28 minute read

na pomoc cieszynowi

1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 NA POMOC CIESZYNOWI! Żołnierze Pułku Piechoty Ziemi Wadowickiej pierwsi i najliczniej wsparli obronę Śląska Cieszyńskiego w styczniu 1919 r. To oni właśnie oddali pierwsze strzały w wojnie z Czechami i to z ich szeregów pochodzili pierwsi zabici w tym konfl ikcie. Daniel Korbel WYŻSZA BRAMA Pułk Ziemi Wadowickiej, który otrzymał później nazwę 12 Pułk Piechoty (12 pp. - i tej krótszej będziemy używać) – wzmocnił polskie siły w regionie jeszcze przed wybuchem wojny. W styczniu 1919 r. w związku z odesłaniem batalionu (ponad 400 ludzi) z Pułku Ziemi Cieszyńskiej pod Lwów, na Śląsk Cieszyński przysłano batalion 12 pp. Około 340 jego żołnierzy obsadziło Bogumin, a słaba kompania (75 ludzi) stanęła w Skoczowie. Dla liczących ok. 2 500 (w tym ok. 2000 żołnierzy pułku cieszyńskiego i ponad 540 umundurowanych i uzbrojonych żandarmów) sił podlegających płk Franciszkowi Latinikowi, było to bardzo duże Pierwsze strzały wojny 23 stycznia 1919 r. około godziny 8:00 rano polskie patrole zauważyły oddziały czeskie przemieszczające się z Gruszowa w kierunku na Bogumin i otwarły do nich ogień. Były to dwie czeskie kompanie batalionu bogumińskiego, które próbowały odciąć Bogumin-Dworzec od Starego Bogumina, gdzie mieszkało wielu Polaków. Informacje o sile czeskiego ataku przekazano ppłk. Mroczkowskiemu. Ten zareagował szybko i stanowczo, wydając rozkaz natychmiastowego rozbrojenia i wzięcia do niewoli stacjonującej przy dworcu czeskiej kompawzmocnienie. Dowódcą wadowickiej piechoty był kpt. nii. Liczyła ona prawie 200 żołnierzy i o cerów. Kpt. Władysław Mielnik, a dowódcą całego garnizonu boMielnik do akcji tej skierował jedną kompanię wzmocgumińskiego ppłk Stanisław Nałęcz-Mroczkowski. Już nioną plutonem ppor. Seweryna Jeschiwe. Około godz. 22 stycznia 1919 r. wieczorem zaalarmowali oni kra11:00 wydzielony oddział brawurowo zajął kwatery zakowskie Dowództwo Okręgu Generalnego o tym, że skoczonych czeskich żołnierzy i przy niewielkim oporze 23 stycznia nastąpi czeski atak. Meldunek ten został jednak rozbroił ich i wziął do niewoli. Czesi mieli tylko kilw Krakowie zlekceważony. Ppłk Mroczkowski podjął ku rannych, ale zginęło 2 polskich żołnierzy i były to więc decyzję, by już wieczorem 22 stycznia rozpocząć pierwsze o ary śmiertelne rozpoczynającej się wojny. odsyłanie taboru kolejowego z Bogumina. Sytuacja była W czasie gdy walczono wokół Bogumina, po godz. tym trudniejsza, że zgodnie z pkt. 5 polsko-czeskiej 11:00 samochodami z Morawskiej Ostrawy do Cieszyumowy z 5 listopada 1918 r. o tymczasowym rozdziena, do płk. Latinika przybyli o cerowie Ententy (franleniu Śląska Cieszyńskiego przy dworcu kolejowym cuscy, angielski, włoski i amerykański) przedstawiający w Boguminie stacjonowała kompania czeska. się jako „Komisja Międzysojusznicza”. Żądali w formie ultimatum wycofania do godziny 13:00 wszystkich wojsk polskich za rzekę Białą, do Małopolski. Płk Latinik przytomnie odpowiedział, że musi się skontaktować z władzami w Warszawie. Fałszywa (bo nie posiadająca żadnych uprawnień) komisja nie czekała, tylko wróciła do Ostrawy. Kiedy z Cieszyna wyjeżdżała fałszywa komisja, po godz. 13:00 również do dowództwa polskiego w Boguminie przybył czeski mjr Sykora wraz z o cerami w mundurach angielskich i francuskich. Przekazał ppłk. Mroczkowskiemu list od francuskiego ppłk. Anfot. Henryk Kłuszyński, lekarz fot. Kpt. Władysław Mielnik toine Gillaina z informacją, że to wojska koalicyjne garnizonu bogumińskiego

Advertisement

1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 WYŻSZA BRAMA Ententy zajmują Śląsk Cieszyński, a polski garnizon ma się z Bogumina wycofać. Ppłk Mroczkowski zgodził się na chwilowe zaprzestanie walki, chcąc skontaktować się z Cieszynem. Warunkiem zawieszenia broni było pozostanie oddziałów obu stron na swoich dotychczasowych pozycjach, ale mimo tych ustaleń, czeskie oddziały kontynuowały manewr okrążenia miasta. Z Cieszyna przyszedł rozkaz, aby kontynuować obronę, ale o godz.. 16:00 na teren dworca w Boguminie wjechał pociąg przewożący III batalion 21 pułk strzelecki czechosłowackiej legii francuskiej. Legioniści czescy wykorzystali konsternacje polskich żołnierzy, zaskoczonych ich francuskimi mundurami i okrążyli polskie pozycje na dworcu. Sytuacja stała się beznadziejna, ustalono wprawdzie, że polscy obrońcy będą mogli wycofać się pociągiem do Piotrowic. Jednak kiedy kolejnym pociągiem na teren dworca bogumińskiego wjechał czeski II batalion 54 pp. i przewaga atakujących była już przytłaczająca, wbrew prowadzonym pertraktacjom polski garnizon (ponad 240 ludzi) został podstępnie rozbrojony i wzięty do niewoli. Niestety, mimo że w Cieszynie głównodowodzący płk Latinik miał w rezerwie co najmniej 700 żołnieCzarny dzień Pułku Wadowickiego Wśród pierwszych polskich posiłków, które zaczęły już od 23 stycznia wieczorem napływać do Cieszyna była też 6 kompania „żywiecka” 12 pp. por. Lachety. Kiedy 24 stycznia wojska czeskie zaatakowały przez Przełęcz Jabłonkowską i tunele w Mostach, z trudem były powstrzymywane przez trzynieckich milicjantów. Na pomoc przybyła właśnie komp. „żywiecka”. Czesi zrezygnowali z kontynuowania działań na tym kierunku i wycofali się do Czadcy. 24 stycznia przed południem do Cieszyna przybyły także kolejne dwie kompanie (10 i 11) z 12 pp. Jednocześnie Dowództwo Okręgu Generalnego w Krakowie po wzięciu do niewoli polskiego garnizonu Bogumina nakazało Dowództwu Okręgu Wojskowego w Wadowicach sformowanie dodatkowego oddziału, który jeszcze 24 stycznia wieczorem przybył koleją do Zebrzydowic. Na czele tego półbatalionu (w sumie 240 ludzi) stanął kpt. Cezary Haller. Kompania ppor. Henryka Tauba, obsadziła Zebrzydowice, a ppor. Stanisława Karolusa Kończyce Małe. Niestety 26 stycznia wcześnie rano wojska czeskie dzięki znacznej przewadze liczebnej rzy, przez cały dzień, nie wysłał nawet jednej kompai zaskoczeniu rozbiły te oddziały. Zginął na polu walnii (100-120 ludzi), aby zabezpieczyła drogę odwrotu ki kpt. Haller, a śmiertelnie ranny ppor. Taub zmarł obrońcom Bogumina… w czeskim szpitalu. Śmierć poniosło także co najmniej 10 żołnierzy, wielu było rannych, a około 100 dostało się do niewoli, resztki wycofały się na Pruchną. Jednocześnie z tym uderzeniem nastąpił skoordynowany z nim atak w kierunku na Łąki, Stonawę i Olbrachcice. Stonawy broniła 11 komp. 12 pp. dowodzona przez por. Bronisława Kawałkowskiego. W czasie 8 godzinnego zażartego boju, polscy żołnierze ulegli jednak przewadze liczebnej wroga i zostali rozbici. Z pośród 21 obrońców, którzy oddali życie w tej bitwie, kilku (7-8) zostało jako ranni lub poddający się do niewoli zamordowani przez czeskich żołnierzy z I batalionu 21 ps. czechosłowackiej legii francuskiej. W dniu 26 stycznia zginęło co najmniej 30 żołnierzy i 2 o cerów 12 pp., a kilkakrotnie więcej zostało rannych. Były to największe dzienne straty w zabitych fot. kpt. Cezary Haller (u góry), ppor. Henryk Taub (po lewej), ppor. Stanisław Jan Karolus (po prawej) 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 11 TRAMWAJ CIESZYŃSKI • IX 2020 w czasie całej wojny. Niestety ani kpt. Haller walczący przeciwko 2 batalionom, ani bohaterscy obrońcy Stonawy broniący się przed liczniejszym przeciwnikiem, nie doczekali się żadnej pomocy od płk Latinika, który w Cieszynie zgromadził prawie 1 000 żołnierzy (w tym dwie komp. z 12 pp.) w odwodzie… >>

1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 WYŻSZA BRAMA czas zasilane posiłkami liczyły ok. 15 000, z czego na froncie i jego najbliższym zapleczu ponad 10.000. Oddziały 12 pp. w ugrupowaniu polskim zajmowały następujące pozycje: miasta Strumień na zachodnim brzegu Wisły broniła kompania szturmowa pod dowództwem ppor. Stanisława Łobodzińskiego. W Drogomyślu przy moście drogowym stacjonowała zbiorcza kompania oznaczona nr 264, złożona z żołnierzy 8 pp., grupki ułanów i z 12 pp (prawdopodobnie z rozbitego półbatalionu kpt. Hallera), dowodzona przez por. Staszewskiego i wzmocniona dwoma karabinami maszynowymi. Od drewnianego mostu w Ochabach Wielkich przez Ochaby Małe do Wiślicy – dowodził żołnierzami por. Józef Mazur mający do dyspozycji 10 i 12 komp. 12 pp., wzmocnioną plutonem karabinów maszynowych z cieszyńskiego pp. W Simoradzu odwodem obrony odcinka była 2 komp. 12 pp. fot. por. Bronisław Kawałkowski, plutonowy Karol Waluś (zginął w Stonawie) Konsekwencje tych klęsk, były druzgocące. Bierny i tracący kontrolę nad przebiegiem walk płk. Latinik około godziny 14:00 otrzymał informacje o całkowitym rozbiciu oddziału kpt. Hallera. Ważna linia kolejowa, tzw. kolej północna, z Zebrzydowic do Dziedzic pozostała bez jakiejkolwiek osłony. Istniało realne zagrożenie wejścia dużych sił czeskich między Cieszyn i Skoczów i okrążenia sił polskich, znajdujących się jeszcze nad Olzą. Płk Latinik podjął więc decyzję o wycofaniu wojsk na nową pozycję opartą o linię rzeki Wisły. Nocny odwrót, źle i chaotycznie przeprowadzony, doprowadził do dużych (kilkuset żołnierzy) i nieodwracalnych strat w „zaginionych” przede wszystkim z szeregów cieszyńskiego pułku. 6 komp. „żywiecka” 12 pp. na pozycjach w Jabłonkowie i Mostach otrzymała rozkaz o odwrocie zbyt późno i unikając groźby niewoli musiała cofać się przez góry na Żywiec. Żołnierze musieli w środku zimy, mroźną nocą przejść zaśnieżonymi górskimi drogami kilkadziesiąt kilometrów. Konsekwencją były duże straty marszowe (w chorych i osłabionych). Przed południem 27 stycznia, niebroniony Cieszyn został zajęty przez patrol czeski (1 o cer i 4 żołnierzy), który do miasta wjechał samochodem osobowym...

Wytrwali do końca

Pierwsze 4 dni wojny przyniosły wojskom polskim wielkie straty, pokazały także brak przygotowania obrony i nieudolność dowództwa. O cerowie i żołnierze, byli wstrząśnięci i przygnębieni przebiegiem walk i oddaniem Cieszyna. Jednak w bitwie pod Skoczowem (szeregu starć, w dniach 28-30 stycznia 1919 r. na całej długości frontu, od Strumienia po Ustroń) również oddziały 12 pp. dalej biły się dzielnie. Siły polskie, wzmacniane do końca bitwy skoczowskiej (m.in. kolejnymi dwoma kompaniami 12 pp.), w dniu 30 stycznia liczyły prawie 5.000 ludzi wspartych silną artylerią i pociągiem pancernym „Hallerczyk”. Oddziały czeskie również cały

Fot. chor. Stefan Górnisiewicz, (rząd 1, po lewej)

szeregowi: Józef Fidorek, (rząd 1, prawej)

Józef Jano, (rząd 2, po lewej)

Józef Namysłowski, (rząd 2, poprawej)

Julian Mroczek (ostatnie)

1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 1919 Bitwa pod Skoczowem 28 i 29 stycznia Czesi atakowali wielokrotnie w rożnych miejscach polskiego frontu, siłami od kompanii do batalionu, starając się rozpoznać polskie pozycje i znaleźć w nich słabe punkty. Na północnym odcinku większy atak nastąpił w Ochabach Małych, gdy dwie czeskie kompanie próbowały sforsować Wisłę, ale został odparty przez kompanie 12 pp, dowodzone przez por. Mazura wspierane ogniem polskiej artylerii. Niestety bardzo słabo obsadzono linię obrony pomiędzy Kisielowem, a rzeka Wisłą i wsią Nierodzim. Dopiero 28 stycznia do Skoczowa dotarła osłabiona 6 komp. „żywiecka” 12 pp. i to jej niewystarczającym siłom powierzono ten dotychczas praktycznie nieobsadzony odcinek. Wykorzystali to Czesi szukający luki w polskiej obronie i 29 stycznia silne patrole 35 pp. czechosłowackiej legii włoskiej zajęły słabo obsadzony Ustroń wraz z mostem i kładkami przez Wisłę. Najcięższe walki rozgorzały 30 stycznia na całej linii frontu. Czesi odrzuceni szarżą pociągu pancernego „Hallerczyk” od mostów w Drogomyślu, posuwając się tuż przy granicy z Górnym Śląskiem (obsadzonej przez Niemców), zaatakowali miasto Strumień. Po krótkim oporze komp. szturmowa 12 pp. ppor. Łobodzińskiego musiała się wycofać za Wisłę, ale wzmocniona posiłkami nie pozwoliła wrogowi przejść przez rzekę. Bardzo silny atak przeprowadzili Czesi z Dębowca na Simoradz, gdzie broniły się cztery polskie kompanie (w tym jedna z 12 pp. ). Po prawie 10 godzinach walk, atakujący musieli wycofać się na pozycje wyjściowe. Ciężkie walki trwały po osi drogi „cesarskiej” Cieszyn – Skoczów oraz o Kisielów. Na południowym odcinku frontu było, niestety, dużo gorzej. 6 komp. „żywiecka” z 12 pp. wsparta tylko patrolami szwoleżerów została wyparta ze wsi Nierodzim. Czesi zajęli też most w Lipowcu i silnymi patrolami zaczęli penetrować wschodni brzeg Wisły. Do wieczora kontrataki polskich odwodów odrzuciły wroga na pozycje wyjściowe. Płk Latinik uznał bitwę za przegraną i wydał podległym wojskom rozkaz przygotowania do odwrotu. Cały plan obrony opartej na największej przeszkodzie naturalnej w regionie – rzece Wiśle, w wyniku zajęcia przez Czechów Ustronia i jego mostów, został „wywrócony”. Na szczęście po godz. 20 do Skoczowa przybyli czescy parlamentariusze z propozycja rozejmu, którą przyjęto co zakończyło wojnę. Pułk Piechoty Ziemi Wadowickiej w obronie Śląska Cieszyńskiego bił się o arnie i dzielnie. Skuteczną obronę Bogumina, Czesi złamali przez podstęp, oszukując polskie dowództwo. W pierwszych dniach wojny, kiedy głównodowodzący płk Latinik popełniał największe

Fot. O cer garnizonowy 12 pp. w Wadowicach Karol Wojtyła (senior) ojciec Jana Pawła II, pomagał organizować i wysyłać posiłki do Cieszyna.

błędy, a posiłki z głębi kraju dopiero napływały, to właśnie oddziały 12 pp. były rdzeniem obrony. Jego żołnierze (w sumie ponad 1000) pochodzili z Wadowic, Oświęcimia i okolic Żywca. Mimo, że ponieśli największe straty w zabitych i rannych spośród wszystkich polskich oddziałów, nie upadli na duchu i do końca odważnie walczyli w obronie Śląska Cieszyńskiego.

Cześć ich pamięci!

Część fotografi i żołnierzy i ofi cerów 12 pp., uczestników wojny z Czechosłowacją udostępnili: Stefan Król, Józef Stec i Adam Leśniak – Dziękujemy!

J a c e k C w e t l e r

ŻOŁNIERZ spod MONTE CASSINO

b u d u j e g o c z a ł k o w i c k i zbiornik wodny

Po zakończeniu ii wojny światowej, wrócił z Wielkiej Brytanii do Polski, do Zabrzega i podjął się pracy przy budowie zbiornika wodnego w Goczałkowicach. Przyczynił się tym samym do zalania Zarzecza, miejsca swych urodzin i dzieciństwa. Pod wodą znalazł się kościół pw. nMP Śnieżnej, w którym był ochrzchony, kaplica pw. nMP Gołyskiej, w której bywał na nabożeństwach z rodzicami oraz siedmioklasowa szkoła, którą ukończył z wynikiem dobrym.

Dziwnie czasem plotą się ludzkie losy, a życie Józefa Sosny jest tylko dobitnym przykładem, że tak właśnie bywa. Urodził się w miejscu, którego dziś w większej części już nie ma na mapie Polski (zachował się tylko fragment wsi, pod nazwą Zarzecze, gmina Chybie, powiat cieszyński), jest pod wodą. Sam przyczynił się do „zniknięcia” Zarzecza, podejmując pracę przy stawianiu zbiornika wodnego i umierając, w kwiecie wieku, przy tejże budowie. Został pochowany na cmentarzu w Zabrzegu, niedaleko od korony zapory, która trzyma wody nad zalanym Zarzeczem. Jego wojenne losy w czasie II wojny światowej to także gotowy scenariusz, na kilka dobrych  lmów wojennych i sensacyjnych.

Ad rem

Nasz dzisiejszy bohater, Józef Sosna, urodzil się 14 listopada 1909 roku, w rodzinie Michała i Zuzanny z domu Piekarczyk, we wsi Zarzecze, jednej z najstarszych miejscowości na Śląsku Cieszyńskim. Nazwa „Zarzecze” po raz pierwszy pojawia się w dokumencie protekcyjnym bpa wrocławskiego Wawrzyńca, z 25 maja 1223 roku, wydanym na prośbę księcia opolsko- -raciborskiego Kazimierza dla klasztoru promonstrantek w Rybniku. W dokumencie tym wymieniono 30 miejscowości kasztelanii cieszyńskiej, zobowiązanych płacić dziesięcinę dla wrocławskiego biskupa. Wśrod tych miejscowości jest Zarzecze, a raczej Zasere, bo tak w dokumencie jest zapisane. Dzieciństwo spędzał mały Józio, w Zarzeczu, Chybiu, Zabrzegu i Strumieniu. Ukończył siedmioklasową szkołę w Zarzeczu i w wieku 15 lat podjął pracę przy regulacji rzek, m.in. Wisły, Iłownicy, Wapienicy i Białej. W 1932 roku został powołany do odbycia służby wojskowej. Służył w 4 Pułku Strzelców Podhalańskich w Cieszynie. Po przejściu do cywila powrócił do pracy przy regulacji rzek, zatrudniając się w Zarządzie Wodnym w Pszczynie, na stanowisku robotniczym. Budował wały rzek, pogłębiał koryta rzek, stawiał mosty i mostki, prowadził prace melioracyjne oraz zabezpieczenia przeciwpowodziowe. W spółce tej pracował aż do wybuchu II wojny światowej. Rozkaz mobilizacyjny otrzymał 25 sierpnia 1939 roku i dzień później stawił się w swoim cieszyńskim pułku. Walczył przez całą kampanię wrześniową, z Niemcami oraz z Rosjanami. Jego jednostka była cały czas w odrocie, cały czas ewakuowała się na wschód i ostatecznie dotarła do Lwowa. Pod koniec września dostał się do sowieckiej niewoli, w której przesiedział aż do ogłoszenia amnestii dla Polaków przebywających w łagrach i ogłoszenia naboru do formowanego przez gen. Andersa Wojska Polskiego. Do Wojska Polskiego w ZSRR wstąpił 27 października 1941 roku. Wraz z II Korpusem armii gen. Władysława Andersa przeszedł szlak przez Persję, Syrię, Palestynę docierając ostatecznie do Włoch. W stopniu kaprala, walczył pod Monte

Józef Sosna, plutonowy z 18 batalionu 5 Kresowej Dywizji Piechoty - fotogra a portretowa. Na jego mundurze widać Odznakę za Rany i Kontuzje oraz baretkę Krzyża Pamiątkowego Monte Cassino. https://www.szukajwarchiwach.gov.pl/de/jednostka/-/jednostka/5971093/obiekty/402292

Krzyż Pamiątkowy Monte Cassino, baretka i baretka okuta. Fot. Wikipedia

Cassino, biorąc udział w kilkutygodniowych walkach o wzgórze i klasztor. Był kilkukrotnie ranny. Rozkazem dowództwa 5 Kresowej Dywizji Piechoty, z dnia 22 lutego 1945 roku, nadano mu Krzyż Pamiątkowy Monte Cassino (nr legitymacji 197830). Od 17 listopada 1944r. służył w 4 Wołyńskiej Brygadzie Piechoty, dochrapując się stopnia plutonowego. 11 września 1945 roku na podstawie rozkazu Szefa Sztabu Głównego Polskich Sił Zbrojnych został oddany do dyspozycji brytyjskich władz wojskowych i przeniesiony do jednostki w Cumnock Camp, do oddziału 12 Pol. R . Bn, pod numerem ewidencyjnym 157/III, celem odesłania do Polski. Plutonowy Józef Sosna został skreślony ze stanu ewidencyjnego Polskich Sił Zbrojnych poza Krajem z dniem 17 grudnia 1946 roku. Z brytyjskiego stanu wojskowego został skreślony 9 stycznia 1947 roku i przeszedł do cywila. Natychmiast zgłosił się do Konsulatu Generalnego RP w Londynie, z podaniem o pozwolenie na powrót do Polski. Wystawiono mu Kartę Repatriacyjną dla osób wojskowych i ich rodzin powracających z Wielkiej Brytanii do Polski, o numerze 8092. Do Polski powrócił w połowie 1947 roku. Przewinął się przez Polski Urząd Repatriacyjny w Dziedzicach. Przez kilka miesięcy pracował dorywczo w Pszczynie, Zabrzegu i w Katowicach, aby ostatecznie udać się na budowę Nowej Huty, w której pracował aż do 1952 roku. W tymże roku wrócił do Zabrzega i zatrudnił się jako robotnik przy budowie zbiornika wodnego w Goczałkowicach, na której to budowie pracował aż do śmierci (4 listopad 1963). Pochowany na cmentarzu przy kościele pw. św. Józefa w Zabrzegu. Oprócz Krzyża Monte Casino, był uprawniony do noszenia polskich odznaczeń: Krzyż Walecznych, Odznaka za rany z jedną Gwiazdką, Odznaki Pamiątkowej 6 Dywizji Lwów i Odznaki Pamiątkowej 5 KDP oraz brytyjskich odznaczeń: Gwiazdy za Wojnę 1939-1945, Gwiazdy Afryki, Gwiazdy Italii, Gwiazdy Niemiec i Francji.

Bibliogra a: Materiały archiwalne i pamiątkowe rodziny Józefa Sosny. Panic I., Śląsk Cieszyński w średniowieczu (do 1528), Cieszyn, 2010 Wikipedia

Kpr Jerzy Sosna w Polskim Wojsku na Bliskim Wschodzie, 1942 r. Fot. arch. autora

JESTEŚ KREATYWNY, UTALENTOWANY MUZYCZNIE LUB PLASTYCZNIE, CIEKAWY ŚWIATA, CHCESZ W PRZYSZŁOŚCI PRACOWAĆ Z LUDŹMI? WYBIERZ STUDIA W CIESZYNIE, A MY POMOŻEMY ROZWIJAĆ CI TWOJE PASJE!

KIERUNEK NA STUDIA KIERUNEK NA ŻYCIE

Wybór studiów idzie w parze z tym, co chce się robić w życiu. Pomocna w podjęciu decyzji może być wyobraźnia – spróbuj zobaczyć siebie za 10 lat w danym zawodzie, przy założeniu, że wykonuje się go codziennie, przez pięć dni w tygodniu. Dodaj do tej wizji swój temperament i kompetencje społeczne, a potem rozstrzygaj…

Wybór studiów, to poniekąd, wybór życiowej drogi. To decyzja trudna, obwarowana wieloma czynnikami: zainteresowaniami, możliwościami personalnymi i finansowymi, trendami. Kiedy jest się młodym, trudno podejmować decyzje, które ważą o własnym losie. Jak wybierać życiową drogę na lata, gdy współczesny świat zmienia się jak szkiełka w kalejdoskopie? Czy zdecydować się na studia przygotowujące do wybranej, konkretnej dziedziny, czy może takie, które oprócz określonej wiedzy, rozwijają kreatywność, komunikację i stosunki interpersonalne, gotowość do rozwoju osobistego, otwartość na relacje społeczne, szybką adaptację do nowych warunków.

Jeśli nie potrafisz zdecydować jaki obrać kierunek na życie – wybierz Uniwersytet Śląski w Cieszynie. Rozwiniemy twoje talenty, wzbogacimy umiejętności i podniesiemy poziom kompetencji zawodowych. Programy studiów na wszystkich kierunkach są dostosowane do potrzeb rynku pracy. Jest to wymóg, który wynika zarówno z dyrektyw ministerialnych związanych z jakością kształcenia, jak i z oczekiwań maturzystów, dla których wybór studiów jest jednoznaczny z inwestowaniem we własną przyszłość.

Dużym walorem naszych studiów są nowatorskie techniki pracy – zajęcia z wykorzystaniem e-learningu czy „tutoring z praktyką”. Każdy kierunek studiów realizuje strategię współpracy z tzw. interesariuszami zewnętrznymi polegającą na konsultowaniu programów kształcenia z potencjalnymi pracodawcami. W ramach studiów proponowane są praktyki i staże, w trakcie których studenci uczą się wybranych umiejętności w instytucjach partnerskich. W zależności od kierunku studiów są to: szkoły i przedszkola, media, ośrodki kultury oraz podmioty gospodarcze działające w sektorze kultury i edukacji, placówki opiekuńczo-wychowawcze, jednostki administracji samorządowej, a także organizacje pozarządowe.

Bogata oferta edukacyjna to nie wszystko, Kampus w Cieszynie ma doskonale wyposażone zaplecze – nowoczesne pracownie, akademiki, obiekty sportowe z basenem, opiekę medyczną. Kompleks jest dostosowany do osób niepełnosprawnych.

PEŁNA OFERTA EDUKACYJNA: www.us.edu.pl/wydzial/wsne UNIWERSYTET ŚLĄSKI WYDZIAŁ SZTUKI I NAUK O EDUKACJI

STUDIA LICENCJACKIE MAGISTERSKIE PODYPLOMOWE

Edukacja artystyczna w zakresie sztuki muzycznej

Muzyka w multimediach

Edukacja artystyczna w zakresie sztuk plastycznych

Grafika

Projektowanie gier i przestrzeni wirtualnych

Animacja społeczno - kulturalna z edukacją kulturalną

Etnologia i antropologia kulturowa

Edukacja kulturalna

Pedagogika

Pedagogika specjalna

Pedagogika przedszkolna i wczesnoszkolna

Pedagogika osób niepełnosprawnych z arteterapią

Zdjęcia 13-16 sierpnia 2020 r., autor Artem Podrez, Białoruś, pexels.com

U r s z u l a M a r k o w s k a

Białoruś walczy o wolność. Polscy politycy milczą

Jeśli ktoś pyta, ilu jest na Białorusi więźniów politycznych, można odpowiedzieć, że 9,5 miliona. Wszyscy są zakładnikami nieprzewidywalnej polityki Aleksandra Łukaszenki.

Dzisiejsi oponenci Łukaszenki mają zróżnicowane i nie zawsze sprecyzowane poglądy. To co ich łączy to przekonanie, że obecny system polityczno-gospodarczy Białorusi jest anachroniczny, nie zaspokaja potrzeb społecznych i nie gwarantuje ochrony niepodległości państwa. Stąd postulat reform. Przede wszystkim jednak białoruskie społeczeństwo powinno odzyskać realną szansę decydowania o swoim losie i o swoich przywódcach poprzez wolne, demokratyczne wybory. Tylko taka sytuacja spowoduje, że uzna ono państwo białoruskie w pełni za swoje i będzie bronić jego niepodległości.

Polscy politycy patrzą w milczeniu na to, co dzieje się na Białorusi. Milczy polski kościół. Celebryci nie wstawiają sobie zdjęć z napisem „solidarni z Białorusinami”, nie toczą mądrych dyskusji, a wieczorne wiadomości TVP pokazują Białoruś bardzo zdawkowo. Prasa tematem zainteresowana jest trochę bardziej, jednak czy to nie jest za mało?

Dlaczego temat walki tych ludzi jest mało atrakcyjny? Co się stało, że większa część polaków całą swoją energię skupiła na walce polsko - polskiej o LGBT i podwyżki w sejmie? Politycy każdej partii skupieni są na tłumaczeniu rodakom dlaczego podwyżki uposażenia sejmowego są tak ważne, odwracają się plecami do tematu wyborów na Białorusi. Nie potrzebujemy już lajków na facebooku? Nie potrzebujemy być w opinii publicznej postrzegani

jako Ci, co walczą o demokrację i wolność? Zachowujemy się jak kiepski sąsiad, który patrzy na bitą przez 20 lat sąsiadkę, a gdy woła o pomoc kosimy trawę, udając, że niczego nie słyszymy. Covidowe maski zakneblowały nam usta, ale kiedyś przyjdzie nam je zdjąć i spojrzeć naszym sąsiadom w oczy.

W kilku polskich miastach Białorusini mieszkający w naszym kraju wraz z Polakami na znak protestu wyszli na rynki i pod ambasady. Cieszyn milczy. Milczą również strony fb. naszych włodarzy, którzy przy każdej okazji właśnie tam dają wyraz swoim politycznym poglądom.

Kiedy w USA policjant zabił podczas aresztowania czarnoskórego mężczyznę Georga Floyda, Polacy ustawiali się pod ambasadą USA na znak protestu. Solidaryzowali z czarnoskórymi Amerykanami dając wyraz niezgody na przemoc i nietolerancję. Strony społecznościowe kipiały od komentarzy i smutnych zdjęć.

Gdy na Białorusi torturuje się zwykłych obywateli i ginie 34 letni Aleksander Tarajkowski, świat się tylko przygląda. Przyglądają się również polscy parlamentarzyści.

Prezydent Aleksander Kwaśniewski był rozjemcą podczas Pomarańczowej Rewolucji na Ukrainie, szef MSZ Radosław Sikorski wraz z szefem niemieckiego MSZ Guido Westerwelle w 2008 r. w imieniu UE namawiał Łukaszenkę na poluzowanie śruby, a w 2014 roku prowadził negocjacje na Majdanie. Prezydent Lech Kaczyński wspierał Gruzję w konikcie z Rosją, tworząc koalicje państw Europy Środkowej. Dlaczego już takim chorążym demokracji nie jesteśmy? Czyżby dlatego, że w przypadku polskich wyborów prezydenckich 2020 roku krystalicznymi standardami demokracji trudno się nam pochwalić?

Rząd PiS przestał być przykładem demokracji w Europie Wschodniej. Zamiast tego postawił na Łukaszenkę, sądząc, że w obliczu mocarnej Moskwy będzie on lepszym gwarantem suwerenności Białorusi niż liderzy opozycji. Ta koncepcja polityczna poniosła na szczęście klęskę.

Milczenie w sprawie Białorusi i tego, co się tam dzieje, nie jest zapewne wynikiem jedynie krępujących podobieństw. Polska polityka ostatnich lat to proces gaśnięcia prestiżu Polski jako prymusa Unii Europejskiej w oczach naszych wschodnich sąsiadów i rewidowania prometejskich projektów polityki wschodniej. Jeszcze w 2013 roku, gdy to było modne, Jarosław Kaczyński jeździł na kijowski Majdan, a Jacek Kurski robił sobie sele na tle protestujących.

This article is from: