze
obecnym działaniom inspiracją jest dla nich w dalszym ciągu.
(odpowiedniku dzisiejszej II ligi) m.in. z Szombierkami Bytom.
Można się cieszyć z tego, że w mieście początkujący zawodnicy
Fakt ten na pewno daje dużo do myślenia, tym bardziej, jeśli weź-
wspomagani przez rodziców mają wybór i mogą postanowić dla
miemy pod uwagę, jakie wydarzenia rozpalały wówczas umysły
kogo chcą grać. Więcej klubów to także więcej piłkarzy mających
obywateli PRL. W 1960 r. w Polsce miała miejsce premiera filmu
odpowiednie warunki do rozwoju. Młodzież to nasza przyszłość,
„Krzyżacy”, zakładano zespół Czerwono-Czarni, a na obrzeżach
dlatego warto doceniać jej siłę. TS 1909 Piast Cieszyn mimo
Liverpoolu rodziła się wizja muzycznego boysbandu The Beatles,
spokojnego awansu do A klasy w niektórych meczach sprawiał
prezydentem Stanów Zjednoczonych został wybrany John Fit-
wrażenie zespołu męczącego się z przeciwnikami teoretycznie
zgerald Kennedy, a I sekretarzem KC PZPR był Władysław Gomuł-
słabszymi. Dlatego zachęcam gorąco do jeszcze odważniejszego
ka. Następne lata nie obeszły się z tutejszym klubem łaskawie
stawiania na młodzież w ekipie seniorów. To nie jest Ekstrakla-
i dziś nawet IV liga wydaje się marzeniem ściętej głowy.
sa, gdzie każdy klub boi się eksponować juniorów, ponieważ nie chce ryzykować gorszym wynikiem sportowym i mniejszymi zy-
Jeszcze w poprzednim sezonie działacze Piasta głośno mówili
skami. W przypadku Cieszyna większa degradacja już nie nastąpi
o „okręgówce”, ale przez ogromny chaos organizacyjno-finan-
pod warunkiem, że „nowy” Piast nie popełni błędów „starego”.
sowy nie osiągnięto tegoż celu. Gwoli prawdy nastąpiło rozejście
Ciśnienie na wynik w tym mieście jest spore i ja jestem w stanie
Piasta z A klasą, ale zamiast awansu nastąpił... spadek. Pożegna-
to zrozumieć, bo Cieszyn zasługuje na więcej. Kibice wiejskich
nie było niezwykle huczne, jako że w jednej z ostatnich kolejek
drużyn śmieją się: „Cieszyn, taaakie miasto, a „okręgówki” nawet
sezonu zostało okraszone porażką 0:6 z LKS Błyskawicą Drogo-
nie ma”. Ubolewam widząc na wspomnianym szczeblu Spójnię
myśl, która swoją drogą wtedy awansowała do ligi okręgowej. Po
Zebrzydowice, która robi wszystko by spaść do A klasy przez
tym upokorzeniu nastąpiło kolejne, a więc strata dotacji będąca
wysokie koszty. Dochodzi do takich sytuacji, gdy wizytówkę sko-
efektem nieprawidłowego wydatkowania pieniędzy dotychczas
czowskiego podokręgu stanowią Spójnia Zebrzydowice czy LKS
otrzymanych od miasta. Gnić w TS Piaście Cieszyn nikt nie miał
Pruchna. Kiedyś wyższość Piasta Cieszyn nad takimi klubikami
zamiaru i postanowiono założyć nowy klub w postaci TS 1909
nie ulegałaby wątpliwości, lecz obecnie sytuacja prezentuje się
Piast Cieszyn. Jako nowe stowarzyszenie Piast musiał jednak
zgoła inaczej. Cieszyn cierpi i jeszcze trochę pocierpi.
rozpocząć rozgrywki szczebel niżej. Skład personalny w porównaniu do „starego” Piasta znacząco nie uległ zmianie, więc
Jeżeli jednak młodzież odpali, wtedy nastąpi swoiste katharsis i kto
drzwi do A klasy stały otworem. Na B klasę taki skład wystar-
wie, gdzie zawędruje Piast. Może nie do II ligi, ale iść trzeba mały-
czył, ale w A klasie może być już trochę trudniej. Oczywiście
mi kroczkami do przodu. Jednym z nich jest awans do A klasy. Od
przy zdrowych zmysłach każdy stwierdzi, iż taki klub nie będzie
czegoś należy w końcu zacząć. Choć obecny futbolowy krajobraz
walczyć o spadek (jakby to powiedział Franciszek Smuda), ale
stolicy Cesarstwa Austriackiego z okresu napoleońskiego wydaje
mimo wszystko uważam, że to jeszcze nie czas na „okręgówkę”.
się przerażający niczym apartament Belzebuba, radzę być optymi-
Obecnie odnoszę wrażenie, jakby potencjał Cieszyna nie zosta-
stą, bo pesymiści nigdy nie uczynią świata lepszym.
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
57
WYPRAWY Z TRAMWAJEM
Pamięć „Bolko” Dominika Rychły
Za nami już trzeci Memoriał Adolfa „Bolko” Kantora. 13 maja w hali widowiskowo-sportowej na Szarży MMA do walki przystąpili zawodnicy cieszyńskiego Octagonu, a także sportowcy z Bielska-Białej, Żor, Warszawy, a nawet z samej Ukrainy. Jednak kim był sam Adolf „Bolko” Kantor? Czy znamy historię wielokrotnego mistrza Polski w boksie i trenera bokserów oraz zapaśników Piasta Cieszyn? Na pewno warto się z nią zapoznać, gdyż jest on ważną postacią dla Śląska Cieszyńskiego i Zaolzia
W tym czasie „Bolko” przeszedł na zawodowstwo i zaczął odnosić sukcesy jako bokser. W 1933 roku został zawodowym mistrzem Polski w wadze półciężkiej, a następnie w ciężkiej. Tytułu w wadze półcieżkiej bronił aż do 1939 roku. Był również coraz bardziej rozpoznawalny na ringach europejskich. Warto dodać, że trenował nawet słynnego zapaśnika Zbyszka Cyganiewicza, a we Włoszek młodego Zygmunta Chychłę, który został pierwszym polskim medalistą olimpijskim w boksie. Swoją pasję miał okazję również zaprezentować w filmie „Niedorajda” jako ringowy partner Adolfa Dymszy. Uczestniczył w wojnie jako zwiadowca 4 pułku Strzelców Podhalańskich. Walczył w kampanii wrześniowej. Został aresztowany przez hitlerowców i wysłany do obozu koncentrayjcnego w Dachau. Po zwolnieniu trafił na front jugosławski, ponownie aresztowany. Próbował uciec, jednak został zchwytany i osądzony na karę śmierci. W tym momencie o jego losie zadecydowały sportowe sukcesy.
Urodził się w 1910 roku w Sucher Górnej na Zaolziu. Już od najmłodszych lat ciągnęło go do sportu. Często odwiedzał obiekty „Siły” w Trzyńcu, by tam przyglądać się treningom zapaśników i bokserów. Gdy miał 10 lat po raz pierwszy zobaczył prawdziwą bokserską walkę. Poźniej zaczął ćwiczyć gimnastykę i uprawiać lekkoatletykę. Tajniki boksu poznał podczas krótkiego pobytu w Warszawie. Niedługo po tym został amatorskim mistrzem stolicy w wadze półciężkiej. Jako reprezentant Warszawy z powodzeniem brał udział w licznych walkach we Lwowie, Krakowie i Katowicach. W latach 30. poprowadził swoją drużynę z Czeskiego Cieszyna, czyli Polski Klub Sportowy „Sokół” do II miejsca w mistrzostwach polonijnych w Warszawie, pokonując wówczas silny zespół z USA. Jego wychowankowie odnosili również sukcesy w walkach z lokalnymi rywalami.
58
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
WYPRAWY Z TRAMWAJEM
Kantora
nadal żywa Hitlerowcy zmienili wyrok na dożywotnie więzienie. Tym sposobem „Bolko” znalazł się z karną kampanią na froncie włoskim. Kolejna ucieczka zaprowadziła go do II Korpusu gen. Andersa oraz do walki pod Monte Casino i Bolonią, gdzie wydarł Niemcom sztandar amerykański, który otrzymał później od prezydenta USA Johna Kennedyego. Dwukrotnie przyznawano mu równieź Krzyż Walecznych.
zował biegi przełajowe, wyścigi kolarskie, zawody narciarskie i konkursy podnoszenia ciężarów. Sam troszczył się o wszystkie szczegóły.
