MIESIĘCZNIK DLA ŚLĄSKA CIESZYŃSKIEGO Nr 16, kwiecień 2018 ISSN: 2543-8751
Cena: Bezpłatny www.tramwajcieszynski.pl
Powiewanie flag • Są pieniądze... NIE dla CIESZYNA • Suche fakty o mokrym węglu • Muzeum XXI w. • Biegiem fortuny
Wesołych Świąt Wielkanocnych NADAJ PACZKĘ i mokrego dyng usa życzWySTAREJ CEGIELNI zespół
2COKöVCL Q DNKUMKEJ
*ÀâiÃÞ ő`âÞ >À ` Üi
QF \Ĝ
* Ã > ` \Ĝ i VÞ ` \Ĝ Ƃ } > ` \Ĝ > ` > ` \Ĝ
âiV Þ ` \Ĝ - Ü>V > ` \Ĝ
NADAJ PACZKĘ W STAREJ CEGIELNI
%KGU\[P WN -QıEKWU\MK VGN
Rozkład Jazdy: Kierunek Jazdy Powiewanie flag Kalendarz
4-6 9
Wyższa Brama piekielna szychta Sa pieniądze ... nie dla Cieszyna Suche fakty o mokrym węglu Trzy ciemne kropki
10-12 13 14-15 17
Stary Targ Wielko Szudera
23-24
Przystanek Kultura Muzea Czaskina Teatr Divadlo O góralach Kino na Granicy
28-29 34-35 36-38 39-40 42-43
Torebka jakby Damska Wiosenne tradycje Miłość w korporacji Damski punkt widzenia Mazurek
44-45 46-48 49 50-51
Wyprawy z Tramwajem Stożek Wielki
58-60
Gimnastyka z Tramwajem Biegiem Fortuny 8 tys. kim po sukces Tak Stalownicy wykuwali sezon
61 62-63 64-65
Z A ŁO G A T R A M WA J U: DYSPOZYTOR: Wojciech Krawczyk, MOTORNICZY: Urszula Markowska tel. 577 148 965 KONDUKTORZY: Dominika Rychły, Fryderyk Dral, Małgorzata Perz DZIAŁ MARKETINGU: Piotr Czerwiński tel. 602 571 638 PASAŻEROWIE: Amelia Witos, Szymon Krupka, Florianus, Macin Mońka, Robert Kania, Iwona Czarniak, Jacek Cwetler, Dariusz Bożek ZAJEZDNIA: Cieszyn, ul. Zamkowa 3A/9 BAZA: Fundacja LOKALSI Cieszyn, ul. Bielska 184
Handlowa rewolucja
P
rzez ostatnie dni gdy tylko udało mi się włączyć wieczorny blok informacyjny, bez względu na stację, jedyny temat obijający się o moje uszy to „zakaz handlu w niedzielę”. Radia bałam się dotykać bo wiem, że dopadły by mnie dyskusje, czy aby na pewno zakaz handlu nie doprowadzi do trwałego uszczerbku na zdrowiu i psychice rodaków. Sprawa, wydawać by się mogło, całkiem niezagrażająca naszemu narodowemu bezpieczeństwu a jednak wywołała lawinę lamentu i przekrzykujących się głosów. Bałam się czy nie wywoła to marszów i protestów na miejskich rynkach i pod Galeriami Handlowymi. Doczekałam owej najtrudniejszej w roku niedzieli i choć od rana nadal grzmiały w odbiornikach telewizyjnych i radiowych okrzyki niezadowolonych polityków to stwierdziłam, że jakoś Polska jeszcze stoi cała i bez wielkiego upadku. Przejeżdżając ulicami miasta nie napotkałam płaczącego tłumu a i można było spokojniej po ulicach się poruszać. Bo jakby korki mniejsze. Pogoda nas uratowała i słonko wyciągnęło ludzi na popołudniowe spacery. Jakoś daliśmy radę. Nie jesteśmy przecież jedynym krajem w Europie w którym obowiązuje zakaz handlu w niedzielę. Taki zakaz obowiązuje w Niemczech, Austrii i Szwajcarii. Pewne ograniczenia dotyczą również Grecji, Belgii, Francji, Norwegii, Holandii a nawet Wielkiej Brytanii czy Luksemburgu. W każdym z tych krajów całkowity lub częściowy zakaz handlu w niedzielę ma na celu chronienie życia prywatnego i rodzinnego obywateli. Doskonale większość z nas pamięta takie czasy gdy zakupy robiło się w sobotę a i wtedy nie wolno było zaspać, bo sklepy czynne były wyłącznie do 13:00. Nikt z tego powodu nie robił awantur w telewizji a rodziny na niedzielę planowały wycieczki. Był czas na zabawę, na odwiedziny u znajomych, czy na leniwe popołudnia przy grach planszowych. Może było inaczej bo ludzie ze sobą rozmawiali i na te rozmowy mieli po prostu więcej czasu. Zbliżają się Święta Wielkanocne i właśnie z tej okazji życzę naszym Czytelnikom aby te święta wniosły wiosenną radość, pogodę ducha, spokój i nadzieję. Życzę nam wszystkim dobrego czasu z najbliższymi i rozmów, które zawsze zbliżają.
ŹRÓDŁO ZDJĘCIA OKŁADKI: www.fotopolska.eu DRUKARNIA: Offsetdruk i Media Sp. z o.o. w Cieszynie
Wydawca magazynu „Tramwaj Cieszyński” nie ponosi odpowiedzialności za treści reklam i art. sponsorowanych, a także za poglądy autorów zawarte w zamieszczonych tekstach. Reprodukcja oraz przedruk wyłącznie za zgodą wydawcy. Wszystkie materiały publikowane w niniejszym magazynie są własnością wydawcy i są chronione prawami autorskimi.
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
3
KIERUNEK JAZDY
4
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
KIERUNEK JAZDY
Powiewanie flag Florianus
Mniej więcej przed rokiem, na początku marca 2017 roku, nad piastowską wieżą w Cieszynie łopotała jeszcze chorągiew Księstwa Cieszyńskiego. Błękitna flaga ze złotym orłem. Minął rok i oto na wieży zamkowej w Cieszynie powiewa flaga biało- czerwona.
T
ymczasem nadszedł jubileuszowy rok 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Już zawczasu, przed polskimi świętami państwowymi w 2017 roku, błękitno-złotą flagę Księstwa Cieszyńskiego z piastowskiej wieży zdjęto, schowano, wciśnięto gdzieś na zaplecze, jako znak nieaktualny i rekwizyt historyczny, obiekt muzealny, którego replika może się przydać co najwyżej w jakiejś widowiskowej rekonstrukcji historycznej. Choć odrestaurowana flaga Księstwa powiewała na zamkowej wieży zaledwie przez kilka miesięcy, wzbudziło to na Śląsku pewne zamieszanie oraz patriotycznie niepewne emocje również poza regionem. Tu i ówdzie z jej dumnego powiewania wyciągano mniej lub bardziej radykalne wnioski historyczne i polityczne, częściej formułowane nie wprost i nie publicznie, lecz raczej w zaciszu gabinetów. W powiewaniu starej, rycerskiej flagi Księstwa tu i ówdzie dostrzeżono zagrożenie dla obecnej państwowości na Śląsku Cieszyńskim, niebezpieczny powiew śląskiego separatyzmu i autonomizmu. Choć grupa zapaleńców, która oferowała wywieszanie książęcej flagi, zarzekała się, że nie zamierza przywracać Księstwa, lecz traktuje flagę tylko jako promocyjny gadżet, szybko okazało się, że nie można niewinnie igrać z tego rodzaju symbolami. Oflagowanie zamkowej wieży w Cieszynie mogło być uznane za symbol zajęcia i podporządkowania sobie cieszyńskiego terytorium przez jakieś niejasne, książęce siły, które nie miały nic wspólnego, nie tylko z miejscowymi grupami rekonstrukcyjnymi i Muzeum 4 Pułku Strzelców Podhalańskich, ale przede wszystkim z lokalną i państwową władzą. Wbrew pozorom, sytuacja była poważna. Tradycja tradycją, promocja promocją, ale hola, są pewne symboliczne znaczenia, których lepiej lekkomyślnie nie ożywiać. Są pewne granice kultywowania tradycji. Trza znać miarę, mociumpanie. Tradycję i historię należy traktować w selektywny sposób odpowiadający obowiązującemu porządkowi państwowemu i prawnemu tudzież aktualnej polityce historycznej. Czy prawdziwi
Polacy i władza IV RP w budowie mogła zaakceptować wywieszanie książęcych flag na urzędowych budynkach w Cieszynie i zabytkach kojarzonych z lokalnym, dawno obalonym panowaniem? Czy flaga wzniesiona nad głowę dobrze świadczy o tej głowie? Pewne wahanie i zamieszanie w sprawie przywracania flagi Księstwa Cieszyńskiego trwało od późnej jesieni 2016 roku do wczesnej wiosny 2017 roku. No ale zbliżały się majowe święta narodowe i państwowe. W tym kontekście stało się jasne, że błękitną flagę ze złotym orłem należy zdjąć i schować ją gdzieś na zapleczu, żeby tak jaskrawo swoim błękitem i złotem nie kłuła w oczy. Teraz, wczesną wiosną 2018 roku, nad zamkiem książęcym w Cieszynie łopocze flaga biało – czerwona. Oficjalna, jubileuszowo-niepodległościowa narracja jest taka: polski my naród, polski lud. Tu byliśmy, tu będziemy. Nie będzie książę pluł nam w twarz. Ani tym bardziej jego lekkomyślni, anachroniczni zwolennicy. Czy jednak teraz – sto lat po upadku Księstwa Cieszyńskiego - można nadal być patriotą Księstwa Cieszyńskiego? Toż to pytanie głupie. Całkiem durne jest to pytanie, bo nielogiczne. Księstwo jako pewna doczesna, przejściowa formacja społeczno-ekonomiczno-polityczna przeminęło mniej więcej sto lat temu z wiatrem historii. Tamta formacja minęła, została odsunięta, przezwyciężona. Ludzie z nią związani, czerpiący z niej zyski, przywileje i korzyści też zostali odsunięci, choć niekoniecznie wszyscy od razu polegli, umarli albo stracili swoje majątki i wpływy. Poza tym w ustroju feudalnym nie będąc feudalnym panem, było się nie patriotą tylko poddanym. Sto lat temu kończyła się wielka wojna, która zmasakrowała miliony ludzi i zniszczyła Europę. Jakby tego było mało, przez kontynent przewaliła się epidemia grypy hiszpanki, a Rosję opanowali agresywni i ekspansywni bolszewicy, którzy z okrutnym impetem parli na Zachód. Z tego kilkuletniego, krwawego wichru i chaosu wyłonił TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
5
KIERUNEK JAZDY
się w Europie nowy porządek, wyszli nowi przywódcy. Stare, zgniłe imperia upadły. Cesarze umarli albo zostali straceni. Królowie salwowali się ucieczką. Garnizony poddawały się bez wystrzału. Także w Cieszynie nastąpił przewrót. Polacy powołali Radę Narodową dla Księstwa Cieszyńskiego, w której reprezentowani byli katolicy, ewangelicy i socjaliści i czynne były – fenomen to wówczas rzadko spotykany - również kobiety, miejscowe działaczki społeczne i narodowe. Bo wyzwolenie narodowe i społeczne szły wtedy ze sobą w parze. W 1918 roku doszli więc do władzy ludzie, którzy mieli demokratyczne i niepodległościowe poglądy, którym zależało na zbudowaniu wolnej, zjednoczonej i niepodległej Polski. Nowa, wymarzona Polska nie miała być monarchią, lecz Polską demokratyczną i sprawiedliwą społecznie. I do takiej Polski miał należeć Śląsk Cieszyński. W Cieszynie udało się Polakom bezkrwawo przejąć władzę, ale roszczenia do większej części byłego obszaru Księstwa wysunęli także Czesi. Oni też uzyskali prawo do samostanowienia. Wśród nich też byli katolicy, ewangelicy i socjaliści. Oni też chcieli Czechosłowacji niepodległej, wolnej, demokratycznej i społecznie sprawiedliwej. Wynikł jednak konflikt terytorialny pomiędzy sąsiadami. Ludzie ulegali bowiem masowo zarazie nacjonalizmu, która domagała się przestrzeni. Polacy i Czesi zaczęli energicznie działać przeciwko sobie kierując się głównie pobudkami narodowymi, własną narodową korzyścią, swoim narodowym myśleniem życzeniowym. Ich znacjonalizowane dusze były gotowe na najgorsze w imię narodu. Już wyruszli każdy pod swoim narodowym sztandarem, aby walczyć o swoje. I, oczywiście, stało się coś okropnego. Jedni napadli na drugich. Wybuchła wojna pomiędzy sąsiadami. Wojna polsko - czeska pod flagą biało-czerwoną. Tak tak, i Polacy i Czesi mieli wtedy tę samą, biało- czerwoną flagę. Ponieważ wtedy, w 1919 roku, nie istniała jeszcze flaga czechosłowacka z niebieskim, trójkątnym klinem od strony drzewca. A Czechy właściwe - jako kraina wchodząca obecnie w skład Republiki Czeskiej - nadal mają flagę biało – czerwoną.
wyznaczały granicę. To jest nasze a nie wasze. Dalej nie możecie się posunąć. Tu stoją na straży nasze straże. Nasi strażnicy obserwują waszych strażników. Nasi celnicy clą wasz towar. Dalej nie ma wstępu. Wyżej podnieśmy sztandar nasz w górę bez względu na to jakie są nasze racje. Aż potąd będą nasze flagi. No właśnie – flagi. Nawet zakazane, nawet schowane na zapleczu, nawet zwinięte na strychu, nawet umieszczone za szkłem w muzeum, nawet ukryte na dnie szafy - flagi jednak działają na wyobraźnię i rozpalają emocje. Nadal jest tak, że człowiek bez flagi wydaje się bezbronny, biedny i nagi. Po rozbiorze Rzeczypospolitej Obojga Narodów i upadku Królestwa Polskiego w 1795 roku Polacy nie mieli własnej państwowości, ale biało - czerwone flagi raz po raz wzywały ich do walki o niepodległość. W 1918 roku powstało polskie państwo nazywane II Rzeczpospolitą, jednak w innych granicach, na innym terytorium niż Rzeczpospolita Obojga Narodów, która upadła w 1795 roku. Po 1918 roku, po walkach, powstaniach i plebiscytach, po wewnętrznych zamachach, Polacy z Józefem Piłsudskim na czele budowali suwerenną, nowoczesną państwowość w oparciu o romantyczny mit polskiego mesjanizmu i dawnej potęgi, którą utracono bezpowrotnie. Księstwo Cieszyńskie od XIII wieku związane z Koroną Czeską nie miało z tymi mitami nic wspólnego. Po jego upadku Śląsk Cieszyński przestał należeć do Cesarstwa Austro - Węgier, ponieważ ten zdumiewający moloch rozsypał się po śmierci Cysorza Pana jak domek z kart. Automatycznie przestały istnieć Śląsk Austriacki oraz Księstwo Cieszyńskie. Pozostały po nim obszar okazał się sporny, jednak odstąpiono tu od plebiscytu i od międzynarodowego arbitrażu. W lipcu 1920 roku podczas międzynarodowej konferencji w belgijskim Spa i później podczas Rady Ambasadorów w Paryżu podzielono Cieszyn i Śląsk Cieszyński pomiędzy dwa nowo powstające państwa – Polskę i Czechosłowację. Księstwo Cieszyńskie upadło, rozpadło się, zginęło razem z Cesarstwem Austro -Węgierskim, ale żył nadal Książę Cieszyński, który nie abdykował.
W 1918 roku rozpoczęła się w Europie państwowotwórcza faza marszu narodowych egoizmów. Bilans wojny światowej był straszny a zarazem cudowny. W wyniku imperialnej masakry tak zwane narody, chociaż przetrzebione, mogły o sobie decydować, tworzyć własne państwa, leczyć swoje rany, urazy i kompleksy, wcielać w życie swoje legendarne sny o potędze, budować swoją administrację, prawo, rozwijać gospodarkę i kulturę, a także wysuwać roszczenia i pretensje wobec swoich sąsiadów, co z czasem kończyło się kolejnymi katastrofami. A wszystko to pod narodowymi znakami, symbolami i flagami. Flagi oznaczały panowanie nad terytorium,
Dynastia Habsburgów, którzy nosili tytuł Księcia Cieszyna, nie wygasła wraz ze śmiercią Franza Josepha I. Sukcesorem Cysorza Pana był jego ulubieniec arcyksiążę Karol, który został następcą tronu po zabójstwie arcyksięcia Franciszka Ferdynanda w Sarajewie. Jako cesarz Austrii, król Węgier i król Czech panował bez mała dwa lata – od 21 listopada 1916 roku do połowy listopada 1918 roku. To właśnie jego manifest „Do moich ludów” z 16 października 1918 roku umożliwił w poszczególnych krajach Monarchii tworzenie lokalnych rad narodowych dzięki czemu utworzona 19 października 1918 roku Rada Narodowa dla Księstwa Cieszyńskiego miała legalny
6
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
KIERUNEK JAZDY
charakter. Cesarz Karol I starał się zakończyć bezsensowną wojnę i także za to, za próby powstrzymania dalszego rozlewu krwi, w 2004 roku wyniósł go na ołtarze jako błogosławionego papież Jan Paweł II. Bezkrwawy przewrót wojskowy przeprowadzony przez Polaków - austriackich oficerów cieszyńskiego garnizonu - w nocy z 31 października na 1 listopada 1918 roku praktycznie zakończył istnienie Księstwa. Żył jednak nadal Friedrich Maria Albrecht Wilhelm Karl von Österreich, Herzog von Teschen, ostatni faktyczny książę cieszyński, cesarski marszałek polny, który pewnie bardzo ubolewał nad tym, że w Cieszynie, gdzie w latach 1914 – 1916 jako głównodowodzący armii austriackiej przewodniczył naradom stacjonującego tu Głównego Sztabu Armii Austro - Węgierskiej, polscy oficerowie armii austriackiej dokonali zamachu stanu. Jeszcze bardziej musiało go boleć, że jego cieszyński majątek został przejęty przez nowo powstałe państwa. Udało mu się jednak zachować dobra na Węgrzech, dokąd przeprowadził się z rodziną w 1921 roku. Zmarł tam w sędziwym wieku w 1936 roku i został pochowany w kościele parafialnym w Mosonmagyaróvár, miejscowości znanej z termalnych kąpielisk. Jego syn Albrecht, którego urodziny w lecie 1897 roku uczczono rozpaleniem wielkiegho ogniska na Czantorii, odziedziczył po nim tytuł księcia cieszyńskiego. Albrecht II Habsburg wsławił się erotycznymi aferami i współpracą z nazistami.Ścigany po II wojnie światowej przez władze węgierskie jako przestępca wojenny schronił się w Ameryce Południowej. Umarł w 1955 roku w Brazylii. Tytuł Księcia Cieszyna prawdopodobnie stale znajduje się w pakiecie tytułów Głowy Domu Habsbursko-Lotaryńskiego. Cały ten habsburski pakiet tytularny odziedziczył Karl Habsburg-Lothringen, syn Ottona von Habsburg i księżniczki Heleny Reginy, wnuk Cesarza Karola I i jego żony Zyty Burbon- Parmeńskiej, austriacki polityk – jakże by inaczej – prawicowy, poza tym agronom, leśnik i były europarlamentarzysta. Chociaż jego ojciec Otto von Habsburg, aby móc wrócić do Austrii z wygnania, musiał wyrzec się wszelkich roszczeń do austriackiego tronu, tamtejsi monarchiści tak czy inaczej uważali go za pretendenta do tronu. Podobnie monarchiści czescy. W Czechach istnieje bowiem „Korona Czeska” czyli monarchistyczna partia Czech, Moraw i Śląska, która całkiem legalnie proponuje przekształcenie Czech w monarchię konstytucyjną z dwuizbowym
parlamentem, a księciem koronnym pozostaje właśnie Karl Habsburg-Lothringen. Od 2003 roku czeska partia monarchistyczna uczestniczy w wyborach parlamentarnych, samorządowych, a nawet prezydenckich, choć w tych ostatnich nie wystawia swojego kandydata. W wyborach samorządowych i parlamentarnych czescy monarchiści nie uzyskują jednak więcej niż 0,80 % poparcia. Księstwo Cieszyńskie – Principatus Teschinensis - przestało istnieć przed stu laty, ale Dom Habsbursko-Lotaryński nie zginął i nie wymarł. Czy można nadal być zwolennikiem Księstwa Cieszyńskiego? Czy można nadal czcić jego dawnych władców ( nb. niektórzy cieszyniocy pamiętają, że w tym roku przypada 660 rocznica objęcia tronu w Księstwie Cieszyńskim przez Przemysława I Noszaka) ? Jednak w dawnych europejskich imperiach, królestwach i księstwach nie było patriotów. Byli tylko poddani. Lecz feudalizm się skończył. Potem skończyła się rewolucja i komunizm. Powoli kończy się kapitalizm. Trwa spór o to, czy skończyła się historia. Niektórzy uważają, że kończy się świat. Tymczasem teraz, w 2018 roku, wolność i demokracja kończą się łatwiej niż wydawało się jeszcze niedawno. Jacyś ludzie przetrwali, niektórzy nawet najgorsze, nieludzkie warunki. Niektórzy lubią wspominać, ale nawet wspomnienia można zmanipulować. Niektórzy lubią sentymenty, ale miłe uczucia łatwo wykorzystać do niecnej gry. Tak zwana historia lubi się powtarzać, ale w zmutowany i karykaturalny sposób. Nieoczekiwanie w drugiej dekadzie XXI wieku wolność i demokracja przepoczwarzają w zachodnim świecie w swoje groteskowe, populistyczne przeciwieństwa. Coś, co jeszcze trzy lata temu wydawało się w Europie niemożliwe, teraz wstawiono do bieżącej agendy. Coś, co nie miało prawa powrócić, wyłazi w brunatnych marszach z lasem flag na ulicę. Coraz trudniej przewidzieć nie tylko przyszłość, także przeszłość, bo rządzący zakłamują przeszłość na swoją populistyczną, nacjonalistyczną modłę. Państwa można rozmontować, konstytucje łamać, partie delegalizować, opozycję wyprowadzać o świcie w kajdankach, niewolę nazywać wolnością. Wyborców można ogłupić, przekupić, zastraszyć. Chrystus chodził bez strachu i nauczał bez flagi. Chciwe krwi widma przeszłości lubują się w pochodach flag. Flagi powiewają w tę stronę, w którą wieje wiatr. Wiatr przewraca maszty i obala wieże. Dlatego flagi kurczowo lepiej się nie trzymać. Człowieczeństwo ocala się bez flagi. TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
7
8
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
KALENDARZ IMPREZ KWIECIEŃ 2018 7.04.
Natalia Przybysz & Raphael Rogiński na Scenie COK w Browarze Zamkowym.
Absolutnie wyjątkowy duet, w wykonaniu którego usłyszymy utwory m.in. Shy Albatros, Davida Bowiego, Niny Simone, Wandy Warskiej, Terry’ego Calliera, Agnieszki Osieckiej. Natalia Przybysz - charyzmatyczna wokalistka i autorka tekstów, kojarzona szeroko, jako wokalistka najlepszego polskiego zespołu soul i R&B „Sistars”. Raphael Rogiński to wszechstronnie uzdolniony gitarzysta, wykonawca, kompozytor, improwizator i animator kultury.
7-8.04.
XXI Międzynarodowe Zawody Pływackie o Puchar MTP Delfin Cieszyn.
Kryta Pływalnia Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie. Oprócz zawodników z Polski, chęć udziału zgłosili również zawodnicy z Czech, Słowacji, Węgier i Ukrainy.
8.04.
Downhill City Tour w Cieszynie. Pierwsza w sezonie 2018, edycja Downhill City Tour - ekstremalnego wyścigu rowerowego w centrum miasta. Po raz kolejny w tym mieście zawody będą przeprowadzone w formule Dual, w której dwóch zawodników ściga się równocześnie na specjalnie przygotowanej trasie pełnej skoczni, band, schodów i innych przeszkód występujących w infrastrukturze miejskiej. Niesamowite widowisko rowerowe, z mnóstwem atrakcji również dla widzów, a wśród nich m.in. strefa dla dzieci, tor pumptrack i konkursy z nagrodami.
14.04.
20:00 Voo Voo na Scenie COK w Browarze Zamkowym.
Niedawno obchodzili 30-lecie, jednak w ich przypadku nie ma mowy o odcinaniu kuponów. Każdy album to otwarcie kolejnego etapu, niezmiennie patrzą w przyszłość. Tym razem kluczem do nowej płyty jest czas i jego
nieustanny upływ. Na nowym albumie Voo Voo znalazło się siedem utworów, a każdy z nich jest zatytułowany od kolejnych dni tygodnia. To wpływa również na koncerty promujące nową płytę, a przecież takie spotkania z muzyką tego zespołu mają swoją niepowtarzalną atmosferę.
16 – 18.04.
15. Przegląd Filmowy czASKina. Kino Piast Cieszyn.
Tegoroczny czASKina z racji swojego młodzieńczego wieku pokaże swój buntowniczy charakter, a jako impreza wywodząca się ze struktur pedagogiczno- artystycznych poruszy temat buntu wśród młodzieży, niezadowolenia społecznego a także bezpodstawnego awanturnictwa i głębokiego gniewu.
20.04. 19:00
Premiera spektaklu „Ciało Bambina”.
Historia wojennego romansu z wrogiem stała się punktem wyjścia. Tytuł nawiązuje do zalotnego włoskiego powitania, które przez trzy lata rozbrzmiewało na ulicach Skoczowa, wyzwalając tajemniczą energię i nadzieję na lepsze czasy. Ten muzyczny spektakl z wojną w tle opowiada przede wszystkim o sytuacji kobiet i o podejmowanych przez nich próbach przełamywania stereotypów i przekroczenia tradycji.
27.04. - 03.05.
Kino na Granicy. Cieszyn, Czeski Cieszyn.
KnG obchodzi w tym roku dwudziestkę. „Świętowanie!” będzie jednym z tematów tegorocznej edycji, ale nie zabraknie również „Niespokojnego kina. 1968”. W programie cieszyńskiego przeglądu retrospektywy Krzysztofa Zanussiego i Jana Hřebejka, którzy będą gośćmi festiwalu. Nieziemski wymiar zbliżającej się wielkimi krokami 20. edycji przeglądu zwiastuje tegoroczna grafika Kina na Granicy.
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
9
WYŻSZA BRAMA
PIEKIELNA szychta Jacek Cwetler
9
grudnia 1988 roku, przyszli jak co dzień na Kopalnię „Silesia”, w Czechowicach-Dziedzicach, na szychtę Jan Delekta, Kazimierz Grajcarek, Krzysztof Janik, Kazimierz Pelczar, Stanisław Starzyk, Karol Trzpis, Władysław Wandzel, Roman Wieczorek, Józef Wyród, Florian Żołneczko, ale na dół nie zjechali. Dowiedzieli się, że ich wieloletnie doświadczenie w ratownictwie górniczym, będzie wykorzystane poza kopalnią, że zostali wytypowni do szczególnej misji. Wytypowani do tajemniczej wyprawy, o której nic nie wiedzieli (do czasu) i o której nikomu nie mogli nic powiedzieć. Dostali polecenie udania się do domów po niezbędne rzeczy, potrzebne na kilkudniowy wyjazd. Ich dowody osobiste zatrzymano. Po powrocie na kopalnię odbyło się uroczyste pożegnanie, a później zapakowano ich do autobusu i przewieziono do Tychów, do Okręgowej Stacji Ratownictwa Górniczego, gdzie już czekało trzynastu innych ratowników górniczych, z Bytomia. Z dwudziesto trzy osobowej ekipy górników z Czechowic-Dziedzic i ratowników z Bytomia, utworzono pierwszą polską grupę ratowniczą dla pomocy ofiarom trzęsienia ziemi w Armenii. Dowódcą został Tadeusz Golisz z Bytomia. Ziemia w Armenii zatrzęsła się 7 grudnia 1988 roku o godzine 11,41 czasu miejscowego. Siła trzęsienia wyniosła 6,8, w skali Richtera. Nie mogli już z nikim z zewnątrz się kontaktować, nie mogli wykonać żadnego telefonu (nawet do najbliższych). Po krótkiej odprawie wsiedli do autobusu (miał tabliczkę z napisem „Wycieczka”) i wyjechali w nieznanym kierunku. Nic nie było widać przez zabrudzone (zaciemnione) szyby, w nocy z niedzieli na poniedziałek dotarli do Warszawy. Autobus zaparkował pod gmachem Ministerstwa Górnictwa (ul. Krucza). Nocowali w autokarze. Wszyscy pytali: Po co tam lecimy? - czy tam jeszcze mogą być żywi? - Martwych też trzeba wydobyć – uciął wątpliwości jeden z ratowników”. Rankiem zajechali na lotnisko Okęcie i zostali „zamusztrowani” do wojskowego samolotu AN-26. Maszyna pilotowana przez Bogusława Pęgiela, pierwszego pilota z krakowskich Balic i Jerzego Bukowskiego (II pilot) oraz nawigowana przez chorążego Bogdana Fijoła, wystartowała i poleciała na wschód. Po trzech godzinach wylądowali w Odessie, gdzie spędzili kilka godzin, w oczekiwaniu na start. Po zmroku wylecieli do Erewania, do którego dotarli późną nocą. Długo kołowali nad lotniskiem, gdyż przed ich przylotem rozbił się jugosławiański samolot z dziewięcioosobową załogą, który przywiósł leki dla ofiar trzęsienia ziemi. 10
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
Gdy wreszcie wylądowali, zobaczyli, że na erewańskim lotnisku znajdowały się samoloty z całego świata, były maszyny szwajcarskie, południowokoreańskie, jugosławiańskie, izraelskie, gruzińskie, sudańskie, francuskie, radzieckie, a nawet samoloty z emblematam NATO. Na płycie lotniska stały, AN-y, Boeingi, radziecki „Rusłan”, największy samolot transportowy świata, dźwigi, buldożery, samochody ciężarowe, ciężki sprzęt. Musieli jeszcze przejść przez szczegółową rewizję, sporządzić spisy przywiezionych rzeczy i ... do autobusu, który powiósł ich w morze ruin, gruzów i szkieletów domów. Cała grupa siedziała, w milczeniu, jak sparaliżowana, a przecież w niejednej akcji ratunkowej brali udział. - Tak musiało wyglądać u nas, tuż po wojnie- powiedział któryś z naszych, siedzący z tyłu. W powietrzu unosił się zapach spalenizny i czuć było fetor rozkładających się ciał, które leżały pod zwałami gruzu.
W trakcie przejazdu przez zniszczony Erewań dowiedzieli się, że pojadą do Leninkanu (obecnie Giumri), oddalonego o 130 km od stolicy Ormian (kilka kilometrów od tureckiej granicy) i że tam będą pracować przy odgruzowywaniu. Zniszczonymi drogami, przedzierając się przez liczne posterunki wojskowe, blokady, Dotarli nad ranem do celu swej wyprawy, drugiego pod względem wielkości miasta Armenii, Leninkanu. Wstawał szósty dzień od trzęsienia ziemi. Rozbili obóz, będą mieszkać i spać w namiotach (a był przecież grudzień), zorganizowali wodę (z beczkowozu), piece i ropę do ogrzewania, nawiązali kontakt radiowy z Erewaniem
WYŻSZA BRAMA
i z Moskwą (z Polską nie będzie połączenia przez cały czas ich pobytu w Armenii). Namioty były ustawione na miękkim podłożu, ziemia ciągle drżała.Pojawił się ormiański opiekun grupy (zarazem tłumacz i przewodnik) – Sergiej Jegojan. Z czasem stanie się ich dobrym duchem. Rozpakowują przywieziony z kraju sprzęt specjalistyczny, ratowniczy. Wypakowują i zabezpieczają medykamenty i wyżywienie (przywieżli z Polski zapasy na 11 dni). Grupa z Czechowic-Dziedzic ma swój namiot, bytomska swój, ale trzymają się wszyscy razem. Wszędzie było wojsko, milicja i wszędobylscy „szpiedzy”, w ruinach przeprowadzano egzekucje szabrowników. Groza i strach towarzyszyły im przez cały okres pracy w zniszczonym mieście. Po paru godzinach spędzonych na organizacji obozu, wyruszyli na pierwszy rekonesans i pierwsze przeszukiwanie ruin. „... tysiące ludzi chodzi skrajami zabłoconych ulic, omijając splątane druty linii trolejbusowych... ustalają gdzie stoi autobus, z którego wydaje się chleb, ubrania, lekarstwa. Wymienia się informacje, kto wystawia przepustki..., jak zapisać się na ewakuację i gdzie można identyfikować zwłoki. Koczują pod gołym niebem, przy ogniskach. „ – pisał Aleksander Chećko, specjalny wysłannik „Trybuny Robotniczej” w rejon katastrofy. Nasi górnicy byli zdziwieni, widząc , że w „mieście” stoją nienaruszone, nieomal, wszystkie pomniki! Stały również stare parterowe domy, zrobione z kamienia, stały budynki z carskich czasów ( bez szyb), a w gruzach leżały wszystkie
nowoczesne wieżowce i budynki, budowane najczęściej wbrew przepisom budowlanym. Na rumowisku, na którym zaczęła pracować pierwsza grupa polskich ratowników pracowali już od kilku dni ratownicy z całego świata. Nasi zluzowali radzieckich alpinistów. Rozpoczeli pracę na gruzowisku powstałym z zawalenia się dziewięciopiętrowców, będąc ciągle jeszcze na poziomie ostatniego, 9, piętra. Dźwigi podnosiły i przenosiły betonowe płyty, a później nasi górnicy wchodzili w głąb ruin i przeszukiwali gruzowisko. Jeszcze, mimo, że już 6 dni minęło od tragedii, znajdowali żywych. Uruchomili specjalny sprzęt (przywieziony z Polski), stosowany przy zawaleniach na kopalniach, który pozwala wyłapywać najdrobniejsze szumy, szmery i odznaki życia. - To przykład, namiastka prawdziwej akcji ratowniczej w kopalni – wspominał Jan Delekta. Trzeba się było najpierw zabudować, stawiać stemple, żeby na głowę nie sypało.... część pracuje, przebija się, a część ubezpiecza. - Zmienić was? - pytam przez radio i słyszę głośne – nie - w odpowiedzi”. Niskie temperatury opóźniają rozkład ciał, nie ma objawów epidemii, ale i tak wszyscy ratownicy pracują w maskach. W mieście ocalały tylko dwa szpitale, które muszą podołać ratowaniu żywych i zadbać o zmarłych. Gdy zapadł zmierzch, prace trwały dalej, przynajmniej tam gdzie dało się podłączyć reflektory. Ale o drugiej w nocy wszyscy słaniali się już na nogach. Przyszli zmiennicy, ratownicy z Anglii, z super nowoczesnym sprzętem na podczerwień. TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
11
WYŻSZA BRAMA
w książkach oisujących największe katastrofy XX wieku. A szkoda. Po prawie trzydziestu latach, postanowiłem więc przypomnieć bohaterów z „Silesii”, aby przywrócić ich naszej pamięci. Korzystałem z materiałów autorstwa Aleksandra Chećko, Jarosława Tomasiewicza i Tadeusza Cieślika opublikowanych w latach 1988 -1989 na łamach „Trybuny Robotniczej” oraz materiałów pochodzących ze zbiorów p. Krzysztofa Janika, uczestnika akcji ratunkowej w Armenii (pracownika Kopalni „Silesia”).
Siódmego dnia od trzęsienia ziemi odnajdują, żywego człowieka. Ale przeważali zmarli. „Zwłoki zidentyfikowane, zabierali krewni, pozostałe grzebano w mogiłach zbiorowych. Ratownicy , także nasi, pomagali przy układaniu zwłok w trumnach. Informacje o zaginionych, zmarłych lub żywych były podawane na komputerowych wydrukach (listy wyklejano na szybach budynku sztabu akcji). Listy zaginionych podawali również przez radio krótkofalowcy. Zginęło 25 tysięcy mieszkańców Armenii, a 500 tysiecy straciło dach nad głową. Ratownicy z Polski, wśród nich dziesiątka z Kopalni „Silesia”, spędzili na gruzowiskach Armenii 10 dni. Byli zmęczeni, przeziębieni, głodni (brak gorących posiłków), brudni (brak mycia i kąpieli), nieogoleni i zziębnięci. Przed wylotem do Polski wypoczęli dobę w erewańskim hotelu. Dlaczego do udzielenia pomocy Ormianom wybrano właśnie górników z „Silesi”. Do tej pory nie mam pojęcia – mówił Jan Delekta, główny inżynier wentylacji i odmetanowania na czechowickiej kopalni. Jeszcze jedna grupa polskich ratowników pracowała w Armenii, w Spitaku. Polskie grupy nie miały ze sobą żadnego kontaktu. Wracali z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku, ale i ze złością, że tak niewiele mogli pomóc. Bałagan, chaos, radzieckie przepisy, biurokracja, kradzieże, uniemożliwiały niejednokrotnie dotarcie do potrzebujących. Pierwszy raz w powojennych dziejach władze ZSRR poprosiły o pomoc kraje zachodnie, Izrael, Stany Zjednoczone i Japonię. Użyto najnowocześniejszy sprzęt. W akcji ratunkowej wzięli udział ratownicy z 97 krajów świata. Dominowało poświęcenie, życzliwość, bezinteresowność, pomoc ponad podziałami (a przecież jeszcze nie obalono berlińskiego muru i nie odtrąbiono końca „zimnej wojny”). Wśród całej, wielotysięcznej rzeszy, ratowników z całego świata było 10 górników z Czechowic-Dziedzic. Powinniśmy być z nich dumni, a my o Nich nic nie wiemy. Nie znajdziecie ich nazwisk w encyklopediach, w googlu,
12
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
Wszystkie zdjęcia zamieszczone w tekście pochodzą ze zbiorów p. Krzysztofa Janika. Artykuł ukazal się w „Kalendarzu Beskidzkim 2018”, pt „Żywi czekają na ratunek”..
WYŻSZA BRAMA
fot. Gra akcji z serii Gothic
Są pieniądze... NIE dla CIESZYNA Wojciech Sobiesław Błachowicz
Temat smogu dla wielu może wydawać się już nudny i męczący, szczególnie że sezon grzewczy się kończy, a wiosenne słonce zastąpi różnoraki opał, który całą zimą wrzucaliśmy do naszych pieców. Jednak wróćmy do niego jeszcze raz, zważywszy że chodzi o pieniądze.
J
uż jakiś czas temu Światowa Organizacja Zdrowia opublikowała listę pięćdziesięciu najbardziej zanieczyszczonych miast w Europie. Na tej liście znalazły się trzydzieści trzy miasta leżące na terenie Polski. Rząd administrujący w Warszawie wytypował z czarnej listy dwadzieścia dwa, których populacja nie przekracza stu tysięcy mieszkańców i postanowił wesprzeć je dotacją finansową. Cieszyn na liście WHO się nie znalazł, wiec na rządowe wsparcie liczyć nie może. Kiedy jednak przyjrzymy się owej niechlubnej liście, mogą pojawić się pewne wątpliwości. Jest na niej Bielsko, Żywiec, Wodzisław, Rybnik, Pszczyna czyli miejscowości, które znajdują się zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od stolicy Księstwa Cieszyńskiego. Jeszcze ciekawiej robi się, gdy czytamy nazwy czeskich miast, które na tej liście się znalazły: Ostrawa, Hawierzów, Karwina, no i w końcu Czeski Cieszyn. Czyżby Polska strona podzielonego miasta
znajdowała się pod magiczną barierą niczym w grze Gothic? Zdrowy rozsądek podpowiada że to nie możliwe, jednak kiedy sprawdzimy wyniki oficjalnych stacji badawczych, z których dane czerpie Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, a za jego pośrednictwem instytucje międzynarodowe, faktycznie dane wskazują, że pomiędzy Cieszynem a Czeskim Cieszynem występują znaczne różnice. Można by więc odetchnąć z ulgą i pełną piersią zaczerpnąć powietrza, ale można też zastanowić się skąd bierze się ta różnica. Okazuje się, że stacja badawcza w Cieszynie znajduje się na ulicy Mickiewicza, czyli w jednym z najwyższych punktów miasta w sąsiedztwie ogródków działkowych. W wojewódzkim inspektoracie zdają sobie sprawę z tego, że podległa im stacja wskazuje niemiarodajne wyniki, bo już dwa lata temu negatywnie zaopiniowali jej położenie i przeznaczyli do relokacji. Kiedy to nastąpi? Nie wiadomo. Któż w centrali będzie przejmował się przecież jakimś małym Cieszynem leżącym gdzieś na peryferiach. Polski rząd pieniędzy na wsparcie dawać nie musi, bo podległa mu instytucja stężenie smogu w Cieszynie mierzy na obszarze przewiewnego ogrodu działkowego. TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
13
WYŻSZA BRAMA
SUCHE FAKTY
o mokrym węglu
Urszula Markowska Stawianie przychodów górnictwa ponad życie i zdrowie ludzi jest nieporozumieniem i nie mieści się w standardach systemu wartości w cywilizowanych społeczeństwach.
U
chwały antysmogowe to wciąż za mało, potrzebny jest zakaz sprzedaży opału złej jakości. Bez zdecydowanych działań ze strony Ministerstwa Energii nasze próby przeciwdziałania problemowi zanieczyszczenia powietrza są skazane na porażkę. Dzisiaj nadal można legalnie sprzedawać odpady węglowe, a także węgiel zasiarczony, zawilgocony oraz węgiel o wysokiej zawartości popiołu. Przyjęcie odpowiednich norm jakości węgla – których parametry będą podyktowane troską o zdrowie obywateli – oraz systemu kontroli i certyfikacji tego paliwa, jest koniecznym warunkiem do poprawy jakości powietrza w naszym kraju.
