Design Alive #19/2016

Page 1

magazyn pięknych idei

nr 19 lato 2016   cena 20 zł (w tym 5% vat)

ruch 19


Kreacje z natury

Konkurs Wa r s z taty performance

5 miast / 3 kraje / p o n a d 100 000 o dw i e dza j ącyc h Łó d ź D e s i g n F e s t i va l 2015 / A r e n a D e s i g n P oz n a ń 2016 / M i la n D e s i g n W e e k 2 0 1 6 / G d y n i a D e s i g n D ay s 2016 / B u d a p e s t D e s i g n W e e k 2016 DZI Ę KUJE M Y .



4 spis treści

19

NEWSLETTER 12 Nowości, wiadomości, ciekawostki na dobry początek

FELIETONY 62 ANNA PIĘTA, MAGDA KORCZ Podsłuchane Kreacja a stagnacja 66 MAREK WARCHOŁ Rozmówki architektoniczne Niewyspanie nocy letniej 145 ALICJA WOŹNIKOWSKA-WOŹNIAK Mocne plecy Alalea

SZTUKA ŻYCIA 39 Pierwotny sens ruch a kreacja 42 Sunday is Monday dbaj o siebie

ARCHITEKTURA I MIEJSCA 72 Archikona Tel Awiw Zamieszkać w modernie 80 Stare miejsca, nowe idee Ace Hotel w LA 88 Villa Noi Phang Nga Architektoniczna podróż do Tajlandii

LUDZIE 98 ...bo linia się nie kończy... Agata Bieleń 106 Przy stole Gosia Rygalik

WYDARZENIA 114 Kruchości - Křehký Mikulov Relacja Wojciecha Trzcionki 120 Biancoshock Buszujący w mieście 124 Weneckie Biennale Sukces Hiszpanów 126 Widzialni Niewidzialni Bęc Zmiana na Biennale Urbana 128 Goshka Macuga w Fondazione Prada „To the Son of Man Who Ate the Scroll” 140 KALENDARIUM Co przed nami? 144 Koktajl Sunny Design Days Barcelona, Walencja, Madryt

RZECZY 36 KOOPERACJE MAZDA Podium dla kobiet! Konkurs Mazda Design 2016 52 In motion Mniej, lżej, swobodniej 59 WAŻNA RZECZ Ruch według studentów Wydziału Wzornictwa warszawskiej ASP 136 Książki Sesja z książkami w roli głównej Salim Issa i Štěpánka Stein zaprezentowały na zamku w czeskim Mikulovie wystawę „Šampioni” („Zwycięzcy”) obrazującą konie jako autonomicznych bohaterów. Ekspozycja odbywająca się w ramach wydarzenia Křehký Mikulov jest czynna do 28 sierpnia. www.s2photo.cz

designalive.pl


PARIS / SEPTEMBER 2-6, 2016 PARIS NORD VILLEPINTE

BE HIGHLY INSPIRED IN PARIS

PARYŻ / 2-6 WRZEŚNIA 2016 PARYŻ – UNIWERSALNE ŹRÓDŁO INSPIRACJI

WWW.MAISON-OBJET.COM

INFO@SAFISALONS.FR SAFI ORGANISATION, A SUBSIDIARY OF ATELIERS D’ART DE FRANCE AND REED EXPOSITIONS FRANCE / TRADE ONLY / DESIGN © BE-POLES - IMAGE © DR - ZIMINDMITRY


6 edytorial

RUCH

W trakcie pracy nad numerem jeden z ulubionych malarzy mojego (późno młodego) pokolenia przysyła katalog dotyczący wystawy, a w nim cytat za antropologiem społecznym Timem Ingoldem: „Ruch, którym jesteśmy, zawiera też ruch naszych myśli”…

Redaktor naczelna Numer 20 jesienią

Cytat pochodzi z przedmowy Marty Ryczkowskiej do katalogu wystawy „Deska, triki i życie” Aleksandra Ryszki i Arka Karapudy, s. 19

designalive.pl



8 autorzy

Katarzyna Andrzejczyk-Briks

Dorota Kabała

Gosia Tomaszkiewicz-Ostrowska

Historyczka sztuki zajmująca się wzornictwem oraz historią architektury wnętrz. Wykładowczyni poznańskiej szkoły wzornictwa School of Form i Uniwersytetu SWPS w Poznaniu i Warszawie, gdzie prowadzi zajęcia z historii sztuki, architektury wnętrz oraz trendów w projektowaniu i historii designu. Autorka rubryki „Wzornik” w magazynie Starego Browaru „BR&”, w której pisze o tym, jak i po co projektujemy świat wokół nas. Prowadzi szkolenia, wykłady i konsultacje dla firm oraz warsztaty i wykłady popularyzujące design dla dzieci i młodzieży. Na co dzień kieruje biurem projektowym Briks Architekci. W najnowszym numerze „Design Alive” zabiera nas w architektoniczną podróż z Los Angeles do Tajlandii, s. 80

Projektantka specjalizująca się w branży sportowej. Współzałożycielka studia We design for physical culture współpracującego z producentami sprzętu sportowego oraz instytucjami wspierającymi rozwój sportu i rekreacji. W swojej pracy podejmuje także tematy związane z rehabilitacją i z produkcją desek surfingowych. Członkini Fundacji The Spirit of Poland (TSOP). Projektantka wystaw TSOP m.in. w São Paulo, Rio de Janeiro i Brasílii. Wykłada na specjalności Industrial Design w poznańskiej School of Form. Czytelnikom „Design Alive” opowiedziała już ciekawą historię deski surfingowej, którą sama wykonała w Brazylii. Tym razem porusza tematykę projektowania dla sportu, pokazując ciekawe przykłady ze swojej branży, s. 52

Mimo upływu lat, doktoratu i kilku innych wyznaczników dorosłości, nie potrafi o sobie myśleć jako o „Małgorzacie”. Na co dzień pracuje z młodymi grafikami i projektantami wzornictwa w ramach pierwszego polskiego inkubatora kreatywności Brambla. Uwielbia patrzeć, jak projekty zmieniają się w produkty, a współpracujący z Bramblą projektanci zdobywają nagrody i wyróżnienia – wśród nich m.in. dwukrotnie w plebiscycie Must Have na Festiwalu Łódź Design. Na produkt patrzy oczami wdrożeniowca: kocha wzornictwo funkcjonalne, demokratyczne i pomysłowe. Dla „Design Alive” pisze o buszującym we włoskich miastach artyście street artu, Biancoshocku, s. 118

designalive.pl


promocja 9


MAGAZYN PIĘKNYCH IDEI

NR 19 LATO 2016

CENA 20 ZŁ (W TYM 5% VAT)

PARERGA, „Proste historie”, Wenecja, 2016. www.parerga.site Twórcy – Paul Cetnarski, Marta Kowalczyk, Wojciech Mazan i Rafał Śliwa – badają społeczne i przestrzenne aspekty ogródków działkowych w Polsce od XIX do XXI wieku. W efekcie powstał projekt łączący nieraz zupełnie różne konteksty w jedną, spójną opowieść. Wystawa pokazana została w ramach tegorocznego Biennale Urbana. Więcej na s. 126.

Redaktor naczelna Ewa Trzcionka e.trzcionka@designalive.pl

Dyrektor marketingu i reklamy Iwona Gach i.gach@designalive.pl

Znajdziesz nas w sprzedaży w sieciach Empik, Inmedio i Relay oraz w m.in.:

Zastępczyni redaktor naczelnej Julia Cieszko j.cieszko@designalive.pl

Dyrektor wydawniczy Wojciech Trzcionka w.trzcionka@designalive.pl

Warszawa

Poznań

Vitkac ul. Bracka 9

Concordia Design ul. Zwierzyniecka 3

Dyrektor artystyczny Bartłomiej Witkowski b.witkowski@designalive.pl

International sale Mirosław Kraczkowski mirekdesignalive@gmail.com

Między Nami ul. Bracka 20 Sklep COS ul. Mysia 3

Bookarest Stary Browar ul. Półwiejska 42

Redaktor prowadzący online Wojciech Trzcionka w.trzcionka@designalive.pl

Reklama reklama@designalive.pl tel. kom.: +48 602 15 78 57 tel. kom.: +48 602 57 16 37

Zespół redakcyjny Sylwia Chrapek, Karolina Kosyna, Daria Linert, Małgorzata Tomaszkiewicz-Ostrowska, Łukasz Potocki, Eliza Ziemińska Felietoniści Katarzyna Andrzejczyk-Briks, Magda Korcz, Anna Pięta, Alicja Woźnikowska-Woźniak, Marek Warchoł, Emilia Kołowacik, Katarzyna Szota-Eksner, Dorota Kabała

Prenumerata prenumerata@designalive.pl Wydawca Presso sp. z o.o. ul. Głęboka 34/4, 43-400 Cieszyn NIP 548 260 62 28 KRS 0000344364 Nr konta 59116022020000000153175837 e-mail: presso@designalive.pl

MiTo art.café.books ul. Waryńskiego 28 Kraków Muzeum Sztuki Współczesnej ul. Lipowa 4 Hotel Copernicus ul. Kanonicza 16 Hotel Stary ul. Szczepańska 5 Hotel Pod Różą ul. Floriańska 14 Marka Concept Store ul. Józefa 5 Puro Hotel Kraków ul. Ogrodowa 10

Katowice Geszeft ul. Morcinka 23-25 Hotel Monopol ul. Dworcowa 5 Gryfnie Muzeum Śląskie – Sklep Muzealny ul. T. Dobrowolskiego 1 Wrocław Hotel Monopol ul. H. Modrzejewskiej 2 Puro Hotel Wrocław ul. Włodkowica 6 Puro Hotel Gdańsk ul. Stągiewna 26 Pełna lista miejsc: www.designalive.pl

Korekta Centrum Korekty Logo i layout Bartłomiej Witkowski Ultrabrand Skład i łamanie Ultrabrand Druk Drukarnia Beltrani / Kraków Nakład: 14 tys. egz.

designalive.pl

Puro Hotel Poznań ul. Stawna 12

GDAŃSK

Współpracownicy Dorota Brauntsch, Maria Gajewska, Joanna Kabala, Karolina Kamoda, Szymon Najder, Alicja Pałys, Małgorzata Załuska, Jan Lutyk, Rafał Soliński, Marek Swoboda, Krzysztof Pacholak, Dariusz Stańczuk RMF Classic, Mariusz Gruszka Ultrabrand

Redakcja designalive® ul. Zdrojowa 238, 43-384 Jaworze redakcja@designalive.pl

Sklep COS Stary Browar ul. Półwiejska 42

Copyright © 2016, Presso sp. z o.o. Kopiowanie całości lub części bez pisemnej zgody zabronione. Redakcja „Design Alive” nie zwraca materiałów niezamówionych, zastrzega sobie prawo redagowania nadesłanych tekstów i nie odpowiada za treść zamieszczanych reklam. Wydawca ma prawo odmówić zamieszczenia ogłoszenia lub reklamy, jeżeli ich treść lub forma są sprzeczne z charakterem i regulaminem pisma oraz portalu.


promocja 11

Nowe kolekcje Laufen Innowacyjne materiały i śmiałe koncepcje

Umywalka Ino – elegancka, estetyczna i o niepowtarzalnym kształcie – wykorzystuje niezwykłe możliwości nowej ceramiki SaphirKeramik   Wanna Ino z mineralnego tworzywa Sentec – delikatne linie i wygodne oparcie

D

obry design to przede wszystkim rezultat odważnych koncepcji oraz innowacyjności. Te założenia od lat przyświecają marce Laufen, której kolekcje łazienkowe przesuwają granice projektowania i funkcjonalności rozwiązań łazienkowych. Nowe produkty Laufen wyprodukowane z innowacyjnej ceramiki SaphirKeramik mają cieńsze ścianki, są lżejsze i bardziej wytrzymałe w porównaniu z tradycyjnymi wyrobami ceramicznymi. Receptura SaphirKeramik pozwala na stworzenie krawędzi o promieniu 1–2 mm, mimo że dotychczas z technicznego punktu widzenia możliwe było uzyskanie wartości minimalnej wynoszącej 7-8 mm. Ta niezwykła ceramika została wykorzystana przez wybitnych projektantów: Konstantina Grcica i Toana Nguyena, twórców kolekcji łazienkowych VAL i INO. Kolekcja łazienkowa VAL charakteryzuje się prostymi liniami, bardzo wąskimi krawę-

Umywalka Val wykonana z innowacyjnej ceramiki SaphirKeramik. Charakteryzują ją proste linie, wąskie krawędzie i drobne struktury powierzchni

dziami i drobnymi strukturami powierzchni. Prostota formy i funkcjonalność rozwiązań zaspokoi oczekiwania i gust najbardziej wymagających użytkowników. W kolekcji znajdują się zarówno proste, montowane do ściany umywalki, jak również prostokątne i asymetryczne miski i dopasowane do nich półki, a także wanna wykonana z mineralnego tworzywa Sentec. Nowatorska seria INO stanowi najnowszą interpretację klasycznych łazienkowych form, wykorzystującą możliwości SapkirKeramik. Umywalki INO są eleganckie, estetyczne i o niepowtarzalnych kształtach. W kolekcji znajdują się m.in.: mała umywalka z otworem przelewowym 45 na 41 cm, umywalka z otworem przelewowym 56 na 45 cm, czy umywalka z blatem po lewej stronie (o długości 90 cm). Z kolei wanna Ino wykonana z mineralnego tworzywa Sentec ma wyjątkowe oparcie o delikatnych liniach, które tworzą lekką, ale niezwykle stabilną konstrukcję. Rozwiązania łazienkowe Laufen posłużyły studentom Wydziału Architektury Politechniki Śląskiej w zorganizowanym przez firmę Roca konkursie „Zaprojektuj Łazienkę Laufen”. Uczestnicy zaprezentowali wiele nowatorskich i zaskakujących koncepcji. Marta Dolata, autorka zwycięskiego projektu, wykorzystała w nim kolekcje Ino i Kartell by Laufen. Drugie miejsce (Natalia Kuna) i trzecie (Marta Bugajska) to projekty bazujące na kolekcji Palomba i Ilbagno Alessi One. www.laufen.pl designalive.pl


12 newsletter

Nippo

Tkaniny inspirowane Japonią Agatę Nowak poznaliśmy za sprawą ciekawego projektu Fotel Offline. Jego specjalna kieszeń izolująca blokuje zasięg telefonu i internetu, dzięki czemu użytkownik może chwilę odpocząć i oderwać się od świata zewnętrznego. W ten sposób projektantce udało się znaleźć proste rozwiązanie naszego codziennego problemu – kiedy wolne momenty w trakcie dnia przeznaczamy na telefon, nadużywając swobodnego dostępu do sieci. Temat odpoczynku i skupienia okazuje się być domeną produktów tworzonych przez Agatę. W swoim ostatnim pomyśle zaprezentowanym w ramach mediolańskiego SaloneSatellite projektantka przeniosła nas na Daleki Wschód. Stworzona przez nią seria tkanin Nippo – finezyjna i delikatna – czerpie inspirację z japońskiego piękna i formy. Zastosowane printy charakteryzują się stonowanym kolorem i ciekawą, spokojną kompozycją. To delikatne, małe dzieło sztuki, które już niedługo pojawi się na tkaninach w naszych domach. Julia Cieszko

1

designalive.pl


2

Moroso, Arad, Mariscal

Trzy wielkie nazwiska, które dały początek niezwykłej inscenizacji na styku sztuki, produktu i architektury Współpraca marki Moroso i projektanta Rona Arada to prawie 30 lat historii – dziesiątki produktów, projektów, prototypów, szkiców, zdjęć, filmów. To również ikony wzornictwa w dziedzinie wyposażenia wnętrz, silne osobowości idące na przekór trendom, poszukujące zaprzeczenia konwencjonalnej estetyki. To w końcu idea projektowania silnie inspirowanego architekturą i sztuką. Tę ciekawą historię zobaczyliśmy w trakcie wystawy „Spring to Mind” w kultowym showroomie Moroso przy Via Pontaccio w trakcie tegorocznego tygodnia designu w Mediolanie. Ekspozycja stworzona przez Marco Viola Studio, będąca hołdem dla współpracy Moroso i Rona Arada, połączyła edukację z odważną scenografią rodem z filmów Davida Lyncha. Instalacja wideo przenosząca nas w magiczny, surrealistyczny świat, zniekształcone, hipnotyzujące lustra, czarny tunel prowadzący do czerwonego światła – wszystko to stało się poniekąd symbolem kultowej estetyki projektów duetu Arad–Moroso. Każdy z obiektów został również „opowiedziany” przez ilustrację jednego z najbardziej znanych współczesnych twórców hiszpańskich, Javiera Mariscala. – Ten facet to geniusz – stwierdził Arad w trakcie swojej wystawy. I coś w tym jest, bo Mariscal tworzy nie tylko marki, produkty i wnętrza, ale i animacje, jak chociażby nominowaną do Oscara Chico & Rita. Dla „Spring to Mind” powstały ilustracje nawiązujące do produktów Moroso: plakaty, portrety oraz kolaże. Javier Mariscal to twórca wszechstronny, który w swojej pracy używa wielu różnorodnych technik wyrazu. Zajmuje się ilustracją, grafiką, komiksem, malarstwem, animacją, wzornictwem przemysłowym, a także projektowaniem wnętrz. W 2009 roku Design Museum w Londynie poświęciło mu obszerną wystawę retrospektywną. www.moroso.it, www.mariscal.com Julia Cieszko


3

designalive.pl


newsletter 15

Polak dla Cappellini

Przemysław „Mac” Stopa to pierwszy polski projektant, który stworzył meble dla kultowej włoskiej marki Cappellini Kolekcja Drum stanowi hołd dla heksagonalnych padów perkusyjnych z lat 80. ubiegłego wieku. Kształty te w różnych konfiguracjach tworzą na powierzchni foteli efekt wzorów 3D. Meble zaprojektowano tak, aby można było je łączyć w większe całości. Modułowe są także stoliko-pufy. Meble wypełnia pianka poliuretanowa o kilku gęstościach. Tapicerkę wykonano z elastycznej tkaniny o trzech różnych wzorach i w kilku wersjach kolorystycznych. W skład kolekcji wchodzą także stoliki pomocnicze wykonane z giętej blachy, dostępne w kolorach białym lub antracytowym. Cappellini to jedna z najbardziej rozpoznawalnych i awangardowych włoskich marek meblowych. Projektują dla niej wszystkie światowe sławy designu, w tym jej twórca, Giulio Cappellini – biznesmen, projektant i trendsetter. Większość mebli produkowanych przez tę włoską manufakturę wchodzi do kanonu klasyków światowego designu, a kolejne nowości zaskakują nie tylko formą, ale także zastosowanymi materiałami i rozwiązaniami. www.cappellini.it, www.massivedesign.pl Wojciech Trzcionka


16 newsletter

Chwastożercy

Przepis na obiad (na podstawie strony www.emsarelacje.pl)

o jadalnych roślinach nieuprawnych

Ciasto z babką lancetowatą, sałatka z pokrzywą, risotto z koniczyną. Brzmi podejrzanie? Choć liście krwawnika czy kwiaty gwiazdnicy można spotkać w restauracjach, a dania z młodych liści mniszka lekarskiego pojawiają się w kuchni francuskiej, to jednak jedzenie roślin spoza utartego kanonu nie jest popularne. Nie ma się jednak czego obawiać. Na Dolnym Śląsku działa specjalna grupa specjalizująca się w wyszukiwaniu i przyrządzaniu jadalnych chwastów lub innych roślin nieuprawnych. Do zmiany żywieniowych przyzwyczajeń namawia Anna Rumińska, liderka Chwastożerców, członkini Slow Food International i liderka Slow Food Dolny Śląsk. Grupa organizuje warsztaty i szkolenia, na których można nauczyć się wyszukiwania i przyrządzania chwastów. www.emsarelacje.pl Eliza Ziemińska

KOZIBRÓD ŁĄKOWY + MIODUNKA PLAMISTA + ŁOPIAN WIĘKSZY Kozibród w cieście Świeże pędy kozibrodu łąkowego (Tragopogon pratensis) maczaj w cieście naleśnikowym i smaż na rumiano. Placki miodunkowo-fasolowe Zmieszaj razem na zwartą masę: 200 g gotowanej fasoli, 50 g liści miodunki plamistej (Pulmonaria officinalis), duszone przez 5 minut w wodzie z melasą buraczaną i odciśnięte, 2 liście czosnku, 30 g białej mąki gryczanej, tarty ser typu Emil Grana, ewentualnie jajko, sól i pieprz. Placki układaj na rozgrzanej patelni i lekko przyciskaj, smaż na rumiano. Sałatka łopianowa Korzenie łopianu większego (Arctium lappa) pokrój w wąskie paski i wymieszaj z marynatą skomponowaną z oliwy, octu jabłkowego, odrobiny miodu, soli i pieprzu.

4

5

Musicon

Dzieciaki włączają muzykę Musicon to nagrodzony Red Dotem instrument muzyczny, który pozwala na jednoczesne komponowanie i wykonywanie utworów. Dzięki niemu, by doświadczyć muzyki, cieszyć się nią i bawić, nie jest potrzebna znajomość nut, muzyczne wykształcenie ani wyjątkowo dobry słuch. Musicon nie stwarza barier, a jedyną granicą są wyobraźnia i otwartość. Zaprojektowany i wymyślony przez Kamila Laszuka instrument powstał w wyniku badań z zakresu psychofizjologii rozwoju dzieci oraz wpływu muzyki na życie człowieka. Podstawowy zestaw zawiera bębenek, cymbałki i młynek, które można konfigurować według własnego pomysłu. Prototyp Musiconu trafił do Narodowego Instytutu Audiowizualnego, gdzie po raz pierwszy zabrzmiał publicznie i został przetestowany przez najmłodszych użytkowników. Premiera instrumentu zainicjowała serię spotkań, w trakcie których dzieci pod kierunkiem znakomitych muzyków (m.in. Patryka Zakrockiego – multiinstrumentalisty i animatora muzycznego oraz Karola Domańskiego – perkusisty jazzowego) mogą poznać wspaniałe możliwości Musiconu. Zajęcia organizowane będą pod szyldem Muzykoteki Szkolnej, jednego z portali prowadzonych przez Narodowy Instytut Audiowizualny, który stawia sobie za cel zainteresowanie muzyką w niekonwencjonalny sposób: poprzez zabawę, doświadczenia i bezpośredni kontakt z dźwiękiem. www.muzykotekaszkolna.pl Julia Cieszko

designalive.pl


PROMOCJA 17 ProMocja

hp zbook studio TECHNOLOGIA uwalnia kreatywność ZIĘTY Przenośna stacja robocza HP zbook studio G3 Przenośna stacja robocza HP ZBook Studio G3

6 6 Najbardziej rozpoznawalny za granicą Polski Najbardziej rozpoznawalny za granicą Polski projektant Oskar Zięta zaserwował w tym seprojektant Zięta zaserwował wPodczas tym sezonie kilka Oskar nowości produktowych. zonie kilka nowości produktowych. Podczas tegorocznej pierwszej edycji warszawskich tegorocznej edycji warszawskich Internationalpierwszej Art Fair przedstawiono m.in. International Art Fair przedstawiono bioniczny, generatywnie projektowanym.in. stół na zdjęciu nowatorskie bioniczny, genezprezentowany serii G-Table, stanowiący połąratywnie stół zz bagien serii G-Table, czenie staliprojektowany i wydobywanego Nowej stanowiący nowatorskie połączenie stali i wyZelandii drewna Kauri. Charakterystyczne dla dobywanego z bagien Nowej Zelandii Zięty miedziane nogi stanowią bazę drewna dla blaKauri. Charakterystyczne dla liczącego Zięty miedziane tu, wykonanego z drewna, aż 45 nogi stanowią bazę dla blatu, wykonanego tysięcy lat. zRównież drewna,Tydzień liczącego aż 45wtysięcy lat. to dla Designu Mediolanie Również Tydzień Designu w Mediolanie to dla studia Oskara Zięty gorący czas prezentacji studia Oskara Zięty gorący czas prezentacji obiektów ze swoich kolekcji. Odwiedzający obiektów ze swoich kolekcji. te najbardziej prestiżowe naOdwiedzający świecie targi te najbardziej prestiżowe na świecie targi designu mogli zobaczyć wyjątkowe i kultowe designu moglisygnowane zobaczyć wyjątkowe i kultowe przedmioty przez projektanta, przedmioty sygnowane przez krzesło projektanta, m.in. lustra Tafla, stołek Plopp, Chipm.in. lustra Tafla, stołek Ich Plopp, krzesłorozpoChippensteel oraz G-Table. znakiem pensteel oraz Ichpołączenie znakiem rozpoznawczym jestG-Table. umiejętne innoznawczym umiejętne połączenie innowacyjnego jest podejścia w kwestii konstrukcji w kwestii W konstrukcji zwacyjnego tradycyjnąpodejścia sztuką rzemiosła. designie zwedług tradycyjną rzemiosła. W designie Zięty,sztuką opartym na pojęciu procesu, według Zięty, pojęciu procesu, przeplatają sięopartym z sobą: na technologia, mateprzeplatają się zinżynieria, sobą: technologia, materiałoznawstwo, a także sztuka. Oprócz projektów użytkowych działalność riałoznawstwo, inżynieria, a także sztuka.

