30 0
s
b es
ro t.ue.w c.pl
numer
04/13
rok XVII
Niezależna Gazeta Studentów UE Wrocław
rm da
y ow
SN | IS
1509-9857
| na kła d
0
| uk zt
eg z e m pl ar z
spis
Drodzy Czytelnicy! Niemal wszyscy mieliśmy nadzieję, że wraz z końcem kalendarzowej zimy, skończy się również ta za oknami. Tak się jednak nie stało. Zbyt długie utrzymywanie się minusowych temperatur zatrzymało wegetację roślin, co w efekcie doprowadza do tego, że wiele zwierząt i owadów nie jest w stanie doczekać do prawdziwej wiosny. Z ewolucyjnego punktu widzenia ma to jednak swoje dobre strony. Przetrwają jedynie jednostki najlepiej przystosowane, najsprytniejsze i najsilniejsze. Na współczesnego człowieka przedłużająca się zima nie wywiera większego wpływu. W przypadku homo sapiens selekcja naturalna została zakłócona już dawno. Współcześnie, aparaty państwowe chronią nawet najmniej zaradne jednostki, pozwalając im przeżyć. Także osoby chore, które w naturze nie miałyby szansy na przetrwanie, dzięki współczesnej medycynie żyją, a nawet mogą się rozmnażać, doprowadzając do wielopokoleniowych, negatywnych mutacji genowych. Kontrowersyjny badacz prof. Gerald Crabtree przekonuje, że lata szczytu inteligencji ludzi, po którym stopniowo zaczęła się ona zmniejszać, mamy już za sobą (ok. 6-2 tys. lat temu). Czy ta teoria jest pawdziwa? Patrząc na to, co dzieje się obecnie, trudno się z tym nie zgodzić. Ludzie wykształceni są odpowiedzialni, mają świadomość z czym wiąże się rodzicielstwo, chcą zapewnić potomstwu jak najlepsze warunki, więc przeważnie mają maksymalnie dwójkę dzieci. Natomiast osoby o niższym ilorazie inteligencji zwykle nie myślą o konsekwencjach, a wręcz, przez dotacje na dzieci, zachęcani są do posiadania licznego potomstwa i zaniechania produktywności zawodowej. Należałoby się zastanowić, czy to na pewno idzie w dobrym kierunku. Miejmy jednak nadzieję, że sytuacja, rodem z filmu Idiokracja, nigdy nie będzie miała miejsca. Katarzyna Miś redaktor naczelna NGS B.e.s.t.
Szukaj nas w sieci: best.ue.wroc.pl, a tam wszystkie teksty z gazety, najnowsze informacje z Uczelni, Wrocławia, Polski, świata i Drogi Mlecznej. Facebook, gdzie znajdziesz wiele konkursów, najświeższych informacji oraz kontakty do nas i innych bestowiczów (wklep: fb.com/ngsbest). best.ue.wroc@gmail.com, po prostu napisz, jeśli trapi Cię jakiś problem, coś ciekawego dzieje się na Uczelni lub gdziekolwiek indziej lub jeśli po prostu chcesz nam posłodzić. Adres redakcji: ul. Kamienna 59, Wrocław, bud. B/F pok. 8/9, tel./fax: (71) 36 80 648 Adres do korespondencji: NGS „B.e.s.t.” Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu, ul. Komandorska 118/120, 53-345 Wrocław Internet: best.ue.wroc@gmail.com, best.ue.wroc.pl | Facebook: fb.com/ngsbest Redaktor Naczelna: Katarzyna Miś (katarzyna.mis@gmail.com) | Zastępca Red. Nacz.: Marlena Dąbrowska (m.dabrowska05@gmail.com) | Redaktorzy: Irmina Andrzejczak, Michał Bulzacki, Marlena Dąbrowska, Michał Gulewicz, Katarzyna Kindlik, Anna Niewiadoma, Dorota Nowak, Natalia Skrobich, Karolina Tomczyszyn, Krystian Ulbin, Małgorzata Wasiak, Patryk Wierzbicki, Anastazja Zadorożna | Korekta: Irmina Andrzejczak, Michał Bulzacki, Monika Kondela, Ewa Popowicz | Marketing & PR: Anna Chwałek, Dorota Fiedorek, Katarzyna Miś, Anna Niewiadoma, Przemysław Pietrynka, Jan Tyc | HR: Dorota Nowak | Foto & Grafika: Magdalena Bieliszak, Paulina Gajewska, Katarzyna Kindlik, Katarzyna Miś, Karolina Tomczyszyn, Anastazja Zadorożna | Skład DTP: Katarzyna Miś, Piotr Semeniuk, Małgorzata Wasiak | IT: Paweł Bednorz, Michał Mendrek, Filip Wójcik | Administracja & Finanse: Katarzyna Miś, Urszula Orawiec, Patryk Wierzbicki, Anastazja Zadorożna | Okładka: Zbigniew Ostrowski, Katarzyna Miś Redakcja zastrzega sobie prawo wyboru, dokonywania skrótów i poprawek stylistycznych w dostarczanych materiałach. Opinie zawarte w artykułach i korespondencjach nie muszą być zgodne z poglądami Redakcji.
fot. Aleksandra Kler
Od redakcji treści 2 The Bestory 2013 3 Tytułem wstępu Głosy zUE 4 Harmonogram wydarzeń UE 5 Gala The Bestory 2013 4 Debata: Korporacja vs. własna firma. Już wiesz co wybrać? 5 HR Days 5 Las Erasmusa Ekonomia 5 Czy większa produktywność jest zagrożeniem? 6 Czy strefy zdają egzamin? 7 ZUS - Prevail or fail? Polityka 9 Jeśli jesteś [cenzura] - aplikuj! Społeczeństwo 10 Pokaż język! 11 Palcie ziele przyjaciele! 12 Coaching, czyli zmiana na lepsze 13 Love is in the... net? 14 Nowa epidemia: do the Harlem Shake Studiowanie na UE 17 Finanse i Rachunkowość Podróże 18 Nie masz pomysłu na majówkę? Wro-sław 19 Polowanie na Wrocław: Zakład Usług (Nie) Pogrzebowych Trochę kultury?! 20 Książka 20 Koncert 21 Empik - wydarzenia 21 Kulturalny rozkład jazdy 22 Wrocław Tattoo Konwent Na językach 22 Niemiecki
głosy zUE
Harmonogram wydarzeń UE we Wrocławiu 8-11 kwietnia, Festiwal Przedsiębiorczości BOSS, cykl warsztatów, szczegóły: www.wroclaw.festiwalboss.pl | organizator: SF BCC 9 kwietnia, Korporacja vs. własna firma, godz. 18:00, sala 100 E, szczegóły: www.fb.com/strateg.ue.wroc | organizator: KN Strateg 10 kwietnia, Konferencja Wrocławskie Dni Inwestycji: Bankowość inwestycyjna, godz. 10:30-15:00, sala P1, szczegóły: www.hossaprocapital.ue.wroc.pl | organizator: KNRK Hossa ProCapital 12 kwietnia, Dzień Otwarty UE we Wrocławiu, szczegóły: www.ue.wroc.pl/uczelnia/4990/dzien_otwarty.html | organizatorzy: UE we Wrocławiu oraz Samorząd Studentów 12 kwietnia, wyjazd jednodniowy dla studentów naszej uczelni do firmy ZOTT oraz Bumar-Łabędy S.A., Opole, Gliwice, szczegóły: www.qualiteam.ue.wroc.pl | organizator: KN Qualiteam 12-14 kwietnia, Rajd Ekonomisty 2013, Sokolec | organizator: BIT oraz Samorząd Studentów 15-16 kwietnia, nominacje THE BESTORY 2013 - nominowanie profesorów i pracowników administracyjnych do plebiscytu The Bestory 2013, www.best.ue.wroc.pl/bestory | organizator: NGS B.e.s.t. 16-17 kwietnia, Obieżyświat, spotkanie z podróżnikami, kampus UE, szczegóły: www.globaltalents.pl oraz www.globalcitizen.pl | organizator: AIESEC 17 kwietnia, Złoty czy Euro? Czyli prawne i ekonomiczne kryteria konwergencji, wykład otwarty i dyskusja z udziałem publiczności, godz. 12:00, Biblioteka Główna sala W3, szczegóły: www.bg.ue.wroc.pl | organizator: Czytelnia Europejska - Centrum Edukacji Europejskiej Biblioteka Główna UE 18-22 kwietnia, plebiscyt THE BESTORY 2013 - głosowanie na najlepszych profesorów i pracowników administrcyjnych UE we Wrocławiu, kampus UE oraz www.best.ue.wroc.pl/bestory | organizator: NGS B.e.s.t. 23-25 kwietnia, HR Days 2013, szkolenia, warsztaty, laboratoria, wykłady poświęcone tematyce HR, szczegóły: www.knzkpersona.ue.wroc.pl | organizator: KNZK Persona 23-24 kwietnia, Pracownia Teatralna - Teatralia 2013, kampus UE, szczegóły: www.ikss.ue.wroc.pl | organizator: IKSS 24 kwietnia, gala THE BESTORY 2013, godz. 14:00, aula P1/P2, szczegóły: www.best.ue.wroc.pl/bestory | organizator: NGS B.e.s.t. zapisy do końca kwietnia, Global Citizen, międzynarodowy program wymiany dla młodych osób zainteresowanych rozwojem osobistym, odkrywaniem i dzieleniem się swoją kulturą, szczegóły: www.global-citizen.pl | organizator: AIESEC
Gala THE BESTORY 2013
(w klimacie Star Wars)
24 kwietnia 2013 (środa) o godz. 14:00 w auli P1/P2 już po raz 12 odbędzie się organizowana przez nas (NGS B.e.s.t.) uroczysta Gala wręczenia nagród najlepszym pracownikom Uczelni! Rozdanie statuetek, które w tym roku odbędzie się w klimacie sagi Gwiezdne Wojny, będzie przeplatane występami artystycznymi i konkursami z nagrodami dla studentów! Każdy student obecny na Gali będzie miał możliwość wygrania kursu językowego w SJO (język do wyboru), karnetów na fitness i siłownię, biletów na różne wydarzenia, gadżetów, książek i wielu, wielu innych nagród, a osoby, które przebiorą się za jedną z postaci z Gwiezdnych Wojen, będą mogły wygrać nagrodę specjalną. Jaką? Ogłosimy wkrótce. Data: 24 kwietnia, Godzina: 14.00, Miejsce: aula P1/P2 (ZWOLNIENIA REKTORSKIE dla obecnych) Więcej informacji: www.best.ue.wroc.pl/bestory oraz www.fb.com/ngsbest
4
NGS B.e.s.t. | kwiecień 2013 | best.ue.wroc.pl
głosy zUE | ekonomia
HR Days 2013 Zastanawiałeś się nad znaczeniem HR w dzisiejszym świecie? Ciekawią Cię nowoczesne metody rekrutacji? A może chcesz się dowiedzieć czegoś o prawie pracy? Jeśli odpowiedź brzmi „tak”, zapisz się na warsztaty HR Days, które odbywają się 23-25.04.2013! HR Days to trzydniowy projekt organizowany przez Koło Naukowe PERSONA poświęcony szerokiej tematyce HR zarówno od tej miękkiej, jak i twardej strony. Zapisy ruszają już wkrótce! Uczestnictwo w warsztatach potwierdzone certyfikatem. Więcej informacji na stronie www.knzkpersona.ue.wroc.pl oraz www.facebook.com/knzkpersona
Zagraniczni studenci sadzą polskie lasy W kwietniu już po raz szósty ruszyła ogólnopolska akcja stowarzyszenia Erasmus Student Network i Lasów Państwowych, podczas której kilkuset studentów — Polaków i Europejczyków, przebywających obecnie na wymianie w Polsce — posadzi las Erasmusa. Przedsięwzięcie wspiera podsekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska, Aneta Wilmańska — jedna z pierwszych stypendystek programu Erasmus. Lasy w Polsce zajmują ponad 29,2 proc. powierzchni kraju. Zdecydowana większość lasów w Polsce jest pielęgnowana i zarządzana przez Lasy Państwowe. Leśnicy każdego roku sadzą na terenie kraju około pół miliarda drzew. Mają w tym swój udział także goszczący w Polsce studenci Erasmusa — tylko w ubiegłym roku posadzili ponad 25 tys. drzew na terenie 12 regionalnych nadleśnictw. Również wrocławscy studenci zagraniczni Uniwersytetu Ekonomicznego, Politechniki Wrocławskiej oraz Uniwersytetu Przyrodniczego przyłączyli się do tej „zielonej” akcji . — „Las Erasmusa” ma ogromne znaczenie dla przybliżenia młodym ludziom pracy leśników. Każdy może posadzić tu swoje drzewo. Największą wartość stanowi jednak obserwacja, jakie przemiany zachodzą w lesie na przestrzeni lat — podkreśla zastępca dyrektora generalnego Lasów Państwowych, Marcin Polak. Angażowanie studentów w działania na rzecz ochrony środowiska służy budowaniu postaw proekologicznych oraz pozytywnych wzorów zachowań wśród młodych ludzi. Akcja „Las Erasmusa” dodatkowo wspiera także proces integracji przyjeżdżających do Polski obcokrajowców z miejscowymi studentami i promuje różnorodne sposoby spędzania czasu w Polsce. Sadzenie lasu przez studentów odbywa się w ramach projektu „SocialErasmus”, który wzbogaca pobyt zagranicznych studentów w Polsce o aspekt socjalny i charytatywny, a także o pracę na rzecz środowiska. Akcja „Las Erasmusa” oprócz wartości ekologicznej ma także znaczenie symboliczne — umożliwia zagranicznym gościom pozostawienia po sobie trwałego i pożytecznego śladu, który nie zniknie wraz z zakończeniem ich pobytu na stypendium w Polsce.
Czy większa produktywność jest zagrożeniem? AUTOR: DAVID GORDON | TŁUMACZENIE: MATEUSZ CYRZAN
Jest już wystarczająco źle, kiedy przeciwnicy wolnego rynku niesłusznie obwiniają kapitalizm o zanieczyszczenie środowiska, recesje gospodarcze i wojny. Bez względu na niedociągnięcia swoich teorii, przynajmniej są oni skoncentrowani na niezaprzeczalnie złych rzeczach. Niewątpliwie przekraczamy pewne granice w momencie, gdy rynek jest obwiniany o coś dobrego.
T
im Jackson, profesor zrównoważonego rozwoju na Uniwersytecie w Surrey, dokonał tego w swoim artykule Bądźmy mniej produktywni, który ukazał się w New York Times 26.05.2012 r.
Jackson sugeruje, że większa wydajność mogła osiągnąć swoje naturalne granice. Przez produktywność rozumie wielkość produkcji otrzymywanej na godzinę pracy w gospodarce. Przyznaje, że
wraz ze wzrostem efektywności pracy osiągnięto znaczne korzyści: nasza zdolność do generowania większej produkcji przez mniejszą liczbę ludzi wymazała z naszego życia znój i mordęgę oraz dostarczyła nam
NGS B.e.s.t. | kwiecień 2013 | best.ue.wroc.pl
5
ekonomia w obfitości materialnego bogactwa. Pomimo tych korzyści istnieje również niebezpieczeństwo: Stały wzrost produktywności oznacza, że jeśli nasza gospodarka nie będzie sią ciągle rozwijać, ryzykujemy zwalnianiem ludzi z pracy. Jeśli w każdym roku możemy wyprodukować więcej dóbr na każdą godzinę pracy, to albo produkcja musi wzrosnąć albo jest mniej pracy dla wszystkich. Czy się to wam podoba czy nie, jesteśmy uzależnieni od wzrostu. Jeśli kryzysy finansowe, wysokie ceny surowców takich jak ropa, czy szkody wyrządzane środowisku naturalnemu będą dalej powodowały niezdolność do generowania wzrostu, istnieje ryzyko bezrobocia. Rosnąca produktywność zagraża pełnemu zatrudnieniu. Więc co musimy zrobić? Jackson ma genialne rozwiązanie. Powinniśmy się skoncentrować na pracy w obszarach o niskiej produktywności. Niektóre zadania polegają ze swej natury na alokowaniu ludzkiego czasu i uwagi. Dobrym przykładem są usługi opiekuńcze: medycyna, praca socjalna, edukacja. Rozwój naszych gospodarek w tym kierunku może przynieść najrozmaitsze korzyści. Cynik mógłby się zastanawiać, czy to przypadek, że Jackson sam pracuje w jednym z tych działów gospodarki. Jackson ma również w planach inne
reformy poza położeniem większego nacisku na usługi opiekuńcze. (Swoją drogą ciekawe, czy przez takie nazewnictwo Jackson chciał zasugerować, że osoby pracujące w obszarach o wysokiej produktywności nie dbają o innych ludzi. Byłaby to co najmniej bardzo odważna sugestia). Powinniśmy także przeznaczać więcej zasobów na dobra wymagające znacznego czasu potrzebnego do ich wyprodukowania, jak również do sektora kultury. Program Jacksona rodzi pytanie: w jaki sposób osiągnąć proponowane zmiany? Jackson przygotował odpowiedź. Oczywiście, przejście do nisko produktywnej gospodarki nie nastąpi dzięki życzeniowemu myśleniu. Wymaga to zwrócenia szczególnej uwagi na system bodźców, np. niższych podatków od pracy oraz wyższych od zużycia surowców i zanieczyszczeń. Jackson ma oczywiście rację, że gdy praca staje się bardziej produktywna, pracownicy muszą poszukać innych sposobów wykorzystania czasu, który teraz jest dla nich dostępny. Ale dlaczego ma być to problemem? Ludzie mają nieograniczone potrzeby i zawsze istnieją nowe zastosowania dla kapitału ludzkiego i pracy człowieka. Jak zauważa Murray Rothbard, Praca musi być „oszczędzana”, ponieważ jest ona wybitnie rzadkim dobrem oraz dlatego, że potrzeby ma-
terialne człowieka są dalekie od zaspokojenia… Im więcej pracy uda się „zaoszczędzić”, tym lepiej, jako że jest ona wykorzystywana, wraz z większą ilością lepszej jakości dóbr kapitałowych, do zaspokajania potrzeb konsumentów w krótkim okresie czasu… Postęp technologiczny w jakimś przemyśle będzie powodował wzrost zatrudnienia w tym przemyśle, jeżeli popyt na dobro produkowane w tym przemyśle jest elastyczny, to znaczy, że większa podaż towarów generuje większe wydatki konsumentów. Z drugiej strony, innowacje w przemyśle z nieelastycznym popytem spowodują, że konsumenci będą wydawać mniej na bogatszą ofertę produktów, co doprowadzi do zmniejszenia zatrudnienia w tym przemyśle. W skrócie, proces innowacji technologicznych przesuwa pracę z przemysłów o nieelastycznym popycie do tych o popycie elastycznym1 . Kryzys finansowy może przerwać okres wzrostu, jednak biorąc pod uwagę charakter potrzeb konsumentów, nie może go na trwałe zastąpić. Jackson zaoferował nam lekarstwo, jednak nie był w stanie udowodnić, że istnieje choroba, która wymaga użycia jego remedium. 1. M. Rothbard, Man, Economy, and State, Ludwig von Mises Institute, Scholar’s Edition Auburn, Alabama, 2009, s. 587–88, podkreślenia pominięte.
Czy strefy zdają egzamin? KRYSTIAN ULBIN
Specjalna Strefa Ekonomiczna to wyodrębniona, niezamieszkała część terytorium Polski, na której terenie może być prowadzona działalność gospodarcza na zasadach określonych ustawą o specjalnych strefach ekonomicznych. W Polsce działa obecnie 14 SSE, obejmując swoim zasięgiem 146 miast i 210 gmin.
S
trefy są ustanawiane w celu przyśpieszania rozwoju gospodarczego danego terytorium. Choć rozwój określonego obszaru powoduje także rozwój całego kraju. Podstawowe cele stref to: -rozwój określonych dziedzin działalności gospodarczej, - rozwój nowych rozwiązań technicznych i technologicznych, oraz wykorzystanie ich w gospodarce narodowej, -rozwój eksportu, -zwiększenie konkurencyjności wytwa-
6
rzanych wyrobów i świadczonych usług, -zagospodarowanie istniejącego majątku przemysłowego i infrastruktury gospodarczej -tworzenie nowych miejsc pracy, -zagospodarowanie niewykorzystanych zasobów naturalnych z zachowaniem zasad równowagi rynkowej. Przedsiębiorcy, którzy lokują swoje firmy na terytorium strefy, mogą korzystać z pomocy publicznej w formie zwolnień podatkowych z tytułu kosztów nowej inwestycji lub kosz-
NGS B.e.s.t. | kwiecień 2013 | best.ue.wroc.pl
tów pracy. Strefami mogą zarządzać jedynie spółki akcyjne lub spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, w której Skarb Państwa lub samorząd województwa posiada większość głosów. Spółka zarządzająca strefą udziela wszelkiej pomocy zarówno w trakcie realizacji inwestycji jak również otaczają przedsiębiorców opieką proinwestycyjną. Oto kilka przykładów na to, iż SSE są potrzebne naszej gospodarce: 1. Są skutecznym instrumentem konku-
ekonomia rowania o nowe inwestycje. 2. Oferują wygodną i bezpieczną dla budżetu państwa formę pomocy publicznej. 3.Nowoczesne miejsca pracy – w powiatach, gdzie znajduje się SSE jest niższe czasem nawet o 3%,a PKB wyższe o 7,5% w stosunku do powiatów bez strefy. 4. Zwiększone wpływy do budżetów lokalnych. 5. Stymulują władze lokalne do uzbrojenia terenów. 6. Powodują napływ innowacyjnych technologii. Strefy w liczbach: - na terenach stref działa 1242 firmy, w tym 50% to firmy z kapitałem polskim, - pracę znalazło 250 tys. osób, w tym 190 tys. to nowe miejsca pracy, - wartość zrealizowanych inwestycji sięga 85 mld zł. Oto jedne z największych inwestycji zrealizowane w polskich strefach ekonomicznych: General Motors Manofacturing Poland
w Gliwicach, producent samochodów Opel Astra - koszt inwestycji – 2,96 mld zł - liczba miejsc pracy – 2 860 Firma znajduje się w Katowickiej SS Michelin w Olsztynie – producent opon - koszt inwestycji – 2,5 mld zł - liczba miejsc pracy - 1500 nowych miejsc pracy Firma znajduje się w Warmińsko – Mazurskiej SSE BRW w Mielcu – producent mebli - koszt inwestycji – 434 mln zł - liczba miejsc pracy - 1155 Firma znajduje się w Mieleckiej SSE. Obecne przepisy prawne zakładają funkcjonowanie stref do końca 2020roku, jednakże Minister Gospodarki przedłożył Radzie Ministrów odpowiednie projekty rozporządzeń, które wydłużyłyby ten okres do roku 2026. Odpowiadając na pytanie postawione w tytule tego artykułu, zdecydowanie mogę powiedzieć, że Specjalne Strefy Ekonomiczne zdały egzamin. Jestem
zwolennikiem, aby wydłużyć okres działalności tych stref i dobrze, że rząd podejmuje odpowiednie kroki dużo wcześniej, aby go przedłużyć. Dzięki specjalnym przepisom, na podstawie których działają SSE, pobudzany jest wzrost gospodarczy, a zagraniczne, ale także polskie przedsiębiorstwa decydują się na ulokowanie swoich inwestycji w naszym kraju. Działalność stref ma efekt długofalowy, a tym czasowe zwolnienia z podatków mają zachęcić do zainwestowania w Polsce. Wiadomą sprawą jest to, że jeżeli dana firma wybuduje fabrykę u nas, to nawet jeżeli minie okres zwolnienia z części podatku, to inwestycja ta pozostanie już na zawsze. Reasumując całość, jasno z przedstawionych powyżej informacji wynika, że utrzymanie działalności specjalnych stref ekonomicznych w obecnej formie przynosi wymierne korzyści dla Polaków. Być może to właśnie działalność stref częściowo uchroniła nas przed światowym kryzysem gospodarczym. Artykuł powstał w oparciu o informacje udostępnione przez ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego.
ZUS - Prevail or fail? MICHAŁ LINUX GULEWICZ
W naukach ekonomicznych już od dawna istnieje pojęcie too big to fail (za duży by upaść). Dotyczy ono instytucji finansowych, które spełniają zbyt ważną funkcję dla obecnych władz publicznych lub stanowią istotne ogniwo systemu finansowego, którego brak zagroziłby rozpadowi całego systemu. Takie instytucje są zbyt ważne dla stabilności, aby władze publiczne pozwoliły im po prostu upaść. Właśnie za taką instytucję można uznać Fundusz i Zakład Ubezpieczeń Społecznych (FUS i ZUS).
Z
US stanowi podmiot dysponujący środkami zgromadzonymi w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS). Głównymi zadaniami tychże podmiotów jest realizowanie przepisów o ubezpieczeniach społecznych, dochodzenie należności z tytułu składek na ubezpieczenia społeczne, ubezpieczenie zdrowotne, Fundusz Pracy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Nie od dziś FUS i ZUS spotykają się z licznymi głosami krytyki, których nie sposób uznać za bezzasadne. Jednym z podstawowych zarzutów wobec obecnego systemu ubezpieczeń społecznych jest ryzyko jego niewypłacalności, na co mają
wskazywać takie zdarzenia jak: podwyższenie składki zdrowotnej, przekierowanie znacznej części składek emerytalnych z OFE do ZUS (co wywołało zajadłą debatę prof. Balcerowicz vs prof. Rostowski), podwyższenie wieku emerytalnego, niedawne informacje o konieczności zaciągania kredytów bankowych w celu wypłaty świadczeń emerytalnych… lista zarzutów jest długa. By lepiej zrozumieć stojący przed nami problem, powinniśmy rzucić okiem na liczby. Wydatki FUS w prawie 100% stanowią wydatki, które mają być pokryte ze składek. Od dłuższego czasu wydatki FUS rosły w szybkim tempie ze 107 mld w roku 2005 do 166 mld w roku 2011.
Dochody z tytułu składek niestety nie wzrastały tak dynamicznie. W przeciągu tych 7 lat, wskaźnik pokrycia wydatków FUS wyniósł 73% w roku 2005 i 62% w roku 2011. Oznacza to, że wydatki FUS w ciągu ostatnich lat NIE ZOSTAŁY pokryte przez składki. W roku 2005 luka ta wyniosła około 30 mld złotych i stale rosła, osiągając rozmiary 64 mld w 2011. Ponieważ instytucje te są zbyt duże i zbyt ważne, by pozwolić na ich upadek, muszą być stale zasilane z budżetu centralnego. W 2011 doszło do konieczności wykorzystania nawet 4 mld złotych z funduszu rezerwowego. Patrząc na tych kilka cyferek, nie możemy się okłamywać. Ten system upada! Składki nie są w stanie pokryć
NGS B.e.s.t. | kwiecień 2013 | best.ue.wroc.pl
7
ekonomia wydatków i deficyt ten, z roku na rok, jest coraz większy. Musi być on pokrywany przez rząd, który staje się coraz bardziej zadłużony. Chyba wiadomo, do czego zmierza taki scenariusz.
Ubezpieczenia społeczne w liczbach Debaty dotyczące obecnego systemu opieki społecznej były prowadzone odkąd tylko istnieje. Co jest powodem takiego stanu rzeczy? Dlaczego od tylu lat dynamika wzrostu kosztów przekracza dynamikę dochodów? Jeżeli popatrzymy na sprawozdania finansowe FUS, to zauważymy, że do głównych wydatków należą emerytury i renty (ok. 150 mld PLN w 2011r.) oraz zasiłki z ubezpieczeń społecznych (ok. 13 mld PLN w 2011r.). W wydatkach tych, na zdecydowanie największą kwotę, opiewają wydatki z tytułu świadczeń emerytalnych (106 mld). Możemy więc przyjąć, że głównym źródłem wydatków są emerytury i renty. Obecnie w Polsce funkcjonuje tzw. umowa międzypokoleniowa. Oznacza to, że bieżące emerytury są wypłacane ze składek, które płacą aktualnie zatrudnieni, z kolei ich emerytury, zostaną realizowane ze składek następnych pokoleń (ich dzieci i wnuków). Taki system, jak dobrze wiemy, funkcjonuje dobrze gdy mamy do czynienia z dużym przyrostem naturalnym. Jednakże obecnie sytuacja jest całkiem odmienna. Coraz mniej osób pracuje na emerytury, a od roku 2004, liczba wypłaconych świadczeń emerytalnych i ich zsumowana kwota stale rośnie. Ze wzrostem liczby osób uprawnionych do pobierania świadczeń emerytalnych nie można zrobić wiele (nie licząc odbierania tychże świadczeń drogą postępowania administracyjnego, co ZUS przypłacił licznymi procesami sądowymi, które przegrał). Co w takim razie z dochodową stroną sprawozdań finansowych, co z osobami płacącymi składki? Dysproporcja w dynamice dochodów i kosztów systemu emerytalnego jest ściśle związana z niskim przyrostem naturalnym. Należy więc zadać sobie pytanie o powód takiej sytuacji. Dlaczego tak wielu obywateli nie jest skłonnych do posiadania dzieci?
Przyrost naturalny 8
i zatrudnienie, a system emerytalny Jeżeli ktoś nie stroni od niedorzecznych komedii, zapewne prędzej czy później natrafi na film Idiokracja (rządy idiotów). W pierwszych kilku minutach obrazu przedstawione zostaje młode małżeństwo intelektualistów, które na pytanie o posiadanie dziecka, za każdym razem (pytanie jest to powtarzane co kilka lat) odpowiada: obecna sytuacja społeczno-gospodarcza nie pozwala nam na posiadanie dziecka. Jest to prawdopodobnie wszystko, co wypada wiedzieć na temat niskiego przyrostu naturalnego. Jeżeli popatrzymy na badania statystyczne prowadzone przez banki, największą zdolność kredytową posiada małżeństwo bez dzieci. Z każdym kolejnym dzieckiem zdolność kredytowa spada. Powód tego jest tak prosty, że aż nie wypada o tym pisać – wychowanie dziecka jest kosztowne. Obecnie niewiele osób interesuje się założeniem rodziny, bo zwyczajnie ich na to nie stać. I tu dochodzimy do bieżącego problemu. W chwili obecnej, w Polsce, władze publiczne zagarniają około 70% zarobków osób pracujących na etacie. Jeżeli wynagrodzenie wynosi 2000 złotych, to pracodawca musi ponieść koszt w wysokości 2400 (pracodawca płaci część składki na ZUS). Potem od kwoty 2000 pobiera się pozostałe składki. Następnie odlicza się od tego podatek dochodowy. Na rękę pracownik dostaje 1200 złotych. Ale to jeszcze nie koniec. Dodatkowo czeka nas podatek VAT (różnie przerzucany na cenę w zależności od elastyczności popytu, załóżmy, że będzie to 1015%), podatki i opłaty samorządowe, akcyza, mandaty (ostatnio coraz bardziej popularna metoda łatania dziur… budżetowych). Jeżeli odbieramy obywatelom 70% ich ciężko zarobionych pieniędzy, to ciężko będzie im utrzymać siebie samych, co dopiero wyżywić rodzinę i dzieci. To sprawia, że przyrost naturalny, stopniowo, staje się coraz niższy. Masowe zamykanie szkół również nie ułatwi sprawy. W ten sposób, umowa międzypokoleniowa sama zaciska pętle wokół własnej szyi, czego skutki będą odczuwane w coraz większym stopniu. Co jeszcze może powodować niskie wpływy ze składek? Jeżeli zapoznamy się z akademickimi
NGS B.e.s.t. | kwiecień 2013 | best.ue.wroc.pl
podręcznikami do polityki pieniężnej lub makroekonomii, dowiemy się, że całkowity ciężar opodatkowania wynosi w Polsce około 46%. Już ustaliliśmy, że w przypadku pracowników etatowych obciążenie to wynosi 70% lub więcej. Oznacza to tylko, że część podatników skutecznie unika opodatkowania. Nie należy się też temu dziwić. Biorąc pod uwagę coraz wyższe kary finansowe za bycie produktywnym (podatki), coraz więcej ludzi poszukuje sposobu ich uniknięcia. Obecnie bardzo wielu pracodawców nie może pozwolić sobie na zatrudnienie pracowników etatowych, co umotywowane jest wysokimi składkami. Dlatego coraz bardziej popularna jest umowa zlecenie, która pozwala na uniknięcie opłat na rzecz ZUS (jeśli jest się studentem przed ukończeniem 26 roku życia). Podobnie umotywowane są staże i praktyki – przedsiębiorców nie stać na utrzymywanie systemu ubezpieczeń społecznych. Wielu młodych ludzi wybiera tę formę zatrudnienia (bo bardzo często nie spotykają innej możliwości), co oczywiście znacząco zmniejsza wpływy do FUS. Kolejnym skutkiem takiej polityki jest liczna rzesza osób, które szukają pracy poza granicami Polski. Tak samo dzieje się z wieloma przedsiębiorstwami polskimi, które korzystają z Unii Europejskiej i masowo rejestrują swoją działalność poza granicami Polski. Istnieją nawet firmy specjalizujące się w załatwianiu dokumentacji dla takich przedsiębiorstw co tylko podkreśla masowy charakter tego zjawiska. Cytując Miltona Friedmana: Jeśli […] każecie im płacić podatki, gdy pracują, nie dziwcie się, że macie bezrobocie. Niestety, jest to kolejny przykład tego, jak władze publiczne nie rozwiązują problemu, tylko go rozszerzają i nic nie będzie miało w przyszłości tak trwałego i być może, nieodwracalnego wpływu na system ubezpieczeń społecznych, jak tymczasowa polityka podwyższania składek i dalszego zniechęcania obywateli do bycia produktywnymi.
Konkluzja Jeżeli wspomnimy ekranizację wiekopomnego dzieła Rok 1984 napisanego przez George Orwella, jako powieść ukazującą wizję systemu totalitarnego, zapewne pamiętamy, że pierwszych kil-
ekonomia | polityka ka minut filmu przedstawia obraz propagandowy zwieńczony słowami We shall prevail! (Przetrwamy!). Mamy też w pamięci niezwykle przykre zakończenie
tej historii, które pokazuje, jaką cenę płacą ludzie za przetrwanie tegoż systemu. Konkluzja jest następująca: jaką cenę zapłacimy w przyszłości za przetrwa-
nie systemu ubezpieczeń społecznych w jego obecnej formie?
Jeśli jesteś [cenzura] – aplikuj! MAŁGORZATA WASIAK
Szukam młodych, atrakcyjnych i dynamicznych kobiet do pracy na stanowisku… Nic nadzwyczajnego, jedna z tysiąca ofert czy też… Rażąca dyskryminacja, przestępstwo które (dosłownie) drogo może nas kosztować? Zmiany w tym co wolno, a czego nie wolno zapisać w ogłoszeniu o pracę niczym wiatr od zachodu powoli docierają i do nas. Zaczęło się w USA
kandydatów!”. Dalej można przeczytać, że „rozważymy zgłoszenia tylko tych kandydatów którzy nie spełniają standardów [tj. wymagań zawodowych]”. Wiemy teraz, że wskutek tej dziwacznej polityki nie obsadzono kluczowych stanowisk w jednostkach straży. Dbałość o równość zatrudnienia w Służbie Leśnej, jednostce bądź co bądź państwowej można by jeszcze jakoś, ewentualnie, uzasadnić. Co jednak z prywatnymi firmami, które również podporządkowywać się muszą licznym przepisom dotyczącym procesu sprawiedliwego czy równościowego rekrutowania pracowników? Podobne pytanie zadał jednemu ze swoich gości, adwokatowi broniącemu kobiety zwolnionej przez pracodawcę w 8-ym miesiącu ciąży, amerykański dziennikarz John F.
Stossel. Prawnik swoją wypowiedź zaczął zresztą od bardzo interesującego założenia: - Jeśli firma traci pieniądze, co jest możliwe, niekoniecznie jest to złe z punktu widzenia społeczeństwa.
- Czyją własnością jest firma? Jeśli masz prawo dołączyć do niej lub ją opuścić, czy pracodawca nie ma prawa płacić ci tyle, na ile wycenia twoją pracę, lub też – zwolnić cię? - To byłaby prawda, gdybyśmy nie mieli regulacji zapobiegających podobnym dyskryminacjom. Odpowiedź ta przy okazji doskonale pokazuje logiczną pętlę, w jaką często wpadają zwolennicy coraz dalej idących państwowych regulacji: coś jest złe, bo jest nielegalne – a jest nielegalne, bo jest złe… bo tak mówią przepisy.
Wielka Brytania dla każdego Inną ciekawą wiadomość opublikował kilka miesięcy temu portal dailymail. Nicole Mamo, od piętnastu lat zajmująca się rekrutowaniem personelu postanowiła skorzystać z usług Agencji Pośrednictwa Pracy. Łatwo wyobrazić sobie jej zdziwienie, gdy dowiedziała się, że zaproponowana przez nią przez treść ogłoszenia nie została przyjęta, a to z powodu ocierających się o poważną dyskryminację określeń jakie zostały w niej zastosowane. Czyżby pani Mamo ośmieliła się użyć formy żeńskiej lub zasugerować wiek czy też orientację seksualną poszukiwanego pracownika? Gorzej: na stanowisko sprzątacza w szpitalu wymarzyła sobie osobę (co wrażliwsi czytelnicy muszą mi wybaczyć)
NGS B.e.s.t. | kwiecień 2013 | best.ue.wroc.pl
9
rys. Katarzyna Kindlik
Akcja afirmatywna, dyskryminacja pozytywna, polityczna poprawność i… rekordowa liczba pozwów sądowych: wszystkie te skojarzenia przywołują na myśl jeden kraj. Do jakich sytuacji doprowadzała nadmierna troska o równe szanse potencjalnych pracowników jeszcze za kadencji Clintona opisuje w Niepoprawnej politycznie historii Stanów Zjednoczonych Thomas E. Woods. W 1995 r. Pentagon ogłosił, że do awansowania pełnosprawnych białych mężczyzn, potrzebne jest specjalne pozwolenie. Wydany przez Agencję ds. Żywności i Leków Poradnik o równych szansach przy zatrudnianiu pracowników (Equal Employment Opportunity Handbook) radził, aby przy szukaniu kandydatów do pracy zmniejszyć naciski na takie urzędnicze czy biurowe wymagania jak znajomość zasad gramatyki i umiejętność pisania bez błędów, gdyż mogą one negatywnie wpłynąć na zainteresowanie ze strony mających zbyt mało wiedzy przedstawicieli grup i jednostek z upośledzeniami. Kolejny absurd autor wyśledził w działaniach Służby Leśnej, krytykowanej w tamtych czasie za zatrudnianie zbyt małej (jaka liczba byłaby odpowiednia i dlaczego akurat ta a nie inna – na ten temat wśród interwencjonistów wszelkich krajów wciąż toczą się spory) liczby kobiet na stanowisku strażaków. Jak czytamy u Woodsa: Z tego powodu firma dała ogłoszenie „Szukamy tylko niewykwalifikowanych
polityka | społeczeństwo reliable and hardworking. Chociaż prawo (jeszcze!) wprost nie zabrania używania podobnych sformułowań, zostały one odrzucone przez przedstawicielkę agencji. Mogłyby to przecież okazać się krzywdzące dla osób niespełniających podanych warunków. Obawa ta nie jest, jak mogłoby się wydawać, zupełnie bezpodstawna. Jak okazało się później, kilka podobnych oskarżeń trafiło już do sądu – skierowane tam zostały przez oburzonych i osobiście dotkniętych podobnymi praktykami obywateli. Wydawało się, że w ogłoszeniu nie ma szansy ukazać się także zastrzeżenie mówiące o konieczności posługiwania się językiem angielskim (jak łatwo zauważyć, liczba poszkodowanych w tym przypadku osiąga miliardy!). W tym przypadku jednak udało się skorzystać z fortelu i swoje wymagania uzasadnić względami bezpieczeństwa, a dokładniej: stycznością z niebezpiecznymi materiałami.
Jesteśmy w domu Jak sytuacja wygląda u nas? Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 24 marca 2000 r. (I PKN 314/99, OSNAPiUS 2001/15 poz. 480), wyraźnie informuje, że kandydat do pracy zgłaszający się na
ofertę pracodawcy dyskryminującą ze względu na płeć, który nie został zatrudniony, może dochodzić odszkodowania w granicach tzw. ujemnego interesu na podstawie przepisów o czynach niedozwolonych (art. 415 kc). Najniższa kwota odszkodowania, jaką w takiej sytuacji może zasądzić sąd, to minimalne wynagrodzenie za pracę. Co ciekawe, górna granica tego odszkodowania nie jest określona! Oprócz płci możemy doszukiwać się nierównego traktowania również ze względu na wiek, niepełnosprawność, kraj pochodzenia, przynależność rasową, religię czy poglądy polityczne, słowem – znajdzie się coś dla każdego. Sytuacja robi się mniej radosna, jeśli to ty jesteś pracodawcą i szukasz swojego idealnego… OK, bądźmy realistami: przynajmniej uczciwego pracownika. Powodzenia, pamiętaj jednak, że nie zawsze dozwolone jest zaznaczanie, że szukasz osób niekaranych. Orzeczenia o niekaralności możesz bowiem wymagać tylko od aplikujących na te stanowiska, do wykonywania których przepisy prawa wymagają niekaralności np. od kandydata na policjanta, strażnika straży miejskiej. Niekaralna asystentka czy kelnerka? Nie bądźmy uprzedzeni…
W porównaniu do USA i Wielkiej Brytanii, Polska wciąż wielu osobom wydaje się krajem, gdzie rządzi pracodawca, zaś prawo wiążące mu ręce, nawet jeśli istnieje, to pozostaje martwe, albo przynajmniej – uśpione. Nad zmianą powyższego stanu rzeczy pilnie pracują jednak czujni obywatele, a świadczyć o tym mogą coraz częściej pojawiające się w Internecie wpisy – podobne do poniższego. W gazecie znalazłem ogłoszenie o zatrudnieniu do prac w introligatorni, w ogłoszeniu nie było sprecyzowane dla kogo jest to praca, tylko numer telefonu. Przez telefon dowiedziałem się że poszukują kobiet. Z tego co wiem to taka dyskryminacja jest nielegalna. Gdzie to zgłosić? PIP, UOKiK? Na forach gromadzą się także zdyskryminowani ze względu na szereg innych czynników, jak chociażby… kierunek studiów. Zgodnie z prawem bezrobotny student politologii może przyprawić o spore problemy pragnącego decydować o wyglądzie własnej (!) firmy przedsiębiorcę. W tym miejscu raz pozwolę sobie zacytować wspomnianego już libertarianina, Johna Stossela: But I say… That’s a good law? Give me a break!
Pokaż język! FRAN
Zapożyczenia, niekontrolowane słowotwórstwo, zubożenie mowy i inne zjawiska występujące w języku polskim postrzegane są dwojako. Niekiedy ułatwiają komunikację międzyludzką, umożliwiając porozumienie się w globalnej rzeczywistości. Coraz częściej jednak, pewne elementy używanej przez nas mowy, przybierają negatywną formę, a nawet kreują niebezpieczne postawy społeczne.
N
ietrudno zauważyć, że dla wielu z nas, niektóre słowa stały się tak uniwersalne, że korzystamy z nich niemal w każdej sytuacji. Znamy wyrażenia mające tak silny kontekst, iż używane są nawet w skrajnie różnych okolicznościach, wyrażając całkiem odmienne emocje. Do takich wieloznacznych zwrotów należą kolokwializmy: fajny, spoko czy masakra. Stosowanie ich podczas konwersacji dwójki przyjaciół to nic złego, znacznemu rozluźnieniu ulega wówczas atmosfera, skraca się dystans między rozmówcami, a nasz mózg przestaje pracować na pełnych obrotach. Nieco gorzej, gdy nadużywamy
wspomnianych sformułowań i z czasem, wdrażamy je również do oficjalnych przemówień i poważnych dyskusji. Trudno się do tego przyznać, jednak faktem jest, iż nasze językowe lenistwo wymyka się spod kontroli. Celowo podkreślam, iż jest to NASZ problem. Niestety, ja również często przerywam swoją wypowiedź z powodu niedoborów leksykalnych... Kolejna kwestia to slang (ang.), jakim posługują się niektóre grupy społeczne. Wyzwala on poczucie przynależności do jednej z nich, czasami nakreśla specyficzną kulturę. Pomimo, iż zwykle wartościowany jest ujemnie, często ulega procesowi dyfu-
10 NGS B.e.s.t. | kwiecień 2013 | best.ue.wroc.pl
zji, przenika do kolejnych kręgów. Brutalną prawdą jest, że slang (podobnie jak zapożyczenia) stopniowo przyczynia się do zmniejszania różnic między językami, a w rezultacie zaciera się tak cenna różnorodność kulturowa. Można pokusić się o stwierdzenie, że język ewoluuje lub mutuje i to od jego użytkowników zależy, czy zmiana będzie pozytywna czy przyniesie zgubny efekt.
Wkurtura
Na szczególną uwagę w tym tekście zasługuje -choć nie jest to odpowiednie słowo- kwestia pojawiania się przekleństw w sztukach teatralnych, kinie
społeczeństwo i miejscach, które z założenia, mają wzbogacać naszą świadomość, przyczyniać się do rozwoju osobowości. Produkcje kinowe, zamiast inspirować i kreować pozytywne postawy, utrwalają w naszych głowach szkodliwe schematy, polegające na wręcz chorobliwym nadużywaniu wulgaryzmów w życiu codziennym. Pewne bariery społeczne przestały istnieć. Niegdyś wulgaryzmy uznawane były za specyficzny język, używany głównie przez kryminalistów, gitowców (przedstawiciel polskiej podkultury młodzieżowej lat siedemdziesiątych, czerpiącej wzorce ze środowiska przestępczego) lub były środkiem wyrazu środowisk twórczych. Stanowiło to sposób na podkreślenie swojej odrębności. Obecnie natomiast, wiele „brzydkich słów” zakorzeniło się w języku na tyle głęboko, iż nie sposób się od nich uwolnić. O ile w niektórych sytuacjach użycie wulgarnego ekspresywizmu jest wybaczalne, jak w przypadku, gdy jesteśmy absolutnie bezradni lub skrajnie zdenerwowani, o tyle w kulturze lub mowie oficjalnej, jest to ogromna kompromitacja. Nie ulega wątpliwości, że słowa z czasem tracą swoją moc. Według niektórych obserwatorów, żyjemy w czasach, w których wszystko trzeba zaznaczyć mocnym przymiotnikiem, inaczej jest bezwartościowe. Podobną formę przekazu dostrzegamy w muzyce. Nacechowane wulgaryzmami są przeważnie takie gatunki jak hip-hop, punk, reggae, rap oraz ich pochodne. Nie jest to natomiast reguła, nie zawsze też taki utwór oceniany jest negatywnie. Czasami przekaz niesie z sobą silne przesłanie, jednak w większości przypadków, jest niestety jedynie próbą zaimponowania publiczności. Ponoć tkwią w nas złe emocje, zaś ekspresja słowna w mediach po 1989 roku, zaczęła przybierać coraz bardziej niebezpieczną formę. Trudno się z tym nie zgodzić, kontrowersja
przynosi popularność. Niekoniecznie jednak dobrą reputację.
Język uczonych Jak podkreśla profesor Miodek, pejzaż komunikacyjny w Polsce jest bardzo smutny. Już najmłodsi (ze szczególnym uwzględnieniem gimnazjalistów…) bez oporów i najmniejszego zażenowania posługują się przekleństwami w miejscach publicznych. Tutaj warto zaakcentować, iż mówienie jest umiejętnością nabytą w procesie nauki. Dziecko przyswaja mowę werbalną, naśladując dorosłych, przeważne rodziców lub opiekunów. Ogromnym wyzwaniem dla przyszłych mam i tatusiów jest, wobec tego, takie ukształtowanie dziecięcej psychiki, aby nie miało ono potrzeby regulowania swoich emocji przez nieprzyzwoite wyrazy. Kompletnie niedopuszczalne powinno być zwracanie się do drugiej osoby w sposób obraźliwy. Małe wyjątki stanowią spotkania w bardzo wąskim gronie (głównie mężczyzn), gdzie wyrazy uznawane za obelżywe, używane są raczej w charakterze żartu. Ostatnio możemy jednak zauważyć pozytywny trend - bliscy koledzy zamiast „głupi c****” zaczynają mówić do siebie „miśku”… Skupmy się jednak na edukacji. Słowo jest nie tylko wytworem kultury, ale jednocześnie tworzywem i nośnikiem informacji. Dzięki komunikacji werbalnej, doświadczenie i dorobek intelektualny przekazywany jest następnym pokoleniom. Pozwala opisywać rzeczywistość i warunkuje istnienie kultury narodowej. Zadaniem systemu edukacji, jak i WSZYSTKICH jego przedstawicieli, powinno być zatem propagowanie troski o język i dbanie o jego dobrą jakość. Od sposobu, jakim prowadzony jest dialog wykładowcy z uczniami, zależy bardzo wiele.
Między innymi wpływa to na autorytet nauczyciela oraz okazywany przez żaków szacunek. Na korytarzach uczelni wyższych często słychać niecenzuralne słownictwo. Współczesnych studentów (oraz wykładowców) nie cechuje wcale wysoka kultura językowa. Nikt nie jest idealny, nie zawsze potrafimy zachować stoicki spokój. Nie zachowujmy się jednak, jak cierpiący na koprolalię i ugryźmy się czasem w język. Jest to apel nie tylko do studenckiej braci, ale również do naszych profesorów, od wypowiedzi których na zajęciach niekiedy „więdną uszy”. Choć „język ludzki czasem przypomina psa, co zerwał się z łańcucha ciemną nocą”, świadome jego używanie nie czyni go złym. Niemal wszystkie elementy słownictwa są dopuszczalne, pod warunkiem, że stosujemy je z wyczuciem i w odpowiednich okolicznościach. W posługiwaniu się mową liczy się możliwość przemyślanego wyboru. Odwołując się ponownie do wypowiedzi znanego wszystkim profesora, jeśli mądrze i z umiarem używamy przekleństw w określonej sytuacji, mogą być one nawet źródłem swoistej zabawy. Dla rozluźnienia namiastka znalezionych w sieci żartów: Profesor Miodek prowadził wykład na uniwersytecie. W trakcie wykładu jeden ze studentów przerywa i pyta profesora: - Panie profesorze czy forma „porachuje” jest poprawna? Profesor po namyśle: - W zasadzie tak, ale czy nie lepiej powiedzieć „już czas panowie”? Główna Księgowa z jednej z dużych firm chciała dowiedzieć się, czy forma „zarachuje” jest prawidłowa. Oczywiście nieoceniony Profesor Miodek natychmiast odpowiedział: W zasadzie tak, ale lepiej powiedzieć „Niech Panowie poczekają”.
Palcie Ziele Przyjaciele! MICHAŁ LINUX GULEWICZ (MICHALT.GULEWICZ@GMAIL.COM)
Już od pewnego czasu podnosi się temat legalizacji marihuany (konopi indyjskiej). Można zobaczyć polityków, którzy domagają się legalizacji, powołując się na prawo do decydowania o własnym życiu, tak samo jak można zobaczyć polityków, którzy zdecydowanie domagają się aby substancja ta pozostała nielegalną, zaś jej posiadanie groziło odpowiedzialnością karną. Która z tych alternatyw ma służyć obywatelom, a która ma na celu przypodobanie się określonym grupom społecznym wbrew interesom ogółu? NGS B.e.s.t. | kwiecień 2013 | best.ue.wroc.pl
11
społeczeństwo
W
Polsce posiadanie marihuany jest nielegalne i podlega odpowiedzialności karnej. Przewidywaną karą, za samo posiadanie tego narkotyku, jest kara pozbawienia wolności do 3 lat włącznie. Bardzo wielu obywateli domaga się wręcz zaostrzenia obecnych przepisów, które należą do jednych z najbardziej rygorystycznych w Europie. Należy sobie więc zadać pytanie: na jakiej podstawie dąży się do uczynienia marihuany jednym z głównych wrogów społeczeństwa?. Pamiętna jest tutaj wypowiedź pana Jarosława Kaczyńskiego: Na pewno trzeba walczyć z marihuaną. Ale czy marihuana jest z konopi? Chyba nie. Ja nic na ten temat nie wiem. Nie wiem jak pan łączy marihuanę z konopią (…) w Polsce kary za narkotyki są naprawdę łagodne. Ta wypowiedź tłumaczy chyba wszystko, co trzeba wiedzieć na temat powszechnego sprzeciwu wobec marihuany. Rażąca niewiedza i nieprzenikniony dla światła umysłu upór są właśnie tym, co cechuje bardzo wiele osób kategorycznie domagających się dalszej delegalizacji marihuany. Także tych osób, które zajmują kluczowe stanowiska państwowe i są odpowiedzialne za kreowanie prawa w naszym kraju. Takie osoby, swoją niewiedzę narzucają wszystkim obywatelom w postaci obowiązującego prawa.
Marihuana to przecież narkotyk! Wiele osób podkreśla, że fakt, iż marihuana jest narkotykiem (bo formalnie nim jest) to wystarczająca podstawa by wiele osób ponosiło odpowiedzialność karną za jego posiadanie. A to dlatego, że: Konsekwencje uzależnienia są bardzo dotkliwe tak dla samego narkomana jak i całego społeczeństwa. Rozpad rodziny, wyniszczenie organizmu, bardzo duże prawdopodobieństwo zakażenia wirusem HIV, stoczenie się na margines życia społecznego, wkraczanie na drogę przestępstwa, to tylko niektóre skutki nałogu. W bardzo wielu przypadkach zażywanie narkotyków kończy się przedawkowaniem środka odurzającego, a przy braku szybkiej pomocy medycznej – śmiercią. Mniej więcej taką papkę informacyjną wpaja nam się od niepamiętnych czasów. Część z tego jest prawdą, w przypadku niektórych środków odurzających, jed-
nak czy dotyczy marihuany? Odpowiedź brzmi nie. Marihuana pod tym względem nie jest wcale bardziej szkodliwa niż powszechnie dostępny w sprzedaży alkohol. Wiele osób powie: alkohol to przecież nie narkotyk i nie można go porównywać z marihuaną!. Przypominam, że zgodnie z definicję encyklopedyczną narkotyk jest to: substancja syntetyczna lub pochodzenia roślinnego działająca na układ nerwowy, powodująca uspokojenie, uśmierzenie bólu, odurzenie, euforię lub sen. Alkohol zdaje się doskonale do tejże definicji pasować. W końcu jest to substancja pochodzenia roślinnego, która działa na układ nerwowy. Zapewniam was, że wiele czynów haniebnych dokonywanych pod wpływem alkoholu, nie miałoby miejsca w stanie trzeźwości.
Uwielbiam zapach statystyki policyjnej o poranku Jeżeli popatrzymy na statystykę to wśród osób uzależnionych od alkoholu występuje następujący odsetek problemów: •Zaburzenia życia rodzinnego – 94% •Problemy w kontaktach z ludźmi – 84% •Problemy finansowe – 82% •Przemoc wobec bliskich – 57% •Problemy z prawem (karalność) – 51% W roku 2011 odnotowana następującą liczbę sprawców przestępstw dokonanych po spożyciu alkoholu: •Zabójstwa – 638 •Pobicia – 13.134 •Uszczerbek na zdrowiu – 6.960 •Gwałty – 766 •Kradzieże – 46.186 •Kradzieże z włamaniem – 19.585 •Rozboje – 9.135 Alkohol jest dostępny w sprzedaży w niemal każdym sklepie i jest całkowicie legalny dla każdego kto ukończył 18 rok życia. Mając tak destruktywny wpływ na społeczeństwo, rodzinę i zdrowie, alkohol pozostaje legalny a oglądając filmy na Polsacie lub TVN, zobaczymy przynajmniej kilkanaście reklam piwa. Jeśli ktoś chce dowiedzieć się jakie są skutki spożywania alkoholu dla zdrowia musi koniecznie zapoznać się z filmem Korkociąg, stanowiącym 10-minutowe studium choroby alkoholowej. Jakie niewyobrażalne szkody musi
12 NGS B.e.s.t. | kwiecień 2013 | best.ue.wroc.pl
w takim razie wyrządzać marihuana, jeśli jej posiadanie może skończyć się łykaniem mydła pod więziennym prysznicem? Zasadniczo szkody te są niewielkie. Marihuana nie uzależnia fizycznie, zaś prawdopodobieństwo uzależnienia psychicznego, jest znacznie niższe (9% użytkowników popada w uzależnienie) niż w przypadku takich używek jak alkohol (15%), nikotyna (30%) lub kawa (każdy student podczas sesji). Wbrew obiegowej opinii (osób, które określają marihuanę białą śmiercią) stosowanie marihuany nie grozi śmiercią. Dawka śmiertelna wynosi 30% masy ciała. Aby umrzeć należy wypalić skręta o masie 25 kg, więc zasadniczo prędzej uwędzimy sobie płuca niż zginiemy z powodu przedawkowania THC. Do roku 2008 udokumentowano dwa (2!!!) przypadki śmiertelne, w których marihuanie przypisano rolę głównego czynnika podwyższenia ryzyka, które doprowadziło do śmierci (choć zdania są podzielone w tej sprawie). To znacznie mniej niż 638 nietrzeźwych sprawców zabójstw w roku 2011 (warto dodać, że to najniższa wartość tego wskaźnika w latach 1999-2011). Skutki prohibicji i potencjalne korzyści jej zniesienia Zastanówmy się zatem ilu osobom obecne prawo karne zrujnowało życie z powodu posiadania stosunkowo niegroźnej używki (choć niewątpliwie nie jest ona dla organizmu obojętna). W 2011 r. liczba postępowań sądowych w oparciu o ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii wyniosła prawie 23 tys. Z tej liczby około 19 tys. osób stanowi użytkowników marihuany. Za posiadanie marihuany w roku 2011 przed sądem stanęło 19 tys. młodych ludzi (użytkownicy marihuany to głównie studenci i licealiści). W imię chronienia ich przed zgubnym wpływem marihuany (który jest nieporównywalnie mniej zgubny niż całkiem legalny alkohol i nikotyna) wielu młodym ludziom zniszczono przyszłość. Przerwano ich edukację, studia wyższe i potraktowano na równi z kryminalistami - aby palenie marihuany nie wyrządziło im szkody. Jak już wyjdą z więzienia to znaczna część z nich prawdopodobnie nie zdobędzie już pracy i nie ukończy edukacji. Będą idealnym materiałem na recydywistów. Dzieje się to za podatki wszystkich obywateli. Co bardziej alarmujące, zdecydowana większość obywateli właśnie tego
społeczeństwo chce. Zdecydowana większość przeciwników marihuany domaga się tego by ich podatki zostały przeznaczone na niszczenie kapitału ludzkiego naszego kraju i przemienianie go w potencjalne grupy przestępcze. Jest to szalenie niepokojące zjawisko, gdyż obecnie służby porządkowe, takie jak policja, służą w coraz większym stopniu do zastraszania i uciskania obywateli naszego kraju. Dotyczy to tak marihuany, jak i uwielbianych przez Skarb Państwa fotoradarów. Obecnie sformułowane prawo zmienia nasz kraj w państwo policyjne i wymusza na funkcjonariuszach policji polowanie na młodzież, zamiast na groźnych przestępców. Metodyczne ograniczanie kolejnych swobód obywatelskich powinno budzić zdecydowany sprzeciw, nie zaś podnosić słupki poparcia ze strony niezwykle chwytliwych haseł typu: Zalegizować marihnuane? W żadnym wypadku. A komu to potrzebne? A dlaczego? Kolejnym problemem prohibicji jest to, że obecnie produkcja i dystrybucja marihuany znajduje się poza rynkiem (czyt. poza kontrolą jakości). To oznacza, że nigdy nie wiemy czy palimy marihuanę, czy też majeranek zmieszany z zawartością kompostownika. W zdecydowanie najgorszym przypadku możemy palić substancje silnie uzależniające (np. narkotyki twarde), które z marihuaną nie mają nic wspólnego. Dlatego wiele osób regularnie palących marihuanę odczuwa obecnie oznaki uzależnienia fizycznego (które w przypadku zwykłej marihuany nie występują), gdyż palona przez nich trawka zawiera wiele ciekawych wspomagaczy. W przypadku zalegalizowania marihu-
any ten problem zostałby rozwiązany, gdyż przedsiębiorstwa zajmujące się jej wyrobem i dystrybucją podlegałyby wnikliwej kontroli i ze względu na dbanie o pozycję rynkową (jak również dotkliwe sankcje) nie wzbogacałyby sprzedawanej marihuany o potencjalnie szkodliwe substancje. Kolejną kwestią godną uwagi jest kierunek strumieni pieniężnych z obecnego handlu marihuaną. Zgodnie z opracowaniami prof. Adama Budnikowskiego największe zyski dla organizacji przestępczych stanowią takie działy jak: prostytucja, handel bronią i handel narkotykami. Marihuana jako najbardziej popularna używka (ze względu na stosunkowo niską szkodliwość) stanowi największy dział w handlu narkotykami. Dlatego jej legalizacja oznaczyłaby przekierowanie strumieni pieniężnych z organizacji przestępczych do gospodarki i budżetu centralnego. Przykładowo wpływy z tytułu akcyzy na wyroby tytoniowe wyniosły w 2010r. ponad 15 mld złotych. Zasadniczo legalizacja marihuany spowodowałaby większe wpływy do budżetu centralnego (który zamknął rok 2012 z deficytem na 30 mld), zmniejszenie bezrobocia (które nieustannie rośnie od 2009r.), niższą przestępczość (często związaną z bezrobociem) i wyższe bezpieczeństwo związane ze zredukowaniem ryzyka zakupu marihuany z twardymi dodatkami.
Wnioski Ciężko doprawdy dostrzec jakiekolwiek wady legalizacji marihuany, która i tak znajduje się w obiegu, zaś 12-letnim dzieciom ła-
twiej kupić marihuanę w Polsce aniżeli w Amsterdamie, zaś jej użytkowanie (w zestawieniu z alkoholem bądź tytoniem) wydaje się być relatywnie nieszkodliwe. Potencjalne szkody związane z marihuaną z reguły są związane z kłamstwami. Przykładowym kłamstwem może być zespół amotywacyjny, który rzekomo dotyka głównie użytkowników marihuany. Większość badań statystycznych, które miały udowodnić jego istnienie, została przeprowadzona bez należytej staranności i przy zbyt niskiej próbie. Gdy badanie takie przeprowadził Duncan. D. F. okazało się, że pomiędzy grupą palaczy marihuany, a grupą osób niepalących, nie stwierdzono praktycznie żadnych, istotnych statystycznie, różnic. Obecnie zespół amotywacyjny często mogą wywołać słodkie kotki na youtube, które skutecznie odciągają od realizacji życiowych celów. Podobnie jest z licznymi teatrzykami dla młodzieży, w których opowiada się historyjki o tym jak ktoś po zażyciu marihuany powiesił się, są z reguły wymyślone na poczekaniu. Do dziś nie znalazłem udokumentowania tychże opowieści i wątpię by ktoś miał więcej szczęścia, jeżeli jednak znajdziecie wiarygodne udokumentowanie tych opowieści, proszę podzielcie się źródłem, bo ja już straciłem nadzieję. Natomiast dopóki marihuana pozostaje nielegalna raczej nie namawiam do jej stosowania. Bo ryzykujemy tym, że wypalimy toksyczną mieszankę zamiast marihuany lub trafimy do więzienia dla naszego dobra. W końcu to władze publiczne decydują za nas co jest dla nas dobre, a co nie, prawda? ;-)
Coaching, czyli zmiana na lepsze MARLENA DĄBROWSKA
Istotą coachingu jest zmiana osiąganych rezultatów. Służy on lepszemu wykorzystywaniu potencjału pracownika. Wcale nie chodzi o to, żeby pracował on więcej i szybciej, ale przede wszystkim - mądrzej. W związku z tym, misją coacha jest prowokowanie do kreatywnego myślenia.
J
ulie Star definiuje coaching jako konwersację lub serię konwersacji jednej osoby z drugą, której zadaniem jest przyniesienie korzyści w postaci postępu. Jest to tylko jedna z definicji, których istnieje mnóstwo i które każdy tworzy na własne potrze-
by. Coaching cechuje duża interdyscyplinarność. Udział w jego tworzeniu ma psychologia, socjologia, pedagogika, a także nauki o zarządzaniu. Osoba coachowana jasno określa cele i priorytety, dzięki czemu nadaje kierunek swojemu życiu i pracy, bierze za nie
odpowiedzialność oraz polepsza ich jakość. Jest świadoma możliwości wyboru. Malują się przed nią jasne drogi rozwoju i tylko od niej zależy, którą z tych dróg podąży.
3 znaczenia
NGS B.e.s.t. | kwiecień 2013 | best.ue.wroc.pl
13
społeczeństwo W Polsce coaching rozumie się pod trzema znaczeniami. Po pierwsze, jest on całościową filozofią zarządzania przez kompetencje. Nacisk kładzie się tu na nieustanny trening umiejętności zawodowych. Po drugie, coaching można rozpatrywać jako indywidualną umiejętność, która jest niezbędna do efektywnego wspierania podwładnych czy też kolegów w ich rozwoju zawodowym. Polega to na przekazywaniu informacji zwrotnej na temat ich poczynań i motywowaniu do doskonalenia. Znaczenia te są niepoprawne w świetle definicji proponowanych przez największe organizacje zrzeszające osoby zajmujące się coachingiem dlatego, że bywa on spłycany i sprowadzany do roli indywidualnej umiejętności menedżerskiej. Pozostaje trzecie znaczenie, które mówi, że coaching to kompleksowe podejście służące wspieraniu rozwoju poprzez zastosowanie różnych technik, zwiększanie efektywności, potencjału, umiejętności, doskonalenie działania, pomoc w przyswajaniu wiedzy. To podejście jest najbliższe światowemu rozumieniu coachingu. Badania pokazują, że rośnie znaczenie coachingu dla polskich firm, gdyż coraz częściej jego wdrażanie uznaje się za priorytet organizacyjny. Zajmuje się tym kierownictwo działu zarządzania zasobami ludzkimi.
3 główne cele Cele coachingu zwane są inaczej pętlami uczenia się i rozwoju. Podstawo-
wym celem jest doskonalenie dotychczasowego działania. Należy dostrzec niezadawalające rezultaty, zidentyfikować przyczyny i wprowadzić zmiany, a następnie ocenić, czy nastąpiła poprawa. Kolejnym celem jest przyjęcie nowej perspektywy. Należy uświadomić sobie, że istnieje rama założeń i przeświadczeń, które często determinują nasze wybory. Ma to doprowadzić do zmiany schematów i wzorców myślowych. Ostatnim celem jest zrozumienie, że wszystko co nas otacza, jest bardzo złożone ze względu na przeróżne okoliczności, jakie pojawiają się w międzyczasie. Nie istnieją więc żadne uniwersalne schematy i wzorce, którymi można się posłużyć w każdej sytuacji.
Coaching a mentoring Mentoring wynika z doświadczenia. Polega na wsparciu osób mniej doświadczonych przez osoby posiadające większą wprawę oraz wiedzę. Mentor wraz z uczniem wspólnie określa cele czy też zadania. Zajmuje się on głównie słuchaniem i dawaniem wskazówek. Mentor nie krytykuje, ale wyjaśnia wątpliwości. Coaching jest silnie strukturalizowany i trwa krócej. Mentor jest nauczycielem, który pokazuje rozwiązania. Coach jedynie nakierowuje, uświadamia fakty oraz skłania do samodzielnego myślenia i wyciągania wniosków. Mentoring dotyczy bieżących problemów, z którymi „uczeń” spotyka się w pracy. W 2012 roku zostały przeprowadzone badania nad coachingiem przez IFC Global Coaching Study. Wyniki mówią,
że na świecie mamy 47 500 coachów, z których każdy ma średnio 10 klientów. Za godzinną sesję trzeba zapłacić 224$ na świecie, a w Europie Wschodniej 164$. W Polsce prawie 70% coachów to kobiety, głównie w wieku 26-45 lat. Polscy coachowie charakteryzują się również krótkim stażem, ponieważ aż 81% z nich mieści się w przedziale 0-4 lat, a jedynie 1,5% posiada staż dłuższy niż 10 lat.
Precz z mitami Coaching to nie są tylko pogawędki. Wszystko, co w nim najważniejsze, obywa się pomiędzy spotkaniami. W trakcie rozmów z coachem podsumowuje się przeszłość i wyznacza kierunki dla przyszłości, ale najważniejszy moment następuje wtedy, gdy klient podejmuje aktywność, która może okazać się sukcesem lub porażką. W przedsiębiorstwach panuje błędne przekonanie, że coaching jest dobry na wszystko. Niestety, nie da się za jego sprawą rozwiązać wszelakich problemów, gdyż dotyczy on tylko ludzkich kompetencji i potencjału. Nieprawidłowe jest również stwierdzenie, że coachem może być każdy. Niezbędne do tego są odpowiednie predyspozycje, tj. umiejętność budowania relacji, słuchania, zadawania pytań, przekazywania informacji zwrotnej, wykorzystywania intuicji. Wbrew pozorom, rezultaty coachingu można mierzyć poprzez kwestionariusze informacji zwrotnej, testy, skale i obserwacje.
Love is in the… net? ANNA NIEWIADOMA
Czasy się zmieniają. To fakt. Wraz z postępem technologicznym zmienia się człowiek, a dokładniej jego sposób egzystencji. To, co dawniej było czymś naturalnym, teraz staje się staromodne i obśmiewane przez zdemoralizowaną młodzież, spędzającą bezproduktywnie czas z butelką piwa w ręku. Cytując jednak jeden z punk rockowych zespołów, mimo, że świat przechodzi liczne transformacje, to Tylko miłość wariatka ta sama.
N
o właśnie. Miłość. Krótkie słowo o wielu znaczeniach. Dawniej różnie z nią bywało. Raz szukano jej z tomem romantycznych wierszy w ręku, innym zaś trzeba było się jej nauczyć, gdyż nasza druga
połówka była nam przedstawiana tuż przed samym ślubem. W dzisiejszych czasach nikt nie ma ani czasu na bieganie z Mickiewiczem w ręku po ulicach miasta, ani nie zgodzi się na tzw. ustawiane małżeństwa. Większość
14 NGS B.e.s.t. | kwiecień 2013 | best.ue.wroc.pl
z nas ma swój model partnera idealnego, o którym śni po nocach. Jeszcze kilka lat temu można by takiemu delikwentowi powiedzieć powodzenia, szukaj wiatru w polu, jednak dziś, dzięki portalom randkowym, odnalezienie naszego ide-
społeczeństwo nowe profile. Po jakimś czasie spotkania z osobami poznanymi przez Internet stały się dla mnie rozrywką- traktowałam je jedynie jako jednorazowe znajomości. Jednak i najlepsza rozrywka po jakimś czasie się nudzi- mówi. Wiele osób ma podobny problem, gdyż wirtualnie jesteśmy wyżsi, szczuplejsi i nie mamy gorszych dni. Dlaczego jednak, gdy idzie wiosna, a na ulicach jest coraz więcej zakochanych par, zamiast wyjść do świata, paradoksalnie od niego uciekamy do naszych mieszkań. Czy nie łatwiej byłoby po prostu wyjść gdziekolwiek, poznać drugą osobę i móc krok po kroku ją odkrywać? W dzisiejszych czasach nie jest to jednak takie łatwe. Uśmiechające się do nas z billboardów piękne panie i przystojni panowie potrafią mocno zachwiać naszą pewnością siebie, przez co coraz trudniej jest nam sprostać wymaganiom ulicznego tłumu. Portale randkowe są więc w pewien
sposób skutecznym lekiem na strach przed pierwszym spotkaniem, czy też rozczarowaniem. Na dodatek : Kiedy ktoś boi się rozmowy twarzą w twarz, Internet znacznie ułatwia pierwszą rozmowę, która jest zazwyczaj najtrudniejsza. Mnie znacznie pomógł i dzięki temu,
rys. Karolina Tomczyszyn
ału nie wydaje się być trudne- wystarczy kliknąć załóż konto. Najpierw osoba szukająca miłości musi napisać coś o sobie, swoich zainteresowaniach, jeśli chce, może wgrać zdjęcie- wtedy prawdopodobieństwo, że zostanie zauważona przez swojego księcia lub księżniczkę z bajki jest większe. Następnie nie tylko jesteśmy poproszeni o zaznaczenie wieku, wzrostu, czy miasta, z którego ma pochodzić nasza połówka, ale także np. języków, które ma znać, znaku zodiaku, zawodu, czy też jego stosunku do małżeństwa/dzieci/ alkoholu itp. Dla zabieganych singli to idealny sposób, by nie tracić czasu na nieudane randki, ale czy ta elektroniczna swatka jest skuteczna, a na dodatek, czy mamy pewność , że podane przez drugą stronę informacje są prawdziwe? Sylwia, lat 20. Kilka lat temu zaczęła się jej przygoda z portalami randkowymi. Założyłam konto na jednym z portali z czystej ciekawości. Potem zaczęłam trochę wierzyć, że może w ten sposób uda mi się znaleźć miłość,ale im dłużej to trwało, tym bardziej się zniechęcałam. Prawie każde spotkanie kończyło się fatalnie, bo oczekiwania zdecydowanie nie odpowiadały rzeczywistości. Wiele razy kasowałam i zakładałam
po wielu próbach znalazłam swoją miłość. – mówi Sylwia.
Nowa epidemia: do the Harlem Shake ANASTAZJA ZADOROŻNA
Niedawno światem internetowym wstrząsnął singiel piosenkarza z Korei Południowej pt: Gangnam style, który trafił do Księgi Rekordów Guinnessa jako teledysk z największą liczbą lajków na Youtube. Wydawało się mało prawdopodobnym, że w najbliższych kilku latach Azja zaskoczy nas czymś podobnym jeszcze raz. Rzeczywistość szybko wyprowadziła nas z błędu: już na początku lutego w Internecie pojawił się filmik japońskiego komediowego video-bloggera, Franka Filthy, który stał się początkiem światowego szaleństwa.
W
szystko zaczęło się dość niewinnie: 30 stycznia w Internecie pojawiło się nagranie Japończyka, na którym, razem z przyjaciółmi, tańczy w małym pokoju do piosenki Harlem Shake. Blogger ubrany w różowy garnitur, a jego przyjaciele w stroje: wojownika Super Sentai, kosmity i dyktatora Korei Północnej. Kilka dni później, pięciu australijskich nastolatków postanowiło sparodiować wideo i wysłać je na Youtube. Zaraz po tym, niemal natychmiast, zaczęły pojawiać się tysiące podobnych
filmików, stworzonych na podstawie pierwowzoru. Można powiedzieć, że to zapoczątkowało walkę o najbardziej popularne, kreatywne lub angażujące największą liczbę uczestniczących wideo. W tym momencie prowadzą filmiki wysłane przez żołnierzy norweskiej armii, trzech strażaków, pracowników biurowych, członków klubu koszykarskiego Dallas Mavericks, a także Harlem Shake pod wodą. Istota nagrania polega na tym, że w ciągu wstępnych 14-15 sekund jedna przebrana osoba tańczy w rytm muzyki,
tymczasem inni są zajęci swoimi obowiązkami. Po chwili następuje cięcie i tańczą już wszyscy, często przebrani za postaci z filmów, bajek lub z nietypowymi przedmiotami. Kluczem do popularności tego filmiku jest krótki czas jego trwania, a także ostre przejście i hipnotyczny rytm. Harry Rodrigues, znany jako Baauer, twórca piosenki Harlem Shake, nie mógł nawet spodziewać się, że utwór stanie się największym przebojem. Wcześniej DJ był mało znany i zajmował się głównie remiksami popularnych
NGS B.e.s.t. | kwiecień 2013 | best.ue.wroc.pl
15
społeczeństwo | studiowanie na UE piosenek. Jesienią 2012 Harry zaprezentował swoją nową piosenkę Harlem Shake, twierdząc, że utwór niczym szczególnym się nie wyróżnia i jest przeznaczony dla sal fitness. Tymczasem teraz frazę con los terroristas rozpoznaje cały świat. Jednak pojawienie się internetowego memu doprowadziło również do negatywnych konsekwencji. Najbardziej znany przypadek - aresztowanie czterech Egipcjan, którzy wykonali ten taniec w publicznym miejscu i zamieścili filmik w sieci. Przyczyna zatrzymania – nieodpowiednie zachowanie, ponieważ
uczestnicy przedstawili swój pokaz w samych majtkach. Również cała grupa australijskich górników straciła pracę po opublikowaniu swojej wersji Harlem Shake. Filmik został nakręcony w miejscu pracy, chociaż odbyło się to po zakończeniu zmiany. Mimo to, zarząd kopalni podjął decyzję o zwolnieniu nie tylko tych, którzy wykonywali taniec, ale wszystkich obecnych w czasie nakręcania. Harlem Shake pozwala każdemu zrealizować swoje najbardziej szalone i kreatywne pomysły. Trochę przera-
ża jednak fakt, że w ostatnim czasie, w dość szybkim tempie, pojawiają się tak zaraźliwe filmiki i teledyski, pod wpływ których trafia cały świat – przykładem może być Somebody that I used to know lub Gangnam style. Dzięki nim każdy próbuje się wyróżnić, ale w rzeczywistości wszyscy powtarzają to samo. W Internecie można już znaleźć ponad 25000 filmików pod tytułem Harlem Shake, a łączna liczba ich odsłon przekracza 120 milionów! Ciekawe, jakie szaleństwo będzie następne? Pewnie niedługo się przekonamy.
Studiowanie na UE: Finanse i rachunkowość na wydziale ZIiF IRMINA ANDRZEJCZAK
Do tej pory podjęliście Państwo już 3 świetne decyzje: po pierwsze, był to wybór uniwersytetu, po drugie, właściwego wydziału, a po trzecie - kierunku”– tak w przybliżeniu brzmiały słowa jednego z profesorów, skierowane do studentów kierunku finanse i rachunkowość na Wydziale Zarządzania, Informatyki i Finansów. Czy faktycznie jest to najlepsza opcja na Uniwersytecie Ekonomicznym?
K
ontynuując rozpoczęty w zeszłym miesiącu cykl, mający na celu przybliżenie czytelnikom kierunków oferowanych przez nasz uniwersytet, tym razem skupimy się na kierunku finanse i rachunkowość na wydziale ZIiF. Na początek garść faktów. W ramach wspomnianych studiów oferowane są 4 specjalności: rachunkowość i podatki, rachunkowość i auditing, rynek finansowy oraz zarządzanie finansami. W 2012 roku znalazł się on w gronie 25 najlepiej ocenionych kierunków w kraju, co udało się jeszcze tylko dwóm innym propozycjom uniwersytetów o charakterze ekonomicznym. Dodatkowo, realizowane treści ułatwiają uzyskanie międzynarodowych certyfikatów. Tyle z oficjalnych informacji, a jak to się ma do rzeczywistości? Najlepiej na to pytanie odpowiedzieć mogą sami studenci, którym przyszło walczyć z tym niełatwym kierunkiem. Oto kilka opinii osób znajdujących się na półmetku studiów finanse i rachunkowość. R., rachunkowość i podatki: Od początku myślałam o studiach na Uniwersytecie Ekonomicznym, jednak z dwóch kierunków, nad którymi się za-
stanawiałam, jeden zwyczajnie brzmiał lepiej. Dlatego też, zamiast na zarządzaniu, wylądowałam na finansach i rachunkowości. Szczęśliwie, moim zdaniem, trafiłam na lepszy z nich i gdyby jeszcze raz przyszło mi wybierać, tym razem świadomie, wybrałabym ten sam kierunek. Studia nie są bardzo trudne, jednak wymagają od studentów nieco nauki, systematyczności i przede wszystkim chęci. Wiedza, którą zdobywamy w trakcie zajęć, na pewno przyda nam się w życiu. Oczywiście są też widoczne minusy. Większość prowadzących jest miła i naprawdę chętna do pomocy studentom, którzy przychodzą do nich ze swoimi problemami i wątpliwościami, ale niestety niejednokrotnie same zajęcia prowadzone są w sposób nieciekawy. Zniechęca to czasami do nauki. Problemem jest też plan zajęć, który w dość niekorzystny sposób rozkłada dużą ilość przedmiotów, nie pozostawiając studentom zbyt wiele czasu wolnego na inne aktywności. Pocieszeniem jest to, że w porównaniu do studentów zarządzania czy też międzynarodowych stosunków gospodarczych, jako absolwenci finansów i rachunkowości mamy większe szanse na znalezienie pracy.
16 NGS B.e.s.t. | kwiecień 2013 | best.ue.wroc.pl
K., rachunkowość i auditing: Mój wybór padł na ten kierunek ze względu na dość ścisły charakter oraz duże możliwości znalezienia pracy po jego ukończeniu. Decydując się na niego, stawiałam przede wszystkim na rachunkowość, jednak odnoszę wrażenie, że nie wszyscy prowadzący zostali odpowiednio dobrani do zajęć z tej dziedziny. Przez pierwsze 3 semestry nauki stykamy się z wieloma bardzo ogólnymi przedmiotami, które w dużym stopniu pochłaniają naszą uwagę i niekoniecznie będą dla nas przydatne w przyszłości, a przede wszystkim nie są bezpośrednio powiązane z obszarem naszych zainteresowań, który zawiera się w nazwie kierunku. Powoduje to, że w momencie wyboru specjalności trudno nam podjąć właściwą decyzję, gdyż tak naprawdę nie wiemy, z czym będziemy mieć później do czynienia. Brakuje mi również zajęć laboratoryjnych, ponieważ ograniczona liczba godzin pozwala jedynie na poznanie podstawowych programów (typu Excel), a w trakcie naszej kariery zawodowej komputer będzie dla nas głównym narzędziem pracy. Jednak słuchając opinii osób z innych uczelni o tym profilu, uważam, że nasz uniwersytet wypada na ich tle
studiowanie na UE | podróże bardzo dobrze. Zarówno uczelnia, jak i sam kierunek posiadają renomę, która, wbrew pozorom, jest istotną sprawą, a wyraźnie wyższy poziom (który niestety czasami skutkuje licznymi poprawkami) mobilizuje do nauki. M., rynek finansowy: Kierunek wybrałem głównie ze względu na jego dobrą reputację, ciekawy program studiów i przede wszystkim perspektywy pracy. Po 1,5 roku nauki mogę stwierdzić, że się nie zawiodłem. Sama uczelnia jest świetna; przyjazna atmosfera, wspaniali ludzie, do wyboru wiele różnorodnych organizacji, wartościowych szkoleń i projektów. Co do samego kierunku, to uważam swój wybór za
naprawdę trafiony, bez wahania wybrałbym go jeszcze raz. W programie dużo praktycznych przedmiotów, które rozwijają zarówno zainteresowania, jak i wiedzę. Sądzę, że ze zdobytym w trakcie studiów wykształceniem, mam duże szanse w przyszłości na rynku pracy, gdyż specjaliści z dziedziny finansów mają aktualnie wzięcie. Oczywiście sucha wiedza nie wystarczy, sam muszę dużo pracować i zdobywać doświadczenie. Poziom trudności w skali od 1 do 10 z kierunków ekonomicznych oceniam na 8, natomiast wśród wszystkich ogółem na 7. Zdarzają się momenty, w których ilość nauki jest naprawdę przytłaczająca, ale myślę, że warto poświęcić kilka lat na naukę, aby później nie mieć
problemu ze znalezieniem pracy. Jak widać, zdania dotyczące opisywanego kierunku mogą się różnić w pewnych kwestiach. Punkt widzenia zależy przede wszystkim od oczekiwań, z jakimi poszczególne osoby trafiają na uniwersytet, od zaangażowania w naukę oraz celów, jakie przed sobą postawią. Choć przytoczone opinie mogą w pewien sposób pomóc w podjęciu wyboru, to nie należy ich traktować jako jedynego wyznacznika. Najważniejsze to zapytać siebie czego tak naprawdę chcemy i w czym jesteśmy dobrzy. Kiedy widzimy przed sobą jasny cel, żadna droga nie jest straszna i nic nie jest w stanie nas z niej zawrócić.
Nie masz przepisu na majówkę? Weź mój! JENNY TONIC
Tak się składa, że kalendarz oferuje nam pięć wolnych majowych dni, bez żadnych kombinacji. Grzechem byłoby z tego nie skorzystać i nie zrobić wypadu choćby nad urocze Jezioro Sławskie. Jeśli natomiast masz trochę większy budżet, samochód, garstkę znajomych i kilka innych cennych atrybutów polecam trip Austria – Włochy.
O
koło 900 zł – tyle kosztował nas sześciodniowy wypad, którego celem było Morze Adriatyckie. Wszystko wliczone w cenę, choć daleko nam było do all inclusive. Cztery osoby i zapchane jedzeniem Audi – jedziemy na południe! Pierwszy przystanek na granicy – Austria – trzeba kupić winietę, dziesięciodniowa kosztowała 8 Euro, z tego co wiem w tym roku nieco podrożała. Przejeżdżając tak blisko Wiednia, nie można było go ominąć, naturalnie planując wycieczkę nie mieliśmy najmniejszego zamiaru, wygospodarowaliśmy jeden dzień na austriacką stolicę.Dzień to za mało. Wiedziałam to, od kiedy zaparkowaliśmy auto na Park&Ride i ruszyliśmy w poszukiwaniu stacji metra. W Wiedniu kilka razy miałam okazję przekonać się, jak bardzo różni się od Polski. Metro zaskoczyło mnie na samym początku. Bilet na cały dzień, na wszystkie linie kosztował 5,70 Euro czyli jakieś 24 zł i bez niego jak bez ręki – okazał się bardziej niż pomocny. Pociąg dociera do każdego zabytku, z każdego przystanku, ale to nie wszystko, najdłuższy czas oczekiwania na stacji - 10 minut i to w nocy, w dzień nie zdążyliśmy nawet
usiąść, a już musieliśmy wsiadać do metra. Korzystając z takich udogodnień jeździliśmy póki mieliśmy siłę. Od naszego auta do Katedry św. Szczepana, powrótpo potrzebne rzeczy do auta, stamtąd do Pałacu Schonbrunn, pod Muzeum Narodowe, park Prater i Ratusz – studenckie zwiedzanie – za free (oprócz diabelskiego młynu we wcześniej wspomnianym parku, choć i tak zamiast droższego słynnego koła, wybraliśmy nowsze,trzy razy tańsze). Od rana do późnego wieczora zdążyliśmy napić się darmowego piwa pod jednym z muzeów, poleniuchować przed pałacem Habsburgów, zdrzemnąć się (na zmianę) na ławce pod Miejskim Ratuszem i zobaczyć Wiedeń z perspektywy około 70 metrów nad ziemią.
Miasto na wodzie
Nie tracąc czasu w nocy wyruszyliśmy do Wenecji. Niestety nie ominęliśmy obowiązku zapłacenia za winietę (lepiej nie ryzykować) wydaliśmy kolejne 8 Euro. Schronieniem był dla nas kamping, który wcześniej upatrzyliśmy przez internet (jeden namiot i miejsce parkingowe około 20 Euro/os), oddalony około godzinę drogi
od samego miasta na wodzie (w centrum ceny za noclegi i parking są horrendalne). W końcu można było się wykąpać i posiedzieć gdzieś indziej niż tylny fotel samochodu. Jednak z oszczędności (albo skąpstwa) dwie osoby przespały tą noc pod namiotem, a dwie połamane na niezwykle luksusowych rozłożonych siedzeniach Audi A3 i z resztą tak wyglądały pozostałe noce, z tym że zamienialiśmy się sypialniami. Było niewygodnie, ale nikt nie narzekał trzeba było się poświęcić, żeby zjeść włoską pizzę na ogromnym weneckim placu, gdzie kelner sam sobie pobiera napiwek w wysokości 10 Euro (tak, takdowiedzieliśmy się dopiero, gdy oczekiwał zapłaty – we Włoszech mają takie miłe zwyczaje podobno w każdej restauracji). Płynięcie słynnymi gondolami jest trochę drogie, z tego co wiem jest to wydatek rzędu 100 Euro, niestety niemiałam nawet szczęścia usłyszeć, aby któryś z panów śpiewał, chyba że trzeba za to zapłacić. Z całą pewnością mogę polecić, tramwaje wodne, fajna frajda zwłaszcza gdy pływa sięnimi na gapę. Na szczęście nie spotkaliśmy kan...panów kontrolerów, bo każdy z nas zapłaciłby 52 Euro
NGS B.e.s.t. | kwiecień 2013 | best.ue.wroc.pl
17
podróże | wro-sław mandatu. Myśleliśmy, że mamy dobre bilety, ale to już dłuższa historia. Przed zakupieniem ticketów zapytajcie miłego pana w kiosku, które są prawidłowe, bo przecież kto pyta nie błądzi.
Maj nad morzem
Generalnie po mieście chodziliśmy bez mapy, więc drogowskazy dla turystów umieszczone na murach okazały się pomocne. Nawet jeśli nie byłoby tych strzałek, myślę że tłum zaprowadziłby nas spokojnie do celu, czyli Placu Św.Marka. Po długim dniu zmęczeni i spragnieni snu wróciliśmy do kampingu. Kolejny ranek przyniósł niespodziewane przygody, a mianowicie wizyta we włoskim szpitalu. Nasz kochany kierowca przeciął sobie palec, a krew lała się litrami, więc musieliśmy jechać. Czas oczekiwania na lekarza? Niczym się nie różnił od tego w Polskich szpitalach. Z opatrzonym opuszkiem kolega zawiózł nas prosto nad Adriatyk, gdzie plażowaliśmy samotnie
i szczęśliwie, bez tłumu turystów, w końcu maj jest jeszcze przed sezonem.
La gente esta muy loca
Spontaniczny pomysł – wypad do San Marino – państwo w państwie, maleńka, przepiękna enklawa zamieszkana przez około 31 tysięcy ludzi. Usytuowane na wzgórzu miasto - stolica, do którego prowadzą kręte malownicze drogi, stanowi bazę wypadową dla wielu sportowców i osób ceniących sobie aktywny tryb życia. Zabytkowa, najwyżej położona część miasta, to tradycyjne wąskie uliczki, gdzie o dziwo język rosyjski był na porządku dziennym. Przechadzając się po jednej z nich usłyszeliśmy polskie dzień dobry, zapraszamy! ze wschodnim akcentem, nie zastanawiając się długo weszliśmy do środka. Miła pani polała nam kilka rodzajów nalewek, tylko na spróbowanie, podeszli nas tak strategicznie, że nawet trzy kupiliśmy. Powrotowi na kamping (jak i jeździe
do San Marino) towarzyszyły namiętne śpiewy la gente esta muy loca. Nie, nie z radia, próbowaliśmy swoich sił odstraszając przechodniów i wszelakie żyjące stworzenia. Wyprawa została uznana za udaną - czas wracać do domu. Spieczeni na raka,w drodze powrotnej wjechaliśmy na kilka godzin ponownie pospacerować po Wenecji – muszę przyznać, że jest urocza – no i podobno będzie tonąć, więc warto się tam wybrać. Za drugim razem popłynęliśmy na pobliską wyspę i spacerowaliśmy po nieodwiedzanych przez turystów szlakach. Fascynujące musi być studiowanie w tak inspirującym miejscu, ciekawa jestem jak wygląda tamtejszy uniwersytet wewnątrz tych zabytkowych budynków. Być może podróż kosztowała nas trochę więcej niż studencki grosz (napewno ze względu na drogie paliwo), ale to co zobaczyliśmy i przeżyliśmy rekompensuje wszystko.
Polowanie na Wrocław Odcinek 2 : Z.U.P. - Zakład Usług NIE Pogrzebowych KATARZYNA KINDLIK
Kolejna zdobycz Polowania ma posmak chmielu. Kilkadziesiąt rodzajów piw z Polski i różnych zakątków Europy oto propozycja Zakładu Usług Piwnych – wrocławskiego edenu dla piwoszy.
..zmiany w rozkładzie... Cała sytuacja trochę nas irytuje, ale nie poddajemy się. Kontynu-
fot. Paulina Gajewska
P
ierwsze podrygi wiosny, aż prosiły o odkrywczy spacer po Wrocławiu. Niestety, okazały się jedynie igraszką pogody. Wróciły mrozy i zniweczyły nasz zamiar. Mam nadzieję, że w następnym numerze odnajdziecie już coś bardziej plenerowego. Póki co pozostaje mi opowiedzieć Wam o kolejnej knajpce. Z początku w planie był pub Pulp Fiction przy ulicy św. Mikołaja. Tu znów spotyka nas, następny po temperaturowym, zawód. Mianowicie okazuje się, że miejsce to najzwyczajniej w świecie przestało istnieć. Przyczyny i data zgonu nie znane. W Internecie nie sposób znaleźć żadnych informacji. Na facebook’owym fanpage’u ostatni post pochodzi z końca czerwca. What’s going on?
ując wyprawę, trafiamy na Ruską 34 do obiektu o intrygującej nazwie Zakład Usług Piwnych. Słyszałyśmy już o nim co nieco dobrego od znajomych i postanawiamy sprawdzić to na własnych kubkach smakowych oraz nastrojowych. Podobnie jak w Speakeasy, żeby wejść do środka otwieramy ciężkie, szklane drzwi, a następnie, podążając za drogowskazami, schodzimy do piwnicy.
18 NGS B.e.s.t. | kwiecień 2013 | best.ue.wroc.pl
...i nieoczywiste oczarowania Naszym oczom ukazuje się typowa piwniczna przestrzeń – zaciemnione ceglaste wnętrze. Zaraz przy schodachstandardowy bar. Rozglądamy się ciekawsko. Oprócz barowej, znajdujemy jeszcze dwie sale. Po prawej od wejścia jest niewielki kącik z paroma stolikami,
wro-sław fot. Paulina Gajewska
zaś po lewej, większe pomieszczenie z klasycznymi stołami, a także ławkami typu biwakowo-ogniskowego. Tu przestrzeni jest sporo i została zagospodarowana tak, że nawet przy pełnym obłożeniu, nikt sobie nie przeszkadza. Tam też się sadowimy, odnajdując dogodny punkt obserwacyjny. Przyznam, że mojemu pierwszemu wrażeniu daleko od WOW. Ot, zwykły pub, nic specjalnego. Jednak już za chwilę przekonuję się, że pozory mylą.
Kraina piwem płynąca Pora coś zamówić. Rodzaj napoju naturalnie nie podlega rozważaniu. Nie lada łamigłówką staje się jednak wybór tego właściwego. Tablica z propozycjami beczkowych piw jest czystą enigmą. Kanec, Bracki Rauchbock, Kriek, Rodenbach, Ktuk, Shark, Sweet Cow, Tucher brzmią tajemniczo. Na szczęście sympatyczny barman spieszy z wyjaśnieniami. Po chwili namysłu decydujemy się na Sweet Cow milk stout. Dostajemy go w zabawnych firmowych szklankach AleBrowaru, który wytwarza Słodką Krowę. Szkło wydaje się raczej przeznaczone do drinków i nalane do niego piwo przypomina wizualnie cuba libre lub po prostu wódkę z colą. Rzeczą daleko istotniejszą jest bez wątpienia smak. Trzeba przyznać, że trunek jest udany. Dość lekki i słodkawy. Ponoć zawiera laktozę, ale osobiście nie wyczuwłam zbyt wyraźnej mlecznej nuty. Na pewno spodoba się smakoszom ciemnego piwa. Zresztą, tu każdy znajdzie coś dla siebie. W ofercie Z.U.P.-a ma kilkadziesiąt chmielowych rozmaitości z polskich browarów regionalnych oraz z różnych zakątków Europy. Co tydzień, w środę odbywa się premiera beczkowa, a w niedzielę przybywa nowa pozycja butelkowa. Łącznie menu liczy 10 propozycji beczkowych i około 30 butelkowych. Ustawiona przy barze lodówka, w której ułożono te drugie, prezentuje się niczym gablota sklepu kolonialnego. Etykietki różnych narodowości i kolorów wyglądają bardzo zachęcająco i już planujemy, czego napijemy się przy następnej wizycie.
Nie samym piwem
Nawet spożywanie ambrozji mogłoby się stać nieprzyjemne w niekorzystnych warunkach. Jednak znajdujemy
się w całkiem przyjemnej przestrzeni. Chociaż z początku wydała mi się przesadnie skromna, spędzając w niej już ładnych parę łyków Krowy, zaczynam patrzeć na pomieszczenie nieco cieplej, czemu sprzyja na pewno sącząca się z głośników muzyka. Wyłapuję zespoły takie jak chociażby Ramones, AC/DC, czy Brygada Kryzys. Piwnica sama w sobie, wraz z panującym tu półmrokiem i poustawianymi na stołach świeczkami, ma już klimat. Jednak najlepszą sprawą jest cała piwna otoczka wnętrza, na którą składają się kolekcjonerskie tabliczki reklamujące „egzotyczne” browary, czy chociażby duży, zardzewiały, metalowy emblemat pochodzący jeszcze z Breslau. Fajny pomysł stanowią też szklane stoliki z kolekcją kapsli i podkładek. Zainteresowała nas również powieszona przy barze flaga z jeżem. Okazuje się, że to symbol polskiego browaru Artezan. To tylko niektóre z drobnych smaczków, składających się na nastrojowość Z.U.P.. Tradycyjnie, resztę pozostawiam Wam do samodzielnego wyłapania.
Pasja i rodzinny biznes Kontynuując rozmowę zapoczątkowaną pytaniem o jeżową chorągiew, zadaję jeszcze parę pytań. Sympatyczna pani przy barze chętnie wszystko wyjaśnia. Okazuje się, że Z.U.P. to rodzinna firma, której właściciel jest wielkim pasjonatem piwa, wkręconym w temat już od przeszło 16 lat. Dowiaduję się też ciekawej rzeczy odnośnie nazwy knajpy. Z początku miała się mieścić na ul. św. Antoniego. Jak pewnie wiecie, znajduje się tam całe mnóstwo zakładów usług pogrzebowych. Stąd pomysł, by otworzyć obok miejsce o zgoła innym prze-
znaczeniu, czyli właśnie Zakład Usług Piwnych. Później okazało się, że lokal powstanie na Ruskiej, jednak nazwa już się przyjęła i została.
Ceny, promocje, eventy Studencka kieszeń nie powinna specjalnie ucierpieć po wyprawie do Z.U.P. Musimy pamiętać, że oferowane tu piwa to nie koncerniaki, więc za niektóre trzeba zapłacić trochę więcej. Z pewnością jednak stosunek cena/jakość wypada in plus. Przykładowo, nasze beczkowe Sweet Cow kosztowało 7,5/10. Są też pozycje nieco tańsze, ale także nieco droższe. Jeśli chodzi o promocje mamy „tani poniedziałek”, w ramach którego wybrane duże piwo beczkowe dostaniemy w cenie małego. Zdradzono nam też, że są plany wprowadzenia happy hours. Co do wydarzeń cyklicznych, w Z.U.P. organizowane są co jakiś czas spotkania piwowarów. Załoga pracuje nad tym, by miały miejsce nieco częściej niż obecnie i wszystko jest na dobrej drodze ku temu. Po więcej szczegółów odsyłam Was na stronę lub fanpage’a na facebooku, który jest regularnie aktualizowany.
Reasumując Zakład Usług Piwnych, to pub jak najbardziej godny polecenia i odwiedzenia. Świetnie nadaje się na luźne spotkanie w gronie znajomych, czy też na poważną, mniej lub bardziej, rozmowę przy piwie. Co najważniejsze, knajpka ma w sobie, piwną bo piwną, ale duszę. Jest tworzona i prowadzona z zamiłowaniem i entuzjazmem i to się czuje! Przekonajcie się sami!
NGS B.e.s.t. | kwiecień 2013 | best.ue.wroc.pl
19
książka
trochę kultury?! Czarna wołga. Kryminalna historia PRL... Przemysław Semczuk Wieść o porwaniu dziecka w Warszawie rozeszła się błyskawicznie. W okolicy zdarzenia ktoś widział porywaczki wsiadające do czarnej wołgi. Samochód tej marki widziano za każdym razem, kiedy gdzieś w Polsce ginęły dzieci. Jaka jest prawda o czarnej wołdze? Jakie zbrodnie kryły się w jej cieniu? Porwania dzieci, napady i brutalne zabójstwa, osławieni zbrodniarze i najgłośniejsze procesy sądowe, kradzieże dzieł sztuki i fałszerstwa pieniędzy na niewyobrażalną dziś skalę. Czarna wołga. Kryminalna historia PRL to trzymająca w napięciu opowieść o zbrodniach, które paraliżowały opinię publiczną. A także o tych, o których społeczeństwo miało się nigdy nie dowiedzieć. Przemysław Semczuk dotarł do bohaterów tamtych wydarzeń i unikalnych materiałów zgromadzonych w IPN. Dziennikarz prezentuje metody działania przestępców i odsłania kulisy działań operacyjnych PRLowskich organów ścigania – raz zaskakująco pomysłowych, innym razem przerażająco nieudolnych. I zabiera czytelnika w pełną emocji podróż do ówczesnego półświatka. Ogród Afrodyty Ewa Stachniak
koncert
Matka siedemnastoletniej Zofii, pięknej Greczynki o wielkich czarnych oczach, przyprowadza ją do ambasadora Polski w Turcji, prosząc o opiekę. Kobieta nie widzi innego wyjścia - musi oddać swoje dziecko podstarzałemu mężczyźnie, który ma pieniądze i władzę. Dobrze jednak wie, że tylko wykorzystując swoją nieprzeciętną urodę i inteligencję, Zofia ma szansę przemienić ich trudny los. Od tej pory
THE SHAKING SENSATIONS by Desert Carnival Termin: 16 kwietnia 2013, godz. 20:05 Miejsce: klub Alive, ul. Kolejowa 12, 53-508 Wrocław Cena: 15/20 zł bilety w przedsprzedaży do kupienia na
młodziutka córka handlarza bydłem jest zdana tylko na siebie. Jak to się stało, że z biednej greckiej dziewczyny Zofia przeistoczyła się w ulubienicę salonów osiemnastowiecznej Europy, polską arystokratkę, przyjaciółkę króla Stanisława Augusta Poniatowskiego i księcia Potiomkina? Ogród Afrodyty to porywająca powieść o silnej i niezależnej kobiecie, która dokonała rzeczy niemożliwej – w patriarchalnym świecie podziałów społecznych, na zawsze określających życiowe szanse jednostki, odmówiła zgody na przypisany jej los i wygrała. Garbus. Długa, niezwykła podróż małego Volkswagena Andrea Hiott Niejedna hollywoodzka gwiazda mogłaby pozazdrościć mu spektakularnej biografii. Przyszedł na świat w hitlerowskich Niemczech. Jego ojcem był geniusz motoryzacji, Ferdynand Porsche, a ojcem chrzestnym sam Führer. W światowej karierze przeszkodziła mu wojna. Triumfalny powrót w latach 60. zawdzięcza nowojorskim Mad Menom, którzy dzięki genialnemu chwytowi reklamowemu zapewnili mu nieśmiertelność. Swoje trzydzieste pierwsze urodziny obchodził pośród dzieci kwiatów na festiwalu Woodstock. Mały Volkswagen Garbus zawsze był czymś więcej niż tylko samochodem. Jego fenomen w niezwykły sposób wpisał się w burzliwą historię minionego stulecia. Nim zyskał status legendy, przebył długą drogę pełną zaskakujących paradoksów. Garbus to błyskotliwie opowiedziana historia ludzi, których wyobraźnia wyprzedziła epokę i przesądziła o sukcesie niepozornego, ale do dzisiaj kultowego samochodu. To oni udowodnili, że małe rzeczywiście jest piękne.
stronie www.desertcarnival.pl Wydarzenie na Facebooku: www.fb.com/events/363226660451610/ DANAVA + LECHEROUS GAZE + ODYSSEY by Desert Carnival Termin: 27 kwietnia 2013, godz. 20:05
20 NGS B.e.s.t. | kwiecień 2013 | best.ue.wroc.pl
Ogród nauk Czesław Miłosz Przypomnienie dawno nie wznawianego tomu esejów, jednego z najważniejszych w dorobku Cze- sława Miłosza. Pomieścił on w tej książce eseje m.in. o tak znaczących dlań twórcach, jak Blake, Mickiewicz czy Dostojewski, a także klasyczne już teksty: O piekle, Saligia, Ziemia jako raj czy Niemoralność sztuki. Druga część książki, poprzedzona wstępem zatytułowanym Gorliwość tłumacza zawiera prywatną antologię opatrzonych osobistymi komentarzami przekładów bliskich Miłoszowi, bądź z różnych względów fascynujących go, poetów, m.in. Baudelaire’a, Mertona, Yeatsa, Venclovy, Whitmana, Jeffersa. Całość zamyka przekład Księgi Eklezjasty. Teraz i zawsze Carolyn Egan Dla Mai najważniejsza jest rodzina. Nie wyobraża sobie życia bez męża i synka, ale wie, że wkrótce przegra walkę z chorobą i będzie musiała odejść. Jednak jeszcze nie teraz. Przecież potrzebuje czasu na to, by ich przygotować. Kocha tak bardzo, że udaje jej się powrócić i pomóc najbliższym ułożyć życie na nowo. Zrobi wszystko, by Steven znów mógł się zakochać, a Josh miał prawdziwą, pełną rodzinę. W tej misji pomaga jej Barney – niezwykły pies, który czasami wydaje się rozumieć uczucia ludzi lepiej niż oni sami. Książka Carolyn Egan to piękna, wzruszająca opowieść o tym, że ci, którzy kochają, nigdy nie odchodzą na zawsze. Bo czasami wystarczy odrobina miłości i promyk nadziei, żeby na nowo dostrzec szczęście.
Miejsce: Klub Muzyczny Madness, ul. Hubska 6, 50-501 Wrocław Cena: 20/25 zł bilety w przedsprzedaży do kupienia na stronie www.desertcarnival.pl Wydarzenie na Facebooku: www.fb.com/events/375392719225649/
trochę kultury?! Wydarzenia Empik CH Renoma, Wrocław, ul. Świdnicka 40: - 12 kwietnia, godz. 12.00, 18.00 FAMA AKUSTYCZNIE - 17 kwietnia, godz. 10.00 MARCIN POŁUDNIAK - WARSZTATY Z ILUSTRATOREM - 18 kwietnia, godz. 19.00 THE MODTS - 19 kwietnia, godz. 16.00 MAREK KAMIŃSKI - spotkanie autorskie
Koncert Symfoniczny 5 IV, godz. 19:00 Koncert charytatywny 7 IV, godz. 11:00 Koncert symfoniczny 12 IV, godz. 19:00 26 IV, godz. 19:00 Recital kontrabasowy Janusza Musiała 13 IV, godz. 13:00 Msza z udziałem chóru chłopięcego 14 IV, godz. 11:30 21 IV, godz. 10:00 Filharmonia dla młodych „Poloneza czas zacząć” 16 IV, godz. 11:00 17 IV, godz. 9:00, 11:00 18 IV, godz. 9:00, 11:00 21 IV, godz. 11:00 Koncert kameralny 19 IV, godz. 19:00 Koncert oratoryjny 20 IV, godz. 18:00 Koncert kameralny w ramach CLARIMANIA 2013 25 IV, godz. 19:00 Gioacchino Rossini – Gala Strumentale 27 III, godz. 18:00
impart.art.pl Przed premierą...
Katarzyna Osipiuk 4 IV, godz. 19:00, wstęp wolny Bezczelnie Młodzi - Kabaret Młodych Panów 5 IV, godz. 18:00 Maska Faraonów 6 IV, godz. 19:00 Alosza Awdiejew - Jestem tutaj 7 IV, godz. 19:00 Jazz nad Odrą - festiwal 9 IV - 14 IV Renata Przemyk 22 IV, godz. 19:00 Leningrad 23 IV, godz. 19:00 24 IV, godz. 19:00 Blues Jam Session 23 IV, godz. 19:30, wstęp wolny IX Mandala Performance - Międzynarodowy przegląd spektakli tańca współczesnego 26 IV - 28 IV
www.teatrpolski.wroc.pl Mitologie 3 IV, godz. 19:00 4 IV, godz. 19:00 Kuszenie cichej Weroniki 5 IV, godz. 19:00 6 IV, godz. 19:00 7 IV, godz. 19:00 Smycz 6 IV, godz. 19:00 7 IV, godz. 19:00 Utwór o matce i ojczyźnie 6 IV, godz. 19:00 7 IV, godz. 19:00
CZYTELNIK - 23 kwietnia, godz. 15.00-19.00 AUDIOBOOK NA ŻYWO - 24 kwietnia, godz. 16.00 PATRICIA KAAS - 26 kwietnia, godz. 19.00 BARDOWIE PRZEZ FILTR - 27 kwietnia, godz. 16.00 WOJCIECH CHĄDZYŃSKI - 27 kwietnia, godz. 17.30 PROF. MAREK ZYBURA - 27 kwietnia, godz. 19.00 JERZY TOMASZEWSKI
Mayday 10 IV, godz. 19:00 11 IV, godz. 19:00 24 IV, godz. 19:00 25 IV, godz. 18:00 26 IV, godz. 18:00 Ziemia Obiecana 12 IV, godz. 19:00 13 IV, godz. 19:00 14 IV, godz. 19:00 Okno na Parlament 12 IV, godz. 19:00 13 IV, godz. 19:00 14 IV, godz. 19:00 Filoktet 11 IV, godz. 19:00 Blanche i Marie 17 IV, godz. 19:00 18 IV, godz. 19:00 Sen nocy letniej 19 IV, godz. 19:00 20 IV, godz. 19:00 21 IV, godz. 19:00 Czytane poniedziałki. Maja Pelević – Skórka pomarańczowa 22 IV, godz. 19:00, wstęp wolny Tęczowa Trybuna 2012 25 IV, godz. 20:00 26 IV, godz. 20:00 Klinken/Miłość jest zimniejsza... 28 IV, godz. 19:00 Wszechnica Teatralna - Juliusz Słowacki czyta Shakespeare’a i Calderóna 29 IV, godz. 11:00, wstęp wolny
www.pantomima.wroc.pl Zuzanna i starcy 19 IV, godz. 19:00 20 IV, godz. 19:00 21 IV, godz. 19:00
NGS B.e.s.t. | kwiecień 2013 | best.ue.wroc.pl
21
kulturalny rozkład jazdy
www.filharmonia.wroclaw.pl
- 19 kwietnia, godz. 17.30 OKŁADKI Z POMYSŁEM - 20 kwietnia, godz. 18.00 JAKUB ĆWIEK - 21 kwietnia, godz. 16:00 MARCIN OGDOWSKI - 21 kwietnia, godz. 18.00 JUSTYNA PALUCH - 22 kwietnia, godz. 19.00 EKLEKTIK SESSION 2013 - 23 kwietnia, godz. 9.00-21.00 ŚWIATOWY DZIEŃ KSIĄŻKI - 23 kwietnia, godz. 9.00-21.00 STREFA WYMIERAJĄCY GATUNEK:
trochę kultury?! | na językach
Browar Mieszczański świątynią tatuażu Już w ostatni weekend kwietnia (27-28) w Browarze Mieszczańskim odbędzie się druga edycja Wrocław Tattoo Konwent. Czeka mnóstwo atrakcji. Świetna muzyka…
Tak, jak w zeszłym roku, tak również w tym, będzie można wyszaleć się przy energetycznej muzyce. Na scenie koncertowej zawitają takie zespoły jak szwedzki zespół rockowy ODYSSEY, hardcore’owy The Dead Man’s Chest prosto z Londynu, The Jet-Son, którzy rozruszają wszystkich w rytmie rockabilly, country i punk rock, Burnin’ Hearts, czyli rockabilly w najczystszej postaci, czeskie trio Slapdash, energetycznego rock’a zagrają In the House of Brick, warszawski zespół punk rockowy The Black Tapes oraz oczywiście legendarny zespół THE ANALOGS!
...i szalone atrakcje…
Dzikość i ekstrawagancja zawita w klimatyczne pomieszczenia Browaru. Wystawa Eweliny i Marcina Kochanów skonfrontują widzów z największymi
koszmarami i fobiami ludzkimi. Pokaz Diany Błażków przedstawi nam postaci z baśni, ale w wersji alternatywnej. Spotkamy między innymi Kopciuszka, Królewnę Śnieżkę i siedmiu krasnoludków. A gości o mocniejszych nerwach zapraszamy na pokaz It’s a Freak show w wykonaniu wrocławskiej grupy Bandit Queen Circus oraz fire Show ‚Hot’n’Cold’ prezentowany przez Kafri Cocktail. Będzie ogień, komizm, niebezpieczeństwo i lekka nutka erotyki!
...przygotują widzów na piękno tatuaży!
Wrocław Tattoo Konwent to impreza kręcąca się wokół tatuaży, dlatego nie zabranie ciekawych konkursów, w których wybrane będą najlepsze dzieła. Będzie można obserwować najlepszych artystów z całej Polski podczas pracy. Dla szczególnie zainteresowanych tematyka
WWW.TATTOOKONWENT.PL
i historią tatuażu Piotr Wojciechowski przygotuje wykład o ciekawej historii organizowania konwencji tatuażu na świecie. Eksponaty z jego muzeum uzupełnią i urozmaicą całą opowieść! Gościem specjalnym tegorocznej edycji będzie Lucky Diamond Rich - najbardziej wytatuowany człowiek świata. Bilety są już dostępne w przedsprzedaży, w cenie: 30 zł (bilet jednodniowy), 35 zł (karnet dwudniowy) oraz limitowana seria biletów VIP w cenie 150 zł (tylko 50 sztuk!) Warto zaglądać na oficjalną stronę WTK (http://wroclaw.tattookonwent.pl) oraz na fan page na FB (https://www.facebook.com/WroclawTattooKonwent), gdzie publikowane będą aktualności dotyczące Wrocław Tattoo Konwent, bo to nie koniec atrakcji jakie przygotowali dla Was organizatorzy!
WWW.TATTOO
O niemieckim Kiedy Marcin Luter w roku 1517 przybijał do drzwi kościoła w Wittenberdze swoje słynne tezy postulujące odnowę moralną kościoła katolickiego, nie przypuszczał zapewne, że czyn ten stanie się początkiem rewolucji świata chrześcijańskiego prowadzącej do powstania ewangelickiego, a więc opartego na zapisach Pisma Świętego, nurtu religijnego. Na ten właśnie okres przypadają również kluczowe zmiany w systemie języka niemieckiego.
P
otrzeba przetłumaczenia Biblii z greki na ten właśnie język zmusiła Lutra do opracowania niemieckiej gramatyki i ujednolicenia funkcjonujących ówcześnie dialektów górnoniemieckich. Luter, chcąc nie chcąc, stał się nie tylko reformatorem teologii, lecz również reformatorem ówczesnego języka niemieckiego, na którym to z kolei opiera się dzisiejszy urzędowy Hochdeutsch naszych zachodnich sąsiadów. Przez kolejne 500 lat od tamtych wydarzeń niemiecki – podobnie jak chyba wszystkie inne języki – podlegał ciągłej ewolucji. Zmiany zachodzące w języku podyktowane były w dużej mierze realiami, w jakich go używano. Charakterystyczny był język niemiecki III Rzeszy, specyficzne z dzisiejszego punktu widzenia były elementy leksykalne języka byłej NRD. Gwałtowny rozwój ekonomiczny i technologiczny
postęp oraz związana z nim globalizacja wpłynęła jednak ostatnimi laty na język niemiecki chyba bardziej niż jakiekolwiek inne czynniki dziejowe ubiegłych stuleci. Szybkie tempo życia wymusiły „uproszczenie” używanego języka i ujednolicenie terminów i pojęć, które do współczesnego niemieckiego przenikają głównie z języka angielskiego. Zjawisko to dotyczy w rzeczy samej nie tylko nazewnictwa fachowego. Jeszcze kilkanaście lat temu można było stwierdzić, że die Eltern kauften den Kindern die Rollschuhe, dziś rodzice dają den Kids w prezencie co najwyżej Inline-skates. Idąc na zakupy (shoppen zamiast einkaufen) panie szukają dla siebie czegoś nowego do ubrania (das Outfit), natomiast ich nastoletnie pociechy w tym czasie spotykają się na Hip-Hop-Event. Dzisiejsza młodzież niemiecka (już coraz rzadziej die Jugend, a częściej Teenager) za nor-
22 NGS B.e.s.t. | kwiecień 2013 | best.ue.wroc.pl
mę uważa stwierdzenia: „Sie sieht einen Boy auf einem Bike flüchten…” lub: ”Meikes Bruder macht sofort ein Date mit dem Typen aus...”itp. Pomimo trwających już od ładnych kilkunastu lat protestów licznych niemieckich gremiów językoznawczych przestrzegających przed zjawiskiem zwanym „Denglisch” lub „pidginizacją” niemieckiego, tendencja owa trwa i stale narasta. Nie należy chyba jednak postrzegać jej jako zjawiska wyłącznie negatywnego. Język jako żywy organizm, nie zaś martwa materia, niezależnie od naszej woli nieustannie ulega i ulegać będzie ewolucji. Jeżeli pomieszanie języków pod Wieżą Babel z woli Opatrzności podzieliło ludzkość i skazało na kulturowe podziały, może unifikacja językowa oznacza, że historia zatoczyła krąg i doprowadziła nas ponownie do punktu wyjścia opisanego w Starym Testamencie? /ACh.