Barça Flash Marzec/Kwiecień 2016

Page 1

CATALOLGA O POLONII I CRACKOVII + WYWIAD Z JORDIM “PUYOLEM” RIOSEM BYSTRE OKO: WYGRAJ KOSZULKĘ!

Numer 20 | Marzec/Kwiecień

MARCIN BUŁKA TALENT NA MIARĘ BARCELONY MARC BARTRA GRZECH LUISA ENRIQUE FINAŁ NA CALDERON CO JEŚĆ BY BYĆ NAJLEPSZYM NA ŚWIECIE?

FC Barcelona | La Liga

M E I K Y SKIM R T A P AW SŁ naczelny MIRO ka ktor Reda en Pols Elev

SYNDROM POTRYPLETOWY O POKORZE KIBICA BARCELONY

E L B I INVIS : S T E U Q S U B SERGIO

IE IECCIE A WIE AŚŚW ZZYYN N R A K R IŁ A P K H IŁ C P Y H N C Z Y C N O Z ID C WIDO IEW NIE JN IEJ DZZIE B RD J AR A BA N J Z A Y N Z Z S P Y E Z L S J P E A N NAJL

WYWIAD Z ALEXEM GALLARDO - FOTOREPORTEREM Z CAMP NOU O KULISACH JEGO PRACY W BARCELONIE


Zespół redakcyjny: Przemysław Kasiura redaktor naczelny Olga Juszczyk Adrianna Kmak Tomasz Tybuś Piotr Sturgulewski Karol Tryniszewski Hubert Bochyński Kuba Łokietek Kamil Sikora Kuba Kacprzak Mary Kowalik Adam Wielgosiński Wydawca: Przemysław Kasiura tel 785 320 540 email: przemyslaw.kasiura@blogfcb.com Dział reklamy: Olga Juszczyk tel 662 162 267 email: olga.juszczyk@blogfcb.com

Wszystkie treści opublikowane na łamach miesięcznika internetowego Barca Flash są autorstwa redaktorów BlogFCB.com. Wszelkie prawa do nich są zastrzeżone. Social Media: Twitter Barca Flash: @BarcaFlash Facebook BlogFCB.com: fb.pl/blogfcb Twitter BlogFCB.com: @blogfcbcom Oprawa graficzna: Przemysław Kasiura Maciej Bożek

Na okładce: Sergio Busquets - najlepszy z najbardziej niewidocznych piłkarzy (źródło zdjęcia: shutterstock)

04.

KOMENTARZE Redakcja

Co w La Liga piszczy?

Przekrój czterech do pięciu bieżących wydarzeń z komentarzem redakcji Barça Flash. Co, gdzie, kiedy i dlaczego z ubiegłego miesiąca.

16.

22.

„Nie można mi zarzucić braku obiektywizmu” Wywiad z naczelnym redakcji Eleven Polska - Patrykiem Mirosławskim.

O Polonii i Crackovii Olga Juszczyk

ARTYKUŁ Kamil Sikora

Kilka słów o bohaterze z okładki, czyli Sergio Busquetsie - jego fenomenie oraz niespotykanych zdolnościach piłkarskich.

28.

Polski talent, który zachwycił Barcelonę O Marcinie Bułce, talencie z FCB Escoli Varsovia.

44.

06.

CATALOLGA

Invisible ARTYKUŁ Kuba Łokietek

WYWIAD Tomasz Tybuś

WYWIAD Przemysław Kasiura

30.

Fotoreporter z Camp Nou musi sobie dorabiać

Wywiad z Alexem Gallardo fotoreporterem regularnie pracującym na Camp Nou.

36.

ARTYKUŁ Kuba Kacprzak

Bohaterowie z 2006 roku

Co się z nimi dzisiaj dzieje i co robią na co dzień?

ARTYKUŁ

Największy grzech Luisa Enrique Hubert Bochyński

50. 60. 65. 56. 66. FELIETON Adam Wielgosiński

ARTYKUŁ Piotr Sturgulewski

Syndrom potrypletowy

Finał na Calderon

ARTYKUŁ Mary Kowalik

Co jeść, by być najlepszym na świecie?

FOTOSTORY

BYSTRE OKO


PĘKŁ BALON ORAZ SERCE CULE

Zdecydowanie to nie tak miało wyglądać. FC Barcelona przegrała w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z lepszym i bardziej zaangażowanym w zwycięstwo Atletico Madryt. Choć w ostatnich minutach rewanżu sędzia mógł podyktować karny, prawdopodobnie ratujący Katalończyków od rychłej porażki w ramach regulaminowych 90 minut, to i tak jedno pozostaje pewne - arbiter gwizdał dla podopiecznych Luisa Enrique. Najpierw Felix Brych i spółka nie zauważyli wybryków Luisa Suareza, a później Nicola Rizzoli oszczędził Andresa Iniestę, który w jawny sposób zatrzymał piłkę ręką w polu karnym. Dlaczego o tym piszę w słowie wstępu? Staram się podkreślić wymiar porażki FC Barcelony, na którą zupełnie nie podziałał zimny prysznic w postaci porażki z Realem na Camp Nou. Następnie przyszła znikoma wygrana na Camp Nou z Atletico, co w sumie okazało się najbardziej prowizorycznym sygnałem do tego, że Katalończycy są mocni, silni i zaangażowani. Wpadka z Sociedad miała być tylko wpadką, aby w rewanżu w Madrycie pokazać Atletico gdzie raki zimują. Jak się okazało, do tej pory Godin i spółka tego nie wiedzą, a graczom z Barcelony przyszło teraz oglądać Ligę Mistrzów ze swoich wygodnych foteli. Żałuję, że Suarez dał radę wbić dwa gole w pierwszym meczu z Atletico. Byay to kolejna porażka u siebie, kolejna z Madrytem i do tego przeciwko dziesięciu piłkarzom przez ponad godzinę. Może dopiero wtedy Barcelona przekonałaby

się, że coś trzeba zmienić, kogoś oszczędzić, dać innemu pograć, cokolwiek. Przede wszystkim piłkarze z Katalonii być może wtedy dojrzeliby do tego, że seryjne wygrywanie meczów może się skończyć szybciej i w najmniej oczekiwanym momencie. Przecież jeszcze miesiąc temu katalońska prasa dawała na okładkę kartkę z napisem „Real Madryt” oraz hasłem „Ich chcemy wylosować”. „Bayern? Dalibyśmy radę”. „City? Cieniasy szanujmy się”. „O, Atletico! Szkoda ogórków, ale niech będzie”. Balonik pompowany przez media uderzył w ubiegły wtorek z takim hukiem, że gdy tylko Pique odważy się odpalić swój Periscope, to jeszcze będzie w tle nagrania słychać echo po wybuchu. Mam nadzieję, że pomimo odpadnięcia z Ligi Mistrzów, Barcelona wreszcie przejrzy na oczy i zacznie starać się jak przystało na drużynę żądną zwycięstw, a nie rzutu karnego w doliczonym czasie gry. Mam mimo wszystko nadzieję, że choć nastroje wśród cules nie są zbyt optymistyczne, to lektura najnowszego numeru Barça Flash umili w jakimś stopniu niejeden wtorkowy lub środowy wieczór, kiedy zwykle grywała Barcelona. Polecam Wam dwa bardzo ciekawe wywiady: z redaktorem naczelnym Eleven Sports Network - Patrykiem Mirosławskim oraz z Alexem Gallardo, fotoreporterem z Camp Nou. Ponadto tradycyjnie postaraliśmy się Wam dostarczyć wiadomości zza kulis, o czym świadczy tekst napisany przez Adriannę Kmak o polskim talencie z FCB Escola Varsovia - Marcinie Bułce. Nie omieszkałbym zapomnieć o tytułowym bohaterze, czyli niewidocznym Busquetsie, którego na wskroś przejrzał Kamil Sikora. Wisienką na torcie niech pozostanie krótka rozmowa z Jordim Riosem, aktorem grającym w Crackovii i wcielającym się w role m.in Sergio Ramosa czy Carlesa Puyola. Same dobrocie! Przemysław Kasiura przemyslaw.kasiura@blogfcb.com @p_kasiura

Żaden zawodnik nie strzelił więcej goli od Messiego w rozgrywkach La Liga w lutym. Argentyńczyk w tym właśnie miesiącu strzelił już w sumie 40 bramek, wyprzedzając tym samym swojego rodaka Di Stefano.

Leo Messi po raz pierwszy pokonał Petra Cecha w swojej karierze podczas wyjazdowego meczu z Asenalem na Emirates Stadium, dając tym samym pierwsze, historyczne zwycięstwo Barcy na stadionie Kanonierów. Drużyna prowadzona przez Arsene’a Wengera to także ulubiona europejska ofiara 28-letniego zawodnika. W meczach z tą drużyną Argentyńczyk strzelił 8 goli.

W poprzednim roku po raz pierwszy w historii Barca wygrała mecz bezpośrednio po Klubowych Mistrzostwach Świata. Kilka dni po powrocie do Europy, Duma Katalonii zdołała pokonać w meczu ligowym Real Betis na Camp Nou. Brak zmian w składzie Barcy podczas meczu Ligi Mistrzów w meczu z Arsenalem to pierwsza taka sytuacja od 1998 roku. Trenerem Blaugrany był wówczas Luis van Gaal, a jego zespół zremisował na Camp Nou 3:3.

Przygotował: Karol Tryniszewski @K_Tryniszewski


BARÇA FLASH 4

ZUBIZARRETA TŁUMACZY

SIĘ Z DOUGLASA KOMENTUJE PRZEMYSŁAW KASIURA/@P_KASIURA

MATHIEU NIE ZAGRA DO KOŃCA SEZONU? KOMENTUJE PRZEMYSŁAW KASIURA/@P_KASIURA

Wirus FIFA wiedział za kogo się zabrać. W meczu towarzyskim Francji z Rosją Jeremy Mathieu nabawił się takiej kontuzji kolana, że będzie go czekać już niedługo artroskopia. Oznacza to, że nie zagra do końca sezonu, a może nawet... jeszcze dłużej? Nie chcąc być uszczypliwym, choć zapewne trochę będę, Luis Enrique nie mógł trafić na większe szczęście w nieszczęściu. W zasadzie, to najbardziej z tego incydentu zadowoleni są kibice oraz... Marc Bartra. Wciąż to jeden konkurent mniej do gry nie tylko w podstawie, ale również z ławki rezerwowych, a wiemy doskonale jak trudno ma młody Hiszpan, od kiedy trenerką w Barcelonie zajął się Luis Enrique. Ponoć najniższy kurs na tego, kogo dopadnie wirus FIFA, był na Thomasa Vermaelena. Ten jednak oszukał przeznaczenie, rozgrywając pełne 90 minut przeciwko Portugali pod koniec marca. Aczkolwiek jak tylko Belg dozna kontuzji (tfu tfu, czego oczywiście nie życzę - po prostu tak dawno nic go nie bolało, że pewnie zaraz zaboli), to wtedy Bartra będzie miał przed sobą autostradę do podstawowego składu FC Barcelony na niewymagające mecze ligowe.

KOMENTARZE

Choć Mathieu sprawił, że w sercu Marka zaiskrzył płomień nadziei, Francuz z takim samym ogniem w środku oczekuje na jak najszybszy werdykt czasowy swojej rehabilitacji. Jeśli leczenie i ból w nodze się przedłuży, jego występ we Francji na Euro 2016 stanie pod ogromnym znakiem zapytania. Tak na poważnie, to z całego serca życzę, aby Mathieu był w pełni dysponowany na turniej w jego ojczystym kraju. Z drugiej strony każdy kolejny sygnał dotyczący nieobecności francuskiego defensora to rosnące szanse reprezentacji Francji na bardzo dobry rezultat na tych zawodach... Można też domniemać, że Mathieu w barwach Barcelony widzieliśmy ostatnio w meczu z Villarrealem, gdy - mówiąc delikatnie - nie zagrał zbyt dobrych zawodów. Ptaszki ćwierkają, że właśnie on obok Adriano oraz Vermaelena najprędzej pożegnają się z Camp Nou. Dosyć kiepski akcent do odejścia z klubu, ale co zrobisz nic nie zrobisz. I tak - cokolwiek by się nie stało - będziemy wspominać Francuza dzięki bramce strzelonej Realowi w poprzednim sezonie. Prawda?

Były dyrektor sportowy FC Barcelony rozpoczął swój wywiad w katalońskim „ARA” słowami: „Nie ściągamy zawodników z myślą o zdobyciu jakiegoś tytułu”, aby później zacząć tłumaczyć się z Douglasa. „Byłem mocno zaskoczony szumem wokół tego piłkarza. Nie krytykowano nas za gotowy produkt, jakim był np. Luis Suarez, a za produkt nieoszlifowany, dopiero rozwijający swoje skrzydła. Nie zatrudniliśmy Douglasa z myślą, że z nim wygramy Ligę Mistrzów”. Mistrzostwo świata. Zobaczcie jak łatwo można wyjaśnić (prawdopodobnie) szemrane interesy rodem z „Third-party ownership”. Gdybym był Zubizarretą, nie miałbym w zanadrzu żadnego racjonalnego argumentu dla uzasadnienia transferu Douglasa. Kosztował aż sześć milionów euro, a potencjał ma podobny do tego reprezentowanego przez chociażby Pawła Abotta czy Daniela Sikorskiego. Pozostaje nam tylko żałować, że polskie lobby nie jest tak samo silne, jak te rodem z kraju samby.


BARÇA FLASH 5

REKORDOWE PRZYCHODY MUZEUM W BARCELONIE KOMENTUJE PRZEMYSŁAW KASIURA/@P_KASIURA

Rekord. Muzeum FC Barcelony, gdzie znajdują się wszystkie zdobyte trofea, puchary, medale oraz retro rękawice bramkarskie, dokumenty czy nawet serwetki. Jak to pięknie napisało Mundo Deportivo, „gdyby Museo del FC Barcelona było osobnym przedsiębiorstwem, mogłoby aspirować do bycia sporym koncernem na skalę krajową”. Trudno się nie zgodzić. Muzeum odwiedziło w 2015 roku aż 1 785 903 odwiedzających, którzy wygenerowali dochód w wysokości... 30 milionów euro. Dla porównania, Wisła Kraków w sezonie 2014/2015 uzyskała dochód o trzy miliony mniejszy niż muzeum klubu piłkarskiego. A przecież na dochód klubu składa się nie tylko obrót z tzw. „Camp Nou Experience”, ale również z dnia meczowego, merchandisingu, praw telewizyjnych czy sponsoringu.

WIELKIE POŻEGNANIE

JOHANA CRUYFFA KOMENTUJE PRZEMYSŁAW KASIURA/@P_KASIURA

Śmierć zasłużonej i bardzo znanej osoby łączy. Tym razem niestety śmierć zapukała do drzwi Johana Cruyffa, który - mimo wszystko - dość niespodziewanie zmarł po trudnej, ale nacechowanej zwycięstwami, walce z rakiem. Napisałem „mimo wszystko”, bo choć chorował, dawał znać światu, że raka ma gdzieś. Że raka można pokonać nie raz, ale nawet dwa razy. Niestety

tutaj choroba zadziałała w myśl „do trzech razy...”. Ogromna szkoda to mało powiedziane. Cruyff był taką osobą, która w kluczowych momentach w karierze FC Barcelony potrafiła wypowiedzieć się na tyle mądrze i celnie, że właśnie te złote myśli nie trafiały jedynie na czwartą stronę Sportu czy Mundo Deportivo, gdzie zwykle trafiają standardowe „porady ekspertów”. Jak Johan coś powiedział, to powiedział. Dlatego tym bardziej szkoda, bo odszedł autorytet, który jako jeden z nielicznych miał realny wpływ na to, co dzieje się w klubie, nie będąc w jego zarządzie.

Nie wiadomo jednak jaki zysk udało się uzyskać muzeum, choć biorąc pod uwagę, że ceny prądu znacząco nie wzrosły w Barcelonie, a scenariusz Camp Nou Experience (oprócz detali) praktycznie się nie zmienia od lat, można domniemać, że... spory. W Barcelonie bardzo dawno nie słyszano o stratach, co oczywiście buduje pozycję władz Bartomeu. Czy można zatem uznawać preziego za naprawdę doskonałego biznesmana? Dobra - nawet jeśli Barcelona kolejny raz zdobyła tryplet, a budżet zostałby podreperowany o kolejne setki milionów euro, Laporta i tak by powiedział, że Bartomeu nadaje się do zaganiania strusi. 200 tysięcy więcej odwiedzających oraz wzrost dochodu w skali rok do roku o 21 procent. Wcześniejszy tryplet FC Barcelony takiego audytorium i takich pieniędzy nie zbił, dlatego można domniemać, że rekord jest swoistym symbolem fantastycznej medialności i ogromnej wartości marketingowej drużyny. Panowie piłkarze - tylko tego nie spieprzcie.

Śmierć Cruyffa okazała się, jak to zwykle bywa, takim klejem, który połączył na chwilę zwaśnione ze sobą strony w szerokiej rodzinie „azulgrana”. Na wielkie pożegnanie Holendra przyszli nie tylko zwykli ludzie, piłkarze, czy media, ale również przyjaciel Johana - Joan Laporta. Trzeba było straty takiego człowieka, aby (na chwilę) skłóceni ze sobą Bartomeu i Laporta mogli się przytulić i podać sobie rękę. Jeśli jednak Cruyff patrzył na to wszystko „z góry”... nie był pewnie z tego zadowolony.

KOMENTARZE


BARÇA FLASH 6

„N

BR

Latem była po Patryk tor nac

W ten w tu na ż mówieś innowa jest zd transm Pod w per. M naszą kazyw mi s jest stęp liga się Ang nie mo wi gi za g m j


BARÇA FLASH 7

Wraz z redakcją Eleven odwiedza największe hiszpańskie stadiony. Najczęściej ma to miejsce podczas najważniejszych meczów La Liga.

Rozmawiał:

Tomasz Tybuś

@TomekTyb

NIE MOŻNA MI ZARZUCIĆ

RAKU OBIEKTYWIZMU”

ubiegłego roku stacja Eleven Sports szturmem wtargnęła na rynek telewizyjny i z miejsca zdookaźną część praw do transmisji. Dziś liga hiszpańska kojarzona jest z głosem między innymi ka Mirosławskiego - znanego ze swojego kontrowersyjnego programu “AS Wywiadu”. Co redakczelny stacji Eleven miał do powiedzenia redakacji Barça Flash? Zapraszam do lektury.

weekend na antenie Eleven znów dużo sporżywo. Jeszcze przed uruchomieniem stacji ś, że projekt, w który się angażuje, będzie acyjny oraz że jednym z głównym celów dobycie jak najlepszych jakościowo praw do misji. Udało się zrealizować te założenia? względem jakości praw wygląda to u nas suMamy przede wszystkim La Liga, która jest ą perłą w koronie, najlepszym produktem powanym przez Eleven Sports Network. Wydaję się, że bardzo interesującym uzupełnieniem liga włoska, między innymi dlatego, że wypuje tam dużo polskich zawodników, a także a francuska. W naszym repertuarze znajduje też Liga Mistrzów w piłce ręcznej, Puchar glii oraz Puchar Ligi Angielskiej. Moim zdaem oferta Eleven Sports Network jest bardzo ocna, o ile nie najmocniejsza w Polsce. Oczywiście będziemy też rozwijać nowe technoloie, tak aby było można nas oglądać wszędzie, arówno na telefonie, komputerze, ogólnie gdziekolwiek tylko się da. Co prawda jest to możliwe już dzisiaj, lecz chcemy dalej rozwijać ten kierunek i przede wszystkim docie-

rać do największej grupy ludzi. Na początku wydawało się to głównym problemem, a tymczasem okazało się, że bardzo szybko uporaliśmy się z tymi przeszkodami. Pół roku istnienia stacji Eleven oceniam jak najbardziej in plus. Latem ubiegłego roku zapowiadałeś też studia tematyczne. Jakie są przyczyny ciągłego braku takich pozycji w ramówce? Przyczyn jest z pewnością kilka. Wielokrotnie już mówiłem, że bardzo prosto jest zrobić studio jakiekolwiek, a o wiele trudniej jest zrobić studio bardzo dobre. Wymaga to czasu, choć na początku wydawało nam się, a także mi, iż ten proces jest łatwiejszy. „W praniu” okazało się inaczej. Na tę chwilę mogę zapewnić, że prace ruszyły z kopyta. Jednak tak jak już podkreślałem, najważniejsza jest dla nas jakość. Ranga praw jakie posiadamy byłaby tylko obniżona niedopracowanym studiem, a musi ono pomóc w jeszcze lepszym opakowaniu naszych praw do transmisji.

Na zdjęciu po lewej ze swoim najczęściej występujcym kompanem u swojego boku - Tomaszem Ćwiąkałą.

Przeszkodą jest może brak ludzi do studia czy też problemy techniczne? Tak naprawdę ani jedno, ani drugie. Budowa studia telewizyjnego to proces bardzo specyficzny i skomplikowany. Trzeba znaleźć odpowiednią lokalizację, a to nie jest takie proste i wymaga czasu. Można byłoby zrobić studio małe, ale wtedy nie moglibyśmy dobrze sprzedać tego co mamy. Niedawno mogliśmy przeczytać o pojawieniu się stacji Eleven w telewizji Vectra. Jakie są dalsze plany ekspansji? Od początku mówiliśmy, że chcemy być dostępni dla wszystkich. Naszym zdaniem sport jest częścią życia, która rozluźnia, daje przyjemność i bawi. Każdy powinien mieć do tego prawo, a aktualnie prawie każdy takie prawo już posiada. Jesteśmy dostępni na platformie NC+, w UPC, Vectrze, Inei, Multimediach, Netii oraz wielu innych telewizjach kablowych. Pod tym względem wygląda to w tej chwili bardzo dobrze. Pracujemy jeszcze nad powiększeniem naszego zasięgu. Jest to jednak

ARTYKUŁ


BARÇA FLASH 8

najtrudniejsza część tego biznesu, a zarazem kluczowa. Bez tego telewizja nie mogłaby istnieć. Jestem jednak zadowolony z naszego teamu, który wykonał kawał dobrej roboty także w tym względzie, a proszę mi wierzyć, że nie było to takie proste. Chęć powiększania zasięgu wiąże się z niezwykle skomplikowanymi rozmowami, podczas których obie strony muszą dojść do porozumienia mimo odmiennego postrzegania niektórych spraw. Nam na szczęście udało znaleźć się w połowie drogi z dużą częścią partnerów. Myślę, że na początku sporo osób nie do końca dawało wiarę, iż nasz projekt się uda. Nie spodziewano się, że poradzimy sobie z dystrybucją, jednak i ta część nam się powiodła.

wykonują swoją pracę znakomicie, zresztą tak jak Piotr Dumanowski, Michał Mitrut czy Dominik Guziak. Ciężko oceniać mi ligę hiszpańską, którą sam komentuje, natomiast ekspertem, którego dziś słucha mi się najlepiej bez podziału na katego-

się wstydzić. Bez żadnych kompleksów poleciłbym każdego komentatora Eleven każdej innej telewizji, ale oczywiście tego nie zrobię (śmiech). Nasza stacja jest obecnie jednym z najlepszych miejsc do pracy w mediach sportowych w Polsce.

rie i telewizje jest Tomek Ćwiąkała. Według mnie ma wszystko: dobry głos, świetną dykcję, niesamowitą wiedzę. Poza tym nie zacina się na antenie i mówi biegle po hiszpańsku - ekspert kompletny. W redakcji jest też wspomniany wcześniej Michał Mitrut, który dostał się do nas z castingu, a moim zdaniem ma papiery na bycie wielkim komentatorem. Zresztą już dzisiaj jest naprawdę dobry. Naszą dewizą od początku było stawianie na ludzi młodych, nie chcieliśmy sięgać po komentatorów z innych stacji. Według mnie jeśli porównamy początki konkurencji pod względem komentatorów i eksper-

Od niedawna na antenie Eleven możemy usłyszeć Pawła Wilkowicza. Planujesz jeszcze jakieś kadrowe wzmocnienia? Oczywiście, że tak. Cały czas nad tym pracujemy. Wspomniał Pan już o Wilkowiczu, którego pierwsze dwa mecze były takie sobie, ale on za mikrofonem rozwija się w tempie TGV i to jest zauważalne. Tak jak wspomniałem wcześnie dołącza do nas Michał Zachodny, który będzi współkomentował mecze angielskie. Będą te inne twarze, co wynika też z tego, iż nabywam nowe prawa. Od niedawna* posiadamy mo wość transmitowania Formuły 1, więc siłą rze ktoś będzie musiał ten sport skomentować. Ja wiem kto, ale oficjalnie tego nie powiem. Pon mamy brytyjski żużel, który też ktoś będzie siał skomentować. Ja także wiem kto, ale rów powiedzieć nie mogę. Nowi ludzie dołączają d cały czas. Nie jest tajemnicą, że ciągle otrzym CV oraz próbki komentarza. Nie mam nawe na wszystkie zgłoszenia odpisać. Część przeg a część mam dopiero zamiar. Trzeba jednak p dzieć, iż dużo ludzi się do tego zawodu po p nie nadaje, jest dla nich za wcześnie lub nie ku temu predyspozycji. Moją jest wyłapywanie perełek, takich Ćwiąkała, Mitrut, Guziak czy Gaz Proces rekrutacji do Eleven na pe no się jeszcze nie skończył, ale nie chcę zatrudniać ludzi „na hu ra”. Nie miałoby to najmniejszeg sensu, bo jeśli już ktoś trafia do Eleven, to tylko takie osoby, które zapewniają najwyższy poziom.

Według mnie jeśli porównamy początki konkurencji pod względem komentatorów i ekspertów, to zrobiliśmy tyle ile niektórzy w 10 lat, a inni wcale. Udało nam się zbudować bardzo szeroką kadrę.

Jeśli chodzi o same prawa do transmisji, to jakie widzisz możliwości wzbogacenia oferty? Nie ma wątpliwości jakie prawa są dziś na rynku najważniejsze. Część z nich z pewnością mamy my, jeśli nie największą, to na pewno znaczną. Nie powiem jednak dzisiaj o jakie prawa walczymy, bo tego oficjalnie powiedzieć nie mogę.

Nie jest tajemnicą, że ciągle otrzymujemy CV oraz próbki komentarza. Nie mam nawet czasu na wszystkie zgłoszenia odpisać. Część przeglądam, a część mam dopiero zamiar.

Przejdźmy do samej redakcji Eleven. Przed startem stawiałeś dolary przeciwko orzechom, że Eleven będzie najlepszą redakcją sportową w Polsce. Obecny skład to już najwyższy poziom, czy może są to ludzie z potencjałem, aby ten poziom osiągnąć? Nie mnie to oceniać, tylko widzom. Nie będę oczywiście publicznie krytykował swoich ludzi. Na pewno będę ich chwalił, bo widzę jaką robotę wykonali. Wydaję mi się, że dzisiaj nie mamy się czego wstydzić. Jako widz oglądam telewizję Eleven z przyjemnością, także ze względu na komentatorów. Jeszcze nigdy nie widziałem tak dobrze skomentowanego meczu ligi włoskiej jak w Eleven. Mateusz Święcicki i Piotrek Czachowski

ARTYKUŁ

tów, to zrobiliśmy tyle ile niektórzy w 10 lat, a inni wcale. Udało nam się zbudować bardzo szeroką kadrę. Jest Marcin Grzywacz z Tomkiem Zielińskim, którzy zajmują się meczami angielskimi. Jest Marcin Pawłowski, bardzo dobry głos, dobrze czyta grę. Michał Gąsiorowski z Polskiego Radia - duża klasa. Dołącza do nas także Michał Zachodny, świetnie mówiący po angielsku. Zawsze jednak powtarzam, że ciężko jest kogoś oceniać po pierwszych skomentowanych meczach. Są to zazwyczaj spotkania słabe. Naszej redakcji nie możemy

Tak jak wcześniej wspomniałeś, oferta Eleven jest bogata jakościowo. Fakt komentowania spotkań z udziałem jednych z najbardziej medialnych klubów na świecie wiąże się pewnie ze wzrostem popularności, ale też wzrostem krytyki. Jak reagujesz na negatywne słowa pod adresem swoim oraz kolegów z redakcji? Takich negatywnych słów jest z pewnością dużo. Obecnie zawód komentatora jest obok pracy polityka i aktora najbardziej ocenianym zawodem w Polsce. Gorzej mają pewnie dzien-


m ej ie eż my ożlieczy a już nadto e muównież do nas mujemy et czasu glądam, powieprostu mają rolą h jak zda. ewja urgo o e

BARÇA FLASH 9


BARÇA FLASH 10

N z M

k V je o tak co Ocz śmy irytu sy nie telewi to niep Często czy inny ma mie wymyśl rzeczyw nego c są jed pisać na ta pozy gaty to do ki d d


BARÇA FLASH 11

Na Santiago Bernabeu wraz z byłym trenerem m.in. Realu Madryt, Fabio Capello.

nikarze polityczni z powodu tego, że nasz kraj jest podzielony na dwa obozy, w sporcie aż tak nie jest. Krytyka jest czymś normalnym, częścią tej pracy i nie można się na nią obrażać. Trzeba też powiedzieć, iż szczególnie na Twitterze i Facebooku jest dużo nieprawdziwych informacji. Ludzie często słyszą to, co chcą słyszeć. Jeśli ktoś mi zarzuca, że powiedziałem, iż Valencia gra na Vicente Calderon to est to kłamstwo. Mówiłem wówczas kolejnym spotkaniu Nietoperzy, ale k jak wspomniałem ludzie słyszą to, chcą usłyszeć i nie ma sensu z tym walczyć. zywiście my też jako komentatorzy nie jestey nieomylni, popełniamy błędy. Najbardziej uje mnie jednak kłamanie i na tego typu wpie odpowiadam. Jeśli czytam na Twitterze, że izji Eleven nie stać na komentatorów, to jest prawda. Nie wiem kto ma takie informacje. dowiaduję się też, że rozmawiam z takim ym komentatorem, mimo, iż nic takiego nie ejsca. Niektórzy ludzie mają tendencję do lania historii oraz tworzenia alternatywnej wistości. Pewnie z powodu dużej ilości wolczasu, z którym nie wiedzą co zrobić. Takie dnak prawa Internetu, tam każdy może nać to co chce. Głupotą więc byłoby reagowanie akie wpisy. Rzadko odnoszę się do wpisów ytywnych, jeszcze rzadziej do neywnych. Zwyczajnie nie mam na czasu, pracuje od poniedziałku o niedzieli, jestem przede wszystim szefem redakcji, mam bardzo dużo administracyjnej roboty. Dodatkowo w weekendy komentuję mecze i muszę też oceniać ludzi pracujących w redakcji. Jestem przyzwyczajony do krytyki ze względu na „ASa Wywiadu”, ponieważ był to specyficzny program. Niektórym się podobał, znakomitej większości pewnie nie lub był na tyle kontrowersyjny, że wzbudzał dużo negatywnych emocji. Taka była jednak rola tego programu i pod tym względem wszystko się udało. Jestem przygotowany na krytykę i w ogóle się nią nie przejmuję. Kiedyś ciekawie powiedział Mateusz Borek: „Jeżeli ktoś mnie po-

chwali to super - mam lepsze popołudnie, jeśli ktoś skrytykuje to okej, gdy krytyka ma konstruktywny charakter - przyjmę ją i przemyślę”. „ASa Wywiadu” mogliśmy oglądać w telewizji Sportklub. Na początku przygody z tą stacją komentowałeś mecze Bundesligi, lecz później

„przytulaliśmy” sporo meczów La Liga, często też pojawiałem się na spotkaniach ligi hiszpańskiej. Możliwość komentowania rozgrywek Primiera Divison dzisiaj jest dla mnie jak spełnienie marzeń i mam nadzieję, że zostanie tak jak najdłużej. Odnośnie samego komentowania. Nie ukrywasz, że jesteś sympatykiem Realu Madryt. Uważasz, że kibic Realu może obiektywnie skomentować mecz Barcelony, a kibic Barcelony mecz Realu? Na wstępie musimy rozgraniczyć pewne pojęcia. Niestety w Polsce duża część osób kibicująca Realowi czy Barcelonie, uważa, że jeżeli ktoś kibicuje, to znaczy, iż jest „fanboyem”. Ja taką osobą nie jestem. Nie oglądam wszystkich meczów Realu, nie obgryzam paznokci kiedy Królewscy przegrywają. Po prostu bardziej sympatyzuję z Realem niż Barceloną, wolę gdy wygrywają ci pierwsi. Wydaję mi się, że jestem najlepszym przykładem tego, że można być po jednej ze stron i zupełnie nie dawać tego po sobie poznać. Często komentując słabsze mecze w wykonaniu Realu dostaje mnóstwo informacji o tym, iż jestem „fanboyem” Barcelony, a gdy relacjonuję spotkania Barcelony to słyszę, że jestem kibicem Realu. Jeśli liczba tych ludzi jest prawie równa, a generalnie tak jest, to oznacza, iż wszystko jest w najlepszym porządku. Nie mam problemów ze skrytykowaniem Cristiano Ronaldo, Beniteza czy teraz Zidane’a. Uważam, że można mi zarzucać wszystko, ale nikt nie może mi zarzucić braku obiektywizmu. Jest to jeden z tych zarzutów, podczas których czytania szeroko się uśmiecham. Dla mnie mecz La Liga, niezależnie od tego kto gra, to prawdziwe święto. Byłbym niepoważnym człowiekiem i nie mógłbym uprawiać tego zawodu, gdybym kierował się moimi prywatnymi sympatiami. Wiem, że są niektórzy komentatorzy,

Komentowanie La Liga to niewątpliwie prestiż, sprawia mi to dużo frajdy. Ciężko jednak nie doceniać tych spotkań, które komentowaliśmy w Sportklubie, były to naprawdę dobre mecze. z jakością relacjonowanych spotkań bywało różnie. Komentowanie spotkań La Liga odbierasz jako powrót do dziennikarskiej ekstraklasy? Tak naprawdę meczów Bundesligi skomentowałem kilkanaście. Do Sportklubu dołączyłem na początku roku, a w maju nie mieliśmy już praw do transmisji ligi niemieckiej. Relacjonowałem jednak ciekawe spotkania w tej telewizji. Sportklub to był także Puchar Anglii czy Hiszpanii, również Puchar Ligi Angielskiej. Transmitowaliśmy więc kilka dobrych meczów i na wiele z nich

Dla mnie mecz La Liga (...) to prawdziwe święto. Byłbym niepoważnym człowiekiem i nie mógłbym uprawiać tego zawodu, gdybym kierował się moimi prywatnymi sympatiami.

Na zdjęciu obok Marcina Gazdy, kolegi-dziennikarza ze stacji Eleven.

się załapałem. Później istotnie straciliśmy najważniejsze rozgrywki. Została liga belgijska, którą lubię, ale nie jest to poziom chociażby ligi francuskiej, holenderskiej czy portugalskiej. Komentowanie La Liga to niewątpliwie prestiż, sprawia mi to dużo frajdy. Ciężko jednak nie doceniać tych spotkań, które komentowaliśmy w Sportklubie, były to naprawdę dobre mecze. Później zrobiłem sobie przerwę, mieszkałem w Anglii, następnie w Hiszpanii. Na Półwyspie Iberyjskim mówiąc kolokwialnie

ARTYKUŁ


BARÇA FLASH 12

którzy to robią, ale tego się po prostu źle słucha. Z szacunku dla widza, Eleven i Eleven Sports, a jest to widz bardzo wymagający, staram się zachowywać obiektywizm od początku do końca meczu.

kajmy jeszcze na to co pokażą Real i Atletico. Po zwycięstwie Barcelony nad Celtą rozgorzała dyskusja dotycząca nietypowo wykonanego rzutu karnego. Jesteś po stronie osób, które uważają, że był to brak szacunku dla

ostrze sobie zęby, bo wiem, że mają przygotowane w zanadrzu rozwiązania niekonwencjonalne. Liga hiszpańska to jednak nie tylko Real i Barcelona. Jak widzi Pan przyszłość Valencii Gary’ego Neville’a, który delikatnie mówiąc nie zaczął najlepiej swojej przygody? Nawet bardzo delikatnie mówiąc. To jest przykład tego, ze łatwo się mądrzyć w telewizji, ale trudniej to przełożyć na boisko. Jest to też prztyczek w kierunku Tomka Ćwiąkały, który ma milion mądrych uwag pod adresem każdego piłkarza, a może sam by potrenował, żeby zobaczyć jak to jest (śmiech). Osobiście sympatyzuję z Valencią, nie jestem jakimś wiernym kibicem Nietoperzy, ale lubię tę drużynę i t miasto. Jeśli przeanalizujemy zespół Los Che wydaję mi się, że poszczególni piłkarze są n źli albo dobrzy. W składzie znajdują się na pr kład Alcacer, Dani Parejo, czy też Cancelo, kt świetnie gra na boku obrony. Jest również trz dobrych bramkarzy i ciekawa druga linia. Cho Parejo, o którym wspomniałem to piłkarz p fiący zagrać jedną dobrą piłkę, a później pięć Oczywiście jest też w stanie zagrać świetn z Celtą na Balaidos jeszcze pod wodzą Nuno E Santo. Valencia ma papiery na to, aby grać w tamtym spotkaniu wygranym 5:1. Coś jedn gra i ciężko powiedzieć co. Wydaję mi się, że Neville wytrwa na stanowisku trenera do k sezonu. Trudno jednak mi sobie wyobrazić przedłużono z nim kontrakt. Do tkania z Espanyolem Anglik nie grał nawet jednego meczu w La L Domyślam się, że kibicom puszc ły nerwy. Byłem podczas potycz z Espanyolem właśnie na Mestall Po bramce dla gości na 1:0 kibic zgromadzeni na stadionie wyglą dali jak zbite psy. Mieli już dosyć tego co dzieje się z tą drużyną. Valencia jednak wygrała po fantastycznej pogoni, ostatnio też poradziła sobie bardzo sympatycznie w europejskich pucharach. Jest to zespół, który z pewnością ma duży potencjał, lecz trzeba wszystko dobrze poukładać. Na pewno są tacy piłkarze, których ja bym na murawie nie widział. Czasami zastanawiam się dlaczego Zakaria Bakkali tak rzadko dostaje szanse. Wydaję mi się, że jest zawodnikiem mogącym grać od pierwszej minuty, nie wiem czy się ze mną zgadzasz?

Zasiadając na Bernabeu czy też Camp Nou raczej nie spotkamy „żylety”. Kibice podniecają się jedynie naprawdę przepięknymi zagraniami, takimi jak sombrero Neymara, karny wykonany przez Messiego.

Zostańmy przy temacie ligi hiszpańskiej. Barcelona może być już prawie pewna obrony tytułu czy lepiej jeszcze poczekać z wyrokami? Lepiej jeszcze poczekać. Barcelona za tydzień* gra z Sevillą, co prawda u siebie na Camp Nou i teoretycznie powinni wygrać, ale wiemy, że Andaluzyjczycy potrafią napsuć krwi. Pamiętamy też ostatnie mecze Barcelony, jak choćby u siebie z Deportivo czy właśnie wyjazd z Sevillą. Blaugrana też traci punkty, czasem przeciwko lepszym, czasem przeciwko słabszym rywalom. Wstrzymałbym się jeszcze przez kilka tygodni. Gorsze spotkania mogą się pojawić tym bardziej, że Barca gra co trzy dni. Dużo zależy też od samego Realu i Atletico. Zobaczymy jakim wynikiem zakończą się Derby Madrytu*. Jeżeli padnie tam remis, a Duma Katalonii wygra kilka meczów z rzędu to jej przewaga zrobi się naprawdę duża. Do rozegrania jest jeszcze kilkanaście kolejek, podczas których wszystko może się zdarzyć. Wydaje się jednak, że tak grająca Barcelona jak na przykład w spotkaniu z Gijon, gdzie podopieczni Luisa Enrique tak naprawdę przeszli obok spotkania, a mimo to spokojnie wygrali, to Barcelona, której niestety nikt nie zatrzyma. Mówię niestety, bo to zaczyna być przewidywalne. Zastanawiam się czy Blaugranę jest ktoś w stanie zastopować w Lidze Mistrzów, lecz śmiem w to wątpić. Przypuszczam, że Barca znów może sięgnąć po wszystkie trofea. W ubiegłym sezonie zabrakło tylko jednego, teraz może to być komplet. Drużyna Luisa Enrique gra obecnie bajeczny futbol, tak grający zespół zasługuje na zwycięstwo w La Liga, ale zacze-

rywala, czy raczej po stronie tych, którzy twierdzą, że futbol powinien być przede wszystkim rozrywką? Zupełnie nie rozumiem argumentu o braku szacunku dla rywala. Czy brakiem szacunku jest piękno w grze, wirtuozeria i polot? Otóż nie. Uważam, że jest to wyraz największego szacunku dla kibica, ponieważ to kibic koniec końców przychodzi na stadion, zasiada przed telewizorem i to on w pewnej części składa się na pensje piłkarza. Ludzie udają się na stadion, aby oglądać piękny futbol. Dla kibiców La Liga zabrzmi to pewnie jak banał, ale dziś Barcelona czy Real Madryt to drużyny, od których

Osobiście sympatyzuję z Valencią, nie jestem jakimś wiernym kibicem Nietoperzy, ale lubię tę drużynę i to miasto. Jeśli przeanalizujemy zespół Los Che to wydaję mi się, że poszczególni piłkarze są nieźli albo dobrzy.

ARTYKUŁ

kibice nie oczekują tylko zwycięstw. Zasiadając na Bernabeu czy też Camp Nou raczej nie spotkamy „żylety”. Kibice podniecają się jedynie naprawdę przepięknymi zagraniami, takimi jak sombrero Neymara, karny wykonany przez Messiego. Nie rozumiem argumentu o braku szacunku. Mi osobiście ta jedenastka bardzo się podobała, w pierwszej chwili mnie nawet zamurowało (śmiech). Dla mnie to absolutnie piękno futbolu. Zamiast krytykować tych chłopaków, powinniśmy się zastanawiać co teraz wymyślą, aby rzucić nas na kolana. Na każdy mecz Barcelony

Z pewnością Bakkali mógłby być człowiekiem, który jeszcze bardziej zwiększyłby potencjał Valencii. Nie


ć m to to nierzytóry zech ociaż potrazłych. nie jak Espirito tak jak nak nie e Gary końca ć, aby o spoe wyLiga. czazki la. ce ąe

BARÇA FLASH 13


BARÇA FLASH 14

widzę też na przykład sensu w wystawianiu takich zawodników jak Zahibo. Nie daje on drużynie za dużo ani w defensywie, ani w ofensywie. Dużo więcej mógłby pokazać też Negredo. Moim zdaniem zawodzi na całej linii. Tak samo Dani Parejo, który według mnie jest przereklamowanym graczem. Potencjał na pewno ma, ale nie daje z siebie maksimum. Sympatyzuję jednak z Valencią i nie wyobrażam sobie, aby Nietoperze spadły z ligi. Mimo wszystko coś musi się zmienić w tej drużynie. Wydali mnóstwo pieniędzy na transfery, budują nowy stadion. Valencia to zespół, który powinien walczyć o Ligę Mistrzów, a nie o dziesiąte miejsce. Wiele osób twierdzi, że największą słabością La Liga jest duże rozwarstwienie potencjału zespołów. Podzielasz tę opinię? Wydaję mi się, że nie do końca jest to prawda. Przykładowo Real tracił punkty z Betisem i Gijon. Są też inne drużyny poza Królewskimi i Barceloną, które prezentują dobry poziom. Mamy Atletico grające niezwykle oszczędnie, ale bardzo skutecznie. Wygrywają zwykle różnicą jednej, maksymalnie dwóch bramek, lecz to daje

Cześć zespołu redakcyjnego Eleven.

im wysokie miejsce w tabeli, dzięki czemu cały czas mogą myśleć o mistrzostwie Hiszpanii. Sevilla i Valencia to zespoły, które napsuły krwi Realowi Madryt i Barcelonie. Nawet hiszpańscy giganci tracą przecież punkty. Narzekać mogą fani ligi francuskiej, bo tam przewaga PSG to już przepaść. W La Liga mamy trzy drużyny, które mogą bić się o zwycięstwo. Ciężko oczekiwać, żeby na przykład Celta grała przez cały sezon na takim poziomie jak w pierwszych miesiącach. Nie jest to zespół obliczony na występy przez 20 - 30 kolejek bez wyraźnych strat punktowych. Ciężko też wymagać takiej regularności od Villarreal czy Sevilli, choć jestem zdania, że Andaluzyjczycy zawodzą na całej linii. Kibice z pewnością oczekują więcej od podopiecznych Unaia Emery’ego, którzy obecnie są mocni u siebie lecz bardzo słabi na wyjeździe. Wydaję mi się, że kibice ligi hiszpańskiej nie mogą narzekać. Podsumowując, to Eleven posiada prawa do transmisji najlepszych ligi krajowej na świecie czy jednak NC+? Moim zdaniem La Liga jest najlepszą ligą świata. Ocena tego problemu zależy jednak od tego kto się wypowiada. Inaczej odpowie oczywiście fan ligi angielskiej, a inaczej fan ligi hiszpańskiej. Ja wolę oglądać La Liga i według mnie to ona jest najlepsza. Z pewnością roz-

mawiamy o dwóch znakomitych rozgrywkach, gdzie mecze rozgrywane są na bardzo wysokim poziomie. Jest to raczej dyskusja o wyższości wina białego nad czerwonym, Mercedesa nad Audi itd. Jeżeli ktoś woli wieczorem wypić lampkę dobrze schłodzonego białego wina to tak samo ktoś może preferować obejrzenie w niedzielny wieczór ligi hiszpańskiej. Ktoś inny wybierze wino czerwone i mecz Czerwonych Diabłów (śmiech). Rozmowa o tym, która z tych lig jest lepsza nie ma większego sensu. A jakie atuty ma La Liga, które ciebie osobiście przekonują? Trzeba byłoby to przemyśleć, usiąść z kartką papieru i zrobić burzę mózgów. Dla mnie liga hiszpańska jest bliższa również dlatego, że mieszkałem w tym kraju, a wiadomo, że koszula jest bliższa ciału. Mieszkałem też co prawda w Anglii, ale dużo bardziej wolę Hiszpanię, również tamtejszą kuchnię. Bliższy jest mi styl gry w La Liga, ładny, kombinacyjny. Na przykład o karnym Messiego mówi się później przez długie tygodnie, w Anglii aż tak pięknie nie grają w piłkę. Tak na sam koniec. Gdybyś miał określić jakim dziennikarzem jest Patryk Mirosławski, to jakich użyłbyś przymiotników? Sam siebie nie będę oceniał, proszę sprawdzić na Twitterze, tam wszystko jest od A do Z (śmiech). *wywiad został przeprowadzony 19 lutego.


BARÇA FLASH 15 WYWIAD

FELIETON

Pedro Rodriguez - to on zamknął historię

Nieme kino sportowe?

Wywiad z zasłużonym polskim dzienikarzem, jakim jest Jerzy Chromik, o poziomie polskiego dziennikarstwa sportowego.

Wspomnienie niedocenianego byłego gracza FC Barcelony Pedro Rodrigueza.

ARTYKUŁ

Krótka kołderka ARTYKUŁ

ARTYKUŁ

Kataloński Cafu

Hiszpańska karuzela transferowa

CATALOLGA

Kto przyszedł, a kto odszedł do/z hiszpańskich klubów La Liga? WYWIAD

Referendum w Katalonii ARTYKUŁ

Spowiedź Konia

Rozmowa z Maćkiem “Disblasterem” Krawczykiem.

Barça w rękach architektów

ARTYKUŁ

Tajemnicze El Clasico ARTYKUŁ

ARTYKUŁ

Nowa umowa Neymara

O rywalach w Grupie E FELIETON

FELIETON

CR7 nie zdobędzie Złotej Piłki

Faks niezgody FOTOSTORY

BYSTRE OKO


BARÇA FLASH 16

CATALOLGA


BARÇA FLASH 17

CATALOLGA:

O POLONII I CRACKOVII Olga Juszczyk

@O_Juszczyk

CATALOLGA


BARÇA FLASH 18

„Polonia” to satyryczny program nadawany od 2006 roku w katalońskiej telewizji TV3. Powstał jako kontynuacja audycji radiowej pod tytułem „Minoria absoluta”. Polonia jest nadawana co tydzień, w czwartek. Prowadzi go Toni Soler – satyryk i historyk, co stanowi bardzo ciekawe zestawienie. „Polonia” w humorystyczny sposób przedstawia sytuację polityczną, głównie w Hiszpanii. Aktorzy wcielają się w najbardziej znanych polityków nie tylko rodzimych, ale także światowych, takich jak hiszpańska rodzina królewska, premier Hiszpanii, czy Angela Merkel. Jest to jeden z najpopularniejszych programów oglądanych przez Katalończyków, osiągający imponujące wyniki oglądalności. Jego sukces zauważono w całym kraju, przyznając „Polonii” nagrodę Ondas. Jest to wyróżnienie dla wybitnych ludzi kultury, którzy pracują w hiszpańskim radiu, telewizji lub zajmują się tworzeniem muzyki i filmów. Czemu program o polityce nazwano „Polonia”, czyli po prostu Polska?

CATALOLGA

Teorii jest kilka, w tym ta najbardziej popularna, że przecież Katalończycy to dla reszty Hiszpanii „Polacos”, więc, rzecz jasna, mieszkają w Polonii. Inna historia jest taka, że niegdyś mianem „politico polaco” (polski polityk) określano w Hiszpanii polityka samolubnego, zapatrzonego na własne korzyści, który posunie się do wszystkiego, aby osiągnąć wygraną. Określenie wywodzi się od hiszpańskiego dygnitarza z polskimi korzeniami – Luisa Jose Sartoriusa (1820-1871). Istnieje również teoria sportowa, która głosi, że podczas Olimpiady w Barcelonie w 1992 roku, kiedy to polscy piłkarze grali z Hiszpanią w finale, wielu Katalończyków kibicowało biało-czerwonym. Mimo, że satyra głównie traktuje o hiszpańskich tematach politycznych, to w czołówce programu pojawia się sierp i młot, a słowo Polonia napisane jest cyrylicą. Sprawa ta bardzo oburzyła Polaków w Katalonii, ponieważ podobno wielu Hiszpanów uważa, że w kraju nad Wisłą mówi się po rosyjsku. Polakom zależy na pozy-

tywnym wizerunku swojego kraju, więc nasuwanie komunistycznych skojarzeń okazało się niestosowne. Wskutek oficjalnych protestów polskiego konsulatu w Barcelonie czołówkę programu nieco zmieniono tak, aby nie urażać niczyich uczuć. Właśnie mija dekada od kiedy „Polonia” po raz pierwszy została wyemitowana na antenie TV3. W tym czasie światło dzienne ujrzało wiele genialnych satyr, które na stałe wpisały się w język potoczny. Są jednak żarty, z których nie wszyscy potrafią się śmiać. W 2014 roku rzecznik prasowy Partido Popular, czyli partii rządzącej w Hiszpanii, powiedział, że zgłosi twórców programu do katalońskiego odpowiednika Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Powodem było przyrównanie premiera Mariano Rajoya do Adolfa Hitlera. Jak nietrudno się domyślić, twórcy programu nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności. Wyrok tłumaczono wolnością słowa i humorystycznym charakterem programu.


BARÇA FLASH 19

POSTACIE TRAKTUJE JAK DZIECI Rozmowa z Jordim Riosem, satyrykiem i głównym aktorem Crackovii. Jego najbardziej charakterystyczne role to rola Sergio Ramosa oraz Carlesa Puyola. Czy komikiem człowiek się rodzi czy staje? Niewątpliwie trzeba się urodzić z tym „czymś”. Trzeba pamiętać, że ciężka praca i ciągłe doszkalanie się są niezbędne. Czy polityka jest ciężkim tematem do parodiowania ze względu na poprawność wymaganą w tym aspekcie? Jak udaje się panu osiągnąć kompromis pomiędzy parodią, a krytyką? Politycy jak najbardziej zasługują na krytykę ze strony ludzi, którzy na nich głosowali. Aczkolwiek linia pomiędzy parodią, a krytyką nie jest oczywista. Ja staram się kierować szacunkiem dla ludzkiej prywatności i tu właśnie jest moja granica. Czy prywatnie interesuje się pan sportem lub polityką? Niewątpliwie bardziej interesuje mnie sport. Jednak trzeba pamiętać, że nieznajomość polityki jest oznaką nieodpowiedzialności, ponieważ wszystko, co nas otacza i tak można zdefiniować jako politykę. Czy parodiowanie którejś postaci sprawia panu szczególną satysfakcję? Tak, bardzo lubię wcielać się w postać Ferrana Monegala, prezentera lokalnej telewizji, oraz Sergio Ramosa. Ale wszystkie postacie traktuję jak moje dzieci. Jak się pan przygotowuje do roli? Co wpływa na kreację danej postaci? Najważniejsze jest jak najlepsze „poznanie” danej osoby. Oczywiście nie zawsze mam możliwość zrobić to osobiście, dlatego oglądam mnóstwo wywiadów, programów i filmów na ich temat w Internecie. Czy miał pan możliwość spotkać się z którąś z parodiowanych postaci osobiście? Miałem okazję spotkać kilku. Najlepiej wspominam spotkanie z Carlesem Puyolem. To bardzo miły i zabawny człowiek, bardzo dobrze nam się rozmawiało. Rozmawiała Olga Juszczyk.

CATALOLGA


BARÇA FLASH 20

Oburzeni zdają się być nie tylko Hiszpanie, ale również politycy z katalońskiego podwórka. Ines Arrimadas, przewodnicząca partii Ciudadanos w Katalonii, skrytykowała „Polonię” za przedstawianie negatywnego obrazu organizacji oraz prezesa Alberta Rivery. W programie kontakty między aktorami grającymi Arrimadas i Riverę są mocno nacechowane seksizmem, a to źle rzutuje na jej wizerunek polityczny. No cóż, każdy kraj ma swoje poczucie humoru i poziom tolerancji dla żartów, nawet tak kontrowersyjnych. Katalończycy są zazwyczaj bardziej wyrozumiali niż Hiszpanie, ale zdarzają się wyjątki, jak w tym przypadku. „Crackovia” to program satyryczny o tematyce sportowej emitowany od 2008 roku na antenie katalońskiej telewizji TV3. Powstał on jako spin-off „Polonii” i szybko zyskał większą popularność niż polityczny odpowiednik. Etymologia nazwy programu nie jest do końca jasna. Można jednak podejrzewać, że wiąże się ona z polskim miastem – Krakowem. Skojarzenie z jednym z polskich klubów też jest niewykluczone. „Crackovia” stała się na tyle popularna, że prawa do jej nadawania kupiło wiele regionalnych telewizji z całego kraju. Sta-

CATALOLGA

cja ze stolicy Hiszpanii, Telemadrid, zakupiła prawa autorskie i zdecydowała się kręcić swoją własną wersję wydarzeń sportowych. Co poniedziałek w programie „Crackovia” puszczane są skecze, w których parodiowane są postaci ze świata sportu, a najczęściej te związane z futbolem. Aktorzy wcielają się w piłkarzy, trenerów, prezydentów klubów i wiele innych osób związanych z najlepszymi drużynami Primera Division, a w szczególności FC Barceloną i Realem Madryt. Twórcy „Crackovii” dbają o to, żeby program stał na jak najwyższym poziomie od każdym względem. Nawet nie znając języka katalońskiego, można się nieźle ubawić oglądając te skecze. Co może zachęcić do oglądania tego serialu? Przede wszystkim ironiczne ujęcie świata sportowego, często sięgające wręcz absurdu, ale także obsada aktorska. Sobowtóry sportowców w idealny sposób odwzorowują oryginały, podkreślając ich mocne strony i często przerysowując ich wady lub cechy charakterystyczne. Podobnie sprawa się ma z twórcami dialogów i reżyserami.

Oczywiście podobnie jak w przypadku „Polonii”, aby dobrze się bawić, oglądając „Crackovię”, trzeba mieć odrobinę dystansu. Niektórzy ludzie ze świata FC Barcelony przekonali się o tym na własnej skórze, konfrontując się z parodiującymi ich aktorami. Były prezydent klubu, Joan Laporta, pojawił się w jednym z odcinków. Stanął do „walki” na butelki szampana ze swoim sobowtórem. Laporta z przekąsem dodał również, że nie do końca zgadza się z jego wizerunkiem w programie, ponieważ jego imprezy były bardziej huczne i było na nich więcej alkoholu i kobiet. Do świata Crackovii został zaproszony również Carles Puyol. Aktorem, który parodiował byłego kapitana Barcy jest Jordi Rios. Jego interpretacja Puyego jest znana i lubiana. Aktor bardzo wczuwał się w rolę. Kiedy obaj panowie poznali się podczas kręcenia jednego z odcinków, bardzo przypadli sobie do gustu. Serdecznie polecam specjalny odcinek, w którym spotykają się dwaj Puyole, obaj przekonani o swojej „prawdziwości”(Crackovia - Especial "Lo Cap d'Any"). Specjalnie dla czytelników Barça Flash zgodził się podzielić opinią o pracy satyryka.



BARÇA FLASH 22

INVIS Kamil D. Sikora

ARTYKUŁ


BARÇA FLASH 23

SIBLE @KamilSikora

ARTYKUŁ


BARÇA FLASH 24

Gdybym mógł być jakimkolwiek piłkarzem świata, chciałbym być Sergio Busquetsem. Powyższe słowa wypowiedziane zostały przez obecnego trenera reprezentacji La Furia Roja, Vincenta del Bosque, podczas mistrzostw świata w Republice Południowej Afryki w 2010 r. I choć minęło 6 lat, a w futbolu taki okres, to wręcz eon, nie straciły one nic ze swojej aktualności. Wręcz przeciwnie. Z roku na rok, z sezonu na miesiąc, Sergio Busquets jest coraz lepszym zawodnikiem. To pomocnik, który swoją grą wyprzedza epokę, bo nikt nie gra tak, jak Katalończyk. Jest wyjątkowy, ponieważ oferuje drużynie coś więcej. Nie jest tylko destruktorem, tak jak Grzegorz Krychowiak, Nemanja Matić, czy objawienie tego sezonu w lidze angielskiej, N’Golo Kanté. Oferuje drużynie więcej niż typowa ‘4’, jak Joseph Guardiola, Javier Mascherano czy Xabi Alonso. Równocześnie jednak, pomijając środowisko Dumy Katalonii, Busquets renomę wśród społeczności piłkarskiej posiada, delikatnie mówiąc, dość neutralną. Wielu ma mu za złe, że jeszcze kilka lat temu bardziej od jego umiejętności piłkarskich, znany był z sztuki aktorskiej, ot, chociaż-

by w półfinałowym meczu z Interem Mediolan w Lidze Mistrzów w sezonie 2009/2010, kiedy to został sfaulowany przez Thiago Mottę, skutkiem czego, obecny zawodnik mistrza Francji musiał przedwcześnie opuścić boisko z powodu czerwonej kartki. Łatka symulanta została przyszyta reprezentantowi reprezentacji narodowej, mimo iż nie on pierwszy i nie ostatni, dopuścił się takiego zagrania. Ale medal ma też drugą stronę. Bo choć o Busquetsie w chociażby polskich mediach sportowych z trudem można przeczytać fachową analizę dotyczącą jego gry, to jednak wychowanek katalońskiej La Masii, pokazuje, że obecnie jest najlepszym pomocnikiem na świecie. Zanim do głosu dojdą wszyscy piewcy statystyk, analitycy rozkładający mecze na czynniki pierwsze, którzy taką tezę wyrzucą do kosza, bo przecież nie notuje kilkunastu asyst

w sezonie, nie czaruje dryblingiem i swoim wyglądem nie przywodzi na myśl gwiazdy światowego formatu. Fenomen Busquetsa polega na czymś innym i chociaż pomocnik w sezonie 2013/2014 obniżył loty (podobnie jak sama FC Barcelona, ale również reprezentacja Hiszpanii podczas mistrzostw świata w Brazylii), to obecnie wzniósł się na poziom niedostępnym dla zwykłych śmiertelników. Faktycznie, statystycznie rzecz biorąc, Katalończyk nie jest potentatem w śrubowaniu indywidualnych rekordów. Od czasu dołączenia do pierwszego zespołu w 2008 r. za sprawą Guardioli, Busquets zanotował 24 ostatnie podania i strzelił 12 bramek; w reprezentacji z kolei w 82 występach zanotował dwie asysty i tyle samo trafień. Średnia nie powala, ale powtarzam, sukces Sergio tkwi gdzieś indziej. W Lidze Mistrzów Sergio rozegrał w tym sezonie 6 spotkań. Skuteczność po-

To pomocnik, który swoją grą wyprzedza epokę, bo nikt nie gra tak, jak Katalończyk. Jest wyjątkowy, ponieważ oferuje drużynie coś więcej.

ARTYKUŁ


BARÇA FLASH 25

Od czasu dołączenia do pierwszego zespołu w 2008 r. za sprawą Guardioli, Busquets zanotował 24 ostatnie podania i strzelił 12 bramek; w reprezentacji z kolei w 82 występach zanotował dwie asysty i tyle samo trafień. Średnia nie powala, ale powtarzam, sukces Sergio tkwi gdzieś indziej. dań ustabilizowała się na poziomie 93%. Busquets wykreował 11 sytuacji bramkowych. Wygrał 52% swoich pojedynków główkowych. Natomiast w 23 ligowych meczach uzyskał odpowiednio: 89% celność podań, stworzył swoim kolegom 14 sytuacji (zanotował w sumie trzy asysty).

Jak cię widzą, tak cię piszą Defensywny pomocnik to pozycja bardzo niewdzięczna z wielu powodów. Po pierwsze, choć to nie reguła, gra na w tej strefie boiska nie należy do najłatwiejszych. Jest mało widowiskowa, w końcu nie bez powodów mówi się, że mecz idealny w wykonaniu DM’a to taki, w którym jest niewidoczny. Dystrybucja futbolówki z linii obrony dalej, to główne zadanie Busquetsa w Barcelonie, ale byłoby to umniejszenie roli, jaką na boisku spełnia hiszpański pomocnik. Rolą Sergio jest łączenie obu stref. Barcelona Enrique jest definiowana przez tercet napastników, niemniej sukces tria Messi-Suarez-Neymar tkwi w tym, jak gra linia pomocy właśnie. Jeśli Barcelonę Guardioli określano mianem drużyny pomocników, to dzisiaj, przez wzgląd na strzeleckie dokonania MSN, rola pomocników jest marginalizowana, co jest niedopuszczalne. Busquets, Rakitić i Iniesta gwarantują Azulgranie stabilność i asekurację. Choć obecna Barcelona jest bardziej bezpośrednia i bardziej uniwersalna, to funkcja trójki w środku pola nabrała jeszcze większego znaczenia, mimo marginalizacji, jeśli idzie o aspekt wkładu w grę stricte ofensywną (wystarczy porównać statystyki Ivana Rakiticia z jego gry w Sevilli, do tych z czasów gry w Barcelonie). Busquets jest gwarantem tego, że

harce i ofensywne zapędy napastników oraz bocznych obrońców, nie kończą się dla Barcelony skutecznym kontratakiem przeciwnika. Gdybym jednym słowem miał określić największy atut Hiszpania, byłaby to antycypacja, czyli czytanie gry i przewidywanie boiskowych wydarzeń. To brzmi banalnie, ale w systemie Barcelony, kiedy w ataku pozycyjnym bardzo często przed linią piłki jest 7-8 zawodników, każda strata oznacza, że za plecami środkowych obrońców, są hektary wolnej przestrzeni. Tym zwornikiem i bezpiecznikiem systemu jest właśnie Sergio Busquets.

Diabeł tkwi w szczegółach Jeśli przyjrzeć się poszczególnym występom Barcelony w obecnym sezonie, to widać, że rola Busquetsa nie ogranicza się już tylko i wyłącznie do destrukcji. Odejście Xaviego, a wcześniej innych ofensywnych pomocników (Thiago Alcantara, Cesc Fabregas) sprawiło, że Sergio niejako z przymusu musiał wziąć na siebie większą odpowiedzialność w kreacji (oczywiście nie można pominąć roli transferu Rakiticia – Chorwat w jakimś stopniu odciąża Hiszpana z destrukcji, ale to temat na osobny felieton). Po wnikliwym obejr z e n i u meczów obecnej kampanii, widać, że

Busquets daje coraz więcej w kreacji. Mecze z Realem Madryt (4-0), Atletico Madryt (2-1), Valencią (70) czy Arsenalem Londyn (2-0) to tylko nieliczne przykłady tego, jak powinien grać defensywny pomocnik w dzisiejszym futbolu. W meczu z odwiecznym rywalem Busquets zanotował 65 podań na 89% skuteczności. Już pierwsze zagranie w tym meczu pokazało, w jakim tonie rozgrywane będzie spotkanie z podopiecznymi Rafy Beniteza. W tym spotkaniu ujawniły się wszystkie zalety pomocnika, przede wszystkim brak układu nerwowego. Asysta drugiego stopnia przy pierwszej bramce Suareza. Absolutnie kluczowy w kontekście całego spotkania – pokazał swojemu vis-à-vis jak powinien grać defensywny pomocnik. Nie inaczej było w ligowym meczu z Atletico Madryt na Camp Nou. Ponownie 89% skuteczność podań, trzy udane przerzuty, które nota bene stają się znakiem firmowym Sergio; jedno kluczowe podanie, 12 odbiorów. Znowu błyszczał w grze z pierwszej piłki – podania od niechcenia, k t ó

ARTYKUŁ


BARÇA FLASH 26

re li

w jednej porządkowały grę

chwizespołu.

Prawdziwe apogeum miało jednak dopiero nastąpić. Pierwszy mecz półfinałowy Pucharu Króla z Valencią na Camp Nou. Obok strzelca czterech z 7 bramek dla gospodarzy, to Busquets był najlepszym graczem na boisku. Wszędobylski. Skuteczność podań na poziomie 92%. Ponownie, asysta drugiego stopnia przy drugiej bramce. 7 udanych przerzutów, 6 odbiorów. I niezliczona ilość zagrań, na widok których ręce same składały się do oklasów. W tym meczu Busi nie był tylko defensywnym pomocnikiem, ale przede wszystkim odpowiadał za kreację, pokazując, że w dzisiejszym świecie piłki nożnej nie ma miejsca dla zawodników jednowymiarowych. To był mecz bliski perfekcji. W końcu pierwszy mecz fazy pucharowej Ligi Mistrzów z Arsenalem Londyn. Choć zawodnikiem meczu bezsprzecznie został Leo Messi, to Busquets ponownie zagrał jak profesor, przeciwstawiając się londyńskim piłkarzom. 96% podań, cztery kluczowe podania. I kolejne zagrania sygnowane nazwiskiem Sergio: podania między liniami, które destabilizując szyki obronne. Takiego repertuaru zagrań nie ma żaden gracz na tej samej pozycji. Pozostaje pytanie: czy Busquets jest zawodnikiem doskonałym?

Na drodze do perfekcji Lee Roden z portalu FourFourTwo w swoim artykule z początku lutego Isittime to acknowledge Sergio Busquets as the bestmidfielder in the world? zastanawia się, czy Busquets już jest najlepszym pomocnikiem na świecie. Na tak sformułowaną tezę ciężko udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Niemniej jednak obecna forma katalońskiego pomocnika pozwala wierzyć, że istotnie, Sergio znajduje się na czele stawki. Roden pisze: „Największą miarą prawdziwej jakości Busquetsa jest to, jak niezastąpiony jest on dla swojej drużyny. Zmęczenie jest realnym problemem dla

ARTYKUŁ

rozgrywającego, tak jak dla każdego innego piłkarza. W styczniu przez pewien czas stało się to widoczne, gdy jego poziom nieznacznie się obniżył, a wraz z nim obniżył się poziom całej Barcelony. Problemem dla Luisa Enrique jest to, że niemal niemożliwym jest dawanie odpoczynku Busquetsowi. Gdy na jego pozycji ustawiany jest Mascherano, Barcelona wygląda jak zupełnie inna drużyna i to nie w pozytywnym sensie. Pamiętajmy, że Argentyńczyk został finalistą mistrzostw świata i Copa América, grając jako pomocnik - jego wyraźna pośledniość mówi więc co nieco o jakości jego kolegi z zespołu. Jeśli Barcelona chce nadal wygrywać trofea, musi utrzymać Busquetsa w optymalnej kondycji. Musi także dbać o jego szczęście. W przeciwieństwie do ignorancji niektórych głosujących w piłkarskich plebiscytach (Busquets nie znalazł się w gronie nominowanych do Złotej Piłki czy najlepszej drużyny, przyp. red.), PSG jest więcej niż świadomy jego wyjątkowej klasy i chętne wyda za Katalończyka nieskończoną ilość pieniędzy. Przyszły trener Manchesteru City przypadkiem także coś niecoś o nim wie. Jeśli Barça jest mądra, pośpieszy się z obiecanym zawodnikowi przedłużeniem umowy, która jednak dopiero ma pojawić się na stole. Znalezienie i zakontraktowanie jego następcy nie byłoby kosztowne - byłoby niemożliwe do zrealizowania.„ W podobnym tonie po wyjazdowym zwycięstwie nad Arsenalem wypowiadał się Barney Ronay z Guardiana. Ciągły wzrost formy pomocnika nie pozostał niezauważony przez całe środowisko Barcelony. Już teraz Sergio jest jednym z kapitanów drużyny. Nie bez znaczenia jest fakt, że po zakończeniu piłkarskiej kariery przez Carlesa Puyola, to właśnie Busquets przejął numer ‘5’. Również w hierarchii płacowej Busquets znajduje się razem z Pique i Neymarem na czwartym poziomie płacowym, otrzymując za sezon 10.5 mln euro. Wyżej znajdują się: Alves (11 mln), Iniesta i Suárez (15 mln) oraz Messi (50 mln brutto). Nowa umowa, którą negocjuje agent zawodnika, Josep Maria Orobitg, powinna zostać podpisana jeszcze przed zakończeniem obecnego sezo-

nu, ponieważ zakusy największych, stają się coraz odważniejsze. Sam Busquets w niedawnym wywiadzie mówił, że tylko jego żona albo Guardiola, z którym już współpracował, mogliby go przekonać do zmiany drużyny. To mało prawdopodobne, ale jeśli weźmiemy pod uwagę, że Busquets w wieku 28 lat zgarnął już wszystkie możliwe tytuły w piłce klubowej i reprezentacyjnej, to nie można wykluczyć, że sam zawodnik będzie chciał się sprawdzić w innej lidze. Perfekcja w futbolu nie istnieje. Jeśli jednak jest jakiś zawodnik, który o perfekcję się ociera – i nie jest to Leo Messi – to tym graczem jest Sergio Busquets. Obrona trypletu jest możliwa tylko wtedy, jeśli w najwyższej formie będzie Katalończyk. Defensywny pomocnik jest dzisiaj mózgiem Azulgrany. Wszyscy trenerzy Busquetsa poznali się na jego talencie. Czas, żeby i reszta świata doceniła fenomen Sergio Busquetsa, który choć może jest invisible, to równocześnie jest priceless.


BARÇA FLASH 27

ARTYKUŁ


BARÇA FLASH 28

M P

o niecałych pięciu latach działalności do drzwi FCB Escola Varsovia zapukali przedstawiciele Barcelony. Marcin Bułka,jako pierwszy podopieczny warszawskiej szkoły został zaproszony na testy do ekipy „Blaugrany”. Zawodnik ma bardzo duże szanse na znalezienie się w jednej z najlepszych, o ile nie najlepszej szkole futbolu na świecie. „Polski bramkarz zachwycił na pierwszym treningu”, „Bułka blisko transferu do Barcelony”, „Ma 16 lat i zapowiada się na jednego z bardziej obiecujących zawodników FCB Escola Varsovia” – to tylko niektóre z opinii, jakie pojawiły się w różnych hiszpańskich mediach po PIERWSZYM treningu Bułki. Polak wywarł na trenerach duże wrażenie. „Mundo Deportivo” napi-

ARTYKUŁ

sało, że 16-latek udowodnił, iż jest kompletnym zawodnikiem. Bułka trenował z drużynami do lat 18 i 19. Polaka obserwowali najlepsi trenerzy z La Masii. Trening z drużyną U19 w całości nagrano. Wideo zostanie przekazane odpowiednim osobom w klubie. Wśród nich znajduje się m.in. Carlos Busquets (ojciec Sergio Busquetsa), który obecnie jest szkoleniowcem bramkarzy rezerw „Dumy Katalonii”.

Chcą go najlepsi

Marcin, jak na bramkarza przystało ma bardzo dobre warunki fizyczne. Chłopak mierzy prawie dwa metry, co jest jego bardzo dużą zaletą, jeśli chodzi o pozycję na boisku. Poza tym świetnie spisuje się

na przedpolu i czyta grę.Talent nastolatka szybko zauważyły kluby z zagranicy. W maju ubiegłego roku testować go chciały włoskie drużyny Serie A - Udinese i Atalanta. W ostatnim czasie o Polaka dopominały się także Chelsea Londyn i Atletico Madryt, które oficjalnie zaprosiły bramkarza na dwutygodniowe testy. Ten wolał się jednak najpierw sprawdzić w Barcelonie. Do niedawna nastolatek trenował również z drużyną Górnika Zabrze. „Górnicy” chcieli podpisać z nim kontrakt i włączyć do kadry pierwszego zespołu. W szkółce postanowili jednak


BARÇA FLASH 29

Adrianna Kmak

@KmakAdrianna

MARCIN BUŁKA

POLSKI TALENT, KTÓRY ZACHWYCIŁ BARCELONĘ!

Ma zaledwie 16 lat i był już zapraszany do wielu cenionych klubów m.in. Udinese czy Atletico Madryt. W końcu jednak przyszła ta jedna i najbardziej wyczekiwana oferta. Marcin Bułka od 7 do 11 marca był testowany przez Barcelonę. W Hiszpanii Polakiem byli zachwyceni.

(fot. Twitter @FCBEscola_Vars)

poczekać na lepszą ofertę i jak się okazało - słusznie. W świetlaną przyszłość Bułki bardzo wierzy założyciel i honorowy prezes FCB Escola Varsovia Wiesław Wilczyński. - Zacząłem dzwonić i pisać do Barcelony, by przekonali się, na co stać chłopaka –mówił w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”. Poskutkowało, bo do Polski pofatygował się

w końcu sam dyrektor departamentu szkolenia bramkarzy „Barcy” -Ricard Segarra.

Bułka był obserwowany przez Segarrę podczas obozu w Rybniku. Chłopak dobrze się spisał w sparingach i został zaproszony na testy. 16-latka pozytywnie oceniono na boisku, jak i poza nim. Chłopak podobno twardo stąpa po ziemi i oprócz gry, dba także o wykształcenie. W Barcelonie powiedzieli „sprawdzamy”.

Wszystko na dobrej drodze

Bramkarz w stolicy Katalonii spędził cztery dni. W przedostatnim dniu testów oprócz treningów rozegrałtakże sparing z drużyną U18. Rywalem Barcelony była japońska ekipa Kashima Antlers. Polak puścił dwa gole (na początku i końcu spotkania), ale „Barca” wygrała 5:2. - W Barcelonie bardzo dużą rolę przykładają do tego, jak bramkarz komunikuje się z obrońcami i defensywnymi pomocnikami. Marcin bardzo dobrze zaprezentował się pod tym względem. Skuteczność podań miał na 100 procent– oceniał występ 16-latka w sparingu honorowy prezes szkółki Wiesław Wilczyński, który towarzyszył zawodnikowi w Hiszpanii.

Hiszpańskie media wychwalały polskiego bramkarza (Sport.es)

Jak udało nam się dowiedzieć, Marcin w Barcelonie był bardzo dobrze oceniany przez wszystkich trenerów. W stolicy Katalonii byli bardzo zadowoleni z występów Polaka. Dla samego 16-latka też było to ogromne przeżycie. -To dla niego niesamowita sprawa. Po powrocie z Hiszpanii był zachwycony. Bardzo mu się w Barcelonie podobało. To wielkie przeżycie – mówił nam dyrektor zarządzający szkółki Witold Miller. W Warszawie nie chcą jednak przedwcześnie otwierać szampana. Wszyscy chłodzą emocje. Barcelona miała dwa tygodnie na podjęcie decyzji. Po tym czasie zaprosiła chłopaka na jeszcze jedne, tym razem dłuższe, trzytygodniowe testy. Jeśli Bułka przejdzie je pomyślnie, będzie pierwszym Polakiem w drużynie „Blaugrany”. Trzymamy kciuki!”

ARTYKUŁ


BARÇA FLASH 30

FOTOREPOR

MUSI SO Piłkarzy Barcelony ma na wyciągnięcie "obiektywu", choć są oni dla niego tak samo daleko, jak dla przeciętnego kibica na Camp Nou. Jak sam mówi, choć "na co dzień" robi zdjęcia Messiemu, musi sobie dorabiać na weselach bądź na indywidualnych sesjach fotograficznych. O niełatwym żywocie fotoreportera z Camp Nou porozmawiał Przemysław Kasiura z Alexem Gallardo, którego zdjęcia często obiegają nie tylko katalońskie dzienniki, ale również cały sportowy Internet.

Alex Gallardo Fotoreporter z pięcioletnim stażem na katalońskich boiskach od najniższego stopnia po Primera Division. Pracuje dla Katalońskiej Federacji Piłki Nożnej, ale nie jest związany z żadną redakcją. Jego zdjęcia najczęściej pojawiają się w takich dziennikach jak Mundo Deportivo, Sport i Weloba. Powiązany z organizacją Grup14. Profil na Twitterze: @Gallardophoto

WYWIAD


BARÇA FLASH 31

RTER Z CAMP NOU

OBIE DORABIAĆ Rozmawiał:

Przemysław Kasiura

@p_kasiura

Jak długo jesteś profesjonalnym fotoreporterem? Fotografią na co dzień zajmuję się od sześciu lat, jednakże profesjonalnie od 4-5. Studiowałem fotografię artystyczną, a później szkoliłem się stricte na fotoreportera sportowego.

Konkretnie, jak dobrze pamiętam, było to 27 stycznia 2013 roku. FC Barcelona grała z Osasuną i - przyznam się szczerze - nie pamiętam wyniku, ale wspominam tamto wydarzenie jako coś bardzo ekscytującego. Trudno to opisać słowami.

Na którym spotkaniu z udziałem FC Barcelony zadebiutowałeś jako fotoreporter? Moim pierwszym spotkaniem w tej roli był mecz w sezonie 2012/2013.

Trudno jest być fotoreporterem w Katalonii/Barcelonie? Prawdą jest, że bardzo trudno. Wiele osób robi fantastyczne zdjęcia, jednakże ludzie na stadionie mogą

sobie robić takowe dzięki telefonom komórkowym i są wówczas usatysfakcjonowani. Nie potrzebują profesjonalnych ujęć piłkarzy. Ponadto bardzo trudno dostać akredytację na spotkania z udziałem takich zespołów jak np. FC Barcelona. Cała procedura to jakiś kosmos. Jak jest się już takim fotoreporterem, samo robienie zdjęć nie wystarcza. Musisz być najszybszy oraz sfotografować najlepsze i najbardziej ekskluzywne ujęcie.

WYWIAD


BARÇA FLASH 32

WYWIAD


BARÇA FLASH 33

Jak wyglądała twoja ścieżka kariery? Jak już wspomniałem wcześniej, studiowałem fotografię artystyczną, jednakże zawsze chciałem robić zdjęcia na Camp Nou. Moje początki (i teraz również tak jest) związane były i są z pracą na fotografowaniu jak największej liczby spotkań, nawet w tych najniższych ligach, aby zebrać odpowiednie doświadczenie. Najpierw trzeba się mocno napracować tam "niżej", żeby potem móc nazywać się profesjonalistą. I proszę mi uwierzyć, nie jest to łatwa droga. Jakie jest Twoje ulubione zdjęcie zrobione przez ciebie? Zrobiłem miliony zdjęć i w sumie to nawet nie pamiętam jaką zrobiłem wczoraj (śmiech), ale gdybym miał wybrać tę jedną fotografię, byłaby ta z meczu Barcelony z Rayo. Było to ósmego marca 2015 roku. Pamiętam, że Blaugrana wygrała wtedy 5:0, a Messi ustrzelił wówczas hat-tricka. Po jednym z goli wykonał gest przykładania dłoni do ucha, starając się usłyszeć jak głośno skandują kibice. Stał wtedy bardzo blisko mnie. Po wrzuceniu tego zdjęcia do sieci, zdjęcie automatycznie stało się viralem. Pracujesz dla jakieś gazety czy bardziej jako freelancer? Gdzie możemy zobaczyć Twoje fotografie? Pracuję jako freelancer. Swoje zdjęcia wysyłam różnym redakcjom, jednakże nigdy nie mam pewności, że zostaną one wykorzystane. Aktualnie pracuję dla Katalońskiej Federacji Piłki Nożnej oraz współpracuję z Mundo Deportivo. Jeśli tam nie uda się zobaczyć moich fotografii, można je znaleźć wtedy na moim koncie Twitter @Gallardophoto.

WYWIAD


BARÇA FLASH 34

Znasz jakieś ciekawe anegdotki związane z piłkarzami FC Barcelony, których byłeś świadkiem? Aktualnie jest tak, że piłkarze Barcelony i prasa sukcesywnie się od siebie oddalają. Trudno zatem o dostrzeżenie czegokolwiek, czego nie mogłaby zarejestrować kamera. A szkoda. Jak blisko piłkarzy możesz być jako fotoreporter na Camp Nou? Niestety, ale zasady nie zbliżania się dalej, niż za barierki obowiązują każdego fotoreportera. Piłkarze są jak bogowie. Trudno jest ich dotknąć bądź mieć nawet możliwość zobaczenia z odległości dwóch/trzech metrów. Jak wiele czasu spędzasz w pracy, ale poza boiskiem? Właściwie to najwięcej czasu tracę... w samochodzie (śmiech). Gdy wracam z Camp Nou do domu muszę ominąć cały korek, a Internet na Camp Nou nie pozwala na szybkie przesyłanie dużych zdjęć. Nie obrabiam ich - redakcje chcą mieć fotografie jak najszybciej, dlatego to pracownicy mediów zajmują się retuszem moich zdjęć. Ja im to tylko nadsyłam. Czy praca fotoreportera na Camp Nou jest opłacalna, czy trzeba sobie gdzieś „dorabiać” na boku? Bycie fotoreporterem na Camp Nou nie pozwala się utrzymać, dlatego trzeba pracować w kilku miejscach jednocześnie. W moim przypadku fotografuję nie tylko na wydarzeniach sportowych, ale każdych innych. Choć „na co dzień” widzi się gwiazdy na boisku, niestety i tak trzeba harować na kilka frontów. Jak wiele spotkań już obejrzałeś jako fotoreporter? Trudno powiedzieć, ale biorąc pod uwagę wszystkie... myślę, że około 1200. Na miesiąc staram się zaliczyć około 15-20 spotkań sportowych. Jest ktoś w branży fotografii, na kim się wzorujesz? Wzoruję się... na sobie. Zamierzam wykonywać jak najwięcej zdjęć, aby w przyszłości móc założyć własną agencję i dostarczać jak największą liczbę zdjęć, monopolizując rynek. Na koniec - byłeś może w Gdańsku na meczu Lechii z FC Barceloną w czerwcu 2013? Niestety, ale nie miałem okazji. Fotografuję tylko na spotkaniach w Barcelonie. Może jak już zacznę regularnie wyjeżdżać i jak Barcelona ponownie zawita do Polski, to... kto wie?

WYWIAD


BARÇA FLASH 35

WYWIAD


BARÇA FLASH 36

BOHATEROWIE

Z 2006 ROKU CO SIĘ Z NIMI DZIŚ DZIEJE? Kuba Kacprzak

ARTYKUŁ

@kuba_kacprzak


BARÇA FLASH 37

ARTYKUŁ


BARÇA FLASH 38

KTO I CO DZISIAJ ROBI? VICTOR VALDES Występuje w Stanard Liege na wypożyczeniu od stycznia 2016 roku. Pozostaje wciąż graczem podstawowego składu belgijskiego zespołu.

OLEGUER Bardzo aktywnie udziela się politycznie. Uczestniczy w rozmowach o niepodległości Katalonii oraz startował w wyborach samorządowych.

CARLES PUYOL Zaczął pracę jako agent piłkarski, a wcześniej pełnił rolę asystenta dyrektora sportowego w FC Barcelonie. Jego klientem jest Marc Bartra.

RAFAEL MARQUEZ Występuje w meksykańskim Club Atlas, w którym planuje zakończyć swoją piłkarską karierę.

ARTYKUŁ

17 maja 2006 rok. Stade de France gościło finalistów Ligi Mistrzów. Po 12 latach przerwy Barcelona ponownie stała przed bramami piłkarskiego raju. Ich rywalem był londyński Arsenal. Z ławki trenerskiej Blaugraną dowodził Frank Rijkaard. W tym roku minie dokładnie dekada od tamtego spotkania. Szmat czasu. Jak dziś wygląda życie bohaterów ówczesnego składu Dumy Katalonii? Co porabiają i ilu z nich wciąż gra? W jaki sposób potoczyły się ich losy po tamtym finale? Zacznijmy od przypomnienia składu Barcy: Victor Valdes – Oleguer (Belletti), Puyol, Marquez, van Bronckhorst – Deco, Edmilson (Iniesta), van Bommell (Larsson) – Giuly, Eto'o, Ronaldinho. Na ławce rezerwowych pozostali Jorquera, Xavi, Motta i Lopez. Dziś w stolicy Katalonii ostał się zaledwie jeden gracz - Andres Iniesta. Na emeryturę przeszli Oleguer, Belletti, Puyol, van Bronckhorst, Edmilson, van Bommel, Deco, Larsson, Jorquera i Giuly. Dziesięciu z osiemnastoosobowej kadry. Dla wielu z nich był to ostatni wielki sukces w karierze. Pokazuje to też, że Rijkaard oparł sukces o doświadczenie. Średnia wieku tamtego składu wynosiła 27,7 (wraz z rezerwowymi). Najmłodszymi byli


BARÇA FLASH 39

rzut wolny z ok. 18 metrów od bramki strzeżonej przez Victora. Strzał nie był zbyt mocny i ciężki do obronienia. Hiszpan nie złapał piłki od razu. Delikatnie sparował ją ku ziemi i musiał szybko po nią wyskoczyć, bo nadbiegał już rywal. Najprawdopodobniej wtedy doszło do kontuzji, która wpłynęła na jego dalsze losy. Oficjalny komunikat medyczny brzmiał niczym wyrok: zerwanie więzadła krzyżowego przedniego w prawym kolanie. Dodatkowo okazało się, że Valdes miał uszkodzoną łąkotkę.

wtedy Andres i Maxi, a najstarszym Henrik. Co działo się z nimi po wygraniu pucharu Ligi Mistrzów? Victor Valdes został w klubie jeszcze 8 lat. Był podstawowym bramkarzem u Pepa Guardioli i wygrał z Barceloną kolejne dwie edycje Champions League. Niespodziewanie w sezonie 2013/2014 stwierdził, że chce odejść. Pomimo, że jeszcze przez rok miał ważny kontrakt, nie chciał zostawać dłużej w miejscu, w którym się piłkarsko wychował. Swoją decyzję tłumaczył wypaleniem i zmęczeniem grą tyle lat, w tych samych barwach. Niestety jego historia potoczyła się źle. O tym, że chce odejść poinformował w maju 2013 roku. Na oficjalnej konferencji prasowej oznajmił: „Obciążenie psychiczne wynikające z gry w tym klubie realnie wpływa na każdego, kto w nim występuje. Ja jestem jego częścią od 20 lat, z czego 12 spędziłem w pierwszej drużynie. Dobrze przemyślałem swoją decyzję, zastanawiałem się nad tym po każdym skończonym sezonie”

Kontuzja wpłynęła nie tylko na to, że nie miał szans na dogranie sezonu do końca. Z jego usług zrezygnowało AS Monaco, które było gotowe zatrudnić go zaraz po tym jak miał odejść z Barcelony. Jego przerwa trwała do stycznia 2015 roku. Wtedy to po jego usługi zgłosił się Manchester United i dobrze znający go Louis van Gaal. Niestety dla Valdesa współpraca między nim, a Holendrem układa się fatalnie. Dla Czerwonych Diabłów wystąpił ledwie dwa razy. W trakcie zimowego okienka 2016 roku został wypożyczony do Standardu Liege. Jak na razie w Belgii rozegrał 3 spotkania. Wpuścił trzy bramki, a raz zachował czyste konto. Inaczej wyglądała sytuacja z Oleguerem. Kolejny z wychowanków Blau-

grany został w klubie do 2008 roku. Następnie za 3 mln euro przeszedł do Ajaxu Amsterdam, w którym rozegrał 36 ligowych spotkań, zdobył 2 bramki i w 2011 r. zakończył karierę. Obecnie udziela się on politycznie. Aktywnie uczestniczy w rozmowach o niepodległości Katalonii. Startował także w wyborach samorządowych. Na grę w Holandii zdecydował się także Gio van Bronckhorst. Po sezonie 2006/2007 zdecydował się on na powrót do ojczyzny i grę w barwach Feyenoordu Rotterdam. Spędził tam jeszcze trzy lata. Po tym rozpoczął pracę jako trener. Wpierw był asystentem w kadrze Holandii U-21, a od maja 2015 jest głównym szkoleniowcem Feyenoordu. Do 21 lutego 2016 r. jego bilans to 15 wygranych, 5 remisów i 19 porażek. W Barcelonie karierę zakończył Carles Puyol. Kapitan Blaugrany w finale z 2006 r. pozostał wierny barwą klubu, w którym się wychował, a buty na piłkarskim kołku zawiesił po sezonie 2013/2014. Początkowo klub dał mu posadę asystenta dyrektora sportowego. Jednak rolę tę pełnił zaledwie kilka miesięcy. Obecnie zaczął działa jako agent piłkarski, robi także papiery trenerskie. Jego pierwszym klientem został Marc Bartra,

Nie było mu jednak dane pożegnać się z Camp Nou na własnych warunkach. 26 marca 2014 roku Barcelona grała u siebie z Celtą Vigo. W 23. minucie spotkania goście wykonywali

ARTYKUŁ


BARÇA FLASH 40

a więc środkowy obrońca Barcy. Jedynym zawodnikiem z linii obrony, który wciąż gra jest Rafa Marquez. Meksykanin grał dla Barcelony do 2010 roku, by odejść na piłkarską emeryturę do MLS. Trafił do New York Red Bulls, gdzie grał razem z Thierry'em Henry. Następnie po trzech latach wrócił do ojczyzny, by reprezentować barwy Leon. Tam wytrzymał jednak zaledwie rok i... przeniósł się znów do Europy. Zakontraktował go włoski klub, Hellas Verona. Łącznie w Serie A zagrał 37 spotkań w 1,5 sezonu. W tegorocznym okienku transferowym opuścił jednak Italię i wrócił do swojego pierwszego zawodowego klubu – meksykańskiego Atlasu. Ponoć chce tam zakończyć karierę. Ponoć...

Brazylijczyk Edmilson swoją karierę po finale kontynuował jeszcze przez 6 lat. Po sezonie 07/08 odszedł do Villareal za darmo. W styczniu 2009 roku wrócił na 12 miesięcy do ojczyzny gdzie przywdziewał barwy Palmeiras. Następnie znowu wylądował w Hiszpanii, by grać dla Realu Zaragoza. Rozłąkę z Brazylią wytrzymał jednak tylko rok. Przeszedł do Ceary i tam zakończył karierę. Nie zerwał on jednak kontaktów z Dumą Katalonii. W tym roku został ambasadorem FCBEscola.

Zupełnie inaczej potoczyła się sprawa z Deco. (...) Reprezentant Portugalii został pożegnany bez żalu i za 10 milionów euro trafił do Chelsea Londyn. Jednak w barwach The Blues nie spisywał się już tak dobrze.

Zaraz po wygraniu Ligi Mis t r z ó w, k l u b opuścił Mark van Bommel. Holender przeszedł do Bayernu Monachium gdzie stał się pierwszym zagranicznym kapitanem zespołu. W Bawarii grał przez 5 sezonów, by następnie na rok trafić do AC Milanu, z którym zdobył

Kadra FC Barcelony na mecz z Arsenalem Londyn w finale Ligi Mistrzów 2006: Bramkarze: Victor Valdes, Jorquera*. Obrońcy: Oleguer, Belletti, Sylvinho, Carles Puyol, Rafael Marquez, Giovanni van Bronckhorst. Pomocnicy: Deco, Thiago Motta, Edmilson, Xavi Hernandez, Andres Iniesta, Mark van Bommell. Napastnicy: Henrik Larsson, Ludovic Giuly, Samuel Eto’o, Ronaldinho. *podkreśleni piłkarze zaczęli mecz z ławki rezerwowych

EDMILSON Jest ambasadorem FCB Escola Varsovia. Zakończył karierę w Ceara Fortaleza w 2012 roku.

Nie jest zwi Karierę zak w brazylijs czas wystę charytatyw

MARK VAN BOMMEL Szkoli młodzież w PSV Eindhoven. Wiele na to wskazuje, że od nowego sezonu zostanie asystentem Carlo Ancelottiego w Bayernie Monachium.

ARTYKUŁ

GIOVANNI VAN BRONCK

Od maja 2015 roku jest tren Feyenoordu Rotterdam, a wc był asystentem trenera w r tacji Holandii U21.


BARÇA FLASH 41

mistrzostwo Serie A i Superpuchar Włoch. Na sam koniec wrócił do ojczyzny, gdzie grał dla PSV Eindhoven. W 2013 roku zakończył karierę. Po rozłące z zawodowym graniem, Mark zajął się szkoleniem młodzieży w ostatnim klubie, w jakim grał. Możliwe, że po trwającym obecnie sezonie, zostanie on asystentem Carlo Ancelottiego w Bayernie Monachium.

jest związany blisko z futbolem. Od czasu do czasu pojawia się w charytatywnych meczach, a także udziela wywiadów.

Ludovic Giuly także nie zagrzał długo miejsca w Blaugranie. Odszedł z klubu w 2007 roku. Za 4,5 mln kupiła go AS Roma. W Serie A spędził zaledwie rok. Następnie powrócił do ojczyzny gdzie grał dla PSG, AS Monaco i Lorient. W 2013 roku zakończył karierę. Dziś jest ambasadorem zespołu, w którym zaliczył krótki epizod po zakończeniu gry w Monaco, Monts d'Or Azergues Foot. Władze klubu nazwały stadion jego imieniem. Wy-

SAMUEL ETO’O Występuje w Antalyasporze, choć od odejścia z FC Barcelony zaliczył udział w Interze Mediolan, Anży Machaczkała, Chelsea Londyn, Everton i Sampdorii Genua.

DECO

iązany blisko z futbolem. kończył w 2010 roku skim Fluminense. Co jakiś ępuje w meczach wnych.

nerem cześniej reprezen-

W piłkę wciąż gra Samuel Eto'o. Kameruńczyk znalazł się na liście Guardioli, a więc zawodników, którzy mogą opuścić klub, gdy Pep obejmował Barcę. Jednak w przeciwieństwie do Ronaldinho i Deco, udało mu się pograć jeszcze sezon w stolicy Katalonii. Dzięki temu zdobył swój drugi puchar Ligi Mistrzów, strzelając w sezonie 36 goli, w 52 meczach, w tym podczas finału LM przeciwko Manchesterowi United. To jednak nie przekonało Guardioli, który wymienił go na Zlatana Ibrahimovica. Samuel wyszedł na tym dobrze, bo zdobył drugi z rzędu puchar Champions League, tym razem w barwach Interu Mediolan. We Włoszech spędził łącznie 2 sezony. Następnie poszedł za pieniędzmi do Anży Machaczkała. Stamtąd trafił do Chelsea Londyn, następnie Evertonu, Sampdorii Genua, a obecnie strzela gole w tureckiej lidze dla Antalyasporu.

W piłkę wciąż gra Samuel Eto’o. Kameruńczyk znalazł się na liście Guardioli, a więc zawodników, którzy mogą opuścić klub, gdy Pep obejmował Barcę. Jednak w przeciwieństwie do Ronaldinho i Deco, udało mu się pograć jeszcze sezon w stolicy Katalonii.

Zupełnie inaczej potoczyła się sprawa z Deco. Gdy Pep Guardiola objął drużynę Barcelony stwierdził, że Brazylijczyk może odejść. Hiszpan uważał, że wpływ pomocnika na szatnię Blaugrany nie jest dobry. Reprezentant Portugalii został pożegnany bez żalu i za 10 mln euro trafił do Chelsea Londyn. Jednak w barwach The Blues nie spisywał się już tak dobrze. W przeciągu dwóch sezonów zanotował ledwie pięć asyst, do których dołożył także sześć bramek. Latem 2010 roku odszedł do brazylijskiego Fluminense i tam zakończył karierę, z powodu licznych kontuzji. Dziś nie

KHORST

stępuje też w roli eksperta, we francuskiej telewizji.

LUDOVIC GUILY Ambasador zespołu Monts d’Or Azergues Foot. Stadion klubu nazwany jest również jego imieniem i nazwiskiem. Często występuje w roli eksperta we francuskiej telewizji.

ARTYKUŁ


BARÇA FLASH 42

Na sam koniec Ronaldinho. Guardiola uznał go głównym winowajcą złego sezonu 07/08. Dla Brazylijczyka pożegnanie się z Barceloną było w zasadzie pożegnaniem z wielką formą. W AC Milanie jeszcze jako tako grał, ale jego życie pozaboiskowe wielu irytowało. Widoczna była nadwaga u mistrza świata z 2002 roku. Częściej media pisały o jego imprezowaniu, niż wielkich zagraniach. Po tym jak mieli już go dość w Mediolanie, zaczął wędrówkę po wielu klubach. Po kolei zawodził we Flamengo, Atletico Mineiro, meksykańskim Queretaro i we Fluminense. Od października 2015 roku jest bez klubu. Na razie częściej gra w meczach charytatywnych i nie wiadomo czy wróci do pro-

fesjonalnego grania. Ostatnio gruchnęło plotka, że odmówił Leicester City. Ponoć czeka na ofertę z Chin, gdzie mógłby zarobić krocie. Minęło 10 lat. W klubie nie pozostał żaden zawodnik z wyjściowego składu tamtego finału. Z ławki rezerwowych mamy tylko Iniestę. Jedyny z osiemnastoosobowej kadry. To pokazuje jak bardzo zmieniła się Barcelona przez ostatnie 10 lat. Jak odmienna jest polityka transferowa Blaugrany. Wtedy o sile zespołu stanowili niezwykle doświadczeni gracze, a w wyjściowym składzie było ledwie trzech Hiszpanów, a w całej kadrze na finał pięciu. Dla porównania w ostatniej potyczce z Arsena-

lem, od początku zagrało czterech, plus wychowanek Messi. Losy bohaterów finału Ligi Mistrzów z 2006 roku, toczyły się różnie. Przez dekadę zmieniło się wiele. Sama Barcelona przeszła wiele. Od genialnego okresu pod rządami Guardioli, po okres przejściowy z Tatą Martino i śp. Tito Vilanovą. Dziś mówi się, że mogą obronić jako piersi puchar Champions League. Trofeum sprzed dziesięciu lat pamiętają jedynie Iniesta i Messi, który z powodu kontuzji nie mógł wtedy zagrać. Czy uda im się znów razem sięgnąć po tytuł? Czy dokonają niemożliwe w dziesięciolecie zdobycia drugiego pucharu LM?

RONALDINHO Po odejściu z FC Barcelony zagrał w AC Milan, Flamengo, Atletico Mineiro, Queretaro i Fluminense. Od 2015 bez klubu. Często bywa na meczach charytatywnych.

ARTYKUŁ


BARÇA FLASH 43

REKLAMA


BARÇA FLASH 44


MARC BARTRA BARÇA FLASH 45

NAJWIĘKSZY GRZECH

LUISA ENRIQUE Hubert Bochyński

@H_Bochynski

ARTYKUŁ


BARÇA FLASH 46

Kibice Barcelony mogą czuć się rozpieszczeni. Duma Katalonii jest w opinii większości futbolowych fachowców uznawana za najlepszy zespół XXI wieku, a przynajmniej ostatniej dekady. Po sukcesach drużyny Pepa Guardioli spodziewano się kilku (może więcej) lat posuchy. Przypuszczano, że team z Xavim, Puyolem, Valdesem czy Abidalem był najlepszy w historii klubu, że nigdy nie zostanie uformowany lepszy. Tymczasem dwa lata po odejściu Pepa i zawirowaniach na ławce trenerskiej postawiono na Luisa Enrique, dobrego kolegę szkoleniowca z Santpedor jeszcze z czasów boiskowych.

J

ak rozwinęła się sytuacja pod wodzą Lucho, nie trzeba nikomu specjalnie przypominać. W półtora roku z Asturyjczykiem na ławce drużyna sięgnęła po pięć pucharów. Co prawda jest to osiągnięcie minimalnie gorsze od tego z 2009 roku, gdy udało się zdobyć sześć trofeów (zabrakło tym razem hiszpańskiego superpucharu), ale zewsząd i tak pojawiają się zasadne pytania - która drużyna była lepsza? Czy potknięcie we wspomnianych rozgrywkach z Athletikiem Bilbao nie było bynajmniej wypadkiem przy pracy tej nastawionej na wygrywa-

ARTYKUŁ

nie maszyny? W tych kategoriach trzeba bowiem rozmyślać nad potworem, nad którym pieczę sprawuje Enrique wraz ze swoim sztabem. Wyniki mówią same za siebie. Potrójna korona w pierwszym sezonie, dwa kolejne skalpy dołożone w obecnej kampanii, a do tego ogromna okazja (kto wie, być może największa do tej pory), by w maju tego roku cieszyć się z tych samych osiągnięć co przed 12 miesiącami. To wszystko przy doskonałej formie najważniejszych zawodników, śmiercionośnym tridente i stylem gry, który dla rywala często

bywa niemożliwy do rozszyfrowania. Idealnie być jednak nie może, muszą być ofiary i tak jest też w tym przypadku. Kto jest największym przegranym osiemnastu miesięcy z Luisem Enrique na ławce? Marc Bartra. Lato 2014. Blaugrana w obliczu zakazu transferowego musi dokonać transferów de facto na dwa sezony. Jednym z priorytetów jest pozycja stopera, bowiem gra obronna należy do największych wad. Na Camp Nou trafiają Thomas Vermaelen oraz Jeremy Mathieu. Jak toczą się losy Belga i Francuza, wiemy. Pierwszy z nich


BARÇA FLASH 47

ma stracony pierwszy sezon i debiutuje dopiero w ostatniej (!) kolejce ligowej. Drugi jest dla szkoleniowca luksusowym rezerwowym. Zawsze gotowy do wejścia z ławki, mogący zagrać na dwóch pozycjach, rzadko zawodzący, wręcz przeciwnie, czasem ratujący zespół przed utratą gola czy nawet strzelający bardzo ważne bramki. Były defensor Valencii ujawnił nawet swój talent podczas trafiania do siatki z rzutu wolnego.

na linii bramkowej) i wślizg wyjaśniający sytuację - obrońca stał się bohaterem. W całym spotkaniu był bardzo pewny, jakby kompletnie nie przejmował się jego rangą. A przecież nie występuje często przeciwko takim rywalom. To było prawdopodob-

siebie - Bartra pełne 90 minut spędził na boisku tylko 8 razy...Gdyby taki stan rzeczy utrzymał się do końca tej kampanii, w maju mówilibyśmy o około 1500 minutach, czyli ponad 220 mniej niż rok temu. A na żadną zmianę się nie zanosi, bowiem wkraczamy w decydującą fazę temporady, w której coraz częściej będziemy oglądali najlepszych. Piąty w kolejce do gry stoper nie stanie się nagle podstawowym wyborem. Z defensorów, którzy liczą się w stosowanych rotacjach (pomijamy Douglasa), mniej grają tylko Adriano oraz Vidal, który dopiero od niedawna może grać. Choć przy takim trendzie Aleix odrobi wkrótce 350 minut straty i także znajdzie się przed Bartrą.

Idealnie być jednak nie może, muszą być ofiary i tak jest też w tym przypadku. Kto jest największym przegranym osiemnastu miesięcy z Luisem Enrique na ławce? Marc Bartra.

Gdzie w tym wszystkim jest Bartra? Młody Hiszpan liczy się w układance sztabu szkoleniowego, ale rzecz jasna nie jest pierwszym wyborem. Jest wykorzystywany do rotacji, grając w meczach o znacznie mniejszym ciężarze gatunkowym. Na 60 meczów, które rozegrała Barca, on występuje w 25 (17 w pełnym wymiarze czasowym). Jeszcze gorzej wyglądało to, gdy spojrzymy na minuty. Łącznie uzbierał ich 1850, co dało 34% możliwych do rozegrania. Dla porównania - Mathieu w rubryce ‘Minuty’ miał liczbę o 50% większą. O Pique i Mascherano - żelaznej parze Lucho - nie ma co wspominać. Był jednak jeden moment, w którym wydawało się, że notowania wychowanka wzrosną. Ostatni mecz fazy grupowej Ligi Mistrzów, na Camp Nou przyjeżdża PSG. Spotkanie nie byle jakie, bo decydujące o tym, kto wyjdzie z pierwszego miejsca. Wobec braku Daniego Alvesa, jedynego nominalnego, grającego na poziomie prawego obrońcy, trener musiał coś wykombinować. Postawił na dość niecodzienne ustawienie z trzema stoperami (Bartra, Pique, Mascherano) wspomaganych przez wahadłowych - Pedro i Jeremy’ego Mathieu. Zaczęło się nerwowo, bo od straconego gola, ale później gospodarze pokazali swoją siłę i zadali trzy ciosy, które rozstrzygnęły rywalizację. Mogło być jednak inaczej, gdyby przy wyniku 2:1 doskonałą interwencją nie wykazał się Marc. Dwa ofiarne bloki (jeden

nie jego najlepsze 90 minut w pierwszej drużynie. Jego zaangażowanie docenił trener, ściągając go tuż przed ostatnim gwizdkiem i pozwalając na owację na stojąco od kibiców, którzy potrafią docenić świetną pracę. Później było już jednak tak jak być musiało. Wrócił Alves, wróciło stare ustawienie, a jego kopię ujrzeliśmy dopiero przed kilkoma tygodniami w rewanżowym starciu z Valencią w ramach Pucharu Króla. Bartra wrócił na swoje miejsce w szeregu. Miewał swoje lepsze i gorsze występy, ale jego sytuacja była jasna - czwarte miejsce w hierarchii środkowych obrońców. Mimo to, zaufanie do niego wciąż okazuje Vicente del Bosque. Dla selekcjonera to obecnie pierwsza opcja rezerwowa dla pary Pique - Sergio Ramos. By tak jednak było dalej, Marcowi potrzebna jest regularna gra. Tej miało pojawić się więcej w tym sezonie. Zawodnik dopuszczał do siebie możliwość opuszczenia Barcelony w celu poszukania większej liczby minut, jednak po rozmowie ze sztabem szkoleniowym zdecydował się pozostać w klubie. Podobna sytuacja miała miejsce także podczas zimowego okna transferowego, niedawno zakończonego. 25-latek nad swoją przyszłością musi się bowiem poważnie zastanawiać, ponieważ gra jeszcze mniej, co pokazują liczby. Na dzień 18 marca to ledwie 1081 minut uzbieranych w 22 meczach. Średnia 49 minut na spotkanie mówi sama za

Rodzi się zatem pytanie - co takiego jest z Hiszpanem, że nie potrafi przekonać do siebie kolejnego trenera? Paradoksalnie jedną z większych przeszkód może okazać się fakt, że stylem gry bardzo przypomina Gerarda Pique. Trenerzy lubią zestawiać parę perów z piłkaktórzy grają inaczej, aby jemnie uzupełswoje braki, puklając przy

ARTYKUŁ

zaś stor z y, nieco w z a niali u w y t y m


BARÇA FLASH 48

osobiste największe zalety. Poza tym wydawałoby się, że Marc ma wszystko. W pojedynkach główkowych zazwyczaj okazuje się lepszy od rywali, co znajduje swoje przełożenie w obu polach karnych, potrafi poradzić sobie z nacierającym rywalem, wie, w którym momencie odebrać futbolówkę. W niezbyt poważnym jak na stopera wieku umie też dyrygować całą formacją obronną. Kłopotem nie jest dla niego to, by wyprowadzić piłkę z własnej połowy i rozpocząć akcję zespołu, a czasem wręcz się do niej podłączyć i posłać ostatnie podanie. Stoper kompletny - można by rzec, czytając, co potrafi Marc. Sęk w tym, że te wszystkie zagrania możemy w jego grze oglądać, kiedy wyc h o d z i na boisko z chłodną głową. Świadomy uciekającej, niepowtarzalnej okazji, jaką jest gra w bordowo-granatowych barwach przez wiele lat, stara się każdą swoją interwencją przekonać do siebie szkoleniowca i wzbudzić zaufanie kibiców oraz kolegów na boisku. Bardzo często gubi go to, że chce zrobić wszystko jak najlepiej, w widowiskowy sposób, aby zostało to zapamiętane. Nadmierna ambicja, która skutkuje nietrafionymi wyborami, stratami, błędami w

ustawieniu czy kryciu, daje zupełnie odmienny efekt. Niezadowolenie z jego gry można było dostrzec po reakcjach Luisa Enrique podczas wspomnianego starcia z Valencią w pucharze. Kamery telewizyjne uchwyciły moment, w którym zdenerwowany szkoleniowiec krzyczał: “Marc, rozszerz grę”. Słowa te rzeczywiście oddawały to, co działo się na murawie - w jego poczynaniach można było dostrzec pewną zachowawczość, która objawiała się częstymi zagraniami do najbliższego partnera. Wśród kilku polskich fanów Barcelony na Twitterze rozgorzała dyskusja o tym, czy casus obrońcy nie jest podobny do Sergiego Roberto

rotacje to maksimum, co może zaoferować Luis Enrique, który przecież wie najlepiej, co jest dobre dla zespołu, bo widzi piłkarzy codziennie na treningu. A że potrafi postawić na mniej doświadczonego zawodnika, który prezentuje odpowiedni poziom i jest w dobrej formie, świadczy przykład wspomnianego Roberto. Widać zatem, jak wiele dzieli na ten moment obrońcę od roli, jaką sobie wymarzył. Wielu z nas ma przed oczami sytuację po przegranym finale Pucharu Króla z Realem, w którym Marc odegrał zresztą jedną z negatywnych ról. Zalanego łzami Hiszpana pocieszał jego idol, a obecnie doradca, Carles Puyol. Oddanie i miłość do barw to w jego przypadku coś ogromnego. To jednak nie wystarcza, by reprezentować go na międzynarodowej arenie. Gorąca głowa, która często jest kierowana przez emocje, bierze górę i Bartra nie zawsze gra tak, jak oczekuje tego trener oraz sam zawodnik.

Stoper kompletny - można by rzec, czytając, co potrafi Marc. Sęk w tym, że te wszystkie zagrania możemy w jego grze oglądać, kiedy wychodzi na boisko z chłodną głową.

ARTYKUŁ

pod wodzą poprzednich szkoleniowców. Pomocnik nie potrafił rozwinąć skrzydeł i pokazywać pełni swoich możliwości, które - jak pokazuje obecny sezon - nie są małe. Taka sama sytuacja jest obecnie z Bartrą, który nie ma łatwo ze względu na sporą konkurencję na swojej pozycji. Nie może przez to liczyć na częste występy, a niezła gra przeciwko średniakom widocznie nie wystarczy, by stać się ważną postacią w zespole. Obecnie

Jego sytuację utrudnia też fakt, że Barcelona szuka nowego stopera. Młodego, perspektywicznego, który stanowiłby o sile drużyny nawet przez kilkanaście lat. Nazwiska Aymerica Laporte’a czy Marquinhosa


BARÇA FLASH 49

przewijają się w prasie od dawna. Bartra ma obecnie 25 lat. Nie można go więc postrzegać jako juniora, ale z drugiej strony w przypadku stopera oznacza to cały czas początek kariery. Przybycie nowego rywala w walce o skład, nawet w przypadku możliwego odejścia Vermaelena, może okazać się dla obrońcy wystarczającym pretekstem, by opuścić swój ukochany klub. Ostatnie doniesienia mówią, że chętny na jego usługi jest Manchester United, a kwota 12M€ nie wydaje się być dla Anglików przeszkodą nie do przeskoczenia. Sprzedaż z opcją pierwokupu jest dla Blaugrany prawdopodobnie najlepszą opcją. Gracz będzie miał okazję na zaprezentowanie swoich umiejętności, a klub zostawi sobie możliwość ściągnięcia go z powrotem w przypadku zadowalającej dyspozycji. Takie rozwiązanie okazało się doskonałym posunięciem w przypadku Pique, choć sytuacja wówczas była zupełnie inna i sam piłkarz był młodszy, gdy wracał na Camp Nou. Czy w przypadku Marca Bartry można mówić o chwilowej zmianie otoczenia czy stałej zmianie miejsca pracy? Jego odejście jest więcej niż prawdopodobne. Szkoda, ponieważ ma talent i ambicję na miarę gry w stolicy Katalonii. Problem leży jednak gdzieś indziej, czego przez półtora roku nie potrafił zlokalizować Luis Enrique. Asturyjczyk, za kadencji którego Marc Bartra jest największym grzechem.

Podstawowe informacje Nazwisko w kraju pochodzenia: Marc Bartra Aragall Data urodzenia: 15 sty 1991 Miejsce urodzenia: Sant Jaume dels Domenys Wiek: 25 Wzrost: 1,83 m Narodowość: Hiszpania Pozycja: Obrońca - Środkowy obrońca Noga: prawonożny Menadżerowie: Carles Puyol Obecny klub: FC Barcelona W drużynie od: 1 lip 2012 Umowa do: 30.06.2017 Aktualna wartość rynkowa: 12,00 mln €

ARTYKUŁ


BARÇA FLASH 50

SYNDROM

FELIETON


BARÇA FLASH 51

M

Adam Wielgosiński

@AWielgosinski

POTRYPLETOWY FELIETON


BARÇA FLASH 52

Do tego numeru „Barca Flash” zacząłem zbierać materiały już na początku marca. Ten okres, jak co roku, jest wyjątkowy dla wszystkich kobiet, ze względu na obchodzony 8 marca ich dzień. I choć kobietą nie jestem, ta data jest dla mnie wyjątkowa. Na tyle wyjątkowa, że będę ją pamiętał do końca życia.

Kiedy zapytacie kibiców poszczególnych klubów, od kiedy kibicują swojej ekipie, część z nich, w większości gimbo-kibice, odpowiedzą, że od urodzenia. Ja na dobrą sprawę nie pamiętam dokładnie, od kiedy sympatyzuję z Barceloną. W moim przypadku umowną datą jest 8 marca 2005 roku. Starsza gwardia pamięta ten dzień dosyć dokładnie. W sezonie 2004/2005 Barça opadła w 1/8 finału Ligi Mistrzów z Chelsea, a były to czasy na tyle odległe, że gola w pierwszym meczu strzelił dla Katalończyków Maxi Lopez, a w półfinale grało PSV z AC Milanem. Tak czy inaczej, mimo odpadnięcia Barcelony z Ligi Mistrzów, ja zapamiętam jednak drugiego gola Ronaldinho z rewanżu. Gol na tyle kapitalny, że w podstawówce nie mówiło się ogólnie o meczu, tylko o tym trafieniu. Gol na tyle kapitalny, że sprawił, iż nie kibicuję Chelsea, Realowi, Manchesterowi United czy komuś innemu, a właśnie Barcelonie. 8 marca 2005 – moje pierwsze wyraźne wspomnienie związane z Barcą.

FELIETON

W 2005 roku miałem osiem lat. Każdy doskonale wie, jak wygląda kibicowanie w tym wieku. Kupowanie „Bravo Sport” i wyrywanie plakatów, zbieranie naklejek i inne tego typu sprawy. Sęk w tym, że kiedy jesteś dzieciakiem, zbytnio nie ogarniasz spraw poza sportowych swojego klubu, jak na przykład to, kto zostanie nowym prezydentem klubu, tylko cieszysz się z każdego obejrzanego, ale przede wszystkim wygranego meczu. Osoby nieco ode mnie starsze, na przykład urodzone na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy kibicowały Barcy właśnie w okolicach 2005 roku, też inaczej patrzyły na klub, niż robią to obecnie i bynajmniej chodzi mi o wiek, tak jak w pierwszym

p r z y p a d k u , a bardziej o ilość zdobytych trofeów. Real wtedy miał erę Galacticos, a Barça co najwyżej pukała do bram piłkarskiego nieba. Ta pucharowa posucha, bycie w cieniu Los Blanco sprawiły, że kiedy już Blaugrana wygrała Ligę Mistrzów w 2006 roku, to – i tutaj ze względu na swój wiek posługuję się opowieściami zasłyszanymi czy też przeczytanymi – euforia była niesamowita. W którejś z książek o Barcelonie, już nie pamiętam w której, świętowanie tego Pucharu Mistrzów zostało porównane do po-

Ta pucharowa posucha, bycie w cieniu Los Blanco sprawiły, że kiedy już Blaugrana wygrała Ligę Mistrzów w 2006 roku, to – i tutaj ze względu na swój wiek posługuję się opowieściami zasłyszanymi czy też przeczytanymi – euforia była niesamowita.


BARÇA FLASH 53

wrotu żołnierzy z wojny, do podbicia miasta wroga i innych wielkich spraw. To pokazywało, jak niesamowity był to tryumf. W końcu od zwycięstwa ekipy Cruyffa na Wembley minęło kilkanaście lat. Swoją drogą bardzo zazdroszczę kibiciom, którzy będąc nastolatkami, obserwowali wygraną w 1992 roku i na kolejną wygraną czekali tyle lat. To musiało być kapitalne przeżycie, którego, niestety i stety, mi prawdopodobnie nie będzie dane przeżyć, bo jakoś nie zanosi się, by Barça na szóstą Ligę Mistrzów czekała blisko dwadzieścia lat. Wracając do wcześniej wspomnianego finału Champions League wzniesienie pucharu na Stade de France było świetnym prologiem do sukcesów Guardioli, ale również dobrym podsumowaniem ery Ronaldinho. To zdecydowanie było wydarzenie, które odmieniło historię klubu, jak i spowodowało początki zmian w zachowaniu wszystkich cules, a totalną odmianę o sto osiemdziesiąt stopni względem okolic 2005 roku widzimy teraz. Do czego zmierzam? Spieszę z odpowiedzią. Ten tekst piszę po nieco wymęczonym, delikatnie mówiąc, zwycięstwie z Las Palmas. Sam pomysł na artykuł zrodził się właśnie po tym starciu. Jeden z zasłużonych kibiców Barcy, myślę, że jeden z najważniejszych w tym kraju, po starciu z Las Palmas nazwał drużynę bandą samolubów. T e narzekania skłoniły mnie do pewnej refleksji. Facet jest po trzydziestce, widział kilkaset meczów Barcelony, z czego ponad setkę na żywo, z trybun i wali takimi określeniami po WYGRANYM meczu ligowym. Dochodzę do prostego wniosku – niektórym

fanom odbiła gorsza sodówka niż piłkarzom. Tydzień wcześniej był niesamowity, lecz w tym przypadku uzasadniony, zachwyt nad tym, jak Messi asystował z rzutu karnego. Pełno „ochów” i „achów”, nawiązania do wielkiego Johana Cruyffa etc. A co tydzień później? Tydzień później to nie są geniusze futbolu, tylko banda samolubów, nic więcej. Kiedyś był konkurs, który polegał na wzajemnych docinkach przez fanów Barcelony i Realu. Tam padł tekst: „kibice Realu myślą, że tryplet to choroba”. Ja odnoszę wrażenie, że to serio jest choroba, tyle że psychiczna i zapadli na nią niektórzy cules. Ale wróćmy znów do czasów sprzed wygrania Ligi Mistrzów w Paryżu. Przypomnijmy sobie, jak wtedy ja jako dziecko, ale również i kibice Barçy postrzegali piłkę nożną. Cieszę się, że fani futbolu dojrzewają. Dojrzewają do tego stopnia, że widzą znakomitą robotę, jaką wykonuje Busquets. Praktycznie teraz wystarczy wejść na lepszą stronę o piłce nożnej, a znajdziemy super wykonane analizy taktyczne, nie gorsze od tych z telewizji, którymi szczycą się ex-piłkarze. W tej całej „dojrzałości”, jak wcześniej to określiłem, zapominamy o cesze, która powinna w nas zostać od małego dzieciaka, która nie powinna dojrzewać razem z nami. Cieszenie się golami naszej drużyny.

jest to nic wymyślnego, ale jest to zdecydowanie coś, o czym zapominamy. Nie potrafię zrozumieć ludzi, tym bardziej osób po trzydziestce, którzy sympatyzują z Barceloną od lat i mają czelność gadać takie pierdoły, że jest to banda samolubów. I nie chodzi mi o to, by nie krytykować piłkarzy czy coś w tym rodzaju. Chodzi mi o zachowanie chłodnej głowy w „jechaniu” ich. Sam niejednokrotnie narzekam na poszczególne zagrania, źle w mojej opinii podjęte decyzje, lecz w pewnych granicach. Niezliczone puchary krajowe, superpuchary Europy, trzykrotny tryumf w Lidze Mistrzów, siedem na osiem ostatnich półfinałów Champions League z udziałem Barcy, rekordo-

Kiedyś był konkurs, który polegał na wzajemnych docinkach przez fanów Barcelony i Realu. Tam padł tekst: „kibice Realu myślą, że tryplet to choroba”. Ja odnoszę wrażenie, że to serio jest choroba, tyle że psychiczna i zapadli na nią niektórzy cules.

Zaraz ktoś ci mi, że stworzyłem nic wymyślnego. Ok, być może nie

zarzunie

wa ilość Złotych Piłek Leo Messiego, dziesiątki, jeśli nie setki pobitych rekordów. To, co zrobiła Barcelona Guardioli i później Enrique, to było coś absolutnie z innej planety, nie ma wątpliwości. Ale my o tym zapominamy, żyjemy z meczu na mecz, a jeśli mecze teraz będą rozgrywane praktycznie co trzy dni, czas na takie przemyślenia, odnośnie przeszłości, zostanie zniwelowany praktycznie do minimum. J a mam dziewiętnaście l a t , zaledwie dziewiętnaście, ale w swojej kibicowskiej przygodzie miałem n i e s a m ow i t e go farta trafić

FELIETON


BARÇA FLASH 54

na czas, kiedy moja ulubiona drużyna gra piłkę z kosmosu. Drogi Czytelniku, czy w 2005 roku przejmowałeś się tym, że Blaugrana swój trzydziesty któryś mecz z rzędu bez porażki wygrała tylko 2-1, a nie 4-1? Nie! Cholera, wróćmy do tych czasów! Wróćmy do czasów, kiedy zwykłe zwycięstwo dawało nam radość, ale jednocześnie pamiętajmy, jak milowy krok w swoim rozwoju zrobiła Barcelona w ciągu ostatnich lat. Jesteśmy na takim etapie sezonu, że ligę mamy na wyciągnięcie ręki, w pucharze Króla jesteśmy w finale, a w Lidze Mistrzów, nie oszukujmy się, ciężko będzie nas zatrzymać, bo Barça jest w niesamowitym gazie. Ale powiem szczerze, mistrzowski tytuł, tylko mistrzowski tytuł brałbym przed tym sezonem w ciemno. Ja wiem, że część z Was powie, że jeśli teraz nie obronimy tej Ligi Mistrzów, no to już nigdy tego nie zrobimy. Po części się zgodzę, raczej ciężko będzie Barcę zatrzymać, ale nawet jeśli tego nie obronią, to co? Oni zrobili tak wiele, dali nam tyle szczęścia, że ciężko będzie się na nich złościć, jeśli oni odpadną nawet w 1/8 finału z Arsenalem. Kojarzycie serial „Jak poznałem waszą matkę”? Tam główny bohater przez bodajż e osiem sezonów opowiada dzieciom o tym, jak poznał ich mamę. Wyszło ponad dwieście odcinków, każdy z nich mniej

FELIETON

więcej po dwadzieścia minut, co daje jakieś siedemdziesiąt godzin opowiadania historyjki. Stary facet opowiada dzieciom przez siedemdziesiąt godzin, jak poznał ich matkę. Ja teraz, mając niecałe dwadzieścia lat, równie dobrze mógłbym siąść w bujany fotel, zapalić fajkę i poopowiadać młodszym, jakim jestem szczęściarzem. Jestem szczęściarzem, bo widziałem czterokrotnie, jak mój ulubiony klub wygrywa Ligę Mistrzów. Jestem szczęściarzem, bo widziałem, jak Barcelona w ciągu pięciu lat trzy razy spuszcza Realowi ostre manto, z czego dwa razy na Bernabeu. Jestem szczęściarzem, bo widziałem rajdy Leo Messiego, jak przez mgłę kojarzę magiczne zagrania Ronaldinho i na moich oczach rodzi się legenda Neymara. I tutaj dochodzimy do puenty tego całego tekstu. Puenta dla wielu może okazać się banalna, ale jeśli po odpadnięciu w półfinale Ligi Mistrzów będziesz wylewał na piłkarzy najgorsze i największe wiadro pomyj, to pamiętaj, że ten półfinał dla kibica innego zespołu jest spełnieniem marzeń. Pamiętaj, że jakieś piętnaście lat temu ten półfinał byłby ogromnym sukcesem, a o takich okładkach jak ta obok mogliśmy tylko pomarzyć. I pamiętaj, jak wiele Twoich kibicowskich marzeń spełnił ten klub. Nasz klub.

Pamiętaj, że jakieś piętnaście lat temu ten półfinał byłby ogromnym sukcesem, a o takich okładkach jak ta obok mogliśmy tylko pomarzyć. I pamiętaj, jak wiele Twoich kibicowskich marzeń spełnił ten klub. Nasz klub.


BARÇA FLASH 55

FELIETON


BARÇA FLASH 56

CO JEŚĆ

BY BYĆ NAJLEPSZYMN Mary Kowalik

@MaryKK16

Gdy słyszymy i myślimy o Barcelonie, jak to wygląda? Wyobrażamy sobie niemal idealną pod każdym względem drużynę, może nawet nie składającą się z normalnych ludzi, bo ze zwykłego sportu kreują coś magicznego, albo raczej kosmicznego. Proponuję tym razem, byśmy spojrzeli na Katalończyków trochę od innej strony, bardziej naziemnej, by chociaż spróbować przeanalizować zaplecze najlepszej ekipy na świecie. Jakkolwiek absurdalnie to brzmi, Barcelona to też ludzie! Ludzie, o których warto powiedzieć, że wyśmienicie wykonują swoją robotę, lecz naturalnie idzie za tym mnóstwo wysiłku i pracy nad wieloma elementami bycia piłkarzem. Trafiłam ostatnio na bardzo wymowne porównanie – zawodnicy tych największych klubów są niczym bolidy Formuły 1, nad którymi pracuje cała gama inżynierów, każdy od czego innego i każdy tak samo niezbędny. Prawdę mówiąc, zawodnik Barcelony czy innego klubu nie jest jedynie „podobny” pod tym względem do maszyny – by osiągnąć maksymalną wydajność przy nienagannym stanie zdrowia, musi o niego dbać i stale go kontrolować cały sztab medyczny,

więc właściwie dokładnie tak, jak w przypadku Mercedesa Lewisa Hamiltona. Może nawet sobie nie wyobrażacie bowiem, jak istotne jest to, co jedzą i kiedy jedzą Katalończycy, a także jak złożonym procesem jest zaplanowanie tego wszystkiego. Rzeczywiście, medycyna sportu, czy nawet medycyna futbolu to spory dział tej dziedziny nauki. W odży-

wianiu istotny jest absolutnie każdy czynnik, począwszy od godziny rozpoczęcia najbliższego meczu. Plan dnia, a co za tym idzie, plan posiłków, układa się zupełnie inaczej, jeśli Barcę czeka spotkanie wieczorem, a zupełnie inaczej, gdy gra toczyć się będzie w niedzielne popołudnie – wówczas bezpośrednie przygotowanie do meczu rozpoczyna się jeszcze wieczór wcześniej.

Może nawet sobie nie wyobrażacie bowiem, jak istotne jest to, co jedzą i kiedy jedzą Katalończycy, a także jak złożonym procesem jest zaplanowanie tego wszystkiego.

ARTYKUŁ


BARÇA FLASH 57

NA ŚWIECIE? Plan dnia, a co za tym idzie, plan posiłków, układa się zupełnie inaczej, jeśli Barcę czeka spotkanie wieczorem, a zupełnie inaczej, gdy gra toczyć się będzie w niedzielne popołudnie – wówczas bezpośrednie przygotowanie do meczu rozpoczyna się jeszcze wieczór wcześniej. Piłkarze dostają na kolację posiłki z dużą ilością węglowodanów, takich, jak ryż, ryby, owoce, a na śniadanie z kolei, na parę godzin przed początkiem spotkania – ich dawka jest zwiększona (na przykład soki owocowe, płatki zbożowe, kurczak z grilla, owoce z dużą ilością cukru). Przed każdym meczem bardzo istotna jest także dawka kofeiny, a szczególnie przed spotkaniami, które odbywają się koło południa. Jak najbardziej zalecana jest kawa, by pobudzić organizm do wytężonej pracy – niektórzy potrzebują dwóch albo trzech kubków, innym wystarcza jedna mała filiżanka, a są także tacy, którzy za nią nie przepadają – spożywają więc różne tabletki zawierające dawki kofeiny, co naturalnie ściśle kontroluje sztab medyczny Barcelony. Mogą być to oczywiście inne suplementy dzia-

łajace w ten sam sposób – w Athleticu Bilbao na przykład zawodnicy dostawali gumy do żucia z kofeiną. Nawet w sprawie tak drobnego elementu diety, jak kawa, już możemy zauważyć zróżnicowanie – medycy i dietetycy klubowi podkreślają i powtarzają, iż każdy zawodnik ma inny organizm, a więc każdy z nich musi się upewnić samodzielnie, ile jakich

składników pomaga mu dobrze przygotować się fizycznie. Dlatego też każdy z piłkarzy Lucho jest dokładnie badany i oddzielnie rozgrzeszany, aby później dostać własną dietę, dostosowaną do własnego organizmu. Nietrudno to zrozumieć – zawodnicy różnią się chociażby wzrostem, a w efekcie również masą ciała, a co za tym idzie, niektórzy pocą się mniej, niektórzy więcej, niektórzy potrzebują więcej nawodnienia, niektórzy więcej kawy, a inni więcej składników, które oddziałują na n a c z y n i a krwionośne.

ARTYKUŁ


BARÇA FLASH 58

Idąc więc dalej w różnorodność potrzeb barcelonistów, organizmy zawodników dzielą się także na takie, które podczas meczów spalają więcej tłuszczów czy więcej kalorii, albo też porównywalnie obu tych składników odżywczych. Uzupełniają je, między innymi, przygotowywane przez kucharza ze sztabu ciastka w zależności od zaleceń medyków: na bazie migdałów lub orzechów laskowych z suszonymi owocami, gdy zawodnik musi uzupełniać tracony w czasie meczu tłuszcz, albo też bardziej typowe, przygotowane ze sporej ilości mąki, jeśli jego organizm szybko spala węglowodany. Jeszcze inne „słodkości” zawodnicy dostają w przerwach w trakcie spotkań, by uzupełnić glikogen w mięśniach – zdaniem Ricarda Pruny jest to niezbędne, by mogły one produkować energię i mogą mieć przeróżny smak: pomarańczowy, truskawkowy, aż po czekoladę i coca-colę. Dodatkowo w tym czasie piłkarze muszą na nowo nawodnić organizm, niekiedy więc piją wodę, a czasem napoje izotoniczne, które również

ARTYKUŁ

przydają się tuż przed spotkaniem. Poza odżywianiem się bezpośrednio przed wysiłkiem w czasie meczu, całkowita dieta zawodników jest kontrolowana w 80%. Medycy nie dopuszczają żadnych sosów, które mają w sobie zbyt wiele tłuszczu, a szczególnych wypadkach także napojów gazowanych. Na śniadanie w Barcelonie je się płatki, owoce, jogurty, czasem tosty z szynką i serem, do tego soki owocowe – tak więc kompozycję witamin, białka, węglowodanów; w późniejszych porach dnia – kurczaka albo rybę, warzywa, mozzarellę, ryż lub makaron. Nie są jednak obowiązkowe lub zalecane w tej samej ilości dla każdego – ci zawodnicy, których organizmy mają tendencję do spalania większych ilości tłuszczu, niż kalorii, nie potrzebują uzupełniać węglowodanów, o czym wspomniałam wcześniej. Te właśnie posiłki, najważniejsze w ciągu dnia, piłkarze spożywają razem, przed treningiem czy siestą, dlatego kolacje stają się niekiedy jedynymi okazjami, by zjeść z rodziną. Nawet wtedy jednak

wypada trzymać się swojej diety. Nie uda się bowiem nikomu ukryć,

Te właśnie posiłki, najważniejsze w ciągu dnia, piłkarze spożywają razem, przed treningiem czy siestą, dlatego kolacje stają się niekiedy jedynymi okazjami, by zjeść z rodziną. Nawet wtedy jednak wypada trzymać się swojej diety. jeśli próbowałby ją omijać (pomijając, że przecież mija się to z celem)– jest kilka rzeczy, które obowiązują wszystkich. Zawodnicy Barcelony odbywają kontrolę wagi codziennie. „Odpowiednia masa ciała to klucz do dobrej wydajności i efektywności” powiedział niegdyś Ricard Pruna. „Spróbujcie biegać z małym plecakiem, w którym ma-


BARÇA FLASH 59

cie dwu czy trzykilogramowe obciążenie – zobaczycie, że to trudne”. Za tym idą także regularne badania krwi, by kontrolować ilości żelaza, witaminy D w organizmie czy poziom cholesterolu. Do owoców i warzyw więc, w razie potrzeby, zawodnicy dostają dodatkowe płyny czy pastylki z witaminami, magnezem, żelazem. Niezwykle ważne są do tego proteiny, konieczne do przebudowy tkanki mięśniowej, a także tłuszcze nienasycone, wymagane w zdrowej diecie sportowca. Stąd więc w codziennych posiłkach ryby (bogate w kwasy omega 3), nieco kurczaka, a mniej wołowiny, cielęciny, baraniny, jagnięciny, wieprzowiny i tym podobnych mięs, zawierających tłuszcze nasycone, które mogą być szkodliwe w zbyt dużej ilości (po hiszpańsku nazywane „carne roja”).

Sławne targi w Barcelonie posiadają wiele świeżych i zrożnicowanych produktów.

Sporo urazów mięśniowych, które swego czasu nękały Dumę Katalonii, powiązanych było z odwodnieniem w czasie meczu. W efekcie Ricard Pruna i reszta sztabu medycznego zaczęli zwracać szczególną uwagę na to, by piłkarze nie dopuszczali do uczucia pragnienia – wtedy dla naszych mięśni może być za późno, ponieważ wody w organizmie już zaczyna brakować. Warto pamiętać, że Barcelona nie miała problemu z kontuzjami mięśniowymi w ubiegłym sezonie – medycy wyszli ze słusznego założenia bowiem, iż im więcej piłkarze zrozumieją i zauważą, tym chętniej będą współpracować, a praca nad odpowiednim odżywaniem nie będzie nudna i „represyjna” – i okazało się to kluczowe. Naturalnie jednak zawodnicy Barcy nie mieli i nie mają zakazu wstępu do supermarketów – jakiś czas temu w Internecie mogliście natrafić na dokładną listę zachcianek Azulgrany po spotkaniu z Malagą na La Rosaleda. Od nutelli, sushi, sałatki Caesar, pizzy, kanapek wegetariańskich, po chorizo iberico i filety z piersi z kurczaka. Od czasu do czasu organizują też wspólnego grilla – takie cuda także się zdarzają, a poza tym czasem, w nagrodę, się należą.

ARTYKUŁ


BARÇA FLASH 60

FINAŁ NA C Piotr Sturgulewski

Po trwającym przez kilka tygodn dowano - finał Pucharu Króla odbę

ARTYKUŁ


BARÇA FLASH 61

CALDERON @PSturgulewski

ni zamieszaniu, wreszcie zadecyędzie się w twierdzy Rojiblancos.

ARTYKUŁ


BARÇA FLASH 62

F

C Barcelona, pewnie rozprawiając się z będącą ostatnio na skraju przepaści Valencią, awansowała do finału Pucharu Króla. Kataloński klub swojego rywala poznał natomiast dzień później. Okazała się nim być Sevilla, która dopełniając formalności, wyeliminowała Celtę Vigo. Do tej pory wszystko wydawało się być normalne, ale to były tylko pozory. Zgodnie z tradycją już, wraz z nadejściem piłkars k i e j w i o s ny, jak bumerang p o wrócił bowiem temat wyboru stadionu, na którym zwycięskie zespoły miałyby powalczyć o jedno z najbardziej prestiżowych tytułów sportowych w kraju. Poza hiszpańskimi granicami, taka sytuacja jest wprost niewyobrażalna, ponieważ praktycznie w każdym państwie arenę końcowych zmagań pucharowych wybiera się przed rozpoczęciem samego turnieju.

ekipy FC Barcelony i Athleticu Club, zorganizowano na Camp Nou. Takie rozwiązanie, mimo równego podziału biletów między kibiców obu drużyn, nie przypadło do gustu wielu obserwatorom, ponieważ jakby nie patrzeć wciąż była to arena jednego z uczestników tamtego meczu. Wiadomym więc było, że teraz podobnej decyzji raczej spodziewać się nie należało. “Wolałbym, aby moi pod-

jaka miejsce miała w 1997 roku, kiedy to Duma Katalonii prowadzona wówczas przez Bobby’ego Robsona triumfowała na Santiago Bernabeu nad Realem Betis. Tamtego wieczoru po zakończonym spotkaniu z głośników słychać było już tylko hymn “Cant del Barca”, podczas gdy piłkarze paradowali z pucharem wokół murawy. Na użytkowanie obiektu noszącego imienia jednego z najpopularniejszych na Półwyspie Iberyjskim działaczy sportowych, ku uciesze fanów stołecznego zespołu, nie wyraził jednak zgody jego właściciel, jakim jest klub Real Madryt. Powtórzyła się więc sytuacja z zeszłego roku. Wtedy również jako miejsce zmagań finałowych upatrywano arenę Królewskich, ale tamto spotkanie, jak już wspomniane zostało wcześniej, się tam w ostateczności nie odbyło, bowiem włodarze stołecznego klubu na ten termin zaplanowali remont. Tym razem stołeczna drużyna znalazła sobie nieco inną, bardziej wyszukaną, wymówkę. Na dokładnie ten dzień zaplanowano tam koncert Bruce’a Springsteena. Co ciekawe, amerykański wokalista w tymże terminie pierwotnie miał wystąpić na… Camp Nou. Los jednak chciał, że w jego terminarzu doszło niewielkiej korekty i występ w stolicy Katalonii został przełożony na nieco inną datę.

Zgodnie z tradycją już, wraz z nadejściem piłkarskiej wiosny, jak bumerang powrócił bowiem temat wyboru stadionu, na którym zwycięskie zespoły miałyby powalczyć o jedno z najbardziej prestiżowych tytułów sportowych w kraju.

RFEF (Hiszpański Królewski Związek Piłki Nożnej - przyp. red) w takiej sytuacji zasadniczo nie widzi nic złego, ponieważ z roku na rok stale się ona powtarza. Daleko nie szukając, można tutaj przyt o czyć przykład c h o ciażby z zeszłego sezonu. W ó w czas finałowe starcie, w którym naprzeciw siebie stanęły

ARTYKUŁ

opieczni rozegrali ten mecz w Chinach, niż na arenie należącej do Blaugrany. To tak, jakby dać dla rywalom jeszcze jednego Lionela Messiego” - skomentował ostatnio Unai Emery. Oprócz wcześniej wspomnianego obiektu, goszczącego ubiegłorocznych medalistów pucharowych zmagań, w Hiszpanii istnieje jeszcze sześć takowych, spełniających wszystkie wymogi dotyczące organizacji tego wydarzenia. Mowa tutaj o Santiago Bernabeu (Real Madryt), Vicente Calderon (Atletico Madryt), San Mames (Athletic Club), Estadio Mestalla (Valencia), a także o neutralnych Montjuic w Barcelonie i La Cartuja w Sevilli. Zarządy obu zespołów, które naprzeciw siebie staną w finale rozgrywek, chciały zmierzyć się na pierwszej z wyżej wymienionych stadionów. Wpływ na takie ustalenie ma przede wszystkim fakt, iż stadion należący do Królewskich może pomieścić ponad osiemdziesiąt tysięcy osób. Dla klubów, które wystąpią w tym starciu, taki fakt ma znaczenie, ponieważ wiąże się on z przyszłymi d o chodami z tego meczu. “Barcelona tutaj nie zagra” - skandowali podczas jednego z meczów ligowych Madridistas, którzy nie do końca byli zadowoleni z takiego obrotu spraw. Podobno obawiali się oni sytuacji podobnej do tej,

Według hiszpańskich mediów, jednym z największych zwolenników tego koncertu na Santiago Bernabeu był nie kto inny jak Florentino Perez. Hiszpan ponoć nie chciał na arenie swojego klubu oglądać piłkarzy FC Barcelony. Zabolałoby go to tym bardziej, ponieważ należący do niego klub odpadł z Pucharu Króla już w ⅛ finału. Wówczas, po bardzo pamiętnym zamieszaniu, Los Blancos zostali wyeliminowani z turnieju po wystawieniu do gry nieuprawnionego Denisa Czeryszewa. Jak wszyscy pamiętają, na ich nieszczęściu skorzystali wtedy występujący na


BARÇA FLASH 63

co dzień w trzeciej lidze hiszpańskiej zawodnicy zespołu Cadiz CF. Na skutek takich decyzji, hiszpańska federacja finał krajowych rozgrywek postanowiła zorganizować na 55-tysięcznym Vicente Calderon 22 maja bieżącego roku. Data ta różni się od tej, którą pierwotnie zakładano. Przy jej ustalaniu wzięto bowiem pod uwagę potencjalny udział Sevilli w finale Ligi Europy UEFA, który odbędzie się w Bazylei trzy dni wcześniej. “Calderon miejscem finału Pucharu Króla? Stoją tam bramki? Są trybuny dla kibiców? Znakomicie zatem” - skomentował Luis Enrique. Ostatni finał Copa del Rey na stadionie należącym do Atletico Madryt odbył się cztery lata temu. Wówczas na stołecznym obiekcie stanęły naprzeciw siebie drużyny FC Barcelony i Athleticu Club. Tamtego wieczoru, po bardzo jednostronnym starciu, Blaugrana wygrała, strzelając trzy bramki i nie tracąc ani jednej. Ich autorami byli Pedro i Leo Messi.

Opinia eksperta. Piotr Miękus (FCBarca.com) Wydaje mi się, że Hiszpanie nigdy nie nauczą się, że takie decyzje jak wybór stadionu na finał Pucharu Króla trzeba podejmować przed rozpoczęciem rozgrywek. Każdego roku mamy ten sam problem, tę samą powtórkę z rozrywki, czyli przepychanki, gdzie ma być rozegrany ten najważniejszy mecz. Absurd goni absurd, Santiago Bernabeu raz przechodzi remont, a innym razem jest miejscem, gdzie odbędzie się koncert. Cała ta sytuacja nie wpływa najlepiej na prestiż rozgrywek, ale jest również problematyczna dla kibiców. Negocjacje z gospodarzem finału przeciągają się w nieskończoność, co nie służy nikomu. Dla fanów, którzy obejrzą ten mecz przed telewizorem może nie ma to wielkiego znaczenia, poza chęcią zdobycia trofeum na stadionie odwiecznego rywala, ale dla ludzi, którzy planują wspierać swój zespół na żywo jest to niezwykle irytujące. Sam wybór stadionu ma bardzo duże znaczenie. Naturalną rzeczą jest, że Madryt, Barcelona, czy Sevilla to miasta łatwo dostępne niezależnie, czy mieszka się w Hiszpanii, czy w Polsce. Poza logistyką jest jeszcze cała otoczka finału, czyli przedmeczowy nastrój, atmosfera w mieście i na stadionie oraz klimat. To wszystko zapewniają nieliczne stadiony, dlatego wbrew pozorom miejsce rozegrania finału jest całkiem istotne. Tym bardziej szkoda, że każdego roku cała sytuacja jest tak absurdalna.

Christo Stoiczkow cieszący się z wygranej. ARTYKUŁ


BARÇA FLASH 64

Opinia eksperta. Tomasz Zakaszewski (OleMagazyn.pl) Prawdę mówiąc burza w szklance wody związana z wyborem obiektu, na którym ma się odbyć finał tegorocznego Pucharu Króla nie wzbudziła mojego większego zainteresowania. Poza Camp Nou, każde rozwiązanie było dla mnie do zaakceptowania. Oczywiście hiszpańscy kibice Sevllistas mieli swoje preferencje. Według sondy przeprowadzonej przez ABC Sevilla ponad 40% głosujących opowiedziało się za rozegraniem finału na Stadionie Olimpijskim w Sewilli. Na drugim miejscu respondenci wskazali Ramon Sanchez-Pizjuan (26,42%). Oba powyższe stadiony oszczędziłyby sympatykom Nervioneses podróży, ale nie byłoby to sprawiedliwe wobec Cules. Trzecią pozycję zajęło Vicente Calderon (21,24%), a kolejne przypadły: San Mames (7,65%), Mestalla (2,72%) i Camp Nou (1,44%). Jak widać wygrała ostatecznie najbardziej racjonalna opcja, może nie pierwsza na listach sympatyków jednych czy drugich, ale taka którą gotowe były zaakceptować wszystkie strony. Z gospodarzami obiektu włącznie. Przepychanki z wyborem miejsca na finał będą się powtarzać, lecz przynajmniej nie tworzy się tu podział na równych i równiejszych. Gdyby decyzja zapadała wcześniej mogłoby dojść do przypadku, kiedy np. Barcelona grałaby mecz o puchar na Camp Nou. W teorii ten problem mógłby rozwiązać odpowiednik naszego Stadionu Narodowego, ale to kłóci się z silnym w Hiszpanii regionalizmem. Katalończycy, Baskowie, Andaluzyjczycy mogliby zapytać: dlaczego puchar krajowy (podkreślmy krajowy) miałby zawsze odbywać się w Madrycie? I mieliby rację.

Pedro wznoszący puchar. Kanaryjczyk był jednym z bohaterów finału z 2012 roku

ARTYKUŁ


BARÇA FLASH 65 WYWIAD

FELIETON

Pedro Rodriguez - to on zamknął historię

Nieme kino sportowe?

Wywiad z zasłużonym polskim dzienikarzem, jakim jest Jerzy Chromik, o poziomie polskiego dziennikarstwa sportowego.

Wspomnienie niedocenianego byłego gracza FC Barcelony Pedro Rodrigueza.

ARTYKUŁ

Krótka kołderka ARTYKUŁ

ARTYKUŁ

Kataloński Cafu

Hiszpańska karuzela transferowa

CATALOLGA

Kto przyszedł, a kto odszedł do/z hiszpańskich klubów La Liga? WYWIAD

Referendum w Katalonii ARTYKUŁ

Spowiedź Konia

Rozmowa z Maćkiem “Disblasterem” Krawczykiem.

Barça w rękach architektów

ARTYKUŁ

Tajemnicze El Clasico ARTYKUŁ

ARTYKUŁ

Nowa umowa Neymara

O rywalach w Grupie E FELIETON

FELIETON

CR7 nie zdobędzie Złotej Piłki

Faks niezgody FOTOSTORY

BYSTRE OKO


BARÇA FLASH 2

ARTYKUŁ


BARÇA FLASH 3

ARTYKUŁ


BARÇA FLASH 4


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.