Karolina Kózkówna

Page 1

Elżbieta Wiater

Karolina Kózkówna Wolę być taka, jaka jestem

06.10.2015 13:31



Karolina K贸zk贸wna

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 1

10.11.2015 10:44


465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 2

10.11.2015 10:44


Elżbieta Wiater

Karolina Kózkówna Wolę być taka, jaka jestem

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 3

10.11.2015 10:44


Redakcja: Ilona Kisiel Projekt okładki: Edyta Woźniczko Skład i łamanie: Anna Kawecka Zdjęcie na okładce: bł. Karolina Kózkówna, mal. s. Kinga, Sanktuarium bł. Karoliny w Zabawie Druk i oprawa: OPRAWA sp. z o.o. – Łódź W książce wykorzystano materiały zgromadzone podczas procesu beatyfikacyjnego Karoliny Kózkówny. ISBN 978-83-7797-465-0 © Edycja Świętego Pawła, 2015 ul. Św. Pawła 13/15 • 42-221 Częstochowa tel. 34.362.06.89 • fax 34.362.09.89 www.edycja.com.pl • e-mail: edycja@edycja.com.pl Dystrybucja: Centrum Logistyczne Edycji Świętego Pawła ul. Hutnicza 46 • 42-263 Wrzosowa k. Częstochowy tel. 34.366.15.50 • fax 34.370.83.74 e-mail: dystrybucja@edycja.com.pl Księgarnia internetowa: www.edycja.pl

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 4

10.11.2015 10:44


Wstęp Niesamowita nastolatka

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 5

10.11.2015 10:44


465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 6

10.11.2015 10:44


Z przystanku, na którym staje bus z Tarnowa, idzie się długo. W pewnym momencie nawet rodzi się pytanie, czy to właściwy kierunek, czy nie minęłam drogi prowadzącej do jej domu. Nie, jednak nie. Widzę kolejny drogowskaz, już bezpośrednio wskazujący miejsce, gdzie się urodziła i żyła. Po drodze minęłam wiele kolorowych, starannie utrzymanych przydrożnych kapliczek, które przypominają mi o tej, którą opiekowała się Karolina. Na skraju horyzontu, po obu stronach drogi, wciąż widzę las, który przypomina mi o tym, jak zginęła. Dom-sanktuarium jest położony zaledwie kilkaset metrów od linii drzew, na skraju wioski, jak za jej życia. Ta długa droga jest dobrą okazją do zastanowienia się, kogo idę odwiedzić. Wciąż wraca do mnie zdanie Karoliny, na które natrafiłam, czytając materiały na jej temat: „Wolę być taka, jaka jestem”. Słowa te uderzyły mnie, bo precyzyjnie podsumowują jej –7–

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 7

10.11.2015 10:44


życiowe wybory i drogę do świętości. Pozostać sobą mimo wszystko. Z tym, że najpierw trzeba wiedzieć, kim się jest. W chwili śmierci Karolina miała tylko 16 lat, ale od samego początku życia centrum jej świata był Chrystus. W homilii podczas beatyfikacji Kózkówny św. Jan Paweł II powiedział, że święci są nam dani także po to, by nas zawstydzać. I kiedy czytam i myślę o tej nastolatce z Wał Rudy, czuję zawstydzenie. Żyła w o wiele trudniejszych warunkach niż ja i stawiała sobie bardzo wysokie wymagania. O wiele wyższe niż te, z którymi się mierzę, żyjąc w wygodnym, przestronnym mieszkaniu, mając do dyspozycji wiele technologicznych udogodnień i dostęp do zdecydowanie lepszego wykształcenia. To sprawia, że nie potrafię opędzić się od pytania: na ile wykorzystuję to wszystko dla służby Bogu i dobra bliźnich? Czy raczej konsumuję kolejne dni, obojętna na potrzebujących, dodatkowo narzekając na drobne niedogodności, których ona by pewnie nawet nie zauważyła? Świat Karoliny i współczesny różnią się tempem życia i poziomem cywilizacyjnym. Jednak zarówno wtedy, jak i dziś zasadnicze pytanie nie dotyczy okoliczności życia, ale tego, co my z nim zrobimy. Na co je poświęcimy i czy to Bóg będzie w nim najważniejszy. Także w jej czasach można było znaleźć mnóstwo bożków: pieniądze, alkohol, zdrada –8–

