Barça Flash Lipiec 2015

Page 1

CATALOLGA: WYBORY 2015 NA PREZYDENTA FC BARCELONY W PIGUŁCE BYSTRE OKO: WYGRAJ KOSZULKĘ!

Numer 13, lipiec

VLADIMIR PEREZ POMOCNIK POSZUKIWANY OD ZARAZ

FC Barcelona | La Liga

J E I C MA CZYK

W A R K FHoaolatrDolzlie&ci

MARC BARTRA I JEGO PERYPETIE JAK KIBICE KOCHAJĄ MESSIEGO LUIS SUAREZ TRANSFEROWY STRZAŁ W “10”

COPA AMERICA CHILE TRIUMFUJE

L A D I V ALEIX go powrót do domu ...i je GEOGRAFIA HISZPAŃSKIEJ EKSTRAKLASY JAKIE HISZP. REGIONY BĘDĄ REPREZENTOWANE W PRIMERA DIVISION?


BarcaFlash Miesięcznik o FC Barcelonie

Zespół redakcyjny: Przemysław Kasiura redaktor naczelny Olga Juszczyk Mary Kowalik Adrianna Kmak Marysia Wyrzykowska Piotr Sturgulewski Radosław Krajewski Hubert Bochyński Kuba Łokietek Kamil Sikora Piotr Szewczun gościnnie Maciej Krawczyk gościnnie Wydawca: Przemysław Kasiura tel 785 320 540 email: przemyslaw.kasiura@blogfcb.com Dział reklamy: Olga Juszczyk tel 662 162 267 email: olga.juszczyk@blogfcb.com

Wszystkie treści opublikowane na łamach miesięcznika internetowego Barca Flash są autorstwa redaktorów BlogFCB.com. Wszelkie prawa do nich są zastrzeżone. Social Media: Twitter Barca Flash: @BarcaFlash Facebook BlogFCB.com: fb.pl/blogfcb Twitter BlogFCB.com: @blogfcbcom Oprawa graficzna: Przemysław Kasiura Na okładce: Aleix Vidal - historia krętej drogi do katalońskiego domu w FC Barcelonie. (źródło zdjęcia: fcbarcelona.cat)

06.

ARTYKUŁ Radosław Krajewski

Aleix Vidal i jego droga do domu

Sylwetka starego-nowego piłkarza FC Barcelony, dla którego będzie to już... 18 klub!

18.

24.

Pomocnik poszukiwany od zaraz Kto wypełni lukę po Xavim Hernandezie? Ktoś z zewnątrz czy może cantery?

ARTYKUŁ

Geografia hiszpańskiej ekstraklasy Kuba Łokietek

CATALOLGA

Olga Juszczyk

Copa America: Chile triumfuje!

Przedstawienie kandydatów na stanowisko prezydenta FCB oraz zestawienie ich poglądów.

...A Alexis Sanchez trafia na okładki piłkarskich gazet.

30. 38.

Perypetie Marca Bartry

42.

Podsumowanie pierwszego sezonu Luisa Suareza w barwach Barcelony.

FELIETON

Vladimir Perez Piotr Szewczun

46.

Wielkie nadzieje

Czy na giełdzie La Masii doszło do permanentnej bessy?

52.

FELIETON Marysia Wyrzykowska

Urugwajski strzał w “10”

Młody obrońca nie ma lekko w stolicy Katalonii.

ARTYKUŁ Tomasz Tybuś

34.

FELIETON Mary Kowalik

Wybory 2015 w pigułce

ARTYKUŁ Hubert Bochyński

12.

FELIETON Kamil Sikora

FELIETON Maciej Krawczyk

Na pogrzebie Brazylii

ARTYKUŁ Olga Juszczyk

56.

Leo Messi i jego kibice

60. 61. BYSTRE OKO

FOTOSTORY


FICHADO GONI FICHADO

Właśnie takie jest tegoroczne letnie okienko transferowe. Ledwo poskładaliśmy gazetę z okładkowym Aleixem Vidalem, żeby w dniu publikacji gruchnęła wiadomość o pozyskaniu Ardy Turana za łącznie 41 milionów euro. Nawet miesięcznika w spokoju nie można wydać! To dosyć śmieszne, że najbardziej aktywnym zespołem na rynku transferowym w Hiszpanii jest klub, który... nie może tych transferów dokonywać. Jak widać hasło „mes que...” może odnosić się nawet do decyzji piłkarskich organizacji międzynarodowych. „Mes que un ban”? Całkiem ładnie. Pamiętam, że podobna sytuacja była z Luisem Suarezem. Najpierw mówiło się, że nie może zostać oficjalnie ogłoszony jako nowy piłkarz. Później przyzwolono mu na odbywanie treningów z drużyną, aby potem móc brać udział w sparingach (zresztą specjalnie dla niego zorganizowanych). Nie zdziwię się zatem, jeśli we wrześniu kara zostanie złagodzona, nowy prezydent pogłaska Platiniego po główce i Vidala z Turanem będziemy mieli dość pewnie już w grudniu. Jak już mowa o prezydencie, to już wkrótce wybory. Wybory między oszustem a populistą. Między machlojem a imprezowiczem. Między Katarem a UNICEFem. Między status quo a rewolucją. Tak właściwie to cieszę się, patrząc na polską scenę politycz-

SZ E A M STR BY KO? O

ną, że akurat w tych wyborach głosować nie może polskie społeczeństwo. Więcej przeczytacie w tekście z cyklu CatalOlga, w którym Olga Juszczyk w pigułce opowiedziała o postulatach wszystkich siedmiu kandydatów do objęcia fotela (jeszcze do niedawna) Bartomeu. Ponadto, wracając do transferów, przybliżymy (a właściwie Radosław Krajewski) Wam sylwetkę do niedawna najnowszego nabytku Katalończyków. To niesamowite, że 25-letni chłopak zdążył już założyć koszulkę FC Barcelony i Realu Madryt, żeby po latach znów nosić bordowo-granatowy trykot. W całej swojej karierze (zarówno juniorskiej jak i seniorskiej) był graczem... 18 klubów! 25 lat. 18 klubów. Czaicie? Równie szokujące są statystki pomocników, którzy (być może) przejmą schedę po ustępującym Xavim Hernandezie. Nie będę już na trzeciej stronie zdradzał wyników badań Kamila Sikory, ale myślę, że będziecie równie zaskoczeni co ja, Kamil i Ivan Rakitić. Rośniemy w siłę. 62 strony to póki co rekord, choć od początku staram się trzymać, jakże ostatnio oklepanej, maksymy, że „ważniejsza jest jakość, a nie ilość”. Ponadto udało nam się wprowadzić hiperłącze, dzięki czemu możecie śmiało prosto ze spisu treści wylądować na stronie z artykułem, którego chcecie przeczytać. Tak jest! Dwudziesty pierwszy wiek, moi Mili! Gdyby nasz e-magazyn był stowarzyszeniem politycznym, zapewne nazywalibyśmy się NowoczesnaFCB.

Czy wiesz, że...?

z trzech kluBarcelona jest jednym jących w lidze bów nieprzerwanie gra jej utwontu hiszpańskiej od mome rócz Op . ku ro rzenia, czyli od 1929 im osiątak ii on klubu ze stolicy Katal tylko się lić wa gnięciem mogą poch o. ba Bil Real Madryt i Athletic

iała na rynku Leo Messi aktywnie dz ńczyk posianieruchomości. Argenty ej firmy o nada prawa do dochodow która zajmuje zwie Limecu 2010 SA, i wynajmem się budową, sprzedażą całej Hiszpabudynków na terenie a zawodnika, nii i rodzinnego miast Rosario.

nem byłego golSergio Busquets jest sy Busquets senior kipera Barçy, Carlesa. ii strzegł w labramki Dumy Katalon do najbardziej tach 1990-1999 i należy ików w historii utytułowanych zawodn zawsze był reklubu, mimo iż prawie usi” jest obecnie zerwowym. 47-letni „B rcelony B. trenerem bramkarzy Ba

Klikajcie, czytajcie i podawajcie dalej. Swoją wdzięczność udowodnimy pracą nad kolejnym numerem jedynego polskiego e-magazynu o FC Barcelonie.

Weź udział w konkursie, znajdź pięć różnic pomiędzy zdjęciami i wygraj mistrzowską koszulkę!

ziej radykalna Boixos Nois to najbard ulgrany. Penya grupa sympatyków Az 1981 roku, a jej ta została założona w rażają swoje członkowie głośno wy ki hiszpańpoglądy na temat polity zgadzają się na skich władz, które nie ii. Kibice przyniepodległość Katalon rzyszenie są należący do tego stowa h wykroczeń również znani z licznyc prawnych. Przygotował: Piotr Sturgulewski @PSturgulewski




Barรงa Flash 6

AD

ARTYKUล


Barça Flash 7

ALEIX VIDAL DROGA DO DOMU Radosław Krajewski

Aleix Vidal jeszcze kilka tygodni wcześniej świętował wraz z Sevillą wywalczenie pucharu Ligi Europy. Mało kto przypuszczał, że doskonała druga część sezonu pozwoli 25-letniemu Hiszpanowi na transfer do jednego z największych klubów. To był transfer-instant. Katalońskie media zaledwie zdołały liznąć temat Vidala, żeby kilkadziesiąt godzin później FC Barcelona oficjalnie potwierdziła zakup gracza Sevilli. Łatanie dziury na prawej obronie można uznać za proces zakończony.

T

o najważniejszy dzień od narodzin mojej córki – powiedział wyraźnie szczęśliwy Aleix Vidal na konferencji po podpisaniu kontraktu. Choć Hiszpan oficjalnie nie może zostać zgłoszony do rozgrywek w rundzie jesiennej, to w niczym nie przeszkodziło mu to w wykorzystaniu swojej wielkiej szansy i ponownego założenia bordowo-granatowego trykotu. Nowy nabytek Barcelony sam stwierdził, że ten transfer jest dla niego niczym „powrót do domu”.

Burzliwe początki

Dla niektórych synonimem piłkarza często zmieniającego barwy klubowe jest Bojan Krkić. 24-latek w swojej jeszcze dość krótkiej karierze zdołał zwiedzić takie miasta jak Barcelona, Rzym, Mediolan, Amsterdam czy Stoke. Jednak jego dorobek blaknie w starciu z Aleixem Vidalem, który tylko w juniorach zmieniał barwy aż ośmiokrotnie, choć nigdy nie wyjechał poza obręb Hiszpanii. Swoje pierwsze kroki stawiał w wieku 4 lat w rodzinnym mieście Valls

na południu Katalonii. W krótkiej drodze na trening zawsze towarzyszył mu tata, często też doglądając jakie postępy uczynił jego syn. Aleix wyróżniał się na tle innych zawodników, a to nie uszło uwadze skautom Barcelony, którzy szybko zainteresowali się zdolnym Hiszpanem. Katalończyk zamiast trafić do Alevin A, trafił do Infantil B. Tam spotkał Jordiego Albę, jednak nie stworzyli oni duetu bocznych obrońców. Trener postanowił wystawiać Vidala w roli klasycznej „9”. Ta pozycja mu w zupełności nie odpowiadała i nie potrafił na dłużej zagrzać miejsca w podstawowym składzie. Piłkarz nie otrzymał także żadnego wsparcia ze strony klubu. Jasne stało się, że Barcelona będzie chciała pozbyć się niepotrzebnego młodzika. Zaledwie po sezonie wrócił do rodzinnych stron, ale tym razem występował w FC Cambrils. Dla młodego Vidala rok w Barcelonie należał do straconych, ale z pomocą przyszedł mu Ramon Llobet, który doprowadził go do jego formy sprzed

@Kr4ju

roku. Trener młodzieżowej sekcji klubu obdarzył go zaufaniem i Aleix stał się drugim najlepszym strzelcem w swojej kategorii wiekowej. Równie dobrze co w lidze, młody Hiszpan zaprezentował się w Cerdanya Cup, gdzie dostrzegł go Manolo Romero, skaut Realu Madryt w Katalonii. Stołeczny klub zaproponował mu trenowanie w szkółce w Nàstic. Vidal bez wahania spróbował szczęścia po raz drugi. Z Realem Madryt związał się trzyletnim kontraktem, lecz nie dane mu było go wypełnić. Już na samym początku zrodziły się problemy, tym razem natury pozasportowej. Okazało się, że w ośrodku przy szkółce nie ma już wolnych pokoi i Aleix zmuszony był zamieszkać w internacie szkoły Colegio Internacional SEK, do której >

Podstawowe informacje Pełne nazwisko: Aleix Vidal Parreu Data urodzenia: 21 sierpień 1989 roku (25 lat) Miejsce urodzenia: Valls, Katalonia, Hiszpania Wzrost: 1,76 m Waga: 70 kg Pozycja: prawy pomocnik, prawy obrońca Noga: prawonożny Menadżer: promoesport bcn Reprezentacja: od 11 czerwca 2015 roku

ARTYKUŁ


Barça Flash 8

Vidal w liczbach (od 11/12) Almeria: 130 występów, 19 bramek, 14 asyst, 11 żółtych kartek. Sevilla: 47 występów, 6 bramek, 11 asyst, 10 żółtych kartek. Ogółem: 177 występów, 25 bramek, 25 asyst, 21 żółtych kartek. Sukcesy: - awans z Almerią do Primera Division w sezonie 2012/2013, - zdobycie Pucharu Ligi Europy 2014/2015.

jak i Realu Madryt odtrąciły go, oznaczało to dla wielu mniejszych klubów, że nie warto interesować się młodym zawodnikiem, bo coś z nim musi być nie tak. Jednak piłkarzowi nie dane było bawić się elektrycznością. Drzwi jego kariery otworzył kolejny wielki hiszpański klub, tym razem była to Espanyol Barcelona.

Ponownym ratunkiem dla Vidala miał być Ramon Llobet. Hiszpan tymczasowo trenował w FC Cambrils. Vidal długo szukał swojego nowego domu. W końcu trafił do drużyny młodzieżowej Reus latem 2006 roku. Trener pierwszego zespołuNaxto González – widział potencjał w młodym zawodniku i włączył go do swojego składu. Od tego momentu Vidal występował w trzecioligowej drużynie.

Katalończyk ma tendencje do problemów i tym razem nie obyło się bez nich. Młodzieżowa kadra Espanyolu była już kompletna i nie było miejsca na kolejnego gracza. Vidal pozostał bez drużyny. Jedynym rozwiązaniem było wypożyczenie i Aleix już kilka tygodni później grał dla CF Damm. W sezonie 2008/2009 trafił do Espanyolu Barcelona B, i w rundzie jesiennej nic nie zwiastowało kolejnych problemów. Choć Vidal nie występował zbyt często (zagrał zaledwie w dwóch meczach), to mógł normalnie skupić się na treningach, a przynajmniej do pewnego czasu. Narastający konflikt pomiędzy dyrektorem sportowym Paco Herrerą a odpowiedzialnym za piłkę młodzieżową Jose Manuelem Casanovą, odbił się również na Vidalu. Dyrektor sportowy chciał zachować Vidala, lecz Casanova nie widział przyszłości dla młodego piłkarza i postanowił się go pozbyć. Vidal trafił na półroczne wypożyczenie do greckiego Panthrakikos, gdzie jako 18-latek mógł zasmakować najwyższej klasy rozgrywek.

W międzyczasie Hiszpan pracował w drukarni i przygotowywał się do zawodu elektryka. Aleix przestał wierzyć, że kiedykolwiek zostanie profesjonalnym piłkarzem, dlatego szukał dla siebie innej drogi zawodowej. Skoro szkółki FC Barcelony

Wy s t ę p y w lidze greckiej n i e przekonały do Vidala włodarzy Espanyolu i po raz kolejny Hiszpan był na dnie. Wtedy wrócił do Nàstic gdzie rozegrał

> zresztą uczęszczał. Vidal nie potrafił

dostosować się do warunków panujących w szkole (wysoki poziom nauczania, obowiązkowe mundurki czy zajęcia pozaszkolne), co utrudniało mu skupienie całej uwagi na treningach. Trener sekcji młodzieżowej Dani Parejo widział potencjał w młodym zawodniku na skrzydłach, gdzie zresztą tam go umieszczał. Hiszpan stał się jedną z ważniejszych postaci w finale Pucharu Króla kadetów. Radość z trofeum nie trwała jednak długo. Jakiś czas później jadąc wraz z ojcem samochodem, zadzwonił dyrektor szkoły z informacją, że Vidal nie może dłużej mieszkać w internacie, bo nie przykłada się do nauki. Aleix miał odpowiedzieć „przyszedłem tu grać, a nie uczyć się”. Tak zakończyła się przygoda młodego Hiszpana z Realem Madryt.

ARTYKUŁ

dwa mecze. Szybko został włączony do składu Pobla Mafumet należącej do Nàstic, która grała w Segunda División A. Vidal rozegrał 31 spotkań zdobywając 7 bramek, rozgrywając nawet 11 minut przeciw Rayo Vallecano. Choć Hiszpan podpisał kontrakt na dwa lata, znów nie zagrzał swojego miejsca dłużej niż rok. Latem 2010 roku trafił do Mallorki B, gdzie przez cały rok mógł spokojnie odzyskiwać dawno utraconą formę. Łącznie wystąpił w 35 meczach


Barça Flash 9

Piłkarski Obieżyświat Czy w wieku 25 lat można mieć bagaż doświadczeń z (aż) 16 klubów piłkarskich? Osoba Aleixa Vidala to potwierdza. Zanim tego lata dołączył do FC Barcelony, w swojej juniorskiej, jak i seniorskiej karierze, zanotował swój udział w 16 zespołach hiszpańskich. Sylwetka z lewej strony przedstawia wszystkie te kluby w kolejności chronologicznej. strzelając 6 goli. Od czasu do czasu trenował z pierwszym zespołem Mallorki, której ówczesnym trenerem był Michael Laudrup. Ale i tu nie dane było mu grać dłużej i już po sezonie trafił do Almerii B.

Presezon przepracował nie z rezerwami, ale z pierwszą drużyną Almerii. Po drugim treningu trener pierwszego zespołu zapytał prezydenta klubu, dlaczego najlepszy gracz w kadrze ma kontrakt z drugą drużyną. Takim o to sposobem Vidal zagrał zaledwie jeden mecz w drużynach rezerw, przy czym zachwycił wszystkich zdobywając aż dwie bramki. Lucas Alvarez zaczął naciskać na przenosiny piłkarza do pierwszej drużyny, a dzięki opóźnieniu się rozgrywek przez strajk LFP, było to możliwe.

Szczyt

22-letni Aleix zadebiutował w inauguracyjnym meczu Segunda Division z Cordobą, z którą zagrał pełne 90 minut. Nie był to jednak debiut marzeń, bo Almeria zremisowała ten mecz 1:1. W trzeciej kolejce

z Realem Murcią w 49 minucie meczu zdobył swoją pierwszą bramkę dla nowego klubu, dzięki czemu Almeria wygrała to spotkanie 2:0. Alcaraz obdarzył Vidala niezbędnym zaufaniem i dał mu możliwość zaprezentowania swojej gry na prawym skrzydle. Pod jego dowództwem, a później Estebana Vigo, Aleix zagrał w 43 meczach z 46 w sezonie, strzelając przy tym 5 bramek. Drugi sezon dla Hiszpana był jeszcze lepszy. Wystąpił łącznie w 45 meczach zdobywając 7 bramek i 9 asyst. Ówczesny trener Javi Garcia nauczył Vidala gry zespołowej co zaowocowało niezłą liczbą podań do partnerów, które kończyły się bramką. Aleix był ważną postacią drużyny, która po sezonie 2012/2013 awansowała do najwyżej klasy rozgrywkowej w Hiszpanii. Tym samym spełniły się marzenia Vidala o pozostaniu w pełni profesjonalnym piłkarzem. Choć Almeria z większością rywali z Primera Division dostawała lekcje futbolu, to Aleix Vidal prezentował się ponadprzeciętnie. W 42 meczach uzbierał 7 bramek i 5 asyst, tym samym przyczyniając się do zwycięstw chociażby przeciwko Valencii czy Realem Sociedad. Szybko stało się jasne, że wracająca do drugiej ligi Almeria stała się zbyt ciasna dla talentu Hiszpana. Drugi sezon dla Hiszpana był jeszcze lepszy. Wystąpił łącznie w 45 meczach zdobywając 7 bramek i 9 asyst. Ówczesny trener Javi Garcia nauczył Vidala gry zespołowej co zaowocowało niezłą liczbą podań do partnerów, które kończyły się bramką. Aleix był ważną postacią drużyny, która po sezonie 2012/2013 awansowała do najwyżej klasy rozgrywkowej w Hiszpanii. Tym samym spełniły się marzenia Vidala o pozostaniu w pełni profesjonalnym piłkarzem. Choć Almeria z większością rywali z Primera Division dostawała lekcje futbolu, to Aleix Vidal prezentował się ponadprzeciętnie. W 42 meczach uzbierał 7 bramek i 5 asyst, tym samym przyczyniając się do zwycięstw chociażby przeciwko Valencii czy Realem Sociedad. Szybko stało się

ARTYKUŁ

>


Barça Flash 10

> jasne, że wracająca do drugiej ligi Al-

meria stała się zbyt ciasna dla talentu Hiszpana. 16 lipca 2014 roku Vidal przeszedł do Sevilli za 3 mln euro. Unai Emery początkowo wystawiał go na jego nominalnej pozycji prawoskrzydłowego. Hiszpan konkurować musiał z wypożyczonym z Barcelony Gerardem Deulofeu i w bezpośrednim starciu to Vidal okazał się górą, występując częściej od młodszego Katalończyka. Pierwsze eksperymenty z pozycją Hiszpana Emery przeprowadził na początku października w meczu przeciw HNK Rijeka w ramach rozgrywek grupowych Ligi Europy. Pogodzenie ze sobą w jednym składzie Vidala i Deulofeu zabiło potencjał starszego z rywali. Aleix nie czuł się zbyt dobrze na lewym skrzydle, występując na nim cztery razy i ani razu nie zdobywając bramki czy asysty.

Dużo lepiej wyszło przesunięcie Hiszpana do tyłu na prawą obronę. Nie dość, że otworzyła się przed nim cała prawa strona, to dodatkowo zadania defensywne wykonywał bez żadnych zarzutów. Największym minusem zmiany pozycji Vidala była mała liczba zdobyczy bramkowych czy decydujących podań, dlatego też gdy Coke był zdolny do gry, Aleix wracał na swoją nominalną pozycję. Jednak to dzięki wystawieniu Katalończyka na obronie w meczach Pucharu Europy przyczyniły się do wielkiego triumfu Sevilli w tym rozgrywkach. Vidal został bohaterem pierwszego meczu półfinałowego przeciw Fiorentinie, w którym miał udział przy wszystkich trzech strzelonych tamtego wieczoru bramkach. Również w finale przeciw Dnipropetrovsk był bardzo ważną postacią ofensywną

ARTYKUŁ

w zespole Emery’ego, która napędzała całą prawą stronę, często tworząc świetne sytuacje podbramkowe kolegom.

Król prawej strony

Aleix Vidal miał wspaniały sezon w Sevilli, ale nie zanosiło się, że zaledwie po roku odejdzie z kolejnego klubu. Ni stąd ni zowąd Barcelona po cichu zgłosiła się po otrącanego przed laty zawodnika, kupując go za 19 mln euro na pięć lat. Vidal jednak nie został sprowadzony jako alternatywa na prawe skrzydło, ale na prawą obronę. Luisowi Enrique na tyle spodobała się gra Hiszpana w defensywie, że zdecydował, że jest piłkarzem mogącym godnie zastąpić odchodzącego Daniego Alvesa. Problem polegał na tym, że los Brazylijczyka nie był pewny. Ostatecznie klub w tej chwili dysponuje aż czterema prawymi obrońcami po przedłużeniu kontraktu z Alvesem.

Jednak Vidal rywalizować będzie jedynie z Brazylijczykiem. Montoya najprawdopodobniej pożegna się z Camp Nou, a Douglas albo przez pół roku będzie zmiennikiem Alvesa, albo zostanie gdzieś wypożyczony. Vidal przez połowę sezonu będzie musiał znieść brak rytmu meczowego. Jeżeli Hiszpan nie zdecyduje się na półroczne wypożyczenie, klub na pewno zorganizuje dla niego mecz towarzyszki, aby mógł zaprezentować się kibicom w akcji. Jednak po tym czasie Aleix może stać się bardzo ważną postacią drużyny dowodzonej przez Enrique. Vidal imponuje przede wszystkim ogromnym przyśpieszeniem, co jest bardzo ważną cechą, tym bardziej gdy weźmiemy pod uwagę, że Bar-

celona Enrique bardzo często gra z kontrataku. Hiszpan dysponuje również doskonałymi dośrodkowaniami w pole karne, co przysparzało Alvesowi spore problemy w poprzednich sezonach. Ale nie tylko prawi obrońcy Barcelony muszą bać się nowego nabytku Dumy Katalonii. Niepewny jest los Pedro, który i tak niewiele grał w poprzednim sezonie. Vidal może załatać dziurę nie tylko na prawej obronie, ale i na prawym skrzydle, będą zmiennikiem dla któregoś z wielkiego tridente ofensywnego.

Nowy rozdział

Vidal na swój oficjalny debiut w bordowo-granatowych barwach będzie musiał czekać do stycznia przyszłego roku. Enrique ma sporo czasu, aby włączyć Hiszpana do swojej układanki taktycznej, jak i postanowić na jakiej pozycji Aleix będzie częściej wykorzystywany.

Kilka dni po ogłoszeniu transferu Vidal pojechał na zgrupowanie kadry Hiszpanii. Decyzja o jego powołaniu przez Vincente del Bosque nie była podyktowana transferem do Barcelony, a znakomitą grą w Sevilli, ale to Barcelona ma kolejnego reprezentanta Hiszpanii w swoim składzie. Choć drużyna od kilku lat nie jest już budowana na wychowankach, tak do tego ruchu transferowego ciężko mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. Barcelona pozyskała zdolnego, młodego i co najważniejsze pasującego profilem piłkarza, który może jeszcze namieszać zarówno w hiszpańskiej ekstraklasie jak i w Lidze Mistrzów.


Barรงa Flash 11

TRANSMISJE | VIDEO | INFORMACJE SPORTOWE

KLIKNIJ I ZOBACZ SPORT.TVP.PL REKLAMA


Barรงa Flash 12

FELIETON


Barça Flash 13

Kamil D. Sikora

@KamilSikora

POMOCNIK POTRZEBNY

OD ZARAZ To pewnie zabrzmi dziwnie, wszak Barcelona pod wodzą Luisa Enrique pod względem statystycznym, jest najlepszym zespołem w historii Dumy Katalonii (50 wygranych w 60 meczach). Niemniej miniony, ledwie zakończony sezon pokazał, że nie wszystko w drużynie z Katalonii funkcjonowało bez zarzutu. To trochę jak szukanie igły w stogu siana i sianie prawdopodbnie zbędnego fermentu, ale w moim odczuciu, kampania 2014/15 pokazała, że linia pomocy Azulgrany nie działała należycie i idzie tu głównie o wkład w ofensywę, ale o tym później. Jak powinna wyglądać linia pomocy w nowym sezonie 2015/16, biorąc pod uwagę szereg czynników, na czele z zakazem transferowym oraz coraz to starszym wiekiem Iniestą oraz w kontekście odejścia z Barcy Xaviego Hernandeza?

FELIETON


Barça Flash 14

F

elieton ten nie skupia się na innych formacjach, choć z dziennikarskiego obowiązku zaznaczyć należy, że również linia obrony oraz ataku potrzebują wzmocnień – widmo odejścia Montoyi, Adriano, Douglasa; niepewna przyszłość Roberto i Rafinhi, mimo zapewnień, że nie odejdą z zespołu; czy w końcu posiadania w kadrze tylko czterech nominalnych napastników, przy trzech miejscach w ataku. Fakty są jednak takie, że to pomocnicy w minionej kampanii, po raz pierwszy od kilku lat, nie byli tak decydujący, jak być powinni.

Era Xaviego i Iniesty

Trzy sezony, które na zawsze naznaczyły historię Barcelony i reprezentacji Hiszpanii. Wszystko zaczęło się podczas pamiętnych Mistrzostw Europy w Piłce Noznej w 2008 r. w Austrii i Szwajcarii. Xavi został mianowany przez Luisa Aragonesa dyrygentem reprezentacji La Roja i walnie przyczynił się do wygrania całego turnieju przez Hiszpanów, zostając przy okazji wybranym najlepszym zawodnikiem Euro. W tym samym czasie do Barcelony zawitał Pep Guardiola, który z dwójki Iniesta-Hernandez uczynił funda-

FELIETON

ment Dumy Katalonii. Oczywiście Xaviego i Andresa nie rozliczano tylko z suchych statystyk, ponieważ ich rola i wpływ na drużynę miało o wiele większe znaczenia, niż bramki czy asysty. Niemniej aby zilustrować problem, z którym Barcelona będzie się borykała w nowym sezonie, warto prześledzić statystyki tej dwójki na przestrzeni ostatnich 7 sezonów. Czy da się ich w ogóle zasątpić? Powyższy wykres ilustruje statystyczne osiągnięcia dwóch pomocników Barcelony. Najlepszy sezon Xavi zanontował w kampanii 2008/09, kiedy to trafił do bramki przeciwnika 10 razy, a przy okazji asystował przy 30 bramkach kolegów z drużyny. Z kolei Iniesta najlepsze indywidualne statystyki wykręcił w sezonie 2012/13 – 6 bramek i 23 ostatnie podania.

Nowy Xavi

Francesc Fabregas – przez wielu namaszczony jako następca Xaviego w środku pola Barcelony i reprezentacji, w Katalonii spędził trzy relatywnie chude lata. Fabregas miał tego pecha, że podczas swojej przygody z Blaugraną grał u trzech trenerów (Guardiola, Vilanova, Martino) i u żadnego z nich nie stał się liderem

i kluczowym zawodnikiem, choć statystyki miał na bardzo zbliżonym poziomie. W klasyfikacji kanadyjskiej odpowiednio: 35 za sezon 2011/12, 29 za 2012/13 i ponownie 35 w ostatniej kampanii 2013/14. W tym miejscu można by jeszcze wspomnieć o Thiago, ale ten zawodnik nigdy nie uzyskał statusu zawodnika pierwszej jedenastki i po sezonie 2012/13 odszedł do Bayernu Monachium. Poszukiwania następcy Xaviego trwały i trwają nadal. Obecny sezon pokazał jednak, że bez Creusa można grać i wygrywać. Pojawił się Ivan Rakitić, który wraz z Sergio Busquetsem i Andresem Iniestą, stworzyli tercet pomocników w sezonie 2014/15.

2014/2015

Barcelona za czasów Guardioli pomocnikami stała. Apogeum wizji Pepa był finał Klubowych Mistrzostw Świata w 2011 r., kiedy to przeciwko Santosowi w składzie Barcelony zagrało pięciu nominalnych pomocników (Busquets, Xavi, Iniesta, Fabregas, Thiago), którzy wspomagani byli przez grającego na skrzydle Alvesa i rzecz jasna Messiego.


Barça Flash 15

Kilka lat później, kiedy w Dumie Katalonii nie było już Fabregasa i Thiago, a rola Xaviego została sprowadzona do rezerwowego, linia pomocy Barcy przeżyła istną rewolucję kulturową. Nowym pomocnikiem sprowadzonym na Camp Nou przed rozpoczęciem sezonu 14/15 został Ivan Rakitić. Dzisiaj, rok od czasu tego transferu, można uznać, że była to transakcja bardzo udana. Ivan nie jest najlepszym pomocnikiem na świecie, to jasne, ale Chorwat nadrabia swoje braki pasją, walką i zaangażowaniem. Koniec końców miniony sezon zakończył z 8 bramkami na koncie, w tym z tą najważniejszą w berlińskim finale LM, i z 10 asystami. Gołym okiem widać, że statystyki wszystkich pomocników Barcelony w rozgrywkach 14/15 nie były najbardziej okazałe, ale wiąże się to z zmianą sposobu gry Dumy Katalonii pod wodzą Lucho. Teraz głównym celem pomocników jest jak najszybsza dystrybucja futbolówki w kierunku trójki ofensywnej oraz walka w środku pola. To już nie jest linia pomocy kreująca grę, ale bardziej skupiająca się na aspektach defensywnych – Busquets z Rakiticiem wspaniale zabezpieczali środek pola Barcelony.

Szczególnie Chorwat udanie asekurował czy to pozycję Messiego czy Alvesa. Łatwo domyślić się, że ta zmiana charakterystyki gry pomocników Azulgrany nie była łatwa do przyjęcia. Widać to po statystykach Iniesty, który zanotował zaledwie trzy trafienia i 8 ostatnich podań, ale znowu, oddać trzeba, że Andres odpalił w najważniejszym momencie sezonu – asysty w fazie pucharowej LM i w samym finale.

Potencjalni kandydaci

Sezon ogórkowy w pełni, więc pozostaje pytanie, kto w najbardziej wymierny sposób może wzmocnić linię pomocy Barcelony? W mediach przewija się mnóstwo nazwisk, ale na najgłośniej słychać szczegółnie o kilku graczach. Na pierwszy ogień idzie İlkay Gündoğan z Borussi Dortmund. Kluczowy zawodnik BVB w sezonie 2012/13, w ostatnich dwóch sezonach borykał się z problemami zdrowotnymi, skutkiem czego dzisiaj, jest cieniem zawodnika sprzed kilku sezonów. To pomocnik typu box to box z świetną wizją gry i ostatnim podaniem, który z powodzeniem mógłby zastąpić Iniestę w wyjściowym składzie. Kolejnym kandydatem jest Marco

Verratti z Paris Saint Germain. Niespełna 23-letni pomocnik z roku na rok pokazuje, że jest w stanie godnie zastąpić Andreę Pirlo w reprezentacji Włoch. Niski wzrostem Verratti obecnie jest jednym z najlepszych pomocników o charakterystyce szóstki. Kapitalny przegląd pola, regulacja tempa gry, gra na jeden kontakt – gdybym miał wybierać, to wybrałbym właśnie Włocha, który idealnie mógłbym zastąpić w pierwszym składzie tak Xaviego, jak i Iniestę. Wydaje się, że to idealne uzupełnienie dla Busquetsa oraz Rakiticia i chyba jedyną wadą Marco są jego niskie gabaryty. W prasie przewija się także duet z Juventusu Turyn - Arturo Vidal oraz Paul Pogba. Chilijczyk ustawiany jest jako typowa ósemka, choć w Juventusie gra również na pozycji dziesiątki. Z pewnością nie można mu odbierać umiejętności, ale pozostaje jego charakter, który może budzić wątpliwości. Z kolei jego młodszy kolega, Pogba, na pewno ma potencjał na zawodnika wielkiego formatu – wystarczy obejrzeć kilka jego występów, żeby zobaczyć jaki potencjał drzemie w tym zawodniu. Osobiście uważam, że zarówno Pogba jak i Vi-

FELIETON

>


Barça Flash 16

>

dal nie sprzwdziliby się w Barcelonie. Pozostaje jeszcze lokalne podwórko. W hiszpańskiej prasie ostatnimi dniami mówi się o tajemniczym transferze pomocnika światowej klasy i padają dwa nazwiska – Isco z Realu Madryt oraz Koke z Atletico. To plotki, ale jeżeli jest w nich choćby ziarnko prawdy, to transfer jednego bądź drugiego, mógłby potencjalnie wzmocnić Barcelonę. Niemniej jednak problem jest taki, że Koke jest filarem drużyny Diego Simeone i ciężko będzie o taki transfer. Co do Isco – w sytuacji, kiedy wszyscy zawodnicy Królewskich są zdrowi, to Hiszpan trafia na ławkę rezerwowych, a w pierwszym składzie grają Modrić, Kroos oraz James. Można się zastanawiać, czy sytuacja zmieni się wraz z przyjściem Beniteza. Mówi się o zmianie ustawienia na 4-2-3-1, gdzie Isco mógłby grać na swojej nominalnej pozycji, czyli dziesiątce, ale znowu nie można zapominać o tym, że na tej pozycji mogą grać także Modrić, Kroos, James, Benzema a nawet Bale. Innym kandydatem jest Denis Suarez, wypożyczony do Sevilli. Młody Hiszpan nie wydaje się być z miejsca wskoczyć do pierwszego składu – to

FELIETON

podobny przypadek jak z Sergim Roberto czy Rafinhią. To dobra opcja na zawodnika rezerwowego, który pod skrzydłami starszych kolegów może spokojnie się rozwijać.

Aktualizacja: Arda Turan

Konkluzja

W moim odczuciu najlepszym kandydatem do wzmocnienia linii pomocy jest Marco Verratti, który charakterystyką gry bliźniaczo przypomina Xaviego. Problemem jest jednak zakaz transferowy oraz fakt, że w PSG Marco jest liderem drużyny, która z roku na rok budzi coraz to większy postrach w Europie. Inną kwestią, której nie sposób zignorować, jest fakt, że Barcelona bardziej potrzebuje pomocnika o charakterystyce Xaviego, czy nawet Iniesty, który w tym sezonie bardziej odpowiadał za kreację gry i tempo akcji wzorem Creusa, niż kolejnego ofensywnego pomocnika, pokroju Pogby czy Vidala. Spekulacji nie będzie końca do czasu finalizacji konkretnego tranferu. Niemniej i tak ten nowy pomocnik zadebiutuje dopiero w styczniu 2016 r.

W związku z bardzo dynamicznie pojawiającymi się plotkami transferowymi, należałoby jeszcze - zanim magazyn zostanie opublikowany - zastanowić się nad osobą Ardy Turana. Turek waleczność wypisaną ma na twarzy, jednakże nie przekłada się to na efekty bramkowe. W ostatnim sezonie strzelił tylko 3 gole i zaliczył, co ważniejsze, zaledwie sześć asyst. Czy piłkarz z takim dorobkiem byłby w stanie, choć odrobinę zastąpić Xaviego Hernandeza?


Barรงa Flash 17

REKLAMA


Barça Flash 18

GEOGR HISZPA EKSTRA

Ubiegły sezon był pod pewnym wzg z Primera Division reprezentowało awansowi Sportingu Gijon z Astur skich, liczba nowych regionów w c

ARTYKUŁ


Barça Flash 19

RAFIA AŃSKIEJ AKLASY

ględem wyjątkowy - 20 zespołów zaledwie sześć regionów. Dzięki rii i Las Palmas z Wysp Kanaryjczołówce La Liga wzrosła o dwa.

ARTYKUŁ


Barça Flash 20

Mapa La Liga 2015/2016 Najbliższy sezon będzie reprezentowany przez kluby z ośmiu regionów: Galicji, Asturii, Baskonii, Katalonii, Madrytu, Walencji, Andaluzji i Wysp Kanaryjskich.

Z

Jakub Łokietek

nana jest już obsada sezonu 2015/2016 w Primera Division. Jako ostatni zespół w gronie najlepszych zameldował się klub z Wysp Kanaryjskich – Las Palmas. Wielu obserwatorów zauważa, słusznie zresztą, że awans tego klubu to niemałe zaskoczenie, ale tak naprawdę jest to powrót drużyny, która przez długi czas w historii hiszpańskiej piłki grała na jej najwyższym poziomie. To samo można powiedzieć o innym z świeżo upieczonych uczestników Primera Division, czyli Sportingu Gijon. Asturia długo nie musiała czekać na drużynę w La Liga, ponieważ poprzednim razem ten zespół grał w niej w sezonie 2011/2012. Awans

ARTYKUŁ

tych dwóch ekip można potraktować jako złamanie hegemonii kilku wspólnot autonomicznych w najwyższej klasie rozgrywkowej w Hiszpanii. Poprzednia kampania była pod tym względem wyjątkowa.

udział zaledwie 10 zespołów. Odwrotna sytuacja miała miejsce w sezonie 1993/1994, kiedy w Primera Division byli reprezentanci aż 14 regionów. W nadchodzącym sezonie liczba ta będzie prawie o połowę mniejsza. Trzeba jednak wspomnieć o tym, że każda ze wspólnot miała swój mniejszy lub większy epizod w La Liga.

Tylko dla nielicznych

Region regionowi nierówny

@KubaLokietek

W sezonie 2014/2015 mogliśmy oglądać 20 ekip bijących się o mistrzostwo kraju. Miejsca w tym zaszczytnym gronie podzieliło zaledwie sześć wspólnot autonomicznych – Andaluzja (5 przedstawicieli), Madryt (4), Walencja (4), Kraj Basków (3), Katalonia (2) i Galicja (2). Był to pierwszy taki przypadek w historii ligi od momentu, kiedy przestało brać w niej

Spoglądając na karty historii można odnaleźć parę ciekawych ciekawostek. W lidze były regiony, takie jak Kantabria czy Aragonia, które dostarczyły na najwyższy poziom tylko po jednej drużynie, ale zespoły te godnie i długo reprezentowały mieszkańców tych terenów. Racing Santander brał udział przy powstawaniu ligi i nawet kiedy opuszczał


Barça Flash 21

leary i Murcja w najwyższej klasie rozgrywkowej w kraju gościły za sprawą kolejno: Osasuny, Realu Mallorca oraz Realu Murcia. Pierwszy z zespołów boryka się z ogromnymi kłopotami finansowymi, drugi zginął gdzieś wśród średniaków Segunda, a ten ostatni osunął się jeszcze poziom niżej.

Niekategoryzowani

ją, to zawsze był w stanie wygrzebać się z dołka. Ostatnimi czasy sytuacja się jednak zmieniła, a klub popada w marazm i w tej chwili nie wydaje się, żeby Kantabria mogła szybko odzyskać pozycję w elicie. Z kolei Real Zaragoza na ostatniej prostej przegrał awans w barażu z Las Palmas, ale nadal znajduje się wśród tych ekip, które pukają do drzwi Primera Division. Na mapie Hiszpanii odnajdziemy również regiony, w których szansa na największą piłkę upadła chyba bezpowrotnie. Nawarra, Ba-

Najmocniejsi, czyli Katalonia, Baskonia oraz do niedawna Madryt do Primera delegowali jedynie po dwie drużyny. W tej chwili w stolicy wygląda to trochę inaczej, ponieważ w niedawnych czasach mocną pozycję w czołówce osiągnęły ekipy Rayo oraz Getafe i w tej chwili ten region reprezentują cztery zespoły. Skromne i dość nieoczekiwane epizody zaliczyły Kastylia-La Mancha, Estremadura czy La Rioja, które pojawiły się na mapie futbolowej elity jedynie na moment, aby znów zgasnąć i czekać kolejne dekady na swoją szansę. Sytuację Wysp Kanaryjskich oraz Asturii jednak ciężko wpisać do którejkolwiek kategorii. Z jednej strony nie są one jak Andaluzja, która obecnie do La Ligi wprowadza pięciu reprezentantów, ale nie można również powiedzieć, że drużyny z tego regionu zaliczają jedynie epizody, ponieważ stworzyły one bardzo bogatą historię. Nie są one nieudacznikami z Pampeluny, kopciuszkami z Logrones czy też hegemonami z Sewilli. Dlatego z ich powrotu należy się cie-

i miejsce w niej znalazła również ekipa Realu Oviedo. Obecnie ten klub ma problemy z zebraniem pieniędzy i sprzedaje swoje akcje kibicom, którym zależy na podtrzymaniu zespołu przy życiu. Ostatni raz piłkarze tego klubu grali w La Liga w sezonie 2000/2001 i nie osiągnęli większych sukcesów. Ich największym osiągnięciem było trzecie miejsce w kampanii 1962/1963. Mimo to stali się regularnym członkiem śmietanki klubowej w Hiszpanii. Strzelec tej drużyny – Isidro Langara aż trzy razy z rzędu zgarniał trofeum Pichichi (1933-1936). Trochę ponad 10 lat później w elicie pojawiła się ekipa Sportingu Gijon. Rojiblancos osiągali trochę lepsze wyniki niż znajomi z Oviedo, ale nie mogli się również poszczycić niczym więcej niż podium. Asturia poza tymi dwoma drużynami nie zdołała już wpuścić kolejnego zespołu do grona najlepszych, ale trzeba przyznać, że kibice tych klubów nie mogą być zawiedzeni. Region ten nie znikał z mapy piłkarskiej na długo. W latach pięćdziesiątych opuścił on elitę jedynie na trzy sezony, a w następnej dekadzie tylko na cztery. Mały kryzys przyszedł na początku XXI wieku, ale i on został chwilowo opanowany.

Szybki comeback

Sporting powraca do ligi po zaledwie trzech latach. Ostatni pobyt piłkarzy z Gijon w hiszpańskiej ekstraklasie trwał cztery sezony. W 2012 roku w kadrze zespołu znajdowali się między innymi tacy zawodnicy jak David Barral, Damian Suarez, Ayoze, Migel De Las Cuevas czy też Nacho Novo. Drużyna w sezonie 2011/2012 spisywała się jednak bardzo słabo, mimo że Barral zdobył 9 bramek, a reszta napastników razem dołożyła prawie drugie tyle. Do bezpiecznego miejsca zabrakło jednak Sportingowi aż 5 oczek. Po trzech sezonach walki w Segunda Division Asturyjczycy po-

Nawarra, Baleary i Murcja w najwyższej klasie rozgrywkowej w kraju gościły za sprawą kolejno: Osasuny, Realu Mallorca oraz Realu Murcia. Pierwszy z zespołów boryka się z ogromnymi kłopotami finansowymi, drugi zginął gdzieś wśród średniaków Segunda, a ten ostatni osunął się jeszcze poziom niżej. szyć.

Podium szczytem możliwości

Przygoda Asturii z Primera Division zaczęła się od sezonu 1933/1934, czyli bardzo wcześnie. Był to sezon, kiedy ligę poszerzono z 10 drużyn do 12

ARTYKUŁ

>


Barça Flash 22

> wracają w glorii, kończąc ostatni se-

zon na drugiej lokacie. Inna drużyna z tego samego regionu, czyli Oviedo, właśnie wskoczyła na zaplecze Primera mimo swoich kłopotów. Czy to oznacza odrodzenie asturyjskiej piłki? Pożyjemy, zobaczymy.

Las Palmas zmorą hiszpańskich gigantów

Razem ze Sportingiem awans do La Ligi wywalczyła drużyna z Las Palmas. W oczach wielu wygląda ona na kopciuszka, który dotarł na najwyższy szczebel w podobnym stylu co Eibar, ale te dwie drużyny łączy to, że Baskowie w poprzednim sezonie zaliczyli swój debiut w Primera, a zawodnicy z Wysp Kanaryjskich to marka, która już wielokrotnie w historii grała wśród najlepszych. Pojawiła się tam w 1951 roku, a występy w 2015 i 2016 roku będą dla Kanaryjczyków 32. okazją na walkę o mistrzostwo Hiszpanii. Choć drużyna stawia pewnie sobie niższe cele, to na pewno teren, na którym przyjdzie grać rywalom Las Palmas nie jest przychylny nawet dla Barcelony czy Realu Madryt. Aby dotrzeć na Estadio de Gran Canaria, mistrz kraju, Barcelona, będzie musiała pokonać ponad 2300 kilometrów. To więcej niż Katalończycy pokonują zazwyczaj w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Ta sytuacja ma też jednak drugą stronę medalu. Każdy wyjazd dla piłkarzy Las Palmas to będzie ciężka przeprawa i niewykluczone, że kluczem do utrzymania się na następny rok będzie po prostu twarda i bezkompromisowa gra na własnym obiekcie. Pokazały to właśnie niedawno zakończone baraże. Real Saragossa w pierwszym meczu na własnym stadionie wygrał wysoko – 3:1, ale w rewanżu w Las Palmas gospodarze odnieśli wygraną 2:0 i to właśnie ona dała im przepustkę do

elity.

Klimat dodatkową przeszkodą

Warto też wspomnieć o klimacie, jaki panuje na Wyspach Kanaryjskich. W Las Palmas zima jest zgoła inna niż w kontynentalnej części Hiszpanii. Przede wszystkim temperatury nie spadają raczej poniżej 20 stopni Celsjusza, a opady deszczu to rzadka sytuacja w tym miejscu. Mrozów nie ma w ogóle, co sprawia że na Estadio de Gran Canaria będzie można bez przeszkód grać przez cały rok, podczas gry w reszcie miast hiszpańskich temperatura będzie utrudniała grę. Ciepła zima oznacza jednak rów-

miczna Andaluzji nie będzie jedyną najliczniejszą w Primera Division, ponieważ w miejsce spadkowiczów – Cordoby i Almerii – awansował tylko Betis, a taką samą liczbę drużyn będzie posiadał Madryt (Real, Atletico, Rayo i Getafe). Jednak powrót Verdiblancos do La Ligi to bardzo dobra wiadomość dla wszystkich kibiców piłki iberyjskiej. Przede wszystkim będziemy znów mogli oglądać derby Sewilli. Poza tym historia Betisu na najwyższym poziomie jest jeszcze dłuższa niż rywala z Estadio Ramon Sanchez Pizjuan. Rozłąka zawodników z Benito Villamarin z Primera trwała jeszcze krócej niż ta Sportingu Gijon. Verdiblancos spadli do Segunda w sezonie 2013/2014 i zaledwie po roku nieobecności powrócili na szczyt hiszpańskiej piłki.

W Las Palmas zima jest zgoła inna niż w kontynentalnej części Hiszpanii. Przede wszystkim temperatury nie spadają raczej poniżej 20 stopni Celsjusza, a opady deszczu to rzadka sytuacja w tym miejscu. Mrozów nie ma w ogóle, co sprawia że na Estadio de Gran Canaria będzie można bez przeszkód grać przez cały rok, podczas gry w reszcie miast hiszpańskich temperatura będzie utrudniała grę.

ARTYKUŁ

nież upalne lato. Początek sezonu może być ciężki dla ekip, które przyjadą na Wyspy Kanaryjskie. Drużyny nie będą jeszcze w pełni rozkręcone po serii sparingów, a będą musiały pokonać długą drogę i zmierzyć się z wielkimi temperaturami. To jest nadzieja dla graczy z Las Palmas na zdobycie trochę punktów na początku rozgrywek, które ostatecznie mogą się okazać bardzo ważne. Bardzo dobrze wiedzą o tym w Eibarze, gdzie znakomita jesień spowodowała, że okropna seria porażek nie spowodowała spadku z Primera Division, choć powinna, gdyby nie zdegradowanie Elche.

Gigant zachowuje pozycję

Od kilku lat w statystyce liczebności reprezentantów na najwyższym szczeblu przoduje Andaluzja. W zeszłym sezonie ten region miał aż pięciu przedstawicieli (Sevilla, Malaga, Almeria, Cordoba, Granada). W tym roku wspólnota autono-

Odmienne cele

Tym razem beniaminkowie Primera Division wydają się silniejsi niż rok temu. Aspiracje Betisu na pewno sięgają wyżej niż walka o utrzymanie, a z pewnością znajdą się zawodnicy, którzy swoim poziomem zapewnią spokojny byt w środku tabeli. Sporting Gijon na pewno tak wielkich ambicji nie ma, ale patrząc na poziom takich drużyn jak Eibar, Getafe czy też Deportivo, to niewykluczone, że klub z Asturii zapewni sobie utrzymanie w okolicach 15 lokaty w tabeli. Trochę inaczej wygląda sytuacja Las Palmas, bo po tym zespole nie wiadomo czego się spodziewać. Z jednej strony każdy mecz domowy będzie dla ich rywali utrapieniem, ale z drugiej strony sami będą musieli wytrzymać spore zmęczenie podczas meczów wyjazdowych. Pokazali jednak w Segunda Division, że dalekie wyjazdy nie przeszkadzają w odnoszeniu sukcesów, więc wygląda na to, że już dawno nie mieliśmy tak silnych „na papierze” beniaminków.


Barรงa Flash 23

REKLAMA


Barรงa Flash 24

Olga Juszczyk

CATALOLGA

W swoim autorskim cykl


lu „CatalOlga”

Barça Flash 25

@O_Juszczyk

CATALOLGA


Barça Flash 26

Bartomeu swoje relatywnie wysokie poparcie zawdzięcza głównie dobremu wynikowi sportowemu, co zresztą wykorzystuje w swojej kampanii.

N

a początku stycznia Josep Maria Bartomeu poinformował, że nie wypełni do końca mandatu, a nowy prezydent zostanie wybrany jeszcze w 2015 roku. Co to formalnie oznaczało? Powodem zwołania wyborów, które mają wyłonić włodarza klubu nie jest wygaśnięcie mandatu, więc na 20 dni przed ich dniem, obecny zarząd musi podać się do dymisji. Na początku czerwca Bartomeu zrezygnował z fotela prezydenta i od razu zapowiedział, że będzie starał się o reelekcję. Powołana została Komisja Zarządzająca, która ma za zadanie przeprowadzić klub przez czas wyborów. Jej przewodniczącym został Ramon Adell.

i opłacają składkę członkowską (170 euro). Wstępne wyniki są podawane już w dniu wyborów, około godziny od zakończenia głosowania. Aby zostać prezydentem FC Barcelony wystarczy mieć chociażby jeden głos więcej niż przeciwnicy. Istnieje jednak wymóg, który stanowi, że kandydatem na stanowisko prezydenta może zostać taki czło-

Josep Maria Bartomeu w trakcie sezonu w sondażach wyraźnie tracił do Joana Laporty, ale wraz z sukcesami, jakie klub w tym roku osiągnął i transferami, które udało się zagwarantować, jego pozycja został usta- zaczęła się umacniać. chociaż sta-

Termin wyborów lony na 18 lipca, tut klubu przewiduje, że najlepszą datą jest taka, gdy w danym dniu na Camp Nou odbywa się oficjalny mecz pierwszej drużyny. Po raz drugi w historii prezydent zostanie wybrany w sobotę. Dla socios spoza Barcelony, dla których problemem będzie dotarcie na Camp Nou, klub zapewnia dojazd autokarem. Głos będzie można oddawać od 9 rano do godziny 21. Uprawnionych do głosowania jest 109 637 socios, którzy spełniają trzy warunki – są pełnoletni, co najmniej od roku są zarejestrowani

CATALOLGA

wiek, który zbierze wymaganą liczbę podpisów. W tegorocznych wyborach trzeba ich mieć 2534. Aspirujący na stanowisko muszą dostarczyć listy do 4 lipca.

Josep Maria Bartomeu w trakcie sezonu w sondażach wyraźnie tracił do Joana Laporty, ale wraz z sukcesami, jakie klub w tym roku osiągnął i transferami, które udało się zagwarantować, jego pozycja zaczęła się umacniać. W końcówce swej prezydentury udało mu się przedłużyć

umowy z Pedro, Jordim Albą, Danim Alvesem, a także z trenerem Luisem Enrique. Mimo zakazu transferowego, który zabrania Barcy rejestrowania zawodników do 1 stycznia 2016, udało mu się zakontraktować Aleixa Vidala z Sevilli. Bartomeu zapowiada, że ma w zanadrzu kolejny, wielki transfer. Podobno jest to hiszpański piłkarz, grający na pozycji pomocnika w Primera Division. Były wiceprezydent rozpoczął kandydaturę od przemówienia na tle trzech pucharów oraz logo z gigantycznym „B”, które do złudzenia przypomina wielką trójkę, która stała się symbolem sukcesów drużyny Luisa Enrique. Bartomeu zapowiada, że jego ekipę tworzą w większości ludzie z poprzedniego zarządu klubu, jedynie wzmocnieni przez kilka nowych osób. Swoją kampanię ma zamiar oprzeć na poparciu byłych piłkarzy, takich jak Miguelini. Joan Laporta w swojej kampanii mówi o przywiązaniu do tradycji. Jego hasło to „Za Barçę, za Katalonię, za la Masię, za UNICEF, za przyszłość, Laporta president”. Zapewnia, że zrobi wszystko, aby szkółka znowu dostarczała pierwszej drużynie utalentowanych zawodników. Jeśli wygra, dyrektorem La Masii znowu zostanie Jose Ramon Alexanko, a jego sekreta-


Barça Flash 27

Jeśli Joan Laporta wygra, dyrektorem La Masii znowu zostanie Jose Ramon Alexanko, a jego sekretarzem technicznym będzie były gracz FCB, Eric Abidal. rzem technicznym będzie Eric Abidal. Laporta z dumą mówi, że jego kandydatura wspiera proces niepodległości Katalonii. Były prezydent zrobi co w jego mocy, by logo Unicefu wróciło na przód koszulek. Katar natomiast ma zniknąć na dobre. Laporta zaznacza, że „łączenie wizerunku Barçy z państwem, które swoją obecność na świecie sprowadza w dużej mierze do kupowania wszystkiego, nie jest dobre. My uważamy, że pieniądze to nie wszystko. Są ważne, ale nie jeśli zaprzeczają wartościom, których bronimy.” Wśród sportowców, którzy udzielą poparcia Laporcie są m.in. Albert Luque, Enric Masip, Gaby Cairo i Roger Esteller. Trzeba oczywiście wspomnieć słowa Pepa Guardioli, który jasno wskazał swoje preferencje„Wszyscy kandydaci, którzy startują mają kwalifikacje, życzę wszystkim powodzenia. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że czuję wielką sympatię do Joana Laporty. Byłem nikim i na mnie postawił”.

doszło, proponuje stworzenie biura podróży, które byłoby własnością klubu, a Barca pokrywałaby część kosztów. Dodatkowo kładzie nacisk na rozwój Barcy B i pragnie, aby La Masia znów odgrywała kluczową rolę. Twierdzi, że po swojej wygranej bardziej dbałby o dobrą twarz klubu w organizacjach takich jak RFEF, UEFA i FIFA. Freixa również jawnie sprzeciwia się współpracy z Kata-

je Państwo Islamskie. Oprócz walki ze sponsorem kandydat chciałby zamrozić ceny abonamentów oraz wprowadzić darmowe wejściówki na stadion dla dzieci poniżej siódmego roku życia. Oprócz opisanych kandydatów, w walce o fotel prezydenta stanęli także Jordi Majó (przedstawiający siebie jako „kandydat neutralny”), Jordi Farré, który stoi na czele ruchu Som Gent Normal i Joan Batista Cuberta - przedstawiciel stowarzyszenia „Seguiment FCB”

Laporta zaznacza, że „łączenie wizerunku Barçy z państwem, które swoją obecność na świecie sprowadza w du- Cała siódemka prowadzi swoje żej mierze do kupowania wszystkiego, kampanie według upodobań, cech charakteru i możliwości finansowych. Każdy z nich nie jest dobre.

Toni Freixa obiera taktykę, która ma wesprzeć socios. Proponuje 25% zniżki na bilety dla socios bez abonamentu oraz 50% dla socios, którzy są na liście oczekujących na abonament. Freixa chce także ułatwić im wyprawy na mecze wyjazdowe. Aby do tego

rem, ponieważ nie współgra ona z wartościami reprezentowanymi przez klub. Agusti Benedito w razie wygranej również chciałby natychmiastowego zerwania współpracy z Katarem. Po wypełnieniu umowy, która wygasa za rok, pragnie poszukać innego sponsora. Nie zgodziłby się nawet na większe pieniądze od Katarczyków, ponieważ są oni instytucją, która narusza prawa pracowników, dyskryminuje kobiety a także finansu-

mógł wykupić 5 namiotów, ustawionych w sąsiedztwie Camp Nou, po 1000 euro każdy. Niestety nie każdego stać na tak cenne podpisy. Kandydaci pojawiają się w mediach, są aktywni na Twitterze. Dobrym sposobem na przekonanie socios są wizyty w penyach. W małych katalońskich miasteczkach bardzo często szef miejscowej penyi ma większą władzę i poszanowanie niż burmistrz.

CATALOLGA


Barça Flash 28

Jeśli sądzisz, że nasz grafik zasługuje za swoją pracę choćby na kubek ciepłej kawy, albo uznajesz, że nasz redaktor zasłużył na porządny wkład do długopisu, wspomóż nas. FELIETON


Barça Flash 29

Darowizny można przesyłać na konto bankowe wydawcy: 37 1090 2369 0000 0001 1212 0298 Przemysław Kasiura

Bądź na konto Paypal: przemekkasiura@interia.pl FELIETON

Dziękujemy.


Barรงa Flash 30

ARTYKUล


Barça Flash 31

PERYPETIE

Hubert Bochyński

@H_Bochynski

MARCA BARTRY Finał Pucharu Króla w sezonie 2013/2014. Estadio Mestalla w Walencji. Na murawie piłkarze Barcelony i Realu Madryt. Można powiedzieć: finał marzeń. W 85. minucie do podawanej po linii piłki biegnie z ogromną prędkością Gareth Bale. Na jego drodze staje Marc Bartra. Wydaje się, że Hiszpan ma wszystko pod kontrolą. Podręcznikowa akcja - piłka może przejść, ale rywal już nie. Obojętnie, czy można go powstrzymać w sposób przepisowy, czy należy sfaulować. Po prostu gracz drużyny przeciwnej nie może cię w żaden sposób ominąć. Tym bardziej że za Bartrą był już tylko bramkarz. Jak rozwinęła się ta sytuacja? Walijczyk ostatecznie wyprzedził defensora, pognał w kierunku bramki i pokonał Jose Manuela Pinto. Był to ostateczny cios, Królewscy wygrali 2:1.

N

a nic zdało się trafienie, które Bartra zaliczył siedemnaście minut wcześniej. Gol, który wówczas wyrównywał stan rywalizacji (w pierwszej połowie Real na prowadzenie wyprowadził Di Maria), był w ostatecznym rozrachunku mało ważny. Z finałów zapamiętuje się bowiem wyłącznie zwycięzców. 23-letni wtedy Hiszpan przeszedł z kolei często spotykaną drogę od bohatera do zera.

Po ostatnim gwizdku obraz stopera był jednym z najsmutniejszych, jaki mogliśmy zaobserwować w swoich telewizorach. Marc, zalany łzami, przeżywający to, co stało się kilka chwil wcześniej, pocieszany po kolei przez kolegów - przede wszystkim przez Carlesa Puyola, który całe spotkanie obejrzał z perspektywy ławki rezerwowych. To kapitan, doświadczony dzięki różnym wydarzeniom z własnej kariery, doskonale wiedział, co może czuć jego młodszy kompan. Zdjęcia obu zawodników obiegły cały świat. Mistrz i uczeń. Wielu kibiców widzi(ało) w Marcu następcę popularnego Tarzana. Wychowanek klubu, często grający z poświęceniem, zawsze w pełni skoncentrowany i przeżywający każde spotkanie jak finał. Do tego obaj są skromni - nie szukają błysku fleszy, doskonale zdają sobie sprawę z tego, że od tego jest kilku innych piłkarzy, sami zaś usuwają się w cień. Podobizn jest naprawdę wiele. Błąd, który niewątpliwie popełnił Bartra w nieszczęsnej osiemdziesiątej piątej minucie finału, dla niektó-

rych z jego dotychczasowych fanów był wystarczającym pretekstem do tego, by wszystkie przywołane podobieństwa do Puyola wyrzucić do kosza. Marc z wielkiej nadziei na przyszłość stał się jednym z wielu wychowanków, którzy zakotwiczą w pierwszej ekipie na 2-3 sezony, a następnie uciekną podbijać ligę hiszpańską w innych klubach lub wyjadą nawet za granicę. Popadanie ze skrajności w skrajność to wśród ludzkości jedna z najczęściej spotykanych złych cech. Wszystkim obrońcom zdarza się jednak popełnić błąd, nawet tym najlepszym. Mało kto pamiętał, że rok wcześniej w półfinale hiszpańskiego pucharu Carles Puyol został brutalnie położony przez Angela Di Marię (chwilę później padła bramka). Zasługi, które w ciągu wielu lat gry zdążył uzbierać, przykryły jednak nieco tamtą wpadkę. W przypadku Bartry nie można było o tym mówić, ponieważ on dopiero wchodzi w poważny futbol. Przyjrzyjmy się, jak wyglądała jego kariera. Hiszpan urodził się 15 stycznia 1991 roku w katalońskim Sant Jaume. W wieku dziesięciu lat dołączył do szkółki Espanyolu, lecz wytrzymał tam ledwie rok, po którym wstąpił w szeregi znacznie bardziej utytułowanego sąsiada. Na przestrzeni lat piął się coraz wyżej, aż w 2009 roku został członkiem drugiego zespołu. Ledwo stał się zatem pełnoletni, a już znajdował się na zapleczu pierwszej drużyny. Od razu stał się ważnym punktem ekipy. W pierwszym sezonie (2009/2010) rozegrał 30 spotkań,

ARTYKUŁ

>


Barça Flash 32

Mistrz i uczeń. Marc Bartra miał od kogo brać przykład, szczególnie w momentach trudnych... > natomiast

w trzech kampaniach łącznie - 83. Talent defensora zauważył Pep Guardiola, ówczesny szkoleniowiec Azulgrany, który przez te trzy lata sprawdził go ośmiokrotnie (4 razy w lidze i po 2 w Lidze Mistrzów oraz Pucharze Króla). W rezerwach stworzył żelazną parę z Andreu Fontasem (obecnie graczem Celty Vigo). Obaj zapowiadali się na bardzo dobrych piłkarzy, którzy w przyszłości mogli stanowić o linii obronnej Barcy. Fontas miał jednak wielkiego pecha związanego z kontuzjami, które nieco przyhamowały jego rozwój. Więcej szczęścia miał Bartra, który w hierarchii plasował się coraz wyżej. Ostatecznie awansował do pierwszego zespołu przed sezonem 2012/2013, kiedy obejmował go Tito Vilanova.

wym dwumeczu Champions League z Bayernem, przegranym 0:7. Nie zaprezentował się wtedy tragicznie, choć cały zespół został przez Bawarczyków stłamszony, zgnieciony i roz-

Najlepsze miało zatem nadejść przed niedawno zakończoną temporadą. Karierę zakończył Puyol, więc dyrekcja sportowa, mając jeszcze na względzie zakaz transferowy, musiała w końcu sprowadzić nowego środkowego obrońcę. Wybór padł na Jeremy’ego Mathieu i Thomasa Vermaelena. Wydawało się, że status Bartry nie ulegnie zmianie i nadal pozostanie pierwszym rezerwowym. Tym bardziej że reprezentant Belgii przychodził do Katalonii kontuzjowany i - jak wiemy - zdołał zagrać tylko w jednym spotkaniu. Z kolei Francuz był sprowadzany na dwie pozycje, ponieważ w Valencii, oprócz gry na środku, często występował także z lewej strony. Wiek (31 lat) oraz nierówna forma nie były jego sprzymierzeńcem. Rudowłosy zawodnik traktowany był jako ktoś, kto w niektórych spotkaniach pozwoli odciążyć częściej grających kolegów - w skrócie: cenny w rotacji.

To kapitan, doświadczony dzięki różnym wydarzeniom z własnej kariery, doskonale wiedział, co może czuć jego młodszy kompan. Zdjęcia obu zawodników obiegły cały świat.

Kampania ta nie była jednak bardzo udana. Pomijając fakt choroby Tito i jego amerykańskiej terapii oraz konieczność objęcia posady tymczasowego trenera przez Jordiego Rourę, sam Hiszpan nie był pierwszym wyborem. Ba, nie był nawet drugim i trzecim. Bardzo rzadko znajdował swoje miejsce w meczowej osiemnastce, a jeśli już tak się stało, zazwyczaj oglądał kolegów z perspektywy ławki przez pełne 90 minut. 8 spotkań ligowych, 2 w pucharze i 6 w Lidze Mistrzów to dorobek, który na kolana nie powala. Bartra wystąpił chociażby w pamiętnym półfinało-

ARTYKUŁ

jechany. W końcu nadeszła era Taty Martino. U Argentyńczyka piłkarz rozegrał w sumie 30 spotkań w całym sezonie, często uczestniczył w rotacjach. Odejście Abidala i ostatecznie pozbycie się Fontasa oraz Marca Muniesy sprawiły, że stał się czwartym wyborem na pozycji środkowego obrońcy. Należy jednak pamiętać, jakie problemy ze zdrowiem miał Puyol. Uwzględniając ten fakt, można stwierdzić, że Bartra był pierwszym zastępcą dla Pique i Mascherano. W jego grze było widać coraz większą pewność i dojrzałość. Jego interwencje z meczu na mecz były przemyślane, wykonywane z rozwagą. Z każdą kolejną minutą zyskiwał luz. Do jego niewątpliwych zalet zaliczyć można wyprowadzenie futbolówki z linii defensywnej do ataku oraz umiejętność dochodzenia do sytuacji strzeleckich po dośrodkowaniach ze stałych fragmentów gry.

Początek kampanii zredukował jednak te rozważania. Pierwszym wyborem nowego szkoleniowca, Luisa Enrique, była para Mascherano-Mathieu. Dopiero pod koniec roku 2014 coraz lepiej spisywał się Gerard Pique, który z czasem wygryzł Francuza. Wszystkiemu z boku przyglądał się Bartra, który zaliczył co prawda kilka występów, ale w całym sezonie zatrzymał się na liczbie 25 (5 mniej niż rok wcześniej). Trzeba jednak


Barça Flash 33

...jak i tych radosnych. przyznać, że jeśli już Lucho decydował się na najmłodszego w tym zestawieniu Marca, ten nie zawodził. Popisowym w jego wykonaniu meczem była potyczka z PSG, w drugim spotkaniu obu ekip w fazie grupowej Champions League. Katalończycy, by awansować z pierwszej pozycji, musieli wygrać. Trener zdecydował się na niespotykane ustawienie, w którym Hiszpan zagrał jako stoper, będąc przyklejonym bardzo blisko prawej flanki. Bartra odnalazł się tam znakomicie i po meczu został przez kibiców uznany za jedną z najjaśniejszych postaci zespołu. W drugiej połowie fenomenalnie uratował zespół przed utratą gola, stając na linii strzału. Jego grę doceniła publiczność, która nagrodziła go owacją na stojąco, kiedy Enrique dokonał zmiany już w doliczonym czasie gry. Występ ten nie pomógł jednak Bartrze w dalszej fazie rozgrywek. Cały czas odgrywał mniejszą rolę niż sam pewnie sobie wymarzył. W końcówce sezonu nie wychylał zaś nosa z ławki rezerwowych, bowiem Lucho grał cały czas żelaznym zestawieniem, zmieniając jedynie golkiperów. Nasuwa się zatem pytanie: czy Bartra odegrał rolę współmierną z jego potencjałem, który niewątpliwie jest sporego rozmiaru? Odpowiedź prawdopodobnie jest przecząca. Z jednej strony był integralną częścią zespołu, która po raz

kolejny przeszła do historii, sięgając po tryplet. Z drugiej - wszyscy zdają sobie sprawę, że z liczbą jego minut i rozegranych meczów mogło być lepiej. Nie można jednak wchodzić w kompetencje trenera, ponieważ to on najlepiej wie, w jakiej formie są jego piłkarze i jak prezentują się na treningach. Po zakończeniu sezonu pojawiła się informacja, że klauzula jego wykupu spadła do 12 milionów euro, co jak na tak klasowego i młodego stopera byłoby niewiarygodną promocją. Zaraz jednak tę pogłoskę zdementowano, choć sam zawodnik stwierdził, że jest ona prawdą. Prawdopodobnie jednak nie dowiemy się, kto ma rację. Piłkarz miał się zastanawiać nad swoją przyszłością w Dumie Katalonii, ale wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że przynajmniej na kolejny rok będzie zakładał koszulkę w granatowo-bordowe pasy, tym ra-

Natomiast jeśli chodzi o kwestie czysto sportowe, Lucho nie chce stracić defensora już teraz, mając na uwadze fakt, że nikogo w jego miejsce nie sprowadzi. Ponadto z drużyny odejść mają Montoya i Adriano, co oznacza, że Mathieu częściej będzie operował na boku. Niewiadomą pozostaje też forma Vermaelena, który powróci na boisko po dość długim rozbracie. To wszystko może skłonić Hiszpana do pozostania w klubie. Wydaje się, że może być to kluczowy sezon dotyczący jego przyszłości. Za rok klub będzie mógł już dokonywać transferów, więc ewentualne przyjście kolejnego stopera może mu dać do myślenia i skłonić do podjęcia decyzji o spasowaniu. Jeżeli będzie otrzymywał podobną liczbę szans na grę lub jeszcze niżej spadnie w zestawieniu stoperów, z pewnością głęboko zastanowi się nad losami swojej kariery. Liczba wychowanków, którzy mają wymierny wkład w osiągane rezultaty, w ostatnim okresie maleje, więc każdy zawodnik “stąd” jest mile widziany. Jeśli na dodatek oferuje taką jakość i ma przed sobą przynajmniej kilka sezonów gry na wysokim poziomie, nie można go tak łatwo odpuścić. Ale by nie dać mu wątpliwości, należy na niego stawiać. Każda kolejna minuta posłuży nabieraniu potrzebnego doświadczenia. Doświadczenia, które pozwoli w sytuacjach podobnych do tych z finału hiszpańskiego pucharu zachować się prawidłowo.

Nasuwa się zatem pytanie: czy Bartra odegrał rolę współmierną z jego potencjałem, który niewątpliwie jest sporego rozmiaru? Odpowiedź prawdopodobnie jest przecząca. zem poziome. Racjonalnym wytłumaczeniem jego pozostania w domu byłby także fakt, że wraz ze swoją partnerką, Melissą Jimenez, spodziewają się narodzin dziecka, więc zawirowania związane z przeprowadzką byłyby dla młodych rodziców bardzo stresujące i niepotrzebne.

ARTYKUŁ


Barça Flash 34

Jeśli smutno Wam, bo ligi europejskie zakończyły już sezon, wszystkie wielkie finały za nami, a Euro dopiero za rok – zawsze musicie pamiętać, że jest jeszcze Ameryka Południowa. Tam, od połowy czerwca trwało ich własne "Euro", znane raczej jako Copa America. A czy może być coś lepszego, niż turniej między krajami, które żyją i oddychają dla piłki nożnej? Dla takich meczów nie straszne są nawet nieprzespane noce.

FELIETON

Począwszy już od fazy grupowej działo się naprawdę dużo, zarówno na murawach, jak i poza nim. Chodzi tu naturalnie o kontrowersyjną sankcję nałożoną na Neymara w zaledwie drugim spotkaniu Brazylii podczas Copa America, od której, moim zdaniem, warto zacząć. Jeżeli chcielibyście się jednak dowiedzieć, jaka była jej prawdziwa geneza, może się to okazać nieco trudne. W Internecie czytamy bowiem, że pierwszym problemem dla Canarinhos była żółta kartka Neymara za zagranie ręką. Później, po meczu z Kolumbią kopnął on piłkę w plecy Pablo Armero, wykonywał prowokacyjne gesty pod adresem sędziego, a podobno też obrażał go i oskarżał, iż ten próbuje się

Mary Kowalik

rozsławić jego kosztem, a może doszło do rękoczynów – czemu jednak Brazylijczyk stanowczo zaprzecza. Wydaje mi się zresztą trochę dziwne, by Neymar był impulsywny i lekkomyślny do tego stopnia, by łapać arbitra za gardło. Nie do końca nadaje się do roli kapitana drużyny – moim zdaniem przydałoby mu się jeszcze trochę doświadczenia. Ciężko powiedzieć również, że jest oazą spokoju. Myślę jednak, że rzeczywiście, tak surowa kara dla Brazylijczyka jest po prostu przesadzona. Confederação Brasileira de Futebol, czyli Brazylijska Konfederacja Piłkarska nie odwoływała się jednak od decyzji, którą podjęła CONME-

@MaryKK16

Sposób na udany w


Barça Flash 35

BOL. CBF, idąc na rękę Barcelonie, pozwoliła udać się napastnikowi na wakacje, by ten zdążył wypocząć przed Superpucharem Europy. Według Mundo Deportivo tymże gestem Brazylijska Konfederacja usiłuje zdobyć przychylność Barcelony, aby Neymar mógł dołączyć do kadry narodowej na przyszłorocznych Igrzyskach Olimpijskich, które odbędą się w sierpniu. Myślę, że to największa sensacja w czasie tych rozgrywek. Teraz więc możemy przystąpić do analizowania wyników chronologicznie. Grupa A należała do gospodarzy, którzy zanotowali remis dwa zwycięstwa – stracili dwa punkty w starciu z Meksykiem 3:3, wygrywali z kolei w meczu otwarcia, przeciw Ekwadorowi, kiedy wygrali 2:0 po rzucie karnym

w wykonaniu Arturo Vidala i bramce Eduardo Vargasa, a także przeciwko Boliwii, notując swoistą manitę. To jednak nie przeszkodziło tym ostatnim w awansowaniu do fazy pucharowej z drugiego miejsca. Ci natomiast, licząc wspomnianą już porażkę z Chile, także zremisowali z Meksykiem bezbramkowo oraz zwyciężyli z Ekwadorem 3:2. Możecie więc dalej wnioskować, iż tegoroczne Copa America okazało się wielką porażką dla piłkarzy z Ameryki Środkowej. Pamiętamy, że czuli się potraktowani bardzo niesprawiedliwie w czasie Mundialu w Brazylii, kiedy mierzyli się z Holandią – arbiter podyktował wówczas rzut karny dla zawodników Guusa Hiddinka, który zupełnie przeważył losy tamtego ćwierćfinału, teraz zaś zapre-

zentowali się jeszcze słabiej, kończąc turniej na ostatnim miejscu w tabeli, zdobywając tylko dwa punkty przy dwóch wymienionych już remisach i jednej porażce (przeciw Ekwadorowi 1:2, który, suma sumarum, odpadł z Copa America jako najsłabsi zajmujący trzecią pozycję). W grupie B zaś najsilniejsze były reprezentacje Argentyny i Paragwaju. Jeśli odniesiemy się do tych, którzy awansowali do półfinałów, znajdziemy obie te drużyny, co tylko potwierdza moje słowa. Messi i jego drużyna wygrali dwukrotnie, przeciwko Urugwajowi i Jamajce, dwa razy z wynikiem 1:0, Paragwaj z kolei zwyciężył tylko raz, również przeciw Jamajce i również jedną bramką. W bezprośrednim starciu między Albicelestes i Guarani natomiast obejrzeliśmy re-

wieczór? Podróż do Chile!

FELIETON

>


Barça Flash 36

>

mis 2:2, gdzie, swoją drogą, najlepszy piłkarz na świecie strzelił swojego jedynego gola w fazie grupowej, wykorzystując rzut karny. Myślę też, że ostatnie miejsce Jamajki nie jest jakimś wielkim zaskoczeniem. Nie licząc niespodzianek i nagłych zwrotów akcji, wydaje mi się, że można było przewidzieć, kto w tej grupie będzie "chłopcem do bicia". Urugwaj zaś odczuwa brak Luisa Suareza w ekipie, tak przynajmniej ocenił to Jorge Sampaoli, selekcjoner reprezentacji gospodarzy, podczas konferencji prasowej przed ćwierćfinałem z Urugwajczykami. Do owego zdobyli jednak awans z trzeciego miejsca w grupie. Ostatnia, grupa C, bynajmniej nie pozbawiona gwiazd, składała się z Brazylii, Peru, Kolumbii i Wenezueli. Awans do fazy pucharowej zapewniły sobie trzy pierwsze z wymienionych reprezentacji. Na pierwszym miejscu uplasowali się Canarinhos, choć nie obyło się bez potknięcia – wygrali dwa spotkania, z wiceliderami grupy oraz Wenezuelą (dwukrotnie 2:1) , stracili punkty z kolei przeciwko Kolumbii, dokładnie wtedy, gdy ową żółtą kartkę dostał Neymar, by następnie pożegnać się z Copa America. Kolumbijczycy ugrali dokładnie tyle samo punktów, co Peru, wygrywając, przegrywając i remisując jednokrotnie. Nawet bilans bramek zanotowali taki sam, Los Incas jednak zdobyli jednego gola więcej. Co ciekawe, spo-

FELIETON

tkanie pomiędzy Peruwiańczykami a Cafeteros zakończyło się remisem 0:0, chociaż do fazy pucharowej awansowała zarówno Kolumbia, jak i Peru – ci pierwsi na tej samej zasadzie, co Urugwaj, a Rojiblancos z drugiej pozycji. Mamy tym samym osiem najlepszych drużyn fazy grupowej tegorocznych rozgrywek o Puchar Ameryki Południowej. Po rozlosowaniu pary układały się następująco: gospodarze turnieju mierzyli się obrońcami tytułu sprzed czterech lat, Boliwia grała z Peru, Kolumbia z drużyną Leo Messiego, a Canarinhos z Paragwajem. Ten etap także obfitował w ogromnie dużo emocji, tak więc jestem przekonana, iż każdy, kto zarywał noc przynajmniej dla dwóch ostatnich ćwierćfinałów bynajmniej tego nie żałuje – było co oglądać! Po kolei jednak. Jak już wiemy, Chile okazało się pierwszym półfinalistą turnieju rozgrywanego u siebie. Zwycięstwo nad Urugwajczykami było skromne, nie zabrakło jednak nerwów, a w efekcie niesportowego zachowania między Gonzalo Jarą a Edisonem Cavanim, co mogliście widzieć już gdzieś w Internecie. Cavani nie skończył tego spotkania, dostając drugą żółtą kartkę po tym, jak dał się sprowokować Chilijczykowi, co tylko zadziałało na sporą niekorzyść Urugwaju – stracili bowiem bramkę dopiero w 81. minucie. Możemy więc określić gospodarzy jako jednego z faworytów Copa America.

Pierwszym z najbardziej emocjonujących spotkań był ćwierćfinał między Argentyną a Kolumbią. Czas podstawowy upłynął przy bezbramkowym remisie, dlatego też zwycięzcę musiały wyłonić "jedenastki". Pierwszy rzut karny wykonywał James Rodriguez i bez problemu pokonał Sergio Romero. Jakby w odwecie drugi strzelał Leo Messi – i chociaż serca kibiców mogły na chwilę zwątpić – nie dał Davidowi Ospinie szans. Potem przekonaliśmy się, że przez zdecydowaną większość strzałów obaj bramkarze nie zanotowali udanych interwencji, widowisko na szczęście nie straciło na tym uroku – sprawa zaczęła się komplikować po stronie Cafeteros, gdy Luis Muriel znacznie, znacznie przestrzelił. Był to przedostatni z pięciu jedenastek, tak więc prowadzenie na moment wpadło do Argentyny, jednak gdy ci pierwsi, przy piątym rzucie, raz jeszcze wyrównali wynik, waga awansu zmiażdżyła Lucasa Biglię, który również nie trafił między słupki. Rozpoczęto więc bezpośrednią walkę o gola, którą zwyciężył Carlos Tevez. Ostatni półfinalista również musiał przebrnąc przez rzuty karne. Warto jednak zauważyć, iż Brazylia, która w nich poległa, prowadziła przez większość czasu podstawowego. Do wyrównania doprowadziła jedenastka podyktowana w 72. minucie, która przybiła pięciokrotnych mistrzów świata do tego stopnia, iż nie zdołali się już pozbierać aż do końca spotkania. O ile rzuty karne bardzo dobrze otworzył Fernandinho, do przegranej Canarinhos przyczyniły się zmarnowane szanse Ribeiro i Costy, co zaowocowało tym, iż Paragwajczycy wyeliminowali Brazylię drugi raz z rzędu w Copa America, drugi raz w ćwierćifnale i drugi raz po rzutach karnych. Wygląda na to, że najłatwiejszą przeprawę miało Peru, które w półfinale zmierzy się z Chile. Hat tricka klasycznego zanotował Jose Paolo Guerrero, Boliwia zdołała jedynie zdobyć bramkę honorową na kilka minut przed końcem meczu... po jedenastce. I tak właśnie docieramy do półfi-


Barça Flash 37

nałów. W nich nie powtórzyl się ani razu konkurs jedenastek, uważam jednak, że i tak było na co popatrzeć – 30. czerwca oglądaliśmy bardzo wyrównane spotkanie między Chile a Peru, choć jednocześnie względnie spokojne, następnego dnia zaś, a właściwie następnej nocy – goleadę w wykonaniu Albicelestes. Był to bez wątpienia ten ciekawszy półfinał, ponieważ padło aż siedem goli – podopieczni Gerardo Martino weszli do finału wybitnie efektownie, gromiąc reprezentację Paragwaju 6:1. Strzelał Di Maria, Higuain, Aguero, co ciekawe jednak, nie Messi; on ugrał trzy asysty. Przez pierwszą połowę jednak Argentyna nie była poza zasięgiem rywali – możecie zerknąć na listę strzelców w tym meczu i zauważycie tam, że pierwsze 45. minut tego starcia zakończyło się rezultatem zaledwie 2:1. Paragwaj poległ tak naprawdę w następnej partii meczu, mówiąc krótko. Angel Di Maria trafił w 47. minucie, a po sześciu minutach powtórzył swój wyczyn. Wisienką na tym imponującym torcie był natomiast gol Sergio Aguero w końcówce meczu, drugą zaś bramka Gonzalo Higuaina – trzy minuty po nim. To bez dwóch zdań nie pomogło Paragwajczykom ani w gonieniu wyniku, ani bynajmniej ze strony psychicznej. Koniec końców, 3 lipca nie dali również rady wywalczyć choćby brązu. Już nie tak miażdżąco, przegrali z Peruwiańczykami 2:0 w meczu o trzecie miejsce. Jak wspomniałam, półfinał między gospodarzami turnieju a Peru nie obfitował w równie wiele emocji. Chilijczycy powoli, kroczek po kroczku dążyli do zwycięstwa, ale na pewno nie możemy stwierdzić, że dominowali – nie przeważał właściwie nikt, bo dość sporadycznie jedni czy drudzy wyprowadzali akcje, które byłyby niebezpieczne. Z drugiej strony zaś ciężko nazwać ten mecz nudnym – zarówno Los Incas, jak i Chile walczyli o gole, nie umieli jednak znaleźć na siebie nawzajem sposobu. Tę ciszę przełamał Eduardo Vargas na parę minut przed końcem pierwszej

połowy, by swój wyczyn powtórzyć jeszcze w drugiej połowie. W rezultacie zanosiło się na naprawdę wyborny finał, który, wyjątkowo, rozpoczął się nieco wcześniej, niż mecze dotychczas. Naprzeciw siebie stanęły reprezentacje, które rzeczywiście w zupełności zasłużyły na grę w finale. Jednocześnie nie tak łatwo było określić, kto jest faworytem, choć większość kibiców skłaniała się ku ekipie Leo Messiego. Warto przy tej okazji zaznaczyć, iż ten finał był w pewnym sensie wojną domową, gdy naprzeciw siebie stanął Pchła i kapitan gospodarzy, Claudio Bravo. Mieliśmy więc pewność, że wśród mistrzów znajdziemy barceloński akcent. Na szczęście dla nas, i nieco mniejsze szczęście dla zawodników, czas podstawowy zakończył się bezbramkowym remisem. Znów jednak nie oznacza to, iż widowisko było słabe – wręcz przeciwnie, emocji było bardzo dużo, nerwów też nie mniej. Kibice wstrzymywali oddech dosłownie do ostatniej sekundy, ponieważ fantastyczną sytuację stworzyła sobie Argentyna już w doliczonym czasie, po której sędzia od razu zakończył tę część spotkania. "Piłkę meczową" jednak spektakularnie zmarnował Higuain. Niestety, nie była to jego ostatnia szkodliwa pomyłka tego wieczora. Gdy przekonaliśmy się, iż dogrywka również nie wyłoniła zwycięzcy Copa America, rozpoczął się kolejny w tym turnieju konkurs

rzutów karnych, tak więc prawdziwe "delicje" dla kibiców na całym świecie. Obie drużyny dobrze go rozpoczęły, wicemistrzowie świata jednak szybko zaczęli popełniać błędy, podczas gdy gospodarze czuli się jak najbardziej pewni siebie. Nie zgubiła ich ta pewność, jak zakładało wielu z nas. Mieli jednak podstawy do czucia się silnymi – stanowią obecnie wyjątkowo zgraną drużynę, która spisywała się świetnie od samego początku turnieju, a przede wszystkim grali u siebie, przed własną publicznością. Podobnie, jak reprezentacja Polski we wrześniu ubiegłego roku, podczas siatkarskiego mundialu, Chilijczycy nie mogli wymarzyć sobie lepszego triumfu, który jednocześnie trzymał nas w napięciu aż do rzutu karnego Alexisa Sancheza, kończącego tę serię jedenastek, mecz, oraz Copa America 2015. Pozostaje mi więc trochę współczuć Albicelestes, którzy drugi rok z rzędu odbierają srebrne, najmniej chciane medale w historii sportu, a także szczerze pogratulować Chile za pierwsze takie zwycięstwo w historii.

FELIETON


Barรงa Flash 38

URUGWAJ

STRZAล W DZIES FELIETON


JSKI

SIĄTKĘ

Barça Flash 39

Gdy w lipcu ubiegłego roku świat obiegła informacja, że Luis Suarez, zawodnik Liverpoolu, przechodzi do Barcelony, część cules nie była zbyt zachwycona. Nie można było odmówić mu umiejętności piłkarskich, jednak to, co zrobił niespełna trzy tygodnie wcześniej, mogło zastanawiać, czy na pewno powinien on dołączać do Dumy Katalonii. Dziś już nie ma żadnych wątpliwości. Lepszego napastnika, choćby gryzł nie tylko trawę, nie można było kupić.

Marysia Wyrzykowska

W

sezonie 2013/14, tuż przed transferem, Luis Suarez był gwiazdą Barclays Premier League. To on ciągnął Liverpool przez cały sezon do przodu, strzelając wiele bramek, co doprowadziło do zajęcia wysokiego, drugiego miejsca, a zarazem zakwalifikowania się do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Został królem strzelców i królem asyst Premier League, we wszystkich europejskich ligach nikt nie strzelił od niego więcej bramek, tyle samo miał jedynie Cristiano Ronaldo. El Pistolero został także wybrany najlepszym piłkarzem ligi. Przed zbliżającymi się Mistrzostwami Świata w Brazylii kibice reprezentacji Urugwaju byli w znakomitych nastrojach - piłkarz w takim gazie powinien pomóc drużynie osiągnąć dobre wyniki. Co prawda Charruas nie zaczęli turnieju zbyt dobrze - w pierwszym spotkaniu przegrali 1-3 z rewelacją turnieju, Kostaryką. Kolejny mecz, z Anglią, wygrali 2-1, gdzie autorem obu trafień dla Urugwaju był Luis Suarez. Sielanka skończyła się w drugiej połowie trzeciej potyczki z Włochami, gdzie toczyła się bezpośrednia walka o awans do fazy pucharowej. El Pistolero nie wytrzymał napięcia i podczas jednego z pojedynków ugryzł Giorgio Chielliniego. Jakiś czas później dostał najwyższą karę w historii mistrzostw świata - zawieszenie na 9 spotkań reprezentacji Urugwaju i 4-miesięczną dyskwalifikację z gry w klubie. Przez ten czas nie mógł nawet trenować z kolegami z drużyny. Dwa tygodnie później został ogłoszony jego transfer do Barcelony. Budziło to wiele wątpliwości - nie-

@MarysiaWyrzykow którzy mówili wręcz, że jest niezrównoważony psychicznie, niektórzy łagodniejszymi słowami pisali, że to nie jest zbyt dobry pomysł. Słychać było także głosy, że on jednak może się przydać, jednak były one mniejszością. W transferze był także jeden bardzo duży minus - Suarez nie mógł trenować z nowymi kolegami z zespołu. Trudno się jest wprowadzić do nowej drużyny, a gdy nie można szlifować pewnych schematów, to jest już naprawdę duży problem. Barcelona jednak odwołała się od zawieszenia i Urugwajczyk po pewnym czasie mógł trenować z ekipą Luisa Enrique. Dziennikarze szybko wyliczyli, na kiedy może przypaść debiut Luisa Suareza w koszulce Blaugrany - okazało się, że jest to jeden z najbardziej emocjonujących meczów w sezonie - El Clasico na Santiago Bernabeu. El Pistolero dostał wielką szansę od trenera - w meczu zagrał od pierwszej minuty. Duma Katalonii niestety przegrała, jednak Luis Suarez już w swoim debiucie asystował przy honorowym golu Neymara. Nic większego nie pokazał, jednak cała linia ataku Barcelony była w tym meczu nieefektywna. Kolejne mecze Suareza większości kibiców kojarzą się prawdopodobnie z wieloma zmarnowanymi sytuacjami, mnóstwem upadków i taką samą liczbą pretensji do arbitrów. Nie ma co ukrywać - Suarez nie był tak diabelsko skuteczny jak w Liverpoolu i często symulował faule.

FELIETON

>


Barça Flash 40

Kibice kochają takich napastników, którzy nie zawodzą w najważniejszych momentach. Suarez dał zwycięstwo Barcelonie przeciwko Manchesterowi City...

Liga w linii ataku Barcelony nastąpiła znacząca zmiana - Messi powędrował na prawe skrzydło, a El Pistolero znów znalazł się na swojej ulubionej pozycji – środku ataku. Wiązało to się z wieloma korzyściami - Messi na prawej stronie częściej wymieniał piłkę z Danim Alvesem. Między dwoma zawodnikami z Ameryki Południowej podczas meczu widać zgranie - znacząca część asyst Brazylijczyka jest notowana właśnie przy trafieniach Messiego.

niego kierowana jest futbolówka zza linii obrońców wybiega Neymar, dostaje piłkę, która jest podkręcona w kierunku bramki, więc wystarczy ją trącić, aby zatrzepotała w siatce. Mogłoby się wydawać, że po kilku takich trafieniach kolejni przeciwnicy będą przygotowani na taką sytuację, jednak niezmiennie po takich akcjach padały bramki. Takie rozegranie stało się firmową akcją Barcelony, która wiele razy pieczętowała tym sposobem wygraną, tak ważną w późniejszej części sezonu.

Kilka bramek zdobytych w zakończonym już sezonie można było rozrysować jednym schematem - Argentyńczyk dostaje piłkę na prawej stronie boiska, w tym czasie Luis Suarez skupia na sobie uwagę defensorów przeciwnika, jednak to nie do

Od momentu roszady pomiędzy Messim a Suarezem, ten drugi zaczął zdobywać więcej bramek. Nic dziwnego, w końcu w Liverpoolu to środek ataku był jego nominalną pozycją, na której występował.

> W którymś z kolejnych spotkań La

...Paris Saint-Germain...

FELIETON

Kiedy myślę o momencie, w którym Suarez definitywnie się przełamał i zamiast zmarnowanych stuprocentowych okazji widzieliśmy bramki, od razu na myśl przychodzi mi pierwszy mecz ⅛ finału Ligi Mistrzów z Manchesterem City. El Pistolero chyba poczuł klimat wysp i wpakował The Citiziens dwie bramki, które postawiły Katalończyków w doskonałej sytuacji przed rewanżem. Kolejny etap rozgrywek to dwie następne bramki Suareza, tym razem na Parc des Princes w meczu z Paris-Saint Germain. Mecz zakończony wynikiem 3-1 był prawie zapewnieniem awansu do półfinału. Co prawda w rewanżu ani w ½ finału Ligi Mistrzów bramki nie zdobył, jednak udało mu się to w ostatnim meczu sezonu - finale Ligi Mistrzów z Juventusem. Gol strzelony przez Suareza


Barça Flash 41

...Realowi Madryt...

zmienił wynik na 2-1 i dał Barcelonie prowadzenie, którego nie oddała już do końca meczu, pieczętując tryplet bramką Neymara zdobytą w doliczonym czasie gry. Trio Messi-Suarez-Neymar stało się najbardziej bramkostrzelnym atakiem, zdobywając 122 bramki. Pobili tym samym rekord tercetu Realu Madryt z sezonu 2011/12 - Cristiano Ronaldo, Benzema i Higuain strzelili łącznie 118 goli. Ciekawa była także statystyka, w której można było zobaczyć, że w pewnym momencie sezonu Tridente miało więcej bramek od wielu topowych klubów Europy, między innymi od Bayernu, Arsenalu czy Chelsea. I to wszystko pomimo długiej absencji Suareza na początku sezonu.

We wszystkich rozgrywkach więcej asyst od Suareza miał tylko Messi. Urugwajczyk wyprzedził w tej klasyfikacji między innymi Neymara, pomimo tego, że były gracz Santosu zagrał około 600 minut więcej od nowego nabytku Barcelony. Na trudniejsze potyczki drugiej części temporady był wystawiany zazwyczaj taki sam skład. O ile zamiast Mascherano mogliśmy się czasem spodziewać Mathieu, co jakiś czas widzieliśmy Xaviego w miejscu Iniesty, a zależnie od rozgrywek zmieniał się bramkarz, to trójka napastników Barcelony była nie do zastąpienia. Sam Suarez kilka miesięcy nieobecności nadrobił w pozostałej części sezonu, w ostatecznej klasyfikacji rozegranych minut plasując się nad Iniestą, Claudio Bravo czy Rakiticiem.

Podsumowując: Suarez to ostatecznie najlepszy transfer letniego okna. Kupno Urugwajczyka wiązało się z pewnym ryzykiem dotyczącym jego niesportowych zachowań, jednak sam piłkarz zachował się bardzo profesjonalnie. Bez pomocy El Pistolero tryplet byłby dużo trudniejszy do zdobycia. Był on też kupiony, aby zastąpić Alexisa Sancheza, który przeszedł do Arsenalu. Poprawił jednak wszystkie statystyki chilijskiego skrzydłowego, tworząc zabójczy tercet z Messim i Neymarem. Mało kto wyobraża sobie kolejne sezony bez Urugwajczyka w podstawowej jedenastce. Diabelnie skuteczny, żądny wygranej i walczący do końca - to jest napastnik, którego w składzie Blaugrany brakowało.

...i wreszcie przeciwko Juventusowi Turyn w finale Ligi Mistrzów.

FELIETON


Barça Flash 42

VLADIMIR

Zarówno Real Madryt, jak i Barcelona są klubami, w których w okresie letnim dzieje się równie wiele, co w sezonie zasadniczym. A jednak bardzo często dzieje się tak, że wydarzenia wakacyjne wokół klubu stają się główną atrakcją dla mediów i prasy, bo potem zostaje im już tylko skupienie się na kwestiach sportowych, a nie ukrywajmy - to nie jest coś, na czy mediom szczególnie zależy, i od czego do redakcyjnych kas spływa najwięcej pieniędzy. W Madrycie - szczególnie za przerywanej kadencji Florentino Péreza - termin "spokojne lato" to oksymoron.

FELIETON


Barça Flash 43

PEREZ Gościnnie: Piotr Szewczun

@pszewczun

Były redaktor RealMadryt.pl, a teraz właściciel sklepu piłkarskiego Futbolero.pl

FELIETON


Barça Flash 44

Jedynym odpowiednim momentem na zatrudnienie Rafy był rok 2007, teraz zakrawa to na jakiś nieśmieszny żart z całego madridismo.

N

a włoskiego szkoleniowca wszechpotężny Floro Pérez zasadzał się trzykrotnie. Do trzech razy sztuka, więc w 2013 roku się udało. Po burzliwym okresie José Mourinho, Carlo Ancelotti miał wprowadzić spokój, zacząć rozmawiać, a nie rozkazywać piłkarzom i, nie ukrywajmy, trochę bardziej podporządkować się madryckiej prasie. I rzeczywiście tak było - w wywiadach prasowych, radiowych i telewizyjnych mało brakowało, a dziennikarze zaczęliby się z Ancelottim przytulać. On pozwalał im na troszkę więcej, oni nie wyolbrzymiali każdej bzdury do rangi instytucjonalnego trzęsienia ziemi. Był dla zawodników raczej starszym bratem - wysłuchał, przekonywał, ale jak trzeba było - postawił na swoim. Zaczął ich traktować niemal jak równych sobie, a nie zwykłych podwładnych. Piłkarze darzyli go inną formą szacunku niż jego poprzednika. Taka forma miała swoje dobre i złe strony, jedni potrafili to wykorzystać, drugim wyrządziło, wedle ich opinii, bardzo wielką krzywdę. Ancelotti wiedział, że miłość Florentino, nawet gdyby starał się o niego razy osiemnaście, ma swoją cenę. Razem z Carlo do Madrytu trafił Gareth Bale i plan był prosty: masz, chłopie, piłkarzy i musisz zrobić to, co twojemu poprzednikowi nie wyszło. I udało się. W Pucharze Króla triumf nad Barceloną przyszedł po koronkowej (jak mawia Szpaku) akcji Walijczyka.

FELIETON

Problem tym taki, że Copa del Rey z takim składem, jakim dysponował w roku 2014 Real Madryt z dużą dozą prawdopodobieństwa zdobyłby Jurij Szatałow. Punktem zwrotnym, który pomógł niedowiarkom i fanom Mourinho na chwilę zapomnieć o swoim idolu, a dużej części kibiców po prostu przekonać się, że zmiana nie zawsze jest na gorsze, był półfinałowy dwumecz z Bayernem Monachium.

A miało być tak pięknie

Wygrany w zwariowanych okolicznościach finał Ligi Mistrzów z Atleti dał nadzieję, że będziemy świadkami tak długiego jak poprzedni lub nawet najdłuższego projektu w okresie zarządzania klubem przez Florentino Péreza. Dług Ancelotti spłacił już w pierwszym roku, nie kazał na siebie czekać, nie potrzebował magicznego i tak w Realu Madryt irracjonalnego "czasu", więc wydawało się, że jeden szkoleniowiec na dwudziestu będzie miał na Chamartin do powiedzenia coś więcej niż: "Filozofia Realu Madryt to zwycięstwa". Nowy sezon, nowe transfery, nowe możliwości. Przy takich zwycięstwach i tak byłoby to trudne, ale w ekipie z Madrytu nie było złego feelingu nie tylko z tego powodu. Ale rok 2014 to także rok Mundialu i świetnych występów Keylora Navasa. Po przesądzonej sprawie z Diego Lópezem jasne było, że Casillas wraca do łask na pełen etat. Keylor Navas godził się na kosmiczną wypłatę

wiedząc, że nie przychodzi tu bronić. Piękny sezon 14/15 skończył się w grudniu, a jednym z symboli były tragikomiczne występy Ikera Casillasa. Ancelotti wiedział, że zmienić można wiele, ale pewne rzeczy w Realu się nie zmieniają. Być może zasugerował w rozmowie z przełożonym, że Real stać wciąż na wiele, ale jeden element musi zostać poddany natychmiastowej wymianie. Floro Pérez raz jeszcze pokazał, że mocny to on jest, ale w rozmowach z tymi, którym płaci. Nie jest w stanie podjąć decyzji uzdrawiających samą drużynę, nie jest w stanie patrzeć na zespół w perspektywie dłuższej niż półroczna. Nie jest w stanie wyjść naprzeciw prasie, która już i tak walczy z nim całymi swoimi siłami. Florentino Pérez zrobił w maju to, co potrafi najlepiej. Zwolnił Ancelottiego. W sieci zawrzało. Madrycki dziennik AS walił w prezesa Realu Madryt jak opętany, ale grupie PRISA (wydawca AS-a) akurat nie zależy na tym czy innym trenerze, tylko na odejściu Péreza. Sytuacja była o tyle kuriozalna, że na rynku każdy lepszy trener był już zaklepany, a jedyna atrakcyjna opcja - Jurgen Klopp - była poza zasięgiem, bo były już szkoleniowiec Borussii Dortmund powiedział, że nie podejmie się pracy w kraju, którego języka nie zna. A tak się akurat trafiło, że po hiszpańsku Jurgen Klopp umiał tylko zamówić piwo.


Barça Flash 45

Oczy kibiców Realu Madryt robiły Bitwa o nowy kontrakt się rozpoczę- Za Ramosem stoi oczywiście cała arsię z każdym dniem większe, bo co- ła. Sergio wystawił swoje najcięższe mia dziennikarzy przekonująca, że raz jaśniejsza stawała się rezydentu- działa. Nie, nie mówię tu o dobrej przecież dlaczego Sergio nie może ra wychowanka Królewskich, Rafy grze przez cały sezon. O tym repre- zarabiać tyle, co największe gwiazdy, skoro w rzeczywistości taką gwiazdą Beniteza. Biografię Beniteza każdy zentanci Ramosa nie wspominają, sam jest. Coraz poważniejsze i nieśrednio rozgarnięty kibic zna, więc to nie jest główną kartą przetargową. związane w żadne sposób z wrogo nie trzeba jej tu specjalnie przypo- Właściwie nie jest żadną kartą, bo nastawioną do Florentino grupą minać. Jedynym odpowiednim PRISA źródła mówią, że oferta Sergio, który wcale nie ma dobrego sezonu za Manchesteru United za obrońmomentem na zatrudnienie sobą, postanowił o sobie przypomnieć. Siedział na cę jest poważna. Po raz kolejRafy był rok 2007, teraz zakrany nad operacją podwyżki dla kanapie w swoim madryckim domu i doszedł do wa to na jakiś nieśmieszny żart zawodnika, nad Berz całego madridismo. wniosku, że w sumie zasługuje na inkasowanie tyle, jakiegoś nabéu unosi się nieprzyjemny co Cristiano Ronaldo. zapach. Na prezentacji trenera byliśmy świadkami szopki ze łzami w oczach gdybyśmy mieli ustalać kontrakty Inną kwestią są żądania samego Radojrzałego faceta z sukcesami, który na poziomie rzeczywistej formy, to mosa, a inną to, ile naprawdę może popłakał się chyba jak zobaczył, ile Sergio zasłużył w sumie na obcięcie zarabiać klasowy nawet obrońca w tym wieku może jeszcze zarobić. pensji (tak jak kilku innych piłkarzy, w dzisiejszym futbolu. Niektórzy wysuwają w internetowych dyskuSłowa Florentino sprzed prezentacji: żeby było jasne). sjach argument, że przecież taki Bale "Dobrze byłoby, gdyby następny treczy Jamés mieli zagwarantowaną na ner mówił po hiszpańsku" pokazują, Na główną scenę wkracza na białym starcie wyższą pensję niż obrońca że nie ma kontroli nad sytuacją, któ- koniu René Ramos, jego brat i agent światowego topu, który siedzi w klui zaczyna przedstawienie. Najpierw bie już dziesięć lat. To prawda, ale rą po części sam stworzył. mówi, że stoper Królewskich zasłu- entuzjaści żelaznej logiki muszą zroHajs, hajs, hajs guje na podwyżkę swoim oddaniem zumieć, że w sporcie na najwyższym Sergio Ramos czuje się chroniony białej koszulce. To pozostaje bez poziomie o pensji sam wynik sporprzez prasę w takim samym pra- echa, powoduje raczej śmiech u zde- towy przestał decydować krótko po śmierci Hitlera. wie stopniu jak jego przyjaciel, Iker cydowanej większości kibiców, przyCasillas. Wie to doskonale, bo sam najmniej w internecie. W związku Kibice Realu będą świadkami kolejprzez lata na taką reputację wśród z tym otoczenie Sergio Ramosa anga- nego emocjonującego lata, które nie dziennikarzy pracował. Tajemnicą żuje w kampanię kompletnego outsi- ma nic wspólnego z poukładaną grą poliszynela jest fakt, że to ta dwójka dera w walce o fotel prezesa Barcelo- Królewskich na murawie Santiago wynosi z szatni najwięcej informacji Bernabéu. Winni są po części wszyny, który wie, że w wyborach nie ma do mediów. Sergio, który wcale nie scy - prezes, który uważa się za niema dobrego sezonu za sobą, postano- szans, a który mówi, że oferowano omylnego. Prasa, która dawno przewił o sobie przypomnieć. Siedział na Ramosa Barcelonie, ale on nie chce stała spełniać swoją rzeczywistą rolę kanapie w swoim madryckim domu wchodzić w polemikę, która ma na oraz piłkarze, którzy wolą ułożone i doszedł do wniosku, że w sumie za- celu tylko i wyłącznie podwyżkę dla stosunki z tą właśnie prasą aniżeli sługuje na inkasowanie tyle, co Cri- obrońcy. To zaczyna już środowisko z przełożonymi i z kibicami klubu, w którym grają. stiano Ronaldo. kibiców lekko irytować.

Bitwa o nowy kontrakt właśnie się rozpoczęła. Sergio Ramos wystawił swoje najcięższe działa.

FELIETON


Barรงa Flash 46

ARTYKUล


Barça Flash 47

WIELKIE NADZIEJE Kiedy na nowo rozpoczyna się dyskusja na temat cantery Barcelony i Realu, przypomina mi się jeden z odcinków Crackovii, w którym aktor parodiujący znanego madridistę Tomasa Roncero, wymienia wychowanków Królewskich. “Casillas, Guti…, a mówiłem już o Casillasie?” - mniej więcej tak wygląda jego “wyliczanka”. Oglądający ten skecz fani Dumy Katalonii mogli uśmiechnąć się pod nosem z poczuciem wyższości, z dumą spoglądając na wyjściowy skład ich ukochanego klubu. Od emisji wyżej wymienionego odcinka minęło już kilka lat i Barcelona nadal góruje nad największym rywalem pod względem liczby canteranos w pierwszej jedenastce. Jednak to, że nadal tak jest nie znaczy, że nadal będzie.

P

ierwsze słowa tekstu piszę w dniu urodzin Leo Messiego. 28 urodzin. Z klubu odszedł już 35 - letni Xavi. Pozostali wychowankowie to: Iniesta (31 lat), Pique (28), Pedro (27), Alba (26), Busquets (26). Barta z Montoyą mają 24 lata, Sergi Roberto zaledwie jedną wiosnę mniej, a Rafinha dwie. Z góry przepraszam jeśli ktoś oceni moje wytykanie wieku za nieodpowiednie, mówiąc prawdę większość z wyżej wymienionych zawodników ma jeszcze wiele długich sezonów do rozegrania, lecz juniorami już dawno nie są. Nieco gorzej wygląda sytuacja pod kątem jakości, gdyż regres jest zauważalny. Jasne, można powiedzieć, że cudowne pokolenie trafia

Tomasz Tybuś

@TomekTyb

się raz na jakiś czas, ale taka akademia jak La Masia powinna co kilka lat wypuszczać spod swoich skrzydeł 2-3 graczy o predyspozycjach do gry na najwyższym światowym poziomie. Zaliczając Busquetsa i Albę do starszej gwardii, takim potencjałem dysponuje tylko Rafinha, a Bartra szybko może popaść w zapomnienie jeśli od następnego sezonu nie zacznie notować regularnych występów. Tu pojawia się ważna kwestia. Dawanie szansy to według mnie klucz do takich karier jak ta Messiego, Xaviego czy Iniesty. Młody zawodnik musi czuć wsparcie, musi dostać więcej czasu niż ukształtowany piłkarz do pokazania pełni umiejętności. Dlaczego więc nowi canteranos to tylko epizody? Co z tego, że debiutują w dużej ilości jeśli niemal żaden z nich nie rozegra nawet trzech spotkań pod rząd w wyjściowej jedenastce? Pod wodzą Luisa Enrique swój pierwszy mecz w seniorskim zespole zaliczyło siedmiu wychowanków. Tylko jeden spełnił postawiony przeze mnie wyżej warunek, był nim Munir. Po pierwszym mocnym wystrzale przyszły regularnie marnowane “setki”, potem kara Suareza przestała obowiązywać i na koniec niektórzy zadawali sobie pytanie kim jest w ogóle Munir. W tym miejscu należy postawić ważne pytanie. Jak to wreszcie jest? Trenerzy są tacy źli i nie wystawiają wychowanków, czy wychowankowie są na tyle słabi, że nie warto na nich stawiać? Każdy na to pytanie niech odpowie sobie sam.

Gdzie oni są?

Kończący się ban na transfery u sporej części cules nie wywołał objawów

typowych dla zmartwienia czy choćby lekkiego zaniepokojenia. Wskazywali oni Barcelonę B jako źródło nieprzeciętnie zdolnych zawodników, którzy sprawią, że żaden zakaz nie będzie odczuwalny. Patrząc na pierwszy zespół i znajdujących się tam wychowanków, pogląd wydaje się jak najbardziej słuszny. Rezerwy Barcelony zajęły jednak ostatnie miejsce w Segunda Division i z hukiem zleciały z ligi. Argument o kopalni talentów tuż pod nosem jest więc trochę inwalidą. Nie będę jednak aż tak krytyczny. Spadli z ligi, fakt. Nie oznacza to wszakże, iż w całym zespole nie ma choć jednego gracza wartego uwagi. Nie oszukujmy się, nie każdy jest takim zapaleńcem by oglądać wszystkie mecze rezerw. Jak więc wypatrywać perełek? Tu z pomocą przychodzą kochane statystyki. Wiadomo, najpierw patrzymy na najlepszego strzelca. Tym był Jean Marie Dongou. Zdobył 11 bramek, dorzucił do tego 6 asyst. W pierwszym zespole już debiutował. Kiedy Barcę prowadził Gerardo Martino, młody Kameruńczyk w wieku 18 lat zagrał w Pucharze Króla z Cartageną. Co więcej, mimo, iż wszedł z ławki, to w 89 minucie wpisał się na listę strzelców. Debiut był chyba jednak zbyt słaby skoro Dongou rozegrał do tej pory 29 minut w drużynie seniorskiej. Do jego głównych zalet należą atrybuty fizyczne - szybkość i siła. Może nie są to cechy szczególnie pożądane w Barcelonie, lecz jeśli dołączymy do tego instynkt strzelecki i dużą pracowitość, może okazać się, że taki napastnik byłby ciekawą opcją do wzbogacenia składu. Graham Hunter pytany o Kameruńczyka stwierdził, iż w wieku 16 lat zrobił na nim

ARTYKUŁ

>


Barça Flash 48

większe wrażenie niż szesnastoletni Messi. Według znawcy hiszpańskiego futbolu Dongou to połączenie Romario i Eto’o. Oczywiście zaznaczył, że przewidywania jakoby Jean Marie miał być lepszy od wyżej wymienionych są przesadzone. Trudno się nie zgodzić, bo gdyby wierzyć takim przewidywaniom, Messi miałby już co najmniej dziesięciu następców. Nie da się jednak ukryć, iż Dongou jest człowiekiem mającym predyspozycje, aby być piłkarzem, jak to mawiał pewien dobrze znany trener - “international level”. Oczywiście, zbyt dużo słodyczy jest niewskazane. Kameruńczyk ma swoje wady, a fakt, iż jego idol to Samuel Eto’o może nieco naprowadzić na charakter tych przywar. Poza tym, najlepszy strzelec Barcy B jest na boisku nieco nieokrzesany i w opinii kilku ekspertów, właśnie ta wada nie pozwala mu skutecznie wedrzeć się do pierwszego zespołu. M o ż e

jednak ten brak ogłady pomógłby w grze bez kompleksów?

Faworyci bukmacherów

Najlepszego strzelca mamy już więc za sobą. Drugi w kolejności musi być najlepszy asystent. W naszym przypadku to Adama Traore, który w klasyfikacji kanadyjskiej ma równą ilość oczek co Dongou. 14 ostatnich podań robi wrażenie. Jeszcze większe wrażenie robią poszczególne występy Katalończyka z malijskim paszportem, dzięki którym stał się faworytem do r ychłego zameldowania się w seniorskim zespole. Kto miał przyjemność widzieć j a k i ś mecz Barcelony B lub czytać jakiekolwiek podsumowanie, z pewnością wie czemu Adama jest uważany za tak wielki talent. Większy rozgłos zapewniły mu jednak występy ze starszymi kolegami z klubu. Uwagę przykuł podczas presezonowego starcia z Niceą. Rajd z piłką jaki tam zaprezentował wzbudził niemały podziw. Najwięcej ciepłych słów otrzymał jednak po spotkania Pucharu Króla z Huescą. Traore zdobył bramkę, a poza tym zademonstrował publiczności nie-

Jasne, można powiedzieć, że cudowne pokolenie trafia się raz na jakiś czas, ale taka akademia jak La Masia powinna co kilka lat wypuszczać spod swoich skrzydeł 2-3 graczy o predyspozycjach do gry na najwyższym światowym poziomie.

Dzisiaj prawie pół składu to piłkarze grający kilkanaście lat temu w La Masii. Nie były to jednostkowe wybryki.

ARTYKUŁ

przeciętne umiejętności techniczne. Wspomniany wyżej gol nie był trafieniem zwykłym. Poprzedził go bowiem efektowny rajd z futbolówką przy nodze i minięcie kilku zawodników. Potem przyszedł jeszcze dobry mecz w La Liga z Granadą, a Adama stał się gorącym kąskiem na transferowym rynku. Tak jak u Doungou zaletami tego uzdolnionego skrzydłowego są atrybuty fizyczne. Tu jednak podobieństwa się kończą. Pod względem techniki Traore jest wyraźnie lepszy. Wielka przebojowość łączy się jeszcze z nadmiernym efekciarstwem w niektórych zagraniach, lecz potoczne “papiery na granie” ten zawodnik ma na pewno. Tak samo zresztą mówi się o sprowadzonym rok temu Chorwacie Alenie Haliloviciu. To miała być odpowiedź Barcelony na kupienie przez Real Odegaarda, ale na razie ten młody pomocnik nic spektakularnego jeszcze nie pokazał. Jednak fakt, iż jeszcze tego nie zrobił nie oznacza, że nie może eksplodować w każdej chwili. Jako jeden z najmłodszych graczy w historii reprezentacji Chorwacji, wywodzący się ze słynnej szkółki Dinama Zagrzeb jest jednym z głównych kandydatów do gry w pierwszej drużynie. W seniorskim zespole zadebiutował meczem w Pucharze Króla z Elche, gdzie zmienił... Adamę Traore. Wielu mówi, że Halilović to talent czystej wody i los kogoś takiego jak Jeffren nie może go spotkać. Trudno się z takim zdaniem nie zgodzić. W odróżnieniu od wyżej wymienionych pilkarzy Barcy B, atutami Alena są umiejętności techniczne. Doskonała gra z pierwszej piłki, dobry przegląd pola i rzadka umiejętność wbiegania


Statystyki 2014/2015:

Barça Flash 49

Miejsce w tabeli: 22

Liczba porażek u siebie: 11

Liczba zwycięstw: 9 Liczba remisów: 9 Liczba porażek: 23

Liczba zwycięstw na wyjeździe: 4 Liczba remisów na wyjeździe: 4 Liczba porażek na wyjeździe: 12

Liczba strzelonych goli: 47 Liczba straconych goli: 81

Najlepszy strzelec: Dongou (11)

Liczba zwycięstw u siebie: 5 Liczba remisów u siebie: 5

Najwyższe zwycięstwo: 4:1 (vs. Zaragoza oraz vs. Alcorcon)

w pole karne przeciwnika w odpowiednim momencie to tylko niektóre atrybuty mogące zachwycić obserwatorów. Oczywiście, jak większość “młodych gniewnych” ma jeszcze problem z podejmowaniem decyzji i dyscypliną taktyczną, lecz te wady można przy odrobinie pracy wyeliminować z czasem. Jeden ze znanych polskich trenerów stwierdził kiedyś, że dobrego zawodnika jest w stanie rozpoznać po tym jak ten wchodzi po schodach. Nie sądzę, żeby wiele osób miało takie zdolności, ale w przypadku Halilovicia faktycznie wystarczy niewielu czasu by zdać sobie sprawę z ogromnego potencjału tego chłopaka.

I inni

Oprócz Chorwata, Dongou i Adamy jeszcze czterech zawodników zasługuje na uwagę. Dwóch z nich mogliśmy poznać nieco bliżej w ubiegłym sezonie. O Munirze nadmieniłem już wyżej. Szkoda, że trochę przygasł, gdy w końcówce dostawał swoje szansę. O ile pewien brak skuteczności jest do przyjęcia na wyższym szczeblu, o tyle 4 bramki w 17 meczach Segunda Division mogą trochę niepokoić. Patrząc jedynie na wartość rynkową to właśnie Munir jest jednak najdroższy. Portal “Transfermarkt” wycenia go na 10 milionów

euro. W zbliżającym się okresie przygotowawczym z pewnością dostanie kolejną szansę. Na to samo może też liczyć Sandro Ramirez, który wraz z El Haddadim dość często miał okazję trenować z pierwszą drużyną. Co więcej, znalazł się w wąskim i ekskluzywnym gronie trafiając do siatki zarówno w La Liga, Lidze Mistrzów i Pucharze. Zostanie też zapamiętany ze zwycięskiej bramki w spotkaniu z Villarreal. W mojej skromnej opinii obecnie Sandro jest w stanie dać więcej drużynie niż Munir. Widać u Ramireza więcej determinacji oraz chęci do pracy także w obronie. Wśród wielu utalentowanych graczy ofensywnych można znaleźć również ludzi z dużymi umiejętnościami w defensywie. O jednym z nich - Sergim Samperze zrobiło się głośno przed jego debiutem w Champions League. Zagrał 90 minut z APOELem, zaliczył asystę w Copa del Rey z Huescą. Kreowany na następcę Busquetsa, obdarzony doskonałą techniką i boiskową inteligencją. W zespole rezerw wystąpił nawet kilka razy z opaską kapitana. Drugim wyróżniającym się zawodnikiem o defensywnym profilu jest Alex Grimaldo. Absolutnie podstawy gracz Barcy B. Dobry także w ataku, o czym świadczą 4 gole i 4 asysty. Hiszpańskie

Najwyższa porażka: 0:7 (vs. Valladolid) Najwyższa liczba bramek w meczu: 4:5 (vs. Leganes) Najwyższa liczba goli na wyjeździe: 4 (4:4 vs. Ponferradina) Najwyższa frekwencja: 12 356 (vs. Real Betis Najniższa frekwencja: 1 564 (vs. Alcorcon) media sugerują, że już od nadchodzącego sezonu może zawitać do pierwszego składu, aby zastąpić Adriano.

Messi jakich mało

A teraz wstańmy, pójdźmy do łazienki i włóżmy głowę pod kran z odkręconą zimną wodą. W Barcelonie znajdują się fantastyczni młodzi piłkarze, nie oznacza to jednak, że każdy z nich ma predyspozycje do bycia graczem wielkim lub mówiąc inaczej - takim, którego sobie wymarzymy. Spójrzmy teraz na sprawę z drugiej strony. Dongou i Adama mogą wyglądać tak dobrze w rezerwach ze względu na to, iż przewyższają innych warunkami fizycznymi, a w Segunda duża szybkość czy siłą często wystarczają, aby się wyróżnić. Halilović, Munir, Samper i Grimaldo mogą z kolei nie wyglądać już tak dobrze techniczne na tle graczy Pri- >

Czy doczekamy się fali piłkarzy, których talent dopuści do gry w podstawowym składzie FC Barcelony? Póki co, niestety, mało na to wskazuje. ARTYKUŁ


Barça Flash 50

> miera

Division lub być kompletnie bezradni wobec dobrze zorganizowanego przeciwnika. Owszem umiejętności mają duże, ale ich dalsza kariera może nie potoczyć się najlepiej jeśli nie zrozumieją jednego. Najważniejsza jest głowa. Można wiązać stopami krawaty, można gołymi rękoma przestawiać szafę trzydzrzwiową albo mieć lepszy czas na 100 metrów niż Grzegorz Lato w najlepszych czasach (bez żadnych aluzji), lecz bez pokory i cierpliwości istnieje duże prawdopodobieństwo, iż nie dojdziemy daleko. Niestety aktualnie z trzeźwym myśleniem u młodych piłkarzy jest mały problem. Wystarczy, by jakiś nastolatek pokazał jeden ciekawy drybling, strzelił ładnego gola, a już zaczyna się wokół niego medialny cyrk. Wszyscy naokoło pompują chłopaka jak dobrą sprężarką. Macierzysty klub chce jak najwięcej zarobić, kibicom marzy się nowy wielki talent w ich ukochanej drużynie i tak dalej i tak dalej. Potem powstają kilkuminutowe filmiki mające potwierdzić ogromną klasę młodziana. Możemy na nich znaleźć dwa nieprzeciętne zagrania z trzydziestu kamer przeplatane cudownymi podaniami na 5 metrów do kolegów. Tak właśnie powstaje nowy Messi. W głowach. Takie hołubienie zawczasu nie wpływa najlepiej na adepta futbolu, który w wielu przypadkach faktycznie ma potencjał. Kiedy wszy-

scy mówią, że jest taki świetny, nagle sam zaczyna wierzyć, że już jest bogiem piłki nożnej. Z wiarą we własne umiejętności łatwo można przesadzić. Ciężko stwierdzić dlaczego tak często słyszymy o nowym Messim. Rozwój Internetu? Może sukcesy Barcelony Pepa Guardioli sprawiły, że każdy chce mieć własnych świetnych wychowanków? To wszystko to jednak tylko część problemu. Nie ma co generalizować, nie wszystkim młodym piłkarzom brakuje nieco rozsądku. Skupmy się na Dumie Katalonii. Wspomniana wyżej drużyna Guardioli, a wcześniej Franka Rijkaarda rozbudziła nadzieje cules. Po chudych latach przyszły czasy, w których nie wygranie każdych rozgrywek jest porażką. Jednocześnie chcemy, aby zespół nadal opierał się na wychowankach. Te sprawy niestety się ze sobą gryzą. Nie ma chyba na świecie trenera, który będąc pod tak ogromną presją, będzie konsekwentnie przez cały sezon stawiał na graczy cantery. Tu powstaje problem dla piłkarzy Barcelony B pukających do drzwi pierwszego zespołu. Tam nie ma już miejsca i czasu na naukę.

Drużyna widmo

W związku z tym jedyną rozsądną opcją dla młodych graczy z potencjałem pozostaje wypożyczenie. Tym bardziej teraz, gdy przyjdzie im występować jedynie w Segunda B. Zain-

teresowanie ze strony innych klubów jest dość silne, wystarczy tylko lub aż, dobrze pokierować negocjacje. Taki na przykład Denis Suarez z pewnością nie otrzymałby tylu szans w Barcelonie co w Sevilli. Wszystko brzmi świetnie, ale co z zespołem rezerw? Kilku wypożyczyć, kilku odejdzie, następcy też się wykruszają. Odszedł już Onana, transfery Ayouba czy Mohy też są dość zaawansowane. Na razie wszystko wskazuje na to, że Barcę B trzeba będzie budować od podstaw. Gra w niskiej klasie rozgrywkowej nie jest już tak atrakcyjna, a Gerson i Malcolm, do których Duma Katalonii ma prawo pierwokupu mogą nie wystarczyć. Cały ten bałagan spoczywał będzie na barkach Francisco Javiera Garcii Pimienty. Po “wyczynach” Eusebio i Vinyalsa poprzeczka nie powinna być zawieszona zbyt wysoko pod względem sportowym. Nowy trener będzie jednak zmuszony do wspięcia się na wyżyny swoich możliwości wychowawczych. Co jeśli taki Halilović zostanie w zespole i nie otrzyma promocji do pierwszej drużyny? Będzie grał bez szemrania w Segunda B skoro liga wyżej była w jego mniemaniu za ciasna? Przyszłość nie rysuje się w różowych barwach przed Barcą B. Czarne chmury zaczęły się zbierać już w trakcie sezonu, groźna burza wydaje się nieunikniona. Czy ktoś ją zatrzyma?

Niestety takich widoków w ubiegłym sezonie Liga Adelante było jak na lekarstwo.

ARTYKUŁ


Barรงa Flash 51

TRANSMISJE | VIDEO | INFORMACJE SPORTOWE

KLIKNIJ I ZOBACZ SPORT.TVP.PL REKLAMA


Barça Flash 52

Spokojnie. Teoretycznie nikt nie umarł, a wszystko jest w jak najlepszym porządku. Co najwyżej fani brazylijskiej reprezentacji, w tym niewątpliwie ja, mają powody do żałobnego nastroju. Wszystko za sprawą Canarinhos, którzy w niczym nie przypominają ekipy, która przez dekady straszyła rywali samą nazwą. Na widok ich żółtych koszulek i niebieskich spodenek rywale dostawali bólu brzuchu. Dziś w sumie też dostają, ale nie ze stresu, lecz ze śmiechu…

9

, 10 i 11. Te numery w piłkarskim świecie są niezwykle. Nie trzeba szukać daleko – Suarez, Messi i Neymar – trójka graczy nosząca te numery na plecach w Barcelonie. Wydawać by się mogło, że w reprezentacji stworzenie takiej potęgi z przodu jest trudniejsze, ale wystarczy cofnąć się do 2002 roku i spojrzeć na skład reprezentacji Brazylii z Mistrzostw Świata w Korei i Japonii. Z numerem 9 na plecach grał 25 letni zawodnik Interu Mediolan – Ronaldo. Ogromny talent, który zapewne wykręciłby wiele rekordów nie do pobicia, gdyby nie dwie, fatalne kontuzje, które mu się przytrafiły. Z resztą… czy naprawdę trzeba go komukolwiek przedstawiać? Mam nadzieję, że nie.

FELIETON

Z numerem 10 grał doświadczony, 30 letni Rivaldo, gwiazda klubu FC Barcelona. Kolejne nazwisko, którego nie powinno się przedstawiać, bo powinno być doskonale znane nie tylko kibicom z Katalonii, ale również każdemu kibicowi piłki nożnej. Numer 11 – Ronaldinho. Wtedy miał 22 lata i występował w PSG, a na francuskich boiskach robił sobie z obrońców żarty mijając ich na wszelkie możliwe sposoby. Utalentowany brzydal, przed którym cały świat stał otworem, i który zdecydowanie podbił ten świat. Może nie na długo, ale zdecydowanie w sposób nieosiągalny dla innych.

Świetna paka z przodu, ale ówczesna Brazylia miała przecież wybitnych graczy na każdej pozycji. Na prawej obronie Cafu, na lewej Roberto Carlos, a w środku Lucio i Roque Junior… Błagam! Taka formacja nawet dzisiaj nie miałaby problemów, by tworzyć linię obrony najlepszych klubów w Europie. A przecież w kadrze byli jeszcze Edmilson, czy Belletti. Z innych nazwisk ówczesnej kadry wymienić można Gilberto Silvę,

Świetna paka z przodu, ale ówczesna Brazylia miała przecież wybitnych graczy na każdej pozycji. Na prawej obronie Cafu, na lewej Roberto Carlos, a w środku Lucio i Roque Junior… Błagam!


Barça Flash 53

NA POGRZEBIE BRAZYLII Maciej Krawczyk

@Dissblaster

Denilsona, Luizao czy Kakę. Niesamowita reprezentacja imponująca luzem i techniką, nie mająca sobie równych nie tylko na papierze, ale przede wszystkim na boisku. Mistrzowie Świata z 2002 roku.

Krótka historia potęgi

Nie przymulając zbytnio i nie sięgając za daleko wstecz, do czasów Pelego czy innych wymiataczy, których znamy tylko z czarno białych filmów, porozmawiajmy o kadrze Brazylii na Mistrzostwa Świata w 1994 roku (zdobyte Mistrzostwo) i cztery lata później (wicemistrzostwo). W Stanach Zjednoczonych w kadrze Canarinhos zagrały takie nazwiska, jak na przykład Dunga, Romario, Cafu, Roberto Carlos, Ronaldo, Jorginho, Aldair, Bebeto, czy Leonardo. Wielu młodszych kibiców może nie kojarzyć niektórych nazwisk, ale wystarczy powiedzieć, że każdy z nich zaliczył w swojej karierze przynajmniej 60 występów w kadrze Brazylii, do której nie było łatwo się dostać. Nazwiska znane i szanowane, budzące respekt. Naprawdę warto prześledzić historię niektórych graczy, by zobaczyć w jaki sposób grali w piłkę. A już na pewno obowiązkiem jest obejrzenie chociaż kilku spotkań tamtej ekipy Canarinhos, bo to piłkarski elementarz.

Twórca fanpage Hala Dzieci oraz serwisu Footroll

Francuzów, którzy mieli w tamtym okresie chyba najsilniejszy skład w historii (takie jest przynajmniej moje zdanie). Ale cóż… nie o nich ten artykuł, więc nazwisk nie będzie. Poza tym – może gdyby nie tajemnicza kontuzja Ronaldo przed finałem, to wszystko wyglądałoby inaczej? Nigdy się nie dowiemy.

Równia pochyła

Francja pokonała Brazylię również osiem lat później, na Mistrzostwach Świata w 2006 roku. Obie drużyny spotkały się w ćwierćfinale i bramka, którą strzelił Henry, zadecydowała o awansie Trójkolorowych. Skład Brazylijczyków? Patrząc na ich kadrę z 2002 roku – dość dobrze zna-

miejsca nawet w szerokiej kadrze. Tymczasem wystąpili w ćwierćfinałowym meczu MŚ w RPA i przegrali z Holendrami 1:2, choć Robinho w 10. minucie dał Canarinhos prowadzenie. Na silną ekipę Holendrów było to zdecydowanie za mało i trzeba było się pożegnać z turniejem. To jednak nic w porównaniu z katastrofą z 2014 roku, kiedy to właśnie Brazylia była gospodarzem Mistrzostw Świata. Brazylijczycy dotarli do półfinału, w którym zmierzyli się z Niemcami. Canarinhos do przerwy przegrywali 0:5, a po dziewięćdziesięciu minutach na tablicy wyników widniało historyczne 1:7. Kto wystąpił w tym spotkaniu w drużynie gospodarzy? Fred, Bernard, Fernardinho, Dante, Luiz Gustavo, Paulinho, Ramires i Willian. Brakuje Douglasa i mamy pakę, jak się patrzy. Nawet nie mam zamiaru ponownie wymieniać zawodników, którzy występowali w kadrze 12 lat wcześniej. Nie ma co pastwić się nad chłopakami… tym bardziej po tym, co zaobserwować mogliśmy podczas tegorocznego Copa America.

Naprawdę warto prześledzić historię niektórych graczy, by zobaczyć w jaki sposób grali w piłkę. A już na pewno obowiązkiem jest obejrzenie chociaż kilku spotkań tamtej ekipy Canarinhos, bo to piłkarski elementarz.

Turniej we Francji, choć mniej udany („jedynie” wicemistrzostwo świata), to i tak pokazał siłę Brazylii. Wiele znanych już nazwisk, jak Bebeto, Ronaldo, Leonardo, Rivaldo, Dunga, Roberto Carlos, Aldair, Cafu, czy Denilson. Skład, choć potężny, to i tak w finale musiał uznać wyższość

ny. Dida, Cafu, Lucio, Juan, Gilberto Silva, Kaka, Juninho, Ze Roberto, Ronaldo i Ronaldinho. Można się zastanawiać, czy wiele z tych nazwisk nie powinno przypadkiem ustąpić na tym turnieju miejsca młodszym graczom. Niektórzy z nich mieli już przecież swoje lata, lub zwyczajnie nie byli już w formie, którą prezentowali kilka lat wcześniej. Ale niestety – musieliby mieć komu ustąpić. W 2010 roku część nazwisk musiała odejść, a w ich miejsce wskoczyły takie osobistości jak Robinho, Luis Fabiano, Felipe Melo, czy Nilmar. Gracze niby w porządku, niby dobrzy piłkarze, ale nie oszukujmy się – w latach 1994-2002 nie byłoby dla nich

To nawet nie jest Brazylia B!

Popatrzmy na 9, 10 i 11 Brazylii z Mistrzostw Ameryki Południowej z tego roku. Zacznijmy od największej gwiazdy zespołu, grającego z numerem 10 Neymara. Jego przedstawiać nie trzeba. Ma 23 lata, 62 występy w reprezentacji i 43 strzelone bramki. Jego zachowanie na boisku to inna sprawa, ale do tego dojdziemy nieco później. Obok niego, z dziewiątką mamy Diego Tardelliego występującego w chińskim klubie Shandong Luneng, gdzie wbił już nawet dwie bramki w siedmiu meczach! Warto

FELIETON

>


Barça Flash 54

>

dodać, że ta tuza futbolu ma na swoim koncie również występy Anzhi Makhachkala, czy Al-Gharafa. Dodajmy, że facet ma 30 lat i 9 występów w reprezentacji za sobą. U rywali plama w spodniach na samą myśl, że muszą się z nim mierzyć. Z numerem 11 występował Roberto Firmino. Równieśnik Neymara, ale w kadrze rozegrał 15 razy mniej spotkań niż on i strzelił ponad 20 razy mniej bramek… ale nie ma co się pastwić, bo jest pomocnikiem. Jakby grał w napadzie, to bramek miałby pewnie miliard. W końcu występował w niemieckim Hoffenheim (ósma drużyna Bundesligi). Grubo. Od nowego sezonu ma jednak bronić barw The Reds. Do tego wymieńmy innych graczy, którzy piłkarzom dawnej reprezentacji co najwyżej podawaliby ręczniki. Mamy Eliasa, który jest tak dobry, że w trakcie dwóch sezonów w Sportingu rozegrał 34 mecze, a na trzeci już go wypożyczyli. Fernardinho, Willian i Coutinho – solidni gracze kolejno Liverpoolu, Chelsea i Manchesteru City, ale, niestety - nic ponad solidność. Do tego mają stosunkowo małe doświadczenie w reprezentacji, a taki Fernandinho ma już przecież 30 lat…

kontuzji, a na myśl o żadnym z nich rywalom nie drżałyby kolana.

Brazylia, a sprawa katalońska

Odkąd kibicuję Dumie Katalonii (a nawet zaczęło się to wszystko trochę wcześniej), w jej składzie niemal zawsze występował Brazylijczyk stanowiący o sile e k i p y. Zaczynając od Romario, poprzez krótki, ale jakże piękny epizod Ronaldo, następnie Rivaldo i Ronaldinho (cóż to był za okres…), po którym nastąpiła przerwa spowodowana brakiem zapotrzebowania na Brazylijczyków. Bo przecież jak wychowankowie lub Europejczycy grają kosmiczną piłkę, to po co sięgać za ocean?

Zarząd jakiś czas temu uznał, że znów trzeba wrócić do dawnej filozofii, więc zapłacono grube miliony (drugie tyle przewalając pewnie na boku) za Neymara, który ma czarować, jak jego poprzednicy. Jest jednak pewien problem, otóż Neymar nazywa się Neymar. Jakby było Reymaro, to ok, bo zaczynałby się na R, a kończył na O.

Najwięcej ciepłych słów można pewnie powiedzieć o formacji defensywnej (co za ironia, kiedy mówimy o Brazylii), ale jakoś specjalnie szału nie ma. Na prawej Alves, którego w kontekście przyszłych Mistrzostw Świata bym raczej nie rozpatrywał ze względu na wiek. Na lewej Filipe Luis, w środku Miranda i Silva, obaj mający po 30 lat. Na pewno niczego nie urywa, ale jak powiedziałem – lepsze to, niż Tardelli. Oczywiście kilku nazwisk zabrakło z powodu

FELIETON

Zarząd jakiś czas temu uznał, że znów trzeba wrócić do dawnej filozofii, więc zapłacono grube miliony (drugie tyle przewalając pewnie na boku) za Neymara, który ma czarować, jak jego poprzednicy. Jest jednak pewien problem, otóż Neymar nazywa się Neymar. Jakby było Reymaro, to ok, bo zaczynałby się na R, a kończył na O. Ale tak nie jest, więc wypada z pięknego szablonu i już na starcie coś mi przez to nie pasuje. Wydaje mi się, że z Reymaro na koszulce byłby zdecydowanie lepszym zawodnikiem, ale cóż… każdy wie, co ja wiem. A tak na poważnie – do Brazylijczyka jest wiele pretensji o to, jak zachowuje się na boisku. Chamskie odzywki do rywali (jak choćby to z ostatniego Copa America) i natarczywe, wręcz żenujące symulowanie. Są momenty, w których człowiek myśli: „ok, przeszło mu”, a on właśnie wtedy po kon-


Barça Flash 55

takcie z rywalem (albo bez) wyskakuje w powietrze, jakby stanął na minie przeciwpiechotnej. Nie możemy też zapominać o tym, że Brazylijczyk raczej nie umie przegrywać, a kopanie piłką w rywala po ostatnim gwizdku to najlepszy dowód na to, że tak właśnie jest. Co jeszcze oddziela Reymaro… tzn. Neymara od reszty? Każdy z jego poprzedników miał na swoim koncie przynajmniej jeden tytuł Mistrza Świata. Co prawda Romario dołączając do Dumy Katalonii tego trofeum na swoim koncie nie miał, ale wywalczył je po roku. Cóż… Neymarowi ta sztuka boleśnie się nie powiodła na zeszłych Mistrzostwach Świata. Chłopak jest jednak młody i ma sporo czasu na to, by w Brazylii wyrosły talenty na miarę tego trofeum, bo z obecnymi grajkami – raczej nie ma na co liczyć. Abstrahując od tych wszystkich minusów jest jednak coś, co łączy go ze swoimi poprzednikami – wyniki. O ile pier wszy s e z o n w jego wykonaniu nie był rewelacyjny, o tyle drugi już tak. Gdyby Neymar nauczył się podawać nie tylko do Messiego, gdy jest taka konieczność, to już w ogóle byłoby bajkowo. W kadrze Brazylii również ma genialną średnią bramek na mecz i jest na dobrej drodze, by zapisać się na stałe w historii Canarinhos.

czech i w Brazylii, by zobaczyć, gdzie popełniono błędy. Dziś nie wystarczy mieć utalentowanych graczy i hurtowo sprzedawać ich do Europy. Dziś trzeba dodatkowo nauczyć ich dyscypliny, a już na pewno pokory. I to za młodu! Tegoroczny turniej był dowodem na to, że Brazylii nie tylko coraz dalej jest do zmartwychwstania, ale że jest w fazie głębokiego rozkładu. Nad ich grobem stoi co prawda garstka nekromantów z Neymarem na czele, próbująca ich wyciągnąć z piachu, ale najpierw sami będą musieli uporać się ze swoimi słabościami. Czy to nie ironia, że w okresie, w którym Brazylia ma do dyspozycji jednego z najbardziej utalentowanych graczy w swojej historii (patrząc nawet po samych statystykach), nie jest w stanie niczego wygrać? Przypadek? Nie sądzę. Raczej naturalna kolej rzeczy, gdy pycha bierze wyższość nad pokorą. Niech to będ z i e przestroga dla wszystk i c h z w y cięzców oraz dla wszystk i c h u t a lentowanych graczy, z Neymarem na czele. Niech hasło, które jest stare jak świat, w końcu zostanie wzięte przez niektórych do serca: wejść na sam szczyt jest naprawdę trudno, ale zlecieć z niego można bez żadnego wysiłku. Brazylijczycy udowadniali to wyjątkowo często, co po części wynika na pewno z ich temperamentu. Nie szukając daleko – Ronaldinho. Dziś Neymar jest tym, którzy może zdobyć wiele, ale który jednocześnie może zgasnąć przykryty pyłem swojego ego. Jego reprezentację już to spotkało. Cześć ich pamięci.

Tegoroczny turniej był dowodem na to, że Brazylii nie tylko coraz dalej jest do zmartwychwstania, ale że jest w fazie głębokiego rozkładu. Nad ich grobem stoi co prawda garstka nekromantów z Neymarem na czele, próbująca ich wyciągnąć z piachu, ale najpierw sami będą musieli uporać się ze swoimi słabościami.

Z prochu powstałeś w proch się obrócisz

Brazylia została na dobre pogrzebana przed rokiem, a ceremonię poprzedzała kilkuletnia agonia, która musiała ostatecznie doprowadzić do zgonu. Wystarczy popatrzeć na różnice w szkoleniu piłkarzy w Niem-

FELIETON


Barça Flash 56

Messi-legenda i człowiek kultu. Do czego zdolni są jego fani? Adrianna Kmak

@KmakAdrianna

Kibice, żeby wyrazić podziw i wdzięczność dla ulubionego piłkarza są w stanie bardzo się poświęcić. W przypadku takich gwiazd sportu, jak na przykład Leo Messi ich wyobraźnia naprawdę nie zna granic. Wybraliśmy najbardziej niesamowite, śmieszne, a czasami nieco dziwne przykłady oddawania hołdu Argentyńczykowi.

ARTYKUŁ


Barรงa Flash 57

ARTYKUล


Barça Flash 58

Ż

eby się wyróżnić i dać zauważyć pośród miliona zdjęć, koszulek etc. kibic potrafi poświęcić dużo czasu, sił oraz pieniędzy, aby jego pomysł można było określić jako niestandardowy. Swoje dzieła fani pokazują światu na Twitterze, Facebooku albo przemierzają setki kilometrów by móc się zaprezentować bezpośrednio przed piłkarzem czy ulubionym zespołem. W przypadku Messiego aktywni są kibice, ale też wielkie firmy z całego świata.

przemieszczając się po kolejnych elementach deseru usłyszymy komentarz Joaquima Marii Puyala z radia „Catalunya”, z tamtego meczu.

Messi na bogato

W trakcie poszukiwań najbardziej nietypowych przykładów oddawania hołdu Messiego natrafiliśmy również na jeden bardzo wyjątkowy obraz. Kibic, który postanowił go stworzyć jest wielkim fanem Argentyńczyka i wręczył mu swoje dzieło osobiście. Mauricio Benitez (pseudonim artystyczny „Mr. Bling”) wykonał obraz z podobizną Leo. Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że jest on zrobiony w całości z kryształów od Swarovskiego i wart bagatela 50 milionów euro. Kolumbijczyk oczywiście w internecie podzielił się zdjęciami ze spotkania z Leo i zaprezentował całemu światu swój niezwykły obraz.

W jednej z najsłynniejszych restauracji na świecie „El Celler de Can Roca” można zjeść… bramkę Leo Messiego. Cytrusy, mięta, czekolada i słodkie mleko – tak smakuje gol Argentyńczyka, którego zdobył w meczu z Getafe. To trafienie Leo jest porównywane z bramką Maradony na mundialu w Meksyku, przez wielu uważane również za jednego z najpiękniejszych goli „La Pulgi” w karierze. – To luksus, na który pozwoliliśmy sobie razem z naszym piłkarskim idolem – mówi jeden z kucharzy restauracji Joan. Wśród branżowych nagród dla „El Celler de Can Roca” wisi również koszulka osobiście podpisana przez Messiego – „Dla braci z Roca. Messi”. Jak powstawał gol Messiego „od kuchni”? – Deser na wierzchu jest pokryty trawnikiem. Do niego dodaliśmy platformę w kształcę zygzaka i glinianą miskę. Obok niej znajduje się czekoladowa piłeczka, którą przesuwa się po kolejnych punktach platformy – opowiada Joan. Obok talerza znajduje się również ipod, z którego

Deser Messiego nie znajduje się w menu restauracji. Właściciele zaznaczają, że za każdym razem jest tworzony przy współudziale zamawiającego klienta. – To deser z przymrużeniem oka, deser dla prawdziwych culé – zaznacza Joan. Wpadlibyście na taki pomysł?

Messi legenda

Żeby oddać hołd Messiemu firma Adidas przygotowała w 2014 roku także niezwykłe korki „Mirosar10”. Ich nazwa nawiązuje do rodzinnego miasta Argentyńczyka – Rosario, w którym Leo stawiał swoje pierwsze piłkarskie kroki. Dlaczego te korki są tak wyjątkowe? Ich design nawiązu-

je do dzieciństwa „La Pulgi”. Znajdują się na nich pomarańczowe barwy jego pierwszego klubu. Na zielono oznaczono natomiast odwiecznych rywali, którym Messi strzelił cztery gole podczas swojego pierwszego oficjalnego meczu. Na wkładkach do butów jest także umieszczona mapa jego rodzinnego Rosario. Wyróżniono na niej miejsce Batallon, które jest opuszczoną bazą militarną z boiskiem piłkarskim, na które Leo zakradał się przez dziurę w płocie, aby grać w piłkę. Korki Adidasa stanowiły jedną z części kampanii, której celem było przekazanie legendy Leo całemu światu.

Messi na wesoło

Oprócz tak kosztownych wyrazów podziwu dla Argentyńczyka są też oczywiście bardziej przyziemne pomysły jego fanów. Jednym z najczęstszych są tatuaże z podobizną Messiego. Pomysłowość kibiców w tej kwestii również nie zna granic. Leo na ramieniu, Leo na nodze, Leo na plecach itd. Wybór jest ogromny i co warte podkreślenia na takie „cudeńka” na ciele decydują się nie tylko panowie, ale bardzo często panie, które kibicują Argentyńczykowi. Leo jako jeden z najsłynniejszych piłkarzy na świecie ma także rzesze swoich sobowtórów albo naśladowców. W tym roku na dzień ojca furorę w internecie zrobił filmik argentyńskiego aktora Martina Bossiego, w który naśladuje Argentyńczyka m.in. jak mówi o byciu tatą, relacjach z Cristiano Ronaldo itd. Gesty i mi-

Korki „Mirosar10”

Deser z golem Messiego w restauracji „El Caller de Can Roca”

ARTYKUŁ


Barça Flash 59

mika aktora w połączeniu z żartami dały bardzo komiczny efekt. Półtorej miliona wyświetleń na youtubie może mówić zresztą samo za siebie. W Hiszpanii bardzo znany jest także Miguel Martinez, często już nazywany po prostu „Miguel Messi”. Hiszpan jest podobny do Leo i nie raz zdarzyło mu się już rozdawać autografy, robić sobie selfie z kibicami itd. Dla Miguela bycie sobowtórem Argentyńczyka powoli zaczęło także przynosić mu korzyści finansowe. – Wystąpiłem w około dwudziestu reklamach Leo. Dzięki temu zwiedziłem kawał świata – mówił w jednym z wywiadów z 2013 roku Hiszpan – Pamiętam jak kręciliśmy reklamę Gatorade. Scenariusz zakładał, że Leo podbija piłkę głową w deszczu. Za długo tego nie mógł robić, żeby się nie przeziębić. Leo nagrał więc kilka ujęć, a ja występowałem w kolejnych. Miguel dzięki swojej dorywczej pracy jako „drugi Messi” zarabia pieniądze i zwiedza świat. Udało mu się poznać również Leo, a przy okazji m.in. kręcenia reklam wielu innych znanych piłkarzy. Jak więc widać Argentyńczyk i jego sława może zainspirować do robienia niesamowitych rzeczy. Powyższe przykłady to tylko niektóre z miliona pomysłów jakie pojawiają się na cześć Leo. Kwestią czasu jest tyko, kiedy pojawią się kolejne kibicowskie „perełki” dla uczczenia talentu Messiego.

Messi vs Miguel Martinez

Martin Bossi naśladujący Messiego

Fanka Leo z wytuatuowaną na plecach podobizną Argentyńczyka

Mr. Bling z Leo i obrazem z kryształów Swarovskiego

ARTYKUŁ


Barça Flash 60

Witaj Luis! Dzisiaj wieczorem przyœlê ci sms’a z nazwiskiem naszego nowego zawodnika. To bêdzie prawdziwe wzmocnienie, które pomo¿e mi wygraæ wybory

Witam

serdecznie!

¯E CO?!

FOTOSTORY

O, wiadomoϾ od bartomeu!


Barça Flash 61

BYSTRE OKO Popisz się spostrzegawczością i weź udział w naszej zabawie! Co miesiąc w magazynie Barca Flash publikowane będą dwa (prawie) identyczne zdjęcia. Waszym zadaniem jest znalezienie

pięciu różnic

między oboma zdjęciami. Graficy Barca Flash bardzo się postarali, aby zabawa była trudna i wymagała maksymalnego skupienia. Wszystko dlatego, ponieważ ta gra jest warta świeczki! Jedna osoba, której dopisze największe szczęście, wygrywa losową koszulkę BlogFCB.com! Jakie są zatem zasady zabawy? Wyślij do nas na redakcja@blogfcb.com poprawnie wyartykułowane różnice między oboma obrazkami. Jedynie precyzyj- ne i dokładne określenia różnic będą brane pod uwagę:, np. “Górne zdjęcie: Na lewym uchu u Xaviego nie ma włosów”. Drogą losowania wybierana będzie jedna osoba, która poprawnie poda wszystkie pięć różnic. Wyniki ogłaszane są w kolejnym numerze Barca Flash. Życzymy powodzenia!

Oto rozwiązanie z poprzedniego numeru miesięcznika. Poprawne odpowiedzi przesłała nam Czytelnik o adresie email: karlos.olej@*****.com

BYSTRE OKO


Barรงa Flash 62


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.