5 minute read
Wrak U-649 odnaleziony w Bałtyku
z aginiony niemiecki szkoleniowy okręt podwodny z 1943 roku
Tomasz Andrukajtis
foto: Zygfryd Kwiatkowski, Mariusz Czajka, Maksymilian Nawotka
Niemiecki okręt podwodny U-649, był jednym z tych, o których doskonale wiedziano, że zatonął w wodach Morza Bałtyckiego, i że jego wrak spoczywa gdzieś na dnie czekając na swoich odkrywców.
Przez wiele lat prowadzono bardziej lub mniej systematyczne poszukiwania jednostki, jednak mimo czynionych starań U-boot wciąż pozostawał nieodnaleziony. Aż do lata roku 2020.
Na początku lipca szczęście w końcu uśmiechnęło się do zespołu polskich nurków technicznych, którzy odnaleźli wrak niemieckiego okrętu podwodnego z czasów II wojny światowej i stanęli przed zadaniem jego poprawnej identyfikacji. Wprawdzie wiele wskazywało, że zlokalizowana jednostka to z dużą dozą prawdopodobieństwa U-boot U-649 typ VII C, który zatonął 23 lutego 1943 roku w wyniku kolizji z innym niemieckim okrętem U-232, jednak wciąż były potrzebne przekonujące dowody potwierdzające tożsamość wraku. Te udało się uzyskać 2 sierpnia, a niedługo później informacja została podana do publicznej wiadomości.
Swojego odkrycia grupa dokonała w regionie znajdującym się na północ od Łeby, około 35 Mm od brzegu. Po feralnej kolizji, która zakończyła służbę U-649, okręt opadł na dno, gdzie spoczął na głębokości ponad 70 metrów. Z jednej strony może wydawać się, że jest to dosyć głęboko, ale przy dzisiejszym zaawansowaniu technologicznym, jeżeli chodzi o sprzęt nurkowy, jest to głębokość, gdzie prowadzenie eksploracji przez doświadczonych i dobrze wyposażonych nurków technicznych jest możliwe. Sukces zespołu, jak sami podkreślają, to wynik wieloletnich poszukiwań prowadzonych w rejonie Morza Bałtyckiego, zorientowanych na jednostki podwodne bałtyckich flotylli szkoleniowych, a w szczególności dwóch okrętów typu VIIC - U-583 i U-649. To właśnie pomiędzy tymi dwoma okrętami rozgrywała się kwestia tożsamości odnalezionego wraku.
Od samego początku nie było łatwo i poprawna próba identyfikacji stanowiła duże wyzwanie. Złożyły się na to głównie spore uszkodzenia jednostki
oraz ogromna ilość pozrywanych sieci rybackich, które nagromadziły się na przestrzeni lat i szczelną warstwą oplotły U-boota. Nie zapominajmy również, że mówimy o wraku okrętu podwodnego, na którym w przeciwieństwie do innych jednostek, ilość zewnętrznych elementów konstrukcji jest znacznie mniejsza. Jednak nie od dziś wiadomo, że diabeł tkwi w szczegółach i to właśnie charakterystyczne detale konstrukcji pozwoliły naprowadzić zespół działający pod przewodnictwem Tomasza Trojanowicza na właściwy trop.
Z dużym prawdopodobieństwem odnaleziony okręt to U-649 Kapitanleutnanta Raimunda Tieslera. Należał on do 5 flotylli szkoleniowej z Kilonii. Niestety ze względu na uszkodzenia oraz ogromną liczbę sieci rybackich pokrywających wrak, identyfikacja była niezwykle utrudniona. Do ostatecznego określenia, z którym okrętem mamy do czynienia (U-583 czy U-649) posłużyły prawoburtowe otwory przelewowe. Rozmieszczenie otworów odpowiada układowi na U-649, jak i budowa stewy dziobowej która w U-649 miała już profil atlantycki. Z wysokim prawdopodobieństwem jest to okręt szkoleniowy utracony przez Kriegsmarine w lutym 1943 roku (U-649) – podsumował Tomasz Trojanowicz.
Nieoceniona przy identyfikacji okazała się pomoc i olbrzymia wiedza Daniela Pastwy, z którym grupa konsultowała się podczas badania i tworzenia dokumentacji fotograficznej wraku. Nurkowie starali się eksplorować konkretne miejsca i zdobyć zdjęcia poszczególnych elementów odnalezionego U-boota, które pozwoliłyby określić jego tożsamość. Przy czym należy podkreślić, że badany był głównie dziób wraku, z uwagi na najłatwiejszy
dostęp – jednostka jest wbita rufą w dno i sterczy pod dużym kątem ku powierzchni oraz fakt, że w porównaniu z resztą okrętu, nie był tak mocno opleciony przez fragmenty pozrywanych sieci.
Wróćmy jednak na chwilę do okoliczności, w jakich okręt podwodny U-649 znalazł się na dnie. Jak już wspomniałem, jednostka pełniła w niemieckiej Kriegsmarine funkcję szkoleniową i właśnie podczas jednego z takich rejsów, 24 lutego 1943 roku, doszło do kolizji z innym U-bootem (U-232) przechodzącym trening z 5 flotyllą szkoleniową. W wyniku całego zdarzenia życie straciło 35 marynarzy, z liczącej 46 członków załogi U-649. Z kolei drugi z okrętów, po przeniesieniu do 9 flotylli U-bootów stacjonującej we francuskim Brest, został zatopiony niedługo później, 8 lipca 1943 roku, przez amerykańskich lotników. Z kilkukrotnych oględzin wraku można stwierdzić, iż po kolizji okręt opadł na dno bardzo szybko. Dynamika opadania spowodowała zapewne wbicie w dno całej tylnej części (rufowej) okrętu. Dno w tym miejscu jest dość miękkie i muliste. Dodatkowo przez lata znaczna część rufy okrętu została przysypana – tłumaczy Trojanowicz.
Zespół prowadzący badanie i oględziny wraku, na podstawie odnalezionych śladów skłania się też ku hipotezie, że część załogi przebywająca w przednich sekcjach okrętu, po zamknięciu grodzi oddzielających ich od zalanej części rufowej, próbowała ratować się opuszczając jednostkę po przez aparaty torpedowe. Mają o tym świadczyć m.in. otwarte włazy i pokrywy dwóch wyrzutni zlokalizowanych na lewej burcie. Dla wprawnego oka, które wie, jak funkcjonują poszczególne mechanizmy, ślady odkryte na wraku U-649 stanowią ostatni zapis z dramatu, jaki rozegrał się we wnętrzu okrętu.
Znane są przypadki, że z głębokości około 70 metrów załoga podejmowała próbę opuszczenia zatopionego okrętu, niemniej jednak tych którzy przeżyli można policzyć na palcach jednej dłoni – podsumował Tomasz Trojanowicz.
W najbliższej przyszłości grupa planuje przeprowadzić akcję usuwania sieci z U-649, co pozwoliłoby na lepszy dostęp do wraku, a tym samym sporządzenie dokładniejszej dokumentacji. Działania w tej materii mają objąć w pierwszej kolejności kiosk okrętu, gdzie nie wykluczone, że pod warstwami nagromadzonych sieci zachowały się w dobrym stanie m.in. kompas czy inne elementy. Zespół nie ukrywa jednak, że duża głębokość oraz znaczna odległość od brzegu stanowią spore wyzwanie logistyczne i prowadzenie kolejnych działań nie będzie proste. Oprócz tego, na ich liście jednostek wciąż poszukiwanych przez zespół pozostaje wrak innego niemieckiego okrętu podwodnego U-583.
Nurkowie biorący udział w identyfikacji wraku: Tomasz Trojanowicz (TROJANDIVING)
Maksymilian Nawotka Maciej Honc Tomasz Siwik
Darek Lutkiewicz (GUE) Krzysztof Niecko (GUE) Mariusz Czajka (GUE)
Piotr Zadrowski Zygfryd Kwiatkowski
Konsultacja i pomoc merytoryczna w identyfikacji Daniel Pastwa. Nurkowania prowadzone były z pokładu katamaranu HANTER z Łeby. Armatorem jednostki jest Kapitan Jarosław Stachewicz a oficerem pokładowym Tomasz Kaźmierkiewicz.