Barça Flash Maj Czerwiec 2016

Page 1

BYSTRE OKO ZNAJDŹ PIĘĆ RÓŻNIC MIĘDZY DWOMA FOTOGRAFIAMI! FOTOSTORY OPOWIADANIE ZE ZDJĘĆ

Numer 21 | Maj/Czerwiec

FC Barcelona | La Liga

LIGA SEVILLI NIEKOŃCZĄCA SIĘ OPOWIEŚĆ EL PISTOLERO NIEZROZUMIANY GENIUSZ

M E Z S A ALA M O T IAK m & CW Wleesvzełon.cSoports

SIMEONE VS. GUARDIOLA ANALIZA PORÓWNAWCZA

MARCIN BUŁKA O TESTACH W FC BARCELONIE

E

Ć I T I K A IIVVA NR AN Y N O Y L N E C O L R E A C B R C A F B A C C F U A Ł C P U IE Ł K P C IE A K WAC CCH ORRW HO

OKIEM FCBARCA.COM ZAPOWIEDŹ EURO 2016 ORAZ COPA AMERICA POD LUPĄ REDAKCJI FCBARCA.COM


Zespół redakcyjny: Przemysław Kasiura redaktor naczelny Adrianna Kmak Tomasz Tybuś Piotr Sturgulewski Karol Tryniszewski Hubert Bochyński Kamil Sikora Kuba Kacprzak Piotr Miękus FCBarca.com

Wydawca: Przemysław Kasiura tel 785 320 540 email: przemyslaw.kasiura@blogfcb.com Dział reklamy: Olga Juszczyk tel 662 162 267 email: olga.juszczyk@blogfcb.com

Wszystkie treści opublikowane na łamach miesięcznika internetowego Barca Flash są autorstwa redaktorów BlogFCB.com. Wszelkie prawa do nich są zastrzeżone. www.barcaflash.com Social Media: Twitter Barca Flash: @BarcaFlash Facebook BlogFCB.com: fb.pl/blogfcb Twitter BlogFCB.com: @blogfcbcom Oprawa graficzna: Przemysław Kasiura Maciej Bożek Na okładce: Ivan Rakitić - chorwackie płuca FC Barcelony (źródło zdjęcia: shutterstock)

04.

KOMENTARZE Redakcja

Co w La Liga piszczy?

Przekrój czterech do pięciu bieżących wydarzeń z komentarzem redakcji Barça Flash. Co, gdzie, kiedy i dlaczego z ubiegłego miesiąca.

10.

FELIETON Kamil Sikora

24.

Kto z drużyny Barcelony zagra na Euro 2016?

Porównanie i analiza dwóch wybornych strategów piłkarskich oraz o ich wpływie na FC Barcelonę.

38.

ARTYKUŁ Hubert Bochyński

Ivan Rakitić - chorwackie płuca FC Barcelony

ARTYKUŁ

El Pistolero Kuba Kacprzak

48. 54.

Niekończąca się opowieść?

30.

Simeone versus Guardiola

Zapowiedź jednego z najbardziej emocjonujących wydarzeń tego roku w piłkarskim kalendarzu.

FELIETON Tomasz Tybuś

Wywiad z Marcinem Bułką, talentem FCB Escoli.

Kuba Kacprzak

Copa America

44.

“Podszedłem do testów w Barcelonie bez kompleksów”

...z Tomaszem Ćwiąkałą

20. FC Barcelona a Euro 2016

06.

WYWIAD

ARTYKUŁ Piotr Miękus

ARTYKUŁ Piotr Miękus

WYWIAD Adrianna Kmak

Sevilla na dobre zawłaszczyła sobie miano najlepszego zespołu Ligi Europy w historii. Tylko... kiedy to się skończy?

FOTOSTORY

Kup mi frytki, a zrobię ci... hat-trick? BYSTRE OKO

55.


SHOW (STILL) MUST GO ON

Sezon, sezon... i po sezonie. Czas na crème de la crème sezonu ogórkowego, czyli międzynarodowe turnieje. Choć dla mnie osobiście najlepszy klimat tworzą mundiale, to jednak nie mogę powiedzieć, że Euro 2016 we Francji zupełnie mnie nie interesuje. Znam jednak takich, którzy za dnia będą odpoczywać, aby rano bądź wieczorem oglądać spotkania Copa America Centenario, które również zapowiadają się fantastycznie. Współczuję tylko wszystkim partnerom bądź partnerkom, które z myślą o zakończonych sezonach ligowych naiwnie odetchnęli z ulgą, że ich drugie połówki z większą uwagą skupią się na swoich miłościach. Niestety - show (still) must go on. A co z FC Barceloną? Lato to transfery, ale tak naprawdę w zaledwie 10 procentach. Resztę tworzą spekulacje, plotki, a czasem banialuki wymyślone przez dziennikarzy. Nawet największym sceptykom trudno będzie przejść obok najciekawszych spekulacji transferowych, mimo dystansu i lata doświadczeń śledzenia letnich okienek. Bo właściwie... co innego śledzić i czym się interesować? Na szczęście w sukurs przybywają Copa America, Euro 2016 oraz Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. Jestem przekonany, że na czas dwóch pierwszych turniejów nie dojdzie do żadnego wielkiego transferu - chyba, że ci najwięksi

odpadną już po fazie grupowej, mając wraz z ich agentami więcej czasu na myślenie o zmianie klubu. Trudno jednak podejrzewać, aby Niemcy, Anglia czy Francja odpadły już po pierwszych trzech spotkaniach grupowych. Czerwiec spędzimy grzecznie na oglądaniu Euro i Copa America, w lipcu będziemy żyć plotkami transferowymi, w sierpniu zapewne większość z nas usiądzie przed telewizorem i pokibicuje Polakom na Rio, a potem... ponownie sezon ligowy! Tak, ten rok składa się dla nas, kibiców sportowych, wybornie. O czym przeczytacie w kolejnym numerze Barça Flash? Tym razem postawiliśmy na jakość, a nie na ilość, przedstawiając Wam dwa bardzo interesujące wywiady (z Tomaszem Ćwiąkałą z Eleven oraz Marcinem Bułką z FCB Escola Varsovia) oraz sześć artykułów eksperckich o najbardziej interesujących tematach, które dopiero co za nami i już niedługo przed nami. Z tego miejsca chciałbym również zaprosić na naszą (jeszcze nie do końca rozbudowaną, ale już reprezentacyjną!) nową stronę internetową - www.barcaflash.com. Znajdziecie tam wszelkie informacje o magazynie, poprzednich numerach oraz zajawki tekstów, które w tym wydaniu możecie przeczytać. Osobiście cieszę się również, że jako redakcji udało nam się zacieśnić współpracę z największym serwisem o FC Barcelonie w Polsce - FCBarca.com. Jej efektem są dwa teksty zapowiadające wyżej wspomniane dwa wielkie wydarzenia - Copa America oraz Euro we Francji. To dla nas zaszczyt, że stali Czytelnicy strony FCBarca.com zapoznają się z majowo-czerwcowym wydaniem Barça Flash. Życzę udanej lektury!

Barcelona po raz 28. w swojej historii zdobyła Puchar Króla, co jest absolutnym rekordem hiszpańskiej piłki. Na drugim miejscu w tym rankingu znajduje się Athletic Bilbao z 23 tytułami.

Bramka Neymara w 122. minucie finałowego meczu z Sevillą to najpóźniej strzelony gol w historii klubu. Po obecnym sezonie, jedynym aktywnie grającym bramkarzem, którego Leo Messi jeszcze nie zdołał pokonać w swojej karierze jest Gianluigi Buffon.

W ostatnich 20 sezonach Duma Katalonii wygrała 6 na 7 dogrywek. Luis Suarez to 15. piłkarz z Ameryki Południowej, który tryumfuje w klasyfikacji Pichichi.

Przemysław Kasiura przemyslaw.kasiura@blogfcb.com @p_kasiura

Przygotował: Karol Tryniszewski @K_Tryniszewski


BARÇA FLASH 4

KOSZULKI FC BARCELONY

BEZ SPONSORA? KOMENTUJE PRZEMYSŁAW KASIURA/@P_KASIURA

Mało kto się tego spodziewał jeszcze kilka miesięcy temu. FC Barcelona zamierza wystartować ze sprzedażą oficjalnych koszulek, pomimo braku posiadania na nich sponsora. Choć wielu cules cieszy się z powrotu do romantycznych korzeni, charakteryzującymi się „niesplamioną komercją” na przodach strojów, z ekonomicznego punktu widzenia nie ma raczej się z czego cieszyć. FC Barcelona wybrała już firmy architektoniczne, które do 2021 przebudują Camp Nou na nowszy i nieco większy obiekt. Dodatkowo ma ruszyć budowa Espai Barça, czyli mniejszych stadionów wokół Camp Nou, gdzie swoje mecze rozgrywają koszykarze czy szczypiorniści. Całość ma pochłonąć aż 600 milionów euro, choć sugestia, że ta cyfra mo-

PIERWSZE PLOTKI

TRANSFEROWE KOMENTUJE PRZEMYSŁAW KASIURA/@P_KASIURA

Zaczęło się. Kibice nie mają już jakich wyników sprawdzać, jakich pomeczówek czytać czy jakich analiz... analizować. Oznacza to, że kliknięcia na hiszpańskich stronach trzeba budować w nieco inny, ale jakże od lat sprawdzony sposób. Wymyślać transfery.

KOMENTARZE

Gdyby nie to, że raz na jakiś czas jedna plotka się potwierdzi i zamieni w rzeczywistość, poczytność Sportu czy Mundo Deportivo w trakcie tzw. sezonu ogórkowego zleciałaby łeb na szyję. Kibice jednak łudzą się, że każda z informacji o przejściu zawodnika X do klubu Y ma jakieś rzeczywiste podłoże, kiedy to tak naprawdę... banialuki. Agenci piłkarzy nie rozdają na lewo i prawo poufnych informacji, albo jeżeli to robią, to tylko po to, aby wzbudzić zainteresowanie o swoim kliencie. Dziennikarze jak nie mają żadnej ciekawej informacji, to... wymyślają. Przecież i tak nikt tego nie spraw-

głaby się zwiększyć nie byłaby wzięta z powietrza. 200 milionów jest w stanie wyłożyć FC Barcelona, na kolejne 200 ma zostać pobrany kredyt. Resztę, czyli ponownie 200 milionów, miałby wyłożyć sponsor. Czy znajdzie się taki? Magiczna kwota mogła się nieco zmniejszyć po podpisaniu rekordowego kontraktu z Nike. 155 milionów w ciągu roku przez 10 lat uda się zarobić FC Barcelonie, co jest trzykrotnie wyższą kwotą od przychodów z sezonów 13/14 i 14/15. Te ogromne liczby mogą w jakimś stopniu być ekwiwalentem w zamian za brak sponsora na koszulkach. Jeśli włodarze spodziewali się takiego obrotu spraw, wówczas kwestia braku sponsora na koszulkach może okazać się palącym się pożarem. A jeśli nie - może rzeczywiście powrócimy do romantycznych korzeni? Czy ktoś jeszcze wierzy w to, że taki gigant jak FC Barcelona, pomimo licznych zwycięstw w ostatnich sezonach, zdoła zagrać cały sezon bez sponsora na koszulkach? Byłby to precedens!

dzi, a w rzadkich przypadkach bywa nawet tak, że piłkarze bądź trenerzy trafiają do danego klubu poprzez swoistą „rekomendację”... dziennikarzy. Należałoby policzyć wszystkie informacje dotyczące transferów, które pojawiły się od czerwca do końca sierpnia, a następnie zliczyć tylko te, które w rzeczywistości doszły do skutku. Jeśli konwersja będzie wyższa niż 5% - będę mocno zdziwiony. Dlatego prędzej sosna wyrośnie mi na nosie, zanim np. Grzegorz Krychowiak przejdzie do FC Barcelony. Serio.


BARÇA FLASH 5

KATALOŃSKI BÓL...

CZTERECH LITER KOMENTUJE PRZEMYSŁAW KASIURA/@P_KASIURA

Zawsze mi się wydawało, że największy problem z pogodzeniem się ze zwycięstwem największego wroga piłkarskiego ma prasa madrycka. Dopiero popisy katalońskich mediów po zwycięskim dla Realu Madryt finale Ligi Mistrzów pokazała, jak dziecinne i mało profesjonalne podejście mają redaktorzy tamtych gazet.

OBRAŻANIE SĘDZIEGO MOŻE SKOŃCZYĆ SIĘ... KARNYM! KOMENTUJE PRZEMYSŁAW KASIURA/@P_KASIURA

Copa America, podobnie jak Euro 2016, będzie takim turniejem, podczas którego testowane będą nowe, często rewolucyjne przepisy. W sumie sędziowie na boiskach w Stanach Zjednoczonych będą mogli stosować się do aż 93 nowych przepisów! Jednym z nich jest zapis o karze za krytykowanie pracy sędziego. Zbyt nachalne i niekulturalne odzywki nie tylko mogą skończyć się żółtą lub czerwoną kartką, ale również... podyktowaniem rzutu karnego dla rywali! Jest to o tyle ciekawe, że temperament podczas turniejów Copa America zawsze sięgał granic zenitalnych, stąd możemy być świadkami festiwali bramek „z wapna” w trakcie tego turnieju. Innym zapisem, który może zrewolucjonizować futbol na globalną skalę, jest odtwarzanie powtórek video przez sędziego-obserwatora, ale tylko w przypadku uznania gola bądź sprawdzenia, czy zawodnik nie symulował kontuzji bądź upadku. Dodatkowo w fazie pucharowej, w trakcie których może dojść do dogrywek, trenerzy będą mogli mieć możliwość przeprowadzenia... czwartej zmiany zawodnika. W trakcie Copa America

(podobnie jak na Euro 2016)będzie się również odchodziło od stosowania tzw. „podwójnej kary”, w przypadku gdy zawodnik spóźni się z interwencją w polu karnym, a atakujący w momencie faulu będzie znajdować się na czystej pozycji oraz w polu karnym. Wówczas gwizdany ma być rzut karny, ale faulujący ma być ukarany żółtą, a nie czerwoną kartką. Najwyższy wymiar kary ma być stosowany tylko wtedy, gdy zawodnik faulujący z premedytacją zatrzyma uciekającego na wolne pole rywala.

Dno dna przebił Sport, który na dwa dni po mediolańskim finale wrzucił poniżej załączoną okładkę z... wynikiem 4:1 w zdobytych pucharach oraz hasłem: „Zwycięstwo Barcelony”, uświadamiając czytelnika, że sezon w wykonaniu Blaugrany był lepszy od tego w wykonaniu Realu Madryt. W kręgach ludzi kulturalnych mówi się na takie zjawisko „brak pokory oraz profesjonalizmu”, jednakże dopiero słynny potocyzm najlepiej trafi w sedno - „ból dupy”. Sport, spytam krótko: serio?

Szczególnie interesująco brzmi stosowanie powtórek video, które być może raz na zawsze rozprawią się z boiskowymi symulantami. Jest to niestety zła wiadomość dla zawodników z Ameryki Południowej, ponieważ gracze rodem z tego regionu mają w sobie chyba największy pierwiastek boiskowego cwaniaka - przynajmniej w ostatnich latach. Oby taki zapis się sprawdził i wykluczał z gry oszustów, abyśmy potem w finale Ligi Mistrzów nie byli świadkami takich popisów, jakimi raczył nas Pepe 28 maja w Mediolanie.

KOMENTARZE


BARÇA FLASH 6

(fot. Twitter – FCB EscolaVarsovia)

W Ó T S E T O D M E Ł D E Z PODS

E I N O L E C R A B W

W Ó S K E L P M O K BEZ WYWIAD


)

BARÇA FLASH 7

Z pierwszą piłką zasnął w łóżku, marzy mu się gra z Robertem Lewandowskim, a na testach w Barcelonie musiał radzić sobie z kontuzją. 16-letni Marcin Bułka dostał oferty od Chelsea Londyn i „Dumy Katalonii”. Kogo wybierze? Rozmawiała: Adrianna Kmak

@KmakAdrianna

Wtedy się o tym nie mówiło, ale wiem, że przed testami w Barcelonie zmagałeś się z urazem. Tak, tuż przed pierwszymi testami nabawiłem się kontuzji. Chwilowo musiałem grać na środkach przeciwbólowych, ale potem już nie czułem bólu, więc było ok. Leki nie były mi potrzebne. Masz jakiś specjalny sposób na radzenie sobie ze stresem w takich sytuacjach? Raczej robię swoje. Nie patrzyłem na to, kto mnie obserwuje, czy jest to Barcelona czy inny klub. Skupiłem się na tym co mam robić i chyba wyszło ok. Wiedziałem, że ktoś będzie mnie obserwował, ale podszedłem do tego bez presji. Jak dowiedziałeś się o zainteresowaniu Twoją osobą przez Barcelonę? O testach dowiedziałem się na obozie w Rybniku. Przyjechał tam szef departamentu szkolenia bramkarzy w Barcelonie – Ricard Segarra i to on mnie najpierw obserwował. Miałem też z nim trening. Dzień wcześniej, przed przyjazdem trenera Segarry oczywiście zostałem powiadomiony przez moich trenerów, że będę obserwowany.

Odbyliście z trenerem Segarrą jakieś specjalne rozmowy? Trener Segarra rozmawiał ze mną przed testami w Barcelonie kilkukrotnie. Pokazał mi, jak tam się gra. Zaprezentował filmiki, na których było widać, jak poruszają się na boisku bramkarze w moim wieku i ze starszych roczników. Wiedziałem, co mnie mniej więcej czeka w Barcelonie. Przygotowywałeś się jakoś specjalnie do tego wyjazdu? Nie, nie lubię czegoś takiego. Wydaję mi się, że na takich testach i tak obserwują zawodnika pod każdym względem. Patrzą na cechy mentalne, jak i umiejętności techniczne, fizyczne. Podszedłem do tego na spokojnie, bez kompleksów.

Nie. To jest tylko i wyłącznie moja decyzja, kiedy się zdecyduję. Jeszcze jest trochę do zakończenia ligi, więc na spokojnie trzeba do tego podejść. Niezależnie, którą opcję wybierzesz, trzeba będzie wyjechać z Polski. Wyjeżdżasz sam czy zabierasz kogoś z rodziny ze sobą? Wydaję mi się, że sam. Rodzina raczej nie chce nigdzie wyjeżdżać. Trzeba będzie sobie radzić. Obawiasz się trochę tej samodzielności za granicą? Wszystkiego trzeba będzie się nauczyć, ale optymistycznie do tego podchodzę. Ciężka praca przede

Było coś, co Cię zaskoczyło w Barcelonie? Na pewno zaskoczył mnie poziom. To był duży przeskok, chociaż tutaj w akademii też jest bardzo wysoko postawiona poprzeczka. Kiedy tam pojechałem od razu wiedziałem, że muszę od siebie wymagać jeszcze więcej. Testy w Londynie czymś się różniły? Podejście obu drużyn do mnie na testach było bardzo dobre. W obu miejscach mi się podobało. Na pewno liga angielska jest inna niż hiszpańska, bardziej fizyczna. Ja od dziecka bardzo lubiłem oglądać Manchester United. Tam grało kilku moich ulubionych piłkarzy, więc na początku bardziej oglądałem ligę angielską. Obecnie nie mam ulubionej ligi. Lubię oglądać każdą. Wiesz już, gdzie chciałbyś zagrać? Nie mam jeszcze żadnego typu. Musisz się określić do jakiejś konkretnej daty?

Marek Chański (trener Marcina):

„Z Marcinem pracuję już prawie dwa lata. Jest jeszcze przed nim dużo pracy, chociaż spora część została już wykonana. Trzeba jednak cały czas pracować nad każdym elementem. Najprostszy element jest czasami najtrudniejszy dla bramkarza, bo tutaj decydują detale. Na pewno będzie mi brakowało pracy z Marcinem. To bardzo fajny dzieciak”.

WYWIAD


BARÇA FLASH 8

Marcin Bułka ma znakomite warunki fizyczne, jak na bramkarza

Marc

Data uro in Bułka dz 04.10.19 enia: 99 Wzrost: 198 Klub: Esc cm ola Vars ovia

(fot. Twitter – FCB EscolaVarsovia)

wszystkim. Rodzice nie boją się Ciebie puścić samego? Mama trochę tak, ale wiadomo, że chce żebym tam pojechał, bo chodzi o mój rozwój. Każdy rodzic chciałby, żeby syn czy córka zostali w domu, ale trzeba się gdzieś rozwijać. Wcześniej miałeś też testy w innych klubach m.in. Górniku Zabrze, który podobno chciał Cię mieć u siebie. Tak słyszałem. Czemu się nie zdecydowałeś? Nie wiem, jakoś tak to się potoczyło. Grałem dalej, sezon jeszcze wtedy się nie skończył. Miałem ligę i ostatecznie nie poszedłem do Górnika. Trenowałem tam z zespołem ekstraklasy i młodszymi zawodnikami. Też było bardzo fajnie. Dobry poziom. Może czasami warto poczekać. Dokładnie. Zobaczymy, czy wyjdzie

WYWIAD

mi to na korzyść czy nie. Słyszałam, że bardzo dobrze radzisz sobie z językami obcymi. Gdzie się tak dobrze ich nauczyłeś? W szkole jest dobra praca. Porozumiewam się dobrze po angielsku. Troszeczkę gorzej może po niemiecku, ale moja mama uczy niemieckiego, więc jak będę miał jakiś problem, to na pewno mi pomoże. A jak z hiszpańskim? Hiszpańskiego nie umiem niestety. Trzeba było dogadywać się po angielsku. W Barcelonie mówili dobrze po angielsku? U nich bywa z tym różnie. Zależy kto. Tak jedna czwarta rozmawia po angielsku. Większość raczej po katalońsku. Z trenerami spokojnie dogadywałem się po angielsku. Wśród zawodników też znalazła się grupka, która mówiła bardzo dobrze w tym języku. Niektórzy dużo rozumieli, ale mniej mówili. Dało radę się

dogadać. Miałeś okazję spotkać kogoś z pierwszego zespołu Barcy? Byłem na treningu z drugim zespołem Barcelony. Piłkarzy pierwszego zespołu widziałem tylko przelotnie, jak wjeżdżali na trening. Tylko tak mogłem ich zobaczyć. Kontaktu bezpośredniego nie miałem. Jak dostałeś się do Escoli w Warszawie? Trener rocznika 2000 z Escoli, który tutaj obecnie pracuje, był moim trenerem w Stegnie Wyszogród. To jest miasto, z którego pochodzę. On dostał zaproszenie na testy, żeby zostać trenerem w Escoli i później mnie zwerbował. Powiedział żebym przyszedł, spróbował. Przyjechałem na dwa czy trzy treningi. Trenerzy ocenili mnie dobrze i powiedzieli, że jeśli chcę, mogę dołączyć do drużyny. Musiałeś się przeprowadzić do Warszawy?


BARÇA FLASH 9

Nie, dojeżdżałem prawie trzy lata z moim trenerem, który jest z moich okolic. Teraz od września przeniosłem się do Warszawy. Jestem tutaj w szkole. Długo musiałeś dojeżdżać? Jakoś godzinkę w jedną stronę, więc nie było najgorzej, chociaż trochę jest to czasochłonne, bo dwie godziny w obie strony, plus trening, to wychodzi już cztery. Po szkole czasu wolnego za dużo nie miałem. Raz w tygodniu, jak nie było treningu, to sobie mogłem trochę odpocząć. Ile masz zazwyczaj treningów w tygodniu? Można powiedzieć, że sześć. Dwa mamy w szkole i cztery razy popołudniu tutaj w klubie. Od początku chciałeś grać na bramce? Zaczynałem w polu. Raz się zdarzyło,

że nie było bramkarza i musiałem stanąć między słupkami. Jakoś tak wyszło i tak już zostało. Po kim odziedziczyłeś taki wysoki wzrost (198 cm – przyp. red.)? Po tacie. Śmiejemy się, że to już tradycja w rodzinie, bo dziadek był bramkarzem, wujek był bramkarzem i teraz ja zacząłem. Gdzie grali dziadek z wujkiem? Nie w jakichś wysokich ligach, no ale ta bramka już chyba gdzieś tam idzie genami. Od przeznaczenia nie uciekniesz. No chyba nie. Piłką interesuję się od dziecka. Mama kupiła mi pierwszą piłkę, jak miałem trzy lata i podobno zasnąłem z nią w łóżku.

zmierzyć? Ciężko powiedzieć. Chciałbym chyba jednak móc zagrać w jednej drużynie z Robertem Lewandowskim. To bardzo dobry przykład zawodnika. Dlaczego? Nie wzoruje się na nikim, ale jest wielu piłkarzy, którzy mają bardzo dobre podejście. Myślę, że takim zawodnikiem jest właśnie Robert Lewandowski, który po kolejnych szczeblach doszedł na sam szczyt. Ma bardzo silną psychikę i jeśli chodzi o podejście do sportu i gry, bardzo go cenię. Ale bramkarsko podobno uwielbiasz Neuera. Bardzo mi się podoba jego styl. Zapoczątkował rewolucję bramkarza na przedpolu. Potrafi grać bardzo dobrze nogami, jak ostatni obrońca. Byłem i nadal jestem pod wrażeniem jego gry.

Masz jakiegoś piłkarza, z którym bardzo chciałbyś zagrać albo się

ric Davi Parerea En : ej w le od u ci ję zd Na Varsovia), (Dyrektor FCB Escola zes Honorowy re Wiesław Wilczyński (P arcin Bułka, M FCB EscolaVarsovia), Ricard Segarra.

) B EscolaVarsovia

(fot. Twitter – FC

WYWIAD


BARÇA FLASH 10

NIE TOLERUJĘ BRAKU

PRZYGOTOWANIA

Długoletni dziennikarz, choć ma zaledwie 27 lat, korespondent z wielu międzynarodowych turniejów i od niedawna jeden z czołowych komentatorów sportowych w Polsce. Co doradzili mu Janusz Basałaj, Mateusz Święcicki i Łukasz Wiśniowski? Jak poradzić sobie z debiutem jako komentator La Liga? Ile trwa przygotowanie do skomentowania meczu? Tomasz Ćwiąkała, komentator stacji Eleven Sports i dziennikarz Weszło.com w rozmowie z naszym redaktorem opowiada o trudach, satysfakcji i rozterkach związanych z pracą jako dziennikarz i komentator. @kuba_kacprzak Rozmawiał: Kuba Kacprzak Za Tobą pierwszy sezon jako komentator. Z perspektywy czasu, jak oceniasz swój debiut? Mam dużą przyjemność z tej pracy i mam nadzieję, że będę mógł jak najdłużej ją wykonywać, ale jak mi poszło, to finalnie mogą oceniać moi pracodawcy i oczywiście widzowie. Myślę jednak, że z każdym kolejnym meczem było coraz lepiej. Wiem, że nie każdemu mój komentarz będzie odpowiadał, ale to taki zawód, gdzie siłą rzeczy nie będziesz każdemu pasować. Jak to wyglądało z perspektywy samego początku? Wygrzebałem Twój wywiad sprzed 4 lat, w którym mówiłeś, że chcesz zostać przy piłce, robić to co robisz, skupić się na Weszło. Myślałeś wtedy o tym, by być komentatorem, czy dopiero gdy Patryk Mirosławski zaproponował Ci pracę, zacząłeś o tym myśleć? Na ogół żeby ktoś młody mógł dostać pracę jako komentator, musi nastąpić przewrót praw na rynku. Musi

WYWIAD

wejść albo nowa telewizja, albo ktoś nowy musi wykupić prawa. Nie zawsze tak jest, bo młode osoby oczywiście dostają szansę, ale taka zmiana umożliwia zaistnienie większej grupie. Słyszałem od kilku osób, że mam do tego predyspozycje - głównie głos i przygotowanie merytoryczne - i że warto byłoby kiedyś spróbować. Miałem jednak tak dużo rzeczy do robienia na Weszło i związanych z innymi projektami, że nie wyobrażałem sobie, by przechodzić na tym etapie przez jakiś darmowy staż czy inne pół etatu. Oczywiście to nie jest nic złego, bo sam też długo pracowałem za darmo czy za naprawdę małe pieniądze, więc staż nie jest niczym złym, ale miałem tak wiele zajęć, że nie pogodziłbym tego. Nie byłoby mnie stać, by pracować za darmo. Zanim wystartowało Eleven, docierały pewne informacje, że na rynku ma się pojawić coś nowego, ale nie zastanawiałem się, czy mógłbym tam trafić. Generalnie nie zastanawiam się nad rzeczami, na które nie mam wpływu.

Więc nie byłeś specjalnie gotów na to wyzwanie? Gdy pojawiła się propozycja, nie czułem się od razu gotowy na zasadzie: wskoczę, będę komentował i wszyscy będą zadowoleni. Ale uznałem, że jest to taki pociąg, który wjeżdża na peron raz i można do niego wsiąść, bo jeśli tego nie zrobisz, to potem już może nie być takiej okazji. Myślę, że gdybym nie spróbował, to bym teraz żałował. Dlatego cieszę się, że się zgodziłem, choć uważam, że pierwsze dwa mecze miałem bardzo słabe. Potem z biegiem czasu, gdy komentowałem mecze z Patrykiem i Mateuszem Święcickim, czy innymi komentatorami, to otwierało mi to oczy na wiele różnych aspektów komentowania. To najbardziej pozwalało mi się rozwijać. Czy w momencie gdy Patryk zaproponował Ci pracę, kontaktowałeś się z jakimiś komentatorami, by się ich poradzić, czy np. też oglądając mecze w TV przysłuchiwałeś się i starałeś na kimś wzorować?


BARÇA FLASH 11

WYWIAD


BARÇA FLASH 12

Nie miałem jednego wzoru. Uważam, że wzorowanie się na kimś w dziennikarstwie nie prowadzi do niczego dobrego, bo nie chodzi o to, by być kalką. Było natomiast wielu komentatorów, których - powiedzmy nie trawiłem. Może nie do tego stopnia, że wyłączałem dźwięk czy zmieniałem kanał, ale po prostu wiele rzeczy mnie irytowało. Jakie były to rzeczy?

Tomek Ćwiąkała wraz z Grzegorzem Krychowiakiem...

Przede wszystkim dwie. Pierwsza to zagadywanie transmisji. Nie ma sensu w tym momencie rzucać nazwisk... Bo po co komuś robić darmową reklamę (śmiech). Myślę, że i tak wiadomo, o kogo chodzi. A druga rzecz to nieprzygotowywanie się do transmisji. I to mnie drażniło strasznie. Ja nienawidzę oglądać meczu, w którym widzę, że komentator jest nieprzygotowany. Zawsze jako kibic zwracałem na to bardzo dużą uwagę i kiedy sam zacząłem pracować jako komentator, to postawiłem sobie za punkt honoru, a wręcz podświadomie miałem takie nastawienie, że ja nie mogę dopuścić, by ktoś pomyślał, że ja jestem nieprzygotowany. Oczywiście spotykały mnie takie zarzuty, np. gdy popełniałem jakiś błąd, ale wiadomo, że pomyłki w tej pracy muszą się zdarzać. Mam natomiast obsesję na punkcie przygotowania do meczu. Wiem, że jeżeli ktoś mi zaufał i powierzył komentowanie - a to duża odpowiedzialność - i słucha tego bardzo wiele osób, to mam obowiązek być przygotowanym perfekcyjnie.

...Fabio Capello...

Nie popełnia błędów tylko ten, który nic nie robi.

WYWIAD

Na początku bardziej bazowałem na tym co napisała prasa, a mniej na własnych odczuciach. Im dłużej trwał sezon, tym częściej starałem się wyrażać własne opinie. Nie da się uniknąć wpadek. Natomiast jeśli już mam popełniać jakieś błędy to wolę, by wynikały one z niewłaściwej analizy gry jakiegoś zawodnika na boisku, a nie z braku przygotowania merytorycznego. Nie zrobiłem błędu związanego np. z tym, że jakiś zawodnik nie gra i powiedziałem, że nie wiadomo dlaczego, choć informacja o jego nieobecności była wiadoma - o takie sytuacje mi chodzi. Mogę śmiało powiedzieć, że do spotkań przygotowuję się mega gruntownie. I to wyciągnąłem na podstawie wielu, wielu lat słuchania innych komentatorów. Ostatnio wstawiałeś na swój twitterowy profil zdjęcie notatek, które miałeś przygotowane do meczu. Zrobiło to ogromne wrażenie na wielu osobach. Kolega na Twitterze napisał, że chciałby zobaczyć moje notatki. Jak przeczytałem tego tweeta, to akurat wróciłem do domu i miałem je na wierzchu, więc pstryknąłem zdjęcie. Ale też zmieniłem nieco styl zbierania informacji w trakcie sezonu. Na początku bardziej bazowałem na tym co napisała prasa, a mniej na własnych odczuciach. Im dłużej trwał sezon, tym częściej starałem się wyrażać własne opinie. Wiadomo, że nie mogło to być na zasadzie „Luis Enrique nie zna się na piłce, bo nie wystawia tego i tego gracza”, bo byłoby to komiczne i takiego stwierdzenia nie użyłem ani nie użyję nigdy. Natomiast powiedzenie, że James Rodriguez ma słaby sezon nie jest niczym kontrowersyjnym i nie jest sprzeczne z faktami. Choć rzecz jasna pojawiają się osoby, które usilnie


BARÇA FLASH 13

chcą temu zaprzeczyć. Najczęściej mają w avatarze twarz sympatycznego Kolumbijczyka, a na zdjęciu w tle Santiago Bernabeu. Kibice lubią gloryfikować swoich idoli - to normalne, nie mam pretensji. No proszę. Nawet on ma swych obrońców. Tak. Natomiast wracając do meritum - zmieniłem przygotowanie na takiej zasadzie, że codziennie, gdy idę np. biegać lub idę na siłownię, włączam sobie podcast „El Partido de las 12”, w którym mówi się o piłce. W Hiszpanii istnieje niesamowita kultura słuchania radia sportowego, która u nas chyba nie ma racji bytu, bo tutaj niewiele osób słucha stacji radiowych. Tam natomiast trzech dziennikarzy, którzy naprawdę znają się na piłce, siada o północy w studiu, łączy z Paco Jemezem, Abelardo i José Gonzalezem, a więc przedstawicielami Rayo, Sportingu Gijon oraz Granady, i rozmawiają o walce o utrzymanie. I w momencie gdy robiliśmy właśnie Super-Live z walki o utrzymanie w La Liga, to ja czułem się zbriefowany dzień w dzień i żadna informacja mi nie umykała. Gdyby ktoś mnie obudził wtedy w środku nocy to myślę, że dałbym radę rzetelnie się wypowiedzieć. Choć oczywiście są rzeczy, które aktualizuje się na bieżąco. Jakieś urazy w trakcie ostatniego treningu czy rozgrzewki itp., bo to zawsze może zaskoczyć, więc w ostatniej chwili warto sprawdzić, czy kolka nerkowa nie dopadła Messiego. Poza podcastem i prasą korzystasz

Na koniec w dniu meczu tak naprawdę, na kilka godzin przed transmisją, gruntownie analizuję dokładniejsze statystyki i ciekawostki pod mecz. Ile podań Messi wykonał do Neymara, a ile do Suareza, kto ile oddaje strzałów itp.

jeszcze z innych źródeł? Jasne. Pomaga mi oglądanie dużo większej liczby programów, słuchanie radia, czytanie czy oglądanie wywiadów. Słucham tego wszystkiego biegając lub na siłowni albo będąc w trasie gdy jadę na jakiś wywiad dla Weszło, więc łączę przyjemne z pożytecznym. Powiedz, ile czasu zajmuje Ci przygotowanie się do danego spotkania? Masz jakiś deadline, np. 3 dni przed meczem, że siadasz i nadrabiasz informacje, czy po prostu regularnie uzupełniasz wiedzę?

...Cleberem...

Codziennie czytam hiszpańską prasę, a w zależności od tego, które mecze komentuję, to dokładam sobie pewne dzienniki. Jeśli wiem, że będę komentować Deportivo, albo Celtę, to czytam też „La Voz de Galicia”. Jeśli komentuję Sevillę, lub Betis, to przeglądam „Estadio Deportivo”, a więc dziennik z Andaluzji. Oni są nieprawdopodobnie napakowani informacjami, jeśli chodzi o te dwa kluby. Oczywiście do tego codziennie Marca, As czy Sport lub Mundo Deportivo. Choć tych ostatnich mniej, bo mają ciągle problemy z wiarygodnością, zwłaszcza jeśli chodzi o informacje transferowe. Na koniec w dniu meczu tak naprawdę, na kilka godzin przed transmisją, gruntownie analizuję dokładniejsze statystyki i ciekawostki pod mecz. Ile podań Messi wykonał do Neymara, a ile do Suareza, kto ile oddaje strzałów itp. Wtedy skupiam się na - jak to się ładnie mówi - detalach i niuansach.

...oraz Roberto Carlosem

WYWIAD


„dziupli” Zdjęcia z tzw. j ie komentatorsk Eleven.

W Twoim komentowaniu widać to przygotowanie. Że starasz się nie tylko opisywać samo spotkanie, ale i wyciągnąć wiele ciekawostek, czy wręcz takich smaczków. Ale żeby też Ci zbytnio nie słodzić, to muszę Cię zapytać o to, co byś w sobie poprawił?

Zdarzały się mecze słabsze, ale to normalne, bo można mieć słabszy dzień. Wiem też, że w którymś ze szlagierów mówiłem trochę za dużo, o co mam do siebie pretensje. Przygotowałem do niego tyle rzeczy, że chciałem to wszystko przedstawić. Z biegiem czasu zacząłem to wszystko dozować. Zrozumiałem, że jak czegoś nie wykorzystam od razu, to i tak to nie zginie. Będę mógł ich użyć kiedy indziej. Spotykałem się kilka razy z taką opinią, że o niektórych faktach mówię przy okazji kilku meczów. Tylko tak się składało w tym sezonie, że większość meczów jakie komentowałem, to były spotkania Realu lub Barcelony, więc… Więc siłą rzeczy do pewnych rzeczy musiałeś nawiązywać. No właśnie. Mecz trwa 90 minut. Nie ma możliwości komentować nie nawiązać do jakiejś informacji z poprzedniego spotkania. Dla przykładu, oczywiście informacja od czapy, by posłużyła za przykład. Jeżeli w którymś meczu powiedziałem, że np. Ivan Rakitić strzelił ileś goli z dystansu i zobaczymy czy dzisiaj znów pokona bramkarza, ale nie pokonał i w następnym spotkaniu jednak uda mu się zdobyć bramkę z dystansu, to ja muszę tę informację podać. Przecież to oczywiste. Jeśli Sergi Roberto gra w jednym meczu na środku pomocy i mówię, że jest to zawodnik wszechstronny i w kolejnym możemy go zobaczyć na prawej obronie, i rzeczywiście tak się dzieje, to mogę wykorzystać cytat jego trenera z drużyny

WYWIAD

BARÇA FLASH 14


BARÇA FLASH 15

młodzieżowej, który przyznał, że u Sergiego jednym z głównych atutów jest wszechstronność. Nie uważam żeby to było powtarzanie informacji z powodu braku przygotowania. Po prostu uważam, że pewne wiadomości warto akcentować kilka razy. Jeśli James Rodriguez gra piąty mecz z rzędu słabo, to mam prawo wykorzystać słowa, które na ten temat wypowiedział np. Jorge Valdano, bo ta sytuacja się powtarza. Poza tym jest jeszcze kwestia różnych grup osób, które oglądają mecz.

z wielkich piłkarskich bitew, w których emocji nie brakuje? Powiem Ci tak. Ciągle czytam opinie na swój temat w stylu „Jesteś kibicem Realu/jesteś kibicem Barcelony”. To jest naturalne i pewnie jeśli przez całe życie będę komentował, to przez całe życie będę te zarzuty słyszał. Nie

nie z 80 procent jego meczów. W naszym dziennikarstwie często jest tak, że opinia ogranicza się do haseł: ma słabą formę, ma dobrą formę. Mniej lubię natomiast mecze, w których faworyt szybko strzela trzy gole, a potem mamy godzinę podawania w defensywie. Też tego nie lubię. Nagle robi się z tego nieustanne klepanie i człowiek przysypia czekając, aż znów się zerwą do ataku.

Oczywiście wolę komentować mecze, które są napakowane emocjami. Dlatego uwielbiam spotkania Sevilli, bo tam jest prawie zawsze Właśnie o to chodzi. Oczyostra jazda. wiście Barcelona Luisa En-

Jedni będą bardziej obeznani w tym co się dzieje, a inni mogą po prostu włączyć sobie mecz raz na jakiś czas i nie są na bieżąco z tym co się dzieje. Do tego zmierzam. Na Twitterze jest ogromna rzesza zarówno fanów Barcy jak i Realu. Oni oglądają każdy mecz, śledzą na bieżąco co się dzieje. Ale są też tacy widzowie jak mój ojciec, który siada sobie w weekend, ogląda ten jeden mecz i potem nie śledzi dalszych informacji o Realu. Nie komentujemy tylko dla fanatyków. Wasza grupa docelowa jest ogromna. Tym bardziej przy okazji meczów Realu, Barcelony i ostatnio Atletico. Więc nie można się przywiązywać tylko do tych ludzi, którzy codziennie poświęcają po kilka godzin na czytaniu strony swojego ulubionego klubu, na której pojawia się absolutnie każda informacja.

mam nic przeciwko, bo to naturalne. Nie jestem jednak kibicem ani jednych, ani drugich. Komentując mecze nie czuję potrzeby wydobywania jakichś niesamowitych emocji, gdy na murawie są piłkarskie szachy. Gdy komentuję mega nudny mecz Atletico z bodajże Sportingiem Gijon, gdy Atleti straciło kluczowe punkty w walce o mistrzostwo, to nie ma dla mnie znaczenia czy tam będą emocje. Bo jeśli nie ma ich w tym meczu, to wolę przekazać informację, który zawodnik może zrobić różnicę w środku pola, kto jest lepszy w ataku, kto lepszy w destrukcji. Oczywiście wolę komentować mecze, które

rique gra w sposób bardziej bezpośredni niż wcześniej. Mówił o tym choćby Gerard Pique, że mają więcej wariantów na rozgrywanie akcji i że są lepsi w kontrataku. Z drugiej strony Barcelonę - gdy gra w trybie ekonomicznym - też trzeba zrozumieć. Nie da się cały sezon grać na pełnych obrotach po 90 minut. Trzeba szanować siły. Tym bardziej, że Barcelona praktycznie przez cały sezon gra na trzech frontach. Więc trzeba te siły równoważyć. Zgadza się. Jose Mourinho powiedział kiedyś, że piłkarz na tym poziomie musi mieć świadomość i umiejętność, by zorganizować sobie trening regeneracyjny w trakcie meczu. Na tym to właśnie polega. Kibice się irytują i mówią, że drużyna powinna dobijać rywala i zdobywać jak najwięcej bramek. Wiadomo, że dla spektaklu to jest dobre, ale też trzeba zrozumieć samych zawodników. Patrząc z perspektywy komentatora jednak takie mecze lubię najmniej. Z drugiej strony - wtedy, gdy niewiele się dzieje, jest okazja, by rzucić jakąś ciekawostką.

Z drugiej strony Barcelonę - gdy gra w trybie ekonomicznym - też trzeba zrozumieć. Nie da się cały sezon grać na pełnych obrotach po 90 minut. Trzeba szanować siły.

Rozmawiając o Barcelonie, Realu i Atletico. Trafił Ci się idealny sezon na debiut. Emocje były do samego końca zarówno w grupie spadkowej jak i pomiędzy trójką walczącą o mistrzostwo. Jednak bywały też mecze, w których emocji nie było zbyt wiele. Jak ciężko jest się przestawić na komentowanie tzw. meczów dla koneserów,

są napakowane emocjami. Dlatego uwielbiam spotkania Sevilli, bo tam jest prawie zawsze ostra jazda. Lubię ich też oglądać ze względu na Grześka Krychowiaka i śledzić jego rozwój, bo mam wrażenie, że w Polsce wiele osób wypowiada się na jego temat w sposób bardzo spłycony. Mam wrażenie, że wiele osób nie docenia jak niesamowicie się rozwinął. Dokładnie. Widziałem w tym sezo-

Zauważyłem też u Ciebie jedną dobrą rzecz jeśli chodzi o komentowanie. Wiesz kiedy mówić, ale też wiesz kiedy milczeć. Wielu komentatorów tego nie potrafi. Zresztą chyba opowiadał o tym swego czasu Tomasz Smokowski z Canal Plus,

WYWIAD


BARÇA FLASH 16

że eksperci w ważnych chwilach zamiast poczekać z wypowiedzeniem jakiegoś zdania, to wcinają się głównym komentującym. Po Tobie natomiast widać, że masz w sobie taką kontrolną lampkę i wiesz kiedy milczeć.

wie sztabu. Tak na wszelki wypadek. W tym momencie nie mam z tym żadnego problemu, ale czasami dochodzi do zmian w trakcie sezonu, np. w Realu Betis, więc warto być na bieżąco. Lepiej zobaczyć daną twarz 20 razy i ją sobie utrwalić niż potem być zaskoczonym, gdy sędzia wyrzu-

tem parę meczów było tak bardzo na granicy, że bałem się, że trzeba będzie przeprosić za kompromitującego tweeta (śmiech). Miałeś więc sporo szczęścia, bo Grzesiek z ekipą Cię uratowali. Generalnie z tego co mówię

będę się wycofywać. WyDobrze powiedział na jednej z przedmeczo- nie gra Sevilla, która jest fawoDobrze powiedział wych konferencji Unai Emery. Że dla nich eu- rytem. na jednej z przedmeczowych Unai Emery. Że ropejskie puchary stały się czymś w rodzaju konferencji dla nich europejskie puchary się czymś w rodzaju kokochanki. Drugiej kobiety. Oni po prostu po- stały chanki. Drugiej kobiety. Oni po prostu potrafią grać w fitrafią grać w finałach.

Mateusz Święcicki powiedział mi kiedyś, że jakiś włoski komentator powiedział swojemu ekspertowi, z którym komentował wspólnie mecz, że jak piłka dochodzi do pola karnego, to ten ma się zamknąć. I uważam, że tak powinno być. Janusz Basałaj powiedział mi, że jeżeli zastanawiasz się czy coś powiedzieć i masz wątpliwości, to nigdy nie mów. Bo jeżeli nie powiesz, to nikt nie będzie miał do ciebie pretensji. A jeżeli powiesz, to możesz przesadzić. Również ciekawą radę dał mi Łukasz Wiśniowski. Może to się wydawać banalne, ale czasem człowiek potrzebuje takiego uświadomienia. Mianowicie żeby sobie zawsze sprawdzić jak wyglądają wszyscy prezesi, dyrektorzy sportowi, kierownicy i trenerzy bramkarzy lub inni członko-

ci trzeciego trenera Rayo. Przejdźmy teraz do piłkarskich emocji. Już dziś (rozmowa przeprowadzona w dniu finału Ligi Europy) Sevilla mierzy się z Liverpoolem. Stawiasz na hat trick Hiszpanów, czy jednak ta szalona banda Jurgena Kloppa może nas zaskoczyć? Pół żartem mam satysfakcję, bo w styczniu napisałem tweeta, która wtedy grała tak sobie, żeby ludzie nie sugerowali się losowaniem Ligi Europy, bo i tak wygra Sev i l l a . Ale po-

nałach. Mają coś takiego, że nie potrafią grać na wyjeździe, ale finał to ich naturalne środowisko. Nie wiem czy to można wytłumaczyć, ale im ta presja nigdy nie pęta nóg. Dlatego się nie wycofuję - dla mnie faworytem jest ekipa z Andaluzji. Nie muszę być tu też obiektywny, ale kibicuję reprezentantowi Polski. Jeśli ktoś mnie pyta komu kibicuję w La Liga, to zawsze mówię, że Krychowiakowi. Jeśli Marcin Kamiński trafi do Gijon, to tak samo będę kibicował jemu. Problem będzie jak nagle w Hiszpanii będziemy mieć pełno naszych (śmiech).

Z Mateuszem Święcickim z redakcji Eleven.

Z Łukaszem Wiśniowskim z Łączy Nas Piłka. WYWIAD


BARÇA FLASH 17

Krzysiek Stanowski trafnie to określił swojej książce. Kibice często nie rozumieją, jak można oglądać mecz bez wspierania którejś z drużyn. Ale jak już się siedzi w tej piłce, a ja choć jestem młody, to zajmuję się tym pięć lat, to mnie osobiście nie emocjonuje, czy Legia wygra mecz, czy nie. Obojętnie czy gra Wisła, Lech, Barcelona czy Real. Znam kilka osób i za nimi mogę trzymać kciuki. Wiadomo, że kogoś bardziej lubisz, ale też bez przesady, że jak twój znajomy trener przegrał mecz, to obgryzasz paznokcie z nerwów. Przegrał to przegrał, no i tyle. Trzeba będzie z nim porozmawiać i spytać co się stało. Nie mam żadnych sentymentów do jakiejkolwiek drużyny. Mogę mówić, że czyjaś gra podoba mi się bardziej, czyjaś mniej, ale to nigdy nie wynika z jakiejś sympatii.

Jak Ci się podoba styl jaki w tym sezonie prezentują? Bo z jednej strony mamy ekipę, która potrafi wygrywać po 6:0 i być na fali, a z drugiej Lucho trochę przypomina, żartobliwie mówiąc, Henninga Berga, bo też się boi przeprowadzać zmian. Jak Ty to odbierasz?

drową i jego strategię. Też fajnie ktoś to kiedyś określił, że w Barcelonie brakuje tzw. klasy średniej. Kogoś takiego kto będzie na poziomie niższym niż Busquets, którego uważam za najlepszego piłkarza na świecie jeśli chodzi o tę pozycję na boisku, ale idealnie skrojonym na Barcelonę.

Gdyby była taka sytuacja, że zawodnik po Facet nieprawdopodobnie rozwinął i dziś to abwejściu z ławki strzelił z 25 goli, to można się się solutnie numer jeden na zastanawiać, czemu gość nie dostaje szansy świecie. mnie Sergio jest na od początku, ale takich sytuacji w Barcelonie Dla swojej pozycji tym samym kim Suarez na swojej. Branie było. kowało mi jednak w Barce-

Przejdźmy do Barcelony. Oglądałeś chyba wszystkie mecze Blaugrany w tym sezonie? Opuściłem chyba jeden mecz. Bodajże z Levante o 12:00, bo wtedy akurat o 16:00 miałem komentować jakiś inny i musiałem się przygotować. Wydaje mi się, że to był jedyny.

Luis Enrique widzi ich na treningu, więc nie powinniśmy podważać jego decyzji. Gdyby była taka sytuacja, że zawodnik po wejściu z ławki strzelił z 25 goli, to można się zastanawiać, czemu gość nie dostaje szansy od początku, ale takich sytuacji w Barcelonie nie było. Przypomina mi się, gdy Lucho notorycznie pomijał Aleixa Vidala. Widać, że ta aklimatyzacja nie do końca dobrze u niego przebiegła i trener powiedział na konferencji takie bardzo wymowne zdanie: „Moje listy powołanych mówią wszystko”. I myślę, że to tłumaczy politykę ka-

lonie czegoś takiego, że np. Arda Turan wchodząc z ławki, faktycznie zrobił im różnicę. Krzysiek Stanowski uważa, że akurat Turka można dopiero docenić gdy ogląda się mecz na żywo ze stadionu. Wtedy dopiero widać jaką intensywność daje. I coś w tym jest, ale tej klasy średniej momentami w Barcelonie brakowało. Lucho pewnie też liczył, że Vidal mógłby być alternatywą dla jednego z miejsc na skrzydle, a tak się nie stało. Sandro wyglądał fatalnie w tym sezonie. Munir też się nie spisał.

Obok Krzysztofa Stanowskiego oraz Rafała Lebiedzińskiego z Weszło.com. WYWIAD


BARÇA FLASH 18

Robił dużo wiatru, ale często niewiele z tego wychodziło, no i nie ukrywajmy. Był strasznie nierówny ze swoją formą. Tak. Od biedy liczby go obronią, ale nie należę do fanów tego zawodnika, choć Sergi Roberto pokazał, że nie należy nikogo skreślać. Jestem bardzo ciekaw, kogo Barca teraz ściągnie. Wszystko wskazuje na to, że będzie to Denis Suarez i podejrzewam, że jeśli rzeczywiście trafi na Camp Nou, to faktycznie będzie to piłkarz, który wejdzie w 60. minucie i będzie można się spodziewać, że da na świeżości coś więcej. Czekamy na transfery. Gdyby do Barcelony trafił Kevin Gameiro to byłby to luksusowy rezerwowy napastnik, ale pytanie czy snajper, który ma około 30 goli w Sevilli, zaakceptuje rolę rezerwowego. To właśnie jest ciekawostka z Barceloną. Bo z jednej strony to klub walczący co sezon o potrój-

Relaks w Brazylii podczas korespondencji z Mundialu w 2014 roku.

ną koronę, ale z drugiej ciężko też wymagać, by świetnie zawodnicy, klasy światowej chcieli tu przychodzić, by być rezerwowymi. Bo ta żelazna 11 Blaugrany ma tak niewiele do poprawy, że ciężko wierzyć, że np. wspomniany Gameiro zechce przyjść i być zmiennikiem Suareza. Ktoś może pragnąć sukcesów, ale nie ma wariata, który myślałby, że może rywalizować o miejsce w składzie z Messim czy Neymarem. I tu się pojawia problem. Oczywiście, że tak. Myślę, że gdyby ktoś jednak zdecydował się podpisać kontrakt z Barcą, ktoś na poziomie takiego Gameiro lub Denisa Suareza to myślę, że w głębi duszy myślałby o tym, że w dalszej perspektywie dostanie miejsce na skrzydle lub w ataku, bo Messi będzie coraz bardziej cofany z biegiem lat. To też trzeba brać pod uwagę. Pamiętajmy, ile mówiło się o Nolito. Piłkarzu doświadczonym, który chciałby spuentować swoją karierę kilkoma trofeami w dużym klubie. I taki Nolito to byłaby idealna opcja. Ma wszystko. Niesamowity potencjał, technikę, potrafi strzelić gola z każdej pozycji i zapewne zrozumie się z zawodnikami w stylu Suareza i Neymara. Wspominaliśmy o Suarezie. Ma za sobą genialny sezon. Najlepszy w swojej karierze. Twoim zdaniem mamy w końcu zawodnika, który może przełamać tę hegemonię Cristiano Ronaldo i Leo Messiego i wygrać Złotą Piłkę? Czy to już jest ten poziom? Myślę, że Suarez już się wepchnął między nich. I przez najbliższe klika lat to się nie zmieni. Ale też nie skreślałbym Neymara. Wiele osób jest nim rozczarowanych po ostatniej

WYWIAD

przerwie reprezentacyjnej. Wydaje mi się, że to on przejmie tę pałeczkę po Messim i CR7. Suarez może i jest teraz najlepszym zawodnikiem na świecie - na pewno najlepszym napastnikiem, lepszym od Roberta Lewandowskiego - ale myślę, że takim numerem jeden na świecie na następne lata może być właśnie Neymar. Na sam koniec chciałbym Cię spytać o pewną różnicę. Mianowicie w oglądaniu meczu na żywo, na stadionie. Wiadomo, że wtedy dostrzega się więcej szczegółów. Co Ciebie najbardziej zaskoczyło lub zmieniło się w Twoim postrzeganiu gdy oglądałeś Barcelonę właśnie będąc na stadionie? Wiesz co. Może bardzo się nie zmieniło, bo wielu piłkarzy miałem okazję oglądać na żywo czy to przy okazji Euro 2012, czy Mundialu w Brazylii. Widziałem różnych zawodników w różnych sytuacjach. Ale kilka takich drobiazgów mi się naprawdę podobało. Wizja Leo Messiego na żywo robi potworne wrażenie. Wiem, że to banał, ale to naprawdę jest niesamowite. Z innych rzeczy, które zwróciły moją uwagę, wymieniłbym jest lekkość biegu Neymara i sposób, w jaki on się porusza. Fajnie jest pójść na mecz Barcy i patrzeć tylko na niego, albo na ustawienie Messiego. Nawet kiedy nie biega za dużo i ma w meczu przebiegnięty dystans 7 km. Gdy widziałem go na żywo w finale Ligi Mistrzów w Berlinie, jak rozrywał obronę Juventusu, to było niesamowite. Robił 3-4 kroczki. Nie żadnym sprintem, a obrona turyńczyków nie wiedziała co miała robić. Była w całkowitej konsternacji. Na żywo widać pewne ruchy Messiego, które sprawiają, że jest tak niesamowity. Piłkarzem, którego najłatwiej docenić oglądając na żywo, jest Sergio Busquets. Facet, który widzi więcej niż ludzie na trybunach i pojedynczymi ruchami wywraca ustawienie rywala. Zaraz za nim Luka Modrić, żeby nikt z nim w avatarze się nie przyczepił (śmiech).


BARÇA FLASH 19 WYWIAD

FELIETON

Pedro Rodriguez - to on zamknął historię

Nieme kino sportowe?

Wywiad z zasłużonym polskim dzienikarzem, jakim jest Jerzy Chromik, o poziomie polskiego dziennikarstwa sportowego.

Wspomnienie niedocenianego byłego gracza FC Barcelony Pedro Rodrigueza.

ARTYKUŁ

Krótka kołderka ARTYKUŁ

ARTYKUŁ

Kataloński Cafu

Hiszpańska karuzela transferowa

CATALOLGA

Kto przyszedł, a kto odszedł do/z hiszpańskich klubów La Liga? WYWIAD

Referendum w Katalonii ARTYKUŁ

Spowiedź Konia

Rozmowa z Maćkiem “Disblasterem” Krawczykiem.

Barça w rękach architektów

ARTYKUŁ

Tajemnicze El Clasico ARTYKUŁ

ARTYKUŁ

Nowa umowa Neymara

O rywalach w Grupie E FELIETON

FELIETON

CR7 nie zdobędzie Złotej Piłki

Faks niezgody FOTOSTORY

REKLAMA BYSTRE OKO


OKIEM FCBARCA.COM

WIĘCEJ O COPA AMERICA - KLIKNIJ

je ń, jakimi bez wątpienia są turnie rze da wy h yc low bo fut ich elk wi Z okazji om przygotowaliśmy specjalne a.c rc Ba FC na 16, 20 RO EU i ica Copa Amer o udziale piłkarzy Barcetko zys ws ie iec jdz zna zie gd e, działy tematyczn iejsze ści, terminarz meczów, najważn lno tua Ak h. jac nie tur h tyc w y lon ! cyjnymi nagrodami. Zapraszamy ak atr z ów er Typ ę Lig az or i tyk statys Robert Wojtczak RWojtczak

ARTYKUŁ

BARÇA FLASH 20

OK


KIEM FCBARCA.COM

WIĘCEJ O COPA AMERICA - KLIKNIJ BARÇA FLASH 21

COPA AMERICA Zatrzymania, spektakularne akcje policji, przeszukania, milionowe łapówki, a w tle działania FBI i Interpolu. Nie jest to opis kolejnego filmu akcji, czy książki kryminalnej. Nie jest to opis burzliwych wydarzeń ze świata finansów lub polityki. To po prostu przebieg organizacji piłkarskiego turnieju, który zamiast reklamować się jako wielkie święto futbolu, na razie kojarzony jest przede wszystkim z afer. Przed wami Copa America Centenario!

Piotr Miękus Idea była piękna, temu nikt nie zaprzeczy. Setne urodziny federacji CONMEBOL trzeba było uczcić w sposób szczególny - stąd pomysł na Copa America Centenario. Wyjątkową edycję, dla której zerwano z tradycją organizowania mistrzostw kontynentu raz na cztery lata. Jeszcze nie opadł kurz po triumfie Chile na własnej ziemi, a już będziemy mogli nastawiać się na kolejne wielkie emocje. Urodziny postanowiono uczcić w sposób wyjątkowy - nowa formuła, większa liczba drużyn, w tym aż sześć zespołów spoza strefy CONMEBOL (USA, Meksyk, Jamajka, Kostaryka, Haiti oraz Panama), a co najważniejsze po raz pierwszy w historii turniej przeniesiono poza granice Ameryki Południowej. Gospodarzem Copa America Centenario zostały Stany Zjednoczone, a największe wrażenie robią stadiony, gdzie najmniejszy może pomieścić aż 60 tysięcy fanów. Bez wątpienia przed nami największa Copa America w historii. Leo Messi biegający na boiskach w USA, Luis Suarez wracający do gry w reprezentacji Urugwaju. Marketingowo mógł być turniej wyjątkowy. Niestety w ostatnich miesiącach było o nim głośno głównie ze względu na przekręty przy sprzedawaniu praw do transmisji i liczne aresztowania. I jak tu reklamować taki turniej? Jak tu myśleć o czysto sportowych aspektach? Na całe szczęście dla kibiców Copa America Centenario ostatecznie się

odbędzie. Wszystko rozpocznie się 3 czerwca, kiedy na murawę stadionu w Canta Clarze wybiegną drużyny Stanów Zjednoczonych i Kolumbii. Później czeka nas prawdziwa jazda bez trzymanki - już w fazie grupowej czekają nas takie hity, jak starcia Meksyku z Urugwajem i Argentyny z Chile. Finał zaplanowano na 26 czerwca na MetLife Stadium mogącym pomieścić aż 82 tysiące kibiców. To wszystko sprawia, że spokojnie możemy odłożyć wszelkie afery na bok i po prostu cieszyć się futbolem. Kibice Barcelony zapewne znów będą trzymać kciuki za Argentynę prowadzoną przez Leo Messiego i Javiera Mascherano. Będą mogli spoglądać na Chile, w której barwach broni Claudio Bravo. W reprezentacji Brazylii nie zobaczymy Neymara, ale szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności na pewno będą mieli Dani Alves oraz Rafinha. Czy któryś z tych zawodników 26 czerwca wzniesie puchar do góry? Dani Alves oraz Rafinha powalczą o tytuł? Długo trwała saga związana z grą Neymara na Copa America. - Jeśli miałbym wybrać, wolę, żeby Neymar zagrał na Igrzyskach - tłumaczył dziennikarzom Dunga, kiedy negocjacje bardzo się przeciągały. Ostatecznie Barcelona oraz brazylijska federacja doszli do kompromisu

ARTYKUŁ


OKIEM FCBARCA.COM - gwiazda Barcelony odpuści czerwcowe mistrzostwa na rzecz Igrzysk Olimpijskich w Rio. Jak wiadomo Canarinhos nigdy nie wygrali olimpijskiego turnieju, dlatego tak ważny jest dla nich triumf jako gospodarz. Szczególnie po klęsce na mistrzostwach świata jest to idealna okazja do odkupienia win. Copa America Dunga potraktował dużo mniej poważnie, co nie oznacza, że Brazylia nie jest jednym z faworytów do wygrania tytułu. Dunga nie byłby sobą, gdyby nie zaskoczył powołaniami na Copa America. Już do szerokiej kadry nie załapali się tacy zawodnicy, jak Thiago Silva, David Luiz, czy Marcelo. Z 40 osobowej listy brazylijski szkoleniowiec skreślił kolejne nazwiska - okazał się, że na boiskach w Stanach Zjednoczonych nie zobaczymy również Oscara, Felipe Andersona, czy Roberto Firmino. Z drugiej strony szansę na debiut ma Gabriel, napastnik Santosu. 19-latek jest często porównywany do Neymara, ale nikt się nie spodziewał, że pierwsze kroki w dorosłej reprezentacji będzie stawiał właśnie na Copa America. Pomijając Gabriela odpowiedzialni za gole będą Hulk oraz Jonas, który rozegrał świetny sezon w barwach Benfiki. Z powołania na czerwcowy turniej mogą cieszyć się również dwaj piłkarze Barcelony: Dani Alves oraz Rafinha. Obecność w kadrze tego pierwszego nie jest wielkim zaskoczeniem, natomiast dla młodszego z braci Alcantara to pierwszy duży turniej z reprezentacją Canarinhos. Pomocnik Dumy Katalonii w kadrze zadebiutował w wrześniowym meczu z Kostaryką, kiedy rozegrał dziewięć minut, natomiast cztery dni później w starciu z USA strzelił swojego pierwszego gola w dorosłej reprezentacji. „Wiadomość o powołaniu na Copa América wywołała u mnie wielką radość. Każdy, kto mnie zna, wie, ile pracowałem w tym sezonie i jak ważne jest dla mnie bycie częścią reprezentacji Brazylii. Uszczęśliwia mnie to. Czuję się bardzo dobrze i jestem gotowy, by wykorzystać okazję, którą otrzymałem”, napisał na wieść o powołaniu Rafinha.

ARTYKUŁ

WIĘCEJ O COPA AMERICA - KLIKNIJ BARÇA FLASH 22

Reprezentacja Brazylii czwartego czerwca zagra z Ekwadorem, następnie z Haiti, a zmagania w fazie grupowej zakończy starciem z Peru. Co prawda Canarinhos nie zachwycają formą pod wodzą Dungi, ale trudno sobie wyobrazić, żeby nie zdołali awansować do następnej rundy. W 2015 roku odpadli po rzutach karnych z Paragwajem, ale w zasadzie ani razu nie pokazali futbolu, którym przed laty zachwycała Brazylia. Jak będzie tym razem? El Pistolero powraca - To był wymarzony powrót, zawsze chcę dać z siebie wszystko i na szczęście mój gol zapewnił nam remis. Kiedy gram, zawsze chcę tego co najlepsze dla drużyny. Tym razem udało się wywalczyć remis - po-

OK

wiedział Luis Suarez po marcowym spotkaniu z Brazylią. Był to wielki powrót El Pistolero po sankcji siedmiu spotkań, którą nałożyła na niego FIFA za ugryzienie Giorgio Chielliniego na Mundialu w 2014 roku w Brazylii, i udało mu się strzelić bramkę na początku drugiej połowy. Suarez wrócił w wielkim stylu, ponieważ jego gol dał Urugwajowi remis 2:2 i cenny punkt w eliminacjach do mistrzostw świata. Na Copa America już raz poprowadził swoją reprezentację do zwycięstwa. W 2011 roku na boiskach w Argentynie rozegrał wielki turniej zostając MVP turnieju. Świetną formę przypieczętował golem w finale, a jego Urugwaj rozgromił Paragwaj 3:0. W 2015 roku nie zagrał ze względów na sankcje, dlatego tak ważny jest dla niego zbliżający się turniej.

Soldier Field w Chicago - jedna z aren, gdzie rozegrane zostan


KIEM FCBARCA.COM Urugwaj na Copa America Centenario trafił do grupy C. Turniej rozpocznie 5 czerwca meczem z Meksykiem. Następnie zmierzy się z Wenezuelą i Jamajką. Claudio Bravo kontra Leo Messi: Czas na rewanż Czy Higuain znów będzie koszmarem Leo Messiego? Czy gwiazda Barcelony w końcu zdobędzie jakiś tytuł ze swoją reprezentacją? Przegrywał finał CopaAmerica w 2007 roku, przegrywał w 2015 roku. Po drodze przegrał finał mistrzostw świata. Pech? Argentynie za każdym razem czegoś brakowało, ale na boiskach w Stanach Zjednoczonych Messi i spółka postarają się oszukać przeznaczenie. Już w fazie grupowej dostaną szansę na rewanż z Chile, czyli pogrom-

WIĘCEJ O COPA AMERICA - KLIKNIJ BARÇA FLASH 23

cą Albicelestes sprzed roku. Claudio Bravo znów stanie na przeciwko Leo Messiego i po raz kolejny postara się pokrzyżować plany napastnika Barcelony. Wydaje się, że to właśnie pomiędzy tymi dwoma reprezentacjami rozstrzygnie się walka o pierwsze miejsce w grupie, a Boliwia i Panama będą jedynie tłem tej pięknej batalii. Argentyna od ostatniego turnieju w zasadzie się nie zmieniło, ale Gerardo Martino troszkę zaskoczył powołaniami. Najlepszy obrońca Albicelestes z ostatnich dwóch turniejów Ezequiel Garay tym razem nie załapał się do kadry. Dość niespodziewanie zabrakło w niej również miejsca dla Paulo Dybali, Mauro Icardiego oraz Angela Correi. Można się tylko drapać po głowie, co kombinuje Martino, jeżeli powo-

łanie otrzymuje Lavezzi będący od pół roku na piłkarskich wakacjach w Chinach. Mimo wszystko przed Argentyną gigantyczna szansa na zwycięstwo, szczególnie pamiętając o turbulencjach jakie przeżywają jej rywale. Jeżeli mowa o turbulencjach, to trzeba właśnie napisać o Chile. Po konflikcie z federacją odszedł znakomity szkoleniowiec Jorge Sampaoli, a jego następcą został Juan Antonio Pizzi. - To profesjonalista, do którego mamy pełne zaufanie. W przeszłości odnosił sukcesy w Chile i Argentynie. To odpowiednia osoba na stanowisko selekcjonera - bronił decyzji o zatrudnieniu byłego szkoleniowca Valencii prezes tamtejszej federacji, Arturo Salah. Czy nowy szkoleniowiec powtórzy sukces swojego poprzednika?

ną mecze Copa America Centenario ARTYKUŁ


OKIEM FCBARCA.COM

WIĘCEJ O EURO 2016 - KLIKNIJ BARÇA FLASH 24

OKI

FC BARCELONA Futbol jest jak narkotyk, który szalenie uzależnia, nie pozwala na chwilę wytchnienia, ale jednocześnie cholernie pobudza i sprawia, że wszystko wokół schodzi na drugi plan. Randka z dziewczyną, obiad u mamy, duży projekt do zrobienia w pracy - jakie to ma znaczenie? Liczą się tylko piłkarskie emocje, adrenalina i ten dreszczyk emocji, kiedy rozbrzmiewa pierwszy gwizdek sędziego. 2016 rok nie da nam wytchnienia, nie pozwoli na jakąkolwiek terapię odwykową. Nie ma czasu na zasłużone wakacje, nadchodzi Euro 2016. Piotr Miękus Nie ma wątpliwości, że będzie to turniej wyjątkowy. Pierwszy raz w historii na mistrzostwach zagrają 24 drużyny, które Francja ugości na dziesięciu nowoczesnych stadionach w dziewięciu miastach. Stade Velodrome w Marsylii, Stade Bordeaux-Atlantique w Bordeaux, Stade des Lumieres w Lyonie, Stadium Municipal w Tuluzie, Stade Felix-Bollaert w Lens, Stade Geoffroy-Guichard w Saint-Etienne, Stade Pierre-Mauroy w Lille i na Allianz Riviera w Nicei. Do tego dochodzą dwa przepiękne stadiony w Paryżu: Stade de France i Parc de Princes. Piłkarskie święto rozpocznie się 10 czerwca na Stade de France meczem Francji z Rumunią, żeby zakończyć się miesiąc później na tym samym obiekcie. Przed Euro 2016 jak zwykle pojawia się mnóstwo pytań, którymi żyją wszyscy, a internetowe fora oraz wszelkie media społecznościowe są zalewane różnorakimi dyskusjami na ten temat. Jak zagra reprezentacja Polski, ile setek zmarnuje Sławomir Peszko, czy Francuzi tym razem wyjdą na boisko zamiast urządzać strajk w autobusie, ile razy Cristiano Ronaldo napręży mięśnie krzycząc „SIIII”,

ARTYKUŁ

kto wystąpi w wielkim finale, kto zostanie królem strzelców francuskiego turnieju i wiele, wiele więcej. Kibiców Barcelony najbardziej interesuje, jak na francuskim turnieju zaprezentują się piłkarze Dumy Katalonii, którzy z nich mają szansę na regularną grę, a przede wszystkim, czy któryś z nich wzniesie 10 lipca ręce w geście triumfu. Rudy palacz barcelońskim rodzynkiem w reprezentacji Francji W 1984 roku reprezentacja Francji pod wodzą Michela Hidalgo w finale mistrzostw Europy na Parc des Princes pokonała Hiszpanię 2:0, zdobywając przed własną publicznością wymarzone złote medale. Bohaterem narodowym został Michel Platini, który w całym turnieju zdobył dziewięć goli. W 1998 Francuzi zorganizowali mistrzostwa świata i ponownie przed własną publicznością okazali się najlepsi. Podopieczni Aimé Jacqueta rozbili w finale Brazylię, a największym bohaterem został Zinedine Zidane. Czy zespół prowadzony przez Didiera Deschampsa jest w stanie nawiązać do poprzednich sukcesów?

Wydaje się, że największym wyzwaniem Deschampsa będzie uniknięcie skandali i pozaboiskowych afer, które były na porządku dziennym w trakcie ostatnich wielkich turniejów z udziałem Les Bleus. Po wielkich sukcesach w 1998 i 2000 roku wszyscy zachwycaliśmy się koncepcją multikulturowej reprezentacji piłkarskiej, a przydomek „Trójkolorowi” nabrał nowego znaczenia. Po kolejnych skandalach wszystko runęło i zaczęła się narodowa dyskusja nad wyrzuceniem imigrantów z drużyny narodowej. - Kapitan reprezentacji Francji, który nie śpiewa "Marsylianki". Czy może być coś bardziej szokującego? - pytał w 2010 roku, po kompromitacji Francuzów w RPA, minister edukacji Luc Chatel, a co niektórzy komentatorzy szli krok dalej, oskarżając imigrantów o celowe psucie atmosfery w drużynie. Na kolejnych dwóch imprezach (ME w 2012 roku oraz MŚ w 2014 roku) Francuzi meldowali się w ćwierćfinałach, ale również nie zabrakło pomniejszych skandali. Wybuchowe charaktery piłkarzy nie dały o sobie zapomnieć, dlatego ciągle było gorąco. Przed mistrzostwami w Brazylii


IEM FCBARCA.COM

WIĘCEJ O EURO 2016 - KLIKNIJ

BARÇA FLASH 25

A A EURO 2016

ARTYKUŁ


OKIEM FCBARCA.COM z kadry został skreślony Samir Nasri, a w mediach społecznościowych szkoleniowca Francuzów obrażała… dziewczyna gwiazdora Manchesteru City. Dlatego przed czerwcowym turniejem najważniejsze jest pytanie, czy reprezentację Francji ominą tym razem afery, wewnętrzne spory, a przerośnięte ego piłkarzy pozostanie w szatni i w końcu najważniejsza będzie drużyna? Przed Euro 2016 reprezentacja Francji wymieniana jest jako jeden z głównych kandydatów do zdobycia złotego medalu. O jakości obecnego pokolenia niech świadczy fakt, że Didier Deschamps pominął przy powołaniach Hatema Ben Arfę, czy Kevina Gameiro, a atak bez Karima Benzemy na papierze wciąż wygląda imponująco. Paul Pogba, N’Kolo Kanté, Antoine Griezmann, Anthony Martial, Dimitri Payet i Kingsley Coman, to mieszanka, która działa na wyobraźnię. Jedynym przedstawicielem FC Barcelony w reprezentacji Francji będzie Jeremy Mathieu. Lewy obrońca, znany przede wszystkim z tego, że lubi sobie zapalić, w kadrze zadebiutował w 2011 roku, ale od tamtej pory zagrał w zaledwie pięciu meczach. Dopiero transfer do Dumy Katalonii sprawił, że Mathieu zaczął dostawać od Deschampsa więcej szans na zaprezentowanie swoich umiejętności. To właśnie podczas towarzyskiego meczu Francji z Rosją były zawodnik Valencii doznał groźnej kontuzji, która miała wykluczyć go z gry do końca sezonu. Wrócił tylko dzięki ryzykownemu leczeniu, decydując się na usunięcie łękotki. - Właśnie ze względu na klub i reprezentację zdecydowałem się usunąć łąkotkę. Zobaczymy, gdy skończę karierę. Być może będę kulał, gdy będę miał 62 lata. Dla mnie najważniejsze jest cieszenie się moją pasją aż do końca. Jestem prawie na końcu mojej kariery – powiedział w jednym z ostatnich wywiadów. Konkurencja do podstawowej jedenastki jest jednak bardzo duża i ciężko sobie wyobrazić, żeby wygrał on rywalizację z Lucasem Digne oraz Patricem Evrą.

ARTYKUŁ

WIĘCEJ O EURO 2016 - KLIKNIJ BARÇA FLASH 26

Francja jako gospodarz najbliższych mistrzostw nie musieli grać w eliminacjach, ale w sparingach wybierali najczęściej jak najsilniejszych przeciwników. Przegrali z Brazylią (1:3), z Belgią (3:4) oraz z Anglią (0:2). Z drugiej strony potrafili pokonać na wyjeździe Portugalię (1:0), czy na własnym stadionie Niemców (2:0). W rankingu FIFA zajmują 24. pozycję. Les Bleus na Eurotrafili do grupy z Albanią, Rumunią i Szwajcarią, dzięki czemu uniknęła potęg w pierwszej fazie turnieju. Daje to możliwość na spokojne wejście w turniej, a pierwsze miejsce jest obowiązkiem. Euro 2016 otworzy spotkanie Francji z Rumunią, z którą w ostatnich sześciu meczach Trójkolorowi nie przegrywali. Marc-Andre ter Stegen w kadrze, ale czy można wygrać rywalizację z Manuelem Neuerem? Joachim Loew na zgrupowanie reprezentacji Niemiec powołał 27 zawodników, co oznacza, że na finiszu odpadnie jeszcze czterech piłkarzy. W szerokiej kadrze znalazło się miejsce dla 14 mistrzów świata z Brazylii oraz trzech debiutantów: Joshua Kimmich ma za sobą udany sezon w Bayernie Monachium, gdzie stawiał na niego Pep Guardiola, Julian Brandt z Bayeru Leverkusen oraz Julian Weigl, który imponował w mijającym sezonie w barwach Borussii. Najbardziej znanym piłkarzem niemieckim, którego nie zobaczymy we Francji jest Ilkay Gündoğan, któremu kontuzja uniemożliwiła występ na Mistrzostwach. Pewny wyjazdu do Francji może być Marc-Andre ter Stegen, który znalazł się w trójce powołanych bramkarzy. Oprócz golkipera Barcelony (tylko cztery występy w kadrze) na Euro pojedzie Bernd Leno z Bayeru Leverkusen (jeszcze nie zadebiutował w reprezentacji) oraz Manuel Neuer z Bayernu Monachium. Nie jest tajemnicą, że jedynką w kadrze jest zawodnik mistrzów Niemiec, dlatego ciężko się spodziewać, że na Euro będzie mogli cieszyć się grą ter Stegena. 24-letni piłkarz Dumy Katalonii, to

KTO Z ZESPOŁU FC BARCELONY POJEDZIE NA MISTRZOSTWA EUROPY 2016?

OKI


IEM FCBARCA.COM

WIĘCEJ O EURO 2016 - KLIKNIJ

BARÇA FLASH 27

raczej melodia przyszłości i swoich szans może się spodziewać w kolejnych mistrzostwach. Na tę chwilę musi jednak uznać wyższość starszego kolegi. Niemcy to przed turniejem we Francji spora zagadka. Po wielkim triumfie w Brazylii doszło do małej rewolucji, a obecna kadra z całą pewnością nie ma takiego doświadczenia jak ta, która wygrywała finał z Argentyną przed dwoma laty. Obok starych wyjadaczy Thomasa Mullera, Mesuta Ozila, czy Mario Gomeza zobaczy młode gwiazdy Bundesligi (jak choćby Leroy Sane, czy właśnie Kimmich i Weigl), które zrobią wszystko, żeby pokazać się światu i zaprowadzić swoją reprezentację po kolejne sukcesy. Czy to pomieszanie doświadczenia z młodością będzie gwarancją sukcesu? W grupie na Euro 2016 zagrają z Polską, Irlandią Północną oraz Ukrainą. Najbardziej barcelońska grupa Największą liczbę przedstawicieli Barcelony zgromadziła grupa D, w której przyjdzie rywalizować Chorwacji, Hiszpanii, Turcji i Czechom. W trzech pierwszych drużynach znajdziemy zawodników, którzy na co dzień zakładają bordowo-granatową koszulkę. Faworytem do wygrania nie tylko tej grupy, ale również całych mistrzostw jest oczywiście reprezentacja Hiszpanii, która triumfowała na dwóch poprzednich turniejach. W 2008 roku w finale pokonała Niemców, natomiast w 2012 roku rozbili w starciu o złoto Włochów. Jak będzie tym razem? Po fatalnych mistrzostwach w Brazylii przychodzi czas rewanżu, ale czy podopiecznych Vicente del Bosque stać na trzeci triumf w ME z rzędu? Jakże potrzebna rewolucja znów została odsunięta w czasie, w dalszym ciągu ciężko nie odnieść wrażenia, że popularny Sfinks trzyma się tych samych nazwisk, rzadziej spoglądając na rzeczywistą formę piłkarzy. Ostatnie powołania napawają lekkim optymizmem, bo powołania nie otrzymał zawodzą-

cy w kadrze Diego Costa, natomiast swoje szanse dostali Lucas Vazquez i Saul Niguez, którzy błyszczeli w Realu Madryt i Atletico Madryt. Gerard Piqué, Marc Bartra, Jordi Alba, Sergio Busquets i Andrés Iniesta to zawodnicy, którzy znaleźli się wśród graczy wybranych przez selekcjonera. W ogłoszonej dzisiaj grupie Barça ma najwięcej reprezentantów. Czterech przedstawicieli ma Real Madryt, a trzech Atlético. W szerokiej kadrze zabrakło miejsca dla Sergiego Roberto, który był jednym z odkryć tego sezonu i piłkarzem, który poczynił nieprawdopodobny postęp względem poprzedniego sezonu. Może dziwić nieco powołanie dla Marca Bartry, który nie zyskał uznania w oczach Luisa Enrique i częściej przesiadywał na ławce rezerwowych, niż zbierał minut na boisku. Obiecująco wygląd atak reprezentacji Hiszpanii, chociaż za kontrowersyjne należy uznać brak powołania dla Fernando Torresa. Diego Simeone przywrócił starego dobrego El Nino, który z całą pewnością przydałby się La Roja. Mimo wszystko zmiany należy uznać za pozytywne – zrezygnowanie z eksperymentu z Diego Costą i powołania dla Alvaro Moraty i Aritza Aduriza. Pierwszy nieźle radzi sobie w Juventusie (dziewięć goli i dziewięć asyst we wszystkich rozgrywkach), a drugi w wieku 35 lat przeżywa drugą młodość (dwadzieścia goli i sześć asyst w Primera Division). Wydaje się, że to właśnie któryś z nich będzie głównym odpowiedzialnym za zdobywanie bramek podczas Euro. W zasadzie wszystkie można spodziewać się po grupowym rywalu Hiszpanii – reprezentacji Chorwacji. Na boiskach we Francji już raz sprawili niespodziankę – na mundialu w 1998 roku wygrywali mecz za meczem i przegrali dopiero w półfinale z gospodarzem turnieju. Czy są w stanie powtórzyć ten sukces? Brazylijczycy Europy – jak zwykło się ich nazywać – mają wszystko, żeby zajść daleko. Obrona? Vedran Ćorluka, Sime Vrsaljko, Darijo Srna. Pomoc?

ARTYKUŁ


OKIEM FCBARCA.COM

Luka Modrić Ivan Rakitić, Mateo Kovacić, Ivan Perisić. Atak? Mario Mandżukić. Gwiazdy na każdej pozycji to jednak nie wszystko i najlepiej pokazały to eliminacje, w których Chorwacja do końca walczyła o awans. W meczu o awans pokonali Maltę zaledwie 1:0 i ostatecznie wyprzedzili Norwegię o jeden punkt (grupę wygrali Włosi). Jeżeli Chorwacja chce zaistnieć na boiskach Francji, to z całą pewnością oprócz wielkich nazwisk będą musieli zaprezentować dobrą dyspozycję. W kadrze Turcji znalazło się natomiast miejsce dla Ardy Turana, który poświęcił pół roku, żeby tylko zagrać w Barcelonie. Ostatnie sześć miesięcy dla byłego pomocnika Atletico nie było jednak łatwe – mało występów w podstawowym składzie, słaba dyspozycja i brak zrozumienia stylu gry Dumy Katalonii. Inaczej sprawa ma się w reprezentacji, gdzie Arda jest liderem. Czy poprowadzi swoją drużynę do sukcesu na Euro?

ARTYKUŁ

WIĘCEJ O EURO 2016 - KLIKNIJ

BARÇA FLASH 28

Na samo Euro zakwalifikowali się w sposób nieprawdopodobny. Bramkę na wagę awansu strzelili w samej końcówce meczu z Islandią. W dodatku grając w osłabieniu. W 89. minucie Selcuk Inan huknął z rzutu wolnego, a stadion eksplodował. Turcja dzięki korzystnym wynikom na innych stadionach i skromnej wygranej nad Islandią mogła cieszyć się z bezpośredniego awansu. Czy ta piękna historia będzie miała swoją kontynuację na Euro? W 2008 roku Turcja pokazała, że świetnie radzi sobie jako czarny koń turnieju. Na boiskach Austrii i Szwajcarii odpadli dopiero w półfinale, w którym ulegli Niemcom 2:3. Arda Turan i spółka są w stanie ten wyczyn powtórzyć. Thomas Vermaelen ostatnim z piłkarzy Barcelony powołanych na Euro W rankingu FIFA są nie wiedzieć czemu najwyżej sklasyfikowanym zespołem. Jeszcze bez większych

sukcesów, ale z marzeniami o wielkich triumfach. Z kadrą, której może im zazdrościć każdy. Z gwiazdami, które mogą w pojedynkę wygrać im najtrudniejsze mecze. Nawet mimo problemów zdrowotnych (między innymi brak Vincenta Kompany’ego na Euro) Marc Wilmots ma w czym wybierać, a Belgia nie może być uważana za czarnego konia – diabły są faworytem francuskiego turnieju. Jednym z powołanych piłkarzy przez Wilmotsa jest oczywiście Thomas Vermaelen. W Barcelonie szanse dostaje sporadycznie, częściej się leczy, niż gra, ale w kadrze najprawdopodobniej będzie podstawowym zawodnikiem. W grupie E były obrońca Arsenalu będzie musiał powstrzymywać Irlandię, Włochów i Szwecję.


BARÇA FLASH 29

REKLAMA


BARÇA FLASH 30

SIMEONE

WOJ

BOHAT Kamil D. Sikora FELIETON


BARÇA FLASH 31

GUARDIOLA

JNA

TERÓW @KamilSikora

FELIETON


BARÇA FLASH 32

Sezon klubowy wkracza w decydującą fazę. Znamy już pięciu mistrzów z najsilniejszych lig europejskich. Hegemonia Paris Saint Germain we Francji, Juventusu Turyn we Włoszech i Bayernu Monachium w Niemczech nie podlega żadnej dyskusji. Od czterech lat drużyny te nieprzerwanie zdobywają ligowe tytuły demolując po drodze swoich rywali, a przy okazji śrubując kolejne rekordy. Z kolei w Anglii po raz pierwszy w swojej 132-letniej historii, mistrzem Premier League zostało Leicester City. Ostatnia ligowa kolejka w Hiszpanii zadecydowała też o tym, że to FC Barcelona obroniła tytuł zdobyty przed rokiem, jednocześnie ucierając nosa Królewskim. Ostatni raz Mistrza Hiszpanii w Madrycie (po tej białej części, oczywiście) widziano aż cztery lata temu. Koniec rozgrywek ligowych wiąże się także z czasem podsumowań. Nie sposób przejść obojętnie wobec faktu, że po swojej trzyletniej przygodzie z Bundesligą, Pep Guardiola od nowego sezonu stanie się trenerem Manchesteru City. I choć kilka dni temu minęły cztery lata od czasu rozegrania ostatniego meczu na Camp Nou przez Barcelonę Guardioli, to niewątpliwym jest, że śledzenie kariery Katalończyka, jest interesujące. Głównie z powodu tego, że to właśnie Pep przywrócił w Dumie Katalonii

FELIETON

tożsamość, która w sposób bezpośredni nawiązuje do Johana Cruyffa. Niemniej tematem przewodnim tego felietonu nie będzie tylko i wyłącznie ocena dokonań Guardioli w Bayernie Monachium, w końcu pisać powinniśmy o Barcelonie i tym, co się z nią wiąże. Dlatego też postanowiłem spróbować opisać pewien konflikt, napięci, które daje o sobie znać szczególnie wtedy, kiedy te dwie siły się ze sobą ścierają. Jedna z tych siły, czy raczej ścieżek, dróg postępowania, to futbol pojmowany na sposób Cruyffa i Guradioli czy futbol totalny. Po przeciwnej stronie - choć czy

jest to strona przeciwna, nie jestem do końca pewien - jest model, na którym obecnie opiera się Atletico Simeone. Nie on je wymyślił. Przed nim było wielu, którzy podobnie pojmują grę w piłkę nożną: od Arrigo Sacchiego do Jose Mourinho. Mieliśmy to szczęście, że w tym sezonie los skojarzył w jednym półfinale Atletico Madryt z Bayernem Monachium. Nie sposób wyobrazić sobie dwóch bardziej różniących się od siebie drużyny pod względem wyznawanej filozofii futbolu. Paradoksalnie oprócz różnic, które łatwo wymienić, Pepa jak i Cholo łączy wiele.


BARÇA FLASH 33

Niemniej tematem przewodnim tego felietonu nie będzie tylko i wyłącznie ocena dokonań Guardioli w Bayernie Monachium, w końcu pisać powinniśmy o Barcelonie i tym, co się z nią wiąże. Dlatego też postanowiłem spróbować opisać pewien konflikt, napięci, które daje o sobie znać szczególnie wtedy, kiedy te dwie siły się ze sobą ścierają. Pierwsze starcie Pierwsze starcie miało miejsce podczas obecnej edycji Ligi Mistrzów. Bayern Monachium, po odpadnięciu Dumy Katalonii i PSG, typowany był na pewnego zwycięzcę całej edycji. Jednak w półfinale Bawarczycy musieli zmierzyć się z sforą Simeone. Media już kilka chwil po losowaniu obwieściły światu, że oto czeka nas starcie dwóch skrajności: drużyny, która z posiadania piłki zrobiła niemal religię i zespołowi, który kontroluje boiskowe wydarzenia w sposób zupełnie odmienny – przez brak posiadania piłki. To starcie miało pokazać, która opcja jest efektywniejsza. Czy łatwiej jest atakować, czy się bronić? Czy Guardiola, będący największym orędownikiem a zarazem wyznawcą futbolu totalnego, pokaże siłę swojej wiary w starciu z przeciw-

nikiem, który potrafi pokonać wielkich tego świata: Real i Barcelonę; który reprezentuje zupełnie odmienny styl od tego, który od kilku lat uznawany jest za ten najlepszy, najefektywniejszy i najbardziej efektowny. Cholismo zyskuje coraz więcej wyznawców. To w pewien sposób zabawne, bo argentyńskiemu szkoleniowcowi przypina się łatkę futbolowego ideologa i innowatora, podczas gdy inne drużyny, które grają w podobny sposób – na myśl przychodzą przede wszystkim zespoły Mourinho, z wszelkimi obostrzeniami – od razu nazywane są takimi, które nie grają w futbol, ale antyfutbol. A prawda jest taka, o czym pisał m.in. Paweł Wilkowicz, że antyfutbol nie istnieje. Wszystko, co w jakikolwiek sposób przekłada, lub ma się przekładać na zwycięstwo, jest futbolem. Czy jest w tym piękno, to sprawa inna, bo

przecież dla jednych tiki-taka jest wyrazem najwyższej futbolowej doskonałości, ale przecież i zwolenników cholismo nie brakuje i również można odnaleźć piękno w destrukcji. Wszystko zmierza ku jednemu: zintensyfikowaniu i zmaksymalizowaniu opcji, które prowadzą do zwycięstwa. Z drugiej strony, prowadzi to do minimalizacji i ograniczenia działań swojego przeciwnika. Środki, jakimi chce się osiągnąć zamierzony cel, mogą być różne, tak jak w przypadku Guardioli i Simeone. Ten pierwszy stawia na kontrolę przez posiadanie. Z kolei Simeone kontroluje przestrzeń. Obaj są architektami. Ale ten pierwszy stawia na geometrię futbolu, wierząc, że można odnaleźć futbolowego Graala; ten drugi, znając ograniczenia własne i zalety przeciwnika, jest niszczycielem, ale zarówno piłkarskim demiurgiem, ponieważ z pozornego chaosu, nieładu i antyfutbolu, buduje sukces. Sukces na miarę własnych możliwości. I tak jak odnajdujemy estetykę, harmonię i perfekcję w akcjach drużyn Guardioli, nie sposób nie docenić osiągnięć Atletico. Ta prosta filozofia, której w y znacznikami j e s t słynne partido a partido budzi co

FELIETON


BARÇA FLASH 34

raz większy postrach w Europie, gdyż przykłady Atletico pokazuje, że impossible is nothing!

Guardiola Na Pepa Guardiolę nie patrzy się przez pryzmat dokonań i sukcesów. Powszechna, ale równocześnie płytka, świadomość jest taka, że Katalończyk miał w życiu łatwo; że gdziekolwiek się nie pojawił, to gwiazdy

I tak jak odnajdujemy estetykę, harmonię i perfekcję w akcjach drużyn Guardioli, nie sposób nie docenić osiągnięć Atletico. Ta prosta filozofia, której wyznacznikami jest słynne partido a partido budzi coraz większy postrach w Europie, gdyż przykłady Atletico pokazuje, że impossible is nothing! FELIETON

układały się dla niego szczęśliwie. To nie Guardiola był odpowiedzialny za sukcesy Barcelony w latach 20082012, to nie Pep był twórcą jednej z najlepszych drużyny w historii tej dyscypliny. Argument koronny: Guardi przyszedł na gotowe: zarówno w Katalonii, jak i w Monachium. Cytując klasyka: nic bardziej mylnego. Nie chciałbym jednak pisać piłkarskiej laurki. Istotnym jest jednak, że nie byłoby sukcesów Barcy, gdyby nie Guardiola. Nie jest też tak, że wszystko, co dobre, przyszło wraz z erą Messiego, bo wszak i już z argentyńskim crackiem, Barcelona miała lata chudsze. W biografii Herr Guardiola Hiszpan przedstawiony jest jako absolutnie opanowany przez futbol wariat (w dobrym tego słowa znaczeniu). Guardiola myśli tylko o piłce nożnej. Spróbuj zająć go czymś innym przez kwadrans. To niemożliwe. Ale też Guardiola nie jest wolny od błędów. Z Bayernu Monachium odchodzi bardziej jako przegrany niż wygrany. To teza polemiczna. Trzykrotne mistrzostwo Bundesligi, półfinały Ligi Mistrzów nazna-

czone porażkami z hiszpańskimi zespołami, odebrane zostały, jako niewystarczające, aby Guardiola z Monachium odchodził jak bohater, który po spełnieniu swojej misji, może odejść w glorii i chwale. Ale przecież obecność w Niemczech w Bayernie nie zamknęła się tylko i wyłącznie w aspekcie sportowym. Guardiola sprawił, a może to tylko magia nazwiska, że Bayern w końcu znalazł się na równym poziomie, co Barcelona i Real Madryt. Hegemonia w lidze nie podlegała żadnej dyskusji. Można było narzekać na styl drużyny, ale wyniki broniły Hiszpana. Niemniej, co jest również podkreślane (dla jednych to plus, dla innych minus), Guardiola zmienił myślenie o piłce w samym Bayernie, co przełożyło się na ligę, ale – to chyba najistotniejsze, o czym pisał m.in. Michał Zachodny – również na osiągnięcia reprezentacji niemieckiej. Wpływ Guardioli jest niepodważalny. A mimo to, wszystko to jest deprecjonowane. Czy Guardiola miał łatwiej? Istotnie, trafił na złotą generację w hiszpańskim futbolu, miał do dyspozycji najlepszego zawodnika w historii dyscypliny, a nade wszystko miał środki, infrastrukturę i wszelkie dogodności,


BARÇA FLASH 35

aby wprowadzić swój projekt w życie. Podobnie zresztą w Niemczech, gdzie na brak pieniędzy nie mógł narzekać. I wydawać by się mogło, że Guardiola miał idealne warunki do tego, aby sprawdzić, czy Barcelona była tylko wypadkiem przy pracy, czy może rzeczywiście jego (jego jak jego) filozofia futbolu jest dobra. Błędem jest stwierdzenie, że ów filozofia opiera się tylko i wyłącznie na posiadaniu piłki. To głupota. Są twarde statystyki pokazujące, że w ciągu 90 minut meczu, zawodnik ma piłkę przy nodze przez kilka minut. Tym samym jeszcze ważniejsze jest to, co zawodnik robi z pozostałym czasem gry. To, co przekonuje w myśli Guardioli to właśnie owe przekonanie, że dzięki posiadaniu można wygrywać. Jakiś czas temu Krzysztof Stanowski pisał o tym, że – parafrazując jego słowa – już od najmłodszych lat, kiedy uczyliśmy się gry na szkolnym podwórku, najlepsi byli ci, którzy grali piłką. Ci najbardziej znienawidzeni osiedlowi dryblerzy, którzy potrafili przejść wszystkich i zdobyć bramkę. O tyle jest to istotne, że jeśli twoim wyznacznikiem w grze jest przeszkadzanie, jak ma to w zwyczaju Atletico, to – kolokwialnie mówiąc – tej futbolówki zbyt często nie powąchasz, bo twoim nadrzędnym obowiązkiem będzie zgoła co innego.

Dlatego też filary Guardioli cieszą się taką popularnością i wiele zespołów chce grać bardzo podobnie. Inną sprawą jest, że Guardiola swój system doprowadza do ekstremum i bardzo często nie ma innego planu na spotkanie. Oczywiście Pep jest innym trenerem niż był jeszcze w czasach Barcelony. Pisało się o tym, że stał się jak wytrawny szachista i strateg, który potrafi zmienić ustawienie swojego zespołu po kilka razy w ciągu jednego spotkania, ale fundamenty zawsze był, są i będą takie same. Z jednej strony Guardiola wymyślił niejako futbol na nowo, ale w starciu z przeciwnikiem równie wytrwanym i wyrafinowanym, poległ. Poległ od własnej broni.

Simeone Bronią argentyńskiego szkoleniowca jest coś zupełnie innego. Podczas gdy inne drużyny chcą zmaksymalizować szanse na zwycięstwo, Cholo minimalizuje ryzyko porażki. Ale tak po prawdzie rzekłszy, cel jest taki sam: wygrać i uchronić się przed porażką. W grudniu 2016 roku minie pięć lat od objęcia stanowiska pierwszego trenera przez Diego Simeone. Przez prawie pięć lat Argentyńczyk stworzył prawdziwą potęgę, ale nie taką na jeden sezon. To drużyna budowa-

Z jednej strony Guardiola wymyślił niejako futbol na nowo, ale w starciu z przeciwnikiem równie wytrwanym i wyrafinowanym, poległ. Poległ od własnej broni. na na lata, gdzie o sukcesie nie decyduje przypadek czy szczęśliwy los. Z drużyny, która nie potrafiła wygrać derbowego spotkania z Realem Madryt od kilkunastu lat, Cholo stworzył kolektyw, który potrafi rozbić Królewskich 4-0. Zespół, który rozbił duopol barcelońsko-madrycki, i który obok wyżej wymienionych i Bayernu Monachium, jest uznawany za faworyta do zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Nie lekceważąc osiągnięć Juventusu Turyn czy Borussii Dortmund z poprzednich edycji Champions League, Simeone stworzył zespół, który od trzech sezonów dzieli i rządzi w europejskich rozgrywkach, a jeśli odpada, to w starciach z innymi hiszpańskimi zespołami (porażka w finale w sezonie 13/14, odpadnięcie w ćwierćfinale z Realem rok później). Na Atletico nie ma mocnych. Osobiście nie jestem wielbicielem filozofii Cholo. Rozumiem jednak dlaczego cieszy się ona taką popularnością. W końcu to historia

FELIETON


BARÇA FLASH 36

o tym, że jednak niemożliwe nie istnieje; że pieniądze nie biegają na boisku. Ta taktyka sprawdza się w starciach z drużynami, które lubią czy chcą mieć większe posiadanie piłki niż Rojiblancos. Problem pojawia się wtedy, kiedy to Atletico musi być stroną przeważającą. To ciekawe, bo pierwsze mecze sezonu 2015/16 to spotkania podczas których Atleti próbowało grać inaczej. Podstawy zostały zachowane, jednak do perfekcyjnej gry obronnej i kontrataków, Simeone i spółka próbowali dodać atak pozycyjny. Jednak ligowe spotkania pokazały, że Atletico na taką rewolucję nie było gotowe i to mimo rewolucji kadrowej, tj. sprowadzenia zawodników, którzy mieli dać drużynie Cholo coś nowego. Drużyna z Madrytu powróciła więc do swoich korzeni, nie starając się nawet tego ukrywać i koniec końców wyszła na swoim. W Lidze Mistrzów pokonała w dwumeczach Barcelonę i Bayern Monachium. Wydaje się, że ma też większe szanse w zbliżającym się wielkimi krokami finale z Realem Madryt, niż dwa lata temu. Wojna bohaterów To niedawne starcie z niemieckim gigantem zapowiadane było jako starcie Dawida z Goliatem. Oto cała ofensywa Bayernu na czele z Robertem Lewandowskim, miała zaatakować rywala i narzucić mu swoje warunki gry. Paradoksalnie, te warunki narzucić się udało. Atletico cierpiało jak nigdy wcześniej. Sam Cholo po rewanżowym spotkaniu wychwalał pod niebiosa intensywność monachijczyków w pierwszej połowie. To faktycznie było starcie mistrzów defensywy z arcymistrzami ofensywy. Zwycięsko z tego boju wyszli madrytczycy, choć podnoszono głosy, że ostatecznie o wyniku zadecydowała wyjazdowa bramka Atletico. Przedziwne było to, że na naszych oczach rozegrały się niemal dantejskie sceny. Bayern grał po swojemu, a Atletico po swojemu. Z tego starcia zwycięsko wyszedł hiszpański zespół, ale czy to oznacza wyższość filozofii Simeone nad myślą Guardioli? Daleki byłbym od takiej tezy. Również mówienie o antyfutbolu w wykonaniu Atletico jest niepoważ-

FELIETON

ne. W końcu dla drugiej strony to, co prezentował Bayern było antyfutbolem – podaniem dla podania. Ale znowu nawiązując do tekstu Wilkowicza, każdy sposób na zwycięstwo mieści się w ramach futbolu. Rojiblancos świadomi własnych ograniczeń, grają w taki sposób, który dla nich jest efektowny. Co najważniejsze, wyniki bronią Simeone. Drugi finał Champions League w ciągu dwóch lat? Niewiele jest ekip, które mogą pochwalić się takim wyczynem. W Marvelowskiej produkcji o Kapitanie Ameryka naprzeciwko siebie stają Steve Rogers i Iron Man. Jeden jest przeciwny wprowadzeniu kontroli nad Avengersami, drugi wręcz przeciwnie: świadomy własnej siły i popełnionych błędów, jest w stanie przyznać na nałożenie kagańca, który ograniczy działalność jednostki. To starcie nie miało zwycięzcy. Podobnie jak nigdy nie ustalimy, który system gry jest najlepszy. Oczywiście ktoś powie, że Guardiola od 2008 roku nieprzerwanie jest półfinalistą Ligi Mistrzów i zdobył 7 na możliwych 8 mistrzostw, więc system się sprawdza. Z drugiej strony, pomysł Cholo musi budzić uznanie i, co pokazały ćwierćfinały i półfinały, nie jest skazany na porażkę w starciu z wielkimi. Antyfutbol nie istnieje. Jest futbol i wielorakie sposoby jego interpretacji. Dla jednych cel uświęca środki. Dla innych środki mogą czasami przesłonić cel, ale na koniec i tak chodzi o zwycięstwo.

Oczywiście ktoś powie, że Guardiola od 2008 roku nieprzerwanie jest półfinalistą Ligi Mistrzów i zdobył 7 na możliwych 8 mistrzostw, więc system się sprawdza. Z drugiej strony, pomysł Cholo musi budzić uznanie i, co pokazały ćwierćfinały i półfinały, nie jest skazany na porażkę w starciu z wielkimi.


BARÇA FLASH 37

FELIETON


BARÇA FLASH 38

ARTYKUŁ


BARÇA FLASH 39

IVAN RAKITIĆ CHORWACKIE PŁUCA BARCELONY Hubert Bochyński

@H_Bochynski

Ludzki organizm to naczynia połączone. Jeden narząd czerpie coś z drugiego, jednocześnie oddając mu co innego. Nie o biologii czy fizjologii człowieka będziemy jednak rozprawiać. Z takim mechanizmem można natomiast utożsamić wszelakie kluby sportowe - od tych szkolnych, które tworzą się na zajęciach pozalekcyjnych, po te w pełni profesjonalne, uznawane za najlepsze na świecie. Wyjątku nie ma oczywiście w stolicy Katalonii, gdzie każdy pełni jasno określoną rolę. Jedni większą, inni mniejszą - jasne, banał. Nietrudno wskazać mózg, serce czy nogi, na których cała konstrukcja się opiera. Potrzebny jest jednak dostęp tlenu, a za jego prawidłową cyrkulację odpowiadają płuca. Za takie w układance Luisa Enrique uchodzi osoba Ivana Rakiticia.

Piłkarz miał w bliższej perspektywie zastąpić Xaviego, który - co widzieli już wszyscy - lata świetności miał za sobą. Dość szybko okazało się jed-

traktowe podpisy okienku transferowym, spowodowanym banem transferowym, który zaczął obowiązywać wraz z początkiem nowego sezonu.

nak, że Ivan z powodzeniem może wskoczyć do podstawowej jedenastki, będąc członkiem once de gala, która rok temu była główną bronią

szkoleniowca w drodze po tryplet. Wraz z przyjściem nowego trenera oraz kreatora gry zmieniła się także nieco taktyka. Lucho odszedł od systemu gry, który nie tak dawno dawał drużynie Pepa miano najlepszej ekipy w historii (oczywiście nie według wszystkich). Mniej było nieefektywnego trzymania piłki, rozgrywania akcji składających się z niezliczonej liczby podań. Rewolucją tego nazwać nie można, ale były trener Celty wprowadził kilka znaczących zmian, które przynosiły dobre rezultaty właśnie w Vigo.

Nietrudno wskazać mózg, serce czy nogi, na których cała konstrukcja się opiera. Potrzebny jest jednak dostęp tlenu, a za jego prawidłową cyrkulację odpowiadają płuca. Za takie w układance Luisa Chorwacki pomocnik przyszedł do Barcelony w 2014 Enrique uchodzi osoba Ivana Rakiticia. roku w bardzo obfitym w kon-

ARTYKUŁ


BARÇA FLASH 40

Gra stała się bardziej wertykalna, bezpośrednia. Drużyna, która do tej pory unikała kontrataków, często irytując kibiców zwolnieniem akcji w dogodnej sytuacji, nagle stała się w tym aspekcie bardzo groźna. Obecna Barcelona, gdy jest okazja, stara się wymienić jak najmniej podań, by zagrozić bramce. Kilkudziesięciometrowe przerzuty (najczęściej od środkowych obrońców) to dzisiaj chleb powszedni. Kiedyś natomiast takie zagrania należały do rzadkości. Piłkarzom nie brakuje jednak wyrachowania i jeśli wymaga tego przebieg wydarzeń, wstrzymują grę jak się da, usypiają rywala i rzucają się na niego w odpowiednim momencie. Takiego instynktu nie można stracić ot tak. W ostatnich dwóch latach utarło się już stwierdzenie, że Blaugrana potrafi cierpieć. Potrafi oddać inicjatywę (często nawet przy wyniku minimalnie korzystnym), ale mimo to nie stracić gola czy punktów. Lucho uszczelnił defensywę. I choć nie zawsze jest to monolit, który bez trudu postawi się każdemu przeciwnikowi, to poprawa w tym elemencie względem lat poprzednich również jest widoczna gołym okiem. W tym wszystkim doskonale odnalazł się Rakitić, który dziś pełni rolę kluczową, należy do zawodników, którzy grają w tych najważniejszych spotkaniach od pierwszej minuty. Jest to jeden z najbardziej wszechstronnych zawodników w talii sztabu szkoleniowego. Choć do tej pory mogliśmy go oglądać na ledwie dwóch pozycjach - środkowy pomocnik oraz defensywny pomocnik - to swoją elastycznością taktyczną potrafi dostosować się do każdego oponenta oraz

sytuacji na murawie. Mówi się, że Sergio Busquets to na dzisiaj najlepszy zawodnik na swojej pozycji. Hiszpan wiele zawdzięcza jednak swojemu blondwłosemu partnerowi, który zazwyczaj biega po jego prawej stronie.

botę. Mimo to obie kampanie kończył, będąc w czołówce klubowych strzelców. W zeszłej lepsi byli tylko Messi, Neymar, Suarez i Pedro, z kolei w tej niedawno zakończonej ustąpił tylko członkom tridente.

Rakitić to zawodnik niezwykle wydolny oraz wybiegany. W Anglii w podobnej taktyce należałby do grupy tzw.box-to-box. W stolicy Katalonii rzadko musi biegać od jednego pola karnego do drugiego, ale praca na całej szerokości i długości boiska nie jest rzeczą dla niego obcą. Jednym z jego najważniejszych zadań jest współpraca z prawym obrońcą oraz skrzydłowym. Najczęściej te pozycje obsadzają Alves oraz Messi. Argentyńczyk, schodząc do środka, robi miejsce na flance, z którego korzysta Brazylijczyk lub Chorwat. Jeśli robi to ten pierwszy, Ivan jest jednym z pierwszych, który asekuruje tę strefę boiska na wypadek straty futbolówki i kontry rywala.

Nie można przejść obojętnie obok precyzyjnie wykonywanych przez niego stałych fragmentach gry, których jest jednym z głównych wykonawców. Ponadto potrafi wyczuć odpowiedni moment, by wbiec za linię obrony w drugie tempo i wykorzystać prostopadłe podanie. Sam też potrafi taką piłkę posłać, rozpoczynając wiele bardzo groźnych akcji.

Zdarzają się także fragmenty, gdy musi grać tuż obok Busquetsa, w zasadzie w jednej linii. Walka w defensywie to dla niego nic nowego, bo podobne zadania miał już w poprzednich klubach - Schalke czy Sevilli, gdzie pod wodzą Unaia Emery’ego rozwinął się w tym elemencie. Żeby dopełnić obrazu jego umiejętności, należy jeszcze wspomnieć o walorach ofensywnych. Rakitić w Barcelonie nie jest pod względem statystyk tak efektywny jak choćby w Sevilli, gdzie w 3,5 roku strzelił 32 gole i zaliczył 41 asyst. Dla porównania - w ciągu dwóch lat na Camp Nou 17 bramek i 14 asyst. Wynik gorszy niewiele, ale wynika to z innej roli pełnionej w obu klubach. W Andaluzji to przez niego przechodziła każda akcja, w obecnym zespole często tworzy kolegom przestrzenie, wykonując czarną ro-

W tym wszystkim doskonale odnalazł się Rakitić, który dziś pełni rolę kluczową, należy do zawodników, którzy grają w tych najważniejszych spotkaniach od pierwszej minuty. Jest to jeden z najbardziej wszechstronnych zawodników w talii sztabu szkoleniowego. ARTYKUŁ

Jego wkład w obecne sukcesy i rolę w zespole widać także po liczbie występów w oficjalnych spotkaniach. Luis Enrique prowadził zespół w 122 takich spotkaniach, a Rakitić zagrał w 108 - to najlepszy wynik w całej drużynie. Tylko siedmiokrotnie nie znalazł się w kadrze meczowej. Za tym nie idzie jednak liczba minut, bo w obecnej temporadzie aż pięciu piłkarzy może pochwalić się pokaźniejszym rezultatem, w tym Leo Messi, który zagrał 8 spotkań mniej. Najczęściej Rakitić pojawia się na boisku od początku, jednak jest z niego ściągany przed końcem. Lucho chce mu w ten sposób dać nieco odpoczynku, co na tak ważnej pozycji w jego układance jest bardzo ważne. Przez dwa lata w bordowo-granatowej koszulce wystąpił czterdziestokrotnie od pierwszego do ostatniego gwizdka, a 47 razy był zmieniany. Pozostałe 21 występów to wejście zawodnika z ławki rezerwowych. Eksploatacja jego organizmu jest ogromna. Mało kto gra tak dużo jak on, ale z kolei ze ścisłej czołówki to on wykonuje największą pracę umówmy się, nigdzie nie biega się tak jak w środku pola. Gdy spojrzymy na statystyki po przeciętnym meczu, w którym wystąpił Rakitić, znajdziemy go w czubie wielu zestawień - poczynając od celności podań, aż po przebiegnięte kilometry. Wszystko to robi na maksymalnej intensywności, co jeszcze bardziej usprawiedliwia decyzje trenera o


BARÇA FLASH 41

ARTYKUŁ


BARÇA FLASH 42

ściąganiu go z boiska choćby na dziesięć minut przed końcem. Takie obciążenia przy grze co kilka dni potrafią odcisnąć piętno na zdrowiu nawet najbardziej wytrenowanych organizmów. Zauważmy jednak, że słowo “kontuzja” jest mu nieznane - w obecnym sezonie dwukrotnie doznał niegroźnych urazów łydki, po których pauzował bardzo krótko. Dla niektórych jedynymi kluczowymi ogniwami będą członkowie tridente, od których niejednokrotnie zależał los rywalizacji, dla innych taki status noszą Iniesta czy Busquets, jeszcze następni powiedzą, że ofensywa nie działałaby bez sprawnej obrony. Ze wszystkim można się zgodzić, ale liczby pokazują jasno jednym z najważniejszych zawodników dla Enrique jest właśnie Rakitić. Tacy piłkarze jak on pozwalają świecić w pełni największym gwiazdom, jakich w stolicy Katalonii oczywiście nie brakuje. Być może nie należy do najbardziej efektownych zawodników na świecie, ale ze swoich obowiązków wywiązuje się koncertowo, co dla trenerów, dla których taktyka to rzecz święta, jest najważniejsze. Obecnie Rakitić przygotowuje się z kadrą Chorwacji na Euro 2016. Wraz z Luką Modriciem, Mateo Kovaciciem, Marcelo Brozoviciem czy Alenem Haliloviciem tworzy jedną z najmocniejszych linii pomocy na turnieju. Kto wie, jeśli ekipa z Bałkanów dołoży do tego solidną obronę oraz skuteczny atak, być może zostanie czarnym koniem europejskiego czempionatu? A od nowego sezonu Rakieta ponownie przywdzieje bordowo-granatową koszulkę i rozpocznie trzeci sezon w barwach Barcy. Klubu, który jest ukoronowaniem jego kariery. Klubu, w którym odgrywa bardzo ważną rolę, w pełni wywiązując się z powierzonych mu zadań. Jak sam podkreśla w wywiadach, bardzo dobrze czuje się w Barcelonie, coraz lepiej się tu czuje i powoli ustatkowuje (niedawno został po raz drugi ojcem). Nic dziwnego - dla Luisa Enrique jest to jeden z najbardziej oddanych żołnierzy, w szatni - dobry, bardzo lubiany kolega, a na boisku - płuca świetnie funk-

ARTYKUŁ

cjonującego od dwóch lat organizmu.


BARÇA FLASH 43

ARTYKUŁ


BARÇA FLASH 44

EL PISTOLERO NIEZROZUMIANY GENIUSZ Jakub Kacprzak

@kuba_kacprzak

Są zawodnicy, którzy urzekają nas nie tylko stylem gry, ale i swoją skromnością. Szczególnie Polacy kochają takich bohaterów. Ludzi w stylu Adama Małysza. Cichych, spokojnych, nie wywyższających się. Ich przeciwnością są ci, którzy na każdym kroku podkreślają swą wielkość. Postacie w stylu Cristiano Ronaldo, czy w koszykarskim świecie – LeBron James. Jednak są też herosi niezrozumiani. Geniusze, którzy budzą sprzeczne uczucia. Jeden z nich ma właśnie za sobą najlepszy sezon w karierze. Swymi osiągnięciami przyćmił wspomnianego CR7, ale i Leo Messiego. Niby wszyscy go znają, ale czy na pewno wiemy kim naprawdę jest Luis Alberto Suarez Diaz? Gdy wymawiane jest jego nazwisko, wiele osób wpierw myśli o skandalach jakie wywoływał. O gryzieniu rywali, aferze rasistowskiej. Wielu ma go za niepokornego wariata, który nie potrafi powstrzymać swych emocji. Ale jaki naprawdę jest Suarez? Czy stawianie go obok takiego Balotelliego ma w ogóle rację bytu? Bo i takie głosy dało się nie raz i nie dwa słyszeć. Jednak byłoby to w stosunku do Luisa bardzo niesprawiedliwe. Owszem, popełnił w trakcie swej kariery wiele błędów. Nie zawsze potrafił się odpowiednio zachować, ale też nikt nie odmówi mu pasji do gry. Pasji, którą coraz rzadziej możemy zobaczyć w piłkarskim świecie. El Pistolero – jak nazywają go fani, należy do tego gatunku graczy, który żyje dla futbolu. Zawsze

chce być gotów do gry i nigdy nie ma zamiaru odpuścić. Największą karą dla niego jest opuszczenie meczu. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że Urugwajczyk to człowiek o niesamowitej historii. W karierze klu-

talent posiada Luis. Średnio strzela gola co 123 minuty i 42 sekundy. Asystuje co 202 minuty i 18 sekund. Swój pierwszy pełen sezon w La Liga zakończył z dorobkiem 40 bramek i 19 asyst. Liczbami, które wydawały się zarezerwowane jedynie dla Messiego i Ronaldo. Jednak wydaje się, że nie jest on w pełni doceniany. Dlaczego?

El Pistolero – jak nazywają go fani, należy do tego gatunku graczy, który żyje dla futbłędy związane z zachobolu. Zawsze chce być gotów do gry i ni- Jego waniem sprawiły, że wielu jak i kibiców przegdy nie ma zamiaru odpuścić. Największą ekspertów stało go traktować poważnie. jakie wywołał na karą dla niego jest opuszczenie meczu. Skandale murawie i poza nią (słynna

ARTYKUŁ

bowej spędził na murawie 35.917 minut na 38.160 możliwych. W 424 spotkaniach grał średnio po 84,7 min. A mówimy o samych występach dla klubów! 291 bramek i 178 asyst daje nam obraz jak niezwykły

epopeja związana z chęcią odejścia z Liverpoolu do Arsenalu) ciążą mu ewidentnie. Jednak gdy sprawdzimy co mówią o nim jego byli i obecni koledzy z zespołów w jakich grał, dostrzeżemy jak błędnie jest Luis


BARÇA FLASH 45

ARTYKUŁ


BARÇA FLASH 46

odbierany. Steven Gerrard w swej autobiografii podkreślał, że dla Suareza najważniejsza jest rodzina i piłka nożna. Że jest spokojny, w pełni zaangażowany w to co robi. Mówią także o tym inni. Urugwajczyk zdaje się być niczym poeta, którego wrażliwość na sztukę w jakiej się porusza, często jest niedoceniana i kompletnie niezrozumiana. Mamy tymczasem do czynienia z najlepszym obecnie napastnikiem na świecie. Potrafiącego na boisku wszystko. Niezależnie czy chodzi o rozegranie piłki, grę kombinacyjną, czy indywidualną akcję. Piłka nożna jest stworzona dla Suareza, a on dla piłki nożnej. Sam przyznał

ARTYKUŁ

w jednym z wywiadów: „Wiem, że wielu zapamięta mnie ze złych rzeczy jakie zrobiłem i nie zmienię tego. Ale chcę być zapamiętany jako piłkarz, który zdobył wiele trofeów i strzelał wiele bramek”. Sam zdaje sobie sprawę, że dzięki Barcelonie się zmienił. Że z tego złego, niedobrego dziecka światowego futbolu, stał się jedną z najjaśniejszych gwiazd. Osobą, która może w końcu zakończyć argentyńsko-portugalską hegemonię przy przyznawaniu Złotej Piłki. Jak sam przyznał: „Zawsze jest szansa na to, by stać się lepszym. I jestem dumny, że mi się to udaje pomimo wielu złych rzeczy jakie działy się

wcześniej”. Suarez nie tylko stał się lepszy. On stał się najlepszy.

Mamy tymczasem do czynienia z najlepszym obecnie napastnikiem na świecie. Potrafiącego na boisku wszystko. Niezależnie czy chodzi o rozegranie piłki, grę kombinacyjną, czy indywidualną akcję. Piłka nożna jest stworzona dla Suareza, a on dla piłki nożnej.


BARÇA FLASH 47

REKLAMA


BARÇA FLASH 48

Tomasz Tybuś

NIEKOŃCZĄCA S

FELIETON


BARÇA FLASH 49

@TomekTyb

SIĘ OPOWIEŚĆ ?

FELIETON


BARÇA FLASH 50

Sewilla to miasto odpowiadające liczbą mieszkańców Łodzi. Co ciekawe, partnerem Hiszpanów jest Kraków. Nie są to jednak najbardziej polskie akcenty związane w Sewillą. Będące jednym z głównych ośrodków aglomeracyjnych miasto z pięknym pałacem Alkazar co roku przyciąga mnóstwo turystów. Wszechobecny taniec flamenco czy słynne walki byków to tylko część bogatego opisu. Zabytki i kultura nie są jednak w ostatnim czasie główną wizytówką miasta. Najbardziej polskim akcentem w Sewilli jest bowiem obecnie Grzegorz Krychowiak, a rozpoznawalność zapewnia Sevilla FC, która po raz trzeci z rzędu wygrała Ligę Europy. Nic trzy razy się nie zdarza Piłka nożna jest silnie obecna nad Gwadalkiwirem. W dużej mierze odpowiadają za to animozje między Sevillą, a Betisem. Oba kluby tworzą jedne z najbardziej nacechowanych emocjonalnie spotkań derbowych w Europie. Kibice w Sewilli z pewnością nie mogą narzekać na brak sukcesów na początku XXI wieku, i to bez względu na klubową przynależność. Tłuste lata rozpoczęli w sezonie 2004/2005 piłkarze Beticos. Drużna w składzie z Joaqu-

Postać Grzegorza Krychowiaka przysporzyła Sevilli wielu fanów w Polsce.

FELIETON

inem i Ricardo Oliveirą zdobyła na koniec kampanii Puchar Króla, ogrywając w finale Osasunę. Betis znakomicie poradził sobie również w La Liga. Zajęcie czwartego miejsca pozwoliło nawet występy w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. Tu jednak skończył się krótki okres sukcesów. Klub między innymi przez ubytki kadrowe stracil swój poziom sportowy, co doprowadziło do balansowania na granicy Primiera i Segunda Division. Ciągłość dobrej gry klubów z Sewilli została jednak zachowana. Rozgrywki 2005/2006 zakończyły się zdobyciem trofeum

przez Sevillę, tym razem trofeum o bardziej międzynarodowym charakterze. W finale Pucharu UEFA podopieczni Juande Ramosa pokonali Middlesborough 4:0. Nieco później inna hiszpańska drużyna – Barcelona, pokonała również angielskiego rywala


BARÇA FLASH 51

jakim b y ł A r senal. Mimo wszystko, chyba tylko wizjonerzy mogli wtedy przewidzieć, iż Sevilla jeszcze czterokrotnie sięgnie po zdobyty wówczas tytuł (trzykrotnie pod inną nazwą), a hiszpańskie kluby będą dzielić i rządzić na europejskiej arenie, spychając w kąt Premier League. Wejście na szczyt zdaje się być niezwykle trudne, utrzyma-

nie się na nim jeszcze trudniejsze. Sevilla dokonała tej sztuki. Na wstępie kolejnej temporady ograła Barcelonę w Superpucharze Europy, a na jej końcu ponownie zwyciężyła w Pucharze UEFA. Co ciekawe, ich rywalem w finale był Espanyol Barcelona. Triumfy na europejskiej arenie nie były jedynymi w owym czasie. Sevillistas potrafili ograć Real Madryt w Superpucharze Hiszpanii, dwukrotnie zdobyć Puchar Króla, a także zajmować miejsca na ligowym podium. Całkiem pokaźne osiągnięcia, jak na klub, który na przełomie wieków borykał się z problemami finansowymi oraz grą na zapleczu La Liga. Nastepne kilka lat nie obfitowało tak w sukcesy, lecz posucha nie trwała długo. Od sezonu 2012/2013 na ławce klubu z Andaluzji zasiadał już Unai Emery. Pod jego wodzą w klubowej gablocie nie przybywało może krajowych trofeów, lecz w Europie Sevillistas stali

się marką, z którą musiał liczyć się każdy. W 2014 roku graczom Emery’ego udało się dobrnąć do finału Ligi Europy, czyli nowej formy Pucharu UEFA. Sevilla faworytem jednak nie była. Znacznie wyżej oceniano szanse Benfici. Starcie zakończyło się rzutami karnymi, gdzie więcej szczęścia dopisało Hiszpanom. Triumf, radość, celebra i pełne nadziei zapowiedzi, że za rok znowu będą walczyć, w końcu są obrońcami tytułu. Jak się okazało, Sevilla nie rzucała słów na wiatr. Andaluzyjczycy ponownie zameldowali się w finale, rozgrywanym tym razem na Stadionie Narodowym w Warszawie. Ich rywalem dość niespodziewanie było Dnipro Dniepropietrowsk. Teraz to Sevilla występowała w roli faworyta. Strzelanie rozpoczął Grzegorz Krychowiak, zakończył Carlos Bacca, a Hiszpanie obronili tytuł. Niesamowite osiągnięcie. W momencie, gdy tak

Wejście na szczyt zdaje się być niezwykle trudne, utrzymanie się na nim jeszcze trudniejsze. Sevilla dokonała tej sztuki.

Jednym z obecnych ojców sukcesu jest z pewnością Unai Emery. FELIETON


BARÇA FLASH 52

ciężko o powtarzalność i utrzymanie najwyższego poziomu, w momencie, gdy chętnych do zajęcia miejsca na szczycie jest tak wielu. Im się udało. W ramach nagrody Sevilla zyskała w przyszłym sezonie prawo gry w Lidze Mistrzów. Po pierwszych porażkach zaczęto żartować, iż podopieczni Emery’ego obiorą kurs na trzecie miejsce w grupie i powrót do Ligi Europy, by znów obronić trofeum. Najzabawniejszą częścią tych przewidywań był fakt, że całkowicie się spełniły. Sevilla wróciła do rozgrywek, które wygrała dwa razy rzędu, dotarła do finału, a tam po znakomitej drugiej połowie pokonała Liverpool. Ostatnim klubem mogącym pochwalić się zwyciężeniem trzy razy z rzędu w znaczących europejskich pucharach był Bayern Monachium z lat 1974 – 1976. Minęło sporo czasu aż jakiś zespół zdołał do tej historii nawiązać.

Jak w zegarku Jak zwykle przy sukcesach ojców jest wiele. W kwestii piłki nożnej głównie mówi się o trenerach i piłkarzach. To właśnie oni są pierwszoplanowymi postaciami widowiska o ogromnej publiczności. Sevilla jest jednak wyjątkiem nie tylko pod względem liczby triumfów w Pucharze UEFA/Lidze Europy. Tam oprócz pierwszoplanowych

FELIETON

aktorów pamięta się jednym bardzo ważnym aktorze drugoplanowym. O Monchim słyszał już chyba każdy. Jest uważany za cudotwórcę, a pełni funkcję dyrektora sportowego. W Andaluzji nikt jednak nie zamierza deprecjonować jego pozycji. Monchi odpowiada w Sevilli za szeroko pojęty skauting i monitorowanie piłkarzy z całego świata oraz transfery do klubu. To nie koniec. Temu samemu człowiekowi ponad 15 lat temu powierzono również system szkolenia młodzieży. Efekty pracy Monchiego najłatwiej spostrzec na przykładach. Tanio kupić, drogo sprzedać, a w międzyczasie uzyskać jak najwięcej od nowych graczy. Taka dewiza wraz efektywnym szkoleniem młodzieży pozwoliła stosunkowo często osiągąć zyski z transferów. Tabela przedstawia bilans Sevilli na rynku transferowym w latach, których Monchi był dyrektorem sportowym. Kwoty zostały podane w milionach euro. Z tytułu transferów Sevilla zyskała w tym okresie aż 120,45 miliona euro. Czy przez dużą rotację w składzie przestała sięgać po trofea? Odpowiedź jest dobrze znana. Trzeba oddać Monchiemu, że idealnie potrafi znaleźć następców po sprzedanych gwiazdach. Przed sezonem 2005/2006 z klubu odeszli Sergio Ramos i Julio Baptista za łączną kwotę 47 milionów euro. Przybyli między innymi Kanoute, Luis Fabiano

i Enzo Maresca. Ta trójka kosztowała 19 milionów euro. Wszyscy trafili w finale przeciwko Middlesborough do siatki, a Marescę wybrano najlepszym zawodnikiem spotkania. Wielki exodus największych gwiazd miał również miejsce przed pierwszym zwycięstwem w Lidze Europy. Sevillę opuścili Jesus Navas, Alvaro Negredo, Geoffrey Kondobgia i Gary Medel. Klub otrzymał za nich 78 milionów euro, a Monchi wiedział jak te środki zagospodarować. Gameiro, Bacca, Iborra, Vitolo, to tylko niektórzy dzięki, którym kolejny triumf stał się faktem. Rok później odeszli Rakitic, Alberto Moreno i Fazio. Nie ma problemu! Do Sevilli trafił cały zastęp zawodników na czele z Grzegorzem Krychowiakiem i ponownie udało się wygrać Ligę Europy, a dodatkowo osiągnąć przyzwoity zysk z transferów. Monchi zbudował złożony zespół zajmujący się skautingiem. Startując niemal od zera stworzył team, który ma pod lupą wyróżniających się zawodników na całym świecie. Dziś jest to 16 osób przygotowujących raporty o kilka klas bardziej szczegółowe niż te z Football Managera. W Sevilli nikt nie bazuje na jednym, czy dwóch dobrych występach. Zawodnik musi prezentować pewien poziom w ciągu 15-20 meczów. Nie ma miejsca na przypadek, choć zdarzały się też pomyłki: Chevanton, Kone, Acosta i inni.

E


BARÇA FLASH 53

Może po raz czwarty?

W momencie, gdy tak ciężko o powtarzalność i utrzymanie najwyższego poziomu, w momencie, gdy chętnych do zajęcia miejsca na szczycie jest tak wielu. Im się udało. W ramach nagrody Sevilla zyskała w przyszłym sezonie prawo gry w Lidze Mistrzów. Po pierwszych porażkach zaczęto żartować, iż podopieczni Emery’ego obiorą kurs na trzecie miejsce w grupie i powrót do Ligi Europy, by znów obronić trofeum.

Patrząc na losy Andaluzyjczyków wydaje się, że ich schemat działania może z powodzeniem trwać dalej. Kupować tanio, sprzedawać drogo, a w międzyczasie zdobywać trofea. Problemem mogą być jednak coraz wyższe ceny na rynku, za piłkarzy, którzy pokażą choć trochę talentu. O tym, iż jest coraz ciężej mówi sam Monchi. Dodatkowo, kolejnym utrudnieniem może być…sama osoba dyrektora sportowego Sevilli. Sława Monchiego często go wyprzedza. Kiedy nadchodzi czas negocjacji, jego dotychczasowe sukcesy wcale nie muszą być pomocne. Zainteresowanie Sevillistas

jakimś zawodnikiem może świadczyć o tym, iż jest on wart o wiele więcej niż mogłoby się wydawać. Jaki więc będzie los podopiecznych Emery’ego w kolejnym sezonie? Liga Mistrzów ostatnio okazała się za mocna. Wiele zależeć będzie od letnich poczynań Monchiego i jego świty. Jeśli uda się ponownie trafić

w dziesiątkę z transferami, sprawienie niespodzianki na wyższym szczeblu stanie się możliwe. Jest też oczywiście inna opcja. Choć wydaje się to jeszcze bardziej nieprawdopodobne niż przed rokiem, Sevilla może znów obrac kurs na Ligę Europy. Czwarty triumf z rzędu? Czemu nie!

Estadio Sanchez Pizjuan, czyli twierdza Sevilli.

FELIETON


BARÇA FLASH 54

Raz!

Dwa!

Trzy!

Do

FOTOSTORY

S pod


obra mistrzu, hat-trick. Stawiasz mi dwójne frytki.

BARÇA FLASH 55

Oto rozwiązanie z poprzedniego numeru miesięcznika. Poprawne odpowiedzi przesłała nam Czytelnik o adresie email: karlos.olej@*****.com

BYSTRE OKO


BARÇA FLASH WYWIAD

FELIETON

Pedro Rodriguez - to on zamknął historię

56

Nieme kino sportowe?

Wywiad z zasłużonym polskim dzienikarzem, jakim jest Jerzy Chromik, o poziomie polskiego dziennikarstwa sportowego.

Wspomnienie niedocenianego byłego gracza FC Barcelony Pedro Rodrigueza.

ARTYKUŁ

Krótka kołderka ARTYKUŁ

ARTYKUŁ

Kataloński Cafu

Hiszpańska karuzela transferowa

CATALOLGA

Kto przyszedł, a kto odszedł do/z hiszpańskich klubów La Liga? WYWIAD

Referendum w Katalonii ARTYKUŁ

Spowiedź Konia

Rozmowa z Maćkiem “Disblasterem” Krawczykiem.

Barça w rękach architektów

ARTYKUŁ

Tajemnicze El Clasico ARTYKUŁ

ARTYKUŁ

Nowa umowa Neymara

O rywalach w Grupie E FELIETON

FELIETON

CR7 nie zdobędzie Złotej Piłki

Faks niezgody ARTYKUŁ

FOTOSTORY

BYSTRE OKO


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.