WEEK END
nowy dziennik
NUMER 767
| 31 MAJA 201 4
STRONA 8
FOTOGRAF SŁAW STRONA 3-6
TEMAT TYGODNIA:
STRONA 3
STRONA 12
STRONA 13
STRONA 16
CO PIJĄ NARODZINY HELIKOPTER MODNE PRAWDA O DZIECIACH BRAZYLIJCZYCY FILMOWEJ CENZURY DLA KAŻDEGO MALUCHY
2
WEEK END
nowy dziennik
| 31 MAJA 201 4
!
FELIETON JANKA
"
PSY LEPSZE OD LUDZI JAN LATUS
Jest to myślenie chore – zamiast próbować zaakceptować świat i ludzi, jakimi są, odwracamy się plecami i znajdujemy istoty rzekomo lepsze, niewinne, prawdziwe. Ta filozofia ma krótkie nogi – ze zwierzętami nie założymy rodziny, nie wejdziemy w związek miłosny i nie będziemy mieli seksu – chyba że jesteśmy pasterzami kóz gdzieś na odludziu. Nie od razu zgorzkniali ludzie wybrali zwierzęta. Najpierw wybrali dzieci. W powszechnej, powtarzanej bezmyślnie opinii, dzieci są lepsze od dorosłych. Mówią prawdę, nie kłamią, są szczere w emocjach. Są czyste i niewinne. Dopiero potem, gdy zetkną się z prawdziwym życiem, nauczą się kłamać, udawać, grać. Z niejednego wyrośnie sukinsyn, polityk, bankier, niech więc cieszą się beztroskim dzieciństwem, jak długo tylko się da. Nikt nie tłumaczył, dlaczego z dziecka musi, a przynajmniej może, wyrosnąć kanalia i złodziej. Nikt nie ponosi winy? Rodzice, szkoła? Jak wytłumaczyć, że mimo bezwarunkowej miłości rodziców (bo większość dzieci jednak otrzymuje od rodziców jakąś dawkę miłości i pedagogicznych starań), dziecko nie będzie później takie dobre. Być może znowu jest to kwestia dystansu i akceptacji ludzi. Jeśli tolerujemy ich takimi, jakimi są, powinniśmy rozumieć dorosłych – i to nie tylko dorosłe już, własne dzieci. Zresztą wcale nie wiadomo, czy teoria o wyższości dzieci nad dorosłymi jest uprawniona. Dzieci potrafią być okrutne wobec rówieśników – i zwierząt! – kłamią jak najęte, z reguły są leniwe, umieją też manipulować emocjami jak wytrawni oficerowie policji. Potrafią udawać uczucia jak najlepsi aktorzy, oszukiwać w szkole i w domu. Lubię dzieci, bo w ogóle lubię ludzi, ale nie idealizuję ich. Inni dorośli uciekają jednak w stronę dzieci od dorosłego świata. Pracują z dziećmi, opiekują się nimi, uczą je. Wolą to od użerania się z nastolatkami, kontrolowania dorosłych pracowników, cierpliwości i pokory niezbędnej przy zajmowaniu się staruszkami. Jest to ich ucieczka w wieczne dzieciństwo, skoro tylko dziećmi chcą się otaczać (wyłączam z dyskursu pedofilów). Ludzie na ogół zachwycają się dziećmi – swoimi i czasem cudzymi. Dlatego pełno zobaczymy na Facebooku zdjęć i filmików pociech robiących śmieszne miny i rzeczy. Dużo popularniejsze od dzieci stały się jednak zwierzęta. Z nich nie wyrosną politycy, chłopcy nie przerodzą się w zdradzających, szowinistycznych mężów pijaków, a dziewczynki – w otyłe i głupie kury domowe. Najwięcej zdjęć i filmów na Facebooku przedstawia zwierzęta. Przewaga zwierzątek nad ludźmi, nawet dziećmi, jest miażdżąca. Dziećmi zachwyca się tylko mamusia, obcych ludzi one nudzą. Kociaczkami i szczeniaczkami zachwycają się wszyscy. Jeśli pornografia dominuje, jeśli idzie o totalny ruch na internecie, to pets całkowicie dominują na Facebooku i podobnych stronach.
ZDJĘCIE: ARCHIWUM
Nie potrafimy znaleźć miłości i przyjaźni, mamy coraz większe trudności w nawiązaniu kontaktu z innymi. Rozczarowaliśmy się do ludzi, więc teraz wolimy od nich zwierzęta.
Jest to po prostu najlepszy dziś sposób na zyskanie popularności. Nie warto dobrze pisać, ciekawie fotografować, nawet sensacyjne wiadomości, celebryci i listy "10 naj... " są w ogonie za zwierzętami. Najczęściej są to psy i koty, szczególnie młode ale zdarzają się też inne zwierzęta. Coraz więcej gatunków uznawanych jest za wystarczająco inteligentne, miłe i ładne, aby stały się domowymi maskotkami. Kociaczki robią różne śmieszne rzeczy, takoż szczeniaczki. Może się to za setnym razem znudzić ale jest w sumie niewinne. Kto nie lubi malutkich, pociesznych futrzaków? Kto nie uśmieje się, gdy się przewracają albo niezdarnie bawią? Coraz częściej jednak zwierzątka na Facebooku komentowane są w sposób antropomorficzny (przypisywanie ludzkich cech zwierzętom). Pojawiają się filmiki dowodzące nie-
zbicie, że jakiś pies rozumie tysiąc komend, słoń umie grać na fortepianie, kot zanuci arię. Zatrważająca liczba komentarzy wyraża uznanie dla zwierząt i pełną wiarę, że one istotnie są tak mądre i zdolne, jak szachista Kasparow i pianista Rubinstein. Rosnący podziw dla zwierząt dotyczy także ich charakteru i moralności. Popularne są filmiki, zdjęcia i teksty dowodzące wyższości zwierząt nad ludźmi. Pies bohater wyciągnął człowieka z ruchliwej autostrady. Inny nie chciał zostawić swojego psiego przyjaciela. Pełno jest też wzruszających historyjek pokazujących psa chowanego przez koty (i podobno czującego się kotem, tak przynajmniej mówi), kota chowanego przez psy. Scenek pokazujących śpiące ze sobą w miłosnym uścisku kozy, owce, konie, psy, koty i szczury. Scenek wielkiej miłości samicy i samca. Tymczasem monogamia to zaleta wyłącznie pingwinów a samice wielu
MI ŁOŚNI CY ZWIERZĄT OSZA LELI. RAP TEM POSTRZEGA JĄ ICH ŚWIAT JAK W K RESKÓW K ACH DLA DZIECI, JAK W BAJ K ACH.
594-2266 w. 115. Stali współWEEK END Repradacowgunijecy:JanBoLażetusna(212) Chlabicz, Marian Chlabicz, Stanisław
Kokesz, Monika Śliż, Piotr Milewski, Piotr Powietrzyński, Magdalena Wypych, Zuzanna Ducka-Lubas. Piszą z Polski: Łukasz Dziatkiewicz, Przemek Gulda, Katarzyna Krawczyńska, Ewa Śródka, Daniel Wyszogrodzki.
REKLAMUJ SIĘ W WEEKENDZIE.Dział Reklamy i Marketingu, Dyr. Delfina Kozimor: Tel: 212-594-2266 wew. 304; Fax: 212-594-5538; e-mail: displays@dziennik.com. (Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanych ogłoszeń). The Publisher disclaims any liability for the content of any advertisement appearing in this magazine. Piszcie listy do: jl@dziennik.com
gatunków zwierząt nie odczuwają długo instynktów macierzyńskich, czasem przeganiają potomstwo a nawet mu zagrażają. Miłośnicy zwierząt oszaleli. Raptem postrzegają ich świat jak w kreskówkach dla dzieci, jak w bajkach. Dzieciom przedstawia się świat zwierząt jako idyllę, Miś Puchatek, Osiołek, Kaczor Donald, pies Huckleberry, miś Yogi, ruski zajac, żyją w zgodzie, przyjaźnią się nawet. Ich konflikty nie mają nic wspólnego z faktem, że są lwami i zebrami. (Przypomina to zresztą poprawnie politycznie filmy, w których konflikty zupełnie nie wynikają z rasy, koloru skóry i płci.) Tak jak niektórzy zatrzymali się w emocjonalnym rozwoju poprzestając w życiu i pracy na kontakcie z małymi dziećmi, tak dziś inni obrazili się na cały ludzki świat (w tym czasem i dzieci!) i widzą w świecie zwierząt idyllę z rysunkowej bajki. Tymczasem zwierzęta polują na siebie wzajemnie, żyją jak kot z psem (wyjątki potwierdzają regułę), mają instynkty łowieckie (kot goni myszy, pies zające). Tak było zawsze a pokazują to drastyczne filmy dokumentalne. Każdy z nas przeżył cierpienie, zdradę, niepowodzenie miłosne, zawiódł się na innych. To jednak nie powód, żeby zwierzęta przedkładać nad ludzi. I mówię to ja, zadeklarowany miłośnik zwierząt. &
NA OK ŁADCE:
CZESŁAW CZAPLIŃSKI
ZDJĘCIE: JAN LATUS
nowy dziennik
WEEK END
DRINK NA WEEKEND
CACHACA
3
! POLSKA NA ZIMNO "
RODZINA POSKLEJANA PRZEMEK GUL DA Dwóch ojców, trzy matki i cała gromada rodzeństwa – dzisiejszy model rodziny zaczyna bardziej przypominać właśnie coś takiego niż tradycyjne dwa plus dwa.
ZDJĘCIE: ARCHIWUM
Cachaca (czyt. kaszasa) to bardzo popularny w Brazylii, destylowany napój alkoholowy produkowany z fermentowanego soku trzcinowego, z zawartością alkoholu na poziomie 38 lub 48%, z dodatkiem sześciu gramów cukru na litr.
| 31 MAJA 201 4
Znany jest również jako aguardente i aguardiente, i porównywany z wódką, ale bliżej mu do rumu. Po destylacji cachaća może być butelkowana natychmiast, jednak lepsze gatunki poddaje się dojrzewaniu w drewnianych kadziach, nawet przez cały rok, co nadaje jej złocisty kolor. Kadzie wykonane są zazwyczaj z różnych gatunków drewna spotykanych w Ameryce Południowej, często bardzo egzotycznych dla mieszkańców Europy, jak np. fernambuk, jatoba, migdałowiec, tabeuia i guanandi. Cachaća smakuje podobnie do rumu i tequili, ale ma lekki posmak owocowy i jest bardziej wytrawna i cierpka w smaku. W ciągu roku produkuje się 1,3 miliarda litrów tego napoju, z czego 1% jest eksportowany (głównie do Niemiec). Producenci cachaćy to między innymi Canario i Pitu. Alkohol ten jest podstawowym składnikiem najbardziej popularnego brazylijskiego drinka o nazwie caipirinha. (JL)
Kiedyś sprawa była jasna i jednoznaczna: ludzie zawierali związek małżeński i byli ze sobą – jak w tytule popularnego telewizyjnego serialu – na dobre i na złe. O ile to rzeczywiście było raczej na dobre – mieli szczęście i tworzyli dobrze funkcjonującą rodzinę. Gorzej, jeśli przydarzała im się opcja na złe i do końca życia unieszczęśliwiali sami siebie i swoich bliskich życiem w związku, który nie działał i opierał się raczej na wzajemnym krzywdzeniu się, niż na wielkiej miłości. W ciągu ostatniego pół wieku wiele się jednak zmieniło w obyczajowości. Zmieniło się także podejście do kwestii wcześniej właściwie nieznanej i bardzo powoli przebijającej sobie drogę do powszechnej świadomości – do rozwodów. Wpłynęło na to wiele powodów, od zmiany warunków ekonomicznych życia współczesnych społeczeństw, nie skazujących już samotnej kobiety na śmierć głodową, poprzez postępującą ateizację, sprawiającą, że wiele zaleceń Kościoła nie jest już bezwzględnymi i nieodwołalnymi zasadami, którymi wszyscy ślepo kierują się w życiu, bez względu na ich praktyczne skutki, a skończywszy na poważnych zmianach w podejściu do wielu kluczowych zagadnień codzienności, takich jak choćby zakładanie rodziny i wychowanie dzieci. Dość powiedzieć, że w efekcie od lat pięćdziesiątych nieustannie wzrasta liczba rozwodów, coraz bardziej przestają być też one – tak jak było dawniej – powodem społecznego potępienia, a czasem wręcz anatemy. Coraz bardziej widać też ich społeczne i rodzinne skutki. Niektóre z nich są fatalne, takie jak zagubienie emocjonalne dzieci pochodzących z małżeństw, które nie żyją już ze sobą. Zdarzają się też jednak sytuacje, w których zaangażowane w daną sytuację osoby potrafią jakoś przekroczyć granice uprzedzeń i stereotypów i zbudować sobie na nowo życie, które nagle nabiera zupełnie nowego wymiaru.
Najlepszym przykładem są tzw. rodziny patchworkowe, czyli posklejane, jak patchwork właśnie, z kawałków kilku dawnych związków. Powstają z reguły wtedy, kiedy roz-
wiedzeni ludzie wchodzą w nowe związki, w których rodzą się kolejne dzieci, a dawni małżonkowie nie mają problemu z tym, żeby dalej utrzymywać ze sobą kontakty, często wspólnie ze swoimi nowymi partnerami. Taka sytuacja, z punktu widzenia dorosłych zwykle jasna i z wyraźnie zarysowanymi zasadami i granicami, z punktu widzenia dzieci wygląda inaczej: dla nich oznacza tylko tyle, że mają więcej rodzeństwa niż miałyby, gdyby żyły w tradycyjnej rodzinie. Na dodatek, mają też więcej... rodziców. Coś, co kiedyś wydawałoby się zupełnie niemożliwe, dziś coraz częściej staje się faktem. Czasem sytuacja staje się jeszcze bardziej skomplikowana, kiedy dochodzi do kolejnych rozstań i kolejnych nowych związków, czasem układ komplikować mogą jeszcze sytuację, w której któraś z osób z niego wypada, nie godząc się na tego typu życie. Tak czy
owak – konfiguracje mogą być najróżniejsze. Najróżniejsze mogą też być formy wspólnego, patchworkowego życia – czasem pojawiają się tylko w specjalnych momentach w roku: na święta czy na wakacje, kiedy rozczłonkowane rodziny zjeżdżają się jedno miejsce i spędzają wspólnie czas. Czasem związki są o wiele silniejsze i bardziej codzienne, i wynikają z nich np. takie sytuacje, w których jedna z dorosłych osób funkcjonujących w takim układzie zawozi za jednym zamachem do szkoły całą grupę dzieci. I tylko dla niektórych z nich jest biologicznym rodzicem, dla innych już tylko rodzicem „atchworkowym. W dzisiejszym świecie, w którym coraz popularniejsze są różne formy wzajemnego wspomagania i świadczenia sobie nawzajem usług, nawet przez osoby obce, takie zachowania nie dziwią i zaczynają stawać się naturalne. Niektórzy, zwłaszcza ci starsi, pamiętający czasy, kiedy o takich sytuacjach nie można było nawet pomarzyć, pomrukują z niezadowoleniem – ale dzieci nic sobie z tego nie robią. &
RODZI NY PATCHWOR KOWE POWSTA JĄ WTEDY, K IEDY ROZ WIEDZENI LUDZIE WCHODZĄ W NOWE ZWIĄZ K I, W K TÓRYCH RODZĄ SIĘ KOLEJ NE DZIECI, A DAW NI MAŁŻONKOWIE NIE MA JĄ PROBLEMU Z TYM, ŻEBY DA LEJ UTRZY MY WAĆ ZE SOBĄ KONTAK TY, CZĘSTO WSPÓL NIE Z NOWY MI PARTNERA MI.
4
WEEK END
nowy dziennik
| 31 MAJA 201 4
!
KIJEM W MROWISKO
"
DZIECI SZCZĘŚCIA NIE DAJĄ MARIAN POLAK
ZDJĘCIE: ARCHIWUM
Nie ma się czego wstydzić. Nie wszyscy kochamy dzieci, choć podobno „wszystkie są nasze”.
Oficjalnie rodzicielstwo, a już z pewnością macierzyństwo, to ciągle szczęście i życiowe spełnienie. Mniej oficjalnie pociechy to często żadne pociechy, tylko nieznośne bachory. Zawsze tak było, tyle, że nie wypadało mówić o tym głośno, podobnie zresztą, jak o wielu innych koniecznościach, z których, z braku lepszego wyboru, uczyniliśmy cnoty. Teraz jednak zmowa milczenia wokół prokreacji powoli się kruszy. Matki i ojcowie, którzy publicznie odkłamują mit rodzicielski, zyskują poparcie socjologów. Dzięki ich badaniom już bowiem wiadomo – dzieci szczęścia nie dają. Albo, jeśli już, to mało komu. Odkłamywanie mitu rodzicielstwa w Ameryce zaczęło się od głośnego tekstu w „New Yorkerze”, ale ów esej był tylko podsumowaniem studiów prowadzonych między innymi przez profesor psychologii z Uniwersytetu Kalifornijskiego Sonyę Lyubomirsky, która całą swoją karierę poświęciła definiowaniu tego wszystkiego, co nas uszczęśliwia. Jako ekspert od szczęściologii stosowanej prof. Lyubomirsky swoim autorytetem naukowym potwierdziła to, o czym doskonale wiedzą ze swojej życiowej praktyki liczni rodzice. Pojawienie się na świecie potomstwa trwale obniża życiową satysfakcję par, które wydały je na świat!
Rzecz interesująca, te wyniki dotyczą wyłącznie Stanów Zjednoczonych. Poza Ameryką rodzicielstwo nie przynosi aż tak drastycznego spadku radości życia. Wszędzie indziej na świecie fakt posiadania dzieci jest dla ogólnego bilansu szczęścia kobiet i mężczyzn po prostu obojętny. Nie ma, mówiąc inaczej, żadnego szczególnego znaczenia.
Nawet i poza USA bezdzietne pary są, statystycznie rzecz ujmując, szczęśliwsze niż te obdarzone potomstwem, zwłaszcza licznym. Skąd to nagłe ochłodzenie w relacjach między dorosłymi i dziećmi?Tego szczerze mówiąc nie wiadomo. Wiemy tylko, że fala dzieciofobii systematycznie się podnosi, co doskonale widać w spadających statystykach dzietności. Te zaś dołują wszędzie na świecie, od Polski po Republikę Konga. Jest to więc tendencja, za którą trudno winić niedostatki lokalnej polityki prorodzinnej, kryzys ekonomiczny, a nawet otoczoną fatalną sławą ideologię gender. To wszystko może mieć znaczenie, ale warte nie więcej, niż ułamek procenta w statystykach. Ludzie nie chcą mieć dzieci i już, niezależnie od wysokości becikowego, ilości miejsca w żłobkach, tradycyjnej bądź nie roli kobiety w rodzinie czy wymiaru urlopu macierzyńskiego. Wreszcie dostali bowiem do ręki naukowe dowody na to, co podejrzewali od pokoleń – dzieci nie dają szczęścia, a w sensie jakości i trwałości związków, nawet przeciwnie. Tak naprawdę, co potwierdza coraz większa liczba rodziców, potomstwo to niekończąca się lista wyrzeczeń, od materialnych po te dotyczące rozwoju zawodowego i osobistego. Dzieci oznaczają dodatkowe obowiązki, powinności i zadania do wykonania, rozpisane na kolejne dziesięciolecia. To także zobowiązanie na resztę życia, bo kto raz został rodzicem, jest nim po kres egzystencji. Do tego dochodzi
jeszcze ogromna odpowiedzialność etyczna, bo sprowadzenie na świat innej ludzkiej istoty to zobowiązanie moralne w wymiarze coraz trudniejszym do udźwignięcia.
Tak więc – proza życia to jedno, ale decy-
zja o nieposiadaniu dzieci coraz częściej jest też podejmowana ze względów pozamaterialnych, chociaż te ostatnie są, zdaje się, decydujące. Dziecko bowiem kosztuje. W zależności od tego, jak liczyć i w jakiej walucie, doprowadzenie potomka do pełnoletności jest warte tyle, co dom z ogrodem. Albo prawie tyle. Kolejne dzieci wychodzą nieco taniej, ale przy tej skali wydatków też trzeba na nie wydać krocie. Poza tym w koszty trzeba też wrzucić czas i osobiste zaangażowanie oraz brać pod uwagę, że jest to inwestycja w ciemno więc może się okazać nieudana, jeśli dziecko nie odwzajemni starań i zawiedzie pokładane w nim nadzieje. Rodzicielstwo oznacza też zwykle problemy w związku, wraz z jego pojawieniem się na świecie poszerza się bowiem pole potencjalnych konfliktów. O co najczęściej kłócą się młodzi rodzice? O pieniądze, a zaraz potem o podział obowiązków. A później, kiedy potomek nieco odrośnie od ziemi, o metody wychowawcze.
Jak niezmiennie od lat wykazują badania socjologiczne, pary bezdzietne są ze sobą o niebo szczęśliwsze, niż te obarczone gromadą potomstwa. A byłyby jeszcze bar-
dziej szczęśliwe, gdyby nie frakcja rodzicielska. Matki i ojcowie są bowiem wyjątkowo skłonni do krytyki innych niż ich własne wyborów życiowych i piętnowania bezdzietności jako postawy aspołecznej i podejrzanej etycznie. Istnieje nawet podejrzenie, że robią to z zawiści i że zazdroszczą bezdzietnym ich poziomu życia i świętego spokoju. Badania prof. Lyubomirsky pokazują jednak jeszcze inną prawidłowość. Choć dzieci nie dają szczęścia wszystkim rodzicom bez wyjątku, to niektórym owszem, tak.
POTOM STWO TO NIEKOŃCZĄCA SIĘ LI STA WY RZECZEŃ, OD MATERIAL NYCH PO TE DOTY CZĄCE ROZ WOJU ZA WODOWEGO I OSOBI STEGO. DZIECI OZNA CZA JĄ DODAT KOWE OBOWIĄZ K I, POWINNOŚCI I ZA DA NIA DO WY KONA NIA, ROZ PI SA NE NA KOLEJ NE DZIESIĘCIOLECIA. Rzecz ciekawa, pary które doświadczają autentycznej radości z rodzicielstwa niekoniecznie należą do elit finansowych i nie
zawsze żyją w pierwszym świecie. Jedyne, co je tak naprawdę łączy, to wiek, w którym zostały rodzicami. Im później, tym, okazuje się, lepsze rokowania, że dziecko przyniesie im szczęście. Nie wiadomo, na czym polega ta zależność, choć wiele wskazuje na to, że kluczem do rozwiązania tej zagadki jest dojrzałość. A drugim – instynkt rodzicielski. Z dzieci cieszą się ci, którzy ich pragną, uważając rodzicielstwo za naturalny, pożądany etap życia, a nawet za cel i sens istnienia. Okazuje się jednak, że nie jest to potrzeba wspólna wszystkim jednostkom i parom. Pewnie tak było zawsze, co pokazuje zresztą dość szczegółowo zbadana powszechna historia rodzicielstwa. Wiadomo z niej, że utożsamianie szczęścia z rodzicielstwem nie wynika z biologii, ale z kultury. Nie mając jednak – przed wynalezieniem skutecznej antykoncepcji i upowszechnieniem oświaty seksualnej – specjalnego wyboru, czyniliśmy dotąd dobrą minę do złej gry, udając, jak to fantastycznie być mamą lub tatą. Teraz wybór mamy, więc oczywistą konsekwencją wydaje się zróżnicowanie postaw w kwestii: być czy nie być rodzicem. &
nowy dziennik
WEEK END
!
WEEKEND NIE POLECA
| 31 MAJA 201 4
5
"
KONIEC RÓZGI MA RIAN CHLA BICZ
Prawo weszło w życie, więc nie ma już o czym dyskutować. Zanim jednak nowe unijne przepisy pogroziły zwolennikom tradycyjnych metod wychowawczych paragrafem kodeksu karnego, nad Wisłą rozpętało się piekło. Bo jak to tak – do aresztu za byle klapsa? Na razie nic nie słychać prokuraturach ścigających matki i ojców za nadużywanie pasa, więc pewnie rodzicielski wymiar sprawiedliwości działa w większej niż dotąd konspiracji. W radykalną zmianę podejścia do kwestii bicia małoletnich trudno bowiem uwierzyć. Z jakichś powodów w Polsce do dziś przeważa bowiem przekonanie, że nie da się wyprowadzić potomstwa na ludzi inaczej niż metodą bata. Taka tradycja, przekazywana z pokolenia na pokolenie.
Jak to ujmują fachowcy od psychologii – przemoc rodzi przemoc. Bicie jako metoda na wymuszenie posłuszeństwa przechodzi zatem z ojca na syna i jest traktowane jak obiektywne prawo naturalne.
Przekonanie, że respektowanie zasad (społecznych, rodzinnych i wszelkich innych) wymaga przemawiania do tyłka jest zresztą starsze, niż pedagogika humanistyczna doradzająca odwołanie do rozumu. Długo by o tym pisać, bo na temat źródeł wychowania przez bicie powstała całkiem pokaźna biblioteka. Gdyby próbować sprowadzić jej zawartość od jednej idei, która stanowi fundament przemocy jako najlepszej metody na wyprowadzenie potomstwa na ludzi, to byłoby to przekonanie, że jesteśmy, jako gatunek i jako jednostki, źli z natury.
dawniejsze systemy moralne, zwłaszcza te motywowane religijnie. Wychowują wiernych metodami kija i marchewki, kary i nagrody, nieba i piekła. O czym to świadczy? Głównie o przekonaniu, że jeśli już człowiek zrobi coś dobrego, zachowa się przyzwoicie, powstrzyma od krzywdzenia drugiego człowieka, to tylko i wyłącznie ze strachu. Ewentualnie w nadziei, że zostanie mu to wynagrodzone, jak nie w życiu doczesnym, to w zaświatach. Jeśli wierzymy, że dziecko jest złe z natury albo tylko słabe moralnie ale skłonne do złego raczej, niż dobrego, to prostowanie mu moralnego kręgosłupa pasem będzie się nam wydawać słuszne i sprawiedliwe. Mało tego – odłożenie pasa może wówczas uchodzić za zaniedbanie wychowawcze. W myśl tej przemocowej logiki bez surowego karania skazujemy potomka na zejście na złą drogę i ryzykujemy, że nie poradzi sobie w życiu. Aż tu nagle przy-
ZDJĘCIE: ARCHIWUM
Kiedy sięgamy po siłę? Gdy wierzymy, że inne argumenty nie zadziałają, a pożądane zachowania można wymusić tylko strachem przed dotkliwą karą, najlepiej fizyczną. Na tej zasadzie działają zresztą wszystkie
W POLSCE DO DZIŚ PRZEWAŻA PRZEKONANIE, ŻE NIE DA SIĘ WYPROWADZIĆ POTOMSTWA NA LUDZI INACZEJ NIŻ METODĄ BATA. TAKA TRADYCJA, PRZEKAZY WANA Z POKOLENIA NA POKOLENIE. chodzi Unia, i zakazuje nie tylko spuszczania dzieciom solidnego lania, ale nawet spontanicznych klapsów. Jak tu teraz wypełniać obowiązki rodzicielskie? Alternatywą dla bicia i w ogóle – karania jest pedagogika humanistyczna, wynalazek Francuzów, a więc liberałów. Jako dy-
żurni libertyni wymyślili oni leseferyzm (czyli filozofię róbta co chceta), a na dodatek wymyślili, że natura jest bardziej dobra, niż zła z natury, więc dziecko ma wrodzoną skłonność do czynienia dobra. Tylko potem charakter się mu wypacza, a winę za te wypaczenia ponosi surowe, przemocowe wycho-
wanie. Jak więc traktować potomstwo? Tak, by nie zabijać w dzieciach ich wrodzonej szlachetności i dobroci, zaganiając je batem do respektowania reguł. Pedagodzy epoki oświecenia za źródło wszelkiego zła uważali bowiem cywilizację, z jej restrykcyjną, sprzeczną z naturalnymi instynktami moralnością. Potem swoje trzy grosze dołożyli jeszcze do koncepcji wychowania bez przemocy bezbożni egzystencjaliści, wychodzący z przekonania, że powinniśmy postępować etycznie nie ze strachu przed karą, czy też dla nagrody, bo to – jako małostkowe i wyrachowane – uwłacza definicji człowieczeństwa. W myśl zasad filozofii egzystencjalnej, świadome czynienie zła jest poniżej ludzkiej godności. Te wszystkie pomysły stworzyły mocny fundament pod wychowanie przez gadanie. Według tej koncepcji każdy człowiek, także ten najmniejszy, jest w stanie respektować zasady, jeśli zrozumie ich sens. Mówiąc inaczej – kiedy zostanie przekonany, że dobre jest dobre, a złe – złe. W praktyce to proste założenie trochę się jednak skomplikowało, bo żeby coś komuś tłumaczyć trzeba po pierwsze mieć na to dość czasu, po drugie – cierpliwości i ochoty, a po trzecie i najważniejsze – najpierw samemu zrozumieć powody, dla których nie należy bić kolegi. Oprócz tego, że można się przy tym spocić. To męczące, więc łatwiej jest puścić sprawy na żywioł i zadeklarować wychowanie bezstresowe. Ten produkt amerykańskiej pedagogiki humanistycznej , którego twarzą media uczyniły doktora Benjamina Spocka to przykład, jak interesująca idea może się w społecznej praktyce wyrodzić w swoje przeciwieństwo. Nic bowiem bardziej mylnego niż przekonanie, że wychowując bezstresowo należy pozwalać dzieciom na wszystko. Zwłaszcza na zachowania z trudem tolerowane przez otoczenie. Czy to dowód, że należy wrócić do pasa? Nic podobnego – przekonują psycholodzy. Owszem, dziecko potrzebuje wyznaczenia mu granic, inwestowania w rozwój umiejętności społecznych, konsekwencji w egzekwowaniu wymagań, dyscypliny. Ale nie wolno krzywdzić go przy tym fizycznie czy psychicznie ani bić. Trzeba rozmawiać. Dlaczego? Zarówno nauka jak społeczna praktyka dowiodły, że przemoc rodzi przemoc. Baty zbierali w dzieciństwie wszyscy najwięksi zbrodniarze, od Hitlera, poprzez Stalina po Pol Pota. &
REKLAMA
AIR TOUCH DENTAL BROTHERS, PC Gwarantujemy wysokà jakoÊç us∏ug dla ca∏ej Rodziny • Leczenie kana∏owe • Koronki i mostki • Implanty • Bia∏e plomby • Wyjmowane ca∏kowicie albo cz´Êciowe protezy • Usuwanie z´bów • Leczenie paradontozy
100 % STERYLIZACJA
1 godzina w gabinecie wybielania z´bów
ORTODONTA
Prostowanie z´bów przez wyjmowany aparat
Pi´kny uÊmiech po 2 wizytach • Bez borowania • Bez zastrzyków • Bez bólu Najskuteczniejsza metoda leczenia na: krzywe, ukruszone, zabarwione i odbarwione z´by oraz odst´p mi´dzy z´bami
OTWARTE W NIEDZIEL¢
203 Nassau Ave., Greenpoint B’klyn NY 11222 (pom. Humbold St. & Russel St.) (718) 383-1270
WEEK END
nowy dziennik
| 31 MAJA 201 4
ZDJĘCIE: ARCHIWUM
6
!
POLSKA NA ZIMNO
"
PRZEDSZKOLE PO POLSKU EWA ŚRODK A Rodzice w Polsce mają coraz więcej możliwości przy wyborze przedszkola dla swoich pociech. Najbardziej pożądane są przedszkola publiczne – ponieważ są najtańsze. W Warszawie miesięcznie za takie przedszkole płaci się, w przeliczeniu, między 130 a 200 dol. Duża część dzieci jednak się nie dostaje do tych placówek, ponieważ pierwszeństwo mają te z rodzin wielodzietnych, niepełnosprawne lub z rodzin z osobami niepełnosprawnymi lub wychowywane przez samotnych rodziców. Rodzicom dzieci, którym nie uda dostać się do przedszkoli państwowych, pozostają więc placówki prywatne. Mimo, że są o wiele droższe, chętnych nie brakuje. Część rodziców nawet przyznaje, że wolą zapłacić, aby mieć poczucie, że przedszkole lepiej spełni ich potrzeby. Coraz więcej jest w Polsce osób zwracających ogromną uwagę na to, co jedzą. Nie dziwi więc, że sposób żywienie dzieci jest jednym z podstawowych kryteriów, jakim kierują się bardziej wymagający rodzice. Dieta oparta o
produkty ekologiczne, bezglutenowe, bezmleczne, bezcukrowe, wegetariańskie czy wegańskie, powoli przestaje dziwić w przedszkolach. Choć oczywiście głównie w prywat-
nych, bo w większości polskich przedszkoli państwowych dieta wegetariańska czy wegańska traktowana jest nadal jako dziwactwo i w najlepszym przypadku rodzicom pozwala się na przynoszenie takich posiłków z domu. Prywatne przedszkola najczęściej stawiają na ekologię żywieniową. Wszystkie posiłki przygotowywane są na miejscu, a nie przywożone gotowe, przez firmę cateringową. Produkty pochodzą z upraw ekologicznych i od lokal-
nych wytwórców. Unika się mrożonek oraz żywności konserwowanej. Coraz więcej takich przedszkoli eliminuje cukier z jadłospisu maluchów! W ramach słodyczy są owoce lub zdrowe ciasteczka (często robione przez dzieci w ramach zajęć kulinarnych), słodzone ksylitolem lub z dodatkiem rodzynek. Są także oczywiście przedszkola wegańskie i/lub wegetariańskie. Kiedy rodzice płacą ok. 100 dol. wpisowego i od 300 do 400 dol. miesięcznie za przedszkole, żaden model żywieniowy czy dostosowanie diety do najróżniejszych potrzeb nie nastręcza problemu. W miejscach, gdzie przykłada się dużą uwagę do żywienia, najczęściej stawia się także na empatyczne metody pedagogiczne NVC (Nonviolent Communication). Coraz więcej przedszkoli także opiera swoją filozofię wychowawczą na wzorcach Montessori albo waldorfskim. To alternatywne metody do tradycyjnej, które – mimo pewnych różnic między sobą – generalnie stawiają na wszechstronny rozwój dziecka. W systemie waldorfskim dbałość o rozwój emocjonalny jest stawiana na równi z rozwo-
jem intelektualnym i fizycznym. Za przedszkole Montessori w stolicy płaci się 430 dol. wpisowego i 300 dol. miesięcznie. Te przedszkola wybierają głównie osoby, którym zależy głównie na rozwoju intelektualnym dziecka. Za waldorfskie płaci się o wiele mniej: 130 dol. wpisowego i 190 dol. opłat miesięcznych. W przypadku drugiej placówki trzeba się jednak liczyć z tym, że z tego przedszkola trzeba odebrać dziecko już o godzinie 13:30 (tak zakłada metoda waldorfska). Dla odmiany, dla bardzo zajętych i chyba mało empatycznych rodziców, są też w Warszawie placówki, gdzie dziecko można zostawić na noc! Tzw. przedszkola 24h za godzinę opieki po 6 wieczorem liczą sobie do 40 zł. Jak się okazuje, z opcji pozostawiania dziecka po godzinach korzysta coraz więcej rodziców. Bynajmniej jednak przyczyną pozostawienia dziecka w placówce dłużej nie są zawsze nagłe wypadki. Często rodzice, którzy nie mają bliskiej rodziny do pomocy przy dziecku, wybierają to rozwiązanie, aby wyjechać na wycieczkę czy delegację.
Zajęcia z angielskiego są w wielu przedszkolach – często nawet w publicznych (choć za dodatkową opłatą). Ci, którzy
jednak chcą, aby ich kilkulatek płynnie mówił po angielsku, wybierają placówki dwujęzyczne, gdzie przedszkolanki mówią w trzech czy nawet sześciu językach. Za od 430 do 530 dol. (i ok. 300 dol. wpisowego) dziecko będzie miało anglojęzyczną opiekę lub nawet angielską i hiszpańską (dzieci podobno bez trudu przyswajają dwa języki obce). W Polsce można już także znaleźć przedszkola skoncentrowane na rozwoju przyszłych artystów (zwiększona ilość zajęć plastycznych, tanecznych, muzycznych, a nawet fotograficznych), sportowców (w programie jest nawet joga, balet czy karate) lub umysły ścisłe (zajęcia matematyczne czy z fizyki). Niektóre takie małe szkółki oferują także własny transport dla dzieci do i z ich domów. Miesięczne opłaty w tego typu placówkach kształtują się w okolicach 400 dol. Chętnych nie brakuje! &
SPOSÓB ODŻY WIA NIA DZIECI JEST JEDNYM Z PODSTA WOWYCH K RY TERIÓW, JA K IM K IERUJĄ SIĘ RODZI CE PRZY WY BORZE PRZEDSZKOLA.
nowy dziennik
QUEENSBORO TOYOTA
0 APR FINANSOWANIE DOSTĘPNE *
%
60 MIESIĘCY NA WYBRANE NOWE TOYOTY 2014
NEW 2014 TOYOTA
LEASE FOR
(+ $2000 TFS SUBVENTION CASH) AVALON (GAS & HYBRID)
SIENNA
(+ $1000 TFS SUBVENTION CASH)
VENZA
EN
6 9 ST
B LVD
6 2 ST
PW
APR FINANCING†
UP TO 60 MOS AVAIL ON SELECT TOYOTA CERTIFIED PRE-OWNED VEHICLES
1.9% - 60 mo pymts of $17.48/ea $1000 borrowed 2.9% - 60 mo pymts of $17.48/ea $1000 borrowed
'10 CAMRY LE V6
'11 PRIUS II
#60766. Auto, A/C, PW/L/M, 25K miles
'10 PRIUS IV
#60876. Auto, A/C, PW/L/M, Lthr, Nav, 42K mi.
1700
$
incl
TFS LEASE BONUS CASH
2.9%
DOSTĘPNYCH DO NATYCHMIASTOWEJ DOSTAWY
0%
FINANCING AVAIL* UP TO 60 MOS SUBVENTION CASH FR TFS
1000
PLUS $
NEW 2014 TOYOTA
LEASE FOR
SIENNA LE
259
$
1250
$
OR
CUSTOMER CASH FROM TFS
per mo for 24 mos***
1600
$
incl
TFS LEASE BONUS CASH
$1999 (incl cap cost red & 1st mo pymt) due @ signing, tax tags reg & acquisition fees extra. Sec. Dep. waived by TFS.
Model 5338. Auto, A/C, P/W, P/L All Standard Factory Equipment. MSRP $31,360
TOYOTA CERTIFIED PRE-OWNED IN OUR INDOOR SHOWROOM! '10 RAV4 4X4 LTD
#60732. Auto, A/C, Sunrf, Lthr, Alloys, Full Pwr, 40K mi.
$16,995
'11 CAMRY XLE
$19,495 $19,995
'11 VENZA AWD 6-CYL
#60890. Auto, A/C, Sunrf, Lthr, Nav, 34K #60915. Auto, A/C, Full Power, Alloys, 24K mi.
'10 VENZA V6 AWD
#60926. Auto, A/C, Full Power, Alloys, 26K mi.
$20,995 $21,995 $23,995 $23,995
QUEENSBORO TOYOTA MÓWIMY PO POLSKU
718-475-3429
SALESPERSON
7
2 LATA
'11 SIENNA LE AWD
#60848. 7 Pass, Auto, A/C, Full Pwr, Alloys, 24K mi.
'09 TACOMA DOUBLE-CAB 4X4 SR5
#60879. Auto, A/C, PW/L/M, TRD Pkg, 34K mi.
'12 HIGHLANDER SE 4X4
#60750. Auto, A/C, Sunrf, Lthr, Nav, 36K mi.
12 TUNDRA CREW CAB 4X4
#60834. Platinum Edition- incl Nav & DVD, 30K mi.
przy zakupie nowego samochodu.††
WIELE 2014
HIGHLANDERS DO WYBORU
750
500
$
$
ZNIZKI DLA TEGOROCZNYCH C ABSOLWENTÓW E COLLEGU ****
RABATU DLA WOJSKOWYCH**
WYGODNIE
$25,995 ZLOKALIZOWANY $26,995 POKÓJ ZABAW DLA DZIECI $32,995 $41,995 PARKING DLA KLIENTÓW
S NORTHERN BLVD, WOODSIDE, QUEENS 62-1062-10 NORTHERN BLVD, WOODSIDE, QUEENS
ZAPRASZAMY NA JAZDĘ PRÓBNĄ
OTWARTE W NIEDZIELE 12-6 2-10 Northern Blvd, Woodside, Queens
NA ZACHÓD od BQE • KILKA MINUT od THE 59th
H JUST WEST OF THE BQE · MINUTES FROM THE 59TH WWW.QUEENSBOROTOYOTA.COM & TRIBORO BRIDGES 15 MINz NASSAU FROM NASSAU i TRIBORO BRIDGES • 15 ·MINUT & TRIBORO BRIDGES · 15 MIN FROM NASSAU
718-475-3429
www.scionofqueens.com www.scionofqueen
NATYCHMIASTOWA DOSTAWA
Tax, title, registration add’l on all offers. No dealer fees. *Call or come in for details. Subject to Tier1+-Tier1 credit approval thru TFS. ††Covers normal factory scheduled service for 2 years or 25K miles, whichever comes first. New vehicle cannot be part of a rental or commercial fleet or a livery/taxi vehicle. See participating Toyota Dealer for plan details. Valid only in the continental U.S. & Alaska. Roadside assistance does not include parts and fluids.**Thru TFS. Military: All New Vehicles - must show proof of U.S. Military active duty or inactive reserve. Exp 6/2/14. ****Thru TFS. Recent College Grads: Must have graduated within the past 2 years or in the next 6 mos; Must show proof of current employment for new 2014 Toyota Camry (gas), Corolla, Matrix, Rav4, Tacoma, Yaris and Prius C.(Exp 6/2/14) College and military rebates cannot be combined. ***Subj to tier 1+ credit apprvl thru TFS. Total pymts $3816 Corolla, $4536 Camry, $6216 Sienna. Purchase option avail at end of these leases @ fair market value. 12K mi/yr, 15c ea add'l mi. Lessee respon for maint, excess wear & tear. †Subj to tier 1 or tier plus apprvl, financg thru Toyota Financial Services. All factory rebates assigned to dealer. Offer exp 6/2/14. NYCDCA1246262.
ZADZWOŃ LUB ODWIEDŹ NAS PO DETALE !
BORO PARK
POLSKI GABINET LEKARSKI
GABINET CZYNN Y:
RIDGEWOOD
Jerzy Wawerski, MD
poniedzia∏ek od 2:00-7:00 wiecz. Êroda od 2:00-7:00 wiecz. piàtek od 2:00-7:00 wiecz. sobota od 10:00-3:00 ppo∏.
189
$
LEASE FOR
CAMRY LE
Model 2532. Auto, A/C, P/W, P/L, Gas, All Standard Factory Equipment. MSRP $23,930
WOJTEK IGNATOWICZ WOJTEK IGNATOWICZ
AY
S
NEW 2014 TOYOTA
Model 1864. Auto, A/C, P/W, P/L, All Standard Factory Equipment. MSRP $19,110
MON-THUR 9–9 · FRI 9–6 SAT 10–6 · SUN 12–6 NASZ POLSKOJĘZYCZNY SPRZEDAWCA
E
X SE
6 1 ST
UE
60 ST
/Q
34th AVE
LN
W
6 8 ST
BK N
per mo for 24 mos***
#60833. Auto, A/C, Full Power, Alloys, 23K mi.
*60 monthly payments of $16.67 for each $1000 borrowed
NORTHERN
TFS LEASE BONUS CASH
1500
CUSTOMER CASH FROM TFS
per mo for 24 mos*** $999 (incl cap cost red & 1st mo pymt) due @ signing, tax tags reg & acquisition fees extra. Sec. Dep. waived by TFS.
1
OR TFS CUSTOMER CASH $1500 CAMRY (GAS & HYBRID) $1500 PRIUS L/B $1000 PRIUS V $1000 AVALON (GAS & HYBRID) $1250 SIENNA $1000 VENZA
125
$
0%
FINANCING AVAIL* UP TO $ APR 60 MOS OR
$1499 (incl cap cost red & 1st mo pymt) due @ signing, tax tags reg & acquisition fees extra. Sec. Dep. waived by TFS.
.9% CAMRY
(+ $500 TFS SUBVENTION CASH)
COROLLA LE
159
$
PRIUS L/B • PRIUS V PRIUS PLUG-IN
32nd AVE
FINANCING AVAILABLE* UP TO 60 MOS.
60 Mos pymts of $18.17 for each $1000 borrowed.
(+ $500 TFS SUBVENTION CASH)
10
DOSTĘPNYCH DO NATYCHMIASTOWEJ DOSTAWY
| 31 MAJA 201 4
BEZPŁATNY PLAN SERWISOWANIA
1.9% APR
CAMRY (GAS & HYBRID)
4
5
DOSTĘPNYCH DO NATYCHMIASTOWEJ DOSTAWY
WEEK END
Specjalista chorób wewn´trznych
57-02 11th Ave., BROOKLYN, NY 11219
Tel: 718.435.5830
GABINET CZYNN Y: wtorek od 5:00-8:00 wiecz. czwartek od 5:00-8:00 wiecz. piàtek od 9:00 rano-12:00 sobota od 5:00-8:00 wiecz.
66-57 Forest Ave. RIDGEWOOD, NY 11385
Tel: 718.381.3766
Charles J. Ptak, D.D.S.
SPECJALISTA-CHIRURG SZCZ¢KOWY BEZBOLESNE ZABIEGI IMPLANTY POD NARKOZÑ DENTYSTYCZNE
Wi´kszoÊç ubezpieczeƒ honorowana (n.p. Aetna, Medicare, 1199)
• BEZBOLESNE USUWANIE Z¢BÓW • IMPLANTY - NADBUDOWA KOÂCI SZCZ¢KOWEJ • LECZENIE KANA¸OWE RESEKCJE • INFEKCJE JAMY USTNEJ I PROFILAKTYKA RAKA • T.M.J. CHRONICZNY BÓL SZCZ¢KI • ZABIEGI PO USZKODZENIACH I ZRANIENIACH TWARZY ORAZ BIOPSJA TKANKOWA
GABINET PSYCHOLOGICZNY Konsultacje | Ewaluacje | Testy | Diagnoza | Psychoterapia Dr ANDRZEJ TWARDOŃ Psycholog, St.Luke’s-Roosevelt Hospital The New School for Social Research
Mgr ANNA TWARDOŃ
Psychoterapeuta Uniwersytet Jagielloński, New York University
212-473-6669 920 Broadway, Manhattan NY
(bet 20-21st Street) Subway L., N, R, F, 4, 5, 6, F, B, D to 14th Street Union Sq.
(Polish / English)
Bezpłatna
konsultacja telefoniczna
Stres imigracyjny, nerwice, lęki, depresja, problemy osobiste i rodzinne, opinie dla sądów, nałogi, choroby psychiczne, nauka medytacji www.twardon.org • atwardon@gmail.com
POLSKI DENTYSTA
Dr Bronisław Lemaitre Pełna opieka dentystyczna • leczenie kanałowe • wypełnienia • bonding • chirurgia • korony • mostki • protezy • implanty • laminaty porcelanowe • wybielanie zębów
TEL:
Większość ubezpieczeń akceptowana
896 Manhattan Ave, Brooklyn, NY 11222 tel: (718)
389-6354
718.383.5551
www.drptak.com Pomoc w nagłych przypadkach
VISA • MASTER CARD • AMERICAN EXPRESS
92 Norman Avenue
Greenpoint, NY 11222
8
WEEK END
nowy dziennik
| 31 MAJA 201 4
Nie da się jednak zaprzeczyć, że te wielkie nazwiska osób, którym zrobił zdjęcia, i jemu przysporzyły sławy. Udowadniają, że Czapliński jest nie tylko świetnym fotografikiem (świadczą o tym choćby pochwały sportretowanych osób) ale też człowiekiem przebojowym i odważnym. Inaczej przecież do tych celebrities nigdy by nie dotarł. Czesław Czapliński nie tylko zrobił zdjęcia setkom słynnych osób – artystów, pisarzy, sportowców, polityków – ale też zdobył ich sympatię, zaufanie, czasem przyjaźń. Mówi, że często umówione półgodzinne spotkanie przeradzało się w cały dzień spędzony na rozmowie. Gdy prezentuje taką listę sław, które mu pozowały, łatwo mu namówić kolejną osobę. Jak jednak udało mu się przekonać tę pierwszą? Opowiada o tym chętnie. Pierwszą gwiazdą, którą uwiecznił, był pisarz Jerzy Kosiński. Jego żona Kika zbyła przez telefon Czaplińskiego mówiąc, że nie będzie miał czasu na sesję, gdyż niedługo wyjeżdżają. – Zacząłem wtedy myśleć o projekcie stu portretów najwybitniejszych Polaków w Nowym Jorku. – wspomina Czapliński. – I uświadomiłem sobie, że jak nie uda mi się dotrzeć do Kosińskiego, to w ogóle nie mam tu co robić, mogę dać sobie spokój z karierą amerykańskiego fotografa. Zdeterminowany, napisał do Kosińskiego list i zostawił go portierowi budynku, gdzie pisarz mieszkał. Wkrótce Kosiński oddzwonił; pierwsza sesja trwała do wieczora, a dwaj panowie serdecznie się zaprzyjaźnili. Albo też Kapuściński, akurat będący w Nowym Jorku w 1986 roku. On też na początku odmówił zrobienia sobie portretu. Zobaczył jednak, że Czapliński, wszczynając z nim rozmowę, jakby od razu komponował w głowie portret pisarza. Spodobało mu się to i zgodził się jednak na zdjęcie. Owocem sesji był sławny dziś portret zamyślonego Kapuścińskiego, wielokrotnie wykorzystany na okładkach książek i w pismach. Szczególnie ciepło wspomina 48 godzin spędzonych z Michaelem Jacksonem w czasie jego prywatnej wizyty w 1997 w Polsce. Zobaczył, że jest to inny człowiek, niż przedstawiają go media – i inny, niż on sam na początku myślał. Wiele zachodu kosztowało go dotarcie do pisarzy noblistów: Josepha Brodskiego i Wisławy Szymborskiej. Tę ostatnią chciał sfotografować w czasie pracy – i tak też zrobił. Szymborska na tym portrecie leży na łóżku, bo właśnie w sypialni pisała ona swoje wiersze.
! WEEKEND PRZEDSTAWIA "
ko zależy od jakości pracy i jej oryginalności. Czapliński jest przekonany, że wkrótce dzielenie się zdjęciami stanie się najpopularniejszą formą komunikacji między ludźmi. Dlatego zapotrzebowanie na dobrą, przemyślaną fotografię będzie coraz większe. Czesław zauważa, że dzisiejsi "pstrykacze" zwykle nie znają klasycznych reguł kompozycji obrazu. Chce ich jednak tego uczyć. Niedługo ukaże się jego poradnik robienia cyfrowych zdjęć w którym skupi się nie na tym, jak np. zbudowany jest aparat (to go mało interesuje) ale jak zrobić dobre zdjęcie. Jedną z tajemnic nieustannego sukcesu Czaplińskiego jest fakt, że nie boi się on nowych czasów, nie trzyma się kurczowo starych technik czy metod dystrybucji. Jego najnowsze książki ukazują się też w formacie elektronicznym (pdf) albo na płytach DVD. Kolejną zawodową tajemnicą Czaplińskiego jest fakt, że udało mu się połączyć pracę i życie w Stanach Zjednoczonych i w Polsce. W odróżnieniu od wielu osób, które zawsze marzyły o takim "życiu jedną nogą tam, drugą tu" ale potem przekonały się, że ten plan jest trudny do zrealizowania i niepraktyczny, on istotnie spędza pół roku w Warszawie a drugie pół w Nowym Jorku i okolicach (ma dom w Lawrenceville koło Princeton, NJ). Dzięki temu, że jest cały czas obecny tu i tam, i że podtrzymuje kontakty, ciągle wydaje książki i albumy (ponad trzydzieści), ma indywidualne wystawy (ponad sto), pisze artykuły. Na żywo do drugiego Programu Polskiego Radia nagrał cykl audycji, pojawia się w telewizji, udziela wywiadów, sam pisze artykuły. Na pewno pomaga mu w życiu fakt, że nikogo nie chce wykluczyć z jakichś emocjonalnych powodów z listy swoich znajomych i kontaktów. Niechętnie mówi o innych ludziach coś złego. W końcu, patrząc ludziom głęboko w oczy i starając się ich zrozumieć, można zawsze znaleźć w nich coś dobrego, a przynajmniej ciekawego.
CZESŁAW CZAPLIŃSKI: FOTOGRAF SŁAW JAN LATUS Czesław Czapliński być może nie chciałby właśnie być tak charakteryzowany. Ważniejsze jest przecież, jak fotografuje, a nie kogo.
POCZĄTKI
ZDJĘCIE: JAN LATUS
TAJEMNICA DOBREGO PORTRETU
Trudno jest uchwycić wspólne cechy portretów zrobionych przez Czaplińskiego. Zebrał wiele pochwał ale i w nich nie ma wiele konkretu. Sam fotograf wyjątkowo ceni sobie opinię Ryszarda Kapuścińskiego. Zauważył on przenikliwie, że Czapliński nie stara się na siłę, aby jego portrety były „żywe”, pokazywały modela w akcji, ruchu. Jego zdaniem, Czaplińskiego interesuje coś głębszego: prawdziwa natura portretowanej osoby, do jej uchwycenia potrzebny jest zaś spokój i powaga. Te wizerunki to czasem tylko oczy modela (Edward Redliński), innym razem cała, powabna figura (Katarzyna Figura). Bez względu na pomysł i kompozycję najważniejsze w tych portretach są oczy – to one zdradzają naturę człowieka. Czapliński często wykorzystuje jako motto wypowiedź filozofa Artura Schopenhauera: „Dość prawdopodobne stało się założenie, które możemy już zaakceptować, że człowiek zewnętrzny jest obrazem wewnętrznego, a twarz wyraża i ujaw-
nia osobowość: potwierdzenie tego założenia stanowi powszechna chęć oglądania tych, którzy zyskali sławę... Fotografia zaspokaja naszą ciekawość w sposób najpełniejszy.” Czapliński zaspokaja taką ludzką ciekawość – jakie tak naprawdę są sławne osoby, czy uda się poznać prawdę o nich. Fakt, że potrafi do tych ludzi dotrzeć, zaprzyjaźnić się z nimi i podtrzymywać kontakty, tworzy mocne fundamenty kariery, pozycji zawodowej.
TAJEMNICA KARIERY
Czapliński jest człowiekiem dynamicznym, ruchliwym, potrafiącym mówić i słuchać (portrecista powinien być przecież psychologiem). Umie też budować swoje nazwisko, przypominać o sobie, a najważniejsze – rozwijać się, uczyć, dostosowywać do nowych czasów. – To nieprawda, że fotografik (czy dziennikarz) to ginący zawód! – mówi z emfazą. – Wszyst-
Czesław Czapliński urodził się w Łodzi w 1953 roku. Studiował tam (wyjechał do Nowego Jorku przez zakończeniem) na uniwersytecie biologię – szczególnie fascynowały go ważki! – ale już od 10. roku życia próbował robić zdjęcia. Pierwszym jego aparatem była radziecka Smiena 6 (dziś jego podstawowym narzędziem jest Canon 5D Mark II). Należał do klubu fotograficznego, chodził na kursy fotografii organizowane w łódzkiej "filmówce", przeszedł szkołę wywoływania zdjęć w ciemni. W Nowym Jorku znalazł się w 1979 roku. To tu poznał przyszłą żonę Aleksandrę (skończyła filologię angielską na Uniwersytecie Wrocławskim, a w Ameryce – New York College of Technology City University of New York oraz B.S. w Applied Science and Technology Dental Hygene na Thomas Edison State College). Mają 21-letniego syna Adama, który studiuje Interactive Multimedia na The College of New Jersey (TCNJ). Także żona i syn długie okresy każdego roku spędzają w Polsce. Czapliński początkowo nie planował dłuższego pobytu w Ameryce, gdy jednak przy Times Square kilku opryszków przystawiło mu nóż do gardła i ukradło cały sprzęt fotograficzny, postanowił tu zostać, chociażby po ty, by kupić sobie sprzęt nowy. Rok przepracował w firmie fotograficznej przy Zachodniej 46. Ulicy (co tam robił? Wszystko). Był to, jak podkreśla, jedyny okres w jego życiu, kiedy pracował dla kogoś. Potem już zawsze udawało mu się pozostać niezależnym i utrzymywać się z twórczości, z fotografii. To niemały wyczyn w tych niepewnych czasach. &
CZA PLIŃSK I JEST CZŁOWIEK IEM DY NA MICZ NYM, RUCHLI WYM, POTRA FIĄCYM MÓWIĆ I SŁUCHAĆ (POR TRECI STA POWI NIEN BYĆ PRZECIEŻ PSY CHOLOGIEM). UMIE TEŻ BUDOWAĆ SWOJE NA ZWI SKO, PRZY POMI NAĆ O SOBIE, A NAJ WAŻNIEJ SZE – ROZ WI JAĆ SIĘ, UCZYĆ, DOSTOSOWY WAĆ DO NOWYCH CZA SÓW.
nowy dziennik
WEEK END
| 31 MAJA 201 4
9
ZDJĘCIE: CZESŁAW CZA PLIŃSKI
REKLAMA
Zbigniew Brzeziński, Waszyngton D.C. Photo courtesy of Regency Studios
Czesław Czapliński, artysta fotograf, dziennikarz i autor filmów dokumentalnych, urodzony w 1953 r. w Łodzi. Od roku 1979 mieszka w Nowym Jorku i Warszawie. Autor i współautor ponad 30 albumów i książek m.in.: “Saga rodu Styków” (1988), “Twarzą w twarz” (1991), “Jerzy Kosinski twarz i maski” (1992), “Pasje Jerzego Kosińskiego” (1993), “Życie po śmierci Jerzego Kosinskiego” (1993), “Kariery w Ameryce” (1994), “Portrety” (1995), “Moja HIStoria czyli jak fotografowałem króla” (1999), “Twórcy końca wieku” (2000), “Śmierć & Życie ” (2001), “Nowy Jork – Przed i po 11 września 2001” (2002), “Lekarze w walce o zdrowie” (Tom.1/2002, tom.2/2003, tom.3/2004), “Wszechświat ks.Jana Twardowskiego” (2002), “Wizytki - Hortus Conclusus” (2003), “Adwokaci w walce o sprawiedliwość” (2004), “Sztuka fotografii – Portret fotograficzny” (2004), “Fotografie prawdziwe, bo już niepodobne” (2005), “Kolekcje sztuki polskiej w Ameryce” (2005), “Artyści” (2007), “Michael Jackson” (2009), “Śladami Chopina w Warszawie i na Mazowszu” (2010), “Przejścia nie ma” (2010), “Kolekcjoner” (2010), "J.B.Dorys - Kazimierz nad Wisłą 1931-32" (2010), “Polacy w Ameryce – 400 lat” (2010), "Eugeniusz Gerlach Malarstwo 1959-2009 Paintings" (2011), "Artyści Europie" (2011 e-Book), "Bitwa Warszawska 1920" (2011), "Ludzie Łazienek" (2012 e-Book), "Łazienki Królewskie w Warszawie - cztery pory roku" (2012), "FANGOR pierwsze 90 lat" (2012), "Portrety z historią" (2012), "Górecki, Lutosławski, Penderecki" (2013 e-Book) i "Wojciech Fibak – Kronika życia sportowego" (2013 e-Book), które znajdowały się na listach bestsellerów. W ciągu 40 lat kariery fotografował najbardziej znane osobistości ze świata biznesu, kultury, polityki, sportu m.in.: Muhammad Ali, Arthur Ashe Jr., Isaac Asimov, Maurice Bejart, Leonard Bernstein, Bernardo Bertolucci, Bill Blass, Christie Brinkley, Cindy Crawford, Oscar de la Renta, Guy de Rothschild, Alain Delon, Catherine Deneuve, Placido Domingo, Umberto Eco, Jane Fonda, Malcolm Forbes, Joseph Heller, Charlton Heston, David Hockney, Vladimir Horowitz, Lee Iacocca, Michael Jackson, Garri Kasparow, Henry Kissinger, Calvin Klein, Jerzy Kosinski, Estee Lauder, Valentino Liberace, Sophia Loren, Shirley MacLaine, Norman Mailer, Mireille Mathieu, James Michener, Liza Minnelli, Roger Moore, Alberto Moravia, Willie Nelson, Richard Nixon, Jassye Norman, Luciano Pavarotti, Gregory Peck, Paloma Picasso, Roman Polański, Isabella Rossellini, Omar Sharif, Brooke Shields, Isaac Singer, Susan Sontag, William Styron, Tina Turner, John Updike, Peter Ustinov, Diane von Furstenberg, Kurt Vonnegut Jr., Andy Warhol. Zdję cia Cza pliń skie go pu bli ko wa ne by ły na ca łym świe cie m.in w.: „The New York Times”, „TIME”, „Vanity Fair”, „The Washington Post”, „Newsweek”, „Twój Styl”, „Viva”, „Rzeczpospolita”, „Wprost”, „FOTO”, „Nowy Dziennik”. Oprócz fotografii od wielu lat uprawia dziennikarstwo; jest autorem kilkuset artykułów i reportaży publikowanych w Ameryce i Polsce. Miał ponad 100 wystaw fotograficznych m.in.: Narodowa Galeria Sztuki Zachęta w Warszawie (1989, 1991), Muzeum Sztuki w Łodzi (1992), Muzeum Narodowe w Warszawie (1995, 2002, 2007), Muzeum Mazowieckie w Płocku (2002, 2006, 2008, 2010, 2011), Biblioteka Narodowa w Warszawie (2000, 2001, 2005), Mu zeum Ła zien ki Kró lew skie w War sza wie (2006, 2010, 2011, 2012, 2013), Museum im Schafstall Neuenstadt (2009, 2013), Muzeum Miasta Gdyni (2009, 2012), a także w Nowym Jorku (1981, 2002, 2003, 2010, 2012), Chicago (1998), Nicei (2000), Moskwie (1997), Londynie (2003), Monachium (2010), Brukseli (2011) i Lizbonie (2013). O Czesławie Czaplińskim i jego twórczości zrealizowano kilka filmów: „Wernisaż Cz.Czaplińskiego w Zachęcie” (TVP 1989, reż.Nina Terentiew), „Fotograf” (TVP, 1991), „Portrety Cz.Czaplińskiego” (TVP 1992,reż.Grażyna Pieczóro) „Twarzą w twarz” (TVP 1993, reż.Natalia Koryncka), „Arystokrata kwiatów”, „Czarne i białe w kolorze” (TVP, reż.Filip Chodzewicz). Dziś sam robi filmy dokumentalne m.in.: "Artyści biznesu: prof. Henryk Skarżyński" (Studio Autograf, 2004), "Kolekcjoner" (nagroda Złoty Kopernik 2012), "Życie jak w bajce" (TVP, 2009), "Optymista mimo woli" (TVP, 2010), "FANGOR pierwsze 90 lat" (2012), "40 lat Muzeum Azji i Pacyfiku w Warszawie" (2012). Pomysłodawca i organizator międzynarodowego konkursu fotograficznego "Łazienki Królewskie – Cztery pory roku", zapraszany jako juror w konkursach fotograficznych. Prace Czaplińskiego znajdują się w zbiorach Library of Congress w Waszyngtonie, New York Public Library, Muzeum Narodowym w Warszawie i Wrocławiu, Muzeum Sztuki w Łodzi, Bibliotece Narodowej w Warszawie i wielu kolekcjach prywatnych na całym świecie. (czaplinski.com)
C E L E B R AT I O N S F ROM H IGH A BOVE T HE PARK
E LEGANCKA S ALA B ANKIETOWA NA KAZDA O KAZJE Wznoszący się ponad parkiem, lokal Terrace on the Park to idealne miejsce na wymarzone przyjęcie weselne, ekskluzywny bankiet, przyjęcie komunijne lub z okazji bierzmowania, jak również na spotkania biznesowe.
Nominated for
Business
Spektakularny Widok, Zdobywajaca Nagrody Kuchnia, Rzetelne Usługi CALL US AT 718-592-5000
TERRACEONTHEPARK.COM INFO@TERRACEONTHEPARK.COM 111TH STREET & 52ND AVENUE, FLUSHING MEADOWS PARK, QUEENS NY 11368
Wiedza. Doświadczenie. Świadczę usługi od 1997 r. Ubezpieczenia na życie • Konta emerytalne • Konta inwestycyjne
Andrzej Dudus Financial Services Representa!ve Registered Representa!ve P: (718)568 -2564 adudus@metlife.com
Metropolitan Life Insurance Company (MLIC), New York, NY 10166. Securi!es offered by MetLife Securi!es, Inc. (MSI) (member FINRA/SIPC), 1095 Avenue of the Americas, New York, NY 10036. MLIC and MSI are MetLife companies. L0414369749[exp0316][CT,NJ,NY,PA]
10
WEEK END
nowy dziennik
| 31 MAJA 201 4
Na zebraniu anonimowych alkoholików pojawił się nowy uczestnik. – Cześć, jestem Darek. Piję od 20 lat – przedstawia się. – Przyszedłem tutaj, bo podobno rozwiązujecie problemy związane z alkoholem. – Oczywiście – odpowiada prowadzący zebranie. – Powiedz nam, jak możemy ci pomóc? – Brakuje mi 1,50 złotego... Dwaj panowie rozmawiają przy kieliszku: – Ech, życie jest ciężkie... – wzdycha jeden z nich. – Miałem wszystko, o czym człowiek może marzyć: cichy dom, pieniądze, dziewczynę... – I co się stało? – pyta kolega. – Żona wróciła z wczasów o tydzień wcześniej... Wróżka mówi do klientki: – Nie będę ukrywać, ale karty mówią, że pani mąż zginie śmiercią tragiczną. – A czy zostanie mi to udowodnione? – pyta kobieta. Do wróżki przyszedł śpiewak operowy. Ta spojrzała w kryształową kulę i mówi: – Mam dla pana dobrą i złą wiadomość. Którą chce pan usłyszeć pierwszą? – Tę dobrą. – Po śmierci będzie pan śpiewał w chórze anielskim – mówi wróżka. – To wspaniale. A ta zła? – Pierwsza próba jutro o dziesiątej.
Kobieta płaci w sklepie za zakupy nowym, 100-złotowym banknotem. – Przepraszam – mówi po chwili sprzedawczyni – ale to 100 złotych jest fałszywe! – O Boże! – woła zrozpaczona kobieta. – To znaczy, że wczoraj zostałam zgwałcona! Znaną malarkę Marię Corelli zapytano kiedyś, dlaczego nie wyszła za mąż. – Nie widziałam potrzeby, bo niczego mi w domu nie brakuje – odpowiedziała. – Rano pies szczeka, w południe papuga klnie, a wieczorem kot zawsze wraca późno do domu. Gdy żona wszczęła kolejną awanturę, doprowadzony do ostateczności mąż krzyczy: – To teraz powiem ci całą prawdę! Dziesięć lat temu zagwizdałem na taksówkę, nie na ciebie! W biurze kolega pyta kolegę: – Co ty tak wycinasz z gazety? – Notatkę o tym, jak mąż zamordował żonę, bo mu stale przeszukiwała kieszenie... – I co masz zamiar zrobić z tym wycinkiem? – Schowam go do kieszeni! Dwóch kolegów rozmawia sobie przy piwku: – Wiesz, nie spałem ze swoją żoną przed naszym ślubem, a ty? – A jakie miała panieńskie nazwisko? – pyta kolega. Rosenberg wzywa swojego księgowego, Cukermana. – Panie Cukerman, ja pana ostrzegam! Ja nic nie mówiłem, chociaż od 15 lat pan podkradasz pieniądze z kasy. Ja nic nie mówiłem, chociaż wiem, że pan od 10 lat zdradzasz nasze firmowe sekrety naszej konkurencji Goldbergowi. Ja nic nie mówiłem, chociaż od 5 lat pan sypiasz z moją żoną. Ale teraz, panie Cukerman, pan zrobiłeś dziecko mojej córce Róży. Panie Cukerman, ja pana ostrzegam, ja mogę stracić cierpliwość!. REDAGUJE: JANUSZ M. SZLECHTA js@dziennik.com Nadesłał: Andrew Jankiewicz
Dlaczego w dawnych czasach na ofiary przeznaczano dziewice? Bo tylko idiota poświęcałby dziewczyny, które specjalnie nie dbają o swoją cnotę... Facet opowiada koledze, że jego żona nie przeszła “próby biedy”. – Wyobraź sobie, że dzwonię do żony, mówię jej, że wszystko stracone, biznes padł i jestem spłukany. Przyjeżdżam do domu, a jej już nie ma, spakowała swoje rzeczy i się wyniosła. – I dobrze! – na to kolega. – Po co ci baba bez poczucia humoru?
nowy dziennik
WEEK END
| 31 MAJA 201 4
11
! NASZ HOROSKOP "
CO CIĘ CZEKA W TYM TYGODNIU BARAN
Miłość: Wszystkie swoje uczucia przele-
wasz na bezdomne zwierzęta. To bardzo szlachetne, ale nie zapominaj o swoich bliskich. Praca i finanse: Wykorzystaj ten tydzień na poszukiwanie nowych kontaktów. Mierz jednak siły na zamiary. Zdrowie: Nie udawaj bohatera. Jeśli coś ci dolega skorzystaj z porady lekarskiej.
BYK
Miłość: Wszystkie swoje uczucia przele-
wasz na bezdomne zwierzęta. To bardzo szlachetne, ale nie zapominaj o swoich bliskich. Praca i finanse: Wykorzystaj ten tydzień na poszukiwanie nowych kontaktów. Mierz jednak siły na zamiary. Zdrowie: Nie udawaj bohatera. Jeśli coś ci dolega skorzystaj z porady lekarskiej.
BLIŹNIĘTA
Miłość: W sprawach sercowych nie ocze-
kuj specjalnych zmian. W związkach możliwe konflikty. Praca i finanse: Forma intelektualna powinna Ci dopisywać przez cały tydzień. Postaraj się wykorzystywać te dni. Zdrowie: Jeśli jesteś alergikiem, staraj się nie wyjeżdżać poza miasto. Może cię dopaść katar.
REKLAMA
RAK
Miłość: Może się okazać, że osoba, z któ-
rą planowałeś przyszłość nie jest w stanie spełnić Twoich oczekiwań. Praca i finanse: Jeśli chcesz inwestować, rób to po przemyśleniu, nie ryzykuj bez potrzeby. Zdrowie: Bywasz hipochondrykiem Przydałoby Ci się więcej dystansu do swojego zdrowia.
LEW
Miłość: Już najwyższy czas, by pomyśleć o zamieszkaniu w jednym miejscu. Przez odległość oddalacie się od siebie. Praca i finanse: W tym tygodniu możesz oczekiwać przypływu całkiem przyzwoitej gotówki. Zdrowie: Dobry moment na badania kontrolne.
PANNA
Miłość: Czasem dobrze jest nie udawać, to przynosi ulgę. Zdejmij więc w domu maskę i bądź sobą. Praca i finanse: Ten tydzień nie będzie lekki, ale zanosiło się na to od dawna. Poradzisz sobie, tylko nie wpadaj w panikę. Zdrowie: Twoja odporność może spaść,zaopatrz się w suplementy witaminowe.
WAGA
Miłość: Gwiazdy czuwają w tym tygodniu
bardziej nad układami przyjacielskimi niż romansami. Praca i finanse: W nadchodzącym tygodniu podpiszesz wreszcie umowę o pracę. Zdrowie: Uważaj na słońce. Na wiosnę bywa zdradliwe, więc ostrożność nie zawadzi.
SKORPION
Miłość: Spotkanie w gronie przyjaciół przy-
niesie Ci wiele radości. Samotne Skorpiony znajdą wreszcie bratnią duszę. Praca i finanse: Znajdziesz w tym tygodniu pracę. Było trudno, ale pomoc znajomych zdała egzamin. Zdrowie: Zdrowie będzie Ci dopisywać, a drobnym przeziębieniem się nie przejmuj. To nic groźnego.
STRZELEC
Miłość: Nie daj się sprowokować. Panuj nad nerwami, bo zbiera się burza nad Waszym związkiem. Praca i finanse: Przed Tobą dobra passa w sferze materialnej, nie przegap żadnej okazji, by zarobić. Zdrowie: Zadbaj o siebie, jeśli masz wysuszoną skórę. Pij dużo wody.
KOZIOROŻEC
Miłość: Dobry czas na przeprowadzenie
poważnej rozmowy o przyszłości Waszego związku. Praca i finanse: Twoje plany zaczną się w tym tygodniu realizować. Bądź uważny i konsekwentny. Zdrowie: Zadbaj o kondycję psychiczną i postaraj się trzymać nerwy na wodzy.
WODNIK
Miłość: Zauważ, że życie ma swoje uro-
ki. Poświęć wolne chwile na rozrywkę, spotykaj się z ludźmi. Praca i finanse: Nie przesadzaj w tym tygodniu z pracą, przystopuj, działaj jak zwykle, nie ponad siły. Zdrowie: Zamień kawę, która Cię odwadnia, na soki ze świeżych owoców lub warzyw.
RYBY
Miłość: Nie pozwól, by nasilały się kon-
flikty między Wami. Czasem warto pójść na kompromis. Praca i finanse: Brak pracy na etacie – to nie wyrok. Z Twoimi kwalifikacjami spokojnie podejmiesz pracę na zlecenia. Zdrowie: Zadbaj o kręgosłup. Zapomnij o butach na obcasach i pomyśl o zmianie materaca.
12
WEEK END
nowy dziennik
| 31 MAJA 201 4
! WEEKEND W KINIE "
NARODZINY FILMOWEJ CENZURY ŁUK ASZ DZIAT K IEWICZ
W 1930 r. ogłoszono kodeks mający na długie lata zaciążyć na kinie hollywoodzkim. Ochrzczono go od nazwiska człowieka, który przez piętnaście kierował amerykańską cenzurą filmową. A co najciekawsze decydenci z fabryki snów sami poprosili Willliama Haysa, by ocenzurował ich produkcje.
„Fatty” Arbucke
FOTO: AR CHI WUM
Cenzura w filmie jest prawie tak stara jak on sam. Przypomnijmy, że wydarzeniem przyjmowanym jako narodziny kina był paryski pokaz dzieł braci Lumiere 28 grudnia 1895 r. Już w 1896 r. film zrealizowany w Moskwie przez operatora Lumierów został zarekwirowany i zniszczony przez policję. Powód? Źródła są sprzeczne, co nakręcono. Jedne mówią, iż bohaterem był pewien ważny arystokrata tańczący z baletnicą. Inne twierdzą, że dwa dni po koronacji Mikołaja II, która odbyła się w maju, sfilmowano prezentację ludowi nowego cara. Podczas uroczystości w tłumie wybuchła panika, setki ludzi zostało stratowanych na śmierć. Rok później w Atlancie po raz pierwszy w USA orzeczono zakaz wyświetlania filmu. Burmistrza zbulwersowała produkcja wytwórni Edisona o obiecującym tytule „Dolorita Passion Dance”. Także w Stanach Zjednoczonych, w Chicago pod koniec 1907 r. powołano pierwszą na świecie oficjalną, prewencyjną cenzurę filmową (pierwszą państwową ustanowiono w Szwecji w 1911 r.). Naczelnik policji miał obowiązek obejrzeć wszystkie produkcje przed ich wprowadzeniem na ekrany! Zdarzyło się, że prawo wyegzekwował pewien porucznik wstrzymując rozpowszechnianie pierwszej ekranizacji „Makbeta”. Doceniał sztukę, ale o filmie nie miał zbyt dobrego zdania, bo: „Scena zasztyletowania nie jest w dramacie kluczowa, a w filmie wszystko koncentruje się na niej”.
RAJ ZAGROŻONY
To były szalone lata 20. – era jazzu i prohibicji (spożycie alkoholu wzrosło!) oraz najlepsze dni dla kinematografii hollywoodzkiej. W szczytowym okresie kręcono rocznie 800 filmów, w rekordowym 1928 r. 85% wszystkich wyświetlanych na świecie obrazów stanowiły produkcje Made in USA. Pamiętajmy, nie istniał problem tłumaczenia, bo kino było jeszcze nieme, a zmienianie plansz z napisami było mało skomplikowane. Fabryka snów miała inne kłopoty, w tym największe z obrońcami moralności oraz Kościołem. Postrzegali oni Hollywood jako źródło wszelkiego zła, deprawacji i zepsucia. Oskarżane były nie tylko filmy, ale i ludzie pracujący w branży. Skandali faktycznie nie brakowało. Największe reperkusje wywołała sprawa znanego aktora komediowego „Fatty’ego” Arbuckle’a. „Grubasek” na ekranie doskonale wygrywał swoją tuszę, łącząc ją z dobrotliwością, a wręcz dziecinnością. Dlatego tym większy wstrząs opinii publicznej wywołało to, co stało się na początku września 1921 r. Po jednej z suto zakrapianych imprez, jakie Arbuckle uwielbiał, zmarła młoda aktoreczka. „Fatty” został oskarżony o gwałt i nieumyślne spowodowanie śmierci. Mimo że sąd uznał go za niewinnego, był skończony. To najsłynniejsza, ale nie jedyna z bulwersujących historii, zresztą kilkakrotnie związanych z czyjąś śmiercią. Masowo zaczęło dochodzić do bojkotów i pikiet, lokalne cenzury powołano w kilku stanach i około stu miastach. O Hollywood mówiono jako o współczesnej Sodomie. Coraz częściej i głośniej domagano się wprowadzenia państwowej cenzury.
RATUNEK Z POCZTY
Groźba rządowej kurateli i ponoszone straty wymusiły środki zapobiegawcze. Przykład dał baseball, w którym poradzono sobie ze skandalami. Wyjściem z kryzysu okazało się mianowanie właściwego człowieka jako prezesa związku tego sportu. Dlatego gdy w 1922 r. szefowie wielkich wytwórni filmowych powołali Motion Pictures Producers and Distributors Association, kierowanie nim zaproponowali ówczesnemu amerykańskiemu Generalnemu Poczmistrzowi. Funkcję tę pełnił William Harrison Hays, prominentny polityk, działacz rządzącej Partii Republikańskiej. Nie dość, że cieszył się zaufaniem i poparciem Białego Domu, to jeszcze był dostojnikiem Kościoła prezbiteriańskiego. W 1919 r. stał na czele zwycięskiej kampanii wyborczej prezydenta Warrena Hardinga. Za jego kadencji, już po dwóch miesiącach kierowania amerykańską pocztą, Hays doprowadził do uporządkowania tego resortu i oczyszczenia z różnych afer. Był to więc wymarzony mąż opatrznościowy dla kina. Nawiasem mówiąc przypuszczalnie nie był aż tak krystaliczny, bo wiązano go z pewną aferą łapówkarską. Pod koniec 1921 r. u Haysa zjawiła się delegacja z Hollywood i uroczyście poprosiła o objęcie przygotowanego dla niego stanowiska. Wspominał, że gdy rozważał propozycję spojrzał na bawiących się małych synków. Łzy stanęły mu w oczach, bo pojął, jak ważne znaczenie wychowawcze ma kino i że dane mu jest posłannictwo, którego nie wolno odrzucić. Szla-
chetne pobudki to jedno, ale pensja w wysokości stu tysięcy dolarów rocznie także miała chyba znaczenie na wyrażenie zgody.
SUROWY CAR
Biura Haysa miało siedzibę w Nowym Jorku. Nie był to organ stricte kontrolny, raczej opiniodawczy, doradczy i mediacyjny pomiędzy opinią publiczną, władzami, a biznesem filmowym. Okazało się, że wybór szefa nowej instytucji był doskonały. Hays pełnił swą funkcję zręcznie. Mimo, że początkowo jego zabiegi cenzorskie miały charakter wewnętrzny i sprowadzały się do dość ogólnikowych zaleceń, to podreperował opinię o filmie i jego twórcach, szczególnie wśród kół rządowych i finansjery. Rozwój amerykańskiego kina Hays postrzegał jako kluczowy nie tylko biznesu, ale i narodu. Z tej przyczyny zaczął on od rozprawy z rozwijającym się ruchem komunistycznym. Filmy miały być od niej wolne, a Amerykę, prezentować jako kraj wielkich możliwości, gdzie każdy pracowity człowiek ma szansę na sukces. Nie znaczy to, że Hays zapomniał o innych zgubnych wpływach filmu. Dlatego od 1930 r. jego urząd uznał za nieodpowiednie do zaadaptowania 125 dzieł literackich! Gwałtowne przemiany obyczajowe i kulturowe, jakie zaszły po 1929 r., gdy rozpoczął się wielki kryzys, wpłynęły na filmy, które zaczęły coraz częściej eksponować przemoc, zbrodnie, alkohol, seks, narkotyki etc. W 1932 r., zainicjowano New Deal – program prezydenta Roosevelta mający niwelować skutki kryzysu. Zakładał on oparcie się na przeciętnych ludziach i ich
W CHI CA GO POD KONIEC 1 907 R. POWOŁA NO PIERW SZĄ NA ŚWIECIE OFI CJAL NĄ, PREWENCYJ NĄ CENZURĘ FIL MOWĄ.
cnotach. Od filmu oczekiwano wsparcia i pozytywnego przesłania. Wreszcie w 1934 r. pojawiła się powołana przez amerykański episkopat katolicka organizacja Legion Przyzwoitości kategoryzująca filmy od „moralnie nienagannych” po „godne potępienia”. Car Hollywoodu, jak zwano Haysa, musiał zmienić sposób działania. Zebrał zalecenia wydane wcześniej przez swoje biuro, ale tym razem nie było mowy o dżentelmeńskiej umowie. W 1934 r. prawem przewidującym kary stał się kodeks, który przeszedł do historii jako „Kodeks Haysa”. 11 czerwca film „The World Moves On” jako pierwszy został dopuszczony na ekrany na mocy nowych przepisów.
DŁUGIE PANOWANIE
Tak powstał dziwaczny, szczegółowy zbiór komicznie dziś brzmiących nakazów, które ogólnie sprowadzały się do zasady, iż „sympatia widzów nigdy nie powinna być po stronie zbrodni, zła i grzechu”. Z czasem jego zasady łagodzono, ale na przełom czekano długo. Wpływ zmian społecznych i obyczajowych, decyzje Sądu Najwyższego oraz działania organizacji na rzecz swobód obywatelskich wymusiły znaczną złagodzenie kodeksu w 1966 r. Co prawda nadal kładł on nacisk na cnotę i potępiał grzech, ale jeśli chodzi o seks, nie zakazywał go, a jedynie zalecał umiar w podejmowaniu tego tematu. Z drugiej strony zwracał baczniejszą uwagę na sceny przemocy. W 1968 r. kodeks został zastąpiony przez system klasyfikujący filmy wedle wieku, jaki widz powinien mieć, by je oglądać. Z niewielkimi zmianami (pierwotnie cztery kategorie, obecnie pięć) stosowany jest nadal. Przyznanie filmowi wysokiej kategorii, z racji na głównych widzów, czyli młodocianych, ma nierzadko wpływ na wyniki kasowe, a co za tym idzie co i jak będzie w nim pokazane. Jak widać, w USA ciągle działa cenzura, swoista ale jednak. &
nowy dziennik
WEEK END
| 31 MAJA 201 4
13
TECHNIKA MA PRZYSZŁOŚĆ JAN LATUS
AEROFLEX AERO-X HOVERBIKE
Kalifornijska firma Aeroflex zaprezentowała ten oto przedziwny pojazd, skrzyżowanie poduszkowca z motocyklem. Kosztować miałby 85 tys. dolarów. Może on podobno rozwijać prędkość do 60 km/godz. lecąc na wysokości 3 metrów. Napędzany jest dwoma wyposażonymi w wirniki silnikami z dyszami skierowanymi na dół. Pozwala to pojazdowi na pionowe starty i lądowania. Kto wie, gdy pojazd zostanie udoskonalony, może znajdzie zastosowanie w odludnych, niedostępnych rejonach?
SEAT IBIZA CUPSTER
ZDJĘCIA: MATERIAŁY PRODUCENTÓW
Amerykanie nie znają samochodów hiszpańskiej firmy Seat, należącej do koncernu Volkswagen. Są to popularne w Europie wozy o ładnych, sportowych liniach karoserii. Najbardziej znany jest model Ibiza, produkowany od 30 lat. Aby uczcić tę rocznicę firma pokazała dziwny prototyp. Ścięto dach seryjnego modelu, zlikwidowane tylne siedzenia, a wokół otwartej kabiny zainstalowano niezmiernie długą owiewkę. Nie jest to może najpiękniejszy prototyp, ale na pewno oryginalny. Poza tym, kto lubi 30. urodziny?
DWORZEC W KSZTAŁCIE WIEŻOWCA
Nie jest to bliska perspektywa – dworzec szybkich kolei o kształcie i wielkości wieżowca (wysokość – 350 m!) mógłby powstać w roku, powiedzmy, 2075. Dlaczego pionowe tory, a właściwie: szyny magnetyczne, pociągów? Aby pomieścić dworzec w coraz bardziej zagęszczonych centrach miast. Poczekamy do 2075 roku i zobaczymy.
PERSONALNY CITYCOPTER
Ten helikopter napędzany będzie silnikiem elektrycznym! Zasięg ma być przyzwoity – 480 km, takoż prędkość – 190 km/godz. Pomieści trzy osoby. Wygląda na obiecujący środek transportu miejskiego. Do rozwiązania pozostały jednak niezliczone problemy: szkolenia i wydawania licencji dla pilotów, wyasygnowania miejsc do lądowania i zasilania silników – oraz bezpieczeństwa latania po mieście.
WEEK END
nowy dziennik
| 31 MAJA 201 4
ZDJĘCIA: ARCHIWUM
14
! WYRWIJ, ZACHOWAJ "
MAŁO NAS... BOŻENA CHLA BICZ Może przybrać formę gromady białych kołnierzyków wychodzących, z tekturowymi pudłami pod pachą, z gmachu banku Lehman Brothers. Albo postać spadających na łeb i szyję indeksów na Wall Street. Może też wyzierać spoza słupków i wykresów w sprawozdaniach GUS-u i odpowiednio Census Bureau. Te słupki, czy to w Polsce, czy w Stanach, pikują teraz w dół, jak akcje śmieciowe w 2008 roku. Tak właśnie wygląda, chwytany w tabelki Excela i grafiki Powerpointa,najbardziej bodaj niebezpieczny kryzys naszych czasów: demograficzny. Jeszcze niedawno nad światem krążyły upiory wywołane przez autorów Raportu Rzymskiego, straszące ludzkość dramatycznymi skutkami przeludnienia naszej planety. Raport wzięli sobie do serca zwłaszcza Chińczycy, którzy w te pędy wprowadzili politykę jednego dziecka w rodzinie. Kontrowersyjny projekt z dziedziny inżynierii społecznej udał się w Chinach nadspodziewanie, ale i reszta świata też może sobie pogratulować skuteczności w zapobieganiu klęsce przeludnienia. Dzisiaj mamy więc problem ze współczynnikiem dzietności i prostą zastępowalnością pokoleń. Współczynnik ten to liczba urodzonych dzieci przypadających na jedną kobietę w wieku rozrodczym (15-49 lat). Jest on powiązany z procesem zastępowalności pokoleń w taki sposób, że gdy utrzymuje się na
wysokości 2,10-2,15, czyli każda ze zdolnych do posiadania dzieci kobiet wyda na świat średnio dwoje i dwie dziesiąte potomka (ach, ta statystyka!), wówczas wielkość ludzkiej populacji będzie pozostawać na niezmienionym poziomie. Nowo narodzeni zastąpią tych, co odejdą, w relacji 1:1. Jeśli pominąć epizody wielkiego wymierania ludzkości wywołane epidemiami, wojnami czy katastrofami naturalnymi, do czasu ogłoszenia Raportu Rzymskiego, a więc do połowy minionego stulecia, współczynnik dzietności był na świecie zdecydowanie wyższy niż potrzeba do stabilizacji liczebności naszego gatunku. Rodziło się nas znacznie więcej, niż umierało. Potem jednak przyszło – po raz pierwszy w historii – gwałtowne odwrócenie się tego trendu. Kiedy spojrzeć na ranking dzietności na świecie za rok 2013 (opracowany na potrzeby The World Factbook), to z odtwarzalnością pokoleń ciągle radzimy sobie nieźle, przynajmniej w globalnych statystykach. W przodującym pod tym względem kraju na świecie – Nigrze, przeciętna matka sprowadza na świat siódemkę potomstwa. Najmniej uczuć macierzyńskich przejawiają natomiast panie zamieszkujące Singapur. Jedna matka rodzi 0,79 dziecka w ciągu życia. Najwięk-
szy szacunek dla wartości rodzinnych obok Nigrzanek wyrażają jeszcze mieszkanki Mali, Somalii, Ugandy, Burkina Faso oraz Burundi. Na miejsce jednego odchodzącego z tego świata Malijczyka pojawia się trzech następnych. Tymczasem w zastępstwie trzech swoich zmarłych przodków rodzi się zaledwie jeden Singapurczyk. Sprawozdanie w sprawie współczynnika dzietności przekonuje, że rozwojowi uczuć macierzyńskich najbardziej sprzyja klimat (także społeczny) Afryki Subsaharyjskiej, a najmniej okolice Półwyspu Malajskiego.
Analiza rankingu dzietności nie przynosi prostej odpowiedzi na pytanie o przyczyny takiej właśnie topografii postaw prorodzinnych i antyrodzinnych. Tylko częściowo zależy to od standardu życia codziennego i jakości wykształcenia, choć odwrotnie proporcjonalny stosunek między poziomem cywilizacyjnym i dostępem do edukacji a dzietnością wydaje się oczywisty. Nie do koń-
ca wszakże, bo choć Francja wyprzedza pod względem liczby rodzących się tam dzieci Stany Zjednoczone, to PKB Francuzów pozostaje sporo w tyle za amerykańskim. W obu krajach współczynnik dzietności jest z kolei wyż-
JESZ CZE NIEDAW NO NAD ŚWIATEM K RĄŻY ŁY UPIORY WY WOŁA NE PRZEZ AUTORÓW RA POR TU RZYM SK IEGO, STRA SZĄCE LUDZ KOŚĆ DRA MATYCZ NY MI SK UT K A MI PRZELUDNIENIA NA SZEJ PLA NETY.
szy niż w Paragwaju czy Tunezji, a przecież, skoro bieda i brak wykształcenia miałyby podwyższać dzietność, powinno być odwrotnie. Gdyby reguła, że im większy niedostatek i zacofanie, tym więcej dzieci, była prawdziwa, wszystkie kraje europejskie, o Stanach nie wspominając, nie wyprzedzałyby pod względem ilości rodzących się dzieci na przykład Polski, która nie jest ani potentatem finansowym, ani naukowym, a w demograficznych statystykach zajmuje w Unii miejsce trzecie od końca. W ogólnym rankingu 224 państw świata Polacy zajmują pozycję 212. Matka Polka po-
wołuje do istnienia średnio 1,32 potomka. W ten sposób już niedługo z 40 mln rodaków zrobi się 20. Reszta będzie mówić po angielsku, bo przyjdzie na świat na Wyspach, gdzie ilość nowo narodzonych młodych Polaków wykracza daleko poza unijne standardy. Demografowie i to nie tylko nad Wisłą rozdzierają więc szaty w obawie, że ich emerytury (na które zarabiają kolejne pokolenia) przepadną, choć z drugiej strony dzięki ograniczeniu przyrostu populacji uniknęliśmy przepowiadanej przez Klub Rzymski katastrofy. I tak źle, i tak niedobrze. Inna sprawa, że z tymi emeryturami nie ma co histeryzować. Wystarczy zreformować prawo podatkowe i zmodyfikować strukturę budżetu. To mimo wszystko prostsze i chyba bardziej etyczne, niż zmuszanie do rodzicielstwa tych, którzy nie czują powołania. Zwłaszcza po to, żeby zwiększyć podaż taniej siły roboczej. Łatwiej zainwestować w nowe technologie a zamiast stawiać na ilość, poprawić jakość. &
15
nowy dziennik
ROMAN SVARCZEWSKI Jedyny uzdrowiciel, który usuwa wszelkie dolegliwoÊci skórne nie pozostawiajàc blizny
Usuwa nietradycyjnymi metodami znamiona, brodawki, kurzajki i cysty z ka˝dej cz´Êci cia∏a, które po seansie stopniowo usychajà i bezboleÊnie odpadajà. Pomaga w ka˝dym problemie skórnym. Usuwa te˝ hemoroidy, plamy na skórze, piegi, wrzody, liszaje, grzybic´.
dr Michał Kiselow OD
NOWOCZESNE METODY LECZENIE WAD I CHORÓB OCZU (jaskra, kontrola chorych na cukrzyce, badanie dna oka, pomiar
ciśnienia sródgałkowego oraz komputerowe badanie pola widzenia).
Konsultacja i kwalifikacja do zabiegu laserowej korekty wad wzroku oraz usuwania zaćmy.
PEŁNY ZAKRES OPIEKI OKULISTYCZNEJ DOROSŁYCH I DZIECI
• dobór soczewek kontaktowych • wysoka jakość szkieł korekcyjnych • duży wybór oprawek: PRADA, DIOR, RAY BAN, COACH, TIFFANY, TOM FORD, OLIVER PEOPLES • okulary przeciwsłoneczne; akcesoria optyczne oraz okulistyczne badania dla kierowców (DMV)
909 Manhattan Ave., Brooklyn NY 11222
tel.718.389.0333
Większość ubezpieczeń medycznych, optycznych i unijnych honorowana
NOWE GODZINY
pon. – pt.: 9 rano – 8 wieczorem sobota: 9 rano – 6 ppoł.
Doktor mówi po polsku.
SPECJALISTA CHORÓB PRZYZĘBIA I IMPLANTÓW ZĘBOWYCH
PARADONTOLOG URSZULA KOROL, D.D.S. BOARD CERTIFIED, (DIPLOMATE OF AMERICAN BOARD OF PERIODONTOLOGY)
• ZAPOBIEGANIE I LECZENIE PARADONTOZY
(KIESZONKI DZIĄSŁOWE, KRWAWIENIE DZIĄSŁOWE, RUCHOMOŚĆ ZĘBÓW)
Tel:
Aby umówiç si´ na spotkanie prosz´ dzwoniç:
718.332.1190 • 718.743.3343 (9 rano - 7 wiecz.)
206 Corbin Place (róg Brighton Beach) BROOKLYN, NY 11235
LEKARZ ALERGOLOG Dr. MONIKA I. WORONIECKA, M.D. Specjalista ALERGOLOG dla doros∏ych i dzieci (z wieloletnim doÊwiadczeniem)
• Specjalistyczne skórne testy na alergie • Szczepienia odczulajàce, alergie Êrodowiskowe • Katar sienny, przewlek∏y kaszel i astma, alergiczne choroby zatok, uszu, oczu i skóry • Uczulenia na pokarmy, ostre reakcje uczuleniowe, uczulenia na ukàszenia przez owady • Zaburzenia uk∏adu odpornoÊciowego • Testy wydolnoÊci p∏uc Ubezpieczenia honorowane
Brooklyn:
115 Nassau Avenue (Greenpoint)
718.389.6950
Nassau:
125 Plandome Road (Manhasset), Long Island
516.570.0528
• IMPLANTY ZĘBOWE • REGENERACJA - ODBUDOWA KOŚCI WOKÓŁ ZĘBÓW • WSZCZEPY KOSTNE - ODBUDOWA WYROSTKA ZĘBODOŁOWEGO
• CHIRURGIA PLASTYCZNA DZIĄSEŁ
- PRZESZCZEPY DZIĄSEŁ WOKÓŁ OBNAŻONYCH SZYJEK ZĘBOWYCH - KOREKTA PRZEROSTU DZIĄSEŁ • STABILIZACJA RUCHOMYCH ZĘBÓW • SZCZEGÓŁOWE BADANIE GŁOWY I SZYI W CELU WYKRYCIA RAKA JAMY USTNEJ I PATOLOGII STAWU SKRONIOWO-ŻUCHWOWEGO
DR. KOROL JEST JEDYNĄ POLSKĄ SPECJALISTĄ-PARADONTOLOGIEM, ABSOLWENTKA NEW YORK UNIVERSITY, DEPARTAMENT PARADONTOLOGII I IMPLANT DENTISTRY W CELU UMÓWIENIA SIĘ NA WIZYTĘ PROSZĘ DZWONIĆ POD NR:
212.888.2008
57 W. 57 Street, SUITE 805, NYC, NY 10019 (Między 5 i 6 Ave.)
Chelli & Bush
ZAWISNY & ZAWISNY
45 lat praktyki
400 mln dol. wygranych odszkodowań*
WYPADKI
! W PRACY ! MEDYCZNE ! SAMOCHODOWE ! UPADKI W MIEJSCACH PUBLICZNYCH ! INNE BEZPŁATNA KONSULTACJA
www.chelliandbush.com
ATTORNEYS AT LAW www.zawisny.com
! KARNE ! DEPORTACYJNE ! Z PRAWA RODZINNEGO ! SPADKOWE ! NIERUCHOMOŚCI
*Poprzednie wygrane nie gwarantują podobnych rezultatów
tel.
(646) 678-6428 (całodobowy)
STATEN ISLAND 149 New Dorp Lane, SI NY 10306
NEW JERSEY 2958 State Highway 35, South Hazlet, NJ 07730
BROOKLYN 578 Driggs Avenue, Brooklyn, NY 11211
WEEK END
Serdecznie zapraszamy do GABINETU OKULISTYCZNEGO
| 31 MAJA
THE CENTER FOR ADVANCED SPIRITUAL HEALING
16
WEEK END
nowy dziennik
| 31 MAJA 201 4
! DZIAŁ ODZIEŻOWY "
MAŁA KSIĘŻNICZKA BOŻENA CHLABICZ W modzie dziecięcej Polska została nieco w tyle w stosunku do Ameryki, ale nad Wisłą szybko nadganiamy trendy. Może nawet zbyt szybko, o co zresztą niedawno wybuchła medialna awantura. Poszło o konkurs piękności, ale rzecz dotyczyła przede wszystkim przygotowania kandydatek, które – choć przeciętna wieku w ich kategorii wynosiła od lat dwóch do bodaj pięciu – jak jedna wystąpiły na wybiegu w mocnych makijażach, perukach, sztucznych rzęsach i szpilkach. Przebrane jak karłowate infantki z obrazów Velasqueza, tyle że zamiast aksamitów i brokatów nosiły poliestry i lureksy. A w miejsce ciężkiej złotej biżuterii – plastiki. Ten popis estetycznego bezguścia i mentalnej tandety, reklamowany na stołecznych billboardach w związku z debiutem polskiego formatu popularnego amerykańskiego show „Toddlers and Tiaras”, wzbudził niepokój psycholog dziecięcej, występującej w programie „Superniania” – Doroty Zawadzkiej. Po jej wypowiedzi zaroiło się od komentarzy, przeważnie negatywnych, na temat konkursów piękności dla przedszkolaków. Nie dość, że do wyścigu szczurów, ku uciesze dorosłych, wystawia się coraz młodsze dzieci, to jeszcze przy okazji tego typu programów promuje się wyjątkowo kontrowersyjne wzorce estetyczne. Czemu bowiem małe dziewczynki wyglądają w tym show jakby uciekły z freak show na Coney Island? I dlaczego nie noszą w zamian czegoś normalnego, tylko zostały przebrane za Małe Księżniczki w stylu Disneylandu made in China? Może dlatego – podpowiadamy – że w czasach kiedy kształtował się gust organizatorów programu, nie było jeszcze dziecięcych linii Zary, H&M czy Marca Jacobsa? Teraz są, ale w przypadku upodobań estetycznych wyjątkowo sprawdza się przysłowie, że czego się Jaś nie nauczył... Dlatego, w trosce o dobrze pojęty ład estetyczny naszego otoczenia, wypadałoby chyba z urzędu odbierać rodzicom wszystkich dzieci w wieku od 0 do 10 (potem i tak decydują już same) prawo do swobody wyboru stylu ubierania potomstwa według osobistych upodobań. I umundurować na koszt podatnika, ubierając w kolekcje Paula Smitha, Johna Galliano i Tommy’ego Hilfigera. Inaczej krynoliny z flizeliny będą nas prześladować przez kolejne pokolenia. Z tym Smithem i Galliano to oczywiście przesada, chociaż obydwaj projektanci rzeczywiście szyją kolekcje dla dzieci, podobnie, jak Marc Jacobs i Tommy Hilfiger. W zupełności wystarczy bowiem, jeśli zdamy się w tej mierze na projektantów z popularnych sieciówek. Bardzo ciekawą kolekcję na nadchodzące lato ma na przykład H&M. Owszem, jakość tych rzeczy pozostawia nieco do życzenia, ale w tej chwili w segmencie konfekcji masowej nic (może poza linią Zary – Basic) nie jest przecież noszone dłużej niż sezon. W tej sytuacji jakość na lata nie ma najmniejszego sensu. Szczególnie, że płaci się głównie za aktualność projektu, bo wykonanie już dawno powierzyliśmy przecież – w ramach outsourcingu – firmom z Bangladeszu i okolic. Ważne są więc przede wszystkim naj-
W TROSCE O ŁAD ES TETYCZ NY NA SZEGO OTOCZENIA WY PA DA ŁOBY ODBIERAĆ RODZI COM WSZYST K ICH DZIECI W WIEK U OD 0 DO 1 0 (POTEM I TAK DECY DUJĄ JUŻ SA ME) PRA WO DO WY BORU STY LU UBIERA NIA POTOM STWA WEDŁUG OSOBI STYCH UPODOBAŃ.
są wszelkie tych pasków rodzaje, a więc wąskie i szerokie, regularne i regularne inaczej, pionowe i poziome, a nawet ukośne. Renesans (któryś z kolei) przeżywa więc także styl marynarski, ale tym razem paski są jednak mniej morskie, a bardziej lądowe, stanowią bowiem tło dla egzotycznych kwiatów – kolejnego, poza paskami, przeboju sezonu w
ZDJĘCIA: ARCHIWUM
nowsze trendy, a te nakazują, żeby latem panny i kawalerowie w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym przypominali zebry na wakacjach. A to ze względu na paski. W modzie
modzie letniej. Skądinąd nie tylko dziecięcej. Z innych wiodących trendów zwracają uwagę miksy, czyli odważne zestawienia wszystkiego ze wszystkim. Krzykliwa grafika sąsiaduje więc w jednej bluzie z minimalistyczną harmonią, inspiracje polinezyjskie (drobne czarne wzory na jednolitym tle) z odważnymi konstrukcjami rodem z wielkiego krawiectwa, a preppy look z inspirowaną stylem japońskim, brawurową awangardą. To tak, jakby próbować pogodzić minimalizm z pop-artem. I to się udaje! Takie samo zamieszanie panuje też w dziedzinie tkanin, bo surowe rustykalne sploty sąsiadują z tkaninami technicznymi, len i bawełna z jedwabiem, a w modzie są także letnie tweedy i futurystyczne plastiki. O trendzie egzotycznym (dużo kwiatów) było już wyżej, podobnie jak o sąsiadujących z kwiatami abstrakcyjnych, graficznych deseniach oraz napisach. I mało, że napisach, bo teraz na podkoszulkach drukuje się całe eseje. W oczy rzuca się także jeszcze inna tendencja. Wybiegi zdominowały tego lata obfite, falbaniaste, usztywnione na tiulowych halkach, błyszczące i dekoracyjne sukienki a la Mała Księżniczka z Bajki. Cały ten wywód o kształceniu gustu i nowoczesnym projektowaniu dla dzieci można więc między bajki włożyć. &