Nowy Dziennik 2014/05/02 Przegląd Polski

Page 1

Przegląd Polski MIESIĘCZNY

KULTURALNY

nowego dziennika

MAJ 2014

ZDJĘCIE: KEN HOWARD/ METROPOLITAN OPERA

DODATEK

VINCENZO BELLINI

IL PURITANI Londyńskie spotkania z Tadeuszem Różewiczem Anna Maria Mickiewicz

Nowojorska Metropolitan Opera prezentuje od 17 kwietnia do 10 maja 2014 r. operę Belliniego Purytanie. W postać Riccarda wciela się w niej polski baryton Mariusz Kwiecień; rolę Elwiry gra Olga Peretyatko, a towarzyszą jej Lawrence Brownlee jako Arturo i Michele Pertusi – Giorgio. Orkiestrą dyryguje Michele Mariotti. Na zdjęciu: Mariusz Kwiecień i Olga Peretyatko

Dżenderowy Port Literacki Wrocław 2014 Iza Klementowska

Historia stawia nam wyzwania Rozmowa z Robertem Glińskim Tomasz Nowak


2 Przegląd Polski

Historia stawia nam wyzwania DODATEK KULTURALNY nowego

dziennika

MAJ 2014

Z Robertem Glińskim, reżyserem filmu Kamienie na szaniec, rozmawia Tomasz Nowak

Naleao si spodziewa, e podnios si róne gosy, poniewa Kamienie na szaniec to pozycja mityczna, która na stae wesza do panteonu narodowej literatury. Wesza te do serc wielu Polaków – praktycznie wszystkie pokolenia wychoway si na tej ksice. Dotykanie tego rodzaju pozycji od razu powoduje, e narusza si czyje wizje i opinie na temat ksiki oraz jej bohaterów. Kady ma swoje wasne wyobraenia na temat Zoki czy Rudego i buduje wokó nich swoist apoteoz. Przypisuje si im prawie fantastyczne cechy, a same wydarzenia ulegaj mitologizacji. Robic film napotykam na czyj wizj – okazuje si, e jedna czy druga posta odbiega od wyobrae i inaczej si zachowuje. Zaczyna si wtedy dyskusja, pojawiaj si kontrowersje i spory. Nie ma w tym nic zego, poniewa dochodzimy do pyta o wartoci. Zastanawiamy si, czym jest dzisiejszy patriotyzm, gdy nie ma ju okupacji, a mier na barykadzie nie jest konieczna. Pojawiaj si takie pytania, jak choby to – czy czowiek moe zabija? Co zrobi z pitym przykazaniem w okresie wojny? Film prowadzi do takich pyta.

Wiele osób pamięta “Akcję pod Arsenałem” w reżyserii Jana Łomnickiego z 1977 roku, która opisuje te same wydarzenia – czym różnią się oba filmy?

Akcja pod Arsenaem jest szalenie interesujcym filmem, ale jego konwencja i styl odpowiadaj latom 70. Moja wersja Kamieni na szaniec jest wersj wspóczesn. Chciaem trafi do modych widzów, którzy s troch na bakier z histori. Obawiam si równie, e wielu z nich nie czytao ksiki Kamiskiego. W sensie narracyjnym mój film jest znacznie bardziej nowoczesny ni omnickiego. Przesunite zostay akcenty dramaturgiczne caej historii. Jest to film zupenie inny od Akcji pod Arsenaem.

Mówił pan o różnicach formalnych. Pierwsza część pana filmu to szybko zmontowana sekwencja akcji małego sabotażu. Te sceny mocno kontrastują z realizmem przesłuchań Jana Bytnara – Rudego. Czy nie powstaje tu, również za sprawą nowoczesnej muzyki, pewien dysonans? Czy też był to zamierzony zabieg?

Taki by mój zamiar. Jeli rozmawiamy ju strukturze filmu, to skada si on z trzech czci. Pierwsza to rzeczywicie may sabota, ale pojawiaj si tu te wtki obyczajowe. Jestemy wiadkami maych dramatów. mier po-

woli zblia si do bohaterów, ginie nawet jeden z chopców. Mimo to mamy wraenie, e jeszcze jest to forma zabawy, a nie ta straszna i okrutna wojna. Barbarzystwo dopiero si zacznie. Druga cz filmu rozpoczyna si wraz z aresztowaniem Rudego, i jest to bez wtpienia dramat. Powiedziabym nawet dramat z elementami thrillera. Mamy tu akcj równoleg, która pokazuje z jednej strony mczonego Rudego, a z drugiej Zok, który wraz z kolegami chce go odbi. Plan odbicia napotyka oczywicie na przeszkody – ronie napicie. Chciabym, aby widz emocjonowa si, czy akcja si powiedzie.

ZDJĘCIE: WWW.ZAAGENCJA.COM

Czy przygotowując się do realizacji filmu spodziewał się pan, że “Kamienie na szaniec” wywołają tak ożywioną dyskusję?

I to się panu w pełni udało. U widzów widać napięcie, chociaż wielu zapewne zna przebieg akcji.

Bya to jedna z wikszych trudnoci podczas realizacji filmu. Wszyscy znaj ksik – jak wic opowiedzie t histori, aby trzymaa widza w napiciu? Wraz ze wietnym operatorem Pawem Edelmanem staralimy si zbudowa emocje i chcielimy, aby widz wzrusza si znan w gruncie rzeczy fabu.

Sceny przesłuchania Rudego są bardzo brutalne i realistyczne.

Jeli chcemy zrozumie motywacje Zoki i reszty chopaków, to musimy zobaczy, jak bardzo Rudy cierpia. W wyniku obrae wewntrznych, jakich dozna w czasie tortur na gestapo, Rudy zmar krótko po odbiciu. Trzecia cz filmu ma charakter dramatu psychologicznego. Akcja ulega wyciszeniu. Czujemy, e bohaterowie stali si dojrzali. mier Rudego i innych kolegów bardzo ich zmienia. Rodzi si pytanie o cen samej akcji i ogólnie caej walki zbrojnej. Pojawiaj si refleksje na temat pitego przykazania – czy wolno zabi czowieka, nawet jeli to jest wróg? Ale są to już pana własne interpretacje książki Kamińskiego…

Tak, ale maj one odbicie w ródach. Zoka przeywa dwa okresy zaamania – pierwszy po mierci Rudego. Wyjecha wtedy poza Warszaw i zamkn si w sobie. Druga depresja spowodowana bya aresztowaniem. Przez tydzie przebywa na Pawiaku, ale na szczcie nie zosta rozpoznany. Przez cay czas musia si jednak obawia, e pisany jest mu straszny los Rudego. Niemcy nie znaleli dowodów jego dziaalnoci konspiracyjnej – obciajcy go meldunek Zoka zjad w czasie aresztowania. Po tygodniu znalaz si na wolnoci. Wstrzs by jednak tak silny, e przey zaamanie. Wkrótce powróci jednak do walki. Te dwa okresy zwtpienia posuyy mi jako punkt wyjcia do trzeciej czci filmu.

Za chwilę wrócimy do finalnych scen filmu. Proszę jednak wcześniej powiedzieć, jakimi środkami udało się panu wytworzyć więź między świetnie grającymi Zośkę i Rudego aktorami a młodą widownią?

Przyjlimy zaoenie, e Zok i Rudego oraz pozostaych chopaków zagraj debiutujcy w kinie modzi aktorzy. Odtwórcy gównych ról, Marcel Sabat i Tomasz Zitka, s studentami szkó aktorskich. Marcel Sabat, czyli filmowy Zoka, wanie koczy szko filmow w odzi i pisze prac magisterska pt. Moja rola w “Kamieniach na szaniec”. Obaj bardzo przyoyli si do pracy, poniewa wiedzieli, e zostali wybrani do zagrania wyjtkowych postaci. Duo czytali na temat Szarych Szeregów, przez wiele dni rozmawialimy, jak zbudowa ich role. Naturalnie wiczylimy poszczególne sceny na dugo przed pierwszymi zdjciami. Zabraem ich te na Cmentarz Powzkowski do kwatery batalionu Zoka, gdzie chopcy stanli nad “swoimi” grobami. Wzruszyli si, jeden z nich paka. Pokazuje to, w jak wielkim stopniu utosamiali si z grany-

mi postaciami. Do swoich ról modzi aktorzy podeszli bardzo emocjonalnie i myl, e udao si nam stworzy na planie zgran paczk. W “Kamieniach na szaniec” doszło do pewnego odbrązowienia postaci. Czy nie kontrastuje to jednak do pewnego stopnia z wyobrażeniem o nich poprzednich pokoleń?

Oczywicie miaem takie obawy. W powieci postacie s takie pikne i spiowe – wydaje si nam, e bez przerwy maj na ustach sowo ojczyzna. Zarzucono mi, i pokazaem, jak harcerze si wygupiaj. Ale tak byo, szczególnie w okresie maego sabotau, gdy stygmat mierci nie by tak mocny. Toczyli powane rozmowy, ale jednoczenie te artowali. Ich zabawy na spotkaniach towarzyskich byy czasem bardzo niepowane, jak np. rzucanie kamieniami do koszyka – oczywicie Rudy by w tym najlepszy. Taczyli, bawili si w teatr, a nawet krcili film. Rudy gra arabskiego ksicia, a jego sympatia Monia bya arabsk ksiniczk. S to dowody na to, e bya to bardzo fajna modzie z wyobrani. Co do tego nie mam wątpliwości. Może jednak warto było położyć większy akcent na ich patriotyczne motywacje. Przyjaźń, która bez wątpienia odgrywała w tym środowisku bardzo istotną rolę, nie była dla pokolenia Kolumbów jedyną motywacją.

wiadaa o zwykych powstacach, a nie o dowódcach. Wspominaa Stanisawa Sieradzkiego ps. wist, który przey powstanie, ale po wojnie spdzi kilka lat w ubeckiej celi mierci. Przez te kilka lat y ze wiadomoci, e kadego ranka moe zosta rozstrzelany. Nawet gdy Bierut go uaskawi, to w wizieniu mu tego nie powiedzieli. Dziki opowieciom mamy groby na Powzkach nie s dla mnie anonimowe. To było niezwykłe pokolenie. Myśli pan, że dzisiejsza młodzież miałaby trudności ze zrozumieniem ich motywacji i ówczesnego patriotyzmu?

Dzisiejsze pokolenie czciowo si z nimi identyfikuje, ale posiada te wasny punkt widzenia. Dua grupa modziey prezentuje podobn postaw, jak ta zawarta w sowach piosenki Marii Peszek Sorry, Polsko – mówicej o tym, e nie bdzie umieraa na barykadach i nie odda adnej kropli krwi. Oznacza to, e istnieje inna postawa, sprzeczna z postaw romantyczn, na której wychowao si pokolenie Kolumbów. Nasz film powsta po to, eby z tym modym pokoleniem rozmawia o znaczeniu patriotyzmu. Sporo dyskutujemy z modymi ludmi po projekcjach Kamieni na szaniec. Dzisiejszy patriotyzm nie polega ju na walce na barykadzie, lecz na czym innym. Ciesz si, e to pokolenie nie musi ju umiera za Polsk, lecz moe swobodnie rozmawia o swoich wyborach.

Musiabym zrobi scen, w której rozmawiaW filmie postawa Zośki ewoluuje po śmierci Ruj o wartociach i podejrzewam, e byoby to do drtwe. Wolaem raczej pokaza, e ich dziadego. Sam opis śmierci Zośki w relacji Stanianie wynika z tych postaw. To, co robi, wiadsława Broniewskiego, Orszy, naczelnika Szaczy o tym, jak myl i kim s. Jest to zgodne z rych Szeregów, odbiega od filmowego finału. amerykask dewiz filmow: action is characScena finaowa jest moj interpretacj. Zoka ter. Oznacza to, e akcja tworzy bohatera filmu, zgina przypadkowo podczas ataku na stranic a nie sowa. Grenzschutzpolizei w Sieczychach koo Wyszkowa w nocy z 20 na 21 sierpnia 1943 roku. Wedle Jak pana mama zapamiętała Tadeusza Zawadz- moich informacji jako dowódca zosta z tyu na kiego, czyli Zośkę? obserwacji. Póniej mia zbliy si do atakowaMoja mama by modsza od Rudego i Zoki nego budynku i tam dosiga go przypadkowa kuo jakie trzy lata. W okresie okupacji bya to do la. Budynek zosta szybko zdobyty i w sumie bydua rónica. Mama bya zwyk harcerk i sze- a to przypadkowa oraz troch bezsensowna mier. regow sanitariuszk w batalionie “Zoka”. Za- Nie chcielimy tego tak przedstawi. Uwaaem, wadzki by komendantem hufca i pamitaa go e trzeba postawi na koniec jakie pytanie. W z kilku zbiórek, na które przyszed z wizytacj. filmie Zoka staje naprzeciwko modego NiemOdebraa go jako czowieka powanego i za- ca i waha si, czy strzeli. Widzi w tym oniemknitego w sobie. Mama wspominaa innych rzu nie Niemca, lecz modego czowieka – swokolegów, którzy te brali udzia w akcji pod Ar- jego rówienika, który te chciaby normalnie y. senaem, a potem byli w jej plutonie: Anod czy Kontynuowalimy tu obecne w caym filmie pyAndrzeja Moro. O Andrzeju Moro mówia, e tanie, czym jest dzi pite przykazanie. Czy maby bardzo przystojny i niebywale odwany, a my prawo zabija innego czowieka? Dla wielu przy tym ryzykancki. Udawao mu si wycho- harcerzy bya to bardzo istotna kwestia – zwaszdzi cao z rónych opresji i wydawao mu si, cza w pierwszym okresie okupacji. Zastanawiae adna kula go nie trafi. Niestety, zgin jed- no si wtedy, czy walka zbrojna nie powinna ponak pod koniec powstania. Andrzej Moro by fan- zosta w gestii Armii Krajowej, a harcerze potastycznym dowódc i inicjatorem brawurowe- winni ksztaci si i wychowywa dla przyszej go wyjcia z oblonej Starówki batalionu “Zo- Polski. Fina jest wic autorsk interpretacj, suka” udajcego Niemców. Najczciej mama opo- c postawieniu tego pytania. 


Przegląd Polski

Z agraj to jeszcze raz, I ngrid! MAJ 2014

DODATEK KULTURALNY nowego

dziennika

3

ANDRZEJ JÓZEF DĄBROWSKI

Nie mogoby oczywicie zabrakn równie Komu bije dzwon, witej Joanny, Urzeczonej i Osawionej. Nie mógbym take pomin Heleny i mczyzn, Wizyty i Morderstwa w Orient-Expressie. Po lekturze chciao mi si zakrzykn, parafrazujc pamitne zdanie z Casablanki – zagraj to jeszcze raz, Ingrid! Ksika ta bowiem rozbudza tsknot, tyle za niepowtarzalnym wdzikiem kobiecym, co za równie niepowtarzalnym aktorstwem. Kogo takiego jak Ingrid Bergman dzisiaj nie ma. Owszem, zdarzaj si wspaniae aktorki, ale nie tworz typu kobiety, na który publiczno czeka i który kocha przez wiele lat. Ona taki typ stworzya. Bya uwielbiana przez krytyków, reyserów, pisarzy, a przede wszystkim przez widzów, nie tylko kinowych, take teatralnych. Pisa o wielkich aktorach nie jest atwo, bo sztuki speniajcej si na scenie i ekranie nie da si w peni wyrazi sowami. Zawsze poza nimi pozostanie to tajemnicze co, co elektryzuje widowni, co co sprawia, e temu aktorowi wierzymy bardziej ni innym. Celem Aleksandry Ziókowskiej-Boehm nie bya analiza poszczególnych ról czy ledzenie metamorfoz scenicznych i filmowych, tylko przypomnienie Ingrid Bergman jako prywatnego czowieka i zarazem kuzynki swego ma. Niemniej udao jej si przy okazji powiedzie to wszystko, co powinno by powiedziane take o jej artyzmie. Udao si take pokaza, e artyzm ten wyrós tyle z talentu, co z niezwykej osobowoci. Autorka przypomina dzieje mioci i maestwa rodziców aktorki, sigajc do dalszych korzeni, w Szwecji ze strony ojca i w Niemczech ze strony matki. Przypomina take, e los nie oszczdza jej bohaterce tragicznych wydarze w dziecistwie. Wczenie zostaa sierot, wychowywan w Sztokholmie przez wujostwo. Bya niemiaa i nieatrakcyjna dla otoczenia. Trapi j kompleks wysokiego wzrostu. Baa si ycia i ludzi. Wymarzone aktorstwo pomagao jej stawa si kim innym, kim, kto nie odczuwa strachu. Jako dziewczyna bya yczliwa dla innych, dobra i prawa. I taka pozostaa przez reszt ycia. Kiedy dostaa pierwsz rol w filmie, staa si obiektem niesychanej zazdroci i agresji ze strony koleanek z Królewskiej Szkoy Teatralnej. Po debiucie posypay si kolejne propozycje, zatem Ingrid opucia szko. Jak si szybko okazao, bya talentem samorodnym, klejnotem, oprawianym nie przez nauczycieli, tylko reyserów. Pierwszym sukcesem sta si film Intermezzo. Jego reyser Gustaf Molander napisa we wspomnieniach, e Ingrid cechoway gracja, urok, opanowanie i umiejtno piknego mówienia. Kiedy póniej zobaczy j w Ameryce reyser David Selznik, dostrzeg w niej “poczenie ekscytujcego pikna i wieej czystoci”. I w rzeczy samej przybya ze Szwecji aktorka oszaamiaa swoj urod niemal w takim samym stopniu jak jej wielka rodaczka Greta Garbo. Bi z niej taki sam blask, miaa równie zniewalajcy wdzik, bya natomiast zdecydowanie przystpniejsza i cieplejsza od “Zimnego Pomienia Szwecji” czy, jak kto woli, “Królowej niegu”.

Ingrid Bergman kochającą ją publiczność podbijała wyglądem, świeżością, delikatnością i jakby pewną bezbronnością, która z niej emanowała

Po sukcesie Casablanki, Gasncego pomienia, Urzeczonej, Osawionej i witej Joanny Ingrid Bergman staa si jedn z najbardziej kochanych aktorek, nie tylko w Ameryce. Bya gwiazd pierwszej wielkoci, co nie przeszkadzao jej by zarazem wiern on i troskliw matk. W przeciwiestwie do wikszoci hollywoodzkich piknoci miaa w sobie klas niemal arystokratyczn. Bya lepiej wychowana i bardziej dystyngowana. M autorki Norman Boehm susznie zanotowa, e jego ciocia “zawsze wygldaa promiennie”. Zauway równie, i “cechowaa j serdeczno, a take szczególny sposób skupienia, z jakim mówia, z jakim suchaa, kierujc ca uwag na t drug osob. Promieniowaa wewntrznym piknem [podobnie jak w Polsce Elbieta Barszczewska – AJD]. Miaa niezwyke oczy i wprost zapierajcy dech w piersiach umiech. Kochajc j publiczno podbijaa wygldem, wieoci, delikatnoci i jakby pewn bezbronnoci, która z niej emanowaa”. Sowa te najlepiej charakteryzuj zjawisko, jakim bya Ingrid Bergman. Dla penoci obrazu nie sposób nie doda, e w sensie czysto zawodowym bya aktork o najwyszych umiejtnociach. Byo to wida szczególnie w okresie póniejszym, kiedy uroda i wdzik ju nie przesaniay jej sztuki lub oddziayway w mniejszym stopniu. Take na scenie. Sama Ingrid nie chciaa by winiem wasnej sawy, pragna by przede wszystkim wielk aktork. Nie baczc na to, co powie Ameryka, Szwecja i wiat, rzucia si w zwizek z Roberto Rossellinim, zafascynowana tyle nim samym, co jego filmami. Chciaa w nich wystpowa, marzya o spróbowaniu swych si w filmie czysto artystycznym. Cz publicznoci od niej si odwrócia, gdy nie okazaa si tak czysta i nieskalana jak jej bohaterki. Niestety z maestwa Rossellini – Bergman rodziy si adne dzieci i brzydkie filmy – jak kliwie pisali recenzenci. Ich wspólne dziea, takie jak: Stromboli, Europa 51 czy Podró

Ameryce, otrzymujc drugiego Oscara za tytuow rol w Anastazji oraz dziki sukcesom odniesionym w innych filmach, m.in. Czy pani lubi Brahmsa, The Inn of the Sixth Happiness, A Women Called Golda. W Europie triumfowaa w 24 godzinach z ycia kobiety, a take jako: ksina Sorokowska w Helenie i mczyznach, ibsenowska Hedda Gabler, Klara Zachanasian w Wizycie starszej pani, Pianistka w Jesiennej sonacie. Z wielkim powodzeniem wystpowaa na obu kontynentach w rolach teatralnych. Jej biograf Donald Spoto zauway, e w kolejnych rolach przenosia si w inn rzeczywisto i jej niemiao wtedy znikaa. Ksika Aleksandry Ziókowskiej-Boehm przypomina nie tylko dzieje Ingrid Bergman i jej rodziny, ale take dzieje jej trzech mów i czworga dzieci. Wyania si z niej wizerunek kobiety, która chciaa mie jak najlepszy kontakt ze swymi bliskimi, od których bya oddalona. Z listów cytowanych przez autork wynika, e bya zorientowana w ich losach, pamitaa o nich i czua wdziczno za kad oznak pamici o niej. Bya take skora do pomocy materialnej. Nie skpia równie sów otuchy. Listy te, pisane czasem w popiechu na hotelowym papierze firmowym, cechuje jednak serdeczny stosunek do adresatów i potrzeba, by by wobec nich w porzdku. Nie ma w nich gwiazdorskiego patrzenia z góry i poklepywania po ramieniu. Nie ma te imponowania i samozachystywania si kolejnymi sukcesami. Jest natomiast przepraszajcy ton, za ustawiczny brak czasu wypenionego prac i wynikajcymi z niej rozjazdami. Na fotografiach pokazujcych te listy wida czytelny i staranny charakter pisma oraz ukad zda wiadczcy o potrzebie adu i zmyle estetycznym samej Ingrid. Niby drugorzdny drobiazg, a do Woch, nie podbiy wiata. Po kilku pró- ile mówi o klasie czowieka. Bohaterem ksiki Ingrid Bergman prywatbach okazao si, e jako osobowoci artystyczne jednak nie pasuj do siebie. Krytycy uwa- nie jest take sam Norman Boehm. Wprawdzie ali, e Rossellini marnuje talent Ingrid, ona nie pojawia si stale na pierwszym planie, to za sama uwaaa – co znamienne – e rujnu- jednak jest wiadkiem kolejnych etapów ycia je jego karier. czyy jednak ich dzieci. In- sawnej cioci. Nie widuj si czsto, zatem pagrid zabiegaa o to, by byy razem i by jak naj- trzy na ni zawsze wieym okiem. Z jednej czciej widyway si z jej córk z pierwsze- strony, jak na yw legend, z drugiej za, jak go maestwa. Rossellini zwiza si w In- na zwykego czowieka. W obu wymiarach ocediach z inn kobiet, któr wkrótce polubi, nia j bardzo wysoko. Trudno si temu dziwi. Ingrid za próbowaa by szczliwa w kolej- W udostpnionych przez niego dokumentach, nym maestwie, tym razem z Larsem zinterpretowanych z wielk kultur przez on, odnale mona portret kobiety i artystki, Schmidtem, producentem teatralnym. Po omiu latach odzyskaa sw pozycj w któr zawsze chciaoby si mie koo siebie. p ZDJĘCIE: ARCHIWUM

Po lekturze książki o Ingrid Bergman, autorstwa Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm, zapragnąłem zobaczyć ponownie najsłynniejsze role tej wielkiej aktorki. Na szczęście jest to możliwe, bo są już zarejestrowane na dvd. Od Casablanki i Gasnącego płomienia po Jesienną sonatę.

Aleksandra Ziolkowska-Boehm, Ingrid Bergman and Her American Relatives, Hamilton Books, 2013 (na okładce – aktorka i jej kuzyn Norman Boehm, mąż autorki książki)

Aleksandra Ziółkowska-Boehm, Ingrid Bergman prywatnie, Prószyński i S-ka, 2013. s. 240 Książka do nabycia w EK Polish Bookstore, tel. (201) 355-7496, cena 21 dol.


4 Przegląd Polski

DODATEK KULTURALNY nowego

dziennika

L ondyńskie spotkania

MAJ 2014

Tadeusz Różewicz (1921-2014)

W czasie II wojny wiatowej by czonkiem ruchu oporu, podobnie jak jego brat, który zosta zamordowany przez gestapo w 1944 r. By niewtpliwie najbardziej znaczcym yjcym polskim autorem, a wedug Toma Paulina wspaniaym “antypoet, który potrafi pisa wiersze po dramacie owicimskim” w nurcie poezji odbudowujcej sens po tragedii Auschwitz. Utwory Róewicza przetumaczono na ponad czterdzieci jzyków. Autor zosta nominowany do literackiej Nagrody Nobla. W 2000 roku zosta uhonorowany Nagrod Nike, która naley do najbardziej prestiowych nagród literackich w Polsce. W 2007 roku otrzyma Europejsk Nagrod Literack. Uwaany przez zagranicznych krytyków i autorów za “jednego z wielkich poetów europejskich XX wieku” (Seamus Heaney). “Ostatni yjcy, naprawd wielki polski poeta” – napisa James Hopkin w Guardianie. Spotkanie z twórczoci i osob Tadeusza Róewicza przywouje wspomnienia. Pierwsze – szkolne – zwizane z czytaniem lektur, gdy wród omawianych wierszy pojawi si dramat o intrygujcym tytule Stara kobieta wysiaduje. Pocztkowo wywoa zdziwienie, które z czasem zastpia refleksja. Utwór powicony kataklizmom wojny, jej dramatycznym konsekwencjom, mietnikowi dzisiejszej cywilizacji oraz… starej kobiecie. Kobiecie wielokrotnie interpretowanej jako Matka Ziemia, Matka Natura, Matka mier, która staje si jedynym staym punktem odniesienia, nadziej we zburzonym i zaburzonym wiecie. Poeta wprowadza eksperymenty formalne; widoczne s wpywy awangardy paryskiej. Dramat Róewicza róni si jednak od teatru absurdu Eugéne’a Ionesco czy Samuela Becketta, zauwaalna jest polska uczuciowo i osobisty ton wypowiedzi autora. W konsekwencji powstaje teatr otwarty, gdzie dramat nie ma pocztku ani koca, utwór zbudowany jest z dowolnych fragmentów narracyjnych, przypominajcych kola plastyczny. Dominuje forma groteski, wyraajcej jaowo egzystencji jednostki, wprowadzane s przeciwstawne konstrukcje estetyczne, które zaskakuj zmieniajcym si nastrojem – od patosu a do trywialnoci. Prosta i lakoniczna forma utworów Róewicza utrzymanych w spokojnej tonacji, a przecie ukazujcych zagad, upadek kultury, cywilizacji i wartoci, wywieraj silne wraenie. Przypominaj wymow twórczo Tadeusza Borowskiego, autora równie niekonwencjonalnie opisujcego zagad, wojn i ludobójstwo. Poeta powróci do wtku starej kobiety w kolejnym dramacie. Po latach, w 2001 roku, mogam osobicie porozmawia z poet w Londynie, podczas uroczystego festiwalu powiconego jego twórczoci. W White Bear Theatre zaprezentowana zostaa premiera Kartoteki w wykonaniu Brit-Pol Theatre. Wydarzeniem inaugurujcym bya promocja ksiki Róewicza pt. Recycling, opublikowanej przez brytyjskie wydawnictwo Arc Publications. Utwór jest opowieci o wspóczesnej cywilizacji, w której przeplataj si idee, upadli politycy, przewrotni bankierzy. Autor wprowadza równie motywy angielskie – pojawiaj si Tony Blair i ksi Karol, owieczka Dolly czy choroba szalonych krów.

ZDJĘCIE: MARIA DĘBICZ

Tadeusz Różewicz, urodzony w Radomsku, to polski poeta, którego twórczość poetycka, prozatorska i dramaturgiczna została bardzo wysoko doceniona na świecie.

Tadeusz Różewicz w Londynie, 2001

To poetycka publicystyka ostro i nie bez zoliwoci uderzajca w najsabsze punkty wspóczesnych systemów spoecznych. James Hopkin zacytowa w Guardianie wypowied Róewicza: “(…) jeden z niemieckich wydawców nie chcia tego publikowa; orzek, e poezja o woowinie nie jest ciekawa. Powiedziaem mojemu tumaczowi, aby nie wysya tego wydawcom; powinien to wysa do polityków, rolników, a nawet samych krów”. Poeta w skromnym, szarym garniturze, przyciszonym gosem, z poczuciem humoru i przewrotnoci, przywoywa wspomnienia zwizane ze spotkaniami podczas midzynarodowych festiwali literackich, w których uczestniczy w odlegych zaktkach wiata. Wymieni plejad poetów, opowiada o Pablu Nerudzie, Allenie Ginsbergu i wielu innych, dzi ju nieobecnych, którzy zaliczeni zostali do poetyckiego panteonu. Wspomina miejsca i ludzi, zaznaczajc: “(...) orszak umarych kolegów wci mi towarzyszy (...). Powiksza si równie orszak odchodzcych polskich twórców (...). Nie chc mówi o pogrzebach, ale o zmianie generacji (...)”. Klamr zamykajc rozmow stanowio wspomnienie zwizane z pierwsz wizyt poety w Londynie, kilkadziesit lat temu. Byo to podczas festiwalu, który – jak okreli Róewicz – odbywa si w betonowym budynku. Mia prawdopodobnie na myli Royal Fe-

stival Hall. Doda, e londyski recenzent skupi si jedynie na opisywaniu jego zbyt duych butów, zbyt szerokich spodni... Z uznaniem i nostalgi wspomina natomiast macedoski festiwal literacki, któremu towarzyszyy homeryczne scenografie, a poeci czytali wiersze na mostach i w monastyrach. Po latach Londyn proponuje kolejne spotkanie z twórczoci Róewicza. Na brytyjskim rynku wydawniczym ukazaa si ksika Mother Departs (Matka odchodzi, 1999). Wydanie angielskie, w przekadzie Barbary Bogoczek, opublikowane zostao przez Stork Press. Wieczorna gala powicona jednemu z najwybitniejszych pisarzy polskich odbya si w ramach Festiwalu Literatury w Londynie, we wspópracy z Instytutem Kultury Polskiej w Londynie i wydawnictwem Stork Press 25 maja 2013 r. Wystpili na niej: poeci George Szirtes i Tom Paulin, piosenkarka Katy Carr, aktor Jan Peszek i jego córka, aktorka i piosenkarka, Maria Peszek. Spotkanie prowadzia pisarka, wydawca i pedagog Sophie Mayer. Matka – symbol cigoci, bliskiego zwizku z rodzin, tradycj, miejscem pochodzenia, sowem ojczystym. Utwór Matka odchodzi to wyjtkowe poczenie prozy i poezji. Mówi o radoci ycia i agonii odchodzenia, tworzy bogate i zoone portrety matki i syna oraz ukazuje ich dynamiczne, wane zwizki. Róewicz two-

rzy obrazy ycia i relacji, które bywaj brutalne, ale te przewrotne, prowokujce pozorn naiwnoci. Utwór przetykany jest fragmentami dzienników, opowiada i zapisków. Przez dugi czas w powojennej Polsce – mimo silnych zwizków rodzinnych – sowo “matka” stanowio obszar zaniechania i nieobecnoci. Po latach poeta auje i otwarcie zastanawia si, dlaczego nigdy nie speni najprostszych, wydawaoby si, obietnic, takich jak wizyta w Krakowie, wspólne spotkanie w kawiarni. Nie uczyni drobnych gestów, z których skada si ycie. Stawia pytanie: dlaczego ich zabrako? Pokolenie Tadeusza Róewicza nie potrafio mówi o uczuciach; poturbowane przez wojn wkroczyo w now, nieznan epok “odbudowy i budowy nowego”. “Nowe” wymagao zaniechania wartoci uznawanych przez poprzednie pokolenia, nakazywao spoglda w przyszo. A przeszo bya czsto zbyt dramatyczna, by do niej wraca. Europejskie ruchy egzystencjalne pocigay równie polskich twórców, proponoway podobne wartoci. wiat bez tradycji wydawa si moe atwiejszy do zaakceptowania, pociga – porzucono stereotypy, schematy, ustalone zachowania. Moe dlatego wyznanie poety – swoiste poegnanie z matk – staje si te, symbolicznie, pokoleniowym rozliczeniem z epok. Róewicz podwiadomie, mimo nowatorstwa i awangardy, konsekwentnie wraca i opisuje najprostsze uczucia. Zauwaalny dualizm utworów stanowi o jego sile. Poeta odmitologizowa i przywróci znaczenie sowu “matka”. Nada mu prosty, uczuciowy wymiar. Wspóczesna twórczo obfituje w utwory poetyckie odwoujce si do intymnych, czsto trudnych zwierze. Otworzyy si bariery uwalniajce najbardziej prywatne wypowiedzi poetyckie. Podczas marcowych spotka w ramach Europejskich Dialogów Poetyckich na University College London, których byam wspóorganizatork, wystpili wspóczeni poeci emigracyjni i krajowi, równie debiutanci. Autorzy poproszeni zostali o wybór znaczcych dla nich utworów, którymi chcieliby si podzieli z publicznoci. Iza Smolarek zaprezentowaa wiersz powicony matce. Róni si on nastrojem i przekazem lirycznym. W tym wierszu matka dramatycznie odchodzi – symbolicznie, kadego dnia:

szare renety umiera moja matka bez zaangaowania od czternastu lat a ja maluj usta przygldam si cieniutkim skrzydom brwi naprawiam fotel z roku na rok coraz bardziej bujany przez srebrne aluzje soce czyta franza kafk porzuconego na stole blada muszka owocówka w paszczu z szarej renety uwanie bada bieg czasu i czy z tego biegu uda si ocali smak rzeczy oczywistych czue lepkie pitno umiera moja matka która przez cae ycie naczytaa si rymkiewicza eliota brechta wic teraz nasuchuje ósmego kwartetu dymitra gdzie od strony gruszy a ja jej mówi mamu daj spokój mierci ona od rana jest niespokojna S to ju inne wypowiedzi liryczne. Osobiste, zdystansowane, pene nostalgii, niebojce si wyzna, nawet tych wyjtkowo trudnych. ANNA MARIA MICKIEWICZ Z LONDYNU


Trud no się z To bą po że gnać DODATEK KULTURALNY nowego

Odszedł Tadeusz Różewicz. Wraz z nim spoczął wiek XX. Żaden inny pisarz nie przeżywał historii Polski tak przejmująco i w takiej pełni.

niej doszy przekady Adama Czerniawskiego, zarówno poezji, jak i dramatów, które byy nadawane w radiu BBC. Róewicz naucza siebie i innych, jak pisa na nowo poezj po okresie holokaustu. W czasie gdy Samuel Beckett przemawia gosem teatru absurdu w jzyku angielskim i francuskim, sztuki Tadeusza Róewicza pokazyway, e mona wci Pisa o nim w swoim wierszu Czesaw Miosz: si mia, nawet stojc na skraju przepaci. Jego najsynniejsza sztuka, Kartoteka, zostaa wystawiona w Londynie przez Brit-Pol Theatre w roku 2001, zdobywajc nagrod magazynu Time Out. Po on to wziàł powa˝nie obejrzeniu spektaklu krytycy wyrazili powa˝ny Êmiertelnik zdziwienie: “Jest to tak uderzajco nie taƒczy wspóczesna sztuka, tak pena wyzwa i tak komiczna, e nasuwa si pytanie, co zapala dwie grube Êwiece nowego zaistniao w teatrze od czasu posiada przed lustrem wstania tej sztuki przed 40 laty”. Tadeusz Róewicz by wielkim czoubawiony własnà twarzà wiekiem, o wysokich standardach, przez nie ma pobła˝ania co by skazany na wiele rozczarowa. By jednoczenie niemiay i unika blasku dla frywolnoÊci form jupiterów. W yciu prywatnym by wyzabawnoÊci ludzkich wierzeƒ jtkowo yczliwy i przyjazny, z wielkim chce wiedzieç na pewno poczuciem humoru. Stara si kierowa zdrowym rozsdkiem. Nigdy nie wciryje w czarnej ziemi gn si w aden ruch polityczny, cho jest łopatà i zranionym przez łopat´ kretem mia zdecydowanie lewicowe przekonania. Dlatego te pozostawa poza yciem Róewicz przetwarza opresj i nadziej XX metropolii kulturalnych. Natomiast w piwieku w poezj, dramat i proz z niezrównan sarstwie czsto obnaa fasz i zakamadoz czowieczestwa i bezkompromisowej nie, bulwersujc przy tym rodowisko prawdy, nieustannie upominajc si o przestrze- (np. sztukami Do piachu lub Biae maganie podstawowych ludzkich wartoci i przy- estwo). W twórczoci Róewicza jest co tak pominajc o tym, e s one nieustannie deptane. W latach 60. ukaza si pierwszy angloj- uniwersalnego, e bya i jest nadal tuzyczny wybór jego poezji w przekadzie Mi- maczona na ponad czterdzieci jzyków. osza, który wywar wielki wpyw na modych Wraz z Tonym Howardem doczyam poetów brytyjskich i irlandzkich, midzy in- do tej grupy entuzjastów Róewicza pod nymi Seamusa Heaneya i Toma Paulina. Pó- koniec lat 80., ostatnio przekadajc je-

Ró˝ewicz

dziennika

Przegląd Polski

go dzieo biograficzne Matka odchodzi (Mother Departs, Stork Press, London, 2013). W lad za tumaczeniami wywizaa si dugoletnia przyja – dar i przywilej, który wywar ogromny wpyw nie tylko na nasz wraliwo literack, ale te na zwyke postrzeganie wiata. Miaam przyjemno wielu spotka i rozmów z pisarzem, zarówno w Anglii, jak i w Polsce. Midzy innymi oprowadzaam go po londyskich galeriach (by wielkim mionikiem i przewrotnym krytykiem sztuk plastycznych) oraz po obserwatorium astronomicznym w Greenwich, skd zachowaam sympatyczne pamitkowe zdjcia. Ostatni raz odwiedziam go w domu we Wrocawiu w grudniu 2013 roku. Jak zwykle, zostaam piknie ugoszczona: poczstowana smakoykami kulinarnymi ony poety, pani Wiesawy, oraz niepowtarzaln rozmow na wielorakie tematy. Polaa si te becherovka i byo duo miechu. Tadeusz pokaza mi tekst, w którym si wanie rozczytywa: autorstwa Luisa Bunuela, napisanego tu przed mierci filmowca. Na marginesie Róewicz zaznacza swoje uwagi i zakrela interesujce go fragmenty. Jeden z nich brzmia: “Od dawna jestem oswojony z myl o mierci.... mier stanowi cz mojego ycia. Nigdy nie miaem zamiaru ignorowa jej, przeczy jej istnieniu. Ale niewiele mona powiedzie o mierci, gdy jest si, jak ja, ateist. Trzeba bdzie umrze razem z zagadk...”. Tadeuszu kochany, tak trudno jest si z Tob poegna! Jeszcze tego nie zrobi. Bd kontynuowa nasz przyja, nasze rozmowy, czytajc i tumaczc Twoje utwory. BARBARA BOGOCZEK

Tadeusz Różewicz i Barbara Bogoczek, Londyn 2001

AUKCJA POLSKICH MAP W SOPOCIE

Książka Tadeusza Różewicza Matka odchodzi (Mother Departs) w tłumaczeniu Barbary Bogoczek znalazła się w finale prestiżowej brytyjskiej nagrody literackiej The People’s Book Prize 2013/2014 w kategorii non-fiction. The People’s Book Prize to doroczna nagroda, która przyznawana jest w trzech kategoriach: proza, non-fiction oraz literatura dla dzieci. Po raz pierwszy w historii nagrody nominację otrzymało tłumaczenie. W maju tego roku ogłoszeni zostaną laureaci. Mother Departs By Tadeusz Różewicz Translated by Barbara Bogoczek Edited and introduced by Tony Howard Published by Stork Press 2013

5

ZDJĘCIE: MARIA DĘBICZ

MAJ 2014

W gdańskim oddziale Sopockiego Domu Aukcyjnego odbędzie się 10 maja br. aukcja map i widoków ziem polskich. Zaprezentowanych zostanie ponad 150 obiektów, których zasięg czasowy obejmuje sześć stuleci, sięgając do XV w., przy czym przeważają mapy pochodzące z okresu wielkiego rozwoju kartografii, czyli wieków XVII i XVIII.


6 Przegląd Polski

DODATEK KULTURALNY nowego

dziennika

MAJ 2014

Anioły i demony w MoMA BOŻENA CHLABICZ

Tym razem na szóstym pitrze nowojorskiego Muzeum Sztuki Wspóczesnej, w galerii ekspozycji czasowych, pojawia si jednak zupenie wyjtkowa z wielu wzgldów wystawa, któr – obowizkowo – obejrze powinni wanie brokerzy z Wall Street. Oraz fachowcy od kredytów, inwestycji, audytu i w ogóle – pracownicy wielkich korporacji, ze szczególnym uwzgldnieniem tych finansowych. Wypada j te gorco poleci przedstawicielom tych – zbyt licznych, by je tu wymienia – zawodów, w których warunkiem sukcesu jest szeroko rozumiana kreatywno. No i jeszcze wszystkim nauczycielkom, budowlacom, sklepowym i operatorom telefonii komórkowej, którzy pomimo wyboru takiej wanie cieki swojej zawodowej kariery, w gbi duszy czuj si niespenionymi artystami. Tyle e dotd nie odwayli si jeszcze sign po oówki, pdzle i duta lub tworz wycznie “do szuflady”. Jeli tak, to ekspozycja Gauguin: Metamorphoses by moe doda im odwagi, by wreszcie zrobili to, czego pragn. Bo ta wystawa to najlepszy z moliwych dowodów, e – pomimo wszystko – warto i za swoim powoaniem. Paul Gauguin to twórca, o którym – wydawaoby si – wszystko ju wiadomo, bo wspominaj o nim nawet podrczniki do wychowania plastycznego ze szkoy powszechnej. Nie bez racji uchodzi on za jednego z najwybitniejszych malarzy epoki postimpresjonizmu, czyli okresu, który nastpi w sztuce bezporednio po liliach wodnych Claude’a Moneta i martwych naturach Paula Cezanne’a. To malarz rozpoznawalny na pierwszy rzut oka nie tylko przez historyków sztuki, bo kto raz zobaczy, raczej nie zapomni ju sylwetkowych, obwiedzionych mocnym konturem, bajecznie kolorowych ciemnoskórych piknoci, portretowanych na tle bujnej, rajskiej zieleni i tczowych kwiatów Mauritiusa i Haiti. A to Gauguin wanie. Wikszoci z nas od razu kojarzy si on z baniow, nieco prymitywn, ale za to autentyczn egzotyk. Ale zanim powstay pierwsze zmysowe i kolorowe portrety gauginowskich Haitanek, w swoim pierwszym yciu Paul by… brokerem giedowym. I do czterdziestki uchodzi za typowego przedstawiciela swojego “gatunku”. Codziennie zasiada (zapewne w zarkawkach, zgodnie z ubiegowiecznym, korporacyjnym dress code) przy urzdniczym biurku, a w domu – zasobnej mieszczaskiej kamienicy – czekaa na niego ona z gromadk dzieci. W tamtym okresie swojego ycia, który siga lat 90. XIX stulecia, analityk Gauguin tylko czasami wraca do marze z wczesnej, burzliwej modoci, kiedy to – zanim zdecydowa o podjciu studiów w dziedzinie ekonomii – zamierza zosta synnym malarzem. Do czterdziestki by jednak Gauguin typowym przedstawicielem francuskiej klasy urzdniczej. A, tu pod koniec stulecia, nadszed powany

ZDJĘCIA: ARCHIWUM

Muzea sztuki, zwłaszcza współczesnej, to raczej nie są miejsca tłumnie odwiedzane przez – na przykład – analityków giełdowych. W MoMA – poza turystami z Dalekiego Wschodu – na co dzień tłoczy się głównie ubrane na czarno “towarzystwo” z (sądząc z akcentu) Upper West Side.

