4 minute read
Browar Zamkowy za „starej Austryi”
Mi chael Morys-Twarows k i
Browar Zamkowy, Muzeum Śląska Cieszyńskiego
Advertisement
Czerniowice, Bukowina. W 1907 roku na łamach „Czernowitzer Tagblatt” znalazła się notka o restauracji Halpern, gdzie co wieczór koncertowała pierwszorzędna kapela i serwowano słynne cieszyńskie piwo a la Pilsner („das berühmte Teschener Bier a la Pilsner”). Fakt, że napój warzony na Wzgórzu Zamkowym był wabikiem dla klientów nawet na dalekiej Bukowinie, najlepiej świadczy o jego popularności.
Budowa Browaru Zamkowego była potężną inwestycją, która jednak w pełni się zwróciła. To zarazem przykład mariażu starych struktur feudalnych z nowoczesnym kapitalizmem – bo przecież jego właścicielami byli przedstawiciele linii Habsburgów, noszący tytuł książąt cieszyńskich.
W 1856 roku z gospodarską wizytą zjawił się arcyksiążę Albrecht Fryderyk. Na łamach „Gwiazdki Cieszyńskiej”, redagowanej przez Pawła Stalmacha, znalazł się taki opis bytności Habsburga nad Olzą: Przybywszy do zamku, udał się do wielkiego browaru zameckiego, którego piwo, produkowane rocznie w znakomitej ilości 34000 wiader na połowę monarchii zjednało sobie imię sławne i w Morawie, Rakusach [Austrii], Galicji, Węgrzech pod nazwą „dobre piwo cieszyńskie” jest znane. Serwowano je też na wszystkich dworcach Kolei Północnej od morawskiego Lipnika do galicyjskiej Dębicy. Nawet w stolicy monarchii, Wiedniu, można było zamówić cieszyńskie piwo. Mniejsze lokalne browary nie miały szans z piwem warzonym na Wzgórzu Zamkowym. Na Śląsku Cieszyńskim w czasie wizyty arcyksięcia działało około 20 zakładów piwowarskich, w 1870 roku 9, a w 1895 roku – ledwie 5. Ta koncentracja była charakterystyczna dla wszystkich gałęzi bujnie rozwijającego się w naszym regionie przemysłu.
Największym miejscowym konkurentem było piwo Karwińskie, warzone w browarze należącym do
hrabiego Larischa. „W obu wprowadzono wtedy nową metodę dolnego kwaszenia, która poprawiała smak oraz trwałość piwa i w ten sposób pozyskano nowych konsumentów” – zwracał uwagę Milan Myška, uznany czeski specjalista z zakresu historii gospodarczej.
Browary Larischów i Habsburgów szły praktycznie łeb w łeb, odstawiając resztę konkurencji. Według statystyki z 1895 roku warzono odpowiednio w Karwinie 49 tysięcy hektolitrów piwa, w Cieszynie 45 tysięcy, w Radwanicach – 18, w Bielsku – 12, a we Frydku – 3.
MŁODSZY BRAT
Zapewne sukces cieszyńskiego browaru zachęcił arcyksięcia Albrechta Fryderyka do kolejnej tego typu inwestycji. W 1852 roku w okolicach podżywieckich Pawlusi i Wieprza ruszyła budowa nowego browaru według projektu Karola Pieczki (Pietschki), syna nauczyciela z Wędryni, który za młodu uczył się w gimnazjum katolickim w Cieszynie. W 1856 roku zakład zarejestrowano pod nazwą Arcyksiążęcy Browar Żywiec.
Oba przedsiębiorstwa współpracowały ze sobą. W 1881 roku Juliusz Wagner, naczelny piwowar żywiecki, opracował autorską recepturę żywieckiego portera, którego równocześnie warzono w obu miastach. Cieszyn i Żywiec stosowały czasami zmowy cenowe.
Faktem jest, że Żywiec miał lepsze warunki do rozwoju już dzięki samej lokalizacji – położony na odludnych terenach, a nie w centrum miasta. W młodszym z browarów zainwestowano więcej pieniędzy, mimo to cieszyńskie piwo sprzedawało się lepiej. W 1890 roku wyprodukowano odpowiednio 45 tysięcy hektolitrów w Cieszynie, 32 tysiące w Żywcu. Przewaga utrzymywała się w kolejnych latach. Przed I wojną światową było to 150 tysięcy do 130 tysięcy.
Formalnie drogi obu browarów rozeszły się w 1895 roku po śmierci arcyksięcia Albrechta Fryderyka. Jeden z jego bratanków, Fryderyk, został księciem cieszyńskim i właścicielem Komory Cieszyńskiej, z kolei inny, Karol Stefan, odziedziczył dobra żywieckie.
Bracia różnili się odnośnie kwestii narodowych. Karol Stefan nauczył się polskiego, w późniejszych latach brano go pod uwagę jako kandydata na króla Polski (w przypadku, gdyby odrodzona Rzeczpospolita byłaby monarchią), a jego synowie walczyli z nawałą bolszewicką w 1920 roku. Z kolei za czasów Fryderyka Komora Cieszyńska dokładała swoją cegiełkę do germanizacji
Cieszyńscy mieszczanie w surdutach i melonikach z kuflami piwa, ok. 1890 r. Cesarz Franciszek Józef. Najjaśniejszy Pan w ciągu swojego długiego panowania (1848–1916) czterokrotnie odwiedził Cieszyn
Księstwa Cieszyńskiego. O tyle sprawa ważna, że postawa jednego i drugiego zaważyła na losach browarów w Żywcu i Cieszynie w powojennej Polsce.
PIWO VS WÓDKA I… HERBATA
Cieszyński browar odnosił sukcesy przy zmieniającej się kulturze kulinarnej. Z jednej strony ciągle mocna była pozycja wódki. Wprawdzie ludzie w Księstwie Cieszyńskim nie chlali (inaczej się tego nie da ująć) jak w pierwszej połowie XIX wieku, bo bractwa trzeźwości i lepsze piwo – ale ciągle sięgali po mocniejsze trunki. Symptomatyczna jest reakcja „Gwiazdki Cieszyńskiej” w 1876 roku na informacje o spadku sprzedaży piwa i wzrostu czystej. „Zwiększający się zbyt wódki znaczy też wzmaganie się demoralizacji” – konstatowała. Jednocześnie piwo przestawało być podstawowym napojem. Na stołach coraz częściej lądowały herbata, kawa, lemoniada, woda mineralna.
Piwo ciągle jednak odgrywało ważną rolę społeczną, a nawet zmieniało bieg wyborów. Standardem było przekupywanie wyborców w Księstwie Cieszyńskim
Cieszyński piwowar, ok. 1865 r.
mocniejszym lub słabszym alkoholem. Jak wyliczała prasa, aby wygrać w 1891 roku wybory gminne w Jabłonkowie wystarczyło zafundować 14 beczek piwa.
Kryzys przyszedł dopiero z chwilą wybuchu I wojny światowej – a gdy się skończyła, „stara Austrya” przeszła do historii, a niedługo potem, w 1920 roku, nieopodal cieszyńskiego browaru, wytyczono granicę państwową dzielącą Cieszyn i Księstwo Cieszyńskie między Polskę i Czechosłowację.
Z albumu rodzinnego, przełom XIX/XX w.