Po powrocie do Polski wrócił do życia sportowego, które prowadził po obu stronach Olzy. Organizował akcje sportowe, mecze, a także rajdy górskie. Prowadził działalność sportową przy PZKO. Oglądał liczne triumfy swoich wychowanków. Później trenował bokserów i zapaśników Piasta Cieszyn, Kolejarza Wodzisław, BBTS Bielsko i Slavoja Czeski Cieszyn. Już w zaawansowanym wieku postanowił poświęcić się dawnej pasji, czyli turystyce górskiej. Organi-
Zmarł 3 września 1992 r. w Ustroniu i spoczął na cmentarzu ewangelickim w Cieszynie. Zapamiętany został jako osoba, która nie czerpała majątkowych korzyści ze sportu, a jedynie traktowała to jako wielką pasję, której poświęcił całe swoje życie. Pomimo tego, że nie ma go wśród nas już od 25 lat pamięć o „Bolku” jest nadal żywa. Dowodem na to jest Memoriał jego imienia, który zorganizowany został już po raz trzeci.
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
59
KONKURS DLA CZYTELNIKÓW TRAMWAJU CIESZYŃSKIEGO Z NAGRODĄ OD KOH-I-NOOR
KONKURS kolorowanka
NAGRODA zestaw artystyczny pasteli suchych Pokolorowany obrazek wraz z danymi (imię nazwisko, wiek, numer telefonu, adres e-mail) prześlij na adres: redakcja@tramwajcieszynski.pl Fundatorem nagrody jest: KOH-I-NOOR HARDTMUTH POLSKA Sp. z o.o. Harbutowice, ul. Stara Droga 48 43-430 Skoczów Papiernicze Sklepy Firmowe: KOH-I-NOOR HARDTMUTH POLSKA Sp. z o.o. Harbutowice, ul. Stara Droga 48 43-430 Skoczów tel. 33 858 00 64, 33 851 52 34 w. 114 kinharbutowice@koh-i-noor.pl KOH-I-NOOR HARDTMUTH POLSKA Sp. z o.o. ul. Katowicka 100 43-400 Cieszyn tel. 33 851 52 52 sklep@koh-i-noor.pl
WYPRAWY Z TRAMWAJEM
Na drodze do Pjongczang Dominika Rychły
Lato w pełni, ale dzisiaj razem z Mateuszem Ligockim wrócimy na chwilę w chłodniejsze klimaty i popatrzymy na ostatnią zimę oczami pochodzącego z Cieszyna snowboardzisty. Odwiedzimy również trzy Olimpijskie miasta , w których miał okazję startować oraz dowiemy się jak idzie mu kwalifikacja do Igrzysk w Pjongczang. Jeśli własnie szukacie pozytywnej i szczerej lektury to jesteście w odpowiednim miejscu, a jeśli nie to i tak warto przeczytać.
62
Jakby Pan podsumował swój ostatni sezon? Generalnie, żeby podsumować sezon trzeba na początku zadać sobie pytanie jakie były cele w tym sezonie, które są dla mnie jasno określone. Tak naprawdę to nie cele na sezon, ale na okres dwóch, trzech lat. Po kontuzji, której doznałem przed Soczi w 2014 roku miałem rok przerwy. Dostałem wówczas wsparcie wszystkich moich najbliższych. Uważali, że to jest dobra decyzja i jeżeli tylko chcę powinienem dążyć w kierunku celu, a cel jest jeden czyli kwalifikacja na czwarte z kolei Igrzyska Olimpijskie w Pjongczang w 2018 roku. Nie lada wyczyn. Takiego wyzwania podjęły się trzy osoby na świecie ze snowboardu. Nie da się ukryć, że trochę mam za sobą przejechanych kilometrów, startów w zawodach, doświadczenia, wzlotów i upadków, w tym momencie jestem najstarszym eu-
fot. arch. prywatne
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
WYPRAWY Z TRAMWAJEM
ropejskim zawodnikiem w cyklu Pucharu Świata, więc myślę że jak już się zakwalifikujemy to będziemy dopiero myśleć o kolejnych celach. Najpierw jednak trzeba spełnić bardzo rygorystyczne kryteria. Jesteśmy na półmetku na dzień dzisiejszy. Ale to nie znaczy że jestem zakwalifikowany. We wrześniu czeka mnie Puchar w Argentynie, w grudniu w USA, a w styczniu trzy starty w Europie. IO zaczynają się w lutym. Generalnie jestem zadowolony z sezonu, bo zajmuję aktualnie 35 pozycję. Na IO jedzie 40 zawodników, fajnie było by wyprzedzić kilku, żeby być bezpiecznym. Za mną jest jeszcze 10 groźnych zawodników: Niemcy, Szwajcarzy i Francuzi. Dlatego jestem cały czas w treningu. Jeszcze tydzień temu byłem na desce w Tatrach słowackich, żeby ten odstęp od śniegu był jak najkrótszy. Półmetek udało mi się zrobić głownie dzięki Mistrzostwom Świata, podczas których udało mi się trafić z formą. Pierwszy raz awansowałem do rozgrywek półfinałowych i tutaj pojawia się historia ze skuterem, który nie dojechał. Trzy skutery kursowały tego dnia i wywoziły zawodników na górę. Dwa pojechały, ja spokojny, nieświadomy niczego czekałem na swój. Wyjeżdżając na górę odłożyłem tylko deskę trenerowi do przygotowania, miałem rozwiązane buty i nagle padła komenda że jestem wołany na start. Mimo tego, że krzyknąłem, że nie jestem gotowy starter puścił bieg. Protest, który złożyliśmy nie wniósł niczego i zostałem sklasyfikowany na 12 miejscu. A mogło być lepiej. Myślę, że przede wszystkim to starter popełnił błąd bo zadecydował jednoosobowo. W bramie startowej powinno stać 6 zawodników, a miał 5. Nie skonsultował tego z jury zawodów. Starter twierdzi, że mnie wołał, a ja go ignorowałem, a nie mogłem tego zrobić, bo go nie słyszałem. Myślę, że sprawa jest po naszej stronie, ale co to zmieni. Mogę liczyć jedynie na to, że Ministerstwo Sportu spojrzy przychylnym okiem i otrzymam od nich wsparcie w postaci stypendium uznaniowego, ale potrzebujemy do tego dokumentu, potwierdzającego, że ta sprawa się zakończyła. Natomiast ja jestem spokojny, ani nie mam pretensji do startera, że tak się stało, wierzę że wszystko ma swój czas, wszystko jest po coś i zostanie mi to zwrócone wcześniej czy później. Jak wygląda u Pana trening między sezonowy? Trening to nie tylko praca na śniegu i ten podtrzymujący ale też wypoczynek, żeby organizm doszedł do siebie. Musimy spędzać dużo czasu na śniegu ale bez przesady. Jak wcześniej wspomniałem, jestem zawodnikiem wiekowym i tego śniegu miałem czasem za dużo. I przed tym trzeba się bronić czyli cały czas czuć głód śniegu. Ja ten głód mam, już w lipcu będziemy mieć zgrupowanie śnieżne. Mój trening polega na ciągłym ruchu. Uczestniczę między innymi w lidze tenisowej, z moim parterem z którym spisujemy się świetnie. To przypomina trochę
fot. arch. prywatne
snowboard, gdzie z sekundy na sekundę moje ułożenie się zmienia, w tenisie jest podobnie. Oprócz tego squash, czyli jeszcze szybsza piłka i więcej biegania, ostatnio również pumptrack, czyli deskorolka po torze asfaltowym z muldami i bandami, trochę jazdy na bmx, rowerze zjazdowym, motocyklu crossowym, golf i basen. Do tego dobre odżywianie, dobry sen, unikanie towarzystwa imprezowego, co mi się udaje, bo moi znajomi wiedzą jaki mam ważny czas przed sobą. Mam nadzieję, że uda się do tych igrzysk dojechać. Dużo startowałem w tym sezonie, bo oprócz tego, że miałem cykl PŚ to w ramach dodatkowego przygotowania jeździłem cykl Pucharu Europy i mniejszych zawodów. Czy znajduje Pan czas na odpoczynek? Odpoczynek w tym wszystkim jest bardzo ważny. Staram się o to dbać bardzo. Nauczyłem się tak zwanych power nap, czyli drzemek 15 – 20 minutowych w ciągu dnia. To daje niesamowite odprężenie, relaks, doładowanie. Od 5 do 8 godzin snu to jest takie minimum, odżywianie, trening, praca. Oprócz tego dochodzą akcje charytatywne, udzielanie się, pomoc w organizacji turnieju hokejowego. Przyjąłem zaproszenie również od pani Anny Dymnej na 3 czerwca na Charytatywny Festiwal Zaczarowanej Piosenki w Krakowie, w ten sam dzień mam Piknik Olimpijski w Warszawie i teraz trzeba to połączyć. Jest tego trochę ale mnie to bardzo cieszy, bo mogę dać coś od siebie innym. Ja sporo dostałem od losu, od rodziców, od Pana Boga. Chce dać siebie teraz innym. Więc jeśli ktoś mnie na coś zaprasza a jest to dobre to biorę w tym udział. Lubię pomagać i jakoś muszę sobie to układać. Na razie mi to wychodzi. Jak zmieniał się Pan na tle wszystkich Igrzysk Olimpijskich? Turyn 2006 rok, pierwsze Igrzyska dla nas. Ja sobie tak naprawdę sprawy nie zdawałem jakie to jest wielkie wydarzenie. Jeździliśmy cykl PŚ, mieliśmy dobre wyniki. Wtedy Igrzyska były kolejnym startem tylko trochę większym. Dzisiaj zdaję sobie sprawę jak ciężko się na te Igrzyska dostać, że to tylko elita sportowców. Po la-
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
63
WYPRAWY Z TRAMWAJEM
tach mogę stwierdzić, że traktowałem je jako kolejny start i patrzyłem w kalendarz gdzie jadę po igrzyskach. Okazało się później, że byłem jedynym zawodnikiem na świecie który spełnił kryteria zarówno do crossu jak i half pipe’u. W Vancouver już byłem bardziej świadomy, ze to jest duże wydarzenie, że cały świat tym żyje i wszyscy chcą się tam znaleźć i oczywiście przywieźć medal. Miałem problem z kwalifikacją i dostałem się tam rzutem na taśmę. Przed igrzyskami leżałem w szpitalu, ale zwolniło się jedno miejsce i mogłem pojechać choć mocno o to walczyłem dwa tygodnie przed igrzyskami. W Soczi były kolejne przygody ze zdrowiem. Mam nadzieję, że teraz będzie Pjongczang. A co tam będzie to będzie. Trzeba z pokorą do wszystkiego podchodzić i dziękować, że mogę o tym teraz rozmawiać. Cokolwiek się wydarzy trzeba to brać na siebie z podniesioną głową i iść do przodu. Jestem podekscytowany tym, że jestem na dobrej drodze do kwalifikacji olimpijskiej. Wzoruje się Pan na kimś? Na wielu osobach. Staram się wybierać sobie takie perełki, które w danej chwili coś fajnego zrobią, powiedzą. Świetnym zawodnikiem, który zrobił wyniki nie do doścignięcia jest Tadeusz Błażusiak, rewelacyjny zawodnik hard enduro. Kiedyś nawet jeździliśmy razem na snowboardzie. Jest to Polak, który moim zdaniem zasługuje na miano najlepszego sportowca Polski w historii. Rządził na motocyklu we wszystkich zawodach w jakich brał udział z małymi wyjątkami. Zwyciężał te najważniejsze zawody. fot. arch. prywatne
64
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
fot. arch. prywatne
