Odpowiedzialnie z naturą nr 3

Page 1

ODPOWIEDZIALNIE Z NATURĄ

www.ekologiairynek.pl

NR 3 23 LISTOPADA 2012

SUPLEMENT MIESIĘCZNIKA EKOLOGIA I RYNEK PUBLIKOWANY W RZECZPOSPOLITEJ

Inwestycje w zielonej energetyce mogą być mocnym wsparciem dla gospodarki OD REDAKTORA

owe prawo o OZE rodzi się w bólach i zbyt późno. Szkoda, bo to ogromna szansa dla polskiej gospodarki. Porównywalna z tą, która na początku transformacji wyzwoliła potężny potencjał w postaci setek tysięcy małych firm, zaktywizowała nawet najmniejsze gminy. Jak kiedyś prywatyzacja handlu, tak teraz rozproszenie miejsc pozyskiwania energii – może stać się kołem zamachowym i nadać nowy impuls wzrostowi gospodarczemu. A potencjał to niezwykły. Jeśli uda się go maksymalnie wyzwolić, możemy mieć nawet 6 mln mikroinstalacji, wytwarzających zieloną energię i zapewniających zysk ich posiadaczom. Ale przede wszystkim to setki tysięcy instalacji, dających miejsca pracy i dochody przedsiębiorcom działającym na niewielką skalę, w tzw. Polsce powiatowej i gminnej. Wszędzie tam, gdzie dziś nie ma pomysłu na rozwój, a bezrobocie odbiera wszelką nadzieję na przyszłość.

N

Dlaczego więc ta szansa wykluwa się tak długo? Balastem jest przeszłość. Do tej pory pieniądze na inwestycje energetyczne szły do wielkich firm. Nawet te, które dotyczyły rozwoju OZE – prowadząc zresztą do skutków tak patologicznych, jak import biomasy zasilającej procesy współspalania. Na szczęście, aktualny projekt ustawy honoruje ich prawa nabyte i daje dużo czasu na efektywne wyjście z inwestycji, które okazały się ślepym korytarzem energetycznej ewolucji. Zbigniew Biskupski

ROZMOWA Z MARIUSZEM KLIMCZAKIEM, PREZESEM BANKU OCHRONY ŚRODOWISKA S.A. Czy Pana zdaniem, projektowana ustawa o odnawialnych źródłach energii, nakłada na polską gospodarkę dodatkowe koszty, czy raczej otwiera nowe perspektywy rozwoju? – Zdecydowanie są to perspektywy rozwoju. Niezwykle jednak ważne jest, by w ostatecznie uchwalonej ustawie zachowane zostały wskaźniki wsparcia dla poszczególnych OZE. Bardzo istotne są rozwiązania umożliwiające rozwój rozproszonych źródeł energii. Stawiając na rozwój tej branży możemy wypełnić zobowiązania, które mamy wobec Unii Europejskiej, jak i wykorzystać szanse płynące z tego tytułu dla gospodarki. Gdy analizujemy zapisy projektu ustawy i jednocześnie patrzymy na możliwości, jakie stwarza ona dla rynku, to oceniamy, że odpowiednie ukształtowanie przepisów może przynieść Polsce inwestycje rzędu od kilkunastu do kilkudziesięciu miliardów złotych rocznie. W kwocie tej uwzględnione są też obszary wsparcia czyli efekty ekonomiczne, wynikające z rozwoju nowopowstającego biznesu. Szczególnie istotny jest tu potencjał jaki otwiera się przed rozproszonymi źródłami energii. Wystarczy proste porównanie: w przypadku inwestycji w farmy wiatrowe

– złotówka importu generuje po naszej stronie 1,20-1,30 zł inwestycji, a w fotowoltaikę – od 3 do 5 złotych. Drugą niezwykle istotną dla polskiej gospodarki korzyścią jest moim zdaniem, a opieram się tu na doświadczeniach niemieckich czy brytyjskich – stworzenie w miarę szybko kilkudziesięciu tysięcy nowych miejsc pracy. Czyli nowe rozwiązania wpisują się, w sam raz, na trudne kwartały czekające polską gospodarkę? – W kontekście przewidywań co do wzrostu gospodarczego w latach 2013 i 2014, wykreowanie się nowego rynku może mieć bardzo istotne znaczenie. Dlatego tak ważne jest też, by ustawa weszła w życie jak najszybciej, najlepiej już od początku przyszłego roku. Istotne jest wszakże, aby projekt ustawy i potencjalne korzyści płynące z uregulowań były rozpatrywane możliwie szeroko. Konieczna jest tu m.in. współpraca wielu resortów. Wtedy każda złotówka włożona w inwestycje OZE może być później wielokrotnie „lewarowana”, poprzez kolejne pochodne inwestycje. Wystarczy stworzyć pewne i trwałe fundamenty, jasne zasady na najbliższe kilkanaście lat, aby biznes bardzo szybko się do

nich dostosował i uruchomił nowe przedsięwzięcia. Rozwiązania, jakie niesie ustawa o OZE stwarzają też ogromną szansę dla mniejszych miejscowości i terenów wiejskich, tym bardziej że jest tam duży potencjał. Warty uwagi jest choćby program wspierania produkcji zielonej energii – z biomasy. Powinniśmy postawić na przedsięwzięcia lokalne, o mocy kilku megawatów. Wokół nich, w ciągu kilku lat, na bazie rozwijającego się rynku pracy powinno powstać wiele innych firm, co oznacza zwielokrotnienie efektu ekonomicznego. Każda złotówka zainwestowana właśnie na tych obszarach generuje konsumpcję, a to jest bardzo istotny element wzrostu PKB w najbliższych latach i zabezpieczenia się przed sytuacją kryzysową. Rzecz bowiem w tym, że jeżeli już wydajemy pieniądze – to żebyśmy na tym jak najbardziej skorzystali. Nie patrzyli tylko przez pryzmat zobowiązań, ekologii, wskaźników emisji dwutlenku węgla, ale żeby celem nadrzędnym wydatkowania tych pieniędzy była korzyść dla nas wszystkich. Projekt ustawy preferuje inwestowanie w rozproszone źródła energii. Czy słusznie?

– To bardzo dobry kierunek. Należałoby go wszakże podzielić na trzy główne linie: biomasa, biogaz i fotowoltaika. Wydaje się, że rozwój małych biogazowni ma duże szanse na powodzenie. Potencjał rynku jest naprawdę pokaźny, biomasy nie brakuje, a w przypadku mniejszych instalacji odpadają problemy logistyczne – nie trzeba choćby dowozić surowca z drugiego końca Polski, wystarczą bowiem lokalne zasoby. Duże szanse rozwoju stoją także przed małymi instalacjami fotowoltaicznymi. Na dodatek, projektowane rozwiązania prawne zawierają wiele ułatwień – dla inwestujących w instalacje małe i mikro. Dzięki nim rynek instalacji fotowoltaicznych może rozwinąć się niemal natychmiast. To poważny argument przemawiający za tym, żeby przepisy nowej ustawy wdrożyć jak najszybciej. Im szybciej to zrobimy, tym większa jest szansa, że dzięki inwestycjom w OZE łatwiej przejdziemy przez okres spowolnienia w światowej gospodarce. Nowym obszarem wsparcia wśród OZE jest właśnie fotowoltaika… – Instalacje fotowoltaiczne, w odróżnieniu np. od farm wiatrowych, dla których istotne są tzw. strefy wietrz-

ności, mogą być instalowane w dowolnym miejscu kraju. To jednak nie wszystko. Energetyka rozproszona jest niezwykle istotna od strony efektywnościowej, ponieważ mówimy tu o energii, która jest produkowana na końcówkach sieci, tam gdzie mamy teraz największe straty podczas jej przesyłania. Istotny jest też efekt skali. W przypadku mikroinstalacji – w grę wchodzi 6 mln gospodarstw domowych, gdzie tego typu instalacje, o mocy między 3 a 5 kilowatów, można bez trudu zmieścić na dachu. Na dodatek, nadwyżki energii można będzie w łatwy sposób sprzedawać. To może mieć też duży wpływ na postawy Polaków – gdy właściciel mikroinstalacji zobaczy, że dzięki sprzedaży nadwyżki energii dostanie co miesiąc 100, a nawet 500 zł ekstra środków, wspierających jego domowy budżet, to również zmieni się jego podejście do zużywania energii. Dzięki temu gospodarka skorzysta podwójnie – wzrośnie udział energii wytwarzanej z odnawialnych źródeł, a dodatkowo będziemy oszczędniej dysponować naszym potencjałem energetycznym.

Rozmawiał Zbigniew Biskupski

Odpowiedzialnie z Naturą – suplement miesięcznika Ekologia i Rynek publikowany w Rzeczpospolitej. Dyr. Generalny: Jacek Szczęsny, Red. Naczelny: Zbigniew Biskupski, Sekretarz: Małgorzata Byrska. Adres: ul. Pandy 8, 02-202 Warszawa, tel. (22) 408 64 01, biuro@ekorynek.com


ODPOWIEDZIALNIE Z NATURĄ

www.ekologiairynek.pl

Energia jest „pod ręką” POLSKA ZOBOWIĄZAŁA SIĘ DO ZWIĘKSZENIA UDZIAŁU ENERGII ODNAWIALNEJ W BILANSIE ENERGII FINALNEJ BRUTTO – DO POZIOMU CO NAJMNIEJ 15 PROC. W 2020 ROKU. I STAWIA NA LOKALNE MIKROŹRÓDŁA JEJ WYTWARZANIA Ustawa o odnawialnych źródłach energii (tzw. ustawa o OZE), nad którą prace legislacyjne nabierają coraz większego tempa, ma przede wszystkim zwiększyć bezpieczeństwo energetyczne i ochronę środowiska, zapewnić racjonalne wykorzystywanie odnawialnych źródeł energii i stworzyć system wsparcia dla wytwarzania energii elektrycznej, ciepła (chłodu) lub biogazu rolniczego w instalacjach OZE. W Polsce największy potencjał kryją technologie: wiatrowa, biogazowa, wodna oraz słoneczna, przy czym – jak już się zastrzega – efektywne przetwarzanie biomasy (czyli źródła metanu składającego się na biogaz) wymaga zmian technologii. Planuje się np. ograniczenie jej nieefektywnego współspalania w elektrowniach i elektrociepłowniach węglowych. Zaoszczędzony w ten sposób strumień krajowej biomasy zostanie skierowany na potrzeby przemysłowych instalacji OZE. Ma być też obniżona cena biomasy stałej. To powinno zmienić strukturę jej wykorzystania – zwiększyć udział ciepła i nieznacznie zmniejszyć ilość energii elektrycznej pochodzącej z tego surowca. Jak prognozuje ministerstwo gospodarki, autor projektowanej ustawy, wprowadzenie takiej strategii od początku 2013 r. mogłoby podnieść sprawność wytwarzania energii elektrycznej – średnio z 26 do 35 proc. w 2020 roku. Nowe podejście ma przynieść oszczędności w zapotrzebowaniu na surowce energetyczne z krajowych odpadów rolniczych i leśnych

oraz ograniczyć import biomasy, a w przyszłości nawet całkowicie go wyeliminować.

MIKRO I MAŁE Resort gospodarki stawia na samodzielne wytwarzanie energii elektrycznej w instalacjach o niewielkich mocach. Postanowiono promować tę działalność. Bo, jak się uzasadnia, tego typu rozproszone źródła energii pozwalają w coraz większym stopniu zaspokajać potrzeby energetyczne odbiorców oraz zwiększać ich niezależność energetyczną. Projektowana ustawa dzieli takie urządzenia OZE na mikroinstalacje – czyli o zainstalowanej łącz-

autor projektu – przechodzi ono stopniowy rozwój (a nie skokowy, jak w przypadku wielkich inwestycji), oznacza krótki czas budowy, mniejsze ryzyko inwestycyjne, wysoką sprawność oraz łatwość eksploatacji. A bezpieczeństwo energetyczne poprawia przez większą pewność zasilania, mniejsze straty sieciowe i obciążenie szczytowe, przy jednoczesnym ograniczeniu nakładów na rozbudowę i modernizację sieci przesyłowych. Nie bez znaczenia jest także lokalizacja mikroźródeł – są blisko odbiorcy, co pozwala uniknąć większości kosztów związanych z przesyłem i dystrybucją energii.

Cele ustawy o OZE:

zwiększenie bezpieczeństwa energetycznego i ochrony środowiska; racjonalne wykorzystywanie odnawialnych źródeł energii; kształtowanie mechanizmów i instrumentów wspierających wytwarzanie energii elektrycznej, ciepła (chłodu) lub biogazu rolniczego w instalacjach OZE oraz zrównoważonego zaopatrzenia ich odbiorców końcowych, a także tworzenie innowacyjnych rozwiązań w zakresie ich wytwarzania; tworzenie nowych miejsc pracy, w wyniku przyrostu liczby oddawanych do użytkowania nowych instalacji OZE; zapewnienie wykorzystania na cele energetyczne produktów ubocznych i pozostałości z rolnictwa oraz przemysłu wykorzystującego surowce rolnicze.

nej mocy elektrycznej do 40 kW, lub łącznej mocy cieplnej albo chłodniczej do 70 kW oraz na małe instalacje – o łącznej mocy elektrycznej powyżej 40 kW do 200 kW, lub cieplnej bądź chłodniczej powyżej 70 kW do 300 kW. Wsparcie rozwoju energetyki OZE w skali mikro jest korzystne, bo – co podkreśla

okresie. To stanowi dla potencjalnego wytwórcy zwrot nakładów poniesionych na budowę nowego źródła w określonym czasie, po którym rozpocznie się wytwarzanie energii elektrycznej i przesyłanie jej do sieci na zasadach komercyjnych lub wytwarzanie energii elektrycznej na własny użytek. Tak ma być także w Polsce. Zakłada się, że stałe taryfy stworzą dobre warunki do rozwoju niewielkich rozproszonych systemów OZE. Ministerstwo prognozuje, że w 2027 r. cena energii elektrycznej wytworzonej na rynku konkurencyjnym osiągnie taki poziom, który umożliwi samodzielne funkcjonowanie wszystkich mikroźródeł OZE w oparciu o zasady w pełni rynkowe. Ponieważ jednak rozwój technologiczny niektórych instalacji jest bardzo dynamiczny, przewiduje się zmianę taryf w czasie, premiując w ten sposób mikroinstalacje uruchamiane w kolejnych latach. Trzeba też podkreślić, że przedsiębiorstwa zajmujące się przesyłem lub dystrybucją energii elektrycznej, przyłączając instalacje OZE do sieci będą musiały zachować pierwszeństwo przed innymi instalacjami.

FINANSE

SYSTEM ZAKUPÓW

Ministerstwo gospodarki wskazuje na rozwiązania innych państw, które i my planujemy wdrożyć. Odwołuje się np. do systemu taryf stałych, czyli gwarancji zakupu całości wytwarzanej energii elektrycznej, po stałej cenie, w pewnym z góry ustalonym

Mechanizm ma być taki. Sprzedawcy, zaopatrujący w energię elektryczną największą liczbę odbiorców końcowych, obowiązkowo będą ją kupować od wytwórców energii wytworzonej z OZE lub z biogazu rolniczego. Taki obowiązek

Mieczysław Kasprzak, wiceminister gospodarki: Polityka energetyczna Polski powinna skupiać się na wzmacnianiu konkurencyjności sektora, jego zrównoważonym rozwoju i bezpieczeństwie dostaw energii. Dlatego w MG przygotowujemy stabilne i długofalowe rozwiązania, które będą zebrane w tzw. trójpaku energetycznym. W jego skład wejdzie: prawo gazowe, energetyczne i ustawa o odnawialnych źródłach energii. Projekt ustawy o OZE kierujemy zarówno do przedsiębiorców działających w sektorze energetyki odnawialnej, jak i indywidualnych odbiorców energii. Wspiera on głównie te podmioty, które wytwarzają energię na własne potrzeby, w małych i mikroinstalacjach OZE, o mocy do 40 kilowatów. Nadwyżki wytworzonej energii będzie można sprzedawać do sieci. Takie rozwiązania mają wiele zalet, np. krótki czas budowy, łatwość eksploatacji, zmniejszenie strat sieciowych i obciążenia szczytowego – przy jednoczesnym ograniczeniu nakładów na rozbudowę i modernizację sieci przesyłowych. Chcemy również, aby produkcja energii w taki sposób, była zwolniona z obowiązku prowadzenia działalności gospodarczej oraz uzyskiwania koncesji. Nowe przepisy gwarantują ponadto rozwój energetyki rozproszonej, opartej o lokalnie dostępne zasoby. Pozwoli nam to osiągnąć 15-proc.udział energii z OZE, który powinniśmy zrealizować do 2020 roku.

ma powstać od pierwszego dnia wprowadzenia energii do sieci dystrybucyjnej i ma trwać przez kolejnych 15 lat. Sprzedawcy będą płacić stałą, niezmienną cenę obowiązującą w dniu oddania do użytkowania instalacji, ustalaną przez ministra gospodarki każdego roku, do 30 września. Za przyłączenie do sieci dystrybucyjnej instalacji OZE o mocy elektrycznej powyżej 5 MW będzie pobierana opłata. W przypadku mocy do 5 MW ma być niższa o połowę, a mikroinstalacje będą zwolnione z opłat. Z kolei za usługę udostępniania systemu elektroenergetycznego, w celu przesyłania energii wytworzonej w mikroinstalacjach i małych instalacjach – operator systemu przesyłowego będzie otrzymywał wynagrodzenie. Ma je stanowić m.in. opłata od odbiorców końcowych, wnoszona za pośrednictwem operatorów systemu dystrybucji. Środki z tej opłaty będą przeznaczane na pokrycie ujemnego salda, powstałego u sprzedawcy energii w związku z obowiązkiem zakupu energii wytworzonej w mikroinstalacji i małej instalacji. Stawki określi co roku, do 31 października, prezes Urzędu Regulacji Energetyki. Energia elektryczna pochodząca z OZE będzie kupowana od przedsiębiorstw energetycznych posiadających koncesję oraz producentów wpisanych do rejestrów wytwórców energii w małej instalacji oraz biogazu rolniczego. Jest to bowiem działalność regulowana.

Prywatna energia na sprzedaż

Osoby, które na własne potrzeby będą wytwarzały energię elektryczną, ciepło lub chłód ze swoich małych instalacji OZE – będą mogły sprzedać ich nadwyżkę. Jedynym obowiązkiem takich wytwórców (prosumentów) ma być pisemnie zgłoszenie operatorowi systemu dystrybucyjnego lokalizacji, rodzaju i mocy zainstalowanej instalacji.

Resort gospodarki zakłada, że: inwestor sfinansuje inwestycję w 30-proc. ze środków własnych i w 70-proc. ze środków zewnętrznych, obciążonych 15-letnim kredytem w wysokości 6,5 proc. w skali roku; inwestor będzie corocznie lokować zyski z tytułu wartości majątkowej ze świadectw pochodzenia w stabilne instrumenty finansowe, zapewniające zysk w wysokości 4 proc. rocznie (z kapitalizacją roczną); w przyjętym okresie inwestycja powinna zapewniać zwrot poniesionego kapitału, spłatę kredytu oraz zysk na poziomie 12 proc. w skali roku od poniesionych kosztów własnych.

Bartłomiej Pawlak, Prezes Zarządu BOŚ Eko Profit S.A.: – Projekt ustawy o OZE w zamierzeniu ma ustabilizować rynek. Potwierdza to wiele zapisów: 15-letni okres trwałości, zróżnicowanie współczynników korekcyjnych czyli zielonych certyfikatów ze względu na źródło wytwarzania, dające szansę rozwoju dla projektów fotowoltaicznych i niezwykle ważny element – stworzenie podstaw dla zaistnienia oferty prosumenckiej, czyli oferty, która będzie szansą dla drobnych przedsiębiorców. Z drugiej strony, mamy też niepokojące sygnały – zwłaszcza zapisy dotyczące kształtowania cen energii elektrycznej oraz opłaty zastępczej, co przy projektach wiatrowych, gdzie współczynnik korygujący został obniżony do poziomu minimum 0,9 – może oznaczać wyhamowanie głównej lokomotywy OZE. Odnawialne źródła energii to jedna z ostatnich dziedzin gospodarki, która się – w Polsce, odczuwającej coraz silniej skutki kryzysu – rozwija. Przy tym dziedzina ważna i perspektywiczna. Od autorów ustawy, a także parlamentarzystów zależy: czy umocni ona tendencje wzrostowe, czy zdusi rynek i inwestorów. Na razie rynek wstrzymuje oddech i ... nowe inwestycje – czekając na „godzinę W”. Trzymamy kciuki!

IJ


ODPOWIEDZIALNIE Z NATURĄ

Nr 3 | 23 listopada 2012

ROZMOWA Z PROFESOREM KRZYSZTOFEM ŻMIJEWSKIM Wiele mówi się o tym, że ustawa o odnawialnych źródłach energii może być przełomowa dla ich rozwoju. Ale ciągle wzbudza kontrowersje. Dlaczego? – Mam wrażenie, że z tej ustawy niemal wszyscy są niezadowoleni, co nie znaczy, że jest zła. Bo faktycznie jest korzystna. Ale uwagi i niezadowolenie wynikają częściowo z faktu, że każdy z inwestorów zainteresowanych OZE chciałby po prostu dzięki temu dokumentowi „więcej wytargować’ i liczy na łatwe pieniądze. Najwięcej krytycznych opinii zgłaszają właściciele elektrowni wodnych i firmy zainteresowane współspalaniem, bo dla nich ustawa nie jest korzystna. Część ekspertów uważa, że wsparcie dla tych źródeł po prostu nie ma uzasadnienia. Czy Pan się z nimi zgadza? – Tak, uważam, że odejście od wsparcia dla starych elektrowni wodnych i współspalania to dobra decyzja ministerstwa gospodarki. Fakt, że dziś mamy nadmiar na rynku zielonych certyfikatów i spadek cen – to właśnie efekt rozwoju współspalania. A dla inwestorów to łatwe pieniądze. Często przy niewielkich nakładach można było uruchomić produkcję, a paliwo opłacało się sprowadzać nawet z odległości ponad 100 km czy wręcz z zagranicy. Stopa zwrotu była wyjątkowo korzystna, według niektórych ekspertów wynosiła nawet ponad 100 proc., podczas gdy zwykle to kilkanaście procent. To trzeba było

zmienić. Tak samo należało zrezygnować ze wspierania starych elektrowni wodnych. Inwestorzy i ustawa to rozstrzyga. Mieliśmy przez lata do czynienia z kuriozalną sytuacją, gdy właściciele elektrowni wodnych, niekiedy nawet przedwojennych otrzymywali oprócz należności za wyprodukowaną energię swoisty dodatek za to, że w ogóle te elektrownie istnieją. Prace nad ustawą trwały ponad rok, pierwszy projekt wymagał radykalnych zmian, potem okazało się, że proces konsultacji społecznych jeszcze został wydłużony. Czy projekt w obecnym kształcie jest optymalny i nie powinien już wywoływać w sejmie niepotrzebnych kontrowersji? – Trzeba oddać sprawiedliwość autorom ustawy, bo proces konsultacyjny okazał się wyjątkowo skuteczny. Wiele wniosków – od różnych środowisk – zostało uwzględnionych w ostatecznym dokumencie. Na wejście w życie ustawy od stycznia 2013 r. nie ma szans, ale prawdopodobnie nastąpi to kilka miesięcy później. Ustawa po raz pierwszy obejmuje tzw. energetykę prosumencką i z tym faktem związane są chyba największe nadzieje. Czy rzeczywiście, za kilka lat, panel słoneczny będzie niemal na każdym dachu w Polsce, a wiatrak w co drugim ogródku? – Ustawa daje faktycznie bardzo dobry fundament

Sześć milionów dachów to energetyczna żyła złota w Polsce dla rozwoju energetyki rozproszonej, przez niektórych określanej jako „energetyka przydomowa”. Wszyscy wiele po niej sobie obiecują, choć raczej szanse na to, by w Polsce udało się szybko rozwinąć tego typu produkcję na skalę porównywalną na przykład z Wielką Brytanią – są niewielkie. Poza tym, by zachęcić społeczeństwo do instalowania paneli czy budowy wiatraków muszą być spełnione jeszcze pewne warunki. I nie chodzi tylko o gwarancje jakości urządzeń, tak by zainteresowane osoby nie straciły wydanych na zakup – na przykład paneli – pieniędzy. W ustawie nie zagwarantowano mechanizmu, dzięki któremu inwestor mógłby mieć ułatwione, niemal automatyczne podłączenie do sieci. Ta kwestia powinna być doprecyzowana, tak by w sytuacji, gdy energia nie będzie produkowana na własny użytek – mogła od razu trafić do sieci dystrybucyjnej. Oczywiście, jeśli moc urządzenia jest mniejsza od zapisanej w umowie mocy przyłączeniowej. Czy rozwój energetyki prosumenckiej w Polsce może stać się faktem? Warunki atmosferyczne powodują, że ani paneli słonecznych ani wiatraków w pełni czyli przez większość roku – nie da się wykorzystywać. – To olbrzymia szansa. Mamy w Polsce sześć milionów dachów, jeśli tylko na co trzecim z nich zainstalujemy baterię 3 kV, to osiągniemy moc porównywalną z planowanym programem jądrowym (dwie elektrownie

atomowe). I to przy niższych nakładach i z mniejszymi obawami o bezpieczeństwo. Oczywiście jednocześnie trzeba pamiętać, że panele nie dają energii przez cały rok. Ale nawet przy założeniu, iż wykorzystywane są przez 1000 godzin w ciągu roku, to stanowić będą skuteczne uzupełnienie dla systemu wytwarzania energii w Polsce. By spopularyzować zakup paneli słonecznych trzeba przekonać właścicieli domów, że to inwestycja opłacalna – a teraz cena paneli wydaje się zaporowa. Powstaje więc pytanie, czy i kiedy będą tańsze? – Wydaje się, że w najbliższych dwóch-trzech latach na instalacje paneli słonecznych zdecydują tylko osoby zamożne, ale potem powinno być taniej. Teraz cena 1 kW to około 2 tys. euro czyli ponad 8 tys. złotych. W polskich warunkach panel może pracować przez 1000 godzin rocznie, co oznacza dla właściciela „zysk” w wysokości 1300 zł, a po odliczeniu podatku – niewiele ponad tysiąc złotych. Zatem zwrot inwestycji będzie możliwy po 8 latach. Dla wielu osób to zbyt długi okres, dlatego na instalacje ogniwa fotowoltaicznego zdecydują się osoby bardziej zamożne. Jednak jeśli weźmiemy pod uwagę prognozy, że te instalacje będą co roku o ok. 7 proc. tańsze, to najpóźniej za 5 lat cena spadnie do tysiąca euro. A wtedy okres zwrotu inwestycji będzie skrócony do 3-4 lat. Dlatego w mojej ocenie rozwój energetyki

prosumenckiej zacznie się na dobre właśnie za 3-4 lata. Mam nadzieję, że będzie tak szybki, jak w telefonii komórkowej i wszyscy będziemy mieć wybór. Choć Wielkiej Brytanii, w której zaplanowano, że w 2020 r. będzie 8 mln tego typu instalacji – nie dogonimy. Czy ustawa gwarantuje wystarczające wsparcie finansowe producentom zielonej energii? Niektórzy z nich narzekają na zapisy, ograniczające to dofinansowanie, w zależności od ceny sprzedaży certyfikatu. Jak Pan to ocenia? – Jeśli ktoś sprzeda drożej energię z OZE niż średnia cena rynkowa, to na wsparcie liczyć nie może. To logiczne rozwiązanie. Skoro sektor domagał się, by w ustawie wpisano obowiązek odkupienia zielonej energii, to powinien liczyć się z konsekwencjami. Dlatego też musiał znaleźć się zapis równoważący ten obowiązek. Z punktu widzenia odbiorców energii – to bardzo dobre rozwiązanie. Po prostu certyfikaty, czyli premia, będą dla tych, którzy sprzedają energię trochę poniżej ceny rynkowej. Choć ustawa wejdzie w życie za kilka miesięcy, to już teraz inwestorzy narzekają na niskie ceny certyfikatów obecnie. I ostrzegają, że jeśli ta tendencja utrzyma się w kolejnych latach, to inwestycje w OZE przestaną być opłacalne. Czy Pan podziela te obawy? – W obecnej sytuacji, gdy certyfikaty kosztują 230 zł, bo – jak wspominałem – jest

ich nadmiar, nadpodaż na rynku czy obawy inwestorów nie dziwią. Po prostu wysokość opłaty zastępczej przestaje mieć znaczenie. Ryzyko wstrzymania inwestycji może się więc pojawić. Ale czy to znaczy, że polski rząd powinien interweniować na rynku certyfikatów i – tak jak Komisja Europejska w sprawie cen pozwoleń na emisję CO2 – szukać sposobu na podwyższenie cen? – Rzeczywiście pojawiają się różne propozycje systemowego rozwiązania problemu. Ale nie ma jednej konkretnej. Wśród pomysłów jest też taki, by Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej interweniował na rynku, skupując certyfikaty, by w ten sposób doprowadzić do wzrostu ich ceny. Tym bardziej, że Fundusz będzie mógł mieć odpowiednie środki, gdy pozyska je z budżetu – ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2. Jaka może być największa bariera w rozwoju odnawialnych źródeł energii w Polsce? – Istotnym problemem będzie przyłączenie do sieci. Warunki przyłączenia otrzymały projekty o łącznej mocy 8 tys. MW. Ale faktyczne możliwości mamy tylko dla inwestycji o mocy niemal o połowę mniejszej. Sieć elektroenergetyczna wymaga modernizacji i lepszego – bardziej aktywnego modelu zarządzania. Rozmawiała Agnieszka Łakoma


ODPOWIEDZIALNIE Z NATURĄ

www.ekologiairynek.pl

Gminy samowystarczalne energetycznie W POLSCE JEST CORAZ WIĘCEJ OŚRODKÓW MIEJSKICH I WIEJSKICH, KTÓRE CHCĄ KORZYSTAĆ NA DUŻĄ SKALĘ Z WŁASNYCH ZASOBÓW ENERGETYCZNYCH, PRZEDE WSZYSTKIM TYCH ODNAWIALNYCH Samorządy chcą się rozwijać gospodarczo, maksymalnie uniezależniając się od dostaw energii oraz surowców energetycznych z zewnątrz. W przypadku Polski, energetyka odnawialna ma jedną unikatową zaletę – jest ona szansą na rozwój, a nawet na boom gospodarczy w wielu biednych, pogrążonych w stagnacji gminach rolniczych czy tych położonych peryferyjnie. Mają one często bardzo sprzyjające warunki do budowy elektrowni wiatrowych – ze względu na dobrą wietrzność, czy biogazowni – dzięki dużym zasobom biomasy. Ich władze też coraz częściej zdają sobie z tego sprawę. Dlatego przybywa takich gmin, które zdecydowanie stawiają na rozwój energetyki odnawialnej.

SIŁA W STOWARZYSZENIU Te, które zdobywają dotacje na kolektory słoneczne dla swoich mieszkańców, można

już liczyć w dziesiątkach. Podobnie jak te, które ściągają inwestorów do budowy elektrowni wiatrowych, biogazowych, fotowoltaicznych czy kotłów na biomasę. A niektóre samorządy nawet same budują takie instalacje. Przybiera to skalę zjawiska masowego, czego dowodem jest istniejące od paru lat Stowarzyszenie Gmin Przyjaznych Energetyce Odnawialnej, do którego należy już kilkadziesiąt samorządów. Jednym z nich są Kisielice w woj. warmińsko-mazurskim, które oprócz dwóch elektrowni wiatrowych mają również dużą kotłownię na słomę. Teraz będzie ona rozbudowywana, dzięki czemu ogrzeje 85 proc. budynków w tej miejscowości. Gmina już dziś dysponuje nadwyżkami energetycznymi, ponieważ jej dwie farmy wiatrowe produkują więcej prądu niż ona go zużywa.

KOMINKI I GORĄCE ŹRÓDŁA

Energetyka odnawialna daje równe szanse na rozwój, a nawet na boom gospodarczy. Także biednym dziś, położonym peryferyjnie i pogrążonym w stagnacji gminom rolniczym.

Ciekawym przykładem są podtarnowskie Wierzchosławice, które mogą pochwalić się pierwszą w Polsce elektrownią fotowoltaiczną; na tę inwestycję samorząd uzyskał dużą dotację unijną. Jednocześnie, w gminie na setkach budynków instaluje się kolektory słoneczne, na które lokalne władze zapewniły dofinansowanie z zewnątrz. Kilka świetlic wiejskich i remiz ma ogrzewanie kominkowe, zasilane drewnem pozyskiwanym na terenie gminy. Wierzchosławice nie zamierzają jednak na tym poprzestać. Przymierzają się do budowy kolejnych elektrowni fotowoltaicznych i instalacji geotermalnej. Na geotermię chce postawić też Kleszczów, który wykorzystując gorące wody podziemne, będzie ogrzewał budynki swojego aquaparku. A w przyszłości chce wybudować baseny geotermalne. Samorząd ten, jako jeden z pierwszych

w Polsce, wygospodarował z gminnego budżetu pieniądze na dotacje dla mieszkańców i miejscowych firm oraz instytucji – na instalację kolektorów słonecznych, pomp ciepła, rekuperatorów, turbin gazowych czy ogniw fotowoltaicznych.

SIŁA BIOGAZU Niezwykły projekt szykuje się w świętokrzyskiej gminie Tuczępy, gdzie na zniszczonych terenach po nieczynnej od lat kopalni siarki w Grzybowie, ma powstać duża bioelektrownia o mocy 10 MW, produkująca energię z biogazu. Będzie on wytwarzany z odpadów pochodzących z okolicznych zakładów przemysłu rolno-spożywczego oraz z nowego, wymyślonego przez Polaków – rodzaju biomasy, którą będą dostarczać tamtejsi rolnicy. Ponadto, zostanie tam wybudowana farma wiatrowa o mocy 18 MW i elektrownia fotowoltaiczna, która zajmie 7,5 hektara. Koszt całej inwesty-

cji, w którą zaangażował się także samorząd wojewódzki, szacowany jest na ponad 300 mln złotych. Z kolei w Starachowicach ma powstać biogazownia, z której gaz będzie zasilać wszystkie autobusy komunikacji miejskiej w tym mieście. Wydaje się, że w dużej części samorządów zapanowała moda na energetykę odnawialną. Z wielu powodów może być to trwały trend, nawet jeśli wielu gminom na razie nie udaje się zrealizować planów w tej dziedzinie. Jak


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.