CATALOLGA: BARÇA IS NOT CATALONIA? BARDZO WIELE NA TO WSKAZUJE BYSTRE OKO: WYGRAJ KOSZULKĘ!
Numer 17, październik/listopad
FC Barcelona | La Liga
M E Z S A A TOJM m ADzSienInN ikarozret P Sp TV
AKSJOMAT BARCELONY CZYLI GRA BEZ MESSIEGO KASA, MISIU KASA PIENIĄDZE GRAJĄ ROLĘ ARTYKUŁ 124 O UPARTOŚCI FIFA
Î
PROBLEMY HEGEMONÓW O KŁOPOTACH REALU I BARÇY NA POHYBEL HEJTEROM NIE JEST ŹLE Z TĄ BARCELONĄ
Ï
WYWIAD WITOLD MILLER O KULISACH FUNKCJONOWANIA JEDYNEJ SZKÓŁKI FCB W EUROPIE - FCB ESCOLI VARSOVIA
Zespół redakcyjny: Przemysław Kasiura redaktor naczelny Olga Juszczyk Adrianna Kmak Tomasz Tybuś Piotr Sturgulewski Karol Tryniszewski Hubert Bochyński Kuba Łokietek Kamil Sikora Adam Fattah Sebastian Smoleń Wydawca: Przemysław Kasiura tel 785 320 540 email: przemyslaw.kasiura@blogfcb.com Dział reklamy: Olga Juszczyk tel 662 162 267 email: olga.juszczyk@blogfcb.com
Wszystkie treści opublikowane na łamach miesięcznika internetowego Barca Flash są autorstwa redaktorów BlogFCB.com. Wszelkie prawa do nich są zastrzeżone. Social Media: Twitter Barca Flash: @BarcaFlash Facebook BlogFCB.com: fb.pl/blogfcb Twitter BlogFCB.com: @blogfcbcom Oprawa graficzna: Przemysław Kasiura Maciej Bożek
04.
FELIETON Adam Fattah
WYWIAD Kuba Łokietek
Egzamin dojrzałości
Chciałbym być jak najdłużej w formie
Czy Neymar jest w stanie wziąć na swoje barki odpowiedzialność za skuteczność drużyny pod nieobecność Messiego?
18.
24.
08.
Rozmowa z komentatorem TVP Sport - Tomaszem Jasiną.
FELIETON
Aksjomat Barcelony Kamil Sikora
ARTYKUŁ Przemysław Kasiura
Spór o artykuł 124
ARTYKUŁ Tomasz Tybuś
36.
Kasa misiu, kasa
Odpowiedź na pytanie: Dlaczego Arda Turan nie może zostać zarejestrowany do składu w zastępstwie za Radinhę.
Przegląd, analiza oraz ocena alokacji funduszy dla hiszpańskich klubów Primera Division w zamian za prawa telewizyjne.
WYWIAD Adrianna Kmak
FELIETON Hubert Bochyński
28.
FC Barcelona po polsku
Rozmowa z Witoldem Millerem, prezesem zarządu FCB Varsovia Escola.
48.
Na okładce: Neymar Jr.- pod nieobecnosć Messiego to na nim oraz Luisie Suarezie spoczywa obowiązek strzelania goli. (źródło zdjęcia: show.nl)
CATALOLGA
Olga Juszczyk
42.
Na pohybel hejterom
Czy FC Barcelona naprawdę gra aż tak źle? Nie!
ARTYKUŁ
Zadyszka hegemonów Sebastian Smoleń
52. 56.
Barça is not Catalonia
Katalonia na pewno nie jest Hiszpanią według kibiców FC Barcelony - to jest jasne. Ale czy nie jest też tak, że FC Barcelona powoli przestaje być... katalońska?
FOTOSTORY
Bartomeu oraz Luis Enrique znaleźli złoty środek na problemy kadrowe? BYSTRE OKO
57.
Znajdź pięć różnic i wygraj koszulkę BlogFCB.com!
NUMER CO NAJMNIEJ SPECJALNY
To wyjątkowy numer nie tylko ze względu na jego formę (dwumiesięcznik), ale ze względu na dwa bardzo interesujące wywiady. Postanowiliśmy nieco poczekać z publikacją, abyście mogli cieszyć się lekturą maksymalnie dopracowanego e-magazynu o FC Barcelonie. Mamy nadzieję, że Was nie zawiedliśmy oraz że wybaczycie nam tę wyjątkową zmianę planów. Zmiana planów to również hasło, którym prawdopodobnie posługuje się od niedawna Luis Enrique. Coraz mniej piłkarzy ma do dyspozycji trener FC Barcelony i zapewne nieco inaczej wyobrażał sobie kondycję ławki rezerwowych swojej drużyny na tym etapie rozgrywek. Całe szczęście, że spotkało go właśnie teraz, a nie na przykład w lutym. Ostatnio spotkałem się z opinią, że FC Barcelona gra tak samo dobrze z Messim, jak i bez niego. Statystyki jak najbardziej mogą potwierdzić te słowa, bo Luis Suarez oraz Neymar z powodzeniem zastępują Argentyńczyka jeśli chodzi o strzelanie goli. Wyniki tak naprawdę - są jednak często dużo lepsze niż gra. FC Barcelona stwarza sobie wciąż bardzo mało okazji, a wygrane z kopciuszkami Primera División są najzwyklej mówiąc - wymęczone. W składzie z Messim aż tak źle nie było, ale też nie można wysnuć tezy, że każdy mecz kończył się pięciobramkowym zwycięstwem. Nie. Ale różnicę i tak widać, bo nie zawsze Neymar (rzadziej Suarez) potrafi załatać dziurę między linią pomocy a ofensywą, którą zostawił po sobie Leo Messi. O tym więcej napisał Kamil Sikora w swoim
artykule „Aksjomat FC Barcelony”, a osobą Brazylijczyka szczegółowo zajął się Adam Fattah w okładkowym felietonie. Wspomniałem o dwóch wywiadach, a nie poświęciłem ani jednego zdania o ich bohaterach. Pierwszym z nich jest Tomasz Jasina, wieloletni dziennikarz i komentator sportowy TVP oraz były... solidny polski ligowiec. Mało kto wie, że dzisiejszy ekspert polskiej telewizji publicznej grywał kiedyś w ŁKS-ie Łódź czy na francuskich boiskach. Drugi wywiad również dotyczy polskiego ogródka, ale na międzynarodową skalę. Adrianna Kmak porozmawiała z Witoldem Millerem - prezesem zarządu FCB Escola Varsovia. Arcyciekawy wywiad o realiach katalońskiej szkółki na polskiej ziemi oraz mitach, które w kilku zdaniach zostały obalone. To są długie, ale bardzo interesujące lektury. Ja również postanowiłem pozostawić nieco większy ślad w tym dwumiesięcznym wydaniu, niż tylko swoje wypociny w słowie wstępu. Dla wielu kwestia „wymiany” Rafinhii za Ardę Turana wydaje się mocno zawiła z pewnej przyczyny FIFA nie pozwala na rejestrację Turka do składu FC Barcelony, mimo iż regulamin RFEF na to pozwala. To nieważne, że według oficjalnych stanowisk ban transferowy dla katalońskiej drużyny już się skończył. To nieważne, że FIFA nie ma żadnych podstaw prawnych, aby blokować tejże czynności. Zarząd Barcelony jedynie boi się ewentualnych skutków stawiania się skorumpowanej ostatnio federacji, pomimo iż mógłby wnieść wniosek o rejestrację Turana. Dlaczego tak jest i jakie są podstawy prawne w konflikcie FC Barcelona/ RFEF - FIFA? O tym w tekście „Spór o artykuł 124”. Ponadto oczywiście polecam wszystkie pozostałe teksty, jednakże nie mam tutaj na tyle miejsca, aby przedstawić Wam rekomendację dla każdego tekstu z osobna. Liczę na to, że niemal dwumiesięczna rozłąka z Barça Flash zostanie przez nas zrekompensowana.
FC Barcelona zadebiutowała w pierwszej klasie rozgrywkowej ligi hiszpańskiej 10 lutego 1929 roku w meczu z Racingiem Santander. Spotkanie to zakończyło się zwycięstwem Blaugrany w stosunku 2:0.
Rafinha pochodzi z niezwykle usportowionej rodziny. Brat zawodnika, Thiago, jest aktualnie zawodnikiem Bayernu Monachium, natomias ich ojciec, Mazinho, regularnie występował w reprezentacji Brazylii. Napastnik Barçy, któremu udało się strzelić najwięcej goli podczas jednego spotkania derbowego z Realem Madryt na Camp Nou, to Marti Ventolra. 21 kwietnia 1935 roku zdobył on cztery z pięciu goli, przy zerowm dorobku bramkowym Królewskich.
Herb Barcelony na przestrzeni lat niezwykle ewoluował i obecnie w niewielkim stopniu przypomina ten sprzed ponad stu lat. Pierwszą jego wersją była bowiem zwykła odznaka stolicy Katalonii z prowizoryczną koroną i nietoperzem. Katalończycy od zawsze manifestowali odmienność ich rodzimego regionu od pozostałych części Hiszpanii. Od dłuższego czasu funkcjnuje wśród nich powiedzenie, że „w Barcelonie nie ma nic hiszpańskiego”. Przygotował: Karol Tryniszewski @K_Tryniszewski
BARÇA FLASH 4
ARTYKUŁ
EGZAMIN BARÇA FLASH 5
DOJRZAŁOŚCI Adam Fattah
„Byłem liderem w Santosie. Jestem liderem w reprezentacji Brazylii”, tymi oto słowami Neymar odpowiedział jednemu z dziennikarzy po meczu z Las Palmas, w którym to Messi doznał, jak się później okazało, poważnej kontuzji. W domyśle młody skrzydłowy zostawił nam stwierdzenie „Spoko, dam radę! Już ciągnąłem podobny wózek”. Cóż, Barcelona to jednak nie wózek, tylko konkretna i ogromna przyczepa, której nie sprosta byle kto. Pamiętam mecz finałowy w Klubowych Mistrzostwach Świata między Blaugraną a Santosem, który zakończył się masakrą ówczesnych zdobywców Copa Libertadores. Oczywiście moje oczy, jak i wielu z Was, skierowane były na wschodzącą gwiazdę futbolu – Neymara. Ten mecz wiele mi nie powiedział. Cała brazylijska drużyna zagrała totalny piach. Echem jednak odbiło się to, co Neymar Junior powiedział po tym spotkaniu do Guardioli. „Ściągnij mnie do Barcelony”, to był jasny znak z jakim klubem łączy swoją przyszłość gwiazdor.
Co prawda Pep go nie ściągnął. Zrobił to Tito Vilanova, który jednak nie miał przyjemności go poprowadzić. Przez pierwsze dwa sezony Neymar z pokorą potwierdzał, że to Messi jest najlepszy na świecie. Nie oszukujmy się jednak, chłopak, którego od lat w ojczyźnie nazywano nowym Pele, z petrodolarami na koncie i z nieprzeciętnymi umiejętnościami zawsze będzie chciał być tym numerem jeden. I widać bardzo dokładnie jak bardzo zależy mu na tym, by teraz być tym drugim. Czuć chemię między nim, a Messim. Wymieniają się po-
daniami, a nawet oddają sobie bramki (najlepiej było to widać w meczu z Cordobą). Problem jednak pojawia się, kiedy lepiej w polu karnym ustawiony jest Suarez, a przy piłce jest Neymar. Brazylijczyk tylko w ostateczności oddaje piłkę swojemu partnerowi z ataku. Stąd też nasuwa się pytanie, czy aby Neymar jest gotowy by być liderem Barcelony? Potrafi strzelać wielkim i tym małym. Potrafi strzelić gola ze stałego fragmentu gry jak i z akcji. Potrafi uderzyć z dystansu jak i dobić piłkę. Na papierze wszystko wygląda jak
FELIETON
>
BARÇA FLASH 6
Przez pierwsze dwa sezony Neymar z pokorą potwierdzał, że to Messi jest najlepszy na świecie. Nie oszukujmy się jednak, chłopak, którego od lat w ojczyźnie nazywano nowym Pele, z petrodolarami na koncie i z nieprzeciętnymi umiejętnościami zawsze będzie chciał być tym numerem jeden. I widać bardzo dokładnie jak bardzo zależy mu na tym, by teraz być tym drugim. Czuć chemię między nim, a Messim. Wymieniają się podaniami, a nawet oddają sobie bramki (najlepiej było to widać w meczu z Cordobą). Problem jednak pojawia się, kiedy lepiej w polu karnym ustawiony jest Suarez, a przy piłce jest Neymar. Brazylijczyk tylko w ostateczności oddaje piłkę swojemu partnerowi z ataku. > powinno,
a jednak czegoś Neymarowi brakuje. Messi, będąc w wieku Neymara, właśnie rozgrywał swój pierwszy sezon od odejścia Ronaldinho. Sezon okraszony trypletem, pod którym Argentyńczyk mógł się podpisać obiema rękoma jako główny architekt tego tryumfu.
tyńczyk. Jego pozycja to lewy skrzydłowy i ewentualnie środek ataku. Nie jego winą jest to, że Rakitić osiadł na laurach po świetnej drugiej połówce sezonu. Nie jego winą jest również to, że Iniesta najlepsze lata swojej gry ma za sobą. Nie winą Neymara jest to, że Xavi odszedł do Kataru.
Neymar już pierwszy tryplet ma za sobą. Nadal jednak jest w cieniu La Pulgi. Paradoksalnie, Messi miał łatwiejsze zadanie niż obecnie stoi przed Brazylijczykiem. Po pierwsze dlatego, że w sezonie 2008/2009 oczekiwania kibiców było o wiele mniejsze niż te, które są obecnie. Zwycięstwo w lidze cules uznają za totalne minimum. Po drugie, Messi w sezonie Trypletu vol.1 miał u swego boku równie wielkiego piłkarza jakim był Samuel Eto’o, który ściągał przynajmniej połowę presji z czterokrotnego zdobywcy Złotej Piłki. I po trzecie, ówczesne El Tridente miało za swoimi plecami Xaviego i Iniestę z ich najlepszych lat. Dzisiaj MSN jest skazane wyłącznie na siebie nawzajem.
Brazylijczyka można i trzeba obwiniać za inne rzeczy. Przede wszystkim za to, że bierze się za wykonywanie rzutów karnych kiedy w tej dziedzinie piłkarskiej jest słabszy od choćby Rakiticia czy Suareza. Obwinić go również można za to, że jak na skrzydłowego, ma zdecydowanie za mało asyst. Obwinić go trzeba za to, że nie widzi (a raczej nie chce widzieć) lepiej ustawionego w polu karnym Suareza. To są grzechy Brazylijczyka.
Wypadł Messi, który robił za napastnika i pomocnika przy indolencji Rakiticia i Iniesty. Brazylijczyka obwinia się za ostatnie słabe wyniki zespołu. Rozgrzeszmy go więc. Neymar nie jest tak wszechstronny jak Argen-
FELIETON
Trzeba powiedzieć sobie wprost. Neymar to świetny gracz i bez wątpienia jeden z najlepszych na świecie, ale brak mu jeszcze piłkarskiej dojrzałości. Teraz nadszedł test. Czy Neymar da radę go zaliczyć? A może to Urugwajczyk przejmie pozycję lidera pod nieobecność Messiego? Egzamin dojrzałości czas zacząć.
BARÇA FLASH 7
FELIETON
BARÇA FLASH 8
WYWIAD
BARÇA FLASH 9
CHCIAŁBYM BYĆ JAK NAJDŁUŻEJ W FORMIE Choć wciąż więcej zawodowych lat spędził na boisku, a nie za mikrofonem, to dla większości polskich kibiców jest znany głównie jako reprezentant środowiska dziennikarskiego. Skomentował wiele ważnych spotkań piłkarskich, poczynając od Ligi Mistrzów, a kończąc na międzynarodowych turniejach, takich jak Mundial czy Euro. Przez wielu uznawany jednak za najbardziej niedocenianego polskiego komentatora. Z dziennikarzem TVP Sport, Tomaszem Jasiną, rozmawiał Jakub Łokietek.
Rozmawiał: Jakub Łokietek Co jest większym powodem do dumy – rozegranie spotkania z Fernando Hierro, Raulem i Luisem Enrique czy uczestniczenie w trzech mundialach, komentując mecze? Myślę, że mogę czuć się bardziej dumny z tego, że znalazłem się trzykrotnie na Mistrzostwach Świata jako komentator, bo to mogę zaliczyć do osiągnięć zawodowych. Mecz z Realem był czymś, co spadło z nieba, nie można się było go spodziewać, a wszystko działo się bardzo szybko. Jeden z zawodników Motoru Lublin (Tomasz Jasina grał w tym zespole, a chodzi o Rafała Szweda, przyp. autor) miał zostać sprzedany do jednego ze szwajcarskich z e s p o ł ó w. W związku z tym zaproponowano nam sparing i na początku nie wiedzieliśmy, że przeciwnikiem ma być Real Madryt. Piłkarsko było to wydarzenie, które zostanie do końca w mojej pamięci. Grając w piłkę, nie osiągnąłem tego, co w dziennikarstwie. Zagrałem w kadrze juniorskiej, ale nie zadebiutowałem w reprezentacji seniorskiej. Mogę o sobie powiedzieć, że byłem solidnym graczem ligowym. Mimo wszystko bardziej jestem dumny z tego, że byłem na trzech mundialach, a mecz z Realem Madryt na pewno będzie jednym z moich najmilszych wspomnień.
@KubaLokietek Skąd przyszła pasja do dziennikarstwa? Był to impuls w trakcie kariery piłkarskiej, a może było to zaplanowane od dłuższego czasu? Jeden z moich kolegów po fachu żartuje sobie, że zostałem dziennikarzem dlatego, bo jak trzeba było w kwietniu czytać apel olimpijski, to ja to musiałem robić (śmiech). Kiedyś była taka tradycja, że przed meczami ligowymi należało ten apel odczytać. Zawsze byłem człowiekiem ciekawym świata i mimo że grałem w piłkę na profesjonalnym poziomie, to nie zaniedbałem nauki. Zdarzały się sytuacje, kiedy nie byłem w stanie pogodzić obu spraw, ale miałem świadomość tego, że muszę ułożyć sobie życie po zakończeniu przygody z piłką. D l a t e go równolegle z graniem ukończyłem studium nauczycielskie, a następnie studia. Myślę, że to był czynnik, który mnie mobilizował. Żeby być dobrym dziennikarzem, należy być ciekawym świata, a ja m.in. lubiłem czytać i to stawiało mnie w gronie tych, których zainteresowania nie ograniczały się jedynie do futbolu. Grając w piłkę nie myślałem jeszcze o dziennikarstwie, ale kiedy poszedłem na praktyki studenckie, to stwierdziłem, że bardzo mi się to podoba. Tworzenie newsów, wyjazdy z ekipami reporterskimi, zwiedzanie różnych stron Polski i świata – to
Grając w piłkę nie myślałem jeszcze o dziennikarstwie, ale kiedy poszedłem na praktyki studenckie, to stwierdziłem, że bardzo mi się to podoba.
WYWIAD
>
BARÇA FLASH 10
>
było to, co mnie zaintrygowało. Dlatego mogę powiedzieć, że sport jest moją pasją od dziecka, a praca dziennikarska jest uzupełnieniem tego, co działo się wcześniej. A obecnie piłkarze zaniedbują swój rozwój, czy może jednak myślą przyszłościowo? Myślę, że mentalność piłkarzy zmieniła się pod każdym względem. Zachowują się profesjonalnie, posiadają szerokie zainteresowania, a w tym dużą rolę odgrywa także rozwój techniki. Dziś nie trzeba wyciągać stosu książek z torby, żeby się czegoś dowiedzieć – wystarczy smartfon lub notebook. Mnie rzuca się jednak w oczy to, że współcześni sportowcy dostrzegają, że kariera to również okres, w którym mogą sobie ułożyć dalsze życie. Mają szansę zarobić duże pieniądze, zachowując profesjonalizm i posiadając oczywiście odrobinę szczęścia. Dziś ta świadomość jest znacznie wyższa niż za czasów, kiedy ja uprawiałem zawodowo sport. Może kiedyś wyglądało to bardziej beztrosko, a na pewno w Polsce, bo na Zachodzie było inaczej. Miałem przyjemność trafić do drugoligowego zespołu we Francji (La Roche-sur-Yon Vendée Football, przyp. autor) i tam dopiero zobaczyłem różnice w treningu czy
sposobie przygotowania bazy między pierwszoligowym klubem w Polsce, a drugoligowcem z Francji. Tam organizacja była na takim poziomie, że nigdy nie było problemów z odnową, rehabilitacją, zapewnieniem warunków do treningów. W przeszłości jednak również nie brakowało ludzi, którzy byli stuprocentowymi profesjonalistami – wiedzieli czego chcą i mieli wizję na swoje życie. Nie tylko te piłkarskie.
mi trochę talentu, trochę umiejętności, ale trzeba cieszyć się z tego, co udało się osiągnąć. W młodszych kategoriach wiekowych byli chłopcy bardziej utalentowani ode mnie, ale bywało że nagle znikali, lub trafiali do niższych lig. Słomiany zapał? Różne czynniki, również słomiany zapał, ale także przekonanie, że już osiągnęło się na tyle dużo, że wystarczy dotknięcie magiczną różdżką i już „będę wielkim zawodnikiem”. Niekiedy był to splot pechowych okoliczności jak kontuzje czy choroby, a nawet radykalna zmiana warunków fizycznych. Bywało tak, że ktoś nagle urósł kilkanaście centymetrów, przez co nagle stawał się wolniejszy, tracił zwinność i był łatwiejszy do ominięcia. Nie ma co marudzić, trzeba cieszyć się, że coś się osiągnęło. Oczywiście, można powiedzieć „mogłem zrobić więcej”. Dariusz Dziekanowski też mógł osiągnąć więcej.
Nie ma co marudzić, trzeba cieszyć się, że coś się osiągnęło. Oczywiście, można powiedzieć „mogłem zrobić więcej”. Dariusz Dziekanowski też mógł osiągnąć więcej.
WYWIAD
Zmieniłby pan coś w swoim życiorysie piłkarskim? Pewnie można było z tej przygody wycisnąć więcej, natomiast nie da się już tego cofnąć. W pewnych momentach trzeba było podejmować decyzje. Mogę przyznać, że ze sportowej części życia jestem umiarkowanie zadowolony. Tak jak wspominałem, nie udało mi się zagrać w reprezentacji Polski, ale za to zagrałem 150 meczów w ekstraklasie, prawie drugie tyle szczebel niżej i mogę o sobie powiedzieć, że byłem naprawdę solidnym zawodnikiem. Być może zabrakło
W pana przypadku można również być zadowolonym z tego, co osiągnęło się po grze w piłkę, mówię tu oczywiście o komentowaniu. Wyczytałem, że duży kłopot stanowiło przyzwyczajenie się do negatywnych opinii. Czy to przez to nadal
BARÇA FLASH 11
stroni pan od założenia konta na Twitterze? Zawsze byłem ostrożny, jeżeli chodzi o media i portale społecznościowe, ale to jest kwestia czasu, kiedy spróbuję funkcjonować na Twitterze. Na razie jestem tylko na Facebooku. Być może jest we mnie trochę wrażliwości. Staram się nigdy nie „hejtować”, jak to teraz się mówi. Rozumiem tych ludzi, którzy starają się rozładować swoją frustrację poprzez wylewanie negatywnych opinii na forach internetowych. Po latach dochodzę do wniosku, że w niektórych przypadkach ta krytyka mogła być uzasadniona. Zdobywając pewne doświadczenie zawodowe, nie unika się błędów, więc ktoś może wyrazić swoją nieprzychylną opinię. Jeśli ktoś jest na to uczulony, to często słowa trafiają głęboko i powodują pewne
problemy. Myślę jednak, że dojrzałem do tej sytuacji i wiem, że wypowiedzi mogą być różne i przyjmuję do siebie wymianę poglądów. Poza sytuacjami, które są wulgarne oraz nie odnoszą się do danego tematu. Stałem się na tyle dojrzałym człowiekiem, że nie przyjmuję wszystkiego do siebie. Czasami negatywna opinia może być przyczyną doskonalenia swojego warsztatu, w końcu sami nie potrafimy często dostrzec swoich słabości i przez złośliwość można komuś pomóc to zobaczyć. Czy mamy do czynienia z nagonką na dziennikarzy TVP? Nie da się ukryć, że często są oni chyba najsurowiej oceniani przez widzów. Nie, nie odczuwam takiej nagonki, ale niektóre sprawy są od nas niezależne, na przykład jakość transmisji
telewizyjnej. Wtedy przy okazji często obrywa się komentatorowi. Trzeba jednak pamiętać, że przez wiele lat TVP było wyznacznikiem pewnych standardów realizowania widowisk sportowych. To się oczywiście zmieniło wraz z pojawieniem się wyspecjalizowanych kanałów jak Canal +. Oni mają czas, odpowiednie środki i porównanie telewizji publicznej do takich stacji sportowych nie do końca jest obiektywne. Wiadomo, że my (TVP, przyp. autor) w kwestii oprawy meczu, studia czy rozmów, mówiąc oczywiście o otwartym kanale, a nie o TVP Sport, nie jesteśmy w stanie dorównać nc+. Pewnie przez to mamy do czynienia ze wzmożoną krytyką pod naszym adresem, ale nie nazwałbym tego nagonką. Nie jest również tak, że te złe słowa zawsze są bezpodstawne, bo są sytuacje, w których zarówno komentatorzy, jak i realizacja zawodzą, ale to samo dzieje się także w kanałach komercyjnych. TVP jest jednak na świeczniku i wpadki są częściej zauważane. Kiedyś podkreślał pan, że kluczowym elementem w zawodzie komentatora jest koncentracja. Czy to zdanie się nie zmieniło? Może jest coś ważniejszego? Rozmawialiśmy wcześniej o podobieństwach między życiem sportowca i komentatora. Zarówno w życiu jednego, jak i drugiego wymagana jest koncentracja i myślenie o tym, co zamierza się zrobić. To jest jednak tylko jeden z elementów. Do tego dochodzi warsztat, czyli inaczej mówiąc, zbieranie doświadczeń. Jeżeli ktoś jest początkującym, to może zetknąć się z nietypowymi sytuacjami, np. wyłączeniem sygnału, przerwaniem spotkania, koniecznością mówienia przez kilkanaście minut o awanturach na stadionie. To jest coś, czego człowiek się uczy i ja też tego doświadczyłem. Ważna jest również mowa, dykcja i poprawne posługiwanie się polszczyzną. Język bywa „zapuszczany” różnego rodzaju naleciałościami, których odpowiedniki można znaleźć w polskiej mowie, ale łatwiej jest użyć innego nadużywanego zwrotu. W ogóle w dziennikarstwie sportowym to jest cha-
WYWIAD
>
BARÇA FLASH 12
>
rakterystyczne, że jedno zdanie czy określenie jest stosowane przez całe środowisko. Używane są również „nieśmiertelne” zwroty jak np. „wysoko zawieszona poprzeczka”. Nie twierdzę, że to jest błędne sformułowanie, ale wydaje mi się, że komentator powinien nad tym pracować. Nie trzeba być przesadnie kwiecistym, bo to też jest sztuczne. W końcu język sportu jest prosty i nie ma potrzeby tworzyć form ozdobnych. Przede wszystkim należy dotrzeć do wszystkich odbiorców, choć zdaję sobie sprawę, że tego też nie uda się wykonać, więc wystarczy, że trafimy do większości. Jaka jest rola komentatora w dzisiejszych czasach, dalej jest on potrzebny? W końcu kibice widzą, co się dzieje na boisku. Podczas jednego ze szkoleń przed EURO 2012 jeden z doświadczonych telewizyjnych guru określił rolę komentatora jako kucharza, który ma przyprawić danie główne. Nie ma co się oszukiwać, głównymi aktorami są ci, którzy biegają po boisku. Widz wszystko może obserwować, dostrzega niuanse, które nawet dla dziennikarzy są niewidoczne. My nie patrzymy często na monitor, ale na boisko i nie wiemy na przykład tego, że realizator pokazuje kogoś na trybunach, a wypadałoby o tym wspomnieć. To samo jest ze statystykami. W Internecie nie ma tajemnic; każdy kibic przed meczem może wyłowić liczby. Mnie kiedyś wydawało się, że jak nie podam jakiejś statystyki, to komentarz będzie zły, ale do odpowiedniej postawy trzeba dojść. Nie oznacza to, że się nie przygotowuje – zawsze robię research, lecz w tej chwili staram się robić to inaczej. Jeśli jest zawodnik przy piłce, zrobi coś ciekawego, to nawiązuje do jego piłkarskiej przeszłości. Nie chcę klepać widzowi, że rozegrał sto meczów w jakiejś drużynie i strzelił kilkadziesiąt bramek, bo ludzie to wiedzą. Lepiej już wyłowić jeden sezon, w którym pokazał coś interesującego. Mimo wszystko uważam, że komentatorzy są potrzebni. Zwłaszcza w kanałach otwartych, ponieważ wtedy spełniają także rolę edukacyjną. Sport może wydawać się
WYWIAD
banalny, ale mecze na „jedynce” czy „dwójce” nie oglądają tylko znawcy. Czasami tej gospodyni domowej trzeba wyjaśnić o co chodzi. Nie możemy jednak też tego nadużywać, żeby nie robić głupków z widzów. Być może za kilka lub kilkanaście lat, wraz z rozwojem technologii, przy każdym graczu natychmiast będzie pojawiała się informacja graficzna i wtedy komentator nie będzie już potrzebny. Niewykluczone też, że rozwinie się to, co jest już powoli praktykowano, czyli możliwość wyboru pomiędzy oglądaniem meczu z osobą relacjonującą lub wyłącznie z efektem stadionowym. Bez tego drugiego nie wyobrażam sobie widowiska sportowego.
cano, że nie potrafię wyrazić emocji. Przeszedłem dobrą szkołę, bo udało mi się skomentować parę meczów, do których nie trzeba się było pod tym względem przygotowywać, bo emocje niosły. Przykład z ostatniego mundialu – mecz Niemcy-Ghana. W nim działo się tak dużo, że było słychać podniecenie i podekscytowanie. Czasami nie da się jednak tego zbudować, k i e d y mamy do czynienia ze spotkaniem drużyn przeciętnych, a w dodatku takich, w które nie jesteśmy zaangażowani emocjonalnie, czyli nie występują tam Polacy albo nie gra nasz ulubiony zespół. Komentator musi jednak na to uważać i nie powinien wyrażać bezpośrednio swoich sympatii, bo wtedy gubi obiektywizm.
Rywalizacja o prawa sportowe powoduje, że pewni gracze staną się jeszcze słabsi, a być może nawet znikną z rynku. Człowiek powinien mieć jednak wybór.
Jest jakaś cecha lub umiejętność, której pan zazdrości któremuś koledze po fachu i chętnie ją zabrał? Uważam, że podstawową cechą u każdego dziennikarza powinna być pasja. Mnie przez kilka lat zarzu-
Niedawno wyrosła dla was, mam na myśli TVP Sport, nowa konkurencja w postaci kanału Eleven. Miał pan już okazję obejrzeć na nim jakiś mecz?
BARÇA FLASH 13
Do tej pory widziałem jedynie parę skrótów. Trzeba przyznać, że rozmach, z jakim wchodzi Eleven powoduje, że staje się jednym z ważniejszych graczy na rynku. Zakupił prawa do ligi hiszpańskiej, czyli rozgrywek, które Polacy bardzo lubią oglądać. Sytuacja, jaką mamy w tej chwili, doprowadzi do tego, że nastąpi pewna polaryzacja, którą na dobrą sprawę już obserwujemy. Wiadomo, że zakładając taki kanał jak Eleven, trzeba posiadać pewien kapitał, aby wykupić licencje, a to nie jest wcale takie tanie. Rywalizacja o prawa sportowe powoduje, że pewni gracze staną się jeszcze słabsi, a być może nawet znikną z rynku. Człowiek powinien mieć jednak wybór. Niektórzy mówią, że najlepiej, jakby wszystko było na jednym kanale. To byłoby wygodne, ale stacje różnią się w podejściu do realizacji i komentarza, więc niech to się trochę różni. Wiadomo, że pociąga to za sobą jakieś opłaty. Eleven
na razie można oglądać za darmo, ale wkrótce się to zmieni, bo to kanał komercyjny – musi zarabiać. Z kolei TVP ma obowiązek dbania o główne imprezy sportowe – Igrzyska Olimpijskie, Mistrzostwa Świata i Europy w piłce nożnej. Najbliższego EURO
Jest możliwy taki scenariusz, w którym nc+ traci w następnym sezonie ligę angielską i jednocześnie wiele tysięcy widzów? Oferta jedynie z Ligą Mistrzów i Ekstraklasą nie wygląda już na tak interesującą. Kibic piłkarski jest taki, że chciałby codziennie, a na pewno w weekendy, dostać solidną dawkę dobrego futbolu. Jeżeli najpierw zabiera mu się mecze Barcelony, Realu czy Valencii, a potem nie dostanie jeszcze ligi angielskiej, to można mówić o poważnym zagrożeniu. Liga włoska i liga francuska to nie jest już wielki magnes, ale to jest już spowodowane spadkiem prestiżu tych rozgrywek. Jest jeszcze liga polska, posiadająca stałe grono użytkowników, które bez względu na pozostałą ofertę i tak wykupi pakiet z Ekstraklasą. Jednak wszyscy pamiętamy co się działo na forach internetowych, kiedy okazało się, że Primera Division nie będzie transmitowana w nc+. Niektórzy deklarowali nawet rozwiązanie umowy, ale
Jednak wszyscy pamiętamy co się działo na forach internetowych, kiedy okazało się, że Primera Division nie będzie transmitowana w nc+. Niektórzy deklarowali nawet rozwiązanie umowy, ale nie wiem ile osób to w końcu zrobiło. we Francji nie pokażemy i ja nad tym ubolewam, bo na takich imprezach chciałbym być w roli komentatora, ale konkurencja przebiła finansowo naszą ofertę i trzeba się z tym pogodzić. W Polsce mamy dużo kanałów sportowych i na ogół one sobie jakoś radzą. Poza Orange Sport, które z tego rynku wypadło, ale także Sportklubem, który jednak nie posiada takiej dobrej oferty.
WYWIAD
>
BARÇA FLASH 14
Kariera piłkarska: 1984–1987 Motor Lublin 1987–1988 Stal Stalowa Wola 1988–1989 ŁKS Łódź 1989–1992 Stal Stalowa Wola 1992–1994 La Roche VF 1995–1996 Motor Lublin 1996–1998 Avia Świdnik 1998–2000 KS Lublinianka 2001–2002 Chełmianka Chełm > nie wiem ile osób to w końcu zrobiło. Fakt jest taki, że utrata hiszpańskiej piłki to naprawdę potężny cios dla stacji.
Słyszał pan już komentarz na Eleven? Postawiono na młodą redakcję, ale czy przekłada się to na jakość? Nie słyszałem do tej pory, więc nie chciałbym się na ten temat wypowiadać. Wiem tylko, że pracuje tam Michał Zawacki, solidny komentator, który pracował w TVP i wiem, że odnajdzie się także w Eleven. Rzeczywiście są tam ludzie młodzi, ale niektórzy z nich relacjonowali już wiele spotkań, między innymi Partyk Mirosławski, który już miał do czynienia m.in. z ligą belgijską na Sportklubie. Ci ludzie są w stanie udźwignąć ciężar komentowania dużych spotkań, ale nie wymagajmy od nich cudów. Będą mecze, które wyjdą im bardzo dobrze, ale zdarzą się także wpadki i nie można ich wtedy przekreślać. To będzie etap zbierania doświadczenia i powiększania dorobku warsztatowego. Przejdźmy na tematy czysto piłkarskie. Gorącym tematem jest kontuzja Messiego, która wyklucza go na
WYWIAD
dwa miesiące. Czy to paradoksalnie może wpłynąć pozytywnie na drużynę Barcelony? Może w końcu nauczy się grać bez swojego kluczowego zawodnika? To jest bardzo trudne pytanie. Leo Messi to nie jest jedynie gwiazda, to jest supergwiazda światowego futbolu. Barcelona jest klubem wielkim, ale żeby być non stop na topie, musi nauczyć się grać bez Argentyńczyka i zdawać sprawę z tego, że uraz może wykluczyć każdego w dowolnym momencie. To może wpłynąć w różnoraki sposób na grę klubu. Spójrzmy na przykład na Bayern, w którym nie ma Ribery’ego i Robbena. Jest to sytuacja pozytywna dla Lewandowskiego. Douglas Costa nie jest typem egoisty jak Holender, a może zrobić nawet jeszcze więcej niż on, ponieważ jest bardziej efektywny. Z kolei dla Barcelony brak Messiego to duża strata, ale zespół już był w takiej sytuacji. Tej drużynie trzeba dać parę kroplówek, ale to może też mieć zbawienny wpływ i nauczyć piłkarzy większej odpowiedzialności, bo któryś z nich mógłby pomyśleć: „jest Leo, więc na pewno coś strzeli albo dogra komuś piłkę”. Teraz nie ma Messiego, więc trzeba się brać do roboty. W klubie jest jednak kilku zawodników, którzy są w stanie wziąć grę na siebie. Dlatego nie dramatyzowałbym, to nie jest jeszcze kluczowa faza sezonu, a na nią Argentyńczyk będzie już gotowy.
ra może mieć kilku liderów. W każdej formacji jest ktoś, kto może ciągnąć tę drużynę do przodu, tworząc szkielet. Neymar mimo wszystko jest według mnie zawodnikiem zbyt młodym, aby brać odpowiedzialność
Każdy zespół musi przejść przez kryzys formy przypada na początku sezonu, bo to
Czy to okazja dla Neymara? Jest już liderem w kadrze, ale ostatnio nie miał szczęścia. Czy jako lider Barcelony sprawdzi się? W jego wypadku ogromną kwestię odgrywa mentalność. Wiadomo, że gra Brazylii opiera się na Neymarze i było to widać w trakcie ubiegłego mundialu. Widzieliśmy, co stało się po meczu z Kolumbią. Brazylii podcięto skrzydła, a później starała się odnaleźć swoją osobowość, lecz nieskutecznie. Dlatego oparcie na jednym zawodniku to też nie jest najlepszy pomysł, bo może mieć miejsce to, co wydarzyło się niedawno z Messim czy wcześniej właśnie z Neymarem. Myślę, że Barcelona to drużyna, któ-
za całą drużynę. Jest wybitnym piłkarzem, ale liderem może być w formacji atakującej, a niekoniecznie całego zespołu. Messi jest w drużynie prawie dwadzieścia lat, dlatego w jego przypadku sytuacja wygląda inaczej. Brak Messiego tym bardziej może boleć, kiedy spojrzymy na grę Barcelony na początku sezonu. Pomimo pozycji wicelidera w tabeli nie ustrzegła się wpadek jak tej z Athletikiem w Superpucharze Hiszpanii czy Celtą w lidze. Czym spowodowana jest ta forma?
BARÇA FLASH 15
Ja bym usprawiedliwił tych zawodników. Poprzedni sezon był bardzo dobry w ich wykonaniu, zdobyli Ligę Mistrzów, rozbili Bayern, który też miał aspiracje do tytułu. Każdy kibic Barcelony chciałby, żeby to trwało
wadzony 29 września). Ostatni mecz z Las Palmas potwierdził tylko to, że drużyna nadal utrzymuje wyniki na odpowiednim poziomie. W końcu Sevilla ma tylko pięć punktów, a to zdobywca Ligi Europy w poprzednim sezonie, a teraz gra w Lidze Mistrzów. Z kolei Real Madryt remisuje z Malagą, która znajduje się w dolnych rejonach tabeli. Każdy zespół musi przejść przez kryzys i dobrze dla Barcelony, że okres gorszej formy przypada na początku sezonu, bo to specjalnie na wynikach się nie odbije. Drużyna i tak nadal będzie w czołówce tabeli i spokojnie wyjdzie z grupy w Lidze Mistrzów. To jest też kwestia budowania formy graczy przez trenerów i nie mam na myśli jedynie Luisa Enrique i jego zespołu. Chodzi o to, aby na starcie nie stracić za dużo, być w czołówce. To co najważniejsze i tak rozgrywa się w okresie od marca do maja i wtedy trzeba być w najlepszej dyspozycji. Ja uważam, że kibice Barcelony nie mają powodów do narzekań. Wszystko jest chyba pod kontrolą.
i dobrze dla Barcelony, że okres gorszej o specjalnie na wynikach się nie odbije. w nieskończoność. To są jednak tylko ludzie i mają prawo w pewnym momencie poczuć zmęczenie i nie chodzi tylko o wyczerpanie fizyczne. Myślę, że ta porażka 0:4 z Bilbao to była kwestia pewnego wypalenia psychicznego i genialnego dnia zawodników Athleticu, którym wychodziło wszystko. Podobnie było w meczu z Celtą, ale takie sytuacje mogą się zdarzać. Należą się jednak słowa uznania dla drużyny, która w takiej formie po sześciu kolejkach ma pięć zwycięstw i znajduje się na pozycji wicelidera w tabeli (wywiad przepro-
Czy to nie jest tak, że Barcelonę nawiedziło to, co w poprzednim sezonie głównie ją omijało, czyli plaga kontuzji? Na dodatek przez zakaz transferowy klub nie mógł się wzmocnić. Jest takie zagrożenie, że w pewnym momencie może nastąpić efekt „przyduszenia”. W przypadku braku alternatywy trzeba będzie sięgać po młodych zawodników z rezerw i dawać im szanse. To się może odbić na jakości, ale Barcelona musi przejść przez zakaz transferowy. Nie udało się zarejestrować Ardy Turana w miejsce Rafinhy i klub będzie zmuszony zmagać się z tą sytuacją. Pewnie w zimowym okienku będziemy mieli ze dwa spektakularne transfery, przyjdą znane nazwiska, bo nie wierzę, żeby było inaczej… Mówiło się dużo o Paulu Pogbie. To byłby dobry strzał dla takiej drużyny jak Barcelona. Zarówno pod względem sportowym, jak i marketingowym. To jednak są jedynie nasze spekulacje. Zespół grający w lidze,
Pucharze Króla oraz Lidze Mistrzów musi mieć szeroką kadrę. Zawsze na mecze pucharowe wychodziły rezerwy, czasami jeden-dwóch zawodników z pierwszego zespołu. Działo się to przynajmniej w początkowych fazach rozgrywek. To jest rozsądne podejście. Nie ma wielkiego zagrożenia, że się odpadnie, a jednocześnie buduje się zawodników rezerwowych. Jednak przy pladze kontuzji może zdarzyć się tak, że w najważniejszych meczach nie będą grali najlepsi. Po wyborach parlamentu w Katalonii jest szansa na utworzenie niepodległego państwa. To mogłoby oznaczać wykluczenie Barcelony z rozgrywek ligi hiszpańskiej. Wyobraża pan sobie dalszą potęgę tego zespołu przy takim scenariuszu? Nie, nie wyobrażam sobie ligi hiszpańskiej bez El Clasico. Jest to dla mnie szokująca rzecz. Uznaję pragnienia Katalończyków do niepodległości, ale z punktu widzenia kibica
Kariera dziennikarska: - od 1999 roku jest pracownikiem lubelskiego oddziału TVP i TVP Sport, - debiut komentatorski zaliczył w 2002 roku u boku Dariusza Szpakowskiego. Było to w trakcie meczu Pucharu UEFA: Inter Mediolan - Valencia, - aktualnie jest sprawozdawcą meczów reprezentacyjnych, Ligi Mistrzów, Pucharu UEFA oraz Copa America, - komentował mecze Euro 2004, Mundial 2006 i 2010 oraz wydarzenia z Igrzysk Olimpijskich w Pekinie 2008 roku.
WYWIAD
>
BARÇA FLASH 16
>
piłkarskiego jest to niepojęta sytuacja. Pan pewnie też sobie tego nie wyobraża, że nagle Barcelona gra w ograniczonym środowisku i w zasadzie nie ma godnego rywala w lidze katalońskiej, jeśli taka zostałaby powołana. Bez Blaugrany uboższa stanie się również liga hiszpańska , bo zainteresowanie nią także zmaleje. Samo hasło Barcy mówi, że to jest „więcej niż klub” i widać to, kiedy staje się symbolem ruchu dążenia do niepodległości Katalonii. Może się jednak okazać, że ten czynnik znacznie zahamuje rozwój zespołu, jego prestiż i rangę. Nie wiadomo jak mogą zachować się niektórzy piłkarze i jak będzie wyglądała sytuacja finansowa. W końcu mocna rywalizacja w lidze hiszpańskiej tworzy formę
i jakość. Gdy tej rywalizacji zabraknie, to nie tylko spadnie dyspozycja zawodników, ale także ich wartość.
alne, a po drugie różne rzeczy mogą się w życiu wydarzyć. Chciałbym po prostu utrzymywać się jak najdłużej w formie, która pozwoli mi na dostrzeganie tego, co się dzieje na boisku i komentowanie tego w miarę obiektywnie, z zaangażowaniem i emocjami. Wiadomo, że człowiek z upływem lat traci pewne walory, więc chciałbym, żeby to trwało jak najdłużej. Mam świadomość tego, że każdy organizm się zużywa. Życzyłbym sobie właśnie tego, aby być jak najdłużej w formie fizycznej i psychicznej, aby dalej komentować mecze.
Chciałbym po prostu utrzymywać się jak najdłużej w formie, która pozwoli mi na dostrzeganie tego, co się dzieje na boisku i komentowanie tego w miarę obiektywnie, z zaangażowaniem i emocjami.
WYWIAD
Odbiegając od Barcelony - Igrzyska Olimpijskie, Mistrzostwa Świata i Europy – to duży dorobek w karierze komentatorskiej. Ma pan jeszcze jakieś marzenia zawodowe? Każdy ma takie marzenia, ale nie mam żadnego sprecyzowanego, np. „chciałbym skomentować finał Mistrzostw Świata z udziałem Polaków”. Po pierwsze jest to raczej niere-
Tego właśnie panu życzę i dziękuję za poświęcony czas.
BARÇA FLASH 17
WYWIAD
BARÇA FLASH 18
ARTYKUŁ
BARÇA FLASH 19
AKSJOMAT BARCELONY Kamil D. Sikora
@KamilSikora
Ciężkie czasy nastały w Barcelonie. Była 10 minuta spotkania, kiedy laureat czterech Złotych Piłek – Leo Messi – opuścił boisko z powodu kontuzji. To pierwszy taki mecz od dekady (sic!), kiedy argentyńska gwiazda zagrała tylko 10 minut w meczu. Pierwsze doniesienia medialne były sprzeczne – mówiło się o przerwie 2-3 tygodniowej, do całkowitego zerwania więzadeł krzyżowych, która oznaczałaby koniec sezonu dla La Pulgi. Oficjalny komunikat FC Barcelony, dla większości kibiców Barcelony, brzmiał jak wyrok: 6-8 tygodnii bez Leo Messiego.
ARTYKUŁ
BARÇA FLASH 20
Historia kontuzji
L
eo Messi gra zawsze. To wręcz aksjomat, czyli stwierdzenie, z którego wynika wszystko. Od Messiego każdy trener, począwszy od Guardioli na Enrique, zaczynał układanie składu. Kontuzjowane mogły być żywe legendy klubu: Xavi czy Puyol, ale argentyński napastnik, od zawsze chciał grać zawsze i wszędzie: z każdym, bez względu na okoliczności, rangę spotkania. Nigdy nie chce zaczynać spotkania na ławce rezerwowych, dzieje się tak tylko w skrajnych wypadkach – ostatni mecz z Atletico, Messi rozpoczął na ławce tylko dlatego, że po meczach reprezentacji nie trenował z drużyną (koniec końców to La Pulga zadecydowała o zwycięstwie Dumy Katalonii. To zawsze budziło wątpliwości i obawy: czy w końcu organizm nie powie dość. Bardziej: nie czy, ale kiedy.
Symptomatyczny był w szczególności sezon miniony. Pamiętna styczniowa porażka z Realem Sociedad San Sebastian to ostatni mecz, który Messi rozpoczął na ławce rezerwowych. Później, aż do przytoczonego meczu z Rojiblancos, gwiazdor Azulgrany grał od początku do końca. Dodajmy do tego jeszcze fakt, że w wakacje zamiast odpoczywać, Leo rozgrywał turniej Copa America. Najdziwniejsze jest to, że kontuzja, której nabawił się Leo w meczu z Las Palmas nie wynikła z jakiegoś prze-
zdobyć bramkę. Zaledwie kilka sekund później na jego twarzy pojawił się grymas i wiadomym było, że stało się coś złego. Dwa miesiące bez najleszego piłkarza w historii futbolu.
Barcelona bez Leo Messi rozpoczął tego lata 11 sezon w barwach Barcelony. W ciągu tego okresu podczas trzech sezonów nie borykał się z żadnymi fizycznymi dolegliwościami. To zaskakujące jak na zawodnika, który gra zawsze i wszędzie. Z drugiej jednak strony to wszystko zasługa tak samego zawodnika, jak i sztabów trenerskich. W początkowych latach swojej kariery, Messi – delikatnie mówiąc – nie dbał o siebie: o to co jadł, jak odpoczywał, jak się regenerował. Dopiero przyjście Guardioli sprawiło, że La Pulga z gracza filigranowego, stał się prawdziwym diamentem (w ro-
Messi rozpoczął tego lata 11 sezon w barwach Barcelony. W ciągu tego okresu podczas trzech sezonów nie borykał się z żadnymi fizycznymi dolegliwościami. To zaskakujące jak na zawodnika, który gra zawsze i wszędzie. Z drugiej jednak strony to wszystko zasługa tak samego zawodnika, jak i sztabów trenerskich. W początkowych latach swojej kariery, Messi – delikatnie mówiąc – nie dbał o siebie: o to co jadł, jak odpoczywał, jak się regenerował. Dopiero przyjście Guardioli sprawiło, że La Pulga z gracza filigranowego, stał się prawdziwym diamentem (w rozumieniu wytrzymałości i wartości tego kamienia). Messi stał się stałym elementem drużyny Guardioli, Vilanovy, Martino i Enrique.
ARTYKUŁ
ciążenia mięśniowego. Była spowodowana kontaktem z przeciwnikiem w polu karnym. Leo, jak to on, wystartował do podania Bartry i próbował
BARÇA FLASH 21
się urazu, który wykluPierwszy z wykresów ilustruje w ilu meczach i jak długo pauzował bawił czył go z gry na niespełna dwa Ale to, co miało stać Messi. Chciałbym skupić się w szczególności na dwóch sezonach, miesiące. się początkiem końca drużyny przez Garardo kiedy gwiazdor Barcelony i reprezentacji Argentyny pauzował. prowadzonej Martino, stało się – prawdopo– jednym z najlepszych Sezon 2012/2013, 2013/2014 oraz osławiona messidependencia. dobnie etapów pod wodzą argentyńzumieniu wytrzymałości i wartości tego kamienia). Messi stał się stałym elementem drużyny Guardioli, Vilanovy, Martino i Enrique. Nie chciałbym się skupiać na tych przerwach, które trwały krótko, bo w takim okresie czasu nie sposób się przekonać, czy drużyna jest i jak bardzo jest uzależniona od jednego zawodnika. Pierwszy z wykresów ilustruje w ilu meczach i jak długo pauzował Messi. Chciałbym skupić się w szczególności na dwóch sezonach, kiedy gwiazdor Barcelony i reprezentacji Argentyny pauzował. Sezon 2012/2013, 2013/2014 oraz osławiona messidependencia. Rok 2012 był dla Messiego najlepszy pod względem indywidualnych osiągnięć strzeleckich. 91 bramek w ciągu 365 dni – czegoś takiego nie dokonał nikt przed nim i jak na razie nie zapowiada się, aby ktoś ten rekord wyrównał, bądź poprawił. Faktem jest jednak, że drużyna pod wodzą
Tito Vilanovy była za bardzo uzależniona od Messiego właśnie. Kontuzja, której nabawił się wiosną, podczas meczu z Paris Saint Germain w Lidze Mistrzów, de facto zakończyła dla niego sezon. Było w tym jakieś kuriozum: Messi, który nie był zdolny do gry, musiał wejść na boisku w rewanżowym meczu z francuską drużyną, aby odwrócić niekorzystny wynik dwumeczu. Tamta Barcelona była tak osłabiona brakiem Argentyńczyka, że w półfinale Ligi Mistrzów przegrała w dwumeczu aż 7-0. Wydawało się, że Fabregas grający w miejsce Messiego, to wystarczająca zmiana. W końcu na boisku byli: Xavi, Iniesta, Villa, Sanchez czy Pedro. A jednak nie udało się zagrozić drużynie z Niemiec. Messi w tym czasie pozostawał poza grą zaledwie 16 dni! Wystarczyło, aby zdestabilizowało to całą drużynę, choć oczywistym jest, że i z Messim na boisku ciężko byłoby w starciu z Bawarczykami. Zgoła inaczej wyglądała sytuacja w sezonie 2013/2014. Jesienią Leo na-
skiego szkoleniowca. Statystyki z tego dwumiesięcznego okresu pokazują, że bez Messiego istnieje życie. 9 rozegranych spotkań, 7 zwycięstw i dwie porażki. 29 zdobytych bramek, ale co najważniejsze: eksplozja formy Alexsisa Sancheza, czy rekordy strzeleckie w wykonaniu Pedro. Naturalnie ktoś powie, że podczas tego czasu nie rozegrano meczów z najtrudniejszymi rywalami, niemniej Tata Martino zbudował sprawny ekosystem bez swojego najważniejszego zawodnika.
Plusy i minusy Paradoksalnie więc, kontuzja Messiego nie jest końcem świata. Nie można popadać w skrajną rozpacz, jak niektórzy kibice, którzy nawet są święcie przekonani, że Złota Piłka – z powodu kontuzji – nie trafi w ręce Leo (jakby Złota Piłka miała w tej sytuacji jakiekolwiek znaczenie...). Messiego ominie 12 spotań: 8 w Barcelonie i cztery w reprezen-
ARTYKUŁ
>
BARÇA FLASH 22
Szczęście w nieszczęściu, że w tym okresie, Duma Katalonii nie będzie mierzyła się z swoimi najtrudniejszymi przeciwnikami. Przed ekipą Luisa Enrique starcia m.in. z BATE Borysov, Getafe, Eibarem, Rayo. Najtrudniejsze wydają się mecze z Sevillą i Villarrealem, ale to też nie jest poziom n a j w y ż s z y.
nie da. Największe wyzwanie stoi przed linią pomocy. W obliczu kontuzji Rafinhii i Messiego-pomocnika, Iniesta i Rakitić muszą wspiąć się na wyżyny swoich możliwości.
szego strzelca, asystenta; piłkarza, który decydował o obliczu gry zespołu, stwarzał najwięcej okazaji bramkowych. Messiego zastąpić się
Problem w tym, że zarówno jeden jak i drugi w tym sezonie grają poniżej wszelkich oczekiwań. Ciężko wymagać nagłego wzrostu kreatyw-
> tacji.
ności u graczy pokroju Busquetsa czy Mascherano, ale i oni nie powinni uciekać od odpowiedzialności. W drużynie musi pojawić się nowy lider. Naturalnie na takiego lidera wyrasta Neymar. Poprzedni sezon w wykonaniu brazylijskiego napastnika był iście wybitny. To on, obok Messiego miał największy wpływ na wyniki. Był decydujący. Mimo młodego wieku potrafił w trudnych momentach wziąć na siebie odpowiedzialność. Ale prawdziwa próba nadchodzi teraz.
Nie sposób nie odnieść się do wtorkowego meczu z Bayerem Leverkusen. Tak, Barcelona przeprowadziła remontadę, ale kontuzji nabawił się kolejny zawodnik. Tym razem boisko opuścić musiał Andres Iniesta. Hiszpan będzie pauzował 4-6 tygodnii, więc można się spodziewać, że bęNie będzie dzie szykowany na Gran Derbi podobnie jak Leo Messi. Bez łatwo, to pewne. KonMessiego i Iniesty przez dwa miesiące? Będzie ciężko... tuzja najlep-
ARTYKUŁ
BARÇA FLASH 23
To Neymar musi zastąpić Messiego. Ale kontuzja najlepszego gracza w sezonie, to także sprawdzian dla całej drużyny. Teraz nie będzie patrzenia i podawania do tego, który zrobi coś z niczego. Teraz sytuacja wymaga, aby każdy dawał z siebie jeszcze więcej, a przypomnijmy, że sytuacja kadrowa jest godna pożałowania: brak godnych zmienników w liniach ataku i pomocy, a do tego chwiejna linia defensywy, gdzie najlepszym obrońcą jest Sergi Roberto. To także sprawdzian dojrzałości dla Luisa Enrique. Jak ustawić zespół pod nieobecność Messiego? Czy wystarczy zastąpić go Munirem albo Sandro? Czy może trzeba zmienić ustawienie? Może to dobry moment, aby przesunąć Alvesa do linii pomocy, bądź ataku? Koniec końców, kontuzja Messiego przychodzi
w najlepszym momencie. Rywale nie są wymagający, więc Leo może spokojnie przygotowywać się do listopadowego starcia z Realem Madryt.
Klasyk Data tego meczu z pewnością już została zakreślona czerwonym mazakiem w kalendarzu Barcelony. Za równe dwa miesiące Real Madryt podejmie Dumę Katalonii na swoim stadionie. Chyba nikt nie wyobraża sobie tego starcia bez Messiego. Ten mecz to nie tylko trzy ligowe punkty, ale także sprawdzenie, w jakim miejscu jest drużyna. Do tego czasu Barca musi radzić sobie bez Leo Messiego. Albo drużyna wyjdzie z tego okresu wzmocniona,
albo wręcz przeciwnie: okaże się, że bez Messiego ciężko będzie o powtórzenie sukcesów z ubiegłego sezonu. szczególnie idzie o sytuację ligową, bo w pucharach na wiosnę Leo będzie gotowy, wypoczęty i głodny gry, ale liga to inna bajka. Każda straa punktów może kosztować o wiele więcej, niż się wydaje.
Aktualizacja Nie sposób nie odnieść się do wtorkowego meczu z Bayerem Leverkusen. Tak, Barcelona przeprowadziła remontadę, ale kontuzji nabawił się kolejny zawodnik. Tym razem boisko opuścić musiał Andres Iniesta. Hiszpan będzie pauzował 4-6 tygodnii, więc można się spodziewać, że będzie szykowany na Gran Derbi podobnie jak Leo Messi. Bez Messiego i Iniesty przez dwa miesiące? Będzie ciężko...
ARTYKUŁ
BARÇA FLASH 24
SPÓR O
ARTYKUŁ 124
FIFA naprawdę nie lubi FC Barcelony. Poczynając od kary nałożonej w kwietniu 2014 roku, która dla mnie jest niewspółmierna do rangi i skali przestępstwa, aż do blokowania rejestracji Ardy Turana w miejsce Rafinhii. Pierwszy przypadek jest teoretycznie już za nami i nie ma tu o czym dywagować. Z kolei drugi jest już o tyle kuriozalny, że oparty nie na pewnej literze prawa, ale jedynie na… upartości FIFA. Przemysław Kasiura
ARTYKUŁ
@p_kasiura
BARÇA FLASH 25
ARTYKUŁ
BARÇA FLASH 26
F
C Barcelona została ukarana zakazem transferowym przez FIFA w 2014 roku za niedopełnienie formalności przy transferach młodych piłkarzy spoza Hiszpanii w latach 2009 – 2013. Zakaz wszedł w życie i obejmował okres dwóch „kompletnych i następujących po sobie oknach transferowych”, co oznaczało w praktyce zakaz rejestracji nowych piłkarzy w trakcie okna zimowego i letniego 2015 roku. Transfery (same w sobie) mogą mieć miejsce kiedy tylko FC Barcelona chciałaby ich dokonać, jednakże kwestią kluczową była sama czynność rejestracji gracza, umożlwiająca jego grę w barwach danego klubu. Klub z Katalonii pokornie wytrzymał wspomniane dwa okresy banicji, jednocześnie zakupując (nie rejestrując) Aleixa Vidala oraz Ardę Turana. Temat pewnie nie byłby poruszany, gdyby nie kontuzja Rafinhii z me-
ARTYKUŁ
czu z AS Roma. Młody zawodnik zerwał więzadła krzyżowe w połowie września, co wykluczy go z gry na minimum kolejne pół roku. Był to ogromny cios nie tylko dla świetnie wówczas grającego Rafinhii, ale również dla zdziesiątkowanej przez kontuzje oraz zmęczenie sezonem FC Barcelony. Los mógł się jednak uśmiechnąć dla katalońskiego klubu, ponieważ poważny uraz młodego Brazylijczyka mógłby otworzyć furtkę dla rejestracji nowego piłkarza spoza podstawowego składu w myśl artykułu 124 Reglamento General RFEF, który brzmi iż „w przypadku długoterminowej kontuzji zawodnika, trwającej minimum pięć miesięcy, klub może zarejestrować w jego miejsce nowego, wcześniej nie zarejestrowanego piłkarza”. Dzięki temu FC Barcelona uruchomiła wszystkie armaty prawne, mogące doprowadzić do rejestracji zakupionego latem Ardy Turana w miejsce Rafinhii.
Rejestrację blokuje jednak FIFA, która zakazała RFEF podjęcia jakichkolwiek działań w tej sprawie. Trudno to w sumie nazwać zakazem, ponieważ FIFA jedynie wywiera presję na RFEF, sugerując, że po prostu nie może tejże rejestracji dokonać. Jest to o tyle dziwne, ponieważ ban transferowy (zarówno bazując na oficjalnym stanowisku FIFA jak i doniesieniach Cadena SER) skończył się wraz z końcem okresu letniego okienka transferowego w 2015 roku. FIFA nie sprecyzowała dotąd swojego stanowiska, tłumacząc jedynie, że „sugeruje nie rejestrować nowego zawodnika”. FC Barcelona dość trafnie skomentowała, że „nie potrzebuje porady prawnej ze strony FIFA”, licząc na konkretną, popartą odpowiednimi argumentami, odpowiedź. Takiej do tej pory się nie doczekała. Chyba, że weźmiemy pod poważną rozwagę doniesienia hiszpańskiej prasy o rzekomych 90 dniach po zakończe-
BARÇA FLASH 27
niu letniego okienka transferowego w 2015 roku, podczas których Barcelona wciąż nie może zarejestrować żadnego zawodnika pod żadnym pozorem. Szkoda tylko, że wcześniej FIFA nie podała takiej informacji poprzez swoje kanały, szczególnie gdy ogłaszany był zakaz transferowy nałożony na FC Barcelonę. Jedyne, co w tej kwestii może obronić FIFA, jest domniemanie, że taki zapis rzeczywiście był uwzględniony w dokumentach nadesłanych przez FIFA w kwietniu 2014 roku, jednak o którym media się po prostu… nie dowiedziały. Skoro tak, to dlaczego FIFA od początku nie powołuje się na ten paragraf, a jedynie lawiruje, doradza i sugeruje? Pytanie jest dość zasadne, szczególnie, żeRFEF zamierza pomóc FC Barcelonie w walce o rejestrację Ardę Turana w zamian za Rafinhę, mimo iż oficjalnie… zabroniła jej tego zrobić. Oznacza to, że hiszpańska federacja również nie widzi żadnego problemu z powołaniem się na art. 124 swojego Regulaminu Ogólnego. Ponadto dwanaście hiszpańskich klubów zdecydowało się pomóc i wesprzeć FC Barcelonę pod względem merytorycznym, jaki i lobbystycznym. Toni Freixa, były kandydat na prezydenta FC Barcelony oraz jej były dyrektor, jasno stawia sprawę: „FIFA nie ma tutaj nic do gadania. To tylko kwestia RFEF oraz Trybunału Medycznego, aby ustalili jak długo może trwać kontuzja i czy podlega ona pod artykuł 124. Barcelona nie może pytać się FIFA czy może zarejestrować piłkarza, bo teraz już ta federacja nie ma nic z tym wspólnego”. Trochę zagalopował się były kandydat na preziego, bo zapomniał, że wszystkie krajowe federacje piłkarskie nie są w pełni niezależne i należą do grupy FIFA. Jednakże skoro „federacja-matka” ma obiekcje przed rejestracją, a nie potrafi oficjalnie postawić sprawy jasno, to już jest inna para kaloszy.
o swoje prawa w międzynarodowym Sportowym Sądzie Arbitrażowym (ang. Court of Arbitration for Sport CAS). Być może tam uda się dowieść, że Arda Turan może zostać dołączony do składu FC Barcelony bez żadnych przeszkód. Mam tylko cichą nadzieję, że decyzja zapadnie szybciej, aniżeli Rafinha zdąży wyleczyć się ze swojej kontuzji. Jeśli jednak Barcelonie udałoby się zarejestrować tureckiego zawodnika, wówczas mógłby on występować w ramach rozgrywek Primera Division oraz Copa Del Rey. Ciekawostką jest fakt, że ulga nie dotyczy Ligi Mistrzów, nawet jeśli miałoby dojść do rejestracji już w ramach fazy finałowej, bowiem zapis o ewentualnym zastępstwie kontuzjowanego piłkarza na wiele miesięcy – w ramach Champions League - dotyczy jedynie… bramkarzy. Podsumowując – FC Barcelona chciałaby zarejestrować Ardę Turana w miejsce Rafinhii w myśl 124 artykułu Reglamento General RFEF. FIFA blokuje te działanie, twierdząc, że Katalończykom nie skończył się jeszcze ban transferowy, bo w zasadzie to obowiązywał przez dwa okienka transferowe oraz kolejne 90 dni po ich zakończeniu. Włodarze FC Barcelony zamierzają odwołać się do CAS, czyli Sportowego Sądu Arbitrażowego. Kiedy ma zostać podjęta decyzja – nie wiadomo. FIFA sama narobiła sobie bałaganu, bo od początku mogła oponować, pokazując odpowiednie przepisy, sugerujące słuszność ich racji. A tak? A tak mamy konflikt, który może się skończyć dla załogi Josepha Blattera blamażem.
FACT CHECK 1. Trybunał Medyczny potwierdził, że uraz Rafinhii wykluczy go z gry na okres około sześciu miesięcy. 2. Na bazie artykułu 124 Reglamento General RFEF, FC Barcelona może zarejestrować nowego zawodnika do rozgrywek La Liga, w zamian za zawodnika kontuzjowanego przez dłużej niż pięć miesięcy. 3. Jeszcze nigdy w historii istnienia tegoż zapisu nikt skutecznie nie powołał się na artykuł 124. 4. FIFA nie wydała żadnego oficjalnego komunikatu ani nie zajęła stanowiska w sprawie rejestracji Ardy Turana w miejsce Rafinhii. Wszelkie informacje są doniesieniami mediów. 5. Doniesienia dotyczą potwierdzenia ze strony FIFA, że ban FC Barcelony skończył się wraz z końcem dnia 31 sierpnia. Jednocześnie FIFA rzekomo powołuje się na zapis, rzekomo zawartego w dokumencie sankcyjnym, że drużyna z Katalonii nie może zarejestrować żadnego piłkarza przez 90 następnych dni po końcu trwania okresu bana transferowego.
Choć sam Arda Turan oraz Luis Enrique nie patrzą z optymizmem na rozwiązanie tej jakże zawiłej sprawy, FC Barcelona postanowiła walczyć
ARTYKUŁ
BARÇA FLASH 28
Z WIZYTĄ W CZYLI
FCB ESCOLA VARSOVIA,
BARCELONA PO POLSKU
Są największą szkółką Barcelony na świecie i rozwijają się w błyskawicznym tempie. Ogrywają już nawet wychowanków La Masii, a polskie drużyny próbują podkradać im trenerów. – Bardzo wysoko zawiesiliśmy poprzeczkę i wiele klubów musiało wprowadzić jakość, którą my prezentujemy – mówi prezes zarządu i dyrektor organizacyjny FCB Escola Varsovia Witold Miller. Adrianna Kmak WYWIAD
@KmakAdrianna
BARÇA FLASH 29
WYWIAD
BARÇA FLASH 30
W czerwcu mieliście wizytę z Hiszpanii i podpisaliście umowę na kolejne cztery lata. Na czym polega taka, nazwijmy to „kontrola” ze strony Barcelony? To nie była kontrola, bardziej przyjacielskie spotkanie z dyrektorem projektu FC Barcelona Xevi Marce. Xevi przyjechał zobaczyć jak rozwijamy naszą infrastrukturę. Jesteśmy obecnie największą szkołą Barcelony na świecie. Mamy najwięcej dzieci, doskonałe wyniki sportowe, wybudowaliśmy centrum piłkarskie Barcelony. Dlatego też dyrektor chciał przyjechać do Polski i osobiście podpisać z nami kontrakt. Barcelona w jakiś sposób sprawdza jak funkcjonujecie? Musicie im zdawać jakieś raporty? My płacimy za licencję roczną i w ramach tej opłaty mamy na miejscu dyrektora z Barcelony. To nie jest tak, że my sami coś robimy. Jest na miejscu osoba, która szkoli trenerów, nadzoruje proces i system nauczania według filozofii gry Barcelony. Obecnie zatrudniamy czterech Hiszpanów. Od września jest nowy dyrektor techniczny z Barcelony pan Enric Davi i my na co dzień jesteśmy z tymi pracownikami w kontakcie. Wspomniał Pan, że macie najwięcej uczniów. Jaka to jest liczba obecnie? Mamy trzy projekty. Jeden to FC Barcelona First School, czyli dzieci w wieku od 3 do 6 lat i tam jest około 200 osób. Drugi projekt, to ten za który płacimy licencję, czyli szkoła Barcelony – około 620 zawodników w wieku 6-12 lat. Mamy też profesjonalny klub piłkarski dla najlepszych piłkarzy – Escola Varsovia i tam jest ponad 200 chłopców w kategoriach wiekowych 2007-1999. Które roczniki są najbardziej oblegane? Ciężko powiedzieć. Szkolimy dzieci od 6 do 17 roku życia. Kiedy ogłaszamy nabór, do każdej kategorii dzieciaki się zgłaszają. Nie ma chyba czegoś takiego, że któryś rocznik jest bardziej oblegany. Dzieci przyjeżdżają do nas z całej Polski. Można powiedzieć, że jest to w miarę równomiernie rozłożone jeśli chodzi o lata.
WYWIAD
Wejście do szatni. Na zdjęciu nasza redaktorka w towarzystwie gwiazd ;)
To są dzieci głównie z Polski, czy zza granicy też macie dużo uczniów? Około pięć procent uczniów szkoły stanowią dzieci zza granicy. Mamy uczniów z Nigerii, Francji, Hiszpanii, Portugalii, Litwy, Ukrainy. Mamy też osoby, które specjalnie się przeprowadziły do Warszawy, żeby móc tutaj trenować. Od tego roku rozpoczęliśmy współpracę ze szkołą Mistrzostwa Sportowego na ul. Lindego i mamy możliwość zakwaterowania naszych dzieci w bursie. Szukamy na rynku najlepszych perełek, które przychodzą do naszego projektu. Wiele rodzin całkowicie zmienia swoje życie, żeby dziecko mogło trenować w Waszej szkole. Koszty jednak nie są małe. 250zł miesięcznie dla przeciętnej polskiej rodziny, to jest sporo. Oferujecie jakieś stypendia dla dzieci, które są zdolne, ale nie stać ich na naukę u Was? Barcelona podpisała umowę ze spółką non profit WM-SPORT, która jest partnerem FC Barcelona w Polsce. Ta spółka w ramach ustawy o pożytku publicznym i wolontariacie realizuje cele publiczne. Jako spółka dajemy
50 stypendiów najbardziej uzdolnionym zawodnikom, którzy pochodzą z rodzin o niskim statusie materialnym. Rocznie jest to około 120 tysięcy złotych. O co najczęściej pytają rodzice, kiedy zapisują do Was swoje dzieci? Przede wszystkim o szkołę, czy z jakąś współpracujemy. Tu już wspominałem o placówce na ul. Lindego. Pytają też o nasze zaplecze techniczne, sportowe. Warunki są naprawdę dobre. W szkółce mamy centrum fizjoterapeutyczne. Zatrudniamy dwóch fizjoterapeutów, którzy dbają na co dzień o naszych zawodników. Mamy psychologa od treningu mentalnego. Współpracujemy z warszawskim szpitalem dla dzieci, gdzie zawodnicy mają zapewnioną całą opiekę medyczną. Zatrudniamy dyrektorów z Barcelony, którzy odpowiadają za system szkolenia (dwóch trenerów w danej grupie rocznikowej). Bardzo dużo inwestujemy też w kadrę szkoleniową. To nie jest łatwa droga. Taki proces jaki my mamy, czyli pełne zaplecze medyczne, edukacyjne, socjalne, sportowe buduje jednak pew-
BARÇA FLASH 31
ną jakość. To jest dla rodziców takie spełnienie marzeń i chcą, żeby ich dzieci u nas trenowały. Rodzice raczej dostosowują się do Waszych rad czy lubią być „mądrzejsi”, jak to czasami z rodzicami bywa? Od samego początku bardzo dużo rozmawiamy z rodzicami. Zbudowaliśmy już taki system wzajemnych relacji. Często się spotkamy, omawiamy różne rzeczy. Mamy też regulaminy dla zawodników, które każdy uczeń z nami podpisuje i odpowiada później za swojego zachowanie. Musi się dobrze zachowywać, przychodzić wcześniej na treningi, mecze itd. Rodzice też podpisują takie regulaminy. Oceny w szkole też sprawdzacie? Tak. Bardzo mocno tego pilnujemy. Każdy wie o co walczy. Obecnie można się pochwalić, że jesteśmy największą szkołą piłkarską w Polsce. Staramy się dbać o każdy szczegół. Mamy dobre relacje z rodzicami i skupiamy się, żeby wyszkolić jak największą ilość zawodników.
O La Masii w Barcelonie sporo się teraz mówi. Pojawiają się głosy, że poziom tam trochę spada. Zmieniły się osoby, które tym zarządzają. Słyszałam taką opinię, że jednym z powodów gorszego stanu rzeczy jest to, że dzieci już w wieku 12 lat mają swoich agentów. Czy u Was w szkółce zdarzają się takie przypadki? Na pewno menedżerowie i osoby, które się zajmują transferami przychodzą na mecze Escola Varsovia, bo tutaj są najlepsi zawodnicy. My z takimi chłopcami też podpisujemy kontrakty i dbamy o ich przyszłość. Na przykład nasz bramkarz z 99 rocznika Marcin Bułka był na testach w Udinese. Myślę, że tak od 15. roku życia zaczyna się zainteresowanie świata piłki młodzieżą. Jest to związane z tym, że według przepisów PZPN do 15. roku nie zawiera się kontraktów. My nie mamy w szkole żadnych zawodników, którzy mają menedżerów. Raczej rodzice polegają na nas, na naszej działalności. Wierzą w to co robimy i jak robi-
my. Wyniki pokazują, że idziemy w dobrym kierunku. Na początku troszeczkę odstawaliśmy od Legii w starszych rocznikach, dlatego że nasi chłopcy byli dopiero rok albo dwa lata w szkole Barcelony. To nie było pełne, permanentne przeszkolenie sześcioletnim cyklem. W ubiegły weekend zremisowaliśmy już jednak w najstarszych kategoriach trzy mecze – 3:3, 1:1 i 0:0. Czyli progres jest. Tak, widać jak już idziemy do przodu. Dla najlepszych piłkarzy mamy określone ścieżki rozwoju i chcemy ich promować w najlepszych klubach. Zabezpieczacie się jakoś, jako szkoła przed tym, że zawodnicy będą brali sowich agentów? Powiem tak. Są przepisy PZPN i każdy zawodnik może odejść. To jest decyzja jego i rodziców. U nas po dwóch, trzech latach działalności sześciu trenerów podkradła nam Legia Warszawa. Pomimo tego, że dzwonili też do
Podczas wizyty w FCB Escola Varsovia trafiliśmy na mecz.
WYWIAD
>
BARÇA FLASH 32
cy spotykają się z piłkarzami pierwszego zespołu. Był Adriano, Xavi. Messiego niestety nie udało nam się spotkać. To już trzeba mieć chyba duże szczęście. Tak, dokładnie. Zawsze jednak ktoś tam ich odwiedza. Kontakt z nimi mieli, ale tutaj do Warszawy nikt się bezpośrednio nie wybrał.
Na zdjęciu teren pod budowę nowego boiska.
> naszych zawodników i ich rodziców,
nikt jednak tam nie przeszedł. To pokazuje, jak duży jest stopień zaufania do nas i jakości szkolenia. Sześciu trenerów to naprawdę sporo. Tak. Po roku czasu myśleli, że będą mogli kopiować to, co robimy. Ci trenerzy mieli wiedzę, byli przez nas szkoleni, ale z tego co czytaliśmy w mediach, w czerwcu pięciu z nich wyrzucili ze swojej akademii. Także nie była to długa przygoda, aczkolwiek pokazuje też jakich mamy trenerów, jak duży był poziom wyszkolenia, że taki klub jak Legia się nimi zainteresował. Polskie kluby posiadają swój scouting w szkółce albo wokół niej? Nie mam pojęcia. Na mecze przychodzi dużo osób, a czy tu są jacyś skauci – nie wiem. Nie mamy jakichś oficjalnych zapytań. Myślę, że to my, oczywiście razem z rodzicami będziemy ustalać, gdzie tych chłopców promować i decydować o ich dalszym losie. Ciężko mi powiedzieć czy na dzisiejszym meczu albo innych są skauci.
WYWIAD
Planowaliście albo planujcie, żeby do Waszej szkoły przyjechał odwiedzić dzieciaki, ktoś z pierwszej drużyny Barcelony? To nie jest od nas zależne. Bardzo byśmy chcieli, żeby jakikolwiek zawodnik przyjechał np. jakaś legenda piłki nożnej. Odwiedził nas w pierwszym roku otwarcia szkoły pan Fuste (Josep Maria Fuste w Barcelonie grał w latach 1961-72 – przyp. red.), ale był to doskonały piłkarz w latach 60. i tym naszym dzieciaczkom niewiele to mówiło. Na pewno jest to ciężki zabieg marketingowy, żeby takiego zawodnika sprowadzić. Oni mają swoich menedżerów, kontrakty reklamowe. Póki co nie udało nam się nikogo tutaj przywieźć. Takie plany były? To nie są plany, to raczej prośby do Barcelony i utrzymanie wspólnych relacji. Bardzo chcielibyśmy, żeby taki zawodnik przyjechał i spotkał się z naszymi chłopcami. My co roku w święta Wielkanocne jeździmy jednak na turnieje do Barcelony. To jest turniej wszystkich szkół FC Barcelona na świecie. Wtedy nasi zawodni-
Wysłaliście kogoś z Waszej szkółki na testy do La Masii? My nie wysyłamy na testy do La Masii, dlatego że u nas na miejscu jest dyrektor z Barcelony, który monitoruje piłkarzy. FIFA restrykcyjnie do tego podchodzi, żeby zapobiegać handlowi dziećmi. Natomiast prowadzimy platformę internetową, w której jest monitorowany każdy zawodnik i zawsze możemy taką historię danego piłkarza przygotować. Mamy też materiały wideo, żeby zaprezentować jak zawodnik się rozwija. Nie ma czegoś takiego jak testy w La Masii. W chwili obecnej inwestujemy w trenerów i wysyłamy ich na różne szkolenia do Barcelony, biorą udział w campach międzynarodowych w Hiszpanii. Na razie chcemy uruchomić proces jeszcze szerszego pogłębiania wiedzy i współpracy, żeby inwestować w kadrę szkoleniową. Mieliści już jakieś sygnały z Barcelony, że ktoś się podoba i może tam w przyszłości wylądować? Nie, to raczej my monitorujemy i przekazujemy takie informacje. To byłby ogromny sukces szkoły. Barcelona jest klubem globalnym i szuka perełek na całym świecie, ale niestety powyżej 18. roku życia. Najlepszych piłkarzy można zaobserwować na turniejach w Barcelonie. My na nie jeździmy i z tych wszystkich szkół zawsze przyjeżdżają najlepsi zawodnicy. Na razie nie mieliśmy jednak takich sygnałów, o które Pani pyta. Miasto Warszawa pomaga Wam jakoś w funkcjonowaniu? Przez trzy lata nie otrzymywaliśmy żadnej dotacji. Pierwsze wsparcie na szkolenie dostaliśmy w ubiegłym roku, na ten rok szkoleniowy.
BARÇA FLASH 33
Mówimy o wsparciu finansowym? Tak. Jest to wsparcie jakie otrzymują wszystkie warszawskie kluby na szkolenie dzieci, wynajem bazy sportowej, na pokrycie częściowo np. kadry szkoleniowej. Przez ten okres funkcjonowania szkoły udało Wam się zrealizować podstawowe założenia, które sobie postawiliście? Udało się, jak Pani może zauważyć mocno osiągnąć nasze cele. W 2012 roku wydzierżawiliśmy teren od Polfy Tarchomin i tutaj mamy już 3,5 hektara działki. Zainwestowaliśmy w modernizację boiska piłkarskiego z naturalną nawierzchnią trawiastą. Zbudowaliśmy pełnowymiarowe boisko ze sztuczną nawierzchnią i w chwili obecnej budujemy jeszcze boisko do małych gier 20x14 oraz typu orlik 52x40. W przyszłym roku mamy plan, żeby usnąć tutaj taki nasyp i zrobić dwie płyty naturalne, czyli w wtedy już będziemy mieli do dyspozycji pięć boisk. Te warunki do trenowania, zwłaszcza na początku bardzo utrudniały Wam pracę?
Przyszłość polskiego futbolu wychowywana w katalońskim stylu?
Wybraliśmy, ze względu na logistykę dla rodziców cztery lokalizacje w Warszawie – północ, południe, wschód, zachód. Problemem były koszty, bo często płaciliśmy jak firmy komercyjne za wynajem obiektów. Ponad 500zł/600zł za godzinę. Stawki była dla nas niesamowicie zawyżane. Po tym okresie wejścia w rynek piłkarski, to wszystko się ustabilizowało i teraz tylko wyniki sportowe pokazują, że idziemy w dobrym kierunku. Z czego jesteście najbardziej dumni przez te kilka lat funkcjonowania szkoły? Czym możecie się pochwalić? Możemy się przede wszystkim pochwalić podniesieniem poziomu sportowego szkolenia dzieci w Warszawie i Polsce, dlatego że bardzo wysoko zawiesiliśmy poprzeczkę. Dużo klubów musiało wprowadzić jakość, którą my prezentujemy. Udało nam się wyszkolić ponad 70 trenerów. W chwili obecnej jesteśmy szkołą piłkarską, która zatrudnia 60 szkoleniowców. Nasi absolwenci wychowania fizycznego, którzy często od-
bywają u nas staże, po zakończeniu studiów przychodzą do nas do pracy. To jest olbrzymia szkoła, która szkoli według najlepszego systemu na świecie, bo nie tylko serce, ale i rozum mówi, że Barcelona jest najlepszym klubem na świecie. Jeżeli chodzi o szkolenie piłkarzy, to osiągamy wspaniałe rezultaty nie tylko tutaj w Polsce, ale też na arenie międzynarodowej. Wygraliśmy już z takimi klubami jak Manchester, Panathinaikos, AS Roma. Pokonaliśmy nawet pierwszą Barcelonę w dwóch kategoriach wiekowych – rocznik 2004 i 2007. Też pokazaliśmy im, że już trzeba się z nami liczyć. To są takie nasze małe sukcesy. Cieszymy się, że mamy dobra bazę treningową i z każdym rokiem dokładamy coraz większych starań, żeby można tutaj było szkolić w najwyższych standardach. To wszystko składa się na taki nasz ogólny sukces. Czego Wasza szkółka mogłaby sobie życzyć na te najbliższe lata funkcjonowania? Bardzo byśmy chcieli, żeby jakiś nasz wychowanek wypłynął. Oczywiście mówię tutaj o Barcelonie. Jest to marzenie nas wszystkich. Myślę, że każdemu kibicowi byłoby miło, gdyby jakiś Polak zagrał w Barcelonie. Chciałbym też, żeby ci chłopcy dobrze się prezentowali w rozgrywkach na najwyższym szczeblu, robili kariery i mówili o tym, jak bardzo ta szkoła pomogła im w życiu. Ktoś z Waszych podopiecznych przeszedł już do jakiegoś zagranicznego klubu? Nie, nie. To są jeszcze młodzi chłopcy. Najstarszych mamy z 99’ rocznika. Ten etap się dopiero zaczyna, że powoli pomagamy im kierować ich dalszym rozwojem. Do 19. roku życia mają gdzie grać, rozwijać się. Później mamy różne pomysły, rozwiązania i zobaczymy co będzie w przyszłości. Może za rok się spotkamy, to będę mógł Pani powiedzieć coś więcej o dalszych możliwościach rozwoju piłkarzy.
WYWIAD
BARÇA FLASH 34
ARTYKUŁ
BARÇA FLASH 35
37 1090 2369 0000 0001 1212 0298 Przemysław Kasiura przemekkasiura@interia.pl ARTYKUŁ
Dziękujemy.
BARÇA FLASH 36
Tomasz Tybuś
KASA M ARTYKUŁ
KA
BARÇA FLASH 37
@TomekTyb
MISIU,
ASA
ARTYKUŁ
BARÇA FLASH 38
Pierwszy program telewizyjny został wyemitowany w 1926 roku. Dopiero 10 lat później rozpoczęto nadawanie stałego programu telewizyjnego. Najstarsze znane zasady piłki nożnej spisano w 1845 roku, a dyscyplina ta 55 lat później została oficjalnie włączona w poczet Igrzysk Olimpijskich. Kto mógłby wtedy przewidzieć, że połączenie telewizji i piłki nożnej generować będzie niebotyczne pieniądze, kwoty wręcz nie do pomyślenia w ówczesnych czasach? Co ciekawe, oba wyżej wymienione wydarzenia miały miejsce w Wielkiej Brytanii i właśnie tam efekt synergii okazał się być największy. Więcej,
więcej,
R
więcej
osnąca popularność futbolu nie mogła przejść niezauważona. Szybko zorientowano się, że sport może przynosić nieprawdopodobny zysk. Kwoty jakimi zaczęto operować w świecie piłki nożnej i całego sportu rosły w niezwykle dynamicznym tempie. BBC za transmisję Igrzysk Olimpijskich w Berlinie w 1936 roku zaplaciła zaledwie 3 tysiące dolarów. Jeszcze w 1992, gdy rodziła się Premier League, telewizja Sky płaciła za prawa do transmisji
ARTYKUŁ
304 miliony funtów. Aktualnie prawo do transmisji ligi angielskiej zostało wycenione na 5,1 miliarda funtów, a sama telewizja Sky za swoją część przelała na konta klubów 4,2 miliarda funtów. Wnioski niech każdy wyciągnie sam. W jednym z klasyków polskiego kina, filmie „Poszukiwana, poszukiwany” mają miejsce dywagacje na temat tego ile jest cukru w cukrze. Parafrazując to pytanie można by zapytać ile teraz jest piłki w piłce. Pieniądze od stacji telewizyjnych niejednokrotnie są głównym źródłem przychodów klubów piłkarskich. Wydaje się to nieco dziwne, bo
przecież drużyny sportowe są pewnym, dość specyficznym przykładem przedsiębiorstwa, a przychody nie płyną największym strumieniem z działalności operacyjnej czy choćby inwestycyjnej. Sprzedaż biletów, gadżetów, koszulek – w porównaniu z „kasą” za prawa do transmisji liczby pochodzące z tych gestii wypadają blado. Wiadomo, iż ten kto łoży najwięcej ma też zazwyczaj największy wpływ. Wszelkie zawirowania związane z pieniędzmi pochodzącymi z telewizji wywołują więc wiele emocji. Idealnym przykładem na zilustrowanie tego zjawiska jest hiszpańska
BARÇA FLASH 39
Primiera Division. Nie tak dawno, bo w czerwcu tego roku świat obiegła informacji o zawieszeniu rozgrywek w Hiszpanii. Rząd uchwalił bowiem nową ustawę, która wywracała do góry nogami cały dotychczasowy porządek. Stało się to zaledwie dwie kolejki przed zakończeniem sezonu i niewiele przed finałem Pucharu Króla. Spór był niezwykle poważny, a ostatecznie musiał rostrzygnąć go sąd, który uznał strajk za nielegalny. Gdzie była w tym wszystkim sportowa rywalizacja, nie wiadomo. To najnowszy odcinek serialu pt. „Podział pieniędzy z praw telewizyjnych w lidze hiszpańskiej”, lecz wcale nie pierwszy. Hiszpania bowiem to nie jest miejsce, gdzie pojęcia równości i sprawiedliwości w przypadku rozdziału pięniędzy między kluby pił-
karskie są respektowane. Pod tym względem to naprawdę dziki kraj.
Nowy porządek Już na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że w porównaniu do innych silnych lig europejskich coś w Primiera Division jest nie tak. Ogólna opinia na temat strumienia pieniężnego płynącego do zespołów od telewizji głosiła, a właściwie nadal głosi, że bogącą się tylko bogaci, a biedniejsi, no cóż. Wskazuje się na to, że nierównomierny podział hamuje rozwój ligi, która medialnie już jakiś czas temu powinna wyprzedzić Premier League. Bardziej dosadnie w związku z całą sprawą wypowia-
dali się sami zainteresowani. W 2011 roku ówczesny prezydent Sevilli Jose Maria del Nido nazwał podział pieniędzy z praw do transmisji gównem i tym samym otwarcie rozpoczął wojnę z Realem i Barceloną. Sternik klubu z Andaluzji żonglował nawet krajami takimi jak Szkocja czy Portugalia, do których odsyłał hiszpańskich gigantów, twierdząc, iż szkodzą oni rodzimemu futbolowi. Jakie powody miał del Nido do podnoszenia alarmu większość z Was pewnie wie, ale przypomnieć nie zaszkodzi. Podstawową różnicą, jaka występuje przy podziale pieniędzy z praw do transmisji jest fakt, że cała pula nie jest dzielona choć po części równomiernie. Każdy klub negocjuje bowiem swoją część tortu osobno, a wiadomo, które zespoły w La Liga są najchętniej oglądane przez kibiców. Del Nido chciał zmiany i mocno w nią wierzył. We wrześniu 2011 roku zwołał nawet zebranie wszystkich klubów La Liga z wyjątkiem dwójki gigantów. Jak dobrze wiemy plan zmian się wtedy nie powiódł, a sam prezydent Sevilli został jak na ironię skazany za defraudację pieniędzy dwa lata później. Potem kibice hiszpańskiej piłki byli jeszcze świadkami
BBC za transmisję Igrzysk Olimpijskich w Berlinie w 1936 roku zaplaciła zaledwie 3 tysiące dolarów. Jeszcze w 1992, gdy rodziła się Premier League, telewizja Sky płaciła za prawa do transmisji 304 miliony funtów. Aktualnie prawo do transmisji ligi angielskiej zostało wycenione na 5,1 miliarda funtów, a sama telewizja Sky za swoją część przelała na konta klubów 4,2 miliarda funtów. Wnioski niech każdy wyciągnie sam.
ARTYKUŁ
>
BARÇA FLASH 40
>
strajków drużyn i gróźb z ich strony traktujących o tym, że jeśli podział funduszy z praw telewizyjnych nadal będzie niesprawiedliwy to zespoły spoza barcelońsko-madryckiego duopolu nie wystartują w rozgrywkach. Ostatecznie sprawa znalazła swój finał dopiero niedawno po uchwaleniu odpowiedniej ustawy przez rząd. Co więc zmieni się w wyżej poruszanej kwestii? Największą nowinką jest scentralizowanie podziału pieniędzy płynących z telewizji. 50% całej kwoty dzielona ma być równo na wszystkie zespoły, 25% trafiać ma do zespołów zgodnie z osiągniętymi wynikami sportowymi, a ostatnie 25% ma być uzależnione od szeroko rozumianej medialności. Więcej otrzymają więc drużyny, dostające teraz mniej. Uregulowano też podział pieniędzy w niższach ligach, a także dla sekcji kobiecych. Wszystko brzmi o wiele bardziej racjonalnie od stanu rzeczy, który obecnie jeszcze obowiązuje.
na pierwszym ex aequo Barcelona i Real po 140 milionów euro, a na trzecim Valencia 48 milonów euro. Atletico Madryt, które było w tamtym sezonie mistrzem otrzymało 42 miliony euro. Procentowo, pierwsza dwójka w lidze hiszpańskiej zgarnę-
całości, a PSG zarobiło prawie 3,5 raza więcej niż Ajaccio. Porównanie nie wypada zbyt różowo dla La Ligi. A czy taki niesprawiedliwy podział faktycznie miał wpływ na konkurencyjność ligi hiszpańskiej? Posłużmy się danymi za 2005 rok z pozycji „Theory of the beautiful game”. Dochód ze sprzedaży praw telewizyjnych w wymienionym wyżej sezonie wyniósł 755 mln euro. Dla porównania, w 2005 roku kwota opiewała na sumę 409 mlionów euro. Oznacza to, że Primiera Division zanotowała wzrost wartości o 84,6%. Znów porównajmy otrzymany wynik z innymi ligami: Premier League: wzrost o 117,5% Serie A: wzrost o 14,5% Bundesliga: wzrost o 54,2% Ligue 1: wzrost o 41,8%. Okazuje się więc, że tylko Hiszpania była w stanie podjąć jakąkolwiek pogoń za Anglią. Oczywiście największy wpływ na wzrost atrakcyjności Primiera Division miały Real i Barcelony oraz gwiazdy światowej piłki, które reprezentowały barwy tych dwóch klubów, lecz nawet mimo to można pokusić się o stwierdzenie, iż innym zespołom z La Liga wcale nie było tak źle. W sezonie 2013/2014 kluby ligi hiszpańskiej, które od telewizji otrzymały najmniej, zarobiły i tak więcej z tego tytułu niż ich odpowiednicy we Francji i mniej więcej tyle samo co ostatni zespoł w Niemczech i we Włoszech. Pr o b l e m e m nie jest więc to, że strumień pieniężny jest zbyt słaby. Upatrując mankamentów
Podstawową różnicą, jaka występuje przy podziale pieniędzy z praw do transmisji jest fakt, że cała pula nie jest dzielona choć po części równomiernie. Każdy klub negocjuje bowiem swoją część tortu osobno, a wiadomo, które zespoły w La Liga są najchętniej oglądane przez kibiców.
Zawsze może być lepiej Aktualnie różnica w popularności znajduje odzwierciedlenie w kontraktach telewizyjnych i pokazuje jak wielka medialna przepaść dzieli Barcelonę i Real od reszty ligi. Kilka statystyk na poparcie tezy. Według danych za sezon 2013/2014 wg ASa drużyny Primiera Division otrzymały łącznie z tytułu praw do transmisji 755 milionów euro. Indywidualne negocjowanie doprowadziło do tego, iż pierwsza trójka pod względem przychodów z tej gałęzi wyglądała następująco:
ła 37% wszystkich przewidzianych dla klubów środków. W porównaniu z ostatnimi zespołami, które dostały po 18 milionów, dwaj hiszpańscy liderzy zarobili niemal 8 razy więcej. Nie ma więc co mówić w tym przypadku o jakiejkolwiek sprawiedliwości. Dla porównania dane z pozostałych topowych lig: Premier League: 2 najwięcej zarabiąjące zespoły otrzymały 12,4% wszystkich pieniędzy z praw do transmisji, pierwszy Liverpool zgarnął około 1,5 razy więcej niż ostatnie Cardiff Serie A: 2 najwięcej zarabiające zespoły otrzymały 20,6% całego „tortu”, pierwszy Juventus dostał ponad 5 razy więcej niż ostatnie Sassuolo Bundesliga: Bayern i Borussia Dortmund zarobiły 72,4 miliona euro, czyli 14,6% wszystkich pieniędzy, do kasy Bawarczyków wpłynęło 2 razy więcej niż do kasy Eintrachtu Brunszwik Ligue 1: przychodzy dwóch pierwszych klubów wyniosły 17,7%
Obecnie hiszpańskie drużyny panują w Europie mimo braku równowagi przy rozdzielaniu „telewizyjnych” pieniędzy. Świadczy to o ogromnym potencjale jaki drzemie w La Lidze. Dodatkowe pieniędze powinny jeszcze bardziej podkręcić coraz bardziej zaciętą ostatnimi laty rywalizację, bo choć rozkład „kasy” z praw do transmisji mógłby wskazywać na coś innego, to Primiera Division nie jest już „ligą dwóch”.
ARTYKUŁ
BARÇA FLASH 41
należałoby zwrócić uwagę na fatalne zarządzanie środkami finansowymi przez kluby Primiera Division, a także bardzo wysoki procent budżetu przeznaczany na płace. Niesprawidliwy podział pieniędzy co do którego nie ma żadnych wątpliwości nie jest główną chorobą toczącą hiszpańską piłkę. Jeśli ktoś nie potrafi w sposób prawidłowy obejść się z danym mu profitem to czy warto dawać mu jeszcze więcej? W mojej skromnej opinii najpierw przydałoby się trochę kija, a dopiero potem nieco marchewki. Jednak jeśli już powiedziano pierwsze słowo... Obecnie hiszpańskie drużyny panują w Europie mimo braku równowagi przy rozdzielaniu „telewizyjnych” pieniędzy. Świadczy to o ogromnym potencjale jaki drzemie w La Lidze. Dodatkowe pieniędze powinny jeszcze bardziej podkręcić coraz bardziej zaciętą ostatnimi laty rywalizację, bo choć rozkład „kasy” z praw do transmisji mógłby wskazywać na coś innego, to Primiera Division nie jest już „ligą dwóch”. Właśnie, „powinny”. Wszystko w teorii wygląda jak pięknie, jak autostrada do gwiazd do krainy mlekiem i mio-
dem płynącej. Jest jednak jedno „ale”. Gigantyczny kontrakt telewizyjny dla Premier League zbiegł się w czasie z końcem panowania angielskich drużyn na międzynarodowej arenie. Nasuwa się więc pytanie czy podążanie tą ścieżką nie spowoduje „kiszenia się we własnym sosie”? Co jeśli niskie fundusze z telewizji bardziej motywowały hiszpańskie kluby (oprócz Realu i Barcelony) do dawania z siebie wszystkiego w Lidze Mistrzów i Lidze Europy oraz do samego dążenie do kwalifikacji do tych pucharów? Ciężko przewidzieć jak nowe przepisy wpłyną na La Ligę. Choć istnieje kilka wątpliwości to ostatecznie należy stwierdzić, że niesprawiedliwość jest niesprawidliwością, a zmiany mające na celu poprawę tej sytuacji należy poprzeć. Primiera Divison to rozgrywki z wieloma paradoksami i przaśnymi sytuacjami, czy za 5 lat będziemy mogli powiedzieć, że nowe porządki dotyczące praw do transmisji zdynamizowały rozwój całej ligi i wyniosły ją bezapelacyjnie na szczyt? Jeśli hiszpańcsy sędziowie zaczną lepiej wykonywać swoją pracę to jestem skłonny uwierzyć we wszystko.
Dochód ze sprzedaży praw telewizyjnych w wymienionym wyżej sezonie wyniósł 755 mln euro. Dla porównania, w 2005 roku kwota opiewała na sumę 409 mlionów euro. Oznacza to, że Primiera Division zanotowała wzrost wartości o 84,6%. Znów porównajmy otrzymany wynik z innymi ligami: Barclay’s Premier League wzrost o 117,5% Serie A: wzrost o 14,5% Bundesliga: wzrost o 54,2% Ligue 1: wzrost o 41,8%.
ARTYKUŁ
BARÇA FLASH 42
NA POHYBEL HEJTEROM CZYLI DLACZEGO Z BARCELONĄ NIE JEST WCALE TAK ŹLE Hubert Bochyński
ARTYKUŁ
@H_Bochynski
BARÇA FLASH 43
ARTYKUŁ
BARÇA FLASH 44
“Jaka ta Barcelona słaba”, “Wynik lepszy niż gra”, “Najważniejsze są trzy oczka”, “Drużyna Enrique nie ma startu do tej Guardioli”, “Messi i nic więcej” - znajome cytaty? Przeszukując fora internetowe czy czytając komentarze pod wszelakiej maści postami dotyczącymi Dumy Katalonii, natkniemy się na tego typu wypowiedzi. Podopieczni Luisa Enrique nie weszli najlepiej w sezon - to fakt, z którym dyskutować w żaden sposób nie można. Same za siebie mówią już aż trzy spotkania, w których gracze z Camp Nou stracili cztery bramki. Coś, co często nie miało miejsca na przestrzeni kilkunastu miesięcy, teraz zdarzyło się w kilka tygodni. Czy jest jednak tak źle, jak obwieszczają niektórzy?
N
ie zamierzam wchodzić w polemikę z osobami używającymi stwierdzeń podanych we wstępie. W bitwie na argumenty zostałbym szybko stłamszony, a bardzo często nawet bym dobrze nie pomyślał, a już stałbym na przegranej pozycji. Co ciekawe, sam również często używałem podobnych określeń podsumowujących spotkania z udziałem Leo Messiego i spółki. Prawie wszystkie dotychczasowe mecze kończyły się pewnym niedosytem. Zastanawiałem się, dlaczego Blaugrana nie zdobyła więcej bramek. Dlaczego, mając rywala praktycznie na widelcu, nie dobiła go? Dlaczego pojawiło się aż tyle błędów w linii defensywnej? Błędów, które kończyły się bardzo źle
FELIETON
- utratą gola. Wreszcie, dlaczego niektórzy zawodnicy nie potrafią ustabilizować formy i w ciągu trzech dni zaliczają kompletnie różne występy? Pytania trudne, odpowiedzi wcale nie łatwiejsze. Ba, czasem wcale nie potrafiłem ich znaleźć. Zgłębiając się jednak w każdy mecz, analizując często pojedyncze zagrania, bramki, podania czy błędy, zastanowiłem się, czy nie jestem może zbyt krytyczny. Przecież to oczywiste, że przez tak długi czas nie da się prezentować takiego stylu jak podczas pracy Pepa Guardioli. Tiki-taka, szybka wymiana futbolówki, technika, pressing, w końcu indywidualności - odpowiednie proporcje tych umiejęt-
ności sprawiły, że przez cztery lata z Katalończykiem na ławce Barca w zasadzie nie schodziła z tronu. Ktoś bardzo dokładny oczywiście przyczepiłby się, że w tym czasie klub sięgnął po “ledwie” dwa puchary Ligi Mistrzów, a w ostatnim sezonie pracy Pepa nie wygrał nawet ligi. Mimo to, ten zespół był wówczas odnośnikiem. To z pracy tamtej drużyny czerpali inni szkoleniowcy. Na tamtych schematach opierają się obecnie trenerzy wielu europejskich (i nie tylko) ekip. W mniejszym czy większym stopniu wszędzie spotkamy elementy tej wielkiej maszyny, która była postrachem na przestrzeni lat 2008-2012. Dwie kolejne kampanie były - z wia-
BARÇA FLASH 45
domych względów - chudsze w sukcesy. Duma Katalonii szukała swojej tożsamości, nowego stylu, nowej twarzy. Z perspektywy czasu można powiedzieć, że te poszukiwania nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Niektórym zawodnikom również trochę zajęło, by pogodzić się z odejściem szkoleniowca, z którym łączyły ich zażyłe relacje. Nie inaczej było zresztą z kibicami. Wielu z nas, przyzwyczajonych do wygrywania prawie wszystkiego i prezentowania przy tym fenomenalnego stylu, nie potrafiło przyzwyczaić się do nowej ery - poguardiolowskiej. Cały czas oczekiwaliśmy, że Messi będzie w każdym spotkaniu decydujący, przy nim swoją wartość będzie potwierdzał Neymar, Xavi będzie długowieczny, Iniesta jego wiernym giermkiem, Puyola ominą kontuzje, a Pique i Valdes nigdy nie zejdą poniżej pewnego poziomu. I jeszcze jedno że każdy z wymienionych i jeszcze kilku innych zakończy swoją karie-
rę w Barcelonie. Życzenia te, choć piękne, nie spełnią się nawet w połowie. W klubie nie ma już bowiem legend - Xaviego, Puyola i Valdesa, Inieście coraz częściej zdarzają się słabsze występy, a Neymar to chyba nie ten rozmiar kapelusza co Messi.
święcili jeszcze za czasów Guardioli. Obecną kampanię Barcelona rozpoczęła od sięgnięcia po kolejny puchar - tym razem za wygranie Superpucharu Europy. Choć sukces ten nie przyszedł łatwo (pamiętna dogrywka i decydujące trafienie Pedro), to do gabloty klubowej trafił czwarty skalp w tym roku. Szansa na kolejny pojawiła się bardzo szybko, jednak marzenia o Superpucharze Hiszpanii rozwiał Athletic Bilbao, i to w zasadzie już w pierwszym meczu, gromiąc Katalończyków aż 4:0.
Zgłębiając się jednak w każdy mecz, analizując często pojedyncze zagrania, bramki, podania czy błędy, zastanowiłem się, czy nie jestem może zbyt krytyczny. Przecież to oczywiste, że przez tak długi czas nie da się prezentować takiego stylu jak podczas pracy Pepa Guardioli. Tiki-taka, szybka wymiana futbolówki, technika, pressing, w końcu indywidualności - odpowiednie proporcje tych Już pierwsze starpokazały, że umiejętności sprawiły, że przez cztery lata z Katalończy- cia ten sezon wcale będzie łatwiejkiem na ławce Barca w zasadzie nie schodziła z tronu. nie szy od poprzednieI tak właśnie przeszliśmy do nowego świata. Świata, który okazuje się być nie dużo gorszy od tego, który jest odwołaniem dla wielu fanów. Spójrzmy na ostatnie trzy sezony - Barcelona wygrała dwa razy ligę. Od porównań do Realu Madryt nie uciekniemy, wszak to Królewscy są obecnie największym rywalem. Ci ostatni sukces na arenie krajowej
go. Czynników na to wpływających jest kilka. Przede wszystkim pamiętać należy o transferowym zakazie, który cały czas daje się zespołowi we znaki. Mimo że szeregi Barcy zasilili Aleix Vidal i Arda Turan, nie mogą oni wystąpić w bordowo-granatowej koszulce do stycznia, kiedy będzie ich można zarejestrować. Zmniejszyły się również zasoby kadrowe
FELIETON
BARÇA FLASH 46
trenera. Z szatnią pożegnali się piłkarze mniej (Montoya) lub bardziej znaczący (Xavi, Pedro). I choć żaden z nich nie pełnił kluczowej roli w poprzednich rozgr ywkach, to k a ż d y był ważną postacią w stosow a n i u tak potrzebnych rotacji. Szczęścia drużyna nie ma także na polu medycznym. W chwili pisania tego tekstu (po spotkaniem z Sevillą) zdolnych do gry jest zaledwie szesnastu zawodników pierwszej drużyny. To oznacza, że Lucho nie może, lecz jest zmuszony do sięgnięcia po piłkarzy z drugiej drużyny, by w ogóle skompletować kadrę na pojedynczy mecz. Jeśli dodamy, że urazy Rafinhi, Messiego c z y Iniesty to kontuzje długoterminowe, stwierd z i my, że sytuacja j e s t - delikatnie mówiąc zła.
stępach. Nieważne także, w jakim zestawieniu kadrowym się do nich przystępuje. Przed rozpoczęciem sezonu należy założyć kilka wpa-
graczy Lucho w komfortowej sytuacji przed dalszą częścią zmagań. Kryzys? Skądże, choć niektórzy i tak zarzucą mnie swoimi kontra r g u mentami. Azulgrana nie gra może na sto procent swoich niewątpliwie dużych możliwości. Nie zaskakuje kibiców w każdym kolejnym spotkaniu. Nie tłamsi przeciwników, wbijając manitę za manitą. Jednakże i tak osiąga wyniki, które pozwalają jej trzymać się w czołówce. Gra obronna wymaga natychmiastowej poprawy (tylko 6 drużyn w lidze straciło więcej bramek), zaś gracze z ataku muszą potrenować wykańczanie akcji - do ideału brakuje zat e m wiele, ale Barca i tak jest w grze. W grze o wszystko. I znowu rzut oka na najwięks z y c h rywali. Chwalony za początek sezonu zespół Realu ma obecnie tyle samo oczek co Barcelona. Królewscy nie grali jednak ani na Balaidos, ani na Sanchez Pizjuan - tam, gdzie aktualny mistrz Hiszpanii dwukrotnie uznał wyższość rywali. Atletico? Dwa punkty mniej, za nimi już starcia zarówno z Blaugraną, jak i Realem na własnym obiekcie. Z trudniejszych wyjazdowych przepraw należy wyróżnić wygraną z Sevillą, a także porażkę z Villarrealem. Każdy ma więc swoje problemy, każdy traci
Już pierwsze starcia pokazały, że ten sezon wcale nie będzie łatwiejszy od poprzedniego. Czynników na to wpływających jest kilka. Przede wszystkim pamiętać należy o transferowym zakazie, który cały czas daje się zespołowi we znaki. Mimo że szeregi Barcy zasilili Aleix Vidal i Arda Turan, nie mogą oni wystąpić w bordowo-granatowej koszulce do stycznia, kiedy będzie ich można zarejestrować. Zmniejszyły się również zasoby kadrowe trenera. Z szatnią pożegnali się piłkarze mniej (Montoya) lub bardziej znaczący (Xavi, Pedro). I choć żaden z nich nie pełnił kluczowej roli w poprzednich rozgrywkach, to każdy był ważną postacią w stosowaniu tak potrzebnych rotacji.
Z tym wszystkim mierzyć musi się sztab szkoleniowy. Wbrew przeciwnościom sytuacja w poszczególnych rozgrywkach wygląda jednak dość poprawnie. W lidze Barca jest czwarta, punkt za liderującym, rewelacyjnym Villarrealem. Za Blaugraną trudne wyjazdy do Bilbao, Madrytu (Vicente Calderon),Vigo oraz Sewilli - jedne z trudniejszych twierdz do zdobycia w lidze. Takie mecze zawsze obarczone są utratą punktów. Nieważne, czy następują jedno po drugim, czy może w pewnych od-
FELIETON
dek, zwłaszcza jeśli popatrzymy na wyniki osiągane w poprzednich latach i męczarnie, jakie drużyna tam przechodziła. W Lidze Mistrzów Katalończycy są z kolei liderami w swojej grupie. Remis z Romą na wyjeździe oraz wygrana po emocjonującej potyczce z Bayerem na Camp N o u stawiają
BARÇA FLASH 47
koncentrację i cenne punkty. Jednak to o Barcelonie mówi się najgłośniej. To klub z Katalonii ma według wielu największe problemy. Wyniki - co widać powyżej - tego nie potwierdzają. Gra nie zachwyca, ale rezultaty zadowalają (przynajmniej niektórych). W zeszłym sezonie utarło się stwierdzenie, że Barca potrafi cierpieć na boisku i nawet gdy nie gra najlepiej, dowozi trzy oczka do końca. W obecnej temporadzie sytuacja jest podobna. Z 5 ligowych zwycięstw drużyna tylko raz (!) wygrała więcej niż jedną bramką. Pozostałe przypadki to minimalne wiktorie, których losy bardzo często ważyły się do ostatnich minut. To potwierdza siłę i mentalność tej ekipy. Jedni nazwą to kryzysem, inni - lekkim spuszczeniem z tonu, po którym z bardzo dużym prawdopodobieństwem nastąpi kolejne mocne uderzenie. Zresztą, jeśli tak ma wyglądać kryzys, to ja poproszę o taki częściej. Wiele ekip wzięłoby go z pocałowaniem ręki. Pewnie teraz niektórzy stwierdzą (i słusznie), że Barca to nie klub jeden z wielu, należący do najlepszych w historii, mający swoją tradycję, ale to i tak nie oznacza, że nie możemy mieć sezonu, kiedy wygrywamy, owszem, ale nie z taką przewagą i gracją jak za najlepszych czasów. Często zastanawiam się, czy bardziej wartościowa jest “piękna porażka”, czy “brzydka wygrana”. Sport staje się jednak coraz mniej romantyczny, a bardziej nastawiony na konkretne, efektywne rezultaty. Nic więc nie zyskamy po przegranej, nawet jeśli nasz styl gry będzie porywający. Dużo bardziej opłaca się wygrać, prezentując futbol nijaki, pozbawiony jakiegokolwiek polotu. To pozwoli nam przynajmniej zdobyć cenne punkty. I choć jest to sytuacja skrajna, to jednak nakreśla położenie, w jakim znajduje się Duma Katalonii.
rwie reprezentacyjnej drużyna wróci do swojej najlepszej wersji, którą często pokazywała jeszcze pół roku temu. Cóż, nie za bardzo wierzę, że nagle piłkarze zaczną grać o klasę lepiej i problemy znikną jak ręką odjął. Sądzę jednak, że wraz z każdym kolejnym tygodniem, wraz z każdym powrotem kontuzjowanych piłkarzy dyspozycja będzie rosnąć, a ekipa zacznie notować wyniki, które przypadną do gustu większej rzeszy fanów. Pamiętajmy, że najważniejsza część sezonu rozpoczyna się od stycznia, kiedy to dużą rolę odgrywa przygotowanie fizyczne. Nie zapominajmy również, że zespoły prowadzone przez Luisa Enrique dużo lepiej radzą sobie właśnie wiosną, czego dobrym przykładem niech będzie chociażby końcówka ubiegłej kampanii. Od nowego roku Barca będzie przecież silniejsza o kolejne (przynajmniej) dwa ogniwa, bowiem do dyspozycji będą już Arda Turan oraz Aleix Vidal, którzy powinni okazać się solidnymi wzmocnieniami. W tym momencie najważniejsze jest, by zbyt dużo nie stracić. A na razie na polu punktowym Barcelona nie traci nic.
Często zastanawiam się, czy bardziej wartościowa jest “piękna porażka”, czy “brzydka wygrana”. Sport staje się jednak coraz mniej romantyczny, a bardziej nastawiony na konkretne, efektywne rezultaty. Nic więc nie zyskamy po przegranej, nawet jeśli nasz styl gry będzie porywający.
Doskonale zdaję sobie sprawę, że jestem w zdecydowanej mniejszości. Niewielu znajdzie się kibiców, którzy zgodzą się z moim zdaniem. Wielu się spodziewa, że skoro ze mnie taki optymista, to powiem, że po prze-
FELIETON
BARÇA FLASH 48
ZADYS HEGEM
Sebastian
@s_sm
Rafę Beniteza czeka dużo p cze więcej – tak można je obecną sytuację hegemonów celony i trzecie Realu po 6 obrazują skali wyzwania, ja
ARTYKUŁ
BARÇA FLASH 49
YSZKA MONÓW
n Smoleń
molen007
pracy, Luisa Enrique… jeszednym zdaniem podsumować La Liga. Drugie miejsce Barkolejkach zdecydowanie nie akie czekają obu trenerów.
ARTYKUŁ
BARÇA FLASH 50
W
Barcelonie nastroje są dalekie od dobrych. Gra drużyny się nie klei, Barca gra schematycznie, niekiedy wręcz nudno, jest cieniem siebie sprzed choćby końcówki ubiegłego sezonu – co przekłada się na tracone w haniebny sposób punkty. Jakby tego było mało, Blaugranę dotknęła plaga kontuzji, która nie ominęła także Leo Messiego. Zastąpienie Argentyńczyka będzie właściwie niemożliwe, a ze składu wypadł jeszcze przecież Andres Iniesta, a wcześniej – Rafinha, Thomas Vermaelen, Adriano oraz Claudio Bravo... Problemy są więc w każdej formacji.
Fatalna defensywa Sezon 2014/2015 był pod tym względem bardzo udany, ale w obecn y m znów p o wróc i ł y ko s z mary związane z def e n s y w ą . Obecne są od początku kampanii i nie zapowiada się na ich szybkie rozwianie. Obrona jest zde-
Sezon 2014/2015 był pod tym względem bardzo udany, ale w obecnym znów powróciły koszmary związane z defensywą. Obecne są od początku kampanii i nie zapowiada się na ich szybkie rozwianie. Obrona jest zdecydowanie najsłabszą formacją i to niezależnie od składu personalnego. cydowanie najsłabszą formacją i to niezależnie od składu personalnego. Pique-Mascherano, Bartra-Vermaelen, znów Pique-Mascherano – przeciwko tym parom stoperów odpowiednio Sevilla, Athletic i Celta wbiły po 4 (!) gole. W pozostałych grach też niespecjalnie jest się czym chwalić – w La Liga tylko dwa razy Barcelona zagrała na „zero” z tyłu (z Athletikiem i Malagą), za to straciła gola nawet w spotkaniu z Las Palmas. Brakuje stabilizacji, jak również lidera tej formacji. Gerard Pique jeszcze przed sezonem wyeliminował się na cztery kolejki (odpokutowanie kary za obrażanie sędziego podczas Superpucharu), a gdy już wrócił, tylko przeszkadzał drużynie (fatalny mecz z Celtą). Słaba forma golkipera dodatkowo pogrąża drużynę. 60 proc. strzałów w bramkę Ter Stegena kończy się golem… W ubiegłym sezonie ten sam współczynnik dla Claudio Bravo był ponad cztery razy niższy (14 proc.). Trudno o dobre wyniki, jeśli traci się średnio 1,17 gola na mecz, czyli dwa razy więcej niż temporadę wcześniej… W samej lidze, bo we wszystkich rozgrywkach Barcelona straciła 18 goli w 11 meczach, czyli średnio 1,63 na mecz.
Odpowiedzialność Neymara i Suareza Niewiele dobrego można powiedzieć także i o ofensywie. Jest ona znacznie mniej skuteczna niż w poprzednich latach, w dodatku na dwa miesiące wypadł Messi, co oznacza że więcej odpowie-
ARTYKUŁ
dzialności muszą wziąć na siebie Neymar i Suarez. Próbkę tego widzieliśmy w spotkaniu z Bayerem Leverkusen, w którym – wg. OptaJose - skrzydłowy Blaugrany aż 17 razy próbował dryblingu (rekord edycji LM) – również bliżej linii środkowej boiska. Gorzej, że niewiele z tego wynikało… Również Urugwajczyk częściej niż zwykle cofał się, szukając pozycji „10”. Przez czas absencji Messiego, to na tej dwójce będzie spoczywał ciężar nie tylko zdobywania goli, ale i kreowania akcji. Pozytywem jest, że w końcu rozwinął się Sergi Roberto, lepiej gra też Munir. Młody napastnik z La Masii zaliczył ostatnio dwie asysty – tyle co w całym poprzednim sezonie. Sergi Roberto oprócz dobrej gry, bramki i asysty wykonał jeszcze jedno kluczowe podanie, czyli… już więcej niż w ubiegłej temporadzie. Jest skuteczny, pożyteczny dla drużyny jak nigdy wcześniej. Nieprzypadkowo Marca zapowiada, że czeka nas „rok Sergiego Roberto”. 23-latek jest póki co największym beneficjentem szpitalu w Barcelonie, ma pewne miejsce w składzie i będzie od niego zależeć bardzo wiele. Najtrudniejsze dla Dumy Katalonii będą najbliższe dwa miesiące. Po tym czasie do drużyny dołączy większość kontuzjowanych graczy, a w styczniu także Aleix Vidal i Arda Thuran. Ponadto Barça cały czas penetruje rynek transferowy, ostatnio niemieckie media pisały o zainteresowaniu tego klubu – a także Realu Madryt – Wendellem Borgesem, lewym obrońcą Bayeru Leverkusen.
Real nieskuteczny w ofensywie…
BARÇA FLASH 51
Przeciętnie sezon zaczął Real Madryt. Efektowne zwycięstwa z Betisem i Espanyolem tracą na znaczeniu w obliczu remisów ze Sportingiem Gigon i Malagą. Mecz z Los Malaguistas był pierwszym spotkaniem rozgrywanym na Santiago Bernabeu, w którym nie udało się Królewskim zdobyć bramki od ponad 2 lat. Na nic zdało się 27 dośrodkowań czy 14 strzałów samego Cristiano Ronaldo. Nieskuteczność, wysiłek niewspółmierny do efektów – to są największe bolączki Los Blancos. Kontuzje mogą być pewnym usprawiedliwieniem. W ostatnich trzech meczach zabrakło Bale’a i Ramosa, kolejkę wcześniej zaczęła się absencja Jamesa, Danilo zagrał tylko dwa spotkania, a w trzech zabrakło też Pepe. Grają więc dotychczasowi rezerwowi czy nowe nabytki, jak Mateo Kovacić, który nie przepracował z drużyną okresu przygotowawczego. Kolejną nowością są problemy w środku pola. Tu Real jest chaotyczny, mało efektywny. Formy wciąż nie może odnaleźć Toni Kroos. 5 meczy, 0 goli, 1 asysta, ledwie 7 kluczowych podań i 8 wypracowanych szans bramkowych – to za mało, jak na tej klasy zawodnika. Również Isco nie jest tak dobry jak w pretemporadzie, więcej oczekuje się od Jesé (3 mecze, ani jednej bramki czy asysty). Niepokojące są częste straty zawodników, sam Kroos w tej temporadzie ma już ich 15…
zauważalny jest gołym okiem. Marca podkreśla, że 9 z ostatnich 15 mistrzów Hiszpanii kończyło sezon z najmniejszą liczbą straconych bramek. Czyżby więc to miało być receptą Los Blancos na zrealizowanie celu? Początek sezonu przysporzył sporo kłopotów obu hegemonom, jednak w lepszej sytuacji jest Real. Wkrótce do gry wrócą Sergio Ramos, Gareth Bale i James Rodriguez, co powinno pozytywnie wpłynąć na drużynę i znacznie wzmocnić jej jakość. Cristiano Ronaldo pobił kolejne rekordy, przełamał się w Lidze Mistrzów, jeśli to samo uczyni w lidze, z pewnością znów będzie trudny do zatrzymania. Defensywa Los Blancos jest przeciwieństwem tej Barcelony – skuteczna i pewna, w dodatku Blaugranę czekają dwa miesiące bez Messiego i najbliższe tygodnie bez kilku kontuzjowanych graczy. Jak sobie z tym poradzi Duma Katalonii i czy Królewscy wykorzystają moment na wywalczenie przewagi?
6 meczy i tylko 1 stracony gol – najlepszy wynik w całej La Liga. To też efekt życiowej formy Keylora Navasa. Dla kontrastu - w poprzedniej kampanii Królewscy tracili średnio bramkę w każdym spotkaniu… Co prawda przed Los Blancos jeszcze w tej rundzie mecze z Atlético, Sevillą czy Barceloną, jednak postęp zauważalny jest gołym okiem.
… ale dobry w obronie A pozytywy? Rafa Benitez odcisnął piętno na zespole w grze defensywnej. Hiszpan zapowiadał, że poprawienie tego elementu jest jego celem numer 1 (bronić lepiej i utrzymać skuteczność w ataku – tak mówił o swoich celach na samym początku pracy). Na razie udaje się go realizować. 6 meczy i tylko 1 stracony gol – najlepszy wynik w całej La Liga. To też efekt życiowej formy Keylora Navasa. Dla kontrastu - w poprzedniej kampanii Królewscy tracili średnio bramkę w każdym spotkaniu… Co prawda przed Los Blancos jeszcze w tej rundzie mecze z Atlético, Sevillą czy Barceloną, jednak postęp
ARTYKUŁ
BARÇA FLASH 52
Olga Juszczyk
E C R A B C F
CATALO
Regularnie na Camp Nou można dojrzeć transparent z j Katalończycy nie od dziś traktują FC Barcelonę jako sym jąc koszulkę ulubionego klubu czuje się automatycznie „Tot el camp, és un clam” napawa go patriotyczna dum klubowi i zadać sobie pytanie, czy stwierdzenie „Barca Pamiętać należy, że trenerem jest Asturyjczyk, kapitan dzi z Argentyny. Oczywiście, wszystko, co osiągnęli w Katalończykami nie są. Ba, nawet z szacunku dla tego n ARTYKUŁ
BARÇA FLASH 53
@OlgaJuszczyk
CELONA
ONIA
jasnym przekazem – „Catalonia is not Spain”. mbol narodowy. Nie jeden z nich przywdziewastuprocentowym Katalończykiem, a śpiewając ma. Warto jednak przyjrzeć się dokładniej a is not Catalonia” nie ma w sobie sporo racji? nem Kastylijczyk, a największa gwiazda pochozawodowym życiu zawdzięczają Barcy, jednak narodu, nie używają języka katalońskiego. ARTYKUŁ
BARÇA FLASH 54
Do niedawna sytuacja była prosta – Barcelona to „más que un club”, bo kieruje się wyjątkowymi wartościami, niejako ukształtowanymi przez trudną sytuację polityczną, w jakiej znajduje się Katalonia. Jednak był to jedynie barwny fragment ich historii, a marzenia o niepodległości można było wsadzić między bajki. Sytuacja zaczęła się jednak zmieniać, a polityka splotła się z piłką nożną. Pod koniec września miały miejsce historyczne wybory w Katalonii. O ich szczególnym charakterze świadczy fakt, że były przeprowadzone nie tylko po to, by wyłonić przedstawicieli parlamentu katalońskiego. Przy urnach Katalończycy mogli wypowiedzieć się w kwestii hipotetycznego oderwania się od Hiszpanii. Ugrupowania startujące w wyborach podzieliły sie na te, które są za i te, które są przeciwne niepodległości. Wielu obywateli skorzystało z możliwości i tłumnie stawiło się do głosowania. Zarejestrowano rekordowo wysoką frekwencję w wyborach autonomicznych w historii post-frankistowskiej Katalonii – głosowało 77,44 % osób uprawnionych. Separatyści z Junts pel Sí są niewątpliwie wygranymi. Zyskali 63 miejsca w 135-osobowym parlamencie. Zwyciężyli w prawie wszystkich okręgach wyborczych. Niepodległość wygrała głównie w prowincjach Girona i Lleida. W Tarragonie wysoki wynik zanotowało pro-hiszpańskie ugrupowanie Ciutadans. W prowincji Barcelona również królował Junts pel Sí, „oddając” jedynie kilka miast na rzecz Ciutadans. Nie udało się jednak Junts pel Sí uzyskać ponad 50% głosów. Wraz z partią CUP (również wspierającą separację Katalonii od Hiszpanii), zdobyli zaufanie 47,74 % biorących udział w wyborach. Eksperci z nurtu pro-hiszpańskiego twierdzą, że separatyści przegrali te wybory, a przynajmniej ich referendalny aspekt. Nie mając odpowiedniej władzy, nie będą mogli za 18 mie-
CATALOLGA
sięcy proklamować niepodległości, jak głosili podczas przedwyborczej kampanii. Nie jest to jednak cała prawda. Wybory to nie to samo co referendum niepodległościowe. Nie mamy pewności czy Katalończycy, którzy nie oddali swojego głosu ani na Junts pel Sí, ani na CUP, również nie opowiadają się za niepodległością. Na to pytanie możemy poznać odpowiedź jedynie w referendum, gdzie liczy się odpowiedź „Sí” albo „No”. Jak sytuacja na katalońskiej arenie politycznej może wpłynąć na przyszłość FC Barcelony i innych klubów z Katalonii? Prezydent hiszpańskiej Profesjonalnej Ligi Piłkarskiej (LFP) Javier Tebas zapowiedział, że w przypadku gdy Katalonia ogłosi niepodległość, to dla katalońskich klubów nie będzie miejsca w La Liga. Tebas podkreślił, że w oficjalnych rozgrywkach mogą występować tylko zespoły z Hiszpanii i Andory. Takie jest prawo, którego nikt zmieniać nie zamierza.
Co niepodległość zagwarantowałaby Barcy? Same czarne scenariusze. Grając w lidze katalońskiej, drużyna gromiłaby wszystkich średniaków z niższych szczebli obecnej La Liga. Wielka Barcelona musiałaby się mierzyć z drużynami takimi jak Badalona, Sabadell (III liga) czy Sant Andreu (IV liga). Nie wiadomo również, co czekałoby na Barcę w Lidze Mistrzów. Czy zaczynałaby od zera, czy też jej dotychczasowy dorobek pozwoliłby na utrzymanie się w elicie najlepszych drużyn Europy. Liga katalońska to także nie ta sama liga finansowa. Barca musiałaby radykalnie zmniejszyć swój budżet, bo straciłaby wielomilionowe wpływy z praw telewizyjnych. I tu należy się zastanowić co dla Messiego, Suareza i Neymara będzie ważniejsze – niepodległość kolegów Katalończyków, czy lukratywne umowy z Anglii, Niemiec, albo nawet z Hiszpanii. Kibiców Barcelona zawsze będzie miała. Pytanie jednak czy również sponsorów, a bez nich wielkiego futbolu na Camp Nou możemy już nie oglądać.
BARÇA FLASH 55
CATALOLGA
BARÇA FLASH 56
ARTYKUŁ
BARÇA FLASH 57
ARTYKUŁ
BARÇA FLASH WYWIAD
FELIETON
Pedro Rodriguez - to on zamknął historię
58
Nieme kino sportowe?
Wywiad z zasłużonym polskim dzienikarzem, jakim jest Jerzy Chromik, o poziomie polskiego dziennikarstwa sportowego.
Wspomnienie niedocenianego byłego gracza FC Barcelony Pedro Rodrigueza.
ARTYKUŁ
Krótka kołderka ARTYKUŁ
ARTYKUŁ
Kataloński Cafu
Hiszpańska karuzela transferowa
CATALOLGA
Kto przyszedł, a kto odszedł do/z hiszpańskich klubów La Liga? WYWIAD
Referendum w Katalonii ARTYKUŁ
Spowiedź Konia
Rozmowa z Maćkiem “Disblasterem” Krawczykiem.
Barça w rękach architektów
ARTYKUŁ
Tajemnicze El Clasico ARTYKUŁ
ARTYKUŁ
Nowa umowa Neymara
O rywalach w Grupie E FELIETON
FELIETON
CR7 nie zdobędzie Złotej Piłki
Faks niezgody ARTYKUŁ
FOTOSTORY
BYSTRE OKO