D O DAT E K | T E L E W I Z YJ N O | R O Z RY W KOW Y FILMOWA LISTA PRZEBOJÓW
Wyjmij i po∏ó˝ ko∏o pilota!
W co si´ bawiç
1. Little Fockers (Poznaj naszą rodzinkę) – 34 mln dol.
2. True Grit (Prawdziwe męstwo) – 25,6 mln dol. 3. Tron Legacy (Tron: Dziedzictwo) – 20,1 mln dol. 4. The Chronicles of Narnia: The Voyage of the Dawn Treader (Opowieści z Narnii: Podróż “Wędrowca do Świtu”) – 10,8 mln dol.
5. Yogi Bear (Miś Jogi) – 8,8 mln dol. nowy dziennik Thursday, December 30, 2010
Foto: Materia∏y promocyjne
Człowiek Roku
n Jeszcze rok temu Mark Zuckerberg – założyciel Facebooka – znany był tylko
w środowisku Doliny Krzemowej. Dziś jest Człowiekiem Roku Time’a, a film o jego karierze The Social Network znawcy typują na faworyta Oscarów. PIOTR MILEWSKI
26-latek uhonorowany został przez redakcję Time’a za “połączenie pół miliarda ludzi, stworzenie nowego systemu wymiany informacji i zmianę naszego sposobu życia”. Magazyn uznawał już za ludzi roku Hitlera, Stalina, Ahmadinedżada i Busha, lecz wróg publiczny numer jeden Julian Assange – twórca WikiLeaks – najwyraźniej okazał się zbyt kontrowersyjny, choć akurat w 2010 namieszał znacznie bardziej niż Zuckerberg: odsłonił prawdziwe oblicze amerykańskiej polityki zagranicznej. Poza tym Facebook powstał sześć lat temu, a globalnym fenomenem jest już co najmniej dwa. Laureat twierdzi jednak, że firma nie powiedziała ostatniego słowa. W myśl planów czy raczej marzeń Zuckerberga ma wyro-
snąć na najpotężniejsze interaktywne medium świata. Nie tylko odebrać palmę pierwszeństwa Google’owi, ale również, między innymi, zastąpić e-mail jako główne narzędzie komunikacji. Zuckerberg nie ma pretensji do twórców The Social Network, choć twierdzi, że jego losy toczyły się inaczej niż w filmie. Reżyser David Fincher zapewnia, że wszystkie fakty zostały dokładnie sprawdzone przez ekipę researcherów. “Mogliśmy się pomylić czy w danej chwili pił mahattan czy martini, koszulka była biała czy niebieska, ale cała reszta się zgadza”. Bohater tymczasem kwestionuje główną tezę Social Network. Otóż scenarzysta Aaron Sorkin przydał młodemu, nieco socjopatycznemu geniuszowi dziewczynę Erickę Albrigh, która uraża, nie tyle nawet jego uczucia, co
raczej męską dumę i tym samym wywołuje lawinę zdarzeń prowadzących do powstania Facebooka. No cóż, w hollywoodzkim filmie jakaś dziewczyna musi być, bo upraszcza sprawę, a poza tym bez wątku romantycznego właściciele wytwórni nie zatwierdzą scenariusza. Gorzej, że Fincher prowadzi narrację z perspektywy dwóch procesów sądowych, które wytoczyli Zuckerbergowi pomysłodawcy portalu społecznościowego HarvardConnection bliźniacy Tyler i Cameron Winklevossowie, ich partner Divya Narendra oraz pierwotny inwestor i kumpel Marka Eduardo Saverin. Według Zuckerberga zarzuty były wyssane z palca, tym niemniej odszkodowania im wypłacił. Ale jak było naprawdę – jest już właściwie nieważne, bo to film właśnie ukształtował społeczny odbiór
młodego przedsiębiorcy, tak jak Wszyscy ludzie prezydenta ukształtowali w świadomości Amerykanów postacie dziennikarzy Boba Woodwarda i Carla Bernsteina a Larry Flynt – założyciela magazynu Hustler. Historia jest stara jak kapitalizm. Młody chłopak do spółki z kolegami, dzięki inteligencji, zdolnościom i uśmiechowi losu, tworzy produkt, o którym ludzkość nie wiedziała, że jest jej niezbędny do szczęścia. Fincher stawia tezę, że internetowi miliarderzy nie stanowią jakiegoś nowego gatunku przedsiębiorców. Nadludzi, który w kapitalistycznej dżungli wyewoluowali tak dalece, że za pomocą paru wirtualnych trików potrafią robić fortunę z niczego w pięć minut. W sumie niewiele różnią się od poprzedników z branży kolejowej, samochodowej, samolotowej, rakietowej czy komputerowej. Za finansowym sukcesem zawsze stoi bowiem nie technologia, lecz człowiek, ze swoimi zaletami i wadami, emocjami i sprytem, marzeniami i kom-
pleksami, kreatywnością, próżnością, słabością, chęcią dominacji, ryzykanctwem oraz chciwością. Reżyser pokazał głównego bohatera jako abnegata, nawet anarchistę, który chodzi po kampusie w szlafroku, piżamie, najgorszych łachach. Trudno nie zgodzić się z opinią Ericki, że cyniczny, drwiący z całego świata Mark to “dupek”. Ale dupek niewątpliwie błyskotliwy i niepozbawiony sumienia. Facet, któremu nigdy nie zależało na pieniądzach, a został najmłodszym miliarderem w historii świata, łącząc ze sobą największą w historii grupę przyjaciół i tracąc przez to jedynego przyjaciela, jakiego miał. To znaczy jeśli uznamy, że Facebook jest rzeczywiście nową formą życia społecznego, a nie jego patologią. Zaś wirtualni kumple są faktycznie kumplami, a nie samotnymi egocentrykami, którzy zamiast naturalnych i – co za tym idzie – niełatwych relacji międzyludzkich wybrali ich wygodną protezę. cd. na s. 2