Ekologia i Rynek nr 6/7

Page 1

nr 6/7 sierpień/wrzesień 2012 cena: 9,90 zł

ISSN 2084-8773 (w tym 5% VAT)

Wywiad z Marcinem Korolcem, ministrem środowiska

B´dzie wsparcie dla firm zielonej gospodarki Infrastruktura

Autostrady bez obwodnic zakorkowały miasta Raport

Gospodarka i Ekologia w Polsce The Economy and Ecology in Poland www.ekologiairynek.pl


BIAŁE CERTYFIKATY

Łap szansę na Biały Certyfikat Kredyty dla energoefektywnych BOŚ Bank pomoże Ci efektywniej wykorzystać energię w Twojej Firmie. Kredyty BOŚ Banku stanowią idealne uzupełnienie środków przeznaczonych na zrealizowanie przedsięwzięcia i zdobycie świadectwa efektywności energetycznej. Odwiedź najbliższy oddział BOŚ Banku lub skontaktuj się z Głównym Ekologiem Centrum Korporacyjnego.

www.bosbank.pl



Spis treści

Wyścig po atom

Kolej: ekologicznie i nieekonomicznie

Podatek ekologiczny zastąpi akcyzę na samochody

Wydarzenia

Finanse i prawo

12

24

18

Przemysł

60

68

72

Zdrowe szaty dla każdego

Szerokie pasmo jest eko Reforma śmieciowa ma ulżyć lasom

4

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Spis treści WYDARZENIA Zielone firmy dostaną wsparcie 8 12 Wyścig po atom 16 Czas na elektrownie gazowe 17 Rywalizacja o gazociągi trwa 18 Reforma śmieciowa ma ulżyć lasom CSR 22 Odpowiedzialne urzędy FINANSE I PRAWO 24 Podatek ekologiczny zastąpi akcyzę na samochody 28 Trudne partnerstwo przy budowie dróg 30 Prawo utrudnia zalesienie 33 Własny las, to nie tylko przyjemność

Urządzenia domowe na trzy plusy

Środowisko MOTOBIZNES

86

98

PRZEMYSŁ 36 Albo łupki, albo atom 40 Energetycy stawiają na gaz 44 Łupki, czyli blisko, coraz bliżej 47 Liczy się każda strona... 48 Węgiel zaczyna się opłacać 52 Więcej stali, a środowisko czystsze 55 10 lat Fundacji im. Heinricha Bölla w Polsce 56 IT lekarzom też pomaga 60 Szerokie pasmo jest eko 64 Bez obwodnic miasta się duszą 67 Ustawa śmieciowa niepokoi firmy ZSEE 68 Kolej: ekologicznie i nieekonomicznie 70 E-śmieci: tylko system zapewni skuteczność 72 Zdrowe szaty dla każdego SAMORZĄD 76 Czas wielkich spalarni ŚRODOWISKO 80 Bomby ekologiczne będą rozbrajane szybciej 83 Powolne rozwijanie skrzydeł (cz.1) 86 Urządzenia domowe na trzy plusy AGROBIZNES 90 Ekogospodarstwa: przyszłość nieznana MOTOBIZNES 94 Cięcie po cylindrach 98 Wielkie kłopoty małych stacji paliw

Wielkie kłopoty małych stacji paliw

TARGI 101 Targi zielonych technologii 5

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Od Redaktora

fot. Wojciech Górski

jest świadomość sensu oraz korzyści płynących z takich projektów. Słowem – niezbędne są proekologiczne postawy zarówno obywateli – bezpośrednich beneficjentów działań proekologicznych, jak i menedżerów. I to na wszelkich szczeblach decyzyjnych. Nasze czasopismo Ekologia i Rynek chce brać bezpośredni udział w takich działaniach, kształtujących świadome postawy ekologiczne. Jedną z inicjatyw, która temu służy jest powołanie Rady Ambasadorów EiR; zapraszamy do niej wszystkich, którzy chcą nas w tych działaniach wesprzeć. W tym numerze oddajemy też w Państwa ręce po raz pierwszy specjalny dodatek – Gospodarka i ekologia w Polsce. To specjalny suplement stanowiący kronikarski zapis wydarzeń, które miały miejsce w miesiącu poprzedzającym bieżące wydanie, a ich znaczenie jest kluczowe dla rynków. Artykuły, które publikujemy w naszym magazynie od początku jego powstania, mają ze swojej natury charakter komentarza do polskiej rzeczywistości ekologicznej. Do zjawisk, rzadziej zdarzeń, mających charakter dominujący, ale siłą rzeczy tylko wybranych. Dodatek GiEwP, w naszym zamyśle, ma być kronikarskim uzupełnieniem, syntetyczną fotografią miesiąca, które ułożą się jedna po drugiej, w roczny album z zapisem wydarzeń ekonomicznych i ekologicznych. Rekomendując pierwszą lekturę tej nowej sekcji naszego miesięcznika, wdzięczny będę za wszelkie uwagi dotyczące jej zawartości, w tym proporcji tematyki czy zwięzłości informacji.

Od redakcji

Zbigniew Biskupski

Rząd będzie wspierał przedsiębiorstwa działające na rzecz zielonej gospodarki, deklaruje na naszych łamach Marcin Korolec. I już wiadomo, że nie są to puste obietnice czy deklaracje bez pokrycia. Poza wszystkim, wkrótce do tego sektora przedsiębiorstw trafi część pieniędzy pochodzących z handlu emisjami CO2, bo choć polskie regulacje prawne to gwarantujące są dopiero na początku ścieżki legislacyjnej, to już wiadomo, że muszą one implementować normy unijne. W praktyce oznacza to dziesiątki miliardów złotych, które w najbliższych latach bezwarunkowo muszą być wydatkowane na biznes ekologiczny. Bez przesady można powiedzieć, że realizacja europejskiej polityki klimatycznej może być dla polskiej gospodarki równie dużym impulsem, jak wsparcie ze strony funduszy europejskich czy organizacja EURO 2012. Teraz rzecz w tym, by przy wydatkowaniu tych obligatoryjnych kwot jak najmniej było pustych przebiegów. Takich, jak choćby przy wydawaniu funduszy europejskich, gdzie jak pokazuje praktyka, często pieniądze idą na projekty pro forma, nie generujące wzrostu gospodarczego – no może marginalnie, pośrednio, poprzez wzrost dochodów osób je realizujących, przeznaczonych następnie na indywidualną konsumpcję. Oczywiście jest to nieunikniony margines, ale ze zjawisk patologicznych trzeba wyciągać wnioski i blokować je systemowo. Bo przecież samo prawo, choćby najlepsze oraz budżet, nawet nieograniczony, to za mało, by realizować wielkie cele. Do tego potrzebna Adres redakcji ul. Pandy 8 02-202 Warszawa Biuro Paulina Szczerba Tel.: 22 408 64 01 biuro@ekorynek.com Redaktor naczelny Zbigniew Biskupski tel.: 536 897 536 z.biskupski@ekorynek.com Sekretarz redakcji Małgorzata Byrska m.byrska@ekorynek.com Zespół redakcyjny Łukasz Bielak, Agnieszka Łakoma, Urszula Stokowska, Małgorzata Pietkiewicz, Tomasz Cudowski Współpracownicy Paweł Barnik, Małgorzata Biernacka, Tomasz Cudowski, Iwona Jackowska,Bartosz Draniewicz,

6

Jacek Dymowski, Julian Kamiński, Stanisław Dojs, Jerzy Kwiatkowski, Michał Moroz, Agnieszka Pabiańska, Antoni Wesołowski, Elżbieta Zocłońska Redaktor działu on-line Łukasz Bielak Marketing, eventy, patronaty Dominika Bień Tel: 536 921 536 d.bien@ekorynek.com Reklama Projekty specjalne Robert Grądzki Tel.: 536 884 532 r.gradzki@ekorynek.com Kluczowi klienci Tomasz Kargul Tel.: 536 884 534 t.kargul@ekorynek.com Rozwój i Innowacje Tomasz Śpiewak Tel.: 536 884 537 t.spiewak@ekorynek.com

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

W następnym numerze: Inteligentne zarządzanie podażą i popytem na rynku energii – jakie będą korzyści, jak zneutralizować zagrożenia. Wspieramy rewolucję śmieciową – czyli jak sprawna gmina może korzystać z nowoczesnym usług bankowych. To pierwsza część nowego cyklu finansowego. Prawo w przebudowie - czy po rewolucji śmieciowej gminy czeka rewolucja ściekowa. Czy nowoczesne technologie mają szansę uczynić nasz rozwój zrównoważonym, a sam biznes bardziej odpowiedzialnym? - kolejny odcinek rozważań o ekologicznej odpowiedzialności biznesu. Kosztowna moda na zdrowe jedzenie - jak się w Polsce mają obecnie oraz jakie mają perspektywy restauracje z ekologicznym menu.

Business Development Manager Joanna Gąsiorowska Tel.: 536 848 535 j.gasiorowska@ekorynek.com

Druk BiP Agencja Reklamowa s.c. www.4bip.com

Projekt i skład Izabela Cieślikowska iza_cieslikowska@wp.pl

Rozpowszechnianie : 30 000 Wydanie papierowe : 10 000 e-wydanie: 20 000

Wydawca New Business Look Ul. Dawidowska 25, 05-515 Mysiadło NIP 123-005-05-45 Dyrektor Generalny Jacek Szczęsny Doradca Joanna Kałuzińska-Zasada Dyrektor ds. sprzedaży Robert Gołaszewski Kolportaż, prenumerata Paulina Szczerba p.szczerba@ekorynek.com

Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, zastrzega sobie prawo skracania artykułów, a także zmiany ich tytułów. Przedruk artykułów lub ich fragmentów wymaga zgody wydawcy. Artykuły nie zawsze odzwierciedlają poglądy redakcji. Treść ogłoszenia jest zamieszczana na odpowiedzialność zamawiających. Redakcja zastrzega sobie możliwość odmówienia zamieszczenia ogłoszenia niezgodnego z interesem wydawcy.


www.ekologiairynek.pl

Redakcja miesięcznika tworzy

Rad´ Ambasadorów

Rada Ambasadorów będzie platformą wymiany wiedzy, doświadczeń i dobrych praktyk ekologicznych w biznesie.


Wydarzenia

Zielone firmy

dostaną wsparcie

Źródło: MŚ

Rozmowa z Marcinem Korolcem, ministrem Êrodowiska

Ministerstwo środowiska prowadzi już od 3 lat projekt GreenEvo, promujący polskie technologie przyjazne środowisku. – Co to znaczy zrównoważone podejście do zasobów środowiskowych i rozsądne korzystanie z nich? – Najprościej mówiąc to próba zachowania równowagi pomiędzy zasobami, jakie oferuje nam Ziemia a rozwojem społecznym i gospodarczym. Mamy pełne prawo do korzystania z tych zasobów, do czystej wody, powietrza czy energii. Musimy jednak jednocześnie pamiętać, że zasoby naturalne są ograniczone i nie możemy ich eksploatować bezmyślnie i ponad miarę. – Jak tę ideę, przyjętą 20 lat temu na Szczycie Ziemi w Rio de Janeiro udało się do dziś zrealizować? Czy okazała się dla świata trudnym wyzwaniem?

8

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

– Trudność w osiąganiu celów zrównoważonego rozwoju wynika przede wszystkim z różnych oczekiwań i priorytetów poszczególnych państw i ich obywateli. Nie oznacza to jednak, że nie warto podejmować wysiłków. Spotkania takie, jak to w Rio de Janeiro – 20 lat temu i to, które odbywa się obecnie – są i koniecznością, i szansą. Koniecznością, choćby ze względu na fakt, że dopuszczają one do głosu nie tylko polityków, ale też zwykłych obywateli pod postacią przedstawicieli organizacji pozarządowych, świata nauki i biznesu. To właśnie te osoby wracają następnie do swoich krajów z misją i wizją, by ideę zrównoważonego rozwoju wprowadzać i realizować na poziomie społeczeństw i każdego obywatela. Musimy pamiętać, że zrównoważony rozwój to nie tylko obszar dyskusji na szczeblu władz państwowych, to w dużej mierze także działania i wybory, jakie każdy z nas podejmuje na co dzień.

– Powiedział Pan niedawno w Płocku, że tegoroczny Szczyt to doskonały moment na weryfikację dotychczasowych działań i ustosunkowanie się do nowych wyzwań, podyktowanych m.in. nowymi globalnymi problemami. Czy w Pańskiej ocenie świat jednakowo postrzega i identyfikuje te wyzwania, czy może znacząco różni się w poglądach na temat potrzeb ochrony środowiska i sposobów tej ochrony? – Jednakowe postrzeganie świata, w tym potrzeb ochrony środowiska na poziomie globalnym, jest niemożliwe. Wynika to z wielu powodów, różnic kulturowych, przeszłości, uwarunkowań gospodarczych i społecznych. Kluczem jest tutaj jednak porozumienie i zgoda, że zrównoważony rozwój jest koniecznością – różne mogą być jednak drogi i tempo dojścia do tego celu. Szczególnego znaczenia zielony wzrost nabiera w czasach kryzysu

Szczyt w Rio 2012: ekologia i ekonomia – trudna para Deklaracja końcowa Szczytu Zrównoważonego Rozwoju Rio+20, który odbył się czerwcu tego roku, zobowiązuje państwa do dalszej współpracy na rzecz budowy globalnej zielonej gospodarki. Jednak nie wskazuje konkretów co do tego, jak zrównoważony rozwój ma być w przyszłości osiągany. Po 20 latach od Szczytu Ziemi w Rio de Janeiro, tegoroczne debaty i negocjacje nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Słychać nawet głosy o porażce.


– to ważna droga, która pomaga nam poradzić sobie z globalnymi problemami finansowymi i nierównościami społecznymi.

Polska promocja Polska na konferencji prezentowała m.in. własne przedsięwzięcie, GreenEvo. Służy ono wsparciu promocji i eksportu polskich zielonych technologii. Polska transformacja gospodarcza i zredukowanie przez nasz kraj w ciągu ostatnich 20 lat emisji gazów cieplarnianych o ok. 30 proc., sprawiły m.in., że ministra Marcin Korolca mianowano na wiceprzewodniczącego zarządu, powołanej tuż przed Szczytem, Platformy Zielonego Przemysłu. Prace w ramach tej platformy mają prowadzić do rozwiązywania konkretnych problemów krajów rozwijających się. Polski minister w ostatnich dniach konferencji promował Warszawę jako kandydata na siedzibę Zielonego Funduszu Klimatycznego, wspierającego zmiany w kierunku zielonej gospodarki w tych krajach. Stolica Polski ma pięciu kontrkandydatów: Bonn, Genewę, Mexico City, New Sangdo City i Windhoek.

Źródło Fotolia.pl

– Podkreśla Pan również, że Polska podjęła wiele wysiłków w zakresie idei zrównoważonego rozwoju. Że możliwy jest rozwój ekonomiczny i społeczny z poszanowaniem zasobów naturalnych. Że może się on dokonać m.in. dzięki upowszechnieniu zielonych technologii i tworzeniu zielonych miejsc pracy. To brzmi bardzo optymistycznie. Jesteśmy już tak ekologicznie świadomi? Mamy wystarczająco dużo środków i przekonania w społeczeństwie, aby móc w tym kierunku rozwijać gospodarkę, przemysł, wyedukować dzieci i młodzież? – W kwestii edukacji ekologicznej mamy jeszcze wiele do zrobienia. Nie da się w ciągu


Wydarzenia

roku-dwóch zmienić mentalności ludzi i ich przyzwyczajeń. Musimy jednak podejmować te wysiłki, chociaż miałyby one w pełni zaprocentować za kilka, czy kilkanaście lat. A pierwsze sukcesy w zakresie wdrażania idei zrównoważonego rozwoju już osiągnęliśmy. Już od początku lat dziewięćdziesiątych podejmujemy działania zmierzające w kierunku budowy zielonej gospodarki. Od tego czasu udało się nam m.in. zredukować emisję gazów cieplarnianych aż o około 30 proc., przy jednoczesnym wzroście gospodarczym. Obserwujemy także spadek zanieczyszczenia wód i gleb, związany z rozbudową i modernizacją stacji uzdatniania wód i oczyszczania ścieków, czy wdrożeniem technologii i programów ochrony powietrza. W kwestii budowy zielonej gospodarki możemy już także stanowić przykład dla innych krajów. Ministerstwo środowiska prowadzi z sukcesem, już od 3 lat, projekt GreenEvo, którego celem jest międzynarodowa promocja polskich technologii przyjaznych środowisku. W portfolio przedsięwzięcia mamy szereg unikalnych rozwiązań, z których

czerpią przedsiębiorcy na całym świecie. I te właśnie technologie m.in. promujemy podczas szczytu w Rio de Janeiro.

zależy też przyszłość Ziemi, czyli nas, naszych dzieci i naszych wnuków. Bez względu na to, jak górnolotnie mogą zabrzmieć te słowa.

– Jakie dostrzega Pan obecnie największe zagrożenia dla zrównoważonego rozwoju w naszym kraju? – Według mnie to przede wszystkim niska świadomość społeczna. Nadal w polskim społeczeństwie pokutuje przekonanie, że troska o środowisko, o to, co dzieje się wokół mnie, to powinność państwa i polityków. Tymczasem jest tak wiele drobnych działań, kroków, które przybliżają nas do realizacji celów zrównoważonego rozwoju i które mogą po prostu polepszyć nasze życie. Oszczędzanie energii, segregacja śmieci, kupowanie lokalnych produktów to wybory, których możemy dokonywać na co dzień, które sprawią, że mnie-jednostce i nam-wszystkim będzie żyło się lepiej.

– Czy można tym zagrożeniom skutecznie zapobiec, zmniejszyć je? – Wracamy tu ponownie do kwestii społeczeństwa świadomego – społeczeństwa, które podejmuje przemyślane decyzje, i nie dlatego, że musi, ale także dlatego, że chce. Że zależy mu na losie Ziemi, nie tylko tu i teraz, ale myśli także o Ziemi, jaką zostawi swoim dzieciom i przyszłym pokoleniom. I w takim przypadku ogromną rolę odgrywają globalne wydarzenia jak Rio+20. Proszę zauważyć, że podczas tegorocznego szczytu przez kilka dni trwały konsultacje społeczne. Będą one głosem zwykłego obywatela, którego politycy mają następnie obowiązek wysłuchać i uwzględnić w finalnym porozumieniu.

– … a jakie w Europie, na świecie? – …podobnie jak w Polsce. Wszyscy musimy mieć świadomość, że zasoby naszej planety są ograniczone. I od indywidualnych wyborów

Skomplikowany świat… Marcin Korolec, minister środowiska, który był przewodniczącym polskiej delegacji, a także wiceprzewodniczącym Szczytu ocenia, że nie sprostano skali wyzwań i oczekiwań, zarówno przedstawicieli rządów, jak i organizacji pozarządowych oraz wszystkich ludzi, którzy śledzili przebieg obrad oczekując przełomu. Tłumaczyć to można złożonością problemów, które nękają świat, przez co trudniejsza stała się możliwość porozumienia. W trakcie konferencji samo pojęcie zrównoważonego rozwoju doczekało się ponad 400 definicji. Nie można też nie dostrzegać konfliktu interesów, gdyż jak mówi minister Korolec, trudno jest pogodzić cele gospodarcze ze środowiskowymi. W komentarzach na temat tegorocznej konferencji podkreślano wręcz, że rządy państw zachodnich są zbyt zajęte kryzysem, by spełniać postulaty ekologów. W przyjętej w Rio deklaracji wskazuje się na potrzebę wyznaczania celów zrównoważonego rozwoju i organizowania finansowania dla ich osiągnięcia, potrzebę promocji zrównoważonej konsumpcji oraz włączenia się sektora prywatnego do wprowadzania praktyk spełniających wymagania zrównoważonego rozwoju. Bo rozwój i ochrona zasobów – to nadal fundament globalnego myślenia o przyszłości. Unia Europejska jest gotowa wdrażać w życie postanowienia Szczytu, angażować się w pomoc krajom rozwijającym. Jak podkreślali jej przedstawiciele, ważna jest przyszłość, która łączy rozwój gospodarczy z poszanowaniem zasobów środowiska naturalnego i ze szczególnym uwzględnieniem działań zwalczających ubóstwo.

10

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

– Szacuje się, że do 2050 r., tj. do roku, w którym według Komisji Europejskiej ma nastąpić przekształcenie gospodarki europejskiej w gospodarkę zrównoważoną, rynek produktów i usług spełniających kryteria zrównoważonego rozwoju i społecznej odpowiedzialności wyniesie 750 mld dolarów i jego wartość będzie rosła. Słychać też prognozy, że liderami biznesu staną się firmy, które wykażą się zdolnością tworzenia wartości ważnej nie tylko dla udziałowców, ale także dla społeczeństwa i środowiska naturalnego. W czym to powinno się przejawiać? – Cieszy mnie ta prognoza, ale też nie dziwi. Już teraz o przewadze konkurencyjnej firm decydują często takie kwestie, jak ich polityka odpowiedzialności społecznej. Jestem przekonany, że wraz ze wzrostem świadomości i odpowiedzialności społecznej w obszarze


Wydarzenia

Źródło Fotolia.pl

zrównoważonego rozwoju, trend ten także będzie się umacniał. – Czy polskim przedsiębiorcom będzie łatwo wkroczyć do grupy takich liderów? Może potrzebują wsparcia państwa. Na co mogą liczyć? – Polscy przedsiębiorcy, którzy chcą działać w obszarze zrównoważonego rozwoju i przyczyniać się do budowy zielonej gospodarki, mogą liczyć na różne formy wsparcia ze strony państwa. Mowa tutaj choćby o wspomnianym już wcześniej przedsięwzięciu GreenEvo – Akcelerator Zielonych Technologii. Uczestniczącym w nim firmom oferujemy wiele

różnorodnych form wsparcia, chociażby udział w zagranicznych misjach handlowych. Jak już mówiłem, w portfolio GreenEvo mamy szereg unikalnych rozwiązań, z których czerpią przed-

siębiorcy na całym świecie. I – jak wspominałem - te właśnie technologie Polska promuje, m.in. także podczas szczytu w Rio de Janeiro. Rozmawiała Iwona Jackowska

20 lat temu Nazwa tegorocznej konferencji nawiązuje do poprzedniego spotkania, które odbyło się także w Rio de Janeiro, 20 lat temu. Konferencja Narodów Zjednoczonych “Środowisko i Rozwój”, potocznie zwana Szczytem Ziemi, odbyła się w 1992 r., także w czerwcu. Podpisana wtedy deklaracja stanowiła kodeks postępowania człowieka wobec środowiska naturalnego. Przyjęto wówczas m.in. konwencję o zmianie klimatu, mającą zapobiec efektowi cieplarnianemu oraz Agendę 21, dotyczącą wszystkich sfer środowiska i zakresów współpracy, w tym wzajemnych zobowiązań krajów Północy i Południa. Północ zapowiedziała działania na rzecz redukcji zużycia energii, zanieczyszczeń i odpadów. Południe - większą ochronę lasów. Północ miała wspierać Południe poprzez dopływ pieniędzy i nowoczesnych technologii. W Szczycie Ziemi wzięli udział reprezentanci 172 krajów, w tym 108 przywódców państw i rządów. W tym roku do Rio de Janeiro przybyło 50 tys. delegatów, w tym ponad stu szefów państw.

11

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


8

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

Źródło Fotolia.pl

Wyścig po atom


Wydarzenia

Rosyjskiemu koncernowi, specjalizujàcemu si´ w budowie elektrowni atomowych, nie wystarczajà inwestycje w Bułgarii, na Ukrainie czy Białorusi. Szuka szansy w Czechach, na W´grzech, a nawet w Wielkiej Brytanii

Wprawdzie w ostatnich tygodniach Rosatom sfinalizował umowy z rządem w Mińsku, w sprawie budowy i finansowania elektrowni atomowej za 10 mld dolarów, ale te dokumenty nie były zaskoczeniem dla ekspertów. Były przygotowywane od dawna. Znacznie większe zainteresowanie wzbudziły informacje o staraniach Rosatomu, by zdobyć europejskie certyfikaty dla swojego nowego reaktora. Podobnie jak oferta, którą rosyjski koncern złożył czeskiej firmie CEZ na dostawę reaktorów oraz zainteresowanie budową elektrowni na Wyspach Brytyjskich. Eksperci uznali, że Rosatom chce w Europie skutecznie wyjść poza, dotąd tradycyjne dla niego, rynki inwestycyjne. Gdyby rosyjski potentat zdołał wygrać projekt angielski, byłoby to prawdziwym przełomem w postrzeganiu rosyjskich inwestycji energetycznych w Europie. Rosatom jest kontrolowanym przez państwo potentatem.

Droga na Zachód Na początku lipca rosyjskie media poinformowały, powołując się na wiceprezesa Jukkę Laaksonena ze spółki zależnej Rosatomu – ZAO Rusatom Overseas, że koncern zamierza złożyć wniosek o certyfikaty dla swojego reaktora VVER PWR do U.S. Nuclear Regulatory Commission, a wcześniej podobne aplikacje ma przygotować do brytyjskiego regulatora. Rosyjski potentat liczy, że w ciągu pięciu lat zdoła zamknąć cały proces. Tymczasem część specjalistów uważa, że rosyjska firma patrzy na amerykańskie procedury zbyt optymistycznie i nie zdoła uzyskać certyfikatów wcześniej, niż za 7 lat.

Równocześnie podczas wielkiej wystawy Atomexpo 2012 - Rosatom oficjalnie poinformował o swoim zainteresowaniu dostawą reaktorów, czyli w praktyce budową elektrowni w Wielkiej Brytanii. W planach ma także zwiększenie dostaw paliwa do działających na Zachodzie reaktorów, a ostatnio nowy kontrakt pilotażowy zawarł ze Szwecją. Rosyjski koncern będzie od przyszłego roku zaopatrywał reaktor Ringhals 3. Szef Rosatomu, Siergiej Kirijenko przyznał, że udział w brytyjskich projektach Horizon Nuclear Power, jest dla jego firmy bardzo interesujący. Inwestycje te od kilku lat planowały, wspólnie z angielskim koncernem Horizon, dwa niemieckie koncerny E.ON i RWE. Firmy powołały nawet konsorcjum, ale ostatecznie niemieccy partnerzy wycofali się z tego planu. W Niemczech podjęto decyzję o całkowitym wyjściu tego kraju z energetyki jądrowej i reaktory do 2023 roku mają zostać zamknięte, a to oznacza dla RWE i E.ON-u dodatkowe wyzwania i olbrzymie wydatki. Obie firmy domagają się w związku z tym rekompensat od niemieckich władz. Horizon ma wyłączne prawa do budowy dwóch elektrowni – w Wylfa, w północnej Walii oraz w Oldbury-on-Severn w Gloucestershire. Chodzi o reaktory w sumie o mocy 6 tys. MW, które mogłyby powstać do 2025 roku. Koszty projektów szacowane są na 15 mld funtów czyli ok. 24 mld dolarów. To byłyby największe, z obecnie realizowanych projektów nuklearnych, w Europie Zachodniej. Horizon musi jednak znaleźć partnerów, by móc je urzeczywistnić. Rosyjski koncern ma już pewne doświadczenie w działalności w Wielkiej Brytanii, ale nie przy budowie reaktorów. Rosatom, wspólnie

z francuską Arevą, dostarczają paliwo nuklearne do elektrowni Sizewell w Suffolk. Jak podała Rosyjskaja Gazieta, prezes Kirijenko przyznając, że firma jest zainteresowana projektem Horizon, stwierdził też, że zanim się w niego zaangażuje, musi wiedzieć czy będzie mile widzianym partnerem. – Wchodząc na nowy rynek, musimy mieć przekonanie, że będziemy tam pomocni i efektywni – dodał Kirijenko. Z kolei wiceprezes Rosatomu, Kirył Komarow przypomina, że Rosja jest na świecie znana z eksportu gazu, ropy, aluminium i innych metali. – Energia nuklearna jest naszą szansą na dostawę naprawdę konkurencyjnego dla świata produktu – stwierdził Komarow. Rosatom, oprócz technologii, jest w stanie zapewnić w znacznej mierze finansowanie inwestycji i to może być jeden z głównych argumentów na korzyść oferty tego koncernu. Szefowie rosyjskiego potentata wielokrotnie zapewniali, starając się o kontrakty w różnych krajach, że są w stanie pomóc lub wręcz zorganizować finansowanie. Ale eksperci przypominają, że oprócz pieniędzy liczy się także gwarancja niezawodności i efektywność technologii, a rosyjska musi dopiero zdobyć certyfikaty i pozwolenia, by mogła być wdrożona w Wielkiej Brytanii. Poza tym, Rosatom powinien liczyć się z poważną konkurencją, gdy chodzi o przejęcie od niemieckich firm udziałów w brytyjskich projektach. Zainteresowanie zgłosili bowiem także chińscy potentaci. Pierwszy oferent, China Guangdong Nuclear Power Holding Corporation utworzyło konsorcjum z Toshiba Corp. i francuską firmą Areva. Zaś drugim oferentem jest

13

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Źródło Fotolia.pl

Wydarzenia

State Nuclear Power Technology Corp., która nawiązała współpracę z amerykańsko-japońskim potentatem Westinghouse. Dla każdej z chińskich firm przetarg w Wielkiej Brytanii jest tak samo wyjątkowo ważny, jak dla rosyjskiego Rosatomu, ponieważ otwiera nowy, zachodnioeuropejski rynek dla ich technologii.

Czechy bardziej otwarte Zanim zapadną decyzje w Wielkiej Brytanii, które spodziewane są pod koniec roku, Rosatom będzie mieć szanse na zdobycie kontraktu w Czechach. Na początku lipca rosyjska firma, a także Westinghouse i Areva, złożyły oferty na dostawę technologii w przetargu ogłoszonym przez czeskiego potentata – koncern CEZ. Chodzi o kontrakty warte 10-15 mld dolarów, nie tylko na budowę reaktorów w Temelinie, ale także o 9-letni kontrakt na dostawy paliwa. Partnerami Rosatomu są Skoda JS i OKB Gidropress. Poza tym CEZ zakłada w dalszej perspektywie budowę kolejnych reaktorów ze zwycięskim partnerem. Według ekspertów, każdy z oferentów ma równe szanse i każdy zapewnia, że przy inwestycji zatrudni miejscowych podwykonawców oraz pomoże w organizacji finansowania,

14

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

o ile takie będą oczekiwania CEZ-u. Równocześnie rosyjska firma liczy na kontrakt na budowę nowego bloku w elektrowni Kozłoduj w Bułgarii. Tym samym, Rosatom wróci na bułgarski rynek po kilkuletnich sporach. Chodzi o reaktor o mocy 1000 MW, ale to projekt znacznie mniejszy od tego, który koncern zapewnił sobie 6 lat temu. Wówczas, w efekcie także politycznego porozumienia między władzami w Sofii i Moskwie, Atomstrojexport miał budować reaktory w elektrowni Belene, wstępnie wyceniane na ok. 4 mld dolarów. Ale kolejny rząd – Bojko Borysowa, zablokował ten projekt, uznając, że jest ekonomicznie nieopłacalny dla jego kraju. Tym bardziej, że władze zdając sobie sprawę ze wzrostu cen, oszacowały wydatki na ok. 5 mld dolarów. Zaś ostateczna rosyjska wycena wynosiła ponad 6 mld dolarów. Gdy inwestycja została wstrzymana, Rosjanie grozili żądaniem odszkodowań. Teraz mogą zrealizować projekt Kozłoduj, ale ma on jednak o wiele mniejsze znaczenie, niż Belene. Natomiast po raz pierwszy, Rosatom buduje elektrownię w Turcji (w Akkuyu) i liczy, że jeśli władze w Ankarze zdecydują się na realizację kolejnych takich projektów, a rozmawiają już z Francuzami, Amerykanami i Chińczykami, to dadzą również szansę rosyjskiej firmie.

Najłatwiej po sąsiedzku Obecnie koncern jest także zaangażowany w budowę dwóch dużych elektrowni – na Białorusi i w obwodzie kaliningradzkim. W obu przypadkach jednak za własne pieniądze. W efekcie umowy między Mińskiem i Moskwą, Rosja sfinansuje budowę elektrowni o mocy 2,4 tys. MW na Białorusi. Pierwszy z bloków, za których wykonanie odpowiada Atomstrojexport, ma być gotowy za 6 lat, drugi – w 2020 roku. Inwestycja od początku wywołuje mnóstwo kontrowersji i powoduje zaniepokojenie na Litwie, powstaje bowiem koło miejscowości Ostrowiec

(obwód grodzieński), zaledwie 50 km od litewskiej stolicy – Wilna. Elektrownia w kaliningradzkiej enklawie, gdzie też zaplanowano dwa bloki, to równie bliskie sąsiedztwo państwa litewskiego. Eksperci poddają w wątpliwość sens ekonomiczny inwestycji w rejonie Kaliningradu i na Białorusi oraz ich zasadność. Wprawdzie przedstawiciele władz obwodu, jak i białoruscy ministrowie, zapewniają, iż popyt na energię będzie rósł w kolejnych latach, ale według obserwatorów rynku energię trzeba będzie eksportować, zwłaszcza z elektrowni kaliningradzkiej. Stąd pytania o nowe rynki zbytu dla rosyjskiego prądu. Przedstawiciele Rosatomu sugerowali kilkakrotnie, że liczą na możliwość sprzedaży elektryczności do Polski, na Litwę, a także rozważają budowę kabla podmorskiego, przez Bałtyk do Niemiec. Ekspert branży energetycznej, profesor Władysław Mielczarski wyjaśnia, że plany te stronie rosyjskiej będzie trudno wcielić w życie. – Budowa kabla do Niemiec jest czasochłonna i długotrwała, a także bardzo kosztowna – ocenił prof. Mielczarski, który nadzoruje z ramienia Komisji Europejskiej budowę mostu energetycznego Polska-Litwa. Do tego, by energia z Kaliningradu trafiła do Polski, konieczna jest budowa nowej linii, a spółka PSE Operator, odpowiedzialna za sieci w Polsce, nie ma takiego projektu w swoich planach. Równocześnie na Litwie nie brakuje opinii, że obie inwestycje Rosatomu mają na celu uniemożliwienie budowy elektrowni w Visaginie. Ten projekt ma zastąpić elektrownię atomową w Ignalinie, wyłączoną z końcem 2009 roku. Dzięki niej Litwa była nie tylko samowystarczalna, ale też eksportowała elektryczność do sąsiednich państw nadbałtyckich – do Estonii i na Łotwę. Od 2010 roku zdana jest na import, m.in. z Białorusi i Rosji. Eksperci mówią wręcz o swoistym wyścigu rosyjsko-litewskim po atom. Agnieszka Łakoma


JAGUAR.PL


Wydarzenia

Czas

na elektrownie gazowe Decyzje w sprawie dwóch najwa˝niejszych projektów w energetyce gazowej, wartych ponad 2 mld zł, zapadnà w PGNiG w przyszłym roku

zainteresowani są też tymi inwestycjami m.in. PKN Orlen (budowa bloku o mocy 400 MW we Włocławku) i KGHM Polska Miedź (elektrownia o mocy 800 MW w Blachowni; razem z Tauronem).

Źródło Fotolia.pl

Przesądzi koszt paliwa

Spółka uzależnia budowę nowego bloku w elektrociepłowni na Żeraniu od rurociągu. – Ten blok musi mieć paliwo, jeśli nie będziemy mieć gwarancji realizacji gazociągu, nie podejmiemy decyzji o budowie, bo to zbyt ryzykowne – powiedział EiR Radosław Dudziński, wiceprezes ds. strategii PGNiG.

Finał w 2016 roku PGNiG chce, by na Żeraniu powstał blok o mocy około 400-450 MW. Firma obawia się jednak problemów z przyłączeniem do sieci Gaz-Systemu, bo w praktyce musiałaby wybudować 18 km gazociągu – od Żerania do stacji Rembelszczyzna. Poza tym spółka przygotowuje projekt budowy bloku gazowego w Kędzierzynie-Koźlu, we współpracy z Zakładami Azotowymi.

16

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

– Tutaj nie ma takiego ryzyka, jak na Żeraniu, bo w pobliżu przebiegają dwa gazociągi – mówi Dudziński. – Ale jeszcze negocjujemy warunki współpracy, finansowania inwestycji i zakupu ciepła. Przewidujemy, że uda nam się powołać spółkę w listopadzie – dodaje. Uruchomienie bloku o mocy ok. 170 MW zaplanowano na 2016 rok. W trakcie realizacji jest także projekt w Stalowej Woli, gdzie przy współpracy z Tauronem, powstaje blok gazowy o mocy 460 MW. To pierwsza tak duża inwestycja gazowa w Polsce. Blok, którego koszty szacuje się 1,57 mld zł, ma być gotowy w 2016 roku. Z opublikowanego przez PWC raportu pt. „Sektor gazowy a energetyka” wynika, że zaplanowano jeszcze 14 elektrowni gazowych, które dla Tauronu, Energi czy PGE - służą tzw. dywersyfikacji źródeł wytwórczych. Ale

Gdyby wszystkie firmy zdołały zrealizować swoje zamierzenia, to elektrownie gazowe miałyby łączną moc prawie 6,45 tys. MW. Ale eksperci PwC wskazują, że ostatecznie inwestycje zależeć będą od opłacalności i kosztu gazu. Jednostkowe koszty paliwa, w przeliczeniu na 1 MWh, wynoszą ok. 128 zł dla węgla kamiennego i 175 zł dla gazu. Aby osiągnąć takie same koszty w elektrowni gazowej, jak w węglowej - pozwolenia na emisję CO2 musiałyby kosztować ok. 28 euro. Według raportu PwC, rozwój energetyki gazowej w Polsce warunkują także możliwości zapewnienia dostaw paliwa na wymaganym poziomie i atrakcyjnych warunkach, przez dłuższy czas. Dlatego istotne znaczenie ma liberalizacja rynku i ograniczenie monopolu PGNiG. Szef URE Marek Woszczyk zapowiada, że giełda gazowa może ruszyć już w trzecim kwartale tego roku. ała Czytaj też: Energetycy stawiają na gaz – str. 31-33


Wydarzenia

Rywalizacja

o gazociągi trwa Gazprom przyspiesza budow´ rurociàgu przez Morze Czarne, by zwi´kszyç eksport na południe Europy, a Komisja Europejska ciàgle liczy, ˝e powstanie jej projekt Nabucco i do krajów bałkaƒskich dotrze gaz azerski

Prezydent Rosji, po spotkaniu z włoskim premierem Mario Montim, zapowiedział, że w grudniu rozpocznie się budowa gazociągu przez Morze Czarne do Bułgarii i dalej, na południe. Projekt South Stream pozwoli zwiększyć dostawy rosyjskie do państw UE i zmarginalizować Ukrainę – do tej pory najważniejszy kraj dla tranzytu rosyjskiego surowca. Gazporm forsuje tę inwestycję od kilku lat, jako alternatywę dla projektu budowy gazociągu z Azerbejdżanu do Europy czyli Nabucco, wspieranego przez Unię.

Omijana Ukraina South Srtream ma spełniać podobne zadanie, jak rurociąg przez Bałtyk (Nord Stream), oddany do użytku w 2011 roku. Teraz Gazprom chce powtórzyć ten scenariusz przy jego budowie. Głównym partnerem jest włoski koncern ENI, a zainteresowanie zgłosił też francuski EDF. Ponieważ KE nie zamierza zablokować inwestycji, więc gazociąg zapewne uda się wybudować, choć koszty oszacowano na miliard dolarów. Jednak Bruksela raczej nie pójdzie na takie ustępstwa (dostępność gazociągu), jak w przypadku Nord

Streamu. W Unii obowiązuje zasada, że infrastruktura gazowa i energetyczna przesyłowa podlegają dyrektywie TPA, czyli ma ona być dostępna dla tzw. stron trzecich, a nie tylko dla właścicieli. Gazprom przyśpiesza inwestycję, by została oddana do użytku wcześniej, niż zaplanowano uruchomienie gazociągu Nabucco. Równocześnie z deklaracjami prezydenta Putina, Nabucco zyskał niespodziewane wsparcie ze strony azerskiej. Minister energetyki Natik Alijew powiedział, że to właśnie Nabucco West jest najlepszą opcją dla eksportu azerskiego gazu do Europy. Jego zdaniem ma on wiele zalet: wsparcie UE, odpowiednią przepustowość i stwarza możliwość dostaw azerskiego gazu do Europy południowej i centralnej. Wypowiedź ministra ma bardzo duże znaczenie, bo do tej pory Nabucco West było jednym z dwóch projektów, wybranych przez konsorcjum firm (z udziałem m.in. BP, norweskiego Statoilu i azerskiego SOCAR) do transportu gazu z nowego złoża Shah Deniz II (1,2 biliona m sześc.). Wydobycie ruszy na dobre w 2017 roku i do tego czasu musi powstać rurociąg. Konkurencją dla Nabucco jest

TAP – rurociąg transadriatycki, przygotowywany m.in. przez ENI – a miejsce jest tylko na jeden z projektów.

Poszerzą krąg udziałowców Azerskie wsparcie może mieć jeszcze szerszy charakter. Prezes austriackiego OMV (udziałowca Nabucco West), Gerhard Roiss stwierdził, że producenci gazu, który ma transportować Nabucco, mogą zostać jego udziałowcami. Nie ujawnił jednak, czy rozmowy z akcjonariuszami Shah Deniz II są zaawansowane. Jego zdaniem mogą potrwać około roku. – Konsorcjum wyraziło zainteresowanie i zostało zaproszone do rozmów – dodał szef OMV. Nabucco West prowadzić będzie od granicy bułgarsko-tureckiej do Austrii, a jego przepustowość to 23 mld m sześc. gazu. Równocześnie z budową tego rurociągu ma powstać gazociąg z Azerbejdżanu przez Turcję – Trans-Anatolia Pipeline, za 7 mld euro, który przygotowują wspólnie firmy z obu krajów. ała

17

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Wydarzenia

Reforma Êmieciowa ma ulżyć lasom

LeÊnicy od lat walczà z plagà Êmieci porzucanych w lasach, ale nie jest to równa walka. Ukryte kamery odstraszajà, jednak nie wszystkich. Teraz nadzieja w podatku Êmieciowym

Skutki dzikich wysypisk: ■ s ubstancje toksyczne przedostają się do gleby i wód gruntowych, w obrębie dzikich wysypisk notuje się podwyższoną koncentrację metali ciężkich oraz miedzi, niklu, cynku, chromu, a nawet rtęci – następuje skażenie wód podziemnych i powierzchniowych, w tym często wody pitnej; ■ n astępuje zaburzenie funkcjonowania ekosystemów leśnych, nierzadko prowadzi to do śmierci występujących wokół nich drzewostanów ■ r ozkład odpadów powoduje rozwój bakterii chorobotwórczych i niebezpiecznych grzybów oraz przyciąga zwierzęta roznoszące groźne choroby: szczury, komary, muchy; ■ p owstające w dzikim wysypisku biogazy grożą samozapłonem oraz uwolnieniem do atmosfery, gleby i wody substancji trujących, m.in. rakotwórczych; ■ t orebki foliowe, połykane przez zwierzęta, doprowadzają je do śmierci, natomiast odłamki szkła lub metalu powodują okaleczenia, a linki i sznurki znoszone przez ptaki do gniazd – plątanie nóg piskląt.

18

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

Ilość śmieci uprzątniętych w lasach w ciągu siedmiu miesięcy tego roku, lekko przekracza połowę tego, co zebrano w ubiegłym roku. W 2012 r. wywieziono już ponad 80 tys. m sześc. odpadów. Nie wiadomo, jakimi danymi zakończy się ten rok, ale dotychczasowa tendencja raczej nie nastraja optymistycznie. Mimo wysiłków leśników, dzikie wysypiska wciąż są plagą.

Drogowskaz do sprawcy Śmieci pojawiają się przede wszystkim w okolicach osiedli, zabudowań wiejskich i innych skupisk ludzkich – na skraju lasów, w przydrożnych rowach. Znaleźć tam można wszystko, czego zwykle człowiek się pozbywa. – Obierki, resztki jedzenia, połamane płytki ceramiczne, sprzęt AGD, eternit, stare meble – wylicza Anna Malinowska, rzecznik prasowy Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych. – Zdarzyła się nawet „Trybuna Ludu” z 1956 roku – dodaje. Leśnicy znają szczegółowo zawartość wysypisk nie tylko dlatego, że na nich głównie spada zadanie uprzątnięcia śmieci. Porzucone przez ludzi przedmioty mogą wskazać drogę do ich właścicieli.

– Szukamy faktur, podpisanych zeszytów szkolnych i innych dokumentów, na których mogą znajdować się dane o sprawcach, wyrzucających śmieci na nielegalne wysypiska – wyjaśnia rzecznik. Ostatnio jednak są oni sprytniejsi i nie zostawiają śladów. Jest coraz trudniej do nich dotrzeć. A gdy to się uda, potrafią zrzucać winę na sąsiada, jak mówi Arkadiusz Szelling, zastępca nadleśniczego w Nadleśnictwie Celestynów w województwie mazowieckim. Z pomocą przychodzą teraz kamery, instalowane od ok. dwóch lat. Obecnie działa w kraju kilkadziesiąt nowoczesnych systemów monitoringu, prowadzonych z ich użyciem.

W ukrytej kamerze Sprzęt czuwa w dzień i w nocy, jest wyposażony w czujnik ruchu włączający urządzenie. Gdy coś się dzieje, odpowiedni sygnał jest przekazywany do służb leśnych. Strażnik ma bezpośredni podgląd, na ekranie komputera albo w telefonie komórkowym, dzięki czemu może sprawdzić, czy do określonego miejsca podeszła sarna, człowiek albo podjechał samochód. W ostatnim przypadku istnieje szansa utrwalenia numerów rejestracyjnych. Strażnicy mają też możliwość usłyszeć, co dzieje się


Śmieci leżą latami Z wyjątkiem odpadków organicznych, śmieci nie ulegają naturalnemu rozkładowi, zalegają w środowisku wiele lat: ■ karton po napoju 10–30 lat ■ puszka po konserwie 40–80 lat ■ puszka aluminiowa po napoju 50–100 lat ■ jednorazowa torba foliowa 100–120 lat ■ opona samochodowa 300–500 lat ■ butelka plastikowa 500–1000 lat ■ butelka szklana kilka tysięcy lat

Źródło Fotolia.pl

na miejscu. Anna Malinowska zapowiada, że kamer będzie przybywać. Są instalowane szczególnie tam, gdzie ludzie najczęściej wyrzucają śmieci oraz w miejscach składowania drewna, ponieważ jego kradzież to także plaga. O tym, że teren jest monitorowany, wiadomo z tablic informacyjnych rozmieszczonych w lasach, a także z informacji na stronach internetowych nadleśnictw. To ma działać na dwa sposoby. Z jednej strony odstraszająco. Lokalizacji kamer nikt rzecz jasna nie ujawnia, nie są także montowane na stałe w jednym miejscu. Ponadto są chronione przed demontażem lub zniszczeniem. – Urządzenie natychmiast dzwoni pod zaprogramowany przez strażników numer telefonu – dowiadujemy się z wypowiedzi Leszka Szczyrka, komendanta posterunku straży leśnej w Nadleśnictwie w Lądku Zdroju, zamieszczonej na stronie klodzko.naszemiasto.pl. Z drugiej strony, system ma pomóc w schwytaniu sprawców. Za wyrzucenie śmieci w lesie grozi mandat, maksymalnie 500 złotych. Wjazd samochodem do lasu - też tyle kosztuje. Jeśli sprawa trafi na drogę sądową, grzywna może sięgnąć 5 tys. złotych. Sprawca musi też wówczas sprzątnąć śmieci i to nie


Wydarzenia

tylko własne, także te, które pozostawili inni.

Na prywatnym gruncie Arkadiusz Szelling przyznaje, że ostatnio jest mniej śmieci, do czego mogło przyczynić się nagłośnienie informacji o monitorowaniu lasów. System jednak kosztuje. Zresztą w ogóle śmieci są kosztowne. Sytuację ratują dodatkowe pieniądze ze specjalnych dotacji przeznaczonych na sprzątanie lasów, do takich prac są też kierowani skazani. Przedstawiciel Nadleśnictwa Celestynów zwraca przy tym uwagę, że poprawa jest zauważalna przede wszystkim na gruntach należących do Skarbu Państwa. Gorzej jest na terenach prywatnych. Lasy Państwowe nie są upoważnione do ingerowania w prawa własności. Każdy ponosi odpowiedzialność „za swoje”, co wynika z przepisów. Dodatkowy problem stwarza duże rozdrobnienie lasów prywatnych pozostawionych przez dawnych, przedwojennych właścicieli, np. w rejonie Otwocka. – Bywa, że znamy nazwisko osoby, do której należy grunt, ale nie można do niej dotrzeć, bo nie wiadomo, gdzie ona przebywa. Przepisy o ochronie danych osobowych dodatkowo to utrudniają – podkreśla Arkadiusz Szelling. To poważny problem, także z uwagi na potrzebę prowadzenia zabiegów pielęgnacyjnych, czy uprzątania lub odnawiania pasów przeciwpożarowych. Nie tylko ze względu na walkę z zaśmiecaniem lasów.

Opłaty śmieciowe po nowemu Monitoring nie rozwiąże problemu śmieci ostatecznie. Mówi się, że w sukurs może przyjść nowe prawo, a dokładniej rewolucja śmieciowa.

20

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

W przyszłym roku mają zmienić się zasady odbioru odpadów i odpłatności za tę usługę. Obecnie właściciel nieruchomości zawiera umowę na wywóz śmieci z jedną dowolną firmą, z działających na jego terenie. Po zmianach, to gminy będą odpowiadały za odbiór śmieci, to one podpiszą umowę z jednym przedsiębiorcą, który ma odbierać śmieci i one ustalą jedną stawkę. Do wyboru mają trzy kryteria – liczbę osób mieszkających w gospodarstwie domowym, ilość zużywanej wody lub powierzchnię nieruchomości. Niezależnie od sposobu naliczania cennika, zbierane mają być wszystkie odpady od mieszkańców. Obecnie wartości przyjmowane do ustalenia opłat są zaniżane, w porównaniu do faktycznych wielkości wytwarzanych śmieci. Resort środowiska podkreśla, że nowa metoda na śmieci komunalne sprawdziła się w większości krajów europejskich. I przewiduje, że dzięki równej stawce za ich odbiór, bez względu na ilość wytworzonych w danym okresie odpadów, nikomu nie będzie opłacało się podrzucać śmieci ani do lasu, ani do sąsiadów. Każdy będzie musiał zapłacić ten podatek śmieciowy. Poza tym, jeśli mieszkańcy będą selekcjonować śmieci, to zapłacą dużo mniej. Odpowiedzialne za wszystko gminy mają też zapewnić bezpieczne zagospodarowanie wszystkich odpadów komunalnych i ich selekcję,

np. ustawiając odpowiednie pojemniki. Ministerstwo zapowiada, że powinien nastąpić koniec zmartwień o to, co zrobić ze starą pralką, rozpadającą się szafą, przeterminowanymi lekami albo zużytymi bateriami – gmina będzie organizować i wskazywać mieszkańcom punkty odbioru takich odpadów, w tym także niebezpiecznych i wielkogabarytowych. To nie jest bez znaczenia dla leśników, czego przykładem jest np. akcja „Drzewko za elektroodpad”, prowadzona na terenie kilku gmin podległych Nadleśnictwu Celestynów. Organizują one zbiórkę sprzętu np. starych telewizorów, pralek, lodówek, a efekt jest taki, że nie pojawia się on w lesie. – Problemem w zasadzie nie są odpady bytowe – wyjaśnia Arkadiusz Szelling. Jak podkreśla, ogromne szkody przynoszą np. materiały i śmieci pozostałe po remontach i budowach. Trafiają do lasów, bo za podstawienie i wywóz odpowiedniego kontenera płaci się ok. 300 zł, zależnie od jego pojemności. – Łatwiej jest gruz oraz inne śmieci budowlane załadować na przyczepę ciągnika i wywieźć do najbliższego lasu – mówi zastępca nadleśniczego z Celestynowa. Ma jednak nadzieję, że rewolucja śmieciowa ukróci te praktyki, bo w skuteczną rolę mandatów - raczej nie wierzy. Są, jak ocenia, zbyt niskie. Iwona Jackowska

Âmieci w polskich lasach Rok 2012 (stan na 26 lipca)

Ilość zebranych śmieci (w m sześc.)

Koszty (w zł)

80 603,16

7 353 414,54

2011

145 690,19

15 130 429,08

2010

114 809,09

10 858 609,12

2009

80 045,99

7 338 108,85 Źródło: POPiHN, UDT



CSR Patronem sekcji CSR jest program w radiu PIN „BIZON-Biznes Odpowiedzialny i Nowoczesny”

Odpowiedzialne urzędy Wielu przedsi´biorców, zgodnie z duchem liberalnej ekonomii, chciałoby mieç Êwi´ty spokój, czyli by urz´dnicy po prostu pozwolili im działaç. Czy mogà sobie na to pozwoliç ci biznesmeni, których interesuje zrównowa˝ony rozwój?

To oczywiście pytanie retoryczne. Ewentualna niechęć do wszelkich urzędów, nie zwalania nikogo, kto racjonalnie myśli o swoim biznesie, z uważnego analizowania polityki gospodarczej administracji poszczególnych szczebli. Dlaczego jednak społeczna odpowiedzialność biznesu jest ważna z punktu widzenia administracji? Po pierwsze, choć może dla przedsiębiorcy najmniej istotne, administracja sama w sobie jest gigantyczną organizacją, która tak jak każda inna zatrudnia pracowników, zużywa energię elektryczną, papier itd. Jeżeli oczekuje od otoczenia, że będzie zasoby i ludzi traktować w sposób odpowiedzialny, sama też powinna stanowić wzór takich zachowań. Oczywiście można się zastanawiać, dlaczego coraz więcej lekarzy i personelu medycznego dostaje oferty przejścia na samozatrudnienie, gdy to samo państwo, które jest właścicielem szpitali, walczy z umowami śmieciowymi? Po drugie, szeroko rozumiane państwo, jest gigantycznym kupującym. Nie chodzi wyłącznie o zakupy wspomnianego papieru i energii, ale o inwestycje rządowe, które zwłaszcza w dobie kryzysu, zgodnie z założeniami Keynesa, kompensują zmniejszoną konsumpcję i inwestycje prywatne, stabilizując tym samym gospodarkę. Wiele przedsiębiorstw opiera swoją działalność, w sposób pośredni lub bezpośredni, właśnie na zamówieniach publicznych, które z kolei

22

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

mają dążyć coraz silniej w kierunku zielonych zamówień publicznych. Państwo, jako gigantyczny klient i zamawiający, może oczekiwać od dostawcy konkretnych zachowań i stosowania określonych rozwiązań, w tym właśnie tych odpowiedzialnych. Oczekiwaniem Komisji Europejskiej było osiągnięcie wskaźnika 50 proc. zamówień realizowanych w trybie zamówień zielonych, do 2010 roku. Niestety, cel ten nie został zrealizowany. Jednak niezależnie od tego, że wydatki były znacznie poniżej założonego celu, były to kwoty gigantyczne, które trudno bagatelizować. Po trzecie, polityka gospodarcza zakłada wspieranie bardzo konkretnych aspektów społecznej odpowiedzialności. Zrównoważony rozwój znalazł się wśród trzech głównych priorytetów UE zdefiniowanych w dokumencie „Europa 2020. Strategia na rzecz inteligentnego i zrównoważonego rozwoju sprzyjającego włączeniu”. Oprócz transformacji w kierunku gospodarki niskoemisyjnej, efektywniej korzystającej z zasobów i konkurencyjnej - strategia wskazuje dwa inne priorytety bezpośrednio wiążące się innymi obszarami CSR. Są to: wzrost inteligentny, czyli rozwój gospodarki opartej na wiedzy i innowacjach oraz wzrost sprzyjający włączeniu społecznemu, czyli wspieranie gospodarki charakteryzującej się wysokim poziomem zatrudnienia i zapewniającej spójność gospodarczą, społeczną i terytorialną.

Dla wielu firm ważniejsze mogą okazać się ustalenia zawarte w dokumencie „Odnowiona strategia UE na lata 2011-2014 dotycząca społecznej odpowiedzialności przedsiębiorstw”. Ze względu na znacznie krótszy horyzont czasowy, sformułowane w niej cele są znacznie bardziej skonkretyzowane. Np. jeszcze w 2010 r. Komisja Europejska zapowiedziała w ramach promocji CSR, że zajmie się kwestią wprowadzającej w błąd reklamy związanej z oddziaływaniem produktów na środowisko (tzw. greenwashing) - w kontekście dyrektywy o nieuczciwych praktykach handlowych. To bardzo ważne dla wielu producentów, oferujących prawdziwie ekologiczne produkty, a borykających się z konkurentami, których produkty ekologiczność jedynie udają. Przedsiębiorcy, zwłaszcza ci, którzy liczą w jakimś stopniu na środki rządowe i unijne, mogą się spodziewać, że oczekiwania o których mówi strategia, prędzej czy później mogą stać się też np. kryteriami w zamówieniach publicznych. Zresztą nie wszystkiego trzeba się domyślać – wszelkie inicjatywy Grup Roboczych działających przy Zespole ds. CSR są dostępne w postaci rekomendacji na stronie internetowej ministerstwa i dotyczą np. oczekiwań w zakresie raportowania społecznego, w tym raportowania spółek należących do Skarbu Państwa. Jacek Dymowski


www.ekologiairynek.pl

Ekologicznie odpowiedzialni czyli Eko CSR

Biznes odpowiedzialny społecznie to dziś przede wszystkim pozostający w harmonii z naturą. Potrafiący nie tylko korzystać z zasobów naturalnych w zgodzie z prawem i etyką, ale wnoszący też wiele do ich rewitalizacji. I to bez oglądania się w tył, na winowajców nadwątlonych dziś tak mocno sił natury. W naszym miesięczniku CSR znalazł więc swoje stałe miejsce. Pod hasłem Ekologicznie Odpowiedzialni będziemy się oczywiście koncentrować na tym ekologicznym wymiarze CSR, ale nie zaniedbamy także pozostałych aspektów odpowiedzialności społecznej biznesu. Chcemy przy tym przede wszystkim popularyzować najlepsze i najciekawsze rozwiązania stosowane w zakresie CSR w polskich firmach. Firmy i instytucje, które są zainteresowane podzieleniem się swoimi osiągnięciami na polu odpowiedzialnego biznesu, prosimy o kontakt: Tomasz Kargul Kierownik projektu Ekologicznie Odpowiedzialni t.kargul@ekorynek.com, tel. 536 884 534


Źródło Fotolia.pl

Podatek ekologiczny zastąpi akcyzę na samochody

8

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Finanse i Prawo

Nowy podatek ma uwzgl´dniaç parametry proÊrodowiskowe: klas´ norm czystoÊci spalin Euro, pojemnoÊç silnika, a tak˝e nap´dy alternatywne W ministerstwie gospodarki prowadzone są prace nad nowym projektem ustawy o podatku ekologicznym od pojazdów. Pierwszy projekt został odrzucony przez sejm w 2005 roku. Podatek ekologiczny ma promować samochody przyjazne środowisku, czyli co do zasady nowe, poprzez uwzględnienie w podstawie opodatkowania elementów ekologicznych. Jednocześnie ma zostać zniesiony podatek akcyzowy na pojazdy objęte nową daniną ekologiczną. Jest to pomysł już nie nowy, który ma swoje źródło w pracach prawodawcy unijnego. Co więcej, koncepcja zamiany podatku akcyzowego na ekologiczny znajduje silne wsparcie w ekonomii, w koncepcji „podwójnej dywidendy”.

Płaszczyzna unijna W roku 2005 została przyjęta propozycja w sprawie Dyrektywy Rady dotyczącej podatków na samochody osobowe (Proposal for a Council Directive on passanger car related taxes – COM(2005) 261). W uzasadnieniu do projektu wskazano, że funkcjonowanie 25 (wówczas) różnych systemów opodatkowania samochodów osobowych skutkuje zaburzeniami funkcjonowania wspólnego rynku. Tytułem przykładu można wskazać, że obywatele Unii są obciążani podwójnymi, kolejnymi opłatami rejestracyjnymi, przy sprzedaży pojazdów między stronami transakcji zamieszkującymi w różnych krajach. Problemy stwarzają także różnice w podatkach obrotowych naliczanych w poszczególnych krajach, w podatkach akcyzowych i inne obciążenia daninowe nakładane na pojazdy osobowe. Nie bez znaczenia są również przeszkody

o charakterze administracyjnym, np. strata czasu przy załatwianiu różnych formalności, związanych z transferem pojazdów między różnymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej. Jednocześnie projektodawcy wskazali, że samochody osobowe są źródłem znacznej emisji CO2, co musi być brane pod uwagę przy konstruowaniu polityki wspólnotowej w sferze ochrony środowiska, a w szczególności w kontekście realizowania celów Protokołu z Kioto. W konsekwencji zostało potwierdzone, że przyjęcie Dyrektywy Rady w sprawie opodatkowania pojazdów osobowych ma dwa zasadnicze, równorzędne cele: z jednej strony usprawnienie funkcjonowania wspólnego rynku (poprzez jednolity system opodatkowania), po drugie osiągnięcie celu ekologicznego.

Zielona reforma podatkowa Powyższe uzasadnienie wskazywało, że projektowany podatek ekologiczny na pojazdy osobowe wpisuje się w ideę „zielonej reformy podatkowej”. Istotą tejże jest wprowadzanie podatków i opłat ekologicznych, które stopniowo mają zastępować opodatkowanie pracy, ale i oszczędzania (kapitału), a obciążać działania powodujące zanieczyszczenie środowiska i korzystanie z dóbr środowiskowych. Per saldo ma to sprawić, iż przychody budżetowe z tego pierwszego źródła zrównoważą ubytki z drugiego. Jako kluczowy argument wskazuje się osiągnięcie efektu podwójnej dywidendy, tj. realizację efektu ekologicznego (poprzez zmniejszenia uciążliwości dla środowiska), przy jednoczesnym uzyskaniu skutku społecznego. Na

przykład polegającego na zwiększeniu zatrudnienia, a to dzięki zmniejszeniu opodatkowania pracy lub zmniejszeniu socjalnych kosztów pracy po stronie pracodawcy. Ten podwójny, pozytywny skutek jest nazywany w literaturze przedmiotu „podwójną dywidendą w zatrudnieniu” (employment double dividend), co może mieć duże znaczenie dla Europy, a w szczególności Polski, w której pozapłacowe obciążenia pracy są nieporównywalne, choćby w stosunku do gospodarki północnoamerykańskiej.

Założenia dyrektywy Propozycje Komisji dotyczące dyrektywy były oparte o następujące założenia. Po pierwsze przyjęto likwidację wszelkich podatków (opłat) pobieranych w związku z rejestracją pojazdów. Wprowadzenie tego rozwiązania miało być rozłożone w czasie, na okres od 5 do 10 lat. Po drugie, w okresie przejściowym znoszenia podatków (opłat) o charakterze rejestracyjnym, należałoby wprowadzić system rozliczenia tego podatku w odniesieniu do pojazdów, które są przedmiotem transakcji pomiędzy poszczególnymi państwami. Jest to o tyle istotne, że w niektórych państwach członkowskich wysokość podatku rejestracyjnego wynosiła nawet do 2,5 tys.euro w skali roku. W Polsce wysokość opłaty rejestracyjnej to, w przeliczeniu, tylko kilkadziesiąt euro. System rozliczeń powinien być oparty, podobnie jak wynika to z orzecznictwa ETS dotyczącego podatku akcyzowego, o wartość rezydualną pojazdu. Jest to wartość, na jaką może liczyć właściciel samochodu, sprzedając go po upływie

25

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Finanse i Prawo

założonego czasu eksploatacji. Jako adekwatne do tej problematyki, należy uznać rozstrzygnięcie zawarte w orzeczeniu z 29 kwietnia 2004 r. w sprawie C 387/01 – sprawa Weigel. Dotyczyło ono austriackiej akcyzy na samochody. Państwo Weigel, którzy przeprowadzili się z Niemiec do Austrii zostali zobowiązani do zapłaty akcyzy, odpowiadającej kwocie 1/6 i 1/9 wartości pojazdów. Państwo Weigel zaskarżyli to rozstrzygnięcie organów podatkowych, a austriacki sąd administracyjny zwrócił się do ETS z pytaniem prejudycjalnym. ETS w swoim orzeczeniu skonstatował między innymi, iż porównanie obciążeń podatkowych dotyczących pojazdów używanych, kupowanych na austriackim rynku krajowym i takich pojazdów pochodzących z importu (wewnątrzwspólnotowego nabycia), które stanowią w stosunku do siebie produkty konkurencyjne, wskazuje, iż austriacki podatek akcyzowy obciąża obydwa rodzaje produktów. W pierwszym przypadku, jakkolwiek nabywca pojazdu nie płaci podatku akcyzowego bezpośrednio, to jednak jest on zawarty w cenie pojazdu używanego, w wysokości proporcjonalnej do wartości pojazdu, która wraz z użytkowaniem ulega zamortyzowaniu (motyw 68 uzasadnienia w sprawie Weigel). Obciążenie podatkowe dotyczące obydwu kategorii pojazdów jest jednakowe jedynie wówczas, gdy kwota podatku nałożonego na pojazd pochodzący z innego państwa nie przekracza kwoty podatku, proporcjonalnej do wartości podobnego samochodu, zarejestrowanego już w danym państwie (motyw 69 uzasadnienia w sprawie Weigel). Tę zasadę – czyli zrelatywizowania wysokości podatku (opłaty) rejestracyjnego do wartości pojazdu sprowadzanego z jednego kraju wspólnotowego do drugiego, miała zamiar zastosować Komisja Europejska. Jak się wydaje, ten aspekt, przy znoszeniu podatku akcyzowego

26

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

i zastępowaniu go podatkiem ekologicznym, powinien być wzięty pod uwagę również przez polskiego ustawodawcę. Trzeci filar reformy zakładał, że państwa członkowskie wprowadzą taki system opodatkowania pojazdów osobowych, który będzie uwzględniał w podstawie opodatkowania emisję CO2. Ten element miał sprawić, że do roku 2010 byłyby osiągnięte cele w postaci redukcji emisji CO2 do poziomu 120g/km.

Rozwiązania europejskie Brak jednomyślności spowodował, że przedstawione powyżej propozycje z 2005 r. nie stały się prawem wspólnotowym. Tym niemniej, większość państw UE wprowadziło do swoich systemów podatki lub opłaty, które uwzględniają w różnym stopniu aspekty ekologiczne. Dotyczy to już nawet 19 państw, spośród wszystkich członków UE. Rozwiązania proekologiczne nie są jednak jednolite. Wysokość podatku jest uzależniona od takich czynników jak emisja CO2, zużycie paliwa, normy emisji lub pojemność silnika. Choć obecnie podatek ekologiczny na samochody jest na etapie prac resortowych, to ma w Polsce już swoją historię. Pierwszy projekt ustawy o tym podatku został złożony do sejmu już w 2005 roku . Został on wówczas poddany krytyce. W części merytorycznej można było znaleźć słuszne uwagi (m.in. prof. Bazyli Podskrobko), że projekt nie premiuje pojazdów relatywnie przyjaznych dla środowiska, a mianowicie z napędem hybrydowym, benzynowo-elektrycznym oraz z napędem na gaz. Tymczasem spalanie gazu daje niższą emisję zanieczyszczeń o 30 proc. w porównaniu do spalania beznyzny, zaś napęd hybrydowy zmniejsza emisję zanieczyszczeń o 50 procent.

Ostatecznie projekt ustawy został odrzucony w pierwszym czytaniu. Obecnie trwają prace nad kolejnym projektem ustawy o podatku ekologicznym. Nie jest jasne, czy nowy podatek ma obowiązywać już od roku 2013, choć stan prac wskazuje, że jest to termin mało realny. Według informacji pochodzących z ministerstwa gospodarki, ma on uwzględniać przede wszystkim następujące parametry prośrodowiskowe: klasę norm czystości spalin Euro, pojemność silnika, a także napędy alternatywne. Jak wynika z tych doniesień, projektodawcy odrobili lekcję i w projekcie przewidziane są rozwiązania promujące napędy alternatywne. Istotną zmianą w relacji do poprzedniego pomysłu jest również i to, że podatek ma być uiszczany jednorazowo, przy pierwszej rejestracji pojazdu w Polsce. W poprzednim projekcie zakładano, że podatek będzie uiszczany corocznie. Co niezwykle ważne - nowy podatek ma być „neutralny dla budżetu” . Cóż to oznacza? Otóż wprowadzenie podatku ekologicznego, ma być połączone z jednoczesnym zniesieniem podatku akcyzowego na pojazdy, które zostaną objęte nowym rodzajem daniny. Obecnie obowiązują dwie stawki podatku akcyzowego na pojazdy: właściciele aut o pojemności silników powyżej 2 l płacą 18,6 proc. wartości pojazdu, natomiast ci, których pojazdy mają mniejsze pojemności - tylko 3,1 proc. wartości pojazdu. Podatek ekologiczny ma być tak skonstruowany, aby pochodzące z jego poboru wpływy równoważyły dotychczas uzyskiwane środki z podatku akcyzowego. Jeżeli tak się stanie, a jednocześnie zostanie osiągnięty cel ekologiczny, wówczas polski ustawodawca będzie mógł zapisać na swoim koncie sukces w postaci kroku w kierunku zielonej reformy podatkowej i częściowego osiągnięcia „podwójnej dywidendy”. Bartosz Draniewicz



Finanse i Prawo

Trudne partnerstwo

przy budowie dróg

Słabnie perspektywa współpracy paƒstwa z prywatnymi inwestorami przy budowie autostrad. Dwie strategiczne inwestycje, które miały byç realizowane w formule partnerstwa publiczno-prywatnego (PPP), zostały zahamowane. Chodzi o odcinek A1 ze Strykowa do Pyrzowic oraz A2 z Warszawy do Terespola Takiego obrotu sprawy mało kto się spodziewał. Problemem okazał się sposób zaliczenia rządowego wkładu w PPP do wydatków budżetowych. Spodziewane przychody z opłat mają przekroczyć połowę opłaty przekazywanej prywatnemu partnerowi przez państwo za wybudowanie drogi. A w takiej sytuacji, według unijnego Eurostatu, musiałoby to obciążyć dług publiczny. W grę wchodzi 8,5 mld złotych.

Trzy inwestycje To poważny problem, bo szanse na realizację obu inwestycji z budżetu są mizerne. Pieniądze na rozwój drogowej infrastruktury, jakie otrzymaliśmy z UE na lata 2007-2013 praktycznie się skończyły. Tegoroczne wydatki, mające przekroczyć 29 mld zł, mogą w przyszłym roku stopnieć do zaledwie jednej czwartej tej kwoty. Część rozpisanych już przetargów trzeba było anulować. Szersze stosowanie formuły PPP mogłoby dać większe szanse kontynuowania budowy dróg. W systemie PPP realizowano do tej pory trzy duże inwestycje. Pierwszą był 60-kilometrowy odcinek A4 między Katowicami a Krakowem.

28

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

Katowicki Stalexport otrzymał koncesję na dostosowanie istniejącej trasy do parametrów autostrady płatnej oraz jej eksploatację do roku 2027. Firma poprawiła nawierzchnię, zmodernizowała mosty i wiadukty, wybudowała punkty poboru opłat. Jednak jeszcze przez kilka lat po uruchomieniu poboru opłat na trasie prowadzono remonty, co wydłużało czas przejazdu. Kolejną drogą budowaną w tym systemie była północna część A2. Umowę o wartości 1,8 mld euro rząd podpisał ze spółką Gdańsk Transport Company (GTC), która miała wybudować trasę w dwóch odcinkach. Pierwszy o długości 90 km z Gdańska do Nowych Marz, powstał w latach 2005-2008. Z drugim było gorzej: minister transportu odstąpił od umowy. Założył, że lepszym rozwiązaniem będzie budowa 50-kilometrowego fragmentu systemem tradycyjnym. Nic z tego jednak nie wyszło i resort na powrót usiadł do rozmów z GTC. Rozpoczęte w 2009 r. prace zakończono w roku ubiegłym. Także na kolejnej inwestycji – autostradzie A2, publiczny i prywatny partner mieli kłopoty z dogadaniem się. Pierwszy, 150-kilometrowy odcinek z Konina do Nowego

Tomyśla zakończono w roku 2004. Budowa drugiego – 100-kilometrowego do Świecka została rozpoczęta dopiero pięć lat później.

Spory o koszty Podstawowym problemem w autostradowych inwestycjach PPP była kwestia kosztów. Niekorzystną atmosferę między partnerami podbijały nagłaśniane różnice w cenach za kolejne etapy inwestycji. Kilometr A1 z Gdańska do Nowych Marz kosztował średnio 5,6 mln euro. Odcinek do Torunia miał być droższy, obejmował m.in. budowę trzech mostów: dwóch na Wiśle i jednego na Drwęcy. Wskutek poślizgu w realizacji planów i komplikacji spowodowanych wygaszeniem umowy koncesyjnej, cena wzrosła, przekraczając 11 mln euro. Podobnie było w przypadku A2. Odcinek do Świecka okazał się znacznie droższy niż z Konina do Nowego Tomyśla. Negocjacje w sprawie wysokości kosztów, sposobu rozliczania ciągnęły się bardzo długo. Rząd nie chciał zgodzić się na zwiększenie kosztów o 300 mln euro, czego domagał się koncesjonariusz. Uzasadniał on swoje racje wzrostem cen


Finanse i Prawo

Źródło Fotolia.pl

materiałów, robocizny, transportu. Do tego doszło osłabienie złotego. Tymczasem uzgodniona stawka za kilometr ustalona została w euro: Autostrada Wielkopolska wyliczała, że na samych różnicach kursowych straciłaby miliony. W rezultacie trzeba było opracować nowe zamknięcie finansowe przedsięwzięcia. Za to, gdy inwestycja ruszyła w 2009 r. - zakończono ją już bez przeszkód.

Zmiany urzędników i strategii Ale PPP kulało także z innych powodów: rotacji na państwowych stanowiskach, pociągającej za sobą zmiany strategii budowy dróg,

słabego lub zbyt późnego przygotowania projektów zwiększającego ryzyko i przeciągającego przetargi oraz małego doświadczenia negocjacyjnego strony publicznej. Kiedy wspólna formuła może znowu dojść do skutku? Po fiasku z odcinkami A1 i A2 perspektywy nie są zbyt pomyślne. Choć szanse na porozumienie z Eurostatem mają być jeszcze możliwe przy zmianie kontraktów. Byłoby to o tyle ważne, że właśnie taki sposób realizowania inwestycji drogowych preferowany jest teraz przez Unię. Prywatne konsorcja skuteczniej pozyskują finansowanie, zresztą same posiadają kapitał inwestycyjny. Dlatego unijne środki przyznawane są w pierwszej kolejności na realizacje w formule PPP.

– Zobaczymy, jak teraz będzie wyglądał program budowy dróg. Czy państwo dalej będzie chciało budować samemu, czy też przekona się, że odcinek od Konina do granicy sprawdza się co do ceny, terminu wykonania oraz jakości – mówił w listopadzie 2011 r. Jan Kluczyk, najważniejszy udziałowiec Autostrady Wielkopolskiej, pytany o ewentualne kolejne tego typu przedsięwzięcia. – Jeśli nastąpi powrót do koncepcji udziału w budowie inwestorów prywatnych, wtedy może pojawić się pomysł rozszerzenia naszej aktywności na inne odcinki autostrad – deklarował biznesmen. Adam Wiśniewski

29

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Finanse i Prawo

Prawo

utrudnia zalesienie Choç zalesianie nale˝y do priorytetów polityki klimatycznej, a wydatki na ten cel korzystajà z dofinansowania ze Êrodków publicznych, to na piàtej cz´Êci naszego kraju realizacj´ takich projektów utrudniajà bariery prawne W Polsce, w ramach szeroko rozumianych działań proekologicznych, można otrzymać pomoc finansową na zalesienie gruntów rolnych oraz zalesienie gruntów innych niż rolne, objętych Programem Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013. Paradoksalnie jednak, na przeszkodzie stają obszary Natura 2000, a precyzyjniej - brak planów zadań ochronnych lub planów ochrony dla tych obszarów. Problem jest istotny zważywszy, że w Polsce tereny Natura 2000 zajmują ponad 20 proc. terytorium kraju.

Zasady przyznawania pomocy Materialnoprawną podstawę przyznawania pomocy na zalesianie stanowi ustawa z 7 marca 2007 r. o wspieraniu rozwoju obszarów wiejskich z udziałem środków Europejskiego Funduszu Rolnego na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich (Dz.U. nr 64, poz. 427 ze zm.) oraz rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z 19 marca 2009 r. w sprawie szczegółowych warunków i trybu przyznawania pomocy finansowej w ramach działania „Zalesianie gruntów rolnych oraz zalesianie gruntów innych niż rolne”, objętego Programem Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013 (PROW).

30

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

Zgodnie z art. 10 ust. 1 ww. ustawy, pomoc jest przyznawana na wniosek osoby fizycznej, osoby prawnej lub jednostki organizacyjnej nieposiadającej osobowości prawnej, jeżeli wnioskodawca spełnia warunki przyznania pomocy finansowej określone w przepisach, o których mowa w art. 1 pkt 1, oraz w przepisach wydanych na podstawie art. 29 ust. 1 pkt 1, stanowiącym delegację ustawową dla ww. rozporządzenia. Stosownie natomiast do par. 10 ust. 3 rozporządzenia, kierownik biura powiatowego ARiMR, w drodze decyzji, odmawia przyznania funduszy na zalesianie, jeżeli w wyniku weryfikacji wniosku o pomoc zostanie ustalone, że wnioskodawca nie spełnia warunków określonych w par. 4 ust. 1 pkt 1-3, albo par. 5 ust. 1 lub grunty przeznaczone do zalesienia we wniosku o pomoc - nie odpowiadają wymaganiom określonym w par. 4 ust. 2 lub 3, albo par. 5 ust. 2. Jak wynika z analizy wydawanych decyzji, przyczyną odmowy przyznawania pomocy na zalesienie gruntów położonych na obszarach Natura 2000, jest brak spełnienia warunku określonego w par. 4 ust. 2 pkt 4 lit.a rozporządzenia, zgodnie z którym, pomoc na zalesienie gruntów rolnych jest przyznawana rolnikowi do gruntów położonych poza obszarami Natura 2000 lub obszarami znajdującymi się na liście, o której

mowa w art. 27 ust. 3 pkt 1 ustawy z 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody (Dz.U. z 2009 r., nr 151, poz. 1220). Chyba, że planowane zalesienie nie jest sprzeczne z planami ochrony albo planami zadań ochronnych tych obszarów. Problem dotyczy więc działek położonych w obrębie obszarów Natura 2000, dla których brak jest odpowiednich planów ochrony, albo planów zadań ochronnych.

Plany dwóch kategorii Zgodnie z art. 28 ust. 1 i 5 ustawy o ochronie przyrody, organ sprawujący nadzór nad obszarem Natura 2000 sporządza projekt planu zadań ochronnych na okres 10 lat. Pierwszy projekt sporządza się w terminie 6 lat, od dnia zatwierdzenia obszaru przez Komisję Europejską jako obszaru mającego znaczenie dla Wspólnoty, lub od dnia wyznaczenia obszaru specjalnej ochrony ptaków. Następnie regionalny dyrektor ochrony środowiska ustanawia, w drodze aktu prawa miejscowego, w formie zarządzenia, plan zadań ochronnych dla obszaru Natura 2000. Kieruje się przy tym koniecznością utrzymania i przywracania do właściwego stanu ochrony siedlisk przyrodniczych oraz gatunków roślin i zwierząt, dla których ochrony wyznaczono obszar Natura 2000.


Źródło Fotolia.pl

Zakres planu został określony przez ustawodawcę w art. 29 ust. 8 ustawy o ochronie przyrody. Warto wskazać, że nieruchomości objęte ochroną Natura 2000, mogą jednocześnie (co nie jest rzadkością) znajdować w obrębie innych form ochronnych – np. parku narodowego, rezerwatu przyrody, parku krajobrazowego. W związku z tym ustawodawca w art. 30 ust. 1 ustawy o ochronie przyrody rozstrzygnął, że plan ochrony ustanowiony dla parku narodowego, rezerwatu przyrody lub parku krajobrazowego położonego w granicach obszaru Natura 2000, uwzględniający zakres, o którym mowa w art. 29 - staje się planem ochrony dla tej części obszaru Natura 2000. W Polsce, według informacji pochodzących z Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska (czerwiec 2012 r.), jest obecnie 968 obszarów Natura 2000. W tym, 145 obszarów specjalnej ochrony ptaków oraz 823 obszary mające znaczenie dla Wspólnoty (zatwierdzonych decyzją KE). Ponadto są dwa proponowane obszary, mające znaczenie dla Wspólnoty, przekazane przez Rząd RP i oczekujące na decyzję Komisji Europejskiej. Stan prac nad opracowaniem planów zadań ochronnych oraz planów ochrony jest następujący: na czerwiec 2012 r. plany zadań ochronnych ustanowione zostały dla trzech obszarów Natura 2000 (Góra Świętej Anny PLH160002, Góry Opawskie

PLH160007, Murawy w Haćkach PLH200015), natomiast dla dwóch obszarów (Wielopole – Jodły pod Czartorią PLH100031, Lubiaszów w Puszczy Pilickiej PLH100026), które pokrywają się w całości z rezerwatami przyrody - ustanowione zostały plany ochrony, uwzględniające zakres art. 29 ustawy z 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody. Obecnie trwają prace nad przygotowaniem blisko 330 projektów planów zadań ochronnych oraz planów ochrony. Są one jednak ustanowione jedynie dla 5 obszarów. Dla mniej niż połowy są obecnie prowadzone prace, z których zdecydowana większość nie przeszła jeszcze czasochłonnych konsultacji społecznych.

Stanowisko organów i sądów Argumentacja organów, jak i sądów (np. WSA w Kielcach sygn. II SA/Ke 143/12 i II SA/Ke 144/12), rozpoznających skargi od decyzji odmawiających dofinansowania na zalesianie na obszarach Natura 2000, jest następująca: skoro dana działka jest położona na obszarze Natura 2000, przy czym brak jest dla niej planu zadań ochronnych lub planu ochrony, to tym samym wnioskodawca nie może wykazać, że zalesienie na danej działce nie jest sprzeczne z takim planem. Mówiąc innymi słowy, nie można w sensie logicznym

stwierdzić, czy dane przedsięwzięcie jest lub nie jest zgodne z takim planem, skoro ów dokument (akt prawa powszechnego) nie istnieje. Moim zdaniem powyższe stanowisko organów jest polemiczne. Należy postawić pytanie - czy jednak brak planów oznacza brak możliwości korzystania z nieruchomości na obszarach Natura 2000? O tym, czy można prowadzić określoną działalność na obszarach Natura 2000 decydują w głównej mierze przepisy dyrektyw Unii: Dyrektywy Rady 92/43/EWG z 21 maja 1992 r. w sprawie ochrony siedlisk przyrodniczych oraz dzikiej fauny i flory (tzw. Dyrektywa siedliskowa lub habitatowa Dz. Urz. WE L 206 z 22.07.1992), Dyrektywy Rady 79/409/EEC z 2 kwietnia 1979 roku w sprawie ochrony dziko żyjących ptaków (tzw. Dyrektywa ptasia), a także implementująca je do polskiego porządku prawnego ustawa o ochronie przyrody (wobec braku planów ochrony, planów zadań ochronnych). Komentatorzy do ustawy o ochronie przyrody wskazują, że istotą obszarów Natura 2000 nie jest bynajmniej wyłączenie ich z możliwości prowadzenia działalności gospodarczej, jak również objęcie ochroną całości przyrody (Dz. Urz. WE L 103 z 25.04.1979). Istotne znaczenie ma tutaj art. 36 ust. 1 ustawy o ochronie przyrody w brzmieniu:

31

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Źródło Fotolia.pl

„Na obszarach Natura 2000, z zastrzeżeniem ust. 2, nie podlega ograniczeniu działalność związana z utrzymaniem urządzeń i obiektów służących bezpieczeństwu przeciwpowodziowemu oraz działalność gospodarcza, rolna, leśna, łowiecka i rybacka, a także amatorski połów ryb, jeżeli nie oddziałuje znacząco negatywnie na cele ochrony obszaru Natura 2000”. Z przytoczonego przepisu płyną dwie ważne konstatacje. Po pierwsze możliwe jest prowadzenie na obszarach Natura 2000 działalności związanej z utrzymaniem urządzeń i obiektów służących bezpieczeństwu przeciwpowodziowemu oraz działalności gospodarczej, rolnej, leśnej, łowieckiej i rybackiej, amatorskiego połowu ryb. W odniesieniu do działalności gospodarczej na obszarach Natura 2000, ustawodawca nie wskazuje rodzaju i nie wprowadza innych ograniczeń prowadzenia jej na tych terenach. Jak się wydaje, aby zachować ochronę właściwą programowi Natura 2000 oraz umożliwić rzeczywiste skorzystanie z PROW na lata 2007-2013 na obszarach Natura 2000, należałoby na tych terenach, na których nie obowiązują plany ochrony albo plany zadań ochronnych, rozpoznawać wnioski w ten sposób, by dokonywać oceny dofinansowania wniosków z uwzględnieniem wszystkich przepisów prawa powszechnie obowiązującego, dotyczących stref Natura 2000 - w miejsce oddalania ich tam, gdzie tych planów nie ma. A takich obszarów jest zgłaszanych zdecydowanie więcej. Jeżeli tego rodzaju interpretacja nie zostanie przyjęta, należy dokonać zmiany w par. 4 ust. 2 pkt 4 lit. a ww. rozporządzenia, tak aby zostało uwzględnione, że obecnie w Polsce w zasadzie brak jest planów zadań ochronnych, albo planów ochrony dla obszarów Natura 2000. Bartosz Draniewicz


Finanse i Prawo

Własny las,

to nie tylko przyjemność Co roku przybywa w kraju tysiàce hektarów lasów. Wkład w to majà tak˝e ich prywatni właÊciciele. Rozdrobnieni, z wolna organizujàcy si´ w zwiàzki

W rękach prywatnych znajduje się ponad 17 proc. lasów w Polsce. Ich dokładna powierzchnia nie została precyzyjnie wymierzona, co wynika m.in. z naturalnych procesów zachodzących w środowisku, ale także z nieuregulowanych statusów prawnych gruntów. Jak podaje Władysław Pędziwiatr, prezes Polskiego Związku Zrzeszeń Leśnych (PZZL), na pewno można mówić o 1,7 mln hektarów. Badania naukowe pokazują natomiast, że w oficjalnych statystykach nie uwzględniono ok. 300 tys. ha lasów prywatnych, z których część jest efektem także naturalnej sukcesji, czyli wysiewania się drzew na nieużytkach. - Myślę, że lasy prywatne mogą już zajmować do 2 mln ha – mówi prezes PZZL. Najmniejsze liczą kilkadziesiąt arów, największe nawet ponad 1000 hektarów. Właścicieli jest ok. 1,5 mln, w zasadzie tylu, ilu mamy w kraju rolników, ale nie tylko do rolników należą lasy niepaństwowe.

Kto ma ten las… – W prawie nie znajdziemy definicji właściciela prywatnego lasu. Najczęściej mówi się, że to rolnik, który ma las. Tymczasem w Polsce istnieją też wspólnoty leśne oraz gruntowe, założone przed II wojną. I to, niestety, stanowi poważny problem – podkreśla Władysław Pędziwiatr. Status gruntów należących do wspólnot nie jest uregulowany. Po wojnie ich właściciele albo przenieśli się w inne rejony kraju, albo wyjechali za granicę, niektórzy już nie żyją. Ponieważ nie są to własności wydzielone, nie wiadomo, co wolno zrobić z ich gruntami, czy np. można je sprzedać. Ziemie bez gospodarza pozostają bez stałej opieki pielęgnacyjnej i ochrony, znajdują się poza programami zalesiania czy planami zagospodarowania leśnych produktów. Jak wyjaśnia Anna Malinowska, rzecznik prasowy Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych, obowiązki i prawa właścicieli lasów wynikają

z postanowień ustawy o lasach, a gospodarowanie w lasach prywatnych jest prowadzone według uproszczonego planu urządzenia lasu lub decyzji starosty wydanej na podstawie inwentaryzacji stanu lasów. Dokumenty te określają także wielkość dopuszczalnego pozyskania drewna na danym terenie. Nadzór nad prowadzoną gospodarką leśną w lasach prywatnych sprawuje starosta. Według danych DG PL, ponad 70 proc. starostw powierza prowadzenie tego nadzoru leśnikom z Lasów Państwowych, a szczegóły nadzoru są określane w porozumieniach z nadleśniczymi, publikowanych w dziennikach urzędowych wojewody.

Nie tylko drewno Podejście do obowiązków ustawowych bywa różne. Rolnik, który ma pół hektara lasu, w zasadzie nie musi ich znać, wykorzystuje go na własne potrzeby i raczej gospodaruje nim racjonalnie – nie wycina zdrowych

ProduktywnoÊç Lasów Paƒstwowych Powierzchnia PGL LP

Średnie pozyskanie z 1 ha

Pozyskanie roczne

Szacunkowa liczba osób zatrudnionych i współpracujących z LP

Ilość m sześc. na jedną osobę zatrudnioną i współpracującą

Kwota produkcji przypadająca na osobę

7,1 mln ha

4,5 m sześc./ha

31,9 mln m sześc.

24,7 tys. – PGL LP ~25.3 tys. – osoby współpracujące (ZUL)

639 m sześc./osobę

95,8 tys. zł (przy zał. 1 m sześc. – 150 zł)

Źródło: Prezentacja „Lasy prywatne w Polsce – ważne źródło produkcji i podaży drewna”. Marek Jabłoński – Zakład Zarządzania Zasobami Leśnymi IBL, Władysław Pędziwiatr – Polski Związek Zrzeszeń Leśnych

33

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Finanse i Prawo

tylko w części, gdyż nie potrafiliśmy wykorzystać wcześniej środków ze wszystkich projektów unijnych. Właściciele lasów mogą ubiegać się obecnie o dofinansowanie do zalesiania oraz na odbudowę po klęskach żywiołowych. O środkach na inwestycje, maszyny i działania na rzecz ograniczania zmian klimatycznych można na razie pomarzyć. Starsi i młodsi leśnicy z jednakowym naciskiem zwracają uwagę, że potrzeby są duże. - Obliczyłem, że samodzielność ekonomiczną może dać las o powierzchni ok. 200 hektarów. To jest bardzo dużo, tymczasem jego sadzenie już nie jest tak atrakcyjne, jak kiedyś – wyjaśnia prezes PZZL. Jak wylicza, cena 1 ha gruntu pod zalesienie od ANR wzrosła z ok. 4-5 tys. zł do 14-17 tys. złotych. Niewiele zaś wzrosły dopłaty do zalesień. W latach 2006-2007 wynosiły 7-8 tys. zł, a obecnie maksymalnie można uzyskać 11 tys. zł, wyżej są wyceniane lasy liściaste niż iglaste. Krócej jest także wypłacana premia z tytułu wyłączenia gruntu z uprawy rolnej – już nie przez 20, ale przez 15 lat. Wynosi ona 1400 zł/ha, dodatkowo przez pierwsze 5 lat przyznawana jest premia pielęgnacyjna w kwocie 500 zł/ha. Z tego trzeba pokryć koszty sadzonek, dosadzania i pielęgnacji.

drzew. W tym przypadku właściwie do oczyszczania substancji leśnej z niekorzystnych organizmów wystarcza zdrowy rozsądek. Jak mówi Władysław Pędziwiatr, niekiedy nadmierna ingerencja w procesy naturalne wręcz nie jest wskazana. – To nie plantacja owoców, ani ogródek, który ma ładnie wyglądać – żartuje, wspominając czasy, kiedy swojego lasu doglądał jak nadopiekuńczy ojciec. I dodaje: las musi także sam na siebie pracować, przesadna gorliwość człowieka nawet nie jest wskazana. Ale tylko przesadna, bo – jak podkreśla – rocznie Ziemia traci bezpowrotnie ok. 350 tys. ha lasów, to nieco więcej niż powierzchnia Polski. I coraz częściej na świecie dostrzega się, że wartości lasów nie można mierzyć wyłącznie ilością pozyskiwanego drewna (które stanowi ok. 10 proc. produkowanych przez nie dóbr), czy runa leśnego, ale także oddawanym tlenem, wpływem na regulowanie stosunków wodnych, miejscem odpoczynku. Las to nie tylko spiżarnia, to także dom i apteka, jak powiada Władysław Pędziwiatr. Unia Europejska coraz więcej pieniędzy przeznacza także na to, aby lasy nadal mogły pełnić te wszystkie role. Temu służą programy pomocowe, z których Polska korzysta jednak

Model szacunkowy opłacalnoÊci prywatnego gospodarstwa leÊnego Średni roczny przyrost w m sześc.

Średnie roczne pozyskanie w m sześc.

Średnia cena 1m sześc.

Potencjalny dochód z 1 ha

8 m sześc./ha

4,0 m sześc./ha

150 zł/m sześc.

600 zł

5 m sześc./ha

2,5 m sześc./ha

150 zł/m sześc.

375 zł

Zakładany koszt funkcjonowania gospodarstwa

Dochód z 1 ha (przy cenie 1m3 = 150 zł)

Wymagana powierzchnia leśna

100 tys. zł

600 zł

166 ha

100 tys. zł

375 zł

266 ha

Źródło: Prezentacja „Lasy prywatne w Polsce – ważne źródło produkcji i podaży drewna”. Marek Jabłoński – Zakład Zarządzania Zasobami Leśnymi IBL, Władysław Pędziwiatr – Polski Związek Zrzeszeń Leśnych

34

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

Koszty sadzonek są różne. Najtańsze są drzew iglastych, najdroższe liściastych. Ich ceny kształtują się w granicach mniej więcej od 50 gr do 1,5 zł (dąb). Aby zalesić hektar ziemi, potrzeba nawet 8 tys. sztuk sadzonek. Trzeba też wiedzieć, że istnieją ograniczenia co do maksymalnej powierzchni zalesianego obszaru, czego kiedyś nie było. I co istotne, największe zyski las przynosi po osiągnięciu wieku rębności, czyli po ok. 100 latach.

Zwiększanie lesistości Środki przyznawane na sadzenie lasów wynikają z jednego z ważniejszych priorytetów polityki leśnej państwa. Oblicza się, że dzięki jej realizacji powinna zwiększyć się lesistość kraju do 30 proc. w roku 2020 i 33 proc. po roku 2050. Polski wskaźnik (ok. 29 proc.) jest niższy od średniej europejskiej wynoszącej 31,1 procent. Jednocześnie prawie wszyscy nasi sąsiedzi mają większy: Białoruś - 38,8 proc., Czechy – 34,0 proc., Litwa – 31,6 proc., Niemcy – 31,0 proc., Słowacja – 41,9 procent. Z powodów ekonomicznych zalesieniu gruntów rolnych podlegają gleby najsłabsze, na których produkcja rolna jest nieopłacalna. Celem tego wsparcia jest powiększenie obszarów leśnych przez zalesianie, utrzymanie i wzmocnienie ekologicznej stabilności obszarów leśnych oraz zmniejszenie fragmentacji kompleksów leśnych i tworzenie korytarzy ekologicznych, a ponadto zwiększenie udziału lasów w globalnym bilansie węgla oraz ograniczeniu zmian klimatu.

Program do 2013 roku Zalesianie gruntów rolnych oraz innych niż grunty rolne (czyli nieużytkowych rolniczo) jest realizacją Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013. W 2011 r. zalesio-


Źródło Fotolia.pl

no powierzchnię 22 078,72 ha, co stanowi 22,75 proc. wartości docelowej. Średnia powierzchnia zalesienia wynikająca z wydanej decyzji na przyznanie pomocy wynosi 2,60 ha w przypadku gruntów rolnych oraz 1,89 ha w przypadku innych niż rolne – wynika ze sprawozdania ministerstwa rolnictwa i rozwoju wsi za 2011 rok, zatwierdzonego w czerwcu 2012 r. przez komitet monitorujący program. Z tegorocznych danych (na dzień 20 lipca 2012 r.) wynika, że do tej pory wydano ponad 10 tys. decyzji w sprawie udzielenia pomocy, wypłacono przeszło 541 mln zł dla ponad 13,5 tys. beneficjentów.

Zmniejszenie dopłat nie jest jednak jedyną bolączką właścicieli prywatnych lasów. Mimo pomocy Lasów Państwowych, przeszkadza im np. brak fachowej wiedzy leśnej i szkoleń, osobnego zbioru przepisów dotyczących lasów prywatnych, a ponadto problemy z dostępnością do własnych lasów, otoczonych lasami publicznymi, wreszcie brak wsparcia finansowego dla stowarzyszeń skupiających ich środowisko. Na razie jest ich niewiele. Od 2002 r. powstało kilka zrzeszeń: nadmorskie, w Radomiu, włościańskie, zawojskie, w Sidzinie, niebyleckie i podlaskie. Ich przedstawiciele weszli w skład władz Polskiego Związku Zrzeszeń Leśnych,

IntensywnoÊç pozyskania drewna (w m szeÊc. z 1 hektara) lasy państwowe

lasy gminne

parki narodowe

lasy prywatne

4,5

1,6

1,4

0,7

zarejestrowanego w KRS 25 maja 2011 roku. Organizując się, chcą mieć większą siłę przebicia na forum ogólnopolskim i zwiększyć szanse ubiegania się o środki pomocowe, czy możliwość organizowania szkoleń. Łatwo jednak nie jest. W związku działa się społecznie, nie ma zbyt wielu pieniędzy, nawet na administrowanie tą działalnością. Tymczasem PZZL wytyczył sobie misję propagowania działań na rzecz wzrostu poziomu lesistości w Polsce oraz trwałej i zrównoważonej gospodarki leśnej w niepaństwowych gospodarstwach leśnych. Chce rozwijać edukację leśną, stworzyć pomost współpracy zrzeszeń leśnych z innymi organami władzy publicznej oraz podmiotami prywatnymi w kraju i za granicą. - Staramy się o środki z funduszu leśnego, ale niestety, resort rolnictwa nie widzi takiej potrzeby – mówi szef związku.

Źródło: Prezentacja „Lasy prywatne w Polsce – ważne źródło produkcji i podaży drewna”. Marek Jabłoński – Zakład Zarządzania Zasobami Leśnymi IBL, Władysław Pędziwiatr – Polski Związek Zrzeszeń Leśnych

Iwona Jackowska

35

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Przemysł | Energetyka

Albo łupki, albo atom – Komisja Europejska zaakceptowała polski wniosek derogacyjny i przyznała pulę darmowych pozwoleń na emisję dwutlenku węgla, zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Ale jednocześnie ich alokację obwarowała pewnymi warunkami i nie zgodziła się na całą listę inwestycji, dla których liczono na darmowe uprawnienia. Czy to znaczy, że niektórych nowych, planowanych bloków, nie uda się wybudować? – Dla nas ważne jest, że Komisja Europejska przyznała uprawnienia. Usunięcie z listy niektórych inwestycji nie jest katastrofą, bo mam wrażenie, że znajdowały się na niej także projekty będące de facto na bardzo wstępnym etapie przygotowań, nawet koncepcji. Nie sądzę, by decyzja Brukseli zastopowała inwestycje w polskiej elektroenergetyce. Ale trzeba postawione przez nią warunki traktować jako poważny sygnał, iż utrzymuje ona sztywny kierunek polityki klimatycznej i będzie nadal dążyć do większej redukcji emisji CO2. A w dłuższej perspektywie Komisja będzie chciała doprowadzić do gospodarki bezemisyjnej. Co z kolei, będzie mieć ogromny wpływ na polską energetykę, której struktura produkcji rozmija się z celami europejskiej polityki klimatycznej. – Czy uda się nam na dłuższą metę obronić przed zaostrzeniem tej polityki i dotychczas składane przez rząd veto okaże się skuteczne? Pojawiają się opinie,

36

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

Źródło: KPMG

Rozmowa z Dariuszem Marcem, szefem zespołu doradztwa dla sektora energetycznego w mi´dzynarodowej firmie doradczej KPMG

Polska energetyka jako monokultura węglowa musi zostać zdywersyfikowana, co do tego nikt nie ma wątpliwości. że Polska jest jedynym hamulcowym procesu, a jak trzeba będzie, to Bruksela znajdzie sposób na ominięcie polskiego stanowiska. – Polska nie ma innego wyjścia, jak veto, skoro ponad 90 proc. energii produkujemy w elektrowniach węglowych. Komisja forsując politykę bezemisyjną chce, by one zniknęły lub co najmniej zamierza utrudnić ich dalszy rozwój. Ale przecież elektrowni węglowych z dnia na dzień nie zamkniemy tylko po to, by zmienić bilans energetyczny. Szybkie podążanie za bardziej ambitnymi celami unijnymi nam - jako krajowi, nie uda się i może mieć fatalne skutki dla całej gospodarki. Co do veta, to wydaje się, że nie będziemy mogli stosować go na dłuższą metę. Trzeba pamiętać, że Polska spiera się z Komisją Europejską w różnych obszarach i dlatego obawiam się, że blokowanie idei gospodarki bez-

emisyjnej będzie bardzo trudne. Ale z drugiej strony musimy twardo bronić swoich interesów. Tym bardziej, że mam wrażenie, iż tu przede wszystkim chodzi o ideologię, a nie o świadome, gospodarcze decyzje. Jej wdrożenie zupełnie nie ma ekonomicznego uzasadnienia. My już przerobiliśmy w przeszłości sytuację, gdy dla ideologii kształtowano gospodarkę – z fatalnym skutkiem. – Dlaczego zatem, Komisja Europejska tak bardzo zabiega o nowe cele redukcji emisji CO2, czyli o 80 proc. do 2050 roku? – Właśnie na tym polega problem, że nikt nie daje nam jasnej odpowiedzi i to jest najbardziej niepokojące. Bo skoro paliwa kopalne nie mają racji bytu, a elektrownie węglowe tylko z instalacjami CCS, które obniżają sprawność bloków i praktycznie cofają nas w rozwoju, jeśli chodzi o efektywność; skoro energetyka jądrowa też nie jest mile widziana, to by znaczyło, że mamy postawić tylko na odnawialne źródła. One jednak nie zaspokoją w pełni potrzeb energetycznych Europy. Racjonalnie byłoby wspierać OZE, ale też wykorzystywać paliwa kopalne przy zastosowaniu nowoczesnych technologii. – Ale Komisja Europejska i tak może wymusić stosowanie odnawialnych źródeł, jeśli – jak zapowiada – wprowadzi mechanizmy podwyższające ceny uprawnień do emisji CO2. Jak Pan ocenia ten pomysł?


Źródło Fotolia.pl

– Zawsze sceptycznie oceniałem próby administracyjnego zarządzania gospodarką, wspieranie jednej technologii kosztem innych, czy centralnego ustalania cen. Od kilku lat OZE jest finansowo wspierane, a i tak nie udało się znacząco zmienić miksu energetycznego. Jeśli węgiel ma subsydiować je nadal, to w końcu energia będzie coraz droższa, a za wszystko zapłaci klient. I może nawet uda się go przekonać, że to jest słuszne, bo chroni klimat, ale co z całą gospodarką? Ona tego nie wytrzyma. Przecież nie zamkniemy całego przemysłu, bo z powodu

drogiej energii będzie niekonkurencyjny. Poza Unią nikt nie stawia sobie tak ambitnych celów. – Mamy długą listę inwestycji w nowe moce. Czy jest sens budować w Polsce bloki węglowe i gazowe, skoro idea gospodarki bezemisyjnej jest tak mocno forsowana? – Jak dotąd, ze względu na drogi gaz, budowa bloków nim opalanych nie jest opłacalna. Dlatego wydaje mi się, że tylko część z przygotowywanych tego typu projektów zostanie zrealizowana. Z kolei, jeśli regulacją wymusimy budowę takich elektrow-

ni, to konsekwencją będzie wzrost cen energii. A wtedy powstaje pytanie, czy tak być powinno. Być może szansą dla energetyki gazowej będzie wydobycie gazu z łupków. Ale na razie zbyt mało mamy danych o zasobach, jedynie szacunki i za mało wykonano jeszcze odwiertów, by móc mówić o sukcesie i opłacalności eksploatacji tych złóż. – Ale firmy energetyczne angażują się w łupki. Część ekspertów podważa sens tego włączania się, zwłaszcza że przedsiębiorstwa

37

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Przemysł | Energetyka

mają własne plany inwestycyjne, a technologie poszukiwawcze są im zupełnie obce. – Ja liczę, że na technologii zna się PGNiG. Działa w branży, prowadzi wiercenia od lat, więc ma doświadczenie. Dla firm energetycznych - to raczej pomysł na poszukiwanie alternatywy dla nowych mocy wytwórczych. Jak się uda, wszyscy będą zadowoleni. – A jak się nie uda, to po prostu wydadzą pieniądze? – Wiadomo, że poszukiwania ropy i gazu wymagają czasu i pieniędzy. Tak to już jest. – Czy jeśli nasze oczekiwania wobec łupków nie spełnią się i rozwój energetyki gazowej pozostanie na papierze, to powinniśmy postawić na atom? – Polska energetyka jako monokultura węglowa musi zostać zdywersyfikowana, co do tego nikt nie ma wątpliwości. Możemy pójść w trzech kierunkach. Pierwszy to rozwój OZE – i wiadomo, że tak się dzieje, bo Komisja Europejska określiła poziom udziału tych źródeł. Drugi to gaz – gdzie inwestycje w nowe bloki są obarczone dużym ryzykiem ze względu na cenę paliwa. I ostatni, to elektrownie jądrowe. Technologia atomowa jest jedyną, nie węglową, którą można realizować na dużą skalę, jako bloki konwencjonalne, pracujące non stop czyli w podstawie. Nie mamy innego wyjścia, ten projekt trzeba zrealizować. Zwłaszcza, jeśli Unia zmierza do ograniczania roli węgla. W polskim bilansie energetycznym, planowanym do osiągnięcia za 10-15 lat, wszystkie te segmenty „się zmieszczą” i mamy szansę na lepiej zdywersyfikowaną strukturę wytwarzania w polskim sektorze elektroenergetycznym. Mam nadzieję, że politycy to rozumieją. – Teraz za projekt pierwszej elektrowni atomowej odpowiada polityk – były minister skarbu

38

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

Aleksander Grad. Czy jego nominacja to dobry pomysł i świadczy o tym, że politycy „już rozumieją” – jak ważny jest atom? Pojawiają się opinie, że nie mając odpowiedniego doświadczenia, nie przyśpieszy prac nad projektem. – Uważam, że wybór jest bardzo dobry, bo przecież to nie Aleksander Grad będzie budował reaktor, a specjalistyczne firmy. Rolą szefa tego projektu jest pokierowanie przygotowaniami do jego realizacji i dobranie kompetentnych ludzi, by udało się go zrealizować. Dla mnie jedno jest pewne, że byłemu ministrowi łatwiej będzie porozumieć się z decydentami, gdyby okazało się, że trzeba np. przyśpieszyć prace w otoczeniu regulacyjnym energetyki atomowej lub potrzebne będą dodatkowe rozwiązania na poziomie rządowym. Mówimy tutaj o realizacji ogromnego programu wdrożenia w Polsce nowego segmentu energetycznego i regulacjach prawnych w tym zakresie. Powinien zajmować się tym człowiek, który rozumie mechanizmy działania państwa, bo bez wsparcia państwa, projekt ten nie ma szans na realizację. – Ale już mówi się o opóźnieniach w przygotowaniach, a termin ogłoszenia przetargu na dostawę technologii jest stale przesuwany. Czy sądzi Pan, że plan uruchomienia elektrowni do 2022 roku jest ciągle realny? – Nie można patrzeć na ten projekt tylko przez pryzmat jednego przetargu. To znacznie bardziej skomplikowane. Konieczne jest przemyślenie funkcji operatora elektrowni, budowy kompetencji PGE w tym zakresie, potencjalnych partnerów do realizacji projektu i ustalenie, przynajmniej wstępnie, źródeł finansowania. Sądzę, że nowy szef spółek jądrowych PGE to dobrze rozumie i wie, że trzeba działać kompleksowo, na kilku kierunkach równocześnie, a to wymaga czasu.

Pośpiech jest ostatnią rzeczą, która powinna mieć tu zastosowanie. – Czy nadal powinniśmy liczyć na udział polskich firm w budowie nie tylko elektrowni atomowej, ale i innych bloków, skoro główni wykonawcy – PBG i Polimex Mostostal mają problemy finansowe? – Sytuacja, w jakiej znalazły się obie firmy, dowodzi tylko, jak nieskuteczny okazał się system przetargów oparty na wyborze oferty z najniższą ceną. Gdy marża jest minimalna, firmy nie zarabiają tyle, by zapewnić sobie pokrycie kosztów ryzyka, choćby związanych ze zmianą cen materiałów i usług. Rynek nie znosi próżni, polskie firmy na pewno będą uczestniczyć w realizacji tego projektu. Polimex Mostostal przechodzi restrukturyzację, to samo dotyczy PBG. – Kwestia inwestycji w energetyce, pozwoleń na emisję CO2 i współpraca firm z branży z PGNiG przy wydobyciu gazu łupkowego – zepchnęły na dalszy plan temat prywatyzacji. W tym roku na giełdzie zadebiutuje ZE PAK, a decyzji o prywatyzacji Enei i Energi raczej nie będzie. Czy po debiucie PAK-u sprzedaż akcji czy wybór inwestorów dla tych grup, może zostać odłożony? – Nie znamy szczegółowych planów ministra skarbu w tym zakresie. Wiadomo, że tak Enea, jak Energa, dobrze sobie radzą, zatem teoretycznie nie trzeba ich wcale sprzedawać. Ale prywatyzacja oznacza po prostu wyjście państwa z gospodarki. Powstaje zatem pytanie, czy nasze państwo nadal musi mieć tak duże pakiety udziałów w czterech grupach. Tym bardziej, że to PGE powołano po to, by pełniła rolę narodowego czempiona. Rozmawiała Agnieszka Łakoma


faksuj skanuj drukuj

kopiuj

Bez Ukrytych kosztów

Zakup drukarki albo urządzenia MFP, nie oznacza końca Twoich wydatków związanych z drukowaniem i kopiowaniem. Wielu użytkowników tych urządzeń nie zdaje sobie sprawy z kosztów eksploatacji przekraczających wielokrotnie cenę zakupu. Te ukrywane przez większość producentów koszty wpływają na wzrost obciążenia budżetów wielu przedsiębiorstw. Z urządzeniami KYOCERA możesz jednak czuć się bezpiecznie. Wykorzystując unikalną technologie ECOSYS, drukarki oraz MFP KYOCERA zawierają komponenty o długiej żywotności, wpływające na wysoką niezawodność i oszczędność. Urządzenia te produkują mniejszą ilość odpadów niż produkty konkurencyjne i oferują najniższy na rynku całkowity koszt posiadania (TCO).

Unikaj nieprzyjemnych niespodzianek. Wybierz KYOCERĘ. kontakt: Arcus s.A. Dystrybutor KYOCERA Document Solutions w Polsce www.kyoceradocumentsolutions.pl tel. 22 536 08 00, 536 09 00

kyocerA Document solutions europe B.V. - www.kyoceradocumentsolutions.eu

kyocerA Document solutions corporation Inc.– www.kyoceradocumentsolutions.com


Przemysł | Energetyka

Energetycy

stawiają na gaz W najbli˝szych dekadach gaz mo˝e odegraç kluczowà rol´ jako paliwo dla krajowej elektroenergetyki. Ju˝ dziÊ udział êródeł gazowych w planach inwestycyjnych koncernów energetycznych w Polsce stanowi 37 proc., choç cztery lata temu było to zaledwie 16 procent W planach inwestorów widać wyraźnie chęć dywersyfikacji portfela wytwórczego i zmniejszenia roli węgla w produkcji energii. To przekłada się na wzrost zainteresowania inwestycjami w nowe elektrownie i elektrociepłownie wykorzystujące gaz. Plany z rozbudową mocy wytwórczych opartych na tym surowcu mają m.in. PGE, Tauron, Energa, Orlen, PGNiG oraz KGHM. Jak wynika z najnowszego raportu opublikowanego przez analityków ING i PwC - spółki na ich budowę

wydadzą aż 27 mld złotych. Nowe bloki gazowe mają mieć łączną moc niemal 6700 MW. Jeśli uda się zrealizować wszystkie te inwestycje, produkcja energii elektrycznej wytwarzanej z tego nośnika wzrośnie do 2020 r. – prawie trzykrotnie.

Gazowy trend, węgiel w odwrocie Obecnie gaz stanowi tylko 3 proc. mocy wytwórczych polskich elektrowni, które zużywają go około

WielkoÊç emisji CO2 (kg/1 MWh wytworzonej energii) Gaz 341

Węgiel kamienny 752 Węgiel brunatny 900

Źródło: ARE, ING, PwC

40

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

1 mld m sześc. rocznie. Energetyka stanowi więc zaledwie ok. 7 proc. krajowego popytu na to paliwo. Przemysław Staranowicz, dyrektor zarządzający sektorem zasobów naturalnych w ING Banku Śląskim i współautor raportu „Sektor gazowy a energetyka”, jest przekonany, że w najbliższych latach to się zmieni, a gaz będzie głównym motorem wzrostu mocy wytwórczych nie tylko w Polsce, ale w całej Europie. Szacuje się, że aż 60 proc. inwestycji energetycznych już realizowanych na naszym kontynencie, opartych jest właśnie o technologie gazowe (tylko 20 proc. o węglowe i OZE). Inwestycje, które są dopiero we wstępnej fazie planowania, również zdominowane są przez gaz. – Stanowią one ponad 40 proc. wszystkich projektów będących na takim wstępnym etapie – twierdzi Joanna Schmid, wiceprezes Tauronu i przyznaje, że w Europie jest wyraźny trend związany z realizowaniem inwestycji w energetykę w oparciu o paliwo gazowe. W Polsce jest podobnie. Tauron dziś opiera produkcję w 98 proc. na węglu, ale do 2020 r. gaz stanowić ma już 17 procent. Spółka zamierza zwiększyć zużycie gazu o 1,5 mld m sześc. rocznie, przede


Przemysł | Energetyka

wszystkim za sprawą nowych elektrowni w Stalowej Woli i Blachowni, które planuje wybudować wspólnie z PGNiG i KGHM. Jak tłumaczy Joanna Schmid, w najbliższych latach Tauron będzie potrzebował około 2,5 mld m sześc. gazu rocznie. Z kolei PGE planuje wybudować trzy elektrociepłownie zasilane tym paliwem i rozbudować elektrownię Dolna Odra. Według prognoz, w latach 2015-2016, zużycie gazu w grupie wzrośnie o prawie 2 mld m sześc. – do 2,5 mld m sześciennych.

Struktura mocy w Polsce w podziale na rodzaje paliwa Gaz 3% Wiatr 3%

Inne 5%

Woda 7%

Węgiel kamienny 57% Węgiel brunatny 25%

Kluczowy jest koszt emisji CO2 Zainteresowanie energetyką gazową kosztem energetyki węglowej, to efekt polityki klimatyczno-energetycznej Unii Europejskiej, która koncentruje się na redukcji emisji CO2. Bloki gazowe emitują dwa, a nawet trzy razy mniej dwutlenku węgla niż te węglowe. A to oznacza, że wydatki związane z zakupem praw emisyjnych będą też stosunkowo niższe. Problem w tym, że na razie cena tych uprawnień jest na tyle niska, że opłacalność inwestycji w elektrownie gazowe jest wątpliwa. Eksperci są podzieleni. Część z nich uważa, że nawet przy obecnym kursie (CO2 kosztuje 6-7 euro) inwestycje w bloki gazowe są wciąż opłacalne. Inni twierdzą, że – by koszty wytwarzania energii z gazu zrównały się z tymi z produkcji węglowej – cena uprawnień do emisji dwutlenku węgla powinna sięgać około 28 euro. Do tej grupy należy m.in. Grzegorz Górski, prezes GDF Suez Energia Polska. – Mówi się, że czeka nas złota era gazu, ale projekty związane z budową bloków gazowych w Europie stoją, bo dziś nie opłaca się ich realizować – przekonuje. Jak podkreśla, choć wciąż warto budować bloki węglowe, to takich

Źródło: ARE, ING, PwC

Prognoza produkcji energii elektrycznej w oparciu o paliwo gazowe (TWh)

2030

2025

2015

2008

0

5

10

Elektrownie gazowe

15

Elektrociepłownie gazowe

20 Łącznie

Źródło: ARE, ING, PwC

41

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Przemysł | Energetyka

projektów również się nie realizuje ze względu na duże ryzyko związane z ich wysoką emisyjnością. Analitycy nie mają jednak wątpliwości, że prawa do emisji będą mocno drożeć. Powód? – W 2013 roku wchodzi trzecia faza handlu emisjami i będzie mniejsza dostępność uprawnień – wyjaśnia Przemysław Staranowicz. To spowoduje, że wzrośnie opłacalność elektrowni gazowych. Za budową takich bloków przemawiać będzie także możliwość obligatoryjnego wprowadzenia technologii wy-

chwytywania i składowania CO2. – To istotnie wpłynie na koszty elektrowni węglowych i poprawi pozycję elektrowni gazowych – podkreśla dyrektor z ING Banku Śląskiego. Na razie jednak autor raportu o energetyce gazowej rekomenduje firmom wstrzymanie inwestycji w tym segmencie. Właśnie z uwagi na niepewność co do cen CO2. – Elektrownia z założenia ma działać przez około ćwierć wieku, więc decyzja o jej budowie musi mieć solidne podstawy – przekonuje.

Rynek czeka na gaz z łupków

Udział energetyki gazowej w planowanych inwestycjach w nowe moce 2012 rok 6,7 proc. 2008 rok 3,5 proc.

Źródło: ARE, ING, PwC

Porównanie emisyjnoÊci bloków (kg/1 MWh) Blok gazowy 350

Nowy blok węglowy 750 Stary blok węglowy 1000

Źródło: ARE, ING, PwC

42

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

Piotr Łuba, lider Grupy Energetycznej PwC zastrzega jednak, że wstrzymania decyzji inwestycyjnej nie można utożsamiać z zaprzestaniem przygotowań do budowy. – Dla lokalizacji, gdzie możliwe jest wybudowanie zarówno elektrowni węglowej, jak i gazowej, należy przygotować koncepcję w dwóch wariantach. Koszt dodatkowy będzie niewielki – w porównaniu z ewentualnymi stratami lub utraconymi korzyściami na skutek podjęcia nietrafionej decyzji – podkreśla Łuba.

Tanie CO2 to niejedyny problem. Kluczowa jest też cena samego surowca. Wojciech Ostrowski, wiceprezes PGE, zaznacza, że różnica w koszcie paliwa między węglem a gazem jest dziś istotna. – 1 GJ węgla kosztuje 13 zł, a gazu ponad 30 zł – wylicza. Dlatego – jak dodaje – aktualnie elektrownie gazowe mają niską rentowność. Według niego, aby rozwijać energetykę gazową cena paliwa powinna spaść o minimum 30 procent. Czy to realne? Na takie pytanie trudno dziś znaleźć odpowiedź. – W najbliższych latach da ją nam zapewne liberalizacja rynku gazowego w Polsce i wydobycie gazu łupkowego na skalę przemysłową – twierdzi Ostrowski. Obecnie gaz w Polsce jest bardzo drogi, a ceny są taryfowane przez regulatora. Dodatkowo na niekorzyść inwestycji energetycznych opartych o paliwo gazowe działa m.in. fakt, że trzeba zawierać długoterminowe kontrakty na dostawy. – To minus, bo nie wiadomo, jak w dłuższej perspektywie będą zachowywały się ceny surowca – mówi Przemysław Staranowicz. Za gaz importowany z Rosji, która jest głównym kierunkiem zaopatrzenia, płacimy grubo ponad


Źródło Fotolia.pl

Przemysł | Energetyka

500 dol. za 1000 m sześciennych. Europa Zachodnia kupuje go za 350-400 dolarów. Amerykanie, którzy wydobywają gaz łupkowy na skalę przemysłową, za surowiec płacą nawet sześć razy mniej. Eksperci uważają, że jeśli Polsce uda się powtórzyć amerykański scenariusz łupkowy, cena gazu będzie mogła spaść nawet o połowę. A to byłby istotny impuls dla energetyki.

Problemy z pozyskaniem finansowania Wskazane ryzyka mają bardzo duży wpływ na podejście banków do finansowania tego typu projektów energetycznych. Przemysław Staranowicz nie ukrywa, że brak

jasności w kwestii ceny uprawnień do emisji CO2, ceny gazu, czy też zasad wsparcia dla elektrociepłowni po 2015 r. uniemożliwia finansowanie takich inwestycji bez silnego

zaangażowania samych podmiotów zainteresowanych projektem. Analitycy twierdzą, że najlepszym rozwiązaniem wydaje się kredyt inwestycyjny, choć w przypadku finansowania w formule „project finance” okres finansowania może być dłuższy. W tym wypadku minusem są znacznie bardziej restrykcyjne ograniczenia po stronie kredytobiorcy. – W praktyce często stosuje się więc rozwiązania pośrednie. W przypadku największych podmiotów w sektorze elektroenergetycznym widoczna jest tendencja do łączenia różnych form, co ma na celu dywersyfikację źródeł finansowania – tłumaczy ekspert ING. Według niego, uwzględniając wysokość nakładów inwestycyjnych na energetykę gazową oraz wartość planowanych projektów w energetykę konwencjonalną, należy liczyć się z taką sytuacją, że polski sektor bankowy nie będzie w stanie sfinansować całości potrzeb. W tej sytuacji alternatywą może być emisja obligacji (zarówno krajowych, jak i euroobligacji), czy też środki pomocowe (fundusze unijne). Część inwestorów może starać się także o kredyty udzielane przez międzynarodowe instytucje finansowe, takie jak: EBOiR, EBI, czy NIB. Daniel Makowski

Główne kierunki inwestycji w energetyce gazowej Rozważane przez koncerny nakłady w elektroenergetykę gazową w Polsce dotyczą czterech głównych segmentów: energetyki zawodowej, mocy interwencyjnych, energetyki rozproszonej oraz elektrociepłowni przemysłowych. Najbardziej zaawansowanym projektem jest realizowana przez PGNiG i Tauron budowa bloku gazowo-parowego o mocy 400 MW w Stalowej Woli. Ma on zostać z oddany do użytku za 2,5 roku. Jedną z największych inwestycji w segmencie energetyki gazowej będzie z kolei blok gazowo-parowy Tauronu i KGHM, który spółki chcą wybudować w Blachowni. Ma on mieć moc 900 MW i zużywać będzie 1,1 mld m sześc. gazu rocznie. Jego uruchomienie zaplanowano na rok 2015. Ambitne projekty ma też PGE, która w Grudziądzu – wspólnie z Energą – chce wybudować blok o mocy 900 MW, zaś w Puławach (we współpracy z lokalnymi zakładami azotowymi) – blok o mocy 840 MW. W ciągu najbliższych 5 lat jeszcze kilka innych firm deklaruje budowę bloków gazowych o mocach od 120 do 460 MW, które miałyby być zlokalizowane m.in. w Koninie, Gorzowie, Warszawie, Wrocławiu, Bydgoszczy, Włocławku i Adamowie.

43

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Źródło Fotolia.pl

Łupki,

czyli blisko, coraz bliżej Wydobycie gazu z łupków na Pomorzu ruszy w 2016 roku – zapowiada Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG). Inne firmy informacj´ o rozpocz´ciu eksploatacji zachowujà dla siebie Polskie firmy przyspieszają odwierty i szukają partnerów w kraju i za granicą, a tymczasem z poszukiwań gazu łupkowego w Polsce spektakularnie zrezygnował amerykański koncern ExxonMobil. Gdy Amerykanie mówili o wyjściu z polskich łupków, PGNiG szykował porozumienie z największymi firmami energetycznymi i KGHM – o współpracy przy poszukiwaniach

44

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

i wydobyciu na Pomorzu, a PKN Orlen ogłaszał plan odwiertów. Zaś minister środowiska miał ujawnić szczegóły ustawy węglowodorowej, która określi sposób podziału zysków z przyszłego wydobycia. O decyzji Exxona eksperci i przedstawiciele zagranicznych firm prowadzących prace w Polsce, mówili najczęściej: „nic się nie stało, inni zostaną”. Zapowiedź amerykańskiego gigan-

ta wzbudziła jednak wiele emocji, zwłaszcza, że jako uzasadnienie podano fakt, iż dotychczas wykonane dwa odwierty nie przyniosły spodziewanych efektów, czyli przypływu gazu łupkowego. – Każda firma ma swoją strategię, widocznie Amerykanie ją ostatnio przeanalizowali i zmienili, uznając że teraz korzystniej będzie prowadzić prace w innym kraju czy wręcz na innym


Przemysł

kontynencie – mówi przedstawiciel jednej z firm poszukiwawczych. – Kto działa w tym biznesie długo, ma doświadczenie oraz pieniądze, a taki koncern jak Exxon je ma i raczej nie przyjmuje założenia, że po wykonaniu dwóch negatywnych odwiertów zrezygnuje. Amerykański potentat już wcześniej znalazł partnera do prac w Polsce. Nie wiadomo, czy jemu, czy też innej firmie, sprzeda swoje udziały. Prasa informowała o zainteresowaniu ze strony gdańskiej Grupy Lotos, która jak dotąd ma tylko koncesje na poszukiwania łupków na morzu, ale nie ma odpowiedniej technologii do tych projektów. Pozytywnie ocenia taką możliwość także minister skarbu Mikołaj Budzanowski.

Współpraca Jak marzenie… ministra PGNiG oficjalnie zawarł w lipcu tzw. porozumienie ramowe w sprawie współpracy z PGE, KGHM, Tauronem i Eneą. Rozmowy na ten temat trwały od wczesnej wiosny, ale choć dokument podpisano po trzech miesiącach negocjacji, to nadal nie wiadomo, jak ta współpraca będzie ostatecznie wyglądała. Pewne jest, że na początek każda ze stron wyłoży pieniądze, tak by w sumie uzbierało się 1,72 mld zł. Na tyle szacowane są nakłady na poszukiwanie, rozpoznawanie i wydobywanie w ramach pierwszych trzech lokalizacji otworów wydobywczych (padów): Kochanowo, Częstkowo i Tępcz, w należącej do PGNiG koncesji. Szczegółowy budżet i harmonogram projektu, udziały stron w finansowaniu wydatków wynikających z uzgodnionego budżetu, udziały w zyskach oraz zasady odpowiedzialności, w tym kary umowne na wypadek niewykonania – w szczególności przez PGNiG – niektórych zobowiązań wynikających z umowy, zostaną ustalone przez strony do końca października.

Firmy określiły, że jeżeli w ciągu trzech miesięcy po dokonaniu tych uzgodnień, nie uzyskają wszystkich wymaganych zgód korporacyjnych, lub jeżeli do 30 grudnia 2012 r. nie zostaną uzyskane wymagane zgody na dokonanie koncentracji, to umowa nie wejdzie w życie. Nie brakowało opinii, że przy podpisaniu umowy ramowej zorganizowano po prostu wydarzenie medialne, by pokazać, że polskie firmy jednoczą siły. Ale uzgodnienie szczegółów będzie bardzo trudne i być może nie uda się go dokonać w terminie. Pomysłodawcą współpracy firm energetycznych i PGNiG-u jest minister skarbu Mikołaj Budzanowski. Mówił o tym już na początku roku. Każda ze spółek ma jednak własne kosztowne programy inwestycyjne. PGE chce wybudować nowe bloki m.in. w Opolu (za 11 mld zł) i w Turowie, a do tego elektrownię atomową (za co najmniej 10 mld dolarów). Enea przygotowuje nowy blok w Kozienicach, a Tauron m.in. elektrownie w Jaworznie i Stalowej Woli. KGHM niedawno zainwestował w złoża miedzi i jest w trakcie wypłaty gigantycznej dywidendy. Mimo, że podczas uroczystego podpisywania umowy ramowej z PGNiG przedstawiciele wszystkich firm partnerskich zapewniali, iż ta współpraca będzie korzystna, to obecnie nikt nie jest w stanie przewidzieć, czy rzeczywiście i jak bardzo. Według zapowiedzi PGNiG-u, pierwszy gaz ze wspólnego projektu może popłynąć w 2016 r. To termin bardziej odległy zarówno od przewidywań ministra Budzanowskiego, jak również od dotychczasowych zapowiedzi samej spółki, której były wiceprezes ds. wydobycia Marek Karabuła, mówił o możliwości eksploatacji łupków już w 2014 roku. Niezależnie od PGNiG, o pozyskanie partnera do współpracy stara się PKN Orlen. Już w ubiegłym roku firma mogła podpisać umowę

z kanadyjskim koncernem EnCana, skorzystać z jego technologii przy pracach w Polsce i zyskać dostęp do złóż w Kanadzie. Tak się nie stało, choć szczegóły porozumienia były uzgodnione. Z nieoficjalnych informacji wynika, że pomysł nie zyskał poparcia ówczesnego wiceministra Budzanowskiego. A PKN Orlen to firma kontrolowana przez skarb państwa. Teraz wydaje się, że już jako minister skarbu sprzyja on EnCanie. Kilka tygodni temu, po powrocie premiera z Kanady, przyznał że polskie firmy rozmawiają z tym koncernem, który należy do czołówki producentów gaz łupkowego w Ameryce Północnej.

Inni zostają Choć informacja o wyjściu z Polski Exxona była powszechnie komentowana, to jednak nie wywołała efektu domina. Inne firmy zagraniczne nadal prowadzą prace, wykonują badania i przygotowują kolejne otwory wydobywcze. Ale mają także zastrzeżenia. Chodzi o problemy z wykonaniem głębszych, od określonych w koncesji, odwiertów. – Jeśli okazuje się, że trzeba wiercić na przykład o 200-300 m głębiej, bo na poziomie ustalonym w koncesji nie osiągnęliśmy efektów, to z powodów proceduralnych jest to kłopotliwe i bardzo kosztowne – powiedział przedstawiciel jednej z firm poszukiwawczych. – W takiej sytuacji wymagane są decyzje środowiskowe, a to w praktyce oznacza, że wszyscy uczestnicy procesu mają prawo na ten temat się wypowiedzieć. Praktycznie procedura wygląda tak, że firma musi złożyć wniosek w urzędzie gminy, informacja na ten temat trafia do publicznej wiadomości i potem przez dwa tygodnie zainteresowani mogą się na ten temat wypowiadać. Gdy nie ma zastrzeżeń, zapada decyzja pozytywna. Ale jeśli są wątpliwości, firma musi być

45

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Przemysł

Źródło Fotolia.pl

przygotowana na przedstawienie dodatkowych dokumentów i analizy oddziaływania na środowisko. W tym czasie musi zabezpieczyć teren odwiertu i płacić za wynajęte urządzenie wiertnicze, nawet jeśli ono nie pracuje. Według naszego rozmówcy, każdy dzień przestoju to koszt nawet 30-50 tys. dolarów. Dlatego przedstawiciele firm, choć raczej pozytywnie oceniają polskie przepisy, te dodatkowe wymagania przy potrzebie pogłębienia odwiertu uważają za biurokratyczną nadinterpretację przepisów.

Obawy o środowisko i prawo Prace poszukiwawcze w Polsce trwają niejako w cieniu pojawiających się kolejnych raportów o perspektywach poszukiwań i wydobycia gazu z łupków oraz ich wpływie na środowisko, a także niezależnie od informacji

46

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

o stanie przygotowań tzw. ustawy węglowodorowej. W lipcu Dziennik Gazeta Prawna ujawnił, że wszystkie firmy chcące wydobywać łupki, będą musiały podzielić się udziałami w koncesjach. Do skarbu państwa, jako współwłaściciela licencji wydobywczych należeć będzie do 40 proc. udziałów. Według gazety, rząd chce też, by stosowna część zysków, zależna od wysokości udziałów w koncesji, była odprowadzana bezpośrednio do budżetu krajowego. Dyskusja o wpływie poszukiwań i wydobycia łupków na środowisko, trwała w Parlamencie Europejskim nawet w ostatnich tygodniach przed wakacjami. Debatę o raporcie na ten temat zaplanowano na wrzesień. Tymczasem eksperci z firmy GlobalData, w najnowszej analizie piszą, że rozwój wydobycia łupków dla Europy, w której spodziewany jest wzrost popytu na gaz, ma bardzo duże znaczenie. Ale jednocześnie niesie ryzyko

związane z wpływem na środowisko. Chodzi o tzw. zabiegi szczelinowania, które polegają na wtłaczaniu do otworu, pod dużym ciśnieniem, specjalnego płynu – znacznej ilości wody z dodatkiem chemikaliów. Szczelinowanie jest niezbędne, tak na etapie poszukiwań, jak i by wydobyć gaz. Obawy dotyczą skutków dla otoczenia, choć eksperci przekonują, że tylko wtedy, gdy te zabiegi są źle wykonane, mogą być szkodliwe. Zastrzeżenia ekologów, gdy chodzi o eksploatację łupków, dotyczą nie tylko ryzyka zatrucia wód, gdyby płyn szczelinujący się do nich dostał, ale też emisji metanu czy ruchów sejsmicznych, choć takie przypadki dotąd były sporadyczne, nawet w USA, gdzie eksploatacja gazu z łupków idzie pełną parą. Agnieszka Łakoma


Przemysł | Prezentacje

Liczy się każda strona ... Na koszty druku składa si´ kilka czynników. Nie wszystkie sà zauwa˝ane na co dzieƒ. Jednak przed zakupem nowego urzàdzenia drukujàcego warto im si´ przyjrzeç Firmy mają najczęściej bardzo zróżnicowany park urządzeń drukujących – różnych producentów i w rozmaitym wieku. To powoduje, że trudno jest zachować pełną kontrolę nad kosztami. W takim przypadku pomóc może audyt druku. Taką usługę oferuje np. ARCUS SA – jeden z największych na polskim rynku dostawców zintegrowanych systemów zarządzania dokumentem i korespondencją masową. Najprostszy polega na zebraniu informacji o maszynach – ich obciążeniu, stanie technicznym, zużywanych materiałach eksploatacyjnych i energii. Podczas bardziej szczegółowych badań określa się m.in. specyfikę prac, wykonywanych przez urządzenia, co pozwala

na stwierdzenie, czy maszyna jest wykorzystywana do odpowiedniej pracy. Według raportu międzynarodowej firmy doradczej Gartner, dobry dobór urządzeń w stosunku do potrzeb – będący wynikiem profesjonalnego audytu, zdyscyplinowania pracowników, którzy wiedzą, że koszty ich wydruków są raportowane – pozwala na zmniejszenie kosztów druku nawet o 40 procent. To także oszczędność papieru, energii elektrycznej, tonerów, a to już pozwala mówić o świadomym działaniu na rzecz ochrony środowiska i zrównoważonego rozwoju. Agata Biernik

Drukuj taniej

Źródło: Arcus SA

Na cenę druku największy wpływ mają koszty eksploatacji. To opłaty za materiały, przeglądy serwisowe, naprawy. Nie można też zapomnieć o administratorach obsługujących maszyny. Kolejnym elementem, jest pobór energii. I nie chodzi tylko o prąd zużywany na druk, ważne jest też jego zużycie podczas czuwania (w dłuższym okresie może okazać się droższe niż energia wykorzystywana do druku), czy pobór energii podczas wybudzenia z czuwania – im szybciej drukarka startuje, tym więcej potrzebuje energii. Wybór rodzaju i typu urządzenia drukującego zdecyduje o przyszłych kosztach druku, wynikających z konieczności zakupu materiałów eksploatacyjnych i części zamiennych. Elementami, które przyjdzie nam wymieniać najczęściej, są bęben i toner. Na przykład, koncern Kyocera Document Solutions oferuje urządzenia wyposażone w wysokowydajne bębny ceramiczne, których wydajność liczona jest często w setkach tysięcy stron (a nie dziesiątkach tysięcy – jak w wielu produktach konkurencyjnych). Znacząco ogranicza to koszty jego wymiany. Ceny materiałów eksploatacyjnych są też bardzo zróżnicowane. Zasadą jest, że tanie w zakupie urządzenia generują wysokie koszty w trakcie eksploatacji, w przeliczeniu na jedną stronę wydruku lub kopii. Wyniki badań przeprowadzanych w wyspecjalizowanych laboratoriach pokazują, że koszty wydrukowania jednej strony A4 na różnych urządzeniach mogą się różnić kilkukrotnie.

Michał Czeredys, Prezes Zarządu ARCUS SA – dystrybutora Kyocera Document Solutions w Polsce:

Oszczędności na produkcji dokumentów można osiągnąć na kilku płaszczyznach. Jeszcze dekadę temu liczył się przede wszystkim koszt zakupu urządzenia. Nie brano pod uwagę całkowitych kosztów druku. W efekcie, często tanio kupowano drukarki, ale tonery, tusze i serwis kosztowały krocie. Urządzeń drukujących w firmach było wiele, czasem stały wręcz na każdym biurku. Obecnie dominują wydajne urządzenia wielofunkcyjne, pozwalające nie tylko na druk, ale np. skanowanie i tym samym digitalizowanie dokumentów. Te rozwiązania umożliwiają zwiększenie bezpieczeństwa obiegu dokumentów, rozliczenia kosztów użytkowania oraz zintegrowanie druku z obiegiem dokumentów, z kanałami komunikacji z klientami, jak e-poczta, czy faks. System zarządzania drukiem może już być traktowany jak usługa, której koszt musi uwzględniać wiele czynników. Począwszy od kosztów wydruku jednej strony, aż po utrzymanie i serwisowanie systemu.

47

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Węgiel zaczyna się opłacać Polskie kopalnie nie myÊlà ju˝ o ograniczaniu produkcji. DziÊ na w´glu mogà wreszcie nieêle zarabiaç. Problem w tym, ˝e nie sà w stanie wydobywaç go tyle, ile potrzebuje rynek

Górnictwo, które jeszcze do niedawna było synonimem worka bez dna, w którym ginęły państwowe dotacje, nabiera wiatru w żagle. Prywatyzacja, leżącej na ścianie wschodniej lubelskiej kopalni Bogdanka oraz potężnej Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW) na Górnym Śląsku, zaczęły zmieniać obraz skostniałej organizacyjnie i nieefektywnej ekonomicznie branży. Czas głębokich cięć kadrowych, gdy wartymi dziesiątki tysięcy złotych odprawami namawiano górników do zmiany

48

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

pracy, należy już do przeszłości. Na węgiel jest popyt. Duża część kopalń podejmuje starania o zwiększenie wydobycia. Jednocześnie planuje w najbliższych latach wzrost zatrudnienia i narzeka na niedostatek absolwentów szkół górniczych. A na tym będą korzystać firmy dostarczające kopalniom potrzebnego sprzętu: obudów górniczych, maszyn i urządzeń. – Przewidujemy, że rok 2012 przyniesie zwiększenie inwestycji w polskim górnictwie, a tym samym wzrost

wolumenu zamówień dla rodzimych producentów – napisał w komentarzu eksperckim Ireneusz Tomecki, wiceprezes Famuru.

Inwestycje idące w miliardy Plany sektora są znaczące, bo cztery najważniejsze spółki górnicze planują tylko w tym roku zainwestować łącznie 3,5 mld złotych. Kompania Węglowa (KW), będąca największą firmą


Przemysł | Górnictwo

Źródło Fotolia.pl

górniczą w Europie, chce wydać 1 mld zł, Jastrzębska Spółka Węglowa, która jest największym producentem węgla koksowego – 1,1 mld złotych. Niewiele mniejsze inwestycje chce realizować Lubelski Węgiel Bogdanka – planuje nakłady inwestycyjne na poziomie 700 mln zł, a także Katowicki Holding Węglowy (KHW), który zainwestuje 680 mln złotych. Branża ma na to pieniądze. W ubiegłym roku zarobiła na czysto (bez Bogdanki) blisko 2,9 mld złotych. To przeszło dwa razy więcej niż w roku 2010, w którym zyski kopalń skupionych w KW, JSW i KHW wyniosły 1,4 mld złotych. Podskoczyły także wskaźniki rentowności: do 11,6 proc. w roku 2011, z 6 proc. rok wcześniej. O 17,6 proc. wzrosły przychody ze sprzedaży węgla.

W tym roku te dobre wyniki powinny się utrzymać. Kompania Węglowa, która w 2011 roku uzyskała przeszło 500 mln zł zysku zakłada, że obecny rok przyniesie jej rezultat nieznacznie większy. Z kolei JSW wypracowała w pierwszym kwartale wyniki lepsze od oczekiwań: zysk netto sięgnął 495 mln zł, podczas gdy analitycy spodziewali się nieco ponad 450 mln złotych. Większy zysk branży pociągnął za sobą nowe inwestycje. W całym ubiegłym roku nakłady inwestycyjne wyniosły ponad 3,3 mld zł – o 664 mln zł więcej, niż w roku 2010. Także w pierwszym kwartale 2012 r. był widoczny wzrost inwestycji: łączne nakłady zbliżyły się do 670 mln zł i były o 101 mln zł wyższe, niż w tym samym czasie rok wcześniej. Wzrosły zwłaszcza wydatki na zakup nowych maszyn i urządzeń, przy czym większość pieniędzy pochodzi z funduszy własnych kopalń. W pierwszych miesiącach roku było to ponad 576 mln zł, a środki z leasingu finansowego wyniosły 92,8 mln złotych. Dwóm spółkom giełdowym – Bogdance i JSW – to właśnie debiut na parkiecie warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych pozwala pozyskać część kapitału. Górnictwo musi inwestować, bo bez tego nie wydobędzie więcej węgla. Zresztą nie tylko. – Bez inwestycji nie zdołamy utrzymać obecnego poziomu produkcji – przyznaje Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzecznik JSW. Bowiem w kopalniach Śląska o węgiel coraz to trudniej: trzeba sięgać po niego dużo głębiej, dostępne pokłady stopniowo wyczerpują się i są coraz cieńsze. Bez dostępu do nowych złóż nie ma co marzyć o utrzymaniu przez dłuższy czas rentowności, bo rosną nakłady. Według danych ministerstwa gospodarki, w pierwszym kwartale tego roku koszty wydobycia wzrosły w porównaniu do pierwszych trzech miesięcy 2011 roku o 12,4 proc., przy wzroście produkcji o 5,3 procent. Już widać zbliżające się kłopoty: w 2011 r. produkcja wszystkich kopalń wyniosła

75,4 mln ton. Rok wcześniej – o prawie 600 tys. ton więcej. Jednocześnie rosną koszty związane z ekologią: zabezpieczania gruntów, likwidacji odpadów, rekultywacji zwałowisk i terenów poprzemysłowych.

Popyt rośnie bez końca A popyt na węgiel jest, bo rośnie import: w 2010 r. wzrósł do 14 mln ton, a w roku ubiegłym przekroczył 15 mln ton. Większość – ponad 12 mln ton – to węgiel energetyczny. – Zapotrzebowanie naszej gospodarki w coraz większym stopniu pokrywane jest węglem energetycznym z importu i wszystko wskazuje na to, że ten trend będzie się utrzymywał - oceniał jeszcze w końcu ubiegłego roku Jerzy Podsiadło, prezes Węglokoksu. Wzrost wydobycia jest także potrzebny dla poprawienia wyników eksportu. Te słabną znacznie szybciej niż wydobycie. Jeśli w 2010 roku Polska sprzedała za granicę 10,6 mln ton węgla (naszym głównym odbiorcą są Niemcy), to w roku ubiegłym już tylko nieco ponad 6 mln ton. To spadek o blisko połowę. Tymczasem wbrew licznym opiniom przewidującym stopniowe odchodzenie światowej gospodarki od węgla, jego zużycie nie maleje. Początek obecnej dekady przyniósł 10-proc. wzrost światowego wydobycia i 12-proc. wzrost handlu węglem. Co prawda, w ubiegłym roku polskie kopalnie wolały sprzedawać węgiel w kraju, ze względu na wyższą cenę na rynku wewnętrznym, ale – jak utrzymuje Węglokoks, główny eksporter węgla z polskich kopalń – podstawowym powodem spadku eksportu jest brak surowca. JSW na same strategiczne przedsięwzięcia wyda do 2020 r. przeszło 4 mld złotych. Wartość wszystkich nakładów będzie znacznie większa. Pozwoli to jednak mocno przedłużyć działalność kopalń - od 20 do nawet 40 lat. W ubiegłym roku spółka inwestowała

49

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Przemysł | Górnictwo

zarówno w udostępnianie złóż węgla koksowego, jak również w nowe maszyny i urządzenia. W kolejnych latach JSW chce utrzymać wydatki inwestycyjne na podobnym poziomie – zamierza wykładać ok. miliarda złotych rocznie. Przede wszystkim w utrzymanie zdolności wydobywczych. – Do najważniejszych inwestycji spółki, od których zależy jej przyszłość, należą te związane z udostępnieniem i zagospodarowaniem nowych zasobów – podkreśla Jacek Plutecki, dyrektor Biura Inwestycji i Rozwoju Kopalń JSW. Na efekty inwestycji przyjdzie jednak poczekać. Czas, jaki upływa od wydania pierwszych pieniędzy do wydobycia pierwszej tony węgla, to nawet niekiedy 10 lat.

Nowa kopalnia na Lubelszczyźnie Kompania Węglowa, która w tym roku planuje produkcję przeszło 39 mln ton węgla, w roku 2020 chce ją zwiększyć do 43 mln ton. Do tego czasu wyda na inwestycje ponad 12 mld złotych. Przyniesie to 7-proc. wzrost zatrudnienia, ale także 5-proc. wzrost wskaźnika EBITDA (kapitalizacja a zysk operacyjny plus amortyzacja) oraz rentowność na poziomie 15 procent. W maju Kompania poinformowała, że zamierza zbudować kopalnię na Lubelszczyźnie. Spółka złożyła już w ministerstwie środowiska wniosek o koncesję na poszukiwanie i rozpoznanie złoża węgla w powiecie chełmskim. Projekt prac geologicznych, które będą prowadzone w liczącym 70 km kwadratowych rejonie Pawłów, przygotował Państwowy Instytut Geologiczny. Kompania liczy, że otrzyma zezwolenie w ciągu 2 miesięcy i wtedy wybierze firmę do prowadzenia prac badawczych. Wydrążenie 8 odwiertów o głębokości ok. tysiąca metrów może zająć od półtora roku do trzech lat i prawdopodobnie będzie kosztować blisko 11 mln złotych. – Mamy nadzieję, że badania potwierdzą, iż w tym rejonie możliwa jest opłacalna eksploatacja węgla

50

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

– powiedziała Joanna Strzelec-Łobodzińska, prezes KW, w czasie majowego Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. To może być dla Kompanii całkiem dobry biznes. Teren, pod którym leży węgiel przedstawia się korzystniej niż na Śląsku. – To rejon słabo zurbanizowany, co dla eksploatacji węgla jest dużą zaletą – oceniła prezes Łobodzińska. Ograniczyłoby to koszty zabezpieczania gruntu i usuwania szkód. Przy tym, w okolicznych miejscowościach jest znaczne bezrobocie, a to mogłoby pozwolić na obniżenie kosztów zatrudnienia w porównaniu z kopalniami w aglomeracji górnośląskiej. Szacunkowa wielkość tzw. bilansowych zasobów węgla w tym rejonie to ok. 840 mln ton, z tego 185 mln ton można byłoby wydobyć. Na Śląsku KW posiada w zasobach bilansowych 8,5 mld ton, a w operatywnych 1,2 mld ton. Trzecia z największych polskich spółek węglowych – KHW wydobywająca rocznie 12,6 mln ton – zamierza sfinansować inwestycje z emisji obligacji. Spółka chce m.in. realizować kolejny kompleks ścianowy do eksploatacji pokładów niskich. Emisja byłaby warta ok. 1 mld złotych. Holding dogadał się już w tej sprawie z bankami. Teraz potrzebna jest jeszcze zgoda ministerstwa gospodarki, które spełnia wobec KHW funkcje właścicielskie. Emisja ma prócz pozyskania kapitału inwestycyjnego jeszcze jedno znaczenie: pomogłaby ustabilizować sytuację finansową Holdingu. Jedna z kopalń spółki – Wujek, w Katowicach – do każdej tony wydobytego węgla dopłaca ok. 100 zł, głównie z powodu wysokich kosztów zabezpieczenia przed szkodami gęsto zabudowanego gruntu. W górniczych spółkach będą rosły także nakłady na przedsięwzięcia czysto ekologiczne, m.in. na zagospodarowanie metanu, wychwytywanego w czasie wydobycia węgla. Rocznie w polskich kopalniach wydziela się blisko 900 mln m sześc. tego gazu, z czego mniej niż jedna trzecia trafia

do instalacji odmetanowania, a zdecydowana większość jest wyprowadzana prosto do atmosfery. W dodatku, jak wynika z informacji Wyższego Urzędu Górniczego, przy malejącym wydobyciu węgla następuje wzrost wydzielania metanu. Należy się spodziewać, że rozwiązanie tego problemu będzie dla branży jednym z priorytetów. Tymczasem okazuje się, że warto inwestować nawet w kopalnie, które przed laty zostały zamknięte. Kontrolowany przez czeskiego przedsiębiorcę Zdenka Bakalę koncern NWR ma wydać ok. 400 mln euro w reaktywację kopalni Dębieńsko, zamkniętej w 2000 r., z powodu niskiej rentowności. NWR chce z niej uzyskiwać ok. 2 mln ton węgla rocznie. Blisko połowa nakładów przeznaczona byłaby na prace wyburzeniowe, budowlane oraz modernizację istniejącej infrastruktury. Inwestycja, rozpoczęta w grudniu 2011 r., ma być sfinalizowana w 2017 roku. Szacuje się, że kopalnia mogłaby zatrudnić blisko 2,5 tys. osób. Dla realizacji inwestycji powołano spółkę NWR Karbonia, która cztery lata temu otrzymała 50-letnią koncesję na wydobycie. Obejmuje ona 190 mln ton węgla koksowego. Inwestycje szykuje także kopalnia Silesia w Czechowicach, którą półtora roku temu przejął czeski Energetyczny i Przemysłowy Holding, będący największym producentem ciepła w Czechach i posiadający swe aktywa także na Słowacji oraz w Niemczech. Od tego czasu w kopalnię zainwestowano blisko pół miliarda złotych. W grudniu przyszłego roku łączna wartość nowych inwestycji ma sięgnąć 800 mln złotych. Jak twierdzi inwestor, czechowicka Silesia ma stać się w najbliższych latach jednym z najnowocześniejszych polskich zakładów wydobywających węgiel kamienny. Zasoby węgla przeznaczone do eksploatacji mają pozwolić kopalni funkcjonować przez kolejne 40 lat. Andrzej Wiśniewski


www.ekologiairynek.pl

e-wydanie

Ekologia i Rynek to miesięcznik opisujący biznes w kontekście ekologicznym. Nowoczesne kanały dotarcia zapewniają nam czytelnictwo wśród menedżerów wysokiego szczebla, samorządów, organizacji ekologicznych, zainteresowanych tematyką biznesową w kontekście ochrony środowiska. Budujemy zasięg poprzez połączenie magazynu w wersji papierowej z e-wydaniem. Łączna liczba: 30 000 odbiorców Rzetelny zespół fachowców zaprasza do współpracy redakcyjnej i reklamowej. ul. Pandy 8, 02-202 Warszawa, tel. 22 408 64 01, e-mail: biuro@ekorynek.com


Przemysł | Hutnictwo

Wi´cej stali,

a środowisko czystsze Huty w Polsce inwestujà w unowoczeÊnianie produkcji, obni˝ajàc przy tym koszty i zwi´kszajàc efektywnoÊç. Zyskuje na tym Êrodowisko, bo praktycznie wszystkie znaczàce nowe przedsi´wzi´cia, majà tak˝e wymiar proekologiczny

Tempo takich inwestycji dobrze widoczne jest w ostatnich kilkunastu miesiącach. W należącej do ArcelorMittal hucie w Dąbrowie Górniczej (d. Huta Katowice) uruchomiono w połowie tego roku nowy system transportu płynnej stali. Warta blisko 15,5 mln zł inwestycja, pozwoliła na skrócenie obiegu gigantycznej kadzi z metalem pomiędzy konwertorami a linią ciągłego odlewania, o kwadrans. Dzięki temu temperatura stali w czasie transportowania spada wolniej, a to ogranicza potrzebę jej ponownego podgrzania. W rezultacie daje duże oszczędności energii. – Chcemy, by huta ArcelorMittal w Dąbrowie Górniczej należała do najnowocześniejszych i najbardziej ekologicznych w Europie – mówił w czerwcu Manfred Van Vlierberghe, dyrektor generalny ArcelorMittal Poland. W marcu koncern uruchomił w Dąbrowie instalację wdmuchiwania pyłu węglowego do wielkiego pieca oraz zmodernizowaną taśmę spiekalniczą. Zrealizowana za blisko 140 mln zł inwestycja obniża koszty produkcji surówki żelaza, zastępując koks używany w procesie produkcyjnym - pyłem węglowym. Obok korzyści finansowych, przynosi to także wymierne efekty w ochronie środowiska, gdyż produkcja pyłu węglowego jest

52

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

bardziej ekologiczna od produkcji koksu. Natomiast elektrofiltry, jakie zainstalowano przy modernizowanej taśmie spiekalniczej, ograniczą emisję zanieczyszczeń. – Oba projekty istotnie przyczynią się do ochrony środowiska w okolicach huty – potwierdził Zbigniew Podraza, prezydent Dąbrowy Górniczej. Realizacja wartych przeszło 200 mln zł proekologicznych inwestycji kontynuowana jest w zakładzie ArcelorMittal w Krakowie. Blisko 100 mln zł wydano już na modernizację koksowni, gdzie powstała instalacja oczyszczania gazu koksowniczego z siarkowodoru i amoniaku. Zastosowana przy tym nowa metoda eliminuje z produkcji liczne substancje niebezpieczne oraz redukuje ilość odpadów. Około 24 mln zł pochłonie budowa biologicznej oczyszczalni ścieków, przeszło 50 mln zł będą kosztować nowe nagrzewnice przy wielkim piecu. Zwiększą one efektywność produkcji, przynosząc jednocześnie korzyści dla środowiska poprzez obniżenie emisji tlenku i dwutlenku węgla oraz tlenków azotu. Do tego dojdą jeszcze nowe kadzie do przewożenia surówki za 40 mln zł, zmniejszające utratę ciepła i zarazem emisję dwutlenku węgla. Z kolei 8 mln zł kosztował, ukończony już, projekt wyciszania czternastu najgłośniejszych źródeł hałasu w krakowskiej hucie.

Miliardy na inwestycje Skupiający blisko 70 proc. produkcji branży hutniczej w Polsce ArcelorMittal, od przejęcia największych polskich hut w 2004 roku, wydał na inwestycje ok. 4,5 mld złotych. Ale w nowe instalacje, przynoszące obok zwiększenia produkcji poprawę ochrony środowiska, inwestowały także inne zakłady, jak Huta Częstochowa czy huty zagłębia miedziowego. Lubiński KGHM w wyniku inwestycji proekologicznych ograniczył emisję pyłów i gazów do atmosfery, wybudował oczyszczalnie wód i zmniejszył odprowadzanie ścieków. Dzięki temu został skreślony z listy najbardziej uciążliwych dla otoczenia przedsiębiorstw. Blisko 2 mld złotych warte są obecne inwestycje w Hucie Głogów. Dzięki nim zwiększy się odzysk ołowiu, zmniejszy emisja i poprawi jakość środowiska. Ale pojawił się problem: rozbudowa wydziału produkcji ołowiu, mimo jednoczesnej modernizacji tzw. odpylni pozwalającej zmniejszyć emisję pyłów i metali w tych pyłach poniżej dopuszczalnych wcześniej poziomów, zaczęła być blokowana przez ekologów. Choć wszystkie uciążliwości branży jeszcze długo nie znikną, polskie hutnictwo od czasów prywatyzacji zmieniło się radykalnie. Dziś huty dysponują instalacjami spełniający-


mi najwyższe światowe wymogi i skutecznie redukują emisję gazów cieplarnianych oraz pyłów. Jeśli w 2007 r. średni wskaźnik emisji pyłów na tonę wyprodukowanej stali surowej wynosił 0,65 - to w roku 2010 obniżył się do 0,60 proc., a w ubiegłym roku (mimo prawie 10-proc. wzrostu produkcji) skurczył się do 0,52 procent. Zmalała też ilość zużywanej przy produkcji wody, spadły także jej straty. Lepiej zagospodarowywane są odpady, których ponad 96 proc. poddawanych jest odzyskowi. Pozostała część jest unieszkodliwiana (ok. 3 proc.) i czasowo magazynowana (ok. 1 procent).

Inwestycje w ekologię są jednak niezwykle kosztowne, a zwracają się dopiero po długim czasie. Dlatego banki niechętnie je kredytują. To zaś sprawia, że pieniądze na tego typu przedsięwzięcia w dużym stopniu pochodzą z funduszy własnych przedsiębiorstw. Dodatkowym problemem są restrykcyjne limity emisyjne: zdaniem ekspertów Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej (HIPH), już teraz mogą doprowadzać do obniżania konkurencyjności hut w Europie, w porównaniu do zakładów hutniczych w krajach o łagodniejszych normach. A to niesie ryzyko przenoszenia produkcji poza Unię Europejską. Specjaliści już zakładają, że do roku 2020 spora część produkcji stalowej z krajów unijnych zostanie ulokowana za wschodnią granicą, gdzie nie ma woli realizowania postanowień pakietu klimatyczno-energetycznego, co potania produkcję hutniczą. Na razie jednak hutnictwo musi uporać się z problemami obecnej sytuacji gospodarczej. Ubiegły rok nie był dla branży jeszcze taki zły. Zakłady w krajach Unii Europejskiej wyprodukowały przeszło 177 mln ton stali. To o prawie 3 proc. więcej, niż w roku 2010. Zważywszy na kryzys finansowy w strefie euro i narastające problemy gospodarcze części krajów Eurolandu, to mógłby być wynik dający podstawy do optymizmu na kolejne kilkanaście miesięcy. Ale w tym samym czasie produkcja światowa wzrastała znacznie szybciej, przekraczając poziom 1,5 mld ton. A to w porównaniu do roku 2010 oznacza wzrost o prawie 7 procent. Nic dziwnego, że szefowie hut w Europie nie ukrywali, że liczyli na dużo więcej. W Polsce, w 2011 r. produkcja stali wzrosła więcej, niż średnia europejska. Według HIPH, z hut popłynęło 8,8 mln ton stali surowej, o 9,8 proc. więcej niż rok wcześniej. Produkcję stymulował popyt na rynku wewnętrznym: zużycie stali w ub. roku wzrosło o prawie 11 proc. w ujęciu rocznym, sięgając poziomu 11 mln ton. To dobry wynik, tylko o milion ton mniejszy, od rekordowego zużycia 12 mln ton w przedkryzysowym roku 2007. Jak podkreśla opublikowany przez HIPH raport „Polski

Źródło Fotolia.pl

Kłopotliwy pakiet klimatyczny


Przemysł | Hutnictwo

Przemysł Stalowy 2012”, ubiegłoroczny wzrost produkcji pozwolił na uniknięcie czasowych zamknięć i przestojów produkcyjnych, co z kolei umożliwiło poprawienie wskaźnika wykorzystania zdolności produkcyjnych stali z 65 proc. do ok. 70 procent. Wskaźnik SWIP (Steel Weighted Industrial Production Index), który pokazuje powiązanie aktywności produkcyjnej w branżach zużywających stal, z jej krajowym zużyciem – podniósł się w ubiegłym roku o 14,8 proc. i okazał się najwyższy od czterech lat. Wzrost produkcji poprawił także wyniki finansowe. Przychody przedsiębiorstw hutniczych zwiększyły się o 28,6 proc., branża odnotowała dodatni wynik finansowy, a wskaźnik rentowności wyniósł 3,5 procent. Korzystnie zmienia się także struktura zatrudnienia: choć w grupie stanowisk robotniczych liczba etatów zmalała o 11,4 proc., to jednocześnie przyjęcia nowych pracowników sięgnęły 12 procent. – W krajowym hutnictwie dochodzi do dalszej wymiany jakościowej. Odchodzą pracownicy z kwalifikacjami zawodowymi, na których przedsiębiorstwa nie zgłaszają popytu, a przyjmowane są osoby z nowymi kompetencjami, do obsługi nowoczesnych urządzeń – podkreśla HIPH.

Perspektywy dla koniunktury Ale dobre nastroje nie potrwają długo. Co prawda, pierwsze sześć miesięcy obecnego roku zakończyło się nieźle: huty wyprodukowały 4,5 mln ton. W porównaniu z tym samym okresem sprzed roku, to wzrost o 4,4 procent. Co więcej, w tym samym czasie całe hutnictwo europejskie odnotowało – na podobnym poziomie – spadek produkcji. I to właśnie nie wróży dobrze polskim hutnikom: spadek zamówień odczują polscy eksporterzy, którzy większość

54

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

swych wyrobów wysyłają do odbiorców w krajach Unii Europejskiej. W przypadku branży samochodowej, gdzie wartość ubiegłorocznego eksportu przekroczyła 19 mld euro, eksport do UE to przeważająca część całej produkcji, a w przypadku samochodów (fabryki Fiata w Tychach, Opla w Gliwicach oraz Volkswagena w Poznaniu) - nawet ponad 95 procent. Mniejsza produkcja tych branż będzie skutkować redukcją zapotrzebowania na wyroby hutnicze. Efekty tego scenariusza pokazały się już w końcu pierwszej połowy roku: w czerwcu produkcja stali była mniejsza o przeszło 12 proc. niż w tym samym miesiącu przed rokiem. Ten rok, który będzie słabszy dla całej polskiej gospodarki, najprawdopodobniej przyniesie pogorszenie dotychczasowych wyników hutnictwa. Spodziewane w drugiej połowie roku zmniejszenie roli popytu wewnętrznego i eksportu na proces wzrostu PKB, odbije się także na polskich hutach. – Prognozy dotyczące rynku stali są niejednoznaczne. Dynamika wzrostu jej zużycia może się zmniejszyć do 3 proc. rok do roku, głównie za sprawą spowolnienia w sektorach budownictwa i przemyśle samochodowym – twierdzi Romuald Talarek, prezes HIPH. W tej sytuacji przedstawiciele branży zakładają, że będzie dobrze, jeśli w tym roku uda się utrzymać produkcję na poziomie ubiegłorocznym. Zwłaszcza, że gospodarka nie ma już mocnego impulsu napędowego, jaki dawała perspektywa Euro 2012. Inwestycje, m.in. w infrastrukturze drogowej, pochłaniające ogromne ilości stali, zostaną mocno wyhamowane. A do tego wielką niewiadomą jest wielkość funduszy z UE, jakimi będą dysponować kraje członkowskie w nadchodzących latach. Plany unijnych ministrów finansów, zmierzające do ograniczenia przyszłorocznego budżetu Unii o przeszło 5 mld euro, mogą mieć fatalne

konsekwencje dla realizacji nowych inwestycji, a w konsekwencji ożywienia gospodarczego w Europie. Przemysł hutniczy w Polsce o ból głowy przyprawia nie tylko perspektywa spadku zamówień w wyniku gospodarczego spowolnienia - na wielkość produkcji negatywnie oddziałuje szara strefa. Niektóre firmy handlujące stalą zbrojeniową uchylają się bowiem od płacenia VAT. Wykryto już przypadki wyłudzania zwrotu tego podatku na podstawie sfałszowanych dokumentów. Przedstawiciele branży przyznają, że polskie huty nie są w stanie konkurować z tańszymi wyrobami z importu, za które nie zapłacono VAT-u. Potwierdzeniem tego jest dużo mniejsza krajowa produkcja i sprzedaż prętów zbrojeniowych w pierwszych sześciu miesiącach tego roku, w porównaniu z ubiegłoroczną. Niepewność, co do perspektyw europejskiej gospodarki, będzie też wyhamowywać nowe inwestycje. W zakładzie w Dąbrowie Górniczej ArcelorMittal zaplanował już budowę linii do produkcji szyn kolejowych. Perspektywę zwiększonego zapotrzebowania na takie wyroby niosą plany nowych projektów w infrastrukturze kolejowej. Spółka PKP PLK, która zarządza torami kolejowymi, zamierza do 2014 r. wyremontować blisko 9 tras. Dla dąbrowskiej huty byłaby to okazja do zdobycia pokaźnego pakietu zamówień – na rewitalizację torów koleje chcą wydać blisko 2,5 mld złotych. Nie wiadomo jednak, czy zapowiadane przez ekonomistów spowolnienie polskiej gospodarki nie okroi tych planów. To sprawia, że ArcelorMittal, który musiałby wyłożyć na nową linię produkcyjną ok. 150 mln zł, jest bardzo ostrożny. I choć projekt linii do produkcji szyn jest już gotowy, firma woli zaczekać. – Musimy najpierw zobaczyć, jak będzie się rozwijać sytuacja na rynku – zastrzega spółka. Stefan Perlikowski


Przemysł | Prezentacje

10 lat Fundacji im. Heinricha Bölla w Polsce Fundacja im. Heinricha Bölla jest cz´Êcià ruchu politycznego Zielonych. Jej podstawowymi zasadami sà ekologia i zrównowa˝ony rozwój, demokracja i prawa człowieka, samostanowienie i sprawiedliwoÊç Ekologia i zrównoważony rozwój to kwestie kluczowe dla zabezpieczenia przyszłości ludzkości. Fakt, że ekologia zajęła jedno z głównych miejsc na arenie politycznej zawdzięczamy zielonym ruchom, tak parlamentarnym jak i pozaparlamentarnym. W Polsce działania Fundacji prowadzone są przez Biuro Regionalne Europa Centralna (rok założenia: 2002) z siedzibą w Warszawie. Wśród jej ostatnich inicjatyw można wskazać m.in. cykl spotkań warsztatowych Szkoła Letnia „Zielona Energia w Twoim domu” w dniach 25-26 lipca 2012 r., odbywających się w ramach Obozu Antyatomowego Lubiatowo 2012. Warsztaty dotyczyły zagadnień związanych z kosztami energetyki jądrowej oraz rozwojem zielonej energetyki, stanowiącej alternatywę społeczną i gospodarczą wobec rządowego programu budowy elektrowni jądrowej na Pomorzu. Spotkania podczas Szkoły doprowadziły do zbudowania dialogu pomiędzy lokalnymi społecznościami, politykami i przedsiębiorcami na rzecz budowania demokracji energetycznej, w oparciu o lokalne zasoby społeczne i gospodarcze. Pomocą w tych działaniach są publikacje książkowe, raporty i opracowania wydawane przez Fundację. Na pewno cennym wydawnictwem dla wszystkich, którzy chcą żyć w przyjaznym środowisku, jest najnowszy

Małoskalowe odnawialne źródła energii i Mikroinstalacje kolektory słoneczne, systemy fotowoltaiczne, małe elektrownie wiatrowe Poradnik opracowany przez Instytut Energetyki Odnawialnej

poradnik opracowany w Instytucie Energetyki Odnawialnej, promujący prosumencki model energetyki rozproszonej w Polsce. „Małoskalowe odnawialne źródła energii i mikroinstalacje” – to zbiór praktycznych wskazówek, przedstawiających uwarunkowania ekonomiczne i możliwości techniczne rozwoju energetyki rozproszonej w obecnych oraz planowanych uregulowaniach prawnych. Autorzy opisują możliwości wykorzystania m.in. w budynkach mieszkalnych, obiektach turystycznych czy małych firmach mikroinstalacji z OZE, np. systemów fotowoltaicznych, kolektorów słonecznych oraz małych elektrowni wiatrowych. Spośród małoskalowych technologii OZE mają one największy potencjał wzrostu. Dlatego potrzebna jest

odpowiednia wiedza na ich temat, zarówno po stronie inwestorów i użytkowników, jak i instalatorów oraz architektów. Te technologie wpisują się w nowe trendy w zakresie budowy energooszczędnych, a nawet pasywnych budynków, jak również w trendy związane z urzeczywistnieniem koncepcji „prosumenta” (obywatela będącego konsumentem energii i jej producentem), rozwojem mikrosieci i inteligentnych sieci energetycznych oraz generacji rozproszonej, w tym mikrogeneracji, jako alternatywy dla obecnego scentralizowanego systemu zapotrzebowania na energię. Wg projektu nowej ustawy o odnawialnych źródłach energii, mikroinstalacje będą mogły korzystać m.in. z wyższej określonej w regulacji taryfy na sprzedaż energii do sieci, która będzie wyższa od ceny energii obecnie kupowanej przez odbiorcę z sieci. Agata Biernik Publikacja dostępna w wersji PDF w języku polskim na stronie Fundacji im. Heinricha Bölla: http://www.boell. pl/web/222-855.html

Zielona Polska. Zielona Europa. Zielona Przyszłość

55

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Przemysł | IT

IT lekarzom też pomaga Rozmowa z Januszem Filipiakiem, profesorem nauk technicznych, zało˝ycielem i prezesem zarzàdu spółki Comarch

– Ostatnie miesiące przyniosły zapowiedzi wdrożenia m.in.

56

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

ekosystemem medycznym, w którym zmiany postępują powoli i zabierają dużo czasu. Jednak już dziś ma miejsce spora absorpcja informatyki w lecznictwie. Problemem jest brak pieniędzy, bo jeśli szpital ma na wdrożenie systemu informatycznego kilkaset tysięcy złotych, to nie sposób tego dokonać. Procesy leczenia człowieka czy przetwarzania jego danych medycznych, są o wiele bardziej złożone, niż procesy bankowe czy ubezpieczeniowe. W bankowości mamy kredyt i inne proste z punktu widzenia informatyki produkty, a w medycynie mamy człowieka, który jest bardzo złożonym systemem, opisywanym przez nieskończoną liczbę różnych parametrów.

obowiązku prowadzenia dokumentacji medycznej w formie elektronicznej, czy zmian w zasadach przechowywania oraz zabezpieczania danych pacjentów. W jakim stopniu postępy informatyzacji służby zdrowia i medycyny zależą od czynników regulacyjnych? – Na pewno ustawodawstwo wpierające informatyzację usług medycznych jest potrzebne. Chodzi przecież o silny czynnik, który da początek procesowi potrzebnych zmian. O telemedycynie mówi się już przez dziesiątki lat, a przykłady jej funkcjonowania są wciąż punktowe i rozproszone w skali świata. Okazuje się, że bez regulacji trudno jest uruchomić potrzebny proces w szerszej skali. Koniecznie musi też zmienić się kultura pracy placówek medycznych, przychodni i szpitali. Trudno powiedzieć, że takie zmiany nie zachodzą, bo faktycznie zachodzą, ale mamy do czynienia z ogromnym

Źródło: Comarch

– Polska innowacyjność polega głównie na wdrażaniu zagranicznych technologii. Czy odtwórca jest innowatorem? – Nie do końca się z tym zgadzam. Moim zdaniem jest to raczej punkt widzenia Warszawy, czyli ocena nieco oderwana od realiów. Z doświadczeń Comarchu zbieranych na co dzień, ze współpracy z setkami firm i instytucji, wynika że z polską innowacyjnością nie jest tak źle. Informatyzujemy m.in. sektor firm prywatnych i od dwudziestu lat obserwujemy, jak on się rozwija i poprawia swoją innowacyjność. Na przykład jedna z firm, dawniej sprowadzała z zagranicy farbę w puszkach, potem w beczkach i sama pakowała farbę w puszki, a teraz sama produkuje farbę, która zaczyna konkurować z produktami zagranicznymi. Podobne przykłady można mnożyć. Jeśli przez kolejne 10 lat polskie przedsiębiorstwa będą mogły rozwijać się w stabilnych warunkach, to jestem przekonany, że pod względem innowacyjności dorównają poziomem zachodnim konkurentom. Dziś w krajach zachodnich przedsiębiorcy łatwiej znajdują potrzebnych im kooperantów. Pod tym względem w Polsce jest gorzej. Niemniej, rośnie liczba firm, które nie tylko dystrybuują i handlują, ale też produkują. Oznacza to, że należy się spodziewać stopniowej zmiany proporcji – wdrażanie zagranicznych rozwiązań będzie wypierane przez rodzime produkty.

Systemy IT zdejmują część odpowiedzialności z lekarzy, gdyż uzyskują oni bogatszą podstawę do diagnozowania i leczenia.

– Jak rozwiązać problem braku środków? Czy trzeba podwyższyć obowiązkową składkę zdrowotną, czy też zgodzić się na to, że po informatykę sięgnie przede wszystkim medycyna prywatna? – Nie mnie decydować o kształcie uwarunkowań makroekonomicznych. Jestem przedsiębiorcą. Swoją misję definiuję na dostarczanie efektywnych, w miarę tanich systemów informatycznych i wdrażanie ich w placówkach opieki medycznej. Na pewno medycyna prywatna jako pierwsza dostrzega zalety tej oferty i jest finansowo przygotowana do tego, by z niej skorzystać. Publiczna służba zdrowia chce, ale na ogół nie ma środków na inwestycje. – A czy lekarze i personel medyczny to sojusznicy informatyki


Przemysł | IT

Źródło Fotolia.pl

w medycynie, czy raczej odgrywają rolę hamulcowych? – Część lekarzy reaguje alergicznie na informatykę. Dlaczego? Bo obawiają się, że rozwiązania IT będą dokumentować ich działania i stanowić podstawę do ewentualnego pociągnięcia ich do odpowiedzialności. Jeśli błędnie, czy źle zdiagnozują stan pacjenta, to ich diagnoza zostanie zapisana w systemie i nie będzie można wymazać jej gumką. Jednak jestem przekonany, że z roku na rok, liczba lekarzy tak podchodzących do informatyki maleje. Przecież systemy IT zdejmują też część odpowiedzialności z lekarzy. Dzięki nim uzyskują

oni bogatszą podstawę do diagnozowania i leczenia. Łatwiej też mogą nawiązać kontakt z innymi lekarzami, skonsultować się, czy zasięgnąć opinii. – Czy odchodząc od dokumentacji papierowej w stronę dokumentacji elektronicznej, medycyna faktycznie może liczyć na oszczędności? Przecież elektroniczny obieg danych medycznych i przechowywanie ich na serwerach również kosztuje, i to niemało. – Nie ma powrotu do odwiecznych rozwiązań – do pisania, rysowania,

malowania, choć te czynności z pewnością przetrwają. Dlaczego koszty medycyny są dziś niskie w porównaniu do tych, jakie powstaną po wdrożeniu systemów informatycznych? Bo dziś po prostu dane medyczne nie są przechowywane. Nigdzie nie ma moich danych z czasów, gdy miałem 5, 10, 15, 20, 30 czy 45 lat. A przecież poddawałem się różnym badaniom okresowym, odwiedzałem lekarzy i leczyłem się. Jeśli tych informacji nikt nie przechowuje, to znaczy, że nie ma kosztów. Natomiast niemal każdy lekarz mówi dziś, że gdyby były one dostępne, to wówczas sam wywiad lekarski byłby prostszy

57

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Przemysł | IT

i lepszy. Magazynowanie danych na serwerze, i tak w ostatecznym rozrachunku, jest rozwiązaniem tańszym, niż zapisywanie ich na papierze. – Na ile medycyna, dzięki rozwiązaniom informatycznym jest bardziej przyjazna środowisku? – Dzięki informatyce możliwa staje się redukcja kosztów transportu, który jest jednym z głównych źródeł zanieczyszczania środowiska. Obecnie, jeśli ktoś zrobi prześwietlenie Rtg w Szczecinie, a potem przeprowadzi się do Krakowa i będzie tam potrzebował wyników badań sprzed lat, może liczyć tylko na dobry transport. Natomiast w systemie zinformatyzowanej medycyny - wydobędzie te wyniki przez internet. Doświadczenia innych zinformatyzowanych dziedzin działalności człowieka pokazują, że w efekcie dochodzi do redukcji transportu towarowego i zastępowanie go, jeśli jest to możliwe, obiegiem informacji. Tam, gdzie w szerszym zakresie korzysta się z informatyki, spada presja człowieka na środowisko. – Dziś pod adresem całego biznesu formułowany jest postulat, by firmy były bardziej przyjazne środowisku i wrażliwe na problemy otoczenia społecznego, w jakim funkcjonują. Jak na ten postulat odpowiada duża spółka informatyczna? – W rozumieniu starożytnych Rzymian instytucje są wtedy przyjazne społeczeństwu, gdy zapewniają im chleb, wino i igrzyska. Wbrew pozorom, oczekiwania społeczne niewiele się zmieniły, mimo upływu wieków. Społeczność oczekuje, że otrzyma od firmy coś w sferze materialnej (chleb), coś w sferze ducha (wino) i trochę radości (igrzyska). Staramy się wychodzić tym oczekiwaniom naprzeciw. W ciągu minionych 20 lat Comarch utworzył 3 tys. miejsc pracy w Polsce. Nasi pracownicy dobrze zarabiają, jeżdżą po świecie

58

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

w celu realizowania projektów w różnych miejscach ziemskiego globu. Jesteśmy dość wyjątkowym tworem wśród spółek, z tego względu, że średnia wieku naszych pracowników nie przekracza 28 lat. Oznacza to, że bardzo wielu pracowników wychodzi z Comarchu, by odpowiadać na potrzeby rynku. Jesteśmy więc kuźnią kadr dla polskiej informatyki. Każdy patrzy przede wszystkim na wynik finansowy i nie dostrzega tej funkcji społecznej, jaką pełnimy. Prowadzimy też akcje charytatywne, ale ich nie reklamujemy, bo przecież chodzi o pomoc potrzebującym, a nie o marketing. – Firma, która prowadzi własne centrum badawczo-rozwojowe zasługuje na miano przedsiębiorstwa perspektywicznego. Kiedy wydatki na badania i rozwój kreują nowe, bardziej ekologiczne i odpowiedzialne społecznie oblicze biznesu? – Zgodnie z utartą metodą działania, jeśli trzeba podnosić poziom ekologii w firmie, to należy w punkcie wyjścia powołać komórkę ds. ekologii i zatrudnić specjalistów. Jeśli firma chce być innowacyjna, powinna stworzyć własne centrum badawczo – rozwojowe. U nas jest inaczej. Kiedyś mieliśmy komórkę ds. badań i rozwoju, ale okazało się, że dział produkcyjny nie chciał wcielać w życie opracowanych tam pomysłów. W efekcie zlikwidowaliśmy ją i odtąd każdy zespół produkcyjno-biznesowy sam wyznacza sobie cele ekologiczne i rozwojowe, a potem je realizuje. Innowacje i odpowiedzialność społeczna są wmontowane w działalność jednostek biznesowych firmy. Laboratorium innowacji Comarch – dziś jest nim między innymi Centrum Medyczne iMed24 – to zaczątek nowego kierunku działalności, który zamierzamy rozwijać, a nie ośrodek, który ma zapładniać funkcjonujące już jednostki, bo te same z siebie niewiele mogą zdziałać w tym zakresie.

– Czym dla Pana jest społeczna odpowiedzialność biznesu? – W klasycznym podejściu wartość firmy mierzy się przez zysk, jaki wypracowuje, a jej odpowiedzialność społeczna wyraża się w działaniach podejmowanych na boku zasadniczych działań zmierzających do maksymalizacji zysku. Dla mnie, gdyby nawet firma nie miała zysków i tylko trwała, to i tak odgrywa ważną rolę społeczną – zatrudnia tysiące ludzi, dobrze im płaci, tak że są oni faworytami banków i firm budowlanych oferujących mieszkania, są najlepszymi klientami wielu innych przedsiębiorstw. Akcje charytatywne zawsze pochłaniają jedynie mały procent tych środków, które są zaangażowane w biznesie. Wobec tego ich funkcja jest poboczna i dodatkowa, wobec funkcji podstawowych. Dla mnie główną odpowiedzialnością społeczną biznesu jest utrzymanie dobrze płatnych miejsc pracy i powiększanie ich liczby, wraz z rozwojem przedsiębiorstwa. Największym osiągnięciem w moim życiu jest utworzenie firmy, która obecnie utrzymuje ponad 3 tys. atrakcyjnych miejsc pracy. – Czy firma może budować swoją przewagę konkurencyjną na fakcie, że jej usługi i produkty są przyjazne dla środowiska, a także uwzględniają oczekiwania otoczenia społecznego? – Generalnie funkcją informatyki jest ograniczanie obrotu dóbr fizycznych, dzięki zwiększaniu przepływu informacji. Oznacza to, że zastosowanie informatyki czyni daną działalność bardziej przyjazną środowisku, np. zamiast jeździć po sklepach i przeglądać tam ofertę, można zapoznać się z nią w internecie. Zastosowanie wspomnianych kategorii do firmy informatycznej jest trudniejsze, niż w innego rodzaju działalności gospodarczej. Rozmawiał Krzysztof Polak



Przemysł | IT

Szerokie pasmo jest eko

Ka˝de zwi´kszenie nasycenia danego kraju łàczami szerokopasmowymi o 10 proc. skutkuje wzrostem gospodarki o 1–1,5 proc. – wskazuje Komisja Europejska

Źródło Fotolia.pl

60

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Przemysł | IT

Energooszczędna sieć Komisja Europejska (KE) sformułowała cele dotyczące szerokopasmowego dostępu do internetu w Europejskiej Agendzie Cyfrowej (Digital Agenda for Europe). Do 2013 r. wszyscy obywatele Unii powinni uzyskać dostęp do szybkiego internetu o prędkości 30 Mb/s, a do 2020 r. przynajmniej 50 proc. europejskich gospodarstw domowych powinno być abonentami łączy

Do 2016 roku a˝ 95 proc. mieszkaƒców Polski powinno mieç dost´p do internetu o pr´dkoÊci 30Mb/s – zapowiada z optymizmem Magdalena Gaj, prezes UKE.

internetowych o przepustowości powyżej 100 Mb/s. Pozwoli to zmieniać działania instytucji publicznych i podmiotów komercyjnych na mniej uciążliwe dla środowiska. Jednak funkcjonujący przy KE Instytut Środowiska i Zrównoważonego Rozwoju szacuje, że do 2015 r. zużycie energii elektrycznej przez sprzęt

obsługujący sieci szerokopasmowego internetu będzie wzrastać w UE o 50 TWh rocznie. Tymczasem nowe wielofunkcyjne urządzenia umożliwiają zmniejszenie zużycia energii przez ten sprzęt o co najmniej 50 procent. Rocznie daje to oszczędność porównywalną z wartością 5,5 mln ton ropy i około 7,5 mld euro.

Mniejsze koszty i wygoda klienta Źródło: Cambium Networks

Jednak upowszechnienie szerokopasmowego internetu to nie tylko czynnik napędzający koniunkturę. Władze unijne uważają, że to także podstawa budowania gospodarki proekologicznej. Podstawą dla planów rozbudowy sieci udostępniającej szerokopasmowy internet w krajach Unii Europejskiej (UE) jest przekonanie, że dobra łączność to podstawowy warunek rozwoju gospodarczego i poprawy jakości życia. I rzeczywiście, z każdym rokiem teleinformatyka odgrywa coraz ważniejszą rolę w edukacji, w usługach finansowych, w medycynie i ochronie zdrowia, a nawet w poprawie bezpieczeństwa i zapewnieniu środków do życia. – Budowa sieci, a wraz z nią upowszechnianie szybkiego internetu, wpływa korzystnie na środowisko naturalne. Dostęp do internetu to przecież możliwość zdalnej pracy, elektroniczna administracja (np. składanie zeznań PIT), wysyłanie faktur elektronicznych, e-bankowość, zakupy przez internet itd. To wszystko zmniejsza presję człowieka na środowisko. Co więcej – załatwianie spraw przez internet ogranicza konieczność podróżowania, a co za tym idzie – emisji spalin i dwutlenku węgla. Korzystanie z elektronicznego obiegu dokumentów zmniejsza zapotrzebowanie na papier i pomaga chronić lasy – tłumaczy Wojciech Jabczyński, rzecznik Orange Polska.

Elwira Koszewska, dyrektor regionalny w Cambium Networks, firmie będącej do niedawna częścią koncernu Motorola Solutions: – Dostawcy internetu bezprzewodowego proponują dziś rozwiązania zapewniające szybką transmisję głosu, video i danych. Dla porównania – jeszcze 5 lat temu dostępny był internet bezprzewodowy o prędkości transmisji danych 7 Mb/s, potem 14 Mb/s w technologii punkt – wielopunkt (point–to–multipoint) oraz 150 Mb/s w rozwiązaniach typu punkt – punkt (point–to–point). Obecne urządzenia punkt – wielopunkt zapewniają prędkość na poziomie 90 Mb/s, a punkt – punkt 300 Mb/s w paśmie uwolnionym i 360 Mb/s w paśmie licencjonowanym. Wraz z ekspansją technologii bezprzewodowych i rosnącym zapotrzebowaniem na coraz szybszą transmisję danych, dostawcy szerokopasmowego internetu wdrażają coraz wydajniejsze urządzenia sieciowe. Chodzi z jednej strony o zapewnienie lepszej jakości usług, a z drugiej o energetyczne i ekologiczne zoptymalizowanie ich działania. Głównym czynnikiem wpływu tych urządzeń na środowisko jest pobór prądu. Dlatego tendencja do podnoszenia efektywności ich działania wyraża się w obniżaniu poboru przez nie mocy; niektóre z nich mogą być zasilane energią słoneczną. Innym ważnym czynnikiem jest rozmiar i waga. Dziś stacje bazowe i terminale abonenckie mają często rozmiary kompaktowe – ich waga niekiedy nie przekracza 50 dag. Mogą więc być instalowane na budynkach, na dachach, a nawet balkonach. Dzięki temu zamiera stawianie tak dobrze znanych masztów, których instalacja pochłania koszty i skutkuje obciążeniem dla środowiska. Urządzenia nowoczesnej infrastruktury sieci bezprzewodowej można szybko zamontować i zdemontować, by następnie zainstalować je w innym miejscu. Ich jakość pozwala na nieprzerwane działania, co redukuje liczbę interwencji serwisowych.

61

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Źródło Fotolia.pl

Starania KE dotyczą więc nie tylko realizacji planów rozwoju szerokopasmowego internetu, ale także ograniczania energochłonności rozbudowywanych sieci. Jeszcze pod koniec poprzedniej dekady KE wydała wytyczne dla inwestorów zaangażowanych w rozbudowę sieci udostępniającej szerokopasmowy internet (EC Code of Conduct of Energy Consumption of Broadband Equipment). Zobowiązała ich do ciągłego optymalizowania zużycia energii. – Dzięki efektywnemu zarządzaniu energią już na poziomie portów abonenckich w urządzeniach dostępowych, zużycie energii spada nawet o 30 procent. Również coraz większa miniaturyzacja i gęstość portów abonenckich w urządzeniach dostępowych przekłada się na niższy pobór energii. Na coraz szerszą skalę stosowane są też technologie pasywne,

dzięki którym zasilane urządzenia znajdują się tylko w centrali operatora i w domu klienta. Cała sieć dostępowa w takim przypadku wykorzystuje tylko komponenty pasywne, nie wymagające zasilania – wskazuje Piotr Guziewicz, dyrektor departamentu planowania i rozwoju infrastruktury w spółce Netia.

Komputery i łącza Wskaźnik dostępu do internetu w krajach UE stale rośnie, jednak Polska nadal znacząco odbiega od średniej unijnej. Łącza o prędkości równej, bądź wyższej od 10 Mb/s, ma już ponad 80 proc. Bułgarów, ok. 70 proc. Portugalczyków i ponad 60 proc. Belgów. Polscy internauci są w znacznie gorszej sytuacji – wynika z okresowego monitoringu Cyfrowej Agendy

– W przypadku sieci stacjonarnych kluczowa jest migracja do Êwiatłowodów, które sà niskostratnym medium transmisyjnym. Majà w zwiàzku z tym olbrzymi potencjał rozwoju przepustowoÊci – twierdzi Rafał Sobiczewski, dyrektor ds. dost´pu szerokopasmowego w Alcatel–Lucent.

62

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

Europejskiej. Po pierwszym kwartale 2012 r. zaledwie ok. 18 proc. z nich mogło pochwalić się dostępem do łącza o szybkości transferu danych wyższej niż 10 Mb/s. Dobrze, że pod względem liczby nowych łączy internetu szerokopasmowego jest nieco lepiej – Polska zajmuje tu czwarte miejsce wśród krajów UE. W dużym stopniu do rozwoju internetu w naszym kraju przyczynił się wzrost liczby komputerów w gospodarstwach domowych. Ponad 63 proc. respondentów pytanych przez Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE) zadeklarowało, że ma komputer stacjonarny, przenośny lub oba. Blisko 60 proc. badanych ma dostęp do sieci, z czego 21,1 proc. dysponuje łączem o prędkości od 2 Mb/s do 3, 99 Mb/s. Natomiast z przepustowości 4 Mb/s-7,99 Mb/s korzysta tylko 17 proc. internautów. W przeciwieństwie do innych krajów unijnych, w których szerokopasmowy internet jest dostarczany głównie ze światłowodów, w Polsce najbardziej popularne są łącza telefoniczne. Z danych UKE wynika, że w województwie łódzkim, podlaskim, świętokrzyskim i warmińsko-mazurskim liczba łączy światłowodowych jest znikoma. Jedynie 1/3 małopolskich miejscowości obsługiwana jest przez operatorów, którzy deklarują posiadanie sieci światłowodowej. Sytuacja na Śląsku i Dolnym Śląsku wygląda podobnie jak w Małopolsce.


Przemysł | IT

Duże inwestycje Wola zrealizowania w Polsce planów i wytycznych KE doprowadziła do uchwalenia ustawy z 7 maja 2010 r. o wspieraniu rozwoju i usług sieci telekomunikacyjnych (Dz. U. 2010, nr 106 poz. 675), zwanej „megaustawą telekomunikacyjną”. Regulacja ta stworzyła podstawy pod przyspieszenie budowy sieci szerokopasmowych i ścisłe współdziałanie w tym celu administracji rządowej, poszczególnych samorządów i firm telekomunikacyjnych. Przykładem takiej współpracy jest umowa podpisana w lutym tego roku przez Telekomunikację Polską i zarząd województwa pomorskiego. Dzięki niej, do końca 2013 r., ma powstać sieć światłowodowa o łącznej długości ponad 1,6 tys. km, która umożliwi korzystanie z szerokopasmowego internetu mieszkańcom ponad 250 miejscowości na Pomorzu. – Zostanie ona otwarta dla innych operatorów, dzięki czemu każda firma, po wybudowaniu sieci dostępowej, będzie mogła świadczyć

swoje usługi klientom – podkreśla Jabczyński. Wcześniej realizację podobnego przedsięwzięcia rozpoczęto także w województwie lubuskim. Ten sam cel – redukcja białych plam internetowych, przyświeca także pięciu projektom „Sieć Szerokopasmowa Polski Wschodniej”, które swoim zasięgiem obejmują województwa: lubelskie, podkarpackie, podlaskie, świętokrzyskie i warmińsko-mazurskie. Dużo mniej spektakularnych inwestycji realizują w całym kraju lokalni operatorzy. W znacznej części przedsięwzięcia te są wspierane z funduszy unijnych.

– Udostępnianie szerokopasmowego internetu wymaga zastosowania najnowocześniejszego sprzętu, który spełnia wymogi ekonomii i ekologii w zakresie eksploatacji i oddziaływania na środowisko. Szczególna uwaga zwracana jest na takie aspekty eksploatacyjne, jak emisja pól elektromagnetycznych i poziom zużycia energii. Wdrażane rozwiązania podlegają starannej weryfikacji środowiskowej. Pomiary wykonują akredytowane podmioty – przyznaje Arkadiusz Majewski, z zespołu komunikacji korporacyjnej w spółce Polkomtel. Krzysztof Polak

Mniejsze koszty i wygoda klienta Źródło: Interactive Intelligence

– W ciągu minionych 10 lat w Polsce dokonał się olbrzymi postęp, a technologie stale się rozwijają. Głównie chodzi o możliwość przesyłania i agregacji większego ruchu oraz obniżenia kosztów eksploatacji sieci: konsumpcji energii, zastosowania lepszych technik zarządzania siecią, możliwości diagnostycznych, proaktywnego wykrywania problemów itd. Co więcej, cały czas mamy duży potencjał rozwoju. Niewykorzystane dotąd możliwości kryją się w użyciu technik światłowodowych, ale także technik radiowych czy opartych na miedzi – komentuje Rafał Sobiczewski, dyrektor ds. dostępu szerokopasmowego w Alcatel–Lucent dla Europy środkowej, wschodniej i w krajach WNP.

Marcin Grygielski, dyrektor regionalny Interactive Intelligence w Europie środkowej i wschodniej : – Według badań amerykańskiego magazynu Business Management, wdrożenie systemu komunikacji przez internet (IP) w firmie mającej kilka oddziałów i zatrudniającej pracowników zdalnych, może obniżyć zużycie energii nawet o 38 procent. Wartość oszczędności zależy od konfiguracji oprogramowania takiego systemu. Chodzi tu przecież o „możliwość” a nie „pewność” uzyskania efektu oszczędności energii, na z góry określonym poziomie. Nie każdy system IP prowadzi do rzeczywistych oszczędności. Wdrożenie systemu wielopunktowego, w którym wszystkie funkcje komunikacyjne – takie jak obsługa faksów, kierowanie połączeń, automatyczne menu dostępowe (IVR) czy nagrywanie rozmów – wymagają oddzielnych urządzeń, wiąże się z ogromnymi inwestycjami sprzętowymi. Taka wielopunktowa infrastruktura komunikacyjna nie tylko zajmuje sporo miejsca, ale przede wszystkim generuje ogromne koszty wynikające ze zużycia energii, zasilania i chłodzenia. Platforma komunikacyjna typu wszystko–w–jednym, w przeciwieństwie do systemów wielopunktowych, integruje całość funkcji komunikacyjnych na jednym serwerze i zmniejsza liczbę energochłonnych „skrzynek”. W takim przypadku o wiele łatwiejsza jest budowa środowiska redundantnego (np. na wypadek awarii czy dla zwiększenia wydajności). Zamiast duplikacji całej skomplikowanej struktury sprzętowej i generowania kolejnych kosztów utrzymania infrastruktury, wystarczy postawić w odrębnej lokalizacji dodatkowy serwer z systemem zapasowym. Wówczas oszczędność energii i korzyści dla środowiska są ogromne. Telefonia IP otwiera również drogę do pracy zdalnej. Firma zatrudniająca pracowników zdalnych potrzebuje mniej przestrzeni, sprzętu biurowego i innych energochłonnych urządzeń. W istocie, jeśli korzysta z wydajnego systemu komunikacji IP, może w ogóle zrezygnować z prowadzenia biura.

63

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Przemysł | Autostrady

Źródło Fotolia.pl

Bez obwodnic miasta się duszą

Choç w tym roku wydłu˝à si´ autostrady i drogi ekspresowe, samochody utknà przy wjazdach do miast. Budowa obwodnic i miejskich dróg tranzytowych jest w powijakach, a nieliczne zrealizowane inwestycje to tylko niewielki krok w stron´ rozwiàzania problemu

64

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Ekologia i Rynek patronuje:

– Chyba zaczęliśmy od niewłaściwego końca. Najpierw należało doprowadzić istniejące drogi krajowe do odpowiedniego stanu, wybudować obwodnice aglomeracji miejskich, a dopiero potem zabierać się za autostrady – twierdzi profesor Włodzimierz Rydzkowski, kierownik Katedry Polityki Transportowej Uniwersytetu Gdańskiego. Kierowcy mają dziś kłopoty z przejazdem przez zdecydowaną większość dużych miast. Ruch tranzytowy miesza się z lokalnym, drogę blokują sznury ciężarówek, tworzą się kilometrowe korki. Dla ich rozładowania obwodnice są strategiczną koniecznością. Jednak choć w planach drogowców, już od lat, jest ponad sto projektów, realizacja inwestycji okazuje się trudniejsza niż budowa autostrad.

Ambitne plany Gdy w 2008 r. ruszała budowa 155 kilometrów obwodnic w 17 miastach, a w założeniach było uruchomienie rok później podobnych inwestycji o długości przeszło 140 kilometrów wokół kolejnych 15 miast, wydawało się, że sytuacja zmierza ku lepszemu. W latach 2008-2012 miało być oddanych ponad 240 kilometrów takich tras. Do wiosny ubiegłego roku udało się zrealizować nieco ponad połowę. Teraz sytuacja skomplikowała się, ponieważ zaczyna brakować pieniędzy. – Dokończenie wielu inwestycji przesuwa się na czas nieokreślony. W rezultacie, lista oddanych lub właśnie kończonych obwodnic, jest zdecydowanie za krótka w stosunku do potrzeb – uważa Zbigniew Kotlarek, były szef Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, a obecnie prezes stowarzyszenia Polski Kongres Drogowy. Największym problemem jest ekspresowa obwodnica Warszawy – pierścień planowanych obwodnic wokół miasta, na który składa się zespół dróg ekspresowych o łącznej długości ok. 85 kilometrów. Choć drogowcy ostatnio przyspieszyli, co widać przede wszystkim na odcinku południowym, duża część trasy jest ciągle niegotowa. Według Dariusza Słotwińskiego, eksperta branży drogowej (w przeszłości kierującego m.in. firmą Strabag), budowa obwodnic nie jest zsynchronizowana z innymi przedsięwzięciami, a w szczególności nie nadąża za oddawanymi do ruchu drogami ekspresowymi i autostradami. – Co z tego, że autostradą A2 będzie można dojechać do Konotopy. Jak ten ruch dotrze do Puławskiej, zrobi się potworny kocioł – ostrzega Słotwiński.

Budowa obwodnic idzie jak po grudzie. Gdy wreszcie uda się wytyczyć korytarz, czy też po długich staraniach uzyskać warunki środowiskowe, okazuje się że budowę wstrzymują protesty mieszkańców.

Reklama

Protesty to tradycja


Przemysł | Autostrady

Realizację wartej ponad 900 mln zł południowej obwodnicy Warszawy zatrzymał emerytowany właściciel przedwojennego budynku w rejonie Al. Krakowskiej, skutecznie zaskarżający kolejne decyzje administracyjne. Przy budowie obwodnicy Lublina dopiero w kwietniu tego roku, po czterech latach od pierwszej decyzji, wykonano eksmisję właścicieli domu położonego na trasie inwestycji. Blokujący drogowców budynek udało się przejąć dopiero na podstawie specustawy drogowej, ale nie obyło się bez medialnego spektaklu: całe wydarzenie relacjonowały na żywo dwie stacje telewizyjne. Prace przy obwodnicach bardzo często blokują przepisy związane z ochroną środowiska lub odkrycia archeologiczne. Przykładowo budowę wschodniej obwodnicy Warszawy zatrzymała niewielka strzebla błotna. Okazało się, że pomiędzy Zielonką a Ząbkami znajdują się oczka wodne, w których żyje ten rzadki gatunek ryby. Z kolei termin zakończenia obwodnicy Kielc ma opóźnić odkrycie w ubiegłym roku, na wysokości przecięcia trasy S7 z drogą wojewódzką 786, kopalni ołowiu. Podziemna „niespodzianka” zahamowała roboty drogowe na 200-metrowym odcinku drogi ekspresowej oraz przyległym do niej wiadukcie. Jednak przede wszystkim brakuje pieniędzy. W połowie kwietnia niespodziewanie stanęła budowa obwodnicy Radomska. Lokalne media donosiły, że wykonawca ma kłopoty finansowe. Z kolei pod koniec kwietnia okazało się, że zabraknie 162 mln zł na dokończenie zachodniej obwodnicy Poznania. Podobne kłopoty pojawiły się zresztą w Warszawie, gdzie w samym mieście brakuje obwodnic śródmiejskich. Jeden z takich fragmentów miał

66

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

powstać na Pradze, dzięki połączeniu Ronda Wiatraczna z ulicą Zabraniecką. Na prace nie ma jednak środków, a potrzebnych jest aż 700 mln złotych. Tymczasem jeśli roboty nie ruszą, straci ważność decyzja środowiskowa.

Ulga od korków O tym, jak ważne są obwodnice można przekonać się jadąc po tych, które już zrobiono. W ubiegłym roku wreszcie otwarto autostradową obwodnicę Wrocławia. Inwestycja obejmuje poprowadzoną nowym szlakiem A8 o długości 26,7 km, półkilometrowy fragment drogi ekspresowej S8 oraz dwa łączniki: Kobierzyce i Długołęka o łącznej długości przeszło 8 kilometrów. Obwodnica zlokalizowana na północno-zachodnich obrzeżach miasta odciążyła centralne ulice Wrocławia i skierowała ruch tranzytowy poza ich rejon. Efektem jest także poprawa bezpieczeństwa na drogach w samym Wrocławiu. Jest także prawie gotowa obwodnica Redy. Kierowcy wyjeżdżający z Trójmiasta w stronę Władysławowa pokonywali 5-kilometrowy odcinek przez miasto w godzinę. Wkrótce wystarczy na to 5 minut. To największe przedsięwzięcie drogowe, jakie w ostatnich latach realizuje starostwo wejherowskie: kosztuje 80 mln zł, z czego połowę stanowią środki unijne. W ramach inwestycji wybudowano nie tylko nową drogę i skrzyżowania, ale przełożono także tory kolejowe, dla których wybudowano dwa wiadukty. – Autostrady to korytarze transportowe, niezwykle ważne dla gospodarki. Ale obwodnice to udrażnianie wąskich gardeł. A te wiele nas kosztują – twierdzi Kotlarek. Przykładem pozytywnego rozwiązania problemu zatkanego przez ruch tranzytowy miej-

skigo centrum, są Katowice. Oddana w minionej dekadzie Drogowa Trasa Średnicowa była chyba najtrudniejszym przedsięwzięciem w regionie, ponieważ jej budowa przechodziła przez katowickie Rondo, najruchliwsze miejsce w całej aglomeracji śląskiej. Kilkusetmetrowy tunel natychmiast zlikwidował monstrualne korki. Z kolei ruch tranzytowy na kierunku wschód-zachód rozładowała, biegnąca także przez miasto, autostrada A4. Na przyszłą likwidację korków liczy teraz Radom, gdzie budowa obwodnicy właśnie ruszyła. W pierwszej kolejności realizowany będzie dwupoziomowy węzeł na osiedlu Południe W tym roku mają być gotowe dwa mosty i jezdnie wchodzące w skład pierwszego etapu przedsięwzięcia. Jest to warunkiem uzyskania przez miasto subwencji z budżetu państwa. Cała obwodnica ma być gotowa w sierpniu 2014 roku. O ile nie będzie kłopotów z finansowaniem. – Należy przypuszczać, że przyszły rok zacznie się brakiem finansów na rozbudowę infrastruktury – uważa Słotwiński. Problemem jednak długo pozostanie nie tylko przebudowa samych układów komunikacyjnych, ale przede wszystkim naprawa istniejących nawierzchni. – Widać wyraźny kontrast pomiędzy kondycją dróg krajowych, a tych podlegających gminom. W tych ostatnich sytuacja jest często opłakana i nie bardzo widzę możliwości na szybkie i radykalne zmiany – podkreśla Rydzkowski. Choć przy takich inwestycjach również w grę wchodzi wsparcie funduszami unijnymi, to jednak miasta mają coraz większy problem z wkładem własnym, bo ich budżety są coraz mocniej zadłużone. Stefan Perlikowski


Przemysł | Prezentacje

Ustawa Êmieciowa niepokoi firmy ZSEE

W lipcu, w Cedzynie k/Kielc odbyła si´ konferencja szkoleniowa zorganizowana przez Stowarzyszenie GPP Ekologia, pod patronatem medialnym miesi´cznika Ekologia i Rynek To już kolejne spotkanie z inicjatywy tej – grupującej przedsiębiorców MSP rynku odpadowego – organizacji pozarządowej, powstałej w 2009 roku. Tematami, które zdominowały merytoryczną część zjazdu były: ■ zagadnienia transpozycji nowej dyrektywy WEEE i koniecznych zmian w polskiej ustawie o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym (ZSEE); ■ praktyczny aspekt wprowadzania przepisów ustawy o utrzymaniu porządku i czystości w gminach i wpływ przepisów na rynek ZSEE. Po zakończeniu walnego zgromadzenia członków Stowarzyszenia rozpoczął się otwarty panel dyskusyjny nt. nowelizacji ustawy o ZSEE. Dyskusję zdominowały zagadnienia dotyczące uszczelniania całego systemu oraz rentowności zakładów przetwarzania i zbierania odpadów, zużytego sprzętu. Wśród najważniejszych propozycji Stowarzyszenia zgłoszono m.in. zastosowanie w znowelizowanej ustawie o ZSEE zasady „rozszerzonej odpowiedzialności producenta”, tzn. pozostawienie ostatecznej odpowiedzialności za „organizowanie i finansowanie systemu zbiórki, przetwarzania, odzysku i recyklingu oraz prowadzenia i finansowania publicznych kampanii edukacyjnych” – Wprowadzającemu (wg podstawo-

wej zasady gospodarki odpadami – zanieczyszczający płaci). Uczyni to Wprowadzającego odpowiedzialnym partycypantem w działaniach organizacji zbiórki, przetwarzania, odzysku i recyklingu oraz publicznych kampanii edukacyjnych i faktycznym członkiem zbiorowego systemu ZSEE. Dalsze propozycje ogniskowały się głównie wokół roli i funkcjonowania organizacji odzysku ZSEE oraz ustanowienia mechanizmów weryfikujących rzeczywiste koszty przetwarzania sprzętu. Zaprezentowane koncepcje wsparte były wspólną wolą zwalczania szarej strefy. Problem finansowania systemu przez organizacje odzysku oraz nielegalny demontaż ZSEE w punktach skupu złomu, powraca jak bumerang na każdym spotkaniu branżowym. Uczestnicy zjazdu zdobywali też wiedzę praktyczną podczas szkoleń. Omówione zostały perspektywy i zagrożenia rozwoju działalności zakładów przetwarzania i rynku selektywnej zbiórki odpadów w świetle nowej ustawy o utrzymaniu porządku i czystości w gminach. Nowa ustawa już od dłuższego czasu niepokoi środowisko branży. Uczestnicy dowiedzieli się w jakim stopniu może zostać ograniczony dostęp do odpadów i jakie działania powinni podjąć przedsiębiorcy, aby dostosować się do zmieniającego rynku. Zdefiniowany został też tzw. strumień odpadów

osiągalnych dla wszystkich podmiotów, nie tylko wybranych na drodze przetargu przedsiębiorców. Na konferencji zaprezentowała także swój program firma Darsoft. Produkt powstał w wyniku pionierskiego projektu informatycznego, którego koncepcja wyłoniła się z systemu elektronicznego ewidencjonowania odpadów. Obecnie prowadzone są prace i testy nad innymi modułami ułatwiającymi i usprawniającymi prowadzenie dokumentacji dot. ochrony środowiska w firmie. Ostatnim punktem zjazdu było szkolenie z zakresu prawa ochrony środowiska, które poprowadziła Monika Karaś z ReEko Organizacji Odzysku SA. Podczas pobytu w Cedzynie grono Stowarzyszenia GPP poszerzyło się o dwóch nowych członków, firmę Pestar ze Starogardu Gdańskiego oraz P.T.H Technika z Gliwic. To wyraz akceptacji środowiska dla programu i działań GPP Ekologia w zakresie reprezentowania spraw branży oraz integracji środowiska gospodarki odpadami. Agata Biernik

67

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Przemysł | Transport

Kolej: ekologicznie i nieekonomicznie Przeci´tny pociàg mo˝e przewieêç tyle ładunku, co 50 w pełni obcià˝onych ciàgników siodłowych z naczepà

Jeden taki skład sprawia, że tych 50 TIR-ów nie niszczy dróg, nie powoduje wypadków drogowych i nie emituje do atmosfery spalin. W porównaniu z transportem drogowym, kolejowe przewozy towarowe mają więc dużo zalet. Niestety, kolej w Polsce boryka się z wieloma problemami, które sprawiają, że transport drogowy najczęściej wygrywa bitwę o klienta. Czy ta sytuacja ma szansę się zmienić?

Problemem jest infrastruktura Stan towarowych przewozów kolejowych jest doskonałą ilustracją przemian polskiej gospodarki, jakie dokonały się od 1989 roku. Od tego czasu kolejarze toczą nierówną walkę z transportem drogowym, który w ciągu dwudziestu lat niemal całkowicie zdominował rynek przewozu towarów w naszym kraju. Torami najbardziej opłaca się transportować ładunki masowe, w tym węgiel kamienny, rudy metali, kruszywa, czy chemikalia – zwłaszcza ropopochodne. A tu jak na złość, od ponad 20 lat, mamy coraz mniej hut, kombinatów przemysłowych, czy kopalni, które zlecają takie frachty. Przybywa natomiast firm prywatnych, które potrzebują, aby niewielka partia towaru została sprawnie przewieziona z punktu A do punktu B – najlepiej szybko i przy minimum

68

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

formalności. Wystarczy wyciągnąć telefon i zadzwonić do jednej z tysięcy firm transportowych. Ciągnik siodłowy z naczepą przyjedzie w wyznaczone miejsce i dowiezie towar do punktu docelowego. Dlatego 85 proc. wszystkich przewozów dokonywanych jest samochodami ciężarowymi. Średnia prędkość pociągu towarowego w Polsce wynosi 22 km/h. Ciężarówka jest najczęściej 2-3 razy szybsza, nawet w polskich realiach drogowych. Kolejnym problemem jest brak nowoczesnych lokomotyw wielosystemowych i specjalistycznych wagonów do przewozu różnych rodzajów towarów, czy platform do transportu kontenerów. Tabor nie jest w pełni dostosowany do potrzeb rynku i zleceń, jakie z niego płyną. Brakuje także centrów logistycznych i przeładunkowych. Są one niezbędne, aby oferta przewozowa kolei mogła być jak najbardziej elastyczna. Dzięki przewozom intermodalnym, klientami przewoźników kolejowych nareszcie mogą być mniejsi klienci – niekoniecznie duże firmy przemysłowe dysponujące własną bocznicą kolejową. Tyle, że trzeba zbudować sieć baz, do których towar trafi pociągiem, a dalej do klienta samochodami ciężarowymi lub nawet dostawczymi. I na końcu pozostaje kwestia opłat związanych z ową infrastrukturą, której największą częścią zarządza

PKP Polskie Linie Kolejowe. Stawki za kilometr są zróżnicowane, w zależności od masy pociągu (od 60 do ponad 3 tys. ton) i kategorii linii kolejowej, która jest mierzona w pięciostopniowej skali. Masa pociągów towarowych najczęściej przekracza 1,5 tys. ton. Od składu o ładowności porównywalnej do 50 tirów, za przejazd jednego kilometra, zostanie pobrana opłata od 13,81 zł do 29,78 zł – w zależności od kategorii linii. W przeliczeniu na jednego tira daje to wartość od 27 do 59 groszy za kilometr. Właściciel ciągnika


Przemysł | Transport

DOKŁADNIE DO CELU Przewozy intermodalne to takie, w których ładunek w kontenerach zostaje przetransportowany, z wykorzystaniem więcej niż jednego rodzaju transportu. Doskonałym przykładem takich przewozów jest transport towarów koleją do centrum logistycznego, a stamtąd przeładunek na samochody ciężarowe. Transport tego rodzaju pozwala pokonać jedną z większych słabości kolei – czyli brak możliwości dostarczenia ładunku dokładnie do punktu docelowego. Przewozy tego rodzaju w krajach Europy Zachodniej

Komisja Europejska promuje kolej

stanowią ok. 15 proc. wszystkich przewozów realizowanych koleją, a w Austrii, czy Szwajcarii – nawet 30 procent. Dla porównania, w Polsce jeszcze trzy lata temu stanowiły one ledwie 3,3 proc., ale od tego czasu ich udział dynamicznie wzrasta. Przewozy te oparły się nawet ostatnim spadkom pracy przewozowej realizowanej przez kolej. Jak podaje „Rzeczpospolita”, w pierwszym kwartale 2012 r. przewozów kombinowanych było o 57 proc. więcej, niż w pierwszym kwartale 2011 roku. W rozwój tego segmentu wierzy także Piotr Sikorski, dyrektor zarządzający z DHL Freight (dużego operatora logistycznego, wykorzystującego zarówno transport kolejowy, jak i drogowy). – Przewóz towarów masowych zawsze był domeną kolei. Wyższą opłacalność można uzyskać także przy transporcie towarów przetworzonych, ale te wymagają nowoczesnego taboru. Rozwiązaniem jest rozwój przewozów intermodalnych i to przed nimi są największe szanse rozwoju, nie tylko w Polsce, ale i w Europie – uważa Sikorski.

Do 2050 r. w Europie ma powstać sieć szybkich kolei, którymi będzie przewożonych przynajmniej 30 proc. ładunków, transportowanych na odległość ponad 300 km. Do tego nowoczesnego systemu ma także zostać włączona sieć portów. Koszt powstania takiego projektu, Sim Kallas – unijny komisarz ds. transportu – wycenił na 1,5 bln euro. Mimo, że te plany brzmią nieco abstrakcyjnie, już teraz polska kolej może korzystać z unijnych dotacji. Rzecz w tym, że z 20 mld zł przyznanych na inwestycje kolejowe w latach 2007-2013, dużej części nie uda się wykorzystać. – Kolej jest postrzegana, nie tylko w Polsce, jako ekologiczny środek transportu. Problemem jest jakość infrastruktury i dostępność nowoczesnego taboru. O ile tabor mogą zapewnić przewoźnicy, to inwestycje w infrastrukturę pozostają, w powszechnym odczuciu, domeną państwa. W tym kontekście niski stopień wykorzystania dostępnych dotacji unijnych, oznacza zmarnowane szanse – mówi Piotr Sikorski, z DHL Freight Poland.

Źródło Fotolia.pl

siodłowego z naczepą, za dostęp do infrastruktury drogowej zapłaci od 21 do 53 groszy za 1 km, choć trzeba zaznaczyć, że opłaty pobierane są tylko na wybranych drogach krajowych, ekspresowych i autostradach, których łączna długość wynosi ok. 1,9 tys. kilometrów. Po pozostałych drogach, jeśli tylko nie ma na nich ograniczeń tonażowych, można jeździć za darmo.

Plany unijne zakładają także redukcję emisji dwutlenku węgla w transporcie o ok. 60 proc., w ciągu najbliższych 38 lat. Tego celu nie da się osiągnąć bez pomocy nowoczesnych kolei elektrycznych, które muszą sukcesywnie przejmować coraz większą część przewozów drogowych. Jak dotąd, mimo wielu inwestycji w kolej, transport drogowy rozwija się bardzo dynamicznie i nie widać, by miało się to w najbliższej przyszłości zmienić. Wystarczy jednak, że w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat ceny oleju napędowego pójdą mocno w górę, by rynek sam - bez pomocy polityków, zaczął dostosowywać się do zaistniałych zmian.

69

Staszek Dojs

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Przemysł | Prezentacje

E-Êmieci: tylko system zapewni skuteczność Rozmowa z Bartłomiejem Hajdukiem, przedstawicielem firmy MB Recycling – W planach gospodarki odpadami, wiele województw jako jeden z problemów wskazuje niedostatecznie rozwinięty system zbierania odpadów elektrycznych i elektronicznych. Czy to słuszne stwierdzenie? – To zaskakujące stwierdzenie. – Dlaczego? – Bo mówi o tym, że system istnieje i funkcjonuje, a sytuacja jest bardziej złożona. Teoretycznie systemy zbierania zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego powinny funkcjonować w ramach zakładów przetwarzania, recyklerów, firm prowadzących odzysk i unieszkodliwianie. I faktycznie! Wiele organizacji i instytucji wkłada mnóstwo pracy oraz duże środki w budowę takiego systemu. Dostrzegamy inicjatywy dotyczące tworzenia punktów zbiórki i organizacji zbiórek ZSEE (zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego – red.). Jednak w praktyce,

Bartłomiej Hajduk – przedstawiciel firmy MB Recycling, o wieloletnim doświadczeniu w branży ZSEE, koordynator systemu. Regionalny System Zbierania Zużytego Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego funkcjonuje na terenie Polski południowej, jest organizowany przez Zakład Przetwarzania ZSEE oraz Organizacje Odzysku przy współpracy z władzami samorządowymi.

70

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

formami które można uznać za szerszy i skoordynowany system, jest sieć zbierania tych odpadów złożona z punktów sprzedaży detalicznej np. sklepów, głównie wielkopowierzchniowych oraz nielicznych punktów zbierania na terenie większych miast, a także incydentalnych zbiórek tzw. objazdowych. – Czy gdyby istniał system zbiórki, Polska osiągałaby unijne poziomy w tym zakresie? – Na pewno. Mówiąc o tym czy mamy system, czy nie, proszę ocenić efekty. Niski poziom zbierania to skutek braku systemu oraz niskiej świadomości społeczeństwa w zakresie ochrony środowiska. – Rozwiązaniem tych problemów ma być Regionalny System Zbierania Zużytego Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego Elektryczne Śmieci? – System Elektryczne Śmieci (SEE) już teraz staje się rozwiązaniem i jest jedną z kilku tego typu propozycji na branżowym rynku – W jaki sposób? – System jest wynikiem kilkuletnich działań, badań efektywności różnych form zbierania, inwestowania w nowe technologie i obserwowania doświadczeń krajów zachodnich. W tym czasie sukcesywnie budowaliśmy sieć punktów zbiórki, organizowaliśmy akcje zbierania elektrośmieci wspólnie z samorządami

i prowadziliśmy intensywne działania edukacyjne. Zatem System Elektryczne Śmieci, to „włożenie” sprawdzonego sposobu działania w ujednolicone ramy organizacyjne. – Jak wygląda taki system zbierania elektrycznych śmieci? – Stawiamy na stałe formy zbierania. Z doświadczenia własnego i innych państw z obszaru UE wiemy, że konkretne miejsca przyjmowania elektroodpadów z czasem budują świadomość ekologiczną, a także dobre nawyki. Zatem SEE obejmuje już ponad 40 autoryzowanych, stałych punktów zbiórki i jest to sieć, która stale się zwiększa. Punkty sytuowane są w lokalizacjach kojarzonych przez mieszkańców z gospodarką odpadami, zapewniamy także odpowiednie oznakowanie i wyposażenie. Bardzo pozytywne dla nas jest to, że prowadząc punkt, obserwujemy tendencje wzrostowe w zakresie zbieranego sprzętu. To potwierdza nasz sposób myślenia i działania w kierunku tworzenia stałych form zbierania. Na zaawansowanym etapie projektowym jest także stworzenie sieci kontenerów (podobnych do pojemników na zużytą odzież) na drobny sprzęt RTV i AGD. Ta koncepcja związaną jest z nową klasyfikacją grup ZSEE, zawartą w nowelizacji unijnej Dyrektywy WEEE. Jako odrębna grupa zostaje wydzielony sprzęt o wymiarach do 50 cm, co daje podstawy do stworzenia dedykowanych form zbierania właśnie dla tej grupy.


Źródło Fotolia.pl

W kilku miastach realizujemy usługę indywidualnego odbioru. Polega ona na tym, że klient dzwoni do nas z prośbą o odbiór sprzętu, ustalamy termin i odbieramy ZSEE bezpośrednio z domu. Organizujemy też tzw. wystawki, będące dogodną formą przekazania elektroodpadów, szczególnie dla mieszkańców mniejszych miejscowości. – Ale czy praktyka SEE, w jakikolwiek sposób, odróżnia się od działań innych firm prowadzących analogiczną działalność? – Tak, różni się podejściem systemowym, które gwarantuje skuteczność. W Polsce jest wiele akcji i programów jednostkowych, ale mamy niedostatek stałych punktów, brakuje ujednoliconej sieci oraz spójnej komunikacji i edukacji ekologicznej. Nieskoordynowane działania przynoszą niewielkie efekty. Dodatkowo, na potrzeby Systemu uruchomiliśmy portal www.utylizacja.org, będący bazą wiedzy i platformą komunikacji z mieszkańcami.

– A czy System nie będzie kolidował z nową ustawą o utrzymaniu czystości i porządku w gminie? – Wręcz przeciwnie. Według tych nowych rozwiązań, gmina ma obowiązek stworzenia systemu selektywnego zbierania odpadów, zorganizowania punktów zbiórki selektywnej, wskazywania miejsc zbierania ZSEE - i te obowiązki ma prawo scedować na nas. – Czy gminy chętnie nawiązują współpracę i tworzą punkty zbiórki na swoim terenie? – Nie mówimy tu o chęci, ale o konieczności. Z jednej strony weszła w życie ustawa nakładająca na gminy obowiązek tworzenia miejsc przyjmowania ZSEE, z drugiej strony Unia Europejska wciąż podwyższa wymagania wobec poziomów zbierania elektrośmieci. Do tego dochodzi jeszcze rosnąca świadomość mieszkańców, którzy poszukują możliwości oddania starych sprzętów elektrycznych i elektronicznych. Gmina musi stworzyć warunki przyjmowania

ZSEE. Pozostaje tylko kwestia wyboru formy zbierania. – Jak Pan widzi przyszłość SEE? Optymistycznie. Regulacje prawne idą w kierunku podniesienia poziomów zbierania i recyklingu ZSEE, dlatego system jest niezbędny. Jako zarządca Systemu Elektryczne Śmieci planuję dalszy rozwój, zarówno liczby gmin współpracujących z nami, jak i punktów zbierania, oraz ilości zbieranych odpadów. Za cel stawiamy sobie także przeprowadzenie intensywnych działań informacyjnych, które wypromują ten system, będą budować świadomość społeczeństwa proekologicznego. Rozmawiała Agata Biernik

71

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Zdrowe szaty dla każdego NaturalnoÊç nie znaczy ekologicznoÊç. W bran˝y odzie˝owej to dwa ró˝ne poj´cia

72

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

Źródło Fotolia.pl

Przemysł


Przemysł

Z roku na rok coraz więcej osób na świecie wpada w sidła przemysłu modowego. Stale zmieniające się trendy zmuszają do ciągłego kupowania nowych ubrań i butów. Szacuje się, że światowy rynek odzieży wart jest już ponad 2,6 bln dolarów. W Polsce, według szacunków firmy badawczej PMR, w tym roku jego wartość przekroczy już 30 mld złotych. Ale na tym nie koniec. Zarówno w naszym kraju, jak i na świecie, prognozowane są dalsze wzrosty, przynajmniej na poziomie 4-5 proc. rocznie. Widać więc, że kryzys tej branży nie jest straszny i jej dalsze przychody nie są zagrożone. Pytanie tylko, czy to dobrze. Mało kto bowiem zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo produkcja odzieży jest szkodliwa dla środowiska. Z drugiej strony, niby dlaczego miałaby taka być, skoro większa część ubrań jest wytwarzana z bawełny, a więc naturalnego surowca. Czy zwykły, bawełniany t-shirt może zagrażać naszej planecie? Otóż tak. – Przy uprawie bawełny zużywa się nie tylko dużo wody, ale i pestycydów – twierdzi Maria Huma, kierownik programu Polska Zielona Sieć. Oszacowano, że do wyprodukowania jednej koszulki potrzeba aż 20 tys. litrów wody. Tyle potrzeba jej bowiem, by z pola zebrać jeden kilogram bawełny. To, jaki niszczycielski wpływ na środowisko ma uprawa bawełny, widać najbardziej po Uzbekistanie, gdzie Morze Aralskie zmniejszyło swoją objętość o 85 proc., zwiększając przy tym swoje zasolenie o prawie 600 procent.

Pestycydy i barwniki Ale to nie jedyny powód, dla którego konwencjonalna bawełna nie jest eko. By mogła przetrwać na polu do zbiorów, musi być chroniona przed szkodnikami. A to oznacza stosowanie środków ochrony roślin, takich jak pestycydy. Wiele z nich, jak oce-

nia Światowa Organizacja Zdrowia, jest bardzo niebezpiecznych nie tylko ogólnie dla środowiska, ale i zdrowia ludzi. Szacuje się, że ochrona upraw bawełny pochłania już około 20 proc. globalnego zużycia pestycydów. Wreszcie, by produkt z bawełny dobrze prezentował się na sklepowym wieszaku czy półce, nie może być w naturalnym kolorze, bo nikt go nie kupi. Potrzebne jest więc jego zabarwienie na najmodniejsze w danym sezonie kolory i zadrukowanie we wzory. A to tego wykorzystuje się chemikalia, zawierające produkty ropopochodne, jak formaldehyd, które jako odpady przenikają do gleby. Podliczono, że sektor odzieżowy wykorzystuje ich nawet od 7 do 8 tys. - począwszy od barwników, po ulepszacze, które chronią materiał przed zabrudzeniem, zagnieceniem, czy ułatwiają tkanie z niego. Na jedną koszulkę przypada w sumie 1/3 funta pestycydów i innych substancji chemicznych. Problem dostrzegają producenci, bo sygnalizują go im konsumenci, oczekujący bardziej ekologicznych rozwiązań. Zwłaszcza, że przybywa osób borykających się z uczuleniami, dla których ekoubrania to prawdziwe zbawienie. W związku z tym, w sprzedaży pojawia się coraz więcej rzeczy wytworzonych z tzw. organicznej lub ekologicznej bawełny. – Mowa o bawełnie, przy uprawie, której używa się tradycyjnych metod. Jest ona wytwarzana metodami naturalnymi, bez nawożenia gleby nawozami sztucznymi, opryskiwania krzewów szkodliwymi substancjami i zbierana ręcznie – tłumaczy Maria Huma. Poza tym przy obróbce wykorzystuje się wyłączne naturalne barwniki.

Sukienka z recyklingu Ale ekologiczna odzież to też ta, która została zrobiona z materiałów pochodzenia wtórnego,

z recyklingu. Przykładem jest poliester, wykorzystywany już na szeroką skalę do produkcji koszulek, czy sukienek. Mowa jednak o tym, który powstaje z przetworzonych butelek plastikowych. Warto zaznaczyć, że produkty powstające z recyklingu są bardziej odporne na zniszczenia, czy deformacje. Podobnie jak odzież wykonana z ekobawełny, która odznacza się wyższą jakością, przez co również dłużej służy. Na razie jednak, na masową skalę, ekologiczne ubrania są do kupienia na zachodzie Europy. W Polsce rynek ten dopiero się tworzy. Jak podlicza Maria Huma, oferuje je na naszym rynku najwyżej 50 firm. Wśród liderów jest na pewno H&M. Rocznie ten producent zużywa już przeszło 15 tys. ton ekologicznej bawełny. – Mamy cel, by do 2020 r. cała bawełna, wykorzystywana do szycia naszych kolekcji była produkowana zgodnie z ekologicznymi metodami. Dlatego szkolimy farmerów, z którymi współpracujemy, w zakresie uprawy bawełny z małą ilością wody i bez chemikaliów. Oprócz tego cały czas wydłużamy listę środków, na stosowanie których nie zgadzamy się, przy produkowaniu materiałów dla nas – wyjaśnia Ewa Kwiecień z H&M. Od zeszłego roku firma ta regularnie, raz na kwartał, wypuszcza na rynek kolekcje Conscious. Wszystkie ubrania z tej linii uszyte są wyłącznie z ekologicznie pozyskanych i przetworzonych materiałów. – Ale ekologiczną bawełnę wykorzystujemy też w innych naszych kolekcjach. Widzimy, bowiem, że zainteresowanie nią rośnie. Widać to zwłaszcza po ubrankach dla dzieci, przy których mniej liczy się moda i trendy, a bardziej to, by były bezpieczne i przyjazne dla skóry malucha. Dlatego, gdy rodzice biorą do ręki koszulkę z tradycyjnej bawełny i organicznej wybierają tę drugą – tłumaczy Ewa Kwiecień.

73

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Przemysł

Ekologia w tej sieci sięga zresztą głębiej. Materiały wykorzystywane do nadruku okien wystawowych, czy papier są wytwarzane bez użycia PVC, tworzywa sztucznego bardzo szkodliwego dla środowiska. Na polskim rynku kupić też można ekologiczne ubrania od C&A, GAP, czy Marksa & Spencera. Ta ostatnia z sieci uruchomiła nawet globalny plan, którego celem jest walka z najpoważniejszymi problemami XXI wieku. Liczy on 100 punktów, wśród których jest walka ze zmianami klimatu, rosnącą produkcją odpadów, nadmierną eksploatacją naturalnych zasobów ziemi, zbyt dużą emisją dwutlenku węgla do atmosfery czy olbrzymim zużyciem energii - pochodzącej głównie ze źródeł nieodnawialnych. Na jego realizację wyda ponad 200 milionów funtów. Jak na razie, najwięcej zmian sieć wprowadziła w sklepach w Wielkiej Brytanii, gdzie powstały pierwsze „zielone” sklepy Marks & Spencer. Są one wyposażone w ekologiczne, energooszczędne urządzenia. Wkrótce mają powstać ekologiczne fabryki tej marki. Lokalizacja pierwszej to Sri Lanka, a drugiej Północna Walia. Obydwie będą „carbon neutral”, czyli będą zachowywać równowagę pomiędzy zużyciem, a emisją dwutlenku węgla. Nawet projekty nowych fabryk są naprawdę zielone – na dachach hal produkcyjnych architekci planują zasadzić rośliny oraz zainstalować system odzyskiwania i oczyszczania wody deszczowej. W Polsce, jak na razie, marka promuje ekologiczne kolekcje ubrań, produkowane z bawełny niemodyfikowanej genetycznie.

Zdrowe, bo polskie Nie tylko zagraniczne marki podążają z duchem czasu i wykazują się coraz większą dbałością o środowisko. Przybywa w tym gronie też firm z polskim rodowodem. Marka Odzieżowe Pole zadebiutowała z kolekcją „Eko Ego” w 2008 roku. W niej, jak

74

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

przystało na ekologię, wszystko było wykonane z materiałów, których produkcja w żaden sposób nie szkodzi środowisku. Ubrania były wykonane z lnu, jedwabiu, ramii, sisalu, juty, bawełny, czy konopi, a dodatki i barwniki wybrano z dbałością o ochronę środowiska. Innym przykładem jest firma Mon Petit Bébé, specjalizująca się w ubrankach dla niemowląt, czy LPP, właściciel takich marek jak Reserved, Croop, Mohito, czy House. W salonach dwóch pierwszych marek już pojawiły się kolekcje ekologicznych ubrań - Croop Organic, które posiadały certyfikat Organic. Jest to publiczne zapewnienie, że bawełna użyta do produkcji była uprawiana i produkowana zgodnie z surowymi procedurami, bez użycia toksycznych chemikaliów. – To powinien być wyznacznik dla osób, które poszukują takiej oferty – podkreśla przedstawiciel firmy Organic Positive. Dlatego, jego zdaniem, z ekologicznymi ubraniami mamy do czynienia tylko wówczas, gdy posiadają stosowny dokument to potwierdzający. W sumie certyfikatów jest już około dziesięciu. Wśród nich np. Global Organic Textile Standard czy Organic Exchange 100 Standard, opracowany przez amerykańską organizację non-profit Textile Exchange, dotyczący wyłącznie surowych włókien bawełny. Jest też certyfikat Ecolabel, stworzony przez Unię Europejską. Rozpoznać go można po symbolu, którym jest kwiat. Jest świadectwem odpowiedzialności firmy, pozwalającym konsumentom wybrać przedsiębiorstwa działające w sposób odpowiedzialny środowiskowo. Wiodącym standardem w ekologicznej branży tekstylnej jest jednak certyfikat GOTS (ang. The Global Organic Textile Standard). Został stworzony w celu ujednolicenia różnorodnych, stosowanych regionalnie, metod i praktyk. Standard ten, stworzony dla tekstyliów pochodzenia

ekologicznego, obejmuje produkcję, przetwórstwo, wytwarzanie, pakowanie, etykietowanie, eksport, import oraz dystrybucję wszystkich naturalnych włókien. Najbardziej popularnym jest z kolei certyfikat Fairtrade (Sprawiedliwy Handel). Kupując produkty z tym znakiem, konsumenci mają gwarancję, że przy ich produkcji nie brały udziału dzieci, oraz że producenci otrzymali uczciwe wynagrodzenie i nie pracowali w szkodliwych warunkach. Jednym z elementów tego standardu są również normy środowiskowe, dzięki czemu certyfikowane produkty są wytwarzane z poszanowaniem środowiska naturalnego. Na przeszkodzie w rozwoju ekologicznego trendu stoją oczywiście wysokie ceny tej odzieży. Mimo, że przy produkcji cofamy się do najbardziej prostych, a wręcz prymitywnych metod. Dominująca jest jednak praca ludzkich rąk, a za tę trzeba coraz więcej płacić. To przekłada się na koszt ostatecznego produktu. Zwykłą białą koszulkę wykonaną z tradycyjnej bawełny można już kupić za 8 złotych. Za taką samą, ale zrobioną z organicznego surowca zapłacimy około 20 złotych. Wciąż dla wielu osób taka różnica w cenie jest nie do przyjęcia. Dlatego najwięksi producenci odzieży, by popularyzować trend ekologii w tym sektorze, znaczną część większych kosztów biorą na siebie. – Jest to możliwe, bo kupujemy organiczną bawełnę na ogromną skalę. Mamy więc większe możliwości w negocjowaniu cen dostaw, niż mniejsi odbiorcy. Zyskują też na tym nasi klienci, nie widząc żadnej różnicy w cenie między ekologiczną rzeczą, a wyprodukowaną standardowo – podkreśla Ewa Kwiecień. Nadzieja w tym, że taką drogą pójdą kolejni producenci i będziemy mogli ubierać się zdrowo, niezależnie od zasobności portfela. Małgorzata Biernacka


PRZYKŁADOWE EKOPREZENTACJE

Jeśli chcą Państwo przedstawić firmę w naszych EKOPREZENTACJACH, prosimy o kontakt pod nr tel. 22 408 64 01


Samorząd

Czas

wielkich spalarni Niemal w ka˝dym województwie słychaç o planach budowy spalarni Êmieci. Władze, jak ognia, unikajà podawania konkretnych terminów czy lokalizacji do publicznej wiadomoÊci, bo ka˝da tego typu inwestycja to droga przez m´k´, zarówno w sensie proceduralnym, jak i społecznym.

Budowę spalarni odpadów komunalnych wymuszają unijne przepisy, które zobowiązują nas do obniżenia ilości odpadów biodegradowalnych, kierowanych w roku 2013 na składowiska, do poziomu 50 proc., w stosunku do roku 1995, zaś w 2020 roku ilość ta musi zostać ograniczona do 35 procent. Składowanie odpadów komunalnych już w XIX w. uznano za rozwiązanie bez przyszłości, wtedy to (w 1897 r.) powstała w Anglii pierwsza instalacja do spalania śmieci, umożliwiająca dodatkowo odzysk energii ze spalania. Także Polska ma w tym względzie piękne tradycje – pierwszą spalarnię odpadów, o wydajności 10 tys. ton rocznie, otwarto już w 1912 r. w Warszawie, gdzie działała nieprzerwanie do Powstania Warszawskiego (1944 rok), kiedy została zniszczona. Drugą spalarnię śmieci, która ogrzewała część Poznania, wybudowano w 1927 r., a zamknięto w 1955 roku.

Długa i smutna historia W Polsce działa wiele spalarni odpadów medycznych i kilka spalarni osadów ściekowych, ale tylko jedna spalarnia odpadów komunalnych

76

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

– na warszawskim Targówku. Emocje, które budziła w 1989 r., gdy pojawiła się idea jej wybudowania, i które budzą do dziś plany jej rozbudowy, skutecznie studzą zapał samorządowców w całej Polsce. Chyba tylko budowa portu lotniczego, może równać się ze spalarnią śmieci pod względem tzw. wrażliwości społecznej. W roku 2014 minie 25 lat, od kiedy polski rząd zamówił we Włoszech technologię budowy spalarni, którą następnie Budimex zrealizował na prawym brzegu Warszawy. Inwestycji od początku towarzyszyły protesty. W roku 1996, tylko Stowarzyszenie Zielone Mazowsze zorganizowało 5 demonstracji sprzeciwu i zbierało podpisy w sprawie referendum. Udało się je przeprowadzić dopiero w lutym 1997 r. i choć mieszkańcy w większości opowiedzieli się przeciwko inwestycji, frekwencja nie przekroczyła wymaganych 30 proc., więc wynik nie był dla władz wiążący. W odpowiedzi na decyzję o kontynuowaniu budowy, Federacja Zielonych przez kilka tygodni blokowała wjazd na teren budowy. Zakład, ostatecznie otwarty w kwietniu 2000 r., działał bez większych perturbacji do roku 2008, gdy gruchnęła wieść o planowanej rozbudowie.

Spalarnia ma zostać powiększona do 2015 r., przez Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania (MPO), któremu radni Warszawy przekazali działający Zakład Unieszkodliwiania Opadów, we wrześniu 2011 roku. – Modernizacja i rozbudowa spalarni odbędzie się w dwóch etapach – mówi Joanna Mroczek, rzeczniczka prasowa MPO. W pierwszym etapie przedsięwzięcia spółka zamierza wybudować w istniejącym obiekcie jedną, równoległą do funkcjonującej, linię termicznego unieszkodliwiania o wydajności 90 tysięcy Mg (czyli ton – red.) rocznie oraz usprawnić obecnie funkcjonującą linię o wydajności 40 tys. Mg rocznie. Zostanie zmieniony sposób sterowania i monitorowania linii, będzie zmodernizowana instalacja do oczyszczania spalin oraz wybudowana hala rozładunkowa odpadów, z podciśnieniem, co uniemożliwia emisję odorów na zewnątrz. Etap drugi obejmuje budowę dwóch linii o wydajności 130 tys. Mg rocznie przekształcanych odpadów zmieszanych (dla każdej linii - łącznie wydajność dla dwóch linii to 260 tys. Mg rocznie), w nowo wybudowanym obiekcie. Powstająca podczas spalania energia cieplna będzie odbierana przez


Źródło Fotolia.pl

SPEC, zaś elektryczna – przez RWE Stoen. Spółka czeka na wydanie decyzji środowiskowej w sprawie inwestycji, co ma nastąpić do końca roku, potem MPO ogłosi przetargi na realizację czterech kontraktów: generalnego wykonawcy, inżyniera kontraktu, pomoc techniczną i edukację ekologiczną. Inwestycja ma potrwać ok. dwóch lat i według szacunków będzie kosztowała 700-800 mln złotych.

Kraków liczy dni Z nieoczekiwanymi problemami musiał zmierzyć się inwestor spalarni odpadów komunalnych, która ma powstać w Mogile pod Krakowem. To pierwszy polski projekt spalarni, który zyskał akceptację Komisji Europejskiej (KE) i jednocześnie największa w historii Krakowa jednorazowa dotacja. KE zatwierdziła projekt inwestycji i przyznała

dofinansowanie w wysokości 370 mln zł, czyli ok. 60 proc. kosztów budowy (reszta będzie pochodzić z kredytu Funduszu Ochrony Środowiska). By środki nie przepadły, spółka prowadząca inwestycję, Krakowski Holding Komunalny, musi zamknąć i rozliczyć projekt do końca 2015 roku. Podczas układania harmonogramu prac wzięto nawet poprawkę na postępowania sądowe zainicjowane przez mieszkańców

77

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Samorząd

finansowy dla projektu – zapewniał w lipcu Jarosław Gurbiel, kierownik jednostki realizującej projekt w Krakowskim Holdingu Komunalnym. – Jeżeli umowa zostanie podpisana w III kwartale tego roku, to inwestycję uda się zakończyć zgodnie z założonym terminem, tj. przed upływem okresu kwalifikowanego, czyli w II połowie 2015 roku. Czas gra w tym przypadku ważną rolę, nie tylko ze względu na środki unijne – wysypisko w Baryczy, na które trafiają krakowskie odpady, będzie mogło funkcjonować najwyżej do 2018 roku. Ponadto, w czerwcu w Myślenicach otwarto wybudowany również za unijne pieniądze, nowoczesny zakład zagospodarowania odpadów, który pozwoli odzyskiwać nawet 60 proc. surowców z opadów. Władze Myślenic liczą na to, że odpady niepodlegające recyklingowi będą mogły trafić do krakowskiej spalarni.

Białystok woli droższego

i ekologów (decyzja środowiskowa została faktycznie zaskarżona), ale trudno było przewidzieć, że wyłoniony w konkursie generalny wykonawca... splajtuje. W zakończonym w kwietniu przetargu za najkorzystniejszą ofertę uznano propozycję złożoną przez konsorcjum spółek grupy PBG: francuską firmę Constructions Industrielles de la Mediterranee oraz krakowski Control Process. Gdy niedługo później PBG złożyła w sądzie wniosek o upadłość, biorące także udział w wyścigu konsorcjum Budimeksu, złożyło do Krajowej Izby Odwoławczej (KIO) wniosek o powtórzenie postępowania. KIO mogła powierzyć krakowską spalarnię albo Budimeksowi, albo

78

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

francuskiemu członkowi konsorcjum PBG lub jeszcze innemu wykonawcy, którego oferta w pierwszym postępowaniu nie została odrzucona. W lipcu Izba wybrała to pierwsze rozwiązanie i powierzyła projekt wiceliderowi przetargu – spalarnię wybuduje konsorcjum firm Budimex SA (lider, z udziałem 56,25 proc.), Keppel Seghers Belgium N.V i Cespa Compania Espanola de Servicios Publicos Auxiliares SA. Wartość oferty netto konsorcjum wyniosła niecałe 605 mln złotych. – Jesteśmy w pełni przygotowani do podpisania umowy z wykonawcą, mamy wymagane decyzje administracyjne oraz decyzję Komisji Europejskiej zatwierdzającą wkład

Nawet jeśli KIO nie powierzyłaby krakowskiej spalarni Budimeksowi, ten odbiłby to sobie na Podlasiu. Pod koniec czerwca, prowadząca projekt białostockiej spalarni spółka miejska Lech, wybrała ofertę tego samego konsorcjum, z Budimeksem jako liderem. Wartość netto zwycięskiej oferty wyniosła niecałe 333 mln zł, za które w systemie „zaprojektuj i zbuduj”, powstanie Zakład Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych w Białymstoku. Prace mają ruszyć na początku II kwartału 2013 r., a ich zakończenie jest planowane, jak w przypadku projektu krakowskiego, przed 31 grudnia 2015 roku. Najważniejszym kryterium, którym kierowała się komisja przetargowa, była ocena technicznych rozwiązań projektu, w dalszej kolejności


Samorząd

uplasowały się: cena, gwarancja oraz koszty eksploatacji, dzięki czemu nie wygrała najtańsza propozycja - opiewająca na nieco ponad 361,5 mln zł brutto, oferta włoskiego konsorcjum firm Astaldi, TM.E. i Termomeccanica Ecologia. Także Białystok sięgnął głęboko do unijnej kasy, podpisując we wrześniu 2011 r. umowę na dofinansowanie budowy spalarni kwotą 210 mln zł, z Programu Infrastruktura i Środowisko. Do instalacji przy ul. Andersa trafi rocznie 120 tys. ton odpadów komunalnych, dzięki czemu ilość śmieci wywożonych na miejskie wysypisko zmniejszy się z 94 do 12 procent. Dodatkowo w procesie spalania śmieci powstanie ok. 15 MWh energii elektrycznej oraz, w sezonie grzewczym, do 360 tys. GJ energii cieplnej.

Radni przed próbą Plany spalarni odpadów komunalnych snuje wiele polskich miast. W niemal każdym przypadku daje się zauważyć pewna schizofrenia w podejściu do tematu tej inwestycji – z jednej strony samorząd może liczyć na rozwiązanie problemu składowania śmieci, a także na przychód z produkcji ciepła czy energii elektrycznej. Z drugiej jednak strony, każde napomknięcie o spalarni, to pewne protesty mieszkańców i ratuszowej opozycji. W najbliższych latach, z tym problemem, będą musieli zmierzyć się także radni Łodzi, Szczecina, Radomia, Płocka, Bydgoszczy, Brzegu czy Kłodzka, gdzie już mówi się o konkretnych terminach i lokalizacjach.

Inwestycjom sprzyja przychylna w tym względzie polityka Komisji Europejskiej, która chętnie dofinansowuje tego typu projekty, pokrywając do 60 proc. kosztów kwalifikowanych. Czas jest też dobry, ze względu na stosunkowo odległe wybory samorządowe. Precedensu na razie nie było, więc nie wiadomo, jak na tego typu projekty zareagują wyborcy – czy decyzja o budowie spalarni, podobnie jak o zamknięciu szkoły, stanie się gwoździem do trumny burmistrza, czy też odwrotnie: będzie dowodem na umiejętne wykorzystywanie unijnych środków, a zatem poważnym argumentem przemawiającym za reelekcją. Tomasz Cudowski Reklama

Prezydencie, Burmistrzu, Wójcie! Do³¹cz do najlepszych w Unii Europejskiej! Przyst¹p do Porozumienia Burmistrzów, a osi¹gniesz: mniejsze wydatki na energiê, czyste powietrze w Twoim mieœcie, bezpieczeñstwo energetyczne, dostêp do nowych Ÿróde³ finansowania, wiêkszy komfort ¿ycia mieszkañców. Nie czekaj! Skontaktuj siê z nami: biuro@pnec.org.pl Stowarzyszenie Gmin Polska Sieæ „Energie Cités” tel./fax: +48 (12) 429 17 93 www.pnec.org.pl

NET

NETworking the Covenant Of Mayors

Energy for Mayors


74

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

Źródło Fotolia.pl

Bomby ekologiczne będą rozbrajane szybciej


Środowisko

W Polsce tyka pół setki groênych bomb ekologicznych. Obecnie, 41 z nich, zostało wytypowanych do szybkiego rozbrojenia przez Główny Inspektorat Ochrony Ârodowiska (GIOÂ) Najwięcej tych zagrożeń znajduje się na Śląsku. W wykazie składowisk do likwidacji znalazło się m.in. blisko 200 tys. ton toksycznych pozostałości wytworzonych w zakładach Organika-Azot w Jaworznie. Jest tam cała „tablica Mendelejewa”, w tym ok. 40 tys. ton odpadów niebezpiecznego pestycydu HCH, cyjanki, metale ciężkie, a nawet dioksyna TCDD (którą w 2004 r. próbowano zabić ówczesnego prezydenta Ukrainy, Wiktora Juszczenkę). Zanieczyszczenia znajdują się w kilku rejonach miasta. Podejrzewa się, że zarówno gleba, jak i wody podziemne, mogą być skażone na obszarze przeszło 50 hektarów. Czarny scenariusz związany z tym składowiskiem jest apokaliptyczny: zakłada możliwość przedostania się chemikaliów do głównego zbiornika zaopatrującego Śląsk w wodę pitną, a poprzez Przemszę i Wisłę - zatrucie nawet wód przybrzeżnych Bałtyku. Zagrożonych miejsc jest znacznie więcej: na przykład tzw. doły kwasowe należące do rafinerii w Czechowicach-Dziedzicach lub pozostałości po zlikwidowanych zakładach przemysłowych, jak składowisko szlamów cynkowych po zamkniętej Hucie Szopienice w Katowicach.

Kosztowne mogilniki Do ogólnopolskiego programu likwidacji bomb ekologicznych włączonych zostało 6 tzw.mogilników. To uszczelnione, zwykle betonowe zbiorniki, w których składowane były najbardziej niebezpieczne substancje: przeterminowane, trujące, promieniotwórcze. Najczęściej są to środki ochrony roślin, magazynowane od lat 60-tych na terenach byłych PGR-ów lub dawnych

obiektów wojskowych. W maju NIK poinformował, że do połowy ubiegłego roku zlikwidowano przeszło 90 proc. zawartości 211 zinwentaryzowanych w całym kraju mogilników. Koszty tej operacji, prowadzonej w ramach krajowego planu gospodarki odpadami (przyjętego w 2006 roku), sięgnęły 175 mln złotych. Ale, choć program zakładał usunięcie wszystkich trucizn do końca 2010 r., nie udało się zrealizować go całkowicie. Z pozostałych 31 obiektów dwie trzecie były jeszcze w trakcie likwidacji (12 w woj. zachodniopomorskim, 7 w łódzkim, 1 w woj. warmińsko-mazurskim), natomiast 11 mogilników (5 w woj. podlaskim, 2 w zachodniopomorskim, 2 w dolnośląskim, po 1 w mazowieckim i opolskim) – jeszcze nawet nie tknięto. Problem jest dużo poważniejszy, bo nawet likwidacja zlokalizowanych mogilników, nie usuwa zagrożeń z nimi związanych. Ani ministerstwo środowiska, ani urzędy marszałkowskie nie mają bowiem pewności, czy tereny po zlikwidowanych składowiskach są całkowicie wolne od trucizn. Zwłaszcza, że w latach 60-tych w Polsce południowej, gminne spółdzielnie Samopomoc Chłopska zakopywały środki ochrony roślin wraz z opakowaniami, bezpośrednio w ziemi. I choć w 1971 r. opracowano instrukcję dotyczącą likwidacji tych substancji, zalecającą budowę głębokich na 3-4 m studni betonowych, to często lokowano je na piaszczystych nieużytkach o wysokiej przepuszczalności, gdzie szkodliwe składniki mogły przenikać do wód podziemnych. Zdaniem inspektorów NIK, tylko nieliczni starostowie poszukują jeszcze nieodkrytych składowisk.

– To może być tykająca bomba ekologiczna – ostrzegała NIK w majowym komunikacie.

Trudno znaleźć odpowiedzialnego Istniejące do dziś bomby ekologiczne GIOŚ podzielił na dwa rodzaje: pierwsze to takie, które znajdują się na terenach należących do Skarbu Państwa. Z 16 takich składowisk –14 można już likwidować. W przypadku dwóch pozostałych potrzebne są jeszcze dodatkowe badania. Z kolei druga kategoria bomb to składowiska na terenie aktualnie działających zakładów przemysłowych. Tu sytuacja się komplikuje. Obecnie do działań naprawczych związanych z likwidacją składowisk, zobowiązane są podmioty, które zanieczyściły teren lub ich prawni następcy. Tymczasem np. Państwowe Zakłady Chemiczne Organika-Azot w Jaworznie to już historia. Nową firmę wiąże z nimi jedynie podobna nazwa. Na likwidację zagrożenia potrzeba blisko miliarda złotych, a z kolei miasto nie ma na ten cel pieniędzy. – W kraju brakuje specustawy pozwalającej na rozbrajanie bomb ekologicznych. To uniemożliwia uporanie się z wieloma składowiskami w całej Polsce – uważa Paweł Silbert, prezydent Jaworzna. Likwidacja największych bomb ekologicznych może trwać niezwykle długo. Unieszkodliwianie toksycznych pozostałości po Zakładach Chemicznych Tarnowskie Góry ciągnie się już kilkanaście lat. W specjalnie zabezpieczonych sarkofagach ulokowano blisko trzy czwarte z 1,5 mln ton odpadów, które mogłyby skazić podziemny zbiornik

81

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Środowisko

wody zaopatrujący Gliwice i okoliczne miasta. W porównaniu z tym tempem, zakończona niedawno likwidacja składowiska ok. 2 tys. ton przeterminowanych farb, toksycznego szlamu i odpadów poprodukcyjnych (były tam m. in. związki rtęci), przypadkowo odkrytych w kwietniu 2010 r. w dwóch wydzierżawionych przez prywatną osobę hangarach na terenie dawnego lotniska wojskowego w Pile, została przeprowadzona niemal błyskawicznie – w ciągu dwóch lat. Bardzo długo wlokła się także sprawa skażonego chemikaliami 5-hektarowego stawu Kalina w Świętochłowicach. Dopiero wiosną tego roku zapadły decyzje dotyczące oczyszczenia zbiornika. To największy akwen w mieście. Powstały na początku wieku, jeszcze do lat 50-tych pozostawał względnie czysty. Ale z czasem, w jego pobliżu urosła hałda odpadów poprodukcyjnych, z pobliskich zakładów wytwarzających farby i lakiery. To one skaziły wodę, a wydobywający się ze zbiornika fetor fenolu dokucza mieszkańcom jednej z dzielnic miasta od blisko 20 lat. Co prawda, w poprzednich latach próbowano zredukować skażenie – wokół hałdy powstał ekran mający zapobiegać przedostawaniu się jej zawartości do wód powierzchniowych, ale na dnie Kaliny ciągle zalega chemiczny osad. Jego usuwanie pochłonie przeszło 50 mln złotych, a 85 proc. tej kwoty będzie pochodzić z bezzwrotnej dotacji z funduszy europejskich. Resztę dołoży miasto oraz Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska w Katowicach.

Brak monitoringu i badań, jest biurokracja Sama likwidacja składowisk niebezpiecznych odpadów to nie wszystko, co jest do zrobienia. Pozostaje jeszcze ich kontrola. A ta, podobnie jak

82

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

nad terenami, z których już trucizny usunięto, jest niedostateczna. W raporcie dotyczącym mogilników, NIK informuje, że blisko trzy czwarte miejsc po zlikwidowanych składowiskach nie było w ogóle monitorowanych. Nie zlecono odpowiednich badań jakości podziemnych wód w ich bezpośrednim sąsiedztwie. W zaledwie 37 miejscach na 216, takie badania były prowadzone, ale ministerstwu środowiska nie przekazano wyników. Resortowi zarzucono zresztą, że nie motywuje samorządów do poszukiwań nieodkrytych jeszcze mogilników. Z kolei samorządy przerzucają się odpowiedzialnością: w skontrolowanych urzędach marszałkowskich panowało przekonanie, że likwidacja składowisk należy do kogoś innego: starostów, administracji Lasów Państwowych czy władz miast. W maju GIOŚ powołał zespół doradczy ds. wyznaczenia najbardziej niebezpiecznych obiektów, które muszą być zlikwidowane. – Bombą ekologiczną nie jest każda szkoda w środowisku, ale tylko taka, która jest na terenie znajdującym się we władaniu Skarbu Państwa. Zatem państwo, które dba o ochronę środowiska i które doprowadziło do tego, że na jego terenie jest bomba, powinno być odpowiedzialne za jej likwidację – powiedział Andrzej Jagusiewicz, Główny Inspektor Ochrony Środowiska. Uporanie się z ekologicznymi bombami mogłoby przyspieszyć wykorzystanie nowatorskich pomysłów na utylizację zanieczyszczeń. Np. w Jaworznie, w ramach międzynarodowego programu badawczego Focus on Key Sources of Environmental Risks, opracowano metodę oczyszczenia gruntu skażonego przez Organikę-Azot. Wykorzystano do tego przenośną instalację do neutralizacji, dzięki której usuwa się chlor przy pomocy aktywnego węgla. Powstaje wtedy wolny od toksyn popiół oraz bezpieczne paliwo

w postaci bryłek węglowych, które można wykorzystać w pobliskiej elektrowni do produkcji prądu. Szacuje się, że zastosowanie tej technologii (opracowali ją naukowcy z Czech) na szerszą skalę, pozwoliłoby zlikwidować odpady w ciągu kilku lat. Ale pojawiają się problemy prawne. – Stawiając instalację do celów doświadczalnych musimy zgromadzić pozwolenia, jak dla produkcji na pełną skalę – żalą się władze Jaworzna. W tej sytuacji trudno się dziwić, że blisko dziesięć lat trwały urzędnicze przepychanki o likwidację azbestu, zalegającego na 25 ha w Ogrodzieńcu, w woj. śląskim. Działało tam Przedsiębiorstwo Materiałów Izolacji Budowlanej, jeden z największych producentów płyt azbestowych w Europie, które zaczęto tam wytwarzać jeszcze przed II wojną światową. Po 2009 r., gdy zdecydowano o likwidacji pozostałości fabryki, wywieziono ich stamtąd pół tysiąca ton. Pył azbestowy, wywołujący astmę i raka płuc, jest jeszcze w wielu miejscach: tylko na terenie Śląska jest ok. 100 tys. ton produktów zawierających azbest. W całej Polsce – około 15 mln ton. Utylizację trucizn często hamują problemy związane ze statusem gruntów, na których się znajdują. Tak jest z odpadami w Tarnowskich Górach, gdzie większość pozostałych do unieszkodliwienia substancji po zakładach chemicznych znajduje się obecnie na terenach sprzedanych osobom prywatnym. To uniemożliwiło wykorzystanie do likwidacji trucizn pieniędzy z Funduszu Spójności. Tymczasem, nowi właściciele gruntów nie są zainteresowani usuwaniem zanieczyszczeń na własny koszt, a proponując odsprzedaż gruntów żądają ceny 100-krotnie wyższej niż ta, po której je kupili. Krystian Ciszewski


Środowisko

Powolne

rozwijanie skrzydeł (cz.1)

Źródło Fotolia.pl

Inwestycje na polskich lotniskach od kilku lat idà pełnà parà, jednak nowym projektom, zbli˝ajàcym nas do Europy, towarzyszà zazwyczaj kontrowersje, a cz´sto otwarty sprzeciw. I to nie tylko ze strony ortodoksyjnych ekologów


Środowisko

Inwestycje w portach lotniczych budzą silne emocje głównie ze względu na ich skalę, efektywność i znaczny stopień oddziaływania na środowisko, nawet na tereny położone w dalszej odległości. W Polsce budowa nowych lotnisk i rozbudowa istniejących jest wymogiem czasów. Przede wszystkim zwiększa się ruchliwość Polaków, stymulowana dodatkowo rządowym programem rozwoju sieci lotnisk, który zakłada rozbudowę i modernizację istniejących lotnisk cywilnych, a także wykorzystanie i adaptację byłych lotnisk wojskowych oraz sportowo-usługowych. Program ten był związany z organizacją Euro 2012, jednak dotyczy lotnisk nie tylko w miastach-gospodarzach turnieju.

Ptaki kontra ptaki Minimalny (i chyba jedyny istotny) poślizg w stosunku do daty rozpoczęcia Euro 2012 odnotowało budowane lotnisko w Modlinie, na którym pierwsze samoloty wylądowały dopiero w lipcu tego roku. Idea wybudowania tego tzw. lotniska komplementarnego (czyli uzupełniającego i zapasowego) dla stołecznego Okęcia pojawiła się już w roku 2000 i musiała wówczas konkurować z innymi lokalizacjami na Mazowszu. Dopiero pięć lat później Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze i Agencja Mienia Wojskowego stworzyły spółkę, a lotnisko Modlin, spełniające do tej pory funkcje wojskowe, mogło uzyskać status lotniska publicznego. Inwestycja wydawała się stosunkowo nietrudna (choć kosztowna – szacowane nakłady miały przekroczyć 0,5 mld zł), gdyż drugi port lotniczy Warszawy miał powstać na bazie infrastruktury działającego lotniska wojskowego, mającego piękną, jeszcze przedwojenną tradycję. Jednak najpierw inwestycję zdominowały spory między udziałowcami, potem swoje dołożyli także wykonawcy, których oferty w poszczególnych

84

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

przetargach odrzucano – protesty i procedury odwoławcze ciągnęły się w nieskończoność. Ostatecznie udziałowcami przedsięwzięcia zostali: Agencja Mienia Wojskowego (ok. 40 proc.), Województwo Mazowieckie (30 proc.), Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze (ok. 26 proc.) oraz Miasto Nowy Dwór Mazowiecki (ok. 3 proc.). Projekt terminalu pasażerskiego przygotował jeden z najbardziej znanych polskich architektów, zmarły niedawno tragicznie Stefan Kuryłowicz, a prace budowlane rozpoczął Mostostal-Warszawa. Lotnisko miało zostać oddane do użytku przed rozpoczęciem Euro 2012 i odciążyć Lotnisko Chopina, główny polski hub (węzeł) lotnictwa pasażerskiego, jednak mimo tak wpływowych udziałowców – data otwarcia była ciągle przesuwana. Pierwszym oficjalnym terminem był, ogłoszony w czerwcu 2006 r. przez ówczesnego ministra transportu Jerzego Polaczka – wrzesień 2007 roku. Jednak od tego momentu przesuwał się on wielokrotnie, ponieważ gdy już dogadali się udziałowcy, w inwestycję wmieszali się ekolodzy i – co gorsza – pseudoekolodzy. W skrócie historia wyglądała następująco: pod koniec października 2006 r. prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego wydał promesę zezwolenia na założenie lotniska cywilnego użytku publicznego, ważną przez 24 miesiące. W tym czasie inwestor musiał spełnić jeszcze wiele warunków, m.in. zdobyć akceptację wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska, odnośnie przyszłego wpływu lotniska na środowisko. Jednak w maju 2007 r. do prasy wyciekły informacje z przygotowywanego raportu oddziaływania lotniska Modlin na środowisko, który miał stwierdzać, iż rozbudowa lotniska ograniczy liczbę ptaków w okolicy, w tym gatunków chronionych. Także ryzyko kolizji ptaków z samolotami miałoby być w Modlinie większe, niż na innych lotniskach.

Problem w tym, że rejon inwestycji sąsiaduje z europejskimi obszarami chronionymi Natura 2000: Doliną Środkowej Wisły, z licznymi rezerwatami przyrody, Puszczą Kampinoską (park narodowy z rezerwatem biosfery), Fortami Modlińskimi i Doliną Wkry. Zdaniem ekologów, protestujących przeciwko budowie lotniska - trasy startów i lądowań przy złej pogodzie mogłyby przebiegać nad siedliskami ptaków. Od tego momentu rozpoczęła się kolejna „bitwa o Modlin”, tym razem na salach sądowych i ulicach podczas pikiet i demonstracji. W marcu 2009 r. burmistrz Nowego Dworu Mazowieckiego wydał decyzję środowiskową o budowie lotniska, którą oprotestowały organizacje ekologiczne. Jedna z nich zaproponowała, że odstąpi od protestu za 7 mln zł, które inwestor powinien wydać na zakup 700 ha bagien w Puszczy Białej i przeniesienie tam siedlisk ptaków z Modlina.


Środowisko

samoloty kodu C (np. Airbus A320 i Boeing 737) oraz mniejsze.

którzy zjednoczyli się w 2008 r. na wieść o planach przyjęcia przez radę gminy studium przestrzennego, umożliwiającego w przyszłości budowę lotniska. W pobliżu Wojcieszyc miał powstać 800-metrowy trawiasty pas startowy, służący głównie powietrznym taksówkom, ale także powietrznym karetkom. Ekipa protestujących zorganizowała się profesjonalnie: zatrudniono prawników i ekspertów, postarano się także o wsparcie mieszkającej w pobliżu posłanki. Ostatecznie wójt zdecydował o gminnym referendum, w którym pomysł na inwestycję przepadł z kretesem, a lądowisko dla śmigłowców sanitarnych udało się zorganizować przy gorzowskim szpitalu. Ale duch protestu najwyraźniej w Lubuskiem nie wygasł – przeciwko lotnisku na swoim terenie wystąpili w tym roku mieszkańcy Ulimia. Wieś, w przylegającej do Gorzowa Wlkp. gminie Deszczno, ma stać się lokalizacją dla lotniska sportowego oraz dla planowanej bazy lotniczego pogotowia ratunkowego. Mieszkańcy obawiają się nie tylko hałasu, ale i niebezpieczeństw wynikających z faktu, że część lotów będą odbywali młodzi piloci o niewielkich umiejętnościach. Zdaniem wójta, obawy są bezpodstawne, jako że lotnisko będzie oddalone od zabudowań, a starty i lądowania będą odbywać nad terenami zalewowymi Warty, a nie nad osiedlami mieszkalnymi. W Ulimiu funkcjonuje już jedno małe, prywatne lądowisko wykorzystywane przez motolotnie i – zdaniem mieszkańców – jest wystarczająco kłopotliwe. Lokalizację negatywnie opiniują też ornitolodzy, którzy wskazują na bliskość objętego ochroną obszaru Doliny Warty i Parku Narodowego Ujście Warty.

Mniejszy może więcej Trudno zliczyć wszelkie protesty, jakie wzbudziły plany budowy niewielkich, lokalnych lotnisk. Większość akcji protestacyjnych była prowadzona przez okolicznych mieszkańców, którzy obawiali się ryku silników i niebezpieczeństwa, jakie sprowadzają na okolicę starty i lądowania lekkich maszyn. Informacje o protestach sporadycznie pojawiały się w mediach ogólnopolskich, jednak akcje te były zadziwiająco skuteczne – w zderzeniu z publicznym gniewem, lokalne władze zazwyczaj ustępowały i rezygnowały z projektów, a w najlepszym przypadku odkładały je na bliżej nieokreśloną przyszłość. Jednym z pierwszych (i skutecznych) protestów była akcja mieszkańców Kłodawy pod Gorzowem Wlkp.,

Tomasz Cudowski Źródło Fotolia.pl

Propozycja mogłaby zostać potraktowana jak happening, gdyby nie fakt, że składająca ją organizacja wstrzymała wcześniej skutecznie budowę Mostu Północnego w Warszawie i modernizację wałów przeciwpowodziowych, żądając podobnych kwot za odstąpienie od protestów. Samorządowe Kolegium Odwoławcze podtrzymało jednak decyzję nowodworskiego burmistrza, a w kwietniu 2011 roku WSA orzekł, że decyzja kolegium jest zgodna z prawem, co kończyło wszelkie protesty. W drugiej połowie lipca 2012 r., po ponad 7 latach trwania projektu, Modlin uruchomił regularne rejsy. Jako pierwsze wylądowały samoloty linii Ryanair i linii Wizz Air. W ciągu pięciu lat Ryanair chce bazować na lotnisku 10 samolotów, otworzyć 40 połączeń, przewozić rocznie 3,5 miliona pasażerów i stworzyć 3 500 miejsc pracy. Dzięki 2,5-km drodze startowej Modlin może przyjmować wszystkie

Gdzie powstaną kolejne lotniska – czytaj w EiR nr 8/2012

85

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Środowisko

Urzàdzenia domowe na trzy plusy

Polskie gospodarstwa domowe wcià˝ mało majà wspólnego z ekologià. A przecie˝ w ciàgu ostatnich 20 lat w naszym kraju nastàpił jeden z najwi´kszych w Europie post´p w zakresie efektywnego wykorzystania energii

Choć zmiany idą ku lepszemu, udział gospodarstw domowych w ogólnym zużyciu energii nadal przekracza 30 procent. W pewnym stopniu, za taką sytuację odpowiedzialne są urządzenia, znajdujące się na wyposażeniu polskich domów. Są one przestarzałe, a tym samym nieekologiczne. Zużywają bowiem nie tylko dużo energii elektrycznej, ale i wody. Ma to swoje odzwierciedlenie w danych GUS. Jak wynika z tegorocznego badania Urzędu na temat wykorzystania energii elektrycznej przez gospodarstwa domowe, średni wiek znajdujących się w nich urządzeń wynosi siedem lat. To, o około dwa lata więcej niż na zachodzie Europy, gdzie powodem wymiany sprzętu jest pojawienie się nowego, bardziej zaawansowanego modelu, a nie jego zupełne zepsucie się. A właśnie tak dzieje się w Polsce, co jest oczywiście związane z ograniczonym budżetem na wydatki inne niż żywność.

Kosztowna pralka, co się nie psuje Dlatego w naszych domach spotkać można zamrażarki mające 10 lat, jednodrzwiowe chłodziarki

86

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

wyprodukowane 12 lat temu, czy nawet 16-letnie pralki wirnikowe, o których świat już dawno zapomniał. Najlepiej pod względem wieku wypadają znajdujące się w polskich kuchniach zmywarki do naczyń. Mają średnio po cztery lata, co jest związane przede wszystkim z panującą dopiero od niedawna modą na te urządzenia. Nie zdążyły się jeszcze zestarzeć. Podobnie, a więc niezbyt dobrze, sytuacja wygląda w segmencie sprzętu RTV. Średni wiek urządzeń wynosi 8 lat dla odbiorników telewizyjnych, 5 lat dla komputerów stacjonarnych, ok. 3 lat dla komputerów przenośnych i ok. 4 lat dla drukarek. To oznacza, że w polskich domach wciąż używane są sprzęty o klasie energetycznej niższej niż A, a więc nie tylko np. pobierające mnóstwo prądu, ale i wymagające wielu litrów wody do uruchomienia. W konsekwencji są to urządzenia produkujące m.in. mnóstwo ścieków, trafiających każdego dnia do kanalizacji, a w wielu regionach kraju, wręcz wprost do gleby. Jest jednak szansa na poprawę ekologiczności polskich gospodarstw domowych. Zgodnie z wytycznymi Komisji Europejskiej (KE), ze sprzedaży mają być sukcesywnie wy-

cofywane urządzenia niższej klasy energetycznej. Ich miejsce będą zajmować bardziej zaawansowane technologicznie sprzęty. Taki proces już się dzieje. Od maja tego roku, na razie dobrowolnie, producenci mogą używać nowych etykiet energetycznych, czyli obejmujących skalę od A+ do A+++, w stosunku do suszarek do ubrań. – Od 1 lipca, zgodnie z wytycznymi KE, obowiązuje zakaz wprowadzania do sprzedaży lodówek w klasie energetycznej A. Zatem już za kilka miesięcy, gdy wyczerpią się zapasy tego rodzaju urządzeń w magazynach, w marketach nie znajdziemy innych chłodziarek, jak opatrzone etykietami z symbolem od A+ do A+++ – wyjaśnia Wojciech Konecki, dyrektor generalny CECED, zrzeszenia producentów AGD. Z kolei już za rok w sklepach nie będzie można kupić odkurzaczy, kuchenek oraz piekarników ze starą etykietą. Jest więc szansa, że polskie gospodarstwa domowe będą miały coraz korzystniejszy wpływ na środowisko naturalne. Ich wyposażenie będzie bowiem coraz bardziej eko. Wiadomo oczywiście, że nie wszystkie rodziny, które używają starych urządzeń, od razu pójdą do sklepu po nowy sprzęt. Ich wymiana


Środowisko

Źródło Fotolia.pl

na pewno potrwa lata. Jednak każdy nowy i nowoczesny technologicznie sprzęt to większa ochrona środowiska naturalnego. Wystarczy zresztą porównać zużycie prądu w każdej z klas energetycznych. W najpopularniejszej obecnie klasie A, lodówki zużywają 369 kWh na rok. Natomiast w klasie D, która wciąż obecna jest w polskich domach, aż 702 kWh na rok.

Dla porównania, urządzenia klasy A+, które już niedługo staną się najniższą obowiązującą klasą energetyczną dla sprzętu AGD w Polsce, zużywają średnio 288 kWh na rok. A to wciąż i tak dużo, w porównaniu z klasą A++, w której pobór prądu jest na poziomie 240 kWh na rok, czy tym bardziej A+++ , gdzie średnie zużycie energii elektrycznej to już tylko 150 kWh na rok.

Zatem zamieniając lodówkę klasy D na A+, gospodarstwo domowe będzie potrzebowało aż o 414 kWh na rok mniej. W przypadku pralek natomiast oznacza to dodatkowo zaoszczędzenie również od kilku do nawet kilkunastu litrów wody przy każdym praniu. Jeśli natomiast wymiana urządzenia nastąpi na produkt w klasie energetycznej A+++, zużycie prądu zmniejszy się w skali roku

87

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Środowisko

o 552 kWh, a wody o kilkadziesiąt litrów. Korzystny wpływ nowoczesnych urządzeń na środowisko jest więc nieoceniony.

Wyścig po oszczędności Zdają sobie z tego sprawę producenci, którzy już od kilku lat starają się nie tylko inwestować w ich produkcję, ale i propagować sprzedaż tego rodzaju sprzętu. – Z roku na rok świadomość konsumentów jest coraz większa, a to przekłada się na większe wymagania wobec sprzętu. Dotyczą one przede wszystkim innowacyjności, jako zbioru rozwiązań, które wpływają na większy komfort użytkowania, ale przede wszystkim na oszczędności wynikające z korzystania ze sprzętu. Dlatego tak ważne jest kierowanie na rynek urządzeń zużywających coraz mniej energii i wody. Ostatnie lata są dla nas rekordowe pod kątem wdrażania innowacji. W 2011 r. wprowadziliśmy do sprzedaży łącznie około 200 nowych produktów, w tym roku zamierzamy ten wynik powtórzyć – mówi Zygmunt Łopalewski z Indesit Company. Konkurencja nie pozostaje w tyle. Fagor Mastercook postawił m.in. na proekologiczny system dozowania środków piorących e-Dose w pralkach, który pozwala ograniczyć zużycie detergentów nawet o 50 procent. Z kolei w czerwcu tego roku, wprowadził do sprzedaży pralkę automatyczną z systemem Water Saver, która zużywa na cykl prania średnio tylko 33 l wody (inne dobre pralki zużywają jej około 50 litrów). Ekologia w wydaniu tej marki to też zmywarki, wyposażone np. w czujnik Ecosensor. Zużywają one obecnie zaledwie 10 l wody na cykl. – Już we wrześniu pojawi się też w nich technologia Water Saver – mówi Ireneusz Bartnikowski, prezes zarządu Fagor Mastercook.

88

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

Firma Amica z kolei produkuje płyty indukcyjne i ceramiczne na bazie szkła marki Schott Ceran, które powstaje w harmonii ze środowiskiem naturalnym. Jest ono tworzone w oparciu o krzem, czyli minerał, którego źródła są niemalże niewyczerpalne, a dodatkowo opatentowana technologia pozwala na produkowanie go bez użycia arszeniku, niebezpiecznego dla ludzi i środowiska. Dodatkowo zużyte płyty mogą być ponownie wykorzystane np. w przemyśle budowlanym. Natomiast firma Bosch wciąż bije rekordy, jeśli chodzi o oszczędne zużycie wody w swoich urządzeniach. Pierwsza generacja zmywarek Active Water Eco zużywała jej 7 litrów. Druga potrzebuje już o 0,5 l mniej. A to dzięki dopracowanym do perfekcji systemom natrysku wody oraz udoskonalonej technologii sensorowej, czyli czujnikom, które dokonują pomiaru wielkości załadunku, stopnia zabrudzenia naczyń i wody oraz automatycznie dostosowują zużycie wody i energii do rzeczywistych potrzeb. To zapewnia zaoszczędzenie przynajmniej 180 l wody rocznie, w przeciętnym gospodarstwie domowym. Inne rozwiązania, które można znaleźć w dostępnych obecnie na rynku urządzeniach, to np. efektywna izolacja w piekarnikach, automatyczna redukcja intensywności świecenia wyświetlacza w godzinach nocnych czy system czyszczenia pirolitycznego.

Ekologiczna logistyka Starania producentów o to, by sprzedawane przez nich urządzenia były jak najbardziej ekologiczne dostrzega też handel. – Producenci lodówek już od zeszłego roku ograniczyli wprowadzanie na rynek produktów w klasie A, mimo że dopiero od tego roku są objęci takim obowiązkiem – zauważa Wioletta Batóg z Media Saturn Holding Polska.

Takie działania na rzecz środowiska dają efekt, co widać choćby po tym, jak zmieniają się udziały poszczególnych segmentów klas energetycznych w ogólnej sprzedaży. Jeszcze w 2009 r. lodówki klasy A stanowiły 45 proc. wszystkich zakupionych urządzeń. Tymczasem w zeszłym roku ich udział sięgał już mniej niż 30 procent. Kurczenie się tego segmentu nastąpiło oczywiście na korzyść urządzeń klasy A+, A ++ i A+++ - najlepszej. To tylko potwierdza, że Polacy sami zaczynają dostrzegać korzyści płynące z faktu posiadania sprzętów w wyższych klasach energetycznych. Ale ekologiczność w wydaniu producentów AGD to nie tylko niski pobór energii, czy małe zużycie wody. Firmy starają się wprowadzać też coraz bardziej przyjazne środowisku opakowania dla swoich sprzętów. Są one najczęściej wykonane z folii, kartonu i styropianu. Są to materiały, które w 100 proc. nadają się do powtórnego przetworzenia, poza tym mają minimalną masę i wielkość. Producenci są coraz bardziej eko również dlatego, że muszą. Nie od dziś wiadomo, że Komisja Europejska zwiększa wymagania dotyczące recyklingu zużytych urządzeń. Zgodnie z jej wytycznymi, przedsiębiorcy powinni już obecnie odzyskać z rynku 35 proc. tego, co wprowadzili do sprzedaży. W 2016 r. będą zmuszeni odzyskać 45 proc., a w 2020 r. nawet 65 proc. odpadów. Jednak firmy oraz gminy dostrzegają w takich wytycznych także szansę dla siebie. Zbiórka surowców przekłada się bowiem nie tylko na dochody z recyklingu, ale pozwala tworzyć wielkie magazyny części. W efekcie z rynku zbieranych jest już około 300 tys. ton zużytych urządzeń elektronicznych. Połowa tego jest zasługą samych producentów. Małgorzata Biernacka



Agrobiznes

Ekogospodarstwa: przyszłość nieznana RoÊnie liczba gospodarstw ekologicznych, ale nie przetwórni. Jednà z przyczyn jest małe zró˝nicowanie na rynku ekorolnictwa, a system dopłat do upraw koƒczy si´ ju˝ w 2013 roku

Choć rolnictwo ekologiczne znane jest w Polsce już od czasów przedwojennych, to dopiero od 2000 r. jego rozwój nabrał widocznego dziś tempa. Jest to oczywiście zasługą dopłat unijnych, na jakie mogą liczyć rolnicy, którzy zdecydują się poprowadzić swoje gospodarstwo w zgodzie z naturą. Dopłat, które są nawet dwa razy wyższe niż w przypadku stosowanych przy tradycyjnej produkcji rolniczej. Wiąże się to z sytuacją, iż plony osiągane metodami ekologicznymi są niższe od tych zbieranych w gospodarstwach prowadzonych metodą konwencjonalną. Wyższe dotacje mają więc za zadanie zrekompensować ponoszone z tego tytułu straty. Jednak prawda jest taka, że nie przy każdej z upraw plony są dużo niższe. Najsłabiej wypadają zbiory warzyw i zbóż, które potrafią być nawet o jedną trzecią mniejsze, jeśli nie zastosuje się pestycydów i nawozów. Z kolei w przypadku owoców i roślin oleistych straty wynoszą zaledwie 3-5 procent – szacują eksperci. Dopłaty do gospodarstw ekologicznych potrafią być więc prawdziwym zastrzykiem gotówki. Kwoty dotacji w ramach pakietu „Rolnictwo ekologiczne” są zróżnicowane, w zależności od stanu zaawansowania

90

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

gospodarstwa w przestawianiu się na ekoprodukcję. Są wyższe dla gospodarstw będących w trakcie procesu przestawiania się, z uwagi na ponoszone w tym okresie największe straty produkcyjne. Na uprawy rolnicze przeznaczona jest dotacja zwana rolniczo-środowiskową: ■ od 790 do 840 zł na hektar ■ od 1300 do 1500 zł na hektar, na uprawy warzywne, ■ a na sadownicze od 650 do 1540 zł na hektar. Najmniejsze dopłaty obowiązują w przypadku trwałych użytków zielonych – od 260 do 330 zł na hektar. W efekcie, jak wynika tylko z danych Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Gdyni, w latach 20042006 z programu PROW w ramach tzw. pakietu rolno-środowiskowego wypłacono ponad 13 mln złotych. Natomiast na lata 2007-2013 ta kwota wynosi już prawie 81 mln złotych. Takie pieniądze przyciągają więc coraz to nowych rolników.

Rolnicy przechodzą na ekologię W 2010 r. żywność ekologiczną w naszym kraju wytwarzało prawie 21 tys. certyfikowanych producentów

rolnych. To aż o 23 proc. więcej niż rok wcześniej. – Od 2004 r. natomiast liczba takich gospodarstw powiększyła się ponad pięciokrotnie – zaznacza Agnieszka Górnicka z firmy Inquiry, która przygotowała raport na temat rynku żywności ekologicznej w Polsce. W tej chwili liczbę gospodarstw ekologicznych ocenia się na nieco ponad 23 tysięcy. Według danych Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, łączna powierzchnia ekologicznych użytków rolnych wyniosła w ubiegłym roku 573 687,09 ha, z czego 357 251,09 ha było już po okresie konwersji, czyli były to gospodarstwa w pełni ekologiczne. Jeśli chodzi o lokalizację ekologicznych upraw, to nadal przoduje pod tym względem województwo zachodniopomorskie – 119 349,65 ha, warmińsko-mazurskie – 109 195,17 ha oraz w podlaskie – 48 884,93 ha. Najsłabiej natomiast wypada opolskie, gdzie jest zaledwie 2 401,47 ha użytków rolnych. Oczywiście jest to związane z warunkami panującymi w różnych regionach kraju. We wschodniej części Polski od lat funkcjonuje tradycyjne rolnictwo konwencjonalne. Dlatego tu o ekologicznym podejściu do upraw, mało kto chce słyszeć. Co innego


Agrobiznes

na Warmii i Mazurach, czy w woj. pomorskim, gdzie klimat i uwarunkowania terenu sprzyjają uprawom będącym w zgodzie ze środowiskiem naturalnym. Poza tym jest tak, iż jedni rolnicy podpatrują drugich i pod ich wpływem przechodzą na uprawy ekologiczne. A wiadomo, że kopiowanie rozwiązań przyjętych przez sąsiadów będzie częstsze tam, gdzie rolnictwo ekologiczne jest lepiej rozwinięte. Już teraz wiele wskazuje, że ten rok będzie kolejnym dobrym okresem dla polskiego rynku upraw ekologicznych. A to dlatego, że wręcz podwoiła się, w stosunku do 2010 roku, liczba wniosków o dopłaty do gospodarstw ekologicznych.

Bez maszyn i pestycydów Z uprawami ekologicznymi mamy do czynienia wówczas, gdy w żaden sposób nie naruszają one środowiska naturalnego. A to oznacza wytwarzanie żywności wyłącznie metodami naturalnymi, bez używania sztucznych nawozów, syntetycznych środków ochrony roślin, hormonów wzrostu oraz genetycznie modyfikowanych organizmów. Tylko wówczas bowiem gospodarstwo rolne nie zanieczyszcza gleby i wód gruntowych. Jednym słowem, jest to wykorzystywanie metod znanych już setki lat temu. Szczególnie, że liczba maszyn również musi zostać ograniczana do minimum. Trzeba też uzyskać specjalny certyfikat, którego wydawaniem zajmuje się już 11 jednostek. Dokument otrzymuje się już po przejściu pierwszej kontroli ze strony organu certyfikującego, a te prowadzone są w gospodarstwach w sezonie, czyli od maja do października. W certyfikacie jest jednak zaznaczone, że np. gospodarstwo nie jest jeszcze w pełni ekologiczne, a dopiero przestawia się na nowy typ upraw. Ostateczny certyfikat uzyskuje się bowiem dopiero po całkowitym

przestawieniu gospodarstwa na zasady ekologiczne. – A to trwa 24 miesiące od siewu roślin oraz 36 miesięcy po ich zbiorach, w odniesieniu do upraw wieloletnich – tłumaczy Beata Białożyt ze spółki Cobico, specjalizującej się w certyfikacji. By uzyskać certyfikat, trzeba zgłosić gospodarstwo do systemu rolnictwa ekologicznego. Jego rejestracja odbywa się po dokonaniu opłaty za przeprowadzanie kontroli w gospodarstwie, przez cały czas procesu przestawiania upraw. Opłata uzależniona jest od wielkości kontrolowanego gospodarstwa. To czy jest wnoszona jednorazowo, czy na raty, zależy od zasad, jakie ustali jednostka certyfikująca. – W naszym przypadku gospodarstwo do 5 ha płaci co roku 740 zł, a do 10 ha - 940 złotych. Maksymalna opłata sięga 1 560 złotych. Najczęściej, ubiegający się o certyfikat, wpłacają od razu należność za cały rok – mówi Beata Białożyt. Ale i w tym zakresie rolnicy otrzymują wsparcie finansowe. O zwrot kosztów

kontroli ze strony jednostek certyfikujących mogą ubiegać się w Agencji Rynku Rolnego. Taka pomoc sięga maksymalnie 966 zł, a więc w przypadku mniejszego gospodarstwa może w całości pokryć koszty związane z jego certyfikacją.

Przetwórców jednak coraz mniej Wzrost liczby gospodarstw ekologicznych w Polsce nie idzie jednak w parze z rozwojem firm specjalizujących się w przetwórstwie ekologicznym. W 2006 r. w Polsce działało nieco ponad 160 tego rodzaju przetwórców. Natomiast w 2010 r. liczba przetwórni wzrosła do około 300, ale już w 2011 r., jak wynika z danych IJHARS, obniżyła się o 9 proc., do 267 firm. Przyczyna spadku jest znana. Polskie zakłady nie mają skąd pozyskiwać surowców do przerobu. – A to dlatego, że plony na wielu uprawach ekologicznych nie są zbierane. Tak było na przykład z orzechem włoskim, którym w pewnym momencie

Powierzchnia ekologicznych u˝ytków rolnych w hektarach (stan na koniec 2011 r.)

Dolnośląskie Kujawsko-pomorskie Lubelskie Lubuskie Łódzkie Małopolskie Mazowieckie Opolskie Podkarpackie Podlaskie Pomorskie Śląskie Świętokrzyskie Warmińsko-mazurskie Wielkopolskie Zachodniopomorskie Razem

40 242,40 7 793,25 33 716,46 46 165,98 7 248,75 15 515,80 31 068,48 2 401,47 33 095,51 48 884,93 27 331,41 4 049,64 13 688,35 109 195,17 32 939,87 119 349,65 573 687,09

0

100000

573 687,09

200000

300000

400000

500000

600000 Źródło: IJHARS

91

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Źródło Fotolia.pl

Agrobiznes

obsadzano wszystkie możliwe użytki. A to dlatego, że wystarczyło zaledwie 80 drzew na hektar (by uzyskać dotację – red.). – Założenie takiego ekogospodarstwa, nie wymagało więc specjalnych nakładów finansowych i pracy. Zysk z dotacji natomiast potrafił być zadowalający – tłumaczy Edyta Jaroszewska-Nowak, wiceprzewodnicząca Ekoland Stowarzyszenia Producentów Żywności Metodami Ekologicznymi. Teraz, jak dodaje, te same użytki obsadzane są jabłonią, których też nie trzeba wiele na hektar – 125 drzew. Znowu pracy nie jest dużo, a dopłaty są jedne z najwyższych w rolnictwie ekologicznym. Wielu przedsiębiorców szuka więc jedynie sposobu na pozyskanie chwilowych, bo trwających maksymalnie 5 lat dotacji. Przez tyle bowiem czasu można je pobierać na dany rodzaj uprawy. Prowadzi to w rezultacie do małego zróżnicowania upraw na rynku rolnictwa ekologicznego, co wpływa na słabą kondycję przetwórni. Bo ile z nich może przerabiać jabłka, czy jagody? Dlatego, mimo że obszar upraw ekologicznych w kraju stale się powiększa, to certyfikowana żywność na sklepowych półkach nie tanieje. Efektem jest mała konkurencja na rynku wśród dostawców.

92

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

– Sytuację mogłoby zmienić wprowadzenie dopłat do gospodarstw ekologicznych w zależności od rodzaju produkcji. Wówczas może przybyłoby w sprzedaży ekologicznych warzyw, których wybór wciąż nie jest duży – dodaje Edyta Jaroszewska-Nowak. Pozytywny wpływ na ceny miałoby też uruchamianie małych przetwórni przez samych rolników, jak ma to miejsce w zachodniej Europie, np. w Niemczech, gdzie rolnik specjalizujący się w ekologicznym mleku prowadzi też sklep, w którym sprzedaje sery i inne przetwory własnej produkcji. – U nas jednak małym przetwórcom stawia się przy otwieraniu zakładu te same wymagania, co dużym firmom. Nie stać ich więc na uruchamianie własnej produkcji – podkreśla Edyta Jaroszewska-Nowak. A szkoda, bo ze zbytem swoich towarów na pewno nie mieliby kłopotu. Wahania koniunkturalne w segmencie żywności ekologicznej są bowiem dużo mniejsze niż w tradycyjnej. W 2010 r. wartość rynku certyfikowanej żywności ekologicznej oszacowano na ok. 300-350 mln złotych. Przewiduje się, że w ciągu najbliższych pięciu lat konsumenci wydadzą dwa razy więcej. Do tego w sklepach klienci coraz częściej wypytują o dżemy, soki, sery, czy nawet słodycze z kategorii eko. To świadczy o coraz

większej dojrzałości tego krajowego rynku żywności. Różnica w cenie między ekoprzetworami, a tradycyjnymi jest bowiem dużo wyższa, niż w przypadku świeżych owoców, czy warzyw. Jeśli więc przybywa osób, które są gotowe wydać więcej pieniędzy na tego rodzaju produkty, to można już mówić o trwałym trendzie, a nie wyłącznie o modzie na ekologię. Zatem, choć popyt rośnie, to rozwój segmentu ekologicznej żywności jest w Polsce coraz bardziej zagrożony. System dopłat do upraw kończy się już w 2013 roku. Rolnicy, którzy z wnioskiem o dotację wystąpili w tym roku, mogą być pewni, że na starych zasadach otrzymają ją tylko przez dwa najbliższe lata. Co stanie się potem, na co i na jakich zasadach będzie można otrzymać dopłaty - nie wiadomo. Coraz głośniej też w branży o zaniechaniu przydzielania dotacji do wydatków na certyfikację. – Z naszych rozmów z rolnikami wynika, że ich nie otrzymują, mimo złożonego wniosku – mówi Edyta Jaroszewska-Nowak. Istnieje więc ryzyko, że ci którzy faktycznie chcieli działać w tej dziedzinie, mogą się zniechęcić i w rezultacie zacznie też ubywać gospodarstw ekologicznych. A na tym tracić będą konsumenci. Małgorzata Biernacka


www.ekologiairynek.pl

Pakiet Specjalny 100 tys. odbiorców ODPOWIEDZIAL

NIE

www.ekologiairynek.pl

Nr 1 15 maja 2012

Suplement miesięcznika

Trudne partnerstwo przy

budowie dróg

Słabnie perspektywa współpracy paƒstwa z prywatnymi inwestoram Dwie strategiczne inwestycje i (PPP) przy budowie autostrad. zostały oraz A2 z Warszawy do Terespola zahamowane. Chodzi o odcinek A1 ze Strykowa do Pyrzowic

Od redaktora

Problemem okazał się spo- złotych) mogą w 2013 r. powstał w sób zaliczenia rządowego latach 2005-2008. stopnieć do jednej czwarZ drugim było gorzej: minister wkładu w PPP do wydatków tej tej kwoty, a część przetransportu budżetowych. odstąpił Przychody targów trzeba od było anulować. umowy z opłat mają przekroczyć i planował budowę W systemie PPP realizowano (50 km) systemem tradypołowę kwoty przekazywane j do tej pory trzy inwestycje. cyjnym, po czym powróprywatnemu partnerowi. A to Pierwszą był odcinek A4 cono do rozmów (8,5 mld zł) według Eurostatu z GTC. (60 km) między Katowicami Rozpoczęte w 2009 r. musiałoby obciążyć dług a Krakowem. Stalexport prajesz- ce zakończono publiczny. w roku cze przez kilka lat po uru- ubiegłym. chomieniu poboru opłat, Także na kolejnej inwestycji TRZY INWEST YCJE prowadził tam remonty. Ko- A2, partnerzy mieli kłopoty lejną drogą była północna z dogadaniem się. Odcinek Pieniądze z UE na lata część A2. Umowę na 1,8 mld z Konina do 2007-2013 na rozwój dróg Nowego Tomyśla euro rząd podpisał ze spółką (150 km) zakończono w praktycznie się skończyły. roku GTC. Fragment z Gdańska Tegoroczne wydatki ( 29 2004. Budowa drugiego mld do Nowych Marz (90 km), (100 km) do Świecka została

rozpoczęta dopiero w 2009 r. Problemem w autostradowych inwestycjach PPP były koszty. Niekorzystną atmosferę podbijały nagłaśniane różnice w cenach za kolejne etapy. Kilometr A1 z Gdańska do Nowych Marz kosztował 5,6 mln euro. Odcinek do Torunia miał być droższy (budowa trzech mostów), ale wskutek poślizgu i wygaśnięcia koncesji cena wzrosła do 11 mln euro.

Myślenie i działanie prośrodowisk owe przestało już być cd. str. 4 domeną działaczy na rzecz zachowania natury. Czy tego chcemy, czy nie, ekologia staje się powszechnym elementem codzienności . Wkracza w nasze życie i je zmienia. Sięgnijmy chociażby po przykłady związane z odrabianiem naszych zaległości w zakresie infrastruktury. Z jednej strony pozytywną stroną tych opóźnień cywilizacyjnyc h jest to, że powstają Rozmowa z Bogdanem Pilchem, prezesem spółki PGE Energia u nas autostrady najbardziej ekologiczne w Europie. Odnawialna Ale z drugiej – większość inwestycji finalizowanych w trybie zamówień publicznych – Jak ocenia Pan Warto pamiętać, że rośnie realizowana jest według kryterium najniższej ceny, koncepcję gospodarki polityki klimatycznej ponieważ kryterium zgody krytyka poczynań Komisji nie będzie uzasadniez naturą będzie obowiązkowe bezemisyjnej, czyli doproPolska ma w 2020 r. Europejskiej w zakresie nia do budowy nowych, dopiero za dwa lata. Zapłacimy wtedy – jako wadzenie do 80-proc. produkować 15 proc. obywatele i podatnicy ochrony klimatu. Zakładabo nawet przy systemie – dodat- redukcji emisji kowo za ich modernizację swojej energii z odnawialCO2 . no, że ma ona spełniać wsparcia, nie będą się one Miesięcznik „Ekologia w Unii do 2050 roku? nych źródeł (OZE). Czy i Rynek” ma ambicję trzy podstawowe zadania opłacać ze względu być fo- –Nie mam na rum dla wszystkich, których zdołamy osiągnąć ten wątpliwości co – bezpieczeństw mało sprzyjające warunki ekologia dotyczy. Forum o dostaw cel? – którego motorem jest do konieczności ochrony dialog i dyskusja, a nie energii, rozwój czystych pogodowe. Oczywiście dekla- klimatu, ale przede macja monologów, odpornych – To realny cel i nie ma wszyst- technologii ważnym na wszelkie argumenźródłem odnawiali konkuren- powodów ty, tych którzy mają inne kim chodzi o to, by Unia do obaw, że go nym interesy i chcą dbać cyjność. A tymczasem będzie też biomasa o nie... Europejska nie To dziś nasze swoiste nie osiągniemy. Choć trzebyła w tym wygląda „być albo nie być”, które i instalacje współspalania na to, że postawio- ba wyma- planie osamotniona, . ga zresztą nie tylko pieniędzy się liczyć z pewnym a dziś no tylko na redukcję Jednak pojawiają na działania proekoloemisji ryzykiem. Jednym się giczne, ale przede wszystkim jest. Tylko wówczas, z głów- wątpliwości gdy CO2 i nowe rewolucyjnych zmian dotyczące technolo- nych źródeł w naszej świadomości działania unijne będą skoreOZE są parki dostaw . Nas – zwykłych obywateli gie. Kwestia utrzymania biomasy, bo skoro i nas lowane z polityką – przedsiębiorców. Chcemy wiatrowe, które choć w osinnych konkurencyjno wpływać na rzeczywistość mamy ją sprowadzać z ści gospo- tatnich zapaństw, uda się osiągnąć głosami opinii publicznej latach rozwijały granicy, i zapraszamy do udziału darki unijnej i zapewnienia np. z innego kontyw tej oczekiwane efekty. debacie. się dynamicznie, to jedTrzeba ciągłości dostaw nentu, to powstają pytania energii nak najlepsze też brać pod uwagę skutki lokalizacje o jej jakość zeszły na dalszy plan. i czy faktycznie wprowadzenia w życie pod tego typu inwestycje idei – W ramach obecnie jest odnawialnym źródłem. Zbigniew Biskupski gospodarki bezemisyjnej. już zostały zarezerwowaobowiązującej unijnej ne. A w innych miejscach cd. str. 4 Odpowiedzialnie z Naturą – suplement

Czas na farmy wiatrowe

nr 6/7 sierpień/wrze sień 2012

New Business Look

miesięcznika Ekologia i Rynek publikowany w Rzeczpospolitej, Sekretarz Redakcji: Małgorzata Dyrektor Generalny: Jacek Szczęsny, Byrska, siedziba wydawcy: Red. Naczelny: Zbigniew Biskupski, ul. Kwitnącego Sadu 11, 02-202 Warszawa, tel. (22) 408 64 01, e-mail:biuro@ekorynek.com

nr 6/7 sierpień/wrzesień 2012 cena: 9,90 zł

(w tym 5% VAT)

ISSN 2084-8773

Wywiad z Marcinem Korolc em, ministrem środowiska

B´dzie wsparcie dla firm zielonej gospodarki Infrastruktura

Autostrady bez obwodnic zakorkowały miasta RAPORT

EKOLOGIA i RYNEK

Gospodarka i ekologia w Polsce The Economy and Ecology in Poland www.ekologiairynek.p

l

Budujemy zasięg poprzez współpracę z dziennikiem „Rzeczpospolita”

Pakiet specjalny zapewnia dotarcie do 100 000 odbiorców. Oferta dla klientów: ■ Współpraca redakcyjna na łamach suplementu „Odpowiedzialnie z naturą”, do prenumeraty „Rzeczpospolitej”. Nakład 70 000 egz. ■ Całostronnicowa reklama w miesięczniku Ekologia i Rynek. Nakład 30 000 egz (e-wydanie 20 000) ■ Kampania miesięczna na www.ekologiairynek.pl (boczny rectangle) Zapraszamy do współpracy. Biuro Reklamy Ekologia i Rynek, ul. Pandy 8, 02-202 Warszawa, tel.: 22 408 64 01, biuro@ekorynek.com


94

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

Źródło Fotolia.pl

Cięcie po cylindrach


Motobiznes

Mniejsza masa, ni˝sze zu˝ycie paliwa, zredukowana iloÊç emitowanych zanieczyszczeƒ, a moc cz´sto okazuje si´ wi´ksza, ni˝ przed zmianami. Takie efekty daje downsizing. Nic wi´c dziwnego, ˝e w tej dziedzinie trwa obecnie swoisty wyÊcig producentów aut

Downsizing, który w produkcji samochodów staje się coraz ważniejszy, w prostym tłumaczeniu oznacza zmniejszenie wymiaru. W branży motoryzacyjnej będzie to jednak zastępowaniem większego silnika mniejszym, przy zachowaniu podobnych osiągów. Może on być stosowany w dużych, luksusowych limuzynach, gdzie np. ośmiocylindrowa jednostka napędowa o pojemności 4 litrów, zostanie wymieniona na 3-litrowy silnik z turbosprężarką. Ale coraz częściej proces ten ma zastosowanie także w autach mniejszych, czego przykładem są niektóre modele Volkswagena czy Fiata. W tym pierwszym, 2-litrowy czterocylindrowy silnik może być z powodzeniem zastąpiony podwójnie doładowanym silnikiem TSI, o pojemności zaledwie 1,4 litra. Natomiast klasyczna 1,4-litrowa jednostka Fiata typu Fire, ustępuje pola najnowszej konstrukcji Twin Air, posiadającej tylko dwa cylindry i mającej pojemność zaledwie 0,9 litra. I dodatkowo osiągającej niebagatelną moc 85 KM.

Mniejsze a silniejsze Jak zachować wysokie osiągi większego silnika - zastępując go mniejszym? Między innymi przez zmiany konstrukcyjne oraz dodanie podnoszących wydajność systemów, takich jak turbosprężarka, czy kompresor. Profitów jest wiele: mniejsza masa, niższe zużycie paliwa, zredukowana ilość emitowanych zanieczyszczeń. Przy tym moc często okazuje się większa, niż przed zmianami. To redukowanie wielkości dobrze widoczne jest w autach Mercedesa.

Flagowy model AMG zamienił potężny, wolnossący silnik o pojemności 6,3 litra na podwójnie doładowaną 5,5-litrową jednostkę, zdolną osiągnąć moc 560 KM, ale spalającą zaledwie 10 litrów na 100 kilometrów. Jeszcze niedawno, przy takich mocach, było to niemożliwe. Z kolei w klasie C doładowany silnik benzynowy o mocy 180 KM, zamienił się miejscami z mniejszym 1,6-litrowym, za to o tej samej mocy. Podobnie jest z dieslami: do reprezentacyjnej klasy S 250 CDI oraz dużej terenowej klasy M montowana jest czterocylindrowa jednostka o pojemności zaledwie 2,2 litra, ale w zupełności wystarczająca, by rozpędzać prawie 2-tonowe auta do prędkości 240 km na godzinę. – W koncernie downsizing stosowany jest od dołu do góry. Nie tylko w naszych największych modelach, ale także w tych najmniejszych, począwszy od klasy A – mówi Marek Sworowski z Mercedes-Benz Polska. Podobną politykę prowadzi Audi. Oszczędniejsze silniki trafiają do pełnej gamy produkowanych samochodów, łącznie z modelami sportowymi RS 5 czy RS 6. – W tych ostatnich spada pojemność i emisja CO2, ale moc i dynamika są większe – podkreśla Leszek Kępiński, szef marketingu marki Audi w Polsce. W autach sportowych, ku mniejszym pojemnościom silnika zmierza kultowe Subaru. Zamiast jednostek o pojemnościach 2,0 i 2,5 litra, w ofercie pojawią się mniejsze silniki o pojemności 1,6 litra, wspomagane elektryczną turbosprężarką. Z kolei Toyota inwestuje w rozwój małolitrażowych silników

z turbodoładowaniem. Japoński koncern nawiązał w tym celu współpracę z firmą Gazoo Racing, która do tej pory przygotowywała toyoty do wyścigów samochodowych. Teraz pomagałaby opracować doładowaną 4-cylindrową jednostkę, o pojemności maksimum 1,5 litra, która byłaby wykorzystywana w wielu modelach marki. Pierwsze auto, z takim silnikiem pod maską, mogłoby pojawić się na drogach już w przyszłym roku. Auta odchudza także BMW. I to nie tylko te największe. Koncern niedawno potwierdził, że do nowej generacji serii 3 trafi silnik trzycylindrowy. Może on zastąpić jednostkę czterocylindrową, która osiągała moc powyżej 170 KM. Rewolucyjne zmiany dokonały się także w ofercie Forda. Producent skonstruował 1-litrowy trzycylindrowy motor EcoBoost, bardzo mały, ale generujący moc 100 lub 125 KM. Średnie zużycie paliwa dla wersji 100-KM wynosi 4,8 l/100 km, natomiast w przypadku jednostki mocniejszej – 5 litrów. Emisja CO2 to odpowiednio: 109 oraz 114 g/km. EcoBoost trafił już do kompaktowego modelu focus, a ma pojawić się także w modelach C-Max i B-Max. – Skonstruowanie tak małego i tak bardzo oszczędnego silnika, który mimo to dysponuje tak wysoką mocą, jeszcze kilka lat temu nie byłoby możliwe – podkreślał Stephen Odell, prezes i dyrektor generalny Ford of Europe. Jak informuje Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar, firma ta zamierza co najmniej potroić produkcję samochodów wyposażonych w silniki EcoBoost. Plan zakłada, że do roku 2015 produkcja zwiększy się do około 480 tys. sztuk, wobec 141 tys. w roku ubiegłym.

95

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Motobiznes

Tańsze idą lepiej Koncerny samochodowe nie mają wyjścia. Postępująca redukcja emisji CO2 wpisana jest w normy czystości spalin, obowiązkowe dla całej branży motoryzacyjnej. A zmniejszanie pojemności silników, to najprostsza droga do wypełnienia tych wymogów. Zapewnia to jeszcze jeden dodatkowy efekt: auta z mniejszymi silnikami zwykle są na rynku tańsze, co wpływa na wzrost sprzedaży. W klasie średniej, po downsizing sięgnął niedawno Opel. Model insignia otrzymał benzynowy silnik 1,4 turbo o mocy 140 KM. Polski importer marki podkreśla, że może on być wyjątkowo atrakcyjny dla firm jako auto flotowe. – Samochód oferuje duże oszczędności ze względu na niskie zużycie paliwa, dochodzące do 4,5 litra na 100 kilometrów oraz cenę, która jest niższa od porównywalnej wersji insignii z silnikiem diesla – tłumaczy Przemysław Byszewski, dyrektor PR w General Motors Poland. Wspomagane przez turbinę jednostki o małej pojemności, można już znaleźć w wielu innych autach tego samego segmentu, co insignia: citroenie C5 1.6 THP o mocy 156 KM, fordzie mondeo 1.6 EcoBoost (160 KM), skodzie superb 1.4 TSI (125 KM), czy też volvo S60 1.6 T (150 KM). To powszechne cięcie po cylindrach i centymetrach sześciennych dotarło już do marek, wobec których podobne zabiegi, jeszcze jakiś czas temu, fani motoryzacji pewnie uważaliby za herezję. W drugiej połowie maja do warszawskiego salonu Bentleya przyjechał pierwszy egzemplarz nowego Continentala GT. W wartej blisko 900 tys. złotych limuzynie, znalazł się silnik V8. Do tej pory standardem w autach tej marki była jednostka V12. Efekt? – Według danych producenta, zużycie paliwa, zamiast przekraczać 20 litrów, ma spaść poniżej 10 litrów – informuje Piotr Jędrach, dyrektor generalny Bentley Warszawa.

96

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

Mimo zmniejszonej do 4 litrów pojemności, silnik dzięki dwóm turbosprężarkom, dalej dysponuje potężną mocą – 508 KM (w porównaniu do 575 w dwunastce) oraz imponującym momentem obrotowym – 660 Nm. Zaś auto rozpędza się do setki w zaledwie 5 sekund i osiąga maksymalną prędkość 300 km na godzinę. Downsizing przyniósł także redukcję emisji CO2 z 384 do 246 g/km. Jest to możliwe m.in. dzięki tak innowacyjnym rozwiązaniom, jak mechanizm odłączający pracę połowy cylindrów w chwili niewykorzystywania pełnej mocy silnika, np. w czasie jazdy miejskiej. – To już stały trend, wyraźnie widoczny w planach produkcyjnych wszystkich producentów. W kolejnych latach będzie się pogłębiał – mówi Andrzej Halarewicz, z międzynarodowej firmy analitycznej Jato Dynamics. Ta, niewątpliwie proekologiczna, tendencja obejmuje także obszary, na których do tej pory nie była brana pod uwagę. Samochody o małych pojemnościach coraz częściej zaczynają być sprzedawane w USA, co w przypadku tamtejszego rynku jest już prawdziwą rewolucją. Według portalu SmartDriver, w drugiej połowie ubiegłego roku na auta zasilane motorem V8 zdecydowało się jedynie 18 proc. amerykańskich klientów. Samochody z silnikami V6 stanowiły 37 proc. ogólnej sprzedaży, a auta czterocylindrowe wybierało 43 proc. kupujących. Tymczasem pięć lat wcześniej tendencje były odwrotne. Najchętniej kupowano auta z silnikami V6, które stanowiły aż 43 proc. rynku. Na drugim miejscu, z wynikiem 29 proc,. były jednostki V8, a dopiero na trzecim silniki czterocylindrowe, preferowane przez 26 proc. kierowców.

Innowacyjny wyścig Zmniejszanie jednostek napędowych to jednak tylko jedna, z kilku dróg, w dążeniu do stworzenia aut

bardziej przyjaznych środowisku. Liczy się wiele czynników: użycie do budowy pojazdu lżejszych materiałów, co obniża wagę, a przez to zużycie paliwa. Wprowadzenie systemów start-stop, wyłączających silnik w czasie postoju na czerwonym świetle. Montaż układów kierowniczych z automatyczną regulacją siły wspomagania, bądź też instalacja inteligentnego zarządzania klimatyzacją. Na zużycie paliwa wpływa nawet dokładność i aktualność programu do nawigacji. I oczywiście innowacje: podczas tegorocznego salonu samochodowego w Genewie Mazda pokazała prototyp o nazwie takeri, który ma być następcą obecnego modelu „6”. W pojeździe po raz pierwszy (dla tej marki) zastosowano układ hamulcowy z odzyskiem energii. Przetwarza on energię kinetyczną na elektryczną podczas hamowania i przechowuje ją w kondensatorach, do późniejszego wykorzystania w urządzeniach elektrycznych pojazdu. Przyczynia się to do obniżenia obciążenia silnika i zużycia paliwa. Polscy importerzy samochodów zwracają jednak uwagę, że proekologiczne działania producentów, zmierzające do redukcji zużycia paliwa, a w konsekwencji mniejszego zanieczyszczenia atmosfery, powinny być wspierane przez państwo. A wcale nie są. – W innych krajach klienci, kupujący bardziej oszczędne i bardziej ekologiczne samochody, płacą mniejsze podatki, co z kolei nakręca popyt. U nas tego efektu nie ma – podkreśla Jędrach. Najprawdopodobniej szybko to się nie zmieni. Tym bardziej, że nie udało się zrobić rzeczy dużo pilniejszej - wyhamowania napływu starych i zatruwających powietrze samochodów z zagranicy, co w polskich realiach przyniosłoby dużo większe efekty dla ochrony środowiska, niż poprawianie nowych aut. Radosław Brzeziński


BEZPIECZNE. OSZCZĘDNE. CICHE. EUROPA WOLI OPONY EKOLOGICZNE Opory toczenia i zużycie paliwa

Przyczepność na mokrej nawierzchni i droga hamowania

1. POPRAWA PRZYCZEPNOŚCI Dzisiaj Lepsze - 37% parametry Od roku 1975 właściwości opon Hamowanie na mokrej nawierzchni + 35% polepszyły się o ponad 30%! +71% Przebieg Rok 1975 (odpowiada 10 100%) Opory toczenia

2. MNIEJ HAŁASU Zanieczyszczenie hałasem to jedno z poważnych zagrożeń środowiskowych. W Niemczech wyliczono, że źródłem około 17 % całkowitego zanieczysz-

Emisja hałasu

O

czenia hałasem jest właśnie ruch drogowy. Dzięki wykorzystaniu ekologicznych opon, centra naszych miast mogłyby być zatem znacznie cichsze i zdrowsze.

d listopada 2012 roku Unia Europejska będzie wymagać ujednoliconego oznakowania wszystkich opon pojazdów silnikowych. Wprowadzenie etykiet określających ich jakość i wydajność (A / zielony – najbardziej wydajne, G / czerwony – najmniej wydajne) pod względem zużycia paliwa, przyczepności na mokrej nawierzchni i hamowania oraz ograniczania poziomu hałasu jest związane m.in. z dążeniem UE do zmniejszenia emisji CO2. Wysokiej jakości ekologiczne opony są nie tylko bezpieczniejsze, ale, dzięki niskiemu oporowi toczenia, pozwalają kierowcom osiągnąć znaczne oszczędności paliwa, co w efekcie zmniejsza poziom emisji CO2 do atmosfery.

3. OSZCZĘDNOŚĆ PALIWA Opony odpowiadają średnio za 20–30 % całkowitego zużycia paliwa. Oznacza to, że jedną czwartą energii marnujemy przez opory toczenia. Dzięki redukcji

200 PLN x 4 = 800 PLN

4. LEPSZE HAMOWANIE

Komplet zielonych opon kosztuje około 800 zł więcej niż komplet opon tradycyjnych. Z drugiej strony to ok. 0,5 l paliwa mniej na każde 100 km. W ciągu roku kierowca pokonujący 15.000 km może więc zyskać aż 75 litrów paliwa!

0,5 l/100 km x15.000 km =

Etykieta określa efektywność hamowania na mokrej nawierzchni. Kupując opony klasy A, możemy liczyć na skrócenie drogi hamowania nawet o 21 m w porównaniu do opon klasy F. To może uratować życie! Przy prędkości 80km/h, droga hamowania może być krótsza aż o 21metrów!

75 l

Jeżeli litr paliwa kosztuje 5,60 zł, każdego roku można zaoszczędzić 420 zł.

21m

75 l x 5,60 PLN/l = 420 PLN Dodatkowy koszt zakupu zwraca się po dwóch latach w przypadku rocznego przebiegu wynoszącego 15.000 km, zakładając, że średnie zużycie paliwa wynosi ponad 6 l / 100 km oraz że 40 % trasy zostało pokonane w mieście, a 60 % poza miastem.

oporów toczenia w oponach ekologicznych, zużycie paliwa maleje o około 5–7 % w porównaniu do opon tradycyjnych.

5. ZWIĘKSZONA TRWAŁOŚĆ Ekologiczne opony oznaczają zaawansowaną technologię i wysoką wydajność. Zapewniają nie tylko większe oszczędności i lepszą przyczepność na mokrych nawierzchniach, ale także charakteryzują się zwiększoną trwałością. Wykorzystanie wysoce wydajnych kauczuków syntetycznych produkowanych przez LANXESS znacznie wydłuża okres użyteczności opon.


Źródło Fotolia.pl

Wielkie kłopoty małych stacji paliw

Za kilka miesi´cy z rynku zniknie nawet ponad 10 proc. stacji benzynowych. To efekt nowych przepisów Êrodowiskowych, które zacznà obowiàzywaç od poczàtku 2013 roku Rok 2012 będzie ostatnim, w którym mają obowiązywać dotychczasowe przepisy środowiskowe w zakresie wyposażenia stacji i baz paliw. Od początku przyszłego roku właściciele tego typu obiektów będą musieli posiadać już odpowiednie urządzenia do monitorowania

98

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

wycieków i zabezpieczenia zbiorników paliwowych. Jak podkreśla Krzysztof Romaniuk, dyrektor w Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego, kto do końca bieżącego roku nie wykona niezbędnych i kosztownych inwestycji, ten będzie musiał z rynku wypaść.

Ubędzie nawet 700 stacji – Ten problem będzie dotyczył głównie operatorów niezależnych – tłumaczy Romaniuk. To oznacza, że kłopoty będzie mieć nawet połowa z ponad 6 700 stacji


Motobiznes

paliw działających w naszym kraju. Choć część operatorów ostatecznie dostosuje się do nowych regulacji, to wielu jednak nie podoła modernizacji. Pracownicy niezależnych stacji paliw twierdzą, iż wydanie ponad 100 tys. zł na dostosowanie się do nowych przepisów, gdy trzeba m.in. wymienić lub zmodernizować zbiorniki, jest nieopłacalne, bo rentowność tego biznesu mocno spadła. Już w 2011 r. sprzedaż paliwa na małych stacjach prywatnych skurczyła się o prawie 4 procent. Eksperci twierdzą ponadto, że banki niechętnie udzielają pożyczek placówkom, które nie posiadają środków na modernizacje instalacji. Jak tłumaczy Marek Pietrzak, szef Stowarzyszenia Niezależnych Operatorów Stacji Paliw, jednej z największych organizacji zrzeszających prywatnych właścicieli stacji - właściwie większości osób prowadzących pojedyncze, niewielkie stacje, nie stać dziś na takie wydatki. A to oznacza, że jeśli w ciągu kilku miesięcy nie znajdą pieniędzy na dostosowanie się do przepisów środowiskowych, stracą koncesje. Krzysztof Romaniuk spodziewa się, że w konsekwencji z rynku będzie musiało zniknąć nawet ponad 10 proc. stacji, czyli około 700 placówek. Problem mogą mieć jednak nie tylko operatorzy niezależni, ale także koncerny. Te już od wielu miesięcy typują najmniej rentowne stacje i zamykają je w przypadku, gdy koszty modernizacji przewyższą oczekiwane zyski. Problem jest bardzo poważny, bo według danych Urzędu Dozoru Technicznego (UDT), nadzorującego z mocy prawa stan techniczny zbiorników paliwowych - na dzień 30 kwietnia 2012 r. – odsetek zbiorników spełniających wymagania przepisów wynosił zaledwie 57 proc. w przypadku stacji paliw i 47 proc. dla baz paliw. Choć o potrzebie modernizacji tych placówek w kontekście wymogów środowiskowych, w przepisach wspomina się już od kilkunastu lat, to nie widać, by znacząco przybywało zbiorników

dostosowanych do tych reguł. Jak informuje UDT, w 2011 r. tylko 54 proc. zbiorników na stacjach spełniało wymogi i 43 proc. w przypadku baz. W poprzednich latach było to odpowiednio 49 proc. i 39 proc. w 2010 roku; 46 i 36 proc. w 2009 roku oraz 43 i 35 proc. w roku 2008.

Nikt nie cofnie przepisów W obronie stacji zagrożonych zamknięciem stanęli posłowie Maciej Orzechowski i Radosław Witkowski. Zwrócili się z interpelacją w tej sprawie do ministra gospodarki. Tomasz Tomczykiewicz, wiceszef resortu, jest jednak nieugięty. Twierdzi, że operatorzy mieli odpowiednio dużo czasu na dostosowanie się do zapisów rozporządzenia.

– Sprawa terminu wyposażenia baz i stacji paliw płynnych w odpowiednie urządzenia do monitorowania wycieków i zabezpieczenia zbiorników, nie wynika jedynie z rozporządzenia z 21 listopada 2005 r., bo po raz pierwszy powyższy obowiązek modernizacji zbiorników został wprowadzony już rozporządzeniem ministra przemysłu i handlu z 30 sierpnia 1996 r. – przypomina. Jak zaznacza, łączny okres, który branża miała na dostosowanie się do nowych wymogów, to w sumie 16 lat. – Termin na wyposażenie już istniejących baz i stacji w stosowne urządzania, instalacje i systemy był już czterokrotnie przesuwany – dodaje. Faktycznie - zgodnie z przepisami w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać bazy i stacje paliw płynnych, rurociągi

Struktura rynku stacji paliw (w proc.)

Źródło: POPiHN, UDT

99

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Motobiznes

dalekosiężne do transportu ropy naftowej i produktów naftowych i ich usytuowanie (Dz. U.1996 nr 122 poz. 576) - w terminie ośmiu lat od dnia wejścia w życie rozporządzenia istniejące bazy miały być dodatkowo wyposażone „w urządzenia i instalacje zabezpieczające przed przenikaniem produktów naftowych do gruntu oraz do wód powierzchniowych i gruntowych, a także emisją par benzyn do powietrza”. Stacje dodatkowo miały być doposażone w tym czasie „w urządzenia kontrolno-pomiarowe sygnalizujące wycieki silnikowych paliw płynnych do gruntu i wód gruntowych”. Resort gospodarki zdecydował się jednak ostatecznie w 2000 r. przesunąć termin spełnienia tych wymogów do dnia 31 grudnia 2005 r. (rozporządzenie ministra gospodarki z 20 września 2000 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać bazy i stacje paliw płynnych, rurociągi dalekosiężne do transportu ropy naftowej i produktów naftowych i ich usytuowanie - Dz. U. 2000 nr 98 poz. 1067). I ten okres ostatecznie prolongowano, zastępując wspomniane rozporządzenie nowym. Natomiast 21 listopada 2005 r. przyjęto regulacje (Dz. U. 2005 nr 243 poz. 2063), które przesunęły termin dostosowania zbiorników o kolejne dwa lata. To nie był ostatni raz, gdy ministerstwo gospodarki poszło właścicielom stacji na rękę - 12 grudnia 2007 r. pojawiło się kolejne rozporządzenie zmieniające (Dz. U. 2007 nr 240 poz. 1753), w którym ostatecznie pojawił się termin: 31 grudnia 2012 roku. Według wiceministra Tomczykiewicza kolejnej prolongaty nie będzie.

Ile zbiorników na stacjach i w bazach dostosowanych jest do nowych przepisów (w proc.) Stacje paliw

Bazy paliwowe

stan na: kwiecień 2012 r.

57

47

wrzesień 2011 r.

54

43

czerwiec 2010 r.

49

39

maj 2009 r.

46

36

maj 2008 r.

43

35 Źródło: POPiHN, UDT

Niebezpieczne zbiorniki znikną – Dane UDT, dotyczące postępu implementowania postanowień rozporządzenia ministra gospodarki w okresie tych 16 lat od ich wprowadzenia, wyraźnie wskazują, że jedynie zagwarantowanie stabilności przepisów oraz konsekwencja w ich egzekwowaniu mogą zapewnić dalszy postęp w tym zakresie – podkreśla Tomczykiewicz. Analitycy potwierdzają i tłumaczą, że kolejna zmiana terminu, która umożliwiałaby dalsze eksploatowanie zbiorników niedostosowanych do obowiązujących przepisów, będzie powodować nierówność traktowania podmiotów. Pokrzywdzeni byliby bowiem przedsiębiorcy, którzy dostosowali się do obowiązujących przepisów i dokonali modernizacji lub wymienili zbiorniki na nowe. Ministerstwo twierdzi, że twarde stanowisko w tej sprawie jest tym bardziej słuszne, że z docierających do resortu informacji wynika, iż część przedsiębiorców z góry założyła nieprzeprowadzanie modernizacji i eksploatowanie stacji tak długo, jak tylko będzie się to udawało. Nie mają oni nawet intencji

Stacje do ekologicznej modernizacji Zgodnie z art. 176 rozporządzenia z 21 listopada 2005 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać bazy i stacje paliw płynnych, rurociągi przesyłowe dalekosiężne służące do transportu ropy naftowej i produktów naftowych i ich usytuowanie, każda stacja do 31 grudnia 2012 r. musi posiadać odpowiednie urządzenia do monitorowania wycieków i zabezpieczenia zbiorników paliwowych. Są to m.in. instalacje, urządzenia lub systemy przeznaczone do zabezpieczenia przed przenikaniem produktów naftowych do gruntu, wód powierzchniowych i gruntowych.

do spełnienia nowych wymogów. – Poza tym kolejne przesunięcie terminu dostosowania podważyłoby stabilność prawa, o którą przedsiębiorcy tak często apelują – twierdzą eksperci. Ekolodzy i inspektorzy UDT również popierają stanowisko resortu gospodarki. Według nich, eksploatacja zbiorników aż do ich naturalnego zużycia, może być bowiem bardzo niebezpieczna. Według dozoru technicznego urządzenia takie mogą stwarzać zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzkiego oraz środowiska. Z informacji otrzymanej z UDT wynika, iż po ostatniej zmianie przepisów (grudzień 2007 r.) Urząd regularnie informował właścicieli zbiorników o konieczności dostosowania się do nowych wymogów, w terminie do 31 grudnia 2012 r. Przede wszystkim - przy okazji odbywających się co najmniej raz w roku inspekcji stanu technicznego zbiorników na stacjach i w bazach paliw. – Urząd ten nie zgłaszał też potrzeby kolejnego przedłużenia terminu realizacji modernizacji zbiorników, a nawet wskazywał na szkodliwość podejmowania takich działań – potwierdza ministerstwo. W oficjalnym stanowisku resortu czytamy: „Stosowanie aktualnych przepisów rozporządzenia pozwala osiągnąć stan bezpiecznej eksploatacji urządzeń technicznych podlegających dozorowi technicznemu, a co za tym idzie znacząco wpływa na zmniejszenie zagrożeń ekologicznych”. Grzegorz Morawski

100

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Targi

Targi

zielonych technologii Rynek technologii środowiskowych jest jednym z najbardziej dynamicznie rozwijających się sektorów światowej gospodarki. Stawiamy na nowe rozwiązania, dzięki którym oczyszczanie wody, segregacja odpadów czy też pozyskiwanie energii ze źródeł odnawialnych jest efektywniejsze. Pełny przegląd najnowszych polskich i zagranicznych technologii z zakresu ochrony środowiska będzie można zobaczyć na targach POLEKO w Poznaniu (20-23.11.2012). Coroczne spotkanie branży ekologicznej w stolicy Wielkopolski, to przegląd oferty

rynkowej z Polski oraz zagranicy, z takich dziedzin jak: woda i ścieki, odpady i recykling, energia i energia odnawialna, rekultywacja i rewitalizacja, czystość powietrza, hałas i wibracje, aparatura kontrolno-pomiarowa, wykrywanie zagrożeń oraz systemy zabezpieczeń środowiska naturalnego, ochrona przeciwpowodziowa, budownictwo komunalne i energetyczne, czy doradztwo i instytucje ochrony środowiska. Nowością w tym roku będzie, obok dobrze już znanych przestrzeni specjalnych takich jak Salon Czystej

Energii, Salon Recyklingu, czy Glob Pełen Energii - ekspozycja pod nazwą Ekologiczne Miasteczko. Będzie to specjalnie zaaranżowana przestrzeń wystawiennicza, na której zaprezentowane zostaną rozwiązania służące redukcji zużycia energii, wykorzystywania jej alternatywnych źródeł i utrzymywania czystości. Więcej informacji na temat targów POLEKO na stronie: www.poleko.mtp.pl Redakcja

Ekologia i Rynek patronuje:

20-23 listopada 2012, Poznań Międzynarodowe Targi Ochrony Środowiska

• woda i ścieki • odpady i recykling • energia, energia odnawialna • powietrze, hałas, wibracje • rekultywacja, rewitalizacja • budownictwo komunalne i energetyczne • aparatura kontrolno-pomiarowa • wykrywanie zagrożeń oraz systemy zabezpieczeń środowiska naturalnego • ochrona przeciwpowodziowa • doradztwo i instytucje ochrony środowiska • edukacja ekologiczna

• 700 wystawców i firm reprezentowanych z 19 krajów • 20.000 profesjonalnych zwiedzających • 30% zagranicznych uczestników targów

Szczegóły na: www.poleko.mtp.pl


Ekologia i Rynek patronuje:

Kontakt: T+48 22 356 25 00 Więcej informacji: www.eurobuildcee.com/SwitchToGreen2012

24/09/2012 WARSZAWA, HOTEL SHERATON HERATON

PRZEŁĄCZ SIĘ NA KONFERENCJA I TARGI Co można robić 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu? Pierwsze, co przychodzi do głowy to… np. zakupy w Tesco. A teraz wyobraź sobie: leżysz w domu przed telewizorem, pracujesz w biurowcu, robisz zakupy w centrum handlowym, relaksujesz się na wakacjach w pięciogwiazdkowym hotelu, a wszystko to zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju. Możliwe? Okaże się to już we wrześniu podczas konferencji i targów „Przełącz się na zielone” organizowanych przez Eurobuild Conferences. Deweloperzy powierzchni biurowych pierwsi zauważyli potrzebę i od kilku lat wdrażają certyfikaty ekologiczne i budują lub modernizują obiekty, by zmieniły kolor na zielony. A czy inwestorzy magazynów, centrów handlowych, hoteli czy mieszkań spostrzegli, że warto postawić na ekologię?

SREBRNI SPONSORZY

BRĄZOWY SPONSOR

PARTNER

PARTNER MERYTORYCZNY

PATRONI MEDIALNI

DLA CZYTELNIKÓW „EKOLOGIA I RYNEK”

ZNIŻKA 40%!

Ekologia i Rynek patronuje:

Sosnowi c

24 – 25 października 2012

Targi Gospodarki Odpadami, Recyklingu i Technik Komunalnych W programie targów konferencja: „Gospodarka odpadami – aktualna rzeczywistość i przyszłość nowego systemu w Polsce” organizowana przy współpracy ze Śląskim Związkiem Gmin i Powiatów

www.ekowaste.pl w tym samym terminie odbędą się: HydroSilesia - Targi Urządzeń i Technologii Branży Wodociągowo – Kanalizacyjnej MELIORACJE - Targi Melioracji i Urządzeń Wodnych, Infrastruktury i Urządzeń Przeciwpowodziowych tereny targowe: Expo Silesia Sp. z o.o., ul. Braci Mieroszewskich 124, Sosnowiec

kontakt: Wojciech Rabsztyn - menadżer projektu tel. 510 031 669, e-mail: wojciech.rabsztyn@exposilesia.pl


Gospodarka i ekologia w Polsce

Gospodarka i Ekologia w Polsce 15 lipca/15 sierpnia 2012 Ekonomia SPOWOLNIONE TEMPO WZROSTU Z „Informacji kwartalnej o sytuacji makroekonomicznej i stanie finansów publicznych. Lipiec 2012 r.” ministerstwa finansów, wynika że PKB w I kw. 2012 r. zwiększył się o 0,8 proc. (licząc kwartał do kwartału), wobec średniego tempa 1 proc. w ubiegłym roku. Z kolei roczne tempo wzrostu wyniosło 3,5 procent. Polska pozostaje wciąż jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek w UE, a gospodarka polska – mimo stagnacji na głównych rynkach eksportowych – wciąż znajduje się na ścieżce wzrostu. Wyniki za I kw. wskazują jednak, że tempo wzrostu spowolniło, choć patrząc przez pryzmat samego PKB, jego skala jest stosunkowo umiarkowana. Natomiast Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju podwyższył tegoroczną prognozę PKB dla Polski do 2,9 proc. rok do roku – z 2,7 proc. rok do roku, obniżając zarazem przyszłoroczną do 2,4 proc. z 2,9 proc. rok do roku. W eurolandzie w 2012 r. bank zakłada łagodną recesję. Wg analizy EBOiR, polska gospodarka w 2011 r. wzrosła powyżej oczekiwań (4,3 proc. rok do roku) dowodząc, że jest odporna na słabe strony gospodarki eurostrefy i przyjazna inwestorom. Popyt krajowy w I poł. 2012 r. nadal był wsparciem dla wzrostu. Jednak konsolidacja fiskalna zmniejszy publiczne wydatki na infrastrukturę w czasie, gdy ogranicza się środki na cele socjalne.

WAHANIA DYNAMIKI PRODUKCJI PRZEMYSŁOWEJ

naszym głównym partnerem handlowym, to ich udział w obrotach – i to zarówno w polskim eksporcie jak i imporcie – spada. W polskim eksporcie - na rzecz Rosji i Wielkiej Brytanii, a w imporcie - na rzecz Rosji i Chin. Ten sam trend dotyczy innego z naszych ważnych partnerów w handlu zagranicznym, Francji (szczegóły – patrz wykres). Jednocześnie, jak podał Narodowy Bank Polski w komunikacie w połowie sierpnia, deficyt w obrotach bieżących w czerwcu 2012 r. wyniósł 1 mld 240 mln euro wobec 749 mln euro deficytu w maju. Na ujemne saldo rachunku bieżącego złożyły się: ujemne salda dochodów (1 mld 441 mln EUR) i obrotów towarowych (412 mln EUR) oraz dodatnie salda usług (546 mln EUR) i transferów bieżących (67 mln EUR). W analogicznym miesiącu 2011 r. saldo rachunku bieżącego było również ujemne i wyniosło 2 mld 023 mln EUR. Zmniejszenie deficytu rachunku bieżącego wynikało, przede wszystkim, z niższego ujemnego salda towarów. Łączne saldo rachunku bieżącego i kapitałowego było ujemne i wyniosło 123 mln EUR.

Udział partnerów handlowych w polskim eksporcie (w proc.) 4,2

Rosja

5,1 5,8

Włochy

5,2 6,4

Francja

6,2

Podtrzymujemy prognozę wzrostu w przypadku produkcji przemysłowej na poziomie 3,5 proc. rok do roku - poinformowali (PAP) w połowie czerwca analitycy z departamentu analiz i prognoz ministerstwa gospodarki. Oznacza to przyspieszenie; w czerwcu ten wskaźnik liczony rok do roku wyniósł 1,2 procent.

SŁABNIE HANDEL ZAGRANICZNY Z porównania wyników polskiego handlu zagranicznego w pierwszej połowie br. w stosunku do analogicznego okresu 2011 r. wynika, że choć Niemcy wciąż pozostają

6,3

Czechy

6,3 6,4

W. Brytania

6,6 26,0

Niemcy

25,5 0

5

10

I połowa 2011 r.

1

15

20

I połowa 2012 r.

25

30

Źródło: PAP

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Gospodarka i ekologia w Polsce

Udział partnerów handlowych w polskim eksporcie (w proc.)

WZMOCNIENIE POLSKIEJ WALUTY

3,7

Niderlandy

Po stosunkowo długim znacznym osłabieniu, w okresie wakacyjnym umocnił się kurs złotego. W połowie sierpnia br. polska waluta wyceniana jest następująco: 4,06 PLN za euro, 3,28 PLN za USD oraz 3,38 PLN za CHF. Od czerwca polska waluta zyskała już ponad 8 proc. na wartości. Jednakże najbliższe tygodnie pokażą, czy jest to trend bardziej długotrwały, czy tylko potwierdzenie tendencji, iż latem tradycyjnie złoty wzmacnia się na rynkach walutowych.

3,8 4,4

Francja

4,0 5,6

Włochy

5,2 8,4

Chiny

8,8

WZROST SPRZEDAŻY DETALICZNEJ

11,2

Rosja

14,6 22,1

Niemcy

21,2 0

5

10

I połowa 2011 r.

15 I połowa 2012 r.

20

25 Źródło: PAP

Według danych GUS, deficyt handlu zagranicznego w okresie styczeń-czerwiec br. wyniósł 5 mld 854,1 mln euro. W tym czasie eksport w porównaniu do analogicznego okresu ub.r. spadł o 4,8 proc., a import o 7,6 procent.

NIŻSZA INFLACJA

Ceny towarów i usług konsumpcyjnych w lipcu tego roku wzrosły o 4,0 proc. w stosunku do lipca 2011 r., a w porównaniu z poprzednim miesiącem spadły o 0,5 proc. - podał 14 sierpnia Główny Urząd Statystyczny. Jednocześnie Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC) poinformowało, że wskaźnik Przyszłej Inflacji (WPI), który prognozuje z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem ruchy cen towarów i usług konsumpcyjnych, spadł o 0,2 pkt. w sierpniu. Spośród dziewięciu składowych wskaźnika, zaledwie jedna oddziaływała w kierunku wzrostu presji inflacyjnej. Było to zadłużenie skarbu państwa. Pozostałe składowe, zarówno te decydujące o kosztowych, jak i popytowych źródłach inflacji działały w kierunku jej spadku. Natomiast wskaźnik oczekiwań inflacyjnych w Polsce według danych Dyrekcji Generalnej ds. Gospodarczych i Finansowych UE, w lipcu wyniósł 36,1 pkt. wobec 35,6 pkt. w poprzednim miesiącu bieżącego roku. W przemyśle wskaźnik oczekiwań co do cen sprzedaży wyniósł 1,8 pkt, wobec 3,8 pkt miesiąc temu, w usłu-

2

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

gach – na poziomie 2,1 pkt wobec 2,8 pkt miesiąc wcześniej, a w handlu detalicznym wyniósł on 20,4 pkt wobec 23,1 pkt w czerwcu bieżącego roku.

08-09/2012

Z danych GUS wynika, że w czerwcu wzrosła sprzedaż detaliczna: o 6,4 proc. w stosunku do czerwca 2011 r. i o 0,2 proc. w stosunku do maja bieżącego roku. Z kolei według danych Eurostatu (biuro statystyczne UE), sprzedaż detaliczna w Polsce wzrosła w czerwcu: o 0,1 proc. w porównaniu do czerwca ub.r., a w relacji do tegorocznego maja nie zmieniła się. Warto jednak pamiętać, że europejskie wyliczenia, w odróżnieniu od GUS, biorą pod uwagę także obroty małych firm handlowych, zatrudniających mniej niż 10 pracowników, a nie uwzględniają sprzedaży samochodów. Zdaniem analityków, dane Eurostatu wskazują, iż w Polsce następuje spadek obrotów małych sklepów oraz postępuje koncentracja handlu detalicznego. GUS poinformował też, że wyprzedzający wskaźnik ufności konsumenckiej (WWUK), który opisuje oczekiwane w najbliższych miesiącach tendencje w konsumpcji indywidualnej, poprawił się w lipcu br. w stosunku do poprzedniego miesiąca o 0,9 pkt i ukształtował na poziomie minus 34,4 punktu. Wartość tego wskaźnika była niższa niż przed rokiem o 7,5 punktu. Z komentarza do danych wynika, że poprawa w stosunku do poprzedniego miesiąca wynikała ze wzrostu wartości wskaźników oczekiwanych zmian w najbliższych 12 miesiącach dotyczących: sytuacji finansowej gospodarstwa domowego, ogólnej sytuacji ekonomicznej kraju oraz poziomu bezrobocia. Pogorszyła się natomiast perspektywa oszczędzania pieniędzy – wskaźnik ten regularnie spada od maja bieżącego roku.

NIEZNACZNY SPADEK BEZROBOCIA Stopa bezrobocia wyniosła w lipcu br. 12,3 proc. i była nieznacznie niższa od danych w poprzednich miesiącach: 12,4 proc. w czerwcu i 12,6 proc. w maju. Bezrobocie w czerwcu tego roku, według metodologii


Gospodarka i ekologia w Polsce

Eurostatu, wyniosło w Polsce 10 proc. - wobec 9,9 proc. w maju. Z kolei liczony przez BIEC Barometr Ofert Pracy, wskazujący na zmiany ogłaszanych w internecie ofert pracy, wzrósł w lipcu w stosunku do czerwca br. o 1,6 pkt i przyjął jedną z najwyższych wartości w ostatnim roku. W lipcu 2012 r. wyniósł on 156,5 pkt, wobec 154,9 pkt w czerwcu oraz 143,6 pkt w maju bieżącego roku. Z komentarza do danych wynika, że pomimo napływających z otoczenia polskiej gospodarki, jak i wielu obszarów w jej wnętrzu, sygnałów o nadchodzącym okresie dekoniunktury, sytuacja na polskim rynku ofert pracy jest obecnie dobra. Zarówno dzięki rozwojowi polskiej gospodarki, m.in. wielu nowym inwestycjom, jak i rozwojowi samego rynku ofert pracy, w tym instytucji świadczących usługi związane z poszukiwaniem zatrudnienia. Jednak zauważalne są sygnały, dające podstawę do prognoz ograniczania tempa kreacji nowych miejsc pracy, w perspektywie kilku miesięcy. Dynamika ofert pracy wyraźnie i sukcesywnie zmniejsza się, a zazwyczaj jest to sygnałem, że w najbliższej przyszłości nastąpi odwrócenie obecnej tendencji.

WZROST PRZECIĘTNEGO WYNAGRODZENIA Jak podał 17 lipca br. GUS, przeciętne wynagrodzenie brutto w czerwcu wynosiło 3,75 tys. zł, czyli wzrosło o 4,3 proc. w ujęciu rocznym, a liczone miesiąc do miesiąca - o 3,8 proc. Przeciętne wynagrodzenie bez wypłat z zysku wyniosło w czerwcu 3,71 tys. zł i wzrosło o 3,6 proc. rok do roku, a wobec maja o 2,8 procent. W przedsiębiorstwach w czerwcu było zatrudnionych 5 mln 531,4 tys. osób, czyli o 0,1 proc. więcej niż przed rokiem i bez zmian wobec maja bieżącego roku.

GORSZE NASTROJE W GOSPODARCE W lipcu ogólny klimat koniunktury w przetwórstwie przemysłowym kształtował się na poziomie minus 3 (w czerwcu 0). Poprawę koniunktury sygnalizowało 15 proc. badanych przedsiębiorstw, a jej pogorszenie 18 procent (w czerwcu zarówno poprawę, jak i pogorszenie wskazywało 17 proc. jednostek). Pozostałe przedsiębiorstwa uważają, że ich sytuacja nie ulega zmianie - podał GUS. Na nieznaczne ograniczenie portfela zamówień ogółem wpływa spadek zagranicznego i krajowego portfela zamówień przy utrzymujących się pozytywnych ocenach obu portfeli. W lipcu (podobnie jak w czerwcu) ogólny klimat koniunktury w budownictwie kształtował się na poziomie minus 14. W obu miesiącach poprawę koniunktury

Wskaêniki nastrojów w Polsce w 2012 r. (w pkt)

15,2

W przemyśle

16,3 0,3

W usługach

0,4 31,0

Konsumenckich 27,5 5,7

W handlu detalicznym

6,3 35,4

W budownictwie

36,7 0

5

10

Czerwiec

15

20

25

30

35

40

Lipiec

Źródło: Dyrekcja Generalna ds. Gospodarczych i Finansowych UE

sygnalizowało 13 proc. przedsiębiorstw, a jej pogorszenie 27 procent. Pozostałe przedsiębiorstwa uznawały, że ich sytuacja nie ulega zmianie. Utrzymywały się pesymistyczne oceny bieżącego portfela zamówień i produkcji budowlano-montażowej. Podobnie nadal niekorzystnie oceniana była sytuacja finansowa, choć nieco mniej negatywnie niż w czerwcu. Odpowiednie prognozy są pesymistyczne i gorsze od formułowanych w ubiegłym miesiącu. Przedsiębiorcy przewidują spadek cen robót budowlano-montażowych, nieco bardziej znaczący od zapowiadanego w czerwcu. Z kolei według danych Dyrekcji Generalnej ds. Gospodarczych i Finansowych Komisji Europejskiej, wskaźnik nastrojów w gospodarce Polski w lipcu 2012 r. wyniósł 90,6 pkt wobec 90,7 pkt w czerwcu. Wskaźnik ten jest opracowywany i publikowany co miesiąc dla wszystkich krajów UE; w przypadku Polski na podstawie ankiet przeprowadzanych przez GUS. Poza syntetycznym wskaźnikiem, instytucja ta podaje również szczegółowe. Aktualne trendy – patrz wykres.

DOBRE TEMPO PRYWATYZACJI Przychody z prywatyzacji mają w br. wynieść 10 mld złotych. Według stanu na 31 lipca 2012 r. przychody z prywatyzacji w ujęciu kasowym w 2012 r. wynoszą 7 045 277 901,97 PLN (nie uwzględniona jest w nich transakcja sprzedaży akcji Banku Gospodarki Żywnościowej), natomiast dywidendy wpłacone w 2012 r.

3

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Gospodarka i ekologia w Polsce

– 1 777 748 157,51 PLN – podało w komunikacie ministerstwo skarbu państwa.

INWESTYCJE ZAGRANICZNE ZA PONAD 21 MLD ZŁOTYCH Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych poinformowała pod koniec lipca, że aktualnie prowadzi 144 projekty inwestycyjne o łącznej wartości 5,4 mld euro, które mogą stworzyć 34 tys. 658 miejsc pracy. Od początku tego roku PAIiIZ zakończył 31 projektów inwestycyjnych o łącznej wartości 902 mln euro, które utworzą prawie 6 tys. nowych miejsc pracy. Nie zmieniła się czołówka krajów, z których pochodzi większość inwestorów prowadzonych przez Agencję: 34 inwestycje amerykańskie są warte 748 mln euro i mogą stworzyć 6 349 miejsc pracy, na drugim miejscu są Niemcy z 17 inwestycjami (450 mln euro, 4 350 miejsc pracy), na trzecim Wielka Brytania (15 projektów, 192 mln euro, 3 099 miejsc pracy), na kolejnych Chiny (10 projektów) i Francja (8 projektów). Nie ma również zmian na liście najpopularniejszych sektorów: nadal dominuje motoryzacja (30 projektów o wartości 1,7 mln euro, 12 679 miejsc pracy), sektor usług biznesowych BPO (26 projektów o wartości 29 mln euro, 6 643 miejsc pracy), badawczo-rozwojowy i ICT (po 10 projektów) oraz maszynowy (9 inwestycji).

SPADAJĄ PRZEWOZY ŁADUNKÓW Jak pod koniec lipca podał GUS, przewozy ładunków w czerwcu br. były niższe o 4,9 proc. w stosunku do maja; w ujęciu rocznym zaś wyglądały następująco: transport kolejowy – o 13,9 proc., do 18,4 mln ton, transport samochodowy liczony rok do roku wzrósł o 6,0 proc., do 13,9 mln ton. A transport rurociągowy wzrósł o 8,4 proc., do 4,2 mln ton.

WYŻSZE CENY GRUNTÓW Jak 2 sierpnia poinformowała Agencja Nieruchomości Rolnych, państwowa ziemia podrożała w drugim kwartale tego roku o 10,7 proc. w ujęciu rocznym, a kwartalnym - o 6,4 proc. Średnia cena gruntów w pierwszym kwartale 2012 r. wyniosła 18 tys. 502 zł za jeden hektar.

UTRZYMUJĄ SIĘ TRENDY SPADKOWE NA RYNKU MIESZKANIOWYM Z raportu przygotowanego przez Szybko.pl, Metrohouse i Expander wynika, że w lipcu podtrzymany został trwający już od kilkunastu miesięcy trend spadkowy

4

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

cen mieszkań na rynku wtórnym; w lipcu średnia obniżka w stosunku do poprzedniego miesiąca wyniosła 0,9 procent. Trend spadkowy dotyczy zarówno cen ofertowych jak i transakcyjnych. Dodatkowo znaczna przewaga podaży nad popytem wydłuża proces decyzyjny nabywców. Jednocześnie maleje średnia powierzchnia nowych mieszkań budowanych przez deweloperów.

PRZEMYSŁ POLSKA OTRZYMAŁA LIMITY BEZPŁATNYCH EMISJI CO2 Zdaniem wicepremiera Waldemara Pawlaka, Polska uzyskała niemal wszystkie uprawnienia na emisję CO2, o które wnioskowała do Komisji Europejskiej na lata 2013-2020. W tym czasie polskie elektrownie i elektrociepłownie będą mogły wyemitować bez opłat 404 mln 650 tys. 354 ton dwutlenku węgla, z czego ponad 77 mln w 2013 roku. Potem coraz więcej pozwoleń będą musiały kupować, ponieważ z roku na rok liczba darmowych pozwoleń będzie spadać. I tak w ostatnim roku przyznawania limitów – 2019 r. - polskie firmy otrzymają pozwolenia na bezpłatną emisję 32 mln ton. Od 2020 r. z każdą emitowaną ilością CO2 będą już się wiązały opłaty.

WZROSŁY OBROTY ENERGIĄ ELEKTRYCZNĄ Jak podała Towarowa Giełda Energii, łączny obrót energią elektryczną na giełdzie wyniósł w lipcu 9,501 TWh i był wyższy o 34,49 proc. w relacji do czerwca bieżącego roku. Rok do roku obroty wzrosły o 3,92 procent. Obrót energią elektryczną na Rynku Terminowym Towarowym w lipcu wyniósł 8,102 TWh, co stanowi wzrost miesiąc do miesiąca o 47,12 proc., a w ujęciu rocznym, o 7,28 procent.

PGNiG ODKRYŁO ZŁOŻA GAZU W POLSCE PGNiG, wspólnie z amerykańską firmą FX Energy, trafiło na duże złoża konwencjonalnego gazu ziemnego w wielkopolskim odwiercie Komorze-3K. Zasoby szacuje się na 1 mld m sześciennych. Eksploatacja złoża może się rozpocząć jednak najwcześniej za dwa lata. Warto przypomnieć, że roczne wydobycie gazu w Polsce wynosi ok. 4 mld m sześc., przy zapotrzebowaniu ok. 14,5 mld m sześciennych.


Gospodarka i ekologia w Polsce

KULCZYK INVESTMENTS TRAFIŁ NA GAZ W AFRYCE Ophir Energy, którego współwłaścicielem jest Jan Kulczyk (poprzez firmę inwestycyjną Kulczyk Investments), odkryła gaz na terenie Gwinei Równikowej. Objętość złoża szacuje na 22,6 mld m sześciennych. To trzecie miejsce odkrycia gazu w tym kraju. Wraz z poprzednimi dwoma, zasoby gazu szacuje się na 62,3 mld m sześciennych.

PKN ORLEN INWESTUJE W ŁUPKI PKN Orlen planuje wydać w 2012 roku 300 mln zł na poszukiwania gazu łupkowego i konwencjonalne projekty wydobywcze. Taka kwota wystarczy na zaledwie kilka odwiertów. Spółka nie planuje też przeznaczyć na ten cel znacząco wyższych kwot w 2013 roku. W 2012 r. planowane jest wykonanie do siedmiu odwiertów, w tym do dwóch odwiertów poziomych, na koncesjach gazu łupkowego Garwolin, Wierzbica, Lubartów. W trzecim kwartale br., PKN Orlen otrzyma wyniki analiz z odwiertu pionowego z koncesji Lubartów. Na początek czwartego kwartału planowany jest drugi odwiert pionowy. W zależności od wyników, pod koniec br. zostanie podjęta decyzja o ewentualnym dokonaniu odwiertu poziomego.

FINANSE BGK WYPŁACIŁ PONAD 100 MLD ZŁOTYCH Od kiedy, zgodnie z ustawą o finansach publicznych, środki przyznane beneficjentom programów unijnych wypłaca Bank Gospodarstwa Krajowego, czyli od początku 2010 r., na konta wnioskodawców z BGK trafiło już ponad 100 mld złotych. Przed 2010 r. środki unijne, nim trafiły do wnioskodawców, najpierw były przelewane na rachunki wielu instytucji pośredniczących.

SPRZEDAŻ OBLIGACJI DETALICZNYCH Jak poinformowało ministerstwo finansów, w lipcu br. udało się sprzedać detaliczne obligacje skarbowe o wartości nominalnej 207,5 mln złotych. Lipcowa sprzedaż była o 17 proc. niższa od sprzedaży zanotowanej w czerwcu 2012 r., kiedy inwestorzy zakupili obligacje o wartości nominalnej 249,6 mln zł i o 55 proc. wyższa od sprzedaży

w lipcu 2011 roku (134,3 mln zł). Dla przykładu, wartość nominalna sprzedanych w lipcu obligacji oszczędnościowych dwuletnich, o oprocentowaniu stałym (DOS0714), wyniosła 75,3 mln złotych. Cena jednej obligacji w okresie sprzedaży wynosiła 100 zł, a oprocentowanie osiągnęło 4,75 proc. rocznie. Warto zaznaczyć, że 75 proc. obligacji dwuletnich (o wartości 56,4 mln zł) kupiono w drodze zamiany obligacji. Cena zamiany wynosiła 99,90 złotych.

DYNAMICZNY ROZWÓJ CATALYST Rośnie znaczenie rynku Catalyst, na którym handluje się obligacjami skarbowymi i korporacyjnymi. Dla przykładu, w okresie od 3 do 9 sierpnia łączna wartość transakcji na tym rynku wyniosła ponad 35,7 mln zł, w tym prawie 20 mln zł dot. obligacji skarbowych. Na 10 sierpnia br. wartość całego rynku Catalyst wynosiła 555,12 mld zł, w tym obligacje skarbowe stanowią 510,23 mld złotych. Obecnie w obrocie znajduje się 206 serii obligacji korporacyjnych, wyemitowanych przez 102 podmioty o łącznej wartości 42,8 mld zł, co oznacza wzrost o 45 proc. w porównaniu z sierpniem ubiegłego roku.

GORSZA KONIUNKTURA W BANKACH W lipcu indeks koniunktury bankowej Pengab wyniósł 20,4 pkt. i był niższy o 2,8 pkt. niż w czerwcu bieżącego roku. Jak ocenia Związek Banków Polskich i TNS Polska, poprawia się sytuacja na rynku kredytów złotowych. Akcja kredytowa w złotych rosła w lipcu w 53 proc. placówek bankowych, malała w 12 proc., a w pozostałych nie zmieniła się. Rozwoju tej akcji spodziewa się 65 proc. placówek bankowych, a spadku 7 procent. Depozyty złotowe rosły w 36 proc. placówek bankowych, a w 19 proc. spadały. Lokaty terminowe rosły łącznie w 34 proc. placówek, natomiast w 23 proc. spadały. W lipcu na rynku bieżących depozytów walutowych sytuacja pogorszyła się, ale badani oczekują, że w najbliższych miesiącach rynek ustabilizuje się. Bankowcy przewidują, że na koniec roku dolar będzie kosztować 3,37 zł, zaś euro 4,25 zł. Oczekują oni rocznej inflacji na poziomie 4,27 procent. Pengab, czyli badania koniunktury bankowej, w placówkach bankowych prowadzone są przez TNS we współpracy i na zlecenie Związku Banków Polskich, od lutego 1993 roku.

MILIARD Z E-MYTA Zgodnie z szacunkami operatora systemu viaTOLL, we wrześniu łączna suma naliczonych opłat za korzystanie

5

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Gospodarka i ekologia w Polsce

Najbardziej ucz´szczane płatne drogi w Polsce (lipiec 2011 r.- lipiec 2012)

7,23 mln km

Droga krajowa nr 7 S3

8,98 mln km

S1

9,01 mln km

S7

10,90 mln km 16,42 mln km

A2

17,64 mln km

Droga krajowa nr 92 A4

76,40 mln km

0

10

20

30

40

50

60

Liczba przejechanych kilometrów

70

80 Źródło: viaTOLL

z autostrad i dróg ekspresowych w Polsce osiągnie poziom 1 mld zł, a w czwartym kwartale łączne wpływy systemu przekroczą dotychczasowy koszt jego budowy. Tylko w lipcu wpływy z e-myta wyniosły 90 mln zł, jest to efekt rozszerzenia od początku lipca obowiązywania systemu na kolejne 320 km dróg. Obejmuje on sieć 1890 km dróg krajowych, ekspresowych i autostrad. viaTOLL działa na wybranych odcinkach autostrad, dróg ekspresowych i krajowych zarządzanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) i jest obowiązkowy dla samochodów i zespołów pojazdów o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 3,5 tony oraz autobusów, niezależnie od ich dopuszczalnej masy całkowitej.

NISKIE WPŁYWY Z PODATKU OD KOPALIN Jak poinformowało ministerstwo finansów, dochody budżetu państwa z podatku od wydobycia niektórych kopalin wyniosły na koniec czerwca 2012 roku - 261 mln 165 tys. złotych. Podatek obowiązuje od połowy kwietnia 2012 roku. Po maju dochody z tego tytułu wyniosły 51 mln 348 tys. złotych. Już dziś wiadomo, że wpływy z tej daniny będą dużo niższe niż 1,8 mld zł, jak założono w budżecie państwa na 2012 rok.

PRAWO UPROSZCZENIA W DZIAŁALNOŚCI GOSPODARCZEJ Rząd chce zlikwidować dwie z sześciu aktualnie obowiązujących procedur rejestracyjnych przy zakładaniu

6

firmy. Zgodnie z projektem nowelizacji ustawy – kodeks pracy przyjętym przez Radę Ministrów, skrócony zostanie do 3 dni (z 14 aktualnie obowiązujących) termin nadania NIP firmie nie będącej osobą fizyczną, która rozpoczyna działalność gospodarczą. Ponadto firmy zostaną zwolnione z obowiązku zgłaszania Państwowej Inspekcji Pracy i Państwowej Inspekcji Sanitarnej informacji o miejscu, rodzaju i zakresie wykonywanej działalności gospodarczej. Obydwie inspekcje, niezbędne dane mają uzyskiwać z rejestru podmiotów prowadzonego przez GUS i kont płatników prowadzonych przez ZUS.

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

OBOWIĄZUJE JUŻ USTAWA DLA PODWYKONAWCÓW W sierpniu weszła w życie ustawa z 28 sierpnia 2012 r. o spłacie niektórych niezaspokojonych należności przedsiębiorców. Umożliwia ona zapłatę za faktury wystawione przez podwykonawców przy budowie dróg i autostrad, które nie zostały uregulowane przez głównych wykonawców. Jak poinformowała Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA), zacznie ona przyjmować wnioski od poszkodowanych przedsiębiorców, ale termin uruchomienia wypłat dla nich zależy od tego, czy firma zgłaszająca wniosek spełnia wymogi zawarte w ustawie i złoży kompletną dokumentację. Należności będą spłacane ze środków Krajowego Funduszu Drogowego, ale tylko do wysokości zabezpieczenia na danym kontrakcie. GDDKiA szacuje, że na płatności dla poszkodowanych przedsiębiorców potrzeba będzie ok. 200 mln złotych.

USTAWA O EMISJI CO2 Podstawową zasadą rozdziału uprawnień do emisji CO2 będzie sprzedaż na aukcji – przewiduje rządowy projekt ustawy o systemie handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych. Ma on przenieść do polskiego prawa przepisy unijne oraz określić zasady i sposób przydziału uprawnień do emisji w okresie rozliczeniowym lat 2013-2020, w tym bezpłatnych uprawnień pochodzących z tzw. derogacji dla elektroenergetyki.

UBEZPIECZENIA ROLNICZE DO NOWELIZACJI Jak poinformował minister rolnictwa Stanisław Kalemba, bardzo zaawansowane są prace nad rządową nowelizacją ustawy o ubezpieczeniach upraw rolnych i zwierząt i jeszcze w tym roku sejm może uchwalić zmianę ustawy, tak by mogła ona obowiązywać od 1 stycznia 2013 roku. Legislator chce stworzyć system, w którym ubezpieczenia rolne będą finansowane ze składek rolników


Gospodarka i ekologia w Polsce

i środków z budżetu państwa. Projekt zakłada zawieranie tzw. umów pakietowych, obejmujących co najmniej trzy ryzyka. Obecnie można ubezpieczyć się od jednej klęski np. suszy lub powodzi. Część firm ubezpieczeniowych odmawia zawarcia takiej umowy, obawiając się strat, bo ten jeden rodzaj klęski żywiołowej najczęściej występuje na danym terenie.

WKRÓTCE ROZDZIAŁ CZĘSTOTLIWOŚCI Z PASMA 1800 MHZ Jak poinformował Urząd Komunikacji Elektronicznej, wpłynęło 21 opinii w toku ogłoszonych z końcem maja konsultacji w sprawie warunków przeprowadzenia przetargu na pięć rezerwacji częstotliwości z pasma 1800 MHz, przeznaczonych do świadczenia na obszarze całego kraju mobilnych usług telekomunikacyjnych. Urząd chce szybko rozdysponować wolne zasoby. Dodatkowo plany UKE przewidują przydział w 2013 r. częstotliwości z pasm 800 MHz i 2600 MHz w ramach aukcji. Połączenie posiadanych zasobów z pasma 900 MHz, z częstotliwościami z pasma 1800 MHz, będzie korzystne dla rozwoju konkurencji na rynku mobilnych usług telekomunikacyjnych. W treści dokumentacji zmianie ulegnie wzór, na podstawie którego przyznawana będzie punktacja z tytułu kryterium zachowania warunków konkurencji.

Samorząd GMINY CHCĄ WIĘCEJ Z PIT-U 25 lipca na posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego przedstawiony został obywatelski projekt noweli ustawy o dochodach samorządów, który zakłada zwiększenie udziału władz lokalnych i regionalnych w dochodach z PIT oraz wprowadzenie subwencji ekologicznej dla gmin, na terenie których są obszary chronione. Jak poinformował szef Biura Związku Miast Polskich, Andrzej Porawski, samorządowcy nie mogąc dogadać się z resortem finansów w sprawie dochodów miast i gmin, powołali Obywatelski Komitet Inicjatywy Ustawodawczej. Samorządowcy proponują m.in., by w przypadku gmin dochody z PIT zwiększyć z 39,34 proc. do 48,78 procent.

SAMORZĄDY MUSZĄ WSPÓŁPRACOWAĆ W latach 2014-2020 unijne pieniądze będą trafiać przede wszystkim do samorządów, które współpracują ze sobą. Jak poinformował Paweł Orłowski, wiceminister rozwoju regionalnego, przygotowane przez resort konkursy mają skłonić samorządy do bliższej współpracy między sobą, a także do poszukiwania partnerów wśród przedsiębiorstw lub organizacji pozarządowych.

SPALARNIA W BYDGOSZCZY Konsorcjum Astaldi i TM.E. Termomeccanica Eco-logia za 491,68 mln zł wybuduje spalarnię dla Kujaw. Zakład powstanie na terenie Bydgoskiego Parku Przemysłowo-Technologicznego i rocznie będzie zamieniać w energię ok. 180 tys. ton odpadów z Bydgoszczy, Torunia oraz z gmin powiatów bydgoskiego i toruńskiego. Jak poinformował Marcin Janczylik, rzecznik Spółki ProNatura, realizującej projekt, wybrana oferta zapewnia nie tylko najniższe koszty budowy oraz najniższe koszty eksploatacji zakładu, ale także niski, bardziej rygorystyczny poziom emisji w trakcie eksploatacji.

Środowisko DODATKOWE MILIONY NA KOLEKTORY

Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej do 2015 r. przeznaczy dla właścicieli domów i wspólnot mieszkaniowych dodatkowo 150 mln zł na 45-proc. dopłaty do zakupu i montażu kolektorów słonecznych. Program, który został rozpoczęty w 2010 r. cieszył się cały czas popularnością, ale w tym roku nabrał niezwykłego przyspieszenia. W pierwszej połowie br., banki zawarły z zainteresowanymi właścicielami nieruchomości aż 75 proc. więcej umów kredytowych, niż w tym samym okresie 2011 roku. W tej sytuacji fundusz uznał, że przeznaczona do tej pory na dopłaty kwota 300 mln zł będzie niewystarczająca.

NOWE ŚRODKI NA OCHRONĘ KLIMATU Z szacunków wynika, że z handlu emisjami CO2, już w przyszłym roku, trafi do budżetu państwa 14 mld złotych. Zgodnie z prawem unijnym, przynajmniej połowa tej kwoty powinna zostać przeznaczona na ochronę klimatyczną. Na co konkretnie, zdecyduje legislator w ustawie, która musi być uchwalona do końca tego roku. Niewykluczone, że nareszcie powstanie system dofinansowań do samochodów z napędem elektrycznym, czy innych proekologicznych pojazdów. Ministerstwo gospodarki będzie wnioskować, by część tych środków została przeznaczona także na kredyty dla małych i średnich firm, służące poprawie efektywności energetycznej.

PROTEST PRZECIWKO INWESTYCJI NA WIŚLE Fundacja „Ja Wisła”, sprzeciwia się budowie tamy i elektrowni wodnej na Wiśle w Siarzewie, niedaleko Ciechocinka, którą chce tam postawić Grupa Energa. Ekolodzy

7

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


Gospodarka i ekologia w Polsce

uważają, że inwestycja jest prawdziwym zamachem na Wisłę. Doprowadzi do wyginięcia odradzającej się populacji jesiotra, łososia i węgorza.

Agrobiznes REKORDOWE ZAKUPY CIĄGNIKÓW

Według Martin & Jacob, agencji monitorującej sprzedaż ciągników i innych maszyn rolniczych na podstawie ich rejestracji, w ciągu pierwszych siedmiu miesięcy rolnicy w Polsce kupili ponad 12,3 tys. ciągników rolniczych, z czego tylko w lipcu zarejestrowali ich 1 963, czyli o 4 proc. więcej niż w czerwcu br., i o 20 proc. więcej niż w lipcu roku 2011. Jest to najlepszy wynik sprzedaży od ośmiu lat. Zdaniem agencji, to wysokie ceny płodów rolnych oraz możliwość dofinansowania ze środków Unii Europejskiej nakręca popyt na nowoczesne maszyny i sprzęt rolniczy.

Sprzeda˝ ciàgników w Polsce – najpopularniejsze marki (styczeƒ-lipiec 2012 r.)

New Holland

2.5 tys. sztuk

Zetor

1.7 tys. sztuk

1.6 tys. sztuk

John Deere

0

500

1000

1500

2000

2500 Źródło: Martin & Jacob

ROLNICY ZEBRALI MNIEJ RZEPAKU Lech Kempczyński z Polskiego Stowarzyszenia Producentów Oleju poinformował (PAP), że tegoroczne zbiory rzepaku będą niższe niż rok wcześniej i najprawdopodobniej wyniosą ok. 1,6-1,7 mln ton (rok temu – 1,9 mln ton). Jakość ziarna jest dobra, ma ono w stosunku do zbiorów z ub. roku mniej zanieczyszczeń i jest bardziej suche. Niezłe zbiory rzepaku – to zasługa wiosennych zasiewów, powinny one w zupełności zaspokoić popyt ze strony polskiego przemysłu olejarskiego.

8

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

WIĘCEJ MLEKA W 2012 ROKU Jak poinformowała Polska Izba Mleka, w okresie sty czeń -czerwiec 2012 r. rolnicy dostarczyli do mleczarń ponad 4 mld 835 mln litrów mleka, czyli o ponad 8,6 proc. więcej, niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Najwięcej mleka dostarczono w woj. podlaskim (ok. 1,4 mld litrów), w woj. mazowieckim (ok. 800 mln litrów) i woj. wielkopolskim (ok. 631 mln). Najmniej – w województwach: dolnośląskim (39,5 mln litrów), podkarpackim (42,5 mln) i zachodniopomorskim (56,7 mln). Za 100 litrów mleka średnio płacono w tym okresie 121,68 zł, czyli o 2,8 proc. więcej niż rok wcześniej.

Motobiznes MNIEJSZY, ALE WCIĄŻ DUŻY IMPORT UŻYWANYCH AUT Z danych ministerstwa finansów wynika, że w pierwszej połowie br. przywieziono do Polski 323 tys. samochodów osobowych, o 5 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2011 roku. Wśród przywożonych pojazdów zdecydowanie górują (47,6 proc.) samochody wyprodukowane 10 lat temu lub wcześniej. Niemal co szósty (52,3 tys.) ze sprowadzonych pojazdów, został zarejestrowany przez Izbę Celną w Poznaniu. W czerwcu br. sprowadzono do Polski 54,3 tys. używanych samochodów; w tym samym czasie zarejestrowano 26,5 tys. nowych.

HOMOLOGACJA PO EUROPEJSKU Polska jest zobowiązana wprowadzić do krajowych przepisów reguły europejskiej homologacji pojazdów i ich części, określone w unijnej dyrektywie 46/2007. Nad projektem zmiany ustawy kodeks drogowy, w której mają się znaleźć odpowiednie przepisy prawa polskiego, wciąż trwają prace w sejmie. Nowelizacja wywołuje wiele emocji. Za szybką zmianą prawa są importerzy samochodów, bo liczą na obniżenie kosztów wprowadzania na polski rynek nowych produktów. Krajowi producenci obawiają się jednak wzrostu swoich kosztów, bo po zmianie prawa homologowane będą musiały być wszystkie części i pojazdy wprowadzane do obrotu lub produkowane w Polsce.

POLSKI PATENT NA GAZOWEGO DIESLA Naukowcy z Politechniki Lubelskiej otrzymali dotację ze środków publicznych (3 mln zł) na rozwiązanie problemu napędzania silników Diesla sprężonym gazem ziemnym (CNG). Paliwo to jest bardziej ekologiczne i tańsze niż propan-butan. Prawdopodobnie chodzi o silnik Diesla zasilany olejem napędowym i CNG. Dzięki takiemu wtryskowi można dozować paliwo, a tym samym zmniejszyć jego zużycie.


The economy and ecology in Poland

The economy and ecology in Poland 15 July / 15 August 2012 THE ECONOMY A SLOWDOWN IN THE ECONOMY From Quarterly information on the macro-economic situation and the state of public finance. July 2012. published by the Ministry of Finance it appears that the GDP for the I quarter of 2012 increased by 0.8 percent (quarter on quarter), as compared to the average increase rate of 1 percent last year. On the other hand, the annual growth rate was 3.5 percent. Poland still remains one of the fastest growing economies in EU, and Polish economy – despite stagnation on the main export markets – continues to increase. However, the results for I quarter indicate that the growth slowed down, although, when only the GDP is considered - its rate remains rather steady. Nevertheless, the European Bank for Reconstruction and Development increased the GDP forecasted for Poland for the current year to 2.9 percent year on year – from 2.7 percent year on year, at the same time decreasing the forecast for the following year to 2.4 percent from 2.9 percent year on year. Across Euroland, in 2012 the bank anticipates a mild recession. According to EBRD analysis, in 2011 Polish economy exceeded anticipated growth (4.3 percent year on year) proving that it can resist the weak sides of the Euro Zone economy and is investor friendly. Domestic demand in the I half of 2012 continued to support the increase. Even so, fiscal consolidation will decrease public expenditure on infrastructure at a time when funds allocated for welfare are cut down on.

FLUCTUATIONS IN THE DYNAMICS OF INDUSTRIAL OUTPUT We sustain our forecast of growth for the industrial output on the level of 3.5 percent year on year – informed (PAP) in mid-June analysts from the Analysis and Forecasts Department for the Ministry of Economy. It indicates acceleration; in June this rate year to year was 1.2 percent.

FOREIGN TRADE WEAKENS When the results of foreign trade for the I quarter of current year are compared to corresponding period of 2011,

it becomes clear that while Germany still remains our main trade partner, their participation in the turnover is decreasing – both for Polish export and import. In Polish export – for the benefit of Russia and Great Britain, and in import – for the benefit of Russia and China. The same tendency can be observed regarding another of our important partners in foreign trade, France (for details see the chart). At the same time, as informed the National Bank of Poland in the announcement released in midAugust, current account deficit in June 2012 amounted to 1 billion 240 million EURO compared to 749 million EURO deficit in May. The negative current account balance comprised: negative income balance (1 billion 441 million EURO) and merchandise trade balance (412 million EURO) as well as positive balance of service (546 million EURO) and current transfers balance (67 million EURO). For the corresponding month of 2011, current account balance was also negative and amounted to 2 billion 023 million EURO. The decrease in the current account deficit resulted mostly from lower negative merchandise trade balance. Combined balance of current and capital

Participation of trading partners in Polish export (in percent) 4.2

Russia

5.1 5.8

Italy

5.2 6.4

France

6.2 6.3

Czech Republic

6.3 6.4

Great Britain

6.6 26.0

Germany

25.5 0

5

10

1st half of 2011 r.

15

20

25

30

1st half of 2012 r. Source: PAP

1

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


The economy and ecology in Poland

Participation of trade partners in Polish export (in percent)

industry, the index of expectations towards selling prices was 1.8 point as compared to 3.8 point a month before, in the service sector – on the level of 2.1 point compared to 2.8 point a month before, and in retail 20.4 point compared to 23.1 in June this year.

3.7

Netherlands

3.8

STRENGHTENING OF POLISH CURRENCY

4.4

France

Following rather long and significant weakening, the exchange rate of the Polish zloty strengthened over the holiday period. In the middle of August this year, the Polish zloty is priced as follows: PLN 4.06 for EURO, PLN 3.28 for USD and PLN 3.38 for CHF. From June Polish currency gained over 8 percent in worth. Still, the following weeks will show whether it is a more long lasting tendency or just a confirmation of the tendency that in the summer the Polish zloty strengthens on the currency markets.

4.0 5.6

Italy

5.2 8.4

China

8.8 11.2

Russia

14.6

INCREASE IN RETAIL SALES

22.1

Germany

21.2 0

5

10

1st half of 2011 r.

15 1st half of 2012 r.

20

25 Source: PAP

accounts was negative and amounted to 123 million EURO.According to information provided by GUS (the Office for National Statistics), the deficit in foreign trade for the period January-June this year was 5 billion 854.1 million EURO. In that time, as compared to corresponding period of the last year, export decreased by 4.8 percent and import by 7.6 percent.

LOWER INFLATION In July this year, the prices of consumer goods and services increased by 4.0 percent as compared to July 2011, and when compared to previous month - they decreased by 0.5 percent – informed the Office for National statistics (GUS) on 14 August. Simultaneously, Bureau for Investments and Economic Cycles (BIEC) informed that the Future Inflation Index, that forecasts the prices of consumer goods and services a few months in advance, decreased by 0.2 point in August. Among nine components of the Index, only one showed upward tendencies towards inflationary pressure. It was the State Treasury debt. All remaining components, both the ones shaping costs and sources of demand-pull inflation, strengthened the inflation’s downward tendencies. All the same, the index of inflation expectations in Poland, according to information of Directorate-General for Economic and Financial Affairs of European Union for July, was 36.1 point compared to 35.6 point for the previous month of current year. In the

2

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

According to the information provided by GUS, retail sale in June increased by 6.4 percent as compared to June 2011 and by 0.2 percent as compared to May this year. Furthermore, as follows from the information provided by Eurostat (EU Statistics Office), the retail sale in Poland increased in June: by 0.1 percent as compared to June last year, and as compared to May this year it remained unchanged. It is, however, worth remembering that European calculations, contrary to GUS, also include the revenues of small trading companies which employ less than 10 workers, and exclude sales of cars. In the opinion of the analysts, the Eurostat data indicate that a decrease can be observed in Poland regarding the turnover of small shops and concentration of retail trade is ongoing. GUS also informed that Leading Consumer Confidence Indicator, which describes the tendencies in individual consumption expected for the following months, improved in July this year by 0.9 point as compared to the previous month and was on the level of minus 34.4 point. The indicator was lower by 7.5 point than previous year. From the commentary to the information it is apparent that the improvement, as compared to previous month, resulted from the increase in the indexes regarding changes expected over the coming 12 months and concerning: the financial situation of a household, general domestic economic situation and the level of unemployment. Moreover, the prospect on saving money deteriorated – this index has been falling down gradually since May this year.

MINOR DECREASE IN UNEMPLOYMENT The rate of unemployment was 12.3 percent in July this year and was slightly lower compared to information for


The economy and ecology in Poland

the previous months: 12.4 percent in June and 12.6 in May. The unemployment in June this year, according to the Eurostat methodology, was 10 percent in Poland – compared to 9.9 percent in May. When it was, however, calculated by BIEC’s Barometr Ofert Pracy (Jobs Barometer) pointing to changes in job offers posted on the Internet, it increased in July, as compared to June this year, by 1.6 point and was one of the highest numbers noted over the last year. In July 2012 it was 156.5 points compared to 154.9 points in June and 143.6 points in May this year. From the commentary to the information it can be inferred that despite the information forecasting a period of recession that come both from around Polish economy and from many fields within it, the situation on Polish job offers market is currently good. Equally due to the development of Polish economy, just to mention numerous new investments, and the development of the job offers market itself, also accounting for institutions that provide services connected with seeking employment. Nevertheless, there are some signals that support forecasts of decrease in the pace of creating new job places over the next few months. The dynamics of job offers is clearly and successively diminishing, and this usually is a signal of a complete change in current tendencies in the nearest future.

INCREASE OF AVERAGE WAGE AND SALARY According to information presented by GUS on 17 July, average gross wage and salary in June was PLN 3.75 thousand and therefore increased by 4.3 percent year to year, and calculated month to month – by3.8 percent. Average wage and salary excluding payments from profits was PLN 3.71 thousand in June and increased by 3.6 percent year to year, and as compared to May by 2.8 percent. In June the companies employed 5 million 531.4 thousand people, which is 0.1 percent more than the previous year and remains unchanged when compared to May this year.

WORSE ATTITUDES IN THE ECONOMY In July, the overall economic situation in the processing industry was on level minus 3 (0 in June). Improvement in the overall economic situation was reported by 15 percent of questioned businesses, and deterioration was reported by 18 percent (in June both improvement and deterioration was reported by 17 percent of business units). Other businesses claim that their situation remained unchanged – informed GUS. The overall slight decrease in the orders received is influenced by the fall in the international and domestic orders received with sustain positive opinions concerning both of them.

Sentiment indicators in Poland in 2012 (in points) 15,2

in industry

16,3 0,3

in services

0,4 31,0

of consumer 27,5 5,7

in retail trade

6,3 35,4

in construction

36,7 0

5

10

June

15

20

25

30

35

40

July

Source: Dyrekcja Generalna ds. Gospodarczych i Finansowych UE

In July (as it was in June) the overall economic situation in the construction industry was on level minus 14. In both months improvement in the overall economic situation was reported by 13 percent of businesses, while 27 percent reported its deterioration. All the other businesses decided that their situation remained unchanged. Pessimistic views on current orders received as well as on building and construction output remained unchanged. Similarly, financial situation was still regarded as negative, but slightly less so than it was in June. Respective forecasts are pessimistic and worse compared to those voiced last month. Business owners forecast a decrease in prices charged for building and construction works, which is slightly more significant than the one forecasted in June. On the other hand, according to Directorate-General for Economic and Financial Affairs of European Union, Economic Sentiment Indicator for Poland in July 2012 was 90.7 point compared to 90.7 in June. This indicator is calculated and published each month for each member country of the European Union, in case of Poland it is based on surveys conducted by GUS. Apart from a synthetic index the Office also provides detailed one. Current tendencies – compare with the chart.

GOOD PACE OF PRIVATIZATION The income from privatization is estimated to amount to PLN 10 billion this year. Based on situation for 31 July 2012 the income from privatization as cash data for 2012 amounts to PLN 7 045 277 901.97 (excluding the transaction of selling the shares of Bank Gospodarki

3

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


The economy and ecology in Poland

Żywnościowej), whereas the dividends paid out in 2012 – PLN 1 777 748 157.51 – informed in an announcement the Ministry of State Treasury.

FOREIGN INFESTMENTS FOR OVER PLN 21 BILLION Polish Information and Foreign Investment Agency informed at the end of July that it currently is conducting 144 investment projects with the combined value of 5.4 billion EURO, which can generate 34 thousand 658 workplaces. Since the beginning of this year Polish Information and Foreign Investment Agency finished 31 investment projects with the combined value of 902 billion EURO, this will generate almost 6 thousand new workplaces. There are no changes among the top countries from which the majority of investors led by the Agency come: 34 American investments are worth EURO 748 million and can generate 6 349 workplaces, Germany is the second with 17 investments (EURO 450 million, 4 350 workplaces), Great Britain is third (15 projects, EURO 192 million, 3 099 workplaces), next is China (10 projects) and France (8 projects). Also, there are no changes on the list of the most popular sectors: the automotive industry is still in the lead (30 projects with the combined value of EURO 1.7 million, 12 679 workplaces), business industry services - BPO (26 projects with the combined value of EURO 29 million, 6 643 workplaces), research and development, and ICT (each 10 projects) and mechanical engineering (9 investments).

DECREASE IN TRANSPORT OF GOODS As announced by GUS at the end of July, the transport of goods in June this year decreased by 4.9 percent compared to May; on a year to year basis the situation was as follows: rail transport – by 13.9 percent, to 18.4 million tons, road transport year to year increased by 6.0 percent, to 13.9 million tons; and pipeline transport increased by 8.4 percent, to 4.2 million tons.

HIGHER PRICES OF LAND As the Agricultural Property Agency informed on 2 August, state-owned agricultural land increased in value in the second quarter of this year by 10.7 percent year to year, and quarter to quarter– by 6.4 percent. The average price of agricultural land in the first quarter of 2012 was 18 thousand 502 for a hectare of land.

DOWNWARD TENDENCIES CONTINUE ON THE REAL ESTATE MARKET The report prepared by Szybko.pl, Metrohouse and Expander makes it apparent that July saw a continuance

4

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

of downward tendency that has lasted over the last few months and concerns the prices of properties on the secondary market, in July an average decrease in price as compared to previous month was 0.9 percent. The downward tendency concerns both offered and transaction prices. Additionally, clear excess supply prolongs the decision making process of buyers. At the same time, the floor space of newly developed flats decreases.

INDUSTRY POLAND RECEIVED LIMITS FOR THE FREE EMISSION OF CO2 In the opinion of the deputy prime minister Waldemar Pawlak, Poland applied for and was granted by the European Commission almost all rights for the emission of CO2 for the years 2013-2020. Over that period, Polish power stations as well as heat and power stations will be allowed to emit free of charge 404 millions 650 thousand 354 tons CO2, and 77 million of that in 2013. Afterwards, more and more permissions will have to be bought as year after year the number of free permissions will be reduced. And for the last year of awarding free limits – the year 2019 – Polish companies will be allowed to emit 32 million tons. Starting from 2020 any amount of emitted CO2 will require a payment to be made.

ELECTRICITY SALES VOLUME INCREASED From the information of Power Exchange (Towarowa Giełda Energii), total electricity sales volume on the Power Exchange in July amounted to 9.501 TWh and was higher by 34.49 percent when compared to June this year. On the year to year basis, the sales volume increased by 3.92 percent. The electricity sales volume on the Commodity Derivatives Market in July amounted to 8.102 TWh, which makes up, on a month to month basis, an increase by 47.12 percent, and on a year to year basis by 7.28 percent.

POLISH OIL & GAS COMPANY (PGNiG) DISCOVERED GAS FIELDS IN POLAND PGNiG, jointly with an American company FX Energy found a large gas deposit of conventional natural gas in Wielkopolska gas well Komorze-3K. The deposit is estimated at 1 billion cubic metres. However, the work on the deposit can commence in two years at the earliest. It is worth mentioning, that annual gas extraction in Poland amounts to about 4 billion cubic metres, with the demand at the level of about 14.5 billion cubic metres.


The economy and ecology in Poland

KULCZYK INVESTMENTS FOUND GAS IN AFRICA Ophir Energy, the co-owner of which is Jan Kulczyk (through his investment company Kulczyk Investments), discovered gas in the territory of Equatorial Guinea. The size of the deposit is estimated at 22.6 billion cubic metres. In this country, it is the third location where gas was discovered. Together with the two previously discovered ones, the total deposit of gas is estimated at 62.3 billion cubic metres.

PKN ORLEN INVESTS IN SHALE PKN Orlen is planning for 2012 to spend PLN 300 billion on natural gas exploration and conventional extraction projects. This amount of money would barely be sufficient.

FINANCES BGK (BANK GOSPODARSTWA KRAJOWEGO) PAID OUT OVER 100 BILLION ZLOTY Since the time when, under the Public Finance Law, the funds awarded to the beneficiaries of the European Union programmes are paid out by Bank Gospodarstwa Krajowego that is since the beginning of 2010 BGK transferred to the applicants’ bank accounts over 100 billion zloty. Before 2010, EU funds were transferred to the bank accounts of many Intermediate Bodies prior to finally being transferred to the applicants.

SALES OF RETAIL BONDS The Ministry of Finance informed that in July this year it managed to sell retail treasury bonds with the total nominal value of PLN 207.5 billion. The sale in July was 17 percent lower than the sale recorded in June 2012 when the investors purchased bonds with the nominal value of PLN 249.6 billion, and by 55 percent higher when compared to the sale in July 2011 (PLN 134.3 billion). Just to give an example, the total nominal value of Two Year Fixed Rate Bonds (DOS0714) sold in July amounted to PLN 75.3 billion. The price of a single bond during the sales period was PLN 100, and the interest rate was 4.75 percent on a year to year basis. It is worth mentioning that 75 percent of the two year bonds (with the combined value of PLN 56.4 billion) were purchased by way of conversion of bonds. The price of conversion was PLN 99.90.

DYNAMIC DEVELOPMENT OF CATALYST The Catalyst Market, which trades in corporate and government bonds, is growing in importance. To give an example, over the period between 3 and 9 August the combined value of transactions on this market amounted to over PLN 35.7 billion, and of that almost PLN 20 billion was for government bonds. As for 10 August this year, the total value of Catalyst Market was PLN 555.12 billion, and of that government bonds comprise PLN 510.23 billion. Currently 206 batches of corporate bonds issued by 102 entities are being traded and their combined value amounts to PLN 42.8 billion, which means an increase by 45 percent when compared to August last year.

WORSE ECONOMIC SITUATION IN BANKS In July, Pengab banking climate index was 20.4 points and was lower by 2.8 point when compared to June this year. In the opinion of Polish Bank Association and TNS Polska, the situation on the market of Polish currency denominated loans is improving. Credit activity for domestic currency loans increased in July in 53 percent of branches of banks, decreased in 12 percent and reminded unchanged in the remaining ones. Further development in credit activity is anticipated by 56 percent of branches of banks, whereas decrease is expected by 7 percent. As for deposits in Polish currency, 36 percent of the branches reported increase, and 19 percent decrease. Fixed term deposits increased in 34 percent of the branches and decreased in 23 percent. In July, the situation on the market of Foreign Currency Demand Deposit deteriorated, but the respondents anticipate that over the coming months the situation will stabilize. Banking experts forecast for the end of this year the prices to be: USD - PLN 3.37 and EURO - PLN 4.25. They forecast annual inflation to be 4.27 percent. Pengab, i.e. the studies in banking business, in the branches of banks are conducted by TNS in cooperation with and on request from Polish Bank Association, since February 1993.

A BILLION FROM E-TOLL According to the estimates of the provider of viaTOLL system, in September the overall combined toll payments for using motorways and clearways in Poland will amount to PLN 1 billion, and in the fourth quarter the total combined income from the system will exceed the construction costs so far. In July alone the income from e-toll amounted to PLN 90 billion, which is the effect of extending, from the beginning of July, the system coverage to further 320 km of roads. It covers a network of 1890 km of trunk roads, clearways and motorways. ViaTOLL is already op

5

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


The economy and ecology in Poland

erating on selected fragments of motorways, clearways and trunk roads managed by the General Directorate of National Roads and Motorways (GDDKiA) and is obligatory for vehicles and combination vehicles with the gross vehicle weight exceeding 3.5 tons and buses regardless their gross vehicle weight.

The most frequented toll roads in Poland (July 2011 - July 2012)

THE ACT FOR SUBCONTRACTORS IS IN EFFECT

7.23 mln km

Trunk road nr 7 S3

8.98 mln km

S1

9.01 mln km

S7

10.90 mln km 16.42 mln km

A2

17.64 mln km

Trunk road nr 92 A4

76.40 mln km

0

10

20

30

40

50

60

70

80

Number of miles driven Source: viaTOLL

LOW INCOMES FROM TAX ON MINERALS According to the information presented by the Ministry of Finance, the income to national budget from tax on extraction of selected minerals amounted, at the end of June 2012, to PLN 261 billion 165 thousand. The tax has been levied since mid April 2012. After May income from this tax amounted to PLN 51 billion 348 thousand. It is already clear that income from this tax will be much lower than PLN 1.8 billion as stipulated in the National Budget for 2012.

THE LAW SIMPLIFICATIONS IN BUSINESS ACTIVITY The government wants to terminate two out of six currently operating registration procedures for setting up a business. According to the bill for the revision of Law – the Employment Code passed by Council of Ministers, the time to grant a NIP (Tax Identification Number) to a company that is not an individual entity, and that commences business activity, will be shortened to 3 days (from 14 days currently). Moreover, the companies will be freed from

6

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

the obligation to present the National Labour Inspectorate and the State Sanitary Inspection with the information concerning the location, type and scope of business activity carried out. Both the Inspection and the Inspectorate will obtain the necessary information from the business registry kept by GUS and accounts of taxpayers run by ZUS (Social Insurance Institution).

The Act on repayment of some unsatisfied debts of 28 August 2012 went into effect in August. This Act enables settling invoices issued by the subcontractors for building roads and motorways, which were not settled by the main contractors. As the General Directorate of National Roads and Motorways (GDDKiA) informed, it will start to accept applications from harmed entrepreneurs but the date they are to be paid depends on whether the business submitting the application meets the requirements specified in the Act and submits complete documentation. All outstanding debts will be paid out from the National Road Fund, but only up to the amount of collateral for a given contract. GDDKiA estimates that to settle all outstanding debts owed to the harmed companies PLN 200 will be needed.

AGREEMENT ON CO2 EMISSION The basics for distribution of rights to emit CO2 will be sale at an auction – stipulates the government bill on the trade system of greenhouse gases emission. It is to implement EU law in Polish regulations and determine the principles and ways of distribution of rights to emit gases in the accounting period of 2013-2020, including free emission rights stemming from the so called derogation for the Power Sector.

FARMERS INSURANCES TO BE AMMENDED As informed the Minister of Agriculture Stanisłąw Kalemba, the government’s works on the bill of Insurance Act of Agricultural Crops and Animals are very advanced and it may even be this year when the Sejm passes this bill so that the Act may become binding as of 1 January 2013. The legislator wants to create a system in which agricultural insurance will be financed by contributions from farmers and state funds. The project involves entering into the so-called contract package, including at least three risk factors. Currently one can insure against a disaster such as drought or flood. Some insurance companies refuse to enter into such an agreement, anticipating a loss, because a given kind of natural disaster occurs in a particular area most often.


The economy and ecology in Poland

FORTHCOMING DISTRIBUTION OF 1800 MHZ FREQUENCY BAND As the Office of Electronic Communications informed, they received 21 reviews as a result of consultations announced at the end of May and concerning the conditions of the tender for securing up to five frequencies in the 1800 MHz band, designated to mobile telecommunications services that will facilitate the entire country. The Authority wants to quickly distribute free resources. In addition, the plans provide for the allocation of UKE in 2013 for frequency bands 800 MHz and 2600 MHz in an auction. The combination of the resources of the 900 MHz band and the frequencies of 1800 MHz band will be beneficial for the development of competition on the market of mobile telecommunications services. The content of the document will change the basics on which the points for keeping up competitive behaviour will be awarded.

Self-governance CITIES WANT MORE FROM PIT On July 25 at a meeting of the Joint Commission of Government and Local Government a citizens draft amendment of the Act on Incomes of Local Governments was presented, it involves increasing the share of local and regional authorities in the income from PIT and the introduction of environmental subsidies for municipalities on the territory of which protected areas are located. As informed the head of the Office of the Union of Polish Cities, Andrzej Porawski, local government members being unable to reach an agreement with the Ministry of Finance concerning the income of cities and towns established the Citizens’ Legislative Initiative Committee. The local authorities are proposing, inter alia, that in the case of personal income tax the revenue of municipalities be increased from 39.34 percent to 48.78 percent.

LOCAL AUTHORITIES MUST COOPERATE In the period 2014-2020, EU money will be earmarked especially for local governments that work together. As Paweł Orłowski, Deputy Minister of regional development, said: the competitions prepared by the Ministry are to encourage local governments to work more closely with one another, and to seek partners among companies and NGOs.

INCINERATION PLANT IN BYDGOSZCZ Astaldi Consortium and TM.E. Termomeccanica Ecologia is to build an incineration plant for Kujawy for PLN 491.68

million. The plant will be built in the Bydgoszcz Industrial and Technological Park and the annual energy output will approximately amount to 180 thousand tons of waste from Bydgoszcz, Toruń and Bydgoszcz districts and municipalities Torun turned into energy. As reported Marcin Janczylik, a spokesman for the Company ProNatura implementing the project, the selected range not only provides the lowest cost of building and operating the plant, but also small, more stringent emissions during operation.

Environment ADDITIONAL MILLIONS FOR COLLECTORS The National Fund for Environmental Protection and Water Management is to allocate, till 2015, for homeowners and residential communities further PLN 150 million on 45percent subsidy for the purchase and installation of solar panels. The program, which was launched in 2010, is very popular all the time, but this year it accelerated enormously. In the first half of this year, the banks and interested property owners signed as much as 75 percent more credit agreements, compared to the same period of 2011. In this situation, the fund decided that the amount earmarked for subsidies up to date and amounting to PLN 300 million would be insufficient.

NEW FUNDS FOR CLIMATE PROTECTION The estimates indicate that from the CO2 emissions trading, as early as next year, PLN 14 billion will go to the state budget. According to EU law, at least half of this amount should be spent on climate protection. For what purpose exactly, will be decided by legislator in the Act, which must be passed by the end of this year. It is possible that finally a system of subsidies for electric cars and other green vehicles will be created. The Ministry of Economy will request that the portion of these funds be allocated as loans to small and medium-sized businesses, to improve energy efficiency.

PROTEST AGAINST INVESTMENT IN VISTULA RIVER The foundation “ja Wisła” is opposed to the construction of dams and hydropower station on the Vistula River in Siarzewo, near Ciechocinek, which is to be built by Energa Group. Environmentalists believe that the investment is a real threat to the Vistula River. And that this will lead to the extinction of a resurgent population of sturgeon, salmon and eel.

7

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012


The economy and ecology in Poland

AGRIBUSINESS RECORD PURCHASES OF TRACTORS According to Martin & Jacob, the agency monitoring sales of tractors and other agricultural machinery on the basis of their registration, during the first seven months the farmers in Poland bought more than 12.3 thousand tractors, of which only in July they registered 1 963, which is an increase by 4 percent compared to June this year, and by 20 percent compared to July 2011. This is the best sales result in eight years. According to the agency, it was high prices of agricultural products and the possibility of co-financing from the EU funds that steered the demand for modern agricultural machinery and equipment.

Sales of tractors in Poland - the most popular brands (January-July 2012)

New Holland

2.5 Thousand

Zetor

1.7 Thousand

4 billion 835 million liters of milk, which is over 8.6 percent more than in the same period last year. Most milk was delivered in the Podlaskie province (about 1.4 billion liters) in the Mazowieckie province (about 800 million liters) and Wielkopolska province (about 631 million). The least - in the regions of Dolnośląskie (39.5 million liters), Podkarpackie (42.5 million) and Zachodniopomorskie (56.7 million). The average price for 100 liters of milk that was paid during the period was PLN 121.68 that is by 2.8 percent more than the year before.

MOTOBUSINESS SMALLER BUT STILL BIG IMPORT OF USED CARS The Finance Ministry data shows that in first half of this year 323 thousand cars was brought to Poland, which was about 5 percent less than in the same period of 2011. Among the imported vehicles dominate by far (47.6 percent) cars manufactured 10 years ago or earlier. Nearly one in six (52.3 thousand) of imported vehicles has been registered by the Customs Chamber in Poznań. In June this year 54.3 thousand used cars was brought into Poland, at the same time 26.5 thousand new ones were registered.

HOMOLOGATION AS IN EUROPE 1.6 Thousand

John Deere

0

500

1000

1500

2000

2500 Source: Martin & Jacob

FARMERS HARVESTED LESS RAPE Lech Kempczyński of the Polish Association of Oil Producers announced (PAP) that this year’s harvest of rape will be smaller than the year before, and is likely to amount to about 1.6-1.7 million tons (a year ago - 1.9 million tons). Quality of the seeds is good and they are less contaminated compared to last year, they are also drier. Fairly good harvest of rape is the result of spring sowing, which should fully meet the demand of the Polish Oil industry.

MORE MILK IN 2012 As informed the Polish Chamber of Milk, during the period January-June 2012, the farmers delivered to dairies over

8

❙ www.ekologiairynek.pl ❙

08-09/2012

Poland is obliged to introduce into the national legislation the European rules of the homologation of vehicles and their parts as specified in EU Directive 46/2007. The draft amendment to the Highway Code, where relevant provisions of Polish law are to be included, is still underway in the Sejm. The amendment brings up a lot of emotions. Swift change of the law is supported by importers of cars, because they hope to reduce the cost of introducing new products into the Polish market. Domestic manufacturers, however, are concerned, that this will increase their costs because following the change of law all the parts and vehicles marketed or manufactured in Poland will require homologation.

POLISH PATENT FOR GAS DIESEL Researchers at the Technical University of Lublin received a subsidy from public funds (PLN 3 million) to solve the problem of diesel engine that can be fueled by compressed natural gas (CNG). This fuel is cleaner and cheaper than propane. Probably this concerns a diesel engine powered by diesel fuel and CNG. With such injection the fuel can be dispensed in a controlled manner, thereby reducing wear.



ODKRYWAMY UKRYTE BOGACTWO To, co niewidoczne, nie zawsze jest groźne. Źródła energii przez miliony lat pozostawały w ukryciu. Wiemy, jak je odnaleźć. ORLEN. Napędzamy przyszłość. www.orlen.pl


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.