O ile ustawa antysmogowa jasno mówi o zakazie spalania paliw szkodliwych o tyle regulacji takich nie wyznacza sprzedawcom Uchwały wyeliminują ok. 2,5 mln ton węgla - nie tylko najbardziej uciążliwe muły węglowe i tzw. flotokoncentraty, ale także wysokiej jakości miały i węgiel gruby. Polska Grupa Górnicza prognozuje, że wprowadzenie ograniczeń zmniejszy przychody spółki o ok. 637 mln zł i nastąpi drastyczny wzrost zapotrzebowania na sortymenty średnie, co w efekcie spowoduje wzrost importu węgla, głównie z Rosji. Trafi więc ponownie złej jakości węgiel do sprzedaży indywidualnej. Taki felerny opał już oferują składy węglowe w całej Polsce. W dodatku zauważalny jest wzrost cen, który dyktują spółki skarbu państwa. Należy więc zadać pytanie, dlaczego ceny w ostatnim czasie wzrosły, kiedy chętnych na to paliwo jest więcej? Zastanawiają też prognozy o zmniejszeniu przychodów PGG – przecież znaczną część węgla spalają zakłady przemysłowe i energetyczne, a nie mieszkańcy. Pomimo posiadania dobrej jakości kotłów grzewczych i wydając średnio ok. 2 tyś. więcej w sezonie na ogrzewanie, z kominów nadal 14
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
unosi się szkodliwy dym. O ile ustawa antysmogowa jasno mówi o zakazie spalania paliw szkodliwych o tyle regulacji takich nie wyznacza sprzedawcom. Każdy kto odwiedza składy opału bez problemu znajdzie tam węgiel tańszy i oczywiście gorszej jakości. Zdobycie odpadów węglowych jak się okazuje również nie jest trudne. Czy to oznacza, że nie wolno palić w piecu tzw. mułem i flotokoncentratem ale można go sprzedawać? Ustawa antysmogowa weszła w życie i mieszkańcy próbują się z tą sytuacją zmierzyć i jej sprostać. A smog jaki był taki jest. Z kominów wydobywa się trujący dym, który czujemy wszyscy i jakoś poprawy nie widać. Niepokojące jest również to, że codziennie prawie odnotowuje się pożary sadzy w przewodach kominowych. Są groźne, wybuchają często w nocy, gdy domownicy śpią. Przyczyną takiego pożaru może być palenie węglem mokrym czy zasiarczonym. Duża wilgotność węgla powoduje zasmołowanie komina. Nawet jeśli dopilnowaliśmy wizyty kominiarza przed sezonem i kominy były dobrze wyczyszczone, nie ma gwarancji, że taka sytuacja się nie zdarzy. Jak możemy sami zabezpieczyć się przed nieuczciwymi sprzedawcami a tym samym zapewnić sobie ciepło w domu? Kupując opał boimy się oszustw sprzedawców, a bardziej sami możemy sobie zaszkodzić wybierając węgiel bezmyślnie. Mniej uczciwi sprzedawcy zamiast wartości opałowej (kaloryczności) podają ciepło spalania węgla, licząc że się nie zorientujesz. Ciepło spalania jest zawsze wyższe niż wartość opałowa, więc wygląda atrakcyjniej i łatwo można się naciąć.
WYŻSZA BRAMA
Gdzie tkwi diabeł? Ciepło spalania to całkowita energia uwolniona ze spalenia węgla, wliczając w to energię ulatującą wraz z wytworzoną parą wodną. Problem w tym, że ta energia jest dla nas bezużyteczna. Aby ja odzyskać, musielibyśmy ochłodzić spaliny, by spowodować ich kondensację. Proces ten stwarza tyle problemów technicznych, że do tej pory nie powstał węglowy kocioł kondensacyjny. Dlatego w zakupie należy kierować się tylko i wyłącznie wartością opałową węgla, a ciepło spalania ignorować. Nie zawsze opłaca się również zakup najbardziej kalorycznego węgla, jaki jest pod ręką. Najważniejszy jest stosunek ceny do kaloryczności — by jak najtaniej dostać jak najwięcej energii w paliwie (niekoniecznie jak najwięcej kilogramów). Wysokokaloryczny opał nie zostaje w pełni spożytkowany w cieplejsze dni i zamiast zysków daje straty na dymie i sadzy. Ale za to będzie świetnie trzymał w dni mroźniejsze. Niskokaloryczny opał spala się czyściej i efektywniej nawet przy mocno dodatnich temperaturach. Ale za to w mroźniejsze dni będzie schodził jak woda.
takiego samego węgla są zwykle minimalne, więc podejrzanie tanie oferty należy brać z dystansem. 4. Kup po worku węgla na próbę. Niektórzy sprzedawcy mają przygotowane poworkowane sortymenty lub posiadają worki w które możesz sobie nasypać samemu. 5. Wybierz odpowiednią pogodę na zakup, im więcej słońca tym węgiel lżejszy 6. Kup od razu zapas na cały sezon grzewczy. Jeśli sprawdziłeś kupiony worek wcześniej, nie będzie niespodzianki. Gorszym pomysłem byłoby dokupywanie po tonie węgla w środku zimy, wiejący śnieg zawsze gdzieś podwieje nawet przykryte pryzmy i waga twojego opału wzrasta. 7. W miarę możliwości wybierz się osobiście na skład. Podczas załadunku kontroluj wagę.
Jak wizualnie rozpoznać dobry węgiel? Słabe polskie węgle kamienne o niskiej kaloryczności są szaro-czarne. Mają wyraźnie warstwową strukturę i łatwo się kruszą, wystarczy upuścić je na beton. Złotawe paski to również cecha węgli o niskiej kaloryczności około 24 MJ/kg Wysokiej jakości węgle im są bardziej smoliście czarne i błyszczące, tym są bardziej kaloryczne. Węgiel taki może mieć lekko warstwową strukturę, ale będzie bardzo twardy. Niektóre węgle wyglądają wręcz jak lite kamienie, które bardzo trudno rozbić. Pamiętajmy, że opał sprowadzony z Rosji bądź Czech wyglądem nie różni się od krajowego. Jednak tu nie jesteśmy w stanie określić po wyglądzie czy jest dobrej jakości. Pochodzenie węgla ma więc duże znaczenie. Jak wybrać więc dobry opał? 1. Zlokalizuj składy węgla w okolicy. Najlepiej te które będą posiadały własny transport. 2. Popytaj na wybranych składach z jakich źródeł pochodzi węgiel i jakie ma parametry. Nie masz pewności, że usłyszysz prawdę, dlatego warto popytać o opinię innych klientów których tam możesz spotkać. 3. Porównaj ceny. Ale nie dla wyboru najtańszej oferty. Szukaj węgla, który ma podobną cenę na wszystkich składach przy tym samym deklarowanym pochodzeniu i parametrach. W promieniu 30 km różnice w cenach TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
15
PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE
GALERIA PREZENTÓW DROBIAZG ul. pl. Św. Krzyża 1 CIESZYN
(obok kościoła św. Marii Magdaleny)
tel. 662 303 756 drobiazg.cieszyn@vp.pl Wielkanoc to idealny moment, żeby odświeżyć stylizację swojego domu! Wybierz dodatki w radosnych, wiosennych kolorach. Nowy drobiazg - obrus, poduszka, wazon a odmalowany farbą AUTENTICO stary mebel potrafi stworzyć dom na nowo.
16
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
WYŻSZA BRAMA
Trzy ciemne kropki
na żółtym tle
Iwona Czarniak
Na terenie naszego powiatu można spotkać osoby noszące plakietki które nie są reklamą konkretnej firmy, miejsca czy imprezy.
Ż
ółta plakietka z trzema ciemnymi kropkami jest informacją dla otoczenia, że nosząca ją osoba ma problem z prawidłowym widzeniem. Plakietka przypięta w widocznym miejscu na przykład na przodzie bluzki lub swetra, na klapie marynarki albo na plecaku czy torebce nie zajmuje rąk, a dzięki dwóm wyrazistym kolorom jest widoczna. Pomysł noszenia takich plakietek przywędrował do nas z Niemiec, gdzie okazał się osobom z dysfunkcją wzroku bardzo pomocny. Z relacji osoby mieszkającej na terenie tego kraju wynika, że noszący taką plakietkę bez zwłoki otrzymuje pomoc sklepie, urzędzie czy środkach komunikacji. W Polsce, miejscem gdzie z powodzeniem jest już praktykowana taka forma informowania otoczenia jest Jelenia Góra. Nie każdy z niedowidzących nosi białą laskę. Przyczyny bywają różne, od zwykłego wstydu, którego nie potrafią przełamać, poprzez nieumiejętność posługiwania się nią aż po obawę narażania się na wyśmiewanie, co również się niestety zdarza. Są różne formy niedowidzenia i może być tak że osoba, która z powodzeniem samodzielnie się porusza np. po znanym terenie ma kłopot z odczytaniem rozkładu jazdy czy wypełnieniem dokumentów w urzędzie, na poczcie lub odczytaniem napisów na produktach w sklepie i w to właśnie w wykonaniu tych czynności potrzebuje pomocy. O niedogodnościach związanych z dysfunkcją wzroku najlepiej wiedzą członkowie Koła PZN w Cieszynie i to właśnie oni jako pierwsi wyruszyli z siedziby koła z przypiętymi plakietkami do miejsc zamieszkania.
Ważne jest jednak pytanie jednej z członkiń koła – skąd ludzie będą wiedzieć co ta plakietka oznacza? I tu niebagatelną rolę odgrywają środki masowego przekazu, jak również zwykłe ustne przekazywanie informacji na przykład tzw. pocztą pantoflową. Trzeba mieć świadomość, że tak jak nie wszyscy niewidomi noszą laskę tak i nie wszyscy niedowidzący będą nosić plakietki. Jednak ci którzy nie potrafią bądź krępują się poprosić o pomoc właśnie dzięki niej zostaną dostrzeżeni i taką pomoc otrzymają. Kiedy w sklepie na pytanie o konkretny produkt pada odpowiedź – mamy to co pani, pan widzi lub proszę podpisać w miejscu, gdzie jest zaznaczone nie będą wymagały głośnego informowania sprzedawcy, urzędnika, a przy okazji całego otoczenia, że dana osoba jest niepełnosprawna. Krępujące bowiem bywają sytuacje, gdy w kawiarni czy restauracji siedzący przy sąsiednich stolikach ludzie zamiast zająć się własnymi sprawami ostentacyjnie przyglądają się niewidomemu. Chociaż spowodowane jest to zwykłą ciekawością to dla osoby obserwowanej niezbyt miłe. Czas pokaże czy taka forma komunikowania się osób z dysfunkcją wzroku z widzącymi na naszym terenie się przyjmie, warto próbować i nie odrzucać sprawdzonych sposobów, zwłaszcza iż w zastraszającym tempie przybywa osób z dysfunkcją wzroku. Plakietka tak jak biała laska, w pewnym stopniu zapewnia bezpieczeństwo jest ona bowiem wyraźnym sygnałem, że nosząca osoba jest niepełnosprawna. Niedowidzenie nie jest czymś czego dotknięta nim osoba powinna się wstydzić, a wyraźny komunikat przekazany otoczeniu może ustrzec przed niejednym czyhającym na każdym kroku niebezpieczeństwem. TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
17
PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE
Ciepło systemowe z Energetyki Cieszyńskiej
z certyfikatem
W grudniu 2017 r. Energetyka Cieszyńska otrzymała certyfikat redukcji emisji PreQurs, oceniający system ciepłowniczy Spółki. Systemem certyfikacji objęci są producenci i dystrybutorzy, w tym Energetyka Cieszyńska, będący członkami Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie i działający w ramach Programu Promocji Ciepła Systemowego.
ryc. 1. Certyfikat ogólnej emisji dla producenta i dystrybutora ciepła systemowego.
P
odstawowym celem wprowadzenia systemu certyfikacji jest wykazanie w przejrzysty sposób wpływu produkcji i dystrybucji ciepła systemowego na środowisko, w porównaniu do innych sposobów ogrzewania. Certyfikaty PreQurs w zakresie niskiej i ogólnej emisji zanieczyszczeń wydawane są przez niezależny Instytut Certyfikacji Emisji Budynków Sp. z o.o. z Krakowa. Na podstawie rzeczywistych zmierzonych w źródle ciepła Energetyki Cieszyńskiej wskaźników emisji zanieczyszczeń do powietrza, w Instytucie wyznaczono krotność redukcji szkodliwych substancji w odniesieniu do referencyjnej kotłowni węglowej. Otrzymany certyfikat jest ważny przez 5 lat i jest potwierdzeniem, że oferowane przez Energetykę Cieszyńską ciepło systemowe stanowi skuteczne narzędzie do ograniczenia niskiej emisji i zwalczania smogu. Jest także dowodem na to, że źródło ciepła należące do spółki
18
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
ryc. 2. Certyfikat redukcji niskiej emisji dla budynków podłączonych do systemu.
nie przyczynia się do przekroczenia poziomu szkodliwych stężeń zanieczyszczeń w powietrzu. Certyfikaty obejmują nie tylko system ciepłowniczy, ale także obiekty zasilane ciepłem systemowym. Budynki, które są podłączone do sieci ciepłowniczej a ich źródłem ogrzewania i ciepłej wody są węzły cieplne, nie potrzebują komina do emitowania spalin. Po otrzymaniu certyfikatu, budynki te mogą być oznaczone zewnętrznymi znakami NO SMOG (Ryc. 3) ryc. 3. Znak zewnętrzny. będącymi potwierdzeniem,
PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE
że są ekologiczne i nie przyczyniają się do zanieczyszczenia powietrza w mieście. Rozróżnienie niskiej i wysokiej emisji. Celem certyfikacji systemów ciepłowniczych jest wykazanie, że produkcja ciepła w ciepłowniach i elektrociepłowniach zawodowych jest mniej szkodliwa dla mieszkańców miast, a podłączanie budynków ogrzewanych dotychczas węglem do miejskiej sieci ciepłowniczej, jest jedną z metod likwidacji niskiej emisji (Ryc. 4).
większym niż 40 m), a zwłaszcza te objęte regulacjami prawnymi, wynikającymi z przepisów prawa ochrony środowiska. Źródła zaliczane do wysokiej emisji nie wpływają bezpośrednio negatywnie na otoczenie.
Emisja spalin ze źródła przy ulicy Mostowej. W przypadku Energetyki Cieszyńskiej emisja spalin do atmosfery odbywa się na wysokości 100 m i jest objęta systemem ciągłego pomiaru emitowanych zanieczyszczeń. Źródło ciepła wyposażone jest w urządzenia do wychwytywania zanieczyszczeń pyłowych, zawartych Dla potrzeb procesu certyfikacji w spalinach. Poziom emitowanych przyjęto następujące definicje: do atmosfery zanieczyszczeń takich, niska emisja – odnosi się do wszystjak pyły, dwutlenek siarki, tlenki kich źródeł emisji znajdujących się ryc. 4. Dlaczego ciepło systemowe nie powoduje azotu i węgla jest stale monitorona wysokości nie większej niż 40 m. niskiej emisji? wany i kontrolowany przez służby Jednak dla większości budynków jednorodzinnych i wielorodzinnych, źródła emisji znajdują się techniczne, pod względem przestrzegania dopuszczalnych dużo niżej, na poziomie do 10 m. W wyniku spalania paliw norm. Wszystkie wyniki przekazywane są odpowiednim instałych w nieefektywnych indywidualnych kotłach, do atmos- stytucjom, monitorującym stan czystości powietrza w regiofery emitowane są niebezpieczne substancje, w tym rakotwórczy nie - są to Starostwo Powiatowe w Cieszynie oraz Wojewódzki benzo(a)piren oraz pyły. Zanieczyszczone toksycznymi gazami Inspektorat Ochrony Środowiska w Katowicach. i pyłami powietrze ma bezpośredni i negatywny wpływ na otoMałgorzata Herboczek czenie i organizm człowieka. wysoka emisja – odnosi się do wszelkich źródeł, które nie Energetyka Cieszyńska Sp. z o.o. stanowią niskiej emisji (czyli znajdujących się na pułapie
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
19
MIJANKA NA RYNKU Tężnia solankowa wzbogaciła ofertę turystyczną Jaworza. Obiekt wpisuje się w uzdrowiskowe tradycje tej miejscowości. Służy mieszkańcom i turystom do naturalnej inhalacji, a także pełni funkcję rekreacyjną.
Tężnia solankowa Jaworze C
iesząca się wielką popularnością wśród mieszkańców, kuracjuszy i turystów jaworzańska Tężnia solankowa usytuowana jest przy ul. Koralowej – w bezpośrednim sąsiedztwie Parku Zdrojowego. Została wybudowana w 2014 r., dzięki pozyskanym przez Gminę Jaworze środkom z Unii Europejskiej w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Śląskiego na lata 2007-2013. Obiekt służy do naturalnej inhalacji oraz pełni funkcje rekreacyjne. Kolumna tężni została wyposażona w zbiornik solanki oraz system rusztu drewnianego wypełnionego tarniną. Kształt kolumny tężni oraz powierzchnia spacerowa daje możliwość regulacji stężenia wdychanego aerozolu w zależności od usytuowania osoby spacerującej w stosunku do kolumny tężni i kierunku wiatru. Inhalacja, z której można korzystać dzięki Tężni solankowej, stanowi metodę zapobiegania i wspomagania leczenia wielu schorzeń dróg oddechowych oraz uzupełniania niedoboru jodu. Polega na wdychaniu rozcieńczonej solanki
20
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
rozpylonej w postaci areozolu. Wdychanie aerozolu solankowego powoduje nawilżenie dróg oddechowych, rozrzedzenie śluzu i łatwiejsze odksztuszanie. Podczas takiej kuracji następuje wchłanianie jodu, powodujące dłużej trwający wzrost jego poziomu we krwi i przenikanie do tkanek organizmu, a w szczególności do układu nerwowego. Jod jest mikroelementem niezbędnym do prawidłowego funkcjonowania tarczycy, reguluje przemiany energetyczne w organizmie, natomiast brom ma działanie uspokajające, łagodząc napięcie nerwowe oraz stres. Do tężni można dojść m.in. poprzez Zabytkowy Park Zdrojowy im. Józefa Piłsudskiego, w którym nie brakuje urokliwych alejek spacerowych. W trakcie spaceru można podziwiać ok. 40 gatunków drzew i krzewów. Po pięknym zapachu łatwo zgadnąć, że najwięcej jest lip drobnolistnych, ale licznie występują też klony, jawory czy dęby. Ładnym akcentem kolorystycznym są brzozy brodawkowate, topole białe, buki purpurowe i graby.
MIJANKA NA RYNKU
aleźć rojow ym”. hłodę można zn „Staw w Parku Zd u Zdrojow ym oc rk Pa im sk ań rz jawo ką. W upalne dni w pośrodku w ysep awem z położoną st ym gł zle ro d na
„Fontanna Solankowa” - jed
Z gatunków egzotycznych wyróżniają się platany i tulipanowce. Spośród krzewów pięknymi kwiatami ubarwiają park różaneczniki. Wiele drzew to dorodne pomniki przyrody – kilka wiązów górskich przekracza nawet 5 metrów w obwodzie. W upalne dni w Parku Zdrojowym ochłodę można znaleźć nad rozległym stawem z wysepką pośrodku. Dzieci mogą natomiast skorzystać z placu zabaw. Niewątpliwą atrakcją jaworzańskiego parku jest również fontanna solankowa. Na terenie parku znajdują się zabytki. Nad całością góruje katolicki kościół Opatrzności Bożej, w którego pobliżu usytuowany jest klasycystyczny pałac dawnych właścicieli Jaworza. Przed wejściem na jedną z parkowych alejek wszystkich przybyłych gości wita siedzący na ławeczce hrabia Maurycy Saint Genois – twórca uzdrowiska. Natomiast w zaciszu parku stoi pomnik Józefa Piłsudskiego. Z kolei po przeciwległej stronie parku do uczestnictwa w imprezach kulturalnych zachęca piękny amfiteatr. Park jest łatwo dostępny dla turystów – z myślą o zmotoryzowanych przygotowano kilka parkingów.
Tężnia solankowa w
ną z atrakcji parku jes t fon
tanna solankowa.
