4 minute read
Na celowniku ewangelika
Łukasz Cieślak
ści społecznej z konkretnym strojem – koloratką, togą, sutanną czy mundurem. Tym bardziej „po godzinach” trzeba ubrać coś innego, by zaznaczyć swoją odrębność i wyrazić własne zdanie.
Advertisement
Jest jednak takie miejsce, gdzie ubrania i gadżety nie grają żadnej roli. Warto się wybrać do sauny, szczególnie zimą (nawet tą niezbyt mroźną, jak obecna). Jak cię widzą, tak cię piszą, choć tam cię widzą nago. Zostają co najwyżej klapki i ręcznik. Ciekawe jest przebywanie między tak samo relaksującymi się ludźmi, w ukropie i chłodzie na przemian, i nie myślenie o tym, kim są i co robią, gdy już się ubiorą. Perspektywa, że nie mogę nic w zasadzie powiedzie ć na temat „współsaunowiczów” pokazuje, że jednak nie zawsze ma zastosowanie mądrość przytoczona na wstępie. To jeden z powodów, dla których warto się przełamać i spróbować wizyty w miejscu, w którym nawet jak cię widzą, to nic o tobie nie „napiszą”. Wizyta w saunie pozwala nabrać pewnego dystansu do ogólnej kwestii wyglądu zewnętrznego. Dystans ten wzmaga się, gdy czytam słowa zapisane w tym fragmencie Ewangelii Mateusza: „A co do odzienia, czemu się troszczycie? Przypatrzcie się liliom polnym, jak rosną; nie pracują ani przędą. A powiadam wam: Nawet Salomon w całej chwale swojej nie był tak przyodziany, jak jedna z nich. Jeśli więc Bóg tak przyodziewa trawę polną, która dziś jest, a jutro będzie w piec wrzucona, czyż nie o wiele więcej was, o małowierni?” (Mt 6, 38-30). Nie da się ukryć, że słowa Jezusa są nieco zaczepne i mają być dla nas wyzwaniem. Bo rzeczywiście, trudno zaprzeczyć , że kwitnące lilie czy orchidee są przepiękne, a nie noszą ani grama odzieży. Według Jezusa ten przykład, podobnie jak wcześniej wzmiankowane przez niego ptaki, które nie sieją i nie żniwują, a mają się dobrze, ma pokazać pełnię Bożej miłości do człowieka. Bóg przyodziewa trawę polną, a więc tym bardziej człowieka, który ma być na Boży obraz i podobieństwo. Co więc z naszymi ubraniami? Są nam niepotrzebne? Zrzucamy je? Nie każdy jest gotowy na naturyzm i na pewno z przywołanych słów Jezusa nie wynika, że mamy się nie ubierać w ogóle. Przeciwnie, Jezus pokazuje tylko, że nasz ubiór oraz to, ile wysiłku wkładamy w malowanie się, układanie włosów itd. – że to wszystko nie jest w stanie przykryć tego, że, czy ubrani czy nadzy, jesteśmy w oczach Boga cenni i przez niego akceptowani. I żeby pokazać światu, że się w tę Bożą opiekę wierzy, nie potrzeba drogich ciuchów ani koszulek z biblijnymi cytatami. „Bóg wzmocni twoje siły, choć gasną blaski zórz! Działaj, gdy noc zapadnie, to nic nie zdziałasz już.” (ŚE 529). Jak cię widzą, tak cię piszą – działaj więc tak, żeby raczej widzieli to, co robisz, niż to, co masz na sobie. Jak cię widzą, tak cię piszą. W młodości często byłem karcony tym zdaniem za niechlujnie założoną koszulę czy niewyczyszczone buty. Po latach dostrzegam, że zdanie to, choć może za bardzo pozwala obcym oceniać mnie po wyglądzie, to jest jednak sensowne. Bo i ja sam, patrząc na ludzi w tramwaju czy na ulicy, dużo mogę wywnioskować na podstawie ich ubioru, posiadanych gadżetów, sposobu uczesania. To chyba nieuniknione, że dopóki nieznajomy nie stanie się znajomym, wszystko co o nim możemy powiedzieć zamyka się w tym, co widzimy na nim i wokół niego. Jeśli mowa o stroju i image’u, jaki można dzięki niemu wykreować, przypomina mi się postać Róży z serialu „Co ludzie powiedzą?”. W tym brytyjskim serialu komediowym, popularnym w latach 90. ubiegłego wieku, główna bohaterka – Hiacynta Bukiet (siostra Róży) zajmowała się okazywaniem swojego (wyimaginowanego) wysokiego pochodzenia. Za to jej siostra Róża, ku utrapieniu Hiacynty, zajmowała się poszukiwaniem co raz to nowych narzeczonych. Róża nikomu nie robiła krzywdy, jednak Hiacynta uważała, że nawet rozmawianie z nią przez telefon jest niestosowne, bo pewnie ubrana jest wyzywająco (nosiła bardzo krótkie spódniczki). Hiacynta zaś swym strojem i zachowaniem starała się imitować królową Elżbietę II, co jednak – jak to w serialu komediowym i w życiu bywa – często kończyło się klapą. Patrząc jednak z dystansu można powiedzieć, że obie siostry były genialne w kreowaniu swojego wizerunku, co umożliwiało bezbłędną ocenę ich przesłania, ich wizji świata i ich samych. Myślę bowiem, że dopiero mając świadomość tego, że nasz strój to nie tylko odzienie, ale także pewien przekaz, możemy realnie wybierać, co chcemy tym ubraniem tak naprawdę powiedzieć. Może chcemy się po prostu pod nim ukryć, może pokazać, jak udało nam się schudnąć, a może to, że nie wstydzimy się mniejszego czy większego brzuszka? Cokolwiek to jest, warto mieć tego świadomość. Wniosek ten może być tym bardziej aktualny, gdy nasza praca łączy się z noszeniem stroju służbowego. Duchowny, policjant, żołnierz wręcz zrośnię ty jest w świadomoJak cię widzą, tak cię piszą Myślę, że dopiero mając świadomość tego, że nasz strój to nie tylko odzienie, ale także pewien przekaz, możemy realnie wybierać, co chcemy tym ubraniem tak naprawdę powiedzieć.