1
KWIECIEŃ 2013
2
P
Zimne dobrego początki
rzedłużająca się zima? A może nieudany początek wiosny? Granica między rzeczywistością skutą lodem a głosem pierwszych ptaków usłyszanym nad ranem zawsze robiła niemałe zamieszanie. Nie tylko wobec naszych oczekiwań, ale i w kalendarzach zawieszonych na gwoździu obok frontowych drzwi. Wierzymy w każdą prognozę pogody zasłyszaną w telewizorze, bez względu na to, czy daje nadzieję na wyższą temperaturę, czy odbiera szansę na zrezygnowanie z szala i rękawiczek. Jedno jest pewne – każdego roku wyczekujemy z utęsknieniem 21 marca.
SPIS TREŚCI
Problem pojawia się dopiero wtedy, kiedy dachy budynków zajmują niezapowiedziane masy śniegu, a nie – oczekiwane bocianie gniazda. Wypatrujemy chwili, w której na trawniku pod blokiem pojawi się pierwszy przebiśnieg będący symbolem tego, że biała i nieprzyjemnie senna kołdra, którą świat
przykrył się kwartał temu, okazała ludziom współczucie i przestała ich dłużej terroryzować wełnianymi skarpetami oraz swetrami zapiętymi pod brodę. Ciepłolubne usposobienie organizmu sprawia, że coraz częściej dochodzi do konformistycznej postawy wobec zimy – zamykamy się w samochodach i uciekamy przed drugim człowiekiem, a śnieg daje preteksty do zatracania naszej kultury osobistej. Wykazujemy mniej cierpliwości dla tych, którzy uczą się jeździć, a dźwięk klaksonów nie ma sobie równych. Sprawa jest o tyle poważna, że na przedłużającej się grudniowej gehennie ucierpiała nawet kultura ogólnonarodowa. Odkąd pamiętam, symbolem wiosny było topienie Marzanny – słomianej kukły ubranej w materiały we wszystkich kolorach i przerastającej swoją wielkością niejednego przedszkolaka, który cieszy się z podwyższenia temperatury
wywiad • Rozmowa z Anną Zasadą Relacja • OSPA Info z wielkiej bukwy • Forum Krytyki Operowej • Targi Kół Naukowych • Myślęcinek - raj dla studenta! • Wyrazić siebie? To dla nas PESTKA • Kursy dla studentów
4-5
6 7 7 8 9 11
i wspólnej zabawy. Zamiast ulec radosnemu obrzędowi zanurzenia, tej zimy lalka musiała zamienić się w morsa. A wszystko to przez nazbyt „imponującą” grubość tafli lodu we wszystkich zbiornikach wodnych. Sukcesem można nazwać dzielne stawianie czoła komplikacjom, które zostały wywołane nieokiełznanym żywiołem, mimo konieczności przystosowania się do zmian; chcąc być „na czasie”, trzeba było przecież przestawić wskazówki zegara do przodu. Musimy wstawać wcześniej, ale za to w otoczeniu nieco cieplejszej aury, która zachęca, by wobec drugiego człowieka zamienić ucieczkę na rekonesans. Wraz z nadejściem kalendarzowej wiosny życie zaczyna polegać właśnie na tym, by nie dmuchać na zimne, a stopniowo przełamywać pierwsze lody. MATEUSZ BORYS
Student z Pasją • Karolina Pancek
12-13
Reportaż • Spotkanie z wampirami
14
Opinie studentów • Juwenalia
15
RECENZJE • Piękno i nędza • Walka o przetrwanie • Implozjamajka
17 18 19
ROZRYWKA
21
KALENDaRIUM
22
3
WYWIAD / Rozmowa z Anną Zasadą
S
Kredki drogą do innego świata
łowo Afganistan wzbudza w nas dreszcze emocji, od razu kojarzy się nam z bólem i cierpieniem. Niekończąca się wojna zasłania nam ludzi, których można polubić, choćby za to, że są naszymi rówieśnikami i myślą o nas. Anna Zasada, koordynatorka Akcji Afganistan. Kredki zamiast karabinów, na własne oczy zobaczyła zaangażowanie i ciepło płynące od dzieci polskich dla afgańskich.
zakładki do książek, które później zostały wysłane do Afganistanu wraz z rzeczami zebranymi przez dzieci.
Jaki był cel tych zajęć? Chcieliśmy przedstawić tę dobrą stronę Afganistanu. By dzieci mogły poznać ten kraj od środka, a nie tylko wojnę, karabiny, śmierć. Poza kulturą pokazywaliśmy im przyrodę i zwierzęta, jakie tam żyją. Nie baliśmy się mówić, że ludziom żyje się tam Paulina Dzieńska: Akcja Afganistan. Kredki zamiast mimo wszystko źle. karabinów. Skąd pomysł na taką akcję? Anna Zasada: Jest to akcja ogólnopolska. Zbiórki odbyły się Jak Tobie pracowało się z dziećmi? w ramach imprezy „Wyprawka za uśmiech” organizowanej przez Ja wybrałam szkołę w Osielsku, dostałam klasę, gdzie ojcowie Instytut Iranistyki UJ, Slajdowisko przy Kawie i Stowarzyszenie kilkorga uczniów wyjeżdżają na misję do Afganistanu. Oni Szkoły dla Pokoju. poruszali ciemniejszą stronę tego kraju, dlatego starałam się im wytłumaczyć, że wcale tak nie jest, że ktoś będzie chciał zabić ich Jaki według Ciebie ta nazwa ma mieć przekaz? tatę. Starałam się robić to w miarę prosty sposób, ale tak, by ich Moim zdaniem ten drugi człon nazwy: kredki zamiast karabinów, nie oszukiwać. to dość mocne porównanie. Zwykle kredki, które każdy z nas dobrze zna, nie są czymś zwyczajnym dla dzieci w Afganistanie. Można nawet posunąć się do tego, że tu małe pociechy codziennie widzą kolorowe kredki, a tam niestety karabiny. Nie zmierzam do tego, by u nas oglądano karabiny, ale by i w Afganistanie dzieci mogły częściej widzieć kredki.
Zwykle kredki, które każdy z nas dobrze zna, nie są czymś zwyczajnym dla dzieci w Afganistanie. Można nawet posunąć się do tego, że tu małe pociechy codziennie widzą kolorowe kredki, a tam niestety karabiny. Jak to się stało, że Akcja Afganistan zawitała do Bydgoszczy? Koordynatorka krakowskiego Projektora przyłączyła się do akcji „Wyprawka za uśmiech”. Dostaliśmy wiadomość o możliwości przyłączenia się do projektu – z czego skorzystaliśmy. Jaki był Wasz udział w tym projekcie? Dostaliśmy przygotowane dwa scenariusze zajęć opracowane przez osoby znające dobrze kulturę, tradycję afgańską. Dostosowane one były do różnych grup wiekowych, jednak dążyły do tego samego: pokazania kultury, sztuki, czy nawet współrzędnych geograficznych Afganistanu. Myślę jednak, że każda z grup prowadzących zajęcia przekształcała otrzymane materiały wybierając z nich rzeczy, które najbardziej interesowały dzieciaki. Na moich zajęciach największym zainteresowaniem cieszyły się pokazy zdjęć Kabulu, zapoznanie z językami urzędowymi Afganistanu: dari i paszto.
Anna Zasada podczas zbiórki materiałów szkolnych dla afgańskich dzieci
W jaki sposób dzieci reagowały na te zajęcia? Były bardzo ciekawe tamtego świata, nie tylko te, które mają styczność z tym tematem w domu (przez pracę rodziców), ale wszystkie. Interesowały je tamtejsze zwierzęta: np. czy mają jaszczurki, jeśli tak to jakie, czy piasek jest biały. Chciały poznawać sąsiadów politycznych Afganistanu i ich stolice, a przede Co robiliście podczas tych lekcji? Jednym z ciekawych doświadczeń było pokazywanie dzieciom wszystkim nazwy miast. zabaw afgańskich rówieśników czy też czytanie baśni. Robiliśmy
4
KWIECIEŃ 2013
Rozmowa z Anną Zasadą / WYWIAD
Mimo tak młodego wieku zatrzymują się nad problemem innych. Zobaczenie trudów afgańskich dzieci, sprawia, że nie stają się one obojętne i łatwiej przyjdzie im docenić to co mają. Nazwy miast? Tak, ponieważ jest tam bardzo wiele dziwnych, śmiesznych dla nich nazw. Dzieci się przy tym świetnie bawiły i ćwiczyły ich dość skomplikowaną wymowę. Sama w pewnych momentach byłam zdziwiona, że mimo tak młodego wieku są zainteresowane tak odległym krajem.
Gdzie w Bydgoszczy były zbierane kredki? Kredki zbierane były głównie w szkołach, choć pudła na podarunki znalazły się także u nas na Uniwersytecie. Niestety studenci nie wykazali zbyt wielkiej chęci do pomocy. Może było to też spowodowane tym, że skupiliśmy się bardziej na zajęciach z dzieciakami.
W jaki sposób dzieci chciały pomagać? W klasie, z którą prowadziłam te zajęcia ogłosiłam, że My akurat robiliśmy zakładki do książek. Były one bardzo kolo- potrzebna mi będzie pomoc w zbiórce. Od razu zgłosiły rowe, a dzieci włożyły dużo wysiłku w ich realizacje, później się cztery dziewczynki, same wykonały plakaty mówiące pisaliśmy też na nich pozdrowienia. o tej akcji, a później chodziły po klasach i rozpowszechniały tę zbiórkę, zachęcając przy tym koleżanki i kolegów do przynoCo polskie dzieci chciały przekazać Afgańskim rówieśnikom? szenia kredek, zeszytów, farb itp. Oczywiście bardzo je pozdrawiały, pisały jak bardzo by chciały, aby wojna się już skończyła. Miały nadzieję, że w końcu będzie Dzieci przejęły się tą akcją? pokój i może uda im się kiedyś spotkać. Nawet bardzo, niektóre dzieci przyniosły już naprawdę bardzo ładnie zapakowane, zawiązane w kokardki zeszyty, kredki. To była też lekcja wychowania dla tych dzieci? Mimo tak młodego wieku, zatrzymują się nad problemem innych. Co Cię skłoniło do tego by wziąć udział w tej akcji? Zobaczenie trudów afgańskich dzieci sprawia, że nie stają się one Jak tylko usłyszałam o tej akcji od razu wiedziałam, że chcę się tym obojętne i łatwiej przyjdzie im docenić to, co mają. zająć. Zawsze myślałam, że ludzie powinni robić dobre rzeczy, pomagać innym, chociaż takimi małymi kroczkami i trzeba ich W akcji tej uczestniczyły też inne miasta – jak wygląda Wasza w tym uświadamiać, nawet zakup zwykłych kredek za dwa złote współpraca? może sprawić temu, kto je otrzyma ogromną radość. Każde miasto przygotowało swoją paczkę, którą później pod koniec akcji wysyłaliśmy do Krakowa. Tam robiona była jedna Paulina Dzieńska wielka paczka, którą później wysyłano do Afganistanu, konkretnie FOT. ARCHIWUM ANNY ZASADY do Kabulu. Czy Wy też robiliście pocztówki?
5
RELACJA / Ogólnopolskie Spotkania Prasy Akademickiej
J
Zarażeni dziennikarstwem
akich pytań unikać podczas wywiadów? Czym powinno charakteryzować się dobre zdjęcie prasowe? Co kryje się pod nazwą „Michałek”? To tylko kilka z wielu tematów, które zostały poruszone podczas tegorocznej OSPY. Organizowane przez Fundację Bratniak Ogólnopolskie Spotkania Prasy Akademickiej odbyły się już po raz siódmy. Na trwające od 15 do 17 marca warsztaty zjechały do Krakowa redakcje gazet akademickich z całej Adepci dziennikarstwa w czasie warsztatów Polski. Oczywiście nie mogło tam również najfajniejsza jest zmienność i dostęp do zabraknąć przedstawicieli Atheneum. informacji, których inni nie mają – mówiła. Dobry początek Praca i misja dziennikarza Pierwszy dzień rozpoczął się spotkaniem z Bartkiem Borowiczem, prowadzącym Sobota przyniosła warsztaty z fotografii praOSPĘ. Reprezentanci poszczególnych re- sowej. Poprowadził je Mateusz Skwarczek, dakcji mieli okazję zaprezentować wyda- ostatni etatowy fotograf w Krakowie. Zaprowane przez siebie gazety i pochwalić się szony gość podzielił się swoimi doświadswoimi osiągnięciami. Nie obyło się rów- czeniami i opowiedział o trudach pracy nież bez krótkiego ćwiczenia, które miało w gazecie. Ocenił również zdjęcia przygopokazać, jak studenci radzą sobie z pisaniem towane dzień wcześniej przez uczestników dziennikarskiego newsa. Teksty zostały oce- warsztatów, udzielając praktycznych wskanione przez prowadzącego, który wytykał zówek dotyczących sztuki fotografowania najpoważniejsze błędy i radził, na co w szcze- osób. gólności należy zwracać uwagę przy pisaniu Następnie przyszła pora na spotkanie z Dziennikarzem Roku 2012 miesięcznika notatek informacyjnych. Drugi warsztat został poprowadzony przez „Press”, Jerzym Jureckim. Redaktor, który Blankę Baranowską – zastępcę Dyrektora na co dzień pracuje i wydaje „Tygodnik Informacji w radiu RMF FM. Podczas Podhalański”, mówił o potencjale drzemiąspotkania studenci mieli okazję dowiedzieć cym w mediach regionalnych. – Wszystko, co się, jak wygląda przygotowanie serwisu związane z lokalnością, ma dużą siłę informacyjnego i co powinno się na niego oddziaływania – mówił. – Każdy chce czytać składać. Baranowska zwróciła uwagę na o swoich sąsiadach. Jednocześnie Jurecki wielką wartość „Michałków”, czyli humo- zauważył, że praca dziennikarza to misja. – Do rystycznych informacji emitowanych na za- „Tygodnika Podhalańskiego” ludzie często kończenie programu, w celu rozluźnienia przychodzą się pożalić. Rolą mediów jest słuchacza. Poza tym opowiedziała, jak patrzenie politykom na ręce – przekonywał. wygląda praca RMF FM i co przynosi w niej Drugi dzień OSPY zamykały warsztaty najwięcej satysfakcji. – W dziennikarstwie telewizyjne poprowadzone przez znanego Tomasz Sianecki z redakcją Atheneum
6
z TVN-u i Szkła Kontaktowego Tomasza Sianeckiego. Popularny dziennikarz zaprezentował kilka materiałów telewizyjnych, za pomocą których pokazywał, jak dobrze przygotować materiał informacyjny. Podkreślił, że jedną z najważniejszych cech dobrego dziennikarza jest umiejętność unikania schematów w budowaniu informacji i oryginalność. Opowiedział również, jak wygląda prowadzenie programu na żywo i z czym musi się mierzyć jako gospodarz Szkła Kontaktowego. Sztuka wywiadu Ostatniego dnia OSPĘ odwiedził znany ze swojej internetowej działalności muzycznej CeZik. Razem z Bartkiem Borowiczem mówili o tym, co powinno cechować dobrze przeprowadzony wywiad. Zaproszony gość, dzieląc się swoim doświadczeniem, doradzał, żeby przed przystąpieniem do wywiadu zebrać jak najwięcej informacji o rozmówcy. Poza tym przestrzegał przed powtarzaniem zadanych już setki razy pytań. – Często ludzie pytają o coś nowego już po wyłączeniu dyktafonu, a szkoda – zauważył CeZik. Później opowiedział o kulisach swojej działalności na YouTubie. Zarażeni OSPĄ Studenci, którzy brali udział w warsztatach wykazywali się dużą aktywnością. Nie brakowało chętnych do uczestniczenia w proponowanych zadaniach, wszystkim gościom zadawano też wiele pytań. Nie mogło obyć się bez wieczornych integracji i wymiany doświadczeń z pracy w redakcjach. Przeważały pozytywne opinie o całym wydarzeniu. – OSPA powinna być co miesiąc! – napisała na Facebooku jedna z uczestniczek. Wielu już zadeklarowało swój udział w Spotkaniach w przyszłym roku. Łukasz Płaczkowski FOT. MAJA PRZYBYLSKA
KWIECIEŃ 2013
T
Krytyk w operze
eatry operowe z całego świata zaprezentują się na tegorocznym jubileuszowym XX Bydgoskim Festiwalu Operowym. Wystawienie Halki Stanisława Moniuszki 27 kwietnia uroczyście zainauguruje imprezę, której po raz pierwszy towarzyszyć będzie Forum Krytyki Operowej. Spektakle realizowane przez ekipy operowe z Łotwy, Hiszpanii, Białorusi, Kuby oraz Teatru Muzycznego w Gdyni, Opery Krakowskiej i Opery Nova w Bydgoszczy będzie można podziwiać na deskach bydgoskiej sceny operowej w dniach 27 kwietnia – 12 maja. Ubarwione niepowtarzalnymi elementami kulturowymi tych regionów przedstawienia mają promować szeroko pojętą sztukę operową, która dla wielu współczesnych odbiorców kultury masowej zdaje się egzystować w niszy kultury nie tylko polskiej, ale również światowej.
N
Refleksja nad operą jest często marginalizowanym działem krytyki muzycznej w ogóle. Celem Forum jest spotkanie osób zainteresowanych operą oraz aktywnie działających w sferze jej krytyki. Wydarzenie to adresowane jest do melomanów, dziennikarzy, recenzentów i krytyków muzycznych, muzykologów, librettologów, badaczy i analityków mediów, historyków opery, studentów akademii muzycznych i muzykologii, a także studentów innych kierunków zainteresowanych tą problematyką oraz do szerokiego grona miłośników opery. W ramach Forum Krytyki Operowej w dniach 9-11 maja przewidzianych jest szereg wykładów, paneli oraz warsztatów prowadzonych przez krytyków muzycznych i muzykologów. Wykład inauguracyjny wygłosi prof. Małgorzata Komorowska, a w dniach następnych odbędą się trzy panele zakończone możliwością dyskusji: 1. Czy (operze) potrzebna jest krytyka?, 2. Krytyka
operowa w przestrzeni medialnej oraz 3. Warsztat krytyka operowego. Wszystkie organizowane panele i warsztaty są otwarte. Zarówno Festiwalowi jak i Forum towarzyszyć będą imprezy dodatkowe, podczas których będzie można obejrzeć spektakle wystawiane przez studentów akademii muzycznych z Poznania, Warszawy, Krakowa, Łodzi oraz Bydgoszczy, a także zobaczyć projekcje przedstawień w technice DVD. Zainteresowani wzięciem czynnego udziału w organizowanym przedsięwzięciu mogą przesłać swoje zgłoszenie na adres e-mail: rciesielski@lbk.pl, z podaniem rodzaju panelu oraz tematyki wystąpienia (czas wystąpienia – do 15 minut). Pełen program Forum Krytyki Operowej, jak i XX Bydgoskiego Festiwalu Operowego oraz wszelkie dodatkowe informacje, dostępne są na stronie internetowej: www.opera.bydgoszcz.pl. Urszula Gąsior
Nauka kołem się toczy
a naszej Uczelni jest ich wiele, lecz nie każdy z nas wie, jaki jest cel ich działania. Zrzeszają w swoich szeregach studentów, którzy – rozsiani po całym Uniwersytecie – realizują swe pasje. Mowa, oczywiście, o kołach naukowych, które raz do roku prezentują swoją działalność i zapraszają do siebie wszystkich zainteresowanych. Tak też działo się 19 marca podczas Targów Kół Naukowych 2013. Studenci dla studentów Z roku na rok impreza cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Jak zawsze najwięcej oglądających odwiedziło stoiska rozstawione w holu budynku głównego przy ul. Chodkiewicza. W tym roku, wychodząc naprzeciw żądaniom studentów, koła naukowe pojawiły się także w instytutach przy ul. Przemysłowej i ul. Mińskiej. Dzięki bardzo dużemu zaangażowaniu członków poszczególnych organizacji, każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Materiały przygotowane przez koła mogli oglądać praktycznie wszyscy. Stanowiska były wystawione na korytarzach przy wejściu, dzięki czemu, nawet nie wiedząc o tym wydarzeniu, mogliśmy być jego uczestnikami. W powodzenie tego przed-
sięwzięcia zaangażował się także Rektor dla tej inicjatywy. – Nie wiedziałam, że na naszym Uniwersytecie działa aż tyle kół UKW, otaczając je swoim patronatem. naukowych. Wiele z nich wydaje się ciekawą Zobacz nas! propozycją dla chociażby pasjonatów roboDla wielu z nas działalność kół naukowych tyki, dziennikarstwa. Sama znalazłam jedno zdaje się być niewidoczna. Często nawet nie koło, które zajmuje się interesującą mnie tezdajemy sobie sprawy z tego, że na co dzień matyką. Dzięki targom udało mi się do niego mamy do czynienia z owocami ich pracy. dotrzeć – mówi jedna ze studentek Kiedy bierzemy gazetę lub broszurę do ręki administracji. – nie jesteśmy świadomi, że stoi za nimi konkretna organizacja. Gdy mamy szansę I my tam byliśmy… wziąć udział w interesującym nas evencie lub Pojawiła się także gazeta studencka Atheneum. konferencji – również tę możliwość często Swoje dokonania prezentowaliśmy nie tylko gwarantują nam właśnie one. w gmachu głównym UKW, ale także w buJak corocznie studenci starali się, aby dynku Instytutu Nauk Politycznych. Prózarazić innych swoją pasją. Poszczególne bowaliśmy zapoznać studentów ze swoją koła reprezentowało niekiedy bardzo liczne działalnością oraz zachęcić do wstąpienia grono zachęcające do zainteresowania się ich w nasze szeregi. Pełniliśmy przy tym funkcję stoiskiem stanowiącym doskonałe odzwier- patrona medialnego Targów. ciedlenie ich pasji. Spotkać można było m.in. koło, którego członkowie w wolnym Cóż więcej można powiedzieć – cieszy bardzo czasie lubią budować roboty lub wcielając się fakt, że wśród naszych kolegów jest tylu ludzi w „kryminalnych”, analizować ślady zbrodni. z pasją, którzy oprócz swoich zajęć znajdują Nie byli tam jednak tylko po to, aby się poka- czas i chęci, aby zaangażować się w dodatkową zać. Mieli bowiem również przygotowanych działalność naukową. Pozostaje mieć nadzieję, wiele ciekawych zadań i gier, mogących „na że grono to nie zaprzestanie swoich działań luzie” pokazać to, z czym na co dzień się i w przyszłym roku również będziemy mogli ich podziwiać. Kto wie, czy nie w liczniejszym zmagają. Sami zainteresowani wyrażają swoją aprobatę jeszcze składzie. Marcin Ogłoziński
7
Leśny Park Kultury i Wypoczynku w Bydgoszczy propozycją na wiosenne wypady
N
Myślęcinek – raj dla studenta!
adeszła wiosna. Dni stają się dłuższe, nogawki spodni coraz krótsze, trawniki nabierają zieleni, a policzki rumieńców. Drogi Studencie, czy korzystasz już z darów wiosny? Jeśli nie – bydgoski Myślęcinek czeka!
Skateparku poszaleć można w tygodniu od 14:00 do 20:00, a w weekendy jeszcze dłużej, bo od 12:00! Koszt zabawy wynosi 6 zł w dni powszednie i o złotówkę więcej w soboty, niedziele oraz święta. Karnet na miesiąc to tylko 60 zł.
Gdy chodniki zmieniają się z betonowych dróg w spacerowe deptaki, a nagie drzewa znów ubierają się w młode liście, to znak, że czas wyjść na świeże powietrze! Śmiało można stwierdzić, że spośród bydgoskich miejsc wypoczynku najbardziej wyróżnia się Myślęcinek. To znany wszystkim punkt w naszym mieście, w którym każdy z nas może sięgnąć po odrobinę odpoczynku i aktywności.
Zwierzaki
Informacje Leśny Park Kultury i Wypoczynku w Bydgoszczy, nazywany przez mieszkańców po prostu Myślęcinkiem, położony jest 5 km od ścisłego centrum, jednak to nie należy do jego wad. Jest to największy park miejski w Polsce którego powierzchnia liczy aż 830 hektarów! Ten zielony obszar daje nam ogromne możliwości, znajdują się tam m.in.: Ogród Fauny Polskiej ZOO, Ogród Botaniczny, Ośrodek Rekreacji Konnej, Ptasia Wyspa, Park Rozrywki, Myślęcińska Kolej Parkowa, Szlaki Dydaktyczne i Ekologiczne, Skatepark, Zaginiony Świat, Góra Myślęcińska, Różopole oraz szlaki piesze i rowerowe, na których spotkać można rzeźby z drewna. Do LPKiW możemy dojechać liniami autobusowymi 52 i 84, a także tramwajami numer 1 i 2. Aktywność na kółkach Myślęcinek to idealne miejsce do uprawiania sportów. Leśne ścieżki przystosowane są dla miłośników jazdy na rowerze, rolkach czy deskorolkach. Nie musimy się martwić o pieszych – ścieżki rowerowe są wyraźnie wyodrębnione. Cena wypożyczenia klasycznego roweru czy rolek wynosi 6 zł za godzinę oraz 35 zł za dzień. Dla ostrożnych – koszt wypożyczenia kasku i ochraniaczy to 2 zł za godzinę. Spragnieni wrażeń mogą także wynająć gokarty. Cena jednoosobowego sprzętu to 10 zł za godzinę. Wypożyczalnia sprzętu sportowego mieści się przed wejściem do Skateparku, przy deptaku do ZOO, otwarta jest przez cały tydzień od 10:00 do 21:00. Miłośnicy deskorolek także znajdą swoje miejsce w Myślęcinku. We wspomnianym już
8
W bydgoskim parku znajdziemy Ogród Fauny Polskiej ZOO – jest to zwierzyniec, w którym możemy zobaczyć: łosie, wydry, kormorany, żubry, rysie, wilki, kozice, sowy i wiele innych sympatycznych zwierząt. Ogród jest otwarty dla zwiedzających od 10:00 do 17:00. Za bilet zapłacimy 5 zł ze zniżką. W Myślęcinku usytuowany jest także Ośrodek Rekreacji Konnej. Jazda konna, biesiady jeździeckie, rajdy konne, pokazy, przejażdżki bryczkami to tylko niektóre z atrakcji, z których możemy skorzystać. Oprócz przyglądania się życiu zwierzaków, możemy również naszego pupila zapoznać z tym parkiem! Na jego terenie mamy możliwość spacerowania ze swoim psem lub innym zwierzęciem. Musimy jednak pamiętać o tym, że w nie każdym miejscu będziemy mogli spuścić go ze smyczy ze względu na spacerowiczów i pozostałe czworonogi. Atrakcje Leśny Park Kultury i Wypoczynku to także myślęcińska kolejka! Mamy do dyspozycji pojazd kołowy stylizowany na ciuchcię. W ciągu niecałej godziny jazdy poznamy tereny bydgoskiego parku. Znajduje się tu również Akademia Golfa. Każdy z nas może stać się mistrzem tego sportu i wrzucać piłeczkę do dołka. Sezonową atrakcją jest Wakepark! Z wyciągu zainstalowanego na jednym ze stawów możemy szaleć do woli. Do listy rozrywek można dodać ściankę wspinaczkową, która ulokowana jest przy Polu Golfowym, obok Stefanowego Stoku. Adepci sztuki wspinania za godzinę szaleństwa zapłacą 6 zł. Na terenie Myślęcinka jest także park rozrywki, który składa się m.in. z parku linowego (koszt przejścia jednej osoby: 25 zł – trasa duża, 20 zł – mała), urządzenia do fitnessu na świeżym powietrzu, czy polany rekreacyjnej z miejscem do grillowania (po uzyskaniu zezwolenia). W obrębie parku rozrywki mamy do dyspozycji także popularną grę „piłkarzyki” (5 zł za 10 minut), kolejkę górską (zjazd 6 zł), trampolinę (4 zł za 5 minut). Możemy także wykupić karnety.
Darmowy wypoczynek Myślęcinek kojarzony jako raj dla rowerzystów jest również idealny dla spacerujących. Leśne ścieżki zaprowadzą nas do kolejnych atrakcji parku. Na swojej drodze znajdziemy Ogród Botaniczny, który wręcz nadaje się do wiosennych wojaży, otwarty każdego dnia od 9:00 do 18:00. Różopole to miejsce, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie! Mamy do dyspozycji przestrzeń, na której możemy zorganizować piknik, mecz badmintona, czy beztroskie leżenie do góry brzuchem. Możliwości jest wiele, a wydatki są naprawdę nieduże. Sezonowo Oprócz stałych atrakcji, takich jak ZOO, Ogród Botaniczny i Skatepark, miejski zieleniec ma jeszcze do zaoferowania sezonowe imprezy. Festiwale muzyczne i festyny na Różopolu, wystawy psów rasowych, targi, a nawet sporty wodne na akwenach – powiększą wachlarz parkowych przyjemności. Bez wątpienia zaletami tego miejsca są jego dostępność oraz różnorodność form aktywnego wypoczynku. Wiosna to doskonały czas, by skorzystać z szerokiego wachlarza opcji, jakie daje nam pobyt w Myślęcinku! Maja Przybylska
fot. Maja Przybylska
Wystawy psów to jedna z atrackji Myślęcinka!
KWIECIEŃ 2013
Wyrazić siebie? To dla nas
N
ie trzeba być wykształconym artystą, by stworzyć wartościowe dzieło. Szczególnego znaczenia nadają przede wszystkim pomysł i pasja wykonawcy. Wszelka tzw. „radosna twórczość” jest ku temu idealnym przykładem, bo pozwala w pełni wyrazić emocje i osobowość twórcy. Przejawów własnej kreatywności nie warto chować do szuflady. Pokaż je podczas PESTK-i! Twórczy comeback PESTKA, czyli Przegląd Eksperymentalnych Studenckich Tworów Karkołomnie Artystycznych jest inicjatywą, która umożliwia młodym twórcom pokazanie swych dzieł szerszej publiczności. Pomysł przeglądu wykiełkował w głowach członków Uczelnianego Klubu Turystów „Róża Wiatrów” podczas wieczorku poetyckiego w kawiarni „Węgliszek” w 2003 roku. Już w następnym roku zorganizowano pierwszą edycję, która przyciągnęła około 200 osób. Od obrazów przez wiersze, utwory muzyczne, aż do pokazów scenicznych – studenci udowodnili, że mają głowę nie od parady i są bardzo kreatywni.
W zeszłym roku, po trzyletniej przerwie, reaktywowano PESTK-ę. Organizacja spoczęła wówczas na barkach studentów kulturoznawstwa, zrzeszonych jako „Kulturalni UKW”, którzy połączyli przegląd z uczelnianymi Dniami Kulturoznawcy. Są to swoistego rodzaju drzwi otwarte kierunku, podczas których można dowiedzieć się ciekawostek dotyczących specyfiki studiowania kulturoznawstwa czy uczestniczyć w warsztatach i wykładach tematycznie powiązanych z kategoriami artystycznymi PESTK-i. PESTKA… czyli co? PESTKA pierwotnie powstała po to, by zaprezentować twórczość akademicką oraz krzewić szeroko rozumianą kulturę studencką. Jednakże inicjatywa ta wciąż się
rozwija. Tegoroczna edycja będzie przeznaczona nie tylko dla żaków bydgoskich uczelni i Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, lecz również dla uczniów szkół ponadgimnazjalnych z regionu. Zmieni się również lokalizacja: z Instytutu Filologii Polskiej i Kulturoznawstwa przy ul. Jagiellońskiej 11, przeniesiemy się do Auli Copernicanum, zdolnej pomieścić dużą publiczność oraz przystosowanej do występów większych grup artystycznych (np. teatralnych). Każdy z uczestników będzie mógł zaprezentować swą twórczość w następujących kategoriach: fotografia, plastyka, literatura, muzyka, teatr oraz etiudy filmowe. Prace w poszczególnych działach oceniać będzie oddzielne jury, które wyłoni wyróżniających się twórców. Czekają na nich atrakcyjne nagrody, ufundowane m.in. przez klub fitness Sportway czy pizzerię Soprano. Ponadto, na czas trwania PESTK-i klub Eljazz będzie pełnił funkcję klubu festiwalowego. Tam zostanie wystawiona część prac oraz będą trwały dyskusje dotyczące wydarzeń PESTK-i i Dni Kulturoznawcy.
W tym roku do organizatorów zeszłorocznej PESTK-i dołączyli studenci II roku kulturoznawstwa. Wszyscy wspólnymi siłami opracowują szczegółowy plan działania, spotykając się co poniedziałek w Domu Studenckim „Romek”. Cel jest szczytny – promocja kultury. Pokazanie, że młodzi ludzie mogą i przede wszystkim chcą ją w jakimś stopniu współtworzyć. Zadań jest mnóstwo, czasu coraz mniej – wydarzenie wstępnie zaplanowano na 27-28 maja. Express yourself! Organizatorom przyświeca kilka złotych myśli, które stały się siłą napędową wszelkich działaniach towarzyszących PESTCE: 1. P – jak planowanie. W każdy poniedziałek, zanim nastąpi data przeglądu, tj. 27 maja –
studenci kulturoznawstwa UKW z II i III roku wytwarzają prawdziwą burzę mózgów w piwnicy domu studenckiego „Romek” (dawna siedziba „Róży Wiatrów”). Wszystko po to, by stworzyć regulamin, czuwać nad organizacją od początku do końca i cały czas trzymać w tej kwestii rękę na pulsie. 2. E – jak ekspresja, czyli pokazanie, że poprzez sztukę możemy „wyrazić siebie”. 3. S – jak studenci… i nie tylko! PESTKA dotychczas była skierowana głównie do studentów bydgoskich uczelni. Tym razem przegląd adresowany jest również do uczniów szkół ponadgimnazjalnych. 4. T – jak twórcy. Bez nich PESTKA nie miałaby racji bytu. Z roku na rok dołączane są coraz to nowsze kategorie artystyczne. Przegląd uświetniają również pokazy twórców pozakonkursowych. 5. K – jak kultura. Główny cel przeglądu to krzewienie kultury w obrębie regionu i integracja środowisk kulturotwórczych Bydgoszczy i okolic. 6. A – jak akcja. Działanie przede wszystkim. Intensywna praca nad tym, by PESTKA odcisnęła swe wyraźne piętno na tle wydarzeń kulturalnych województwa kujawskopomorskiego i konsekwentne realizowanie postawionych celów (np. poprzez pozyskiwanie patronatów i sponsoringu). PESTKA przede wszystkim ma za zadanie dać szansę zaprezentowania się nieznanym i dobrze zapowiadającym się młodym artystom oraz promować ich sztukę. W tym roku wydarzenie funkcjonuje pod hasłem „Express yourself ” („Wyraź siebie”). Ma to na celu nie tylko zachęcenie do prezentacji dzieł w trakcie przeglądu, lecz również do tworzenia ogólnie. Praca twórcza bowiem, jak zostało to już wspomniane wyżej, pozwala wyrazić emocje i osobowość twórcy. Ideę tę prezentują banery, ukazujące studentów podczas aktywności artystycznej. Stanowią one część kampanii promocyjnej PESTK-i. Można je podziwiać na oficjalnym fanpage’u: www.facebook.com/pestkaukw. Tam również zamieszczane są wszelkie aktualności. Zachęcam zatem do polubienia strony i śledzenia zmian na bieżąco. Joanna Popa
9
OPINIE STUDENTÓW
10
KWIECIEŃ 2013
Kursy dla studentów / INFO Z WIELKIEJ BUKWY
M
Z biznesem na ty!
asz pomysł na biznes? Jesteś przedsiębiorczy? Nadal zastanawiasz się nad swoją drogą zawodową? Nasza Uczelnia we współpracy z Narodowym Centrum Badań i Rozwoju oraz Akademickimi Inkubatorami Przedsiębiorczości organizuje cykl darmowych szkoleń!
Prowadząca
się jak pokonać problem, którym jest np. nieumiejętne planowanie czasu – dodaje. Warsztaty to nie tylko siedzenie i słuchanie, ale także czynne uczestnictwo. Podczas dwóch godzin szkolenia mamy nie tylko możliwość przyjrzenia się biznesowi „od kuchni”, ale także wgląd w cechy, które przydadzą się nam w przyszłym życiu zawodowym.
– Warsztaty są potrzebne, by pokazać młodym ludziom, że ten biznes nie jest taki przerażający – mówi pani Joanna Jankowiak z Akademickich Inkubatorów Przedsiębiorczości, która poprowadzi cykl kursów. Doświadczony szkoleniowiec stopniowo wprowadzi nas w świat biznesu i podzieli się niezbędną wiedzą na temat Rynek pracy jaki jest, każdy widzi. W czasie omawianych zagadnień oraz odpowie na Konferencja nauki niełatwo zdobyć potrzebne doświad- nurtujące młodego przedsiębiorcę pytania. – Słowo „nauka” i „biznes” są magiczne! – tym czenie. Człowiek po studiach potrzebuje zdaniem dziekan Wydziału Humanistyczwiele szczęścia i zapału, by uzyskać wyma- Za darmo! nego, prof. Jacek Woźny, otworzył spotkanie rzoną posadę. W zawodowy świat wchodzimy o nazwie „Konferencja Nauka i Biznes: więc z czystą kartką. Jednak co by było, Warto wziąć udział w warsztatach chociażby Relacje – Innowacje – Przyszłość”, które odgdybyśmy mogli w czasie studiów pozyskać dlatego, że są one całkowicie darmowe. było się w ramach programu „Kreator umiejętności potrzebne nam w przyszłej Przedsięwzięcie jest realizowane razem Innowacyjności – Wsparcie Innowacyjnej karierze? Już nie musisz gdybać. Uniwersytet z Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, Przedsiębiorczości Akademickiej”. SzkoleKazimierza Wielkiego oferuje serię szkoleń, a dofinansowanie w 90% pochodzi z prog- niowcy, wykładowcy UKW oraz przedktóra pozwoli Ci lepiej odnaleźć się na ramu „Kreator Innowacyjności – Wsparcie stawiciele władz miasta brali udział w dyskusji rynku pracy. Dodatkowo z każdego z kursów Innowacyjnej Przedsiębiorczości Akademic- na temat nauki i biznesu, a także wsparcia otrzymasz certyfikat potwierdzający Twój kiej”! Szkolenie obejmuje ponad 300 godzin. młodych przedsiębiorców. To nie ostatnia udział w ćwiczeniach, który możesz wpisać Każdemu zagadnieniu poświęcone zostaną konferencja poruszająca kwestie łączenia dwie godziny zajęć, które odbędą się dla w swoje CV! danego rocznika raz w tygodniu. By wziąć tych dwóch dziedzin. Kolejna planowana jest w nich udział, wystarczy wpisać się na listę jeszcze w tym semestrze. Forma (więcej informacji otrzymasz na swoim Na każdych zajęciach zdobędziesz szcze- wydziale). Kursy mają trwać do końca Na ekranie! gółowe informacje z dziedzin, które mogą czerwca. Oprócz szkoleń, w ramach projektu planowane przydać Ci się w Twoim przyszłym życiu, jest utworzenie profesjonalnego studia telezarówno zawodowym, jak i prywatnym. Korzyści wizyjnego. Ma ono służyć promowaniu Umiejętność negocjacji, kreatywność, wiedza osiągnięć pracowników i studentów UKW, na temat założenia własnej działalności – Szkolenia to fajna inicjatywa. Szczególnie ale przede wszystkim przewidziano w nim gospodarczej, planowanie czasu i zdolność dla tych, którzy ciągle jeszcze szukają zajęcia w ramach pracowni telewizyjnej dla dopasowania pracy do własnych potrzeb – pomysłu „na siebie” – mówi uczestniczka dziennikarstwa i komunikacji społecznej. to tylko niektóre z tematów szkoleń. Zajęcia warsztatów, Magdalena Kucharska, studentka Zainteresowani będą mogli nauczyć się mają formę warsztatów, więc nie ma mowy dziennikarstwa i komunikacji społecznej. technik montażu oraz realizacji materiałów o nudzie! Czynne uczestniczenie w nich – Czasem wystarczy impuls, żeby ktoś filmowych i dziennikarskich. Wszystko to pozwoli Ci poznać całkowicie temat oraz zrozumiał, że ma całkiem niezły pomysł pod okiem profesjonalistów! W trakcie promoże zainspirować do podjęcia działań, które na własną działalność. Inny może odkryje jektu zostanie uruchomiona platforma multidodatkowo wspomogą Twoje przyszłe życie w sobie uśpioną kreatywność albo medialna, na której zostaną umieszczone smykałkę do interesów. Jeszcze ktoś dowie zawodowe. filmy zmontowane w pracowni. Maja Przybylska fot. Maja Przybylska
Studenci dziennikarstwa i komunikacji społecznej na zajęciach
Joanna Jankowiak podczas jednego z warsztatów
11
STUDENT Z PASJĄ / Karolina Pancek
Bez „13” nie gram „Kobiece nogi powinny być w szpilkach i pończochach” – tak o piłce nożnej pań powiedział były reprezentant Polski, Michał Żewłakow. Słaba płeć już od początku XX wieku wymyka się spod hegemonii męskiego punktu widzenia, dzięki równouprawnieniu. Dowodem na to, że kobiety na stałe założyły spodnie, a nawet strój piłkarski, i swoim poświęceniem dorównują na boisku panom, jest Karolina Pancek – studentka I roku wychowania fizycznego na UKW, która z sukcesami kopie piłkę od ponad dekady. Czy „13” jest dla Ciebie szczęśliwa? Kiedy przyszłam do Brdy Bydgoszcz, pamiętam, że stoczyłam z trenerem zacięty bój o to, z jakim numerem na plecach chcę grać. Wiele koleżanek z drużyny wspierało mnie w decyzji, bo powiedziałam, że bez „13” nie gram. Sama nie wiem, dlaczego tak bardzo upierałam się przy nim, ale towarzyszył mi, odkąd pamiętam. Po długich namowach trener w końcu zaakceptował mój kaprys, mimo że to bardzo przesądny człowiek. Do dziś gram z „13”. Czy to szczególny znak? Nie wierzę w przesądy, raczej omijam je i lekceważę, a ten numer jest najlepszym przykładem na to – taka moja szczęśliwa „13”. Na boisku występujesz w roli pomocniczki. Kto pomógł Ci wybrać drogę na murawę? Kopię piłkę od najmłodszych lat. Zawodowo gram od momentu, kiedy jeden z sąsiadów przeczytał w gazecie informację o naborze do kobiecej sekcji piłki nożnej. Mając 13 lat, po długich namowach rodziców, pojechałam na trening i zadomowiłam się tam tak bardzo, że do dziś gram w bydgoskim klubie. Wówczas nosił on nazwę Brda Bydgoszcz. Bez trudu dostałam się do pierwszej jedenastki, mimo że moje koleżanki miały wówczas po 21 lat. Kiedy klub zmienił swoją nazwę na Kobiecy Klub Piłkarski, byłam już weteranką, która przodowała w drużynie i przygarniała młodsze dziewczyny.
Jakie znaczenie miało dla Ciebie powołanie do seniorskiej reprezentacji Polski kobiet jesienią ubiegłego roku? Po raz pierwszy od rozpoczęcia kariery w tak szczególny sposób doceniono moją pracę. Zresztą na to wyróżnienie zapracowałam nie tylko ja, to również wysiłek i cierpliwość moich rodziców i trenerów, a także całej drużyny. Kiedyś osiągnięcie awansu takiej rangi było dla mnie szczególnie ważne, ale życie zmienia priorytety. Każdy by chciał, nawet jeżeli nieświadomie to podświadomie, spełnić swoje marzenia. W wyniku różnych komplikacji nie otrzymałam jeszcze obiecanego powołania, ale wypatruję go z wielkim oczekiwaniem. Praca czy talent – co decyduje o sukcesie zespołu? Ważną rolę odgrywają współpraca i komunikacja na boisku. Cały czas próbujemy tę umiejętność szkolić na treningach. Talent też jest potrzebny, ale widać podczas wielu spotkań, zarówno w grze mężczyzn jak i kobiet, że niektóre rzeczy można wypracować. Wrodzony geniusz piłkarski jest na pewno bardzo dużym plusem. Jeżeli ktoś go ma, jest na lepszej pozycji startowej, chociaż w drugim zespole Kobiecego Klubu Sportowego są dziewczyny, które ciężką pracą próbują wywalczyć przepustkę do pierwszej drużyny i składy wymieniają się osobami. Odpowiedzią na to pytanie są predyspozycje każdej zawodniczki.
Walczymy o każde źdźbło trawy na boisku i nie oddajemy meczu za darmo. Szczególnie spektakularne gole to te strzelone w pierwszych minutach meczu i w doliczonym czasie drugiej połowy gry. Jak się czułaś, strzelając bramkę w 96 minucie? To jeszcze zależy jaki jest wynik! W 2009 roku grałyśmy decydujący mecz o zdobycie przepustki do spotkań barażowych1 o I ligę. KKP pokonał wtedy Checz Gdynię 3:2. Nie dość, że strzeliłam hattricka, to decydujący gol padł w ostatnich sekundach meczu. Jeżeli to jest zwycięska bramka, trudno opisać towarzyszące wówczas uczucia, aż kłuje w sercu ze szczęścia, że to się stało. Podobna sytuacja miała miejsce w Głogówku. Tym razem grałyśmy o awans do Ekstraligi i, choć przegrywałyśmy 1:0, strzeliłam wyrównującą bramkę. Udało mi się podnieść ducha drużyny. Z perspektywy czasu ten wyczyn wydaje się niemożliwy. Trudno odpowiedzieć sobie na pytanie, jak jedna osoba i jej gol potrafią zmobilizować resztę zawodniczek. To coś niesamowitego, by wziąć ciężar całej drużyny na swoje barki i pokazać, że walka trwa do ostatniego gwizdka. Wygrałyśmy ten mecz 4:1. Spełniły się nasze piłkarskie marzenia o grze w najwyższej lidze. Te wydarzenia mają taki charakter, że na samo wspomnienie o nich ma się ciarki na całym ciele. Mecz to nie tylko zwycięstwo. Jak radzisz sobie z porażką?
ać piłkę
gą koch ty też mo
Kobie
12 12
Kilka lat wcześniej po stracie jednej bramki całe nasze morale padało i ciężko było nam się podnieść. Teraz takie sytuacje nas nie paraliżują, bo walczymy do ostatnich minut. W niejednej grze udało nam się pokazać, że mamy charakter. Walczymy o każde źdźbło trawy na boisku i nie oddajemy meczu za darmo. Trafiają się jednak spotkania, gdzie gra się jedną wielką kopaninę. Zdarzały się porażki 16:0 z wicemistrzem Polski Medykiem Konin w meczu sparingowym. Mamy trenera, który podnosi nas psychicznie po przegranym pojedynku. Próbuje wszystko budować od podstaw, gdy opadną emocje, bo czasami, bezpośrednio po meczu, ciężko jest wejść do szatni. Porażki kształtują ducha naszej drużyny, charakter zespołu i umacniają nas same, bo najważniejsze jest to, by podnieść się z sytuacji, z których nie jesteśmy dumne.
KWIECIEŃ 2013
Jakimi słowami mogłabyś określić rolę piłki nożnej w swoim życiu? Nieodłączny element. Odkąd skończyłam 13 lat, całe moje życie jest podporządkowane piłce, co wiąże się z treningami od wtorku do piątku i w weekendy oraz z meczami wyjazdowymi. Dystansu do piłki nożnej nabrałam dopiero w zeszłym roku, gdy miałam kontuzję kolana. Stan, kiedy miałam za dużo wolnego czasu, sprawił, że zaczęłam się zastanawiać nad dalszą karierą. Sport nie jest już najważniejszy w moim życiu, choć ma ogromne znaczenie. Ciężko byłoby mi z tego zrezygnować, bo poświęciłam 10 lat na przygotowania i szkolenie się oraz dążenie do uzyskania coraz wyższego poziomu umiejętności w tej dziedzinie. Przede wszystkim ciężko byłoby mi zrezygnować z przyjaciół, których mam dzięki piłce. Od tamtej pory moja hierarchia wartości poukładała się inaczej niż przed dziesięciu laty, ale piłka nożna wciąż jest w jej ścisłej czołówce. Nie myślałaś kiedyś o zamianie piłki i korków na instrument lub karierę naukową? Instrument kategorycznie odpada, bo w dzieciństwie słoń nadepnął mi na ucho. A to pociągnęło za sobą konsekwencje na studiach – mam straszne problemy na zajęciach z tańca. Kształcenie muzyczne odpada, z plastycznym również bym nie zaryzykowała, ponieważ byłoby to raczej niebezpieczne dla społeczeństwa. W miarę możliwości lubię doświadczać różnych rzeczy w życiu, jednak nie mogłabym się już poświęcić całkowicie czemuś, co nie jest piłką nożną. Lubię motory. Kiedyś nawet myślałam, żeby uczestniczyć w motocrossie, jednak trzeba mieć talent, o którym mówiliśmy wcześniej. Ciężko byłoby zmarnować to, co umiem, lubię i potrafię robić. Dlaczego wybrałaś wychowanie fizyczne na UKW jako swój kierunek studiów? Są dwa powody tej decyzji. Zawsze chciałam studiować wychowanie fizyczne, praktycznie odkąd byłam dzieckiem. WF to jeden z lepszych przedmiotów, jakie się miało w szkole. Po liceum jednak wybrałam inną drogę – studiowałam fizjoterapię, którą skończyłam na poziomie obronionej pracy licencjackiej. Po uzyskaniu tytułu zdecydowałam, że przyszedł czas na to, by zacząć robić coś, co zawsze chciałam, co mnie interesowało, z zaznaczeniem, żeby do niczego się nie zmuszać. I tutaj swój początek ma wychowanie fizyczne. Chciałabym pracować z dziećmi, z młodzieżą; może na emeryturze piłkarskiej zostanę trenerem. Mam nadzieję na rosnące zainteresowanie żeńską piłką, głośniejsze i bardziej widoczne akcje promowania tego sportu oraz więcej miejsc pracy dla pań, bo na chwilę obecną w polskiej piłce zetknęłam się może z dwiema kobietami, które trenują swoje podopieczne. KKP zajmuje siódme miejsce w tabeli. Jeszcze w marcu rusza wiosenna runda ekstraligi. Wiążesz z tymi rozgrywkami jakieś nadzieje? Niestety, ja nie zagram, bo odnowiła mi się kontuzja kolana po nieznacznym skręceniu na turnieju w Szczecinie. Chciałabym, żeby 3 punkty zostały w Bydgoszczy, a drużyna Kobiecego Klubu Piłkarskiego pokazała na co nas stać. Trener powiedział, że mamy być wojowniczkami wiosny – czarnymi końmi tych rozgrywek i prognozuje, że nieźle namieszamy.
Wrodz jest na p ony geniusz piłk a ewno ba rdzo duż rski ym pluse – mówi m Karolina
Mam nadzieję na rosnące zainteresowanie żeńską piłką, głośniejsze i bardziej widoczne akcje promowania tego sportu oraz więcej miejsc pracy dla pań. przygotowań do meczu i na samym spotkaniu. Organizacja treningu jest uzależniona od konkretnych rozgrywek i wtedy może wszystko wyjść zgodnie z planem. Jednak piłka nożna jest sportem, w którym decyzje trzeba podejmować szybko. Zapomina się wtedy o rzeczach wyuczonych przed wyjściem na murawę, mimo że to znacznie ułatwiłoby grę. Czasami się zdarza, że całotygodniowe treningi idą na marne. Drużyna odnotowuje zarówno wzloty jak i upadki. Nie zgodzę się z tytułowym założeniem. Ile czasu tygodniowo spędzasz na treningu? Trenuję 4 razy w tygodniu po 1,5-2 godziny w zależności od warunków, również atmosferycznych. Teraz na przykład, kiedy wiosna nas jeszcze rozpieszcza śniegiem, musimy odśnieżać boisko, co sprawia, że więcej czasu poświęcamy na przygotowanie przestrzeni do gry niż na zrealizowanie treningu lub przeprowadzamy go w takich warunkach, że żaden ekstraligowy zespół nie wyszedłby na płytę.
Kim jesteś poza boiskiem? Kim jest Karolina Pancek, kiedy nie trenuje? Studentką UKW! Poza tym, na pewno osobą upartą i dążącą do celów, które sobie wyznaczam. Popełniam dużo błędów w życiu, ale staram się je po drodze naprawiać i budować z nich solidne filary własnego szczęścia. Wartości takie jak miłość, rodzina, przyjaźń to podstawa i bardzo je szanuję. Dla nich jestem w stanie wiele poświecić. Należę do osób cierpliwych, pełnych nadziei i gotowych postawić wszystko na jedną kartę. Jestem spontaniczna, trochę niezorganizowana, to znaczy W Internecie można znaleźć niejeden „dekalog piłkarza”. Czy brakuje mi zmysłu punktualności, ale staram się temu przeciwdziałać. zgadzasz się z zasadą: „Czego się nie opanuje na treningu, to nie może się udać w trakcie meczu”? Moja rozmówczyni spóźniła się na spotkanie 15 minut, ale kwadrans Czasami wychodzą nam takie triki, o istnieniu których same nie akademicki przysługuje każdemu studentowi zwłaszcza temu miałyśmy pojęcia. Adrenalina, zaangażowanie, poświęcenie i sku- z (życiową) pasją, o której mógłby opowiadać godzinami. pienie na grze czasami sprawiają, że robi się rzeczy, których się MATEUSZ BORYS nigdy nie trenowało. Zupełnie inne emocje towarzyszą nam podczas FOT. MAJA PRZYBYLSKA
13 13
REPORTAŻ
N
Spotkanie z wampirami
ajpierw pobrali kroplę z palca do sprawdzenia, czy się nadaje. Potem już wbili się w żyłę – nawet nie bolało – i dziesięć minut tak siedziałam, a krwi ubywało. Trochę osłabłam, ale generalnie nie było najgorzej. Nie, to nie jest relacja ofiary grupy wampirów. To relacja jednej z dziewczyn, która po raz pierwszy w życiu miała okazję honorowo oddać krew.
nic w świecie nie przyjmie do wiadomości, jaka jest prawda. Póki on sam albo ktoś z jego bliskich nie będzie potrzebował krwi. Na szczęście od kilku lat sytuacja zmienia się. Sukcesywnie prowadzone kampanie informacyjne (np. „Krewniacy”), czy organizowane regularnie w instytucjach lub w terenie akcje krwiodawstwa powodują, że statystyczny Kowalski przestaje kojarzyć oddawanie krwi z niebezpieczną fanaberią,
bydgoszcz24.pl, fot. jn
Mimo że żyjemy w XXI w., krwiodawstwo wciąż nie wszystkim kojarzy się pozytywnie. Tu i ówdzie usłyszeć można wszelkiej maści ostrzeżenia przed tą bezpieczną przecież czynnością. Ciągle żywe są w społeczeństwie, kultywowane zwłaszcza przez starsze pokolenia, obawy przed chorobami, zakażeniami czy uzależnieniami mogącymi grozić krwiodawcy. Jest to efekt ignorancji lub po prostu niewiedzy. A człowiek, jak powszechnie wiadomo, najbardziej boi się tego, co nieznane. Fakty i mity Pomijając kwestię tego, że możliwość zarażenia się czymkolwiek w czasie poboru krwi jest niemalże zerowa (na wszystkich etapach stosuje się sprzęt jednorazowego użytku), dla człowieka obeznanego z tematem wszelkie argumenty przeciwników krwiodawstwa wydają się po prostu śmieszne. „Można się uzależnić” – bujda. Można oddać raz, można zrobić to wiele razy, niekoniecznie regularnie. „Powikłania” – nieprawda, co najwyżej osłabienie organizmu w pierwszych chwilach po ubytku krwi. Cóż, jeśli ktoś się uprze, za
14
a zaczyna postrzegać je jako dobrowolny akt pomocy drugiemu człowiekowi. Zdarzają się, co prawda, krwiodawcy, którzy decydują się na oddanie krwi z mało „honorowych” pobudek – takich jak wolny dzień w pracy (zwłaszcza piątek – upatrzony przez wielu jako okazja do wcześniejszego rozpoczęcia weekendu), poprawienie własnej reputacji w oczach innych, czy… czekolada, która staje się łakomym kąskiem dla łasuchów. Korzyści Przypomnijmy: krwiodawcy w Polsce oprócz ekwiwalentu w postaci ośmiu czekolad, wafla i soku, mogą liczyć także, m.in. na: zwrot kosztów dojazdu, ulgę podatkową, ulgi komunikacyjne, czy możliwość tańszego zakupu niektórych leków oraz korzystanie poza kolejnością z różnorakich świadczeń zdrowotnych w zakładach opieki zdrowotnej. To dużo. Nie wydaje się jednak, by krwiodawcy, nawet jednorazowi, którzy kierują się tylko owymi korzyściami zasługiwali na krytykę. W końcu oddają najcenniejszy dar i robią to dobrowolnie. Krwiodawstwo
w Polsce jest programowo honorowe, a więc nieodpłatne w przeciwieństwie, np. do niektórych innych państw (np. Rosja, Niemcy), gdzie za oddanie krwi można otrzymać wynagrodzenie pieniężne. Jednak jest to pozornie dobre rozwiązanie – pieniądze sprawiają, że często do oddania krwi zgłaszają się osoby z marginesu społecznego – potrafią, co prawda, dzień wcześniej odmówić sobie alkoholu, itp. (aby nie zostać od razu zdyskwalifikowanym), ale ich krew i tak nie nadaje się do celów leczniczych. Przychodzą po pieniądze, a nie po to, by pomóc. Jak wygląda prawda? Liczne osoby, które można spotkać w centrach krwiodawstwa zdają się potwierdzać tezę, że z Polakami „nie jest tak źle”. Lubią pomagać, choć czasami trzeba rozwiać ich wątpliwości, czy przypomnieć, że dostaną zwolnienie ze szkoły, uczelni czy miejsca pracy. System krwiodawstwa w naszym kraju rozwija się dość prężnie. Powstają liczne kluby HDK, a różne instytucje regularnie organizują akcje poboru krwi. Dużym zainteresowaniem cieszą się te organizowane w szkołach średnich i na uniwersytetach (choćby „Wampiriady”). W wielu placówkach służby zdrowia powstają oddziały Regionalnych Centrów Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa. Internet z kolei aż roi się od różnorakich stron, które nie tylko zachęcają do oddawania krwi, ale także obalają szereg mitów z nim związanych, wyliczają ponadto wszelkie korzyści z tego płynące. Efekty widać w statystykach – z roku na rok sukcesywnie wzrasta liczba donacji. Wielka w tym zasługa również ludzi znanych z pierwszych stron gazet – artystów, sportowców, polityków, którzy poprzez swój wizerunek promują honorowe oddawanie krwi. Inną sprawą jest, że jak na trzydziestoośmiomilionowy naród, krwiodawcy stanowią wciąż nikły procent. Z osób, które z powodu wieku (przedział 18-65 lat) i stanu zdrowia są do tego uprawnione (przyjmijmy, że jest to ok. 20-25 mln osób), krew oddaje zaledwie niewielki ułamek (przykładowo, w 2011 r. – 625 tys.). A co z resztą? Nie chce, nie umie albo zwyczajnie boi się znaleźć godzinę czasu na to, by zrobić coś naprawdę dobrego. Cóż, pozostaje mieć nadzieję, że coraz więcej Polek i Polaków nie omieszka odwiedzić kiedyś najbliższego punktu poboru czy wybrać się na akcję wyjazdową i stać się dobrowolną ofiarą „wampira”. Damian Skawiński
KWIECIEŃ 2013
Juwenalia / OPINIE STUDENTÓW
J
Juwenalia za pasem – studenckie propozycje i uwagi
uwenalia to czas, w którym studenci zapominają o wszelkich troskach, a widmo nadciągającej sesji nadal pozostaje odległe. Żacy wybierają się na przygotowane przez organizatorów koncerty i uczestniczą w rozmaitych zabawach. Wykładowcy, jakby rozumiejąc zasady panujące podczas tego studenckiego święta, również okazują się być nader łaskawi – za co wszyscy bez wyjątku jesteśmy im wdzięczni. Warto jednak podkreślić, że Juwenalia to nie tylko występy zespołów muzycznych i przygotowane przez samorządy zabawy poboczne. To również niejako „oddolne” inicjatywy studenckie. Za takie uznać możemy przygotowywanie rozmaitych kostiumów, które przysłużą się do pozyskania dodatkowych środków (zbieranych najczęściej wśród bydgoskich kierowców). Dzięki nim zabawa stanie się jeszcze lepsza! Jako, że jest to święto wszystkich studentów, spytałem ich o to, jakich atrakcji chcieliby doświadczyć.
pełnoletności (nie mówiąc już o byciu studentem). To nie jedynie obecność uczniów była przyczyną wzburzenia, a zachowanie nastolatków. Wiekiem studentom nie dorównywali, lecz ilością wypitego alkoholu nierzadko ich przewyższali. Karolina położyłaby większy nacisk na skuteczną ochronę. Wysunęła również prośbę do pań pracujących w akademikach, by te pozwalały na wynoszenie z nich koców (mowa tu o Blokadzie Łużyka). Justyna (studentka doradztwa zawodowego i personalnego) i Szymon (student dziennikarstwa) proszą o wyrozumiałość wykładowców, jak i liczą na przychylne studentom godziny rektorskie. Ponadto duży nacisk kładą oni na zwiększenie liczby toalet ustawianych przed Blokadą Łużyka i w pobliżu Łuczniczki. W trakcie naszej rozmowy narzekali również na brak miejsc parkingowych dla zmotoryzowanych.
Jestem przekonany, że – cokolwiek by się nie przydarzyło – impreza będzie udana. Nie możemy przecież zapomnieć o fakcie, że to my – studenci tworzymy niezapomniany klimat tych dni. Nawet, jeśli pogoda nie dopisze (a dopisać musi!), gdy zabraknie prądu, wokaliści się rozchorują – to i tak będziemy się świetnie bawić! Tymczasem zaś widzimy się 24 kwietnia na miniBlokadzie Łużyka. Zaczynamy już o godzinie 16! Do zobaczenia! Pragnę podziękować wszystkim osobom, które wpadły w me sidła i pozwoliły zadać sobie kilka pytań (kolejność przypadkowa): Asi (stosunki międzynarodowe), Ani (historia), Michałowi (kulturoznawstwo), Emilowi (historia), Natalii (filologia polska), Ziemowitowi (lingwistyka stosowana), Emilii (politologia), Błażejowi (bezpieczeństwo narodowe). Grzegorz Porazik FOT. ALEKSANDRA SZAMOCKA
Głównym miejscem akcji uczyniłem budynek znajdujący się przy ulicy Jagiellońskiej 11. Studenci z natury lubią upraszczać sobie pewne czynności, więc przy okazji – terminowym rzutem na taśmę – podbiłem legitymację studencką. Wyposażony w długopis, kartkę papieru i uśmiech na twarzy zacząłem wypytywać. Wraz z każdą kolejną odpowiedzią moja koncepcja na ten artykuł stopniowo ulegała zmianie. Wiele uwag i propozycji było do siebie bardzo zbliżonych. Zapytane przeze mnie osoby często narzekały na miejsce wyznaczone do zabawy. Według niektórych Łuczniczka nie jest lokalizacją sprzyjającą organizacji Juwenaliów. Z utęsknieniem zaś wspominali Wyspę Młyńską. Często padały konkretne propozycje zespołów muzycznych, a zapewne jest już za późno na „zaklepanie” gwiazdy wielkiego formatu. Niektórzy jednak wyłamywali się z opisanego schematu. Przedstawione przez nich propozycje kierowane w stronę organizatorów niekiedy dawały do myślenia i wnosiły powiew świeżości bądź też wywoływały szczery uśmiech. Dla Karoliny (studentki kulturoznawstwa) sporym problemem w zeszłym roku była młodzież, której wiek daleki był od
Blokada Łużyka 2012
15
16
KWIECIEŃ 2013
Książka / RECENZJE
L
Piękno i nędza
alki w ogniu. Opowieści z Indii to pisarski debiut Pauliny Wilk. Jest to niezwykle czytelny reportaż, bez cukru, a w wielu fragmentach także brutalny. Autorka przekazuje w swej książce zaskakujące informacje, których nie ujrzymy w przewodnikach turystycznych. Indie, powszechnie kojarzące się z Bollywood, kolorowymi sari i bransoletami, autorka książki obnaża bezlitośnie, pokazując prawdziwą stronę tego kraju i jego kultury. Ani razu go nie ocenia, zostawia to odbiorcy. Pisze niejednokrotnie o biedzie mieszkańców, przedstawiając w ten sposób ich codzienność. Porusza problem spisu ludności Indii, który tak naprawdę nie jest możliwy do przeprowadzenia. Zagląda do hinduskich domów, dotyka tematów intymnych. W tekście wiele miejsca poświęcono kobietom z każdego przedziału wiekowego. Córka w rodzinie to przekleństwo, dlatego słyszy się o dużym odsetku zabijanych noworodków tej płci. Paulina Wilk skupia uwagę czytelnika m.in. na problemie, z jakim borykają się dziewczęta, które w Indiach nie mają szans na samodzielne dokonanie wyboru męża. Pisze też o starszych kobietach, których pozycja społeczna po śmierci małżonka ulega diametralnej zmianie. Ona sama staje się nikim i może liczyć wyłącznie na siebie. Tak naprawdę lepiej byłoby dla niej, gdyby popełniła samobójstwo. Fani kinematografii indyjskiej – także znajdą coś dla siebie. W książce wskazano na zasięg tego rodzaju sztuki filmowej oraz ogromne znaczenie, jakie odgrywa ona w życiu obywateli Indii. Liczne produkcje Bollywood wzbudzają radość i sprawiają, że choć na chwilę widz może zapomnieć o smutnej, szarej codzienności, która go otacza. Opowieści, z którymi spotykamy się na kartach przewodnika przedstawione są w niemal fotograficzny sposób. Autorka dobiera słowa tak precyzyjnie i dosadnie, że podczas lektury, również dzięki własnej wyobraźni, można doświadczyć niezwykłej podróży po Indiach. Niestety, zapoznanie się z obrazem hinduskiej codzienności zawartym w książce Wilk grozi, iż ułuda o tym kraju wykreowana przez filmy bollywoodzkie, zaskakujący oraz dobrze napisany reportaż, ukazując Indie takimi jakie są: zróżnicowane, szybko pryśnie. który może posłużyć za przewodnik. Paulina piękne i okrutne. Lalki w ogniu. Opowieści z Indii są godne Wilk nie ominęła w nim tematów trudnych, Anna Wiącek polecenia każdemu, ponieważ jest to ciekawy,
17
RECENZJA / Film
E
Walka o przetrwanie
ssential killing to dzieło nietypowe. Mohammed, główny bohater, mógł zginąć kilka razy. Sumienie nie pozwala mu na uśmiercenie sarny, ale na zabicie człowieka, tak. Film Jerzego Skolimowskiego przypomina paradokument, który nie potrzebuje wielu słów, by wstrząsnąć widzem. Pozostaje jednak pytanie: czy to, co szokuje widza to artyzm dzieła, czy raczej niedosyt wywołany małą ilością dialogów? Jeśli dołączyć do tego początkowe zamierzenia reżysera, który planował nakręcić film bez żadnej muzyki, łatwo wyobrazić sobie zaskakujące wrażenie gawędy opowiedzianej za pomocą obrazu. Majstersztyk, który broni się zdjęciami, tylko gdzieniegdzie pokolorowanymi słowami. Bo tak naprawdę więcej jest słów, które milczą.
smutnym spojrzeniem. Im dłużej przypatrujemy się tym oczom, tym bardziej uzmysławiamy sobie, że ten „dialog” jest w równym stopniu pociągający, co irytujący. Cóż, w końcu to dzieło obsypane licznymi
nagrodami. Dla mnie jednak ziarnko artyzmu milczącej fabuły Essential killing wywołuje niedosyt. Niewypowiedziane słowa wzbudzają nieprzemijającą czkawkę goryczy. Agnieszka Szlachcikowska
Czwartkowe seanse w Dyskusyjnym Klubie Filmowym 18 IV
Nieulotne, reż. Jacek Borcuch, Polska 2012
25 IV
Pan Lazhar (Monsiuer Lazhar), reż. Philippe Falardeau, Kanada 2011
2V
Informacja DKF
9V
Sęp, reż. Eugeniusz Korin, Polska 2012
16 V
Informacja DKF
23 V
Weekend z królem (Hyde Park on Hudson), reż. Roger Michell, Wielka Brytania 2012
29 V
Sugar Man (Searching for Sugar Man), reż. Malik Bendjelloul, Szwecja, Wielka Brytania 2012
Wypadałoby porozmawiać jednak także na temat fabuły. Kim jest główny bohater, z którym zaznajamiamy się na początku historii? Na to pytanie nie umie (nie chce) odpowiedzieć sam reżyser, wtrącając jedynie zdawkową odpowiedź, że być może „była to niewłaściwa osoba, która znalazła się w niewłaściwym miejscu”. Niemniej, nie do końca jest prawdą, że o mężczyźnie nic nie wiemy. Jest to prawdopodobnie Afgańczyk, być może wysłannik Al-Kaidy. Co istotne, imię włóczęgi poznajemy w przypisach końcowych. Sam bohater nie wypowiada żadnego słowa. Zamiast tego je mrówki, korę drzewa oraz ssie mleko z piersi obcej kobiety. I ucieka, a przy tym zabija. Jak do tego dochodzi? Mohammed chowa się w pustynnej jaskini. Nie znamy powodów, które doprowadziły do tego, że mężczyzna znajduje się w pieczarze. Bohater w obawie przed odkryciem jego kryjówki zabija zbliżających się napastników. Morderca zostaje złapany na gorącym uczynku i przewieziony na przesłuchanie. Pomyślnym trafem udaje mu się wyswobodzić. Widz do samego końca fabuły ma wątpliwość, czy pogoń za przestępcą to gonitwa za niewinnym człowiekiem, czy raczej pościg za brutalnym terrorystą? Jedno jest pewne: strzały w kierunku obcych otwierają nowy rozdział w życiu mężczyzny. Od tego momentu zmienia się jego pozycja społeczna. Już nie jest myśliwym, tylko zwierzyną próbującą uciec przed drapieżcami. Film przedstawia tragedię człowieka „rozmawiającego” z widzem przenikliwym,
18
KONKURS Redakcja Atheneum ma do rozdania trzy wejściówki na projekcje filmowe, realizowane w ramach Dyskusyjnego Klubu Filmowego. Seanse odbywają się co czwartek, o godz. 19.30 w Pałacu Młodzieży przy ul. Jagiellońskiej 27. Cena biletu ulgowego za okazaniem ważnej legitymacji studenckiej wynosi 5 złotych. Aby zdobyć pojedynczą wejściówkę, wystarczy podać tytuł innej produkcji, w której wystąpił Jakub Gierszał – bohater filmu Nieulotne. Odpowiedzi wraz z danymi uczestnika (imię i nazwisko, rok oraz kierunek studiów) należy przesyłać na adres: gazeta.atheneum@gmail.com do 30 kwietnia 2013 roku z dopiskiem „Recenzje”. Redakcja poinformuje zwycięzców o wygranej.
KWIECIEŃ 2013
Płyta / RECENZJE
S
Implozjamajka
ą tacy wykonawcy, do których wraca się po kilku latach niesłuchania, żeby sprawdzić jak teraz brzmią. Miałem tak w przypadku Pablosa i Prentkiego, którzy wypuścili wspólny projekt jako Implozjamajka. I dobrze jest usłyszeć, że panowie zrobili duży progres. Pablos to teraz pełnoprawny beatmaker. Jego produkcje co chwilę pozytywnie zaskakują i sprawiają, że aż chce się bujać głową. Podkłady w takich kawałkach jak Puch miejskich blokowisk, Biohazard czy Tunel to najsilniejsza strona materiału. Aż chciałoby się, żeby ta płyta pojawiła się w wersji instrumentalnej! Jeżeli chodzi o rap, to Prentki raczy słuchacza naprawdę fajnymi tematami i dobrymi tekstami. Jego mocną stroną są na pewno ciekawe porównania i duża pewność w głosie. Można się odrobinę przyczepić do techniki rapowania i tego, że czasami ciężko zrozumieć niektóre wersy, ale ogólny odbiór jest bardzo pozytywny. Świetnie wypadają kawałki Zresocjalizuj, Ciągle coś i Wodny Świat. Przez cały album słyszalna jest chemia między producentem a raperem, a takie rzeczy są bardzo ważne. Swoje gościnne zwrotki dorzuciło trzech raperów. O ile do Edosa i Crona trudno się o coś doczepić, to Chomasa czeka jeszcze dużo pracy nad flow. Podsumowując, Implozjamajka to naprawdę ciekawy materiał, o którym jest chyba za cicho wśród słuchaczy. Chłopaki zapowiedzieli już prace nad następną częścią swojego projektu, więc warto poświęcić chwilę na sprawdzenie ich potencjału. Przyszłość zespołu zapowiada się naprawdę ciekawie. Łukasz Płaczkowski
19
20
KWIECIEŃ 2013
fot. Maja Przybylska
Jakiego miejsca dotyczy ta fotografia? KONKURS Odpowiedz na pytanie: „Jakiego miejsca w Bydgoszczy dotyczy ta fotografia?” Odpowiedzi można przesyłać na adres e-mail: gazeta.atheneum@gmail.com do 30 kwietnia 2013r. W zgłoszeniu należy podać imię, nazwisko, rok i kierunek studiów. Wśród poprawnych odpowiedzi rozlosujemy jedno dwuosobowe zaproszenie do Teatru Polskiego Bydgoszcz. Rozwiązanie z poprzedniego numeru: Kładka stalowa na Wyspie Młyńskiej, łączy Wyspę Młyńską z nabrzeżem Wenecji Bydgoskiej w okolicy ul. Długiej. Bilety otrzymali: Alicja Topolewska, III rok inżynierii bezpieczeństwa oraz Jakub Koziej, II rok wychowania fizycznego. Gratulujemy!
SUDOKU
21
KWIETNIOWE WYDARZENIA DATA
WYDARZENIE
KATEGORIA
MIEJSCE
WSTĘP
18 kwietnia godz. 19.00
„SZALONA LOKOMOTYWA”
Spektakl
Teatr Polski Bydgoszcz, al. Mickiewicza 2
Zgodnie z cennikiem biletów Teatru Polskiego Bydgoszcz
23-24 kwietnia godz. 17.30 I 20.00
„O ZWIERZĘTACH”
Spektakl
Teatr Polski Bydgoszcz, al. Mickiewicza 2
Zgodnie z cennikiem biletów Teatru Polskiego Bydgoszcz
23-26 kwietnia godz. 19.00
„PODRÓŻ ZIMOWA”
Spektakl kameralny
Teatr Polski Bydgoszcz, al. Mickiewicza 2
Zgodnie z cennikiem biletów Teatru Polskiego Bydgoszcz
24 kwietnia godz. 16.00
III MINIBLOKADA ŁUŻYKA
Event
ul. Łużycka 21
Wstęp wolny
24 kwietnia godz. 11.00
KONFERENCJA NAUKOWA „BEZPIECZEŃSTWO A MASS MEDIA”
Konferencja
ul Przemysłowa 34
Informacje na: www.facebook.com/ events/295619363902577/
25-27 kwietnia godz. 19.00
„EUROPA ZAGREB YOUTH THEATRE” W RAMACH PROJEKTU „CZTERY MIASTA, CZTERY HISTORIE”
Spektakl
Teatr Polski Bydgoszcz, al. Mickiewicza 2
Zgodnie z cennikiem biletów Teatru Polskiego Bydgoszcz
27 kwietnia godz. 19.00
STANISŁAW MONIUSZKO „HALKA” PREMIERA – INAUGURACJA XX BYDGOSKIEGO FESTIWALU OPEROWEGO
Opera
Opera Nova w Bydgoszczy, ul. Marszałka Focha 5
Zgodnie z cennikiem biletów Opery Nova w Bydgoszczy
28 kwietnia godz. 19.00
STANISŁAW MONIUSZKO „HALKA” II PREMIERA
Opera
Opera Nova w Bydgoszczy, ul. Marszałka Focha 5
Zgodnie z cennikiem biletów Opery Nova w Bydgoszczy
Okładka: Maja Przybylska, oprawa
22
KWIECIEŃ 2013
23
24
KWIECIEŃ 2013