10 minute read
PROCHY TRZECH PREZYDENTÓW RP NA UCHODŹSTWIE WRACAJĄ DO POLSKI
Uroczystości związane z ekshumacją i sprowadzeniem do Polski prochów trzech pierwszych Prezydentów RP na Uchodźstwie odbędą się 6 listopada w Newark w Wielkiej Brytanii.
Prochy Władysława Raczkiewicza, Augusta Zaleskiego i Stanisława Ostrowskiego, które znajdują się na cmentarzu w Newark, zostaną sprowadzone do Warszawy w ramach inicjatywy utworzenia tam mauzoleum Prezydentów RP na Uchodźstwie.
Uroczystości w Newark rozpoczną się złożeniem wieńców na cmentarzu, po którym odbędzie się msza żałobna w kościele św. Marii Magdaleny oraz uroczystość w ratuszu miasta, po czym prochy prezydentów wyruszą do Polski.
W uroczystościach wezmą udział m.in. burmistrz Newark Laurence Goff, Jan Dziedziczak, pełnomocnik rządu do spraw Polonii i Polaków za granicą, Wojciech Labuda, pełnomocnik Prezesa Rady Ministrów ds. ochrony miejsc pamięci, przedstawiciele Ministerstwa Obrony Narodowej RP, Ambasador RP w Londynie Piotr Wilczek, rodziny Prezydentów RP na Uchodźstwie i ostatni żyjący członek rządu na uchodźstwie, Tadeusz Musioł.
Prezydenci spoczną w Świątyni Opatrzności Bożej. W mauzoleum znajdą się także prochy ostatniego prezydenta Polski na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego, który jest pochowany w Panteonie Wielkich Polaków w świątyni, oraz symboliczne groby prezydenta Kazimierza Sabbata, którego prochy znajdują się na cmentarzu Gunnersbury w Londynie, i prezydenta Edwarda Raczyńskiego, który jest pochowany w mauzoleum rodzinnym w Rogalinie.
Wraz z mauzoleum w świątyni powstanie Izba Pamięci Prezydentów RP na Uchodźstwie.
Pochówek prezydentów poprzedzą uroczystości pogrzebowe 12 listopada w Warszawie z udziałem najwyższych przedstawicieli polskiego państwa.
Projekt informacyjno-edukacyjny „Misja: Wolna Polska” jest inicjatywą Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”, Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, resortów spraw zagranicznych i obrony, Instytutu Pamięci Narodowej oraz Centrum Opatrzności Bożej. Został on objęty patronatem Prezydenta RP Andrzeja Dudy w Stulecie Odzyskania Niepodległości. Rada Miasta Newark wspiera proces ekshumacji i repatriacji prochów prezydentów. – Władysław Raczkiewicz, August Zaleski i Stanisław Ostrowski byli wybitnymi postaciami polskiego ruchu oporu. Wraz z rządem na uchodźstwie i środowiskiem emigracyjnym odegrali kluczową rolę w utrzymaniu przy życiu polskiego ducha, działalności i tożsamości w jednym z najczarniejszych rozdziałów w polskiej historii. Tak ciężko walczyli o niepodległość Polski, lecz nie doczekali momentu, kiedy nasz kraj stał się wolny w 1989 roku. Ich powrót do domu po tylu latach będzie głęboko poruszający – powiedział ambasador Piotr Wilczek. – Jako burmistrz Newark jestem szczególnie dumny z silnych powiązań Newark z Polską. Reprezentowanie Newark podczas różnych wydarzeń planowanych z okazji repatriacji tych trzech prezydentów na uchodźstwie będzie prawdziwym zaszczytem i przywilejem. Teren na cmentarzu w Newark zawierający polskie groby wojenne jest utrzymywany w nieskazitelny sposób przez Komisję ds. Grobów Wojennych Wspólnoty Narodów i dokładane są wszelkie starania, aby miejsca spoczynku dużej liczby polskich żołnierzy były otoczone opieką jako hołd dla nich. W imieniu Newark kieruję moje najserdeczniejsze wyrazy szacunku dla narodu polskiego, który upamiętnia powrót trzech prezydentów do ojczyzny. Nie mogę się również doczekać dalszego okazywania szacunku i uznania Newark dla naszych polskich powiązań, ponieważ planujemy stworzyć i umieścić na cmentarzu w Newark pomnika generała Sikorskiego, który ma zostać oficjalnie odsłonięty w przyszłym roku – powiedział burmistrz Newark.
Rząd RP na Uchodźstwie był prawowitym przedstawicielstwem Państwa Polskiego od ewakuacji władz w 1939 r. aż do 1990 roku. Rząd został najpierw odtworzony w Paryżu, a od 1940 r. miał siedzibę w Londynie.
Po wojnie istnienie rządu dawało nadzieję, że Polska może kiedyś obalić reżim komunistyczny i odzyskać wolność. Dzięki niemu zachowano suwerenność i ciągłość konstytucyjną państwa. 22 grudnia 1990 roku na Zamku Królewskim w Warszawie ostatni z Prezydentów RP rezydujących w Londynie – Ryszard Kaczorowski – przekazał insygnia urzędu wybranemu w wolnych wyborach prezydentowi Lechowi Wałęsie, kończąc 50 lat działalności władz RP na uchodźstwie.
Wraz z 500-tysięczną rzeszą Polaków, rozproszoną po wszystkich zakątkach świata i nie mogącą wrócić do zajętego przez komunistów Kraju, rząd na uchodźstwie odtworzył za granicą Polskę, którą znali sprzed wojny, ze wszystkimi jej instytucjami politycznymi, systemem szkolnictwa i życiem kulturalnym. Stworzyli Rzeczpospolitą Londyńską – Polskę poza Polską.
Urząd prezydenta sprawowali: Władysław Raczkiewicz (1939-1947), August Zaleski (1947-1972), Stanisław Ostrowski (1972-1979), Edward Raczyński (1979-1986), Kazimierz Sabbat (1986-1989) i Ryszard Kaczorowski (1989-1990).
Sekcja Polskich Grobów Wojennych na cmentarzu w Newark jest największym w Wielkiej Brytanii terenem zawierającym polskie groby. Otworzył ją w 1941 r. premier i naczelny wódz Polskich Sił Zbrojnych gen. Władysław Sikorski, który z tego miejsca został ekshumowany i przetransportowany do Polski w 1993 r. Tymczasem w miejscowych Fountain Gardens stoi pomnik Ireny Sendlerowej, Sprawiedliwej wśród Narodów Świata, która podczas II wojny światowej uratowała przed Holokaustem setki żydowskich dzieci.
Prezes POSK bez zmian
Dr Marek Laskiewicz drugi raz z rzędu został prezesem Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego
Członkowie POSK spotykają się raz w roku, żeby przyjąć sprawozdanie ustępujących władz oraz dokonać wyboru władz na nawą kadencję: Przewodniczącego, Rady oraz Komisji Rewizyjnej. 22 października kandydatami na szefa POSK byli: Dr Marek Laskiewicz, obecny przewodniczący, oraz Robert Wiśniowski, były skarbnik POSK. Głosowanie i podliczenie głosów zajęło cztery godziny, w trakcie tego przestoju otwarto czas na dyskusję na temat przedstawionych raportów i wolne wnioski.
Dyskusja podczas liczenia głosów do Rady, obejmowała postulaty nad zmianami w następujących sprawach: 1.Ustalenie dłuższej kadencji Prezesa Posku niż 1 rok na np. 2-3 lata. 2. Rozszerzenie prac w kwestiach społecznych o sprawy Rodzin i dzieci oraz poradnictwo prawne w tych sprawach. 3. Remonty niektórych pomieszczeń, jak toalety, poszerzone o pomieszczenie dla matek karmiących. 4. Oczyszczenie elewacji frontowej budynku POSK.
Ostatecznie w głosowaniu wygrał dr Marek Laskiewicz. Po wyborach zapowiedział, że jego głównym celem i misją w nowej kandydaturze będzie kontynuacja wprowadzania pozytywnej energii i entuzjazmu Nowej Polonii oraz utrzymywanie tradycji przekazanych przez chwalebne pokolenia Starej Polonii, które POSK budowały.
Odbyły się również wybory do Rady POSK. Zgłoszono 35 kandydatów, spośród których wybrano 24. Każdy z kandydatów jest rekomendowany przez dwóch członków. W tym roku do Rady dostało się więcej młodych członków POSK, co przyniesie duże pokłady energii do działania na rzecz kultury i Polonii, a taże nowe, ciekawe pomysły.
