1
t.ue.wroc.pl bes
numer
01/15 rok XIX
mplarz darmo egze wy
| IS SN
| 57 98 90 5
Niezależna Gazeta Studentów UE Wrocław
RZEMIEŚLNICY XXI WIEKU ZŁODZIEJE KULTURY BHUTAN I OFERTY STAŻY / PRAKTYK
B.e.s.t. STYCZEŃ 2015 GŁOSY Z UE Styczeń na UE 4 Inteligentnie Eliminowani 5
PO STUDIACH
fot. Lilya Pislar
Coaching – efektywny trening rozwoju kompetencji poszukiwanych na rynku pracy 6 Oferty praktyk / staży / pracy 7
FELIETON
Drodzy Czytelnicy!
Blogowanie jako pomysł na biznes 8 Rzemieślnicy XXI wieku 10 W nowym roku... Narodowe szczęście w królestwie smoka Styczeń to czas wyrzeczeń, pomysłów i postanowień. 12
Za każdym razem pojawiają się wtedy kreatywne wizje na rozpoczęty rok. Mam nadzieję, że witaliście go tak hucznie, że wspomnienia sylwestrowej nocy, radość Wrocław miastem krasnali i dobry humor dodadzą Wam impetu niezbędnego do 14 pokonywania barier najbliższego czasu, a przecież bęZakurzona perełka zachodniego Wrocławia dzie co pokonywać. Co prawda, padający śnieg może 15 rozpraszać miłośników białego szaleństwa, wierzymy jednak, że mimo tego uda się Wam jak najlepiej pozdaKULTURA wać wszystkie egzaminy.
TURYSTYKA
Złodzieje kultury 16 W przerwie między książkami, polecamy lekturę B.eO islandziej gędźbie słów kilka .s.t.a. W najnowszym numerze dowiecie się jak to jest, 21 że niektórzy nie mogą żyć bez Internetu, a część z nich „Wina to, drogi Brutusie, nie gwiazd naszych, ale nas samych (...) przekuwa tę nierozerwalną więź w życie z Internetu, 21 czyli w kilku zdaniach o popularnej ostatnio pracy na Kulturalny rozkład jazdy blogu. Pozostając przy nietradycyjnych możliwościach 21 „– Panowie, to jest jakaś pomyłka! 18 Gazeta na szczycie 20
zatrudnienia, przeczytacie o rzemieślnikach XXI wieku, którzy starają się odpowiadać potrzebom coraz bardziej wymagających konsumentów. Dla ciekawskich studentów, opowieść o legendarnym wydziale IE, omówienie idei coachingu jako narzędzia rozwijającego kompetencje niezbędne na rynku pracy i wiele, wiele innych. Na koniec, aby w trakcie sesji wywołać uśmiech na twarzy studenta, zabieramy Was do krainy szczęścia. Wszystkiego najlepszego w nowym roku, samych sukcesów i odwagi w realizacji marzeń!
Internet:
best.ue.wroc@gmail.com
Redaktor Naczelny Filip Karpiński
best.ue.wroc.pl Facebook: fb.com/ngsbest Adres redakcji: ul. Kamienna 59, Wrocław, bud. B/F pok. 8/9, tel./fax: (71) 36 80 648 Adres do korespondencji: NGS „B.e.s.t.” Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu, ul. Komandorska 118/120, 53-345 Wrocław PRZEWODNICZĄCY: Michał Strumecki ZASTĘPCA: Alicja Juda REDAKTOR NACZELNY: Filip Karpiński REDAKTORZY: Filip Karpiński, Marta Kretwoicz, Katarzyna Woszczyk, Marcelina Łukaszewicz, Kinga Kołat, Maciej Popko, Jerzy Kurzeja, Ania Streczeń, Joanna Jadowska. KOREKTA: Jagoda Staruch, Patrycja Jadeszko, Katarzyna Woszczyk, Marta Wójs, Agnieszka Ilnicka, Daria Katrus, Maciej Popko, Martyna Kowalczyk. MARKETING & PR: Jan Tyc, Natalia Malko, Anna Niemczyk, Katarzyna Miś. HR: Magdalena Bieliszak, Ada Braszczyńska, Alicja Juda, Marta Korczyńska, Dawid Kowalczyk, Marta Kretowicz, Michał Strumecki. FOTO & GRAFIKA: Natalia Malko, Katarzyna Miś, Dominika Szczotka, Miłosz Bąkowski, Daria Koralewska, Lilya Pislar. SKŁAD DTP: Natalia Malko. Małgorzata Ziobro. ADMINISTRACJA & FINANSE: Marta Wójs, Martyna Kowalczyk, Patryk Gajewski. OKŁADKA: Lilya Pislar. Redakcja zastrzega sobie prawo wyboru, dokonywania skrótów i poprawek stylistycznych w dostarczanych materiałach. Opinie zawarte w artykułach i korespondencjach nie muszą być zgodne z poglądami Redakcji.
graf. Natalia Malko
STYCZEŃ NA UE
14.01.2015
29.01.2015 - 11.02.2015
„Safari kariery- wytrop pracę w…” tym razem ADMINISTRACJI.
SESJA (studia stacjonarne, niestacjonarne)
Podczas spotkania będziecie mogli uczyć się bezpośrednio od praktyków biznesu, dowiecie się jakie są realia pracy w branży, jakie są perspektywy zatrudnienia i rozwoju zawodowego w tym segmencie rynku oraz czego oczekują od Was Pracodawcy i co oferują Wam w zamian.
12.02.2015 - 13.02.2015
Safari to również okazja do wzięcia udziału w konkursach organizowanych przez firmy oraz zdobycie nagród - niespodzianek w końcowym losowaniu spośród wszystkich uczestników.
Zimowa sesja poprawkowa
Przerwa międzysemestralna dla studentów studiów stacjonarnych i niestacjonarnych
12.02.2015 - 25.02.2015
NGS B.e.s.t. | Styczeń 2015
Obserwujcie stronę Biura Karier, nasz profil na facebooku i rozglądajcie się po campusie - informacje o Safari kariery pojawiają się na bieżąco.
4
Mini-poradnik:
Jak przetrwać SESJĘ? - planuj przyswajanie materiału, podziel materiał, który musisz przyswoić - ucz się systematycznie, powtarzaj materiał - pamiętaj o dpowiedniej ilości snu, nie zarywaj nocy, dla mózgu ważny jest odpoczynek - prawidłowo się odżywiaj - godziny poranne i przedpołudniowe są najlepszą porą na naukę, nie czekaj do 22... W godzinach od 6 do 8 oraz 16 do 18 obserwuje się zwyżkę intelektualną, możemy przysowić wtedy więcej materiału - przeplataj naukę przedmiotów ścisłych z humanistycznymi - i w końcu... zaplanuj przerwy - pamiętaj o życiu poza sesją, znajdź czas na rzeczy, które Cię cieszą. Odprężenie należy się też w czasie sesji :) Powodzenia!
Szkolenie z zakresu doradztwa zawodowego dla studentów. Więcej informacji i terminy pojawią się już wkrótce obserwujcie naszą stronę.
UWAGA! SESJA!
INTELIGENTNIE ELIMINOWANI
Myślałem, że to tylko legenda, a on istnieje naprawdę. Wydział Zjawisko. Najczęściej można ich – studentów IE spotkać w budynkach C, E, H. Co oni robią biegając w tych białych fartuchach, przemieszczając się z laboratorium do laboratorium, kim są, co studiują, czy mają czas na życie, a może siedzą tylko w książkach? W YS TA R C Z Y P O D P I S AĆ S I Ę N A M AT U R Z E … Studiujesz na IE? Hahaha! Przecież, aby się tam dostać, wystarczy podpisać się na maturze. To kolejny żart o wydziale Inżynieryjno- Ekonomicznym. Fakt, nie da się ukryć - aby zostać studentem, następnie inżynierem, kandydat potrzebuje śmiesznie małej liczby punktów rekrutacyjnych. Bywa, że 3 razy mniejszej niż na inne kierunki, a może i więcej. Zarządzanie i Inżynieria Produkcji. Dla niektórych brzmi dumnie, innych razi, odrzuca, ale cóż, dlaczego by nie zacząć studiowania? W końcu tak zachęcają… Gdzie jest haczyk? Przecież z jakiegoś powodu progi punktowe są obniżone do minimum. Inżynieria to fizyka, rysunek techniczny, chemia, nie to są chemie: nieorganiczna, organiczna i fizyczna, matematyka troszkę bardziej rozszerzona, termodynamika, oczywiście przedmioty ekonomiczne z części „zarządzanie”, a do ostatniego członu należą wszystkie tematy związane z procesami produkcyjnymi. Sama teoria, a już zaczyna być strasznie. Może trudno w to uwierzyć, jednak na tym kierunku studiują osoby, które wybierając właśnie taką ścieżkę życia, były w pełni sprawne psychicznie, świadomie podjęły wyzwanie rzucając się na pożarcie tym znienawidzonym przez innych studentów naukom. DA SIĘ ŻYĆ Wielu zastanawia się, czy studenci inżynierii ekonomicznej odchodzą kiedykolwiek od książek. A może kursują oni między zajęciami, laboratoriami, a swoim biurkiem, każdego dnia poszerzając wiedzę oraz pochłaniając kolejne formułki… Nic bardziej mylnego! Nauki jest dużo, jak wszędzie, pytanie co jest bardziej
przyjemne - fizyka czy prawo? Lekko nie ma, jednak z każdym semestrem, zaliczając kolejny poziom gry o inżyniera, studiowanie staje się lżejsze – następny, nieogarnięty przedmiot zaliczony, można odhaczyć i iść dalej. Jak to w życiu, przeszkód po drodze jest wiele, a największą z nich jest lenistwo. W momencie, gdy wpadnie się w rutynę nicnierobienia, każdy temat wróci w przyszłości jak bumerang. Można temu zaradzić ucząc się sukcesywnie – cecha większości studentów pierwszego roku, im więcej mamy za sobą, tym mniej chce się nam robić, a naukę ograniczamy do minimum. Oczywiście zdarzają się wyjątki, które negują ową hipotezę oraz, co najważniejsze, motywują do pracy pozostałą część braci studenckiej. Tyle o osobach, jednak, jak wielu uważa, najtrudniejszy wydział naszego uniwersytetu musi mieć jakieś plusy. Czym się wyróżnia? Po pierwsze wspomnianym profilem inżynierskim, a co za tym idzie przedmiotami, jakich się uczymy. Makro, mikro, matematyka, statystyka, zarządzanie … wszystko identycznie, jak na innych kierunkach. Pojawiają się natomiast dziwne twory, na których czasami uda nam się poznać coś ciekawego. Jednych zainteresuje wyobraźnia przestrzenna i już na pierwszym roku są wniebowzięci odwzorowując dane układy. Dla innych jest to czas przechodzenia, jak przez mękę. Patrzy się taki na kostkę z wycięciami. Widzi krawędź? Widzi… No jak może widzieć skoro materiał, z którego jest zbudowany zasłania… Następnie zaczyna się walka z częściami maszyn – rysunek, opis, wszystko w głowie. Na matmie rujnują lata zmagań opanowania podstaw potęgowania – „i” do kwadratu równa się -1. Jak? Przecież kwadrat każdej liczby jest dodatni. Nie na studiach, tutaj pojawia się liczba urojona uprzykrzająca życie nie jednej osobie. Do tego dochodzi fizyka, mikro itd. Męczy się budowę maszyn, sposoby transportowania oraz aparaturę przemysłu spożywczego i chemicznego. W pewnym momencie pojawia się chemia. Na pierwszym roku jeszcze jakoś da się żyć, jest tylko jedna - nieorganiczna. Poznaje się wtedy podstawy zagadnień związanych z przedmiotem. Zabawa zaczyna się dopiero z początkiem 3. semestru, kiedy ta rozbija się na chemię fizyczną, chemię organiczną, a później biochemię i inne chemiczne ciekawostki. Brzmi strasznie, ale w co sami czasami nie wierzymy, ma plusy. Podczas 4,5 godzinnych laborek (6x45 minut) nasze zdolności, wiedza oraz sprzęt laboratoryjny pozwalają tworzyć
takie rzeczy jak stearynian sodu (mydło), acetanilid (środek odurzający), przeprowadzamy również destylacje i inne doświadczenia. Na zajęciach z metrologii – nie mylić z meteorologią, zajmujemy się mierzeniem, a to rezystancji (oporu elektrycznego), pH albo jakiegoś przedmiotu za pomocą kilku przyrządów umożliwiających dokonanie odpowiedniego pomiaru. Czasami nudne, niezrozumiałe, jednak słyszeliśmy, że praktyka wyniesiona z zajęć, przyda się nam w codziennym życiu inżyniera. Posiądziemy zdolność posługiwania się sprzętem analogowym, w momencie awarii cyfrowego, jednocześnie obliczając błąd, jakim dany przyrząd charakteryzuje się. To jedynie namiastka ciekawych lub mniej ciekawych zajęć praktycznych, jakie czekają na nas podczas mozolnego procesu zdobywania tytułu inżyniera. W przerwach między ścisłymi przedmiotami, zastanawiamy się nad wszystkimi humanistycznymi o podłożu ekonomicznym, próbując pogodzić narzucone terminy nauki. Kolokwium, jest popularnym słowem, a na laboratoriach codziennością, z którą mierzymy się z lepszym albo gorszym skutkiem. INŻYNIERY Człowiek z natury jest leniwy, więc w momencie kiedy ma do zrobienia dużo, a nie daj Bóg coś zacznie się kumulować – 2 kartkówki, kolokwium, sprawozdanie i wszystko na jutro, wtedy zaczyna się zabawa. Część stwierdzi, że warto się przygotować. Poświęci dzień i noc, aby naszykować się na zajęcia. Inni wezmą się do pracy, jednak na warsztat wybiorą sobie jedynie kilka elementów do opracowania, a ostatnia grupa po prostu nie przyjdzie, ewentualnie się nie przygotuje. Zależność nie jest jednak liniowa – naszykował się, to zda. Może właśnie przez to prawo, pojawia się więcej myślących właśnie wg ostatniego schematu. Kiedyś w końcu będzie dobieg! – najważniejsze zdanie. Po semestrach zmagań pojawiają się jednostki twierdzące, iż życie inżyniera to nie jej/jego przyszłość. Odchodzą, przechodzą na inne wydziały, uczelnie, kończą kariery naukowe. A my, Ci co pozostali na placu boju, zastanawiamy się co z nas za inżyniery będą… Filip Karpiński
NGS B.e.s.t. | Styczeń 2015
W
śród różnych wydziałów Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, jest ten jeden, który nie zawsze cieszy się z ogłaszanych godzin rektorskich. Wbrew pozorom nie jest to spowodowane nadmierną chęcią studentów do nauki. Wszystko przez laboratoria. To właśnie one ograniczają możliwość korzystania z takiego przywileju, o czym mowa? Oczywiście legendarnym wydziale IE.
5
COACHING – EFEKTYWNY TRENING ROZWOJU KOMPETENCJI POSZUKIWANYCH NA RYNKU PRACY
rys. Joanna Wilk
NGS B.e.s.t. | Styczeń 2015
Współczesny proces edukacyjny powinien rozwijać kompetencje niezbędne do realizacji życiowych i zawodowych aspiracji w warunkach gospodarki opartej na wiedzy. Kształcenie wymaga zwrócenia szczególnej uwagi na jego efekty w postaci m.in.: wiedzy, umiejętności oraz kompetencji personalnych i społecznych. Zdobywane w procesie kształcenia kwalifikacje, potwierdzane stosownym dyplomem, niejednokrotnie okazują się niewystarczające. Przyczyn tego stanu rzeczy pracodawcy upatrują w programach nauczania nieodpowiadających na zapotrzebowanie rynku. Wymagania pracodawców w stosunku do przyszłych pracowników stale rosną i wydaje się, że ten trend będzie się utrzymywać. W badaniu przeprowadzonym przez Szkołę Główną Handlową, Amerykańską Izbę Handlową w Polsce (American Chamber of Commerce in Poland) oraz Ernst & Young, pracodawcy za najważniejsze kompetencje, których oczekują od absolwentów, uznali: znajomość języków obcych, efektywną komunikację, otwartość na uczenie się i rozwój, zaangażowanie, umiejętność pracy w zespole, umiejętność określania priorytetów, etyczne postępowanie, odpowiedzialność, umiejętność organizacji pracy i efektywnego zarządzania czasem oraz elastyczność i zdolność do adaptacji. Te kompetencje można uznać za uniwersalne i oczekiwane od absolwenta szkoły wyższej bez względu na ukończony przez niego kierunek studiów. Zarówno teoretycy jak i praktycy zarządzania zasobami ludzkimi wskazują, obok kompetencji zawodowych na wartość kompetencji społecznych. Odnoszą się one do umiejętności budowania i utrzymywania relacji międzyludzkich. W wyniku przeprowadzonych w ponad 100 przedsiębiorstwach badaniach stwierdzono, że do najbardziej pożądanych kompetencji należą: • zdolności komunikacyjne, • orientacja na osiągnięcia, • praca zespołowa, • przywództwo, • skupienie się na kliencie, • elastyczność, • stymulowanie rozwoju innych.
6
Dla dzisiejszych studentów a potencjalnych pracowników wyzwaniem jest więc nie tylko kształcenie formalne, ale również rozwijanie kompetencji społecznych na drodze pozaformalnej i nieformalnej edukacji, poprzez zdobywanie doświadczenia oraz korzystanie z innych dostępnych form rozwoju w celu bycia konkurencyjnym na rynku pracy. Jedną ze skutecznych metod rozwoju osobistego i zawodowego, coraz bardziej popularną, staje się coaching. Dzisiejsze rozumienie pojęcia coaching sformułował Timothy Gallwey. W swojej książce „The Inner Game of Tenis” przedstawił pogląd, że najlepszym sposobem pomocy w osiąganiu sukcesu jest zadawanie graczowi odpowiednich pytań, które ułatwią mu korzystanie z własnych doświadczeń. Gallwey studiował na Harvward University i osiągał tam również sukcesy spor-
towe. Stąd jego nawiązanie do tego rodzaju zmagań. Według Gallweya w każdej ludzkiej działalności są dwie areny zaangażowania: zewnętrzna i wewnętrzna. Zewnętrzna gra odbywa się na zewnętrznej arenie w celu pokonania zewnętrznych przeszkód i aby na końcu osiągnąć cel zewnętrzny. Wewnętrzna gra odbywa się w umyśle gracza i jest odgrywana przeciwko takim przeszkodom jak strach, zwątpienie, problemy z odpowiednim skupieniem się oraz ograniczające przekonania lub założenia. Wewnętrzna gra jest grana w celu przezwyciężenia narzuconych przez siebie przeszkód uniemożliwiających samemu sobie lub całemu zespołowi dostęp do własnego pełnego potencjału. Coachingowe przemyślenia Gallweya znalazły swoje zastosowanie w biznesie, w obszarze zdrowia i w edukacji. Po raz pierwszy w biznesie coaching został zastosowany przez ucznia Gallweya - Sir Johna Whitmore (Wielka Brytania). To właśnie Whitmore położył podwaliny coachingu zorientowanego na efektywność, wypromował styl zarządzania i przywództwa oparty na wartościach. Wywarł też ogromny wpływ na rozwój coachingu jako roli zawodowej. Co zatem stanowi istotę coachingu? Jest nią wspieranie w rozwoju i dokonywanie zmian na lepsze. Istota coachingu opiera się na przekonaniu, że każdy człowiek posiada wszystkie potrzebne mu zasoby, aby dokonywać zmian. Działalność coachingowa polega zatem na odkrywaniu tkwiącego w nas potencjału, umożliwiającego dokonanie zmiany, rozwoju w planowanym dwustronnym procesie poprzez rzetelną ocenę, ukierunkowaną praktykę i regularne sprzężenie zwrotne . Możemy mówić o wielu rodzajach coachingu w zależności od kryteriów jakie przyjmiemy do dokonania rozróżnień. Ze względu na obszary pracy, które wyznacza klient można rozróżnić coaching związany z życiem zawodowym klienta oraz jego życiem osobistym. Bussines coaching dotyczy tematów pracy zawodowej i jej przebiegu. Jest adresowany do pracowników firm, którzy potrzebują indywidualnego wsparcia w celu doskonalenia wybranych kompetencji, a także zwiększania osobistej efektywności w miejscu pracy, podczas realizacji szczególnych wyzwań zawodowych lub też wykonywania bieżących zadań. Ponadto służy nauce niezbędnych umiejętności, zmiany przekonań i postaw, które są potrzebne do dalszego rozwoju kariery. Może być realizowany zarówno jako coaching dla menedżerów, jak i dla osób na innych stanowiskach. Skuteczny rozwój jest podstawą innowacyjnych rozwiązań, a coaching jest jednym z najlepszych sposobów na pobudzenie kreatywności i doskonalenie umiejętności. Potwierdzają to badania z roku 2009. Wówczas ICF (International Coach Federation) zleciło badanie „Client Study Executive Summary” firmie PricewaterhouseCoopers. Przebadano 2 165 osób korzystających z coachingu z 64 krajów. Osoby te oceniły pozytywny wpływ coachingu w obszarach: • pewność siebie, poczucie wartości – 80% • relacje interpersonalne – 73% • umiejętności komunikacyjne – 72% • umiejętności interpersonalne – 71% • efektywność pracy – 70% • równowaga pomiędzy życiem zawodowym i osobistym – 67% • zdrowie – 63% • rozwój kariery zawodowej – 62% • zarządzanie samym sobą – 61% • zarządzanie firmą – 61% • zarządzanie czasem – 57% • efektywność zespołu – 51% • kultura organizacyjna – 38% Co ciekawe, prawie 96% klientów wskazało, że ze względu na wysoką skuteczność, skorzystaliby z coachingu ponownie.
Bussines i Life coaching często wzajemnie się uzupełniają, gdyż nie jest możliwe zupełne oddzielenie życia zawodowego od życia osobistego. Life coaching może dotyczyć obszarów pracy klienta, a biznes coaching może zajmować się również sferą życia pozazawodowego danej osoby. Dzieje się tak ponieważ istnieje ścisła zależność pomiędzy pracą a życiem osobistym czy rodzinnym. Praca jest przecież częścią życia. Dla studentów i absolwentów, osób poszukujących pracy, zmieniających zawód, planujących karierę zawodową szczególnie polecany jest career coaching (coaching kariery). Coaching kariery nie jest doradztwem zawodowym. Coach kariery nie doradza klientowi, ale wspiera w ocenieniu jego własnej sytuacji, tak aby klient wyraźniej zobaczył, gdzie jest – jakie są jego umiejętności, kwalifikacje, mocne strony. Następnie wspiera klienta aby określił, gdzie chciałby być, dokąd dąży, co chciałby robić, jakie swoje zdolności, kwalifikacje chciałby wykorzystywać, co dla niego jest ważne w pracy, kim chciałby być. Klient zauważa jakie cechy, umiejętności potrzebuje w sobie rozwinąć, aby dobrze pokierować swoją karierą. W wyniku coachingu kariery klient dzięki podjęciu świadomych, ukierunkowanych działań, może znacznie zwiększyć swoją skuteczność, rozwinąć konkretne umiejętności, otrzymać zadowolenie z własnego rozwoju zawodowego i satysfakcję z pracy. W procesie coachingu kariery klient dzięki wsparciu coacha: • bardziej uświadamia sobie swoje oczekiwania co do rozwoju swojej kariery, • precyzuje swoje cele zawodowe i sposoby ich realizacji, • optymalizuje swoje decyzje i działania, • zapewnia sobie satysfakcjonujący rozwój kariery zgodny z jego aspiracjami zawodowymi i życiowymi wartościami. O skuteczności career coachingu może przekonać się każdy student i absolwent naszej Uczelni jeśli tylko będzie tego chciał. Wystarczy zgłosić się do Biura Karier i Promocji Zawodowej, bud. E, II piętro, pok 210 lub e-mail:biurokarier@ue.wroc.pl. Profesjonalni carrer coachowie oferują swoje usługi, prowadząc indywidualne spotkania z zainteresowanymi swoim rozwojem i przyszłą pracą klientami. Proces coachingu realizowanego ze studentami zawiera poszczególne etapy: 1. Analizowanie rzeczywistości - określenie poziomu umiejętności, wiedzy oraz uzgodnienie celu/celów. 2. Planowanie – nakreślenie planu osiągania celu poprzez wyznaczenie w czasie celów pośrednich i sposobów ich okresowej weryfikacji, organizacja czasu i przestrzeni, zapewnienie dodatkowego wsparcia. 3. Wdrażanie/Działanie – realizacja zaplanowanych etapów dochodzenia do celu, dobór metod i technik, regularność spotkań i udzielanie informacji zwrotnej, udzielanie dodatkowego wsparcia. 4. Ocena/Przegląd – ewaluacja postępów, rozwiązywanie bieżących problemów utrudniających osiąganie celu, motywowanie do samorozwoju. Podejście to pozwala na podjęcie racjonalnych decyzji w oparciu o głęboką analizę stanu obecnego, posiadanych mocnych stron i powodów ewentualnych ograniczeń. Często samo zastanowienie się nad aktualnymi zasobami stwarza okazję do postawienia nowych, świeżych założeń co do obszarów rozwojowych i podejmowanych działań, które będą miały swoje odzwierciedlenie w przyszłym życiu zawodowym. Zapraszamy do efektywnego treningu osobistego i zawodowego rozwoju Ałła Witwicka- Dudek Biuro Karier i Promocji Zawodowej Doradca kariery, coach ICC Źródła: Kompetencje i kwalifikacje poszukiwane przez pracodawców wśród absolwentów szkół wyższych wchodzących na rynek pracy. Wyniki badania przeprowadzonego przez Szkołę Główną Handlową w Warszawie,Amerykańską Izbę Handlu w Polsce oraz Ernst & Young, Warszawa 2012, http://www.sgh. waw.pl/ogolnouczelniane/bwb/rada_konsultacyjna/RKPK_raport_2012.pdf, [15.10.2014] A. Budnikowski i in., Pracodawcy o poszukiwanych kompetencjach i kwalifikacjach absolwentów uczelni –wyniki badania, „e-mentor” 2012, nr 4 http://wup.lodz.pl/files/ciz/ciz_Nowoczesne_formy_rozwoju_pracownika.pdf [6.10.2014] Eric Parsloe, Coaching i mentoring, Petit, Warszawa 1998, s. 10., 18 ICF Global Coaching client study, Executive summary, s. 8- 10 , https://doc-0s-6s-docsviewer.googleusercontent.com [17.10.2014]
OFERTY PRAKTYK / STAŻY / PRACY AmRest
Płatny staż w dziale IT Service Desk Miejsce pracy : Wrocław Nr ref.: PIT/AmRest/12/14
Zakres obowiązków: • Pomoc w realizacji zleceń IT Service Desku • Wspieranie zespołu IT Service Desk w bieżących zadaniach • Rozwiązywanie problemów użytkowników • Pomoc w naprawie sprzętu komputerowego Oczekiwania: • Studenci III, IV, V roku na kierunku: informatyka, zarządzanie lub elektronika • Dobra znajomość języka angielskiego w mowie i piśmie • Znajomość pakietu MS Office • Umiejętność planowania i organizowania pracy • Samodzielność • Zainteresowanie obszarem IT • Komunikatywność • Otwartość i nastawienie na rozwój Czas trwania pracy: 3 miesiące Wymiar czasu pracy: do ustalenia Wyślij swoje CV na adres praca@amrest.eu wraz numerem referencyjnym w tytule emaila.
Dom Inwestycyjny Xelion sp. z o.o.,
ASYSTENT DORADCY Miejsce pracy: Wrocław Główne zadania Asystenta: • Umawianie spotkań Od Kandydatów oczekujemy: • Miłego głosu z dobrą dykcją • Umiejętności planowania i zarządzania czasem pracy • Łatwości w nawiązywaniu kontaktów Oferujemy: • Elastyczny czas pracy ( umowa zlecenie) • Stałą stawkę godzinową + premia • Możliwość zdobycia wiedzy i doświadczenia w renomowanej firmie inwestycyjnej Osoby zainteresowane prosimy o przesłanie CV i listu motywacyjnego na adres: W tytule wiadomości prosimy wpisać : Asystent Doradcy. agnieszka.szabla@xelion.pl
Kerry Group,
Graduate Opportunities in Operations – Polish speaker Operations roles: Kerry Group’s multi-site production facilities offer Operations Graduates a dynamic environment in which to gain valuable experience running your own production line and being responsible for people management, raw materials, quality and costs. The pace is fast and within six months you could be in charge of your own production team. Every day, a new set of challenges. Your area and plant equipment will need to be checked and tested. You will need to meet with your line manager to discuss staffing, efficiency and yield issues, all the while you will need to ensure your team knows exactly what is required and constantly monitor and motivate them.
Who we are looking for: In fast-moving, ever-evolving markets like ours, we’re looking to recruit ambitious graduates: - genuinely excited and motivated by challenge and change - who are keen to travel or relocate throughout their career - genuinely passionate about the food industry - with a 2:1 minimum degree in Business, Food production Management, Food Science, Engineering, Operations / Production Management, Process Control, Product Design and Manufacture or similar degree - fluent in Polish If you think you have what it takes to become a future leader in Kerry apply online at: http://www.kerrygraduates.com
NGS B.e.s.t. | Styczeń 2015
Odnosząc się do wypowiedzi firm o coachingu biznesowym, w badaniu tym 86% firm, które dokonały analizy wyników, deklaruje przynajmniej zwrot z inwestycji, średnio firmy zanotowały 7-krotny zwrot z inwestycji a prawie co piąta firma osiągnęła 50-krotny zwrot z inwestycji .
7
BLOGOWANIE JAKO POMYSŁ NA BIZNES
NGS B.e.s.t. | Styczeń 2015
Dziś ciężko sobie wyobrazić, że jeszcze dwadzieścia lat temu uważano Internet za narzędzie nieprofesjonalne, nieciekawe oraz zbyt kosztowne. Obecnie może śmiało konkurować z tradycyjnymi środkami przekazu, a nawet zdaje się je przewyższać. Ponadto wydaje się być rajem dla reklamodawców.
8
CZYM WŁAŚCIWIE SĄ TE BLOGI? Kiedy Brad L. Graham w 1999 roku po raz pierwszy użył terminu blogosfera, z całą pewnością nie mógł wiedzieć, że wypowiedziane w formie żartu słowo spadnie na podatny grunt i już wkrótce stanie się dość ważnym pojęciem w świecie Internetu. Zanim jednak można było mówić o tak zwanym „świecie słów, świecie dyskusji”, musiała powstać forma publikacji, niosąca miano bloga, która stała się fundamentem dla zjawiska społecznego, o którym zaczęło robić się głośno już w początkach dwudziestego pierwszego wieku. Blog jest rodzajem strony internetowej, zawierającej chronologicznie posortowane wpisy (notki), które praktycznie każdy może skomentować. Dla autora jest zazwyczaj własnym kawałkiem Internetu, w którym w większości obowiązuje styl potoczny. Bardzo szybko jednak, przy pomocy serwisów tworzących platformy blogowe, omawiana forma publikacji stała się nie tylko kolejnym środkiem ekspresji, nabrała również znaczenia jako swoista sieć społeczna – otoczenie sprzyjało nawiązywaniu nowych kontaktów, wymianie myśli, przekonań oraz oczywiście wiedzy. JAKI JEST ZASIĘG BLOGOSFERY? Według raportu „Blogerzy w Polsce 2013”, zrealizowanym na Ogólnopolskim Panelu Badawczym ARIADNA, zawierającego informacje pozyskane na próbie reprezentatywnej dla polskich internautów w wieku piętnastu lat i więcej, liczbę użytkowników sieci oszacowano na ponad siedemnaście milionów. Okazało się, że ponad dwie trzecie z nich kiedykolwiek czytało blogi internetowe, natomiast połowa robiła to minimum raz w miesiącu lub częściej. Stało się jasne, że blogerzy mają bardzo pozytywny wizerunek oraz stanowią naprawdę ważne źródło wiedzy dla internautów, co potwierdził co czwarty z badanych. Badanie statystyczne wykazało również, że blogosfera ma wielu lojalnych zwolenników, którzy stanowią dużą
i wpływową społeczność, a samo narzędzie uznano za niezwykle opiniotwórcze medium. Wyszło na jaw, że blogosfera ma większy zasięg niż Polityka, Newsweek, W sieci, Do rzeczy i Wprost razem wzięte. Dzisiaj można już śmiało powiedzieć, że bloger – z internetowego geeka – (na przestrzeni tych niespełna siedemnastu lat obecności w Internecie) stał się komunikatywnym politykiem, opiniotwórczym dziennikarzem, wpływową osobą publiczną, posiadającą dobrą kartę przetargową w postaci rzeszy czytelników. JAKIE SĄ KORZYŚCI Z PROWADZENIA BLOGA? Kiedy już wyszło na jaw, że blogosfera – z racji tendencji do ciągłego pomnażania liczby wiernych fanów – jest niezwykle atrakcyjną formą masowego przekazu, a co za tym idzie potencjalną platformą reklamową, wreszcie zainteresowali się nią marketerzy i reklamodawcy. Obok tradycyjnych reklam, zazwyczaj w formie bannerów, zaczęły pojawiać się wpisy sponsorowane, chociażby współpraca na zasadzie obustronnych korzyści – bloger otrzymuje od firmy produkt do przetestowania, a w zamian recenzuje go na blogu. Zdarza się również, głównie w przypadku szafiarzy, posiadających odpowiednią liczbę fanów (zazwyczaj platformy blogowe posiadają odpowiednie narzędzia, dzięki którym można „przypiąć się” do danego bloga i w ten sposób stać się jego stałym czytelnikiem), że otrzymują oni elementy outfitów, które następnie prezentują na swoich stronach w postaci fotorelacji. Niezaprzeczalnie korzyść stanowi również renoma oraz rozpoznawalność, którą można sobie wyrobić zaistniawszy w świecie blogosfery. Niewykluczone jest także zostanie ekspertem w danej dziedzinie, jeśli tylko dba się o wiarygodność oraz wartość merytoryczną wpisów. Dodatkowym atutem jest zapewne również fakt, że blogosfera istnieje nie tylko w teorii - wśród blogerów organizowane są zloty, spotkania oraz imprezy, na których nierzadko nawiązuje się kontakty i przyjaźnie na długie lata – w końcu spotykają się ludzie o podobnej wrażliwości twórczej i zainteresowaniach.
O CZYM WARTO PAMIĘTAĆ? W momencie, kiedy blogowanie ze zwykłej pasji przeradza się w pomysł na biznes, nie należy zapominać o jednej rzeczy – jeśli coś przynosi stałe i regularne dochody zazwyczaj wymaga zarejestrowania działalności gospodarczej. Trzeba pamiętać, że w przypadku jakichkolwiek wątpliwości, zawsze istnieje możliwość skontaktowania się z urzędem skarbowym, który zdecyduje czy nasz biznes spełnia kryteria ustawowej definicji tejże działalności. Dość często, jeśli jest to dodatkowe źródło dochodu istniejącej już firmy, wystarczy udokumentować każdy zysk fakturą oraz rozliczyć się ze wszystkich podatków. W TAKIM RAZIE CZY JEST TO DOBRY ? Blogowanie wydaje się świetną perspektywą na dość łatwe zarabianie pieniędzy, jeśli tylko ma się oryginalny pomysł na siebie, jest się wytrwałym i sumiennym. Nie należy zrażać się faktem, że najbardziej poczytne blogi należą do osób znanych z tradycyjnych mediów – aktorów, polityków, celebrytów etc., ponieważ obecnie blogosfera przejawia tendencje do promowania przeciętnych internautów, którzy w pewnym momencie stają się wyrocznią dla całej rzeszy fanów. W świecie słowa nie ma jednobrzmiącej definicji na sukces, warto jednak pamiętać, że nawet jeśli wydaje się, że świat ten staje się zbyt ciasny, aby wbić się w jego ścisłą czołówkę, zaskakuje nas kolejną wschodzącą gwiazdą na swoim firmamencie. Tym bardziej, że zdaniem specjalistów polska blogosfera wciąż dynamicznie się rozwija i dopiero czeka ją świetlana przyszłość. Tymczasem – dla chcącego, nic trudnego. /C.
NGS B.e.s.t. | Styczeń 2015
JAK TO WSZYSTKO SIĘ ZACZĘŁO? Początek Internetu w Polsce przypada na ostatnią dekadę dwudziestego wieku, podczas gdy dostępny dla każdego obywatela stał się w 1994 roku. Niespełna trzy lata później zaczęły powstawać pierwsze blogi. W tamtym okresie były po prostu internetowymi pamiętnikami, które stopniowo zaczęły ewaluować w kierunku coraz to ambitniejszych tworów, wykraczających daleko poza ramy zwykłego opisu przebiegu dnia autora.
9
RZEMIEŚLNICY XXI WIEKU Kiedy słyszymy nazwy zawodów, takie jak murarz, malarz czy krawiec zazwyczaj nie mamy problemu z wymienieniem czynności wykonywanych przez ich przedstawicieli. Jednak nie tak łatwo jest nam określić czym zajmuje się tanatokosmetyk, coolhunter, lub groomer. Co zatem kryje się pod tymi tajemniczo brzmiącymi profesjami? Na polskim rynku pracy wciąż pojawiają się nowe, obco brzmiące nazwy zawodów. Z drugiej strony, część znanych od dawna profesji powoli umiera. Postęp technologiczny oraz bezustannie zmieniające się potrzeby konsumentów sprawiają, że kształtuje się wiele nieznanych dotąd form zatrudnienia. W dobie kryzysu zdobycie umiejętności w mało popularnej branży może być okazją do zyskania pokaźnych zarobków. CO W TRENDACH PISZCZY? Zawodem zyskującym dziś coraz większą popularność jest coolhunter, czyli łowca trendów. Przedstawiciel tego zawodu nie powinien narzekać na mało rozrywkowy tryb życia, gdyż miejscem jego pracy są zazwyczaj kluby, puby czy kawiarnie. Do zadań coolhunterów należy obserwowanie zachowań młodych ludzi (między 12 a 30 rokiem życia). W kręgu zainteresowań przedstawicieli tego zawodu leżą muzyka, moda (szczególnie uliczna), filmy oraz styl życia. O swoich spostrzeżeniach informują następnie specjalistów do spraw marketingu, którzy dzięki temu mogą kreować nowe marki. Ze względu na specyficzne środowisko pracy zawód ten przeznaczony jest głównie dla ludzi młodych, którzy potrafią łatwo nawiązywać kontakty, podążają za trendami oraz nie mają problemów z wnikaniem do grup. Bardzo ważny dla każdego coolhuntera jest odpowiedni styl oraz zadbany wygląd. Osoby wykonujące ten zawód powinny mieć wiele zainteresowań, aby swobodnie rozmawiać na różne tematy. Na zakupach najlepiej mieć przy sobie pełny portfel, wierną przyjaciółkę lub przyjaciela oraz… osobistego stylistę, znanego również jako personal shopper. Jego pomoc przy wyborze odpowiedniej garderoby, dobranej do sylwetki i jego osobowości, jak również porady w kwestii mody mogą okazać się niezastąpione. Motto, jakie przyświeca przedstawicielom tego zawodu brzmi: „Nie ma ludzi nieatrakcyjnych – są tylko źle ubrani”. Jakie kryteria powinien spełniać kandydat do tego zawodu? Nieodzowne są kreatywność, umiejętności artystyczne (szczególnie potwierdzone dyplomem uczelni plastycznej) oraz znajomość aktualnych trendów. SZKOŁA W SIECI Siedzenie godzinami w szkolnej ławce, w otoczeniu stosów książek i zeszytów odchodzi powoli do lamusa. Wraz z rozwojem technologii pojawiają się nowe metody nauczania, które umożliwiają prowadzenie zajęć bez wychodzenia z domu. To właśnie teletutor (znany również jako teleedukator), zajmuje się udzielaniem lekcji online, a wcześniej ich przygotowaniem. Wielu zainteresowanych nauką na odległość rozczaruje zapewne fakt, że teletutorzy również przygotowują sprawdziany i testy diagnostyczne. Taka forma nauczania nakierowana jest bardziej na samokształcenie ucznia czy studenta, wymaga od niego więcej samodyscypliny. Kandydat do tego zawodu powinien posiadać kompetencje nauczyciela pracującego w tradycyjnym szkolnictwie. Oprócz tego musi być za pan brat z komputerem.
NGS B.e.s.t. | Styczeń 2015
Z PSIAKIEM DO KOSMETYCZKI
10
Nienaganny wygląd jest dziś podstawą również u naszych pupili. Powstaje coraz więcej salonów piękności, których głównymi klientami są… psy. Usługa ta nie dotyczy już tylko czworonogów prezentowanych na wystawach. W tych oryginalnych SPA pracują groomerzy, czyli styliści psich fryzur. Dbają oni, aby ich podopieczni mieli równo obcięte sierść i pazurki, czasami tworzą również wymyślne upięcia. Pierwszym warunkiem, jaki musi spełnić kandydat na groomera jest oczywiście bycie miłośnikiem zwierząt. Aby wykonywać ten zawód profesjonalnie należy ukończyć kurs pod okiem doświadczonego psiego fryzjera, obowiązkowe jest również poznanie podstaw kynologii. Świetny look staje się jednak bezwartościowy przy złym samopoczuciu. Dlatego coraz częściej właściciele psów (ale nie tylko) korzystają z usług zoopsychologa. Specjalista ten dba o dobre relacje pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem, nie stosuje jednak metod tresury czy szkolenia. Profesję tę można porównać do pracy mediatora. Podstawową metodą rozwiązywania problemów, z jakimi zmagają się klienci jest rozmowa. Nie wymaga się obecności zwierzęcia podczas jej trwania. Zoopsycholog może się również okazać przydatny podczas wyboru pupila – doradza wówczas, który pies będzie najbardziej odpowiedni dla właściciela oraz pomaga właściwie przyjąć nowego domownika.
POSIŁEK POD SPECJALISTY
CZUJNYM
OKIEM
Wybierając się do dobrej restauracji możemy natknąć się na maitre d’hotel, inaczej znanego jako szef sali restauracyjnej. Człowiek ten wita gości, uprzejmie wskazuje im wolny stolik, po czym służy profesjonalną poradą przy doborze potraw i trunków. Maitre d’hotel powinien towarzyszyć gościom od chwili wejścia do lokalu do momentu jego opuszczenia, jednak w sposób niezauważalny, aby nie stać się dla nich uciążliwym. Dlatego bardzo cenione w tej profesji są takt i dyskrecja. Kluczem do osiągnięcia perfekcji w tym zawodzie jest przynajmniej kilkuletnie doświadczenie w pracy na sali restauracyjnej. Po smacznym posiłku czas na dobrą kawę. Tu pomocny na pewno okaże się barista. Zawód ten przywędrował do Polski z Włoch, jednak już w „Panu Tadeuszu” możemy poczytać o kawiarce, będącej odpowiednikiem współczesnego baristy. Celem jego pracy jest wydobycie bogactwa aromatu i smaku napoju, na które składa się wiele czynników: rodzaje wykorzystanych ziaren, stopień zmielenia czy temperatura parzenia. Ekspert w dziedzinie przygotowywania kawy powinien każdego dnia sprawdzać jakość i świeżość używanych produktów oraz specjalistycznego sprzętu, a tego nie brakuje – młynki, ekspresy, tampery, odbijacze do krążków kawowych, dzbanki do spieniania mleka… W tej pracy trzeba polegać na swoich zmysłach – węch i smak muszą podpowiadać najlepsze kombinacje ziaren, składające się na nowe receptury. Mile widziana jest również kreatywność, gdyż część baristów wykonuje latte art, czyli rysunki kawowe. PRACA Z DRESZCZYKIEM Czy pamiętacie film „Ze śmiercią jej do twarzy”, w którym Bruce Willis pracował w dość nietypowy sposób, mianowicie – wykonywał pośmiertny makijaż? Zajęcie to staje się obecnie popularniejsze, właściciele domów pogrzebowych coraz częściej korzystają ze szkoleń w tym kierunku. Przygotowywaniem wizażu u osób zmarłych zajmuje się tanatokosmetyk. Do jego zadań należy zamaskowanie zasinień, przebarwień oraz mikrouszkodzeń skóry, powstałych w wyniku procesów gnilnych, zachodzących w organizmie. Zdarzają się jednak sytuacje, gdy rodzina prosi o wykonanie zabiegów regenerujących lub wygładzających zmarszczki zmarłemu. Na równi ważny z makijażem jest wygląd włosów, o co również troszczy się tanatokosmetyk. Oczywiście nie każdy ma predyspozycje do wykonywania tego zawodu, gdyż wymaga on sporej odporności psychicznej.
Fakt, że obecnie młodym ludziom ciężko znaleźć zatrudnienie w wymarzonym zawodzie znany jest nie od dziś. Na rynku pracy nie brakuje jednak zawodów, w których mogliby się sprawdzić, choćby tymczasowo. Co więcej, każdy ma szansę wprowadzić nową profesję, która może zyskać popularność w przyszłości. Grunt to wciąż się rozwijać i być otwartym na wszelkie pomysły. Anna Streczeń
NGS B.e.s.t. | Styczeń 2015
TRUDNA DROGA NA SZCZYT
11
NARODOWE SZCZĘŚCIE W KRÓLESTWIE SMOKA
NGS B.e.s.t. | Styczeń 2015
Ekonomiści od lat obserwują różne aspekty sfery gospodarczej świata. Liczą, mierzą, prognozują, by namacalnie pokazać, kto stoi wyżej w finansowym rankingu. Tymczasem król małego państwa w Himalajach zajął się mierzeniem czegoś zupełnie odmiennego – szczęścia.
12
Bhutan to królestwo graniczące z Tybetem i Indiami. Wielkością można porównać je ze Szwajcarią. Mieszkańcy nazywają swój kraj Druk Jul – Królestwo Smoka, a siebie Druk Pa – Ludzie Grzmotu. Populacja kraju wynosi około osiemset tysięcy osób. Jest on jednym z najsłabiej rozwiniętych państw na świecie, dopiero w latach 70. ubiegłego wieku zbudowano tam pierwsze obiekty przemysłowe. W bhutańskich sklepach nie znajdziemy coca-coli, mieszkańcy nie spędzają czasu w klubach czy dyskotekach. Władze królestwa przez wiele lat dbały o to, aby kraj nie dawał się pochłonąć zachodniej cywilizacji. Rozpoczęły jednak cykl reform, który ma przyczynić się do polepszenia jakości życia obywateli. Jego granice zostały otwarte dla obcokrajowców zaledwie 40 lat temu. Mieszkańcy Bhutanu żyją w bliskości z naturą. Kraj ten rozwijał się na podwalinach buddyzmu. Rodziny wysyłają przynajmniej jednego syna na nauki do klasztorów, gdzie chłopcy zgłębiają wiedzę z ksiąg buddyjskich, uczą się tajników malarstwa i złotnictwa oraz tańców narodowych i języka angielskiego. Brak tam związków zawodowych, a do niedawna nie istniały partie polityczne. Jednak mimo niskiego poziomu rozwoju społeczno-gospodarczego Bhutańczycy uważani są za jeden z najszczęśliwszych narodów na świecie. Narodowe Szczęście Brutto W 1971 roku, gdy Bhutan został przyjęty do ONZ, król Jigme Singye Wangchucka wprowadził koncepcję Narodowego Szczęścia Brutto (Gross National Happiness – GNH). Miernik ten stworzono,
ponieważ według władz tego górskiego kraju dobre samopoczucie i szczęście obywateli są ważniejsze niż produkt krajowy brutto, a zyski materialne nie mogą być cenione bardziej niż środowisko naturalne i kultura. Reformy, które miały się przyczynić do wzrostu szczęścia obywateli, powoli następują. W 1999 roku wprowadzono w kraju telewizję i Internet. Nieco ponad dwadzieścia tysięcy Bhutańczyków korzysta z telefonów komórkowych. Władze bardzo dbają o środowisko – w 2011 roku zastosowano embargo na sprowadzanie samochodów, a w każdy wtorek panuje zakaz poruszania się pojazdami spalinowymi. W kraju powszechne jest bezpłatne szkolnictwo – dzieci uczą się nawet języka angielskiego. Bhutan połączono z Indiami autostradą. Polepszono również poziom opieki medycznej. Według sondażu przeprowadzonego w 2005 roku 45 procent społeczeństwa stanowią ludzie bardzo szczęśliwi, 52 procent czuje się szczęśliwymi. Brak poczucia szczęścia zadeklarowało tylko 3 procent.
W jakiej jednostce mierzy się szczęście? Pomysł mierzenia Narodowego Szczęścia Brutto oparty jest na czterech elementach bazowych. Podstawą tej kon-
cepcji jest zrównoważony i sprawiedliwy rozwój społeczno-gospodarczy, ochrona i promocja kultury, ochrona środowiska naturalnego oraz dobre zarządzanie. Polityka ta czerpie wiele z buddyjskiej filozofii życia. Raz na dwa lata mieszkańcy Bhutanu wypełniają ankietę, na którą składa się 180 pytań. Punkty sondażu dzielą się na 9 kategorii: dobre samopoczucie pod względem psychologicznym, wykorzystanie czasu, witalność społeczności, kultura, zdrowie, edukacja, zróżnicowanie środowiska naturalnego, poziom życia. Poziom szczęścia mierzy się więc pytaniami typu: „Jak często spotykał się pan/pani z sąsiadami na polu towarzyskim w ciągu ostatniego miesiąca?” lub „Czy zdarza się pani/panu nie spać w nocy z powodu zmartwień?”. Szczęście a ekonomia Koncepcja Narodowego Szczęścia Brutto brzmi dość abstrakcyjnie. Gdyby się jednak dłużej zastanowić, nie jest zupełnie oderwana od rzeczywistości. Szczęście społeczeństwa może dotyczyć poziomu rezerw socjalnych, mię-
dzyludzkich więzi, które stanowią morale obywateli. Specjaliści uważają, że budowanie kapitału społecznego jest równie ważne, co poziom rezerw finansowych. Szczęśliwy naród ma więcej siły i chęci do budowania coraz lepszego państwa. PKB był dotąd traktowany jako jedyny właściwy miernik poziomu rozwoju gospodarczego kraju. Ostatni kryzys finansowo-gospodarczy pokazał jednak, że warto znaleźć alternatywne podejście. Niektórzy ekonomiści uważają, że walka o jak najwyższy poziom PKB była jedną z przyczyn kryzysu, ponieważ pochłaniała polityków na tyle, by spychali na drugi plan inne wskaźniki (np. zadłużenie). Przywódcy europejskich państw rozpoczęli pracę nad stworzeniem bardziej realnej miary rozwoju krajów. W 2008 prezydent Francji Nicolas Sarkozy zaprosił do współpracy laureatów Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii Josepha Stiglitza i Amartyę Sena. Razem utworzyli Międzynarodową Komisję ds. Mierzenia Wyników Gospodarczych i Postępu Społecznego. Rok później komisja wydała raport, który traktuje o wprowadzeniu nowego miernika wzrostu, uwzględniającego samopoczucie obywateli w większym stopniu.
różnica wydaje się ogromna. Od wielu lat mamy środki, które zostały wprowadzone w tym małym kraju dopiero na przestrzeni ostatnich dwóch dekad. Jednak obserwując nasze społeczeństwo, nie wydaje się ono należeć do najszczęśliwszych na świecie. Czy szczęście obywateli zależy więc głównie od poziomu rozwoju państwa? Czy może jednak za mało doceniamy to, co mamy i nie zawsze potrafimy korzystać z danych nam szans? Anna Streczeń
Polskie Szczęście Brutto
NGS B.e.s.t. | Styczeń 2015
Porównując poziomy rozwoju społeczno-gospodarczego w Polsce i Bhutanie,
13
WROCŁAW MIASTEM KRASNALI Krasnale stały się symbolem Wrocławia. Pełnią funkcję marketingową, ich celem jest promocja miasta. Jednak wiele osób zapomina, skąd tak naprawdę się wzięły. KRASNALE JAKO SYMBOL MIASTA We Wrocławiu niemal na każdym kroku można napotkać figurki krasnali. Jak na krasnoludki przystało, są one niewielkich rozmiarów. Każdy ma swoją nazwę, a większość z nich - poprzez swój indywidualny wizerunek - odnosi się do miejsca, w którym zostały ustawione. Na chwilę obecną jest ich 301, lecz ciągle pojawiają się nowe. Krasnale na dobre wpisały się w krajobraz miasta. Stały się nie tylko jednym z symboli Wrocławia, ale także atrakcją turystyczną przyciągającą zarówno dzieci, jak i dorosłych. Organizowane są nawet wycieczki szlakiem krasnali oraz gry terenowe.
SKĄD WZIĘŁY SIĘ KRASNALE WE WROCŁAWIU?
KONIEC PROMOCJI WROCŁAWIA ZA POMOCĄ WIZERUNKU KRASNALA? W 2010 r. Major Waldemar Frydrych podał do sądu władze Wrocławia o naruszenie praw autorskich. Twierdził, że umieszczany na gadżetach reklamowych miasta, krasnal w pomarańczowej czapce wraz z kwiatkiem, jest łudząco podobny do wizerunku skrzata, jaki wykreował oskarżający w czasie stanu wojennego. W kwietniu tego roku, po czterech latach procesu, sąd wydał wyrok, przyznając rację Waldemarowi Frydrychowi. Miasto ma zaprzestać używania wizerunku krasnala stworzonego przez lidera Pomarańczowej Alternatywy, a także zwrócić Majorowi korzyści, jakie osiągnęło przy pomocy promocji danego krasnala. Spór dotyczy jedynie konkretnego wzoru krasnala, stworzonego przez Frydrycha, a nie figurek i innych postaci krasnoludków. 27. listopada doszło do ugody pomiędzy władzami Wrocławia, a Majorem Waldemarem Frydrychem. W najbliższym czasie ma zostać ustalona suma odszkodowania, jaką miasto ma zapłacić Frydrychowi.
Legendy o krasnoludkach Istnieje wiele legend mówiących o tym, jak krasnoludki trafiły do Wrocławia. Znane są np. opowieści o Chochliku Odrzańskim, który robił ludziom psikusy, a krasnale jako życzliwe i bardziej przebiegłe przybywały im z pomocą. Inna legenda mówi o tym, że pierwszy krasnal pojawił się właśnie na ziemi wrocławskiej. Według niej, skrzaty żyły w zgodzie z mieszkańcami, pomagając im w prowadzeniu gospodarstw domowych. Trochę historii... Chociaż teorii dotyczących pochodzenia wrocławskich krasnali jest wiele, najbardziej prawdopodobne jest to, że wizerunek krasnala we Wrocławiu po raz pierwszy pojawił się w latach 80-tych. Działacze antykomunistyczni malowali je na murach, w miejscu zamalowanych przez władze haseł antyrządowych. Większy rozgłos przyniosła im działalność ruchu „Pomarańczowej Alternatywy”, w drugiej połowie lat 80-tych, której założycielem i przywódcą był Major Waldemar Frydrych. Opierała się ona na happeningach ukazujących absurd socjalistycznej rzeczywistości. Skrzaty zaczęły wtedy masowo pojawiać się na ścianach wrocławskich budynków w formie graffiti. Krasnal stał się symbolem tego artystycznego ruchu. Jego wizerunek był wykorzystywany podczas happeningów, w których brali udział również przypadkowi przechodnie, często gromadziły one nawet po kilka tysięcy osób. Podczas jednej akcji, pod hasłem „Rewolucja krasnoludków”, odbył się przemarsz tysięcy ludzi mających na głowach krasnale czapki. Ruch „Pomarańczowej Alternatywy”, choć zapoczątkowany we Wrocławiu, szybko rozprzestrzenił się na inne miasta, takie jak Warszawa, Łódź czy Lublin. W 2001r. na ulicy Świdnickiej stanął pomnik upamiętniający Pomarańczową Alternatywę, przedstawiający skrzata, któremu nadano potem imię Papa Krasnal. Postawiono go w miejscu, w którym najczęściej odbywały się happeningi i demonstracje.
NGS B.e.s.t. | Styczeń 2015
POWRÓT KRASNALI
14
Krasnale powróciły do Wrocławia w 2005r. w wyniku pomysłu wykreowania wizerunku krasnala jako symbolu miasta. Pierwszymi figurkami były: Szermierz, Rzeźnik, Pracz Odrzański oraz Syzyfki. Warto wspomnieć, że na terenie kampusu UE, także znajduje się krasnal, nazwany Ekonomek, który trzyma w ręku liczydło i wsparty jest o monetę 1 Euro.
ŚWIĘTO KRASNOLUDKÓW W naszym mieście, we wrześniu każdego roku, odbywa się festiwal krasnoludków. Jest to wspaniała atrakcja dla dzieci, które mogą w tym czasie zagłębić się w bajkowy świat. Mając na głowach czapki krasnoludków, chętnie biorą udział w przygotowanych dla nich licznych konkursach i zabawach.
JAK POSTAWIĆ WŁASNEGO KRASNALA? Każdy może sprawić, aby we Wrocławiu zagościł nowy krasnal. Potrzebna jest tylko zgoda właściciela terenu, na którym chcemy go umieścić. Następnie należy ¬¬znaleźć rzeźbiarza, który wykona figurkę oraz dodać ją do bazy krasnali wraz z opisem. I tak oto w mieście pojawia się nowy krasnal. Banalnie proste, prawda? Kinga Kołat
ZAKURZONA PEREŁKA ZACHODNIEGO WROCŁAWIA Za pięcioma rzekami, za lasami, za autostradą A8, na samym końcu Wrocławia znajduje się niezwykłe osiedle, które ma za sobą długie i burzliwe dzieje. Dawniej było samodzielnym, prężnie rozwijającym się miasteczkiem, dziś jednocześnie zachwyca i woła o pomstę do nieba. Witamy w Leśnicy. Leży ona na dalekim zachodzie miasta nad rzeką Bystrzycą. Do centrum jest stąd aż 13 kilometrów, co czyni ją jednym z najbardziej oddalonych od centrum osiedli Wrocławia. Dotrzeć tu można na wiele sposobów – tramwajem (linie 10 i 20), autobusem (409), a nawet pociągiem (z Dworca Głównego przez Muchobór, Nowy Dwór i Żerniki).
DLACZEGO LEŚNICA? Pierwsze wzmianki na temat osady, a potem grodu kasztelańskiego pojawiały się już w XIII wieku – wówczas określano ją jako Lesnyc, Lesnicza, Lesnicz czy Lesnitz. Nazwy te brały się od położonej niedaleko rzeki Leśnicy, dopływu Bystrzycy. Za czasów niemieckich Leśnicę nazywano Deutsch Lissa, by odróżnić ją od Leszna zwanego Polnisch Lissa.
PRZESZŁOŚĆ Do XIV wieku Leśnica była małą wsią przydrożną, położoną wzdłuż jednej drogi. Od innych podobnych osad wyróżniało ją to, że znajdował się tutaj zamek wrocławskich Piastów – siedziba władcy i jego dworu. W XIV wieku Leśnica intensywnie się rozbudowywała i uzyskała status miasta oraz siedziby rycerskiej, nadany przez księcia Henryka IV. Okres ten zwany jest w kontekście historii osady „złotym wiekiem” z uwagi na jej rozwój gospodarczy i infrastrukturalny. Niestety, w kolejnych stuleciach ranga Leśnicy obniżała się. W połowie XV wieku ponownie przybrała charakter wsi, a w XVII wieku w czasie wojny trzydziestoletniej została doszczętnie spalona przez wojska szwedzkie – w efekcie część jej mieszkańców zginęła, część uciekła, zamek splądrowano, a miejscowy handel i rzemiosło prawie zamarły. Epidemia dżumy, która nawiedziła Wrocław i okolice w 1633 roku, jeszcze pogorszyła sytuację. Prawa miejskie Leśnica straciła w XVIII wieku i do początków XX stulecia była wsią w Landkreis Neumarkt – dzisiejszym powiecie średzkim. Niemcy nie zapomnieli jednak o niej – w 1844 roku uzyskała połączenie kolejowe z Breslau, a w II połowie XIX wieku mocno ją rozbudowano – powstały nowe domy komunalne, eleganckie kamienice i wille, które w większości zachowały się do dzisiaj. W 1928 roku Leśnica została włączona do Wrocławia. Podczas II wojny światowej mieściła się w niej filia obozu koncentracyjnego Gross Rosen – Arbeitslager Breslau-Lissa. Przed reformą administracyjną Wrocławia w 1991 roku dyskutowano o utworzeniu samorządowej organizacji Leśnicy jako byłego miasta, jednak nie zdecydowano się na to. Powstało jednak osiedle administracyjne o nazwie Leśnica, w skład którego weszło dziewięć mniejszych osiedli. Dziś żyje tu ponad 20 tysięcy mieszkańców.
Pionierów. Dziś widnieje na nim tablica wspominająca mieszkańców Leśnicy poległych w czasie I wojny światowej. Na rogu ulic Skoczylasa i Rubczaka (znakomitych polskich przedwojennych artystów) stoi budynek leśnickiej poczty. Niektórzy uważają go za najpiękniejszy urząd pocztowy w Polsce. Funkcję swoją pełni od blisko 120 lat, mimo że powstał jako dom czynszowy. Na fasadzie budynku uwagę przyciągają niezwykłe ornamenty. Płyta na wschodniej ścianie przedstawia scenę, jaka prawdopodobnie rozegrała się po bitwie pod Lutynią podczas III wojny śląskiej w II połowie XVIII wieku. Wówczas to król Fryderyk II, który odniósł w niej zwycięstwo, dumnie wszedł do leśnickiego zamku, zaskakując obecnych tam wrogich oficerów austriackich i bezczelnie się w nim zakwaterował. Najwspanialszym zabytkiem Leśnicy jest chyba jednak późnobarokowy zamek, okazała budowla o dwóch skrzydłach i trzech kondygnacjach. Otacza go fosa, mur i basteje ze strzelnicami. Przed powstaniem zamku w formie, w jakiej istnieje obecnie, w jego miejscu stała książęca rezydencja, potem pałac. Na przestrzeni lat przebywali w nim, oprócz wymienionego wyżej króla Fryderyka, m. in. Henryk Brodaty czy Henryk Pobożny.. Dziś w zamku funkcjonuje centrum kultury, a na jego tyłach rozlega się przepiękny park.
NIE TAK KOLOROWO Niestety, mimo ogromu zabytków i bogatej historii, Leśnica jest dzisiaj mocno zaniedbana. Większość kamienic jest szara i brudna, razi po oczach zły stan nawierzchni ulic i chodników, elegancko prezentują się tylko fasady banków i ponadstuletniej apteki „Pod świętym Antonim”. Przez główną ulicę osiedla – Średzką – przebiega droga krajowa nr 94. Codziennie tysiące samochodów osobowych i ciężarowych przejeżdża wąskim gardłem między kamienicami, powodując ich drżenie i pękanie ścian. Leśniczanie czekają na obwodnicę, o jej powstaniu mówi się od kilkudziesięciu lat. Brak pieniędzy, protesty mieszkańców innych osiedli, głosy ekologów i spory sądowe skutecznie blokowały jednak rozpoczęcie inwestycji. Obecnie planowany termin startu budowy to początek 2015 roku. Rewitalizacja Leśnicy została na szczęście ujęta w programie wyborczym nowego-starego prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza. Pozostaje go trzymać za słowo i mieć nadzieję na jak najszybsze przekucie słów w czyny, bo osiedle to ma potencjał, by stać się prawdziwą perełką miasta i zasługuje, by zwrócić na nie większą uwagę.
Maciej Popko
Źródła: www.wroclaw.pl/lesnica-wroclawia-kotwica www.wroclaw.pl/lesnica-tajemnicza-jak-mona-lissa-cz-ii www.mojwroclaw.blox.pl Ewa Kobel, Leśnica - z dziejów miasta i parafii, Wrocław-Leśnica 2004
Na terenie osiedla znajduje się osiem obiektów wpisanych na listę zabytków według Narodowego Instytutu Dziedzictwa. Przyjeżdżając do Leśnicy pociągiem, warto zwrócić uwagę na budynek samej stacji kolejowej przy ulicy Rubczaka. Pochodzi on z drugiej połowy XIX wieku, kilka lat temu przeszedł gruntowną modernizację i prezentuje się dziś bardzo okazale. Klimatyczne są też drewniane wiaty peronowe z przejściem podziemnym, które powstały na początku XX wieku. Blisko dworca, przy ul. Trzmielowickiej, napotkamy na interesujący obelisk otoczony kutym ogrodzeniem i półkolistym murem. Od powstania upamiętniał… trzy okazje. Pierwotnie Kriegdenkmal był pamiątką zwycięstwa Prus w wojnach z Danią, Austrią i Francją w II połowie XIX wieku. Po 1945 roku przemianowano go na pomnik Trudów Kolejarzy
NGS B.e.s.t. | Styczeń 2015
ZA CO WARTO ODWIEDZIĆ LEŚNICĘ?
15
NGS B.e.s.t. | Styczeń 2015
ZŁODZIEJE KULTURY
16
Żyjemy w czasach, w których jeśli nie działasz w sieci to nie istniejesz. Przez Internet robisz zakupy, umawiasz się na spotkania, płacisz rachunki, a także wyszukujesz wiele przydatnych informacji oraz wiadomości ze świata. Dla mnie, tak jak dla wielu innych osób, Internet to źródło wiedzy, na przykład o kulturze czy muzyce. Czasem to właśnie ona staje się źródłem problemów. Jakich problemów? Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to zapewne chodzi o pieniądze. Mowa tu o nielegalnym pobieraniu muzyki z Internetu.
Wraz ze zmianą obyczajów, wynikającą z upływu czasu, zmieniają się nawyki, także konsumenckie. Tak jak dyskietki umarły śmiercią naturalną, tak jesteśmy świadkami powolnego upadku ery płyt CD. Podejrzewam, że wielu młodych ludzi spojrzało by na przenośny odtwarzacz płyt CD, czyli discmana jak na najczystszą abstrakcję. Internet wypełniony jest najróżniejszą muzyką, duża jej część znajduje się tam legalnie, za zgodą artystów, w formie np. serwisu You Tube, Soundcloud czy Last.fm . Jednak znaczna jej cześć dostępna jest na nielegalnych stronach, w postaci Torrentów gotowych do pobrania bez żadnych opłat. Wielu miłośników muzyki, jak i sami artyści, traktuje to jako kradzież ich twórczości. Bycie muzykiem to dla wielu pasja życia, ale nie oszukujmy się – głównie źródło dochodów. Tak jak np. murarze otrzymują zapłatę za swoją pracę, tak i muzykom się ona należy. Ci z was, którzy w jakiś sposób się nią zajmują, np. grają na instrumencie lub piszą teksty, wiedzą, ile jest to warte i jak wiele wymaga wysiłku. Dlatego też kupowanie płyt swoich idoli zdaje się być po prostu moralnie poprawne. Każdy ma jednak własne sumienie i w dobie Internetu znajdzie się mnóstwo osób, dla których pobieranie całych albumów nie jest niczym złym. Na pewno pojawią się głosy, czy to faktycznie jest kradzież . Przecież dzięki temu muzyka jest rozpowszechniana, gdyby nie to, większość muzyków nie zdołałaby się wybić i zaistnieć na rynku muzycznym. Muzykę, tak jak inne formy sztuki, można w pewnym sensie uznać za dobro społeczne, cywilizacyjne. Należy dbać o to, aby mogła się rozwijać w dogodnych warunkach. Ale nie zapominajmy, że to w dalszym ciągu czyjaś ciężka praca, uzewnętrznianie najintymniejszych emocji, wiele poświęceń i dopracowywanie wszystkiego do najmniejszego szczegółu. A więc tak, z etycznego punktu widzenia jest to kradzież. Sumienie jest pojęciem względnym, prawo już nie do końca. Faktem jest, że artyści umieszczają swoje utwory na stronach takich jak You Tube, ale najczęściej jest to sfinalizowane kontraktem z tymże portalem lub serwisem Vevo. Dzięki temu otrzymują wynagrodzenie. Powszechnie jednak wiadomo, że Internet jest bezdenny i otwarty dla wszystkich, dla oszustów także. Założę się, że nie raz widziałeś na YT utwory udostępniane przez zwykłych użytkowników. Funkcjonują one jedynie na tej zasadzie, że osoba, która wrzuca piosenkę zmienia w odpowiednim programie jej tonację o 0,1 tonu. Dzięki temu właściciele nie mogą jej usunąć. Nie muszę więc chyba tłumaczyć, jak
zapatruje się na to prawo i sami artyści… Czy są pozytywne aspekty umieszczania muzyki w Internecie? Jak najbardziej i jest ich całkiem sporo. Najważniejsza z nich, to przede wszystkim promocja twórczości muzyków. Sztuka także przeniosła się do świata wirtualnego. Niektórzy twórcy podpisują kontrakty reklamowe z wieloma popularnymi portalami, czy też serwisami muzycznymi, takimi jak Vevo. Dzięki temu muzyka, nawet początkowo nieznanych i niszowych kapel, trafia do większej publiczności. Udostępnienia danych utworów przynoszą im sławę, natomiast odtworzenia na You Tube to forma zapłaty, tyle, że bardziej pośrednia. Z autopsji stwierdzam, że muzyka w postaci mp3 jest po prostu wygodna, ponieważ słuchanie muzyki na telefonach, iPodach i innych odtwarzaczach jest najpopularniejszą formą, kiedy jesteśmy poza domem. I to jest właśnie kolejna zaleta tej formy plików muzycznych. Jaki to ma związek z wytwórniami płytowymi? Wielu ludzi sądzi, że nie ma co martwić się o zarobki muzyków, ponieważ otrzymują ogromne zyski z koncertów, tantiem i sprzedanych płyt. Także ,,Na pewno nie zbiednieją, jeśli pobiorę coś z sieci.” Rzeczywistość, jest jednak mniej optymistyczna. Świetnym tego przykładem jest zespół 30 Second to Mars, który za swoją płytę This Is War wydaną w 2009 roku, nie otrzymał od wytwórni EMI (która pozwała ich na 30 milionów $) ani centa. Podczas gdy płyty sprzedają się słabiej z roku na rok, wizja ta staje się dla artystów przerażająca. Nie dzieje się to jednak bez przyczyny. Tak jak wytwórnie płytowe są w stanie oszukiwać artystów, tak sklepy muzyczne i większe salony są bezlitosne dla konsumentów. Ceny płyt są obecnie bardzo wygórowane, więc kwota np. 55 złotych dla przeciętnego zjadacza chleba, młodzieży czy studentów staje się sumą zaporową. Ci, którzy są na bieżąco z nowinkami technologicznymi wiedzą, że są one w cenie. I o ile zrozumiałe jest, że płacimy za jakość i innowację ułatwiającą życie, tak okazuje się, że płacić musimy także za przeszłość. Płyty winylowe są obecnie drogie, spowodowane jest to faktem, ze wyszły one ,,z obiegu” wraz |z wejściem na rynek kaset i płyt CD. Jednak od jakiegoś czasu przeżywają renesans, a wszystko co vintage jest obecnie w modzie. Coś, co kiedyś było powszechne, a nawet mało praktyczne czy kiczowate, powraca w zupełnie nowym świetle. Kręci to zwłaszcza młodych ludzi, ponieważ jest dla nich nieznane, czyli interesujące. Ludzie chcą słuchać muzyki, pragną jej, co jest jak najbardziej pozytywnym zjawiskiem. Wydaje się więc, że sytuacja jest trudna i nie ma dla niej optymalnego rozwiązania. A przecież nie chcemy, aby kultura i rozrywka stały się przywilejem ludzi zamożnych. Nie chcemy także, aby muzycy nie otrzymywali wynagrodzenia za swoją ciężką pracę. Sądzę, że z doskonałym rozwiązaniem przychodzi do nas serwis iTunes, na którym legalnie i za odpowiednią opłatą możemy pobierać zarówno single, jak i całe albumy muzyków z całego świata. Reasumując, można powiedzieć, że płyty CD umierają, ale nie poddają się. Zapaleni melomani, których na szczęście nie brakuje, upodobali sobie namacalną wersję ukochanej muzyki i wierzę, że ich los nie jest jeszcze przesądzony.
