5 minute read

ADAM MADEJSKI

Next Article
MIECZYSŁAW STOCh

MIECZYSŁAW STOCh

WYDARZENIE

Ważne jest, by widzieć sens tego co robisz i szanować tych, z którymi pracujesz. Trzeba szanować siebie

Advertisement

Rozmowa z Markiem Żydowiczem, Dyrektorem Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Autorów Zdjęć Filmowych EnergaCAMERIMAGE. ADAM MADEJSKI w Łodzi i Bydgoszczy.

Adam Madejski: Międzynarodowy Festiwal Sztuki Autorów Zdjęć Filmowych Camerimage zatoczył koło, pierwsza edycja odbyła się w 1993 roku w Toruniu, później odbywał się w Łodzi i Bydgoszczy, 28. edycja będzie miała swoje miejsce ponownie w Toruniu. Jak narodził się pomysł na tego typu festiwal?

Marek Żydowicz: Bez ruchu nie ma życia. Bez światła nie ma życia. Sztuka filmowa to światło. Żałuję, że musieliśmy się z Festiwalem tyle razy przeprowadzać. Powody były prozaiczne i szokujące. Przynajmniej dla mnie. Po pierwsze brak warunków do dalszego funkcjonowania bądź rozwoju, albo korupcyjne propozycje przedstawicieli władz samorządowych. Festiwal powstał, bo zorientowałem się, że na festiwalach filmowych pomija się ocenę wartości wizualnych obrazu filmowego i nagradzanie autorów.

Polska słynie ze świetnych operatorów filmowych. Czy to miało wpływ na powstanie Festiwalu?

Tak. To był kolejny element tej logicznej układanki.

Jestem pod wrażeniem konsekwencji z jaką Pan organizuje kolejne edycje Festiwalu, a jak wiadomo jest to ciężka i czasami niewdzięczna praca. Działania w kulturze, to chyba „sport” dla mocnych ludzi. Jak tak długi okres działalności wpływa na kwestie organizatorskie? To ułatwienie czy raczej powstaje efekt „zmęczenia materiału”?

Aby utrzymać formę trzeba mieć motywację. Jeśli jesteś profesjonalistą musisz umieć pokonywać chwile słabości. Ważne jest, by widzieć sens tego co robisz i szanować tych, z którymi pracujesz. Trzeba szanować siebie. O wdzięczności nie mówmy. Najtrudniejsze były dla nas: brak szacunku, zawiść środowiskowa i pogarda rządzących polityków z jaką się spotkaliśmy

ArtPost jako czasopismo kulturalne powstał wtedy, gdy otwierały swoje podwoje nowe sale koncertowe, które zachwycają nie tylko akustyką, ale i cieszą oko kunsztem architektów. Bardzo cieszymy się z faktu, że ma powstać w Toruniu Europejskie Centrum Filmowe Camerimage, którego droga do realizacji była długa i kręta. Jaka będzie formuła tego miejsca?

Gratuluję. Wasze sukcesy bardzo mnie cieszyły i motywowały. Droga do naszego Centrum to temat na scenariusz filmowy. Nie chcę się rozwodzić nad tą sprawą. Boli jedynie, że w imię interesów i ambicji politycznych oraz nieuczciwych powiązań polityki i biznesów zniszczono w Łodzi wspaniałe projekty Studia Davida Lyncha i Centrum Camerimage Franka Gehry’ego. Europejskie Centrum Filmowe CAMERIMAGE w Toruniu będzie funkcjonowało przez cały rok jako miejsce działań filmowych, edukacyjnych i wystawienniczych. Osobnym elementem działań będzie produkcja filmowa realizowana w różnych formach w oparciu o kontakty Festiwalu EnergaCAMERIMAGE i nasze wieloletnie przyjaźnie z artystami z całego świata, którzy są gotowi pomagać młodym twórcom w znalezieniu własnego języka filmowego.

Amerykańskie czasopismo MovieMaker uznało kiedyś Camerimage za jeden z 25 najfajniejszych festiwali filmowych świata. Jest to bardzo ciepłe określenie. Jakie ma Pan relacje ze środowiskiem filmowym na świecie?

Dużo lepsze niż z polskim. Tam nie odczuwam wyniosłości tych, z którymi rozmawiam, nieufności, podejrzliwości czy zazdrości. A są to najwybitniejsi twórcy filmowi. Mam jednak wielu przyjaciół wśród polskich filmowców. Oni mają podobne odczucia. Proszę pamiętać, że przez czas PRL-u zbudowano tu system, którego wychowankowie są dziś ciągle bardzo aktywni i nie mają zamiaru się dzielić, którego mechanizmy i mentalność są jak widma. By zaistnieć w Polsce, w tej branży, są trzy drogi. „Założyć mundur” i służyć widmom rozdającym karty brrrr, wywołać pozytywny tumult, który widma rozproszy i silnymi argumentami powstrzyma przed zawłaszczaniem wszystkiego, no i trzecia droga to rękodzielnictwo filmowe, sympatyczne i bardzo pozytywne, ale skazane w większości na porażkę, bo zagładzane finansowo.

Jest Pan honorowym członkiem Amerykańskiego Stowarzyszenia Operatorów Filmowych oraz Europejskiej Akademii Filmowej. Jak członkostwo w tych organizacjach wpływa na postrzeganie świata filmu? Czy są jakieś różnice między środowiskiem amerykańskim a europejskim?

Jestem też honorowym członkiem polskiego i niemieckiego stowarzyszenia autorów zdjęć filmowych. Bardzo cenię sobie te wyróżnienia. Zabawne jest to, że w przypadku ASC honorowych członków jest bardzo niewielu, a wśród nich Thomas A. Edison, Niels Armstrong - pierwszy człowiek na księżycu czy Gregory Peck! Różnice między środowiskami filmowymi w Ameryce i Europie są bardzo duże, a Polską ogromne. Przede wszystkim w Ameryce i Europie nie zerwano nigdy ruchu stowarzyszeniowego. Po II wojnie światowej, w Polsce i krajach zależnych od ZSRR właściwie zniszczono naturalną potrzebę ludzi do spontanicznego zrzeszania się, uniemożliwiano tworzenie wolnych stowarzyszeń i związków. To właśnie Herling-Grudziński nazywał sowietyzacją umysłów. Niestety, to nadal w nas pokutuje, bo ludzie zaocznie uprzedzają się do inicjatyw, które wymykają się znanym im z doświadczenia rozwiązaniom. Amerykanie i Europa Zachodnia nie ma z tym problemu. Amerykanie traktują to bardziej w kategoriach klubowo-nobilitacyjnych, ekskluzywno-honorowych, podobnie Anglicy, zaś kontynentalni Europejczycy łączą to podejście bardziej z merytoryczną debatą o problemach własnej branży.

Danny DeVito i Prezydent Torunia Michał Załęski, fot. Paweł Skraba

Każda z poprzednich edycji Camerimage była dużym wydarzeniem kulturalnym, przyjeżdżali najwięksi artyści przemysłu filmowego. Było światowo. Jak tegoroczna, epidemiczna rzeczywistość wpłynie na przebieg wydarzenia? Czy uruchomienie Kina Letniego w sezonie wakacyjnym pozwoliło lepiej przygotować się do organizacji Festiwalu?

CSW WYSTAWA ARTUUM MOBILE, fot. Witek Szydłowski

Jury Konkursu Głównego, fot. Witek Szydłowski

Agnieszka Holland, fot. Martyna Wenda

Będzie światowo w realu i on-line. Pomysły i rozwiązania czerpiemy z różnych doświadczeń.

W ramach Camerimage można wziąć udział w szeregu różnych przedsięwzięć, od projekcji filmów, przez seminaria tematyczne i spotkania z twórcami, po warsztaty. Jak taka różnorodność wpływa na życie Festiwalu?

Czyni je ciekawym i inspirującym.

Od początku Festiwal mierzył wysoko i przyjął charakter międzynarodowy. Obecnie to marka światowa. Czy jest jakaś myśl przewodnia, która przyświeca każdej edycji?

To nie jest festiwal polityczny czy światopoglądowy. Owszem, zawsze reagujemy na to, co ważne dla ludzi na całym świecie, pokazujemy filmy i dyskutujemy o aktualnie ważnych tematach, ale nie w kategoriach propagandowych. Nasz festiwal jest o języku filmowym, który jest trudny nawet dla krytyków filmu, bo zazwyczaj, poza wartościami literackimi, nie potrafią oni ocenić czy i jak obraz wzbogaca scenariusz. A film to światło, to obrazy, które w nas zapadają i nas kształtują często bardziej niż doktryny. Obrazy jak emblematy, które trzeba starać się zrozumieć. Nie da się uciec od rozmów o etyce, polityce czy poglądach na życie. Ale one są zawsze w związku z pytaniami o to, jak coś zostało powiedziane w filmie, jaka kompozycja elementów, od których zależy siła racji artystycznej. O tym rozmawiamy. Nigdy jednak w kategoriach propagandy. ROZMOWA… na EnergaCAMERIMAGE, to najważniejszy cel. Rozmawiać, a nie obrażać innych czy z góry przekreślać, klasyfikować, atakować i niszczyć. EnergaCAMERIMAGE to Festiwal humanistów z Dekalogiem.

Robert Richardson i Quentin Tarantino, fot. CAMERIMAGE archive

Wśród imprez towarzyszących odbywa się wystawa fotografii Helmuta Newtona, dlaczego ten artysta?

Bo jest wybitnym twórcą, dzięki któremu wiele się zmieniło w szeroko pojętej kulturze XX wieku. Także dlatego, że w Polsce tak dużej wystawy jego prac nie było. n

This article is from: