październik-listopad
DWUMIESIĘCZNIK DLA CHORYCH
cena:
3,50
5(161)2015
PLN
(w tym 5% VAT)
10
SMART senior
sprawdź o czym piszemy
o wiesz kty tworz A? C czasSER
lnie szczegómy poleca
s śledź na oku o na Faceb
poznaj y najnowsrz nume A RC czasuSE
sze najświeżuły artyk
się wybierz i z nam je kc na rekole
archiwum ch wy cotygodnio audycji CA czasuSER w eto.pl RadioProf
tematy e na czasi
ę o tym sije! dyskutu
www. czasSERCA.pl
na dobry początek
temat z okładki
Jak ci to powiedzieć… ks. Radosław Warenda SCJ
4
Franciszek
6 (po)wołanie do starości żyć jak święci Święty od Internetu? kl. Dariusz Trzebuniak SCJ
8
rozmowa „Wstań” Człowiek jest tajemnicą 10 rozmowa z s. Teresą Pawlak Seniorzy mówią 13 rozmowa z członkami grupy SeniorMóvin
w zdrowym ciele… Niebezpieczna komórka? 16 lek. med. Katarzyna Dąbek Ból pleców, czyli… 18 lek. med. Monika Cieplińska-Gostek
… zdrowy duch
Czy czasem sami sobie nie zamykamy drzwi przed nosem, mówiąc: „Ja już tego nie zrozumiem”, „Ani się na tym nie znam, ani znać nie będę”. Wydaje mi się, że o wiele częściej niż choroba okno na świat zamyka nam nieufność. Kluczem do ponownego (czyt. wielokrotnego) otwarcia okna jest świadomość, że klamka jest po naszej stronie. Dorastałem w okresie podbijania świata przez komputery osobiste. Dzisiejsze młode pokolenie za kilka lat być może z trudem będzie przypominało sobie, jak wyglądała klawiatura i ile miejsca zajmował na biurku komputer. Ci, do których adresujemy nasz dwumiesięcznik pamiętają maszynę do pisania i pierwsze „radia na kryształki” z dwoma parami słuchawek. Z fazy skomplikowanych urządzeń przechodzimy do coraz bardziej intuicyjnych smartfonów, a z możliwości publikowania dla wybranych do dostępnych dla każdego platform blogowych. Jak się w tym odnaleźć? Czy naprawdę jest się czego bać? Jak mówić o sobie, by nie narazić się na śmieszność w poważnym wieku? Najnowszy numer „Wstań” nie jest instrukcją, jak wpisać nowy kontakt do książki adresowej w telefonie, ale może być inspiracją, by przekroczyć granicę lęku przed nowymi możliwościami budowania relacji. Piszemy o seniorach, dla których Internet nie tylko pozwala utrzymywać kontakt z wnukami w Anglii, ale i staje się miejsce wyrażania tego, kim są. Nowe technologie stawiają aktualnymi jeszcze raz stare pytania: Ale o czym chcesz mówić? Czym chcesz zafascynować człowieka? Polecam więc rozmowę z s. Teresą Pawlak, albertynką, która na poszukiwania dobra i piękna, udaje się do krakowskiego… więzienia.
ks. Radosław Warenda SCJ z-ca redaktora naczelnego
Okno na świat 20 Aneta Pisarczyk Towarzyszenie cierpiącemu rozmowa z Lukiem Champagne’em
22
Duchowy Patronat Misyjny Ukraina: misyjnym okiem 24 rozmowa z ks. Janem Podobińskim SCJ
Wydawca: Wyższe Seminarium Misyjne Zgromadzenia Księży Najświętszego Serca Jezusowego (Księża Sercanie), 32-422 Stadniki 81, tel.: 12 271 15 24, fax: 12 271 15 45, e-mail: redakcja@wstan.net. Rok XXVII. Redakcja: ks. Robert Ptak SCJ (red. nacz.), ks. Radosław Warenda SCJ (z-ca red. nacz.), ks. Bartłomiej Król SCJ, kl. Daniel Lalik SCJ. Współpracownicy: ks. Piotr Chmielecki SCJ, lek. med. Monika Cieplińska-Gostek, lek. med. Katarzyna Dąbek, Agnieszka Jędrzejowska, Aneta Pisarczyk, kl. Dariusz Trzebuniak SCJ. Korekta: Natalia Kulawiak. Fotografia na okładce: shutterstock.com. Skład i łamanie: Wydawnictwo Księży Sercanów DEHON, Olga Bardan. Druk: Drukarnia COLONEL S.A., Kraków. Nakład: 4500 egz. Redakcja zastrzega sobie prawo zmiany tytułów i skracania nadsyłanych materiałów. Fotografie bez podpisów są tylko przykładowymi ilustracjami i nie przedstawiają osób, o których mowa w artykule. Publikacja za zezwoleniem władzy kościelnej.
temat z okładki
Jak ci to powiedzieć… Fot.: shutterstock.com
ks. Radosław Warenda SCJ Kraków
4
Gdy mimowolnie zanurzam się w świecie ludzi mocno dojrzałego wieku, często również tych, którym życie bardzo ciąży, odnoszę wrażenie, że ich rzeczywistość rozciągnięta jest pomiędzy pragnieniem a niemocą. Bo z jednej strony jeszcze tyle własnych pomysłów, rzeczy do zrobienia, słów koniecznych do wypowiedzenia, a możliwości liche. Czy seniorzy mogą komunikować się tak, aby spełnić potrzeby słuchaczy i zarazem swoje? Jak mówić do młodszego pokolenia, by dyskusja nie zakończyła się dysharmonią: „Babciu, co ty wiesz o życiu”, „Poczekaj, jak będziesz miał moje lata, to pogadamy”? Kot ogonem do przodu Nie tylko w prostych codziennych rozmowach, ale i często w tych bardziej na serio, czy nawet konfesjonałowych wyznaniach wypowiadane słowa brutalnie obnażają nas samych. Pomimo szczytnych deklaracji, że zależy mi na dobru drugiego, na jego sukcesie, jego szczęściu, przesiąka samozachowawcze, głębokie
pragnienie, że dobro twoje musi być również moim, sukces zgodny z moimi przewidywaniami, a szczęście dosięgać w taki sposób, by spełniło również (a czasem przede wszystkim) wolę życzącego. Bo gdy życzę komuś bliskiemu zdrowia, wiem dobrze, że jego dobry stan zapewnia spokój także i mnie. Oczywiście nie sposób „wyłączyć” własnego interesu. Nie w tym z resztą widzę problem. Ważniejszym pytaniem jest kwestia tego, co pierwsze: myślę o sobie, czy o osobie obok mnie? Biblijne „kochaj bliźniego, jak siebie samego” nie zaczyna się od doświadczenia pokochania siebie, ale już od początku nastawione jest na „bliźniego”. Życie dla kogoś jest najlepszą szkołą miłości, również miłości samego siebie. Miłością przecież nie jest jedynie zauroczenie, a jej słownik zawiera więcej słów niż czułe i wzniosłe „och” i „ach”. Ona zaczyna się w momencie, gdy decyduję się, by pokochać ciemne strony życia tego, komu deklaruję swoją miłość. Kochać to, co w człowieku łatwe, sympatyczne i grzeczne wcale nie jest trudno. „Czy i poganie tego nie czynią?”. październik-listopad
temat z okładki ta. Uważajcie na siebie i powiedzcie pilotowi, żeby leciał nisko i powoli”.
Chrześcijańska miłość pozwala cierpliwie kochać ludzi z mroczną historią, wcale nie oczekując, że zrobią krok w jedyną słuszną stronę. Wyprzedaż dobrych rad Jest w człowieku pragnienie, by świat, który stworzył, był ciągle atrakcyjny, choćby przez swoją mądrość. Ale jest w człowieku też i pokusa, by świat, który stworzył, był jedynym światem drugiej osoby. „Mam tyle a tyle lat, przeżyłem wojnę, z niejednego pieca chleb jadłem, więc powiem ci, jak żyć…”. Tyle, że taki sposób nie działa. W budowaniu relacji muszę nie tylko pozostawić przestrzeń wolności nie podzielania mojego sposobu na życie, postrzegania świata, a nawet wyznawania określonych, chrześcijańskich wartości. Przecież dużo mocniej działa, jeśli już musi działać, własne szczęśliwe życie w prawdziwie chrześcijańskim stylu, niż potok słownych rad. Te czasem, z racji wieku i coraz mniejszych zdolności „doganiania” świata, mogą ocierać się o absurd: „Babciu, lecimy na wakacje do Grecji! Oj skarbuniu, to drugi koniec świa5(161)2015
Kraina nowych form Dziś wachlarz różnych form komunikacji, „bycia z” sprawia, że te tradycyjne, jak chociażby herbata u babci i dziadka, mają silną konkurencję. I muszą przejść kryzys. Nie wydaje mi się jednak problemem to, że młodzi ludzie znikają w pewnym momencie z horyzontu seniorów, że mają dużo bardziej „atrakcyjnych” nowych znajomych. Dużo istotniejszą kwestią jest to, czy będą mieli do czego, kogo wrócić. To pytanie z jednej strony o klimat wielopokoleniowych spotkań, a z drugiej o treść. „Nowe, atrakcyjne znajomości”, choć dzieją się w „przyjemnym” klimacie, to nie zawsze niosą treść, do której warto powracać. Spotkania z nie tylko rodzinnymi seniorami mają szansę być mocno atrakcyjne nie tyle przez nowe formy, co ponadczasową treść. Warto, zanim dziadkowie zaczną narzekać, że młode pokolenie nie chce ich słuchać, przyjrzeć się temu w jaki sposób prezentujemy im świat, Boga, chrześcijańskie wartości. Wiele bowiem spotkań nie zaczyna się od słuchania, ale jest okazją do pozyskania słuchacza, na którego można przelać osobiste lęki i obawy. Tak, to prawda, jest to dużo łatwiejsze niż wyciąganie z człowieka dobra i patrzenie z nadzieją na świat i życie, także w perspektywie jego dalszej części po śmierci. Prawdziwi artyści potrafią pięknie mówić o dobru, czyhającym zagrożeniem przestraszyć nie jest problemem. Takie budowanie relacji jest wymagające, nieraz będzie „czesaniem pod włos”. Pod prąd tendencji nabierania rezerwy i dystansu, budowania murów. Nieco jak w przypowieści o rolnikach w winnicy, którą przekazuje św. Mateusz w 20. rozdziale swojej Ewangelii. Gdy gospodarz w odpowiedzi na zarzuty o niesprawiedliwą dobroć, zadaje pytanie niemalże śmiertelnie obrażonym pracownikom: „Dlaczego złym okiem patrzysz na to, że ja jestem dobry?”. Dziś wyzwaniem staje się zdolność pozwolenia bycia Bogu Bogiem na Boga sposób. Z drugim człowiekiem z resztą jest tak samo.
5
Franciszek
(po)wołanie do starości O tym, dlaczego osoby starsze powinny stać się „poetami modlitwy”, a nie ludźmi „wciągającymi wiosła na pokład”, mówi nam papież Franciszek.
6
W dzisiejszej katechezie kontynuujemy refleksję na temat dziadków, rozważając wartość i znaczenie ich roli w rodzinie. Czynię to, utożsamiając się z nimi, bo i ja należę do tej grupy wiekowej. Kiedy byłem na Filipinach, ludzie, tamtejsi mieszkańcy, pozdrawiali mnie słowami: „Lolo Kiko”, to znaczy: dziadku Franciszku! Mówili: „Lolo Kiko!”. Pierwszą rzeczą, jaką należy podkreślić jest fakt, że społeczeństwo skłonne jest nas odrzucić, ale na pewno nie Pan. On nas wzywa, abyśmy za Nim poszli na każdym etapie życia. Starość zawiera także pewną łaskę i misję, prawdziwe powołanie od Pana. Starość jest powołaniem. Nie jest to jeszcze czas, aby „wciągnąć wiosła na pokład”. Nie ulega wątpliwości, że ten okres życia jest inny niż poprzednie, ale musimy też trochę wymyślić, jak go przeżywać, ponieważ nasze społeczeństwa nie są gotowe, duchowo i moralnie, by nadać jemu należną pełną wartość. Niegdyś nie było to tak normalne, żeby mieć czas do dyspozycji; dziś jest go znacznie więcej. I nawet duchowość chrześcijańska została trochę zaskoczona i zaszła potrzeba, aby nakreślić duchowość osób starszych. Ale dzięki Bogu nie brakuje świadectw świętych kobiet i mężczyzn, osób w starszym wieku!
’’
Modlitwa dziadków i osób starszych jest wielkim darem dla Kościoła! Jest bogactwem! Jest wielkim zastrzykiem mądrości dla całej społeczności ludzkiej, zwłaszcza dla tej, która jest zbyt zabiegana, zbyt zajęta, zbyt roztargniona.
Bardzo duże wrażenie wywarł na mnie „Dzień osób starszych”, jaki obchodziliśmy tutaj, na wypełnionym wiernymi placu Świętego Piotra w zeszłym roku. Usłyszałem wówczas opowieści seniorów, którzy poświęcają się dla innych. Usłyszałem także opowiadania małżeństw, które przychodzą i mówią: Dziś obchodzimy złote gody, pięćdziesiątą rocznicę małżeństwa. Mówię wówczas: Ukażcie to młodym, którzy szybko się sobą męczą, jako świadectwo wierności osób starszych. Na tym placu było ich owego dnia bardzo wielu. Jest to refleksja, którą należy kontynuować, zarówno na płaszczyźnie kościelnej, jak i obywatelskiej. Ewangelia wychodzi nam na spotkanie z bardzo pięknym, poruszającym i zachęcającym obrazem. Chodzi o obraz Symeona i Anny, o którym mówi Ewangelia dzieciństwa Jezusa, napisana przez św. Łukasza. Z pewnością osobami starszymi byli „starzec” Symeon i „prorokini” Anna, która miała 84 lata i nie ukrywała swego wieku. Ewangelia mówi, że codziennie oczekiwali na przyjście Boga, bardzo wiernie, przez wiele lat. Chcieli właśnie zobaczyć ten dzień, pojąć jego znaki, wyczuć początek. Może byli również już nieco zrezygnowani, że umrą wcześniej, jednak to długie oczekiwanie nieustannie zajmowało całe ich życie, nie mieli ważniejszych zajęć niż ono. Tak więc, kiedy Maryja i Józef przyszli do świątyni, aby wypełnić przepisy prawa Mojżeszowego, Symeon i Anna natychmiast podążyli tam pod natchnieniem Ducha Świętego (por. Łk 2,27). Ciężar wieku i oczekiwania zniknął październik-listopad
Fot.: themessageonline.org
Franciszek
w jednej chwili. Rozpoznali Dzieciątko i odkryli nowe siły, potrzebne do nowego zadania – aby składać dzięki oraz świadczyć o tym znaku Boga. Symeon zaimprowizował piękny hymn radości, stał się wówczas poetą (por. Łk 2,29-32), a Anna stała się pierwszym głosicielem Jezusa: „mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy” (Łk 2,38). Drodzy dziadkowie, drogie osoby starsze, wyruszmy drogą tych niezwykłych starców! Także i my stańmy się trochę „poetami modlitwy” – zasmakujmy w poszukiwaniu własnych słów, przyswójmy sobie te, jakich nas uczy Słowo Boże. Modlitwa dziadków i osób starszych jest wielkim darem dla Kościoła! Jest bogactwem! Jest też wielkim zastrzykiem mądrości dla całej społeczności ludzkiej, zwłaszcza dla tej, która jest zbyt zabiegana, zbyt zajęta, zbyt roztargniona. Ktoś musi także dla niej opiewać Boże znaki! Głosić Boże znaki, modlić się za nich. Spójrzmy na Benedykta XVI, który zdecydował się spędzić na modlitwie i słuchaniu Boga ostatnią część swojego życia! Jakże to piękne! Wielki człowiek wiary tradycji prawosławnej ubiegłego wieku, Olivier Clément powiedział: „Cywilizacja, w której ludzie już się nie modlą, jest cywilizacją, w której starość nie ma już sensu. Jest to prze5(161)2015
rażające, bo potrzebujemy nade wszystko osób starszych, które się modlą, gdyż starość na to jest nam dana”. Jest to przerażające. Potrzebujemy nade wszystko osób starszych, które się modlą, bo na to dana jest nam starość. Potrzebujemy osób starszych, aby się modliły, bo właśnie na to dana jest nam starość! Jest to piękne – modlitwa osób starszych! Możemy dziękować Panu za otrzymane dobra i wypełnić pustkę niewdzięczności, jaka Go otacza. Możemy wstawiać się za oczekiwaniami młodych pokoleń oraz nadać godność pamięci i poświęceniom pokoleń minionych. Możemy przypominać ambitnej młodzieży, że życie bez miłości jest bezpłodne. Możemy powiedzieć młodym, którzy się obawiają, że lęk przed przyszłością można przezwyciężyć. Możemy nauczyć ludzi młodych zbytnio zakochanych w sobie, że więcej jest radości w dawaniu aniżeli w braniu. Dziadkowie i babcie tworzą nieustanny „chór” wielkiej duchowej świątyni, gdzie modlitwa błagania i uwielbienia wspiera wspólnotę pracującą i zmagającą się na polu życia. Wreszcie modlitwa nieustannie oczyszcza serce. Uwielbianie i błaganie Boga zapobiegają zatwardziałości serca w niechęci i egoizmie. Jakże straszny jest cynizm człowieka starszego, który utracił sens swego świadectwa, gardzi młodymi i nie przekazuje mądrości życia! Jakże natomiast jest piękne pobudzenie otuchy, jakie udaje się przekazać osobie starszej młodzieży poszukującej sensu życia i wiary! To naprawdę misja dziadków, powołanie osób starszych. Słowa dziadków mają w sobie dla młodych coś specjalnego. I oni o tym wiedzą. Słowa, które moja babcia przekazała mi na piśmie w dniu moich święceń kapłańskich nadal zawsze noszę ze sobą w brewiarzu i często je czytam, a wychodzi mi to na korzyść. Jakże chciałbym Kościoła, który rzuca wyzwanie kulturze odrzucenia przeobfitą radością nowego uścisku między ludźmi młodymi a osobami starszymi! O to właśnie proszę dziś Pana, o ten uścisk. Audiencja generalna 11 marca 2015 roku
7
żyć jak święci
Święty od Internetu? Żyjemy w świecie, w którym niemalże na każdym kroku znajduje się komputer, tablet czy telefon komórkowy z dostępem do Internetu. W jednej dłoni mamy dostęp do informacji z całego świata. Logujemy się na Facebooka, Twittera i bez wychodzenia z domu widzimy, co w danej chwili porabiają nasi sąsiedzi. Błyskawicznie możemy sprawdzić wyniki meczu ulubionego klubu piłkarskiego lub oglądnąć filmik przedstawiający tragiczny finał brawurowej jazdy samochodem.
8
Życie online Cały świat jest w zasięgu naszej dłoni. Są i tacy, którzy zawodowo zajmują się tym, co kryje się pod szeroko rozumianym pojęciem Internet. Gromadzą informacje, wymieniają pliki, czyszczą dyski twarde, monitorują zasięg i dostępność danych… Jak to się ma do świętego, który żył na przełomie VI i VII wieku? Logicznie rzecz ujmując, św. Izydor z Sewilli (554-636) nigdy nie widział komputera na oczy, a jednak został okrzyknięty patronem tych, którzy w sieci choć trochę czasu spędzają i nie unikają komputerów. Patron Internetu Pomysł zrodził się w umysłach hiszpańskich informatyków ze Służby Obserwacyjnej Internetu w Barcelonie. Swój finał znalazł dzięki wskazówkom i zaleceniom Papieskiej Rady Środków Społecznego Przekazu. Za sprawą tych zabiegów św. Izydor z Sewilli, biskup i doktor Kościoła, został ogłoszony patronem Internetu w 1997 roku. Co przemawia za tym,
kl. Dariusz Trzebuniak SCJ Stadniki
że człowiek, który nie miał styczności z siecią, został okrzyknięty opiekunem tych, którzy z niej korzystają? Przemawia za tym najbardziej rozpoznawane dzieło świętego: Etymologiarum Sive Originum Libri XX – Etymologii, czyli początków, ksiąg dwadzieścia. Użyta w tytule tajemnicza liczba dwadzieścia kreuje już atmosferę skomplikowania. Szukając informacji o tym utworze, można natrafić na taką, która mówi, że jest to uporządkowany zbiór wiadomości z różnych aspektów życia, wiedzy, czy też pewnych umiejętności praktycznych, ułożony podobnie, jak współczesne bazy danych. Dla niewtajemniczonych baza danych to zbiór informacji zapisywanych z określonymi regułami. Święty Izydor miał chyba przeczucie, że systematyzacja wiadomości może się w przyszłości okazać bardzo pomocna. Co prawda, teraz nie musimy wszystkich informacji gromadzić i przetwarzać cyfrowo, ale nadal przydatny i niezawodny jest zestaw, w skład którego wchodzą długopis i biała kartka. Kościół katolicki już dawno docenił siłę środków masowego przekazu. Papież Jan Paweł II w orędziu na Światowy Dzień Środków Komunikacji Społecznej w 2002 roku mówił, że nowy świat cyberprzestrzeni motywuje Kościół do konkretnego zaangażowania i działania z wykorzystaniem nowej technologii. Dlatego też w 1931 roku powstało Radio Watykańskie, a 65 lat później uruchomiona została oficjalna strona internetowa: vatican.va. „Doskonały flash memory” Święty Izydor był biskupem w Sewilli. Jego rodzina dała Kościołowi aż czworo świępaździernik-listopad
żyć jak święci tych – trzech braci i siostrę. Jego brat Leander był arcybiskupem Sewilli, dlatego po śmierci rodziców zajął się wychowaniem młodszego rodzeństwa. Z kolei po śmierci najstarszego brata w 599 r. metropolitą Sewilli został wybrany właśnie Izydor. Badając życiorys i dokonania tego świętego, uczeni doszli do wniosku, że św. Izydor z Sewilli zapoczątkował system myślenia, który dzisiaj znamy jako flash memory – rodzaj trwałej pamięci komputerowej. Używamy jej, korzystając z wszelakiego rodzaju kart pamięci, czy zapisując dane na popularnych pendrive’ach. Dzięki temu jesteśmy w stanie w dowolnej chwili skorzystać z elektronicznego Pisma Świętego czy Liturgii godzin. Święty Izydor znalazł się w czołówce naukowej swoich czasów i pełnił rolę pomostu łączącego kulturę starożytną ze średniowieczem.
Misja: Internet Ponad dwutysiącletni Kościół nie odcina się od wykorzystania najnowszych osiągnięć techniki. Zdaje sobie bowiem sprawę, że właśnie za pomocą Internetu wiele osób poszukuje drogi do Jezusa i Kościoła. Być może dla niektórych jest to ostatnia deska ratunku. Sieć stwarza bowiem poczucie anonimowości. Dlatego tak ważne jest podejmowanie ewangelizacji nie tylko w Internecie. Tam, gdzie znajduje się człowiek w potrzebie, tam też powinien znajdować się i chrześcijanin, który pomoże, wesprze, pocieszy albo po prostu wysłucha bez zbędnych komentarzy. Święty Izydor stworzył nam podwaliny do tego, aby poszukiwać, selekcjonować i porządkować informacje. Wybierając tylko te, które przyniosą plon obfity i nie zaśmiecą naszych zawodnych dysków twardych.
’’
9 MODLITWA INTERNAUTY
Wszechmocny i wieczny Boże, który stworzyłeś nas na Twoje podobieństwo i poleciłeś nam szukać, przede wszystkim tego, co dobre, prawdziwe i piękne, szczególnie w Boskiej Osobie Twego Jednorodzonego Syna, Pana naszego Jezusa Chrystusa, pomóż nam, błagamy Ciebie, przez wstawiennictwo św. Izydora, biskupa i doktora, abyśmy podczas naszych wędrówek w Internecie kierowali nasze ręce i oczy tylko na to, co podoba się Tobie i traktowali z miłością i cierpliwością wszystkie te osoby, które spotkamy przez Chrystusa Pana naszego. Amen. Fot.: Wikipedia.com
Święty Izydorze, módl się za nami! J. T. Zuhlsdorf
5(161)2015
rozmowa „Wstań”
Człowiek jest tajemnicą O zdolności przez twardą skorupą docierania do serca człowieka, nie depcząc po drodze jego tajemnicy, o momentach, gdy w więzieniu łzy lecą z obu stron kratek, a także o tym, czym pachnie prawdziwa miłość, opowiada s. Teresa Pawlak, albertynka. Pilnym słuchaczem więziennych opowieści był ks. Radosław Warenda SCJ.
10
Więzienie omija się szerokim łukiem, Ty tam wchodzisz. Po co to robisz, bo nie sądzę, że z przymusu. W tym momencie przypominają mi się słowa pieśni maryjnej: „Nie z przymusu, lecz z ochoty”. Taka jest prawda. Nie muszę siedzieć w więzieniu. Spotykanie się z osadzonymi nie wynika nawet z rodzaju posługi, pracy czy zadań, jakie zleciły mi moje przełożone. Oczywiście nie jest to forma relaksu zakonnego, zaspokajania ciekawości czy zabicie nadmiaru wolnego czasu. Odpowiedź jest prosta: lubię spotykać człowieka i spotykać się z człowiekiem. Jest też ewangeliczna motywacja: „Byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie”. Pod przykrywką „silnych facetów” kryją się poranieni ludzie. Jak dotrzeć do tego, kim są? Każdy człowiek, każdy z nas, nie ważne, czy „po wyroku”, czy przed, ma własną historię. Życie składa się z blasków i cieni, z radości i smutków, z sukcesów i porażek. Sytuacje, ludzie, wydarzenia, doświadczenia kreują nasze życie. Zostawiają piękne ślady, ale też ciężkie rany. Wpływają na nasz sposób bycia, zachowywania się, troszczenia o własne granice. Ta
’’
Myślę, że z miłości do swoich dzieci, chęci sprawienia im radości i przyjemności, przełamali chłód więziennych zasad, narażając się być może na kpiny i komentarze kolegów, i zrobili coś razem.
różnorodność, niepowtarzalność i indywidualność sprawiają, że nie ma jednego sposobu, przynajmniej ja go nie znam, by w rozmowie, spotkaniu, byciu tak na 100% dotrzeć do prawdy o drugim. To jest proces. Potrzebna jest dobra wola i autentyczność dwóch stron. Dla mnie kluczową sprawą jest szacunek. Żeby pokazać kim jestem, potrzebuję poczucia bezpieczeństwa i przekonania, że będę przyjęta. Jeśli ktoś gra silnego, to pewnie ma ku temu powód i ten powód, tę grę również muszę uszanować. Niekiedy potrzeba czasu. Zasada jest prosta: Chcesz się dowiedzieć, z kim się spotkałeś? Daj się poznać. Jest to ryzykowne, jasne, ale nie oczekuję, że ktoś mi pokaże głębię i bolączki swego serca w sytuacji, gdy ja chcę „grać” kogoś, kim nie jestem. Prawdziwe spotkanie z prawdziwym człowiekiem dokonuje się w atmosferze autentyczności. Co zrobić, by zewnętrzny sposób bycia człowieka, to jak wygląda i co w życiu podłego zrobił, nie sprawił, że powiem sam sobie: z tym człowiekiem nie chcę mieć nic wspólnego… Nie wiem. Naprawdę. Można zadać pytanie, czy z każdym muszę mieć „coś wspólnepaździernik-listopad
Fot.: Archiwum
rozmowa „Wstań”
go”? Z pewnością nie mogę nikogo potępiać, poniżać czy upokarzać. Nie z każdym muszę tworzyć więzy przyjaźni. Wiem tylko, co ja robię, co mi pomaga. Nie próbuję wmawiać sobie, że coś mi nie przeszkadza, gdy jest inaczej; że wszystkich lubię; że czyjeś zachowanie mnie nie irytuje; że niemoralne decyzje były dobre; że białe jest czarne. Nie trzeba iść do takiego specyficznego miejsca, jakim jest więzienie, by doświadczyć tego, że do niektórych jest mi bliżej, a do innych dalej. Są osoby, z którymi lubię być blisko, ale są też takie, które wolę, kiedy są daleko. Mam prawo decydować kogo zapraszam do swojego życia. Ważne jednak, by oddzielić grzech od grzesznika, zło od złoczyńcy, czyn od sprawcy, problem, uzależnienie od tego, który w nim trwa. Warto podchodzić do innych przez swoje doświadczenie tego konkretnego człowieka, a nie pryzmat opinii, miejsca spotkania, uprzedzeń, czasem ubioru, wyglądu itp. Nie jest to łatwe. Dla mnie osobiście ważnym momentem była chwila, gdy w tłumie osób osadzonych, napiętnowanych więzieniem, wyrokiem, spotkałam się z człowiekiem o konkretnym imieniu, historii, marzeniach, planach. Przecież i ja chciałabym być konkretną siostrą, Teresą, albertynką, a nie jedną z tłumu zakonnic. Jest jeszcze przestrzeń wiary, która również może pomóc. Skoro wszyscy jesteśmy dziećmi tego samego Boga, to każdy jest moim bratem czy siostrą. A że stworzeni jesteśmy na obraz Boga, to ten obraz nosimy. Niekiedy jest on oszpecony, sponiewierany, zniekształcony, zraniony grzechem. Chrystus Cierpiący ze sceny u Piłata i przedstawiony na obrazie Ecce Homo 5(161)2015
był Bogiem w całej swej wielkości i godności, choć zupełnie człowieka nie przypominał. Pamiętasz najmocniejszy moment, kiedy to najwięksi „twardziele” zaczynali „pękać”? Takich „rozmiękczających” sytuacji było kilka. Każda z nich była inna i wyjątkowa. Wydarzeniem, które pozostawiło we mnie mocny ślad, było spotkanie osadzonych z najbliższymi. W ramach mikołajkowego szaleństwa była przeprowadzona akcja, w której dzieci więźniów dostawały paczki. Był Mikołaj, były aniołki i była możliwość spotkania. To ostatnie było najważniejsze. Przed bramą aresztu czekały na wejście dzieci. W różnym wieku, z mamami, babciami, kimś bliskim. W sali za więziennym murem czekali ojcowie. Raczej żaden z nich nie siedzi za niewinność, czy chociażby przechodzenie na czerwonym świetle. Jedni i drudzy czekali tak samo mocno. W oczach kilkuletniej dziewczynki zobaczyć można było nadzieję oczekiwania, w oczach osadzonych, jeszcze przed spotkaniem... raczej trudno było cokolwiek zobaczyć. Zmieniło się to w chwili, gdy właśnie ta mała dziewczynka, pokonawszy już kraty, kolejne drzwi, zamki, schody i inne ograniczenia, wypatrzyła swojego tatę wśród 30 innych więźniów i z radością biegła w jego ramiona. W oczach taty widać było miłość, tak właśnie, prawdziwą miłość. Nie znam tego mężczyzny, nie wiem, za co siedzi, pewnie gdybym spotkała go w ciemnej uliczce, pierwszym uczuciem byłoby zaniepokojenie, jeśli nie strach. Wiem jedno. W tej jednej chwili tata spotkał się z córką, któ-
11
rozmowa „Wstań”
12
rą kocha. Pokazało mi to, że przestrzenią, która wydobywa nawet najgłębiej ukryte, trzymane na wodzy uczucia, wrażliwość, człowieczeństwo, jest miłość. Jeśli ktoś jest dla nas ważny i bliski, jeśli darzymy go miłością, jesteśmy w stanie zrobić wiele. W czasie wspomnianego spotkania mikołajkowego osadzeni to udowodnili. Myślę, że z miłości do swoich dzieci, chęci sprawienia im radości i przyjemności, przełamali chłód więziennych zasad, narażając się być może na kpiny i komentarze kolegów, i zrobili coś razem. Przygotowali kukiełki i przedstawienie, bajkę dla swoich pociech. Wyglądało to i śmiesznie, i zabawnie, i trochę dziwnie. To był mój odbiór. Dzieci siedziały cichutko. Nieporównywalnie ciszej niż wtedy, gdy Mikołaj wręczał paczki. Wszyscy byli wpatrzeni w prowizoryczną scenę i każdy słuchał, kiedy „mój tata” będzie czytał swoją bajkową kwestię. Przeżywali to mocno wytatuowani osadzeni, z całym zaangażowaniem wcielający się w postaci z bajek, wychowawcy, opiekunowie, przybyli goście i dzieci. Miłość ma moc pokruszyć najtwardsze skały, przebić najgrubszy mur, pokonać największą obojętność. Pozostaje tylko pamiętać, że miłość jest cierpliwa i we wszystkim pokłada nadzieję. Jak więźniowie tłumaczą swoim dzieciom, że siedzą (w więzieniu)? To kolejne pytanie, na które nie znam odpowiedzi. Jeszcze nigdy o to nie zapytałam. W rozmowach z osadzonymi kobietami temat dzieci i przeżywanego rozstania jest często obecny. Prawda jest taka, że pierwszymi, którzy muszą wytłumaczyć nieobecność któregoś rodzica są ci, którzy z dzieckiem zostają. Od ich dojrzałości, relacji do osadzonych, przekazu, opisania sytuacji, wyjaśniania wiele zależy. Przecież do wyroku jakikolwiek kontakt z najbliższymi jest bardzo utrudniony, czasem wręcz niemożliwy. Trudne są chwile, gdy u współmałżonka czy opiekuna dzieci nie ma woli tego, by dziecko mogło spotkać się z siedzącym za kratkami ojcem czy matką. Wiem, że są sytuacje, gdy dorośli, załatwiając jakieś sprawy między sobą, chcąc sobie „coś” udowodnić, pokazać, może i ze-
mścić się, wykorzystują tę relację rodzic – dziecko, zapominając o tym, że krzywdzą tym również i dziecko. Nie potrafię wyobrazić sobie jak trzy- czy czteroletniemu dziecku wytłumaczyć, że tak, a nie inaczej wyglądają spotkania z tatą, mamą czy dziadkami. Jak to zrobić, by przekazać prawdę, a nie zniszczyć obrazu ojca czy matki? Co ma odpowiadać chłopak na podwórku, gdy koledzy pytają o tatę? Tutaj nie ma prostych odpowiedzi. W takim kontekście ukazuje się jeszcze inne oblicze więziennej rzeczywistości. Pozbawieni wolności są nie tylko osadzeni w aresztach czy zakładach karnych, ograniczoną wolność mają również ich najbliżsi. W więziennych celach siedzi czyjś brat, siostra, matka, mąż, ojciec, żona, wujek, kuzyn, syn czy córka. Kochasz tych, których odwiedzasz? Dlaczego? Kocham. Najczęściej ta miłość jest pomimo, a nie dla czegoś. Tak sobie myślę, że każda forma miłości jest darem. Ważne jest to, że ja nie tylko ich kocham, ale i lubię. I nie pomyliłam kolejności. Chcę się z nimi spotykać, być w chwilach, gdy inni być nie mogą i to nie zawsze dlatego, że nie chcą. W sytuacji zakładu karnego jest to często obwarowane prawem. Mam to szczęście, że ja, właśnie ja mogę tam przychodzić. Człowiek jest tajemnicą i tą tajemniczą przestrzenią, która jest w człowieku, mogę się zachwycać. Doświadczam swojej słabości, beznadziejności czy małości. Pewnie, że chciałabym potrafić kochać bardziej i mocniej. Sama wiem, że jestem kochana, a doświadczenie miłości rodzi wdzięczność i chęć dzielenia się tym, co samemu się otrzymało. Kocham spotykać się z ludźmi, bo wiem, że nie ma przypadków. Pan Bóg wie kiedy i kogo na mojej drodze postawić. Spotkania mają to do siebie, że zostawiają ślad w życiu. Codzienność składa się z przeróżnych spotkań z Bogiem, z innymi, z samym sobą. Gdy patrzę na moje więzienne spotkania, i te łatwe, pełne humoru, radości, śpiewu, i te trudne, bolesne, przepełnione żalem i poczuciem niesprawiedliwości, dostrzegam dobry ślad. Kocham te „dobre ślady”. październik-listopad
rozmowa „Wstań”
Fot.: Archiwum
Seniorzy mówią W pomieszczeniu unosi się zapach parzonej, czarnej kawy. Na stole leżą tablet i pyszne ciastka, dyktafon i aparat, za chwilę rozpocznie się wywiad. A będziemy rozmawiać o wspólnej przygodzie blogowania, aktywnym życiu seniora i obecności w sieci. O tym jak seniorzy dzielą się swoimi pasjami i korzystaniem z nowych technologii informacyjnych oraz o innej formie spędzania wolnego czasu na emeryturze. Zapytamy ich również, jak prowadzą bloga (www.blog.dpskluzeka.pl), fanpage’a na Facebooku, organizują pokazy mody, zwiedzają ciekawe miejsca i grają w remika. kl. Dariusz Trzebuniak SCJ: Skąd pomysł na to, aby stworzyć bloga i prowadzić stronę na Facebooku? Krystyna Sobczyk: Wszystko zaczęło się w listopadzie 2013 roku. Nakłoniły nas do tego Roksana, Agata i Ewa, nasze opiekunki. Dały nam pomysł, a my się w to wciągnęliśmy i tak wszystko się zaczęło. (Wchodzą duchy? Nie, to tylko kawa z pysznym ciastem). kl. Mateusz Tomczykowski SCJ: Na waszym blogu można przeczytać, że grupa zwyczajnych seniorów postanowiła ujawnić swoje przeżycia i podzielić się nimi z innymi. Od czego zaczęliście? 5(161)2015
KS: SeniorMóvin rozpoczęło się od zdjęć w plenerze, taki pokaz mody, który zorganizowaliśmy na ul. Grochowskiej. Tam były pierwsze zdjęcia. Później Planty, Plac Szczepański, Rynek Główny z przejazdem bryczkami i oczywiście sesje zimowe i letnie w naszym ogrodzie. DT: SeniorMóvin – co to w ogóle znaczy? Kazimiera Zielińska: Móvin, czyli mówią – po prostu rozmawiają. Taka ekspresja siebie, swoich emocji i osobowości. Na zdjęciu naszej grupy każdy z nas ma inną literę. Jest tam jeszcze pani Ania i pan Zbyszek. Mówią, czyli pokazują to, czym tak naprawdę żyją. My tutaj nie leniuchujemy. Pokazujemy, że seniorzy dają radę prowadzić normalne, aktywne życie. MT: Zaistnieć w sieci nie jest łatwo. Pojawił się pomysł, nazwa, trudne początki… KZ: To była fajna przygoda. Rozpoczęło się od przebierania. Ubierałam rzeczy Krysi, ona moje. Pojawiły się pierwsze fotografie, które umieszczaliśmy na blogu. Zaczęło się niewinnie i trwa aż do tej pory. Świetnie się bawimy. Ostatnio malowałyśmy nawet w plenerze obraz. Oczywiście udawałyśmy, że tworzymy dzieło sztuki. DT: Jakie są reakcje ludzi na to, co robicie? Ryszard Dudek: Nie wszyscy pozytywnie odbierają nasze szalone pomysły. Ostatnio
13
rozmowa „Wstań” gościliśmy panią redaktor z „Dziennika Polskiego”, była też Telewizja Polsat. Ale najlepsza jest młodzież. Cieszą się razem z nami i chętnie nam pomagają. MT: Dla naszego pokolenia normalnością jest komputer, tablet, telefon, Internet. Dla Was to ogromny przeskok… KS: To jest dla nas nowość, ale daje nam to też satysfakcję, że jeszcze coś pożytecznego możemy zrobić. Możemy się pokazać, być docenionymi, zauważonymi, potrzebnymi… Dzięki temu nie czujemy się takie stare i zaniedbane, ale pokazujemy, że mimo chorób i garści leków idziemy wciąż do przodu.
rzem, drugi piosenkarzem, trzeci kucharzem. Każda osoba dodaje swoje pięć groszy i coś z tego wychodzi. Ta grupa jest sprawdzona i cudowna. Zazdrość też się gdzieś czasami pojawia, staramy się jednak dogadywać i szanować. Nie wszystkim muszą się podobać nasze pomysły. My to szanujemy, nie zwracamy uwagi na słowa krytyki, lecz się uśmiechamy. MT: Zabawa codziennością i radosne życie seniora po sześćdziesiątce. Ale zderzacie się także z różnymi chorobami, cierpieniem, niedomaganiem… KS: Biorę garść leków przeciwbólowych i idę dalej. Gdy nie ma bólu, to jest uśmiech.
