St
an
is ła
w M al
ws
ki
KIERUNEK KULTURA
in
Wprost przeciwnie
o
Są ludzie praktyczni, którzy studiują dokładnie instrukcję obsługi, aby zakupiony sprzęt umieć obsłużyć. Aby ów sprzęt służył im długo i wiernie. Aby się umieć przypodobać temu, co z początku wydaje się obce i niezrozumiałe, trzeba o nim przeczytać. Koniecznie. To nie poprawi wskaźników czytelnictwa, ale uchroni przed wtórnym analfabetyzmem.
Aby podpatrzeć warsztat poety i lepiej zrozumieć jego wiersze, przeczytałem „Tak. Trzy eseje o poezji” Wojciecha Kassa. Lektura wyzwoliła we mnie nakaz, aby traktować każde słowo z wielką uwagą. Nie tylko esej o poezji, ale i elementy wiersza. Nie tylko instrukcję ,ale i tomik. Czytając więc, wsłuchuję się w sens, w znaczenie, cel, przekaz, wartość słowa. Czytam i wchodzę w intymność relacji. Bowiem w instrukcji potykam się o sekret - „...nie dziel się słabością bracie, bo sczeźnie Twoje imię. Czy jednak sam potrafię uwolnić pieśń bezmiernego zagubienia?...”. Czytam bardzo empatyczny, pełen afirmacji tekst, który jest „Przepisem”, jak tworzyć i stanowi odpowiedź na list młodego twórcy, innego poety. Tak – „słowa są całą pasją życia” (Henry Becque). Tak, „czas przemija, słowo pozostaje” (Lew Tołstoj). Tak - odnalazłem zapis pewnej przestrzeni, w której żyłem dawno temu i ubolewałem wtedy nad kulturą studencką, która miała na terenie istniejącej jeszcze Filii, swój chyba najlepszy w życiu czas. Środowisko, które miało swój Niezależny Magazyn Studentów WPROST PRZECIWNIE. Młoda generacja podejmowała tam prowokacyjnie ważne tematy. Prowokacja zawierała się w cytacie do ciekawego artykułu – Przyczynek do kultury studenckiej - „Kubek wódki albo dwa, by nauka lepiej szła”. Był grudzień 1994, czyli pięć lat po zmianach nazywanych odzyskaniem niepodległości. Transformacja, która mnie i moje pokolenie nazwała szokującymi słowami – homo sovieticus. Wszedłem w dialog i anonimowo wówczas opublikowałem swoje obserwacje. Bardziej dla żartu aniżeli z ambicji bycia popularnym. W pierwszej części publikacji „Ściana, czyli nasze małe graffiti” w rozdziale „Oświadczenia, odezwy, listy” prezentowałem twórczość mieszkańców osiedla akademickiego. Zakwaterowanie na DeeSach wynosiło grubo ponad 100 %. Oprócz studentów dziennych, którzy nie 42
TRAMWAJ CIESZYŃSKI • III 2022
mieli w czasie rekrutacji problemu z przydziałem dwuosobowego pokoju, byli również ci, którzy pokój dostali z odwołania. Nazywano ich w systemie zakwaterowania rotacyjnymi. Mówili o sobie - „rotuj sie gdo może”. Czyli radź sobie, ratuj się jak umiesz. Rotacyjni przed weekendem zwalniali swoje pokoiki lokując cały dobytek w tak zwanych depozytach. Na ich miejsce wchodzili studenci zaoczni. O gościnności w tak zatłoczonym akademiku świadczy fakt, że znajdowali tu miejsce lokatorzy nieoficjalni, którzy nie zdążyli na czas załatwić formalności z zakwaterowaniem. To nadużycie gościnności nazywano waletowaniem. Był to element koniecznych zmian. Okres studiów miał być przydatnym w życiu. Ale zaczynał też być ucieczką przed bezrobociem.
fot. arch prywatne