nr 5 �122��2015 LIpIeC
Cena: 10,99 zł �w tym 8% Vat�
WWW.MAGAZYNROWEROWY.PL
wywiad
Michał KWIATKOWSKI Natalia CZERWONKA Marcin MOTYKA soLotest
Rose Dr. Z reportaż
Diverse Beskidia qUICktest
Mozartt | Catlike | Mactronic supertrasa
Chorwackie rzeźbienie w skale! Weekend w Górach Bialskich
Giro d’Italia od A do Z
NARODZINY NOWEJ LEGENDY Sterowanie, efektywność, wszechstronność: to nie są puste słowa, ale kluczowe cechy Stumpjumpera FSR — optymalnej maszyny szlakowej. Stumpy to również zintegrowana technologia SWAT, nowa geometria i opatentowana regulacja amortyzatora, które pozwalają odrzucić wszelkie ograniczenia. Specialized.com
Drodzy Czytelnicy, dziękuję za wszystkie rozmowy, telefony i maile, w których dzielicie się swoimi uwagami, pomysłami, ciekawymi tematami oraz relacjami z niesamowitych wypraw. zapraszam do lektury kolejnego wydania magazynu rowerowego, w którym znajdziecie kompletne abecadło giro, a także pełne inspiracji wywiady z interesującymi sportowcami! Patryk dawczak redaktor naczelny
6 InFoRMAToR
50 PoRADnIK
80 REPORtaż
michał kwiatkowski
52 RowEREM PRzEz MIASTo
82 TREnInG
16 wywIAD
18 REPORtaż
Giro d'Italia od a do z
28 wywIAD
natalia Czerwonka
32 REPORtaż diverse Beskidia
36 w PELETonIE
sezon kolarski w polsce
42 wywIAD marcin motyka
46 SoLoTEST
doktor z alpejskiej wioski – rose dr. z
dieta kolarza
58 QUICKTEST
66 DzIEnnIK zAwoDnIKA konrad tomasiak
68 zDRowIE
najczęstsze urazy występujące w kolarstwie
70 SUPERTRASA stronie Śląskie
multirowerowa majówka w przemyślu trX – jak zastąpić siłownię i przełamać rutynę
86 wywIAD
agnieszka skalniak
88 SUPERTRASA
Chorwackie rzeźbienie w skale
94 FELIETon piotr zarzycki
76 wARSzTAT Zdjęcie w tle: Przemek Kita OkłaDka Zdjęcie: Jacek słonik
I n f o r m a t o r
Pompka Topeak TransformerXX, pompko-stojak, stojako-pompka…!!!
Firma Topeak zaprezentowała nowy model pompki połączonej ze stojakiem rowerowym.
Jak ważnym wyposażeniem auta podczas wypraw jest pompka każdy wie, lecz nie każdy ma miejsce na wożenie stojaka. Tu idealnie spisze się model Transformer XX, który zawiera w sobie pompkę i stojak w rozmiarze klasycznej pompki. Wysokiej jakości elementy, aluminiowy cylinder, rączka z tworzywa sztucznego i pozostałe solidnie wykonane elementy tego sprzętu zapewniają mu długą żywotność. Polecamy tą pozycję wszystkim, zarówno amatorom jak i zawodnikom.
Kask IXS
Silnie rozwijająca się marka IXS będąca głównym sponsorem europejskiego pucharu w downhillu zaprezentowała nowy model kasku typu full face. Model XULT ważący 1100 g zapewni idealną ochronę twojej głowy podczas wyścigów. Kask niebawem będzie dostępny u polskiego dystrybutora – firmy Gregorio w Ustroniu.
Enduro Trail
Pierwsze zawody cyklu Enduro Trails za nami. W mało sprzyjającej aurze deszczowego weekendu majowego najlepszy okazał się Arkadiusz Perin tuż przed Remigiuszem Ciokiem oraz Romkiem Kwaśnym. Najlepsza wśród kobiet okazała się debiutująca w zawodach enduro Elżbieta Figura. Imprezy cyklu Enduro Trails cieszą się bardzo dużą popularnością. Na pierwszą tegoroczną edycję zgłosiło się ponad 200 zawodników.
Nowa linia sakw Ortlieb Urban Line
Ortlieb Urban Line to nowa linia sakw tej popularnej firmy. Coraz więcej z nas przesiada sie z auta na rower i boryka z problemem wożenia ze sobą wielu ,,niezbędnych” rzeczy – laptopów, telefonów, zeszytów czy notesów. I tu mamy rozwiązanie. Linia Urban Linie pozwala na zapakowanie wszystkich potrzebnych nam rzeczy i poruszanie się po mieście rowerem w komfortowy sposób. 6
Lampa Infini Super Lava I-263P (2 kolory)
W związku ze zmianą przepisów ruchu drogowego, według których mandat dostajemy za wszystko, warto pamiętać o oświetleniu roweru. I tu mamy nową propozycję od Infini. Lampa o następujących parametrach zapewni nam super widoczność po zmroku. Dostępna jest w dwóch kolorach, więc każdy znajdzie coś idealnie pasującego do swojego roweru. Lampa przednia HI-Power 3 Watt • Moc światła 200 Lumenów (18 Lux) 1800 Cd • Przednia część lampy z aluminium • Ładowana przez złącze USB • Akumulator polimerowy litowo-jonowy (1100 mAh) • Zabezpieczenie przeciw przeładowaniu • Wskaźnik zużycia baterii • Montaż bez użycia narzędzi • Wodoodporna Rozmiar: 69x43x24 mm Waga: 15,7 g LED: 2 superjasne LED Czas pracy: 1,5 h (superjasne), 3 h (wzmocnione), 6 h (stałe), 12 h (migające) Uchwyt: Ø 19-31,8 mm, gumowany
Vincere Yeti
Nowym dystrybutorem Marki Yeti w Polsce została mieszcząca sie na warszawskim Ursynowie firma Vincere Bike Components. Niedawno odbył się również test day na warszawskiej Kazurze, w którym miał przyjemność uczestniczyć nasz redakcyjny kolega. Więcej na temat nowych modeli Yeti niebawem.
Knog Blinder 1
Najnowszy produkt firmy Knog specjalizującej się w produkcji lampek rowerowych oraz zapięć. Knog Blinder 1 posiada bardzo jasną diodę LED, która świeci mocą do 20 lumenów w przedniej oraz do 11 lumenów w tylnej lampce. Z pięcioma różnymi trybami świecenia będziecie niezwykle widoczni.
Seven
Niedawno na Polski rynek wkroczyła marka ochraniaczy znana wszystkim z motocrossu. 7even posiada w ofercie wszelakie ochraniacze niezbędne w sportach grawitacyjnych. Już dziś możesz być jak legenda supercrossu James Stewart 7
I n f o r m a t o r
Sławek Łukasik IXS
Najszybszy zjazdowiec w Polsce Sławek Łukasik zaprezentował świetną formę na pierwszej rundzie zawodów IXS DOWNHILL CUP zajmując 2. miejsce! Gratulujemy i życzymy dalszych sukcesów.
EVOLVEO STRONGPHONE D2 MINI
Telefon posiada oszczędny energetycznie procesor dwurdzeniowy. Wyświetlacz IPS o przekątnej 3.5” ma szeroki kąt ujęcia, co umożliwia przeglądanie zdjęć i stron internetowych, czy oglądanie filmów HD. Oczywiście obsługuje szybkie transfery danych 3G i ma aparat fotograficzny 5 megapixeli z automatycznym wyostrzaniem, fleszem, obsługą HDR i funkcją panoramy. W drodze z pewnością doceni się funkcję WiFi HotSpot, dzięki której można utworzyć sieć bezprzewodową WiFi w pobliżu telefonu, a następnie udzielić dostępu do sieci internetowej, na przykład w notebooku.
Puchar Świata XC – Nove Mesto w Czechach
Za nami pierwsza runda pucharu świata cross country, która odbyła się w Czechach. Nove Mesto na Morave zdominował zawodnik teamu Specialized Racing – Jaroslav Kulhavy. Najszybsza wśród kobiet okazała się Jolanda Neff. Pechowo zakończył się start dla Mai Włoszczowskiej. Zawodniczka Kross Racing Team zmagania rozpoczęła w czołówce, ale z piątego miejsca szybko spadła po defekcie. Pościg Polka zakończyła na 10. miejscu, trzy i pół minuty za zwycięską Szwajcarką.
Siodło Giro
Selle Italia przygotowała na tegoroczną edycję Giro d'Italia limitowany model siodła SLR. Specyfikacja: • Pokrycie: Fibra-Tek • Stelaż: pręty tytanowe • Wymiary: 131x275 • Waga: 175 g
8
Hifivegfx, czyli customowanie Twojego roweru
Na rodzimym rynku pojawiła się firma zajmująca się wykonywaniem customowych naklejek na rowery, zawieszenia itp. Wykonują indywidualne projekty, które uczynią Twój rower wyjątkowym. Niebawem rusza również linia ubrań oraz możliwość wykonywania indywidualnych projektów ubrań startowych. Więcej na http://hifivegfx.com/pl/.
Oakley URANIUM COLLECTION PRIZM™ idealne do przejażdżek po górskich szlakach • Lepsza ostrość widzenia, dzięki której widać wszystko wyraźniej, co pozwala na szybszą reakcję. • Poprawiona rozpoznawalność kolorów – pomaga dostrzec to, co trzeba zobaczyć. • Optymalizacja zdolności widzenia i śledzenia poruszających się obiektów w zasięgu wzroku. • Większa wydajność oraz bezpieczeństwo.
ControlTech Aero Cockpit AL
Zlokalizowana w północno-zachodnim regionie pacyficznym Stanów Zjednoczonych firma ControlTech USA produkuje najwyższej klasy komponenty do rowerów MTB i szosowych. Jakość wykonania, świetny wygląd oraz szeroki zakres cenowy oferty pozwoli każdemu znaleźć dla siebie coś specjalnego. Nakładka na kierownicę pozwalająca uzyskać aerodynamiczną pozycję na rowerze triathlonowym lub szosowym. Zintegrowana budowa zapewnia idealne ułożenie ramion. Możliwość montażu licznika lub pulsometra. Mocowanie na 4 śruby do kierownic o średnicy 31,8 mm. Wykonana z aluminium 7075, wykończona włóknem węglowym, śruby ze stali nierdzewnej. Regulacja mocowania w zakresie 5 mm i położenia chwytów w zakresie 15 mm pozwala dostosować ją do własnych potrzeb. Materiał: aluminium / karbon; kolor: czarny; długość całkowita: 20 cm; średnica mocowania: 31,8 mm; masa: 338 g
9
I n f o r m a t o r
Kross Heron
Jedna z najbardziej uniwersalnych rowerowych podpórek na rynku. Trwała, dość lekka, z regulowaną długością, która pozwoli dostosować ją do kół w przedziale 24-29 cali. Stworzona specjalnie z myślą o rowerach z hamulcami tarczowymi – obejma mocująca została zaprojektowana tak, iż idealnie otacza zacisk hamulca, zapewniając stabilne podparcie. Dla fanów wypraw z sakwami, tudzież rowerów użytkowych – idealna.
Shimano SHM089
Najnowsza kolekcja butów Shimano jest tak trailowa, jak jeszcze nigdy do tej pory. Następca popularnego modelu MTB SHM088 został wyposażony w technologię TORBAL, która, zapewniając optymalną sztywność części podeszwy odpowiedzialnej za przekazywanie mocy na pedały, pozwala na więcej luzu w okolicach pięty, poprawiając zdolność do manewrowania na ziemi... i nad ziemią. Świetny dowód na to, jak all mountain i enduro zmieniają rynek rowerowy. Dodatkowo, tak jak w modelu SHM088, zapięcie na klamrę i dwa rzepy, czyli chyba rozwiązanie najbardziej sprawdzone w historii butów MTB.
Upominek Magazynu Rowerowego dla czytelników Pierwszych 20 osób, które prześlą na adres: strategia@stronie.pl swój adres pocztowy, otrzyma bezpłatnie pocztą przewodnik rowerowy po Masywie, Śnieżnika, Górach Bialskich i Górach Złotych, zawierający 25 tras rowerowych z opisami, mapami i profilami.
Przewodnik w formie elektronicznej dostępny jest też na www.stronie.pl
Topeak PanoBike Speed and Cadence Sensor
Smartfony zmieniają nasze życie i widzą to już nie tylko wielcy producenci rowerów, jak Trek ze swoim systemem Duo-Trap, który umożliwia transmisję danych kadencji i prędkości za pomocą Bluetooth. Topeak PanoBike to rozwiązanie dla osób, które chcą mieć szybką i bezpośrednią transmisję danych, dotyczących rowerowego treningu wprost do swojego telefonu – dzięki transmisji w standardzie Bluetooth, czujnik przekaże dane dotyczące kadencji jak i prędkości wprost do smartfona, gdzie możemy je przetwarzać albo w oryginalnej aplikacji lub w jednym z popularnych treningowych programów, jak Strava czy Endomondo. Lekki – 21 gramów, odporny na warunki atmosferyczne, a przede wszystkim niezwykle uniwersalny. Współpracuje z telefonami na systemach Android jak i iOs.
Maxxis Crossmark
Prawdopodobnie najbardziej udana opona firmy Maxxis w historii, która pomimo wielu sezonów obecności na rynku dalej utrzymuje się w czołówce najlepszych uniwersalnych opon na rynku. Dostępna w imponującym spektrum odmian, na wszystkie popularne rozmiary kół, od lat jest podstawowym wyborem wielu zawodników, jak i amatorów. Rzeźba bieżnika stworzona na suche warunki – szybka, a przy tym zapewniająca doskonałe przyspieszenia nawet na nieco bardziej sypkim podłożu. 10
I n f o r m a t o r
tOPeak race rOcket
Uniwersalna i kompaktowa pompka rowerowa najwyższej jakości, zaskakująca kilkoma ciekawymi rozwiązaniami. przyzwyczailiśmy się już do podręcznych pompek wyposażonych w wygodny przewód pompujący z uniwersalną głowicą presta/schrader, jednak topeak race rocket wychodzi o krok przed konkurencję – mamy tutaj wysuwany z korpusu pompki gumowy przewód, ale aby dokonać przejścia z wentyla presta na schrader, nie trzeba nic wymieniać/odkręcać/przekładać. Głowica pompki jest skonstruowana w ten sposób, iż wystarczy ją jednym ruchem ręki rozsunąć – i momentalnie dostosowuje się z wentyla schrader na prestę. proste? oczywiście – ale znajdźcie to u konkurencji. dodatkowo oczywiście korpus wykonany z aluminium w różnych kolorach i pompowanie do 120 psi/8 bar.
lezyne sPOrt drive
dla fanów pięknych wnętrz, idealny element wystroju, który zupełnie nie przypadkiem jest też rewelacyjną pompką podłogową najwyższej jakości. Lezyne sport drive łączy w sobie najwyższą jakość materiałów – aluminiowy korpus w różnych wersjach kolorsytycznych oraz ekskluzywną drewnianą rączkę. oczywiście design to nie wszystko – bardzo długi przewód z trwałego gumowego tworzywa, mocna i trwała podpórka z tworzywa sztucznego, manometr oraz – do wyboru – nakręcana na wentyl głowica presta/ schrader lub uniwersalna zaciskowa. Świetny wybór dla fanów najwyższej jakości, którzy lubią eksponować rowerowe akcesoria.
nOwy bike Park w wiŚle
skolnity w centrum wisły to nowy stok narciarski z wyciągiem, gdzie kilka dni temu ruszyły prace przy budowie pierwszej trasy rowerowej – Bike parku. Broken frames mountain to nowy projekt na mapie miejsc rowerowych. Będzie on przeznaczony dla amatorów mtB na poziomie podstawowym i średnio zaawansowanym. skolnity to góra w samym centrum wisły. na jej szczycie przecinają się szlaki piesze, a widok na okolicę jest przepiękny. Broken frames mountain będzie miejscem, które jeszcze nie raz odbije się echem na scenie rowerowej. ekipa, która tworzy ten park, ma w planach wybudowanie kilku tras rowerowych ,od prostych tras family, przez przyjemny fun trail, kończąc na ostrym zjeździe. zaczynając od trasy łatwej, kolejno będzie podnoszona poprzeczka, by nawet „najtwardsi” poszukiwacze adrenaliny spełnili się w tej zabawie z rowerem. zapraszamy do śledzenia facebookowego profilu – Broken frames mountain by skolnity – gdzie znajdziecie aktualny postęp prac!
nOwa kOlarska mOda?
wydaje sIę, że w ŚwIatowym peLetonIe zapanowała nowa moda. po LataCH nIeBytU do łask powróCIł rekord ŚwIata w jeźdzIe GodzInnej, który oBeCnIe naLeży do BradLeya wIGGInsa. BrytyjCzyk 7 CzerwCa na torze Lee VaLLey VeLopark wykręCIł rezULtat 54 kILometry 526 metrów. 19 lipca 1995 roku Christopher Boardman pobił rekord w jeździe godzinnej. poprawił go 6 września 1996 roku na manchester Velodrome. wynik ten został jednak anulowany przez międzynarodową Unię kolarską (UCI), która zmieniła reguły tej konkurencji i zezwalała na starty tylko na rowerach o tradycyjnej budowie. z tego powodu wszystkie rekordy w jeździe godzinnej od 1984 do 1996 roku zostały uznane za nieważne i od tamtej pory rywalizacja w tej konkurencji jakby zamarła. ale Brytyjczyk 27 października 2000 roku ponownie ustanowił ten rekord, tym razem już na rowerze o dozwolonym kształcie. modę na rekordy postanowił przywrócić we wrześniu ubiegłego roku jens Voigt, który zdecydował, że właśnie w ten sposób zakończy swoją przygodę z dwoma kółkami. niemiec mierzył się z epokowym rekordem, bo tak trzeba nazwać rezultat z lipca 2005 roku ondreja sosenki. próba bicia wyniku przez znakomitego zawodnika przebiegała w iście królewskiej atmosferze. welodrom w Grenchen wypełniony był kibicami, którzy przyszli celebrować mistrza, muzyka dobrana przez samego kolarza, obecność bliskich, a także wielka forma głównego bohatera wieczoru sprawiały, że wszyscy, którzy zasiedli przed telewizorem byli świadkami magicznego wręcz wydarzenia. przy dźwiękach hitu grupy Black sabbath „paranoid” niemiec mknął coraz szybciej i szybciej, aż w końcu wyśrubował rezultat – 51 kilometrów i 115 metrów. Voigtowi nie było jednak dane długo cieszyć się z tytułu rekordzisty. półtora miesiąca później w szwajcarskim aigle, przy zupełnie innej atmosferze i dużo mniejszym zainteresowaniu swoją godzinę życia przeżył matthias Brandle. kolarz grupy Iam Cycling, dosiadając maszynę scott plasma 5, zanotował rezultat 51,852 km i na tym zakończyły się próby w 2014 roku. pod koniec tego roku pojawiały się coraz to nowe deklara12
cje kolejnych zawodników, co zapowiadało nie lada emocje w nowym sezonie i tak rzeczywiście było. Chociaż pierwsza styczniowa próba, którą podjął jack Bobridge nie powiodła się, później już było tylko lepiej i rozpoczęło się śrubowanie granicy możliwości.
8 lutego do walki przystąpił rohan dennis australijczyk na szwajcarskim welodromie w Grenchen ustanowił nowy rekord świata w jeździe godzinnej. zawodnik BmC racing team jako pierwszy w historii przekroczył dystans 52 kilometrów i uzyskał 52,491 kilometrów. niedługo potem, 25 lutego, rezultat słabszy o 721 metrów osiągnął thomas dekker, który w ten sposób chciał, podobnie jak jens Voigt, zakończyć swoją bogatą karierę kolarską.
od maja palmę pierwszeństwa w rekordach przejęli jednak kolarze z wielkiej Brytanii. rozpoczął 2 maja (w dniu narodzin córki kate middleton i księcia williama) alex dowsett, który na torze w manchesterze, jak na żołnierza jej królewskiej mości przystało, pokonał nieco ponad 211 okrążeń, notując wynik 52,937 km i dzięki temu o prawie pół kilometra poprawił dotychczasowy wynik. Była to jednak przygrywka do tego, co 7 czerwca dla swoich kibiców przygotował Bradley wiggins. popularny „wiggo” treningi przed podjęciem swojej próby rozpoczął już kilka miesięcy temu, ale ich finał nie był taki, jakiego oczekiwał. przez długi czas mówiło się, że może nawet pokusić się o złamanie granicy 56 kilometrów, potem celem było 55, ale ostatecznie czterokrotny mistrz olimpijski przejechał 54 kilometry i 526 metrów. 35-letni czempion na londyńskim olimpijskim torze w Lee Valley Velopark poprawił o 1589 metrów wynik należący do swojego rodaka i wydaje się, że wywindował granicę na niebagatelną wysokość, której długo nikt nie osiągnie.
OPOWIEDZ SWOJĄ HISTORIĘ LEPIEJ Zamontuj nową kamerę sportową VIRB XE na swoim rowerze lub kasku i włącz nagrywanie. Wbudowany system G-Metrix będzie szczegółowo śledził parametry Twojego ruchu w czasie rzeczywistym, zarejestruje je, a następnie przedstawi na licznikach i wykresach. Poznasz dokładną prędkość i długość swojego przejazdu oraz różnice wysokości na trasie. Wszystko to w połączeniu z szerokokątną kamerą HD i funkcją stabilizacji obrazu pozwoli Ci uchwycić całą magię akcji. Więcej informacji dostępnych na stronie Garmin.com/virb
I n f o r m a t o r
Buty Bontrager Specter
Buty ergonomią i stylistyką wyróżniają się spośród konkurencji. Proporcje zachowane, kształt współgra z wygodą i osiągami. Przemyślana konstrukcja firmy Bontrager. • Kształt inForm Race – nieznacznie luźniejsze, profesjonalne dopasowanie • Podeszwa kompozytowa seria Bronze – podeszwa kompozytowa z nylonu • PowerTruss – konstrukcja podeszwy zwiększa sztywność, nie zwiększając przy tym wagi • Boa IP1 – pokrętło zapewniające precyzyjne dopasowanie • Index sztywności – 8 • Górna część buta wykonana z materiałów syntetycznych z wstawkami siatkowymi dla lepszej wentylacji • Dostosowane do bloków SPD z 2 lub 3 wkrętami
Tarcze Hope nitowane
Konstrukcja składa się z dwóch materiałów. Stal nierdzewna odpowiada za kontakt z klockami. Aluminium jest nośnikiem odpowiadającym za transport energii oraz przenoszenie sił. Nity łączące oba te elementy odpowiadają za rozszerzalność cieplną. Wynikiem tego połączenia jest wzrost średnicy stalowego elementu, niwelujący odkształcenia tarczy. • Wycinane CNC i grawerowane laserowo w Barnoldswick w Anglii • Wszystkie elementy są ręcznie składane • Dostępne rozmiary: 140 (73 g), 160 (92 g), 183 (146 g), 203 (169 g) • Oferowane z pająkami w kolorach: czarnym, niebieskim, złotym, szarym, czerwonym • Standard mocowania: 6 śrub
POC Trabec Race
Kask Trabec Race łączy w sobie funkcjonalność i wydajność, wszystko w trosce o większą ochronę naszej głowy. Kask jest wykonany z EPS (wysoko spieniony polistyren), pochłaniający energię uderzenia oraz jest wzmocniony aramidowymi włóknami. Dla zapewnienia odpowiedniego komfortu jazdy kask posiada 16 otworów wentylacyjnych oraz łatwą regulację obwodu. • Kolor: Czarno/Biały, Pomarańczowo/Biały, Biało/Pomarańczowy • Rozmiary: XS/S, M/L, XL/XXL • Waga: 340 g
Opona Onza Ibex Allmoutain / Enduro / Freeride / Downhill
IBEX jest szybką oponą. Opory toczenia zaspokajają najbardziej wybredne gusta. Szeroko otwarty profil oraz odpowiednio rozstawione klocki powodują idealne trzymanie na ostrym szutrze, jak i na mokrych odcinkach. Opona IBEX szybko się oczyszcza. Żadna trasa nie sprawi problemu.
14
w y w i a d
Nie cel, lecz motywacja Obecnie Michał Kwiatkowski kręci kilometry treningowe na zgrupowaniu w Sierra Nevada, gdzie buduje bazę pod Tour de France. Dzień przed wyjazdem „Kwiatek” znalazł czas dla czytelników Magazynu Rowerowego i specjalnie dla Was odpowiedział na nasze pytania o swoją najbliższą przyszłość. Tekst: Wojciech Mincewicz | Zdjęcia: Specialized
Michał Kwiatkowski
Za nami pierwsza edycja Škoda Velo Toruń. Opowiedz o swoich wrażeniach związanych ze tym wyścigiem. Będzie powtórka za rok? Na pewno pierwsza edycja zakończyła się bardzo dużym sukcesem. Nie spodziewałem się aż takiej ilości kolarzy amatorów, ponieważ na starcie stanęło blisko 1500 osób. Niewątpliwie myślę już o następnych edycjach. Nie wiem, czy w kolejnych latach znajdę czas, aby brać udział w takiej imprezie, natomiast pierwsze opinie są bardzo dobre i to mnie zachęca do tego, aby dalej organizować to przedsięwzięcie. Wiadomo, że zawsze jest coś do poprawienia, ale to bardzo fajny pomysł i będę go kontynuował. Razem z Tobą na starcie pojawili się Michał Gołaś i Łukasz Wiśniowski. Jak oni odebrali ten wyścig? Myślę, że chłopaki byli bardzo zadowoleni. Każdy z nas, kolarzy zawodowców, chciałby mieć swój wkład w promocję roweru. Nie znam profesjonalisty, który nie optowałby za tym sportem i zachęcał do jego uprawiania. Kolarstwo to piękna dyscyplina i naturalne jest, że jeśli tylko mamy czas, zazwyczaj ograniczony, to staramy się wspierać tego typu projekty. Teraz przed Tobą trzy tygodnie w Sierra Nevada. Nad czym skupisz się podczas treningów wysokogórskich? W głównej mierze skupię się na budowaniu bazy kilometrowej oraz wytrzymałości przed Tour de France. Nie koniecznie będę myślał o budowaniu jak najlepszej formy na Tour de Suisse, ponieważ moim celem jest Wielka Pętla i to pod nią będę się przygotowywał. Mam nadzieję, że te treningi zaprocentują na starcie 4 lipca w Utrechcie. W czerwcu nastąpiła zmiana w Twoim kalendarzu, w porównaniu z dwoma ubiegłymi latami. Odpuszczasz Critérium du Dauphiné, jedziesz Szwajcarię – skąd taki pomysł? W tej zmianie nie chodzi o sam wyścig, ponieważ one są bardzo podobne, choć z reguły Tour de Suisse jest trochę lżejszy. Wybrałem ten wariant,
gdyż chcę mieć więcej czasu na przygotowania. Wyciągnąłem wnioski z ubiegłych lat. Nie wystartowałem w Tour de Romandie, po Liège – Bastogne – Liège odstawiłem kompletnie rower na sześć dni. W ubiegłych latach po pierwszej części sezonu byłem przemęczony, teraz też oczywiście doskwiera mi zmęczenie, ale mam na tyle dużo czasu na regenerację, aby właściwa forma przyszła na Tour de France. Taki wariant sprawia, że mogę spokojnie myśleć o przygotowaniach i o zbudowaniu krok po kroku odpowiedniej dyspozycji. Między Tour de Suisse a Tour de France czeka Cię start na mistrzostwach Polski w Sobótce. Jakie stawiasz przed sobą cele na te wyścigi? W tym roku krajowy czempionat współorganizuje Lang Team, więc na pewno będzie to świetna impreza. Nie stawiam przed sobą żadnych celów, ale zawsze staję na starcie w pełni zmotywowany. Nigdy nie traktuję wyścigu treningowo, więc to będzie dla mnie, jak również Łukasza Wiśniowskiego i Michała Gołasia naturalne, iż walczymy o zwycięstwo. Czy przed Wielką Pętlą planujesz rekonesans trasy, wybranych odcinków? Byłoby dobrze przejechać brukowany odcinek, natomiast, co do pozostałych etapów czy górskich wspinaczek, uważam, że robienie takich rzeczy nie ma sensu. W dzisiejszych czasach mamy dostęp do Google Maps, do filmów przygotowanych przez członków naszego teamu z kluczowych momentów wyścigu. Podróżowanie i rekonesans trasy byłby więc dla mnie stratą czasu. Czego możemy spodziewać się po Twoim starcie w Tour de France? Wszystkiego (uśmiech). Na pewno nie nastawiam się na klasyfikację generalną, będę chciał powalczyć na wybranych etapach. W pierwszej części wyścigu pragnę stoczyć bój o założenie żółtej koszulki lidera. Etixx zawsze walczy o zwycięstwa na każdym etapie i wierzę, że w tym roku również wyjedziemy z Francji z kilkoma etapami w naszej kieszeni.
Które etapy będą dla Ciebie najważniejsze? Dla mnie kluczowa będzie pierwsza czasówka, trzeci etap z finiszem pod Mur de Huy, czwarty odcinek po brukach i dziewiąty, czyli jazda drużynowa na czas. Te etapy są bardzo ważne dla naszej drużyny, jak i dla mnie i to właśnie przez pierwsze dziewięć dni bardzo chcę spełnić swoje kolejne marzenie, czy wygrać etap i założyć żółtą koszulkę lidera. Teraz pytanie, która chyba najbardziej interesuje polskich kibiców. Staniesz na starcie 72. edycji wyścigu Tour de Pologne? Jak dotychczas nie byłem w stanie po trzech tygodniach ekstremalnej rywalizacji na Tour de France wystartować w Tour de Pologne. Oczywiście bardzo bym chciał to zrobić w koszulce mistrza świata. Mam nadzieję, że przygotowania do Wielkiej Pętli, poprzez zredukowanie ilości startów, zwiększenie liczby dni przeznaczonych na odpoczynek i spokojniejsze budowanie dyspozycji sprawią, że po Francji będę czuł się lepiej i to pozwoli mi na start przed naszą publicznością. Twoim trzecim celem w tym sezonie są mistrzostwa świata w Richmond. Masz już przygotowany kalendarz startowy pod tę imprezę? Mam nadzieję, że znajdę czas na wysokogórskie zgrupowanie pod koniec sierpnia. Na pewno wystartuję w kanadyjskich wyścigach Grand Prix Cycliste de Quebec oraz Grand Prix Cycliste de Montreal. W tym roku nie potrzebuję startu w Tour of Britain, ponieważ zmiana strefy czasowej i odpowiednia aklimatyzacja będzie o wiele istotniejsza. Będąc już w Kanadzie, zostanę na pewno na półkuli zachodniej i tam spokojnie będę przygotowywał się do jazdy drużynowej na czas oraz do wyścigu ze startu wspólnego. Rozumiem, że to będą Twoje cele na tegoroczny czempionat? Owszem. Bardzo chciałbym powalczyć w tych dwóch wyścigach. 17
R e p o r t a ż
Giro d’Italia od A do Z Przez trzy tygodnie maja oczy całego kolarskiego świata zwrócone były na Włochy, gdzie po raz 98. w historii kolarze walczyli o maglia rosa. Każdego dnia zmagań działo się wiele. Zapraszamy na telegraficzny skrót wydarzeń w naszym alfabetycznym ujęciu. Tekst: Wojciech Mincewicz Zdjęcia: Mario Stiehl
18
Giro d’Italia od A do Z
19
R e p o r t a ż
jak Astana Team. Zespół, którego miesiąc temu mogło nie być na trasie 98. edycji Giro d’Italia, był zdecydowanie najsilniejszy w trakcie trzech tygodni zmagań. Wielokrotnie dochodziło do sytuacji, że na odcinkach górskich z przodu mieliśmy sześciu zawodników kazachskiego teamu, którzy tępili gregario pozostałych rywali. Pięć zwycięstw etapowych, dwa miejsca na podium końcowym, koszulka najlepszego młodzieżowca. Do pełni szczęścia chłopakom Vinokourova zabrakło chyba tylko jednego, maglia rosa na mecie w Mediolanie, chociaż cel był bliski do zrealizowania. Lider Fabio Aru po tygodniach ukrywania się nareszcie stanął na starcie, ale jego forma była bardzo nierówna, co nie powinno się zdarzać, jeżeli chce się walczyć o najwyższe laury. Duża strata w oczach wszystkich to zachowanie młodego Włocha na etapie do Aprici. Atak na najgroźniejszego rywala w momencie jego defektu, nigdy nie jest mile widziany. „Karma długo nie czekała”, „Kto mieczem wojuje, od miecza ginie”, „Chytry dwa razy traci” – w ten sposób skwitowano wyczyn włoskiego wilczka i to jest chyba najlepszy komentarz do tego zachowania.
A
20
Grega Bole to jedyny zawodnik z grupy CCC Sprandi Polkowice, który wyścig może uznać za jako tako udany. Osiem miejsc (wliczając drużynówkę) w dwudziestce etapowej to jest coś, czego można było oczekiwać od doświadczonego Słoweńca, chociaż oczywiście zakładaliśmy, że Bole może walczyć o sukces etapowy, na którymś z pagórkowatych etapów. Zaskoczenie stanowi na pewno bardzo dobra, jak na 29-latka, jazda w górach. Szczególnie królewski 16. etap i przekroczenie linii mety na 19. miejscu razem z takimi góralami jak Rigoberto Uran, czy Paolo Tiralongo zasługuje na głęboki pokłon i sam zainteresowany również nie krył zaskoczenie takim rozwojem wypadków. Znam swoje możliwości w górach i wiem, że jestem dobry na podjazdach, ale dziś zaskoczyłem samego siebie – mówił Słoweniec. Postawa godna podkreślenia, tym bardziej szkoda, że ostatnie kilka dni Grega kończył jako „mumia”.
B
Występ CCC Sprandi Polkowice trudno jest mi podsumować, bo sam wiązałem ze startem pomarańczowych w Giro d’Italia duże nadzieje, ale
C
myślę, że podobnie czyniła większość fanów znad Wisły. W końcu były do tego solidne podstawy – znakomita wiosenna postawa Maćka Paterskiego, Sylwek Szmyd, który wreszcie mógł pojechać wyścig na siebie, a także oznaki dobrej formy u pozostałych, dawały uzasadnione nadzieje na optymistyczne patrzenie na majowe ściganie. Dla cycków był to drugi występ w Giro – poprzednio uczestniczyli w nim w 2003 roku. Wówczas rolę liderów odgrywali Dariusz Baranowski i Pavel Tonkov. Przypomnijmy, że popularny „Ryba” zakończył wtedy rywalizację na 12. pozycji, a teraz? Jeżeli chodzi o wynik czysto sportowy, to na pewno jest on poniżej oczekiwań i na tym zakończmy ten temat. Znakiem rozpoznawczym był chyba najdłuższy w peletonie nowy pomarańczowy autokar. Warto jednak pamiętać, że jeszcze rok czy dwa lata temu mogliśmy tylko marzyć o występie teamu z Polski w trzytygodniowym wyścigu. Bezcenne doświadczenie zdobyte w tym roku zaprocentuje, możemy być tego pewni. Za bohatera może się uznawać każdy, kto wygrał ze swoimi słabościami i dojechał do mety 21. etapu. Dlatego należy podziękować całej dziewiątce CCC (mety nie osiągnął tylko Jarosław Marycz, który wycofał się po kraksie)
Giro d’Italia od A do Z
za walkę, serce pozostawione na trasie i godne reprezentowanie rodzimego kolarstwa na włoskich trasach, a czas na wyniki sportowe jeszcze przyjdzie. Kolarstwo to sport drużynowy, to wiadomo nie od dziś, a widać to było podczas Giro. Osłanianie przed kraksami, holowanie w trudnych momentach, czy niszczenie pozostałych gregario, to zadania, z których najlepiej wywiązywała się w tym wyścigu Astana, choć na płaskich etapach odgryźć potrafił się i Tinkoff-Saxo. W górach jednak Contador był osamotniony, nawet bardzo i w perspektywie walki o maillot jaune Oleg Tinkov musi chyba największą wagę przywiązać do kompletowania pozostałej ósemki startowej, bo o formę swojego lidera może być spokojny. Nie tylko Astana pokazała jednak moc zespołu. Przez pierwsze dni zmagań większość obserwatorów była po sporym wrażeniem jazdy australijskiej Oriki, której kolarze wypełnili założenia przedstartowe w 100%, ale o tym w dalszej części naszego alfabetu.
D
El Pistolero, Księgowy, Konkwistador, a może po prostu Alberto Contador. Jakby nie mówić to zawodnik z innej galaktyki. Siedem, a nawet dziewięć Grand Tourowych zwycięstw świadczy o niebywałej klasie sportowej i z całą pewnością można Hiszpanowi wybaczyć słabszą postawę na podjeździe pod Colle delle Finestre. Trzy tygodnie zmagań mogą powalić niejednego, a styl jazdy Alberto przez całe Giro nie pozostawiał wątpliwości, kto najbardziej zasługuje na maglia rosa. Za zawodnikiem Tinkoff-Saxo można przepadać lub nie, lecz dzisiaj wiadome jest jedno – to najwybitniejszy kolarz, jeżeli chodzi o trzytygodniowe wyścigi naszej ery. Z całego serca należy mu życzyć zebrania podwójnej, a może i potrójnej korony, bo zasługuje na to, jak mało kto.
E
Finestre, czyli Cima Coppi 98. edycji Giro d’Italia. 2178 m n.p.m, 18,5 kilometrów wspinaczki o średnim nachyleniu 9,2% to wyzwanie dla prawdziwych twar-
F
21
R e p o r t a ż
dzieli, szczególnie że batalia rozegrała się tam przedostatniego dnia zmagań. Zgodnie z tradycją, rywali w pył rozniosła Astana, a lazurowy pociąg piął się ku niebu, dyktując coraz mocniejsze tempo. Na Finestre mogliśmy zobaczyć jednak coś o wiele istotniejszego i ważniejszego. Mam tutaj na myśli fakt, że Contador nie jest maszyną, nadczłowiekiem, on również może mieć kryzys, moment słabości, jak każdy z nas. Jednak cechą prawdziwego mistrza jest umiejętność przełamania słabości i dalsza walka – El Pistolero nie dał się pokonać i zasłużenie wywalczył maglia rosa.
przepuszczają swojego kumpla i lidera, aby ten mógł na jeden dzień przywdziać różowy trykot. Niestety 12. etap znów był bardzo pechowy dla doświadczonego kolarza, ponieważ wróciły demony przeszłości, kolejna kraksa, kolejne obtarcia i właśnie w ten oto sposób zakończył zmagania w 98. edycji Giro ten sympatyczny zawodnik.
Simon Gerrans to kolejny tym razem cichy bohater tegorocznego Giro. Już w poprzednim numerze informowaliśmy o tym, że Australijczyk podczas jednego z grudniowych treningów upadł i złamał obojczyk, przez co musiał opóźnić wejście w tegoroczny sezon. Pierwszy start marcowy w Strade Bianche zakończony został znowu kontuzją – złamaniem łokcia. Do ścigania wrócił na Vuelta Ciclista La Rioja, a następnie wziął udział w Vuelta al Pais Vasco, z którego musiał się jednak przedwcześnie wycofać. Potem przyszedł tak piękny dla niego przed rokiem Liege-Bastogne-Liege, gdzie zawodnik Orici znów leżał. Nareszcie nadszedł dzień 9 maja, chyba najpiękniejszy dzień 2015 roku dla Gerransa. Drużynowa czasówka i piękne zachowanie kolegów z ekipy, którzy
przy zwycięstwie z 2012 roku wygląda marnie, ale jazda Kanadyjczyka w drugim, a szczególnie trzecim tygodniu zasługuje na uznanie. Jak przystało na zawodnika Cannondale-Garmin, na początkowych etapach zaliczył poważne straty, ale paradoksalnie to tylko mu pomogło. Od połowy Giro jechał po prostu swój wyścig, jakby kompletnie nie zważał na pozycję w klasyfikacji generalnej czy walkę między Astaną a Tinkoff-Saxo. Zabierał się w ucieczki, atakował, a w kluczowych momentach jechał tempem zbliżonym do Contadora czy Aru, co udowodnił choćby na etapach do Apriki, Cervinii i Sestriere. Być może wysoki i chudy Ryder nie wygląda na rowerze zbyt dostojnie, lecz swoją postawą nadrabia wszystko. Nie pierwszy raz pokazał, że liczą się nie tylko zwycięstwa, ale i udział, o ile
G
22
Ryder Hesjedal to według mnie jedna z jaśniejszych postaci tegorocznego Giro. Wydawać się może, że we współczesnym sporcie 5. miejsce w generalce
H
zostawi się na trasie wystarczająco dużo zdrowia, by zauważył to ktoś poza samym zainteresowanym, a Hesjedal z całą pewnością dał z siebie 100% i z tego może być dumny. Iljo Keisse to sprawca chyba największej sensacji podczas tegorocznych zmagań. Niejako tradycją trzytygodniówek jest to, że o zwycięstwo na ostatnim etapie przyjaźni walczą sprinterzy. Wyjątek stanowią tutaj etapy jazdy indywidualnej na czas. Niemniej jednak zazwyczaj 21. etap Wielkiego Touru to parada
I
Giro d’Italia od A do Z
zwycięstwa po ulicach miasta i walka na łokcie na centralnej ulicy dużej metropolii. Tymczasem na zakończenie 98. edycji Giro batalia owszem była, lecz o trzecie miejsce, ponieważ 9 sekund przed peletonem białą kreskę przekroczyła dwójka – Luke Durbridge oraz właśnie Iljo Keisse. Belg jednak miał więcej powodów do radości, gdyż to on uniósł ręce w geście zwycięstwa, to on zapisał się w historii. Ostatni przypadek, gdy nie sprinter wygrał paradę zwycięstwa Grand Touru, miał miejsce bagatela w 2005 roku, kiedy to Alexander Vinokourov triumfował na Polach Elizejskich. Oprócz tego
Keisse zapisał na swoim koncie największy sukces w karierze, a także rozliczył mało udany dla Etixxu wyścig. Jesolo to urokliwa miejscowość położona nieopodal Wenecji, gdzie kończył się 13. etap Giro, w przeddzień jakże istotnej indywidualnej czasówki. Mogło się wydawać, że będzie to odcinek przejazdowy, nic bardziej mylnego. 200 metrów przed strefą ochronną doszło do kraksy na czele peletonu, której uniknął Fabio Aru, lecz pozostali
J
pretendenci do maglia rosa nie mieli tyle szczęścia. Dzięki szybkiej wymianie z Matteo Tosatto, Alberto Contador stracił niewiele, ale różnica 40. sekund sprawiła, że po raz pierwszy w swojej karierze musiał oddać trykot lidera. Kolejne dwie minuty do swojego już pokaźnego wówczas dorobku dołożył Richie Porte, co było początkiem końca Tasmańczyka w tegorocznej edycji Giro.
K
Panów na „K” podczas Giro było wielu, ale ja w swoim alfabecie wyróżniam cichego
23
R e p o r t a ż
bohatera zmagań, zawodnika, którego poczynania obserwuję z dużym zainteresowaniem już od kilku lat. Mowa oczywiście o Leopoldzie Konigu. Czech swój pierwszy Grand Tour przejechał w 2013 roku. Hiszpańską Vueltę zakończył wówczas na 9. miejscu, dorzucając do tego sukces etapowy. Już wtedy zaczęło się mówić, iż jest to zawodnik, który potrafiłby wygrać tego typu imprezę, a kąskiem transferowym był łakomym, bo wówczas jeździł w drugoligowym NetAppie. W ubiegłym roku Leo dalej ścigał się w niemieckim teamie i znów potwierdził bardzo dobrą formę na trasie Tour de France, kończąc Wielką Pętlę na 7. pozycji. Wtedy stało się jasne, że kontrakt w World Tourowej ekipie jest przesądzony. Wybór padł na Team Sky i wtedy mogło wydawać się, że jego kariera przystopuje, ale nic bardziej mylnego. Konig wykorzystał szansę po wycofaniu lidera Porte, najtrudniejsze górskie wspinaczki przejechał w dobrym tempie i znów udowodnił, że zawodnikiem jest nietuzinkowym, a mając 27 lat, może liczyć, iż w następnych latach będzie czynił kolejne postępy.
24
Giro d’Italia od A do Z
Mikel Landa wypracował sobie solidne nazwisko podczas Giro d’Italia. Dotychczas było wiadomo, że Bask ma spory potencjał, lecz brakowało kropki nad i. Podczas Giro postawił ogromną kropę. Przebłyski dobrej formy widać było już u 25-latka podczas Giro del Trentino-Melinda (2. miejsce w klasyfikacji generalnej), ale to, co zrobił podczas trzech tygodni ścigania we włoskim Grand Tourze, przerosło chyba nawet jego oczekiwania. Dwa zwycięstwa etapowe na trudnych górskich odcinkach oraz miejsce na końcowym podium. Już 1 czerwca pojawiły się pytania o dalszą przyszłość Landy, ponieważ w tym momencie w Astanie zrobiło się zatłoczenie liderów. Trudno oczekiwać, aby Aleksander Vinokourov znalazł pieniądze, które skuszą trzeciego kolarza końcowej klasyfikacji trzytygodniowego wyścigu, bo takiego chętnie w swoim zespole widziałoby wiele ekip.
L
M
jak Movistar Team. W podsumowaniu Giro 2015 nie może zabraknąć wzmianki
o zespole Eusebio Unzue. Ekipa, dla której włoski Grand Tour jest najmniej istotny, przyjechała do San Remo z zamiarem walki i pokazania się z jak najlepszej strony. Tymczasem wyszło czwarte miejsce Andreya Amadora w generalce, a także koszulka najlepszego wspinacza Giovanniego Viscontiego. Bardzo dobry wynik, jak na kolarzy, którzy przyjechali walczyć. Zacznijmy od reprezentanta Kostaryki, bo to chyba największa niespodzianka in plus Giro d’Italia 2015. Jeszcze przed startem, szósty kolarz ubiegłorocznego Tour de Pologne, mógł być typowany do walki o etapowe zwycięstwo. Tymczasem Amador do czołowej dziesiątki klasyfikacji generalnej wskoczył już po etapie do Abetone i piął się w niej z dnia na dzień. Po czasówce plasował się nawet na trzecim miejscu, ostatecznie skończył” oczko” niżej, lecz i tak to wynik znakomity. Visconti natomiast jechał swój bardzo równy dobry wyścig. Przez długi czas trzymał 7. pozycję, a w decydującym momencie wycofał się z walki o klasyfikację generalną i skupił się na maglia
azzurra, którą w końcu wywalczył przy odrobinie szczęścia. W sporcie szczęście sprzyja lepszym, zatem przyjmijmy, że to on był najlepszym wspinaczem Giro. Nieprzewidywalność – to cecha, którą z całą pewnością można przypisać tegorocznej imprezie. Dynamiczny rozwój wypadków na trasie, nieprzewidywalność, zmienność sytuacji z dnia na dzień. To wszystko sprawia, że Giro d’Italia 2015 zapamiętamy jako jedną z najpiękniejszych imprez ostatnich lat, chociaż z reguły ściganie we Włoszech jest szybkie i dynamiczne, lecz nie tak bardzo, jak w tym roku. RCS kilka lat temu, podobnie jak organizatorzy Vuelty obrali dobrą drogę, aby maksymalnie skracać etapy, nie prowadzić trzech tygodni utartym scenariuszem - sprinty, etapy pagórkowate, potężne wspinaczki – ale po mieszanym terenie, gdzie każdego dnia sytuacja jest inna, dynamiczna i może się wydarzyć, coś, co zadecyduje o końcowym wyniku, a po sukcesy sięgają wszechstronni zawodnicy.
N
25
R e p o r t a ż
Orica-GreenEdge to zespół, który plan na wyścig wykonał w 100%. W australijskim teamie trudno znaleźć zawodnika mogącego walczyć o sukces w klasyfikacji generalnej, dlatego dyrektorzy sportowi znaleźli coś stworzonego dla ekipy z kraju kangurów. Zwycięstwo w rozpoczynającej zmagania drużynowej czasówce – cel zrealizowany. Koszulka lidera wieziona przez cztery dni, a także sukces etapowy Michaela Matthewsa w Sestri Levante sprawiły, że Australijczycy rozliczyli wyścig już w pierwszych dniach zmagań i dalej mogli już jechać z wolną głową.
O
P 26
Sztywne przepisy to coś, co psuje rywalizację i wypacza obraz kolarstwa. Na 10.
etapie do Forli, Simon Clarke pomógł rywalowi z innej ekipy zmienić koło, za co dostał dwie minuty kary! Zachowanie fair play zostało ukarane i to surowo! Bynajmniej nie chodzi już o Clarka, ale o Richiego Porte’a, który złapał gumę. Clarke zatrzymał się, oddał przyjacielowi swoje przednie koło i pomógł mu je zmienić. Obaj dostali dwuminutowe kary, ponieważ są kolarzami z innych teamów. Przepisy Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) nie pozwalają zawodnikom z innych drużyn pomagać sobie w taki sposób. Dozwolone jest jedynie dzielenie się napojami i jedzeniem. Pomóc w wymianie koła mogą sobie tylko zawodnicy z jednej ekipy, ale w takich przypadkach sędziowie często przymykali oko, aby nie zabijać ducha
sportu i szkoda, że tym razem nie stało się podobnie. Rosa to kolor, który dominuje we Włoszech przez cały maj. Niektórzy starsi kibice porównują nawet fenomen Giro z Wyścigiem Pokoju. Ja należę do świeżaków w tej kwestii, zatem na takie zestawienia się nie porywam, ponieważ jestem zbyt młody wiekiem, aby pamiętać osobiście imprezę trzech redakcji, a znam ją jedynie z książek i opowieści. Jednak wiem jedno. Italia to kraj zakochany w rowerach i przez trzy tygodnie każde możliwe miejsce staje się różowe. Fenomen niebywały, którego chyba w żadnym innym kraju nie ma. Sama tradycja kibicowania nieporów-
R
Giro d’Italia od A do Z
nywalna z żadnym innym krajem i za to należy kochać i szanować Włochy. Sprinterzy w tym roku wyraźnie odpuścili Giro d’Italia. Na liście startowej było ich, jak na lekarstwo, a dodatkowo, oczywiście nie ubliżając nikomu, nie są to zawodnicy z pierwszego szeregu. Oczywiście pierwszy szereg tegorocznej elity najszybszych w peletonie stanowili Włosi, ale z całą pewnością Giacomo Nizzolo, Sacha Modolo czy Elia Viviani to nie są zawodnicy pokroju Andre Greipela lub Marka Cavendisha.
S
Jeszcze przed startem wydawać się mogło, że w drużynie Katusha swoje tatarskie skrzydła rozwinie Ilnur Zakarin. Tymczasem zwycięzca Tour de Romandie na Giro nastawił się na sukcesy etapowe, zresztą całkiem słusznie, a klasyfikację generalną zluzował. W związku z tym swoją szansę wykorzystał wieczny pomocnik Yuri Trofimov. Rosjanin ewidentnie jechał swój wyścig. Solidna postawa w górach i słabość dopiero na drodze do Sestriere kosztowała go spadek na i tak bardzo dobre 10. miejsce w generalce. Szefowie Katushy bardzo długo czekali na to, aby po włosko-hiszpańskiej erze w ich zespole do głosu doszli rodowici Rosjanie i wydawać się może, że nareszcie się doczekali, a weryfikację będą stanowiły najbliższe starty.
T
Jeżeli szukać zawodnika, który w tym roku najbardziej rozczarował to jest to w naszym alfabecie Rigoberto Uran. To, co zaprezentował Kolumbijczyk, jako drugi kolarz dwóch poprzednich edycji włoskiego ścigania, trudno zaklasyfikować. Niełatwo także się dziwić, że coraz głośniej się mówi, iż Patrick Lefevere nie jest zainteresowany przedłużeniem kontraktu z 28-latkiem. Oczywiście pewnym usprawiedliwieniem może być choroba, ale już bardziej honorową postawę zaprezentował Richie Porte, który po prostu wycofał się z dalszych zmagań. Uran natomiast jechał do końca i za wszelką cenę usiłował coś
U
dla siebie wygrać, ponosząc jednak kolejne porażki. Ktoś powie, że jeden wyścig nic nie znaczy, ale jeden docelowy wyścig, zwłaszcza w przypadku grupy Etixx znaczy bardzo wiele. Wydawałoby się, że Jurgen Van Den Broeck pojechał przyzwoity, jak na siebie wyścig. 12. miejsce w klasyfikacji generalnej, cicha i spokojna jazda bez przeszkód i wyróżniania się. Mark Lamberts, menedżer zespołu Lotto-Soudal w jednym z wywiadów stwierdził, że czas 32-latka w jego zespole się zakończył, ponieważ od 2012 roku nie osiąga on oczekiwanych wyników. Lamberts zasugerował nawet, że jego podopieczny powinien pomyśleć o zmianie profesji i przekwalifikowaniu się na ekskluzywnego gregario. Czy zatem dla Belga był to ostatni Grand Tour w roli lidera zespołu?
V
Zabójcze tempo. W opinii wielu zawodników Giro d’Italia był wyścigiem bardzo wymagającym i szybkim. Z pewnością odpowiada za to wojna Astany z Tinkoff-Saxo. Niewiele chwil pozostawiono na wytchnienie, od pierwszych etapów tempo peletonu było szalone, co przyznawali wszyscy jadący w kolumnie wyścigu. Średnia prędkość zwycięzcy wyniosła 39 km/h. Szybszy był tylko Ivan Basso w 2010 roku i Denis Menchov rok wcześniej. Z drugiej strony tempo na kluczowych podjazdach było niższe, niż można by oczekiwać. Mortirolo czołówka przejechała wolniej niż w 2008 czy w 2005 roku. Na wolniejszą jazdę pod górę może mieć wpływ bardzo intensywny pierwszy tydzień oraz, paradoksalnie, wyższa średnia prędkość całego wyścigu, ponieważ kolarze byli bardziej zmęczeni w końcówkach etapów.
Z
27
W y w i a d
Natalia Czerwonka o pasji do kolarstwa i nie tylko
Natalia Czerwonka to postać, która przeciętnemu kibicowi kojarzy się głównie z łyżwiarstwem szybkim. Od tego sezonu jednak srebrna medalistka igrzysk olimpijskich w Soczi reprezentuje również barwy ekipy MTB Obiszów. Skąd pomysł na kolarstwo u zawodniczki tak utytułowanej w sportach zimowych? Zapraszamy do lektury wywiadu, którego Natalia Czerwonka udzieliła specjalnie dla czytelników Magazynku Rowerowego. Rozmawiał: Wojciech Mincewicz | Zdjęcia: Magda Tkacz
Skąd pomysł na kolarstwo? Rower jest stałym i jednym z głównych narzędzi treningowych łyżwiarza szybkiego. Począwszy od momentu, kiedy po roztrenowaniu zaczynamy się ruszać, aż po sezon startowy, gdy podczas zawodów rozgrzewamy się oraz rozluźniamy na trenażerze. Rower podróżuje z nami przez cały rok, nawet dłużej niż łyżwy. Po igrzyskach olimpijskich i zdobyciu upragnionego medalu chciałam podążać za najlepszymi. Wiedziałam, że Holendrzy, którzy zdobyli 23 krążki w Soczi, ścigają się na rowerach. Podczas sezonu łyżwiarskiego bardzo często jadą na tygodniowe obozy do ciepłych krajów, oczywiście z rowerami. W ten sposób ładują baterie po pierwszych edycjach pucharów świata. Ja również chciałam tego spróbować. W czerwcu 2014 roku treningowo jako VIP wystartowałam w Memoriale Grundmanna i Wizowskiego, a później na mistrzostwach Polski w Sobótce. Bardzo podobał mi się taki trening, jako silny bodziec dla organizmu. Po tym starcie zostałam zauważona przez Prezesa Polskiego Związku Kolarskiego Wacława Skarula. Otrzymałam zaproszenie na tor kolarski do Pruszkowa. Czy po wypadku chciałaś jak najszybciej wrócić na rower, aby przełamać strach i lęk? Wydaje mi się, iż nie było żadnego przełamania. Około trzy tygodnie po wypadku jeździłam już bardzo wolno na rowerze stacjonarnym. Chciałam się ruszać, co na początku 28
było bardzo trudne, ponieważ problem stwarzało mi nawet ubranie się. Mama była osobą, która wzięła bezpłatny urlop i pomagała mi w tych pierwszych tygodniach w najprostszych czynnościach, takich jak właśnie ubranie się, zawiezienie na siłownię, gdzie chociaż przez chwilę mogłam się poruszać. Jak wspominasz swoje pierwsze kolarskie zgrupowanie w Lloret de Mar? Bardzo długo czekałam na ten obóz. Szok, jaki przeżyłam po wypadku był ogromny. Przeszłam małą metamorfozę, od osoby, która przez 250 dni w roku przebywa na obozach, ciężko trenuje, nawet w sierpniu po 4-6 godzin, do kompletnie uziemionej, która nie mogła się prawie ruszać, a co dopiero podróżować. Jestem typem zawodniczki, która nawet pomiędzy obozami nie zagrzała długo miejsca w domu. Ciągle szukałam dodatkowych dni obozowych, często pakowałam się i jechałam do przyjaciółki do Zakopanego, gdzie czuję się jak w domu. Po 8. miesiącach znowu mogłam wyruszyć na obóz i skupić się tylko na pracy, jaką miałam tam wykonać, a początki łatwe nie były (uśmiech). Na pierwszym treningu po górach, po dwudziestu minutach jazdy na bardzo wysokim tętnie, po prostu stanęłam, nie dałam rady. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz miałam tak wysokie tętno przez dwadzieścia minut, ale potem szło mi coraz lepiej i taka sytuacja już się nie powtórzyła.
Z kim w klubie złapałaś najlepszy kontakt, czy jest ktoś spośród zawodników/zawodniczek kto Cię szczególnie wspiera? Jak przyjął Cię team? Klub MTB Obiszów zadbał o to, aby pojechał na obóz mój prywatny trener i opiekun Arkadiusz Skoneczny, który jest również masażystą kadry Rosji w łyżwiarstwie szybkim. Nie wiedziałam, jak moje mięśnie pleców i szyi zareagują na dłuższą jazdę na rowerze, wiec wolałam mieć Arka przy sobie. Co zmieniło się w Twoim treningu w porównaniu z okresem, kiedy przygotowywałaś się do startów na lodzie? Wiem, że zamierzasz wrócić do łyżwiarstwa, więc pewnie łączysz to w jakiś sposób? Zmieniło się to, iż przesiedziałam zimę w domu, kiedy to moi koledzy i koleżanki z kadry ścigali się na pucharach świata. Oni przechodzą teraz okres roztrenowania, na który ja pozwolić sobie nie mogę. Nie jestem typem zawodnika, który będzie siedział spokojnie i czekał do zimy. Rower dał mi punkt zaczepienia, bliższy cel niż starty na łyżwach w listopadzie. Mam nadzieję, że dzięki treningowi kolarskiemu mój organizm szybciej przyzwyczai się do pracy na wysokich obrotach i nie będę musiała się już o to martwić, kiedy wejdę na lód. Będziesz startowała w MTB i na szosie, czy skupisz się na jednym? Zdecydowanie tylko na szosie. Moja
Natalia Czerwonka
29
w y w I a d
technika pozostawia wiele do życzenia, a i masa ciała raczej na mtb się nie nadaje (uśmiech). Jak prezentuje się Twój kalendarz startowy? W Sobótce zaliczyłaś pierwszy występ, co dalej? tak, sobótka to mój pierwszy start, gdzie frycowe zapłaciłam kraksą. są dobre i złe strony tego wypadku. bardzo bałam się tego momentu, ale gdzieś w głębi wiedziałam, iż to w końcu nadejdzie. Przed startem żartowałam sobie z tatą, że musi mi w domu podłożyć haka, abym miała to już za sobą i wiedziała, iż wszystko jest ok. niestety, gdy jechałam 45 km/h i wchodziłam w wiraż, zawodniczka przede mną wpadła do rowu, a jej rower wystrzelił w powietrze i uderzył we mnie. wszystko działo się bardzo szybko i dlatego nie miałam czasu, aby zareagować. jadący w wozie technicznym trener wepchnął mnie do karetki i zabrał rower, w którym urwał się hak od przerzutki. Po chwili, gdy ochłonęłam, poczułam się szczęśliwa. wiedziałam, że przeszłam próbę i moja głowa będzie już czysta, wszystko będzie w porządku. na inaugurację sezonu czekałam niecierpliwie, ponieważ byłam ciekawa reakcji mojego organizmu po tak długiej przerwie. chciałam wiedzieć, jak zachowa się po kontuzji. jeśli chodzi o moje plany, to chcę się 30
przygotować do mistrzostw Polski w jeździe na czas. jestem zawodniczką, która dysponuje dużą mocą i to powinno przełożyć się na dobry rezultat na dystansie. na pewno nie boję się wyzwań. Jakie stawiasz przed sobą cele związane z kolarstwem, zarówno w tym sezonie, jak i w latach następnych? cele związane z kolarstwem...trudne pytanie (chwila namysłu). ja się dopiero uczę kolarstwa i to przed duże „U”. Pokazał to choćby pierwszy start w sezonie. ruszyć w peletonie, gdzie jedzie 80 zawodniczek, to wcale nie taka łatwa sprawa, jeżeli się tego nigdy nie robiło. z każdym wyścigiem chcę się rozwijać, wyciągnąć jak najwięcej nauki oraz doświadczenia i oczywiście unikać kraks. Pragnę ze ścigania czerpać przede wszystkim radość, a co życie przyniesie, zobaczymy. Chcesz być sportowcem, który zdobędzie medal zarówno na letnich, jak i zimowych igrzyskach? z tym medalem to może przesada (uśmiech). Przed wypadkiem miałam marzenie, aby pojechać na letnie igrzyska olimpijskie. teraz nie wiem, jak to się poukłada. nie chcę nakładać na siebie żadnej presji, bo to niczemu dobremu nie służy. dla mnie najważniejsze są XXiii zimowe igrzyska Olimpijskie w Pjongczangu w 2018
roku i do tego startu chcę się jak najlepiej przygotować. Jesteś twarzą szkółki MTB Obiszów Team, miałaś już okazję spotkać się z młodzież tam trenującą? Jeśli tak, to jakie są Twoje wrażenia? ja uwielbiam zachęcać dzieci i młodzież do pracy i wysiłku fizycznego. szkółka mtb Obiszów funkcjonuje w dużej mierze w obszarach wiejskich. chciałabym pokazać tym dzieciom, że wszystko jest na wyciągnięcie naszej ręki, musimy tylko bardzo tego pragnąć. sport kształtuje charakter, więc dlatego powinniśmy do niego zachęcać młodych. Czy możliwość pracy z młodzieżą i zachęcanie do aktywnego wypoczynku i uprawiania sportu było motywacją do tego, aby zacząć przygodę kolarską? jeżdżę na rowerze od szóstej klasy podstawówki. Pierwszy rower kupił mi tato na giełdzie w lubinie za 200 zł. była to oczywiście „kolarzówka”. Pamiętam, iż moja pierwsza wycieczka rowerowa miała 25 kilometrów. Dziękuję za poświęcony czas i życzę powodzenia, a przede wszystkim unikania kraks. również dziękuję i przy okazji chciałabym gorąco pozdrowić wszystkich czytelników magazynu rowerowego.
r e p o r t a ż
Diverse Beskidia
Miłośnicy sportów ekstremalnych spotkali się w Ustroniu, aby rywalizować o jak najlepsze miejsca oraz punkty do pucharu Polski. Zawody odbywały się na górze Palenica, niecałe 650 m n.p.m.
W
Tekst: Piotr Śliwa Zdjęcia: Przemek Kita oraz Piotr Staroń
znakomitej organizacji, dobrej frekwencji i palącej potrzebie zaznania adrenaliny mogła przeszkodzić tylko pogoda, która rozczarowała w przejeździe finałowym. To już jakaś klątwa downhillowca, że przed zawodami świeci słońce, a w ten najistotniejszy dzień, który wymaga skupienia i podwójnych mocy, pogoda płata figla. Trzeba wziąć głęboki oddech i zapomnieć o taktyce pokonywania zakrętów podczas dnia słonecznego. Należy na nowo wgrać do mózgu procedury zachowawcze i... jazda. Na zawodach zmagania w błocie jednych doprowadzają do szału, a innych cieszą . Dlaczego ktoś mógłby być z tego zadowolony? Wytłumaczeniem może być fakt, że startowanie na trasie przeoranej przez ponad 100. downhillowców poszukujących własnej linii, wymaga ogromnego skupienia, rozwagi oraz siły. Niezbędne jest zachowanie równowagi i balans na korzeniach, zwłaszcza na dolnej części trasy, która składała się z trawersów powitych korzeniami. Zakręty z bandami i wystającymi śliskimi kamieniami dają do wiwatu. To są momenty, które decydują o tym, czy staniesz na podium. Faworyt może jechać ostro i wypaść z trasy, tracąc dużo sekund, a przeciętniak, jadąc płynnie dobrym tempem może zyskać cenny czas. Trasa, mimo odcinków wymagających umiejętności sprawnego przenoszenia środka ciężkości, dostosowana jest do różnego poziomu zawodników. Każdy znalazł moment, który pokonał z uśmiechem na twarzy. Gratulacje dla wygranych. Sił do pokonywania kolejnych wyzwań dla startujących. Następny wyścig Diverse Beskidia odbędzie się na górze Palenica w miejscowości Ustroń 12. lipca, wszystkim startującym, jak i kibicującym życzymy słońca!
32
diverse Beskidia
33
r e p o r t a ż
34
diverse Beskidia
35
w
p e l e t o n i e
sezon kolarski w Polsce Po zimowej przerwie również w Polsce kolarze szosowi wrócili do rywalizacji w wyścigach. W drugi weekend kwietnia zawodnicy stawili się na Dolnym Śląsku i tam oficjalnie zainaugurowali zmagania w kolarskim 2015 roku. Tekst: Wojciech Mincewicz | Zdjęcia: Magda Tkacz
36
sezon kolarski w Polsce
Dolnośląski długi weekend
Większość światka kolarskiego swój weekend rozpoczęła już w piątek od wizyty w malowniczej Jedlinie-Zdroju, gdzie Andrzej Domin dokonał prezentacji swojej grupy Domin Sport. Dzień później w nieodległym Dzierżoniowie rozpoczęło się ściganie. Na początek pierwsza runda mistrzostw Polski w kryterium ulicznym. Na najsilniejszych czekało 30 okrążeń, co dawało łącznie dystans 45 kilometrów. Sprawę zwycięstwa rozstrzygnęła między sobą dwójka Kamil Zieliński (Domin Sport) oraz Łukasz Owsian (CCC Sprandi Polkowice). W wyścigu na kreskę o milimetry silniejszy był zawodnik „pomarańczowych”, który tym samym został liderem cyklu w walce o tytuł mistrza Polski w kryteriach. Skład podium uzupełnił Paweł Charucki (Domin Sport). Dla porządku dodajmy, że wśród kobiet zwyciężyła Monika Brzeźna (TKK Pacific Toruń), która linię mety przekroczyła wspólnie ze swoją klubową koleżanką Agnieszką Skalniak.
O wiele bardziej prestiżowy był jednak rozgrywany dzień później wyścig” Ślężański Mnich”. Zawodnicy zmagali się na malowniczej 117-kilometrowej rundzie. Od samego początku rządy w peletonie przejęli kolarze ekipy CCC Sprandi Polkowice, którzy mieli znaczną przewagę liczebną, co pozwoliło im na sprawowanie pełnej kontroli nad przebiegiem wydarzeń na trasie. Mimo licznych prób odjazdów o zwycięstwie zadecydowała ostatnia runda. Lekki podjazd pod metę wykorzystał będący w niesamowitym gazie, a obecnie startujący w Giro d’Italia Maciej Paterski, który tym samym sięgnął po drugi z rzędu sukces pod Ślężą. Skład podium uzupełnili Paweł Franczak (ActiveJet Team) oraz Bartłomiej Matysiak (CCC Sprandi Polkowice). Wśród kobiet znów bezkonkurencyjna była Monika Brzeźna (TKK Pacific Toruń). W tym roku wyścigom pod Ślężą towarzyszyły liczne imprezy, w których udział mógł wziąć każdy. Jednym z takich wydarzeń był Tauron Lang Team Race, nowy cykl wyścigów zainaugurowany
w tym roku przez Czesława Langa. Frekwencja była znakomita – na starcie pojawiło się ponad 700 miłośników rowerów. Każdy z nich pokonywał 17-kilometrową rundę, z tym że zawodnicy startujący na dystansie mini przejechali ją dwukrotnie, a uczestnicy dystansu maxi czterokrotnie. Na pierwszym dystansie mini najlepszy był Damian Miela, który zaatakował już na pierwszym wzniesieniu. Dystans maxi to z kolei triumf Zbigniewa Gucwy, byłego zawodowca m.in. drużyny Wibatech. Następne edycje Tauron Lang Team Race odbędą się kolejno w: Rzeszowie (31 maja), Gdańsku (14 czerwca), Krokowej (5 lipca), a finał zostanie rozegrany w tak bliskim sercu pomysłodawcy całego cyklu Bytowie (30 sierpnia).
Bursztynowy Szlak
Drugi ważny punkt w kalendarzu polskich ekip stanowił wyścig Szlakiem Bursztynowym – Hellena Tour. Podobnie jak w ubiegłym roku, również i teraz zmagania rozpoczęły się od 153-kilometrowej rundy wokół
37
w
p e l e t o n i e
Warty. Pod nieobecność pierwszego składu CCC Sprandi Polkowice i ActiveJet Team do głosu doszli podopieczni Dariusza Banaszka, którzy koncertowo rozegrali 1. etap na trasie wokół jeziora Jeziorsko. Decydującą o losach zwycięstwa akcję zainicjowali dwaj Ukraińcy Andriy Vasylyuk oraz Sergi Lagkuti (Kolss Team). Zawodnicy w zielono-niebieskich strojach oderwali się od reszty stawki i między sobą rozstrzygnęli sprawę zwycięstwa. Triumfował Vasylyuk i to on został pierwszym liderem kaliskiej imprezy. Z grona biało-czerwonych najlepsze 4. miejsce wywalczył Adrian Tekliński (Kolss Team). Peleton ze stratą blisko dwóch minut przyprowadził kolega z zespołu zwycięzców Andriy Kulyk (Kolss Team) i w ten sposób sprawa końcowego zwycięstwa była rozstrzygnięta. W sobotę organizatorzy zaserwowali kolarzom dwa etapy. Na porannej 14-kilometrowej czasówce wokół Opatówka popis dali jadący w nie najsilniejszym składzie zawodnicy CCC Sprandi Polkowice. Triumfował Mateusz Taciak, a tuż za nim finiszo38
wali Eryk Latoń i Tomek Kiendyś. Niestety na niewiele się to zdało, ponieważ lider Vasylyuk pojechał przyzwoicie i utrzymał prowadzenie w wyścigu. Po południu zawodnicy rywalizowali na 144-kilometrowej trasie z Kalisza do Kazimierza Biskupiego. Mimo wielu akcji zaczepnych o zwycięstwie zadecydował sprint z dużego peletonu i tutaj znów najszybszy był kolarz” pomarańczowych” Grzegorz Stępniak. Drugi finiszował Andriy Kulyk (Kolss), a trzeci był Mateusz Nowak (Domin Sport). Niedzielny etap z miejscowości Błaszki do Kalisza przebiegał w wietrznych warunkach. O zwycięstwo bili się sprinterzy, a najszybszy był Andriy Kulyk (Kolss), który pokonał Polaków Grzegorza Stępniaka (CCC Sprandi Polkowice) oraz Mateusza Nowaka (Domin Sport). W klasyfikacji generalnej nie zaszły już jednak większe zmiany i po końcowy sukces w pierwszej krajowej etapówce sięgnął Andriy Wasylyuk (Kolss), a podium dopełnili Sergi Lagkuti (Kolss) oraz Łukasz Owsian (CCC Sprandi Polkowice).
Mazowiecka majówka
Majówka to już tradycyjnie wyprawa na Mazowsze. Pierwszy dzień, w Święto Pracy, na rundach w Baboszewie rozegrana została 27. edycja Memoriału Andrzeja Trochanowskiego. Zawodnicy mieli do pokonania osiem 21-kilometrowych płaskich, wietrznych rund, gdzie o zwycięstwie miał zadecydować pojedynek sprinterów i tak się rzeczywiście stało. Najpierw jednak swoich sił w ucieczkach próbowali Paweł Charucki (Domin Sport), Jesus Ezquerra, Kamil Gradek (ActiveJet) czy Dariusz Batek (Wibatech). Na ostatniej rundzie pecha miał chyba najlepszy sprinter w krajowym peletonie Konrad Dąbkowski (ActiveJet Team), który leżał w kraksie. Wobec takiego przebiegu wypadków swoją szansę wykorzystał będący w znakomitej formie na początku sezonu Mateusz Nowak (Domin Sport). – Na samej końcówce koledzy wyprowadzili mnie, żebym został na jak najlepszej pozycji. Ostatnie 200 metrów należało do mnie i wykorzystałem odpowiednio tę szansę. Dziękuję chłopakom z ekipy, bo wyko-
sezon kolarski w Polsce
nali kawał dobrej roboty i poświęcili się, żebyśmy mogli odnieść to zwycięstwo. Nie mogłem ich zawieść, więc miałem dodatkową motywację na końcówce – mówił szczęśliwy triumfator. Skład podium uzupełnili Paweł Franczak (ActiveJet Team) oraz Kacper Gronkiewicz (Kolss Team), w związku z którym po samym wyścigu wybuchło spore zamieszanie. Jeszcze na trasie okazało się, że w „Truchanie” kręci dziesięciu zawodników Kolss, choć zgodnie z przepisami Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI) mogło być ich tylko ośmiu. Jak tłumaczył dyrektor sportowy grupy Dariusz Banaszek, dwaj zawodnicy wystąpili jako amatorzy w barwach ekipy z Mińska Mazowieckiego, ale mimo to jechali w strojach ukraińsko-polskiego teamu. To nie był dobry dzień dla niepopularnego „Banana”. Chwile po przekroczeniu linii do spółki ze swoim synem Adrianem Banaszkiem i Kacprem Gronkiewiczem wziął udział w przepychance z Jarosławem Maryczem. Zawodnik CCC Sprandi Polkowice kilka kilometrów przed metą stoczył pojedynek 39
w
p e l e t o n i e
o miejsce w peletonie z Gronkiewiczem, ale widać zawodnik Kolss nie umiał pogodzić się z porażką, skoro w ten sposób wyładowywał swoją frustrację, atakując razem z kolegami samotnego „pomarańczowego”. Drugi dzień majówki na Mazowszu przebiegał już w spokojniejszy sposób. W Raciążu rozegrana została 16. edycja Memoriału Romana Siemińskiego. Zawodnicy zmagali się na sześciu 26-kilometrowych rundach. Mimo płaskiego terenu rywalizacja nie była łatwa, ponieważ stawce doskwierał silny wiatr. Mimo sporej liczby akcji ostatnia z nich zakończyła się 2 kilometry przed finiszem i dzięki temu znów mogliśmy być świadkami pojedynku sprinterów. Tym razem najszybszy był gość z zagranicy Alois Kankovsky (Whirlpool Author). Podium uzupełnili Konrad Dąbkowski (ActiveJet Team) i Vasyl Malynivskyi (Kolss Team). Czwarty był triumfator z dnia poprzedniego Mateusz Nowak (Domin Sport).
40
Grodów czas
W maju tradycyjnie najważniejszą imprezą w naszym kraju jest wyścig Szlakiem Grodów Piastowskich. W Świdnicy 6 maja rozpoczęło się wielkie ściganie w jubileuszowej 50. edycji wyścigu, który powstał z okazji Tysiąclecia Państwa Polskiego, a także historycznego wydarzenia, jakim było pojednanie się dwóch narodów. Tym razem organizatorzy zaserwowali zawodnikom rundy kolejno wokół Świdnicy, Polkowic, Dzierżoniowa i Legnicy. Na pierwszym etapie działo się sporo. Nie zabrakło akcji zaczepnych i walki na lotnych premiach, dzięki czemu koszulkę lidera wywalczył Paweł Franczak (ActiveJet Team). O zwycięstwie etapowym decydował jednak pojedynek sprinterski, z którego zwycięsko wyszedł Andriy Kulyk (Kolss Team). Drugi był popularny „Franek”, a podium pierwszego etapu uzupełnił obrońca tytułu z 2014 roku Mateusz Taciak (CCC Sprandi Polkowice).
Drugi odcinek rozegrano w Polkowicach. Zawodnicy sześciokrotnie wspinali się na podjazd w Grębocicach, znów nie zabrakło akcji zaczepnych, lecz i tym razem o zwycięstwie zadecydował sprint z większej grupy. Znów najlepszy był przyjezdny, Niemiec Pascal Ackermann (Rad-Net Rose). Na drugim miejscu finiszował nowy lider Andriy Kulyk (Kolss Team), a trzeci był Alois Kankovsky (Whirlpool Author). Najlepszy z biało-czerwonych, dotychczasowy lider – Paweł Franczak (ActiveJet Team), finiszował czwarty. Królewski etap Grodów mierzył aż 195 kilometrów i przebiegał na rundzie wokół Dzierżoniowa. Skalę trudności podwyższały dwie górskie wspinaczki pod Srebrną Górę oraz Przełęcz Waliborską. O zwycięstwo biła się dziesiątka kolarzy, która wykrystalizowała się na ostatniej rundzie. Po zwycięstwo, jak również po trykot lidera sięgnął Paweł Bernas (ActiveJet Team). Za „Bernim” finiszowali Jiri Polnicky
sezon kolarski w Polsce
(Whirlpool Author) oraz Dariusz Batek (Wibatech Fuji Żory). Ostatnia odsłona wyścigu Szlakiem Grodów Piastowskich 2015 to 12 rund po ulicach Legnicy. Niewielkie różnice w klasyfikacji generalnej zwiastowały walkę na trzech lotnych finiszach po bonifikaty czasowe. Swoją szansę wykorzystał Mateusz Taciak (CCC Sprandi Polkowice), który dzięki finiszowi o sekundy wysforował się na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej. Prowadzenie utrzymał Paweł Bernas (ActiveJet), który razem ze swoim teamem długo świętował końcowy sukces. Po zwycięstwo na 4. etapie sięgnął natomiast powracający do krajowego peletonu Sylwester Janiszewski (Wibatech Fuji Żory).
Młodzież do boju
Karpacki Wyścig Kurierów to projekt, o którym mało kto słyszał, mało kto widział, ale w końcu jest to jeden z największych wyścigów dla zawodników do lat 23, zaraz po Tour de l'Avenir. Impreza, jak co roku, rozgrywana była ku pamięci Jana Karskiego, który był kurierem i emisariuszem władz Polskiego Państwa Podziemnego z czasów drugiej wojny światowej, świadkiem Holokaustu, oraz rzecznikiem sprawy
Polskiej w okresie Zimnej Wojny. W tym roku została rozegrana 7. po reaktywacji edycja Karpackiego Wyścigu Kurierów. Tym razem młodzi kolarze jechali z Polski, przez Czechy, Słowację na Węgry. Prolog rozegrano na ulicach Tarnowa i w pojedynku na sekundy triumfował Jan Brockhoff (AWT GreenWay). Najlepszy z biało-czerwonych – Piotr Brożyna (CCC Sprandi Polkowice), finiszował 8., ale do zwycięzcy stracił tylko sekundę. Prawdziwa batalia rozpoczęła się już na pierwszym 120-kilometrowym odcinku prowadzącym z Tarnowa do Ciężkowic. O zwycięstwo biła się grupka siedmiu kolarzy, a najszybszy tym razem był Alexander Wachter (Tirol Cycling Team). Na 5. miejscu finiszował Piotr Konwa. Drugiego dnia znów działo się sporo. Niestety organizatorzy musieli nieco zmienić trasę, z powodu warunków pogodowych, ale i tak emocji nie zabrakło. W Jabłonce o zwycięstwo batalię stoczyła grupa trzech kolarzy, a najszybszy był Dries Van Gestel (Lotto Soudal U23). Karpacką majówkę kolarze rozpoczęli na Słowacji, gdzie rozegrany został 3. etap wyścigu. Do pokonania był 125-kilometrowy odcinek rozciągnięty pomiędzy Starą Bystrzycą a Bytcą. Wyścigi młodych zawodników są uzna-
wane za jedne z bardziej interesujących z uwagi na to, że nie brakuje na nich spektakularnych ataków. Nie inaczej było i tym razem. Z małej grupki najszybszy był Twan Brusselman (Cycling Team Jo Piels). Na przedostatnim etapie, który został rozegrany również u naszych południowych sąsiadów, o zwycięstwie zadecydował sprint z peletonu, a swoją szansę na wiktorię etapową wykorzystał Erik Baska (AWT Greenway). Ostatniego dnia tegorocznego Karpackiego Wyścigu Kurierów peleton zawitał do położonego na Węgrzech Veszprem, gdzie wyznaczono zarówno start, jak i metę 5. etapu. Trasa niedzielnego odcinka poprowadziła kolarzy po niezwykle malowniczej okolicy Balatonu, największego węgierskiego jeziora. Wzdłuż szosy rozciągły się na przemian zielone lasy i żółte pola rzepaku. W tak malowniczej scenerii o zwycięstwo etapowe zawalczył Remy Mertz (ColorCode – Aquality Project), a sukces w klasyfikacji końcowej przypieczętował Tim Ariesen (Cycling Team Jo Piels). My mogliśmy cieszyć się z dwóch miejsc w pierwszej dziesiątce generalki, ponieważ 8. zmagania zakończył wspomniany wcześniej Konwa, a 9. był Patryk Stosz (CCC Sprandi Polkowice). 41
W y w i a d
Wszystko na co mnie stać i jeszcze więcej Wywiad z zawodnikiem Enduro Marcinem Motyką – Romet Racing Team Rozmawiał: Wojtek Żbiker Zdebski (www.enduroriderz.pl) | Zdjęcia: Grzegorz Gross 42
marCIn motyka
Jak długo i od czego się to zaczęło? Dlaczego właśnie kolarstwo? chyba 18 lat, brat zaczął, a ja poszedłem w jego ślady – zawsze podobały mi się dwa kółka. i teraz uprawiasz enduro? Czym ono jest, wie już każdy uprawiający kolarstwo, jestem ciekaw czym jest ono dla Ciebie. jest najlepszą formą kolarstwa, jaką uprawiałem, a uprawiałem prawie wszystkie, hehe, żartuję, trochę jeszcze odmian zostało. ale czasu wolnego w górach nie spędzasz, więc jednak tylko zawody, rywalizacja i kumpelska atmosfera? no niestety, jestem uzależniony od ścigania i rywalizacji, do tego bardzo lubię góry i rower = enduro. Masz jakąś ulubioną Polską lub zagraniczną trasę? Może być bike park, chociaż bardziej interesuje mnie, czy znalazłeś już swojego świętego górskiego gralla? mieroszów! bardzo dziewicze tereny i rychlebskie Ścieżki – chociaż byłem tylko raz, super się tam czułem. Na przestrzeni ostatnich nastu lat odnosiłeś sukcesy na zawodach CrossCountry, w przełajach oraz maratonach. W tej chwili – mam takie wrażenie – że to tylko środki prowadzące Cię do celu, jakim jest prym w zawodach enduro organizowanych w Polsce. Ogólnie resztę dyscyplin traktuję jako przygotowanie do enduro, chociaż w tym sezonie dosyć poważnie podchodzę do startów w Xc, czyli sprintach mtb. W związku z tym musisz poświęcać masę czasu na treningi. ile czasu w ciągu tygodnia? z tym jest bardzo różnie, zależy ile mam na to czasu, ale mniej więcej jest to przedział od 4 do 14 h. Czy trening do zawodów enduro różni się zasadniczo od treningu do typowego maratonu xC? myślę, że przede wszystkim to jest dyscyplina techniczna, więc dużo trenuje się na trasach w lesie. natomiast xc czy maratony raczej robi się na szosie, do tego dochodzi trening na siłowni.
Co jest zatem kluczowe w osiąganiu mistrzostwa i byciu mistrzem? Na czym skupiasz swoją uwagę, dążąc do celu i co byś poradził młodym (starym też) adeptom tej dyscypliny? może się to wydawać dziwne, ale chodzi o to, aby czerpać przyjemność z jazdy. Przyjemność ponad wszystko! To ma sens. OK. Treningi i regeneracja są podstawą, a odżywanie i suplementacja? Stosujesz jakąś dietę, czy bazujesz na typowo kolarskiej – węgle, węgle i jeszcze raz węgle? raczej typowa kolarska, chyba to już mam we krwi (dużo owoców). Pytam, bo widziałem, że jesz wszystko i o każdej porze :) Zdradzisz, jak osiągnąłeś tak fenomenalny wynik w ilości tkanki tłuszczowej na poziomie 7% masy ciała? myślę że w dużej mierze jest to uzależnione od przemiany materii, ale tak na serio, to wieczorem staram się nie podjadać. Czasochłonny trening niesie za sobą ryzyko kontuzji, zarówno na siłowni jak i w terenie (tym bardziej), np. wtedy kiedy trenujesz pokonywanie przeszkód z dużą prędkością. Czy w związku z tym pamiętasz swoją najgorszą glebę – co i jak to się stało? w ubiegłym roku w rzeszowie przeleciałem lądowanie i uszkodziłem kolano. Lądowanie za hopą z samochodem? Długo po tym dochodziłeś do siebie? W zasadzie można by się załamać po tak dotkliwej kontuzji i czasie regeneracji. chwila zawahania była, ale szybko przeszła. kosztowało mnie to dużo wylanego potu podczas rehabilitacji i zaciskania zębów z bólu, który trzeba było pokonać. ale najważniejszy był powrót do ścigania i to na szczęście się udało. Jak radzisz sobie z porażką? Pamiętasz w ogóle kiedy odniosłeś ostatnią? najbardziej denerwują mnie takie, gdy sprzęt zawiedzie – ale czasami zdarzy się też słabszy dzień, w końcu każdy jest tylko człowiekiem. 43
W y w i a d
To prawda, chociaż sportowcy czasem czują się jak cyborgi ;) Trenujesz jak prawdziwy zawodowiec, masz własną firmę , jesteś odpowiedzialnym mężem oraz ojcem dwóch zwariowanych córek. Jak godzisz czas poświęcony na przygotowania do zawodów z byciem głową rodziny i z obowiązkami firmowymi? Dużo pomaga mi w tym moja kochana żona. Nie daje popalić za to, że nie ma Cię tyle czasu w domu? Jakoś to znosi, chociaż czasami ma już dosyć, wcale się jej nie dziwię. To bardzo ważne w życiu, jesteś szczęściarzem. OK. Wracając do kwestii startów w zawodach, nasze lokalne podwórko to jedno, a tzw. zagranica? Wiem, że startowałeś w zawodach
44
enduro we Włoszech, jak Ci poszło i czy planujesz atak na podium w serii europejskiej? Co do startu, było całkiem ok. Miejsce mogło być trochę lepsze, bo do ostatniego OS’U byłem na 24. miejscu, ale niestety na ostatnim zaliczyłem wywrotkę i spadłem na 33., ale w tym roku zamierzam się poprawić. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Trzymam kciuki. Jak rozumiem to są Twoje plany związane z enduro na najbliższe lata? W tegorocznym kalendarzu zainteresowały mnie mistrzostwa Europy w enduro w Austrii. Myślę, aby tam wystartować . Ambitnie, ale w tym sporcie nie da się inaczej. To pozytywna postawa dla młodych zawodników, których jesteś
idolem. Jestem ciekaw, jakiego idola ma Marcin Motyka? Na kim się wzorujesz, kogo chciałbyś naśladować? Fabien Barel – to on przecierał szlaki enduro. Bardzo podoba mi się styl jego jazdy. To pytanie słyszałeś pewnie tysiąc razy, ile masz właściwie rowerów? W samochodzie widziałem trzy, ale to chyba tylko mała ich część. Ta liczba się często zmienia i zależy, do czego się przygotowuję. To chyba duży komfort dla zawodnika, móc dysponować takim parkiem maszyn, pamiętasz swój pierwszy rower? Na pewno był to BMX – co do komfortu jest to super sprawa – nie martwić się o sprzęt – tu już dziękuję swojemu sponsorowi, czyli Rometowi.
Marcin Motyka
Niedawno zostałeś oficjalnie zaprezentowany jako team’owy zawodnik marki Romet, w tej sytuacji rozumiem, że będziesz startował na dedykowanym dla ciebie żółtym Tool’u 27,5? Dokładnie tak będzie. Jak Ci się na nim jeździ, jesteś zadowolony z działania roweru i z samej współpracy z Rometem? Rower jest naprawdę świetny, testuję go już prawie 3 miesiące i jestem bardzo zadowolony z jego działania. Jeśli chodzi o współpracę z firmą – wszystko jest tak jak powinno być.
Ostatnio na rynku pojawia się coraz więcej hybryd koła 26” mam na myśli 29” oraz FatBike'i. Czy wg Ciebie koło 27,5” nie jest kolejnym zagraniem marketingowym producentów rowerów, służącym do podbicia sprzedaży? Według mnie koło 27,5 jest naprawdę super rozwiązaniem, które powinno znaleźć swoje miejsce na stałe na rynku rowerowym przynajmniej w enduro czy DH. Marzenia na pewno masz, co jeszcze chciałbyś osiągnąć jako sportowiec? Ciężkie pytanie – wszystko na co mnie stać i trochę więcej.
Czy interesujesz się innymi dyscyplinami sportu, poza Twoją? Jakimi? Raczej wszystko związane z rowerem, ale zimą lubię jeździć na desce. Zatem jest szansa, że po przejściu na sportową emeryturę zajmiesz się właśnie tym? Nie – będzie to najwyżej dobra zabawa. Będziemy trzymać kciuki. Marcin, dziękuję za chwilę poświęconą na rozmowę, wracaj spokojnie do treningów i nie daj się zdetronizować – powodzenia. 45
s o L o t e s t
DoKToR z ALPEJSKIEJ WiOSki � ROSE DR. Z
Cóż, przyszło nam dożyć czasów, kiedy różnice pomiędzy wieloma typami rowerów naprawdę mocno się zacierają. Od pierwszego wyjazdu w Alpy, ładnych parę lat temu, doskonale wiedziałem, że nigdy nie będę w stanie czerpać przyjemności z kolarstwa, posiadając wyłącznie jeden rower. Dlatego do niedawna jedynym rozwiązaniem było posiadanie n+1 rowerów, zagracających każdy kawałek wolnej przestrzeni. Jednak projektanci z rosnącej w siłę (i popularność) fi rmy Rose postanowili ułatwić mi życie. tekst i zdjęcia: jan piątkiewicz Laikowi coraz trudniej na pierwszy rzut oka stwierdzić do czego służy rower, który właśnie przed nim postawiono. Kiedyś wszystko było proste – nawet dziecko potrafi ło w jednym zdaniu zdefi niować to, jak powinien wyglądać 46
typowy „góral”. Te czasy się skończyły – XC, trail, enduro, downhill, all mountain – wariacji na temat eksploracji nieznanego jest z roku na rok coraz więcej. Jednak dzięki rozwojowi i migracji technologii pomiędzy różnymi
dyscyplinami (nie da się przecież nie zauważyć, jak grawitacyjne dyscypliny zmieniły styl jazdy nawet najbardziej ascetycznych wycinaków od XC), wielu producentów jest coraz bliżej stworzenia roweru, który mógłby naprawdę
Rose Dr. Z
uczciwie zostać uznany za sprzęt iście uniwersalny. Właśnie – uniwersalny, czyli jaki? Z mojej strony sprawa jest prosta – nie chcę mieć stu różnych rowerów. Nie chcę, bo życie nauczyło mnie, że już dwa rowery utrzymywane w zadowalającej formie technicznej potrafią zmasakrować kieszeń przeciętnego obywatela wschodniej części naszego kontynentu. Poza tym, to już nie radosny czas studiów, kiedy doba wydawała się mieć 30 godzin, a coś takiego jak obowiązki było raczej średnio odczuwalne. Niestety – praca, treningi, pewne zobowiązania towarzyskie – to wszystko wymaga określenia się i zdecydowania, co sprawia nam największą przyjemność. Szosa to sprawa prosta – lekko, szybko, agresywnie, w końcu ma to być narzędzie do treningu. A Mtb? Hm – ma być lekki, ma dobrze zjeżdżać, ma tak podjeżdżać, żeby można było spokojnie wystartować w maratonie, sterówka ma być nisko, szeroko... proszę Państwa – przed Wami Rose Dr. Z. Mój pierwszy kontakt z tym rowerem, przynajmniej na żywo, zupełnie mnie zmylił. Niczym w policyjnej kronice, pewnej wiosennej nocy, testowa niemiecka maszyna do ścigania została przerzucona z jednego samochodu do drugiego na obwodnicy Krakowa. Grafik był napięty, miałem zaledwie jeden dzień, żeby zaprzyjaźnić się z tym rowerem i wystartować w rozpoczynającej tegoroczny cykl Cyklokarpaty imprezie w Przemyślu. Pierwsza myśl? Co ja będę robił na maratonie z rowerem do... enduro. Serio – testowy Rose został wyposażony w opony 29 x 2.35 Schwalbe Hans Dampf. Modelu tego nikomu nie muszę przedstawiać, raczej możecie sobie wyobrażać mój entuzjazm do przejechania kilkudziesięciu km bardzo szybkiej trasy w Przemyślu na tak klockowatych
gumach. W zestawieniu z szeroką kierownica, krótkim mostkiem i połyskującą w ciemności złotą barwą powłoki Kashima na zawieszeniu Fox Factory Float, Rose Dr. Z wyglądał tak, że w zupełności nie powstydziłbym się wystartować na nim na Enduro Trails. Jeszcze nie wiedziałem, jak zbawienne okażą się te opony. Nieco faktografii – nasza testowa Róża to topowy model z kategorii cross country/race, oparty o aluminiową ramę i absolutnie bezkompromisowe komponenty. Pełną specyfikację przeczytacie w tabeli, warto podkreślić karbonowe elementy napędu spod znaku Sram X0, przedniego Foxa 32 FIT z regulacją CTD i oczywiście
powłoką Kashima, sparowanego z damperem Fox Float. Oczywiście, wszystko w specyfikacji na rok 2015, posadzone na kołach Mavica Crossride 29” (to odstępstwo od katalogu, fabrycznie rower ma koła DT Spline). Naprawdę – rower jest wypasiony, kosztuje też niemało – producent wycenia go na 3400 euro plus przesyłka. W tej cenie, moim zdaniem, brakuje tylko karbonu, natomiast warto podkreślić, iż pomimo zastosowania tradycyjnej aluminiowej ramy, waga rzędu 11,5 kg, na dużych kołach, naprawdę robi wrażenie. Zwłaszcza, jeśli weź-
miemy pod uwagę charakterystykę jazdy tego roweru – ale o tym za chwilę.