Po prostu gwiazda światowego formatu. W Polsce niedoceniona. Obserwuję i przyjaźnię się również z Rafałem Sonikiem, który myślę, że nie tylko jest świetnym sportowcem, ale również świetnym biznesmenem, dobrze prowadzi życie rodzinne, ma rewelacyjne motywacyjne przemówienia. Potrafi dzielić się szczęściem z bliskimi, przyjaciółmi, ale nie tylko. Strasznie się cieszę, że go znam i mogę brać z niego przykład. Oprócz nich można wymieniać Roberta Kubicę , siostry Radwańskie. Jednak te dwie osoby są dla mnie na dzień dzisiejszy wzorami, z których czerpię motywację do treningu, do zawodów i każdego nowego dnia. Na koniec chciałbym złożyć podziękowania osobom, które codziennie wspierają i motywują mnie w podejmowaniu wyzwań i w realizacji swoich wymarzonych celów. Są to Rodzice oraz Moja Najcudowniejsza Dziewczyna - Katarzyna, bez której ostatnie dwa sezony na pewno nie ułożyły by się tak szczęśliwie. Dużo jej zawdzięczam. Oni są ze mną zawsze na dobre i na złe. I za to im chciałem serdecznie podziękować! Co może Pan powiedzieć o poziomie Snowboardu w Polsce? Jeżeli chodzi o sporty zimowe to jest on jednak z tyłu... Na pewno w Polsce rządzą skoki, jako sport telewizyjny. Natomiast jako powszechny to nie za bardzo. Tutaj trzeba rozgraniczyć. Zależy z jakiego punktu patrzymy. Ja się bardzo cieszę, że snowboard jest dla każdego. Dla bardzo młodego, nastolatka, 30 i 40 latka, 50, a nawet 60 latka. Jednak sport na świecie ma ogromnego rywala w postaci świata multimedialnego. Obym się mylił, że dla niektórych ludzi może być w przyszłości tym samym, co prawdziwy sport. A ogólnie system polskiego sportu jest dalej kulejący, małe dofinansowania na kluby, na kadry narodowe. Taki narybek, który gdzieś się tam pojawia i osiąga wyniki sportowe dosyć dobre, idąc na studia potem patrzy na mistrzów. Przychodzi decyzja albo studia albo sport. Oprócz piłki nożnej, tenisa i innych sportów drużynowych to ciężko mówić o tym, że się uprawia sport zawodowo, czyli otrzymuje godziwe wynagrodzenie. Te osoby zastanawiają się jak tu godzić koniec z końcem. O rekreację się nie boję w snowboardzie, to jest jeden z najłatwiejszych sportów zimowych, z którego można czerpać satysfakcje. Ale z poziomem może być problem. Sport zawodowy to sito gdzie zostają tylko najlepsi. Na dzień dzisiejszy niestety ten poziom idzie w dół. Patrzmy jednak na to pozytywnie, oby się to zmieniło.
Portal gazetacodzienna.pl jest pierwszym internetowym dziennikiem Śląska Cieszyńskiego. Na naszej stronie stale pojawiają się nowe informacje z życia codziennego w naszym rejonie, tematy gospodarcze, wydarzenia kulturalne, sportowe i opis bieżącej sytuacji politycznej.. To właśnie mieszkańcy Śląska są naszymi najważniejszymi odbiorcami. Nasza gazeta stawia na stały kontakt z Czytelnikami, bazując na rzetelności przekazywanych informacji. Od samego początku, czyli od 2004 stawialiśmy na jakość i przejrzystość naszej strony. Dlaczego? Ponieważ wiemy iż wysoki standard naszej gazety jest doskonałym odzwierciedleniem jakości Państwa Firmy. Dlatego portal gazetacodzienna.pl jest doskonałym medium, które pozwala na obrazowe i tekstowe przedstawienie Państwa oferty potencjalnym Klientom.
NIEBANALNE PREZENTY Z POMYSŁEM www.welldone.co Sklep producenta czynny codziennie od 9:00 do 17:00 ul. Wałowa 4, 43-400 Cieszyn tel: 501 771 619
Projekt : M&W Małolepszy
https://patronite.pl/tramwajcieszynski
Złap TRAMWAJ CIESZYŃSKI :) zagwarantuj sobie dostawę kolejnego numeru magazynu. Wesprzyj naszą ideę i... zostań Patronem
zaufali nam
TRAMWAJ CIESZYŃSKI NASZE MIEJSCA DYSTRYBUCJI:
Strumień
Czechowice-Dziedzice
Chybie
Zebrzydowice
Hażlach
Bielsko-Biała
Dębowiec
Skoczów
Tesin
Cieszyn
Frydek-Mistek
Goleszów
Brenna
Ustroń
Trzyniec
Legenda
Wisła
- jesteśmy tam gdzie znajduję się czerowny punkcik - grubą linią zaznaczyliśmy teren Powiatu Cieszyńskiego
Istebna
fot: Marcelina Wróbel
Zebrzydowice Galeria Świstak - Księdza Antoniego Janusza 10a, Urząd Gminy - Księdza Antoniego Janusza 6, Gminna Biblioteka Publiczna - Księdza Antoniego Janusza 21, Dębowiec Mikroklimat - Szkolna 1, Urząd Gminy - Katowicka 6, Gminna Biblioteka Publiczna - Dębowiec 362/2, Ochaby Wielkie Stadnina Koni Ochaby - Hodowlana 16, Chybie Amatorski Klub Filmowy „Klaps” - Cieszyńska 2, Urząd Gminy - Bielska 78, Gminna Biblioteka Publiczna - Bielska 51, Gminny Ośrodek Kultury - Bielska 51b, Cieszyn Klubokawiarnia Presso - Zamkowa 3, Mamma Mia Ristorante - Stawowa 60, Restauracja Glęboki Talerz - Głęboka 29, Mount Blanc - Rynek 3, Restauracja Pod Merkurym - Rynek 9, Urząd Miejski - Rynek 1, Biblioteka Miejska - Głęboka 15, Stela - Mennicza 16, Cieszyńskie Centrum Informacji - Rynek 1, Dworek Cieszyński - Przykopa 14, Herbaciarnia Laja - Zamkowa 3, Bielsko-Biała Teatr Polski w Bielsku-Białej - 1 Maja 1, Wisła Urząd Miejski - Plac Bogumiła Hoffa 3, Biblioteka Publiczna Miejska im. J. Śniegonia - Plac Bogumiła Hoffa 3, Ustroń Urząd Miasta - Rynek 1, Biblioteka Publiczna Miejska - Rynek 4, Miejski Dom Kultury „Prażakówka” - Ignacego Daszyńskiego 28, Istebna Urząd Gminy - Istebna 1000, Biblioteka Publiczna Miejska - 873, Skoczów Urząd Miejski - Rynek 1, Biblioteka Publiczna - Adama Mickiewicza 9,Miejskie Centrum Kultury „Integrator” - Adama Mickiewicza 9, Punkt Informacji Turystycznej - Rynek 18, Hażlach Gminna Biblioteka Publiczna w Hażlachu, filia w Pogwizdowie - Katowicka 5, Urząd Gminy - Główna, Goleszów Biblioteka Publiczna Gminna - Cieszyńska 57, Urząd Gminy - 1 Maja 5,Brenna Biblioteka Publiczna Gminna Wyzwolenia 77, Urząd Gminy - Wyzwolenia 77, Stumień eMGOK - Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury - Młyńska 14, Urząd Miejski - Rynek 4, Miejska Biblioteka Publiczna w Strumieniu - Młyńska 10 Czechowice-Dziedzice Miejski Dom Kultury - Niepodległości 42, Czechy Český Těšín Teatr Divadlo - Ostravská 1326/67, Czytelnia i Kawiarnia Avinon - Główna 2061, Trzyniec Werk Arena - Lesní 60,
fot: Dominika Rychły
REKLAMA ZEWNĘTRZNA OKLEJANIE SAMOCHODÓW boardxpress.pl carxpress.pl
ul. Bielska Bielska 184, 184, 43-400 43-400 Cieszyn Cieszyn •• tel. tel. +48 +48 33 33 47 47 99 99 440 440 ul. www.spot.net.pl •• /agencja.reklamowa.spot www.spot.net.pl /agencja.reklamowa.spot
TABLICE REKLAMOWE OKLEJANIE CZĘŚCIOWE LITERY PRZESTRZENNE IKASETONY, CAŁOŚCIOWE, ZMIANA KOLORU
NADAJ PACZKĘ
W STAREJ CEGIELNI Przyjdź z tym egzemplarzem Magazynu - pierwsza paczka 3 zł taniej!
Polska od 14zł Anglia od 41zł Niemcy od 32zł Holandia od 38zł Cieszyn, ul. Kościuszki 33 tel. +48 512 790 260 www.paczki123.pl
68
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • VI 2017
OKLEJANIE SAMOCHODÓW carxpress.pl
STRONY WWW MULTIMEDIA toroxpress.pl
TABLICE REKLAMOWE boardxpress.pl
DRUK CYFROWY
printxpress.pl
ODZIEŻ REKLAMOWA promoxpress.pl
DEKORACJE WNĘTRZ decoxpress.pl