Jaworzu
Tekst i zdjęcia: UG Jaworze
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
21
PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE
UBEZPIECZAMY WSZYSTKO UBEZPIECZENIA MAJĄTKOWE
UBEZPIECZENIA TECHNICZNE
· mienia od ognia i innych zdarzeń losowych lub na bazie wszystkich ryzyk (all risks) wraz z ryzykiem utraty zysku (Business Interruption - BI) · mienia od kradzieży i dewastacji · ubezpieczenie gotówki w lokalu i transporcie · ubezpieczenie sprzętu stacjonarnego oraz sprzętu przenośnego · ubezpieczenie szyb i innych przedmiotów od stłuczenia · ubezpieczenia transportowe · ubezpieczenia komunikacyjne
· maszyn od awarii (Machinery Breakdown - MB) · maszyn budowlanych od wszelkich zdarzeń (Contractors Plant Machinery CPM) · robót budowlano - montażowych (Contractors All Risks - CAR i Erection All Risks - EAR) · oraz utraty zysku (Machinery Loss of Profit - MLOP, Advanced Loss of Profit - ALOP)
UBEZPIECZENIA OC
· gwarancje kontraktowe · gwarancje przetargowe, zwrotu zaliczki, dobrego wykonania kontraktu, usunięcia wad i usterek oraz należności handlowe
· z tytulu prowadzonej dzialalnoki i posiadanego mienia, · z tytulu niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania, · odpowiedzialności cywilnej zawodowej, · oraz odpowiedzialności cywilnej menadżerów (D&O)
UBEZPIECZENIA FINANSOWE
ZDROWIE, ŻYCIE · ubezpieczenia pracownicze grupowe · ubezpieczenia na życie indywidualne · ubezpieczenia NNW · ubezpieczenia podróżne · ubezpieczenia zdrowotne
ul. Bobrecka 29, Cieszyn (lokal 22 Poczty w budynku Starostwa) TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
tel. 503 085 915 33 857 81 46
STARY TARG
Gdo sie za swój jynzyk wstydzi takim niech sie każdy brzidzi
SZPACYRKYM PO CIESZYNIE
Wielko SZUDERA tekst i fot. Fryderyk Dral
P
rzestało uż mar-znóć i idzie przeca ku lepszymu, a mantle, kiere grzoły nóm krziża bydymy mógli wrazić do odmaryje. Latoś tej zimy śniega w Cieszynie nie było wiela i możne skyrs tego ty dwa szure stromy, kierech dzisio spozdrził, sie eszcze na tustelokow nie obaliły. Kiery chodzi piechty do miasta s Osiedla Liburni ulicóm Moniuszki, to isto nad tym rozmyślo, kiedy i na kogo obali sie ta ogiynto nad tretuarym brzoza. Tak rosmyślóm, że jakby sie ji to obalyni podarziło to na zicher s pół tej tej szkarpy na kierej łóna mo korzynie zustało by wytargane i zasuło by całóm cestem. Coby sie nieskorzij robiło to uż nima ani co rozmyślać, bo dzisio każdy mo auto i cosi by musioł wyszpekulyrować, kieróm cestóm jechać do roboty. Nejgorzij na tym by isto wyszły ty nasze żółte autobusy, kiere dycki dziynnie pełne sóm starek i starzików. Nikierzi co im klepło uż siedymdziesiónt
roków, to jeżdżyni tymi żółtkami majóm s darma i skyrs tego, uż downo łodwykli łod chodzynio pieszki. Isto s pół dnia, by trwało to skludzani tej rozrażónej brzozy, kiero i tak na zicher kiejsi sie obali na tyn trotuar. Bydzie to możne skyrs napadanego ciynżkigo mokrego śniega, kiery na nióm nasuje, abo isto rychlij jak przidzie jakosi wielko szudera. Moło dzisio isto gdo wiy co to je szudera, ale posunióni w rokach tustelocy dobrze wiedzóm, że je to moc wody kiero naroz gichnie na nas s nieba. Kiejsi jak nie było asfaltowych cestów, betónwych tretuarów i inkszych wykostkowanych parkingów, to ta woda kiero roz dwa gichała s nieba na ziym, wartko sie straciła na wszeckich trownikach i na łoraczynach. A dzisio jak ta woda gichnie s nieba to ni mo sie kaj podzioć i rzynie wartko po tych spadzistych cieszyńskich cestach do naszej Bobrowki i aji do Olzy. Tyn drugi ognióny stróm
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
23
STARY TARG
kiery nieskorziłj ciepnył sie mi na łoczy idzie uwidzieć na nejstrszej cieszyński krziżowadce na kierej uż dłógi roki rożygajóm sie trzi barwy świateł, kiere poradzom nóm wyłoślić, czy mómy sie zastawić, czy walić durch przez cestem. Jako tyn strom sie mianuje tego nie wiym, bo w zimie ni mo żodnych listków, a yno po nich strom idzie poznać. Nie wiym też czymu podarziło sie tymu krziwulcowi tak dłógo tam obstoć i żodyn nie kozoł go skantrzić. Możne, że tustelocy kierzi pod nim szpacyrujóm do dzisia eszcze nie zaździoli czepanióm o żodyn kónor i skyrs tego łón im nie zawadzo. Tyn stróm ganc tak samo jak jego przibuzny s ulice Moniuszki może sie
wartko obalić jak naroz przidzie wiosynno szudera. Tak rozmyślóm, czy tego żodyn nie widzi, czy możne uż ni ma tego kómu kozać, coby s tym zrobić porzondek i chronić zdrowi tustelokow. Eszcze dzisio jak zawrzili tyn chodnik s drugi strony cesty, skyrs tej budowy naszej “Steli”, to kolem niego szmtle sie dziynnie roz tela ludzi co kiejsi. Za socjalizmu egzystowała w naszym mieście Zielyń Miejsko i na zicher taki szury stróm dłógo by sie tam nie obstoł, bo podeprzili by go wartko jakimsi hrubym drzewianym kulikym, coby go naprościć. Możne, że jak ganc legnie na trotuarze to sie przeca gdosi skapnie, że trzeja cosi s tym zrobić, a nieskorzij tam posadzić nieogibacy chrost s zielónymi jegłami, kiere by aji w zimie na nim sie dzierżały. Na kóniec spómniołech se fajnego wica i wóm go moji szykowne tusteloki napiszym: “Naprany Gustlik szmatle sie przez las do chalupy. Idzie, idzie i co pore kroków łup głowskym do stroma. Jak uż mu to zabyło gupi, siod se pod bukym i siedzi. Naroz prziszeł ku niymu gojny i pyto sie go - Czumu tu siedzisz ? - Na raczy se panie gojny, poczkóm, aż tyn pochód przyndzie, bo ludzie fórt do mie sturkajóm”.
Tóż miyjcie sie wszedcy dobrze i potkómy sie zaś za miesiónc
mantel - płaszcz, wrazić - włożyć, odmaryja - szafa, latosi - tegoroczna, szure - ukośne, strom - drzewo, podarziło - udało się, zicher - na pewno, cesta - droga, nieskorzij - później, 24
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
SŁOWNIK dycki - ciągle, skludzić - posprzątać, rychlij - szybciej, szudera - ulewa, gichnie - chluśnie, szluchła - połknęła, rzynie - gna, ciepnył - rzucił, obstoł - utrzymał, rożygać - zapalać,
walić durch - przejść przez, zaździoł - zahaczył, obalić - przewrocić, zawrzić - zamknąć, kulik - kołek, szury - krzywy, nieogibacy - nie giętki, chrost - krzak
WWW.CENTRUM-ZOE.PL
CIEPŁO TAŃSZE OD WĘGLA • POSIADAMY BOGATE DOŚWIADCZENIE • INSTALUJEMY BEZEMISYJNE ŹRÓDŁA CIEPŁA (URZĄDZENIA GRZEWCZE)TAKIE JAK POMPY CIEPŁA , ORAZ GAZOWE KOTŁY PULSACYJNE (WIĘCEJ NIŻ KONDENSACJA) • W PEŁNI BEZOBSŁUGOWE KOTŁOWNIE I URZĄDZENIA GRZEWCZE • ZAPEWNIAMY SERWIS GWARANCYJNY I POGWARANCYJNY
Pulsator kondensacyjny
PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE
Sonea sp. z o. o. 43-400 CIESZYN ul. Kościuszki 33 tel/fax: +48 33 8514 134 +48 604 597 893 e-mail: sonea@sonea.pl
Wesołych Świąt Wielkanocnych oraz mokrego śmingusa-dyngusa życzy Klientom Sonea 26
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE
Niecodzienna aranżacja czyli
PERSONALIZOWANE MEBLE Personalizacja to ostatnio bardzo modne słowo, które wkradło się już we wszystkie dziedziny życia, w tym również do branży meblarskiej! I nic dziwnego, bo „osobiste” to niemal to samo, co „unikatowe”! Nie należy się zatem dziwić, że zwłaszcza wtedy, kiedy kupujemy przedmioty, które mają nam służyć latami – takie jak na przykład meble – chcemy, żeby były one wyjątkowe i idealnie współgrające z naszym gustem. Meble i akcesoria z kolorowym nadrukiem to urozmaicenie każdego wnętrza. Mogą to być niebanalne printy na drzwiach szafy, dekoracyjne naklejki na komodzie, wyjątkowa kuchnia z niebanalnym wzorem czy szklany stolik ze zdjęciem z naszych wakacji. Bez względu na to co wybierzemy możemy mieć pewność, że wnętrze nabierze charakteru i zmieni się nie do poznania. Wszelkiego rodzaju wzory, oraz desenie coraz częściej pojawiają się jako element nowoczesnych aranżacji. Na topie są wzory florystyczne, motywy zwierzęce, geometryczne desenie w stylu retro oraz – i to nie tylko w przypadku dzieci – nawiązania do ulubionych filmów animowanych. Nie brakuje również ilustracji przedstawiających np. panoramę miasta, reprodukcję znanego obrazu, kadry fotograficzne. Możliwości są niemal nieograniczone, wszystko zależy od naszych upodobań. Jednym z najpopularniejszych rozwiązań jest nanoszenie grafiki na szkło, np. na przesuwne drzwi szafy wnękowej. Ta metoda powoli wypiera popularne do tej pory lustra, nawet mimo, że optycznie powiększają pomieszczenie. Wielkoformatowe zdjęcie lub dekoracyjny deseń możemy nanieść także na fronty szafek w zabudowie, ścianę nad kuchennym obszarem roboczym lub blat stołu w jadalni. Nadruk na szkle to niemal obowiązkowy element wystroju nowoczesnego mieszkania.
Dobrym sposobem na zmianę wizerunku nawet starego i nudnego regału jest wymiana tylniej ścianki na płytę z nadrukiem. Niewielkim kosztem i w łatwy sposób stary mebel zyska nowe życie i stanie się ozdobą naszego salonu. Podobny zabieg możemy wykonać w opatrzonej i nudnej już kuchni. Wystarczy, fronty szafek wymienić na nowe z nadrukiem . W ten sposób bez kosztownej wymiany mebli możemy uzyskać niezwykły efekt i nowoczesny wygląd naszej kuchni. Jedyne co musimy zrobić to uruchomić swoją wyobraźnię - całą resztę wykona firma Sonea.
Nieograniczone możliwości
PROJEKTOWANIA MEBLI
Sonea to firma znana ze świeżego podejścia do projektowania mebli i otwartości na nowoczesne rozwiązania. Tworzy z wizją i proponuje nieograniczone możliwości kreacji mebli, które zaskakują pomysłowością i ciekawym designem. Możemy wybrać dowolne kombinacje, wzory i łączenia mebli. Szeroka gama wykończeń, najwyższej jakości materiały i profesjonalna obsługa to najważniejsze atuty firmy.
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
27
PRZYSTANEK KULTURA
M
ożemy jedynie próbować scharakteryzować pewne zarysowujące się tendencje zmian, ale w jakim kierunku muzea będą ostatecznie ewoluowały i czy w ogóle? W polskich muzeach, podobnie jak we wszystkich innych dziedzinach życia w naszym kraju, zaszły olbrzymie zmiany. Transformacja ustrojowa, rozwój wolnego rynku, przeobrażenia społeczne, zmiana stylu życia, wzorców zachowań i przyzwyczajeń społeczeństwa itd. odcisnęły widoczne piętno również i na sferze kultury. Muzea, w miarę swoich możliwości, starają się nadążyć za szybko zmieniającą się rzeczywistością i dopasować działalność do zupełnie nowych warunków. Nie było i nie jest to łatwe, tym bardziej, że dotacje budżetowe są nadal znacząco ograniczone. Gruntowna reforma systemu muzealnictwa w Polsce ostatecznie znalazła odzwierciedlenie w przyjętej w 1996 r. ustawie o muzeach. Mimo rozlicznych problemów w bieżącej działalności placówek muzealnych daje się zauważyć nieustanny rozwój. Dzisiaj nie wystarczy już tylko posiadać zbiory muzealne czy zmieniać ekspozycje. Potrzeba sporego wysiłku by mieszkańców i turystów do odwiedzania muzeów zachęcić. W erze informatycznej wręcz niezbędna jest obecność muzeum w świecie wirtualnym. Zwłaszcza dla młodych ludzi – firma czy instytucja istnieje tylko wtedy, gdy jest obecna w Internecie. Bez nowoczesnej strony internetowej niemożliwe jest dziś kreowanie pozytywnego wizerunku muzeum wśród młodzieży. Zresztą nie tylko wśród młodzieży – również wielu starszych turystów rozpoczyna planowanie podróży od przejrzenia zasobów internetowych. Jest to obecnie najważniejszy element tzw. podróży wyobrażonej. Cieszyńskie muzeum jak i te znajdujące się na terenie Śląska Cieszyńskiego również starają się podążać za wymaganiami zwiedzających. Jakie efekty przynoszą te wysiłki ocenić możemy tak naprawdę po frekwencji. Jak udało się ustalić rok 2016 był jednak pod tym względem lepszy. Muzeum w Cieszynie, Wiśle, Skoczowie i Górkach Wielkich odwiedziło 34 776 osób. W ubiegłym roku lista odwiedzających wykazała 33 700 . Czy ta różnica jest tak znacząca? Statystyki ogólnokrajowe pokazują, że takie różnice zdarzają się wszędzie. Co nie oznacza, że powinniśmy zostawić sprawy swojemu biegowi. Nowe technologie i innowacyjne rozwiązania są przyszłością nawet w takich placówkach kulturalnych jak muzea. Rozwój tych miejsc i coraz ciekawsze propozycje wystaw powinny być skierowane w szczególności do ludzi młodych. To
28
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
Jakie będą w przyszłości muzea i ile z nich w ogóle przetrwa?
Muzeum XXI w. właśnie młodzież rozpoczyna i jednocześnie kończy swoją muzealną przygodę na wycieczkach szkolnych. Później unika ich przez całe swoje dorosłe życie.
Dlaczego młodzież nie lubi chodzić do muzeum?
Przede wszystkim muzeum kojarzy się z czymś przestarzałym i nudnym. Nawet jeśli placówki te starają nadążyć za zmieniającą rzeczywistością to w przekonaniu młodych ludzi nadal pozostają daleko w tyle. Pomimo, że zniknęły wielkie i niewygodne kapcie w których zmuszano odwiedzających do poruszania się po śliskich drewnianych podłogach i powoli do lamusa odchodzą nudne wykłady na temat ekspozycji, to jednak nadal w świadomości
PRZYSTANEK ARCHITEKTURA
młodych jest to miejsce dla turystów. W pamięci pozostaje często obraz nudnych wystaw na które ciągnięto nas podczas wycieczek klasowych. W dodatku plan wycieczki był układany przez nauczycieli i nie pozostawiał nam wyboru. Jak się okazuje takie wycieczki tylko zniechęcały do muzealnych instytucji. Odbiło się to z pewnością na kształtowaniu tego obrazu. Potrzeba teraz sporo czasu i niemniej wysiłku by zbudować na nowo obraz muzeów. Jest to możliwe. Trzeba tylko otworzyć się nowe technologie, które z pewnością będą sporą zachętą do odkrywania czegoś nowego. Nawet historię i malarstwo można przekazać w ciekawy i nowoczesny sposób. Jednak by Śląsk Cieszyński mógł do nowoczesnych muzeów przyciągnąć
turystów i młodzież potrzeba współpracy i większych nakładów finansowych również ze strony Urzędu Miasta. Budżet miejski ma wciąż ograniczone wydatki na kulturę. Nie ma w planach środków przeznaczonych na rozwój i unowocześnienie cieszyńskiego muzeum. A szkoda. Wiele muzeów w Polsce znika z turystycznych map z powodu kłopotów finansowych. Jak długo nam uda się utrzymać nasze muzea i uchronić je przed takimi problemami? To nie jest tylko problem dyrektorów tych instytucji ale to problem nas wszystkich. Takie miejsca to nasze dziedzictwo ale i turystyczna atrakcja. Powinniśmy również zadbać o to, by również były miejscem chętniej odwiedzanym przez młodzież. TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
29
MIEJ SC E
OM ZIC OD
BEZPŁATNY MIESIĘCZNIK DLA ŚLĄSKA CIESZYŃSKIEGO
OM MIEJS CE ZIC P OD
NE DZIECIO JAZ M ZY IR PR
ZNE DZIECIOM YJA IR RZ www.tramwajcieszynski.pl
Korbasow y Dwór, ul. Hażlaska 135, Cieszyn
K
orbasowy Dwór - restauracja na co dzień i od święta. Co ją wyróżnia spośród innych? Wyjątkowe miejsce dla mamy i maluszka! Z dala od zgiełku miasta, na wzgórzu z którego roztacza się piękny widok na cały Cieszyn i panoramę Beskidów. Z możliwością wyjścia na przestronny taras i zielony ogród, gdzie niespodzianką jest mini tężnia z solanką z Zabłocia oraz placyk do zabaw z dziećmi. Dwór jest przygotowany na przyjęcie najmniejszych gości. Gospodarze zadbali o to, aby zapewnić przyjazne warunki dla mam i pociech. Specjalnie dla nich został stworzony przytulny pokoik - zaadoptowane miejsce, w którym można malucha przewinąć czy przebrać. Jest w nim również wygodny fotel do karmienia. Pokoik, mimo
30
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
że niewielki daje poczucie bezpieczeństwa i intymności. Usytuowany w takim miejscu, żeby maleństwo mogło odpocząć od restauracyjnego gwaru. Dwór to idealne miejsce na organizację uroczystości rodzinnych z dziećmi. Dla starszych przygotowano oczywiście miejsce do zabawy. Na życzenie można je przenieść w dowolnie wybraną przestrzeń, aby dzieci były widoczne i bezpieczne pod okiem rodziców. Restauracja posiada rzutnik multimedialny i ekran, który można wykorzystać do pokazu zdjęć rodzinnych lub zorganizowania prywatnej projekcji. Korbasowy Dwór to przede wszystkim domowa atmosfera i gwarancja udanych spotkań rodzinnych z dobra kuchnią. W menu dla dzieci kotlecik z kurczaka z surówką z marchewki lub naleśniki z prażonymi jabłkami z cynamonem.
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
31
PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE
Słód
Woda
Drożdże Młynek Kadź osadowa Wymiennik ciepła
Kadź fermentacyjna
Chmiel Tanki leżakowe Warzelnia
Kocioł warzelny
Piwo Kegi
Bar
Wytwarzanie piwa
DZIEJE CIESZYŃSKIEGO
PIWOWARSTWA
Cieszyn według legend miał zostać założony przez trzech braci Bolka, Leszka i Cieszka, w miejscu ich wielce radosnego, niespodziewanego spotkania, jednak w rzeczywistości powstanie miasta związane jest z budową grodu broniącego południowej granicy państwa polskiego w X wieku. Wiadomo, że Cieszyn rozwijał się prężnie, już po roku 1217 posiadał własne ustawodawstwo. Należy więc przypuszczać, że tak jak inne miasta, korzystał z przywileju piwowarskiego, ponieważ w ten sposób książęta zapewniali grodowi dochody, a sobie wpływy od mieszczaństwa. 32
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
Z
a rządów Przemysława I Noszaka - przydomek został mu nadany na starość, gdy cierpiącego na podagrę księcia noszono w lektyce - cieszyńskie piwo było tak wyśmienite, że sprowadzano je do podkrakowskiego Kazimierza. Wiemy o tym z dokumentów potwierdzających przywileje dla Kazimierza, który wówczas otrzymał prawo sprowadzenia 40 wozów piwa z Cieszyna albo ze Świdnicy. Jednak pierwsze odnalezione pisemne wzmianki o piwowarstwie w Cieszynie pochodzą dopiero z roku 1416. Od tego czasu Cieszyn posiadał wyłączne
PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE
prawo składowania i wyszynku piwa w szynkach, karczmach i gospodach w obrębie okręgu miejskiego, czyli na odległość jednej mili od murów obronnych, tj. w obrębie 7,5 km. Początkowo mieszczanie warzyli trunek wyłącznie z jęczmienia zarówno dla siebie, jak i okolicznych wsi. Wiadomo, że przywilej produkcji piwa pszenicznego miasto uzyskało w roku 1467 od księcia Przemysława II. Odtąd Cieszyn posiadał monopol szynkowania piwa jęczmiennego i pszenicznego nie tylko w obrębie jednej mili od miasta, ale w niektórych kierunkach dalej, np. na południe aż do Jabłonkowa. Do odczopowywania wyłącznie beczek napełnionych cieszyńskim trunkiem zobowiązane były wówczas 43 miejscowości. Równocześnie cieszynianie mieli prawo rekwirowania wszelkich obcych piw pojawiających się na ich terenie. Ówczesny okręg piwny, mimo że rozległy, nie był wówczas stały a czasem nawet sporny. Chodziło bowiem o duże pieniądze pochodzące z wyszynku. Domostwa piwne zależnie od wielkości posesji w myśl porządku piwnego posiadały przywilej produkcji od połowy waru do kilku warów rocznie. Jeden war dawał około 1000 litrów piwa. Kilka warów dawało bogatemu mieszczaninowi Cieszyna prawdopodobnie do 230 talarów rocznie, podczas gdy podmiejskie gospodarstwo kosztowało około 150 talarów. Często więc dochodziło do swarów pomiędzy miastem a okoliczną szlachtą. Kłótnie łagodzone były zwykle kompromisami przez książąt, jednak nigdy nie zostały definitywnie rozwiązane. Pierwszej organizacji produkcji cieszyńskiego piwa nie znamy, wiadomo jednak, że po roku 1467 kolejność warzenia i wyszynku wyznaczał porządek piwny, czyli tzw. Bierporzadka. Według tego przywileju ilość warzonego piwa zależała od wielkości posesji. Poszczególni wielkomieszczanie warzyli i szynkowali przeważnie w odstępach dwutygodniowych. Początkowo obywatele miasta prowadzili wyszynk we własnych domach. Nikomu nie było wolno odstąpić trunku na sprzedaż. Sąsiadom można było podarować ćwierć beczki do domowego użytku, ale tylko przy wyjątkowej okazji. Nawet uroczystości rodzinne nie usprawiedliwiały
warzenia piwa poza porządkiem. Mieszczanin szynkujący piwo miał obowiązek umieszczania na swoim domu znaku wyszynku, czyli specjalnej wywieszki sygnalizującej sprzedaż trunku. Aby nie stwarzać nadmiernej podaży i nie dopuszczać do niezdrowej konkurencji piwo mogło warzyć w tym samym czasie tylko dwóch mieszczan naraz. Porządek piwowarski z biegiem czasu zaczął jednak doskwierać uboższym mieszczanom, ponieważ można było w kolejności warzenia pominąć obywatela, który np. nie przygotował na czas słodu. Bogaci mieszczanie, którzy dysponowali słodem zaczęli więc odkupywać porządki od biedniejszych i tym sposobem warzyli piwo częściej a nawet szynkowali poza swoimi domami, aby tylko jak najszybciej sprzedać trunek i wykupić kolejny porządek. Te nadużycia doprowadzały do coraz większych dysproporcji między bogatymi a biednymi. Wreszcie były tak duże, że książę Adam Wacław w 1608 roku interweniował wydając specjalne zarządzenia, a księżna Elżbieta Lukrecja kazała spisać wszystkie porządki piwne i przestrzegać ich kolejności. Po jej śmierci Księstwo Cieszyńskie przeszło pod bezpośrednie władanie Habsburgów. I już rok później w 1654 założono na zamku warzelnię i w obiegu pojawiło się nowe piwo - zamkowe. iczne piwo, pszen ie k ja o w d ie) otz)” (w Cieszyn stne (Matzn „Warzą tam tóre lubią nazywać ma ronika śląska” k e, k poszerzona i jęczmienn o w o N „ ss k fu Ja kub Schic 1625 r. iste, mastne (ole h – o g ie sk ieszyń cznyc zwa piwa c cy) - na leża ła do nieli Dawna na o ie nam , o sporej p. świdnick du gęste, lepk ie azw piwa na Śląsku n wo linką (z po ch n a y k ln a ie k in g rs o ry h o łoto epsem, a z ny). zy wano sz owoce ka li y ib n j e w lo barw y kora
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
33
PRZYSTANEK KULTURA
Imprezy kulturalne tworzone z inicjatywy studentów cieszą się popularnością wśród uczestników, którymi są nie tylko studenci, ale również uczniowie szkół średnich oraz mieszkańcy Cieszyna. Tak właśnie jest z organizowanym co roku Przeglądem Filmowym czASKina, który wpisał się już w tradycję cieszyńskiej uczelni. Pierwsza edycja odbyła się w 2004 roku i została zorganizowana przez studentów animacji społeczno-kulturalnej Wydziału Etnologii i Nauk o Edukacji w Cieszynie na katowickim Uniwersytecie Śląskim. Mirella Wojacka
PP
ierwotnie organizowana w terminach styczniowych, jednakże od paru lat odbywająca się w marcu. Każda edycja jest szczególna i niepowtarzalna, gdyż posiada unikatowy motyw, według którego dobierane są filmy. Pojawiły się już między innymi: „Dzieciństwo – Dorastanie – Dorosłość”, „Dokument – Fabuła – Animacja”, „Trzy kultury”, „Dwie przestrzenie”, „Ciepłe prądy Skandynawii” oraz „Droga do Szczęścia”. W trakcie każdej edycji projekcje odbywają się w cieszyńskim Kinie Piast. Inicjatywa jest bardzo atrakcyjna, ponieważ to nie tylko trwające trzy dni projekcje filmowe, ale całe wydarzenie jest wzbogacone o szeroki wachlarz współtowarzyszących
34
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
imprez kulturalnych – koncerty, występy, wystawy, spotkania z reżyserami i wiele innych. Wydarzenia te mają miejsce nie tylko na kampusie uczelni, ale też poza nim. Ubiegłoroczna 14. edycja Studenckiego Przeglądu Filmowego czASKina odbywała się w dniach 13-15 marca, zaś jego myślą przewodnią było hasło „Poza nawiasem”. Tematyka skupiała się na tym, co osobliwe, niespotykane oraz wykraczające poza nawias ogólnie przyjętej normy. Dni, w których wyświetlano filmy podzielono tematycznie. Pierwszego dnia wyświetlano „filmy poza nawiasem” – obrazy przypisane do tej kategorii wyróżniały się oryginalnością i nietuzinkowym podejściem do twórców, do
PRZYSTANEK KULTURA
tematyki. W tej kategorii znalazły się filmy: „Victoria” (2015) Sebastiana Schippera oraz „Taki pejzaż” (2013) Jagody Szelc. Drugi dzień naznaczony został „sytuacją poza nawiasem”, co sprowadzało się do ukazania niezwykłej historii oraz zaskakujących rozwiązań fabularnych. Tutaj znalazły się: „Czworo do pary” (2014) Charlie’ego McDowella, „Lokatorki” (2015) Klary Kochańskiej i „Piąta pora roku” (2012) Jerzego Domaradzkiego. Ostatni dzień skupił się na bardzo humanistycznym zagadnieniu, czyli „człowiek poza nawiasem” – tu kluczowi byli wyróżniający się bohaterowie. Tego dnia projekcja obejmowała: „Memento” (2017) Christophera Nolana, „Opowieści z chłodni” (2011) Grzegorza Jaroszuka, a także filmy stworzone w ramach warsztatów. Czternasta edycja może się poszczycić wprowadzeniem wielu innowacji. Pierwszą z nich jest Akademia Filmu Dokumentalnego, czyli warsztaty filmowe, których uczestnikami byli uczniowie cieszyńskich szkół. A co ciekawe, uczestnicy warsztatów mogli zobaczyć swoje filmy na dużym ekranie. Wydaje mi się to być wspaniałą nagrodą oraz zachętą na przyszłość nie tylko, jeśli chodzi o rozwój zainteresowania, ale również możliwą ścieżką przyszłej kariery. Tematyka dzieł młodych twórców była zgodna z myślą przewodnią trzeciego dnia i wtedy też odbyła się projekcja.
Drugą zaś gra miejska, „Jak film to INO w Cieszynie”. Polegała ona na sprawdzeniu wiedzy filmowej uczestników, jak również znajomości Cieszyna oraz Studenckiego Przeglądu Filmowego czASKina. Wzbogacono też repertuar o krótkometrażowe etiudy studentów Łódzkiej Szkoły Filmowej – spośród zaproponowanych filmów wybrano trzy, które zostały wyświetlone. Jak już zostało wcześniej wspomniane, w trakcie 14. edycji odbyło się sporo imprez towarzyszących. Była to miła odskocznia, uczestnicy mogli się wtedy zrelaksować oraz spędzić czas z przyjaciółmi, obcując z innymi dziedzinami kultury
i sztuki. Pierwsza z nich była zapowiedzią całej imprezy odbywająca się 8 marca wystawa plakatów ubiegłych edycji w Bibliotece Miejskiej w Cieszynie. Towarzyszył jej panel dyskusyjny pt. „O PLAKACIE w dzień targowy rozmowy”. Miały miejsce też koncerty dwóch cieszyńskich zespołów SEALS oraz NONA w Kamienicy Konaczkowskich, a na zakończenie występ Chwytaka w Klubie Studenckim Panopticum. Odbyły się też wyżej wspomniane warsztaty filmowe oraz gra miejska. Ubiegłoroczną edycję z pewnością można uznać za udaną, ale mamy nadzieję, że tegoroczna, już 15., będzie jeszcze lepsza. W tym roku czASKina upłynie pod hasłem „Jasna strona buntu” w ramach obchodów 50-lecia Uniwersytetu Śląskiego. Wybrane filmy mają za zadanie ukazać zjawisko buntu nie tylko jako działanie negatywne, lecz wskazać pozytywne strony w walce o wyższe cele i wartości. Cała impreza zacznie się od hucznego before’a, który rozpocznie Wielki Quiz oraz jam session w Klubie Studenckim Panopticum. Pierwszy dzień rozpocznie się od seansu kultowego filmu „Buntownik bez powodu” (1955) Nicholasa Raya dla uczniów cieszyńskich szkół średnich, połączona z dyskusją o obrazie, którą poprowadzi dr hab. Ewelina Konieczna. Kolejnym punktem programu będzie spotkanie z prof. Ingą Iwasiów z Uniwersytetu Szczecińskiego, autorką książki „Pięćdziesiątka”, które odbędzie się w kawiarni „Kornel i Przyjaciele” poprowadzone przez dr hab. Dorotę Sieroń-Galusek. Następnie odbędzie się oficjalne otwarcie Przeglądu czASKina w Kinie Piast, kolejno zaprezentujemy film krótkometrażowy „Szczękościsk” (2016) Kordiana Kądzieli oraz „Ja, Daniel Blake” (2016) Kena Loacha. Dzień zakończy Krypta Absurdu w Klubie Studenckim Panopticum. Dzień drugi Przeglądu rozpocznie pokaz filmów stworzonych podczas warsztatów Akademii Filmu Dokumentalnego, kolejno zobaczymy film krótkometrażowy „Twist&Blood” (2010) i pełnometrażowy „Królewicz Olch” (2016) Kuby Czekaja oraz „Fala” (2008) Dennisa Gansela. A na zakończenie niespodzianka - Projekt„Czas ROSAS” na rynku. W ostatnim dniu zaprezentowany zostanie film „Dziku”, autorstwa studentki Uniwersytetu Śląskiego, Kamili Chojnackiej, a następnie wielokrotnie nagradzany „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri” (2017) Martina McDonagha. Zakończenie całej imprezy zostanie uwieńczone koncertem zespołu NOW z Pszczyny w Klubie Studenckim Panopticum. Serdecznie zapraszamy do udziału w kolejnej zaskakującej odsłonie czASKina. Szczegóły wydarzenia na stronie facebook’owej – czASKina.
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
35
PRZYSTANEK KULTURA
portret kobiety sukcesu
„JOB INTERVIEWS” Urszula Markowska, fot. arch. prywatne
36
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
PRZYSTANEK KULTURA
Na deskach Sceny Polskiej Teatru Cieszyńskiego w Czeskim Cieszynie, zobaczyć można współczesny dramat Petra Zelenki „Job Interviews”. Pracy reżysersko – scenograficznej podjęli się; Katarzyna Deszcz i Andrzej Sadowski. Ze Sceną Polską współpracują od lat a „Job Interviews” to już szósta reżyseria. W 2014r.Katarzyna Deszcz zmierzyła się na naszej scenie ze sztuką Gabrieli Zapolskiej „ Ich czworo”.
P
eter Zelenka (ur. 1967 w Pradze) jest jednym zxnajbardziej znanych współczesnych czeskich dramatopisarzy, scenarzystów i reżyserów teatralnych i filmowych. Jego sztuki „Odjazdy pociągów”, „Teremin”, „Opowieści o zwyczajnym szaleństwie” z powodzeniem grane są w polskich teatrach. Za sprawą najnowszego tłumaczenia autorstwa Krystyny Krauze, dramat „Job Interviews” trafia do zbioru sztuk Zelenki tłumaczonych na język polski, otwierając tym samym drogę do kolejnych wystawień na polskich scenach teatralnych. „Job Interviews” to portret kobiety sukcesu. Nina to dynamiczna i pewna siebie kobieta po czterdziestce,
kierująca agencją castingową. Zatrudnia mało znanych aktorów i aktorki, a także kilka wielkich nazwisk. Niektórych ludzi szanuje, lecz większością pogardza. Wszystko zależy od tego na ile daną osobę wycenia. Jej świat kręci się wokół pieniędzy. Słynie z cynizmu i obłudy. Wydaje się, że jej kariera rozwija się doskonale. Jeszcze nikt nie wpadł na to, by wymienić ją na bardziej przebojowy, a przede wszystkim młodszy model. Jednak do czasu. Na płaszczyźnie prywatnej też nie ma się czym pochwalić. Mąż który jej nie znosi i chce odejść, chory ojciec który zamiast otrzymać od niej wsparcie dostaje wciąż nowe pielęgniarki. Brat który ma żal za to, że wciągnęła jego córkę w świat, alkoholu, narkotyków i seksu. Nina chce nad wszystkim panować. W swoim pędzie niszczy miłość ojca, kontakt z bratem a mąż wyprowadza się do pierwszej żony. Skazana jest na klęskę, która powinna być dla niej nauczką i zmianą . Jednak to zwolnienie z pracy było najgorszym z możliwych dramatów jej życia. Upadek finansowy był ciosem, którego znieść nie potrafiła. Śmierć ojca to tylko jeden z powodów dla którego targnęła się na swoje życie i znalazła się w szpitalu psychiatrycznym. Wydawać by się mogło, że taki upadek zmieni jej życie, TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
37
PRZYSTANEK KULTURA
nauczy pokory ….ale nic bardziej mylnego. Nina do końca pozostaje po prostu sobą, cyniczną, wulgarną, dumną i nie wzbudzającą litości. Peter Zelenka w swojej sztuce pokazał świat, który znamy z plotkarskich gazet, ale przede wszystkim pokazał jak bardzo w dzisiejszym świecie rządzi pieniądz, sława i wyścig szczurów, w którym nieodłącznym elementem jest dzwoniący wciąż telefon. Nie objawiał nam w swoim dziele prawdy nieznanej. O taki świat i takie historie ocieramy się na co dzień, lecz najważniejszy przekaz płynący ze sceny, to smutna prawda o tym jak kończy się porzucenie fundamentalnych wartości. Jeśli nic nie znaczą miłość, lojalność, uczciwość i przyjaźń to warto w ostatecznym rozrachunku przygotować się na samotność i odrzucenie. Pierwsza część spektaklu daje realny przekaz. Zabiera nas do świata rzeczywistego, pełnego prostych dialogów, siarczystych przekleństw i codziennych problemów postaci. Jednak druga część wprowadza sporo niejasności, a widz może trochę stracić cierpliwość. Nie do końca zrozumiały jest czas i miejsce, a w pewnych momentach sam poniekąd czuje się jak na karuzeli. Być może nawet przez chwile rozumie szalony świat Niny, w którym ciężko się połapać. Scenografia i charakteryzacja w swojej prostocie miała być czytelna i pozwolić skupić się na aktorach, co udało się w pierwszej części, ale w drugiej z pewnością było mało zrozumiałe. Również osadzenie jednego aktora w dwóch rolach bez zmiany kostiumu, spowodowała spory dyskomfort w odbiorze przekazu. Scena niewątpliwie należała tym razem do Małgorzaty Pikus wcielającej się w postać 38
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
Niny. Rola jest jakby stworzona dla niej. Z pewnością nie należała do łatwych, ale dzięki temu można zobaczyć talent aktorki i jej możliwości sceniczne. Z łatwością zaprosiła widza do życia swojej postaci i wzbudziła jakże skrajne uczucia. Ninę można albo polubić albo ją znienawidzić. Aktorka wydobyła z widza złość, pogardę i współczucie, ale na pewno zaciekawienie. Na scenie z dobrymi kreacjami zobaczyć można również Dariusza Waraksę , Tomasza Kłaptocza czy Rafała Walentowicza. Jednak zawiedziona jestem pozostałymi kreacjami. W ocierający się o realizm słowny spektakl wnieśli manierę, która była wręcz nie do zniesienia. Miałam wrażenie, że nie chcieli na tej scenie być a poziom gry równał się szkolnym kółkom teatralnym. Małgorzata Pikus w pewnych scenach musiała ciągnąć przedstawienie sama, nadrabiając małe przygotowanie kolegów. Czy warto na spektakl się wybrać? Z całą pewnością tak. To sztuka dotykająca rzeczywistości, ale i problemu jaki trawi nasze pokolenie. Uprawiamy wszyscy wyścig po lepsze, po więcej, po sławę nie zastanawiając się nad opłakanym stanem naszych relacji. Lekceważymy uczucia i potrzeby bliskich, chowając się w wykreowanym i obłudnym świecie wciąż cerując nasze kompleksy. Zmagamy się na co dzień z wielką krótkowzrocznością, która zatrzymuje się wyłącznie na naszym ego. Z pewnością „Job Interviews” spełnia swoją rolę i ma odpowiedni przekaz. Dlatego szczególnie polecam ten spektakl ludziom młodym, zaczynającym swoją przygodę z dorosłym światem.
www.bs.cieszyn.pl polub nas na:
Od 145 lat dla Ziemi Cieszyńskiej
0% PROWIZJI ZA UDZIELENIE POŻYCZKI 1) Rzeczywista roczna stopa procentowa (RRSO) wynosi 10,36% i została wyliczona przy następujących założeniach: całkowita kwota pożyczki wynosi 12 350,00zł, oprocentowanie stałe w wysokości 9,90% w stosunku rocznym, umowa zawarta w dniu 31.01.2018 r. na okres 38 miesięcy, pożyczka uruchamiana jednorazowo w dniu zawarcia umowy pożyczki, spłata w miesięcznych annuitetowych ratach kapitałowo – odsetkowych w wysokości 379,80 zł. Całkowity koszt pożyczki wynosi 2 082,07 zł, na który składają się odsetki w wysokości 2 082,07 zł, prowizja za udzielenie pożyczki 0,00 zł. Całkowita kwota do zapłaty przez Pożyczkobiorcę wynosi 14 432,07 zł. Informacja dotycząca RRSO została podana przez Bank Spółdzielczy w Cieszynie na podstawie reprezentatywnego przykładu, zgodnie z ustawą o kredycie konsumenckim z dnia 12.05.2011 r.
1) 0% prowizji za udzielenie w przypadku pożyczki powyżej 10.000,00 PLN dla klientów, którzy w okresie 12 miesięcy poprzedzających złożenie wniosku nie korzystali z pożyczki Szybka Gotówka w Banku.
PRZYSTANEK KULTURA
40
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
PRZYSTANEK KULTURA
„O Góralach, Wałachach, Lachach i Jackach na Śląsku Cieszyńskim”… Nikola Dąbrowska
w poszczególnych częściach cieszyńskich terenów. Ponad to na szczególną uwagę zasługują niesamowite fotografie, które stają się dominującą częścią książki, a niewątpliwie zachwycą czytelnika. Przepiękne ilustracje, historyczne fotografie, oraz bardzo ciekawe opisy autora, sprawiają, że największy sceptyk z chęcią zagłębi się w lekturę, ale przede wszystkim sprawi, że każdy kto dostanie tą pozycję do rąk, doceni barwną kulturę wiejską Śląska Cieszyńskiego.Książka do nabycia w Muzeum Śląska Cieszyńskiego.
K
iedy szukamy lektury historycznej, rzadko nasz wzrok pada na te, które dotyczą miejsca, w którym mieszkamy. A nawet kiedy już uda nam się po taką sięgnąć, omijamy jak ognia tematów związanych z terenami wiejskimi. Uznajemy je za nieciekawe, mniej warte uwagi od bardziej zajmujących, takich jak obrazowe walki czy majestatyczna arystokracja. Pewną niechęć do spotkania się z historią kultury wiejskiej, całkowicie przełamuje Marian Dembiniok, w swojej książce z wdzięcznym tytułem „O Góralach, Wałachach, Lachach i Jackach na Śląsku Cieszyńskim”. Autor pisze w sposób ciekawy, pobudzający wyobraźnie i przede wszystkim bardzo przystępnie. Zwinnie omijając zawiłą i często niezrozumiałą naukową terminologię, sprawia, że czytelnik z przyjemnością wgłębia się w jakże różnorodny świat folkloru Śląska Cieszyńskiego. To właśnie na tą różnorodność Marian Dembiniok zwraca szczególną uwagę. Zrywa z obrazem jednolitości stanowczo i bezdyskusyjnie. Pokazuje jak bardzo odmienna jest kultura,
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
41
PRZYSTANEK KULTURA
KINO CIESZY(n),
czyli o 20. edycji Kina na Granicy Ponad 100 filmów, w tym nowości polskiej, czeskiej i słowackiej kinematografii, to majówkowe plany każdego, kto przyjedzie na 20. urodziny Kina na Granicy! Obecność w Cieszynie potwierdzili bohaterowie retrospektyw – Danuta Stenka, Krzysztof Zanussi, Jan Hřebejk i Ivan Trojan. W klubie festiwalowym zagra m.in. Pogodno oraz Tymon Tymański & MO. W programie również wystawy i debaty. Co wybrać? Uczestników czekają trudne decyzje! tekst i fot. arch. Kino na Granicy
– Jak urodziny, to zabawa i „Świętowanie!” – mówi Łukasz Maciejewski, dyrektor programowy Kina na Granicy. – Będziemy spoglądać w niebo i czekać na spadające gwiazdy, by móc pomyśleć życzenie. Zupełnie tak samo, jak podczas zdmuchiwania świeczek na urodzinowym torcie. Taka będzie 20. edycja festiwalu i taka jest tegoroczna grafika autorstwa Iwony Cichy. Wesela i stypy, prywatki i jubileusze – każda okazja jest dobra do zabawy. My proponujemy najlepszą balangę filmową, bo Kino na Granicy nie ma żadnych granic – zabawa do upadłego. 42
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
PRZYSTANEK KULTURA
ŚwIaTOwe PreMIery na KnG Podczas tegorocznego festiwalu odbędzie się kilka światowych premier ważnych, polskich filmów. Zobaczymy m.in. „Warany z Komodo”, filmowy debiut Michała Borczucha, laureata „Paszportu Polityki” w dziedzinie teatru. Obraz oparty jest na dwóch równoległych historiach. Pierwsza koncentruje się na dokumentalnej obserwacji grupy autystycznych dorosłych, druga to opowieść o młodych rodzicach Agacie i Franku, którzy chcą złożyć swojego syna w ofierze. W Cieszynie pojawią się twórcy filmu z reżyserem i scenarzystą na czele. Michałowi Borczuchowi towarzyszyć będą odtwórcy głównych ról – Dominika Biernat i Krzysztof Zarzecki – oraz montażystka Beata Walentowska.
