Nowy Dziennik 2014/06/06 Przegląd Polski

Page 1

Przegląd Polski DODATEK

KULTURALNY

nowego dziennika

CZERWIEC 2014

HEDGE TWO-WAY

MIRROR WALKABOUT Na tarasie dachu nowojorskiego Metropolitan Museum of Art można oglądać (do 2 listopada br.) instalację, której autorami są amerykański artysta Dan Graham i szwajcarski architekt Günther Vogt

Film Czwarta dzielnica o historii Polonii w USA Jan Kikulski

Najważniejsze są ludzkie emocje rozmowa z Lubomirem Tomaszewskim Zuzanna Ducka-Lubas

Muzeum Pułaskiego Warka zaprasza Iwona Stefaniak

ZDJĘCIE: HYLA SKOPITZ, THE METROPOLITAN MUSEUM OF ART

MIESIĘCZNY


2 Przegląd Polski

Najważniejsze są ludzkie emocje DODATEK KULTURALNY nowego

dziennika

CZERWIEC 2014

Z Lubomirem Tomaszewskim – malarzem, rzeźbiarzem i projektantem – rozmawia Zuzanna Ducka-Lubas

Dla mnie by to bardzo dziwny okres i bardzo mnie zaskoczy, kiedy spodziewaem si kompletnej ndzy. Zaczem wspóprac z Instytutem Wzornictwa Przemysowego. Zaangaowa mnie tam kolega ze szkoy. Zaczlimy robi mae figurki wedug tematów, które uwaalimy za najbardziej waciwe. Naszym dyrektorem bya prof. Wanda Telakowska (nazywana Joann d’Arc polskiego wzornictwa, zaoycielka Instytutu – przyp. red.), która miaa bardzo nowatorskie podejcie do wzornictwa. Dawaa nam du swobod. Pracowaem tam 3-4 lata. W pewnym momencie wraz z koleg doszlimy do wniosku, e ju si nam te pomysy na figurki skoczyy i wtedy postanowiem wcieli w ycie moje pomysy zwizane z nowoczesnym wzornictwem sztuki uytkowej. Poniewa studiowaem zarówno w ASP Warszawie, jak i na Politechnice Warszawskiej – mieszanie plastyki z wiedz techniczn okazao si sukcesem. Przed studiami uczszczaem równie do szkoy technicznej, a podczas okupacji pracowaem jako projektant maszyn rolniczych. I okazao si, e te dowiadczenia bardzo mi pomagaj. W moich projektach mogem je wykorzysta. Sztuka uytkowa do tej pory nie bya projektowana z myl o wysokiej wartoci artystycznej. To byy rzeczy dodatkowe lub robione wedug starych wzorców. Ja, majc wyksztacenie techniczne, widziaem w projektach wady, których inni nie widzieli – na przykad niewaciwie zastosowane miary czy proporcje. Jak pan ocenia obecną kondycję polskiego designu w porównaniu ze światowymi trendami we wzornictwie? Czy wciąż Polacy stanowią awangardę? Czy nadal inspirują?

Mam wraenie, e Instytut Wzornictwa Przemysowego troch zwolni. Myl, e to po mierci prof. Telakowskiej. Nie znalaz si kto podobnie odwany i otwarty jak ona. Na szczcie s wci miejsca, gdzie co si dzieje, jak fabryka porcelany w mielowie. Wacicielem jej jest czowiek, który w latach 90. zbudowa t fabryk od podstaw i teraz midzy innymi zatrudnia swoj córk Kasi Rij. Wa-

nie jego córka kilka lat temu bya u mnie w domu i pracowni i... zapaa haczyk. Byo to dla niej co ciekawego, czego jeszcze nie widziaa. Stwierdzia, e to co robi jej si podoba. Jeli chodzi o ceramik uytkow, to z mojego punktu widzenia nie ma w Polsce zasadniczej zmiany na lepsze. To jest martwa woda. Najlepsze osoby, które mogyby stworzy ciekawe projekty, ruszaj do pracy stricte plastycznej. Moe nie widz dla siebie perspektyw we wzornictwie? Pańskie prace są właśnie wystawiane w Genewie – jaką kolekcję zdecydował się pan zaprezentować Europejczykom?

Genewa to przekrojowa wystawa. Prezentowane s na niej zarówno rzeby, obrazy, jak i ceramika uytkowa. Mam nadziej, e zostan pozytywnie ocenione. To s rzeczy uwaane przeze mnie za moje szczytowe osignicia.

Jest pan artystą wszechstronnym – rzeźbiarzem, malarzem, projektantem. I we wszystkich tych gałęziach sztuki jest pan wybitny. Co najbardziej niezwykłe, nie ustaje pan w artystycznych poszukiwaniach…

ZDJĘCIE: WOJCIECH KUBIK

Jest pan artystą, który współtworzył polską szkołę designu lat 60. Jak pan wspomina i z perspektywy czasu ocenia ten wyjątkowy okres w polskim wzornictwie?

Lubomir Tomaszewski herbu Bończa – malarz, rzeźbiarz, projektant – jest prawdziwą legendą, twórcą nieprzeciętnym i jednym z najwybitniejszych współczesnych polskich artystów. W Polsce słynie przede wszystkim z projektów dla wytwórni porcelany w Ćmielowie, natomiast w USA, gdzie mieszka i tworzy już ponad 50 lat, znany jest jako twórca kierunku artystycznego, który nazwał emocjonalizmem. Artysta jest także ideowym przywódcą grupy Emocjonalistów, którą tworzą malarze, rzeźbiarze, graficy, fotografowie oraz muzycy. Lubomir Tomaszewski ma na swoim koncie ponad 150 wystaw indywidualnych i zbiorowych, a jego dzieła znajdują się m.in. w kolekcjach: Muzeum Narodowego w Warszawie, Muzeum Narodowego w Krakowie, Muzeum Powstania Warszawskiego, Śląskiego Muzeum Sztuk Pięknych we Wrocławiu, Victoria and Albert Museum w Londynie, Halle Museum w Niemczech, rodziny Ziselmanów w Wenezueli czy byłego prezydenta USA Jimmiego Cartera.

Dla mnie w sztuce najwaniejsze jest ludzkie wntrze, emocje. Dlatego stworzyem emocjonalizm. Zrodzi si on nie tyle z tego, co jest w sztuce, tylko z tego, co jest we mnie. Paradoksalnie, emocjonalici s racjonalni. Analizuj, opowiadaj o tym, co drzemie w czowieku. Dla mnie sztuka, która nie mówi nic o wntrzu czowieka, nie jest prawdziw sztuk. W tym wszystkim co robi próbuj zawsze dotrze do czowieka, do istoty jego czowieczestwa. Jeli chodzi o form moich prac, jest dla mnie dyktowana zarówno nastrojem, jak i wraeniem, Niestety wydaje mi si jednak, e sztuka lejakie chc zrobi na widzu. Przekonaniem, e y i trzeba j odbudowa od pocztku. I modostarcz jak gbi. Tak naprawd wiem, e na byoby odbudowa przez emocje. Jeli si wci cigam, nie bardzo wiedzc, co cigam. zrezygnuje z emocji, z mówienia o wntrzu czowieka, to s to zwykle popisy techniczne. Jakie jest pana zdanie o współczesnej sztuMyl, e obecnie doszlimy do ciany. Jece, która często niespecjalnie dba o formę, ale dyn moliwoci jest odbi si od ciany i za to lubi szokować? zacz na powrót mówi o czowieku. Jestem wizualist – nie wiem, czy istnieje takie sowo – i wszystko co robi jest oparte Pana prace realizowane z użyciem ognia i dyna wizjach, wyobraeniach, które stwarzam. Jemu są niezmiernie poruszające. Jaka jest geeli co wyglda jak szokowanie, ale jest oparneza tej techniki? Co stara się pan przez nią te na znajomoci natury czowieka, to uwaam przekazać? to za dodatnie i wartociowe. Jeli chodzi o prace z ogniem i dymem, to wszystko zaczo si od rzeby i chci przekazania tej tragedii, któr przeyem w czasie wojny. Na moich oczach zgin mój brat, muzyk – najwikszy talent w Polsce, typowany na nastpc Padrewskiego. Ja nie jestem pisarzem, wic musz inaczej przekaza to, co widziaem i czego dowiadczaem. Powstanie warszawskie czy powstanie w getcie rozgryway si wród ognia i dymu. Tak te chciaem to pokaza. Papier i ogie, moim zdaniem, znakomicie ilustroway moment utraty. Dym jest przecież z natury swojej ulotny, a panu udaje się w swoich pracach go zamknąć, uchwycić. Czy pracuje pan teraz nad podobnie nowatorską techniką?

Komplet do kawy “Dorota” zaprojektowany przez Lubomira Tomaszewskiego, który w 1963 roku zdobył złoty medal na I Międzynarodowej Wystawie Form Przemysłowych w Paryżu

Nie szukam adnej techniki – wyraam si najprociej jak potrafi i najbardziej dosadnie. Jest to poszukiwanie w peni wiadome. Rozwijam to, co od samego pocztku mi towarzyszy – przekazywanie prawdy o czowieku, wydobywanie jego emocji, poszukiwanie gbi. Przyznam si tylko, e mam teraz inne poszukiwanie rodków wyrazu – takie troszeczk bardziej radosne. p

Ponad 2,5-metrowa rzeźba Lubomira Tomaszewskiego Freedom taking flight (Lot do wolności) jest prezentowana na wystawie w Genewie

W dniach 2-23 czerwca br. w siedzibie Pałacu Narodów ONZ w Genewie prezentowana jest retrospektywna wystawa prac Lubomira Tomaszewskiego, pokazująca około 100 jego rzeźb, obrazów i wyrobów z porcelany. Miłośnicy sztuki z całego świata będą mogli zobaczyć najważniejsze kompozycje z ponadpółwiecznego dorobku ar tysty. Więcej informacji – na oficjalnej stronie wydarzenia www.tomaszewskigeneva.com.


DODATEK KULTURALNY nowego

Mia sto w uśmie chu CZERWIEC 2014

Przegląd Polski

dziennika

3

GRAŻYNA DRABIK – RYTMY NOWEGO JORKU

2. PARADOKS SYMPATYCZNY. Nowy Jork – wiadomo, miasto nieustannego popiechu, zapracowania, gonitwy za groszem. Dla niektórych to pogo za zotym runem, co ma im zamono zapewni. Dla wielu, cika praca, eby koniec z kocem zwiza. Miasto wic trudu i zagonienia. A take koniecznej, obronnej wobec natoku, obojtnoci. Jednoczenie ile tu okazji do zabawy, niespodziewanej pogody ducha, drobnych gestów uprzejmoci, rozleniwionych momentów. Z pierwszym wiosennym socem kawiarniane stoliki masowo pojawiaj si na chodnikach i zawsze wydaj si zajte. Schody przed Metropolitan Museum czy koo Biblioteki na 42 Ulicy oblegane tumnie. Bary i restauracje do pónej nocy przepenione gwarem. O kamienny blat stolików na skwerach stukaj kostki domina lub mahjong. Boiska w parkach i te niby-

-boiska, czyli skrawki wyasfaltowanej przestrzeni wcinite midzy budynki, okupowane s przez druyny dzieciaków i dorosych, zorganizowane i przypadkowo dobrane, z pasj oddajce si grze w pik non, bejsbola, koszykówk. W wielkanocn niedziel kolorowy tum spaceruje po 5 Alei, w ogromnych, wymylnych kapeluszach. Parada beztroski, za któr przecie te si kryje wiele nieraz godzin solidnej, rkodzielniczej pracy! Piknie uchwycia ten moment Jagoda Przybylak. Zwykle zajmuje si ona duo powaniejsz fotografi, np. skadajc skomplikowany portret zbiorowy powracajcych z wojny onierzy. Tym razem odpowiedziaa na umiech miasta swoim wasnym (wystawa zdj Jagody Przybylak: Umiech w kapeluszu, 23-30 maja, Galeria Amber, Greenpoint). 3. PARADOKS WIELKOMIEJSKIEJ MAŁOMIASTECZKOWOŚCI. Wieowce. Niezliczone mu-

zea ze skarbami z caego wiata. Prestiowe uniwersytety. Wielkie domy aukcji. Wielki kapita. Wielki business. Times Square pulsujcy wiecznym wiatem ogosze. Wznosz si wysoko nad przechodniami ciany pokryte na dziesi piter fotosem mczyzny w biaych kalesonkach lub prawie nagiej dziewczyny w bikini. Kr przebieracy w gupich kostiumach goryli. Supermenów i Ludzi-Pajków. Klownów. Stworów z kosmosu. Gra na gitarze, cakiem niele, “nagi kowboj”. Harmider podrzdnego jarmarku w wiatach metropolii. Ponad 8 milionów mieszkaców, i dla przeszo poowy z nich jzykiem rodzinnym nie jest angielski. Chinatown na Queensie przeroso ju wielkoci Chinatown na Manhattanie. Na Staten Island, do niedawna najbardziej jednorodnej demograficznie dzielnicy, docieraj falami nowi przybysze z Rosji, Polski, Indii, Pakistanu, Filipin, Korei, Chin, Hongkongu, Tajwanu, Nigerii. W Brooklynie gsto gnied si obok siebie miasteczka ortodoksyjnych ydów i karaibskie wioski. Jeste mieszka-

Scena ze Snu nocy letniej Szekspira, sztuki zagranej przez zespół 9-10-latków z Bank Street School for Children

cem etnicznej enklawy, lecz swobodnie nawigujesz w wielkomiejskim labiryncie. Nowojorczyk to jednoczenie totalny prowincjusz i absolutny kosmopolita. A miasto mieni si jak kameleon. Iluzyjne. Ncce. Karnawaowo swobodne i w ryzach pracy. Rozwize i pene pruderii, równie oswojone z nagoci jak z peruk obowizujc zamn kobiet czy chust dokadnie przykrywajc wosy. Miasto z wyrazist osobowoci, odmienn od wszystkich innych miast. Lecz wymyka si podsumowaniom. Rozsypuje w niespójne fragmenty. adnie do tego miejsca dostosowa swoj instalacj Dan Graham, artysta z Chicago. Troch odwoa si do krzywych zwierciade. Troch do elegancji modernistycznej konstrukcji. Wklsa i wypuka szklana ciana, otoczona ywopotem, tworzy wasn przestrze i zespala z otoczeniem. Przezroczysta szyba jest witryn, oknem i lustrem. Zalenie od pory dnia i kta widzenia nakadaj si na siebie obrazy ogldane poprzez szko, zabawnie wypaczone i odbite jak w lustrze. Linia drapaczy zachowuje cigo i rozbija si w poszczególne, wskie smuki. Rzeczywisto si powiela, rozdwaja, gra iluzj (The Roof Garden Commision: Dan Graham we wspópracy z Güntherem Vogtem, 29 kwietnia – 2 listopada, Metropolitan Museum). 4. PARADOKS MISTYCZNO-NONSZALANCKI. Z nieprawdopodobn atwoci, jakby to

cakiem naturalne, obija si o siebie i miesza w Nowym Jorku to, co wielkie i co mae, po-

ZDJĘCIE: JAGODA PRZYBYLAK

1. PARADOKS OKRUTNY. Przyszo mi regularnie bywa w dwóch szpitalach: Wycoff i Memorial. Uderzajce podobiestwo i brutalny kontrast. W jednym i drugim wierkaj maszyny. Lni podoga. Jest czysto, cicho i naukowo. Kroplówki. Monitory z wykresami na zielono i czerwono. Miechy pompujce tlen. Tuby, gdzie ci wsuwaj lub “apy”, które powoli wdruj wokó ciebie, by wytyczy dokadn map szkieletu, organów wewntrznych, mózgu. X-ray. MRI. CAT scan. TBBS. Ta sama, nowoczesna medycyna. Rónica: element ludzki. W Wycoff panuje ponura cisza. Tylko maszyny posapuj. But mlaska o linoleum podogi. Zabrzczy pojedynczy dzwonek windy. Od strony stanowiska pielgniarek dobiega klekot klawiatury. Nie sycha gosu ludzkiego. Nie sposób zdoby informacj, o cokolwiek si doprosi. Raz czekaam stojc na korytarzu dwie godziny, by dosta dane o stanie chorego. A wdaram si do sanktuarium za zamknitymi drzwiami i wbrew chóralnym protestom ludzi na biao dopadam jakiego “rezydenta” i wymusiam rozmow. Odwiedzajcy przeszkadza. Chory ma lee, milcze i czeka. Zdany na maszyny. W Memorial chory i osoba mu towarzyszca traktowani s jak mile widziani gocie. Kurtuazja. Umiechy. Co najwaniejsze – rozmowa. Z recepcjonistk, pielgniark, “rezydentem”, lekarzem-specjalist. Te trzeba nieraz godzinami czeka. Ale ile przez ten czas czekania krci si wokó ciebie osób, zapewnia, informuje, przeprowadza z jednej adnej poczekalni do drugiej. Kwiatki w doniczkach. Sztuka na cianach. Kwiatki wprawdzie z plastyku, a sztuka w reprodukcjach, ale wszystko skada si na cao budzc zaufanie. Mikkie resory. mier pewnie tu i tam jest taka sama. Umieranie jednak bardzo róne. Szansa na powrót do zdrowia nieporównywalnie wiksza, jeli moesz liczy na miejsce w Memorial. To samo miasto. Miejsca odlege od siebie o 10 kilometrów: dwie godziny piechot, godzina metrem, 20 minut samochodem. I dwa róne wiaty. Medyczny raj i medyczne pieko (Wycoff Heights Medical Center w Bushwick, Brooklyn i Memorial Sloan Kettering Cancer Hospital na York Ave, Manhattan).

ZDJĘCIE: BASIA NIKONOROW

Żyjemy w ieście, które na co dzień żywi się i żywi nas paradoksami. Oto kilka przykładów, nie całkiem poważnie, choć całkiem serio.

Jedno ze zdjęć z wystawy Jagody Przybylak Uśmiech w kapeluszu w Galerii Amber na Greenpoincie

waga i niedorzeczno rzeczy. Sunie 8 Alej w okolicach dworca autobusowego mieciarka, kiedy lnico biaa, teraz bura, poobijana, mocno nadrdzewiaa. Z kabiny szoferki bucha muzyka regee. Znad okna, na przedniej karoserii, wielkimi czarnymi literami niezbyt gramatyczne zdanie obwieszcza: GOD LOVE YOU. Nie wiadomo, czy to bd i czasownikowi brakuje “s”, jak wymaga trzecia osoba. Wtedy trzeba by fraz odda jako tak: “Bóg kocha ci”. Pewnie to jednak pobone yczenie lub proba, z domylnym “Let” na pocztku zdania: Oby Bóg ci kocha. mieciarka przystaje. Czoo o bogosawiestwo prosi (lub bogosawiestwo rozdaje). Od tyu mieciarze pakuj w szczki pojazdu cikie wory odpadków i mieci. Nikt na ulicy nic dziwnego nie zauwaa. 5. NA ZAKOŃCZENIE PARADOKS OPTYMISTYCZNY, uniwersalny: harmonii bardzo mo-

dych z bardzo starym, trudnym tekstem. Modszy wnuk, którego zwykle przychodzi mi oglda na hokejowych lub pikarskich meczach, wystpi po raz pierwszy na scenie. John Regis, nauczyciel angielskiego, od lat pracuje nad Szekspirem z nastolatkami. Tym razem jednak mia szczególnie trudne zadanie. Gdy rozpoczynano próby jesieni nad dorocznym przedstawieniem, zebra si zespó wyjtkowo mody, ledwo 9-10-latków. Sporo byo wtpliwoci, czy poradz sobie ze Snem nocy letniej, gdzie splata si wiat ludzi ze wiatem dziwów i czarów, Ateny Tezeusza i Hippolity z krain Oberona i Tytanii. Do tej podwójnoci dochodzi jeszcze teatr w teatrze, czyli przedstawienie na ksicym dworze przygotowane przez zespó amatorów, tyle entuzjastycznych, co totalnie nieudolnych. Poradzili sobie. Nieprawdopodobiestwo przemienili w zwycistwo. Przedstawienie byo czytelne i spójne, toczce si wartko i wizualnie liczne. wiadectwem wietnego przygotowania byy bdy: zapomniana kwestia, któr sufler musia podpowiedzie, za wczesne czasem czy nieco opónione wejcie na scen… Lecz modzi aktorzy fachowo bd zaraz poprawiali, z entuzjazmem grali coraz lepiej (A Midsummer Night’s Dream, 27 maja, Tabas Auditorium, Bank Street School for Children). I tak powinno by. Bd jest wpisany w kade ludzkie przedsiwzicie. Miar osignicia nie jest “perfekcja”. Jedyn gwarancj uniknicia bdów jest ostrone powtarzanie tego, co ju si umie robi, lub bezczynno. Sztuk jest tylko bdowi nie pozwoli si rozpanoszy. A wic, poprawiajmy, ducha nie tramy, i biemy dalej. W kapeluszu czy bez. Z umiechem. Do przodu. I niechaj dobry Bóg ma nas w swej opiece. p


4 Przegląd Polski

DODATEK KULTURALNY nowego

dziennika

Przeszłość Polonii odkryta na nowo

CZERWIEC 2014

JAN KIKULSKI

Film opowiada historię milionów Polaków, którzy przybyli do Stanów Zjednoczonych na przełomie XIX i XX wieku w poszukiwaniu lepszego życia. Zrealizowana w Chicago przez młodych twórców Czwar ta dzielnica prowadzi nas przez początki emigracji aż do roku, w którym Polska odzyskała niepodległość.

Adrian Prawica i Rafa Muskaa w 2010 roku podjli si uchwycenia tych wtków historii polskiej emigracji, o których nikt nie mówi. Przez kilka lat odwiedzali róne miejsca, w których pozostay polskie lady. Dotarli do zdj, z których cz nigdy nie ujrzaa wiata dziennego. Podróowali po Stanach Zjednoczonych, aby najdokadniej ukaza emigracj i wdrówki Polaków – byli w Jamestown, w Nowym Jorku, w Waszyngtonie, w Teksasie i przede wszystkim w Chicago. To na historii tego miasta oparli swój film. W Chicago bowiem osiadaa wikszo Polaków, gdzie pracowali w rzeniach i hutach stali. Tam w pocie czoa starali si zarobi pienidze, które wystarczyyby na kupno wasnego domu. Czwarta dzielnica to film, który opowiada o codziennym yciu polskich emigrantów w Chicago. Zaglda tam, gdzie nikt wczeniej nie dotar. Oryginalne zdjcia oraz czarno-biae autentyczne filmy ukazuj, jak wyglda zwyky dzie Polaków. Twórcy dotarli take do gazet, które wydane na pocztku ubiegego wieku odkrywaj, jakim jzykiem posugiwali si ówczeni mieszkacy. Cao zostaa sfotografowana i sfilmowana w technologii High Definition, wic wszystkie archiwalne materiay moemy oglda w wysokiej rozdzielczoci. Przez film przeprowadzaj nas historycy polskiego bd amerykasko-polskiego pochodzenia. To oni, dziki swojej pasji, staraj si przybliy widzom najdokadniej jak potrafi czasy sprzed ponad stu lat. Adrian Prawica i Rafa Muskaa zaprosili do wspópracy wiele znanych osób. Jest wród nich Dominic Pacyga – wykadowca w Columbia College, a prywatnie wielki pasjonat historii poudniowej czci Chicago, jest Donald Pienkos z Uniwersytetu w Milwaukee, równie po-

dzieli si swoj ogromn wiedz na temat polskiej emigracji. Z kolei James Pula, który jest profesorem historii na Uniwersytecie Pardue w Indianie, przyblia widzom, jak wyglday pocztki polskiego osadnictwa w Stanach Zjednoczonych. Wypowiadaj si take Victoria Granacki, Rod Sellers, Daniel Pogorzelski, Piotr Domaradzki i Jan Lorys. Kady z historyków opowiada kawaek historii, a cao skada si na ponad 300 lat osadnictwa Polaków w Stanach Zjednoczonych. Istotnym elementem Czwartej dzielnicy s równie stare zdjcia i filmy. Adrian Prawica, który jest reyserem filmu, w efektowny sposób poczy zdjcia zurbanizowanych dzielnic obecnego Chicago ze zdjciami i filmami sprzed ponad wieku. Te przejcia uwiadamiaj widzowi, jak wiele si zmienio przez 100 lat. Istotnym elementem filmu jest równie muzyka, która zostaa skomponowana specjalnie na potrzeby tej produkcji przez twórców chicagowskich. Wikszo piosenek jest autorstwa Mirka Miyo Mardosza, który wraz z Andrzejem Krzeptowskim-Bohacem stara si odda istot polskich tradycji. Andrzej Krzeptowski-Bohac, który pochodzi z polskich Tatr, nie tylko gra na dziesitkach instrumentów, ale równie swoim piewem wyraa tsknot za Polsk. W filmie moemy usysze równie piosenk napisan przez znanego chicagowskiego gitarzyst i kompozytora Jana Zienk. Z kolei autorem melodii, która wprowadza nas w film, jest muzyk albaskiego pochodzenia Jeton Murtishi. Innowacyjnym elementem zastosowanym w filmie s szkice, które przywouj prawdziwe ycie sprzed lat. Ich autorkami s Aleksandra Stojanoska i Sara Walker. To one oówkiem i wglem przenosz nas w wiat, który bezpowrotnie umar.

Polski robotnik podczas pracy w hucie stali w Chicago, ok. 1890 r.

Film zrealizowany przez Adriana Prawic i Rafaa Muska powsta w jzyku angielskim. Dziki temu histori polskiej emigracji mog pozna nie tylko Polacy, ale równie Amerykanie polskiego pochodzenia. Jednak wszystkie zdania wypowiadane przez amerykaskich historyków przetumaczone s na jzyk polski. Fragmenty, w których wypowiadaj si polscy znawcy historii, maj z kolei napisy angielskie. Podobnie jak w yciu polskiej emigracji, tak i w filmie ogromn rol odgrywa historia polskich kocioów. Realizatorzy powicili temu wtkowi wiele miejsca w swojej produkcji, gdy to wanie Polacy stanowili w Chicago najwiksze zgromadzenie wiernych i budowali najwiksze kocioy i parafie. Jak podkrela w filmie Daniel Pogorzelski, styl, w jakim budowano te kocioy, doczeka si okrelenia jako “styl polskich katedr” – ze wzgl-

du na ich pikno i ogrom. Z filmu moemy równie dowiedzie si, jak wielkie znaczenie dla odzyskania niepodlegoci Polski mieli czonkowie polskich parafii oraz ksia, którzy z ambony przypominali rodakom w Stanach Zjednoczonych o istocie pomocy dla uciemionej zaborami i wojn Polsce. Jednoczenie dla emigrantów to wanie koció i parafia byy skrawkiem ojczyzny na obcej, amerykaskiej ziemi. To tu kultywowali polskie tradycje, to tu mogli szuka pomocy, to tu, gdy umierali, odprowadzaa ich polska pie Witaj, Królowo. Sposób narracji w tym wtku poczony z archiwalnymi zdjciami sprawia, e dotyka on bardzo delikatnej struny w duszy i kadego emigranta, i Polaka mieszkajcego w ojczynie. Uwiadamia bowiem, jak gboka i bolesna bya dla naszych przodków tsknota za krajem. Dziki tym ludziom moemy w nas samych odnale podobne emocje i lepiej

ZDJĘCIA: Z ARCHIWUM AUTORÓW FILMU

Rafał Muskała

Huta Iroquis Steel, Chicago, 1907

Polska rodzina na pikniku, ok. 1919


DODATEK KULTURALNY nowego

CZERWIEC 2014

dziennika

Przegląd Polski

Nasza ojczyzna-polszczyzna

5

KRYSTYNA S. OLSZER

Wśród przeróżnych nowości, których nigdy nie brakuje, pojawił się drobny znaczek, stosowany przede wszystkim przez użytkowników internetowych forów społecznościowych, ale widywany już i w innych miejscach – na plakatach, w ogłoszeniach, prasowych tekstach, użyty również w krążącym obecnie po świecie sloganie #BRING BACK OUR GIRLS.

Adrian Prawica

zrozumie tamtych emigrantów – ich motywy dziaania i codzienn walk o lepsze jutro. Tak walk toczyli oni podczas codziennej pracy, ale równie dziki organizacjom, które nie tylko darami zza “wielkiej wody”, ale równie czynem zbrojnym chciay wesprze denia Polaków do odzyskania niepodlegoci. W filmie pojawia si nieznany szerszej publicznoci wtek Bkitnej Armii, która stworzona z polskich ochotników ze Stanów Zjednoczonych zostaa wysana na front I wojny wiatowej. To cenny fragment filmu, który pozwala spojrze na emigracj z nieco innej perspektywy. Adrian Prawica i Rafa Muskaa odkrywaj przed widzami zakamarki historii prawie nieznanej, która zdumiewa, ale i napawa dum. Film pokazuje równie znane postacie, jak np. Ignacy Paderewski, który w walce o polsk niepodlego odegra niebagateln rol. Jednak mimo e w Chicago i Stanach Zjednoczonych jest prawdziwym bohaterem, to w Polsce wiele osób zapomniao o tym wycinku jego biografii. Adrian Prawica i Rafa Muskaa przywracaj midzy innymi wanie Paderewskiemu nalene, zaszczytne miejsce na kartach naszej historii. Od pierwszej prezentacji filmu, która miaa miejsce 8 listopada ub.r., w czasie 25. Festiwalu Filmów Polskich w Ameryce, odbyo si kilkadziesit pokazów w Stanach Zjednoczonych. Reakcje widzów wywoyway nie wielkie wzruszenia twórców, ale równie stay si powodem ich ogromnego zadowolenia – widzowie po kadym seansie byli bardzo zaangaowani w dyskusj na temat emigracji i historii Polonii w Stanach Zjednoczonych. Twórcy Czwartej dzielnicy podróuj, aby promowa j w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. W planach s równie pokazy w Europie. Film, mimo e opowiada histori polskich mieszkaców Chicago, tak naprawd dotyczy kadego Polaka, który wyemigrowa. Emigracja, która jest wpisana w nasz kultur, jest czci naszej historii. Z kolei tsknota za ojczyzn to co, co czy nas wszystkich. Historia opowiedziana w Czwartej dzielnicy to 300 lat, które nie s penym obrazem emigracji, ale na pewno podkrelaj, jak wielki wpyw miaa ona na nasze ycie. p

Film Czwarta dzielnica, reż. Adrian Prawica i Rafał Muskała, jest do kupienia w EK Polish Bookstore, tel. (201) 355-7496; cena 15 dol. plus koszt przesyłki.

W hale chodzi naturalnie o porwane nigeryjskie dziewczta, a nowy sposób zapisu czy setki tysicy ludzi dobrej woli, upominajcych si o zaginione nigeryjskie uczennice. W Polsce znak # nazywany bywa krzyykiem, kratk lub potkiem. W muzyce # (krzyyk) oznacza podniesienie dwiku o pó tonu. Wród skrótów # zastpuje czasem “nr” (numer). Ostatnio rozpowszechnia si w jeszcze innej funkcji pod midzynarodow nazw “tag” (od angielskiego hashtag). Korzysta ju z kocówek polskiego rzeczownika: kogo, czego? – tagu, kim, czym? – tagiem, liczba mnoga – tagi. Mówi si te o “tagowaniu” i odmienia czasownik “tagowa” (ja taguj, ty tagujesz, on, ona, ono taguje; my tagujemy itd.). Przy tym wszystkim taki krzyyk nie jest ani liter, ani znakiem przestankowym, a tylko graficznym symbolem, gównie komputerowym, sucym do sortowania tematów. Na Facebooku czy Twitterze, we wszelkich serwisach spoecznociowych mona nim zasygnalizowa specyficzny temat wypowiedzi czy poszukiwanych materiaów albo zaznaczy grup dyskusyjn. Dziki # zarejestrowani na Twitterze atwo odnajd teksty dotyczce interesujcej ich sprawy lub ludzi wypowiadajcych si na jej temat (np. #ortografia polska, #Sochi2014, #doctors, #homeschool, #SocialSquer, #politykapolska itd.). Tagi s szczególnie przydatne, gdy chcemy si wczy do toczcej si debaty i poczyta komentarze. “Jeli ledzimy telewizyjn dyskusj polityczn, transmisj sportow lub talent show, moemy zaoy z duym prawdopodobiestwem, e jeszcze kilka osób sporód 700 mln zarejestrowanych uytkowników Twittera oglda to samo – i komentuje. Wanie posugiwanie si krzyykiem pozwala podejrze, co publikuj. Ostatnio nowe wpisy na temat Ukrainy pojawiaj si kilka razy na minut przez ca dob. W czasie transmisji z Super Bowl – finau ligi futbolu amerykaskiego – hashtag #SuperBowl pojawi si w serwisie ponad 3 mln razy” – pisze Bartek Chaciski w artykule Sowa za kratkami (Polityka nr 17, 2014). Jeszcze do niedawna tagi byy fenomenem wycznie internetowym, czyy internautów, wyraay ich opinie, budoway solidarno. Ostatnio nabray odwagi i wyszy na ulic, czego przykadem wymienione wyej haso w sprawie nigeryjskich dziewczt. Zapisy ze znakiem # pojawiaj si w gazetach, ogoszeniach, na transparentach, nawet koszulkach noszonych przez modzie. Znak cigle jeszcze naley do popkultury i nie powinno si go naduywa, bo zachodzi obawa, e wkrótce zacznie sygnalizowa wszystko, czyli nic, i w rezultacie przestanie by skuteczny. Ale na razie hashtag si rozprzestrzenia: w 2012 by Sowem Roku, a w 2014 po raz pierwszy znalaz si w angielskim sowniku Merriam-Webster. * Znak # zapewne wkrótce trafi i do polskich sowników, cho – jak stwierdzilimy – sowem nie jest. Przy okazji – kilka innych uwag na temat polskiej pisowni i jej problemów w

fi gu ru je w spi sie pol skich li ter? Czy wideo si odmienia? (tak, i pisze si po polsku, liczba mnoga: widea). Kiedy pisa partyk u   “nie” z imiesowem razem (z przymiotnikowym: niepracujcy, nieopracowany), a kiedy osob no? (z imiesowem przysówkowym: nie pracujc, nie zapracowawszy). Kiedy w tytuach stosowa wielkie litery? epoce na(w tytuach pism, czasopism i si lo nych wydawnictw seryjnych: Nowy kontakDziennik, Przegld Polski, Poltów z inski Sownik Biograficzny, ale manymi je litery w tytuach ksiek, utwozy ka mi. rów literackich, artykuów: SyzyPolacy fowe prace, Traktat o uskaniu faod dawna dzielili si na zwolenników tradycyjnej pisow- soli, Ogniem i mieczem). Pineska czy pinezni z naszymi znakami diakrytycznymi, nosów- ka? (pineska). Pytania mona mnoy, kami i dwojakim zapisem dwików (u/ó, /rz, zwaszcza e Komisja w pewnych sprah/ch) oraz na tych domagajcych si radykal- wach, np. cznej lub rozcznej pisowni “nie” nych reform ortografii. Pogldy zwolenników z imiesowami przymiotnikowymi dopucia najbardziej rewolucyjnych zmian ju w okre- formy oboczne i uznaa za dopuszczaln zasie midzywojennym wyrazi obrazoburczy równo form czn (nieskoczony – czyli barutwór Brunona Jasieskiego zatytuowany Nu dzo dugi), jak i rozczn (nie skoczony – w buhu. Druga jednoduwka futurystuw z 13 czyli nie wykonany do koca). Potrzeb dalszej reformy uznaj wszyscy, ale listopada 1921. Wywoa oburzenie i dyskupytania o jej zakres i szczegóy wydaj si jak sj trwajc do dzi. W przeszoci wielokrotnie normalizowano najbardziej uzasadnione. Przedstawione przez polsk ortografi. W nowszych czasach, w la- specjalistów propozycje zmian maj by podtach 1891 i 1918, spisano podstawowe regu- dane publicznej dyskusji i badaniom opinii puy, a w roku 1936 przeprowadzono zasadnicz blicznej. Jak dotd, z pojawiajcych si w tej reform, która ustanowia zasady obowizu- sprawie opinii wynika, e na pierwszy ogie jce do dzi. Na jej postawie opracowano uy- do kasacji pójd polskie znaki diakrytyczne (zwa ne po pu lar nie ak cen ta mi, wany przez dzieogonkami czy kreskami), które tak siciolecia SowCzy będzie nam lepiej, pik nie zdobi nam sowa ó, nik Ortograficzgdy polka (półka) dbo czy dzicio. Okazuje si ny i Prawida Pipomiesza nam się z Polką? jednak, e modziey nie zachwysow ni Pol skiej caj uroki óci, dba czy dziTaszyckiego i JoA kąt z katem? cioa, a internauci bez problemu oddowskiego. W gaduj je w postaci zolc, zdzblo czy roku 1963 wprowadzono kolejne zmiany i uproszczenia, któ- dzieciol. Co wicej, wiele osób wietnie obyre odnotowa w swym Sowniku Ortograficz- wa si bez polskich znaków wysyajc swoje nym Mieczysaw Szymczak. Ostatnie zmiany majle czy tekstujc. Midzynarodowe instypisowni wprowadzia Komisja Kultury Jzy- tucje w ogóle ich nie uznaj, a licznych przyka PAN w latach 1992-98. Uwzgldni je No- jació wrcz odstrasza pisownia naszych nawy Sownik Ortograficzny PWN Edwarda Po- zwisk czy miejscowoci. Ale czy bdzie nam lepiej, gdy polka (póka) pomiesza nam si z laskiego z 1999 roku. Dzi, w dobie UE, internetu i jzykowych Polk? A kt z katem? Czy naprawd nikogo internacjonalizmów, przybyo argumentów za ju nie obchodzi, e ona zamieni si w zone, dalszymi zmianami polskich regu ortograficz- a ata w lata? e pogubi nam si rodziny wynych i Rada Jzyka Polskiego przy Polskiej razów (noga, nony, nóka, podnóek; rka, rczAkademii Nauk ju je zapowiada. Uwaa si, ny, porczy, wyrcza; brat, braterstwo, brae po kilkudziesiciu latach funkcjonowania cia, bractwo itd.) i nikt ju nie bdzie w stanie ustalonych w 1936 roku zasad pisowni poja- dostrzec zwizku Boga ze zboem, biaego z wio si multum nowych problemów i pyta. biel, drogi z podró, a wsi z wieniakiem; ani Jak radzi sobie z zapisami unijnych termi- nie rozróni nonego od noownika? Znany jzykoznawca, prof. Jerzy Bralczyk nów i pism urzdowych? (dotd nikt nie wie). Jak “spolszcza” pisowni zapoycze z j- mówi – trudno, trzeba i z duchem czasu. Czy zyków obcych w rodzaju mainstreamu, week- naprawd? Na pociech mam dla Pastwa tylendu czy talk-show? (widuje si “ykend” i ko to, e adne ustawy nie zabroni nam in“tok-szo”, ale wygldaj dziwacznie). Czy pi- stalowa polskich znaków na komputerowej sa express przez “x” czy “ks” (skoro “x” nie klawiaturze i uywa ich do woli. p


6 Przegląd Polski

DODATEK KULTURALNY nowego

dziennika

CZERWIEC 2014

W poszu ki wa niu utra co nej sztu ki BOŻENA CHLABICZ

Jak to moliwe, skoro wikszoci z nas to okrelenie nie kojarzy si z adnym konkretnym stylem czy nazwiskiem? Ów paradoks ilustruje i objania otwarta z kocem maja niewielka, bo liczca zaledwie 30 obiektów, ale wana wystawa – The Pre-Raphaelite Legacy: British Art and Design – w Metropolitan Museum. Jest to ekspozycja zdecydowanie skromniejsza ni wielki pokaz, który urzdzia w ubiegym roku brytyjskim artystom sprzed pótora stulecia waszyngtoska National Gallery, ale by moe wanie dziki temu obrona kontrowersyjnej tezy, e to wanie oni, prerafaelici, zdecydowali o estetycznych preferencjach naszej epoki, wydaje si zdecydowanie atwiejsza. Kim byli i kiedy tworzyli artyci, o których tu mowa? Swoje “bractwo artystyczne” zaoyli w 1848 roku w Wielkiej Brytanii malarze William Holman Hunt, John Everest Millais i Dante Gabriel Rossetti, studenci londyskiej Royal Academy of Art. W Metropolitan wystawiono jednak gównie prace Edwarda Burne-Jonesa oraz Williama Morrisa. Obaj panowie poznali si, zanim jeszcze zdecydowali o rozpoczciu kariery artystycznej, podczas studiów teologicznych na Oxfordzie, po czym porzucili teologi dla sztuki, na praktyczn nauk zawodu zgaszajc si do jednego z ideologów “prerafaelityzmu” – Rossettiego. Nieco póniej do grupy doczy jeszcze Ford Maddox Brown. Stowarzyszenie powstao zatem w Anglii, w epoce gwatownej urbanizacji, ze wszystkimi jej osigniciami, ale równie problemami, zwaszcza w zakresie relacji spoecznych. Historycznie dziaalno prerafaelitów przypada na epok wiktoriask. Modzi adepci sztuki zawizali swoje bractwo w akcie sprzeciwu zarówno wobec postpu technologicznego, w imi formacji kulturowej, która – zagroona przez proces modernizacji – coraz mniej przystawaa do rzeczywistoci czasów industrializacji. Prerafaelici traktowali wic swoje stowarzyszenie i uprawian w jego krgu twórczo plastyczn jako form oporu przeciw temu, co – ich zdaniem – najbardziej zagraao odchodzcemu wanie do historii wiatu, jaki znali. Protestowali przeciw produkcji masowej, która – w ich opinii – sprzyjaa promocji tandety i bezgucia, pozbawiajc przedmioty codziennego uytku zarówno stylu, jak “duszy”. Postulowali powrót do rzemiosa, jak za czasów wczesnego renesansu, sugerujc, e wyroby rczne s bardziej od przemysowych “szlachetne” oraz “etyczne”. Stawiali na lokalne manufaktury i warsztaty, które – w ich przekonaniu – zapewniay utrzymanie jednolitoci stylistycznej otoczenia i stanowiy gwarancj przyzwoitej jakoci wykonania. Zwracali te uwag na wspóprac rzemielników z artystami, wytyczajc kierunek rozwoju wspóczesnego wzornictwa (w czym celowa gównie zaoyciel ruchu Arts and Crafts, William Morris). Prerafaelici kadli te spory nacisk na zwizek twórczoci z moralnoci, co nie dziwi w sytuacji, gdy dwóch najwybitniejszych przedstawicieli tego nurtu miao za sob studia na wydziale teologii.

W tym kontekcie bardziej oczywiste staj si take postulaty prerafaelitów co do formalnego aspektu sztuk plastycznych. Tu take ideaem bya dla nich twórczo malarska wczesnego woskiego renesansu, z jej nie do koca opanowanym jeszcze jzykiem realizmu i ledwo co odkryt perspektyw linearn. Ten brak biegoci w tworzeniu iluzji rzeczywistoci prerafaelici uznawali za dowód niewinnoci, szczeroci i swoistej “czystoci moralnej” tamtej sztuki, która nowymi rodkami wci opowiadaa jednak publicznoci stare, dobrze jej znane historie. Suce temu, co i wczeniej, bo rodzcy si humanizm nie kwestionowa jeszcze ani zasad wiary, ani porzdku wiata, w którym kady czowiek zna swoje miejsce, tak na ziemi, jak w niebie. W epoce wiktoriaskiej te zaoenia stanowiy wic prób odwrócenia biegu czasu, by znów popyn w stron przeszoci. Zawsze idealizowanej. Ju sama nazwa stowarzyszenia – prerafaelici – sugeruje zreszt, e bractwo, sposobem organizacji nawizujce do tradycji cechowych, obrao sobie za cel powrót – tak formalny, jak ideologiczny – do epoki wczesnego renesansu, a wic do czasów, zanim objawi si talent Rafaela i innych mistrzów dojrzaego odrodzenia. Po co? Gównie w celu poszukiwania “niewinnoci” sztuki, tak formalnej, jak ideologicznej, utraconej – zdaniem czonków grupy – ju na pocztku ery nowoytnej. Jakim celom powinna bowiem – w opinii czonków tej grupy – suy twórczo artystyczna? Moralnym, oczywicie, poprzez prezentowanie budujcych historii ze szlachetnoci, godnoci, mioci, powiceniem i honorem w rolach gównych. O czym miaaby opowiada? O historii biblijnej oraz heroicznych i malowniczych zarazem, doszcztnie zmitologizowanych czasach antycznych i legendarnej epoce redniowiecza. A take odwoywa si do róde literackich. Na przykad do dramatów Szekspira czy wzniosej poezji romantycznej. Co do formy, powinna za by realistyczna i idealizowana zarazem, czyli pokazywa wiat, który znamy z dowiadczenia, lecz nie taki, jaki jest, a jaki powinien by. A wic o niebo lepszy i zdecydowanie pikniejszy od oryginau. Z jednym wyjtkiem, obejmujcym fenomeny natury. Ta bowiem – w przekonaniu prerafaelitów – nie potrzebuje malarskiego retuszu. Na dugo przed impresjonistami czonkowie bractwa sumiennie wykonywali wic studia w plenerze. Wzniose, budujce i wzruszajce historie rozgrywajce si w piknych okolicznociach przyrody – czegó wicej mona oczekiwa od sztuk – skdind “piknych”? Tym bardziej e do wczesnorenesansowych kanonów estetycznych prerafaelici odwoywali si nie tylko w swoich obrazach, ale take w projektach uytkowych. Jeden z nich – William Morris – stworzy synny ruch Arts & Crafts, propagujcy rzemioso uytkowe – odpowiednik dzisiejszego design – jako odpowied na “brzydot” masowej produkcji przemysowej. Prerafaelici skupieni wokó jego pracowni zajmowali si, w zwizku z tym nie tylko malowaniem obra-

ZDJĘCIE: DZIĘKI UPRZEJMOŚCI MOMA

Już w ubiegłym roku Roberta Smith z New York Timesa postawiła ryzykowną tezę. Nie kubizm, nie abstrakcja, a nawet nie pop-art zdecydowały o estetycznym kształcie współczesności, zwłaszcza w sferze kultury masowej. To, co wisi w MoMA, przemawia do – mniej więcej – dziesięciu procent koneserów sztuki najnowszej. Wszystkim pozostałym podobają się natomiast… prerafaelici.

Gabriel Rosssetti, Lady Lilith

zów, ale take tworzeniem projektów tapet, lamp, mebli i innych elementów wyposaenia wntrz uytkowych i mieszkalnych, w czym o ca epok wyprzedzili dzisiejszych artystów. Te projektujcych swoje signature lines of products w dziedzinach daleko wykraczajcych poza ramy “czystej” twórczoci plastycznej. Istniej wic mocne historyczne podstawy, aby uwaa czonków bractwa za prekursorów dzisiejszej mody na unikatowy design uytkowy. Ale prerafaelici wywarli na wspóczesno wypyw znacznie gbszy, ni tylko rozbudzenie snobizmu na designerskie artykuy wntrzarskie. Zdaniem czci fachowców od kultury wspóczesnej to oni odpowiadaj bowiem za nasze zbiorowe upodobanie do sztuki “adnej” w formie, zrozumiaej w treci, poruszajcej w sferze emocji i znaczcej w obszarze symboliki. I jeszcze pozytywnie nacechowanej moralnie. Czego takiego nie uwiadczy raczej w salach MoMA. Za to idealnie spenia te kryteria twórczo Dantego Gabriela Rossettiego czy Edwarda Burne-Jonesa. I takie wanie s te eksponaty na wystawie w Metropolitan Museum. Wszystko jest w nich “pikne”, “wzniose”, “szlachetne” i przepenione znaczeniem. I jeszcze zanurzone we mgle nostalgii pomieszanej z tajemnic. Dokadnie tak, jak naley, aby mona byo uzna to wszystko za sztuk przez due S, która – na dodatek – podoba si wszystkim. No, moe z wyjtkiem snobów, którzy zamiast podziwia prerafaelitów w Londynie, wol oglda dziea Piero della Francesca w Toskanii, co te jest, skdind, zasug prerafaelitów wanie, bo to oni wykreowali mod na wczesny renesans i jego najwybitniejszych przedstawicieli, z Botticellim na czele.

Tak czy inaczej, twórczo konserwatystów z epoki królowej Wiktorii to chyba ostatni nurt w historii malarstwa europejskiego w ogóle, który podoba si wszystkim, bo sztuka wyglda wtedy wci “jak sztuka” i – dodatkowo – ma jeszcze ambicje, eby ksztatowa swoje otoczenie w myl zasad etycznych, nie jest wic uprawiana wycznie “dla sztuki”. Poza tym nawet jeli kto nie kojarzy nazwisk twórców bractwa z ich obrazami, to wszyscy i tak ju je widzielimy, i to tysic razy. Smutne i pikne Ofelie, Ladies Lilith, Izoldy i Madonny patrz bowiem na nas z wiszcych w miecie plakatów, z pocztówek, zakadek i okadek w kadej ksigarni, zewszd, po prostu. Tyle e na ogó nie kojarzymy tych produkcji z twórczoci prerafaelitów. Ani z adnym konkretnym nazwiskiem. Z tych wszystkich powodów wystawa warta jest, by rzuci na ni okiem, tym bardziej e równolegle mona te obejrze w Metropolitan ekspozycj projektów sztuki uytkowej autorstwa Williama Morrisa. Czy Roberta Smith ma racj i prerafaelici rzeczywicie uksztatowali nasze wspóczesne gusty estetyczne – trudno orzec, nawet po obejrzeniu obu wystaw. Z ca pewnoci mona natomiast powiedzie, e obrazy i grafiki czonków bractwa s niemal tak pikne i urzekajce, jak ich biurka, lampy i tapety. Zwaszcza tapety… p The Pre-Raphaelite Legacy: British Art and Design 20 maja – 26 października 2014 Metropolitan Museum of Art 1000 Fifth Avenue (82nd Street) www.metmuseum.org


DODATEK KULTURALNY nowego

CZERWIEC 2014

Nie chaj śpie wa

dziennika

Przegląd Polski

7

GRAŻYNA DRABIK

ZDJĘCIE: CYLLA VON TIEDEMANN

Broadwayu, przybrany w nadzwyczaj jaskrawe kolory i pozytywne tony. Tak w tej baniowej, niejasno wszech-kulturowej krainie jest kolorowo i pozytywnie, e cho rzecz dzieje si w autokratycznym pastwie, gdzie gównym doradc sutana jest grony czarnoksinik, z góry wiadomo, e nic nikomu zego si sta nie moe. Wszystko jest tu i bdzie na zawsze cacy. Ciekaw transformacj przesza pena wdziku i przewrotnych akcentów arabska ba z Ksigi tysica i jednej nocy. W 1992 r. hollywoodzkie studio Walta Disneya przygotowao fantazyjn kreskówk Aladdin, jako skrócon i uproszczon wersj dla dzieci. Teraz Disney Theatrical zaadaptowa ten animowany film na musical dla dorosych. W podwójnej przeróbce zatracia si historia o Aladynie, biednym synu krawca o niewinnym sercu, i jego przygodach z Dinem wypuszczonym z lampy. Z opowieci o powabach i niebezpieczestwach magicznych mocy, o konflikcie midzy dobrem a bezwzgldn i okrutn si za, rzecz przemienia si we fraszk o beztroskim zodziejaszku i jego zaczarowanej mioci z pikn córk sutana, panienk wielce niezalenego ducha. Trudno powiedzie czy podstawowe cechy biecej inscenizacji naley traktowa jako elementy wiadczce o klsce czy osigniciach musicalu. Czy ostrzec przed schematyczn charakteryzacj gównych postaci, przed monotoni muzyki, która zlewa si w magm sodkoci, przed agresywnym nagonieniem. Czy raczej powinno si wychwala agodn dostpno piosenek, spektakularno widowiska, wyrozumiae serce sutana, a moe mieszn gupot pomocnika czarnoksinika. Niewane zreszt. Aladdin jest skazany na sukces. Oto kóeczko przeróbek si zamkno. Mamy bajeczk dla dorosych potraktowanych jak dzieci. Disney techno, w przemysowo-komputerowej wersji – superpoprawnej i

Aladdin – James Monroe Iglehart jako Dżin

ZDJĘCIE: JOAN MARCUS

NAJNOWSZY PRZYCZÓŁEK DISNEYOWSKIEGO IMPERIUM, Aladdin, okopa si mocno na

Violet – (od prawej): Sutton Foster jako Violet oraz Colin Donnell (Monty) i Joshua Henry (Flick)

wygadzonej. I wszystko leci tak szybko, e a dziw, i w ogóle gra jeszcze orkiestra i piewaj ludzie na ywo. Przecie mogoby by jeszcze szybciej i bardziej perfekcyjnie, gdyby poszo z playbacku i ze sprytnie ustawionych rzutników projekcji wideo. Ratuje przedstawienie od cakowitego zatracenia na tej karuzeli mechanicznej sprawnoci posta jednego aktora. James Monroe Iglehart jest za gruby, umiecha si za szeroko, piewa wietnie, ze zbyt szelmowskim przymrueniem oka. Trzeba prawdziwego Dina, eby troch uczowieczy molocha-robota. TEN NASTĘPNY MUSICAL OD DAWNA OBCHODZIŁAM OSTROŻNIE, z daleka. Violet, z

muzyk Jeanine Tesori i librettem Briana Crawleya, najpierw zaprezentowany by ponad 10 temu w off-broadwayowskich Playwrights Horizons. W zeszym roku pojawi si w City Center, w ramach ambitnej serii Encores!, przegldu amerykaskiej klasyki musicalowej. Streszczenie opowiadania Doris Betts Najbrzydszy pielgrzym, które posuyo jako kanwa teatralnej adaptacji, budzio moj nieufno: moda dziewczyna, wychowywana przez samotnego ojca na odlegej farmie zagubionej gdzie w najbiedniejszych górach Karoliny Pónocnej, jest naznaczona na ycie wypadkiem w dziecistwie. Brutalna blizna, lad po ciosie ostrza siekiery, przecina jej policzek. Blizna odstrasza od niej innych. Wypacza pojcie, jakie Violet ma o sobie i o wiecie. Powoduje, e wszystko dla niej skupia si na najwaniejszym marzeniu, by odzyska nieskaon twarz. Brzmiao mi to jak tzw. poudniowy gotyk, z tendencj do makabry, lub jak lament o bezsilnoci, pochylenie si nad jeszcze jedn ofiar losu. Jak z tego zrobi dobre piewanie? Z satysfakcj wic donosz, e libretto to nie “gotyk”, a Violet nie ofiara. Dziewczyna zostawia samotn farm, apie autobus do Tulsy w Oklahomie, by dotrze do pastora-cudotwórcy. Jego bogosawione dotknicie, wierzy, zamieni jej okrutn brzydot w atrakcyjne pikno. Violet rusza w wiat niby niebezpiecznie naiwna. Szybko si jednak okazuje, e cho marzycielka, naiwn osóbk nie jest. Posta gównej bohaterki, w prawdziwym tego sowa znaczeniu jako kogo, kto bierze swój los we wasne rce, z kad scen zaskakuje: bystroci umysu, niezalenoci i si woli, moraln od-

wag. W pokera potrafi ostro zagra. Konwenansom si nie podporzdkowuje. Cho jeszcze o tym sama nie wie, gotowa jest podj wyzwanie wewntrznej przemiany. Mamy oto nowy musical, który przywraca wiar w ywotno tego szczególnego gatunku. Dzieje si to przede wszystkim dziki pogbionej i ciekawie rozwijanej postaci Violet. Po drugie, dziki genialnemu estetycznemu pocigniciu. Deformujca blizna nie jest zaznaczona fizycznie na twarzy Violet. Widzialna jest dla nas tylko poprzez znaczenie, jakie nadaje jej ona sama. I poprzez reakcje tych, co j spotykaj: nagego szoku, odwrócenia oczu, niezdrowej fascynacji, zaciekawienia z nut sympatii i zrozumienia. Po trzecie, musical pulsuje równie jak gówna posta bogato potraktowan muzyk. Tesori przywouje i twórczo przerabia najbardziej ywotne nurty “ludowej” – po amerykasku – muzyki. Brzmi tu echa pól i bezdroy Poudnia, wielkomiejski beat, tsknota country music, natchnione hymny i psalmy murzyskich gospel, pozytywna energia rock&rolla. Lay Down Your Head, piewana przez Violet po przygodnym epizodzie miosnym, rozbrzmiewa smtkiem tradycyjnej ballady. Let It Sing, w wykonaniu czarnoskórego Flicka, porywa potnym dwikiem wspaniaego bluesa: “Ty sam moesz tworzy wasn muzyk… Sam musisz zadba o swoj dusz. Zrób dla niej po prostu troch miejsca. Pozwól jej piewa…”. ROZPOCZYNA SIĘ SERIA POPULARNYCH WYSTĘPÓW POD GOŁYM NIEBEM. W nowojorskich

parkach i na placach pojawiaj si przebieracy mówicy niecodziennym jzykiem, przekonujcy wybran publiczno, czsto take przygodnych przechodniów, e warto tej niecodziennej mowy posucha. Warto, bo nawet nie w peni rozumiejc szekspirowskie kadencje (a któ bez skupionej uwagi i wprawy moe t bogat piewo-mow rozumie!), potrafi one bawi i wzrusza, zaskakiwa i cieszy. Jako e w tym roku przypada 450. rocznica urodzin barda, okazji do suchania jest wyjtkowo duo. Najbardziej znany w tym letnim rytuale jest cykl Shakespeare in the Park, czyli przedstawienia w Delacorte Theatre, bez kosztów, oprócz stania w kolejce po darmowe bilety. Tradycja jest ju ponad pówieczna, co trzeba przy-

zna, jak na miasto synce z tego, e cigle si zmienia, trwao imponujca. 16 czerwca odbdzie si premiera romantycznej komedii Wiele haasu o nic, w reyserii Jacka O’Briena, z Lily Rabe jako Beatrice i Hamishem Linklaterem jako Benedick. Pod koniec lipca John Lithgow wystpi w tytuowej roli w tragedii Król Lear, w reyserii Daniela Sullivana. (Much Ado About Nothing do 6 lipca; previews, czyli otwarte dla publicznoci próby, rozpoczy si 3 czerwca; www. shakespeareinthepark.org). Zielone zbocze jeziorka na zachodnim kracu Central Parku, na wysokoci 103 St., przy odrobinie inwencji tak dowiadczonej grupy jak New York Classical Theatre – no i dziki wyobrani widzów – przeksztaca si w Lasek Ardeski. Od czwartkowych do niedzielnych wieczorów bka si tam teraz Rozalinda niesprawiedliwie wygnana ze swego ksistwa. Wzdycha mionie Orlando. Bazen Touchstone rozmiesza wszystkich. Naturalne pikno parku stanowi idealne to dla Jak wam si podoba, jedynej komedii Szekspira o pasterzach i nimfach, a jednej z wielu, gdzie dziewczyny przebieraj si za chopców, ksita za biedaków, mdrzec za bazna… Kady musi szuka, kim naprawd jest pod maskami i warstwami kostiumów (As You Like It do 22 czerwca; www.newyorkclassical.org). p

Aladdin, muzyka: Alan Menken, słowa piosenek: Howard Ashman i Tim Rice, scenariusz: Chad Beguelin. Reżyseria i choreografia: Casey Nicholaw, scenografia: Bob Crowley, kostiumy: Gregg Barnes, oświetlenie: Natasha Katz, inżynieria dźwięku: Ken Travis, projekcje: Jim Steinmeyer, kierownictwo muzyczne: Howard Joines, dyrygent: Michael Kosarin. Występują: Clifton Davis (Sultan), Jonathan Freeman (Jafar), James Monroe Iglehart (Genie), Adam Jacobs (Aladdin), Courtney Reed (Jasmine), Don Darryl Rivera (Iago) et al. Premiera 20 marca, w New Amsterdam Theatre, 214 W. 42 St., przy Times Square. Violet, muzyka: Jeanine Tesori, słowa piosenek i libretto: Brian Crawley. Reżyseria: Leigh Silverman, choreografiaJef frey Page, scenografia: David Zinn, kostiumy: Clint Ramos, oświetlenie: Mark Barton, inżynieria dźwięku: Leon Rothenberg, kierownik muzyczny: Michael Rafter. Występują: Ben Davis (Preacher/ Bus Driver/ Radio Singer), Colin Donnell (Monty), Sutton Foster (Violet), Alexander Gemignani (Father), Annie Golden (Old Lady/ Hotel Hooker), Joshua Henry (Flick), Emerson Steele (Young Violet) et al. Roundabout Theatre Company, premiera w American Airlines Theatre, W. 42 St., przy Times Square.

m z d p r w M z K m z s s

c d  w p c d k w p r t c l r  r j s


8 Przegląd Polski

Muzeum Pułaskiego w Warce zaprasza DODATEK KULTURALNY nowego

dziennika

CZERWIEC 2014

IWONA STEFANIAK

Gociem honorowym uroczystoci w muzeum by ambasador USA w Polsce Stephen Mull, który przyby do Warki z rodzin i przyjaciómi. Nie zabrako te innych znamieniUroczyste przecięcie tych goci, jak m.in.: Stanisaw Karczewski – wstęgi (od lewej): wicemarszaek Senatu RP, Tomasz Jdrzejczyk starosta grójecki – sekretarz stanu z Kancelarii Prezesa Rady Marian Górski, Ministrów, ukasz Abgarowicz – senator RP, ambasador Stephen Jacek Kozowski – wojewoda mazowiecki, Le- Mull, dyrektor muzeum szek Ruszczyk – wicemarszaek województwa Iwona Stefaniak, mazowieckiego, Jacek Miller – dyrektor Dewicestarosta Janusz partamentu Dziedzictwa Kulturowego MiniRóżycki (rozpoczynał sterstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, remont pałacu Marek Figiel – mazowiecki konserwator zajako starosta) bytków, kierownik Delegatury w Radomiu, pk. i konserwator Mirosaw Demediuk – przedstawiciel Urzdu zabytków Marek Figiel ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, prof. Dariusz Trzeniowski – dziekan Wydziau Filologiczno-Pedagogicznego Uniwersytetu Technologiczno-Humanistycznego im. Kazimierza Puaskiego w Radomiu, Grzegorz Kostrzewa-Zorbas – politolog, dyplomata, dziennikarz i amerykanista. Wadze powiatu grójeckiego reprezentowali: starosta Marian Górski, wicestarosta Janusz Róycki, przewodniczcy Rady Powiatu – Janusz Karbowiak i wielu radnych powiatowych, a wadze Warki: burmistrz Dariusz Gizka i wiceburmistrz Teresa Knyzio oraz radni miejscy. Wstg do paacu przecili: ambasador USA Stephen Mull, konserwator zabytków Marek Figiel, starosta Marian Górski, wicestarosta Janusz Róycki i dyrektor muzeum Iwona Stefaniak. Nastpnie w sieni paacu wicemarszaek Senatu RP Stanisaw Karczewski i przedstawicielka Mazowieckiej Jednostki Wdraania Programów Unijnych Sylwia Maksym-Wójcicka odsonili tablic pamitkow infor- Podczas weekendu otwartego i Nocy Muzeów – pałac odwiedziło ponad 1500 osób; po raz pierwszy ustawiła się tu kolejka, która stała niemal całą noc mujc o realizacji projektu rewitalizacji. Iwona Stefaniak oprowadzia zaproszonych goci po muzeum, by mogli zobaczy efekty prac remontowych i konserwatorskich. Na pitrze paacu przygotowano wystaw fotograficzn pt. Kronika z placu budowy oraz wizualizacj do planowanej ekspozycji staej o historii Warki. Wszyscy biorcy udzia w tych pracach otrzymali upominek w postaci reprintu mapy Rzeczypospolitej Polskiej z poowy XVIII wieku, ze zbiorów muzeum. Mapa ta pochodzi z lat, kiedy starost wareckim by Józef Puaski. Starosta Marian Górski w swoim przemówieniu podkreli, e samorzd powiatu grójeckiego przykada du wag do odkrywania wasnych korzeni i kultywowania tradycji. “Historia, czy w ogóle kultura, jest tworzywem, z którego budujemy tosamo lokaln i regionaln. Ona cementuje nas, mieszkaców Nowego Miasta nad Pilic, Mogielnicy, Grójca i Warki, w jeden organizm. W tym dziele du rol odgrywaj symbole, a zwaszcza Muzeum im. Kazimierza Puaskiego, samorzdowa in- Pracownicy muzeum przywdziali historyczne stroje z okazji Nocy Muzeów, 17 maja

ZDJĘCIA: Z ARCHIWUM MUZEUM PUŁASKIEGO W WARCE

To była historyczna chwila. 16 maja br. oficjalnie otwarto Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego w Warce, po długim remoncie i urządzaniu na nowo ekspozycji. Zakończył się pierwszy etap projektu Rewitalizacja zespołu pałacowo-parkowego w Warce, współfinansowanego przez powiat grójecki i Unię Europejską.


CZERWIEC 2014

DODATEK KULTURALNY nowego

dziennika

Przegląd Polski

Te atr w te atrze

9

JADWIGA NOWAK

Szkoda... Szkoda, że w życiu nie jest tak, że naturalną koleją rzeczy za szczerość zawsze dostanie się szczerość, za dobro – dobro, a za przyjaźń – przyjaźń. Tak nie jest. W każdym razie, jeśli już tak się w życiu zdarza, to jest to rzadkość na miarę unikatowości cudu.

Wszyscy jestemy przecie tylko ludmi. Za- nych, imigranci, fawele, bieda, terroryzm, fawsze kto co musi zawali, czemu uchybi. natyzmy zawici i zemsty”. Czy trzeba lepszej I nie wiadomo ju, czy gorzej, kiedy dostanie diagnozy wspóczesnego spoeczestwa? esi tu prawdzie czy yczliwoci, czy przyja- by spróbowa, choby na wasn rk popyni. W yciu, u “Divych Zvierov” jest po pro- n pod prd? Pod prd “pogrzebu nadziei”? stu jak u divych zvierov. I baranek, który przy- To Olaf Ziemski podejmie si próby rozwikabka si tam, zostanie ani chybi z apetytem nia problemów yciowych “divych zverov”, zepoarty. Ale w czeskim pensjonacie w Hejni- branych w czeskim pensjonacie, uwizionych cach “U Divych Zvierov”, gdzie tocz si opo- tam waciwie przez “burz” – wzbierajca rzewieci bohaterów Tratwy manekina Piotra Woj- k. I pomoe mu w tym, co za paradoks, waciechowskiego, bdzie inaczej. Stanie si cud. nie ta naturalna katastrofa. To wobec prawdziwego, okrutnego Przyjaciele i znajoywiou wszystkich mi, wierni czytelnicy Salon w pałacu Pułaskich ...świat, w którym spotyka się człobohaterów pocz Pio tra Woj cie chow nierozerwalne ju stytucja kultury powiatu grójeckiego. Dlate- cemarszaek Senatu RP, pogratulowa inwe- skiego dugo czekali wiek z człowiekiem, nie powinien wi zi lo jal no ci, go tak wany jest dzisiejszy dzie. Muzeum stycji wadzom powiatu i muzeum oraz przy- na t ksi k. Tak być przecież okrutniejszy od tego bezinteresownoci i im. Kazimierza Puaskiego, w sensie formal- pomnia uhonorowanie postaci Kazimierza Pu- wielu wydawców naświa ta poza nami, poza miejscem przyjani. Wszystko nym, wraca na map kulturaln poudniowe- askiego przez Senat RP w 2009 r. Wystpie- gle zaczo si waha skoczy si dobrze. nia goci zakoczyo przemówienie burmistrza – wydawa, nie wydago Mazowsza” – mówi starosta. spotkania człowieka z człowiekiem. Wody rzeki w koGos zabra równie ambasador USA Ste- Warki Dariusza Gizki, który podkreli zna- wa… A przecie aucu opadn. Pensjotor Czaszki w czaszce, phen Mull. Jego wypowied zostaa nagro- czenie muzeum dla tego miasta. Uroczysty wieczór w muzeum uwietni kon- Próby listopada czy Doczekaj nowiu z ka- nariusze rozjad si do domów. Zalki dobredzona gromkimi brawami, nie tylko dlatego e ambasador mówi bardzo dobrze po pol- cert skrzypka Bogdana Kierejszy, który urzek d swoj ksik ma nam co bardzo wane- go ju w nich dziaaj. Kreuj przyszo. wiat sku, ale równie ze wzgldu na wygoszone nie tylko po mistrzowsku wykonanymi utwo- go do powiedzenia, daje nam uczciwie co z nimi bdzie ju lepszy. Oni dadz oparcie insowa. Ambasador powiedzia m.in., “e od- rami muzyki klasycznej, ale take wasn aran- wanego z siebie – swoje czyste pragnienie, nym zagubionym obok siebie. Równie czyeby wiat, którym yjemy, tak wanie, nie telnikom Tratwy manekina. nowione Muzeum Puaskiego czy w sobie acj utworów. Wszystko skoczyo si dobrze. Olaf ZiemByy te podzikowania dla duej grupy wiat, w którym yjemy, ale wiat, którym wszystko, co wspaniae w nowoczesnej Polyjemy, by dobry. wiat, którym yjemy, a ski moe wróci wreszcie do swojego prawsce: umiowanie wolnoci, bogactwo histo- sponsorów i darczyców muzeum. Dla zwiedzajcych muzeum zostao otwar- wic wiat naszych spotka. Bo wiat, w któ- dziwego ycia, “wypocz, odetchn zaparii i tradycji, a take entuzjazm dla postpu i innowacji – to wszystko tu jest”. Podkre- te w dniach w weekend 17-18 maja. Podzi- rym yjemy, potrafi by okrutny i nieludzki chem teatralnych dekoracji”. Wszystko skoli, e muzeum jest te piknym symbolem wiali oni wyremontowany paac oraz jego zbio- – jak opisana w powieci powód, która nisz- czyo si dobrze, ale Olaf Ziemski czuje si przyjani polsko-amerykaskiej: “Myl, e ry, które dziki konserwacji przeszy prawdzi- czy z jak bezmyln wanie si okrucie- zmczony i... jednak samotny. “Kto yje – mówi jedna z bohaterek, Teresa Kazimierz Puaski byby ogromnie dumny z w metamorfoz. Wielu osobom podobay si stwa wszystko, co do tej pory bezpiecznie przywództwa Polski na wiecie i z trwaego, XVIII-wieczne stroje pracowników muzeum, trwao na brzegu i nie mamy na to adnego – i cae ycie nienawidzi. Inny yje znienawibliskiego partnerstwa ze Stanami Zjednoczo- które naday temu miejscu klimatu minionych wpywu – ale wiat, którym yjemy, wiat, w dzony. Kto wybiera zo i potpienie. Przecie nymi. (…) Niech kolejne pokolenia Polaków wieków. Podczas “weekendu otwartego” od- którym spotyka si czowiek z czowiekiem, to bywa. Inny wito. I nie mona powiedzie i Amerykanów nadal odwiedzaj Muzeum Ka- wiedzio muzeum ponad 1500 osób. Najwi- nie powinien by przecie okrutniejszy od te- – to si naley. To si po prostu zdarza. – A co si naley?” – pyta wtedy Olaf. zimierza Puaskiego i oby oddanie generaa cej mieszkaców Warki, ale byli te ssiedzi go wiata poza nami, poza miejscem spotkaW odpowiedzi padaj sowa: niemiertelno, Puaskiego sprawie wolnoci byo dla nich z Grójca, osoby z Góry Kalwarii, Radomia, nia czowieka z czowiekiem. Powinien by mio. Warszawy, z Krakowa. Bya grupa goci z Bia- lepszy. inspiracj!”. “Nic mi nie pasowao do mojego ycia” – po“U Divych Zvierov” w Tratwie manekina staWojewoda mazowiecki Jacek Kozowski za- orusi i ze Sowacji. Najwiksz niespodzianuway, e wareckie muzeum otwierane jest k sprawi go, który przyby spod Savan- nie si cud. I cho mao kto dzi wierzy jesz- myli Olaf. Dlaczego? cze w cuda, nie zawiedzie si podczas lektuw symbolicznym momencie, w roku wanych nah, z Georgii w USA. Czy ycie wedug Piotra WojciechowskiePo kilku latach remontu Muzeum im. Kazi- ry. Nie dostrzega si tu bowiem waciwie nierocznic: w 10-lecia wstpienia Polski do Unii Europejskiej, 15-lecia wstpienia do NATO oraz mierza Puaskiego w Warce ponownie zapra- naturalnoci adnego z gównych powiecio- go to tylko rodzaj teatru faktu? p 25-lecia demokratycznych wyborów 4 czerw- sza do odwiedzin. Winiary to pikne i wyjt- wych drapieników. S penowymiarowymi drapiecami, od których czasem, i owszem, ca 1989 r. Z kolei Stanisaw Karczewski, wi- kowe miejsce, które warto odwiedzi. p wieje groz, ale zawsze w ostatniej chwili przecie chowaj pazury, ky szczerz w kocu w umiechu prawie. adny wiat. Czysty i zrozumiay dla kadego Idioty. Baranka Myszkina, ksicia. Tu, z czytelniczej piersi musi wyrwa si gbokie westchnienie. Bo przecie w yciu im runo baranka bielsze, tym wiksza “rado” kadego psychopaty. Im bardziej przejrzyste relacje, tym atwiejszy up. Sia dobra, prawdy i przyjani cigle tu tragiczna. I pytanie – czy aby na pewno zbawia... Czy naprawd nie mamy prawa w obronie koniecznej zastosowa chwytu niedozwolonego... Bo przecie ten niedozwolony chwyt nawet w obronie koniecznej niszczy psychik, sprowadza w ciemnoci... Wic... Gbokie westchnienie – ono jednak oczyszcza, kieruje myli ku nadziei na ludzki wiat w wiecie. Olaf Ziemski, gówny opowiadacz z Tratwy manekina, porte-parole autora, to czowiek teatru. Jego prawdziwe ycie to teatralna sala, festiwale teatralne i recenzje ze spektakli. Jake przenikliwe jest jego odczytanie szekspirowskiej Burzy, w którym “czarodziej Prosper to racjonalizm i republikanizm elit globalizacji, (...) jego anielsko-eteryczny suga Ariel to miliard modych uwikanych w sub internetowi, w tworzenie wirtualnego wiata, modych Piotr Wojciechowski, Tratwa manekina, ulegych wobec pokus wiata urojonego. A syn Iwona Sefaniak oprowadza ambasadora USA i jego żonę po odnowionym Muzeum Kazimierza Puwyd. Volumen, 2013 diaba i czarownicy Kaliban to wiat odrzucołaskiego


10 Przegląd Polski

Zawsze pod prąd

DODATEK KULTURALNY nowego

dziennika

CZERWIEC 2014

JOLANTA CIOSEK

Wybitny twórca filmowy, Europejczyk o włoskich korzeniach, uhonorowany wieloma nagrodami na prestiżowych festiwalach filmowych, m.in. w Wenecji, Moskwie i Cannes, Krzysztof Zanussi kończy w czerwcu 75 lat.

Może to była pycha, ale nie chciałem iść za żadną modą. Stałem ZDJĘCIE: ARCHIWUM

“Ludzie, którzy zabijaj si za pienidzmi, a nie uywaj ich jako narzdzia, s skazani na niepowodzenie. Trzeba pamita, e duszy sprzeda nie warto. Zarn si dla pienidzy te nie ma po co. Zaznaem goryczy odrzucenia, a przecie moje filmy mówiy o moich rzeczywistych dylematach. Moe to bya pycha, ale nie chciaem i za adn mod. Staem w poprzek sporów. Kierowaem si w kinie wycznie wasnymi pomysami” – stwierdzi Zanussi, gdy zarzucano mu, e jego filmy po 1989 roku s ostentacyjnie zachowawcze. Jak Brat naszego Boga. Zoliwi nazywaj go “Zanudzim”. Dlaczego? Zapewne dlatego, e w kinie chodzi mu o sprawy wane, e kieruje si okrelonymi wartociami, wbrew modom, wszechogarniajcemu chamstwu i czsto prostackiemu myleniu. Jego kino jest szlachetne w obrazie i w przesaniu. Zdoby midzynarodow saw dziki filmom o wysokich walorach artystycznych i poruszajcych wane tematy. To jeden z najwybitniejszych polskich reyserów, twórca tak znanych obrazów, jak Barwy ochronne, ycie jako miertelna choroba przenoszona drog pciow czy Persona non grata z rewelacyjnymi rolami Zbigniewa Zapasiewicza i Jerzego Stuhra. O jego popularnoci i zasugach niech wiadczy fakt, e jest Komandorem Orderu Sztuki i Literatury. Odznaczenie przyznaje minister kultury Francji wybitnym artystom, którzy buduj wiatowe dziedzictwo kulturalne i przyczyniaj si do propagowania kultury francuskiej na wiecie. Ostatnio gono byo o jego filmie Obce ciao, którego prac blokoway “skrajne feministki”, o czym reyser informowa w jednym z wywiadów. Zanussi stawia w nim pytania o miejsce Boga w zlaicyzowanym wiecie. Stawia tez, e cyniczna mentalno korporacyjna jest nie do pogodzenia z ca tradycj chrzecijask. “I jak atwo wywalczywszy sobie wreszcie wolno polityczn, sprzedajemy j na rzecz nowej wadzy, jak sta si korporacja, z jej przemon potrzeb bogacenia si. To jest tak naprawd przesanie tego filmu” – mówi reyser. Przy okazji tego wanie filmu wypowiedzia synn ju kwesti: “Feminizm jest jak cholesterol – dobry i zy. Jestem za tym dobrym feminizmem, który kaza paniom domaga si praw wyborczych, moliwoci ksztacenia itd. Ale przeciw temu zemu, który ma je dzi uczyni identycznymi jak mczyni – w karierowiczostwie, bezwzgldnoci, wulgarnoci. Powszechne schamienie, traktowane jest dzi jako przejaw emancypacji, wulgarny jzyk uywany przez kobiety, jako triumf feminizmu. Dla mnie to przejaw klski”. Kiedy spotkaam si z Krzysztofem Zanussim, dentelmenem w kadym calu, i powiedziaam, i obserwujc go podczas spotka z modzie, z luminarzami kultury widz wci, od wielu lat, tego samego skromnego czowieka, nawet teraz, po wielkich sukcesach – odpowiedzia z wrodzonym sobie poczuciem humoru: “W Watykanie mówi kardyna do kar-

w poprzek sporów. Kierowałem się w kinie wyłącznie własnymi pomysłami

[Krzysztof Zanusssi]

Krzysztof Zanussi (ur. 17 czerwca 1939 r. w Warszawie) – polski reżyser, scenarzysta filmowy oraz filozof. Studiował fizykę na Uniwersytecie Warszawskim i filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 1967 ukończył studia na Wydziale Reżyserii szkoły filmowej w Łodzi. Od roku 1980 jest kierownikiem artystycznym zespołu, a następnie dyrektorem Studia Filmowego TOR. W latach 1971-1983 był wiceprezesem Stowarzyszenia Filmowców Polskich, a od 1987 członkiem Komitetu Kinematografii. Jest autorem kilku książek, publikował też w miesięczniku psychologicznym Charaktery. Jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Od 2002 – wiceprzewodniczący Rady Fundacji Centrum Twórczości Narodowej. Jest wykładowcą Wydziału Radia i Telewizji im. Krzysztofa Kieślowskiego Uniwersytetu Śląskiego, Collegium Civitas w Warszawie oraz Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.

dynaa: «Jeli chodzi o skromno, nie znam sobie równych». I od razu dodaje: Bez poczucia humoru nie da si y”. Droga twórcza Zanussiego jest bardzo interesujca i zwizana z Krakowem: studiowa filozofi na UJ i pracowa w amatorskim Ruchu Filmowym w Nowej Hucie. Tak wspomina swoje krakowskie pocztki w naszej rozmowie: “Kraków by miastem moich klsk, bo przecie klsk byy moje studia na filozofii, gdy zmar profesor Ingarden i straciem motywacj, by koczy ten kierunek. auj bardzo, bo miaem do filozofii wielk sympati, a moim starszym koleg by ksidz Tischner, wic byem w wietnym towarzystwie. Trzy lata studiów, niestety, nie zwieczonych dyplomem UJ. A potem pierwsze kroki reysera teatralnego stawiaem te w Krakowie, w Starym Teatrze. Pierwszy raz wyreyserowaem sztuk teatraln – Lot nad kukuczym gniazdem – i to take okazao si moim niepowodzeniem. A jednak teatr uwielbiam i chc go oglda z penym naboestwem na scenie. I to byy dwie, powane moje krakowskie klski. Ale mimo to kawaek mojego serca jest w Krakowie: moi przodkowie przybyli do Galicji z pónocnych Woch i budowali kolej, która prowadzia przez Kraków do Lwowa. Tak wic obok poraek byy te sukcesy, mam na myli filmy amatorskie, które tu robiem, przyjanie zawarte na studiach i to, e wanie w Krakowie przeyem spotkanie z prawdziwym miastem, czego brakowao mi zawsze we wasnym domu, w Warszawie. Kraków ze swoj tradycj z zaszociami, w którym pojawia si i dozorca, pedel, i salon – to wszystko byo dla mnie powrotem do opowiada o normalnym miecie, na których wyrosem w dziecistwie”. Niewielu sta na tak szczero.

Za najwietniejszy okres w twórczoci Zanussiego uznaje si lata 70. Powstay wtedy m.in. Za cian – skromny i jednoczenie rewelacyjny film telewizyjny, w odniesieniu do którego pisano o moralnym niepokoju w polskim kinie, Iluminacja – najbardziej radykalny w formie esej filmowy, Barwy ochronne – sztandarowe dzieo nurtu kina moralnego niepokoju. Z kolei w latach 80. twórczo reysera zdominoway koprodukcje zagraniczne. Wród nich sukcesem artystycznym by m.in. Rok spokojnego soca, nagrodzony Zotym Lwem na festiwalu w Wenecji. Z kolei obraz Z dalekiego kraju – próba przyblienia zachodnim widzom postaci papiea Jana Pawa II – zapocztkowa w twórczoci Zanussiego odrbny nurt filmów wyznaniowych, powiconych postaciom istotnym dla religii katolickiej. Powstay wówczas takie filmy, jak: ycie za ycie, o w. Maksymilianie Kolbem, i Brat naszego Boga – opowie o w. bracie Albercie na podstawie sztuki Karola Wojtyy. W kolejnych dzieach reyser pozwoli wróci na kinowe ekrany swoim ulubionym typom bohaterów. Posta dojrzaego, cynicznego inteligenta pojawia si w kreacjach Zbigniewa Zapasiewicza w yciu jako miertelnej chorobie przenoszonej drog pciow i w Persona non grata. Z kolei mody, bezkompromisowy inteligent, rozczarowany rzeczywistoci zaistnia w Suplemencie, a take w Sercu na doni. Przed trzema laty w Museum of Modern Art w Nowym Jorku odby si przegld filmów Zanussiego – oblenie kasy byo ogromne, dla wielu zabrako miejsc. Reyser stara si take by obecny w debacie o ksztat Polski i Europy, ale w telewizji rzadko si pokazuje. Ma poczucie, e jest z mediów nieco eliminowany, bo wiatopogl-

dowo czuje si tam obcy. “Mój wiatopogld, mój gos w debacie – to moje filmy. I wspótworzenie festiwalu Karuzela Cooltury, którego ywioem s spotkania rónych wiatów, wielkich spraw z maymi, kultury wysokiej z nisk, nauki z rozrywk, dowiadczenia z teori – twierdzi reyser. – Karuzela Cooltury postawia sobie trudne zadanie: mówi rzeczach powanych w sposób barwny i przystpny. Motywem przewodnim naszej Fundacji Centrum Twórczoci Narodowej byo zawsze zderzenie kultury wysokiej i niskiej: np. grafficiarze zmierzyli si przed publicznoci z Franciszkiem Starowieyskim, raper z Adamem Zagajewskim, a grajkowie uliczni z maestro Jerzym Maksymiukiem. Patrzylimy, co ich czy, mimo zasadniczych rónic, co maj sobie do powiedzenia”. Zasugi Krzysztofa Zanussiego dla polskiej kultury s nie do przecenienia. wiadcz o tym liczne nagrody polskie i midzynarodowe sukcesy festiwalowe. Jest jednym z najlepszych ambasadorów polskiej kultury w wiecie. Chocia bardzo zajty i wci w zagranicznych rozjazdach, zawsze znajdzie czas, by w jego piknym domu w Laskach byo miejsce na spotkania z modymi twórcami. Wci przyjedaj do pastwa Zanussich tumy modych z rónych krajów: dyskutuj, jedz, pi i ciesz si polsk gocinnoci. W ubiegym roku, nie po raz pierwszy, trway w oranerii domu pastwa Zanussich próby z rosyjskimi aktorami do spektaklu Nieporozumienie. “S modzi, czsto z marnymi pienidzmi w kieszeni, wic musz oszczdza na hotelach, by móc pój do muzeum – wyjania reyser. – A e gowy maj otwarte, s chonni wiedzy, to warto im pomaga. Pamitam czasy moich wyjazdów na Zachód, ile dobrego zawdziczaem innym ludziom. Nadszed czas spaty dugu”. p


CZERWIEC 2014

DODATEK KULTURALNY nowego

Kameleony mają się dobrze

dziennika

Niech ży ją wakacje…

Przegląd Polski

11

MAREK KUSIBA – ŻABKĄ PRZEZ ATLANTYK

PIOTR FLORCZYK – LISTY Z LOS ANGELES

Obecno Baracka Obamy razu Ameryki w oczach Polaków i podmywana obchodach 25. rocznicy niem amerykaskiego kapitalizmu. Zarcza prowolnoci w TVP Info komen- fesorskim autorytetem o “spadku pozycji ametowa amerykanista Longin rykaskiej w wiecie”, spowodowanym “dynaPastusiak – za PRL komuni- micznym procesem rozwoju gospodarczego i sta, paajcy zapiek niech- militarnego potencjau pastw wspólnoty socjaci do USA i pomienn mio- listycznej”. Lubi si upaja bliskim zwycistwem ci do ZSRR, a za III RP se- Moskwy: “Waszyngton doszed do wniosku, e nator i marszaek Senatu. To najkrótsza recen- nie jest w stanie wygra ze Zwizkiem Radzieczja transformacji: komunistyczne kameleony kim wycigu strategicznego”. Wedug jego diazmieniy skór i pogldy na obowizujce w gnoz “osaba rola czoowego mocarstwa kapidemokracji i maj si dobrze, ba – wietnie. A talistycznego”, “prysn mit ziemi obiecanej” i dziaacze Solidarnoci, wypchnici na emigra- w ogóle Ameryka miaa lata policzone. W roku ldowania Amerykanów na Ksiycj? W porównaniu z samouwaszczon nomencu wyda ksik zatytuowan jak komunistyczklatur partyjn s pariasami. Byem niedawno w Oakville pod Toronto na na propagitka (i bya ni w istocie): Demokrapromocji ksiki Ireny Habrowskiej-Jellaczyc Ak- cja po amerykasku. Przeladowania Komunitor nie opuszcza sceny. Autorka – i aktorka za- stycznej Partii Stanów Zjednoczonych. Tytuy rozrazem – opowiadaa m.in. o znajomoci z An- dziaów wygldaj jak tytuy przemówie Bredrzejem apickim. Wspomnienia te wywoay niewa: Komunistyczna Partia USA niezomnym w mojej pamici wydarzenia dramatycznej, a ra- bojownikiem o demokracj w Stanach Zjednoczej – tragikomicznej nocy wyborów, które za- czonych; XVIII Zjazd KP USA i pierwsze sukdecydoway o polskiej wolnoci. 4 czerwca 1989 cesy partii w walce z reakcyjnym ustawodaww torontoskim konsulacie peniem funkcj m- stwem, etc. Pasja, z jak Pastusiak zaatakowa a zaufania, gdzie Andrzej apicki wygra z Je- Ameryk w swym dziele, godna jest lepszej sprawy. Ju od pierwszego rzym Urbanem druzgocc rónic gosów: 2330 25 lat wolności: komunistyczne zdania obnaa “ulubione pojcia amerykado 30. Przegrany wtedy kameleony zmieniły skórę skiej propagandy”, taUrban odniós jednak i poglądy na obowiązujące kie jak: “«demokracja», zwycistwo, ale ju w «wol no», «prawa jedwolnej RP. Pokaza, e w demokracji... nostki», «wolny kraj» mona najpierw otwarcie itp.”. Bezpardonowo szydzi ze spoeczestwa, obraa naród w stanie wojennym uwagami ty- rozprawia si te z “mitem” demokracji, “stapu “rzd si sam wyywi”, by to spoeczestwo rannie pielgnowanym przez amerykaski apaw nagrod uczynio go bogaczem. A skoro po- rat propagandowy”. Wyszydza “elementy myje tygodnika Nieto jedyna dzi gwarancja wy- wstecznictwa, reakcji, obskurantyzmu i nietosokich nakadów, inne pisma te produkuj ma- lerancji”. Zajadle tpi wrogów postpu, “buruazj amerykask”, która zawsze “tumia bezsowo pomyje we wasnych kuchniach. Nie inaczej jest z ksikami. wietnie napisa- wzgldnie wszystkie próby dalszej demokratyne (i zredagowane przez Edwarda Zymana) wspo- zacji systemu politycznego, jakie wielokrotnie mnienia Ireny Habrowskiej-Jellaczyc s tu wy- podejmowane byy przez postpowe siy USA”. jtkiem. Tymczasem polski rynek wydawniczy Ucielenieniem si postpu jest amerykaska parzalewaj wynurzenia innych aktorek, dla których tia komunistyczna. Profesor wystawia jej cae pisanie autobiografii jest przedueniem pobytu mauzoleum, podparte licznymi cytatami z Lena scenie lub dziaalnoci autopromocyjn. Ty- nina. Powtarza Longin za Leninem: “wolno tu Aktor nie opuszcza sceny jak ula pasuje te w buruazyjnej republice demokratycznej bya do cynicznej obecnoci w yciu publicznym ró- w rzeczywistoci wolnoci dla bogaczy”. Wszystko si zgadza. Longin Pastusiak nej maci skompromitowanych celebrytów z czasów PRL. Trzymaj si kurczowo, “podtrzymu- mieszka w Polsce, czyli republice demokrajc radosne pozory trwania pochodu”, by posu- tycznej, w której rzdzi buruazja pienidza, y si tytuem tomiku z lat 70. zmarego w czerw- do której naley. Zmieni skór i dalej, jak za cu 2010 poety Jarosawa Markiewicza (urodzi PRL-u, króluje w mediach i na uniwersytetach, si take w czerwcu – 1942). Wspomniany Pa- odwiedza te uczelnie kraju, który kiedy zwalstusiak, dzi ju 79-letni, startowa w ostatnich cza w pomiennych tekstach, pisanych pod dykwyborach do Parlamentu Europejskiego , ale si tando antyamerykaskiej propagandy z Kremnie dosta, pomimo kuracji odmadzajcej na pla- la rodem. Na rautach i przyjciach w Waszyngkatach, na których wyglda jakby przeszed ope- tonie pozuje z prezydentami, a fotografie zaracj plastyczn; zdjcie zostao obrobione przy mieszcza w kolejno wydawanych ksikach o Ameryce, m.in. Kim jest Barack Obama? uyciu funkcji “rozmycie”. Wiemy, kim jest Barack Obama. I wiemy, Przez dugie lata kariery komunistycznego amerykanisty zajmowa si rozmywaniem ob- kim jest Longin Pastusiak... p

Jak spdzilicie Pastwo moja dobroczynno ogranicza si do schoostatni dugi weekend maja? dzenia im z drogi. Mam nadziej, e przystojMy na grillu u kolegi, wraz z ni ratownicy i ratowniczki nie mieli poworeszt ekipy, która pywa na dów do odtwarzania synnej szary, znanej nam torze numer jeden. Tak, za- choby z odcinków Sonecznego patrolu, tym proszenia otrzymali tylko lu- bardziej e cakiem niedawno czytaem ofidzie “jedynki,” bo na “dwój- cjalny apel do przyjezdnych, aby nie kpali ce” pywaj cieniasy i inni fra- si w oceanie ubrani w T-shirty, dugie spodnie jerzy, z którymi nie chcemy mie nic do czy- i tym podobne kotwice. Ale bd tu mdry. W przeciwiestwie do nich, niedugo bnienia. Poza tym jedzenia i picia ledwo wystarczyo dla dziesiciu osób, cho menu za- dziemy spacerowa po Europie z klatami dumwierao pi kilo wieprzowiny po kubasku nie wypitymi. Aparaty, kamery, saszetki biooraz drugie tyle aty woowej naszej wasnej drowe – to tylko uamek naszego wyposaeprodukcji, tzn. marynowanej ponad dob w nia. Stan w oko w oko z Innym jest naszym czosnku, imbirze oraz sosie sojowym o obni- gównym celem, bez znaczenia, czy to bdzie onej zawartoci soli, tak na wszelki wypadek, redniowieczna katedra – zimna i odstraszajakby komu miao niespodziewanie skoczy jca swoim pómrokiem – czy te pikna cycinienie. Wino. Piwo – co najmniej pi ga- gaska ebraczka bez zba na przedzie. tunków. Kto chcia wskoczy do basenu, przy- Uzbrojeni w dolary – równie te kanadyjskie, niós ze sob spodenki lub bikini, aczkolwiek cho No glass of ours was ever raised / to tojeden z goci by gotów zademonstrowa, e ast the Queen – pokaemy miejscowym, co potrafi pywa równie dobrze bez “motylków”, to znaczy by hojnym, tym samym przymyco na golasa. Na szczcie basen nie ma tram- kajc oko na fakt, e w eurowyborach wietpoliny, bo po godzinie zabawy przypominaby nie wypadli faszyci. Nie obrazimy si, gdy fontanniany brodzik. I tak siedzielimy sobie kto wytknie nam, e odpowiadamy na “dzie przy otwartym kominku, podziwiajc przela- dobry”, mówic tak, jakbymy mieli usta petujce nam nad gowami jumbo jety, wcznie ne klusek, ale w zamian prosimy, by nie gniez dwoma airbusami 380. Kto opowiada ka- wali si, e wymiewamy bezlitonie ich obway, kto plotkowa. Eurowybory pojawiy si cise dinsy, naóg keczupowy, muzyk disco w rozmowie, ale tylko dlatego, e niejeden z polo czy dajce si wyczu na kilometr dezodoranty w sprayu. “Przysigam, nie ma we nas wybiera si do Europy na wakacje. Pierwotnie w planach mielimy zorganizo- mnie czarodziejstwa sów” – ja naprawd przewanie imprezy na play. Ognisko, szum fal – padam za zapiekankami z podwójnym serem! Pora si pakowa. Kto nie nic tylko y i nie umiera. zarezerwowa sobie biletu Kilka setów siatkówki plaGóry czy morze? lotniczego, moe pokona owej bez wtpienia zaZa oknem mam Atlantyk kajakiem, i to na gaostrzyyby nam apetyt, a p, bo pewien brodacz wyprzy okazji bybym zwolniojedno i drugie, biera si wkrótce w drog pony z obowizku przebiegniwięc wybieram niziny wrotn i potrzebuje dodatkocia 12 km z samego rana. – łąki, lasy – a wraz wego prowiantu. Bdc ju Problem jednak w tym, e w Polsce, oprócz wizyty w nie bylibymy w stanie wzaz nimi, niech już porywajcym Muzeum Hijemnie si sysze. Nie chobędzie, komary. storii ydów Polskich, wardzi o to, aby mie ca plato pomyle o wybraniu si  wycznie dla siebie, ale na grób generaa Jaruzelskietumy, jakie od samego rana cigny kolumnami w stron Santa Mo- go. Góry czy morze? Za oknem mam jedno i nica lub Venice, miay zdecydowane przewa- drugie, wic wybieram niziny – ki, lasy – a g liczebn i audiowizualn nad miejscowy- wraz z nimi, niech ju bdzie, komary. W plami, którzy postanowili skapitulowa i spdzi nach mamy te pobyt nad rzek lub jeziorem, Dzie Pamici Narodowej z dala od orze- gdzie bdziemy puszcza kaczki i zrywa tawiajcego Pacyfiku. Krzyk i cisk nad wod tarak. Ju czuj smak obiadów mojej mamy, w dniu wolnym od pracy niejako przypomi- tak, ale mam te przed oczami bar mleczny naj mi, e dla wielu ludzi mieszkajcych w na Teatralnym. I przejadk tramwajem. I buLos Angeles i okolicy, wyjazd na pla jest rz za burz. Ale nim strzaem w powietrze witem w samym sobie, bo na co dzie sma- starter rozpocznie sezon ogórkowy na dobre,  si 50 czy nawet 100 km std, mogc tyl- musimy przey wiele godzin w usce samoko pomarzy o chodnej oceanicznej bryzie. lotu. Zatem dobrze si skada, e mój kolega, Gdybym mieszka nad sam wod, udostp- u którego grillowalimy, mieszka obok LAX. niabym swój podjazd, biorc od przyjezdnych Obieca mi, e nastpnym razem zawiezie nas cakiem spore opaty za parking, ale na razie z imprezy prosto na lotnisko. p

EK POLISH BOOKSTORE POLECA – ZADZWOŃ: (201) 355-7496 Judyta Syrek: Nie bój si´ ˝yç. Biografia ojca Joachima Badeniego Judyta Syrek kreÊli pasjonujacy portret ojca Joachima Badeniego. Z ksià˝ki wy∏ania si´ czarujàcy arystokrata, fan Biblii iTolkiena, ale te˝ mistyk, który uzdrawia∏ przez telefon. Do koƒca ˝ycia kontrowersyjny i pe∏en sprzecznoÊci, ale uwielbiany i szanowany. Autorka w przejmujàcy sposób przedstawia ostatnie chwile ˝ycia Joachima Badeniego. Jej opowieÊç uzupe∏niajà poruszajàce Êwiadectwa osób, które doÊwiadczy∏y jego opieki i modlitwy. s. 393, 23.00 dol.

Sean McMeekin: Najwi´ksza grabie˝ w historii Dotychczas historykom nie uda∏o si´ rozwiàzaç jednej z najdonioÊleszych tajemnic rewolucji paêdziernikowej w Rosji: jak to mo˝liwe, ˝e bolszewicy, majàc przeciw sobie rzesz´ wrogów i pozostawiajàc za sobà zrujnowanà gospodark´ zdo∏ali mimo to utrzymaç si´ przy w∏adzy przez pi´ç d∏ugich lat wojny domowej? Âledzàc nielegalne transakcje finansowane, McMeekin ukazuje grabie˝, jakiej dokona∏ w latach 1917-1922 re˝im Lenina, spieni´˝ajàc gromadzone przez stulecia bogactwo w celu sfinansowania or´˝a walki klasowej. s. 341, 28.00 dol.

WWW.EKBOOKSTORE.COM Maciej Patkowski: Kryptonim “Paderewski” - mi´dzy legendà a rzeczywistoÊcià. Ksià˝ka stawia sobie za cel zgromadzenie odpowiedzi na nast´pujàce pytania: - Czy Hitler planowa∏ spotkanie z Paderewskim i o czym chcia∏ z nim rozmawiaç? - Dlaczego przeprawa z Lozanny do Lizbony przypomina sensacyjne filmy z czasów II wojny Êwiatowej? - Jaka tajemnicza choroba zabra∏a mistrza i jego siostr´? - Dlaczego cudzoziemiec (i cywil) zosta∏ pochowany z honorami na cmentarzu wojskowym w Arlington? s. 269, 17.00 dol.

Stanis∏aw S∏awomir Nicieja: Kresowa Atlantyda. Tom: IV IV tom Kresowej Atlantydy Stanis∏awa S∏awomira Niciei jest wyprawà do trzech fascynujàcych i zadziwiajàcych swà oryginalnoÊcià miejscowoÊci: do Ko∏omyi i ˚abiego – serca Huculszczyzny, do miejscowoÊci, które inspirowa∏y dziesiàtki twórców zadziwiajàcymi pejza˝ami i folklorem. Globtroterzy, geografowie, reporterzy, którzy docierali w te s∏oneczne, okolice przeci´te awanturniczymi rzekami – Prutem i Czeremoszem, nie szcz´dzili zachwytów nad pi´knem tamtejszych krajobrazów. Ile˝ w ostatnich dwóch wiekach powsta∏o tam legend i mitów, ilu˝ poetów, pisarzy, malarzy i muzyków szuka∏o tam natchnienia. s. 291, 34.00 dol.


Ze świata kultury 12 Przegląd Polski

DODATEK KULTURALNY nowego

dziennika

CZERWIEC 2014

notatnik czerwcowy METROPOLITAN MUSEUM OF ART metmuseum.org 1000 5 Avenue, NY

Garry Winogrand – pierwsza retrospektywa 25letniej pracy fotografa, którego działalność przypadła na lata 50.-80. XX w. (do 21 września) 27 VI

MORGAN LIBRARY AND MUSEUM themorgan.org 225 Madison Ave., 36 St., New York

Marks of Genius: Treasures from the Bodleian Library – wystawa prezentuje dokonania człowieka noszące znamiona geniuszu, jak m.in. manuskrypt Euklidesa Elementy, manuskrypt Mesjasza Haendla czy manuskrypt Frankensteina Mary Shelley (do 14 września) 6 VI

MUSEUM MILE FESTIVAL 2014 10 VI Museum Mile Festival 2014 – wolny wstęp do muzeów mających swoją siedzibę przy 5 Avenue między 82 St.-105 St.; godz. 6:00-9:00 wiecz.

NJPAC Newark, NJ njpac.org ZDJĘCIE: ARCHIWUM

1 Center St. Newark, NJ

Trwa 55. sezon Koncertów Chopinowskich w Łazienkach Królewskich w Warszawie. Występy, które odbywają się w każdą niedzielę o godz. 12:00 wpoł. i 4:00 ppoł., potrwają do 28 września. W tegorocznym koncercie inauguracyjnym, 18 maja, wystąpili pianista Marek Drzewiecki i sopranistka Izabela Kłosińska. Historia samych koncertów pod pomnikiem Fryderyka Chopina sięga 1959 roku. Na początku odbywały się one z towarzyszeniem orkiestry. Potem, oprócz muzyki, można było posłuchać poezji. Obecnie są to recitale, także koncerty kameralne, na których pierwsze kroki stawiają również młodzi artyści. W Łazienkach brzmi muzyka w wykonaniu pianistów z różnych stron świata, m.in. z Kanady, Japonii, Czech, Luksemburga czy Wielkiej Brytanii. Organizatorami cyklu – który jest jedną z największych atrakcji turystycznych Warszawy – są Towarzystwo im. Fryderyka Chopina i Stołeczna Estrada.

PEJZAŻ WOJENNY 34-letni Richard Mosse z Irlandii zdoby Deutsche Börse Prize – prestiow nagrod w dziedzinie fotografii. Wyrónienie w wysokoci 50 tysicy dolarów przyznano ju po raz siedemnasty, a Mosse jest najmodszym jak dotd laureatem. Jury pod kierownictwem Kate Bush nagrodzio go za cykl zatytuowany Enklawa. Fotografie ukazuj zniszczone wojn Kongo i jego mieszkaców. W ostatnich 16 latach w Kongo zgino ponad 5 milionów ludzi. Mosse wykorzysta wraliwy na podczerwie film, dziki któremu na wszystkich zdjciach dominuj odcienie róu i purpury. Enklaw oglda mona do 22 czerwca w londyskiej Photographers’ Gallery.

RABAT – STOLICĄ MUZYKI Do 7 czerwca potrwa w stolicy Maroka midzynarodowy festiwal muzyczny Mawazine – Rytmy wiata. Bierze w nim udzia 1500 artystów z Europy, Afryki, Azji i USA. Reprezentowane s wszystkie gatunki muzyczne, od rapu i hip-popu, po muzyk klasyczn i elektroniczn, jazz, rock oraz tradycyjn muzyk arabsk. Wród zaproszonych goci znaleli si m.in.: Ricky Martin, Justin Timberlake, Robert Plant, Alicia Keys, Angelique Kidjo i Manu Dibango. Na jednym z koncertów zatytuowanym Le chant des fleuves zagrano utwory, które powstay w regionach najwikszych rzek: Nilu, Missisipi, Eufratu i Dunaju. Szczególnym zainteresowaniem ciesz si wystpy Bollywood Masala Orchestra z udziaem piewaków, tancerzy, akrobatów i poykaczy ognia oraz popisy synnych perkusistów z Burundi.

WIZJE EKSCENTRYKA Urodzony w Wiedniu Friedensreich Hundertwasser by malarzem, architektem i zagorzaym ekoaktywist. Budynki, które za-

projektowa, przypominaj ywe organizmy, nie ma w nich symetrii, brakuje linii prostych. Charakteryzuj je okna o rónych rozmiarach i ksztatach, nierówne s w nich nawet podogi. Czsto ozdobione s kolumnami, wieyczkami i barwnymi mozaikami, a na dachach, balkonach i tarasach rosn drzewa, krzewy, trawa i kwiaty. W twórczoci artysty wida wyranie wpywy Antonio Gaudíego. Hundertwasser by zwolennikiem ”zielonej”, ekologicznej architektury, wierzy w harmonijne wspóycie czowieka z natur. W muzeum Arken w Kopenhadze trwa wystawa powicona yciu i twórczoci Hundertwassera. Pokazano na niej obrazy, grafiki, projekty, modele architektoniczne, fotografie i filmy dokumentalne. Ekscentryczny artysta wierzy, e pikno sztuki pomoe uratowa wiat, a przynajmniej uczyni go nieco lepszym.

PODRÓŻE POLSKIEGO TEATRU W Seulu wystawiono spektakl Jana Klaty zatytuowany Utwór o matce i ojczynie. Sztuka oparta na utworze Boeny Keff ukazuje zoone relacje midzy matk, która przeya Holocaust i córk. Krytycy nazwali go “opowieci o historii maej domowej i o historii wielkiej”. Natomiast uczestnicy Festiwalu Teatralnego w Stambule mieli okazj obejrze cztery polskie przedstawienia. Krzysztof Garbaczewski wystawi filmowo-teatraln instalacj Proust-Pamuk-Pami, a Grzegorz Jarzyna wyreyserowa Nosferatu, spektakl oparty na powieci Stokera Dracula oraz Midzy nami dobrze jest, sztuk autorstwa Doroty Masowskiej. Batycki Teatr Taca zaprezentowa Sen nocy letniej Williama Szekspira, do którego muzyk skomponowa Goran Bregowi.

ARTYŚCI W OKOPACH 28 czerwca 1914 roku arcyksie austriacki Ferdynand zgin podczas zamachu w Sa-

rajewie. To dramatyczne wydarzenie zapocztkowao wybuch I wojny wiatowej. Muzeum Leopoldów w Wiedniu przygotowao ekspozycj 200 dzie austriackich artystów, którzy tworzyli w latach 1914-1918. Wystawa nosi tytu And Yet There Was Art! Podczas wojny Egon Schiele malowa portrety rosyjskich jeców, a walczcy na woskim froncie Albin Egger-Lienz szkicowa przeraajce sceny z pola walki. Pokazano take prace Gustava Klimta, Oskara Kokoschki, Hansa Böhlera, Antona Koliga i Kolomana Mosera. Do udziau w wystawie zaproszono wspóczesnych artystów z Woch, Rumunii, Rosji i Serbii – krajów, z którymi podczas wojny walczyy Austro-Wgry.

PRASKA WIOSNA W stolicy Czech zakoczy si festiwal muzyki klasycznej Praska Wiosna. Impreza organizowana jest od 1946 roku. W ponad 50 koncertach uczestniczyli najwybitniejsi muzycy czescy oraz zaproszeni gocie: pianici Lang Lang, Danii Trifonow, Julia Fischer i Roman Rabinovich, piewacy Andreas Scholl i Violeta Urmana oraz zespoy Les Arts Florissants z Francji i brytyjski kwartet wokalny The Hilliard Ensemble.

GENIUS LOCI Brytyjska Ondaatje Prize sponsorowana przez Royal Society of Literature przyznawana jest pisarzom, poetom i dziennikarzom, którzy w swoich pracach najlepiej oddaj “ducha miejsca”. Tegorocznym laureatem zosta Allan Johnson, byy minister spraw wewntrznych i czonek parlamentu. Jury pod przewodnictwem Imtiaza Dharkera nagrodzio zbiór jego wspomnie zatytuowany This Boy. Wychowywany przez starsz siostr, Johnson dorasta w slumsach zachodniego Londynu. OPRAC. MAŁGORZATA MARKOFF

7 VI Cirque de la Symphonie – pokaz grupy artystów cyrkowych, których akrobacjom towarzyszyć będzie New Jersey Symphony Orchestra pod dyr. Jacques’a Lacombe; godz. 8:00 wiecz.

STATE THEATRE, NJ statetheatrenj.org 15 Livingston Ave., New Brunswick, NJ 8 VI Cirque de la Symphonie – pokaz grupy artystów cyrkowych, których akrobacjom towarzyszyć będzie New Jersey Symphony Orchestra pod dyr. Jacques’a Lacombe; godz. 3:00 ppoł.

NEW YORK PHILHARMONIC nyphil.org Avery Fisher Hall 10 Lincoln Center Plaza, NY 11-14, 18-21 VI The Beethoven Piano Concertos: A Philharmonic Festival – Koncert Nowojorskich Filharmoników pod dyr. Alana Gilberta; fortepian – Yefim Bronfman; godz. 7:30 wiecz. (11-12, 18-19 czerwca), godz. 8:00 wiecz. (13-14, 20-21 czerwca)

NEW YORK CITY BALLET David H. Koch Theater davidhkochtheater.com 20 Lincoln Center Plaza, NY 6-8 VI A Midsummer Night’s Dream – godz. 8:00 (6, 7 czerwca), godz. 2:00 (7 czerwca), godz. 3:00 (8 czerwca)

NY METROPOLITAN OPERA 70 Lincoln Center Plaza, NY

Manon – godz. 2:00 ppoł. Cindirella – poniedziałek-sobota – godz. 7:30 wiecz.; środa, sobota – godz. 2:00 ppoł.; sobota – godz. 8:00 wiecz. 16-21 VI Giselle – poniedziałek-sobota – godz. 7:30 wiecz.; środa, sobota – godz. 2:00 ppoł.; sobota – godz. 8:00 wiecz. 7 VI

9-14 VI

BARGENMUSIC bargemusic.org Old Fulton St, Brooklyn, NY

Masterworks Series; koncerty muzyki klasyczne na barce pływającej po East River; godz. 7:00 wiecz. (piątek, sobota), godz. 4:00 ppoł. (niedziela) 6-29 VI

CENTRAL PARK Central Park SummerStage

recital śpiewaków operowych w ramach Summer Recital Series; wystąpią wschodzące gwiazdy opery: sopran Amber Wagner, mezzosopran Jamie Barton i tenor Russell Thomas; godz. 8:00 wiecz. 23 VI

Miesi´czny dodatek kulturalny nowego dziennika

www.dziennik.com/przeglad-polski Redaguje: Jolanta Wysocka jw@dziennik.com


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.