PUBLICYSTYKA
Jak zniechęcić dziecko Problemy szkolnictwa
Niedawna afera związana ze zmianami na
liście lektur szkolnych zainspirowała mnie do tego, by zgłębić temat, przypomnieć sobie dawne czasy, kiedy byłam młoda i „tu wstaw dowolny epitet“, a także przelać kłębiące się w głowie myśli do edytora tekstu. A kim ja jestem, by reformować system edukacji? Samozwańczą recenzentką, pisarką fanficzków o kolorowych koniach, czytelniczką i hobbystką. ~Cahan
Boomerstwo i fajnizm Przygodę ze szkołą średnią ukończyłam siedem lat temu, ale to nie sprawiło, bym przestała się interesować, co tam się z dzieciakami teraz dzieje. Z czystej ciekawości, a także ze względu na rozmowy prowadzone z młodzieżą. Lubię słuchać, co młodsze roczniki mają do powiedzenia, nawet jeśli ich problemy wydają się teraz błahe. Ale to pozwala w człowieku zachować pamięć o tym, że sam kiedyś był na tym etapie życia. Oczywiście, w Internetach wszyscy wiedzą najlepiej, jak rozwiązać problemy trapiące współczesne szkolnictwo, które jest beznadziejne (aż kusi, by zapytać: a kiedy tak nie myślano?), nie tak, jak „za moich czasów matura była trudna,
60
a pomidory słodkie“. Sposoby są różne, niemal wszystkie niewykonalne albo nic nie zmieniające. Połowa z krzykaczy wierzy, że wywalenie religii ze szkół i zastąpienie jej czymkolwiek sprawi, że nastąpi cud i wszystko się naprawi. Inni chcą zajęć z ekonomii, medycyny czy innej dziedziny, która w jakimś podstawowym zakresie w programie nauczania jest i która jest zbyt złożona, by mówić o niej więcej, szczególnie przy 45-minutowych lekcjach. Ponoć dzieciaki uczą się za dużo, są przemęczone, biorą udział w jakimś wyścigu szczurów i w ogóle jak tu od nich wymagać, ale powinny doskonale znać anatomię i fizjologię człowieka, grać na instrumencie, rysować na niemal profesjonalnym poziomie, mówić w trzech językach i liczyć całki. No i jeszcze dużo WF-u, ale WF przecież jest be, bo dzieciaki się wstydzą i pocą. Mimo wszystko, nie uważam, by system był idealny, choć nie sądzę, by kiedykolwiek mógł się taki stać. To niemożliwe, zważywszy na to, że doba ma ograniczoną liczbę godzin, a uczniowie zasługują na czas na życie, a także dysponują różnym potencjałem intelektualnym. Nie mówiąc o tym, że nauka jest trudna i nie zawsze (a na pewno nie dla każdego) jest zabawą. Weźmy ludzi, którzy zwalają winę na szkolnictwo za to, że istnieją antyszczepionkowcy: żeby