3 minute read
Rozważanie Słowa Bożego
ks. kmdr por. rez. Marcin Pilch
A Bóg nadziei niech was napełni wszelka radością i pokojem w wierze, abyście dzięki mocy Ducha Świętego obfitowali w nadzieję (Rzym 15,13).
Advertisement
Czytając listy Apostoła Pawła możemy zauważyć jak autor bardzo często podkreśla znaczenie wiary, nadziei i miłości, w życiu człowieka wierzącego.
Wiemy jak wiara jest ważna dla chrześcijanina, jak na niej możemy budować nasze codzienne życie. Lubimy też określać swoją wiarę.
Mówimy też wiele o miłości, wiemy, że Bóg jest miłością, który posyła swego Syna za nasze grzechy na krzyż Golgoty z miłości do człowieka. Pojmujemy, że nasza wiara i nasze życie bez miłości są – jak mówi apostoł – niczym.
Wielu z nas zna fragment z 1 Listu Pawła do Koryntian gdzie padają słowa „Teraz więc trwają wiara, nadzieja i miłość”.
Zauważmy, że nadzieja spośród tych trzech jest przez nas najmniej wspominana, może trochę lekceważona czy pomijana, a przecież przez apostoła Pawła jest stawiana obok wiary i miłości. Bez niej wywrócimy się, gdy przyjdzie w naszym życiu jakiś kryzys. I bez naszej nadziei nie pokonamy go. Wspaniała wiara i wielka miłość nie zastąpią nam wtedy nadziei.
Apostoł Paweł we fragmencie przewodnim naszego rozmyślania przedstawia Stwórcę jako Boga nadziei, który ma w sobie nadzieję i pragnie, aby każdy z nas był człowiekiem nadziei.
Nadzieja – czym ona jest dla nas? Może w wymiarze ogólnoludzkim oczekiwaniem na przyszłość taką dobrą spełnioną i przewidywalną? Która motywuje nas do wszelkiego działania. Nie możemy mylić nadziei z optymizmem, to nie przekonanie, że wszystko dobrze się ułoży albo jakoś to będzie, ale pewność, że coś co robimy, ma sens i warto to robić niezależnie od wcześniejszych trudności. Nadzieja patrzy dalej. Gdy pokładam nadzieję w Bogu, robię to, co uważam za dobre, niezależnie od tego czy odniosę sukces.
A nadzieja wywołuje według słowa apostoła Pawła radość i pokój, to Bóg nadziei napełnia nas radością i pokojem. Owa radość i pokój właśnie dzięki nadziei są zapowiedzią przyszłości, której jeszcze nie ma, ale na nią liczymy. Ta przyszłość daje nam radość i pokój już teraz. Tak działa nadzieja. I chyba tak jej potrzebujemy. Szczególnie wtedy, gdy jest nam trudno i źle. Ona pozwala nam przetrwać taki czas. Jest jak światło w tunelu i drogowskaz ku temu, co dalej, bo widzimy cel naszej wędrówki.
Nikt nie może żyć tak całkowicie bez nadziei. A zauważmy, często traktujemy ją lekceważąco.
Często myślimy, że lepiej niczego się nie spodziewać, aby później nie być rozczarowanym. I jest to w jakiejś mierze zachowanie rozsądne, bo będziemy się czuć bezpiecznie gdy się znowu zawiedziemy, z biegiem czasu jednak będzie rodziło się w nas coraz większe zgorzknienie czy poczucie zawodu względem drugiego człowieka, a jeszcze częściej w stosunku do Boga i siebie samego. W tym zgorzknieniu pozostajemy długo pozbawieni tego, co jest ważne w nadziei –radości i pokoju.
Czy możemy i czy warto porzucać nadzieję?
Wielu tak czyni, z różnych przyczyn, osobistego zawodu, wypalenia zawodowego, niezrozumienia drugiego człowieka, często taka beznadzieja opanowuje nasze życie zawodowe i rodzinne. Uważamy, że nasza praca zawodowa jest bezsensowna, a nasze życie małżeńskie nie przynosi już radości i nie ma nadziei.
Czy tak właśnie powinno być. Czy warto z nadziei rezygnować?
Amerykański psycholog Karol Menninger powiedział takie słowa: „Masz nadzieję, to żyjesz. Gdy ją tracisz, to w środku już umierasz”. A wiec jeśli nie mamy nadziei na zmiany, jesteśmy tylko biernymi obserwatorami tego, co dzieje się wokół nas, wokół naszego życia rodzinnego, zawodowego, jesteśmy tylko obok. Dotyczy to również naszych relacji z Bogiem.
Jako chrześcijanie jeśli nie mamy nadziei na zmianę naszego otoczenia, środowiska w którym żyjemy, to stajemy się nieprzekonujący dla ludzi, którzy nas potrzebują, którzy patrzą na nas z nadzieją na pomoc w swoich problemach.
Czy jesteśmy ludźmi nadziei? Czy ludźmi beznadziei i nie chcemy podjąć próby marzenia o czymś większym, niż tylko konsumowanie codziennej powszechności. Bóg jest Bogiem nadziei, który karze nam patrzeć w przyszłość z odwagą na spełnienie.
Ufanie Borzym obietnicom – to prawdziwa nadzieja, która się spełnia, to też oparcie się w naszym życiu o to, co Bóg nam obiecał, nawet wtedy gdy nic pozornie na to nie wskazuje. Bo Stwórca obiecał z nami być we wszystkim, co nas spotyka. Cokolwiek dla nas zaplanował, obiecał, że będzie z nami teraz i na wieki. Nasz Stwórca jest Bogiem nadziei i takim chce abyśmy go widzieli i znajdowali w naszym życiu. I daje obietnice, że chce nas „napełnić wszelką radością i pokojem”.
A jakie są twoje nadzieje, czytelniku? Jakie są twoje oczekiwania wobec Boga, co dzisiaj Bóg kładzie na twoje serce? Jakie zadania przygotował dla Ciebie, jak może cię użyć, na co liczysz?