NGS B.e.s.t. | listopad 2012

Page 1



Drodzy Czytelnicy! Listopad to chyba najbardziej przygnębiający miesiąc w roku. Jesteśmy rozgoryczeni końcem lata, jeszcze nie przyzwyczajeni do zimna, a zima zbliża się nieubłaganie. Dni stają się coraz mniej słoneczne i coraz krótsze co, wbrew ekonomicznym przesłankom, dodatkowo potęgowane jest przez zmianę czasu na zimowy. Liście z drzew spadły już niemal całkowicie, a w tym roku mamy nawet już za sobą pierwszy śnieg. Jesiennemu przygnębieniu sprzyjają także Zaduszki, które usilnie próbujemy unieszkodliwić poprzez Halloween. W większości przypadków z marnym skutkiem. Nie można się jednak poddawać jesiennej depresji. Aby pomóc Wam z nią walczyć, przygotowaliśmy dla Was aż dwie strony z rozrywką i mnóstwo interesujących artykułów, dalekich od dżdżystego listopadowego klimatu. Miłej lektury! Katarzyna Miś

Szukaj nas w sieci: best.ue.wroc.pl, a tam wszystkie teksty z gazety, najnowsze informacje z Uczelni, Wrocławia, Polski, świata i Drogi Mlecznej. Facebook, gdzie znajdziesz wiele konkursów, najświeższych informacji oraz kontakty do nas i innych bestowiczów (wklep: fb.com/ngsbest). best.ue.wroc@gmail.com, po prostu napisz, jeśli trapi Cię jakiś problem, coś ciekawego dzieje się na Uczelni lub gdziekolwiek indziej lub jeśli po prostu chcesz nam posłodzić. Adres redakcji: ul. Kamienna 59, Wrocław, bud. B/F pok. 8/9, tel./fax: (71) 36 80 648 Adres do korespondencji: NGS „B.e.s.t.” Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu, ul. Komandorska 118/120, 53-345 Wrocław Internet: best.ue.wroc@gmail.com, best.ue.wroc.pl | Facebook: fb.com/ngsbest Redaktor Naczelna: Katarzyna Miś (katarzyna.mis@gmail.com) | Zastępca Red. Nacz.: Marlena Dąbrowska (m.dabrowska05@gmail.com) | Redaktorzy: Paweł Bednorz, Marlena Dąbrowska, Dorota Fiedorek, Katarzyna Kindlik, Zbigniew Ostrowski, Piotr Semeniuk, Anastazja Zadorożna | Korekta: Zbigniew Ostrowski, Emilia Wojciechowska | Marketing & PR: Katarzyna Miś, Cezary Pirek | HR: Emilia Wojciechowska | Foto & Grafika: Paulina Gajewska, Katarzyna Kindlik, Jakub Knoll, Alicja Koryś, Katarzyna Miś, Zbigniew Ostrowski, Andrzej Przybylski, Anastazja Zadorożna | Skład DTP: Jakub Knoll, Katarzyna Miś | IT: Paweł Bednorz, Michał Mendrek, Filip Wójcik | Administracja & Finanse: Katarzyna Miś, Agata Wilczyńska, Filip Wójcik | Współpraca: Michał Gulewicz, Marta Kuśmierczyk, Anna Niewiadoma, Marta Rewera | Okładka: Paulina Gajewska Redakcja zastrzega sobie prawo wyboru, dokonywania skrótów i poprawek stylistycznych w dostarczanych materiałach. Opinie zawarte w artykułach i korespondencjach nie muszą być zgodne z poglądami Redakcji.

fot. Aleksandra Kler

B.e.s.t. News spis 4 Rusza projekt „Wrocławski treści Absolwent” 5 X-lecie Teatru Arka Głosy zUE 5 69 i 100 osób? Czy to możliwe? 6 Targi Podróże Nauka Praca EKOnomia 7 Nowe podejscie do biznesu 7 Dostań kopa na start! 8 W imię zasad podatkowych, skurczybyku! 9 Rynkowy ład w wojennym Iraku 14 Jak uczyłem podstaw ekonomii w piątej klasie szkoły podstawowej Subiektywny punkt widzenia 10 Erasmus tonie! Wszystkie ręce na pokład? Społeczeństwo 11 Pigułki antyseksualne 12 Chmura 13 Krótka rozprawa o szacunku dla wiedzy 14 Freeganizm sposobem na walkę z głodem? International 17 Diferencias Kultura 16 Chrześcijanin tańczy... pogo! 17 Złe Świnki nadciągają! 18 Empik 19 Recenzje: T.Love, Aerosmith 20 Kulturalny rozkład jazdy Rozerwij się 21 Zagadka kryminalna: Śmiertelne wakacje... 22 Niepewność analizy finansowej - poezja śpiewana 22 Komiks, dowcipy


B.e.s.t. News

Rusza projekt „WROCŁAWSKI ABSOLWENT” Biuro Karier i Promocji Zawodowej Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu zacieśnia współpracę z Miastem Wrocław w ramach innowacyjnego projektu kierowanego do studentów studiów II-go stopnia naszej Uczelni. To właśnie we współpracy m.in. z Urzędem Miejskim został uruchomiony projekt przygotowania nowoczesnych kadr dla potrzeb sektora usług w aglomeracji wrocławskiej. Projekt Wrocławski absolwent jest pierwszą tego typu inicjatywą w Polsce. Koordynatorem i partnerem merytorycznym projektu jest Uniwersytet Ekonomiczny. Partnerami projektu, którego inicjatorem i pomysłodawcą jest Biuro Współpracy z Uczelniami Wyższymi, są: Urząd Miejski Wrocławia, Wrocławskie Centrum Akademickie, Agencja Rozwoju Aglomeracji Wrocławskiej oraz siedem dużych firm inwestujących w stolicy Dolnego Śląska: Geoban S.A., KPMG, Hewlett-Packard Company, Eurobank, LG Display Poland sp. z o.o., UPS Polska oraz Siemens. Celem projektu jest opracowanie i wdrożenie modelowego programu rozwoju kompetencji zespołowej pracy interdyscyplinarnej na potrzeby sektora dużych międzynarodowych firm usługowych działających we Wrocławiu. Zdaniem Rafała Dutkiewicza, Prezydenta Wrocławia, jest to kolejny krok na drodze ku dostosowaniu sposobu kształcenia do potrzeb pracodawców. Biuro Karier tworzy pomost między studentami naszej Uczelni a rynkiem pracy, aby lepiej przygotować przyszłych absolwentów do „miękkiego” wejścia na rynek pracy. Chcąc dostarczyć informacji o rynku pracy, związanymi z procedurami rekrutacyjnymi firm wymaganiami kwalifikacyjnymi wobec kandydatów na oferowane stanowiska, możliwościach podwyższenia swoich kwalifikacji zawodowych i językowych, opracowano projekt WROCŁAWSKI ABSOLWENT. Programem zostanie objętych 60 studentów I i II roku studiów magisterskich wszystkich Wydziałów Uniwersytetu Ekonomicznego, wyłonionych na drodze rekrutacji. Wszystkie zajęcia (140 godzin zegarowych) prowadzone będą w trzech interdyscyplinarnych zespołach. Program ma kształtować tzw. kompetencje miękkie, m.in. umiejętność pracy zespołowej i zarządzania projektami oraz kreatywność, która pozwoli twórczo rozwiązywać problemy. Oprócz tego studenci będą podnosić swoje kwalifikacje dotyczące znajomości Business English, poznają tajniki sztuki prezentacji, a także nabędą umiejętności analityczne i numeryczne, które mają im pozwolić na wykorzystywanie programów komputerowych, m.in. do przetwarzania danych. Zainteresowanych studentów zapraszamy do samodzielnego kreowania własnej kariery, dzięki rozwijaniu umiejętności i kompetencji cenionych przez pracodawców! W tym celu Uniwersytet Ekonomiczny rozpoczyna rekrutację studentów na ekskluzywny cykl szkoleń, których celem jest systemowe przygotowanie uczestników do wymogów współczesnej, konkurencyjnej gospodarki. Czas trwania projektu: listopad 2012 - sierpień 2013 Miejsce: Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu Projekt WROCŁAWSKI ABSOLWENT to: Kompleksowe, unikalne szkolenie składające się z czterech obowiązkowych bloków tematycznych: 1. INTERPERSONAL COMMUNICATION SKILLS (język wykładowy: j. angielski), 2. BUSINESS ENGLISH (język wykładowy: j. angielski), 3. ANALYTICAL THINKING TRAINING (j. wykładowy: j. polski), 4. CREATIVE PROBLEM SOLVING (język wykładowy: j. angielski). Niewątpliwie dodatkowym atutem uczestnictwa w innowacyjnym programie Uczelni z Partnerami Biznesowymi będzie: • Otrzymanie certyfikatu ukończenia kursu oraz możliwość zamieszczenia informacji w suplemencie do dyplo mu! • Szansa na nawiązanie cennych kontaktów z Pracodawcami, zaprezentowanie siebie i swoich możliwości! • Znaczące wzmocnienie posiadanych kompetencji! • Możliwość uczenia się od najlepszych z najlepszymi! • Szansa na rozpoczęcie kariery zawodowej w jednej z najlepszych firm we Wrocławiu!

Udział w projekcie jest bezpłatny!

Projekt jest współfinansowany z budżetu miasta Wrocław. Bliższe informacje można uzyskać w siedzibie Biura Karier i Promocji Zawodowej, budynek E, pok. 207 – 210.

4

NGS B.e.s.t. | listopad 2012 | best.ue.wroc.pl


B.e.s.t. News | Głosy zUE

X-lecie istnienia Teatru Arka Dnia 24 listopada Stowarzyszenie Przyjaciół Teatru Arka będzie świętować Jubileusz X-lecia istnienia. Obchody rozpoczną się od premierowego pokazu spektaklu pt. „Marzec 68” w reżyserii Renaty Jasińskiej-Nowak. Imprezę uświetni obecność wielu znakomitych gości. Na gali Prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Teatru Arka, Renata Jasińska podsumuje ubiegłe dziesięć lat osiągnięć artystycznych i przedstawi plany na następne lata. Impreza ma na celu prezentację profilu działalności Stowarzyszenia, jego idei, planów, oraz sukcesów. Stowarzyszenie Przyjaciół Teatru Arka działa na wielu płaszczyznach - Wspieranie i popularyzowanie działalności Teatru Arka. - Organizowanie współpracy Teatru Arka ze środowiskiem szkół podstawowych, gimnazjów, szkół ponadpodstawowych, wyższych. - Organizowanie konkursów, wystaw, spotkań i seminariów poświęconych sztuce teatralnej. - Prowadzenie profilaktyki uzależnień i przemocy. - Organizowanie warsztatów teatralnych dla dzieci i młodzieży w ramach zajęć pozalekcyjnych. - Działalność kulturotwórcza, edukacyjna oraz wspomaganie inicjatyw kulturalnych. - Działalność w celu rozszerzenia świadomości społecznej ( w zakresie swobód obywatelskich, praw człowieka, ekologii, kultury, rodziny- ze szczególnym uwzględnieniem rodzin patologicznych, wychowania młodzieży, praw kobiet). - Działalność na rzecz niepełnosprawnych i ich rodzin. To tylko niektóre z funkcji, które pełni Stowarzyszenie. Od 10 lat prężnie działa walcząc o równość niepełnosprawnych w Polskim Społeczeństwie, organizując Akademię, oraz Forum umożliwia integrację, ale również działa inspirująco na intelektualne i duchowe zaplecze uczestników.

69 i 100 osób? Czy to możliwe? Klub Podróżników BIT na pewno znajdzie odpowiedź na to pytanie. Już 23-25 listopada zabierze aż 100 studentów z różnych roczników i wydziałów UE ,do położonego w górach Radkowa, na Rajd Ekonomisty - edycję 69. Co będą tam robić? Nigdy nie wiadomo jak bardzo organizatorów poniesie wyobraźnia, ale plotki głoszą, że poza obowiązkową zabawą przebieraną przewidzianą na wieczór, będzie także gra terenowa i nocna w górach oraz konkursy z nagrodami ufundowanymi przez sponsorów. Rajd Ekonomisty to tradycja naszej uczelni i każdy prawdziwy student powinien chociaż raz zobaczyć co się na nim dzieje. Damian Gawroński, koordynator główny, mówi: „ Studenci UE zasłużyli, aby 69 edycję Rajdu Ekonomisty obchodzić w sposób niezwykły, czyli pełen integracji i zabawy” oraz obiecuje, że „wszystkim opadną skarpetki”. Aby zobaczyć jak nisko zapisz się i jedź! Śledź informacje pojawiające się na fanpage’u Klubu Podróżników BIT (www.facebook.com/KPBIT).

NGS B.e.s.t. | listopad 2012 | best.ue.wroc.pl

5


Głosy zUE

Targi Podróże Nauka Praca Kolejne wakacje także zamierzasz spędzić w rodzinnym mieście lecząc studencką wątrobę i żołądek? Co więcej, czyż nie będą to wakacje, podczas których nie zrobisz nic konstruktywnego? Z pewnością przeglądanie znanego portalu społecznościowego, oglądanie zaległych seriali i marnowanie czasu wydaje się być niesamowicie interesujące, ale Niezależne Zrzeszenie Studentów Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu ma dla Ciebie znacznie lepszą alternatywę - Targi Podróże Nauka Praca, czyli epickie i niezapomniane wakacje życia, możliwość podszkolenia języka, staże, legalna praca za granicą i zarabianie niezłych pieniędzy! Dlatego też udaj się 6-7 listopada 2012 roku do budynku E, gdzie profesjonalne i sprawdzone firmy zajmujące się wyjazdami typu work & travel, kursami językowymi, praktykami i stażami, będą do Twojej dyspozycji. Przychodząc na targi masz możliwość: -wybrania interesującej, indywidualnej oferty; -rozmowy z przedstawicielami firm, złożenia dokumentów i zdobycia informacji; -znalezienia dobrze płatnej pracy; -zdecydowania się na najlepsze, a z całą pewnością, niezapomniane wakacje życia. Wciąż niezdecydowany? Pomyśl o doskonałym wpisie do CV, często pierwszym doświadczeniu zawodowym, nowych kontaktach, przyjaźniach, a nawet związkach, które utworzyły się na tego typu wyjazdach. Zastanów się, jak bardzo osobom, które są już aktywnie zawodowo zależałoby na tym, ale nie mają możliwości ze względu na stałą pracę. Ty masz! Nie zwlekaj więc i nie zmarnuj swoich wakacji, zwiedzaj świat, ciesz się młodością i wyruszaj naprzeciw podróży swojego życia! Przyjdź 6-7 listopada 2012 do budynku E! Przygoda czeka! WIADOMOŚĆ Z OSTATNIEJ CHWILI! Targi PNP zostały zauważone przez Konsulat Generalny Stanów Zjednoczonych i na Targach, dokładniej.. dnia 7 listopada, o godzinie 12.00 pojawi się we własnej osobie Nadie Ziyadeh - Konsul Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej Który poprowadzi wykład w Sali 1P! To może być jedyna taka okazja w Twoim życiu, aby zadać dowolne nurtujące pytanie bezpośrednio konsulowi USA. Jakby tego było mało, będzie coś jeszcze: AFTER TARGÓW PNP Lubisz imprezy? TAK... my również! :) Zapraszamy Cię na finał targów PODRÓŻE NAUKA PRACA 2012 organizowanych przez Niezależne Zrzeszenie Studentów Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. Tym razem bawimy się w klubie DAYTONA. Przeniesiemy się w PODRÓŻ po różnych gatunkach muzycznych, odpoczniemy od NAUKI przy napojach w jakże promocyjnych cenach, a także troszkę POPRACUJEMY nad nowymi krokami tanecznymi. Już teraz zarezerwuj sobie środę 7.11.2012 !

6

Ważne info: - start 21.00 - studenci UE wjazd FREE - zniżki na barze

NGS B.e.s.t. | listopad 2012 | best.ue.wroc.pl


EKOnomia

Nowe podejście do biznesu QUVER

Pamiętacie CePeeNy? Obraz nędzy i rozpaczy. Brzydkie stacje benzynowe, a na nich przestarzałe dystrybutory, półki okupowane przez oleje i płyny chłodnicze. Takie miejsce dla prawdziwych facetów - no właśnie, zapomniałem dodać, że obowiązkowo musiał być kalendarz z roznegliżowaną modelką... Z czasem to się zmieniło: pierwsza stacja ESSO (oczywiście) w Warszawie. Otwarta całą dobę. Wszystko ładne i estetyczne - widać było, że pracował przy tym ktoś z zacięciem marketingowym. Był sklep, taki, jakie dziś widzimy na stacjach, czyli z napojami i jedzeniem, a oleje i smary tylko na kilku półkach. Fajnie się to pisze z perspektywy czasu, bo wszyscy mówili, że to się nie przyjmie :-) To była pierwsza metamorfoza, której CPN nie dał rady udźwignąć. Wtedy okazało się, że konieczny będzie rebranding i tak powstał PKN ORLEN.

Część stacji prawie zburzono, bo wcześniej ograniczały się do okienka dla płacących i toalety (oczywiście płatnej, której pilnowała „babcia klozetowa”). Był sklep, a czasami, gdy stacja była usytuowana przy jakieś często uczęszczanej trasie, pojawiała się restauracja. Cały czas jednak ludzie zatrzymywali się na stacji tylko po to, aby zaatakować lub skorzystać z toalety. Brakowało czegoś co sprawi, by przestali utożsamiać stację tylko z paliwem. Według mnie czymś takim był hotdog. Wyda wam się to dziwne, ale w momencie, gdy Statoil je wprowadził,

zacząłem stawać na stacji z pełnym bakiem (i pustym pęcherzem). Czasem po prostu stawaliśmy na hotdoga i/lub kawę. Innowacja nie musi oznaczać wymyślenia kompletnie nowej rzeczy. W tym przypadku po prostu udoskonalono coś, co już istniało. Na naszym profilu w serwisie Facebook.com możecie pisać swoje propozycje biznesów, które przeszły podobną metamorfozę - www.fb.me/ngsbest - wśród osób, które zamieszczą, rozlosujemy nagrody!

Dostań kopa na start! PIOTR SEMENIUK

Masz dobry pomysł, ale brakuje Ci środków, by go zrealizować? Szukanie sponsorów jest ciężkie i nie skutkuje powodzeniem? Nie martw się, są inne drogi pozyskania dotacji przy niewielkim wysiłku własnym. Jedną z nich jest Kickstarter.

K

ickstarter to platforma wspierania ciekawych pomysłów związanych z literaturą, sztuką, muzyką, filmem, grami i wieloma innymi dziedzinami. Jej działanie jest bardzo proste. Masz pomysł lub aktualnie pracujesz nad projektem? Zbuduj dla niego stronę, stwórz filmiki promujące, wymyśl, jakie nagrody przewidujesz za określoną kwotę dotacji, określ sumę, jaką chcesz zdobyć i czas, w jakim chcesz to osiągnąć. I przekonaj do siebie internautów. Pamiętaj - wszystko albo nic. Odnosi się to do zasad działania platformy. Jeśli uda Ci się zebrać określoną kwotę w określonym czasie – musisz dać sponsorom to, co zostało im zagwarantowane, za kwotę, którą wpłacili. Jeżeli jednak nie zdobędziesz tej konkretnej sumy – nie jesteś do niczego zobowiązany. Ktoś mógłby powiedzieć, ze to oszustwo, bo przecież możemy wesprzeć twórcę projektu, ale w przypadku braku wystarczającej liczby sponsorów – nic nie uzyskać, stracić nasze pieniądze. To prawda, ale to właśnie ta zasada „wszystko albo nic” sprawia, że mamy,

jako twórca projektu, możliwość uzyskać upragnione fundusze, a jako sponsor – uzyskać zagwarantowane mu dobra. W odróżnieniu od tradycyjnych sponsorów, którymi są zazwyczaj inwestorzy z dużym kapitałem, tutaj ich rolę pełnią internauci – często zwykle osoby, którym po prostu dany projekt się spodobał i są gotowi wesprzeć go finansowo. Ale nie muszą wpłacać od razu tysięcy dolarów. Może to być jeden, dziesięć lub sto dolarów, w zależności, jak bardzo go przekonałeś. O tym, ile pieniędzy wyda sponsor, decyduje tylko on sam. Limitu nie ma także dla ilości potencjalnych sponsorów, co sprawia, ze nasz sukces nie zależy od wielkości sum, ale ilości wpłat. Łatwiej przekonać tysiąc osób do wpłacenia dolara, niż jedną do wpłacenia tysiąca. Grunt to dobrze rozreklamować nasz projekt. Ale nie musimy robić tego sami. Pomogą nam w tym nasi potencjalni sponsorzy. Zgodnie z tym co pisałem wcześniej – komuś, kto przykładowo wpłacił na naszą rzecz sto dolarów, może przejść przez myśl niepowodzenie

tego projektu (w domyśle – na kickstarterze). Co za tym idzie – może stracić zainwestowane pieniądze, nie otrzymawszy nic w zamian. Czy w takiej sytuacji będzie siedział bezczynnie w oczekiwaniu na werdykt losu? Oczywiście, ze nie! Inwestorzy zazwyczaj nie są altruistami, a w takim przypadku – chcą uzyskać to, co zostało im „zagwarantowane”. Dlatego sami na własna rękę będą reklamować nasz projekt, mówić o nim, podsyłać stronę naszego projektu swoim znajomym, by zachęcić inne osoby do sponsorowania naszego projektu. Wszystko – byle nie stracić. Jeśli uda im się kogoś namówić, tamte osoby zrobią to samo i nasz łańcuch sponsorów będzie się rozrastał. Tym sposobem 20% naszych wysiłków przełoży się na 80% osiągnięć! Ponad 40% wszystkich projektów, które wystartowały na Kickstarterze, doczekało się całkowitego dofinansowania, a nawet zdobycia większej kwoty niż zamierzano. Jednak niezdobycie uzyskanych środków, nie jest wcale taka porażką jak mogłoby się nam wydawać. Ponad 80% projektów, które zostały do-

NGS B.e.s.t. | listopad 2012 | best.ue.wroc.pl

7


EKOnomia finansowane w stopniu większym niż 50%, odniosło sukces. Popatrzmy na to w ten sposób: przyjęliśmy sobie za cel tysiąc dolarów. Udało nam się uzyskać 50% tej sumy, czyli pięćset dolarów. Nie uzyskaliśmy całości, czyli nie jesteśmy nic winni ani naszym sponsorom, ani witrynie Kickstarter (przy sukcesie

pobierana jest oplata 5% sumy uzyskanych środków). Posiadamy pięćset dolarów na czysto, bez zobowiązań i tylko od nas zależy, jak je wykorzystamy. Warto dodać, ze z platformy Kickstarter może skorzystać każdy. Twórcy witryny nie wymagają od nas udowodnienia, czy rzeczywiście jesteśmy w sta-

nie zrealizować nasz projekt. Oni tylko udostępniają nam narzędzie. Czy za te pieniądze stworzymy nasz projekt – zależy tylko od nas i naszych możliwości. Nie czekaj zatem, tylko zacznij działać już dziś! Go and change this world with your innovation!

W imię zasad podatkowych, skurczybyku! MICHAŁ GULEWICZ

Wszyscy mamy swoje potrzeby. I wszyscy wiemy, że za ich zaspokojenie musimy zapłacić. Niezależnie od tego, czy chodzi o realizację marzeń i życiowych ambicji, czy też papier się skończył i trzeba iść do sklepu. Mając świadomość tego, że pieniądze są nam potrzebne, chcielibyśmy mieć ich jak najwięcej. Co więc stoi nam na przeszkodzie?

N

asze serca napełnia strachem i sprawia, że zimny pot spływa nam po skroni, gdy w grę wchodzą nasze pieniądze. Jest to podatek, niepozorne słowo, które czyni spustoszenie w naszych małych prywatnych budżetach, a jeśli wierzyć najnowszym obietnicom rządu, to nie koniec. Ale być może to początek końca dla nas wszystkich. Podatki, składki i opłaty w Polsce wyciągają z naszej kieszeni sporo pieniędzy. Ile jednak dokładnie? W literaturze i raportach sporządzanych na podstawie badań statystycznych możemy znaleźć różne liczby. Jednak wygląda na to, że ciężar podatkowy w Polsce waha się od 35 do 45%. Sprawdźmy jednak, ile w tym prawdy. Niektórzy z nas pracują już na etacie i wiedzą, że nie jest tak wesoło, jak twierdzi statystyka. Jeżeli nasza pensja wynosi 2000 zł, to powinniśmy wiedzieć, że nasz pracodawca tak naprawdę płaci za naszą pracę 2400. W końcu płaci część składki na ZUS, FP i FGŚP. Załóżmy więc, że kwota, którą pracodawca przeznacza na zatrudnienie pracownika (2400 zł) jest faktycznym wynagrodzeniem przed odjęciem podatków. Potem jeszcze musimy uwzględnić wszystkie składki, jakie płaci pracownik nim jego dochód zostanie opodatkowany. A potem od tego co zostanie, odejmujemy podatek PIT. Oszczędzimy wam długiego i mozolnego procesu wyliczania tego wszystkiego, abyście nie mieli koszmarów. Przyjmijcie na wiarę, że podstawa opodatkowania wyniesie około 1460 zł. A od tego trzeba odliczyć 18% PIT-u i zmniejszyć ów kwotę o 46 zł. Tak oto uzyskujemy 216 zł podatku, czyli z 2400 zł na na-

8

szą rękę trafi 1244 zł! Zanim w ogóle zobaczymy nasze pieniądze, władze publiczne zabierają ładną połowę dla siebie. Ale to nie koniec. Idziemy do sklepu, płacimy VAT. Kupujemy benzynę, papierosy lub alkohol z myślą o imprezie dla piromanów, płacimy akcyzę. Ponieważ VAT nie jest w całości narzucony na cenę i nie wszyscy z nas palą, piją lub robią koktajle Mołotowa, załóżmy roboczo, że 10% cen wszystkiego co trafi do naszego koszyka, to podatki pośrednie. I pomińmy wszystkie opłaty, jakie mają samorządy terytorialne, by dodatkowo uprzykrzyć nam życie (klimatyczna, od psa itd.). Wychodzi, że jakieś 60% naszych pieniędzy nigdy nie będzie nasze. Skąd w takim razie bierze się entuzjastyczne 35% ciężaru podatkowego? Pracując na etacie, nigdy nie zobaczymy POŁOWY naszych dochodów, a kolejne 10% (lub więcej) wycisną z nas urzędy i sklepy, a jednak statystyka sugeruje, że średnio nasze podatki wynoszą 35-45%. Wniosek nasuwa się sam. Ktoś ich nie płaci! W każdym razie nie w takim samym stopniu, co my. Podstawową różnicą między osobą prawną a osobą fizyczną jest to, że osoba fizyczna otrzyma do ręki tylko połowę swoich dochodów i musi z nich wyżyć (po drodze płacąc liczne podatki pośrednie i opłaty ustalane przez samorządy terytorialne). Osoba prawna uzyskuje pewien przychód ze swojej działalności a potem, kiedy już zaspokoi większość swoich potrzeb, oddaje 19% resztek ze stołu w formie podatku CIT. Pracując na etacie, otrzymujemy resztki ze stołu, z którego najpierw wybierają władze publiczne. Osoba prawna większość zarobionych pieniędzy zainwestuje i wyka-

NGS B.e.s.t. | listopad 2012 | best.ue.wroc.pl

że jako koszty, obniżając znacząco podstawę opodatkowania. Niektóre przedsiębiorstwa potrafią obracać milionami w taki sposób, że nie zapłacą podatku w ogóle. Jeżeli chcemy poszukać przykładu bliższego naszemu sercu, to popatrzmy na wszelkiego rodzaju restauracje lub bary szybkiej obsługi. Ich właściciele mają możliwość najedzenia się, kupna środków czystości, a nawet papieru toaletowego (jeżeli restauracja posiada toaletę). A wszystko to można wykazać jako koszty uzyskania przychodu, czyli kupione z pieniędzy, które nie zostały jeszcze opodatkowane. Dopiero po zaspokojeniu wszystkich swoich potrzeb osoba prawna płaci podatek. Osoba fizyczna najpierw płaci podatek, a potem próbuje zaspokoić swoje potrzeby przy użyciu „resztek ze stołu”. Niestety, do owoców naszej pracy pierwszeństwo mają władze publiczne. Jeżeli chcemy wydostać się z podatkowej pętli zaciśniętej wokół naszej szyi, powinniśmy szukać sposobu na stanie się osobą prawną. Wielu z nas zwyczajnie boi się podejmować samodzielne decyzje. Dlatego decydujemy się na pracę na etacie, która jest 8-godzinnym ubezwłasnowolnieniem każdego dnia w zamian za wynagrodzenie, z którego i tak ograbią nas władze publiczne. Jeśli pracodawca płaci za nas 2400 zł, to znaczy, że nasza praca jest warta więcej (w końcu pracujemy na etacie, by kogoś wzbogacić). Chyba nikt z nas nie słyszał o milionerach, którzy wzbogacili się poprzez pracę na etacie. Jeśli chcemy być milionerami, to chyba powinniśmy szukać czegoś więcej niż niepewnej i opodatkowanej posady, prawda?


EKOnomia

Rynkowy ład w wojennym Iraku AUTOR: JOEL POINTDEXTER | TŁUMACZENIE: PAWEŁ KOT

W trakcie mojej służby w Iraku nauczyłem się wiele o ekonomii, chociaż wtedy jeszcze tego nie rozumiałem. Moim pierwszym przydziałem był Bagdad. To tam odkryłem, jak — nawet w najbardziej gwałtownych i niestabilnych czasach — rynki mogą przystosować się do potrzeb konsumentów i pokojowo zapewniać ludzkości podstawowe usługi.

T

en artykuł skupi się na produkcji dóbr gospodarczych, a nie na samej wojnie. Ważne jednak, by zauważyć, że rozwiązania wolnorynkowe, o których będziemy mówić, kwitły pomimo tego, że kraj dewastowały sankcje i wojna totalna. Wojna prowadzona przez USA nie tylko zniszczyła fizyczne środki, za pomocą których można było dostarczać takie usługi, ale również instytucje, które je produkowały.

Usługi komunalne

W Stanach Zjednoczonych praktycznie wszystkie usługi komunalne są dostarczane przez rząd. Mogą być bezpośrednio kontrolowane przez władze lokalne albo po prostu do tego stopnia poddane regulacjom, że są tworami tych organizacji; istnieje względnie mało przypadków, w których dostarczanie tych usług przez rynek może odbywać się bez przeszkód. Natomiast Bagdad nie był tak ściśle uregulowany. Jako stolica jest siedzibą wszystkich głównych urzędów i dzięki temu ma priorytet przy dostarczaniu energii elektrycznej; było tak przed i po inwazji. Jednak po dekadzie brutalnych sankcji, po których nastąpiła pozbawiona skrupułów kampania bombowa „szoku i przerażenia”, upaństwowiona infrastruktura była całkowicie niezdolna do zaspokojenia potrzeb. Rozwiązanie przyjęte prze Irakijczyków było wspaniałe. Wykorzystując korzyści skali, mieszkańcy używali swoich zasobów albo do zakupu dużego generatora, albo zawierali umowę z kimś, kto już go posiadał. Później zatrudniano mechanika, który miał utrzymywać generator, strzegąc go przed złodziejami i sprawdzając, czy odpowiednio dostarcza się paliwo. Im więcej klientów w sąsiedztwie, tym mniejsze opłaty dla konsumentów i większe zyski właścicieli. Wadą tego systemu było to, że paliwo było dostarczane przez centralnie

planowaną agencję rządową. Jak można było się spodziewać, często zdarzały się braki w zaopatrzeniu, co oznaczało przerwy w dostawie prądu. Jeśli paliwo uwolniono by od nakazów politycznych i biurokracji, bez wątpienia pojawiłoby się równie innowacyjne i pokojowe rozwiązanie tego problemu.

Pieniądze

Innym ogniskiem wolności, którym cieszy się wielu Irakijczyków, jest waluta rynkowa. Po upadku irackiego rządu bank centralny przestał emitować dinara w postaci banknotów. W tym czasie tymczasowy rząd wprowadzony przez USA zaczął na dużą skalę wprowadzać do obiegu amerykańskie dolary. Chociaż wielu ludzi myślało, że efektem będzie porzucenie dinara, w rzeczywistości stało się coś przeciwnego. B. K. Marcus zauważył, że dinar w rzeczywistości zyskał na wartości i w wielu przypadkach był preferowaną walutą kraju. Podstawową przyczyną wydaje się to, że wartość dinara pozostawała w miarę stabilna, ponieważ jego podaż była bardziej stała. W innym sprawozdaniu na temat rynku w Iraku Edward Gonzales opisuje, w jaki sposób w zachodnim rejonie kraju owce i butelki wody służyły jako pieniądze. Wartość tych rzeczy zmieniała się w zależności od pory roku i względnej ilości każdej z nich. Chociaż nigdy nie zaobserwowałem, by w handlu jako pieniądza używano zwierząt lub innych towarów, to widziałem, że w wymianach stosowano nie tylko dinary i dolary. Moim drugi przydziałem była prowincja Babilon, na południe od Bagdadu, gdzie dosyć powszechny był irański rial. Nie znałem kursu wymiany między walutami, ale wszystkie były używane w handlu. Nie było niczym niezwykłym, gdy człowiek miał w portfelu dwie lub więcej walut różnych krajów, a nawet wszystkie trzy na raz.

Usługi obronne

Być może najbardziej długotrwałym i najbardziej zinstytucjonalizowanym monopolem jest obrona. Nawet wielu ludzi twardo wierzących w wolną przedsiębiorczość uzna, że obrona jest kompetencją rządu. Mówiąc tak, pośrednio wyrażają pogląd, że te same prawa ekonomiczne, które rządzą wywozem śmieci, tracą swoją moc, gdy zastosować je do obrony własności. To z pewnością nie jest prawdziwe w odniesieniu do irackiego rynku. Na większości obszaru kraju istniało wiele szczebli policji i wojska, a stan wojenny stał się normą. Pomimo (lub być może z powodu) nasycenia rynku obronności przez monopolistów rządowych (w 2005 r. w Bagdadzie przebywało 170 000 żołnierzy USA), usługi prywatne były cennym towarem. Obrońcy wolnego społeczeństwa często sugerują, że obrona mogłaby być indywidualnym przedsięwzięciem. Jak długo jednostki mogą posiadać własność — według ich argumentacji — tak długo będą zdolne, aby uzbroić się dla własnej ochrony. Mniej więcej tak wyglądało to w Iraku. Dla obrony osobistej każdemu dorosłemu mężczyźnie wolno było posiadać jeden karabin AK-47 (pozwolenie rozszerzono później na strzelby wykorzystywane do polowań). Jako dodatkową ochronę w wielu okolicach zatrudniano nocnych strażników, których sąsiedzi najmowali do patrolowania ulic i obrony przed złodziejami. Niektórzy znaleźli zatrudnienie na placach handlowych, wynajęci przez przedsiębiorców do ochrony ich interesów. Inni mieli posterunki na rogach ulic z rezydencjami. Byli to ludzie cieszący się zaufaniem w swoich społecznościach, którzy znaleźli sposób zarabiania na życie w zdewastowanej gospodarce. W ochranianiu osiedli byli tak dobrzy jak my lub nawet lepsi. Doceniając to, wyposażyliśmy ich w lampy świecące w podczerwieni,

NGS B.e.s.t. | listopad 2012 | best.ue.wroc.pl

9


EKOnomia | Subiektywny punkt widzenia które wskazywały, że są przyjaciółmi i chroniły ich przed ogniem z naszych helikopterów i innych jednostek przemierzających dany obszar w nocy.

Wniosek

W każdym z opisanych przypadków, w których zwolennicy państwa przeko-

nują, że rząd jest niezbędną instytucją, jednostki znalazły dobrowolne, pokojowe rozwiązania dla swoich problemów. Pomimo porażek zarówno irackiego, jak i amerykańskiego rządu w świadczeniu niezbędnych usług, takich jak odpowiednia ilość energii elektrycznej i obrona własności, rozwiązania prywat-

ne pojawiały się tam, gdzie panowała przemoc i nieład. Również pieniądz nie był czymś, co musiało być narzucane przez rząd, by umożliwić handel. Nieograniczany przez państwo rynek zapewnił walutę, za pomocą której ludzie mogli dokonywać wymian.

Erasmus tonie! Wszystkie ręce na pokład? DOROTA FIEDOREK, ZBYCHOWIEC

W ostatnim czasie wśród studenckiej braci namieszała informacja o rzekomym nadchodzącym bankructwie programu LLP Erasmus. Niektórzy wyrokowali, że jest to w zasadzie kwestia tygodnia. Jak się okazało, był to jedynie fałszywy alarm, studenci będący za granicą nie zostaną na lodzie, a co więcej – ci, którzy zaplanowali wyjazd na przyszły rok, też prawdopodobnie nie będą musieli z niego rezygnować. Niezaprzeczalnym faktem niestety jest słabnąca kondycja finansowa projektu, czym nie różni sie specjalnie od problemów, jakie mają pozostałe programy ze sfery polityki spójności.

Z

Dorota: Jasne, nie od dziś wiadomo, że wielu traktowało unijny budżet jak studnię bez dna, co najlepiej widać przy okazji wspominanych przez Ciebie start-up’ów (często po prostu fikcyjnych). Niemniej jednak, program Erasmus od początku swojego istnienia był wybijającym się przed szereg, pozytywnym symbolem UE. Abstrahując od problemów finansowych, jakie ma cała Unia Europejska, czy nie sądzisz, że coś poszło nie tak, jeśli chodzi o gospodarowanie środkami przeznaczonymi na projekt? Nie chodzi o to, że cały program

jest źle przemyślany, ale być może o to, że w pewnym momencie urzędnicy przestali sobie radzić z rosnącym zainteresowaniem wyjazdami i studiami zagranicznymi wśród młodzieży. Być może problemem są ogromne granty. Każdy, kto był na Erasmusie, wie, z jak ogromnymi różnicami w wysokościach przyznawanych grantów można sie spotkać. Zdarzyć się może, że student z Polski czy Niemiec dostaje 250 €, podczas gdy jego kolega z Ukrainy cieszyć się może pobytem finansowanym kwotą oscylującą wokół 1000 €. W ogóle sprawa grantu to bardzo indywidualna kwestia. Zależy to z jakiego i do jakiego kraju student się wybiera, a nawet z jakiej uczelni pochodzi. Może powinno się zmniejszyć niebotyczne wręcz kwoty niektórych grantów i postarać się je bardziej ustandaryzować. Bo będąc na Erasmusie zauważyłam taką tendencję: z im biedniejszego kraju pochodzisz, tym większy grant dostajesz. Nie można jednak zapominać, że w biedniejszych krajach UE dostęp do szkolnictwa wyższego mają raczej zamożni ludzie, więc osoby korzystające ze stypendium zagranicznego do biednych nie należą. Czy zatem taki podział grantów ma sens? Zbychu: Oczywiście, że nie ma. Przyznawanie punktów za po-

10 NGS B.e.s.t. | listopad 2012 | best.ue.wroc.pl

rys. Zbigniew Ostrowski

bychu: Niestety, Unia Europejska, jako wielki, biurokratyczny, scentralizowany projekt, jest obciążona typowymi dla takich organizacji wadami, które dla jego twórców i piewców zdają się być kompletnie niezauważalne. W czasie, gdy pieniędzy w budżecie UE było w bród, nikt nie myślał o oszczędnościach, a środki unijne wydawano bez opamiętania. Nie sposób policzyć chociażby wspomaganych z programu Innowacyjna Gospodarka genialnych start-up’ów, które istnienie swoje kończyły z momentem zakończenia okresu dotowania, a to przecież zaledwie czubek góry lodowej. Gdy okazało się, że pieniędzy może zabraknąć, nagle ujawnia się, że bankructwo poszczególnych programów, takich jak Erasmus, to kwestia jednego przyciętego budżetu UE.

chodzenie tylko na pierwszy rzut oka może się wydawać sprawiedliwe, a w rzeczywistości może wręcz poróżnić przybywających z różnych krajów studentów. Zwróćmy też uwagę, że trudno doszukać się dowodów na to, żeby te pieniądze przekładały się na jakieś nadzwyczajne osiągnięcia studentów korzystających z wyjazdów. Tymczasem, jak pokazuje historia, przykładowo Maria Skłodowska-Curie, decydując się na studia w Paryżu, nie mogła liczyć na żadne dofinansowanie ze strony państwa. Dorota: Ciekawe odniesienie, aczkolwiek nie świadczy ono na niekorzyść Erasmusa. Nie da się ukryć, że jest to świetny program pod względem merytorycznym. Jeśli jego zadaniem było pozytywne działanie na rzecz komunikacji międzykulturowej, to śmiało mogę stwierdzić, że spełnia on swoje zadanie


Subiektywny punkt widzenia | Społeczeństwo z nawiązką. Mówi się już nawet o pokoleniu Erasmusa. Nawet nie wyjeżdżając mamy szansę uczestniczyć w dialogu kulturowym, który odbywa się na poziomie jednostek i ma większą siłę, niż każde porozumienia i pokojowe gesty czynione przez państwowych przywódców i dyplomatów. Zbychu: Niestety, ale wciąż widzę tutaj drugie dno, a mianowicie, że osławione pokolenie Erasmusa jest również pokoleniem uzależnionym od unijnych grantów, a niepotrafiącym wziąć sprawy w swoje ręce. Dorota: Ciężko oczekiwać od

młodych ludzi, że ofiarnie zrezygnują z grantów i za własne (rodziców? pożyczone?!) pieniądze będą w stanie żyć pół roku za granicą. Oczywiście, zanim powstał program stypendialny, młodzi ludzie także podróżowali i uczyli się za granicą. Był to jednak znikomy procent studentów i nie zmieniał on mentalności całych pokoleń, w takim stopniu, jaki możemy obecnie obserwować, kiedy to Erasmus jest tak bardzo popularny. Właśnie po to, aby kontakty międzykulturowe odbywały się na szerszą skalę, istnieją granty. To, że ich wysokość i zasady przyznawania pozostawiają wiele do życzenia, ustaliliśmy już na po-

czątku. Mam jednak nadzieję, że kryzys programu nie będzie oznaczał jego końca, a okaże się jedynie porządną nauczką i wpłynie na jego umocnienie i rozwój. Zbychu: A ja mam nadzieję, że jeżeli doszłoby do jego bankructwa, to w wyniku pomysłowości niezależnych prywatnych podmiotów udałoby się stworzyć coś podobnego, a może, kto wie, lepszego, gdyż wbrew pozorom nie zarzucam nic samej idei poznawania na studiach innych kultur. To akurat wszystkim powinno wyjść na dobre.

Pigułki antyseksualne MARLENA DĄBROWSKA

Dla wielu z nas tabletki antykoncepcyjne kojarzą się tylko z ochroną przed niechcianą ciążą. Są one jednak również stosowane przy leczeniu wielu chorób. Lekarze i seksuolodzy coraz częściej zachęcają do ich przyjmowania. Czy naprawdę warto się faszerować?

D

o tej pory nie spotkałam się z żadnymi innymi tabletkami, które miałyby równie obszerną ulotkę. Zawiera ona szereg przeciwwskazań do stosowania. Wymienia się tam: zaburzenia zakrzepowo-zatorowe żył i tętnic (cukrzyca, ciężkie nadciśnienie), zapalenie trzustki, wszelkie choroby wątrobowe, samo podejrzenie raka piersi czy nowotworów narządów rodnych, migrena. Należy pamiętać, że stała kontrola lekarska jest niezbędna. Zwłaszcza w sytuacjach takich, jak jakakolwiek zmiana stanu zdrowia czy konieczność przyjmowania innych leków. Polska aktorka i celebrytka Anna Mucha przyznała, że jej dziecko jest wynikiem tzw. wpadki, mimo stosowania pigułek, gdyż przyjmowała jednocześnie antybiotyk, który osłabił działanie antykoncepcji. Warto wspomnieć o działaniach niepożądanych. Bardzo często występują nieregularne krwawienia i zwiększenie masy ciała. Często spotykamy się z bolesnym miesiączkowaniem, tkliwością piersi, stanami depresyjnymi czy też zmniejszeniem popędu płciowego oraz zawrotami głowy, nudnościami i nerwowością. Może się tak zdarzyć, że miesiączka w ogóle nie wystąpi. Substancje zawarte w tabletce sprawiają, że zatrzymana zostaje praca jajni-

ków. Innymi słowy, nie produkują one komórki jajowej. Dzięki temu cały czas ma się dni niepłodne. Seksuolodzy wypowiadają się, że nie ma lepszego „lekarstwa na seks” niż pigułka, gdyż przestajemy obawiać się ciąży, o której sama myśl paraliżuje wielu z nas. Wtedy możemy dać upust swoim emocjom i nie przejmować się, co będzie dalej. Zapominają jednak dodać, że tak naprawdę potrzebujemy tych uniesień właśnie w dni płodne, których się świadomie pozbywamy. Spotkałam się z opinią, że mężczyzna doskonale wyczuwa, kiedy jego partnerka jest w stanie owulacji. Natomiast po odstawieniu pigułek jajniki mogą zacząć pracować jak szalone, żeby nadrobić stracony czas, czego efektem jest zwiększone prawdopodobieństwo ciąży mnogiej. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że ginekolog przed zaleceniem jakichkolwiek tabletek antykoncepcyjnych powinien przeprowadzić szereg badań. Jednym z ważniejszych jest cytologia, krzepnięcie krwi oraz próby wątrobowe. Tak wygląda teoria, w praktyce bardzo rzadko się to dzieje. Tabletki antykoncepcyjne stały się powszechnym, uniwersalnym lekarstwem na wszelkie problemy zgłaszane przez pacjentki u ginekologów. Przy zespole policystycznych jajników tablet-

ki powodują, że jajniki nie pracują, więc nie tworzą się nowe cysty. Przy nieregularnych miesiączkach regulują one cykl. Przy obfitym i bolesnym miesiączkowaniu osłabiają te dolegliwości. Dziś nawet problemy z trądzikiem leczy się w ten sposób. Tylko pada pytanie, czy naprawdę nie ma już żadnego innego rozwiązania tych problemów? Trudno się tego dowiedzieć. Wszelkie obawy przed stosowaniem pigułek lekarze uspakajają słowami, że to już nie są te tabletki, co kiedyś. Teraz posiadają znacznie mniej hormonów i już po drugim cyklu po odstawieniu wraca normalne jajeczkowanie. To stanowisko jednak nie zmienia faktu, że ile tych hormonów by nie było, to zawsze będą one miały duży wpływ na cały organizm. Na wielu forach można znaleźć wypowiedzi zdesperowanych kobiet, które całą winę za swoją bezpłodność przypisują właśnie przyjmowaniu pigułek. Dlaczego lekarze o tym nie alarmują? Można przypuszczać, że jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Panowie powinni zdawać sobie sprawę, że zażywanie pigułek nie jest dobre dla ich kobiet. Wiążą się z tym ogromne konsekwencje zdrowotne. Trzeba się zastanowić, czy faktycznie przerzucenie zabezpieczenia na kobietę jest warte świeczki.

NGS B.e.s.t. | listopad 2012 | best.ue.wroc.pl

11


Społeczeństwo

Chmura QUVER

Spokojnie, ten artykuł nie będzie o pogodzie (bo z tą bywa różnie), ale o nowym trendzie w informatyce, jakim jest „przetwarzanie w chmurze”.

O

statnio to bardzo modne określenie, występujące w wielu wersjach: chmura obliczeniowa, przetwarzanie w chmurze, aplikacje w chmurze. Wszyscy o tym mówią, można by powiedzieć, że jeśli nie masz czegoś w chmurze, nie jesteś na czasie. Odpowiedź na pytanie czym jest ów cloud nie jest jednak taka prosta, ponieważ występuje w wielu odmianach, w zależności od potrzeb użytkownika. Myślę, że najlepiej wytłumaczyć genezę jej powstania na kilku prostych przykładach.

Wirtualizacja

Infrastruktura jako usługa (IaaS) Najprostsza forma chmury obliczeniowej to ta, w której zamawiasz serwer o wymaganych parametrach. Powiedzmy, że na potrzeby projektu uczelnianego potrzebujesz użyć jakiegoś oprogramowania. Jednak jego wymagania to 2 procesory 4-rdzeniowe, 24GB pamięci

do pracy. Wystarczy zainstalować potrzebne aplikacje. Opcja ta jest droższa, ale wymagająca mniejszej wiedzy, jak również zwalnia nas z obowiązku dbania o zabezpieczenia systemu, aktualizacje i inne tego typu rzeczy. Jest to rozwiązanie przede wszystkim dla firm, które chcą zmniejszyć koszty utrzymania infrastruktury informatycznej.

Oprogramowanie jako usługa Nie jesteśmy na polibudzie, więc nie piszemy sobie programów, nie przygotowujemy własnych dystrybucji linuksa i w ogóle nie robimy wielu dziwnych rzeczy, którymi zajmują się informatycy bez życia towarzyskiego (żartuje). Software as a Service to wersja, z którą spotkacie się najczęściej. Ciekawych przykładów nie trzeba szukać daleko- część z nich jest darmowa i użytkujecie je na co dzień:Google Docs,

schem. Quver

Kiedyś, gdy chcieliśmy uruchomić serwer oferujący pewne usługi, np. serwer pocztowy, trzeba było zakupić komputer i zainstalować na nim odpowiednie oprogramowanie. Gdy chcieliśmy uruchomić dodatkowy serwer, trzeba było dokupić drugi komputer. Oba te serwery mają duże wymagania, więc sprzęt był odpowiednio droższy. Wyobraźmy sobie teraz sytuację, w której pierwszy serwer ma więcej zadań rano, a drugi wieczorem. W takiej sytuacji każdy z nich przez pół dnia jest niedociążony, a tym samym posiada niewykorzystane zasoby. Wirtualizacja pozwala uruchamiać tzw. wirtualne maszyny, co w praktyce oznacza, że kupując jeden serwer możemy na nim uruchomić kilka systemów operacyjnych jednocześnie. Najlepiej prezentuje to ilustracja znajdująca się obok. Przepraszam, że zanudzam Cię technicznym bełkotem, ale musiałem opisać tę jedną rzecz, aby kolejne były dla Ciebie bardziej klarowne.

RAM i 2TB powierzchni dyskowej. W mojej kalkulacji taka maszyna kosztowałaby 10276,34 zł. Chyba raczej nikt z Was nie jest aż tak pilnym studentem. W modelu IaaS, maszyna o takich samych parametrach to koszt 2,77 zł za godzinę lub 66,42 zł za dobę. Brzmi o wiele realniej. Dla porównania, maszyna, która do naszej dyspozycji oddaje 32 rdzenie, 64 GB pamięci RAM oraz 5TB pamięci to wydatek 9,27 zł za godzinę. Reasumując, wynajem infrastruktury to rozwiązanie dla osób, które potrzebują dostępu do sprzętu, którego zakup byłby dużo droższy. Ponadto, mamy możliwość wykonania kopii takiego serwera. Przykładowo, uruchamiamy jeden serwer produkcyjny, a w międzyczasie wyszła aktualizacja oprogramowania, którą chcemy przetestować. Wykonujemy kopię naszej maszyny produkcyjnej, testujemy aktualizację – za ten czas zapłacimy np. 30 zł – po pozytywnych testach możemy zainstalować ją w środowisku produkcyjnym.

Platforma jako usługa

W poprzedniej wersji dostawaliśmy „goły” serwer, na którymklient sam instaluje i konfiguruje sobie potrzebne oprogramowanie. Gdy wynajmujemy platformę, mamy do dyspozycji gotowe środowisko przystosowane do konkretnych celów. Można to porównać do sytuacji, w której kupujesz nowego laptopa, z zainstalowanym systemem. Włączasz go, ustalasz login oraz hasło i jest gotowy

12 NGS B.e.s.t. | listopad 2012 | best.ue.wroc.pl

GMail, iCloud. Z płatnych usług można wymienić Office 365. Najlepiej przedstawić to na przykładzie. Powiedzmy, że otwieracie firmę ze znajomymi. Jest was piątka, będziecie prowadzić biuro rachunkowe – z tego miejsca pozdrawiam FiR oraz Katedrę Rachunkowości. Nie stać was na wynajęcie biura, jednak każdy z was ma swojego laptopa z dostępem do Internetu. W takim wypadku potrzebne jest rozwiązanie, które po-


Społeczeństwo zwoli wam współpracować zdalnie.Powiedzmy, że oprzemy się na rozwiązaniach firmy Microsoft. Do komunikacji użyjemy Lync, do współpracy Sharepoint, do poczty i kalendarzy Exchange, a pakietu Office do tworzenia dokumentów. Serwer wraz z oprogramowaniem to wydatek około 15 tysięcy, Office dla 5 użytkowników to kolejne około3 tysiące. Serwer trzeba podpiąć do Internetu łączem symetrycznym, tj. takim, które nie tylko szybko pobiera dane, ale równie szybko je wysyła do sieci. To wydatek około 500 zł miesięcznie u pomarańczowego operatora. Wersja druga: te wszystkie usługi wynajmujesz w usłudze Office 365. Za 6 dolarów amerykańskich miesięcznie za użytkownika, w tej wersjiotrzymujesz pakiet Office działający przez przeglądarkę, a jeżeli potrzebujesz wersji programowej,dopłacasz$15 miesięcznie za użytkownika.

To czym jest ta chmura?! Tak naprawdę to nowe podejście do technologii, które wraz ze wzrostem przepustowości łączy internetowych zwalnia nas z potrzeby kupowania sprzętu czy oprogramowania, na rzecz wynajmowania go. Czy to się opłaca? Według mnie największe korzyści odczują organizacje nieposiadające żadnej infrastruktury czy licencji. W innym przypadku korzyści nie są widoczne od razu lub tak przejrzyście, jak w podanych przeze mnie przykładach Ważnym elementem rozwiązań działających w chmurze jest ich skalowność. Jeśli raz w miesiącu potrzebna jest duża moc obliczeniowa do przygotowania jakiegoś zestawu raportów, po prostu na ten dzień uruchamiasz sobie dodatkowy serwer lub zwiększasz parametry obecnego.

Płacisz tylko za to, co z używasz. Jeśli w powyższym przykładzie biura rachunkowego jeden z założycieli się wycofa, po prostu kasujesz jego konto i nie musisz za nie płacić.Gdy brakuje zasobów dyskowych, np. 1GB, po prostu o taką wartość zwiększasz parametry swojego konta, zamiast kupować dodatkowy dysk do serwera. Według mnie, chmura to nieunikniona przyszłość. Jednym z kierunków rozwoju tego rozwiązania jest Desktop as a Service, czyli zastąpienie Twojego komputera tanim terminalem z dostępem do Internetu, który wszystkie operacje będzie wykonywał „gdzieś na serwerze”. Takie rozwiązanie zostało zastosowane na naszej uczelni w budynku Z1. W salach stoją jedynie monitory z klawiaturą i myszką, a wszystkie operacje są wykonywane w nowoczesnej serwerowni, która znajduje się w piwnicy budynku.

Krótka rozprawa o szacunku dla wiedzy XXI wiek to czas digitalizacji wszelkiego rodzaju informacji. Umieszczamy na twardych dyskach, nośnikach pamięci, w wirtualnych bazach danych wszystko, co chcemy ocalić od zapomnienia. Piszemy blogi, dbamy o nasze wirtualne pamiętniki na portalach społecznościowych, skrupulatnie „wklikujemy” w laptopy tony ważnych dla nas wiadomości.

S

tudenci z uporem maniaka gromadzą notatki na „rocznikowych” skrzynkach mailowych tworząc swoiste bazy wiedzy dla siebie i współtowarzyszy niedoli akademickiego życia – szczególnie w gorących okresach tuż przed sesją. Piękna idea dzielenia się notatkami trwa od pokoleń. Nasze babcie spędzały długie godziny przepisując pożyczone notatki, rodzice być może korzystali już z dobrodziejstw studenckiego bóstwa – punktu ksero. A co ze współczesnymi żakami? Ksero ciągle przeżywa swój złoty wiek, ale chyba jest już u jego schyłku. Wszechobecna digitalizacja zaczyna zmieniać również sposób dzielenia się notatkami. Dziś, zamiast ksera, coraz częściej używamy wspólnej e-poczty, która jest bazą wiedzy dla danej - znającej się i sympatyzującej ze sobą - grupy studentów. Zmieniają się sposoby i drogi wymiany notatek, ale problem pozostaje

ten sam. Ilość wiedzy, która ginie każdego roku jest zatrważająca. Nasi rodzice i dziadkowie oddawali niepotrzebne stosy notatek na makulaturę, my z kolei jednym kliknięciem myszki opróżniamy kosz na pulpicie swojego komputera. Cała wiedza gromadzona w pocie czoła przez lata studiowania znika w ułamku sekundy. Niszczone pliki pytają w ostatniej chwili swojego trwania na twardym dysku, czy aby na pewno świeżo upieczony absolwent chce je tak bezdusznie unicestwić, po czym znikają na zawsze. A potem kolejny rocznik męczenników gromadzi je cierpliwie przez kolejne pięć lat, by następnie pozbyć się ich w podobny sposób. Są też niszczyciele-tradycjonaliści. Ci z lubością wpatrują się w płomienie trawiące wykorzystane i nikomu (czy aby na pewno?) niepotrzebne materiały tuż po zdanym w „kampanii wrześniowej” egzaminie. Informacja, która jest przecież najważniejszym dobrem współczesnego

społeczeństwa, umyka na nasze własne życzenie. Znika, ginie, przepada. Czy i jak można temu zaradzić? Rozwiązanie pojawiło się stosunkowo niedawno, bo w 2009 roku i jest pomysłem krakowskich studentów. O czym mowa? O portalu Notatek.pl, który jest internetową bazą danych o polskich uczelniach, wykładowcach i wykładanych przedmiotach. Tam nikt nie kasuje wiedzy po każdych pięciu latach, dzięki czemu kolejne roczniki studentów nie muszą zaczynać od zera. Warto też wspomnieć, że portal jest całkowicie bezpłatny dla osób, które chcą nie tylko korzystać z wiedzy innych, ale również podzielić się własnymi informacjami. Ideą przewodnią witryny jest przecież dzielenie się wiedzą, które polega nie tylko na zdobywaniu wiadomości, ale także - a może nawet przede wszystkim - na udostępnianiu własnej wiedzy innym.

NGS B.e.s.t. | listopad 2012 | best.ue.wroc.pl

13


Społeczeństwo | EKOnomia

Freeganizm sposobem na walkę z głodem? ANNA NIEWIADOMA

Wyobraź sobie, że idziesz wieczorem ulicą i widzisz grupę ludzi, którzy, najprościej rzecz ujmując, grzebią w śmieciach. Skojarzenie związane z tym obrazkiem z pewnością jest tylko jedno.

N

ikt jednak nie zdaje sobie sprawy, że jest to nowy styl życiaantykonsumpcyjny i polegający głównie na jak najmniejszym udziale w ekonomii konwencjonalnej, nazywający się freeganizmem. Pochodzenie Freeganizm powstał w Stanach Zjednoczonych, a sama nazwa wywodzi się od połączenia słów free (darmowy) i weganizm (weganizm), choć, jak podają źródła, bycie freeganem nie jest jednoznaczne z byciem weganem lub wegetarianinem. Dla członków tej społeczności najważniejszymi wartościami są wolność, współpraca i dzielenie się – czyli zachowania coraz mniej zauważalne z dzisiejszym świecie, nastawionym na zysk i współzawodnictwo. Kontenerowe uczty Faktem jest, że w dzisiejszych cza-

sach marnuje się bardzo dużo jedzenia, a zarazem co 3,6 sekundy ktoś na świecie umiera z głodu (sic!). Freeganie korzystają z tego, że restauracje czy też sklepy wyrzucają jedzenie, które nadal można spożyć. Czasem w kontenerze można znaleźć jogurt przeterminowany o jeden dzień, a czasem sushi, które nie zostało sprzedane danego dnia. Wszystko zależy od szczęścia i dobrego poinformowania o dobrze zaopatrzonych śmietnikach. Także supermarkety często wyrzucają do swoich kontenerów zdatne do jedzenia pożywienie, jednak z reguły ochrona uniemożliwia dostęp do nich normalnym ludziom. A dlaczego? To proste: przez ograniczenia, jakie ustanawia państwo. Wielu właścicieli sklepów uważa, że niestety, ale lepszym rozwiązaniem dla ich budżetu jest zrobienie odpisu niesprzedanej żywno-

ści niż oddanie jej schroniskom lub odpowiednim fundacjom, bo od każdej darowizny trzeba płacić podatek. Czasem bywa tak, że duże hipermarkety po jednym dniu wyrzucają cały chleb, gdyż przestaje mieć on dla nich wartość handlową (podobnie jest z żywnością, której opakowanie zostało naruszone, choć wciąż nadaje się do spożycia). W pewien sposób można powiedzieć, że freeganie poniekąd walczą z systemem i wygrywają tę walkę, choć ich zachowanie może wydawać się kontrowersyjne. Wielu freeganów otwarcie poleca ten styl życia, gdyż można zaoszczędzić pieniądze, a zarazem każde wieczorne wyjście na miasto wzrasta do rangi przygody. Mają jednak świadomość, że im większa konkurencja, tym mniejsza szansa na znalezienie czegoś zdatnego do jedzenia.

Czy wiesz, że...

Wraz ze wzrostem mody na ochronę środowiska Freeganizm w Europie Zachodniej stał się tak bardzo popularny, że w Barcelonie powstał nawet specjalny przewodnik po mieście stworzony specjalnie dla freegan.

Jak uczyłem podstaw ekonomii w piątej klasie szkoły podstawowej

A

AUTOR: ARTHUR E. FOULKES | TŁUMACZENIE: WITOLD CHOCHOLSKI

le kiedy Pan w końcu zacznie mówić o ekonomii? Był to mój pierwszy dzień dobrowolnych zajęć w piątej klasie szkoły podstawowej. Zadająca to pytanie nauczycielka wyglądała na mocno zdezorientowaną. Przecież właśnie to robię, odparłem sucho i lakonicznie. Zauważywszy swoją gafę, pospieszyła z wyjaśnieniem: No wie Pan, o tych wykresach, mądrych terminach i tego typu rzeczach. Zdałem sobie sprawę, że nauczycielka, jak wiele innych osób, miała błędne wyobrażenie o ekonomii (utrwalane zresztą przez większość profesorów tej dziedziny). Wydawało jej się, że ekonomia to matematyka, modele i rozważania o dziwnych krainach, gdzie całkowity

brak prawdziwej konkurencji jest nazywany konkurencją doskonałą, a szczęście człowieka można mierzyć za pomocą funkcji użyteczności. Ja jednak nie miałem najmniejszego zamiaru katować tych uczniów taką ekonomią. Mój cel był o wiele bardziej ambitny. Pragnąłem im pokazać, że ekonomia ma swe źródła w najzwyklejszych ludzkich zachowaniach, z którymi mamy do czynienia każdego dnia w naszym rzeczywistym świecie.

Lekcja 1: Handel

W pierwszym tygodniu hasłem dnia był handel. Rozdałem wszystkim uczniom po jednym drobnym prezenciku. Prezenciki te w losowy sposób roz-

14 NGS B.e.s.t. | listopad 2012 | best.ue.wroc.pl

prowadziłem między uczniów i powiedziałem, że jeśli chcą, mogą wymieniać się swoimi podarkami z osobami siedzącymi obok. Niektórzy tak zrobili. Następnie stworzyłem warunki całkowicie wolnego handlu, tzn. powiedziałem uczniom, że mogą wymieniać się z kimkolwiek w klasie. Teraz o wiele więcej uczniów dokonało wymiany. Kiedy już skończyli, spytałem się, kto się wymienił, ponieważ uważał, że na tej wymianie skorzysta. Zgłosili się wszyscy. Kiedy emocje już opadły, porozmawialiśmy ogólnie o pojęciu handlu. Wszystko wskazywało na to, że świetnie rozumieli, iż wymiana handlowa polega na pozbyciu się czegoś, co ma dla nas mniejszą wartość w zamian za coś, co ma dla


EKOnomia nas wartość większą, oraz znalezieniu kogoś, kto ma preferencje odwrotne do naszych.

Lekcja 2: Pieniądz

Wszyscy uczniowie doskonale zdawali sobie sprawę z istnienia czegoś takiego jak pieniądze, ale nie bardzo orientowali się, czym tak naprawdę one są. Aby zilustrować jego istotę opowiedziałem historię rolnika, który hodował kury i miał mnóstwo jajek, a marzył o posiadaniu butów. Szewc niestety nie lubił jajek, za to potrzebował pszenicy. Na szczęście w pobliżu mieszkał farmer uprawiający pszenicę i chętnie wymienił ziarno na jajka. W rezultacie nasz rolnik od jajek miał zapasy pszenicy. Nie zamierzał ich jednak skonsumować, lecz chciał wykorzystać jako środek wymiany, który pozwoliłby mu wejść w posiadanie butów. Wszystko wskazywało na to, że uczniowie dobrze zrozumieli jej przesłanie. Następnie zastanawialiśmy się, dlaczego niektóre towary lepiej sprawdzają się jako pieniądze, a inne gorzej. Na przykład pszenica jest lepsza niż jajka czy ryby, ponieważ jest trwalsza i łatwiejsza do podzielenia na jednakowe części. Potem mówiliśmy o rzeczach, które jeszcze lepiej nadają się na pieniądze, m.in. o złocie i srebrze.

Lekcja 3: Oszczędności

Podzieliłem klasę na dwie wioski. W jednej mieli mieszkać ludzie, którzy chcą żyć „z dnia na dzień” (gdyż, jak Keynes, wierzą, że w długiej okresie wszyscy będziemy martwi), w drugiej zaś ludzie oszczędni. Codziennie mieszkańcy obu wiosek wychodzili na połów i łowili gołymi rękami dwie ryby. W pierwszej wiosce każdy zjadał obie ryby na wystawnej uczcie. W drugiej każdy zjadał tylko jedną rybę, a drugą wpuszczał do małego stawu. Pewnego dnia ktoś wpadł na pomysł, żeby do łowienia ryb używać sieci. Wykonanie sieci było jednak czasochłonne – okazało się, że tylko dzieci z oszczędnej wioski miały zasoby niezbędne do tego, żeby na ten

czas zaniechać połowów. Korzystanie z sieci spowodowało, że mniej mieszkańców oszczędnej wsi zajmowało się połowami. I dzięki temu pozostali mogli zająć się innymi rzeczami. Poziom życia w oszczędnej wiosce wyraźnie zaczął się poprawiać, podczas gdy w drugiej wiosce pozostawał niezmieniony. Co ciekawe, na początku bardzo wielu uczniów wolało zamieszkać w wiosce ucztującej. Pod koniec jednak większość opowiedziała się za życiem w tej oszczędnej. Zajęcia zakończyliśmy rozmową o tym, jak ważne są oszczędności, dzięki którym ludzie mogą oddawać się czasochłonnym zajęciom mającym na celu podniesienie poziomu ich życia.

Lekcja 4: Konkurencja

W czwartym tygodniu zabawiliśmy się w stację benzynową. Na początku jeden z uczniów wcielił się w właściciela takiej stacji, pozostali byli kierowcami. Pozwoliłem właścicielowi stacji zaopatrzyć się w benzynę i sprzedawać ją po cenie, którą sam ustali. Kierowcy musieli zaś pokryć koszty paliwa. W pierwszej rundzie właściciel stacji sprzedawał benzynę po 2$ za litr, co dawało przyzwoity zysk w postaci 1$/litr. Następne pozwoliłem otworzyć kolejne stacje i ustalić cenę według własnego uznania. Znaleźliśmy się w sytuacji, kiedy 3 stacje zawzięcie konkurowały o względy kierowców. Średnia cena benzyny spadła do 1$ za litr (jeden z uczniów sprzedawał ze stratą). Po zakończeniu gry przedyskutowaliśmy ruchy cen związane z pojawianiem się konkurencji. Wyobraziliśmy sobie, co mogłoby się stać, gdyby zasady gry ograniczały liczbę konkurentów.

Lekcja 5: Cena

W celu zilustrowania ceny, zorganizowaliśmy aukcję. Ponownie przyniosłem różne drobne prezenty. Przedmioty na aukcji sprzedawane były osobie, która oferowała najwięcej. Te, które były licytowane przez wiele osób osiągały wyższe ceny niż te, na których kupno

Rozwiązanie zagadki konkursowej

było niewielu chętnych. Można było zaobserwować rolę popytu. Gdy na aukcji pozostały jedynie rzeczy szczególnie pożądane np. guma do żucia, ich ceny rosły w górę w błyskawicznym tempie. Pokazywało to, w jaki sposób popyt na dane dobro jest uzależniony od jego ilości na rynku. Po zakończeniu tego zabawnego ćwiczenia rozpoczęliśmy dyskusję o tym, jaki wpływ na wybór zawodu i wynagrodzenie mogą mieć zjawiska dotyczące zależności między ceną a towarem, o których mówiliśmy na samym początku zajęć. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że te same czynniki, które wpłynęły na poziom cen na naszej aukcji, będą także kształtować wysokość pensji w poszczególnych zawodach. W ten sposób doszliśmy do wniosku, że teoria popytu i podaży dotyczy zarówno cen towarów, jak i cen tzw. „czynników ludzkich”, które są źródłem zaopatrzenia w te towary.

Podsumowanie

Kiedy zaczynałem pracę w szkole, nie chodziło mi o to, żeby nauczyć ich podstaw ekonomii, lecz uodpornić na ewentualne próby nauczenia ich złej ekonomii. Pokazując im, że handel, pieniądz, oszczędności, konkurencja i ceny to zjawiska mające swe korzenie w naturze człowieka i jednocześnie służące jego dobru, miałem nadzieję, że w przyszłości będą umieli odpowiednio zareagować, gdy ktoś będzie próbował wpajać im zasady ekonomii. Ożywcza siła, która stale jest źródłem wszelkich ludzkich działań i czynnikiem pobudzającym kreatywność, nie może być ujęta w ramy przewidywalnych modeli czy formuł matematycznych. Właśnie dlatego metody nauk ścisłych nie nadają się do rozwiązywania problemów związanych z działaniami człowieka. Nauczycielka piątej klasy szkoły podstawowej mogła mieć problemy ze zrozumieniem takiego podejścia do ekonomii. Na szczęście nie mieli ich uczniowie.

[NGS B.e.s.t. nr 10/12, str. 7]

W poprzednim numerze pytaliśmy od czego zaczęła się wieloletnia znajomość Henry’ego Hazlitta z Ludwigiem von Misesem. Prawidłowa odpowiedź brzmi: Henry Hazlitt napisał recenzję Socjalizmu Misesa, która została opublikowana 9 stycznia 1938 roku na łamach The New York Times. Kopię recenzji H.Hazlitt wysłał również bezpośrednio do Ludwiga von Misesa, co rozpoczęło ich wieloletnią przyjaźń. Wśród nadesłanych, poprawnych odpowiedzi rozlosowaliśmy książkę Ekonomia w jednej lekcji Henry’ego Hazlitta, którą otrzymuje: Kajetan Walczak. Gratulujemy!

NGS B.e.s.t. | listopad 2012 | best.ue.wroc.pl

15


REALacja

Trochę kultury?!

Chrześcijanin tańczy... pogo! czyli kilka luźnych myśli o III Koncercie na Tekach [4.10.2012, Wittigowo] KATARZYNA KINDLIK

O

d trzech lat w pierwszy studencki czwartek października odbywa się na terenie akademików Politechniki Wrocławskiej nietypowy event. Tradycyjny już Koncert na Tekach przyciąga coraz więcej zainteresowanych. Mimo, że w założeniu jest zabawą bez procentów.

Trochę inaczej...

Powiem szczerze, że relacji takowej nie będzie, bo na Wittiga dotarłam nieco spóźniona. Na scenie grało już Maleo Reggae Rockers, co oznaczało niechybnie, że przegapiłam występ naszego rodzimego, tj. uczelnianego A.P.A.M.A.U. Z tego chociażby powodu daruję sobie pisanie sprawozdania. Myślę jednak, że dobrze będzie coś o tym wydarzeniu skrobnąć. Co jest w nim takiego nadzwyczajnego? Otóż zorganizowane zostało przez duszpasterstwo akademickie Redemptor, Organizację Studencką DONUM i Stowarzyszenie Centrum Młodzieży Akademickiej RAZEM. Środowisko jak najbardziej chrześcijańskie. Gwiazdami wieczoru były zespoły, które w swoich tekstach nawiązują do katolickich wartości, czy wręcz je propagują. Koncert miał też na celu promowanie duszpasterstw. Do tego wszystkiego – la prohibition! Jednym słowem - nie dość, że inicjatywa katolików, to jeszcze pić zabronili. Brzmi dziwnie? Zniechęcająco?

Maleo Reggae Rockers i Luxtorpeda za free

Jedna flaszka, druga flaszka... ale nie tu

Inna rzecz z ową prohibicją. Chciano udowodnić, że da się bawić bez alkoholu. Czy to wypaliło? I tak, i nie. Tak, bo faktycznie nie brakowało ani energii, ani zapału, ani głosów w gardłach. Nie przeszkadzały nawet przepaskudne warunki pogodowe. W pewnym momencie zaczęło potwornie wiać, nawet bannery ze sceny się poodczepiały, ale nikt specjalnie nie uciekał. Potem, przed Luxtorpedą, mocno się rozpadało. Nie było się za bardzo gdzie skryć, więc uprawialiśmy czwórkowy parasoling, co jednak miało swój klimat. Zabawa z całą pewnością była i to całkiem niezła. Lecz czy na pewno w stu procentach bez procentów? Wiadomo, że jak ktoś chciał, to się napił i tak. Niektórzy nawet się z tym nie kryli. Fakt, że ochrona przeszukiwała przy wejściu na sektor pod sceną. Mimo to nikt za piwoszami nie latał poza nim. W sumie słusznie, bo to była bardziej sprawa honorowa. Idea szlachetna, ale bez wątpienia utopijna. Nie wszyscy potrafią się od czasu do czasu rozerwać bez C2H5OH.

Post scriptum – mały błąd taktyczny Po ostatniej piosence Luksów organizatorzy podziękowali pięknie za wszystko, wyrazili swą radość i zaprosili na wieczorną adorację Najświętszego Sakramentu. Nie tyle mi się to nie spodobało, co uznałam to za nieadekwatne. Ludzie byli na maksa pobudzeni pogo i darciem paszcz. Nierozsądnie było wymagać od nich skupienia i wyciszenia. To takie, zupełnie na marginesie, spostrzeżenie.

Trzeba hard rocka

lik ind aK

n rzy

16 NGS B.e.s.t. | listopad 2012 | best.ue.wroc.pl

ata .K

Chociaż projekt no % nie do końca osiągnął swój cel, sam pomysł był odważny i ta odwaga zasługuje na szacunek. Tak jak sama organizacja KnT. W dzisiejszych czasach, jeśli ktoś chce coś powiedzieć, przekazać, musi podłączyć swoją gitarę do prądu i to wykrzyczeć. Trzeba też być magnetycznym i elastycznym, choć nieugiętym zarazem...

rys

Jednak patrząc na kilkutysięczny tłum bujający się pozytywnie do piosenek Maleo i pogujący podczas Luksów stwierdziłam, że koncert nie różnił się od innych ani pod względem jakości, ani objętości masy nań przybyłej. W tym roku zjawiły się 4 tysiące. To spory sukces. W 2011 było to 2,5 tys. a w 2010 tylko 300 osób. Tendencja jest wyraźnie rosnąca. Zastanawiam się, jaki procent uczestników było tzw. wierzącymi praktykującymi. Obstawiam, że większość nie przyszła, by

przeżyć coś wzniosłego duchowo. Najzwyczajniej w świecie była to dobra okazja, by się dobrze pobawić. Zwłaszcza, że impreza była niebiletowana, a grupy sławy ogólnopolskiej. Taki kąsek nie przytrafia się często. Zwykle trzeba odżałować parę dyszek. Tu wielki plus dla organizatorów, udało się ściągnąć dobrych muzyków!


Trochę kultury?! | International

Złe Świnki nadciągają! ZBYCHOWIEC

Po sukcesie gry „Angry Birds”, firma ROVIO Mobile Ltd. wzięła na warsztat największych wrogów Wściekłych Ptaków – zielone Złe Świnki.

P

ostacie ptaków wystrzeliwanych z procy, aby odzyskać skradzione przez podstępne świnie jajka, znają chyba wszyscy, nie tylko posiadacze smartfonów i innych przenośnych urządzeń z ekranami dotykowymi. Zwariowane dziobate zwierzaki są w zasadzie już częścią współczesnej kultury masowej. Koszulki, maskotki czy nawet sprzęty elektroniczne w kształcie ptaków zalały rynek. O świnkach raczej mniej się słyszało - aż do teraz. Wbrew temu, czego można by się było spodziewać, gra nie jest odwróconym Angry Birds, w którym zadaniem gracza miałoby być uciekanie przed nadlatującymi ptakami albo budowanie fortecy chroniącej przed nimi. Zielone świnie okazują się być znacznie bardziej zaawansowaną technicznie rasą, śmiało korzystającą z licznych gadżetów, takich jak wentylatory, parasolki, butelki z napojami gazowanymi (pełniącymi rolę silników odrzutowych) - wszystko po to, by zdobyć dla swojego monarchy

wymarzone jajka. Rzecz jasna, nie ma co się rozwodzić nad fabułą gry, bo ta jest oczywiście czysto symboliczna. Warto za to zwrócić uwagę na mechanikę, która w niczym nie przypomina tej z Angry Birds. Pierwszym etapem w każdym poziomie jest budowa wehikułu z dostępnych części i wsadzenie świni na pokład. Przypomina to trochę starą już pecetową grę The Incredible Machine, w której także budowało się przeróżne konstrukcje, chociaż nie były to oczywiście pojazdy. Zazwyczaj do wykorzystania mamy wiele wariantów, które mają wpływ na następny etap, w którym wprawiamy naszą maszynerię w ruch. Podobnie jak Angry Birds, tak i Bad

Piggies potrafi wciągnąć na wiele godzin. Zabawna, komiksowa grafika, ciekawa muzyka, humor i wzrastający poziom trudności są ewidentnymi atutami tej gry. Czy więc ma ona jakieś wady? Podobno na niektórych smartfonach gra lubi się zacinać. Na moim Samsungu Galaxy S Plus jednak nie zauważyłem tego problemu. Według zapewnień ROVIO, gra jest początkiem nowej serii. Jak dla mnie bomba!

Diferencias MARTA KUŚMIERCZYK

Cuando estaba en Madrid me dí cuenta de que los españoles tienen costumbres muy particulares, las cuales son totalmente diferentes de las nuestras. Pase momentos maravillosos en Madrid, conocí gente muy simpática, alegre y que siempre miraba la vida con buen humor, pero son las cosas (buenas o malas) que no puedo entender por una razón muy simple - porque no soy española.

Besar, o no besar, es la cuestión.

El primer día en la universidad les puso a los españoles en un compromiso. Cuando mi compañero de clase (un chico de Alemania) me presento a un chico español, yo quería darle la mano y al mismo tiempo el quería darme dos besos. El se confundió y no sabía que pasaba. ¡Qué vergüenza! Yo dije que soy polaca y todavía no estoy acostumbrada besar a los desconocidos. Y el dijo que con el tiempo iba a acostumbrarme. Me

sorpendí cuando me dí cuenta que él tenía razón.

¡Mira, qué lugar sucio, aqui tienen comida muy buena!

En los bares en el suelo hay mucha basura. Los españoles después de comer tiran las servilletas al suelo y esto es normal para ellos. Creo que si quieres valorar el bar debes ver la cantidad de servilletas que hay en el suelo y mientras más encuentren, mucho mejor... La comida española también es diferente, se come por ejemplo chorizo o jamón, que para mi no es lo mismo que carne en nuestro país. En cada restaurante se puede comer paella o mariscos. Lo que no me gusta es que es muy dificil comprar crema de nata o pan. En los supermercados principalmente hay barras de pan y para conseguir crema de nata tienes que ir a una tienda polaca o rusa. En la mayoría de los bares o restau-

rantes se sirve tapas - un aperitivo que va acompañando a la bebida, especialmente al tinto de verano o a la cerveza. Como tapas se sirven por ejemplo patatas de tortilla, bocadillos o ... oreja! He probado esto y no lo recomiendo. ¡La oreja tenía un pelo! ¿Pelos en mi comida? No gracias!...

El ambiente de viernes todos los días.

Otra cosa que quiero comparar son las clases en la universidad. Casi todas cosas (excepto los examenes) se hace en equipo: todos los proyectos, las presentaciones, los trabajos. Se puede notar que a los españoles les gusta hablar y salir con los amigos. En el aula siempre hay mucho ruido. En Polonia los estudiantes estan escuchando al profesor, que habla todo el tiempo. En España no es así, los alumnos hacen muchisimas preguntas, varias veces preguntan la misma cosa y el profesor con paciencia

NGS B.e.s.t. | listopad 2012 | best.ue.wroc.pl

17


International | Trochę kultury?! explica por enésima vez lo mismo. ¡Eso es increíble! Y en nuestro país cuando el profesor pregunta cosa casi nadie quiere contestar y allí siempre la gente intenta dar una respuesta. Durante las clases yo estaba callada, porque ellos decían tanto y tan rápido que me sentía muy incómoda. Además se trata de ti con los profesores y eso también fue un problema para mi. Pienso que no solamente se dice Teresa, Maite o Gloria pero también la relación entre profesor y estudiante es de igual a igual. Alguna vez una profesora dijo ‚Ya se que hoy es ambien-

te de viernes, pero me gustaría terminar este tema. ¿Podemos hacerlo hoy o quereis ir ya y terminar el tema la próxima semana? Si hablo sobre la vida universitaria vale la pena mencionar que una de las profesoras no llegó al examen final. ¿Por que? Su explicación fue más o menos así: ‚Se me ha olvidado. Lo siento, no sé cómo disculparme.’ Es impensable en Polonia...

JAKUB ĆWIEK 3 listopada, godz. 18.00 empik CH Renoma, Wrocław, ul. Świdnicka 40

muzycy materiał nagrali w mazurskiej stodole, a nie w studiu. W czasie rozmowy grupa podzieli się wrażeniami z rejestracji nowej płyty.

Rusza największa Trasa Literacka w Polsce. Utrzymana w rockowym klimacie akcja promująca czytelnictwo wśród młodych ludzi, prowadzona przez Jakuba Ćwieka popularnego i przebojowego pisarza fantastyki. Trasa połączona jest z promocją dwóch najnowszych publikacji autora: książki „Chłopcy” i komiksu „Kłamca. Viva l’arte”.

FARBEN LEHRE 9 listopada, godz. 16.00 empik CH Renoma, Wrocław, ul. Świdnicka 40 Dziesiąty studyjny album formacji FARBEN LEHRE, zatytułowany złowieszczo„Achtung 2012” jest wyjątkowy pod wieloma względami. Tym razem płoccy muzycy zaprosili do studia rekordową ilość wyjątkowych gości, którzy w znaczący sposób przyczynili się do powstania tej płyty. Podczas spotkania członkowie zespołu opowiedzą jak powstawał ten „wielogłosowy” album.

HUNTER 17 listopada, godz. 17.00 empik CH Renoma, Wrocław, ul. Świdnicka 40 Najnowsza płyta zespołu Hunter nosi tytuł „Królestwo”. Album powstał w bardzo nietypowych warunkach, ponieważ

Fiesta, fiesta, fiesta...

te en Erasmus son las fiestas. A ciencia cierta puedo decir que las fiestas en España son de verdad muy buenas. Puedes ir a una fiesta cada noche y tienes certeza que va a durar toda la noche y que vas a volver a tu casa en primer metro (no antes que a las 6 de la mañana). Los españoles salen mucho y por las noches las calles, los bares, los restaurantes y las discotecas están llenas de gente todo el tiempo, incluso en época de crisis económica.

La cosa que le gustan a toda le gen-

ADAM „NERGAL” DARSKI 24 listopada, godz. 19.00 empik CH Renoma, Wrocław, ul. Świdnicka 40 Adam „Nergal” Darski, muzyk i wokalista zespołu Behemot, wydał właśnie swoją autobiografię zatytułowaną „Spowiedź heretyka”. Wyłaniający się z wywiadu Nergal to nie tylko skandalista i sceniczny demon, ale przede wszystkim człowiek o rozległych zainteresowaniach, niezwykle oczytany, świadomy swojej siły i siły swoich poglądów erudyta. Muzyk na spotkaniu z czytelnikami opowie o dwoistości swojej natury.

MODELINOWO - WARSZTAT 15, 22 listopada, godz. 17.00 empik CH Renoma, Wrocław, ul. Świdnicka 40 Zapraszamy na warsztaty pracy z modeliną, na których udowodnimy, że z tego tworzywa można zrobić nie tylko śmieszne figurki. Uczestnicy poznają techniki robienia broszek, zawieszek, kolczyków, breloczków i innych ozdób z modeliny

WYTWÓRNIA BIŻUTERII WARSZTATY 17 listopada, godz. 12.00

18 NGS B.e.s.t. | listopad 2012 | best.ue.wroc.pl

-

empik CH Renoma, Wrocław, ul. Świdnicka 40 Zapraszamy do stworzenia swojej wymarzonej biżuterii. Przy specjalnych stołach warsztatowych będzie można doskonalić swoje umiejętności i tworzyć indywidualne autorskie dzieła z koralików. Zapraszamy dzieci od 5 roku życia z rodzicami lub opiekunami.

MUZYCZNY WROCŁAW: STRAIN - KONCERT 10 listopada, godz. 19.00 empik CH Renoma, Wrocław, ul. Świdnicka 40 Zapraszamy do wrocławskiego salonu EMPIK Renoma na cykl koncertów zatytułowany Muzyczny Wrocław. W kolejnych odsłonach cyklu wystąpią zespoły ze stolicy Dolnego Śląska, które przedstawią swoje akustyczne oblicze. Jako pierwsza zaprezentuje się publiczności grupa rockowa STRAIN.

MUZYCZNY WROCŁAW: SHEEP – KONCERT 16 listopada, godz. 19.00 empik CH Renoma, Wrocław, ul. Świdnicka 40 Drugim wykonawcą cyklu Muzyczny Wrocław będzie grupa SHEEP. Muzyka zespołu jest energiczną mieszanką rockowych brzmień - od akustycznie potulnych dźwięków unplugged po ciężkie rockowe riffy mogące przepłoszyć każdego wilka, który czyhałby na Owczej drodze.


Trochę kultury?! T.Love Old is Gold

czenia, przemyśleń, wynalazków tekstowych i dźwiękowych. Pozostać młodym, to być wciąż otwartym na zmiany, gotowym do działania. T.love jest więc forever young... / Katarzyna Kindlik Aerosmith Music from Another Dimension Czterdziesty drugi rok na scenie, 14 albumów studyjnych (nie mówiąc o kompilacjach i albumach koncertowych), trasy koncertowe po całym świecie i ponad 150 milionów sprzedanych płyt – właśnie taki sukces uzyskał amerykański zespół rockowy Aerosmith. W sumie po tylu latach działania można z poczuciem spełnionych obowiązków i spokojną duszą przejść na emeryturę. Widocznie Aerosmith mają własną opinię na temat opuszczenia sceny rockowej i na razie nie chcą przechodzić do historii. 6 listopada ukaże się 15. studyjny album i pierwszy release od 8 lat, pod tytułem Music from Another Dimension. Wyjście nowego albumu było zaplanowane na sierpień 2012 r., ale ze względu na konkurencyjne letnie, świeże płyty zespół zdecydował się na obsunięcie terminu początku sprzedaży. Pod komiksową okładką krążka będzie na nas czekać 15 utworów. Już wiadomo, że na płycie gościnnie pojawią się: gwiazda country Carrie Underwood, znany aktor Johnny Depp oraz starszy syn Johna Lennona, Julian. Lennona będzie można usłyszeć w nagraniu Love Three Times a Day, który zdaniem frontmana przywołuje skojarzenia z The Beatles. Depp z kolei zaprezentował się w roli wokalisty wspierającego w napisanym przez Perry’ego kawałku Freedom Fighter, a wokalistka country zaśpiewała razem ze Stevenem Tylerem przy nagrywaniu utworu Beautiful. Pierwszy singel promujący płytę ukazał się jeszcze w maju pod tytułem Legendary Child, wraz z dynamicznym klipem do niego. Po pierwszym odsłuchu można powiedzieć, że zespół się nie starzeje. Aczkolwiek wydaje mi się, że już nie pojawią się takie przeboje jak I Don’t Want to Miss a Thing czy Dream On, ale pewnie nie będziemy się nudzić, słuchając nowej płyty. Ważne jest to, że nadal słychać te rodzinne rockowe nutki z lat 70, nadal Steven Tyler zaraża fanów swoją pozytywną energią, bez względu na wiek. Właśnie takie zespoły kształtują rock i tworzą historię. / Anastazja

NGS B.e.s.t. | listopad 2012 | best.ue.wroc.pl

19

muzyka

Od wydania ostatniego krążka I hate rock’n’roll minęło 6 lat. Nigdy wcześniej muzycy T.love nie skazali swoich fanów na tak długą posuchę. Mogłoby się wydawać, że przycichli na dobre, a nawet wypalili się. Nic bardziej mylnego! Otrzyjcie już łzy płaczący, bo oto 16 X 2012 premiera dwupłytowego albumu Old is gold! Jasne, że od zespołu z ponadtrzydziestoletnim stażem na scenie ma się konkretne oczekiwania i ma się przyzwyczajenia muzyczne z nim związane. Jednak odpalając Old is Gold warto na chwilę o nich zapomnieć i dać się zabrać w trochę inną podróż. Wyprawę ze Skomplikowanego (Nowego świata) do Ostatniego Takiego Sklepu. Twórczość T.love od zawsze oscylowała wokół punk rocka, reggae, rock’n’rolla. Tego ostatniego na pewno nie zabrakło i teraz, ale pozostałe zastąpił blues i country. Nie jestem ekspertem w dziedzinie dźwięków, mogę tylko powiedzieć, że słucha się tej mieszanki wyśmienicie. Sax, sax, sax! Saksofon wprowadza w klimat zakurzonej rzeczywistości retro, podobnie magicznie brzmi bas. Ciepłe harmonijkowe wstawki przywodzą na myśl kawałki Boba Dylana. Zresztą na okładce widnieje on jako jeden z artystów-inspiratorów. Niewątpliwie muzycy T.love musieli się nieźle wysilić, by przestawić się na granie w starym stylu. Co ciekawe, 22 utwory, w tym 3 po angielsku, nagrywane były starym sposobem na analogową taśmę. Wszystko było rejestrowane jednocześnie, w tym samym pomieszczeniu. Dziś się od tego odchodzi. W każdym razie - udało się! Brzmi świetnie, intrygująco, hipnotyzująco! Oczywiście, oczywiście - muzyka to nie wszystko. Zwłaszcza jeśli chodzi o polskie piosenki. Warstwa muzyczna płynnie przechodzi w warstwą tekstową, przenikają się i współgrają. Tutaj mamy kolejne zmiany. Zespół jest znany i ceniony dzięki swoim prostym tekstom z głębszym przekazem. Klasyczna konstrukcja utworu, wyraźnie zarysowane zwrotki i refren. Na Old is Gold znajdziemy owszem parę takich, ale także sporo tych w zupełnie nowej konwencji. W książeczce załączonej do opakowania ujrzymy kolumny wypełnione wersami bez przerw. Można by się zastana-

wiać, czy nie znudzi to odbiorcy, czy nie będzie zbyt monotonne. Jednakże dzięki temu wydaje się, że słuchamy krótkich opowiadań. Jednym słowem - to wkręca! Widać, że wszystko jest przemyślane koncepcyjnie. 4 lata pracy nie poszły w las. Wreszcie dochodząc do esencji płyty, a więc treści w niej zawartej. Nie bez przyczyny wspomniałam na początku o swoistej podróży między dwoma światami. Głównym przewijającym się motywem jest tu tęsknota za epoką, która już odchodzi w zapomnienie. Nostalgia szczególnie mocno rysuję się w Ostatnim takim sklepie: Ostatnia sztuka CD w ręku mym, ostatni winylowy staromodny film, w stereo wierny ja słucham muzy tej, tak niedzisiejszy jestem wiem. Wspomnieniom przeciwstawione jest ponure, niezrozumiałe dzisiaj. Najbardziej mocno podkreśla to Skomplikowany (nowy świat). Muniek śpiewa tam prosto z mostu: p******* fejsa, deklarując jasno swój stosunek do cyberkomuny. No właśnie. Staszczyk naruszał obyczajność już w Warszawie, w której słowach znalazł się słynny pieprzony Żoliborz. Jak na owe czasy dość odważne. Granice może i się przesunęły, ale na Old is Gold zostały przekroczone bez dwóch zdań. Chociażby w Mętnej wodzie mamy: Moje życie j**** się, nie wspominając już o Mojej Kobiecie. Jest też trochę kontrowersji. W 2005 budzi je fragment: Ja pod katedrą zgwałcić chcę najlepszą z moich żon. Mimo wszystko dominuje refleksja nad bardzo ludzkimi sprawami. Kawałki takie jak Modlitwa czy genialny Lucy Phere są pewnym rozliczaniem się z tym jak się żyło. Jak nigdy i Tamla Lavenda wyrażają egzystencjalny smutek. Drugi krążek wieńczy Jesli Boga nie ma tu zawierająca pytanie, na które odpowiedź decyduje według autora o sensie życia lub jego braku. Trzeba przyznać, że T.love popełnili płytę melancholijną i dojrzałą, a przy tym zjawiskową muzycznie. Ktoś może zarzuci, że się zestarzali, że to już nie to. Może, nie to, ale czemu 49-Zygmunt S. (jak sam siebie określa w Skomplikowanym) ma śpiewać jak 20-latek? Od koncertu na studniówce IVLO w Częstochowie upłynęło sporo czasu i wiele się wydarzyło. Album Old is Gold jest dowodem na to, że mimo upływu lat artyści mają coś do powiedzenia. Ba, mają do przekazania więcej swojego doświad-


Trochę kultury?! kulturalny rozkład jazdy

Scena na Świebodzkim:

www.teatrarka.pl Ucisz serce 09 XI, godz. 19:00 Nieodwracalne 10 XI, godz. 19:00 Silence 16 XI, godz. 19:00 Sen nocy letniej 17 XI, godz. 19:00 Uroczystość Jubileuszowa z okazji X-lecia Stowarzyszenia Przyjaciół Teatru Arka. PREMIERA: Marzec 68 24.11 godz 18:00

Prezydentki 8,9 XI, pt, godz. 20:00 KLINIKEN / Miłość jest zimniejsza niż śmierć 16,17,18 XI, godz. 19:00 Filoktet 30 XI, godz. 19:00

impart.art.pl

www.filharmonia.wroclaw.pl Festiwal Jazztopad 3-25 XI 2012 Sala koncertowa Filharmonii:

www.teatrpolski.wroc.pl Scena Kameralna: Farinelli 3 XI, sb, godz. 19:00 4 XI, nd, godz. 19:00 Okno na parlament 7,8,9,10,11 XI, godz. 17:00 Czynne poniedziałki. Magiel sztuk 12 XI, godz. 19:00 Małe zbrodnie małżeńskie 15,16,17,18 XI, godz. 19:00 Mała wszechnica teatralna: Józef Ignacy Kraszewski, Stara Baśń 20 XI, godz. 10:00 Smycz 22,23,24,25 XI, godz. 19:00 Czynne poniedziałki. Czytanie: Kiedy huragany nie miały imion 26 XI, godz. 19:00 Wszechnica teatralna: Duchy Mickiewicza. Romantycy wobec tetru 27 XI, godz. 11:40 Mayday 28,29,30 XI, godz. 19:00 30 XI, godz. 16:00

NFM Ensemble Grupa Sześciu i Jean Francaix 10 XI, sb, godz. 18:00

Koncert dedykowany pamięci Artystów Wrocławia Orkiestra Symfoniczna 9 XI, pt, godz. 19:00 Koncert Orkiestry Symfonicznej 16 XI, pt, godz. 19:00 Wrocławska Orkiestra Kameralna Leopoldinum 17 XI, sb, godz. 18:00 Międzynarodowy Konkurs Skrzypcowy im. H.W. Ernsta i K. Szymanowskiego 19–24 XI Przesłuchania finałowe III. Międzynarodowego Konkursu skrzypcowego im. H.W. Ernsta i K. Szymanowskiego 24 XI, sb, godz. 18:00 Recital skrzypcowy Laureaci Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. H.W. Ernsta i K. Szymanowskiego 25 XI, nd, godz. 18:00 Koncert Orkiestry Symfonicznej 30 XI, pt, godz. 19:00 Oratorium Marianum: Wrocławska Orkiestra Kameralna Leopoldinum 18 XI, nd, godz. 17:00 Mediateka:

20 NGS B.e.s.t. | listopad 2012 | best.ue.wroc.pl

Król Maciuś – dla dzieci 5 XI, pn, godz. 11:30 6 XI, wt, godz. 9:30, 11:30 Jazz jam session – wstęp wolny 5 XI, pn, godz. 19:30 Tord Gustavsen Quartet 6 XI, wt, godz. 19:00 Nocna Zmiana Bluesa / Carlos Johnson – koncert 8 XI, cz, godz. 19:00 Private Property – wernisaż wystawy fotografii 9 XI, pt, godz. 18:00 Dziecięce warsztaty filmu animowanego 10 XI, sb, godz. 14:30 11 XI, nd, godz. 13:00 Blues jam session 13 XI, wt, godz. 19:30 Przed premierą: Malwina Klimek i Mateusz Piecowski 15 XI, cz, godz. 19:00 Złamane paznokcie. Rzecz o Marlenie Dietrich 16 XI, pt, godz. 19:00 Wariat i zakonnica, czyli… – spektakl Sopockiego Teatru Tańca 17 XI, sb, godz. 19:00 Piotruś Pan i Piraci 18 XI, nd, godz. 16:00 19 XI, pn, g. 9:30, 11:30 Leningrad 21, 22 XI, godz. 19:00 Listy z daleka – recital Olgi Bończyk 23 XI, pt, godz. 19:00 Wariacje Tischnerowskie – Teatr STU 26 XI, pn, godz. 19:00 Fedra – monodram Anny Skubik 28 XI, śr, godz. 19:00 Gdy powiesz: tak – Kabaret Hrabi 30 XI, pt, godz. 18:00


KONKURS

Zagadka kryminalna: Śmiertelne wakacje...

22 li kamy do maile cze Na Wasze

(w ty rawidło Brei” a nadeślą p tret Brian w ób, które cha „Por ó Wśród os eremy Kli ebiutem gitarzyst książkę J ytowym d y Klicha wraz z pł a i Jarem r. fa Pełech stopada b Krzyszto

adnieniem raz z uzas powiedź w mail.com Napisz od ”). e.wroc@g yminalna na best.u agadka kr iedź, rozlosujemy napisz: „z wą odpow tule maila

z Wiesz kto

abił?

- Dzwońcie szybko na policję! – zawołał ratownik. Nagle czwórce przyjaciół ukazało się ciało Patrycji bezwładnie unoszące się na wodzie. Po paru minutach na miejscu zjawił się komisarz Bródka ze swoim asystentem. - Co się stało? - zapytał Joanny. - Nasza koleżanka została zamordowana! Kierownik ośrodka ją utopił! Jak wracaliśmy ze spaceru, to widzieliśmy, jak uciekał z miejsca zbrodni. - Ja też go widziałem! - potwierdził ratownik - Akurat wychodziłem spod prysznicy, kiedy zobaczyłem, jak szybko wbiega do lasu, jakby się śpieszył. Widziałem również ich dzisiaj, jak kłócili się pod prysznicem. - To nonsens! - odparł kierownik - Każdego wieczora chodzę tędy biegać, nie miałem nic wspólnego z tym okrutnym czynem. Pod prysznicem owszem, kłóciłem się, ale żeby zabić!? Jestem niewinny! Myślę, że wiem kto to mógł być - powiedział kierownik - Kiedy się kłóciłem z Patrycją, powiedziała mi, że jakiś mężczyzna próbował wedrzeć się do jej kabiny, gdy ta się kąpała. Z relacji świadków wynikało, że był to woźny. To on na pewno zabił. - Proszę po niego zadzwonić, żeby się stawił na przesłuchanie – zwrócił się z prośbą asystent do kierownika. - To jest zbędne! – oznajmił komisarz Bródka - Przecież to oczywiste, kto jest mordercą!

AUTOR: GRZESIEK

To były jedne z tych wakacji, których się nigdy nie zapomina. Jak w każdy letni weekend Joanna wraz z czworgiem znajomych wybrała się pod namiot nad pobliskie jezioro Niesłysz. Kolejny poranek zapowiadał upalny dzień. O tej porze roku słońce wstawało bardzo wcześnie. Długie dnie i gwieździste noce. - Czego chcieć więcej? - spytała retorycznie swoich przyjaciół Joanna, biorąc dynamiczny rozpęd i wskakując do krystalicznie czystej wody jeziora. Piątkowe popołudnie znajomi spędzili, opalając się na pomoście. Gdy wybiła godzina 18.00, dwójka ratowników, biorąc głęboki oddech, z uśmiechem na twarzy zakończyła kolejny dzień pracy i skierowała się do swoich namiotów. - Teraz będziemy mogli naprawdę poszaleć! - oznajmił jeden z kolegów Joanny, Marcin. Wszyscy znajomi poderwali się na nogi i, trzymając się za ręce, wskoczyli do przejrzystej wody. Była już 21, gdy słońce zaczęło zachodzić za horyzont. - Trzeba się zbierać, o 21.30 zamykają kabiny prysznicowe – oznajmiła Joanna. Wszyscy znajomi zgodnie wstali i udali się na pole namiotowe. Około 24 piątka znajomych postanowiła wybrać się na wieczorny spacer. Opuścili pole namiotowe i, mijając pomost, skręcili w stronę smażalni. Na dworze było bardzo jasno. Księżyc i gwiazdy starannie oświetlały każdy największy zakamarek. Wieczorny, romantyczny nastrój został zburzony przez okrzyk Patrycji. – Zapomniałam portfela! - wykrzyknęła do przyjaciół. - Idźcie dalej, dogonię was. Minęło 30 minut, kiedy Joanna zaczęła się niepokoić. - Nie martw się! – odrzekł Paweł - Patrycja na pewno śpi już wygodnie w swoim śpiworze. - Nie, to nie w jej stylu, na pewno coś stało. Musimy wracać, natychmiast! Zbliżali się już do pomostu, kiedy nagle zauważyli kierownika ośrodka wbiegającego w gęsty las. - Co on tu robi? - zapytała Joanna. Kiedy byli już przy pomoście zobaczyli w oddali postać mężczyzny. Kiedy podeszli, ich oczom ukazała się znajoma twarz ratownika.

[NGS B.e.s.t. nr 10/12, str. 22]

Mordercą oczywiście była Ewa, ponieważ jest to niemożliwe, aby z daleka, w gęstej mgle i przy zgaszonych latarniach zobaczyła mordercę oraz narzędzie zbrodni. Dziękujemy za wszystkie nadesłane odpowiedzi! Wśród osób, które nadesłały prawidłową odpowiedź rozlosowaliśmy książkę „Zakręty losu” Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, którą otrzymuje: Grzesiek Bochenek. Gratulujemy!

trzymaj poziom

Rozwiązanie zagadki kryminalnej „Mgła niosąca śmierć”


Wychodząc z domu z torbami stanąłem w progu, odwróciłem się i spojrzałem żonie prosto w oczy. - Czy jesteś pewna, że to konieczne? - Tak, cholernie pewna! Jesteś leniwym gnojem, nadszedł najwyższy czas! - A co z dziećmi? - Są zajęte oglądaniem telewizji. A teraz nie dramatyzuj tylko wyrzuć te pieprzone śmieci! Przychodzi pracownik do dyrektora: - Jestem zmuszony prosić pana o podwyżkę, ponieważ interesują się mną trzy firmy! - A mogę wiedzieć, jakie to firmy? – pyta dyrektor - Elektrownia, gazownia i wodociągi miejskie. Polak pyta Chińczyka: - Ile zdołasz zrobić pompek w ciągu jednej minuty? - Dwie do roweru i jedną do piłki.

Kindlik yna rys. Katarz

- Dlaczego huragany mają żeńskie imiona? - Bo są jak kobiety. Na początku ciepłe i wilgotne, a potem zabierają domy i samochody! Rozmawiają dwaj faceci: - Cholera! Do czego to doszło żebym ja płacił 6 złotych za paliwo! A drugi na to; - Spoko.Więcej niż 9,99 nie będzie - Dlaczego? - Bo się nie zmieści na tablicach. Mąż do żony: Wiesz co kochanie! Tak dużo się ostatnio naczytałem o szkodliwości palenia papierosów i picia alkoholu, że postanowiłem to rzucić! Żona: To co rzucasz? Palenie czy picie? Mąż: Nieee!!! Czytanie!

Niepewność analizy finansowej [poezja śpiewana]

MICHAŁ LINUX GULEWICZ

Gdy bilans widzę nie wzdycham nie płaczę Nie tracę zmysłów kiedy zysk zobaczę Jednakże gdy sprawozdań nie oglądam Czegoś mi braknie księgowości żądam I tęskniąc sobie zadaję pytanie Czy cash flow jest dobry, czy coś mu się stanie?

Cierpiałem nieraz nie myślałem wcale Aby przed księgowym wylewać gorzkie żale Idąc bez celu nie pilnując drogi Sam nie pojmuję skąd zysk tak ubogi I znowu sobie zadaję pytanie Czy cash flow jest dobry, czy coś mu się stanie?

Gdy raport zniknie nie mogę ni razu W myśli analizy odtworzyć obrazu Jednakże nieraz czuję mimo chęci Że indesk łańcuchowy jest mniejszy niż w pamięci I znowu sobie zadaję pytanie Czy cash flow jest dobry, czy coś mu się stanie?

Dla złotej reguły życia bym nie skąpił Po kapitał własny do piekieł bym zstąpił Agresywnej ekspansji nie ma w sercu moim Płynność dla firmy jest zdrowiem i pokojem I znowu sobie zadaję pytanie Czy cash flow jest dobry, czy coś mu się stanie?

Gdy termin płatności dłużnik mój przekracza Do akcji firma windykacyjna wkracza Chcąc zmniejszyć stan finansowanych należności Trzeba połamać dłużnikowi kości I znowu sobie zadaję pytanie Czy Cash flow jest dobry, czy coś mu się stanie?

trzymaj poziom




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.