Paul Gauguin, Tahitian Woman with Evil Spirit (Tahitanka ze złym duchem), ok. 1900 r. i Mata Mua – In Olden Times (Dawnymi czasy), 1892 r.

kryzys finansowy i cae zastpy pracowników sektora bankowego zostay pozbawione swoich biurek, zarkawków i zajcia w zawodzie. I wtedy Paul zdecydowa si radykalnie zmieni cae swoje ycie. Porzuci nie tylko charakter pracy, ale take (co ju zdecydowanie trudno poleca innym niezrealizowanym dotd artystom) rodzin, i uciek tam, gdzie – jak sdzi – nie sigaj nie tylko kryzysy finansowe, ale w ogóle nie ma dostpu tak zwana cywilizacja Zachodu, ze wszystkimi swoimi blaskami, ale te cieniami. Takim miejscem byy dla niego egzotyczne wyspy – Mauritius, a wczeniej Haiti. Ze zmian sposobu i miejsca egzystencji nadszed te dla Gauguina czas realizacji niespenionych wczeniej marze artystycznych. I cho nigdy nie studiowa malarstwa, rzeby ani grafiki, zaj si twórczoci plastyczn. I mao, e zosta znanym, cenionym i – co moe najwaniejsze – rozpoznawalnym przez szerok publiczno malarzem, którego wpyw na rozwój sztuki poimpresjonistycznej uznaj wszyscy historycy dyscypliny. Jak dowioda aktualna wystawa w MoMA, zajmowa si w tym czasie take grafik, rzeb, a nawet ceramik. I nie do, e te mao dotd znane nawet fachowcom prace robi ogromne wraenie estetyczne, to jeszcze dowodz, e samouk z antypodów zdecydowanie wyprzedzi w nich swoj epok, stajc si prekursorem wszystkich waniejszych kierunków twórczoci wyrosych z impresjonizmu – zwaszcza abstrakcji oraz… pop-artu. W salach MoMA ogldamy bowiem – ze zdumieniem – powielane w rónych wariantach kolorystycznych grafiki Andy’ego Warhola, z tym, e… to nie s grafiki Warhola! To wczeniejsze o cae pówiecze prace Paula Gauguina! Tu obok nich wisz podmalowane rcznie odbitki powtarzajce identyczny motyw w nieskoczonych wersjach, te operujce – na wszelkie moliwe sposoby – efektami koloru, waloru, wiata i cienia. aden z tych obiektów nie nosi jednak cech “brudnopisu”, studium, eksperymentu plastycznego. S “sko-

czone”, dopracowane, pozbawione przypadkowoci czy popiechu, typowych dla “dokumentacji” poprzedzajcej – u niektórych malarzy – realizacj ostatecznego dziea. One wszystkie s “dzieami”. Podobnie, jak zaskakujco sprawne warsztatowo i efektowne estetycznie prace rzebiarskie, gównie drzeworyty, które – w charakterze – porówna mona chyba tylko z równie mao znanymi pracami amerykaskiego pop-artysty starszego od Gauguina o pó wieku – Roberta Indiany. Stylistycznie s one utrzymane w konwencji indiaskich totemów, bo zreszt wyrosy z podobnych inspiracji. I wczeniejsze, ni wykonane w podobnej, prymitywistycznej konwencji dziea Pabla Picassa. Artysty, który – czego dowodzi “czarno na biaym” materia zgromadzony w MoMA – zacign wielki dug u kolegi-samouka z Haiti. Podobne zobowizania okazuj si te mie wobec Gauguina ekspresjonici. Bo chocia jego obrazy wydaj si by metafor spokoju, panujcego w wolnym od grzechów cywilizacji, egzotycznym raju na ziemi, to grafiki przeciwnie – pene s mroku, grzechu i przemocy, pierwotnej dzy i równie pierwotnego lku. W dziewiczym lesie deszczowym, penym kwiatów i soca, gbiej, wród wilgotnych, parnych bagien te lgn si demony i upiory. Generalnie wystawa mniej znanych prac Paula Gauguina w MoMA dowodzi, e – cho coraz rzadziej – spektakularne odkrycia nieznanych aspektów twórczoci “podrcznikowych” artystów z minionych epok s wci moliwe. I e kady rozdzia historii sztuki, nawet taki, który od dawna ju uchodzi za zamknity, moe wymaga opatrzenia errat bd wrcz napisania cakiem od nowa. Jak teraz, kiedy Paul Gauguin, pogodny portrecista ziemskiego raju na wyspach dziewiczych, okaza si – niespodziewanie dla wszystkich – eksperymentatorem, wyprzedzajcym swoj epok i twórc nawiedzanym przez egzystencjalne demony. Dodatkowy wniosek, jaki pynie z tej wystawy, jest taki, e kreatywno by moe jest

cech wrodzon, ale z pewnoci mona te poprawi zaniedbania natury w tej dziedzinie uporczyw i wytrwa prac. Trzeba tylko – jak to zwile uj kiedy znany twórca epoki pop-artu Jasper Jones – “wybra jaki obiekt, i co z nim zrobi, a potem zrobi z nim jeszcze co innego”. Mona to wiczy, tak jak Gauguin eksperymentowa, realizujc jeden i ten sam motyw plastyczny w rónych mediach i technikach, w dziesitkach wariantów. Synne obrazy artysty dotd sprawiay wraenie, jakby powstaway od niechcenia, tak a vista (bez przygotowania), w cigu jednego popoudnia przy pótnie. Ale wystawa w MoMA dowodzi, e to wraenie to tylko pozór. Nie po raz pierwszy jaka starannie przygotowana ekspozycja udowadnia, e talent talentem, ale mistrza czyni cika praca. Poza tym z tej wietnej pod kadym wzgldem wystawy wynika te, e – o czym bya ju mowa wyej – warto poda za swoim powoaniem. Nawet pomimo braku formalnego artystycznego wyksztacenia, artyst moe zosta kady (no, prawie). Take i amator moe nie do, e sta si synnym malarzem, to jeszcze wyznaczy w sztuce nowe trendy i sta si prekursorem nie tylko dla swoich wspóczesnych, ale take dla artystów kolejnych epok. Jak Gauguin dla twórców pop-artu, w tym samego Andy’ego Warhola. Ekspozycja Metamorphoses dowodzi take, e nigdy nie jest zbyt póno, by radykalnie zmieni swoje ycie. Zwaszcza zawodowe. I to nawet w przypadku, kiedy wczeniej przez cae dekady byo si – jak Gauguin – analitykiem finansowym. Wystarczy tylko najpierw odkry w sobie artystyczne powoanie. A potem… có, na Floryd? A moe na Dominikan? p Gauguin: Metamorphoses 8 marca – 8 czerwca 2014 Museum of Modern Art 11W 53rd St. (między 5th i 6th Ave.) Manhattan www.moma.org


MAJ 2014

DODATEK KULTURALNY nowego

dziennika

Przegląd Polski

O przyjemnościach niemożliwego

7

GRAŻYNA DRABIK

Opowiedzie o cudzie stworzenia wiata. O upadku Lucyfera, anioa wiata, który sta si anioem ciemnoci. O pierwszych ludzkich krokach – tych jeszcze w raju, Adama i Ewy, i tych na ziemi, Kaina i Abla. Opowiedzie o Powodzi i o Noem. Niewolnictwie w Egipcie. Mojeszu i jak zmaga si z wtpliwociami swego ludu, jak prowadzi ich przez rozstpione morze. I jak anio ukaza si modej dziewczynie, gdzie w malekim miasteczku, a ona musiaa sobie poradzi, jako doj do adu – sama i z Józefem – z przedziwn Nowin. I dalej, bo przecie ta Nowina to tylko pocztek nastpnej historii. A wic, opowiedzie o niczego niewiadomych pasterzach, i jak im co zaczyna niespodzianie wita. I trzech magach z daleka. I okrutnym Herodzie z bliska, o powiceniu 10 tysicy niemowlt, by zabi to jedno, które moe by niebezpieczne. I ju patrz, oto Jezus jako modzieniec – peroruje wród uczonych. Teraz pokania si pokornie przed Janem Chrzcicielem. I doprowadzi nas – przez Jerozolim i Ogród Oliwny, przez mk Pask i rezurekcj, przez skopotane serce Judasza, przez ból Marii, zachwyt Marii Magdaleny, strach Piotra, wtpliwoci Tomasza i ambicje Pawa, przez wdrówki apostoów – do nas samych, dzisiaj, tutaj. Czyli znów do pocztku nastpnej historii. Niemoliwe, a jednak: stao si moliwym, i odbywa swe czary wieczorem na dole Manhattanu. Pod kierunkiem Eda Sylvanusa Iskandara 50-osobowy zespó The Bats (w teatrze The Flea, prowadzonym przez Jima Simpsona), plus doproszeni aktorzy wystpujcy w “Pchle” po raz pierwszy: Stephen Stout w roli Boga, Alice Allemano jako Gabriel, Colin Waitt jako Jezus, Kyle Hines jako Adam, Alesandra Nahodil jako Ewa, przygotowali The Mysteries. Iskandar i Chór Anielski splotli poszczególne historie-epizody, napisane przez 48 rónych pisarzy, w bogaty, kolorowy gobelin. Z jednej strony Iskander odwouje si do tradycji redniowiecznych misteriów i przedstawie pasyjnych. Z drugiej odnosi do bardzo wspóczesnych potrzeb, by w naszym wieckim, naznaczonym wtpliwoci, wielokulturowym spoeczestwie usytuowa si w znaczcy sposób wobec odziedziczonych historii, mitów i wiary. The Mysteries czyni to piknie i mdrze. Aha, i jeszcze jedno: do strawy duchowej, w czasie przerwy, The Flea rozdaje take bardzo smaczny posiek. Wychodzisz wic z teatru podwójnie wzmocniony, na ciele i duchu. Przyznaj, e ogromn rado sprawia mi fakt, e to przedstawienie we Flea Theatre – cho wyjtkowe w skali i rozmachu – wcale nie jest wyjtkowe w swych ambicjach i niespokojnych poszukiwaniach. Coraz ciekawiej dzieje si w teatrze – nawet na skomercjalizowanym Broadwayu, cho szczególnie w rozmaitych mniejszych, off-broadwayowskich salach. Pulsuje w nich energia i entuzjazm, jakby ywicy si znów odkrywan si wspólnej, twórczej pracy. Wiele nowych przedstawie wicej wymaga od widza, nie podporzdkowujc si dyktatom wymogów jednoznacznoci czy gadkich rozwiza. Oznacza to take, e ze swej strony wicej nam oferuj. Nie sprowadzaj si li tylko do banalnej rozrywki. Zadaj pytania raczej, ni podsuwaj pocieszajce odpowiedzi.

ZDJĘCIE: JONATHAN HOLLINGSWORTH

Zadanie wydaje się niewykonalne. Chyba tylko jako żart lub kpina. Może jako wyzwanie, by się popisać rozmachem ambicji, nawet jeśli się nie uda jej spełnić. Taki oto zamysł: przedstawić na scenie, w maleńkim teatrze, przy mocno ograniczonych środkach, Biblię, Stary i Nowy Testament.

The Misteries – Colin Waitt jako Jezus

Przypominaj o klasycznych tekstach, podkrelajc ich uniwersalne wartoci. Staraj si odnajdywa gbszy podtekst, nie rezygnujc jednoczenie z rozrywki, wyczulone na trudne problemy wspóczesnoci. Theater for a New Audience, po wielu latach gocinnych wystpów w najróniejszych miejscach Manhattanu, od jesieni ubiegego roku dziaa wreszcie w swojej wasnej siedzibie, w imponujcym budynku nieopodal Brooklyn Academy of Music. Arin Arbus, reyserka chyba najtrudniejszej tragedii Szekspira King Lear, wietnie wykorzystaa now, przestrzenn sal. Nie jest to porywajca propozycja, odkrywcza w interpretacji. Ale przyznam, e wdziczna tym razem byam za brak fajerwerków specjalnych efektów i indywidualnych popisów. Wstrzemiliwa oprawa wizualna (Riccardo Hernandez i Susan Hilferty) oraz skutecznie punktujce akcj dramatyczne owietlenie (Marcus Doshi) pozwala skupi uwag na poetyckim tekcie. Rytmiczne kadencje sów, podawane przez spójny zespó, zabrzmiay czysto i przekonujco. Co najwaniejsze w tym wypadku, Michael Pennington w roli Leara by wspaniale królewski, gdy nonszalancko rozporzdza yciem i mierci innych. Lecz jeszcze wspanialej by wielki i godny, gdy rozpacz nauczyy go pokory i prawdziwego znaczenia sowa mio (przedstawienia do 4 maja, w Polonsky Shakespeare Center, 262 Ashland Place, Fort Greene, Brooklyn). Podobnie skromna w dobrym tego sowa znaczeniu, bowiem efektywna w przekazaniu bogactwa tekstu, jest nowa inscenizacja sztuki Lorraine Hansberry A Raisin in the Sun. Kenny Leon pokazuje, jak – z pewnym wyczuciem dystansu i nawet z humorem – mona w starej, wydawaoby si przebrzmiaej historii odkry ywe wartoci. Sztuka jest mocno osadzona w realiach lat 50., przedstawiajc aspiracje murzyskiej klasy pracujcej do wspicia si na szczebel “klasy redniej”, nieco solidniej osadzonej w materialnej rzeczywistoci. Aspiracje te symbolizuje posiadanie domku jednorodzinnego, w bezpiecznej dzielnicy, z dobr szko, moe nawet z zadbanym parkiem w okolicy. Rozjani nieco kolor twarzy tych “marzcych”, i rozpozna mona kolejnych przybyszy emigranckich, kolejnych “marzycieli” – chtnych do podjcia trudu pracy, lecz zmagajcych si z uprzedzeniami, a take czsto z wasn nieudolnoci. Emocjonalny adunek sztuki jest tu przede wszystkim zaleny od jakoci gry aktorskiej. Na szczcie, mimo obecnoci gwiazdora w obsadzie, Kenny Leon zdoa zgra bardzo odmiennie indywidualnoci aktorskie w spójn kom-

pozycj. LaTanya Richardson Jackson jako Lena, matriarcha rodziny Younger, opierajc si na swej gbokiej wierze, stwarza iluzj stabilnoci i nadziei. Sophie Okonedo w roli Ruth oddaje zmczenie trudn codziennoci i niepewnoci jutra. Czujemy, jakich wysików wymaga, by mimo wszystko utrzyma zwizek maeski. Anika Noni Rose dodaje mocn nut animuszu, jako pena ambicji rebeliancka Beneatha. Denzel Washington, cho pocztkowo wydaje si zbyt synny i za stary, by wcieli si w rol Waltera Lee, yciowo przegranego ma Ruth, szybko zdobywa nasz sympati. Buduje skomplikowany i przekonujcy portret mczyzny, który musi znale w sobie si, by skonfrontowa si nie tylko ze spoecznym uprzedzeniem, lecz take z samym sob. Do powyszych przedstawie dodam jeszcze, e wród kwietniowych premier na Broadwayu warto zwróci uwag na: solidn inscenizacj opowiadania Johna Steinbecka Of Mice and Men, z Jamesem Franco i Chrisem O’Dowdem (do 27 lipca, Longacre Theatre); poruszajcy koncert piosenek Billie Holiday w wykonaniu Audry McDonald w Lady Day at Emerson’s Bar Lanie Robertsona (do 10 sierpnia, Circle in the Square); powrót do Nowego Jorku udanej sztuki irlandzkiego pisarza Martina McDonagha The Cripple of Inishmaan (“open run”, Cort Theatre); The Realistic Joneses, wieloznaczny dramat, który nobilituje penego niespodzianek Willa Eno na jednego z najciekawszych amerykaskich pisarzy (do 13 lipca, Lyceum Theatre). Mój entuzjazm dla sygnaów odradzajcej si ywotnoci w teatrze nie oznacza oczywicie, e wszystkie nowe propozycje s udane. Przykadem spektakularnej klski jest pretensjonalna niby-komedia, niby-tragedia Tales from Red Vienna. Sztuka Davida Grimma otrzymaa eleganck opraw wymienitych fachowców: scenografi przygotowa John Lee Beatty, kostiumy Anita Yavitch, owietlenie Peter Kaczorowski. Reyserka Kate Whoriskey miaa szans pracowa z najlepszymi z aktorów: z wybitn nestork sceny Kathleen Chalfant i z modziutk Nin Ariand, która zasuenie zdobya uznanie par lat temu ze swój broadwayowski debiutu w Venus in Fur. Caa ta pieczoowicie dopracowana oprawa oraz dobra obsada zday si tu na nic. Sztuka jest mizerna, oparta na anegdocie wprawdzie z ycia, lecz ywicej si sensacj: po I wojnie wiatowej zuboaa wdowa z “dobrego towarzystwa”, by utrzyma swój status, zarabia po kryjomu, sprzedajc swe ciao przygodnym mczyznom. Jeden z klientów okae si po-

rzdnym czowiekiem, który podbije jej serce. Lecz wkrótce okae si take, e wdowa wcale nie jest wdow, tylko on dezertera, który si musia przez dugi czas ukrywa… Nieprawdopodobiestwo pitrzy si za nieprawdopodobiestwem, komuna pogania komunaem. Gdy pojawia si pomocnik sklepikarza pochodzenia ydowskiego, to najpierw jako niewinnie zakochany modzian z bukietem kwiatów w doni, a potem jako brutalnie pobity na ulicy przez zych Austriaków. Gdy Helena si zakochuje, to w Béla Hoyos, co to jako typowy Wgier jest impulsywnie dziarski i wolnomyliciel, a nawet socjalista, odmiennie od jej bezkrwistego ma-arystokraty. A jak zjawi si na scenie tragarze, by przenosi meble, to si narzeka, e nie mówi po ludzku i, jak to zwykle Polacy, s pijani. Wicej od tej gupiej zoliwostki bezkarnie rzuconej ze sceny i przyjtej ze miechem dokuczya mi niezdarno reyserska. Kady gra tu jakby w zupenie innej sztuce: Tina Benko jako “Mutzi”, dawna przyjacióka Heleny, przesadza i kryguje si jak w wodewilu; Kathleen Chalfant jest wiern suc-opiekunk Heleny w jakiej sentymentalnej wersji Upstairs/Downstairs; Michael Esper to wgierski kochanek prosto z pogodnej operetki; a Nina Arianda stara si honor ratowa udajc, e pretensjonalne Opowieci z czerwonego Wiednia s uwspóczenion wersj Domu lalki Ibsena, a Helena Nor, która bohatersko stawia czoo przeciwnociom losu (Manhattan Theatre Club, przedstawienia 18 marca – 27 kwietnia, w City Center). p Ed Sylvanus Iskandar, The Mysteries – w współpracy z 48 pisarzami, Jill Rafson (dramaturgia) i Collaborationtown. Reż. Ed Sylvanus Iskandar, muzyka: David Dabbon, choreografia: Chase Brock, scenografia: Jason Sherwood, kostiumy: Loren Shaw, oświetlenie: Seth Reiser. Występują: Alice Allemano (Gabriel), Janice Amaya (Mary Magdalen), Allison Buck (Mary), Asia Kate Dillon (Lucifer), Karsten Otto (Joseph), Peter Sansbury (Noah, Judas), Stephen Stout (Peter, God?), Kate Thulin (Hagar, Rachel, Bobby), Colin Waitt (Jesus) & the Bats. Premiera 20 kwietnia, przedstawienia do 25 maja, w The Flea, 41 White St. TriBeCa. Lorraine Hansberry, A Raisin in the Sun. Reż. Kenny Leon, scenografia: Mark Thomson, kostiumy: Ann Roth, oświetlenie: Brian Macdevitt. Występują: Jason Dirden (George Murchison), Latanya Richardson Jackson (Lena Younger), Bryce Clyde Jenkins (Travis Younger), Sophie Okonedo (Ruth Younger), Anika Noni Rose (Beneatha Younger), Sean Patrick Thomas (Joseph Asagai), Denzel Washington (Walter Lee Yonger). Premiera 4 kwietnia, przedstawienia do 15 czerwca, w Ethel Barrymore Theatre, 243 W. 47th St., przy Times Square.


8 Przegląd Polski

DODATEK KULTURALNY nowego

dziennika

MAJ 2014

Dżenderowy Port Literacki IZA KLEMENTOWSKA

Trochę trudno uwierzyć, że już po raz 19. odbył się Port Literacki. Czas mija szybko, ale wciąż mamy w pamięci pierwszy festiwal z 1996 r. w Legnicy, z wszelkiego rodzaju happeningami, mającymi pokazać poezję od nowej, atrakcyjniejszej dla czytelnika i odbiorcy strony.

I to bya wówczas na polskim rynku literac- noc w sypialnym przedziale pocigu penym kim niewtpliwa nowo. Przez nastpne lata kobiet i zaczyna zachowywa si w sposób zbliobserwowalimy kolejne nowinki – czytanie ony do nich. wietny i nieco ironiczny kopoezji wzbogacane muzyk na ywo, prezen- mentarz na temat wygosi obchodzcy w tym tacjami multimedialnymi i wizualnymi, a na- roku 50. urodziny poeta Jacek Podsiado mówet eksperymentami teatralnymi. Port Literac- wic, e przyjcie przez bohatera kobiecej perki 2014 to, jak mówi na zakoczenie Artur spektywy podyktowane byo tylko i wyczBurszta z Biura Literackiego organizujcego nie reguami rytmu i gramatyki. W sobot suszne pytania zadaa równie festiwal, “dwa lata przygotowa, trzy dni wydarze, trzynacie imprez, dwadziecia sze pisarka Inga Iwasiów (Bambino, Umar mi), ksiek, kilkudziesiciu zaproszonych artystów która poprowadzia spotkanie “Gos Ukrainy”, z Polski, Hiszpanii, Ukrainy i Woch, a nade a mianowicie: czy nasze relacje pciowe s wszystko – kilkaset osób zapeniajcych wi- wycznie kwesti instytucjonalnego zmieszadowni wrocawskiego Teatru Wspóczesnego”. nia i przypadkowoci ról, jakie przyjmujemy Jednak zanim Port na dobre wystartowa, w spoeczestwie? Oraz czy pe to sprawa do mioników literatury dotara smutna dyskursu, retoryki i jzyka? Niestety, wydawiadomo o mierci Tadeusza Róewicza (24 je si, e wydarzenia festiwalu nie przyniokwietnia br.). Biuro Literackie stano na wy- sy odpowiedzi na te pytania. Pierwszy dzie Portu rozpocz si nieco sokoci zadania i zorganizowao w ostatniej chwili spotkanie powicone wybitnemu po- nietypowo, jak na literackie wydarzenie, poecie oraz niezwykle ciepemu i skromnemu niewa od pokazu filmu dokumentalnego wyczowiekowi. Przedstawiono na nim nie tyl- reyserowanego przez obecn na festiwalu ko utwory Róewicza, ale i film z Portu Li- Mary Mirk Milo Urwany wiersz. Zuzanna terackiego 2008, którego poeta by gociem Ginczanka (1917-1944) w kinie Nowe Horyzonty. Zuzanna Ginczanka bya polsk pohonorowym. Tegoroczn edycj w caoci powicono etk pochodzenia ydowskiego urodzon w tematowi gender, czyli gorcej ostatnio w Pol- Kijowie, póniej mieszkajc m.in. w Warsce kwestii podziau ról na kobiece i mskie, szawie, Lwowie oraz Krakowie, w którym w ale wynikajce nie z cech biologicznych, lecz 1944 roku zostaa rozstrzelana przez gestaz wychowania i kultury. I wszystko byoby po. Ginczanka pisaa wiersze ju od 10. rodobrze, gdyby festiwal rzeczywicie nawi- ku ycia. Teraz, na okoliczno festiwalu, Biuzywa do tego tematu. Jednak organizatorzy ro Literackie przygotowao retrospektywny jakby sami nie zauwayli, e dokonali podzia- tom jej poezji Wniebowstpienie ziemi, zreu wedug pci biologicznej, a nie kulturowej. dagowanego i opatrzonego komentarzem W pitek przedstawiono bowiem poetki i pre- przez poet Tadeusza Dbrowskiego. Zuzanzentacje kobiece, w sobot za by dzie m- nie Ginczance powicono równie jedno ze ski. Organizatorzy, czyli Biuro Literackie, jesz- spotka z “kobiecego” dnia. Poczono je z cze przed rozpoczciem festiwalu tak mówi- omówieniem twórczoci dwóch innych poli o tym pomyle: “Kiedy dwa lata temu po- etek, wanych dla historii polskiej kultury – Anny Kamieskiej wstawa program i plan (i zbioru Rzeczom wydawniczy 19. Portu, Port Literacki 2014 to dwa lata maym) oraz Anny nie przeczuwalimy, e wirszczyskiej (i niechccy wpiszemy przygotowań, trzy dni wydarzeń, zbioru Kona ostatsi w wielki ogólnonatrzynaście imprez, dwadzieścia ni czowiek). Sporodowy spór o pe sześć książek, kilkudziesięciu zaprotkanie to poprospo ecz no -kul tu ro w, wadzi juror Angenierównoci z ni zwiszonych artystów z Polski, Hiszpalusa, wrocawskiej zane, obiegowe role nii, Ukrainy i Włoch, a nade nagrody literackiej, od gry wa ne w y ciu wszystko – kilkaset osób zapełniawybitny znawca liprzez kobiety i mteratury wspóczeczyzn i takie tam idejących widownię wrocławskiego snej, profesor Anologie. Literatura przeTeatru Współczesnego. drzej Zawada. wietla niuanse jak czuPodczas drugiey ultrasonograf i czy[Artur Burszta] go dnia Portu, czyni nas bardziej wiadoli dnia pod znamymi, w jakim teatralkiem kobiet, wystpia m.in. Justyna Bargielnym dramacie zostalimy obsadzeni”. Podobno “jzyki eskie” z pitkowego dnia ska, która ju od kilku adnych lat jest staym miay znale odbicie w sobotnich “gosach gociem festiwalu. W tym roku zaprezentowamskich”, a “nowe sytuacje” panów z drugie- a utwory ze zbioru Szybko przez wszystko i, jak go dnia Portu miay by wznowieniem “no- to zwykle bywa w przypadku Bargielskiej, na wych sytuacji” z dnia kobiecego, czyli pitku. suchajcych czekao mnóstwo jzykowych nieBy moe to prowokacja i celowy zabieg te- spodzianek, zarówno bardzo ironicznych, jak gorocznej edycji, majcy wywoa dodatko- i tragikomicznych. Oprócz niej fragmenty waw dyskusj o gender (wskazuje na to rów- snego debiutu czytaa nominowana do tegorocznie choby nazwa w tym roku – Port Den- nej nagrody Silesiusa Martyna Buliaska (tom der), jednak niestety nie do koca i nie dla ka- moja jest ta ziemia) oraz Joanna Mueller swodego by on wystarczajcy czytelny, co nale- je krótkie wycinki z ksiki Powleka rosny uzna za minus tej imprezy. Za plus na pew- ce. Te trzy spotkania na pewno mona uzna no powinno si potraktowa ju same próby za pereki eskiego dnia. Sobotni dzie “mski” to przede wszystskierowania uwagi na spraw gender, m.in. dziki opowiadaniu ukraiskiego pisarza Andrija kim take wieloletni go Portu Jacek DehLubki, w którym gówny bohater musi spdzi nel i jego ostatni zbiór wierszy Jzyki obce,

ale take niezwykle obiecujcy Szymon Somczyski, debiutujcy w Biurze Literackim zbiorem Nadjeda, oraz Filip Zawada czytajcy swój poemat Trzy cieki nad jedn rzek sumuj si. Wielkim plusem tegorocznej edycji byy na pewno czytania na wieym powietrzu. Na wrocawskim Rynku zaprezentowali si bowiem debiutanci wyonieni w ramach corocznego “Poowu”, czyli projektu wyszukujcego najbardziej obiecujcych modych poetów. Dla wielu z nich byo to bardzo emocjonujce przeycie, poniewa czytali nie tylko dla publicznoci zainteresowanej poezj (i nie w zamknitej sali), ale i dla przypadkowych ludzi przechodzcych nieopodal Prgierza na Starówce. Sporód wyowionej pitnastki na uwag zasuguj m.in.: Dominika Parszewska, Agnieszka uchowicz, Sylwia Gryciuk, Marta Stachniaek, Kasper Pfeifer, Dawid Mateusz, Piotr Parulski, Rafa Rutkowski i Micha Pranke. Ich wiersze znajd si równie w specjalnym tomie Poów, debiuty 2014, opublikowanym przez Biuro Literackie. Debiutantów zgrabnie przedstawili dolnolscy poeci Marta Podgórnik i Konrad Góra. Ale Port Literacki 2014 to nie tylko polscy poeci i pisarze, lecz równie wybitni gocie zagraniczni. Wobec sytuacji, jaka ma miejsce we wschodniej Ukrainie, nikogo nie zdzi-

wi ju sam tytu panelu “Gos Ukrainy”, na którym swoje powieci zaprezentowali: Natalka niadanko Lubczyk na poddaszu, Dzwinka Matijasz Powie o ojczynie, Andrij Lubka Killer oraz legendarny pisarz i twórca wspóczesnej rodzimej awangardy Oeksandr Irwane Choroba Libenkrafta. Nie obyo si oczywicie bez gorzkich sów pod adresem prezydenta Rosji Wadimira Putina i prób o wsparcie Polaków dla ukraiskiej niezalenoci. W pitkowy wieczór zaprezentowano za Portret kobiety w opowiadaniach dziesiciu hiszpaskich autorek, odwanej ksice przeciwstawiajcej si patriarchalnemu urzdzeniu iberyjskiego wiata. Na spotkaniu obecne byy dwie autorki zbioru Marina Mayoral i Carme Riera. Festiwal zakoczy si prezentacjami prac biorcych udzia w konkursach “Komiks wierszem” oraz “Nakr wiersz”. W pierwszym nagrodzono Gret Samuel, w drugim zwyciy Maciej Sawuski “Magic”. Na tegoroczny Port Literacki przybyo ponad 1500 osób. W przyszym roku, na 20-lecie festiwalu, Port odwiedzi najwaniejsze literackie imprezy na wiecie, m.in.: w Armenii, Czechach, Chinach, Indiach, Izraelu, otwie, Litwie, Niemczech, Norwegii, Sowacji, Walii i na Wgrzech. Czyli wrocawski festiwal znów zaskoczy publiczno. p


DODATEK KULTURALNY nowego

dziennika

Przegląd Polski

M árquez – pisarz magiczny MAJ 2014

9

ALEKSANDRA ZIÓŁKOWSKA-BOEHM

Za jego najznakomitsze dzieo uwaana jest powie Sto lat samotnoci. Wydana w 1967 r. przyniosa Márquezowi wielk saw, przetumaczona zostaa na ponad 35 jzyków, sprzedana w dziesitkach milionów egzemplarzy. Chilijski poeta Pablo Neruda nazwa j “najwaniejszym dzieem literatury hiszpaskojzycznej od czasów Don Kichota”. Akcja dzieje si w wiosce Macondo. Tak jak podziwiany przez Márqueza William Faulkner umieszcza akcje niektórych swoich utworów w wymylonym Yoknapatawpha County w Missisipi, tak niektóre powieci Márqueza rozgrywaj si w – lub w pobliu – Macondo. Z lektur Stu lat samotnoci zmagaam si, pamitam, do dugo. Bohaterowie sagi rodu Buendiów targani s sprzecznymi uczuciami, mocuj z samotnoci, bezcelowoci wojny domowej, z niezdolnoci kochania. Akcja ksiki przynosi niesamowite – wrcz magiczne – wydarzenia i zdarzenia. Nie ma granicy midzy tym co realne a tym co fantastyczne. Jak w innych powieciach i opowiadaniach Márqueza, dziej si dziwne rzeczy: kapani lewituj, zwoki si nie rozkadaj, wybuchaj epidemie bezsennoci i utraty pamici, spada deszcz w postaci kwiatów... Ksika prowokuje, przyciga i odrzuca. Jest jak filmy Federica Felliniego. Przypomina pisarstwo Jorge Luisa Borgesa, Michaia Buhakowa czy Güntera Grassa lub Salmana Rushdiego. Jej specyficzny styl nazwano “realizmem magicznym”. Sto lat samotnoci zawiera wiele piknych powiedze, jak np.: Sekretem dobrej staroci jest nie co innego, tylko szczery pakt z samotnoci. Plemiona skazane na sto lat samotnoci nie maj ju drugiej szansy na ziemi. Przytomna staro moe wicej powiedzie ni wróby z kart. Czowiek nie naley do adnej ziemi, póki nie ma w niej nikogo ze swych zmarych. Pono wiadomo kruchoci ycia zawsze towarzyszya pisarzowi. Od kilku lat chory na raka ukadu limfatycznego wycofa si z ycia publicznego, a do swoich przyjació rozesa

poegnalny list. List ten zaistnia potem w internecie, rozsyany w rónych jzykach jako skadanka fotografii z mylami pisarza, który u schyku ycia dzieli si swoj mdroci (dostaam i ja wiele miesicy temu tak skadank). Cytowano np. sowa: Nauczyem si, e czowiek ma prawo patrze na drugiego z góry tylko wówczas, kiedy chce mu pomóc, aby si podniós czy Gdybym wiedzia, e s to ostatnie minuty, kiedy ci widz, powiedziabym “kocham ci”, a nie zakadabym gupio, e przecie o tym wiesz. Kiedy chorowa, prasa podawaa, e istnieje nieopublikowany tekst, który wedug yczenia pisarza ma by ogoszony po jego mierci. Ma mie pono tytu Zobaczymy si w sierpniu (We’ll See Each Other in August, En Agosto Nos Vemos). Ameryk acisk interesuj si od ponad dwudziestu lat. Take ze wzgldu na mojego syna, który otworzy pismo na Karaibach, potem w Nikaragui. Odwiedzajc miejsca na poudnie od Stanów – Portoryko, Meksyk, Kostaryk, Brazyli, Argentyn, Paragwaj – pamitam, e rozmawiajc z ludmi, którzy dowiadywali si o mojej pasji pisania i czytania, zawsze byam pytana, czy znam ksiki ich “Gabo”, jak nazywano ukochanego pisarza. By takim i dla Kolumbijczyków (urodzi si w Kolumbii), i dla Meksykanów (w Mexico City spdzi wiksz cz swojego ycia), i w innych miejscach. Druga ksika Márqueza, któr chc wspomnie, to Mio w czasach zarazy. Jest jedn z pikniejszych ksiek o mioci, jakie czytaam. Mioci, która okazaa si silniejsza od samotnoci i mierci. Jest to historia uczucia dwojga ludzi – poety Florentino Arizy oraz rozsdnej Ferminy Dazy – pokazana na przeomie XIX i XX wieku. W 2007 r. powsta na jej podstawie film (na postawie ksiek Márqueza nakrcono kilka filmów) w reyserii Mike’a Newella, z Javierem Bardemem i Giovann Mezzogiorno w gównych rolach. Jest to opowie o mioci, która znalaza spenienie dopiero u kresu ycia, po pówieczu wyczekiwania, wbrew

Powie Marqueza Sto lat samotnoci zostaa przetumaczona na 35 jzyków

ZDJĘCIA: ARCHIWUM

17 kwietnia br. w wieku 87 lat w Mexico City zmarł Gabriel García Márquez, jeden z największych pisarzy hiszpańskojęzycznych od czasów Miguela de Cervantesa. Uważany jest za jednego z najwybitniejszych współczesnych pisarzy świata, jak Dickens, Tołstoj czy Hemingway. W 1982 r. otrzymał literacką Nagrodę Nobla za “powieści i opowiadania, w których fantazja i realizm łączą się w złożony świat poezji, odzwierciedlającej życie i konflikty całego kontynentu”.

Marquez jest uważany za jednego z największych pisarzy hiszpańskojęzycznych od czasów Cervantesa

ny w Europie Zachodniej. Nie uleg urokowi Europy, uwaa, e Europejczycy byli protekcjonalni wobec Ameryki aciskiej. Podobnie jak wielu intelektualistów i artystów z Ameryki aciskiej, Márquez patrzy na wiat z perspektywy lewicowej, m.in. wspiera Fidela Castro na Kubie. Pono byli tak zaprzyjanieni, e pisarz pokazywa mu projekty swoich nieopublikowanych ksiek. Rzadko udziela wywiadów i prawie nie wystpowa w telewizji. Amerykaskiemu Playboyowi – gdy zapytano go o przyja z Castro – odpowiedzia: “Nikt przecie nie uwierzy, e najczciej rozmawiamy o owieniu ryb, wic po co mam to mówi”. Wizi Márqueza z Castro niepokoiy niektórych intelektualistów i obroców praw czowieka, publicznie wypoAmerykanie odmawiali mu wizy wiadaa si Susan Sontag w 1980 r., mówic, blisko trzydzieści lat, może e to “skandal, e pisarz z tak ogromnym tadlatego, że był członkiem lentem jest rzecznikiem rzdu, który wsadzi Komunistycznej Partii Kolumbii do wizie wicej osób (proporcjonalnie do liczby ludnoci) ni jakikolwiek inny na wiecie”. w 1950 roku, może ze względu Podobno Márquez pomóg w finansowaniu na przyjaźń z Castro. partii politycznej Wenezueli, by te obroc lewicowych rewolucjonistów, którzy przejli w niej poecie. Mija 50 lat, 9 miesicy i cztery wadz w Nikaragui. Amerykanie odmawiali mu wizy blisko trzydni... kochankowie odnawiaj swoj pasj po dzieci lat, moe dlatego, e by czonkiem Kopówieczu niewidzenia si. Inne powieci Márqueza to m.in.: Jesie pa- munistycznej Partii Kolumbii w 1950 roku, motriarchy, Genera w labiryncie, Raport z pew- e ze wzgldu na przyja z Castro. W 1995 nego porwania, ycie jest opowieci, Opo- roku prezydent Bill Clinton zaprosi Marquwie rozbitka, Za godzina, Niewiarygodna i eza do Stanów Zjednoczonych. Po jego miersmutna historia niewinnej Erendiry i jej nie- ci prezydent powiedzia, e “mia zaszczyt by godziwej babki, Dialog lustra, Kronika zapo- przyjacielem pisarza i pozna jego wielkie serwiedzianej mierci, Na faszywych papierach ce i genialny umys”. Prezydent Barack Obama stwierdzi, e wiat w Chile, Rzecz o smutnych dziwkach. Gabriel García Márquez urodzi si 6 marca straci jednego z najwikszych pisarzy, pod1927 r. w maym miasteczku Aracataca, w krelajc e Marquez by jego ulubionym aupobliu karaibskich wybrzey Kolum- torem od czasów modoci. Prezydent Enrique Pena Nieto ogosi, e w bii, jako najstarsze dziecko urzdnika pocztowego i wdrownego farmaceuty, imieniu caego Meksyku wyraa smutek z poktóry nie by w stanie utrzyma ony i wodu mierci jednego z najwikszych pisarzy dwanaciorga dzieci. Gabriel spdzi naszych czasów. Podobnie wypowiedzieli si prezydenci wczesne dziecistwo w duym, zrujnowanym domu swoich dziadków ze strony mat- Kolumbii, Brazylii, Urugwaju, Kuby, Francji, ki. Ten dom bdzie przywoywa w swoich wielu pisarzy i wielu czytelników. Odejcie piksikach, podobnie jak duchy dziadków po sarza opakuje wiat. Amerykaski publicysta Eugene Robinson nim krce. Pono pukownik Buendia, bohater Stu lat samotnoci, nosi wyrane lady po- napisa, e Márquez wywar duy wpyw na dobiestwa do dziadka pisarza, a mityczna wio- jego ycie, e po “lekturze Stu lat samotnoci zmieni swoje spojrzenie na wiat”. “Years beska Macondo to Aracataca. Gabriel García Márquez studiowa prawo w fore I met him, Gabriel García Márquez chanBogocie, ale studiów nie ukoczy. Zaczyna ged my life”... – zacz swój tekst zatytuowapisanie od dziennikarstwa. W poowie lat 50. ny Adventures in magical realism, który ukadwa lata spdzi jako korespondent zagranicz- za si w Washington Post. p

wszelkim przeciwnociom losu. Uczucie rodzi si z przelotnej znajomoci. Modzi prowadz kilkuletni miosny dialog poprzez listy i krótkie spotkania. Ojciec Feminy, przeciwny zwizkowi córki z biednym poet, wywozi córk z maego miasteczka. Florentino zmaga si ze swoim bólem, nie tracc nadziei na spotkanie. Mijaj lata. Fermina godzi si na maestwo z rozsdku: jej wybrankiem zostaje arystokrata, doktor, któremu po powrocie z zagranicy udaje si pokona w miasteczku niebezpieczn choler. Doktor Urbino zyskuje szacunek okolicznej ludnoci i mio Ferminy. Dziewczyna zapomina o biednym, zakochanym


10 Przegląd Polski

DODATEK KULTURALNY nowego

dziennika

MAJ 2014

Pierwszy dzień resz ty mo je go ży cia KATARZYNA BUCZKOWSKA

Franciszek Kulon przy pracy

Franciszek Kulon na zgliszczach swego domu

ich od nich lub narzucania im obcych pasji s daremne. Czasem artyci zdaj si wywaa otwarte drzwi, ale najczciej widz oni co, czego mniej wraliwi nie potrafi dostrzec. Franciszek Kulon maluje równie portrety oraz pejzae, czsto inspirowane otaczajc go bogat natur, która momentami przypomina mu bieszczadzkie krajobrazy jego rodzinnego Sanoka. W swojej domowej galerii prowadzi kiedy warsztaty rysunku i malarstwa dla lokalnych artystów amatorów z regionu gór Catskill. Ostatnio planowa wznowi na wiksz skal plenerowe lekcje dla pasjonatów malarstwa. Jego reprodukcje obrazów mistrzów zdobi paacowe ciany Grand Prospect Hall na Brooklynie, gdzie Kulon pracowa przez 16 lat. W tym historycznym budynku wystpowa Enrico Caruso i Fred Astair. Krcono tam sceny do filmów The Cotton Club w reyserii Francisa Forda Coppoli i Prizzi’s Honor w reyserii Johna Hustona. Waciciele Prospect Hall, Michael i Alice Halkias, którzy odrestaurowali to eleganckie miejsce, zlecali Kulonowi wykonywanie reprodukcji arcydzie takich malarzy, jak: Velazquez, Rubens, David, Delacroix. (Pisa o tym The New York Times z 10.01.1999 r.). Michael Halkias mówi o polskim malarzu: “Ma nadzwyczajny talent, potrafi kolorem i ruchem pdzla nada obrazom dynamik. Swoimi emocjami daje reprodukcjom indywidualizm”. “Dzi jest pierwszy dzie reszty mojego ycia” – stwierdzi Franciszek Kulon po wizycie

ZDJĘCIE: Z ARCHIWUM ARTYSTY

Miny ponad dwa miesice od mronej nocy 18 lutego br., kiedy znanemu artycie malarzowi Franciszkowi Kulonowi spon doszcztnie dom w Parksville w stanie Nowy Jork. Zerwany ze snu odgosami trzasku stropu, otoczony dymem, z kotem pod pach, wybieg przed dom na niegi gór Catskill. Uszed z yciem, ale poniós katastrofaln strat. Wraz z domem spony obrazy artysty, pótna bliskie ukoczenia lub bdce w trakcie pracy, mnóstwo szkiców i projektów do zrealizowania – cay jego wieloletni dorobek artystyczny i dobytek yciowy. Przyczyna poaru jest nadal nieznana. Wród zgliszczy stoi wysoki komin, który wiadczy, e by w tym miejscu dom. Nowy dach, który ostatniej jesieni przyjaciele wspólnymi siami zrobili Franciszkowi jako urodzinowy prezent, strawi ogie. Uratowaa si frontowa barierka obszernej werandy, któr Franciszek niedawno wasnorcznie ukoczy, by odwiedzajcy go mieli wicej miejsca na pogawdki. Zawsze co konstruowa i przeksztaca z myl o znajomych, bo radowa si, gdy dom by peen ludzi. Przed barierk dwa wierki strzeg domu, którego ju nie ma. Poar jest tym bardziej dramatyczny, e od czasu nabycia domu artysta przez wiele lat zmaga si z oficjaami w powiecie Sullivan. Walczy o swoje prawa swoim najlepszym narzdziem, tworzc spoecznie zaangaowane obrazy. Lokalne gazety, River Reporter, Sullivan County Democrat, Times Herald-Record, relacjonoway jego batalie z powiatowymi decydentami oraz perypetie, bdce rezultatem reakcji decydentów na Kulona malarskie prezentacje owych sporów. Jego ocenzurowany obraz z 2003 r., krytykujcy wojn w Iraku, by przedmiotem procesu w sdzie federalnym. By to czas, gdy w Ameryce wród polityków i w mediach gosy przeciwko inwazji Stanów Zjednoczonych na Irak byy nieliczne. Obraz Kulona zosta zdjty z wystawy w galerii budynku rzdowego w Monticello przez wadze powiatowe, mimo stanowczego sprzeciwu kuratorki wystawy Sandee Pointer oraz lokalnych artystów. Na podstawie konstytucyjnej wolnoci ekspresji proces sdowy zakoczy si porozumieniem stron. Obrazy Kulona znajduj si w midzynarodowych kolekcjach prywatnych i muzealnych. Dla niektórych obserwatorów nagminno politycznych treci dotyczcych wymiaru sprawiedliwoci i cenzury w twórczoci Franciszka Kulona oraz inwencyjna karykaturalno przedstawianych przez niego lokalnych osobistoci wydaje si epidemiczna. Artyci maj wasne obsesje i wszelkie próby odcigania

ZDJĘCIE: KATARZYNA BUCZKOWSKA

Tragedia wpisana jest w ludzki los. Tragedie ludzie przeżywają na co dzień. Gdy tragedia wydarzy się blisko, staje się niewyrażalna.

u lekarza, tu po poarze. Dym podrani mu drogi oddechowe, uszkodzi nabonek oskrzeli, musi zadba o siebie, orzek lekarz. “Nie do, e mam natchnienie, to nie mam farb” – Kulon absurdalnie artuje, z czego jest znany. Bazestwem pokrywa swój niewyraony al, jednak za chwil u znajomych przy herbacie nagle zacina si kaniem w pó zdania. Podnosi kubek z zielon herbat, mówic: “Mój niebieski czajnik si spali”. Z bólem przywouje spalone obrazy, nad którymi wanie pracowa na zlecenie, a które bdzie musia odtworzy. W nieznonie mrone popoudnie zgliszcza przedmiotów nie do rozpoznania stanowi emocjonalnie mrocy widok. Oczy nie wierz wasnym oczom, bo jeszcze minionej jesieni córka Kulona, Karolina, biegaa z ogrodu warzywnego i kwiatowego do domu i z powrotem, skadujc rozmaite nasiona na nastpny rok. W miejscu, gdzie byy jej malwy, dalie, piwonie, mita, niezapominajki, buty zapadaj si w hadach niegu, których biel podkrelaj przeraajce odcienie czerni pogorzeliska. Jedynym przyjaznym nieokopconym przedmiotem jest pknita gliniana donica mieszczca pic zabawnie bulwiast rolin. Teraz w zamieci taczcy wiatr niesie duszcy swd spalenizny. Za chwil zamie ustaje. Nagle rozbyskuje soce. Ptaki zaczynaj wiergoli. “Gdy sysz piew ptaków, wiem, e co dobrego si wydarzy” – mówi poszkodowany. Dla Franciszka ptaki s dowodem na istnienie Boga. “Samochód jest, fundamenty s i mój kochany kominek” – pociesza si, patrzc na stos gruzów. Wypatrzy ocala cz do swojego samochodu, cenn i ostatnio nabyt za dobr cen. Cieszy si przez moment. W samochodzie znajduje jeden pdzel: “Nagromadziem pdzli i oszczdzaem je, by ju wicej nie kupowa”. Poar strawi pdzle, farby, ulubione sztalugi Anthony’ego Quinna, które kupi niegdy na aukcji w Hudson, i inne materiay plastyczne. Co równie strawi, to wyjtkowe miejsce spotka dla przyjació i przypadkowych nieznajomych, z Nowego Jorku, New Jersey i okolic, którzy gdy raz trafili do domu Kulona, nie potrafili na jednej wizycie poprzesta. Nie eby Franciszek Kulon syn z konwencjonalnej gocinnoci; on si nigdy gomi nie zajmowa i nawet ich nie zaprasza. Gocie zajmowali si gomi. Odchodzio obfite kucharzenie. Tu i ówdzie znajdoway si zajcia dla

zaprzyjanionych budowlanych speców. Przybysze udawali si na intensywne wyprawy w góry, wzdu dramatycznych wodospadów prowadzcych do zbiornika wodnego Neversink, skd miasto Nowy Jork otrzymuje wod. Dom by w nieustannej metamorfozie, bowiem nabyty zosta w stanie raczej aosnym. Posiada unikaln atmosfer, bo sklecony z rzeczy zdobycznych, skomponowanych z wyobrani. Naczeln zasad domu byo, by czas spdza konstruktywnie i kulturalnie. W przeciwnym razie gospodarz potrafi si obruszy i od towarzystwa uciec, by w swojej sypialni obejrze jaki filmowy klasyk. Kulturalnie oznaczao, e musia odby si program artystyczny. Na scenie w galerii utalentowani mniej lub wicej czytali swoje wiersze lub krótk proz, grali na gitarach, syntetyzatorze, tarkach, ykach i innych instrumentach. Na kameralnej scenie wystpowali te znani polscy artyci, jak Andrzej Rosiewicz, Stan Borys, Jacek Wolski. Wieczorami, w otoczeniu lasu, przy ognisku, dwie druyny zwyky konkurowa w szaradach. Obowizkow kategori byy przysowia i powiedzenia polskie, ku podtrzymaniu rodzimej kultury na emigracji. Nietrudno byo bezsownie pokaza np. “Nie szata zdobi czowieka”, ale ile trzeba byo pantomimicznie nagimnastykowa si, by odegra mdroci, takie jak np. “Z bajki miech, z prawdy gniew”. Owe wiczenia teatralne wywoyway salwy miechu i radoci. Midzy aktami Zbyszek Brun, odeszy nagle ubiegej jesieni przyjaciel Franciszka, gra na akordeonie polskie pieni ludowe, zawsze do utraty tchu. Otwarty dom Franciszka Kulona by miejscem ekspresowych wakacji dla wielu, którzy po cikiej pracy szukali kojcego azylu w górskiej naturze. Podczas szczytujcych weekendów dom potrafi zaakomodowa okoo 30 osób. Nikt na przesilenie nie narzeka. Po koniec kwietnia pogoda w górach Catskill lekko si ociepla. Drzewa s nadal bezlistne, mówi Franciszek Kulon, wracajc z ruin swojej posiadoci. “onkile wystrzeliy” – dodaje. Przyjaciele wspieraj Franciszka i troszcz, by nie spalia si w nim nadzieja ycia i pasja do malowania. Cenny jest kady yczliwy gest wobec ogromu potrzeb. “Mam sze pdzli, jedn tubk koloru ochra, siedem pócien i sztalugi. Tylko nie mam jeszcze miejsca do malowania” – mówi malarz. Dramat trwa. p


MAJ 2014

DODATEK KULTURALNY nowego

Polacy, do urn!

Na kształt róży wiatrów

A najadniejsze mieszkaj w Iskrzyni na PodChciaem rozpocz ten felieton takim obrazkiem: gdy karpaciu i hoduj owce kameruskie. Ta rasa w niedziel, 27 kwietnia, na (owiec) pochodzi z zachodniej Afryki, gówplacu w. Piotra w Rzymie Po- nie z Kamerunu i Wybrzea Koci Soniowej. lacy radowali si kanonizacj Od typowej owcy domowej róni si pochliJana Pawa II, w Karpaczu wym charakterem. W przypadku niebezpieGórnym szykowano si do po- czestwa owce kameruskie przeskakuj z agrzebu Tadeusza Róewicza. twoci metrowe ogrodzenia i rozbiegaj si Pragn spocz na cmentarzu ewangelicko- w róne strony. Ich ucieczki przypominaj stra-augsburskim przy kociele Wang. W testamen- tegi antylop: te pryskaj w róne strony. Stracie poprosi miejscowego pastora, “aby wspól- tegia antylop – taki tytu da francuski repornie z ksidzem Kocioa rzymskokatolickie- ter Jean Hatzfeld swojej trzeciej ksice o lugo, którego jestem czonkiem przez chrzest dobójstwie w Rwandzie, wyrónionej w roku wity i bierzmowanie, odmówi odpowied- 2010 Midzynarodow Nagrod imienia Rynie modlitwy”. Moe najwaniejsze zdanie, ja- szarda Kapuciskiego za reporta literacki. Aukie zawar w swojej poezji, dotyczyo Boga: tor pozwala w niej mówi zarówno ofiarom, “ycie bez boga jest moliwe/ ycie bez boga jak i zabójcom, i te beznamitne relacje poraaj. Uwiadamiaj po raz kolejny, kim potrajest niemoliwe”. Ale gdy ju miaem siada do klawiatury, fi by czowiek dla czowieka. W kwietniu mija 20. rocznica rozpoczcia tej spojrzaem w telewizor: “Pijany kierowca miertelnie potrci dwie uczennice w wieku najwikszej po holokaucie zbrodni ludobójstwa. 12 i 13 lat. Sprawca tragedii nie udzieli im Pomylmy: zaledwie dwadziecia lat temu na pomocy i pieszo zbieg z miejsca zdarzenia” – oczach caego cywilizowanego wiata, w cigu to bya wiadomo pod obrazami TVP z Rzy- kilkunastu tygodni zamordowano w bestialski mu (Info Poranek), jaka przesuwaa si na pa- sposób – maczetami, motykami, siekierami, ale systematycznie, zabisku u dou ekranu, tu jajc codziennie od przed roz po cz ciem Każdy z nas w każdej chwili dziewitej rano do pimszy ka no ni za cyj nej tej po poudniu, czdwóch papiey. może zostać Kurtzem nie z niedzielami i A wic tak: w Rzymie z Jądra ciemności Conrada... witami – ponad miwynosz na otarze Polion ludzi. Oficjalne laka, a jego rodacy, zdeklarowani od pokole katolicy, dokonuj czy- statystyki wyceniaj liczb zgadzonych Tutsi nów niechrzecijaskich, nieludzkich, hanieb- przez zabójców Hutu na 800 tysicy do 1 minych. Pisz w pluralis majestatis, bo nie cho- liona 71 tysicy. I nikt palcem nie kiwn. Kadzi tylko o pijanego zabójc i jego kolesia, ale nadyjski genera Roméo Dallaire, w tamtym czao ca wiosk, a szerzej – o cae spoeczestwo, sie gównodowodzcy misji ONZ do spraw poprzyzwalajce na powszechny alkoholizm i do mocy (!) Rwandzie, miewa do dzisiaj koszmapewnego stopnia rozgrzeszajce morderców ry senne, bo nie pozwolono mu nic zrobi. Rauzbrojonych w samochody. Przecie ta nieszcz- da Bezpieczestwa w odpowiedzi na jego rasna wioska w Lubelskiem milczaa jak (zbio- porty zredukowaa liczb onierzy ONZ z dwóch rowy) grób, gdy policja szukaa przestpcy, cho i pó tysica do dwustu siedemdziesiciu. Nie inaczej postpili europejscy ksia miwszyscy go znaj. W sklepie sprzedawali mu alkohol, gdy podjeda pijany, a potem spo- sjonarze: opucili swoich wiernych. Podobnie tykali si na niedzielnej mszy witej i razem jak w czasach holokaustu, wiat spuci zawstyszli do komunii. Horror, horror – jakby powie- dzone oczy i zason milczenia. Niewesoe to dzia Kurtz, bohater Jdra ciemnoci Conrada. nasuwa wnioski. Czy tak samo wiat postpi “Wiedza o sobie samym zawsze przychodzi za w sprawie Ukrainy – gdy, nie daj Boe, zapóno i jest ródem niewyczerpanych alów” cznie si tam odwieczny taniec maczet, noy, – wyzna z kolei inny z bohaterów powieci, karabinów i modzierzy – jak postpi i 70 lat Marlow, i jest to “wiento prawda”, jakby rzek temu, i zaledwie 20? Niestety, nie mona mie zudze ani naprzyjaciel Jana Pawa II, ksidz filozof Józef Tischner (“S trzy prawdy: wiento prawda, tys dziei, e wiat si nagle zmieni i czowiek si prawda i gówno prawda”). Z Historii filozofii zmieni. Mona za to czyta mdrego Róewipo góralsku najbardziej mi przypad do serca cza, a przez fakt – i akt – lektury tej wielkiej cytacik: “Moe i wiat jest boski, Wojtu, ale poezji powstrzymywa, choby na jedn dziewcta som nase”. I co z tego, e wiedza o chwil, upadek czowieka, przypominajcy stranas samych moe by przeraajca, i e ka- tegi antylop, jak i owiec kameruskich, rozdy z nas w kadej chwili moe zosta Kurtzem biegajcych si we wszystkich kierunkach: i “nawet wity Boe nie pomoe” – jak pie- “czowiek wspóczesny/ spada we wszystkich wa witej – i wietnej – pamici Tadeusz Na- kierunkach/ równoczenie/ w dó w gór na boki/ na ksztat róy wiatrów”... p lepa. Dziewcta som nase i jus...

Magdalena Grzebałkowska: Beksińscy. Portret podwójny Książka Beksińscy. Portret podwójny nie jest biografią wybitnego polskiego malarza, który zginął zamordowany we własnym domu. Ani biografią jego mrocznego syna, znanego dziennikarza muzycznego, który fascynował się śmiercią i tak długo próbował popełnić samobójstwo, aż mu się udało. Najważniejszym tematem nie są tu obsesje, natręctwa, fobie i ar tystyczne uniesienia. Ani też kariera, pieniądze, wystawy i krytycy. To nie jest opowieść o dziwnych uczuciowych związkach, fascynacji muzyką i filmem oraz nowymi technologiami... s. 477, 27.00 dol.

11

PIOTR FLORCZYK – LISTY Z LOS ANGELES

MAREK KUSIBA – ŻABKĄ PRZEZ ATLANTYK

EK POLISH BOOKSTORE POLECA – ZADZWOŃ: (201) 355-7496

Przegląd Polski

dziennika

Od kilku dni wisz nad urodziny mojej starszej siostry, ale pewnie na mi ci kie, we nia ste pomyl przy okazji cho przez chwil o euchmury, tym samym zwia- rokandydatce Otylii Jdrzejczak. Wielka pystujc pocztek wiosennych waczka bya niegdy moj koleank, aczzmian pogodowych, kiedy kolwiek to byo tak dawno temu, e sam nie w maju i czerwcu soca b- wiem, czy mia si, czy ubolewa nad fakdzie jak na lekarstwo. Mnie tem, e i ona pcha si do koryta. Pono prato nie przeszkadza – w gnie odmieni wiat dzieci i kobiet – co za kocu wiecznie bkitne niebo staje si po zacny cel! Ale ja równie jestem idealist, dziki czemu wiem, e zamiast duba sojakim czasie nieznone. wietnie zdaj sobie spraw, e niektó- bie w nosie podczas obrad w Brukseli – tak rzy z Was maj za sob zim stulecia. Ale na marginesie: nie znosz brukselek, zwaszskoro przez ostatnich pi miesicy musia- cza gotowanych – lepiej powoa do ycia em wysuchiwa non stop, ile niegu spa- organizacj pozarzdow i zmienia wiat do Wam na gow i jakie to mrozy ciska- od podszewki. Niech Otylek-Motylek dziay Wam tyki, postanowiem si odwdzi- a w Warszawie lub na rodzinnym lsku – czy. Tym, którzy przecieraj oczy ze zdu- na pewno ma wiele ciekawych pomysów, mienia, powtarzam: pochmurna pogoda a e przy okazji jest celebrytk, na rozgos jest spenieniem moich najskrytszych ma- medialny moe liczy. Z kolei biedny Torze. Mog pywa, biega i jedzi na ko- masz Adamek, o którym staram si zapolarzówce bez obaw, e dopadnie mnie udar mnie, odkd ogosi swoj kandydatur, kilsoneczny lub nagy zgon, spowodowany od- ka lat temu krzywo stan na wadze, przez wodnieniem. Co wicej, brak soca ska- co musia bi si z goliatami, nie majc szans na stanicie na bokserskim szczycie, wic nia do czytania wierszy. Jako e kwiecie jest narodowym miesi- pewnie dlatego teraz szuka zajcia na sporcem poezji, cz przyjemne z poytecznym, tow emerytur. Lecz zamiast publicznie czytajc codziennie przynajmniej jeden to- dzikowa Bogu za to i owo, mógby przymik, z którego wybieram perek lub dwie, oy si do szkolenia modziey – nasza aby nastpnie dzieli si nimi ze studenta- wdziczno nie znaaby granic. adna ze mnie Debbie Downer, ale skoro mi, z on oraz kolegami, którzy wysuchuj moich deklamacji z umieszkiem na twa- mowa o sporcie i polityce, to warto wsporzy. A dlaczego kwiecie sta si celebracj mnie, e tego samego dnia krakusy wypopoezji, skoro sam T.S. Eliot pisa, e April wiedz si w referendum, odpowiadajc na is the cruellest [sic] month, negujc bezpru- cztery pytania, m.in. czy Kraków ma rywaderyjnie samego Chaucera? Wedug pomy- lizowa o prawo do zorganizowania zimosodawców, czyli Akademii Poetów Ame- wej olimpiady w 2022 r. Pomijajc wikszo rykaskich, nad wyborem kwietnia zawa- domniemanych plusów i minusów gospodayo m.in. to, e daje okazj na propagowa- rzenia igrzyskami, ludzie, którzy s “za”, licz na wielki skok cywilinie poezji tu po miesizacyjny, choby w postaci cach dedykowanych histoBrak słońca skłania nowych dróg i tras kolejorii Afroamerykanów oraz wych, zwaszcza na odcinhistorii kobiet. Co ma pierdo czytania wierszy. ku Kraków – Zakopane. Nonik do wiatraka? Nie wiem, wiutk hal sportow ju w ale od 1996 r. niejeden poeta, zwaszcza jeli nie jest przekonany, co Krakowie maj, aczkolwiek pewien pan i jedo skutecznoci tego typu zrywów, ironicz- go zakad wulkanizatorski bardzo dugo stanie powtarza sobie pod nosem pierwszy wers li na drodze doprowadzenia ulicy im. StaniZiemi jaowej. Ba, niektórzy widz ca ini- sawa Lema od hali w Czyynach do ulicy cjatyw jako gboko chybion: nie do, e Mogilskiej. Pono jest ju po wszystkim, ale zalewa rynek setkami tomików w cigu za- bardzo chc wiedzie, czy ssiadujcy buledwie kilku tygodni, to jeszcze przykada dynek, w którym znajdowa si wietnie zasi do szerzenia grafomanii, dajc ludziom opatrzony sklep monopolowy, te zosta zbudo zrozumienia, e kady moe pisa wiet- rzony? Wtajemniczonych prosz o kontakt ne wiersze. Osobicie unikam drenia te- przez redakcj Przegldu Polskiego. Tymczasem krakowskim maruderom podmatu, bo ch poskromienia wszystkich jest stara jak wiat. Ponadto, gdyby nie ten trzy- suwam cig: Olimpiada? Nie! Metro? Tak! cieki rowerowe? Tak! System monitodziestodniowy karnawa, nigdy nie usyszelibycie o Monice Zobel, która w wydanym ringu wizyjnego? Tak! A na deser, jako pyniedawno debiucie, przypomina nam, e: The tanie bonusowe warte co najmniej sto punktów: Czy jest Pani/Pan za eksmisj z first god/ was the first human down. Jeeli komu nie odpowiada kwietniowe katedry wawelskiej zmarych tragicznie Letrbienie o poezji, moe z nadziej spogl- cha i Marii Kaczyskich? Tak! W kocu trzeda na maj. W krajach UE odbd si wy- ba wierzy, e wszdzie, równie za moim bory do Parlamentu Europejskiego. Osobi- oknem, “jeszcze bdzie przepiknie, jeszcie dwudziestego pitego bd witowa cze bdzie normalnie”. p

WWW.EKBOOKSTORE.COM

Mariusz Wilk: Dom włóczęgi Swoją opowieść-dziennik Mariusz Wilk pisze tak, jak się bierze kolejny oddech. Albo tak, jak się po czasie wraca na wytyczoną niegdyś ścieżkę. W domu nad Oniego nastąpiły zmiany. Pojawił się ktoś, kto sprawił, że Wilk na nowo czyta alfabet natury. Zmiana perspektywy spojrzenia na przyrodę, literaturę, ludzkie losy daje fascynujący efekt odkrywania tego, co bliskie, a dotąd niedostrzeżone. Książka mieni się, jak i poprzednie, zmiennością planów narracyjnych i mikroopowieści. Tym razem Wilcza włóczęga wiedzie tropą wyznaczaną przez zdziwienie dostrzeżone w oczach Martuszy. s. 197, 20.00 dol.

Maria Czapska: Europa w rodzinie. Czas odmieniony To pasjonująca panorama dwóch minionych stuleci widzianych przez pryzmat losów kilku środkowoeuropejskich rodzin arystokratycznych. Kreśląc dzieje swej kosmopolitycznej familii, Czapska umiejętnie łączy szczegół i anegdotę z szeroką perspektywą historyczną. Wśród jej przodków i krewnych byli m.in. rosyjski współautor pierwszego rozbioru Polski, austriacki adwersarz Bismarcka, polski powstaniec sybirak, radziecki komisarz spraw zagranicznych... Czas odmieniony jest opowieścią o losach autorki i jej rodzeństwa, rzuconych w sam środek historycznego cyklonu lat 1914-1920. s. 381, 25.00 dol.

Lynn H. Nicholas: Grabież Europy Książka szczegółowo przedstawia losy najsłynniejszych dzieł sztuki zrabowanych przez Niemców w czasie drugiej wojny światowej, a także ich poszukiwanie na terenie Rzeszy przez pięćdziesiąt lat po zakończeniu wojny. Autorka z doskonałą znajomością rzeczy opisuje organizację metodycznej grabieży we Francji, Polsce, Związku Radzieckim i Holandii, kulisy wojennego “rynku sztuki” i obrotu dziełami w skorumpowanej Trzeciej Rzeszy, ale również grabieżcze i destrukcyjne instynkty po każdej ze stron uwikłanych w wojnę. s. 693, 29.00 dol.


Ze świata kultury 12 Przegląd Polski

DODATEK KULTURALNY nowego

dziennika

MAJ 2014

notatnik majowy NJPAC Newark, NJ

1 Center St. Newark, NJ njpac.org

New Jersey Symphony Orchestra pod dyr. Jacques’a Lacombe: Music of the Masters: Beethoven & Brahms; godz. 8:00 wiecz. (piątek), 3:00 ppoł. (niedziela) 9 V Jersey Symphony Orchestra pod dyr. Jacques’a Lacombe, solista – Joshua Bell (skrzypce); w programie utwory: Czjkowskiego, Ravela, Sibeliusa; godz. 8:00 wiecz. 16 V Moskiewska Orkiestra Kameralna pod dyr. Władimira Śpiwakowa; w programie: Vivaldi, Rossini, Boccherini, Czajkowski; godz. 8:00 wiecz. 18 V New Jersey Symphony Orchestra pod dyr. Jacques’a Lacombe w koncercie muzyki baletowej Czajkowskiego i Delibesa; godz. 3:00 ppoł. 30 V - 1 VI New Jersey Symphony Orchestra pod dyr. Jacques’a Lacombe: Monumental Works from Beethoven & Strauss; godz. 8:00 wiecz. (piątek), 3:00 ppoł. (niedziela) 3-4 V

MUSEUM OF MODERN ART (MoMA) ZDJĘCIE: ARCHIWUM

11 W 53 St., NY moma.org

Trzy opery, dwa przedstawienia baletowe, musical, wodewil i operetka znalazły się w programie 21. Bydgoskiego Festiwalu Operowego, który rozpoczął się 26 kwietnia i trwać będzie do 8 maja. Jak zwykle, festiwal zainaugurowali gospodarze – Opera Nova – wystawiając operetkę Księżniczka Czardasza Kalmana w reżyserii Wojciecha Adamczyka. W programie Bydgoskiego Festiwalu są m.in.: musical Chłopi Teatru Muzycznego z Gdyni, Krakowiacy i Górale – wodewil przygotowany przez Zespół Pieśni i Tańca “Mazowsze”, Cyrulik sewilski wystawiany przez Teatr Wielki w Łodzi, opera Mieczysława Wajnberga Portret, Teatru Wielkiego z Poznania. Na zdjęciu: scena z Cyrulika sewilskiego – w reżyserii Natalii Babińskiej i scenografii Diany Marszałek, z kostiumami Julii Skrzyneckiej nawiązującymi do kreskówek i komiksów. Jak podkreślali realizatorzy, chcieli, aby spektakl był “wielką bombą dobrej energii i radosnej zabawy, by widzowie dobrze się bawili”.

NA MIARĘ CERVANTESA W wieku 87 lat zmar w Meksyku kolumbijski pisarz Gabriel García Márquez. Uwaany by za najpopularniejszego pisarza hiszpaskojzycznego od czasów Miguela Cervantesa. Jego powieci i opowiadania w stylu magicznego realizmu opisyway problemy spoeczne, przesdy i przemoc w Ameryce aciskiej. W roku 1982 otrzyma literack Nagrod Nobla. Najsynniejsze dziea Márqueza to Mio w czasach zarazy, Jesie patriarchy, Genera w labiryncie i O mioci i innych demonach. Najwiksz saw przyniosa mu powie Sto lat samotnoci, któr sprzedano w 50 milionach egzemplarzy na caym wiecie.

Pawlikowskiemu za dramat Ida. Jego bohaterk jest moda dziewczyna, która przed zoeniem lubów zakonnych odkrywa swoje ydowskie korzenie. Najlepszym reyserem okaza si Levan Koguashvili z Gruzji, twórca obrazu Blind Dates, natomiast nagrod za najlepszy dokument odebraa Eszter Hajdú, twórczyni Wyroku na Wgrzech. Podczas festiwalu goEast wywietlono 140 filmów z 22 krajów. Jego uczestnicy zapoznali si z filmami Magorzaty Szumowskiej, a seminarium powicone polskiej kinematografii lat 70. poprowadzi Krzysztof Zanussi.

WYCINANKI

W londyskim Tate Modern trwa ekspozycja zatytuowana The Cut-Outs. WystawioKINO POLSKIE no na niej ponad 120 barwnych wycinanek Na Ukrainie zakoczyy si IX Dni Kina Henriego Matisse’a, które powstay w latach Polskiego. Ich organizatorem by Instytut Pol- 1936-1954. Artysta zacz tworzy papieroski w Kijowie. W kilku miastach, m.in. w Do- we wycinanki w ostatnich latach ycia, kieniecku i Charkowie, pokazano Drogówk, dy ze wzgldu na zy stan zdrowia porusza Ukad zamknity, W imi... i Mio. Najwik- si na wózku inwalidzkim i nie móg ju maszym zainteresowaniem cieszy si dramat An- lowa. Zwiedzajcy podziwia mog delikatdrzeja Wajdy Wasa. Czowiek z nadziei, któ- ne kwiaty, tancerki, sceny cyrkowe oraz synry zaprezentowa w stolicy kraju autor sce- nego limaka i Bkitny akt. Dyrektor muzeum sir Nicholas Serota powiedzia, e prace te nariusza Janusz Gowacki. wywary silny wpyw na amerykaskich maPUSTYNNA RZEŹBA larzy lat 60. i 70. Richard Serra uwaany jest powszechnie AMERYKAŃSKIE LAURY za najwikszego yjcego rzebiarza na wiecie. Jego najnowszy projekt nosi nazw E.L. Doctorow, zwany czsto “amerykaEast-West/West-East i powsta na pustyni w skim Charlesem Dickensem”, autor powieci Katarze, 60 kilometrów od stolicy kraju Dau- Ragtime, Ksiga Daniela, Miasto Boe i Marsz, hy. Monumentalna instalacja Serry to cztery uhonorowany zosta nagrod Library of Constalowe pyty, które wznosz si nad pusty- gres Prize for American Fiction. Nagroda przyni na wysoko kilkunastu metrów. Artysta znawana jest za bogaty dorobek ycia. Kariewyjani, e symbolicznie cz dwa regio- ra literacka Doctorowa trwa juz ponad 50 lat. ny Kataru. Doda jednak, e ze wzgldu na Z kolei Nagrod Pulitzera w dziedzinie fikcji lokalizacj zobaczy je niewiele osób. literackiej otrzymaa Donna Tartt za “przepiknie napisan powie o dojrzewaniu”, zatytuZWYCIĘSKA IDA owan The Goldfinch. Annie Baker przyja Zota Lilia, gówna nagroda na festiwalu Pulitzera za sztuk teatraln The Flick, a w dzieFilmów z Europy rodkowej i Wschodniej dzinie poezji wyrónienie to przypado VijagoEast w Wiesbaden, przypada Pawowi jowi Seshadriemu za zbiór wierszy 3 Sections.

SZTUKA Z MAJDANU Prace 40 ukraiskich artystów zainspirowanych dramatycznymi wydarzeniami na kijowskim Majdanie oglda mona do 23 maja w wiedeskim muzeum Künstlerhaus. Wystawa zatytuowana jest I am a Drop in the Ocean. Zobaczy mona instalacje przedstawiajce uliczne barykady otoczone workami z piaskiem i drutem kolczastym, “ponce” opony, maski gazowe i policyjne paki zwisajce z sufitu, plakaty polityczne, fotografie, szkice wglem, graffiti, rzeby z metalu i obrazy. Jedna z kuratorek ekspozycji, Alisa Lozkina, wyjania: “Niektóre z tych prac powstay bezporednio na Majdanie, a nie w domowym zaciszu”. Wystawa trafi równie do Polski i Niemiec.

NA EKRANACH WILNA Japoski pies – film rumuskiego reysera Tudora Cristiana Jurgiu – wygra Wileski Midzynarodowy Festiwal Filmowy – Kino Pavasaris. Bohaterem obrazu jest samotny mczyzna, którego po wielu latach odwiedza syn mieszkajcy w Japonii. W kategorii spojrzenie batyckie, w której konkuroway filmy z krajów nadbatyckich, jury nagrodzio Pawa Pawlikowskiego za dramat Ida i Natali Meszaninow za obraz Fabryka nadziei.

SZYK CHANEL W Museum für Kunst und Gewerbe w Hamburgu trwa wystawa pod tytuem Legenda Chanel. Ekspozycja skada si z trzech czci i powicona jest yciu synnej kreatorki mody Coco Chanel. Podziwia mona ponad 150 eksponatów: stroje, w tym klasyczn “ma czarn”, biuteri, torebki, kosmetyki, fotografie i magazyny mody z lat 1920-1971. Zaprezentowano te kreacje innych projektantów, którzy inspiracj czerpali ze wzorów Chanel: Yvesa Saint Laurenta, Niny Ricci i Isseya Miyake. OPRAC. MAŁGORZATA MARKOFF

10 V Lygia Clark: The Abandonment of Art, 1948-1988 – pierwsza w Ameryce Północnej retrospektywna wystawa prac współczesnej artystki brazylijskiej (1920-1988); do 24 sierpnia 23 V From Bauhaus to Buenos Aires: Grete Stern and Horacio Coppola – wystawa prac wiodących przedstawicieli fotografii awangardowej Grety Stern z Niemiec i Argentyńczyka Horacio Coppoli; do 13 września

METROPOLITAN MUSEUM OF ART 1000 5 Avenue, NY metmuseum.org

Charles James: Beyond Fashion; wystawa ok. 75 zaprojektowanych przez legendarnego projektanta ubrań, przede wszystkim sukni balowych; do 10 sierpnia 13 V Italian Renaissance Drawings from the Robert Lehman Collection; wystawa 42 prac włoskich renesansu, m.in.: Leonardo da Vinci, Antonio Pollaiuolo, Antonello da Messina; do 1 września 20 V The Pre-Raphaelite Legacy British Art and Design – prace drugiej fali prerafaelitów, m.in.: Edward Burne-Jones, William Morris, Dante Gabriel Rossetti; do 26 października 8V

NEW YORK PHILHARMONIC Avery Fisher Hall 10 Lincoln Center Plaza, NY nyphil.org 5 V Requiem at Spring For Music Christophera Rouse’a – dyr. Alan Gilbert; godz. 7:30 wiecz. 8-9 V Symfonia nr 3 “Eroica” Beethovena, Koncert skrzypcowy Berga; dyr. Bernard Haitink, skrzypce Leonidas Kavakos; godz. 7:30 (czwartek), 8:00 wiecz. (piątek), 8:00 wiecz. (sobota) 21-24 V Koncert skrzypcowy nr 1 Szymanowskiego, fragmenty Kopciuszka Prokofiewa, dyr. Władimir Jurowski, skrzypce Janine Jamsen; godz. 7:30 (środa, czwartek), 2:00 ppoł. (piątek), 8:00 wiecz. (sobota)

CATHEDRAL CHURCH OF SAINT JOHN THE DIVINE 1047 Amsterdam Ave. Manhattan, NY stjohndivine.org

Koncert z okazji Memorial Day – nowojorskimi filharmonikami dyr. Alain Gilbert, w programie utwory: Nielsena, Czajkowskiego; godz. 8:00 wiecz. 26 V

AMERICAN BALLET THEATRE Metropolitan Opera House www.abt.org/

Lincoln Center, 65 Street and Broadway, NY 13 V Don Quixote – pierwszy pokaz; godz. 7:30 wiecz. 23 V La Bayadere – pierwszy pokaz; godz. 7:30 wiecz. 30 V Coppelia – pierwszy pokaz; godz. 7:30 wiecz.

Miesi´czny dodatek kulturalny nowego dziennika

www.dziennik.com/przeglad-polski Redaguje: Jolanta Wysocka jw@dziennik.com


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.