CERAMICZNE FIGURACJE
WANDY ŁADNIEWSKIEJ CERAMIC FIGURATIONS BY WANDA ŁADNIEWSKA
Galeria Dyląg 15 XII 2009 - 23 I 2010, Kraków
1
Na okładce: Wanda Ładniewska, Postać, 31 x 8 x 5 cm On the cover: Wanda Ładniewska, A Figure, 31 x 8 x 5 cm Projekt i redakcja katalogu / Edited and designed by: Wiesław Dyląg, Emilia Osińska Reprodukcje / Reproductions: Karolina Dyląg Druk / Printed by: Centrum Druku - Agencja Graf, Kraków
ISBN 978-83-928817-3-5
Mały Rynek 6/4, 31-041 Kraków tel.: 12 431 25 21, 0501 011 103 galeria@dylag.pl, www.dylag.pl 2
RZEŹBY WANDY ŁADNIEWSKIEJ-BLANKENHEIMOWEJ „Nikt nas na nowo z ziemi i gliny nie lepi, nikt już naszego prochu nie zaklina. Nikt.” Paul Celan, Psalm (z tomu Róża niczyja, 1963)1
Przyśniło mi się, że Wanda Ładniewska-Blankenheimowa sygnowała swoje rzeźby numerem, który nadano jej w Oświęcimiu: 38091. Sen był tak sugestywny, że wzięłam to za rzeczywistość. Z niedowierzaniem oglądałam raz jeszcze skromne, odlane w brązie i ceramiczne figurki Ładniewskiej, poszukując nieistniejącego numeru. Okazało się, że to nie artystka miała objawy „syndromu KZ”, tylko jej interpretatorka. Jak pisać o sztuce porażonej Holokaustem? Jak pisać o tej sztuce wobec inflacji słów i obrazów, które przepływają przez naszą świadomość wraz z ponowoczesną modą na tematykę Holokaustu? Rzeźby Wandy Ładniewskiej stanowią świadectwo z pierwszej ręki. Autentyczne i nieoczywiste. Takich świadectw o uznanej klasie artystycznej nie ma wiele, w przeciwieństwie do obfitości utworów literackich inspirowanych Zagładą. Jak trudno było przełożyć doświadczenie Oświęcimia na język rzeźby świadczy to, że nie uczynił tego sam mistrz Ksawery Dunikowski, utrwalając koszmar obozowy w wielkoformatowych rysunkach i obrazach. Nota bene jego „makabryczne drzewko oświęcimskie, obwieszone trupami” Zbigniew Herbert nazwał nieporozumieniem2. *** O Wandzie Ładniewskiej wiemy mało. Znajomość jej nazwiska jest miarą erudycji, albo towarzyskiej przynależności. Niewiele pozostało źródeł mówiących o Jej życiu, a twórczość jest rozproszona3. Tu znów zasługa Wiesława Dyląga, który w swojej krakowskiej galerii lubi wystawiać dzieła artystów zapomnianych. Wyszukuje on nazwiska i prace z detektywistyczną pasją, pozwalając swojej publiczności cieszyć się nowymi odkryciami. Pamięć o Wandzie Ładniewskiej przetrwała w międzynarodowym i polonijnym środowisku Paryża; pamięta się o niej także w kręgu krakowskiej Piwnicy pod Baranami. To tym tropem dotarł Dyląg do rzeźb artystki, które po jej śmierci zostały zdeponowane u paryskich przyjaciół. Wanda Ładniewska (1905-1995) pochodziła ze zasymilowanej rodziny żydowskiej Erdheimów z kresowych Podwołoczysk - c. k. miasteczka i ważnego węzła kolejowego przy granicy z Rosją. Ona sama urodziła się już we Lwowie, zasilając tamtejszą elitę towarzyską i kulturalną. Ci, którzy znali Ładniewską wspominają jej świetne wykształce1
Cyt. za: Paul Celan, Utwory wybrane, wybrał i opracował Ryszard Krynicki, Kraków 1998, s. 133 (przełożył Stanisław Barańczak). Zbigniew Herbert, Dunikowski, w: tegoż, Węzeł gordyjski oraz inne pisma rozproszone 1948-1998, t. I, zebrał, przedmową i notami opatrzył Paweł Kądziela, Warszawa 2008, s. 330 (Biblioteka „Więzi” t. 225). 3 Mało nagłośnioną wystawę pt. „Wanda Ładniewska: rzeźba, malarstwo, grafika, akwarele” zorganizowało w roku 2004 (styczeń-luty) Centrum Kultury Żydowskiej w Krakowie. 2
3
nie, rozległą erudycję, znajomość języków obcych. Dość powiedzieć, że przypadła jej rola przewodniczki Władysława Boya-Żeleńskiego w ostatnim, okupacyjnym okresie jego życia4. Należała do tych wyjątkowo wyposażonych intelektualnie i duchowo kobiet, które wyszły ze zasymilowanych środowisk żydowskich. Można je było spotkać na salonach Lwowa i Paryża, Berlina i Wiednia - całej Europy. Wojna i Zagłada przyniosły kres tego świata. Ładniewska „przeżyła Oświęcim dzięki precyzji swoich rysunków” - wspomina mecenas Ruth Buczyńska5. Miała szczęście, bo oszczędzono jej udziału w zbrodniczych eksperymentach pseudomedycznych. Okazała się natomiast przydatna w laboratorium w podobozie w Rajsku, gdzie nazistowscy badacze próbowali produkować gumę z mlecza (dziś powrócono do tych eksperymentów w USA). „Odkrywszy umiejętności Wandy - opowiada Buczyńska - zatrudnili ją do odrysowywania preparatów widzianych pod mikroskopem. Ponieważ do tego świetnie mówiła po niemiecku, stała się niezbędna, a przy okazji mogła pomagać innym, tłumacząc listy, dzieląc się kawałkiem chleba, papierosem. Powszechnie lubiana zwana była przez współwięźniarki Mikro-Wanda”. Zarówno Ładniewska, jak jej mąż, inżynier Stefan Blankenheim dawali w obozie przykład postawy, która daleko odbiegała od brutalnej obozowej rutyny. W swoich opowieściach o życiu w Auschwitz zawsze odnosiła się do „jakichś ludzkich odruchów, śladów ciepła i bliskości w tym nieludzkim świecie”. Blankenheimowie potwierdzają obserwację Antoniego Kępińskiego: „Jeśli w życiu obozowym, w tym anus mundi, tyle było poświęcenia, odwagi, miłości człowieka, a więc zjawisk w tych warunkach - zdawać by się mogło - zgoła niemożliwych, to właśnie dzięki tej wewnętrznej wolności”7. O ile łatwo uchwycić zarysy formacji intelektualnej i duchowej Wandy Ładniewskiej, o tyle trudniej sprecyzować jej formację artystyczną. Na tym etapie mamy tylko mgliste informacje na temat tego, czy odebrała regularne studia artystyczne i kiedy zajęła się rzeźbą. Czy już we Lwowie, gdzie zarabiała jako nauczycielka niemieckiego w gimnazjum? Czy dopiero w Paryżu, gdzie osiadła na stałe w roku 1946, wpisując się w wielonarodowe grono artystów powojennej École de Paris? Zachowane dzieła, z których najwcześniejsze pochodzą z końca lat 50., świadczą o idącym w różnych kierunkach zainteresowaniu nowoczesną formą. Znała zalety rzeźby figuralnej, o formie syntetycznej i zarazem monumentalnej oraz archaizującej w wyrazie, o czym dobrze świadczy wykuta w kamieniu Głowa, którą wystawiła podczas XIV Salon de la Jeune Sculpture (Salonu Młodej Rzeźby) w roku 1962. Paryski krytyk zobaczył w tej rzeźbie, eksponowanej w ogrodzie Musée Rodin, „styl naprawdę szlachetny, wznoszący duszę”8. Umiała też kształtować bryły abstrakcyjne, otwarte, wchodzące organicznie w przestrzeń, zgodnie z poszukiwaniami Henri Moore’a i Barbary Hepworth. Tych wszystkich możliwości jednak nie chciała, czy raczej nie mogła rozwinąć, skupiając się na rzeźbie małego formatu. Rzeźbiarze bardziej niż malarze ograniczeni są wymaganiami i kosztami warsztatu. A już zwłaszcza rzeźbiarki, jeśli nie przebiją się, jeśli nie mają oficjalnych zamówień, skazane są na pracę w skali miniaturowej, tworząc rzeźby przysłowiowo mieszczące się w „damskiej torebce”.
4
Wanda Ładniewska-Blankenheimowa, Z dwu ostatnich lat Boya (Lwów 1939-1941), w: Barbara Winklowa, Boy we Lwowie1939-1941, Warszawa 1992, 101-122 (pierwodruk: „Zeszyty Historyczne” 1963, nr 4, s. 123-144). 5 Ruth Buczyńska, Mikro-Wanda, świadek epoki, spisała Joanna Ronikier, „Salwator i Świat” 1996, przedwiośnie, s. 21. 6 O inż. Stefanie Blankenheimie wspomina z wdzięcznością Frank Stiffel w książce The Tale of the Ring: a Kaddish, b. m. w., 1984, s. 184-187. 7 Antoni Kępiński, Rytm życia, Kraków 1994, s. 10. 8 H. Héraut, XIVe Salon de la Jeune Sculpture, „Journal de l’Amateur d’ Art” 1962, nr 292, s. 17 (reprodukcja). 4
Ładniewska nie musiała jednak czuć się artystką na marginesie. Była obecna w trzech środowiskach paryskiego tygla: wśród artystycznej bohemy zbierającej się ciągle jeszcze w Café Select na Montparnassie, wśród polsko-żydowskich emigrantów i w kręgu elity polskiej emigracji: „Kultury”, Reny Jeleńskiej i last but not least Galerie Lambert Zofii i Kazimierza Romanowiczów. Zbigniew Herbert pisał o tym słynnym miejscu na Wyspie Św. Ludwika, że jest to „jedyna polska galeria w Paryżu prowadzona ze smakiem, wiedzą i bez szowinizmu (artystycznego i narodowego)”9. Ładniewska należała do ścisłego grona artystów związanych z galerią, obok: Japończyka Josaku Maeda, Jana Lebensteina, Chorwata Miljenko Stančića, Wandy Paklikowskiej-Winnickiej i Francuza Raymonda Mirande10. Wystawiała tam od roku 1963 do 1984. Miała dwie wystawy indywidualne: w roku 1965 i 1969. Najczęściej jej prace pojawiały się na wystawach zbiorowych, takich jak: „Boutique d’ Été” („Rozmaitości Letnie”), „Peintres de Galerie”, „Héritiers et contestaires du romantisme polonais” („Spadkobiercy i kontestatorzy romantyzmu polskiego”), „Préférences”. Wystawiała w sąsiedztwie dzieł Andrasa Becka, Miklosa Dallosa, Aliny Szapocznikow, Władysława Hasiora, Andrzeja Meissnera, Olgierda Truszyńskiego, Antoniego Rząsy. Obok nazwisk znanych, zupełnie zapomniane. Chciałoby się odtworzyć tę mozaikę postaw stymulowanych dążeniem do pokazania pragnień i lęków nowoczesnego człowieka. Przyglądając się rzeźbom, które wystawia dzisiaj Galeria Dyląg, można dojść do wniosku, że Wanda Ładniewska-Blankenheimowa zajmowała pozycję odrębną. Te małe figurki ulepione w glinie lub odlane w brązie najczęściej zaprzeczają naszym wyobrażeniom o nowoczesnej figuracji. Gdy ustawimy je obok siebie wyglądają jak bibeloty z mieszczańskiej etażerki: jakieś damy w długich sukniach, zastygłe w pozycji frontalnej lub kontrapoście, inne znów tanecznie poruszone. Często polichromowane, ale jakoś niedbale - najważniejsza jest faktura i kolor wypalanej gliny. Tu znów pozorne wrażenie niedbałości. Forma jakby niedokończona, najmniejszej troski o akademicki efekt finito. Widzimy i czujemy dotyk palców, widzimy i czujemy wzruszenie rąk powołujących do życia te drobne istoty, bezradne i bezbronne w swojej kruchości. Gdy minęło pierwsze wrażenie „bibelotu z mieszczańskiej etażerki”, zaczęłam patrzeć na koroplastykę Ładniewskiej serio, bardzo serio. Gest ręki lepiącej człowieka? Biblijny archetyp sam się narzuca: „(...) wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą” (Księga Rodzaju, 2, 7). Tadeusz Żychiewicz, czuły interpretator księgi Genesis napisał, że „w biblijnym obrazie człowiek jest węzłem przymierza: najdziwniejszą garścią ziemi, wyniesioną wysoko ręką Pana”11. Ładniewska lepi swoje postacie po Holokauście, który postawił pod znakiem zapytania to odwieczne przymierze. Podejmuje się niemożliwego. Lepi z gliny, z prochu, chcąc symbolicznie przywrócić do życia tych, którzy zostali zamienieni w popiół i dym w piecach krematoryjnych, którzy zostali zgnieceni w masowych grobach. Czy te ceramiczne i brązowe figurki dobrze oddają zamysł artystki? Tu znów nasuwa się asocjacja z odległej rzeczywistości kulturowej - z zamierzchłych czasów, gdy zmarłych z pietyzmem odprowadzano na miejsce spoczynku, wyposażając ich we wszelkie akceso-
9
Z. Herbert, Odcinek Lambert, w: op. cit., s. 265. Libella, Galerie Lambert. Szkice i wspomnienia, redakcja i opracowanie Mirosław A. Supruniuk, Toruń 1998, s. 91 (Archiwum Emigracji. Źródła i Materiały do Dziejów Emigracji Polskiej po 1939 roku, pod red. Stefanii Kossowskiej i Mirosława Supruniuka, t. 3). 11 Tadeusz Żychiewicz, Stare Przymierze. Genesis, Kraków 1977, s. 38. 10
5
ria potrzebne w ostatniej drodze. Figurynki Ładniewskiej przypominają mi terakotowe figurki z Tanagry i Myriny, które odnaleziono w dużej liczbie w hellenistycznych nekropoliach12. Badacze nie wiedzą dokładnie, jaką funkcję pełniły te figurki, które utrwaliły - jak żywe - postaci elegantek, aktorów i niewolników z IV wieku p.n.e. Wanda Ładniewska, rzeźbiarka, napiętnowana numerem 38091, powołuje do życia swoje „tanagryjki” z myślą o tych, którzy groby mają w powietrzu, in der Luft... „W POWIETRZU, tam korzeń twój zostanie, tam w powietrzu. Gdzie co ziemskie ziemnie się ugniata, oddech-i-glina.” - pisze poeta w tomie Róża niczyja13. Można tu też spotkać rzeźby bezpośrednio odwołujące się do obozowej rzeczywistości, jak odlana w brązie postać leżąca. Skrajnie wychudzony człowiek, ledwie trzymający się przy życiu przypomina obozowego „muzułmana” [sic!] współczesnego Hioba. Jest też wyniszczona kobieta wydająca ostatni krzyk. Największe wrażenie robi jednak na mnie biała, osypująca się figurka przedstawiająca smukłą postać, okrytą jedynie białym całunem. Pochylona, ledwo siedzi, wyczekuje. Rzeźba sprawia wrażenie destruktu lub porzuconego pomysłu. Artystka chciała połączyć nie wypaloną glinkę i naturalne płótno. W tym niedokończeniu, zatrzymaniu pomiędzy istnieniem i nieistnieniem jest napięcie nie do zniesienia. Wśród rzeźb, które sprawiają wrażenie projektów przeznaczonych do monumentalnej realizacji, są miniaturowe w skali pomniki - w wersji ceramicznej i w brązie. Pnąca się do góry ceramiczna, ażurowa struktura z prześwitami, w których umieszczone są charakterystyczne figurki. „Sylwetki maltretowane i wysublimowane” - jak trafnie pisał o nich Piotr Rawicz, przyjaciel artystki ze Lwowa i Paryża, jak ona więzień Oświęcimia, autor powieści obozowej Le sang du ciel (1961)14. Ładniewska wyrzeźbiła kolumbaria czasów Zagłady. „drążymy grób w powietrzu tam nie będzie ciasno”; „wtedy grób wasz otwiera się w obłokach tam nie będzie ciasno”15 - powtarza się ten motyw jak mantra w Fudze śmierci Paula Celana, poety, który z popiołów języka stworzył arcydzieła. *** Wanda Ładniewska-Blankenheimowa zmarła w wieku 90 lat. Życzyła sobie, aby jej prochy rozsypano na paryskim cmentarzu Père Lachaise. Symboliczny nagrobek artystki znajduje się na nowym cmentarzu żydowskim w Krakowie. Czarna marmurowa stela postawiona z inicjatywy przyjaciół. Kraków, listopad-grudzień 2009 r.
12
Anna Baranowa
Patrz: Maria Ludwika Bernhard, Sztuka hellenistyczna, Warszawa 1980, s. 519-530. P. Celan, op.cit., s. 163 (tłum. Feliks Przybylak). 14 Piotr Rawicz, Krew z nieba, przekład Andrzej Socha, wstęp Jana Goślickiego, Kraków 2003 (na okładce projektu Annemarie Frascoli-Goślickiej umieszczona jest rzeźba Wandy Ładniewskiej). 15 P. Celan, op.cit., s. 292 (tłum. Stanisław Wygodzki). 13
6
Wanda Ładniewska Wanda Ładniewska (1905-1955) urodziła się w przedwojennym Lwowie w rodzinie zasymilowanych polskich Żydów pochodzących z małego, położonego na Kresach miasteczka. Wraz z mężem, inżynierem Stefanem Blankenheimem, więziona była w Auschwitz-Birkenau i w podobozie w Rajsku. W 1946 roku zamieszkała we Francji i tu pozostać miała już do śmierci w 1995 roku. Jej symboliczny nagrobek znajduje się na cmentarzu żydowskim w Krakowie, prochy zaś rozsypano, zgodnie z życzeniem artystki, na paryskim cmentarzu Père Lachaise. Ładniewska odebrała staranne przedwojenne wykształcenie, które wyposażyło ją przede wszystkim w świetną znajomość języków i ogólną erudycję. Z łatwością odnajdowała się w środowisku tak polskich, jak i francuskich intelektualistów, o czym świadczyć może chociażby jej dobra znajomość z Władysławem Boyem-Żeleńskim. Studiowała ponadto rysunek, rzeźbę i historię sztuki - nie jest jednak pewne czy miało to miejsce jeszcze we Lwowie, czy już w Paryżu. Wielokrotnie wystawiała w miastach całej Europy: Strasburgu, Frankfurcie, Londynie i Rawennie. Szczególnie związana była z Paryżem a przede wszystkim ze słynną Galerie Lambert prowadzoną przez Zofię i Kazimierza Romanowiczów - od 1963 do 1984 roku regularnie pokazywano tutaj jej prace, w ramach ekspozycji zbiorowych i indywidualnych. W latach 1948-1989 nazwisko Ładniewskiej często pojawiało się także wśród artystów zapraszanych do udziału w paryskich salonach sztuki, takich jak Jeune Sculpture, d’Automne, des Indépendants, de l’Art Sacré et Réalités Spirituelles. Wanda Ładniewska brała też udział między innymi w Pierwszym Europejskim Triennale Rzeźby, które odbyło się w Paryżu w 1978 roku. Wykonywała ponadto różnego rodzaju medale i medaliony, w tym także dla Mennicy Francuskiej i Liceum Polskiego w Paryżu.
Wanda Ładniewska Wanda Ładniewska (1905-1955) was born in the pre-war Lviv in a family of assimilated Polish Jews originating from a small town located in the Borderlands. She was imprisoned in the Auschwitz-Birkenau concentration camp and the subcamp in Rajsko together with her husband Stefan Blankenheim. In 1946 she moved to France where she lived until her death in 1995. A symbolic tombstone is placed in the Jewish cemetery in Krakow, and her ashes, following the artist’s wish, were scattered in the Parisian Père Lachaise cemetery. Ładniewska received a good pre-war education which allowed her to speak very well in other languages and provided her with general erudition. She felt well among both Polish as well as French intellectuals and the fact that she knew Władysław Boy-Żeleński quite well could testify to this. She also studied drawing, sculpture and the history of art. But it is not sure if this took place in Lviv or already in Paris. She presented her work quite often in the towns and cities of Europe – Strasbourg, Frankfurt, London, and Ravenna. She was especially attached to Paris, most of all to the famous Lambert Gallery managed by Zofia and Kazimierz Romanowicz – from 1963 to 1984 she exhibited her works regularly either during collective exhibitions or individual ones. Ładniewska’s name was frequently visible, between the years 1948 to 1989, among the names of those artists who had been invited by the art salons of Paris, such as Jeune Sculpture, d’Automne, des Indépendants, de l’Art Sacré et Réalités Spirituelles. Wanda Ładniewska also participated in the First European Sculpture Triennial which took place in Paris, in 1978. Moreover, she designed all kinds of medals and medallions, also for the French Mint and Polish Lyceum in Paris. 7
Egipcjanka, terakota / Egyptian Woman, terracotta / 27 x 6 x 6 cm
8
Nieśmiała, terakota / Bashful, terracotta / 30 x 8 x 6 cm
9
Rudowłosa, terakota / Red-head, terracotta / 24,5 x 8 x 8 cm 10
Siedząca, terakota / Sitting Woman, terracotta / 23 x 13 x 12 cm 11
W kontrapoście, terakota / In Contrapposto, terracotta / 42 x 18 x 14 cm 12
Nieład, terakota / Disarray, terracotta / 33,5 x 13 x 11 cm 13
Tora, terakota / Torah, terracotta / 34,5 x 13 x 11,5 cm 14
Samotność, terakota / Loneliness, terracotta / 34 x 12 x 11 cm 15
Izolacja, terakota / Isolation, terracotta / 32 x 16 x 10,5 cm 16