7 minute read

Król morza” i ks. mcGivney

Filipiński rybak, pozostawiony na pewną śmierć przez nieznanych i uzbrojonych bandytów, modlił się do założyciela Rycerzy Kolumba o pomoc

Brian Caulfield

Jeffrey Rentegrado, leżąc zakrwawiony z trzynastoma ranami postrzałowymi, chwycił różaniec Rycerzy Kolumba zawieszony na szyi i usłyszał wewnętrzny głos, który kazał mu się modlić. Wzywał wstawiennictwa ks. Michaela McGivney’a.

„Powiedziałem: »Proszę, ratuj mnie«” — wspomina Jeffrey. „»Ratuj mnie, abym mógł pomóc potrzebującym Twojego przewodnictwa w naszej parafii. Pomóż też tym, którzy mogą przyjś ć mi na ratunek«”. Jeffrey miał 35 lat, gdy do jego domu przyszło dwóch bandytów i otworzyło ogień. Rybak mieszkał wraz z żoną Ginalyn i dwójką dzieci w Davili, małej wiosce położonej na północnym zachodzie Filipin wzdłuż drogi prowadzącej do lśniącego brzegu Morza Południowochińskiego.

C hociaż motyw napastników pozostaje nieznany, najprawdopodobniej był on związany z prawami do połowu. Davila jest bowiem miejscem, w którym utrzymanie się zależy niemal wyłącznie od obfitości morza.

Mimo poważnych ran i spóźnionej interwencji medycznej, Jeffrey przeżył i wrócił do pracy jako rybak. Dziś, ponad dziesięć lat po tych wydarzeniach, twierdzi, że już dawno wybaczył napastnikom i jest zadowolony, że to wszystko jest już przeszłością. Nigdy jednak nie przestanie być wdzięczny za swój niezwykły powrót do zdrow ia, który przypisuje wstawiennictwu założyciela Rycerzy.

„Czuję, że zaopiekował się mną i wysłuchał moich modlitw” — powiedział Jeffrey. „I dlatego przeżyłem”.

 ♦ C O L U M B I A ♦ M A R Z E C 2 0 2 0         

Jeffrey Rentegrado, Rycerz rady 14302 w Davila w gminie Pasuquin na wyspie Luzon, żegluje po łowiskach u północno-zachodniego wybrzeża Filipin.

Rentegrado wraz z byłym Wielkim Rycerzem Almerem Ratuitą (w niebieskiej koszulce) w otoczeniu Braci Rycerzy z rady 14302. Rentegrado trzyma w ręku obraz ks. Michaela J. McGivney’a. • Na kolejnej stronie: Blizny na szyi Rentegrado pokazują, którędy w 2009 roku kula przebiła jego przełyk.

AtAk znienAckA 27 maja 2009 roku tuż po godzinie 21:30 Jeffrey wrócił z żoną do domu z lokalnego festynu. Ginalyn zajęła się przygotowaniem późnej kolacji, a Jeffrey siedział przy stole przed domem. nagle z dwóch kierunków padły strzały.

Jeffrey poczuł kłujący ból w całym ciele, kiedy kule przeszyły prawą kość udową, trafiły w klatkę piersiową, brzuch i szyję, którą przeszły na wylot, uszkadzając przełyk. Jego 10-letni syn John Reggie przybiegł ojcu na pomoc i także został trafiony. kula minęła kręgosłup o włos. krzyki Ginalyn dobiegające z kuchni zbiegły się z gradem kul, gdy kucając za zlewem, modliła się o przeżycie męża i syna.

zostawiwszy Jeffrey’a na pewną śmierć, bandyci uciekli w ciemność, strzelając na oślep, by odstraszyć świadków. Wychyliwszy się z kuchni, Ginalyn zobaczyła Jeffrey’a zwiniętego w pozycji embrionalnej. Studiowała pielęgniarstwo, ale nigdy nie widziała tak dużo krwi. Widząc różaniec w jego dłoni, wyszeptała: „Bądź silny i módl się”, po czym zaczęła wzywać pomocy.

nadbiegali zaniepokojeni sąsiedzi. Dwóch mężczyzn, chwyciwszy Jeffrey’a za ręce i nogi, przeniosło go na drugą stronę ulicy, do domu dr Marissy Onilli i zaczęło dobijać się do drzwi. Wahała się. nie była pewna, czy na pewno bandyci już uciekli, ale pomyślała: „Muszę otworzyć, ktoś może być ranny”.

Jeffrey leżał na ulicy otoczony przez sąsiadów, którzy desperacko próbowali zatrzymać krwawienie. Młody, krzepki rybak, którego nazywała „królem Morza” w dowód uznania jego imponująco obfitych połowów, leżał blady i nie reagował. „Myślałam, że już nie żyje” — wspomina dr Onilla, która natychmiast zrozumiała, że nie będzie w stanie zająć się nim w swojej małej przychodni.

Po zbadaniu rany na szyi i wykryciu słabego pulsu, zobaczyła jak Jeffrey powoli otwiera oczy i kieruje ku niej błagalny wzrok. „O nie, cóż oni zrobili?” — pomyślała. „tylko nie król Morza!”. Powiedziała mężczyznom, by zabrali Jeffrey’a i Johna Reggiego do szpitala regionalnego w Laoag city. Ośrodek był oddalony o ponad 30 km i prowadziły do niego bardzo wąskie drogi. „Myślałam, że mu się nie uda, ale powiedziałam: »Po prostu jedź«, bo byłoby niesprawiedliwe, gdybyśmy nie spróbowali” — mówi dr Onilla — „Powiedziałam, że muszą go jak najszybciej przewieźć do szpitala, bo być może ma jeszcze szansę”.

 ♦ C O L U M B I A ♦ M A R Z E C 2 0 2 0         

Wyścig po (prze)życie Jeffrey’a umieszczono na tylnym siedzeniu samochodu sąsiada. ginalyn usiadła obok niego. Kierowca — Almer ratuita — dobrze go znał. Jako Wielki rycerz rady 14302 w Davila w gminie pasuquin na wyspie Luzon, przyjął go do zakonu rok wcześniej.

Kiedy Jeffrey spróbował coś powiedzieć, krew trysnęła mu z ust i wysączyła się z ran po obu stronach szyi. Almer sięgnął do tyłu, złapał go za rękę i wykrzyczał: „Nie umieraj! Nie umieraj!”.

poczuł coś w jego dłoni. Był to różaniec, który Jeffr ey otrzymał, gdy został rycerzem. Wcześniej nie uczęszczał do kościoła regularnie, ale odkąd został rycerzem, co niedzielę chodził na mszę św. ze swoją rodziną i nosił różaniec na szyi jako znak swojego przywiązania do wiary katolickiej.

Almer podczas jazdy gorliwie się modlił. „Wzywałem pa na” — opowiada. „powiedziałem Mu: »Jeśli ten człowiek przeżyje, na pewno uwierzę. pokaż mi cud!«”.

Dotarli na pogotowie w Laog city o 22:15. Szpital regionalny dysponował tylko jednym stołem operacyjnym i lekarze zdecydowali się wysłać Jeffrey’a karetką do oddalonej o 13 km większej placówki w Batac, a sami zajęli się Johnem reggiem. Brat ginalyn został tam ze swoim siostrzeńcem, a ona pojechała z Jeffrey’em, który co chwilę tracił świadomość.

„Kiedy dotarliśmy do Batac, przejęło go dwóch lekarzy, ale kręcili tylko głowami, mówiąc, że to beznadziejny przypadek” — mówi ginalyn. „Jeffrey z trudem łapał oddech, ponieważ bardzo osłabł z powodu utraty krwi, ale mówiłam do niego: »po prostu wierz, walcz, jesteś silny, myśl o dzieciach — módl się«. Wtedy odparł: »Tak«” — wspomina ginalyn.

poszła do szpitalnej kaplicy i zaczęła się modlić do ks. Mcgivney’a, ponieważ — jak twierdzi — wie, „że on pomaga biednym, błogosławi im”. Modliła się również o to, żeby dołączył do nich proboszcz ich parafii w Davili, ks. Lester Leonor. Nie wiedziała wtedy, że rycerze z rady Jeffrey’a powiadomili kapłana o tym, co się stało. „Nagle ks. Lester zjawił się, tak po prostu” — wspomina ginalyn.

proboszcz udzielił mu sakramentu namaszczenia chorych tuż przed tym, jak Jeffrey’a zabrano na badanie rentgenowskie i operację. został, aby pocieszać ginalyn i modlić się z nią.

„gdy [Jeffrey] dołączył do rycerzy Kolumba, zauważyłem, że wręcz zakochał się w tej organizacji — pomagał przy kościele, zachęcał innych młodych mężczyzn, aby przyłączyli się do rycerzy. po prostu musiałem tam być ze względu na niego i jego rodzinę” — wspomina kapłan.

przez ponad pięć kolejnych godzin Jeffrey’a operowano trzykrotnie, aby zszyć uszkodzony przełyk, założyć rurkę tracheotomijną, opatrzyć rany na szyi i usunąć pociski z całego ciała. rankiem chirurg powiedział ginalyn, że to „wielki cud”, że jej mąż przeżył.

W nodze Jeffrey’a umieszczono metalowy pręt, który podtrzymywał jego złamaną kość udową. po ponad miesiącu pobytu w szpitalu Jeffrey kolejny rok spędził w domu, w racając do zdrowia.

NoWe życie „Kiedy dowiedziałem się, że mój tata przeżył, byłem bardzo szczęśliwy” — wspomina John reggie, który również powrócił do pełni zdrowia. „zdałem sobie sprawę, że nie tylko ja otrzymałem od pana nowe życie. Kiedy go zobaczyłem, był cały we łzach i uśmiechał się”.

Wkrótce po strzelaninie, gdy Jeffrey był jeszcze w szpitalu, policja aresztowała d wóch podejrzanych, ale rycerz odmówił ich identyfikacji i wniesienia oskarżeń. on i żona przypuszczali, że wynajął ich jakiś mieszkaniec innej wioski, który zazdrościł mu udanych połowów. chcąc uniknąć eskalacji napięć w okolicy, Jeffrey odpuścił, mówiąc, że w sercu pełnym wdzięczności nie ma miejsca na gniew.

ponieważ w czasie swojej długiej rekonwalescencji Jeffrey nie wypływał w morze, jego rodzina miała trudności finansowe. rycerze z jego rady odwiedzali go, modlili się z nim i pomagali mu zdobyć pożywienie i inne artykuły pierwszej potrzeby. z czasem był już na tyle silny, by zabrać łódź na znane sobie łowiska i odzyskać przydomek „Króla Morza”.

Dziś 46-letni Jeffrey jest silny, zdrowy i aktywnie działa w swoj ej radzie i parafii. W latach 2013-2015 był Wielkim rycerzem swojej rady. Wraz z żoną modli się regularnie w domu przed wielkim portretem ks. Mcgivney’a. Wciąż ma różaniec, który ściskał tej nocy z całych sił.

„Mój mąż często przypomina dzieciom, aby szły na mszę św.” — mówi ginalyn. „zawsze coś robi i jest oddany Kościołowi, a kiedy potrzeba rąk do pracy, natychmiast jest gotowy”.

chociaż nie ma wystarczających medycznych dowodów na to, że przeżycie Jeffrey’a było cudem, on sam nie ma wątpliwości, że Bóg pozostawił go przy życiu dzięki wstawiennictwu ks. Mcgivney’a.

„chcę powiedzieć, że przeżyłem dzięki ks. Mcgivney’owi” — mówi. „A teraz, gdy mam szansę, by żyć drugi raz, mam nadzieję pomagać innym”.♦

BriAN cAULFieLD jest redaktorem naczelnym portalu Dobry ojciec i wicepostulatorem procesu beatyfikacyjnego Sługi Bożego ks. Michaela Mcgivney’a.

This article is from: