Nowy Dziennik 2014/03/01 Weekend

WEEKEND

nowy dziennik

NUMER 754

| 1 MARCA 2012

STRONA 10

PAT BENATAR

POLSKA TORPEDA ESTRADY

STRONA 3-7

STRONA 9

STRONA 14

STRONA 15

TEMAT TYGODNIA:

SAMOLOT BEZ OKIEN

POCHWAŁA WEGETARIANIZMU

WSPOMINKI KOKESZA

PEŁNA SAMOOBSŁUGA!

WY MI

2

WEEKEND

nowy dziennik

| 1 MARCA 2014

c

FELIETON JANKA

d

ROBOTY BĘDĄ RZĄDZIĆ ŚWIATEM Odkurzacz robot ma kształt donata o średnicy 30 centymetrów. Porusza się dokładnie tak, jak pokazują w reklamach telewizyjnych. Odbija się zręcznie od ścian, omija nogi stołu. Dzięki jego robociej inteligencji niepotrzebna jest już pani sprzątaczka (kiedy akcja dzieje się w Polsce – sprzątaczka Ukrainka). Przedtem jednak, zanim sprzątaczka złapała za odkurzacz, zamiatało się miotłą i wycierało ścierką. W epoce przed odkurzaczami sprzątanie zajmowało więcej czasu, więc więcej ludzi miało zajęcie przy sprzątaniu.

Kiedyś praczki biły kijami w mokre ubrania – ciągle (pracze, bo to panowie!) robią to w słynnej wielkiej pralni na otwartym powietrzu w Mumbaju w Indiach. Także w innych krajach azjatyckich, gdy gość poprosi o wyczyszczenie mu ubrań, jest szansa, że nie zostaną one wrzucone do pralki, lecz powierzone lokalnej praczce.

Kiedyś górnicy kopali kilofami – dziś robi to za nich wielka maszyna. Rolnik dziobał ziemię motyką, potem pług ciągnął mu wół i koń, teraz robi to traktor. Nawet armada traktorów, gdyż dzisiejsze farmy to gigantyczne przedsiębiorstwa.

I tak bez końca. Kiedyś kilku robotników uwijało się budując samochód. Potem stali w szeregu, instalując elementy przy taśmie montażowej. Dziś to roboty tłoczą, spawają, montują, przykręcają.

To nie tendencja – to już obsesja, żeby każdą ludzką czynność zastąpić ruchem zautomatyzowanego ramienia. Ciągle co prawda są operacje, których zautomatyzować się nie da. Jakiś robotnik instaluje siedzenia w samochodzie, chińskie mrówki przy długich stołach składają zabawki. Nie chciałbym też, żeby robot borował mi zęby, strzygł włosy i robił manicure.

Na budowach ciągle chodzą po belkach, na niebotycznych wysokościach, pracownicy w kaskach. Nadal to człowiek naprawia nam zlew, kładzie kafelki i parkiety.

Ludzie tracą jednak pracę w innych sektorach. Ponieważ koszula najbliższa ciału, zacznijmy od mediów, a dokładnie – gazet.

Jeszcze 20-30 temu dziennikarze pisali na maszynach, potem czytał po nich i poprawiał ich wypociny redaktor, następnie korektorka czytała i poprawiała ewidentne byki popełnione przez dziennikarza i niezauważone przez redaktora. Ktoś potem przepisywał to na jeszcze innej maszynie. Wydruki były przyklejane do strony tworzącej makietę strony. Potem było to wysyłane do drukarni, tam drukowane, pakowane, rozwożone.

W międzyczasie fotografowie robili zdjęcia, wywoływali je, przynosili do redakcji próbki. Potem, podobnie, jak dziennikarze i inni pracownicy gazety, dostawali za to pieniądze.

Dziś, mówi się nam, gazetę może sobie zrobić każdy człowiek. Napisze coś (bez korekty i redagowania oczywiście), „wrzuci na internet”, dorzuci do tego swoje, kiepawe zresztą, zdjęcia – i już mamy content. Jam niekontent z tego content, bo jest on na niskim poziomie, cóż jednak zrobimy – tak jest najtaniej, a konkurencję można tylko pokonać obcinając koszty, prawda?

ZDJĘCIE: ARCHIWUM

Odkurzacz znacznie uprościł odkurzanie mieszkania. Od niedawna nie ma jednak pracy – zastąpił go odkurzacz robot.

Jeden z magazynów firmy Amazon

Do fotografii nie potrzeba już precyzyjnie składanego z metalowych elementów aparatu, filmu, ciemni, laboratoriów fotograficznych.

Za chwilę nie będzie potrzeba papieru do druku odbitek. Nie będzie także – szybciej, niż się tego spodziewacie – papierowych gazet, książek, biletów.

Wszystko będzie w telefonie czy podobnym mu urządzeniu. Tam będzie wiedza wszelaka, rozrywka, informacja, operacje bankowe, zakupy.

Nasze życie stanie się łatwiejsze, lepsze – naprawdę. Nie trzeba będzie już chodzić do agencji turystycznej, sklepu, księgarni, banku, wypożyczalni płyt. Nie trzeba też będzie nigdzie telefonować i rozmawiać z człowiekiem.

Przy okazji ceny usług i towarów obniżą się.

Zapłacimy może za dostawę do domu, ale poza tym produkty powinny być tańsze. Tym bardziej że coraz częściej nie będą to produkty fi-

rzeczony hydraulik i posadzkarz. Duże będzie też zapotrzebowanie na usługi, których nie da się zautomatyzować, jak pielęgniarze czy fizykoterapeuci.

Inne prace będą w usługach nie tak niezbędnych, jak opieka medyczna. Ludzie będą mieli coraz więcej czasu – choćby dlatego, że będą bezrobotni – będą więc podróżowali. Już dziś turystyka staje się największym biznesem na świecie. Będzie więc zapotrzebowanie na przewodników, kierowców, hotelarzy. Osamotnieni z powodu braku kontaktu – skoro wszystko odbywać się będzie w internecie – ludzie będą też równie chętnie jak dziś chodzić do restauracji i barów.

Jednego w tej dziecinnej futurologii można być pewnym: bankomaty może wyprą panią w okienku w banku a automaty do dystrybucji napojów – sklepik na rogu. Starego, mądrego barmana zastąpić się nie da.

JAN LATUS

WYGLĄDA NA TO, ŻE W PRZYSZŁOŚCI OSTANĄ SIĘ TYLKO ZAWODY WYMAGAJĄCE WIELKIEJ SPECJALIZACJI I KOMPETENCJI, JAK CHIRURG CZY DYPLOMATA.

Redaguje Jan Latus (212) 594-2266 w. 115. Stali współpracownicy: Bożena Chlabicz, Marian Chlabicz, Stanisław Kokesz, Monika Śliż, Piotr Milewski, Piotr Powietrzyński, Magdalena Wypych, Zuzanna Ducka-Lubas. Piszą z Polski: Łukasz Dziatkiewicz, Przemek Gulda, Katarzyna Krawczyńska, Ewa Śródka, Daniel Wyszogrodzki.

WEEKEND

zyczne, dotykalne, lecz cyfrowe pliki.

Produktem ubocznym takiego fenomenalnego rozwoju technologii będzie to, że na świecie stracą pracę, i to bezpowrotnie: drukarze, pracownicy papierni, dziennikarze, fotografowie, agenci turystyczni, pracownicy banków, pracownicy lotnisk, i ludzie dziesiątków innych zawodów.

Czy nikt nie skorzysta? Ależ tak – internetowi milionerzy, właściciele małych firm, które wpadły na pomysł, jak wyeliminować sto tysięcy ludzi w jakiejś branży dzięki jednej, genialnej aplikacji telefonu. Internetowi milionerzy kupią sobie po dwa ferrari. Ale sto tysięcy ludzi, którzy stracili przez nich pracę, nie kupi stu tysięcy toyot i volkswagenów.

Wygląda na to, że w przyszłości ostaną się tylko zawody wymagające wielkiej specjalizacji i kompetencji, jak chirurg czy dyplomata.

Także specyficzne umiejętności manualne, jak

REKLAMUJ SIĘ W WEEKENDZIE.Dział Reklamy i Marketingu, Dyr. Delfina Kozimor: Tel: 212-594-2266 wew. 304; Fax: 212-594-5538; e-mail: displays@dziennik.com.

(Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych ogłoszeń).

The Publisher disclaims any liability for the content of any advertisement appearing in this magazine.

Piszcie listy do: jl@dziennik.com

NA OKŁADCE: PAT BENATAR

ZDJĘCIE: ARCHIWUM

nowy dziennik

WINO NA WEEKEND

CHILE

WEEKEND

| 1 MARCA 2014

3

c POLSKA NA ZIMNO d

SPOTKAJMY SIĘ W SUPERMARKECIE PRZEMEK GULDA Wyniki badań socjologicznych są jednoznaczne i – nie ma co tu kryć – przerażające. Polacy większość swojego czasu wolnego spędzają w hipermarketach. Niemal całkowicie zawładnęły one przestrzenią publiczną, zabijając tradycyjne życie miejskie.

Kulturę uprawy i picia wina Ameryka Południowa zawdzięcza w dużej mierze, podobnie jak i Europa mnichom, a w tym wypadku dokładniej rzecz biorąc – misjonarzom.

Misjonarze wraz z konkwistadorami szerząc wiarę, potrzebowali wina do potrzeb liturgicznych – szerzyli zatem jednocześnie wraz z wiarą kulturę uprawy i przerobu winorośli.

Istotne zwiększenie areału upraw nastąpiło w połowie XIX wieku dzięki arystokracji, która zaczęła wzorować tutejsze winnice na tych z Bordeaux. Większość z tych wczesnych winnic powstała w regionie Maipo Valley, który po dziś dzień jest sercem przemysłu winnego Chile. Najlepsze chilijskie wina są do dziś robione z tradycyjnych szczepów regionu Bordeaux: Cabernet Sauvignon, Merlot i Sauvignon Blanc.

Czerwone wina wydają się być najlepszym wyborem z tego kraju. Są orzeźwiające, doskonale harmonizują z jedzeniem, posiadają klarowny owocowy charakter, są dobrze zrównoważone i mają stosunkowo mało tanin. Większość z nich przeznaczonych jest do spożycia w 2-3 roku po zebraniu, są jednak i takie które potrzebują dalszego leżakowania.

Wśród interesujących win białych należy z pewnością wymienić Sauvignon Blanc i Chardonnay (chociaż istotne zwiększenie powierzchni upraw tego ostatniego nastąpiło jednak dopiero przed 10 laty).

Ponieważ pogoda z roku na rok jest praktycznie niezmienna, niezależnie od rocznika możemy cieszyć się tymi winami. Doskonały klimat zapewniają z jednej strony strzelające w niebo Andy, z drugiej zaś zbawienny wpływ oceanu.

(OPR. JL)

ZDJĘCIE: ARCHIWUM

Galeria Handlowa Arkadia w Warszawie

To nowe zjawisko. Jeszcze wcale nie tak dawno hipermarket był prawdziwym obiektem marzeń i snów Polaków. W czasach późnego komunizmu, które przecież sporo osób wciąż pamięta, w sklepach był tylko ocet i czasami bułka tarta, a każda wizyta na Zachodzie wcześniej czy później kończyć się musiała w hipermarkecie, który porażał swoim bogactwem: kilometrami półek wypełnionych od podłogi po sufit towarami, tysiącami kolorowych opakowań, zachęcających do kupna tego, co się w nich znajduje, zapachami, reklamami, przyjazną i usłużną obsługą. Niejeden Polak, co dziś może się wydawać absurdalne, potrafił w tamtych czasach fotografować się na tle witryn z niezliczonymi rodzajami mięsa, półek uginających się od towarów najróżniejszego rodzaju, a potem z nabożeństwem oglądać te zdjęcia po powrocie do szarej Polski, gdzie osiedlowy sklep oferował mu przede wszystkim puste półki i haki.

Sam pamiętam zresztą bardzo dobrze ta-

ki moment ze swojego życia, kiedy miałem ledwie czternaście czy piętnaście lat i po raz pierwszy udało mi się wyjechać nie do „bratnich socjalistycznych krajów”: Bułgarii czy NRD, ale na Zachód. To nawet nie był hipermarket – pierwszy sklep, który wraz z grupą moich przyjaciół napotkaliśmy na swej drodze był po prostu na stacji benzynowej. Nie mogliśmy stamtąd wyjść, nie mogliśmy się napatrzyć na te wszystkie kolorowe opakowania: czekoladowe batony, napoje w puszkach, gumy do żucia – coś, co znaliśmy do tej pory przede wszystkim z amerykańskich filmów i zachodnioniemieckich kolorowych gazet. Dopiero kierowca naszego autokaru, zagroziwszy, że odjedzie bez nas, zdołał nad oderwać od tej nachalnej konsumpcji – wtedy jeszcze tylko symbolicznej i wizualnej, bo nie stać nas było na te wszystkie kolorowe produkty.

Wszystko zmieniło się oczywiście – tak jak w przypadku wielu, może wręcz większo-

POLACY SZYBKO PRZYZWYCZAILI SIĘ DO HIPERMARKETÓW I BARDZO JE POLUBILI. WIZYTA W TEGO TYPU SKLEPIE, A NAJLEPIEJ W TZW. GALERII HANDLOWEJ, CZYLI GIGANTYCZNYM OBIEKCIE, W KTÓRYM POD JEDNYM DACHEM OBOK KILKU HIPERMARKETÓW ZNALEŹĆ MOŻNA TAKŻE MNÓSTWO MNIEJSZYCH SKLEPÓW, STAŁA SIĘ CZYMŚ DUŻO WIĘCEJ NIŻ TYLKO ROBIENIEM ZAKUPÓW.

ści dziedzin polskiego życia, po 1989 roku, kiedy wraz z całkowitą zmianą ustroju gospodarczego, nad Wisłą pojawiły się – całkiem słusznie węsząc potężny nowy rynek zbytu, zachodnie sieci hipermarketów. W latach 90. jak grzyby po deszczu w niemal każdym wolnym i dostępnym miejscu, zarówno na obrzeżach miast, jak i – co dopiero dziś wskazywane jest jako jeden z największych absurdów i błędów ówczesnej polityki urbanistycznej – w samych ich centrach, zaczęły powstawać kolejne srebrne hale: proste klocki o estetyce porównywalnej z komunistycznymi barakami, bo przecież niewiele więcej potrzeba, żeby hipermarket mógł działać. W tej chwili, po dwóch dekad ostrej walki o rynek, po wielu spektakularnych sukcesach i równie dużej ilości bolesnych klęsk, po wielkich fuzjach, zmianach nazw, transferach i innych formalnych rozgrywkach, na polskim rynku króluje kilka międzynarodowych sieci: Leclerc, Auchan, Real, Tesco, Carrefour i Kaufland. Choć jest ich wiele i każda z nich wciąż buduje nowe placówki ze swoim logo, cały czas okazuje się, jak bardzo pojemny jest polski rynek i jak wiele jest w stanie unieść.

Polacy szybko przyzwyczaili się do hipermarketów i bardzo je polubili. Na dodatek wizyta w tego typu sklepie, a najlepiej w tzw. galerii handlowej, czyli gigantycznym najczęściej obiekcie, w którym pod jednym dachem obok kilku hipermarketów znaleźć można także mnóstwo innych, mniejszych sklepów różnych branż, stała się już dawno czymś dużo więcej niż tylko robieniem zakupów na dłuższy czas. Spędzanie czasu w ten sposób wyraźnie zaspokaja także inne potrzeby społeczne i zaczęło zdecydowanie dominować wśród lubianych i uprawianych przez Polaków. W hipermarkecie Polak kupuje, je – standardem jeśli chodzi o galerie handlowe jest wyposażanie ich w mniejsze lub większe „food courty”, spotyka się ze znajomymi, „pokazuje się”, bo przecież, żeby podkreślić swoją pozycję w danej społeczności trzeba się pokazać. Jednym słowem – Polak spędza tam coraz więcej czasu. &

4

WEEKEND

nowy dziennik

| 1 MARCA 2014

c

KIJEM W MROWISKO

d

SELF, CZYLI SAMOTNOŚĆ MARIAN POLAK

ZDJĘCIE: ARCHIWUM

Coraz więcej par rezygnuje z legalizacji swoich uczuć. Dowodzą tego statystyki: przynajmniej w Ameryce finał przed ołtarzem osiąga zaledwie co trzeci związek.

Przyczyny są liczne i złożone, od antropologicznych poczynając, a na kulturowych kończąc. Fachowcy od nauk społecznych zgadzają się co do jednego. Wyborami młodych ludzi unikających stałych związków kierują te same motywacje, które zdecydowały o sukcesie gospodarki wolnorynkowej – racjonalizm i indywidualizm. Młodsze roczniki błyskawicznie nauczyły się zarządzania (także emocjami) i rachunku ekonomicznego. Umieją liczyć, więc liczą... na siebie. To zaś stanowi zapowiedź komplikacji życia społecznego i to już w niedalekiej przyszłości. Nie bez powodu rodzinę definiuje się przecież jako podstawową komórkę.

Owszem, różnie z tym bywało. Związki w różnych epokach historycznych przybierały mniej lub bardziej formalny charakter, a i wzajemne zobowiązania partnerów też bywały różne, ale ich cechą podstawową zawsze była trwałość. Tymczasem uczucia bywają ulotne i nie bez powodu współczesna socjobiologia uważa, że człowiek nie jest gatunkiem mo-

nogamicznym, w związku z czym nie może zachować wierności jednemu partnerowi. Co więc, oprócz dzieci, spajało rodziny z przeszłości?

Wcale nie miłość, zwłaszcza ta romantyczna, ale wszechstronne interesy – głównie ekonomiczne i społeczne.

Tak właśnie definiuje też małżeństwo teoria wymiany społecznej, która każe w niej widzieć po prostu transakcję. Takie swoiste coś za coś. Podział ról społecznych, rezerwujący świat dla mężczyzn i dom dla kobiet, utrwalił tylko ów stan rzeczy. Ale teraz wszystko się zmieniło.

Współczesna kobieta, żeby prowadzić normalne, dorosłe życie nie potrzebuje już męskiego breadwinnera, a mężczyzna – gosposi. Karierę każdy robi sam i dla siebie. Prestiż społeczny też przestał być pochodną stanowiska męża i pochodzenia małżonki.

Transakcja małżeńska nagle, bo w ciągu życia zaledwie kilku pokoleń, przestała się więc opłacać.

Ten proces jeszcze przyspieszył rozwój

usług oraz niesławna ideologia gender, dzięki której mężczyźni przestali ukrywać, że potrafią prasować i gotować, a kobiety – zmieniać koła i żarówki. Skoro tak, to po co wiązać się na życie?

Tym bardziej, że – jak dowiodła biologia – w intymnych relacjach z płcią przeciwną jesteśmy raczej niestali, co dotyczy nie tylko mężczyzn, jak wcześniej sądzono, ale także kobiet, w związku z czym niemal 20 procent mężczyzn, nie mając o tym pojęcia wychowuje (przynajmniej w Stanach, gdzie przeprowadzono podobne badania) nie swoje potomstwo.

Ludzie są więc ze sobą tak długo, jak obojgu sprawia to wystarczającą satysfakcję, a kiedy mają się dość, to się rozstają, bez awantur i konieczności oddawania prawnikom połowy majątku. Tyle, że małżeństwo jako zobowiązanie na życie, choć obarczone ryzykiem rozwodu, było nie tylko na dobre ale też na złe.

Ateraz bywa tak, że nawet drobne kłopoty oznaczają też błyskawiczną utratę partnera. Jeszcze

STAROŚWIECKIE PRZYWIĄZANIE DO MIEJSC, RZECZY I LUDZI W TEJ SYTUACJI STAŁO SIĘ ZAGROŻENIEM DLA ROZWOJU OSOBISTEGO, BO OZNACZA ONO ZALEŻNOŚĆ EMOCJONALNĄ, CO NIE JEST DOBRZE WIDZIANE W SPOŁECZEŃSTWACH ZBUDOWANYCH NA KULCIE SAMODZIELNOŚCI I SAMOWYSTARCZALNOŚCI.

szybciej odchodzi on kiedy pojawi się choćby niewielki kryzys w związku. Jest przecież tyle innych możliwości...

Według teorii wymiany społecznej, to historyczna prawidłowość. Także w innych dziedzinach życia niczego się już przecież w naszych czasach nie naprawia, tylko wymienia na nowszy model. Zmienia się dom, samochód, ale także miejsce pracy i model kariery. Wygląda więc na to, że znakiem naszych czasów stała się niestałość.

To nie przypadek. Stoi za tym strategia marketingowa określana z angielska jako planned obsolescence (planowane zużycie), uboczny produkt innej strategii, określanej jako disposable culture (kultura jednorazówek, pielęgnująca przekonanie, że nie ma rzeczy ani ludzi niezastępowalnych).

Jak sprzedać produkt w epoce nadmiaru wszystkiego i zapewnić stały wzrost gospodarce? Przekonując konsumentów, że nowe jest lepsze i że są tego warci. Ubocznym produktem tej strategii jest, między innymi, kult młodości, poszukiwanie nowości i kontrolowany przez rynek głód wrażeń – ale to tematy na inne opowiadania.

Staroświeckie przywiązanie do miejsc, rzeczy i ludzi w tej sytuacji stało się zagrożeniem dla rozwoju osobistego, bo oznacza ono zależność emocjonalną, co nie jest dobrze widziane w społeczeństwach zbudowanych na kulcie samodzielności i samowystarczalności. Problem w tym, że oprócz wszystkich tych pozytywnych słów na „s”, od tej samej litery zaczyna się też największa z plag współczesności, czyli samotność. &

nowy dziennik

WEEKEND

| 1 MARCA 2014

5

MASZYNY ZAMIAST LUSTER WIESŁAW PIECHOCKI

Kiedyś było lepiej. Teraz wszędzie, literalnie wszędzie, na lewo i na prawo a szczególnie na bliskim horyzoncie, panują maszyny. To znaczy precyzyjniej – automaty. Nowa ich generacja dominuje po udanej inwazji miast i wsi.

Przecież kiedyś można było porozmawiać wszędzie. Jako zmotoryzowany turysta uwielbiałem wjeżdżać do obcego miasta, szukając adresu konkretnego hotelu. Jedyną możliwością było przycupnięcie autem na trotuarze, wyjście z pojazdu i czekanie na zbliżającą się panią z pieskiem na spacerze. Następował dialog z nią. Czy wie jak mam dalej jechać. Można było potrenować język obcy, jeśli to było we Włoszech albo w Hiszpanii, można było wymienić uprzejmości, spojrzeć na jej nogi, gdy się oddalała.

Ta scena należy do przebrzmiałej przeszłości. Dlaczego? Bo kupiłem sobie GPS i nie muszę nikogo dręczyć pytaniami. Dojechawszy do hotelu, nadal jednak jestem obcym ciałem w tym mieście. Z nikim przecież nie zamieniłem słowa.

Jeśli miało się chandrę, można było kiedyś postawić na stole lustro, kieliszek i rozpocząć dialog. Co prawda był to kontakt w jedną stronę, ale zawsze. Z miłą osobą. Święty Augustyn napisał wszak dzieło wiekopomne „Soliloquia”, czyli „Rozmowy z samym sobą”, co było wstępem do moich zmagań samotniczych z losem wiele wieków potem, ale i to minęło.

Bowiem człowiek wymyślił dla samotników telewizję, przed którą klęczą (siedząc na kanapie)) miliony ludzi na całym świecie. Również i w tym rozdziale rozwój techniki niby komunikatywnej, a tak naprawdę odgradzającej bliźniego od bliźniego, spowodował, iż scena z lustrem na stole należy do przebrzmiałej przeszłości.

Prawdziwą klęską tych, którzy uwielbiali pogaworzyć sobie przed sklepem na rogu, jest rozwój supermarketów. To są już cmentarze komunikacji wielkiego kalibru. Kiedyś

gadało się o tysiącach ważnych spraw ze sklepikarką, czyli o tym, iż sąsiadka X nie sprząta kup po swoim psie z chodnika, iż sąsiad Y z góry ciągle bije po pijanemu swoją żonę, iż sąsiedzi z dołu oczekują czwartego dziecka a przecież są nędzarzami i po co ten potomek, skazany na biedę i pomoc społeczeństwa, coraz bardziej rozdzielającego się w atomach anonimowości. Aw supermarketach, gdybym zaczął rozmawiać z kasjerką przy jej zawodowej maszynie przesuwającej towary i zliczającej należność, ludzie zlinczowaliby mnie, gdyż byłbym typową przeszkodą hamującą ruch. Azresztą w kasach „ekspress” i tak już nie ma kasjer-

ZDJĘCIE: ARCHIWUM

Dla takich gadułów jak ja, przyszły ciężkie czasy.

ki, mającej na czym siedzieć i czym oddychać – coraz częściej jest maszyna, gadająca, ale nie do mnie! Do wszystkich... scena pogadania sobie w sklepie należy do przebrzmiałej przeszłości.

Zakupy ogólnie należą już coraz bardziej do dziedziny anonimowości. W internecie mogę wszak wszystko kupić. Niemal wszystko.

Czego nie można jeszcze kupić? Miłości oraz dobrego powietrza. Ale poza tym, nie ruszając się z fotelu przed komputerem, mogę zaopatrzyć się w jedzenie, ubranie oraz 1234 innych artykułów, których potrzebuję. Albo i nie. Samoobsługa, podobnie jak komputer i technika elektroniczna, zabiły już kruche nitki kontaktów, mimo iż niby jesteśmy ciągle i wszędzie osiągalni.

Nawet na lotniskach, symbolu szczytów możliwości technicznych, jest już tylko przyszłość. Niedawno straciłem sporo nerwów w Wiedniu na lotnisku Schwechat. Chciałem dorównać młodzieży, zaprawionej za pan brat

z techniką i zarejestrować się w pionowej maszynce, wiedzącej o mnie i bilecie wszystko i pytającej jedynie o preferencję „fotel przy oknie czy przy przejściu?”. Ale wszystkie te automaty w świątyni samoobsługi akurat strajkowały, czyli były zepsute. Poszedłem tradycyjnie, jak za wczesnego Gierka, do panienki z okienka, czyli podałem dokumenty i bagaże do zważenia. Apanienka mówi (nareszcie dialog ze mną!), że płacę za obsługę 10 euro, no bo ona a nie automat musi mnie obsłużyć. Ja na to przytomnie, że przecież ona chyba też wie, iż właśnie nie miałem szczęścia być obsłużonym przez cudowne automaty. Wywiązał się dialog, najpierw spokojny, acz stopniowo przechodzący crescendo w tsunami, potem w huragan argumentów i zarzutów. Ponieważ chciałem jednak odlecieć, zrezygnowałem. Zapłaciłem ten niesłuszny haracz. Idąc rękawem do do samolotu (bodaj jeszcze nie samoobsługowego) stwierdziłem, iż dialogi jednak też nie rozwiązują wszystkich sytuacji życiowych. &

JEŚLI MIAŁO SIĘ CHANDRĘ, MOŻNA BYŁO KIEDYŚ POSTAWIĆ NA STOLE LUSTRO, KIELISZEK I ROZPOCZĄĆ DIALOG. CO PRAWDA BYŁ TO KONTAKT W JEDNĄ STRONĘ, ALE ZAWSZE Z MIŁĄ OSOBĄ.

REKLAMA

AIR TOUCH DENTAL BROTHERS, PC Gwarantujemy wysokà jakoÊç us∏ug dla ca∏ej Rodziny • Leczenie kana∏owe • Koronki i mostki • Implanty • Bia∏e plomby • Wyjmowane ca∏kowicie albo cz´Êciowe protezy • Usuwanie z´bów • Leczenie paradontozy

100 % STERYLIZACJA

1 godzina w gabinecie wybielania z´bów

ORTODONTA

Prostowanie z´bów przez wyjmowany aparat

Pi´kny uÊmiech po 2 wizytach • Bez borowania • Bez zastrzyków • Bez bólu Najskuteczniejsza metoda leczenia na: krzywe, ukruszone, zabarwione i odbarwione z´by oraz odst´p mi´dzy z´bami

OTWARTE W NIEDZIEL¢

203 Nassau Ave., Greenpoint B’klyn NY 11222 (pom. Humbold St. & Russel St.) (718) 383-1270

WEEKEND

nowy dziennik

| 1 MARCA 2014

ZDJĘCIE: ARCHIWUM

6

Wnętrze Supersamu w Warszawie, rok 1970

c

DZIAŁ KOMBATANCKI

d

SUPERSAM ALFA OMEGA

To gotowy temat na doktorat z socjologii. Nikt chyba nie opisał dotąd naukowo najbardziej oczywistego symbolu rzeczywistości Peerelu – sklepu spożywczego.

Tymczasem w nim właśnie, jak w wielkim szkle powiększającym, skupiały się wszystkie najgorsze patologie tamtego systemu. Braki w zaopatrzeniu to w zasadzie drobiazg wobec arogancji władzy, która dominowała na co dzień w takim sklepie. Tę władzę reprezentowała zwykle opryskliwa jejmości w burym fartuchu, po drugiej stronie lady. Kto wie, czy to sklepowe traumatyczne doświadczenie społeczne nie przyspieszyło procesu transformacji. Być może gdyby pierwsze samy powstały w demoludach trochę wcześniej, i gdyby takim samami zastąpić punkty GS-u, to może jeszcze wciąż jeszcze wyrównywalibyśmy nad Wisłą wypaczenia realnego socjalizmu.

Tymczasem pierwszy, nieistniejący już Supersam wzniesiono w Warszawie dopiero w 1962 roku. Czyli o jakieś pół wieku później,

niż w ojczyźnie sklepów samoobsługowych, którą, jak łatwo zgadnąć, jest kraj samowystarczalnych indywidualistów – Ameryka.

Inna sprawa, że kiedy na początku 20. stulecia powstawały za oceanem pierwsze sklepy samoobsługowe, ich właścicielom nie chodziło o lepsze zaspokojenie amerykańskiej potrzeby indywidualizmu, ale o dochody. W handlu artykułami spożywczymi największą pozycję po stronie kosztów stanowiła cena pracy.

W epoce rosnącej konkurencji każdy dolar miał znaczenie, stąd pomysł, żeby zamiast sklepowej lady postawić w sklepie półki, z których każdy klient będzie mógł obsłużyć się sam.

Przy okazji poszerzył się margines sklepowego wyboru i pogłębiła aktywność własna konsumentów. Uwolnienie spod tyranii pań sklepowych rozwinęło też, niejako przy okazji, cen-

KIEDY NA POCZĄTKU 20. STULECIA POWSTAWAŁY W AMERYCE PIERWSZE SKLEPY SAMOOBSŁUGOWE, ICH WŁAŚCICIELOM NIE CHODZIŁO O LEPSZE ZASPOKOJENIE AMERYKAŃSKIEJ POTRZEBY INDYWIDUALIZMU, ALE O DOCHODY. REKLAMA

ny z punktu widzenia współczesnego marketingu instynkt łowiecki klientów, co zdecydowanie podniosło atrakcyjność zakupów.

Przy okazji ujawniły się też terapeutyczne właściwości wielkich sklepów samoobsługowych z pełnymi półkami, które – jak wykazały współczesne badania – zaspokajają naszą potrzebę doznań zmysłowych, zaangażowanej aktywności fizycznej (jak praca w ogródku), uczestnictwa, a nawet bezpieczeństwa. Poza tym duże placówki samoobsługowe pomagają w leczeniu fobii społecznych, zapewniając możliwość wchodzenia w swobodne ale kontrolowane relacje z obcymi ludźmi i zapewniając przynależność do wspólnoty (w tym wypadku konsumenckiej, ale zawsze). To wszystko jednak, to swoiste skutki uboczne cięcia kosztów pracy. To właśnie z tego prozaicznego powstały za oceanem pierwsze sklepy samoobsługowe.

Kiedy? Tutaj wiadomo tylko, że na początku 20. stulecia, bo do pierwszeństwa w dziedzinie samów pretenduje co najmniej kilku amerykańskich przedsiębiorców. Owego sporu nie rozwiązała nawet próba mediacji ze strony historyków, którzy ustalili, że pionier handlu samoobsługowego nazywał się Michael J. Cullen, a jego pierwszy sklep z koszykami został otwarty dopiero w 1930 roku. Za to od razu w światowej stolicy egoizmu – Nowym Jorku, w budynku garażu na Jamaice.

Historycy wskazali na Cullena, choć faktycznie nie on pierwszy zrealizował w prakty-

ce pomysł, żeby puścić klientów z torbami. Jednak wcześniejsze próby tego rodzaju nie polegały na założonej z góry sprzedaż dużych ilości towaru po zmniejszonych cenach (duży obrót, mały zysk) i oszczędzaniu na kosztach transportu poprzez wyposażenie sklepu w darmowy parking. Po raz pierwszy zrobił to dopiero Cullen. W sieci King Kullen dokonano także segregacji towarów na działy i konfekcjonowano podzielne artykuły spożywcze, co praktycznie wyeliminowało wszelki kontakt z panienką zza lady.

Pierwsze sklepy samoobsługowe pojawiły się w Stanach nieco wcześniej, już w roku 1916, kiedy niejaki Clarence Saunders otworzył w Kalifornii swoją sieć Piggly Wiggly Stores. Oferowały one jednak skromny wybór towarów gotowych i nie spełniały wszystkich kryteriów samu z prawdziwego zdarzenia.

Prawdziwą popularność supermarkety zdobyły wAmeryce w czasach Wielkiego Kryzysu, a do Europy pomysł na samoobsługę dotarł dopiero w późnych latach czterdziestych.

Na Starym Kontynencie klienci musieli więc znosić humory panien sprzedawczyń i panów subiektów niemal pół wieku dłużej, niż Amerykanie. W Polsce oswajanie z samami trwało jeszcze dłużej, a czasy planowanych deficytów i brutalnie egzekwowanej wszechwładzy sprzedawczyń przyczyniły się nie tylko do rozkwitu rodzimej komedii filmowej, ale też do nadkruszenia fundamentów systemu.. &

nowy dziennik

WEEKEND

c

TECHNOLOGIA ŻYWIENIA

| 1 MARCA 2014

7

d

NIECH ŻYJĄ AUTOMATY! EWA ŚRÓDKA Powszechną radość wzbudziło uruchomienie w zeszłym roku w Polsce na stacjach Shell automatów Coffee Heaven.

Analizy ekonomistów wskazują, że na światowym rynku jest duże zapotrzebowanie na sprzedawanie przedmiotów i usług za pomocą automatów. Bezobsługowe maszyny typu self-service są tańsze w obsłudze niż stanowiska, gdzie trzeba zatrudnić sprzedawcę. Poza tym, 61% konsumentów jest otwartych na w pełni zautomatyzowane usługi, a aż 52% je nawet preferuje.

Pod koniec zeszłego roku w Polsce (to znaczy, na razie tylko w Warszawie) pojawiły się pralniomaty. Najpierw trzeba się zarejestrować na stronie usługodawcy w internecie, aby przed oddaniem prania wpisać na koncie co i ile rzeczy chcemy uprać. A potem maszerujemy do skrytki, wrzucamy pranie i... w ciągu 24 godzin odbieramy ze skrytki czyste i uprasowane rzeczy. Ceny są podobne do cen w stacjonarnych pralniach, więc przedsięwzięcie ma szanse powodzenia.

Szczególnie, że z inicjatywą pralniomatów wyszedł założyciel konkurencyjnej dla Poczty Polskiej firmy przesyłkowej InPost.

W 2010 w Krakowie firma zamontowała swój pierwszy paczkomat – urządzenie, w którym przez 24 godz. można nadawać i odbierać przesyłki. Dziś w Polsce działa ponad tysiąc paczkomatów. System jest tak użyteczny, że naszym wynalazkiem zainteresowało się wielu zagranicznych operatorów pocztowych. Paczkomaty InPost działają m. in. w Brazylii, Arabii Saudyjskiej, Australii, Chile, Rosji i w wielu krajach Europy Zachodniej. Ich popularność nie powinna dziwić – odbiorca przesyłki jedzie po nią po otrzymaniu smsa, że paczka czeka w automacie. Automaty stoją na zewnątrz, więc po paczkę można się zgłosić o dowolnej porze. Również nadawca podobnie, bezproblemowo wrzuca swoją przesyłkę do automatu.

Ten system jest bez porównania lepszy niż usługi Poczty Polskiej, gdzie trzeba stać w kolejkach i dostosować się do godzin otwarcia urzędu. Ostatnio, trzy lata po konkurencji, Poczta Polska z wielką pompą otworzyła swój pierwszy automat do nadawania przesyłek w Warszawie. Ponieważ jednak mieści się on wewnątrz urzędu, dostęp do niego jest tylko w godzinach pracy placówki.

zależnie od jego popularności.

Za chwilę podobna popularnością jak enomatic może cieszyć się Medbox. To automat z medyczną marihuaną, który rozpoznaje swoich użytkowników po odcisku palca. Ponieważ legalizacja marihuany staje się coraz częstsza (od stycznia w Kolorado marihuana jest traktowana tak samo jak alkohol), pomysłodawca Medboxu zaciera ręce. Na razie w USA działa 130 takich automatów, ale planowana jest instalacja kolejnych 40. Ta sama firma planuje też wprowadzenie samoobsługowych kiosków-aptek, sprzedających nie tylko leki OTC, ale także te na recepty.

Musze przyznać, że ja nawet wolę korzystać z automatów. Kupowanie z maszyny idzie szybciej niż w tradycyjny sposób. Wciska się parę guzików, opcji jest niewiele, płaci się kartą i po chwili sprawa jest załatwiona. W polskich hipermarketach Carrefourach zawsze jest parę kas self-service i... zawsze jest do nich

ZDJĘCIA: ARCHIWUM

KUPOWANIE Z MASZYNY IDZIE SZYBCIEJ NIŻ W TRADYCYJNY SPOSÓB. WCISKA SIĘ PARĘ GUZIKÓW, OPCJI JEST NIEWIELE, PŁACI SIĘ KARTĄ I PO CHWILI SPRAWA JEST ZAŁATWIONA.

Automatyczny check-in na lotnisku w Brukseli

Automaty sprzedające napoje to żadna nowość. Jednak powszechną radość wzbudziło uruchomienie w zeszłym roku w Polsce na stacjach Shell, automatów Coffee Heaven serwujących kawę tej sieciówki (to polski odpowiednik i największa w Europie Centralnej konkurencja Starbucksa). Trzeba przyznać, że kawa na stacji benzynowej jeszcze nigdy nie była tak dobra! Napój z gigantycznych automatów jest identyczny, jak w kawiarni i można wybierać pomiędzy różnymi rodzajami i wielkościami kawy.

Po sukcesie pierwszych, testowych automatów, Shell postanowił natychmiast wprowadzić sto kolejnych na swoje polskie stacje.

Oczywiście na niektórych polach self-service nadal wyprzedza nas Zachód. W Stanach coraz popularniejsze są automaty do testowania wina. Ten system nazywa się enomatic i został wymyślony we Włoszech. Jednak w tym przypadku motywacją była nie tyle oszczędność na pracowniku, co raczej oszczędność wina. W enomaticu do zawartości butelek nie ma dostępu powietrza, a wina zachowują świeżość przez miesiąc. Znawcy wina mają więc za jednym zamachem dostęp do bardzo dużej ilości win, z których żadne nie jest zwietrzałe, nie-

najmniejsza kolejka. Większość osób chyba trochę boi się, że się pogubią, że coś pomylą i wolą stanąć do zwykłej kasy. Tymczasem te automaty, w których samemu skanuje się produkty, są śmiesznie proste w obsłudze. Dzięki nim moje zakupy w hipermarkecie stały się szybkie. Uwielbiam polskie paczkomaty: podjeżdżam, wbijam kod i po 15 sekundach odjeżdżam z paczką. Automatyczny check-in na lotnisku to prawdziwe wybawienie, jeśli jestem spóźniona. Tu nigdy nie ma kolejki, bo jest ich zwykle bardzo dużo (na Okęciu na razie tylko 12, ale kolejek i tak brak). Ajeśli obok jest także do kompletu express drop-off kiosk (tak jak np. na lotnisku CDG w Paryżu), czyli automat do wydrukowania wywieszki i nadania bagażu (bagaż po naklejeniu wywieszki odjeżdża do sortowni!), to jestem wniebowzięta.

Nie muszę czekać w kilometrowej kolejce aż odprawią się wielodzietne rodziny, ludzie, którzy przepakowują podczas odprawy nadbagaż do podręcznego czy próbują przekonać obsługę, aby przymknęła oko na 10 kg ekstra. Dzięki drop-off kiosk mam więcej czasu na kawę i zakupy w strefie bezcłowej. Niech żyją automaty!. &

8

WEEKEND

nowy dziennik

| 1 MARCA 2014

Moim rozmówcą jest 42- letni Andrzej Ożóg, burmistrz Sokołowa Małopolskiego, którego pasją jest tworzenie win i nalewek.

Kiedy Andrzej był na studiach prawniczych, po raz pierwszy spróbował wina, które zrobił jego tata. – Było to dobre wino, ale postanowiłem wtedy, że muszę zrobić wino lepsze niż ojciec – wspomina. – Pierwsze było wino z winogrona. Tego pamiętnego roku zrobiłem 25 litrów. Tata zaszczepił we mnie tę pasję. Od tamtej pory ją kontynuuję – mówi z dumą. W ubiegłym roku zrobił 300 l różnych win i nalewek. Średnio ok. 150 l. W piwnicy Andrzeja możemy spotkać wina i nalewki niemal z wszystkich owoców dostępnych w Polsce; z winogron, porzeczek, jeżyn, borówek, żurawiny, orzechów, aronii, pigwy, malin, jarzębiny.... Andrzej pokazuje mi beczki białego wina z winogron. – Te z zeszłego roku jeszcze nie wszystkie są rozlane – mówi.

Po lewej stronie swoje miejsce zajmują rozlane już wina. Najwięcej jest z jasnych i ciemnych winogron. Podejrzewam, że z sentymentu. Andrzej bez słowa nalewa mi kieliszek wina porzeczkowego. Przepyszne! Trafione w moje kubki smakowe. – Proszę koniecznie spróbować tego – Andrzej wskazuje na ciemnozieloną butelkę. – To zeszłoroczny eksperyment z czarnej porzeczki i jeżyn. Wyjątkowo udany, bo było dużo słońca i wina są wtedy najlepsze.

c

POLSKA NA CIEPŁO

d

SZLACHECKA PIWNICZKA MONIKA ŚLIŻ

W życiu zawodowym dba o interesy gminy, której burmistrzem jest już trzecią kadencję. W wolnych chwilach pielęgnuje tradycję szlacheckich dworów. Jedno i drugie wychodzi mu bardzo dobrze.

ESTYMA STAROPOLSKICH ZWYCZAJÓW

Po winach przyszła kolej na nalewki. Andrzej chciał pielęgnować polskie obyczaje. – Nalewki to powrót do tradycji szlacheckich dworów, gościnności ich mieszkańców czy zasobności spiżarni i sadów – mówi. Produkty tradycyjne są świetną formą prezentowania narodowych zwyczajów. Jednocześnie odgrywają ważną rolę w pielęgnowaniu dziedzictwa kulturowego. Kiedyś każdy szanujący się dwór

ły właśnie nalewki. Uznaniem cieszyły się ratafie, wiśniówki, śliwkówki i smorodinówki. Ich receptura stanowiła tajemnicę każdego dworu, którą przekazywano z pokolenia na pokolenie.

Jędrzej Kitowicz, obserwator życia codziennego doby saskiej pisał, że mieszkańcy staropolskiego dworu od samego rana, tuż po herbacie z mlekiem, raczyli się wódką gdańską, persico, cynamonówką, ratafią i krambambulą. Andrzej nalewa mi kieliszek pigwówki. Pigwówki, która w 2012 r. na VI Targach Żywności Tradycyjnej „Festiwal Podkarpackich Smaków” zdobyła pierwsze miejsce w kategorii „NapoNa Węgrzech Andrzej nauczył się na co zwróje alkoholowe i bezalkoholowe”. cić uwagę próbując wina. – Na kolor, zapach i smak. Patrzysz, wąchasz, pijesz. Kolor zachęKilka lat temu Andrzej brał udział w kil- ca, zapach utwierdza, smak dopełnia. Najważkutygodniowym szkoleniu z tematyki winiar- niejsze jest synchronizacja. Najpierw oceniaskiej. Zaczęło się od wykładów w Jaśle, w Pol- my wino wizualnie. Tu ważny jest wygląd wisce, głównie część teoretyczna. A potem dru- na w butelce oraz w kieliszku uzupełnionym ga część już na Węgrzech, w piwnicach Toka- do ok. 1/3 objętości. Potem przechylamy pod kąju, Szomlo, Villány i Pecs, bo przecież jak mó- tem 45°. Zwracamy uwagę na kolor, jego nawi staropolskie przysłowie, „Nie ma wi- tężenie i klarowność trunku. Drugi krok to ocena nad węgrzyna!”. – Podczas szkolenia na bukietu wina w stojącym kieliszku. Na kow mieście Villány w piwnicach Polgárów, som- niec ocena smakowa, która polega na nabramelier polecił nam wino konkurencji. Wino, któ- niu w usta dużego łyku wina a następnie rozre było trzy razy tańsze. Jak widać nie cena i nie prowadzeniu go w taki sposób aby cała jama reklama wpływają na to, że wino jest dobre. ustna miała z nim kontakt.

ZDJĘCIA: ARCHIWUM

posiadał pomieszczenie, w którym przechowywano szafkę z alkoholami. W magnackich rezydencjach rolę tę pełniły rozległe piwnice. Największą specjalnością dworów by-

JAK DEGUSTOWAĆ?

JĘDRZEJ KITOWICZ, OBSERWATOR ŻYCIA CODZIENNEGO DOBY SASKIEJ, PISAŁ, ŻE MIESZKAŃCY STAROPOLSKIEGO DWORU OD SAMEGO RANA, TUŻ PO HERBACIE Z MLEKIEM, RACZYLI SIĘ WÓDKĄ GDAŃSKĄ, PERSICO, CYNAMONÓWKĄ, RATAFIĄ I KRAMBAMBULĄ.

Andrzej Ożóg i jego piwnica (powyżej)

CZY KOREK MA ZNACZENIE?

Kiedyś do zamykania wina używano drewnianego kołka owiniętego nićmi konopnymi. Dziś zamknięć jest wiele; korki naturalne, aglomerowane, korki warstwowe, korki syntetyczne i coraz częściej stosowane zakrętki aluminiowe. Te ostatnie gwarantują niemal hermetyczne zamknięcie i nie mają wpływu na smak wina. – Nie ma co powielać zdań francuskich koneserów, że najlepsze są korki naturalne, bo to tylko marketing. Są pyszne wina z Australii czy Nowej Zelandii zamykane zakrętką. Takie zamknięcie to wygoda, która pozwala uniknąć wielu problemów związanych z psuciem się wina- ocenia Andrzej. Szacuje się, że ok. 5% win to tzw. wina korkowe. Wadę tę możemy wyczuć wąchając świeżo otwar-

te wino. Wyczuwamy wtedy stęchły, gorzkawy zapach, zapach liściasty, zapach pleśni. Zakrętki zdobyły sympatię w Nowej Zelandii iAustralii, gdzie odpowiednio ponad 85% i ponad 40% win zamykanych jest zakrętką. Istnieje nawet organizacja (The International Screwcap Initiative) zajmująca się edukacją oraz promocją win zamykanych zakrętką.

Andrzej wedle staropolskiego zwyczaju pokazał mi gościnność swojej piwnicy, za co z tego miejsca serdecznie mu dziękuję. Myślę też, że zaszczepił we mnie chęć zrobienia własnego wina porzeczkowego. Dopiero teraz przekonałam się, że „wino jest nieustającym dowodem, że Bóg nas kocha i lubi widzieć nas szczęśliwymi”, jak powiedział Benjamin Franklin.

PRZEPIS ANDRZEJA NA 10 LITRÓW NALEWKI ŻURAWINOWEJ Składniki: 3,6 kg żurawiny, 3 litry wódki 40%, 1,5l spirytusu (spirytus można zastąpić destylatem z owoców np. śliwek), 1,8 kg cukru Sposób wykonania: Żurawinę przemrozić 2-3 dni. Odmrożoną żurawinę zemleć i zalać wódką. Odstawić na 3 tygo dnie, na stęp nie wy ci snąć. Wy ci śnię ty sok z wódką zalać spirytusem, dodać rozpuszczony cukier oraz laskę wanilii. Odstawić w ciemne chłodne miejsce na minimum 3 miesiące.

nowy dziennik

WEEKEND

| 1 MARCA 2014

9

TECHNIKA MA PRZYSZŁOŚĆ JAN LATUS

MOTOCYKL MARKI LOTUS

Sławny brytyjski producent samochodów wyścigowych i sportowych bierze się za motocykle! Model C-01 naprawdę wejdzie do produkcji i to już w tym roku. Jest to efektowny wehikuł w stylu retro, ale wykorzystujący najnowsze technologie: rama jest ze stali, tytanu i włókna węglowego. Poszycie – także z włókna węglowego. Motocykl napędzany będzie dwucylindrowym silnikiem widlastym o mocy 200 KM. Projektantem jest Daniel Simon.

Brawo!

BLACKBERRY

Telefony firmy Blackberry straciły popularność, ciągle są jednak osoby próbujące uratować markę. Jej miłośnik kryjący się pod pseudonimem SenorPistachio Crackberry tak oto widzi nowy model BlackBerry Q40 „Samson”. Jest to model z wysuwaną klawiaturą na której łatwo pisze się teksty i dużym, 5-calowym ekranem w technologii Super AMOLED.

SAMOLOT BEZ OKIEN

ZDJĘCIA: MATERIAŁY REKLAMOWE

Spike Aerospace S-512 to pierwszy na świecie prywatny samolot przekraczający prędkość dźwięku – zarazem pierwszy... bez okien. Firma Spike Aerospace z Bostonu zapowiedziała, że model S-512, zamiast okien będzie miał ekrany pokazujące widok w jakości high definition, pochodzący z kamer umieszczonych na zewnątrz kadłuba. Można będzie regulować jasność obrazu bądź też w ogóle wyłączyć monitory. Wyeliminowanie okien pozwoli na skonstruowanie lekkiego, sztywnego kadłuba samolotu. S-512 ma w odróżnieniu od typowych samolotów mających prędkość maksymalna 0,85 Macha, rozwijać prędkość 1,6-1,8 Macha (1060-1200 mil/godz.). Pozwoli to np. na przelot z Nowego Jorku do Londynu w 3-4 godziny. Pomieści 18 pasażerów a kosztować ma 80 mln dolarów. O ile wejdzie do produkcji.

TABLET, KTÓREGO POGIĘŁO

Koreańska firma Samsung wypuściła już telefon Galaxy Round z zakrzywionym ekranikiem.

Kolej na tablet! Samsung Tab Round oferuje duży, zakrzywiony ekran o bardzo wysokiej rozdzielczości 2560 x 1440 pikseli. Krzywizna daje wrażenie głębi, niemal trzech wymiarów obrazu.

WEEKEND

nowy dziennik

| 1 MARCA 2014

ZDJĘCIA: ARCHIWUM

10

c WEEKEND PRZEDSTAWIA d

POLSKA TORPEDA ESTRADY ZUZANNA DUCKA-LUBAS

Drobna, energiczna, zadziorna, z głosem, który natychmiast zapada w pamięć. Pat Benatar podbiła listy przebojów w latach 80.

Podbiła też serca swoich fanów którzy, mimo że szczyt kariery Pat dawno ma za sobą, wciąż z utęsknieniem wyczekują jej kolejnego koncertu. Olbrzymi sukces piosenkarki cieszy, tym bardziej że w jej żyłach płynie polska krew. Azawsze, kiedy okazuje się, że któraś z wielkich postaci show businessu, sztuki czy nauki na polskie korzenie, czujemy coś na kształt dumy, jakby te wszystkie Oscary, nagrody Grammy czy Noble były po trosze nasze.

I to właśnie poczułam, kiedy dowiedziałam się, że torpeda estrady i pierwsza kobieca gwiazda pop-rocka Pat Benatar to tak naprawdę... Patrycja Andrzejewska.

PAT, CZYLI PATRYCJA

Przyszła gwiazda estrady urodziła się na Greenpoincie jako córka polskiego robotnika Andrzeja Andrzejewskiego i jego irlandzkiej żony, kosmetyczki Mildred.

Scena pociągała małą Patti, jak ją nazywali najbliżsi, od dzieciństwa. Rodzice dostrzegli jej talent wokalny i szybko posłali ją na zajęcia śpiewu. W wieku ośmiu lat Pat po raz pierwszy wystąpiła na scenie śpiewając piosenkę „It Must Be Spring” na szkolnym przedstawieni.

W szkole średniej dołączyła do obsady musicalu „Camelot” jako królowa Ginevra. Śpiewała także w szkolnym chórze, z którym nawet nagrała płytę z kolędami. Dzięki swojemu talentowi i urodzie szybko stała się popularna. Rodzina wiązała z nią duże nadzieje, liczyli, że Pa-

trycja rozpocznie studia w prestiżowej Juilliard School. Ku ich zaskoczeniu, zaledwie dziewiętnastoletnia Pat stwierdziła nagle, że rygor związany ze studiami muzycznymi nie jest dla niej, rzuciła szkołę i poślubiła swoją szkolną sympatię, Dennisa Benatara. Małżeństwo, jak można się było spodziewać, nie potrwało długo. Pat postanowiła jednak zachować nazwisko męża, świadoma, że jest ono zdecydowanie łatwiejsze do wymówienia niż „Andrzejewski” Nigdy nie dowiemy się zapewne, jaka była reakcja jej rodziców, jednak po zapoznaniu się z biografią artystki i teledyskiem do jednego z jej największych hitów, czyli utworu „Love is a Battlefield” pomyślałam, że nie mogli być zachwyceni.

Każdy, kto widział ów teledysk, który zdobył wiele nagród i był wielokrotnie emitowany w muzycznych kanałach telewizyjnych, pa-

mięta historię młodej dziewczyny, która wyrzucona przez rodziców z domu postanawia podbić Nowy Jork. Przeżywa sporo porażek i poznaje życie nowojorskiej ulicy, jednak szybko staje na nogi i jako nowa, silna osoba wyrusza na podbój świata.

Ta historia niezwykle przypomina przygody Pat w Nowym Jorku. Nie były one może aż tak widowiskowe jak te w teledysku, jednak wydaje się, że to dzięki nowojorskiej szkole życia Patrycja Andrzejewska zrobiła karierę.

KOBIETA KOT

Pat, aby się utrzymać, imała się różnych prac. Była kelnerką, kasjerką, sprzedawczynią.

Jednak kiedy w 1973 roku wybrała się na koncert Lizy Minnelli, zachwycona swoją idolką postanowiła postawić wszystko na jedną kartę i całkowicie poświęcić się śpiewaniu. Po-

czątki nie były łatwe. Początkowo Patrycja dostała pracę jako śpiewająca kelnerka w nocnym klubie o intrygującej nazwie „Szalone Lata Dwudzieste”. Później przyłączyła się do zespołu grającego muzykę lekką, łatwą i przyjemną, który zdobył sobie nawet sporą popularność. Jednak momentem, który naprawdę zadecydował o jej karierze, był 1975 rok i występ podczas imprezy „Mikrofon dla każdego” w nowojorskim klubie „Catch a Rising Star”. Według jednej z wielu anegdot o Pat, wystąpiła wtedy w kostiumie kobiety-kota. Jej występ wzbudził taki aplauz, że właściciel klubu nie tylko ją zatrudnił na stałe, ale także został jej managerem.

Występy Pat na deskach klubu zyskały sobie sporą renomę. Artystka została zaproszona do nagrywania reklamówek dla Pepsi-Coli, co w rezultacie poskutkowało propozycją nagrania debiutanckiego krążka w 1979 roku.

OLBRZYMI SUKCES PIOSENKARKI CIESZY, TYM BARDZIEJ ŻE W JEJ ŻYŁACH PŁYNIE POLSKA KREW. A ZAWSZE, KIEDY OKAZUJE SIĘ, ŻE KTÓRAŚ Z WIELKICH POSTACI SHOW BUSINESSU, SZTUKI CZY NAUKI NA POLSKIE KORZENIE, CZUJEMY COŚ NA KSZTAŁT DUMY, JAKBY TE WSZYSTKIE OSCARY, NAGRODY GRAMMY CZY NOBLE BYŁY PO TROSZE NASZE.

nowy dziennik

WEEKEND

| 1 MARCA 2014

11

NIEGRZECZNA DZIEWCZYNKA PODBIJA LISTY PRZEBOJÓW

Album zatytułowany” In The Heat of The Night” dotarł do dwunastej pozycji na amerykańskiej liście bestsellerów i uzyskał status platyny, lansując wielkie przeboje: „Heartbreaker”, „I Need a Lover” i „We Live for Love”.

Płyta utrzymana była w stylu new wave i punk rocka, a Pat ze swoim drapieżnym imagem stworzyła zupełnie nową jakość na amerykańskim rynku muzyki popularnej. Po sukcesie pierwszej płyty Pat wyrusza w trasę koncertową, zyskując szybko renomę najbardziej porywającej rockowej wokalistki. Pat była wówczas obok Debbie Harry z Blondie i Stevie Nicks jedyną odnosząca sukcesy rockową wokalistką. Rockowy rynek muzyczny był w tamtym czasie zdominowany przez mężczyzn, a kobiety śpiewały głównie muzykę disco lub pop.

Po dużym sukcesie pierwszej płyty kariera Pat Benatar nabrała rozpędu. W 1980 roku wokalistka wydaje drugą płytę zatytułowaną „Crimes of Passion”. Krążek dociera błyskawicznie do drugiego miejsca amerykańskich list muzycznych bestsellerów i pozostaje tam przez pięć tygodni. Singiel „Hit Me with Your Best Shot” odnosi olbrzymi sukces, który docenił ostatnio magazyn „Rolling Stone”, umieszczając go na liście najlepszych utworów ostatnich 25 lat. Rok 1980 Pat kończy spektakularnym sukcesem – otrzymała nagrodę Grammy dla najlepszej rocko-

t Your Ge

FVALCCUINE

Y TODA

Garfield Urgent Care & Walk-In Medical Center

U nas nie musisz umawiać się na wizytę. Mówimy po polsku.

• wszechstronne wszech badania lekarskie • opieka prewencyjna • badania b pracownicze • drobne zabiegi chirurgiczne • prześwietlenia rentgenowskie i dla kierowców (X-ray) • badania szkolne • badania krwi • szczepienia ochronne

wej wokalistki roku.

W kolejnym roku dobra passa naszej Patrycji trwa nadal. Jej wizerunek zbuntowanej, namiętnej dziewczyny znakomicie się sprzedaje, podobnie jak kolejna płyta, z 1981 roku, „Precious Time”. Krążek jest jedynym albumem Pat, który dociera na sam szczyt amerykańskich list przebojów.

Artystka otrzymuje za niego po raz kolejny nagrodę Grammy. Zdobyła je w ciągu swojej kariery aż cztery.

Y UJEM OFER ICAL

PHYSR A P Yać T HosEzę telefonJow

PAT ŁAGODNIEJE

Na początku lat osiemdziesiątych, u szczytu kariery, Pat Benatar była jedną z największych kobiecych gwiazd rocka. Zdaniem wielu krytyków muzycznych jako jedyna z nich naprawdę potrafiła śpiewać. Jednak Pat chyba nie do końca czuła się dobrze w roli skąpo odzianego wampa wyginającego się w lubieżnych pozach na okładkach magazynów. Była za mądra i zbyt się ceniła, by dać się sprowadzić do roli maskotki rockmanów.

Teksty jej piosenek dotykały ciemnej strony życia, opisywały potrzeby, rozterki i tęsknoty prawdziwych kobiet, często były krzykiem buntu i tęsknoty.

Koniec lat osiemdziesiątych to zwrot Pat Benatar w kierunku muzyki pop. Zerwanie z szorstką rockową stylistyką, z którą przez lata była kojarzona i za którą była ceniona, sprawił, że artystka nie miała szans w starciu z nowym pokoleniem skandalizujących wokalistek, takich jak Madonna czy Cindi Lauper.

Jednak na przestrzeni lat Pat wylansowała jeszcze kilka przebojów, takich jak „Diamond Fields” czy „Ooh Ooh Song”. Dziś artystka wciąż nagrywa i koncertuje. Bilety na koncerty legendy kobiecego rocka, jaką bez wątpienia stała się Benatar, cały czas sprzedają się jak ciepłe bułeczki, a sama Pat, która mimo wieku wciąż prezentuje się olśniewająco, ani myśli zwolnić tempa. &

Pr

IA DZIS mówić.

żeby

się u

Poniedziałek-Piątek 9AM-9PM, Sobota 9AM-5PM, Niedziela 9AM-4PM 210 Passiac Street, Garfield NJ 07026 (Pomiędzy Walmart i Marshalls) Website: GarfieldUCC.com, email: info@GarfieldUCC.com, Tel: (973) 733-3800, Fax: (973)773-3600

WYPADKI WYPADKI NA BUDOWIE

• upadki z drabiny • upadki z dachu

WYPADKI SAMOCHODOWE POŚLIZGNIĘCIA I UPADKI JEŻELI JESTEŚ OFIARĄ WYPADKU W PRACY I ODNIOSŁEŚ OBRAŻENIA GŁOWY, KARKU, KRĘGOSŁUPA BĄDŹ CIERPISZ NA CHRONICZY BÓL !

Skontaktuj się z nami w celu pomocy prawnej w uzyskaniu Workers Compensation dla wszystkich ofiar wypadku w pracy, a także możliwości powództwa o dodatkowy proces prawny bez względu na status imigracyjny powoda.

MÓWIMY PO POLSKU · DARMOWA KONSULTACJA

Denis Guerin

Attorney At Law Phone: (212) 398-9238

12

WEEKEND

nowy dziennik

| 1 MARCA 2014

!"#$%&'()(*+",-(%(*.)

Kumpel do kumpla: – Wygrałem milion złotych w totka!

– Gratulacje! A co na to twoja żona?

– Odebrało jej mowę!

– Zazdroszczę ci. Tyle szczęścia naraz...

Dwóch kolegów rozmawia sobie przy piwku: – Wiesz, nie spałem ze swoją żoną przed naszym ślubem, a ty?

– A jakie miała panieńskie nazwisko?

Dlaczego mężczyzna pobudza się ogromnie na widok nagich kobiecych piersi?

Nie wiadomo, ale przecież tak samo pobudza go widok dwóch zimnych puszek piwa.

Jeśli facet mówi, że coś naprawi, to znaczy, że on to zrobi – tylko nie trzeba mu o tym co pół roku ciągle przypominać.

Jaka jest różnica między dwulatkiem a dorosłym facetem?

Dwulatka można zostawić samego z nianią.

Mężczyzna mając 20 lat kocha wszystkie kobiety.

Mając 30 lat kocha już tylko jedną.

Mając 40 lat kocha znowu wszystkie... oprócz tej jednej.

Wszedł facet do kwiaciarni i mówi, że chce kupić jakieś kwiaty. Ekspedientka grzecznie pyta: – Oczywiście, a jakie ma pan na myśli?

– No, sam nie wiem...

– Hmm... no to pozwoli pan, że pomogę: co konkretnie pan przeskrobał?

W cukierni facet mówi do ekspedientki: – Chciałem zamówić tort urodzinowy dla żony.

– A ile świeczek?

– Jak zwykle – dwadzieścia sześć.

Rozgoryczona sekretarka mówi do szefa: – Ja ze swoimi dwoma fakultetami (dotyka piersi), wąską specjalizacją (przejeżdża ręką po talii) i dużą wiedzą ogólną (poklepuje się po pupie) znajdę sobie pracę. A pan, ze swoim miękkim charakterem nie dojdzie do niczego!

,809#6*,A "6:0)#+ != )*,

– Patrycja – mówi facet – po litrze to z ciebie nawet niezła laska...

– Roman, co ty, zwariowałeś? To ja, Bronek!

Kolację u kobiety może dostać każdy.

Ale na śniadanie trzeba sobie zasłużyć.

Rozmawiają dwie przyjaciółki: – Słuchaj, jaki seks miałam wczoraj... Normalnie bajka! Marzenie!

– A z kim?

– Nie, no co ty! Nie powiem nikomu, a tym bardziej jego żonie.

Facet budzi się po kilkutygodniowym piciu, cały siny, zarośnięty.

Idzie do łazienki, staje przed lustrem i zaczyna się sobie przyglądać, intensywnie przy tym myśląc. Pot wystąpił mu na czoło, zmarszczki się pojawiły, oczy zmrużone. Nagle słyszy z kuchni: – Mietek, śniadanie!

Facet wali się w łeb i mówi: – No właśnie – Mietek!

-:0= 3 !-= 12;*:.* )*0 "#:;,8, &,"!80A "6:2+ !*03 ;2+ &62;&* ;6$-*=-

:,-405, 3 1# !&#&(

js@dziennik.com

),.-:0+ 3 != -*0.

0528#;2

57(!:+ ',=!-= -:2& 1# &#.,-, 3 &,!:2

)*0 :,-:05, 3 56;, ),.+ 17(?:0.

%*0972 60;*10)5

<<< O*)1+ %#8* ; 960)A "*!,6&, &6012-*0 ),.;,?:+ )*0.!:2 "()&5

5&,)*), : B26**

"!:-:080 6#1:*)2

/#%065 : C8'#;2 :0!"#7( O01 K,)!

P0""08*)

: )*-4 !,7,5&, #197#! :? ,%2

1# ), ;2;,+ &6#;*-4 %*0)*, ",8-,-4

!:"(8&, 1# :,%,;2

"6:01+ !5,;*-*08 4,)18#+ ;2

:,1,)*0 (1#!50")*7 3 !06;*! &6:2?:$;&#;2 !"#$#%#&'()

&6$8

)*0"#+ !7(!:0=)+ !5;#

(?:2;,+ ;296,7 )0 1# ;2%#62 #%6$%&* ; FGGH !&$6

:,;#7,+ )*0 ), &#)*,

!"#!$% &#'()*+ &,-.*

/,%,)+ 962:#)*0 ,-0 3 130*)!56< )0 #1 !72) : :,",+ 52 %8,+ '#12 !$; !:,)2

B#,60!A "#8*52& "#65<

@,*06A ),6-*,6:

'*30!# '*,!5# ')*0. &(-4)* ),1 )*?: 5(60-&*0. >#79,3 &#809,

.010) : 62%, : %,)&$; E,-2C&(

!= 6#10& ,)52&#)+ -0"-2.)2

160;)# !#!)2 :,1,)*0 (1#!530")*7 !06;*! &6:2?:$;&#;2 !"#$#%#&'()

(7,'0& 1#8,6,

-:0&, "*30-*#+ != )*09 ), %#& ;*#!)30

D*0 &,5#1,

;"*!2+ ;,)0 1# 1:*0)+ )*-:&,

108*&,5+ )2 #197#!

8*=!-*

#!&,6#+ ;2 C8' ,)*'#+ ;,)2

REDAGUJE: JANUSZ M. SZLECHTA NADESŁAŁA: KRYSTYNA GODOWSKA

3 ),6:0+ 1:*0 6:0=:%*,+ 6:,

"#!56:0+ 9,)*0 !*0%*0

8*-40 ;*)#

Gdy mężczyźnie źle – szuka żony.

Gdy mężczyźnie dobrze – żona jego szuka.

Teatr. Ludzie siedzą na widowni i czekają na przedstawienie.

Mija godzina, druga... i nic się nie dzieje. W końcu wstaje koleś (nie wytrzymał), podchodzi do kurtyny i odsłania ją, a tam... druga część widowni.

%#&! !,!*,1(+ 3 .0 : "6:2-:0+ L6,:28*,3 ",

1:*0;+ -:0-2 3 (&7#)

N#6"#-:+ 5,A )#;,5#6+ !&#=!-=

!"0-.,8*+ != -* #1 %(1#;2 :*0'*

Mężczyźnie łatwiej zrezygnować z dwudziestoletniego związku niż ze związku z dwudziestolatką.

Przychodzi facet do dentysty i pyta: – Panie doktorze, co by mi pan radził zrobić z moimi żółtymi zębami?

– Najlepiej założyć brązowy krawat!

"6:0+ * '(-4,A 96,)*-:2 : M:0+ !5,)&#+ * '#528 -:0)*,3 ;2

I8*J06 K,612

!,)&* ; 6,5#;+ )*-5;*0 9$6!&*'

'*301:2 "60:%*50+ 6*(' , &6(-45,3

"!2 ,680&*)2 ;216(& &!*,?3:&*

nowy dziennik

WEEKEND

| 1 MARCA 2014

13

c NASZ HOROSKOP d

CO CIĘ CZEKA W TYM TYGODNIU BARAN

Miłość: Wszystko może się zdarzyć – spo-

tkasz osobę nietypową, całkiem odmienną od tych, które otaczają Cię na co dzień. W stałych związkach uczucie zakwitnie na nowo.

Praca i finanse: W nowym projekcie liczyć się będzie siła przebicia. Uważaj jednak by nie mieć problemów z terminowym wywiązywaniem się z obowiązków.

Zdrowie: Ogranicz spożycie kawy. Pogoda jest zdradliwa, dbaj o siebie – może cię dopaść grypa.

RAK

Miłość: Pamiętaj, że są sprawy ważne

i ważniejsze. Nie bój się zmian, wyjdą ci na dobre. Przynajmniej w rodzinie wszystko będzie po staremu.

Praca i finanse: Nie działaj pod presją czasu. Zwróć uwagę na sprawy urzędowe.

Zdrowie: Narastający ciężar może cię przytłoczyć. Nie gaś go w alkoholu, wiesz jak to się kończy.

WAGA

Miłość: Nie prowokuj w domu kolejnych

sprzeczek, potencjalny romans z pewnością nie poprawi twojej sytuacji. U samotnych, Nie przejmuj się, jeśli los nie da ci szansy zawarcia znajomości z kimś bardzo przystojnym, i tak nic by z tego nie wyszło.

Praca i finanse: Przykre decyzje mogą dopaść i ciebie. Kryzys nie omijała także firmy. Jeśli nic nie zrobisz, możesz dołączyć do grupy osób poszukującej nowego zajęcia.

Zdrowie: Sprawdź czy nie masz nadczynności tarczycy. Nie przesadzaj z alkoholem.

KOZIOROŻEC

Miłość: Nadchodzi długo oczekiwany czas

lenistwa i spokoju, ale nie powinieneś spędzać go samotnie, masz przecież przyjaciół. W stałych związkach, dyskrecję i powściągliwość przy zawieraniu nowych znajomości jest wskazana.

Praca i finanse: Warto wesprzeć swój pomysł dobrą prezencją. Jeśli zdarzy się jakiś problem, szukaj przede wszystkim kompromisu i szukaj porady u kogoś, do kogo masz zaufanie.

Zdrowie: Pohamuj łakomstwo i sprawdź swój cholesterol. Odrobina ruchu również ci nie zaszkodzi.

LEW

BYK

Miłość: Nie siedź w czterech ścianach,

gdyż w osobistych sprawach zapaliło się zielone światło. Zyskasz wzajemność, na którą liczysz, a przy bliższym poznaniu nie doznasz rozczarowania.

Praca i finanse: Nie wszystko jest takie jak się wydaje, a niebywały sukces może być jedynie atrapą. Zachowaj ostrożność w dalszym działaniu.

Zdrowie: Daj odpocząć swoim nerwom i pozwól sobie na urlop w ciepłych krajach.

Miłość: Samotni urodzeni w pierwszej po-

łowie znaku niech lepiej na ten czas odpuszczą poszukiwanie miłości. Z kolei w stałych związkach będzie tendencja do umacniania więzi.

Praca i finanse: Poświęć więcej czasu pracy. Zobaczysz nowe perspektywy działania. Poczujesz, że możesz więcej i chcesz więcej.

Zdrowie: Brakuje ci witamin i mikroelementów. Zacznij Sam przygotowywać dla siebie posiłki. Wyjdzie ci to na zdrowie.

SKORPION

Miłość: Czas sprzyja atrakcjom towarzy-

skim, zawieraniu znajomości i podróżowaniu.

Idealny czas na to, by wyskoczyć na towarzyską imprezę lub poplotkować ze znajomymi.

W stałych związkach możesz uchodzić za szczęściarza.

Praca i finanse: Okaż tolerancyjność dla tych, którzy mniej osiągają. Bądź świadom tego, że nie wszyscy posiadają taką bystrość umysłu jak ty.

Zdrowie: Szukaj przyjemności i satysfakcji. Nie chowaj się w kącie i niczego nie odkładaj na później, może już więcej nie być takiej okazji.

PANNA

BLIŹNIĘTA

Miłość: W uczuciach bądź cierpliwy i nie

działaj pochopnie. Wbrew temu, co sądzisz, nie jest to chyba miłość na całe życie. Co ma być to będzie. W stałych związkach mogą się pojawić „ciche dni”, bądź czujny – możesz tego uniknąć.

Praca i finanse: Szansa awansu robi się więc coraz bardziej realna, ale również jest potrzebna cierpliwość.

Zdrowie: To nie jest dobry czas na dietę, musisz się dobrze i zdrowo odżywiać żeby zwalczyć stres.

WODNIK

Miłość: Samotni, dobry moment, aby dać

komuś do zrozumienia, że ci się podoba.

Przy odrobinie wysiłku, będziesz w stanie zdobyć czyjąś sympatię, przyjaźń lub zrobić swoją czarującą osobowością wrażenie w nowym środowisku. Pojawią się szanse warte wykorzystania.

Praca i finanse: Dobry czas na zakupy ubrań lub perfum. Jeśli pracujesz na własny rachunek, wykorzystaj przychylny czas by poprawić swoją sytuację finansową.

Zdrowie: Dbaj, by zawsze było ci ciepło – największym wrogiem twojego organizmu jest dotkliwy chłód.

Miłość: Bądź na przekór innym i pozwól

sobie na więcej spontaniczności. W stałych związkach, partner z pewnością to doceni, a u samotnych przyciągnie kogoś nowego.

Praca i finanse: Przeanalizuj na trzeźwo wszystkie możliwości jakie masz przed sobą.

Wśród nich jest jedna, która przyniesie ci sukces.

Zdrowie: Jedz orzechy i pestki dyni, gdyż w tym tygodniu potrzebne ci będzie szybkie myślenie i sprawne działanie.

STRZELEC

Miłość: Strzelce, które pozostają w sta-

łych związkach mogą mocniej odczuć ciężar codziennej egzystencji. Może warto coś zmienić, przemyśleć lub zacząć coś od nowa? Dla wolnych pomyślny czas beztroskich flirtów.

Praca i finanse: Zaczną się krystalizować sprawy, na których Ci zależy. Nieoczekiwane propozycje zmotywują do większego wysiłku.

Zdrowie: Pora popracować nad swoją kondycją, może kurs tańca to nie jest taki zły pomysł?

RYBY

Miłość: Konieczność rozstania, pożegna-

nia się z kimś – nie należy do przyjemności.

Jeżeli ten ktoś bardzo Ci dokuczał, po rozstaniu odczujesz tylko ulgę, więc się nie martw, gdy pierwsze dni w samotności będą smutne czy wręcz dołujące. Czas jest po to, by leczyć wszystkie rany.

Zdrowie: Uważaj na przeziębienie! Jeśli możesz sobie pozwolić na kilka dni wolnego, wykorzystaj ten czas na leczenie się; domowe metody okażą się skuteczne.

Praca: Bardzo dobry tydzień na szukanie nowej pracy. Pamiętaj jednak, by nie podejmować pochopnych decyzji.

14

WEEKEND

nowy dziennik

| 1 MARCA 2014

c

d

NIE JADAM PRZYJACIÓŁ (2) ELŻBIETA BITNER

Całościowa, na swój sposób uniwersalna dieta wegetariańska jest słabo udokumentowana naukowo – przede wszystkim dlatego, że nauka najlepiej sprawdza się w badaniu wąskiego wycinka każdego problemu. Na uniwersytecie Yale w USA przebadano sprawność fizyczną osób nie jedzących mięsa w porównaniu z grupą kontrolną odżywiającą się tradycyjnie (Fisher), podobne badania przeprowadzono w Brukseli (Joteyko i Kipiani) oraz w Tokio (Baeltz). Wszystkie doświadczenia potwierdziły większą odporność wegetarian na długotrwałe wysiłki, biegi, marsze z obciążeniem itd. Udowodniono więc, że wegetarianizm nie osłabia, ale wręcz przeciwnie: „daje krzepę” – nic więcej ponad to nie udowodniono.

Mówiąc najogólniej: wegetarianie raczej nie dbają o naukowe uzasadnienie swoich racji. Po pierwsze – nic z tych racji nie wynika.

Tak jak nic nie wynika z naukowego udowodnienia szkodliwości palenia tytoniu. Palą lekarze i palą pacjenci, których lekarze leczą na schorzenia wynikłe z nałogu.

Abstynencja nikotynowa jest wyłącznie osobistą sprawą człowieka. Tak jak niejedzenie mięsa. Po drugie: trudno wymagać od nauki aplauzu w sytuacji, gdy większość teorii wegetariańskich stoi w sprzeczności z naukowymi zasadami.

Pierwszą zasadą nauki są normy, ustalone i obowiązujące. Dopóki nie nastąpi uchylenie albo zniesienie tych norm, każdy scjentysta odwoła się do nich ze spokojnym sumieniem. I będzie miał prawo.

Już w latach 90. Polskie Towarzystwo Medycyny Humanistycznej opracowało dla własnych potrzeb amerykański poradnik dietetycz- kłosie – epidemia otyłości jest zauważalna bez ny, znany pod tytułem „Nowe cztery grupy po- robienia zakrojonych na szeroką skalę badań karmów”. Była to propozycja daleko idących statystycznych.

Druzgocące dowody kliniczne (i epidemiozmian w poradnictwie żywieniowym.

Okazało się, że wiele produktów spożyw- logiczne) nie mają (dziś możemy się o tym przeczych, naukowo uznanych za niezbędne dla konać i my) większego wpływu na edukację zdrowia, wcale zdrowiu nie służyło, a niektó- żywieniową. Delikatnym ukłonem jest jedynie re wręcz były szkodliwe. Wszystko znów opar- „zalecenie umiarkowania” w wyborze tej żywło się o normy, które są po prostu ustalane me- ności, która w sposób dobitny wpływa na potodą statystyczną lub też eksperymentalnie. I tak, gorszenie naszego zdrowia. Na ile jest to efekt wydany jeszcze w poprzednim stuleciu przez ignorancji, na ile presji kulturowej, a na ile preDepartament Rolnictwa USA „Poradnik żywie- sji ekonomicznej – rozsądźmy sami. nia na co dzień”, jedno z popularniejszych źródeł wiedzy współczesnego Amerykanina na temat diet, zachęcał do systematycznego zjadaFizjologia człowieka (uzębienie oraz przenia niezdrowych, ale za to bardzo powszech- wód pokarmowy) wskazują na naszą owoconych produktów żywnościowych, nie propa- żerność. Pokrewne nam istoty, szympans igogował natomiast produktów o dużej zawarto- ryl, jak dobrze wiemy, nie jedzą mięsa. Udości błonnika. Każdy, kto mieszka obecnie w USA, wodniono eksperymentalnie, że można je i nie tylko jest świadkiem, jak bardzo mylne zmusić do jedzenia kiełbas, szybko jednak były założenia przyjmowane jako norma – jesz- źle odbija się to na ich zdrowiu, zaczynają cze u schyłku XX wieku. Teraz zbieramy po- chorować i zdychają. Człowiek jest właśnie

ARGUMENTY ZA WEGETARIANIZMEM

ZAPEWNE PRZETRWALIŚMY JAKO GATUNEK ZA CENĘ DRASTYCZNEGO SKRÓCENIA DŁUGOŚCI ŻYCIA I GWAŁTOWNEGO PRZYROSTU CHORÓB, KTÓRE DZIŚ ZWALCZAMY CHEMICZNIE. NIE ZMIENIA TO FAKTU, ŻE NASZ ORGANIZM NIE UMIE WYSTARCZAJĄCO DOBRZE PORADZIĆ SOBIE Z POŁKNIĘTYM MIĘSEM.

ILUSTRACJA: ARCHIWUM

Wegetarianizm w Polsce jest coraz bardziej popularny. Idee takiej postawy wobec życia przyjmują najczęściej ludzie młodzi, ale nie jest to wcale regułą. Każdy, niezależnie od płci, wieku, wykształcenia i zamożności ma szansę odkryć w sobie nowe wartości i zrzucić jarzmo przyzwyczajeń i nawyków, dla dobra swego i dla dobra całego świata.

w tej sytuacji. Zapewne przetrwaliśmy jako gatunek za cenę drastycznego skrócenia długości życia i gwałtownego przyrostu chorób, które dziś zwalczamy chemicznie lub operacyjnie.

Wszystko to nie zmienia w niczym faktu, że nasz organizm nie umie wystarczająco dobrze poradzić sobie z połkniętym mięsem. Najbardziej znaczącym dowodem niewłaściwości tej diety jest znane medycynie zjawisko – gnicie jelitowe. Nasz przewód pokarmowy jest długi, ponieważ jest nastawiony na przetwarzanie zupełnie innych produktów (wystarczy porównać go z krótkim przewodem pokarmowym klasycznego mięsożercy – psa). W rezultacie pokarm, który dawno powinien być z naszego organizmu usunięty, zalega nam w jelitach, fermentuje i zatruwa organizm. Fenol, skatol, indol, krezol, putrescyna, kadaweryna i inne substancje przedostają się do krwi, wydalane są z potem, a nawet z oddechem. Poza tym nasz nastawiony na owoce organizm musi uporać się ze związkami purynowymi i kwasami, które trzeba zobojętnić. Wszystko to razem wyczerpuje naszą, biologiczną maszynę, nastawioną na wysokie obroty i ciągłą, wyczerpującą pracę. Dlatego właśnie już na początku XX wieku Mieczników lansował teorię, że gnicie jelitowe jest przyczyną naszego szybszego, niż należałoby się spodziewać, starzenia się i mniejszej odporności na choroby.

Innym argumentem wegetarianina jest argument dotyczący samego mięsa. Chodzi już nie tylko o to, że mięsożerność doprowadza do chronicznego nadmiaru białka w organizmie nastawionym na owoce, ale i o to, że człowiek, zjadając mięso w dowolnej postaci, zawsze wprowadza do organizmu materię chorą. Zwierzęta tuczone na rzeź są chore – z racji swego przeznaczenia.

Rzeźnicy bardzo sobie cenią otyłość zwierząt, tymczasem jest ona przyczyną całego szeregu chorób – mięśni, stawów, nerwów, układu krążenia, metabolizmu. Utuczone świnie, gęsi czy indyki mają zazwyczaj daleko posunięte zmiany miażdżycowe i nawet „najzdrowsza” chuda wołowina zawiera kilkanaście razy więcej nasyconych kwasów tłuszczowych niż mięso dzikiego bawołu z Ugandy.

Nie bez znaczenia jest również stres wynikający z przemysłowej hodowli i z uboju. Jeśli dodamy do tego jeszcze substancje powstające w mięsie pozbawionym życia – możemy sobie tylko zadać pytanie, czy wszystko to jest bez znaczenia dla człowieka, zjadającego później kotlet albo rosół? Naukowcy nie kwapią się do odpowiedzi, do badań i ogłoszenia rezultatów.

Tymczasem każdy z nas może spróbować odpowiedzieć sobie na to pytanie we własnym zakresie, we własnym laboratorium naukowym, czyli w kuchni. Wystarczy ugotować mięso i stwierdzić, czy zapach, jaki czujemy podczas gotowania, jest miły i zachęca nas do jedzenia.

Gotowane mięso zazwyczaj uwalnia nagromadzone trucizny i to zawsze czuć. Jeśli nie dodamy do takiego wywaru jarzyn i soli – nie przełkniemy go. Warto pokusić się o ten prosty eksperyment. &

Jeśli interesują cię podobne historie – odwiedź internetowy portal "Nie z tej ziemi" (www.nieztejziemi.org). To miejsce dla wszystkich entuzjastów alternatywnego myślenia, miłośników spraw niewyjaśnionych oraz paranaukowców. To portal dla fanów wszystkiego co nieziemskie na Ziemi i poza nią.

nowy dziennik

WEEKEND

| 1 MARCA 2014

15

Członkinie zespołu Pussy Riot – jeszcze za kratkami

POMALUTKU STANISŁAW KOKESZ

Staruszka obudziły huki i strzelanina. Co to, wojna? Północna Korea robi desant, jak było w w jakimś filmie? Nie, staruszek przypomniał sobie, że o północy zaczyna się nowy rok, a więc to chyba fajerwerki.

Pierwszy raz poszedł do łóżka na Sylwestra przed północą. Do tej pory nawet gdy już został sam w swym domu, czekał do północy, by powitać kolejny rok. Nie szampanem, byle czym, choćby herbatką. Dziś po raz pierwszy wszedł w nowy rok na leżąco. A fajerwerków nie widział, tylko słyszał. „Jeszcze poczekajmy, jeszcze się nie śpieszmy” – tak zaczynała się polska piosenka, a podobna ideologicznie włoska „Que sera, sera” czyli co będzie to będzie. Starzy się nie śpieszą, ale młodzi i średni tak, a najbardziej śpieszą się Amerykanie. Patrzę z przerażeniem na pędzące na złamanie karku sznury aut, a za ich kierownicami ponurzy faceci z obłędem w oczach. Niektórzy wcale nie muszą się tak śpieszyć, nie ma znaczenia czy dojadą do celu trochę wcześniej czy trochę później, ale oni gnają, wpadając się jeden z drugim, potrącając dziewczynki na rowerach i staruszki prze-

chodzące powoli przez ulicę.

Staruszki nie idą powoli na złość kierowcom, szybko nie potrafią. Szybko idą, prawie biegną młodzi i średni. Pomalutku wszyscy tylko na molo w Sopocie, na Krupówkach w Zakopanem i na innych deptakach, gdzie szybko nie wypada. Z biegiem lat każdy zwalnia stopniowo tempo. Młody pisarz pisze szybko, stary wolniej, za to zwykle lepiej. Młody architekt projektuje szybko, czasem coś przeoczy i zaprojektowany przez niego dom pęka. Stary architekt projektuje dłużej, ale uważniej.

Stary Andrzej Wajda robił film o Wałęsie długo, poprawiał, przerabiał, i wyszedł mu podobno bardzo dobry. Staruszek Hefner od Playboya też zwolnił tempo, bo coraz rzadziej żeni się ze swoimi króliczkami. Króliczki są młode, więc szybko od niego uciekają. Ja też zwolniłem tempo. Tylko w piątek trzynastego nie piszę nigdy nic.

Kiedyś pisałem felieton jednym ciągiem od rana do wieczora z przerwami na jedzenie i picie, teraz już nie. W poniedziałek piszę kilka linijek, to samo we wtorek i w następne dni.

Wieczorem przed zaśnięciem wymyślam, co napiszę jutro, a jutro nie zawsze pamiętam co wymyśliłem. Dziś przypomniałem sobie, że dość dawno miałem napisać o kocie mojej byłej żony. Który przemówił ludzkim głosem o północy po wigilii. Nie powiedział nic niezwykłego.

Podziękował za dach nad głową, pochwalił jedzenie u tyle.

Nie wszystkie psy i koty mówią ludzkim głosem tej nocy i nie wszyscy dyktatorzy mają ludzkie odruchy. Kim Dzong przyjaźni się z amerykańskim koszykarzem, a Putin w ludzkim odruchu polecił wypuścić z gułagu piosenkarki z zespołu Pussy Riot.

A teraz ktoś przeraźliwie krzyczy w telewizorze: „O mój Boże, o mój Boże, to kosztu-

NIE WSZYSTKIE PSY I KOTY MÓWIĄ LUDZKIM GŁOSEM TEJ NOCY I NIE WSZYSCY DYKTATORZY MAJĄ LUDZKIE ODRUCHY. KIM DZONG PRZYJAŹNI SIĘ Z AMERYKAŃSKIM KOSZYKARZEM, A PUTIN W LUDZKIM ODRUCHU POLECIŁ WYPUŚCIĆ Z GUŁAGU PIOSENKARKI Z ZESPOŁU PUSSY RIOT.

je tylko jednego dolara i 88 centów? Trudno w to uwierzyć.” Strasznie się wydziera, bo mu za to płacą. Przed wojną nie było telewizji, radio i kino.

Pierwsza, druga, wpół do trzeciej, Jak ten czas powoli leci, Do dziewiątej jeszcze tyle, tyle godzin.

Tak śpiewał w przedwojennej komedii Eugeniusz Bodo, umówiony na dziewiątą o ile się nie mylę z Tolą Mankiewiczówną. Jemu czas leciał powoli, a innemu szybko. Wczoraj był piątek, a dziś już poniedziałek? Najwolniej czas leci na imprezie sylwestrowej na Times Square. To dlatego, że z każdym rokiem jest coraz mniej muzyki, a coraz więcej gadania. Za rok czy dwa pewnie nie będzie wcale muzyki, tylko gadanie.

W Warszawie na sylwestrowej imprezie pod gołym niebem 14 lat temu było mało gadania, dużo muzyki. Do tego nikt nie był z taśmy, wszyscy na żywo. Czesław Niemen, który wtedy jeszcze żył, śpiewał „Dziwny jest ten świat” z dwoma córkami.

Po północy śpiewała i tańczyła Kaja w białym futerku, a z nią kilka dziewczyn w takich samych futerkach.

W Łucku 77 lat temu występował w Sali kina Apollo hipnotyzer Lombardini. Bardzo chciałem na jego występ pójść, ale rodzice mi nie pozwolili. Pozwolili natomiast w lecie pójść na występ siłacza. To było pod gołym niebem na dziedzińcu Zamku Lubarta. Zbyszko Cyganiewicz Młodszy rwał łańcuchy, wyginał żelazne sztaby, a na koniec podniósł na swoich ramionach auto Straży Pożarnej. Strażacy stali obok i podziwiali siłacza. &

WEEKEND

nowy dziennik

| 1 MARCA 2014

ZDJĘCIE: ARCHIWUM

16

c

MOIM ZDANIEM

d

UKRAIŃSKI KALEJDOSKOP HALINA KACZMARCZYK

Czy już zapanuje spokój? Opozycja zapowiada dyżury na Majdanie do czasu wyborów, które mają się odbyć przed 25 maja 2014 roku.

Ma rację, że będzie pilnować. Ukraina jest bogata, pomimo że biedna.

Wygwizdani zostali nakłaniający do negocjacji z rządem przywódcy trzech ugrupowań uznanych za oficjalną opozycję: Kłyczko z Udaru, Jaceniuk z Batkiwszczyny i Tiahnybok ze Swobody, pomimo obecności szefów dyplomacji zagranicznych Niemiec, Francji i Polski jako wysokich mediatorów. Na co Radosław Sikorski odpowiedział pogróżką, że zgromadzeni na Majdanie zostaną rozniesieni, jeśli nie zaakceptują porozumienia. Tymczasem media rozniosły polskiego ministra za słowa skierowane do jednego z przywódców opozycji nieoficjalnej, mniej ufającej panom w okularach bez ramek: „Jeśli tego nie poprzecie, będziecie mieli stan wojenny, armię, będziecie wszyscy martwi”. Kogo reprezentował Sikorski poprzez te słowa? Chyba nie polski rząd owacyjnie popierający zmiany na Ukrainie. Czyżby miał miejsce spisek przeciw władzom polskim?

Jeszcze nie wyschły podpisy pod porozumieniem o przywróceniu konstytucji z 2004 roku i pozostawieniu przy władzy Janukowicza do grudnia bieżącego roku (bo może do tego czasu jakoś się ułoży), gdy protestujący z Majdanu znów zażądali ustąpienia prezydenta i zerwali ugodę. Opowieści Sikorskiego o armii i stanie wojennym zlekceważyli, bo jaką moc sprawczą może mieć ten Polak.

Wystąpienie ambasadora USA na Ukrainie o konieczności niezwłocznego zaprzestania walk nie zrobiło na rewolucjonistach większego wrażenia, w końcu nie straszył najazdem, wojną czy hekatombą. Ot, dobrze ułożony dyplomata amerykański, wie jak się zachować w każdej sytuacji. Za obrazę majestatu Niemiec, Francji, Rosji i może nawet Polski, łamanie postanowień wymyślonych daleko od Placu Niepodległości, propaganda zagrała na uczuciach partiotyczno-narodowościowych. Wyeksponowano Prawy Sektor, który nagle okazał się wiodącą siłą na Majdanie. Wysokokaloryczną

podpałką miało być posiłkowanie się wytycznymi Stiepana Bandery.

Po zerwanych negocjacjach zamiast szturmować, jak obiecał polski minister, milicja odeszła z centrum Kijowa, a ludzie z Berkutu mocniej naciskając przyłbice na twarze, aby ich nikt nie rozpoznał, w popłochu prosili o azyl w Rosji. Chwilowe rozprężenie dopuściło na scenę Majdanu Aleksandra Muzychko, kolegę byłego prezydenta Czeczenii, nieżyjącego już Dżohara Dudajewa. Czy to oznacza, że mamy do czynienia z dżihadem?

Janukowicz, najpierw „przyspawany” do stanowiska prezydenta, czmychnął do Charkowa, aby spróbować secesji. W końcu jednak wybrał sposób preferowany przez skompromitowanych polityków – nieoznakowany samolot, bakszysz i Emiraty Arabskie czy Brazylia?

Nie udało się. Świat się kończy! Łapówka nie została zaakceptowana. Jest jednak prawdopodobne, że znalazł jakąś dziurę w płocie granicznym, przebrał się za biednego rybaka, aby jak najszybciej dostać się do swoich tajnych kont w raju podatkowym.

Mogło być zupełnie inaczej, ale Putin doglądał igrzysk wszech czasów i nie miał głowy dla swojego plenipotenta na Ukrainie.

Janukowicz podobno jest wykształcony, podobno długie lata pracował na stanowiskach kierowniczych. Zanim jednak doszedł na szczyty władzy, odsiadywał dwa wyroki z oskarżeniem o pobicie, gwałt i rabunek. Akta spraw, w zależności od sytuacji politycznej, pojawiają się lub znikają. Janukowicz to również kolekcjoner tytułów naukowych niepopartych żadnymi dokumentami oraz dzieł sztuki pobranych z państwowych placówek muzealnych, co wyszło na jaw po zajęciu jego rezydencji. Nie dorównuje ona pałacowi Putina, bo gdzieżby śmiała, ale kilka szpitali pediatrycznych za pieniądze w nią zainwestowane można by wybudować.

Przez zarekwirowany i dopuszczony do zwiedzania dom prezydencki przewijają się tłumy Ukraińców zainteresowanych, na co szły ich podatki.

Kilka wniosków dla innych demokratycznie dopuszczanych do władzy: budowanie pałaców jest ryzykownym przedsięwzięciem w dzisiejszych czasach. Nieruchomości mogą nagle stracić na wartości albo prawem kaduka zmienić właściciela, dlatego jak już się dopadło najwyższego stanowiska, należy chować tak zwane nadwyżki do egzotycznego banku.

Nie ma wtedy stu procent pewności, bo i tam może dojść do przewrotu, powodzi, tsunami, trzęsienia ziemi, ale bezpieczniej niż we własnym kraju, gdzie, jak widać, faktycznie najtrudniej być prorokiem.

Wstępującą po raz kolejny gwiazdą polityczną jest Julia Tymoszenko. Została zwolniona z więzienia w Charkowie i, mimo problemów z dyskiem, jest gotowa do wzięcia udziału w zdobywaniu szczytów władzy. Byłej pani premier towarzyszy światowy aplauz i mie-

szanka uczuciowa własnego narodu. Jedni ją czczą, inni nie ufają jej jako skorumpowanej oligarchini.

Już przed poprzednimi wyborami obiecywała jak najszybsze zjednoczenie Ukrainy z Unią Europejską i NATO. Chciała demonopolizacji, obniżenia podatków, poprawy służby zdrowia, wprowadzenia systemu odszkodowań dla tych, którzy stracili oszczędności zgromadzone za czasów ZSRR. Podkreślała ważność uniezależnienia energetycznego od Rosji i krajowej produkcji paliwa nuklearnego. Powinna była wygrać, bo program miała sensowny. Janukowicz jednak nie zawiódł i popisał się pomysłowością w zdobywaniu dodatkowych głosów.

Czy piękna Julia w ogóle zostanie dopuszczona do kandydowania, nie wiadomo. Podobno naród ją kocha, ale badania opinii publicznej pokazują, że ma około 21% poparcia i pojawiają się głosy przypominające jej niezbyt klarowną przeszłość. Do maja pozostało sporo czasu i wszystko może się zdarzyć, kiedy z Olimpu powróci Władimir Putin. &

WSTĘPUJĄCĄ PO RAZ KOLEJNY GWIAZDĄ POLITYCZNĄ JEST JULIA TYMOSZENKO. ZOSTAŁA ZWOLNIONA Z WIĘZIENIA W CHARKOWIE I, MIMO PROBLEMÓW Z DYSKIEM, JEST GOTOWA DO WZIĘCIA UDZIAŁU W ZDOBYWANIU SZCZYTÓW WŁADZY. JEDNI JĄ CZCZĄ, INNI NIE UFAJĄ JEJ JAKO SKORUMPOWANEJ OLIGARCHINI.

nowy dziennik

BORO PARK

WEEKEND

POLSKI GABINET LEKARSKI

GABINET CZYNN Y:

Specjalista chorób wewn´trznych

57-02 11th Ave., BROOKLYN, NY 11219

Tel: 718.435.5830

GABINET CZYNN Y: wtorek od 5:00-8:00 wiecz. czwartek od 5:00-8:00 wiecz. piàtek od 9:00 rano-12:00 sobota od 5:00-8:00 wiecz.

66-57 Forest Ave. RIDGEWOOD, NY 11385

Tel: 718.381.3766

Charles J. Ptak, D.D.S.

SPECJALISTA-CHIRURG SZCZ¢KOWY BEZBOLESNE ZABIEGI IMPLANTY POD NARKOZÑ DENTYSTYCZNE

Wi´kszoÊç ubezpieczeƒ honorowana (n.p. Aetna, Medicare, 1199)

• BEZBOLESNE USUWANIE Z¢BÓW • IMPLANTY - NADBUDOWA KOÂCI SZCZ¢KOWEJ • LECZENIE KANA¸OWE RESEKCJE • INFEKCJE JAMY USTNEJ I PROFILAKTYKA RAKA • T.M.J. CHRONICZNY BÓL SZCZ¢KI • ZABIEGI PO USZKODZENIACH I ZRANIENIACH TWARZY ORAZ BIOPSJA TKANKOWA

GABINET PSYCHOLOGICZNY Konsultacje | Ewaluacje | Testy | Diagnoza | Psychoterapia Dr ANDRZEJ TWARDOŃ Psycholog, St.Luke’s-Roosevelt Hospital The New School for Social Research

Mgr ANNA TWARDOŃ

Psychoterapeuta Uniwersytet Jagielloński, New York University

212-473-6669 920 Broadway, Manhattan NY

(bet 20-21st Street) Subway L., N, R, F, 4, 5, 6, F, B, D to 14th Street Union Sq.

(Polish / English)

Bezpłatna

konsultacja telefoniczna

17

RIDGEWOOD

Jerzy Wawerski, MD

poniedzia∏ek od 2:00-7:00 wiecz. Êroda od 2:00-7:00 wiecz. piàtek od 2:00-7:00 wiecz. sobota od 10:00-3:00 ppo∏.

| 1 MARCA 2014

Stres imigracyjny, nerwice, lęki, depresja, problemy osobiste i rodzinne, opinie dla sądów, nałogi, choroby psychiczne, nauka medytacji www.twardon.org • atwardon@gmail.com

TEL:

718.383.5551

www.drptak.com VISA • MASTER CARD • AMERICAN EXPRESS

92 Norman Avenue

Greenpoint, NY 11222

18

WEEKEND

nowy dziennik

| 1 MARCA 2014

c

SŁAWNE PSY

PIÓRKIEM W SEDNO

d

SNUPPY

W kwietniu 2005 roku naukowcy z Seoul National University pod kierownictwem Woo Suk Hwanga uzyskali w wyniku klonowania dwa szczeniaki charta afgańskiego (jeden zdechł w wyniku zapalenia płuc).

ILUSTRACJA: WOJCIECH KOZAK

Szczeniak który przeżył został nazwany Snuppy (od Seoul National University Puppy). Tak jak w przypadku owcy Dolly klonowanie zostało przeprowadzone metodą transplantacji (transferu) jąder komórkowych. Z pobranych od suk niezapłodnionych komórek jajowych usunięto ich własne jądra komórkowe, a następnie wprowadzono jądra komórkowe z komórek skóry ucha klonowanego psa – trzyletniego charta afgańskiego. Rozwijający się embriony wprowadzono do macicy matek zastępczych – samic labradora, i jedna z nich urodziła Snuppy'ego. (opr. JL)

INTEREST RATES

W KAŻDĄ ŚRODĘ OGŁOŚ SIĘ ZA DARMO NIERUCHOMOŚCI

W DODATKU NIERUCHOMOŚCI* *Promocja dla osób prywatnych. Obowiązują inne zasady dla brokerów i agentów, w sprawie szczegółów proszę o kontakt z działem Marketingu.

nowy dziennik

WEEKEND

Serdecznie zapraszamy do GABINETU OKULISTYCZNEGO

dr Michał Kiselow OD

19

ALERGOLOG, SPECJALISTA SCHORZEŃ ODDECHOWYCH

dr Krzysztof M. Nowak

NOWOCZESNE METODY LECZENIE WAD I CHORÓB OCZU (jaskra, kontrola chorych na cukrzyce, badanie dna oka, pomiar

ciśnienia sródgałkowego oraz komputerowe badanie pola widzenia).

Konsultacja i kwalifikacja do zabiegu laserowej korekty wad wzroku oraz usuwania zaćmy.

PEŁNY ZAKRES OPIEKI OKULISTYCZNEJ DOROSŁYCH I DZIECI

• dobór soczewek kontaktowych • wysoka jakość szkieł korekcyjnych • duży wybór oprawek: PRADA, DIOR, RAY BAN, COACH, TIFFANY, TOM FORD, OLIVER PEOPLES • okulary przeciwsłoneczne; akcesoria optyczne oraz okulistyczne badania dla kierowców (DMV)

909 Manhattan Ave., Brooklyn NY 11222

tel.718.389.0333

Większość ubezpieczeń medycznych, optycznych i unijnych honorowana

| 1 MARCA 2014

NOWE GODZINY

Absolwent Akademii Medycznej w Warszawie, New York Presbyterian Hospital/Cornell Medical Center w Nowym Jorku.

19-letnie doświadczenie w alergologii, immunologii i pediatrii. Specjalizuje się w opiece zarówno dzieci, jak i dorosłych. Posiada bogate doświadczenie w leczeniu chorób górnych i dolnych dróg oddechowych (w tym alergicznych nieżytów nosa, astmy i przyczyn przewlekłego kaszlu), zaburzeń skórnych (egzema, pokrzywka), alergii pokarmowych i innych złożonych problemów alergicznych.

984 N. Broadway Ste 400, Yonkers, NY 10701,

Tel: (914) 963-8588, Fax: (914) 963-0253

LEKARZ ALERGOLOG Dr. MONIKA I. WORONIECKA, M.D. Specjalista ALERGOLOG dla doros∏ych i dzieci (z wieloletnim doÊwiadczeniem)

pon. – pt.: 9 rano – 8 wieczorem sobota: 9 rano – 6 ppoł.

Doktor mówi po polsku.

SPECJALISTA CHORÓB PRZYZĘBIA I IMPLANTÓW ZĘBOWYCH

PARADONTOLOG URSZULA KOROL, D.D.S. BOARD CERTIFIED, (DIPLOMATE OF AMERICAN BOARD OF PERIODONTOLOGY)

• ZAPOBIEGANIE I LECZENIE PARADONTOZY

(KIESZONKI DZIĄSŁOWE, KRWAWIENIE DZIĄSŁOWE, RUCHOMOŚĆ ZĘBÓW)

• IMPLANTY ZĘBOWE • REGENERACJA - ODBUDOWA KOŚCI WOKÓŁ ZĘBÓW • WSZCZEPY KOSTNE - ODBUDOWA WYROSTKA

1 Elm St Ste 2A, Tuckahoe, NY 10707,

Tel: (914) 961-2515, Fax: (914) 961-2628

• Specjalistyczne skórne testy na alergie • Szczepienia odczulajàce, alergie Êrodowiskowe • Katar sienny, przewlek∏y kaszel i astma, alergiczne choroby zatok, uszu, oczu i skóry • Uczulenia na pokarmy, ostre reakcje uczuleniowe, uczulenia na ukàszenia przez owady • Zaburzenia uk∏adu odpornoÊciowego • Testy wydolnoÊci p∏uc Ubezpieczenia honorowane

Brooklyn:

115 Nassau Avenue (Greenpoint)

718.389.6950

Nassau:

125 Plandome Road (Manhasset), Long Island

516.570.0528

ZĘBODOŁOWEGO

• CHIRURGIA PLASTYCZNA DZIĄSEŁ

- PRZESZCZEPY DZIĄSEŁ WOKÓŁ OBNAŻONYCH SZYJEK ZĘBOWYCH - KOREKTA PRZEROSTU DZIĄSEŁ • STABILIZACJA RUCHOMYCH ZĘBÓW • SZCZEGÓŁOWE BADANIE GŁOWY I SZYI W CELU WYKRYCIA RAKA JAMY USTNEJ I PATOLOGII STAWU SKRONIOWO-ŻUCHWOWEGO

ogłoszenie drobne w gazecie

DR. KOROL JEST JEDYNĄ POLSKĄ SPECJALISTĄ-PARADONTOLOGIEM, ABSOLWENTKA NEW YORK UNIVERSITY, DEPARTAMENT PARADONTOLOGII I IMPLANT DENTISTRY W CELU UMÓWIENIA SIĘ NA WIZYTĘ PROSZĘ DZWONIĆ POD NR:

i masz

212.888.2008

w

57 W. 57 Street, SUITE 805, NYC, NY 10019 (Między 5 i 6 Ave.)

darmo

internecie

.com

REKLAMUJ SIĘ W WEEKENDZIE Tel: 212-594-2266 wew. 304 e-mail: displays@dziennik.com.

classified@dziennik.com

20

WEEKEND

nowy dziennik

| 1 MARCA 2014

c DZIAŁ ODZIEŻOWY d

SELF-MADE MADDEN BOŻENA CHLABICZ

ZDJĘCIA: MATERIAŁY PRODUCENTÓW

Ilustrowane magazyny od dekad przekonują nas, że moda to sztuka 21. stulecia. Być może to nawet prawda, bo co – oprócz sławy i adresów sklepów firmowych przy Madison Avenue – łączy takich książąt wybiegów, jak Georgio Armani, Coco Chanel, Christian Dior, Gianni Versace i na przykład Ralph Lauren?

To, że żadne z nich nie odebrało kierunkowego wykształcenia w uprawianej ze światowym sukcesem dyscyplinie. Podobnie jak liczni wybitni mistrzowie sztuk plastycznych z odleglejszej przeszłości. Do uprawiania bowiem sztuki, w przeciwieństwie do inżynierii materiałowej, fizyki ciał stałych czy medycyny, potrzeba nie tyle formalnej edukacji, co talentu. W naszych czasach głównie marketingowego zresztą, choć niewykluczone, że także za powodzeniem rynkowym artystów z dawnych wieków obok zdolności, stała także siła perswazji ich wpływowych mecenasów.

Warsztat oczywiście też się przydaje, ale wykonanie, zarówno garsonki jak kompozycji malarskiej, w naszych doszczętnie skonceptualizowanych czasach można spokojnie powierzyć zespołowi wykwalifikowanych rzemieślników. Kariera Steve’a Jobsa dowiodła, że teraz najbardziej liczy się wizja i zdolność uświadomienia potencjalnym klientom, że akurat w tej chwili czegoś najbardziej potrzebują.

Na przykład nowych modnych butów z kolekcji Steve’a Maddena na wiosnę 2014.

Sam Steve, którego salony firmowe są już na każdym większym rogu Manhattanu, też studiował zaledwie dwa lata, a potem rodzina wycofała fundusze, bo uczył się marnie. W związku z tym musiał zakończyć swoje edukacyjne

wakacje na Florydzie i wrócić do twardej rzeczywistości miasteczka na Long Island, gdzie trafił do pracy w sklepie z butami. Podając czółenka postanowił, że otworzy swój własny sklep tej branży, bo też chciał jeździć mercedesem, jak jego dwudziestokilkuletni pracodawca.

Zdecydował też, że sam będzie projektował buty. Niestety, pierwsze kolekcje autorstwa Maddena okazały się klapą, co jednak nie zniechęciło go do ani do branży, ani do pomysłu, żeby zostać projektantem.

Na sukces pracował latami, po drodze zaliczając kilka spektakularnych niepowodzeń biznesowych, ale w końcu postawił na swoim. Dziś marka Madden dyktuje trendy obuwnicze, jeśli nawet nie na świecie, to na pewno na Manhattanie.

Tej wiosny Madden, wpisując się w trend lansowany przez innych designerów własnej roboty – Armaniego czy Calvina Kleina – postanowił, że kobiety, istoty z natury swej eteryczne, powinny bardziej trzymać się ziemi. Stąd kolekcja na wysokich, ciężkich spodach i masywnych obcasach, w sumie bez szaleństw, czarno-beżowa z elementami bieli i dużą ilością lamparcich cętek. Choć owszem, są i kwiaty. Ale głównie na szpilkach, które na manhattańskich brukach trudno uznać za ofertę całodzienną.

Znacznie odważniej poczynają sobie

w tym sezonie choćby projektanci z firmy Balmain, oferujący pantofelki ze złocistymi nosami, poza tym niemal w całości uszyte z tiulu albo koronki. Oraz autorzy kolekcji supermodnych sabotów marki Carven, samym wyglądem sugerujących, że chodzenie po ulicach zostało ostatnio (pewnie ze względu na 12 000 nowych dziur w asfalcie, jakie pojawiły się po zimie na Manhattanie) do kategorii sportów ekstremalnych. Z drugiej strony chodzenie na szpilkach już dawno należy do tej samej konkurencji, więc ciężkie buciory i tak nie czynią wiosny. Czynią ją za to pantofelki pastelowe, głównie w różnych odcieniach mięty i we wszyst-

kich odmianach błękitu, które – w związku z tym, że obie barwy dominują także we wiosennej konfekcji – mają szanse zostać kolorystycznym przebojem sezonu. Chyba że ktoś wybierze skromne, czarne lub beżowe, pantofelki od Celine, których obcasy (kule, romby i inne bryły) bardziej niż na nowojorskie chodniki nadają się na wystawę do muzeum sztuki współczesnej.

Ten przykład mało pasuje jednak do wykładu o sztuce mody, uprawianej przez self-made designerów, bo akurat Phoebe Philo, pracująca tam na stanowisku dyrektor kreatywnej, jest projektantką po studiach w Londynie. &

MADDEN, WPISUJĄC SIĘ W TREND LANSOWANY PRZEZ INNYCH DESIGNERÓW – ARMANIEGO CZY CALVINA KLEINA – POSTANOWIŁ, ŻE KOBIETY, ISTOTY Z NATURY SWEJ ETERYCZNE, POWINNY BARDZIEJ TRZYMAĆ SIĘ ZIEMI. STĄD KOLEKCJA NA WYSOKICH, CIĘŻKICH SPODACH I MASYWNYCH OBCASACH.