3 minute read
Pasterz Miłosierdzia
W czasach podziałów i niepokoju, ks. McGivney założył Rycerzy, aby jednoczyć katolickich mężczyzn w duchu miłosierdzia
Najwyższy Rycerz Carl A. Anderson
KILKA LAT PRZED założeniem Rycerzy Kolumba w kościele pw. Najświętszej Maryi Panny w New Haven, New York Timesopublikował artykuł pod tytułem: „O tym, jak arystokratyczna aleja została oszpecona rzymskokatolickim gmachem”. W tekście podkreślano, że dawniej katolicy z tej parafii sprawowali kult w „tanim budynku” gdzieś w innej części miasta.
Prawdziwą skazę według dziennikarza stanowił bowiem nie gotycki styl budynku — pobliski Uniwersytet Yale torował już bowiem drogę amerykańskiemu gotykowi akademickiemu — ale fakt, że katolicy przenieśli się z obrzeży miasta do jego kulturalnego i intelektualnego centrum.
Wielu parafian ks. McGivney’a było imigrantami niedawno przybyłymi do USA oraz pracownikami fizycznymi. Mimo to, kilkoro „śmiałych” mężczyzn, którzy zostali pierwszymi członkami Rycerzy Kolumba, wybrano na oficjalne urzędy i zajmowało prominentne posady w New Haven i całym Connecticut.
New Haven — jedna z czterech pierwotnych purytańskich kolonii w Nowej Anglii — stanowiło centrum życia kulturalnego, religijnego i intelektualnego. I podobnie jak cała Nowa Anglia New Haven zmagało się z dziedzictwem purytańskiej przeszłości. Popularni filozofowie — tacy jak Ralph Waldo Emerson i Henry David Thoreau — oraz powieściopisarze — jak Nathaniel Hawthorne i Herman Melville — zmagali się z surowym rygorem purytanizmu.
Nie wiemy, jakie książki stały na półce ks. McGivney’a ani ile czasu młody ksiądz mógł przeznaczyć na ich lekturę. Wiemy jednak, że katolicy byli zaangażowani w wielkie intelektualne debaty swoich czasów, o czym świadczą takie pozycje jak Wiara Naszych Ojców (1876) kard. Jamesa Gibbonsa (z którego rąk święcenia przyjął ks. McGivney) oraz Amerykańska Republika (1865) Orestesa Brownsona. Wiemy też, że wcześniej McGivney chciał zostać je zuitą, a podczas studiów w seminarium był wyróżniany jako doskonały uczeń. Sąsiadując z Uniwersytetem Yale, jego szkołą teologiczną oraz znaczącymi świątyniami protestanckimi przy błoniach New Haven, ks. McGivney często musiał bronić swojej wiary.
Jednak jak stwierdził współczesny mu kapłan, w czasie studiów w seminarium Najświętszej Maryi Panny w Baltimore nastąpiła istotna zmiana w myśleniu McGivney’a: „(…) choć cenili sobie oczytanie jako rzecz o wielkiej wadze, nauczyli go, aby uważał je za wartość zaledwie pomocniczą w życiu księdza — to wartości, a nie przedmioty humanistyczne powinny odtąd stać się jego najważniejszym polem badań. Współczucie dla ludzkiej nędzy było wartością bardziej realną niż wiedza”.
XIX-wieczna Ameryka, w której żył ks. McGivney, była burzliwym miejscem. W ciągu dziesięciu lat przed jego narodzeniem w wyniku antykatolickich zamieszek podpalano kościoły i niszczono klasztory. Z kolei dekada, w której się urodził, dała początek partii natywistów Know-Nothing.
Ich wpływy polityczne w całym państwie były wielkie, a przesłanie proste. Na plakatach w Nowej Anglii można
było przeczytać: „Wszyscy katolicy i wszyscy sprzyjający Kościołowi katolickiemu są (…) nikczemnymi oszustami, kłamcami, złoczyńcami i tchórzliwymi rzezimieszkami”.
Wkrótce Ameryka pogrążyła się w wojnie secesyjnej, a zemsta stała się zasadą działania. „W miarę jak konflikt wojny secesyjnej narastał” — pisze historyk James McPherson — „furia nienawiści i zemsty (…) wyparła chrześcijańskie miłosierdzie”.
W ten sposób wojna odsłoniła „niekończące się wyzwanie” — zauważa inny wybitny historyk, Bruce Catton — „wyzwanie dla najpotężniejszej demokracji na świecie, aby znaleźć sobie fundament tak szeroki i solidny, by pozwolił jej przetrwać”.
„Mówiąc najprościej” — stwierdza Catton — „nie chodzi tu o nic innego jak o stwierdzenie, że wierzymy w braterstwo ludzi i że pragniemy wreszcie znaleźć sposób, by wprowadzić je w życie”.
To właśnie zrobił ks. McGivney. „Wprowadził w życie” katolickie braterstwo oparte na zasadach Miłosierdzia i Jedności. A chociaż udział w nim był zarezerwowany tylko dla katolików, to jednak jego miłosierdzie kierowane było do wszystkich ludzi. Ks. McGivney wezwał katolików, by w obliczu cierpiącego bliźniego dostrzegli oblicze Chrystusa i aby przez swoją miłość ofiarowali drugiemu człowiekowi nie zemstę lub bezduszność, ale miłosierdzie Boga. Vivat Jezus!