47
S o l o t e s t
sobie liczby – wyobraźcie sobie po prostu, że w łapy wpada Wam rower z niską sterówką, dość krótkim mostkiem (Ritchey WCS Trail, 45 mm!!!), wzorowo sztywnymi kołami i sztywnymi osiami z przodu i z tyłu. To jest po prostu sama przyjemność – rower jedzie tam gdzie chcemy, zawieszenie jest bardzo progresywne (znam kilka rowerów ze skokiem ponad 130 mm, które łatwiej dobić i szybciej brakuje skoku). Jakieś minusy? Moim zdaniem, nieco brakuje sztywności na wahaczu, co mnie dość zaskoczyło, biorąc pod uwagę, iż mamy do czynienia ze sztywną osią z tyłu. Nie jest to jakoś bardzo denerwujące, ale na pewno mogłoby być potraktowane jako woda na młyn osób twierdzących, że twentyninery są niczym jamniki i nie grzeszą idealnym „trzymaniem linii”. Na najnowszym dziecku Rose(mary?) naprawdę chce się lecieć w dół, dokręcać ile się da i dopiero na podjazdach przypomnicie sobie, że to sprzęt do XC – nie buja, przy zerowym offsecie sztycy bardzo ładnie „naciera”
Po krótkich regulacjach (są takie rowery, gdzie w 5 minut znajdujesz właściwą pozycję za kierownicą i dwa dni później przejeżdżasz maraton bez konieczności amputacji nóg w kolanach) miałem jedynie krótkie, trzygodzinne okienko na przetestowanie roweru przed startem w Przemyślu. Jesteśmy w Krakowie – cóż może być lepszego niż wypad na ulubione i dobrze znane trasy w Lasku Wolskim. Trochę podjazdów, mnóstwo flow i parę elementów, które zupełnie nie przystoi rowerowi do XC. Ale moja definicja kolarstwa górskiego zakłada, iż dobry rower to taki, który – właściwie poprowadzony – zjeżdża niczym rasowe enduro. Patrząc po geometrii Dr. Z, a zwłaszcza płaskiej kierownicy o szerokości 720 mm, wiedziałem, że nie może być źle – tylko, że wcześniej trzeba było jeszcze podjechać. Ok – nie będę Wam wmawiał, że rower na takich oponach po asfalcie „idzie jak kuna”. Bogu dzięki, władowałem w dętki tyle powietrza, ile się dało, więc nie licząc fatalnej trakcji na śliskiej kostce brukowej, rower pokonywał kolejne kilometry w miarę znośnie. Jednak, przyznaję się bez bicia, że jedną z głównych myśli w mojej głowie przez pierwsze trzy godziny testu było: „gdzie ja 1 Maja dorwę opony 29 cali, o jakimś maratonowym bieżniku”. Gdyby ten rower nie był tak lekki, naprawdę byłoby źle – a tak w krótkim zrywie ambicji zrobiłem 3. czas na Stravie na podjeździe pod Kopiec Kościuszki. Tak – po asfalcie, na oponach 2.35:) Ten rower naprawdę potrafi podjeżdżać – i to w zasadzie bez konieczności blokowania tylnego zawieszenia. Na trasy o takiej specyfice jak Kraków (moi drodzy nie-krakowianie, Kraków to nie tylko Rynek, Lajkonik i kroniki policyjne z Nowej Huty), czyli 48
Cena: 3400 euro Waga: 11,5 kg Dystrybutor: www.rosebikes.pl
single, bez kamieni, gdzie jest szybko i płynnie, idealnym ustawieniem dampera jest środek – czyli T. W zasadzie zupełnie nie widzę potrzeby ustawienia Descent, trakcja i bez tego jest wystarczająca – a dla odmiany, pełna blokada nie ma sensu, kiedy nie chcemy chwilowo walczyć w pucharze świata. Jeśli chodzi o przód – mimo wszystko na zjazdach preferuję ustawienie D; jeżdżę na dość wysokim ciśnieniu, więc pół-blokada w pozycji T mocno „stępia” widelec i nagłe uderzenie w nierówność może nieźle szarpnąć kierownicą. Dr. Z zjeżdża re-we-la-cyj-nie. Naprawdę, za każdym razem kiedy w ręce wpada mi taki rower, nie mogę się nadziwić jak bardzo XC zbliżyło się do wszystkiego tego, co dotychczas znaliśmy z kolarstwa grawitacyjnego. Darujmy
na wzniesienia i nie ma tendencji do podnoszenia przedniego koła, nawet pomimo zastosowania tak krótkiego wspornika kierownicy. Ten rower aż prosi się o regulowaną sztycę – tak akurat dla przyjemności i wypadu w góry. Na zawody – coś karbonowego. Czy to przypadkiem nie brzmi jak rower idealny? Rose Dr. Z przeszedł ze mną przez niebo i piekło – świetny dzień bardzo szybkiej jazdy w suchych warunkach w Krakowie i dzień błotnej apokalipsy w Przemyślu. Jeśli nie widzieliście relacji – polecam. Dwa razy w życiu startowałem w tak trudnych warunkach atmosferycznych, przy lejącym cały czas deszczu i wszędobylskiej zaklejającej wszystko glinie (kilka razy na trasie musiałem się zatrzymywać i wyrywać rękami z wahacza i widelca zwały błota, które
Rose Dr. Z
Za trakcję przedniego koła odpowiada amortyzator Fox 32 Float FIT CTD, z tyłu zamontowany jest damper Fox Float CTD, hamulce Formula R1 zatrzymują rower w miejscu, a napędzany jest osprzętem SRAM X.0.
zablokowały koła). W takich warunkach naprawdę nic nie działa dobrze, a Wasze oczekiwania wobec roweru sprowadzają się do powtarzania sobie niczym mantry: „błagam, niech nic się tutaj nie zepsuje”. Myślę, że gdybym gdzieś na trasie, stojąc po kolana w błocie i nie odróżniając od siebie poszczególnych elementów roweru, złapał kapcia, zostawiłbym sprzęŧ w krzakach i wyścig skończył spacerem. Cyklokarpaty przywitały nas w tym roku niezłym hardkorem, który zasługuje na osobną relację. W takich warunkach Rose zrobił to, co powinien – bez usterek, sprawny do końca, dowiózł mnie do mety, pozwalając na walkę, ile tylko zdrowie pozwoliło. Przeklinane przeze mnie endurowe opony pozwoliły zachować czyste konto (to chyba jedyne, co zostało
„CZYSTE” po tych zawodach) i nie zaliczyć twardego lądowania na którymś ze zjazdów. Jakieś wady? Na wszystko muszę patrzeć z naprawdę dużym dystansem, bo warunki były ekstremalne – jednak trzeba podkreślić, iż pod koniec zawodów hamulce spisywały się sporo poniżej oczekiwań (Formula R1 Racing). Fakt faktem, zostały totalnie zapchane błotem, jednak nawet i przed tym, moim zdaniem nie działały idealnie. Nie wiem, czy dostałem nieco zapowietrzone egzemplarze, czy podczas „odpicowywania roweru pod redaktora”, ktoś rozrzutnie obszedł się z jakimś preparatem nabłyszczającym. Jaki więc jest nasz doktor z alpejskiej wioski? Rose Dr. Z w topowej specyfikacji to rower BARDZO bliski temu, co chciałbym widzieć
jako ideał roweru górskiego. Mnie osobiście zabrakło w nim jedynie nieco sztywności w tylnym zawieszeniu, może karbonowej ramy – wielu klientom zapewne zabraknie też nieco „prestiżu”, bo Rose tak naprawdę dopiero wkracza na drogę, która może ich doprowadzić na szczyty i rywalizację z największymi graczami na rynku. Jednak póki co, oferują to, za co cenimy mniejszych producentów – świetną jakość, świeże spojrzenie na temat i solidność wspartą doskonałym i bezkompromisowym osprzętem. Za nieco bardziej przystępną cenę . W każdym razie – ten niemiecki doktor z pewnością znajdzie receptę na poprawę Waszego samopoczucia, niezależnie od tego, czy będzie akurat wjeżdżać NA, czy zjeżdżać Z góry. 49
P o r a d n i k
DOMOWE K NAPOJE POTRENINGOWE
ażdy kolarz wie, że czas bezpośrednio po wysiłku jest niezwykle ważny dla naszej regeneracji. Podczas dni, kiedy nasz trening jest cięższy niż zwykle, szczególnie kiedy doskwiera nam upał i jest duszno, pomocą mogą służyć napoje, które możemy z łatwością przyrządzić samodzielnie. W okresie letnim warto skorzystać z bogactwa świeżych produktów pochodzenia roślinnego, które doskonale zastąpią suplementy diety czy różne gotowe mieszanki do sporządzania koktajli.
Tekst i zdjęcie: Konrad Tomasiak
Bazą do napojów, które zaspokoją pragnienie oraz będą świetnym zamiennikiem posiłku powinny być przede wszystkim świeżo wyciśnięte soki z owoców czy warzyw, takich które dostarczą nam węglowodanów o wysokim indeksie glikemicznym, a także zmniejszą zasadowość krwi. Do nich dodajemy glukozę, ponieważ jest ona szybkim źródłem energii, a którą bez trudu kupimy w sklepie spożywczym oraz białko, odbudowujące nasze mięśnie. Na koniec możemy dodać 2-3 szczypty soli, aby uzupełnić poziom sodu w organizmie po intensywnym wysiłku. Obok zamieszczamy przykładowy napój dla osoby o masie około 70 kg. Domowe napoje potreningowe są świetną, zdrową alternatywą dla osób aktywnych i warto na stałe wprowadzić je do swojej diety również na przełomie całego roku. W zależności od tego, jakich składników odżywczych chcemy dostarczyć organizmowi powinniśmy modyfikować i według własnego gustu testować różne warianty. Na przykład, jeśli zamierzamy, by nasz koktajl spełniał funkcję posiłku postawmy na składniki, takie jak owoce dostarczające węglowodanów i te o wyższej wartości energetycznej – banan, ananas, awokado, kiwi, jagody goji, acai, suszone morele czy daktyle. Pamiętajmy o wykorzystaniu lata w pełni, a więc o dostarczaniu witamin – wystarczy nieco zazielenić nasz napój dodając świeże liście szpinaku czy modny ostatnio jarmuż.
50
Składniki:
Wartości odżywcze:
– sok pomarańczowy 450 ml – ananas surowy ok. 180 g – 4 łyżki glukozy – 2,5-3 łyżki izolatu białka serwatkowego
Kalorie: Węglowodany: Białka: Tłuszcze: Błonnik:
593 kcal 125,2 g 21,5 g 1,4 g 5,8 g
Warto dodawać również świeżo zmielony sezam niełuskany, słonecznik, olej lniany lub kilku kropel zwykłego oleju rzepakowego, który sprzyja łatwiejszemu przyswajaniu witamin. Do naszego koktajlu dobrą bazą może być – uwaga – mleko roślinne (ryżowe, kokosowe, sojowe czy z różnego rodzaju orzechów). W zależności od wybranego produktu, należy zazwyczaj zostawiać je do namoczenia po uprzednim zalaniu wrzątkiem na czas około doby (soja) czy kilku godzin (3 godz. – ryż, orzechy nerkowca; 6-12 godz. – migdały, płatki owsiane, orzechy włoskie, laskowe, słonecznik), a następnie przecedzić przez gazę lub rozdrobnić przy użyciu blendera. Na zdrowie!
R o w e r e m
p r z e z
m i a s t o
Rowerem przez miasto
Miasto to przestrzeń gdzie ścierają się ze sobą ogromne masy ludzi. Tłok i zgiełk są wszechobecne. Każdy gdzieś pędzi i jest spóźniony. W tej szarej masie każdy stara się znaleźć tani i efektywny sposób przemieszczania się. Możliwości jest wiele. Tekst: Łukasz Styrna | Zdjęcia: Iga Pelczarska (http://igapelczarska.blogspot.com)
M
ożemy dusić się w samochodzie w kilometrowych korkach i po raz kolejny wściekać na brak miejsc parkingowych. Dla fanów kontaktów „oko w oko” na pewno nie zabraknie klejącej się, autobusowej poręczy i lekko wczorajszego sąsiada zalatującego kiszonką. Dla zatwardziałych piechurów mamy setki prowadzących donikąd chodników, skróty po trawnikach zaminowane przez psy lepiej niż pół Afganistanu, nie wspominając o fatalnej synchronizacji świateł na skrzyżowaniach i oczywiście bolących stopach. Dlatego właśnie coraz więcej ludzi jako swój środek transportu po mieście wybiera rower. Dzięki rozwojowi infrastruktury rowerowej, takiej jak ścieżki rowerowe czy pasy
52
wydzielone na jezdniach, poruszanie się po mieście tym środkiem transportu jest coraz prostsze i przyjemniejsze. Nie brakuje też miejsc parkingowych dla rowerów, które znajdują się przed większością sklepów, biurowców i budynków użyteczności publicznej. Pozostaje tylko kwestia odpowiedniego ubioru w zależności od warunków panujących za oknem i można ruszać. Bo jak wiadomo nie ma złej pogody na rower, są tylko źle ubrani rowerzyści. Ruszać… tylko na czym konkretnie? Jeszcze dwadzieścia, trzydzieści lat temu wybór był prosty. Komunijny składak Wigry z placu albo skrzypiąca Ukraina po dziadku. Co bardziej obrotni cykliści potrafili wyczarować jakiś wynalazek z zachodu, wywołujący zazdrość u sąsiadów. Na szczęście czasy
te mamy już dawno za sobą, a od ilości proponowanych rodzajów i modeli można dostać oczopląsu. Dlatego przygotowaliśmy ten tekst, aby przybliżyć nieco realia poruszania się po mieście rowerem i pomóc dobrać odpowiedni sprzęt do Waszych potrzeb. O tym, że właściwy dobór roweru to połowa sukcesu, chyba nikogo specjalnie przekonywać nie trzeba. Zaoszczędzi nam to nerwów, pieniędzy wyrzuconych w błoto i sprawi, że przemieszczanie się będzie przyjemnością. I nie chodzi tu o wybór konkretnego roweru, rozmiaru ramy czy klasy osprzętu. Chodzi o wybór filozofii i stylu jazdy na rowerze, który najlepiej odzwierciedli charakter właściciela.
Rowerem przez miasto
Rower miejski – wygoda, styl i prostota
mniane wcześniej opony z wkładką antyprzebiciową.
Tymi trzema przymiotnikami chyba najłatwiej opisać rowery miejskie i ich zalety. W większości na kołach 26 i 28 cali. Ramy i widelce przeważnie sztywne, rzadkością jest amortyzacja. Najczęściej zbudowane ze stali, która tłumi drgania lepiej od aluminium. Opony szerokie z bieżnikiem typu slick lub semi slick. Dzięki nim niezliczone spotkania z krawężnikami i wyboistym brukiem nie odbiją się negatywnie na naszych nadgarstkach. Często są wyposażone we wkładkę antyprzebiciową, która w zasadzie eliminuje przebicia dętki przez szkło, kawałki metalu itp. Osprzęt prosty i bezawaryjny. Najczęściej tylko z tylną przerzutką w piaście, posiadającą od 3 do 7 przełożeń. Hamulce bębnowe, rzadziej szczękowe. Te pierwsze są odporne na warunki atmosferyczne i praktycznie bezobsługowe. Szeroka i mocno wygięta do tyłu kierownica. Jednorzędowa korba na kwadrat i osłona łańcucha dopełniają całości. I choć ta ostatnia ochroni nasze spodnie i buty przed wkręcaniem się w łańcuch to potrafi przysporzyć problemów przy zdejmowaniu tylnego koła, zwłaszcza w rowerach holenderskich. Dlatego warto zainwestować we wspo-
W zdecydowanej większości wyposażone są w błotniki pomagające utrzymać nam schludny wygląd nawet podczas niesprzyjających warunkach atmosferycznych. Oświetlone przeważnie przez duże chromowane lampy zasilane z dynama, trącego o oponę lub w zaawansowanych modelach przez bezobsługową prądnicę zabudowaną w przedniej lub tylnej piaście. Rzadziej stosowane jest oświetlenie zasilane baterią. A jeżeli już przy bateriach mowa to warto wspomnieć o coraz częściej spotykanych rowerach elektrycznych. Pomimo ich wysokiej ceny zyskują na popularności, zwłaszcza wśród pracowników biur, którzy chcą dotrzeć do pracy w świeżych, nienagannych garniturach. Dodajmy do tego możliwość pokonywania znacznych odległości przy znikomym wysiłku i minimalnym koszcie ładowania. Na koniec opisu roweru miejskiego należy wspomnieć o wygodnym siodełku i gripach, które sprawiają, że jazda takim zestawem przypomina swoim komfortem stare amerykańskie cadillaki. I w ten sposób płynnie przechodzimy do jazdy rowerem miejskim. Nie oszu-
kujmy się. Szybko nie będzie. Ale jeżeli chodzi o wygodę i styl to już inna bajka. Właśnie... bajka. Jazda jest miękka i przyjemna. Duży rozstaw kół powoduje, że rower jest stabilny, ale często ma znaczny promień skrętu. Najlepiej prezentuje się na ścieżkach w parkach i miejskich deptakach. Część wyposażona jest w bagażniki, co umożliwia zamontowanie sakw bądź koszyka i nieco dalszą wyprawę. I najważniejsza rzecz na koniec. Wygląd. To największy atut roweru miejskiego. Możliwości jest niezliczenie wiele. Od długich i kolorowych cruiserów przez stonowane i bardziej przystępne cenowo rowery miejskie znanych producentów po zupełnie minimalistyczne, przeważnie jednokolorowe rowery holenderskie z charakterystyczną ramą, wygiętą do tyłu kierownicą i osłoną łańcucha. Personalizację umożliwia szeroki wybór dodatków: malowanych dzwonków, wiklinowych koszy, kolorowych zakrętek wentyli czy bajeranckich siodełek. Podsumowując, rower miejski nadaje się dla tych, którzy przedkładają komfort i styl nad prędkość i osiągi. Doskonale sprawdzi się na weekendowe wypady, dojazdy do pracy czy na zakupy. W wyborze roweru miejskiego powinniśmy kierować się własnym gustem i poczuciem komfortu.
53
R o w e r e m
p r z e z
m i a s t o
Mtb – uniwersalne połączenie wszechstronności, osiągów i wygody Kolejną grupą jednośladów są rowery górskie. Ramy przeważnie sztywne, choć coraz częściej pojawiają się amortyzowane. Wykonane z aluminium bądź z włókien węglowych cechują się o wiele większą sztywnością przy niższej masie w porównaniu do ram stalowych. Geometria jest o wiele bardziej agresywna niż w rowerach miejskich. Mniejszy rozstaw kół i bardziej pionowy kąt natarcia widelca zdecydowanie poprawia sterowność. Długie mostki z dodatnim bądź ujemnym kątem pozwalają na dostosowanie pozycji na rowerze do naszego stylu jazdy, bądź pokonywanej trasy. Kąt ujemny pomaga przy podjazdach i poprzez pochylenie rowerzysty do przodu zmniejsza opór powietrza. Z kolei kąt dodatni ułatwia zjazdy i pozwala na uzyskanie bardziej komfortowej pozycji. Kierownice proste bądź gięte lekko do tyłu i do góry o szerokości ok. 600 mm. Tutaj także, podobnie jak w przypadku mostków, mamy możliwość dopasowania pozycji do naszego stylu jazdy. Koła 26 bądź 27,5 oraz 29 cali. Tu opinie są podzielone. W telegraficznym skrócie: koła 26 są najpopularniejsze i najtańsze przy jednoczesnym zachowa54
niu wysokiej sztywności. Koła 27,5 to kompromis pomiędzy sztywnością a prowadzeniem w terenie, natomiast 29 mają fantastyczne właściwości jezdne w terenie, ułatwiają podjeżdżanie, zapewniają wyższy komfort jazdy i stabilność. Są jednak mniej sztywne, co czuć zwłaszcza na zakrętach, a większa średnica powoduje efekt żyroskopu, który utrudnia skręcanie przy dużych prędkościach. Opony najczęściej o grubości od 1,9 do 2,25 cala. Pojawia się coraz więcej opon górskich z wkładką antyprzebiciową, co w mieście jest atutem. Jednakże zmiana opon pozwala nam na dostosowanie roweru do naszych potrzeb.
Wystarczy zdjąć ciężkie górskie kapcie i założyć oponę typu slick, nie szerszą niż 1,5 cala, by nasz góral dostał skrzydeł i stał się pochłaniaczem kilometrów. To właśnie opony stanowią o sile i wszechstronności roweru mtb. Poprzez ich zmianę możemy, w zasadzie dowolnie, kształtować charakterystykę i styl jazdy. Od prawie szosy przez xc i enduro do prawie zjazdówki. Oczywiście prawie robi wielką różnicę, ale dla fanów rowerów uniwersalnych to wybór idealny. Kolejnym ważnym elementem jest amortyzacja. Amortyzowany widelec, najlepiej z blokadą skoku, która uchroni nas przed utratą siły spowodowaną niepotrzebnym bujaniem podczas pedałowania. Z amortyzacją tylnego zawieszenia jest tak samo. Całą sprawę ułatwiają manetki do zdalnego blokowania. Wszystkie te komponenty są mocną stroną roweru mtb, ale potrafią też sprawiać problemy, przez co warto zaznajomić się z podstawami jego serwisowania bądź poszukać dobrego i niedrogiego serwisu. Pod względem jazdy jest to rower zdecydowanie najbardziej wszechstronny. Wszystko za sprawą modyfikacji, takich jak obrócenie mostka czy zmiana opon. Duża zwrotność, mocne hamulce i mnogość przełożeń sprawiają, że przemieszczanie się po mie-
Rowerem przez miasto
ście to prawdziwa frajda. Dodatkowo wprawny użytkownik bez problemu pokona takim rowerem przeszkody, takie jak schody, wysokie krawężniki, wyboista kostka brukowa, koleiny czy dziury na drodze. Minusem poruszania się po mieście rowerem górskim jest fakt, iż jako towar chodliwy, nawet dobrze zapięty, może stać się łatwym łupem złodziei. Dlatego polecam wyposażenie się w zapięcie typu U-lock, które jest najtrudniejsze do sforsowania. Dobrą praktyką jest wydanie równowartości ok. 10% wartości roweru na zakup zapięcia. W końcowym rozrachunku rower górski do jazdy po mieście jest idealny dla tych, którzy chcą spróbować wszystkiego i nie boją się zmieniać ustawień.
Fixed gear – prostota na ostro i bez hamulców Na koniec najciekawsza według mnie kategoria – rowery typu fixed gear, czyli tak zwane ostre koło. Ciekawe, gdyż tutaj wracamy do „rowerowych korzeni”. To właśnie pierwsze rowery pozbawione były wolnobiegu, który pozwalał na jazdę bez kręcenia pedałami. Zamiast tego był tryb nakręcany na piastę, zabezpieczany nakrętką kontrującą, co powodowało, że kręcąc korbą napędzane było tylne koło
i odwrotnie. Krótko mówiąc: kiedy kręci się koło to kręcą się i korby i nie ma zmiłuj. Trend ten utrzymał się w kolarstwie torowym, a stamtąd przeniósł się na drogi. Jeżeli chodzi o samą budowę takiego roweru, to przypomina on rower szosowy pozbawiony wszelkiego rodzaju osprzętu, takiego jak hamulce czy przerzutki. Do niedawna trudno było kupić gotowego fixa, co skazywało na własnoręczne składanie przy użyciu elementów rowerów szosowych. Najważniejsza w fixie jest rama, najczęściej stalowa, rzadziej aluminiowa lub karbonowa. Najlepiej z poziomymi hakami, które ułatwią napinanie łańcucha. Kierow-
nice wąskie, proste, szosowe baranki, bycze rogi bądź nawet kierownice czasowe. Widelec oczywiście sztywny, najlepiej stalowy. Krótkie korby 160-170 mm, które ułatwią nam start i zredukują możliwość uderzenia korbą o asfalt w czasie pochylania się w zakręcie. Pedały platformowe ze strapami bądź noskami, ewentualnie pedały wpinane. Dobre trzymanie buta jest tutaj bardzo ważne, ponieważ przytrzymywanie korb nogami jest jedynym sposobem na hamowanie. Oczywiście zdarzają się fixy z samym przednim hamulcem, który znacznie ułatwia zatrzymywanie się i jest zalecany przede wszystkim początkującym użytkownikom fixów. Koła 28 cali z wąskimi, szosowymi oponami. Jak widać komponentów nie ma tak wiele, co stanowi o uroku i prostocie fixa. A jak wygląda jazda na ostrym kole? Kto nigdy nie próbował, będzie musiał nauczyć się jazdy na rowerze w zasadzie od początku. Wszystko przez bezwzględny niczym seryjny morderca schemat, że kiedy kręci się koło, to my musimy kręcić nogami. Stanowi to największy plus fixa, jak i największą trudność w nauce jazdy na nim. Dlaczego? Powodów jest wiele. Pochylając się zbyt mocno w zakręcie bądź jadąc zbyt blisko krawężnika ryzykujemy uderzeniem korby 55
R o w e r e m
p r z e z
m i a s t o
w podłoże i wywrotkę. Na światłach nie cofniemy sobie tak po prostu korb, bo trzeba podnieść tylne koło. Hamowanie? Raczej spowalnianie. Możliwości są dwie: albo przytrzymujemy korby nogami albo przechylamy się do przodu i blokujemy całkiem tylne koło. Ta druga technika wymaga dużej wprawy i doświadczenia, a o wywrotkę nietrudno. Opanowana do perfekcji pozwala na zablokowanie koła, obrócenie roweru podczas tak zwanego „skidu” i odpuszczenie korb, co powoduje natychmiastowe wystrzelenie w żądanym kierunku. Brzmi zawile, wygląda fenomenalnie i daje uczucie rodem z filmu o nowojorskich kurierach rowerowych. Po za tym należy dodać, że poruszanie się na fixie, nawet z dużą prędkością, wymaga bardzo małego wkładu naszej energii. Trzeba jedynie kręcić nogami, a rower w zasadzie jedzie sam. Są to rowery bardzo proste w utrzymaniu i wymagają niewiele serwisu. Należy pilnować, by łańcuch był właściwie napięty, koła napompowane i to wszystko. Taka wysoka efektywność oraz łatwość w utrzymaniu sprawiają, że rowery te są tak 56
chętnie używane przez pokonujących często ponad 100 km dziennie miejskich kurierów rowerowych. Po pewnym czasie jazda ostrym kołem daje niesamowite uczucie totalnego połączenia człowieka z maszyną. Powoduje, że zupełnie inaczej patrzymy na jazdę po mieście. Zaczynamy „widzieć” linie przejazdu pozwalające na płynną jazdę bez hamowania. Kto nie spróbował, nigdy nie zrozumie. Najważniejsze to nie zrażać się po-
czątkowymi trudnościami, a przyjemność z jazdy przyjdzie sama. Rower typu fixed gear polecam wszystkim chcącym spróbować czegoś nowego, a jednocześnie stanowiącego wyzwanie. Specyficzna subkultura i nonszalancki styl ubioru ludzi jeżdżących w mieście na ostrzakach mogą stanowić dodatkowy atut dla szukających oryginalności i nietuzinkowego sposobu transportu. Mocnymi punktami są również wysoka efektywność i bezobsługowość. Przedstawiony podział może pomóc niezdecydowanym w podjęciu decyzji odnośnie wyboru roweru idealnego do jazdy po mieście. Należy pamiętać jednak, że niezależnie od wybranego sprzętu, prezentowanego stylu jazdy czy umiejętności, najważniejsze jest bezpieczeństwo. Zarówno wybór odpowiedniego zapięcia chroniącego przed kradzieżą, jak i dobór oświetlenia roweru czy dopasowanie kasku jest kluczowe, dlatego zachęcam do rozważnych zakupów. Do zobaczenia na mieście!
q uci k t e s t
Catlike Mixino – coś dla fanów wiatru we włosach Tekst: Jan Piątkiewicz | Zdjęcie: Catlike
Na rynku jest coraz więcej ultra lekkich, genialnie wentylowanych modeli kasków szosowych, o coraz lepszych parametrach, próbujących zaspokoić coraz to nowe ambicje tuzów kolarskiego świata. Jednak pomimo starań i szaleńczej konkurencji, są produkty, które można określić wprost – wzór. Jednym z nich bez wątpienia jest topowy model hiszpańskiej firmy Catlike – czyli legendarny Mixino. Nawet jeśli o nim nie słyszeliście, to z pewnością go już świetnie kojarzycie – czy pomimo upływu czasu, dalej należy do ścisłej czołówki? Cóż, na dobry początek warto by się zastanowić, czego tak naprawdę wymagamy od kasku szosowego. Zestaw parametrów „technicznych” jest w miarę obiektywny – kask ma być świetnie wentylowany, ma wzorowo leżeć na głowie, w końcu spędzając długie godziny na treningach nie mamy ochoty odczuwać jakiegokolwiek dyskomfortu, który po całym dniu może się zamienić w nieznośny ból. Do tego ma być możliwie lekki i przede wszystkim doskonale zaprojektowany pod kątem wytrzymałości i pochłaniania energii uderzenia – w kolarstwie szosowym raczej mamy dość marne szanse położyć się na miękkim mchu lub utknąć w krzakach. Jeśli już, nie daj Boże, nasza głowa spotka się z nawierzchnią, to zapewne będzie a) szybko b) mocno. A w takiej sytuacji tylko od tych kilkuset gramów tworzywa na naszej głowie zależy, jak się nieszczęśliwa przygoda zakończy. Co ma nam więc do zaoferowania Catlike Mixino? Wentylacja – cóż, moim zdaniem zarówno Whisper, jak i Mixino, to kaski wentylowane WZOROWO. Użytkuję od kilku sezonów model Whisper i nie wyobrażam sobie kasku lepszego. Nie chodzi nawet o ilość dziur – a tych jest po prostu multum, ale o ukształtowanie i przemyślenie kanałów wentylacyjnych, które wewnątrz skorupy naszego „garnka” łączą otwory wlotowe i wylotowe. W końcu nie chodzi o to, żeby sprowadzić nam na czuprynę tornado, które nie ma którędy się wydostać, a fenomenalnie wprost upośledza aerodynamikę, ale aby zapewnić ciągłą wymianę powietrza rozgrzanego na chłodne. Łatwo zrozumieć to zjawisko patrząc na kaski Catlike od przodu, kiedy znajdują się tam gdzie powinny, czyli na głowie – widzimy iż kask opiera się na naszych skroniach, czole i tyle głowy tylko w kluczowych punktach, a nad głowa tworzy się istny labirynt korytarzy powietrznych, łączących tył z przodem. Dodatkowo otwory mają specyficzny kształt, nieco zbliżony do łzy, za to przestrzenny – czyli nie są to po prostu „szpary” w powłoce, a raczej „skrzela”, które mają zagarniać jak największą ilość powietrza i możliwie bezkolizyjnie przepuszczać je przez kask (w końcu aerodynamika najważniejsza, nawet jak chodzi tylko o trzepanie KOMów na Stravie ze znajomymi). Wentylacje działa świetnie, bardzo trudno przepocić materiałowe wstawki na czole i bokach, co jest dowodem na efektywność całej konstrukcji. Komfort – tutaj Catlike robi naprawdę dużo, aby każdy mógł dobrać kask idealny dla siebie. Raz, że jest kilka rozmiarów (chociaż moim zdaniem trzeba kask i tak za każdym razem przymierzyć, np. na mnie dobrze leżą zupełnie inne rozmiary Whispera i Mixino), to w dodatku w zestawie z kaskiem każdorazowo otrzymujemy zestaw wymiennych gąbek, o różnej grubości. W połączeniu z możliwością regulowania kąta podparcia praktycznie wszystkich elementów struktury, od części skroniowej po regulację wysokości ustawienia „ściskacza” z tyłu głowy, otrzymujemy kask, który bardzo łatwo dostosować do kształtu naszej głowy. Producent przytomnie zauważył, iż oprócz obwodu głowy, każdy z nas ma też parę innych krzywizn i płaszczyzn, które ciężko ująć w dwóch, trzech katalogowych rozmiarach. Do tego kask jest naprawdę lekki – od 230 do 260 gramów w zależności od rozmiaru. W razie potrzeby, kiedy chcemy użytkować nasz super wentylowany kask podczas gorszej aury, do Mixino można zakupić banalnie prostą w montażu nakładkę Raincover z małym daszkiem lub nakładkę aerodynamiczną dla fanów jazdy na czas. 58
Bezpieczeństwo – grafen. Pewnie słyszeliście o tej mitycznej substancji, materiale rodem z przyszłości, tak pioniersko rozwijanym przez polskich naukowców i fenomenalnie przekuwanym na złoty interes... poza naszymi granicami. Nie będziemy się tutaj rozwodzić nad kondycją polskiej nauki i przemysłu, ale generalnie chodzi o to, iż Catlike szczyci się, iż jest pierwszym producentem, który wykorzystał ten super lekki i super sztywny (podobno 200 razy mocniejszy od stali) materiał do konstrukcji szkieletu i rdzenia kasku. Dzięki temu Mixino jest lekki i bardzo wytrzymały, a przy tym ZWARTY. To zapewnia, że kask do ostatniej sekundy, gdy jest to potrzebne, pozostaje kompletny i w jednej części, nie pozwalając na odsłonięcie i w efekcie uraz głowy kolarza. Cóż – certyfikaty i zapewnienia producenta są jak najbardziej wzorowe, jednak mimo wszystko dalej uważam, że najlepszy kask to taki, który nigdy się nie przyda. I tego każdemu życzę.
