Dwumiesięcznik dla chorych Wstań 6/2015

Page 1

grudzień-styczeń

DWUMIESIĘCZNIK DLA CHORYCH

cena:

3,50

6(162)2015

 

  

PLN

(w tym 5% VAT)

12

MIŁOSIERNI jak Ojciec!


Fot.: www.depositphotos.com

Powitajmy Jezusa w Boże Narodzenie sercem pełnym miłości i pokory. Nie lękajmy się do Niego zbliżyć! Ma On Serce miłosierne! Wszystkim Czytelnikom, Współpracownikom i Dobroczyńcom naszego czasopisma życzymy radosnych i błogosławionych świąt Bożego Narodzenia! Redakcja „Wstań”


na dobry początek

temat z okładki

Miłosierni jak Ojciec!   ks. Dariusz Salamon SCJ

4

Franciszek

6  Boski lekarz żyć jak święci   Świętość jedyną przygodą   kl. Dominik Rudan SCJ

8

rozmowa „Wstań”   Wyobrażenie Boga 10   rozmowa z panią Bożeną Pułą z Krakowa   Agresywny toczeń zaatakował księdza 12   rozmowa z ks. Adamem Kaczorem

w zdrowym ciele…   Kran miłosierdzia 14   lek. med. Monika Cieplińska-Gostek   Choroby dermatologiczne. Co dalej? 16   lek. med. Katarzyna Dąbek

… zdrowy duch   Spojrzeć w oczy… 18   Aneta Pisarczyk   Kim jest Bóg dla chorego? 20   ks. Łukasz Grzejda SCJ   Przyjmij mnie do siebie!   ks. Krzysztof Zimończyk SCJ

22

Duchowy Patronat Misyjny   Świat kontrastów 24   rozmowa z ks. Zbigniewem Chwają SCJ

Przed nami święta Bożego Narodzenia. Ponownie pochylimy się nad tajemnicą Słowa Wcielonego. Wsłuchamy się z wiarą w głos pasterza: „Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś bowiem w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. A to będzie znakiem dla was: znajdziecie Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie” (Łk 2,10-12). Atmosfera tych świąt jest szczególna. Powrócą dobre wspomnienia z dzieciństwa, kiedy przy wigilijnym stole było dość ciasno, bo rodzina była jeszcze w komplecie. Potem Msza pasterska, kolędowanie i radość rozpierająca serce. A Jezus był naprawdę malutki, owinięty w pieluszki i leżący w żłobie. Trzeba wielu lat, aby się zestarzeć w miłowaniu Boga, zapłakać nad pustymi miejscami przy wigilijnym stole i z zaciśniętym gardłem zaśpiewać kolędę. Trzeba stać się dorosłym, aby dostrzec całe duchowe bogactwo Bożego Narodzenia, a w betlejemskiej szopie zobaczyć Syna Bożego, Zbawiciela świata. Trzeba dojrzeć duchowo, aby już z Betlejem dostrzec górę Nadziei, Golgotę, na której Syn Boży dopełni tajemnicy odkupienia. Dziękujmy Bogu Ojcu za dar Jednorodzonego Syna i Jego Niepokalanej Matki. Jezus Chrystus jest naszym życiem i zmartwychwstaniem. To dla nas Syn Boży znowu staje się Człowiekiem, aby wyzwolić ludzkość z niewoli grzechu i śmierci. Żyjmy na co dzień tą nadzieją, którą rozpalamy w sobie, stając przy betlejemskim żłóbku. Nie snujmy marzeń o świecie idealnym, bez bólu, cierpienia i śmierci, ale wyraźmy naszą osobistą zgodę na życie w pełnej zależności od woli Bożej. Dla nas dzisiaj „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas”. Niech ta obecność Nowonarodzonego umacnia Was, drodzy chorzy, na trudnych drogach Waszej ziemskiej pielgrzymki. W tym szczególnym czasie Kościoła – Roku Miłosierdzia – niech każdy z Was doświadczy Jego miłości, która pociesza, przebacza i daje nadzieję.   ks. Radosław Warenda SCJ z-ca redaktora naczelnego Wydawca: Wyższe Seminarium Misyjne Zgromadzenia Księży Najświętszego Serca Jezusowego (Księża Sercanie), 32-422 Stadniki 81, tel.: 12 271 15 24, fax: 12 271 15 45, e-mail: redakcja@wstan.net. Rok XXVII. Redakcja: ks. Robert Ptak SCJ (red. nacz.), ks. Radosław Warenda SCJ (z-ca red. nacz.), ks. Łukasz Grzejda SCJ, kl. Dariusz Trzebuniak SCJ, kl. Dominik Rudan SCJ, kl. Jakub Gąsienica SCJ. Współpracownicy: ks. Piotr Chmielecki SCJ, lek. med. Monika CieplińskaGostek, lek. med. Katarzyna Dąbek, Agnieszka Jędrzejowska, Aneta Pisarczyk. Korekta: Natalia Kulawiak. Fotografia na okładce: pl.depositphotos.com Skład i łamanie: Wydawnictwo Księży Sercanów DEHON, Olga Bardan. Druk: Drukarnia COLONEL S.A., Kraków. Nakład: 4500 egz. Redakcja zastrzega sobie prawo zmiany tytułów i skracania nadsyłanych materiałów. Fotografie bez podpisów są tylko przykładowymi ilustracjami i nie przedstawiają osób, o których mowa w artykule. Publikacja za zezwoleniem władzy kościelnej.


temat z okładki

Miłosierni jak Ojciec! Z inicjatywy papieża Franciszka w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, 8 grudnia br. zainaugurowany zostanie w Kościele Rok Miłosierdzia. Potrwa on do Niedzieli Chrystusa Króla Wszechświata, która przypada 20 listopada 2016 roku. Mottem tego Roku będą słowa Chrystusa: „Bądźcie miłosierni jak Ojciec wasz jest miłosierny” (Łk 6,36).

4

Jezus objawia Ojca pełnego miłosierdzia Jedna z najbardziej wzruszających przypowieści o miłosiernym Samarytaninie jest tak naprawdę obrazem samego Chrystusa, który jak ten Samarytanin przychodzi na świat i pochyla się nad znękaną ludzkością, nad każdym człowiekiem, a zwłaszcza tym porzuconym, poranionym, osamotnionym w swej niedoli. To On powodowany współczuciem bierze na ramiona znękanego człowieka i przenosi do gospody, aby dalej powierzyć go opiece gospodarza. Bóg, który przychodzi do nas w swoim Synu, potrafi się wzruszyć losem człowieka, zatrzymać się przy nim, okazuje mu bezinteresowną miłość, która nie liczy się z żadną ofiarą, bo przecież On „nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał…” (Rz 8,32). Czy nie za taką właśnie miłością tęskni każde ludzkie serce, znękane, samotne i ogarnięte smutkiem z powodu różnych problemów, niedostatków, czy w końcu własnej słabości i grzechu? Miłosierdzie zamiast śmierci Pewnego razu sprawiedliwi faryzeusze przyprowadzają do Jezusa kobietę pochwyconą

ks. Dariusz Salamon SCJ     Kraków

na cudzołóstwie, którą zgodnie z nakazem prawa należy ukamienować. Pytają jednak o sąd Jezusa, aby wystawić Go na próbę. Jezus odwołuje się wówczas do sumień faryzeuszy: „Kto z was jest bez grzechu – niech pierwszy rzuci kamień” (por. J 8,7). Cały dramat tej sytuacji polega na tym, że tu nie ma niewinnych: nie tylko kobieta zasługuje na śmierć, ale i wszyscy pozostali, bo też są grzesznikami. Ta scena pokazuje bezradność człowieka wobec grzechu. Jedyne wyjście, jakie ludzie proponują, to kamienie, śmierć… A Bóg nie chce śmierci grzesznika! Pragnie, by się nawrócił i miał życie (por. Ez 33,11). Ta scena ma jeszcze inny wymiar. Czy zastanawialiśmy się kiedyś, jak czuła się ta grzeszna kobieta, postawiona na środku wobec tłumu sprawiedliwych Żydów? Jest świadoma swojej beznadziejnej sytuacji, bo za chwilę zostanie ukamienowana. Umrze jako publiczna grzesznica, potępiona przez ludzi i przez prawo. Panicznie boi się śmierci, ale może jeszcze bardziej wiecznego potępienia. Myślę, że Jezus jako jedyny potrafił ogarnąć ogrom jej cierpienia. Bóg zna naszą niedolę spowodowaną grzechem, słabością, wie, jak bardzo jesteśmy zawstydzeni, upokorzeni własnym upadkiem, jak boli nas sumienie z powodu świadomości popełnionego zła, a równocześnie jesteśmy zupełnie bezradni i bezsilni. Tylko Bóg ma skuteczne lekarstwo na tę naszą nędzę. Tylko On może nam powiedzieć: „Ja ciebie nie potępiam! Ale idź i odtąd już nie grzesz!”. Tylko Bóg, albo w Jego imieniu kapłan, może powiedzieć: „Odpuszczają ci się Twoje grzechy!”. Pamiętajmy, że nie ma takiegrudzień-styczeń


Fot.: Archiwum

temat z okładki

go grzechu, którego Bóg by nam nie odpuścił, jeśli tylko szczerze żałujemy. Jezus uczy nas postawy miłosiernej Bóg nam przebacza, ale oczekuje tego samego od nas: miłosierdzia wobec bliźnich. Jezus uczy nas takiej postawy przez przypowieści. Pamiętamy opowiadanie o królu, który rozliczał się ze swoimi dłużnikami. Był bardzo łaskawy dla jednego z nich, ale bardzo się rozgniewał, gdy ten nie potrafił darować małej sumy swojemu dłużnikowi. Zatem otrzymując przebaczenie, nie możemy okazywać twardego serca wobec bliźnich. Papież Franciszek podpowiada nam, że postawy miłosierdzia trzeba się uczyć, a najlepszym sposobem jest słuchanie, rozważanie słowa Bożego, bo ono uzdalnia nas, daje moc do okazywania miłosierdzia. Przez nas Bóg okazuje miłosierdzie Jezus pragnie też, abyśmy świadczyli miłosierdzie bliźnim poprzez drobne gesty. W Psalmie 41 znajdujemy takie wzruszające słowa: „Pan go (chorego) pokrzepi na łożu boleści, podczas choroby poprawi mu posłanie”. Bóg poprzez ludzi opiekuje się chorymi, troszczy się o jedzenie dla nich, o to, by miały czysty pokój i łazienkę, zasłane łóżko. Bóg potrzebuje naszych rąk, by okazywać miłosierdzie. Jeszcze mocniej potwierdza to Jezus w Ewangelii, gdy 6(162)2015

mówi: „byłem chory, a odwiedziliście Mnie” (Mt 25,36). Znajoma pani, poruszająca się na wózku inwalidzkim, przepraszała mnie, że czasem zadzwoni, by porozmawiać. Dla usprawiedliwienia dodała, że cały dzień tkwi sama w pustych czterech ścianach, dlatego nawet krótka rozmowa daje jej wielką radość. Łaska odpustu Rok Miłosierdzia umożliwia nam zyskanie łaski odpustu. Papież Franciszek prosto tłumaczy jego sens. „W Sakramencie Pojednania Bóg przebacza grzechy, lecz negatywny ślad, spowodowany przez te grzechy w naszym postępowaniu i w naszych myślach, pozostaje. Miłosierdzie Boże staje się odpustem Ojca, który poprzez Kościół dosięga grzesznika, któremu udzielił już przebaczenia i uwalnia go od każdej pozostałości skutków grzechu”. Skorzystajmy w Roku Miłosierdzia nie tylko z sakramentalnej łaski spowiedzi, ale również z łaski odpustu. Ludzie chorzy, starsi i samotni, którzy nie są w stanie wyjść z domu, aby udać się do wyznaczonych świątyń, mogą zyskać odpust, gdy z wiarą i radosną nadzieją przeżywać będą swoje cierpienie, gdy przyjmą Komunię Świętą lub będą uczestniczyć we Mszy Świętej i w modlitwie wspólnotowej, również za pośrednictwem środków przekazu.

5


Franciszek Franiszek

6

Trzeba księdza poprosić, żeby przyszedł do domu i udzielił namaszczenia, błogosławieństwa, bo to sam Jezus przybywa, aby podnieść chorego na duchu, obdarzyć nowymi siłami…

’’

Często choroba zamienia się w długoletnią towarzyszkę wielu z nas, co nierzadko skłania ludzi do poszukiwania pomocy w rozwiązaniu problemu poza środowiskiem lekarskim. Czy ksiądz nie ma do zaoferowania osobie chorej niczego poza paroma ciepłymi słowami, dodającymi otuchy w obliczu mrożącej krew w żyłach rzeczywistości?

Fot.: revjrknott.blogspot.com

Boski lekarz

Drodzy Bracia i Siostry, dzień dobry! Dzisiaj prognoza zapowiadała deszcz, a wy mimo wszystko przyszliście licznie. Jesteście dzielni! Wyrażam wam uznanie! Dzisiaj chciałbym wam powiedzieć o sakramencie namaszczenia chorych, który pozwala nam namacalnie dotknąć współczucia Boga. W przeszłości był on nazywany „ostatnim namaszczeniem”, ponieważ był pojmowany jako duchowa pociecha w bezpośredniej bliskości śmierci. Natomiast kiedy mówimy o „namaszczeniu chorych” łatwiej nam poszerzyć spojrzenie na doświadczenie choroby i cierpienia w perspektywie Bożego miłosierdzia. grudzień-styczeń


Franciszek Istnieje pewien obraz biblijny wyrażający w całej głębi tajemnicę ukazującą się w namaszczeniu chorych: jest to przypowieść o Miłosiernym Samarytaninie w Ewangelii św. Łukasza (10,30-35). Ilekroć sprawujemy ten sakrament, Pan Jezus w osobie kapłana staje przy tych, którzy cierpią i są poważnie chorzy lub w starszym wieku. Przypowieść powiada, że Miłosierny Samarytanin zatroszczył się o człowieka cierpiącego, zalewając jego rany oliwą i winem. Olej każe nam myśleć o tym oleju, który jest święcony co roku przez biskupa w Wielki Czwartek podczas Mszy Świętej Krzyżma, właśnie ze względu na namaszczenie chorych. Natomiast wino jest znakiem miłości i łaski Chrystusa wypływających z daru Jego życia dla nas i wyrażających się w całym swym bogactwie w życiu sakramentalnym Kościoła. Wreszcie osoba cierpiąca powierzona jest właścicielowi gospody, aby mógł się nią dalej opiekować, nie bacząc na wydatki. Ale kim jest ten właściciel gospody? To Kościół, wspólnota chrześcijańska, to my, którym każdego dnia Pan Jezus powierza cierpiących na ciele i na duchu, abyśmy mogli nadal wylewać na nich bez ograniczeń całe Jego miłosierdzie i Jego zbawienie. Nakaz ten jest podkreślony wyraźnie i dokładnie w Liście św. Jakuba, gdzie się zaleca, jak słyszeliśmy: „Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana. A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone”(5,14-15). Jest to zatem praktyka, która istniała już w czasach apostolskich. Jezus w istocie nauczał swoich uczniów, aby tak jak On szczególnie miłowali chorych i cierpiących i przekazał im zdolność i zadanie, by nadal udzielali w Jego imię i według Jego serca ulgę i pokój, poprzez specjalną łaskę tego sakramentu. Nie powinno to nas jednak prowadzić do obsesyjnego poszukiwania cudu lub domniemania, że zawsze i tak czy inaczej możemy zyskać uzdrowie6(162)2015

nie, ale jest to pewność obecności Jezusa przy osobie chorej, także starszej, bo każdy, kto ukończył 65 lat może otrzymać ten sakrament. To Jezus przy nas staje. Czasami, kiedy ktoś jest chory i proponujemy, by wezwać księdza, słyszymy czasami: „Nie, bo przyniesie nieszczęście, czy chory się przestraszy”. Jest bowiem taka mentalność, że zaraz po księdzu przyjdą pracownicy przedsiębiorstwa pogrzebowego, a to nie jest prawdą. Kapłan przybywa po to, aby pomóc choremu czy osobie starszej. Z tego względu tak bardzo ważne jest odwiedzanie chorych przez księży. Trzeba księdza poprosić, żeby przyszedł do domu i udzielił namaszczenia, błogosławieństwa, bo to sam Jezus przybywa, aby podnieść chorego na duchu, obdarzyć nowymi siłami, nadzieją, żeby jemu pomóc, ale także aby odpuścić mu grzechy. Jest to niezwykle piękne. Nie myślcie, że jest to jakieś tabu, bo zawsze warto wiedzieć, że w chwili cierpienia i choroby nie jesteśmy sami. Drodzy przyjaciele, dobrze wiedzieć, że w chwili bólu i choroby nie jesteśmy sami: kapłan i osoby obecne podczas namaszczenia chorych reprezentują w istocie całą wspólnotę chrześcijańską, która jako jedno ciało gromadzi się wokół chorego i jego rodziny, podsycając w nich wiarę i wspierając ich modlitwą i braterską serdecznością. Ale największa pociecha wypływa z faktu, że w sakramencie obecnym staje się sam Pan Jezus, który bierze nas za rękę, obdarzając jakby pieszczotą i przypomina nam, że teraz do Niego należymy i że nic – nawet zło i śmierć – nie może nas nigdy odłączyć od Niego. Miejmy ten zwyczaj wzywania kapłana, aby naszym poważnie chorym i osobom starszym udzielił tego sakramentu, tej pociechy, mocy Jezusa, by śmiało iść dalej. Czyńmy to! Dziękuję. Katecheza papieża Franciszka o namaszczeniu chorych 27 lutego 2014 roku

7


żyć jak święci   kl. Dominik Rudan SCJ Stadniki

Świętość jedyną przygodą „Świętość jest przygodą… jedyną jaka istnieje” – to słowa francuskiego literata Georgesa Bernanosa, w duchu których można zrozumieć całe życie sługi Bożego Franka Duffa.

8

Legion Maryi jest jednym z najbardziej rozprzestrzenionych ruchów w Kościele katolickim, zrzeszający obecnie ponad dwanaście milionów członków w około 200 krajach na całym świecie. W Polsce ten Apostolat obejmuje około 600 parafii z ponad dwudziestu tysięcy legionistów. Tysiące członków Legionu Maryi poniosło śmierć męczeńską lub zmarło na skutek zaraz i chorób, szerząc orędzie Jezusa Chrystusa w krajach misyjnych (Afryka, Azja itp.). Około dwudziestu tysięcy chińskich legionistów zostało uwięzionych na przestrzeni kilkudziesięciu lat, z powodu odważnego świadectwa swej wiary w Chrystusa. Raz w tygodniu, późnym popołudniem lub wieczorem, miliony legionistów na całym świecie gromadzi się w swych kilku lub kilkunastoosobowych prezydiach wokół figury Matki Bożej, postawionej na białym obrusie ołtarzyka. Po modlitwie różańcowej i innych wspólnych modlitwach, członkowie dzielą się doświadczeniem apostolskim minionego tygodnia i wspólnie planują pracę misyjną na nadchodzący. A wszystko zaczęło się 7 września 1921 roku w wigilię święta Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Dublinie, w kilkunasto-

osobowej grupie przeważnie młodych ludzi zgromadzonych wokół Franka Duffa… Młode lata Frank Duff urodził się w Dublinie 7 czerwca 1889 roku jako pierwsze z siedmiorga dzieci w zamożnej mieszczańskiej rodzinie. Gdy Frank miał 18 lat, jego ojciec ciężko zachorował, co spowodowało utratę pracy urzędnika państwowego. Jego matka, Susan, już wcześniej zrezygnowała z pracy, by móc zająć się liczną rodziną i opieką nad chorym mężem. W tej trudnej sytuacji rodzinnej, Frank przerwał studia i w 1908 roku rozpoczął pracę jako urzędnik państwowy. Po ogłoszeniu niepodległości Irlandii przeniósł się do Ministerstwa Finansów, gdzie piastował wysokie funkcje aż do 1934 roku, kiedy to zrezygnował z pracy na rzecz całkowitego poświęcenia się Legionowi Maryi. Chociaż wychowany w tradycyjnej irlandzkiej katolickiej rodzinie, Frank zaczął pogłębiać swą wiarę dopiero od chwili wstąpienia do Stowarzyszenia św. Wincentego a Paulo (1913). Jako członek Stowarzyszenia, sporą część wolnego czasu poświęcał ludziom o najniższym statusie materialnym i społecznym. Coraz bardziej zastanawiał się nad tym, czym jest świętość oraz nad możliwością jej osiągnięcia. W 1916 roku Frank opublikował broszurę Czy możemy być świętymi?, w której wyraził swe przekonanie, że wszyscy ludzie zostali powołani do świętości, a Kościół katolicki jest przestrzenią umożliwiagrudzień-styczeń


Fot.: www.vultuschristi.org

żyć jak święci

jącą nam realizację tego powołania dzięki sakramentom. Od 25. roku życia Frank codziennie odmawiał różaniec, a mając lat 28, po raz pierwszy wziął do ręki perełkę chrześcijańskiej literatury duchownej, dzieło św. Ludwika Marii de Montforta Traktat o prawdziwym nabożeństwie do NMP. Przeczytawszy Traktat, odłożył go z niesmakiem. Książka ta w ogóle mu się nie spodobała. Zaprzyjaźnieni z nim księża zachęcali go do ponownego jej przeczytania, widząc w tym dziele nieprzeciętną pomoc dla każdego, kto stara się coraz bardziej stawać dzieckiem Maryi. Frank przeczytał Traktat po raz drugi, ale wrażenia po przeczytanej lekturze nie różniły się od tych, jakie towarzyszyły mu po pierwszym czytaniu. Dopiero czytając to dzieło po raz szósty, został nim zafascynowany. Niedługo potem powstał Legion Maryi. Tytan pracy Frank był tytanem pracy. Każdy dzień rozpoczynał uczestniczeniem we Mszy Świętej, po czym udawał się do pracy w Ministerstwie. Po pracy odwiedzał ubogie dzielnice Dublina, pomagając bezdomnym, ubogim, sierotom, 6(162)2015

a zwłaszcza prostytutkom, jako członek Stowarzyszenia św. Wincentego oraz jako członek nowoutworzonego Legionu Maryi. Po powrocie do domu, późnym wieczorem, Frank odmawiał brewiarz (co zresztą czynił codziennie, aż do śmierci), po czym poświęcał kilka godzin na sprawy związane z Legionem (prowadził bardzo rozległą korespondencję). Rzadko kiedy kładł się spać przed drugą rano. Po porzuceniu pracy w Ministerstwie, całkowicie poświęcił się Legionowi. Setki osób, zwłaszcza prostytutki, nawracały się pociągnięte jego działalnością apostolską. We wszystkich wysiłkach Frankowi przyświecał jeden cel: jak najwięcej osób przybliżyć do Boga i pomóc im na drodze do królestwa Bożego przez Maryję i jej orędownictwo. Założyciel Legionu uważał, że nie może być dzieckiem Bożym ten, kto nie jest dzieckiem Maryi. Kawaler Frank nigdy nie był żonaty. Czasami żartobliwie usprawiedliwiał swój stan kawalerski obawą przed utratą wiary w przez siebie założonej rodzinie. Mawiał bowiem, że tak bardzo kocha dzieci, że jako ojciec prawdopodobnie myślałby tylko o nich, działał tylko dla nich i przy tym zapomniał o Bogu i innych bliźnich. Frank był bardzo związany ze swoją matką i po śmierci ojca prawie każdą wolną chwilę spędzał właśnie z nią. Często chodzili razem do kina. Frank nie lubił oglądać filmów, ale patrząc na zadowoloną matkę, był przekonany, że sprawia jej radość. Matka zaś, w ogóle nie zainteresowana kinem, uważała, że syn lubi obejrzeć film w ramach relaksu po pracowitym tygodniu. Latami chodzili do kina w przekonaniu, że sprawiają radość drugiej stronie. Frank żył długo. Zmarł 7 listopada 1980 roku, w pierwszy piątek miesiąca, ze spojrzeniem utkwionym w obraz Najświętszego Serca Jezusa, który wisiał naprzeciwko jego łóżka. Na jego pogrzebie ówczesny arcybiskup Dublina powiedział o nim: „Nie czekał na cuda, lecz poszedł i sam je tworzył. Ten fizycznie słaby człowiek był przeniknięty niezłomnym duchem pobożności i modlitwy…”.

9


rozmowa „Wstań”

Wyobrażenie Boga O postrzeganiu Boga przez doświadczenie choroby z panią Bożeną Pułą z Krakowa rozmawia ks. Łukasz Grzejda SCJ.

10

Pewnie już teraz umknęło to wszystko, co można by było powiedzieć po przeżyciu tylu doświadczeń związanych z chorobą, ale zapytam wprost: Jaki jest Bóg osoby chorej? Bóg jest dla mnie po prostu wszystkim! Cokolwiek Mu powiem, to On mnie słucha. Czasami, gdy mam wątpliwości, to On mówi: „Nie bój się Bożena, wszystko będzie dobrze!”. I rzeczywiście wszystko zawsze się układa. Od kiedy wizerunek Boga zmienił się w Pani życiu? Co było pierwsze? Odkrywanie Pana Boga? Czy dopiero dojście przez chorobę do Niego? Byłam przykuta do wózka. Zostałam unieruchomiona. Stwierdzono u mnie zaawansowane stwardnienie rozsiane. Potem pojawiło się podejrzenie o boreliozę. Gdyby nie doświadczenie choroby, to Bóg mógłby nie stać się dla mnie wszystkim. To jakiś niesamowity zbieg okoliczności. Moja koleżanka powiedziała mi, że to głupie, co mówię. Jest to może jednak nie tyle zbieg okoliczności, bo dopiero to by było głupie, co raczej zabieg Opatrzności.

Jaka była Pani religijność? Niedzielna, czy raczej coś głębiej? Chodziłam do kościoła, bo rodzice mi kazali, ale nie z takim nastawieniem jak teraz. Byłoby dużo gorzej, gdybym miała innych rodziców. Kazali, więc to robiłam i dzięki temu mogło się zrodzić coś więcej. A Pan Bóg na tych krzywych liniach chciał coś napisać. Bez rodziców nie byłoby tak samo. Co się zmieniło, gdy dowiedziała się Pani o chorobie? Co było tym momentem przełomowym? Pamięta Pani taką sytuację ze swojego życia? Pamiętam, jak się dowiedziałam, że jestem w ciąży. Pojechałam na USG i lekarz powiedział mi: „Pani jest chora! Czy jest Pani świadoma tego, że to będą bliźniaki?”. „Skoro tak Pan mówi, to wierzę” – odrzekłam. I zaczęłam się gorąco modlić do Matki Bożej Płaszowskiej. Przyjechałam do domu i wylałam swoje serce przed Bogiem: „Nie wiem, co mnie czeka. Panie Boże, niech się stanie wola Twoja. Nie moja, lecz Twoja! Będzie ciężko, ale muszę sobie poradzić. Chociaż dla moich dzieci. Dałeś mi jeszcze dwóch bodyguardów, dlaczego miałabym się smucić?!”. grudzień-styczeń


rozmowa „Wstań” Kiedy widziałem Pani wózek pod konfesjonałem, to zawsze z radością wychodziłem z niego, aby Panią wyspowiadać. Czy ten sakrament dał Pani jakąś dodatkową siłę, by wytrwać? Teraz Ksiądz bierze mój wózek i jedziemy do zakrystii. W sumie, to nie mam wielkich grzechów, ale zawsze coś sobie przypomnę. Jestem czasami niecierpliwa i za dużo powiem… Jak osoba chora może w taki sposób mówić o Bogu? Co jest owocem tej choroby? Czy dostrzega Pani jakąś wartość na co dzień, którą daję Pan Bóg? Skoro On to dopuścił, to tak ma być. Bardzo pragnę móc chodzić codziennie do kościoła. Mam dwóch starszych synów. Ale najlepszy jest Mikołaj. Powiedział mi ostatnio: „Mamo, zaczął się miesiąc różańcowy”. Odrzekłam mu: „Jak mnie weźmiesz, to pewnie, że pojadę”. Dla mnie to jest konkretny zabieg Opatrzności – że mam takiego Mikołaja. Które dziecko by przychodziło i chciało codziennie iść do kościoła z matką? On tego nie robi na siłę. Powiedziałby mi wtedy: „Ty już nie możesz, daj sobie spokój”. A on jednak mówi: „Mamo, jedziemy!”. Zapytał mnie kiedyś: „Mamo, czy ty przyjdziesz na moje święcenia?”. Odpowiedziałam mu: „Synu, na twoje święcenia, to ja z wózka wstanę i przyjdę na «żywych nogach», nie będziesz musiał go pchać”. Czy choroba pomaga bardziej pracować wyobraźni? Jaki ten Bóg się wtedy jawi? Jakim obrazem lub wyobrażeniem Panią zachwycił? Pana Jezusa sobie ciągle wyobrażam. Nie widzę Go, ale staram się Go dostrzegać właśnie oczami wyobraźni. Szczególnie przywołuję sobie wizerunek Jezusa Miłosiernego: Jezu, ufam Tobie! Kim On jest dla Pani? Ratownikiem, który wybawia z opresji? Może opiekunem, 6(162)2015

Fotografie: ks. Ł. Grzejda SCJ

11

który pomoże? A może się objawia poprzez drugiego człowieka? Objawił mi się, to znaczy rozpoznałam Go w pani Justynie, która pomaga mi ćwiczyć. Ona ciągle mnie mobilizuje i mówi: „Musisz ćwiczyć! I nie ma gadania!”. Odmawiamy razem koronkę do Miłosierdzia Bożego. A Pan Bóg zmusza do jakiś rzeczy? On sam wie, co jest dla nas najlepsze. Dlatego mówię do Justyny: „Rób, co uważasz za słuszne”.


rozmowa „Wstań”

Agresywny toczeń zaatakował księdza Kardynał powiedział do niego, że śmierć go „nie pokona”. Przeżył kilkadziesiąt hospitalizacji i nadal żyje! Ksiądz Adam Kaczor, kapłan, którego zaatakował agresywny toczeń układowy, opowiada nam o swoim nawróceniu podczas „osiemnastki kapłańskiej” oraz o nieuleczalnej chorobie, która go wyniszcza. Dziejące się w jego życiu dobro przypisuje Chrystusowi, a nie sobie.

12

kl. Dariusz Trzebuniak: Przychodzi moment wyroku. Dowiaduje się Ksiądz o zapadnięciu na nieuleczalną chorobę. Co wtedy czuje młody kapłan? Szok? Rozczarowanie? Zachorowałem na toczeń układowy, będąc jeszcze diakonem (1991 rok). Jest to nieuleczalna choroba. To agresor, który chce mnie zniszczyć. Już na samym początku przeżyłem kilkanaście tygodni w niespotykanym dotąd cierpieniu. Nie żyłem jednak ze świadomością, że nigdy nie uda mi się z tego wyleczyć. Miałem nadzieję na normalne życie. kl. Dominik Rudan SCJ: Ale przyszedł moment poprawy i czas na sakrament święceń kapłańskich, tak? Wyszedłem ze szpitala i po kilku miesiącach rekonwalescencji przyjąłem święcenia kapłańskie. Przez pierwsze dwa lata swoją posługę kapłańską pełniłem w trzydziestotysięcznej parafii. DT: To miał być ten „oszczędny tryb życia”, który zalecał lekarz?

Spowiadałem, odprawiałem Msze Święte, katechizowałem w trzech szkołach, posługiwałem we wspólnocie „Wiara i Światło”. Pan Bóg dawał mi siły, a ja każdego dnia doświadczałem radości kapłańskiego życia. DT: Po kilkunastu latach nastąpiło jednak gwałtowne nasilenie objawów choroby… Pan Bóg przygotował mnie do przeżywania tego bardzo trudnego czasu, dając mi do ręki list apostolski Jana Pawła II Salvifici Doloris o chrześcijańskim sensie ludzkiego cierpienia. Znalazłem tam m.in. takie stwierdzenie: „W Chrystusie Bóg potwierdził, że chce działać szczególnie poprzez cierpienie, które jest słabością i wyniszczeniem człowieka – i chce w tej właśnie słabości i wyniszczeniu objawiać swoją moc!” (SD 23). DR: Czym dla ks. Adama Kaczora jest cierpienie? Jest uczestnictwem w zbawczym cierpieniu Chrystusa. Bóg z każdego cierpienia jest w stanie wyprowadzić dobro. Dlatego mam pewność, że swoim cierpieniem złączonym z krzyżem Pana Jezusa służę ludziom. DT: Przeżył Ksiądz nawrócenie dopiero w kapłaństwie... Jeśli mamy na myśli radykalne nawrócenie, to odpowiedź brzmi: TAK. Wcześniej w moim życiu Jezus nie był na pierwszym miejscu. To był cud, jakiego dokonał Bóg w czasie mojego półrocznego pobytu w szpitalu. grudzień-styczeń


rozmowa „Wstań”

Fot.: kl. D. Trzebuniak SCJ

„w postawie leżenia krzyżem przed otrzymaniem święceń wyraża się najgłębszy sens duchowości kapłańskiej: tak jak Piotr, przyjąć we własnym życiu krzyż Chrystusa i uczynić się posadzką dla braci”.

DT: „Bóg nie jest prymitywnym dziadem, który zsyła choroby” – mówi ks. Kaczkowski. Co Ksiądz na to? Cierpienie nie pochodzi od Boga. Możemy mówić o tym, że Bóg dopuszcza cierpienie. Jestem głęboko przekonany, że Bóg otacza szczególną miłością każdego cierpiącego. Inną rzeczą jest, czy człowiek zdoła otworzyć się na tę miłość. DT: Czy Ksiądz, żyjący ze świadomością nieuleczalnej choroby, jakoś bardziej przeżywa sytuację spotkania z Bogiem? Faktu, że Bóg mnie kocha, doświadczyłem najmocniej wtedy, gdy najbardziej cierpiałem. Owocem tego jest dzisiaj moja przyjaźń z Panem Jezusem i radosne oczekiwanie na spotkanie z Nim w niebie. DR: Istnieją niewierzący księża? Jak to zmienić? Owszem, może się zdarzyć, że któryś ksiądz jest praktykujący, ale niewierzący. Jan Paweł II zaraz na początku swojego pontyfikatu pisał do księży, że codziennie powinni się nawracać. Osobiście w Janie Pawle II widzę wzór bycia kapłanem na dzisiejsze czasy. DT: Na Księdza facebookowym profilu widnieje pseudonim „posadzka”. A z czym to się je? Zapożyczyłem to słowo z książki Jana Pawła II Dar i Tajemnica. Papież pisze tam, że 6(162)2015

DT: Cierpienie zmieniło Księdza podejście do Eucharystii? Tak. Odprawianie Mszy Świętej nie jest już jednym z wielu moich działań, ale najważniejszą chwilą dnia. Eucharystia stała się dla mnie autentycznym przeżywaniem odwiecznej miłości i niezgłębionego miłosierdzia Chrystusa, Jego męki, śmierci i zmartwychwstania. Mam świadomość, że to On, jedyny i wieczny Kapłan, posługując się ustami i rękami grzesznika, spełnia Ofiarę, którą zbawia całą ludzkość. DT: Bóg spotyka cierpiącego człowieka i co mu mówi? „Pójdź za Mną! Pójdź! Weź udział swoim cierpieniem w tym zbawianiu świata, które dokonuje się przez moje cierpienie! Przez mój Krzyż” (SD 26). DR: Na czym to ma polegać? Przede wszystkim na tym, że cierpiąc, będę wpatrywał się w krzyż Chrystusa. Będę prosił Boga, ażeby moje cierpienie – jak mawiał śp. kard. Stanisław Nagy – zostało przekłute na zbawienie. DR: Co najbardziej Ksiądz zapamiętał ze szpitala? Mam takie wspomnienie: odwiedzali mnie kard. Stanisław Dziwisz, bp Jan Zając i bp Jan Szkodoń. Nie przychodzili jednak po to, żeby ofiarować mi tanią pociechę. Dawali mi do zrozumienia, że są ze mną. I za każdym razem prosili mnie, żebym swoje cierpienie ofiarował za ich pasterską posługę. Wzruszyłem się, gdy jednego razu bp Jan Zając powiedział do mnie: „Adam, wspieraj nas”. Uświadomiłem sobie, że jest to wołanie Jana Pawła II: „Prosimy Was wszystkich, którzy cierpicie, abyście nas wspierali” (SD 31).

13


w zdrowym ciele...

Kran miłosierdzia

14

„Marana tha – Przyjdź Panie Jezu” – wydobywa się z głębi duszy głos pacjentów leżących na łóżkach szpitalnych i co rano wypatrujących kapelana, który niesie im Chrystusa, aby w chorobie, ale nie tylko, „nie łaknęli i nie pragnęli”. Ale czy zawsze ksiądz posługujący w szpitalu i idący do braci strapionych na ciele może liczyć na tak życzliwe przyjęcie? Zapewne nie. Przyjrzyjmy się posłudze kapelana, która choć na pozór prosta i znana większości ludzi, przy głębszym poznaniu odkrywa przed nami nieznane płaszczyzny. I tu i tam Bycie kapelanem szpitala to łączenie posługi osobom chorym z duszpasterstwem skierowanym do pracowników oddziałów. Bardzo ważne jest również wsparcie udzielane rodzinie chorego, zwłaszcza chorego w stanie terminalnym, a także rozmowa z rodzicami chorych dzieci, którym często trudno patrzeć na cierpienie własnego dziecka. Ale jak tu nie znaleźć analogii do spojrzenia Boga Ojca, który patrzył na cierpienie swojego Jedynego Syna – może w tym kontekście łatwiej będzie rozumieć cierpienie, które przeżywamy my i nasi bliscy. Obraz, który chyba wszystkim staje przed oczami, gdy myślimy lub słyszymy o kapelanie szpitala, to postać kapłana, który każdego ranka odwiedza wszystkie oddziały szpitalne, by nakarmić głodnych „Chlebem Życia”. Często myślimy również o wezwaniu księdza do umierającego członka rodziny, czy po prostu pacjenta leżącego obok nas na sali, aby udzielił sakra-

lek. med. Monika Cieplińska-Gostek Rzeszów

mentu namaszczenia chorych czy wyspowiadał chorego. Myślę, że pomoc płynąca z tej posługi sakramentalnej jest nieoceniona i niedająca się porównać z żadną pomocą czy wsparciem, chociażby najlepszego psychologa. Po prostu kran Patrząc na życie oczami wiary, wiemy, że rany duszy zaleczyć może każdy psycholog, ale uleczyć i uzdrowić potrafi tylko Bóg, a to właśnie On działa w sakramentach. Kapelan jest tylko narzędziem w ręku Boga, jest jakby „kranem”, przez który Bóg wylewa wody swojego miłosierdzia na tych, którzy się do Niego zwracają. Należy tu podkreślić fakt, z którego pacjenci często sobie nie zdają sprawy – ważność sakramentu pokuty nie wymaga konfesjonału w sensie fizycznym. O sakrament ten możemy prosić na sali chorych, w łóżku, pamiętając, że przychodzący do nas kapelan nie przychodzi w swoim własnym imieniu, ale in persona Christi, czyli w osobie Chrystusa. Kapelan, jak każdy kapłan, jest jakby „drugim Chrystusem”, jest tym, który swoim życiem i postawą powinien mówić: „Teraz nie ja już działam, ale działa we mnie Chrystus”. Pomoc na czas Jaką pomoc kapelan niesie osobie w śpiączce i czy może udzielić jej sakramentu namaszczenia chorych? Jeżeli ma pewność, że chory by tego chciał, wnioskując na podstawie rozmowy z rodziną czy personelem, lub jeśli pacjent jest pensjonariuszem DPS i niemożliwe jest ustalenie powyższego faktu, wspogrudzień-styczeń


Fot.: Archiwum

w zdrowym ciele...

’’

Bardzo ważną cechą kapelana jest jego dyspozycyjność. O jego posługę możemy prosić niezależnie od pory dnia i nocy…

mniany sakrament zostaje udzielony takiej osobie. Bardzo ważna jest posługa kapelana na oddziale noworodkowym, gdzie często w sytuacji zagrożenia życia dziecka proszony jest o udzielenie sakramentu chrztu świętego. Jeżeli występuje bezpośrednie zagrożenie życia, udzielany jest chrzest, a gdy dziecko wyzdrowieje, już po powrocie do domu, w parafii, sprawowane są obrzędy uzupełniające. Gdy chrzest święty udzielany jest w stanie stabilnym małego pacjenta, sprawowane są również obrzędy dodatkowe. Taki chrzest nie wymaga uzupełnienia w rodzinnej parafii. Dziecko ochrzczone w szpitalu zapisywane jest jako ochrzczone w parafii, na terenie której znajduje się szpital. Tam też jest metryka chrztu dziecka. Nieoceniona jest posługa kapelana na oddziałach ginekologiczno-położniczych, gdzie 6(162)2015

często może podjąć „interwencję duszpasterską” poprzez rozmowę z matką, w sytuacji zagrożenia życia dziecka nienarodzonego, jak również pomóc kobietom, które straciły dziecko i trudno im się z tym pogodzić. Może również udzielić porady, co do pogrzebu dziecka nienarodzonego. Bardzo ważną cechą kapelana jest jego dyspozycyjność. O jego posługę możemy prosić niezależnie od pory dnia i nocy, jak również niezależnie od stanu pacjenta, który o tę posługę prosi. Czy posługa kapelana to zawsze takie jasne i oczywiste sytuacje? Czy zawsze możemy powiedzieć, ze 100-procentową pewnością, że jego obecność to pomoc i jest mile widziany przez pacjenta czy personel medyczny? Myślę, że niejednokrotnie zdarzają się sytuacje, kiedy pacjent czuje się przymuszony przez księdza, gdzie nie życzy sobie posługi, czy nawet rozmowy z nim. Należy wówczas po prosty księdzu o tym powiedzieć, a ten z pewnością uszanuje wybór chorego, pamiętając, że Bóg powołał nas do miłości i jedności z Nim, ale obdarzył wolną wolą. Znak zapytania Może się zdarzyć, że personel czy pacjent uzna kapelana za „piąte koło u wozu” i zapewne w wielu sytuacjach tak jest, bo osoba kapelana, nawet gdy nic nie mówi, przez swoją postawę może stać się wyrzutem sumienia niejednego człowieka, może poruszyć serce, zburzyć spokój duszy czy misternie do tej pory budowany świat. Kapłan może po prostu swoją osobą zapytać: „Quo vadis? – Dokąd zmierzasz człowieku? Jaką idziesz drogą?”. Mając w pamięci słowa św. o. Pio: „Dusza przewyższa ciało”, z całą świadomością można powiedzieć, że kapelan szpitalny to nieoceniona pomoc, nie tylko dla personelu, ale przede wszystkim dla duszy chorego i jego najbliższych. Dziękując za posługę kapelanów i wszystkich kapłanów, jakich Bóg stawia na naszej drodze życia, prośmy, aby każdy z nas w godzinę śmierci mógł usłyszeć: „Sequere me – Pójdź za Mną”, a wchodząc w bramę nieba, powiedzieć za św. Dominikiem Savio: „Jakie piękne rzeczy widzę”.

15


w zdrowym ciele...   lek. med. Katarzyna Dąbek Rzeszów

Choroby dermatologiczne. Co dalej? 16

Skóra jest jednym z najciekawszych narządów organizmu ludzkiego. Jej budowa nie jest może tak skomplikowana jak innych organów, ale jej funkcje są bardzo istotne dla organizmu. Chroni ona ciało przed wnikaniem drobnoustrojów, odwodnieniem; działaniem czynników trujących, słońca, zimna; bierze udział w termoregulacji. Na powierzchni skóry gromadzi się wydzielina gruczołów łojowych, która również stanowi warstwę ochronną. Skóra jest jednak tkanką wrażliwą i dlatego również może ulegać uszkodzeniom. Przyjrzyjmy się zatem najczęstszym chorobom, które jej dotykają. Choroby alergiczne Atopowe zapalenie skóry (AZS) to choroba alergiczna, uwarunkowana genetycznie, wywołana przez nieprawidłową (nadmierną) wrażliwość skóry na małe dawki alergenów. Alergen to substancja powodująca uczulenie – np. sierść zwierząt, roztocza kurzu domowego, substancje chemiczne, niektóre pokarmy. W wyniku działania tych czynników bariera ochronna skóry zostaje uszkodzona i wówczas przez te uszkodzenia do organizmu mogą wnikać inne drobnoustroje, pogarszając stan miejscowy. AZS występuje u 15-20% dzieci

i u 1-3% dorosłych. Do głównych jego objawów należą świąd, suchość skóry, łuszczenie się skóry dłoni i stóp, występowanie zmian w tzw. typowych miejscach. U niemowląt zmiany te pojawiają się na twarzy i powierzchniach wyprostnych rąk i nóg, u małych dzieci i dorosłych w zgięciach kolanowych i łokciowych, na twarzy, szyi, a w ciężkich przypadkach mogą nawet obejmować całe ciało. Leczenie AZS polega na odpowiedniej pielęgnacji skóry, czyli przewlekłym stosowaniu preparatów natłuszczających i nawilżających. W przypadku zaostrzeń choroby lekarze zalecają leki antyhistaminowe (ogólnie), a miejscowo: takrolimus, pimekrolimus lub kortykosterydy. W ciężkim przebiegu choroby może być konieczne zastosowanie sterydów ogólnych, a w przypadku nadkażeń bakteryjnych także antybiotyków. Kontaktowe zapalenie skóry jest kolejną chorobą skóry, która również wynika z działania czynników alergizujących, zwykle są to silne środki chemiczne lub związki metali. Do najczęstszych alergenów należą nikiel, miedź, złoto, guma, substancje antybakteryjne w mydłach i preparatach myjących, niektóre olejki aromatyczne, lateks, związki zawierające jod, niektóre miejscowe antybiotyki, formalina. Reakcja skóry ograniczona jest grudzień-styczeń


w zdrowym ciele...

Grzybica Grzybica jest jedną z tych chorób skórnych, które budzą największy strach. Spowodowana jest przez grzyby, które atakują skórę. Zmiany mogą obejmować skórę gładką, owłosioną skórę głowy, a także dłonie i stopy wraz z paznokciami. Najłatwiej zarazić się grzybicą na basenie, w internatach, schroniskach lub nawet hotelach – w miejscach, w których wiele osób korzysta ze wspólnej wanny lub prysznica, a nie jest zachowana należyta higiena i czystość. Zmiany dotyczące skóry gładkiej to charakterystyczne pierścieniowate ogniska, z rumieniowato-złuszczającymi brzegami – zwykle są one swędzące. Zmiany na owłosionej skórze głowy są dobrze odgraniczone, złuszczające się, rumieniowate, mogą być pokryte strupami, może im także towarzyszyć obrzęk i ropna wydzielina. Grzybica rąk dotyczy jednej lub obu dłoni, na których pojawiają się zmiany złuszczające się na podłożu rumieniowym. Grzybica stóp może dotyczyć jedynie podeszwowej powierzchni stóp ze złuszczaniem i rumieniem lub może także pojawić się na powierzchniach międzypalcowych – wówczas oprócz złuszczania i rumienia występuje maceracja i pęknięcia w tej okolicy. Zmiany na stopach i rękach mogą współistnieć, może im także towarzyszyć grzybica paznokci, charakteryzująca się deformacją płytki paznokciowej. W leczeniu grzybicy stosuje się miejscowe leki przeciwgrzybiczne, a gdy zmiany są bardzo rozsiane środki/preparaty przeciwgrzybiczne ogólnie. W grzybicy owłosionej skóry głowy zalecane jest także używanie odpowiednich szamponów przeciwgrzybicznych. 6(162)2015

’’

Fot.: www.depositphotos.com

do miejsca jej kontaktu z antygenem. Powstają rumieniowe, złuszczające się plamy, które gojąc się, mogą pozostawiać przebarwienia. Zmiany są swędzące i mają charakter nawrotowy. W leczeniu stosuje się kortykosterydy, a miejscowo maści natłuszczające i regenerujące uszkodzoną skórę – według zaleceń lekarza. Ważne jest unikanie czynnika wyzwalającego reakcję alergiczną.

Należy pamiętać o przestrzeganiu zaleceń otrzymanych od lekarza oraz o cierpliwości, gdyż niekiedy leczenie trwa kilka miesięcy…

Nie są to wszystkie choroby skóry, powyższe zmiany są jednak najczęściej spotykanymi problemami. Choroby skóry bywają bardzo uciążliwe do wyleczenia, a zmiany, które wówczas powstają, powodują dyskomfort, świąd lub ból. Należy pamiętać o przestrzeganiu zaleceń otrzymanych od lekarza oraz o cierpliwości, gdyż niekiedy leczenie trwa kilka miesięcy, a w przypadku chorób na tle alergicznym o unikaniu alergenów mogących wyzwalać reakcję zapalną skóry. Niezwykle istotna jest również odpowiednia higiena i pielęgnacja skóry, dbanie o jej nawilżenie i regenerację.

17


Fot.: www.depositphotos.com

w zdrowym ciele...

18

Spojrzeć w oczy… Tak jak z biegiem lat zmienia się nasza fizyczność, tak samo zmianie podlega w nas to, co psychiczne i duchowe. Z drugiej strony jednak odpowiedzi na najważniejsze pytania pozostają wciąż nieoczywiste. Dziecko, które poznaje świat, dopiero zaczyna uczyć się Pana Boga, człowiek starszy zaś wciąż jeszcze się Go uczy. Czy starość zbliża do Boga? Czy w starości łatwiej się modlić? Czym jest zdrowa i dojrzała duchowość osób starszych? Relacja domaga się wzrostu Nie można zakonserwować relacji. Zamknąć jej w zapasteryzowanym słoiku i odłożyć na bezpiecznej półce. Trwanie w relacji wymaga podjęcia ryzyka jej przemian. To, co dzieje się między dwiema bliskimi osobami jest

Aneta Pisarczyk Dąbrowa Górnicza

zmienne, dynamiczne. Dlatego niezbyt celne są życzenia składane młodej parze dotyczące tego, by za kilkanaście lat kochali się tak samo jak w dniu ślubu. To nasz lęk dyktuje taki scenariusz. Tymczasem młodym trzeba życzyć, by kochali się właśnie inaczej, bardziej, dojrzalej. Ich miłość spod ołtarza musi ewoluować, inaczej nie przetrwa zmagań codzienności. Podobnie wygląda nasza znajomość z Panem Bogiem. Nie może pozostać niezmienna. Religijność osoby dorosłej wygląda przecież inaczej niż religijność dziecka. Dla tych z nas, którzy wiarę pojmują głównie przez pryzmat praktyk religijnych istotnie może wydawać się, że w tej materii nic się nie zmienia. Msza Święta, spowiedź, Komunia Święta, w końcu Boże Narodzenie, Wielkanoc – wciąż to samo. I tak, i nie – powiemy. Bo racja, znowu Msza Święgrudzień-styczeń


... zdrowy duch ta, znowu rekolekcje, ale ja z moim byciem dla Boga z każdym dniem jestem inny. W każdą modlitwę wnoszę inne emocje, myśli, potrzeby. Z każdym kolejnym rokiem inaczej postrzegam świat. Ja jestem inny, zmieniam się, dorastam, dojrzewam, mogę pojąć więcej. Pan Bóg chce zatem pokazywać mi się coraz bardziej i wchodzić ze mną w coraz intymniejszą relację. Czas wyboru W poszczególnych etapach naszego życia musimy odnosić się do Boga. Musimy dokonywać wyborów. Trwać przy Nim, czy budować swoje życie bez Niego? Czas starości to czas, w którym nasze wybory się utrwalają. Można więc jeszcze bardziej wyrzucić Boga z serca. Z drugiej strony dla wielu osób starszych może to być intensywny okres wzrostu duchowego. Wzrost ten przybiera rozmaite formy zewnętrzne – udział w codziennej Mszy Świętej, bycie członkiem wspólnoty modlitewnej, uczestniczenie w pielgrzymkach. Ważne jest jednak to, co dzieje się w sercu człowieka. Pogłębiona modlitwa, celebrowana bliskość, ofiarowanie siebie. Kiedy nasza relacja z Bogiem staje się coraz bardziej intymna i osobista, a zarazem rzeczywista, wtedy wiemy, że podążamy dobrą drogą. Jest wiele osób starszych, żyjących tu i teraz, lecz oczami duszy z błogością wpatrujących się w otwarte dla nich niebo. Starość to też czas walki i to walki duchowej. To czas podsumowań, przyglądania się sobie z perspektywy przeżytych lat, rozliczania samego siebie. Upływające lata jasno informują nas o tym, że pewnych rzeczy już nie poprawimy, nie zrobimy inaczej. Co nam pozostaje? Rozpamiętywać? Chować do siebie samego żal i urazę? Oczywiście nie. Trzeba nam spojrzeć na siebie oczami kochającego Ojca. Zobaczyć to, co dobre i to, co złe. Pielęgnować w sobie wdzięczność za to, co się udało i przebaczyć samemu sobie wszystkie popełnione błędy, utracone szansy. Jeśli trudno nam przebaczyć sobie, to przyjmijmy w to miejsce przebacze6(162)2015

nie, które daje Bóg. Jeżeli On przebacza, Ty nie przebaczysz? A jednak być jak dziecko Starość jest mądra siłą doświadczenia. Ma za sobą dziecięcą ciekawość świata, nastoletnie przeglądanie się w oczach rówieśników oraz dorosłe starania i zmagania. Także w sferze wiary osoba starsza posiada wiele doświadczeń, mieszczących się między radością nawrócenia a bólem odejścia i zdrady. To wszystko pozwala odnaleźć w sobie olbrzymią pokorę wobec życia i jego Dawcy. Często odczuwamy presję, by wiedzieć, potrafić, być na bieżąco. W dorosłym świecie jesteśmy oceniani z perspektywy naszych dokonań. W starości możemy to wszystko odpuścić. Starość to dojrzałe poszukiwanie w sobie dziecka. Odpuszczenie wewnętrznej kontroli pozwala nam zanurzyć się w ramionach Ojca i poczuć bezpiecznie mimo wszystko. Dziecko nic nie musi, ono po prostu cieszy się z kontaktu z rodzicem. Być jak dziecko przed Bogiem – to zaproszenie dla nas wszystkich. Na starość lista codziennych obowiązków maleje, pozostawiając puste miejsca do zapełnienia. Nie ma już pracy zawodowej, dzieci posiadają własne dzieci, wcześniejsze zobowiązania wygasają. Co zrobić z czasem wolnym? Można zagłuszać własne pragnienia i potrzeby, wybierając codzienne samotne godziny przed telewizorem. Ale można inaczej. Można realizować się jeszcze pełniej i piękniej, niż gdy byliśmy w pełni sił i aktywności. Kiedy, jeśli nie teraz doświadczać głębi modlitwy, spotkania z Bogiem, trwania w relacji z braćmi? Kiedy zanurzać się w intensywny i intymny dialog ze Stwórcą? A to wszystko bez pośpiechu i presji, tak zwyczajnie, na tyle, na ile jesteśmy w danej chwili gotowi. Jedyne, czego potrzebujemy, to decyzja trwania przy Bogu. Nie bójmy się na starość korzystać z kierownictwa duchowego, spróbować nowych form rekolekcji, zacząć uczęszczać na spotkania modlitewne. Dajmy sobie szansę na rozwój duchowy. Zadbajmy nie tylko o własne ciało, ale i o domagającego się naszej uwagi ducha.

19


... zdrowy duch   ks. Łukasz Grzejda SCJ    Stadniki

Kim jest Bóg dla chorego?

20

Czym są pytania o Boga? Czy ludzie dotknięci cierpieniem, chorobą zadają sobie te pytania inaczej? Może ich dolegliwości są wyłącznie pretekstem, by o Bogu mówić oryginalnie? Jaki byłby wreszcie Bóg, gdybyśmy nie szukali Go w perspektywie cierpienia? Kilka razy w życiu zetknąłem się z bólem, chorobą czy cierpieniem. Czasem były to spotkania z chorymi, odwiedziny z Komunią Świętą w pierwszy piątek miesiąca. Rzadziej osobiste doświadczenie niemocy płynące z własnej dolegliwości czy osłabienia organizmu. Przekonałem się, że miało to wpływ na stawianie sobie pytań o sens życia czy o potrzebę znoszenia trudów cierpienia.

człowiek stawia sobie pytania: Dlaczego mnie to spotkało? Czego wynikiem jest ten stan, w którym się znajduję? W pierwszej chwili pojawia się bunt na bezradność spowodowaną cierpieniem i chorobą. Trudno znaleźć w życiu wydarzenia czy zaniedbania, które w konsekwencji przynoszą stan zaburzenia naszego zdrowia fizycznego czy psychicznego. Bezsilność przenosi chorego w przekonanie, że to Bóg jest sprawcą tego stanu rzeczy. Z czasem jednak dochodzimy do przekonania, że sprawa jest bardziej złożona. Pan Bóg jest przecież sprawcą tego świata i wszystkich praw w nim istniejących. Nasza wolność sprawia, że nie zawsze dobrze z tych zasad korzystamy. Rezultat tych dwóch prawideł może przyjąć znamiona choroby.

Bezradność Na różne sposoby jesteśmy w życiu ograniczani: czy to przez rodziców w dzieciństwie, aby proces wychowania i dojrzewania był skuteczny; czy przez instytucje państwowe, w celu zapewnienia równowagi społecznej; czy może nawet przez zasobność portfela, gdy w danej chwili miałbym ochotę na realizację swoich pragnień. Chcę wreszcie powiedzieć o tym ograniczeniu, które jest spowodowane chorobą. Choć wymieniłem inne sposoby i mam świadomość, że wskazać można by jeszcze więcej, to jednak granice wynikające z utraty zdrowia wpływają także na rozwój duchowy człowieka. Bardzo często to właśnie dzięki chorobie

Podobieństwo Nieco łatwiej jest choremu, gdy blisko niego pojawi się ktoś, kto go rozumie. Jeszcze lepiej jest, gdy nie pociesza, nie używa utartych frazesów w stylu: „Wszystko będzie dobrze”, ale zwyczajnie jest i daje poczucie relacji. Cierpiący lepiej zrozumie cierpiącego. Może dlatego tak popularnym odniesieniem dla chorych jest Jezus Chrystus przedstawiany w wydarzeniach z ostatnich chwil swojego ziemskiego życia. Taki wzór do naśladowania lub model prezentujący, jak między niebem a ziemią odnaleźć drogowskaz do Boga – jak żyć wtedy, kiedy żyć się nie chce. Wielu świętych Kościoła na swojej drodze spotkało się z Chrystusem obecnym w człogrudzień-styczeń


Fot.: www. shutterstock.com

... zdrowy duch

’’

Jeżeli ja – chory – nie mam siły, by zaradzić cierpieniu, szukam towarzysza mojego bólu. W świetle wiary tym pierwszym, najbliższym będzie Chrystus.

wieku potrzebującym, chorym. Właśnie poprzez różne niedobory, braki, byli w stanie odnaleźć nową rzeczywistość. Bóg pozwala konfrontować się z rzeczywistością niemocy, ograniczenia. Jeżeli ja – chory – nie mam siły, by zaradzić cierpieniu, szukam towarzysza mojego bólu. W świetle wiary tym pierwszym, najbliższym będzie Chrystus. On zgodził się świadomie przyjąć konsekwencje ludzkich zaniedbań, wyniosłości, kłamstwa czy nienawiści. Żył, jak podają teksty Ewangelii, jako człowiek czyniący dobro, uzdrowiciel, sprawiedliwy, obrońca pogardzanych i napominający tych, którzy jeszcze nie dostrzegli wyrządzanych przez siebie krzywd. Taka postawa przyczyniła się ostatecznie, że oddał swoje życie, umierając niewinnie w strasznych mękach. Miłość ofiarowana za innych jest do dziś powtarzana przez ludzi. Czynią to z różnych powodów. Mniej lub bardziej świadomie. Bardzo prawdopodobne, że postawa Jezusa inspiruje, dodaje odwagi w znoszeniu tego, co trudne. Cierpienie akceptowane przez chorego w celu zaprowadzenia kultury miłości jest tą drogą, którą chrześcijaństwo odpowiada na tak trudną sytuację człowieka, doświadczonego różnego rodzaju niemocą. 6(162)2015

Nadzieja Bóg nie jedno ma imię, ale dla chorego tym najłaskawszym imieniem jest Bóg oczekiwany. Może taki trochę adwentowy. Bóg, który zamiast mnie rozumieć, po prostu ze mną jest. Nie jestem pierwszym ani ostatnim, który przez trudy życia odnajduje coś więcej, niż tylko siebie z osobistymi ograniczeniami. Odkrywam własną zmienność. Każda taka przemiana to konsekwencja spotkania z Tym, który jest życiem. Na dodatek tym życiem się dzieli. Chciałbym na koniec pozostawić ci, Drogi Czytelniku, tekst starotestamentowy. Niech medytacja tych kilku zdań wprowadzi cię w twój własny adwent doświadczanej choroby czy cierpienia.

Lamentacje (3,19-24): „Wspomnienie udręki i nędzy – to piołun i trucizna; stale je wspomina, rozważa we mnie dusza. Biorę to sobie do serca, dlatego też ufam: Nie wyczerpała się litość Pana, miłość nie zgasła. Odnawia się ona co rano: ogromna Twa wierność. «Działem mym Pan» – mówi moja dusza, dlatego czekam na Niego”.

21


... zdrowy duch   ks. Krzysztof Zimończyk SCJ    Kraków

22

„Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego – którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili” (J 1,11-13). Nie było dla Niego miejsca W historii zbawienia Bóg mówił do człowieka na różne sposoby. Przemawiał przez wybrane osoby. Mówił głosem patriarchów i proroków. Przemawiał przez znaki na niebie i wydarzenia budzące grozę na ziemi. Mówił twardym głosem przykazań, ale odzywał się też głosem najczulszej matki. Różne były owoce tej Bożej pedagogii. Znaleźli się ludzie, którzy całym sercem zaufali Bogu i w Jego imię dokonywali wielkich dzieł, ale byli i tacy, którzy okazywali Mu nieposłuszeństwo, gardząc Jego słowem. Gdy nadeszła pełnia czasów, wydarzyła się rzecz niepojęta: „A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas” (J 1,14). Bóg przemówił do człowieka poprzez tajemnicę wcielenia swojego Syna – Jezusa Chytrusa.

Fot.: www.depositphotos.com

Przyjmij mnie do siebie! „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16). Wielki Bóg z miłości do człowieka stał się malutkim dzieckiem, niemowlęciem. Pozwolił się wziąć w ramiona ludzi: Maryi i Józefa. On, który utrzymując w istnieniu cały wszechświat, oddał się w ręce człowieka, mówił mu niejako: „Przyjmij mnie do siebie”. Pewna siostra zakonna była kiedyś tak przejęta tą rzeczywistością Boga, który stał się dzieckiem, że pobiegła do klasztornego dzwonu i z całych sił zaczęła dzwonić. Gdy wszystkie siostry przybiegły i zapytały, gdzie się pali, ona odpowiedziała z radością w sercu: „Pomyślcie! Bóg stał się człowiekiem!”. Może nas bulwersować fakt, że w miasteczku Jego narodzin, Betlejem, nie było dla Niego miejsca. A czy dziś znajdzie się miejsce dla Niego w naszych domach, rodzinach, w naszych sercach? grudzień-styczeń


... zdrowy duch Czy chcesz przyjąć Jezusa? Czy chcesz przyjąć Nowonarodzonego Jezusa do siebie, do swojego domu, do swojego życia? To pytanie nie jest poetyckim sformułowaniem. Przychodząc na świat ponad dwa tysiące lat temu, Jezus przychodzi także i dziś w wydarzeniu liturgicznym świąt swoich narodzin i pragnie zostać przez ciebie przyjętym. Może ktoś chce zadać pytanie tak charakterystyczne dla naszych czasów: A co ja będę z tego miał, jeśli przyjmę Jezusa do siebie? Co

’’

Pan nigdy nie jest zmęczony przebaczaniem: nigdy! To nas męczy proszenie Go o przebaczenie. Prośmy o łaskę, byśmy niestrudzenie prosili o przebaczenie, ponieważ Jego nigdy nie męczy przebaczanie. Prośmy o tę łaskę.

papież Franciszek

mi to da? Co ci to da? Tak dużo, że aż trudno powiedzieć. On da ci życie! Prawdziwe życie! Nie na lat siedemdziesiąt czy osiemdziesiąt, ale na wieczność! Święty Jan Ewangelista ujmuje to słowami: „Wszystkim tym, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi” ( J 1,12). Wielkość tego daru zakryta jest dla oczu. Widzi się ją tylko sercem. Nie da się jej przeliczyć na dobra materialne. Doświadczyła nowego narodzenia Wielkości tego daru doświadczyła pewna kobieta o imieniu Luiza. Jej życie, jako młodej dziewczyny, było jedną wielką włóczęgą z grupą przyjaciół, z narkotykami, z luzem moralnym. Po pewnym czasie postanowiła jednak porzucić złą drogę i udało się jej wyzwolić z uzależnienia od narkotyków. Ale właściwie była już nieodwracalnie naznaczona chorobą. Po pochopnym zawarciu ślubu cywilnego pojawiły się pierwsze oznaki AIDS. Z tego powodu opuścił ją mąż. Luiza została sama z ciężarem swych upadków aż do chwili spotkania katoli6(162)2015

ków z Odnowy w Duchu Świętym, którzy żyją słowem Bożym i dzielą się doświadczeniami tego życia. Wnet odkryła świat przedtem jej nieznany. Kiedy poznała Boga, który jest Ojcem, jest Miłością, jest Miłosierdziem nie mogła już zatrzymywać swoich grzechów tylko dla siebie, uwierzyła w Boże przebaczenie. Jej życie zaczęło się zmieniać. Pomimo cierpienia i choroby, otrzymane przebaczenie otworzyło ją na radość, jakiej nigdy dotąd nie przeżywała. Jej twarz jaśniała pięknem, którego postępująca choroba nie przysłoniła. Lekarze byli zdumieni jej pogodą ducha. Luiza doświadczyła nowego narodzenia. Jak o to prosiła, po śmierci ubrano ją na biało. Droga do nieba została wyrównana. Jezus jest miłosierdziem Orędziem Jezusa jest miłosierdzie. Dobitnie o tym przypomina od początku swego pontyfikatu papież Franciszek. „Dla mnie – mówi Franciszek w jednym z pierwszych swoich wystąpień – najmocniejszym orędziem Pana jest miłosierdzie. Przecież to On sam powiedział: Nie przyszedłem do sprawiedliwych, sprawiedliwi usprawiedliwiają się sami”. W tym samym przemówieniu papież podkreślił, że po ludzku nie jest nam łatwo zaufać niezgłębionemu miłosierdziu Boga. Jednak, jak dodał, musimy się na to zdobyć: „Nie jest łatwo zdać się na Boże miłosierdzie, bo jest to niepojęta otchłań. Ale musimy to uczynić! «Ach, ojcze, gdyby ojciec znał moje życie, nie mówiłby ojciec do mnie w ten sposób». «Dlaczego, co zrobiłeś?». «Ach, dopuściłem się poważnych występków». «Tym lepiej! Idź do Jezusa, On się ucieszy, kiedy Mu o tym opowiesz! On zapomina, ma szczególną zdolność zapominania. Zapomina, całuje cię, bierze w ramiona i mówi tylko: ‚I Ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd już nie grzesz!’ (J 8,11). Daje ci tylko tę radę». Po miesiącu jesteśmy w takiej samej sytuacji. Wracamy do Pana. Pan nigdy nie jest zmęczony przebaczaniem: nigdy! To nas męczy proszenie Go o przebaczenie. Prośmy o łaskę, byśmy niestrudzenie prosili o przebaczenie, ponieważ Jego nigdy nie męczy przebaczanie. Prośmy o tę łaskę”.

23


Duchowy Patronat Misyjny

Świat kontrastów

24

Dziewiętnaście lat spędzonych w Republice Południowej Afryki. Najpierw jako proboszcz w Graaff-Reinet, Aliwal North i w Pietermaritzburgu, później jako pracownik administracji, odpowiedzialny za zarządzanie finansami sercanów w RPA. Był też i czas budzenia powołań wśród młodych Afrykańczyków do życia zakonnego i kapłańskiego w sercańskim stylu. Z księdzem Zbigniewem Chwają, sercańskim misjonarzem, rozmawia ks. Piotr Chmielecki SCJ z Sekretariatu Misji Zagranicznych Księży Sercanów. Kiedy słyszę Republika Południowej Afryki, to od razu przychodzi mi skojarzenie z apartheidem i Nelsonem Mandelą. Czy są to słuszne skojarzenia? Rzeczywiście, skojarzenie z systemem segregacji rasowej wydaje się być uzasadnione, jednak RPA dzisiaj to już inny kraj. Jest to między innymi zasługa wspomnianego Nelsona Mandeli, który swoją postawą i chęcią zjednoczenia kraju po mrocznym okresie apartheidu dążył do zjednoczenia ludności, bez względu na przynależność rasową. Nie znaczy to bynajmniej, że i dzisiaj nie ma napięć czy konfliktów na tym tle. Ostatnio mamy do czynienia z pewnego rodzaju „odwrotnym apartheidem”, to „biali” w Afryce stali się tymi „gorszymi”. Mam rację? Tak, to prawda, że w prawie pojawiło się sformułowanie affirmative action, sugerujące,

że obywatele, którzy w przeszłości nie byli uprzywilejowani, jeżeli chodzi np. o zatrudnienie czy kierownicze stanowiska, powinni mieć ułatwioną ścieżkę kariery. Dotyczy to zarówno edukacji, jak i gospodarki czy ekonomii. Ten proces w ostatnich latach stracił nieco na znaczeniu w związku z wyrównywaniem się szans wszystkich obywateli kraju. Dlaczego mówimy, że Kościół prowadzi misję w RPA? Czym ta misja się charakteryzuje? Kościół w RPA jest stosunkowo „młody”, bo pierwszy biskup katolicki został w nim mianowany w 1836 roku. Stąd też historia i początki lokalnego Kościoła są ściśle związane z obecnością misjonarzy, przede wszystkim z Europy. Do dzisiaj ta obecność jest widoczna i potrzebna ze względu na brak kleru lokalnego, choć trzeba zaznaczyć, że powołań lokalnych jest coraz więcej. Zarówno w duszpasterstwie, w edukacji, jak i w formacji do kapłaństwa ciągle jest potrzeba księży z innych państw. Wzrasta przy tym procentowa obecność księży afrykańskich, przyjeżdżających z ościennych krajów na kontynencie. Słowo „misja” kojarzy się wielu ludziom z dżunglą, sawanną, słoniami, chatami z błota i słomy, misjonarzem chrzczącym tysiące ludzi… Ale to raczej nie jest obraz misji z RPA? RPA to kraj kontrastów. Można tutaj spotkać, szczególnie w dużych miastach, parafie typowe dla Europy: dobrze zorganizowane grudzień-styczeń


Fot.: Archiwum ks. Z. Chwaji

Duchowy Patronat Misyjny

i niezależne finansowo. Na przeciwległym biegunie są parafie wiejskie, często zaniedbane i biedne, bez księdza rezydującego na miejscu, gdzie dużą rolę odgrywają lokalni liderzy świeccy. Ja miałem okazję doświadczyć pracy zarówno w jednej, jak i drugiej rzeczywistości.

Duch

Patronat M y w

jny isy

!!

o

Proszę przybliżyć nam pracę sercanów w RPA? Czy prowadzimy tam jakieś dzieła, które są szeroko rozpoznawalne? Nasza sercańska wspólnota nie jest zbyt liczna, bo prowincja RPA ma zaledwie 20 członków. Znaczna grupa to starsi współbracia, bądź to na emeryturze, bądź pracujący niejako na „pół etatu”. Pozostali pracują w duszpasterstwie oraz w formacji naszych sercańskich studentów. Prowadzimy w prowincji KwaZu-

lu-Natal dom formacyjny dla alumnów z kilku prowincji afrykańskich, gdzie studiują oni w języku angielskim, a przy tym mają możliwość doświadczenia kultury i rzeczywistości kościoła w RPA. Gdyby miał Ksiądz podjąć pracę misyjną w innym kraju niż RPA, to byłoby to w…? W czasie mojej pracy w RPA nie myślałem o zmianie kraju, czy szukaniu innych wyzwań poza jego granicami. Gdybym miał na to pytanie odpowiedzieć dzisiaj, to wydaje mi się, że byłoby czymś ekscytującym podjąć pracę w takim kraju, który wymaga tzw. powtórnej ewangelizacji np. w Europie. Póki co jednak pozostaję otwartym na natchnienia Ducha Świętego co do mojej przyszłości.

Msza Święta w intencji członków Duchowego Patronatu Misyjnego zostanie odprawiona

20 grudnia 2015 roku oraz 17 stycznia 2016 roku.

Papieskie Intencje Misyjne na miesiąc grudzień

Aby rodziny, zwłaszcza te, które cierpią, odnalazły w narodzinach Jezusa znak nadziei.

styczeń

Aby przez dialog i miłość braterską, dzięki łasce Ducha Świętego, zostały przezwyciężone podziały wśród chrześcijan.

6(162)2015

25


Fot.: shutterstock.com

prenumerata

Szczególnie dzięki Wam, STAŁYM PRENUMERATOROM, możemy towarzyszyć ludziom chorym. Dzięki Wam „Wstań” regularnie dociera do kilku tysięcy cierpiących. Tym, którzy tracą nadzieję, daje siły do odnalezienia odpowiedzi na pytanie: Jaki jest sens cierpienia? Także w ich imieniu bardzo Wam DZIĘKUJEMY! Parafia pw. NSPJ (Koszyce Wielkie), A. Ciborowska (Łapy), J. Kania (Zamość), D. Trynkowska (Warszawa), O. Florek-Kowalska (Limanowa), Z. Witt (Bydgoszcz), J. Polański (Bydgoszcz), Towarzystwo im. św. Brata Alberta (Dębica), parafia pw. św. Marii Magdaleny (Rabka-Zdrój), B. Falińska (Drawsko Pomorskie), ks. J. Bieleń (Krosno), L. Hilla, ks. S. Bielat (Wadowice), parafia pw. św. Katarzyny (Nowa Ruda), H. Kawecka (Tarnawa Dolna), K. Włodarczyk (Lublin), A. Sokołowska (Myślenice), M. Ajdarów (Olsztyn), M. Kallus (Bogacica), J. Rogowska (Łomża), S. Kowalczyk (Lublin), ks. J. Kania (Zamość), ks. M. Kowalczyk (Zaklików), A. Klose (Czerwionka-Leszczyny), T. Pyc (Chełm), Ł. Mazurek (Łęczna), Ł. Rychlicka (Olsztyn), J. Książek (Wola Dębińska), Zgromadzenie SS NMP (Staniątki), B. Wacław (Ciężkowice), S. Marczak (Płock), M. Kmiecik (Wieliczka), W. Żurek (Ostrowiec Świętokrzyski), M. Tylińska-Grzelak, D. Grzegorczyk (Sosnowiec), M. Charęża, J. Milewska, K. Napora (Porąbka), A. Mikulska, M. Nowicka (Jelenia Góra), A. Góral (Lubin), R. Bargalik-Makowski (Zakopane), parafia pw. Świętej Rodziny (Tomaszów Mazowiecki), T. Nieznaj (Ciecierzyn), B. Miszczyk (Kraków), A. Irla (Tarnów), A. Czarniecka (Traganice).

26

Ofiarodawców wspieramy naszą modlitwą.

nazwa odbiorcy

W Y Ż S Z E

86 1020 2892 0000 5102 0016 3758

nazwa odbiorcy cd.

3 2 - 4 2 2

odbiorca

numer rachunku odbiorcy

8 6

Polecenie przelewu / wpłata gotówkowa

DOWÓD / POKWITOWANIE DLA NADAWCY

WYŻSZE SEMINARIUM MISYJNE 32-422 STADNIKI 81 kwota zleceniodawca:

1 0 2 0

S E M I N A R I U M S T A D N I K I 2 8 9 2

M I S Y J N E

8 1

0 0 0 0

5 1 0 2

W P

numer rachunku zleceniodawcy (przelew) / kwota słownie (wpłata)

0 0 1 6 waluta

PLN

3 7 5 8

kwota Odcinek dla banku / poczty

nr rachunku odbiorcy

nazwa i adres zleceniodawcy

nazwa i adres zleceniodawcy cd.

tytułem/inne

Prenumerata „Wstań”. Zamawiam półroczna

egz. roczna

PRENUMERATA „WSTAŃ”. ZAMAWIAM OKRES PRENUMERATY:

EGZEMPLARZY.

PÓŁROCZNA

ROCZNA

„WSTAŃ” DLA UBOGICH OFIARA NA MISJE

Opłata:

stempel dzienny

Opłata: ........................................

data, pieczęć, podpis(y) zleceniodawcy

„WSTAŃ” DLA UBOGICH OFIARA NA MISJE


W Y DAW N I C T W O D E H O N D L A C Z Y T E L N I KÓ W „W S TA Ń ”

P R O M O C J A ! O K A Z YJ N E C E N Y !

30,00 zł / 20,00 zł Błogosławieństwa wychowawcy

36,00 zł / 26,00 zł

38,00 zł / 28,00 zł

Książka ks. Zygmunta Podlejskiego Święci (nie) święci przedstawia postaci świętych od tej drugiej strony – z uśmiechem, humorem, co wcale nie umniejsza ich wielkości.

Impulsy dla duszy to

książka, którą należy czytać powoli. Każdy impuls jest zaproszeniem do reeksji nad różnymi aspektami ludzkiego życia. Jest też zachętą do uśmiechu.

Książka o tym, jak dziś wychowywać dzieci i młodzież w duchu chrześcijańskich wartości, a także o tym, jak w dzisiejszym świecie być chrześcijańskim wychowawcą.

32,00 zł / 22,00 zł 10 zasad mądrego wychowania

Książka jest praktyczną pomocą dla rodziców i nauczycieli w wychowaniu dzieci i młodzieży. Poradnik dla osób, które nie mają wiele czasu.

Świadkowie wi wiary na dziś 36,00 zł / 26,00 zł Życie św. Jana XXIII

Książka ukazuje życie i pontykat papieża, który przeszedł do historii jako papież uśmiechu i dobroci.

Starość – skarb do odkrycia

25,00 zł / 20,00 zł

Starość - niejedno ma imię

32,00 zł / 22,00 zł Jan Paweł I

30,00 zł / 15,00 zł

Biograa jest podróżą przez całe życie Albina Lucianiego – Jana Pawła I, od dziecka do papieża, dopełnioną cennymi świadectwami najbliższych z rodziny.

Temat starości jest mało obecny we współczesnej literaturze. Książki pomogą niejednemu Czytelnikowi godnie i mądrze ją przeżyć.

Modlitewniki 8,20 zł / 5,00 zł Zbaw nas ode złego

Zawiera modlitwy o uwolnienie od szatana. Znajdziemy w nim również piękne modlitwy w chorobie i cierpieniu oraz o pokój ducha.

16,90 zł / 10,00 zł

30,00 zł / 20,00 zł

Ojciec Pio

Siostra Łucja z Fatimy

W tej książce znajdziemy interesująco i w żywy sposób opowiedzianą historię spotkań autora książki, ojca Amortha, ze świętym stygmatykiem – ojcem Pio.

Książka mówi o najważniejszych wydarzeniach z historii siostry Łucji, przeżywanych przez nią ze świadomością, że świat, jeśli chce przetrwać, musi wrócić do Boga.

24,90 zł / 15,00 zł Śpiewając kolędy

JC

5,45 zł / 3,60 zł

Zawiera wiele modlitw na różne okazje, pory dnia i okoliczności. Adresatem modlitewnika są katolickie rodziny.

ERN SI

Wspaniała publikacja na czas świąt Bożego Narodzenia. Na jej kartach znajdziemy nie tylko teksty najważniejszych kolęd, ale również krótkie rozważania do każdej z nich.

O IŁ

Modlić się sercem

M

Zawiera modlitwy i pieśni do NSPJ oraz wiele modlitw na różne okazje, pory dnia i okoliczności.

I JAK

O

Pragnę

14,50 zł / 8,00 zł

C IE

OCZAMI MIãOSIERDZIA

Modlitewnik na Rok Miäosierdzia BoĔego 8 XII 2015 – 20 XI 2016

12,00 zł / 8,00 zł Oczami miłosierdzia

Modlitewnik został zredagowany z okazji Roku Miłosierdzia (8 XII 2015 – 20 XI 2016).

www.wydawnictwo.net.pl

Zadzwoń i zamów! Przy zamawianiu zaznacz, że jesteś Czytelnikiem „WSTAŃ”! 12 290 52 98 (od pn. do pt. w godz. 8.00-15.30)

Wymienione pozycje można również zamówić: • LISTOWNIE: Wydawnictwo DEHON ul. Saska 2, 30-715 Kraków • PRZEZ INTERNET: sprzedaz@wydawnictwo.net.pl Do ceny książek doliczamy koszt wysyłki.


JAK ZAMÓWIĆ ? telefonicznie:

12 271 15 24 mailowo:

redakcja@wstan.net listownie:

Redakcja WSTAŃ 32-422 Stadniki 81

lub wypełnij przekaz: str. 26

29,40 zł półroczna 14,70 zł roczna

Fot.: shutterstock.com

PRENUMERATA

ILE KOSZTUJE?


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.