Dwumiesięcznik dla chorych Wstań 3/2016

Page 1

DWUMIESIĘCZNIK DLA CHORYCH

cena:

czerwiec-lipiec

3,50

3(165)2016

 

  

PLN

(w tym 5% VAT)

06

DOBRZE JEST mieć dziadka, dobrze jest być babcią


B E ST

3000

LL E R

KLUCZY

SE

7

JOE PAPROCKI

d

do zdrowia duchowego

O t wó r z

Jak wzbogacić wiarę, wzmacniając zdrowie duszy

r

i w z

do zdrowego życia duchowego

Oprawa miękka, format: 135x215, stron: 144 Do ceny doliczamy koszty wysyłki.

Wydawnictwo Księży Sercanów | ul. Saska 2 | 30-715 Kraków   | www.wydawnictwo.net.pl | sprzedaz@wydawnictwo.net.pl | tel.: 12 290 52 98

wydawnictwo

29,90zł 22,40zł

17,90zł 13,40zł

Nieocenione wsparcie dla wszystkich, którzy chcą rozumieć sytuację osób uzależnionych i pomagać im w uratowaniu życia.

24,90zł 18,70zł

Kerygmat to istota chrześcijaństwa, to prawdy, w których nasza wiara ma swoje bezpośrednie źródło. Doświadcz przemieniającej mocy Bożej miłości do Ciebie!

nr konta: 51 1240 2294 1111 0000 3723 3754

poleca

Lektura tej książki pozwoli ci przejść przez przeciwności i spojrzeć na nie oczami wiary. Przypomni ci, że Bóg jest wierny swoim obietnicom i czyni rzeczy niemożliwe.

Zamawiaj telefonicznie: 12 413 19 21 w. 101, mailowo: ksiegarnia@boskieksiazki.pl lub na:

21,90zł 16,40zł Znakomita inspiracja dla każdego, kto myśli, że ze względu na swoje doświadczenia nie może mieć udanego, szczęśliwego życia.


na dobry początek

temat numeru   Dobrze jest mieć dziadka, dobrze jest być babcią   Elżbieta Małasiewicz-Machula

4

Franciszek

6  Ewangelia miłosierdzia żyć jak święci   „Przyjmuję warunki Twojej gry!” 8   kl. Dominik Rudan SCJ

rozmowa „Wstań”   Światowe Dni Młodzieży 10 w sercańskiej odsłonie

rozmowa z ks. Jarosławem Grzegorczykiem SCJ, odpowiedzialnym za przygotowanie sercańskiego spotkania młodzieży przed Światowymi Dniami Młodzieży

w zdrowym ciele…   Znieczulenie – czy to bezpieczne? 16   lek. med. Monika Cieplińska-Gostek   Sanatorium – kto i kiedy może 18 z niego skorzystać?

Na łamach aktualnego numeru „Wstań” proponujemy temat relacji międzypokoleniowych. Do podjęcia tej tematyki zachęciło nas wyjątkowe wydarzenie, jakie będzie miało miejsce w Krakowie w dniach od 26 do 31 lipca 2016 roku – Światowe Dni Młodzieży. Te wyjątkowe dni mogą zbliżyć pokolenia, zarówno w czasie ich trwania, jak i później. Mogą także uczyć kontaktu z młodzieżą, tego, jak z nią rozmawiać, jak się z nią modlić, jak trwać obok siebie. Pisze o tym pani Elżbieta Małasiewicz-Machula w swoim artykule: Dobrze jest mieć dziadka, dobrze jest być babcią. W Światowych Dniach Młodzieży wezmą również udział młodzi z całego świata, żyjący charyzmatem Zgromadzenia Księży Najświętszego Serca Jezusowego. O przygotowaniach do ich przyjęcia w Krakowie opowiada ks. Jarosław Grzegorczyk SCJ w rozmowie z kl. Dariuszem Trzebuniakiem SCJ. W wywiadzie znajdziemy wiele cennych spostrzeżeń o współczesnej młodzieży i jej relacjach ze starszym pokoleniem. Nikt nie lubi uwag kierowanych pod swoim adresem. Czasem są one szczególnie trudne do przyjęcia ze względu na formę, w jakiej są przekazywane. Warto zajrzeć do działu „… zdrowy duch”, gdzie pani Aneta Pisarczyk radzi, jak je umiejętnie przekazywać, zwłaszcza w relacjach między młodymi a dorosłymi.   ks. Krzysztof Zimończyk SCJ z-ca redaktora naczelnego

lek. med. Monika Cieplińska-Gostek

… zdrowy duch   Punkt widzenia 20   Aneta Pisarczyk   Nieumiejętnych pouczać, 22 grzeszących napominać   ks. Łukasz Grzejda SCJ

Duchowy Patronat Misyjny   Tam jest moja druga ojczyzna 24   rozmowa z ks. Andrzejem Łukasikiem SCJ,

misjonarzem w Indonezji

Wydawca: Wyższe Seminarium Misyjne Zgromadzenia Księży Najświętszego Serca Jezusowego (Księża Sercanie), 32-422 Stadniki 81, tel.: 12 271 15 24, fax: 12 271 15 45, e-mail: redakcja@wstan.net. Rok XXVIII. Redakcja: ks. Robert Ptak SCJ (red. nacz.), ks. Krzysztof Zimończyk SCJ (z-ca red. nacz.), ks. Łukasz Grzejda SCJ, kl. Dariusz Trzebuniak SCJ, kl. Dominik Rudan SCJ, kl. Jakub Gąsienica SCJ. Współpracownicy: ks. Piotr Chmielecki SCJ, lek. med. Monika Cieplińska-Gostek, lek. med. Katarzyna Dąbek, Aneta Pisarczyk. Korekta: Natalia Kulawiak. Fotografia na okładce: depositphotos.com. Skład i łamanie: Wydawnictwo Księży Sercanów DEHON, Olga Bardan. Druk: Wydawnictwo-Drukarnia Ekodruk s.c., Kraków. Nakład: 4500 egz. Redakcja zastrzega sobie prawo zmiany tytułów i skracania nadsyłanych materiałów. Fotografie bez podpisów są tylko przykładowymi ilustracjami i nie przedstawiają osób, o których mowa w artykule. Publikacja za zezwoleniem władzy kościelnej.


temat z okładki

Fot.: depositphotos.com

Elżbieta Małasiewicz-Machula Kraków

4

Dobrze jest mieć dziadka, dobrze jest być babcią Czy Światowe Dni Młodzieży są tylko dla młodych? Na pewno nie. Są znakomitą okazją, żeby w dojrzałym, a nawet podeszłym wieku odnaleźć w sobie wewnętrzną młodość – młodość ducha. To spotkanie może zbliżyć pokolenia, zarówno w czasie jego trwania, jak i później. Rozważając słowa papieża Franciszka skierowane do młodych, mamy możliwość uczyć się kontaktu z młodzieżą. Tego, jak rozmawiać z młodymi, jak się z nimi modlić, jak trwać obok siebie. To nie pierwsza taka okazja – dobrze pamiętamy, jak wspaniale pokazywali to wcześniejsi papieże: Jan Paweł II i Benedykt XVI.

Więzi międzypokoleniowe Czasami trudno jest pokonać dystans dzielący pokolenia. Starsi ludzie czują się coraz bardziej samotni, wyobcowani, nie rozumieją współczesnej młodzieży. Chcieliby być bardziej obecni w jej życiu, ale wydaje im się, że są już niepotrzebni, że młodzi o nich zapomnieli. Wcale nie musi tak być. Warto podjąć wyzwanie i starać się umacniać więzi, współistnieć i dzielić między pokoleniami dobro, które mają w sobie osoby w każdym wieku. Starsi z powodu przeżytych lat, doświadczeń i życiowej mądrości są prawdziwą skarbnicą wiedzy o historii, także własnej rodziny. Mogą budować u młodych poczucie ciągłości czerwiec-lipiec


temat z okładki pokoleń, poczucie zakorzenienia, świadomość własnego pochodzenia. Osoby starsze przechowują często pamiątki rodzinne, stare fotografie, mają czas na wspomnienia, odkrywanie swoich własnych cech u wnuków, prawnuków. Dziadkowie są także tymi, którzy jednoczą rodzinę – poprzez organizowanie spotkań, np. świątecznych. To czasem jedyne okazje, żeby młodzi mieli kontakt z kuzynami. Przebywanie ze starszymi daje też poczucie bezpieczeństwa, domowości. Tylko u dziadków jest niepowtarzalna atmosfera dzieciństwa – zapach pieczonego ciasta, podwieczorek w ogródku, wspólne spacery. Siła wiary Niezwykle cenne jest świadectwo wiary, które starsi mogą dać młodym. Niestety zdarza się, że dzieci już tylko u babci widzą różaniec czy Pismo Święte i tylko z babcią mają okazję wybrać się na nabożeństwo majowe. Istotna jest także modlitwa za młodych. Stoją oni u progu życia w bardzo zagmatwanym świecie, pełnym różnych niebezpieczeństw. Są często zagubieni, poszukują swojej drogi. Modlitwy dziadków będą dla nich wielką pomocą, o czym mówił papież Franciszek: „Starość jest czasem łaski, kiedy Pan Bóg wzywa nas ponownie, abyśmy zachowali wiarę i przekazywali ją, byśmy się modlili, zwłaszcza modlitwą wstawienniczą. Starcy mają wielki dar rozumienia najtrudniejszych sytuacji, a kiedy się modlą, ich modlitwa ma wielką siłę, jest przemożna”. Energia młodości Młodzi mogą również wiele dać starszemu pokoleniu. Oczywiście oprócz szacunku, opieki, troski, rozmowy, odwiedzin jest też coś więcej. To dawanie poczucia bycia potrzebnym. Obecność wnuka nadaje nowy sens życiu. Młody człowiek bardzo potrzebuje babci, dziadka, okazuje im uczucia, chce przebywać w ich towarzystwie. Nie powinno się traktować dziadków jako etatowych opiekunów do dziecka, ale ich pomoc jest często nieoceniona. Nie mogą jednak wchodzić w rolę rodziców, choć wsparcie dla mamy i taty jest bardzo cenne. Dziadkowie to jednak dziad3(165)2016

kowie. Swoje dzieci już wychowali, teraz mają przed sobą inną rolę. Pomagają poznawać świat, są opiekuńczy, bardziej wyrozumiali, mają więcej czasu, mogą wysłuchać, towarzyszyć w nauce i zabawie. Czują się potrzebni, czują, że robią coś wartościowego, tworzą relacje, wzory, zapisują się w pamięci młodszego pokolenia. Młodzi wnoszą do ich codzienności radość, energię, chęć do życia. Dom babci i dziadka ożywa wręcz, kiedy pojawiają się w nim wnuki. Otworzyć się na nowe Młodzi stają się także przewodnikami po zmieniającym się świecie. To właśnie wnuk często uczy babcię/dziadka korzystania z telefonu komórkowego czy Internetu. Warto nie zamykać się na takie nowe doświadczenia. Znam dziadków, którzy bardzo się przed tym wzbraniali, bo nowe, skomplikowane. A potem okazało się, że trudne stało się „do przejścia” i otworzyło nowe możliwości, np. komunikacji, ułatwiło życie. Moja starsza pani profesor opowiadała nam na studiach, że często pyta młodych o znaczenie nowych słów, których nie zna – czuje się przez to mniej wyobcowana – rozumie język młodych. Ważne, aby we wzajemnych relacjach nie izolować się, ale współistnieć. Nikt nie jest gorszy, głupszy czy niepotrzebny z powodu wieku. I starsi, i młodsi mają wiele do zaoferowania. Kontakt z młodymi pozwoli nie zestarzeć się wewnętrznie, nie zgorzknieć. Przykładem niech będzie tutaj św. Jan Paweł II, który do końca swoich dni „dogadywał się” z młodzieżą, a kiedy umierał, młodzi czuwali przy nim – bezpośrednio na placu św. Piotra, ale i poprzez modlitwę na całym świecie. Papież Franciszek podkreślił, że: „Dobre relacje między młodymi i starszymi mają decydujące znaczenie dla rozwoju wspólnoty świeckiej i kościelnej”.

’’

„Jezus jest tym, który zbliża różne pokolenia i jest źródłem miłości, która jednoczy rodziny i osoby, pokonując wszelką nieufność, wszelką izolację, każdy dystans”.

pap. Franciszek

5


Franciszek

Ewangelia miłosierdzia

6

(…) Rozpoczynamy dziś rozważanie o tym, jak sam Jezus doprowadził miłosierdzie do całkowitej pełni. Jezus bowiem jest miłosierdziem Boga, które stało się ciałem. Miłosierdziem, które On zawsze wyrażał, wypełniał i przekazywał, w każdej chwili swego ziemskiego życia (…). Jezus ukazywał miłość otwartą na wszystkich, bez granic. Miłość czystą, bezinteresowną, absolutną. Miłość, która osiąga swój szczyt w ofierze krzyżowej. Tak, to prawda, Ewangelia jest naprawdę „Ewangelią miłosierdzia”, ponieważ Jezus jest miłosierdziem. Wszystkie cztery Ewangelie zaświadczają, że Jezus przed podjęciem swej posługi zechciał przyjąć chrzest od Jana Chrzciciela (…). Wydarzenie to nadaje decydujący kierunek całej misji Chrystusa. (…) Po trzydziestu latach życia ukrytego w Nazarecie Jezus udał się nad Jordan (…), aby przyjąć chrzest. Zatem od samego początku swojej posługi objawił się jako Mesjasz, który bierze na siebie ludzką kondycję, poruszony solidarnością i współczuciem. Jak sam stwierdził w synagodze w Nazarecie, utożsamiając się z proroctwem Izajasza: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana” (Łk 4,18-19).

To wszystko, czego Jezus dokonał po chrzcie było realizacją programu początkowego – aby do wszystkich zanieść miłość Boga, który zbawia. Jezus nie przyniósł nienawiści, wrogości, ale przyniósł miłość; miłość wspaniałą, serce otwarte dla wszystkich, dla nas wszystkich; miłość, która zbawia. On stał się bliźnim ludzi ostatnich, przekazując im Boże Miłosierdzie, które jest przebaczeniem, radością i nowym życiem. Syn posłany przez Ojca prawdziwie jest początkiem czasu miłosierdzia dla całego rodzaju ludzkiego! Osoby obecne na brzegu Jordanu nie zrozumiały natychmiast doniosłości gestu Jezusa. Sam Jan Chrzciciel był zdumiony Jego decyzją (…). Ale nie był zdumiony Ojciec Niebieski! Z wysoka odezwał się głos: „Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie” (Mk 1,11). W ten sposób Ojciec potwierdził drogę, jaką podjął Syn jako Mesjasz, podczas gdy Duch Święty spoczął na Nim jakby gołębica. W ten sposób, że tak powiem, Serce Jezusa bije zgodnym rytmem z Ojcem i Duchem Świętym, ukazując wszystkim ludziom, że zbawienie jest owocem Bożego Miłosierdzia. Możemy kontemplować jeszcze wyraźniej wielką tajemnicę tej miłości, kierując spojrzenie ku ukrzyżowanemu Jezusowi. Umierając niewinny za nas grzeszników, błagał Ojca: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,34). To na krzyżu Jezus ukazuje miłosierdziu Ojca grzech świata – grzechy nas wszystkich – moje, twoje, wasze i na krzyczerwiec-lipiec


’’

Miłosierdzie Boga objawione w Jezusie jest dla nas niezrozumiałe, bo umiemy kochać za ,,coś”, a Jego miłość jest całkowicie bezinteresowna. Właśnie dlatego jako chrześcijanie powinniśmy być ludźmi szczęśliwymi, bo jeśli nawet nikt tu na ziemi, tak po ludzku nie okazuje nam miłości, to i tak jesteśmy kochani przez Boga. Miłością wieczną, niezmienną, pełną miłosierdzia i ciepłego spojrzenia. Renata Bafia, Urzędnik Administracji Samorządowej w Zakopanem

żu ukazuje go Ojcu, a wraz z nim wszystkie nasze grzechy. Nic i nikt nie jest wykluczony z tej ofiarniczej modlitwy Jezusa. Oznacza to, że nie powinniśmy się obawiać uznania siebie za grzeszników i wyznania naszej grzeszności, ale jakże często oskarżamy innych, a ty? Każdy z nas powinien postawić sobie pytanie: „Skoro ten ktoś jest grzesznikiem, to kim jestem ja?”. Wszyscy jesteśmy grzesznikami, ale wszyscy otrzymujemy przebaczenie, gdyż każdy grzech został zabrany przez Syna na krzyż (…). Sakrament pojednania uobecnia dla każdego moc przebaczenia wypływającą z krzyża i odnawia w naszym życiu łaskę miłosierdzia, jaką nabył dla nas Jezus! Nie powinniśmy się lękać naszej nędzy: każdy z nas ma swoje 3(165)2016

własne. Moc miłości Ukrzyżowanego nie zna przeszkód i nigdy się nie wyczerpuje. A to miłosierdzie anuluje nasze biedy. Najmilsi, w obecnym Roku Jubileuszowym prośmy Boga o łaskę doświadczenia mocy Ewangelii: Ewangelii miłosierdzia, która przekształca, która wprowadza do serca Bożego, która uzdalnia nas do przebaczenia i postrzegania świata z większą dobrocią. Jeśli przyjmiemy krzyż Jezusa Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego, to całe nasze życie będzie ukształtowane przez moc Jego odnawiającej miłości. Katecheza papieża Franciszka 6 kwietnia 2016 roku

Fot.: depositphotos.com

Franciszek

7


żyć jak święci   kl. Dominik Rudan SCJ Stadniki

„Przyjmuję warunki Twojej gry!” „Zrozumiałam, że gdybyśmy byli zawsze w tej dyspozycji ducha, gotowi na wszystko, ileż znaków Bóg by nam zesłał. Zrozumiałam również, ile razy Bóg przechodzi obok nas, a my nie zdajemy sobie z tego sprawy…”. Chiara Luce Badano

8

Ból w ramieniu Do Ruchu Focolari, zrzeszającego dzisiaj ponad 2,5 mln członków i zwolenników w ponad 180 krajach świata, w wieku tylko dziewięciu lat przyłączyła się Chiara Badano, jedyne dziecko Ruggera i Marii Teresy, którzy przez 11 lat starali się o potomstwo. Chiara urodziła się w 1971 roku. Była pełną życia, radosną i zawsze uśmiechniętą dziewczyną. Miała szerokie grono przyjaciół – mieszkańcy jej rodzinnego miasteczka Sassello do dzisiaj wskazują położoną w centrum kawiarnię, gdzie Chiara spędzała czas wolny w licznym towarzystwie. Uwielbiała sport: chodzenie po górach, pływanie, a w szczególności tenis. Właśnie podczas gry w tenisa, w wieku 17 lat, poczuła ogromny ból w ramieniu. Natychmiast pojechała z rodzicami do szpitala, gdzie zdiagnozowano u niej złośliwy nowotwór kości (osteosarcoma). Szybko ją zoperowano, po czym lekarze zorientowali się, że rak zdążył się już rozprzestrzenić na kręgosłup. Została poddana chemoterapii, choć już na samym początku powiedziano rodzinie Badano, że spowolni ona rozwój nowotworu, ale go nie usunie.