KINO CIESZY(n), KInO bardzo cIeSZy(n)! W cyklach tematycznych zostaną pokazane kultowe filmy „Niespokojnego kina 1968 roku” z jednej strony, a nawiązujące do urodzinowego „Świętowania!” z drugiej. Trio uzupełnia blok „Kino/Teatr”. Na ekranach zobaczymy m.in. „Dziecinne pytania” Janusza Zaorskiego, „Marcowe migdały” Radosława Piwowarskiego, „Różyczkę” Jana Kidawy Błońskiego, „Wodzireja” Feliksa Falka, „Balangę” Łukasza Wylężałka, „Wesele” Wojciecha Smarzowskiego, „Ziemię obiecaną” Andrzeja Wajdy, „Aktorów prowincjonalnych” Agnieszki Holland, czy „Kobietę w kapeluszu” Stanisława Różewicza.
POnaD 100 PrOJeKcJI – i co jeszcze? Znakomitych gości można się również spodziewać podczas trzech debat skoncentrowanych wokół tematu 50. rocznicy wydarzeń polskiego marca ’68 oraz czechosłowackiej wiosny i tragicznego sierpnia ’68. Tematy spotkań to: „Czy literatura czeska i słowacka lat 60. są wciąż żywe?”, “Kino pod specjalnym nadzorem” oraz “Mieli być artystami w likwidacji”. Wśród rozmówców będą m.in. Janusz Zaorski, pisarz i rabin czeski Karol Sidon, Joanna Goszczyńska czy Andrzej S. Jagodziński. – Ta bolesna historia wciąż żyje w pamięci wielu z nas – mówi Jolanta Dygoś, dyrektor festiwalu. – Chcemy o tych wydarzeniach z przeszłości przypominać i rozmawiać. W przerwach między projekcjami i debatami będzie można obejrzeć ok. 40 obrazów namalowanych na potrzeby nominowanego do Oskara filmu „Twój Vincent”. A to i tak dopiero początek cieszyńskiej listy atrakcji…
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
43
Topienie marzanny jest najbardziej znanym zwyczajem na powitanie wiosny i pożegnanie zimy. Marzanna to słowiańska bogini, która symbolizuje zimę i śmierć. Przez niektórych uważana była za demona. Tak naprawdę zwyczaj ten pochodzi od święta Słowian – Jare, które przypada na równonoc wiosenną (20/21 marca). Kukłę marzanny wykonywało się ze słomy, owijano białym płótnem i przyozdabiano wstążkami oraz koralikami. Kiedyś dzieci razem z marzanną i gałązkami jałowca obchodziły wszystkie domy we wsi i podtapiały lalkę w różnych źródłach wody. Wieczorem młodzież przejmowała kukłę, wyprowadzała nad rzekę, podpalała i wrzucała do wody. Następnie zapalano ogniska na wzgórzach aby przywitać wiosnę. Zbierano także witki wierzbowe i leszczynowe. Składano je czasem na stosach i palono. Dziś bardzo rzadko robi się marzannę i nie jest to traktowane jako święto tylko jako dobra zabawa i zajęcie dla przedszkolaków i szkół podstawowych, które robią to w ramach zajęć.
S I Ę U
TOPIENIE MARZANNY
T O P I L Ł
A
Wiosenne TRADYCJE
BRAK MARZANNY
TOREBKA JAKBY DAMSKA
Malowanie jajek Zwyczaj malowania jajek na Wielkanoc wywodzi się z jeszcze starszych przedchrześcijańskich tradycji; był związany z prastarymi obyczajami magii. W wierzeniach pogańskich jajko było symbolem sił witalnych, które mogą być dalej przekazywane. Dlatego też używało się jajek w obrzędach wiosennych, mających na celu pobudzenie ziemi do rodzenia. Swoją symboliką jajka związały się z obrzędami wielkanocnymi, które łączą w sobie elementy dawnych zwyczajów wiosennych oraz odnoszą się do zmartwychwstania Chrystusa. 44
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
fot. Express Elbląg
PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE
ŚMIGUS – DynGUS Śmigus – Dyngus to słowa często pojawiające się w świątecznym okresie. Używamy ich przy okazji składania życzeń, czy pisania świątecznych kartek, często nie zastanawiając się skąd wzięła się ta dość śmieszna i nietypowa nazwa. Do XV w. dyngus i śmigus to były dwa odrębne zwyczaje. Śmigus polegał na symbolicznym biciu np. witkami wierzby po nogach, a następnie oblewaniu wodą. Celem było oczyszczenie się z brudu i przygotowanie duszy do zbliżającej się wiosny. Z biegiem czasu na zwyczaj śmigusa nałożył się zwyczaj tzw. dyngusowania, który dawał możliwość wykupienia się pisankami z podwójnego lania. Pierwsze udokumentowane wzmianki o zwyczajach śmigusowo-dyngusowych w Polsce datuje się na XV w. Inne źródła podają, że zwyczaj ten był praktykowany na ziemiach polskich już ok. 760 r. n.e. Początkowo Kościół uważał ten zwyczaj za pogański. Jednak po wielu latach bezowocnej walki przekształcił go i przyswoił do swojego kalendarza świąt.
PALEMKI NA SZCZĘŚCIE Wielki Tydzień zaczyna się Niedzielą Palmową. Kiedyś nazywano ją kwietną lub wierzbną. Palemki – rózgi wierzbowe, gałązki bukszpanu, malin, porzeczek – ozdabiano kwiatkami, mchem, ziołami, kolorowymi piórkami. Po poświeceniu palemki, biło się nią lekko domowników, by zapewnić im szczęście na cały rok. Połkniecie jednej poświeconej bazi wróżyło zdrowie i bogactwo. Zatknięte za obraz lub włożone do wazonów palemki chroniły mieszkanie przed nieszczęściem i złośliwością sąsiadów. Palmy wielkanocne są ściśle związane z chrześcijańskim zwyczajem, są symbolem ewangelicznego wjazdu Jezusa do Jerozolimy. TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
45
TOREBKA JAKBY DAMSKA
M iłość w korporacji Dariusz Bożek
1. Incydent niedoszły 2. Incydent skonsumowany 2. Zauroczenie, w tym fatalne 3. Zakochanie 4. Miłość niedojrzała 5. Miłość dojrzała Może ktoś zapyta: a czym się różni miłość dojrzała od niedojrzałej. To ja odpowiadam: tym czym Hymn o miłości Św. Pawła od próby jego naśladowania, napisanej przez anonima stela – czytaj poniżej. W pierwszej części - tydzień wstecz - mieliśmy do czynienia z incydentem niedoszłym w tzw. Kanciapie. Sam byłem zdziwiony tym, że nie doszło do niczego pomiędzy bohaterami, tym bardziej, że Janusz miał moje pełne wsparcie w procesie. Lecz cóż - jak Stwórca dał nam, ludziom wolność – tak również ja postanowiłem nie ograniczać Janusza w podążaniu ścieżką spełnienia. Dzisiaj kontynuacja historii. Janusz spotka kobietę innej skali: zjawiskowo piękną i … zapraszam do czytania.
Hymn do niedojrzałej miłości
Miłość niedojrzała część 3 Obserwujemy postępy Janusza na drodze do znalezienia prawdziwie dojrzałej miłości. Lecz trzeba tutaj zadać sobie pytanie o naturę tego zjawiska. Psychologia rzecze, że dojrzała miłość łączy w sobie zjawiska, które mają naturalną tendencje do rozchodzenia się, czy jak to fachowo się ujmuje - rozszczepiania. W dobrym związku partnerzy zachowują możliwość przeżywania wobec jednej osoby, przez stosunkowo długi czas (do grobowej deski czasem) dwojga rodzaju uczuć lub stanów: wyższych, np. bliskość i intymność oraz seksualnego pożądania. Dodatkowo warunkiem dojrzałej relacji, a więc i miłości, jest stan ambiwalencji, czyli możliwości jednoczesnego przeżywania wobec tej samej osoby różnych emocji. Reasumując: kocham Cię. Pożądam Cię. Też Cię lubię - za zjawisko X (np. poczucie humoru); fascynuje mnie w Tobie Y (np. wrażliwość lub znajomość fizyki kwantowej) a moją złość budzi Z (np. zalegasz z pilotem po pracy nie pomagając mi w pracach domowych albo brudne skarpetki stawiasz w przedpokoju). Na użytek „Miłości w korporacji” i historii Janusza wprowadzimy prosty ewolucyjny podział faktów damsko-męskich zobrazowany etapowo – starając się śledzić Januszowe postępy: 46
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
Choćbym miłował całe stworzenie Boże, mówił językiem zakochanych w aniołach, a rozumu bym nie miał, byłbym cymbałem brzmiącym w orkiestrze grającej dla samego Boga. Bo... miłość niecierpliwa jest miłość nienasycona jest zazdrosna jest przelotna jest bezdomna jest kapryśna jest niespełniona jest i niesprawiedliwa ciągle walczy i rzadko wygrywa żąda swego i pragnie cudzego jest więzią, która więzi – rozum na uwięzi Bo miłość rozpacza i o absurd zahacza mydli słowami i się sprzeniewierza dręczy urzędnika i uwodzi harcerza unosi* się stale i wypełnia seriale potwornie się męczy, aż się nie zaręczy potem z trudem znosi jak obrączkę nosi Bo miłość Cię przeorze – inaczej być nie może Bo miłość zazdrości tej prawdziwej Miłości** * - unosi się prawdopodobnie gniewem ** - tej Miłości dojrzałej i prawdziwej Św. Pawła Autor – anonim stela.
TOREBKA JAKBY DAMSKA
J
anusz posuwał się wolno korpokorytarzem, który tylko na wysokości Menedżmentu miał normalne ściany. Reszta urządzona była na zasadzie otwartej przestrzeni, tzw. ołpenspejsu, bez wizualnych i fizycznych barier, wypełnionego zgrupowanymi tematycznie zestawami boxów. Nieco poruszony sytuacją z Grażyną, podążał w stronę męskich toalet, które na szczęście wbrew ogólnej tendencji w Korpo, wciąż były miejscem fizjologicznej intymności. Idąc dumał o tym, że tam w kanciapie, coś poszło nie tak. „Arnold” nie był chyba najlepszym wzorem do naśladowania. Nie powinien „być jak Arnold” chcąc się kochać z kobietą. Cokolwiek inny bohater byłby bardziej funkcjonalny w działaniu, w szczególności wobec kobiet. Zresztą jakoś nie mógł sobie przypomnieć jakiejkolwiek przedstawicielki płci przeciwnej, która powiedziałaby any słowo na temat sexappealu Arnolda Schwarzeneggera. Z zamyślenia wyrwał go impuls. Przystanął. Nie wiedział dlaczego. Odruchowo, intuicyjnie wręcz cofnął się kilka kroków w stronę przypadkowo – jak mniemał - otwartych drzwi do głównego biura Menedżmentu wyższego szczebla. Zajrzał do środka. Na dębowym biurku sekretarki Zarządu stała butelka coca coli z napisem limityt edyszyn. Cokolwiek go to zdziwiło. Widywał cole i pepsi w różnych butelkach i wersjach, jednakowoż nigdy nie spotkał jeszcze limitowanej edycji. Butelka stała, pełna cukru i innych szkodliwych substancji, bezczelnie i wyzywająco, szczególnie wobec dietetycznych nawyków zdecydowanej większości pracowników ołpenspejsu. - No proszę… - pomyślał Janusz – jakaś wyższa forma życia a konsumuje coca colę. Poprzez wyższą formę życia pojmował kadrę zarządzającą korporacji, w szerokim rozumieniu tego słowa. Lecz na czym miała polegać limitowana edycja? Jak się wkrótce miał zorientować - nie napis był tu najważniejszy a kształt. Butelka została wystylizowana na opakowanie po perfumach, takie dizajnerskie. Przypominała kształtem mężczyznę z flakonika Jean Paul Gaultiera. Pijąc napój właścicielka – jak mniemał – musiała tak jakby odgryzać głowę, męską w dodatku, co miało znaczenie symboliczne, w świecie skutych w kulturowe kajdany kobiet i nienawidzących ich mężczyzn. Zaciekawiony cofnął się jeszcze bardziej. W pokoju trwała rozmowa a raczej monolog. Starszy, siwy mężczyzna stojąc snuł swą opowieść. Był nią zachwycony – opowieścią znaczy się – tak, że tracił rozeznanie sytuacji, zapominał w pewnym sensie, że rozmowa jest dialogiem, że fidbak może mu dostarczyć kluczowych informacji o relacji z partnerką. Więc mówił niepowstrzymany jak armia radziecka zmierzająca na Berlin. Wydawało się Januszowi, że jego motto mogło by brzmieć: mówić bez względu na ofiary. Jeszcze krok w tył i na blacie zobaczył kobiecą rękę; paznokcie pomalowane na czerwono wybijały rytmicznie melodię dobrze skrywanej irytacji. Nie była zadowolona z toczącej się
jednostronnie konwersacji. Mężczyzna gestykulował, ingerując w przestrzeń zarezerwowaną dla osób najbliższych. I mówił, mówił bezustannie. Janusz wychylił się jeszcze bardziej i zamarł w bezruchu. Wiedział, że powinien iść dalej; kontynuować korporacyjny krok w stronę sanitariatów. Zatrzymanie się w tym miejscu i obserwacja przestrzeni nie przeznaczonych dla niego, niczym dobrym nie mogła się zakończyć. Ta kobieta albowiem nie przynależała do niego. Przynależała do Menedżmentu wyższego stopnia i nie ma co ukrywać, że tym Menedżmentem był Zarząd. Janusz co prawda nigdy Zarządu nie widział lecz obdarzał go należytą estymą, wprost proporcjonalną do kwadratu odległości od boxu w ołpenspejsie. Kobieta przerzuciła wzrok ze starszego intruza na Janusza. Lecz jej spojrzenie chyba tylko podążało za wcześniejszą intuicją, szepczącą jej, że znajduje się w komunikacyjnym trójkącie. Gdy wstała, podnosząc się lekko na swoich długich nogach, zawładnęła przestrzenią. Wyszła zza biurka i podeszła do drzwi; czerwono – czarna orgia kolorów i kształtów hipnotyzowała otoczenie. Janusz zastygł w bezruchu. To tak wyglądają marzenia – przemknęło mu przez głowę - które nigdy się nie spełniają, tak smakuje głód, który nigdy nie będzie zaspokojony. Drzwi zasunęły się a Janusz poczuł się podwójnie odseparowany: od butelki coca coli ala Jean Paul Gaultier i niebiańskiej istoty za dębowego stołu. ……………………. - Ani słowa o sytuacji w kanciapie Ty korpozjebie – warknęła cicho Grażyna, akurat w momencie jak Janusz, oszołomiony i zmieszany zasiadł w boxie przeznaczonym dla takich jak on, korporacyjnych trybików w skomplikowanej maszynie do zarabiania pieniędzy. Na te słowa Janusz skulił się cieleśnie, zanurkował sam w sobie oraz fizycznie, chowając się przed wzrokiem Grażyny poniżej poziomu odgradzającej ich ścianki. Ta widząc to odpuściła i oddała się czynnościom pracowniczym. Poranek upływał pod znakiem plotek dotyczących rzekomego zniknięcia starszego Pana w Korpo. Wizyta Policji dostarczyła wiedzy, że ostatnio widziano go wchodzącego do głównego korytarza. Janusz pomyślał przez moment i szybko skojarzył dwa odległe o jeden dzień punkty w czasoprzestrzeni. Jako że nikt nie wspominał o obecności poszukiwanego w biurze Zarządu, uznał, że fakt ten umknął wszystkim, oprócz niego. W okolicach lanczu pojawiła się Pani Kanapka, czyli korporacyjna fud suplajerka vel. maszyna wendingowa. - Co tam dzisiaj na palecie? – zapytała Mariolka oblizując usta. - Bezglutenowy Sandłicz z jarmużem, wegetariańska tarta z duszonym bakłażanem i himalajską solą oraz karpaccio z buraka. Menu szybko zdobyło zrozumienie i właściwie oświecony target. - Co dla Ciebie? Pani Kanapka niespodziewanie podeszła do skulonego Janusza i zawiesiła na nim znak zapytania. - Jaa… dzisiaj nie jestem głodny – odparł zaskoczony Janusz. Ola – bo tak miała na imię Pani Kanapka - zawsze była dla TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
47
TOREBKA JAKBY DAMSKA
kadr z filmu „W sieci”, reż. Barry Levinson
niego miła. Empatyczna, ciepła i kulturalna od urodzenia. Karmiąca. Taki typ kobiety. - Janusz już dzisiaj skonsumował schabowego – ze wschodnich rubieży ołpenspejsu dobiegł głos Karola, metroseksualnego herubina ala Zac Efron. - A kto wczoraj wpierdalał golonko w gospodzie „U Mariana” hę? - zapytała Karola w odwecie, anonimowa singielka z kresów północno-zachodnich. Ołpenspejs wypełnił się wielobarwnym rechotem a znad tafli boxów, to tu to tam wychyliły się ciekawe spojrzenia. - To miasto jest takie małe – dodała nieco filozoficznie Natali – jestem taka very eksajted. - Kurewsko małe – rzuciła Grażyna wciąż jeszcze posyłając Januszowi gniewne spojrzenia. - Nie wyglądasz najlepiej – Ola pochyliła się nad Januszem – dbaj o siebie. Oddaliła się z przesuwnym stolikiem w stronę bardziej zdecydowanego targetu. MEREDITH Kolejnego dnia przechodząc obok ulokowanej za dębową barierą piękności, zdecydował się - wbrew sobie, zdrowemu rozsądkowi oraz zasadom współżycia społecznego - otworzyć drzwi. Meredith – bo jak się wywiedział, tak miała na imię - siedziała za wysokiej klasy dębowym biurkiem i nawet nie oderwała wzroku od ekranu komputera. Na stole zauważył znaną butelkę i schowany za nią dyskretnie kruasant. - Coca cola i gluten – powiedziała Meredith idąc za jego wzrokiem – podstawa pożywnego śniadania. 48
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
- Co nas nie zabija to nas wzmacnia – pochwalił się wyższym poziomem mądrości Janusz. - No… proszę… - uśmiechnęła się lustrując gościa mamy tu bystrzaka. Odchyliła głowę do tylu łapiąc kosmyk, który ruchem wahadła pozostał przez chwilę zawieszony, trzymała go w palcach bawiąc się nim. Gdy włożyła go do ust zalotnie - podniosła wzrok. - Policja szukała dzisiaj starszego pana, który podobno był widziany w naszej korpo, wiesz coś o tym? - Nie widziałem nikogo takiego – powiedział Janusz - jak sobie coś przypomnę to dam znać, policji oczywiście. Powiedział to odruchowo. Te słowa nie były potrzebne. Teraz ona już wiedziała, że on wie o starszym panu i on wiedział, że ona wie, że on wie a to w jego ocenie nie była sytuacja komfortowa. Czarne jak świeżo sfedrowany węgiel źrenice zwężyły się wysypując armię zimnych jak wnętrze lodowca sztyletów; pochyliła się lekko wbijając paznokcie w dębową twardość; fotel zaskrzypiał od gotowości do ataku i tylko... w ostatniej chwili wróciła jej kontrola. Znowu na twarzy zagościł uśmiech. - Nie omieszkaj dać mi znać – powiedziała z wymuszoną obojętnością i przerzuciła uwagę na ekran komputera. Mimo to Janusz idąc w stronę drzwi czuł na swoich plecach dziesiątki szponów zdzierających z niego skórę. …………………….. Wieczorem nie mógł zasnąć. Meredith stała się w jego oczach archetypem piękna. Przy takiej kobiecie prawdziwy mężczyzna może poczuć się zdobywcą – rozmarzył się na moment - lecz problem w tym, że dla Janusza zdobycie Meredith byłoby jak wspinanie się na Mount Everest. Chociaż on - czyli Janusz - mógłby zagrać jakąś inną życiową rolę, oczywiście gdyby ją wcześniej znalazł. Mógłby zdobyć Meredith jak filmowy amant z najwyższej półki i się z nią pokazywać i budzić zazdrość przedstawicieli tego samego gatunku. Jednak w swoim marnym – jak mu się w tym momencie objawiło – życiu, oglądał tyko filmy akcji. A doświadczenie z Grażyną – tu się nieco skurczył na samą o Grażynie myśl – uczy, że bohaterowie tych filmów w kluczowych scenach okazują się nieprzydatni, bezradni wobec delikatnej specyfiki relacji męsko-damskich i towarzyszących im dylematów. Zasnął z jej obrazem pod powiekami (Meredith a nie Grażyny), lecz sen przyniósł znany lęk, matczyne piersi w akcji i wielką butelkę, co to ssania się nie bała. Schronienie znalazł w toalecie męskiej, gdzie ukoiła go muszla klozetowa mieniąca się wewnątrz kolorami tęczy, zupełnie takiej, jak na Placu Zbawiciela.
TOREBKA JAKBY DAMSKA
DAMSKI PUNKT WIDZENIA
Wieczny
CH ŁOPIEC
JAK SOBIE Z NIM
?
RADZIĆ
S
yndrom Piotrusia Pana - mężczyzna nim dotknięty nie dorasta nigdy. Owa przypadłość swoją nazwę zawdzięcza bohaterowi książki Jamesa Matthew Barriego. Piotruś Pan uciekł z realnego świata do Nibylandii – krainy, w której mógł pozostać wiecznym chłopcem. Współczesny mężczyzna z tym syndromem nie szuka obcych krain. Jedyne, przed czym ucieka, to dojrzałość. Życie jest dla nich wieczną zabawą. Oderwani od rzeczywistości nie przyjmują do wiadomości, że osiemnastkę obchodzili jakieś 20 lat temu. Uporządkowane życie nie dla nich. Uwielbiają najmodniejsze ubrania, sprzęty i gadżety, choćby mieli się dla nich po uszy zadłużyć. Nie ma oczywiście nic złego w dążeniu do spełniania marzeń, w wyprawie dookoła świata ani w ułańskiej fantazji od czasu do czasu. Co jednak, gdy ktoś zawsze przedkłada swoją przyjemność nad zobowiązania wobec innych? Gdy chce przez życie przejść gładko i przyjemnie, nie ponosząc
konsekwencji swoich decyzji? A co gorsza – nie dostrzega niebezpiecznej dla niego samego powierzchowności życia. Źródła problemów nigdy nie dorastającego mężczyzny należy szukać w dzieciństwie. Wieczni chłopcy wychowani są przez nadopiekuńcze matki. Często w domach, w których nie było ojca albo był on niedostępny emocjonalnie. Dzisiaj nie brakuje samotnie wychowujących matek. Zaczęło się od światowych wojen, gdy ojcowie ginęli na froncie. Chłopcy wychowywani przez samotne matki, gdy sami już zakładali rodziny, nie wiedzieli, jak być ojcem. Byli więc dla swoich dzieci emocjonalnie nieobecni, albo w jakiś inny sposób nie wywiązywali się ze swej roli. Wszystkiemu w dwójnasób chciały zaradzić więc matki. Wychowywały w ten sposób mężczyzn, od których niczego nie można wymagać. I o zgrozo pomimo zmieniających się czasów problem się pogłębia. Sprawy trudne załatwiają zawsze za swoich synów albo w ogóle nie informują o ich istnieniu. Jeśli matka traktuje syna jak siódmy cud świata, on będzie tego oczekiwał w przyszłości od swych partnerek. Jeśli Piotruś Pan się zakochuje to tylko w kobiecie, która jest miła i nie oczekuje oświadczyn. Która pobawi się razem z nim i czasem będzie mu matkować. To po prostu Wendy. Nie jest prostym odpowiednikiem Piotrusia Pana – jest kobietą, która się z nim związała. Cierpliwie czeka, aż on się wyszaleje. Nie robi mu wyrzutów. Jest szczęśliwa, że w końcu i tak wraca do niej. Boi się, że gdy zacznie stawiać warunki, czegokolwiek się domagać, on odejdzie. W pamięci ma romantyczny początek ich znajomości. Chce wierzyć, że wciąż jest tą ukochaną, jedyną. Żeby Piotrusia w tym upewnić, musi się nim nieustannie zachwycać, a najlepiej uczestniczyć we wszystkich jego „zabawach”. Kobiet uciekających od wzorca matki i żony też dziś nie brak. I jeśli tylko nie będzie wymagać od Piotrusia deklaracji zobowiązujących go do standardowego życia ma u niego spore szanse. Dopóki Piotruś Pan będzie się oczywiście dobrze bawił. Wendy musi ze zrozumieniem opatrywać guzy na czole i śmiać się z przygód, których on wciąż szukał. Dojrzałej kobiety Piotruś Pan się boi i panicznie unika. Przecież ten wieczny chłopiec wie, że dorosła kobieta chciałaby, by i on dorósł. A dorosłe życie jest dla niego za trudne, nieprzyjemne i nudne. Czy dorasta w końcu taki lekkoduch? Tak, zwykle po czterdziestce. Wszyscy wokół mają rodziny i poukładane życie zawodowe. Coraz mniej kolegów ma ochotę szaleć. Przyjaźnie okazały się powierzchowne, a kolejne kobiety nie zatrzymują się na dłużej. Wieczny chłopiec z przerażeniem dostrzega, że jednak się starzeje i nawet ciało nie jest tak sprawne jak wcześniej. Widownia zamiast z zachwytem, coraz częściej patrzy z pobłażaniem. I choć trochę późno – dorasta.
ska w o k r a M a l Urszu
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
49
Mazurek Amelia Witos, fot. Wojciech Krawczyk
TOREBKA JAKBY DAMSKA
Sezam jest jedną z najstarszych roślin oleistych uprawianych przez człowieka w rejonach tropikalnych na całym świecie. W Europie można go spotkać w Grecji, Turcji oraz na Cyprze. Ziarna sezamu są skarbnicą wapnia – podstawowego budulca kości, zawierają go więcej niż mleko. Są także bogatym źródłem przeciwutleniaczy i substancji niezbędnych do prawidłowej pracy serca, co ważne zapobiegają również niektórym nowotworom. W kuchni Bliskiego Wschodu na bazie lekko podprażanych ziaren sezamu wytwarza się Tahini - masło sezamowe. My wykorzystamy je dzisiaj do przygotowania wielkanocnego mazurka. Mało tego przygotujemy go na jaglanym spodzie. To przepis dla tych, którzy nawet w święta szukają zdrowej słodyczy.
MAZUREK SEZAMOWY NA JAGLANYM SPODZIE NA KRUCHY SPÓD POTRZEBUJESZ:
220 g mąki jaglanej 2 łyżki ksylitolu 100 g zimnego masła szczyptę proszku do pieczenia 1 łyżkę jogurtu naturalnego 1 małe jajko
NA KREM SEZAMOWY POTRZEBUJESZ:
4 łyżki pasty tahini 4 łyżki syropu klonowego 250 g mascarpone NA POLEWĘ:
1 łyżkę pasty tahini 1 łyżkę syropu klonowego 1 łyżkę soku z cytryny szczyptę soli DO DEKORACJI:
płatki migdałów, można podprażyć owoc granatu
Do miski wsypujemy mąkę, dodajemy ksylitol, pokrojone w kosteczkę zimne masło i proszek do pieczenia. Rozcieramy masło z mąką palcami, aż powstanie drobna kruszonka. Mieszamy z jogurtem a następnie wbijamy jajko i łączymy składniki w jednolite i gładkie ciasto. Gdyby ciasto się kleiło, można podsypać więcej mąki. Formujemy kulę, rozpłaszczamy ją na placek, zawijamy w folię i wkładamy do lodówki na godzinę. Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni C. Ciasto rozwałkowujemy pomiędzy dwoma arkuszami papieru do pieczenia i przenosimy z dolnym papierem do formy, wyklejamy spód, podklejając brakujące miejsca. Spód dziurkujemy widelcem, na brzegach robimy ozdobny rant. Pieczemy przez ok. 18 minut na złoty kolor. Wyjmujemy z piekarnika i studzimy. Do miski wkładamy pastę tahini, syrop i mascarpone, ubijamy przez ok. 1- 2 minuty. Rozsmarowujemy na spodzie. Mieszamy wszystkie składniki polewy i polewamy fantazyjnie po kremie. Posypujemy miejscami płatkami migdałów i granatem. Smacznego.
Właściwości zdrowotne sezamu znano już w starożytnych Indiach, skąd powędrował na Bliski Wschód, do Afryki i pozostałych regionów Azji. Obecnie sezam znany jest na całym świecie. Znalazł zastosowanie w lecznictwie, kosmetyce i kuchni. Ziarna sezamu, w zależności od gatunku, mają kolor biały, czerwony, brązowy lub czarny. Największą popularnością cieszą się odmiany - biała i czarna. Biały sezam charakteryzuje się lekko orzechowym, słodkim smakiem. Czarny również jest słodki, lecz cechuje go znacznie intensywniejszy aromat. Wszystkie odmiany ziaren sezamu zawierają sezamol i sezamoliny - naturalne przeciwutleniacze. Dzięki nim ziarna - a także wytwarzany z nich olej sezamowy – wykazują liczne właściwości lecznicze. TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
51
Niech czas wielkanocny będzie pełen wzajemnej życzliwości nadziei oraz pokoju. Życzymy Państwu, wiele pomyślności i sukcesów dużo zdrowia, pogody ducha i smacznego jajka!
R edakcja
52
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
Tym wszystkim, którzy poparli nasz pomysł, zaufali nam i uczestniczą w tworzeniu Magazynu, wspierając naszą ideę – Serdecznie dziękujemy. To dla nas wyjątkowo ważne.
Maluchy na fali
S z k o ł a p ły w a n i a d z i e c i i n i e m o w l ą t
PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE
Skoczowskie
- smak Natury
Spółdzielczość mleczarska w Polsce ma bardzo bogatą historię. Jej początki sięgają ostatnich trzydziestu lat XIX wieku, gdy zaczęły powstawać pierwsze mleczarnie. Dziś spółdzielnie mleczarskie, po latach stagnacji, próbują odnaleźć się na nowo w nowej rzeczywistości i dostosować do zaistniałych warunków, zwłaszcza współczesnych standardów marketingowych. Przez zmianę wizerunku, chcą przyciągnąć klientów, zwłaszcza nowych, którzy przyzwyczaili się już do konsumpcji mleka pasteryzowanego i jego pochodnych, często wzbogacanych smakowo i przypomnieć, jak ten produkt smakuje naprawdę.
O
kręgowa Spółdzielnia Mleczarska w Skoczowie to firma o wielkim potencjale, jedyna która postanowiła zmienić wizerunek zachowując jednocześnie tradycyjne metody technologiczne, a co najcenniejsze – świeżość i naturalność produktu. Zmiana wizerunku ma to podkreślać. Lata doświadczeń i tradycyjna produkcja zaowocowały wyjątkowymi wyrobami, opartymi na świeżym mleku pochodzącym z przetestowanych i wiarygodnych gospodarstw Śląska Cieszyńskiego i Beskidu Śląskiego. Produkcję opartą na tradycyjnych, sprawdzonych recepturach doceniają nie tylko klienci, ale również jurorzy konkursów. Marka zdobyła szereg nagród m.in. Nagrodę Orła Agrobiznesu oraz nagrodę „Doceń polskie” przyznawaną przez Lożę Ekspertów dla produktu twaróg półtłusty i kefir. Również Zarząd Polskiej Izby Produktu Regionalnego i Lokalnego oraz Kapituła Znaku „Jakość Tradycja” przyznał znak dla produktu „Twaróg półtłusty ze Skoczowa”.
Nagrody są wynikiem dbałości o jak najmniej przetworzony produkt, dlatego często ma on krótki termin przydatności do spożycia. Niektóre procesy technologiczne zostały nienaruszone i celowo zachowane, by podkreślić unikalność i wyjątkowość marki sprzedającej tradycyjny wyrób, co jest możliwe tylko dzięki wiedzy i umiejętności wykwalifikowanej załogi. Nagradzany biały ser półtłusty, po dziś dzień jest wyrabiany pod czujnym okiem serowara, co pozwala na uzyskanie twarogu o odpowiedniej strukturze i konsystencji. Cały proces wymaga nie tylko wiedzy, ale i doświadczenia. Sztandarowy produkt nadal jest krojony i pakowany ręcznie. Bogactwo smaku 54
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE
pochodzi z natury. Marka nie stosuje żadnych barwników, konserwantów ani polepszaczy smaku. By wizerunek OSM w Skoczowie współbrzmiał z potrzebami dzisiejszego rynku, zapadła decyzja o zmianach wizerunkowych. Jej twórcom zależało przede wszystkim na podkreśleniu przynależności do miejsca. Stąd zmiana wizerunku i nazwy. Symbolem marki stały się produkty od lat związane z mleczarstwem – bańka na mleko, dzbanek i kubek - na tle pierzei rynku i skoczowskiego ratusza. Wyroby sygnowane są nazwą „SKOCZOWSKIE” za zgodą miejscowego ratusza. OSM w Skoczowie wychodząc naprzeciw oczekiwaniom, zmieniła swój wizerunek, jednak produkt pozostał niezmiennie ten sam – naturalnie smaczny.
Radosnych Świąt Wielkanocnych oraz mokrego śmingusa-dyngusa życzy Skoczowskie
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
55
Nie kupuj kota w worku i nie wierz w bajki o emerytce z Niemiec „Samochód nówka-sztuka”, „Auto z Niemiec od starszej Pani”, „Poprzednim, jedynym właścicielem był ksiądz”, „Auto prawie jak nowe prosto z Francji - miało tylko maleńką stłuczkę” – każdy kto kiedykolwiek szukał auta używanego z pewnością słyszał takie solenne zapewnienia. Wokół sprzedaży samochodów używanych narosło wiele mitów i legend, które stosują nieuczciwi handlarze. Rynek samochodów zmienia się dynamicznie i obecnie oferuje zupełnie nowe rozwiązania. Nie kupuj takich bajek i skorzystaj z bezpieczniejszych alternatyw.
Koniec ery handlarzy Wiele krajów europejskich obecnie przeżywa swoje kryzysy gospodarcze. Nie wierzmy w to, że Niemcy i Francuzi oddają za grosze i bezcen samochody klasy premium polskim handlarzom. Każdy szuka oszczędności we współczesnym świecie. Dlatego też sprawny i bezpieczny samochód jest smakowitym kąskiem zarówno dla Polaka, jak i Niemca czy Holendra. Jeżeli samochód zjechał do Polski z pewnością musi mieć jakiś defekt lub znaczącą wadę. Rzeczywisty stan pojazdu ujawnia się w trakcie użytkowania lub co gorsza, podczas wypadku. Musimy pamiętać, że jeżeli samochód ma historię wypadkową to skuteczność wszystkich systemów bezpieczeństwa staje pod wielkim znakiem zapytania. Ciekawe czy po stłuczce pojazd został dobrze skalibrowany a naprawa powypadkowa została przeprowadzone zgodnie z zaleceniami producenta.
Polska wysypiskiem europy Nasz kraj w świecie zyskał niechlubną renomę wielkiego szrotu. Przyjmujemy bezkrytycznie wszystko. Takich aut jak w Polsce nie chcą handlarze ani z Węgier, ani ze Słowacji. Samochód to środek transportu, którym wozimy swoje życie i swoją rodzinę. Warto minimalizować ryzyko i dokonywać transakcji w sprawdzonych miejscach i u ludzi posiadających 56
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
kompetencje i sprzęt do zweryfikowania stanu technicznego kupowanego pojazdu od poprzedniego właściciela.
Używane w autoryzowanym serwisie Zakup auta używanego w autoryzowanym punkcie dealerskim to zmniejszenie ryzyka takiej transakcji. Oczywiście nigdy nikt nikomu nie zagwarantuje stuprocentowej bezawaryjności auta używanego, ale zwiększamy pewność transakcji.
Używane jak nowe W wybranych salonach grupy Volkswagen działa program DasWeltAuto. (DWA). W ramach programu dostępne są auta używane z grupy VW, jak i innych marek. Tylko auta spełniające ściśle określone warunki, z opisaną historią i przebiegiem zostają sprawdzone w 117 etapowym teście. Klient otrzymuje certyfikat jakości, jak i może skorzystać z oferty dodatkowej gwarancji. Zakup auta używanego niczym nie odbiega od zakupu auta nowego. Samochody są starannie przygotowywane przed wydaniem klientowi, a sprzedawcy dokładają wszelkich starań aby transakcja przebiegała z pełnym profesjonalizmem.
PRZYSTANEK NA ŻĄDANIE
Sprzedaj auto i kup nowe raz, Dwa Po podjęciu decyzji o zbyciu samochodu warto udać się do profesjonalnego salonu w celu sporządzenia wyceny. Tylko wtedy możemy poznać faktyczną wartość auta i porównać ofertę z tym, co proponują nam handlarze bądź właściciele komisów. Wycena w salonie jest bezpłatna i nie jest wiążąca. Przeprowadzana za pomocą systemu EUROTAX gwarantuje klientowi sprawdzenie stanu technicznego pojazdu, a także rzetelną i uczciwą wycenę.
Powierzenie sprzedaży „starego” auta pracownikom salonu może przynieść wymierne korzyści. W przypadku odkupu auta przez salon klient otrzymuje wypłatę w gotówce. Kolejną interesującą opcją jest możliwość zamiany na inne auto używane z szerokiej oferty pojazdów używanych dealera. W przypadku zakupu nowego auta pozostawienie „starego” w rozliczeniu powoduje automatyczne naliczenie atrakcyjnego rabatu. Co więcej, w salonie możemy zapoznać się z dedykowaną ofertą produktów finansowych na zakup wymarzonego auta, kiedy nie mamy całej kwoty.
Masz pytania? coś cię zainteresowało? Zachęcamy do kontaktu i rozmowy z doświadczonymi opiekunami aut używanych:
Marcin Klepczarek marcin.klepczarek@korczyk.com.pl +48 728 456 220
Piotr Janitek piotr.janitek@korczyk.com.pl +48 734 443 072
KOrcZyK autoryzowany Salon i Serwis ŠKODa Aleja gen. Andersa 586, Bielsko-Biała (zjazd z S1, w kierunku na Cieszyn)
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
57
WYPRAWY Z TRAMWAJEM
Górskie wyprawy z Ozzim
Z Wisły Głębce na
Stożek Wielki... Szymon Krupka
Na początku marca bieżącego roku postanowiłem wybrać się z moim wiernym psim przyjacielem Ozzim na Stożek Wielki (978 m.n.p.m) w Beskidzie Śląskim. Na rozpoczęcie astronomicznej wiosny natura zaskoczyła chyba wszystkich! Tęgi mróz na przełomie lutego i marca dał się we znaki. Gesty trujący smog spowijał niebo Śląska Cieszyńskiego, nie pozwalając ani przez moment nabrać zdrowego powietrza do płuc. Zostało już tylko jedno – uciekać! Mimo przejmującego zimna wybraliśmy się na wędrówkę tworząc pętlę z Wisły Głębce (PKP) na Stożek Wielki i z powrotem. Co za paradoks! Aby móc choć przez chwilę zobaczyć krajobraz, a nie kleiste i duszące, szaro-żółte opary trzeba uciekać w góry! Czy to już nam jest pisane każdej zimy? Czas na zmiany systemowe, bo inaczej w końcu wytrujemy siebie nawzajem. Czas na wyprowadzenie samochodów z miast, obniżkę cen gazu, dotacje na nowe technologie i postawienie na ekologiczne paliwa. Wzięliśmy duży kredyt zaufania od naszej matki Ziemi. Teraz nadszedł czas spłaty! I wesoło z pewnością nie będzie w kolejnych latach.
W
yprawę w tak ekstremalnej pogodzie, zaczynamy oczywiście od odpowiedniego przygotowania ubioru oraz ekwipunku. Przy temperaturze bliskiej -20 stopni nie ma żartów i bardzo łatwo o odmrożenia. W plecaku musi się znaleźć termos z gorącą herbatą i zastrzyki energii w postaci czekolady oraz specjalnych batonów. Na
58
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
oblodzonych powierzchniach doskonale sprawdzają się kolce zakładane na buty. My po raz kolejny je polecamy. Kupimy takie w prawie każdym, większym sklepie sportowym. Ja używam również kijów trekingowych, które znacząco podnoszą stabilność każdego kroku w niepewnych warunkach. Jeśli idziemy z psem, weźmy mu koniecznie wodę oraz przekąski. Lepiej mieć także dodatkowy polar w plecaku i koniecznie zapałki ,podpałkę oraz latarkę. Rzeczą równie ważną jest dobrze naładowany telefon. Wędrówkę rozpoczynamy z parkingu przy stacji PKP Wisła Głębce (ul. Dworcowa). Stacja kolejowa w Głębcach to przystanek krańcowy dla linii kolejowej z Goleszowa, która została ukończona 11 września 1933 roku. Trasa kolejowa miała jednak zostać poprowadzona do Zwardonia i kilka kilometrów dalej przechodzić tunelem pod Kubalonką. Projekt nie został jednak zrealizowany ze względu na wybuch wojny. Zaletą rozpoczęcia naszej wędrówki w tym miejscu jest fakt, że wcale nie musimy przyjechać tu autem. Możemy wybrać się pociągiem. Chociaż np. z Cieszyna będzie to niezwykle trudne, ponieważ w co trudno uwierzyć w XXI wieku nie istnieje już bezpośrednie połączenie z grodem trzech braci. Nawet z jedną przesiadką! I to wszystko w regionie, który ma tak niesamowite możliwości rozwoju turystyki! Samorządowi, decydenci i przedstawiciele kolei już kilka lat temu obiecali przewrócenie ruchu na linii z Cieszyna
WYPRAWY Z TRAMWAJEM
w kierunku Bielska-Białej. Ale na zapowiedziach i konferencjach prasowych się skończyło...! Sprawa ciągnie się niemiłosiernie. Z dworca wybieramy szlak niebieski w kierunku Przełęczy Łączecko (766 m.n.p.m). Przechodzimy przez osiedle Głębce i wchodzimy w las. Po około godzinie lekkiego podejścia docieramy do osiedla Mraźnica położonego na zachodnim stoku szczytu Mrózków (811 m.n.p.m). Po drodze podziwiamy resztki zabudowań i „konających smaczków” drewnianej architektury Beskidu Śląskiego. Ach, wielka szkoda! Szlak niebieski łączy się tu z Głównym Szlakiem Beskidzkim imienia Kazimierza Sosnowskiego (czerwony). Po kolejnych dwudziestu minutach docieramy do przełęczy Łaczecko. Znajdują się tu ławeczki i stół. Można zatem na moment odpocząć. Na przełęczy mamy do wyboru dwie drogi na Stożek Wielki. Szlak niebieski, którym podążaliśmy dotychczas oraz słynny czerwony. Czerwony poprowadzi nas przez często uczęszczaną drogę na Kiczory (990 m.n.p.m.). Niebieski przez mniej popularny szlak na północno-zachodnich stokach Kiczorów. My z Ozzim wybieramy szlak czerwony. Jesteśmy ciekawi widocznych za szczytem wschodnim w formie stopni, ambon oraz sporej wielkości skał przypominających grzyby. Są to rzeczywiście przepiękne formy ukształtowane przez naturę. Na Kiczorach po chwili na obowiązkowe zdjęcia ruszamy
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
59
WYPRAWY Z TRAMWAJEM
dalej, przed nami trzydzieści minut marszu do celu. Nagle niebo staje się czarne, wzmaga się silny wiatr i rozpoczyna się zamieć śnieżna. Przyspieszamy kroku i walcząc z wiatrem docieramy do schroniska PTTK na Stożku. Niezwykły obiekt został oddany do użytku 9 lipca 1922 roku. Jest to najstarsze istniejące polskie schronisko w Beskidzie Śląskim (a po rozbiórce obiektu na Markowych Szczawinach najdłużej działające nieprzerwanie polskie schronisko w całych Beskidach). Odpoczywamy tu z Ozzim zawsze z największą przyjemnością. Szczególnie polecamy pyszną kawę oraz bardzo smaczny kołocz. Przy dobrej pogodzie widać stąd całą północno-wschodnią część Beskidu Śląskiego. Po regeneracji ruszamy dalej. Zdobywamy szczyt Stożka Wielkiego, który znajduje się 3 minuty powyżej schroniska (szlak niebieski). Ostrym zejściem dochodzimy do rozwidlenia i wybieramy czerwony szlak (kierunek Stożek Mały - 843 m.n.p.m.). Po chwili znajdujemy się przy kolejnym rozwidleniu. Tu wybieramy szlak zielony (PKP Wisła Głębce). Po trzech kilometrach kamienista droga, zmienia się w asfaltową (ul. Turystyczna). Mijamy imponujący obiekt – skocznie narciarską. 60
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
Najstarsza do dziś istniejąca skocznia narciarska w Wiśle to wcale nie ta położona w dzielnicy Malinka otwarta w 1933 roku, a po gruntownej przebudowie nazwana imieniem Adama Małysza. Dwa lata wcześniej powstał obiekt w dzielnicy Łabajów, u zbiegu potoków Łabajowa i Głębiczka. Rzeczywiście robi wrażenie! Wielka szkoda, że skocznia z tak bogatą przedwojenną historią nie służy dzisiaj sportowcom i popada w ruinę. Po kolejnych dziesięciu minutach marszu naszym oczom ukazuje się imponujący betonowy wiadukt kolejowy o długości 122 metrów i wysokości 25 metrów, wybudowany w latach 1931–1933 nad potokiem Łabajów. Przed wiaduktem szlak skręca w prawo, ostro pod górę. Po kolejnych dziesięciu minutach, wzdłuż torów kolejowych, docieramy do parkingu przy stacji PKP Wisła Głębce. Cała pętla zajęła nam ponad 5 godzin. My życzymy Wam już wiosennej aury, gdy będziecie zdobywali szczyt Stożka Wielkiego. Na następną wyprawę szykujcie namioty! Na weekend majowy czas ruszyć na kilkudniową, ambitniejszą trasę! Tę opiszemy z Ozzim w kolejnym numerze Tramwaju Cieszyńskiego.
Do zobaczenia na szlaku!
GIMNASTYKA Z TRAMWAJEM
Biegiem fortuny
10 kilometrów endorfin Rafał Urbaczka
Po nastaniu okresu zimowych mrozów, od dawna u nas nieodczuwalnych, większość z nas wyczekuje ze zniecierpliwieniem ocieplenia klimatu. Kwiecień wydaje się służyć temu, aby wreszcie odstawić narty czy łyżwy, a zamienić je na tenisówki. Nie każdy przecież preferuje sporty zimowe, wobec czego niektórzy wstrzymują się chwilowo od czynnej aktywności fizycznej i zapadają w zimowy sen. Kiedy wybudzają się z niego, zaczynają szukać okazji do powrotu. Jedną z nich jest z pewnością zbliżający się wielkimi krokami FORTUNA bieg.
W
tym roku odbędzie się jego dziesiąta, jubileuszowa edycja. Świadczyć to powinno o dobrej renomie, przekładającej się na spore zainteresowanie. I faktycznie – co roku do stolicy powiatu cieszyńskiego zjeżdżają się specjalnie na ten bieg ludzie z całej Polski, a nawet z zagranicy. Udział w zawodach brała dawniej choćby Mołdawianka - Lilia Fiskowicz, która zajęła przed dwoma laty 27. miejsce w maratonie na igrzyskach olimpijskich. Zawodniczka ta reprezentuje świętokrzyski Ludowy Klub Biegacza „Rudnik”. Jak widać, nawet na wschodzie Polski mają swój Rudnik, z którego mogą być dumni. Oprócz Fiskowicz warto wyróżnić Pawła Januszewskiego, mistrza Europy z 1998 r. w biegu przez płotki na 400 metrów, jako że on również zaliczył występ w biegu. O Kenijczykach, takich jak Abel Kibet Rop czy Silas Kiprono Too, nawet nie wspominam. Oni, w sumie jak to Kenijczycy, wykorzystują swą nadzwyczajną wydolność, aby wygrywać nieosiągalną dla innych ilość biegów w krajach europejskich, a szczególnie tych ze wschodniej części kontynentu. Tacy goście traktują FORTUNA bieg, niczym jeden z wielu, stanowiących okazję do łatwego zarobku. Tymczasem FORTUNA bieg w skali kraju jest czymś naprawdę wyjątkowym. Dziesięciokilometrowa trasa przebiega przez polską i czeską część Cieszyna. Granice przestają obowiązywać, a dwa miasta na czas biegu się jednoczą. Inne państwo, inna kultura, inny język – to wszystko przestaje mieć znaczenie. Kiedyś w końcu istniał jeden Cieszyn, który cechowała różnorodność, ale zarazem otwartość
i tolerancja. Poprzez wspomniany bieg powstaje możliwość otrzymania namiastki dawnych czasów. Co ważne – uczestniczyć może w nim każdy. Nie tylko weterani, gotowi biegać w najbardziej ekstremalnych warunkach, którym tajga nawet nie straszna. Również kompletni amatorzy, nieposiadający dużego doświadczenia w bieganiu. To dobra okazja, nie tylko dla ludzi łaknących pucharu, czeku na 2000 złotych i sławy za wszelką cenę, ale także dla tych spragnionych aktywności fizycznej i chcących sprawdzić swoje własne granice wytrzymałości. Zdaję sobie sprawę z tego, iż dziesięciokilometrowa trasa stanowi ogromny wysiłek. Przydatny ku temu jest mały trening, ale naprawdę warto poczuć tę wyjątkową atmosferę FORTUNA biegu. Nastolatkowie mogą natomiast pobiec na krótszej, dwukilometrowej trasie. W nagrodę za ukończenie biegu czeka na mecie soczysta kiełbaska. Umrzeć z głodu będzie więc trudno (chociaż i schudnąć też). Tak czy inaczej, dziesiąta edycja cieszyńskiego biegu powinna okazać się strzałem w „10”.
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
61
GIMNASTYKA Z TRAMWAJEM
8 tysięcy km po SUKCES Z Kamilem i Dominikiem Burymi rozmawiała Dominika Rychły
Czy ostatnie igrzyska olimpijskie w Pjongczangu należy rozpatrywać w kategorii porażki? Uważa, że nie powinniśmy tak myśleć. Obu medali w skokach narciarskich, jedynych które zdobyli nasi reprezentanci, mogliśmy się spodziewać. Wiemy, jak znakomite wyniki osiągali skoczkowie w tym sezonie. Mamy odpowiednie warunki do trenowania. Ale co z pozostałymi dyscyplinami zimowymi? W Polsce nie znajdziemy na razie profesjonalnych tras biegowych, biathlonowych, stoków do narciarstwa alpejskiego, torów bobslejowych czy odpowiednich torów lodowych dla panczenistów. Zamiast rozdawać medale przed zawodami, powinniśmy realnie spojrzeć na miejsca osiągane przez sportowców w sezonie olimpijskim. Później szukajmy małych sukcesów. Takich z jakimi wrócili młodzi biegacze narciarscy z Istebnej – Dominik i Kamil Bury. To sport, który rządzi się swoimi prawami. Możesz pracować przez cały rok, być w dobrej dyspozycji, jednak kiedy w jednym dniu trafisz na kiepski sprzęt, nie możesz liczyć na duży sukces. W Pucharze Świata, a tym samym na igrzyskach olimpijskich startuje mnóstwo świetnych zawodników, a rywalizacja stoi na najwyższym poziomie. W jednym dniu można być pierwszym, w następnym można zająć 30 miejsce. Tym bardziej na takie wyniki jak, 33. miejsce na 15 km stylem dowolnym i 13. w sprincie drużynowym Dominika oraz 30. pozycja w sprincie stylem klasycznym Kamila, patrzmy pozytywnie. Tak, jak robią to sami zainteresowani. Z debiutantami olimpijskimi rozmawiałam o początkach, o prestiżowych sportowych imprezach oraz o tym jak widzą przyszłość. Jak zaczęła się wasza przygoda z biegami narciarskimi? Kamil: Wszystko zaczęło się w podstawówce, wtedy biegał prawie każdy. U nas nie ma wielu sportów do wyboru. Albo była piłka nożna, w którą też graliśmy chwilę, albo biegi narciarskie. Jarosław Hulawy ukierunkował nas bardziej pod biegi narciarskie i spodobało się nam. Tak się zaczęło. Z tym trenowaniem później było różnie, miałem rok przerwy, ale z Tadeuszem Krężelokiem rozpoczęliśmy treningi na dobrym poziomie. Wtedy zrobiło się bardziej poważnie. To był moment kiedy zaczęliśmy wiązać z tym swoją przyszłość. Marzyliście o igrzyskach jako mali chłopcy? Dominik: Jak byliśmy mali nie myślało się takimi kategoriami, ale jak walczyliśmy o kadrę to już rodziło się w głowie, że celem zaplanowanym na 4 lata do przodu są igrzyska. W międzyczasie były mistrzostwa świata, co roku juniorskie, U-23, ale wszyscy przygotowują się i mają zakodowane, że na igrzyska trzeba być gotowym. 62
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
Łatwe jest w Polsce wejście do kadry? Kamil: Nie ukrywajmy, że w Polsce nie ma wygórowanego poziomu. Wiadomo, żeby walczyć o kadrę trzeba sporo trenować, być najlepszym w Polsce. Tytuły Mistrza Polski dają Ci szansę. Jak już uda dostać się do kadry, należy tą szansę wykorzystać i spełniać się. Dominiku, w Twoim przypadku dużą szansą był start na mistrzostwach świata w Lahti. Dominik: Fajnie było być tam w Lahti. To dobre przygotowanie psychiczne przed igrzyskami, bo to jest jednak profesjonalna impreza, nie chcę tego porównywać do juniorskich mistrzostw świata. Impreza stoi na niesamowitym poziomie, ogrom kibiców. Na igrzyskach nie może być tylu kibiców, są tylko na stadionie. Na mistrzostwach świata jest cała trasa obstawiona przez kibiców. Myślę, że to było dobre przygotowanie psychiczne przed igrzyskami. Jak wygląda życie w wiosce olimpijskiej od kulis? Dominik: Każdy zawodnik chodzi w pełnym skupieniu przed startami. Nie ma tam czasu na dodatkowe rozrywki, które mogą rozpraszać. Widać duże zaangażowanie sporej grupy ludzi. Kamil: Wszystko zależy też od dyscypliny. Każda z nich wymaga innego poświęcenia i każdy zawodnik skupia się na tym, co ma zrobić. A jak przebiegał wasz dzień? Dominik: Żeby nie przechodzić pełnej aklimatyzacji czasowej ośmiu godzin, wstawaliśmy około godziny 10. Później mały rozruch przez 40 minut, śniadanie, trening, odpoczynek. Czasem robiliśmy nawet po dwa treningi. Między startami było
GIMNASTYKA Z TRAMWAJEM
trochę ciężej i trzeba było zrobić jeden trening regeneracyjny, żeby nie zastać się do kolejnych startów. Tak wyglądał nasz dzień. Jedzenie, spanie, treningi i starty. Kamil: Mówiąc krótko - duża impreza, ale i życie codzienne dla nas sportowców. Na igrzyskach doszło do sytuacji, o której głośno mówiła Sylwia Jaśkowiec, czyli pożyczanie nart. Z czego wynika to, że trzeba sobie pożyczać sprzęt? Dominik: Żeby narta była dobra, wpływa na to wiele czynników. Najczęściej jest tak, że zawodnicy mają serwis danej marki, oni robią selekcję nart, testują ich w różnych warunkach.
Dominik: Po mistrzostwach świata, od razu jechaliśmy na igrzyska. Teraz rozluźniliśmy się psychicznie, spędziliśmy kilka dni w domu, ale to polegało głównie na treningu i załatwieniu zaległych spraw. Będziemy odpoczywać po sezonie. Wiążecie swoją przyszłość z nartami? Kamil: Jak na razie tak. Zobaczymy jak będzie ze zdrowiem. Nigdy nie wiemy, czy przytrafi się jakaś kontuzja i nie daj boże dłuższa przerwa. Jestem optymistyczny, ale muszą też być realistą. Trzeba mieć na uwadze, że może się to wszystko skończyć. Dlatego chcemy związać przyszłość z biegami, ale też myślimy o jakiejś alternatywie. Ciężko powiedzieć czy będziemy trenować cztery lata do Pekinu, chociaż na ten moment bardzo tego chcemy. Zobaczymy, co przyniosą te lata. Na pewno za rok mistrzostwa świata w Seefeld – ważne zawody. Jak wygląda na dzień dzisiejszy zaplecze kadry? Dominik: Rozwija się amatorstwo biegowe. To jest dobre, bo zmienia się mentalność ludzi. Kiedy ktoś zacznie biegać, to później zabierze swoją córkę albo syna czy wnuka, zaszczepi w nim ten sport, spodoba się i zapisze się do klubu. Takich osób jest coraz więcej w Polsce.
Zostawiają te najlepsze na każde warunki – ciepłe, zimne, uniwersalne. Kamil: Najlepsi zawodnicy mają najlepsze narty. Zawsze dostają narty z najwyższej półki. Mniej utytułowani zawodnicy dostają te średnie. Justyna Kowalczyk ma bardzo dużo dobrego sprzętu i z tego względu czasem je pożycza. Jak się wracało do domu? Kamil: Byliśmy dwa miesiące poza domem. To wystarczająca ilość czasu, by się chciało wracać i odpocząć od tego wszystkiego.
Zachęcacie młodych do tego, żeby zaczęli uprawiać ten sport? Jest szansa, żeby pojawiło się więcej dzieciaków kiedy powstanie profesjonalny obiekt na Kubalonce? Kamil: Mamy pewne plany w tym kierunku. Będziemy prowadzić lekcje motywacyjne, tak żeby zachęcić do sportu dzieci ze szkół podstawowych, gimnazjów. Będziemy motywować ich na własnym przykładzie. Dominik: Jeżeli dzieciaki będą miały, gdzie trenować to będzie zupełnie inaczej, niż bieganie na drodze, tak jak my biegamy, to jest jednak duża odpowiedzialność trenera. Jeżeli powstanie stadion na Kubalonce, będą warunki do biegania. Dziękuję za rozmowę.
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
63
GIMNASTYKA Z TRAMWAJEM
Tak
1
2
3
4
STALOWNICY wykuwali sezon
Tekst: Marcin Mońka, zdjęcia: Robert Kania
Nim poznamy najważniejsze rozstrzygnięcia w hokejowej Tipsport Extralidze powróćmy wspomnieniami do sezonu zasadniczego, którym kibice pasjonowali się od września.
T
ą część rozgrywek trzynieccy Stalownicy zakończyli na 3. miejscu. Za nimi 52 ligowe spotkania, z czego połowa rozegrana w Werk Arenie, jednym z najpiękniejszych obiektów hokejowych w Europie (zdjęcie nr 1). O tym, kto zostanie mistrzem Republiki Czeskiej, dowiemy się pod koniec kwietnia, jednak kibice Oceláři (zdjęcie nr 2) nie mieliby nic przeciwko, by złote medale zawisły na szyjach ich ulubieńców. Smak złota z 2011 roku, kiedy Stalownicy zdobywali pierwsze i jak dotąd jedyne mistrzostwo kraju, pamięta kilku zawodników, a wśród nich Martin Adamský (zdjęcie nr 3), napastnik do dziś zdobywający ważne gole dla swojej drużyny. Istotne
64
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
bramki potrafi zdobywać również Martin Růžička (zdjęcie nr 4), zawodnik który w lutym reprezentował Republikę Czeską na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich. Gracze Stalowników spośród 52 spotkań sezonu zasadniczego wygrali 30, sprawiając fanom, także tym najmłodszym, wiele radości (zdjęcie nr 5). Żadne hokejowe widowisko nie może obejść się bez występu roztańczonych cheerleaderek (zdjęcie nr 6). Podobnie trudno wyobrazić sobie mecz bez klubowej maskotki, Dráčka Werkáčka, który nie tylko zachęca kibiców do dopingu, ale równie chętnie pozuje do zdjęć z fanami (zdjęcie nr 7). Werk Arena to gościnne miejsce – w czasie jednego ze spotkań podczas przerw w grze „czarował” swoimi umiejętnościami Jakub „Solo” Solowski (zdjęcie nr 8). Kibice jednak najbardziej czekają na ofiarną walkę na lodzie (zdjęcie nr 9) oraz tą specjalną „mgiełkę”, nieodłączną składową hokejowej rywalizacji (zdjecie nr 10).
GIMNASTYKA Z TRAMWAJEM
5
8
6
9 7
10
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
65
GIMNASTYKA Z TRAMWAJEM
KOnKUrS DLa cZyTeLnIKÓw TraMwaJU cIeSZyŃSKIeGO Z naGrODĄ OD KOH-I-nOOr
KONKURS kolorowanka
NAGRODA kredki bezdrzewne Pokolorowany obrazek wraz z danymi (imię nazwisko, wiek, numer telefonu, adres e-mail) prześlij na adres: redakcja@tramwajcieszynski.pl FUNDATOREM NAGRODY JEST: KOH-I-NOOR HARDTMUTH POLSKA Sp. z o.o. Harbutowice, ul. Stara Droga 48 43-430 Skoczów
66
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IV 2018
Papiernicze Sklepy Firmowe: KOH-I-NOOR HARDTMUTH POLSKA Sp. z o.o. Harbutowice, ul. Stara Droga 48 43-430 Skoczów tel. 33 858 00 64, 33 851 52 34 w. 114 kinharbutowice@koh-i-noor.pl KOH-I-NOOR HARDTMUTH POLSKA Sp. z o.o. ul. Katowicka 100 43-400 Cieszyn tel. 33 851 52 52 sklep@koh-i-noor.pl
SKUTECZNEJ REKLAMY
ul. Bielska 184, Cieszyn • tel. +48 33 47 99 440 www.spot.net.pl • /agencja.reklamowa.spot
Uniwersytet Śląski w Katowicach
www.weinoe.us.edu.pl ul. Bielska 62, Cieszyn, tel. 33/8546103
STUDIUJ W CIESZYNIE NA KIERUNKACH
ANIMACJA SPOŁECZNO - KULTURALNA Z EDUKACJĄ KULTURALNĄ EDUKACJA KULTURALNA PEDAGOGIKA specjalności:
• pedagogika opiekuńczo-wychowawcza z asystentem rodziny • zintegrowana edukacja wczesnoszkolna i terapia pedagogiczna • zintegrowana edukacja wczesnoszkolna i wychowanie przedszkolne • pedagogika opiekuńczo-wychowawcza z terapią pedagogiczną • resocjalizacja z edukacją międzykulturową w wersji językowej polskiej i angielskiej • wychowanie przedszkolne z wczesnym wspomaganiem rozwoju dziecka • pedagogika społeczna z geragogiką
Życzymy Państwu pogodnych Świąt Wielkanocnych, przepełnionych nadzieją i miłością. Radosnego, wiosennego nastroju, serdecznych spotkań w gronie rodziny i wśród przyjaciół.
OLIGOFRENOPEDAGOGIKA Z ARTETERAPIĄ PEDAGOGIKA OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH Z ARTETERAPIĄ ETNOLOGIA I ANTROPOLOGIA KULTUROWA specjalności:
• dziedzictwo kulturowe w sektorze kreatywnym • antropologia stosowana i studia kulturowe • ekologia kulturowa • antropologia w produkcji rozrywki elektronicznej
E-LEARNING W ŚRODOWISKU ZRÓŻNICOWANYM KULTUROWO
STUDIA LICENCJACKIE MAGISTERSKIE PODYPLOMOWE
KAMPUS CIESZYN AKADEMIKI • STOŁÓWKA • KOMPLEKS REKREACYJNO-SPORTOWY Z BASENEM