CATALOLGA: CZY WIESZ, W JAKI SPOSÓB KATALOŃCZYCY SPĘDZAJĄ WOLNY CZAS? BYSTRE OKO: WYGRAJ KOSZULKĘ!
Numer 06/07, marzec/ kwiecien 2014
HALILOVIĆ BROTHERS NAJLEPSZA JEDENASTKA W HISTORII BARCELONY THIAGO ALCANTARA “WYCZYSZCZONY” LOSOWANIE EURO 2016 PRZEGLĄD SYTUACJI
Miesięcznik o FC Barcelonie
SPISEK BLATTERA? CZYLI TO I OWO O KARZE OD FIFA
EM J E I M O Ł T BAR
M E J I B RA zem r a k i n u DziepnortKlub S
POTRZEBUJEMY REWOLUCJI!
P uyol s e l r Ca
ARTYKUŁ: JAK MALUJE SIĘ PRZYSZŁOŚĆ PINTO? CZY KONTUZJA VALDESA ZMIENI JEGO ROLĘ W BARCELONIE, CZY JEDNAK NIE?
BarcaFlash 04.
ARTYKUL
Carles Puyol - Potrzebujemy Ostatni taniec mistrza rewolucji!
Miesięcznik o FC Barcelonie
Wieloletni kapitan Barcelony zapowiedział swój koniec w Dumie Katalonii. Jakub Droździoł postanowił przybliżyć jeszcze raz sylwetkę “El Capi”.
Zespół redakcyjny: Przemysław Kasiura redaktor naczelny Paweł Wróbel redaktor naczelny Piotr Bera Jakub Barankiewicz Olga Juszczyk Adrianna Kmak Oktawian Jurkiewicz Adam Wielgosiński Jakub Droździoł Michał Gurkowski Patryk Wieczyński Kamil Sikora Nazar Smereczański
12.
FELIETON
Kto powinien pożeganć się z Barceloną już w trakcie najbliższego okienka? Jak przetrwać kryzys? Kilka słów od Adama Wielgosińskiego.
08. 18. 24.
ARTYKUL
Secunda Aprillis
WYWIAD
Rozmowa z Bartłomiejem Rabijem
o przyszłości Martino oraz Barcelony
Oktawian Jurkiewicz odkrywa kulisy kary od FIFA
FELIETON
Zmierzch Generała
Wydawca: Przemysław Kasiura tel 785 320 540 email: przemyslaw.kasiura@blogfcb.com
ARTYKUL
Przyszłość Pinto
28. 41.
W obliczu kontuzji Victora Valdesa oraz jego odejścia po sezonie, rola 39-letniego Pinto urosła do najwyższej rangi. Co dalej z bramkarzem Barcelony?
Dział reklamy: Paweł Wróbel tel 663 840 287 / 0 785 118 24 07 email: pawel.wrobel@barca.pl
34.
ARTYKUL
FELIETON
Leo Messi (nie)zbędny
Kamil Sikora wziął na poważnie doniesienia o zmianie barw klubowych Leo Messiego.
Świeża brazylijska krew
Barcelończycy po losowaniu Euro 2016
Jak wygląda sytuacja piłkarzy Barcelony po losowaniu Euro 2016? Kilka słów od Patryka Wieczyńskiego.
Kilka słów od Adrianny Kmak o zmianie barw reprezentacyjnych Diego Costy.
38. 48. 54.
LA HISTORIA
ARTYKUL
Wszystkie treści opublikowane na łamach miesięcznika internetowego Barca Flash są autorstwa redaktorów BlogFCB.com oraz Barca.pl. Wszelkie prawa do nich są zastrzeżone.
Halilović Brothers
Social Media: Twitter Barca Flash: @BarcaFlash Facebook BlogFCB.com: fb.pl/blogfcb Facebook Barca.pl: fb.pl/barcapl Twitter BlogFCB.com: @blogfcbcom Twitter Barca.pl: @barca_pl
44.
FELIETON
Moja Najlepsza XI FC Barcelona
FELIETON
Alcantara Fiction
Zespół grafików: Przemysław Kasiura Maciej Baranowski
FELIETON
Zanim motywacji krótkotrwałej CATALOLGA
Fiesta catalana!
Na okładce: Carles Puyol Ostatni taniec mistrza Źródło zdjęcia: uefa.com
70.
58. 64. 72.
FOTOSTORY
Leo zapowiada swój powrót!
BYSTRE OKO
Znajdź różnice i wygraj koszulkę!
71.
STARCIE GWIAZD
David Luiz vs Mats Hummels QUIZ
Quiz - sprawdź swoją wiedzę!
73.
3
SŁOWO WSTĘPU
SEZON BEZ POŚWIĘCEŃ. MUNDIAL IS COMING
Leo nie miał i ma zbyt udanego sezonu, ale chciałby go zwieńczyć zdobyciem trofeum w Brazylii w czerwcu. Od kiedy doznał kontuzji w meczu z Realem Betis, sporą część czasu spędził w Argentynie. Tamtejsza federacja piłkarska chciała za wszelką cenę wyłączyć Messiego z hiszpańskiej prasy. Ponadto, jak podaje Sport, ta sama organizacja zacieśniła współpracę z FC Barceloną, od momentu kiedy Leo doznał kontuzji. Daniel Martinez, lekarz reprezentacji Argentyny, uznał, że kondycja fizyczna La Pulgi zdecydowanie odbiega od tej zdrowej (tj. normalnej).
Prowadząc miesięcznik internetowy, poszerzający de facto sektor non-profit, z redakcją rozsianą po całej Polsce i przy współpracy z partnerami, z którymi widziało się wyłącznie via Skype, łatwo o niepowodzenia. Różne historie sprawiły, że prace nad marcowym wydaniem nieco się wydłużyły, co uznajemy wspólnie za naszą porażkę. Czuję się trochę jak Tata Martino w Barcelonie, tylko że w przeciwieństwie do niego nie czytam w prasie nazwisk mogących mnie zastąpić. Przejrzałem Życie na Gorąco, Chwilę dla Ciebie i Party i styl - nic, zero info. Mogę spać spokojnie.
Albicelestes stracili zatem nieco zaufania do katalońskiego klubu. Zależało im niezmiernie na tym, aby Messi był jak najlepiej przygotowany do mundialu. W Argentynie panuje spore ciśnienie na ten turniej - ich wola zwycięstwa jest większa niż zwykle, a w Messim widzą "protagonistę" ich ekipy. Chyba nie ma nic lepszego dla przeciętnego Argentyńczyka, jak wygrać turniej mistrzostw świata... w Brazylii.
Tak jak i Barcelona wyjdzie z dołka, tak i my uczynimy. Dlatego przygotowaliśmy dla Was wyjątkowy numer. Wyjątkowy, bo z edycją dwumiesięczną. Przez kłopoty techniczne oraz organizacyjne musieliście czekać nieco dłużej na nowy odcinek Barça Flash, jednakże naszą rekompensatą ma być zwiększona liczba - mam nadzieję - ciekawych tekstów. To tyle jeśli chodzi o słowa wytłumaczenia. Problemy polskiego magazynu internetowego to pikuś przy prawdziwych rozterkach cules. Przegrany finał Copa del Rey, porażki w lidze hiszpańskiej, opadnięcie z Ligi Mistrzów, transferowy ban od FIFA... mógłbym tak wymieniać dalej, kończąc na nazwiskach: Rosell, Bartomeu i Zubizarreta. Katalońska prasa zajęła się nawet tematem Leo Messiego, nikczemnie szarpiąc jego wizerunkiem, przenosząc szalę odpowiedzialności za złe wyniki ze sztabu trenerskiego i zarządu na najlepszego piłkarza globu. Do czego to musiało dojść, żeby mówiono nawet o... sprzedaży Messiego!
Z S A M STRE BY KO? O
Z tego tytułu, jak wciąż podaje Sport, Argentyna poprosiła Barcelonę o cotygodniowe raporty, związane ze zdrowiem Messiego. Nie wiadomo, czy Katalończycy przystali na tę prośbę. Wiadomo jednak, że relacja na linii Buenos Aires - Barcelona jest bardzo oziębła, jak na temperatury panujące na co dzień w tych miastach. A co z Leo? Boi się kontuzji i unika jej jak ognia. Rezygnuje z niebezpiecznych interwencji i unika groźnych starć, mimo iż cules wymagają od niego większego zaangażowania. Listopadowa kontuzja zmieniła jego nastawienie i wydaje się, że od tamtego momentu krajowe i europejskie trofea nie były dla niego priorytetami. Liczy się mundial, bo presja z Argentyny ma o tysiąc amperów więcej, niż ta z Katalonii. Tym akcentem chciałbym zaprosić Was wszystkich do lektury tekstów w marcowo-kwietniowym Barça Flash. Ponadto pragnę z tego miejsca podziękować serwisowi Barca.pl, z którym stworzyliśmy wspólnie sześć odcinków. Dziękuję i życzę powodzenia.
Weź udział w konkursie, znajdź pięć różnic pomiędzy zdjęciami i wygraj mistrzowską koszulkę!
? . . . e ż , z s e i w Czy Xavi Hernandez po raz pierwszy pokazał swój potencjał na Mistrzostwach Świata U-20 w Egipcie w 1999r. Grając w drużynie "La Furia Rojita" obok m.in. Ikera Casillasa zagrał świetny mecz otwarcia przeciwko Brazylii z Ronaldinho w składzie i imponował formą przez cały turniej. W finale młodzi Hiszpanie rozgromili Japonię aż 4:0, jednak trofeum najlepszego gracza meczu trafiło nie do Xaviego, a do... Seydou Keity.
W profesjonalnej karierze Andres Iniesta tylko dwukrotnie zdjął koszulkę w trakcie celebracji bramki. Były to dwa gole, które najbardziej wpadły w pamięć kibicom w jego dotychczasowej karierze. Pierwszy to gol na Stamford Bridge w pamiętnym półfinale Champions League z sezonu 2008/09 i jak sam wspomina Andres, nie ma pojęcia, dlaczego zdjął trykot. Drugi to decydujące trafienie w finale Mundialu w 2010r. i tym razem celowy gest pamięci o zmarłym kapitanie Espanyolu, Danim Jarque. Marc Ingla, były dyrektor sportowy klubu FC Barcelona przyznał, że w 2008r. kandydatami do zastąpienia Franka Rijkaarda, oprócz Pepa Guardioli, byli: Laurent Blanc, Michael Laudrup, Arsene Wenger i Ernesto Valverde. Kandydatura Jose Mourinho została odrzucona po wcześniejszych, tajnych spotkaniach w Lizbonie i nieporozumieniach w kwestii m.in. kontaktów z mediami oraz wysokością kontraktu. W rozgrywkach Ligi Mistrzów FC Barcelona triumfowała czterokrotnie (w 1992, 2006, 2009 i 2011roku), jednak nie imponuje ten wynik piłkarzom ręcznym Blaugrany. W tym sporcie "Duma Katalonii" to najbardziej utytułowany zespół Europy z ośmioma triumfami w Champions League. Ostatnio udało im się wygrać najbardziej prestiżowe rozgrywki w 2011r., a w zeszłym sezonie przegrali dopiero w finale.
15. września czeka nas "małe Gran Derbi". Barca B na Mini Estadi podejmie Real Madryt "Castilla". W zeszłym sezonie obie drużyny zwyciężały na wyjazdach. Najjaśniejszymi postaciami Barcy w derbach w poprzednich rozgrywkach byli: Rafinha, Deulofeu i Araujo, których nie ma już w składzie Eusebio Sacristana. Cała nadzieja w Jean-Marie Dongou z Kamerunu, uznawanym przez ekspertów za najlepszego napastnika swojego pokolenia.
4
TEMAT NUMERU
“W pewnym momencie jego ciało powiedziało jednak dość. Poważne problemy z powrotem do gry pojawiły się w sezonie 2010/11, gdy urazy łydki i mięśni przywodziciela pozwoliły mu na rozegranie zaledwie 27 spotkań. W kolejnym roku było jednak lepiej, gdyż defensor aż 44-krotnie pojawiał się na placu gry. Z biegiem czasu okazało się jednak, że były do ostatnie podrygi Puyola, który już nigdy nie zbliżył się nawet do tego osiągnięcia.”
Jakub Droździoł
6
TEMAT NUMERU
OSTATN Dokładnie czwartego dnia marca na specjalnie zwołanej konferencji prasowej przed wieczornym treningiem, Carles Puyol oznajmił całemu światu, że 30 czerwca 2014 roku pożegna się z Barceloną i będzie kontynuował karierę w mniej wymagającej lidze. Co zdecydowało, że popularny Tarzan zdecydował się na taki krok? A także co ważniejsze, jakie skutki może to mieć dla samego zespołu? Spróbujmy odpowiedzieć sobie na te trudne pytania w tym smutnym dla wszystkich Cules momencie…
Puyol do Dumy Katalonii trafił w 1995 roku z malutkiego klubiku o nazwie Pobla de Segur. Jego pierwsze lata w drużynie bordowo-granatowych to szybkie przemieszczanie się po szczeblach juniorskich, a potem także zespołów Barcelony C i B. To właśnie w drużynie z Mini Estadi jego kariera nabrała rozpędu. Blisko 90 spotkań w ciągu zaledwie trzech lat i częste powołania na treningi i mecze pierwszej drużyny przez ówczesnego szkoleniowca Louisa Van Gaala, doprowadziły do tego, że o długowłosym stoperze coraz częściej zaczęto dyskutować w kontekście stałego dołączenia do drużyny seniorskiej. Oficjalnie nastąpiło to przed sezonem 1999/00, gdy holenderski - wówczas - trener Blaugrany chciał mieć go do dyspozycji na stałe i nie być zmuszonym dzielić się nim z mniej ważną drużyną rezerw. Tak właśnie rozpoczęła się długa, piękna i pełna trofeów kariera Puyi’ego na Camp Nou. Podczas przeszło 15 lat gry w koszulce Barcelony, rozegrał blisko 400 spotkań, sześciokrotnie triumfował w rozgrywkach Primera Division, trzykrotnie wygrywał Ligę Mistrzów, a w swojej kolekcji ma także wygranie Mistrzostwa Świata i Europy. To oczywiście tylko część jego wspaniałych osiągnięć, jednak i tak robiąca ogromne wrażenie. Urodzony w La Pobla de Segur zawodnik w swojej karierze mógł osiągnąć nawet więcej, gdyby nie jeden, permanentnie powracający problem, jakim były kontuzje. To właśnie one często hamowały jego karierę w najlepszych momentach i przerywały ją na dłuższy czas. Swojego pierwszego urazu, 35-letni dzisiaj zawodnik nabawił się podczas drugiego sezonu w seniorskim zespole. Dokładnie 20 grudnia 2000 roku złamał kość udową. Po powrocie do zdrowia przez długo wydawało się, że kontuzje go
NI TANIEC MISTRZA Urodzony w La Pobla de Segur zawodnik w swojej karierze mógł osiągnąć nawet więcej, gdyby nie jeden, permanentnie powracający problem, jakim były kontuzje. To właśnie one często hamowały jego karierę w najlepszych momentach i przerywały ją na dłuższy czas. Swojego pierwszego urazu, 35-letni dzisiaj zawodnik nabawił się podczas drugiego sezonu w seniorskim zespole. Dokładnie 20 grudnia 2000 roku złamał kość udową. Po powrocie do zdrowia przez długo wydawało się, że kontuzje go opuściły, aż w 2002 roku wróciły pełną parą… Urazy mięśni przywodziciela, złamanie kości oczodołu, nosa, kości policzkowej, skręcone stawy kolanowe, kostki, czy zerwane więzadła, to tylko niektóre z jego kontuzji, których w przeciągu całej kariery nabawił się aż 36, a według rachunków niektórych nawet 37(!). Po każdej wracał jednak mocniejszy i silniejszy, a w szczytowych momentach kariery potrafił rozgrywać grubo ponad czterdzieści czy pięćdziesiąt spotkań w sezonie.
W pewnym momencie jego ciało powiedziało jednak dość. Poważne problemy z powrotem do gry pojawiły się w sezonie 2010/11, gdy urazy łydki i mięśni przywodziciela pozwoliły mu na rozegranie zaledwie 27 spotkań. W kolejnym roku było jednak lepiej, gdyż defensor aż 44-krotnie pojawiał się na placu gry. Z biegiem czasu okazało się jednak, że były do ostatnie podrygi Puyola, który już nigdy nie zbliżył się nawet do tego osiągnięcia. Uraz kolana na początku 2012 roku, wykluczył go z gry na kilka miesięcy i pozwolił na rozegranie zaledwie 22 spotkań w rozgrywkach 2012/13. Po długiej rehabilitacji, wydawało się, że najgorsze jest już za nim i mająca ogromne problemy w defensywie drużyna Barcy, odzyska wreszcie swoją ostoję. Nic bardziej mylnego. Urazy więzadeł, łokcia, a także kolejna operacja kolana skłoniły Tarzana do podjęcia nieuchronnej decyzji o opuszczeniu stolicy Katalonii z końcem sezonu.
Co teraz z Barceloną? Barcelona od dłuższego czasu przygotowywała się na odejście swojego kapitana, jednak jego decyzja zbiegła się z bardzo niekorzystnym dla Blaugrany okresem. Drużyna Gerardo Martino przegrywa bowiem walkę z Realem Madryt i Atletico o mistrzostwo Hiszpanii, a także ma ogromne problemy defensywne, trapiące ją nie od dziś. Na boisku brakuje osoby, która potrafiłaby momentalnie zmotywować zespół do walki i powrotu do gry. Niby niektórzy się starają, bo przecież próbuje Fabregas, czasem Pique albo Valdes, jednak żaden z nich nie ma w zespole takiego posłuchu jak Carles Puyol. Widmo odejścia, które stało się rzeczywistością jest przerażające.
Odejście 35-latka otwiera także przed zarządem Klubu konieczność zakupu nowego stopera. O ile sytuacja jeszcze rok temu była tylko niekorzystna, na ten moment jest już po prostu fatalna, gdyż dziura w środku obrony jest już gigantyczna, biorąc pod uwagę obecność trzech nominalnych stoperów w kadrze (nie licząc oczywiście Puyi’ego).
Co teraz? Puyol na specjalnie zwołanej konferencji prasowej przyznał, że w przyszłym sezonie chciałby występować w drużynie, która nie musi grać co trzy dni na najwyższym poziomie, gdyż jego ciało zwyczajnie tego nie wytrzyma. Wedłuy pytan hiszpańskich mediów, 100-krotny reprezentant La Furia Roja przeniesie się do amerykańskiej Major League Soccer lub do Kataru. Niewykluczony jest też romans z… AC Milan, ale podobno najbliżej mu do gry w New York Red Bulls, gdzie występuje jego były klubowy kolega ierry Henry. Ponadto, kilka tygodni jego partnerka Vanessa Lorenzo urodziła dziecko i bardzo możliwe, że podejmując decyzję o rozstaniu z bordowo-granatową koszulką, myślał także o nowych obowiązkach wynikających z bycia ojcem.
Serce na zawsze w kolorze Blaugrana 19 lat, dokładnie tyle trwała (a właściwie jeszcze trwa) kariera Carlesa Puyola na Camp Nou. Tarzan był sercem, duchem i ostoją drużyny w jej najlepszych latach. Potrafił także wyciągać pomóc podnieść się zespołowi, jak wtedy w 2003 roku, gdy Barca w niczym nie przypominała obecnej ekipy (no może poza ilością seryjnie traconych bramek…). Zastąpienie go będzie cholernie trudnym zadaniem, gdyż na próżno szukać zawodników z podobną charyzmą, chociażby w klubowej akademii. Jestem jednak przekonany, że jego przygoda z Blaugraną tylko na moment zostanie zatrzymana. Po definitywnym zakończeniu kariery, Puyi powróci do Barcelony i rozpocznie karierę trenerską. Wyjątkowy zawodnik za sterami wyjątkowego Klubu? To po prostu musi wypalić! Jakub Droździoł Barca.pl
8
ARTYKUŁ
Secunda Aprilis o spóżnionym „żarcie” FIFA
L
Oktawian Jurekiwicz BlogFCB.com oktawian.jurkiewicz@blogfcb.com @OJurkiewicz
ekki szok, niedowierzanie, kilka spojrzeń na kalendarz, w celu upewnienia się, że moje życie nie wygląda jak Billa Murraya z Dnia Świstaka. I chociaż przez moment całkiem poważnie chciałem, żeby tak było to jednak niestety, Prima Aprilis się skończyło i już bez żadnych żartów wszędzie zaczęto trąbić o transferowym banie dla FC Barcelony do połowy 2015 roku.
Decyzję ogłosiła Międzynarodowa Federacja Piłkarska znana szerzej jako FIFA. Zakaz ma dotyczyć dwóch najbliższych okienek transferowych, co w praktyce oznacza, że Barca mogłaby ściągnąć do siebie nowego piłkarza dopiero latem 2015 roku. Ale właściwie za co ta kara? Wszystko z powodu sprowadzenia do szkółki piłkarzy, którzy nie ukończyli wymaganych w przepisach FIFA 18 lat i nie spełniali warunków, które pozwalałyby im na przeniesienie się do innego klubu w przypadku niepe Kara dosyć dotkliwa, ale z reguły FIFA jak już wchodzi na ten grunt to bywa nieugięta, bo i temat bardzo kontrowersyjny, porównywany czasem nawet do handlu dziećmi. Teoretycznie nie można, ale w przepisach są wyjątki, jak na przykład kiedy rodzice piłkarza przenoszą się do
kraju z powodów niezwiązanych z transferem czy po ukończeniu 16. roku życia na terenie Unii Europejskiej. W praktyce często bywało tak, że mama transferowanego młodziana, który nie pochodził z kraju Unii Europejskiej nagle znajdowała pracę np. jako sprzątaczka w klubie. FIFA się łatwo jednak przestawała dawać i dokopała się do katalońskich tyłków. Na celowniku przenosiny sześciu piłkarzy: Lee Seung Woo, Paik Seung-Ho i Jang Gyeolhee (Korea Południowa), Theo Chendri (Francja), Patrice Sousia (Kamerun) oraz Bobby Adekanye (Nigeria).
Secunda Aprilis
10
ARTYKUŁ
Ważniejsze od samej decyzji są w tej chwili jej konsekwencje i sposoby ich rozwiązania. Kto wie, może kiedy czytacie ten tekst Barca już dawno złożyła odwołanie od tej decyzji i wybroniła się, dzięki czemu w bramce zamiast 40-letniego Pinto będziemy oglądać zwinnego Ter Stegena. Jednak z perspektywy, z której piszę FC Barcelona planuje przedstawić apelację do FIFA i jeżeli będzie potrzeba, to również do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu. Wcześniej jednak pojawił się komunikat klubu, w którym od razu broni się przed wszelkimi zarzutami. Nie będę wam go przedstawiał w całości, ale dla tych co przegapili cała esencja oficjalnej informacji:
Dodatkowo jakiś bełkot o tym, że FIFA pochwala model La Masii, a teraz się wtrąca. Że ogólnie to szkółka wypuszcza nie tyle dobrych piłkarzy co wspaniałych ludzi i generalnie jesteśmy wspaniali a FIFA się dopieprza. Co jak co, ale tak wygląda głównie treść tego komunikatu, dociekliwi wygooglują, reszta może wierzyć na słowo. Do tego jeszcze otwieram Twittera, a tam Laporta dodający wpis „Messi. Xavi. Iniesta. VValdés. Piqué. Busquets. Pedro. Cesc. Alba. Roberto - La Masia. Duma największej Barcy w historii” Szkoda tylko, że każdy z nich poza jednym jest Hiszpanem, a gra toczy się o reprezentantów Koreii Południowej, Francji, Kamerunu i Nigerii. Poza tym jak mamy tak wspaniałych wychowanków to po co te transfery? Dwa okna miną jak z bicza strzelił. Informacjami drugiego kwietnia byliśmy po prostu zalewani. Jedne bardzo optymistyczne, mówiące, że wystarczy apelacja i FIFA odpuści, inne natomiast poważne zakłócały moje codzienne obowiązki, które przerywałem właśnie dla owych newsów. Te mniej ciekawe głosiły dumnie, że nieważne apelacje, nieważna dokumentacja – nie ma dla kata z Zurychi zmiłuj, dwa okna zostają.
− Barcelona sprytnie omija przepisy stosując model La Masii − W klubie wszystko jest uregulowane pod względem prawnym, ale w całej Hiszpanii zarejestrowanych jest ok. 15 tysięcy niepełnoletnich piłkarzy i to nimi powinna zająć się FIFA − Barca zwracała się w przeszłości do międzynarodowej federacji w celu rozpatrzenia regulacji prawnych ws. młodych zawodników.
Koniecznie potrzebny jest solidny portero. Transfer Ter Stegena w obliczu ostatnich okoliczności stał się niepewny, więc należałoby znaleźć jakieś rozwiązanie awaryjne.
1. Przedłużyć umowę z Pinto – oczywista oczywistość. Ma kontrakt do czerwca 2014, więc jeżeli nawet będzie zakaz transferowy, ale okaże się, że umowa z bramkarzem Moenchengladbach była zawarta wystarczająco wcześnie to jakieś zabezpieczenie tyłów mamy, o ile FIFA nie dowali zakazu rejestrowania nowych.
2. Błagać Valdesa, żeby został. Kto wie, może nikt nie będzie chciał podjąć ryzyka i wziąć do siebie kontuzjowanego Victora. Mam tylko nadzieję, że nie uniesie się zbędnie honorem i nie powie, że skoro zapowiedział, że odchodzi to jest to ostateczna decyzja. Choćby miał zostać bez pracy.
Marc-Andre Ter Stegen Konsekwencje tej mniej przyjemnej dla kibiców Blaugrany opcji mogą być straszne. Z kontuzjowanym Victorem Valdesem, który i tak już z klubu odchodzi i Jose Manuelem Pinto, którego uwielbiam, ale jak przyjdzie mi go oglądać co mecz i będzie nawalał to chyba ze złości wykonam testy balistyczne na własnym ciele z wysokości dwóch pięter. Jest też Oier, któremu jeszcze nikt nie zaufa na tyle, żeby powierzyć mu na ważne mecze pilnowanie tak ważnego w tym sporcie prostokąta.
Barça Flash Marzec-Kwiecień 2014
3. Podpisać bramkarza... teraz! Pamiętajmy, że wyrok na Barcę jeszcze nie działa, a przecież hiszpańskie prawo pozwala im podpisać kontrakt z bramkarzem wolnym lub grającym w ligach hiszpańskich, w przypadku długotrwałej kontuzji w klubie. Moje propozycje? Keylor Navas z Levante, Willy Caballero z Malagi lub Diego Alves z Valencii.
Jeżeli spełni się najczarniejszy scenariusz, najwcześniej tradycyjne zdjęcie na tle herbu ujrzymy dopiero w lipcu 2015 roku...
Alen Halilović
Obrona
Podobna sytuacja, jego transfer teoretycznie jest już oficjalnie zaklepany, ale nie wiadomo jak na to zareaguje FIFA. W sumie on od początku miał grać w Barcelonie B, więc może to jakoś pomoże. Gdyby jednak pojawiły się problemy...
Oj, tutaj jest ciężko. Z odchodzącym Carlesem Puyolem i kiepskim Javierem Mascherano (który jednak fajnie zagrał w meczu z Atletico na Camp Nou - przyznaję), stajemy przed poważnym problemem. Rozwiązanie? Modlić się, żeby Bartra stał jednym z najlepszych obrońców świata. A tak serio...
1. Bierzemy Rafinhie z wypożyczenia. Stałoby się to pewnie tak czy siak, ale teraz nie ma co do tego wątpliwości. Młody piłkarz spisuje się świetnie w Celcie i dałby potrzebne zabezpieczenie w klubie. 2. Dos Santos powróci po kontuzji no i jest jeszcze Denis Suarez, który dołoży swoje do głębi składu. Nie zginiemy. Ofensywa Barca knuła spore plany ściągnięcia do ofensywy kogoś, kto dałby nową jakość. Jeżeli się nie uda trzeba i tu znaleźć rozwiązanie tego problemu. 1. Wraca Deulofeu. Chłopak poczynił pewne postępy na wypożyczeniu w Evertonie, ale wciąż nie oferuje wystarczającej jakości, żeby zapewnić spokój w ofensywie. Nie mnie jednak głębia składu przy tak ekstremalnej sytuacji jest bardzo ważna. 2. Jakąś opcją jest powrót z wypożyczenia Bojana Krkicia. Nie można zapominać również o Ibrahimie Affelayu i Isaacu Cuence. W drużynie B czekają młode talenty – Jean Marie Dongou i Adama Traore.
1. Błagać Puyola, żeby został. To ogromna prośba, ale nie mam wątpliwości, że zostałby jeżeli sytuacja byłaby naprawdę kryzysowa. A pewnie byłyby momenty, w których jego obecność bardzo by pomogła. 2. Nie ma żadnych ciekawych obrońców na wypożyczeniu, ale w drugim zespole można coś na siłę wyciągnąć. Sergi Gomez, Carles Planas, Edgar Ie, Macky Bagnack. Zapchajdziury mamy. Na zakończenie potrzebujemy jeszcze odpowiedzi na ważne pytanie. Mianowicie czy piłkarze bez kontraktów mogą być dołączeni do zespołu? Cóż, teoretycznie to nie są transfery, ale wydaje mi się, że FIFA może zablokować Barcie możliwość rejestrowania nowych piłkarzy, gdyby było inaczej potężne zakupy można by było przeprowadzić już teraz i tylko zarejestrować nowe nabytki latem.
12
FELIETON
“Guardiola wiedział, że jego plan, mimo że zakłada pozbycie się aż tylu dobrych zawodników, jest odpowiedni. Piłkarzy tych zastąpił innymi, bardziej głodnymi zwycięstw. Przyszedł Keita, Pique, Alves, Sergio Busquets z rezerw. Tego właśnie brakuje obecnej Barcelonie, zdolnych zawodników, którzy są głodni sukcesów.”
Adam Wielgosiński
14
FELIETON
Potrzebujemy
Po wygranym ligowym El Clasico i wyeliminowaniu Manchesteru City w Lidze Mistrzów, w Barcelonie panowała sielanka. Co ciekawe, wielu z tych, którzy Barcę najgłośniej chwalili po meczach z City i Realem, najgłośniej krzyczało o zwolnieniu Gerardo Martino w lutym i teraz, kiedy odpadliśmy z Ligi Mistrzów. Brak tutaj jakiejkolwiek konsekwencji, ale co jeśli... mają rację?
Wszystko na dobrą sprawę zaczęło się 1 lutego. Wtedy to Barcelona zanotowała pierwszą porażkę na własnym boisku. Valencia, choć przez pierwszy kwadrans czy nawet dwadzieścia minut spotkania nie istniała na boisku, zdołała wywieźć z Camp Nou trzy punkty. Trzy kolejki później przyszła porażka na Estadio Anoeta z Realem Sociedad San Sebastian, a za dwa tygodnie kolejny przegrany mecz, tym razem z Valladolid. Oczywiście już wtedy snuto czarne scenariusze na ligowe "El Clasico". Całe szczęście były one nieprawdziwe. Jak wcześniej wspomniałem, Barça Flash Marzec-Kwiecień 2014
były zwycięstwa z dwoma wielkimi klubami, lecz następnie znowu przyszły porażki z Atletico i Granadą. I ta sama śpiewka co w lutym. "Nie trenował w Europie! Weźmy kogoś innego". Tak więc zapytałem na Twitterze jednego użytkownika, który pragnął nowego trenera, kogo by w takim razie wziął. Padło nazwisko Kloppa, Martineza i bodajże van Gaala. Super, bardzo dobre nazwiska. Tylko to nie działa na zasadzie "Barca chce, to Barca ma". Absolutnie. O Kloppie się dyskutuje w hiszpańskiej prasie, że odejdzie. Jakbym oddał dwóch najlepszych piłkarzy do
Bayernu, to też bym z Borussi uciekał. Klopp ewidentnie ma swój pomysł na grę. On jest podobny do Martino. Gerardo zasłynął z tego, że z przeciętniaków robił bardzo dobre drużyny. To samo Klopp. Z tą różnicą, że Juergen robił to ciężką pracą, ostrą harówą na treningach. Wydaje mi się, że Martino to bardziej taktyk, ktoś w rodzaju filozofa. Bardzo podobały mi się słowa Martino na konferencji przed meczem finałowym Pucharu Króla z Realem Madryt: Wygranie trzech, dwóch, jednego pucharu czy brak pucharów niczego nie zmieni. Nawet jeśli wygrałbym potrójną koronę, ocena mojego sezonu będzie negatywna. Dobrze, że widzi swoje błędy. To też pokazuje, że on ma swoją ideę. To nie jest tak, jak robił Guardiola w ostatnim sezonie, który troszeczkę opierał się na taktyce: "wstawię Messiego i jakoś to będzie". Gerardo ma swój koncept, ma wszystko ułożone w głowie, widzi błędy, więc dajmy mu szansę wyeliminowania ich w okresie przygotowawczym. Jeśli będzie zakaz transferowy w lecie, dajmy kolejny sezon, bo być może on sprowadzi sobie takich zawodników, jakich będzie chciał. Niby w zeszłorocznym oknie transferowym mógł to zrobić, ale sami wiecie, jak to jest. Przychodzi facet na dwa czy trzy tygodnie przed rozpoczęciem ligi, mało kto go zna i co? On ma nagle iść do prezesa czy dyrektora sportowego i powiedzieć: - słuchaj, kup mi tego, tego i tego? Tak to nie działa, Martino musiał zyskać trochę reputacji i u kibiców, i u władz klubu. Jeśli moje argumenty wyżej nie przekonały Cię do tego, by zaprzestać zwalnianie Martino, przypomnij sobie, w jakich okolicznościach przejął tę ekipę. Dziewiętnastego lipca zeszłego roku na konferencji prasowej ówczesny prezes klubu, Sandro Rosell, oświadczył, że Tito Vilanova po raz kolejny doznał
r
{
rewolucji! nawrotu choroby nowotworowej. Datę tę polscy "cules" pamiętaj znakomicie, bowiem było to w wigilię pierwotnego terminu rozegrania meczu pomiędzy Lechią Gdańsk i Barcą. Wszyscy dobrze wiemy, że na tej właśnie konferencji poinformowano również, iż nie odbędzie się wcześniej wspomniane towarzyskie starcie, ale całe szczęście mogliśmy obejrzeć debiut Neymara na naszej ziemi. Przez cały okres letni i jesienny ciągnęła się również mini afera związana z Leo Messim, który oszukał hiszpańskiego fiskusa na miliony euro. Doszła również kontuzja Argentyńczyka - naderwanie mięśnia dwugłowego w udzie. Pauza blisko trzymiesięczna. Kiedy "La Pulga" dochodził do siebie, byliśmy świadkami kolejnej afery, tym razem o wiele większej. Barcelona miała oszukać skarb państwa, a Sandro Rosell miał zdefraudować miliony euro. Efektem był wielomiesięczny szum wokół klubu, dymisja "Pana transparentnego" i być może jest również poniekąd przyczyną słabej formy Neymara. Przed sezonem pozbyto się Erica Abidala, któremu zagwarantowano nowy kontrakt. Wyszedł tutaj brak profesjonalizmu tak naprawdę obecnego zarządu, bo odejście Sandro Rosella za dużo nie zmieniło w kwestiach personalnych. Nie przedłużono umowy ze swego rodzaju legendą klubu, ikoną szatni, ikoną obecnej Barcy i ikoną hasła "Mes que un club", ale jedna decyzja sprawiła, że jest to teraz symbol porażki ekipy Rosella. Jak widać, powodów było wiele, lecz na koniec zostawiłem powód, który chciałbym opisać trochę szerzej i powód, który według mnie jest najważniejszy: nasycona drużyna.
Kogo dostał Pep Guardiola? Dostał piłkarzy doświadczonych, zasłużonych, wypalonych, ale również świeżo upieczonych mistrzów Europy w idealnym dla piłkarza wieku no i nadzieję światowego futbolu, 21-letniego Leo Messiego. Pep nie bał się sprzedać piłkarzy ważnych dla klubu, ale ważnych kilka lat temu. Lilian uram skończył karierę, odszedł Santi Ezquerro, odszedł Edmilson, odszedł Oleguer, pożegnano się z Deco, z Zambrottą, z młodym Crosasem. Na końcu listy zostają dwaj mega
{
zdolni zawodnicy, lecz zupełnie z innej epoki. Ronaldinho, wówczas 28-letni, odszedł za 25 milionów euro do Milanu. Piłkarz absolutnie ubóstwiany przez Camp Nou, ale Guardiola miał "cojones", żeby go wyrzucić. Ostatni jest mój ulubieniec z czasów, kiedy Barcą zacząłem się interesować, Gio dos Santos, obecnie gwiazda i głównodowodzący Villarrealu. Wiedział, że jego plan, mimo że zakłada pozbycie się aż tylu dobrych zawodników, jest odpowiedni. Piłkarzy tych zastąpił innymi, bardziej głodnymi zwycięstw. Przyszedł Keita, Pique, Alves, Sergio Busquets z rezerw. Tego właśnie brakuje obecnej Barcelonie, zdolnych zawodników, którzy są głodni sukcesów. W składzie Gerardo Martino, który składa się z dwudziestu pięciu kopaczy, mamy dwudziestu dwóch mistrzów Hiszpanii, dwudziestu jeden zdobywców Pucharu Króla, szesnastu tryumfatorów Ligi Mistrzów, siedemnastu zwycięzców Klubowych Mistrzostw Świata, szesnastu, którzy mają na koncie Superpuchar Europy, dwudziestu trzech zwycięzców Superpucharu Hiszpanii, dwunastu mistrzów Europy i ośmiu mistrzów Świata. Dwudziestu trzech na dwadzieścia pięć osób wygrało Superpuchar Hiszpanii! Są oczywiście tacy jak Ibrahim Afellay, Sergi Roberto czy Oier, którzy mieli nikły wpływ na wygranie niektórych z tych nagród, ale mimo wszystko mają te puchary czy medale u siebie w domu.
Bardzo podobały mi się słowa Martino na konferencji przed meczem finałowym Pucharu Króla z Realem Madryt: - Wygranie trzech,
dwóch, jednego pucharu czy brak pucharów niczego nie zmieni. Nawet jeśli wygrałbym potrójną koronę, ocena mojego sezonu będzie negatywna. - Dobrze, że widzi swoje błędy. El décimo Messiego
}
Mając tylu wygranych, dlaczego zarząd, sztab szkoleniowy nie pomyśleli o pozbyciu się przynajmniej części z nich? Gdybym był takim Xavim, który w futbolu drużynowym osiągnął wszystko, to na pewno nie byłbym zmotywowany, by po raz siedemsetny w karierze w koszulce Barcy grać z jakimś Valladolid w upale. To jest normalne. Sam Pep Guardiola w wywiadzie dla "autopista.es" powiedział: "Każda porażka wiązała się z momentami ogromnego smutku, jakby nagle odcięto nam tlen. Jednym z takich momentów było odpadnięcie w półfinale Ligi Mistrzów z Chelsea w 2012 roku. Byliśmy znacznie lepsi niż nasi rywale, jednak straciliśmy bezsensownego gola i zanim się zorientowaliśmy, byliśmy poza rozgry wkami. To była dla mnie osobiście ogromna porażka. Czułem, że nie byłem w stanie podnieść swojego zespołu z kolan. Jeśli nie umiesz zmotywować swoich piłkarzy do wygrywania, musisz odejść". Właśnie dlatego rozumiem odejście Carlesa Puyola i decyzję Victora Valdesa, bo oni wiedzą, że swoje zrobili i przyszedł czas na innych. Chociaż jeśli zostaliby w Katalonii jeszcze przez kilka lat, to bym się nie denerwował czy obrażał. Są legendami tego klubu i logicznym wydaje się być fakt, iż chcą skończyć karierę na Camp Nou. Nielogicznym jest dla mnie trzymanie takiego Daniego Alvesa, który bardziej niż na grze skupia się na nowych fotkach na Instagrama.
czytaj dalej
16
FELIETON
Wracając do tematu - ta drużyna potrzebuje rewolucji! Nie chodzi mi o - mówiąc kolokwialnie - wywalenie wszystkich "nachapanych" na zbity pysk. Dobrze, bardzo dobrze robi Gerardo Martino z Xavim. Sam pomocnik powiedział w połowie marca: - Nigdy nie czułem się tak świeżo na tym etapie sezonu. Na konferencji Gerardo Martino skomentował tę wypowiedź, mówiąc: Jeśli powiem, że Xavi jest teraz w dobrej formie dzięki rotacjom, to pochwaliłbym sam siebie. Ale takie są realia. Co dają rotacje? Dają wspomniany odpoczynek i przede wszystkim pokazują, czy młody piłkarz, który zastępuje bardziej doświadczonego kolegę, jest w stanie osiągnąć poziom Barcy. Po tym sezonie wiem, że Sergi Roberto to nie kolejny Xavi. Takie same sezony na prawdziwe pokazanie swoich umiejętności powinni dostać Gerard Deulofeu, Rafinha. Ja pożegnałbym się z pewnością z Ibrahimem Afellayem i Isaakiem Cuenką, którzy pobierają pensję z kasy klubu, a nic do drużyny nie wnoszą. Nie wiem, czy pamiętacie takiego piłkarza jak Keirrison. Przyszedł jeszcze w erze Guardioli i do teraz pobiera pensję od Blaugrany, bo non stop jest na wypożyczeniach. a prawnie to piłkarz naszego klubu. Po sezonie wróci z wypożyczenia kolejny "turysta", czyli Bojan Krkić. Też trzeba go sprzedać, ale pytanie tylko za ile, bo skoro David Villa odszedł za dwa miliony euro, to nie wiem, czy ktoś milion za Bojana wyłoży. Alex Song aka największa kłoda też jest dla mnie na wylocie, a zamiast niego zmiennikiem powinien być młody dos Santos, który prawdopodobnie też nie jest na
poziomie pierwszej drużyny, ale mimo to szansę powinien dostać. Jeśli pozbylibyśmy się wymienionych piłkarzy, byłyby braki w kadrze, dlatego trzeba dokonać kilku transferów. Oczywiście o ile ban na transfery zostanie zdjęty. Ok, przyszedł Halilović, ale on idzie do rezerw. W rezerwach był też Kiko Femenia i co? Biega teraz za piłką w Realu Madryt Castilla. Trzeba dokonać transferów pieniężnych. A dlaczego? Bo większość Barcy B to przeciętniacy, wykluczając perełki pokroju Adamy Traore czy Dongou, ale też musimy poczekać z wprowadzaniem ich do podstawy, bo będziemy świadkami casusu Krikicia. Trzeba zwolnić
{ Barça Flash Marzec-Kwiecień 2014
Eusebio, bo Barca B już nie dostarcza wartościowych piłkarzy. Był iago i być może Bartra jest równie dużym talentem a poza tym? Cztery czy pięć lat bez zawodnika na klasę światową. Kogo zatem trzeba sprowadzić na Camp Nou? To już jest temat na kolejny artykuł i kolejne setki słów. Adam Wielgosiński BlogFCB.com @AWielgosinski
}
Nielogicznym jest dla mnie trzymanie takiego Daniego Alvesa, który bardziej niż na grze skupia się na nowych fotkach na Instagrama. Rozumiem, można się powygłupiać, potańczyć, tacy są Latynosi, ale cholera jasna, jak taki piłkarz przed
najważniejszym meczem sezonu może drzeć się do kamery, skacząc na łóżku w hotelu i machać poduszkami? Gdzie tu jest profesjonalizm?
18
WYWIAD
“Zdarza mi się co roku być w Hiszpanii, co roku jeżdżę do Barcelony. Nie jest przecież żadną tajemnicą, że ja od dziecka jestem kibicem tego klubu. Kiedyś byłem nawet "socio", ale odkąd Barcelona ma reklamy na koszulkach i zmienia się w cyrk objazdowy, nie uważam, aby moje pieniądze miały tam jakiekolwiek znaczenie” - opowiadał Bartłomiej Rabij, menedżer kanału w Sportklubie oraz założyciel Radiobrazylia.pl.
Rozmawiał Adam Wielgosiński
Barça Flash Grudzień 2013
20
WYWIAD
Redaktor naczelny Sportklubu, założyciel radiobrazylia.pl, najpoważniejszy polski ekspert piłki południowoamerykańskiej, Pan Bartłomiej Rabij, w rozmowie z naszym redaktorem, Adamem Wielgosińskim, opowiada o zmianach w Barcelonie; o Diego Simeone i Gerardo Martino; o potencjalnych wzmocnieniach Barcy; o tym dlaczego przestał być "socio" i o tym, że gdyby Barca sprzedałaby Messiego, zastanowiłby się nad dalszym byciem “cule”.
“BARCA SI
ZM
Kim jest Bartłomiej Rabij?
Komentator sportowy, ekspert od latynoamerykańskiego futbolu - szczególnie tego w brazylijskim wydaniu. Założyciel projektu Radiobrazylia.pl, menedżer kanału w Sportklub i jedyny polski dziennikarz współpracujący z brazylijską telewizją Globo. Swoich opinii udzielał (i udziela wciąż) m.in na łamach Gościa Niedzielnego, Orange Sport, Tylko Piłka czy Superstacji. Jak sam o sobie mówi: “Jestem tym od Daniego Ałwisa”. Bartłomiej Rabij (z lewej) wraz z Gilberto Silvą Czy wąska ławka rezerwowych i rzadkie rotacje w składzie Diego Simeone sprawią, że Atletico, dosyć sensacyjny lider La Liga, straci pierwszą pozycję przez braki kondycyjne? Do niedawna myślałbym tak, jak Pan mówi, lecz po ściągnięciu Sosy i Diego powiększyła się lista alternatyw. David Villa jest zdrowy, zespół nie ma sporych kłopotów z kontuzjami i o to bym się nie martwił. Siłą Atletico jest to, że nie bazują na jednej indywidualności. Oczywiście, Diego Costa jest w sporym gazie i strzela wiele goli, ale to nie jest tak kluczowy piłkarz jak Cristiano dla Realu czy Leo Messi dla Barcelony. Czy Real i Barcelona nie za bardzo polegają na formie Cristiano i Messiego? Moim zdaniem to jest właśnie cała mądrość Ancelottiego i Martino, którzy potrafili wykorzystać potencjał innych graczy podczas ich nieobecności (kontuzja Messiego i trzy mecze pauzy w lutym Cristiano za czerwoną kartkę w spotkaniu z Athletikiem Bilbao - przyp.red.).
Bardzo podoba mi się gra Karima Benzemy, który dojrzał i w już w zeszłym sezonie był dużo lepszy. Dostał kredyt zaufania, gdyż w lecie pozbyto się Gonzalo Higuaina. Angel di Maria to również piłkarz klasy światowej. Podobnie Gareth Bale, ale skoro wydało się na faceta 90 milionów euro, to normalne, że ma się wobec niego spore oczekiwania. Real potrafi funkcjonować bez Cristiano, tak samo jak Barcelona potrafi grać bez Leo Messiego. Moim zdaniem Martino zastosował bardzo rozsądny wariant. Widział, że w ostatnim sezonie Guardioli i w sezonie, kiedy drużynę prowadzili Tito Vilanova i Jordi Roura, Barcelona bez Messiego nie funkcjonowała. To Leo był tym egze kutorem. Jeśli Messi nie strzelał, to nikt nie strzelał. Gerardo Martino znalazł alternatywę. Wreszcie Alexis Sanchez gra tak, jak oczekiwaliśmy. Ja jeszcze pamiętam go z gry w River Plate. Jestem gorącym fanem tego piłkarza i w ogóle bardzo lubię chilijską piłkę, dlatego cieszę się, że on w końcu "wystrzelił". Warto zwrócić uwagę przede wszystkim na rotacje, czyli na coś, do czego wszyscy kibice nie byli przyzwyczajeni. Martino uważa, że jeśli drużyna gra na trzech frontach, a Barca taką ekipą jest (wywiad
został przeprowadzony przed dwumeczem z Atletico - przyp.red.), to wszyscy piłkarze z kadry muszą być w biegu, muszą być w "gazie" i muszą mieć świadomość, że w każdej chwili możesz zagrać. Mi przypominają się słowa Franka Rijkaarda, kiedy on zapytał młodego Messiego: "czy jesteś gotowy zrobić dla Barcelony wszystko"? Oczywiście Messi przytaknął. Później Rijkaard zapytał: "czy jesteś gotów do poświęceń"? Leo odpowiedział: "tak, jestem gotów". Kolejne pytanie Holendra: "czy jesteś gotów zagrać tylko przez minutę?" To jest właśnie ta kwestia. Mówi się, że wielcy piłkarze muszą zawsze grać 90 minut. Nie, oni wcale nie muszą, można ich odsunąć. Ja sobie przypominam wielkie turnieje, czyli mistrzostwa Świata i mistrzostwa Europy. Niemcy, kiedy regularnie brakowało tam ich największej gwiazdy, potrafili dochodzić do finałów tych imprez i je wygrywać. W sportach zespołowych to jest super ważne, bo nikt inny jak trener po konsultacji z asystentem, z trenerem przygotowania fizycznego nie zna formy i dyspozycji piłkarza. Ja w weekend (28-30 marca - przyp.red.) komentowałem argentyński Superklasyk, spotkanie BOCA Juniors z River Plate,
i jeden z kolegów, którzy siedzieli ze mną w studiu, twierdził, że Carlos Bianchi (trener BOCA przyp.red.) popełnił mega błąd, ściągając Juana Romana Riquelme, bo nie ściąga się lidera na siedem czy osiem minut przed końcem. Otóż moim zdaniem się ściąga, bo jeśli lider ma 36 lat i "oddycha rękawami", i mowa ciała pokazuje, że od dobrego kwadransa on markuje grę, to się go ściąga. Wpuszcza się młodego, zdrowego chłopa,
MIENIA
IE W
świadkami trzeciego podobnego zdarzenia w historii futbolu. Wie pan co? Te presję to przeżywają kibice w Polsce, a nie w Hiszpanii. Zdarza mi się co roku być w Hiszpanii, co rok jeżdżę do Barcelony. Nie jest przecież żadną tajemnicą, że ja od dziecka jestem kibicem tego klubu. Kiedyś byłem nawet "socio", ale odkąd Barcelona ma reklamy na koszulkach i zmienia się w cyrk objazdowy, nie uważam, aby moje pieniądze miały
wygląda inaczej. Ja z góry zakładałem, iż ten transfer jest "śmierdzący", ponieważ nie wierzę w 57 milionów euro. Poza tym te informacje były różne. Pamiętamy, były podawane różne ceny. Dziś wiemy, że jest to około 100 milionów euro. Kupić piłkarza za 100 milionów, który nie zostaje królem strzelców ligi, który nie jest ośrodkową postacią, który nie demoluje rywali, to jest wpadka. Mniej więcej, licząc brutto, Barca wydała na niego tyle, co
CYRK OBJAZDOWY”
który jest w stanie coś wnieść. Na takiej zasadzie powinni funkcjonować piłkarze. Presja jaka ciąży na Realu i Barcelonie, to presja wygrywania pucharów. Gdyby ta Barca, która obecnie gra w trzech turniejach, wygrałaby tylko Puchar Króla, to wszyscy byliby wściekli. Gdyby oni odpadli w Lidze Mistrzów, to Martino wie, że traci posadę itd., dlatego ja jestem pełen podziwu dla obu trenerów, bo oni szukają swojej drogi.
Powiedział Pan, że gdyby wygrali tylko Puchar Króla, to wszyscy byliby wściekli. A to nie jest tak, że przez te ostatnie sukcesy kibice za bardzo podwyższyli wymagania wobec piłkarzy? Tak naprawdę przeciętny kibic nie zdaje sobie sprawy z "wypalenia się" starszych graczy i nie zdaje sobie sprawy, że może przyjść słabszy sezon, czy nawet dwa, trzy słabsze sezony. To jest oczywista oczywistość. Taka generacja, jaka trafiła się teraz Barcelonie, to największa generacja w historii hiszpańskiej piłki. Nie ma wątpliwości, że w najbliższym czasie oni nie powtórzą tych sukcesów. Trzy razy Liga Mistrzów, X razy mistrzostwo Hiszpanii, tak naprawdę te wygrane puchary Hiszpanii, superpuchary Hiszpanii, Europy to ciężko zliczyć. Pamiętajmy, że ci piłkarze byli osią drużyny, która jako jedyna w historii wygrała dwa razy z rzędu mistrzostwa Europy i wygrała również Mundial. Mówi się, że sportowiec top formy trzyma przez dwa, góra trzy sezony. Oni trzymają tę najwyższą formę przez sześć, a niektórzy przez siedem lat. To jest nieprawdopodobny wyczyn! W historii futbolu to tylko pokolenie Brazylijczyków, które zdobyło mistrzostwo Świata w 1958 i 1962 roku i Niemcy z lat 70, kiedy wygrali mistrzostwa Europy i Świata, i kiedy Bayern w latach 70 zdominował klubową piłkę, było porównywalne do pokolenia Xaviego, Iniesty itd. Teraz jesteśmy
{
}
Mi przypominają się słowa Franka Rijkaarda, kiedy on zapytał młodego Messiego: "czy jesteś gotowy zrobić dla Barcelony wszystko"? Oczywiście Messi przytaknął. Później Rijkaard zapytał: "czy jesteś gotów do poświęceń"? Leo odpowiedział: "tak, jestem gotów". Kolejne pytanie Holendra: "czy jesteś gotów zagrać tylko przez minutę?" To jest właśnie ta kwestia.
tam jakiekolwiek znaczenie. Wydaje się, że wszyscy kibice tam, w Katalonii, zdają sobie sprawę, iż byli świadkami nieprawdopodobnego sukcesu, ale nic nie trwa wiecznie. Barcelona mimo wszystko trzyma się w światowej czołówce. Był moment, kiedy była Barca i reszta świata. Jeśli Bayern obroni Ligę Mistrzów, to będziemy mogli powiedzieć, że jest Bayern i reszta świata, ale dominacja Bawarczyków też nie będzie wieczna. Podejrzewam, że jeśli ekipa Pepa Guardioli obroni trofeum, to też będzie koniec dla tych wszystkich Schweinsteigerów, Lahmów i innych.
Co musi zrobić Gerardo Martino, cały sztab szkoleniowy, zarząd, aby obecna Barca wróciła do czasu "Pepteamu"? Prawdę powiedziawszy, nie mam pojęcia, nie chcę być mądrzejszy od kury. Problem zaczął się wtedy, gdy odchodził Laporta. Jego team się rozpadł. Przyszedł Rosell, któremu nigdy nie sekundowałem, dlatego, że Sandro zawsze był postacią podejrzaną. Już wiemy, że transfer Neymara był oszustwem. Ja już dawno temu o tym pisałem na swojej stronie radiobrazylia.pl. Jako że ja specjalizuję się w piłce południowoamerykańskiej, to mogę Panu powiedzieć, że tam system transferowy
PSG na Ibrę. Proszę zauważyć, co się stało wokół transferu Ibrahimovicia. On od razu wskoczył do światowej czołówki. Neymar, owszem, wniósł witalność, ale...nic więcej. Ja komentowałem pierwszy mecz Neymara z Oeste. Byłem w Santosie w 2009 roku i widziałem Neymara, który miał 18 lat. To był supertalent, ale muszę Panu powiedzieć, że nigdy nie myślałem, iż oglądam piłkarza pokroju Leo Messiego czy Cristiano Ronaldo. To jest bardzo dobry piłkarz, ale ja nie wiem, czy to jest zawodnik wart 100 milionów euro. On, w pewnym sensie, na zawsze będzie symbolem pracy Rosella. Cały świat krzyczał: "Barca potrzebuje stopera". Na tej pozycji grali już wszyscy defensywni pomocnicy, oni by tam stawiali każdego. Nawet by na stoperze Messiego wystawiali, jeśli tylko by się dało. Rosell zamiast tego kupił napastnika i to jest symbol jego upadku, jego rozkładu. Skoro nie wypaliło Imperium Romanum, skoro tysiącletnia rzesza nie wypaliła, to przeminęła też Barca, dlatego moim zdaniem ściągnięcie trenera Martino było dobrym posunięciem. On pracował w Ameryce Południowej, a tam kluby zupełnie inaczej funkcjonują. Kluby południowoamerykańskie żyją ze sprzedaży piłkarzy, a kluby europejskie kupują piłkarzy,
22
WYWIAD
dlatego Martino pierwszy raz w życiu ma komfort pt. "Nie wykupią mi wszystkich zawodników". Co więcej, on może sobie pozwolić na zamówienie innych futbolistów. Oczywiście jest na stanowisku trenera za krótko, by zarząd spełniał jego zachcianki, ale jestem sobie w stanie wyobrazić, że jeśli zostałby na następny sezon i w tym sezonie odniósłby jakiś sukces, to Barca ściągnie mu różnej maści kopaczy. On ma komfort pracy, o jakim trener pracujący w Ameryce Południowe marzyć nie może. To samo ma Simeone w Atletico. Nie podkradają im piłkarzy, tylko oni sobie wybierają innych. Dla latynoskiego trenera to jest coś cudownego. Proszę popatrzeć, jak Pellegrini i Pochettino dobrze radzą sobie w Europie. Jeśli dobrzy trenerzy z Ameryki Południowej przyjeżdżają do Europy, to oni zawsze mają wynik. Kluby europejskie dysponują ogromną kasą i mogą kupować wielu zawodników, co w Ameryce Południowej jest niemożliwe. Od kilku lat panuje trend na ściąganie piłkarzy latynoskich na Stary Kontynent, lecz nie jest tak z trenerami. Tak jak Pan powiedział, jest kilku coachów, którzy osiągają sukcesy w Europie. Przyjdzie teraz moda na zawieranie umów z trenerami z Ameryki Południowej? Nie, nie przesadzałbym, ponieważ do Europy przyszli trenerzy o ugruntowanej pozycji. Gerardo Martino to była mega gwiazda na południu Ameryki Południowej - cieszył się ogromnym szacunkiem w Argentynie, Paragwaju. Diego Simeone to przede wszystkim świetnie znany w Europie piłkarz, który jako trener miał już przygodę w Catanii. Poza tym był bardzo młodym trenerem, bo kiedy przychodził do Atletico, był przed czterdziestką. Więcej tak spektakularnych trenerów, pracujących w Ameryce Południowej,
{
nie zobaczymy. Może Jorge Sampaoli, który robi niesamowitą robotę w Chile, ale też nie wiem, czy w Europie zawodnicy będą mu się w stanie podporządkować tak jak w Chile, bo to jest szaleniec i z szaleńcami dobrze się czuje. Sampaoli to trener wizjoner i według mnie jest to najciekawszy trener pracujący w Ameryce Południowej. Fajnie, że europejscy menadżerowie śledzą te zmiany, natomiast ważne jest, dlaczego Hiszpanie biorą tych Argentyńczyków. W Argentynie jest w tej chwili kryzys gospodarczy i trenerzy piłkarscy zarabiają małe pieniądze, dlatego dla klubu hiszpańskiego wzięcie takiego trenera to nie jest żaden problem. Nie jest tajemnicą, że poza Barcą i Realem kluby piłkarskie z Hiszpanii płacą bardzo ubogie stawki trenerom. Oni zarabiają ok. 600-700 tys. do miliona euro. W Anglii przyzwoici trenerzy od miliona euro to dopiero zaczynają negocjacje. Między innymi ze względu na zarobki to z Hiszpanii do Anglii wychodzą trenerzy. Pellegrini, Pochettino, Laudrup, Pepe Mel to tylko niektóre przykłady. Brytyjczycy wyciągają tych trenerów na bieżąco, ponieważ hiszpańska piłka, traktowana jako całość, jako liga, trenerzy czy reprezentacja jest absolutnie najlepsza na świecie. Anglicy mają najwięcej pieniędzy, ale są przeciętniakami. Skoro są najbogatsi, to ich kupują, a Hiszpanie muszą mieć jakiś ekwiwalent. Bardzo łatwo wziąć trenerów z Ameryki Południowej, bo to jest bardzo bliski "krok kulturowy" dla Hiszpanii - mówią tym samym językiem, odwołują się do podobnej specyfiki futbolowej, bazującej na bardzo wysokim poziomie indywidualnego wyszkolenia
technicznego, a ponieważ liga hiszpańska oferuje znacznie większą stabilizację finansową i organizacyjną od lig południowoamerykańskich, to dla tych trenerów Hiszpania to jest raj. Kiedy Gerardo Martino obejmował posadę trenera w lecie, mówiło się, że zabierze ze sobą stopera z Newells Old Boys. Tak się jednak nie stało. Brazylijczycy kształcą dobrych środkowych pomocników. Przykładami mogą być Dante, David Luiz czy iago Silva. Widziałby Pan jakiegoś stopera z ligi brazylijskiej czy też argentyńskiej w Barcelonie? Trudno mi powiedzieć. Brazylia jest największą kopalnią obrońców, nie napastników, co przez lata mogliśmy usłyszeć w naszych mediach. Wynikało to z faktu, że chyba nikt nie oglądał piłki brazylijskiej i pamięta tylko czasy Pelego. W Brazylii młodych, zdolnych, ciekawych stoperów jest na pęczki. Mój ulubiony stoperchoć nie wiem, czy on się nadaje do Barcelony, mogę tylko powiedzieć o swoim subiektywnym odczuciu - to Dede. Chłopak z rocznika 88 z Cruzeiro, wielkie chłopisko, 193 cm wzrostu, ponad 90 kilogramów wagi, bardzo dynamiczny, plastyczny, lubi pójść z piłką do przodu, świetnie gra głową, ale niestety często łapie kontuzje, ale za to dobrze drybluje. Gdyby on "peak" formy miał dwa lata temu, to nie wiem, czy on by nie wygryzł ze składu Gerarda Pique, gdyby Barca się nim zainteresowała. On jest bardzo podobny właśnie do Pique, do Davida Luiza. Teraz raczej już by się nie nadawał, bo ma 26 lat i jest zmanierowany. Na dodatek męczą go kontuzje i ciężko powiedzieć, w jakiej on jest formie, bo takie rzeczy sprawdza się w specjalnych laboratoriach. Na pewno jest to ciekawa opcja. Cena oscyluje w granicach 10-12 milionów euro, więc dla Barcelony nie byłby to wielki wydatek. Doria, o którym mówiło się
Bardzo łatwo wziąć trenerów z Ameryki Południowej, bo to jest bardzo bliski "krok kulturowy" dla Hiszpanii - mówią tym samym językiem,
odwołują się do podobnej specyfiki futbolowej, bazującej na bardzo wysokim poziomie indywidualnego wyszkolenia technicznego, a ponieważ liga hiszpańska oferuje znacznie większą stabilizację finansową i organizacyjną od lig południowoamerykańskich, to dla tych trenerów Hiszpania to jest raj.
Barça Flash Marzec-Kwiecień 2014
}
{
}
Jeśli chodzi o Messiego, to po prostu symboli się nie sprzedaje. Roma nigdy nie sprzedała Tottiego, mając totalne długi. (...) Milan nigdy nie sprzedał Maldiniego. Powiem Panu szczerze, gdyby
Barcelona sprzedała Messiego, to poważnie zastanowiłbym się nad kibicowaniem Barcelonie, dopóki ludzie, którzy maczaliby palce w tym transferze, rządziliby tym klubem.
kiedyś, że Barca go obserwuje, to też dobry kandydat. Piłkarz Botafogo, 20 lat, bardzo wszechstronny, krótko prowadzi piłkę. Z nim jest inna sytuacja. Botafogo nieźle radzi sobie w Copa Libertadores, lecz oni mają kłopoty finansowe, więc cena w okolicach 10 milionów euro załatwiłaby sprawę. Za taką kwotę oni sprzedadzą go z pocałowaniem ręki. Jest też wysoko ceniony stoper z Corinthians, Gil. On przez kilkanaście miesięcy grał we Francji, wrócił, ponieważ miał problemy aklimatyzacyjne, ale taki sam kłopot miał kiedyś Luis Fabiano, który później zrobił wielką karierę w Sevilli. Możemy wyliczać dalej: Miranda, który jest dzisiaj jednym z najlepszych stoperów ligi hiszpańskiej, też Brazylijczyk. On też miał kiedyś podejście do Francji i też mu się nie udało. To, że młodzi chłopcy się nie sprawdzili, o niczym nie świadczy. Przypomnę, że iago Silva, gdy miał dwadzieścia jeden lat, trafił do Porto i klub oddał go po roku. Wtedy miał tylko 2 czy 3 mecze w pierwszym składzie portugalskiego zespołu. Niektórzy po prostu się mylą co do zawodników, a niektórzy po prostu wyjechali do Europy w złym czasie. Wracając do Gila - zawodnik duży, ciężki, trochę w stylu Julio Cesara. Nie wiem, ile Pan ma lat i czy zna takiego piłkarza, ale w latach dziewięćdziesiątych był bardzo dobry stoper Julio Cesar, który zrobił karierę w Juventusie Turyn i w Borussii Dortmund. Gil właśnie mi go trochę przypomina. Wspomnianą trójkę bym sobie kupił do swojego "Dream teamu", ale nie wiem, czy oni pasują do koncepcji Martino. Willy Caballero jest, moim zdaniem, jednym z najlepszych bramkarzy La Liga, a mimo to nie ma żadnego meczu w reprezentacji Argentyny. Dlaczego zamiast Willy'ego broni Romero? Sprawa jest prosta. Jak trenerem został Sabella, to Caballero miał 34 lata i nie był wcale w tak wysokiej
formie, a reprezentacja miała młodego Romero, który był ich "jedynką" na Mundialu i na Copa America, więc Sabella naturalnie przyjął założenie, że ten młody Romero, który zebrał doświadczenie na największych reprezentacyjnych turniejach, a przypomnę, że kiedy on trafił jako bardzo młody bramkarz do AZ Alkmaar, to w lidze holenderskiej bardzo dobrze sobie radził, jest dobrą opcją. Jego nieszczęście polegało na tym, że z przyczyn których nie jestem w stanie odgadnąć, trafił do Sampdorii, która spadła do drugiej ligi. Dlaczego on ich wybrał? Nie wiem. Później zaczęło się głupie granie. Poszedł do Monaco, gdzie jest rezerwowym bramkarzem. Poprzednik Sabelli, Batista, szukał bramkarzy, brał ich całe mnóstwo, a Sabella jest bardzo konserwatywnym trenerem. On sobie pierwszego i drugiego bramkarza wybrał bardzo szybkopierwszym jest Romero, drugim jest Andujar. Oni są bardzo przeciętnymi golkiperami, no ale grają. Dlaczego nie Caballero? On w tym roku skończy 37 lat. On im nie pasuje. Sabella jest spokojnym człowiekiem i on - jeśli przypatrzymy się, co on zrobił w stosunku do poprzedników - pozbył się tych wszystkich samców alfa. Jedynym samcem alfa w jego drużynie jest Leo Messi i wszystko wokół niego się kręci. Carlos Tevez, największa gwiazda Juventusu, nie ma żadnych szans na powołanie do reprezentacji Argentyny. O tym Willym w Argentynie nikt nie mówi. Problemem byli stoperzy. Obecnie Sabella mocno stawia na Fede Fernandeza z Napoli. Były problemy w formacji obronnej, on ustawił swoją czwórkę i jej nie rusza. Jest taka stara, południowoamerykańska trenerska tradycja, że zmiana
Barca zmieni się w cyrk objazdowy
bramkarza to jest ostateczność. Piłka musi przede wszystkim być w naszym posiadaniu, my musimy rozgrywać i wtedy bramkarz ma mało roboty. Oczywiście, Romero jest przeciętnym bramkarzem, Andujar jest jeszcze gorszym, ale wygląda na to, że Argentyna nie ma dobrej generacji bramkarskiej. To jest dosyć zabawne, że Brazylia ma dosyć dobrych golkiperów, ale nie ma napastników, a Argentyna ma ich dziesięciu.
Na koniec szybkie dwa pytania. Pierwsze: czy sprzedaż Leo Messiego byłaby opłacalna? Drugie: czy Cesc Fabregas może przejąć rolę Xaviego, kiedy ten odejdzie z Barcelony lub skończy karierę? Zacznę od drugiego pytania. Wydaje mi się, że po to go ściągnięto. Nie wiem dlaczego w poprzednim sezonie Fabregas był traktowany, tak jak był. Jest to wybitny piłkarz. Oczywiście Xavi jest postacią historyczną, jest w tym panteonie największych futbolistów w historii i w ogóle zastąpienie takiego jest praktycznie niemożliwe. Grono kibiców Barcy myślało, że klub ma jakąś maszynkę do produkowania Iniest, Xavich, Messich czy Puyolów, a tego nie ma. Kiedyś Ajax tak myślał, kiedyś myślała tak BOCA. Jak się na Ceska nie postawi, no to się nie dowiemy, czy dorówna on Xaviemu. Jeśli chodzi o Messiego, to po prostu symboli się nie sprzedaje. Roma nigdy nie sprzedała Tottiego, mając totalne długi. Tottiemu pod koniec tego sezonu zostanie zastrzeżony numer 10. To wiele mówi. Milan nigdy nie sprzedał Maldiniego. Powiem Panu szczerze, gdyby Barcelona sprzedała Messiego, to poważnie zastanowiłbym się nad kibicowaniem Barcelonie, dopóki ludzie, którzy maczaliby palce w tym transferze, rządziliby tym klubem. Z Bartłomiejem Rabijem rozmawiał Adam Wielgosiński adam.wielgosinski@blogfcb.com @AWielgosinski
24
ARTYKUŁ
„Boisko było bardzo nieregularne i suche, nie pozwoliło nam na grę w naszym stylu. Nie byliśmy w stanie wymienić trzech, czterech podań z rzędu" – powiedział po meczu z Realem Valladolid jeden z najlepszych piłkarzy w historii Barcelony.
T
a wypowiedź jak żadna inna ukazuje problem, któremu musi stawić czoło Duma Katalonii. Urodzonemu w Terrasie Xaviemu stuknęły niedawno 34 lata. Od debiutu 18 sierpnia 1998 r. w meczu o Superpuchar Hiszpanii przeciw Majorce, Xavi ponad 700 razy zakładał koszulkę w bordowo-granatowe pasy. O tym jak wielki talent trenował w szkółce Barcelony, dowiedzieliśmy się praktycznie od razu. W tym samym sezonie Barca pod wodzą holenderskiego szkoleniowca Louisa Van Gaala zdobyła mistrzostwo Hiszpanii, a Xaviera Hernandeza Creusa uznano najlepszym zawodnikiem Primera Division. Przez lata kolejne 130 spotkań rozegrał dla reprezentacji Hiszpanii, z którą sięgnął po Mistrzostwo Europy i Świata. Xavi w światowym futbolu osiągnął wszystko. Jest żywym pomnikiem Barcelony i nienaruszalnym monumentem... na którym pojawiają się rysy.
Zmierzch Generała Piotr Bera BlogFCB.com piotr.bera@blogfcb.com
26
ARTYKUŁ
Wyeksploatowanie materiału W sobotę 8 marca Barcelona rozegrała jeden z najgorszych meczów w ostatnich latach. Na Estadio Jose Zorrilla Duma Katalonii uległa Realowi Valladolid, który przypominał o wiele potężniejszą drużynę niż jest w rzeczywistości. Barca grała bez ładu i składu, wyglądała jak maratończyk po kilkudziesięciokilometrowym biegu. Na suchym i nieregularnym boisku nie było żadnego zawodnika zdolnego poderwać drużynę do walki. Próbował Alexis Sanchez, swoje robił Gerard Pique... ale w sytuacji, gdy pierwszy reżyser nie nadążał za akcją, na niewiele to się zdało. Xavi przypominał zawodnika z jakim będziemy mieć do czynienia coraz częściej. Zawodnika ospałego, powolnego, zwalniającego każdą akcję irytującym podaniem do boku. Niepotrafiącego krytycznie spojrzeć na grę swoją i kolegów. Nierówna murawa, zbyt wysoka lub niska temperatura czy obiekt latający nie mogą być żadnym wytłumaczeniem dla tak ważnego zawodnika. Problemem i jednocześnie zbawieniem Barcelony jest właśnie Xavi. To od jego magicznego dotknięcia futbolówki, fantastycznego przeglądu pola, żelaznych płuc, gracji w poruszaniu się i kolejnego wyjątkowego kółeczka z przeciwnikiem na plecach, zależy ostateczny wynik wpisany do notesu sędziego. Żywa legenda klubu musi dopieścić każdą akcję ofensywną zespołu. Tak samo jak w reprezentacji Hiszpanii. Zarówno Barca jak i La Furia Roja nie wyobrażają sobie życia bez Xaviego notującego regularny regres formy. We współczesnym futbolu, gdy rozgrywa się mecze praktycznie co trzy dni, organizm musi w pewnym momencie dać o sobie znać. Fizjologii się nie oszuka, zwłaszcza u 34-letniego zawodnika. Od 2003 r. Xavi tylko na boiskach ligi hiszpańskiej spędził prawie 27,5 tys. minut, co daje ponad 19 dni kopania piłki bez żadnego odpoczynku. Do tej statystyki trzeba doliczyć mecze reprezentacyjne oraz w pucharach. Można z pełną premedytacją stwierdzić, że Hiszpan w trakcie ostatniej dekady wybiegał ponad 35 tys. minut. Ja do ciebie, ty do mnie Być może w tym momencie wielu z Was pomyśli o Andrei
Xavi może mówić co chce oraz wybierać jego zdaniem najlepsze rozwiązania. Gerardo Martino ślepo wierzy swojemu ulubieńcowi, nawet jeśli ten, tak jak w spotkaniu z Valladolid, gra tragicznie.
Pirlo. Starszy o 12 miesięcy Włoch przeżywa w Juventusie drugą młodość, a fani Milanu plują sobie w brodę, jak można było oddać go za bezcen odwiecznemu rywalowi. Kibice Barcelony takiego dylematu mieć nie będą: Xavi zakończy karierę na Camp Nou, ale nie ulega wątpliwości że przepis polegający na bezdyskusyjnym zaufaniu względem Hiszpana kończy się. W tym sezonie Xavi zanotował zaledwie pięć asyst, przy 18 w jednym z jego najlepszych sezonów w karierze (2010/2011) gdy to on, a nie Leo Messi powinien otrzymać Złotą Piłkę tygodnika France Football. Kluczowych podań w meczu wykonuje zaledwie 1,6, co jest liczbą niewielką w porównaniu do 3,2 i 2,4 z sezonów 2009/2010 i 2010/2011. Odbiorów też notuje pięć razy mniej niż kilka lat temu. Pomimo znacznej obniżki formy Katalończyk nadal podaje z niewiarygodną wręcz skutecznością. Według portalu whoscored.com jego podania trafiają do adresata w 93 proc. Niestety statystycy nie podają ile z tych zagrań zostało posłanych do przodu, a ile wszerz, bądź do tyłu. Filozofia gry Barcelony opiera się na częstych podaniach do obrońców i bramkarza, ale gołym okiem widać, iż Xavi coraz rzadziej podejmuje ryzyko posyłania futbolówki w największy gąszcz przed polem karnym. Jednym z większych problemów małego generała jest jego pozycja w drużynie. Status Xaviego jako najważniejszego zawodnika w zespole (nękany kontuzjami Puyol niestety ma mniej do powiedzenia) jest nienaruszalny. Xavi może mówić co chce oraz wybierać jego zdaniem najlepsze rozwiązania. Gerardo Martino ślepo wierzy swojemu ulubieńcowi, nawet jeśli ten, tak jak w spotkaniu z Valladolid, gra tragicznie. Inna sprawa, że tego dnia do zmiany nadawał się każdy piłkarz Barcelony – z Leo Messim na czele. Czas dojrzeć Sytuacja Barcelony nie jest godna pozazdroszczenia. Utarty slogan mówiący o najlepszej drużynie w ostatnim dziesięcioleciu powoli odchodzi do lamusa. Fakt, osiągnięć zespołu stworzonego przez Franka Rijkaarda, a później udoskonalonego przez Pepa
Guardiolę nie sposób nie wspominać. Jednak nie wolno zapominać, że dominacja w światowym futbolu trwa ok. pięciu lat. Tak było z AC Milan przełomu lat 80. i 90. czy Bayernem Monachium lat 70. Barcelona znajduje się na rozdrożu. Posiada w składzie wielu wspaniałych, lecz wyeksploatowanych zawodników. Xavi, Andres Iniesta, Dani Alves z każdym rokiem będą grać gorzej lub ich forma stanie w miejscu. Ci zawodnicy nadal będą wyróżniać się na tle innych, ale cały fenomen Barcy polega na ciągłym ruchu bez piłki, tworzeniu trójkątów, agresji w grze i pressingu połączonym z polotem. Gdy tego nie ma, gra Blaugrany jest bardziej przewidywalna niż wyniki polskiej reprezentacji. Największym problemem Xaviego jest brak zmiennika. Żaden z młodszych zawodników nie patrzy na jego coraz bardziej zgarbione plecy. Iniesta to genialny rozgrywający, ale o bardziej ofensywnym profilu niż Xavi. Tak samo jak Cesc Fabregas, który jest najlepszym piłkarzem Barcy w tym sezonie – strzela bramki, asystuje, ale na pewno nie jest odpowiedzialny za regulowanie tempa. Pozostaje jeszcze Sergio Busquets, ale ten nigdy nie potrafił podłączyć się do ataku i w najmniej spodziewanym momencie strzelić z głowy czy z woleja po dośrodkowaniu na jedenasty metr. Celowo pomijam Aleksa Songa czy Sergi Roberto – zawodników utalentowanych w odbiorze piłki, a nie w rozegraniu. Zabrzmi to jak oksymoron, ale Xavi musi dojrzeć i powiedzieć wprost Gerardo Martino, że powinien spędzać więcej czasu na ławce rezerwowych. W takich meczach
Pocztówki z przeszłości
jak z Valladolid szansę powinni otrzymywać młodsi, na pewno nie zagrają gorzej od znacznie bardziej utytułowanych kolegów, bo gorzej już się nie da. W następnych miesiącach wyobrażam sobie Xaviego tak jak Puyola, w ciągu ostatnich kilku lat. Gra jeden mecz na dwa tygodnie, ale gdy pojawi się na tym boisku to da z siebie wszystko i pokaże kto jest mistrzem świata i Europy. Tak jak zrobił to na Etihad Stadium i Camp Nou w dwumeczu Ligi Mistrzów z Manchesterem City. W sytuacji gdy Xavi siedzi na ławce jego miejsce zajmuje Ilkay Gundogan, o dziesięć lat młodszy zawodnik, któremu w 2015 r. wygasa kontrakt z Borussią Dortmund. Transfermarkt.de szacuje wartość reprezentanta Niemiec na 27 mln euro. Dla Barcelony to żaden wydatek, zwłaszcza gdy przypomnimy sobie, że zaledwie dwa miliony mniej wydano kilka lat temu na Dmytro Czyhryńskiego. Ciekawą opcją jest również Aaron Ramsey z Arsenalu. Walijczyk to jedno z objawień ostatnich miesięcy, a w bardzo szybkim rozwoju przeszkadzają mu jedynie kontuzje. Kwota odstępnego za 23-latka nie powinna być większa niż w przypadku Gundogana. Na koniec nie sposób nie wspomnieć o Thiago Alcantarze, za którego Bayern wyłożył 25 mln. Brazylijczyk z hiszpańskim paszportem z każdym tygodniem gra coraz lepiej w zespole, który w ostatniej edycji Ligi Mistrzów rozgromił w dwumeczu Barcę 7:0. Niegodny zastąpienia Xaviego, z automatu stał się jednym z filarów Bayernu Pepa Guardioli. Małym generałem bawarskiej armii jaka zdominuje futbol na kolejne lata.
28
ARTYKUŁ
“Manuel 8 listopada skończy 39 lat i przy całym szacunku dla jego osiągnięć i prezentowanej formy, choćby w spotkaniach Pucharu Króla i La Liga w tym roku, nie jestem do końca przekonany, czy pozostawianie bądź co bądź zaawansowanego wiekowo, żeby nie powiedzieć sędziwego jak na piłkarza, zawodnika, może być ryzykowne.”
Paweł Wróbel
30
ARTYKUŁ
PRZYSZLOSC PINTO
CZYLI CO CZEKA DRUGIEGO PORTERO BARCELONY
Od kilkunastu miesięcy trwa debata na temat obsady bramki w FC Barcelonie. Po deklaracji Victora Valdesa, który prawdopodobnie swoją karierę będzie kontynuował we francuskim AS Monaco, bądź też angielskim Manchesterze City, zaczęto dywagować nad przyszłością numeru dwa między słupkami Dumy Katalonii. Decyzja popularnego VV może rzutować na Jose Manuela Pinto, pełniącego rolę wiecznie drugiego Adasia Miałczyńskiego w drużynie Gerardo Martino. Czy pochodzący z El Puerto de Santa María powinien odejść ze względu na swój wiek, czy też potrzebę zmiany pokoleniowej w całym Klubie? Kto powinien go ewentualnie zastąpić i dlaczego nie powinien to być Pepe Reina? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w dalszej części tego tekstu. W sezonie 2007/08 pierwszym bramkarzem Barcelony był oczywiście Valdes, a funkcję zastępcy pełnił 29-letni wówczas Albert Jorquera. Końca 2007 roku nie będzie on jednak wspominał najlepiej, bowiem na dwa dni przed Sylwestrem zerwał on więzadła krzyżowe, co w praktyce oznaczało koniec sezonu. Sekretariat techniczny Dumy Katalonii musiał zareagować, tak by nie zostać bez zmiennika dla Valdesa i zdecydował się wykorzystać zimowe okienko transferowe na wypożyczenie Pinto. Jose Manuel był wtedy zawodnikiem drugoligowej Celty Vigo, której barw bronił z resztą od 1998 roku. Pomimo faktu, iż jego klub występował w Segunda Division, zarząd świetnie zdawał sobie sprawę z tego, że jest to klasowy portero, który potrafił zdobyć Trofeum Zamory w kampanii 2005/06. Barca zarezerwowała więc sobie prawo pierwokupu zawodnika za drobne w postaci 500 tys. Euro i skorzystała z tej opcji. Jak się później okazało Pinto nie tylko zaklepał sobie pozycję bramkarza numer dwa na kolejne sześć lat, ale i stał się dobrym duchem w szatni Katalończyków, wspierając w ogromnym stopniu Carlesa Puyola.
Barça Flash Marzec-Kwiecień 2014
Mierzący 185 cm wzrostu bramkarz od początku swojego pobytu w zespole z bordowogranatowej części Barcelony przebywał w koszulce aktualnych mistrzów Hiszpanii dokładnie 6915 minut na boisku, rozgrywając dokładnie 77 spotkań, w których puścił 62 gole, 32 razy zachowywał czyste konto oraz otrzymał jedną czerwoną kartkę*. To ostatnie wydarzenie nie zdarzyło mu się jednak podczas gry w meczu. Incydent ten zdarzył się przy okazji pamiętnego spotkania półfinału Ligi Mistrzów, 27 kwietnia 2011 roku na Santiago Bernabeu. W przerwie spotkania doszło do przepychanek tuż przed zejściem zawodników obu drużyn do szatni, a według arbitra tamtego spotkania, Niemca Wolfganga Starka, najbardziej agresywnie zachowywał się zmiennik Valdesa w tamtym meczu, czyli właśnie Pinto, który obejrzał czerwo i musiał opuścić ławkę rezerwowych gości. To jedyna tego typu plama na całej jego karierze, który zawsze cechował się ogromną pokorą i z godnością przyjmował rolę zmiennika w Barcelonie. Z czasem otrzymywał coraz więcej szans od Josepa Guardioli, a później od Tito Vilanovy, stając się jednocześnie podstawowym bramkarzem Blaugrany w spotkaniach Copa del Rey, czy w mniej znaczących meczach Ligi Mistrzów. W Champions League, Jose Manuel głównie otrzymywał szanse w fazie grupowej, kiedy to Barca zaklepała już sobie awans do fazy pucharowej, a w wyjściowej jedenastce oprócz doświadczonego Pinto wybiegali młodzi zawodnicy rezerw, czy też piłkarze, którzy na co dzień nie znajdowali uznania w oczach pierwszego szkoleniowca Klubu z Camp Nou. To wszystko jednak przeszłość, ponieważ aktualnie sekretariat techniczny na czele z ospałym, kiepsko penetrującym transferowy rynek dyrektorem sportowym Andonim Zubizarretą, stoi przed nie lada wyzwaniem, związanym z zastąpieniem Victora Valdesa oraz Carlesa Puyola, którzy jasno zadeklarowali, iż po 30 czerwca tego
roku żegnają się z Barceloną. O ile niemal pewne są przenosiny Marca-Andre ter Stegena na Camp Nou z Borussii Monchengladbach, który z całą pewnością przejmie bluzę z numerem jeden na plecach, o tyle nie padła jeszcze jednoznaczna deklaracja odnośnie przyszłości Pinto. Jose Manuel 8 listopada skończy 39 lat i przy całym szacunku dla jego osiągnięć i prezentowanej formy, choćby w spotkaniach Pucharu Króla w tym roku, nie jestem do końca przekonany, czy pozostawianie bądź co bądź zaawansowanego wiekowo, żeby nie powiedzieć sędziwego, jak na piłkarza zawodnika, może być ryzykowne. Oczywiście, David Seaman kończył karierę w Manchesterze City w wieku 41 lat, a Olivier Kahn czy Santiago Cañizares grali na wysokim poziomie właśnie do 39. urodzin, niemniej z całym szacunkiem dla Pinto, byli to gracze o wiele większy umiejętnościach bramkarskich, którzy przez całą karierę zaliczyli o wiele więcej meczów na najwyższym poziomie od naszego numeru dwa. Bez względu na karę, którą FIFA nałożyła Barcelonie, moim zdaniem lato 2014 powinno być tym etapem w budowaniu Barcelony na kolejne lata, w którym to musi dojść do pewnej zmiany pokoleniowej w pierwszej drużynie. Zakup nowego pierwszego portero, niezależnie od tego kto nim zostanie, winien zostać uzupełniony zmianą na pozycji numer dwa między słupkami Dumy Katalonii. Celowo użyłem słowa ‘zmianą’, a nie ‘zakupem’, bowiem nie wykluczam awansu do pierwszego zespołu 21-letniego Miguela Bañuza czy tez broniącego bardzo dobrze w UEFA Youth League niespełna 19-letniego Fabrice’a Ondoy. Celowo nie wymieniłem pierwszego portero Barcy B Jordiego Masipa czy też Oiera Olazabala, ponieważ aktualny bramkarz numer trzy pierwszej drużyny to chyba nie ten rozmiar kapelusza, czego najlepszym dowodem może być jedno (!) spotkanie w oficjalnym meczu pierwszej
W OBIEKTYWIE
Piłkarze Realu Madryt mają pretensje do sędziego Undiano Mallenco za podyktowany rzut karny podczas niedzielnego Gran Derbi. Santiago Bernabeu, 23 marca 2014 roku | AFP/Dani Pozo
Diego Costa podjął decyzję o grze dla Hiszpanów i to był jego wybór. Czy to spodobało się to brazylijskim kibicom? Wątpię. To jest jednak decyzja samego zawodnika i to on będzie musiał uporać się z wszystkimi jej konsekwencjami. Sam fakt, że mistrzostwa odbędą się w Brazylii na pewno nie będzie mu tego ułatwiał. Mimo wszystko myślę, że napastnik Atletico doskonale zdawał sobie sprawę na co się porywa.
Ada Kmak
36
ARTYKUŁ
ŚWIEŻA BRAZYLIJSKA
Zdrajcy, farbowane lisy, oszuści i tak dalej... To określenia, które często na stałe przylgnęły do piłkarzy, takich jak Diego Costa, Mesut Özil, czy Jerome Boateng. Saga w roli głównej z pierwszym z nich trwała w Hiszpanii od miesięcy. Costa podjął decyzję o grze dla La Furia Roja, ale do teraz echa jego wyboru nie milkną. WYSTĘPY W REPREZENTACJI BRAZYLII 25.03.2013 BRAZYLIA 1:1 ROSJA | 13 min 21.03.2013 WŁOCHY 2:2 BRAZYLIA | 22 min Oba mecze były spotkaniami towarzyskimi
REGULACJE PRAWNE Powołując się na Statut FIFA, rozdział Kwalifikowalności do gry w reprezentacji, podrozdziału 8 o Zmianie Stowarzyszenia art. 1 ppkt. a), “Jeśli piłkarz posiada podwójne obywatelstwo(...) może wystąpić o zmianę gry w reprezentacji, jeśli spełni warunek niewystępowania (częściowo lub w pełnym wymiarze czasowym) w oficjalnym meczu FIFA na międzynarodowym poziomie ”A” dla swojej poprzedniej reprezentacji”.* *nie dotyczy meczów towarzyskich
To, że Costa zdecydował się grać dla Hiszpanii, może nie byłoby tak kontrowersyjne, gdyby nie fakt, że Brazylijczyk miał już za sobą występy w reprezentacji Canarinhos. Napastnik Atletico zagrał w dwóch meczach swojego ojczystego kraju w marcu 2013 roku. Były to dwa spotkania towarzyskie. Jedno z Włochami, a drugie z Rosją. W obu tych meczach rozegrał jednak tylko niewiele ponad 30 minut i Scolari ostatecznie nie zdecydował się zabrać go na rozgrywki Pucharu Konfederacji. Dla Costy nie był to dobry prognostyk, zwłaszcza przed zbliżającymi się mistrzostwami świata w Brazylii. Mundial we własnym kraju i obrazek siebie siedzącego przed telewizorem raczej nie był dla niego miłą perspektywą. Sezon 2013/14, czyli tuż przed zbliżającymi się nieustannie mistrzostwami świata dla Costy rozpoczął się jednak znakomicie. Napastnik przejął rolę lidera w Atletico po odejściu Radamela Falcao i wyszedł na tym aż nadto dobrze. Nic więc dziwnego, że chociaż początkowo selekcjoner Brazylii nie widział w swojej ekipie Costy, to szybko zmienił zdanie. Problem w tym, że napastnik Atletico w tym czasie zdążył również zmienić zdanie co do gry w reprezentacji Canarinhos. Czy ta decyzja może dziwić? Jeszcze rok temu Costa nie miałby szans na grę w La Furia Roja. Taka okazja w końcu się jednak nadarzyła, a sam zawodnik solidnie na nią zapracował. Trudno nie ulec takiej pokusie, wiedząc, że ma się możliwość gry w ekipie mistrzów świata i Europy. Poza tym na korzyść Costy przemawiał jego naprawdę mocny związek z Hiszpanią. W Brazylii nigdy nie występował jako profesjonalny piłkarz. Do 16. roku życia nie nosił koszulki żadnej ekipy, grając w piłkę jedynie na ulicach Lagarto (przedmieścia Brazylii - przyp. red.). Profesjonalną karierę zaczął dopiero w wieku 18 lat w Portugalii. Jednak już rok później (2007) związał się z Rojiblancos. Od tego czasu cały czas przebywał w Hiszpanii, której można powiedzieć, że zawdzięcza całe swoje profesjonalne, piłkarskie życie. Gram w Hiszpanii i basta To, że Diego Costa zagra w La Furia Roja stało się faktem i nic już tego nie zmieni. Napastnik Atletico wystąpił pierwszy raz pod wodzą Vicente del Bosque w meczu rozegranym 5 marca z Włochami i był jedynym debiutantem w reprezentacji. Brazylijski napastnik zagrał w tym spotkaniu bez większych fajerwerków, ale ogólnie można uznać je za bardzo poprawne z jego strony. To, że Costa przyda się w La Furia
KREW W HISZPANII
Roja nie ulega większym wątpliwościom. Obecnie ekipa Del Bosque nie ma w ataku typowego lidera. Dodający kiedyś WYSTĘPY W REPREZENTACJI HISZPANII blasku reprezentacji David Villa wciąż nie może wrócić do swojej dawnej formy po ciężkiej kontuzji i nie został nawet 05.03.2014 HISZPANIA 1:0 WŁOCHY | 90 min powołany na najbliższe spotkania kadry. Z kolei Fernando Mecz towarzyski Torres w Chelsea częściej "grzeje" ławkę niż gra. Na stałym poziomie prezentuje się jedynie Alvaro Negredo, który ma jednak na swoim koncie zaledwie 14 bramek w tym sezonie w Manchesterze City. Przy 21 trafieniach Costy w Primera KRÓTKA BIOGRAFIA DIEGO COSTY Division wygląda to po prostu gorzej. Diego Costa urodził się w Brazylii, choć swoją karierę piłkarską rozpoczął w Bradze, w Portugalii. W 2007 Costa podjął decyzję o grze dla Hiszpanów i to był jego roku został piłkarzem Atletico Madryt, grając w międzywybór. Czy to spodobało się to brazylijskim kibicom? Wątpię. czasie na wypożyczeniu w Bradze, Celta Vigo i Albacete. To jest jednak decyzja samego zawodnika i to on będzie Na rok został sprzedany do Valladolid, by ponownie powrómusiał uporać się z wszystkimi jej konsekwencjami. Sam fakt, cić do Atletico Madryt. Od 2010 roku jest graczem Rojiblancos że mistrzostwa odbędą się w Brazylii na pewno nie będzie mu i tylko w 2012 roku został wypożyczony do Rayo Vallecano. Do tego ułatwiał. Mimo wszystko myślę, że napastnik Atletico tej pory dla klubu z Madrytu strzelił 41 goli w 89 meczach (stan doskonale zdawał sobie sprawę na co się porywa. Ten wybór, na 29 marca 2014). jak wszystko inne ma swoje plusy i minusy. Zresztą nie on pierwszy i nie ostatni podjął tego typu kroki. Takich historii można by się doszukiwać w nieskończoność. Najlepszym przykładem może być chociażby Ludovic Obraniak z reprezentacji Polski, który gra w ekipie Adama Nawałki, a polskiego zaczął się uczyć dopiero niedawno. Szans na grę w reprezentacji Francji nie ma, więc gra w Polsce. Słynna jest również historia braci Boateng, w której jeden brat gra w ojczystej Ghanie, a drugi w reprezentacji Niemiec. Zresztą nasi zachodni sąsiedzi jeśli chodzi o wielokulturowość w drużynie mają się czym pochwalić. Dla większości Niemców, w przeciwieństwie na przykład do Hiszpanów, taka kolej rzeczy nie ma jednak większego znaczenia. W Hiszpanii zawsze szczyDIEGO COSTA O ZMIANIE BARW cono się tym, że ich reprezentacja to w większości rodowici zawodnicy. W Niemczech natomiast z faktu, iż w reprezentacji gra wielu piłkarzy pochodzących z innych krajów “To była dla mnie bardzo trudna decyzja. To wybór zrobiono bardzo pozytywny aspekt. – Uważam, że to coś między krajem, w którym się urodziłem, a krajem, który wspaniałego, gdy spotyka się tyle różnych kultur – napisał dał mi wszystko. Mam nadzieję, że każdy zrozumie moją decyzję. w swojej niedawno wydanej książce kapitan Niemców, Spojrzałem na plusy i minusy każdego z wariantów. Wybrałem Hiszpanię, bo właśnie tutaj wszystkiego się nauczyłem, a ten Philipp Lahm. kraj dał mi możliwość rozwoju, inwestycji w samego w siebie. Czuję się tutaj świetnie. Nie chcę, żeby to było odeOczywiście nie wszyscy muszą do tego tak podchodzić i jako brane jako akt przeciwko Brazyli. Mam tam rodzinę kontrargument często stawiany jest tutaj honor, i jest to kraj, w którym się urodziłem. Mam nadzieję, przywiązanie do ojczystych barw etc. To jednak sami zawod- że Bóg da mi jeszcze szansę w przyszłości zamiesznicy muszą podejmować takie decyzje i tylko i wyłącznie ich kać właśnie w Kraju Kawy” - Diego Costa. sprawą jest to, jaki kraj chcą reprezentować oraz dlaczego. Mogą to być pobudki kulturowe, finansowe, prestiżowe czy jakiekolwiek inne. Kto jednak może im tego zabronić? Na boisku i tak w pierwszej kolejności będą liczyć sie ich umiejętności, a nie miejsce urodzenia. Wątpię, że ktokolwiek Adrianna Kmak w Hiszpanii będzie narzekał, kiedy Diego Costa zacznie @KmakAdrianna zdobywać bramki dla La Furia Roja w Brazylii.
38
ARTYKUŁ
Halilović Brothers
-Dziękuję Dinamo Zagrzeb za wszystko! Mój pierwszy klub i moja największa miłość. Teraz czas, by przejść do Barcelony – napisał Alen Halilović na swoim profilu na Instagramie, po tym jak potwierdzono jego transfer do Blaugrany. Do stolicy Katalonii przeprowadzi się wraz z całą rodziną, a jeden z jego trzech braci, 16-letni Dino trafi do sekcji Juvenil A. To pierwsze wzmocnienia Barcy przed sezonem 2014/15. Michał Gurkowski Barca.pl michal.gurkowski@barca.pl @gureczka
O
dejście Alena Halilovicia z Dinamo Zagrzeb było nieuchronne. O najbardziej utalentowanego chorwackiego piłkarza młodego pokolenia zabiegały największe europejskie kluby. Chęć pozyskania zawodnika wyrażały między innymi Real Madryt, Manchester United czy Bayern Monachium. Za 17-letniego piłkarza Tottenham Hotspur był w stanie zapłacić nawet 15 mln euro. Transfer zablokował jednak jego ojciec, który uznał Londyn za zły kierunek. Postanowił poczekać na inne oferty, a kiedy taka nadeszła z klubu w którym, jak później przyznał, chciał grać jego syn, po prostu nie mógł odmówić. Chorwat pomimo młodego wieku zdążył już zadebiutować w pierwszej reprezentacji Chorwacji oraz w Lidze Mistrzów. Pomocnik rodem z Dubrownika swój
profesjonalny kontrakt z Dinamo Zagrzeb podpisał w 2012 roku. Już we wrześniu tego samego roku zadebiutował w pierwszym składzie w meczu z Hajdukiem Split, stając się najmłodszym debiutantem (16 lat i 101 dni) w historii klubu ze stolicy Chorwacji (PROŚBA DO GRAFIKÓW WYRÓŻNIJCIE TO ZDANIE O DEBIUCIE I BYCIU NAJMŁODSZYM GRACZEM W HISTORII DINAMA). Na pierwszą jego bramkę w zespole nie trzeba było długo czekać, bo już tydzień później trafił do siatki w spotkaniu ze Slavenem Belupo Koprivnica, bijąc kolejny rekord. Tym razem został najmłodszym strzelcem w historii tamtejszych rozgrywek. W sumie w swoim pierwszym sezonie w dorosłej drużynie Dinama wystąpił w 18 meczach, strzelając dwie bramki. Trzy razy wystąpił też w najbardziej elitarnych rozgrywkach Europy czyli Lidze Mistrzów. Październikowy mecz
z Paris Saint-Germain uczynił go drugim najmłodszym zawodnikiem w historii tych rozgrywek. Dobre występy sprawiły, że już w tym sezonie został podstawowym graczem drużyny Zorana Mamicia. Do tej pory zagrał w 16 ligowych spotkaniach (zdobywając w nich dwie bramki) i ośmiu w europejskich pucharach (*stan na 11 marca 2014 – wrzućcie to POD TEKST!). Ściągnięty za ponad 5 mln euro przez Barcę zawodnik występuje zazwyczaj na pozycji środkowego pomocnika i ma zaledwie 170 cm wzrostu przez co jest nieustannie porównywany do gwiazdy Blaugrany Lionela Messiego. I choć na razie będzie występował w drużynie rezerw to wszystko na to wskazuje, że prędzej czy później awansuje do pierwszego zespołu , w którym to
40
ARTYKUŁ
będzie mógł uczyć się od samego Argentyńczyka. Co ciekawe La Pulga obchodził ostatnio dziesiątą rocznicę debiutu w Barcelonie B.
Luka Modrić stał się w tym sezonie czołowym graczem zespołu Carlo Ancelottiego.
Piłkarskie geny po ojcu, Sejadzie Haliloviciu, który kiedyś grał między innymi w ekipie niedawnych pogromców Barcy, Realu Valladolid, odziedziczył też 16-letni Dino. Bracia grają w podobnym stylu. Młodszy z nich charakteryzuje się boiskową inteligencją i umiejętnością zachowania zimnej krwi w każdej sytuacji. Dino może nie jest z racji wieku tak silny fizycznie jak jego brat, ale ponoć bardziej zespołowo. Chorwat ma ukończone 16 lat więc zgodnie z przepisami bez problemu mógł przenieść się gdziekolwiek zechciał. Podzielił losy starszego o rok brata i z Dinama Zagrzeb trafił do Barcelony, która za wyszkolenie będzie musiała zapłacić jego drużynie ekwiwalent w wysokości około 400 tys euro. Najpierw młodzik będzie występował w Juvenil A. Bracia Halilović prawdopodobnie staną się pierwszymi piłkarzami z krajów byłej Jugosławii, którzy w XXI wieku zagrają w pierwszym zespole Barcelony. Przez ponad dekadę w kadrze piłkarskiej drużyny nie znalazł się żaden zawodnik z Chorwacji, Serbii, Bośni i Hercegowiny, Czarnogóry, Macedonii i Słowenii. W historii zapisał się za to serbski trener – Radomir Antić, który w 2003 roku po zwolnieniu Louisa van Gaala prowadził drużynę. Dzisiaj w największych klubach świata nie brakuje Chorwatów, a często odgrywają oni bardzo ważne role w swoich zespołach. Trzon największego rywala Barcy, czyli Realu Madryt stanowi właśnie Chorwat, występujący na podobnej pozycji co straszy Halilović. 29-letni Luka Modrić stał się w tym sezonie czołowym graczem zespołu Carlo Ancelottiego. Ważnego zawodnika z reprezentacji Vatreni ma też Bayern Monachium. Mario Mandzukić dla mistrza Niemiec w zeszłym sezonie w Bundeslidze strzelił 15 goli, a w Lidze Mistrzów trafiał trzykrotnie, zdobywając m.in. jedną arcyważną bramkę w finale z Borussią Dortmund. Halilovicie to nie pierwszy przypadek utalentowanych braci w piłce nożnej. Kolo i Yaya Toure, Diego i Gabriel Milito, Jerome i Kevin Boateng, czy też polskie przykłady Pawła i Piotrka Brożków oraz Michała i Marcina Żewłakowów pokazują, że połączeni węzłem krwi zawodnicy potrafią zdobywać krajowe czy też europejskie szczyty. Oczywiście przypadki tych duetów wiele się różnią. Grają na różnych pozycjach, występują w różnych klubach, a nawet reprezentacjach. Każdą łączą za to nieprzeciętne umiejętności, które pozwalają na grę na wysokim poziomie. Jeszcze do niedawna braci można było też obserwować w Barcelonie. Thiago i Rafael Alcantara od najmłodszych
Barça Flash Marzec-Kwiecień 2014
Mario Mandzukić dla mistrza Niemiec w zeszłym sezonie w Bundeslidze strzelił 15 goli, a w Lidze Mistrzów trafiał trzykrotnie. lat grali w Dumie Katalonii, jednak latem się rozdzielili. Starszy z nich odszedł za 25 milionów euro do Bayernu Monachium, natomiast młodszy Rafinha przebywa obecnie na wypożyczeniu w Celcie Vigo. Pierwsze wzmocnienie Barcelony przed kampanią 2014/15 w postaci chorwackich braci może być zagadką, jednak przyszłość zweryfikuje czy to posunięcie Klubu było udane. Wielokrotnie zdarzało się, że bardzo wcześnie zapowiadane gwiazdy po zmianie ligi gdzieś
ginęły i świat zwyczajnie o nich zapominał. Kiedy jednak ekipa słynąca ze szkolenia młodzieży i świetnego skautingu decyduje się na zakup dwóch nastolatków za kilka milionów euro musi widzieć w nich ogromny potencjał. Warto już teraz śledzić losy Haliloviciów, bo kto wie czy za kilka lat nie będą stanowili o sile katalońskiego zespołu.
ZBĘDNY CZY
NIEZBĘDNY Kamil Sikora BlogFCB.com kamil.sikora@blogfcb.com @KamilSikora
Czy Leo Messi potrzebuje Barcelony? Czy Barcelona potrzebuje Messiego? Czy drużyna potrzebuje Messiego i czy sam Leo potrzebuje zawodników Barcy, aby osiągać kolejne sukcesy? Ten felieton, będzie próbą odpowiedzenia na powyższe pytania. Zadania z jednej strony karkołomne i przez wielu pozbawione większego sensu, ale z drugiej strony, stawiam sobie pytanie, kto jest ważniejszy – Klub czy zawodnik?
42
FELIETON
T
en sezon jest inny z wielu względów. Nowy trener, Gerardo Tata Martino; nowa supergwiazda Neymar, a w końcu Messi, który Messiego nie przypomina. W moim odczuciu, Leo oszczędza się na brazylijskie Mistrzostwa Świata. Jest w optymalnym, a więc w najlepszym wieku, aby walczyć o to jedyne trofeum, którego nie ma w swojej osobistej kolekcji. Styl reprezentacji Argentyny, pozwala wierzyć, że w Kraju Kawy, Leo i spółka, nie są na straconej pozycji. Kolejny mundial odbędzie się w 2018r. Wtedy, La Pulga, będzie miał już 31 lat. Sporo, aby realnie marzyć o byciu liderem w drodze po zwycięstwo. Messi jest świadomy swojej wartości. Jest świadomy tego ile znaczy dla Barcelony i drużyny narodowej. Zdaje sobie sprawę, że bez niego, o triumf na niwie klubowej i reprezentacyjnej, będzie ekstremalnie ciężko. Ale czy tak jest naprawdę? Czy rzeczywiście, Messi znaczy aż tyle?
Statystyki zawodnika, który nie skończył jeszcze 27 roku życia, są kosmiczne. FC Barcelona • Primera División (6): 2005, 2006, 2009, 2010, 2011, 2013 • Copa del Rey (2): 2009, 2012 • Liga Mistrzów (3): 2006, 2009, 2011 • Superpuchar Hiszpanii (6): 2006, 2007, 2009, 2010, 2011, 2013 • Superpuchar Europy (2): 2009, 2011 • Klubowe Mistrzostwa Świata (2): 2009, 2011 Reprezentacja • Młodzieżowe Mistrzostwa Świata: 2005 • Igrzyska Olimpijskie: 2008
Barça Flash Marzec-Kwiecień 2014
Jeżeli przyjmiemy, że narodziny Leo Messiego – najlepszego piłkarza globu, miały miejsce wraz z przybyciem na stanowisko trenera Blaugrany Pepa, to w klubie Messi zdobywał odpowiednio: • 38 bramek w sezonie 2008/09 • 47 bramek w sezonie 2009/2010 • 53 bramki w sezonie 2010/2011 • 73 bramki w sezonie 2011/2012 • 60 bramek w sezonie 2012/2013
Jak widzimy, na polu klubowym, Argentyńczyk i wychowanek La Masia, może tylko poprawiać i pobijać kolejne rekordy. Brakuje jednak tego najważniejszego – Pucharu Świata. W obecnej kampanii, widać, że Messi się zmienił. Może bardziej prawdziwym stwierdzeniem będzie: kontuzje zmieniły Messiego. Od wiosny minionego roku, Leo borykał się z problemami mięśniowymi, przez które nie mógł dać zespołowi tyle, ile dawał w przeszłości. Nie dziwimy się takiemu stanowi rzeczy. Chłopak, który od najmłodszych lat grywał stosunkowo niewiele, nagle, po przyjściu Guardioli, stał się dosłownie, niezniszczalny. To musiało się odbić na zdrowiu. Na nieszczęście Barcelony, kontuzje zaczęły się w kluczowym momencie sezonu. Cieszyć się trzeba z tego, że kulejący Leo, wprowadził Barcelonę do półfinału Ligi Mistrzów. Sam półfinał to temat na osobny artykuł, ale dwumecz z Bayernem pokazał, że na tym poziomie, mogą grać zawodnicy tylko w 100% zdrowi i gotowi. Wraz z przyjściem na stanowisko trenera pierwszego zespołu, Taty, role Messiego miała się zmienić. Miał być oszczędzany, tak, aby na wiosnę był w najlepszej dyspozycji. Niestety (?) dla Barcelony, kontuzje znowu dały o sobie znać, i gwiazdor Blaugrany, musiał wybrać się na przymusowy dwumiesięczny odpoczynek. Przed drużyną z Katalonii, stanęło widmo dwóch miesięcy gry bez najważniejszego zawodnika. Martino i jego podopiecznym, udało się stworzyć ekosystem, w którym brak Leo, był kompletnie niezauważalny. Śmiem twierdzić, że w tym okresie, Katalończycy grali najlepszy futbol od czasu odejścia Guardioli…
Czy istnieje życie bez Messiego? Historia futbolu pokazuje, że żaden z wielkich zawodników, nigdy nie był ważniejszy niż jego klub. Popatrzmy na przykład Guardioli. Mimo faktu, że był najlepszym trenerem w historii klubu, a wcześniej bardzo ważnym, wręcz legendarnym, zawodnikiem, to po jego odejściu, Barcelona nie stoczyła się w ciemność. Tak samo ma się sytuacja z Messim, choć tu polemika musi być większa, bo w końcu mówimy o jednym z najlepszych, zawodników w tej dyscyplinie sportu. Z jednej strony pozbycie się napastnika i pomocnika w jednej osoby, który gwarantuje kilkadziesiąt bramek w sezonie i kilkanaście asyst, to czysta głupota, granicząca z herezją. Ale co w sytuacji, kiedy wszyscy widzimy, że ten najlepszy z najlepszych, od pewnego czasu, nie gra tak jak miało to miejsce jeszcze rok, dwa lata temu? W moim odczuciu, jeżeli zawodnik, nawet ten kluczowy, nie daje z siebie wszystkiego podczas każdego meczu, treningu, podania, sprintu, to nie ma prawa nosić koszulki Barcelony. Barcelona sporo traci na obecności Messiego w wyjściowym składzie. Brzmi to okrutnie i dosadnie, ale z Messim na boisku, w obronie, drużyna gra w osłabieniu, bo się oszczędza, i nie pomaga w pressingu czy obronie tak jak inni koledzy. Często jest tak, że Argentyńczyk wyczekuje na podania od kolegów, albo sam inicjuje akcje zaczepne. Problem powstaje wtedy, kiedy La Pulga traci futbolówkę i nawet nie próbuje jej odzyskać! Skoro widzę to ja, to musi to widzieć trener i koledzy z boiska. Jeden z drugim pomyśli „skoro on nie pomaga w pressingu, to dlaczego ja mam to robić”.
Massi jakiego nikt nie chce znać
Na boisku wszyscy są sobie równi, każdy musi walczyć o końcowe zwycięstwo. Każdy, bez wyjątku. Środowisko Barcelony jest idealnym dla Leo. Tu, w Katalonii się wychował, tu stawiał pierwsze piłkarskie kroki. Ale czy sentymenty mają wziąć górę nad faktycznym obrazem rzeczywistości? Obecnie po rozegraniu 31 spotkań klubowych (2390 min.), Leo zdobył 27 bramek i zanotował 13 asyst. Jak widać, wielkiej tragedii nie ma. Zawsze musi być jakieś, ale. Lwia część zdobyczy bramkowych to te, zdobyte w dość przeciętnej i mocno spolaryzowanej lidze hiszpańskiej. Co więcej, Leo nie miał większego wpływu na grę w spotkaniach z Realem czy Atletico. Odpowiadając na pytania postawione na początku felietonu, jestem przekonany, że mimo wszystko, Barcelona z Messim u boku, jest bardziej wartościowa niż bez niego. To jest w końcu Leo Messi. Dzięki niemu, koledzy grają lepiej i na odwrót. Bardzo prosto jest także wściekać się na to, że Messi człapie po boisku i ma wszystko w nosie. Ostatnimi czasy, cały zespół, ba cały klub, jako instytucja, zawodzą. Nieuniknionym wydaje się przesunięcie Argentyńczyka do linii pomocy. Teraz, dzisiaj, wizja Barcelony bez Messiego, brzmi jak herezja. Ale mało kto sobie wyobrażał, że Guardiola, Cruyff czy Puyol nie zakończą kariery w Barcelonie. Historia lubi płatać figle, ale na ten moment Messi jest bardziej niezbędny niż zbędny.
“La Furia Roja, na nieszczęście dla jej sympatyków, trafiła do... teoretycznie słabej grupy. Ekipa Xaviego, Iniesty czy Ceska będzie miała za rywali Ukrainę, Słowację, Białoruś, Macedonię i Luksembuburg, co oznacza, że tylko jakaś gigantyczna katastrofa mogłaby sprawić, że obrońcy tytułu zajmą miejsce niższe niż drugie. Zresztą każde inne rozwiązanie niż pewne wygranie grupy będzie mogło zostać uznane za sporą niespodziankę.”
Patryk Wieczyński
46
FELIETON
PO LOSOWANIU
EURO 2016 Chociaż z powodu „wirusa FIFA” temat reprezentacji nie jest często mile odbierany pośród kibiców FC Barcelony, to jednak warto przyjrzeć się z kim będą rywalizować zawodnicy Dumy Katalonii podczas eliminacji do mistrzostw Europy w 2016 roku. Jest to o tyle ciekawe, że dzięki zmianom wprowadzonym przez UEFA mecze reprezentacji będą teraz rozgrywane na przestrzeni całego tygodnia, dzięki czemu będziemy mogli nawet w przerwie na mecze kadr narodowych obejrzeć w akcji praktycznie wszystkich zawodników Blaugrany. Mistrzostwa we Francji będą pierwszymi gdzie o wygraną będą walczyć aż 24 drużyny. Zmiana jest spowodowana kilkoma czynnikami. W ostatnich latach na mapie Starego Kontynentu pojawiły się nowe państwa, poziom futbolu także stale rośnie, co sprawia, że zwiększenie ilości miejsc na Euro było tylko kwestią czasu. Oczywiście dodatkowym, aczkolwiek bardzo ważnym czynnikiem, który przekonał władzę UEFA, były też kwestie finansowe. Turniej z 24 drużynami zamiast 16 to więcej narodów zainteresowanych bezpośrednio samymi mistrzostwami, a także większa liczba spotkań, które można zaoferować tymże kibicom. Niestety, zmiana ta ma swoje ciemne strony, które głównie rzutują na eliminacje. Faza wstępna dla największych potęg Europy już teraz była względnie prosta, a po wprowadzonych zmianach stanie się praktycznie formalnością.
Barça Flash Marzec-Kwiecień 2014
Tak jak jeszcze do turnieju w Polsce i na Ukrainie awansowali bezpośrednio tylko zwycięscy grup eliminacyjnych oraz jedna drużyna z drugiego miejsca, tak obecnie grono to bardzo się poszerzyło. Pewne wyjazdu na mistrzostwa do Francji będą nie tylko ekipy, które zajęły pierwsze miejsce, ale także te z drugiego, a nawet najlepsza ekipa z trzeciego miejsca. Pozostałe zaś drużyny, które zajmą trzecie miejsce w swoich grupach eliminacyjnych zostaną rozlosowane w pary barażowe. Mimo to warto przyjrzeć się kogo los przydzielił piłkarzom Dumy Katalonii. Oczywiście zdecydowana większość piłkarzy na co dzień grających na Camp Nou reprezentuje barwy Hiszpanii, stanowiąc zresztą jej główny szkielet. La Furia Roja, na nieszczęście dla jej sympatyków, trafiła do... teoretycznie słabej grupy. Ekipa Xaviego, Iniesty czy Ceska będzie miała za rywali Ukrainę, Słowację, Białoruś, Macedonię i Luksembuburg, co oznacza, że tylko jakaś gigantyczna katastrofa mogłaby sprawić, że obrońcy tytułu zajmą miejsce niższe niż drugie. Zresztą każde inne rozwiązanie niż pewne wygranie grupy będzie mogło zostać uznane za sporą niespodziankę. Teoretycznie najtrudniejszym rywalem w walce o awans do Euro 2016 będzie Ukraina, która została wylosowana z drugiego koszyka. W tym przypadku Hiszpanie mieli sporo szczęścia, bowiem mogli oni trafić na dużo silniejsze ekipy jak Szwecja czy Belgia.
Ukraińcy nigdy nie byli potęgą w futbolu, aczkolwiek nie można nie zauważyć, że dopiero od kilkunastu lat biorą udział w rywalizacji jako oddzielny naród. Swój pierwszy oficjalny mecz Ukraińcy rozegrali suwerennie bowiem 29 kwietnia 1992 roku, kiedy to zmierzyli się z Węgrami i przegrali 1-3. Przez bardzo długi czas żółto-błękitni nie występowali też na największych imprezach piłkarskich, aż trzykrotnie przegrywając w barażach – z Chorwacją do Mundialu 1998, ze Słowenią do Euro 2000 i z Niemcami do Mundialu 2002. Na swój pierwszy duży sukces kibice musieli czekać do 2005 roku, kiedy to Ukraina wygrała grupę eliminacyjną i awansowała do mistrzostw Świata 2006 w Niemczech. Tam udało im się awansować aż do ćwierćfinału, gdzie ulegli w starciu z Włochami, przyszłymi mistrzami świata. Sukcesu nie udało się jednak przekuć na dalsze dobre wyniki i eliminacji do Euro 2008 oraz do Mundialu 2010 zakończyły się porażką. Na mistrzostwach Europy Ukraina wystąpiła tylko jeden raz, przed dwoma laty, gdzie miała zagwarantowane miejsce jako współgospodarz. Teraz, dzięki reformie będzie miała spore szanse na kolejny sukces, jakim będzie występ w turnieju we Francji. Hiszpania ma jednak bardzo dobre wspomnienia jeżeli chodzi o mecze z Ukrainą. Ich ostatnie starcie miało miejsce podczas mistrzostw Świata 2006 w Niemczech, gdzie La Furia Roja pewnie wygrała 4-0 po dwóch bramkach Davida Villi oraz trafieniach Xabiego Alonso i Fernando Torresa. Wcześniej obie drużyny spotykały się jeszcze
dwukrotnie, podczas eliminacji do mistrzostw Europy 2004. Tamte mecze były już dużo bardziej zacięte. W pierwszym z nich, który odbył się w Kijowie 29 marca 2003 roku padł remis 2-2, a bramki strzelali Andrij Woronin oraz Oleksandr Horshkov dla gospodarzy i Raul oraz Joseba Etxeberria dla gości. Mecz ten był bardzo emocjonujący, bowiem jeszcze w 84. minucie to Ukraińcy cieszyli się z prowadzenia 1-0, by na dwie minuty przed końcem przegrywać 1-2. W ostatniej minucie gospodarze zdołali jednak doprowadzić do podziału punktów. Rewanżowy mecz odbył się 29 września w Elche. La Furia Roja wygrała wtedy 2-1, a gole strzelały same gwiazdy europejskiego formatu. Dla Hiszpanów obie bramki trafił Raul Gonzalez, a Ukraińców trafieniem ucieszył Andrij Shevchenko. Jak dotąd więc, w trzech spotkaniach Hiszpania odniosła dwie wygrane i jeden remis, nie przegrywając żadnego meczu. Ciężko się spodziewać, by podczas najbliższych eliminacji ta statystyka miała w rażący sposób się odmienić. Podobnie jest w przypadku kolejnych rywali. Hiszpania jeszcze nigdy nie przegrała z żadną z reprezentacji, z którymi zmierzy się podczas eliminacji do Euro 2016. Ze Słowacją na cztery spotkania wygrała trzy (w tym jedno 5-1 podczas baraży do Mundialu 2006) oraz zanotowała jeden remis. Z Białorusią La Roja spotykała się dwukrotnie i zawsze wygrywała. Podobnie było w przypadku Macedonii, w której występuje gracz rezerw David Babunski, oraz Luksemburgu, chociaż z każdą z tych reprezentacji Hiszpania spotykała się
tylko jednokrotnie. Patrząc więc na czystą statystykę trudno dopuszczać myśl, iż obecni mistrzowie świata i Europy będą mieli jakikolwiek problem z awansem do turnieju we Francji. Kibiców czekają więc raczej nudne eliminacje, które mogą okazać się być bardzo dobrym czasem dla sztabu szkoleniowego. Vicente del Bosque i spóka będą mieli idealny czas, by dokonać pewnej zmiany pokoleniowej, wiszącej nad reprezentacją Hiszpanii jak miecz Demoklesa. Nie wszyscy piłkarze znajdujący się w obecnej kadrze Blaugrany występują w La Furia Roja. Ciężko jednak znaleźć jakąś inną reprezentację, która będzie walczyła o awans do Euro 2016 z piłkarzem Dumy Katalonii w składzie, poza wspomnianym wcześniej Babunskim. Jak się okazuje jedyną taką kadrą może być Holandia, której barw broni Ibrahim Afellay. Pomocnik Barcy i jego koledzy z kadry Oranje nie mieli tyle szczęścia co Holendrzy i trafili do zdecydowanie trudniejszej grupy, uchodzącą za grupę śmierci. Holendrom przyjdzie rywalizować o dwa miejsca premiowane bezpośrednim awansem z Czechami, Turcją, Łotwą, Islandią i Kazachstanem. Zwłaszcza pierwsza z wymienionych drużyn nie będzie łatwym rywalem, nawet jeżeli ostatnio jest w słabszej formie. Z Czechami Holendrzy mają bardzo ciekawy bilans wszystkich spotkań, bowiem dziewięć spotkań jakie rozegrały ze sobą obie drużyn układają się w idealny remis, po trzy wygrane każdej z nich i trzy mecze bez rozstrzygnięcia. Podczas ostatniego z nich lepsza była jednak ekipa Oranje, która wygrała 2-0 w meczu eliminacyjnym do Mundialu 2006.
Po losowaniu EURO 2016
Z pozostałych rywali Afellay i spółka na pewno najbardziej muszą obawiać się Turków, którzy są zawsze nieobliczalni i z całą pewnością będą chcieli powalczyć o punkty zwłaszcza na swoim stadionie, gdzie atmosfera jest zawsze bardzo gorąca. Zupełnym przeciwieństwem będzie wyjazd na mecz z Islandią, gdzie warunki będą sprzyjać grającym siłowy futbol gospodarzom. Chociaż Holandia ma teoretyczne trudniejszą grupę niż Hiszpania, to jednak należy się spodziewać, że wszyscy obecni europejscy piłkarze FC Barcelony zakwalifikują się do Euro 2016. Reforma rozgrywek tylko ułatwiła tę kwestię najlepszym reprezentacjom, które teraz mogą nawet zaliczyć małe potknięcia bez konsekwencji. Futbol jednak kocha niespodzianki dlatego będziemy z uwagą przypatrywać się jak w walce o punkty będą radzili sobie zawodnicy Blaugrany. Warto też zauważyć, że już niedługo do zestawienia obserwowanych pod tym kątem reprezentacji mogą dołączyć następne, bowiem do samego turnieju jeszcze dwa lata, co oznacza cztery okna transferowe podczas których zarząd klubu może kupić na przykład niemieckiego bramkarza lub duńskego defensora... Patryk Wieczyński Barca.pl
48
ARTYKUŁ
alcantara f iction Opowieść o tym, jak łatwo wyczyścić thiago
Oktawian Jurekiwicz BlogFCB.com oktawian.jurkiewicz@blogfcb.com @OJurkiewicz
Ręka do góry, kto z Was nie widział Pulp Fiction. Jeżeli ktoś ma właśnie nadgarstek nad głową z powodu swoich zaległości filmowych, to powinien jak najszybciej to nadrobić. W każdym razie, jeżeli widzieliście dzieło Tarantino, to z pewnością kojarzycie pierwszą scenę tego filmu, czyli obrazek z definicją słowa „pulp”. Rozbierzmy dzisiaj na czynniki pierwsze definicję innego słowa: Alcantara.
Alcantara [alkantara] 1. materiał używany w produkcji tapicerki meblowej, jachtowej, samolotowej oraz samochodowej. Wykonana z ultramikrowłókien. Charakteryzuje się miękkością, wytrzymałością i łatwością czyszczenia. 2. hiszpański piłkarz brazylijskiego pochodzenia grający na pozycji pomocnika w Bayernie Monachium.
Obie definicje żywcem wzięte z Wikipedii. Przenieśmy się na moment w czasie do wakacji 2013, kiedy Thiago Alcantara postanowił odejść z FC Barcelony. Nikt go na siłę nie wypychał, decyzję podjął sam zainteresowany tłumacząc się później, że chciał zostać w końcu doceniony. - Włodarze wiedzieli, że chcę odejść, ale nikt nie skontaktował się ze mną i nie próbował przekonać mnie, bym został. Byłem bardzo cierpliwy, czekałem i czekałem, ale Barcelona nie zrobiła absolutnie nic – mówi biedny i odrzucony Thiago. Z tego miejsca przepraszam, że nikt mu nie lizał dupy w klubie, żeby został. Tak bardzo tego potrzebował, tak bardzo się rozczarował.
50
ARTYKUŁ
T
hiago mówił wiele innych rzeczy odchodząc, na przykład: - Nigdy nie zamknę sobie drzwi do powrotu do Barcelony, ponieważ zbyt wiele zawdzięczam tej drużynie. Ba! Powtarza ten tekst kilka miesięcy później. Konkretniej w grudniu. Padają niemal identyczne słowa z jego ust. - Nigdy nie zamknę temu klubowi drzwi – mówi. To bardzo mądre i wspaniałe, że obiecuje pamięć o zespole, chociaż szczerze mówiąc nie tak trudno jest mi nadinterpretować jego słowa, które rozumiem jako: „Narka Barca. Byliście w porządku, ale już was nie potrzebuję. Jak mi się nie uda to wracam, więc będę wam słodził w mediach.” Przesada? Niekoniecznie. Olśnienie dopadło mnie dopiero po przeczytaniu ostatnich wypowiedzi pana Alcantary, który oświadcza, że owszem, dziękuje byłemu klubowi, ale w sumie to absolutnie nic Barcelonie nie zawdzięcza. Nie zajęło mi długo poskładanie sobie tego. Thiago jest teraz w Bayernie podstawowym wyborem, kochają go i może trenować pod okiem Pepa Guardioli – wspaniałego trenera. Wszystko fajnie, nikt mu tego nie zabiera, ale po co całe te deklaracje, dodatkowo sprzeczne, o byłym klubie? Hiszpan poczuł się już bardzo pewnie i stwierdził, że nie potrzebuje „furtki”, którą zostawił sobie odchodząc. Innymi słowy, zamienił Visca el Barca na
Thiago bardzo łatwo przejął lokalne zwyczaje. Cóż, może to cecha charakteryzująca Hiszpanów brazylijskiego pochodzenia, urodzonych we Włoszech, grajacych w Niemczech.
Barça Flash Marzec-Kwiecień 2014
Mia San Mia na stałe. Czy nie zmieni tego kiedyś na inny okrzyk nie dam sobie głowy uciąć. Dlaczego?
w niejednej wypowiedzi: regularną grę i zaufanie. Czy wciąż musiałby opuścić klub? Jeżeli tak to dlaczego?
Bo taka właśnie jest alcantara, miękka, wytrzymała i łatwa do wyczyszczenia. Szczególnie z honoru, bo dwie sprzeczne wypowiedzi w przeciągu pół roku, o klubie, który go wychował to spora skaza. Mam gdzieś jak go potraktowano w Barcelonie, mógł to wyciągnąć od razu i powiedzieć, że nic klubowi nie zawdzięcza i odchodzi z podniesioną głową, bo Guardiola obiecał mu dać szansę. On jednak wybrał grę pozorów.
Być może stało za tym coś więcej niż tylko chęć regularnej gry? Być może widział to również Guardiola? Możliwe, że za ich odejściem stoi coś więcej? Nie dopatrywałbym się tutaj związku z tym, że obaj wybrali akurat Bayern, bo wydaje się, że tak się po prostu złożyło. Pep był na Allianz Arenie, zabrał do siebie Thiago, ot cała historia. Sądzę jednak, że powody odejścia mogli mieć podobne, dlaczego?
Nie oszukujmy się teraz jego dobrą formą. Jak dostawał szansę w Barcelonie to grał często słabo, nie wnikam teraz czym było to spowodowane: czy złym wykorzystaniem go na boisku przez trenera, czy po prostu piłkarz nie dawał rady. Fakty są takie, że grał słabo.
Kopiąc dalej wyciągałem kolejne kwiatki. - Oczywiście to nie prosta sprawa by wywalczyć sobie miejsce w składzie mając takich rywali jak Iniesta czy Xavi. Tych wspaniałych piłkarzy ciągle podziwiam. Jednak tutaj nie chodziło o wywalczenie sobie miejsca. Tu chodziło o zarząd: nie odczuwałem z ich strony tego, że we mnie wierzą i będą chcieli na mnie stawiać.
Zastanawia mnie jeszcze jedna jego niedawna wypowiedź. – Musiałbym i tak opuścić Barcelonę dla innego zespołu, dlatego więc nie chciałem dłużej grzać ławki – mówi Hiszpan. Zakładamy, że Thiago zostaje w klubie na kolejny sezon i jego talent eksploduje. Xavi gra coraz mniej i słabiej, narzeka na to, że Ci źli rywale nie przygotowali mu trawy dokładnie tak jak sobie tego życzył i tak dalej. Paniki nie ma, bo jest Thiago. Dostaje wszystko czego tak bardzo pragnął, co podkreślił już
WHAT THE... Czyli było coś na rzeczy. Ciekawe jednak co? Sprawa z Thiago jest bardzo skomplikowana i w ciągu kilku miesięcy on sam mieszał najwięcej, ale robił to bardzo cicho i spokojnie, pozornie niewinnymi wypowiedziami, które w zestawieniu z innymi wyglądają dosyć zastanawiająco. Wygląda to trochę, jakby ktoś trzymał go na muszce, a on wiedząc o tym, nie mógł nic
powiedzieć. Bawi się więc w różne podchody i liczy na reakcję. Trochę chyba na to za późno, więc musiałaby to być potężna bomba, żeby prasa hiszpańska zainteresowała się tematem głębiej, ale on nie przestaje wysyłać sygnałów, czego dowodem są cytowane na początku tekstu wypowiedzi z marca tego roku. Chwała mu za to, że nie wybrał Realu. Bo oferta była, mówiło się o tym w prasie a sam zainteresowany odpowiedział prostym „To moja sprawa czy była oferta z Madrytu”. Skoro zdanie wcześniej zdecydowanie zaprzeczył, że Manchester United się po niego zgłaszał, to nie mógł również rozwiać wątpliwości względem Królewskich? Cóż, moje rozwiał – była. Uważacie, że
nie wybrałby gry w białej koszulce? - Odszedłbym do jakiejkolwiek drużyny zamiast siedzieć na ławce. Nie rozumiem Thiago i jego wypowiedzi, od pewnego czasu nie próbuję już zrozumieć. Czekam aż włoży rękę w swoje czerwone spodenki, wymaca jądra i zdecyduje się powiedzieć o co mu naprawdę chodzi. Bardzo bym tego chciał, ale ze znanych, być może nie tylko jemu, powodów tego nie zrobi. Gdyby rzuciło to cień na obecny wizerunek Barcelony – tym lepiej. Wolę być świadomym kibicem. Jedno jest pewne: wszystkie jego wypowiedzi będę czytał ze sporym dystansem, ale dużą uwagą, zastanawiając się w jaki sposób tym razem sobie zaprzeczy.
Alcantara Fiction
52
FELIETON
Hubert Bochyński BlogFCB.com hubert.bochynski@blogfcb.com
Nie, nie - to nie nazwa nowej choroby wykrytej na najsłynniejszych instytutach medycznych świata. Jest to przypadłość, na którą cierpi od jakiegoś czasu drużyna Barcelony. Można dostrzec wielkie podobieństwo do problemów z pamięcią. Narzekają na nie praktycznie wyłącznie osoby starsze. Jak to się ma do Blaugrany? Otóż to, że im jesteś “starszy” w swojej profesji i masz więcej wygranych trofeów, tym trudniej jest ci się skoncentrować na nowych wyzwaniach, bo przecież “po co wygrywać po raz dziesiąty ligę, skoro mam już 9 takich trofeów” - mógłby pomyśleć przeciętny Xavi. Świat sportu musi jednak charakteryzować się tym, że nieważne ile sukcesów już osiągnąłeś, to i tak powinieneś dawać z siebie wszystko i przede wszystkim ulepszać swoją postawę. Co zatem widzimy w grze zawodników z Camp Nou? Czasami chciałoby się odpowiedzieć: Nic z przytoczonych przed chwilą rzeczy. Jakie są zatem tego przyczyny?
54
FELIETON
P
o pierwsze, zadajmy sobie pytanie, od jakiego czasu obserwujemy takie zjawisko. Sądzę, że momentem zwrotnym okazał się przełom sezonów 2011/2012 i 2012/2013, kiedy odchodził Pep Guardiola, a stery przejmował dotychczasowy asystent, Tito Vilanova. Same okoliczności rezygnacji szkoleniowca z Santpedor budzą wiele wątpliwości i niedomówień. Prawdopodobnie, gdyby stanowisko prezesa obejmował ktoś inny i obecny trener Bayernu Monachium czuł większe wsparcie całego zarządu, pracowałby z Messim i spółką po dzień dzisiejszy. Jego następcą został Vilanova, człowiek wychowany w barcelońskich standardach. Można było powiedzieć, że człowiek idealny. Co z tego, jeśli przez większość sezonu kierował zespołem zza oceanu. Tutaj na miejscu czuwał Jordi Roura. Zauważyliśmy jednak, że całkowicie inaczej zaczęła grać drużyna - bez polotu, czasem również bez potrzebnej tak bardzo radości. Dobrze, udało się wygrać ligę, ale meczem (a w zasadzie dwumeczem), który będzie kojarzony z tą kampanią była potyczka z obecnym klubem Pepa. Przegrana z kretesem przeszła do historii, a kibicom pozostał niesmak. Latem, kiedy klub dowiedział się o nawrocie choroby Tito, zespół przekazano w ręce Gerardo Martino. Większość pewnie usłyszała o istnieniu takiego człowieka po raz pierwszy, ale chodziły też głosy, że w końcu przychodzi ktoś z zewnątrz. Ktoś, kto nie będzie bał się zmodyfikować stylu gry. Początek sezonu zdawał się potwierdzać tę tezę, jednak od startu roku 2014 widzimy gołym okiem, że coś jest nie tak. Pojawia się coraz więcej głosów, że od momentu odejścia Pepa w szatni nie było kogoś, kto motywowałby do meczu pierwszej rundy Copa del Rey jak do finałowego starcia z Manchesterem United w Lidze Mistrzów. Obserwujemy to także podczas meczów. Minuta bez mahania rękoma u Pepa jest minutą straconą. Trener, który żyje meczem, wytyka na bieżąco błędy swoich graczy, koryguje. Jak zachowują się dwaj jego następcy? Vilanova wyglądał czasem jak słup wryty w ziemię, a Martino jest tylko niewiele lepszy. Broń Boże, nie jest to zarzut w stronę obu szkoleniowców. Nigdzie nie jest powiedziane, że skakaniem przy ławce wygrywa się mecze. Chodzi o to, że nawet, a może i przede wszystkim, sportowcy, którzy zdobyli już wiele, muszą być cały czas motywowani do dalszego działania. Guardiola był bardzo niezadowolony, gdy jego podopieczni stracili kontrolę nad meczem na choćby 5 minut, mimo że prowadzili 3-0. Jest istnym perfekcjonistą. U trenera bardzo ważny jest również posłuch w szatni. Nie uważam, że rygor wojskowy jest czymś najlepszym, ale regulamin wprowadzony za czasów Pepa był czymś, co pokazywało piłkarzom, że ich wybryki nie będą tolerowane. Może się to wydawać dziwne, ale taki spis praw i obowiązków jednoczy również szatnię, która w ten sposób wyznaje jedne zasady i dąży do tego samego celu.
Barça Flash Marzec-Kwiecień 2014
G
uardiola był bardzo niezadowolony, gdy jego podopieczni stracili kontrolę nad meczem na choćby 5 minut, mimo że prowadzili 3-0.
Po drugie, niepokojące jest podejście zarządu do przeprowadzania wzmocnień. Jak wiadomo, każde urządzenie się kiedyś psuje. Potrzebna jest wtedy wymiana części, która działa najgorzej. Podobnie rzecz się ma z piłką nożną i drużyną. Wydaje się, że ludzie odpowiedzialni za transfery nie do końca to widzą. Przy coraz mniejszym udziałem cantery w strukturze pierwszego
zespołu wydaje się naturalnym, by co jakiś czas (czyt. co rok) kupować piłkarzy zastępujących wypalające się ogniwa. Tymczasem wszyscy zasłaniają się potrzebą zmniejszania długu klubu. To bardzo dobrze, jednak nie może się to odbywać kosztem zdobywania pucharów. Rok bez wygrania czegokolwiek przekłada się również na finanse (mniejszy przychód). Trzeba znaleźć
rzecież co nowego może wymyślić Iniesta lub jak inaczej prostopadłą piłkę zagrać może Xavi.
w układance Barcy formacja Barcelony pozostaje niezmienna od począku pracy szkoleniowca z Santpedor. Nie można tu już mówić tylko o znakomitym zgraniu. Przede wszystkim taki bieg wydarzeń sprawił, że Thiago obecnie błyszczy, ale już w Bayernie. Podobny los spotka zapewnie Sergiego Roberto. Do licha, przecież rywale Dumy Katalonii grając od wielu lat przeciw Xaviemu i Inieście, wiedzą już od razu jakie zagranie wykona Generał oraz w którą stronę dryblować będzie Blada Twarz. Obaj razem osiągnęli wiele, ale może czas odciąć linę między nimi i wprowadzić do wyjściowego składu młodego, zdolnego gracza (Roberto, Rafinha) lub kupić piłkarza światowego formatu. Od dobrych dwóch lat akcje Barcelony wyglądają tak, jakby odpowiedzialni za rozgrywanie byli przed meczem rozkręcani. Długie i zazwyczaj bezsensowne wymienianie podań wszerz boiska, cofanie do tyłu. Do czego to prowadzi? Właśnie do stanu, który mamy “przyjemność” obserwować obecnie. Nie chcąc się uczepić tylko biednych pomocników, wspomnę, że w innych formacjach mamy to samo. Dlaczego Bartra i Montoya nie dostaną poważnej szansy, a ich gra w większości opiera się występach, kiedy ich konkurenci leczą urazy? Czemu Tello i Sergi Roberto wchodzą na ostatnie 5 minut, gdy zespół prowadzi 4:0. Wiadomo, że wtedy tej reszcie nie zależy tak bardzo na strzeleniu kolejnego gola. We dwójkę nie rozmontują całego zespołu oponentów. To wszystko powoduje, że element zaskoczenia u rywali jest, co by tu dużo mówić, znikomy. Przecież co nowego może wymyślić Iniesta lub jak inaczej prostopadłą piłkę zagrać może Xavi. Złe zarządzanie struktur odpowiedzialnych za odpowiednie wzmocnienia oraz brak świeżej krwi w drużynie powoduje, że czasami ciężko opierać całą grę na barkach Argentyńczyka z numerem 10 w granatowo-bordowej koszulce. Z wielką radością i jednoczesnym oczekiwaniem przyjąłem ostatnio wiadomość wiceprezydenta Javiera Fausa o tym, że tego lata klub przeznaczy więcej pieniędzy na kilka ciekawych transferów. Ter Stegen, Cuadrado, Luiz, Laporte, Agger, Inigo Martinez, Vidal, Kroos, Koke, Muller, van Persie, Aguero - nazwiska głośne, które przy tym gwarantują bardzo wysoki poziom. Tego potrzebuje ta drużyna - wyraźnego odświeżenia kadry.
zatem kompromis, który pozwoli na jednoczesne spłacanie długów oraz wzmacnanie kadry. Sztandarowym przykładem jest już zakup środkowego obrońcy, który odbywa się już od jakichś trzech lat. Trochę śmieszne. Poniekąd taki obrót spraw wiąże się z poprzednim akapitem. Guardiola umiał przekonać działaczy nawet do najdroższych nabytków. Kupowano po dwóch
To, co mocno wiąże się z poprzednim punktem jest kurczowe trzymanie się jednego schematu gry, stosowanego od lat. Koniecznie trzeba grać milionem podań, mieć 65% lub nierzadko więcej posiadania piłki - wszystko po to, by kultywować coś, co zostało wymyślone przez Johana Cruyffa i udoskonalane przez Pepa Guardiolę. Z drugiej jednak strony zmiana formacji lub taktyki wiąże się ze zmianą wykonawców. A alternatyw w Barcelonie nie ma. Przede wszystkim brakuje typowego, wysokiego środkowego napastnika, który
P
- trzech naprawdę klasowych graczy. Od dwóch sezonów doświadczamy przyjście większej lub mniejszej gwiazdy (Alba, Neymar) i ewentualnych zapchajdziur (Song). Jak bardzo zmienił się podstawowy skład zespołu na przestrzeni 5 lat? Innych jest “aż” 3 zawodników (Mascherano, Alba i Neymar/Alexis w miejsce Puyola, Abidala oraz Ibry). Zatrważające. Kluczowa
Zanik motywacji krótkotrwałej
56
FELIETON
W
yraźnie też widać, że na Camp Nou mało jest piłkarzy, którzy w chwilach słabości potrafią krzyknąć na kolegów i zmobilizować ich do lepszego działania.
mógłby zrobić coś z dośrodkowań Alvesa, zastawić piłkę, zgrać do partnera. Jednym z głównych braków Dumy Katalonii jest wzrost i siła fizyczna. Ile razy Victor Valdes musi wyciągać piłkę z siatki po stałych fragmentach gry? No właśnie, bardzo dużo. Problemem jest też wykorzystywanie takich sytuacji pod bramką rywali. To wszystko zabija drużynę od środka. 5-minutowe rozgrywanie akcji, faul przeciwnika, i od nowa trzeba zaczynać. W tym momencie wystarczy postawić “autobus” przed polem karnym, grać uważnie w destrukcji, nie
Barça Flash Marzec-Kwiecień 2014
i Messi, powiedzmy sobie szczerze, nie są takimi, którzy mają największy udział w rozmowach motywacyjnych. Czasami wydaje się, że obecna drużyna jest pozbawiona charakteru. Ile razy widzimy, że kiedy piłkarzom nie idzie, to nie starają się odwrócić losów meczu, tylko zwieszają głowy w dół i chcą nam przekazać, że mecz jest już przegrany. A przecież dopóki piłka w grze... Ten zespół musi walczyć do końca. Są przecież Messi, Iniesta, czy Neymar, którym wystarczy jedno zagranie, by zmienić obraz spotkania. Skoro mówię o charakterze, w żadnym stopniu nie chodzi mi o to, by grać chamsko i brutalnie. Bardziej o to, żeby grać przez pełne 90 minut z wiarą w to, że można. Można zdobyć gola, można odrobić straty, można pokonać każdego. Ten brak wiary był dostrzegalny najbardziej w zeszłorocznym dwumeczu z Bayernem. Może gdyby Katalończycy wyszli bardziej pewni swoich umiejętności, stoczyliby bardziej wyrównaną batalię. Pokazywali nam to już wiele razy, że gdy są w pełni dyspozycji (nie tylko fizycznej), potrafią rozprawić się z każdym.
stracić gola ze stałego fragmentu i sukces gotowy. Jeśli jeszcze uda się przy tym zdobyć gola, to sukces gotowy. Prosta taktyka na mecz z Blaugraną, stosowana przez wiele ekip.
Sądzę, że te wszystkie aspekty są składowymi do tego, że poziom gry Barcy wygląda w tym momencie średnio. Gerardo Martino to trener, dla którego praca w Katalonii jest pierwszą tak poważną w karierze. Nawet największy fachowiec potrzebuje czasu, by wpasować się w inną taktykę, inny sposób postrzegania futbolu. Jednak duże pretensje można mieć do ludzi odpowiedzialnych za zarządzanie kadrowe, ponieważ nie da się wygrywać w nieskończoność tymi samymi piłkarzami przez tyle lat. Co jakiś czas konieczne jest przewietrzenie szatni i sprowadzenie kilku gwiazd, które wniosą nową jakość do szatni, a także przyciągną kibiców na stadiony. Innym wyjściem jest również podarowanie większej ilości szans młodym zdolnym wychowankom. Ostatnimi czasy wartość cantery spada. Niedługo katalońska szkółka nie będzie postrzegana jako ta, która wykształca większość zawodników pierwszej ekipy, ale jako ta, która najwięcej wyprzedaje. Jeśli coś w najbliższym momencie się nie zmieni, możemy być świadkami Barcelony popadającej w marazm. Ciężko jest utrzymać koncentrację, kiedy wygrało się tyle pucharów w ostatniej dekadzie, gdy nie ma dostawy świeżej krwi. Motywacja takiego zawodnika gwałtownie spada, co przekłada się na słabszą grę całego zespołu i mniej osiąganych sukcesów.
Wyraźnie też widać, że na Camp Nou mało jest piłkarzy, którzy w chwilach słabości potrafią krzyknąć na kolegów i zmobilizować ich do lepszego działania. Po sezonie odchodzą dwaj tacy gracze - Carles Puyol oraz Victor Valdes. Obaj kapitanowie to gracze, którym lepiej nie wchodzić w paradę, gdy popełni się głupi błąd. Jedynym, który w mojej opinii spełnia powyższe wymagania, pozostanie Xavi. Pozostali “najważniejsi” - Iniesta
O ile na utratę pamięci są odpowiednie lekarstwa, o tyle problemy z zaangażowaniem i oddaniem się w pełni spotkaniom należy rozwiązać metodami bardziej radykalnymi. Pierwszym krokiem niech będzie dotrzymanie obietnic o letnich transferach. Kiedy one będą przeprowadzane z głową, może to tylko pomóc zespołowi i wyprowadzić go na właściwą drogę. Drogę do kolejnych trofeów.
( P r aw d o p o d o b n i e )
Najdroż$zy Piłkarz Świata
Jakub Barankiewicz BlogFCB.com jakub.barankiewicz@blogfcb.com @J_Barankiewicz
Ujmując to lekko ironicznie, pierwszy, według wielu, sukces Neymara mamy za sobą. Wskutek niejasności dotyczących transferu Brazylijczyka dymisję złożył zbierający coraz więcej gromów na swoją głowę Sandro Rosell.
60
ARTYKUŁ zupełnie inaczej patrzylibysmy na kwestie finansowe, gdyby od początku wszystkie szczegóły umowy transferowej reprezentanta Brazylii zostałyby upublicznione. Tymczasem świta Sandro Rosella wszelkie podejrzenia co do niejasności w sprawie Neymara zamiatała pod dywan do ostatniej chwili. Dopiero, gdy Sandro opuścił biura Camp Nou i uciekł przed gniewem wspomnianych już “kiboli” Barcy do Londynu, jego następca Josep Maria Bartomeu zwołał konferencję i wyjaśnił wszystkie kontrowersje, podając do ogólnej wiadomości. Zapłacono także już przed trzema laty 10 milionów euro w celu “zaklepania” sobie przez Barcę największego talentu brazylijskiej piłki, lecz ta suma wliczona później została w pensję zawodnika. Dlatego nie można, przynajmniej w mojej opinii, traktować jej jako powiększenia kosztów samego kupna 22-latka. W przypadku, kiedy Ney znajdzie się w trójce najlepszych piłkarzy świata w plebiscycie Złotej Piłki, kasa Santosu zostanie zasilona kolejnymi dwoma milionami euro. Gdyby, z przyczyn zależnych od FC Barcelony nie został rozegrany drugi sparing pomiędzy oboma klubami, kasa klubu ze stolicy Katalonii uszczupli się o 4,5 miliona.
U
jawnił on później, że jego rodzina była atakowana, więc ustąpienie ze stanowiska było spowodowane troską o bliskich. Nie wiemy i pewnie nie dowiemy się, jak było naprawdę, bo trudno przypuszczać, by policja wyjawiła swoje tajemnice zawodowe. Mimo wszystko, nawet jeśli to prawda, nie mozna się dziwić (co nie znaczy, że pochwalam ich postępowanie), że wśród milionów kibiców Barcy, jak każdej drużyny świata, znajdą się też bardziej krewcy i porywczy fanatycy, których w Polsce nazwalibyśmy po prostu kibolami. Taki właśnie kibol nie wytrzymał, gdy światło dzienne ujrzały bezczelne machlojki, jakie “transparentny” zarząd Barcelony, pod kierownictwem Sandro uprawiał przy sprowadzeniu Neya na Camp Nou. Razi przede wszystkim wysokość kwot przekazanych rodzinie Neymara za sam podpis na kontrakcie, a także ilość ukrytych kosztów, rzekomo nie mających ścisłego związku z przyjściem 22-latka do Dumy Katalonii. Każdy myślący człowiek, wie mimo to, że te “poboczne” transakcje nigdy nie doszłyby do skutku, gdyby Blaugrana nie zainteresowała się gwiazdą reprezentacji Canarinhos.
Większość z zatajonych początkowo klauzul nabijała kabzę rodzinie Neymara. Nie jestem w stanie sobie przypomnieć drugiego transferu, przy którym tak ogromna suma zostałaby przekazana piłkarzowi i jego przedstawicielowi, w tym wypadku jednocześnie ojcu, co jak mniemam dodatkowo podsyca atmosferę. Zapewne
Te koszty wzrosły jeszcze bardziej po zainteresowaniu się sprawą przez hiszpańskiego fiskusa. Barcelona, oczywiście mówiąc, że to tylko “dla świętego spokoju” przekazała do Skarbu Państwa 13,5 miliona euro. Kto jednak, nawet tak bogaty jak Blaugrana, oddałby dobrowolnie tyle kasy z własnej kieszeni, gdyby był przeświadczony o swojej niewinności?
Dziś wiadomo, że oprócz 57,1 mln euro, podawanych jeszcze za kadencji Rosella, Barca musiała wyłożyć: 4 mln za prawa wizerunkowe Neymara. 7,9 mln za prawo pierwokupu tria, bliżej nieznanych, nastolatków: Gabigola, Victora Andrade i Givy. 2 miliony euro za skauting na terenie Brazylii, która powędrowała na konta firmy N&N. Właścicielem tejże jest oczywiście rodzina Da Silva Santos 2,7 mln także dla ojca piłkarza, lecz tym razem jako dla jego agenta, co jest stosowane przy większości transferów. 2,5 miliona łącznie przez 5 lat w corocznych ratach Blaugrana przekaże na działalnośc fundacji Neymara.
Konkluzja z takiego postępowania płynie jasna: Sandro Rosell, tak jak Bartomeu zdają sobie sprawę, że mają wiele na sumieniu i chwytają się, jak tonący, brzytwy, dla uratowania resztek dobrego imienia, które im jeszcze pozostały. Ale właśnie, czy oni jeszcze mają co ratować? Według mnie Bartomeu tak, gdyż jego przygoda dopiero się rozpoczęła, zaś Sandro jest już spalony w oczach socios. Możemy być pewni, że wyłożenie 13,5 miliona dla fiskusa nie jest równoznaczne z zakończeniem sprawy. Dalsze postępowanie toczyć się będzie zwyczajowym biegiem i, gdyby Barca została uznana za winną, minimalna kara od urzędu skarbowego w Hiszpanii za takie przestępstwo to kolejne 5,5 miliona do zapłaty. Podsumowując wszystkie wyliczone wyżej koszta, Duma Katalonii za sprowadzenie Neymara zapłaciła, licząc uwzględniane zwykle przy obliczaniu sumy transferowej klauzule, 76,2 miliona euro lub 86,2. Ta róznica wynika z subiektywnego traktowania premii za podpis, ponieważ ta wlicza się do wynagrodzenia Neya rozłożonego na pięć lat umowy z Barcą. Na tym się pewnie nie skończy z uwagi na to, że, prędzej czy później, Neymar na pewno załapie się poprzez swoją grę na Camp Nou do pierwszej trójki plebiscytu Złotej Piłki. Gdy do tego dojdzie Blaugrana zapłaci kolejne 2 miliony Santosowi. Uwzględniając tą, jakże przecież realną, zmienną z kontraktu Brazylijczyka, a także pieniądze dla fiskusa,
FC Barcelona w sumie wyłożyła za byłą gwiazdę Santosu aż 91,7 miliona euro. Gdy dojdzie do tego wyżej wspominana kara od skarbówki będzie to łącznie aż 96,7 mln w europejskiej walucie. Taka suma uczyniłaby z Neymara najdroższego piłkarza świata w historii! Na ostateczne rozwiązanie sprawy, oraz na to, czy Rosell i Bartomeu unikną odpowiedzialności karnej za domniemane oszustwa podatkowe poczekamy chyba jeszcze kilka miesięcy, ale obecnie wiadomo, że mamy do czynienia prawdopodobnie z najbardziej kontrowersyjnym pod względem finansowym transferem w XXI wieku. Miejmy tylko nadzieję, że zamieszanie to nie odbije się zbytnio na karierze Neymara w Barcy, a trwająca obniżka formy jest jedynie chwilowym kryzysem młodego utalentowanego piłkarza.
62
HISTORIA
moja najlepsza
W
tym wydaniu miesięcznika „Barca Flash” postawiłem przed sobą niezwykle trudne zadanie. Jestem przekonany, że w przypadku niespełna 115-letniego klubu z tak bogatą historią nie da się stworzyć jedenastki marzeń, do której nikt nie miałby zastrzeżeń. Powodów jest kilka, m.in. własne sympatie, jakimi darzymy poszczególnych graczy, niemożliwe do porównania różnice w futbolu różnych epok czy zasługi piłkarzy grających w czasach obfitujących w trofea, jak i tych wybitnych, którzy nie osiągnęli wiele mimo nieprzeciętnych umiejętności. Chciałbym już na początku stwierdzić, że ten wybór nie będzie dla wielu sprawiedliwy, będzie po prostu mój. Zamierzam oceniać piłkarzy tylko na podstawie ich gry w koszulce Barcy, stąd brak w zestawieniu Johana Neeskensa, Ronaldo czy jednego z największych geniuszy, jaki widział piłkarski świat – Diego Maradony. Mając tak wielki wybór mogłem sobie pozwolić na komfort odrzucenia piłkarzy, którzy grali w Barcelonie zbyt krótko, bo w tak doborowym gronie nie ma miejsca dla graczy jednego sezonu. Odrzuciłem także na wstępie kandydaturę wybitnego Portugalczyka – Luisa Figo, którego po prostu bardzo nie lubię. Moja jedenastka, moje zasady. Zapraszam do przejrzenia kandydatów do najlepszej jedenastki w historii „Dumy Katalonii”
w historii
Bramkarze Antoni Ramallets
Andoni Zubizarreta
Victor Valdes
1946-1962
1986-1994
2002-2014(?)
Legendarny Kot z Maracany jest do dziś uważany na jednego z najlepszych golkiperów w historii hiszpańskiego futbolu. Podczas 16 lat spędzonych w klubie zdobył aż 17 trofeów klubowych, a także pięciokrotnie wygrał Trofeo Zamora dla najlepszego bramkarza ligi(częściej, niż sam Ricardo Zamora, honorowy patron plebiscytu), do dziś jego rekord nie został pobity, ale Victor Valdes wyrównał osiągnięcie swojego idola w 2012r.
Barça Flash Marzec-Kwiecień 2014
Ostoja defensywy Dream Teamu Cruyffa, równocześnie symbol jego potęgi, jak i upadku. Przez lata w Barcelonie nie rozglądano się za bramkarzem i było tak do finału Champions League w Atenach, gdzie AC Milan upokorzył Dumę Katalonii, wygrywając 4:0, a Zubizarreta stał się jednym z kozłów ofiarnych, niedługo później w ramach wietrzenia szatni przez Johana Cruyffa odszedł do Valencii, gdzie skończył karierę.
Chwalony przez ekspertów, szydzony przez własnych kibiców. Absolutna legenda w najnowszej historii Barcelony. Jego postać łączy trudne czasy Van Gaala, a także ery sukcesów Rijkaarda i Guardioli. Pięciokrotny zdobywa Zamory, w tym drugi wynik w historii ligi pod względem średniej straconych goli na mecz (0,5 w sezonie 2010/11).
obrońcy Miguel Bianchetti „Migueli”
Carles Puyol 1999-2014
1973-1988
Barcelony Nazar Smereczański BlogFCB.com nazar.smereczanski@blogfcb.com
40 lat temu sympatycy Barcy też mieli swojego Puyola, albo raczej to my żyjemy w epoce z „nowym Miguelim” w składzie. Podobieństw nie trzeba się doszukiwać: obaj długowłosi, niesamowicie silni, charyzmatyczni kapitanowie „Barcy” swoich czasów. Obaj w pierwszym zespole spędzili 15 lat, obaj mieli pseudonim „Tarzan”. Rekord ilości spotkań należący do Miguela (549) pobił dopiero Xavi.
Niezwykle waleczny i zdeterminowany kapitan to prawdziwe serce Barcy XXI wieku. Obrońca z La Pobla de Segur miał to szczęście należeć do niewątpliwie najlepszej generacji w historii klubu, co przekłada się na zdobyte trofea i ogromne poruszenie wśród fanów, jakie wywołało ogłoszenie kapitana o odejściu z klubu po zakończeniu sezonu.
Albert Ferrer
Miguel Nadal
Ronald Koeman
1990-1998
1991-1999
1989-1995
Kolejny obrońca z talii Cruyffa, ale trudno się dziwić- tamten zespół jest uważany za jeden z najlepszych w historii. Ferrer grał na prawej obronie i należał do pierwszej generacji bocznych obrońców obarczonych ofensywnymi zadaniami w tej samej mierze, co defensywnymi. To on stanowił archetyp bocznego obrońcy/napastnika, jakim stał się Dani Alves u Pepa Guardioli.
Ponad 200 spotkań w bordowo-granatowej koszulce, ostoja defensywy czasów Cruyffa, Robsona i Van Gaala. Silny, świetny w grze głową i uniwersalny, grał na każdej pozycji w obronie Barcy.
Moja najlepsza XI w historii Barcelony
Strzelca jedynego gola w finale na Wembley w ’92 nie mogło tu zabraknąć. Koeman to przedstawiciel wymierającej pozycji libero, obdarzony niezwykłą techniką, siłą i odbiorem. Fenomenalnie bił stałe framgenty gry, notował mnóstwo asyst i zawrotną liczbę 67 goli w 192 meczach w barwach Barcy, co jak na obrońcę jest niezwykle imponującym wynikiem.
64
HISTORIA
Pomocnicy Johan Cruyff
Bernd Schuster
Michael Laudrup
1973-1978
1980-1988
1989-1994
Holender, bez którego historia Barcelony potoczyłaby się zupełnie inaczej. Absolutnie zdominował swoją epokę, w stolicy Katalonii przywrócił uśmiech po latach smutku, był kreatorem legendarnej La Manity na oczach generała Franco. Piłkarz uniwersalny, w Barcelonie na papierze najczęściej ustawiany za napastnikiem, jednak na boisku był wszędzie. Zdobywca trzech Złotych Piłek.
Kolejny genialny piłkarz, który miał nieszczęście grać w Barcy w czasach, gdy jej kibice nie mieli zbyt wiele powodów do świętowania. Pech chciał, że gdy zamienił Barcelonę na madrycki Real, ta zaczęła odnosić sukcesy pod dowództwem wielokrotnie wspomnianym przeze mnie w tym artykule Holendra. Jeden z najlepszych wykonawców stałych fragmentów gry lat 80tych, obdarzony wyjątkową techniką i wizją gry.
Jestem wielkim fanem talentu tego piłkarza i zastanawia mnie to, czy przypadkiem to Laudrup nie jest najbardziej niedocenianym z geniuszy środka pola w historii. To prawdziwy wirtuoz, którego talent z pewnością dorównuje najlepszym. W 1999r. został wybrany najlepszym obcokrajowcem ostatniego ćwierćwiecza La Liga, co tylko potwierdza jego klasę. Wybór LaudrupIniesta to największy dylemat w środku pola, jaki miałem przy zestawieniu składu.
Pep Guardiola
Xavi Hernandez
Andres Iniesta
1990-2001
1998-
2002-
Świetny piłkarz i mocny kandydat do kapitańskiej opaski tego zestawienia. Chyba nie ma innego człowieka, który wniósł do historii Barcy tak wiele. Od wychowanka, poprzez wspaniałego gracza do trenera z największą liczbą trofeów w historii. Wprowadzony do składu przez Cruyffa i Rexacha świetnie pojął i realizował filozofię futbolu totalnego zarówno jak piłkarz, jak i szkoleniowiec.
Barça Flash Marzec-Kwiecień 2014
Gracz, bez którego nie byłoby stylu, ani zapewne sukcesów Barcelony XXI wieku. Kreator, maestro, mózg Barcy. Często niedoceniany i będący w cieniu strzelców bramek, za to podziwiany przez kolegów po fachu i trenerów. Karierę rozpoczął z piętnem „następcy Guardioli”, gdy ją zakończy, w składzie będzie długo brakować jego panowania nad piłką, kontroli tempa i dopieszczonych, idealnych podań.
To wspaniałe żyć w epoce takich piłkarzy jak Iniesta. Moim zdaniem z piłką przy nodze to najlepszy pomocnik w historii. Genialny drybling, podania, dośrodkowania i te magiczne dotknięcie piłki, bez którego tiki-taka to czasem zwykłe klepanie piłki. Rewelacyjny zarówno w środku pola, jak i na lewym skrzydle, Don Andres jest już bardziej utytułowany i ceniony niż sam Zinedine Zidane, a dla ofensywnego pomocnika nie ma większego komplementu.
napastnicy Cesar Rodriguez
Ladislao Kubala
Christo Stoiczkow
1939-1955
1951-1961
1990-1995 1996-1998
Jeden z najwybitniejszych napastników hiszpańskich, autor 232 goli w oficjalnych meczach w barwach Barcy (rekord pobity dopiero przez Messiego), jeden z pierwszych wielkich idoli kibiców Barcelony, prawdopodobnie najlepszy piłkarz „Dumy Katalonii” w czasach poprzedzających powstanie Camp Nou.
Węgierski piłkarz polskiego pochodzenia ze strony ojca. Zdaniem kibiców najlepszy piłkarz Barcelony XX wieku. Zdobywca 15 trofeów z drużyną, autor 194 goli dla Barcy.
Prawdziwy wojownik na boisku i poza nim. Kibicom nieznającym jednego z najlepszych napastników lat 90-tych proponuję wyobrazić sobie krzyżówkę Diego Costy, Mario Balotellego i Gennaro Gattuso. Każdy mecz grał, jakby był ostatnim w jego karierze, walczył na boisku używając wszystkich możliwych środków. Obdarzony niezwykłym instynktem strzeleckim i skutecznością.
Rivaldo
Ronaldinho
Leo Messi
1997-2002
2003-2008
2004-
Brazylijski geniusz z Recife to niewątpliwie najlepszy lewonożny piłkarz grający dla Barcy w czasach poprzedzających Messiego. To jeden z piłkarzy porównywanych do Michaela Jordana, koszykarskiego mistrza, który na parkiecie potrafił wszystko. Podobnie Rivaldo, w aspektach ofensywnych potrafił z piłką zrobić co tylko chciał. Laureat Złotej Piłki ’99 , człowiek, który lewą nogą potrafił wiązać krawaty.
Mój największy idol piłkarski, bardziej magik, niż piłkarz. Przeniósł standardy widowiska piłkarskiego na zupełnie inny poziom, swoimi trikami i golami tworząc show na boisku. Nieprzewidywalny, dynamiczny, silny i obdarzony niewiarygodnymi zdolnościami dryblingu. Zdobył wszystkie najważniejsze trofea indywidualne i drużynowe na świecie. Maestro.
Moja najlepsza XI w historii Barcelony
Cóż jeszcze nie zostało powiedziane na temat najlepszego piłkarza w historii futbolu? Jego, gra, wyniki i tuziny rekordów mówią same za siebie. Mimo młodego wieku bije rekordy legend, które na nie walczyły całe kariery. Już jest najskuteczniejszym strzelcem w historii klubu, a przecież przed nim jeszcze około 10 lat gry w piłkę. Oglądając jego grę futbol wydaje się dziecinnie prostą grą, a zasługa w tym Leo, który w każdej chwili potrafi zszokować czymś obronę rywali.
66
ARTYKUŁ
Migueli
Valdes
Koeman
Puyol
Barça Flash Marzec-Kwiecień 2014
Ronaldinh Iniesta Guardiola
Xavi
Cruyff
Ku
Messi
ho
ubala
Zanim powstała jedenastka w obecnej formie, kilkanaście razy zmieniałem zdanie. Skoro podjąłem tyle trudnych decyzji, chciałbym się z nich spróbować wybronić. Na początku system gry: najlepszą Barcę w historii oglądaliśmy moim zdaniem w sezonie 2010/11, Pep Guardiola preferował wtedy jeszcze ustawienie 4-3-3, jednak moim zdaniem w środku pola było tak ogromne bogactwo wyboru (a przecież nie uwzględniliśmy w zestawieniu m.in. Busquetsa, Fabregasa, Neeskensa), że żaden trener nie zdecydowałby się grą trzema pomocnikami. Stąd padł wybór na cruyffowskie 3-4-3. W bramce najłatwiej było mi odrzucić Zubizarretę. To nie jest wychowanek klubu, w dodatku odszedł w niełasce po sezonach słabszej gry. Następnie w wyborze głównego golkipera zwyciężył Valdes, ponieważ zwyciężył z drużyną w większej ilości rozgrywek, niż Ramallets, w dodatku tych bardziej prestiżowych. Poza tym sam czułem, że wielokrotnie nie doceniałem jego umiejętności, także umieszczenie go w pierwszym składzie jest pewnego rodzaju moim zadośćuczynieniem wobec tego wybitnego bramkarza. W obronie zdecydowałem się umieścić trzech rewelacyjnych stoperów: Koemana, po bokach którego graliby Puyol i Migueli. Nie mam wątpliwości, że w systemie 4-3-3 zagrałbym parą Puyol-Migueli, a po bokach graliby Giovanni Van Bronckhorst/Nadal i Ferrer/Alves. W tej formacji jest też kapitan tego składu: Carles Puyol, co jest ukłonem dla jego determinacji, waleczności i umiejętności motywowania zespołu. Linię pomocy tworzy kwartet geniuszy środka pola:Guardiola, Xavi, Iniesta i Cruyff. Tu miałem sporo wątpliwości. Guardiola to na dzień dzisiejszy pewniak, aczkolwiek mam przeczucie, że za kilka lat to Busquetsa będzie się uznawało za najlepszego defensywnego pomocnika w historii klubu. Dalej duet magików: Xavi i Iniesta. Podczas tworzenia tego składu kilka razy wymieniałem dwójkę Laudrup/Iniesta, jednak ostatecznie wybór padł na pomocnika z Fuentealbilli, który przeszedł przez wszystkie możliwe szczeble młodzieżowe, a także utrzymuje wysoką formę przez wiele lat. Przed rozgrywającymi inny dylemat: Cruyff czy Rivaldo. Brazylijczyka
Moja najlepsza XI w historii Barcelony
darzę ogromnym sentymentem i wciąż podziwiam jego talent, jednak niesprawiedliwym byłoby powiedzieć, że wywarł on większy wpływ na grę swojego zespołu, niż Boski Johan. W linii ataku bogactwo równie wielkie jak w pomocy. Na temat napastników mógłbym stworzyć oddzielny artykuł, w którym mógłbym z czystym sumieniem przedstawić 20 kandydatur godnych rozważenia w kontekście najlepszej jedenastki Barcy. Pominąłem przecież takich graczy jak Eto’o, Ronaldo, Alcantara, Suarez czy Kocsis. Wybór, zapewne niesprawiedliwy, padł na trio Ronaldinho, Kubala Messi. Co do Argentyńczyka nie miałem wątpliwości: to moim zdaniem najlepszy piłkarz, jaki założył kiedykolwiek koszulkę Barcy. Ronaldinho to mój wielki idol i go również nie byłem w stanie pominąć. W środku ataku postawiłem na Ladislao Kubalę, najlepszego piłkarza Barcelony XX wieku. Tak jak wcześniej wspomniałem, nie ma jednego, sprawiedliwego wyboru. Zapraszam do dyskusji w komentarzach i przedstawiania swoich „najlepszych XI” w historii Barcy, klubu, w którym grają najlepsi.
68
CATAOLGA
Fiesta Catalana Corrida nie wywołuje w nich emocji, nie ganiają się z bykami po ulicach, ani nie tańczą flamenco. Co ci Katalończycy robią w wolnym czasie?! Nudziarze!
Olga Juszczyk BlogFCB.com olga.juszczyk@blogfcb.com
N
ic bardziej mylnego. Barcelona tętni muzyką, śpiewem i spontanicznymi występami. W tym mieście żyje tylu ludzi, którzy przejawiają swoje zamiłowanie do sztuki na wiele sposobów. Idąc Ramblą, mamy szansę przyglądać się ulicznym sztukmistrzom, którzy niby od niechcenia, ustawili się na największym deptaku miasta. W porcie, na przymorskiej promenadzie, często można spotkać muzyków-amatorów. Albo w metrze. Zarówno na peronie, jak i w wagonie. Szczególnie polecam Wam, drodzy Czytelnicy, muzykę z Parku Guell. Tam zawsze ktoś rozstawia swój sprzęt i umila zwiedzającym pobyt w tym urokliwym miejscu. Szczególnie urzekający jest starszy pan grający na cymbałkach. Warto więc przysiąść na ławeczce i w słuchać się w delikatne dźwięki. Kto by pomyślał, że w wielkim mieście można się tak zrelaksować! W Barcelonie można się również rozerwać w bardzo niekonwencjonalny sposób. My, ludy północy, jesteśmy przyzwyczajeni do spędzania wolnego czasu w domowym zaciszu. Możecie sobie wyobrazić, jak wielkie było moje zaskoczenie, gdy podczas jednej z wizyt trafiłam na obchody Festa Major de Gracia. Jest to uliczny festiwal ku czci dzielnicy Gracia, najmniejszej w całej Barcelonie, prawie całkowicie poświęconej mieszkańcom, a nie turystom. Podczas tego święta ulice Gracii przyozdabiane są fantastycznymi dekoracjami. Wielobarwne zakątki tej dzielnicy kuszą wszystkich różnorodnością atrakcji. W każdym podwórku lokalna kapela gra koncert, na
dzielnicowym placyku możesz nauczyć się tańczyć walczyka albo tanga, a miejsc by zjeść i wypić nie zabraknie na pewno. Mieszkańcy dekorując swoje ulice, biorą udział w konkursie na tą najpiękniejszą. Efekt ich pracy jest zniewalający! Spacerując po Gracii, czujesz się jak w lesie elfów, bądź w podmorskich głębinach. Dzięki takim wydarzeniom można się zakochać w innym, bardziej katalońskim obliczu Barcelony. Jeśli już mówimy o Barcelonie, to nie można przeoczyć obchodów święta patronki- La Mare de Deu de la Merce (Matki Boskiej Miłosierdzia), która niegdyś uratowała miasto przed plagą szarańczy, a obecnie jest przyczyną szalonej zabawy stolicy Katalonii. Samo święto przypada na 24 września, jednak uliczna zabawa trwa kilka dni. To niekończąca się impreza z mnóstwem atrakcji. Dużo by wymieniać, ale jeśli chcecie poznać kulturę Katalonii, poszaleć w karnawałowym wirze, bądź doświadczyć imponującego pokazu sztucznych ogni- to jest najlepsze miejsce i czas. Od czego by tu zacząć? Na rozgrzewkę proponuję trochę kultury- muzea i galerie barcelońskie otwierają swoje drzwi dla zwiedzających. Wydawać by się mogło, że to niewiele, jednak gdy spojrzymy, ile takich miejsc znajduje się w mieście, oferta zaczyna się robić imponująca. Mówi się, że Barcelona ma charakter kosmopolityczny, że trudno tu poczuć mentalność katalońską, bo zbyt dużo jest osób przyjezdnych. Na co dzień tak jest,
70
CATAOLGA
Obchody święta Merce są spektakularne. Nazwać to pokazem sztucznych ogni, to zgrzeszyć.
jednak podczas Merce w mieszkańcach budzi się chęć do dzielenia się tożsamością kulturową. Wychodzą wtedy na ulicę, by odtańczyć taniec narodowy, sardanęsymbol jedności i solidarności. Tancerze formułują krąg i trzymając się za ręce, powoli chodzą wokoło. Taniec, z racji małej dynamiki ruchów, może trwać nawet do kilkudziesięciu minut. Warto jednak zatrzymać się na chwilę i przyjrzeć się Katalończykom ubranym w tradycyjne stroje. Daliście się uśpić powolnej sardanie? Czas w takim razie podkręcić poziom adrenaliny. Najlepszym sposobem będzie pokaz „Castells”- wież zbudowanych z ludzi. Zabawa jest o tyle fajniejsza, o ile wieża wyższa. Uczestnicy ustawiają się jedni na drugich, bark przy barku, od najsilniejszych, którzy muszą utrzymać całą konstrukcję, aż do najmniejszych. Ostatnie ogniwo to zazwyczaj małe dzieci, które wdrapując się po swoich kolegach, koronują Castells swoją osobą. Ustawianie wieży wtórowane dźwiękami bębnów jest bardzo emocjonujące i na pewno nieraz podskoczy Wam ciśnienie. Wprawieni w odpowiedni nastrój jesteśmy przygotowani na wieczorne szaleństwa. A będzie się działo! Otóż miasto planuje nieziemskie (dosłownie) widowisko. Tłumacząc z katalońskiego, Correfoc znaczy bieg ognia.
Barça Flash Marzec-Kwiecień 2014
Jest to tradycja sięgająca aż XII wieku, ale jej korzeni można dopatrywać się w pogaństwie. Wieczorem, gdy zapada zmrok, ludzie zbierają się wokół Via Laietana, jednej z większych ulic Barcelony. Nagle w rytm bębnów rusza szalona parada diabłów, demonów i smoków. Artyści tańczą, biegają z pochodniami i sztucznymi ogniami. Correfoc nie jest zwykłym przemarszem aktorów. Każdy z obserwatorów może wziąć udział w tym szaleństwie. Wielu śmiałków wskakuje w wir zabawy i razem z pochodem przemieszcza się ulicami Barcelony. Obchody święta Merce są spektakularne. Nazwać to pokazem sztucznych ogni, to zgrzeszyć. W sylwestra na próżno szukać w Barcelonie takich atrakcji, gdyż Katalończycy zwykli spędzać ten wieczór w domach, z najbliższymi. Jednak gdy celebracja święta Merce chyli się ku końcowi, doświadczyć można niezapomnianego widowiska. Piromusical, bo tak się nazywa ta część imprezy, jest połączeniem popularnego w Barcelonie spektaklu magicznych fontann z imponującym pokazem sztucznych ogni. Kilkuminutowa kawalkada fajerwerków jest wisienką na torcie festiwalu ku czci patronki Barcelony. Co kraj to obyczaj. Jednak bożonarodzeniowe zwyczaje Katalończyków są przedziwne. Poczynając od
Fiesta Catalana
72
CATAOLGA
najważniejszego- prezentów. A raczej ich podziału. W Hiszpanii dzieci obdarowywane są przez Trzech Króli szóstego stycznia. Jednak żyjemy w zglobalizowanym społeczeństwie i międzynarodowa moda bożonarodzeniowa dotarła również na Półwysep Iberyjski. Tak więc i w grudniu, i w styczniu jakiś prezent hiszpańskie dziecko dostanie. Typowo katalońskim zwyczajem jest osobnik zwany “caga tio”, czyli dosłownie “sraj wujek”… Jest to mały (początkowo) radosny pieniek, ubrany w tradycyjną katalońską czapeczkę- berretinę. Caga tio pojawia się w domach ósmego grudnia i jest aż do Wigilii dokarmiany. Po co? Bo musi mieć pełen brzuszek, by dosłownie i w przenośni, wysrać słodycze i małe prezenty. Mniam. Oprócz karmienia jest też odpowiednia celebracja momentu wypróżnienia. Dzieci na zachętę i przeczyszczenie biją caga tio kijem, śpiewając wesoło piosenkę:
Jest to jeden z tych momentów, kiedy uzmysławiam sobie, że Katalończycy nie są normalnym narodem. Zresztą motyw kupy jest wiodącym tematem świątecznym. Nieraz pewnie słyszeliście o caganerach. Ta figurka przedstawiająca znane postaci wypróżniające się. Co ciekawe, są one stałym punktem bożonarodzeniowej szopki. Caganer jest postrzegany jako symbol pomyślności, urodzaju i szczęścia w nadchodzącym roku. Taaaak, zapowiada się przesrany rok… Na pierwszy rzut oka Katalończycy wydają się być zachowawczy, mało spontaniczni, a wręcz nudni. Jednak gdy ich poznacie bliżej, dowiecie się, że są chętni do zabawy, twórczy i mają specyficzne poczucie humoru. Nie sprzedają „komercyjnych” hiszpańskich atrakcji, ale pozwalają zakochać się w lokalnych zwyczajach, które również są piękne.
Caga tió,
wydalaj pieńku
Caga torró,
wydal turrona
Avellanes i mató,
orzechy i ser
Si no cagues bé,
jak nie wydalisz dobrze
Et daré un cop de bastó,
uderzę cię kijem
Caga tió!
wydalaj pieńku!
Caga tió
sraj pieńku
Tió de Nadal
pieńku świąteczny
No caguis a rengades
nie wysraj nam śledzi
Que són massa salads
Qbo są za słone
Caga torrons
wysraj nam turrony
Que són més bons!
Bo są smaczniejsze
Barça Flash Marzec-Kwiecień 2014
Fiesta Catalana
PRZEP RAS WAS, BYÆ M ZAM ZAWIO O¯E WAS D£EM ...
I NIE SPE£NI£EM WASZYCH OCZEKIWAÑ
DWUKROTNIE SILNIEJSZY!
AlÊ WRÓCÊ JESZCZE LEPSZY
Barça Flash Marzec-Kwiecień 2014
BYSTRE OKO Popisz się spostrzegawczością i weź udział w naszej zabawie! Co miesiąc w magazynie Barca Flash publikowane będą dwa (prawie) identyczne zdjęcia. Waszym zadaniem jest znalezienie
pięciu różnic
między oboma zdjęciami. Graficy Barca Flash bardzo się postarali, aby zabawa była trudna i wymagała maksymalnego skupienia. Wszystko dlatego, ponieważ ta gra jest warta świeczki! Jedna osoba, której dopisze największe szczęście, wygrywa losową koszulkę BlogFCB.com! Jakie są zatem zasady zabawy? Wyślij do nas na redakcja@blogfcb.com poprawnie wyartykułowane różnice między oboma obrazkami. Jedynie precyzyjne i dokładne określenia różnic będą brane pod uwagę:, np. “Górne zdjęcie: Na lewym uchu u Xaviego nie ma włosów”. Drogą losowania wybierana będzie jedna osoba, która poprawnie poda wszystkie pięć różnic. Wyniki ogłaszane są w kolejnym numerze Barca Flash. Życzymy powodzenia!
Zwycięzcą w naszym lutowym Bystrym Oku okazał się Czytelnik o nazwie mejla: bimber.spacja@****.com. Gratulujemy i prosimy o napisanie do nas na redakcja@blogfcb.com
Fiesta Catalana
76
STARCIE GWIAZD
Matt Hummels
Oktawian Jurkiewicz Blogfcb.com oktawian.jurkiewicz@blogfcb.com @OJurkiewicz
D
wóch kandydatów do gry w barwach Blaugrana w bezpośrednim starci na statystyki. Na początek ciekawostka: wpisując imię i nazwisko jednego z nich w Google, na pierwszej stronie będziecie mieli newsy z plotkami o ich przenosinach do Barcy. W niebieskim narożniku David Luiz, saga transferowa w związku z ewentualną grą tego zawodnika w stolicy Katalonii była ogromnie nakręcana latem, ale skończyło się tylko na hałasie. Okropnie chciałbym tego zawodnika w klubie, wszak liczba loczków musi się zgadzać, a jak powszechnie wiadomo Puyol
Flash BlogFCB Barça Flash Marzec-Kwiecień Lipiec 2013 2014
David luiz
25
wiek
26
90/1192
waga/wzrost
86/189
20
występów w sezonie
17*
7.72
Średnia ocen*
7.04
niestety żegna się z klubem po sezonie. Obrońca to obowiązek. Jego oponent – Mats Hummels – w tańcu się nie p... :). Zdaniem Mundo Deportivo jego jedyną opcją transferową jest właśnie FC Barcelona, odrzuca myśl o przejściu do Manchesteru United czy Juventusu. O ile z United się przy obecnej formie nie dziwię, to już całkowite odcięcie się od połączeń ze Starą Damą to odważny krok. Wróćmy do Luiza. Po deklaracji Puyola o odejściu, przez popularne ostatnio media społecznościowe, Pique napisał następujący komunikat. „Będą szukali nowego Puyola, śmieszy mnie to, bo nigdy go nie znajdą.” I to jest sama prawda, ale dla azjatyckich kibiców, którzy tak licznie odwiedzają ostatnio Camp Nou, ze swoimi małymi, chińskimi aparacikami, podśpiewując „Barca! Barca! Barca!” z całego hymnu
i obserwując mecz swoimi małymi skośnymi oczkami, nie będzie różnicy czyja imitująca mopa fryzura kręci się po boisku. Skupiając się jednak na aspekcie sportowym, nie patrze na obecną formę obu piłkarzy bo ta jest bardzo zbliżona, może z lekką przewagą Hummelsa. Obaj mają różne zalety – Mats lubi dryblować, rozgrywa piłkę po ziemi i ma świetne podanie. Luiz to mistrz długich piłek, dalekich strzałów i tym podobne, ale miewa problemy z dyscypliną. Idealnie podsumował to Gary Neville, mówiąc pewnego razu o graczu Chelsea, że zagrał jakby był sterowany przez 10-latka grającego na PlayStation. Będąc szczerym – nie chciałbym wybierać. Gdyby była taka możliwość ściągnąłbym do klubu obu i pożegnał się grzecznie z Mascherano. Pique, Bartra, Hummels, Luiz. Obrona marzeń? Chyba niestety tylko marzeń.
1. C 2. B 3. A 4. A 5. C
ROZRYWKA
QUIZ
Paweł Szczudło BlogFCB.com pawel.szczudlo@blogfcb.om
1. Ile tytułów mistrza Hiszpanii w roli Trenera klubu zdobył Johan Cruyff?
2. Ile razy z rzędu zwycięzcą Złotej piłki został wybrany Leo Messi?
A: 2
B: 3
A: 3
B: 4
C: 4
D: 6
C: 2
D: 5
3. Ilu zawodników w historii klubu strzeliło ponad 100 goli w rozgrywkach ligowych dla Barcelony?
4. Ile razy piłkarz Barcelony został wybrany zwycięzcą Złotej Piłki?
A: 4
B: 7
A: 10
B: 15
C: 9
D: 8
C: 12
D: 18
5. Ile trofeów zdobyła Barcelona, gdy jej trenerem był Pep Guardiola?
A: 18
B: 21
Quiz
C: 14
D: 10
77