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 8

10.11.2015 10:44


małżeńska, sypianie z kim popadnie w nadziei, że któryś z kochanków zdecyduje się na trwały związek. Jednak żaden z tych bożków nie dawał trwałego oparcia w doczesności i nadziei życia wiecznego. Współcześnie często jesteśmy kuszeni do nieustannej zmiany, pędu, który sprawia, że zapominamy o konieczności zdania kiedyś rachunku z życia. Ten pośpiech często zagłusza też w nas wrażliwość na innych i poczucie odpowiedzialności za budowane relacje. Biegnąc byle biec, bez refleksji nad tym, co jest u kresu tej pogoni, tak naprawdę nie czujemy smaku życia. Więcej – nie bardzo wiemy, kim jesteśmy, bo nigdy nie podjęliśmy decyzji, która ostatecznie nadałaby kierunek naszemu losowi. Żyjemy, ale jesteśmy jakby martwi, płynąc z prądem jak śnięte ryby. Dla mnie to główne przesłanie życia i śmierci Karoliny: określić to, kim jestem, i trwać przy tej decyzji, pozwalając, by mnie kształtowała. Taka postawa niesie ze sobą wolność, daje stabilny fundament, pozwalający podejmować decyzje samodzielnie, a nie pod dyktando specjalistów od marketingu, wreszcie – owocuje świętością. Tłumacząc na język codzienny – daje szczęście tu i w wieczności. Kiedy wracałam z Drogi krzyżowej szlakiem męczeństwa Karoliny, uciekł mi ostatni bus. Nie bardzo wyobrażałam sobie kilkunastokilometrowy spacer do najbliższego przystanku. I to była chwila, kiedy –9–

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 9

10.11.2015 10:44


wyraźnie poczułam opiekę Karoliny – na pustej do tej pory drodze pojawił się samochód osobowy. Zatrzymał się i jadący nim ludzie zgodzili się podwieźć mnie do miejsca, z którego mogłam złapać autobus do Krakowa, chociaż musieli nadłożyć drogi. Z rozmowy podczas jazdy dowiedziałam się, że błogosławiona także dla nich jest kimś ważnym. Jej modlitwie powierzyli swojego syna, po tym, jak zginął w wypadku samochodowym. Przyjeżdżają regularnie do jej sanktuarium, modląc się też w intencji pozostałych dzieci i tego, co przynosi życie. Czują się wysłuchani i przyjęci. Mimo że widziałam to małżeństwo pierwszy raz, to poczułam z nimi jedność – wynikała z tego, że podobnie jak oni doświadczyłam i doświadczam wstawiennictwa tej niesamowitej nastolatki. Poznajcie ją bliżej. Może też dołączycie do grona jej przyjaciół.

– 10 –

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 10

10.11.2015 10:44


Rozdział II Blişsi i dalsi

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 49

10.11.2015 10:44


465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 50

10.11.2015 10:44


Ruda Kolor włosów Karoliny często był powodem żartów lub niemiłych uwag ze strony rówieśników i sąsiadów. Choć ze swoim rudym warkoczem, piegami, jasną oprawą oczu i wysoką, szczupłą sylwetką Karolina odnalazłaby z pewnością miejsce na obrazach van Eycka czy brytyjskich prerafaelitów, to zdecydowanie nie był to typ urody doceniany w jej otoczeniu. Z kolei do obrazów tych mistrzów nie pasowałyby jej stwardniałe od pracy dłonie i ukształtowane przez fizyczny wysiłek mocne ramiona. Wspominano, że pracowała sprawnie i szybko, a do tego starannie. To znaczy, że była silna fizycznie i zdrowa. Miała też typowe dla Słowian wyraziste, wysokie kości policzkowe i głęboko osadzone, niebieściuchne oczy. Nie uchodziła za piękność, jednak była w niej wewnętrzna siła, która sprawiała, że rówieśnicy liczyli się z jej zdaniem. W świadectwach na jej temat wiele wskazuje na to, że po matce odziedziczyła mocną osobo– 51 –

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 51

10.11.2015 10:44


wość, stawiającą wysokie wymagania zarówno sobie, jak i bliskim. Składała się na nią stanowczość i konsekwencja, chociaż nieobca była jej łagodność wobec potrzebujących i wrażliwość na krzywdę. Jedną z osób, która tego doświadczyła, była jej bliska przyjaciółka, Maria, osierocona we wczesnym dzieciństwie. Karolina, znając jej trudną sytuację i ubóstwo, troszczyła się o nią. Kiedy wyprawiały się razem do lasu po chrust na opał, zdarzało się, że Kózkówna zbierała najpierw wiązkę dla siebie, a potem dwie dla swojej „podopiecznej”. Zapraszała też często Marię do siebie do domu, żeby mogła pobyć wśród jej bliskich. Dobroci jej serca doświadczył także mieszkający w okolicy ubogi Żyd Löwek. Trudnił się handlem cielętami, ale czasem nie było co sprzedawać i jego rodzina głodowała. W jednym z takich trudnych okresów trafił do Kózków, prosząc o pomoc w przewiezieniu towaru na targ w Radłowie. Karolina uprosiła, żeby jej tato nie brał od Żyda pieniędzy za transport, a mamę – o kromkę chleba z serem dla jego córki. W zamian otrzymała piękne błogosławieństwo: „Karolciu, za ten chleb i za to, żeś uprosiła ojca, aby nie brał ode mnie pieniędzy za przewóz, Pan Bóg ci wynagrodzi zapłatą zbytnio wielką”. Musiało to być szczere, skoro Bóg udzielił dobrodziejce łaski świętości. – 52 –

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 52

10.11.2015 10:44


Córka Matki Bożej Anielskiej Można powiedzieć, że łagodność i delikatność Karoliny dały znać o sobie bardzo wcześnie, bo już w dniu urodzin. Przyszła na świat 2 sierpnia 1898 r., a więc w czasie, kiedy na pola wyszli żniwiarze. Zachowało się wspomnienie jej mamy, że kiedy poczuła odchodzące wody płodowe, rozpalała akurat ogień w piecu, żeby go nagrzać do pieczenia chleba. Zamknęła drzwiczki, położyła się na łóżku i z łatwością, bez obecności akuszerki, urodziła, choć zwykle miała trudne i długie porody. Zawinęła córeczkę w pieluszki i odpoczęła chwilę, po czym wstała, wygarnęła żar z pieca i włożyła do niego wyrośnięte bochenki. Opowieścią tą podzieliła się z proboszczem już po śmierci córki, jednocześnie też podając prawidłową datę urodzin. Ksiądz Mendrala naniósł poprawki i dziś w radłowskiej Księdze chrztów można zobaczyć mówiącą o tym notatkę na marginesie. Pierwotnie narodziny Karoliny zapisano pod datą 5 sierpnia – być może rodzice obawiali się pytań, czemu tak późno przychodzą po sakrament. Ochrzczono ją w Radłowie, 7 sierpnia 1898 r., więc dość późno po narodzinach jak na tamtejsze zwyczaje, zwłaszcza te panujące w rodzinie Kózków. Chrzcili oni swoje dzieci na drugi dzień lub – 53 –

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 53

10.11.2015 10:44


dwa dni po przyjściu na świat. Jednak sierpień to miesiąc zbiorów, może tym razem rodzice starali się zamknąć konieczne prace, może pracowali u kogoś i nie mogli się z tego zwolnić, stąd ta zwłoka. Tego możemy się jedynie domyślać. W miarę dorastania i nabierania sił dziewczynka stawała się dla nich coraz większym wsparciem. Ze wspomnień rodzeństwa wynika, że jako jedyna nigdy nie otrzymała rózg, a więc nie zrobiła niczego, za co należałaby się jej kara fizyczna. Była bardzo pracowita – z pobieżnych wyliczeń wynika, że w ostatnich latach swojego życia pracowała i po osiemnaście godzin dziennie. Oczywiście chodzi tu o okres prac polowych – późna jesień i zima zawsze były czasem odpoczynku i mniejszego natężenia pracy. Pozostawała tylko ta, którą można było wykonywać w domu, jak łuskanie grochu, przędzenie, szycie i tym podobne zajęcia. Zdarzało się, że czasem podejmowała się prac ponad swoje siły. Kiedyś rodzice kazali jej pomóc przy młócce zboża cepami. Młócili w trójkę i bardzo ważne było, żeby wszyscy utrzymywali określone tempo uderzeń, bo inaczej ruchome końcówki cepów plątały się ze sobą. Dziewczynka była jeszcze za słaba do tej pracy i nie zachowywała narzuconego rytmu, co spowodowało, że jej tato, zdenerwowany, ciągle na nią pokrzykiwał. Poprosiła w końcu o to, by mogła w tym czasie zrobić coś innego. Rodzice – 54 –

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 54

10.11.2015 10:44


się zgodzili, a Karolinka poszła okopywać ziemniaki i w czasie, kiedy oni młócili, sama okopała tak duży zagon, że wszyscy się dziwili tej szybkości i dokładności. Jej posłuszeństwo wobec rodziców wyrażało się też w tym, że przyjęła za swoje wyznawane przez nich zasady moralne. Ukształtowana przez nie, dodatkowo obdarzona wrażliwym sercem i wielką uczciwością, bardzo zdecydowanie reagowała na łamanie przykazań przez swoich rówieśników. Chłopcy pilnowali się, żeby w jej obecności nie powiedzieć jakiegoś ostrzejszego słowa, „bo tu jest tercjarka, to będzie boleć [narzekać, ubolewać, przyp. E. W.]”. Karolina nie reagowała moralizowaniem, ale łagodnymi, choć zdecydowanymi upomnieniami. Nie podobały się jej ani ciężkie słowa, ani dwuznaczne żarty. Jednocześnie dostrzegała też dobre postępowanie swoich rówieśników. Kiedy jej koleżanki szły do spowiedzi w pierwszy piątek miesiąca, cieszyła się tym, czasem może bardziej niż one. Sprawiały jej radość także wtedy, kiedy razem z nią szły na nabożeństwa albo dawały się namówić na posłuchanie lektury religijnej książki lub artykułu. Z całego serca dziękowała za każde wyświadczone sobie dobro, potrafiła też pomóc innym w zmęczeniu i smutku. Jedna z jej koleżanek wspomina, jak czasem wracały ze żniw we dworze, skrajnie zmęczone, – 55 –

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 55

10.11.2015 10:44


marzące tylko o tym, żeby położyć się spać, a przez to milczące i smutne. Idąca na przedzie Karolina w pewnym momencie zaczynała śpiewać swoim pięknym, mocnym głosem Litanię loretańską na pielgrzymkową nutę. Dziewczęta, chcąc nie chcąc, dołączały do niej, najpierw niechętnie, ale im dłużej śpiewały, tym jakoś radośniej robiło im się na sercu i wracały im siły. Nie wiedząc kiedy, dochodziły do swojego przysiółka. Dziewczyna nigdy nie cieszyła się z cudzego nieszczęścia. Może dlatego, że chowane w duszy przykrości i trudne wydarzenia potrafiła oddać Bogu, a Ten ukształtował w niej przez to współczujące i życzliwe serce. Czasem dokuczały jej dzieci, bywało, że bolało ją zachowanie rówieśników, którym oni obrażali Boga. Jej koleżanki i koledzy wiedzieli doskonale, czego mogą się po niej i jej towarzystwie spodziewać i pewnie właśnie z tej jednoznacznej postawy wynikał jej autorytet. Nie da się też zaprzeczyć, że dużą jego część stanowiła opinia o jej rodzinie – szacunek, jakim powszechnie się cieszyli Kózkowie i Borzęccy.

Z matematyką na bakier Karolka szła konsekwentnie drogą wyznaczoną przez jej rodziców i wuja. Była nie tylko religijna, ale także – 56 –

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 56

10.11.2015 10:44


staranna i pilna w nauce. Szczególnie dobrze radziła sobie na lekcjach religii, jednak to nie powinno dziwić. W tamtych czasach na katechezie uczono się na pamięć katechizmu, a Kózkówna miała z nim do czynienia od najmłodszych lat, uczona przez matkę, od której, po osiągnięciu odpowiedniego wieku, przejęła ten obowiązek, ucząc młodsze rodzeństwo. Z relacji osób, które razem z nią chodziły do szkoły, oraz ze świadectwa, jakie złożył o Karolinie ówczesny dyrektor szkoły, Franciszek Stawiarz, wyłania się obraz pilnej uczennicy o świetnej pamięci, bardzo dobrym głosie do głośnej lektury i recytacji, pracowitej i z zaangażowaniem przyjmującej podawane jej treści. Nieco gorzej było u Karoliny z matematyką. Jedna z jej koleżanek wspomina, że podczas którejś z klasówek z tego przedmiotu Kózkówna błagalnym wzrokiem prosiła o ją o pomoc, ale się jej nie doczekała. Mimo problemów z rachunkami Karolina miała opinię dobrej uczennicy, otrzymała nawet nagrodę za dobre wyniki w nauce. Skończyła dwuklasową szkołę, a potem uczęszczała jeszcze na nieobowiązkowe lekcje uzupełniające. Początek edukacji to była tak zwana szkoła ludowa. Nauka w niej trwała pięć lat. Jeśli w wyobraźni zajrzymy do sali, w której Karolina ma lekcje, zobaczymy, jak jej jasna główka pochyla się nad ustawionym lekko pod kątem górnym blatem ławki. Jeśli pisze, to co chwila podnosi pióro ze stalówką, by – 57 –

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 57

10.11.2015 10:44


zanurzyć je w kałamarzu znajdującym się w górnej części pulpitu, w okrągłym otworze, obok którego są podłużne wgłębienia na rezerwowe stalówki (lubią się wykrzywiać) i ołówki. Wiele wysiłku wkłada w to, by z jej pióra nie spłynęła kropla atramentu i na zapisywanej stronie nie pojawił się kleks. Pod tym blatem jest drugi, poziomy, na którym leżą pozostałe zeszyty. Do tej dwuosobowej ławki przymocowane jest twarde siedzisko. Całość wykonana jest z drewna. Zimą sala jest oszczędnie ogrzewana, ale jest w niej wystarczająco dużo światła – okna wychodzą na południe. Prowadzone w takich warunkach lekcje dawały uczniom niezbędne minimum wykształcenia. Po skończeniu szkoły dzieci umiały czytać, pisać, liczyć oraz były wprowadzone w podstawy innych nauk. Pojawiały się na lekcjach także odniesienia patriotyczne, choć niezbyt eksponowane ze względów politycznych – Polska wciąż jeszcze była pod zaborami. Wykorzystywane przez nauczycieli czytanki, czyli teksty służące do nauki czytania, miały za zadanie nie tylko uczyć konkretnych umiejętności, ale także przekazywały określone wzorce postaw. Akcentowano posłuszeństwo, zapobiegliwość, uczynność, kulturalne zachowanie. Duża część materiału do nauki była przeznaczona do opanowania pamięciowego, a to oznaczało wiele pracy w domu, po powrocie ze szkoły. – 58 –

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 58

10.11.2015 10:44


Kursy uzupełniające, w Wał Rudzie trwające rok, zastępowały wiejskim dzieciom szkołę średnią. Karolina uczyła się na nich historii, geografii, nauk przyrodniczych, tego jak prowadzić rachunki domowe i gospodarskie, jak pisać listy urzędowe oraz rysować. Do tego przekazywano także informacje, jak prowadzić gospodarstwo rolne i nieco o najnowszych wówczas technologiach przemysłowych.

Od roboty do roboty Kózkówna dużo czytała, nie tylko w szkole, ale także w domu – lektura była jej formą odpoczynku. Zdarzało się, że matka zapędzała ją do pracy w obejściu, a Karolina odpowiadała: „Mamusiu, daj mi trochę czasu, to się pomodlę albo coś przeczytam, a potem tak będę się uwijać, że wszystko odrobię”. Jeśli weźmie się pod uwagę, że cała rodzina, składająca się z kilkunastu osób, w tym kilkorga małych dzieci, mieszkała w jednym pomieszczeniu, trzeba podziwiać też posiadaną przez dziewczynę zdolność skupienia. Nie potrafiła usiąść i nic nie robić. We wspomnieniach często pojawia się zwrot, że „szła od roboty do roboty”. Nawet kiedy przysiadała, bo wszystkie prace w obejściu i w polu były wykonane lub trzeba było zaczekać z dalszym wykonywaniem danego zajęcia, zajmowała się cerowaniem ubrań, swoich – 59 –

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 59

10.11.2015 10:44


i rodzeństwa, lub szyciem. W domu była maszyna do szycia – bardzo cenny sprzęt jak na tamte czasy – i Karolina nauczyła się nią posługiwać. Dzięki jej sprawnym rękom siostry i bracia mieli starannie wykonane ubrania. Od pewnego momentu to ona była odpowiedzialna za ubieranie rodzeństwa. Sąsiedzi wspominali, że kiedy dzieci Kózków szły na Mszę św., ich stroje zawsze były starannie uprane i wyszykowane rękami Karoliny. Droga z jej domu do kościoła prowadziła przez prawie całą wieś, więc nie da się ukryć, że mieszkańcy mieli możliwość przyjrzeć się dokładnie tej małej procesji. Ciężka praca i liczne obowiązki nie odebrały jej radości i zadowolenia z życia. Jej siostra, Anna, wyemigrowała za chlebem do Stanów Zjednoczonych. Chciała ściągnąć do siebie Karolinę, jednak ta odmówiła. Widocznie dobrze czuła się w swoim przysiółku i w takich warunkach, do jakich przywykła. Dlatego pewnie we wspomnieniach często pojawia się informacja, że chociaż nie była rozchichotana i krzykliwa jak zwykle dziewczęta w jej wieku, to nie widywano jej też smutnej czy obrażonej. Była pogodna, w czym zapewne pomagało jej i to, że z łatwością przebaczała i nie była pamiętliwa. Nie miała okazji poznać tu, na ziemi, tylko swojej najmłodszej siostry, Marii. Z pozostałego młodszego rodzeństwa zapewne Katarzyna, Rozalia, Albina – 60 –

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 60

10.11.2015 10:44


i Władek przeszli przez jej opiekuńcze ręce. Jej mama rodziła średnio co dwa – trzy lata, więc prawie zawsze w domu było jakieś niemowlę, którym trzeba było się zająć, kiedy rodzice pracowali w gospodarstwie. Albina zmarła jako dwuletnie dziecko, co było dla starszej siostry, wówczas czternastoletniej, niezwykle trudnym przeżyciem. To cierpienie było okazją do lekcji wiary w życie wieczne, której udzieliła płaczącej nastolatce matka. Widząc rozpaczającą córkę, miała skończyć jej żale krótkim stwierdzeniem: „Nieba dziecku żałujesz?”. To było jasny komunikat, że należy ufać Chrystusowi. Jeśli wierzysz w zmartwychwstanie i życie wieczne, jak możesz popadać w rozpacz? Przecież twoja siostra poszła do lepszego życia. Jest smutek i tęsknota, jest żal za utraconą siostrą czy córką, ale przede wszystkim jest nadzieja.

Pod gruszą Karolina katechizowała nie tylko swoje rodzeństwo. W Wał Rudzie do tej pory można zobaczyć polną gruszę, stojącą samotnie na łące za domem, pod którą gromadziła wokół siebie dzieci innych gospodarzy, żeby im czytać czytanki albo opowiadać o Panu Bogu. Musiała mieć dar słowa, bo dzieci chętnie jej słuchały i kiedy wspominali to już jako dorośli – 61 –

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 61

10.11.2015 10:44


ludzie, mówili o wielkim wrażeniu, jakie na nich wywierały jej katechezy: „Gdy Karolcia mówiła o Bogu – słuchałoby się godzinami”. Często też namawiała swoje koleżanki, by przychodziły do niej do domu na tak zwane wieczornice, na których czytano pobożne lub patriotyczne teksty, modlono się i śpiewano pieśni. Goście i domownicy rozsiadali się na ławach pod ścianami, starsi i chorowici blisko pieca, w którym cicho trzaskał ogień. Ktoś umiejący czytać – często Karolinka – zaczynał głośną lekturę. Rozmawiano też na temat tego, co było czytane. W przerwach w lekturze Kózkowa wyjmowała śpiewnik i rozpoczynała pieśni. W okresie Bożego Narodzenia śpiewano kolędy przy szopce zbudowanej z wielką radością przez tatę Karoliny. W Wielkim Poście śpiewano pieśni pasyjne, a w październiku lub maju – maryjne. Zresztą towarzyszyły one często także pracy, pomagając przezwyciężyć nudę związaną z wykonywaniem powtarzalnych czynności. Z tego względu też osoby mające silny głos i dobrą nutę były bardzo cenione w wiejskiej społeczności. Religijność Kózkówny wyrażała się również w uczciwości, momentami wręcz skrajnej. Jej przyjaciółka została przez nią upomniana, kiedy podniosła leżącą na drodze gruszkę. Karolina powiedziała, że nie powinna jej jeść, „bo to nie twoje”. Podniesiony z ziemi owoc był niczyj i zjedzenie go nie naruszało – 62 –

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 62

10.11.2015 10:44


przykazań, jednak według sumienia Karolki to nie było w porządku. Kiedyś też, ze względu na niesprzyjającą pogodę, dziewczęta ze wsi nie wykonały we dworze całej pracy, do jakiej były zobowiązane. Kózkówna nie chciała przyjąć pełnej zapłaty – stawkę ustalono przed rozpoczęciem prac – uzasadniając odmowę właśnie tym, że nie wywiązały się z umowy. Zresztą ilekroć pracowała we dworze, dbała nie tylko o własną sumienność, ale i o to, by pozostali pracowali starannie. Krzywym okiem patrzyła na pogaduszki i lenistwo innych, bo źle wykonana praca obciążała ich wszystkich, nie tylko co leniwszych i mniej dokładnych. Pewnie jej uwagi nie budziły zachwytu w pozostałych. Możliwe też, że były takie i tacy, którym nie w smak była spokojna pewność siebie Karoliny i jej napominania.

Chłopcy Ze świadectw składanych podczas procesu informacyjnego przebija chwilami może nie tyle niechęć, co z jednej strony podziw, a z drugiej podszyta zazdrością obawa wobec kogoś, kto wyrasta ponad średnią i swoim zachowaniem zawyża standardy. Dzieciaki, nie mogąc kpić z niej z powodu złej opinii o niej czy złego charakteru, komentowały złośliwie – 63 –

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 63

10.11.2015 10:44


jej wygląd. Odpowiadała wtedy spokojnie: „Wolę być, jaka jestem”. To dobry Bóg stworzył ją taką, nie widziała więc powodu, by narzekać. Zresztą jeden z jej dawnych kolegów wspominał, że byli tacy chłopcy, którym się podobała. Zapewne imponował im jej sposób bycia, miała też wiele zalet przydatnych w wiejskim życiu i byłaby dobrą gospodynią i żoną. Tyle że ona sama nie szukała kandydata na męża. Kiedy jej mama pewnego dnia zaczęła mówić o podziale majątku, kiedy dzieci zaczną się żenić i wychodzić za mąż, córka machnęła ręką i w ramach komentarza powiedziała tylko: „E [tam], wydawać się”. Zresztą za tym stwierdzeniem u Karoliny szło też konkretne zachowanie, wskazujące na to, że nie szuka zainteresowania ze strony chłopców. Ubierała się schludnie, ale prosto, nie dawała się też namówić na zmianę fryzury, choć włosy miała piękne, gęste. Czesała je zawsze gładko, a kiedy koleżanki proponowały jej inną fryzurę, odpowiadała, że „Najświętsza Panienka ma gładko zaczesane włosy”. Unikała noszenia błyskotek, ubrań strojnych czy tych, które według niej były zbyt ozdobne i modne. Kiedy przyjaciółka przywiozła jej sukienkę z Niemiec, uszytą według najnowszej ówczesnej mody, Karolina grzecznie podziękowała, pochwaliła prezent, ale odmówiła jego noszenia. Przyczynę takiej reakcji kiedyś zdradziła swojej matce, namawiającej – 64 –

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 64

10.11.2015 10:44


ją, by ładniej się ubierała: „Nie chcę się stroić, bo by mnie pycha ponosiła i nie mogłabym się modlić”. Nie chodziła po zabawach, a nawet weselach, odradzała to też bliskim koleżankom. Wiedziała, że często potańcówki są okazją nie tyle do zapoznania kogoś, co uwiedzenia. Mieszanka złożona z muzyki, alkoholu i bliskości związanej z tańcem często przekładała się na rozluźnienie zasad moralnych, a to z kolei na obściskiwanie się młodych gdzieś po kątach, czasem kończące się ciążą i pośpiesznym weselem, w innych, mniej sprzyjających dla dziewczyny sytuacjach, przypięciem jej łatki „szmaciska”. Chłopcy zaczepiali Karolinę, ale ona potrafiła bystro choć delikatnie się odciąć i odchodziła. Za to kiedy coś trzeba było załatwić wspólnie czy podjąć jakąś decyzję w grupie, liczyli się z jej zdaniem. Szkoła ludowa i kursy uzupełniające były koedukacyjne, zresztą świat dziewcząt i chłopców przenikał się także podczas większości prac polowych i podczas pasienia bydła. Nie dało się uciec od wspólnego działania, więc posiadany przez Kózkównę autorytet bywał przydatny. Była małomówna i wydawała się powolna. Jednak kiedy było trzeba, Karolina potrafiła działać i reagować bardzo energicznie. To znaczy, że spokój jej codziennego zachowania wynikał raczej z roztropności i potrzeby przemyślenia swojego zachowania niż z wrodzonej ślamazarności. Przypominała w tym – 65 –

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 65

10.11.2015 10:44


swojego ojca, który podejmował decyzje po namyśle, ale jeśli coś obiecał lub do czegoś się zobowiązał, można było mieć pewność, że dotrzyma słowa. Oboje tacy byli w działaniu, ale także w relacjach. Karolina miała sporo koleżanek, ale blisko trzymała się z tylko z tymi, których była pewna. Była wobec przyjaciół lojalna i uczynna, a jednocześnie potrafiła stawiać im wymagania. Miała opinię dojrzałej ponad swój wiek, bo nie dość, że była wyważona i spokojna, to jeszcze zdecydowana i konsekwentna. Potrafiła wypracować sobie własne zdanie na dany temat, a jeśli brakowało jej wiedzy lub doświadczenia, pytała starszych.

Rozjemczyni zwaśnionych Wszyscy w wiosce uznawali jej autorytet w zakresie wiedzy teologicznej. Nawet starsi od niej ludzie przychodzili po radę albo zapytać o trudniejsze prawdy katechizmowe. Ksiądz Mendrala zgodził się, by prowadziła katechezy dla dorosłych przygotowujących się do bierzmowania. Chociaż nie miała formalnego przygotowania teologicznego lub dydaktycznego, świetnie sobie z tym poradziła. Sama przyjęła ten sakrament 18 maja 1914 r., zaledwie pół roku przed śmiercią. W teologii mawia się, że zapytać kogoś o to, czy chce otrzymać bierzmo– 66 –

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 66

10.11.2015 10:44


wanie, to tak naprawdę zapytać, czy jest gotów zostać męczennikiem. Wynika to z rozumienia tego sakramentu jako źródła siły do dochowania Chrystusowi wierności w każdej sytuacji. Trzeba przyznać, że w przypadku Karoliny sakrament ten zaowocował w pełni. Kózkówna prowadziła też coś w rodzaju katechez przedślubnych. Przed ślubem narzeczeni musieli wykazać się przed proboszczem znajomością podstawowych prawd katechizmowych. Były to tak zwane „pacierze”, w wielu wywołujące spory lęk i niepewność, jeśli chodzi o dopuszczenie do sakramentu. Przychodzili więc wcześniej do Karoliny, żeby ich przygotowała. Dziewczyna robiła to bardzo umiejętnie, co wynikało zapewne z faktu, że dla niej to nie były suche formułki, których należało się nauczyć na pamięć. Żyła tymi prawdami i jej posłuszeństwo nauczaniu Kościoła wynikało z żywego doświadczenia wiary – przekonywała się o jego prawdziwości na własnym sercu. Opanowała bardzo trudną sztukę upominania tych, którzy postępowali niewłaściwie. Łatwo kogoś w ten sposób urazić albo pójść po najmniejszej linii oporu i z wyższością moralizować. Jednak koleżanki Karoliny jej uwagi przyjmowały bez urazy i starały się, przynajmniej w jej obecności, dostosować się do jej napomnień. Cała tajemnica tkwi, tak się wydaje, w prostocie Karoliny. Nie robiła wykładu – 67 –

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 67

10.11.2015 10:44


z nauczania Kościoła, ale mówiła krótko i konkretnie, a do tego z delikatnością i życzliwie. Ponadto była pogodna, więc nie było w niej nic z widzącej wszędzie zło i ciemności ponurej „mniszki”. Kiedy ministranci przeszkadzali jej w strojeniu ołtarza w kościele i hałasowali, nie krzyczała na nich, tylko groziła palcem albo łagodnie upominała, żeby byli cicho. Czasem, kiedy znajome dziewczęta kłóciły się ze sobą, potrafiła pośredniczyć pomiędzy nimi, dzięki czemu dochodziły łatwo do zgody. Łagodziła także spory w domu. Jeśli ojciec w złości podniósł głos czy chciał ukarać któreś z dzieci, Karolina stawała w obronie: „Tatusiu, daruj mu, on się poprawi, a ja wszystko zrobię i będzie dobrze”. Może nie przyznawała się do tego przed sobą, ale jej posłuszeństwo, łagodność i pracowitość sprawiały, że rodzice szczególnie ją lubili. Choć nigdy nie chwalili swoich dzieci i Karolina tego od nich nie usłyszała, to patrzący na to z boku obserwatorzy wyraźnie widzieli, że jej wstawiennictwo ma większą siłę, bo nawet ojciec i matka patrzą na nią przychylniej.

