4 minute read

Paweł Nowak

Next Article
Autorzy

Autorzy

Przewietrz swoje cele!

Dobrze określone cele są bardzo przydatne, bez względu na to, jakiej sfery dotyczą. Pozwalają nie tylko dobrać adekwatne działania, ale także ustalić priorytety. Dotyczy to również celów edukacyjnych i zawodowych.

MAŁGORZATA ROSALSKA

W pracy doradczej z dorosłymi temat ustalania celów pojawia się zaskakująco często. Wiele osób chce coś zmienić, ale nie do końca wie co. Podobnie jest z tymi, które czegoś potrzebują lub chcą podjąć jakieś działanie. Wspólnym mianownikiem tych sytuacji są nieokreślone albo nieuświadomione cele. Zanim powiemy (sobie lub innym), co zrobić lub zmienić, warto zatrzymać się nad pytaniami: „Jaki jest cel moich działań?”, „Do czego zmierzam?”, „Co jest punktem odniesienia?”. Są to kwestie zasadnicze, determinujące kolejne decyzje i aktywności.

Przyglądając się własnym celom i porządkując je, warto wykonać kilka prostych zadań. Pierwsze to określenie, w jakim stopniu nasze cele są operacyjne i konkretne. Już w szkole na lekcjach wychowawczych lub zajęciach z doradztwa zawodowego dzieci ćwiczą strategię SMART. Według niej cele mają być: → S (specific) – konkretne, → M (measurable) – mierzalne, → A (achievable) – osiągalne, → R (relevant) – istotne, → T (time-bound) – określone w czasie.

To jedna z wielu możliwości ich ukonkretniania. Druga polega na zastanowieniu się, czy to, co chcemy osiągnąć, jest celem czy marzeniem. Różnica między tymi pojęciami jest subtelna, ale zasadnicza – taka jak między „chcę” a „chciałbym”. Cel ma doprowadzić do działania, nadać mu kierunek, zarysować perspektywę czasową, podpowiedzieć sposoby zdobycia zasobów i sojuszników.

Kolejny punkt, nad którym warto się zastanowić, dotyczy relacji między celami a powinnościami. Każdemu z nas zdarza się myśleć, że powinien np. bardziej przyłożyć się do angielskiego, zrobić porządek w dokumentach, nauczyć się obsługi nowej aplikacji, odświeżyć CV. Powinności często wynikają z ról rodzinnych, zawodowych, społecznych. Mogą (ale nie muszą) być związane z przyjemnością z ich wykonywania. To, że powinnam coś wykonać, nie oznacza, że lubię to robić. W tym miejscu warto odnieść się do motywów. W andragogice często wskazuje się dwa rodzaje motywów, którymi kierują się dorośli, podejmując decyzje edukacyjne – autoteliczne (robię, bo lubię) i pragmatyczne. Te drugie oznaczają, że coś robię, bo potrzebuję, bo jest to ważne, bo z jakiegoś powodu tak należy. Osoby dorosłe potrafią nadawać wartość czynnościom, które nie są bezpośrednio związane z celami autotelicznymi. Umieją też odwlekać w czasie spodziewane gratyfikacje. Zaakcentował to między innymi Kjell

Rubenson1, pisząc o paradygmacie wartości oczekiwanej. Cele warto konfrontować z wartością nadawaną spodziewanym efektom. Trzeba jednak pamiętać, że może się ona zmieniać wraz z upływem czasu. Może być także relatywizowana w kontekście innych wartości, celów, wyzwań.

Tu pojawia się kolejne zadanie, ważne w perspektywie osiągania celów, czyli ustalanie priorytetów. Co jakiś czas warto swoje cele „przewietrzyć”, na nowo oszacować ich ważność, sprawdzić aktualność. Zastanowić się, co jest istotne, konieczne, niecierpiące zwłoki, a co może poczekać na lepszy moment. Pomocna może być tu na przykład matryca Eisenhowera, która ułatwia odróżnienie spraw pilnych od ważnych, pilnych od nieważnych, ważnych od niepilnych oraz niepilnych od nieważnych.

Kolejna sprawa to operacjonalizacja celów. Trzeba je przeformułować na zadania – konkretne, z określonym terminem wykonania. Tylko wtedy przestaną być marzeniami i staną się planami. W planach należy uwzględnić wskaźniki ich realizacji (też konkretne!). Trzeba zadbać o konieczne zasoby i sojuszników, którzy mogą nas wspierać nie tylko informacyjnie i praktycznie, lecz także emocjonalnie.

Ostatnia sprawa, być może najważniejsza – warto czasem sprawdzać, czy nasze cele są na pewno nasze. Tu pojawia się kłopot z zewnątrzsterownością. W pracy doradczej jest to jeden z częściej pojawiających się wątków. Dorośli bywają zawodowo sfrustrowani, bo realizują nie swoje cele i aspiracje. Porównują siebie do innych, przyjmują cudze kryteria sukcesu, wybierają zawód prestiżowy, mimo że nie mają

1. M. Malewski (1998), Teorie andragogiczne.

Metodologia teoretyczności dyscypliny naukowej, Wrocław: Wydawnictwo

Uniwersytetu Wrocławskiego.

predyspozycji do jego wykonywania. Zdarza się też, że kończą kolejne studia i kursy tylko dlatego, że inni je ukończyli.

Nie róbmy sobie takiej krzywdy! Realizujmy cele swoje, a nie cudze. Sprawdzajmy, jakie są nasze rzeczywiste potrzeby i jak możemy je zaspokajać. Własne cele realizuje się znacznie przyjemniej niż cele innych osób. Poza tym skupienie się na sobie i osobistych potrzebach sprawia, że nie musimy konkurować i porównywać się z innymi. Umiejętność określania celów, a następnie przekładania ich na plany i zadania do wykonania to jedna z kompetencji bazowych. Warto ją rozwijać i wzmacniać. Poprzez refleksyjność i uważność, poprzez krytyczne myślenie można wyćwiczyć umiejętność nie tylko definiowania celów i ich uszczegółowiania, lecz także ustalania ich hierarchii. Nawet jeśli zrezygnujemy z ich osiągania, to będziemy wiedzieli dlaczego.

4. Strefa ograniczeń

Praca edukatora to w zasadzie ciągłe zmaganie się z trudnościami. To nie tylko to, co robimy, ale i to, czego zrobić – z różnych powodów – nie możemy. Stajemy naprzeciw barier, które możemy pokonać lub nie. Ten rozdział pokazuje doświadczenia osób, które na co dzień zmagają się z wyzwaniami. Jedne teksty przyjmują formę analizy problemu, a inne są gotowymi do wykorzystania studiami przypadków. Najważniejsza jest jednak świadomość granic, w obrębie których możemy się poruszać. Edukator jest jak rzeźbiarz, który z kamienia może wykuć wszystko, ale tylko w granicach jego formy i struktury.

This article is from: