Barça Flash Kwiecień 2015

Page 1

CATALOLGA: JAKIE TAJEMNICE SKRYWA MROCZNA STOLICA KATALONII?

Numer 10, kwiecień

BYSTRE OKO: WYGRAJ KOSZULKĘ!

FC Barcelona | La Liga

GRUBE RYBY I PŁOTKI

STARZY ZNAJOMI ZNAD SEKWANY

KRYZYS W MADRYCIE?

J E I C MA CZYK

HISZPANIA BŁĘDAMI STOI

W A R K FHoaolatrDolzlie&ci

ZABŁYSNĘLI I ZGASNĘLI CZYLI O KIEPSKIEJ FORMIE ATLETICO

CO JEST GRANE U WYPOŻYCZONYCH?

A S E V L DaniegoBA ? ie n o z se m y c ą ż ie b o p ie z d razylijczyk odej E I T E P Y R PE Czy

MUNDO BARTOMEU KAMPANIA WYBORCZA JOSEPA BARTOMEU TRWA W NAJLEPSZE. PRZYJRZMY SIĘ JEJ Z BLISKA


BarcaFlash Miesięcznik o FC Barcelonie

Zespół redakcyjny: Przemysław Kasiura redaktor naczelny Olga Juszczyk Adrianna Kmak Mary Kowalik Piotr Sturgulewski Radosław Krajewski Tomasz Tybuś Hubert Bochyński Kuba Łokietek Patryk Przychodzki GOŚCINNIE: Maciej “DissBlaster” Krawczyk Wydawca: Przemysław Kasiura tel 785 320 540 email: przemyslaw.kasiura@blogfcb.com Dział reklamy: Olga Juszczyk tel 662 162 267 email: olga.juszczyk@blogfcb.com

04.

ARTYKUŁ Adrianna Kmak

Social Media: Twitter Barca Flash: @BarcaFlash Facebook BlogFCB.com: fb.pl/blogfcb Twitter BlogFCB.com: @blogfcbcom Oprawa graficzna: Przemysław Kasiura Na okładce: Dani Alves - czy pozostanie w Barcelonie na kolejne lata? (źródło zdjęcia: guardian.co.uk)

08.

Perypetie Daniego Alvesa Starzy znajomi znad Sekwany Czy brazylijski boczny obrońca FC Barcelona ponownie skonfrontuje się z francuskim PSG. Oba kluby znają się już na pamięć!

dogada się z Barceloną, czy jednak odejdzie latem do innego klubu?

12.

16.

FELIETON

Mundo Bartomeu Przemysław Kasiura

FELIETON Maciej “Dissblaster” Krawczyk

Paradoks Luisa Enrique Wszystkie treści opublikowane na łamach miesięcznika internetowego Barca Flash są autorstwa redaktorów BlogFCB.com. Wszelkie prawa do nich są zastrzeżone.

FELIETON Radosław Krajewski

Jeszcze niedawno chciano się go pozbyć, teraz nie schodzi z piedestału. Jaki jest zatem Lucho? ARTYKUŁ Hubert Bochyński

FELIETON Tomasz Tybuś

Grube ryby i płotki

Których piłkarzy najbardziej opłacało się sprzedać/oddać?

34. 20.

Real “La Crisis” Madryt

42.

Dlaczego najlepsza liga piłkarska na świecie jest sędziowana przez najgorszych sędziów?

FELIETON

Zabłysnęli i zgasnęli Mary Kowalik

CATALOLGA

Olga Juszczyk

Mroczna Barcelona FOTOSTORY

ARTYKUŁ Kuba Łokietek

Hiszpania błędami stoi

Real Madryt fatalnie rozpoczął 2015 rok.

38.

28.

ARTYKUŁ Patryk Przychodzki

48.

Co jest grane u wypożyczonych?

52. 53.

BYSTRE OKO


JAK FENIKS Z POPIOŁÓW

Trzeba było trochę poczekać, aby nasz internetowy magazyn ujrzał ponownie światło dzienne. Choć rąk do pracy nadal jest jak na lekarstwo, postanowiliśmy wspólnie zrobić kwietniowy numer, który - mam taką nadzieję - spełni Wasze oczekiwania. Doskonale zdaję sobie jednak sprawę, że dużo bardziej komfortowo czytałoby się Barça Flash w papierze. Powoli się pod to przygotowujemy, co zresztą widać po zmianie formatu oraz ogólnego designu stron. Nie wiadomo dokładnie o co chodzi, że już tyle gazet o podobnej tematyce pojawia się na półkach sklepowych w Empikach. Ale jak nie wiadomo o co chodzi... Dobrze, skoro już pośrednio wskazałem naszą słabość, przejdę od razu do opisu mocnych stron numeru. Gorąco polecam tekst Adrianny Kmak o naszym okładkowym Danim Alvesie. O jego problemie z transferem bądź pozostaniem w Barcelonie przeczytacie stronę dalej, a mnie najbardziej interesuje jak to jest, że jego agentką jest... jego była żona. Wyobrażacie to sobie w ogóle? To dość niesamowite i bardzo im gratuluję polubownego rozstania oraz oddzielenia sfery prywatnej od służbowej.

SZ E A M STR BY KO? O

Ponadto dosyć sporo stron poświęciliśmy kryzysowi w Madrycie, ale nie z tego względu, żeby się nad Realem pastwić. Hubert Bochyński posiada pióro lżejsze od koguta, stąd taka, a nie inna objętość tekstu w numerze. Cieszę się, że dalej pisze z nami Maciej „Dissblaster” Krawczyk, którego na pewno znacie z fanpage Hala Dzieci i przeboju „Wina sędziego”. Nie mogło również zabraknąć tekstu Kuby Łokietka o hiszpańskim sędziowaniu. Wybrał aż dziesięć propozycji, po których kibice na stadionach łapali się za głowy. W cyklu „CatalOlga” Olga Juszczyk opowiada o mrocznej, owianej legendami, Barcelonie, a Patryk Przychodzki zawitał do kilku europejskich klubów w celu sprawdzenia jak radzą sobie wypożyczeni piłkarze Barcelony. Tekstów jest nieco więcej niż wymieniłem, dlatego tym bardziej polecam lekturę kwietniowego numeru naszego magazynu. Konkludując, chciabym jeszcze podziękować wszystkim osobom, które nie tylko dołożyły cegiełkę do powstania nowego odcinka, ale również tym, którzy do końca wierzyli w reaktywację Barça Flash na łamach issuu oraz pdf. Wiem, że pewnie tym zanudzam, ale słowa podziękowania musiały paść w tej jakże skromnej rubryce. To była dla nas prawdziwa motywacja do pracy oraz do sprawienia, aby z nazwy „e-magazynu”, skreślić tę pierwszą samogłoskę. To niesamowite, że papier przeżywa aktualnie regres i mówi się o cyfrowej rewolucji w prasie, kiedy sami chcemy wyjść poza internetowe ramy. Życzę Wam udanej lektury i mam nadzieję, że stanęliśmy na wysokości zadania.

Weź udział w konkursie, znajdź pięć różnic pomiędzy zdjęciami i wygraj mistrzowską koszulkę!

Czy wiesz, że...? Najmłodszym zawodnikiem, który zadebiutował w meczu pierwszej drużyny był Paulino Alcantara. Filipińczyk rekord ten ustanowił 25 lutego 1912 roku w wieku 15 lat. Co więcej, ówczesny napastnik Dumy Katalonii tego dnia w meczu przeciwko Catala S.C. zdobył hat-tricka.

Jedynym szkoleniowcem Barcelony, który zdobył nagrodę dla najlepszego trenera roku przyznawaną przez międzynarodową federację piłki nożnej FIFA był Josep Guardiola. Ówczesny trener Blaugrany dosłownie zdeklasował wszystkich rywali. Hiszpański szkoleniowiec w głosowaniu zdobył 42% punktów i pokonał Alexa Fergusona oraz Jose Mourinho.

Ulubionym winem Andresa Iniesty jest „Finca el Carril Valeria”. Napój ten pochodzi z rodzinnej winnicy zawodnika Barcelony, która nazwa się „Bodega Iniesta”.

Sześciu zawodników Dumy Katalonii zdobywało Złote Piłki przyznawane przez UEFA i tygodnik France Football. Jedną z najpopularniejszych nagród indywidualnych mieli zaszczyt otrzymać Luis Suarez (1960), Johan Cruyff (1973 i 1974), Christo Stoichkow (1994), Rivaldo (1999), Ronaldinho (2005) oraz Lionel Messi (2009, 2010, 2011 i 2012). Helmuth Duckadam, broniący bramki Steauy Bukareszt w finale Pucharu Mistrzów rozgrywanym w 1986 roku, obronił w serii rzutów karnych wszystkie strzały z jedenastego metra wykonywane przez zawodników Barcelony. Jego wyczynu do dziś nie powtórzył żaden bramkarz. Przygotował: Piotr Sturgulewski piotr.sturgulewski@blogfcb.com


Perypetie Daniego Alvesa

Barça Flash 4

ARTYKUŁ

Dani Alves jest piłkarzem, który często wywołuje u kibiców mieszane uczucia. Od kilku dobrych miesięcy waży się jego przyszłość w „Dumie Katalonii” i wszyscy zastanawiamy się, czy ten piłkarz przyda się katalońskiej ekipie w kolejnym sezonie. Kontrakt kończy mu się już w czerwcu tego roku, a w klubie wciąż ociągają się z podjęciem decyzji o przyszłości Brazylijczyka w Barcelonie. Adrianna Kmak

Dla „Blaugrany” negocjowanie kontraktów z jakimkolwiek zawodnikiem, to w obecnej sytuacji ciężki orzech do zgryzienia. Barca ze względu na swój zakaz transferowy, który potrwa aż do stycznia 2016 roku, automatycznie jest na słabszej pozycji. W przypadku Alvesa sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana, bo dla piłkarza może być to jeden z ostatnich poważnych profesjonalnych kontraktów, więc zależy mu na uzyskaniu dobrych warunków. Brazylijczyk w tym roku skończy 32 lata, a jak na piłkarza jest to już raczej wiek (z nielicznymi wyjątkami), gdzie gra na wysokim poziomie zaczyna się powoli kończyć. Myślę, że to jeden z głównych powodów, dla których Barcelona wciąż zastanawia się nad transferem zawodnika. To nie zmienia jednak faktu, że obrońcą i tak zainteresowane są podobno największe kluby Europy. Agentka i jednocześnie była żona piłkarza Dinorah Santana zapewnia, że chętnych na pozyskanie Brazylijczyka nie brakuje. Alvesem ma się interesować m.in. Manchester United, Arsenal, PSG, Liverpool czy Inter Mediolan.


Barça Flash 5

„Rodzina z Brazylii, to duma móc być częścią tego kwintetu. Jeśli muszę odejść, to z odwagą, pięknym uśmiechem i radością w sercu. Vamos. Staram się być szczęśliwy, a nie idealny.” (Źródło: Instagram.com)

– Jesteśmy bliscy podpisania kontraktu z innym klubem. Rozmowy są zaawansowane. Barça? Dani nadal jest gotowy do rozmów, jednak nie będzie długo czekał – przyznała Santana w programie „Tu Diras” w radiu RAC1 na początku marca.

ru trenera, Alves tylko dwa

Jeśli Barcelona nie zaproponuje Alvesowi zadowalającego go kontraktu, to piłkarz zapewne odejdzie, chociaż sam podkreśla, że dobrze czuje się w klubie i nie chciałby zmieniać otoczenia. Obrońca ma w Katalonii wielu przyjaciół, zwłaszcza ze swojego rodzinnego kraju.

wątpienia nie był jednak najlepszym

raz za razem bezproduktywne dośrod-

razy nie znalazł się w kadrze meczowej. Na 28 rozegranych kolejek,

kowania obrońcy. Przykła-

20 razy wchodził na boisko od pierw-

dem może być mecz z Villarrealem

szych minut i ma obecnie na swoim

(1:0) z początku tego sezonu. Na 18

koncie trzy asysty.

dośrodkowań Alvesa tylko jedno

Początek sezonu Brazylijczyka bez

znalazło swojego odbiorcę (trzy zablokowane).

okresem w jego wykonaniu. Nieje-

Widząc taką postawę piłkarza, wąt-

den kibic Barcelony dostawał szew-

pliwości co do jego dalszej przyszło-

skiej pasji, kiedy widział posyłane

ści w Barcelonie oczywiście rosły,

Barca bez Alvesa Brazylijski obrońca do tej pory jest jednym z czołowych piłkarzy Barcelony. W lidze, w tym sezonie z wybo-

Dośrodkowania Daniego mogły doprowadzać kibica do szewskiej pasji. Mecz z Villarrealem : na 18 dośrodkowań Alvesa tylko jedno znalazło swojego odbiorcę (trzy zablokowane).

FourFourTwo.com

ARTYKUŁ


Barça Flash 6

bardzo widzi kandydatów na prawą stronę obrony poza Alvesem. Patrząc na obecną kadrę Katalończyków, szczerze mówiąc, mi też ciężko sobie wyobrazić drużynę bez Brazylijczyka w podstawowej jedenastce.

Trudno wyobrazić sobie, aby Montoya stał się naturalnym zastępcą Daniego Alvesa.

a zakaz transferowy jeszcze bardziej martwił włodarzy klubu. W ostatnich spotkaniach Brazylijczyk zaczął jednak coraz częściej udowadniać i przypominać nam o swojej dawnej klasie. Obrońca wydaje się być bardziej skoncentrowany na boisku i z powodzeniem zamyka oraz kontroluje swoją grę na prawej stronie. Ponadto w ostatnim El Clasico jego podanie okazało się kluczowe przy bramce Luisa Suareza, która zadecydowała o zwycięstwie „Dumy Katalonii” nad odwiecznym rywalem. Co więcej jego bezproduktywne dośrodkowania przestały w końcu aż tak bardzo razić oko, bo jest ich po prostu mniej. Zwyżka formy zawodnika tylko może potwierdzać, że Alvesowi zależy na pozostaniu w Barcelonie. Jeśli Barca zrezygnuje z usług Brazylijczyka, to będzie go musiała kimś zastąpić. Wybór w tej kwestii niestety nie napawa optymizmem. Na prawej stronie za 31-latka może grać

ARTYKUŁ

Montoya albo Douglas. Wyborem numer jeden byłby w tym przypadku ten pierwszy, który przede wszystkim rozegrał więcej spotkań od ściągniętego do „Blaugrany” w sierpniu Brazylijczyka. Ciężko jednak jest wyobrazić sobie na obecną chwilę któregokolwiek z nich na pozycji Alvesa, biorąc pod uwagę ich ogranie, a raczej jego brak w lidze. Montoya w La Liga wystąpił zaledwie sześć razy, a Douglas rozegrał tylko jeden mecz i to nie przez pełne 90 minut. To chyba najlepiej pokazuje, że Luis Enrique jak na razie nie za

Za pozostaniem w klubie Alvesa jest też większość kibiców „Blaugrany”. Według sondażu przeprowadzonego przez dziennik Mundo Deportivo, aż 73% ankietowanych opowiedziało się za przedłużeniem kontraktu z prawym obrońcą. Problemy z kontraktem Barcelona miała w końcu skontaktować się z Alvesem po ostatnim El Clasico. Jak do tej pory jednak obu stronom nie udało się niczego ustalić. 31-latek podobno żąda od klubu trzyletniego kontraktu, który zabezpieczyłby go na przyszłość, ale Barca wolałaby związać się z piłkarzem na krótszy okres czasu. Mówi się również, że klub chciałby też obniżyć piłkarzowi dotychczasowe zarobki, które opiewają na około osiem milionów euro rocznie. Jako rekompensa-

Wyborem numer jeden byłby w tym przypadku Montoya, który przede wszystkim rozegrał więcej spotkań od ściągniętego do „Blaugrany” w sierpniu Brazylijczyka. Ciężko jednak jest wyobrazić sobie na obecną chwilę któregokolwiek z nich na pozycji Alvesa, biorąc pod uwagę ich ogranie, a raczej jego brak w lidze.


Barça Flash 7

Dani Alves z chęcią pozostałby w Barcelonie, jednakże klub ze stolicy Katalonii nie kwapi siędo rozmów.

tę Alves miałby dostawać dodatkowe premie w zależności od jego formy. Jak łatwo się domyślić, takie rozwiązanie na pewno satysfakcjonować Brazylijczyka nie będzie. O tym, że lepsze finansowo warunki mogą zaproponować Alvesowi inne, wielkie kluby Europy raczej nikogo przekonywać też nie trzeba. Pod koniec marca Mundo Deportivo doniosło, że agentka piłkarza przebywa obecnie w Paryżu, gdzie rzekomo ma negocjować kontrakt Alvesa z PSG. Tam na brak pieniędzy nie narzekają i kwestie finansowe to w tej sytuacji dla nich sprawa drugorzędna. Barca na tym polu raczej więc dużo ugrać nie będzie mogła. Myślę, że w obecnej sytuacji pozostanie Alvesa w klubie powinno być dla włodarzy „Dumy Katalonii” sprawą kluczową. Barca nie może robić transferów, a na miejsce Daniego odpowiednio przygotowanego zawodnika jeszcze nie ma. Już wcześniej mówiło się o odejściu Alvesa do

innego zespołu, ale wtedy sytuacja była całkowicie inna. Generalnie rynek transferowy wcale nie oferuje zbyt wielu ciekawych opcji (zwłaszcza jeśli zwrócimy uwagę na kwestie finansowe), dlatego zostanie Alvesa w klubie może okazać się naprawdę jedynym, najbardziej rozsądnym rozwiązaniem. Co więcej Dani jest już wdrożony do zespołu, którego zna na wylot, będąc jednym z jego najważniejszych członków. Brazylijczyk zdobywał z Barcą wiele tytułów, ale też przeżywał porażki, spędzając w klubie naprawdę spory kawałek swojego życia (w Barcelonie od 2008 roku). Chociażby ze względu na jego wkład w sukcesy drużyny, Barca powinna przestać zbytnio kalkulować i docenić obrońcę za te wszystkie lata. I tak na obecną chwilę nie będzie jej to kosztować więcej niż ewentualny, w tej chwili niemożliwy transfer. Adrianna Kmak @kmakadrianna adrianna.kmak@blogfcb.com

Pod koniec marca Mundo Deportivo doniosło, że agentka piłkarza przebywa obecnie w Paryżu, gdzie rzekomo ma negocjować kontrakt Alvesa z PSG. Tam na brak pieniędzy nie narzekają i kwestie finansowe to w tej sytuacji dla nich sprawa drugorzędna. Barca na tym polu raczej więc dużo ugrać nie będzie mogła. ARTYKUŁ


Barça Flash 8

i m jo a n z y z r a t S rą Barcelony był AC Milan. Nie było dru Przez ostatnie trzy lata prawdziwą zmo by razy le wie tak z którą Katalończycy giego zespołu z europejskiej czołówki, e podejmowała Rossoneri, przez co te się mierzyli. Duma Katalonii ośmiokrotni i klasykami. Przed losowaniem czy to pojedynki szybko stały się europejskim i było można zakładać, że Barcelona traf grup czy fazy pucharowej, w ciemno cił stra co z prze n zaliczył spory regres, na Włochów. W ostatnim sezonie Mila , że świat nie lubi próżni, ktoś inny mumiejsce w europejskich pucharach. Jako klubem okazało się PSG, które zaczęło siał zastąpić zespół ze stolicy mody. Tym uprzykrzać życie Messiego i spółki. Radosław Krajewski Jak to dawniej było W sezonie 2012/2013 oba zespoły spotkały się w ćwierćfinale rozgrywek Ligi Mistrzów. Dla Barcelony nie była to łatwa przeprawa. Drużyna mierzyła się nie tylko z narastającą stagnacją braku poważnych zmian w składzie, co najważniejszym czynnikiem były poważne problemy zdrowotne Tito Vilanovy. Barcelona nie była gorsza od PSG, ale Paryżanie zwietrzyli słabą formę Katalończyków i postanowili stawić jak największy opór. Plan Paryżan został wykonany, a oba spotkania zakończyły się remisem. Losy o awansie przesądził bilans bramkowy, który był korzystniejszy dla Blaugrany, która strzeliła na wyjedźcie o jedna bramkę więcej. Od tamtego dwumeczu w obu klubach doszło do wielu zmian. Najpoważniejszą w PSG był zakup Edisona Cavaniego. Urugwajczyk miał odciążyć Ibrahimovicia w zdobywaniu bramek, a także być pomostem między wahającą się formą Ezequiela Lavezziego a dopiero wchodząceFELIETON

go do drużyny Lucasa. Środek pola pozostał w zasadzie bez zmian, nie licząc zakończenia kariery przez Davida Beckhama, który wystąpił w pierwszym meczu na Parc des Princes. Równie duże zmiany zostały przeprowadzone w defensywie. Sprzedano Christophera Jalleta oraz Alexa, a na ich miejsce sprowadzono młodego Marquinhosa oraz doświadczonego Davida Luiza. Ten drugi z miejsca stał się podstawowym stoperem u boku Thiago Silvy. Nieco inaczej wygląda ławka rezerwowych. Pozbyto się Jeremy’ego Meneza, Kevina Gameiro czy Mamadou Sakho, a na ich miejsce sprowadzono młodych graczy takich jak Serge Aurier, Jean-Christophe Bahebeck oraz Adrien Rabiot. Zmienił się również trener. Carlo Ancelotii po dwóch niepełnych sezonach


znad Sekwany Barça Flash 9

opuścił Paryż na rzecz Madrytu, a na ławce trenerskiej zasiadł Laurent Blanc - były szkoleniowiec reprezentacji Francji. W Barcelonie doszło do jeszcze większych zmian. Z klubem pożegnało się dwóch bramkarzy (Victor Valdes oraz Jose Pinto), a na ich miejsce sprowadzono Claudio Bravo oraz Marc-Andre ter Stegena. To właśnie 22-letni golkiper z Niemiec broni we wszystkich rozgrywkach pucharowych. Trzon defensywy pozostał niezmieniony. Do drużyny dołączył Jeremy Mathieu, który wystąpił już przeciwko Paryżanom w pierwszym meczu fazy grupowej. W drugiej linii jedyną zmianą jest obsadzenie obok Andresa Iniesty Ivana Rakiticia, zamiast 35-letniego Xaviego, zazwyczaj oglądającego mecze z ławki rezerwowych. Najwięcej zmian doszło w ataku. Z tamtego składu tylko Leo Messi ma pewne miejsce w wyjściowej jedenastce. Z drużyną po sezonie 2012/2013 pożegnał się David Villa, rok później Alexis Sanchez, a od obecnego sezonu Pedro nie może liczyć na pierwszy skład w obliczu sprowadzenia na Camp Nou Neymara oraz Luisa Suareza, którzy

szybko stali się ważnymi graczami w układance Luisa Enrique. Tito Vilanova nie mógł dłużej kontynuować swojej przygody na ławce trenerskiej z powodu choroby, a roczny eksperyment z Gerardo Martino nie udał się, dlatego klub po raz kolejny zmienił trenera, tym razem powracając do DNA Barcy zatrudniając Luis Enrique, który po wielu perturbacjach przez niemal całą jesień, w końcu uzyskał zaufanie zarówno klubu, zawodników jak i kibiców. Jak w przypadku Paryżan i w drużynie ze stoli Katalonii ławka rezerwowych różni się diametralnie. Z klubem pożegnał się Cesc Fabregas oraz Thiago Alcantara, a na wypożyczenie zostali odesłani Alex Song i Cristian Tello, którzy jednak nie mają zbyt wiele szans na powrót do drużyny. W ich miejsce pojawili się Sergi Roberto, Rafinha, Munir oraz Sandro. Twoja twarz wygląda znajomo W obecnej drużynie PSG występuje trzech były zawodników Barcelony. Są to Zlatan Ibrahimović, Thiago Motta oraz Maxwell. Szwed grał dla Barcelony przez okrągły sezon, w którym wystąpił w zaledwie 29 meczach strzelając 16 bramek. Zlatan popadł w konflikt z Pepem Guardiolą (do którego nadal ma ogromny żal o czym co jakiś czas daje znać), przez co został zmuszony znaleźć sobie nowe miejsce zatrudnienia. Pomimo niecałego roku spędzonego FELIETON


Barça Flash 10

w klubie Szwed zaprzyjaźnił się z niektórymi zawodnikami Barcelony. Z Leo Messim czy Andresem Iniestą łączą ich ciepłe i serdeczne relacje. Dla Thiago Motty przygoda z Barceloną była o wiele dłuższa. W 1999 roku został sprowadzony z Juventusu Sao Paulo do Barcelony B, w której spędził dwa sezony. W 2001 roku został włączony do pierwszej drużynie, w której grał aż do 2007 roku. Po kupnie Jordiego Alby w trakcie Mistrzostw Europy w 2012 roku, Barcelona musiała sprzedać jednego ze swoich lewych obrońców. Adriano cieszył się większym zaufaniem, dlatego zdecydowano się pozbyć innego Brazylijczyka. Maxwell występował w Barcelonie od 2009 roku i rozegrał dla barw tego klubu 57 meczów. Swoją roczną przygodę z Dumą Katalonii zaliczył także trener Paryżan Laurent Blanc, występując na Camp Nou w sezonie 1996/1997. Gracze którzy występowali w bordowo-granatowym trykocie to jedno, ale większość zawodników Barcelony doskonale zna się ze wspólnych występów dla reprezentacji kra-

ju. I tak w obu klubach występuje aż dziesięciu Brazylijczyków, czterech Argentyńczyków oraz dwóch Urugwajczyków. Trudny start

Najlepszym gwajczyk m jakie drużyn Napastnik P przeciw Aja strzelić wię jedyna bram w lidze fran ponujący d

Dla PSG początek sezonu nie był udany. W pierwszych 9 kolejkach francuskiej ekstraklasy zremisowali aż 6 spotkań, w tym z AS Monaco, Olympique Lyon czy FC Evian. Dopiero od 10 kolejki ustabilizowali się w tabeli zajmując drugie miejsce za Lyonem. Dopiero w meczu z FC Lorient z 20 marca wskoczyli na pierwsze miejsce, będąc liderem Ligue 1 po raz pierwszym w tym sezonie. W Lidze Mistrzów również nie zaczęli z pompą godną ubiegłorocznego mistrza Francji. Na wyjedzie zremisowali 1:1 z Ajaxem Amsterdam, jednak już w kolejnym grupowym spotkaniu pokonali Barcelonę 3:2. Paryżanie tak samo jak Duma Katalonii może zdobyć komplet w tym sezonie. Grają w obu francuskich pucharach: w Coupe de La Ligue doszli do finału gdzie mierzyć będą się z SC Bastią, zaś w Coupe de France w półfinale spotkają się z Saint-Étienne. Pomimo słabej formy z początku

ie Paryżan zaspotkaniu w drużyn ym ow ał fin rć ie ćw ejrzał od arW pierwszym atan Ibrahimović ob Zl y. yn uż dr ów er meczu braknie dwóch lid faulu na Oscarze w po ie uc in m 31 w ę . W tym bitra czerwoną kart woływał się od kary od e ni cz te ku zs be Klub Ligi Mistrzów z Chelsea Londyn. rtonik w tej edycji ka łty żó ci ze tr u ni elony zabraknie samym spotka iast w drużynie Barc m to Na ti. at rr Ve Alvesa. Zaobejrzał Marco ch kartek Daniego łty żó iar dm na za o G: Blaise również pauzująceg o dwóch graczy PS lk ty st je żu an w re w kartogrożonych absencją mają po dwie żółte zy ór kt l, ie W r de y van Matuidi oraz Gregor niki na koncie.

FELIETON


Barça Flash 11

… Edison Cavani. Urum strzelcem PSG w Lidze Mistrzów jest al połowę z 13 bramek ma na koncie sześć trafień, czyli niem opejskich pucharach. na Blanca strzeliła w tym sezonie w eur zach i tylko w jednym, Paryżan zdobywał bramki w pięciu mec tnie, a PSG zdołało axowi na Parc des Princes trafił dwukro ela, jest to zazwyczaj ęcej niż jedną bramkę. Gdy Cavani strz i tak dobrze nie idzie mka PSG w tym meczu. Urugwajczykow otnie. Nie jest to imncuskiej, w której trafił jedynie ośmiokr m (17 goli) wypada słabo. dorobek, bo w porównaniu ze Zlatane sezonu Paryżanie potrafili wyjść z kryzysu, udowadniając w 1/8 fazy Ligi Mistrzów, że poważnie liczą się w tych rozgrywkach, eliminując jednego z faworytów do wygrania całej edycji. Już w meczach z Barceloną pokazywali, że są groźnymi rywalami. U siebie zagrali niezwykle pewnie, agresywnie, postawili bardzo ciężkie warunki Katalończykom, co przełożyło się na korzystny wynik. W drugim meczu nie mieli aż takiego pomysłu na grę, próbując ostrożnie rozgrywać piłkę, szanować ją. Barcelona musiała wygrać ten mecz aby zająć pierwsze miejsce w grupie, co też się udało. W 30 rozegranych meczach w tym sezonie niemal 1/3 Paryżanie zremisowali. Najczęściej zdarza się to na wyjazdach, bo aż siedem razy. Dla porównania na wyjazdach wygrali pięć razy, a przegrali zaledwie trzy razy. Gra o remis Dla PSG to już trzecia szansa na awansowanie do półfinału Ligi Mistrzów. Jeszcze nigdy nie znaleźli się w gronie czterech najlepszych drużyn Starego Kontynentu. Dwa lata temu odpadli po remisach w obu meczach z Barceloną, rok temu z Chelsea Londyn po remisie w dwumeczu premiował an-

gielską ekipę, która zdołała strzelić bramkę na wyjeździe. Tym razem Paryżanie wydają się jeszcze bardziej zdeterminowani do awansowania do wymarzonego półfinału. Czas Zlatana Ibrahimovicia w Paryżu powoli dobiega końca, a cały piłkarski świat ostrzy sobie zęby na Marco Verrattiego. Teraz PSG jest w gazie i dwumecz z Barceloną w fazie grupowej może być nie adekwatny do gry obu zespołów. Tym bardziej, że Barcelona od początku roku prezentuje równy, wysoki poziom. Oba zespoły mają tendencje do stwarzania sobie wielu sytuacji podbramkowych oraz ich marnowania. To będzie prawdziwy dwumecz nerwów, w którym przesądzą najpewniej bramki na wyjeździe. Barcelona na Camp Nou musi grać na zero z tyłu. Inaczej możemy być świadkami powtórki z Chelsea, ale podobno w przyrodzie nic nie występuje dwukrotnie. Jednak futbol na najwyższym poziomie potrafi być kapryśny.

Radosław Krajewski @Kr4ju radoslaw.krajewski@blogfcb.com

FELIETON


Barça Flash 12

Czas wyborów to prime time nie tylko dla kandydatów starających się o dotarcie do władzy, ale również dla specjalistów PR. Co jeśli polityk jest jednocześnie piarowym ekspertem? Wydaje się, że obie te cechy łączą w sobie dwaj główni kandydaci do objęcia stołka prezydenta FC Barcelony - Joan Laporta oraz Josep Maria Bartomeu. Różnica między nimi jest jednak znacząca - jeden z nich wykorzystuje kiepski wizerunek drugiego, a z kolei drugi ma odpowiednie narzędzia do stosowania (krypto)propagandy, aby ten wizerunek poprawić. Przyjrzyjmy się zatem jak Bartomeu wykorzystuje katalońskie media dla swoich wyborczych celów, w szczególności Sport oraz El Mundo Deportivo.

Przemysław Kasiura

Siódmego stycznia Bartomeu ogłosił, że po bieżącym sezonie zostaną rozpisane

przyspieszone

wybory.

Wiadomość została ogłoszona dzień po tym, jak zwolniony został Andoni Zubizarreta, były dyrektor sportowy klubu. Decyzja o zorganizowaniu wyborów była jednak pokłosiem wielu skandali z udziałem aktualnego zarządu Barcelony, poczynając od NeymarGate, aż do przegranego procesu z byłym zarządem Joana Laporty. Choć prezydent zaprzecza, jakoby FELIETON

prowadzi jakąkolwiek kampanię wyborczą, właściwie robi to pełną gębą. Od kiedy informacja o wyborach poszła w eter, Sport i Mundo Deportivo dwoją się i troją, aby podreperować i tak już kiepski wizerunek Barto. Szczególnie w sprawie NeymarGate. Prym wiedzie El Mundo Deportivo, które jest tubą kampanijną przyjaciela Sandro Rosella. Gdy piłkarski świat żył fatalnymi wiadomościami z Barcelony, zarówno z boiska, jak i z biur Camp Nou, Mundo Deportivo

wałkowało temat, iż aktualny kryzys to pikuś przy tym, co miało miejsce w 2008 roku za kadencji Joana Laporty (zarzuty o malwersacje finansowe oraz kiepskie wyniki sportowe). Ponadto - wywiady. Ich ilość z udziałem Bartomeu wzrosła co najmniej trzykrotnie w 2015 roku. Najpierw w katalońskiej rozgłośni radiowej RAC1, później dla 8tv, nie mówiąc już o tych dla klubowego kanału BarcaTV. Bartomeu eksploatuje te narzędzie bardzo często, opowiadając głównie o swoich przemyśleniach dotyczących gry poszczególnych zawodników oraz ogólnej formy klubu - przede wszystkim finansowej. Oficjalne materiały bardzo często pojawiają się na łamach Mundo Deportivo. W 2014 roku trudno było znaleźć takie nagrania na stronie tegoż dziennika sportowego. W bieżącym można spotkać je dwa, a czasem nawet aż trzy razy w tygodniu. Przypadek? Manipulację widać również (a może głównie?) na okładkach wspomnianych wcześniej gazet. Najbardziej są one widoczne odnośnie felernego transferu Neymara do Barcelony.


Barça Flash 13

i karuzela transferowa. Gdy Bartomeu starał się przed sądem wplątać osobę Tito Vilanovy, dzień później na okładce Mundo Deportivo przeczytaliśmy cytat prezydenta: „Nie wolno szarpać reputacją Vilanovy!”

Informacje o zarzutach prokuratury czy oskarżeniach hiszpańskiego urzędu skarbowego często można było dojrzeć na okładkach dopiero po ich wnikliwych obserwacjach. Przykładem może być ta z trzeciego lutego, która zawierała informacje o oskarżeniach skarbówki na małym szarym kwadraciku. Kiedy Rosell i Bartomeu usłyszeli, że mogą spędzić swoją przyszłość w więzeniu, głównym tematem na okładach obu gazet był... zachwyt nad grą Suareza

Transfery są akurat fantastycznym tematem, które potrafią zrzucić na dalszy plan nawet największe problemy Barto z prawem. Szczególnie, gdy w grę wchodzą wielkie nazwiska. Ostatnio motorem napędowym kampanii wizerunkowo-wyborczej jest Paul Pogba, który traktowany jest jako karta przetargowa Bartomeu. „Jak wygram wybory, to ściągnę Pogbę na Camp Nou”. Sposób na transfer gwiazdy bardzo skutecznie działa na wyobraźnię wyborców, ale jednocześnie jest też najbardziej trywialnym i prostym sposobem na zdobycie głosów socios. Aktualnie okładki Sportu i Mundo Deportivo to karuzela transferowa przeplatana z ekstazą radości po zwycięskich bojach na krajowych i europejskich boiskach. Czy Bartomeu musi specjalnie się wysilać, żeby nie martwić się o wynik wyborów? Teoretycznie tak, po-

nieważ ilość skandali z jego udziałem wymusza działania zmierzające do poprawy jego wizerunku. Z drugiej strony w klubie panuje świetna atmosfera, Messi zaczął strzelać jak na zawołanie, a w kraju lider znajduje się właśnie na Camp Nou. Wyniki zespołu zdecydowanie ratują sytuację Bartomeu, bo gdyby jeszcze tego nie było, to sytuacja prezi byłaby co najmniej tragiczna. Trzeba też przyznać, że nawet jeśli Bartomeu kieruje całym mechanizmem piarowym, to robi to bardzo umiejętnie. Słyszałem już porównania jego działań do tych rodem z III Rzeszy, ale takie opowieści można wsadzić między bujne abstrakcje. Wszelkie pozytywne akcje związane z Barto są bardzo subtelnie przedstawiane i dawkowane. Nie zmienia to faktu, że kampania trwa w najlepsze. Zdążył już pogodzić się z Cruyffem, o czym trąbiły media przez dwa dni, oraz spotkać się z papieżem. Odwiedziny głowy kościoła katolickiego należałoby traktować jako uderzanie w niszę (Katalonia nie należy do najbardziej religijnego regionu w Hiszpanii), ale akurat zaproszenie

Bartomeu (z lewej) robi wszystko, aby stopniowo zwiększać zaufanie socios, m.in. poprzez spotkania z naczelnym krytykiem rządów Rosella, Johanem Cruyffem.

FELIETON


Barça Flash 14

„Bartomeu chce zatrudnić Laudrupa i Cruyffa” oraz fotka z Neymarem to okładka w pełni poświęcona jednej osobie - prezydentowi.

Specjalny plan dla Suareza, a w żółtym kwadraciku po lewej stronie mniej ważne info o oskarżeniach urzędu skarbowego.

„Bartomeu oskarża Madryt oraz rząd” to zgrabne odwrócenie uwagi od zarzutów, jakie czyhają nad Barto.

Choć Barcelona jeszcze długo nie zawita nowego piłkarza, karuzela transferowa musi trwać w najlepsze.

Cruyffa na trening Barcelony było strzałem w dziesiątkę. Jeden z głównych opozycjonistów Sandro Rosella doskonale zdaje sobie sprawę, że Bartomeu mógłby prowadzić już swoją kampanię wyborczą, a jednak zgodził się na takie spotkanie i swoiste ocieplenie wizerunku prezydenta. Innym ciekawym przykładem skojarzenia pozytywnych wydarzeń z osobą Bartomeu były zdjęcia jegomościa z Jayem Beatty niepełnosprawnym chłopcem zaproszonym przez graczy Celticu Glasgow. Dzieci są idealnym atrybutem, jakkolwiek to brutalnie brzmi, służącym do ocieplania wizerunku i tym razem również sięgnięto do takiego rozwiązania. Jakiekolwiek wzmianki o akcji Celticu oprawione były zdjęciami Bartomeu z Jayem, mimo iż FELIETON

to Celtic zajął się organizacją fantastycznej akcji, w której chłopak mógł strzelić gola dla swojego ulubionego zespołu. To, jak się okazało, nie miało większego znaczenia dla Sportu i Mundo Deportivo. Co zatem ma dla nich znaczenie? Stara dziennikarska zasada mówi, że najlepiej sprzedają się sensacje. Mało

który zarząd piłkarskiego klubu generuje więcej skandali niż właśnie ten z Barcelony. Mimo to odstawiane są gdzieś na drugi plan, a na front stawiane są sprawy mniej istotne, jak karuzele transferowe, radość

z gry danego zawodnika (tu przoduje Suarez - dwie okładki w dniach, kiedy zarząd miał kłopoty) czy jeszcze inna pierdoła. Świadczy to o tym, że komuś na pewno zależy na tym, aby informacje o problemach Bartomeu pojawiały się w mediach, ale docierały do jak najwęższej grupy odbiorców. Gdyby tylko się nie pojawiały, głosy o zawładnięciu mediów przez Bartomeu byłyby głośniejsze i klarowne. A to mogłoby zgubić prezydenta. Szczególnie, że Bartomeu ma z kim rywalizować. Aktualnie na fali jest Joan Laporta, szczególnie od momentu zwycięstwa w sądzie z szajką Rosella. Nie ogłosił jeszcze oficjalnie swojej kandydatury do piastowania stanowiska prezydenta, ponieważ

Hit


Barça Flash 15

t nad hity. Urząd Skarbowy oskarża Barto i spółkę, a Mundo Deportivo poświęca na to... mikroskopijne miejsce na swojej okładce.

czeka na formalne rozpisanie wyborów. Mundo Deportivo podaje, że prawdopodobnie odbędą się 12 lub 19 lipca. Wierząc sondażom przeprowadzonym na socios kilka tygodni temu, Laporta nie musi nawet prowadzić żadnej kampanii wyborczej, żeby wygrać z mozolnie promującym się Bartomeu. Aktualnie co drugi socio jest przekonany, że to on powinien wrócić na stołek prezi w katalońskim klubie. Warto również zwrócić uwagę na inicjatywę kilku katalońskich dziennikarzy, noszącą nazwę Grup14. Jest to pewnego rodzaju manifest opozycyjny wobec klubowego zarządu, którego celem jest pozbawienie Bartomeu i spółki zajmowanych stanowisk oraz postawienie ich za

Sport wprost napisał na swojej okładce, jakoby Pogba miałby być bombą wyborczą Bartomeu. Pójdą na to socios?

W prawym dolnym rogu, zamiast standardowej reklamy z viagrą, informacja o wynikach sondażu (patrz niżej). Info o Laporcie, ale na zdjęciu... Messi.

Zachwyty nad Suarezem oraz ocieplenie wizerunku Bartomeu przy Cruyffie - przepis na zadowolenie socios gotowy.

Znów Suarez na okładce, podczas gdy prokuratura hiszpańska zagroziła Bartomeu i Rosellowi więzieniem. Widać różnicę w wielkościach żółtych pasków? Ano, widać.

kratkami. Jak się pewnie domyślacie, ani Sport ani Mundo Deportivo nie wspomną na łamach swoich gazet o tejże inicjatywie, zapoczątkowej przez Rafaela Hernandeza oraz Lucasa Resende. Póki co praca tychże panów opiera się głównie na kampanii internetowej, szczególnie w Social

Media, ale im bliżej do wyborów, tym częściej (być może) będziecie mieli okazję o nich usłyszeć. Reasumując - nawet gdyby Bartomeu twierdził, że nie prowadzi, to właśnie prowadzi kampanię wyborczą. Być może, bazując na opiniach wykoń-

czonej do granic cierpliwości socios, jest to walka z wiatrakami. Z drugiej strony progresu nie robią ci, co... nic nie robią. Walka o stanowisko prezydenta klubu jest nierówna i prawdopodobnie taką pozostanie. Wszystko pozostało w głosach socios, którzy być może w ostatecznym rozrachunku zdobędą się po rozum do głowy i zauważą niecne działania skorumpowanego prezydenta. Już teraz dużo ciekawego dzieje się wokół tychże wyborów, a przecież... najciekawsze dopiero przed nami. Przemysław Kasiura @p_kasiura przemyslaw.kasiura@blogfcb.com

FELIETON


Barça Flash 16

Dziwna akcja z tym Lucho. Dla mnie jest to przypadek naprawdę wyjątkowy. Kiedy jeszcze był piłkarzem naprawdę go lubiłem. Uwielbiałem zwłaszcza jego cieszynki, najlepiej prezentujące się w meczach z Realem Madryt. Ogólnie darzyłem go naprawdę dużą sympatią i ceniłem jako piłkarza. Później ceniłem go jako trenera i kibicowałem mu w wyścigu na stanowisko managera Barcelony. Doczekałem się i w rekordowym tempie zniechęcił mnie do siebie, choć wyniki ma lepsze, niż jego poprzednicy. O co chodzi? Szczerze mówiąc sam nie wiem, ale spróbujmy zebrać fakty.

Maciej „Dissblaster” Krawczyk Nie ma sensu specjalnie skupiać się na jego karierze piłkarskiej, ale o kilku faktach po prostu trzeba sobie powiedzieć. Zwłaszcza, że obecnie wielu „kibiców” nie ma pojęcia gdzie grał, co robił i jaki był na boisku. Najważniejsze informacje są takie, że przez 5 lat grał dla Realu Madryt. Nie był to okres jakoś specjalnie obfitujący w trofea, ale zgarnął Puchar Króla, Mistrzostwo Hiszpanii, a do tego zaliczył bramkę w manicie, jaką od Królewskich dostała Barcelona. Jak sam mówił w Madrycie nigdy nie czuł się dobrze, nie miał też dobrego kontaktu z kibicami. Ogólnie brakowało chemii. Pewnie dla tego, gdy skończył się jego 5-letni kontrakt, ani FELIETON

on, ani klub nie byli specjalnie zainteresowani przedłużeniem.

lał bramki właśnie Realowi i widać,

I tutaj następuje moment tak naprawdę przełomowy w jego piłkarskiej karierze. Facet podpisał kontrakt i został nowym zawodnikiem Dumy Katalonii. Nagle pojawiła się chemia. Początkowo niechciany piłkarz (przecież ani nie był specjalnie rewelacyjny, a do tego grał wiele lat w Realu) stał się idolem trybun, kapitanem, a ostatecznie spędził w Barcelonie 8 lat. Statystyki jasno pokazują, że w Katalonii punktował raz na 2,8 spotkania, a w Madrycie potrzebował ponad 10 spotkań, by zdobyć bramkę. Do tego kilkukrotnie strze-

Karierę piłkarską zakończył w Bar-

że dawało mu to wiele radości.

celonie i tam też rozpoczął karierę trenerską. Zaczynał w 2008 roku jako trener Barcelony B i trzeba powiedzieć sobie jasno – szło mu naprawdę rewelacyjnie! Awans do wyższej klasy rozgrywkowej i czołowe pozycje w każdym z sezonów tylko to potwierdzają. Mało tego – gdyby nie przepisy, to walczyłby w barażach o awans do La Liga. Grubo. I w tym momencie stwierdził, że jest już gotowy na „wielką piłkę”. Odszedł z Barcelony i znalazł zatrudnienie


Barça Flash 17

PARADOKS LUISA ENRIQUE

w Romie. Początki miał rewelacyjne! Odpadł z Ligi Europy ze Slovanem Bratislava, przegrał inauguracyjny mecz Serie A z Cagliari Calcio, a do tego popadł w konflikt z grającą ikoną klubu – Tottim. Ogólnie ciężko się dziwić, ze do dzisiaj na widok Lucho połowa Rzymu ma odruchy wymiotne (choć ta druga, błękitna, pewnie go lubi). Wyniki miał mocno przeciętne. Na 42 spotkania wygrał 17, 16 przegrał, Roma strzeliła 60 goli tracąc 42. Dodajmy, że nie zakwalifikował się do europejskich pucharów i wraz z końcem sezonu nastąpił również jego koniec w roli menedżera tego klubu – złożył dymisję.

Rok odpoczął od piłki, po czym w 2013 został zatrudniony w Celcie. Warto przypomnieć, że już wtedy plotki łączyły go z Barcą, ale ostatecznie w Katalonii postawiono na Tatę Martino. Gdy wydarzył się dramat w Tito, Lucho miał już po prostu podpisany kontrakt z Vigo. Sprawdził się. Miał procent zwycięstw podobny, co w Romie, a drużyna zdecydowanie miała o wiele mniejszy potencjał. Do tego ograł Real Madryt 2:0, czym w ogóle mocno przypomniał o sobie Katalończykom. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Wraz z końcem sezonu Tata sobie poszedł, a Lucho przyszedł. I zaczęły się jaja. Luis Enrique jest pierwszym trenerem, którego tak szybko „chciałem zwolnić”. Jestem zwolennikiem teorii „jednego sezonu”, czyli pozwole-

nia szkoleniowcowi przepracować MINIMUM jeden rok, zanim zacznie się oceniać jego pracę. Tak naprawdę dopiero dwa lata powinny dać nam jakąś w miarę sensowną ocenę jego poczynań i pozwolić na podjęcie decyzji co do przyszłości. Tymczasem po pół roku miałem już dość tego gościa w roli trenera.

z Malagą i pokaz bezradności. Nie-

Presezon pomijam, bo tutaj nie ma co oceniać. Początek zmagań ligowych również bardzo dobry – cztery zwycięstwa, w tym u siebie z Athletikiem i na wyjeździe z Villareal. Ale później przyszło wyjazdowe 0:0

dzy w kreacji. Do tego dodajmy wy-

długo później 3:2 z PSG, a po miesiącu 3:1 z Realem i decyzja o wystawieniu Mathieu na lewej obronie (co zaskoczyło nawet Francuza). Mało? Tydzień później porażka z Celtą na własnym stadionie. Później lepszy okres, ale i tak zdarzyło się 0:0 z Getafe – kolejny mecz z pokazem brynjazdową porażkę z Realem Sociedad i wrażenie, że Lucho kompletnie nie panuje nad szatnią. A to Messi nie daje mu się zmienić, a to Neymar obraża się, że schodzi, a to nagle sadza

„Tak sobie myślę, że jakby mi ktoś przed sezonem powiedział, że tak może wyglądać sytuacja na początku kwietnia, to skakałbym z radości i wielbił sprawców tej radości. Więc dlaczego, w mordę, cały czas coś mi nie pasuje jak oglądam Barcelonę Luisa Enrique?” FELIETON


Barça Flash 18

ich na ławce (i porażka w meczu). Niby był to moment przełomowy, bo rzeczywiście Barcelona zaczęła grać zupełnie inaczej, trzykrotnie pokonała Atletico, Athletik na wyjeździe, City w dwumeczu, ostatnio Real, a w tym czasie przytrafiła się zaledwie wpadka 0:1 z Malagą, ale… nadal coś mi nie pasuje. A nie można przemilczeć też statystyk, jakie w tym czasie wypracował Luis Enrique. 129 bramek strzelonych w 45 spotkaniach i tylko 28 straconych. 38 zwycięstw, 2 remisy i 5 porażek (z Realem, Malagą, Celtą, Sociedadem i Paryżem). Liczby lepsze niż u zdecydowanej większości swoich poprzedników. Do tego Barcelona w miarę regularnie zaczęła zdobywać bramki ze stałych fragmentów gry, co przez lata brzmiało jak czarny dowcip. Lider La Liga (2 punkty przewagi nad Realem), ćwierćfinał Ligi Mistrzów (i pojedynek z PSG, gdzie „grupowy dwumecz” wygraliśmy), finał Pucharu Króla (z Athletikiem, który dwukrotnie w tym sezonie Barca pokonała), który będzie rozgrywany na Camp Nou. Tak sobie myślę, że jakby mi ktoś przed sezonem powiedział, że tak może wyglądać sytuacja na początku kwietnia, to skakałbym z radości i wielbił sprawców tej radości. Więc dlaczego, w mordę, cały czas coś mi nie pasuje jak oglądam Barcelonę Luisa Enrique? Dlaczego cały czas mam przeczucie, że zarówno o Ligę, jak i o Ligę Mistrzów będzie bardzo trudno? Por que?! Odpowiedź jest bardzo prosta: nie wiem. Nie wiem i choćbyście mnie torturowali, to nie byłbym w stanie odpowiedzieć. To bardziej uczucie, które siedzi mi pod skórą i nie daje pozytywnie myśleć o przyszłości w perspektywie trenerki Lucho. „Jestem prawie pewny, chyba każdy FELIETON

o tym wie, że na koniec sezonu do trofeów Barcy nic nie doda się” – te słowa (które najprawdopodobniej jak zwykle są kompletnie nietrafione, bo Athletik raczej zostanie pokonany w finale na Camp Nou) doskonale oddają moje odczucia względem Luisa Enrique. Mamy lidera, to fakt, ale pomimo tych dwóch punktów przewagi nad Realem jakoś nie jestem w stanie wyobrazić sobie graczy Barcelony celebrujących w tym roku Mistrzostwo Hiszpanii. To dla mnie jakieś science -fiction. Nie mówiąc już o Lidze Mistrzów, w której półfinał uznam za bardzo dobry wynik. Dlaczego? Powodów znalazłoby się kilka, ale na pierwszym miejscu postawiłbym na środek pola Barcelony. Czy to wina Luisa Enrique, że ta formacja gra w tym sezonie na tyle fatalnie, że w kontekście ostatnich lat wygląda jak zbiorowisko dowcipnisiów? Pewnie nie do końca, ale to

na pewno jego wina, że taki Andres Iniesta, którego najlepszym osiągnięciem w tym sezonie było kilka niezłych zagrań (a jeszcze kilka lat temu taką liczbą potrafił sypnąć w jednym meczu), gra regularnie w pierwszym składzie osłabiając zespół swoją obecnością. Smutne to, ale niestety prawdziwe. Można powiedzieć, że na jego miejsce nie ma alternatyw, ale chyba tylko patrząc po nazwisku, bo naprawdę… para Rafinha-Rakitić, Rafinha-Xavi lub Rakitić-Xavi to dla mnie mimo wszystko lepsze rozwiązanie. A zawsze można sięgnąć do rezerw i w ogórkowych meczach dać zagrać młodym. Samemu Inieście na pewno też takie podejście by nie zaszkodziło (bo gorzej być nie może). Do tego dziwne zmiany. Weźmy na przykład ostatni mecz z Sevillą. Niby nie jego wina, że Bravo wpuszcza szmatę, a Pique nagle postanawia wesprzeć rywala, ale mimo wszyst-

„Mamy lidera, to fakt, ale pomimo tych dwóch punktów przewagi nad Realem jakoś nie jestem w stanie wyobrazić sobie graczy Barcelony celebrujących w tym roku Mistrzostwo Hiszpanii. To dla mnie jakieś science - fiction. Nie mówiąc już o Lidze Mistrzów, w której półfinał uznam za bardzo dobry wynik.”


Barça Flash 19

„Dzisiaj, choć Barca Lucho o wiele bardziej podoba mi się od ówczesnego Realu, to pewnie na wieść o odejściu Luisa Enrique nie tylko specjalnie bym się nie zmartwił, ale nawet ucieszył. Dziwne tym bardziej, że naprawdę gościa lubię i mam do niego sentyment z czasów, gdy był piłkarzem. Boję się tylko, że czynnikiem, który odróżnia jego Barcę od jego Romy, jest potężna kadra i szczęście.” ko – co miała na celu zmiana bardzo dobrego w tym meczu Neymara? Ja rozumiem, że chciał lepiej kontrolować grę, ale nie lepiej było zdjąć bezproduktywnego i kompletnie nieskutecznego Suareza? Czy może blady jak jego własna twarz Iniesta miał być gwarantem kontroli boiskowych wydarzeń? Nie wydaje mi się. Zmiana kompletnie z kosmosu. Neymar był w gazie, Neymar odpoczywał w ostatniej kolejce. Ja rozumiem, że Messiego już w życiu nie waży się ruszyć, ale po co pokazywać swoją „wyższość” w tak dziwny sposób? Zwłaszcza, że każdy trzeźwo myślący wie, jaki posłuch Enrique musi mieć u „gwiazdorów”… Mógłbym zapuścić jeszcze wyliczankę zachować i decyzji, które u szkoleniwca mi się zwyczajnie nie podobają, ale szczerze mówiąc żadna z nich nie przekonałaby do tego, że Enrique nie nadaje się do trenowania Barcy.

Ciężko bowiem konkurować z najlepszym ze wszystkich argumentów - miejscem w tabeli i pozycją w pucharach. Czy nie o to chodzi w piłce, by odnosić sukcesy i zdobywać trofea? Jak dobrych kilka lat temu Real Madryt zwolnił Fabio Capello po tym, jak ten dał im tytuł Mistrza Hiszpanii, to byłem mocno zaskoczony. Dzisiaj, choć Barca Lucho o wiele bardziej podoba mi się od ówczesnego Realu, to pewnie na wieść o odejściu Luisa Enrique nie tylko specjalnie bym się nie zmartwił, ale nawet ucieszył. Dziwne tym bardziej, że naprawdę gościa lubię i mam do niego sentyment z czasów, gdy był piłkarzem. Boję się tylko, że czynnikiem, który odróżnia jego Barcę od jego Romy, jest potężna kadra i szczęście. Z Messim w składzie, to pewnie niejeden trener byłby w stanie zajść daleko, ale czy trener nie powinien być również wyraźną przewagą i do-

brym wsparciem dla zespołu? Uczepiłem się, wylewam żale, jestem nieprzytomny i jak zwykle „gówno wiem”. To jasna sprawa. Ale jak już wspomniałem w życiu nie byłem w podobnej sytuacji emocjonalnej względem jakiegokolwiek trenera i w życiu nie chciałem żadnego zwalniać po pół roku, czy po roku. Teraz jednak tak właśnie jest, a jest to tym bardziej kuriozalne, że wyniki stoją po jego stronie. Oby na koniec sezonu nadal tak było, bo o ile kolejne komentarze o swoim jak zwykle nietrafnym typowaniu przyjmę z uśmiechem i dużą dawką radości, o tyle bolesny wpierdziel i cios na szczękę w postaci przerżnięcia ligi w sytuacji, gdy była na wyciągnięcie ręki, będzie mocno dołujący. Maciej „Dissblaster” Krawczyk Twórca profilu FB „Hala Dzieci” oraz serwisu FooTroll.pl FELIETON


Real

L

Była druga po z PSG, w którym w by trzy dni później n większyli swoją p ma prezentowana z każdym kolejnym s

ARTYKUŁ


La Crisis Madrid

ołowa grudnia. Ekipa Luisa Enrique potrafiła zagrać bardzo dobre spotkanie wygrana pozwoliła na zajęcie pierwszego miejsca w grupie w Lidze Mistrzów, nie dać rady Getafe. W tym samym czasie Królewscy wygrali w Almerii i poprzewagę nad odwiecznym rywalem do czterech punktów. Dodatkowo fora przez zawodników Carlo Ancelottiego zachwycała, co było potwierdzane spotkaniem. Nikt wówczas nie przypuszczał, że trzy miesiące później będziemy zastanawiać się nad niespodziewaną obniżką dyspozycji. Hubert Bochyński

Po wspomnianym spotkaniu z Almerią, Cristiano Ronaldo i spółka mogli być spokojni, że rozjeżdżając się na świąteczne spotkania z bliskimi, to oni będą przodować tabeli. Chociaż nie rozegrali w terminie potyczki z następnej kolejki z Sevillą (z uwagi na udział w Klubowych Mistrzostwach Świata, które notabene z łatwością wygrali), to i tak mieli handicap nad resztą stawki. Dalej było już gorzej. Jeszcze pod koniec starego roku Los Merengues rozegrali towarzyskie spotkanie z Milanem. Tego typu starcia nie są wymiernym wyznacznikiem formy, ale nie można przejść obojętnie obok faktu, że Real wówczas przegrał. Oba zespoły nie zagrały w swoich teoretycznie najsilniejszych zestawieniach, ale na papierze skład Królewskich i tak wyglądał lepiej od jedenastki Włochów. Pamiętać również należy, że obecny sezon dla klubu z San Siro jest - delikatnie mówiąc - nieudany. Porażka mogła więc otwo-

rzyć nieco szerzej oczy, choć większość fanów przyjęła ją zapewne jako zwykły wypadek przy pracy.

Ta zaczęła świecić jeszcze mocniej,

Kolejna wpadka już jednak wlała w serca sympatyków kroplę niepewności. Choć stołeczny zespół przegrał z nie byle kim i nie byle gdzie, ponieważ uległ na wyjeździe Valencii, to i tak taki wynik odebrano z niedosytem. Mimo że zaczęło się zgodnie z planem - od prowadzenia gości - to z każdą kolejną minutą gospodarze byli bliżsi doprowadzenia do wyrównania. Sztuka ta udała się 7 minut po przerwie, kiedy Ikera Casillasa pokonał Antonio Barragan. Kwadrans później było 2:1 - gola na wagę trzech oczek strzelił Nicolas Otamendi. Mimo wielu prób Los Merenegues, rezultat nie uległ już zmianie. Nietoperze przerwały serię 22 oficjalnych spotkań, w których banda Ancelottiego okazywała się lepsza

w pierwszym meczu ⅛ finału Pucha-

od swojego rywala. Na ich szczęście potknięcia tego nie wykorzystała Barca, która uległa Realowi Sociedad na Estadio Anoeta. W tyłach głów kibiców Królewskich jednak zapaliła się czerwona lampka.

potknięcie Królewskich mogło mieć zatem poważne konsekwencje. Cztery oczka na tym etapie rozgrywek nie są bowiem żadnym buforem bezpieczeństwa. Zwłaszcza, że madry-

gdy trzy dni później Real z Atletico przegrał na Vicente Calderon ru Króla. Mimo że przeciwnicy Diego Simeone mieli wielką przewagę w posiadaniu piłki, to jego zespół zadał w drugiej części dwa ciosy, po których Królewscy się nie zdołali podnieść. I co z tego, że pięć kolejnych ligowych bojów (w tym wspomniany zaległy z Sevillą) zakończyło się wiktorią, skoro styl, w jakich tego dokonywano, był daleki choćby od tego z listopada czy grudnia? Dodatkowo lokalny rywal dopełnił formalności, eliminując Real z krajowego pucharu. Na niekorzyść zespołu działała również rosnąca dyspozycja prawdopodobnie

najgroźniejszego

konkurenta w walce o ligowy tytuł, jakim jest Barcelona. Każde kolejne

tczyków czekało jeszcze starcie na


Barça Flash 22

Camp Nou. Kolejne potknięcie? Nie trzeba było na nie długo czekać. Sobota, 7 lutego, Real przegrywa z… Atletico. Choć słowo “przegrana” jest dla ekipy Ancelottiego najmniej obciążającym określeniem. Nieczęsto rywal aplikuje bowiem cztery gole, nie tracąc przy tym żadnego, dodatkowo kontrolując całe spotkanie. Nad rzeką Manzanares wielkie święto, w środowisku związanym z Realem nikt już z kolei nie miał wątpliwości, że drużyna przechodzi obecnie przez kryzys. Tym razem okazję wykorzystała Barcelona, która zdobyła trudną twierdzę San Mames, dość pewnie pokonując Athletic Bilbao. Różnica między pierwszą i drugą ekipą zmalała zatem do jednego oczka. Z walki o tytuł nie rezygnowali również Los Colchoneros, którzy tracili trzy punkty do Barcelony i cztery do Realu. Dwa tygodnie później Duma Katalonii nieoczekiwanie przegrała na Camp Nou z Malagą, a Real pokonał Elche, wobec czego ponownie powiększył swoją przewagę do czterech punktów. W dwóch kolejnych rundach Los Merengues zdobyli jednak ledwie jedno oczko (remis z Villarrealem i przegrana w Bilbao), a piłkarze Luisa Enrique zdobyli ich komplet. Po 26 kolejkach na prowadzenie wysunęli się zatem gracze Barcy, któ-

Zespół, którego pod koniec zeszłego roku bał się każdy, obecnie potyka się dość często, nie zawsze z rywalem z najwyższej półki. A składowych takiego stanu rzeczy jest co najmniej kilka.

ARTYKUŁ

Choć Real Madryt naprawdę dobrze grał przeciwko Barcelonie, to i tak przegrał na Camp Nou 1:2.

rzy uzyskali jeden punkt handicapu nad przeciwnikiem ze stolicy. Taki stan rzeczy utrzymał się do niedzieli, 22 marca. Wtedy to doszło do drugiego w tym sezonie El Clasico. Real przyjechał na Camp Nou i, mimo że zagrał jeden z lepszych meczów w ostatnich kilkunastu tygodniach, uległ swojemu odwiecznemu rywalowi 1:2. Ekipa Królewskich mogła się podobać, zwłaszcza w pierwszej części, kiedy przez długi okres potrafili stłamsić Blaugranę. W drugiej zabrakło jednak sił - efektem była bramka Suareza, która - jak przyznawali gracze ze stolicy - “ich zabiła”. Po tym spotkaniu, na 10 kolejek przed końcem ligi, Barca powiększyła swoją przewagę do czterech oczek. Nie można zapominać również o wojażach madrytczyków w Champions League. W 1/8 finału los skojarzył ich z Schalke. W Niemczech pewnie wygrali 2:0 i przed rewanżem na własnym obiekcie mieli bardzo komfortową sytuację. Ekipa z Gelsenkirchen

zagrała jednak bez jakichkolwiek kompleksów i po bardzo dobrym spotkaniu wygrała 4:3. Mało brakowało, by w końcówce zespół z kraju naszych zachodnich sąsiadów trafił do siatki jeszcze raz, co miałoby dla Realu tragiczne skutki - odpadliby z rozgrywek. Tak się ostatecznie nie stało i Los Merengues zameldowali się wśród ośmiu najlepszych zespołów. O półfinał powalczą z lokalnym rywalem - Atletico, z którym mierzyli się już w tym sezonie sześciokrotnie (dwa remisy i cztery porażki). Słaba forma i nie najlepsze wyniki sprawiły, że kibice zaczęli zastanawiać się, gdzie leży przyczyna tak znacznej przemiany drużyny. Na ich nieszczęście - przemiany negatywnej. Zespół, którego pod koniec zeszłego roku bał się każdy, obecnie potyka się dość często, nie zawsze z rywalem z najwyższej półki. A składowych takiego stanu rzeczy jest co najmniej kilka. 1. Carlo Ancelotti


Barça Flash 23

Jak to się stało, że w przeciągu trzech miesiĘcy Real stracił swój impet? Prawdopodobnie chodzi o pięć ważnych czynników.

1. Carlo Ancelotti Włoch kurczowo trzyma się taktyki 1-4-3-3. Realowi dużo lepiej grało się w ustawieniu 1-4-4-2, jak chociażby w pierwszym Klasyku na Santiago Bernabeu. 2. Forma najważniejszych piłkarzy

Tego mało kto się spodziewał. Atletico rozgromiło Real Madryt aż cztery do zera.

Nie można deprecjonować jego umiejętności ani pominąć tego, co do tej pory w swoim zawodzie osiągnął. Z drugiej strony - powiedzieć o nim, że jest specjalistą od wygrywania ligi, to duże naciągnięcie. W czasie swojej bogatej kariery prowadził wcześniej między innymi takie firmy jak Juventus, Milan, Chelsea czy PSG. W Turynie pracował 2,5 roku, w Mediolanie - prawie 9, a w Londynie i Paryżu - po dwa. W Madrycie również pracuje drugą kampanię. Ile w tym czasie osiągnął krajowych tytułów? Trzy, po jednym we Włoszech, Anglii i Francji. Matematyka nie kłamie, Włoch w ostatnich 17 sezonach zwyciężał w lidze tyle razy, ile choćby Pep Guardiola w ciągu trzech lat. Jeden tytuł na prawie sześć lat. To nie może być przypadek. Gdzie zatem szukać przyczyn takiej prawidłowości? Być może złe rozłożenie sił piłkarzy (o którym szerzej za moment)? Ciekawe, bo w ciągu tych kilkunastu lat wygrał tyle samo pucharów Ligi Mistrzów (dwa z Milanem i jeden w zeszłej

kampanii z Realem). Do tego dołożył trzy superpuchary Europy, dwa klubowe mistrzostwa świata i pięć krajowych pucharów oraz superpucharów (ze wszystkimi klubami). Widać zatem, że dużo lepiej czuje się w rozgrywkach pucharowych, gdzie może odpowiednio przygotować drużynę do danego spotkania. W lidze przeskakiwanie z jednego spotkania na drugie odbywa się bardziej dynamicznie. Inną kwestią dotyczącą Włocha jest trzymanie się kurczowo ustawienia 4-3-3. Pamiętamy pierwszy w tym sezonie Klasyk rozegrany na Bernabeu. Wówczas Realowi było bliżej do formacji 4-4-2, która doskonale zdawała przez pewien czas egzamin. Czy Ancelotti wróci do tego pomysłu, zobaczymy. Z pewnością pragną tego kibice. 2. Forma najważniejszych piłkarzy Nie jest wielką tajemnicą, że w ostatnich miesiącach dyspozycja kluczowych graczy w układance Ancelottiego nie zachwyca. Loty opuściła

W ostatnich miesiącach dyspozycja kluczowych graczy w układance Ancelottiego nie zachwyca, a przede wszystkim Cristiano Ronaldo. 3. Brak rotacji Włoski trener od samego początku korzystał z usług tych samych graczy. Przed meczami bez problemu można było zgadnąć wygląd podstawowej „jedenastki”. 4. Letnie transfery Można rzec, patrząc na grę tych co odeszli i co przybyli do Madrytu, że Real nie zyskał na transferach nic pod względem sportowym. 5. Świetna seria zawsze się kiedyś konczy Futbol to przeplatające się ze sobą serie. Jednego dnia jesteś na szczycie, a następnego brutalnie z niego spadasz.

ARTYKUŁ


Barça Flash 24

największa gwiazda zespołu, Cristiano Ronaldo. Portugalczyk na koniec 2014 roku miał na swoim koncie 25 ligowych trafień, dzięki czemu był zdecydowanym liderem klasyfikacji strzelców (10 goli przewagi nad drugim Leo Messim). Teraz, nie dość, że CR7 rzadko potrafi znaleźć drogę do siatki rywala (6 bramek w 11 spotkaniach), to jeszcze został wyprzedzony przez rozpędzonego Argentyńczyka. Ale to nie jedyny problem dla napastnika. W jego boiskowych poczynaniach nie widać tego, czym zachwycał podczas swoich najlepszych występów. Zatracił gdzieś dynamikę, która pomagała mu przeszywać każdą defensywę. Nie jest już tak samo efektywny w dryblingu oraz strzałach z daleka, co do niedawna było jego największą domeną. Nie najlepiej wygląda także jego współpraca z kolegami (przede wszystkim z Balem). Swoimi upustami frustracji i mnóstwem niewykorzystanych okazji coraz bardziej podpada fanom, co działa też w drugą stronę Portugalczyk twierdzi, że nie czuje ich wsparcia. Nie odczuwa ich także od klubowych włodarzy. Coraz głośniej słychać o tym, że drużyna ma być budowana na Bale’u, a nie na nim, co człowiekowi o takiej ambicji spodobać się nie mogło. Rzecz jasna to nie on jest jedynym źródłem problemów Los Merengues. Pod formą jest z pewnością wspomniany Walijczyk. Od początku stycznia strzelił tylko 5 bramek (z czego trzy już w styczniu), co na pewno nie jest wynikiem, z którego wszyscy mogą być zadowoleni. Nie najlepiej radziła sobie także formacja pomocy, z której można wyróżnić w zasadzie tylko Isco. To młody Hiszpan w dużej większości przypadków był motorem napędowym ofensywy Królewskich, pozostawiając z reguły dobre

wrażenie. Różnie bywało z obroną. Praktycznie każdemu jej elementowi zdarzyło się popełnić większy błąd, który kosztował (lub mógł kosztować) zespół utratę bramki. I oczywiście obsada bramki. Kto wie, czy obecnie nie największej bolączki Realu. Od momentu odejścia Jose Mourinho, Iker Casillas nie potrafi odbudować swojej dawnej dobrej dyspozycji. Fani mieli nadzieję, że po słabym w jego wykonaniu mundialu znajdzie jakiś sposób, by spisywać się lepiej, ale na ich nieszczęście nic takiego nie nastąpiło. Wielu domaga się większej ilości szans dla rezerwowego Keylora Navasa, ale w tym względzie Ancelotti pozostaje nieugięty - broni Hiszpan. 3. Brak rotacji Przenieśmy się na moment do stolicy Katalonii. Początek sezonu, pierwsze miesiące pracy Luisa Enrique. Drużyna nie gra najlepszej piłki, wielu zarzuca trenerowi zbyt dużą ilość roszad, co mecz zupełnie inną jedenastkę. Gdzie znajduje się obecnie Azulgrana? Zdystansowała Real w lidze, pewnie awansowała do ćwierćfinału Ligi Mistrzów oraz zameldowała się w finale Copa del Rey. Nikt nie powie, że jedną z przyczyn takich wyników nie są rotacje prowadzone przez Lucho na początku kampanii. Były trener Romy czy Celty Vigo doskonale potrafił przygotować drużynę, na drugą, ważniejszą część temporady, kiedy rozgrywają się losy wszystkich tytułów. To nie przypadek, że zespoły prowadzone przez niego dużo lepiej radzą sobie właśnie w drugiej części sezonu. Wracamy do Madrytu. Włoski trener praktycznie od samego początku korzystał z usług tych samych zawodników. Kiedy obudzilibyśmy się w nocy, wyrecytowalibyśmy bez

Valencia 2:1 Real Madryt | Styczeń 2015

Atletico 4:0 Real Madryt | Luty 2015

ARTYKUŁ

Bilbao 1:0 Real Madryt | Marzec 2015

R


Real Madryt 3:4 Schalke | Marzec 2015

Barça Flash 25

Real Madryt 1:1 Villarreal | Luty 2015

problemów przewidywaną jedenastkę na kolejny mecz i z pewnością wiele byśmy się nie pomylili. Od pierwszych miesięcy w zasadzie jedyną niewiadomą była osoba partnerująca Kroosowi i Modriciowi w środku pola - James czy Isco. Reszta była z góry ustalona i do roszad dochodziło w zasadzie tylko podczas urazów podstawowych zawodników lub w meczach ze znacznie słabszymi drużynami. Najbardziej odbiło się to na linii ataku. Trio BBC, kiedy jest zdrowe, według słów trenera, gra zawsze. A zmiennicy? Javier Hernandez uzbierał 590 minut (dane z portalu Transfermarkt), z czego tylko pięciokrotnie wybiegł na boisko od początku (dwa razy z Łudogorcem w LM, dwa z Cornellą w CdR i raz z Levante w lidze). Natomiast wchodząc z ławki najdłużej zagrał 26 minut. Jese zagrał z kolei 349 minut. Choć po kontuzji z poprzedniej kampanii wrócił do gry dopiero w grudniu, to i tak wynik ten powinien być w jego przypadku znacznie lepszy. Pomocnicy? Sami Khedira - 628 minut, Asier Illarramendi - 1252 minuty. Niemiec miał co prawda pewne problemy ze zdrowiem, przez które musiał opuścić kilka spotkań, ale dla porównania Luka Modrić, który pauzował przez cztery miesiące, przebywał na boisku prawie 1000 minut dłużej! Im bliżej własnej bramki, tym podobne przykłady będą się mnożyć. Skutkiem takiego dysponowania zasobami swojego składu jest przemęczenie zawodników i ich gorsza dyspozycja fizyczna, co było widoczne zwłaszcza w drugich trzech kwadransach Gran Derbi. Szkoleniowcowi nie pomagają też kontuzje, ale można chyba odnieść wrażenie, że niektórych z nich można było uniknąć albo chociaż zminimalizować ryzyko ich wystąpienia.

ARTYKUŁ

FC Barcelona 2:1 Real Madryt | Marzec 2015


Barça Flash 26

4. Letnie transfery Kiedy ktoś zapyta o kluczowe ogniwa drużyny choćby z poprzedniego sezonu, w czołówce z pewnością znaleźliby się Xabi Alonso oraz Angel Di Maria. Co się dzieje z nimi obecnie? Pierwszy pewnie zmierza w kierunku mistrzostwa Niemiec w barwach Bayernu Monachium, drugi - przywdziewa koszulkę Manchesteru United. Obie transakcje uznawane są jako jedne z najgorszych dla klubu w ostanich latach. Kogo sprowadzono na ich miejsce? Pozycję Hiszpana obsadził Toni Kroos, ale na ten moment Niemiec jeszcze nie do końca dopasował się do swojej roli i nowego zespołu. Z kolei Argentyńczyka zastąpić ma James Rodriguez, jedna z najjaśniejszych gwiazd zeszłorocznego mundialu. Dopóki nie był kontuzjowany, z reguły nie zawodził. Czas jednak pokaże, czy będzie potrafił utrzymać odpowiednią formę przez dłuższy okres. Z ekipą pożegnali się także Diego Lopez oraz Alvaro Morata. O ile odejście bramkarza zostało zrekompensowane sprowadzeniem Keylora Navasa (inna sprawa, że reprezentant Kostaryki w zasadzie w ogóle nie gra), o tyle pozbycie się napastnika może

„Tak, w pierwszej części sezonu graliśmy lepiej, ale słowo „kryzys” to wyolbrzymienie. Nie przegraliśmy w kilku spotkaniach, tylko w jednym. Lepiej raz przegrać 0:4 niż cztery razy po 0:1.” - Toni Kroos

ARTYKUŁ

wyjść Realowi czkawką. W barwach Juventusu 22-latek prezentuje bardzo dobrą formę. Samo posadzenie na ławce Fernando Llorente i występy u boku Carlos Teveza to powód do wyróżnienia. Hiszpan do tej pory (stan na 1 kwietnia) zdobył 11 goli dla klubu. Zaowocowało to powołaniem do reprezentacji, dla której również strzelił ostatnio gola, dającego ważne trzy oczka w spotkaniu z Ukrainą w ramach eliminacji do przyszłorocznych mistrzostw Europy. Kto wie, czy to nie on byłby lepszym zmiennikiem, a może nawet równorzędnym rywalem dla Karima Benzemy, niż Javier Hernandez. Morata we Włoszech dostał to, czego nie otrzymał w Madrycie - zaufanie i szansę na regularną grę. Dzięki temu jest obecnie jedną z największych rewelacji obecnego sezonu. Zimą postanowiono sprowadzić Lucasa Silvę, choć nie wydaje się, żeby Brazylijczyk był w przyszłości ważną postacią na Santiago Bernabeu, a co najwyżej uzupełnieniem kadry. Na plus można wymienić w zasadzie tylko wypożyczenie Casemiro oraz Denisa Czeryszewa. W barwach odpowiednio Porto oraz Villarrealu prezentują się bardzo dobrze, co daje Królewskim

„Brakuje nam skupienia i odpowiedniego nastawienia do meczów. Myślę, że nie zapomnieliśmy, jak się gra w piłkę, ciągle mamy jakość, żeby odnosić sukcesy.” - Pepe

perspektywy na przyszłość. O ile jednak powrót Brazylijczyka jest niemal pewny, o tyle sytuacja Rosjanina jest bardziej skomplikowana i nie wiadomo, gdzie będzie występował w sezonie 2015/2016. Real nie zyskał na transferach nic pod względem sportowym, a dodatkowo prawdopodobnie stracił. 5. Świetna seria musi się kiedyś skończyć Futbol to przeplatające się ze sobą serie. Jednego dnia jesteś na szczycie, a następnego brutalnie z niego spadasz. W takim momencie jest obecnie drużyna Królewskich. Po osiągnięciu absolutnego topu w drugiej części roku 2014 obecnie znajduje się dole własnej sinusoidy. Rywale muszą się jednak obawiać, bo to oznacza, że w najbliższym czasie madrytczycy wrócą do swojej bardzo dobrej dyspozycji. Wrócą jeszcze bardziej głodni wygrywania. Jest to bowiem na tyle silny zespół, posiadający na tyle klasowych piłkarzy, że obecny stan może być jedynie epizodem, a nie długotrwałym zjawiskiem. Hubert Bochyński @H_Bochynski hubert.bochynski@blogfcb.com

„Jesteśmy najbardziej winni takiego stanu rzeczy. To nie jest ta sama gra, którą prezentowaliśmy kilka miesięcy temu, obecnie rozczarowujemy siebie i kibiców. Na szczęście awansowaliśmy.” - Iker Casillas


REKLAMA


Ś BU TY SZ MA TO

e b u r G Yi k B t o Y ł p Ri

Oj . żo m u d ałe a ł a zd eż w o iem ni o . p ku ien rów . I t sem m ziw , że ów ga e t la zd wę dnik bre a n kim spra wo i Fa rzy o l e lek ak za m ię p ch, c r Ba żo. Z jedn kilkulexisewa s kcja sfery du bie ała a A asu nsa tran so rzed poz ie n i tra iście się ził sp goś e jak aśc zyw y to rad ko tani iej m oc „cz c po pło Py zelk i są rzmi wię cie ws takim y, b Jak dażą a łkarz a?”. rza rzez pi łac ze sp ny p i? op bie ina Zub so pom kich ws zyst ws


Barça Flash 29

W letnim okienku transferowym to właśnie gracze Barcelony byli jednymi z tych gorących nazwisk, o których pisało się najwięcej. Przestano pisać dość szybko, bo umowy przejścia obu zawodników zostały błyskawicznie potwierdzone, ale sytuacja, w której futboliści ze światowego topu zmieniają klub zawsze wywołuje liczne dyskusje. Mówię cały czas oczywiście o wspomnianych we wstępie Chilijczyku i Hiszpanie. Podczas analizy słuszności danego ruchu transferowego najważniejsze są dwa aspekty. Po pierwsze kwestia finansowa. Bardzo istotna, chyba, że jesteś arabskim szejkiem. Kwestia ta łączy się ściśle z drugim aspektem – prezentowaną klasą sportową. Podchodząc do sprawy nieco bardziej wnikliwie, zabawię się w chirurga i rozdzielę te dwie gestie, aby lepiej przyjrzeć się działaniom Blaugrany w ramach sprzedaży zawodników. Zacznę oczywiście od Fabregasa i Sancheza, których wspominam po raz kolejny. Obaj powędrowali do Anglii, obaj za niemałe pieniądze. Co ciekawe również obaj swoją grą w początkowej fazie sezonu wywoływali u cules poczucie tęsknoty. Jednak po kolei. Cena. Patrząc na przeciętny sezon całej Barcy, przeciętne noty wyżej wymienionych piłkarzy i przeciętne ceny graczy o podobnym profilu należy stwierdzić, że Zubi postąpił całkiem rozsądnie (sic!). Chilijczyk po trzech latach gry został sprzedany z zyskiem 16,5 miliona euro. Pod

Patrząc na przeciętny sezon całej Barcy, przeciętne noty wyżej wymienionych piłkarzy i przeciętne ceny graczy o podobnym profilu należy stwierdzić, że Zubi postąpił całkiem rozsądnie (sic!).

FELIETON


Barça Flash 30

względem finansowym transakcja wyśmienita. A jak ma się to do kwestii sportowej? Alexis miał zapewnić jakość w ataku Katalończyków na lata. Okazał się jednak zbyt chimeryczny. Czasem nawet niewidoczny i irytujący kibiców, gdy po raz kolejny wybierał na boisku niezrozumiałe rozwiązania. Sprzedaż go za takie pieniądze to świetny interes, tym bardziej jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że w nowym klubie także ma problemy z ustabilizowaniem formy. A Fabregas? Cóż to była za niekończąca się telenowela. Tak długo o niego zabiegano, tak długo starano się sprowadzić syna marnotrawnego na Camp Nou, a na koniec wypchnięto z klubu po trzech latach. Na Cescu Duma Katalonii straciła milion euro biorąc pod uwagę jedynie Sprzedaż Alexisa Sancheza do Arsenalu okazała się kwoty transferowe. Ekonomicznie świetnym interesem dla Katalończyków. ta transakcja wypada nieco mniej efektownie od poprzedniej, ale nadal przeciwnicy podniosą koronny ar- tym kątem trzeba jeszcze trochę powydaje się niepozbawiona rozsądku. gument o spadku formy obecnego czekać, ale już teraz rokowania są Sportowo? Fabregas zdecydowanie gracza Chelsea w drugich połowach bardzo pozytywne. Jeśli więc Uruzbyt często znikał podczas spotkań, sezonu to nadal bardzo możliwym gwajczyk nadal będzie prezentował nie potrafił sobie znaleźć miejsca na wydaje się fakt, iż miałby na koniec wysoką formę to może się okazać, boisku. Z drugiej strony, doskonale rozgrywek więcej asyst niż wszyscy że transfery Sancheza i Fabregasa rozumiał się z Messim i potrafił jednabiorą innego sensu pod względem pomocnicy Barcy razem wzięci. nym zagraniem rozmontować obroopłacalności. I to jak najbardziej ponę rywali. Wygląda więc na to, że coś Jest jednak jeszcze coś, a właściwie zytywnego. jeszcze musiało skłonić do takiego ktoś. Nie można zapomnieć, że pieruchu. Wpływ na ten transNa koniec, żeby nieco zwefer mogły mieć niejasne reryfikować mój subiektywny Jeśli więc Urugwajczyk nadal będzie pogląd garść statystyk obu lacje Cesca z oficjelami kluprezentował wysoką formę to może się graczy. Jak sprawowali się bu. Utajone kontuzje i różne okazać, że transfery Sancheza i Fabregai jak sprawują Alexis i Cesc inne animozje sprawiały, że sa nabiorą innego sensu pod względem po 28 ligowych kolejkach? Hiszpan mógł czuć się nieopłacalności. I to jak najbardziej Sanchez w Arsenalu ma na komfortowo. Niezadowolopozytywnego. koncie 13 bramek i 7 asyst. ny piłkarz to nienajlepszy W analogicznym momenczłonek kadry, ale akurat tego transferu nie oceniałbym w całej niądze ze sprzadaży obu piłkarzy do cie w zeszłym sezonie zanotował 17 rozciągłości pozytywnie. Kiedy pa- Anglii pokryły zakup Luisa Suareza. goli i 8 ostatnich podań. Z kolei Fatrzę na obecny skład pomocy i ana- Dodatkowo, jest to kolejny argument bregas w obecnym sezonie trafiał do lizuję formę poszczególnych graczy za sprzedażą Alexisa, dla którego siatki 2 razy, a aż 15 razy asystował. nie jestem pewien czy nie przydałby w formacji ofensywnej zrobiłoby się W ubiegłych rozgrywkach w barsię Cesc Fabregas. Nawet jeśli jego za ciasno. Do ostatecznej oceny pod wach Barcelony zaliczył 8 bramek FELIETON


Barça Flash 31

i 19 asyst. Oczywiście każdy wyciągnie z powyższych liczb wnioski wedle swojego uznania. Ciężko jednak jednoznacznie stwierdzić, że obaj zawodnicy grają teraz słabiej ze względu na inną ligę, przeciwników i tym podobne. A może ktoś stwierdzi, że nie warto było ich sprzedawać skoro ich statystyki wyglądały dość imponująco? Przeciętniaki Latem Blaugrana zbyła jeszcze dwóch pilkarzy za gotówkę. Obaj byli wychowankami klubu, więc pomijając cenę wyszkolenia i płace, klub wyszedł na plus. A jak sportowo ocenić sprzedaż Jonathana Dos Santosa za 1,5 miliona euro? Chyba nie uda się inaczej niż słusznie. Meksykanin nie miał najmniejszych szans na zaistnienie w pierwszym zespole Dumy Katalonii. Zrozumiałym jest fakt, że chciał grać więcej

i w związku z tym zmienił otoczenie. Czy można było go przetrzymać, bo jest młody i perspektywiczny? Nie jestem przekonany czy byłoby to dobre rozwiązanie. Aktualnie w kadrze jest taki jeden, którego zostawiano w drużynie, bo miał jeszcze odpalić (albo nie było na niego chętnych?). Nazywa się Sergi Roberto i chyba to wystarczy jako komentarz do całej sytuacji. Drugi gotówkowy transfer średniej klasy miałby szanse stać się hitem jeszcze kilka lat temu. Nie chodzi tu wcale o to, że gracz, którego mam na myśli zestarzał się i już nie prezentuje dawnej klasy. Sprawa wygląda nieco inaczej. Po trzech latach tułaczki z klubem definitywnie pożegnał się Bojan Krkić. Sprzedano go za 1,8 miliona euro i zapomniano, to chyba najlepsze co można było zrobić. Mimo tego, iż do momentu poważnej kontuzji wychowanek Barcelony spisywał się bardzo dobrze

w barwach Stoke (a jest to zespół mocarny, o czym wspominał Vincent Kompany), to jego powrót do Katalonii byłby raczej bez sensu. Bojan bowiem podczas swojego odejścia definitywnie zatrzasnął za sobą drzwi. Wylewając żale na konferencji prasowej i narzekając na zbyt małą liczbę minut raczej nie udowodnił specjalnej woli walki o miejsce w składzie. Czy więc pozbycie się obu zawodników było opłacalne? Jak najbardziej. Zubi, szalejesz. Poniżej średniej Z Barcelony w letnim okienku transferowym odeszli jeszcze dwaj piłkarze bez kwoty odstępnego. Jednym z nich jest Oier Olazabal, który obecnie jest pierwszym bramkarzem Granady. W Katalonii nigdy nie był przewidziany do gry jako podstawowy portero. Nie miał nawet szans po przyjściu Ter Stegena i Bravo na

FELIETON


Barça Flash 32

pozycję numer trzy. Decyzja jak najbardziej rozsądna. Drugim zawodnikiem, który odszedł za darmo jest Isaac Cuenca. Przemknął niczym kometa przez pierwszą drużynę, a potem głównie kontuzje sprawiły, że bardzo szybko znikł z radarów. Po okresie wypożyczeń trafił do Deportivo i trzeba przyznać, iż oprócz niezliczonych dryblingów w stylu jeźdzca bez głowy nie pokazał tam nic szczególnego. Opłacało się go sprzedać? Opłacało. Hit wszechświata Na koniec zostawiłem prawdziwą perełkę. Można mówić, że Sanchez to świetny piłkarz, że Fabregas to klasa światowa, ale latem z Barcelony odszedł ktoś, kto mógłby nakryć czapką obu panów. Mówiono o nim „magik”, „złote dziecko futbolu”. Otrzymał nawet imię będące zbitką danych personalnych dwóch wybitnych muzyków. Czy wiecie o kim mówię? Tak tak, mam na myśli Keirrisona. Genialny Brazylijczyk definitywnie rozstał się z Blaugraną. Plotka głosi, że gdy cules dowiedzieli się o tym fakcie, wyszli na Ramble, aby złożyć hołd tak genialnemu zawodnikowi. Czemuż to taki skarb musiał opuścić szeregi Barcy? Odpowiedź jest prosta

i dla wielu pewnie nieco zaskakująca: Keirrison był nieprawdopodobnie…słaby. Jego transfer traktuję jako zwykły żart, tylko, że kosztowny. Całe szczęście, iż nareszcie udało się pozbyć problemu. Mała w tym zasługa Zubiego, bo Keirrisonowi skończył się kontrakt, ale spokojnie . Dla będących w rozpaczy kibiców Andoni przygotował niespodziankę i sprowadził następcę fantastycznego czarodzieja z Brazylii, a mianowicie Don Douglasa, również z Kraju Kawy. Zubi wróć Jak więc ostatecznie ocenić letnie ruchu z klubu? Sprzedano dwóch bardzo dobrych zawodników za bardzo godziwe pieniądze. Ponadto pożegnano się z graczami nie mającymi szans na grę w pierwszym zespole. Co więcej, pozbyto się dwóch kul u nogi w postaci Bojana i Keirrisona. Całkiem nieźle sprzedawała ta Barcelona. Jak to jednak zwykle bywa, nie jest tak różowo jak mogłoby się wydawać. Istnieje jeszcze druga strona medalu, a ona, no cóż. Zubiego nie ma już w klubie nie przez przypadek.

Tomasz Tybuś @TomaszTyb tomasz.tybus@blogfcb.com

Transfer Keirrisona można traktować jako bardzo kosztowny żart działaczy FC Barcelony.

FELIETON

Drugi gotówkowy transfer średniej klasy miałby szanse stać się hitem jeszcze kilka lat temu. Nie chodzi tu wcale o to, że gracz, którego mam na myśli zestarzał się i już nie prezentuje dawnej klasy. Sprawa wygląda nieco inaczej. Po trzech latach tułaczki z klubem definitywnie pożegnał się Bojan Krkić. Sprzedano go za 1,8 miliona euro i zapomniano, to chyba najlepsze co można było zrobić.


REKLAMA


Barça Flash 34

HISZPANIA

BŁĘDAMI

STOI Kuba Łokietek

Praca sędziów – temat bardzo często poruszany w każdym środowisku futbolowym, a nawet sportowym. Podejmowane decyzje przez arbitrów są poddawane stałej krytyce. Kiedy gwiżdżą prawidłowo, ich docenianie przychodzi z bólem serca, ale za to łatwo ich ganić za wtopy, co wydaje się słuszne. Wokół nich goreją największe dyskusje fanów piłki nożnej – wprowadzenie piątego sędziego, zapisy wideo, popularne „spreje”, a ostatnio nawet – co jest wyjątkowo kontrowersyjne – biała kartka dla piłkarzy, która miałaby oznaczać tymczasowe opuszczenie murawy, jak to ma miejsce w innych dyscyplinach zespołowych. Wracając do futbolu, narzekanie na arbitrów w tym sezonie ma naprawdę podłoże w postaci rzeczowych argumentów. W Hiszpanii sytuacja wygląda, łagodnie mówiąc, kiepsko. W zeszłych rozgrywkach było słabo, ale sytuacja zamiast się poprawiać, to leci na łeb na szyję. Jakie zarzuty stawiamy sędziom w obecnym sezonie? Oto kilka przykładów najbardziej spektakularnych „klopsów”, jakie popełnili niedawno rozjemcy futbolu w Primera Division.

ARTYKUŁ

„Bramkarz ma bronić, a n Malaga - Athletic, 1. kolejka, sędzia Mateu Lahoz (Algimia de Alfara, Walencja) Na pierwsze kontrowersyjne decyzje nie musieliśmy długo czekać. Pokaz nieudolności zafundował nam niedawny rozjemca El Clasico, czyli Mateu Lahoz. Malaga prowadziła w spotkaniu z Baskami 1:0, ale w końcówce powinna to spotkanie nawet przegrać. Wszystko jednak zostało odebrane gościom za dwiema błędnymi decyzjami

arbitra. Pierwsza z nich nie podlega żadnej dyskusji. Athletic miał rzut rożny w ostatnich momentach spotkania, po którym piłka została dośrodkowana w pole karne gospodarzy. W powietrzu najlepiej zachował się bramkarz drużyny z Bilbao – Gorka Iraizoz, który uderzeniem głową pokonał Carlosa Kamieniego. Ekipa z San Mames rozpoczęła celebrację bramki, ale sędzia dość szybko uciął radość piłkarzy, pokazu-

jąc... do końca nie wiadomo co. Wydaje się, że rozjemca z Walencji zauważył jakiś faul, czego nie wyjaśniły nawet powtórki. Pan Mateu bardzo uwziął się tego dnia na Athletic, ponieważ w końcówce meczu również nie odgwizdał jedenastki dla tego zespołu po tym, jak golkiper Malagi ewidentnie przytrzymywał i ostatecznie przewracał napastnika gości – Aritza Aduriza. Mecz finalnie skończył się wygraną Malagi 1:0.

„Munir nową gwiazdą „Karne ligi? Nie tak prędko!”

Real Madryt – Elch Aragonia)

Athletic – Barcelona, 3. kolejka, sędzia David Fernandez Borbalan (Almeria, Andaluzja) Z głów nie zdążyła nam wylecieć ostatnia wpadka sędziowska, a już w trzeciej rundzie spotkań zaprezentowano nam kolejny popis arbitrów. Tym razem w centrum uwagi znalazła się trójka arbitrów – Clos Gomez, Gil Manzano oraz David Borbalan. Najbardziej spektakularne pomyłki notował jednak ten ostatni. Arbiter nie miał dobrego dnia i musiał na kimś odreagować swój kiepski humor. Padło na Munira, który na początku sezonu był nazywany objawieniem ligi. Bardzo dobrze prezentował się w sparingach i wydawało się, że może się okazać doskonałym zmiennikiem w napadzie Barcy. Na razie tak się nie stało, ale gdyby nie Borbalan, to Munir mógł zostać zawodnikiem spotkania z Athletikiem. Był dwukrotnie

faulowany przez graczy z Bilbao w polu karnym (Gurpegiego i... Iraizoza, który z bohatera 1. kolejki mógł z zmienić się szybko w antybohatera), ale sędzia dziwnym trafem tego nie wychwycił. Liniowi również nie byli w odpowiedniej dyspozycji, ponieważ zobaczyli pozycję spaloną El-Haddadiego przy jego nieuznanym golu, kiedy nie było o niej mowy. Sędziego zmyliło pewnie to, że w tym przypadku linię spalonego wyznaczała piłka, a nie czwórka obrońców, za którymi był ustawiony Munir. Mówi się, że „13” to pechowy numer. 13 września – dzień meczu z Athletikiem był wyjątkowo nieszczęśliwy dla młodego snajpera Barcelony.

Królewscy po nieuda rozgrywek musieli b trowani przy każdym ze słabszym rywale łówka nie oddaliła si zbyt dużą odległość che miał okazać si ścią i ostatecznie zo wygrany przez pod Carlo Ancelottiego, było do tego użyć u gry aktorskiej.

A że Clos Gomez j kiem dobrej sztuki zawodników szybk u niego aprobatę w towanych jedenastek miłości arbitra do p skorzystali najpierw to dzięki jego decy towaniu jedenastki kopnięcie Cristiano


Barça Flash 35

nie strzelać” Kozioł ofiarny Athletic – Atletico, 16. kolejka, Alejandro J. Hernandez Hernandez (Lanzarote, Wyspy Kanaryjskie)

e, karne rozdaję!”

he, 5. kolejka, Carlos Clos Gomez (Zaragoza,

anym starcie być skoncenm spotkaniu em, aby czoię od nich na ć. Mecz z Elię formalnoostał wysoko dopiecznych , ale trzeba umiejętności

jest miłośnii, to występ ko uzyskał postaci dykk. Jednak na przedstawień w goście, bo yzji o podykza rzekome o w Pedro

Mecze z udziałem Athleticu i Atletico zawsze obfitowały w wiele spornych sytuacji, a arbitrzy nie mieli wtedy łatwego życia. Podobnie było wtedy, gdy obie te drużyny zagrały w jednym spotkaniu, a rozjemcą był młody sędzie z Wysp Kanaryjskich – Hernandez Hernandez. Podwójne nazwisko mogło jedynie oznaczać po-

dwójne błędy. Zaczęło się przy stanie 1:1, kiedy to wybitnie piękną symulacją wykazał się Tiago, jednocześnie wywalczając jedenastkę dla swojej drużyny i robiąc arbitra w balona. Wydawało się, że nie można było nie zauważyć, że pomocnik Atletico nie był nawet dotknięty przez Mikela San Jose, ale jak widać nie ma rzeczy niemoż-

liwych. Raul Garcia wykorzystał ten rzut karny. Później sędziego chciał wrobić Iker Muniain, kiedy nadepnął na nogę Gimeneza, rzekomo przypadkowo, bo chciał przeskoczyć nad rywalem, ale tym razem młody rozjemca nie dał się wrobić i dał żółtą kartkę pomocnikowi z Bilbao. Choć szczerze mówiąc, mógł dać nawet czerwoną. To jednak nie koniec żartów z Hernandeza Hernandeza, ponieważ oszukał go nawet jego liniowy, kiedy nie pokazał ewidentnego spalonego przy trafieniu Griezmanna na 1:4. Główny zaufał swojemu koledze i po spotkaniu musiał całą winę za błędy przyjąć na swoją klatkę piersiową.

Skrupulatny do bólu Getafe – Barcelona, 15. kolejka, I. Vicandi Garrido (Portugalete, Baskonia) Mosquerę przyjezdni wyszli na chwilowe prowadzenie. Później sprawę w swoje ręce wziął Marcelo, który pięknie zanurkował w szesnastce, mimo że był z niej skutecznie wypychany przez obronę Elche. To okazało się nieważne dla sędziego i jedenastka wykonywana przez Ronaldo dała wtedy prowadzenie Realowi 2:1. Portugalczyk chciał jeszcze zdobyć gola z jedenastu metrów po „przewinieniu” na sobie, ale że takie się nie zdarzyło, to musiał trochę ubrudzić strój i samemu wyłożyć się w polu karnym. Clos Gomez przyznał mu rację i w ten sposób dał gospodarzom wygraną 5:1. Oby było mniej tak wrażliwych na sztukę arbitrów w lidze hiszpańskiej.

Tej sytuacji nie trzeba szeroko przypominać fanom Blaugrany. Niespełna 30-letni arbiter z Kraju Basków na pewno nie zostanie miło zapamiętany w Getafe po meczu z Barceloną. Spotkanie układało się bardzo dobrze dla gospodarzy, którzy do ostatniego gwizdka utrzymywali bezbramkowy remis z faworyzowanym rywalem. A skoro już o tym „ostatnim gwizdku” mówimy...

Getafe – Alvaro Vazquez – wychodził właśnie naprzeciw Claudio Bravo i był gotowy, aby posłać futbolówkę do jego bramki. Jak wielkie było zdziwienie jego i reszty graczy w niebieskich strojach, kiedy Vicandi Garrido postanowił właśnie w tym

momencie zaprosić piłkarzy do szatni. Angel Lafita w pomeczowym wywiadzie nie krył zdziwienia tą decyzją, a w Katalonii zaczęli rzeźbić pomnik arbitra w imię przyjaźni regionów uciśnionych.

Sędzia do meczu doliczył dodatkowe cztery minuty... i ani sekundy więcej. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że napastnik

ARTYKUŁ


Barça Flash 36

Krwawy sport

Jean-Claude Van Damme swoją karierę rozpoznawalnego aktora rozpoczął właśnie od filmu „Krwawy sport”, ale nie spodziewał się, że na Anoeta powstanie kolejny sequel tej historii. Arbiter Alvarez Izquierdo niczym światowej klasy reżyser Hollywood zadbał o wyjątkowe efekty specjalne. Scenariusze filmu z Van Dammem oraz spotkania Real Sociedad – Atletico są do siebie bardzo podobne. Czarny bohater wykonuje różne niedozwolone sztuczki, na które przymyka oko sędzia, ale ostatecznie i tak doznaje brutalnej porażki.

Real Sociedad – Atletico, 11. kolejka, Alfonso Alvarez Izquierdo (Barcelona, Katalonia)

Ansaldi, który również mógł okazać się antybohaterem swojej drużyny, gdyby nie sędzia. Jednak zanim nadeszła ta okazja, to najpierw rozjemca z Barcelony postanowił przerzucić się chwilowo na MMA. Mandzukic w szesnastce Atletico bezpardonowo potraktował Velę, uderzając go ramieniem w szczękę. Jedenastka? Czerwona kartka dla napastnika? Nic z tych rzeczy. Czerwona była jedynie krew Veli, która leciała mu z ust oraz koszulka Chorwata, którą notabene arbiter nakazał mu zmienić... ponieważ była zaplamiona wcześniej Baskowie w starciu z Atletico byli bar- wspomnianą krwią. Kabaret? dzo poszkodowani. Najpierw stracili gola w 10. minucie, choć zdołali wyrównać już Sędzia chciał jednak zaliczyć hattrick po kwadransie za sprawą Veli. Później i udało mu się to w końcówce, kiedy nie do akcji wkroczył arbiter. Vela wpadał zauważył ewidentnej ręki Ansaldiego w pole karne rywala, ale został zatrzy- we własnym polu karnym po dośrodmany przez Diego Godina. Urugwajczyk kowaniu z prawej strony. Na szczęście nie trafił w futbolówkę, ale za to w stopę gospodarze wzięli sprawy w swoje ręce przeciwnika już tak. To nie przeszkodziło i w 83. minucie zdołali ten mecz wygrać Alvarezowi Izquierdo we wlepieniu żółtej po trafieniu Agirretxe. Alvarez Izquierkartki napastnikowi Realu za symulację. do starał się jak mógł, ale nic więcej dla Później wykluczył z gry Siqueirę, tym Atletico nie mógł zrobić. Jeśli Clos Gorazem słusznie, za dwie żółte kartki, któ- mez w 5. kolejce lubił rozdawać rzuty re lewy obrońca Atletico zdobył w parę karne z rękawa, to w tej materii znalazł minut. Za niego na murawie pojawił się swoje dokładne przeciwieństwo.

Miłośnik twardej gry Barcelona – Atletico, 18. kolejka, Alberto Undiano Mallenco (Pampeluna, Nawarra)

W zestawieniu nie mogło zabraknąć najbardziej krytykowanego ostatnio arbitra – pana Undiano Mallenco, który w tym sezonie gwizdał w dość ważnym spotkaniu – Barcelona kontra Atletico. To zadanie okazało się zbyt ciężkie dla doświadczonego sędziego. Najpierw dał do zrozumienia zawodnikom, że nie będzie zwracał uwagi na każde lekkie przewinienie. Gimenez wszedł wyprostowaną nogą w kostkę Neymara tuż przed polem karnym. Kamery zarejestrowały zakrwawioną skarpetę Brazylijczyka po tym faulu, ale napastnik Barcelony mimo to wrócił do gry. A arbiter uznał, że skoro

ARTYKUŁ

dalej gra, to nic takiego mu się nie stało i za to przewinienie nie podyktował nawet rzutu wolnego, o pokazaniu kartonika nie mówiąc. Później Undiado podejmował jeszcze kilka bardzo kontrowersyjnych decyzji, jak np. nieodgwizdanie jedenastki za faul Gimeneza na Rakiticu, brak czerwonej kartki za niebezpieczne wejście Messiego w Moyę czy też brak wskazania na „wapno” po, wydawałoby się, ewidentnym faulu Juanfrana na Neymarze i jego późniejszej prowokacji. Piłkarze musieli jednak zaakceptować te decyzje, wszak mogli się spodziewać poziomu sędziowania już po pierwszej spornej sytuacji.

Wł Kli pa

Cordob Alejand (Lanza

Mieliś więc który gel w Madry w tym Ronal był ni stanow galczy Shayk Najpie wał Cr podcz czego Herna szedł z teczni postan tym ra cyzję, się zn była ci


Barça Flash 37

ładimir Zamieszanie z pomieszaniem iczko hiszańskiej piłki

ba – Real Madryt, 20. kolejka, dro J. Hernandez Hernandez arote, Wyspy Kanaryjskie)

śmy już krew, MMA, przyszedł czas na boks, miał miejsce na Nuevo Arcantrakcie meczu Cordoby z Realem yt. Gościom ewidentnie nie szło m meczu, a już na pewno Cristiano ldo, który przez większość meczu iewidoczny. Do czasu, kiedy powił nokautować rywali. Portuyk był świeżo po rozstaniu z Iriną k, więc miał powody do nerwów. erw prawym sierpowym zaatakorespo przy jednej z przepychanek zas wykonywania rzutu rożnego, niestety nie zauważył Hernandez andez. Na szczęście sędzia wyz twarzą z tego spotkania, bo ostaie wyrzucił CR7 z murawy, kiedy nowił wypróbować nowe chwyty, azem na Edimarze. Brawa za deale ciosy powinno wychwytywać nacznie wcześniej, choć sytuacja iężka do wyłapania.

Celta – Cordoba, 21. kolejka, Jose Antonio Teixeira Vitienes (Santander, Kantabria) Ta sytuacja zasługuje na wyjątkowe wyróżnienie, ponieważ ostatecznie arbiter podjął słuszną decyzję, ale żeby do tego dojść potrzebował pięciu minut oraz kilkunastu konsultacji z arbitrem liniowym. Sytuacja miała miejsce w obrębie pola karnego. Do dośrodkowania jednego z graczy Cordoby szli jednocześnie gracz miejscowych – Carles Planas oraz zawodnik gości – Fausto Rossi. Obrońca wykonywał wślizg, który mu kompletnie nie wyszedł, ale za to pomocnik przyjezdnych wchodził nakładką w nogę Planasa. Na początku sędzia liniowy wskazał rzut wolny dla Celty, czyli podjął słuszną decyzję. Teixeira Vitienes nie był jednak pewny i poszedł

po radę do swojego kolegi, po której postanowił podyktować jedenastkę dla Cordoby.

Wszystko wyglądało komicznie, ponieważ nagle wokół arbitrów zebrało się około 3040 osób – piłkarze, również ci rezerwowi, trenerzy oraz reszta członków sztabów, którzy zasiadali na ławkach. Wszyscy dyskutowali, a sędzia zamiast rozdawać kartki, to starał się kolejny raz

przebić przez tłum do liniowego, aby z nim porozmawiać. Łącznie odbyli kilka dłuższych rozmów, po których nie dochodzili do konkretnych wniosków. Sędzia po pięciu minutach postawił jednak na ostateczną decyzję – rzut wolny dla Celty i trzy żółte kartki dla piłkarzy Cordoby za protesty. Arbiter wyszedł z twarzą, ale za to zamieszanie dostaje wielką burę.

„Leo, nie martw się, pomogę ci!” Barcelona – Rayo, 26. kolejka, Gil Manzano (Don Benito, Extremadura) Na sam koniec, niby drobnostka, niby w jakiś sposób da się ją usprawiedliwić, ale pewien niesmak pozostał. Leo Messi przed spotkaniem z Rayo miał kłopoty z wykonywaniem rzutów karnych. Spudłował między innymi w spotkaniu z Manchesterem City, kiedy jego jedenastkę wybronił Joe Hart. W starciu z ekipą z Vallecas również dostał szanse, aby wykonać jedenastkę. Podszedł do piłki, ale jego próba okazała się kolejny raz kiepska, ponieważ wybronił ją Christian Alvarez. Gilowi Manzano zrobiło się jednak przykro, więc nakazał powtórzenie karnego, ponieważ rzekomo Trashorras za wcześnie wbiegł w pole karne. Rzeczywiście, miało to miejsce, choć to wbiegnięcie było naprawdę minimalnie nie w porę, a poza tym taka sytuacja ma miejsce dość często na światowych boiskach. Mimo to sędzia pozostał nieugięty, wlepił kartonik pomocnikowi Rayo, a Leo ostatecznie gola jednak zdobył i w ten sposób odblokował się z jedenastu metrów.

Kuba Łokietek @KubaLokietek kuba.lokietek@blogfcb.com

ARTYKUŁ


Barça Flash 38

ZABŁY

I ZGAS Mary Kowalik To dość popularne określenie i jest w tym ziarnko prawdy. O urokach La Ligi można jednak rozwodzić się równie długo, co o sławetnej Premier League, nie o tym jednak chcę mówić – zamierzam skupić się na jednej z zalet Primera Division. Hiszpanie cenią sobie te dwa, no, może trzy świetne kluby, choć głównie dwa z najlepszych. Niemałym zaskoczeniem okazała się drapieżność Atlético Madryt, który jeszcze rok temu lubił pokazywać pazury, wyraźnie włączając się do walki o najważniejsze tytuły w Hiszpanii – cóż, był to bardzo udany sezon dla Diego Simeone i jego zawodników. Teraz jednak coś się zacięło. Co więc jest nie tak z tym Atlético? W porównaniu do chociażby poprzedniego sezonu da się niestety dostrzec rozbieżności. Los Colchoneros, bez dwóch zdań, nie odstawali wówczas pod żadnym względem od Barcy czy Realu Madryt, wkradając się do ich osobistej rywalizacji o trofea w Hiszpanii i, jakby nie patrzeć, odbierając jedno z nich Barcelonie, byli też o włos od zwycięstwa w Lidze Mistrzów – i takiej drużyny zaczęto się bać. Najzabawniejszy był fakt, iż zajęci rywalizacją między sobą Blaugrana i Los Blancos nawet nie zaFELIETON

z j hiszpańskiej lid te w st je go e Co taki , podcza , no, może trzy e br o d są ny c ży nie ma, nikt wię go te z c ni e al gonić, uważyli, jak zbliżyli się do nich biało-czerwoni.

Wydawać by się mogło, że teraz Barca będzie mieć nie jednego, a dwóch naprawdę niebezpiecznych rywali i rzeczywiście, pewnymi chwilami na szczycie tabeli Primera Division robiło się bardzo ciasno, ale wygląda na to, iż to niebezpieczeństwo, jakie niosło ze sobą Atlético, gdzieś się jakby rozmyło. W tym sezonie zdarzyło im się, Na chwilę obecn jak dotąd, pięć z Vicente Calderó remisów i pięć po niestabilnym, n porażek. Żadcie, który miał być na nie była co su. Jeśli nie wejdz prawda miażwe tory, o sukces dżąca, efekt może być co na tego jest jednak taki, że do niedawna depczące po piętach dwóm potęgom Atléti teraz jest w tyle o dziewięć punktów od lidera, zajmując (dopiero?) czwartą pozycję. Jak na ironię, choć to raczej anegdotka czy ciekawostka, trochę sami sobie w tym pomogli – świetnym występem w ich wykonaniu było zwycięstwo nad lokalnymi rywalami 4:0 (drugie w sezonie, bo pierwsze, w „fazie jesiennej” wygrane 1:2), a to był


Barça Flash 39

ŁYSNĘLI...

SNĘLI?

wie druprawdę tylko d ze, skoro tak na ich dostawki usiłuje ta sz re ła ca y as gd ać? . Co tam ogląd cej się nie liczy

jeden z kluczowych momentów, jeśli chodzi o objęcie prowadzenia w La Liga przez Barcelonę. Dalej – wyeliminowanie Królewskich z Pucharu Króla już w 1/8 finału. Rojiblancos pośrednio okazują się bardzo przyjacielscy i pomocni w stosunku do Dumy Katalonii, ale chyba nie możemy dopatrywać się korzyści po obu stronach w tymże „układzie”. Atlético pożegnało się z Copa del Rey na następnym etapie rywalizacji, w starciu ligoną forma piłkarzy wym z Barcą – ón wydaje się biec także zaliczyło nierównym grunporażkę. Znów ć drogą do sukce– nie była ona zie ona na właścijakoś wybitnie sy w tym sezonie porażająca, ale ajmniej ciężko. na pewno niczym dobrym nie zaowocowała. Sezon rozpoczęli dość niemrawo, po bezbramkowym remisem z Rayo Vallecano. Trzy kolejki później znów ugrali tylko jeden punkt, z Celtą Vigo. Co ciekawe, jak pamiętamy, ona właśnie również Barcy zalazła za skórę (przegrana 0:1). Pierwszą porażkę z kolei zaliczyli 4. października. Podobnie, jak pozostali dwaj giganci La

Ligi, ulegli też Realowi Sociedad, ich ostatnią stratą punktów zaś jest remis z Espanyolem. Podobne wyniki zobaczymy także w Pucharze Króla, gdzie piłkarze Diego Simeone wygrywali dwiema, maksymalnie trzema bramkami, czasem zremisowali z rezultatem 2:2. Co wobec tego możemy wnioskować? Przyglądając się samym wynikom tych spotkań, zauważymy, że ani zwycięstwa Atlético nie są miażdzące, ani porażki wybitnie druzgocące. Jedynych dość imponujących wyników możemy szukać w Lidze Mistrzów, szczególnie w fazie grupowej, gdzie Rojiblancos ustrzelili manitę przeciw Malmo. O awans do ćwierćfinału z kolei musieli walczyć w rzutach karnych, ponieważ stan dwumeczu z Bayerem Leverkusen wynosił 1:1. Myślę, że dostrzegacie pewną cechę wspólną rozgrywanych przez Madryt meczach, o której ja już mówiłam: z całą pewnością nie rzucają na kolana. Nie za bardzo wprawdzie mamy powody do czepiania się, bo przecież forma Atlético nie jest fatalna. Jest po prostu nienajgorsza, to prawda. Nie sądzę jednak, by był to szczyt marzeń i aspiracji zarówno Diego Simeone, kibiców, jak i samej drużyny, zwłaszcza, że ostatnie sześć FELIETON


Barça Flash 40

spotkań to dwa zwycięstwa, trzy remisy i porażka. Grając w ten sposób dobrną do końca sezonu z względnie przyzwoitymi wynikami, ale przecież Los Colchoneros to drużyna zaliczana do tych, które mają walczyć o najważniejsze trofea, a nie o „wyniki dobre w ostateczności”. Takim wynikiem, dobrym w ostateczności, jest zakończenie walki o Puchar Hiszpanii na wysokości ćwierćfinału. Mieli tego pecha, że trafili na Blaugranę, bo w 1/4 finału grały też słabsze ekipy, jednak swojej strategii nie można opierać wyłącznie na korzystnych zrządzeniach losu. Na chwilę obecną forma piłkarzy z Vicente Calderón wydaje się biec po niestabilnym, nierównym gruncie, który miał być drogą do sukcesu i jeśli nie wyjdzie ona na właściwe tory, o sukcesy w tym sezonie może być co najmniej ciężko. Wchodzimy przecież w jego decydującą fazę, a Atléti konsekwentnie gubi punkcik za punkcikiem. Co zaś mówią statystyki? Przeglądając dane z ostatnich kilku spotkań, o których wspomniałam wcześniej, mogę stwierdzić, że bynajmniej nie są porażająco słabe. Są, dziwnym FELIETON

CELNOŚĆ PODAŃ

CELNOŚĆ STRZAŁÓW

zbiegiem okoliczności, całkiem niezłe, ale bez przesady. Na przykład, w niedawnym meczu z Espanyolem Barceloną, który zakończył się takim wynikiem, jakim się rozpoczął, Atlético oddawało strzały znacznie częściej, niż przeciwnicy. Utrzymywali się przy piłce około 47% czasu gry i atakowali mniej więcej tyle samo, co lokalny rywal Barcy, koniec końców jednak niczego konkretnego nie wykreowali. W jeszcze wcześniejszym spotkaniu, z Valencią, procent posiadania piłki był bardzo podobny, a ilość skutecznych strzałów bardzo skromna, z tym, że to spotkanie zakończyło się rezultatem 1:1. A jeszcze wcześniej, z Sevillą, znów po bezbramkowym remisie? 33% czasu posiadania piłki, dwa celne strzały przy siedmiu oddanych, podczas gdy przeciwnicy zanotowali ich dwa razy więcej. Pomyślmy, czy brzmi to ciekawie? Nie wydaje mi się. Brzmi to dokładnie tak, jak sprawują się obecnie Los Colchoneros – nijak.

sama zdobywa je wcześniej. Niby nic nadzwyczajnego, ale biorąc pod uwagę fakt, że forma tychże jest średnio zadowalająca, wygląda to tak, jakby te beznamiętne remisy czy skromne wygrane spowodowane były ulatniajacym się zapałem do gry wraz z upływem czasu gry. Odnosząc się do tego, co już powiedziałam, ma to trochę sensu. W końcówce spotkania bowiem Atléti nie strzela praktycznie w ogóle. Co więcej, lubi zbierać kartki – dotychczas Gabi skolekcjonował ich najwięcej spośród swoich kolegów z drużyny, bo piętnaście. Diego Godin czternaście, a Mario Suarez czy Mandžukić dwie mniej. Pamiętamy bowiem, jak wyglądały ich pojedynki z chociażby Barceloną w La Copa – cóż, bynajmniej nie należały do najspokojniejszych.

Bardziej ogólne statystyki mówią zaś, że w ostatnim czasie drużyna Diego Simeone traci gole przede wszystkim w drugiej połowie, podczas gdy

Ciężko powiedzieć również, by dobrym zjawiskiem była nierówność między zawodnikami w zdobywaniu bramek. Myślę, że wszyscy Cules znają to zjawisko dość dobrze – tak powszechne jest przekonanie, że Azulgrana bez Messiego nie byłaby równie fantastyczna i wspaniała. Oczywiście, porównując ilość tra-


Barça Flash 41

GOLE STRZELONE/ STRACONE

STWORZONE OKAZJE

fień barcelońskiego Tridente także dostrzeżemy dość spore odstępy między Argentyńczykiem a Neymarem i Luisem Suarezem oraz kolejnymi strzelcami w tej tabeli. Są to jednak bardziej pokaźne liczby, więc pomimo różnicy prawie dwudziestu goli, 26 bramek Neymara (który, na tle drużyny, jest w tej klasyfikacji drugi) prezentuje się po prostu nieco lepiej, niż drugi w Atlétiku Antoine Griezmann, mający na koncie dziewięć bramek mniej. Wyprzedza go bowiem Mario Mandžukić, który zdobył 19 goli i na tym właściwie koniec pokaźnych wyników, bo trzeciego w tym zestawieniu, Raúla Garcíę i wymienionego wyżej Francuza dzieli przepaść – on w tym sezonie strzelał do bramki rywali dwa razy rzadziej. Nietrudno to więc powiązać ze skromnymi zwycięstwami Rojiblancos – czasami brakuje kandydatów do powiększania swojego prowadzenia.

lancos miewają się „más a menos”, bardzo dobrze się czują stojąc naprzeciw Realu – to pocieszające. Tak przynajmniej było dotychczas, bo warto zaznaczyć, iż „biało-czerwony Madryt” w tym sezonie (mówię głównie o Primera Division, choć o Lidze Mistrzów poniekąd też) potyka się mniej lub bardziej boleśnie, lecz dosyć cyklicznie, regularnie. Później okazuje się, że tych wypadków przy pracy trochę się nazbierało, a to z pewnością nie działa motywująco, gdy przed nami ogromne wyzwanie w ćwierćifinale Champions League. Na razie nie ma tu jednak nic pewnego. Kto wie, być może bramka Ikera Casillasa i tym razem będzie dla nich równie szczęśliwa.

Teraz przed nimi kolejne ważne starcie w Champions League. Królewscy mają wiele do udowodnienia, jeśli chodzi o swojego lokalnego rywala, bo choć mówimy, że obecnie Rojib-

Podsumowując, myślę, iż za wcześnie jeszcze, by definitywnie przekreślać ich szanse w Primera División, na boiskach europejskich z kolei drzwi stoją szeroko otwarte - Atlético za nic nie powinno się poddawać, bo bez dwóch zdań ma jeszcze o co walczyć. W ostatnim czasie zdążyli przypomnieć o sobie bezwzględnym liderom La Ligi, szkoda by więc znów schować się w ich cień. Nie darzę ich wprawdzie jakąś niesamowitą sympatią, ale nie widzę też powodów, by skrajnie ich niecierpieć – stąd moje słowa. Hiszpańska ekstraklasa, co nie jest nowością, potrzebuje czasem nagłych zwrotów akcji i zaskakujących zakończeń wśród swojej elity. Tak

Dodatkowo nasuwa mi się pytanie: właśnie się, że tak powiem, zadziadlaczego ten niezbyt chwalebny cykl ło w sezonie 2013/14 i w tym, choć nadal się powtarza? Diego Simeone z mniejszym rozmachem. I o ten najwyraźniej nie może znaleźć spo- właśnie rozmach chodzi - Atléti sobu na swą niewyraźną drużynę, musi znów głośno tupnąć nogą. która, w porównaniu z poprzednim sezonem, niewątpliwie obniżyła loty, chociaż dalej chciałaby wygrywać. Mary Kowalik Mistrzowie Hiszpanii nie są tak pew@MKowalik ni siebie, jak byli, krocząc po ten ty- mary.kowalik@blogfcb.com tuł. FELIETON


Barรงa Flash 42

MROCZNA B Olga Juszczyk

CATALOLGA


Barça Flash 43

BARCELONA Wiele różnych cywilizacji zamieszkiwało tereny dzisiejszej Barcelony i każda z nich pozostawiła po sobie jakiś ślad, legendę. Stolica Katalonii skrywa wiele tajemnic, o których turyści zazwyczaj nie mają pojęcia. Dotyczą one miejsc, ludzi, zjawisk paranormalnych. Zapraszam Was serdecznie na wycieczkę po Barcelonie. Dreszczyk emocji gwarantowany.

CATALOLGA


Barça Flash 44

Zacznijmy może od podziemi. Metro w Barcelonie kursuje już od 1924 roku. Pierwsza linia opiewała trasę między Plaça Lesseps i Liceu, a linia która teraz nazywa się L3, albo po prostu zielona, nosiła szumną nazwę- Gran Metro. Obecnie metro w Barcelonie liczy sobie 11 linii, które dzielą się na 165 stacji, to tak w kwestii ciekawostek i pobożnego życzenia, że w Warszawie będzie chociaż połowa z tego. W długoletniej historii budowy barcelońskiego metra, jako regułę przyjęto tworzenie stacji zapasowych, które służyły pomocą jedynie podczas prac, zostając potem porzucone w niełaskę. Jest ich dokładnie dwanaście. Estación Banco (L4) to przykład stacji widmo. Znajduje się na linii L4, pomiędzy stacjami Urquinaona i Jaume I. Banco jest jedną ze starszych w Barcelonie, została wybudowana w 1911 roku. Jako że metro ruszyło dopiero piętnaście lat później, wszelka konstrukcja na tej stacji po prostu się zdezaktualizowała. Krążą o niej nigdy niewyjaśnione legendy. Podobno przechowywano tam pieniądze z banku znajdującego się nad ziemią, a potem przewożono je Bóg wie gdzie. Obecnie stacja jest zamurowana i nie da się do niej dostać. Jest w podziemiach Barcelony czynna stacja metra, która wywołuje dreszczyk emocji większy niż te porzucone. Mowa tu o Rocafort (L1), bohaterce czarnej legendy miejskiej, której prawdziwość nie została potwierdzona, ale na pewno działa na wyobraźnię. Stacja Rocafort jest jedną z najbardziej zagadkowych. Nikt nie chce na niej pracować z prostej przyczyny. Ze strachu. Uzasadniony, bądź nie, ma

CATALOLGA

on na pewno do czynienia z niewytłumaczalną serią samobójstw. W przeciągu zaledwie miesiąca czworo ludzi targnęło się tam na swoje życie. Co więcej, stacja Rocafort jest znana z niewytłumaczalnych szeregu historii. Ponoć pracownicy dysponują nagraniami z kamer umieszczonych na peronach, na których widać snujące się postacie, mimo że ostatni pociąg odjechał już kilka godzin wcześniej, a stacja została zamknięta dla Barcelończyków. W żadnym z tych przypadków nie odnaleziono nikogo na owych peronach. Zastanawiająca była też sytuacja, gdy pewien pasażer podszedł do pracownika metra pytając dziwnym głosem kiedy zostanie zainaugurowana linia L2. Zdziwiony odpowiedział, że miało to miejsce siedem lat temu… Jeśli chodzi o straszne historie, Barcelona może się pochwalić pierwszym poltergeistem w całej Hiszpanii. Głośna zjawa zaczęła rozrabiać 10 lutego 1935 roku. Nawiedził on dom pewnego strażnika, który wyszedł na nocną zmianę. Chwilę po jego wyjściu, dało się słyszeć niegłośne stukanie w ściany, które chwila po chwili nabierały mocy. Syn strażnika, zbudzony hałasem, wstał by sprawdzić skąd pochodzą dźwięki. Włączył światło i nagle został zaatakowany przez szufladę, która wyskoczyła nie wiadomo skąd! Przerażona rodzina wezwała policję. Funkcjonariusze stawili się, i mimo że nadal było słychać ciche stukanie, zbagatelizowali sprawę. Nazajutrz historia się powtórzyła. Policja ponownie przeczesała dom nie znajdując nic, co mogłoby wytwarzać te przerażające hałasy! Prawdziwa impreza w wykonaniu poltergeista rozpoczęła się 12 lutego. Tym razem, nie było to pukanie,


Barça Flash 45

lecz wręcz walenie w ścianę. Hałasy były aż tak głośne, że zaniepokojeni sąsiedzi przyszli sprawdzić, czy coś się nie dzieje. Są świadkowie na to, że tej właśnie nocy dziwne rzeczy działy sie w tym domu. Krzesło samo się przewróciło, po czym znów podniosło, światło gwałtownie zapalało się i gasło, zegar stanął i ruszył znowu, a okna trzeszczały bez przerwy. Działo się tak aż do świtu i nie powtórzyło już nigdy później.

sie, gdzie niechybnie byłby otruty. Pomogła mu także zmienić strategię bitwy nad rzeką Ebro. Zakonnica potrafiła również przejrzeć współpracowników generała i wskazać, który z nich jest masonem spiskującym przeciw władzy hiszpańskiej. Franco tak bardzo jej ufał, że gdy Ramona nie zjawiła się u niego przez 40 dni, pytał czy to dlatego, że Bóg go już nie kocha.

Może nie straszną w pospolitym tego słowa znaczeniu, ale na pewno bardzo szokującą historią jest ta o La Catalanie, siostrze zakonnej, która doradzała generałowi Franco. Ramona Maria del Remedio Llimargas Soler, bo tak się nazywała owa zakonnica, od dzieciństwa miewała objawienia od Matki Boskiej. Obdarzona niesamowitymi zdolnościami Ramona potrafiła przepowiadać fakty z przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, a także potrafiła sprawić, że jej osoba pojawiała się w dwóch miejscach jednocześnie. Jej „kariera” rozpoczęła się, gdy przepowiedziała nadchodzącą wojnę domową, jednak wtedy nikt nie traktował jej słów na poważnie. Niedługo po tym generał Franco, dowiedziawszy się o jej wyjątkowych zdolnościach, wezwał ją do siebie. Zjawiwszy się w jego siedzibie w Burgos, Ramona przemówiła po katalońsku, jako że był to jedyny język, którym władała. Bardzo wystraszyło to Franco, ponieważ myślał że stoi przed nim diabeł wcielony. W końcu jednak doszli do porozumienia i La Catalana stała się jego wyrocznią, swego rodzaju duchowym przewodnikiem. Ramona pomogła Franco w kilku znaczących wydarzeniach. Po pierwsze zatrzymała go przed udaniem się na bankiet w Saragos-

Mówi się, że miejsca mają duszę, albo energię. Takim miejscem niewątpliwie jest teatr operowy w Barcelonie, Gran Teatre del Liceu. Jak głosi legenda miejska, jest to miejsce przeklęte, ponieważ zostało wybudowane na szczątkach ludzkich, mordowanych tu masowo w średniowieczu. Teatr został wybudowany w 1847 roku i od tego czasu przeszedł wiele. Pierwszy tragiczny incydent miał miejsce w 1861, a był nim potężny pożar. W 1893 roku został częściowo zniszczony w wyniku wybuchu bomby podłożonej tam przez anarchistów. Po dziś dzień Liceu ma famę miejsca przeklętego, w którym straszy. Niektórzy też podobno widywali zjawy na scenie i widowni. W samym sercu sławnego deptaka Las Ramblas znajduje się targ La Boqueria. Jest to niesamowite miejsce, tętniące życiem, pełnym kolorowych i pachnących owoców, warzyw, słodyczy, serów, mięs, ryb i czego sobie tylko dusza łakomczucha wymarzy! La Boqueria została wybudowana na ruinach zakonu Karmelitów bosych i wedle legendy, to ma być wytłumaczeniem wszelkich dziwnych zdarzeń. Jak głosi historia, pewnego dnia grupa mnichów pojawiła się w zakonie śpiewając współbraciom, strasząc ich przy tym śmiertelnie. Dlaczego? Ponieważ byli to bracia, którzy powstali z grobów,

CATALOLGA


Barça Flash 46

służył wtedy jako parafialny cmentarz. Wkrótce po jego pogrzebie, tuż obok grobu wyrosła sosna. Nie było to zwykłe drzewo, gdyż wyrastały na nim słowa. Niecodzienna atrakcja szybko ściągała rzesze gapiów. Proboszcz, przerażony że miejsce jest przeklęte, nakazał wyciąć drzewo. Mówi się, że gdy wykopywano korzenie sosny, ich początek sięgał otwartych ust chłopca. Barcelona może poszczycić się jeszcze jednym „nawiedzonym” placem. Sławny Placa Reial, znajdujący się kilka kroków od Las Ramblas, posiada wiele strasznych legend. Jednak najpopularniejszą wśród nich jest ta o duchu młodej dziewczyny, Viceroy, która nocami przechadza się po placu. Na przestrzeni ostatnich dwóch stuleci wielu ludzi widywało tu tę by po nawiedzeniu zakonu powrócić na miejsce spoczynku. Dziesięć dni później, 25 lipca 1835 roku, zakon został zaatakowany przez nieznanych sprawców, którzy wyrżnęli w pień wszystkich Karmelitów. Po dziś dzień mówi się, że w nocy 25 lipca na terenie targu La Boqueria słychać śpiewy mnichów, echem roznoszące się po okolicy. Jest w Barcelonie pewien plac. Nazywa się on Plac Pi (Pi znaczy w języku katalońskim sosna) i mieści się w obrębie pięknego kościoła Santa Maria del Pi. Miejsce jest często odwiedzane przez turystów, lecz niewielu z nich zna tajemniczą legendę dotyczącą tego miejsca. Mówi się, że mieszkał tu kiedyś chłopiec, który nie potrafił mówić. Był jedynie w stanie wydobywać z siebie nic nieznaczące dźwięki. Był przez to prześladowany przez kolegów z sąsiedztwa, a starsi uważali, że Bóg go opuścił. Po jego śmierci rodzice pochowali go na placu, który CATALOLGA

zjawę. Nie może odnaleźć wiecznego spokoju, gdyż zabiła się uciekając od dużo starszego męża, którego nie kochała, a małżeństwo było jedynie zaaranżowaną transakcją. Spacerując po Barcelonie i podziwiając jej uroki, nie zapomnijcie zaglądać głębiej, w ten mroczniejszy świat. Wielu w takim mieście się zakochało, taka Barcelona ich natchnęła do tworzenia obrazów, filmów książek. Ale o tym następnym razem… Olga Juszczyk @o_juszczyk olga.juszczyk@blogfcb.com


REKLAMA


Barรงa Flash 48

ARTYKUล


Barça Flash 49

Jak już wszyscy wiemy, Barcelona w letnim oknie transferowym nie będzie mogła zarejestrować żadnego nowego piłkarza, a wszystko za sprawą bana nałożonego przez FIFA. Z jednej strony jest to problem dla trenera, lecz z drugiej - idealna okazja dla zawodników będących na wypożyczeniu. Gerard Deulofeu, Cristian Tello czy Denis Suarez to gracze o dużych talentach, ale to, czy Luis Enrique będzie widział ich w kadrze na sezon 2015/2016, to już zupełnie inna kwestia. Wszystko zależy od ich postawy w obecnych rozgrywkach. Rzućmy więc okiem na wszystkich wypożyczonych. Patryk Przychodzki

ARTYKUŁ


Barça Flash 50

X E L

G N O

S

A

ARTYKUŁ

GERARD DEULOFEU

Kameruńczyk podczas swojego pobytu na Camp Nou nie potrafił przebić się do podstawowej jedenastki, a gdy już grał, to popełniał bardzo dużo błędów. To skłoniło Barcelonę do decyzji o wypożyczeniu go do West Hamu, w którym rozpoczął zaskakująco dobrze, lecz z czasem jego forma zaczęła być coraz słabsza. Obecnie pomocnik gra w przysłowiową kratkę. To właśnie jest chyba

jego największy problem, gdyż po transferze z Arsenalu brakowało mu powtarzalności. Do tego dochodzą jeszcze problemy z koncentracją i niewymuszone straty, które na jego pozycji są niedopuszczalne. Jestem przekonany, że po sezonie Alex będzie musiał szukać sobie nowego klubu. Chodzą bowiem głosy, że klub z Londynu nie

będzie zainteresowany ściągnięciem go na stałe.

W ostatnim zawodnikiem będącym na wypożyczeniu jest Denis. Pomocnik został włączony w transfer Rakiticia do FC Barcelony i powinien spędzić w Sevilli aż dwa sezony, lecz Barca ma prawo skrócić jego okres pobytu w Andaluzji. Wydaje mi się, że jest to piłkarz posiadający duży talent i w przyszłości może być ważnym ogniwem pierwszego zespołu. Wątpliwe jest jednak, aby Luis Enrique postanowił skorzystać z jego usług już tego lata, więc ofensywy gracz powinien pozostać na wypożyczeniu na następną kampanię. Denis ma dobry drybling, jest kreatywny, lecz przede wszystkim brakuje mu ogrania. U Unaia Emery’ego otrzymuje szanse na grę i notuje pojedyncze asysty, więc jest to dla niego idealne miejsce do piłkarskiego rozwoju. Trzeba jednak pamiętać, że latem z klubem może pożegnać się Xavi, zatem Lucho zostanie wyłącznie z Iniestą, Rakiticiem, Rafinhą i zawodzącym Sergim Roberto. W takiej sytuacji Denis ma na pewno większe szanse na powrót do Blaugrany.

P

W Evertonie spisywał się dobrze. Ja sam byłem zaskoczony jego poczynaniami, ale być może liga angielska to idealne miejsce dla tego typu gracza. Początek przygotowań do ligi w Dumie Katalonii miał średni, Podsumowując, jeż więc Luis Enrique postanowił wypokto po obecnym se życzyć go na kolejny sezon do innego Camp Nou, to wyb klubu. Trener zarzucał piłkarzowi między oraz Denisa Suarez innymi słabą grę w obronie, z czego sprawę najbardziej gotowi zdaje sobie sam Gerard, a w filozofii Lucho to jewiew świeżości w den z głównych punktów. W Sevilli gra przeciętnie. wiście ze większym Nie przemawiają za nim przede wszystkim statystyki strzelonych bramek, bo na asysty nie można aż tak barPatryk Przychodzk dzo narzekać. Gerard ma ich we wszystkich rozgrywkach @Trysiu na swoim koncie aż 7, lecz jest to mimo wszystko za mało. Kipatryk.przychodzki@ bice z Andaluzji i także my oczekujemy od niego więcej. Sam fakt, że fani Sevilli potrafili go wygwizdać, nie świadczy o jego występach za dobrze. Jeżeli Deulofeu chce jeszcze zwojować coś w Barcelonie, to musi wziąć się w garść i zacząć grać na miarę oczekiwań, ponieważ sam talent i bycie wychowankiem nie wystarczą.


Barça Flash 51

Przy osobie Holendra jest naprawdę ciężko napisać coś pozytywnego. Powrót na Camp Nou jest już praktycznie niemożliwy, a wszystko za sprawą kończącego się kontraktu, który z pewnością nie zostanie przedłużony. W Olympiakosie Ibrahim gra bez większych

DENIS SUAREZ

żeli miałbym wybierać, ezonie ma wrócić na brałbym Cristiana Tello za. Według mnie są oni i na to, aby wnieść popierwszej drużynie. Oczym wskazaniem na Tello.

fajerwerków. W lidze greckiej oraz europejskich pucharach zdołał w sumie pokonać bramkarza 6 razy. Nie jest to wynik, który powala na kolana, ale nie ma to raczej większego znaczenia. Wydaje mi się, że jeśli ilość goli byłaby większa, to decyzja władz z Katalonii pozostałaby i tak niezmieniona. Bardzo szkoda mi

IB

Wychoki wanek Blaugrany w po@blogfcb.com przednim sezonie nie mógł liczyć na dużo szans na grę, toteż klub postanowił dać mu szansę, wypożyczając do Porto, aby poprawnie się rozwijał.

RA

HI

M

A

FE

Afellaya, bo zapowiadał się kilka lat temu na bardzo dobrego zawodnika, a przez problemy z kontuzjami jego kariera gwałtownie się zatrzymała. Pomocnik już raczej nigdy nie przeskoczy poziomu, na którym się obecnie znajduje. Jest to dobry gracz, ale nie spełnia wymagań drużyn ze światowego topu.

LL

A

Y

w Porto.

Zawodnikom w jego wieku potrzeba przede wszystkim gry, a w lidze portugalskiej Tello otrzymuje więcej szans niż otrzymałby w Barcelonie. Pierwsza część sezonu w wykonaniu Hiszpana była średnia, lecz w ostatnich tygodniach notuje coraz lepsze występy, a w dodatku dość regularnie trafia do bramki rywali. Na swoim koncie ma już 8 goli w lidze oraz jedną w Champions League. Są duże szanse, że gracz powróci do Barcy, lecz sam w wywiadach zaznaczał, że będzie szczęśliwy, gdy pozostanie ARTYKUŁ


Barça Flash 52

Hmm... jaki rekord by tu pobiæ?

SPRÓBUJMY!

PRZEJDź na basket, tam bij nowe rekordy!

bryant lepiej by tego nie zrobi³

dobra, wracam do pi³ki. brakowa³o mi twoich doœrodkowañ!

FOTOSTORY


Barça Flash 53

BYSTRE OKO Popisz się spostrzegawczością i weź udział w naszej zabawie! Co miesiąc w magazynie Barca Flash publikowane będą dwa (prawie) identyczne zdjęcia. Waszym zadaniem jest znalezienie

pięciu różnic

między oboma zdjęciami. Graficy Barca Flash bardzo się postarali, aby zabawa była trudna i wymagała maksymalnego skupienia. Wszystko dlatego, ponieważ ta gra jest warta świeczki! Jedna osoba, której dopisze największe szczęście, wygrywa losową koszulkę BlogFCB.com! Jakie są zatem zasady zabawy? Wyślij do nas na redakcja@blogfcb.com poprawnie wyartykułowane różnice między oboma obrazkami. Jedynie precyzyj- ne i dokładne określenia różnic będą brane pod uwagę:, np. “Górne zdjęcie: Na lewym uchu u Xaviego nie ma włosów”. Drogą losowania wybierana będzie jedna osoba, która poprawnie poda wszystkie pięć różnic. Wyniki ogłaszane są w kolejnym numerze Barca Flash. Życzymy powodzenia!

BYSTRE OKO



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.