D O D AT E K S P E C J A L N Y SATURDAY – SUNDAY, MAY 2-3, 2015
www.dziennik.com
Nasze polskie miasto Wallington to miasteczko w powiecie Bergen, w stanie New Jersey, w Stanach Zjednoczonych, położone 13 mil na południe od Nowego Jorku. Według danych z urzędu miejskiego liczy ono obecnie 11 853 mieszkańców, z czego około 58 procent stanowią osoby pochodzenia polskiego.
2
Nasz polski Wallington
nowy dziennik Sobota – niedziela 2-3 maja 2015
Z dziejów miasta
n Zanim przybyli Europejczycy, na terenach wokół dzisiejszego Wal-
Według źródeł historycznych na terenie obecnego miasta nie zakładali swoich siedzib. Pierwszymi Europejczykami, którzy w roku 1668 kupili tereny sięgające od Hackensack do Passaic River, byli: kapitan Jon Berry, William Sanford i Robert Vauquellin. W roku 1687 Holender Walling Jocobse Van Winkle wykupił ogromne obszary obejmujące również Wallington, znane później jako
i hodowli zwierząt, oraz handlu, który to rozwijał się w miarę powstawania nowych dróg i mostów. Na rozległych plantacjach wallingtończykom do XIX w. pomagali niewolnicy. Ci, jak czytamy w źródłach, zostali jednak oswobodzeni tuż po Rewolucji Amerykańskiej. Z czasem w Wallington powstał oddział straży pożarnej przy Union Boulevard (1895 r.), potem kościoły
ZDJĘCIA: Z ARCHIWUM RICHA PELCHERA
lingtonu mieszkali i polowali Indianie Shaueehanks, należący do szczepu Lenni Lenape.
Wallington Avenue w centrum miasta – tak wyglądala w roku 1905
CIEKAWOSTKI O WALLINGTON n Wallington to miasteczko położo-
Jefferson School. Budynek został oddany do użytku w roku 1914
Acquacknonk. Przy skrzyżowaniu dzisiejszych Paterson Avenue i Main Avenue zbudował ogromny dom, który stał się centrum spotkań ówczesnych mieszkańców tych terenów. W okresie rewolucji, 21 listopada 1776 roku, armia dowodzona przez gen. Jerzego Waszyngtona przekroczyła Passaic River i weszła do dzisiejszego miasta od strony Passaic, po czym zniszczyła most, aby utrudnić ewentualny atak armii brytyjskiej. Wydarzenie to upamiętnia tablica stojąca przy drodze tuż przed mostem. Generał Waszyngton na krótko zatrzymał się w domu Jocobse’a Van Winkle. Od początków XVIII w. mieszkańcy utrzymywali się z upraw zboża
ne nad rzekami Passaic i Saddle, kształtem przypominającym serce, o powierzchni 1 mili kwadratowej. n Wallington znaczy „miasto Wallinga”, a nadanie osadzie takiej nazwy przypisywane jest Hugh McCleereyowi, szkocko-irlandzkiemu właścicielowi ziemskiemu, który postanowił nazwać osadę od imienia pierwszych osadników. n Około 5400 mieszkańców Wallingtonu jest zarejestrowanych do wyborów, z czego w wyborach prezydenckich głosuje zazwyczaj około 60 procent, a w wyborach nieprezydenckich – około 40 procent. n Jak wynika ze spisu powszechnego w roku 2010, średni dochód na rodzinę w Wallingtonie wynosi 58 724 dol.; dochód na mieszkańca miasteczka – 27 350 dol.
rowiec i Mark Tomko. W tym roku miasto świętuje swoje 120. urodziny. Jeszcze pod koniec lat 50. ubiegłego wieku Wallington było zagłębiem rolniczym. Stąd wywożono do Nowego Jorku owoce, krzewy ozdobne, kwiaty, warzywa i tarcicę. Teraz jest tu dużo małych biznesów, a spora część mieszkańców dojeżdża do pracy do Nowego Jorku. Liczba mieszkańców szybko wzrosła pod koniec lat 60., kiedy to James Nuckle wybudował dwa kompleksy mieszkaniowe: Mt. Pleasant Village Apartments – w północnej części miasteczka – i Jasontown Apartments – tuż nad rzeką Passaic. W maju 2013 roku ukazała się książka o imigrantach z Polski, którzy osiedlili się w Wallingtonie, zatytułowana „Wallington’s Polish Community”. Jej autorami są Wojciech Siemaszkiewicz i Marta Mestrovic Deyrup, a współautorką Celina Urbankowska. „Po I wojnie świa-
(pierwszy – prezbiteriański, następnie katolickie), Water Company, która okazała się wielkim i bardzo dochodowym przedsięwzięciem, aż w reszcie takie zakłady jak, m.in. Garfield Manufacturing, Prescott, Manhattan Belt Company czy tartak Andersona. Te małe przedsiębiorstwa i manufaktury powoli zmieniały charakter Wallington z agrarnego na miejsko-przemysłowy, czyniąc miasteczko coraz bardziej atrakcyjne dla znanych z pracowitości imigrantów z Polski, Węgier, Niemiec. Ci z czasem przewyższyli liczebnością i wpływami klasę właścicieli ziemskich. Pod koniec XIX wieku szybko rosła liczba ludzi zamieszkujących tereny dzisiejszego Wallingtonu. NajRobotnicy, którzy pracowali przy budowie mostu przez rzekę Passaic, łączącego Locust Ave. i Main Ave. w Wallington z 8 Street w Passaic
Lata 20. Budynek miejski, w którym dzisiaj znajduje się siedziba policji
towej do Stanów Zjednoczonych zaczęły napływać fale emigrantów z Polski, którzy uciekali z rozdartej wojną ojczyzny i szukali lepszych warunków życia” – czytamy w książce. Autorzy podkreślają, że do Wallingtonu imigrantów z Polski przyciągnęła możliwość pracy w zakładach włókienniczych i produkcyjnych. W miarę upływu czasu przybysze z Polski zaczęli zakładać sklepy i inne biznesy, budować kościoły, restauracje oraz puby. Zaczęło kwitnąć życie towarzyskie. W latach 20. Amerykanie polskiego pochodzenia zaczęli dominować w lokalnym życiu politycznym, a w 1929 r. burmistrzem miasta został Leo Strzelecki. W latach 1935-1945 Polacy stanowili około 70 procent populacji miasta. Druga fala polskich emigrantów napłynęła do USA po II wojnie światowej. Sporo rodaków trafiło też do Wallingtonu. Trzecia fala to „emigracja solidarnościowa”, po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego. Wydawany w New Jersey dziennik „The Record” poinformował, że w roku 2000 do Wallingtonu sprowadziło się 200 polskich rodzin. Według gazety nigdy wcześniej, ani potem, takiego napływu naszych rodaków nie zanotowano. Cieszą opinie Amerykanów, ale też i samych rodaków, którzy znają to miasto: „Wallington jest piękne, zadbane i czyste dzięki Polakom, którzy bardzo dbają o domy i o to, co jest przed domem”. Tak jest w istocie, wystarczy się przejść ulicami… Te polskie klimaty, niewielka odległość od Nowego Jorku i dobre szkoły sprawiają, że nowo przyjezdni chętnie się tutaj osiedlają, a ci, którzy mieszkają dłużej, niechętnie opuszczają Wallington. n
więcej było wówczas Holendrów, za nimi napływali Irlandczycy. Miasto oficjalnie zostało założone 2 stycznia 1895 roku – na podstawie referendum przeprowadzonego 31 grudnia 1894 r. W marcu 1895 r. wybrane zostały władze. Pierwszym burmistrzem Wallingtonu został Jacob Wagner, a w skład pierwszej rady weszli: Bernard Koster, Charles R. Stewart, Walter F. Schmitt, Thomas R. Collins, John Baker i Robert Engle. Obecnie burmistrzem miasta jest demokrata Walter G. Wargacki (sprawuje swoją funkcję od roku 1992). Członkami rady miejskiej są: Roman Kruk, Sharon Robie, Joseph Brunacki IV, Christopher Sinisi, Krystyna Su- Lata 30. Skrzyżowanie Locust i Paterson Avenue
3 nowy dziennik Saturday – Sunday, May 2-3, 2015
n Wallington to najbardziej polskie miasto w Stanach Zjednoczonych Ameryki Pół-
nocnej. Jeśli weźmiemy pod uwagę liczbę mieszkańców przyznających się do polskich korzeni, jest ono bardziej polskie aniżeli Chicago. Dlatego właśnie postanowiliśmy przybliżyć to miasto naszym Czytelnikom. na dystansie 5 kilometrów „Polonia 5K Run”. Wzię ło w nim W mieście znajduje się jedna polska udział 122 biegaczy w wieku od kilparafia rzymskokatolicka. 17 paź- ku do kilkudziesięciu lat – wśród nich dziernika 1941 roku arcybiskup Tho- biegł Zbigniew Bródka, mistrz olimmas J. Walsh ustanowił parafię Naj- pijski w łyżwiarstwie szybkim na dyświętszego Serca Pana Jezusa i mia- stansie 1500 metrów w Soczi. Bieg nował księdza Aleksandra W. Fron- ten zorganizowała polonijna organiczaka proboszczem i jej organizato- zacja sportowa Polish American rem. W kwietniu 1947 roku rozpo- Sports Association, pod wodzą byczęto budowę kościoła. We wrze- łego mistrza Polski w biegach narśniu 1955 r. prace przy górnym ko- ciarskich Andrzeja Krygowskiego. W mieście funkcjonują dwie szkościele zostały zakończone, a kościół został poświęcony przez arcybisku- ły podstawowe – Jefferson Elementary School i Frank W. Gavlak Elepa Thomasa A. Bolanda. Jest to parafia terytorialna (obej- mentary School – oraz jedna szkoła muje całe miasto Wallington) oraz średnia. Uczy się w nich 1250 dziepersonalna (należą do niej również ci i młodzieży, a w wielu klasach doPolacy mieszkający w okolicznych minują młodzi Polacy. Siedziba władz miejskich mieści miasteczkach, m.in. w Garfield i Passaic). Jej proboszczem jest od ro- się w Civic Center przy 24 Union Boku 1998 ksiądz kanonik Feliks R. ulevard, w samym sercu miasta. Marciniak. Parafia żyje własnym ży- W tym budynku swoje centrum maciem. Jeszcze do niedawna około 250 ją seniorzy. W pobliżu jest główna sieuczniów uczyło się w szkole dzien- dziba policji lokalnej, której dowódnej należącej do parafii, w oddzia- cą jest kapitan Carmello Imbruglia. łach od zerówki do 8 klasy. Nieste- Pod swoim dowództwem ma obecty, wraz z końcem roku szkolne- nie 20 policjantów, 13 tzw. oficerów go 2013/2014 szkoła została za- specjalnych oraz 12 funkcjonariuszy mknięta. Pozostała Sobotnia Polska straży szkolnej. Mnóstwo tu polskich sklepów, Szkoła Dokształcająca im. św. Stanisława Kostki, w której uczy się oko- agencji, zakładów usługowych, bało 240 uczniów. Przy parafii działa- rów. Jest Polski Dom „Cracovia Mają organizacje charytatywne, kółka nor”, który stanowi centrum polskoróżańcowe (angielskie i polskie), ści. Są też liczne gabinety polskich Trzeci Zakon, Rycerze Kolumba lekarzy i polskie restauracje. Dobrze i grupy liturgiczne. Parafia patronu- znana jest agencja turystyczna Clasje również wallingtońskiemu Komi- sic Travel, której szefuje znany podróżnik (przede wszystkim z odkrytetowi Parady Pułaskiego. Tuż obok polskiego kościoła znaj- cia kanionu Colca w Peru) Jerzy Majduje się Wallington Presbyterian cherczyk z żoną Małgorzatą. Dzisiaj większość mieszkańców Church. Nieco dalej, przy 135 Hathaway Street, jest Polski Kościół Na- polskiego pochodzenia jest zameryro do wy Prze mie nia Pań skie go kanizowana, ale przyznaje się do pol(Transfiguration of Our Lord Polish skich korzeni i kultywuje polskie traNational Catholic Church), który zo- dycje. Polonusi uczestniczą w inicjastał otwarty w roku 1925. Obecnie tywach popularyzujących polskość, jego proboszczem jest ksiądz Grze- jak Parada Pułaskiego, lokalne parady, wystawy czy polskie imprezy. gorz Młudzik. Wallington może pochwalić się Niektóre ulice, jak chociażby Park pięknym parkiem, który nosi nazwę Row, Kossuth Street, Wallington Ave. The Sa mu el Nel kin Co un ty czy Pulaski Avenue, są niemal zuPark – na cześć najmłodszego bur- pełnie polskie. mistrza w historii miasta. Można pograć tutaj w piłkę nożną, tenisa, bejsPOLSKIE ŚLADY PRZY MAIN AVENUE bola, pojeździć na rolkach czy na roJadąc, czy też idąc, od strony Garwerze. Odbywają się tutaj liczne field Midland Avenue, która po chwiotwarte imprezy. 3 maja 2014 roku li łączy się z główną ulicą Wallingtoodbył się w parku i okolicach bieg nu – Main Avenue, co i rusz natrafia-
FOTO: JANUSZ M. SZLECHTA
Polski Kościół Narodowy Przemienia Pańskiego przy Hathaway Street, niedaleko siedziby władz miasta
FOTO: JANUSZ M. SZLECHTA
Janusz M. Szlechta
Siedziba władz miasta przy Union Boulevard
ściach. Długo był to jedyny pomnik generała na wschodnim wybrzeżu USA. W 2014 roku został odsłonięty piękny pomnik gen. Pułaskiego w sąsiednim Garfield. Zrodziła się już tradycja, że w Wallingtonie – w przeddzień parady na 5 Alei na Manhattanie – odbywa się uroczyste złożenie kwiatów pod pomnikiem Pułaskiego przez marszałka parady z Wallingtonu i Komitet Parady Pułaskiego. Zapraszani są wów-
FOTO: ARCHIWUM RODZINNE
czało, że... nigdy się nie starzeje ani to miejsce, ani to, co serwują, ani wreszcie... oni. Była to pierwsza restauracja w okolicy, w której można było zjeść (dobrego) steaka. Dzisiaj kontynuują rodzinną tradycję ich dzieci: Kathie i Glenn. Nie ulega wątpliwości, że serwowane tutaj steaki są po prostu świetne. Restauracja jest czynna tylko trzy dni w tygodniu: w czwartek, piątek i sobotę od 4 po południu do 11 w nocy, a gości
Ten dom przy Main Ave. zakupili Phyllis i Fred Sadowscy (na zdjęciu z lewej) i urządzili w nim restaurację Evergreen. Dzisiaj w tym miejscu ich dzieci prowadzą restaurację nazwaną od swoich imion: Kathie & Glenn’s Steakhouse (na zdj. poniżej)
FOTO: ARCHIWUM RODZINNE
my na polskie domy i miejsca. Po prawej stronie, tuż nad brzegiem rzeki Passaic, jest dom pogrzebowy, zbudowany i prowadzony przez lata przez Polaków – Woźniak Funeral Home. Od niedawna, jako że zmienił się właściciel, nazywa się Warner-Woźniak Funeral Home. Korzystają z jego usług w większości Polacy. Wielu zasłużonych rodaków było tutaj żegnanych po raz ostatni; ot, chociażby w lutym 2014 roku żegnaliśmy Jana Woźniaka, długoletniego prezesa Centrali Polskich Szkół Dokształcających. Dwieście metrów dalej jest restauracja Wallington Exchange prowadzona przez Agnieszkę i Macieja Zawadzkich. Naprzeciwko, po drugiej stronie ulicy, jest Chefski’s – minirestauracja, gdzie można zjeść pyszne polskie domowe dania. Tuż obok, u zbiegu Main i Midland Ave. jest klinika lekarza rodzinnego Tadeusza Pyza, którą zbudował kilka lat temu. Tuż za Wallington Exchange jest wypożyczalnia samochodów Enterprise, prowadzona przez Chińczyka pralnia Genty Dry Cleaners i redakcja dobrze znanej tutejszej Polonii gazety „abecadło”. Pismo to stworzył 22 lata temu Wojtek Marchel. A powód był prosty – szukał w sklepach polskich ogłoszeń, bo chciał wynająć mieszkanie. Wtedy właśnie wpadł na pomysł, że można stworzyć takie „coś”, gdzie ludzie będą mogli bez problemu znaleźć ogłoszenia o wynajmie mieszkań, o poszukiwaniu czy też oferowaniu pracy itp. No i tak powstało „abecadło”. Wprawdzie dzisiaj ma poważną konkurencję w postaci Bazarynki i innych portali internetowych czy tygodnika „Plus”, ale w dalszym ciągu jest chętnie czytane i kupowane. Po drugiej stronie Main Ave., naprzeciwko „abecadła”, mają siedzibę agencje: sprzedaży nieruchomości i ubezpieczeniowa – Royal Crown Realty Inc. i Choice International Agency – które od 9 lat w tym miejscu prowadzi Grażyna (Grace) Torbus. Nagromadzenie w jednym miejscu tylu polskich biznesów sprawia, że miejsce to jest określane jako „polskie centrum w Wallingtonu”. Jadąc dalej, wzdłuż rzeki Passaic, po lewej stronie mijamy Kathie & Glenn’s Steakhouse. Małżeństwo Phyllis i Fred Sadowscy w 1952 roku kupili dom przy 250 Main Avenue w Wallingtonie i uruchomili w nim własną restaurację, specjalizującą się w serwowaniu dań z rusztu. Nazwali ją Evergreen, co ozna-
tu nigdy nie brakuje. Dalej jest Wallington High School, a po chwili mijamy restaurację Krakus. Obok jest Polski Dom „Craco via Ma nor”. Bar dzo bli sko, nad brzegiem Passaic River, stoi popiersie generała Kazimierza Pułaskiego. Jego autorem jest Mieczysław Karol Partyka. Pomnik ten stanął w tym miejscu w październiku 2002 roku, po Paradzie Pułaskiego na Manhattanie. Jego autor zmarł 26 lipca 2009 roku w dramatycznych okoliczno-
czas przedstawiciele władz miasta. Po uroczystości jest specjalna msza w kościele dla uczestników parady. Kawałeczek dalej, po lewej stronie, zbudowano, mniej więcej przed ośmioma laty, centrum handlowe noszące nazwę Liberty Plaza. Wjednym ciągu znajduje się kilka różnorodnych biznesów: fryzjerski i kosmetyczny Victoria Sebastian Salon, sklep monopolowy, pizzeria, sklep spożywczy oraz duży Wallington Farmers Market, » STR. 4
Nasz polski Wallington
Kościół katolicki Najświętszego Serca Pana Jezusa przy Paterson Avenue. Od wielu lat proboszczem jest tu ksiądz Feliks Marciniak
» gdzie jest stoisko także z polskimi wyrobami i przysmakami. Może trzysta metrów dalej jest bardzo dobrze znanatutejszej Polonii agencja Polamer – Deltona Travel, gdzie można znaleźć propozycję, jak i gdzie spędzić superwakacje, kupić bilet lotniczy do Polski, wysłać paczkę i pieniądze. Naprzeciwko tej agencji jest dom weteranów amerykańskich – Veterans of Foreign Wars – Post 2640. Obok, do niedawna jeszcze, był słynny polski bar ZOOM. Teraz jest tam Offsidez Sport Bar. I znów idąc dalej, w kierunku Passaic, natrafiamy na Wawel Bank po lewej stronie, a po prawej – sklep Super Deli. Mijając Wallington Ave., po lewej stronie natrafimy na gabinet dentystyczny doktora Kamińskiego oraz klinikę Clifton Wallington Medical Group prowadzoną przez dr Krystynę Szewczyk-Szczęch. Po drugiej stronie jest kolejny polski sklep i restauracja „Janosik”, w której spotykają się górale z Koła Sabały, aby pogwarzyć i ćwiczyć tańce. A potem jest już most i wjeżdżamy do Passaic.
Krótko potem wynajął drugi. Dzisiaj oba te magazyny (jeden przy 19 Paterson Ave., a drugi przy 25 Hathaway Street) są już własnością firmy. Główna siedziba Square Enterprises Corp. mieści się w Wallington przy 19 Paterson Avenue. – Obecnie zatrudniam około 50 osób. Mamy jeszcze oddział w Chicago, gdzie pracuje 15 osób – wyjaśnia Adam Szala. – Importujemy z Polski blisko 3 tysiące różnych produktów, głównie jest to żywność, ale także kosmetyki oraz herbapolowskie herbaty i zioła. Swoimi truckami odbieramy kontenery z portu i również swoim transportem rozwozimy towar do klientów na obszarze od Waszyngtonu po Boston, a z oddziału w Chicago docieramy do Cleveland i Detroit. Dostawy dla klientów na Wybrzeżu Zachodnim, Florydzie czy w Teksasie organizujemy poprzez zewnętrzne firmy transportowe. Dystrybucja podzielona jest na trzy kierunki. Pierwszy, to kierunek etniczny – Enterprises dociera bezpośrednio do 80 procent polskich sklepów w całych Stanach Zjednoczonych, głównie w stanach: New Jersey, Nowy Jork, Connecticut, Massachusetts, Pensylwania, Illinois, Michigan, Indiana, Ohio, ale także w Kalifornii, POLSKI GIGANT – na Florydzie, w Teksasie czy w KoSQUARE ENTERPRISES CORP. Firma powstała 17 czerwca 1989 lorado. Drugi kierunek to dystryburoku. Zaczęło się od niewielkiego cja do sieci supermarketów. Praktyczsklepu tekstylnego przy 93 Walling- nie we wszystkich sieciach amerykańton Avenue. W dalszym ciągu w tym skich, w których są sekcje etniczne, miejscu sklep funkcjonuje, ale już ra- znajdują się polskie produkty dostarczej ze względów sentymentalnych. czane przez firmę Adama Szali. ZaPrzez lata zmienił charakter – dzisiaj opatruje więc: Shop Rite, Stop & Shop, Pathmark, A&P, Waldbaum’s, Fooferuje głównie zioła i kosmetyki. – Najpierw były tekstylia, ale po- od Basics i sieć Super Fresh. Trzetem zacząłem szukać różnych produk- cim kierunkiem dystrybucji jest tów, których nie było na rynku, ale współ pra ca z dys try bu to ra mi było na nie zapotrzebowanie. Zaczą- w USA – w większości amerykańłem więc sprowadzać je z Polski. skimi. Oznacza to, że Enterprises Na pierwszy ogień poszły dezodoran- sprzedaje produkty dla takich firm, ty i mydełka Fa, które za czasów PRL- jak: Kehe – która ma główną siedzi-u można było dostać tylko w Pewek- bę w Romeoville w stanie Illinois, sie za dolary – opowiada właściciel a magazyny ma rozsiane po całych Adam Szala. – Potem były kremy „Pa- Stanach Zjednoczonych; Haddon ni Walewska”. Rosły apetyty klien- House, Panos, White Rose, General tów, więc stopniowo rozszerzałem im- Trading, C&S i S&F w Kanadzie. port. Sprowadzałem coraz więcej ko- Sprzedaje soki dla dużych dystrybusmetyków, słodyczy, różnych prze- torów: Wakefern, Unified w Kalifortworów w słoikach, ale też nabiał, wę- nii, Jetro, Restaurant Depot... Niedawdliny mrożonki... W okresie letnim no Enterprises rozpoczął współprajest ogromne zapotrzebowanie na lo- cę z firmą Big Lots. Współpracuje takdy. Jesteśmy jedyną firmą, która im- że z dystrybutorami rosyjskimi oraz portuje z Polski słynne lody „Śnie- z dystrybutorami z byłej Jugosłażynki”, które miały ogromne wzię- wii – z Chorwacji i Bośnii. – Staramy się współpracować takcie w czasach komunistycznych. Firma Adama Szali szybko się roz- że z polskimi dystrybutorami – podrastała, musiał więc wynająć duży ma- kreśla Adam Szala. 5 lat temu pan Adam został włagazyn, w którym mogły być składowane importowane z Polski towary. ścicielem niewielkiej fabryki House DOK. ZE STR. 3
nowy dziennik Sobota – niedziela 2-3 maja 2015
Adam Szala przed wejściem do siedziby firmy w Wallingtonie
klamą. Jesteśmy sponsorami różnych wydarzeń, np. bankietu organizowanego przez Komitet Parady Pułaskiego – wymienia pan Adam. – Sponsorowaliśmy też bankiet z okazji 50lecia chóru Aria. Dajemy reklamę do książek wydawanych przy takich okazjach. Sponsorujemy również pielgrzymki doAmerykańskiej Częstochowy. Jesteśmy obecni ze swoimi produktami na różnych imprezach organizowanych przez Konsulat Generalny RP w Nowym Yorku, np. we wrześniu 2014 roku byliśmy na Polish-American Investment Dialoque, który odbywał się na Wall Street. Prezentowaliśmy „polski stół” z importowanymi przez nas produktami. Gościem honorowym tego wydarzenia był prezydent Bronisław Komorowski. Słowem – w miarę możliwości staramy się być pomocni – podkreśla Adam Szala. Czasy się zmieniają, Polacy opuszczają miasto. Czy dzisiaj trudniej jest utrzymać się niż dawniej? – pytam właściciela największej firmy w mieście. – Kiedyś, kiedy pracowało w firmie tylko kilka osób, były mniejsze koszty i mniej problemów – tłumaczy. – Teraz jest dużo pracowników i olbrzymia konkurencja, tak więc cały czas muszę trzymać rękę na pulsie, dostosowywać się do potrzeb rynku i ciągle wprowadzać nowości. Nie mogę sobie pojechać na 2-3 tygodnie na wakacje i wrzucić telefon do szuflady. Kiedyś co roku jeździłem do Polski na różne targi i wyławiałem firmy, które miały fajne produkty, a nie były widoczne w Stanach. Teraz jest trochę inaczej, Polskie firmy nas znaj du ją i na ma wia ją do współpracy, ponieważ jesteśmy już rozpoznawalni i mamy ustabilizowaną pozycję na rynku. Jeździmy oczywiście na targi odbywające się w różnych miastach w USA, przedstawiamy swoje oferty. Jesteśmy obecni od 14 lat na największych targach żywnościowych w Stanach Zjednoczonych – Fency Food Show w Nowym Jorku, w San Francisco i na targach Food and Beverage