Joanna Jadowska
NGS B.e.s.t. | Styczeń 2015
Czy kiedykolwiek coś ukradłeś? Zapewne pomyślisz ,, Nie, nigdy, przecież kradzież jest zła i niemoralna.” Zastanów się dłużej.
17
„– PANOWIE, TO JEST JAKAŚ POMYŁKA! – POMYŁKA. RÓWNOUPRAWNIENIE MA NA DRUGIE „POMYŁKA”.”* O tym, jak wiele dyskutuje się na temat bezpieczeństwa Europy, a w szczególności krajów graniczących z Rosją, nie trzeba wspominać. Niewątpliwie jest to temat priorytetowy. Równolegle do posiedzeń Rady Bezpieczeństwa ONZ, w Polsce odbywają się spotkania dotyczące modnego ostatnio tematu - unifikacji progów rekrutacyjnych dla kobiet i mężczyzn w wojsku. Czy płci pięknej na testach sprawnościowych do wojska powinny być stawiane takie same wymagania co mężczyznom, jak jest to w policji i straży pożarnej? Ekonomiczna egalizacja
NGS B.e.s.t. | Styczeń 2015
Pisząc artykuł do gazety wydawanej przez studentów Uniwersytetu Ekonomicznego należy wspomnieć o kwestii ekonomicznej. Większość kobiet w służbach mundurowych jest zatrudniana na stanowiskach administracyjnych, czego następstwem jest tworzenie kolejnych, niekoniecznie niezbędnych stanowisk. Według Głównego Urzędu Statystycznego, w sektorze publicznym zatrudnionych jest ponad 40% pracowników, co oznacza, że jeden pracownik sektora prywatnego pracuje na jednego z sektora publicznego. Kolejne publikacje GUSu dotyczą przeciętnych zarobków w sektorach: prywatnym - 3 572 PLN, natomiast w publicznym
18
- 4 371 PLN. Niemalże we wszystkich sekcjach gospodarki lepiej zarabiają zatrudnieni „na państwowym”, choć oczywiście „państwówka” to nie tylko służby mundurowe. Co więcej, menadżerowie – kobiety sukcesu zgodnie twierdzą, że aby dostać się na szczyt poprzez sukcesywne zdobywanie kolejnych szczebli kariery potrzebne są: trochę szczęścia, kwalifikacje zawodowe oraz doświadczenie. Mimo tego, że są w znacznej mniejszości na stanowiskach kierowniczych największych firm, ich zdaniem płeć nie ma znaczenia i nie czują się pokrzywdzone sprawiedliwą oceną podczas naboru na wysokie stanowiska. Pracują one ciężko na swój sukces i w żadnym razie piętna porażki nie tłumaczą nierównym traktowaniem. Wręcz przeciwnie – jest ona dla nich motorem do pokonywania kolejnych wyzwań. Wojna płci Nowelizacja postępowania kwalifikacyjnego w policji z 1 stycznia 2014 roku, gdzie nacisk położono na sprawność fizyczną kandydatów, a nie zdolności intelektualne i psychologiczne spowodowała spadek przyjęć kobiet do służby. Szybko skrytykowały to nie tylko same zainteresowane, ale również Rzecznik Praw Obywatelskich. Co na ten temat sądzą
Szpilki na froncie Kobieta jest słabsza od mężczyzny i mniej wytrzymała fizycznie (w świecie cywilnym normy ISO11228 oraz EN1005 określają wydajność fizyczną kobiety, jako średnio 2/3 wydajności mężczyzny). Nie sprawdzają się na linii frontu, gdzie wymagana jest tężyzna fizyczna. Kobieta (średnia waga ok. 60 kg) nie uniesie rannego partnera, który waży ok. 90 kg. Ponadto, nikomu nie uśmiecha się czekanie na kobietę, która opóźnia akcję, ponieważ na szkoleniach miała zazwyczaj więcej czasu, by dobiec do mety. Podobnie snajper nie pomyśli: „Hej, dam jej jeszcze 3 sekundy na ucieczkę, bo jest przyzwyczajona do tego, że ma więcej czasu”. Prosty wniosek – na testach sprawnościowych kobieta powinna wykazać się taką samą siłą fizyczną jak mężczyzna, by sprostać zadaniom, które przyniesie rzeczywistość. Poligon dla równouprawnienia Ostatnimi czasy najgłośniejsze wojny prowadzone były w krajach muzułmańskich, gdzie kobieta nie jest traktowana na równi z mężczyzną. W tamtejszych rejonach żołnierz płci żeńskiej nie jest szanowany. Ich zdaniem, nie stanowi żadnego zagrożenia i nie
ma mowy o poddaniu się kobiecie podczas walki. Badania przeprowadzone w 2009 roku wśród kadetów West Point i Reserve Officers’ Training Corps (ROTC) oraz studentów kilku uczelni cywilnych, pozwalają wysnuć wniosek, że zwolennikami służby wojskowej kobiet na stanowiskach bojowych są w większym stopniu cywile niż wojskowi. Żołnierze preferują uczestniczyć w misjach bojowych w męskim towarzystwie, ponieważ obawiają się, że na polu walki nie wygrają ze swoim instynktem - za wszelką cenę będą bronić rannej koleżanki, w której nie widzą równego sobie żołnierza, a kobietę, co dezorganizuje całą akcję i wpływa negatywnie na skuteczność jednostek. Najsłabsze ogniwo decydowałoby w takim przypadku o sile całego zespołu. Założenie, że jeden z członków drużyny ma prawo być słabszy (prawo o niższych progach rekrutacyjnych) oznacza, że inny powinien być silniejszy, aby zadanie zostało wykonane na jak najwyższym poziomie. Być może wtedy wartość całego pododdziału należałoby oceniać według najsłabszego ogniwa. Wyrównanie progów nie powinno być odbierane jako dyskryminacja, a równouprawnienie, do którego tak zdecydowanie dążą chociażby feministki. Bezpieczeństwo kraju to zbyt ważny temat, by z powodu poprawności politycznej i parytetów obniżać wymagania w stosunku do żołnierzy, bo jakość „najsłabszego ogniwa” wpływa na jakość całego pododdziału. Jeżeli kobieta jest dobrym pilotem, strażakiem, dowódcą etc. jak najbardziej powinna pracować w służbach mundurowych, ponieważ się w tym sprawdza, a nie dlatego, że kobiety to „słaba płeć”. Nie powinny przeszkadzać im takie same wymagania i traktowanie bez taryfy ulgowej. *cytat z filmu „Kiler” M.K.
NGS B.e.s.t. | Styczeń 2015
żołnierze, którzy w przyszłości mają ramię w ramię bronić naszych (i nie tylko) granic? Z wypowiedzi panów pracujących obecnie w wojsku wynika, że nie mają nic przeciwko służbie koleżanek, jeśli tylko wymagania dotyczące egzaminów wewnętrznych oraz rekrutacyjnych będą takie same dla obu płci. Twierdzą, że są one traktowane ulgowo na każdym kroku, a kiedy do wykonania zadania potrzebna jest siła kobiety pomijane są przy wyborze ochotników do jego zrealizowania. Przed wyrównaniem warunków przyjęć w policji i straży pożarnej mężczyźni mieli ten sam problem. Ich zdaniem, idący na interwencję funkcjonariusz jest zdany przede wszystkim na siebie. Fakt ten nie powinien dziwić, bowiem kobieta jest słabsza od mężczyzny i mniej wytrzymała fizycznie.
19
NGS B.e.s.t. | Styczeń 2015
fot. Daria Koralewska
GAZETA NA SZCZYCIE
20
Ku uciesze niewielu, ku frustracji reszty – nadchodzi zima. Ogólne warunki atmosferyczne nie zachęcają do jakiejkolwiek aktywności pozadomowej, czy to w postaci dłuższych wojaży, plenerowych imprez i zaspokojenia fizycznych nadpobudliwości organizmu (tu pada wiele elastycznych i kosmopolitycznych zwrotów młodego pokolenia, takich jak: jogging i stretching), czy chociażby relokacji wewnątrz-kampusowej, której trasa zahacza o niezadaszone i nieogrzane tereny. Ta demotywująca specyfika otoczenia bliższego nie przeszkodziła jednak członkom naszej redakcji wybrać się w ostatni listopadowy weekend na wyjazd integracyjny do Szklarskiej Poręby. W odróżnieniu od poprzedniej edycji frekwencja dopisała i na starciu pojawiło się prawie trzydziestu, nie tylko tych zaprawionych, ale i nowych, aktywistów gazety. Mężczyznom nie było lekko. Lekkie nie były też torby przeważającej w naszych szeregach płci pięknej. Pociąg toczył się wolno. Czas, który zajęła nam podróż po przeskalowaniu jej wizualnie na mapę pozwala odnieść wrażenie, że tory w stronę południowo-zachodnich kresów naszej ojczyzny meandrują z klasą dojrzałej, leniwej rzeki. Po drodze doświadczyliśmy rów-
nież beneficjów wagonowej klimatyzacji w postaci otwartych drzwi pociągu. Na miejscu zameldowaliśmy się już wieczorem. Szklarska była ciemna, mroźna, a nawet i całkiem śliska. Ośrodek – zabytek klasy zero, obfitował w niekonwencjonalne rozwiązania techniczno-wystrojowe w postaci podwójnych klamek, czy też wiszących na ścianach dywanów. Pomimo intensywnej stymulacji etanolem i plastikowym jedzeniem z proszku, nikomu nie udało się po nich przemaszerować. W tym miejscu warto zaznaczyć, że willa, której byliśmy gośćmi stała już na swoim miejscu trochę ponad sto lat. Akcja pierwszego, jak i drugiego wieczoru miała miejsce głównie w kuchni i to tam toczyły się rozmowy, zabawy i zgodnie z duchem tytułowej integracji, zawiązywały nowe relacje między ludźmi. Przestrzeń między nimi wypełniła skutecznie i wyczerpująco sobotnia wyprawa na Szrenicę. Dla mnie osobiście wycieczka ta oprócz szerokiego spektrum pozornie sprzecznych, ale pięknych krajobrazów kojarzyć się będzie z ciążącym widmem ciepłej pizzy obiecanej nam w nagrodę za przebycie
całego szlaku. W tym miejscu chciałem jej podziękować. Dziękuję pizzo – moja marchewko na kiju, zasłużone trofeum, byłaś bodźcem sprawczym każdego postawionego przeze mnie kroku, zarówno w górę, jak i na dół. Niedziela nie zastała nas, tak jak się spodziewaliśmy, w kompletnej witalnej rozsypce. Było wręcz przeciwnie. Szybkie śniadanie, higiena osobista, porządki i jeszcze na spacer po mieście znalazł się czas. Część nakupiła (pakowanych próżniowo) oscypków, część przyglądała im się bacznie. Część chodziła bezwiednie za tymi pierwszymi i drugimi odtwarzając m.in. chronologiczną strukturę poprzedniego wieczoru. Myślę jednak, że spacer ten wszystkim wyszedł na dobre. Pozwolił wysiedzieć lata świetlne (ile było ich dokładnie - nie pamiętam) w drodze powrotnej do punktu startowego naszej eskapady, czyli dworca polskich kolei państwowych we Wrocławiu i bezpowrotnie oddać w ręce historii, spięty już klamrą, kolejny rozdział bestowych opowieści. Dziękuję za uwagę, Jerzy Kurzeja.
O ISLANDZKIEJ GĘDŹBIE SŁÓW KILKA
Pytania rodzą pytania, a ilu zainteresowanych tyle opinii. Jedno, natomiast jest pewne – Islandia to kipiący audytywnym potencjałem wulkan podczas ekshalacji, który z racji zagospodarowania już całego wyspiarskiego terenu zaczyna rozlewać się na świat. Sroga aura, nieregularne loty Słońca po nieboskłonie, no i geograficzna izolacja. Wszystko to niewątpliwie skuteczne bodźce sprzyjające pomieszaniu zmysłów (w tym wypadku synestezji), a co za tym idzie, oswobodzeniu z cywilizacyjno-społecznych pęt i schematów własnych dusz, a następnie sztuki. Tutaj nie tylko domy są kolorowe. Sama muzyka mieni się wszystkimi kolorami tęczy, które potrafią ze sobą współgrać, czy to przedmiotowo w postaci frywolnej gatunkowej fuzji, czy podmiotowo, jako zwykle pokaźna ilość projektów, w które angażują się artyści. Na początku grała eklektyczna Björk. To ikona Islandii. Ikona całej współczesnej alternatywy. Było statystycznie niedorzecznym, że tak mała społeczność zainteresowana przede wszystkim patroszeniem dorszy (przy pomocy największej mniejszości narodowej – Polaków) i fruwaniem na kutrach po okolicznych falach,
prądach i zatokach wyprodukuje gwiazdę międzynarodowego formatu. Postać legendarną, którą zna się na dwa kroki przed jej utworami. Potem przyszedł XXI wiek. Islandia zachłysnęła się finansjerą i tanimi kredytami. Ludzie na każdym rogu liczyli pieniądze i pokazywali swoje nowe ekskluzywne furgonetki, a w muzyce za Björk i dochodzącym już do głosu dream-popowym Sigur Rós ustawił się zawiły wężyk młodej bohemy – każdy chciał grać, więc po prostu to robił. Nowa fala muzyki folkowej przeplata się tu z syntetyczno-minimalistyczną elektroniką. Skrzypce dogrywają metalowym wokalnym spazmom. Konceptualnie steruje się jakością dźwięku zaprawiając szczyptą trzeszczącego atrybutu, gdy nadejdzie taka potrzeba i pomoże to wzbogacić sensualny walor utworu. W ten sposób w mojej wyobraźni ewoluuje obraz grup brodatych nordyków zrzeszonych w małe piwniczno-studyjne grupki, którzy w charakterystycznych dla siebie rozpikselowanych swetrach we wzorki budują instrumenty, bawią się elektroniką, samplują szum oceanu, czy chrzęst deptanego żwiru. Na koniec gotują to wszystko w jednym kotle, przelewają przez instrumentalną aparaturę, kończą piwo i idą na miasto grać swój nowy materiał. Nie dla pieniędzy, nie dla sławy. Z miłości do muzyki jako poparcia abstrakcyjnej koncepcji naszego bytu, do muzyki jako remedium na niskie temperatury i mroźne wiatry. Na zewnątrz czarną smołą wymalowane niebo, jest godzina piętnasta, Reykjavík. Poniżej zamieszczam swoją zmapowaną analizę co ciekawszych, arbitralnie wybranych zespołów. Selekcja przebiegała dwukryterialnie. Po pierwsze pod uwagę brane były zespoły o międzynarodowym rozgłosie, takie jak: Björk, Múm, Sigur Rós, czy Of Monster And Men. Po drugie w zestawieniu znalazły się te, do których odsłuchania pobudza już sama niedorzecznie brzmiąca nazwa. Miejsce znalazły tam również: wokalista wprawiający swoją gitarę w ruch za pomocą smyczka, akustyczne siostry bliźniaczki i zespół o wyjątkowo płynnym składzie – wybierając się na koncert nie masz pojęcia, ile osób pojawi się na scenie i kto stanie przy jakim instrumencie.
Jerzy Kurzeja
NGS B.e.s.t. | Styczeń 2015
Co takiego kryją w sobie rozległe tereny surowego płaskowyżu? O jaką kosmiczną materię wzbogaca wyziewy geotermalne tubylczy lud? Czy ogołocona z drzew wyspa pozwala na swobodniejszy przepływ muzycznego kapitału z jednego wybrzeża na inne? A może wreszcie to struktury gramatyczne miejscowego języka tak idealnie współgrają z dźwiękiem całego spektrum instrumentów od tych nowoczesnych i plastikowych po archaiczne wynalazki wykopane z piwnicy pra-przodka i przerejestrowane na warunki współczesnego brzmienia?
21
KULTURALNY ROZKŁAD JAZDY
Narodowe Forum Muzyki KONCERT ORKIESTROWY 11 I godz. 18:00 10 I godz. 18:00 16 I godz. 19:00 23 I godz. 19:00 30 I godz. 19:00
KONCERT KAMERALNY 15 I godz. 19:00 22 I godz. 19:00 29 I godz. 19:00
KONCERT SPECJALNY 22 I godz. 18:00 24 I godz. 16:00 24 I godz. 18:00 31 I godz. 18:00
Wrocławski Teatr Pantonimy HISTORIA BRZYDOTY 10 I godz. 18:00
Teatr Arka JAK POWIETRZE 13 I godz. 11:00 14 I godz. 11:00 21 I godz. 16:00
NGS B.e.s.t. | Styczeń 2015
STATEK SZALEŃCÓW 16 I godz. 19:00 17 I godz. 19:00
22
„WINA TO, DROGI BRUTUSIE, NIE GWIAZD NASZYCH, ALE NAS SAMYCH (...)” W ubiegłym roku swoją premierę miało kilka przykuwających uwagę filmów. Na ich tle wyróżnił się jeden z nich. Teoretycznie była to jedynie piękna bajka pociągnięta w iście amerykańskim stylu (którym Amerykanie karmią nas już od kilku dekad) opowiadająca o pierwszym wielkim uczuciu, które właściwie nie miało prawa się narodzić w tak dramatycznych okolicznościach, a praktycznie… Praktycznie już od pierwszych kilku minut film „Gwiazd naszych wina” nie pozostawia najmniejszych szans na happy end, informuje o tym główna bohaterka. Tytuł, który na pierwszy rzut oka wydaje się rodzajem zarzutu wobec wszechświata, tak naprawdę nawiązuje do klasyki angielskiej literatury, będąc parafrazą słów wypowiadanych przez Juliusza Cezara w jednej ze sztuk szekspirowskich. Jego genezy łatwo jednak doszukiwać się nie tyle w filmie, co w książce o tym samym tytule, autorstwa Johna Greena, w której obiekt westchnień głównej bohaterki przewrotnie cytuje klasyka. Sam obraz, który na świecie ujrzał światło dzienne szesnastego maja, a w Polsce szóstego czerwca, ubiegłego roku, to twór na pograniczu dramatu i romansu, stanowiący dość wierną adaptację książki. Utrzymany w konwencji, która pozwoliła na to, że podobnie jak w pierwowzorze, narratorem całej opowieści stała się główna bohaterka. Wspomnienia Hazel Grace (Shailene Woodley) przenoszą widza w świat, z którym statystyczny Kowalski, z pozoru, naprawdę niewiele może mieć wspólnego. Zamknięta w sobie, ironiczna i sceptycznie, a może właśnie realistycznie, nastawiona do życia siedemnastolatka, na jednym ze spotkań grupy wsparcia dla osób chorych na raka, poznaje Augustusa Watersa (Ansel Elgort). Okazuje się to być zderzenie dwóch różnych osobowości, które jednak z całą pewnością łączy jedno – ból, który żąda by go czuć. Hazel, która uważa się za granat o opóźnionym zapłonie, stara się zminimalizować liczbę ofiar po swoim odejściu, spędza czas głównie na lekturze swojej ulubionej książki Majestatu udręki, nie dopuszczając do siebie żadnych rówieśników. Jednak Gusowi udaje się przebić przez mur, którym szczelnie odgradzała się do tej pory od świata i już wkrótce, po pierwszym spotkaniu, zaczyna zachowywać się jak każda nastolatka – z utęsknieniem czekając na telefon od chłopaka. Rodzi się pomiędzy nimi uczucie, zupełnie na przekór nieromantycznym okolicznościom – co chwilę pojawiające się sceny w szpitalu, z lekarzami, podczas gdy nieuchronny koniec wisi w powietrzu. Punktem zwrotnym w tej historii z całą pewnością jest - będąca marzeniem Hazel - wycieczka do Amsterdamu, która przybrała kompletnie nieoczekiwany obrót. Scenografia oraz muzyka zbudowały odpowiedni klimat, jeśli zaś chodzi o efekty specjalne to zdecydowanie brak fajerwerków, ale za to w niektórych scenach mamy doskonale zbudowane napięcie, jednak na całe szczęście to ekipa aktorska oraz scenariusz stanowią główną atrakcję całości, tak jak powinno być w każdym ambitniejszym filmie. Shailene Woodley (Hazel) i Ansel Elgort (Gus), pomimo swojego młodego wieku, stworzyli bardzo dobre kreacje aktorskie, a przede wszystkim widoczną na dużym ekranie chemię pomiędzy głównymi bohaterami. Na drugim planie pojawili się natomiast Laura Dern i Sam Trammell w rolach rodziców Hazel oraz Nat Wolff, grający przyjaciela Augustusa, którzy także wypadli całkiem nieźle. Podczas gdy postać Petera van Houtena (Willem Dafoe), jedyny dość ciemny charakter w całym filmie, w praktyce nie tyle jest groźny, co bardzo zgorzkniały i cyniczny. „Gwiazd naszych wina” w mojej ocenie nie jest typowym wyciskaczem łez, potrafi jednak poruszyć najbardziej zatwardziałe serca. Przy okazji jest jednak kolejnym przykładem szantażu emocjonalnego, od którego aż się roi we współczesnym kinie. Prawie każda scena ma poruszać, chwytać za serce, w rzeczywistości dążąc do przesady. Film zdecydowanie nie jest dla wszystkich, pomimo wielu sentymentalnych momentów, mądrych cytatów i wyraźnym propagowaniu zdawałoby się odpowiednich postaw społecznych. U jednych się przyjmie, bo jak tu się nie wzruszyć, kiedy dzieci umierają, dla drugich będzie stanowić jedynie sto trzydzieści dwie minuty sentymentalnych bzdur o niczym. Dlatego zdecydowanie polecam wyrobić sobie własną opinię oglądając opisany film podczas styczniowego wieczoru z kubkiem gorącej herbaty w ręku. C.
Ekonomiczny Rally Team
STUDIUM JĘZYKÓW OBCYCH UNIWERSYTETU EKONOMICZNEGO zaprasza na ogólne i specjalistyczne kursy języków obcych angielski francuski hiszpański niemiecki rosyjski włoski
Szczegółowe informacje na stronie internetowej SJO: www.sjo.ue.wroc.pl Dołącz do nas na Facebooku, przyjdź na ul. Drukarską 24a lub zadzwoń pod nr tel. 713680441 Kursy w SJO przygotowują do międzynarodowych egzaminów językowych, takich jak:
SEFIC
EFB
CAE
CCIP
DELE
PWD
Goethe-Zertifikat
Jesteśmy uznanym ośrodkiem egzaminacyjnym posiadającym licencje na przeprowadzanie egzaminów językowych prestiżowych instytucji, w tym: Londyńskiej Izby Przemysłowo-Handlowej (LCCI)
Niemieckiej Izby Przemysłowo -Handlowej (DIHK) Paryskiej Izby Przemysłowo-Handlowej (CCIP) Instytutu Cervantesa
Instytutu Goethego
Instytutu Test DaF w Bochum
Zapraszamy wszystkich zainteresowanych!