Estetyka – cóż, jesteśmy w świecie kolarstwa szosowego. Odpicowane rowery za dziesiątki tysięcy złotych, ogolone nogi, wytopiona łyda, odcięte tanlajny na opalonej skórze – w tym świecie brzydki kask się po prostu nie przyjmie. Jak bardzo blisko nie byłoby Wam do skrajnych utylitarystów, z pewnością nie chcecie wyglądać na rowerze jak trzepak – Mixino, jak i w ogóle kaski Catlike, to bilet pierwszej klasy do świata euro-pro kolarzy i okolic world tour'owego peletonu. Movistar w takich jeździ, wiele sław w takich jeździ – Wy też możecie. Ja jednak zalecam nieco krytycyzmu, bo nie każdemu we wszystkim dobrze:) Natomiast stylistyka, jak i ogólna jakość wykonania kasków od hiszpańskich fanów „dziurowatości” to moim zdaniem absolutny wzór i coś, do czego wielu producentów nigdy nie dorówna. Podsumujmy – pomimo kilku lat na rynku Catlike Mixino to dalej jeden z najciekawszych szosowych modeli jakie możecie znaleźć. Nie jest już najlżejszy, pewnie też nie każdemu się spodoba – w końcu jest dość kontrowersyjny; jednak bez wątpienia dalej pozostaje wzorem ergonomii, jakości i dopracowania konstrukcji. Jeśli macie problem, jaki kask wybrać i ile setek złotych warte jest 10 gramów mniej w kolejnych modelach konkurencji, warto spróbować i przymierzyć Catlike – myślę iż wielu nie będzie już chciało nic innego. Ps. Przyznam się obiektywnie – uważam, że Mixino to rewelacyjny kask, ale ja pozostanę dalej najwierniejszym fanem modelu Whisper. Dlaczego? To już wyłącznie moja, subiektywna sprawa.
q uic k t e s t
Thule Chariot CX 1 Przyczepka rowerowa Tekst i zdjęcia: Łukasz Styrna
Coraz cieplejsze i słoneczne dni zachęcają do częstszych wypraw rowerowych. A po godzinach spędzonych na przejażdżkach czy treningach w pojedynkę, warto spędzić trochę czasu w nieco większym, rodzinnym gronie. Firma Tchule – znany szwedzki producent szerokiej gamy akcesoriów transportowych do rowerów, dzięki swojej nowej przyczepce rowerowej Chariot CX 1 daje możliwość cieszenia się jazdą na rowerze z rodziną w komplecie, również z najmłodszymi adeptami kolarstwa. Warto pokazywać od najmłodszych lat przyjemność jaką daje wiatr we włosach i błękitne niebo nad głową także naszym dzieciom. No i tu dochodzimy do problemu, jakim jest – przynajmniej w moim przypadku – brak owego dziecka, które niezbędne było do właściwego przetestowania przyczepki. Po krótkim namyśle i kilku telefonach udało mi się „wypożyczyć”, a w zasadzie poprosić o pomoc pięcioipółletnią Ewę – córkę moich dobrych znajomych. Ale zanim ruszymy w trasę i wraz z Ewą opowiem o wrażeniach z jazdy, nieco faktów.
Pierwsze wrażenie.
Wow! Przyczepka wygląda naprawdę dobrze. Srebrna, błyszcząca rama i ładne, jasnoniebieskie poszycie kabiny sprawia, że każde dziecko z przyjemnością zostanie pasażerem CX 1. Przyczepka zbudowana jest na aluminiowej ramie, co pozwoliło na uzyskanie naprawdę niskiej wagi – 13,5 kg. Z przodu znajduje się aluminiowe ramię wraz z zaczepem kulowym. Samo ramię jest demontowane, dzięki czemu przyczepkę możemy zamienić, np. w wózek spacerowy, ale o tym nieco później. Duże 20 calowe koła wraz z nowym, regulowanym systemem zawieszenia zapewniają dobry komfort jazdy i łatwe pokonywanie nierówności. Warto wspomnieć o bardzo dobrych oponach Schwalbe z wkładką antyprzebiciową oraz hamulcach tarczowych. Na poszyciu przyczepki znajduje się wiele odblaskowych wstawek, zapewniających dobrą widoczność także po zmroku. Kabina przyczepki składa się z dwóch warstw po bokach – siateczki przepuszczającej powietrze i chroniącej przed owadami oraz odpinanej, przyciemnianej, półprzeźroczystej warstwy przeciwdeszczowej. Dach tworzą trzy warstwy. Pierwsza – 60
przezroczysta i przeciwdeszczowa, druga – siatka chroniąca przed owadami i śmieciami drogowymi i trzecia – złożona z trzech elementów: dwóch przyciemnianych paneli i jednego nieprześwitującego pośrodku. Co ciekawe, górne warstwy możemy zapinać i rozpinać w dowolnej konfiguracji, zwijając je i zabezpieczając elastycznymi opaskami, co pozwala na dostosowanie przyczepki do warunków panujących na zewnątrz. Poszczególne warstwy zapinane w systemie „quickclip” – specjalny, łatwy w obsłudze i o wiele cichszy od rzepów patent – oraz na zamki błyskawiczne przykryte nieprzemakalną warstwą laminowanego materiału. Z tyłu u dołu znajduje się torba na bagaże wraz z nieprzemakalną saszetką na telefon bądź aparat, a u góry rączki do prowadzenia wózka wraz z klamką hamulca. Sama przyczepka jest całkiem przestronna. W środku znajduje się siedzisko z odpinaną wyściółką i pięciopunktowymi pasami zapewniającymi bezpieczeństwo oraz dwie kieszonki na zabawki lub inne drobiazgi. Dziecko podróżuje w pozycji siedzącej lub półsiedzącej.
Thule Chariot CX 1
Montaż i obsługa.
Tu CX 1 zdecydowanie wyróżnia się na tle konkurencji. Przyczepka jest wyjątkowo prosta w obsłudze, a zastosowane rozwiązania bardzo intuicyjne. Montujemy ją do roweru za pomocą specjalnego szybko zamykacza wraz z gniazdem na zaczep kulowy. Montaż zajmuje dosłownie kilka chwil. Każdemu rodzicowi na pewno spodoba się podwójne zabezpieczenie zastosowane przy zaczepie, które w zasadzie wyklucza możliwość odczepienia się sprzętu od roweru. Również składanie przyczepki nie nastręcza żadnych problemów. Wystarczy zdjąć koła, naciskając przycisk znajdujący się w piaście oraz nacisnąć dźwigienkę, znajdującą się za zaciskiem hamulca, a całość składa się na płasko, co ułatwia transport i przechowywanie przyczepki. Bardzo ciekawie rozwiązano kwestię amortyzacji. Zastosowano resory piórowe wraz z regulacją twardości dobieranej do wagi dziecka. Całość ułatwia tabelka z podziałką umieszczona na resorze.
Jedziemy…
Kilka chwil i Ewa już siedziała zapięta pasami gotowa do jazdy. „No dalej!” – poganiała mnie, byśmy w końcu ruszyli. No to jazda. Z przyczepką jedzie się bardzo przyjemnie. Nie ściąga na żadną ze stron, zarówno przy przyspieszaniu jak i hamowaniu. Zastosowany zaczep kulowy umożliwia swobodne manewrowanie i daje pewność, że całość nie przewróci się na pierwszym zakręcie. Aerodynamiczny kształt przyczepki sprawia, że jedzie się lekko, a dodatkowy bagaż nie spowalnia nas niczym kotwica. Z betonowej ścieżki zjechaliśmy na szutrową drogę. „Fajnie? Fajnie!” – natychmiast odpowiedziała młoda pasażerka. Na brak wygody nie mogła narzekać. Dosyć szybko doszedłem do wniosku, że najlepsze ustawienie zawieszenia uzyskamy dzięki ustawieniu resorów na najmniejszą wagę dziecka. Dzięki temu zawieszenie pracuje lekko i pochłania nierówności. Oczywiście o żadnych szaleństwach i jeździe w ciężkim terenie nie ma mowy. Nawet dzięki amortyzacji trzeba zwalniać przed co większymi dziurami i nierównościami, o krawężnikach nie wspominając. Nie jest to jednak problem, bo z przyczepką najczęściej będziemy jeździć spokojnie i po ubitych drogach. Po ponad godzinnej przejażdżce Ewa zapytana, czy chciała by tak jeździć częstej i czy się jej taka jazda podobała, odpowiedziała bez namysłu i z uśmiechem na ustach „Tak!” Teraz jej tata rozważa taki zakup. Bo czy jest coś cenniejszego niż uśmiech naszego dziecka? Na pewno nie.
Podsumowanie
Thule Chariot CX 1 to produkt dedykowany rodzicom, chcącym aktywnie spędzać czas ze swoimi pociechami. Wysoka jakość zastosowanych materiałów, łatwa obsługa, wysoki poziom bezpieczeństwa i prosty montaż to zdecydowane atuty CX 1. Dodajmy do tego akcesoria umożliwiające zmianę przyczepki w wózek spacerowy, wózek do biegania, a nawet do jazdy na nartach, a otrzymamy naprawdę uniwersalny produkt o szerokiej gamie zastosowań. 61
q uic k t e s t
Mozartt Mono Tekst: Michał Popowski | Zdjęcia: Mozartt
Polskiego producenta napinaczy Mozartt nie trzeba nikomu przedstawiać. Wiodąca marka rodem z naszego pięknego kraju pokazała, że Polak też potrafi i zyskała sympatię zawodników zarówno sceny rodzimej, jak i wielu czołowych riderów na świecie. W moje ręce trafił model Mono. Prosty napinacz wykonany ze stopu aluminium 7075 T651. Na pierwszy rzut oka, napinacz jak napinacz. Dwie klatki, aluminiowy pająk i brak osłony zębatki, tak zwanego TACO. Ponieważ testuję sprzęt głównie w rowerze zjazdowym, brak TACO początkowo zdawał mi się być problemem, ale po dwóch miesiącach testu, obeszło się bez uszkodzenia zębatki. Napinacz jest dostępny w wersji ISCG Old oraz ISCG 05, montaż jest wyjątkowo prosty – potrzebujemy stojaka, zestawu kluczy i pięciu minut wolnego czasu. Pierwsze dni testu odbyły się w mało sprzyjającej aurze wielkanocnego śniegu. Wszechobecne błoto nie wpływało na pracę napinacza podczas jazdy po górkach otaczających Bielsko-Białą. Kolejne dni testu to prawdziwe DH na górze Żar podczas zawodów Pucharu Polski. Sporo kamieni, nierówności i rozjeżdżona trasa przez ponad 200 zawodników pozwoliły mojemu MONO pokazać, na co go stać. Zarówno w błocie i śniegu, jak i pełnym słońcu nie znalazłem nic, co mógłbym zarzucić temu napinaczowi. Sprawdził się idealnie. Po założeniu Mozartta możemy zapomnieć o jakichkolwiek problemach ze spadającym łańcuchem. Co ważne, prezentowany model waży zaledwie 87 g, posiada ślizgi i klatkę z tworzywa sztucznego oraz szkielet o grubości 5 mm. Ciekawym rozwiązaniem jest niezastosowanie kółek w prowadnicach, co sprawdza się w stu procentach. Jedynym minusem jaki znalazłem jest dźwięk obijającego się łańcucha o górną prowadnicę. Mozartt zapewnia dużą sztywność, świetne działanie i ładny design w rozsądnej cenie.
62
Nabijaj kilometry i radykalnie zwiększ wydolność. Nabijaj kilometry i radykalnie zwiększ wydolność.
MakeMeTrain.com MakeMeTrain.com
Wypalaj kalorie i radykalnie popraw sprawność. Wypalaj kalorie i radykalnie popraw sprawność.
facebook.com/makemetrain facebook.com/makemetrain
Dotacje na innowacje Inwestujemy w Waszą Przyszłość Dotacje na innowacje Inwestujemy w Waszą Przyszłość
q uic k t e s t
Mactronic Tripper Adventure Line BPM-600L Tekst: Łukasz Styrna | Zdjęcia: Mactronic
Wstępu słów kilka
Już dawno minęły czasy oświetlenia rowerowego zasilanego z baterii. Sam jeszcze pamiętam liche, plastikowe latareczki z małą żaróweczką i dużymi ciężkimi bateriami. Pół biedy, jeżeli był to zestaw 2/4 baterii AA, bo zdarzały się wynalazki zasilane 2 bateriami R14 albo nawet R20! Dziś już nikt o tym nie pamięta. Fani nocnych jazd byli skazani na wiecznie wylewające, ciężkie baterie, a zarazem słabe obudowy oraz mocowania, które sprawiały wrażenie, że naszą lampkę trzyma gość na ostrej delirce. Co starsi użytkownicy rowerów zapewne do dziś dostają gęsiej skórki na myśl o tych wynalazkach. Na szczęście te czasy dawno już minęły, a na ulicach i ścieżkach rowerowych widać coraz więcej dobrze oświetlonych rowerzystów. Widać i o to właśnie chodzi. Powiększa się również coraz większe grono nocnych jeźdźców, dla których równie ważne jest porządne oświetlenie drogi przed nami. Rozwój technologii sprawia, że nosimy, a raczej wozimy przy sobie coraz więcej różnego rodzaju sprzętów elektronicznych. Niech podniesie rękę do góry ten, komu nigdy nie rozładował się podczas jazdy telefon bądź odtwarzacz mp3. Tak myślałem. I właśnie naprzeciw takim sytuacjom wyszła, co warto podkreślić, polska firma Mactronic ze swoim najnowszym modelem Tripper. Marki Mactronic nie trzeba nikomu specjalnie przedstawiać. Od lat rozjaśnia mroki ciemności nie tylko rowerzystom, ale też, co ciekawe, polskim żołnierzom, policjantom, strażakom, ratownikom i straży granicznej. Profesjonaliści już dawno docenili produkty tej marki. Testowany przeze mnie model Tripper BPM-600L należy do grupy nazwanej przez producenta Adventure Line przeznaczonej dla coraz szerszej i coraz bardziej wymagającej rzeszy cyklistów, jeżdżącej w nocy zarówno w mieście jak i poza nim. Co ciekawe i warte podkreślenia, Tripper jest nie tylko latarką rowerową, jest również power bankiem, czyli przenośnym akumulatorem pozwalającym naładować dowolny sprzęt elektroniczny przez wbudowane gniazdo USB. Ale o tym nieco później.
Pierwsze wrażenie
Latarkę dostajemy zapakowaną w blister wraz z kablem USB/microUSB, mocowaniem na kierownicę i trzema gumami pozwalającymi dostosować mocowanie do kierownic o różniej średnicy. Sama lampa? Spora. Prawie 12 cm długości, 4 cm szerokości, tyle samo wysokości. Realna waga wraz z mocowaniem to ok. 145 g. Od przodu reflektor – 3,5 na 3 cm. Co ciekawe, dioda umieszczona jest nie centralnie od przodu, ale na górze reflektora, świecąc na znajdujące się pod nią odbłyśniki, które to dopiero kierują wiązkę światła do przodu. Reflektor posiada przezroczyste boczne panele, które znacznie poprawiają naszą widoczność na drodze. Sama obudowa składa się z dwóch segmentów, przedniego aluminiowego i tylnego plastikowego. Na górze obudowy umieszczony jest gumowany panel sterowania wraz z dwoma przyciskami i 4. niebieskimi diodami, wskazującymi poziom naładowania baterii. Z tyłu za gumową zaślepką znajdziemy gniazdo USB i micro USB. Na spodzie znajduje się tunel, w który wchodzi szyna od mocowania latarki. W środku znajduje się niewymienialny bez ingerencji w konstrukcję akumulator Li-ion 18650 o pojemności 2500 mAh. Można by go oczywiście przylutować, ale należy pamiętać, że będzie się to wiązało z utratą gwarancji.
Obsługa
Instalacja mocowania na kierownicy odbywa się za pomocą jednej śrubki. Nie wymaga narzędzi i zajmuje kilka chwil. Tripper montujemy poprzez wsunięcie szyny mocowania w tunel na spodzie latarki i przesunięciu do przodu. Kiepski jest system wypinania latarki. Wymaga wprawy i mocnego ściśnięcia dwóch plastikowych skrzydełek. Po zamontowaniu latarka trzyma się dobrze i pewnie uchwytu. Nie trzęsie się. Spodobała mi się możliwość skręcenia latarki na samym mocowaniu o około 30˚ w obie strony. Ułatwia to właściwe jej „wycelowanie” na kierownicach z gięciem do tyłu. Małe, a cieszy. Z powodu funkcji banku energii Tripper obsługuje się nieco inaczej. Dolny przycisk na gumowanym panelu włącza zasilanie latarki, sygnalizując to pojedynczym błyśnięciem przedniej diody i zapaleniem się na niebiesko diod wskazujących poziom naładowania. Teraz możemy włączyć latarkę górnym przyciskiem, bądź podłączyć telefon do ładowania. Możliwe 64
Mactonic Tripper Adventure Line BPM-600L
jest jednoczesne świecenie i ładowanie telefonu. Na marginesie informacja dla tych, którzy planują długie nocne wyprawy i zabierają ze sobą więcej sprzętu. Możliwe jest jednoczesne świecenie latarki, ładowanie latarki (np. z innego power banku) oraz ładowanie telefonu z latarki. Brzmi przesadnie, ale każdy kto jechał całą noc z włączonym oświetleniem i np. telefonem na kierownicy jako nawigacją GPS, doskonale to zrozumie. W latarce zastosowano naprawdę mocną diodę CREE nowej generacji XM-L Latarka oferuje 4 tryby świecenia przełączane za pomocą górnego przycisku: • stały 100% mocy – 500 lumenów – ok. 2 h świecenia • stały 50% mocy – ok. 4 h świecenia • stały 25% mocy – ok. 6 h świecenia • migający (na moje oko ok. 50% mocy) – ok. 120 h świecenia Deklarowany przez producenta czas pracy lampki pokrywa się z rzeczywistością, a moc świecenia spada w niewielkim stopniu podczas użytkowania. Przed rozładowaniem latarki ostrzegają migające niebieskie diody. Czas ładowania – ok. 6 h. Poziom naładowania wskazują 4 czerwone diody. Same przyciski są nieco za małe i wciśnięcie ich w rękawiczce wymaga nieco precyzji i trafienia w dobry punkt. Wyczuwalne jest delikatne kliknięcie. Również mocno świecące na niebiesko diody na panelu sterowania nieco rozpraszają.
Niech stanie się światłość!
Dzięki zastosowaniu 4. odbłyśników o różnym kącie nachylenia i diody w kształcie trapezu (szerszej u podstawy i węższej na szczycie) po włączeniu latarki ukazuje się bardzo fajny strumień światła . Szeroki i rozproszony u podstawy oraz węższy i bardziej skupiony u góry. Brzmi dobrze. Przynajmniej do momentu wykonania nieco ciaśniejszego skrętu. Miałem wrażenie, że podczas wykonywania przeciwskrętu i samego skrętu jadę przez chwilę w ciemności, bazując na tym, co zapamiętałem z obrazu widzianego przed skręceniem kierownicy. Sytuację ratuje nieco szeroki dolny strumień sięgający jednak tylko 2-3 m przed kołem. Zbyt wąski górny strumień światła to zdecydowanie największa wada Trippera. Oczywiście tego typu sytuacja tyczy się wszystkich latarek montowanych na kierownicy, ale Mactronic powinien postarać się bardziej. Zabrakło testów? Tego nie wiem, natomiast wiem, że pole świecenia jest o wiele lepsze w innych modelach tego producenta, jak np. Scream i Noise. Sytuację ratowałby uchwyt na kask, dzięki któremu uzyskać można by było naprawdę bardzo fajne pole świecenia. Niestety, takowego brak, pozostaje jedynie majsterkowanie we własnym zakresie, bądź zaopatrzenie się w dodatkowe światło czołowe, którym doświetlimy sobie trasę podczas skrętu. Pracując jako kurier rowerowy we Wrocławiu miałem okazję sprawdzić Tripper w ruchu miejskim. Na potrzeby wieczornych jazd po mieście w zupełności wystarcza najsłabszy tryb świecenia. Na dużą pochwałę zasługują prześwitujące panele boczne reflektora, dzięki którym miałem pewność, że widzą mnie wszyscy kierowcy, nie tylko ci z naprzeciwka, ale i z boku.
Tripper wyposażony jest w daszek odcinający górną wiązkę światła, przez co zminimalizowany został efekt oślepiania pieszych i rowerzystów z naprzeciwka. Należy pamiętać, że mimo to w najmocniejszym trybie latarka może oślepiać, dlatego dla celów miejskich proponuję najsłabsze bądź migające ustawienie. Nawiasem mówiąc, ciekaw jestem kiedy ta działka oświetlenia rowerowego zostanie choćby w najmniejszym stopniu uregulowana. A, że jest to możliwe pokazują choćby reflektory samochodowe/motocyklowe. Sam niejednokrotnie zostałem oślepiony przez nieświadomego mocy swojej lampki użytkownika. Zalecam roztropny dobór mocy lampki, zwłaszcza w ruchu miejskim.
Power bank
Czas na najciekawszą funkcję Trippera, czyli bank energii. Za pomocą dołączonego kabla możemy naładować każde urządzenie elektroniczne wyposażone w akumulator i port micro USB. Telefon, odtwarzacz mp3, słuchawkę bluetooth, przenośny głośniczek, a nawet aparat fotograficzny. Super. Należy tylko pamiętać o zabraniu ze sobą kabelka, bo bez niego niestety z ładowania nici.
Wodoodporność
Producent deklaruje wodoodporność Trippera określaną według międzynarodowej skali IPX na 4, czyli odporność na zachlapania i deszcz o lekkim i średnim natężeniu do 6l/h. Sam miałem okazję jeździć z włączonym Tripperem przez ponad 2 h w naprawdę mocnym deszczu i nic mu się nie stało. Należy pamiętać o dokładnym zamknięciu gumowego dekielka osłaniającego gniazda USB.
Podsumowanie
Mactronic Tripper to bardzo mocna rowerowa latarka z funkcją banku energii. Idealna dla fanów nocnych jazd i elektronicznych gadżetów.
mocna 500 lm solidna obudowa boczne panele poprawiające widoczność znakomite oświetlenie terenu przed rowerem funkcja banku energii obrotowy uchwyt wodoodporność IPX4 zminimalizowany efekt oślepiania ludzi jadących z przeciwka zbyt wąska górna wiązka światła brak możliwości wymiany akumulatora nienajlepszy sposób uwalniania latarki z uchwytu 65
Zdjęcie: Agnieszka Małgorzata Torba
K onr a d T om a s i a k
POLSKIEGO SEZONU POCZĄTEK OSTATNIE PRZYGOTOWANIA DO NOWEGO SEZONU SPĘDZIŁEM W CHORWACJI. LUBIĘ ZGRUPOWANIA, BO WTEDY MOGĘ SKUPIĆ SIĘ TYLKO I WYŁĄCZNIE NA KOLARSTWIE.
P
rzebywanie z ludźmi, którzy również traktują ten sport poważnie, jeszcze bardziej motywuje do ciężkiej pracy. Wykorzystałem ten czas do maksimum, tak aby nowy sezon zacząć dobrze przygotowanym.
Pierwszy sprawdzian przypadł na Brno, gdzie odbywał się Puchar Czech. Jako, że były to ostatnie dni marca, pogoda nie była zbyt sprzyjająca. Uniknęliśmy wprawdzie deszczu, ale było jedynie kilka stopni powyżej zera, a mocny wiatr potęgował uczucie zimna. Jednak mocne tempo i ciężka pofałdowana trasa całkiem nieźle nas rozgrzały. Dłuższe podjazdy z początku wyścigu nie porwały peletonu, zrobił to natomiast wiatr na finałowych okrążeniach. Zresztą, oglądając w telewizji wiele wcześniejszych wyścigów, można było zaobserwować, że wiatr potrafi w niesamowity sposób porwać grupę. A w tym roku wieje szczególnie często i mocno. Wyścig skończył się dla mojej drużyny trzecim miejscem Adama 66
Stachowiaka, a sam finiszowałem na początku drugiej dziesiątki. Kolejny tydzień to już pierwsze starty w Polsce. Rozpoczęcie oczywiście tradycyjnie w Dzierżoniowie i Sobótce. Dwa wyjątkowe starty w roku, gdzie po raz pierwszy można skonfrontować całe polskie kolarskie podwórko. Atmosfera na tych wyścigach jest zawsze fenomenalna, a do tego z roku na rok przybywa kibiców na trasie. Rosnące zainteresowanie kolarstwem w ostatnich miesiącach ma pozytywny wpływ na wszystkich kolarzy. Zdecydowanie rośnie motywacja do ścigania, jeśli przy trasie dopinguje cię tłum kibiców. Kolarstwo w Polsce zmierza w dobrym kierunku i dobrze, aby się na tej fali wznoszącej utrzymywało jak najdłużej. Gdy sprawdzimy już nogę na wyścigach otwarcia sezonu, nadchodzi czas na pierwszą rywalizację etapową. Zawody „Szlakiem Bursztynowym Hellena Tour” mogę na pewno zaliczyć do udanych. Jako Kolss-BDC Team pokazaliśmy, że tworzymy zgrany ze-
spół i potrafimy wygrywać. Ten występ był dla nas niezwykle ważny, ponieważ pozwolił obu stronom, czyli polskiej i ukraińskiej, dobrze się poznać i efektywnie współpracować. Jeśli nasze współdziałanie będzie się układało tak dobrze na kolejnych wyścigach, to jestem pełen optymizmu co do obecnego sezonu. Mogę powiedzieć, że jestem zadowolony ze swojej dyspozycji na początku sezonu. Włożyłem dużo pracy w zimie, aby moja forma była na najwyższym poziomie i teraz powoli widzę tego rezultaty. Na pewno z kolejnymi startami i kilometrami wyścigowymi będę bardziej pewny siebie i zawalczę o jak najwyższe laury. W kalendarzu mamy jeszcze sporo zawodów zarówno w Polsce jak i za granicą, więc okazji do wykazania się będę miał na pewno wiele. Jak dla każdego kolarza ważne będą dla mnie krajowe mistrzostwa, które znowu zawitają do Sobótki, gdzie już zdobywałem medal czempionatu. Do zobaczenia na trasach wyścigów kolarskich.
z d r o w i e
Najczęstsze urazy występujące w kolarstwie Wypadki i kontuzje to nieodzowna część przygody z rowerem. Czasem ich przyczyną jest źle dobrany sprzęt, czasem przerost ambicji nad formę, ale najczęściej jest to po prostu zwykły pech, czy chwila rozluźnienia (nieuwagi). W leczeniu kontuzji, czy to samemu w domu, czy ze specjalistą, musimy uzbroić się w cierpliwość – lepiej dać organizmowi czas na całkowitą regenerację niż pozwolić powrócić kontuzji w najmniej oczekiwanym momencie. Tekst i zdjęcia: Weronika Żabińska
Ból dolnego odcinka pleców
Objawia się jako ciągły i tępy ból na całej szerokości dolnej części pleców. Nasila się on przy skłonach, szybkich ruchach i noszeniu znacznych ciężarów. Najczęstszą przyczyna tego bólu jest złe dopasowanie roweru oraz długie godziny spędzone w niekomfortowej dla naszych pleców pozycji. Rehabilitacja tej dolegliwości opiera się przede wszystkim na wzmocnieniu mięśni pośladkowych oraz wszystkich mięśni grzbietu – uczestniczą one w generowaniu mocy oraz utrzymaniu równowagi podczas jazdy na rowerze. Jeśli pomimo wykonywanych regularnie ćwiczeń ból występuje, pomocne będą: ccCiepła i długa – trwająca około 30 minut
– kąpiel po skończonej jeździe. Spowoduje rozluźnienie, uspokojenie i poprawi ukrwienie, a ciepło zadziała przeciwbólowo. Pamiętać należy, że woda nie może być gorąca, gdyż nie uzyskamy wtedy efektu relaksacji. ccSeria minimum 10. masaży wykonywanych przez specjalistę na okolice grzbietu, kręgosłupa i pośladków. Najlepszą formą będzie masaż klasyczny lub sportowy. ccPodłożenie pod kolana zwiniętego ręcznika/ koca/poduszki podczas leżenia na plecach – takie ułożenie powoduje dociśnięcie lędźwi do materaca, co skutkuje ich odciążeniem i rozluźnieniem. Jeżeli pomimo stosowanych ćwiczeń, masaży i ciepłych kąpieli ból dolnego odcinka pojawia się nadal jest to sygnał, aby udać się do lekarza. 68
Ból ten może być oznaką innego cięższego schorzenia, np.: rwy kulszowej, zaburzeń w ob-
rębie układu nerwowego, uszkodzeń w budowie kręgosłupa.
Ból karku/odcinka szyjnego kręgosłupa
Objawia się najczęściej jako ciągły i tępy ból, który może promieniować również na barki i okolice łopatki. Najczęstszą jego przyczyną jest wzmożone napięcie mięśni czworobocznych(biegną od podstawy czaszki, aż do barków), które odpowiadają za utrzymanie głowy w górze – podczas jazdy na rowerze pracują niemal bez przerwy. Innymi przyczynami są niedopasowanie roweru oraz wysokości siodełka i układu siodełko – kierownica, co wpływa także na nadmierne napięcie mięśni barku – kolejną przyczynę bólu karku. W rehabilitacji bólu karku ważną rolę odgrywają:
ccĆwiczenia szyi i barków. Na początek polecam: unoszenie ramion ze stopniowo zwiększanym obciążeniem, wioślarz, krążenie ramion oraz ćwiczenia rozciągające. ccCiepło, tym razem w postaci okładów. Za takie ciepłe kompresy posłużyć może: zmoczony w ciepłej wodzie ręcznik, termożel/termofor – zawsze stosujemy je przez jakąś tkaninę (ręcznik, prześcieradło, ścierka) nigdy od razu na ciało. Grubość podłożonego materiału dostosować należy indywidualnie do każdej osoby i ma spowodować, że podczas aplikacji odczuwać będziemy przyjemne ciepło. Jedna
aplikacja powinna trwać około 20 minut i należy tę czynność powtarzać kilka razy w ciągu dnia. ccMasaż – najlepiej wykonywany jako seria zabiegów przez wykwalifikowaną osobę. Przy niewielkim bólu może być wykonywany samodzielnie, poprzez ugniatanie tylno – bocznej części szyi i górnej części barku.
Naderwanie ścięgna Achillesa
Objawia się bardzo silnym bólem, niemożnością stania i wykonywania ruchów stopą, zwłaszcza w stawie skokowym oraz widoczną zmianą kształtu dolnej części łydki i okolic stawu skokowego. Przyczyną naderwania lub, co gorsza, zerwania ścięgna Achillesa jest najczęściej upadek na trasie. Uraz ten wymaga natychmiastowego przerwania wysiłku fizycznego, unieruchomienia stopy i udania się do lekarza. Leczenie naderwanych/zerwanych ścięgien mięśniowych wiąże się zazwyczaj z koniecznością poddania się operacji chirurgicznej, a następnie długiej rehabilitacji i powolnego powrotu do sportu.
Złamanie obojczyka i kości łódeczkowej
Są to dwie kości, które najczęściej ulegają kontuzji podczas wypadków rowerowych. Związane jest to z naszym instynktownym wyciąganiem rąk do przodu podczas upadku,
Najczęstsze urazy występujące w kolarstwie
w celu chronienia reszty ciała. Niestety, takie postępowanie powoduje, że obojczyk i kość łódeczkowa ( jest to niewielka kość w nadgarstku po stronie kciuka) przyjmują na siebie największy impet uderzenia podczas upadku, a że są to niewielkie i słabe kości, często dochodzi do ich złamania. Przy podejrzeniu złamania ważne jest jak najszybsze unieruchomienie kończyny, aby zapobiec dalszym szkodom. Konieczna będzie wizyta u lekarza i wykonanie zdjęcia RTG w celu oceny stanu kości i podjęciu decyzji o leczeniu. Rehabilitacja złamań jest długą i żmudną procedurą, która powinna przebiegać pod okiem fizjoterapeuty już od momentu zrośnięcia się kości (około 2 tygodnie po wypadku/operacji). Tego typu uraz spowoduje, że będziemy musieli co najmniej na kilka miesięcy pożegnać się z rowerowym szaleństwem.
Nadwyrężenie ścięgna Achillesa
Spowodowane jest zapaleniem związanym z naciągnięciem lub przeciążeniem, jednak zachowana zostaje ciągłość ścięgna. Wywołane jest najczęściej przez upadek i uderzenie w dolną część łydki lub staw skokowy, złe ułożenie knag oraz zbyt duży wysiłek fizyczny niedostosowany do naszej siły mięśniowej. Objawia się promieniującym bólem od pięty aż do łydki, nasilającym się przy stawaniu i poruszaniu stopą.
Zapalenie kolana
Najczęściej zapaleniu ulega ścięgno leżące tuż pod rzepką. Spowodowane jest ono tym, że mięsień czworogłowy uda (leży na przedniej powierzchni uda, jego ścięgno sięga aż poniżej rzepki) przejmuje większość pracy mięśni pośladkowych. Taka sytuacja ma miejsce przy zbyt nisko ustawionym siodełku, jeżdżeniu na ciężkim przełożeniu oraz przy słabych mięśniach pośladkowych. Zapaleniu mogą ulegać także inne elementy stawu kolanowego, takie jak więzadła, ścięgna innych mięśni, torebka stawowa. Pojawiają się one przy przeciążeniu kolana w wyniku zbyt dużego wysiłku lub w wyniku upadku. Kolano jest bardzo narażone na urazy, zwłaszcza podczas jeżdżenia w górach, lasach i kamienistych drogach, ze względu na dużą ilość wystających korzeni, gałęzi i kamieni. Zapalenie w obrębie kolana objawia się silnym bólem w całym stawie, nasilonym w miejscu uderzenia lub przeciążenia, obrzękiem, opuchnięciem, zniekształceniem obrysu stawu kolanowego oraz znacznym ograniczeniem ruchomości w obrębie tego stawu. Przy dwóch wyżej wymienionych kontuzjach: zapalenie ścięgna Achillesa i zapalenie kolana, postępowanie pourazowe będzie niemal iden-
tyczne, więc omówione jest wspólnie. Przy tego typu urazach ważne będzie jak najszybsze rozpoczęcie działania, najlepiej tuż po skończonym wysiłku. W ciągu pierwszych 2-3 dób (do 72 godzin po urazie) stosować należy zasadę
PRICE + M(M) Protection = ochrona – w ciągu pierwszych dni po urazie należy chronić nogę zarówno przed kolejnym urazem, jak i przed nadmiernym wysiłkiem fizycznym. Najlepszym rozwiązaniem będzie ograniczenie chodzenia do minimum, jednak gdy nasz tryb życia i praca nie daje nam takiej możliwości, nogę należy odciążać poprzez chodzenie przy pomocy kul ortopedycznych. Rest = odpoczynek – chodzi tu zarówno o odciążenie uszkodzonej nogi, jak i o odpoczynek całego naszego ciała, gdyż zrelaksowany i wypoczęty organizm szybciej się regeneruje. Ice = lód – stosowanie na obolałe miejsce zimnych okładów. Należy tu przestrzegać pewnych zasad: 1. zimny okład stosujemy zawsze przez ręcznik/bandaż, dodatkowo na wystające elementy kostne dokładamy wacik 2. za zimny okład posłużyć może: termożel, skruszony lód, mrożonki (wszystko zimne, co mamy pod ręką) 3. wielkość okładu dostosowujemy do obszaru bólu 4. po przyłożeniu okładu przykrywamy go ręcznikiem i dociskamy lub owijamy bandażem elastycznym – robimy to do granicy bólu, czyli mamy czuć okład, ale nie może on wywoływać bólu 5. jedna aplikacja zimnego okładu musi trwać 20-30 minut, a przerwa pomiędzy kolejnymi okładami około 1-2 godzin – kolejny kompres przykładamy, gdy temperatura nogi chorej wróci do temperatury nogi zdrowej 6. zimne okłady stosować należy możliwie regularnie przez 3 dni, ponieważ zrobienie jednej czy dwóch aplikacji nie dość, że nie pomoże, to może nam wręcz zaszkodzić, bo spowoduje rozprzestrzenianie się zapalenia na sąsiadujące mięśnie. Compresion = ucisk – przez 3 dni (a także w leczeniu późniejszym) stosujemy bandaż elastyczny, zarówno podczas aplikacji zimnych okładów, jak i w czasie przerw pomiędzy aplikacjami. Elevation = uniesienie – należy spędzać jak najwięcej czasu, układając chorą nogę tak, aby uszkodzone miejsce znajdowało się powyżej poziomu naszego serca. Takie ułożenie kończyny powoduje łatwiejsze i szybsze wchłanianie obrzęku i zmniejszanie opuchlizny.
Medicines = leki – pomocne w rehabilitacji jest
zażywanie leków przeciwzapalnych (działaja one również przeciwbólowo), które są dostępne bez recepty w każdej aptece. Leki te zażywać należy zgodnie z zaleceniami znajdującymi się na dołączonej do nich ulotce. Pamiętać należy także o stosowaniu maści lub żeli działających przeciwzapalnie. Najlepsze będą żele nadające się do schładzania i wtedy podczas aplikacji kompresu nogę smarujemy także maścią. (M)odalities = fizykoterapia – zabiegi fizykoterapeutyczne stosowane są w celu przyspieszenia regeneracji. Muszą być one aplikowane przez fizjoterapeutę i ich dobór jest kwestią bardzo indywidualną. Stosowane są podczas leczenia dużych stanów zapalnych oraz bardzo często u sportowców. Począwszy od 4. dnia po wypadku, przez co najmniej 10 dni nadal należy oszczędzać nogę i starać się ją trzymać ponad poziomem serca oraz zażywać leki przeciwzapalne. Konieczne będzie także stosowanie żelu (maści) przeciwzapalnej. Przez cały okres rehabilitacji powinno się zaprzestać aktywności sportowej, gdyż organizm potrzebuje co najmniej 2 tygodnie na regenerację uszkodzonej części ciała. Czas powrotu do pełnej sprawności fizycznej jest kwestią indywidualną i może trwać nawet do 8. tygodni. Ważne jest, żeby w tym okresie rozplanować i stopniowo powracać do aktywności fizycznej zgodnie z zasadą „małych kroczków”. Jeśli w którymkolwiek momencie rehabilitacji najdą nas jakiekolwiek wątpliwości lub noga bę-
dzie coraz bardziej spuchnięta i obolała należy bezzwłocznie skontaktować się z lekarzem lub fizjoterapeutą.
Potłuczenia
Spowodowane są upadkiem lub uderzeniem i są nieodzownym elementem każdego sportu. Wywołane są przez pękanie drobnych podskórnych naczyń krwionośnych i wylewanie się krwi do okolicznych tkanek, co powoduje wystąpienie obrzęku i zasinienia skóry – powstaje siniak. Wielkość siniaka zależy od siły urazu i wrażliwości organizmu. Siniak samoistnie goi się w ciągu 7-10 dni. Jeżeli chcemy uśmierzyć ból i przyspieszyć regenerację tkanek:
cczaraz po upadku/uderzeniu przykładamy na obolałe miejsce zimny kompres na około 10 minut. Pamiętamy o tym, że pod okład podkładamy jakiś materiał/ścierkę/ręcznik. Zimne okłady stosujemy przez jeden dzień co 2-3 godziny. ccna drugi dzień w to samo miejsce przykładamy ciepły i wilgotny kompres, także przez jakiś materiał. Ciepłe okłady stosujemy przez około 1-2 dni w odstępach 3-4 godzinnych.
69
s U p e r t r a s a
weekend w objęciach
GóR BiaLSKiCh
jest taki zakątek w południowo-wschodniej części ziemi kłodzkiej, który nazywany jest „sudeckimi bieszczadami”. miejsce to polecamy wszystkim, którzy chcieliby na chwilę uciec od zgiełku miasta i aktywnie spędzić czas na dwóch kółkach w sposób może nieco bardziej ukierunkowany na wycieczkę turystyczną niż trening dla zaawansowanych, ale jakże doładowujący baterie. Tekst: krzysztof sternal | Zdjęcia: karolina polaczek
70
Weekend w objęciach Gór Bialskich
G
óry Bialskie uwodzą swą dziewiczą naturą, to jedna z najbardziej zalesionych i najmniej zaludnionych części Sudetów. Można śmiało nadać im miano serca Sudetów, to tutaj odkryjecie najdziksze zakątki masywu. Przemierzając leśne trakty można przeżyć aktywnie kilka ciekawych dni lub wybrać się na jednodniową wycieczkę. Gospodarzami tych terenów są: Gmina Stronie Śląskie i Nadleśnictwo Lądek-Zdrój i z pewnością udostępniają je rowerzystom w pełnej krasie. Świetnie przygotowane i przejezdne ścieżki pozwalają oddać się przyjemności jazdy i zapomnieć o codzienności. Na duży plus zasługuje oznakowanie szlaków oraz fakt, iż zadbano o chwilę wytchnienia w naprawdę pełnych uroku miejscach postojowych, gdzie widoki są nagrodą za pokonanie poszczególnych etapów tras. Bez wątpliwości polecamy te tereny na wycieczkę w gronie najbliższych, gdzie poprzez wspólną jazdę będziecie mogli spenetrować naturę, przycupnąć na piknik i pielęgnować znajomość interaktywnie. Jest to doskonałe miejsce dla rowerzystów, którzy chcieliby podszlifować swoje umiejętności. Oczywiście wprawieni riderzy również znajdą atrakcje dla siebie, wybierając trudniejsze etapówki dla poprawy skilsów, tudzież podwyższając prędkość jazdy odpowiednio dla danego odcinka trasy.
71
s u p e r t r a s a
Lokalizacja Góry Bialskie położone są wzdłuż granicy z Czechami, od zachodu sąsiadują z wyniosłym i majestatycznym Masywem Śnieżnika (najwyższy szczyt: Śnieżnik 1425 m n.p.m.), a od północy z tajemniczymi Górami Złotymi. Pasma oddziela od siebie krystalicznie czysta i wartka rzeczka Biała Lądecka. Teren wzdłuż którego przeprowadzone są wspomniane trasy rowerowe przynależy do parku krajobrazowego, więc kochani – wybierając się tutaj – pamiętajcie o zasadach, jakie panują w tego typu miejscach. Natomiast przed wyjazdem polecamy zajrzeć na oficjalną stronę gminy, gdzie 72
udostępniono przewodnik rowerowy wraz z aktualnym przebiegiem szlaków i opisem atrakcji, jakie znajdziecie w okolicy Stronia Śląskiego. Warto mieć na uwadze, że region uznawany jest za raj pstrąga, więc wybierając się tutaj nie zapomnijcie o uwzględnieniu przerwy obiadowej, wkomponowując go w menu. Góry Bialskie tworzą dosyć wyrównaną wierzchowinę o średniej wysokości w granicach 1000 m n.p.m., szczyty są przeważnie spłaszczone, latem obfitują w borówki czernice – tzw. czarne jagody i grzyby jadalne. Najwyższym szczytem jest Postawna – 1124 m n.p.m. Usytuowana „na krańcu Polski” u źró-
deł Białej Lądeckiej w Bialskim Siodle. Sporo najwyższych szczytów wznosi się na granicy z Czechami np.: Rudawiec – 1106 m n.p.m., Iwinka – 1079 m n.p.m., Brunek – 1116 m n.p.m., czy Smrek – 1109 m n.p.m. Na szczycie Czernicy – 1083 m n.p.m. w 2014 r. zbudowano imponującej wysokości wieżę obserwacyjną, z której przy dobrej widoczności można zobaczyć oddaloną o ponad 100 km Śnieżkę – najwyższy szczyt w Karkonoszach. Zimą po polskiej i czeskiej stronie gór utrzymywane są tutaj trasy narciarstwa biegowego. Ciekawymi szczytami Gór Bialskich są wznoszące się ponad Gierałtowem: Gołogóra – 977 m n.p.m.,
Weekend w objęciach Gór Bialskich
Gołogrzbiet – 943 m n.p.m. oraz Łysiec – 964 m n.p.m. który jest dobrym punktem widokowym. Znajduje się tam również formacja skalna Trzy Siostry, licząca około 20 m wysokości i 33 m długości – jest to największa grupa skalna w Górach Bialskich, z którą związana jest piękna legenda o Smoku na Łyścu.
Komu w drogę, temu... Jeśli jesteście gotowi na bliskie spotkanie z nieskażoną dziką przyrodą rodem z bajki, to z pewnością tutaj otoczy was z każdej strony – można naprawdę zapomnieć o cywilizacji… Sami przekonaliśmy się o tym na własnej skórze,
chociaż ze względu na bardzo okrojony czas, nasza wycieczka nie dała nam w pełni rozwinąć skrzydeł i pokazać tego, co najlepsze. A może to i lepiej – tę część zostawimy dla was. Zaczęło się. – Wstawaaaj! – rowery już zamontowane, w aparacie baterie naładowane, a ty co? – uwielbiam takie poranki o 6 rano w sobotę... ale zaraz, zaraz – w ciągu 5 minut jestem w butach – przecież jedziemy na rower! Z racji napiętego grafiku naszą wycieczkę trochę okroiliśmy, a całkowitą przyjemność pozostawimy wam, jeśli tylko zdecydujecie się odwiedzić tutejsze strony. Zaczęliśmy w Bielicach,
gdzie w bezpiecznym miejscu zaparkowaliśmy samochód i wstąpiliśmy na małe co nieco w zajeździe „Chata Cyborga”. Nim się obejrzeliśmy, gdzieś zniknęła nasza fotografka – aha, jej uwagę przykuł barokowy kościół pw. św. Wincentego z 1799 r. Dobra, mieliśmy trochę czasu dla siebie na małą rozgrzewkę, parę skłonów i wygięć rodem z przewodnika dla joginów – polecamy przed każdą rowerową wyprawą – jeszcze parę ustawień w naszych rumakach od NS i w drogę na najnowszych modelach: Snabb E1 i T1. Swoją wycieczkę zaczęliśmy od mocnego podjazdu z dość sporym przewyższeniem, a obraliśmy drogę 73
s u p e r t r a s a
w kierunku Przełęczy Sucha (1001 m n.p.m.). Dla nas był to świetny odcinek poprawiający wydolność, jednakże dało się odczuć towarzystwo płci pięknej – okoliczności przyrody i jej pełna czerwcowa okazałość skłoniła nas w końcu do przeobrażenia wyprawy w spokojniejszą wycieczkę turystyczną, z czego byliśmy naprawdę zadowoleni. Dobrze od czasu do czasu zatrzymać się i zwrócić uwagę na piękno natury, które mamy tutaj na wyciągnięcie ręki. Dukt rowerowy biegnie wzdłuż Bielawki, rzeczki, która w ten upalny dzień naprawdę była dla nas wybawieniem. Uważajcie – leśna zwierzyna często krzyżuje z nami swe szlaki, nietrudno o spotkanie z jeleniem czy borsukiem. Trasa jest bardzo urozmaicona technicznie, czasami trzeba nieźle docisnąć, aby wspiąć się na szczyt, by później w nagrodę beztrosko toczyć się na luzie z górki i to nierzadko asfaltem w środku lasu – mały kontrast? – natura nie raz pokaże wam, że to ona tutaj rządzi. Dla zainteresowanych tym, co pod stopami – Góry Bialskie zbudowane są ze starych skał krystalicznych i łupków łyszczykowych. Na terenie gminy Stronie Śląskie przebiegają oznaczone szlaki rowerowe krajowe 74
Weekend w objęciach Gór Bialskich
i gminne, ich trasy wiodą różnymi typami nawierzchni, również drogami szutrowymi, trzeba o tym pamiętać wybierając odpowiedni typ roweru i opon. Pętla Gór Bialskich – czerwony krajowy szlak rowerowy – ma długość 34,9 km, a czas jej przejazdu szacowany jest na ok. 4,5 godziny, stopień trudności – odcinkami jest naprawdę wymagająca. Trasa szlaku wiedzie ze Stronia Śląskiego w kierunku Młynowca, na końcu wioski droga wzdłuż potoku Młynówka jest dosyć stroma, szutrowa. Po 8 km trasy docieramy do skrzyżowania szlaków na Przełęczy Dział (922 m n.p.m.), gdzie jest wiata turystyczna. My wyruszyliśmy od strony Bielic, jadąc w przeciwnym kierunku, za to dostaliśmy w prezencie naprawdę przyjemny zjazd od strony Przełęczy Dział w kierunku Starego
Gierałtowa. Dodam, że poprowadzone tutaj trasy w dużej mierze zawdzięczają swój urok prześwitom z ciekawymi osiami widokowymi na doliny i wzniesienia. A my sami z uśmiechami od ucha do ucha, co chwila byliśmy muskani promieniami przebijającego się przez korony drzew słońca. Niestety, musieliśmy obrać kierunek powrotny. Jednakże około 9-kilometrowa asfaltowa droga, biegnąca przez wioski Stary i Nowy Gierałtów do Bielic, rekompensuje nasz smutek wywołany koniecznością opuszczenia tego malowniczego miejsca, gdyż miejscowości te oddzielone są od siebie bujnym lasem. Z każdej strony co chwila jak nie jakiś potok, to ciekawy architektonicznie obiekt noclegowy. Rzucamy okiem na mapę – wdzięczne nazwy same
proszą o odwiedziny – „Lipodolski Spław”, „Kraina Szeptów” czy „Niedzielówka”, przy wyjeździe z Nowego Gierałtowa w „Ranczu” natkniemy się nawet na hodowlę muflonów. Podsumowując ten niestety dość krótki, ale intensywny rowerowy wypad powiem tylko tyle – naprawdę warto tutaj wpaść, można się zdrowo zmęczyć, odpocząć… Do wyboru jest kilka dobrze i płynnie przeprowadzonych gminnych szlaków rowerowych. Góry Bialskie pozwolą nasycić się pejzażami, z pewnością ukoją wszechobecną zielenią – to niesamowite miejsce, gdzie można odreagować stresy i naładować się pozytywną energią. Leśna droga asfaltowa przez góry zadowoli każdego, ale nie brak na trasie nawierzchni kamienistej o sporych nachyleniach. 75
w a r s z t a t
wymIana WkłaDu SuPORtu sHImano HoLLowteCH II Wkład suportu to ważny, niewidoczny element każdego roweru, którego uszkodzenie lub zużycie można zauważyć poprzez pojedyncze stukanie/zgrzytanie podczas pedałowania lub wyczuwalny luz boczny na łożyskach. Podczas wybierania nowego suportu warto sprawdzić, jakiego rodzaju wkładu potrzebujemy, aby idealnie pasował do naszej ramy. Obecnie na rynku rowerowym są dostępne suporty o szerokości korpusu 68/77 oraz 83 mm, oś suportu zazwyczaj ma długości od 103 do 120 mm i zakończona jest jednym z systemów mocowań, m.in. kwadrat, Octalink, Power Spline, ISIS, Hollowtech II oraz Ultra Torque. Podczas tego warsztatu pokażemy jak wymienić wkład Shimano Hollowtech II. Tekst: patryk dawczak | Zdjęcia: piotr matuszczak
Potrzebne będą:
2
76
dedykowanym kluczem poluzować śrubę z osi suportu.
1
kluczem imbusowym 5 mm poluzować śruby w lewym ramieniu korby.
3
odkręcić dłonią nakrętkę.
Wymiana wkładu suportu Shimano Hollowtech II
4
Aby zdjąć lewe ramię trzeba małym kluczem podważyć zawleczkę zabezpieczającą korbę.
5
Dla komfortowej pracy warto zdjąć łańcuch.
6
Prawe ramię razem z osią suportu trzeba delikatnie wybić młotkiem.
7
Aby odkręcić miski suportu potrzebujemy dedykowany klucz, który idealnie pasuje do wcięć na suporcie, najpierw odkręcamy lewą następnie prawą miskę.
8
Przed zamontowaniem nowego wkładu, warto dokładnie wyczyścić ramę i położyć nowy smar.
9
W zależności od szerokości naszej ramy, może być potrzeba użycia podkładek dystansowych.
77
w a r s z t a t
78
10
pamiętajcie, że suport na początku trzeba wkręcać dłonią, klucza do dokręcenia trzeba użyć dopiero na samym końcu. najpierw wkręcamy prawą miskę, następnie dokręcamy lewą.
11
do nowego wkładu suportu trzeba delikatnie wsadzić korbę z osią. pamiętajcie, aby użyć smaru i zrobić to delikatnie, aby nie uszkodzić plastikowej podkładki w suporcie.
12
Czasami możemy mieć problem z wsadzeniem korby do końca, wtedy można pomóc sobie młotkiem i delikatnie dobić korbę.
13
wsadzając lewą korbę pamiętajmy, aby na końcu zamknąć zawleczkę.
14
klucz do dokręcenia korby, najczęściej jest wykonany z plastiku, ponieważ wymaga to od nas użycia małej ilości siły.
15
na koniec dokręcamy śruby w lewym ramieniu korby, zakładamy łańcuch i możemy cieszyć się przyjemnością z jazdy.
Szklarska Poręba i Świeradów-Zdrój
to mekka kolarzy, biegaczy, pływaków oraz osób czynnie uprawiających sport i rekreację.
najlepsze Sport Hotele Interferie Sport Hotel Bornit 58-580 Szklarska Poręba ul. Mickiewicza 21 Tel 75 647 25 03-04
bornit@interferie.pl
Interferie Aquapark Sport Hotel 59-850 Świeradów Zdrój ul. Kościuszki 1 Tel 75 781 67 32
malachit@interferie.pl
www.interferie.pl
położone w górach Co oferujemy: a pełnowymiarowy basen 25m x 10m a pełnowymiarową salę sportową do gier zespołowych 13m x 23m a profesjonalne centrum testowe rowerów KTM (w tym rowery elektryczne, standardowe a przyczepki rowerowe, sklep, serwis) a profesjonalną salę do ćwiczeń ruchowych, siłowych i cardio a sprzęt do badania wydolności organizmu a gabinety do masażu i zabiegów a kompleks nowoczesnych saun (fińska, parowa, infrared) a specjalną dietę dostosowaną do potrzeb sportowców i osób czynnie uprawiających sport a sale konferencyjne umożliwiające spotkania trenerskie a miejsce do przechowania sprzętu sportowego
NIE CZEKAJ
przyjedź i trenuj razem z nami
R e p o r t a ż
Multirowerowa majówka w Przemyślu Dużo rowerów i dużo zamieszania. Wielu zawodników i wiele emocji. Multirowerowy festiwal Bike Town Przemyśl po raz piąty sprawił, że majówka na Podkarpaciu jest najlepszą opcją. Tekst: Piotr Śliwa Zdjęcia: Przemek Kita oraz Piotr Staroń
D
owntown to dyscyplina, która przyciąga do Przemyśla zawodników z całej Polski, ale też z Ukrainy, Czech i Słowacji. Zjazd rowerowy w mieście odbywa się w tej części Europy tylko w Przemyślu i Bratysławie. Downtown to także oswajanie ludzi z kolarstwem górskim i sposób na jego promocję. Pierwszy w kategorii Elite, czyli zawodników licencjonowanych, był Sławomir Łukasik, który przejechał trasę zaledwie w 1 minutę i 17 sekund. Jak na imprezę multirowerową przystało, na rowerzystów i ama-
80
torów czekało więcej dyscyplin i więcej nagród. Odbywały się zawody f latlandowe, czyli balet na BMXach. Zawodnicy wykonywali serie imponujących trików i akrobacji na rowerach w rytmie rapu. Specjalnie na potrzeby zawodów zbudowany został ziemny tor pumptrackowy, który przez dwa dni otwarty był dla każdego, kto chciał spróbować swoich sił. Na torze tym odbyły się także zawody, podczas których okazało się, że trasę, którą śmiertelnik pokonuje w 40 sekund można przejechać w 16!
Na kibiców i zawodników pierwszego wieczoru zawodów czekało silent disco. Przemyślanie w słuchawkach tańczyli, a zmęczeni zawodnicy siedzieli ze słuchawkami przy stolikach, dając się ponieść brzmieniom. Zasłużony relaks po intensywnym dniu… Drugiego dnia festiwalu odbył się Maraton Twierdza Przemyśl Cyklokarpaty, w którym pomimo deszczu udział wzięło pół tysiąca rowerzystów na trzech dystansach. Zawodnicy, którzy przyjeżdżali na metę na przemyskim Placu Niepodległości byli cali oblepieni błotem, ale wyglądali na szczęśliwych. W tym roku każda
Bike Town Przemyśl
trasa – hobby, mega i gigant – była dla rowerzystów nie lada wyzwaniem. Także w deszczu i w błocie odbyły się zawody downhillowe, jednak tym razem na trasie przygotowanej przy stoku narciarskim. Walcząc z bieszczadzkim błotem, które oklejało koła tak szczelnie, że przestawały się kręcić, zawodnicy walczyli o najlepszy czas. Bez względu na pogodę odbył się start we wszystkich kategoriach, skrzaty oraz juniorzy także zjechali Na koniec zawodów, dokładnie w tym momencie, w którym zza deszczowych chmur wyszło słońce, odbyły się
zawody FMBA DIRT, czyli podniebne skoki i akrobacje. Specjalny tor został zbudowany na przemyskim rynku. Pierwsza hopa miała 4,5 metra, druga 4 metry, a trzecia 3,5 metra. Zawodnicy fruwali na tle zabytkowych kamienic w świetle zachodzącego słońca, a później przy sztucznym oświetleniu. Profesjonalna organizacja, tłumy zawodników i kibiców. Dobra zabawa i jeszcze lepsza muzyka. To dzięki temu Bike Town Przemyśl 2015 jeszcze na długo zostanie w naszej pamięci. Do zobaczenia w Przemyślu za rok! 81
t r e n I n G
TRx
czyli JaK ZastĄPIĆ SIŁOWNIĘ W DOWOLNYM MIEJSCU
i PrZeŁaMaĆ rutynĘ NUDNEGO PODNOSZENIA CIĘŻARÓW nie wszyscy z nas – kolarzy lubią spędzać czas na siłowni. niby nowoczesne, klimatyzowane fitness kluby dają dużo radości z treningu, ale nic nie zastąpi ćwiczeń na świeżym powietrzu i o tym wiemy najlepiej. Tekst: michał popowski Zdjęcia: Bart andrzejewski
W
arto jednak w sezonie rowerowym nie zapominać o treningach ogólnorozwojowych. Nasza forma jest jak diament, trzeba go długo i żmudnie szlifować, żeby nabrał właściwej wartości. W poniższym artykule chcemy pokazać, jak w łatwy sposób zastąpić zamkniętą siłownię i wykonać trening głównych partii ciała przy użyciu bardzo prostego urządzenia jakim jest TRX. Udowodnimy, że można przełamać rutynę nudnych ćwiczeń siłowych, a przy okazji dobrze się bawić i zachować formę przez cały sezon.
82
CzyM JEST TRx?
TRX to nazwa fi rmy będącej pionierem sprzętu do treningu w zawieszeniu. I nie chodzi tu o zawieszenie Rock Shoxa , Foxa czy Marzocchi, a o formę treningową w której wykorzystujemy ciężar własnego ciała. Zestaw do treningu możemy zakupić lub też podjąć się wykonania samodzielnie. Jest to nic innego jak zestaw regulowanej długości pasków w kształcie Y, wykonanych z tworzywa sztucznego – polimeru – dla zachowania odpowiedniej wytrzymałości. Z takiego zestawu możemy korzystać praktycznie wszędzie. Zabierając swój TRX ze sobą moż-
na śmiało stwierdzić, że wozimy całą siłownię w małej torbie.
kRótka hiStORia
Twórcą metody TRX jest Randy Hetrick. Amerykański komandos, który szukał mobilnego rozwiązania prowadzenia treningów dla żołnierzy w trudnych warunkach. Początkowo stosowano TRX w prowizorycznych bazach wojennych, na okrętach czy w łodziach podwodnych dla utrzymania formy żołnierzy nie mających dostępu do wyspecjalizowanego sprzętu. Założenia były proste. Urządzenie miało być niedużych rozmiarów, lekkie i zaspokajać potrzeby trenin-
TRX
gowe żołnierza w czynnej służbie wojskowej, a co za tym idzie pozwalać kompleksowo rozwijać wszystkie partie ciała ludzkiego. „Żadna część ciała nie jest samotną wyspą, nawet proste ruchy wymagają współpracy ramion, nóg, szyi czy kręgosłupa. Ciało to łańcuch połączonych ze sobą mięśni. Dlatego też w treningach używa się narzędzi i ćwiczeń angażujących cały organizm w wielu płaszczyznach ruchu” (źródło: www.trxtraining.com). To hasło najlepiej obrazuje filozofię treningu z użyciem TRX.
pompki z podciągnięciem nóg do klatki Wzmacnanie mięśni pleców, brzucha oraz stabilizacja core.
Zalety płynące z treningu TRX
Poza oczywiście niewielkim rozmiarem i lekkością warto się przyjrzeć, jakie zalety dla naszego organizmu niesie za sobą trening w zawieszeniu.
TRX daje mnóstwo możliwości uaktywnienia głębokich partii mięśniowych, a o ich znaczeniu w kolarstwie można by mówić bez końca. To w głównej mierze one są odpowiedzialne za naszą stabilizacje, dynamikę ruchu, czy sprint na ostatnich długościach wyścigu. Wielką zaletą treningu TRX jest fakt, iż maksymalnym obciążeniem podczas ćwiczeń jest ciężar naszego własnego ciała, co zabiega tak zwanemu ,,przeholowaniu’’, a tym samym zmniejsza ryzyko doznania kontuzji. Ważnym atutem jest też brak izolacji poszczególnych partii mięśniowych. Wykonując trening ogólnorozwojowy na TRX tak naprawdę wykonujemy tak zwany trening czynnościowy – naśladujący czynności dnia codziennego.
wzmacnianie mięśni pośladków oraz prostowników grzbietu
Dobrze przeprowadzony trening TRX zapobiega również powstawaniu dysproporcji naszego ciała. A jest to problem często spotykany szczególnie na amatorskim poziomie kolarstwa szosowego.
TRX może również służyć jako narzędzie rehabilitacyjne po różnego rodzaju urazach. Pozwala nam zarówno na wykonywanie ćwiczeń w pełnych zakresach ruchomości stawów, jak i stopniowanie każdego z ruchów. Umożliwia wykonywanie ćwiczeń w pełnym obciążeniu, jak i odciążeniach konkretnych partii mięśniowych. Może również służyć jako idealne urządzenie do rozciągania mięśni po treningu kolarskim i nie tylko. Istnieje kilka rodzajów urządzeń treningowych typu TRX, dzięki czemu każdy znajdzie coś idealnie dopasowanego do swoich potrzeb. Pamiętajmy ,,będę miał wielką nogę’’ nie jest równoznaczne z BĘDĘ DOBRYM KOLARZEM. Na TRX możemy wykonać niezliczoną formę ćwiczeń we wszystkich możliwych płaszczyznach ciała, zaczynając od najprostszych, po ewolucje, których nie powstydziliby się cyrkowi akrobaci.
83
T r e n i n g
pompki na trx Wzmacnianie mięśni klatki piersiowej oraz stabilizacja core.
przysiady jednonóż Wzmacnianie mięśnia czworogłowego uda.
84
w y w i a d
Agnieszka Skalniak o transferze do Pacifica i nie tylko
O Agnieszce Skalniak zrobiło się głośno zaraz po zdobyciu medalu mistrzostw świata w Ponferradzie. Po zaskakującym sukcesie Aga zmieniła barwy klubowe i rozpoczęła przygotowania do startów w nowym sezonie. Jak zmieniło się jej życie od tych wydarzeń? Zobaczcie sami. Tekst i zdjęcia: Wojciech Mincewicz
86
Agnieszka Skalniak
Zacznijmy od tego, co najpiękniejsze. Jak zmieniła się Twoja codzienność po zdobyciu medalu mistrzowskiego? Moje codzienne życie nic się nie zmieniło. Tak jak do dnia, w którym zdobyłam upragniony medal, nadal trenuję zgodnie z planem, który układa mi trener i uczęszczam do szkoły. A jeżeli wystarcza mi czasu – a z tym jest bardzo ciężko – odpoczywam i wykonuję swoje domowe obowiązki. Wspomnienia i emocje z Ponferrady nadal tkwią w Twojej głowie? Jeszcze do niedawna te wspomnienia z mistrzostw świata wzbudzały we mnie emocje. Lecz teraz, kiedy od startów w Sobótce i Dzierżoniowie rozpoczął się nowy sezon, nie wystarcza mi czasu na oglądanie się wstecz. Trzeba patrzeć w przyszłość, aby móc powtórzyć sukces. Przeszłaś do Pacifica Toruń, to była jedyna oferta, jaką miałaś, czy jedyna najlepsza dla Ciebie w tym momencie? Były też inne propozycje, natomiast ta wydawała się najlepsza, ponieważ w Pacificu będę mogła się spokojnie rozwijać. Trenerzy mówią o Tobie – talent na miarę Mai Włoszczowskiej, czy Michała Kwiatkowskiego, też tak o sobie myślisz? Z pewnością posiadam ogromne predyspozycje, które ułatwiają mi osiąga-
nie dobrych wyników w poszczególnych wyścigach, lecz to nie wystarcza, do tego potrzeba jeszcze dużo pracy, pokory, zaciętości oraz systematyczności. Jak zadomowiłaś się w nowym teamie, złapałaś już kontakt z koleżankami? Kto najbardziej służy Ci wsparciem, z kim śpisz w pokoju? Koleżanki z klubu przyjęły mnie bardzo dobrze, dzielą się ze mną swoją wiedzą i doświadczeniem. Na każdym zgrupowaniu mieszkam z inną dziewczyną, tak abyśmy mogły się lepiej poznać i abym od każdej otrzymała jak największą ilość informacji do dalszego rozwoju mojej kariery kolarskiej. Jakie masz cele, w które imprezy chciałabyś trafić z formą? Tak jak każdy zawodnik, najbardziej interesują mnie mistrzostwa Polski, mistrzostwa Europy i mistrzostwa świata, ale czy trafię z formą na te najważniejsze terminy, jeszcze nie wiem, lecz bardzo będę chciała. W gronie dziennikarzy zajmujących się kolarstwem panuje opinia, że w kobiecych wyścigach (zwłaszcza młodszych kategorii), zawodniczki z małym stażem i doświadczeniem mogą stosunkowo łatwiej zdobyć spektakularny wynik niż w wyścigach mężczyzn. Niestety, później nie potrafią powtórzyć tego osiągnięcia.
Zgadasz się z tym stwierdzeniem? Nie jest to takie łatwe, jak się niektórym wydaje, ponieważ kolarstwo kobiet, w tym juniorek, wchodzi na coraz wyższy poziom. Można sprawdzić, jakie średnie prędkości osiągają zawodniczki na poszczególnych zawodach. W Polsce juniorki ścigają się z elitą kobiet i jeśli chcą coś osiągnąć, to muszą dotrzymywać im kroku. Na pewno nie mogą porównywać się do elity mężczyzn, którzy trenują w grupach zawodowych i mają odpowiednie warunki ku temu. Juniorki są w wieku rozwojowym i nie mogą trenować ponad swoje możliwości, tak aby nie szkodzić swojemu organizmowi. Zdobyłaś brązowy medal mistrzostw świata, jaki masz następny cel. Nie mówię tutaj o tym sezonie, ale o całej karierze? Przygotowuję się do jak najlepszego sezonu, tak bym mogła nawiązać rywalizację po przejściu do następnej, wyższej kategorii. Na rowerze jesteś podobno uparta i dążysz do celu. Tak samo masz w życiu prywatnym? Upór to cecha charakterystyczna dla sportowców (uśmiech). Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę powodzenia w najbliższych startach. Również dziękuję i serdecznie pozdrawiam wszystkich czytelników Magazynu Rowerowego.
87
s u p e r t r a s a
Chorwackie
rzeźbienie w skale
Chorwackie rzeźbienie w skale
Chorwackie szlaki mają ciekawą właściwość, można bowiem wyodrębnić dwa ich podstawowe rodzaje: proste i trudne. Te pierwsze to głównie drogi szutrowe, wijące się kilometrami w głąb lądu lub jakiegoś masywu; można zaryzykować iż w większości są to drogi prowadzące do starych wsi/ miasteczek leżących poniżej gór. Trudne to w większości szlaki prowadzące przez górskie masywy lub te opadające z gór do dolin, ewentualnie do starych wsi/miasteczek. Tekst: Wojciech Żbiker Zdebski www.enduroriderz.pl Zdjęcia: Grzegorz Gross
s u p e r t r a s a
W
odkrywanie górskich szlaków Chorwacji bawimy się (enduroriderz.pl) od około pięciu lat, szukamy ich na Chorwackiej Riwierze zwanej Dalmacją, czyli tam gdzie góry łączą się z morzem. To połączenie stwarza możliwość zjednania dobrego z pożytecznym – po całym dniu jazdy
w górach, spędzonym na palącym słońcu, lubimy zamoczyć się w ciepłym morzu. To dla niektórych jest kwintesencją aktywnego dnia spędzonego w CRO, dla nas z całą pewnością tak jest. Przez owych kilka lat lub bardziej na przestrzeni blisko 600 km które przejechaliśmy w CRO „w siodle”, mieliśmy okazję poznać sporo ścieżek,
szlaków, dróg, duktów etc. Przyznać trzeba iż pośród owego „sporo”, wiele z naszych wyborów było chybionych i skalą trudności oraz satysfakcji z jazdy oscylowała w okolicach „łatwe” i „nudne”. Jednak wśród wielu z nich udało się wyłowić kilka naprawdę ciekawych górskich i nadmorskich ścieżek, na których skupię się w tym artykule.
Chorwackie rzeźbienie w skale
Szlak kapliczkowy – Stare Duće / Omiš / Omiška Dinara
Są takie szlaki, które po przejechaniu zapamiętasz do końca życia. W Omišu jest ich kilka (co najmniej), najciekawszy na początek. „Szlak kapliczkowy” leży mniej więcej 200 m ponad miejscowością Duće. Prowadzi ze starego (górnego) Duće do leżącej na 390 m n.p.m. kaplicy „Matki Boskiej Śnieżnej”. Między innymi stąd jego nazwa, fakt – bardzo robocza, ale prawdę mówiąc lepszej nie wykombinowaliśmy. Szlak sam w sobie jest krętą techniczną wariacją na temat tego, jak może wyglądać ścieżka wykuta w pionowej ścianie. Istna „rzeźba w skale”, nie dość że ciasno to jeszcze z dużą ekspozycją.
Jeśli szukasz większej dawki adrenaliny, ta ścieżka będzie ci się śnić po nocach – i będą to miłe sny. Podejście na szczyt (pod kaplicę) od starego Duće zajmuje ±45 minut, bardziej sprawnym zajmie ok. 30 min. Szlak „kapliczkowy” to w zdecydowanej większości singletrack, jednak jego początek to bardziej dubletrack, co jednak w żadnym stopniu nie wpływa na jego „fajność”. Szersza u podstawy szlaku ścieżyna zwęża się z każdym pokonanym w górę metrem. Długie proste zmieniają się w serie coraz ciaśniejszych agrafek, nadal jest przejezdnie, jednak im wyżej, tym bardziej przydają się umiejętności nabyte w trakcie treningu pivotów. Podłoże to mix przekutej skały i ubitego żwiru,
z pewnością powstałego w wyniku kucia skał, jedno z drugim uzupełnia się idealnie przez co bez większego wysiłku można pogiąć obręcz – wystarczy puścić klamki :) Jak już wspominałem, na szczycie znajduje się kaplica „Gospe od sniga”, czyli MBŚ, którą nocami rozświetla najeżony ledami krzyż. Chwilę przed szczytem na jednym z ostatnich zakrętów miniemy figurę „Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata”, cóż… może wszechświata, a może również jego okolic, ale jedno jest pewne – wznieśli ją tutaj w 2008 (lub 2010) roku nasi rodacy celem wsparcia lokalnej ludności po bratobójczej wyniszczającej wojnie. Czy w jakikolwiek sposób taka pomoc się im przydała? O to trzeba zapytać 91
s u p e r t r a s a
lokalsów, natomiast z całą pewnością, oprócz wyjątkowo katolickiej oprawy szlaku, rozpościerają się z niego genialne widoki. Od strony południa widać Jadran (lokalna nazwa morza Śródziemnego) wraz z wyspami Brać i Hvar. Od północy, ze szczytu zobaczymy panoramę na masyw Mosoru. Widokom sprzyja fakt, iż od strony południowej nie rosną tam żadne wyższe drzewa lub krzewy, w zamian jest surowy górski klimat i zapierające dech w piersi widoki. Momentami trudno zdecydować się, czy ruszać w dół czy patrzeć. Z doświadczenia polecamy najpierw się napatrzeć, łatwiej wtedy skupić się na zjeździe i na tym co znajduje się pod kołami roweru. Warto zwracać na to uwagę tym bardziej, że w dwóch, może trzech miejscach ekspozycja jest na tyle duża, a zakręty tak ciasne, że można się zwyczajnie za… zginąć. Być może z uśmiechem na ustach, ale jednak zginąć, a fajnie byłoby przejechać jeszcze drugi szlak (który opiszę za moment), a na koniec dnia chlapnąć zimne Karlovacko w lokalnej knajpie.
92
Elektryczna ścieżka – Zakučac / Omiš / Omiška Dinara
Drugim szlakiem wartym opisania jest z pewnością ścieżka edukacyjna Leopolda Mandića ponad elektrownią wodną Zakučac – tak, stąd nasza nazwa. W stosunku do poprzedniej trasy znajdziecie tutaj mniej zakrętów (niewiele mniej) i trochę większe prędkości w odcinku końcowym szlaku. Podobnie jak poprzednio ścieżka jest wymagająca technicznie, o ironio również w szczytowej jego części, czyli w miejscu, w którym jest całkiem płasko – ale wcale nie łatwiej. O ile szczytową partię można śmiało nazwać nudną (acz widokową), środkowa jego część – składająca się głównie z agrafek oraz końcowa – serwująca długie proste, są zwyczajnie elektryzujące! Charakter wykutej w skale trasy jest podobny do „szlaku kapliczkowego” jakkolwiek klimat jest zgoła odmienny. Ścieżka dydaktyczna opada w głąb przełomu rzeki Cetiny, w związku z tym widoki na meandry szmarag-
dowej rzeki oraz otaczający ją masyw Omiśkiej Dinary, a także Mosoru zwyczajnie urywają czerep – nie zapomnijcie zabrać aparatu/go pro/czegokolwiek, co robi zdjęcia. W połowie drogi w dół znajdziecie punkt widokowy z rozchybotaną ławą (nie stawać na ławce!), to dobre miejsce na odpoczynek i tzw. bułę z szynką, zarówno w trakcie podejścia jak i w trakcie zjazdu. Zjazdu równie emocjonującego jak w przypadku pierwszej opisanej trasy. W gruncie rzeczy oba szlaki można by uznać za podobne, jakkolwiek klimat i otoczenie serwują wyraźne różnice, a tą największą i najbardziej oczywistą jest „szybka” końcowa partia ścieżki, w której trzeba bardzo uważać na niekontrolowane loty z roweru i ze ścieżki. Przyziemienie na kamienie i skały (względnie lądowanie w akacjach) przy dużej prędkości, o którą się tam aż prosi, może skończyć niejedne udane wakacje. Pamiętajmy, że po chorwackich szlakach zawsze jeździmy z głową – w kasku!
Chorwackie rzeĹşbienie w skale
Zdjęcie: Anna Musiał
F E L IE T O N
Piotra Zarzyckiego
Historia pewnej piasty
W
śród wielu moich znajomych, znacznie więcej jest takich, którzy jeszcze nie jeżdżą na rowerze, ale chcieliby zacząć. Niektórzy z nich już sobie nawet kupili jakiś rower. I to właśnie oni zasypują mnie różnymi pytaniami związanymi z tym jednośladem, a zwłaszcza z jego częściami. Jedno z nich brzmi: jaki element w rowerze jest najdroższy? I nie chodzi tu o najwyższą cenę handlową, ale o wartość niepoliczalną, bezwzględną. Bardzo lubię te rozmowy. I to nie dlatego, że mogę się popisać swoją wieloletnią wiedzą na temat roweru, jego części, czy historii. Ale dlatego, że takie pytania, powiedziałbym dziecinne, infantylne, zmuszają mnie do przemyślenia paru spraw i odkrycia tego, co rzeczywiście jest istotą roweru. W swoim „życiu rowerowym”, przy dokonywaniu różnych zakupów, zastanawiam się, na ile działanie konkretnej części przełoży się na szybkość mojej
94
jazdy. Jak pewnie wiecie, od 2005 roku regularnie startuję w maratonach i zawsze wszystkie zakupy podporządkowywałem jednemu celowi: żeby rower był szybszy. Tu rozwiewam wątpliwość: mój rower wyścigowy składałem samodzielnie z części, które wybrałem i uznałem za najlepsze. I teraz znów pojawia się pytanie – która z nich jest najdroższa? Było to w roku 2011. Klasyfikację generalną Bike Maratonu kończyłem na 7. miejscu. Gdy w Kielcach wchodziłem na scenę do dekoracji, w głowie pojawiła mi się myśl – za rok chcę być wyżej w generalce. Cóż trzeba zrobić, aby to osiągnąć? Oczywiście, poprawić działanie roweru. Jedynym elementem, który mógł mieć wpływ na szybkość jazdy była tylna piasta. Korzystałem z produktu bardzo dobrej firmy, ale z przedostatniej półki, przed nią była jeszcze ta z najwyższej półki. Piastę kupiłem, koło zaplotłem i zacząłem treningi. Po prostu super. Ale w trakcie przygotowań
coś zaczęło szwankować. Ze mną, nie z rowerem. Bo jak wiecie, kolarstwo to bardzo wymagająca dyscyplina sportu, a sukces zależy od ciężkich treningów. No i nie zawsze się chce. Dlaczego? Bo człowiek traci motywację. Niestety, w sezonie 2011/2012 ta motywacja do treningów u mnie trochę spadła. I mimo, że miałem piastę z najwyższej półki, jeździłem wolniej. W 2012 roku w generalce zająłem 11. miejsce, a więc byłem poza podium. Dlatego, gdy dziś któryś z moich znajomych, rozpoczynających przygodę z jazdą na rowerze, pyta mnie, która część jest najdroższa na świecie, odpowiadam: motywacja. Najcenniejsza część i najwartościowszy rower nie zrobi za ciebie treningu, nie wygra wyścigu. Może pomóc, ale to ty jeździsz. Bo w skali wartości bezwzględnych najdroższą częścią roweru jest motywacja.
p r e n u m e r ata Czytaj magazyn rowerowy, najwygodniej w prenumeraCie
Zamówienia na prenumeratę i wydania archiwalne można składać pod numerem telefonu: 71 337 47 47, e-mailem: prenumerata@magazynrowerowy.pl lub na stronie: www.magazynrowerowy.pl
kolekcja 2015
+ 10 x SpoDenki z SzelkaMi
134 zł
+ 10 x koSzulka z kRótkiM RękaweM + 10 x Rękawki i nogawki
134 zł
119 zł
+ 10 x kuRtka pRzeciwwiatRowa
199 zł
Dostępne są również standardowe oferty prenumeraty Magazynu Rowerowego: • roczna (10 wydań) w cenie 89,90 zł • dwuletnia (20 wydań) w cenie 159 zł Oferty ograniczone ilościowo. Przedstawione grafiki mogą odbiegać od wyglądu ostatecznych produktów. W przypadku zamówień opłacanych za pobraniem, Zamawiający poniesie koszt pobrania pocztowego. Odwiedź stronę www.magazynrowerowy.pl i zapoznaj się z aktualną promocją.
SKLEPY ROWEROWE W KTÓRYCH KUPISZ NASZE PISMO ANDRYCHÓW GOOD SPORT ul. Krakowska 68 tel 33 875 11 47 fax 33 875 21 60 sklep.andrychow@ goodsport.com.pl www.goodsport.pl Merida, Scott, Kross, Goodman, Trek
BIAŁYSTOK PODLASKIE CENTRUM ROWEROWE SPRINT ul. Sienkiewicza 81/3 lok. 03 tel. 85 676 13 95 sprint@sprint-rowery.pl www.sprint-rowery.pl www.rower.bialystok.pl Giant, Trek, Specialized, Centurion PODLASKIE CENTRUM ROWEROWE SPRINT 2 ul. M.C. Skłodowskiej 3 tel. 85 732 85 11 sprint@sprint-rowery.pl www.sprint-rowery.pl www.rower.bialystok.pl Specialized, Unibike, KTM PODLASKIE CENTRUM ROWEROWE SPRINT SALON GIANT ul. Zwycięstwa 10 tel. 85 661 03 91 sprint@sprint-rowery.pl www.sprint-rowery.pl www.rower.bialystok.pl Giant Dopiski SPORT,SKI,BIKE - Sciagly Gruby EE
SKLEPY ROWEROWE PELETON ul. Jałbrzykowskiego 2 sklep2@peleton.pl ul. Ciołkowskiego 157 tel. 85 662 31 00 faks 85 653 91 80 sklep@peleton.pl www.apg.pl
SKLEP ROWEROWY ANDZIK-ROWERY, QUADY, SKUTERY ul. Hetmańska 67 tel. 884 00 00 75 andzik.rowery@gmail.com www.andzik.pl Kross, Orbea, Romet, Cf Moto, Pedros, Ritchey BOLESŁAWIEC BIKESTACJA.PL ul. Dolne Młyny 78 sklep@bikestacja.pl www.bikestacja.pl Kcnc, Shimano, Dt, Continental,Geax, Notubes, Novates, Sapim, Trek, Sram, Bulls, Schwalbe, Selle Italia
BRODNICA P.H.U. BIKER BUDZYK SKLEP ROWEROWY DAMIAN BUDZYŃSKI ul. Podgórna 47 tel. 509-687-622 sklep@biker-budzyk.pl Giant, Unibike, Cossack
BYDGOSZCZ ALMOT ul. Jagiellońska 85 kom. 668 808 215 karol@almot.com.pl PHU ROWER ul. Fordońska 226, róg Wiślanej tel./faks 052 344 09 17 rowerbydgoszcz@op.pl www.rowerbydgoszcz.pl Scott, Unibike, Merida, Kross
SALON ROWEROWY „WĘDROWIEC” ul. A. G. Siedleckiego 14 tel./faks 52 320 22 53 wedrowiecbdg@onet.eu Giant, Kross, Northtec, Raleigh, Merida, Arkus ROWERTOUR.COM ul. Pułaskiego 45 tel. 52 521 25 66 biuro@rowertour.com www.rowertour.com Shimano, Schwalbe, Crosso, Kryptonite, Rogelli, Sigma Sport, SKS, Elite i wiele innych..
CZELADŹ SKLEP ROWEROWY PRZEMYSŁAW KUSA ul. 1-go Maja 7 tel./faks 32 265 30 63 p.kusa@op.pl www.rowery-czeladz.pl Author, Kellys, CTM, Maxim
BYSTRZYCA KŁODZKA SKLEP I SERWIS ROWEROWY VIOLETTA, DARIUSZ CIEŚLIK – WYPOŻYCZALNIA, CZĘŚCI ROWEROWE ul. Słowackiego 3 tel. 515 186 430 tel. 074 644 14 41 rowerowy@vp.pl Kross, ,Kellys, Fuji, Author, Merida
MAR-BIKE LTD serwis/sklep: ul. Niedługa 7 tel./faks 34 371 06 59 tel. 34 363 35 33 marbikerowery@gmail. com www.marbike.pl Eurobike, Corratec, Jamis PROFESJONALNE SKLEPY I SERWISY ROWEROWE BIKE ATELIER ul. Wolności 66A tel. 34 361 04 29 (wew. 22) czestochowa@bikeatelier.pl www.bikeatelier.pl Merida, Trek, DT Swiss, Diadora, Sportful, Maxxis, ControlTech
BYTOM CENTRUM ROWEROWE KUCHARSKI ROWERY ul. Zabrzańska 149 tel. 32 387 48 13 biuro@kucharskirowery.pl www.kucharskirowery.pl Orbea, Maxim, Medano, Haro, Raleigh
CENTRUM ROWEROWE RB ROWEREK ROMAN BADURA ul. Witczaka 12 tel.32 282 35 25 pogotowie rowerowe 501 171 558 sklep@rb-rowerek.pl www.rb-rowerek.pl Trek, Scott, Kross, Giant, Merida, Author, Romet i inne
CHEŁM SKLEP ROWEROWY A. BEDLIŃSKI ul. Kolejowa 67 tel. 082 564 30 78 tel. 506 106 007 andrzej@bedlinski.com CHODZIEŻ BAD BIKE TOMASZ ALBRECHT ul. Zwycięstwa 8 tel. 695 911 430 www.badbike.pl info@badbike.pl Kellys, Shimano, Scott, Kettler, Unibike
CHORZÓW HURTOWNIA ROWERÓW I SPRZĘTU SPORTOWEGO ul. Mościckiego 34 tel./faks 32 241 31 92 tel. 693 028 192 mgmrowery@op.pl www.rowerymgm.pl.tl Kross, Merida, Ghost, Spokey CHYBIE FHU ZICO JANOTA MICHAŁ ul. Bielska 77 Tel./faks 33 85 85 288 tel. kom. 508 131 283 www.zico-bike.pl biuro@zico-bike.pl Merida, Brennabor, Kands
CZĘSTOCHOWA BDC-BIKE ul. Gen. Sikorskiego 9 tel. 34 360 11 22 salonczestochowa@ bdc-bike.com www.bdc-bike.com Jamis, Kross, Merida, Kellys
SKLEP FIRMOWY ORBEA, CATLIKE, HUTCHINSON, ORCA, PEDROS, RITCHEY …I WIELE WIĘCEJ IROWERY.PL ul. Wilgowa 65A tel. 34 366 04 56 biuro@pol-sport.com www.irowery.pl DĄBROWA GÓRNICZA MAGNES ul. 3 Maja 20 tel./faks 032 764 07 58 magnesrowery@gmail. com www.rower.dabrowa.pl Kellys, CTM, Maxim, Mattpro
PROFESJONALNE SKLEPY I SERWISY ROWEROWE BIKE ATELIER ul. Piłsudskiego 34/643 tel. 32 260 06 76 dabrawa@bikeatelier.pl www.bikeatelier.pl Merida, Diadora, Trek, DT Swiss, Sportful, Maxxis, ControlTech
DOBCZYCE NEGRA SPORT ul. Mostowa 16a tel. 519 138 601 www.negrasport.pl Zasada Bikes – Maxim, Medano, Haro, Diamond Back
DZIERŻONIÓW SKLEP ROWEROWY EUGENIUSZ DEJNEK ul. Przesmyk 3 tel./faks 074 831 60 35 rowery-dejnek@wp.pl www.rowery-dejnek.pl Felt, Giant, Author, Kellys, Specialized, Raleigh
GDAŃSK ROWERSI, SK CENTRUM S.C. ul. Chałubińskiego 13 tel./faks 058 300 43 34 sklep@rowersi.pl www.rowersi.pl Kross, Kellys, Merida, Author, Orbea
SALON ROWEROWY WYSEPKA SHIMANO SERVICE CENTER ul. Grunwaldzka 470 (Hala Olivia) tel. 58 340 38 92 biuro@wysepka.pl www.wysepka.pl Scott, Specialized, Kross, Ridley
GDYNIA ŻUCHLIŃSKI ul. Morska 360 A tel. 058 664 07 55 faks 058 663 88 59 sklep@zuchlinski.com.pl GLIWICE PROFESJONALNE SKLEPY I SERWISY ROWEROWE BIKE ATELIER ul. Dolnych Wałów 13 tel. 32 389 10 38 gliwice@bikeatelier.pl www.bikeatelier.pl Merida, Trek, DT Swiss, Diadora, Sportful, Maxxis, ControlTech
GŁUBCZYCE SPRZEDAŻ I NAPRAWA ROWERÓW ul. Dworcowa 32 tel./faks 077 485 35 51 tel. 606 30 90 81 wieslaw.kubeczek@op.pl GOLENIÓW BIKE MULTI SPORT ul. Rzemieślnicza 6 tel. 91 418 08 73 info@bikemultisport.pl www.bikemultisport.pl Giant, Trek, Jamis, Maxim, Bottecchia, Eurobike
GORZÓW WLKP. MISTRZOWSKIE ROWERY - LECH PIASECKI ul. Wyszyńskiego 158 tel. 880 110 110 tel. 957 231 072 piasecki.rowery@wp.pl www.lechpiasecki.pl Trek
SKLEP SPORTOWOROWEROWY MARIA MAGDZIARZ ul. Okólna 28A tel./faks 95 732 27 45 sklep@sprintbike.pl www.sprintbike.pl Giant, Maxim, Kross, Scott, Cube
GRUDZIĄDZ EBAR DOBRE ROWERY ul. Legionów 11 tel. 56 462 28 72 ebarg@silesianet.pl www.ebar.tfirma.pl Author, Giant, Unibike, Kross
„Magazyn Rowerowy” dostępny jest w salonach prasowych EMPiK, Inmedio, Relay, Kolporter, Ruch, Garmond. HRUBIESZÓW STOWARZYSZENIE HRUBIESZÓW NA ROWERACH ul. Ciesielczuka 2 kom. 505 735 101 info@ hrubieszownarowerach.pl www. hrubieszownarowerach.pl JABŁONNA K. WARSZAWY ROWERTAK ul. Modlińska 16 B tel. 22 782 5324 sj@rowertak.pl www.rowertak.pl Kross, Giant, Hercules, Kellys
JAWORZNO MK BIKE ul. Grunwaldzka 137 tel. 032 61 63 711 jaworzno@mkbike.com.pl www.dobrerowery.com JELENIA GÓRA SKLEP I SERWIS ROWEROWY PRO-BIKE ul. Poznańska 4 tel. 75 752 49 93 tel./faks 75 764 71 63 sklep@pro-bike.pl www.pro-bike.pl Scott, Unibike, Merida, Mbike, Apache
KALISZ BIKE SERWIS ul. Św. Michała 130 tel. 62 764 00 62 www.ebikeserwis.pl info@ebikeserwis.pl Merida, Kellys, Scott
GILICKI BIKE ul.Legionów 22 tel. 62 503 09 22 tel. 604 485 083 www.gilickibike.pl sklep@gilickibike.pl Specialized, Trek, Merida, Kellys
KAMIENNA GÓRA KUZ-BIKE ul. Słowiańska 8 tel. 75 744 27 32 jw.rowery.kamgora@tlen.pl Author KATOWICE PROFESJONALNE SKLEPY I SERWISY ROWEROWE BIKE ATELIER ul. Sokolska 27 tel. 32 259 92 28 katowice@bikeatelier.pl www.bikeatelier.pl Merida, Sportful, Trek, DT Swiss, Diadora, Maxxis, ControlTech
MBIKE ul. Francuska 49a tel. 032 785 86 57 tel. 0 801 000 239 katowice@mbike.pl www.katowice.mbike.pl Author, Accent, Agang
X-SPORT – SERWIS, SKLEP, WYPOŻYCZALNIA ul. Andrzeja 8 tel./faks 32 253 80 65 xsport@x-sport.pl www.x-sport.pl Cube, Giant, Kona, Electra KĘDZIERZYN-KOŹLE CYKLO-SPORT ul. Piramowicza 8 tel./faks 77 482 51 68 cyklosport@wp.pl Author, Merida, Kross, Unibike, Dartmoor, Cateye, Accent ROWERY SPORT SERWIS JAN PATERAK ul. Sienkiewicza 1 tel./faks 77 482 48 32 paterakrowery@gmail.com www.paterak-rowery.pl Kellys, Giant, Unibike Maxim, Romet KĘTY CYKLO-KĘTY ROWERY SERWIS ul. Wyspiańskiego 4 tel./faks 033 845 18 72 cyklokety@poczta.onet.pl www.rowerykety.com Scott, Mavic, Kross, Sram
KIELCE WSÓŁ SPORT ul. Świętokrzyska 20 tel: 41 240 58 86 wsolsport@wsolsport.pl www.wsolsport.pl Specialized, Kross, Hercules
ETOB-SPORT ul. Paderewskiego 18 tel. 41 366 06 47 faks 41 345 79 18 sklepetob@poczta.onet.pl Giant, Unibike, Arkus&Romet
KŁODZKO F.H.U. SPORT-SERWIS ul. Grottgera 6 tel./faks 74 867 84 10 goldenking@poczta.onet.pl Giant, Merida, Felt KOŁOBRZEG K-2 ROWER SPORT SERWIS CENTER-WYPOŻYCZALNIA ul. Wojska Polskiego 28H tel. 507 234 283 tel./faks 94 354 78 74 www.k2rowery.sklep.pl Merida, Unibike, Kellys, Continental, Shimano, Schwalbe, Romet, Jamis
KOZIENICE PRZEDSIĘBIORSTWO HANDLOWO-USŁUGOWE „ROWMOT” ul. Sportowa 2 tel. 48 382 00 90 www.rowmot.eu
KRAKÓW MBIKE ul. Łobzowska 40, tel. 012 633 83 72, tel. 0 801 000 239 info@mbike.pl www.mbike.pl Author, Mondraker, Accent
LEGIONOWO BDC-BIKE ul. Zegrzyńska 6 tel. 22 784 00 63 salonlegionowo@bdc-bike. com www.bdc-bike.com Jamis, Kross, Merida, Kellys
PROFESJONALNE SKLEPY I SERWISY ROWEROWE BIKE ATELIER ul. Ceglarska działka nr 219 krakow@bikeatelier.pl www.bikeatelier.pl Merida, Sportful, Trek, DT Swiss, Diadora, Maxxis, ControlTech
DAX DARIUSZ SIERADZ ul. Sienkiewicza 12 tel. 22 774 10 11 rowerydax@rowerydax.pl www.rowerydax.pl Accent, Author, Merida, Wheeler, Unibike
POGOTOWIE ROWEROWE - PROFESJONALNY SERWIS SKLEP ROWEROWY ul. Kalwaryjska 14 tel. 012 296 33 50 tel. 509 562 454 pogotowie.rowerowe@ interia.pl PROFESJONALNY SKLEP ROWEROWY PROFIDEA BODY GEOMETRY FIT STUDIO ANALIA I DOBÓR POPRAWNEJ POZYCJI NA ROWERZE ul. Piłsudskiego 30 tel. 608 363 383 profidea.bike@gmail.com www.profidea.pl Specialized, S-WORKS, Lapierre, Shimano, SRAM, ZIPP, Syntace
ISPORT ul. Zakopiańska 56 tel./faks 012 267 03 94 isport@isport.pl www.isport.pl Giant, Centurion, Cannondale, Kross
SECESJA ul. Wielicka 8 tel./faks 12 656 20 91 secesja@secesja.pl www.secesja.pl Ghost, Unibike, Author, Merida
SERWIS ROWEROWY BIKEGARAŻ Bikegaraz.pl Kościelna 3 www.bikegaraz.pl www.facebook.com/ bikegaraz 506-494-833
KROTOSZYN PRO ACTIVA ul. Kościuszki 5 tel. 508 234 507 proactiva@o2.pl www.proactiva.com.pl Orbea, Kands, Endura, Kellys
LESKO BIKESPORT ul. Unii Brzeskiej 6 tel. 13 469 85 74 bikesport@op.pl Author, Accent, Unibike, Agang
LESZNO BIKESHOP.PL AKCESORIA, CZĘŚCI, SERWIS ul. Leszczyńskich 27 tel. 65 520 30 47 info@bikeshop.pl www.bikeshop.pl Author, Accent, Wheeler, Romet
LUBIN BIKE SKLEP ROWEROWY BOGDAN MAKUCHOWSKI ul. Jana Pawła II 60 tel./faks 76 844 70 33 teambikelubin@poczta. onet.pl www.sport-lubin.pl Merida, TT, Controltech, Maxxis, Shimano CENTRUM ROWEROWE POLONIA, JACEK BODYK ul. Odrodzenia 8 tel. 76 846 67 87 j_bodyk@o2.pl, Scott, Cube, Merida, Felt, Raleigh PROFESJONALNE SKLEPY I SERWISY ROWEROWE BIKE ATELIER ul. Jana Pawła II 60 tel. 76 844 70 33 lubin@bikeatelier.pl www. bikeatelier.pl Merida, Sportful, Trek, DT Swiss, Diadora, Maxxis, ControlTech LUBLIN AMS DOBRE ROWERY ul. Wojciechowska 5a tel./faks 81 527 00 99 amsnovi@gmail.com www.rower.lublin.pl
CYKLO ul. Wigilijna 6/u6 tel./faks 81 743 65 76 www.cyklo.lublin.pl Author, Giant, Wheeler, Mavic, Rock Shox
Sklepy rowerowe oraz sportowe zainteresowane sprzedażą „Magazynu Rowerowego” prosimy o kontakt: tel. 71 337 47 47 lub mail: prenumerata@magazynrowerowy.pl INŻYNIERIA ROWEROWA ul. Rusałka 17 A lok. 40 tel. 081 443 45 01 kontakt@ inzynieriarowerowa.com www.inzynieriarowerowa. com New Ultimate, Lapierre, Orbea, Fox
SKLEP I SERWIS ROWEROWY „JERZO” MGR JERZY MITURA ul. Struga 77 tel./faks 81 524 11 44 tel. kom. 601 396 322 jerzy.mitura@op.pl Kellys, Author, Felt, Accent
LUBOŃ PHU RELAX ZBIGNIEW SZYMKOWIAK ul. Strumykowa 16 tel. 061 813 18 18 sklep.relax@interia.pl Kellys, Unibike ŁÓDŹ DYNAMO-ŁÓDŹ ul. Kilińskiego 3 tel. 042 630 69 57 dynamo@dynamo.com.pl www.dynamo.com.pl Giant, Specialized
NAPRAWA ROWERÓW RYSZARD KASIŃSKI ul. Legionów 51 tel. 501 092 016 bikeservice@wp.pl SPRINT ANDRZEJ LIWIŃSKI ul. Kopernika 58 tel. 042 636 95 86 sprint@rowery-sprint.pl Author, Merida, Kross, Unibike MALBORK PPHU KLAUDEX PRODUCENT ROWERÓW FOLTA ul. Daleka 123 tel./faks 055 272 50 31 SKLEP FIRMOWY KLAUDEX ul. Sienkiewicza 43/1A tel. 055 272 53 42 www.folta.pl Folta, Merida, Giant, Author, Centurion
MIĘDZYCHÓD MINI-LUX ul. Dworcowa 17 tel. 95 748 25 23 sklep@minilux.pl www.minilux.pl Romet, Giant, Merida, Cossack,BBF
MYŚLENICE NEGRA SPORT ul. Jana Sobieskiego 44a tel. 12 653 67 92 www.negrasport.pl Diamond Back, Maxim, Medano, Haro, Eastern Bikes
NOWE MIASTO LUBAWSKIE AGA FIRMA WIELOBRANŻOWA B. MILEWSKI-P.PATALON ul. Grunwaldzka 5 tel./faks 56 474 44 48 agaauto@onet.pl Author, A-Gang, Romet, Kellys NOWOGARD PHUP BICYKL JAN ZUGAJ ul. Młynarska 7 tel. 91 39 26 730 bicykl@op.pl www.bicykl.eu Kellys, Wheeler, Kross, Giant NOWY DWÓR MAZOWIECKI ROWER MOT DOMINIK PODGÓRSKI ul. Legionów 5 tel. 22 775 13 14 tel. 600 310 068 www.rowermot.pl
ROWERTAK Targowisko miejskie, paw. 6 tel. 22 425 14 83 sn@rowertak.pl www.rowertak.pl Kross, Giant, Kellys, Hercules
NYSA CENTRAL ul. Piastowska 18/1u tel./faks 077 433 32 74 tel. kom. 501 255 585 mariusz67@o2.pl www.centralbike.pl Kellys, Merida, Kross, Specialized OLKUSZ HADRONSPORT.COM ul. Pakuska 48 www.hadronsport.com
MANYFESTBMX ul. Pakuska 48 www.manyfestbmx.pl
OLSZTYN SALON ROWEROWY CZESŁAW CIUĆKOWSKI ul. Lubelska 41 E tel. 089 534 36 89 faks 089 534 43 88 cc.salonrowerowy@wp.pl www.roweryciuckowski. go3.pl Giant, Merida, Cube, Author, Hercules, Lapierre, Wheeler, Haibike, Ghost, Unibike, Cannondale, Scott, Gazelle
OPOLE BIKE4RACE SZOSA & PRZEŁAJ SPECJALISTYCZNY SKLEP ROWEROWY ul. Koszyka 34/22 tel. 77 556 02 02 tel. kom. 696 410 566 info@bike4race.pl www.bike4race.pl Autoryzowany Dealer marki RIDLEY
SKLEP INTEROWER ul. Horoszkiewicza 2a tel./fax 77 455 38 79 sklep@interower.pl www.interower.pl Trek, Electra, Wheeler, Romet, Bontrager
OPOLSKIE CENTRUM ROWEROWE ul. Głogowska 23 tel. 77 455 17 69 poczta@salonrowerowy.pl www.salonrowerowy.pl
OŚWIĘCIM GOOD SPORT ul. Konarskiego 26a tel 33 843 01 62 sklep.oswiecim@ goodsport.com.pl www.goodsport.pl Merida, Kross, Goodman, Scott, Trek
PABIANICE ROWERY, CZEŚCI, AKCESORIA ul. Narcyza Gryzla 7 tel. 042 213 66 45 wojtek-mucha-1960@wp.pl Dopiski SPORT,SKI,BIKE - Sciagly Gruby EE
PACZKÓW BIKELOUNGE ul. Daszyńskiego 32/2 tel. 72 426 23 44 alicja@bikelounge.pl Dorcus, Steppenwolf, Klass Bike
PIŁA SKLEP ROWEROWY KOLARZ Al. Piastów 3 tel. 67 349 01 71 kom. 501 55 63 64 www.kolarz.pl sklep@kolarz.pl Trek, Eurobike, Shimano, Magura, Geax, Nutrend
PIASECZNO ANNDA SKLEP ROWEROWY ul. Dworcowa 18 lok. użytkowy 2 tel. kom. 504 011 340 tel. 22 737 06 01 annda@vp.pl www.roweryannda. sklepy.pl sprzedaż rowerów naprawa i serwis, sprzedaż częsci rowerowych, Giant, Merida, Cube MAPI SPORT ul. Pod Bateriami 11 tel. 22 737 24 58 mapisport@wp.pl www.mapisport.pl Merida, Kellys, Shimano, Enervit, Maxxis PIEKARY ŚLĄSKIE MMBIKE S.C. MARIUSZ MUSIAŁEK MARIUSZ ZAPRZELSKI SKLEP ROWEROWY I SERWIS, SERWIS NARCIARSKI ul. Wyszyńskiego 33 tel./faks 32 284 59 55 mmbike@mmbike.pl www.mmbike.pl Scott, Giant, Kellys, Ecobike, Romet
POZNAŃ BICYKL-ZDZISŁAW OBIEGAŁA Os. Jana III Sobieskiego paw. 2 przy bloku 26 tel. 61 823 51 26 faks 61 823 52 22 info@bicykl.com.pl www.bicykl.com.pl Unibike, Merida, Kellys, GT, Kross
BIKE-ON.PL INTERNETOWY SKLEP ROWEROWY ul. B. Krzywoustego 68 tel. 514 151 119 info@bike-on.pl www.bike-on.pl Scott, Giant, Kellys, Unibike, Cube
BIKE-ON.PL INTERNETOWY SKLEP ROWEROWY ul. Obornicka 337 (Galeria Obornicka) 60-624 Poznañ tel. 534 705 290 info@bike-on.pl www.bike-on.pl Scott, Giant, Kellys, Unibike
BIKLAND Al. Solidarności/Mieszka I tel. 61 828 71 47 tel. 697 668 762 os. Piastowskie 74 tel. 61 875 05 64 1bikland@wp.pl Kross, Unibike, Jamis, Raleigh, Rock Machine, Romet, Grand MARKOWEROWERY.PL os. Zwycięstwa 17 A tel. 61 82 00 161 solidarnosci@ markowerowery.pl www.markowerowery.pl Scott, Giant, Kellys, Unibike
MARKOWEROWERY.PL ul. Krzywoustego 68 (C.H.GIANT) franowo@markowerowery.pl www.markowerowery.pl Scott, Giant, Kellys, Unibike MAXBIKE SKLEP I SERWIS ROWEROWY ul. Promienista 118 tel. 618 667 070 www.maxbike.com.pl Focus, Cervelo, Pashley, Mondraker, Grand
ONE MORE BIKE ul. Bukowska 82/84 tel. 61 639 32 29 tel. 506 132 366 info@onemorebike.pl www.onemorebike.pl Gazelle, Batavus, Sparta, Surly
SIERAKÓW MINI-LUX ul. Poznańska 3 tel. 61 29 53 256 sierakow@minilux.pl www.minilux.pl Romet, Giant, Merida, Cossack, BBF
PUŁAWY ROWERTAK ul. Lubelska 55 tel. 81 888 52 70 faks 81 888 07 78 sklep@rowertak.pl www.rowertak.pl Kross, Giant, Kellys, Hercules
SIEMANOWICE ŚLĄSKIE BIKE4FUN – SERWIS ORAZ SERWIS NARCIARSKI ul. Jana Pawła II 12 Scott, Rock Machine, Giant, Kross, Romet
PUSZCZYKOWO MAXBIKE SKLEP I SERWIS ROWEROWY ul. Poznańska 75 (obok rynku) tel. 509 044 374 www.maxbike.com.pl Kross , KTM , Focus, Pashley, Batavus RADOM PHU TYTAN ROBERT JONCZYŃSKI ul. Dekarska 4 tel./faks 48 331 28 83 info@tytanrowery.pl www.tytanrowery.pl
RUDA ŚLĄSKA ACTIVA – 1000M2 EKSPOZYCJI, ROWERY ELEKTRYCZNE – CENTRUM TESTOWE, SERWIS ul. Kupiecka 15 tel. 032 340 05 58 www.roweryelektyczne.info www.roweryszosowe. com.pl www.roweryelektryczne. com.pl
RZESZÓW NSB SPORT SERWIS SKLEP I SERWIS ROWEROWY ul. Fredry 8/1 tel./faks 17 852 29 05 nsb@nsbsport.pl www.nsbsport.pl Trek, Autor, Unibike, Jamis, Merida, Cube, Wheeler, Unibike, Romet, Arkus
MUSZAK-SKI PROFESJONALNY SKLEP SPORTOWY Ul. Racławicka 91 tel. 61 8 614 416 muszak@muszakski.com. pl www.muszakski.com.pl
SKLEP ROWEROWY GRAWITACYJNY.PL. ODZIEŻ, CZĘŚCI I AKCESORIA ROWEROWE tel. 506 141 018 sklep@grawitacyjny www.grawitacyjny.pl Biemme, Rogelli, Uvex,One Industries, Renthal
RYBCZYŃSKI-BIKES ul. Miodowa 5 tel. 61 847 57 94 www.rybczynski-bikes.pl RYBCZYŃSKI-BIKES ul. Termalna 1 www.rybczynski-bikes.pl
SANDOMIERZ ODZIEŻOWY SKLEP INTERNETOWY tel. 883 400 770 sklep@guardo.pl www.guardo.pl
SKOCZÓW CYKLO-ADAM SKLEP ROWEROWY I SERWIS ul. Rynek 14 (wejście od Garbarskiej) tel./faks 33 852 90 19 cyklo-adam@wp.pl Merida, Giant, Kands SŁUPSK SKLEP I SERWIS ROWEROWY KAWISBIKE ul. Mostnika 3 tel. 534 135 824 kawisbike@prokonto.pl www.kawisbike.pl Scott, Cube, Kellys, Romet
SOCHACZEW BIKELAND.PL CENTRALNY MAGAZYN ROWEROWY ul. 15 sierpnia 17 tel. 788 009 099 tel. 664 02 01 01 sklep@bikeland.pl www.bikeland.pl www.facebook.com/ bikelandPL Romet, Kellys, Kross, Northtec, Mexller, Author, Merida, Medano, Raleigh, Folta, Karbon, Embassy
SOSNOWIEC MK BIKE ul. Ostrogórska 3 tel. 032 29 69 302 tel. 515 187 558 sklep@mkbike.com.pl www.dobrerowery.com PROFESJONALNE SKLEPY I SERWISY ROWEROWE BIKE ATELIER ul. 3 Maja 1 tel. 32 266 53 12 sosnowiec@bikeatelier.pl www.bikeatelier.pl Shimano Service Center, Merida, Diadora, Trek, DT Swiss, Sportful, Maxxis, ControlTech
STRZELCE OPOLSKIE ARTYKUŁY MOTORYZACYJNE JACEK HABER ul. Marka Prawego 7 tel./faks 077 463 82 66 info@ebikes.pl
SUCHA BESKIDZKA RANT ROWER SKLEP I SERWIS RAFAŁ GÓRKIEWICZ ul. Mickiewicza 163 tel./faks 33 823 20 62 kom. 600 897 635 123rowery@wp.pl Merida, Maxim, Kross, Medano SYCÓW SALON ROWEROWY Nowy Dwór 3 tel. 62 785 44 44 kom. 601 577 278 barsyl@o2.pl www.e-bmx.pl Giant, Unibike, Rayon, BBF, NS SZCZECIN NAPRAWA ROWERÓW M. TUROWSKI osiedle Majowe ul. Wierzyńskiego 5 tel. 914 313 111 tel./faks 091 464 20 99 rowery-turowski@wp.pl www.roweryturowski.pl Giant, Author, Kellys, Felt, Merida, Kross SKLEP ROWEROWY B. CZAPIEWSKI ul. Piłsudskiego 16 tel./faks 091 433 77 00 rowery@czapiewski.info www.czapiewski.info Maxim, Arkus, Mexller SKLEP ROWEROWY CIEŚLAK ul. Witkiewicza 21C tel. 091 487 92 56 faks 091 485 87 39 rowery@rowery.szczecin.pl www.rowery.szczecin.pl Trek, Kellys, Unibike, Trek, Kellys, Winora, Unibike, Cube TRICARBON.PL-SKLEP TRIATHLONOWY C.H. Nowy Turzyn ul. Bohaterów Warszawy 40 lok. 2 B 4 tel. 883 444 408 sklep@tricarbon.pl
SZCZECINEK SKLEP ROWEROWY B. BIERNIKOWICZ ul. Kościuszki 9 tel. 094 374 05 54 gryfszczecinek@wp.pl ŚWIDNICA SKLEP ROWEROWY EUGENIUSZ DEJNEK ul. Wróblewskiego 18 tel./faks 074 856 88 80 rowery-dejnek@wp.pl www.rowery-dejnek.pl Felt, Giant, Author, Kellys, Specialized, Raleigh ŚWINOUJŚCIE SKLEP ROWEROWY HALINA KRASOWIAK ul. Karsiborska 5 tel./faks 091 321 02 75 Giant, Kellys TARNOWSKIE GÓRY FHU GŁADYSZ J.K.R. GŁADYSZ SC. SKLEP I WARSZTAT ROWEROWY ul. J. Cebuli 16 tel. 32 285 21 32 roweroteka@op.pl www.roweroteka.pl Author, Unibike, Kross, Maxim, Medano
TARNÓW SALON ROWEROWY BIENIASZ BIKE ul. Rydza Śmigłego 7 tel./faks 014 621 79 85 SALON ROWEROWY BIENIASZ BIKE WOMEN ul Rydza-Śmigłego 7a/0 tel .14 623 07 59 mirek@bieniaszbike.pl www.bieniaszbike.pl
TCZEW SALON ROWEROWY BOGDAN BONDARIEW ul. 30 stycznia TOMASZÓW MAZOWIECKI PH MAŁGOSIA ul. Główna 5 tel 44 723 70 39 www.100rowerow.pl Scott, Giant, Merida, Author, Unibike, Romet, Cossack TORUŃ ROWERY LIDER SPORT JAN LEŚNIEWSKI ul. Kosynierów Kościuszkowskich 4 tel/faks 056 650 82 29 rowery.lesniewski@wp.pl
TYCHY PROFESJONALNE SKLEPY I SERWISY ROWEROWE BIKE ATELIER ul. Elfów 30 tychyelfow@bikeatelier.pl www.bikeatelier.pl Merida, Sportful, Trek, DT Swiss, Diadora, Maxxis, ControlTech
PROFESJONALNE SKLEPY I SERWISY ROWEROWE BIKE ATELIER ul. Piłsudskiego 19 F tel. 32 217 00 90 tychy@bikeatelier.pl www.bikeatelier.pl Merida, DT Swiss, Trek, Diadora, Sportful, Maxxis, ControlTech
WAŁBRZYCH PIOTROWSKI-BIKES ul. Mickiewicza 3 B tel./faks 074 843 38 13 piortowskibikes@interia.pl www.piotrowskibikes.pl
WARSZAWA AIRBIKE.PL ul. Dereniowa 6 tel. 22 644 61 91 airbike@airbike.pl www.airbike.pl Shimano, Service Center AIRBIKE.PL ul. Mangalia 4 tel. 22 424 80 45 airbike@airbike.pl www.airbike.pl Specialized, Kellys, Rocky Mountain, GT AIRBIKE.PL Al. Komisji Edukacji Narodowej 49 tel. 22 405 80 45 airbike@airbike.pl www.airbike.pl Specialized, Kellys, Rocky Mountain, GT
SKLEPY ROWEROWE„Magazyn Rowerowy” dostępny jest w salonach prasowych EMPiK, Inmedio, Relay, Kolporter, Ruch, Garmond.
GIANT-TARCHOMIN ul. Świderska 109G, lok. 27 tel. 022 889 28 56 sklep@giant-tarchomin.pl www.giant-tarchomin.pl KRÓLAK EWA KRÓLAK-BOŃCZAK ul. Grochowska 8 B tel. 022 612 59 99 krolak1@onet.pl www.krolak-rowery.pl Scott, Unibike, Lapierre, Hercules, Magura, Selle Italia, Sportourer, Haibike
SKLEP ROWEROWY „TRYBIK” ul. Nowolipki 15 tel. 22 215 73 71 trybik.wyszkow@gmail. com www.trybik.pl Kross, KTM, Creme, Northwave, Puky
SKLEP ROWEROWY „TRYBIK” ul. Dzielna 21 tel. 22 636 36 42 trybik.wyszkow@gmail. com www.trybik.pl Kross, KTM, Creme, Northwave, Puky
SKLEP ROWEROWY „TRYBIK” ul. Pasłęcka 7 tel. 22 499 49 04 trybik@trybik.pl www.trybik.pl Northwave, Puky, KTM, Creme
SNOW&SURF Al. Niepodległości 119 tel. 22 844 9999 info@mybike.pl www.mybike.pl Trek, Wheeler, Puky
ROWERY
PRO SHOP KTM’A MEGA-START SKLEP I SERWIS ROWEROWY ul. Miączyńska 5 tel./faks: 22 646 93 03 www.megastart.pl sklep@megastart.pl Shimano, Manitou, Fox ROWEROWEKLIMATY.PL al. Jana Pawła II 72 tel. 22 403 81 01 sklep@roweroweklimaty.pl www.roweroweklimaty.pl Giant, Shimano, Endura, Continental, Brooks, Sigma, Abus, Look, Lazer
SALON ROWEROWONARCIARSKI PRO-BIKE SKLEP I SERWIS, ORAZ SPECJALISTYCZNE SZKOLENIA ZAWODOWE ul. Igańska 34, tel. 22 810 50 55 sklep@probike.com.pl www.probike.com.pl mechanikrowerowy.pl Ponad 200 rowerów Unibike, Merida, Mbike, Apache
SKLEP ROWEROWY PROFI BIKE ul. Nowowiejska 5 tel. 22 825 13 51 Outlet Rowerowy ul.Belwederska 13 faks 22 875 97 51 profibike@wp.pl www.profibike.com.pl Trek, Kross, Jamis, GT, Orbea, Hercules
WYGODNYROWER.PL ul. Stawki 3 tel. 888 498 498 stawki@wygodnyrower.pl www.wygodnyrower.pl Pashley, Fuji, Batavus, Hercules
PM RIDER MATEUSZ ŁADA – SKLEP PARTNERSKI TREK ul. Szkocka 1 tel: 721 833 888 www.pmrider.pl BMC, TREK, THULE, EVOC
REMAR-SPORT ROWERY ELEKTRYCZNE ul.Robotnicza 1 tel. 531 999 892 tel. 794 521 771 kontakt@remar-sport.pl www.remar-sport.pl NAJWIĘKSZY WYBÓR ROWERÓW ELEKTRYCZNYCH W POLSCE, Hercules, Haibike, Winora, Kross, Kellys
WADOWICE SIX SECONDS ul. Mickiewicza 14 tel. 33 872 04 09 sklep@sixseconds.pl www.sixseconds.pl Trek, Scott, Giant, Goodman, Kross
m an ua l lo go
AIRBIKE.PL ul. Pańska 57 tel. 22 654 97 20 airbike@airbike.pl www.airbike.pl Specialized, Kellys, MBike, GT AIRBIKE.PL ul. Puławska 531 airbike@airbike.pl www.airbike.pl, Specialized, Kellys, MBike BDC-BIKE ul. Andersa 21 tel. 22 416 92 35 salonandersa@bdc-bike.com www.bdc-bike.com Jamis, Kross , Vittoria, Selle Italia BDC-BIKE ul. Mehoffera 26 tel. 22 676 72 36 salonwarszawa@bdc-bike. com www.bdc-bike.com Jamis, Kross, Merida, Kellys
SPORTSALES ROWERY I AKCESORIA KONA Al. Prymasa Tysiąclecia 60/62 tel. 22 837 18 06 www.sportsales.pl Kona, Cube, Specialized, Merida
SKLEP ROWEROWY T-BIKE.PL ul. Jastrzębowskiego 22 tel. 607 607 444 info@t-bike.pl www.t-bike.pl Kross, Endura, Yepp, Shimano, SKS, Cateye, Giro, Bell, Hamax, Continental
ŚWIAT ROWERU FIRMOWY SALON GIANT ul. Wybrzeże Gdyńskie 2 tel. 22 839 54 12 sklep@swiatroweru.com.pl www.swiatroweru.com.pl
WKRĘCENI.PL SKLEP I SERWIS ROWEROWY, PRZECHOWALNIA ROWERÓW ul. Św. Wincentego 99/1 tel. 22 428 61 00, tel. 503 766 459 sklep@wkreceni.pl www.wkreceni.pl Kross, Specialized
WYGODNYROWER.PL ul. Smolna 10 tel. 787 386 386. smolna@wygodnyrower.pl www.wygodnyrower.pl Pashley, Fuji, Batavus, Hercules
WEJHEROWO PHU PRO SPORT ul. I Brygady Pancernej Wojska Polskiego 86A tel./faks 058 672 31 06 biuro@prosport.wejher.pl www.prosport.wejher.pl www.sklepprosport.pl Giant, Kross, Unibike, Kellys, Trek, Author, Maxim, Medano, Eurobike, Accent, Limber WIELUŃ HURTOWNIA I PRODUCENT ROWERÓW MAJDLLER JAN MAJCHROWSKI Pl. Legionów 1 sklep: tel. 43 886 02 32 hurtownia: tel. 43 886 91 11 info@majdller.pl www.majchrowski-rowery. com.pl www.majdller.pl
WŁOCŁAWEK SKLEP LIKE BIKE ul. Kaliska 10/12 tel. 509 694 995 office@likebike.pl www.likebike.pl WROCŁAW AVENTURA SPORT SKLEP I SERWIS ROWEROWY ul. Sienkiewicza 47 tel. 71 728 74 16 kom. 695 402 888 info@aventurasport.pl www.aventurasport.pl Merida, Kellys, Kross, Unibike, Focus, Cossack, Maxim, Medanoriam
PROFESJONALNE SKLEPY I SERWISY ROWEROWE BIKE ATELIER ul. Szybka 3b/1 tel. 71 343 15 39 wroclaw@bikeatelier.pl www.bikeatelier.pl Merida, Trek, DT Swiss, Diadora, Sportful, Maxxis, ControlTech
PM RIDER MATEUSZ ŁADA ul. Powstańców Sląskich 5 tel: 660 773 039 www.pmrider.pl CANNONDALE, KTM, LAPIERRE, TREK, HAIBIKE, WINORA
ROVELOVE, SKLEP I SERWIS ROWEROWY ul. Buforowa 44 tel. 71 726 64 04 sklep@rovelove.pl www.rovelove.pl Kross, Giant, Dema
SALON ROWEROWY PRO-BIKE ul. Piękna 24 tel. 71 336 28 54 kom. +48 601 976 740 wrocław@pro-bike.pl www.rowerywroclaw.pl www.scottwroclaw.pl www.unibkewroclaw.pl Scott, KTM, Unibike, Mbike, Eurobike
SALON ROWEROWY SPORT-PROFIT ul. Pomorska 32 tel. 71 796 74 80 info@sportprofit.pl www.sportprofit.pl www.sklep.sportprofit.pl www.narty.sportprofit.pl Cube, Ghost, Unibike, Orbea, Merida, Maxim, Medano, Hercules, Puky, Cossack, Cannondale, MBM SERWIS ROWEROWY: SHIMANO SERWIS CENTER ul. Reymonta 5a tel. 71 795 88 60
WYSZKÓW SKLEP ROWEROWY „TRYBIK” ul. Wąska 13 tel./faks 29 742 66 39 trybik.wyszkow@gmail. com www.trybik.pl Kross, KTM, Creme, Northwave, Puky
ZABRZE ROWERY ul. Dworcowa 8A tel. 32 278 28 72 rower.zabrze@wp.pl Giant, Author, Scott, Trek
ZAKLICZYN U ŻABY SKLEP, SERWIS, WYPOZYCZALNIA ROWEROWA ul. Korczyńskiegi 27 tel. 14 665 33 07 kom. 504 245 355 serwis@uzaby.pl www.uzaby.pl Ghost, CkCossak, Enigme, Accent, Author, Shimano, Continental, Foog, BlackMountain, ShamanRacing ZIELONA GÓRA PHU CYKLOMANIAK PAWEŁ SCHREITER ul. Nowojędrzychowska 1 tel. 068 444 34 93 tel. 605 271 450 cyklomaniak@op.pl www.cyklomaniak.zgora. pl/sklep Unibike, Scott, Merida, Kross, Onill, Fuji
RANT JACEK SKRYPNIK ul. Św. Cyryla i Metodego 3 tel./faks 68 323 15 01 tel. 604 527 976 rantjacek.skrypnik@ neostrada.pl Author, Accent
ŻYWIEC SPORT PASJA JAREK DRAMAT MIODOŃSKI ul. Jana 4 tel. 607 980 214 tel. 605 080 260 sportpasja@gmail.com Trek, Jamis, Orbea, Leader FOX, Kellys, Selle Italia ID Match
KOLOSPORT.PL TOMASZ KOŁODZIEJCZAK os. Na wzgórzu 2
05/2015 WYDAWCA GRABEK MEDIA sp. z o. o. ul. Norblina 25, 51-664 Wrocław tel. 71 337 47 40, faks 71 347 83 87 REDAKCJA I BIURO HANDLOWE tel. 71 347 83 88, tel./faks 71 347 83 87 DYREKTOR WYDAWNICTWA Krzysztof Grabek krzysztof.grabek@magazynrowerowy.pl REDAKTOR NACZELNY Patryk Dawczak patryk.dawczak@magazynrowerowy.pl SKŁAD I PRZYGOTOWANIE DO DRUKU Mirosław Nogaj www.prepress-nogaj.com REKLAMA Krzysztof Grabek krzysztof.grabek@magazynrowerowy.pl Piotr Śliwa piotr.sliwa@magazynrowerowy.pl WSPÓŁPRACA Michał Popowski, Konrad Tomasiak, Ania Makuszewska, Wojciech Zdebski, Piotr Wyrwisz, Jurek Godłów, Jan Piątkiewicz, Wojciech Mincewicz, Weronika Żabińska, Łukasz Styrna, Karolina Kozłowska KOREKTA Jolanta Nogaj
SOGEST ul. Kazimierza Wlk. 19 tel./faks 068 329 96 89 ul. St. Wyszyńskiego 38D/35 tel./faks 068 323 76 35 ul. Podgórna 4 tel./faks 068 323 02 61 info@sogest.com.pl www.sogest.com.pl
FOTOGRAFIE Bart Andrzejewski, Piotr Matuszczak, Magda Tkacz, Karolina Polaczek
SKLEP I SERWIS ROWEROWY ATHLETIC SPORT Batorego 81 tel. 697 725 684 www.athleticsport.pl serwis@athleticsport.pl Kelly’s, Alpine, Cossack, Haibike, Winora, Corratec, Maxim, Enigme, Karbon
E-wydanie MR możesz kupić na www.e-kiosk.pl
ŻAGAŃ SKLEP ROWEROWY CYKLO-70 LECH WALCZAK ul. Księżnej Żaganny 9 tel./faks 68 451 18 71 kom.697 701 982 cyklo70@tlen.pl www.cyklo-70.pl Merida, Kross, Author, Giant ŻARY SKLEP I SERWIS ROWEROWY YELLOW BIKE ul. Zgorzelecka 16 tel. 535 825 471 info@yellow-bike.pl www.yellow-bike.pl Giant, Superior
PRENUMERATA I OFERTA DLA SKLEPÓW Karolina Kozłowska tel. 71 337 47 47 prenumerata@magazynrowerowy.pl
www.magazynrowerowy.pl
DRUK Techgraf © Copyright by Grabek Media ISSN 1643-8744, INDEX 372390
Wszystkie materiały objęte są prawem autorskim. Przedruk i wykorzystywanie w jakiejkolwiek formie bez wcześniejszej pisemnej zgody Dyrektora Wydawnictwa są zabronione. Prawa autorskie do opracowania plastycznego „Magazynu Rowerowego” należą wyłącznie do wydawcy. Sprzedaż bezumowna numerów bieżących i archiwalnych jest zabroniona. Działanie wbrew powyższemu zakazowi skutkuje odpowiedzialnością prawną. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam i ma prawo odmówić publikacji bez podania przyczyny. Czasopismo niniejsze nie stanowi oferty w rozumieniu prawa i jest publikowane jedynie dla celów informacyjnych. Ceny produktów są cenami sugerowanymi przez producentów lub dystrybutorów.
TWÓJ ULUBIONY MIESIĘCZNIK DOSTĘPNY TAKŻE W WERSJI
ELEKTRONICZNEJ!
MAGAZYN ROWEROWY
TAKŻE W WERSJI ELEKTRONICZNEJ!
Możesz go czytać, kiedy i gdzie zechcesz na komputerach z systemem Windows, na iPadach oraz na urządzeniach z systemem Android. Dostępne są zarówno wydania pojedyncze, jak i prenumerata, a każde wydanie jest przechowywane w Twojej własnej bibliotece. Po ściągnięciu połączenie internetowe nie jest konieczne.
Aby kupić Magazyn Rowerowy, wejdź na www.e-kiosk.pl/magazyn_rowerowy Pojedynczy numer już od 7,90 zł!