Jasne Światło Matka Chiary, Maria Teresa, pamięta, że jej córka była przygnębiona po powrocie do domu po jej pierwszej operacji. Była siedemnastolatką pełną życia i wielkich planów na przyszłość – chciała studiować medycynę i udać się na misje do Afryki, a teraz musiała pogodzić się z chorobą, która w krótkim czasie miała doprowadzić ją do śmierci. Chiara usiadła wtedy na łóżku i zaczęła powtarzać tępym głosem: „Jezu, dlaczego?”. Matka siedziała obok niej i chciała powiedzieć coś córce, ale ta nie chciała, by mama się odzywała. Maria Teresa wspomina, że po 25 minutach siedzenia w ciszy Chiara zwróciła się do niej z szerokim uśmiechem i jaśniejącą twarzą: „Mamo, teraz mów”. Zawierzyła swoją przyszłość Jezusowi. Powtarzała często, że chce żyć, ale że również przyjmuje śmierć, jeśli taka jest wola Jezusa. „Ja jestem taka mała i nędzna, a droga przejścia jest taka trudna. Czuję się przygnieciona… Jeśli jednak Ty tego chcesz, to i ja chcę! Przyjmuję warunki Twojej gry”. Jedna z koleżanek z klasy, która odwiedzała Chiarę w szpitalu, wspominała, że nie słyszała, by Chiara mówiła o Bogu lub o Jezusie w jej obecności, ale żyła Ewangelią intensywnie. Dziewczyna przyjmowała odwiedzających ją kolegów z wielką pogodą ducha i w pozycji siedzącej, choć przysparzało jej to ogromnego bólu. Podczas chemoterapii straciła włosy i zaczęła nosić peruki, aby koledzy nie czuli się nieczerwiec-lipiec


zręcznie w jej obecności. „Było mi bardzo trudno podczas chemoterapii, gdyż traciłam włosy, a kiedy mi je obcinali, przy każdym kosmyku, który spadał, mówiłam: «To jest dla Ciebie, Jezu»”. W dniu osiemnastych urodzin zdecydowała się na ofiarowanie swoich oszczędności na rzecz misji w Afryce. Powiedziała, że ona tych pieniędzy nie potrzebuje, ponieważ ma już wszystko. Kilka miesięcy przed śmiercią napisała i wysłała list do Chiary Lubich, założycielki Ruchu Focolari. Pisze w nim o swych cierpieniach, nieznośnych bólach i zmartwieniu, czy zostanie wierna opuszczonemu Jezusowi aż do samego końca. Prosi równocześnie, by adresatka nadała jej nowe imię. Chiara Lubich nazwała ją „Luce” (światło). Jest to w pewien sposób gra słów, gdyż „chiara” można przetłumaczyć jako „jasne”. Chiara Luce – Jasne Światło. Lubich tak napisała w liście do swej młodszej imienniczki: „Imię, które przyszło mi do głowy, brzmi: Chiara Luce; podoba ci się? To światło Ideału, który zwycięża świat”. Chiara widzi Jezusa Chiara Luce przed swą śmiercią prosiła rodziców i najlepszych przyjaciół, aby Msza Święta pogrzebowa była jednym wielkim świętem radości. Ze swoją najlepsza przyjaciółką Chicchą zrobiły małą listę ulubionych pieśni na „jej Mszę”. Chciała być pochowana w białej sukni, jak oblubienica, która idzie do Jezusa. Powiedziała do mamy: „Kiedy mnie będziesz ubierać w białą suknię, mów: «Teraz Chiara widzi Jezusa!». Tylko mów to z radością i powtórz trzy razy”. Przed samą śmiercią wyraziła zgodę na użycie jej rogówek do przeszczepów. Tylko one się do tego nadawały, bo tylko one nie były dotknięte przerzutami raka. Chiara Luce odeszła do Pana 7 października 1990 roku. Jej ostatnimi słowami były: „Ciao Mamma! Bądź szczęśliwa, bo ja jestem szczęśliwa!”. Chiara Luce została wyniesiona na ołtarze w 2010 roku, a Mszy Świętej beatyfikacyjnej przewodniczył abp Angelo Amato. 3(165)2016

Fot.: www.resgatejovem.com.br

żyć jak święci

’’

9

Bóg jest Miłością, Bóg jest Ojcem! Nasze serce otwiera się i jednoczy z Tym, który je kocha, który myśli o wszystkim, który policzył nawet włosy na naszej głowie. Wydarzenia radosne czy bolesne nabierają nowego znaczenia: wszystko zostało przewidziane przez miłość Boga. Nic nie może nas już przerazić. Rodzą się nadzieja, siła, pewność wcześniej niedoświadczane, Kiedy czujemy Miłość Tego, który czuwa w swojej opatrzności zarówno nad wielką historią, jak i nad małą historią każdego. Jest to dar Boga, który każe nam wołać: My uwierzyliśmy miłości! Chiara Lubich


Fot.: depositphotos.com

rozmowa „Wstań”

10

Światowe Dni Młodzieży w sercańskiej odsłonie czerwiec-lipiec


rozmowa „Wstań” Ksiądz Jarosław Grzegorczyk, sercanin, obecnie wikary w parafii w Stadnikach, jest odpowiedzialny za przygotowanie sercańskiego spotkania młodzieży przed Światowymi Dniami Młodych. Poprzednio pracował w Pliszczynie, gdzie zajmował się organizacją Sercańskich Dni Młodzieży. Rozmawia kl. Dariusz Trzebuniak SCJ. Czym dla Księdza są Światowe Dni Młodzieży? Światowe Dni Młodzieży to okazja, żeby ta młodzież, która często jest porozbijana w różnych miejscach, w swoich wspólnotach, parafiach i diecezjach, spotkała się i świętowała razem. Okazja, żeby młodzi ludzie zobaczyli swoją różnorodność, ale też tą jedność, która pokazuje, jak niewiele potrzeba, żeby wspólnie wiarę wyznawać. I to jest chyba główny aspekt. Ważna jest też osoba papieża, jak i wszystkie wydarzenia, które odbywają się wokół ŚDM. Ale także to, że wiara jest „dawana” młodym w ich języku. A jak wyglądają przygotowania do Światowych Dni Młodzieży z Księdza perspektywy? Za co jest Ksiądz odpowiedzialny, jakie są główne działy organizacyjne? To, co przygotowuję w Polsce, to kontynuacja tego, co od wielu lat robiło się w Europie i na całym świecie. Światowe Dni Młodzieży łączą się ze spotkaniem sercańskim. Na początku, kiedy młodzi przyjeżdżają z różnych krajów, odbywają się trzy dni tego spotkania, jako przygotowanie, by potem młodzież mogła uczestniczyć w Światowych Dniach, już w tym pełnym wymiarze. Ja jestem więc tutaj odpowiedzialny z jednej strony za przygotowanie spotkania sercańskiego, a z drugiej strony za to, żeby młodzież sercańska jak najlepiej uczestniczyła w tym, co się będzie działo w Krakowie. Wspomniał Ksiądz, że będzie odpowiedzialny za przygotowanie Światowych 3(165)2016

Dni Młodzieży z perspektywy sercańskiej. Na czym ten sercański wymiar miałby polegać? W dużej części na tym, co powiedziałem wcześniej, czyli na jedności w różnorodności, ale przede wszystkim na pokazaniu aktualności charyzmatu o. Dehona, aktualności charyzmatu sercańskiego. Młodzież z innych krajów mówi: „To jest niesamowite, wy czasami nie możecie się porozumieć w różnych językach, nie potraficie się dogadać między sobą jako sercanie, ale jesteście do siebie podobni”. Są pewne cechy, które nas łączą i to tworzy taki metajęzyk. Światowe Dni Młodzieży w Krakowie są szansą na…? Na pewno szansą na poznanie się, zobaczenie swojej wiary; na bycie radosnym. Przygotowuje się mnóstwo rzeczy dookoła ŚDM, przede wszystkim sprawy związane z ewangelizacją, różne wspólnoty przygotowują miejsca, kościoły. To będzie taki Kościół w pigułce, cały Kościół powszechny w wielkiej pigułce, którą można objąć. I to stanowi dużą wartość, że można taki Kościół poznać. Czego Ksiądz się spodziewa po Światowych Dniach Młodzieży? Może to wydawać się dziwne, ale nie spodziewam się wielkich rzeczy. Będzie tysiące zdjęć, tysiące filmików, trochę świadectw, pewnie też podsumowanie, co nam to dało. Myślę, że w wielu parafiach będzie pozytywne przeżycie przyjęcia tych młodych do swoich domów i zapewne będzie dziękowanie księżom czy komitetom organizacyjnym, że taką rzecz wymyślili. I właśnie to może mieć dobry wpływ – że otworzyliśmy się na innych, że przyjęliśmy ich pod swoje dachy i z tego się nawiązały dobre kontakty, powstały przeżycia. Spodziewam się trochę takiej otwartości, wrażliwości i poczucia, że zrobiłem coś z wiary. Przyjąłem gości do domu, niewiele mnie to kosztowało, a jednak było to ważne.

11


rozmowa „Wstań”

12

Hasło sercańskie: „Aby byli jedno”, można powiązać z komunikacją, jednością. Jak nawiązać relacje międzypokoleniowe? Wbrew pozorom, kiedy czasami mówię na katechezie o cierpieniu, śmierci, doświadczeniu ludzi cierpiących czy starszych, to bardzo często młodzież tego słucha. To nie jest tak, że młodzież w ogóle o tym nie myśli. Oni nie chcą oszustwa, nie chcą tego, co czasami robią ludzie przy okazji pogrzebów, tzn. „nie bierzmy dzieci na cmentarz, bo one tego nie rozumieją”, albo że to będzie dla nich trudne przeżycie. Guzik prawda! Dziecko sobie wytłumaczy i dziecku można wytłumaczyć. To my, dorośli, tworzymy pewne schematy i chcemy myśleć za młodzież. I oni tego nie lubią. Dla nich nie jest problemem myślenie o śmierci, cierpieniu czy starości. Natomiast jeśli chodzi o komunikację, to czasami trzeba w nich widzieć ludzi zagubionych, ale niekoniecznie w sensie moralnym czy grzesznym – taka też młodzież bywa, owszem – ale zagubionych w dzisiejszym świecie. Nie chodzi o to, żeby patrzeć wtedy z perspektywy: „Ja ci wytłumaczę, jak będzie lepiej”. Bo czy my nie jesteśmy również zagubieni? Ja na przykład używam Facebooka, ale już Instagram to dla mnie czarna magia. Nie chcę zakładać kolejnego konta, bo bym chyba zwariował – mam problem z zapamiętaniem pięciu haseł, a co dopiero z większą ilością. Myślę, że chodzi o to, żeby się nie wywyższać nad tą młodzież. Jeśli oni są zagubieni, robią głupoty albo czasami czegoś nie wiedzą, to nie mówić: „Ja wiem wszystko lepiej”. Tak naprawdę, gdyby oni nas zweryfikowali w pewnych kwestiach, to okazałoby się, że też bywamy zdezorientowani. Natomiast na pewno trzeba poświęcić im czas, jeżeli tego potrzebują. Ale trzeba mieć dla nich czas i na Facebooku, i w kontakcie realnym. U nich w zasadzie to jedno. Może czasami trzeba ich pouczyć, że Facebook, Skype czy inne komunikatory to nie jest to samo, co prawdziwe spotkanie, ale też zrozumieć, że ten rodzaj komunikacji stanowi dla nich podstawową formę rozmowy.

Ktoś kiedyś powiedział, że dzieci trzeba wychowywać, a nie hodować. Jak to czynić? Nie mam dzieci, więc trudno mi powiedzieć. Ale jeśli przełożę to na wartości szkolne, to na przykład mógłbym stworzyć atmosferę pewnego terroru, w którym „wyhodowałbym” dobrych uczniów, którzy dostawaliby piątki i szóstki, bo by się mnie bali. Ale właśnie, czy to by było jeszcze wychowywanie? Czy to nie byłoby na zasadzie, że podajemy im gotową wiedzę na tacy i oni powinni z niej korzystać? Ważniejsze jest przecież wychowywać człowieka, który mając czasami trochę mniejszą wiedzę, potrafi samodzielnie podejmować decyzje. Wychowywać to znaczy pokazywać, co jest dobre, a co jest złe, czasami przez autorytet, a czasami przez własne doświadczenie. Wiadomo, że nie można dziecku wszystkiego zakazywać, ale gdy np. pcha ręce do kontaktu czy gorącej wody, to trzeba reagować. Wcześniej można pozwolić mu się pluskać w wodzie, niech poczuje, że może być ciepła i zimna. Natomiast jak pcha ręce do wrzątku, to trzeba zareagować. To jest wychowywanie i na pewno też otwieranie oczu dziecka, pozwalanie na samodzielność w pewnym stopniu – ale nie dławienie dziecka, robienie za niego wszystkiego. Tak mi się wydaje na etapie szkolnym. Na pewno rodzice mieliby mądrzejsze rzeczy do powiedzenia. A co z osobami starszymi, które potrzebują wsparcia w budowaniu relacji pokoleniowej, np. babcia czy dziadek z wnukami, żeby mogli nawiązać kontakt, porozmawiać? Co by Ksiądz im poradził? Tu mam różne myśli, bo, szczerze mówiąc, jestem trochę tradycjonalistą. Moim zdaniem babcia czy dziadek nie muszą się starać. To dzieci czy wnuki powinny się starać, żeby przy dziadkach być. Oni już swoje zrobili i nie muszą o nikogo zabiegać, to dzieciom i wnukom może być ciężej zaakceptować ich zdziecinnienie – takie sytuacje się zdarzają i to może stanowić problem. To my musimy się do takiej sytuacji dostosować. Może babcia czerwiec-lipiec


czy dziadek powinni umieć też czasami odpuścić. Wychowywać dzieci, ale w pewnym momencie puścić ich wolno. Muszą zrozumieć, że nie mogą wiecznie ingerować w ich sprawy, ale dać im tę wolność i dzieci w końcu same przyjdą porozmawiać, posiedzieć. Natomiast jeśli dziadkowie byliby agresywni, mieszający się w sprawy dzieci i wnuków, to zaczynają być w konflikcie stroną, która niepotrzebnie reaguje i przez to zniechęca do siebie. Owidiusz napisał kiedyś: „Wielka była niegdyś cześć dla siwej głowy”. A jak jest dzisiaj? Na pewno bywa różnie. Ja bym tutaj nie demonizował. Ostatnio ks. Bednarski podczas spotkania przed ŚDM mówił właśnie o takim epizodzie, że u pewnej pani, mieszkającej w miejscowości, w której on posługiwał, zawsze było mnóstwo młodzieży. Ona mówiła, a oni jej słuchali. Siedzieli wszędzie – na parapetach, na krzesłach, ławach, fotelach, bo potrzebowali jej słuchać. Ksiądz zapytał się jej: „Co ty z nimi robisz?”, a ona odpowiedziała: „Nic, tylko rozmawiam. Mam czas, opowiadam im”. Jest więc ten szacunek dla starszych. Można też powiedzieć, że taki starszy człowiek wbrew pozorom nie jest na ulicy samotny. Nikt mu się może nie wtrąca, ale niektórzy 3(165)2016

’’

Fot.: kl. D. Trzebuniak SCJ

rozmowa „Wstań”

Wychowywać to znaczy pokazywać, co jest dobre, a co jest złe, czasami przez autorytet, a czasami przez własne doświadczenie.

potrafią też mu pomóc. Młodzież nie ma większych problemów, żeby pomagać, jeśli wie jak, jeśli wie, jakie ten starszy ma potrzeby. Ostatnio w Sosnowcu była wspaniała akcja mycia okien dla starszych. Przed Świętami takie osoby, które już nie były w stanie, nie miały sił, poprosiły, zgłosiły taką potrzebę. Młodzież przychodziła do nich i myła okna, sprzątała. Super sprawa! Czy można jakoś powiązać miłosierdzie z młodymi? Niestety nie byłem na spotkaniu w Tauron Arenie, podczas którego był właśnie poruszany temat „Młodzi i miłosierdzie”. Zostały tam zorganizowane rekolekcje wielkopostne przez bpa Grzegorza Rysia i Sekretariat Nowej Ewangelizacji. W trakcie tego spotkania młodzi przechodzili przez zrobioną wirtualnie czy może za pomocą światła Bramę Miłosierdzia. Więc temat miłosierdzie i młodzi istnieje. Ja myślę, że on się trochę streszcza w tym

13


Fotografie: Archiwum

rozmowa „Wstań”

14

wszystkim, co zostało tu powiedziane na temat wolontariatu, dostrzeżenia osoby starszej w swoim życiu, w postaci np. babci i dziadka. My właśnie będziemy chcieli na spotkaniu sercańskim uczyć, co to znaczy być miłosiernym i będziemy dawali do ręki narzędzia miłosierdzia. Bycie miłosiernym to np. posiadanie bardzo dużej ilości puzzli, które składają się na pewną całość. To nie jest jeden obraz, to jest jedna całość. Jakie jest według Księdza największe wyzwanie przed młodymi ludźmi w XXI wieku? Ciężko jest powiedzieć, jakie jest to największe wyzwanie, bo świat się dzisiaj szybko zmienia i jest bardzo różnorodny. Wyzwania są bardzo odmienne, w zależności o czym byśmy mówili. Na pewno kwestia pracy – bezrobocie młodych – w niektórych krajach sięga 20 proc. Ważna jest także (nie ma co ukrywać) kwestia utrzymania swoich rodziców, w tym sensie, że mamy coraz większe grono ludzi starszych, którzy kończą swoją „produktywność”, młodzi wchodzą w ten okres i muszą brać za nich odpowiedzialność. Dzisiaj rodziny są już o wiele mniejsze, małżeństwa nie mają pięcioro czy sześcioro dzieci; najczęściej jest tylko jedno dziecko, czasami dwoje, a troje to już jest

bardzo dużo. Jeśli chodzi o wiarę, wyzwaniem na pewno jest to, co z nią związane, czyli jak tę wiarę przeżywać w dzisiejszym świecie, w dzisiejszym społeczeństwie, w tych wszystkich metropoliach. Jak ją przeżywać, kiedy zmieniła się zupełnie struktura funkcjonowania człowieka, nawet w sensie rozkładu pracy, godzin czy tego, co ta praca znaczy. Jak przeżywać wiarę, skoro tyle czasu upłynęło od kiedy Chrystus był na ziemi? A przecież niektóre formy ewangelizacji, które są nam dzisiaj znane, szybko się dezaktualizują, czy, jak to się mówi, „zaczynają trącić myszką”. Jak skutecznie upominać młodych? Nie wiem, jakie rodzice mają sposoby na upominanie młodych. W szkołach bywa różnie. Czasami trzeba na nich krzyknąć, choć pamiętajmy, że krzyk jest zawsze oznaką strachu – jak się czegoś boję, to krzyczę. Krzyk może czasami poskutkować, ale nie zawsze. Jeśli nauczyciel wiecznie się wydziera na lekcjach, to uczniowie po pewnym czasie myślą, że on tak lubi i ma takie przyzwyczajenie. Można na pewno upominać w cztery oczy – uczniowie bardzo to sobie cenią – to znaczy wprost – nie z pozycji siły. Ale jak upominasz dziecko w klasie, to umiej się też odezwać do nieczerwiec-lipiec


rozmowa „Wstań” go i na korytarzu, żeby widział, że nie jest dla ciebie nikim, ale że jest uczniem; żeby widział, że upominasz go jako człowieka i w klasie, i w szkole. Upominać to też wskazywać jakieś wartości albo mówić wprost o swoich uczuciach, np. że ja się czuję źle, kiedy ty rozmawiasz na lekcji; że nie mogę prowadzić zajęć; że nie mogę funkcjonować dobrze, bo twoje zachowanie mi przeszkadza. Czasami na to reagują, a czasami trzeba użyć sprawdzonych metod: przesadzić w ławce, przewietrzyć. Upominać można na wiele sposobów i nie ma jednej metody. Tak jak zmienny jest człowiek, tak samo zmienne może być upominanie. To, co jest jednym razem przyjęte na ostro, innym razem trzeba bardzo długo tłumaczyć z wielką cierpliwością. Czy ciężko jest zaangażować młodzież w wolontariat? To zależy od bardzo wielu czynników, m.in. od czasu młodzieży. Dzisiaj młodzi ludzie są rozrywani przez różne zajęcia szkolne, pozaszkolne. Wszyscy nauczyciele chcą się wykazać, więc organizują przedstawienia, wyjazdy, kursy, lekcje pokazowe. Ci młodzi mają więc możliwości, gdzie mogą się wykazać i ciężko jest zaproponować coś nowego. Myślę jednak, że czasami niektóre grupy są za bardzo zamknięte w jednej dziedzinie. Oczywiście przy parafiach muszą istnieć grupy formacyjne czy modlitewne, ale wydaje mi się, że naturalną rzeczą w takich grupach powinno być zaangażowanie społeczne, np. właśnie wolontariat. Owoce naszej modlitwy, owoce naszego rozważania Pisma Świętego czy owoce naszej formacji chrześcijańskiej opartej na katechizmie to praktykowanie tego, czego się uczymy. Ale tutaj nie czuję się kompetentny do tego, żeby udzielać rady, jak to robić, bo to jest zależne od różnych sytuacji. Dziękuję za rozmowę. 3(165)2016

’’

MODLITWA ŚDM - Kraków 2016

„Boże, Ojcze miłosierny, który objawiłeś swoją miłość w Twoim Synu Jezusie Chrystusie, i wylałeś ją na nas w Duchu Świętym, Pocieszycielu, Tobie zawierzamy dziś losy świata i każdego człowieka”. Zawierzamy Ci szczególnie ludzi młodych ze wszystkich narodów, ludów i języków. Prowadź ich bezpiecznie po zawiłych ścieżkach współczesnego świata i daj im łaskę owocnego przeżycia Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. 15 Ojcze niebieski, uczyń nas świadkami Twego miłosierdzia. Naucz nieść wiarę wątpiącym, nadzieję zrezygnowanym, miłość oziębłym, przebaczenie winnym i radość smutnym. Niech iskra miłosiernej miłości, którą w nas zapaliłeś, stanie się ogniem przemieniającym ludzkie serca i odnawiającym oblicze ziemi. Maryjo, Matko Miłosierdzia, módl się za nami. Święty Janie Pawle II, módl się za nami. Święta siostro Faustyno, módl się za nami.


w zdrowym ciele...   lek. med. Monika Cieplińska-Gostek Tarnów

Znieczulenie – czy to bezpieczne? Wielu z nas słyszało o znieczuleniu. Często jednak możemy spotkać się z pytaniami i wątpliwościami z nim związanymi. Czy znieczulenie jest bezpieczne? Czy może zwiększa ryzyko zgonu podczas operacji? Czy mamy pewność, że wybudzimy się po zabiegu, w którym to znieczulenie zastosowano?

16

Co nazywamy znieczuleniem? Znieczulenie, czyli anestezja, oznacza z języka greckiego „bez zmysłu”. Polega ono na przerwaniu przewodzenia impulsów z komórek receptorowych, czyli odbierających bodźce, w tym wypadku bólowe i czuciowe, do komórek efektorowych, czyli przetwarzających bodziec odebrany. Termin ten kojarzy nam się najczęściej z pobytem w szpitalu czy zagrożeniem życia. Spróbujmy przyjrzeć się kwestii znieczulenia z bliska. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę, że do znieczulenia kwalifikuje lekarz anestezjolog, czyli ten, który to znieczulenie wykonuje i odpowiada za pacjenta zarówno w trakcie działania anestezji, jak i w okresie wybudzania się. Wymieniony specjalista, aby odpowiednio przeprowadzić i zaplanować znieczulenie, musi mieć rzetelne i prawdziwe informacje na temat stanu zdrowia pacjenta, przyczyn operacji czy zabiegu oraz wszystkich chorób towarzyszących, które mogą wpływać na decyzję o sposobie znieczulenia, jak i na jego przeprowadzenie i przebieg okresu pooperacyjnego. Kolejną ważną informacją, którą lekarz

powinien otrzymać od pacjenta jest podanie wszystkich zażywanych leków, również tych dostępnych bez recepty. Tak jak konieczna jest zgoda na zabieg operacyjny, tak też musimy pamiętać o podpisaniu zgody na znieczulenie. Czy znieczulenie jest jedno? Posiadamy kilka rodzajów znieczulenia. Zwykle pod tym pojęciem pacjenci rozumieją całkowite uśpienie, w czasie którego nie tylko odczuwanie bólu jest zniesione, ale również świadomość tego, co się dzieje. Potocznie mówi się, że pacjent śpi. Ten rodzaj znieczulenia nazywamy znieczuleniem ogólnym. Oprócz tego istnieją także znieczulenie zewnątrzoponowe i znieczulenie podpajęczynówkowe. To pierwsze stało się ostatnio bardzo popularne w związku z możliwością znieczulania porodów przebiegających siłami natury. Tutaj ważne jest uwzględnienie zdania ginekologa, mamy bowiem do czynienia z życiem matki i dziecka i w kontekście dobra obu istnień lekarz podejmuje decyzję, czy takie znieczulenie może być zastosowane. Oba typy znieczulenia znoszą odczuwanie bólu przy jednoczesnym zachowaniu świadomości, czyli pacjent wie, jak przebiega operacja. Oczywiście nie każdy zabieg czy operacja mogą być prowadzane ze znieczuleniem tego typu, dlatego zawsze należy zdać się na personel medyczny, który kwalifikuje zarówno do zabiegu, jak i znieczulenia. Przy tak zwanych drobnych zabiegach możemy stosować czerwiec-lipiec


Fot.: depositphotos.com

w zdrowym ciele...

znieczulenie miejscowe. Polega ono na podaniu leku znieczulającego w pobliżu miejsca, w którym będziemy prowadzić zabieg, np. w okolice ramienia, gdy usuwane jest znamię barwnikowe w tym rejonie. Czy to bezpieczne? Znieczulenie, jak każda procedura medyczna i każda interwencja, niesie za sobą ryzyko, działanie niepożądane. Z całą pewnością nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na powyższe pytanie, ale stosując się do podanych wcześniej zasad uczciwości o swoich danych medycznych i stanie zdrowia, jesteśmy w stanie zmniejszyć ryzyko na tyle, na ile jest to możliwe, bo „któż z nas przy całej swej trosce, może choćby chwilę dołożyć do wieku swego życia?” (por. Łk 12,25). Tytułowe pytanie: „Znieczulenie – czy to bezpieczne?”, nasuwa mi nieco głębsze rozważanie. Powiedzieliśmy o znieczuleniu w sensie medycznym, a czy możemy jeszcze mówić o znieczuleniu w innym kontekście? Bez wątpienia tak, znieczulenie może bowiem dotykać także naszego sumienia. I co wtedy? Z całą pewnością jest to niebezpieczne. W dzisiejszych czasach zrobiło się jednak szczególnie niebezpiecznie, bo wmawia się nam, że liczą się przede wszystkim wygoda, zdrowie 3(165)2016

’’

Do znieczulenia kwalifikuje lekarz anestezjolog, czyli ten, który to znieczulenie wykonuje i odpowiada za pacjenta zarówno w trakcie działania anestezji, jak i w okresie wybudzania się.

i uroda. A jak ktoś jest dla nas niewygodny, to można go zabić (eutanazja) lub nie pozwolić mu się narodzić (aborcja). A czy to życie jest mniejszą wartością od naszego, o utratę którego lękamy się, na przykład idąc na zabieg operacyjny? Czy tak naprawdę nie powinniśmy się obawiać znieczulenia ludzkich sumień, naszego własnego sumienia? Które znieczulenie jest bardziej niebezpieczne? Kilka słów na koniec, czyli kiedy znika lęk przed operacją i chorobą Nie sposób, mówiąc o operacjach i znieczuleniu, nie wspomnieć nie tyle o możliwości, ale konieczność korzystania z posługi kapelana, który służy nam w pojednaniu się z Bogiem, jak i sakramentem namaszczenia chorych. Z całą pewnością umocnieni Bożą łaską, która spływa na nas w sakramentach Kościoła, mniej zastanawiamy się i myślimy o lęku w związku z tym, co nas czeka, a więcej mówimy sercem: „Nie moja, lecz Twoja wola niech się stanie”.

17


w zdrowym ciele...   lek. med. Monika Cieplińska-Gostek Tarnów

Sanatorium – kto i kiedy może z niego skorzystać? 18

Morski lub górski krajobraz, spacerujący ludzie po deptakach Krynicy czy Kołobrzegu to najczęstsze obrazy kojarzące nam się z wyjazdem do sanatorium. Kto może skorzystać z tej formy lecznictwa i czy „owo” życie kuracjuszy to główny cel leczenia uzdrowiskowego? Czym jest lecznictwo uzdrowiskowe? Sanatorium jest jednym z elementów leczenia uzdrowiskowego. Czym jest zatem to lecznictwo? W myśl ustawy o lecznictwie uzdrowiskowym, uzdrowiskach i obszarach ochrony uzdrowiskowej leczenie uzdrowiskowe to zorganizowana działalność, polegająca na udzielaniu świadczeń opieki zdrowotnej z zakresu leczenia albo rehabilitacji uzdrowiskowej, prowadzonej przez zakład lecznictwa uzdrowiskowego. Do leczenia uzdrowiskowego zaliczamy nie tylko sanatoria, ale również szpitale uzdrowiskowe i zakłady przyrodolecznicze, w których wykonywane są zabiegi lecznicze. Czy jest różnica między szpitalem uzdrowiskowym a sanatorium? W myśl wspomnianej ustawy szpital uzdrowiskowy zapewnia pacjentowi, któ-

rego skierowano na leczenie lub rehabilitację uzdrowiskową, całodobowe świadczenie w warunkach stacjonarnych, całodobową opiekę lekarza i pielęgniarki, zabiegi lecznicze przewidziane programem leczniczym, edukację zdrowotną oraz korzystanie z naturalnych surowców leczniczych. Do zadań sanatorium należą natomiast powyższe elementy z wyjątkiem całodobowej opieki lekarskiej, to znaczy, że lekarz nie musi być przez całą dobę na terenie ośrodka. Dodatkowo w sanatorium prowadzone są świadczenia profilaktyczne. Kto może skorzystać z leczenia uzdrowiskowego? Reguluje to ustawa o lecznictwie uzdrowiskowym, mówiąca: „Leczenie uzdrowiskowe albo rehabilitacja uzdrowiskowa przysługuje świadczeniobiorcy (tutaj pacjentowi) na podstawie skierowania wystawionego przez lekarza ubezpieczenia zdrowotnego”. Oznacza to, że starając się o sanatorium, konieczne jest posiadanie skierowania od lekarza. Kierować na leczenie uzdrowiskowe może zarówno lekarz rodzinny, jak i specjalista. Istotne jest, aby lekarz widział wskazania do tego typu leczenia. Wymienione skierowanie zaczerwiec-lipiec


w zdrowym ciele... jewódzkim oddziale NFZ właściwym dla siedziby świadczeniodawcy.

Fot.: depositphotos.com

Czy zawsze można skorzystać z leczenia uzdrowiskowego? Są choroby, które są przeciwskazaniem do tego typu leczenia. Najczęściej jest to choroba nowotworowa. Często pacjent może spotkać się z prośbą NFZ o powtórne potwierdzenie wiarygodności skierowania na leczenie uzdrowiskowe, zwłaszcza jeśli upłynął pewien okres od momentu wypisania wniosku. W sytuacji, gdy pacjent w międzyczasie zachoruje na poważne schorzenia, jest czasowo lub stale dyskwalifikowany z tego typu leczenia.