Hojne serce Mimo że w jej domu się nie przelewało, to jeśli dostała prezent, dzieliła się tym z pozostałymi: rodzeństwem i koleżankami. Pewnego dnia przyszła do – 68 –

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 68

10.11.2015 10:44


Kalendarium 偶ycia Karoliny K贸zk贸wny

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 147

10.11.2015 10:44


465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 148

10.11.2015 10:44


2 sierpnia 1898 r. – w Wał Rudzie rodzi się Karolina Kózka jako czwarte dziecko Jana i Marii Borzęckich. 7 sierpnia 1898 r. – zostaje ochrzczona w kościele parafialnym w Radłowie. 1905-1912 – uczy się w szkole ludowej w Wał Rudzie. 1907 r. – przystępuje do Pierwszej Komunii św. 18 maja 1914 r. – przyjmuje sakrament bierzmowaniaw nowym kościele, w Zabawie. 18 listopada 1914 r. – Karolina zostaje uprowadzona i zamordowana przez rosyjskiego żołnierza podczas próby gwałtu. 4 grudnia 1914 r. – odnalezienie ciała. 6 grudnia 1914 r. – pogrzeb. 18 listopada 1917 r. – przeniesienie ciała z cmentarza grzebalnego na cmentarz przykościelny. 1963 r. – początek procesu informacyjnego. – 149 –

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 149

10.11.2015 10:44


1968 r. – proces beatyfikacyjny przenosi się do Watykanu. 1981-1982 – dyskusja nad podstawą do beatyfikacji. 30 czerwca 1986 r. – Jan Paweł II ogłasza dekret o męczeństwie Sługi Bożej Karoliny Kózkówny. 10 czerwca 1987 r. – Jan Paweł II beatyfikuje Karolinę Kózkównę podczas uroczystej Mszy św. w Tarnowie.

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 150

10.11.2015 10:44


Dodatek

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 151

10.11.2015 10:44


465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 152

10.11.2015 10:44


Modlitwa za wstawiennictwem bł. Karoliny

Błogosławiona Karolino, Twojej opiece się w szczególny sposób dziś polecam i proszę Cię, abyś mnie swym wstawiennictwem przed Bogiem wspierała, ratowała we wszystkich moich potrzebach i wyjednała mi łaskę wiernego naśladowania Twoich cnót. Spraw to, do droga moja Patronko, abym dochował/-a Bogu wierności pośród wszystkich przygód tego życia i zasłużył/-a sobie na łaskę szczęśliwej śmierci. Amen. – 155 –

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 155

10.11.2015 10:44


Antyfona do bł. Karoliny Wszechmogący i miłosierny Boże, Ty w błogosławionej Karolinie, dziewicy i męczennicy, zostawiłeś nam świetlany przykład umiłowania modlitwy, czystości i pracy, spraw za jej wstawiennictwem, abyśmy na ziemi naśladowali jej cnoty i razem z nią radowali się wieczną nagrodą w niebie. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg, po wszystkie wieki wieków. Amen.

– 156 –

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 156

10.11.2015 10:44




Spis treści

Wstęp. Niesamowita nastolatka. . . . . . . . . . . . . . 5 Prolog. Świadectwo. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11 Rozdział I. Na przekór światu . . . . . . . . . . . . . . . . 19 Rozdział II. Bliżsi i dalsi. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 49 Rozdział III. Najbliższy. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 73 Rozdział IV. Narodziny dla nieba . . . . . . . . . . . . . . .101 Kalendarium życia Karoliny Kózkówny. . . . 147 Dodatek ABC Społecznej Krucjaty Miłości. . . . . . . 153

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 189

10.11.2015 10:44


Modlitwa za wstawiennictwem bł. Karoliny. . . . . . . . . . . . . . . . . . Antyfona do bł. Karoliny . . . . . . . . . . . . Modlitwa młodych za przyczyną bł. Karoliny. . . . . . . . . . . . . . . . . . Litania do bł. Karoliny. . . . . . . . . . . . . Nowenna do bł. Karoliny. . . . . . . . . . . . Modlitwa o kanonizację bł. Karoliny Kózkówny. . . . . . . . . . . .

465A_Karolina Kozkowna_inside.indd 190

155 156 157 158 161 185

10.11.2015 10:44



W Pieśni nad pieśniami Oblubienica woła: „Połóż mnie jak pieczęć na twoim sercu, jak pieczęć na twoim ramieniu, bo jak śmierć potężna jest miłość” (Pnp 8, 6). Miłość błogosławionej Karoliny do Chrystusa była potężniejsza od śmierci. Dorastała do tak głębokiego oddania siebie Bogu przez całe swoje krótkie, zaledwie szesnastoletnie życie. Straciła je, broniąc swojej czystości. Wybrała utratę życia, bo wierzyła, że Ten, którego kocha, podniesie ją z martwych. Kiedy patrzymy, jak przy jej grobie i wszędzie tam, gdzie ludzie proszą o jej wstawiennictwo, dzieją się cuda, trudno zaprzeczyć słuszności jej wiary. Chorzy są uzdrawiani, ludzie uwikłani w uzależnienia, także związane z brakiem czystości seksualnej, zostają uwolnieni, tracący nadzieję zostają umocnieni. To widoczne znaki, że Jezus przyjął Karolinę do siebie i chętnie słucha jej próśb. Jest pieczęcią na Jego sercu, pieczęcią na Jego ramieniu, której nic nie jest już w stanie usunąć.

Elżbieta Wiater – doktor teologii, historyk. Współpracuje jako publicystka z portalami deon.pl i christianitas.org, autorka książek. Mieszka w Krakowie.

www.edycja.pl


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.