WODA W ROLNICTWIE. EKSPERTYZA
BOBRY – NATURALNI SPRZYMIERZEŃCY CZY WYMYŚLENI WROGOWIE? ROMAN GŁODOWSKI Stowarzyszenie „Nasz bóbr” Melioracja, która miała regulować poziom wody w gruncie (odprowadzać lub zatrzymywać wodę) obecnie niemal wyłącznie przyspiesza jej spływ, m.in. z powodu dewastacji zastawek na ciekach. Odwrócenie tej niekorzystnej sytuacji wymaga dużych nakładów. Tymczasem prace, które wymagałyby dużych inwestycji, mogą zostać nieodpłatnie „wykonane” przez bobry. W rozlewiskach bobrowych w skali kraju gromadzonych jest co najmniej kilkanaście milionów metrów sześciennych wody, co istotnie i korzystnie wpływa na gospodarkę wodną wielu dorzeczy. Walka z bobrami na ogół nie jest skuteczna – jeśli środowisko jest dla nich atrakcyjne, raz zlikwidowane, będą powracały pogłębiając szkody (wycinając kolejne drzewa). Warto skorzystać z ich obecności i pracy, a jednocześnie ograniczyć negatywne konsekwencje ich działalności, np. zabezpieczając infrastrukturę, przepusty drogowe, cenne drzewa, itp. Ponadto rolnicy powinni otrzymywać zadośćuczynienie za tereny, na których powstają rozlewiska bobrowe. Ten rodzaj retencji spowalnia odpływ wody, reguluje jej poziom oraz korzystnie wpływa na uwilgotnienie gleby.
C
zęść ludzi nie widzi zależności między zretencjonowaną w okolicy wodą a opadami i wilgotnością gleby. Nie widzi również zależności między suszą a wycinką drzew czy melioracją. Zastanawiające jest przede wszystkim to, że nawet część pracowników instytucji zajmujących się ochroną środowiska wydaje się zapominać o naturalnych mechanizmach przyrody. A przecież nasi ojcowie i dziadkowie właśnie nimi się kierowali. Wiedzieli, czym jest płodozmian oraz jaki wpływ na uprawy mają mokradła, śródpolne zadrzewie-
54
nia, polne oczka wodne, ptaki i owady. Przekazywana z pokolenia na pokolenie wiedza została w dużej mierze zapomniana. Owady i zwierzęta zastąpiono środkami ochrony roślin i nawozami. Chęć zysku, rozrastanie się aglomeracji oraz wola zaadaptowania pod uprawy coraz większych obszarów spowodowały osuszenie niegdyś podmokłych terenów. Taki model działania doprowadził nas do stanu, w którym wody zaczyna brakować, mimo że od dekad pada jej tyle samo. Prób wypracowania metod służących zatrzymaniu wody w środowisku jest wiele, szkoda, że poprzedziło je mnóstwo działań tę wodę usuwających. Regulacje cieków i drenaże zlewni dziś zastępujemy sztuczną retencją. Jednak programy małej i dużej retencji, choć kosztowne, nie są wystarczająco skuteczne. Infrastruktura melioracyjna praktycznie na obszarze całego kraju jest w katastrofalnym stanie w kontekście kontrolowania stosunków wodnych i dziś jej rola sprowadza się jedynie do odwodnienia. Pierwotny zamysł montowania urządzeń melioracyjnych do kontroli stosunków wodnych może i nie był zły, pod warunkiem odprowadzania jedynie nadmiaru wody (przede wszystkim opadowych i wiosennych, które zalegały na polach), głównie zaś magazynowania wody w okresach jej braku w zlewni. W tym celu stosowano zastawki, które dzięki zamontowanym w nich deskom (szandorom), pozwalały regulować poziom wody w rowach, w pewnym stopniu redukując negatywne dla retencji efekty melioracji (Rycina 8.). Konstrukcje te zostały częściowo zniszczone, a szandory rozkradzione. Uszkodzone konstrukcje melioracyjne w wielu miejscach nigdy nie zostały naprawione, a zatem z czasem przestały