W LISTOPADZIE W POSK
Sporo ciekawych imprez zapowiada się w POSK w listopadzie. Poniżej najciekawsze z nich:
21/10 – 18/11, Galeria POSK, Art exhibition: ‘Theatre of Dreams: Andrzej Klimowski and Danusia Schejbal. Anglo/Polish Cultural Exchange’ (free entry) 4.11, bar 19:30/ muzyka 20:30, Jazz Café, ESHTER BENNETT, (£15) 5.11., 17:00, Teatr POSK, Koncert Jubileuszowy - V lat Szkoły Muzycznej w Londynie (wstęp wolny) 5.11, bar 19:30/ muzyka 20:30, TOMER COHEN TRIO (£15) 6.11. 17:00, Studio POSK, INTRUDER/INTRUZ, dwujęzyczny (ang-pol) monogram (£10) 10.11, 19:30, Studio POSK, Biesiada Góralska, Czerwone Korale (wstęp wolny, rejestracja w recepcji POSK) 11.11., 19:00, Teatr POSK, Interpretacje Chopinowskie, Recital fortepianowy: Łukasz Filipczak (wstęp wolny) 11.11, bar 19:30/ muzyka 20:30, Jazz Café, FIONA ROSS, (£15) 12/11, bar 19:30/ muzyka 20:30, Jazz Café, ALICJA ŚMIETANA & JAMES PEARSON, (£15) 12.11., 10:00-12:00, Teatr POSK, Melduję Tobie Polsko - Rotmistz Pilecki (£10, bilety: teatr@posk.org) 13.11., 16:00, Teatr POSK, Święto Niepodległości organizowane przez Zjednoczenie Polski
18.11., 18:30, Sala Malinowa, Koło Myśli Niezależnej, prelekcja historyczno-polityczna
19.11., 16:00, Teatr Syrena, Calineczka - premiera (£12 groups 20+ £10) 20.11., 15:00, Tears Syrena, Calineczka
20.11., Studio POSK, Retro Singers, Przeboje z gramofonu (£15) 26.11., 10:00 i 16:00, Tear Syrena, Calineczka
27.11., 15:00, Tear Syrena, Calineczka
27.11., 12:00, Atrium, Musical Moments for Children (wstęp wolny) 27.11, bar 16.30/ muzyka 17:00, Studio POSK, Andrzejowy Beat, Alle Choir London & Guests (£15)
SŁOWA MAJĄ NIEZWYKŁĄ MOC!
Jak mówić jasno i zrozumiale? Czy słowo może zabić? Jak rozpoznać kłamstwo lub fejk? Czy język jest również wykorzystywany w czasie wojny? Na te i inne pytania odpowiada profesor Jerzy Bralczyk, który podczas pobytu w Londynie był gościem Sami Swoi Radio.
Jak mówić, żeby było jasno, zrozumiale i z sensem?
Myśleć o tym, o czym się mówi, i do kogo się mówi albo komu się to mówi. Jasność mówienia jest pochodną jasności myśli – jeśli będziemy jasno myśleć, będziemy też tak samo mówić. Zresztą – czy jasność jest wartością absolutną? Niektórzy czerpią satysfakcję z meandrów myślowych i cenią sobie zdania wielokrotnie złożone, bo ich zdaniem pokazuje to, że słuchacza szanują, że rozmówcę darzą atencją. W tym dawnym tego słowa znaczeniu, oznaczającym szacunek – bo dziś jest to uwaga, a atencjusz to człowiek, który zwraca na siebie uwagę. Nie bardzo mi się to podoba, wolałbym w tym znaczeniu widzieć kogoś, kogo darzy się szacunkiem. Jeśli darzymy rozmówcę szacunkiem, będziemy tak formułować wypowiedzi, by było jak najlepiej się nam komunikować.
Czy słowo może zabić?
To jest może przesada, choć czasem takie sformułowanie nie jest przenośnią. Jeżeli to słowo wypowiada władca, który panuje nad życiem poddanych, to odpowiedź zdecydowanie brzmi - tak. Jeśli generał na polu bitwy – też. Ale najczęściej mówiąc to, myślimy o słowach, które ranią, krzywdzą, lub powodują czyjś zły stan. Dziś słowa docierają przez Internet bardzo daleko, zataczają ogromne kręgi. Hejt stał się sposobem negatywnego wpływania na tych, których się nie lubi. A może powodować i zabijania. Są przecież przypadki samobójstw w wyniku nadmiernego hejtu.
Nawet dzieci padają tego ofiarą. Jak można to ograniczyć?
Niestety, dobrodziejstwa cywilizacyjne to nie tylko plusy, niosą i niebezpieczeństwa. Bez samochodów nie byłoby wypadków itd. Itp. Każde dobrodziejstwo można pokazać też ze złej, niebezpiecznej strony. Nasze nowoczesne komunikowanie się nie służy tylko dobru, często tworzy stany niewłaściwe, jak choćby fejki, wytwarzane przez boty. To zresztą słowa,
których niedawno nie znałem i nie znałem też tego zagrożenia, które niosą. Teraz to zagrożenie traktowane jest na równi z prawdziwym. Osłabła nasza możliwość i umiejętność weryfikacji, nie mamy mechanizmów, które pozwalają nam wszystko sprawdzać. Można postulować powszechną nieufność, ale to też niepraktyczne - nasza komunikacja zakłada dobrą wolę drugiej strony, zakładamy, że ci, co do nas mówią, nie chcą naszej szkody.
Jak odróżniać prawdę od fałszu?
Jest to możliwe. Są różne sygnały kłamstwa, zdajemy się też na intuicję, i często nas ona nie zawodzi. Poznajemy po oczach, po głosie, że ktoś ma złe intencje. Teoretycznie więc to odróżnienie jest możliwe. Gorzej, jeśli to tylko tekst w internecie. Tam jest wszystko. Wtedy nasza nieufność może być zabezpieczeniem. Polacy są mniej ufni w słowa niż inne narody. My w historii często nie ufaliśmy władzy, władcom. Dzięki temu z różnych kryzysów wychodziliśmy obronną ręką, byliśmy zieloną wyspą. Ale samo mniejsze zaufanie do mowy – już jest szkodą. Ja wolałbym móc zaufać.
Język jest też ważny w obecnej wojnie Rosji z Ukrainą. Rosja uporczywie nazywa to operacją specjalną. Przekłamuje rzeczywistość?
To jest oczywistym oszustwem. Podobny mechanizm był za komuny. Nie używano np. słowa strajk, były to nieuzasadnione przerwy w pracy. Język może więc zakłamywać rzeczywistość. W każdą stronę. Gdyby wierzyć wszystkim informacjom, które docierają przez media, rosyjska armia nie powinna już istnieć. My dowiadujemy się tylko o sukcesach Ukrainy. Nie wszyscy w ten obraz wierzą. Strona zwycięska może zakłamać rzeczywistość. Ale generalnie wierzymy też w to, co nam jest bliższe. W czasie wojen na Bliskim Wschodzie deklarowanie zwycięstwa było uznawane za faktyczne zwycięstwo. Sadam ogłosił to na początku pierwszej wojny i większość narodu mu uwierzyła. Gdybyśmy teraz oglądali telewizję w Rosji, podobnie dowiadywalibyśmy się o sukcesach armii rosyjskiej i że wszyscy ją wspierają, do niej się garną. Wojna jest prowadzona na różnych frontach, także na frontach propagandowych.
Czasem trzeba uznać, że prawdziwe jest to, co chcemy uważać za prawdziwe. To daje nam satysfakcję i lepsze samopoczucie, szczególnie jeśli nie mamy wpływu na rzeczywistość. I to jest pewnego rodzaju zakład Pascala. Jeżeli uznam, że Pan Bóg jest i naprawdę jest – wygrywam, jeśli uznam, że jest, a go nie ma – nie przegrywam. Ale jeśli uznam, że go nie ma – a jest – wtedy przegrywam sporo. Czasem może więc lepiej uznać, że Pan Bóg jest i będziemy żyli długo i zdrowo, czego wszystkim życzę.
Czy zna Pan czeski żart o aneksji Kaliningradu?
Oczywiście i ambiwalentnie go odbieram. Z jednej strony cenię sobie czeskie poczucie humoru i ten rodzaj podejścia do rzeczywistości, z dystansem. Zwróćmy uwagę, że nawet strona ukraińska nie prezentuje tylko tego patosu, że wojna, że się bronimy, tam też jest dużo prostego języka, żartu. Wojna, ale bez patosu, bo patos usprawiedliwia często najgorsze zbrodnie wojenne. Wracając do tematu - Czesi mają absurdalne poczucie humoru, ale dla wielu ten rodzaj żartu może wydawać niestosowny.
I jeszcze na koniec – podobno kolekcjonuje Pan wszystkie wydania „Pana Tadeusza”.
Nie tylko, także podręczniki dobrego wychowania, dawne książki do gramatyki, polskie słowniki, Zbieram też wydania „Pana Tadeusza” i mam chyba największą w Polsce ich kolekcję. Brakuje mi tylko wydania hiszpańskiego – proszę o niego, jeśli ktoś ma. „Pan Tadeusz” to jest książka mojego życia.
Niedawno wydał Pan swoją kolejną książkę, „Pokochawszy”.
„Pokochawszy”, to książka, którą napisaliśmy wspólnie z moją żoną. Nagadaliśmy raczej niż napisaliśmy – bo to w dużej części zapis rozmów. Zabawny jest też tytuł – imiesłów. O czym jest książka? O tym, co się z nami dzieje, kiedy pokochamy, nie o nas dosłownie, jako małżeństwie, choć jesteśmy dobrym przykładem, ale o ludziach, o tym, jak nazywamy miłość, jak o niej mówimy, jak nazywamy stany zakochania, jak ją wyznajemy. Ja jestem polonistą, żona psychologiem. Mam nadzieję, że takie zderzenie, taka rozmowa może być dla wszystkich interesująca.
Łukasz Zalewski Dariusz Chrost