’’

Leczenie uzdrowiskowe to zorganizowana działalność, polegająca na udzielaniu świadczeń opieki zdrowotnej z zakresu leczenia albo rehabilitacji uzdrowiskowej, prowadzonej przez zakład lecznictwa uzdrowiskowego. (…) Kierować na leczenie uzdrowiskowe może zarówno lekarz rodzinny, jak i specjalista. Istotne jest, aby lekarz widział wskazania do tego typu leczenia.

wiera dane o stanie zdrowia pacjenta, wyniki badań laboratoryjnych, wpis na temat wyniku zdjęcia rentgenowskiego klatki piersiowej oraz opis EKG. Skierowanie takie wymaga potwierdzenia przez Wojewódzki oddział NFZ miejsca zamieszkania świadczeniobiorcy, a gdy nie można tego ustalić, potwierdza się skierowanie na leczenie uzdrowiskowe w wo3(165)2016

Kto i za co płaci? Ustawa reguluje również kwestie finansowania usług lecznictwa uzdrowiskowego: „Świadczeniobiorca ponosi koszty przejazdu na leczenie uzdrowiskowe lub rehabilitację uzdrowiskową i z leczenia uzdrowiskowego lub rehabilitacji leczniczej oraz częściową odpłatność za wyżywienie i zakwaterowanie (…). Dzieci i młodzież do ukończenia 18. roku życia, a jeśli kształci się dalej, do ukończenia 26. roku życia, dzieci niepełnosprawne w znacznym stopniu – bez ograniczenia wiekowego, a także dzieci uprawnione do renty rodzinnej nie ponoszą odpłatności za koszty wyżywienia i zakwaterowania w szpitalu uzdrowiskowym dla dzieci, sanatorium uzdrowiskowym dla dzieci i sanatorium uzdrowiskowym”. Czy warto korzystać z leczenia uzdrowiskowego? Zapewne tak, jeśli nie ma ku temu przeciwskazań, ale dużo lepiej jest zapobiegać chorobie, niż później ją leczyć czy rehabilitować skutki schorzenia. Pamiętajmy „w zdrowym ciele, zdrowy duch”, a zdrowie duszy dużo więcej znaczy niż ciało, to drugie bowiem przemija, to pierwsze trwa wiecznie.

19


... zdrowy duch

Fot.: depositphotos.com

Aneta Pisarczyk Dąbrowa Górnicza

20

Punkt widzenia Każdy z nas patrzy na życie z własnej perspektywy. Różni ludzie mogą to samo wydarzenie opisywać w różny sposób, akcentując inne jego aspekty, analizując je przez pryzmat odczuwanych emocji. Obserwujemy rzeczywistość na miarę naszych możliwości. Poznając różne punkty widzenia, jesteśmy bliżej tego, co prawdziwe. Dlaczego więc nieraz tak trudno przyjąć nam to, co chcą nam przekazać bliscy? Nie jestem wszechwiedzący Wszechwiedzący jest tylko Pan Bóg. My poznajemy jedynie po części, brak nam oglądu całości. Mamy dostęp wyłącznie do niektórych danych, a do tego przetwarzamy je przez filtr naszych zmiennych emocji i odczuć. Nieraz przy tym popełniamy błędy. Szczególnie

gdy musimy ustosunkować się do wydarzenia, które dotyka nas osobiście. Często nie potrafimy z odpowiedniego dystansu spojrzeć na własne zachowanie, postawy, reakcje. Pamiętajmy, że w naszej psychice chowamy armię mechanizmów obronnych, gotowych, by zniekształcić w nas ogląd tego, co mogłoby wzburzyć nasz wewnętrzny spokój, dobry obraz samych siebie, samozadowolenie. To dlatego nieraz latami tkwimy w tych samych błędach. Nie bez przyczyny pierwszym krokiem do zmiany jest zobaczenie w prawdzie. Owszem nie wystarczy czegoś wiedzieć, by potrafić wprowadzić to w życie. Jednak bez świadomości, co należy zmienić, trudno o rzeczywistą zmianę. Potrzebujemy spojrzeń, obserwacji, myśli innych osób. Inaczej zagubimy się w gąszczu własnych wyobrażeń, zniekształceń, doczerwiec-lipiec


... zdrowy duch mysłów. Nikt nie lubi uwag kierowanych pod swoim adresem. Czasem są one szczególnie trudne do przyjęcia ze względu na formę w jakiej są przekazywane. Wszystko to, co wyraźnie narusza nasze granice, natychmiast wyzwala w nas reakcje obronne. Trudno przyjąć choćby najszczerszą prawdę przekazaną w sposób uwłaczający naszej ludzkiej godności. Wielu z nas nie potrafi w odpowiednio komunikować tego, co trudne. Zazwyczaj powodem jest zamiatanie pod dywan codziennych nieporozumień, które piętrząc się, doprowadzają nas do momentu, w którym nie radzimy sobie z własnymi emocjami i wybuchamy. Uwagi, które będziemy podczas takiego wybuchu kierować pod adresem bliskiej osoby, z dużym prawdopodobieństwem będą dla niej raniące. Będą one też wyolbrzymione i podane na tacy wraz z zaplątanym ładunkiem emocjonalnym. Takie uwagi trudno przyjąć. Nie wylewajmy jednak dziecka z kąpielą i postarajmy się powrócić do tematu, gdy ucichnie w nas emocjonalna burza. Otwieram się na drugiego Spojrzenie drugiej osoby jest nam potrzebne do własnego rozwoju. A rozwijamy się przez całe życie. Jak wiele dobra niesie ze sobą konstruktywna krytyka lub tak zwana informacja zwrotna, wie ten, kto potrafił ją przyjąć. Informacja zwrotna to reakcja drugiej osoby na nasze zachowanie, sposób bycia, wygląd. Zazwyczaj odbieramy ją na drodze niewerbalnej. Ludzie coś o nas myślą, w jakiś sposób nas oceniają, komentują w swoich głowach nasze poczynania. Na ogół nie zdradzają nam większości z tych myśli. Podążają za nimi, więc z reakcji ich ciała możemy wywnioskować, jakie zrobiliśmy na nich wrażenie. Nieraz chcielibyśmy wiedzieć, co takiego myśli o nas ta czy inna osoba. Dlatego informacja zwrotna wypowiedziana pod naszym adresem jest darem. A jeśli do tego jest wypowiedziana z szacunkiem do naszej osoby, możemy ją uznać za prawdziwy skarb. I nie ważne jest to, czy ktoś nas chwali, spostrzegając nasze dobre strony, czy też zwróci uwagę na coś, nad czym powinniśmy popraco3(165)2016

wać. To przecież właśnie to, co musimy w sobie zmienić jest naszą przyszłością. To zmiany w tym zakresie przyniosą nam największą ulgę i satysfakcję. Otworzyć się na drugiego i to, co ma on nam do zaoferowania, to spojrzeć na krytykę pod innym kątem. Ważne, by wyzbyć się postawy obronnej i zrzucić maskę człowieka wszechwiedzącego i idealnego. Dobrze wiemy, że tacy nie jesteśmy. Nieraz jednak w swoim życiu takie właśnie osoby odgrywamy. Zatraciliśmy naszą dziecięcą autentyczność, bo każde kolejne zranienie, którego doświadczaliśmy, przekazywało nam kłamliwą informację o tym, że na to, co dobre powinniśmy zasłużyć. I tak, mając już kilkadziesiąt lat, wciąż próbujemy zasłużyć na bliskość innych, ich uznanie i szacunek. Wydaje nam się, że gdy obnażymy swoje słabe strony, to polegniemy. Wszelkie uwagi pod naszym adresem traktujemy jak atak. Powróćmy do samych siebie, takich, jakimi jesteśmy naprawdę. Nie bójmy się tego. Bądźmy autentyczni, nie udawajmy kogoś, kim nie jesteśmy. Z uśmiechem na ustach ogłośmy światu, że nie jesteśmy idealni i wsłuchajmy się w to, co inni chcą nam przekazać. Daje siebie innym My także wciąż coś o kimś myślimy, oceniamy, analizujemy zachowania drugiej osoby. Bądźmy hojni w dawaniu siebie także poprzez udzielanie informacji zwrotnej. Ktoś nas czymś pozytywnie zaskoczył – powiedzmy tej osobie o swoich odczuciach. Jesteśmy dumni z naszych dzieci i wnuków – zakomunikujmy to głośno i wyraźnie, nie czekajmy aż się domyślą. Dostrzegajmy dobro w ludziach i dawajmy temu wyraz. Mówmy też o tym, co nam się nie podoba, co nas niepokoi, rani. Róbmy to jednak w duchu poszanowania drugiej osoby, wtedy gdy nie ma w nas burzliwych emocji, w atmosferze pełnej akceptacji, a nie wyrzutów. Uszanujmy też to, że druga osoba może nie być gotowa na przyjęcie naszego punktu widzenia. Wzbogacajmy innych sobą i dajmy sobie samym szanse na odbieranie tego, co konstruktywne od innych.

21


... zdrowy duch   ks. Łukasz Grzejda SCJ     Stadniki

Nieumiejętnych pouczać, grzeszących napominać 22

Sam tylko Bóg, który jest dobry, może rozliczyć człowieka za szczerość i prawdziwość postępowania. Ale i ten sam Bóg chce i posługuje się narzędziami służącymi człowiekowi do zmiany, a właściwie poprawy zachowań, a nawet przemiany postaw życiowych. Narzędzia te są dwojakiego rodzaju. Jedne wynikają z osiągnięć nauk społecznych (psychologia, pedagogika) i teologii moralnej. Drugimi są ludzie, którzy dzięki postawie niesienia pomocy lub nawet bardziej dzięki umiejętności braterskiego upomnienia stają się dla bliźnich jak aniołowie stróżowie. Doświadczenie pomocy Skąd się biorą nasze niewłaściwe zachowania? Może po prostu nie odnajdujemy się w wypracowanym przez lata sposobie oceniania? Dziś chyba bardziej niż przez ostatnie stulecie stawiamy na wygodę, funkcjonalność oraz zyski. Życie z tymi priorytetami napędza machinę zmian. Można nawet powiedzieć, że same zmiany się zmieniają. Te założenia sprawiają jednak, że jesteśmy zagubieni. Nie wie-

my, czy powrót do sprawdzonych schematów jest lepszy, czy może otworzenie się na nowe horyzonty będzie korzystniejsze. Dotykając tematu pouczeń i napomnień, nasuwa mi się fragment z Ewangelii wg. św. Jana: „Sługa nie jest większy od swego pana (…) Wiedząc to, będziecie błogosławieni, gdy według tego będziecie postępować” ( 13,16-17). W tych słowach zauważamy, jak Jezus prosi uczniów o pokorę w relacjach międzyludzkich. Aby pomagać innym, trzeba mieć doświadczenie otrzymanej pomocy. Wtedy jesteśmy w stanie wczuć się w sytuację potrzebującego. Wyrobiona świadomość własnych ograniczeń i słabości jest obroną przed niezdrowym osądem i cynizmem. Przeciwną cechą, świadczącą o ludzkiej dojrzałości jest wyrozumiałość. Nabywamy ją wraz z przeżytymi sytuacjami. Takimi, które uczą nas szerzej widzieć rzeczywistość. Nauka na cudzych błędach Najczęściej uczymy się na własnych błędach. Czasem na błędach innych ludzi. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że nie tylko w ten sposób musimy się uczyć właściwie postępować. Uczyczerwiec-lipiec


Fot.: www.depositphotos.com

... zdrowy duch

my się także na dobrze wykonanych zadaniach. Warto zatrzymywać się w momentach naszych sukcesów, by uświadomić sobie, dzięki czemu one się dokonały. Często widzimy w tych momentach interwencję z zewnątrz. Przypisujemy ją zwykle Bogu, aby uznać element współpracy. Udzielanie dobrych rad jest niewątpliwie potrzebne, ale w praktyce bywa trudne. W pewnym momencie naszego życia stajemy się generacją odpowiedzialną za utrzymanie ładu obywatelskiego i moralnego. Mamy wtedy świadomość, jak to zadanie jest ważne. Pamiętamy także, że jako odbiorcy dobrych rad i pouczeń byliśmy nieco zbuntowani i wykazywaliśmy oporne zachowania. Stajemy przed konkretnymi wyzwaniami, od których zależy nasza przyszłość. Chcemy z jednej strony poczucia bezpieczeństwa dla siebie, z drugiej rozwoju dla młodych. Komunikacja międzypokoleniowa Wyzwaniem zatem staje się dialog międzypokoleniowy. Dostrzeżono jego potrzebę już jakiś czas temu. W 2012 roku kampania Narodowego Centrum Kultury pt.: „Ojczysty – 3(165)2016

dodaj do ulubionych” cieszyła się dużą popularnością. Zdobyła także tytuł: „Kampania społeczna roku 2012”. Promowała świadomość językową Polaków. Ponadto ukazała potrzebę wzajemnego rozumienia się różnych pokoleń. Wiemy dobrze, że bez komunikacji niewiele jesteśmy w stanie zrobić. Zatem za ogólne dobro należy uważać próby podjęcia dialogu na różnych poziomach wspólnego życia i działania. Czasem chcielibyśmy mieć gotowe rozwiązania czy konkretne recepty na mądry i zrozumiały dialog ze szczerą intencją pomocy. Chodzi o to, by udzielanie napomnień przede wszystkim odkrywało prawdę o złu, które nierzadko bywa zakamuflowane. Jednocześnie by sposób zwracania uwagi nie zatrzymywał na sobie i nie przeszkodził w przechodzeniu do sedna sprawy. Wyrażanie się np. w sposób autorytatywny może zakłócić wolność słuchacza i wprowadzić na długie lata brak akceptacji. Skutecznym sposobem jest chociażby ostrożne argumentowanie, wytyczanie pewnych granic. Czasem warto używać sformułowań typu: „Nie byłoby dobrze, gdyby…?”. Innym razem warto podzielić się swoim doświadczeniem, by pokazać inny punkt widzenia drugiemu człowiekowi, któremu brak takiego wyrobienia w danej sprawie utrudnia właściwe postępowanie. Zbliżają się Światowe Dni Młodych, które w tym roku odbędą się w Polsce. Będzie to okazja do spojrzenia na przedstawicieli kolejnego pokolenia, które, mówiąc szczerze, jest zupełnie inne niż pokolenie ich rodziców. Nie wiem, czy gorsze, czy lepsze. Pokolenie to jest nastawione na poszukiwanie i odkrywanie. Nieważne co i jak, ważne jest, by to robić. Aby nawiązać z nimi dialog, warto ich bliżej poznać. Dzięki temu może uda się dostrzec, że mimo pozornego nieuporządkowania, posiadają duży potencjał i wiele możliwości. Choć są niestali, to do stabilności dążą. Choć są niepokorni, to szukają pokory. Dają sobie zwrócić uwagę, ale chcą by dokonywało się to z szacunkiem. Są gotowi przyjąć i podziękować za każdą autentyczną postawę pouczenia i upomnienia.

23


Tam jest moja druga ojczyzna Z ks. Andrzejem Łukasikiem SCJ, misjonarzem w Indonezji, rozmawia ks. Piotr Chmielecki SCJ z Sekretariatu Misji Zagranicznych Księży Sercanów.

24

Należał Ksiądz do pierwszej grupy polskich sercanów, która wyjechała do Indonezji w 1967 roku… Tak. Dziesięciu z nas otrzymało zgodę na wyjazd władz zakonnych i państwowych (paszporty). Chętnych na misje było oczywiście o wiele więcej, bo to była pierwsza międzynarodowa misja, do której my, jako Polacy, mogliśmy dołączyć. Proszę mi wytłumaczyć, jak to możliwe, że w Stadnikach na pożegnaniu misjonarzy był obecny ambasador Indonezji w Polsce, przez co można rozumieć, że witali was z „otwartymi ramionami”, a po kilku latach pobytu, pod groźbą deportacji, zmuszają do przyjęcia obywatelstwa indonezyjskiego? Wtedy ambasadorem Indonezji był katolik, a to się bardzo rzadko zdarza. Normalnie wszelkie urzędy sprawują tam muzułmanie. Nasz wyjazd był nieodległy czasowo od przewrotu komunistycznego w Indonezji. Rząd wydał rozporządzenie, że w dokumentach osobistych musi być adnotacja o przynależności religijnej. W Indonezji jest sześć religii uznanych oficjalnie. Większość z tych, którzy mieli

Fot.: ks. P. Chmielecki SCJ

Duchowy Patronat Misyjny

„ciągoty” do komunizmu, wybrało katolicyzm. Nie mogli jednak od razu przyjąć chrztu. Tak wielu ludzi zgłaszało się do katechumenatu i na nauki religii, że brakowało księży. Dwaj biskupi z wyspy Sumatra przysłali więc prośbę do naszego prowincjała o pomoc. Ja się zgłosiłem jeszcze w seminarium do wyjazdu na misje. Podczas wizyty w Polsce ojciec generał zapytał mnie, gdzie chciałbym pojechać do pracy. Odpowiedziałem mu, że pojadę wszędzie, gdzie tylko będzie potrzeba. I w taki sposób znalazłem się właśnie w tej pierwszej grupie sercanów – polskich misjonarzy. Ciekaw jestem, ilu z tych „przymuszonych” katolików-komunistów pozostało na dłużej w Kościele, spotkało tam żywego Boga? Po dwóch latach, jak sprawa trochę ucichała, sporo tych, którzy się „zapisali”, odeszło. Natomiast ci, którzy zaczęli uczęszczać na naukę religii, zostali. Przybyło wtedy bardzo dużo katolików. Trend wzrostowy zachował się do dnia dzisiejszego, ale uwaga, tylko w miastach. Każdego roku jest tam wiele chrztów, również dorosłych. Na wioskach jest to już niemożliwe. Muzułmanie „naciskają” i spychają na margines życia społecznego wyznawców innych religii. Jeżeli ktoś z rodziny muzułmańskiej zdecyduje się na chrzest i przejście do Kościoła katolickiego, to wtedy musi opuścić rodzinę i jest wydziedziczany. czerwiec-lipiec


Duchowy Patronat Misyjny Jest kilku indonezyjskich sercanów, którzy byli muzułmanami, ale przyjęli chrzest i zostali księżmi – zakonnikami. Czy oni też zostali wyrzuceni z rodziny? Z tego, co wiem, mamy dwóch takich współbraci. Oczywiście na początku dla rodziny jest to trudne i niezrozumiałe, ale z czasem się przyzwyczajają i godzą z zaistniałą sytuacją. Ich rodziny interesowały się formacją – przygotowaniem do kapłaństwa. Były też obecne podczas święceń, „przyglądając się” liturgii. Jeden z nich do dziś jednak boi się jeździć do domu, u drugiego natomiast nie ma takiego problemu.

Duch

Patronat M y w

jny isy

!!

o

Na czym polegała Księdza praca na misjach? Od samego początku, przez 9 lat, pracowałem w trzech parafiach, po trzy lata w każdej. Na jednej z parafii musiałem zacząć uczyć się języka jawajskiego, z racji przymusowych przesiedleń. Później zaangażowałem się w pracę jako wychowawca w nowicjacie. Spotkałem się tam z nietypową sytuacją, z nowicjatem nazwanym „integralnym”. Polegało to na tym, że czas nowicjatu był również czasem studiowania na uczelni. Zupełnie inaczej niż w Polsce, gdzie nowicjat jest czasem wyjątkowym, skoncentrowanym na duchowości i zgłębianiu

spraw związanych z zgromadzeniem. Co było dla mnie budujące i interesujące, że nasi nowicjusze „zbuntowali się” i poprosili, żeby mieć „normalny” nowicjat i odłożyć na później studiowanie. Ostatecznie podjęliśmy decyzję, że aktualny rocznik nowicjacki dokończy trybem „integralnym”, a już kolejny rok będzie miał „normalny” nowicjat. Kolejną posługą, którą podjąłem w Indonezji i która trwa do dziś jest głoszenie rekolekcji, szczególnie dla zakonów żeńskich. Aktualnie przebywa Ksiądz na dłuższym urlopie w Polsce. Jest on spowodowany również przez zawirowania wizowo – paszportowe. Czy, jeżeli uda się uporać z wszelkimi „papierowymi” sprawami, będzie Ksiądz chciał wrócić do Indonezji? Oczywiście! Chciałbym pracować tam, jeżeli Bóg da, do końca życia. Tam jest moja druga ojczyzna, a choć jestem teraz bardzo serdecznie goszczony w Polsce, to prawda jest taka, że przez moją już prawie 50-letnią nieobecność w kraju ja tutaj prawie nikogo nie znam.

25

Dziękuje za rozmowę i życzę dużo Bożego błogosławieństwa, zdrowia, sił i możliwości powrotu do Indonezji!

Msza Święta w intencji członków Duchowego Patronatu Misyjnego zostanie odprawiona

19 czerwca oraz 17 lipca 2016 roku.

Papieskie Intencje Misyjne na miesiąc czerwiec

Aby seminarzyści, nowicjusze i nowicjuszki spotykali formatorów żyjących z radością Ewangelią, którzy mądrze przygotują ich do misji, jaką mają pełnić.

lipiec

Aby Kościół w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach poprzez swoją misję kontynentalną głosił Ewangelię z odnowionym zapałem i entuzjazmem.

3(165)2016


prenumerata

PRENUMERATA

JAK ZAMÓWIĆ? telefonicznie:

listownie:

12 271 15 24

Redakcja WSTAŃ 32-422 Stadniki 81

mailowo:

lub wypełnij przekaz

redakcja@wstan.net

ILE KOSZTUJE PRENUMERATA? roczna 29,40 zł półroczna 14,70 zł

Fot.: shutterstock.com

26

nazwa odbiorcy

W Y Ż S Z E

86 1020 2892 0000 5102 0016 3758

nazwa odbiorcy cd.

3 2 - 4 2 2

odbiorca

numer rachunku odbiorcy

8 6

Polecenie przelewu / wpłata gotówkowa

DOWÓD / POKWITOWANIE DLA NADAWCY

WYŻSZE SEMINARIUM MISYJNE 32-422 STADNIKI 81 kwota zleceniodawca:

1 0 2 0

S E M I N A R I U M S T A D N I K I 2 8 9 2

M I S Y J N E

8 1

0 0 0 0

5 1 0 2

W P

numer rachunku zleceniodawcy (przelew) / kwota słownie (wpłata)

0 0 1 6 waluta

PLN

3 7 5 8

kwota Odcinek dla banku / poczty

nr rachunku odbiorcy

nazwa i adres zleceniodawcy

nazwa i adres zleceniodawcy cd.

tytułem/inne

Prenumerata „Wstań”. Zamawiam półroczna

egz. roczna

PRENUMERATA „WSTAŃ”. ZAMAWIAM OKRES PRENUMERATY:

EGZEMPLARZY.

PÓŁROCZNA

ROCZNA

„WSTAŃ” DLA UBOGICH OFIARA NA MISJE

Opłata:

stempel dzienny

Opłata: ........................................

data, pieczęć, podpis(y) zleceniodawcy

„WSTAŃ” DLA UBOGICH OFIARA NA MISJE


Z NAGRODAMI KSIĄŝKOWYMI Do wygrania jest pięć egzemplarzy ksiąşki

Post, qui assuntum fugia velias aris quis exeritius, ullaut eate event rem et odi corerumqui consenem nis cus. Atiis rerovit ligent lab iunt quatem explici llatque excestintur, undit mi, consediati dit et offictur, audae vo-

Świt przyszłości. Święty Jan Paweł II do młodych.

Ĺšwiatowe Dni MĹ‚odzieĹźy KrakĂłw 2016

KONKURS NR 3

Święty Jan Paweł II do młodych

PYTANIE KONKURSOWE BRZMI: Jak brzmi hasło Światowych Dni Młodzieşy w Krakowie 2016? ,6%1

WYDAWNICTWO KSIÄ˜ĹťY SERCANĂ“W

Vittorio V Vittorio itttor orio Gaeta G Gaeta aeta

www.wydawnictwo.net.pl

ROZWIÄ„ZANIE KONKURSU NR 2

Pytanie dotyczyło chrztu Polski: kiedy miał miejsce i kto wziął w nim udział? Przyjmuje się, şe chrzest Polski miał miejsce 14 kwietnia 966 roku w Gnieźnie albo Poznaniu (na Ostrowie Lednickim). Przyjął go ksiąşę Polan Mieszko I. Nagrody ksiąşkowe wylosowali: Michał Brzostowski, Urszula Gruś, Teresa Nieznaj, Anna Pugacz, Lucyna Świetlik. Gratulujemy! Nagrody zostały wysłane pocztą.

Odpowiedzi na kartkach pocztowych naleĹźy przesĹ‚ać do 20 czerwca 2016 roku na adres: WSTAĹƒ 32-422 Stadniki 81 – z dopiskiem „Konkurs nr 3â€?.

Fot.: www.shutterstock.com

SzczegĂłlnie dziÄ™ki Wam, STAĹ YM PRENUMERATOROM, moĹźemy towarzyszyć ludziom chorym. DziÄ™ki Wam „WstaĹ„â€? regularnie dociera do kilku tysiÄ™cy cierpiÄ…cych. Tym, ktĂłrzy tracÄ… nadziejÄ™, daje siĹ‚y do odnalezienia odpowiedzi na pytanie: Jaki jest sens cierpienia? TakĹźe w ich imieniu bardzo Wam DZIĘKUJEMY! Biblioteka JasnogĂłrska (CzÄ™stochowa), M. Bieniek (Dobczyce), M. BiĹ„czak (SkarĹźysko Kamienna), T. Budyn (Stadniki), Centrum Formacji Misyjnej (LicheĹ„ Stary), J. Chwaja (Skrzynka), J. Cichorska (Nowy Targ), J. Czubernat (Nowy Targ), S. Domanik (Ĺšledziejowice), J. Fudali (MyĹ›lenice), M. Gajdzik (Siemianowice ĹšlÄ…skie), D. Grygiel (Szczecin), S. IwaĹ„czyk (Warszawa), E. Janiec (Stare Rybie), W. Jarosz (ZakrzĂłwek), E. Jendrysko (MysĹ‚owice), M. KapĹ‚an (Wietrzychowice), E. Karczewska (Lubawa), M. Karnowska (Pszenno), M. KĹ‚osek (RyduĹ‚towy), W. Korska (KÄ™dzierzyn KoĹşle), T. Krysa (Lublin), H. Lach (PorÄ…bka), T. LeszczyĹ„ska (Czersk), A. Leszkowicz (Nysa), W. Mondel (SkrzyczĂłw), A. Napora (PuĹ‚awy), S. Nosal (SkrzyszĂłw), E. Olszewska (Ostrowiec Ĺšw.), A. Orszulik (Katowice), B. PaĹ‚asiewicz (ZagĂłrz), Par. Rzym.-kat. pw. NSPJ (Koszyce MaĹ‚e), Par. Rzym.-kat. pw. Ĺ›w. Jakuba ApostoĹ‚a (Raciechowice), Par. Rzym.-kat. pw. Ĺ›w. Jana Chrzciciela (Rzeszotary), Par. Rzym.-kat. pw. Ĺ›w. Klemensa (Wieliczka), Par. Rzym.-kat. pw. Ĺ›w. Klemensa (Zawoja Centrum), Par. Rzym.-kat. pw. MiĹ‚osierdzia BoĹźego (WÄ…sowo), J. Piestrak (Przeworsk), Z. Pluta (Leszczyny), L. PĹ‚awecki (Pszczyna), K. PĹ‚echa (GĹ‚owno), Z. Rejowska (Stary SÄ…cz), A. Romanowicz (Legionowo), T. RyĹ‚ko (ZĹ‚ota), E. Socha (FaĹ›ciszowa), ks. S. Stawowarczyk SCJ (Ostrowiec Ĺšw.), W. StoĹźek (Dobczyce), M. SzczygieĹ‚ (Ispina), M. SzmarzyĹ„ska-Filipecka (KrakĂłw), J. Szpejda (CheĹ‚m), J. Tabor (ZaporĂłw), J. Tomasik (TarĹ‚Ăłw), Z. TurczyĹ„ska (Bochnia), M. Walczak (Wieprz), U. L. Walczak (KrakĂłw), J. WaliĹ‚ko (TarnĂłw), E. WÄ…sowicz (Nowy SÄ…cz), Z. WesoĹ‚owski (Lidzbark), J. WideĹ‚ko (Limanowa), R. Wilk (BoguszĂłw), A. WintonĂłw (ĹťmigrĂłd), B. WoĹşna (PiastĂłw), Z. Ĺťukowska (PiĹ‚a).

OfiarodawcĂłw wspieramy naszÄ… modlitwÄ….


DEHON

W Y DAW N I C T W O

KS I Ę Ż Y S E R C A N ÓW

ul. Saska 2, 30-715 Kraków sprzedaz@wydawnictwo.net.pl

KSIĄŻKA WYDANA Z M OKAZJI ŚDM 2016 ł p swego zumie cie. J się w dzied zosta wart kon stra dro śliw jak zr p p

II n Paweł Święty Ja h yc d ło m do

VITTORIO GAETA

ŚWIT PRZYSZŁOŚCI

Święty Jan Paweł II do młodych Oprawa miękka, obwoluta, format: 120x180, Stron: 232

2600 aettaa itttooririoo GGae Vit V

,

Jose Ramón

Ayllón

José Ramón Ayllón

Pier Giordano

3000

Cabra

32

00

10 ateistów zmienia autobus

zasad mldrego wychowania

%ãRJRVãDZLHĒVWZD

30

00

Z\FKRZDZF\

20 2 2015 01 0 15 09 09 29 29 13:01:40 13 3:0 01 0 1:4 40 4 0

JOSÉ RAMÓN AYLLÓN

JOSÉ RAMÓN AYLLÓN

IORD RDA ANO CA ANO C B BR RA PIER GIO

10 ZASAD MĄDREGO WYCHOWANIA

10 ATEISTÓW ZMIENIA AUTOBUS

BŁOGOSŁAWIEŃSTWA WYCHOWAWCY

Oprawa miękka Format: 135x215, Stron: 184

Oprawa miękka Format: 135x215, stron: 136

Oprawa miękka Format: 135x215, stron: 120


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.