14
KZ: Jeszcze została w nas młodość i ona nas jakoś mobilizuje, żeby się nie załamywać. Są takie momenty, że ktoś nas chwali, że dobrze wyszliśmy na zdjęciach, to właśnie nas podnosi na duchu. Chcemy udowodnić, że w naszym wieku senior też może być aktywny. Pokazujemy, że jesteśmy pełni życia. DT: W każdym wieku życie jest pełne wrażeń. To od nas zależy, jakich i ilu doświadczymy. Co daje, ale także czego od Was wymaga prowadzenie bloga? KZ: W naszej psychice i charakterze leży to, że każdy z nas ma inne zainteresowania i upodobania.Pomimo tej różnorodności w naszej grupie wszystko się kumuluje i dobrze zgrywa. Nie mamy większych spięć, chyba nie mamy siły, aby się kłócić. Jeden jest mala-
Nie ma sensu się załamywać i iść do kąta płakać, bo to nic nie da. Bo i pieniędzy brakuje, a przecież musimy leki kupić oraz podstawowe rzeczy. Blog pomaga nam oderwać się od trudnej codzienności. Ja sama wychowałam piątkę dzieci, mój mąż pił, nie było łatwo, a teraz mam większe możliwości i perspektywy rozwoju. Tutaj doznałam jakiejś ulgi. Dzisiaj mogę swobodnie podróżować – Padwa, Wenecja, Rzym – cały świat stoi dla mnie otworem, także dzięki Internetowi. MT: Słyszałem, że lubi Pan chodzić do kina… RD: Od czasu do czasu lubię obejrzeć sobie jakiś fajny film. Piszę recenzje i komentarze do tych, które obejrzałem. W tym domu jest się czym zająć. Można dużo zdziapaździernik-listopad
rozmowa „Wstań”
Fotografie: kl. D. Trzebuniak SCJ
łać. Od dawna interesuję się filmami. Do kina chodzę głównie dla przyjemności. Opisuję swoje własne wrażenia z obejrzanego seansu i to się ukazuje na blogu raz na miesiąc. Ostatnio byłem na Mission: Impossible. Bardzo mi się spodobał. KS: Ja w lutym miałam zawał mózgu i źle widzę. Z początku nie mogłam się nawet podpisać. Ale wyszłam z tego. KZ: Po trzech zawałach nie widać Krysiu, że jesteś taka chora. Wyglądasz lepiej niż niejedna nastolatka. A jeszcze czeka na nas konkurs z pokazem mody, a w nim pojawi się suknia z papieru. Będzie się działo! Będzie miss 60+. W jednym z konkursów nie dało
się wyłonić najpiękniejszej seniorki, więc cztery otrzymały tytuł najpiękniejszych. Aby nikomu nie było przykro, bo każda z nas miała „odwagę pirata”. DT: Mówi się, że Internet to jest taka współczesna grecka agora. A szczególnie jeśli chodzi o Facebooka. Odchodzi się jednak od płaszczyzny spotkania face to face – twarzą w twarz przy kawie czy herbacie? Młodzi włączają komputer i… KS: Tak będzie. Widocznie taka jest potrzeba i inny sposób kontaktu między ludźmi. Uszanujmy to i cieszmy się, że możemy być razem nawet przez Internet. KZ: Tworzymy aktywną grupę seniorów. Są tutaj takie osoby, które biernie spędzają czas. A jest tyle możliwości, aby ożywić swój 5(161)2015
charakter, aby zaistnieć. A sieć na to pozwala. Na nudę nie narzekam. DT: Gdy się korzysta z komputera, to oczy się szybko męczą. Jak temu zapobiegacie? KS: A gdzie to Ksiądz wyczytał?! Najlepsze są tabletki. To jest dobre na wszystko! Witamina A+D. Specjalne krople do oczu, bo to daje wilgotność… KZ: Gdzieś przeczytałam, że to w żółtku jest jakiś składnik, który dobrze wpływa na oczy. MT: Wasz udział w Internecie, to taka wizytówka. Jest tysiące seniorów, którzy są w podobnej sytuacji, co Wy. Chcieliby się w coś zaangażować. Jesteście dla nich przykładem. Skąd czerpiecie na to wszystko siły? KZ: Pozostałości z naszej młodości. Jak jestem smutna, to idę się położyć. Prześpię się godzinkę i wstaję jak nowonarodzona. Mam komfort odpoczynku i to mi daje fizycznego dopalacza. DT: A duchowa siła… KS: Mamy księdza, jest Msza i spowiedź. Na drugim piętrze jest nawet kaplica. Ja jestem zakrystianką. MT: Radosne jest życie seniora? KZ: Pocieszamy się, jak możemy. Trzeba na blogu coś napisać. Mojej wnuczce ostatnio wysłałam przez Internet życzenia wraz z bukietem kwiatów. DT: Przychodzi tutaj jakaś młodzież, aby pomagać? KS: Tak, młodzi z Sieprawia. Pomagają nam przeżywać naszą codzienność. Nie przyjeżdżają z tabletami w ręku. Chcą po prostu z nami być i porozmawiać. Komentują z nami wydarzenia, np. z pokazów mody. Krytyka była, ale i dobre słowa uznania tego, co robimy.
15
w zdrowym ciele... lek. med. Katarzyna Dąbek Rzeszów
Niebezpieczna komórka? Czy telefony komórkowe mogą być szkodliwe dla zdrowia? Czy w strachu przed negatywnymi skutkami ich działania, powinniśmy zrezygnować z używania ich? A może zupełnie nie ma się czego bać, a Ci, którzy mówią o jakimś negatywnym oddziaływaniu, chcą nas odciąć od świata i uzależnić od siebie?
16
Pierwszy telefon komórkowy Zastanawiam się, jak wiele osób pamięta swój pierwszy telefon komórkowy. Kto dziś potrafi sobie przypomnieć, jak wyglądał lub kiedy czy gdzie go kupił? Wydaje mi się, choć mogę się mylić, że gdybym to pytanie zadała najmłodszym użytkownikom telefonów komórkowych, to niekoniecznie znaliby na nie odpowiedź. Gdybym jednak takie pytanie zadała osobom urodzonym w latach 80. lub wcześniej, większość z nich będzie doskonale pamiętała swój pierwszy telefon komórkowy – podadzą zarówno firmę, jak i model, może nawet czas lub okoliczności, w jakich go kupili. Prehistoria Młodsze pokolenie natomiast słucha z niedowierzaniem opowiadań o tym, że w bloku, na osiedlu, w mniejszej miejscowości czy też na wsi był jeden, może dwa telefony (stacjonarne), zazwyczaj na poczcie, u sołtysa lub u lepiej sytuowanych sąsiadów. Na otrzymanie numeru telefonu czekało się kiedyś miesiącami lub latami. W czasach, kie-
dy jest tak wiele prywatnych operatorów telefonii komórkowej, gdy salony tych firm mija się niemalże na każdej ulicy i wystarczy ok. 30 minut, żeby wyjść z takiego salonu z nowym smartfonem i umową na korzystnych dla klienta warunkach, tamte odległe o zaledwie 20 lat czasy wydają się prehistorią. Co na to badania? Po co taki przydługi wstęp historyczny? Przede wszystkim dlatego, żeby pokazać, że tak naprawdę nie znamy jeszcze wszystkich skutków oddziaływania telefonów komórkowych na nasz organizm. Wprawdzie zostały przeprowadzone badania, których wyniki sugerują, że promieniowanie elektromagnetyczne w zakresie fal mikrofalowych, które są wykorzystywane w telefonach komórkowych, nie jest szkodliwe dla potencjalnego użytkownika, jednak pierwsze komórki pojawiły się na rynku nieco ponad 40 lat temu, dlatego być może nie znamy jeszcze wszystkich możliwych skutków ich używania. Warto dodać, że badania w tym zakresie są nadal prowadzone na całym świecie przez niezależne grupy ekspertów. I znów trochę historii Dla porównania przywołam jeszcze jeden przykład z niedalekiej historii. Promienie Roentgena, odkryte w 1905 roku przez Wilhelma Roentgena, służyć miały tylko dobremu – miały pomóc lekarzom zajrzeć do ludzkiego organizmu, a zatem miały ułatwić postawiepaździernik-listopad
Fot.: shutterstock.com
w zdrowym ciele...
’’
Jak dotąd nie udowodniono złego wpływu telefonów komórkowych na organizm człowieka.
nie trafnej diagnozy. Oczywiście, dzięki zastosowaniu promieniowania rentgenowskiego zarówno w zwykłym prześwietleniu płuc czy kości, jak i w tomografii komputerowej lub innych badaniach diagnostycznych możemy dziś o wiele szybciej i łatwiej postawić diagnozę i uratować więcej osób, niż gdybyśmy tego narzędzia do dyspozycji nie mieli. Warto jednak podkreślić, że zbyt duże dawki promieniowania, zbyt często wykonywane zdjęcia RTG lub użyte przez niewłaściwych ludzi, lub w niewłaściwy sposób mogą wyrządzić wiele krzywdy. O szkodliwych skutkach promieniowania rentgenowskiego dowiedzieliśmy się po wielu latach obserwacji – np. kobiety będące w ciąży nie powinny mieć wykonywanych badań RTG czy tomografii komputerowej, chyba że istnieje poważne zagrożenie ich życia, a żadne inne metody diagnostyczne nie są dostępne lub miarodajne w ocenie lekarza. 5(161)2015
Nierozłączni Drugim bardzo ważnym aspektem korzystania z telefonów komórkowych jest ten, że kiedyś urządzenia te służyły jedynie do komunikacji międzyludzkiej. Obecnie mamy do dyspozycji tzw. smartfony, które oprócz swej podstawowej funkcji komunikacji spełniają również wiele innych, np. służą jako aparaty fotograficzne, budziki, zawierają kalendarz, przechowują dane, zawierają w sobie radio, mają możliwość połączenia z Internetem i wiele, wiele innych. Stały się zatem urządzeniami, z którymi prawie wcale się nie rozstajemy, mamy je zawsze przy sobie, pod ręką, bo zawsze mogą się przydać. Nie wiemy zatem, czy takie korzystanie ze smartfonów nie będzie miało niekorzystnego wpływu na nasz organizm. Cały czas pragnę jednak podkreślić, że jak dotąd nie udowodniono złego wpływu telefonów komórkowych na organizm człowieka. Czy zatem się bać? W mojej opinii nie powinniśmy się jednak bać używania telefonów komórkowych. Są one potrzebne i znacznie ułatwiają życie. Zawsze można wezwać pomoc, skontaktować się z kimś bliskim, czy po prostu zwyczajnie zadzwonić do przyjaciela po poradę. Kiedy moja babcia gdzieś wychodzi sama i ma ze sobą telefon komórkowy, nie niepokoję się o nią, bo wiem, że w razie potrzeby zadzwoni po pomoc. Watro jednak używać smartfonów z umiarem, rozsądnie. Można także odkładać je na noc dalej niż na nocną szafkę (lepiej nie kłaść ich blisko głowy) i nie nosić w kieszeni spodni, tylko w torebce czy plecaku. Warto również ograniczyć dostęp do telefonów dla najmłodszych dzieci, ograniczyć długość rozmów czy też odkładać telefon, kiedy się go nie używa. Można używać zestawów głośnomówiących czy słuchawkowych, tak, aby telefon jak najrzadziej znajdował się w okolicy głowy. Myślę, że w przypadku telefonów komórkowych prawdziwe może okazać się powiedzenie, że powinno się zachować umiar.
17
w zdrowym ciele... lek. med. Monika Cieplińska-Gostek Tarnów
Ból pleców, czyli... Każdy z nas cierpiał kiedyś na „jakieś dolegliwości bólowe” lub zna kogoś, kto był dotknięty problemem bólu. Jedną z najczęstszych jego przyczyn są bóle pleców, ale co to tak naprawdę może dla nas oznaczać? Kiedy dolegliwości bólowe powinny nas niepokoić i gdzie szukać pomocy w razie ich występowania?
18
Rwa kulszowa Najczęstszą przyczyną zgłaszania się do lekarza cierpiących z powodu dolegliwości bólowych w okolicy pleców, a dokładniej okolicy lędźwiowo-krzyżowej, jest tak zwana rwa kulszowa. Dolegliwości te mogą pojawiać się stopniowo, ale mogą również nastąpić nagle. Najczęściej pacjenci podają szybką zmianę pozycji, podniesienie ciężkiego przedmiotu, czy nawet kichnięcie jako przyczynę wywołującą ból. Są one jednak tylko czynnikiem spustowym wystąpienia dolegliwości. Oprócz bólu rwie kulszowej mogą towarzyszyć uczucie drętwienia kończyn dolnych, trudności z poruszaniem, a w skrajnych przypadkach zaburzenia funkcji zwieraczy. Zawsze w sytuacji ich wystąpienia należy niezwłocznie wezwać lekarza, gdyż zaburzenia te są wskazaniem do hospitalizacji. W pozostałych przypadkach wystarczy udać się do lekarza rodzinnego, który po zbadaniu pacjenta – lekarz powinien zbadać pacjenta, oceniając tak zwany objaw Lasegue’a – i w zależności od nasilenia choroby zaleci odpowiednie leczenie. Najczęściej są to
leki przeciwzapalne i rozluźniające. W cięższych postaciach dołączane są witaminy grupy B, wpływające korzystnie na nerwy. Leki przeciwzapalne mogą być podawane zarówno w postaci doustnej, jak i domięśniowej – przy wyborze kierujemy się preferencjami pacjenta. Przyjmując leki przeciwzapalne, należy poprosić lekarza o leki z grupy inhibitorów pompy protonowej, które chronią śluzówkę żołądka. Pacjent przez pierwsze doby powinien prowadzić spoczynkowy tryb życia, unikać podnoszenia ciężkich przedmiotów, nagłych zmian pozycji, gwałtownych ruchów. Niektórzy zalecają leżenie z delikatnie uniesionymi nogami do góry – powoduje to w pewnym stopniu odciążenie odcinka lędźwiowo-krzyżowego i zmniejszenie dolegliwości. Jak długo trwa leczenie rwy? Czas trwania choroby jest różny, ale ból może utrzymywać się kilka tygodni, a powrót do pełnej sprawności może nastąpić nawet po kilku miesiącach. Kiedy powinniśmy udać się do specjalisty neurologa? Nawracająca rwa, niepoddająca się leczeniu jest wskazaniem do konsultacji neurologicznej. Bardzo ważne jest nielekceważenie objawów mrowienia czy drętwienia w przebiegu rwy, zwłaszcza rwy nawrotowej, ponieważ guzy kanału kręgowego mogą dawać podobne objawy. Konieczne jest wtedy wykluczenie przyczyn organicznych, czyli wykonanie rezonansu magnetycznego, który może wskazać guz lub przepuklinę międzykręgową. Wtedy październik-listopad
w zdrowym ciele...
Fot.: shutterstock.com
-kręgowych powodują ból w obrębie klatki piersiowej, który nasila się przy oddychaniu. Zajęcie przez proces zapalny odcinka szyjnego powoduje ograniczenie jego ruchomości, a następnie całkowitą jej utratę. Dochodzi do zaniku mięśni przykręgosłupowych i pojawienie się tzw. pleców wyprostowanych. Choroba ta powoduje także szereg zmian w innych narządach, jak narząd wzroku, układ krążenia, oddychania i moczopłciowy. Leczenie najczęściej rozpoczyna i modyfikuje lekarz reumatolog, a między wizytami u specjalisty może je prowadzić lekarz rodzinny.
’’
Ból jest sygnałem alarmowym organizmu. Jeśli się pojawia i trwa dłużej, nie powinno się ograniczać do zwiększania leków przeciwbólowych dostępnych bez recepty...
poza konsultacją neurologiczną, konieczna jest także neurochirurgiczna. Chore stawy Podobne objawy może dawać zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa (ZZSK). W przypadku tej choroby bólowi towarzyszy ograniczenie ruchomości. Dolegliwości narastają tu stopniowo. W miarę jak proces zapalny obejmuje wyższe odcinki kręgosłupa, pojawiają się dolegliwości bólowe również w innych jego częściach. Ból często nasila się w nocy, a nad ranem pojawia się sztywność. Charakterystyczne jest zmniejszanie się dolegliwości po wysiłku fizycznym. Zmiany w odcinku piersiowym kręgosłupa i w stawach żebrowo5(161)2015
Zwyrodnienia Poza rwą częstą przyczyną dolegliwości bólowych pleców są zmiany zwyrodnieniowe, które pojawiają się wraz z wiekiem i których, jeśli nie towarzyszą im przepukliny międzykręgowe, nie można leczyć przyczynowo. Jedyną metodą zmniejszenia bólu poza lekami przeciwbólowymi jest leczenie rehabilitacyjne. Przed podjęciem takiego leczenia należy jednak wykonać zdjęcie kręgosłupa, gdyż czasami zabiegi rehabilitacyjne mogą nam bardziej zaszkodzić niż pomóc. Zapamiętaj! Ból jest sygnałem alarmowym organizmu. Jeśli się pojawia i trwa dłużej, nie powinno się ograniczać do zwiększania leków przeciwbólowych dostępnych bez recepty, ale należy udać się do lekarza. Czasami rzecz na pozór błaha może okazać się istotna, a wczesne podjęcie diagnostyki i leczenia może zatrzymać postępujący proces chorobowy lub umożliwić odzyskanie sprawności organizmu. Lepiej zapobiegać niż leczyć, dlatego pamiętajmy o aktywności fizycznej, prawidłowej postawie i unikaniu długiego siedzenia przed komputerem i telewizorem. Może spacer rodzinny pozwoli zapobiec nie tylko chorobie kręgosłupa, ale także korzystnie wpłynie na nasz kręgosłup moralny? Może ktoś, patrząc na nas, zapragnie tak jak i my iść na spacer z rodziną?
19
... zdrowy duch Aneta Pisarczyk, psycholog Dąbrowa Górnicza
20
Czy obsługa komputera jest dziś niezbędną umiejętnością dla każdego, a przeglądanie Internetu to konieczność naszej codzienności? Oczywiście nie. Wiele osób starszych nie ma ochoty zaglądać do świata wirtualnego, uważając go za domenę młodych. Są jednak i tacy, którzy mimo podeszłego wieku z radością korzystają z tego dodatkowego okna na świat. Niektórzy z nich świetnie opanowali obsługę sprzętu komputerowego, inni zaś korzystają z życzliwej pomocy młodszych członków rodziny. Jeśli jesteśmy choć troszkę ciekawi tego, co ma nam do zaoferowania Internet porzućmy obawy i po prostu zacznijmy odkrywać rzeczywistość także przez wirtualne okulary. Uczymy się przez całe życie Człowiek to istota stale ucząca się, nabywająca nowe kompetencje, dopasowująca się do zmiennego środowiska. W tym sensie nie musimy siedzieć w szkolnej ławce, by rozszerzać swoje horyzonty i poznawać nowe. To nieprawda, że osoby starsze nie są zdolne do efektywnego uczenia się. Prawdą jest natomiast, że na poszczególnych etapach naszego rozwoju nabywamy wiedzę w nieco odmienny sposób. Uczyć się to nie tylko zdobywać wiedzę i nowe informacje, ale także lub przede wszystkim rozwijać swoje umiejętności i rozszerzać zakres podejmowanych działań. Pamiętamy zapewne naszą bezradność, gdy
Fot.: shutterstock.com
Okno na świat
’’
Czym jesteśmy starsi, tym więcej mamy możliwości wyboru tego, czego i w jaki sposób chcemy się uczyć.
musieliśmy zmierzyć się w szkole z tym, co przychodziło nam z dużą trudnością. Dla jednych były to fizyczne wzory, dla drugich utwory literackie. Czym jesteśmy starsi, tym więcej mamy możliwości wyboru czego i w jaki sposób chcemy się uczyć. Rozkwitają więc wokół nas uniwersytety trzeciego wieku, pojawia się coraz więcej rozpaździernik-listopad
... zdrowy duch maitych kursów i propozycji dla osób starszych. Działają biblioteki, w których oprócz tradycyjnych książek i czasopism możemy wypożyczyć także audiobooki, czyli książki do słuchania. Wiele osób starszych czuje potrzebę spotykania się z ludźmi o podobnych zainteresowaniach, by wspólnie rozwijać swoje pasje – szydełkować, wymieniać się przepisami kulinarnymi, uprawiać sport. Możliwości jest wiele. Wśród nich znajduje się także Internet. Niektórzy z powodzeniem z niego korzystają, jednak są też tacy, którzy nadal się go obawiają. Czy jest się czego bać? Oswoić nieznane Póki nie zaczniemy korzystać z komputera i Internetu jako narzędzia służącego nam w realizacji naszych zamierzeń, póty będziemy się go obawiać. Jak uczynić pierwszy krok w oswajaniu się z wirtualnym światem? Po pierwsze trzeba nam uwierzyć, że nie mamy za wiele lat, by móc korzystać z tego środka komunikowania. Musimy się do niego przyzwyczaić, tak jak kiedyś robiliśmy to w stosunku do telewizji czy telefonów komórkowych. Po drugie dobrze jest wyobrazić sobie do czego moglibyśmy wykorzystywać sieć. Możliwości jest bardzo dużo. Siedząc u siebie w domu, możemy bowiem w wirtualnym spacerze dostać się na drugi koniec świata lub przeciwnie, odwiedzić miejsca, które znajdują się blisko nas. Możemy poznawać nowych ludzi lub komunikować się z tymi, których znamy, odbierać wiadomości od bliskich z zagranicy, rozmawiać z nimi i za pomocą kamerek internetowych zobaczyć się nawzajem. Internet to doskonałe miejsce na rozwijanie swoich zainteresowań. Można w nim odnaleźć nowe ściegi, wzory do wyszywania, przepisy kulinarne czy wskazówki jak coś uszyć lub udekorować. Przy czym często danym wskazówkom towarzyszy filmik, na którym dokładnie widzimy co i jak zrobić, żeby uzyskać zamierzony efekt. To samo dotyczy bardziej męskich tematów – naprawy samochodu, domowych przeróbek, upraw działkowych. Dzięki 5(161)2015
portalom lokalnym dowiemy się, co ciekawego dzieje się w najbliższym czasie w naszej okolicy, a na stronie parafialnej sprawdzimy bieżące ogłoszenia. Oczywiście Internet, jak każde narzędzie wymaga rozsądnego podejścia. Główne niebezpieczeństwa to zbyt długie przesiadywanie w sieci i wyszukiwanie nieodpowiednich, niszczących treści. I choć wydaje się, że dotyczą one ludzi młodych, to jednak każdy powinien je mieć na uwadze, gdy zasiada przed ekran swojego komputera. Platforma spotkania Jak opanować obsługę komputera w satysfakcjonującym dla nas stopniu? Pomocne mogą okazać się specjalne kursy adresowane do osób starszych. Być może warto także poszukać dobrego nauczyciela wśród swoich najbliższych. Poprośmy wnuczka lub wnuczkę, by pokazali nam podstawy obsługi komputera, ciekawe strony, sposób wysyłania wiadomości. Dzięki temu możemy zyskać coś więcej niż nowe umiejętności – aktywnie spędzony wspólnie czas. A przecież wiemy, że wspólne działanie zbliża i zacieśnia więzi. By jednak ten eksperyment się udał, potrzebna jest odpowiednia postawa z naszej strony – postawa ucznia, która zakłada, że to nauczyciel wie lepiej, nie my. W Internecie znajduje się także bogata przestrzeń poświęcona Panu Bogu. Korzystając z niej, możemy umacniać naszą wiarę, poszerzać wiedzę dotyczącą Boga i Kościoła. Rozważania, transmisje, wspólne modlitwy, konferencje, internetowe rekolekcje. Dzięki nim możemy krok po kroku zbliżać się do Boga. Nie zastąpią one realnej obecności na Mszy Świętej, sakramentów, modlitwy osobistej, ale mogą w znaczący sposób wzbogacić przestrzeń naszej wiary. Wszystkich ciekawych i zainteresowanych tym, co nowe zapraszam zatem, by z pomocą bliskiej osoby uchylić rąbka tajemnicy do wirtualnego świata. A nuż okaże się on pomocnym narzędziem w naszej codzienności?
21
... zdrowy duch
Towarzyszenie cierpiącemu
22
Człowiek nie może osiągnąć absolutnego i doskonałego wybawienia na tym świecie, ponieważ jego życie podlega cierpieniu, chorobie i śmierci. W jaki sposób mówić chorym o Jezusie – Wybawicielu? Rozpocznę od tego, że celem człowieka jest szczęście i ono zostało zaproponowane przez Jezusa w Ewangelii. Trzeba rzeczywiście pracować, aby je odnaleźć, dla siebie i innych. Wysiłek zatem polega na znalezieniu równowagi między oczekiwaniami i pragnieniami zarówno osobistymi, jak i tych, z którymi żyjemy. W życiu nie góruje cierpienie, choroba i śmierć, ale właśnie życie, szczęście i nadzieja. Bóg nie lubi cierpienia swoich dzieci, gdyż cierpienie samo w sobie nie ma sensu. Bóg daje siłę do jego przezwyciężenia, poprzez towarzystwo rodziny, kompetencje osób opiekujących się nami… Gdy mówimy o zbawieniu, należy uznać, że sposób dobrego życia tu i teraz jest otwarciem się na nadzieję zbawienia, które jest spotkaniem wierzącego ze swym Stwórcą. Zbawienie przychodzi do nas poprzez wiarę w Boga, którą dzielimy z braćmi i siostrami. Aby mieć jak najlepsze podejście do chorych w posłudze duszpasterskiej, trzeba przede wszystkim im powiedzieć, że cierpienie nie jest dobrą rzeczą. Jako chrześcijanin muszę stwier-
Fot.: ec.cef.fr
Z Lukiem Champagne’em, z Conférence des évêques de France SNFS Département Santé, rozmawia Joanna Szubstarska.
dzić, że cierpienie niczemu nie służy, jedynie samemu cierpieniu i jest to niedobre. Trzeba je zwalczyć. Skoro jest w głębi naszego życia, każdy powinien zdecydować, co z nim zrobić. Wierzący, który znalazł się w sytuacji cierpienia, może odnaleźć drogę ku Bogu, ale nie powie mu o tym kapłan, sam cierpiący ma takie prawo. Jezus uzdrowił wielu chorych, często uwalniał z ran grzechu. Apostolstwo uczy chorego jak cierpieć. W jaki sposób zbliżać chorych ku Jezusowi w ich cierpieniu? Apostolat, jak mówiłem, nie może nauczać, że trzeba cierpieć. Apostolat to bycie towarzyszem tego, który cierpi i robienie wszystkiego, aby to cierpienie usunąć. Trzymać za rękę tego, który cierpi, nie oznacza, że cierpienie jest dobre. Milczenie kapłana jest z pewnością bardziej użyteczne dla osoby, która cierpi, niż wiele słów, które banalizowałyby cierpienie. Jak mówi Philippe Bacq, belgijski jezuita, teolog z Brukseli, na początku trzeba popaździernik-listopad
Fot.: depositphotos.com
... zdrowy duch
stawić choremu pytanie: „Co chcesz, abym ci uczynił?”. „W opowiadaniach ewangelicznych – kontynuuje Bacq – gdy Jezus kogoś uzdrawiał, nigdy później nie prosił tej osoby, aby uznała, że jest On Synem Bożym i aby uzdrowiony dołączył do grupy Jego uczniów. Najważniejsza jest relacja, pozwolenie innym, aby wzrastali w człowieczeństwie. Gdy Jezus uzdrowił paralityka, powiedział, aby ten wziął swoje łoże i poszedł do siebie, a nie – aby szedł za Jezusem”. To istotne – pozwolić choremu iść w swoje życie. Duszpasterze w służbie chorym współpracują z lekarzami i personelem medycznym. W jaki sposób duszpasterze współdziałają z Kościołem katolickim w posłudze chorym? We Francji wielu przewodników, których nazywamy duszpasterzami do kontaktów z chorymi, to osoby świeckie, mężczyźni i kobiety, nie ma wielu księży. Rzeczywiście współpracują ze służbą medyczną. Dziś próbujemy pracować w komplementarności z nimi. W ten sposób, gdy personel medyczny zapewnia opiekę, leczenie, duszpasterze mogą zapewnić swoją 5(161)2015
obecność, towarzystwo; wspólnie odpowiadamy na różne potrzeby chorych – potrzeby ciała i potrzeby duchowe. Szpitale, domy pomocy, hospicja to miejsca, gdzie ludzie wierzący mają udział w paschalnym misterium Chrystusa. Jaką posługę duchową otrzymują wierzący? Każda osoba ma swoje oczekiwania duchowe. Każda, szczególnie podczas choroby, może postawić sobie pytania dotyczące swojego życia i jego sensu, stosunków z rodziną i swoim środowiskiem, swojego miejsca w społeczeństwie i w świecie. Pojawiają się także niekiedy pytania o przejście z tego świata do innego, o śmierci i o tym, co uważa się za transcendencję i co może nie być Bogiem. Duszpasterz powinien umieć wsłuchiwać się w te oczekiwania duchowe. Jedynie gdy chory mówi, że jest wierzący – chrześcijaninem (może katolikiem), żydem lub muzułmaninem – duszpasterz może dzielić się swoją wiarą w Boga i nadzieją. Tylko chory może pozwolić na mówienie o Bogu – na mówienie o swym cierpieniu w jedności z wiarą, cierpieniem, krzykiem buntu czy krzykiem nadziei w Boga.
23
Duchowy Patronat Misyjny
Ukraina: misyjnym okiem
24
Ukraina dzisiaj. Jakie są nastroje mieszkańców po wkroczeniu obcych (rosyjskich) wojsk? To był szok dla mieszkańców Ukrainy. Obce wojska, a wcześniej niezidentyfikowane formacje, bojówki, zajmowały Półwysep Krymski. Krym oficjalne przyłączono do Federacji Rosyjskiej. Patrzyliśmy wszyscy na bierność państwa. Po ucieczce prezydenta Janukowycza okazało się, że armia była niezdolna do działania, zaniedbano jednostki i sprzęt. Widzieliśmy w Donbasie barbarzyńskie niszczenie wszystkiego, jak za najstraszliwszych czasów bolszewickich. 10 lat temu oglądaliśmy pomarańczową rewolucję, w wyniku której prezydentem został Wiktor Juszczenko, który szybko uczcił Stephana Banderę, przywódcę Ukraińskiej Armii Powstańczej, jako narodowego bohatera. Czy możemy ufać Ukraińcom? Mieszkam na Ukrainie od 18 lat. Jest to wielki i zróżnicowany kraj: kulturowo, mentalnościowo i religijnie. Trzeba dodać, że jest także pod wielkim wpływem rosyjskiej propagandy. Ukraina nie przystąpiła do wojny i nie jest nastawiona agresywnie. To, co zaczęło się
Fot.: Archiwum
Z ks. Janem Podobińskim SCJ, misjonarzem na Ukrainie, rozmawia ks. Piotr Chmielecki SCJ z Sekretariatu Misji Zagranicznych Księży Sercanów. 10 lat temu, pokazało, że mieszkańcy są zainteresowani przemianami w kraju i nie szukają „zaczepki” z sąsiadami. Bandera jest synonimem wolności dla Ukraińców. Nie chodziło o obrazę uczuć Polaków, ale o uniezależnienie od Rosji, która w czasach sowieckich narzuciła bohatera-zdrajcę, przyłączającego Ukrainę do Rosji. Bandera miał być bohaterem „wyzwalającym” Ukrainę. Ukraina to ekumeniczna ziemia. Czy modlitwa Jezusa, „aby byli jedno”, ma szansę się wypełnić? Dużą część chrześcijan stanowią protestanci różnych odłamów. W Irpinie pod Kijowem, gdzie niedawno zostałem proboszczem, zarejestrowanych jest 32 różnych wyznań! Najbardziej aktywne są wspólnoty protestantów i zielonoświątkowców, u których w niedzielę zbiera się po ok. 500 osób. W żadnym innym kościele nie ma tylu wiernych. Obawiam się jednak, że to jest tylko tymczasowe, ponieważ oni działają socjalnie, prowadzą przedszkola. Ekumenizm zależy od hierarchów Kościoła autokefalicznego prawosławnego zarówno ukraińskiego, jak i moskiewskiego, a ten zachowuje posłuszeństwo władzom Moskwy. Modlitwa Chrystusa wybrzmiewa zwłaszcza wezwaniem z objawień październik-listopad
Duchowy Patronat Misyjny Matki Bożej Fatimskiej: „Potrzeba modlitwy o pokój i nawrócenie Rosji”. W tej chwili to jest jak najbardziej modlitwa za Ukrainę. Jaki jest stan Kościoła Katolickiego na Ukrainie? Mogę zaryzykować stwierdzenie, że jest mocny, zarówno w sensie doświadczeń historycznych, osobistej wiary i przynależności do Kościoła, zachowania tradycji, odpowiedzialności za wiarę oraz wiedzy religijnej. W roku 1997, po przybyciu sercanów do diecezji żytomierskiej, posługiwało tu czterdziestu kilku księży. Obecnie w samej diecezji kijowsko-żytomierskiej jest 140 księży i 120 parafii, a w każdej z nich od 2 do 6 kaplic dojazdowych. Na Ukrainie posługuje 14 zakonów męskich, poza sercanami m.in.: dominikanie, kapucyni, franciszkanie, bernardyni, pallotyni, misjonarze Świętej Rodziny, misjonarze św. Wincentego a Paulo, paulini. Ci ostatni przejęli parafię w Mariopolu, pozostającą w ciągłym zagrożeniu wojennym. Jest również 26 różnych zakonów żeńskich. Wierzę, że praca i modlitwa osób konsekrowanych zaowocuje, że jest siłą duchową Ukrainy.