je mieć, bo to przyciąga ludzi. Są to więc wyroby Krakusa, Pułaskiego Army Brand czy Square – podkreśla Adam Szala. – Są też wyroby Prime Choice, House of Herbs, Fare East i Maestro – głównie z myślą o odbiorcach amerykańskich. Mamy też wyłączność na dystrybucję w USA wody „Muszynianki” a także wyrobów firm: Wawel, Herbapol Lublin, Poltino, Jawo, Podrawka oraz pieczywa mrożonego. Szczególnie ulubioną marką szefa jest Krakus. Często więc sprowadza coraz to nowsze produkty tej firmy, składa zapotrzebowanie do różnych firm polskich i europejskich na konkretne produkty premium pod marką Krakus i wprowadza je potem na rynek amerykański i kanadyjski, jako produkty wysokiej jakości i za rozsądną cenę. Zazwyczaj jest tak, że jeśli ktoś tych produktów spróbuje, to już po nie wraca... – Pierwszy raz przyjechałem do USA w 1984 roku do rodziców, którzy żyli i pracowali w Wallingtonie. Mieszkałem na Wallington Ave. Wróciłem do Polski, aby skończyć studia z dziedziny budownictwa na Politechnice Rzeszowskiej, ale na dobre przyjechałem do USA w 1988 roku, tuż po obronie pracy
w Miami na Florydzie. Dzięki tym targom w Miami, które odbywają się pod koniec października, docieramy do sporej grupy dystrybutorów latynoskich i do odbiorców naszych towarów na Karaibach czy w Ameryce Środkowej, robimy nawet regularne wysyłki soków marchwio-
of Herbs/Prime Choice Foods, usytuowanej niedaleko od głównej siedziby firmy – w Passaic, tuż za rzeką Passaic. Produkowane są tam różne musztardy, a wśród nich słynna musztarda Pułaskiego, wyróżniona srebrnym i złotym medalem na prestiżowych targach spożywczych Fancy Food Show w Waszyngton DC i na Mustard Competition w Milwaukee w stanie Wisconsin, sosy do steaków oraz przyprawy. Produkty te dostarczane są przede wszystkim dla amerykańskich odbiorców. – Moja żona Małgosia bardzo mocno mnie wspiera. Dwa lata temu przejęła prowadzenie fabryki w Passaic. Orga ni zu je wszyst kie kon tak ty z klientami, realizuje zamówienia – to jest dla mnie ogromna ulga – mówi pan Adam. Praktycznie wszystkie sklepy i agencje w mieście Wallington biorą towar od Square Enterprises Corp., oczywiście w różnych ilościach. Bierze się to zapewne stąd, że firma ma wiele produktów unikalnych, których gdzie indziej się nie znajdzie. – Jestem właścicielem unikalnych marek, które są rozpoznawalne, i praktycznie każdy sklep chce
magisterskiej, jako świeżo upieczony magister inżynier – opowiada Adam Szala. – Zamieszkałem wówczas w Wallingtonie. Pierwszy biznes – sklep tekstylny – otworzyłem parę domów dalej, przy Wallington Ave. Tak się zawsze składało, że szukałem miejsca dla siebie i dla rozrastającej się firmy przede wszystkim w Wallingtonie, bo miasto jest bardzo dobrze położone, no i ze względu na specyfikę firmy. 80 procent naszego importu stanowią polskie produkty. Większość osób, które pracują w firmie, przychodzi do pracy na piechotę. To jest bardzo wygodne. Dzięki temu podczas powodzi, kiedy drogi były pozalewane, ludzie przychodzili i pracowaliśmy. Wallington jest bardzo sympatycznym miastem. Pierwsze kroki tutaj stawiałem na amerykańskiej ziemi i nie mam zamiaru stąd się wyprowadzać. W 2012 roku Adam Szala został wybrany na Marszałka Wallington Parady Pułaskiego. – Było dla mnie ogromnym wyróżnieniem. Jestem tutaj, bo jest mi dobrze, firma dobrze się rozwija... To mi pozwala wspierać polonijne organizacje, które robią coś fajnego dla
FOTO: MARIUSZ KALINOWSKI
ZDJĘCIA: JANUSZ M. SZLECHTA/NOWY DZIENNIK
4
Fabryka House of Herbs, Inc. w Passaic, NJ, gdzie produkowane są musztardy „Pulaski”. Na zdjęciu od lewej: Teresa Kotarba, Aurelio Martinez jr, Juhan Bonilla, Małgorzata Szala – dyrektor (COO director of operations) i Aurelio Martinez
rodaków – podkreśla. Różne organizacje zwracają się firmy Square Enterprises po wsparcie, bo wiedzą najlepiej, czego im potrzeba. – Bieg ulicami miasta, z udziałem mistrza olimpijskiego Zbigniewa Bródki, też my sponsorowaliśmy naszymi produktami i wspieraliśmy re-
5 nowy dziennik Saturday – Sunday, May 2-3, 2015
– Tamten huragan i powódź pozostaną w mojej pamięci do końca życia – twierdzi pani Grażyna. – Teraz w okresie, kiedy mogą wystąpić huragany, zawsze oglądam kanał pogodowy, słucham wiadomości i jakby tylko coś się szykowało, od razu staramy się jak najlepiej zabezpieczyć cały obiekt. Długo zbieraliśmy się po tej tragedii. Oby tylko nie było takich sytuacji więcej. To pokazuje, że Banaś Bakery musi istnieć, zresztą chyba nikt w Wallingtonie nie myśli inaczej. Aco najlepiej kupować w tej piekarni? – Ja zawsze pytam, na co klient ma ochotę. Czy to ma być ciasto zkremem,
Banaś Bakery przy Wallington Ave.
kańskich sieci handlowych. Najdalej nasi kierowcy jeżdżą do East Brunswick, North Brunswick, Linden i Elizabeth. Zaopatrujemy także sklepy – również polskie – w pobliżu, a więc w Garfield i Clifton. Na półkach w sklepie można znaleźć – oprócz pieczywa – różne artykuły spożywcze sprowadzane z Polski. Właściciele kupują je w polskich hurtowniach, głównie w Square Enterprises i Brooklyn Import. Chodzi o to, aby każdy, kto przyjdzie kupić chleb, miał też okazję kupić coś do chleba. – Ja nie piekę chleba, ale mój mąż. Jeśli zajdzie taka potrzeba – potrafi upiec chleb, a także różne ciasta – chwiali męża pani Grażyna. – Co ciekawe, mój mąż nie miał nic wspólnego z piekarnictwem, jest bowiem z wykształcenia inżynierem elektronikiem. Skończył studia techBANAŚ BAKERY, niczne w Dallas w Teksasie, bo CZYLI RADOŚĆ Z PIECZENIA CHLEBA Piekarnia istnieje przy Wallington chciał uciec od piekarni. Już rozpoAve. od 1986 roku. Zna ją każdy czął pracę jako inżynier, ale przyszedł mieszkaniec miasta, nikogo też nie taki moment, że ojciec bardzo go potrzeba namawiać do jej odwiedzenia trzebował i Zenek nie odmówił mu. i dokonania zakupów. Ale historia te- To był przełom, który sprawił, że wziął go budynku i piekarni jest znacznie ślub nie tylko ze mną, ale także z piedłuższa, bo liczy sobie około 100 lat. karnią. Były to późne lata 80., piekarPiekarnię w tym miejscu założył nia świetnie wówczas prosperowała. Zenon Banaś urodził się w Polsce, Polak, nazywał się Boruta. – Jeszcze żyją klienci, którzy go w Nowej Sarzynie na Podkarpaciu. pamiętają i czasami dzwonią i pyta- Jego ojciec mieszka teraz w Pensylją: „Czy to jest Boruta Bakery?” – mó- wanii i czasami odwiedza syna i sywi z uśmiechem Grażyna Banaś, ak- nową, no i wnuki, a przy okazji zawsze prosi o chleb. tualna właścicielka. – Pieczemy chleb na podstawie staPo Borucie było jeszcze dwóch właścicieli. Potem piekarnię prowa- rych, stosowanych niegdyś przez tedził Kazimierz Banaś – teść pani Gra- ścia receptur, nic tutaj się nie zmieżyny. Po nim piekarnię przejął syn niło – wyjaśnia pani Grażyna. – ChleZenon, mąż pani Grażyny. Najpierw bem numer 1, którego sprzedajemy był to układ partnerski, właściciela- najwięcej, jest chleb żytni. Bardzo mi byli ojciec i syn, a od 1997 roku smaczny jest chleb razowy i też świetpiekarnię prowadzą Grażyna i Zenon nie się sprzedaje. Jest zdrowy, robimy go z grubej mąki. Ostatnio zaBanasiowie. – To jest bardzo ciężki kawałek częliśmy piec chleb z niską zawarchleba. Wytrzymujemy chyba tylko tością glutenu, na naturalnym zakwadlatego, że oboje z mężem jesteśmy sie z mąki żytniej. To jest jeszcze nowłaścicielami, a jednocześnie mene- wość i mam nadzieję, że znajdzie nadżerami, czyli nie jesteśmy bezpo- bywców, bo sporo ludzi ma probleśrednio zaangażowani w produk- my z glutenem. Bardzo dobrze sprzecję – mówi pani Grażyna. – Zatrud- dają się nasze pączki i drożdżówki. niamy 7-8 osób na pełny etat i 5-6 Pieczone są każdej nocy, a więc zaosób na part time, czyli na kilka go- wsze są świeże i pachnące. Mamy dzin dziennie. Mamy świetnych pie- też bułeczki i różnego rodzaju ciakarzy, którzy pracują w nocy i zało- sta – wszystkie pieczone na recepgę cukierniczą, która pracuje na ran- turach polskich. Amerykanie też kunej zmianie. Jest też kilka dziewcząt, pują te nasze wyroby, coraz bardziej które na co dzień zajmują się sprze- się do nich przekonują, ponieważ nadażą. Mamy też własne samochody sze ciasta są mało słodkie, a do tego i kierowców, którzy rozwożą pieczy- przygotowywane z naturalnych prowo i wyroby cukiernicze. Dostarcza- duktów. Stosujemy 100-procentowe my nasze wyroby do dużych amery- masło, świeże jajka, orzechy, praw-
Za ladą stoją od lewej: Grażyna Banaś – właścicielka, Monika Czarnocka i Monika Lenartowicz, a z przodu – młodzi klienci
dziwą gorzką czekoladę; jeśli ponczujemy ciasto alkoholem, to jest to prawdziwy rum. Staramy się w ogóle stosować jak najwięcej naturalnych produktów, stąd ludzie nie mają żadnych problemów zdrowotnych po zjedzeniu naszych wyrobów i dlatego chętnie do nas wracają. Huragan „Irena” sprawił, w sierpniu 2011 roku połowa Wallingtonu była pod wodą. Woda kompletnie zalała wówczas piekarnię. W pomieszczeniu sklepowym woda sięgała do pasa. Piekarnia poniosła ogromne straty, była zamknięta 10 dni. 29 października 2012 roku huragan „Sandy” też poczynił sporo zniszczeń w Wallingtonie, ale – jak mówi pani Grażyna – nie było już tak źle jak po „Irenie”, bo byli przygotowani i nie dopuścili, aby woda dostała się do środka budynku. REKLAMA
mało słodkie czy bardzo słodkie?Iwzależności od podniebienia danej osoby proponuję produkty, które może kupić – wyjaśnia pani Grażyna. – W sezonie letnim ogromnym wzięciem cieszą się wszystkie nasze ciasteczka. Smakują, bo są robione ręcznie, tak samo, jak robiły ciasteczka nasze babcie. Mamy doskonałe ciasta i torty. W sezonie letnim wyglądają one zdecydowanie inaczej niż w okresie zimowym. Próbujemy cały czas wyjść naprzeciw oczekiwaniom klientów. Jest sporo takich, którzy często przychodzą do piekarni, wiedzą, co chcą kupić, i nie trzeba im niczego tłumaczyć ani wskazywać palcem. Jak przyjdzie na zakupy Amerykanin, trzeba mu wszystko wytłumaczyć, od początku. Ale jak już spróbuje, to na ogół wraca. Widocznie nasze wyroby Amerykanom smakują – mówi z uśmiechem pani Grażyna. PO KIEŁBASKĘ DO... ADAMA Adam’s Food Market to najstarszy, istniejący do dziś, polski sklep w Wallingtonie. Rozpoczął swoją działalność w 1946 roku, a jego właścicielem był Adam Krystyniak. Szybko zdobył rzeszę klientów, gdyż zawojował ich podniebienia i serca. W 1971 roku pan Adam sprowadził z Polski syna siostry – Tadeusza Krystyniaka. Pracowali razem do roku 1978. Wtedy dołączył do nich drugi siostrzeniec – Andrzej Kalita. W1981 roku wujek Adam i dwaj siostrzeńcy formalnie stworzyli spółkę partnerską.
» STR. 6
ZDJĘCIA: JANUSZ M. SZLECHTA
wych do Nigerii w Afryce. Na tych targach otrzymaliśmy wiele nagród za wysoką jakość produktów – podkreśla Adam Szala. – Nasze wysiłki w promowaniu polskich produktów w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie nie pozostają bez echa, czego dowodem jest otrzymanie głównej nagrody za promowanie polskiej żywności w USA. Nagrodę tę wręczono mi 16 grudnia 2014 roku podczas uroczystego bankietu w polskim konsulacie w Nowym Yorku. Czy dzieci przejmą biznes po rodzicach? Czy to będą wasi następcy? – Życzyłbym sobie tego, ale nasze dzieciaki mają swoje ambicje i chcą się realizować po swojemu – tłumaczy Adam Szala. – Najstarsza córka Monika ma 24 lata, skończyła już studia z zakresu fashion and marketing, czyli projektowania i marketingu. Pracuje w dużej włoskiej firmie Diesel Fashion na Manhattanie i jest mało prawdopodobne, aby zrezygnowała z tej pracy. Mój starszy syn Jason ma 21 lat, studiuje na trzecim roku w Bergen College, nie ma jeszcze wybranej specjalności, ale już ma pewne plany. Czasami mi pomaga, kiedy ma wolne. Rozwozi towar i serwisuje półki z naszymi produktami w supermarketach. Staram się, aby poznał tajniki firmy i jeżeli kiedyś by się zdecydował w niej pozostać, to bardzo bym się cieszył. Najmłodszy syn Tyler ma 8 lat. Gdy przyjeżdża ze mną to firmy, to biega po całym magazynie i wiele rzeczy przestawia mi w biurze. Oczywiście, jeśli synowie zdecydują się robić co innego, to przecież będę ich wspierał, bo to ich wybór – podkreśla Adam Szala.
Adam’s Food Market przy 168 Maple Ave. To najstarszy polski sklep spożywczy w mieście
Nasz polski…
nowy dziennik Sobota – niedziela 2-3 maja 2015
6
» Nie ulega wątpliwości, że Adam’s Food Market to sklep z dużymi tradycjami. Słynie wśród Polonii ze wspaniałych wyrobów mięsnych: kiełbasy, kabanosów, salcesonu, kaszanki, szynki, polędwicy, pasztetów itp. Jest to chyba jedyny polski sklep w New Jersey, który posiada tak zwany „klocek rzeźniczy”. Jest to specjalny klocek, na którym kiedyś pan Adam (a teraz robią to kuzyni Tadeusz i Andrzej) na oczach klienta rozbierał mięso i przygotowywał je wedle jego życzenia. Sklep słynie również z pysznych pierogów. Nic zatem dziwnego, że wyroby made in Adam’s Food Market trafiają do wielu sklepów na terenie New Jersey, ale także i w innych stanach. Adam Krystyniak zmarł w roku 1996, ale sklep dalej prosperuje. W okresie świątecznym przed wejściem ustawiają się długie kolejki, nawet na ulicy. Bo sentyment wśród klientów został, a obecni właściciele mocno dbają, aby nic się w tej materii nie zmieniło.
DOK. ZE STR. 5
345 Main Ave., Wallington, NJ 07057
973.779.0009 www.floralmagicnj.com
info@floralmagicnj.com
CENTRUM HANDLOWE PRZY PATERSON AVENUE W dużym budynku przy 181-185 Paterson Ave., niedaleko dwóch stacji benzynowych, jest polskie centrum handlowe. Zakwitło tutaj mniej więcej 12 lat temu. Z lewej strony jest zakład fryzjerski, a obok Mieszko Meat Market Deli. W środku znajduje się centrum telefoniczne AT&T prowadzone przez Macieja Wyrwasa, gdzie można kupić wszelakie telefony komórkowe, a na samym końcu działała – do 31 stycznia 2015 roku – Floral Magic, czyli kwiaciarnia, której właścicielką jest Agnieszka Laurowska.
biła niesamowite ilości tych pierogów. Przyjeżdżali nasi rodzice z Polski i też nam pomagali przy pierogach. Piekarze pracowali w nocy, a w ciągu dnia my robiliśmy pierogi. Z czasem jednak właściciele zrezygnowali z pieczenia chleba i zostało tylko deli. Dołożyli obiady, bo ludzie chcieli kupować gotowe posiłki. Emigracja z Polski była wówczas duża, więc przybywało bardzo szybko klientów. W 2004 roku miejsce piekarni zajął Meat Market Mieszko Deli. Dwa lata wcześniej Małkowscy otworzyli Mieszko Deli również w East Rutherford. Sklepy działały równolegle. Nazwa musiała być ta sama, bo mieli własną masarnię i taki był formalny wymóg. – Rano przygotowywaliśmy różne kanapki, a na gorąco omlety, bekon z jajkiem itp. – mówi Halina Małkowska. – Jak ludzie wracali z pracy, potrzebowali obiadów. Musieliśmy więc zbudować kuchnię. Nasz sklep nie jest duży, przydałby się większy, ale sobie radzimy, dlatego u nas można dostać wszystko, czego ludzie potrzebują: pierogi, flaczki, fasolkę po bretońsku, gołąbki, leczo, galaretki... Aciastka, różne przetwory, ogórki, sałatki bierzemy z polskich hurtowni, z którymi współpracujemy od początku. Square Enterprises, która jest bardzo blisko, jeśli tylko czegoś potrzebujemy, natychmiast nam dostarcza. Na przykład od nich dostajemy polskie wędliny robione w Białymstoku. Ale najwięcej wędlin mamy z hurtowni Brooklyn Imports – oni ściągają polskie wyroby z Chicago, zaopatrują wszystkie polskie sklepy w New Jersey i innych stanach. Jest też hurtownia Adamba, Bacik w Nowym Jorku i zu-
CO TYDZIEŃ W NASZYM SKLEPIE OFERUJEMY NOWE PROMOCJE, ZAPRASZAMY! Część załogi Mieszko Deli (od lewej): Elżbieta Hejzyk, Iwetta Szubert i właścicielka Halina Małkowska
SKLEP OTWARTY: M-F 5:45am-8:00pm SAT. 5:45am-7:30pm SUN. 8:00am-3:00pm "Delicje" – 2 sztuki za $0,99
"Michałki" firmy Wedel Soki firmy Tymbark (jabłko-mięta; jabłko-wiśnia) (opakowanie 500 g), Ogórki kiszone i konserwowe z gwarancją – $2,99 1 litr – $0,99 2 słoiki za $3,99
181 Paterson Avenue, Wallington, NJ 07057 (973) 472-6525
BLISKIE SPOTKANIA Z MIESZKIEM Mieszko Meat Market Deli to sklep spożywczy prowadzony przez Halinę i Janusza Małkowskich. W 1991 roku Janusz otworzył John i Krystyna Bakery w Wallingtonie na Main Street, przy Motor Vehicle. Dwa lata później dojechała do niego rodzina z Pabianic w województwie łódzkim: żona Halina z synem Michałem i córką Karolinką. W 1994 r. Janusz i Halina otworzyli własną piekarnię przy 181 Paterson Ave. Działa do dziś pod szyldem J&J Bakery. – Z czasem ludzie wymusili na nas, abyśmy poszerzyli asortyment, bo niektórzy – oprócz chleba – chcieli kupić gotowe kanapki. Więc rozszerzyliśmy działalność i była piekarnia-deli – tłumaczy Halina Małkowska. – Zaczęliśmy sprowadzać wędliny, potem zaczęliśmy sami robić pierogi i inne wyroby. Pani Jasia ro-
pełnie nowa Polanica. Współpraca z nimi układa nam się świetnie. Jeden drugiemu podpowiada i wspieramy się nawzajem – podkreśla pani Halina. Każdy sklep, Mieszko Deli też, musi dbać o ceny – to jest codzienne zadanie. No bo prawda jest taka, że aby przyciągnąć klienta, to – jeśli to tylko możliwe – chociaż troszeczkę trzeba obniżyć ceny na jakieś wyroby. Jeśli sklep dostanie z hurtowni towar po bardzo dobrej cenie, więc i klient wówczas może korzystnie coś dla siebie kupić. W Mieszko Deli pracuje 8 osób. Podział obowiązków jest prosty: pani Halina prowadzi na bieżąco sklep, a pan Janusz przywozi towar, opakowania, no i jeśli coś się popsuje, to stara się to naprawić. Ostatnio maszyna do mielenia mięsa nie działała, bo potrzebna była jakaś śrubka.
CHIRURGIA OGÓLNA i naczyniowa
Prezes Cracovii Hanna Ślęzak otrzymała 23 stycznia 2015 roku dyplom od szeryfa Bergen County za konstruktywną współpracę z policją
Część zabiegów wykonywana jest w GABINECIE
31 West 8th St. • Bayonne, NJ 07002
201.858.0188
Na wizyty proszę umawiać się telefonicznie
Teraz we wszystkich sklepach w okolicy, nie tylko polskich, jest pełno polskich towarów, nawet w ShopRite czy Stop&Shop. Amimo wszystko ludzie lubią przyjść do Mieszka po serek, wędlinę czy pierogi... – Staram się, aby ten sklep był rodzinny, aby ludzie go lubili – mówi Halina Małkowska. – Bo nie ulega wątpliwości, że konkurencja jest duża. Kiedyś sprzedawaliśmy bardzo dużo polskich gazet, dzisiaj sprzedajemy już niewiele. Są jednak starzy klienci, którzy do dzisiaj kupują i czytają wybrane gazety, na przykład „Nowy Dziennik”, ale jest już ich niewielu. Młodzi wolą internet. POLSKI DOM – CRACOVIA MANOR W 2015 roku, 17 października, Cracovia obchodzić będzie piękny jubileusz 80-lecia istnienia. Oficjalna nazwa tego miejsca od początku brzmiała: Polski Dom Ludowy „Cracovia”. 12 października 2003 roku została zmieniona na Cracovia Manor (Krakowski Dwór). – Mniej więcej 12 lat walczyliśmy o zmianę nazwy, bowiem angielska – Polish Peoples Home – dla Amerykanów była trochę myląca,» STR. 8
Założyciele Polskiego Domu Cracovia – 1935 rok (od lewej): Jan Dziuba, Antoni Konikowski, burmistrz miasta Leon Strzelecki, Jan Marut, Albert Schufnara, Marcin Marut, Bazyli Dugowy i Alexander Bieniek
Zabiegi laparoskopowe Laserowe leczenie żylaków Operacje tarczycy Diagnostyka i operacje chorób piersi Leczenie przewlekłych ran Operacje przewodu pokarmowego
tel.
FOTO: ARCHIWUM CRACOVII
Szukał jej i szukał, aż w końcu znalazł – i maszyna już działa. Jak trzeba, to ostrzy noże... No bo jest fachowcem od wszystkiego. Sklep otwarty jest 7 dni w tygodniu: od godziny 6 rano do 8 wieczorem w tygodniu, a w niedzielę od 8 rano do 3 po południu. – Od pewnego czasu wyraźnie odczuwamy, że ubywa Polonii. Chyba 5 lat temu pojawiły się pierwsze tego symptomy – mówi pani Halina. – Ludzie w wieku emerytalnym zaczęli wracać do Polski. Przychodzili i wciąż przychodzą pożegnać się z nami. Zrobiłam prywatną listę znajomych, którzy wyjechali – wyszło mi dwadzieścia kilka rodzin. Co istotne – nie przyjeżdżają nowi, młodzi ludzie. Przyjeżdżają jedynie ci, którzy mają tutaj rodziny: a to mama przyjeżdża do córki i wnuków albo siostra czy brat, ale na ogół na krótko. Już rzadko się zdarza, aby ktoś zostawał tutaj na dłużej. 10 lat temu nie było godziny, aby ktoś nie wszedł do sklepu i nie pytał o pracę... Dzisiaj to my szukamy osoby chętnej do pracy – podkreśla właścicielka Mieszko Deli. Ale od pewnego czasu obserwuje ciekawe zjawisko: młodzież z high school zaczyna szukać dorywczej pracy, chociaż na parę godzin. Zapewne bierze się to stąd, że rodzice chcą w miarę wcześnie nauczyć swoje dzieci szacunku do pracy. – Sporo dziewcząt, które u mnie kiedyś pracowały, dzisiaj jest moimi klientkami. Wykształciły się, pracują w różnych ciekawych miejscach, ale na zakupy zaglądają do Mieszka – podkreśla z dumą pani Halina. – Mamy stałych klientów, nie tylko Polaków, którzy od lat przychodzą na zakupy. Przy okazji zawsze chcą pogadać. Pytają, co u nas nowego, kto odszedł, kto przyszedł... Opowiadają też o sobie, o swojej pracy, o swojej rodzinie... To są bardzo sympatyczni klienci.
ZDJĘCIA: JANUSZ M. SZLECHTA/NOWY DZIENNIK
Polski Dom – Cracovia Manor, centrum polskości w mieście
nowy dziennik Saturday – Sunday, May 2-3, 2015
DR ZBIGNIEW MOSZCZYŃSKI, FACS Absolwent NYU School of Medicine
7
Nasz polski Wallington
» kojarzyła się z miejscem tylko dla Polaków, zamkniętym – tłumaczyła w wywiadzie udzielonym w listopadzie 2008 roku „Nowemu Dziennikowi” ówczesna prezes Grażyna Torbus. – Niektórzy postrzegali „Cracovię” nawet jako miejsce opieki nad osobami starszymi. Tymczasem to nie jest miejsce zamknięte tylko dla jednej grupy etnicznej. Otwarci jesteśmy dla każdego, kto ma ochotę tutaj zajrzeć. Bo tutaj kwitnie życie, odbywają się liczne imprezy i bale. I to był główny powód zmiany nazwy. A poza tym Krakowski Dwór brzmi przecież ładnie – dodała. Wokresie między I a II wojną światową w Wallingtonie osiedlało się coraz więcej Polaków, stąd też coraz silniejsza stawała się potrzeba stworzenia centrum życia polonijnego, stałego miejsca, gdzie Polacy mogliby się spotykać na co dzień i od święta. W kwietniu 1935 roku zawiązał się komitet założycielski korporacji, której celem było stworzenie Polskiego Domu. W jego skład weszli m.in.: Jan Bednarz, Aleksander Bieniek, Jan Marut, Marcin Marut, Albert Schufnar, Leon Strzelecki, Ludwik Posłuszny, Błażej Mańkowski, Stanisław Konikowski i Anna Warchoł. Komitet zwrócił się do Wawel Building and Loan Association z propozycją wynajęcia budynku Wallington Auditorium, będącego w posiadaniu Wawelu. Propozycja została skwapliwie przyjęta, a miesięczny czynsz ustalono w wysokości 25 dolarów. Ale nawet ta suma okazała się za wysoka w okresie kryzysu gospodarczego, który ogarnął Stany Zjednoczone i świat. Tylko dzięki ofiarności tych, którzy go powołali, Polski Dom przetrwał kryzys. W listopadzie 1944 roku komitet zakupił Wallington Auditorium za 12 tysięcy dolarów. Znalazło się wówczas wielu ochotników, którzy bezin te re sow nie do ko na li re mon tu obiektu, aby siedziba Polaków w Wallingtonie wyglądała jak najbardziej efektownie. Po zakończeniu II wojny światowej w mieście pojawiło się wielu nowych polskich imigrantów. Polski Dom rósł w siłę i zaczął odgrywać coraz większą rolę w życiu tutejszej Polonii. Z czasem stał się siedzibą wielu polskich organizacji. Pod koniec lat 60. przeniósł tutaj siedzibę z Passaic Związek Młodzieży Polskiej. Była to organizacja prężna, która wniosła w te mury nowego ducha. Wkrótce wielu jej członków weszło w skład dyrekcji Polskiego Domu, m.in.: Stanisław Szura, Zbigniew Jaworski, Ryszard Wójcik, Aniela Wolny, Eugenia Raczyńska, Tadeusz Pertkiewicz, Jan Hałupka i Bolesław Budzyń. Tutaj też znalazł siedzibę chór Aria, który działa do dziś, oraz Polska Szkoła im. Adama Mickiewicza – założone właśnie przez ZMP. Zadomowił się tutaj oddział Kongresu Polonii Amerykańskiej na powiaty Bergen i Passaic. Przez pewien czas odbywały się tu próby zespołu tanecznego Grupy 2571 Związku Narodowego Polskiego. Przez wiele lat, jeszcze do niedawna, w każdy wtorek mieli tutaj zbiórki harcerze. Od 15 lat ma tutaj swoją siedzibę Joseph’s Dance Studio Józefa Pałki, które propaguje taniec towarzyski wśród dzieci i dorosłych. Warto podkreślić, że Józef Pałka wychował wielu świetnych tancerzy, którzy sięgali i sięgają po tytuły mistrzów DOK. ZE STR. 7
nowy dziennik Sobota – niedziela 2-3 maja 2015
zowałam w Cracovii wiele balów charytatywnych, z których pieniądze zostały przekazane chorym dzieciom w Polsce bądź tym, które przyjeżdżaW Cracovii ły do USA na leczenie. Organizowabywają bardzo liśmy w Cracovii Dzień Dziecka, spociekawi goście. tkania ze Świętym Mikołajem – byBył tu w ubieły to cudowne lata. Wszystkie magłym roku Włamy garnęły się do pracy społecznej dysław Kozakiez dziećmi i dla dzieci. Dzisiaj są inwicz (w środne czasy... Ale takie miejsce jak Craku) – mistrz covia było i jest dla nas, dla Polonii olimpijski bardzo potrzebne. Jest to nasza w skoku o tyczce wspólna placówka, którą w dalszym z Moskwy ciągu wielu Polaków wspiera, chow 1980 roku. ciażby w ten sposób, że urządzają tu Z lewej – Dariusz rodzinne imprezy. Chcę, żeby wiePawluczuk, z pradzieli, że to właśnie dzięki nim to wej – burmistrz miejsce istnieje i wciąż się rozwija. miasta Walter Za to im wszystkim – w imieniu swoWargacki im, całej dyrekcji i akcjonariuUSA i świata. W Cracovii działa nościowa” z lat 80. ubiegłego wie- bowa (do niedawna 15-osobowa) ra- szy – serdecznie dziękuję. W najbliższych miesiącach planood 1998 roku Fundacja Bolesława Bu- ku. Wszyscy – w większym lub da dyrektorów wraz z prezesem. Ich dzynia, która już 11 razy wręczyła sty- mniejszym stopniu – przyczynili się kadencja trwa rok. Akcje Cracovii po- wana jest renowacja budynku na zependia najzdolniejszym studentom do krzewienia kultury polskiej, siada około 170 osób. Wartość jed- wnątrz. Odrestaurowanie i unowopolskiego pochodzenia ze stanu New do utrzymania języka ojców i religii. nej akcji wynosi obecnie 150 dola- cześnienie budynku sprawi, że bęJersey, studiującym na amerykańskich Wszyscy też zostawili cząstkę serca rów. Na wolnym rynku kupić ich nie dzie on naszą chlubą i zapewne przyuczelniach. Jej szefem prawie cały i swojej pracy w Polskim Domu można; można je odkupić jedynie ciągnie więcej osób – podkreśla paprzy Main Avenue w Wallingtonie. od akcjonariusza, który rezygnuje ni prezes. – Zapraszamy całą Poloczas był Roman Gęza. W ostatnich dwóch latach Craco- z członkostwa. W ostatnich 20 latach nię do uczestniczenia w wydarzePod koniec lat 80. nastąpił prawdziwy renesans Cracovii. To wów- via znowu wypiękniała w środku, ale funkcję prezesa zarządu Cracovii peł- niach kulturalnych w Cracovii, do orczas kupiono od agencji sprzedaży i na zewnątrz. Na miejscu budynku nili: Henryk Butryn, Tadeusz Pertkie- ganizowanie tutaj uroczystości ronieruchomości sąsiedni budynek, stojącego obok, który trzy lata temu wicz, Aniela Wolny, Jan Hałupka, dzinnych. Cracovia Manor jest przeprzy 150 Locust Avenue. W później- został zalany przez rzekę Passaic Grażyna Torbus, Stanisław Wąsicki cież naszym wspólnym polskim domem w mieście Wallington i częścią szych latach dokonano przebudowy w wyniku huraganu, zrobiono wy- i Zbigniew Karski. Aoto aktualny skład 13-osobowej naszej ukochanej ojczyzny! par kin gu i ogro dze nia po se sji. godny parking. Postawiono nowe, W miejsce dawnej kuchni powstała mała sala, którą można łączyć z dużą – co znacznie poszerzyło możliwości organizowania różnych imprez. Blisko 9 lat temu z ogromnego baru, który nie przynosił oczekiwanych zysków, zrobiono nowoczesną kuchnię, eleganckie biuro oraz dwie łazienki. Odnowiono małą i dużą salę, dzięki czemu zyskały piękny, artystyczny wystrój. Położono nowe dywany. Przy okazji dokonano renowacji lobby. Założono też nowy system ogrzewania oraz chłodzenia. W Cracovii odbywają się zebrania organizacji, spotkania z ciekawymi ludźmi (gościli tu m.in.: prymas Polski Józef Glemp, znany w świecie polski himalaista Ryszard Pawłowski, W tym budynku przy Main Ave. mistrz olimpijski w skoku o tyczce mieszczą się dwie agencje Grażyny z Moskwy Władysław Kozakiewicz, i Bogdana Torbusów Jurek Owsiak, dziennikarz Stanisław Michalkiewicz oraz wielu sławnych piękne ogrodzenie. Pojawiły się piosenkarzy i artystów). Organizowa- trawniki, a nawet niewielki deptak ne są przyjęcia weselne, komunie z małą fontanną. Parę miesięcy tei chrzciny, liczne bale i imprezy oko- mu wyremontowano korytarz od strolicznościowe. Co istotne – Cracovia ny restauracji Krakus. W poniedziałki od godz. 7 do 9 otworzyła się na inne nacje. – Cracovia potrzebuje gospodarza, wiecz. odbywają się tu lekcje języktóry wszystkiego dopatrzy, dopil- ka angielskiego. Zajęcia są otwarte nuje, naprawi co trzeba – mówi me- dla każdego, kto chce się uczyć. Pracownicy agencji małżeństwa Torbusów (od lewej): Marta Goldyn, Grażynedżer Witold Kulesza, związany A od 5 ppoł. do 8:30 wiecz. ćwiczą na Torbus, Katarzyna Winnicka – menedżer, Bogdan Torbus i Katarzyna Szpilz tym miejscem od ponad 25 lat. – Sta- dżudocy pod okiem Sylwestra Gaw- czyńska ram się być takim gospodarzem. Ja ła. We wtorki od 5:30 ppoł. do 8:30 znam tu każde miejsce na zewnątrz wiecz. odbywają się lekcje tańca za- rady dyrektorów: Hanna Ślęzak – preAGENCJE MAŁŻEŃSTWA TORBUSÓW i w środku, bo to jest mój dom. Kie- równo dla początkujących, jak i za- zes, Teddy Szperlak – wiceprezes, W PIĘKNEJ SIEDZIBIE dyś byłem tutaj parkingowym, po- awansowanych, dla dzieci i dla do- Witold Kulesza – menedżer, SławoChoice International Agency, Inc. tem skarbnikiem, członkiem komi- rosłych. W środy znowu ćwiczą dżu- mir Pobiarzyn – sekretarz finanso- i Royal Crown Realty, Inc. – to dwie sji gospodarczej, członkiem dyrek- docy. W każdy czwartek, od godz. 7 wy, Bożena Urbankowska – sekre- firmy, których założycielką i właścicji, kilka lat byłem zastępcą mene- do 9 wiecz., ma tu swoje próby chór tarka protokołowa, Alicja Czykier- cielką jest Grażyna Torbus. ProwaAria. Odbywają się też zebrania -Kuna – skarbnik, Sławomir Gancarz, dzi je wraz z mężem Bogdanem dżera – wymienia. Na rzecz Cracovii pracowały trzy członków KPA z oddziału na północ- Edward Janiak, Michał Skawiński, w pięknym budynku przy Main Avepo ko le nia ro da ków. Pod wa li ny ne New Jersey oraz Polish Ameri- Małgorzata Stopka, Grażyna Torbus, nue, tuż obok restauracji Chefskie’s. Janina Zboralska i Lucyna Zemel. pod ten dom kładli przedwojenni imi- can Club of New Jersey. – Royal Crown Realty, Inc. zajmuObecna prezes związana jest z Cra- je się sprzedażą i kupnem nieruchoMiejsce to wyróżnia spośród wiegranci, którzy przybyli do Stanów Zjednoczonych za chlebem. Drugie lu innych podobnych polskich miejsc covią od roku 1977, kiedy to – jako mości. Na rynku nieruchomości, japokolenie to weterani II wojny świa- fakt (będący wielką zaletą), że Pol- młoda imigrantka – została zatrud- ko broker, jestem od 1986 roku, trotowej i ich rodziny. Los rzucił ich da- ski Dom jest zarządzany przez zespół niona przez wieloletniego menedże- chę więc na tym się już znam – móleko od ojczyzny, a na ziemi Wa- akcjonariuszy, którzy robią to społecz- ra Ryszarda Wójcika na stanowisko wi Grażyna Torbus. – Jesteśmy szyngtona z zapałem włączyli się nie. Walne zebrania akcjonariuszy od- barmanki. w sieci multi-policy listings i obej– Pracuję dla Polonii już ponad 30 mujemy swoim zasięgiem cały stan w nurt życia polonijnego. Trzecia fa- bywają się zazwyczaj wczesną wiola imigrantów to „imigracja solidar- sną i wówczas wybierana jest 13-oso- lat – mówi Hanna Ślęzak. – Organi- New Jersey.
ZDJĘCIA: JANUSZ M. SZLECHTA/NOWY DZIENNIK
8
9 nowy dziennik Saturday – Sunday, May 2-3, 2015
Kilku profesjonalnych agentów pracuje dla Royal Crown Realty. Można z ich pomocą kupić lub sprzedać dom, mieszkanie czy ziemię – nie tylko w New Jersey. – Rynek jest trudniejszy niż kiedyś, bo trudniej jest na przykład o kredyt, ale mimo wszystko domy są kupowane – podkreśla pani Grażyna. Choice International Agency zajmuje się wszelkimi ubezpieczeniami – personalnymi i komercyjnymi. – Możemy ubezpieczyć duże i małe budynki, samochody, duże i małe biznesy. Mamy ubezpieczenia zdrowotne (health insurance) i na życie (life insurance) – tłumaczy Grażyna Torbus. – Istniejemy na rynku ubezpieczeniowym od 2001 roku. Mamy podpisane kontrakty z wieloma firmami ubezpieczeniowymi. Samochody ubezpieczamy w blisko 30 firmach, m.in.: w Mercury Metlife, Progessive, Travelers i Metropolitan Property and Casualty Insurance Company. Mamy więc dużą swobodę w szukaniu najlepszego ubezpieczenia dla danego klienta. Mało tego, klient może rozmawiać z agentem w języku, którym włada najlepiej. Mamy miłą obsługę, bardzo profesjonalną. W budynku przy Main Ave. agencje działają od kwietnia 2006 roku. Torbusowie zbudowali go od podstaw. Trzy lata chodzili za tym miejscem. – Spotykaliśmy się z właścicielem co drugi dzień... co drugi dzień się rozmyślał, a co trzeci cena szła do góry. Chcieliśmy mieć agencję właśnie tutaj, bo jest to piękne miejsce w sercu miasta i blisko naszego domu. Kiedy wreszcie udało się nam kupić to miejsce, musieliśmy uzyskać wszelkie pozwolenia nie tylko od władz miejskich, ale i powiatowych w Hackensack – opowiada o drodze do tego miejsca Bogdan Torbus. – Chcieliśmy zbudować ładną siedzibę naszej agencji, żeby pokazać Amerykanom, że my, Polacy, też potrafimy zbudować ładny budynek, a do tego funkcjonalny – podkreśla pani Grażyna. – To jest budynek nie tylko dla nas, ale także dla Polonii. Bo jeśli rodacy tutaj przychodzą, to znaczy że to miejsce im się podoba i że czują się tutaj dobrze, a jak jeszcze załatwią szybko i dobrze swoje sprawy ubezpieczeniowe – to już jest super. Ja przyjechałam do USA z rodzicami, kiedy miałam 6 lat, ale wciąż staram się być wierna polskim tradycjom i uważam, że piękna polska historia i kultura do czegoś nas zobowiązują. Oznacza to na przykład, że nasze miejsce pracy powinno być czyste, schludne, pięknie urządzone, z którego powinniśmy być dumni. Powinno też dowodzić, że Polacy to ludzie z klasą. Powinniśmy jeden drugiego wspierać, dopingować, powinniśmy sobie nawzajem pomagać – dodaje z przekonaniem.
– Robimy wszystko, aby utrzymać niskie ceny, dobrą jakość i polskie smaki – mówi pani Barbara. – Czy nam się to udaje? Zapraszam do nas, łatwo można sprawdzić. WALLINGTON EXCHANGE Właścicielami tej restauracji, położonej przy Main Avenue, niedaleko chińskiej pralni i gazety „abecadło”, są Maciej iAgnieszka Zawadzcy. Restauracja jest otwarta zazwyczaj w weekendy i to tylko na zamówienie. Wallington Exchange – ta nazwa jest obowiązująca od lat 50. Wcześniej to miejsce nazywało się Barcelona Bar. Bar ten przejął w latach 60. Połowę klientów Chefski’s stanowią Żyd węgierskiego pochodzenia i zmieAmerykanie, którym bardzo smakuje nił nazwę na Wallington Exchange. polska kuchnia w tym wydaniu Między pierwszym właścicielem nych obiadów, które podawane są Wallington Exchange a Zawadzkina polskich stołach, jak na przykład: mi było czterech właścicieli – wszyryby, wieprzowina, kiełbasa, gulasz, scy Polacy. pieczeń wołowa, kurczak – serwoKiedy kupili to miejsce, nie było wane z ziemniakami purée i różny- wtedy wielkiej konkurencji, bo w najmi sałatkami, np. z czerwoną lub ki- bliższej okolicy działało tylko kilka szoną kapustą, buraczkami czy ogór- polskich miejsc: Klub Wisła w Garkami kiszonymi. Jest też trochę dań field, restauracja Krakus i Polski Dom dla jaroszy, np. różne sałatki, szpi- Cracovia w Wallington, no i jeszcze nak czy pierogi z owocami. Polsko-Amerykańskie Centrum KulZałoga Chefski’s (od lewej): Zbigniew Wiśniowski, Regina Leń, Dominika Biernat i Barbara Wiśniowska
dej firmie najważniejszy jest szef, w restauracji przede wszystkim, ale żeby nazwa była zrozumiała dla Amerykanów, trzeba to słowo napisać po angielsku – a więc chef. Dodaliśmy do tego polską końcówkę naszego nazwiska – ski. A że firma jest rodzinna, więc wyszło Chefski’s. – To jeden z nielicznych tego typu lokali w New Jersey, bo nie jest to ani restauracja, ani sklep – podkreśla Barbara Wiśniowska. – Świadomie stworzyliśmy właśnie coś takiego. Można tu zjeść na miejscu, bo są trzy stoliki, ale zazwyczaj klienci wpa da ją, po cze ka ją chwi lę, po czym zabierają jedzenie do domu lub do pracy. Wszystko jest świeże, przygotowywane na miejscu. Staramy się przyrządzać każdy posiłek zgodnie z życzeniem klienta – dodaje pani Barbara. Wchodzących do tej niewielkiej restauracyjki wita uśmiechem Dominika. To ona przyjmuje zamówienia, pobiera zapłatę, a po kilkunastu minutach wydaje posiłek przygotowany przez kucharki. W kuchni króluje pani Regina, a pomaga jej pani Barbara. W „daniu dnia” zawsze uwzględnione są dwie pyszne zupy. Rewelacyjna jest cebulowa, ale wiele osób woli rosół, pomidorową, barszcz ukraiński, ogórkową lub kapuśniak. Do wyboru jest codziennie 13 zup. „Pierogi przybyły do USA z Polski. Klienci przybywają tutaj z Newarku, Wayne i innych miast New Jersey. A Barbara i Zbigniew Wiśniowscy – wszystko na to wskazuje – budują swój sukces w Chefski’s w WalW CHEFSKI’S, CZYLI U WIŚNIOWSKICH lington” – napisała Christine ContilNiespełna 10 lat temu, dokładnie 3 lo w dzienniku „The Record”. Dzienlipca 2005 roku, Barbara i Zbigniew nikarka zachwyca się polską kuchWiśniowcy wynajęli w Wallingtonie, nią w wydaniu Chefski’s, próbuje też obok sklepu 7-eleven, pomieszcze- znaleźć porównanie do tego, co jenie i otworzyli specyficzną restau- dzą Amerykanie. „Zapiekanka – pirację (take-out) Chefski’s. Skąd ta sze Christine Contillo – to jest taka polska pizza: długa bułka, pokryta dziwna nazwa? – Na długo przed otwarciem za- smażonymi pieczarkami z cebulą, postanawialiśmy się nad nazwą. Wy- sypana drobno pokrojonym żółtym myśliłem ją razem z synem Marci- serem i zapieczona w piekarniku. Ponem – wyjaśnia Zbigniew Wiśniow- dawana jest z ketchupem”. Christiski. – Marcin stwierdził, że w każ- ne jest pod wrażeniem podawanych
w Chefski’s naleśników, z nadzieniem ze słodkiego wiejskiego sera, jabłek, truskawek lub czarnych jagód. – Podajemy 13 rodzajów pierogów i naleśników, właśnie w zależności od nadzienia – mówi Barbara Wiśniowski. – Codziennie robimy od ośmiuset do tysiąca pierogów nadziewanych mięsem, kapustą, ziemniakami z serem lub szpinakiem, ale też na słodko – z truskawkami lub jagodami – dodaje jej mąż Zbigniew, którego zastaję właśnie przy robieniu nadzienia do pierogów. – Gdyby ktoś mi powiedział 25 lat temu, że zostanę specjalistą do spraw pierogów, to w życiu bym nie uwierzył – żartuje. Przyglądam się długo pracy pań w kuchni. Pracują spokojnie, dokładnie. Jest tu bardzo czysto. Wszystko przygotowują na bieżąco, a więc każde danie jest świeżutkie. – Najwięcej idzie ruskich i z mięsem – stwierdza pani Regina, wrzucając kolejną porcję pierogów do wody bulgocącej na palniku. W menu znajduje się 25 tradycyjREKLAMA
W Wallington Medical Plaza przy 42 Locust Ave. przyjmują m.in. pediatra Stanisław Śliwowski i lekarz internista Adam Lesiczka
– Zaglądają do nas nie tylko Polacy – mówi pani Barbara. – Wiem, że sporo rodaków wraca do Polski, ale jak na razie my tego specjalnie nie odczuwamy, bo polubili naszą kuchnię Amerykanie, Ukraińcy, Słowacy, a nawet Hindusi. – Szefem jest tutaj Basia, ja tylko pomagam. Dbam o regularną dostawę niezbędnych surowców, dodatków i detali, no i o to, żeby sprzęt działał jak należy – podkreśla Zbigniew Wiśniowski.
turalne w Passaic. Był to dobry czas, bo było tutaj dużo Polaków, mieli sporo pieniędzy, powoli więc i Wallington Exchange zaczęło iść do przodu. – Dzisiaj, niestety, jest już o wiele gorzej: jest mało Polaków i ludzie mają mało pieniędzy – mówi Maciej i dodaje. – Są jednak wśród naszych klientów tacy, którzy kiedyś robili u nas chrzciny, potem komunię, a teraz chcą organizować Sweet Sixteen. Jesteśmy już tutaj w końcu ponad 17 lat.
» STR. 10
Nasz polski Wallington »
kiem Wallington Lion’s Club, Wallington Little League i organizatorem Wallington Breast Cancer Walk. MIEJSCE PEŁNE KWIATÓW Miss Polonii Wallington 2015 jest Agnieszka Laurowska, właściNatasha Stroedecke, bardzo zdolcielka kwiaciarni Floral Magic na i ambitna dziewczyna, studentka przy 345 Main Avenue, podkreśla, że drugiego roku na Uniwersytecie Nato dobre miejsce, bo obok jest wieuk w Filadelfii na kierunku farmale polskich biznesów, i klinika dokcji. Natasha jest absolwentką Polskiej tora Tadeusza Pyza, a w tym samym Szkoły im. Stanisława Kostki przy pabudynku mieści się redakcja gazety rafii Najświętszego Serca Pana Je„abecadło”. Kwiaciarnia przez blizusa w Wallington. sko 13 lat działała przy Paterson AveWallington Junior Miss Polonue. Pani Agnieszka była trzecią włanii 2015 roku jest Anna Kasprzak, utaścicielką. Wcześniej kwiaciarnia nalentowana 12-latka, uczennica szóstej zywała się Konwalia. klasy. Uczęszcza również do polskiej Pani Agnieszka jest absolwentką szkoły przy parafii Najświętszego SerAkademii Ekonomicznej we Wrocłaca Pana Jezusa w Wallington. wiu. Skąd więc ta kwiaciarnia? Ceremonia nadania szarfy marszał– Kwiaty od zawsze były moją pakowi oraz koronacja obu miss Polosją – podkreśla. nii odbędzie się 30 maja 2015 roku Kwiaciarnię prowadzi wspólnie w Cracovia Manor w czasie uroczyz drugą ekonomistką Ewą Zielińską. Agnieszka Laurowska (z lewej), właścicielka kwiaciarni Floral Magic i jej stego bankietu z okazji 30-lecia Ko– Naszymi klientami w 95 procen- współpracownica Ewa Zielińska mitetu Parady im. gen. Kazimierza tach są Polacy. Zapewne dlatego, że – Wciąż się uczymy, korzystamy skie go, któ ra za wsze wy pa da Pułaskiego w Wallington. Polacy lubią dawać w prezencie piękW przeddzień parady członkowie ne bukiety kwiatów. A jako kobieta z wszelkich porad, uczestniczymy w pierwszą niedzielę października. mogę powiedzieć, że jest to najprost- w kursach – dodaje pani Ewa. – Sta- Człon ko wie ko mi te tu ak tyw nie Komitetu Parady Pułaskiego składaszy, ale zarazem najpiękniejszy pre- ramy się też słuchać klientów, aby do- uczestniczą w życiu parafii oraz Po- ją kwiaty pod pomnikiem Kazimiezent – mówi z uśmiechem pani wiedzieć się, czego oczekują. Często lonii w mieście. Biorą udział w pro- rza Pułaskiego. Stało się to już piękrobię jakiś bukiet, pokazuję go i wte- cesji Bożego Ciała, w paradzie we- ną lokalną tradycją. Agnieszka. W dniu parady członkowie komiMinikwiaciarnię założyła najpierw dy klient decyduje, czy mu się podo- teranów z okazji Dnia Pamięci Naw domu. W kwietniu 2013 roku ktoś ba, czy nie, co ewentualnie zmienić... rodowej (Memorial Day), a także tetu i wszyscy uczestnicy spotykają – Bo klient musi mieć do nas za- w innych lokalnych uroczystościach. się na parkingu przed Wallington jej powiedział, że Konwalia jest na sprzedaż. Zbagatelizowała tę in- ufanie, musi mieć pewność, że staraW październiku 1986 roku po raz High School, skąd wyrusza lokalformację, bo – jak stwierdziła – nie my się spełnić jego oczekiwania – pod- pierwszy miasto Wallington było re- na Parada Pułaskiego ulicami miabyła jeszcze gotowa. Kiedy kilka mie- kreśla pani Agnieszka. – No i czasy prezentowane na paradzie na Piątej sta. Jej uczestnicy maszerują do Cisięcy później, we wrześniu, otrzyma- są takie, że jesteśmy otwarci cały ty- Alei w Nowym Jorku, a grupę po- vic Center, skąd autokarami udają się ła od właścicielki Konwalii ofertę dzień, także w sobotę i niedzielę. prowadził marszałek Edward Majew- do Nowego Jorku. Co roku jest 6 auKwiaciarnia zmieniła adres, ale nu- ski. Komitet Parady w Wallingtonie tobusów, 2 rydwany, dużo samochokupna – zdecydowała się. – 1 grudnia 2013 roku zostałam no- mer telefonu jest ten sam: (973) 779- miał i ma wielu zasłużonych członwą właścicielką kwiaciarni. Chyba 0009. ków: pierwszą prezes Barbarę Lissi, – Zapraszamy wszystkich na- Alicję Czykier – która była prezesem przypadłyśmy sobie z panią Krystyną do gustu, bo do dzisiaj współpra- szych stałych i nowych klientów przez 10 lat, Teresę Wygonik – bęcujemy. Zawsze mi pomaga, kiedy do nowego lokalu. Tutaj jest napraw- dącą od 19 lat jest wiceprezesem tylko potrzebuję pomocy – mówi pa- dę pięknie – mówi z uśmiechem pa- i skarbnikiem – oraz długoletnią ni Agnieszka. ni Agnieszka. członkinię siostrę Emilię Zdeb. ObecObie panie – Agnieszka nie prezesem jest Dariusz Pawluczuk, i Ewa – szybko przyzwyczaiły się który pełni tę funkcję od 2004 roku. ONI PROWADZĄ MIASTO 5 ALEJĄ do nowego miejsca przy Main Ave. Na marszałka Wallington 2015 roKomitet Parady im. Gen. KazimieMamy więcej światła i przestrzeni, no rza Pułaskiego w Wallingtonie po- ku został wybrany Roman Kruk, radi robimy to, co lubimy – podkreślają. wstał w 1985 roku. Działa przy ko- ny Wallingtonu już drugą kadencję. – Lecę wciąż na fali – mówi pani ściele Najświętszego Serca Pana Je- Roman udziela się w wielu dziedziAgnieszka. – Oczywiście, trzeba zusa. Pierwszym prezesem była Bar- nach w naszej wallingtońskiej wspólprzy tym mieć dochody, które zapew- bara Lissi. Głównym jego celem jest nocie. Od 5 lat jest prezesem Wallingnią utrzymanie siebie i kwiaciarni. organizacja dorocznej Parady Puła- ton Jr. Football, jest aktywnym członStarają się więc oferować to, co jest ludziom potrzebne, a przy tym piękne: a więc na przykład oprawę kwiatową chrzcin, wesel i innych imprez towarzyskich; ale także pogrzebów. – Jeśli ktoś potrzebuje kwiatów na specjalne zamówienie, na przykład chłopak chce przeprosić swoją dziewczynę, to robimy dla niego specjalną wiązankę. Jeden pan zamówił kosz kwiatów złożony z 46 róż, a inny – kosz ze słonecznikami, przeplatanymi gałązkami wierzbowymi – opowiada pani Agnieszka. – Kwiatem, który jest kupowany najczęściej, jest róża – wyjaśnia. – Ale ja na nowo zakochałam się w goździkach, są tak obłędnie kolorowe i tak pięknie uzupełniają wiązanki... Kiedyś ich nie cierpiałam. Zapewne dlatego, że były takie czasy w Polsce, kiedy można było kupić tylko goździki, innych kwiatów nie było. Aby kwiaciarnia normalnie funkcjonowała, pani Agnieszka współpracuje z lokalnymi dostawcami. Są trzy hurtownie, z którymi współpraca układa się dobrze i którym ufa: jedna ma świetne róże, druga – gerbery, a trzecia – kwiaty tropikalne. Hurtownia w Garfield jest w stanie dostarczyć nawet... jedną wiązankę, je- Członkowie i sympatycy Komitetu Parady Pułaskiego podczas parady z okazji Memorial Day 2014 w Wallingtonie. śli jest taka potrzeba. W środku, z tyłu – burmistrz Wallingtonu Walter Wargacki DOK. ZE STR. 9
nowy dziennik Sobota – niedziela 2-3 maja 2015
dów osobowych i wozów strażackich. Po dumnym przemarszu Piątą Aleją na Manhattanie wszyscy wracają do Wallingtonu na obiad i zabawę w Cracovii Manor. W2015 roku komitet będzie obchodził 30. rocznicę nieprzerwanej działalności. A oto aktualny skład Komitetu Parady Pułaskiego: Dariusz Pawluczuk – prezes, Teresa Wygonik – wiceprezes i skarbnik, Elżbieta Pawluczuk – sekretarz; członkowie: siostra Emilia Zdeb, Zofia Trzak, Roman Dąbek, Krystyna Dąbek, Barbara Sanders, Jeffrey Sanders, Peter Nóżka, Eva Stroedecke i Grażyna Torbus – członek honorowy. URBANKOWSKA: 30 LAT W MIEŚCIE Po kilku latach pobytu w Stanach Zjed no czo nych Ce li na Bo że na Urbankowska – wraz z mężem Edwardem i synem Danielem – zamieszkała w Wallingtonie. Poprzednio mieszkali w Jersey City i w East Rutherford. Od kilku lat szukali miejsca, które mogliby nazwać „domem”. Po latach powiedziała, że czuli, iż Wallington to jest właśnie to, czyli dobre dla nich miejsce. – Szybko zorientowaliśmy się, że mieszkańcy od pokoleń pielęgnują tu swoje etniczne tradycje. Wallington, jak większość małych amerykańskich miasteczek, sprawia wrażenie, że czas jakby się tutaj zatrzymał. Ludzie żyją tu podobnie jak niegdyś w Polsce – w kręgu swoich rodzin i przyjaciół, nie przejmując się zbyt-
ZDJĘCIA: JANUSZ M. SZLECHTA/NOWY DZIENNIK
10
9 października 2005 roku, w przeddzień Parady Pułaskiego na Manhattanie, Wielki Marszałek Antoni Chrościelewski (piąty od prawej) złożył kwiaty pod pomnikiem gen. Pułaskiego w Wallingtonie. Z tyłu, za marszałkiem, stoi burmistrz miasta Walter Wargacki, a po jego prawej ręce: marszałek Wallingtonu Małgorzata Majcherczyk, Miss Zuzanna Dąbek oraz przewodniczący Komitetu Parady Pułaskiego w Wallingtonie Dariusz Pawluczuk z żoną Elżbietą i inni członkowie komitetu
nio wielkim światem – opowiada Celina Urbankowska. – Zaaklimatyzowaliśmy się więc tutaj szybciej, niż myśleliśmy. Kiedy rozmawialiśmy z nowo poznanymi sąsiadami, miło było usłyszeć, że większość z nich ma polskie korzenie, że znają przynajmniej kilka polskich słów, a polskie potrawy uwielbiają. Jako urodzony społecznik odczuwałam potrzebę włączenia się w życie tego miasta. Najpierw zaangażowałam się w pracę Komitetu Kato-
TOMASZ DEPTUŁA
KANDYDAT DO RADY DYREKTORÓW P-SFUK 6 stycznia 2012 roku zaprzysiężono nową radę miasta. W 6osobowej gremium zasiadało wówczas troje Polaków: Izabela Bacza (z lewej) i Celina B. Urbankowska oraz Roman Kruk
ką nożną rosło. Dzisiaj stworzone przez nas drużyny odnoszą znaczące sukcesy w New Jersey, jak i w całym kraju. W tym samym czasie byłam aktywna w Komitecie Rodzicielskim w szkole publicznej, tzw. PTA, gdzie zaprzyjaźniłam się z rodzicami kolegów moich synów. Ze szczególnym sentymentem wspominam tamten okres. Przypominam sobie dzieci – polskie i amerykańskie – które ciągle przewijały się przez nasz dom. Niektóre z tych przyjaźni trwają do dzisiaj. Może właśnie dlatego w roku 2005 zwrócono się do mnie z prośbą o kandydowanie do Rady Miasta Wallington. Byłam niezmiernie za szczy co na fak tem, że mnie – imigrantkę obdarzono takim zaufaniem. Pierwsze podejście się nie udało, ale przegrałam tylko 32 głosami i niejako przetarłam drogę innym rodakom. Mottem mojej kampanii było zlikwidowanie wszelkich świadczeń zdrowotnych dla członków rady miejskiej, a tym samym odciążenie podatników, co niedługo potem stało się faktem. Nie było więc mowy, abym ponownie nie kandydowała. W 2009 roku wygrałam w wyborach zdecydowanie, bijąc rywala ponad 300 głosami. W międzyczasie zostałam prezesem Kongresu Polonii Amerykańskiej – wydziału północnego New Jersey, którego siedzibę przenieśliśmy do Wallingtonu z Passaic. Zaraz na początku mojej kadencji w radzie miasta zainteresowałam się praktykami zatrudniania nowych pra-
ZDJĘCIA: JANUSZ M. SZLECHTA/NOWY DZIENNIK
lickiego, działającego przy kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa, którego misją było sponsorowanie nowo powstałej polskiej szkoły sobotniej, jak również pomoc nowym imigrantom. Była wówczas wielka fala tzw. imigracji solidarnościowej. Ponieważ jestem pedagogiem z wykształcenia, szybko zostałam nauczycielką, a potem dyrektorem polskiej szkoły sobotniej. Bardzo lubię pracę z młodzieżą, więc praca ta sprawiała mi wielką satysfakcję – podkreśla pani Celina. – Oprócz normalnej nauki, urządzaliśmy wiele ciekawych imprez nawiązujących do historii, kultury i tradycji polskich. W tym samym czasie założyliśmy Towarzystwo Przyjaciół Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Gościliśmy często profesorów z tej renomowanej polskiej uczelni, organizowaliśmy też dla niej pomoc finansową. Kilka lat temu otrzymałam od tej uczelni srebrną odznakę. Wielkim wydarzeniem w tamtych czasach było dla nas uczestniczenie w Paradzie Pułaskiego. Uczniowie naszej szkoły, w pięknych ludowych strojach, maszerują co roku 5 Aleją na Manhattanie. Zajmuję się nie tylko sprawami polonijnymi. Również aktywnie uczestniczę w życiu miasta. W 1991 roku, poniekąd za sprawą synów Daniela i Patricka, oboje z mężem zaangażowaliśmy się w utworzenie pierwszej w tym mieście drużyny piłki nożnej. Byliśmy nawet jednymi z pierwszych trenerów. Odzew był ogromny, z roku na rok zainteresowanie pił-
Nasza Unia
Klinika doktora Tadeusza Pyza, kilka lat temu zbudowana przy 379 Main Ave., robi ogromne wrażenie.
cowników w mieście. Zaintrygował mnie sposób ich selekcjonowania, aprzede wszystkim chciałam się upewnić, że są przestrzegane prawa stanowe w procesie zatrudniania. Podczas mojej 3-letniej kadencji szczególnie walczyłam o redukcję budżetu miasta. Zasiadając przez 2 lata w komisji budżetowej zawsze głosowałam przeciwko wszelkim podwyżkom. Uczestniczyłam też we wszystkich zebraniach rady szkolnej, będąc wten sposób łącznikiem z radą miasta. Praca społeczna zawsze sprawiała mi wiele satysfakcji. W życiu kieruję się mottem, że „nie ma większej satysfakcji, jak próba uczynienia pozytywnych zmian w życiu innych ludzi”. POLSCY LEKARZE Mamy w naszym polskim miasteczku także polskich lekarzy. Wśród nich najdłużej tu pracującymi są pediatra Stanisław Śliwowski (także społecznik, prezes KPA – oddział NJ) i lekarz ogólny Adam Lesiczka – ich gabinety mieszczą się w budynku przy 42 Locust Ave. W tym samym budynku od lat przyjmuje lekarz dermatolog Camila Krysicka-Janniger. Można tu też skorzystać z pomocy dentystki dr Małgorzaty Łupińskiej i Ewy Matuszkiewicz oraz małżeństwa lekarzy Rozdebów. Przy Main Ave., niedaleko urzędu miasta, swoją klinikę Clifton-Wallington Medical Group prowadzi dr Krystyna Szewczyk-Szczęch wraz z dr Gabrielą Wojnarską-Alvarez, a doktor Stanisław Kamiński ma swój gabinet stomatologiczny. Dr Krystyna Szczęch i jej mąż dr Kazimierz Szczęch – w uznaniu dla pracy, a także ich działalności społecznej – zostali wybrani na marszałków Wallington w Paradzie Pułaskiego 2012. Potrzebujących przyciąga również jeszcze jeden gabinet dentystyczny – Wallington Family Dentistry (172 Maple Avenue). Chiropraktyk dr Zbigniew S. Dubij ma swój gabinet nieopodal urzędu miasta, przyUnion Blvd. Jest też drugi chiropraktyk – Thomas Nieradka. Klinika doktora Tadeusza Pyza, kilka lat temu zbudowana przy 379 Main Ave., robi ogromne wrażenie. Obok dr. Pyza, przyjmuje tutaj również lekarz chorób wewnętrznych Aleksander Lekan. Nie są to wszyscy lekarze, którzy leczą rodaków w Wallingtonie, ale jeśli zajdzie potrzeba – łatwo można ich znaleźć. » STR. 12
Zrównoważony rozwój i większa przejrzystość Wiele osób zadaje mi pytanie, dlaczego kandyduję w tym roku do Rady Dyrektorów Polsko-Słowiańskiej Federalnej Unii Kredytowej. Mam nadzieję, że tych kilka słów wyjaśnienia pozwoli czlonkom Unii w podjęciu decyzji podczas tegorocznego głosowania. Członkiem Naszej Unii jestem od 1992 roku, ale już przed tą datą korzystałem z jej produktów, bo pierwsze konto w PSFUK założyła moja żona w 1989 roku. To Nasza Unia była pierwszym miejscem naszej finansowej edukacji z nowym kraju. To w tej instytucji otrzymaliśmy naszą pierwszą kartę kredytową. Potem wielokrotnie korzystaliśmy z produktów finansowych P-SFUK. Wreszcie członkami Naszej Unii zostały nasze dzieci, które także były uczestnikami programów stypendialnych. Dzieki temu, poznałem problemy, z którymi borykają się przedstawiciele wszystkich pokoleń Członków PSFUK. Po ponad 20 latach pracy dziennikarskiej, podczas której zajmowałem się m.in. finansami, bankowością, i gospodarką, pisząc do najpoważniejszych mediów finansowych w Polsce, mam możliwość przyczynienia się do rozwoju Naszej Unii ubiegając się o miejsce Radzie Dyrektorów. Zawsze traktowałem moją pracę w mediach polonijnych jako rodzaj służby społecznej i pomocy imigrantom w lepszym dostosowaniu się do życia w nowym kraju. Praca dla PSFUK będzie naturalnym przedłużeniem mojej działalności. Pomoże mi w tym moja wiedza i doświadczenie oraz wieloletnia współpraca z Naszą Unią, podczas której miałem możliwość pisania o jej produktach finansowych. Z kolei jako dziennikarz “Nowego Dziennika” śledziłem i opisywałem zarówno sukcesy, jak i trudne chwile jakich doświadczała PSFUK w ciągu minionego ćwierćwiecza. Polsko-Słowiańska Federalna Unia Kredytowa powinna przede wszystkim prowadzić działalność bankową dla swoich członków i dbać o zrównoważnony rozwój, który pozwoli na świadczenie jak najlepszych usług zarówno dla najstarszych członków, osób wychowujących i kształcących dzieci, polonijnych biznesmanów, jak i na stworzenie atrakcyjnej alternatywy finansowej dla młodych osób polskiego pochodzenia.
Oto najważniejsze kierunki, w jakich PSFUK powinna podejmować działania w najszybszym czasie:
» Szybkie podwyższanie oprocentowania depozytów w miarę podnoszenia przez Rezerwę Federalną stóp procentowych.
» Poszukiwanie ekonomicznie uzasadnionych możliwości ekspansji
» » » » »
i rozwoju PSFUK, przede wszystkim za pośrednictwem bankowości internetowej. Poszukiwanie możliwości pozyskania członków z odleglejszych stanów USA. Systematyczny przegląd rentowności poszczególnych oddziałów zarówno na Wschodnim Wybrzeżu, jak i Chicago. Poszukiwanie nowych organizacji sponsorskich, które pomogą rozszerzyć bazę członkowską. Zwiększenie puli kredytów biznesowych i uatrakcyjnienie ofert kredytów konsumenckich dla indywidualnych członków. Dalsze działania na rzecz pozyskania najmłodszych członków Unii, np poprzez utrzymanie kontaktu z byłymi stypendystami. Wspieranie polonijnych inicjatyw – zrzeszeń i organizacji społecznych, szkół dokształcających, związków sportowych, czy harcerstwa. Rozszerzenie zasięgu pomocy na organizacje, z którymi Nasza Unia dotąd nie utrzymywała podobnych kontaktów. Większa przejrzystość w kontaktach z mediami. Systematyczne informowanie członków o działalności Rady Dyrektorów PSFUK oraz o funduszach rozdysponowanych w ramach programów pomocowych. Tomasz Deptuła
Wszelkie uwagi i pytania proszę przesyłać na adres e-mailowy: td@dziennik.com
nowy dziennik Saturday – Sunday, May 2-3, 2015
11
12
Nasz polski…
nowy dziennik Sobota – niedziela 2-3 maja 2015
Liberty Plaza przy Main Ave. – największe, jak na razie, centrum handlowe w mieście
» Nie sposób wymienić wszystkich Polaków działających w Wallingtonie czy mających tu swoje firmy. Bo przecież są tu również polskie salony fryzjerskie i kosmetyczne, warsztaty samochodowe, polonijne agencje, przedszkole, działają organizacje polonijne i wiele różnych biznesów, które z powodzeniem prowadzą nasi rodacy. Jeśli nie napisaliśmy o nich, to nie znaczy, że o nich zapomnieliśmy. Po prostu musielibyśmy napisać grubą książkę. Mamy nadzie- Wawel Bank – jedyny polski bank ję, że taka powstanie... n w mieście REKLAMA
FOTO: JANUSZ M. SZLECHTA/NOWY DZIENNIK
DOK. ZE STR. 11