Zięty skupia się przede wszystkim na inżyOprócz projektów użytkowych działalność nieryjnych poszukiwaniach rozwiązań dla Zięty skupiaPodczas się przede wszystkim na inżyprzyszłości. seminarium w Centrum nieryjnych poszukiwaniach rozwiązań dla Badań Kosmicznych projektant poświęcił przyszłości. Podczas seminarium w Centrum wystąpienie rozwojowi swojej rewolucyjnej Badań Kosmicznych projektant poświęcił technologii FiDU (niem. Freie Innendruck wystąpienie swojej rewolucyjnej Umformung rozwojowi – ’formowanie ciśnieniem wetechnologii FiDU (niem. Freie Innerdruck wnętrznym’). Uczestnicy zastanawiali się Umformung – ’formowanie ciśnieniem wenad zastosowaniem FiDU poza obszarem wnętrznym’). Uczestnicy zastanawiali się ziemskiej atmosfery. Obecnie kierowane przezzastosowaniem projektanta studio Zieta Prozessdesign, nad FiDU poza obszarem pracuje także nad ambitnym przedsięwzięziemskiej atmosfery. Obecnie kierowane przez projektanta studio Zieta Prozessdesign, ciem: rzeźbą, która zostanie umieszczona pracuje takżemiejskiej nad ambitnym przedsięwzięw przestrzeni Wrocławia na Wyspie ciem: rzeźbą, która zostanie umieszczona Daliowej. w miejskieji Wrocławia na aWyspie W przestrzeni pracy projektowej edukacyjnej, także Daliowej. podczas wykładów i prezentacji projektanW pracy projektowej i edukacyjnej, a także towi towarzyszy przenośna stacja robocza podczas i prezentacji HP ZBookwykładów Studio G3. Słynny HP projektano przekąttowi towarzyszy przenośna stacja robocza nej ekranu 39,6 cm (15,6˝) jest najcieńszą, HP ZBooki Studio G3. atrakcyjną Słynny HP przenośną o przekątnajlżejszą najbardziej nej ekranu 39,6HP cmo (15,6˝) jest najcieńszą, stacją roboczą pełnej wydajności. Ponajlżejszą najbardziej atrakcyjną przenośną dobnie jaki technologie Zięty, HP ZBook Stustacją HP o pełnej wydajności. Podio G3roboczą to nie tylko innowacyjny styl, ale dobnie jak technologie Zięty, HP ZBookPrzy Stui starannie przemyślana wydajność. dio G3odtozaledwie nie tylko innowacyjny ale masie 1,99 kg i grubościstyl, 18 mm, HP ZBook Studio G3 jest precyzyjnie i starannie przemyślana wydajność.zaproPrzy

jektowanym, wyjątkowo sprawnym kompumasie od zaledwie 1,99 kg i grubości 18 mm, terem. Pozwala efektywnie i niezawodnie HP ZBook Studio G3 jestzadania precyzyjnie zaprorealizować wymagające projektowe jektowanym, wyjątkowo sprawnym (maksymalne 32 GB pamięci DDR4 kompui opcjoterem. PozwalaECC). efektywnie i niezawodnie nalnej pamięci Bardzo szybka pamięć realizować wymagające zadania uruchaprojekmasowa oznacza także krótsze mianie, obliczenia i czasy Zrewolutowe (maksymalne 32 GBreakcji. pamięci DDR4 i opcjonalnej obsługa pamięci dużych ECC). Bardzo cjonizowana plikówszybka przez pamięć masowa oznacza także krótsze urukomputer HP ZBook odbywa się dzięki chamianie, obliczenia i czasyG2reakcji. Zredwóm napędom HP Z Turbo 1 TB. Swobodną pracę projektanta w dużych międzynarodowolucjonizowana obsługa plików przez środowisku komputer HPdesignu ZBook odbywa siętakże dzięwym wspierają ki dwóm HP Z Turbo G2 HDMI 1 TB. m.in. dwa napędom porty Thunderbolt™ i port Swobodną pracę projektanta międzynagwarantujące szybkie i łatwewprzesyłanie rodowym środowisku designu wspierają danych i podłączanie urządzeń. Krystatakże porty Thunderbolt™ i port liczny m.in. obrazdwa zapewnia ekran, który można HDMI gwarantujące szybkie i łatwe przedobrać do stylu pracy użytkownika dzięsyłanie danych i podłączanie ki opcjom ekranów dotykowychurządzeń. UHD 4K i FHD. HP ZBook to zapewnia przede wszystkim możKrystaliczny obraz ekran, który liwość swobodnego konfigurowania indymożna dobrać do stylu pracy użytkowwidualnego stylu pracy – wybieraj spośród nika dzięki opcjom ekranów dotykowych UHD 4K i FHD. HP ZBook to przedewysoką wszystwielu opcji konfiguracji, uzyskuj kim możliwość swobodnego konfigurowydajność dzięki opcjom procesorów Intel® Core™ 6. generacji stylu oraz Intel® wania indywidualnego pracyXeon®. – wybieraj spośród wielu opcji konfiguracji! www.hp.pl


18 newsletter

David Fathi

Pomiędzy nauką a mitem Wolfgang Ernst Pauli, laureat Nagrody Nobla, był jednym z twórców fizyki kwantowej. Podobno gdy wchodził do sali, psuły się urządzenia, a doświadczenia się nie udawały. Jego koledzy żartobliwie nazywali ten fenomen „efektem Pauliego”. Niedawno Europejska Organizacja Badań Jądrowych (CERN) opublikowała archiwum ze zdjęciami dokumentującymi jego badania naukowe prowadzone przez 30 lat. Choć Pauli zmarł, zanim zaczęto archiwizować fotografie (w 1958 roku, w wieku zaledwie 58 lat), to jednak jego obecność da się wyczuć, patrząc na popiersie, portret, tablicę i książkę. Francuski fotograf David Fathi, zainspirowany materiałem archiwalnym, stworzył projekt „Wolfgang” – cykl półfikcyjnych zdjęć, na których duch Pauliego nadal unosi się w murach CERN-u. Niektóre zdjęcia są autentyczne, a inne całkowicie sfabrykowane – dzięki temu my sami decydujemy, gdzie kończy się nauka, a zaczyna mit. Projekt „Wolfgang” mogliśmy zobaczyć na Fotofestiwalu w Łodzi, na którym jego twórca, David Fathi, otrzymał nagrodę Grand Prix. Tematem przewodnim 15. już edycji festiwalu była podróż. Program „Hit the Road: Fotografowie w drodze” to ukłon w stronę różnych form fotografii: od tej konceptualnej, przez dziennikarską, dokumentalną, aż po pocztówkową. Na wystawie zaprezentowano m.in. prace Roberta Rauschenberga, współtwórcy pop-artu, oraz fotografie Davida „Chima” Seymoura, jednego z założycieli legendarnej agencji fotograficznej Magnum Photos. Kuratorką wystaw była Alison Nordström, dyrektor artystyczna Fotofestiwalu. www.fotofestiwal.com Julia Cieszko designalive.pl

zdjęcie: David Fathi, „Wolfgang”, Grand Prix, Fotofestiwal 2016

7


8 Wyspa sztuki

Największy rysunek świata

Nieczęsto zdarza się, aby odbiorca mógł wejść do wnętrza obrazu lub rysunku, stać się niejako jego cząstką i doświadczyć wszechogarniającej sztuki. Nic dziwnego zatem, że Oiwa Island 2 został okrzyknięty największym rysunkiem na świecie. Do jego stworzenia użyto... wyłącznie czarnych markerów, a sam obraz przedstawia dom oraz jego otoczenie: las, morze i niebo. Zachwyca nie tylko sama sztuka, ale jej ogrom, możliwość przejścia się w środku instalacji. Co ciekawe, do wnętrza obrazu wchodzimy nie skądinąd, jak z miejsca, w którym na rysunku są drzwi domku. Twórca zaciera w ten sposób granicę pomiędzy rzeczywistością a fantazją. Za dziełem stoi Oscar Oiwa – urodzony w Brazylii artysta japońskiego pochodzenia. Rysunek powstał w związku z tegorocznym japońskim festiwalem sztuki Setouchi Triennale. Sylwia Chrapek Zdjęcie: Oscar Oiwa studio

Na walizkach

Wystawa „Podróżnicy”

9

Kim jest podróżnik? Turystą? Migrantem? Uchodźcą? Jak odróżnić to, co „obce”? Edward W. Said, sława literaturoznawstwa i teoretyk postkolonializmu, pisał w jednym z esejów, że większość z nas jest świadoma tylko swojej kultury, jednego otoczenia, zna swojskość tylko jednego domu. Natomiast wygnaniec, podróżnik zna przynajmniej dwa światy: swoim spojrzeniem jest w stanie dostrzec wiele wymiarów rzeczywistości. – Jest pewna unikalna przyjemność w posiadaniu takiej świadomości (...), która umniejsza ortodoksyjność wyznawanych sądów i zwiększa życzliwość” – pisał Said. Trwająca w warszawskiej Zachęcie wystawa opowiada o podróży w odniesieniu do sytuacji Europy Środkowo-Wschodniej, gdzie swoboda przemieszczania się była do niedawna luksusem dostępnym dla niewielu, blokując możliwość doświadczenia innych światów, a obecne problemy migracyjne skłaniają do głębszej refleksji nad problemami tożsamości i kultury. Wystawa potrwa do 21 sierpnia. Eliza Ziemińska


Na własnej skórze

Koi znaczy miłość

Najpierw robiła kremy dla siebie. Potem dla bliskich i znajomych, aż w końcu zapotrzebowanie stało się tak duże, że założyła firmę. Renata Kozłowska, z wykształcenia chemiczka, wraz z córkami tworzy markę Koi. Z potrzeby uzyskania skutecznych kosmetyków pielęgnacyjnych powstała seria kilku sprawdzonych produktów: pięć kremów, olejek do mycia, eliksir, tonik i serum. Już sama nazwa mówi wszystko: – Zadaniem każdego produktu jest koić. Okazało się przypadkowo, że słowo to ma piękne znaczenie w językach dalekowschodnich: oznacza miłość. I jest to ten składnik, który dokładamy gratis do każdego kremu – przyznaje Kozłowska. To, co wyróżnia Koi, to liczba używanych składników odżywczych. – Dodajemy je w największym dopuszczalnym stężeniu. Dzięki temu kremy działają, a nie tylko sprawiają wrażenie. Czasami jest to 0,01%, a kiedy indziej 3% – zależy to od składnika. W tak zwanych kremach z półki stosuje się ilości znikome – deklaruje założycielka marki. Koi nie ukrywa także dokładnego składu kosmetyków, co jest ewenementem wśród firm kosmetycznych. Znajdziemy go (również po polsku) na stronie internetowej, pełnej porad pielęgnacyjnych. – Możemy pochwalić się tym, że w każdym kremie jest „bomba antyoksydacyjna” (kwas ferulowy + witaminy C i E). Stosujemy usieciowany kwas hialuronowy, który działa wyraźnie i długo. Używamy witaminy C w formie olejowej, która jest bardzo stabilna i nie utlenia się. Do kremu na noc dołożyliśmy najnowszą formę Retinolu: uwodornioną – zdradza właścicielka Koi. Ceny od 40 złotych. www.koicosmetics.pl Eliza Ziemińska

10

Twój pies byłby szczęśliwy

Na polskim rynku pojawiła się nowa marka Mnomo, oferująca legowiska dla psów, będące jednocześnie stylowym meblem do salonu. Za design odpowiada Grupa Projektowa Razy2 z Gdyni

Legowiska Mnomo są eleganckie, proste w formie, funkcjonalne i łatwe w utrzymaniu. Składają się z dwóch elementów: dębowego stelaża oraz materaca z tkaniny cordura wypełnionego wysoko elastyczną pianką poliuretanową. Użycie tych materiałów nie jest przypadkowe – zarówno cordura, jak i polski dąb to symbole trwałości, a pianka, używana również w materacach dla ludzi, zapewnia zwierzęciu wygodę i komfort. Cordura nie wchłania wody, zapachów, nie przyciąga sierści, dlatego utrzymanie legowiska w czystości jest niezwykle proste. Legowiska Mnomo występują w trzech rozmiarach: S, M i L. W zależności od rozmiaru kosztują 1200–1500 złotych. www.mnomo.pl Wojciech Trzcionka Zdjęcie: Maciej Szajewski

11 designalive.pl


newsletter 21

12

Wakacje z widokiem na Laugarvatn Islandzka odskocznia W Brekkuskógur, nad jeziorem Laugarvatn, w południowo-zachodniej Islandii, wyrasta 20 wakacyjnych domków do wynajęcia. Wyrasta, bo dzięki pobliskim wzniesieniom oraz pokryciu dachu trawą zdają się być immanentną częścią krajobrazu. Bliskość natury była dla architektów niezwykle ważna – ich projekt w minimalnym stopniu wpływa na otaczające środowisko. Ma to swoje odzwierciedlenie m.in. w pozyskiwaniu energii z lokalnych wód geotermalnych. Mieszkańcy będą mogli je wykorzystać także do kąpieli na tarasie. Budynki to drewniane konstrukcje o betonowej podstawie. Elewacje tworzą drewniane panele, zaś we wnętrzach króluje dość surowy design: biele, szarości, drewno i tylko niezbędne przedmioty. Za projekt odpowiedzialne jest studio PK Arkitektar, które stworzyło go w odpowiedzi na konkurs ogłoszony przez Association of Academics Vacation Cottages. www.pk.is Zdjęcia: Rafael Pinho, Bjarni Kristinsson

designalive.pl


22 newsletter

Wielkie Żarcie To nie była zwykła wystawa – odbyła się bez oprowadzenia kuratorskiego i nieskazitelnej przestrzeni wystawienniczej. Wszystkie jej elementy zostały stworzone, by sprowokować odbiorcę do refleksji: czym jest sztuka? Sztuki Wizualne Europejskiej Stolicy Kultury stworzyły nową opowieść o szkle i ceramice. „Wielkie Żarcie, czyli stół z powyłamywanymi nogami” to wystawa-eksperyment i próba konfrontacji sztuki użytkowej z jej nieodłączną cechą – funkcjonalnością. – Ta gra z widzem rodzi się w momencie wyprowadzenia sztuki z laboratoryjnie neutralnego terytorium galerii, do którego tak jesteśmy przyzwyczajeni, i umieszczenia jej w przestrzeni użytkowej – wyjaśniają Krzysztof Kucharczyk i Magdalena Serafińska, kuratorzy wystawy. Czy przestrzeń zmienia nasze postrzeganie i odbiór sztuki użytkowej? Czy obiekt zaprezentowany w swoim naturalnym kontekście, wynikającym z funkcji, nadal będzie mieć tę samą siłę oddziaływania? I wreszcie: czy nadal będzie postrzegany w kategoriach artystycznych? Aby uzyskać odpowiedzi na te pytania, tuż przed czerwcowym wernisażem wystawy kuratorzy zaprosili grono widzów na happening – kolację, w której zastawę i całą scenografię stworzyły przedmioty sztuki użytkowej. Skoro herbatę pijemy w porcelanowej filiżance, to dlaczego owoców nie moglibyśmy spożywać w równie elegancki sposób? Uchwyt-ucho na owoce, wiszące ogrody sałat czy ekskluzywne... szklane wiadro z dobrym winem. www.wroclaw2016.pl Łukasz Potocki

designalive.pl

13


Emocje w kadrze

Sesja mody nagrodzona

Kas Kryst – projektantka mająca na swoim koncie kilka nagród, w tym wyróżnienie Złotej Nitki – konsekwentnie prezentuje swój styl, którego jednym z wyznaczników jest czerń. Charakterystyczne dla jej mody są wysokiej jakości materiały, takie jak wełna, zamsz, aksamit, bawełna, wiskoza, jedwab czy kaszmir, ale można znaleźć też elementy z lateksu, tiulu i lycry. Najnowsza kolekcja Kas Kryst wydaje się być nowym etapem w życiu marki. Po pierwsze dlatego, że została przygotowana w różnych odcieniach czerwieni. Po drugie dlatego, że sesja zdjęciowa do katalogu zapewnia najwyższy poziom doznań nie tylko wizualnych, ale i mentalnych. Kolekcję SS2016 pokazano w pięknej inscenizacji, gdzie opowiedziana obrazem historia nie potrzebuje żadnych słów. Właśnie obraz jest najlepszym przekaźnikiem emocji, jakie mają towarzyszyć odbiorcy. Daniel Jaroszek, którego zdjęcia zachwyciły polską scenę mody i zostały nagrodzone w tym roku przez jury Klubu Twórców Reklamy, uchwycił intymną atmosferę. Hotelowy pokój, dwie kobiety, dwuznaczność sytuacji… to wszystko buduje napięcie, które czerwień dodatkowo wzmaga. Oryginalne i mocno eteryczne kadry wzbudzają zachwyt, ale też są zagadkowe i zmuszają do myślenia. Marka Kas Kryst oferuje dwie równorzędne kolekcje przeznaczone dla dwóch grup odbiorców. Serią pokazową, aplikującą współczesne trendy, zainteresują się nawet najbardziej wymagający znawcy mody. Druga z nich, basic, to kolekcja skierowana do szerszego grona. Ceny najnowszej kolekcji wahają się od 130 złotych za T-shirt do 650 złotych za kurtkę. Ponadto marka realizuje zamówienia indywidualne. www.kaskryst.com Karolina Kosyna Zdjęcie: Daniel Jaroszek, MAKATA

14 designalive.pl


24 newsletter

Balans i harmonia

15

Nowości z Mediolanu Earnest Studio to marka amerykańskiej projektantki Rachel Griffin, obecnie pracującej w Holandii. W swojej twórczości autorka eksploruje zarówno tradycyjne, jak i przemysłowe metody produkcji. Interesuje się prostymi konstrukcjami, które dają dużą elastyczność i mobilność. Prototyp jej ostatniego projektu – Mill Lamp – przykuł naszą uwagę na SaloneSatellite mediolańskich targów wyposażenia wnętrz. Mill Lamp to dość prosta, przenośna lampka, której ramię można obrócić w niemal dowolnym kierunku. Dużą rolę w projekcie odgrywają balans i grawitacja. Poza tym projekt zachwyca swą ascetycznością i elegancją. Do jego stworzenia użyto wydajnych LED-ów, a sama lampka działa dzięki połączeniu z USB. www.earnestly.org Tekst: Sylwia Chrapek Zdjęcia: Pim Top

17

Geometria światła Mosiądzu i stali

Jean-Pascal Gauthier to artysta pochodzący z Montrealu. Projektowania nauczył się sam i trzeba przyznać, że całkiem nieźle mu to wychodzi. Został zauważony m.in. przez organizatorów Sight Unseen OFFSITE – nowojorskiej wystawy sztuki, gdzie zaprezentowano dziesięć jego najlepszych projektów. Gauthier w swojej twórczości skupia się na oświetleniu. Swe niesamowite lampy tworzy głównie z naturalnych materiałów: mosiądzu, stali, drewna czy marmuru, a do niektórych ze swych dzieł użył nawet roślin. Projektant umiejętnie gra kształtem oraz kolorem, przez co wytwarzane przez niego przedmioty są nie tylko funkcjonalne, ale pretendują też do miana małych dzieł sztuki. Każdy produkt powstaje na zamówienie i według indywidualnej wyceny. Wszystkie jego prace zobaczyć można na profilu: www.instagram.com/jeanpascalgauthier. Sylwia Chrapek

designalive.pl

16


Lekkość w przestrzeni Nowa marka z Norwegii

Styl skandynawski w projektowaniu oznacza przede wszystkim prostotę formy przy zachowaniu funkcjonalności. Studio Vera & Kyte nawiązuje do tej tradycji, uzupełniając ją o własną ciekawą i przewrotną estetykę. W ramach tegorocznych mediolańskich targów Salone del Mobile – w części poświęconej wschodzącym markom – Vera & Kyte pokazały najnowszą serię prototypów mebli i akcesoriów wyposażenia wnętrz. Ich ekspozycja była jedną z najlepiej zaaranżowanych: widać w niej młodość, świeżość, zgodność z trendami, ale przede wszystkim lekkość w kształtowaniu form przestrzeni. Projektantki bawią się znaczeniami: lampa staje się trapezem, zegar zostaje wtopiony w granit, a geometryczne figurki otrzymują odważne kolory, tworząc tajemniczą dekorację. Tę markę z zachodniego wybrzeża Norwegii stworzył duet: Vera K. Kleppe i Åshild Kyte. Dziewczyny założyły własne studio w 2013 roku zaraz po skończeniu Bergen Academy of Art and Design. Od tego czasu ich prace były wystawiane na kilku międzynarodowych wystawach. Młode projektantki z entuzjazmem odkrywają nowe połączenia materiałów, tworząc nietypowe formy zarówno w elementach wyposażenia wnętrz, jak i w grafice. Julia Cieszko

Słodycze dla dorosłych Nowe akcesoria Normann Copenhagen to raj dla wielbicieli printów i pasteli. Małe dzieła sztuki dla poprawy humoru

18

Femmes Regionales to studio projektowe założone przez Mie Albæk Nielsen i Caroline Hansen. Pracują w wielu dziedzinach branży kreatywnej: od produktu, przez branding, projektowanie wnętrz, aż po uwielbianą przez nich modę. Równolegle do aktywności projektowej prowadzą intensywne badania trendów, dzięki czemu mogą pochwalić się kompleksową współpracą z topowymi duńskimi markami. Charakterystyczne podejście Femmes Regionales opiera się na łączeniu wielu metod twórczych. Artystki pokazują świat w niezwykle delikatnych, minimalistycznych formach – często niedopowiedzianych, symbolicznych. Interdyscyplinarne projekty studia mogliśmy poznać m.in. w kolekcji dla marki Kvadrat. Teraz ekipa połączyła siły z Normann Copenhagen, tworząc kolorowe akcesoria biurowe. Daily Fiction to kolekcja ponad 200 małych produktów codziennego użytku (papeteria, notesy, opakowania na prezenty, naklejki, temperówki, ołówki) wyglądających jak słodycze dla dorosłych. Odkąd nasza praca odbywa się głównie przed ekranem komputera, kontakt z papierem staje się chwilą ucieczki. Dlatego zestawy kuszą kolorem i formą – są jak zabawki na biurko, które chcieliśmy mieć, będąc dziećmi. Printy, odważne połączenia kolorystyczne, dobre materiały i przede wszystkim kontrasty: połysk z matem, tkanina z plastikiem, pasy i kropki, klasyczne z ostrym. Już niedługo pełna kolekcja dostępna będzie w sklepach. Julia Cieszko designalive.pl


26 newsletter

The Space in Between Największą retrospektywną wystawę Nendo można oglądać w Design Museum Holon w Izraelu. Twórca studia, Oki Sato, jest obecnie jednym z najbardziej wpływowych projektantów na świecie. Urodzony w 1977 roku w Toronto, ukończył architekturę na uniwersytecie Waseda nazywanym japońskim Harvardem. Jego niepozorne i delikatne projekty stanowią wspólny mianownik każdego przedsięwzięcia sygnowanego przez markę Nendo. Japoński minimalizm Okiego Sato dostrzega się w wielu podejmowanych tematach: od wnętrz aż po produkt. Izraelska wystawa to największa dotychczas próba przedstawienia projektów Nendo w przestrzeni muzealnej. Ekspozycja rozciąga się od wspaniałych wnętrz instytucji aż po dziedziniec Design Museum Holon, kreując spektakularne doświadczenie wizualne. Julia Cieszko Zdjęcie: Takumi Ota

19 designalive.pl


DZIAĹ 27

designalive.pl


28 promocja Herrera – drewno z duszą Kolekcja drewnopodobnych płytek podłogowych ze stylowego, matowego gresu szkliwionego, który idealnie oddaje ciepłą, przetartą fakturę drewna. Dwa wymiary desek: 14,8 na 89,8 cm i 19,8 na 119,8 cm. Kolorystyka: bianco i nero

WZÓR DOBRY NA WSZYSTKO

Ermeo / Ermo – fascynacja graffiti Oryginalna, muralowa grafika inspirowana sztuką uliczną, cyfrowo nadrukowana na szklanych insertach w formacie 30 na 60 cm. Dla indywidualistów o artystycznej duszy

W

spółczesne, dobre wzornictwo nie zamyka się tylko w wymiarze wizualnym i praktycznym. Nie zamyka się też samoistnie w emocjach, chociaż w procesie twórczym to one często determinują finalną formę produktu. Dzisiejszy design to również, jak w przypadku płytek ceramicznych, precyzyjny druk cyfrowy z użyciem nanopigmentów, technologia wielokrotnego wypalania, niepowtarzalność grafiki, głębokie struktury, rektyfikacja czy uszlachetniające granilie. Ale jest jeszcze, przede wszystkim,

designalive.pl

Attiya – splot zdarzeń Matowe kafle w ciepłych odcieniach beżu i brązu uzupełnione o patchworkowe, strukturalne dekory, odwzorowujące różne sploty tkanin

świadomość. Świadomość projektanta i odbiorcy – duetu, który inspiruje się nawzajem i który nieustannie tworzy nowe wartości. Dzięki temu żyjemy dziś, coraz częściej, we wnętrzach dobrze zaprojektowanych, personalizowanych i niejednoznacznych. Ceramika Paradyż wdraża co roku około 50 nowych, różnorodnych kolekcji płytek ceramicznych, uniwersalnych w swoim przeznaczeniu okładzin ścienno-podłogowych. Za każdą z nich stoi osobna historia i ludzie. Nie jeden projektant, lecz kilkunastoosobowy zespół wdrożeniowy. Praca

twórcza, kreatywna i bardzo wymagająca: podróże po świecie, poszukiwanie inspiracji, międzynarodowe targi, pracownie projektowe, setne próby w laboratoriach zakładowych. Idea. Pomysł. Wzór. Polska ceramika światowego formatu. Ogromny potencjał do przetworzenia aranżacyjnego, ale i gotowe rozwiązania do wnętrz. Materiał naturalny, trwały, praktyczny. Piękny. Zaprojektowany przez najlepszych w branży. Na każdą powierzchnię – na wszystko. I dla wszystkich. www.paradyz.com


Orrios / Orrion – zabawa geometrią Kolekcja łącząca modną, surową stylistykę cementów z intensywnymi, geometrycznymi dekoracjami. Trzy różne wzory insert pozwalają na dużą swobodę przy projektowaniu wnętrz i tworzeniu własnych kompozycji; można z nich układać szerokie poziome patchworki lub pionowe pasy przypominające tapety

Laterizio / Lateriz – energia błękitu Modernistyczna kolekcja płytek do salonu, łazienki lub kuchni. Spokojna, jednolita baza plus szklane inserta o intensywnym wybarwieniu, z cyfrowym nadrukiem i efektem 3D. Oprócz płytek w modnych, neonowych barwach i trzech różnych wzorach, w zestawie dostępne są również mozaiki i listwy dekoracyjne


30 newsletter

Po prostu kuchnia Lepic włoskiej marki Schiffini to pierwsza produkowana przemysłowo kuchnia zaprojektowana przez Jaspera Morrisona Znany z nieszablonowego myślenia Jasper Morrison jest jednym z najbardziej utytułowanych projektantów wzornictwa przemysłowego ostatnich kilku dekad. Razem ze swoim kolegą, Naoto Fukasawą, zdefiniował pojęcie „Super normalne”, które – jego zdaniem – najprecyzyjniej odpowiada na pytanie, czym powinien być „dobry projekt”. Jego kuchnia jest właśnie taka: „pozornie łatwa i intuicyjna, ale bogata w szczegóły”. To zwykła i prosta kuchnia, ale można ją zamówić w wielu wariacjach, z użyciem różnorodnych materiałów i wykończeń. Brytyjski projektant pracował nad nią aż dwa lata. www.lepic-schiffini.com, www.jaspermorrison.com Wojciech Trzcionka

20


21

W słonecznym Palm Springs Delikatesy nad basenem

Rok 1930. Ulicami Nowego Jorku przechadza się Louis Pretty – lokalny gangster żydowskiego pochodzenia, należący do grupy Kosher Nostra. Podobnie jak inni imigranci wybiera tradycyjne potrawy w nowej, niekoszernej odsłonie – kuchnię żydowsko-amerykańską. Rok 2016. W berlińskiej dzielnicy Kreuzberg powstaje restauracja Louis Pretty. Inicjatorami jest troje znajomych: Oskar Melzer oraz James i David Ardinast. W karcie dań znajdziemy m.in. tradycyjną dla kuchni żydowsko-amerykańskiej pastrami, której przepis jest wynikiem półrocznych poszukiwań idealnych proporcji i każdorazowo miesięcznego wędzenia. Jednak nie samo jedzenie przykuło naszą uwagę – to niezwykłe wnętrza zaprojektowane przez Philippa Mainzera, Paula Bauera oraz Oskara Melzera. Zachwyca malownicze połączenie materiałów i kolorów, a co za tym idzie – unikatowy klimat tego miejsca. Inspiracją do stworzenia takiej aranżacji było modernistyczne Palm Springs oraz obraz A Bigger Splash Davida Hockneya. Błękitne stoły przywodzą na myśl powierzchnię basenu. Poza tym zastosowano różowe obicia siedzeń, drewniane krzesła, bar ze stali nierdzewnej z otwartą kuchnią oraz intensywnie pomarańczowy kolor ścian. Zdecydowanie dobre miejsce, by nasycić swój żołądek, jak i posmakować dobrego designu. Restaurację znajdziemy przy Rittestrasse 2. Sylwia Chrapek

designalive.pl


Festiwal Tauron Nowa Muzyka Muzeum Śląskie Katowice-Bogucice Polska

∞8

WSPÓŁORGANIZATORZY CO-ORGANIZERS

ORGANIZATORZY ORGANIZERS

SPONSOR GŁÓWNY MAIN SPONSOR

PATRONAT PATRONS

@ NowaMuzyka @ tnmfestiwal 11tnm tnmfestiwal

SPONSORZY SPONSORS

festiwalnowamuzyka.pl

PARTNERZY PARTNERS

2∞

BILETY: www.biletin.pl

www.biletomat.pl

www.ebilet.pl

www.ticketpro.pl

www.ticketportal.pl

www.bilety24.pl


Design Alive × Tauron Nowa Muzyka

08

STOP IN MOTION Alive Gallery — 19–20.08.2015 Strefa Kultury Katowice

20  ∞6 Fat Fredd y’s Drop (NZ) Battles (US) Snark y Puppy (US) The Orb (DE/UK) Floating Points Live (UK) Roots Manuva (UK) Kamasi Washington (US) Shobaleader One (UK) King Midas Sound & Fennesz (UK/AT) Tiga (CA) The Field (SE) Plaid (UK) Aux88 (US) Actress Live (UK) Deadbeat (CA) Kuedo + Werkflow AV Show (DE/UK) Atom™ & Robin Fox: Double Vision (CL/AU) Ceephax Acid Crew (UK) Jimmy Edgar DJ Set (US/DE) Lena Willikens (DE) Clouds (UK) Robag Wruhme (DE) Hieroglyphic Being (US) Levon Vincent (US) Benjamin Damage (UK) Atom™ & Tobias (CL/DE) Matrixxman (US) Kassem Mosse (DE) Masayoshi Fujita (JP) Tarwater (DE) Lubomyr Melnyk (UA) Kid Simius (DE) Fakear (FR) Baaba Deluks (PL) Dick4Dick (PL) Niechęć (PL) Sonar (PL) Smolik / Kev Fox (PL/ UK) Beneficjenci Splendoru (PL) Slalom (PL) Stara Rzeka (PL) Maria Peszek (PL) V/O (PL) Jaaa! (PL) A gim (PL) Eltron John (PL) Daniel Bloom (PL) Pianohooligan & NOSPR / Alexander Humala (PL/ BY) CARBON CONTINENT by KATOWICE MIASTO MUZYKI UNESCO curated by Wojciech Kucharczyk: 12z (HU) RSS B0YS (00) Bartek Kujawski (PL) Duy Gebord (PL) Fischerle (PL) DMK (CO) Palcolor (PL) Mirt/Ter (PL) FOQL (PL) Joanna Szumacher & Paweł Cieślak: Kopyta Zła (PL) T’ien Lai (PL) Wrong Dials (PL) Fiordmoss (CZ/NO/DE) Baloji (CD) La MiniTK del Miedo (CO) Marginal Men (BR) Lorenzo Senni (IT)


Biuro przyszłości

1700 metrów kwadratowych współpracy W Adgar Park West w Warszawie rozpoczął działalność pierwszy tzw. co-creating znany jako The Brain Embassy. Mogą się tu spotkać oraz podzielić swoimi pomysłami i doświadczeniami przedstawiciele różnych światów: korporacji, małych i średnich firm, start-upów oraz freelancerzy. Ta zróżnicowana społeczność ma do dyspozycji niemal 1700 metrów kwadratowych przestrzeni, zaprojektowanej i wyposażonej zgodnie z najnowszymi światowymi trendami. Realizacja pierwszego etapu projektu – od fazy pomysłu do wykonania – zajęła niespełna rok, a wartość inwestycji przekroczyła 7 milionów złotych. Za koncepcję architektoniczną oraz projekt i wyposażenie wnętrz odpowiedzialny jest Bartosz Trzop z Pracowni Trzop Architekci oraz marka Kinnarps – lider wysokiej jakości rozwiązań biurowych w Europie. – Nasza firma od lat realizuje projekty w ponad 40 krajach i promuje najlepsze standardy organizacji przestrzeni pracy w obszarach ergonomii, ekologii i wzornictwa. Projekt The Brain Embassy, który mieliśmy przyjemność realizować wspólnie z Adgar Poland, jest pierwszym w Polsce tak innowacyjnym przykładem biura przyszłości, jakie powstają właśnie w największych światowych aglomeracjach – powiedziała Beata Osiecka, prezes Kinnarps Polska. www.brainembassy.pl, www.kinnarps.pl Joanna Szczygieł Zdjęcie: materiały prasowe

designalive.pl

22


newsletter 35

Rysy na ścianie Tapeta ścienna czeskiej marki Lavmi przedstawia widziane od słowackiej strony Rysy (2503 m n.p.m.) – szczyt w Tatrach Wysokich położony na granicy polsko-słowackiej. Wymiar 186 na 270 cm, 186 euro. www.lavmi.com Wojciech Trzcionka

Pagórki i doliny

Niebanalnie na stole

Za projekt Table Landscapes odpowiedzialne jest Studio Lotte Douwes, absolwentki Design Academy w Eindhoven. Jej projekty są bardzo przemyślane. Autorka stawia na proste rozwiązania, a zarazem stara się patrzeć na świat z niebanalnej perspektywy. Najnowszy pomysł to seria przedmiotów, które redefiniują powierzchnię stołu – „serce” każdego pomieszczenia. Table Landscapes tworzą miejsce do wyeksponowania ważnych dla nas przedmiotów. Dzięki nim stół nie jest już płaską i nudną powierzchnią. Mimo że projekt wprowadza do wnętrza dynamikę, sam w sobie jest utrzymany w dość stonowanej, minimalistycznej stylistyce. Co ważne, poszczególne elementy konceptu można zestawiać w dowolny sposób, kreując unikalną przestrzeń. Meble dostępne są w różnych rozmiarach, kształtach i kolorach, m.in. w różu, bieli, szarościach bądź jako ciemnoniebieskie. Różni je także wykończenie – może być zarówno błyszczące, jak i matowe. Cały zestaw Table Landscapes kosztuje około 2000 euro. www.shop-lottedouwes.nl Sylwia Chrapek

23

24 designalive.pl


36 kooperacje mazda

Podium dla kobiet!

Znamy już zwycięzców konkursu Mazda Design 2016

Na 7. edycję konkursu Mazda Design zgłoszono 551 prac. Wszystkie nagrody Grand Prix w trzech kategoriach (autostylizacja, twórczy recykling i stylizacje modowe z nakryciem głowy) przypadły kobietom. Nagrodą w konkursie był czek na 10 000 zł lub prestiżowy kurs dla projektantów. Z uwagi na wysoki poziom nadesłanych prac jury zadecydowało także o przyznaniu wyróżnień w każdej kategorii. Jako kryterium oceny projektów brano pod uwagę oryginalność i innowacyjność, estetykę i nawiązanie do motywu „KODO – Dusza Ruchu”. Oficjalne wręczenie nagród odbędzie się podczas jesiennego pokazu najnowszej kolekcji mody Łukasza Jemioła. Wyboru zwycięskich prac dokonało jury w składzie: Kevin Rice – dyrektor europejskiego ośrodka stylu Mazdy, Łukasz Jemioł – projektant mody, przedstawiciele studia projektowego Kaniewski Design: Dominika Drezner i Mateusz Przystał, Monika Stukonis – redaktor naczelna magazynu „Elle”, aktorka Agnieszka Więdłocha, prof. Jerzy Porębski – wykładowca designalive.pl

na Wydziale Wzornictwa warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych oraz laureaci poprzednich edycji Mazda Design: Fryderyk Zyska i Maciej Meroniuk. – Autostylizacja była trudną kategorią, ponieważ Mazda MX-5 sama w sobie jest dziełem sztuki. Uczestnicy stanęli zatem przed nie lada wyzwaniem: musieli zachować odpowiednie proporcje, aby za pomocą car wrappingu podkreślić charakter kultowego roadstera, nie przytłaczając go. Zwycięski projekt oddaje ducha Mazdy MX-5, jej piękno i ekspresję, wpisując się równocześnie w myśl filozofii „KODO – Dusza Ruchu”. Projekt sprawił, że MX-5 jest jeszcze bardziej dynamiczna – podkreślił Kevin Rice. – Kategoria modowa była próbą dla uczestników, którzy mieli pomysł na strój damski i męski inspirowany MX-5 – dlatego największą uwagę zwracaliśmy na nakrycie głowy. Projektanci musieli dostosować DNA swoich stylizacji do trendów i wymagającej kategorii. Poszukiwaliśmy świeżości, wizjonerskiego spojrzenia

i odwagi w przełamywaniu konwencji. Zwycięskie stroje wpisują się w nasze oczekiwania: są eleganckie, ale równocześnie efektowne. Naszym zdaniem doskonale podkreślają charakter Mazdy MX-5 – mówił Łukasz Jemioł. Nowością w tegorocznej edycji była kategoria slow design: twórczy recykling. Jej założeniem było przeniesienie ducha Mazdy na przedmioty codziennego użytku. – Kategoria slow design miała uruchomić wyobraźnię uczestników. Autorka zwycięskiej pracy wykazała się innowacyjnym podejściem do projektowania. Bujak jest przykładem ponownego wykorzystania zużytych materiałów w zaskakujący sposób. Niepotrzebne kartony przeobraziły się w przedmiot, który pomaga w rozwijaniu wyobraźni i kreatywności już od najmłodszych lat – przekonywał prof. Jerzy Porębski. Kevin Rice dodał: – Zwycięski projekt realizuje koncepcję Jinba Ittai – poczucia jedności jeźdźcy i wierzchowca, które jest tak charakterystyczne dla kierowcy i jego MX-5. Konik na biegunach to Jinba Ittai już od najmłodszych lat – świetny pomysł!


LAUREACI Nagroda Grand Prix w kategorii MX-5 UNIQ: autostylizacja � Katarzyna Jastrzębska. 21-letnia studentka Sztuki Nowych Mediów na Polsko-Japońskiej Akademii Technik Komputerowych w Warszawie, pochodząca z Łomży. Interesują ją grafika i szeroko pojęty design, z którym wiąże swoją przyszłość. Opis: Autostylizacja związana jest z identyfikacją kolorystyczną Mazdy. Czerwień symbolizuje krew i intensywność, a trójkąty nawiązują do dynamiki i ruchu. Nagroda Grand Prix w kategorii MX-5 FASHION: stylizacje z głową � Dorota Podgórska. Studentka wzornictwa na Politechnice Łódzkiej i aktualna finalistka 8. edycji konkursu Fashion Designer Award. W swoich pracach łączy rzemiosło z nowoczesnymi technologiami. Jest także zwyciężczynią konkursu Amber Look Project oraz Międzynarodowego Pokazu Mody „Textures”, organizowanego w ramach projektu zamawianego na Politechnice Łódzkiej. Opis: Kolekcja przeznaczona jest dla osób pewnych siebie, które nigdy się nie zatrzymują. Proste oraz dynamiczne kroje symbolizują szybkość i nowoczesność. Każdy zastosowany materiał reaguje na ruch w inny sposób – razem tworzą strukturę będącą niemal samodzielnym bytem, duszą ruchu. Kolorystyka utrzymana w odcie-

niach czerni i czerwieni wnosi do kolekcji wyrafinowaną elegancję. Bogate zdobienia wykonane z tworzyw syntetycznych dodają zaś odrobinę ekstrawagancji. Nagroda Grand Prix w kategorii MX-5 SLOW DESIGN: twórczy recykling � Beata Nikolajczyk-Miniak. W 2012 roku ukończyła z wyróżnieniem łódzką Akademię Sztuk Pięknych na Wydziale Wzornictwa i Architektury Wnętrz. Nadal związana z uczelnią – jako asystentka zajmuje się działalnością projektową w obszarze wzornictwa przemysłowego, komunikacji wizualnej i wystawiennictwa. Jest laureatką wielu konkursów, m.in.: Strzemiński-Projekt, Design 28, Rocznik 2012, Konkurs na pomysł, Moda na recykling i Wedel Vintage. W swoim dorobku posiada również patent na wynalazek – pojazd wodny. Opis: Bujak w siodle wykonano z niepotrzebnych tekturowych pudeł. Newral-

giczne punkty wzmocniono sztucznym tworzywem PETG. Projekt posiada minimalistyczną, zgeometryzowaną formę, przypominającą kształtem konia. Składa się z siedmiu kompatybilnych elementów o zróżnicowanych formach. Największy element pełni funkcję bujaka i stanowi bazę dla pozostałych części zestawu, którym przypisano rolę klocków. Tak zaprojektowany system integruje, pobudza wyobraźnię i rozwija kreatywność.

WYRÓŻNIENIA Wyróżnienia otrzymali: w kategorii MX-5 UNIQ: autostylizacja – Jarosław Maćków; w kategorii MX-5 FASHION: stylizacje z głową – Marek Gembicki; w kategorii MX-5 SLOW DESIGN: twórczy recykling – Jan Godlewski. www.mazdadesign.pl designalive.pl


38 newsletter

Piękno łodygi

Izraelski projektant Omer Polak stworzył kolekcję wazonów, które wyrażają szacunek do kwiatu i ukazują całe jego piękno Tworząc naczynie, artysta skupił się nie tylko na samym kwiecie, ale na wyeksponowaniu całej rośliny. Zaprojektował wazony, które pozwalają komponować przecudne, bardzo różnorodne wiązanki w tym samym naczyniu. – Podczas pracy nad tym projektem byłem zafascynowany ikebaną – japońską sztuką układania kwiatów, która zwraca uwagę na inne obszary rośliny, takie jak łodygi i liście, oraz kładzie nacisk na kształt, linię i formę – zdradza projektant, który od dawna bada sposoby wykorzystania kwiatów w ramach projektu dotyczącego węchu w codziennym życiu. www.omerpolak.com Łukasz Potocki

25


sztuka życia 39

Pierwotny sens Kiedy malarz pozostawia piętno farby na płótnie, gotowi jesteśmy nazwać to sztuką. Czemu zatem nie nazwać sztuką tego, co jesteśmy w stanie zrobić za pomocą ruchu? Czy może być coś bardziej osobistego niż wyrażanie emocji nie za pomocą farb, nut ani rzeźb, lecz za pomocą własnego ciała? Tekst: Karolina Kosyna

Ruch to podróż przez całe życie i do wnętrza nas samych. To opowiedziana historia i odciśnięte wspomnienia, które podobnie jak blizny na ciele mówią o ścieżkach naszego życia; tak zindywidualizowany ruch mówi nawet więcej o życiu niż tysiące ran. Żyjemy w czasach, gdy miarą wszystkiego i wszystkich jest liczba. Jesteśmy dorośli i zbyt poważni, by zrozumieć pierwotny sens. Zataczamy więc koło, by cofnąć się do czasów dzieciństwa, kiedy ruch był czymś naturalnym, bynajmniej nie przymusem. Nie jest ważna liczba powtórzeń i serii. Najważniejsze to oddać się pracy nad ruchem bezgranicznie i z pasją. Jest to coś, co nas identyfikuje od urodzenia, a przez doczesne dogmaty wciąż jest nam zabierane. Pojawiający się na horyzoncie nowy trend kultury ruchu to nie tempo związane z rozwojem cywilizacji, a wręcz jego zaprzeczenie. Stanowi powrót do pierwotnych instynktów człowieka, do jego plemiennych korzeni. Aktywność fizyczna staje się namiastką jego zwierzęcej natury. Trend na ruch rozpoczął się paradoksalnie wraz z jego końcem. W momencie, gdy wszystko można wykonać za pomocą maszyn i komputerów, człowiek staje się kinestetycznym analfabetą – ważny

jest tylko cel i osiągnięcie pewnego stopnia zaawansowania, a nie uczestniczenie w drodze jako głównym sensie rozwoju. Przecząc tej idei i temu przeświadczeniu, zaczynamy bardziej dbać o formę i estetykę, a sam ruch staje się podróżą, w której nie jest ważny początek i koniec. Patrząc na tłumy w klubach fitness, coraz to nowe mody na bycie fit, wysyp diet i celebrytów promujących „zdrowy” tryb życia, można mieć wrażenie, że ruch staje się chwilową modą. Tymczasem te fasady iluzji nie mogą zagłuszyć prawdziwego obrazu i sensu. Oto trend, w którym ruch będący odbiciem głębokich potrzeb nie tylko ciała, ale i duszy człowieka, staje się wyrazem wolności i niepohamowanej ekspresji. Internet daje poczucie anonimowości i pozwala ukryć prawdziwe oblicze człowieka. Podobnie jest z ruchem – wyrazem tożsamości, który stracił na znaczeniu zagłuszany przez inne aspekty fizyczności. Obecnie rośnie jednak w siłę i jest aplikowany do coraz to nowych dziedzin życia. I nawet kreśląc ostatnie słowa tego artykułu, nie można uniknąć nieodpartego wrażenia, że tym razem ruch to pomost, dzięki któremu jesteśmy w stanie tworzyć, cokolwiek tylko sobie zażyczymy.

designalive.pl


40 oddech Zdjęcie: Dorota Brauntsch



42 sztuka Życia

Sunday is Monday– Dbaj o siebie! Niezłomni, nieokiełznani, weseli, wyważeni. Różni. Przed Wami różni ludzie, których chyba coś łączy. Są mianowicie aktywni fizycznie. Mówią, że to silnie kształtuje ich życie, system wartości. Przekłada się na to, jak codziennie pracują, o której się budzą i kładą spać. Do rozmowy zainspirowała nas książka O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu Haruki Murakamiego – swoisty pamiętnik biegacza i pisarza, który „nigdy nie szedł”. Staramy się nieco odkryć ich przed Wami, ale wiemy, jak płonne to starania, bowiem „Nieważne, jak długo człowiek przegląda się nago w lustrze, nigdy nie dojrzy tego, co kryje w środku” (Haruki Murakami) Tekst: Emilia Kołowacik i Katarzyna Szota-Eksner Ilustracje: Iza Kaczmarek-Szurek

Emilia: Co to za pomysł, żeby niedziela była poniedziałkiem? Przecież ja nie znoszę poniedziałków! Nie lubię ich tak konkretnie, jak listopada i zimnej herbaty. Właściwie, mówię o przeszłości – nie lubiłam poniedziałków. Dziś myślę, że każdy dzień ma taki smak, jaki mieć musi. Nie każdy smakuje jak truskawki ukręcone z cukrem, ale w końcu w życiu nie o to chodzi, żeby było tylko słodko. Na temat cukru można sobie poczytać do woli. Sunday is Monday wyrósł z potrzeby dziewczyny rocznik 76’ – Generacji X w stuprocentowym stężeniu. Zresztą zostawię z boku te pokoleniowe szufladki. Moje życie jest zwyczajne. Nie dokonałam jakichś wielkich czynów, nie przeżyłam żadnej wojny, nie byłam wystawiona na wyjątkowo ekstremalne próby. Ot, praca, dom, ludzie wokół, codzienne śmiechy, problemy. W tym wszystkim odkryłam ze zdumieniem, że moje zwykłe życie potrzebuje mnie mocno, tak jak ja potrzebuję jego. Że nie możemy bez siebie żyć. I że muszę być dla życia troskliwa, choć stanowcza. Żebyśmy się razem sensownie zestarzeli. Trzy lata temu powiedziałam sobie, że zostanę nauczycielką jogi. Biorąc pod uwagę fakt, że byłam kompletnie początkująca, pomysł był wariacki. Ale co właściwie miałam do stracenia? W najgorszym razie, jeśli designalive.pl

nie udałoby mi się zostać nauczycielką, regularnie ćwiczyłabym, a to już bardzo dużo. Od kilku lat choruję na immunologiczne zapalenie tarczycy (chorobę Hashimoto) i chciałam po prostu dobrze się czuć. Zaczęła się praktyka, wyjazdowe warsztaty. Po prostu wybrałam ćwiczenie ponad niećwiczenie – bez względu na ilość pracy czy pogodę. Szukając dodatkowej motywacji, zdecydowałam, że wplotę jogę w pracę. Pierwszym pomysłem było stworzenie serii ilustracji, które pokażą jogę w kompletnie nowym, współczesnym wydaniu. Trafiłam do Izy Kaczmarek-Szurek – ilustratorki, młodej mamy i, jak o sobie mówi, szefowej i bufetowej w studio graficznym Formallina. W tym samym czasie poznałam też Kasię Szotę-Eksner – nauczycielkę jogi, która pisze o „Sunday is Monday” i kształtuje projekt wraz ze mną. W efekcie wielu rozmów z osobami uczącymi i ćwiczącymi jogę i naszych z Izą, powstała seria 12 rysunków, a na ich bazie kalendarz na 2017 rok: „Zadbaj o siebie!”. Jesteśmy pewne, że rysunki wywołają uśmiech. Może też skłonią kogoś do wejścia na matę. Tam zaczyna się inna przygoda.

na ławce i z politowaniem patrzyłyśmy na dziewczyny, którym chciało się pocić i biegać. Nigdy nie lubiłam gier zespołowych – czułam się od razu winna, kiedy nie udało mi się złapać w locie piłki albo gdy upuściłam ją w nieodpowiednim momencie. Skończyłam studia, poszłam do pierwszej pracy. Delegacje, wyjazdy, praca po kilkanaście godzin na dobę – byłam przecież bardzo młoda i wszystko toczyło się szybko i bez refleksji. Kiedy po raz pierwszy zostałam mamą, z przerażeniem odkryłam, że nie czuję swojego ciała. I to był pierwszy impuls do zmiany. Zaczęłam rozglądać się wokół siebie. Wciąż onieśmielał mnie świat zawodowych sportowców: te wszystkie zawody i porównywanie wyników. Nie, to nie dla mnie! Intuicyjnie więc szukałam ludzi, którzy potrafią wpleść w swoje życie zawodowe i rodzinne aktywność fizyczną, nadać temu rytm i konsekwentnie podążać za nim. Ludzi, którym praca nad ciałem prostuje sylwetkę, otwiera klatkę piersiową, dodaje wiary w siebie i w swoje możliwości. Pobudza do działania. I zmienia. Dziś sama jestem nauczycielką jogi, poza tym biegam, macham ketlami i wskakuję po kilkadziesiąt razy na jump Katarzyna: Kiedy byłam nastolatką, pro- box. To wszystko jest moim życiem i cusiłam mamę, żeby wypisywała mi zwol- downie się uzupełnia: joga, oddech, ronienia z WF-u. Siadałam z takimi jak ja... dzina i pies, sport i moje pisanie. Sunday hmm... niedysponowanymi koleżankami is Monday. Monday is Sunday. Po prostu.



44 sztuka Życia

Tomek Szabelka. Tu i teraz

fotel rodem z lat 60. wygląda w tej scenerii nieco abstrakcyjnie. Ten, kto zdecyduje się na nim usiąść, zamiast w lustro spojrzeć Od 20 lat w zawodzie. Ha! Kto by na Ślą- może co najwyżej w niebo albo na rozciąsku nie znał Fryzjera Szabelki? Społecznik, gający się wokoło świerkowy las. człowiek z dobrą energia i pasją, kreatywny Tomek – wysoki, dobrze zbudowany, broda, ponad wszystko. Zamiast „stylista”, woli przedramiona całe w tatuażach. Na nosie mówić o sobie „fryzjer – rzemieślnik”. okulary w niebieskich oprawkach o cieZawsze w ruchu. Biega, ćwiczy z ketlami kawym kształcie, na głowie beret niczym i ze sztangą. Nie narzeka. Motywuje innych. Che Guevara. Tak, Szabelka zdecydowanie Po treningu zawsze dziękuje swoim towa- przeczy stereotypowemu wizerunkowi wyrzyszom silnym uściskiem dłoni. muskanego i „wydizajnowanego” stylisty. Tomek powoli i ostrożnie podnosi fotel fryzjerski, trochę jak siłacz unoszący sztangę, „Powiem coś banalnego: zakłada go sobie na plecy, po czym rusza jeśli – jak powiadają – rzecz dalej… „Fryzjer w podróży” – kolejny etap jest warta zrobienia, trzeba to Gruzja i Oasis Club w wiosce Udabno: restauracja prowadzona przez Polaków w sapoświęcić jej wszystkie siły, mym sercu stepu. Na jednej ze ścian wisi duże lustro w oryginalnej ramie. Musiało a nawet więcej” mieć w sobie coś z magicznego zwierciadła, Haruki Murakami bo Tomek od razu zobaczył w nim siebie i swój fryzjerski fotel. Ha! Na gruzińskim Z tego ciągłego ruchu zrodził się w jego stepie w końcu jeszcze nie strzygł… głowie kolejny pomysł – pomiędzy jednym a drugim treningiem oczywiście. Sa„Granica oddzielająca lon fryzjerski już jest. Teraz Tomek myśli o nowym modelu fryzjerstwa nieograni- zdrową pewność siebie czonego ścianami, wychodzącego do ludzi, od niezdrowej dumy jest dziejącego się „tu i teraz”, w każdym możliwym miejscu. Mobilne studio fryzjerskie cieniutka” zadebiutowało na katowickim OFF Festi- Haruki Murakami valu i na stałe już wpisało się w repertuar śląskich imprez. Kilka lat temu z fotelem Czy lubię rywalizować? Tomek od najfryzjerskim na plecach Tomek wyruszył młodszych lat pływał zawodowo, więc już szukać klientów na górskich szlakach. od pierwszej klasy szkoły podstawowej, Po prostu „Fryzjer w podróży”. Szczyt Ba- stając na słupku i czekając na gwizdek, biej Góry tonie we mgle. Stylowy fryzjerski miał zaszczepioną w sobie rywalizację. designalive.pl

Ale przede wszystkim szanuje wygranych i nigdy nie miał żalu, że to nie on... Każdy konkurs jest pretekstem do tego, żeby spróbować czegoś nowego, żeby nauczyć się walczyć ze stresem, żeby czerpać inspiracje od najlepszych. Dominik Kruzel. Energia, siła, ruch... sportowiec od urodzenia Zawodnik juniorów w tenisie ziemnym, w boksie amatorskim i karate kyokushin. Dziś trener personalny i trener przygotowania motorycznego. Energia, siła, ruch. Jesteś ruchem. Jesteś w locie. Ruch w czasie, ruch w przestrzeni. Ruch naszych ciał. Patrzę na Dominika i myślę o tym, z jakim zapamiętaniem i pasją wzmacnia swoje ciało. Oczywiście można projektować ogrody i piękne budowle, a można z uwagą kształtować, tworzyć od nowa swoje ciało. Kreować je. Dbać o każdy detal. Otaczać ciało uwagą i pietyzmem. Świadomość swojego ciała – w dzisiejszym świecie to coraz rzadsza umiejętność. Żyjemy przecież szybko, jemy szybko i z trudem unosimy swoje zmęczone ciała z kanapy. Oczywiście, można ciału rozkazywać do woli, ale rzecz w tym, że ciało bywa nieposłuszne. Albo przynajmniej nie jest posłuszne od razu. Tak jak więc w pracy czy w życiu trzeba przesuwać granice. Żeby pójść dalej. Być lepszym. Jeśli pozwolimy ciału przez jakiś czas doświadczać bólu, zrozumie, w czym rzecz. I pójdzie dalej. Kontuzje? Upadki? Nic to! W sporcie jak w życiu!. Ból jest chwilowy, a chwała jest wieczna.


U góry: Tomek Szabelka Zdjęcie: Artur Nyk Na dole: Dominik Kruzel Zdjęcie: Przemo Łukasik


46 sztuka Życia

Dominik żyje jak sportowiec. Sport nauczył go pokory. Wychował. I chociaż sportowa sylwetka jest niezaprzeczalnym pięknem, to najważniejsza jest droga, dążenie do celu. Upadki zdarzają się wszystkim – to próba dla każdego. To, jacy jesteśmy silni, świadczy o tym, ile razy się podnieśliśmy. Trenując kilka dyscyplin, widzimy, że każda z nich nas rozwija. Jeżeli nie jesteśmy zawodowcami ukierunkowanymi na mistrzostwo w jednej dyscyplinie, to bawmy się sportem! Korzystajmy z umiejętności wykorzystywania swojego ciała w gimnastyce, lekkości i ekonomii ruchu w lekkiej atletyce, sprawności i zawziętości w sportach walki... To wszystko uczy i rozwija. Trzeba być otwartym i wyciągać to, co najlepsze z każdej dyscypliny, aby usprawniać ciało i rozwijać się mentalnie. W każdej dziedzinie swojego życia. Piękny duch sportowca w pięknym ciele! MEGI MALINOWSKA. Everyday something new Eksprymuska, baletnica, zawodniczka kung-fu, żeglarka, mistrzyni Polski w tai-chi. Dziś po pierwsze projektantka w Tabanda. Po drugie tenisistka ze słabością do jogi. A może odwrotnie? Podobno siedzenie to nowe palenie („Sitting is a new smoking”). Biura, np. siedziba Facebooka w Nowym Jorku, coraz częściej wyposażane są w biurka-bieżnie, które umożliwiają przejście do kilkunastu kilometrów każdego dnia. Megi z bieżni nie korzysta, ale w miejscu długo nie usiedzi. Rodzice, w szczególności tata, od małego zaszczepiali w niej kolejne odmiany sportu. Wyobraźcie sobie dwuletnią, roześmianą dziewuszkę w stroju baletnicy… designalive.pl

„(...) chodzi o to, żeby radość, jaką odczuwam na końcu każdego biegu, przetrwała do dnia następnego. Tę samą taktykę stosuję, gdy piszę powieść. Każdego dnia przerywam w miejscu, w którym wiem, że mógłbym pisać dalej. Spróbujcie tego, a praca pójdzie wam kolejnego dnia zaskakująco łatwo. (…) Żeby wytrwać w czymkolwiek, trzeba utrzymać rytm”

nym nauczycielem było żeglarstwo – nauczyło mnie skupienia, współpracy, porządku, odpowiedzialności za sprzęt i załogę. Od studiów Megi poświęciła się grze w tenisa. – Zawsze chce mi się grać. Mogę wstać o każdej porze, kiedy w perspektywie jest mecz. To też najdziwniejszy sport, jaki kiedykolwiek poznałam. Tenis jest też jak szachy albo gra wojenna, w której musisz mieć jasną strategię, chłodną głowę i zwinne ciało. Łatwo „złapać hebla”, czyli przegrać przez rozproszenie uwagi, spięcie mięśni, zbytnią pewność siebie. Żeby trenować umysł, tenisiści namiętnie grywają w szachy – robi tak np. Novak Djoković, pierwsza rakieta świata. Niektórzy, żeby rozluźnić ciało, trenują też jogę. Kiedy pierwszy raz wyszłam z zajęć jogi, czułam się jak milion dolców. Czułam się taka prosta! Wielką wartością jogi jest to, że można ją ćwiczyć i poznawać bez końca: jest nieskończona – przyznaje. Haruki Murakami Megi i reszta zespołu projektowego Tabanda ma swój sportowy świat, i to bez względu Rodzice trafili na żyzny grunt. W miarę na ilość pracy. – Bez tego nie istniejemy jak pojawiały się kolejne możliwości, Megi jako ludzie ani jako team. Praca sprawia zwinnie przeskakiwała z dyscypliny w dys- mi dużo radości, ale zdarza się, że jest trocyplinę. Bruce Lee był bożyszczem jej ojca, chę „creepy” – jak dziecko, które śmieje się więc jako dziesięciolatka trafiła na zajęcia słodko, a po chwili leży na ziemi i wierzga kung-fu. Tam, razem z dużo starszymi nogami, bo chce lizaka. Sport trzyma nas od siebie, trenowała w stylu shaolin, wy- w ryzach, uczy pokory. To też turbo dołakonywała sekwencje z mieczem, jeździła dowanie. na turnieje. – Trener poświęcał nam wiele uwagi, jak ojciec, ale potrafił być „potwo- HENRYK STAWICKI. rem” – dawał ostry, sportowy wycisk. Było Ekosystem poza systemem też normalne, że kto się spóźnił, robił karne pompki – wspomina. W międzyczasie Megi Prowadzi firmę Change Pilots. Wspiera trenowała tai-chi; w 1997 roku zdobyła ty- przedsiębiorstwa w tworzeniu strategii, tuł Mistrzyni Polski! – Zrezygnowałam, bo które pozwolą poszybować wyżej. Wykłanie mogłam pogodzić dojazdów do szko- da też zarządzanie designem na School ły i na treningi; czułam, że tracę formę, of Form w Poznaniu. Żyje w ekstremach: a to bardzo mnie frustrowało. Innym waż- od jednej „mikroemerytury” do drugiej,


Megi Malinowska Zdjęcie: archiwum własne Henryk Stawicki Zdjęcie: archiwum Justyny Turek i Henryka Stawickiego


48 sztuka Życia

od wschodu do zachodu słońca. Na rowerze. Na fali imprez, skoków na bmx-ie i snowboardowej desce, Henryk, wówczas lat dwadzieścia kilka, stwierdził, że coś tu się nie zgadza. A przecież była adrenalina, szybowanie w powietrzu, prowadzenie jednego z najsilniejszych w Europie stowarzyszeń bmx-owych. To naprawdę nakręcało. – Latając na rowerze, uczyłem się prawidłowo upadać. Wiele razy kończyłem z gipsem, bo chciałem podnosić poprzeczkę, udowodnić sobie i światu, że mogę być jeszcze lepszy. Z drugiej strony organizm zaczął się buntować i odrzucać styl życia właściciela. Zaczął się czas zmiany. Eliminacja syntetycznego jedzenia, mięsa, nabiału i alkoholu zaczęła się jakoś naturalnie, po cichu. Przede wszystkim dokonywałem coraz lepszych, bardziej świadomych wyborów – wspomina. Rozpoczęło się poszukiwanie i testowanie diet, zamienników, które odżywiają, dają energię. Bo energii Henryk zawsze potrzebował wiele. – Rower jest przedłużeniem mojego organizmu. Jesteśmy hybrydą. Dzięki niemu czuję się sprawniejszy. To moja pasja od zawsze. Odskocznia. Jest kluczem w moim życiu: głównym środkiem transportu, formą relaksu, medytacją. Na rowerze zjechał Chiny: tybetańską część prowincji Gansu i Syczuan oraz Junnan i północną część Laosu. Jedzenie jest tam proste. Ma jasne zadanie – odżywić i nasycić. Jest czystym paliwem i sposobem na utrzymanie zdrowia. Podróż i życie w Chinach regulowały wschody i zachody słońca. Był właściwy czas na rozpalenie ogniska, rozstawienie namiotu, na dalszą podróż. Henryk stara się żyć i pracować w podobnym rytmie. designalive.pl

Wstaje wcześnie, żeby przygotować się do intensywnego dnia. Kładzie się około 22:00. Tak po prostu. Praca to podróże, życie bez jednego stałego miejsca od ponad roku. Po powrocie z Nowego Jorku, gdzie studiował na Parsons School for Design, kilka miesięcy mieszkał i pracował w XIX-wiecznym zamku w północnej Burgundii. Po każdym intensywnym etapie pracy Henryk planuje tzw. mikroemeryturę. To może być joga w ciągu dnia albo miesięczna wyprawa rowerowa po Skandynawii. Mocny bufor, który pozwala odpocząć, spojrzeć z dystansem i zweryfikować kierunek dalszych działań. – Nie przywiązuję się do miejsca pracy, stanowiska. Ciągle testuję i oceniam, czy to, co robię, ma sens. Chciałbym robić to, co jest potrzebne i zmieniające. Taki model biznesowy, który w dzisiejszej ekonomii przesytu zarabia i powoduje dobro – wyjaśnia. JUSTYNA TUREK. Być tu i teraz Współprowadzi Change Pilots – projektuje i wizualizuje strategie rozwoju marek, organizacji i wydarzeń. Jeśli chce poznać miasto, przebiega je. Kiedyś nie mogła dosięgnąć dłońmi do ziemi. Dziś jest inaczej. Justyna jest w ciągłej podróży. Zmiany w jej życiu zainicjował wyjazd do Paryża, potem rozpoczęła studia na ASP we Wrocławiu i Aalto University School of Arts, Design and Architecture w Helsinkach. Nowa praca przynosi satysfakcję, zmęczenie i stres. W takim momencie dobrze zapatrzyć się w brata: jogina, weganina i triatlonistę. Justyna zaczyna biegać po Paryżu. I ćwiczy jogę. I dużo sensowniej się odżywia. – Za-

częłam czuć swoje ciało: spójność umysłową i fizyczną – przyznaje. W każdym kolejnym miejscu stara się zaznaczyć swoją obecność niewidocznymi śladami biegowych butów albo maty do jogi. To jej sposób na oswojenie się z nowym miejscem, zaznaczenie terenu. Kiedy przychodzi kolejna praca, Justyna przesiada się na rower. Z laika rowerowego staje się zaawansowaną rowerzystką. I pokonuje dziesiątki kilometrów na trasie Manhattan–Brooklyn. Tam i z powrotem. Intensywna jazda na rowerze daje poczucie swobody, niezależności, pozwala się zrelaksować mimo intensywnego uścisku pracy. Popełnia błędy, na których chętnie się uczy. Stara się żyć w zgodzie z naturalnym rytmem przyrody. Ostatnio przez siedem miesięcy mieszkała we francuskiej wiosce, gdzie rytm dnia kontrolowało słońce i jego zachód. – Lubię wstawać z pierwszymi ptakami, wypić herbatę i poczuć powietrze, gdy wszyscy jeszcze śpią. Kiedyś, tak wcześnie rano, zobaczyłam kolibra – po raz pierwszy w życiu – opowiada. Intensywną pracę przeplatają mocne przerwy – „mikroemerytury”, które pozwalają ocenić, co jest ważne. To nie musi być długa podróż rowerowa. Czasem pomiędzy jednym a drugim spotkaniem wystarczy rozciągnąć się na trawie w Łazienkach. – To pozwala zastanowić się, na co poświęcam czas, czy to, co robię w danym momencie, jest zgodne z moimi wartościami. To najważniejsze. I jeszcze dobre – tylko moje miejsce, które tworzę ciągle na nowo: doniczka z bazylią, lustro, mata do jogi, gong – zestaw małego nomada. Gdziekolwiek jestem – stwierdza.


Justyna Turek Zdjęcie: archiwum Justyny Turek i Henryka Stawickiego


50 sztuka Życia Obok: Emilia Kołowacik Zdjęcie: Albert Pabijanek Na dole: Kasia Szota-Eksner Zdjęcie: Monika Burszczan

Sunday is Monday to projekt promujący zdrowy styl życia, a w przyszłości marka z dobrą ilustracją, odzieżą i dodatkami. Chcą powiedzieć: zadbaj o siebie! To może być joga, spacer, crossfit, śmiech, dobre jedzenie. Ba! Leżenie to też ćwiczenie. Praca, projekty, dzieci, dom – to wszystko ważne, ale zdrowie to skarb. A robota nie zając, nie ucieknie. Markę tworzą Emilia Kołowacik, która uczy siebie i innych, jak tworzyć wartościowe produkty i usługi. Przez kildesignalive.pl

ka lat współtworzyła Łódź Design Festival. Kasia Szota-Eksner, która nie tylko uczy jogi, ale również kapitalnie pisze. Autorką rysunków jest Iza Kaczmarek-Szurek. Jogę porzuciła dawno temu na rzecz wyciskania kilogramów na sztandze w imię zasady: „Padnij, ale powstań. Dobra siłka nie jest zła!”. Co dla nich jest ważne? Liczą się dobre składniki: prosta forma – lekki, zabawny i krótki przekaz; dobry projekt – do współpracy zaprosiły również studio graficzne

Polkadot i Monikę Burszczan, która towarzyszy im ze swoim aparatem. Pierwsze grafiki Sunday is Monday dostępne są już w sklepach: Bardzo rozsądnie, Wall Being, Bookoff, Yoga & Ayurveda. W przygotowaniu są ubrania i dodatki oraz kalendarz na 2017 rok. Sunday is Monday zaprasza również na swoje pierwsze wystawy. Pojawią się jesienią m.in. na Łódź Design Festival, który potrwa od 13 do 23 października. www.facebook.com/SundayisMonday



52 rzeczy


IN MOTION – MNIEJ, LŻEJ, SWOBODNIEJ Rower pod ręką, deska w plecaku, buty w kosmetyczce... Projektowanie sprzętu sportowego coraz częściej ma na celu nie tylko tworzenie rozwiązań, które pozwolą na bicie nowych rekordów, ale także produktów, które można bez problemów zabrać z sobą w dowolne miejsce i łatwo przechować Tekst: Dorota Kabała Zdjęcia: materiały prasowe firm

designalive.pl


54 rzeczy Nobile NHP Split (s. 52–53) Deska do kitesurfingu Nobile NHP Split, którą po rozłożeniu można przewozić samolotem w standardowym bagażu lotniczym, bez dodatkowych opłat wymaganych dla klasycznych desek kitesurfingowych. Wyposażona w lekkie, bardzo dobrze dopasowywane akcesoria z kolekcji 2016 oraz system Click&Go pozwalający na montaż wszystkich części bez użycia śrubokrętu czy innych narzędzi. 2016, konstrukcja deski: Nobile, projekt akcesoriów: Nobile + We design for physical culture, producent: Nobile, Polska Stair-Rover Longboard wyposażony w ośmiokołowy mechanizm, idealny do jazdy po wszelkich nierównych miejskich nawierzchniach, w tym po kostce brukowej, nierównym chodniku, krawężnikach i schodach. 2014, projekt: Po-Chih Lai, producent: Allrover, Wielka Brytania Fanatic Arrows iRIG ONE 2016 + Viper Air Zestaw pompowanych produktów: żagiel i deska do nauki windsurfingu i pływania przy lekkim wietrze. Mieszczą się w bagażniku samochodu osobowego. Deska Viper Air może być wykorzystywana także jako SUP (Stand Up Paddle), czyli do pływania na desce z wiosłem. Na szczególną uwagę zasługuje żagiel iRIG, w którym zastosowano technologię wykonania latawców kitesurfingowych. Fanatic Arrows iRIG ONE 2016, projekt: North Kiteboarding + NorthSails, producent: Fanatic, Niemcy Viper Air Inflatable WindSUP 2016, projekt: Fanatic, producent: Fanatic, Niemcy Plixi Składany kask, który po złożeniu mieści się w małej torbie. Chroni w czasie jazdy na rowerze, deskorolce, rolkach, hulajnodze.

K

lasyczny kask rowerowy jest zbyt mało poręczny w przenoszeniu, gdy nie jest używany – to według twórców składanego kasku Plixi, marki Overade, jeden z głównych powodów, dla których rowerzyści rezygnują z ochrony głowy. Swoboda, łatwość przemieszczania się i redukcja bagażu nie są dziś wyłącznie kaprysem wyjątkowo mobilnych, żyjących w ciągłym ruchu osób, ale stanowią także codzienną potrzebę „miejskich nomadów” i weekendowych poszukiwaczy przygód. Rozwój technologii sprawił, że przyzwyczailiśmy się do stanu, w którym wszystko, czego potrzebujemy na co dzień, można zmieścić w niewielkim prostopadłościanie telefonu komórkowego, tabletu czy laptopa. Miniaturyzacja sprzętów elektronicznych i ich coraz bogatsze możliwości rozpieszczają użytkowników. Z kolei wytwarzanie zbyt wielu przedmiotów codziennego użytku i obniżanie kosztów produkcji sprawiają, że przyzwyczailiśmy się do jednorazowości, do nabywania przedmiotu, a następnie porzucania go, jeśli przez kolejne kilka godzin, dni, tygodni czy miesięcy nie będzie potrzebny, po to, by po upływie tego czasu nabyć kolejny, często identyczny. designalive.pl

2014, projekt: Overade – Philippe Arrouart, producent: Overade, Francja

Miniaturyzacja oraz jednorazowość stanowią niezwykle ciekawy kontekst dla projektowania m.in. sprzętu sportowego. W szczególności dlatego, że żywe ludzkie ciało obecnie nie podlega kontrolowanej miniaturyzacji i stąd też ograniczone są możliwości redukcji rozmiarów „dodatkowych organów” – usprawnień człowieka, jakimi są sprzęty sportowe. Z punktu widzenia projektowego, redukcja wielkości i wagi takich sprzętów jest prawdziwym wyzwaniem: balansuje się w niej między możliwościami materiałów i technologii a ściśle określonymi wymogami dotyczącymi ciała człowieka. Zadanie równie interesujące, co trudne – to potwierdza fakt, że nad każdym z nich pracuje zwykle cały zespół specjalistów. Można zadać pytanie: po co składać kajak jak origami, do teczki, zamiast pojechać tam, gdzie można jakiś wypożyczyć? Tymczasowe użytkowanie, czyli rozwiązanie dla jednorazowości – popularne w postaci różnego typu wynajmowania czy współdzielenia – ma w przypadku wielu sportów ograniczony sens. Istnieją dyscypliny, w których jest uzasadnione, jednak są też takie, w których, szczególnie dla zaangażowanych użytkowników, posiadanie własnego sprzętu jest kluczowe z powodów praktycznych lub emocjonalnych.

Halfbike Pojazd, który otwiera nowe możliwości poruszania się, jest bazą dla nowego sportu będącego połączeniem jazdy na rowerze i biegania, projektowany z myślą o łatwym przechowywaniu i transporcie. 2015, projekt: Martin Angelov, producent: Kolelinia LTD, Bułgaria FUTCHI®_rebounder™ Przenośne boisko do gry FUTCHI łączącej piłkę nożną i squash. Montuje się je w niespełna 10 minut. Produkt ten stanowi jednocześnie punkt startowy dla nowego sportu. Aplikacja FUTCHI®_App™ pozwala na zapisywanie i porównywanie wyników, budowanie społeczności i kontakt z innymi graczami. 2016, projekt: FUTCHI, producent: FUTCHI, Szwecja Oru Kayak Bay Series (s. 56–57)Kajak dla mieszkańców miast – mieści się w szafie, w bagażniku samochodu, a nawet w dużym plecaku. Można z nim dotrzeć do miejsc dostępnych wyłącznie na piechotę. 2013, projekt: Oru Kayak, producent: Oru Kayak, USA Fimbulvetr Hikr (s. 58) Ultralekkie rakiety śnieżne umożliwiające efektywne poruszanie się po głębokim śniegu, np. podczas wyprawy snowboardowej. Wyposażone w wielokierunkowy zawias All Direction Hinge™, który zwiększa tarcie przy schodzeniu w dół oraz pokonywaniu stromych zboczy. Rakiety są jednoczęściowe i w całości nadają się do recyklingu. 2015, projekt: Fimbulvetr we współpracy z profesjonalnym snowboarderem Mikkelem Bangiem, producent: Fimbulvetr, Norwegia


Produkty opisane w artykule prezentowane były na wystawie in motion zrealizowanej w ramach Gdynia Design Days, dzięki współfinansowaniu PPNT Gdynia. www.gdyniadesigndays.eu, www.ppnt.pl Kuratorka i projektantka wystawy: Dorota Kabała – We design for physical culture. www.wedesignforphysicalculture.com Produkcja: Monika Brauntsch – The Spirit of Poland. www.spiritofpoland.pl

designalive.pl



designalive.pl


58 rzeczy

designalive.pl


ważna rzecz 59

Ruch Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie, Wydział Wzornictwa, kierunek: Projektowanie produktu i komunikacji wizualnej, 1. rok studiów magisterskich. Zaczęło się od wykładów i warsztatów dla studentów z zakresu komunikacji. Pytania, rozmowy, śmiałe poglądy, coraz odważniejsze opinie, aż do pierwszych pomysłów na współpracę. W redakcji bardzo zaciekawił nas studencki punkt widzenia. Co tak naprawdę młodzi ludzie myślą, co czują, jak pracują, jak projektują? I właśnie dlatego to oni zadecydowali, co stanie się w tym miejscu. Subiektywnie na temat otaczającej ich rzeczywistości, różnymi środkami wyrazu. Tym razem w roli komentatorów występują: Maria Gajewska, Joanna Kabala, Karolina Kamoda, Szymon Najder, Alicja Pałys i Małgosia Załuska. Wprawiają w ruch!

02.06.2016 Julia, „Design Alive”: Zaryzykuję! Rezerwuję dla was miejsce. Ogranicza was tylko wydruk. Nic nie chcę wiedzieć. Zaskoczcie nas. Hasło przewodnie: ruch. 06.06.2016 Karolina: Brzmi super, przekażę dalej! 24.06.2016 Karolina: Koncept jest taki, jak opowiadaliśmy po środowym spotkaniu, a tekst jest umieszczony do góry nogami, zachęcając czytelnika do głębszej interakcji :) 24.06.2016 Julia: Dziękuję. Jeszcze krótkie tłumaczenie niezbędne! 26.06.2016 Karolina: Zastanawiając się nad pojęciem ruchu, jako projektanci byliśmy zgodni: to efekt decyzji prowadzący do konkretnego celu. W chwili jej podjęcia zaczyna się coś szczególnego. Sprawca staje się obserwatorem. To czas napięcia, oczekiwania na spodziewane efekty, weryfikacji słuszności założeń. Nie mamy pełnej kontroli nad rezultatem. Zachowujemy czujność i wprowadzamy poprawki, dążąc do ideału. Zdarza się, że nieprzewidziane sytuacje działają na naszą korzyść, dlatego pozostajemy na nie otwarci. Projektowanie staje się procesem. To, co stworzyliśmy, powstało w wyniku analizy ruchu, jego podziału na momenty. Odwołując się do jego trajektorii, postanowiliśmy zobrazować go w sposób abstrakcyjny. Nie ma tu decyzji ani celu, widać sam proces, „dzianie się”. Aby go zrozumieć, trzeba spojrzeć na niego z innej perspektywy.

designalive.pl


60 Dział

designalive.pl


DZIAĹ 61

designalive.pl


62 podsłuchane

A: Rozpędziłyśmy się! M: Boję się zatrzymać, bo możemy już nie wystartować. Nie odpoczywam, siedząc. Myślę, chodząc. Nie podejmę decyzji bez długiego spaceru. Bez ruchu nie czuję, że pracuję. A: Nie wspominając już o tym, że raz w roku zamieniamy swoje mieszkania. Z jednej strony Wisły na drugą. Z warszawskiej Saskiej na Muranów i z powrotem. Sztafety! Gdy informuję znajomych, że się przenoszę, to reakcja większości sprowadza się do jednego wyrazu: „Znowu?” A mnie się wydaje, że to już cały rok! Czas na zmianę. Oczyszczenie. Zamknięcie etapu. Pozbywanie się niepotrzebnych rzeczy. Mam ciotkę, która przenosiła się 45 razy w ciągu całego swojego życia. I wiesz co? Zaakceptowała to! Taka jej karma. M: My też już zaakceptowałyśmy nasz efekt spirali. Wspinasz się do góry, chodząc dookoła. Znowu organizujemy te same targi HUSH, znowu w tym samym miejscu, ale to już jest całkowicie inna jakość, inni projektanci, inna świadomość klienta, inne uwarunkowania na rynku, zmiana okoliczności i krajobrazu. Prawie jak u Agnieszki Drotkiewicz w książce Jeszcze dzisiaj nie usiadłam. Dziesięć opowieści o pomyłkach, zaułkach, rozczarowaniach, ale też odkryciach i przełomach życiowych. Praca na całe życie. A: Ja lubię się kręcić i wznosić. Widzisz, jak pewni ludzie wokół ciebie się zmieniają, inni zostają na zawsze niemal tacy sami. Mamy swój własny układ planetarny. Ale nie możemy się zatrzymać. Dosłownie i w przenośni. Musimy maszerować, biegać i... uprawiać jogę. No i jeszcze rower! Pełna wolność. Kapsuła, która mnie osobiście przenosi w inny wymiar. Jadę przez park, rozpędzam się i podnoszę stopy do góry... wiatr! Najchętniej wszystko robiłabym na boso! M: Ciekawe, że na co dzień uwielbiamy pracować z ludźmi, ale nie lubimy sportów drużynowych. Aerobik to była przecież dla mnie męka. Dziewczyny stały zawsze twarzą do mnie, bo nie wiedziałam, co mam robić. A: Maksymalnie czerpię z ruchu, z pozytywnego zamieszania. Potrzebuję bodźców, również w pracy. Muszę przebywać wśród ludzi, lubię od nich czerpać wiedzę, informacje. Zainspirowana innymi, wymyślam dobre rzeczy. To porusza moją wyobraźnię: patrzenie, obserwacja, zapamiętywanie. Oczywiście, że praca potrafi zmęczyć, a pogoń za efektem ostatecznie może cię wypalić. Dostrzegam jednak w aktywności, rotacji, krążeniu ogromną szansę na doping w życiu i pozytywną motywację. M: Znam jednak ludzi, którzy prowadzą bardzo statyczny tryb życia. Nie wyjeżdżają, lubią siedzieć w domu, mało pracują w grupie, a są bardzo kreatywni. Patrząc na marki z branży mody i ich twórców, to sprawa również nie jest oczywista. Niektóre bez ustanku coś robią, działają, inne prowadzą designalive.pl

Kreacja a stagnacja Anna Pięta, Magda Korcz

stacjonarną formę biznesową. A ja mam poczucie, że wartość poznawcza dynamicznej zmiany, wyjazdu za granicę, a nawet poznawania swojego własnego miasta jest ogromna. A: Orska. To marka, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie i wiem, że jej system pracy nie wynika ze strategii komunikacji, ale z samego charakteru projektantki. Inspiruje się podróżami, ruchem, nie potrafi bez tego żyć. Ania [Orska – przyp. red.] wróciła niedawno z Nepalu naładowana pozytywną energią, którą widać w jej projektach. M: Czerpie z tamtego świata zupełnie inne emocje i wrażenia. To jest szczere. Podobnie jest z Luizą Jacob z Dream Nation. Wydaje się, że pochodzi z innego świata, daleko poza polskim gruntem. Poznaje różnorodne kultury, subkultury, krajobrazy. To jest bardzo ważne.

warto sobie zaplanować, nanieść na oś czasu, by ten bieg jednak nie spowodował wypalenia. Dobra strategia przynajmniej na pięć lat jest niezbędna. A: Trzeba zadać sobie nasze trzy legendarne pytania: Co robię? Po co to robię? Dla kogo? M: Z tego też wynikają nasze kryteria doboru marek projektowych, z którymi pracujemy. Musisz wiedzieć, jakimi zasadami rządzi się świat mody, jak wygląda branża na Zachodzie, a jak w Polsce, mieć świadomość, z kim pracujesz, dla kogo, jakimi narzędziami. Przynajmniej dwa razy w roku zaprojektuj coś nowego, bo inaczej klient nie będzie na ciebie czekał. Nie wspominając już o dobrych zdjęciach, adekwatnej nazwie i dostosowania promocji do swojej prawdziwej natury. Dopiero później przechodzisz na wyższy poziom: budżet, cena, plan rozwoju, rynki. A: Dla mnie dobry ruch dla nowych marek to przede wszystkim poszukiwanie czegoś nowego. Choć mam świadomość, że to jest trudne, to jednak znam projektantów, którzy starają się czerpać z wielu branż. Trend dotyczący projektowania mody zmierza w kierunku innowacji: materiały mierzące temperaturę twojego ciała, ubrania tworzoM: Mimo ciężkiej pracy i dużego na- ne z biodegradowalnych komponentów, inkładu zasobów okazuje się zazwyczaj, teligentne podejście do konstrukcji i formy. że po dwóch latach projektantom brakuje Technologia idzie do przodu i jest coraz tańsił do dalszego działania. Dlatego każdy sza, dlatego poszukiwania, badania, analizy ruch, decyzje strategiczne i brandingowe są niezwykle istotne w pracy kreatywnej.

Zaplanować dobry ruch


Nie iść bezmyślnie, kopiując, ale poszukiwać nowych rozwiązań i zaryzykować. M: Dobry ruch można rozpatrywać również pod kątem rozwoju już istniejących biznesów. Joanna Hawrot zdecydowała się na przeniesienie firmy do Warszawy, co wynika z pewnej dynamiki samej marki. Inni zastanawiają się, czy wejść w sprzedaż online, czy otworzyć butik, poszukują inwestora zewnętrznego, zmieniają formułę działania. Często młode marki to po prostu start-upy, a w takim modelu zdecydowany, odważny, często ryzykowny ruch jest niezbędny. Bez niego nie ma rozwoju.

Trampki do płaszcza A: Ruch niewątpliwie owładnął branżę mody i można pokazać wiele pozytywnych przykładów. Stella McCartney zbudowała na nowo świadomość marki Adidas dla kobiet. Jej kolekcje autorskie stały się podstawą nowego wizerunku firmy. Patrząc na polski grunt, również znajdziemy przykład na nowe myślenie w projektowaniu. Bran połączył modę i komfort. Cardio Bunny wykorzystuje materiały na bazie alg. Ennbow projektuje biznesowe ubra-

nia do biura, ale wykonane z materiałów zazwyczaj kojarzonych tylko z ciuchami sportowymi – zupełnie inaczej oddychają, nie gniotą się. M: Mówiąc o ruchu i modzie, nie zapominajmy też o niezwykle ważnym aspekcie tego, jak układa się ubranie, jak porusza się za naszym ciałem, jak się gniecie, co się dzieje z jego formą, gdy go nosisz. Co się dzieje z ciałem, które jest opakowane? Jak wygląda relacja ruch – materiał? Faktura i kolor sztywnego kimona uszytego z pięciometrowego kawałka tkaniny zachowuje się całkowicie inaczej niż na lekkiej sukience z miękkiej dzianiny. Issey Miyake zagniata tkaninę i bawi się jej fakturą. Z kolei Comme des Garçons opakowuje ciało w sztywną formę. Zupełnie inne myślenie. Dior konstruował suknie w taki sposób, że ruch modelki podczas pokazu ani na moment nie zmieniał odległości krawędzi sukni od podłogi. To prawdziwa inżynieria kroju. A: Kolejna marka to ESTby ES. Jej twórczyni, Gosia Sobiczewska, dosłownie wczuwa się w rolę użytkownika, klienta. Świetnie rozumie potrzeby kobiet. Sama o swoich ubraniach mówi, że są tworzone w służbie codzienności, a ona jest tylko wrażliwym rzemieślnikiem, a nie projektantem. To widać i czuć. Gdy nosisz te ubrania, zaczynasz je doceniać i rozumieć, że nie o spektakularną formę w nich chodzi. Możesz przy-

piąć, dodać, przewiązać. Cały czas czujesz się wygodnie. Każda z nas z pewnością ma ubrania, które kupiła, bo wyglądały wspaniale, ale już użytkowanie ich sprawiało kłopot. A przecież kobiety się ruszają! My się cały czas ruszamy! M: To jest po prostu rola konstruktora, którego pozycja na naszym rynku jest często lekceważona. Nie ma dobrych szkół, wręcz zapomina się o tym rzemiośle. Projektanci, którzy nawiązali stałą współpracę z dobrym konstruktorem, wygrywają na rynku. A: A co z samą formą? Od wielu już lat obserwujemy proces włączania elementów sportowych do ubioru codziennego – ruch w dosłownym znaczeniu. Widać to w ubiegłorocznym norm core, czyli przeciętności jako modzie, trampkach do płaszcza, dresach na wybiegach projektantów. Na to nałożył się obsesyjny kult bycia fit: zdrowe życie, bieganie, mierzenie. Kolejny biznes, w którym firmy i koncerny wyczuły kasę, zainteresowanie klientów. Efekt? Masz wszystko sportowe: butelkę na wodę, marynarkę... To, co kupowałaś dotychczas w miarę minimalistycznie zaprojektowane, teraz masz w wersji sportowej. Ale powiem szczerze, że mnie to kompletnie nie przeszkadza. Wydaje mi się, że ten kult przejdzie jak każda inna fascynacja tłumu – teraz tylko od ciebie zależy, czy przyjmiesz go z rozwagą, czy całkowicie się zatopisz. Czy staniesz się ofiarą „sporty fashion”, czy może wręcz przeciwnie. Czy zadasz sobie pytanie, co faktycznie jest ci potrzebne. M: Mówiąc o ruchu, automatycznie rozmawiamy o sporcie. Operujemy pewnym wyobrażeniem sportowego ubrania: casual, prostota. A tutaj kłania się mityczny polski dres. Polacy kochają dresy. Od wielu już lat jest to ubranie eksploatowane przez nasz naród – i nie mam tutaj na myśli patologii z ulicy, tylko twardą polską rzeczywistość. Dres to rodzaj uniformu, który jest najprostszy do założenia, najwygodniejszy. Zaczęło się od mitycznych dresów z trzema paskami i przerodziło w funkcjonalny strój. Nie wchodząc już w temat marki, statusu, tego, czy ktoś jest wysportowany, zasada jest prosta: „markowy” to znaczy czysty. Gotowe. I tak oto smutny wątek dresowy polskiej rzeczywistości spotkał się z trendem sportowym. Z dresów przeskoczyliśmy na inne, lepiej zaprojektowane, pochodzące z limitowanej kolekcji. Niestety jesteśmy bezkrytyczni jako naród w przyjmowaniu trendów. Raczej nie bawimy się inspiracjami, nie miksujemy, chcemy gotowych zestawów z certyfikatem jakości, a potem zakładamy jeden do jeden. Zobaczyłam to na blogerce, więc chcę to nosić. Chociażby ostatni raport Allegro „Polska strojna” pokazał, że lubimy zakładać to, co inni każą nam nosić, tzw. must haves – fuj! Zakładamy gotowce albo wygodne „dresy”. Ze skrajności w skrajność. Ludzie, nie róbcie tego! Pokażcie swoją kreatywność.


64 oddech Zdjęcie: Dorota Brauntsch



66 marek warchoł rozmówki architektoniczne

Niewyspanie nocy letniej Tekst i ilustracje: Marek Warchoł

designalive.pl


Z

Dom zbudowany z mgły, Blur Building, projekt Diller + Scofidio, 2002

eszłej nocy kiepsko spałem. Zenon z Elei zmartwychwstał i jakby nigdy nic zabrał mnie na parę głębszych. A kiedy już porządnie zadymiła mu czaszka, uderzył w swoją starą śpiewkę o niemożności ruchu. Ruch jest iluzją – bełkotał – fantasmagorią umysłu. Bo Achilles, bo żółw, bo strzała puszczona z łuku, bo dychotomia. Począł rozbierać przy mnie te wszystkie swoje nieskończoności, rozdrabniać je, rozdzielać na kawałki, mierzyć, sumować. Na koniec zebrał je wszystkie do kupy, rzucił niedbale w kąt i przeszedł do nieoczekiwanej konkluzji: Skoro ruch jest oszustwem – powiedział – oczywiste jest, że prawda musi być nieruchoma i niezmienna. A razem z prawdą – piękno, jej nieodłączny towarzysz. Zanim zdążyłem wyrazić swoją wątpliwość, Zenon olimpijsko zacharczał i splunął mi prosto w oczy – natychmiast owionęła mnie woń ateńskiego słońca i oto staliśmy, odziani tylko w lniane chitony, przed frontonem świątyni dziewiczej Ateny. – Partenon! – zawołał Zenon, pieniąc się z zachwytu. – Spójrz tylko, jak trwałe, jak ustalone są jego proporcje! Jak się pyszni swą zasklepioną doskonałością, nieruchomą i wieczną! To piękno zaklęte w ciszę kamienia, w światłocień kanelur, w takt spuchniętych kolumn! Powinieneś to rozumieć: przecież to wasz poeta powiedział (Miłosz, jak sądzę), że piękno powinno być nieruchome; że ruch w sztuce cierpi, nie mogąc znieruchomieć. Kiedy to mówił, na plac przed świątynią ściągnęła procesja. Barwny tłum wtargnął na stylobat krepidomy. Powłóczyste chitony i peplosy wplotły się w rytm kolumnady, zaburzając go i jednocześnie dopełniając; łącząc się z nim tak, jak osnowa łączy się z wątkiem. Rytm kamienia zespoił się z melodią ciał i naraz wszystko stało się jednością: zniknął bezruch i doskonała cisza. Kamień zatańczył. Zenon przyglądał się temu zjawisku w osłupieniu, a ja tłumaczyłem mu, że tak właśnie dzisiaj rozumiemy architekturę: jako miejsce styku sztuki i życia; moment, w którym nieruchoma struktura poddaje się napływowi zdarzeń. – Może masz rację, że piękno jest nieruchome – powiedziałem. – Ale my dzisiaj nie bardzo już wierzymy w piękno, zbyt wiele ma na sumieniu. Jeden z bohaterów Lawrence’a Durrella – pisarz, któremu dziecko i kuchenny ogień zniszczyły część notatek do powieści – mówi: „Podoba mi się taka forma cenzury, bo jest w niej obojętność świata przyrody wobec konstrukcji


68 marek warchoł rozmówki architektoniczne

artystycznych”. I właśnie w tym tkwi sedno: w odejściu od sztuczności skostniałej kompozycji, w otwarciu dzieła sztuki na nieprzewidywalną ruchliwość życia. – Jakże nisko upadłeś, człowieku! – zakrzyknął Zenon, przysuwając ku sobie kolejny dymiący kufel (nie wiem nawet, kiedy opuściliśmy Akropol i znaleźliśmy się na powrót w naszej podłej spelunie). I mówił dalej ze wzgardą i gniewem: – Wolałem żyć w czasach, gdy świat był jednością, stabilną i pewną konstrukcją wspartą na nieruchomych posadach. Sztuka miała go tylko naśladować, krok po kroku zbliżając się do doskonałości. Dzisiaj wy, współcześni, przemierzacie odwrotną drogę. W ślepej jakiejś desperacji redukujecie formy, zaburzacie harmonie, pławicie się w dysonansach, podkopujecie fundamenty świata. Uwierzyliście w pęd, w ruch ku zatraceniu, który prędzej czy później musi zakończyć się spektakularną klęską. Nie mogłem choć w części nie przyznać mu racji. – To prawda, straciliśmy wiarę w niezmienność świata – powiedziałem. – Ale to ty omyliłeś się, Zenonie. Ruch nie jest iluzją, w istocie tylko on jest pewny. Nauka dowodzi, że każda rzecz jest falą – każdy człowiek jest falą, sunącą przez przestrzeń jak ruchoma wydma. Kōbō Abe w Kobiecie z wydm pisze: „Wszystko, co posiada formę, jest ułudą. Jedynie pewny jest ruch piasku, negujący wszelkie formy”. Dlatego też nasza architektura nie odzwierciedla już żadnych nieruchomych idei. W ogóle coraz mniej wyraża, stopniowo wyzbywa się wszelkich znaczeń i konotacji. Jej formy rozmywają się, topnieją jak rozgrzany wosk, rozwiewają jak gaz, jak chmura pyłu. To nie przenośnia – bo rzeczywiście zdarza nam się niekiedy w przypływie fantazji wzgardzić trwałą materią i budować z mgły i pary…1 Architektura naszych czasów nie śni snów o potędze, nie dba o wieczność i nieśmiertelność. Nie chełpi się, jak podstarzała dama, przypudrowanymi fasadami, zwietrzałymi harmoniami czystych proporcji. Coraz częściej usuwa się w cień, schodzi na dalszy plan, by służyć jedynie jako tło, by odbijać w swych wypolerowanych powierzchniach rozgrywający się wokół niej spektakl życia. Niekiedy chowa się nawet pod ziemią, by powierzchnię swych rozległych dachów-placów oddać we władanie ludzi2. I nie może tu być mowy o żadnym upadku, Zenonie, lecz raczej o głębokim i pełnym pokory namyśle nad własną naturą – bo czy architektura była kiedykolwiek czymś więcej niż tylko scenografią? Spójrz na miasta, w których żyjemy – nie odnajdziesz w nich śladu platońskiej Atlantydy. Miasto idealne, o którym marzyłeś designalive.pl

Nasza architektura nie odzwierciedla już żadnych nieruchomych idei. W ogóle coraz mniej wyraża, stopniowo wyzbywa się wszelkich znaczeń i konotacji


Dom z ruchomych paneli, GucklHupf, projekt Hans Peter Wรถrndl, 1993


Dom-cyborg, Moving City, koncepcja grupy Archigram, 1964


marek warchoł rozmówki architektoniczne 71

Budujemy domy z ruchomych elementów, które można dowolnie rozkładać i składać. Póki co jeszcze trzymają się ziemi, jeszcze tkwią w betonowych posadach – ale w przyszłości wyrwiemy je stamtąd

ze swymi ziomkami, jest miastem martwym. Nasze miasta powstają z chaosu, rozrastają się i obumierają jak żywe organy. Pulsuje w nich życie, które rozsadza kamienne mury. My zaś czynimy wszelkie starania, by rozchwiać je jeszcze bardziej. Budujemy domy z ruchomych elementów, które można dowolnie rozkładać i składać3. Póki co jeszcze trzymają się ziemi, jeszcze tkwią w betonowych posadach – ale w przyszłości wyrwiemy je stamtąd. Stworzymy domy-cyborgi, wędrujące miasta poruszające się na teleskopowych odnóżach4. Albo – nieco skromniejsze – domy typu drive-in, mobilne mieszkania, w których ludzie przyszłości przemierzać będą ziemię niczym plemię nowych nomadów5. Zenon wyraźnie przygasł, słuchając moich wywodów, a ja tłukłem mu dalej o architekturze podlegającej ciągłym transformacjom, o cyfrowych domach, inteligentnych budynkach reagujących żywo na kaprysy mieszkańców. Roztoczyłem przed nim wizję architektury totalnej, która zamknie w sobie świat i sama będzie światem, jak owa mityczna Księga Mallarmégo – wyzwolona z wszelkich więzów, pulsująca, wszechogarniająca i żywa. Tłumaczyłem, że architektura ta zrealizuje opisaną przez Umberto Eco koncepcję „dzieła w ruchu” – dzięki swobodzie kompozycji, brakowi hierarchii i całkowitemu otwarciu na przypadkowość i spontaniczność. Nie będzie miała początku ani końca. Będzie jak pusty pokój oczekujący na wypełnienie. Jak zbiór dźwięków zawieszonych w próżni. Jak cisza pomiędzy słowami. Mówiłem i mówiłem, nie mogąc przestać. Przenikał mnie ten bezustanny, nieukierunkowany ruch myśli, który nijak nie mógł znaleźć ukojenia. Zenon w tym czasie stygł i kamieniał coraz bardziej. Im we mnie więcej było ruchu, tym on bardziej nieruchomiał. W końcu powoli zaczął się rozpadać, rozsypywać na niezliczoną ilość małych okruchów. Może ostatkiem sił pomyślał jeszcze o tym, czy on też jest falą – i już go nie było, rozpłynął się we wnętrzu mojego śpiącego umysłu. Obudziłem się z gorączką. 1 Mówiąc to, miałem przed oczami Blur Building – pawilon wzniesiony przez Diller + Scofidio (obecnie Diller Scofidio + Renfro) w szwajcarskim Yverdon-les-Bains z okazji wystawy Expo w roku 2002. 2 W tym momencie przyśniło mi się bez wątpienia Centrum Dialogu „Przełomy” w Szczecinie zaprojektowane przez Roberta Koniecznego. 3 Od Koniecznego trudno się uwolnić – tu miałem na myśli jego Dom Bezpieczny w Warszawie. 4 Walking City to koncepcja zaproponowana przez Archigram w roku 1964. 5 Ponownie Archigram – ideę Drive-in Housing przedstawiono w tym samym roku 1964.

designalive.pl


72 Archikona

designalive.pl


Tel Awiw. Zamieszkać w modernie

W Polsce chuchamy i dmuchamy na każdy modernistyczny budynek. W Tel Awiwie jest ich tyle, że mało kto o nie tak naprawdę dba. Ten śródziemnomorski kurort, zwany też Białym Miastem, ze swoją centralną zabudową, to bowiem największe skupisko stylu Bauhaus na świecie Tekst i zdjęcia: Wojciech Trzcionka


74 Dział

T

el Awiw najlepiej odwiedzić zimą. Temperatura osiąga wtedy maksymalnie 25°C, jest słonecznie, a przy tym niezbyt tłoczno. Plaża należy niemal wyłącznie do nas. W knajpkach panuje ruch, ale miejsce zawsze się znajdzie. Inaczej rzecz wygląda w głównym sezonie wypoczynkowym, gdy to najbardziej europejskie miasto Bliskiego Wschodu odwiedzają tysiące turystów. Bulwar nadmorski, ciągnący się od starego arabskiego portu w Jafie przez rybackie przystanie zamienione w modne restauracje, aż po wydmy za lotniskiem wojskowym, jest pełny biegaczy o każdej designalive.pl

porze dnia. Wydaje się, że maraton odbywa się tu codziennie. Tel Awiw – obok Gdyni czy stolicy Brazylii – to jedno z niewielu miast na świecie wzniesionych od podstaw zgodnie z założeniami modernizmu. Zgrupowano tu prawie pięć tysięcy budynków w stylu Bauhaus, które dziś stanowią centrum miasta i tworzą najmodniejszą dzielnicę Tel Awiwu. W latach 30. XX wieku wybudowali je żydowscy architekci, którzy uciekli do Palestyny z nazistowskich Niemiec. I właśnie dzięki nim w Tel Awiwie można podziwiać najwięcej na świecie budynków reprezentujących ten styl, a zespół miejski Białego Miasta


Archikona 75

Gdynia i Tel Awiw przykroiły niekiedy utopijne wizje modernizmu do miary ludzkich potrzeb, odnosząc się z szacunkiem do istniejącego krajobrazu przyrodniczego i kulturowego

designalive.pl


76 Archikona

umieszczono w 2003 roku na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Gdynia i Tel Awiw przykroiły niekiedy utopijne wizje modernizmu do miary ludzkich potrzeb, odnosząc się z szacunkiem do istniejącego krajobrazu przyrodniczego i kulturowego. Przykładem innego podejścia jest Brasília. W 1956 roku Oscar Niemeyer wraz z Lucio Costą zaprojektowali całkowicie nową stolicę Brazylii, która w 1960 roku przeniosła się w głąb kontynentu z Rio de Janeiro. Brasília wydawała się idealnie zaprojektowanym miastem, swego rodzaju totalną wizją. Jednak krytycy zauważali, że monumentalna skala budowli nie sprzyja społecznemu współżyciu mieszkańców. Oglądanie telawiwskiej moderny najlepiej rozpocząć od Centrum Bauhausu przy ulicy Dizengoffa – stamtąd właśnie wyruszają zorganizowane wycieczki. Warto wyposażyć się w przewodnik, gdyż Białe Miasto obfituje w tak wiele modernistycznych budynków w tak różnym stanie technicznym, że szkoda tracić czasu na własne poszukiwania. Chyba że, tak jak ja, lubicie szwendać się po mieście, przysiadać w kawiarniach, obserwować architekturę i mieszkańców. W telawiwskiej modernie można też zamieszkać: przy reprezentacyjnej ulicy Rothschilda znajdziemy pięknie odrestaurowane hotele w stylu Bauhaus. Proponuję jednak wynająć mieszkanie w jednym z wiekowych budynków poprzez portal Airbnb (uwaga, stan mieszkań często różni się o tego przedstawionego na zdjęciach; www. airbnb.pl). Za duże mieszkanie dla czteroosobowej paczki lub rodziny niedaleko plaży zapłacimy około 3 tysięcy złotych na 10 dni. Na przelot tanimi liniami wydamy około 800 złotych od osoby w dwie strony. designalive.pl



78 Dział

designalive.pl


DZIAĹ 79

designalive.pl


80 Stare miejsca, nowe idee

Ace Hotel w LA Są takie miejsca, które powstają dzięki marzeniom. Zwykle tworzą je niebanalne osobowości, które miały w sobie tyle sił, pasji i determinacji, by tym marzeniom nadać formę. Powstają dzięki temu budynki, w których czuje się działania czegoś, co dawniej nazywano genius loci. Jakby energia twórców pozostawała w nich, przyciągała innych i uruchamiała kolejne zdarzenia. Pijąc kawę w holu Ace Hotel w LA lub oglądając występ na deskach Teatru United Artists, czujemy, że mają one swoją historię i mogą nas zabrać w podróż w czasie Tekst: Katarzyna Andrzejczyk-Briks Zdjęcia: Spencer Lowell

designalive.pl


DZIAĹ 81

designalive.pl


82 Stare miejsca, nowe idee

Świątynia sztuki i duch katedry Jest rok 1927. Zainspirowani ideą artysty jako niezależnego producenta, przyjaciele i jednocześnie największe ówczesne gwiazdy kina niemego, Mary Pickford i Charlie Chaplin, razem z reżyserem i producentem D.W. Griffithem i Douglasem Fairbanksem, realizują swoje marzenie – budowę „świątyni sztuki”: teatru United Artists Pictures. Architekt Charles Howard Crane tworzy niepowtarzalną mieszankę nowoczesnej technologii z ozdobnym stylem hiszpańskiego neogotyku, w którym Mary i jej mąż zakochali się, zwiedzając zamki i katedry podczas swojej podróży ślubnej do Hiszpanii. Duch katedry odegra jeszcze w tej opowieści swoją niezwykłą rolę. Teatr staje się miejscem, w którym występują największe gwiazdy Hollywood, bywa scenografią w wielu filmach i zgodnie z zamierzeniem fundatorów ma na zawsze przypominać, że „Los Angeles jest ośroddesignalive.pl

kiem produkcji przemysłu filmowego”. Czas jednak ma swoje prawa. Po latach świetności „pałac filmowy” przechodzi z rąk do rąk, a jego funkcja znacząco się zmienia. W jednym ze swoich wcieleń wieża mieści biura firmy Texaco. Teatr staje się katedrą kościoła tworzonego przez teleewangelistę dr. Gene’a Scotta i nosi dumną nazwę University Cathedral – spektakularna przestrzeń, której inspiracją była katedra w Segowii, nadaje się do tej roli znakomicie. Symbolem tego okresu jest wielki, dziś uznany już za zabytkowy, neon z napisem „Jesus Saves”, który widać na jednej z elewacji. Po śmierci pastora w 2005 roku zabrakło jednak pomysłu na dalsze wykorzystanie tego miejsca. Nowe idee Przełomowy okazał się moment, w którym na scenę wkracza następna ważna postać tej historii: nieżyjący już założyciel i spiritus

movens sieci Ace Hotel, Alex Calderwood. Ten niezwykły „inżynier kultury” (jak sam siebie nazywał), obdarzony talentem przewidywania nowych trendów, kreował ciekawe kierunki rozwoju biznesowego. Poszukiwał obiektów, które miały historię, i zgodnie z zasadą „stare budynki, nowe idee” nadawał im ciekawe funkcje. Sam był człowiekiem nieśmiałym, zamkniętym w sobie, i nie przepadał za nowoczesną technologią. Wolał książki i styl vintage, który lansował na przykład w nietypowej sieci salonów fryzjerskich Rudy’s – w czasach, gdy tego typu estetyka nie należała do popularnych. W pomyśle na sieć Ace Hotel połączył wszystko to, co składa się na definicję nowego, miejskiego stylu życia: pełen swobody i komfortu eklektyczny wystrój wnętrz, design, sztukę graffiti, typografię retro, meble i detale w stylu vintage oraz muzykę i dobre jedzenie. Na takiego człowieka czekał United Artists Building. W jednym z wywiadów


DZIAĹ 83

designalive.pl



DZIAĹ 85

designalive.pl


86 Stare miejsca, nowe idee

Alex Calderwood powiedział, że to obiekt, o jakim marzy się całe życie. Dzięki niemu powstała wizja miejsca służącego jako centrum sztuki, biznesu i kreatywności, przestrzeń do spotkań, imprez: od koncertów, premier filmowych, spektakli tańca, po konferencje, seminaria i sympozja. W 2014 roku Ace Hotel Downtown Los Angeles połączony z teatrem na nowo stał się ważnym miejscem na mapie miasta i pomógł w ożywieniu zabytkowego centrum LA.

elementy, uzupełnili je o nowe motywy tantów. Szachownicowe podłogi, krzesła i rozwiązania. Była to okazja do pracy z do- Thoneta i geometryczne wzory przywodzą skonałymi artystami i rzemieślnikami – jak na myśl wystrój secesyjnych, wiedeńskich chociażby załoga z legendarnego Judson kawiarni, takich jak Kabarett Fledermaus Studios wykonująca niepowtarzalne witra- projektu Josefa Hoffmanna. Meble w pokoże. Pomysł na projekt oparto na kontraście. jach hotelowych są z kolei ukłonem w stroOryginalny teatr był bujną interpretacją nę stylistyki Bauhausu, neoplastycyzmu hiszpańskiego neogotyku, ale elewacje i malarstwa Pieta Mondriana. Znajdziemy wieży skrywały minimalistyczną, betono- tu także nawiązania do stylu misyjnego wą strukturę. Podstawą koncepcji stało się i minimalistycznych, pełnych mocnego połączenie dekadencji i prostoty, stylu gla- koloru przestrzeni Luisa Barragána. Czermour z czasów złotej ery Hollywood i su- wone kotary, ozdobne meble i bogate rowego minimalizmu. Ta zasada widoczna detale Segovia Hall stanowią wspomnieDialog z przeszłością, czyli minijest we wszystkich wnętrzach. Oryginalne nie o splendorze dawnego Hollywood. wylewane betonowe stropy i słupy zostały Zadziwiające, jak wszystkie te elementy, malizm i duch Mary Pickford wyeksponowane w przestrzeniach wspól- pochodzące z tak różnych światów, twoZespół projektantów z biura Commune nych i pokojach gościnnych. W przestrzeni rzą razem pełne swobody wnętrze. W czaDesign i GREC Architects z Chicago prze- publicznej zachowano małą skalę, która sie wakacyjnych podróży warto wpaść kształcił budynek w hotel ze 182 pokoja- zapewnia przytulność. Miękkie meble, tutaj i poddać się magii miejsca albo mi i zmodernizował słynny teatr. Autorzy dużo surowego drewna, poduchy i dodatki odpocząć, najlepiej na szczycie budynprojektu byli w pełni świadomi, że dostają tworzą przyjazną atmosferę. ku – powstała tu enklawa natury i spokow swoje ręce prawdziwy skarb, i podjęli Znawca historii designu i architektury z ła- ju Miasta Aniołów: pełnego słońca, ludzi, dialog z przeszłością. Konserwując stare twością odszyfruje źródła inspiracji projek- marzeń i ambicji.

designalive.pl


DZIAĹ 87

designalive.pl


88 architektura

Villa Noi Phang Nga

Temat domu wakacyjnego jest wymarzonym wyzwaniem dla architekta, bo jest to dom w pewien sposób niezwykły. Jego życie ogranicza się do czasu, który ma odmienne prawa niż codzienne życie. Tu najważniejsze są relaks, spokój i to, czego najbardziej brakuje nam w miejskim zgiełku: kontakt z naturą Tekst: Katarzyna Andrzejczyk-Briks Zdjęcia: dzięki uprzejmości Duangrit Bunnag Architects

designalive.pl


DZIAĹ 89

designalive.pl


90 architektura

V

illa Noi Phang Nga położona jest w jednym z najpiękniejszych miejsc Tajlandii, obok zatoki Phang Nga słynącej z majestatycznej przyrody. Samo miejsce jest tak spektakularne, że minimalistyczna architektura Studia Duangrita Bunnag stanowi dla niego stonowaną, powściągliwą oprawę. Inwestor chciał wybudować dom, w którym mogłaby spędzać wakacje jego rodzina i liczni przyjaciele. Drugim ważnym priorytetem było zachowanie pięknych sosen porastających nadmorską działkę od wielu lat. Pomysłem na połączenie natury i architektury była budowa kilku oddzielnych, designalive.pl

rozrzuconych pomiędzy drzewami domów, które połączono za pomocą drewnianych, zacienionych tarasów. To rozwiązanie daje także każdemu z mieszkańców poczucie intymności i prywatności. Tarasy są przestrzenią wielofunkcyjną: służą zabawie, wspólnym posiłkom, przyjęciom czy odpoczynkowi. Drzewa przenikają także do wnętrza obiektu, stając się częścią domu. Przecięcia w dachu pozwalają im swobodnie rosnąć, a ich pnie stają się elementami wystroju wnętrza. Ten zabieg, podobnie jak zacieranie granic pomiędzy budynkiem a otoczeniem poprzez wielkie przeszklenia, pozwala mieszkańcom mieć wrażenie „zamieszkania w pejzażu”, które

znany szwajcarski architekt Peter Zumthor uważa za jedno z najważniejszych osiągnięć modernistycznego domu. Wielkie przesuwne okna pozwalają na swobodny przepływ powietrza i światła. Goście mogą cieszyć się powiewami wiatru, widokiem morza, słońca zachodzącego nad zatoką i grą cieni drzew. Proste bryły budynków różnią się zastosowanymi materiałami: kamieniem naturalnym, drewnem, cegłą i bezbarwnym szkłem. Minimalistyczne wyposażenie wnętrz ożywiają od czasu do czasu intensywne plamy koloru. Z całego założenia emanuje spokój. W tafli wody basenu położonego nad brzegiem morza odbijają się sosny i proste bryły Villi Noi.



92 architektura

designalive.pl



94 architektura

designalive.pl



96 oddech Zdjęcie: Dorota Brauntsch



98 ludzie Dział

…bo linia się nie kończy… – Kobiety albo od razu się zakochują i najchętniej wzięłyby wszystko naraz, albo przechodzą nieporuszone lub z brakiem zrozumienia wypisanym na twarzy… – śmieje się w rozmowie z „Design Alive” Agata Bieleń, niezwykle utalentowana projektantka biżuterii młodego pokolenia, o której już jest głośno, a na pewno będzie jeszcze głośniej rozmawia: wojciech trzcionka ZDJĘCIA: Michał Matejko/Mchy Porosty

designalive.pl


DZIAĹ 99

designalive.pl


100 ludzie

S

prawia wrażenie delikatnej, ale mocno stąpającej po ziemi. Wie, czego chce, i od kilku lat konsekwentnie dąży do celu, budując markę oraz tworząc niezwykle kobiece kolekcje biżuterii, których motywem przewodnim jest linia – podstawowa jednostka geometryczna, prosta rozpięta między punktami, która formowana w przestrzeni, zamienia się w obiekt. Od 2011 roku powstają kolejne modele biżuterii przetwarzające ten główny motyw. Linia łamana, zginana i łączona w przestrzeni tworzy trójwymiarowe formy. Powstają małe rzeźby, które żyją w bliskości ciała. Ich użyteczność jest priorytetem. Formy są lekkie, delikatne i pomimo wyraźnie geometrycznych kształtów – wygodne i użytkowe. O prostym i surowym charakterze. Każda forma wykonywana jest ręcznie ze stali szlachetnej, srebra lub złota wysokiej próby. Z najwyższą dbałością o detal. Wedle myśli, że proste jest piękne, a mniej znaczy więcej. Kim jest kobieta, która nosi „Agatę Bieleń”? Jest jedna reguła, że nie ma reguły. Moje klientki są bardzo różne. Łączy designalive.pl

je to, że zwykle są wierne. Zakochują się i wracają po więcej. To mnie bardzo motywuje do rozwijania kolekcji. A dlaczego nie masz jeszcze męskiej kolekcji? Bo to niezwykle trudny temat. Poza tym wydawała mi się zupełnie niepotrzebna. Dla mnie – z założenia – męska biżuteria jest niemęska; klasyczny kanon to zegarek i spinki do mankietów. Ale panowie pytają, więc będę nad nią pracować. Mężczyzna w ogóle jest dużo trudniejszym klientem, jest bardziej wymagający, poza tym trudniej tu o inspirację. W kobiecej biżuterii można w łatwy sposób upraszczać formy, które istnieją, a męskie rzeczy są już na tyle proste, że zrobienie czegoś „nowego” i zgodnego z moją wizją biżuterii jako małej użytkowej rzeźby jest po prostu trudne. Wymaga jeszcze czasu. Na studiach mieliśmy powiedzenie: „Nie poganiaj pomysłu – sam przyjdzie”. I czuję, że tak będzie i z tym tematem. Prędzej czy później przyjdzie. Też nie przepadam za męską biżuterią, ale gdy jakieś dwa lata temu po raz pierwszy zobaczyłem biżuterię twojego autorstwa, bardzo subtelną i delikatną, prawie niewidoczną, pomyślałem,

że to jest coś, co akurat mógłbym nosić. Tak, jest subtelna i delikatna i wydaje się, że wystarczy jej dodać „mięsa”, więcej mocy i siły, i będzie męska. Ale nie jest to aż tak proste. Jej wprowadzenie wiąże się również ze zmianą warsztatu i sposobu produkcji, więc dopiero do tego dojrzewam. Męska kolekcja to cel na ten rok. Jak wygląda twój warsztat, twoja praca, twój dzień? Podstawowym materiałem jest cienki drucik, jednak praca już nie jest taka prosta… Moim życiem, choć staram się być możliwie poukładana, rządzi chaos, bo niestety, coraz częściej zabija mnie biurokracja – księgowość, realizowanie zamówień, pakowanie, wysyłanie. Z jednej strony to dobrze – oznacza to, że biznes się kręci, rozwija. Ale przez to, że wszystko robię ręcznie sama, nie jestem już w stanie tworzyć więcej niż w tej chwili. Cały czas zadaję sobie też pytanie, czy ja chcę robić więcej? Czy jednak mimo wszystko mniej, ale lepiej i drożej, bo nie tylko ze stali, ale też ze złota i srebra… Szybko doszłaś do tego etapu… Szybko? To jest pięć, sześć lat ciężkiej pracy, tworzenia produktu i budowania marki. Zaczęłam jeszcze na studiach,


DZIAŁ 101 Agata Bieleń urodziła się w 1989 roku w Wałczu. W 2013 roku ukończyła Akademię Sztuk Pięknych na Wydziale Architektury Wnętrz i Wzornictwa w Poznaniu. Pierwsze formy biżuteryjne stworzyła w 2011 roku jako projekt semestralny w pracowni wzorniczej, a krótko potem trafiły do regularnej sprzedaży. W 2015 roku nominowana do Design Alive Award. www.agatabielen.com

designalive.pl


102 ludzie

Nie miałam ciśnienia, że coś się musi udać. Nadal nie mam. Bo przecież jeśli nie to, znajdę inne zajęcie…

nie mając firmy; powstawały prace głównie do szuflady. Wtedy byłam właściwie pewna, że to nie jest cel mojego życia, że biżuteria to temat „obok”. Nie miałam ciśnienia, że coś się musi udać. Nadal nie mam. Bo przecież jeśli nie to, znajdę inne zajęcie… Dlatego się udało. Tak sobie rosło… Mam ogromną satysfakcję z tego, że samodzielnie tak spójnie udało mi się stworzyć najpierw charakterystyczny produkt, linię, a potem markę i biznes. A nie myślałaś nigdy, żeby pracować u kogoś, dla kogoś, na wygodnym, ciepłym etacie? Ciągle o tym myślę. Jest kilka francuskich, włoskich czy skandynawskich marek, dla których kiedyś chciałabym pracować. Fajnie byłoby skupić się tylko na projektowaniu, szukaniu nowych form, i przestać się zastanawiać nie tyle nad produkcją, co nad całą biurokracją. Chciałabym móc się dalej rozwijać. Chciałabym też, aby działo się to szybciej. Od samego początku założyłam, że ograniczę się w środkach wyrazu, żeby sobie ułatwić ścieżkę, żeby nie rozglądać się dookoła i zastanawiać jak, tylko wiedzieć designalive.pl

„jak”, ale pytać „co?”. Moje budowanie formy jest geometryczne, strukturalne, dlatego że materiał jest stały i znany. Mój ojciec zajmuje się architekturą, ale jest konstruktorem. U niego podstawą projektu zawsze jest to, jakim sposobem można zrealizować daną rzecz. Dopiero potem „dobudowuje” do tej funkcjonalnej tkanki budynek. U mnie jest podobnie. Stąd ta linia u ciebie, która jest podstawą wszystkich projektów. A mama jakie ma wykształcenie? Też jest dyplomowanym konstruktorem. To już wiem, skąd u ciebie te oszczędne formy, minimalizm, linia… Wchłonięte, wyssane i wyniesione z domu… Linia już na studiach była podstawą wielu moich projektów. Linia była sposobem rozwiązywania moich uczelnianych problemów. A gdy w temacie biżuterii zaczęło się robić poważnie, uznałam, że nie chcę robić wszystkiego, tylko jedną rzecz. Porządnie. To skupienie na jednym rodzaju materiału, określonym środku wyrazu to mój sposób na zachowanie spójności i konsekwencji. Choć z każdą nową kolekcją wydaje mi się, że z tego stalowego drutu nie da się więcej wycisnąć,

że to już koniec i płacz… A jednak wciąż się udaje. Linia się nie kończy. Jesteś absolwentką Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu (dziś Uniwersytet Artystyczny). Szkoła dużo ci dała? Kończyłam architekturę wnętrz i wzornictwo. Interdyscyplinarność zajęć bardzo pomogła mi w tym, żeby być dziś samowystarczalną. Wybór zajęć był bardzo duży. Uczyłam się m.in. fotografii produktowej, projektowania identyfikacji wizualnej, tworzenia opakowań – te wszystkie doświadczenia okazały się bezcenne. Studia były dla mnie kluczowe. No i gdyby biżuteria nie stała się projektem semestralnym, gdyby profesor mnie nie przycisnął, to z pewnością nie byłabym dziś w tym miejscu, w którym jestem. Trafiłaś w dobry moment, wchodząc ze swoją marką na rynek – panuje moda na posiadanie rzeczy wytwarzanych rzemieślniczo, wyjątkowych, jednostkowych… To prawda; wtedy temat młodych projektantów, targów i sprzedaży online dopiero raczkował. Dziś rynek jest już mocno nasycony. Pewnego dnia po prostu okazało się,


DZIAĹ 103

designalive.pl


104 ludzie

Ten osobisty kontakt, te pojedyncze indywidualne zamówienia są dla mnie w tej chwili cenniejsze niż tworzenie rzeczy na masową skalę

że z tego, co kiedyś robiłam do szuflady, po prostu można żyć. Komercji unikasz i będziesz unikać? Dla mnie większą wartość ma to, że kiedy dzwoni do mnie z płaczem klientka, że zepsuła się jej ulubiona bransoletka i czy nie mogłabym jej naprawić, zawsze mogę i chcę odpowiedzieć: tak, oczywiście, nie ma problemu. Ten osobisty kontakt, te pojedyncze indywidualne zamówienia są dla mnie w tej chwili cenniejsze niż tworzenie rzeczy na masową skalę. Oczywiście, że butik to takie ciągnące się za mną marzenie projektanta… Ale to kwestia wyłącznie trudnej decyzji, którą świadomie odwlekam. To przekroczenie własnej strefy komfortu i jednocześnie decyzja, że część kolekcji musiałaby być tworzona zewnętrznie lub przez pracownika. Poznań jest dobrym miejscem do życia i tworzenia? Do życia i tworzenia tak, ale już albo jeszcze nie do sprzedaży. To lokalnie ciasny rynek. Ale nie ma to dla mnie większego znaczenia, gdyż większość moich projektów i tak trafia za granicę, również w formie zamówień hurtowych – do Włoch, designalive.pl

Holandii, Niemiec czy na Litwę. Na takich zleceniach wolę się dziś skupiać, mieszkając w Poznaniu – działając lokalnie i globalnie jednocześnie. Żyjemy w globalnej wiosce, rynek zdaje się nieograniczony. Dzięki temu nie mam poczucia, że muszę wypuszczać kilkanaście kolekcji rocznie, by się na nim utrzymać. W twojej branży sporo się ostatnio dzieje… …a nie wydaje ci się, że wszystko jest podobne? Ty mi powiedz. Mnie trochę boli, że tak często trafiamy na kopię kopii. Czasem to, że w danym czasie pojawiają się rzeczy tak bardzo podobne do siebie, wydaje się… hmmm… co najmniej dziwne. Trochę jakbyśmy wszyscy oglądali te same inspiracje. Być może to siła globalnych trendów, ale… nie wnikam. Staram się być szczera w tym, co robię, i jest to dla mnie ważne. Mam swoją wizję – linię – i konsekwentnie się jej trzymam. Fajnie, żeby powstawało więcej rzeczy różnorodnych. To fantastyczne zobaczyć coś nowego, a przecież można. Superkonsekwentnie swoją markę ALE prowadzi Ola Przybysz. Z przyjemnością

śledzę kierunki rozwoju kolejnych kolekcji pod szyldem TAKK. Bezsprzecznie genialnym przykładem biżuteryjnego biznesu jest Ania Orska. Najbliższa estetycznie i ideowo ze względu na całą filozofię jest mi Ania Kuczyńska. Pełen podziw. Czasem w mojej głowie pojawia się myśl, że chciałabym być Anią Kuczyńską biżuterii. Z zagranicznych marek bardzo cenię estetykę Celine, Hermès czy Stelli McCartney. Chodząc do podstawówki w Wałczu, marzyłaś, że kiedyś będziesz tworzyć biżuterię i wysyłać ją na wszystkie kontynenty? Że zostaniesz nominowana do Design Alive Awards 2015? W podstawówce jeździłam konno i to było całe moje życie. Architektura, architektura wnętrz – owszem, chodziły mi po głowie, ale biżuteria? Nigdy w życiu. Nadal chowam się w sobie, jak ktoś znajomy mówi, że widział moje nazwisko w gazecie (śmiech). Ale moment, gdy dowiedziałam się o nominacji od Was, to było wielkie, miło zaskakujące „wow”. Pomyślałam: „ktoś widzi i docenia moją pracę!”. Takie momenty utwierdzają mnie w przekonaniu, że robię dobrze, wędrując moją ścieżką.


DZIAĹ 105

designalive.pl


106 ludzie

PRZY STOLE Gosia Rygalik. Absolwentka Wydziału Wzornictwa warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Z mężem, Tomkiem Rygalikiem, współtworzy jedno z najbardziej znanych studiów projektowych w Polsce. Jej największe pasje to projektowanie i jedzenie, które łączy, eksploruje i uwielbia we wszelkich odmianach. Niekwestionowana specjalistka food designu, dla której podróże i gotowanie to nie tylko relaks, ale i najważniejsze źródło inspiracji. Projektuje produkty na stół, meble do restauracji, mobilne kuchnie, eksperymentalne obiekty. Edukuje, kreuje spotkania wokół jedzenia i wzornictwa i – jak sama podkreśla – nadal poszukuje nowych, nieoczekiwanych punktów styku tych dwóch bliskich jej zagadnień. O życiu w mieście, przy wielkim stole i z kubkiem herbaty rozmawiamy z Gosią Rygalik Rozmawia: Julia Cieszko ZDJĘCIA: ANGELICA SANCHEZ/DOMAINE DE BOISBUCHET ORAZ ARCHIWUM PRYWTANE GOSI RYGALIK

designalive.pl


DZIAĹ 107

designalive.pl


108 ludzie

N

ie dość, że jest pora obiadowa, to jeszcze spotykam się z wielką pasjonatką food designu. Opowiesz mi zatem o swoich ulubionych smakach i zapachach? Z lat młodości? Kisiel i ciasteczka. Uwielbiałam ten przedszkolny, rozwodniony deser. Najgorzej wspominam chyba kanapkę ze sztucznym miodem. Zresztą do dzisiaj mam z tego powodu bardzo złe skojarzenia. Smakiem z domu, z dzieciństwa, jest jeszcze kisiel żurawinowy, który robiła moja mama na święta. Naleśniki mojego taty, jedzone zaraz po usmażeniu, jeszcze ciepłe, posypane tylko cukrem. Ciasteczka pieczone przez moją babcię. Zawsze na wakacjach nad morzem mieliśmy tradycję wspólnych podwieczorków. Ten smak, ta struktura krucho-ziarnista, często pomieszana z piaskiem z plaży… Ostatnio upiekła je moja kuzynka – od razu wróciłam myślami do popołudniowych spotkań z babcią. Takich skojarzeń jest z pewnością bardzo dużo. Zwłaszcza zapach zamyka w sobie tak wiele wspomnień, które bardzo łatwo przywołać. Gdy w domu zapalamy kadzidełka lub napijemy się tradycyjnego czaju, wraca do mnie wizyta w Indiach. Lubię poznawać miejsca przez smaki i zapachy. Niesamowite, jak działają na naszą wyobraźnię. Jak sama podkreślasz, jedzenie jest niewyczerpanym źródłem inspiracji i polem do działania dla projektanta. A do zaprojektowania jest wiele: od stołu po opakowanie. Co najbardziej cię interesuje? Rozwiązania? Rytuały? Produkt? Wszystko (śmiech). Kulinaria to moja pasja. Nawet do poduszki czytam przepisy. Często wieczorami, gdy jestem bardzo zmęczona, zaczynam gotować. To krojenie, mieszanie, zapach, zaskoczenie efektem, eksperyment – cały proces jest niezwykle relaksujący. Niektórzy porównują gotowanie do medytacji: pozwala nam się odciąć od świata, być tu i teraz; pojawia się dużo faktur, kolorów, jest dotyk, zapach. Do tego dochodzą lubiane przeze mnie spotkania w kuchni, cały aspekt społeczny. Jedzenie integruje ludzi, wzbudza chęć do rozmowy o tym, co nas otacza, o naszej tożsamości. Jeśli chodzi o obszary projektowania, to lubię eksplorować różne możliwości, jakie powstają na przecięciu dwóch pojemnych, szeroko rozumianych zbiorów: „projektowanie” oraz „jedzenie”. Nie chcę się ograniczać, interesują mnie projekty o różnej skali i specyfice. Teraz swoje zainteresowania w pełni wykorzystujesz w pracy, ale wszystko zaczęło się o wiele wcześniej.

designalive.pl

Moja pasja była punktem wyjścia do pracy magisterskiej – w dużym stopniu determinowała poszukiwania. Zdałam sobie sprawę, że projektant zainteresowany tematyką jedzenia ma ogromne pole do eksperymentowania – niesamowite spektrum możliwości twórczych. Zainteresowania wyniosłam jednak przede wszystkim z domu, poniekąd jest to w rodzinnej tradycji. Moi rodzice świetnie gotują. Gdy byłam młodsza, umawiałam się z koleżankami i robiłam eksperymentalne przepisy. Moja babcia pisała nawet swoją książkę kucharską. Te spotkania w niedzielę, wspólne obiady – to we mnie po prostu zawsze było. Czas studiów magisterskich jest okresem, w którym dużo się zastanawiasz nad kierunkiem, który wybrać. Ja zdałam sobie sprawę, że wszystko, co robiłam, nawet te mniejsze projekty, zahaczały o obszar związany z jedzeniem, że sprawia mi to ogromną przyjemność. Wchodząc do Studio Rygalik, wniosłam więc tę pasję z sobą. Gdy moja rola w Studiu zaczęła rosnąć, razem z nią zaczął się też poszerzać obszar poświęcony food design... ...i eksplorujecie go na wielu poziomach. W Studio Rygalik ciągle podchodzimy do tej tematyki w otwarty sposób. Projektujemy produkty na stół, meble do restauracji, mobilne kuchnie, eksperymentalne obiekty, kreujemy spotkania wokół jedzenia i designu, edukujemy w zakresie projektowania kulinariów, ciągle poszukujemy nowych punktów styku tych dwóch bliskich nam zagadnień. Z jednej strony na przykład FoodLab dla Concordii, który jest najlepszym przykładem skrzyżowania naszych zainteresowań: moich tematyką kulinarną, a Tomka – meblarską. Z drugiej strony chociażby Random Foods czy Tapas – akcesoria do podawania jedzenia. Z kolei stół Common Table w Bistro Charlotte umożliwia unikalny rytuał – jego blat jest podnoszony, by zmienić atmosferę z dziennej, śniadaniowo-lunchowej, na wieczorną, sprzyjającą delektowaniu się winem. Wspólnie lubimy również tworzyć miejsca spotkań. Pozwalamy sobie tutaj na zabawę, organizujemy imprezy, które w dużej mierze związane są właśnie z tematyką jedzenia, jak na przykład Design Aperitivo czy urodziny Studio Rygalik. Integracja, spotkanie, ludzie. Z jednej strony produkt, z drugiej eksperyment. Dotykamy tego obszaru na wiele różnych sposobów. Prowadzimy też z Tomkiem pracownię Food Design na podyplomowych studiach Projektowanie Kulinariów na ASP w Łodzi – to właśnie w ramach naszego kursu powstała m.in. kultowa już Podróbka – koncept kulinarny popularyzujący podroby w nowoczesnej odsłonie.



110 ludzie

Motyw stołu przewija się przez wiele twoich projektów. Najpierw była studencka praca „Stół”. Potem projekt dyplomowy – stół jako inspiracja ruchem, interakcją. Zaczęło się od pracy nad dyplomem. Punktem wyjścia było pytanie, czy stół musi być blatem na nogach, czy może być potraktowany jako przestrzeń. Co jest ważne w tym obiekcie? Myśląc o tym, zaczęłam tworzyć stół traktowany jako przestrzeń – eksperymentalny w założeniu, bardzo przyziemny w rozwiązaniach konstrukcyjnych. Rozwinięciem tej myśli był drugi stół, w którym znowu zainteresował mnie ruch odbywający się w trakcie jedzenia. Podajemy sobie półmiski, talerze, misy, wymieniamy się, jest dynamika. Dlatego moja praca dyplomowa przypomina karuzelę, a elementy na środku są obrotowe w kilku osiach – po prostu „tańczą.” W waszym studio narodził się również wspomniany Common Table - koncept, który widzimy teraz w wielu knajpach. Prawdopodobnie był to pierwszy wspólny stół w przestrzeni publicznej w Polsce integrujący ludzi. Ważnym aspektem projektu była propozycja nowego rytuału, pomysłu na spędzenie czasu. Właśnie to najbardziej podoba mi się w działaniach związanych z kulinariami – nowa jakość. Zwykła miska nigdy nie jest do końca miską, proponujemy szerszy kontekst. Tak też jest ze stołem – rzemieślniczo wykonany obiekt, a jednocześnie przestrzeń, wokół której coś się dzieje, toczy się życie… Nieznani sobie ludzie rozmawiają, żartują. Z kim najchętniej usiadłabyś przy takim Common Table? Trudne pytanie. Lubię poznawać nowych ludzi: tych ze swoją własną, ciekawą pasją, tych, którzy interesują się nowymi rzeczami, żyją poza schematem. Taka rozmowa byłaby niezwykle interesująca. Niekoniecznie traktowałaby o projektowaniu. Stół zaprojektowany przez was z bagietek na Vienna Design Week to również silny akcent w twojej pracy. Podkreśliliście aspekt marnowania jedzenia. To był w zasadzie nasz pierwszy autorski, wspólny projekt z Tomkiem. Pierwszy związany z food designem: dosłownie, bo wykonany z jedzenia właśnie. Mocno eksperymentalny, efemeryczny. W zasadzie różniący się całkowicie od tego, co robimy zazwyczaj. Choć był projektem warsztatowym, a same stoły przetrwały tylko na zdjęciach, to jednak do dzisiaj otrzymujemy pytania od dziennikarzy, potencjalnych klientów. Obiekt stanowił również element ważnej wystawy poświęconej food design w Muzeum Sztuki Współczesnej w Trento i Rovereto. Dla nas to było mocne wejście w temat. designalive.pl

Zrobiliście dużo pozytywnego zamieszania. Praca w ramach Vienna Design Week była poniekąd wbiciem kija w mrowisko. Chcieliśmy naświetlić temat marnowania jedzenia – podkreślić, że wyrzucanie to już absolutna ostateczność. Przygotowywaliśmy „Totalne chlebowe doświadczenie” – pod koniec warsztatów usmażyłam naleśniki z tartej bułki, zrobionej właśnie z tych wyschniętych bagietek, które zaserwowaliśmy na naszych stołach z nich wykonanych. Goście jedli więc pożywienie na bazie chleba w otoczeniu z chleba. Chcieliśmy pokazać, że dróg jest wiele – mniej lub bardziej konwencjonalnych. Zawsze można coś zrobić, by nie wyrzucać jedzenia w takich ilościach, jak dzieje się to na całym świecie. Często podkreślasz, że żyjecie bardzo lokalnie. Mieszkacie na Mokotowskiej w Warszawie. Pracownia też jest w okolicy. Tutaj też jadacie. Robiliście projekty dla pobliskich miejsc. Przedszkole waszej córki też znajduje się w okolicy. Bardzo dużo podróżujemy. Często jesteśmy poza domem, na walizkach. Uwielbiam ten aspekt pracy, również dlatego, że pracuję z mężem, a wyjazdy służbowe mogą stać się na poły prywatnymi, poznawczymi. Wiąże się to jednak z małą ilością czasu, która nam zostaje. Dlatego właśnie, na zasadzie kontrastu, po różnych wyjazdach wracamy w jedno miejsce, gdzie mamy wszystko w zasięgu krótkiego spaceru. Poza tym oboje jesteśmy niezwykle praktyczni – nie lubimy marnować cennego czasu. Zamiast stać w korkach wolimy spotkać się z naszym zespołem lub z rodziną albo po prostu, dla odmiany, pobyć w domu. Bardzo doceniam to, że idę spacerem do pracy, po córeczkę, do sklepu, do kawiarni. Świadomie i konsekwentnie budujemy tę naszą lokalność. Z drugiej jednak strony wasze studio wykonuje wiele międzynarodowych projektów. Może Londyn dałby więcej energii i możliwości. Warszawa jest naprawdę dobrą bazą. Do najważniejszych europejskich stolic i miast dostaniesz się w około dwie godziny. Lotnisko Okęcie jest blisko centrum. Poza tym zostaje telefon, mail, Skype i samochód. A w Polsce mamy naszą rodzinę, wielu znajomych. Tak samo możemy pracować z klientami z Włoch, Londynu. Jeździmy na targi, festiwale. Poza tym Warszawa jest fajna, ma wspaniałą energię, dopiero się budzi z letargu, rozwija się! Gdzie zatem lubisz spędzać czas w Warszawie? W połowie drogi dom–praca jest nasze ulubione Przegryź. Bardzo często się tam spotykamy – zarówno rodzinnie, jak i w sprawach zawodowych. Idąc dalej



112 ludzie

lokalnym kluczem, nie mogę nie wspomnieć o Ale Wino. Restaurację prowadzą nasi sąsiedzi. Zaprojektowaliśmy dla nich meble, organizujemy tam też Design Aperitivo. Kibicuję im, bo znajdują świetny balans pomiędzy czymś wyrafinowanym a tym bardzo prostym. Uwielbiamy również park Ujazdowski – mały, kameralny, ale pozwala się odciąć od bardzo ruchliwej części miasta. Bardzo sobie cenię swoją szkołę jogi, którą też mam w zasięgu krótkiego spaceru. Jestem absolutną fanką kooperatywy spożywczej „Dobrze” – społeczności prowadzącej wspólnie już dwa sklepy spożywcze w Warszawie, jeden w mojej okolicy. W ramach członkostwa w kooperatywie pracuję w sklepie kilka godzin w miesiącu. Dzięki temu kupuję taniej najlepsze sezonowe produkty od zaufanych, lokalnych dostawców, mam też okazję poznawać naprawdę świetnych ludzi i uczyć się, jak można z sukcesem prowadzić organizację zrzeszającą ponad 150 osób! Kiedy pojawia się najwięcej inspiracji? Co tak naprawdę stymuluje twoją twórczość? Pewnie najbardziej podróże. Te bliskie i te dalekie. Pozwalają znaleźć się w całkowicie innym kontekście, odciąć się, oderwać, przenieść. Umysł się otwiera, pracuje w innym trybie. Podróżując, masz szansę podziwiać wiele ciekawych zjawisk. Przedmioty też, ale częściej te skromne – niepozorne, znalezione przypadkiem, na przykład w lokalnym barze, bardziej niż te na targach designu czy wystawach, choć oczywiście te również doceniam. Co najchętniej przywozisz zatem z podróży? Oczywiście jedzenie (śmiech) i często lokalne napoje. Z Kenii przyjechaliśmy z hibiskusem, herbatą, kawą, a nawet wódką z trzciny cukrowej. Z Indii mamy muzykę z bollywoodzkich filmów z dawnych lat, no i oczywiście przyprawy oraz ajurwedyjskie kosmetyki i zioła na wzmocnienie – żartujemy, że to sekret, który pozwala nam tak intensywnie żyć. Z Hiszpanii przywieźliśmy Vermut Negre – jesteśmy jego fanami. Pijemy go tradycyjnie z odrobiną wody sodowej, pomarańczą, oliwką z anchois. Uwielbiamy! Zdarza się, że przywozimy jakieś produkty, ale pod tym kątem jesteśmy bardzo wybredni. Potrafimy docenić, ale nie lubimy mieć dużo rzeczy. Podkreślacie z Tomkiem, że dobrze wam się pracuje, że się uzupełniacie. Co jest zatem siłą Gosi Rygalik? Słyszałam o twojej cierpliwości. Jestem dość cierpliwa, wyważona. Z Tomkiem jesteśmy bardzo podobni w wielu designalive.pl

aspektach – zwłaszcza w odniesieniu do wartości, którymi się kierujemy. Charaktery się pewnie różnią. Ja od Tomka uczę się dynamiki, a on ode mnie – spokoju. To jest ważne, by się uzupełniać. Nie ma między nami starć zawodowych. Wywodząc się ze szkoły Tomka, naturalnie zbliżyłam się do jego sposobu myślenia, które wyrosło z relacji mistrz–uczeń. Oczywiście nasza optyka i wrażliwość są inne, dzięki czemu, tak jak przy gotowaniu, wnosimy do projektów inne „przyprawy”. Praca i wspólne życie to z pewnością duże wyzwanie. Można z niej nigdy nie wyjść. Pojawiają się tutaj dwa ważne wątki. Po pierwsze, prowadzimy własną firmę, co powoduje, że zawsze musisz być na posterunku. Po drugie, co jest najważniejsze, praca jest naszą pasją, a zatem zawsze jesteś w pracy, a jednocześnie nigdy. Robisz to po prostu z przyjemnością. Oczywiście dbamy o higienę umysłu, dlatego podróże są takim odpoczynkiem, zmianą perspektywy, pozwalają na to, by spojrzeć z dystansu. Również zabawa z córką jest ważnym momentem dnia. Sprawia, że odkładasz na bok wszystkie obowiązki, sprawy i musisz skupić się na dziecku, co daje naprawdę wspaniały relaks. Dziecko ma zdolność do pięknych obserwacji. Od pewnego czasu również joga stała się sposobem na życie – nie tylko traktowana jako wysiłek fizyczny, ale też działanie umysłu. Zaczęłam chodzić na poranne zajęcia o 6.30. Doceniłam ten moment dnia – idę, gdy jest jeszcze ciemno, i widzę ludzi, którzy ćwiczą i czują to samo. Wspaniała energia i aura – oczyszczenie fizyczno-mentalne. No i oczywiście gotowanie to mój szybki, codzienny sposób na reset. Widzę tutaj na półce sławny olej rzepakowy z góry św. Wawrzyńca, który stał się inspiracją do stworzenia projektu „Kuchnia”. No i te legendarne chipsy z jarmużu. Jedzenie dosłownie wchodzi w wasz proces projektowy. Na długo przed modą na jarmuż, będąc w Nowym Jorku, odkryliśmy, że można z niego robić chipsy. Bardzo nam zasmakowały, choć początkowo nie wiedzieliśmy, czym w ogóle jest ten jarmuż – nawet słownik Google tego nie wiedział i wskazywał na kapustę. Napisaliśmy felieton z przepisem do jednego z magazynów i okazał się sukcesem. Niewątpliwie żyjemy wśród ciekawych smaków. Olej rzepakowy z góry św. Wawrzyńca to również bardzo ciekawa historia – stał się punktem wyjścia do stworzenia projektu eksperymentalnej „Kuchni” podczas Łódź Design Festival w 2012 roku. Olej wytwarzają nasi znajomi w rejonie Chełmna. Ten tłoczony na zimno nie dość,

że jest pyszny i nadaje się również do smażenia, to jeszcze zawiera świetne proporcje kwasów tłuszczowych. Bogactwo rzepaku w Polsce jest powszechnie znane, ale nierafinowany tłoczony na zimno olej to ciągle nisza. Rzepak, food design, produkt, meble. Mam wrażenie, że to, że zostałaś mamą, nie zintensyfikowało działań na rzecz projektowania dla dzieci. Może się mylę, a Frania ma tylko zabawki zrobione przez was? Zdarza się, że coś tam Frani „projektujemy”, a raczej „sklecamy”. Nie chcemy jednak, by nasza córka miała zbyt wiele rzeczy. Widzimy, że bawi się fantastycznie obiektami, które ją otaczają, potrafi z nich zrobić wspaniałe zabawki – od jakiegoś czasu króluje taśma klejąca, najlepiej ta papierowa. Do tego wymyśla nawet własne gry. Uważam, że dziecku powinniśmy dać się ponudzić. By wzbudzić w nim siły kreatywne. Kreatywność dziecka pobudzają potrzeba zabawy i zrobienie czegoś z niczego. Patyk jest przecież jedną z najlepszych zabawek! Mam przeczucie, że gdybyś otworzyła knajpę w Warszawie, byłoby to naprawdę piękne miejsce. Prawdziwe, bez zadęcia, smaczne, pachnące – balansujące pomiędzy sztuką a wzornictwem. Z pewnością byłoby to zupełnie proste miejsce, bo właśnie prostotę sobie najbardziej cenię. Zapewne niepozbawione eksperymentu, poszukiwania, ale i nieprzekombinowane. W gastronomii doceniam doświadczenia, próby, ale jednak stawiam na skromne, rzetelne rozwiązania. Z pewnością byłoby to miejsce na co dzień, z lekkim „odpałem” od czasu do czasu. Nie myślałam o tym jednak. Wiem, że prowadzenie restauracji to bardzo trudne zajęcie. Stoi przede mną jednak inne, nowe wyzwanie. Wspólnie z Tomkiem powołaliśmy fundację „Sobole”, której nazwa wywodzi się od miejscowości pomiędzy Warszawą a Lublinem. W otoczeniu zabytkowego założenia dworsko-parkowego tworzymy tam interdyscyplinarne centrum kultury, którego działalność będzie skupiała się nie tylko na designie, ale też na wielu obszarach związanych z innymi dziedzinami kultury. Inspiracja wywodzi się z naszych podróży i z miejsc, które mamy okazję odwiedzać, jak chociażby Domaine de Boisbuchet we Francji – co roku wracamy tam z ogromną przyjemnością, by prowadzić warsztaty projektowe dla uczestników z całego świata. Mamy nadzieję stworzyć równie inspirujące, tętniące życiem miejsce, do którego będzie się chciało wracać.


ludzie 113


Kruchości Krążymy od komnaty do komnaty. Za wielkimi oknami przepastnych pomieszczeń i małymi piwnicznymi świetlikami na pomarańczowo tli się zachodzące słońce. Każdy szmer pobudza wyobraźnię. To zjawa dawnej pani zamku? Nie, to poszukiwacze kruchego designu Tekst: Wojciech Trzcionka zdjęcia: Kristina Hrabetova

M

ikulov (Republika Czeska) to przepiękne, siedmiotysięczne miasteczko z przebogatą historią i ulicami pełnymi turystów. Położone jest pomiędzy morawskimi winnicami, tuż przy granicy z Austrią. Region słynie ze znakomitego białego wina Pálava i dostojnych zabytków. Miasto rozpoznajemy już z oddali dzięki dawnej warowni górującej nad starówką. To właśnie w tym barokowym zamku od sześciu lat odbywa się ciekawe wydarzenie związane z designem i sztuką – Křehký Mikulov prezentujące zbiory zaprzyjaźnionych projektantów i galerii. Křehký to po czesku „kruchy” lub „delikatny”, ale też nazwa praskiej marki zajmującej się promocją i sprzedażą współczesnego czeskiego designu, głównie szkła, porcelany (stąd nazwa) oraz mebli. designalive.pl

Pochodzący z Polski, ale działający w Wiedniu duet projektowy Ania Rosinke i Maciej Chmara (na zdjęciu ze swoimi dziećmi) promował w Mikulovie swoją Ganz Neue Galerie

Zarówno za marką, jak i mikulovskim wydarzeniem stoją Jana Zielinski i Jiří Macek – znani czescy kuratorzy i promotorzy designu, organizatorzy praskiego festiwalu Designblok (w tym roku odbędzie się po raz 18. w dniach 27–31 października). – Ta impreza to spotkanie osób, którzy mają jedną wspólną cechę: zamiłowanie do dzieł sztuki, które na co dzień mogą być używane, ale w przyszłości staną się antykami – mówi Jiří Macek. – Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem Mikulov, powiedziałem do Jany, że koniecznie musimy tu coś zrobić. To naprawdę magiczne miejsce. Jana przytakuje, a Jiří rozmarza się: – Tutaj oddycham. Przed rokiem, gdy w Mikulovie byłem po raz pierwszy, Jana namawiała mnie, żebym następnym razem przyjechał z dziećmi. „Będą zachwycone, tak jak moje i wielu innych gości” – zachęcała.

I tak też zrobiłem. Miałem zresztą wrażenie, że z dziećmi przyjechali wszyscy, łącznie z wystawiającymi się właścicielami galerii. Swobodna atmosfera sprzyjała zabawie w wiekowych komnatach, pomiędzy kruchym designem. Sama impreza jest bardzo kameralna, bo nie tylko o oglądanie tutaj chodzi, a również o spotkanie z przyjaciółmi i miłe spędzenie weekendu. – Spełniło się nasze marzenie o zainscenizowaniu ważnego wydarzenia dla fanów europejskiej sztuki i designu – uśmiecha się Jana. Jeżeli tak jak ja lubicie odkrywać nie tylko design, ale też nowe miejsca, smaki i zapachy, to koniecznie musicie zobaczyć mikulovski zamek i synagogę, przespacerować się na Świętą Górę, zjeść gulasz z knedlikiem i popić go słynnym morawskim białym winem czy piwem Starobrno na pochyłym rynku. www.krehky.cz


wydarzenia 115 Michal Bačák, jeden z głównych projektantów praskiej Křehký Gallery, i jego nowa porcelana

designalive.pl


116 wydarzenia 1

1

2

1. Křehký Gallery z Pragi zaprezentowała nowe produkty trzech projektantów. Znana holenderska artystka Daphna Laurens stworzyła dla czeskiej marki karafkę Objem. Roman Šedina zaprezentował w Mikulovie wazony KA, a Michal Bačák – pięknie zdobione porcelanowe misy i talerze Živa oraz C3PO. www.krehky.cz/en/gallery/ 2. Kabinet Gallery z Bratysławy wystawiła projekty trzech progresywnych słowackich pracowni. Mejd Studio zaprezentowało JAR – zbiór świateł i miski z wypalanej gliny, inspirowane klasycznymi dzbanami. Projekt Allt Studio, wykorzystujące w swoich pracach kamień akrylowy, pokazało stołki ARC, zaś D’Ordody studio – stoły wykonane z drewna i ceramiki. www.kabinet.sk 3. Křehký Mikulov to również sztuka. Salim Issa i Štěpánka Stein zaprezentowały na zamku w Mikulovie wystawę „Šampioni” („Zwycięzcy”) obrazującą konie jako autonomicznych bohaterów. Ekspozycja jest czynna do 28 sierpnia. www.s2photo.cz 4. Piršč Porcelain Studio na co dzień działające w Mikulovie, zaskoczyło instalacją złożoną z barwnych porcelanowych przedmiotów. Zaprezentowano ją w kaplicy rodu Dietrichsteinów, który do 1945 roku władał miasteczkiem. www.pirsc.cz 5. Ganz Neue Galerie z Wiednia, należąca do duetu projektowego Ania Rosinke i Maciej Chmara (chmara.rosinke), zaprezentowała projekt Cucina futurista 2.0. – koncept kuchni przyszłości – oraz ceramikę pełną niedoskonałości i skaz stworzonych z pełną premedytacją przez Matthiasa Kaisera. Do Mikulova duet przywiózł też krzesło CF02 inspirowane siedziskami takich modernistów jak Adolf Loos, Mart Stam czy Marcel Breuer. Projekt powstał w 2015 roku na zlecenie wiedeńskiego Museum für Angewandte Künste (MAK). Cena 340 euro. www.chmararosinke.com

1


2

2

3

4

5

designalive.pl


designalive.pl


DZIAĹ 119

designalive.pl


120 wydarzenia

Biancoshock. Buszujący w mieście Andy Warhol już w latach 60. ubiegłego wieku był przekonany, że w przyszłości „każdy będzie sławny przez 15 minut”. Jeśli tak faktycznie jest, to kwadrans sławy należy dziś do włoskiego artysty Fra Biancoshocka. Media kochają jego ostatnie spektakularne instalacje i mimo że działa na artystycznej scenie już od ponad 10 lat, właśnie teraz został okrzyknięty wielką gwiazdą street artu Tekst: Gosia Tomaszkiewicz-Ostrowska Zdjęcia: dzięki uprzejmości Biancoshocka

T

ajemnicą pozostaje to, kim jest Biancoshock – wiadomo, że mieszka w Mediolanie, słucha wyłącznie włoskiego rapu, uwielbia espresso i papierosy. Zaczynał od graffiti, ale z czasem doszedł do wniosku, że ta forma sztuki zbyt go ogranicza. Podjął się więc eksperymentów z trójwymiarowymi interwencjami w przestrzeni miejskiej. Na miasto wyrusza zawsze gotowy do stworzenia improwizowanej instalacji – to właśnie ulica i mieszkańcy miast są dla niego niewyczerpanym źródłem inspiracji. Jego twórczość zaliczana jest do szerokiego nurtu street art, jednak Bianco– shockowi nie podoba się takie zaszufladkowanie. Sam o sobie mówi, że jest twórcą ulotnych doświadczeń, które w rzeczywistości trwają tylko przez krótką chwilę, ale media dają im życie wieczne. Artysta znany jest z projektów wywołujących mimowolny uśmiech na twarzy: w jego instalacjach rura odpływowa staje się obiektywem aparatu fotograficznego, a kosz na śmieci – gigantycznym pudełkiem na obrączkę w kolorze szczerego złota. Mimo to jego twórczości nie należy sprowadzać do roli nieskomplikowanej rozrywki. Projekty, które Fra Biancoshock realizuje na całym świecie, łączy spora dawka ironii i humoru, ale również zaangażowanie we współczesne kwestie społeczne i polityczne. Każda instalacja zmusza odbiorcę do osobistej refleksji nad problemami Pierwszego, Drugiego, a czasem nawet Trzeciego Świata. Po wizycie w Budapeszcie, gdzie nadal designalive.pl

ponad 600 osób mieszka w rurach kanalizacyjnych, Biancoshock rozpoczął pracę nad trzema instalacjami pod tytułem „Borderlife” zlokalizowanymi w Mediolanie i Lodi. Artysta zaaranżował mikrownętrza w nieużywanych studzienkach kanalizacyjnych; po otworzeniu ciężkiej pokrywy odsłania się świat przypominający domek dla lalek: tu malutka kuchnia ze schludnymi półkami i wazonikiem, tam retro przedsionek z kapeluszem i obrazem na ścianie, gdzie indziej piękna szmaragdowa łazienka. Miło i przytulnie. Z perspektywy przeciętnego włoskiego przechodnia projekt może stanowić ciekawostkę, ale zjawisko bezdomności jest powszechne i występuje niestety pod każdą szerokością geograficzną. Instalacja Biancoshocka nie doprowadzi oczywiście do likwidacji tego problemu społecznego, ale z pewnością zwróci uwagę na temat, którego przyzwyczailiśmy się nie zauważać. O ile bezdomność łatwo zmarginalizować, bo generalnie przydarza się innym, to wszechobecność mediów społecznościowych jest zjawiskiem, które dotyka praktycznie każdego z nas. Chcąc nie chcąc prowadzimy drugie, a czasem nawet pierwsze życie w sieci, zwabieni wizją pięknego życia i iluzorycznej bliskości. Choć Biancoshock porusza kwestię mediów społecznościowych w wielu swych pracach, to najbardziej spektakularnym komentarzem artysty do tego fenomenu jest projekt Web 0.0. Cała historia mogłaby rozpocząć się jak bajka: za górami, za lasami było sobie

pewne miasteczko, gdzie zasięg sieci był tak ograniczony, że ludzie nadal korzystali z budki telefonicznej i rozmawiali z sobą na miejskich skwerach. Na analogowe życie tej niewielkiej społeczności Biancoshock nałożył symbolikę mediów społecznościowych, aby pokazać, że wymiana społeczna, która zyskała niedawno wirtualny wymiar, jest od zawsze podstawą funkcjonowania każdego typu społeczności. Paradoksalnie to wszystko, czego szukamy w wirtualnym świecie, zawsze było i jest nadal obecne w świecie rzeczywistym. I tu przewrotnie historia zatacza koło: Biancoshock, który z „uniezwyczajniania” przestrzeni uczynił swój znak rozpoznawczy, tym razem wydaje się mówić, że nie ma nic nowego pod słońcem. W każdym przypadku sztuka Biancoshocka opiera się na momencie surrealistycznego zaskoczenia, w którym zostajemy wytrąceni z rutyny postrzegania, zmuszeni do choćby chwilowej kontemplacji i skupienia na rzeczach zwykłych, codziennych, a przez to wręcz niezauważalnych. Powiedzmy to sobie otwarcie: świat rzadko nas zaskakuje. Może dlatego, że zazwyczaj jesteśmy zawieszeni pomiędzy światem rzeczywistym i wirtualnym. Może dlatego, że życie zmusza nas do ciągłej pogoni, bo jak powszechnie wiadomo, aby stać w miejscu, trzeba bardzo szybko biec. Może właśnie dlatego warto przystanąć i dać się zadziwić – nigdy nie wiadomo, kiedy do naszego miasta zawita Fra Biancoshock…


Biancoshock porusza kwestię mediów społecznościowych w wielu swych pracach. Jedną z nich jest projekt Web 0.0.

designalive.pl


122 Dział

designalive.pl


DZIAŁ 123 Biancoshock jest autorem trzech instalacji pod tytułem „Borderlife” zlokalizowanych w Mediolanie i Lodi. Artysta zaaranżował mikrownętrza w nieużywanych studzienkach kanalizacyjnych.

designalive.pl


124 wydarzenia

Weneckie Biennale Sukces Hiszpanów Tekst: Sylwia Chrapek, Julia Cieszko zdjęcie: Giorgio Zucchiatti dzięki uprzejmości Biennale w Wenecji

„Reporting from the Front” to hasło przewodnie tegorocznego Biennale Architektury w Wenecji. Złotego Lwa za swoją wystawę „Unfinished” otrzymali Hiszpanie. Kuratorami ekspozycji byli Carlos Quintáns oraz Iñaqui Carnicero. Stworzony przez nich pawilon nawiązywał do hiszpańskiej architektury ostatnich lat – do masowo powstających budynków bez ekonomicznego uzasadnienia. Właśnie ta bańka na rynku nieruchomości, w połączeniu m.in. z łatwo dostępnymi kredytami hipotecznymi, była podstawą globalnego kryzysu finansowego i gospodarczego w 2008 roku. Uderzył on mocno w hiszpański rynek nieruchomości, w wyniku czego większość budynków porzucono w trakcie budowy. Te ukończone straciły zaś znacznie na wartości, nieraz pozostawiając właścicieli z ogromnymi długami, przewyższającymi często wartość budynków czy mieszkań. „Unfinished” odwołuje się do tego problemu, pokazując architekturę jako twór niedokończony, w ciągłym stadium ewolucji. Wśród nagrodzonych na weneckim Biennale znaleźli się również: Gabinete de Arquitectura (Paragwaj) i NLÉ ( Holandia) za projekt pływającej szkoły. Wyróżnienia otrzymały poza tym Japonia i Peru. Warto też wspomnieć o polskim akcencie: „Let’s talk about garbage”, czyli koncept Marcina Szczeliny i Hugona Kowalskiego, zebrał wiele pochlebnych opinii – zwłaszcza we włoskich mediach. W swoim projekcie duet skupił się na problemie odpadów, kwestiach związanych z recyklingiem i konsumpcjonizmem. designalive.pl


DZIAŁ 125

Główna wystawa 15. Biennale Architektury w Wenecji przygotowana przez architekta, Alejandro Aravenę, odnosi się do hasła „Raport z frontu”. Chilijski kurator został w tym roku laureatem prestiżowej Nagrody Pritzkera dzięki zaangażowaniu w kwestie społeczne – projektował m. in. osiedla socjalne dla biedniejszych mieszkańców Ameryki Południowej. Jego koncept pozwolił na zastąpienie samowoli budowlanej na wzór faweli i stworzenie taniej alternatywy, pozwalającej na dalszą rozbudowę przez samych jej mieszkańców. Aravena wierzy w sprawczą moc architektury, dlatego jako główny kurator tegorocznego biennale wzywa twórców do „staczania małych bitew” na polu projektowym: opuszczenia kreowanej w wizualizacjach idealnej architektury i tworzenia tej prawdziwej, skupionej na realnych problemach

designalive.pl


Widzialni Niewidzialni Fontego de’ Polacchi TEKST: SYLWIA CHRAPEK GRAFIKA Z PROJEKTU „PROSTE HISTORIE”: PARERGA – PAUL CETNARSKI, MARTA KOWALCZYK, WOJCIECH MAZAN, RAFAŁ ŚLIWA. www.parerga.site

B

iennale Urbana to międzynarodowa inicjatywa będąca jednocześnie uzupełnieniem i alternatywą dla Biennale Architektury w Wenecji. Jej twórcy, poprzez sztukę, edukację i architekturę, skupiają się na działaniach zmierzających do konkretnych zmian na rzecz lepszej przestrzeni dla mieszkańców. W ramach tegorocznej edycji zobaczyliśmy również polską „UN/VISIBLE CITY” – wystawę, na którą złożyły się dwa projekty: „Niewidzialne miasto” i „Proste historie”. Jej inicjatorem była Fundacja Bęc Zmiana, która już od ponad dekady podejmuje problematykę designalive.pl

sztuki, architektury i życia społecznego. Pierwszy z projektów, autorstwa Zakładu Badań Kultury Materialnej i Wizualnej w Instytucie Socjologii UAM i firmy Metropolis wskazywał oddolne inicjatywy miejskie – działania z naszego podwórka i rozwiązania, które nieraz umykają nam w wirze codzienności. Kto nie mógł zajrzeć na wenecką Calle delle Colonete, może odwiedzić stronę www. niewidzialnemiasto.pl – znajduje się tam baza fotografii, na podstawie których przygotowano prace. Drugim z prezentowanych na wystawie projektów były „Proste historie” – efekt działań zespołu PARERGA. Jego twórcy – Paul Cetnarski,

Marta Kowalczyk, Wojciech Mazan i Rafał Śliwa – odwołują się do popularnych w Polsce ogródków działkowych i ich przeróżnych odsłon, badają społeczne i przestrzenne aspekty tego zjawiska w Polsce począwszy od XIX aż do XXI wieku. W efekcie powstały interesujące grafiki łączące nieraz zupełnie różne konteksty w jedną, spójną opowieść. Projekt jest obecnie kontynuowany – w najbliższej przyszłości zostanie opublikowana książka, której towarzyszyć będzie wystawa w Polsce. Opiekę kuratorską nad wystawami w ramach „UN/VISIBLE CITY” objęły Giulia Mazzorin i Bogna Świątkowska.


wydarzenia 127   „Kąpiele słoneczne”, projekt „Proste historie”, parerga, 2016   „Szczecin”, projekt „Proste historie”, parerga, 2016


Zdjęcia z wystawy: Delfino Sisto Legnani Studio dzięki uprzejmości Fondazione Prada

128 wydarzenia

designalive.pl


DZIAŁ 129

Goshka Macuga w Fondazione Prada Na wystawie „To the Son of Man Who Ate the Scroll” pochodząca z Polski artystka Goshka Macuga zebrała instalacje, obiekty, rzeźby, fotografie, a także występy ludzi i robotów. Stworzyła wspaniały pokaz sztuk wizualnych, będący troską o ludzkość w samym jej „końcu” Tekst: Julia Cieszko

designalive.pl


Z

ałożona w 1995 roku Fondazione Prada to mediolańska „świątynia” sztuki zarówno pod względem wystawienniczym, jak i architektonicznym. Miuccia Prada i jej mąż, Patrizio Bartelli, poszerzyli działalność kultowej marki, kreując jedną z najważniejszych na świecie platform dla sztuki współczesnej. Stworzyli miejsce wymiany koncepcji, stymulacji artystów, pokazujące ich przemyślenia w ciekawym i niczym nieskrępowanym procesie twórczym. Otwarta w zeszłym roku nowa siedziba fundacji to dzieło architektów z OMA, którzy we współpracy z rodziną

designalive.pl

Prada połączyli budynki destylarni z 1910 roku w trzy minimalistyczne struktury. Kontrast jest wszechobecny: zestawiono stare z nowym, wąskie z szerokim. Surowy beton z lśniącymi elementami wzbogaca zewnętrzna elewacja ręcznie pokryta 24-karatowym złotem. Na 120 tysiącach metrów kwadratowych powstały: kino, sala multimedialna, pomieszczenia biurowe, a także pierwsza stała powierzchnia ekspozycyjna. Znalazło się również miejsce dla Wesa Andersona – reżyser stworzył Bar Luce przypominający kawiarnię z XIX wieku w stylu włoskiego realizmu. Już teraz w Fondazione Prada oglądać

można zarówno dzieła z archiwów instytucji, jak również wystawy powstające specjalnie dla niej. Jednym z najgłośniejszych wydarzeń sezonu była „To the Son of Man Who Ate the Scroll” – ekspozycja kompleksowo przemyślana i zaprojektowana przez Goshkę Macugę. Artystka, urodzona w Polsce, ale tworząca już od lat w Londynie, odegrała rolę kuratorki, researcherki oraz projektantki wystawy. Goshka Macuga świetnie odnajduje się w różnych działaniach twórczych: zarówno w rzeźbie, instalacji, fotografii, jak i w architekturze oraz designie. „To the Son of Man Who Ate


wydarzenia 131

the Scroll” łączy rozważania na temat takich zagadnień jak czas, początek, zakończenie, upadek i odnowa. Macuga stawia fundamentalne pytanie: Jak ważne jest pojęcie „końca” w odniesieniu do współczesnej praktyki artystycznej? Wystawa jest zwieńczeniem jej długich badań nad kategoryzacją materiałów: procesu zbierania i porządkowania wiedzy. Artystka spojrzała na sztukę retoryki i sztucznej inteligencji jako misternie połączonych narzędzi do organizacji i rozwoju wiedzy.

produkowanych w japońskim A Lab. Przypominająca człowieka maszyna otoczona została wielkimi dziełami z kolekcji Prady oraz innych znaczących muzeów z całego świata. Obok prac takich artystów jak Phyllida Barlow, Robert Breer czy też Lucio Fontana, pojawiła się również nowa praca Macugi, zatytułowana „Negotiation sites”, zrealizowana we współpracy z duńską firmą Kvadrat. W dalszej części wystawienniczej Goshka Macuga umieściła 73 głowy z brązu przedstawiające postaci historyczne i współczesne (m.in. AlNa parterze Fondazione Prada pojawił się bert Einstein, Sigmund Freud, Martin Luther android zaprojektowany przez Macugę i wy- King i Karl Marx), połączone lekką konstrukcją

wykonaną z brązu. Praca ta może być postrzegana jako wyimaginowane spotkania myślicieli różnych epok, których pomysły i refleksje nad złożonością ludzkiej natury są dla artystki niezwykle cenne. W innym miejscu Macuga posadziła włoską aktorkę, która w esperanto recytowała fragmenty teorii ewolucji Charlesa Darwina. Towarzysząca wystawie publikacja Goshka Macuga: Before the Beginning and after the End pod redakcją Mario Mainetti i ze wstępem Miucci Prady jest pierwszą publikacją próbującą uchwycić całościowo karierę artystki, jej prace oraz sposób myślenia twórczego. designalive.pl


Goshka Macuga to twórczyni sztuk wizualnych, instalacji, obiektów, rzeźb, fotografii. Urodziła się w Warszawie, ale od wielu lat mieszka i tworzy w Wielkiej Brytanii. Tam ukończyła Saint Martins School of Art oraz Goldsmiths College. W 2008 roku była jedną z czterech osób nominowanych do brytyjskiej nagrody Turnera, przyznawanej najwybitniejszym młodym brytyjskim artystom. W swojej pracy przyjmuje wiele ról: od projektantki, kuratorki i kolekcjonerki, aż po badaczkę. Stosując różnorodne narzędzia wyrazu, analizuje, jak i dlaczego zapamiętujemy: jak budujemy własne systemy klasyfikacyjne dla tworzenia i zapamiętywania wiedzy w dobie szybkiego postępu technologii. Znana jest z instalacji, w których włącza swoje prace i materiał archiwalny, jak i dzieła innych artystów. Powstanie każdej wystawy poprzedzają intensywne badania zarówno nad tematem, jak i historią instytucji zlecającej projekt. Dzięki temu odnajdujemy nowe konteksty i zależności, o których jako widz często zapominamy. Prace Goshki Macugi były prezentowane na wielu wystawach indywidualnych w prestiżowych instytucjach, takich jak: Tate Britain, Whitechapel Gallery, warszawskiej Zachęcie czy też Kunsthalle w Bazylei.

designalive.pl

Zdjęcia z wystawy: Delfino Sisto Legnani Studio dzięki uprzejmości Fondazione Prada

132 wydarzenia



134 oddech Zdjęcie: Dorota Brauntsch

BRAZYLIA W Brazylii sport jest wszechobecny. Widać go na plaży, na ulicach, na podwórkach. Brazylijczycy kochają być w ciągłym ruchu. Sport to dla większości nieodłączny element codziennego życia i dobry sposób na spędzanie wolnego czasu. Letnie igrzyska olimpijskie w Brazylii rozpoczynają się już 5 sierpnia. Weźmie w nich udział ponad 10 500 sportowców z 206 narodowych komitetów olimpijskich.

designalive.pl

Dorota Brauntsch – autorka reportażu. Z wykształcenia dziennikarka, zawodowo zajmuje się pisaniem. Jej pasją są podróże i fotografia. Obecnie „pracuje” na pełny etat jako mama dwóch córeczek. Właśnie rusza z nowym projektem fotograficzno-reporterskim, dokumentującym starą ceglaną architekturę Górnego Śląska. www.ceglanedomy.pl



136 rzeczy

KSIĄŻKI

Przygotowanie: Julia Cieszko, Wojciech Trzcionka

designalive.pl


„W rzeczy samej”. Mark Miodownik. Betonowe tkaniny, czekolada, samurajskie miecze, papier. W rzeczy samej. Osobliwe historie wspaniałych materiałów, które nadają kształt naszemu światu to książka, która w niezwykle interesujący i zabawny sposób opowiada o materii – okazuje się to być równie wciągające, co scenariusz niejednego filmu sensacyjnego. Autorem publikacji jest Mark Miodownik – materiałoznawca, wykładowca University College w Londynie, ceniony popularyzator nauki, współtwórca programów radiowych i telewizyjnych BBC, umieszczony przez „The Times” na liście stu najbardziej wpływowych postaci świata nauki. Miodownik nie tylko przekazuje nam solidną dawkę wiedzy, ale i zaraża ciekawością, humorem oraz pasją. Jeszcze nigdy nie czytaliście o szkle z wypiekami na twarzy! 44 zł. www.karakter.pl „O.G.R.Ó.D. Olśniewające Grządki i Rabatki Ówczesne i Dzisiejsze”. Ewa Kołaczyńska. Po książkach dla dzieci D.O.M.E.K., D.E.S.I.G.N., M.O.D.A. i S.Z.T.U.K.A. na rynku wydawniczym pojawia się nowa pozycja z tej serii opublikowana przez Wydawnictwo Dwie Siostry. Jej autorką jest Ewa Kołaczyńska – architektka krajobrazu, absolwentka Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, która przez kilka lat pracowała w biurach architektury krajobrazu w Wielkiej Brytanii. Całość zilustrował Adam Wójcicki, absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. W książce zaprezentowano 42 ogrody z całego świata: latające, podwodne, kieszonkowe, kosmiczne, kamienne, trujące, składane i pionowe… O.G.R.Ó.D. to fascynujący książkowy spacer po najciekawszych, najpiękniejszych i najbardziej niesamowitych ogrodach z całego świata. 42 zł. www.wydawnictwodwiesiostry.pl „Print Control. Best printed matter from Poland”. Ta dwujęzyczna publikacja prezentuje około stu najciekawszych projektów drukowanych z lat 2014–15 wraz z ich opisami technicznymi, wybrane przez kuratorkę Magdalenę Heliasz. W kolejnej już 4. edycji rocznika znajdują się również wywiady z polskimi projektantami, twórcami i strategami. Do rozmowy zaproszono m.in.: Matyldę Krzykowski z Depot Basel w Szwajcarii, Marcina Kaczmarka, prowadzącego studio brandingowe for brands, oraz Daniela Mizielińskiego z Hipopotam Studio – opowiada on o tworzeniu książek dla dzieci, które podbijają światowy rynek wydawniczy. 49 zł. www.printcontrol.pl „Monumental Art”. Kolekcja Malarstwa Monumentalnego na gdańskim osiedlu Zaspa to zintegrowana galeria składająca się z 54 wielkoformatowych murali umieszczonych na ścianach szczytowych bloków oraz 19 aranżacji wejść do klatek schodowych. Powiązano z nią trzy projekty prowadzone przez Instytut Kultury Miejskiej w Gdańsku: Festiwal Malarstwa Monumentalnego Monumental Art, Gdańską Szkołę Muralu oraz Lokalnych Przewodników i Przewodniczki. Pierwsze prace galerii powstały w 1997 roku z inicjatywy Rafała Roskowińskiego. Kolekcja to unikalne przedsięwzięcie, które z jednej strony ożywia przestrzeń modernistycznego osiedla, a z drugiej pozwala obcować z różnorodnością stylów i nurtów współczesnego malarstwa monumentalnego. Na Zaspie odnajdziemy: street art, klasyczne malarstwo ścienne, malarstwo figuratywne, graficzne, sztukę konceptualną, malarstwo historyczne oraz czysto dekoracyjne. W 2015 roku Kolekcja obchodziła już swoje 18. urodziny. Podsumowaniem tych lat jest album Monumental Art dokumentujący Kolekcję od czasów jej powstania aż do ostatniej, lipcowej edycji Festiwalu Monumental Art. „100 Verbi”. XXI Triennale di Milano to jedno z najciekawszych wydarzeń kulturalnych tego roku. Legendarna instytucja od 1923 roku wspiera rozwój sztuki, designu, architektury, mody i filmu poprzez organizację międzynarodowych wystaw i spotkań. Po 20 latach przerwy, Triennale wróciło w kwietniu pod hasłem „21st Century. Design After Design”. Jedną z ciekawszych ekspozycji była „Neo Prehistory” – wystawa, która zabrała nas w podróż od najwcześniejszych wytworów pracy człowieka aż do najnowszych zdobyczy nanotechnologii. Podstawą narracji stało się sto czasowników i sto instrumentów, które „opowiedziały” ciekawą, często przerażającą historię cywilizacji. „Neo Prehistory” to nie tylko dowód na intensywną twórczość materialną i zdobycze ludzkości, ale również, a nawet przede wszystkim, moment refleksji na temat dalszych losów naszej cywilizacji. Kuratorami wystawy są włoski architekt i projektant Andrea Branzi oraz japoński grafik i kurator Kenya Hara, twórca think tanku Hara Design Institute. Wystawie towarzyszy wspaniała publikacja, 100 Verbi, z przedmową Claudio De Albertisa, dyrektora Triennale di Milano. www.triennale.org


138 rzeczy

designalive.pl


designalive.pl


Zespół mieszkaniowy na placu Grunwaldzkim. Zdjęcie Chris Niedenthal, 1982

KALENDARIUM lipiec– październik

lipiec

sierpień

Forum Postaw do 7.08 Wrocław www.bwa.wroc.pl

OFF Festival 7–9.08 Katowice www.off-festival.pl

Wystawa przyjechała do Wrocławia z Depot Basel – szwajcarskiej organizacji zajmującej się krytyką projektowania. Kuratorzy przedstawiają rolę faktycznych potrzeb człowieka w projektowaniu produktu, a także nawiązują do idei i pomysłów wyrażających postawy młodych projektantów w świecie dyktowanym przez reklamę. Poprzez obiekty, multimedialne projekty, teksty czy ikonografię kuratorzy z Depot Basel podjęli próbę zgłębienia przemyśleń młodych projektantów na temat etycznych założeń designu. Ciekawą strategią kuratorską jest aranżacja wystawy przecząca tradycyjnej prezentacji przedmiotów: nie znajdziemy tu fizycznie ani jednego z omawianych produktów. Pojawią się za to symboliczne przedstawienia i stojące za nimi idee oraz filmy objaśniające działanie.

Zaczęło się w Mysłowicach w 2005 roku. Pięć lat później OFF Festival przeniósł się do Katowic, gdzie odbędzie się już jego 11. edycja. Starannie wyselekcjonowana przez Artura Rojka muzyka alternatywna spowodowała, że wydarzenie cieszy się ogromnym uznaniem nie tylko wśród polskiej publiczności. W tym roku na scenie Miasta Muzyki zagrają m.in.: The Kills, Lotto, Anohni, So Slow. Off Festival jest laureatem European Festivals Award dla najlepszego festiwalu średniej wielkości.

Myszy i ludzie. Alicja Patanowska do 30.07 Wrocław www.bwa.wroc.pl Alicja Patanowska związana jest przede wszystkim z projektowaniem. Galeria Sztuki Współczesnej BWA pokaże tym razem inną, bardziej wewnętrzną stronę twórczości tej młodej, wrocławskiej artystki. „Myszy i ludzie” stanowi wypowiedź na temat współczesnego chaosu konsumpcji. Tytuł wystawy nawiązuje do znanej powieści Johna Steinbecka, w której ukazana została smutna prawda o świecie – przetrwają tylko najsilniejsi. Najnowsza wystawa artystki nie jest tradycyjną prezentacją wcześniej wykonanych prac, ale aranżacją poruszającą wątki związane z relacjami między człowiekiem a innymi istotami żywymi. Inspiracją dla wystawy stała się niderlandzka tradycja malarska: obrazy Boscha oraz motyw vanitas (łac. ‘marność’).

designalive.pl

Tauron Nowa Muzyka 18–21.08 Katowice www.festiwalnowamuzyka.pl Tauron Nowa Muzyka to jeden z najważniejszych przeglądów muzyki z pogranicza elektroniki, jazzu i tanecznych rytmów. 18 sierpnia na terenach byłej Kopalni Węgla Kamiennego Katowice – wokół Muzeum Śląskiego – rozpocznie się już 11. edycja tego kultowego festiwalu. W tym roku zagrają m.in.: AtomTM & Tobias, Robag Wruhme, JAAA!, Daniel Bloom, A Gim i Eltron John. L’image Volée do 21.08 Mediolan (Włochy) www.fondazioneprada.org „L’image Volée” to zbiorowa wystawa około 45 artystów, przygotowana przez konceptualistę Thomasa Demanda. Ten berliński artysta bada ideę, według której wszystkie dzieła sztuki są wynikiem prac zrealizowanych już w przeszłości. Kurator próbuje zbadać pojęcie oryginalności, kulturę kopiowania, pobierania i przywłaszczenia. Prezentowane prace zostały wykonane specjalnie na mediolańską wystawę m.in. przez: Johna Baldessariego, Olivera Larica i Sarę Cwynar.

Patchwork. Architektura Jadwigi Grabowskiej-Hawrylak do 4.09 Wrocław www.ma.wroc.pl Muzeum Architektury we Wrocławiu zaprasza na wystawę poświęconą jednej z najbarwniejszych postaci w historii polskiej powojennej architektury. Choć Jadwiga Grabowska-Hawrylak zasłynęła przede wszystkim projektem wrocławskiego „Manhattanu”, jej dorobek jest znacznie obszerniejszy: projektowane w latach 50. XX wieku szkoły, wielkie osiedle wznoszone wśród ruin, dom z dwupoziomowymi mieszkaniami, futurystyczna szkoła muzyczna, „barokowe” kamienice – każdy z nich skrywa fragment ciekawej opowieści o architekturze i polityce. Działalność Grabowskiej-Hawrylak była ściśle związana z Wrocławiem – tu jako pierwsza kobieta po wojnie otrzymała dyplom architekta. Jako młoda projektantka pracowała przy odbudowie wrocławskich zabytków, projektowała pierwsze wrocławskie osiedla, nowoczesne szkoły i nowatorskie budynki mieszkalne. Wystawa „Patchwork” jest największą dotąd prezentacją jej projektów i realizacji. Tytuł ekspozycji odnosi się do tekstylnych, geometrycznych kompozycji, których tworzenie jest do dziś jedną z jej największych pozaarchitektonicznych pasji.

ma ukazać fenomen działalności Cecuły – jej wymiar zarówno międzynarodowy, uniwersalny, jak i lokalny, współczesny. „Reporting from the Front”. Biennale Architektury w Wenecji do 27.11 Wenecja (Włochy) www.labiennale.org

WRZESIEŃ Helsinki Design Week 1–11.09 Helsinki (Finlandia) www.helsinkidesignweek.com Helsinki Design Week, organizowany od 2005 roku, stał się jednym z największych festiwali projektowania w krajach skandynawskich. Multidyscyplinarne wydarzenie prezentuje design w jego wielu odsłonach, nawiązując również do architektury, mody i kultury miejskiej. W tym roku organizatorzy skupiają się m.in. na instalacjach w przestrzeni miejskiej. Jedna z prac, autorstwa berlińskiego Plastique Fantastique, to spektakularna bańka tworzona wokół rzeźby Felixa Nylunda pochodzącej z 1932 roku. W ramach festiwalu organizowanych jest również ponad 200 imprez rocznie. Obejmują one wydarzenia skierowane zarówno do profesjonalistów, jak i do szerokiej publiczności.

Marek Cecuła – Polskie Projekty Polscy Projektanci do 30.10 Gdynia www.muzeumgdynia.pl

Maison & Objet, 2–6.09; Paris Design Week, 3–10.09 Paryż (Francja) www.maison-objet.com

To już trzecia ekspozycja z cyklu poświęconego polskim projektantom. Tym razem bohaterem będzie Marek Cecuła: uznany na świecie ceramik, projektant przemysłowy, pedagog, wykładowca i kurator. Niezwykle ciekawa historia życia tego artysty została odwzorowana zarówno we wzornictwie przemysłowym, jak i sztuce konceptualnej. Na wystawie zobaczymy różne etapy jego drogi twórczej. Retrospektywna wystawa

Maison & Objet to wiodące, światowe targi w całości poświęcone wzornictwu i aranżacji wnętrz, przenikające również do świata mody, grafiki, sztuki i architektury. Wydarzenie doczekało się dwóch paryskich odsłon, a także edycji azjatyckiej i amerykańskiej. W tym roku tytuł Projektantki Roku przyznano Ilse Crawford. Maison & Objet wraz z organizowanym równolegle Paris Design Week zmieniają przestrzenie


Kalendarum 141

designalive.pl


142 Kalendarum

TOŻSAMOŚĆ W 2007 roku Łódź Design Festival wystartował z pięciotysięczną widownią. Odbyło się dziewięć paneli wykładów i warsztatów. Od tego czasu wiele się zmieniło, ale idea, ludzie oraz działanie pozostają. Przez ostatnie lata festiwal doczekał się 270 tysięcy gości. Tylko w 2015 roku w imprezie wzięło udział 45 tysięcy osób, 400 projektantów, kuratorów, panelistów, ekspertów i 200 wolontariuszy, powstały 2 Centra Festiwalowe, pokazano 1100 obiektów, 70 wystaw. Ekipa łódzka udowodniła, że ŁDF to obecnie jedno z najważniejszych wydarzeń związanych z projektowaniem w Europie Środkowo-Wschodniej. Gratulujemy wszystkim twórcom, organizatorom i animatorom za kolejny rok dostarczania tego, co najlepsze w projektowaniu. Wszystkiego najlepszego, Łódź Design Festival!

Paryża w atrakcyjne centrum dla wielbicieli projektowania. London Design Festival 17–25.09 Londyn (Wielka Brytania) www.londondesignfestival.com Dzięki festiwalowi organizowanemu od 2003 roku Londyn konsekwentnie zmienia się w światową stolicę designu. W wydarzenia na styku projektowania, innowacji, architektury i mody zaangażowanych jest co roku ponad 300 partnerów, którzy wkraczają w kulturalny świat miasta. Od 2007 roku w ramach festiwalu najlepsi projektanci i architekci tworzą instalacje związane ze wskazanym materiałem, tematem lub lokalizacją. Dzięki temu w kultowych

designalive.pl

miejscach Londynu – takich jak muzeum V&A, Southbank Centre czy Tate Modern – mamy okazję zobaczyć rzeźby miejskie i artystyczne interwencje. Ten rodzaj współpracy stał się już wizytówką brytyjskiego festiwalu, pokazując projektowanie w całkowicie nowy sposób i angażując design w życie Londynu. W tym roku organizatorzy zdecydowali się na kampanię na platformie Kickstarter, by wspólnymi siłami stworzyć instalację na Trafalgar Square. Społeczność wspierająca inicjatywę nagrodzona zostanie projektami m.in. Toma Dixona, Marka Wallingera czy też Atelier Bow-Wow. Kuratorem i ambasadorem programu został jeden z najwybitniejszych brytyjskich projektantów, Paul Smith.

Salone Internazionale della Ceramica per l’Architettura e dell’Arredobagno 26–30.09 Bolonia (Włochy) www.cersaie.it Od 1983 roku Edi.Cer we współpracy z Confindustria Ceramica i Bologna Fiere organizują międzynarodową wystawę przemysłu ceramicznego. Targi, konferencje, seminaria, warsztaty, pokazy prasowe – wszystko poświęcone jednej branży. Równolegle do wydarzenia odbędzie się druga edycja imprezy – Bologna Design Week. Wyborny trup: anatomia utopii 7–27.09 Londyn (Wielka Brytania) www.londondesignbiennale.com We wrześniu polski design zagości na pierwszej edycji London Design Biennale, którego tematem przewodnim jest „Utopia by Design”. Wszystkie uczestniczące kraje zaprezentują specjalne instalacje. Artyści i kuratorzy będą poszukiwać odpowiedzi na pytanie: jak design i innowacja mogą uczynić świat lepszym? Gospodarzem polskiego pawilonu będzie Culture.pl, flagowa marka Instytutu Adama Mickiewicza, który przygotowanie koncepcji powierzył Marii Jeglińskiej i Klarze Czerniewskiej. Wystawa „Wyborny trup: anatomia utopii” to instalacja site-specific, stworzona na zasadzie gry przestrzennej, w której widz staje się współtwórcą proponowanej narracji. Autorki tej koncepcji zadają pytanie, czy w XXI wieku istnieje

jeszcze miejsce dla wymyślania nowych utopii, po tak wielu kryzysach i upadkach modernistycznych projektów społecznych, politycznych i urbanistycznych? Czy w naszej epoce różnorodności istnieje jeszcze miejsce na idealistyczną jednolitość i totalność? Jak zaprojektować utopię? Czy można wynaleźć algorytm, który by ją wygenerował?

PAŹDZIERNIK Sacrum Profanum Festival 1–8.10 Kraków www.sacrumprofanum.com Osiem dni, dziewięć koncertów, w tym dwie opery i niezmierzona różnorodność muzyki współczesnej. Sacrum Profanum nie przestaje zaskakiwać. Uwielbiany za mieszankę pozornie skrajnych wątków muzycznych, odsłania przed nami już swoją 14. edycję. Organizatorzy zapraszają nie tylko na wiele ciekawych koncertów, ale także na wydarzenia towarzyszące: panele dyskusyjne, wystawy i spotkania z artystami. Vienna Design Week 30.09–9.10 Wiedeń (Austria) www.viennadesignweek.at Łódź Design Festival 13–23.10 Łódź www.lodzdesign.com Najważniejsza w naszym kraju impreza dotycząca wzornictwa


Wazon Trórka projektu Marka Cecuły

przemysłowego. Tutaj spotykają się co roku polscy projektanci i marki. W ramach Make Me! nagradzani są młodzi twórcy, a plebiscyt Must Have wyłania najlepsze realizacje roku poprzedniego. Ponadto festiwal proponuje Edukreację – strefę dla rodzin i dzieci, liczne wystawy, debaty oraz spotkania z artystami. W tym roku Łódź Design obchodzi swój jubileusz – hasłem przewodnim 10. edycji będzie „Tożsamość”.

dyskusję na temat nowego spojrzenia na projektowanie świata pracy w wyniku intensywnie zmieniających się modeli biznesowych. Lipski Festiwal Designu – Designer’s Open 21–23.10 Lipsk (Niemcy) www.targilipskie.pl Budapest Design Week 2016 23.09–3.10 Budapeszt (Węgry) www.designhet.hu

Dutch Design Week 22–30.10 Eindhoven (Holandia) www.ddw.nl

Tym razem hasłem przewodnim węgierskiego festiwalu jest „Anatomia designu”. Organizatorzy skupiają się na różnorodności relacji między człowiekiem a zaprojektowanym wokół niego środowiskiem. Zobaczymy innowacyjne technologie dające zarówno praktyczne i estetyczne rozwiązania projektowe, jak i biznesowe pomysły. Poruszane tematy dotyczyć będą projektowania mebli, mody i UX – również w kontekście ekonomicznym. Z okazji 25-lecia Grupy Wyszehradzkiej zobaczymy wystawę twórców z Czech, Słowacji, Polski i Węgier. Równolegle do programu głównego budapesztańskie sklepy, galerie, salony, muzea, instytucje, a także bary i restauracje obchodzić będą swoje własne święto designu.

Designblok 27–31.10 Praga (Czechy) www.designblok.cz ORGATEC, New visions of work 25–29.10 Kolonia (Niemcy) www.orgatec.com Kolejna edycja ORGATEC – Międzynarodowych Targów Nowoczesnych Przestrzeni Pracy – odbędzie się na terenach wystawienniczych w Kolonii. Zgodnie z hasłem „Nowy wymiar świata pracy” zobaczymy produkty i rozwiązania w pięciu najważniejszych obszarach. ORGATEC to zarówno planowanie, budowa i rozbudowa obiektów użyteczności publicznej, wyposażenie biur, systemy organizacji i prezentacji, rozwiązania akustyczne, jak i nowoczesne oprogramowanie. W tym roku organizatorzy zainicjują

„Nendo: The Space in Between” do 29.10 Holon (Izrael) www.dmh.org.il Kolekcja Extreme 2016 projektu Marka Cecuły

designalive.pl


144 koktajl

#SunnyDesignDays Barcelona, Walencja, Madryt 10–15.07

Poznać Hiszpanię w pięć dni? Niezbędny jest klucz i dobry przewodnik. Klucze były trzy: design, jedzenie i dobra pogoda. Przewodnikiem RED, hiszpańskie stowarzyszenie producentów wyposażenia wnętrz. ¡Viva el diseño!

@red_aede @marsetbcn @bover.barcelona @simonelectric @santacole @nanimarquina_official @lzflamps @expormim @gandiablasco_official @grupocosentino @gastonydaniela @mosaista @hotelalexandrabarcelona @restaurantesolomillo

designalive.pl


Alicja Woźnikowska-Woźniak Mocne Plecy 145

alalea

Alalea to wspólny projekt ilustratorski Alicji Jakimów i jej rocznej córki Lei. Pomysł zrodził się z zamiłowania do wspólnych działań i natury. Chociaż to Alicja wykonuje ilustracje, to Lea jest główną inspiracją, motywatorką i recenzentką prac. Wiodącym motywem w grafikach autorek są zachwycające zwierzęta przeplatane motywami roślinnymi, działające na wyobraźnię zarówno dzieci, jak i dorosłych. Udało im się w zgrabny sposób

stworzyć ilustracje pełne uroku i pozbawione infantylności. Rysunki powstają z połączenia tradycyjnych technik graficznych, takich jak linoryt i sucha igła, z technikami cyfrowymi. W projekcie Alalea bardzo ważna jest odpowiedzialność społeczna i ekologia. Ilustracje są drukowane na ekologicznych papierach, a 5% zysku ze sprzedaży każdego egzemplarza przekazywany jest na pomoc zwierzętom. Można je nabyć na stronie www.alalea.com. designalive.pl


146 Dział

designalive.pl


PRENUMERUJ www.designalive.pl/o-magazynie/#zamow roczna prenumerata: 70 zł roczna prenumerata studencka: 60 zł dwuletnia prenumerata: 130 zł dwuletnia prenumerata studencka: 110 zł


CITROËN C4 CACTUS RIP CURL Z GRIP CONTROL KIERUNEK PRZYGODA

TECHNOLOGIA GRIP CONTROL

JUŻ OD 522 ZŁ/MIES. W KREDYCIE

Grip Control to inteligentna technologia oferująca zwiększoną przyczepność. 5 trybów pracy dostępnych na żądanie pozwala dopasować jazdę do każdej nawierzchni.

www.citroen.pl Citroën C4 Cactus Rip Curl 1.2 PureTech 110 – uśrednione zużycie paliwa: 4,3 l/100 km, emisja CO2: 107 g/km. Przykładowa kalkulacja: cena pojazdu: 72 590 zł, wpłata własna: 21 767,69 zł, miesięczna rata kredytu: 522 zł, stopa oprocentowania kredytu: 2,65%, finansowana prowizja bankowa: 5% kwoty kredytu, całkowita kwota kredytu: 53 353,43 zł (zawiera prowizję bankową), miesięczna opłata administracyjna: 0 zł, czas obowiązywania umowy: 24 miesiące, wysokość raty balonowej płatnej po 24 miesiącach: 43 937,54 zł, RRSO: 5,55%, całkowita kwota do zapłaty przez konsumenta: 55 933,50 zł. Niniejsza informacja nie stanowi oferty w rozumieniu art. 66 Kodeksu cywilnego. Zgoda na udzielenie kredytu jest uzależniona od zdolności kredytowej klienta ustalanej zgodnie z procedurami banku. Prezentowane informacje zostały podane według stanu na lipiec 2016 r. Samochody Citroëna podlegają recyklingowi i odzyskowi zgodnie z przepisami dotyczącymi wymogów ochrony środowiska. Demontażu samochodów i zużytych części dokonuje się zgodnie z przepisami o odpadach.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.