Duch
Patronat M y w
jny isy
!!
o
Czym różni się on od Kościoła w Polsce? Kościół w Europie wydaje się żyć różnymi problemami współczesności, w której rze-
czy naturalne są zagubione. Na Ukrainie rzeczy naturalne są oczywistością, w takiej prostocie wyrastają ludzie. Kościół jest apostolski, dokonuje się dużo nawróceń, zbliżeń do Pana Boga. Dzieje się to bez specjalnego przekazu naukowego, ludzie nawracają się pod wpływem łaski Bożej. W Polsce wiele zasług przypisuje się poszczególnym osobom, a na Ukrainie widać, że działa Pan Bóg, a nie struktury kościelne. Pracując tam, przez modlitwę i pobyt z ludźmi ożywiłem swoją wiarę. Sercanie zostali zaproszeni do prowadzenia parafii w Kijowie… Duszpasterstwo Kijowa polega na grupowaniu ludzi rozsianych wokół 4 mln miasta. Dokładnie mamy poprowadzić parafię w Irpinie, oddalonym o ok. 30 km od Kijowa. Irpin liczy 43 tys. mieszkańców o wielu wyznaniach. Znajduje się tam wyższa uczelnia, co przekłada się na dużą liczbę studentów. Chcemy w przyszłości objąć właśnie tę grupę naszą szczególną troską duszpasterską. A pracę z parafianami, którzy „już są”, opieramy o duchowość Serca Pana Jezusa. Organizujemy m.in. tzw. Formację Serca Jezusa, gdyż Nabożeństwo do Serca Pana Jezusa jest bardzo zakorzenione wśród tamtejszych katolików, a wynagrodzenie Bogu przez Serce Pana Jezusa zawsze jest aktualne.
Msza Święta w intencji członków Duchowego Patronatu Misyjnego zostanie odprawiona
18 października oraz 15 listopada 2015 roku.
Papieskie Intencje Misyjne na miesiąc październik
Aby wspólnoty chrześcijańskie w Azji głosiły Ewangelię w duchu misyjnym tym, którzy jej jeszcze oczekują.
listopad
Aby pasterze Kościoła, kochając głęboko powierzoną sobie owczarnię, towarzyszyli jej i podtrzymywali żywą jej nadzieję. 5(161)2015
25
prenumerata
26
Par. Rzymskokat. pw. św. Maksymiliana (Oświęcim); Par. Rzymskokat. pw. NSPJ (Kraków); A. Kummer (Gdynia); A. Chochla (Nowy Sącz); A. Kasperek (Brzóza Królewska); A. Herbut (Krzywiczyny); A. Strumińska (Kielce); A. Sławińska (Rzeszów); B. Wacław (Ciężkowice); B. Olejnik (Sosnowiec); B. Kowalczyk (Kraków); B. Firganek (Bestwinka); B. Jasińska (Sosnowiec); B. Szydłowska (Zdzisławice); B. Urbańczyk (Piasek); B. Kęsek (Osieczany); B. Paos (Zastów); B. i A. Kuszmanowie (Niemodlin); E. Jendrysko (Mysłowice); E. Stachowska (Rybnik); E. Karczewska (Lubawa); G. Strykowska (Kluczbork); H. Kutyba (Bochnia); H. Lichoń (Dobczyce); I. Tęczar (Kalembina); I. Karnecka (Kraków); J. Hajduk (Racibórz); J. Szymańska (Mieszkowice); J. Jeziorska (Kraków); J. Sudoł (Mielec); K. Czajka (Jasło); K. Nowakowski (Jurków); K. Pichowska (Starogard Gdański); ks. J. Paluch (Kobylany); ks. P. Chmielecki SCJ (Lublin); ks. S. Stawowczyk SCJ (Ostrowiec Świętokrzyski); L. Wasiak (Gorzów Wielkopolski); M. Król (Piekelnik); M. Kuzak (Rupniów); M. Rosiek (Żmiąca); M. i J. Szczygłowie (Ispina); M. Ryms (Gdańsk); O. Stankiewicz (Szprotawa); O. Bula (Lędziny); Par. Rzymskokat. pw. NSPJ (Ostrowiec Świętokrzyski); R. Ptaszyńska (Łomża); R. Tkocz (Kędzierzyn-Koźle); R. Ilnicka-Miduchowa (Kraków); R. Myszkal (Lesko); Par. Rzymskokat. pw. św. Klemensa (Wieliczka); S. Czulak (Mędzybrodzie); S. Pabian (Wrząsowice); S. i W. Druzgałowie (Dobczyce); T. Szewczyk (Nowe Wierzchowiny); U. Jesionek (Bełcząc); W. Osiński (Żory); Z. Gajda (Kraków); Zespół Parafialny Caritas (Handzlówka); Z. Lewicka (Kraków); Z. Pluta (Leszczyny).
Fot.: shutterstock.com
Szczególnie dzięki Wam, STAŁYM PRENUMERATOROM, możemy towarzyszyć ludziom chorym. Dzięki Wam „Wstań” regularnie dociera do kilku tysięcy cierpiących. Tym, którzy tracą nadzieję, daje siły do odnalezienia odpowiedzi na pytanie: Jaki jest sens cierpienia? Także w ich imieniu bardzo Wam DZIĘKUJEMY!
Ofiarodawców wspieramy naszą modlitwą. nazwa odbiorcy
W Y Ż S Z E
86 1020 2892 0000 5102 0016 3758
nazwa odbiorcy cd.
3 2 - 4 2 2
odbiorca
numer rachunku odbiorcy
8 6
Polecenie przelewu / wpłata gotówkowa
DOWÓD / POKWITOWANIE DLA NADAWCY
WYŻSZE SEMINARIUM MISYJNE 32-422 STADNIKI 81 kwota zleceniodawca:
1 0 2 0
S E M I N A R I U M S T A D N I K I 2 8 9 2
M I S Y J N E
8 1
0 0 0 0
5 1 0 2
W P
numer rachunku zleceniodawcy (przelew) / kwota słownie (wpłata)
0 0 1 6 waluta
PLN
3 7 5 8
kwota Odcinek dla banku / poczty
nr rachunku odbiorcy
nazwa i adres zleceniodawcy
nazwa i adres zleceniodawcy cd.
tytułem/inne
Prenumerata „Wstań”. Zamawiam półroczna
egz. roczna
PRENUMERATA „WSTAŃ”. ZAMAWIAM OKRES PRENUMERATY:
EGZEMPLARZY.
PÓŁROCZNA
ROCZNA
„WSTAŃ” DLA UBOGICH OFIARA NA MISJE
Opłata:
stempel dzienny
Opłata: ........................................
data, pieczęć, podpis(y) zleceniodawcy
„WSTAŃ” DLA UBOGICH OFIARA NA MISJE
WydaWnictWo księży sercanów poleca www.wydawnictwo.net.pl
MODLITEWNIKI NA RÓŻNE OKAZJE ks. krzysztof Zimończyk scJ (oprac.)
320zł* pompejańska
Nowenna
różańcowa 54-dniowa nowenna
NOwENNa POMPEJAńsKA 54-dniowa nowenna różańcowa
*
Do ceny książek doliczamy koszt wysyłki.
ZADZWOń I ZAMÓW!
nko Opieku ch i pokornych! prosty
Wstawiaj się za nami u Boga!
320zł*
e i Bożej z Guadalup Modlitwy do Matk
do Nowenna i modlitwy
OPIEKuNKO PROsTych I POKORNych Modlitwy do Matki Bożej z guadalupe
12 290 52 98
320zł*
św. Ojca Pio
WsTAWIAJ sIę ZA NAMI u BOgA! Nowenna i modlitwy do św. Ojca Pio
www.wydawnictwo.net.pl
wydawnictwo
39,90zł 29,90zł
Otwórz się na uzdrawiającą moc Jezusa! Bestsellerowy, praktyczny przewodnik po modlitwie po uzdrowienie. Absolutny klasyk w tej dziedzinie, który pomógł już wielu osobom na całym świecie.
do Nowenna i modlitwy
320zł*
św. Antoniego
O chWALEBNy ŚW. ANTONI! Nowenna i modlitwy do św. Antoniego
wydawnictwo ul. saska 2 DEHON 30-715 kraków
poleca
19,90zł 14,90zł
Umarł i spotkał Jezusa a potem wrócił na Ziemię, by o tym opowiedzieć. Niezwykłe świadectwo rodziny, która w obliczu spadających na nią nieszczęść odkrywa niesamowitą moc Boga.
nr konta: 51 1240 2294 1111 0000 3723 3754
święty Antoni!
e-mail: sprzedaz@wydawnictwo.net.pl
(od pn. do pt. w godz. 8.00-15.30)
46,90zł 35,00zł
O chwalebny
Doświadcz przemieniającej mocy codziennego uczestnictwa w Eucharystii! Ta książka przedstawia niezwykłe dary, jakie otrzymujemy dzięki Eucharystii, i wskazuje, jak możemy po nie sięgać.
Zamawiaj telefonicznie: 12 413 19 21 w. 101, mailowo: ksiegarnia@boskieksiazki.pl lub na:
19,90zł 14,90zł Znakomity poradnik, który pomoże Ci kształtować odpowiednie nawyki i kontrolować swoje zachowanie, tak abyś mógł odbudować zdrowe relacje z bliskimi i współpracownikami.
JAK ZAMÓWIĆ ? telefonicznie:
12 271 15 24 mailowo:
redakcja@wstan.net listownie:
Redakcja WSTAŃ 32-422 Stadniki 81
lub wypełnij przekaz: str. 26
29,40 zł półroczna 14,70 zł roczna
Fot.: shutterstock.com
PRENUMERATA
ILE KOSZTUJE?