3 minute read

Rozważanie Słowa Bożego Aby działanie przynosiło radość ks. por. Waldemar Gabryś

Next Article
Z kart historii

Z kart historii

ROZWAŻANIE SŁOWA BOŻEGO

ks. por. Waldemar Gabryś

Advertisement

Aby działanie przynosiło radość

„Sądzę, że nie ma dla człowieka nic lepszego niż to, żeby jego czyny sprawiały mu radość. To jest jego zapłatą, kto bowiem odsłoni przed nim, co się stanie.” Księga Kaznodziei Salomona 3,22

Zakończył się kolejny rok kościelny. Wkroczyliśmy w nowy czas adwentu, oczekiwania i przygotowywania się na przyjście tego, co tak doskonale już znamy. Radosne Święta Bożego Narodzenia obchodziliśmy przecież nie raz. Wiemy, jak się przygotowywać, i wiemy, jak będzie. Niewiele jest w stanie nas zaskoczyć. Jednak mamy co roku nadzieję, że będziemy zaskoczeni, że będzie inaczej, że święta te dadzą jakiś nowy początek. Przeżywając adwent próbujemy przygotować się na coś nowego, lecz jeśli chcemy być zaskoczeni, to nasze przygotowania są na wyrost. Jest bowiem adwentowy dysonans pomiędzy działaniem i prawdziwym oczekiwaniem. Przecież z narodzeniem Jezusa było tak, że mimo oczekiwania, wielu było zadziwionych i zdumionych. Ci, którzy wołali: „Przyjdź rychło Panie!” nie zauważyli. Bojaźń, zdziwienie, chwała Boża a później radość stały się udziałem tych, którzy pracowali, wypełniając swe zwyczajne obowiązki.

Tak się składa, że jeśli coś nas zaskakuje, to zwykle negatywnie. Przełom roku kalendarzowego skłania nas do nostalgicznego spojrzenia wstecz i z nową nadzieją w przyszłość. Stoimy bowiem na umownej granicy czasu. To chwi-

Wszystko ma swój czas, ale nie wszystko bierzemy pod uwagę, nie wszystko chcemy ujmować w swoich planach, bo mamy nadzieję, że nieprzychylny i niechciany czas nie nastąpi.

la tworzenia podsumowań, sprawozdań, ale i preliminarzy, planów na przyszłość. Kończymy rok 2020, w którym część naszych planów legła w gruzach, a preliminarze nie zostały wykonane nie z powodu naszego nadmiernego optymizm lecz bardziej z powodu realizmu. Miniony rok był trudny dla wielu z nas, pełen rozczarowań, goryczy, niespełnionych planów i nadziei. On przemodelował i na głowie postawił nasze życie. Na wielu płaszczyznach: prywatnej, wojskowej, kościelnej spodziewaliśmy się czegoś innego, bardziej racjonalnego i przewidywalnego. Mimo tego, że zarazy od zawsze towarzyszyły ludzkości, to pandemia COVID-19 okazała się dla większości z nas czymś abstrakcyjnym, a niemalże niedorzecznością było branie jej pod uwagę w planach. Wszystko ma swój czas, ale nie wszystko bierzemy pod uwagę, nie wszystko chcemy ujmować w swoich planach, bo mamy nadzieję, że nieprzychylny i niechciany czas nie nastąpi. Działamy tak, jakbyśmy zapomnieli o tym, że wszystko, bez wyjątku, ma swój czas. Jest czas budowania i czas burzenia, czas śmiechu i czas płaczu. Planujemy rozwój, krok do przodu, przewidujemy progres. Nie bierzemy jednak pod uwagę tego, co mało prawdopodobne, i z czym nam po prostu nie jest po drodze. Mówimy: „To się nie może wydarzyć”, a matematycy przekonują , że nie ma rzeczy niemożliwych, a jedynie są wielce nieprawdopodobne. Na te ostatnie się nie przygotowujemy, bo to strata czasu i energii. To jednak sprawia, że zaskoczenie i chaos w otaczającym świecie są wprost proporcjonalne do poziomu nieprawdopodobieństwa zdarzeń. Być może nie zwracamy uwagi na znaki, nie potrafimy ich rozpoznać lub właściwie zinterpretować. Wydarzenia społeczno-polityczne ostatnich tygodni nie mogą zostać niezauważone, a jednak trudno przewidzieć ich owoce. Czy jest w nich tyle siły, aby mogły stanowić początek czegoś nowego, czegoś dobrego i wartościowego?

W trakcie dywagacji na przełomie roku, spoglądania wstecz i w przyszłość, starotestamentowy mędrzec zwraca naszą uwagę na teraźniejszość. Podkreśla, jak ważne jest „teraz”. W dwóch zdaniach zawiera niezwykle trafną receptę na dobre życie, rozpięte pomiędzy przeszłością i przyszłością. To zachęta do zmiany myślenia i przeżywania swoich dni w nieco inny sposób. Odkłada nieco kwestię przesadnego, a przy tym niedoskonałego planowania. „Sądzę, że nie ma dla człowieka nic lepszego niż to, żeby jego czyny sprawiały mu radość. To jest jego zapłatą, kto bowiem odsłoni przed nim, co się stanie”. Prosta recepta. Starajmy się przeżywać kolejny rok tak, aby nasze działanie przynosiło radość, a nasze myśli, słowa i czyny budziły zadowolenie. Najlepszym bowiem stanem, którego nikt nam nie odbierze, jest odczuwanie szczęścia w tym, co robimy. Ta radość, to zadowolenie z działania ma być naszą zapłatą. I nie chodzi tu o brak wynagrodzenia, o pracę za przysłowiowe „Bóg zapłać”, ale o prawdziwą satysfakcję i zadowolenie płynące z naszych czynów. Nie możemy wszystkiego przewidzieć i na wszystko się przygotować, ale możemy sprawić, aby każdy nasz dzień był przepełniony radością. Impulsem do takiego działania niech będą także ekumeniczne słowa papieża Franciszka: „Rzeka nie pije swojej wody; drzewo nie je swoich owoców; słońce nie świeci dla siebie ani kwiaty nie wydają zapachu dla samych siebie. Życie dla innych jest regułą natury. Urodziliśmy się, aby pomagać innym. Nieważne, jak to jest trudne. Życie jest dobre, kiedy jesteś szczęśliwy, ale o wiele lepsze, gdy inni są szczęśliwi ze względu na ciebie”.

Pozwólmy się zaskoczyć, chciejmy przemieniać nasze myślenie, żyjmy i działajmy tak, aby dawać radość sobie i bliźnim. Stawajmy się błogosławieństwem.

This article is from: