Magazyn Rowerowy 4/2016

Page 1

CEna: 10,99 zł (W tym 8% vat)

nr 4 [126]/2016 KWIECIEŃ

www.magazynrowerowy.pl

akademickie mistrzostwa Świata

SAHARA Z UNITED CYCLISTS RYSZARD SZURKOWSKI

#RoadToRio II

rowery

WHYTE G–160RC SUPERIOR XP 969

PO mIStrzOStWaCH ŚWIata na tOrzE

KATARZYNA PAWŁOWSKA



aaa aaa aaa

TWÓJ ULUBIONY MIESIĘCZNIK DOSTĘPNY TAKŻE W WERSJI

ELEKTRONICZNEJ!

MAGAZYN ROWEROWY

TAKŻE W WERSJI ELEKTRONICZNEJ!

Możesz go czytać, kiedy i gdzie zechcesz na komputerach z systemem Windows, na iPadach oraz na urządzeniach z systemem Android. Dostępne są zarówno wydania pojedyncze, jak i prenumerata, a każde wydanie jest przechowywane w Twojej własnej bibliotece. Po ściągnięciu połączenie internetowe nie jest konieczne.

SAHARA Fot: United Cyclists

Aby kupić Magazyn Rowerowy, wejdź na www.e-kiosk.pl/magazyn_rowerowy Pojedynczy numer już od 7,90 zł!

4/2016

3


N o w o ś c i

Wiosna w pełni! W przygotowanym dla Was numerze znajdziecie rozmowy z mistrzami świata – tegoroczną – Katarzyną Pawłowską o drodze do medali, oraz z Ryszardem Szurkowskim – tym razem o „duchu drużyny”. Lada moment – po kwietniowych klasykach – nastąpi czas różowego Giro. Nie wszyscy potencjalni zwycięzcy zdecydowali się na udział w nim – przygotowując się do kolejnych w tym roku wyzwań – Tourów, Mistrzostw Świata i Igrzysk Olimpijskich (kolejny odcinek RoadToRio). W tegorocznej edycji Corsa Rosa będziemy na pewno trzymać kciuki za Rafała Majkę. Zakończyły się już przygotowania do sezonu i amatorzy spragnieni rywalizacji wystartowali już w pierwszych wyścigach mtb i na szosie, a zawodowcy dostarczają kibicom wspaniałej rozrywki. Z coraz większą przyjemnością zasiadamy do oglądania relacji telewizyjnych i internetowych, śledząc poczynania naszych reprezentantów, często na kilku kontynentach jednocześnie. W tym numerze przedstawiamy Wam medalistów Torowych Mistrzostw Świata w Londynie oraz medalistów Akademickich Mistrzostw Świata na Filipinach. Polecam piękne zdjęcia Sahary, którą wzdłuż i wszerz przejechał Jacek Lisiecki z United Cyclists. Joanna Wołodźko Redaktor naczelna

6 Informator

12 ZaPoWIEDZI

14 SEZon otWartY

Ślężański Mnich w Sobótce

18 rYSZarD SZurkoWSkI Rozmowa o kolarstwie cz. 2

22 manGo

24 WHYtE

Solotest roweru G 160 RC

28 kona

30 SuPErIor

Solotest roweru XP 969 RED

76 DIEta

50 W PElEToNIE

78 SaHara

Pierwsze starty elity

54 BartoSZ HuZarSkI Dziennik zawodowca

56 konraD tomaSIak Ekipa kontynentalna

58 toroWE mIStrZoStWa ŚWIATA 62 PortrEt

Katarzyna Pawłowska

34 CZARNA GÓRA

68 AKADEMICKIE MISTRZoSTWA ŚWIATA

38 WarSZtat

Filipino Time

Budowanie ścieżek

Tuning zawieszenia IRT

42 CZAS NA GIRo D'ITAlIA 4

44 tWarZE GIro

Kto wygra w tym roku

4/2016

72 MoNIKA BRZEźNA 74 ZDroWIE Zimno i ciepło

Węglowodany Wyprawy z united Cyclists

86 #RoADToRIo CZ. 2

92 MASTERS I CyKloSPoRT Jazda indywidualna na czas

zdjęcie na okładce: Superior XP 969 RED fot. Dariusz Krzywański zdjęcie w tle: Bormio fot.: materiały promocyjne


aaa aaa aaa

4/2016

5


I N F O R M A T O R

KoszyK na bidon bontrager race X Lite w wieLu KoLorach Cena: 55 złotych Koszyk RL zapewnia tak samo niezawodne mocowanie bidonu, co model RXL z włókna węglowego, ale w tańszej wersji z kompozytu, będącej atrakcyjną alternatywą w zakresie mocowania i wyglądu. – Kompozytowe koszyki są bardzo wytrzymałe, ale lekkie – Atrakcyjny wizualnie koszyk mocno trzyma zarówno małe, jak i duże bidony – Odpowiedni do jazdy szosowej i górskiej Waga: 38 g

LamPKa bontrager ion 700 r Cena: 499 złotych Zdolna oświetlić każdą ścieżkę, nagradzana lampa Ion 700 R kryje moc światła w atrakcyjnej obudowie, prezentującej się dobrze na każdym rowerze szosowym, górskim czy miejskim. – Ulepszona optyka i kąt widzenia o zakresie 270 stopni sprawią, że zobaczysz więcej – Jasność: 700 lumenów zapewnia dioda LED CREE dużej mocy – strumień 700 lm, 450 lm, 250 lm oraz 50 lm z wyjątkowo jasnym błyskiem i nieregularnym błyskaniem – 700 LM – 1,75 godz., 450 LM – 3 godz., 200 LM – 6,75 godz., 50 LM + błysk – 22 godz., nieregularne błyski – 40 godz. – Pełne ładowanie w ciągu 5 godzin za pomocą uszczelnionego portu micro-USB – W zestawie: uchwyt Sync regulowany w zakresie 20 stopni, pasujący na kierownice 22,2-35,0mm – Kompatybilne z Blendr Model : Ion 700 R LED : 1 Widoczność : 1,524m+ (5000ft+) Czas przebiegu : 1,75 godziny przy 700 lm Bateria : Recharge Lith-ion 2900mAh Kolor : Biały

PomPKa stacjonarna bontrager turbo charger hP Cena: 249 złotych Dzięki wygodnemu uchwytowi i podniesionemu manometrowi nie ma nic łatwiejszego niż dopompowywanie opon za pomocą pompki podłogowej Turbo Charger. Uchwyt blokuje ją bezpiecznie na czas transportu czy przechowywania. – Bieg tłoka skonstruowany specjalnie z myślą o łatwiejszym napełnianiu do wysokiego ciśnienia – Stalowa konstrukcja i wymienne części wewnętrzne zapewniają długotrwałe użytkowanie – Nowa automatyczna główka pasuje zarówno do zaworów Presta, jak i Schrader – Duża, stabilna baza w dużym stopniu zapobiega wywracaniu – Wysoko umieszczony manometr (5 cm) ustawiony jest wygodnie dla oczu – Miękka, formowana rączka dobrze dopasowuje się do dłoni i sprawia, że prace pod wysokim ciśnieniem odbywają się w komfortowych warunkach – pompkę można zablokować w miejscu na czas transportu lub przechowywania – Długi przewód 114 cm, ciśnienie maksymalne 160 psi (11 bar)

Produkty dostępne w sklepie www.pmrider.pl oraz we Wrocławiu, ul. Powstańców Śląskich 5, Szkocka 1 6

4/2016


ion early fire

ioN - K_liTE Zip

Ochraniacz firmy ION posiada unikatową konstrukcję Snug Loop, silikonowe wstawki, uniemożliwiają osunięcie się ochraniaczy z kolan. Boczny zamek umożliwia szybkie założenie ochraniaczy, bez konieczności zdejmowania butów. – SAS TEC – Elastyczny materiał pod wpływem delikatnego nacisku idealnie dopasowuje się do kształtu kolana w czasie upadku natychmiast twardnieje pochłaniając całą energię uderzenia. – Satinized ® - T właściwości antybakteryjne – Power Aramid – Bardzo wytrzymały zewnętrzny materiał chroniący przed przetarciem – Dodatkowy rzep pozwalający na jeszcze lepsze, indywidualne dopasowanie. – Asymetryczna, anatomiczna konstrukcja zapewniająca właściwe ułożenie ochraniacza w czasie jazdy.

BUTy FivE TEN 5.10 Buty firmy Five Ten zostały zaprojektowane z myślą o rowerzystach preferujących pedały platformowe. Downhill, Freeride, BMX te buty będą idealnie trzymać stopę na pedale platformowym. 5.10 posiadają podeszwę opatentowaną przez firmę Stealth Rubber. W tylnej części buta znajduje się wstawka usztywniająca dla ochrony pięty. Stealth S1 to specjalna mieszanka gumy stosowana w butach górskich i sportowych, podeszwa wykonana ze Stealth ma na celu absorbowanie jak największej ilości wstrząsów oraz przykleić buta do pedałów jak „magnes". Jednym z dwóch sklepów w Polsce gdzie można buty zobaczyć na miejscu jest www.pro.shop.pl

Early ridEr SphErovElo

Cena: 399zł Spherovelo to chodzik wyprodukowany w Wielkiej Brytanii. Chodzik przeznaczony dla dzieci w wieku od 7 miesięcy do 2 lat, pomaga dziecku wykształcić zmysł równowagi, uczy kordynacji ruchowej. Zwycięzca Red Dot Design Award 2013 produktów. Zwycięzca Junior Design Award dla najlepszej zabawki 2013. – Dwa ustawienia jazdy - ze stabilizatorami oraz bez – Nadaje się już od 7 miesięcy (opcja ze stabilizatorami), a od 1 roku (po usunięciu stabilizatorów) – Uczy równowagi od najmłodszych lat – 4 uniwersalne kolory – Nadaje się do użytku wewnątrz i na zewnątrz – Zatwierdzony certyfikatem EN71 Dwa lata gwarancji Produkt dostępny: www.sportprofit.pl ul. Pomorska 32, 50-218 Wrocław

4/2016

7


I N F O R M A T O R

sCream 02

Wytrzymała i elegancka lampka Scream 02 świetnie sprawdzi się zarówno w mieście, jak i poza terenem zabudowanym. Lampka rowerowa Scream 02 to młodsza siostra modelu Scream – najbardziej popularnej lampki wrocławskiego Mactronica. Wodoodporna (IP65), wykonana z aluminium lampka jest wytrzymała, a przy tym niezwykle elegancka. Jej wielką zaletą jest system podwójnej soczewki, który sprawia, że dioda Samsung 5 W LH351B LED świeci z mocą aż 400 lumenów - dzięki temu Scream 02 rozświetli mrok nawet na 200 metrów przed kołem roweru. Lampka posiada funkcję fokus, która pozwala na dostosowanie szerokości wiązki do indywidualnych potrzeb i panujących warunków. Model wyposażono we wskaźnik poziomu baterii, który umieszczono we fluorescencyjnym włączniku – łatwym do znalezienia w ciemności. Zasilana trzema bateriami AAA lampka może działać w czterech trybach, w tym w trybie migającym, który uruchamia się przez dłuższe przytrzymanie włącznika. Możliwy jest łatwy montaż i demontaż lampki oraz wykorzystywania Scream 02 jako latarki ręcznej. Umieszczona w atrakcyjnym opakowaniu wraz z bateriami i zapasowymi o-ringami (w kolorze czarnym i pomarańczowym) będzie znakomitym prezentem dla każdego fana rowerowych przygód. www.mactronic.pl

Czołówka Phantom

Odporna na wodę i upadki, wyposażona w źródła światła zapewniające niemal 200 metrów widoczności – oto designerska latarka czołowa Phantom. Wybierając się na rowerową wyprawę warto zadbać o odpowiednią widoczność. Oprócz obowiązkowego oświetlenia zapewni ją dodatkowe źródło światła, jakim jest latarka czołowa. Phantom posiada dwa źródła światła, z których mocniejsze zapewnia imponującą moc 500 lumenów (dioda Cree z soczewkami światła rozproszonego i skupionego). Wynik ten przekłada się na ponad 190 metrów widoczności co sprawia, że jest się doskonale widocznym dla innych uczestników ruchu, ale przede wszystkim odpowiednio szybko można dostrzec przeszkody na drodze. Dodatkowo na zasobniku baterii umieszczono 4 diody Nichia. Latarkę wyposażono ponadto w system płynnej regulacji światła ADS, który pozwala dobrać idealną moc świecenia. Phantom pracuje nawet przez 40 godzin – to m.in. zasługa systemu kontroli napięcia, który przełączy lampkę na niższy poziom, by oszczędzić słabnące baterie (4xAA). Zaletą lampki jest regulowany kąt głowicy - 180 stopni - który umożliwia skierowanie światła bezpośrednio przed koło roweru by nie oślepiać osób zbliżających się z przeciwka. Wodoodporna (IPX4), niewrażliwa na wstrząsy i upadki (z 1 metra) czołówka Phantom świetnie sprawdzi się na wyprawach terenowych – to konieczne wyposażenie wszędzie tam, gdzie liczy się niezawodność. Dodatkowa moc światła...

w teren z noise 02

Zaprojektowana specjalnie do jazdy terenowej po zmroku lampka Mactronic Noise 02 to gwarancja wysokiego poziomu bezpieczeństwa i niezawodności nawet w najtrudniejszych warunkach. Wykonana jest z materiałów o wysokiej odporności na wstrząsy. Dioda Cree XM-L zapewnia aż 500 lumenów mocy, co pozwala otrzymać silną i skoncentrowaną wiązkę światła oświetlającą drogę daleko wprzód. Mocne światło pozwala uniknąć przeszkód w terenie czy drogowych wyrw. Dzięki zmodernizowanej wersji akumulatora Li-on o zwiększonej pojemności (aż 2600mAH), lampka działa aż do 11 godzin. Akumulator może być ładowany zarówno przez USB, jak i standardowe połączenie 230V Ac, a w razie konieczności wymieniony na trasie. Lampka wyposażona jest także w nowoczesny system chłodzenia głowicy, który zapewnia jej większą żywotność zwiększa energooszczędność. Noise 02 montujemy na kierownicy bez użycia śrubokrętu, lub na kasku (uchwyt w komplecie). Wysoka wytrzymałość modelu łączy się z niepowtarzalnym designem – za oryginalny kształt i wzornictwo odpowiada wrocławska ASP. www.mactronic.pl

8

4/2016


lampki kask

KasK Bell super 2r MIps lady 2016 Innowacją jest odpinana szczęka. W trzech prostych ruchach możemy z kasku typu full face otrzymać kask o „tradycyjnej formie". Skorupa po odpięciu szczęki posiada dłuższą część tylną niż zwykły kask XC dzięki czemu kask oferuje jeszcze większe bezpieczeństwo. Poprzez zastosowanie technologii MIPS® (MIPS naśladuje jeden z „systemów bezpieczeństwa” istniejący w ludzkiej głowie) kask doskonale absorbuje każde uderzenia. Ta opatentowana technologia pozwoliła osiągnąć doskonałą elastyczność warstw konstrukcyjnych względem siebie. – możliwość zamontowania na kasku kamery GoPro – Bell Super 2R ma demontowany daszek. – 33 otwory wentylacyjne zapewniają bardzo dobra wentylację. Rozmiary: S (52-56cm) M (55-59) L (58-62cm) Produkt dostępny: www.sportprofit.pl ul. Pomorska 32 50-218 Wrocław

r e kl ama

4/2016

9


I N F O R M A T O R

ROWEROWE ABC

Zachęcamy do lektury książek o tematyce rowerowej. Rozszerzycie swą wiedzę na temat jazdy rowerem górskim oraz poznacie praktyczne porady wielokrotnych mistrzów świata. Dzięki temu z pewnością poprawicie nabyte umiejętności i zdobędziecie dodatkowe informacje o rowerach.

Wydawnictwo Buk Rower Czynszowa 6 lok. 71 03-417 Warszawa www.bukrower.pl r e kl ama

studia I i II stopnia w trybie stacjonarnym lub niestacjonarnym

studia I i II stopnia w trybie stacjonarnym lub niestacjonarnym

10

4/2016

BidOn ElitE CRystAl OmBRA

Edycja Giro d'Italia 550ml Sugerowana cena 39 zł Dystrybutor marki Elite w Polsce Shimano Polska


aaa aaa aaa

4/2016

11


z a p O W I e d z I

Włoskie BORMIO zaprasza w lipcu na MTB BIKE Transalp

Kraina słynna z pięknych ścieżek i tras rowerowych będzie gościć kolarzy MTB ścigających się w Bike Transalp. Od 17 do 23 lipca tygodniowa przeprawa przez Alpy – dla zuchwałych. Siedem dni, 520 kilometrów, siedemnaście kilometrów przewyższeń do pokonania. Spodziewana ilość uczestników: ponad 1200 z 40 krajów. Bormio to idealne miejsce na regenerację, odzyskanie sił i przygotowanie się do dalszej drogi. W Bormio goszczą dwa etapy: Czwarty – 20 lipca (z Livingo do Bormio) – tu do pokonania są odcinki Passo Alpisella i Passo Umbrail, trasą przez Bocchetta di Forcola (2,768m). Częśc trasy prowadzi przez szlak rozpoczynający się na górze Stelvio. Gwarantowane piękne widoki! Piąty etap – 21 lipca (z Bormio do Mezzany) – to etap „Królewski” – wymagający, ambitny odcinek a organizatorzy zapowiadają ciężkie techniczne fragmenty. więcej informacji: www.bormio.eu

ALTA VALTELLINA

Jeśli nie jesteście jeszcze gotowi na wielodniowe wyzwanie, skorzystajcie z zaproszenia na wyścig jednodniowy – Ala Valtellina Bike Marathon. 30 lipca pojedziecie pięknymi trasami z Issolaccia Valdidentro przez piękną Alta Valtellinę. więcej informacji: www.altavaltellinabike.it

12

4/2016


BORMIO aaa aaa

4/2016

13


W

p e l e T O n i e

Sezon

OTWARTY

Tekst: Joanna Wołodźko Zdjęcie: Dariusz Krzywański

Tradycyjnie od lat u podnóża Ślęży w pierwszy kwietniowy weekend następuje pozimowe „sprawdzenie nogi”. Do rywalizacji po zimowej przerwie na trasie Ślężańskiego Mnicha przystępują wszystkie kategorie wiekowe oraz amatorzy.

14

4/2016


Sezon oTWARTY

4/2016

15


Fot: Dariusz Krzywański

P E L E T O N I E

Katarzyna Wilkos na mecie

W

Podium elity mężczyzn.

16

4/2016

Fot: Julia Wołodźko

iele się działo w Sobótce w tym roku: były wyścigi dla dzieci, start ponad 800 amatorów, w kategoriach młodszych ścigała się młodzież, a na koniec elita kobiet i mężczyzn. Wśród pań wygrała Katarzyna Wilkos (Mat Atom Sobótka), druga była Alicja Ratajczak (Mróz Colnago Jedynka Kórnik), a trzecia Paulina Brzeźna-Bentkowska. Zwyciężył Paweł Franczak (Verva ActiveJet), drugie miejsce zajął mistrz świata w omnium Alois Kankovsky (Author Whirlpool), a podium uzupełnił Sylwester Janiszewski (WibatechFuji). W Alei Gwiazd Kolarstwa swoje tablice odsłonili: Tadeusz Mytnik, Wojciech Matusiak, Krzysztof Sujka, oraz przełajowcy Andrzej Mąkowski i Grzegorz Jaroszewski.

Tadeusz Mytnik: – To wielka uczta kolarska na moich rodzinnych terenach – urodziłem się w pobliskich Nowicach. Za młodych lat często tu jeździłem i wyrosłem na sportowca. Sobótka była zawsze ważna dla kolarzy – tu się wiele dzieje i robi dla naszej dyscypliny. To wielkie centrum kolarstwa, stąd pochodzą dobrzy kolarze i można się tu świetnie pościgać. Za tę przychylność należą się wielkie dzięki władzom miasta – ale też kibicom, dzięki którym jest to prawdziwy teatr na świeżym powietrzu, tyle że bez biletów. To nasze „przedstawienie” jest dobre dla całej społeczności, dla podtrzymywania kontaktów – spotykamy się tu przecież ze znajomymi, kibicujemy dzięki panującej tu rodzinnej atmosferze. Ten sport jest nośnikiem dobrej energii. Odbył się też "Pierwszy Weekend Testowy” Huzar Bike Academy, zorganizowany przez Bartosza Huzarskiego – Sporo osób skorzystało z treningów na otwartym powietrzu – ponad 50 . Przejechaliśmy fajną rundę, grupą przejechaliśmy cały dystans

Podium elity kobiet.

zakończony uphillem pod przełęcz Tąpadła, a na zajęciach dodatkowych było nas akurat tyle, że mogliśmy spokojnie przeprowadzić indywidualne ćwiczenia i każdemu poświęcić czas. Wiele osób, jak zwykle, dowiedziało się o naszej imprezie po fakcie i zapowiedziało udział w kolejnej. Najbardziej podobały się zajęcia z dietetykiem i zajęcia na sali. Zadowoleni są też nasi partnerzy, współorganizujący ten weekend – pogoda nam dopisała i całe miasteczko „żyło” przez te dni. Planuję więc następne takie spotkanie – w weekend Mistrzostw Polski. Będzie ono prawdopodobnie dwudniowe – zapowiada Bartek – Został już zakupiony autobus dla naszej Akademii i pod koniec kwietnia będzie gotowy, czyli przebudowany i oklejony. Wszystko dzięki akcji Polak Potrafi. Paweł Franczak – zwycięzca wyścigu elity – To moje pierwsze zwycięstwo od półtora roku, a bardzo lubię się tu ścigać – przyjeżdżam tu zawsze z rodziną, która mi kibicuje. Cieszę się że wygrałem – to zakładał nasz plan, który przygotowaliśmy na

Fot: Julia Wołodźko

W


ostatniej rundzie doszły skurcze, ale na finisz się zebrałem i wjechałem siódmy. Jechało mi się dość lekko, ale pomiar watów pokazał, że wcale nie była to lekka jazda. Bardzo podobała mi się dziś jazda chłopaków z „Vervy” – fajnie jechali drużynowo, choć na końcówce było ich za mało do pomocy Franczakowi – na szczęście jest on na tyle mocny, że sam sobie poradził. Widziałem też jak sobie chłopaki w tym pierwszym roku radzą za granicą – i rzeczywiście radzą sobie nieźle. Dziś dojechaliśmy dość spokojnie – nawet byłem tym zaskoczony. Ale to chyba wina tej pogody – jest słońce, to nikomu nie chce się ścigać. Jak nie ma słońca, każdy gna byle szybciej do domu – śmieje się Bartek. – Generalnie – na przetarcie przed Belgią – akurat. Pojadę trzy kwietniowe wyścigi i będzie po pierwszej części sezonu – szybko to leci ! Łucja Pietrzak – Od początku jechałyśmy aktywnie jako drużyna – starałyśmy się atakować na każdej rundzie, na każdym podjeździe. Dziewczyny z innych klubów nie odpuszczały i rywalizacja była naprawdę zawzięta. Przy tej pogodzie – słoneczne 18oC – świetnie nam się ścigało, w zjazdy wchodziłyśmy na pełnych prędkościach (max 67 km/h). Szczęśliwie nie było żadnych kraks, których trudno byłoby uniknąć w deszczu. Cała trasa może nie była zbyt długa, ale było na niej sporo podjazdów, a dodatkowym utrudnieniem był dość silny wiatr. Monika Brzeźna – Byłam przez dużą część wyścigu w czteroosobowej ucieczce. Dziś pojawiły się nietypowe utrudnienia – wprawdzie trasa jest wszystkim dobrze już znana, ale wiatr wiał inaczej niż zazwyczaj. Odcinki prowadzące do podjazdów pokonywałyśmy pod wiatr, ale po atakach pod górę ciężko było nam utrzymać przewagę nad goniącym peletonem. Później poszły kolejne kontry, ale szczęśliwie w każdym odjeździe była któraś z „naszych”. W ostatnim była Kasia Wilkos, a wiemy, że jest szybka – wyczuła właściwy moment i wygrała.

Monika Strychar wygrała amatorski wyścig kobiet

Młodzicy – najszybciej finiszował Kacper Majewski (KKS Gostyń). W młodziczkach podium zdominowały Czeszki – wygrała Dagmara Hejhalova (Dukla Praha), a trzecia była Gabriela Bartowa (Skc Tufo Prostějov). Przedzieliła je Olga Wankiewicz (Copernicus Toruń). Wsród juniorów młodszych najlepszy był Stefan Michalicka (Akademia Petra Sagana). Wyprzedził Karola Wawrzyniaka i Kacpra Walkowiaka (obaj UKS Copernicus SMS Toruń). Najlepszą juniorką młodszą po raz kolejny była Marta Jaskulska (LKK Warmia Biskupiec) Wyścig juniorów wygrał Mikołaj Konieczny (KKS Gostyń) przed Bartoszem Rudykiem (ALKS Stal-Ocetix-Iglotex Grudziądz) i Jurim Hollmannem (LV Brandenburg/ Cottbus). Najlepszymi juniorkami zostały Litwinki, Olivija Baleišytė i Justina Jovaisyte, trzecie miejsce dla Kaji Rysz (ZKS Stal Rzeszów). Prezes Polskiego Związku Kolarskiego Wacław Skarul krótko podsumował imprezę: W tym roku panowała fantastyczna atmosfera, a cała impreza to była prawdziwa uczta dla kibiców. Sprzyjała nam też pogoda. Jestem przekonany, że to będzie dobry sezon dla polskiego kolarstwa – pokazuje to liczba zawodników na starcie, a także poziom rywalizacji.

Marcin Bartolewski – pierwszy w M30 – na mecie wyścigu amatorów.

Fot: Julia Wołodźko

odprawie. Jestem szczęśliwy, że się przełamałem i wreszcie wygrałem – to pierwszy klocek w tegorocznej układance – a mam nadzieję, że będzie ich więcej. Przez większą część wyścigu mieliśmy przed sobą ucieczkę, jednak był w niej nasz zawodnik – Łukasz Bodnar – więc podium nam nie uciekało. Celem było zwycięstwo, więc po dogonieniu tej grup – zgodnie z ustaleniami z dzisiejszej odprawy, na której zostałem wybrany na lidera ekipy – zaatakowałem i udało się zwyciężyć. Wyczekałem tym razem do końca, bo kilka razy wcześniej zdarzyło mi się zacząć za wcześnie finiszować – dziś nie popełniłem tego błędu i wystarczyło 150 m. Trasa była jak zwykle wymagająca – w Sobótce idealna na otwarcie sezonu – interwałowa i selektywna. Tu zawsze wieje i chyba nigdy nie dojechali do mety wszyscy ze startujących. Prędkości maksymalne powyżej 70 km/h – czyli niezbyt szybko. Cel w tym roku? To oczywiście Mistrzostwa Świata – choć nie chcę na razie tego głośno mówić … Dariusz Batek – w ucieczce przez prawie wszystkie rundy – Uciekałem od drugiej rundy – tam zawiązała się akcja: zaczął „Bodi”, ja doskoczyłem, dojechał do nas Czech Michael Kukrle. Bardzo fajnie się to układało, współpracowaliśmy we trzech i ta ucieczka dobrze prognozowała. Na końcu niestety zaczęły się skoki – choć myślę, że powinniśmy byli zaczekać do ostatniej rundy, bo mieliśmy bezpieczną przewagę. W efekcie zostałem sam. Do zwycięstwa zabrakło mało, nawet bardzo mało – doszli mnie trzysta metrów przed metą. A dojazd do niej jest bardzo ciężki – pod wiatr i lekko pod górę, więc nie dałem rady – ostatnie dwie rundy jechałem przecież zupełnie sam. Wygrałem wczoraj kryterium w Dzierżoniowie – i to dla mnie niespodzianka, bo był to mój pierwszy w tym roku start, a wiadomo, że pierwsze są zawsze ciężkie. Po dobrze przepracowanej zimie i wiośnie, takie dwa starty w weekend to duża przyjemność. Teraz przygotowuję się do Grodów Piastowskich – to pierwsza ważna wiosenna etapówka. Bartosz Huzarski – Od początku założyłem, że będzie finisz z grupy. Jechałem więc spokojnie. Do wyboru były dwa bezpieczne miejsca – sam przód albo sam tył, bo w środku jest zawsze trochę niebezpiecznie. Jeszcze nie mam dobrej nogi, jestem po chorobie a w dodatku przejechałem dziś rano 40 km (plus wyścig – prawie 140 km), więc na

Fot: Julia Wołodźko

OTWARCIE SEZONU W SOBÓTCE

4/2016

17


w y w i a d

"Team Spirit"

r y s z a r d

szurkowski

e ta p I I

rozmawiała: Joanna Wołodźko

„ Byliśmy ze sobą więcej niż w domu – na zgrupowaniach, na wyścigach, na wyjazdach. Ciężko było się nie lubić. Ale oczywiście nie ze wszystkimi. Niektórych z nich słabiej dziś pamiętam – przypominam ich sobie dokładniej czytając Kronikę Kolarstwa Polskiego”.

Kiedy ze „zbieraniny” indywidualności powstaje wspaniała drużyna? Czym innym jest jazda dla pieniędzy, a czym innym dla wyniku. Jeśli chcemy jeździć w najlepszej drużynie, nie będąc liderem, to właściwie głównie z myślą o tym, by dobrze zarobić. Dodatkową motywacją jest to, że jest się w drużynie, która wygrywa. Czym innym jest „duch drużyny” – każda ma na to swój przepis. Drużyna musi mieć kogoś dobrego w swojej dziedzinie – sprintera czy górala – który wygrywałby konkretne wyścigi czy etapy. Wtedy wiadomo, na kogo się pracuje. Jeśli wszyscy są równi – to według mnie nie można tak funkcjonować, bo każdy chciałby wygrywać.

18

4/2016

Jak zbudować dobry team? Przede wszystkim musi być dobry trener. Teraz jest mnóstwo „instruktorów internetowych”, którzy na podstawie parametrów i wyników zawodnika rozpisują plany treningowe. To może zgodne z dzisiejszymi nowinkami technicznym, ale zupełnie pozbawione perspektyw na prawdziwy sukces. To samo dotyczy grup zawodowych – zawodnika trzeba dobrze znać i obserwować. Są niestety takie drużyny, gdzie trener zajmuje się tylko sprawami technicznymi, załatwia wyścigi, stroje, zgłoszenia – tam też nie będzie dobrych wyników. Znałem też takiego trenera, który chwalił się, że tylko jeden zawodnik wytrzymał jego tre-

ning – tak przecież nie można! Tym bardziej, że ten jeden też wcale nie był dobrze przygotowany – miałem okazję spotkać go jakiś czas później jako trener kadry. Chłopak był silny, ale mało wytrzymały, a przecież w kolarstwie to bardzo ważne. A klimat w drużynie – jak bardzo jest istotny? Na pewno główny sponsor nie może się wtrącać w sprawy wewnętrzne teamu. Natomiast jego rolą jest wskazanie głównych imprez, do których zespół ma się przygotować. Dzięki temu trener ma szansę odpowiednio przygotować zawodników, a oni – znając swój kalendarz startów i rozumie-


ryszard szurkowski

jąc postawione przed nimi zadania – lepiej trenują. Jeśli team szykuje się na wszystko w sezonie – to tak jakby się na nic nie szykował. Czy może istnieć drużyna bez lidera? Może być, ale nie będzie wygrywać. Czasem uda się zdobyć jakieś trofeum, nawet wygrać etap wieloetapówki, ale nie będzie to sukces powtarzalny.

Jak więc planować sezon? Przede wszystkim trzeba ustalić, które wyścigi są tymi „ważnymi”– które są istotne na początku sezonu, w środku i na końcu. Od tego właśnie jest wnikliwy obserwator, czyli trener: widząc, którzy zawodnicy są mocni na początku sezonu, wiosną – ich właśnie wyznacza na liderów np. Grodów Piastowskich. Do pracy kierowani są wówczas ci, którzy zaczną

wygrywać dopiero w czerwcu, lipcu, a majową etapówkę potraktują jako trening. W kolejnym okresie znów planuje się ważne wyścigi klasyczne i etapowe – tu też zadaniem trenera jest wybranie odpowiednich zawodników, gdyż klasyki wygrywają zawodnicy silni nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Do tego też trzeba się przygotować specjalnymi treningami. Dlaczego Froome czy Wiggins nie jeżdżą „wszystkiego”? Bo szykują się do jednego, głównego celu. Jak precyzyjny musi być taki plan? Nie może brzmieć „Będziemy chcieli…”. Tak nie wygra się żadnego ważnego wyścigu! A klimat w teamie? Czy jest ważny dla wyniku lidera? Przede wszystkim drużyna nie może jeździć „każdy sobie”. Wiadomo, że jest to zbiór indywidualności – mężczyzn czy kobiet –

projekt graficzn

Może być dobrze w drużynie, która nie wygrywa? Jeśli w programie z góry jest wiadomo, że tak będzie i nie ma nadziei na zwycięstwo, wtedy można się cieszyć z mniejszych sukcesów – że była ucieczka, że wykorzystano wszystkie nadarzające się okazje. Dobrze jest wtedy, gdy realizuje się założone zadania. Skoro już wiadomo, że nie będzie zwycięstwa np. w Tourze, ważne jest, by być w najlepszej piątce czy dziesiątce, mieć sukces na którymś z etapów. Tu ważne jest również podejście sponsora, który musi wiedzieć jakie są założenia, by móc się z nich razem z drużyną cieszyć. Jeśli zostaną sformułowane niemożliwe cele – zawsze pozostanie niedosyt, a to jest niezadowalające dla każdego.

– robić badania, sprawdzać biografie i możliwości sportowe. Wspólnie z dyrektorem grupy – w oparciu o kapitał ludzki – ustala kalendarz startów. Ważne jest nie tylko to „gdzie”, ale też „co” jesteśmy w drużynie w stanie zrobić. Jadąc w sezonie bez takiego planu – mocnymi zawodnikami – można być ciągle „blisko”, a nawet czasem coś wygrać. Niestety – problemy pojawiają się przy konfrontacji z drużynami, które mają bardziej precyzyjne przygotowania i plany. Wtedy chaotyczne „jakoś to będzie” zupełnie przestaje działać i wszystko się sypie.

pański

y: Marcin Szcze

Czego brakuje jeszcze polskim drużynom, by zabłysnąć „pełnym blaskiem” na międzynarodowej arenie? O wielu aspektach pracy zespołu decyduje przede wszystkim trener. Nie może być tylko dyrektorem sportowym. Jego zadanie nie ogranicza się do planowania obozów sportowych i dojazdów na nie. Musi być specjalistą od szkolenia

4/2016

19


w y w i a d

Ryszard Szurkowski na trasie Ślężańskiego Mnicha 2016

20

4/2016

Potem to pan został trenerem kadry. Tak – i nie wziąłem do kadry tych wówczas najlepszych. Był to trudny wybór, ale oni naprawdę chodzili wówczas swoimi drogami. A w kadrze liczy się specyf iczny klimat – tam musi się dogadać każdy z każdym. Nie wziąłem ani Tadka Krawczyka, ani Andrzeja Serediuka, ani Koryckiego. Wziąłem młodszych – tych, którzy chcieli się wykazać. Wiedzieli, że wynik lidera idzie w świat. Że jest to również ich

wynikiem. Wcześniej Łasak uczył nas tak, że to my decydowaliśmy jako zespół, kogo dobieramy do nas. Mówił „mamy jedno miejsce, ale dwóch chętnych – z kim będzie wam się lepiej współpracować?” To było dla nas ważne. I tworzyło odpowiedzialność – nie były to przypadkowe osoby. Kwiatkowski ma Gołasia, Sagan – Bodnara. Pan zawsze z Brzeźnym… To ważne gdy trener widzi, z kim dobrze się jeździ – nie tylko wyścigi, ale i treningi. I kto pracuje na lidera nie tylko dlatego że dostaje za to pieniądze. Ktoś taki jak Sagan na pewno sam może powiedzieć dyrektorowi sportowemu, z kim chce pracować. Wiadomo, że dobry kumpel pomoże w trudnych chwilach– nawet żeby móc sobie pogadać. To też ma przecież znaczenie. Taką rolę mają również masażyści w drużynach – im mówi się więcej niż trenerowi, kumplowi czy nawet dziewczynie. Po największym wysiłku, gdy przychodzi czas relaksu, najsilniej odczuwa się rozłąkę, tęsknotę za domem i zmęczenie. Nie myśli się o tym, co będzie jutro i kolejnym wyzwaniu. To dobry czas na rozmowę – tym bardziej, że są to często cykliczne rozmowy z zaufaną osobą. Masażysta jest bardzo ważnym członkiem grupy.

Fot: Julia Wołodźko

silnych i często niezależnych. W czasach „po Łasakowskich” – w latach osiemdziesiątych – było wielu zawodników mogących zrobić dobry wynik. Ale okazało się, że to nie grupa, tylko zbiór niezależnych jednostek, z których każdy był dobry. Nie umieli współpracować i w efekcie na zawodach żaden nie był w stanie wygrać. Gdyby jeździli drużyną tak jak wcześniej – byłyby wyniki. A tak dojeżdżali około piątej pozycji.

Jak są dobierani? „Maseży” są najczęściej byłymi kolarzami lub wywodzą się ze środowiska kolarskiego. To specyf iczne i ważne osoby w grupach. Mają często dużą wiedzę nie tylko o masażu, ale w ogóle o kolarstwie. Często protegują młodych, zdolnych zawodników do


ryszard szurkowski

Czy przyjaźniliście się, gdy byliście drużyną? To było różnie. Wiadomo było, że gdy się jedzie na wyścig, gdzie trzeba walczyć i wygrać, więc zawodnicy muszą zaakceptować na kogo będą pracować. Jedni byli w to bardziej zaangażowani – inni mniej, ale byli. A wszystko i tak wychodziło w bezpośredniej walce. Gdy ktoś mówił „nie idzie mi” – ale jechał dalej i nie pomagał – nie chcieliśmy go więcej w drużynie. Oznaczało to przecież, że nie był w stanie przełamać się do pomocy innym – kosztem swojego wyniku. Nie można grać „na siebie” w niektórych sytuacjach. Dlatego akurat wtedy, gdy ja jeździłem, kadra była właściwie niezmienna. Było nas ośmiu – a czterech przez klika lat tych samych. Nie mogliśmy też w związku z tym startować wszędzie – było nas za mało. Na co dzień jeździliśmy w różnych klubach – a kadra była „ponad podziałami”. Zdarzało się, że na

Fot: Eugeniusz Warmiński / Sportowiec 1969

teamów, w których już pracują – w grupach zagranicznych jest wielu pracujących tam Polaków i to też na pewno pomaga naszym zawodnikom w kontaktach z Zachodem. Jeśli chodzi o kolarzy – wiadomo, że grupa angielska w pierwszej kolejności zatrudnia Anglików, hiszpańska – Hiszpanów. Ale naszych jest już około dziesięciu w dobrych teamach – to całkiem spora grupa.

wyścigach pomagaliśmy sobie mimo innych barw klubowych. Poza tym kolarstwo klubowe też wyglądało kiedyś inaczej. Na przykład Hanusik był sam, Czechowski – też, Kaczmarek był ze Stomilu, Magiera – sam, Mytnik z Floty, Krzeszowiec z Gliwic, ale jedyny tam tak mocny – i wtedy główną naszą drużyną była kadra. A dla kadry głównym celem był Wyścig Pokoju. Już od jesieni było wiadomo, kto jest w kadrze. Nawet wygrywając Tour de Pologne, nie miało się zapewnionego w niej miejsca na Wyścig Pokoju.

Przyjaźniliście się poza wyścigami? My właściwie byliśmy ze sobą więcej niż w domu – na zgrupowaniach, na wyścigach, na wyjazdach. Ciężko było się nie lubić. Ale oczywiście nie ze wszystkimi. Niektórych z nich słabiej dziś pamiętam – przypominam ich sobie dokładniej czytając „Kronikę Kolarstwa Polskiego". Z wieloma przyjaźniłem sie wtedy i tak jest do dzisiaj.

4/2016

21


s p r z ę t

mango

– DecyDuje Twój sTyl W ruchu miejskim najlepiej sprawdzają się rowery o prostej konstrukcji i łatwej obsłudze. Najważniejsze dla użytkownika parametry to niezawodność i waga oraz wygląd. Rowery coraz częściej dobieramy do sposobu jego późniejszego użytkowania i do charakteru właściciela. Mango pozwala nam dowolnie zaprojektować wygląd roweru. Możemy wybrać na zamówienie dowolny kolor z palety – a do wyboru są setki kombinacji, i dobrać dopasowany do koloru ramy osprzęt . Również łańcuchy są

22

4/2016


mango bikes

dobierane w tonacji pasującej do całości. Producent ma również do wyboru siodełka kolorystycznie dopasowane do ram. Mango są proste w obsłudze. Rowery produkowane są z pojedynczą przerzutką z przełożeniem 44/16, co oznacza możliwość przemieszczania się z naprawdę dużą prędkością, można też na nich swobodnie pokonywać wzniesienia. Dla miłośników ostrego koła – rower idealny. Jeśli natomiast nie lubicie gdy pedały obracają się gdy kręci się koło – możecie przełożyć tylną piastę. Uzyskacie rower z „pojedynczą przerzutką”. Brytyjska firma proponuje do wyboru różne kształty kierownic – warto wybrać tę pasującą do całości wymarzonej stylizacji. Po złożeniu zamówienia powstanie rower „uszyty na miarę” – dokładnie taki jakiego potrzebujemy . Wszyskie „składniki” można wybrać na stronie www.mangobikes.pl Waga: ok. 10 kg Rower kosztuje od 1799 zł.

4/2016

23


s o l o T e s T

G-160 RC Tekst: Piotr Śliwa Zdjęcia: Dariusz Krzywański

Kilka lat temu wprowadzono standard sztywnej osi 15 mm z przodu oraz 12 mm z tyłu – zwiększenie długości tylnej osi z 135 mm do 142 mm poprawiło sztywność dużych kół, zwłaszcza w rowerach typu enduro. Zabieg ten poprawia prowadzenie roweru w trudnych warunkach przy dużej prędkości. Starsze rozwiązania są wypierane przez nowe koncepcje projektowe.

W

rowerze Whyte G-160 RC możemy spotkać rozwiązanie idące o krok dalej. Rower posiada nowy standard, wymyślony przez firmę SRAM. Zwiększono w nim długość przedniej piasty z 100 mm do 110 mm oraz tylnej piasty ze 142 mm do 148 mm – tym samym kołnierze piasty zostały powiększone o 6 mm z tyłu o 10 mm z przodu. System Boost jest kolejnym etapem w walce o większą sztywność. Rock Shox Pike RC, który odpowiada

24

4/2016

za przednie zawieszenie w G-160 RC, zgodnie ze standardem boost umożliwia odbiorcy założenie opon o szerokości do 3 cali. Montaż opon o tak szerokim profilu powoduje zwiększenie obwodu koła. Takie konfiguracje nazywane są plusami 27,5+, a ich obwód zewnętrzny jest równy obwodowi kół 29 calowych. Użytkownik, decydując się na taką modyfikację, korzysta z wszechstronności modelu G-160RC. Rama w części tylnego trójkąta posiada spory prześwit, sprzyjający


Whyte G-160 RC

szerokiemu profilowi opony. Rower staje się maszyną wielozadaniową, sprawdzającą się w różnych stopniach trudności terenu. Konfiguracja z opon 27,5 na 27,5+ sprawi, że śnieg czy sypkie nawierzchnie staną się bardziej uległe i w większości przypadków możliwe do przejechania. Kolejnym przemyślanym elementem wpływającym na sprawne toczenie się kół są asymetryczne obręcze firmy WTB. Szerokość tych obręczy jest tak dobrana, aby sprawnie toczyły się zarówno koła standardowe 650b/27,5, jak i 27,5+. Koło zaplecione na obręczach asymetrycznych posiada po obu stronach szprychy o takiej samej długości. Mają one równy naciąg, dzięki temu koło jest sztywniejsze oraz bardziej wytrzymałe na odcinkach kamienistych. Część producentów oszczędza na jakości kół, kusząc wyższą klasą komponentów. Cel firmy Whyte to lepsze osiągi dzięki konstrukcji. Bezkompromisowy postęp przy zachowaniu dbałości o szczegóły. Jon Whyte – twórca, konstruktor i designer czerpał inspirację z doświadczenia m. in. w lotnictwie oraz w F1. Projektanci

i technolodzy regularnie zbierają informacje z rynku, konsultując się z przedstawicielami mediów rowerowych. Nagromadzone informacje pomagają w ulepszeniu poszczególnych modeli. Klient, począwszy od modelu podstawowego a skończywszy na najwyższym, dostaje taką samą jakość wynikającą z geometrii. Long, low and slack – długo, nisko i płasko – słowa te cechują geometrię progresywną, kierowaną do ludzi z doświadczeniem. Okazuje się jednak, że w przypadku Whyte'a początkujący endurowiec nabiera odwagi do pokonywania przeszkód, które kiedyś by ominął. Dobre prowadzenie w zakrętach osiągnięto dzięki najniżej zawieszonym suportom na rynku. Proporcje bardzo krótkiego tylnego trójkąta (420-425 mm) w stosunku do długiego przedniego trójkąta sprawiają, że rower jest bardzo skoczny i zwrotny. Przy jeżdżeniu po stromiznach daje nam poczucie stabilnego prowadzenie mimo śniegu lub błota pod kołami. Dobierając odpowiedni rozmiar roweru Whyte, sugerujemy się

długością przedniego trójkąta, a nie wysokością rury podsiodłowej, której rozmiar pozostaje bez zmian. Testowany G-160 RC w rozmiarze L powinien ucieszyć rowerzystów wkraczających w skalę ponad dwóch metrów. Raider o wzroście 189 cm jak i 205 cm będzie mógł bezpiecznie emocjonować się jazdą. Prawdziwych olbrzymów powinien ucieszyć fakt, że baza kół w największym rozmiarze przekracza 1230 mm. W oponowaniu roweru pomoże nam szeroka kierownica i krótki mostek (40 mm, a w niektórych modelach nawet 32 mm). Kierownica, mostek jak i siodło brandowane są logiem marki Whyte. 148 mm płynnego skoku zawieszenia usprawniają łożyska, które zabezpieczone są przed dostępem błota. Producent daje dożywotnią gwarancję dla pierwszego właściciela. Za tłumienie odpowiada Rock Shox Monarch Debonair, RT3, Fast Black Coating – w zupełności wystarczy on, żeby eksplorować rejony górskie. Kolejnym udoskonaleniem pomagającym nam osiągnąć lepsze wyniki jest SCR (Single Chain Ring). Większość modeli – tak jak testowany G-160 RC – pracuje na

4/2016

25


s o l o t e s t

napędzie 1x11, co pozwala na rozstawienie głównych łożysk zawieszenia o 20% szerzej i niemal symetrycznie względem osi ramy. Zapominamy o przedniej prze-

rzutce. Łożyska głównego punktu obrotu znajdują się tuż nad miskami suportu. Usprawnia to nasze przyspieszanie, optymalnie utrzymując łańcuch w linii

i minimalizując przekosy podczas zmiany biegów. Szeroko rozstawione łożyska po obydwu stronach ramy, umieszczone tuż nad suportem, dają maksymalną sztywność. Rozwiązanie sprawnie przenosi siły na tylny trójkąt. Współpraca między napięciem łańcucha a pracą zawieszenia pomaga nam efektywniej pedałować. Nie tracimy zbędnie mocy na gięcie się całego tylnego trójkąta na 26

4/2016


Whyte G-160 RC

boki tak jak ma to miejsce w masowo produkowanych rowerach czołowych marek. Uroku dodają szczegóły, które uzupełniają całość i ułatwiają życie – np. sztyca regulowana śrubą z gumową osłoną, a miejsce styku sztycy z ramą jest zabezpieczone przed dostępem błota. Gruba warstwa lakieru minimalizuje ryzyko powstawania odprysków a otwory na linki są precyzyjnie uszczel-

nione – do środka ramy nie dostają się zanieczyszczenia a dodatkowym efektem jest to, że linki nie hałasują w czasie jazdy. Whyte G-160 RC łączy w sobie funkcję roweru enduro i agresję zjazdówki – geometria prezentowanego modelu jest najbardziej postępowa. Początkującemu raiderowi doda umiejętności i pewności siebie. Zawodowiec natomiast doceni wszystkie praktyczne rozwiązania, które pomogą w osiągnięciu coraz lepszych wyników sportowych.

4/2016

27


s p r Z ę t

Zdjęcia: Piotr Śliwa

kona

esatto ddl Rama Esatto zaprojektowana jest dla wygody, stabilności i wszechstronności użytkowania. Zbudowana z cieniowanego stopu aluminium Kona Esatto Superlight 7046. Większa średnica dolnej części główki ramy (stożkowa główka ramy) lepiej rozprasza uderzenia, przedłużając żywotność łożysk i sterów. Poprawia również własności jezdne, dając rowerzyście większą kontrolę nad kierownicą i jednocześnie nad rowerem. Podsumowując, całość jest sztywniejsza, mocniejsza i trwalsza. 28

4/2016


KOna esattO ddl

Dzięki schowaniu łożysk sterów do główki ramy (zintegrowane stery) zwiększamy sztywność układu, jego wytrzymałość oraz ogólną jakość wykonania. Główną zaletą takiego rozwiązania jest zwiększenie zabezpieczenia łożysk przed uszkodzeniem ich przez pozostałe elementy. Ewentualna ich wymiana będzie łatwiejsza i tańsza za względu na dobry dostęp. Wewnętrzne łożyska zmieniają także wysokość przodu roweru, dzięki czemu zyskujemy większą swobodę w dopasowaniu odpowiedniej pozycji mostka i kierownicy do własnych upodobań. Kona ma bardziej solidne połączenie pomiędzy widelcami ze stożkową rurą sterową i ramą.

Obręcze kompatybilne z systemem bezdętkowym mają większą odporność na uderzenia, lepszą przyczepność w terenie, mniejsze opory toczenia oraz niższą wagę od tradycyjnego rozwiązania z dętką. Oś 12x142 mm oraz oś 12x157 mm występująca w grupie Gravity mają dwie główne zalety: średnica tylnej osi 12 mm daje odpowiednią sztywność natomiast szerokość 142 mm lub 157 mm gwarantuje odpowiednio szybkie i bezproblemowe osadzenie koła w ramie, zanim założymy oś. Te standardy sprawiają, że na rowerze jeździ się lepiej i łatwiej jest go serwisować.

Rama: SuperLight 7046 Cieniowane Aluminum Koła: Novatec Road 30 Disc Widelec: Kona Carbon Road Disc Korba: Shimano RS500 Napęd: Shimano 105/Ultegra 11-32 t 11-speed Kokpit: Kona Road bar, Kona Road Light stem, Kona cork tape Hamulce: Shimano Flat hydrauliczne Opony: Continental Gran Sport Race 700x28c Siodło: Kona Road

4/2016

29


s o l o T e s T

Tekst: Piotr Śliwa Zdjęcia: Dariusz Krzywański

superior XP 969 RED Marka Superior w segmencie karbonowych szosówek i hardtaili do ścigania się w ciągu kilku lat zdobyła spore uznanie na polskim rynku. W ostatnim czasie na Superiorze jeżdżą zawodnicy KKW Superior Wałbrzych. Model XP 969 w wersji rasowej czerwieni jest zaprojektowany do pokonywania własnych ograniczeń.

30

4/2016


supeRioR Xp 969 ReD

S

uperior XP 969 RED wyraźnie potwierdza, że jest idealnym wyborem do maratonów i startów okolicznościowych. RACE to nie tylko napis. Wytrzymałość tego modelu testowaliśmy poza szlakami. Zboczyliśmy z płaskich ścieżek i zbliżyliśmy się do granicy, gdzie kończy się hardtail, a zaczyna full. Zabieg ten mile nas zaskoczył. Rower jest niezwykle wytrzymały i słucha się ridera. Nie robi dziwnych odruchów typu „jestem 29-tką i jadę gdzie mnie koło poniesie”.

Rozmiar

17.5" (M)

19.0" (L)

21.0" (XL)

B/ Długość górnej rury (mm)

605

626

646

A/ Długość rury podsiodłowej (mm) C/ Kąt nachylenia rury podsiodłowej (°) D/ Kąt nachylenia główki ramy (°)

E/ Długość widełek od osi suportu do osi koła (mm)

431 73 71

439

482 73 71

439

G/ Wysokość główki ramy (mm)

100

Rozmiar łożysk osi suportu (mm)

PF BB30 /73mm

F/ Rozstaw kół (mm)

Średnica sterów (mm) Średnica sztycy (mm)

Średnica zacisku sztycy (mm)

Średnica przedniej przerzutki (mm) BB depth

Handlebar Width Stem Length

Crank Length

Seatpost Length Rear hub axle

1091,74

110

1113,08

533 3

71,5 439 120

1127,79

BC 1-1/8" *1.5" FSA NO.42/ACB 31.6

34.9

31.6

34.9

Diect mount E2

31.6

34.9

55

55

55

90

90

110

685/700 175

400

685/700 175

400

E-Thru 12mm

685/700 175

400

4/2016

31


s o l o T e s T

Stabilny na stromych elementach trasy XC. Prowadzi się bez niespodzianek takich jak uślizg przedniego koła. Do zwiększenia kontroli panowania nad rowerem przyczynia się taperowana główka ramy. Jak przystało na rower do XC, mostek został klasycznie odwrócony w dół, aby poprawić przyczepność przedniego koła. Kilka rozwiązań projektowych sprawia, że Superior XP 969 zasługuje na napis RACE. Zaczniemy od wyjaśnienia skrótu SSRS (Super Short Rear Stay). Wygięcie rury podsiodłowej o kącie 73 stopni powoduje przesunięcie się koła w kierunku środka napędu, skracając tym samym tylny trójkąt, który ma 439 mm długości. To rozwiązanie ułatwia nam sterowanie rowerem i usprawnia przeniesienie energii umożliwiającej sprawne pedałowanie, dzięki czemu czerpiemy przyjemność z przyszpieszenia.

PTP– (Power Transfer PoinT)

Szerszy suport i masywne rury w miejscu tylnego trójkąta poprawiają sztywność. Taperowana rura podsiodłowa sprawnie uzupełnia całość, niwelując problem skręcania się ramy podczas intensywnego pedałowania i dając użytkownikowi spore przeniesienie całej energi ruchu do przodu.

race crB – (carBon race)

Zastosowanie odpowiednich włókien karbonowych Mid-Modulus w modelu XP 969 sprawia, że ramę czeskiego

32

4/2016


Superior Xp 969 reD

producenta cechuje niska waga, trwałość i sztywność, plasując Superiora w górnej półce rowerów wyścigowych. Rower jak na sztywniaka przystało – jest twardy, dlatego podczas jazdy towarzyszy nam uczucie dobrze spożytkowanej energii. Przy sztywnych, zwartych konstrukcjach, takich jak XP-969 Red, prowadzenie jest intuicyjne i nie wymaga od kierującego dużej pracy ciałem. Większość niepożądanej energii pochłaniają koła. Superior XP 969 po płaskich kamienistych odcinkach idzie jak wściekły.

Wibracje wynikające z techniczności trasy są sprawnie tłumione przez ramę wykonaną w technologii Carbon Race. DTS (Dynamic Tube Shaping) odpowiada w dużej części za elastyczność konstrukcji oraz absorbowanie drgań

w górnej części ramy, sprawnie chłonąc wibracje. Rozwiązanie DTS łączy w sobie wygodę prowadzenia z wytrzymałością. Dodatkowe udogodnienia to łatwy i szybki montaż (jak i demontaż) tylnego koła. Mocowanie klamki hamulcowej z dźwignią zmiany biegów w jednym zacisku zaczyna być regułą wśród producentów. Oszczędza to miejsce na kierownicy, redukując przy tym masę. Na uwagę zasługuje dobrze zaprojektowana manetka blokady skoku przedniego amortyzatora – jest umiejscowiona w taki sposób, żeby zawsze mieć pełną kontrolę nad rowerem. Superior XP 969 RED jest przeznaczony do ścigania się. Uczestnik maratonów doceni zalety konstrukcji XP 969 Red. Jego parametry umożliwiają użytkownikowi o różnym stopniu zaawansowania przekroczenie własnych barier i wykorzystanie swojego potencjału. To wygodny rower o wyścigowych właściwościach.

4/2016

33


34

4/2016


aaa aaa aaa

Tekst: Piotr Śliwa Zdjęcia: Park Rowerowy

CZARNA GÓRA W 2008 r powstało Stowarzyszenie „Park Rowerowy”, zrzeszające pasjonatów, którzy postanowili zbudować pierwszy w Polsce profesjonalny ,Park Rowerowy,. W tym samym roku powstała pierwsza trasa downhill’owa na Czarnej Górze, która stała się najbardziej wymagającą górą w Polsce. Obecnie rowerzyści mają do wyboru trzy trasy o zróżnicowanym stopniu trudności. Obok trasy „pucharowej”, uznanej przez prasę branżową i światek rowerowy za najbardziej wymagającą i najtrudniejszą w Polsce, dostępne są trasy dla początkujących i średnio zaawansowanych rowerzystów.

4/2016

35


p a r k

r o w e r o w y

W planach są kolejne trasy, nie tylko dla amatorów zjazdów. Chcemy, aby ,,Park Rowerowy” stanowił ważny ośrodek kolarstwa górskiego i był przystosowany do uprawiania kolarstwa ekstremalnego, zwanego również grawitacyjnym (downhill, freeride), oraz innych dyscyplin rowerowych (cross-country, all mountain, enduro, trial). Popularność tego miejsca wzrasta z roku na rok. Do Parku Rowerowego przyjeżdżają rowerzyści z całej Polski, w tym czołówka polskiej sceny downhill’owej. Stałymi bywalcami na Czarnej Górze są również zawodnicy z Czech, którzy uważają nasze trasy za doskonałe miejsce do treningów. Sąsiedzi zza południowej granicy ścigają się także w organizowanych przez „Park Rowerowy” zawodach.

Dotychczas uDało nam się zrealizować:

- 2008: Puchar Prezesa Czarnej Góry #1 - 2009: Puchar Polski DH, Puchar Prezesa Czarnej Góry #2 - 2010: Snow Bike Slalom (wyjątkowe zawody na śniegu), Pucharu Polski DH oraz Mistrzostwa Polski DH - 2011: Puchar Polski DH #3 i Puchar Prezesa #3 - 2012: Puchar Polski DH #3 oraz Puchar Prezesa #4 - 2013: Mistrzostwa Polski DH, I Otwarte Mistrzostwa Dolnego Śląskie w Downhillu Memoriał Jędrka Cegielskiego - 2014: Puchar Polski DH #4 - 2015: Puchar Polski DH #3 W budowaniu trasy pomaga zdolność wyszukiwania naturalnych elementów ukształtowania terenu. Możemy wykorzystać wtedy stary pień czy korzeń jako element trasy. Góra bowiem żyje własnym życiem i nieważne ile ziemi nasypiemy np. profilując bandę na stoku – i tak po zimie trzeba będzie ją naprawiać. Kamienie podtrzymują glebę, zapobiegając jej osuwaniu się w trakcie deszczu. Służą niektórym szybszym rowerzystom do wybijania się, pełniąc funkcję naturalnych skoczni. Miejscami jednak – dla urozmaicenia ścieżek – trzeba zaprojektować i wykonać konstrukcje drewniane, takie jak najazdy, kładki, mostki czy ściany z desek. Uatrakcyjniają one przejazd i często powodują widoczne różnice w przejazdach poszczególnych grup zawodników. Obserwacja zachowania się rowerzystów jeżdżących na poprawionych przeszkodach jest bezcenna w procesie ulepszania projektu budowy odcinków. Uwzględniając planowaną trudność danego odcinka – nad którym pracuje zespół budowniczych, staramy się zadowolić wszystkich i budować je tak, by każdy znalazł coś dla siebie. Trasa nie powinna być robiona tylko dla najlepszych – poziom trudności powinien celować w średnio zaawansowanych rajderów. Każdy początkujący może mieć możliwość rozwoju swoich umiejętności. Średnio zaawansowany może być coraz bliżej poziomu profesjonalnego, natomiast ci najlepsi i tak poradzą sobie na najtrudniejszej trasie w Polsce! Wiele odcinków górskich zjazdów sprawia wrażenie płaskiej i prostej do pokonania linii. Często bywa, że łatwiej jest nią zjechać na rowerze niż zejść pieszo. Widok

36

4/2016


takich ścieżek z dołu bywa przerażający i potęguje odczucie trudności trasy. Naturalne przeszkody powodują lęk wśród obserwatorów. Często pojawia się pytanie „Wy naprawdę tędy zjeżdżacie?” Tak, zjeżdżamy – dobrze się przy tym bawiąc. Z uwagi na warunki atmosferyczne panujące na Czarnej Górze, opieka nad naprawą ścieżek wymaga nadludzkiego nakładu sił. Jednym z głównych problemów jest fakt, że dostęp koparki do wyższych sekcji tras jest ograniczony. Powoduje to konieczność kształtowania terenu przy pomocy ludzkich mięśni i „zapału do pracy”. Kolejnymi przeciwnościami są m.in. sezonowe ścinki drzew, które są w stanie zrobić spore spustoszenie oraz spływająca woda z gór, czyli strumienie zamieniające się w destruktory tras. Następnym problemem są ludzie na quadach i motocrossach, w większości nie szanujący pracy innych. To tylko część przeszkód, z którymi muszą liczyć się budowniczowie tras parków grawitacyjnych. Góra bowiem żyje własnym życiem i nieważne ile ziemi nasypiemy np. profilując bandę na stoku, i tak po zimie trzeba będzie ją naprawiać. Pracę przy wnoszeniu materiałów do budowy oraz narzędzi osładza fakt przebywania w gronie ludzi, którzy naprawdę lubią to zajęcie. Nie chodzi tu o pracę kilofem i dźwiganie kamieni, tylko o efekt końcowy – satysfakcję z dobrze wykonanej pracy. Cały ten wysiłek jest rekompensowany opiniami zawodników oraz osób, które przyjechały do parku pierwszy raz. Ich pozytywna opinia i zadowolenie są głównym celem budowniczych. Wysiłki członków Parku Rowerowego są ukierunkowane tak, aby zarówno w każdy zwykły, jak i najważniejszy dzień zawodów, wszystko było bez zarzutu. Zdarzały się oczywiście wpadki – jak w każdej organizacji. Na szczęście nie były na tyle poważne, żeby zostawały w pamięci. Uczestnicy zawodów, amatorzy i budowniczy tras łączą się w wielką rowerową rodzinę, aktywnie spędzając czas. Wymiana spostrzeżeń dotyczących płynności tras jest często powodem żarliwych dyskusji w wieczory przy ognisku. Ekscytacja płynąca z opowieści dotyczących zjazdów na Czarnej Górze jest czymś wyjątkowym – jest prawdziwa i nie da się jej udawać. Radość rowerzystów płynąca z jazdy po dobrze

przygotowanych trasach – jest największą nagrodą dla budowniczych. Motywuje do intensyfikacji działań takich jak organizacja zawodów, które są niekiedy o wiele trudniejsze niż stworzenie trasy na tak wymagającej górze. Podstawą podczas zawodów jest bezpieczeństwo uczestników. Na trasie są więc dwie karetki, GOPR oraz obsługa trasy rozstawiona co kilkanaście metrów. Wszystko musi działać sprawnie. Pomiar czasu, sędziowie, dekoracja zawodników, organizacja sponsorów, nagrody dla uczestników – każdy z elementów składający się na organizację zawodów jest dyskutowany i w razie potrzeby udoskonalany na spotkaniach plenarnych zarządu Parku Rowerowego – (tak samo jak przy analizie budowy tras). Po akceptacji planów następuje wyznaczenie odpowiednich osób, które mają za

zadanie wcielić plan w życie. Zachęcamy serdecznie do brania udziału w inicjatywach poszerzania świadomości na temat budowy tras i uczestnictwa w zawodach. Zachęcamy do uczestniczenia w zawodach i sprawdzenia się, na przykład w kategorii Hobby Full, która kierowana jest m.in. do amatorów i pasjonatów sportów grawitacyjnych. W lipcu odbędą się Mistrzostwa Polski na najbardziej wymagającej górze w Polsce. Serdecznie zapraszamy wszystkich, którzy chcą spróbować swoich sił, rywalizując na Czarnej Górze. Kibiców i przyjezdnych ucieszą atrakcje – nie tylko rowerowe. Spotkajmy sie na Czarnej Górze i zobaczmy jedną z najbardziej widowiskowych dyscyplin rowerowych na najtrudniejszej trasie w Polsce. Po więcej informacji zapraszamy na FB lub www.parkrowerowy.pl

4/2016

37


w a R S z T a T

Tuning zawieSzenia

Nagromadzenie się powietrza w komorze olejowej upośledza pracę amortyzatora i tracimy płynność wybierania nierówności typu muldy, dziury, korzenienie, kamienie. Przy dużej temperaturze otoczenia i ostrej jeździe, przestaje być ważne jak dobry olej wlejemy – i tak nie unikniemy gazowania komory. W amortyzatorach motocyklowych odpowietrzniki są nierozłącznym elementem konstrukcji amortyzatora o odwróconych goleniach. Producenci różnych modeli amortyzatorów przeznaczonych do dyscyplin grawitacyjnych inspirowali się rozwiązaniami ze świata, motocrossu stosując proste rozwiązanie – śrubę, która po odkręceniu odpowietrza amortyzator. Firma Manitou poszła krok dalej, oferując w modelu Dorado (wersja PRO) rozwiązanie czerwonego guzika.

Tekst i zdjęcia: Piotr śliwa

Jednym z podstawowych problemów, jakie cechują amortyzatory up side down, jest częste gazowanie oleju w komorze z tłumikami odpowiadającymi za kompresję i powrót. Tłumik pracujący w otwartej kąpieli olejowej ze swobodnie przepływającym olejem, podczas ekstremalnych wypadów czy zawodów powoduje gazowanie.

TSR – Trial Side Relief to komplet korków z odpowietrznikami. Nagromadzone ciśnienie zostaje uwolnione na zewnątrz, przywracając czułość pracy amortyzatora. Reakcja odpowietrzania działa natychmiastowo, bez potrzeby użycia klucza – nie tracimy zatem przyjemności z jazdy. Wystarczy nacisnąć magiczny czerwony guzik. Drugi taki korek z odpowietrznikiem montujemy po lewej stronie amortyzatora. Taki sam magiczny guzik umożliwia nam odpowietrzenie iglicy, która jest częścią tłumika powietrznego. Lewa strona wspomaga działanie jako sprężyna powietrzna. Do tej pory mieliśmy możliwość pompowania komory powietrznej tylko od góry – w zakresie od 55-90 psi (max 110 psi)

– teraz zestaw pozwala nam bardzo precyzyjnie rozszerzyć zakres funkcji i ustawień. 38

4/2016


0

20

40

60

80

100

120

140

160

180

200

Displacement [mm] aaa aaa aaa

DORADO INFINITE RATE TUNE (IRT) INSTALLATION & SET-UP GUIDE Tools: 3mm, 4mm, 5mm, 6mm hex keys 26mm socket M-prep Grease

NOTE: For ease of service it is recommended that the spring leg be removed from the fork crowns. 1. Remove air cap on top of spring leg and attach shock-pump to valve stem; note your current spring pressure. Depressurize air spring using shock pump relief valve, remove shock pump. Fully depress the air valve core with 3mm hex key to fully evacuate any remaining pressure. 2. Remove spring end-cap on non-drive side drop-out using 26mm socket. 3. Lubricate IRT piston seal with M-prep grease. 4. Insert IRT assembly into leg. Use 26mm socket, torque to 6,8-9,0 N-m [60-80 in-lb]. 5. IMPORTANT: For correct function pressurize IRT before main air spring. Attach shock pump to IRT valve stem, pressurize IRT to recommended air pressure in chart, remove shock pump, replace valve cap. 6. Attach shock pump to main air spring , pressurize to recommended air pressure in chart. Replace valve cap. 7. IRT air pressure may be modified to desired spring characteristics. However, IRT should be pressurized a minimum of 10psi greater than the main air spring to ensure correct function. Lewa dolna strona 8. Reassemble spring leg to crowns and wheel to fork using torque specifications: amortyzatora przed Crown Pinch Bolts: 10.7-12.4 N-m [95-110 in-lb] Dwa korki zamontowaniem Zestaw IRT przeciwdziała dobiciu amortyzatora. odpowietrzające TSR. zestawu IRT. Axle Pinch Bolts and Axle Set Bolt : 3.4-4.5 N-m [30-40 Wentyl in-lb]od komory IRT zaślepiony nakrętką. Rider Weight lbs

Kg

Spring Pressure, psi [Bar] Soft

Standard

Main

IRT

Main

Firm IRT

Main

IRT

>220

>100

85 [5.8]

105 [7.2]

92 [6.3]

132 [9.1]

100 [6.9]

160 [11.0]

200-220

92-100

75 [5.2]

95 [6.6]

82 [5.7]

122 [8.4]

90 [6.2]

150 [10.3]

170-199

77-91

65 [4.5]

85 [5.9]

72 [5.0]

112 [7.7]

80 [5.5]

140 [9.7]

140-169

64-76

55 [3.8]

75 [5.2]

62 [4.3]

102 [7.0]

70 [4.8]

130 [9.0]

120-139

54-63

50 [3.4]

70 [4.8]

55 [3.8]

95 [6.5]

60 [4.1]

120 [8.3]

IRT – Infinite Rate Tune. Od dołu lewej lagi wkręcamy element, który tworzy dodatkową komorę powietrzną, uniemożliwiającą dobicie amortyzatora. Tego typu system pozwala nam na regulowanie twardości końca skoku przy pomocy odpowiedniego ciśnienia. Posiadanie dodatkowej komory zapobiega dobiciu amortyzatora – komora dolna

posiada wyższe ciśnienie niż komora ciężkości na przód podczas lądowania. gówna górna. Element reguluje koniec Możemy niezależnie regulować ciśnieHAYES COMPONENTS - 5800 W DONGES BAY ROAD - MEQUON, WI - 53092 skoku, dlatego zalecane jest pomniem twardość sprężyny powietrznej. powanie większym ciśnieniem dolnej W głównej górnej komorze możemy PHONE: (888)686-3472 FAX: (262) 512-4219 komory niż górnej. www.hayescomponents.com Wśród innych firm zastosować proporcje 72 psi, a w doltechsupport@hayesbicycle.com www.manitoumtb.com techsupportEU@hayesbicycle.com produkujących tłumiki rozwiązanie tanej 112 psi. Zwiększona zostanie kie nazywa się „bottom out”. Pomaga czułość początkowa skoku a reaknam ono kiedy cja ugięcia będzie bardziej płynna. wykonujemy Następnie – od połowy ugięcia widła– duże loty lub nastąpi usztywnienie końca skoku. dropy albo W rezultacie przy niższych ciśnieniach za bardzo głównej komory uzyskamy wsparcie przenieśliśmy liniowe pracy zawieszenia oraz lepszą środek kontrolę. Całość zestawu uzupełnia komplet uszczelek, które posiadają lepsze właściwości uszczelniające oraz mniejsze tarcie. Tuningując swój amortyzator, możemy dostroić go do najbardziej wymagających tras. Znajdziemy odpowiednie ustawienie pracy amortyzatora zgodne z preferowanym stylem jazdy. Warto jest wybrać jeden konkretny odcinek trasy, na którym znajduje się wiele zróżnicowanych przeszkód, a następnie ustawić amortyzator neutralnie, pompując ciśnienie zgodnie z tabelą, przejechać wybrany odcinek trasy na 4/2016

39


w a r s z t a t

TSR (korek odpowietrzający) IRT (element montowany u dołu lewej strony amortyzatora)

jednym ustawieniu i zapisać ustawienia. Potem ponawiamy próby przy różnych opcjach ustawień na tym samym odcinku trasy. Takie postępowanie pozwoli nam dostrzec zmiany w poszczególnych ustawieniach. Wówczas jesteśmy w stanie sami

Komora powietrzna w trakcie wymiany elementu odpowietrzającego.

40

4/2016

rzetelnie sprawdzić działanie zestawu i jego zalet. Uginanie amortyzatora na parkingu przed bikeparkiem pozwoli jedynie na sprawdzenie, czy amortyzator się ugina. Oczywisty jest fakt, że tylko w terenie możemy w pełni przetestować pracę tłumików i reakcję komory

powietrznej. Ulepszając zawieszenie, poprawiamy swoje osiągi. Tuning kierowany jest do odbiorców, którzy wymagają od sprzętu maksimum precyzji, zwracając uwagę na szczegóły, a precyzja ustawień pozwala na coraz lepsze rezultaty.


aaa aaa aaa

4/2016

41


G I r o

d ’ I T a l I a

Giro d’Italia wiosenna uczta kolarska Giro d’Italia, Corsa Rosa, czy po prostu Wyścig Dookoła Włoch. 6–29 maja to dni, w których nawet tulipany przybiorą różowe barwy. Tekst: Wojciech Mincewicz

M

imo że historia Giro d’Italia to już przeszło 100 lat, to o współczesnej erze Wyścigu Dookoła Włoch możemy mówić od momentu, gdy dyrektorem całej imprezy został Michele Acquarone. To właśnie on wyznaczył nowy trend w organizacji Corsa Rosa – i to na początku tej dekady impreza przeszła z fazy stagnacji w okres dynamicznego rozwoju i coraz szerszej globalizacji. Pojawiały się nowe pomysły, jak uatrakcyjnić zmagania i przebić Wielką Pętlę, która była hegemonem pod każdym względem. Krótkie i dynamiczne etapy ze zmarszczkami w końcówkach, malownicze wspinaczki, niekiedy z hałdami śniegu leżącymi po bokach, otwartość na świat, a dodatkowo świetna oprawa medialna. To pomysł trafiony w dziesiątkę – nic więc dziwnego, że Mauro Vegni kontynuuje ten kierunek. Ostatnie dwie edycje to istny teatr, w którym aktorzy odgrywają sztukę rodem z mediolańskiej La Scali – i o to właśnie chodzi. W Mediolanie, podczas oficjalnej prezentacji, zaprezentowano tegoroczną trasę. Po raz dwunasty w historii zmagania o różową koszulkę rozpoczną się nie na Półwyspie Apenińskim, a tym razem w Holandii, gdzie kolumna Giro gościła stosunkowo niedawno, bo w 2010 roku. Trzecia w historii (pierwsza w 2002 roku) wizyta w Kraju Tulipanów została zaplanowana na trzy emocjonujące dni. Krótka indywidualna czasówka, na której ułoży się pierwsza klasyfikacja generalna i dwa płaskie wietrzne etapy, to moment, gdy wyścigu nie można wygrać, lecz można polec z kretesem, dlatego

42

4/2016

niezbędne będzie maksimum skupienia na każdym kilometrze. Przy tej okazji hojna dotacja za możliwość organizacji startu 99. edycji wpłynie na konto RCS – a jak duża ona będzie? W tym momencie trudno powiedzieć, lecz w 2014 roku, kiedy peleton wypuścił się do Irlandii, mówiono o czterech milionach euro. W poniedziałek 9 maja, kolumna wyścigu wyląduje na południu włoskiego buta – w regionie Kalabrii, skąd rozpocznie podróż na północ kraju przez Kampanię i Abruzję. Dwa dni aklimatyzacji – i rozpocznie się uczta. Pierwszy akord to górska wspinaczka do Roccaraso, a następnie trochę powtórki z 1992 roku, gdy meta po szutrowych białych drogach została zlokalizowana w Arezzo, a pierwsze sukcesy w wyścigu do maglia rosa święcił Miguel Indurain. Niedziela to 41-kilometrowa jazda na czas w Toskanii. Kolarze zmierzą się z pofałdowaną trasą, na której największą trudnością będzie niemal 5-kilometrowy podjazd. W krainie wina powinno stać się jasne, komu nadal będzie świtał różowy kolor, a kto te marzenia będzie musiał odłożyć o kolejne 365 dni. Po przystawce na stół wjedzie równie smakowite minestrone spożywane w Sestola w regionie Emilia-Romania, a daniem głównym – miejmy nadzieję niestorpedowanym przez pogodę – będzie 14. etap. Pięć wspinaczek na wysokości ponad 2000 metrów nad poziomem morza, czyli istny górski maraton do Alta Badia o długości 210 kilometrów. W programie znalazły się dobrze znane Passo Pordoi (2239), Passo Sella

(2244), Passo Gardena (2121), Passo Giau (2236) i Passo Valparola (2200). Po lodowym maratonie na dokładkę organizatorzy zaserwują samotną walkę z Alpe di Siusi, czyli blisko 11-kilometrów wspinaczki o średnim nachyleniu 8,3%, jeżeli pogoda pozwoli i wszystko odbędzie się zgodnie z planem – bo w maju na Pordoi i Giau zazwyczaj zalega jeszcze kilka metrów białego puchu – to ostatni dzień przerwy będzie nie lada wytchnieniem przed deserem i wisienką na torcie. Szesnasty dzień rywalizacji to tylko dwa podjazdy – ale za to pod Mendelpass i na metę do Andalo. Smakowitym deserem będzie krótki wypad do Francji i alpejski finisz w Risoul, gdzie w 2014 swój pierwszy etap w Tour de France wygrał Rafał Majka, o czym na pewno warto pamiętać. 19. etap poprowadzi przez Cima Coppi, które tym razem ulokowano na Colle dell’Agnello (2744). Zwycięzcę wyścigu poznamy dzień później – po morderczym 134-kilometrowym etapie, na którym zawodnikom zmierzyć się przyjdzie z Col de Vars (2108), Col de la Bonnette (2715), Colle della Lombarda (2310) oraz finałową Sant’Anna di Vinadio (2015). Koronacja nowego króla Włoch nastąpi w Turynie – a kto nim zostanie? Tak czy inaczej, nas najbardziej będzie interesowało jedno nazwisko – MAJKA. Rafał na trasę Giro wraca po rocznej absencji – i wraca, nie bójmy się tego napisać w roli faworyta. Chyba wszyscy pamiętamy sytuację z 2012 roku, kiedy to Bjarne Riis chciał


Fot: Joanna Wołodźko

Giro d’italia

Zwycięzca z 2014 r Nairo Quintana na trasie czasówki.

postawić na wówczas 23-latka i uczynić go liderem teamu na trzytygodniowe zmagania. Wówczas ze startu wykluczyła go kontuzja z Katalonii. Polak na szczęście za zaufanie odpłacił się rok i dwa lata później, gdy pisał pierwsze historyczne strofy w historii polskiego kolarstwa, plasując się odpowiednio na 7. i 6. miejscu w klasyfikacji końcowej. Teraz może i musi być już tylko lepiej – a wszystkie znaki na niebie i ziemi na to wskazują. Podium generalki z Vuelty, znakomicie przepracowana zima,

bardzo dobra jazda podczas wyścigów testowych w marcu i kwietniu, a do tego wiek – 26 lat – idealny na wielkie sukcesy. Asem w talii i tajną bronią, do której "kody" ma Majka, będzie Paweł Poljański. Drugi z biało-czerwonych w zespole Tinkoff pokazał na Vuelcie, że potrafi wyjechać się do końca dla swojego lidera – dlatego stoczono zimą batalię, by „Poljan” pozostał w rosyjskim teamie. Duet znów powinien siać postrach wśród wszystkich rywali, których do różowej koszulki będzie kilku.

Czeka nas wspaniała majowa epopeja: 7 etapów płaskich, 11 górskich i górzystych, w tym 6 końcówek na podjazdach, oraz 3 odcinki jazdy na czas, 3 383 kilometry – tak w skrócie przedstawia się program Giro d’Italia 2016, co oznacza, że emocji nie powinno zabraknąć. Już teraz możemy brać wcześniejsze zmiany w pracy, aby w spokoju móc śledzić zmagania w 99. edycji wyścigu po Półwyspie Apenińskim.

4/2016

43


g i R O

D ' i T A l i A

ROSA

Fot: Joanna Wołodźko

MAGLIA

Tekst: Tomasz Bojanowski

Przypadkowi kolarze nie wygrywają Giro d’Italia. Tej imprezie trzeba podporządkować cały kalendarz startów w sezonie. Jest pewne, że – jak co roku – aura nie będzie nikogo rozpieszczała. Rzęsiste, majowe opady deszczu, to we Włoszech rzecz normalna. Nie dziwi także zalegający śnieg i bezlitosne zawieruchy w wysokich górach. Włoski Tour nie bierze jeńców – zawsze wygrywa najsilniejszy. Oto kilku kandydatów, którzy podejmą walkę o różową koszulkę. 44

4/2016


Vincenzo nibali (31 lat) aSTana pro TeaM

Fot: ASTANA pro TEAM

„Rekin z Messyny” po dwóch latach wraca na Giro d’Italia. Przez ostanie lata szturmował Tour de France i dołączył do elitarnego grona zawodników, którzy odnieśli triumfy we wszystkich Wielkich Tourach. Podczas swoich podbojów zgromadził na swoim koncie pięć wygranych etapów Giro d’Italia i Tour de France. Triumfował w Il Lombardii i dwa razy w Tirreno-Adriatico. Jeśli pojawi się w Apeldoorn w optymalnej formie, będzie głównym kandydatem do zwycięstwa – choć wcześniej, w związku z anulowanym etapem Tirreno-Adriatico (przez protokół pogodowy), zaczął zastanawiać się nad zaniechaniem startu w Giro, by wybrać Tour de France.

Mikel landa (26 lat)

Fot: TEAM SKy

TeaM Sky Talent Hiszpana eksplodował w ubiegłym roku. 26-latek przystąpił do startu w Giro d’Italia, jako pomocnik Fabio Aru. Nikt się nie spodziewał, że wygra dwa górskie etapy i wywalczy trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej. Bask dołożył do tego odcinek we Vuelta a Espana. Gdy uznał, że w Astanie nie będzie miał szans na liderowanie – zmienił barwy. Zasilił szeregi Team Sky, i może poprowadzić drużynę w Giro d’Italia. Landa chorował i w obawie o zdrowie zawodnika kierownictwo długo odkładało jego pierwszy start w sezonie. Już wiadomo, że udało mu się wrócić do pełnej dyspozycji, będzie więc mocnym kandydatem do podium.

rigoberTo Uran (29 lat) Wicemistrz olimpijski z Londynu (2012) ma na swoim koncie pięć startów we włoskim Tourze. Dwukrotnie był drugi, więc pewnie marzy mu się pierwsze zwycięstwo w trzytygodniowym wyścigu. Uran jest jeszcze bardziej zmotywowany, ponieważ ubiegłoroczny sezon kompletnie mu nie wyszedł. Na Giro d’Italia pokonała go choroba, na Tour de France nie wygrał nawet etapu. Na osłodę pozostało mu GP Quebec. „Rigo” to poważny kandydat do czołowych miejsc w Giro d'Italia.

Fot: pro cycliNg TEAM

pro cycling TeaM

4/2016

45


G i R O

D ' i T A L i A

Rafał Majka (26 lat) TINKOFF Kolarz z Zegartowic wraca na Giro po przerwie. Do tej pory w "Corsa Rosa" startował dwukrotnie zajmując 6.(2014) i 7. (2013)miejsce. Dziś jest zawodnikiem, który ma na swoim koncie trzy etapowe triumfy w Tour de France i koszulkę dla najlepszego górala (2014), wygrane dwa etapy i klasyfikację generalną Tour de Pologne (2014) i co najważniejsze 3. lokatę w hiszpańskiej Vuelcie.

Fot: TINKOFF

Dorósł i stał się prawdziwym liderem. Aktualnie jego celem jest podium w tegorocznym Giro d’Italia.

ToM DuMoulin (25 lat)

Fot: TEAm GiAnT-ALPECin

TeaM GianT-alPeCin W ubiegłym roku Dumoulin dość niespodziewanie wywalczył 3. miejsce w Tour de Suisse – wygrał tam również czasówkę i prolog. Niestety później uległ kraksie podczas Tour de France i musiał wycofać się z wyścigu. Kolejnym celem stała się Vuelta a Espana. W Hiszpanii zaskoczył wszystkich – wygrał górski etap oraz jazdę na czas i prawie przez trzy tygodnie nie odstawał od najlepszych w górach. Wprawdzie „strzelił” przedostatniego dnia, ale mimo to ostatecznie uplasował się na świetnym 6. miejscu. Ten sezon rozpoczął spokojnie, ale jego myśli są przy Giro, ponieważ start w Holandii daje mu możliwość pokazania się przed własną publicznością. Po miłych chwilach czekają go ciężkie zmagania na Półwyspie Apenińskim.

RydeR Hesjedal (35 lat) TReK-seGaFRedO

35-latkowi ciężko będzie walczyć o zwycięstwo, ale nie można wykluczać go z grona faworytów. Na pewno dzięki jego obecności w peletonie wyścig będzie ciekawszy.

46

4/2016

Fot: TREK-SEGAFREDO

Oczywiście w naszym zestawieniu nie mogło zabraknąć zwycięzcy Giro z 2012 roku. Od tamtego momentu Kanadyjczyk wygrał etap Vuelta a Espana, a rok temu zameldował się na 5. miejscu w "Corsa Rosa" W klasyfikacji generalnej TdF 2010 r. był szósty.


Johan EstEban ChavEs (26 lat) oRICa GREEnEDGE Zwycięzca Tour de I’Avenir (2011), podobnie jak Dumoulin, z formą "wystrzelił" w ubiegłym roku na hiszpańskiej Vuelcie. Kolumbijczyk "zgarnął" dwa górskie etapy i zajął 5. lokatę w klasyfikacji generalnej. Na fali tego wyniku wygrał jeszcze Abu Dhabi Tour.

Fot: ORICA GREENEDGE

W tym roku za cel obiera Giro d’Italia i z pewnością zobaczymy go z przodu stawki w wysokich górach.

DoMEnICo PozzovIvo (32 lata) aG2R la MonDIalE

Fot: AG2R LA MONDIALE

Doświadczony Włoch nie ma za sobą najlepszego sezonu. W ubiegłorocznym Giro d’Italia przejechał jedynie trzy etapy, następnie wycofał się po fatalnej kraksie. 32-latek szybko wrócił do ścigania, ale nie osiągnął żadnego spektakularnego wyniku. Pozzovivo wraca na szosy "Corsa Rosa" z myślą o poprawie 5. miejsca z 2014 roku oraz z marzeniem o ponownym zwycięstwie na górskim etapie.

alEJanDRo valvERDE (35 lat) 36-latek ma na swoim koncie trzy zwycięstwa w Liege-Bastogne-Liege i La Fleche Wallonne – zwyciężył również w tym roku. Ponadto wygrał Vuelta a Espana (2009) i dziewięć etapów tego wyścigu. Nie można zapominać o 3. pozycji w Tour de France, Criterium du Dauphine i Katalonii. Będzie jego debiut w Giro d’Italia. Po raz pierwszy zamiast Vuelty wybrał Giro by lepiej przygotować się do Igrzysk w Rio.Włoskie "ścianki" powinny mu pasować, a znając Valverde na pewno nie odpuści i powalczy o dobre miejsce w klasyfikacji generalnej.

Fot: MOVISTAR TEAM

MovIstaR tEaM

4/2016

47


T R E N I N G

48

4/2016


aaa aaa aaa

4/2016

49


w

p e l e T o n i e

nie tylko

KWIATKOWSKI

Fot: Szymon Gruchalski

Tekst: Wojciech Mincewicz

Kolarska wiosna rozpoczęła się długo przed zatopieniem Marzanny, ale klasycy rzemiosła dziennikarskiego twierdzą, że prawdziwy start sezonu to pierwsze europejskie etapówki, czyli Paryż-Nicea i Tirreno-Adriatico. Tegoroczne ich edycje przeszły już do historii a nas najbardziej cieszy to, że widzieliśmy tam polskich kolarzy w wielu dobrych akcjach. A mamy za sobą dopiero marcowo-kwietniową rozgrzewkę... 50

4/2016


nie tylko kWiAtkoWSki

W ostatnich dniach lutego Łukasz uplasował się na 5. miejscu w Kuurne-Bruxelles-Kuurne i o tym wyniku pisaliśmy w naszym pierwszym w tym roku podsumowaniu. Jak się jednak okazało, było to tylko preludium do tego, co popularny „Wiśnia” zaserwował nam kilka dni później. W pierwszy marcowy weekend peleton zawitał do Zachodniej Flandrii na 70. edycję prestiżowej imprezy Driedaagse van West-Vlaanderem, która zainaugurowana została indywidualną czasówką – i ni z tego, ni z owego trzeci czas wykręcił 24-letni Polak (Etixx-Quick Step). Sobota była dniem „przelotowym”, dedykowanym sprinterom, bez szans na zmiany w klasyfikacji generalnej, ale w niedzielę było już gdzie się ścigać. Młodzi ambitni zawodnicy, jakich w peletonie nie brakowało, wyczuli swoją szansę i od samego początku przystąpili do akcji. Decydujący odjazd zawiązał się 50 kilometrów przed metą i był w nim oczywiście „Wiśnia”, a w sporym zamieszaniu gdy zgubił się gdzieś lider i wicelider zmagań, w pewnym momencie to właśnie Wiśniowski był wirtualnym liderem. Sprawę zwycięstwa na swoją korzyść, dzięki bonifikatom, przesądził co prawda Sean De Bie (Lotto Soudal), ale siedem sekund za nim uplasował się właśnie Łukasz, który po pierwszym roku spędzonym w World Tourze okrzepł i teraz w elicie wyrażnie czuje się coraz pewniej.

DzieWczyna z limanoWej poDbija śWiat

O występie panów na strade bianche za chwilę, gdyż tym razem na pierwszeństwo zasłużyła płeć piękna, a szczególnie katarzyna niewiadoma. Druga edycja kobiecej edycji Strade Bianche otworzyła pierwszy w historii cykl Women's WorldTour. Zawodniczki stanęły do rywalizacji na trudnej, 121-kilometrowej trasie. Ponad 20 kilometrów ”białych szos”, podzielonych na 7 sektorów, to nie lada wyzwanie, z którym poradzić sobie mogły

tylko najlepsze – i tak w istocie było. Sprawę zwycięstwa na Piazza del Campo w Siennie rozstrzygnęło między sobą mistrzowskie trio Eli-

Fot: Dariusz Krzywański

Łukasz WiśnioWski zakotWiczyŁ W elicie

zabeth Armitstead (Boels Dolmans), Emma Johansson (Wiggle High5) oraz nasza Kasia Niewiadoma (RaboLiv). Kasia jako pierwsza ruszyła do ataku i choć ostatecznie przegrała pierwsze miejsce – to z mistrzynią świata. Armistead swój sukces powtórzyła dwa tygodnie później w Trofeo Alfredo Binda – Comune di Cittiglio, a tam znów dobrze zaprezentowała się Niewiadoma. Tym razem zawodniczka RaboLiv finiszowała siódma, znów w gronie najlepszych. Niejako w cieniu tych wyników miejsca w drugiej dziesiątce notuje jeżdżąca z biało-czerwonej koszulce Małgorzata Jasińska (Ale Cipollini), która w Strade Bianche była trzynasta, a w Trofeo Alfredo finiszowała siedemnasta.

katalonia nie tak różoWa

Podopieczni Piotra Wadeckiego oraz Piotra Kosmali jeżdżą na przyzwoitym poziomie i są widoczni w wielu akcjach zaczepnych. Naszą uwagę w Teamie CCC Sprandi Polkowice zwrócił Davide rebellin, który nadal jest w stanie finiszować w drugiej dziesiątce etapów Tirreno - Adriatico czy Volta Ciclista a Catalunya, choć jest już jednym ze starszych zawodników w peletonie. Trudno jednak wskazać innych zawodników zasługujących wyróżnienie. Dla ekipy z Polkowic

pewnym usprawiedliwieniem może być kontuzja macieja paterskiego odniesiona na Strade Bianche – przypomnijmy, że to właśnie „Patera” w ubiegłym roku błyszczał wiosną choćby w Katalonii – i teraz miało być podobnie. Niestety po upadku wycofał się z rywalizacji. Z kolei „ActiveJety” na Volta Catalunya zaliczyły w marcu debiutancki start w World Tourze. Metę w Barcelonie osiągnęło tylko trzech zawodników – Adam Stachowiak, Karl Hnik i Jonas Koch – z ósemki (zawodnicy wycofali się z powodu choroby), ale dwa miejsca w dziesiątce etapowej jordi simona i pawła Franczaka pokazują potencjał, którzy na pewno drzemie w tych chłopakach. Warto też pamiętać, że najważniejsze cele w sezonie, takie jak Tour de Pologne, jeszcze nadejdą. Zawodnicy zbierają cenne doświadczenia, które pewnie zaprocentują w najbliższej przyszłości. Czy ktoś z Was, drodzy Czytelnicy pomyślałby dwa lata temu, że nadejdą czasy, gdy polski zespół będzie musiał wystawić dwa składy do równocześnie trwających imprez rangi World Tour? Z takim urodzajem musieli zmagać się włodarze CCC Sprandi Polkowice pod koniec marca.

majka + kWiatkoWski Wkraczają Do akcji

Wróćmy do naszych zawodników ścigających się na co dzień w zespołach z pierwszej ligi. Prawie wszyscy stawili się na starcie pierwszych etapówek z cyklu World Tour w 2016 roku, czyli Paryż-Nicea i Tirreno – Adriatico. Zacznijmy od Francji, gdzie wspólnie z Alberto Contadorem udała się nasza dwójka z Tinkoff – rafał majka i paweł poljański. Polacy od samego początku jechali bardzo czujnie i Majka aż do piątego etapu trzymał się w czołowej dziesiątce generalki, czym rozbudził nasze spore nadzieje związane z etapem do La Madone d'Utelle. Na dwóch najtrudniejszych odcinkach tegorocznej edycji biało-czer4/2016

51


w

p e l e t o n i e

woni postanowili się jednak w pełni poświęcić dla ”El Pistolero” – i chyba słusznie. Swoją pracą na 7. etapie i rozprowadzeniem Contadora na Col d'Eze pokazali niesamowitą klasę i to, że przygotowania do Giro d’Italia idą we właściwym kierunku. W tym samym czasie na Półwyspie Apenińskim odbyła się druga, prestiżowa marcowa etapówka, mowa oczywiście o Tirreno – Adriatico. O występie zawodników CCC Sprandi Polkowice pisałem już wcześniej, ale teraz czas na tego, który dostarczył nam najwięcej emocji. Michał Kwiatkowski, od samego początku, jechał czujnie, razem z najlepszymi. Polak podobno obawiał się 5. etapu, który prowadzić miał do Monte san Vicino. Psikusa spłatała aura – na wysokości 1200 m n.p.m zalegał jeszcze śnieg i organizatorzy musieli skorygować nieco trasę. To otwierało szanse przed ”Kwiatkiem”, który zazwyczaj nie lubi takich wysokości. Przedostatniego dnia przytomnie zabrał się w odjazd i podjął walkę

AutostrAdą do niebA

Taka jazda „Flowermana” zapowiadała niemałe emocje w drugiej części marca i tradycyjnie się nie zawiedliśmy. Na początek Mediolan-San Remo – pierwszy klasyk, monument. Końcówka rodem z Ponferrady, niezbyt długie, dość strome wzniesienie – Poggio di San Remo – a potem długi i niebezpieczny zjazd, o czym ”Kwiato” przekonał się rok temu, gdy upadł właśnie na tej drodze. Najdłuższy wyścig w kalendarzu UCI to wyzwanie samo w sobie, ale prawdziwe

ściganie zaczyna się tam na ostatnich 10-15-kilometrach. Mimo że jedyny istotny atak na metę przeprowadził Kwiatkowski, to tym razem by być pierwszym zabrakło kilometra z małym ułamkiem. No cóż – nie zawsze się udaje...

Fot: Etixx Quick Step

52

o zwycięstwo etapowe. Niestety – tym razem odrobinę zabrakło, ale 3. miejsce na etapie i 9. w generalce dawały spore nadzieje przed indywidualną jazdą na czas kończącą zmagania. Niestety na 10-kilometrowej czasówce, Michał nie czuł się najlepiej – lecz 8. miejsce na zakończenie wyścigu to rezultat godny podkreślenia, podobnie jak postawa na Strade Bianche, gdzie co prawda nic nie wywalczył, ale pojechał przyzwoicie.

4/2016


Fot: AFP / East News

Podium E3 Harelbeke

I WreszcIe zWycIęstWo

W Wielki Piątek w Północno-Zachodniej Belgii zaplanowano kolejny neo-klasyk z serii e3 Harelbeke. Impreza lubiana przez kolarzy, jak i kibiców, bo jest to swego rodzaju „wróżba” przed ”Flandryjką Pięknością” – kto jest mocny w wyścigu na autostradzie, da sobie radę podczas Ronde van Vlaanderen. 30 kilometrów przed finiszem zaatakował dobrze nam znany duet – Kwiatkowski i sagan. Dwóch mistrzów świata, kolarze, którzy rywalizowali między sobą już w kategoriach juniorskich

i młodzieżowych – zaatakowali na Karnemelkbeekstraat. Emocje rosły z każdym kilometrem, bo z tyłu trwała pogoń, która na nasze szczęście mistrzów nie układała się dobrze. 10 kilometrów przed metą mieli tylko 35 sekund przewagi, które w ”sterylnych warunkach” byłyby do zniwelowania – jednodniówki rządzą się jednak swoimi prawami. 5 kilometrów przed kreską mistrzowski duet zaczął już wyrzucać bidony, niepotrzebne batony, dopinać zapięcia na pedałach. Emocje rosły, bo ostatni kilometr to już zaledwie

10 sekund przewagi, a w pościgu zaczął się ruch – ostro ruszyli Boonen i Cancellara. 300 metrów przed białą linią Kwiatek postawił wszystko na jedną kartę i skutecznie zaatakował z drugiej pozycji. Po zeszłorocznym zwycięstwie w Amstel Gold Race i wcześniejszym sukcesie na mistrzostwach świata, Michał osiąnął kolejny spektakularny sukces! O następnych, mam nadzieję zwycięskich wyścigach naszych kolarzy, przeczytacie w kolejnych numerach :) 4/2016

53


f e l i e t o n

Zdjęcia: Dariusz Krzywański

f e l i e t o n Bartosza huzarskiego

Poszły konie Kolejny sezon kolarski kręci się już na dobre, prawie wszyscy idą już na pełnych obrotach. No może poza naszymi kolegami z Giant Alpecin, poszkodowanymi w wypadku samochodowym wczesną wiosną w okolicach Calpe, chyba wszyscy ruszyli już i ogolili nogę na sezon 2016.

N

asz nowy jakże charyzmatyczny Mistrz Świata próbował wprowadzić nowe trendy w peletonie pro, ale nie spotkał się z przyklaskiem środowiska i swojej zimowej warstwy ochronnej musiał się niestety pozbyć, zgodnie zresztą z odwieczną kolarską tradycją.

Nowości

Zgodnie z tradycją sezon mniej więcej rozpoczyna się tak samo. Nie licząc nowych tworów typu Katar i Oman, program większych imprez wygląda mniej więcej tak samo od lat. Przebrnęliśmy przez belgijski weekend otwarcia, który tradycyjnie zebrał swoje żniwo w kraksach i powyścigowych przeziębieniach. Kolarze pokręcili się po włoskim bucie w wyścigu dwóch mórz oraz francuskim Paris-Nice. W obu tych wyścigach 54

4/2016

odwołano po jednym etapie wskutek tzw. protokołu pogodowego, który podpowiada w jakich warunkach wyścig powinien zostać odwołany. Tak więc z pewną jednak nowością weszliśmy w sezon kolarski i mam nadzieję, że cały ten protokół będzie dział dobrze, bo bez dwóch zdań przyczyni się do poprawy bezpieczeństwa i ogólnego zdrowia zawodników. Żadna to bowiem przyjemność kręcić kilka godzin w deszczu i temperaturze zaledwie kilku stopni Celsjusza. Może nie do końca na rękę będzie to organizatorom, którzy muszą się liczyć z częstszymi protestami zawodników i powoływaniem się na ów właśnie protokół, ale idąc śladem innych sportów, np. w tenisie ziemnym, jak tylko lekko popada deszcz, mecz jest przedkładany. U nas nie ma zmiłuj się i jechać trzeba, a podwyżki za pracę w warunkach szkodliwych nikt nie

dostanie, na emeryturę też nikt szybciej nie przejdzie. Tak więc zagłębiamy się w sezon przerabiając poszczególne pozycje obowiązkowe: monumenty i wyścigi etapowe. Pierwszy trzystukilometrowy Mediolan-Sanremo został sensacyjnie wygrany przez najlepszego jak się później okazało "górala wśród sprinterów", który niestety – o dziwo nie zauważony przez nikogo z gapiów, fotografów i miłośników dronów – zrobił „życiówkę" pod Poggio. Pewnie dlatego, że ci byli skupieni na śledzeniu poczynań czołówki, w tym naszego Michała Kwiatkowskiego, który pięknie mknął do mety. Ta była jednak o jakieś dwa km za daleko... Emocji dzięki tej pięknej akcji mieliśmy bardzo bardzo dużo i na pewno chcemy więcej.


bartosz huzarski

Ostatnio pytano mnie co myślę o transferze Michała, czy zrobił dobrze? Nie mnie to oceniać, ale trafił najlepiej jak się da, a w jego wieku to spełnienie marzeń i piękna perspektywa, a profesjonalizm "niebiańskich", ich dbałość o szczegóły i nowoczesne podejście pozwoli Michałowi wycisnąć z siebie jeszcze więcej.

Pogoda

Moje otwarcie sezonu to zimne i deszczowe – przez co brzydkie – Larciano. Miejsce dla mnie szczególne i historycznie ważne, gdyż właśnie w tych stronach prawdziwego bycia prosem uczyłem się w grupie ISD-Neri i dzięki wynikom jakie osiągnąłem na ziemi włoskiej mogłem pójść dalej ku miejscu, w którym jestem teraz. W tym roku, po półrocznej przerwie od ścigania, pierwszy wyścig był wielką niewiadomą i pytaniem jaka będzie reakcja organizmu. Ta o dziwo była całkiem przyzwoita, biorąc pod uwagę warunki atmosferyczne, których nie lubię, oraz tak jak wspomniałem, długą przerwę. Tym razem wyścig chciałem tylko ukończyć – może niezbyt ambitnie, ale uwierzcie mi, że czasem takie właśnie cele są już wystarczająco ambitne. W sezonie 2014 nie skończyłem tylko jednego może dwóch startów, w sezonie 2012 również – wycofałem się tylko z Rund um Koln, bo wyścig był dawno rozstrzygnięty, lało jak z cebra, było zimno i nieprzyjemnie a w perspektywie przeładowanego kampera i kolejki pod prysznic wybrałem właśnie DNF. W latach 2013 i 2015 miałem dużo grosze statystyki; zeszły rok to była jesienna porażka – ostatnie chyba pięć startów i pięć DNF. Sto procent skuteczności normalnie, tylko nie w tą stronę... Sport profesjonalny nie jest

lekki, z każdej strony spoglądają na nas oczy wymagające wyniku, a że nie każdy rozumie, że z wyniku rozliczana jest cała ekipa – mamy później przeróżne pytania i komentarze niekoniecznie miłe i na miejscu. Oczywiście do tego dochodzą jeszcze osobiste ambicje i to już jest całkiem inna historia. Znam wielu zawodników którzy ich nie mają zbyt wielkich, ale ja na pewno do takich nie należę – gdy wiem, że w okolicy relacji tv kręcą się moje dzieci i bliscy, z całych sił staram się pojechać jak najlepiej.

Gdy Głowa mówi nie

Nadchodzi taki moment w życiu każdego z nas gdy głowa mówi pass. Wtedy nic nie idzie. Taki właśnie był dla mnie koniec zeszłego sezonu, gdy czekałem już tylko na operację, zastanawiałem się co z sobą pocznę przez te sześć tygodni bez ruchu i bez sportu, czyli niejako bez niezbędnego do życia tlenu. Każdy z nas, ludzi uzależnionych od sportu, od adrenaliny, ruchu, laktatu i przyspieszonego bicia serca, źle znosi bezruch i bezczynność. Ale dla mnie ten czas już minął. Za mną pierwsze starty, pierwsze zgrupowa-

nia, pierwsze przetarcia z „nowym” barkiem i pierwsze testy. Idzie ku lepszemu, testy wibracyjne na belgijskich sektorach pave oraz drogach z betonowych płyt zdałem dobrze, choć nie bez stresu i ryzyka, ale zdałem. Teraz czas na mocniejsze akcenty i później już „My Way to Paris”.

Bezpieczeństwo

Nie sposób poruszyć temat startu w TDF, nie tyle w kontekście sportowym, ile bezpieczeństwa zawodników i kibiców. Czy kolarstwo ucierpi jeszcze bardziej niż po aferze Lance A.? Czy w obecnej sytuacji będziemy coraz częściej wracali do domów z nierozpakowaną walizką, bo podobnie jak to miało miejsce we Frankfurcie rok temu, wyścigi będą odwoływane wskutek zagrożenia terrorystycznego? Ciężki temat, gdy terroryzm uderza w sport. Wiemy z doświadczenia i mówi o tym historia choćby maratonu w Bostonie, że pewne grupy nie mają skrupułów i nie przebierają w środach. Dla nas to będzie 21 dni ścigania, stresu, kolarskiego święta i emocji. Mam nadzieję, że cała kolumna dojedzie do Paryża beż żadnych problemów, że wygra sport, rywalizacja i piękno barwnego peletonu. Jednak nie chcę być teraz w skórze organizatorów tego największego kolarskiego święta, bo wiemy doskonale, że co największe kusi najbardziej. Pozostaje wierzyć w ludzi i instytucje które czuwają nad naszym bezpieczeństwem, robić swoje, czerpać radość z życia sportowca, brać ile się da i cieszyć nawet z małych rzeczy. Po prostu #FollowYourdreams !! 4/2016

55


f E L i E T O N

Ekipa KONTYNENTALNA

Tekst i zdjęcia: Konrad Tomasiak

56

4/2016


Konrad TomasiaK

Moja nowa drużyna przez ostatnie sezony była zarejestrowana z licencją paragwajską, w tym sezonie będzie z licencją federacji serbskiej, a cała baza znajduje się w Belgii i to nie byle gdzie, bo w regionie, gdzie kończy się mój ulubiony belgijski klasyk Ronde van Vlaanderen. Grupa ściga się każdego roku na czterech kontynentach w ponad 20 krajach. Zarejestrowana jest jako ekipa kontynentalna co daje nam możliwość startów w dobrze obsadzonych wyścigach.

Z

aczynam z wyższego niż w zeszłym roku pułapu i będę mógł jeszcze bardziej się rozwinąć. Cieszę się, że będę startował w nowym zespole, który znalazłem w Belgii. Zależało mi na tym, ponieważ ten kraj odpowiada mi pod względem kolarskim najbardziej – można powiedzieć, że znalazłem tam swoje miejsce. Bardzo dobrze czuje się w wyścigach gdzie główną rolę odrywają bruki, ranty czy wąskie uliczki – stąd zawsze pragnąłem mieszkać i ścigać się w Belgii. Do tego kolarstwo jest tam dyscypliną bardzo ważną dla obywateli co daje się odczuć trenują i ścigając się tam. Kolarz jest szanowany na drodze, co daje poczucie bezpieczeństwa na treningu. W Polsce aż do końca grudnia przygotowywałem się do stratów na rowerze szosowym. Po nowym roku ruszyłem w cieplejsze klimaty – kierunek Hiszpania na kolejne pięć tygodni. Od 15 stycznia tam szlifowałem swoją formę pod starty w nowym zespole. Pogoda dopisywała, więc plan treningowy zrealizowany został w 100%, co dało dużą nadzieję, że będę bardzo dobrze przygotowany na wyścigi.

pro kontynentalnych a na niektórych też worldtourowych.

skończyłem na trzecim miejscu w tej klasyfikacji.

AmerykA PołudniowA i dziesięcioetAPowy wyścig w urugwAju.

Nogi z dnia na dzień coraz lepsze, więc na pewno kolejne wyścigi można jechać z dużo wyższego pułapu i będzie łatwiej nawiązać walkę z rywalami.

Pierwszy start w wyścigu UCI za mną była to etapówka – 10 dni ścigania w Urugwaju. To na pewno dobra podbudowa pod kolejne starty. Wyścig bez wielkich gór, ale praktycznie każdy etap był pofałdowany w mniejszym lub większym stopniu. Sytuacja była o tyle trudna, że kolarze z Ameryki Południowej mieli już więcej kilometrów wyścigowych w tym sezonie, a dla Urugwajczyków to wyścig takiej rangi jak Tour de Pologne dla nas. Celowałem głównie w zwycięstwa etapowe i zdobycie jakiejś koszulki. Na wygranie etapu była szansa gdy ucieczka, w której się znajdowałem dojechała do mety. Skończyło się na 4 miejscu, więc pozostał niedosyt. Walczyłem też o koszulkę aktywnego, cały czas kręciłem się w czołówce i cały wyścig

Kolejny start – także na kontynencie Ameryki Południowej – to pięć etapów wyścigu w Brazylii. Nasz lider ukończył go na piątej pozycji i dwukrotnie stał na etapowym podium. Każdy zawodnik, który spędził już kilka czy kilkanaście lat ścigając się na rowerze wie dokładnie w jakim stopniu jest przygotowany do sezonu. Ciężko to wytłumaczyć osobie, która nie ma do czynienia ze sportem, ale to po prostu czuje się w nogach. Leżę właśnie na kanapie z laptopem na kolanach, piszę dla was o moim wejściu w nowy sezon i muszę szczerze powiedzieć, że to powinien być dobry rok!

Po powrocie do Polski do łask wrócił trenażer i trzeba było zmienić trochę nastawienie, gdy każdego poranka za oknem zamiast słońca widać było krople deszczu. Pogoda była fatalna, jednak taka zmiana była mi potrzebna – chciałem pobyć trochę w domu przed wyjazdem na dłużej do Belgii. Głowa też musi trochę odpocząć! Od 5 marca byłem w Belgii i mam za sobą pierwsze wyścigi w nowej ekipie. Pierwsze starty to wyścigi Pro-Kermesse. Pomimo iż nie są to wyścigi z kalendarza UCI to na starcie byli zawodnicy z ekip kontynentalnych, 4/2016

57


r e L a c j a

Londyńskie opowieści Tekst: Tomasz Piechal Zdjęcia: Sebastian Frej

Na początku marca w stolicy Anglii, na olimpijskim welodromie, odbyły się udane dla Polski torowe mistrzostwa świata. Nasi wrócili z nich z dwoma medalami, ale także pozycjami blisko podium, kwalifikacjami olimpijskimi i rekordami Polski. Wybudowany w bólach tor zaczyna przynosić plony i choć ciągną się za nim długi sprzed lat, to na pocieszenie mamy wyniki naszych sportowców. Coraz lepsze wyniki…

O tym czempionacie napisano już praktycznie wszystko – my spojrzymy na te historyczne dla Polski zawody z perspektywy ich uczestników, czyli głównych bohaterów. Zdecydowanie najważniejszym osiągnięciem był złoty medal Katarzyny Pawłowskiej w wyścigu punktowym. To już trzeci tytuł mistrzowski kolarki z Przygodzic na „drewnie”, a medal w ogóle – czwarty. Kolarka Boels-Dolmans Cycling Team ma już na swoim koncie dwa złota i srebro w scratchu. 58

4/2016

– Jadąc do Londynu, nastawiałam się na to, by stanąć na podium. Nawet żartowałam sobie, że trzecia koszulka mistrzowska pasowała by mi do wystroju mieszkania – powiedziała w rozmowie z Magazynem Rowerowym świeżo upieczona mistrzyni świata w wyścigu punktowym. – Miałam nie finiszować na początku, sprawdzić rywalki, a decyzję podjąć w trakcie. Pierwszy z nich to była taka rozgrzewka, ale powiem szczerze: dobrze zrobiłam, że zdobyłam wtedy punkty, bo mogłoby ich potem zabraknąć. W samej końcówce, kiedy przeliczyłam wszystkie możliwości, pilnowałam tylko

Kubanki – choć inne też uciekały, ale one mi nie zagrażały. Troszkę się działo podczas trzech ostatnich rund – prawie sprawdziłam twardość toru w Londynie, ale się wybroniłam. W takich końcówkach nie można się zbytnio „podpalać” – trzeba kalkulować na chłodno, słuchać trenera i patrzeć na tablicę. Dopóki nie przekroczysz linii mety, nie można być pewnym zwycięstwa. Na szczęście miałam to pod kontrolą. Drugi medal dla Polski także wywalczyła przedstawicielka płci pięknej – Małgorzata Wojtyra – w wyścigu


TOROWE MISTRZOSTWA ŚWIATA

indywidualnym na dochodzenie. – To były świetne mistrzostwa świata dla mnie, a medal z tej imprezy był jednym z moich kolarskich marzeń – powiedziała dla MR. Nasza zawodniczka zanotowała znakomity sezon torowy, ale mimo wszystko wejście do finałów było dla niej niespodzianką: – Awans był zaskoczeniem. Wiedziałam, że byłam dobrze przygotowana i mam szansę pobić swój rekord życiowy. Finał, o medal, był na pewno cichym marzeniem. Widząc listę startową, wiedziałam mniej więcej, jakie czasy „kręcą” inne zawodniczki – i zdawałam sobie sprawę z tego, że tylko kolejna „życiówka” może dać mi prawo walki o medal. Nie ukrywam, że wszystkiemu towarzyszyły nerwy – ale nie takie, których nie dało się opanować. Stresowałam się jedynie tym, czy przeziębienie nie przeszkodzi mi w wykręceniu dobrego czasu. Reszta była dopracowana – zakończyła z uśmiechem zawodniczka nowo powstałej grupy kolarskiej torowo-szosowej Planet X / Bo-Go Szczecin, druga

kobieta, która zdobyła dla Polski medal podczas torowych MŚ. Dosłownie „o włos” od medalu w wyścigu na 1 km ze startu zatrzymanego był – zresztą już po raz drugi – Krzysztof Maksel. Zawodnikowi ALKS Stal Grudziądz, który zajął 4. miejsce, do brązowego medalu zabrakło 0,016 sekundy (dwa lata temu w kolumbijskim Cali stracił do podium 0,015 sekundy). - Choćbym miał próbować trzy, cztery, czy nawet pięć razy, nie poddam się, będę walczył. W przyszłości fortuna musi być po mojej stronie - powiedział Krzysztof Maksel.

– Sprint drużynowy w sezonie olimpijskim był konkurencją nadrzędną, a każdy dodatkowy start traktowaliśmy na roboczo. Nie mieliśmy dużego ciśnienia, choć wiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie „namieszać”. Nigdy nie zamieniłbym możliwości startu w igrzyskach na… nawet złoty medal na 1 km. Nie zmienia to jednak faktu, że i taki krążek chciałbym mieć w swojej kolekcji – podsumował. Damian Zieliński (GK Piast Szczecin) także był blisko podium. Jego walka o finał, a w rezultacie 4. miejsce w sprincie indywidualnym odbiło się szerokim echem. – Mistrzostwa świata były bardzo dobrym akcentem w tym roku – nie spodziewałem się takiego wyniku, choć po cichu liczyłem na awans do ósemki – skomentował Damian Zieliński. – Układ biegów był obiecujący, chociaż jeśli miałbym wybierać, to najpewniej zamieniłbym rywali

4/2016

59


r e l a c j a

z biegu półfinałowego i tego o trzecie miejsce, tak żeby w ½ finału ścigać się z Denisem Dmitrijewem. Wypadło na Jasona Kenny’ego. Wyścigi z Kennym w półfinale były najtrudniejsze – to najlepszy i najbardziej wymagający przeciwnik, którzy przecież został mistrzem świata. Myślę, że gdyby mistrzostwa odbyły się tydzień wcześniej, byłoby lepiej – dysponowałem lepszą dyspozycją... Jednym z ważniejszych momentów torowych MŚ był dla Polski występ kobiet w wyścigu drużynowym na dochodzenie. W pierwszym wyścigu biało-czerwone zajęły 6. miejsce (co dało im kwalifikację olimpijską) i awansowały do dalszej rywalizacji. W zespole znalazły się dawno niewidziane zawodniczki, jak choćby wspominana Katarzyna Pawłowska czy Eugenia Bujak (BTC City Ljubljana). – Wróciłam na tor po roku przerwy pełna niewiedzy i obaw, czy sprostam oczekiwaniom – powiedziała popularna „Gienia”. – Mistrzostwa były wyjątkowe. Najwspanialsze, w jakich brałam udział – nigdy ich nie zapomnę. Po pierwszym wyścigu popłakałam się z radości. To było najpiękniejsze uczucie, jakiego doświadczyłam w mojej sportowej karierze. Pierwszy raz dojechałyśmy drużynę w czwórkę! Każda zostawiła kawałek siebie na torze… „Swoje” dla drużyny zrobiła także Natalia Rutkowska (TKK Pacific Toruń), która – poza wyścigiem drużynowym, reprezentowała Polskę także w scratchu, jednak ten pierwszy był najważniejszy i kosztował sporo nerwów. – Dzień startu to pełna koncentracja każdej z nas. Liczyło się wszystko, każdy szczegół: rozgrzewka, nastawienie, przygotowanie mentalne… Stres był ogromny – wspomina Rutkowska. – Żadna z nas chyba nie była do końca sobą 60

4/2016

– nogi się trzęsły. To była walka o wszystko, o dalsze szkolenie, o to, czy w ogóle będziemy istnieć. Ten bieg był jeszcze o tyle trudny, że trzeba było pojechać go rozsądnie, z głową. Muszę przyznać, że stojąc na starcie w pierwszym biegu, czułam ogromny stres, ale też dziwny spokój i wiarę w sukces. Start! I już niewiele pamiętam – byłam całym ciałem i umysłem w trybie drużyny, na sosnowych deskach, walcząc z bólem i upływającym czasem... Pierwsze rundy szły „dębowo", jakbyśmy nie mogły przebić się przez jakąś barierę; pod koniec szło znacznie lepiej, dało się wyczuć trochę większy luz. Kiedy wszystkie drużyny przejechały dystans i było jasne, że „mamy to", cały stres i napięcie zeszło – poczułam ulgę i napływające łzy. Od razu stanęło mi przed oczami te pół roku, ten ogrom pracy – zakończyła emocjonalnie Natalia. – To była najbardziej oczekiwana impreza sportowa całej zimy. Suma naszej i trenera Grzegorza Ratajczyka determinacji, wiary, pracy, pomocy oraz dobrych słów wielu osób umożliwiła nam podczas tych mistrzostw wywalczenie kwalifikacji olimpijskiej, na którą jeszcze w październiku „wyliczono” nam nikłe prawdopodobieństwo – skomentowała z kolei Edyta Jasińska (TKK Pacific Toruń). – To były dobre MŚ dla całej ekipy kolarzy torowych. Dla mnie – moment przełomowy. Dochodzę do wniosku, że w najlepszym dla siebie momencie skonfigurowałam swój „system”. Wspomnienia są intensywne, dodają zapału, a skoro w „mrocznych” chwilach potrafiliśmy wykrzesać go bardzo dużo. Nie martwię się o jego pokłady na najbliższe miesiące – dodała Jasińska. – Było nerwowo, jechałyśmy bieg poniżej naszych możliwości. To była presja nieporównywalna z niczym innym, z drugiej strony

– energetyczne doświadczenie! Możliwość walki o kwalifikacje w tak doborowym towarzystwie i z niezwykłym trenerem to dla mnie zaszczyt. Podziwiam cały „swój” zespół za walkę z emocjami, zgranie, budowanie atmosfery współodpowiedzialności, włożenie w całe przedsięwzięcie sporego fragmentu mięśnia sercowego – dosłownie i w przenośni! Justyna Kaczkowska, Natalia Rutkowska, Eugenia Bujak, Katarzyna Pawłowska, Daria Pikulik, Małgorzata Wojtyra – waleczne, barwne postacie, jak przystało na polskie kolarki! Spore wrażenie na obserwatorach zrobiła, wywołana „do tablicy”, Daria Pikulik (Nowatex Ziemia Darłowska). Nasza mistrzyni świata juniorów udowodniła podczas swojego występu w drużynie, że jej wejście do pierwszego zespołu to tylko kwestia czasu. – Start w tych mistrzostwach wiele mnie nauczył – podsumowała dość skromnie Daria. – U boku starszych koleżanek mogłam podwyższać swój poziom sportowy i łapać więcej doświadczenia. Był to bardzo ważny start dla nas. Podeszłam do mojego wyścigu na totalnym luzie. Podczas Pucharu Polski, który odbył się pod koniec lutego, pojechałam rekordy życiowe, co było dobrym prognostykiem przed MŚ. Mimo dużych obaw – jestem z siebie zadowolona. Pikulik wystartowała w ostatnim wyścigu Polek w tej konkurencji i właśnie w składzie z nią oraz Justyną Kaczkowską (także mistrzyni świata juniorek) nasze zawodniczki pobiły rekord Polski. To wywołało dyskusję – czy zmiana pokoleń w tym zespole właśnie się dokonuje? – W swoich pierwszych MŚ Elity Daria pokazała zarówno bardzo dobre przygotowanie fizyczne jak i psychiczne, co świadczy, że wcale nie jest za szybko dla niej nawet na igrzyska. Jej przygotowania do mistrzostw świata były dość krótkie – i to tym bardziej pokazuje, że ta kolarka ma


TOROWE MISTRZOSTWA ŚWIATA

ogromny potencjał. Uważam, że swoim występem udowodniła, że jest pełnowartościową zawodniczką Kadry Olimpijskiej – pochwalił występ swojej podopiecznej w klubie, jak i w kadrze juniorskiej trener Marcin Adamów. – Daria wyścig finałowy pojechała znakomicie – zresztą cała drużyna też. Dwie ostatnie zmiany były decydujące dla wyniku drużyny. Przedostatnią – Daria pojechała półtorej rundy, a ostatnią zmianę – aż dwie rundy, doprowadzając drużynę do mety. Pokazała, że mimo młodego wieku, potrafi w końcówce wyścigu zachować się bardzo dojrzale i wziąć na siebie naprawdę duży ciężar. Oczywiście rekord Polski został pobity dzięki całej czwórce zawodniczek, czego im ogromnie gratuluję. Zaskoczeniem – nie tylko dla samego zawodnika, ale także dla kibiców i obserwatorów – był brak w składzie drużyny sprinterów Kamila Kuczyńskiego (GK Piast Szczecin). Kuczyński wystartował jedynie w sprincie indywidualnym i uplasował się na 13. miejscu. – Na pewno cieszy mnie wynik na 200 m ze startu lotnego w kwalifikacjach do sprintu

indywidualnego. Czas poniżej 10 sekund na torze nizinnym to oznaka dobrego przygotowania i potwierdzenie dobrej dyspozycji. Jednak pozostaje pewien niedosyt. To słowo opisuje zarówno moje odczucia po przegranym wyścigu sprinterskim z reprezentantem Chin podczas pierwszej rundy, jak i brak nominacji do startu w drużynie. Czułem się bardzo dobrze przygotowany i gotowy do startu, szczególnie po dobrym występie w Hong Kongu, gdzie pojechałem najszybciej swoją zmianę. W Londynie czułem wewnętrze przekonanie, że jestem gotów pojechać jeszcze lepiej. Pełen uznania dla wyczynów polskich torowców był Andrzej Piątek, dyrektor sportowy PZKol. – To, co się wydarzyło w Londynie, jest dopiero początkiem dużych sukcesów naszych torowców. Stawiamy na kolarstwo torowe choćby z tego względu, że z 18 konkurencji olimpijskich dziesięć jest rozgrywanych na torze. Poza tym mamy talenty, fachowców i obiekt. Tor w Pruszkowie już procentuje. Polskie kolarstwo torowe idzie mocno do góry w ostatnich latach – podsumował krótko Piątek. 4/2016

61


w y w i a d

Rozmawiał : Tomasz Piechal Zdjęcia: Dariusz Krzywański

Katarzyna Pawłowska „Na początku ścigałam się z Anią Szafraniec”

Katarzyna Pawłowska to gwiazda wielkiego formatu. Swoją postawą tworzy historię polskiego kolarstwa, ale i całego sportu. Decydują o tym przede wszystkim trzy tytuły mistrzyni świata, ale także niewymuszona skromność, spokój i profesjonalizm. Przed nią dylematy, igrzyska olimpijskie w Rio i być może kolejny skok poziom wyżej w karierze. A jest o co walczyć, bo mistrzem czy medalistą olimpijskim pozostaje się na zawsze. 62

4/2016


katarzyna

pawłowska

Fot: Dariusz Krzywański

jeszcze podczas szosowych mistrzostw świata w Richmond. To człowiek, który naprawdę wie, o co w tym wszystkim chodzi. Przedstawił mi wszystkie za i przeciw. Wyjaśnił mi, że nie ma co sobie bramki zamykać, bo jeśli drużyna się zakwalifikuje, to wtedy mogę wystartować i w drużynie, – i jeżeli będę chciała – powalczyć jeszcze o start w omnium. Jednak podjęliśmy wspólnie decyzję, żeby dać sobie spokój z torem i przygotować się dobrze na szosę – nie jako liderka, ale żeby pomagać Kasi Niewiadomej. PZKol się na to początkowo zgodził, ale kiedy okazało się podczas sezonu torowego, że drużyna ma szansę, to wszystko się pozmieniało. Najpierw były Mistrzostwa Europy, a potem dziewczyny dzielnie walczyły w Pucharach Świata – i to one głównie wywalczyły bilet do Rio, ale trzeba było pojechać do Londynu i postawić kropkę nad „i”.

S

zacunek i respekt, to uczucia, które towarzyszą naszej rozmowie, w której dowiadujemy się o planach na starty w Rio, w szosowych MŚ, ale także o przeszłości, początkach oraz ważnych w jej życiu osobach i decyzjach. – Wróciłaś do drużyny torowej i pomogłaś zdobyć kwalifikację do Rio, To w końcu na torze czy na szosie chciałabyś wystartować na igrzyskach olimpijskich? – Rozmawiałam z dyrektorem sportowym PZKol Andrzejem Piątkiem o Rio

– No i się udało. Dodajmy, że w… chyba dość nieoczekiwanym stylu. Rywalki poddały się bez walki? – Plan został wykonany. To, co zostało założone, zostało zrobione – pojechałyśmy tam po przepustkę do Rio i ją przywiozłyśmy. Wykorzystałyśmy też prezent od Rosjanek i Białorusinek, które nie powalczyły, a były naszymi bezpośrednimi rywalkami. Wywalczyłyśmy kwalifikację już w eliminacjach, bo nasze konkurentki nie zakwalifikowały się do drugiej rundy. My w rezultacie zajęłyśmy siódme miejsce w młodym składzie, a nasze juniorki pokazały, że potrafią być motorem napędowym tej drużyny. Ale nie można powiedzieć, że to były dwa zespoły. Jesteśmy jednością – tylko się zmieniałyśmy w miarę potrzeb, tak żeby każda miała swoją szansę. Wiadomo – to była impreza docelowa, wszystkie były mocne i każda chciała się pokazać. Eliminację pojechał ten sprawdzony skład – ten, który miał walczyć o nasz cel. Tu nie mogło być niespodzianek – i nie było. Drugi bieg nie poszedł nam tak, jak liczyłyśmy. Stanęłyśmy na starcie zmotywowane, żeby obronić szóste miejsce w eliminacji, a może nawet pojechać po rekord Polski. Natalia była zmęczona po scratchu i miała za sobą niezbyt dobrze przespaną noc. Finał – tu nie było czego przeliczać, trzeba było jechać wszystko. I padł rekord Polski. Wrócę tu jeszcze do naszych młodszych koleżanek – dały

z siebie wszystko, mocno nakręciły tę drużynę i patrząc na to dziś, a myśląc przyszłościowo, powiem, że jest dobrze. – Czyli najważniejsze załatwione – jest kwalifikacja, wszyscy zadowoleni, w Polsce aż huczy – więc na koniec postanowiłaś zrobić sobie prezent w postaci złotego medalu w wyścigu punktowym… – Jadąc do Londynu, nastawiałam się, żeby stanąć na podium. Nawet żartowałam sobie, że trzecia koszulka mistrzowska by mi pasowała do wystroju mieszkania. Na początku wyścigu miałam nie finiszować, sprawdzić rywalki – które będą odjeżdżać, które walczyć o punkty – a decyzję podjąć w trakcie. Ten pierwszy finisz to była taka rozgrzewka, ale powiem szczerze, że dobrze zrobiłam, że zdobyłam wtedy punkty, bo wyścig rozegrał się minimalnymi różnicami i mogłoby ich potem zabraknąć. W samej końcówce, kiedy przeliczyłam wszystkie możliwości, pilnowałam tylko Kubanki – inne też uciekały, ale one mi nie zagrażały. Troszkę się działo podczas trzech ostatnich rund, prawie sprawdziłam twardość toru w Londynie, ale się wybroniłam. Dopóki nie przekroczysz linii mety, nie można być pewnym zwycięstwa. Na szczęście miałam to pod kontrolą i wygrałam. – Co czujesz w takich momentach, kiedy wyścig zbliża się ku końcowi, prowadzisz, a za chwilę możesz być mistrzynią świata? Co się dzieje wtedy w głowie? – Raczej staram się kalkulować na chłodno. W takich końcówkach nie można się zbytnio podpalać, bo można popełnić jakiś głupi błąd. Trzeba słuchać trenera i patrzeć na tablicę z wynikami – ona bardzo wiele podpowiada. Mam nauczkę z Grenchen, że póki wyścig trwa, nie ma co zawieszać medalu na szyi, bo po drodze można „zgarnąć” sędziego i dzwonek. – Jak się czujesz jako osoba, która pisze historię polskiego kolarstwa? Jesteś pierwszą polską mistrzynią świata na torze. Dziś złotych medali masz aż trzy. – Generalnie czuję się całkiem normalnie. Nic we mnie się nie zmieniło, choć pewnie by mogło. Andrzej Piątek mi to uświadomił, że jestem chyba pierwszym 4/2016

63


Fot: Dariusz Krzywański

w y w i a d

64

4/2016


katarzyna

polskim sportowcem, który trzykrotnie zdobył koszulkę mistrza świata. Cieszę się, ale nic to we mnie nie zmieniło – nadal robię to, co do mnie należy i to najlepiej jak potrafię. Poza tym mam przyjaciół – z Mirkiem Ratajczykiem na czele, który od razu zapowiedział, że jak mi sodówka odbije, to mnie szybko sprowadzi na ziemię. Mam wokół siebie wspaniałych ludzi – także rodzinę, która nie pozwoli mi zejść na złą drogą, a także wspiera mnie w trudnych momentach. – I przede wszystkim najlepiej na świecie… – No tak. Każdy medal i każda koszulka daje mi jeszcze więcej motywacji i pewności siebie – szczególnie po tych wszystkich moich perturbacjach, kontuzjach i problemach zdrowotnych. Takie momenty utwierdzają mnie w tym, że jeszcze potrafię wygrywać – i co najważniejsze, że wróciłam do gry! Długo o to walczyłam, ale znów jestem tam, gdzie trzeba. – Bo masz instynkt i mentalność zwycięzcy, a to bardzo ważne. Sama powiedziałaś, że najpierw miałaś nie jechać do Londynu, a potem – jak już byłaś powołana do kadry – to pomyślałaś sobie, że pojedziesz tam by stanąć na podium. To chyba jest problem wielu sportowców, którzy przez brak wiary i pewności przegrywają już na starcie. – To prawda. Do ścigania się trzeba mieć wiarę i dobrą głowę – każdy to potwierdzi, że będąc mocnym, można łatwo przegrać. Z drugiej strony można odnieść zwycięstwo, nie będąc w topowej formie. Ważne jest nastawienie, bo kiedy stajesz na starcie, to najlepiej albo nie myśleć nic i starać się walczyć do końca, albo wręcz marzyć sobie o zwycięstwie – jeśli czujesz formę. To też wiele daje. Jednak przede wszystkim trzeba być szczerym z samym sobą. Lepiej powiedzieć prawdę o swojej dyspozycji, albo nie mówić nic. Warto także pamiętać, że u nas w Polsce nie jest łatwo. Nie ma sukcesu, to na zawodniku „wiesza się psy”. Sukces ma wielu ojców, a porażka tylko jedną matkę. Ja wiem jak to boli, jak człowiek potrafi się zdziwić, kiedy zawiesi sobie zbyt wysoko poprzeczkę. Na przykład ostatni Puchar Świata – wydawało mi się, że jestem świetnie przygotowana, a tymczasem mój orga-

nizm postanowił inaczej. Wtedy boli. Boli fizycznie, ale i psychicznie. Do tego dochodzi jeszcze presja otoczenia. Ja jej nie lubię – no, może delikatną. Mówię tu choćby o sytuacji z zeszłorocznych torowych mistrzostw świata w Paryżu. To był chyba najgorszy sezon w mojej karierze – nie miałam w ogóle formy, a przysłowiowy balon był tak napompowany, że wszyscy oczekiwali ode mnie medalu. Wchodząc na tor, byłam jak sparaliżowana, bo wiedziałam, że nic nie będzie, a każdy liczył na mój medal. W pewnym momencie, kiedy atmosfera się zagęściła, zostałam z tym prawie całkiem sama. Na szczęście była przy mnie nasza masażystka Paulina, Tomek Wieczorek oraz nasz psycholog Marek Graczyk. Oni mi wtedy bardzo pomogli. Dziękuję. – To było zaraz po Twoich problemach zdrowotnych? – Nawet jeszcze w trakcie, bo właśnie odnowiła mi się wtedy kontuzja. – Czy ta sprawa jest już zamknięta? – Niestety – ona nigdy nie będzie zamknięta. Moje plecy… to była tak poważna kontuzja, że już nigdy nie będzie do końca dobrze. Wyrostki stawowe nie zrosły się tak jak powinny, w dobrym miejscu. Zrobił się staw rzekomy. Wszystkie mięśnie i okolice kręgosłupa są bardzo unerwione i kiedy te wyrostki zaczynają się ruszać, to bardzo boli. Dzieje się tak nawet kiedy podnoszę coś ciężkiego, jadę trudny wyścig lub podczas masażu. Kiedy ten cały wyrostek się przemieszcza, to uwiera inny nerw i czujesz, jakby ktoś wbijał ci w plecy długą szpilkę, a ty nie możesz oddychać – to jest chyba najgorsze. Kiedy taki atak przydarzył mi się po raz pierwszy, byłam przerażona. Dziś już umiem sobie z tym radzić. Wiem, że w takim momencie muszę się rozluźnić i zrelaksować. – Nie ma przeciwskazań, żebyś dalej się ścigała? – Nie ma. Na wyścigu nie czuję bólu, dopiero później. Jest adrenalina, ale nauczyłam się to wyłączać. Jest to dla mnie dobre, a zarazem niedobre. Zeszłą zimę spędziłam w klinice „Galen” u doktora Krzysztofa Ficka. Wyprowadzano mnie tam z tej kontuzji ponad dwa miesiące, a początkowo miało to trwać trzy tygodnie plus rehabilitacja. Doszło

Fot: Dariusz Krzywański

pawłowska

do tego, że mój organizm, broniąc się przed bólem, wyłączał wszystkie mięśnie oddechowe i praktycznie nie oddychałam klatką piersiową. Oni tam od nowa uczyli mnie odczuwać ból. Żeby czuć ból, musiałam się naprawdę mocno skupić, ale wtedy nie mogłam praktycznie mówić. Dziwne uczucie było wtedy, gdy zrozumiałam i poczułam ten ból, na nowo. – Czy szosa i tor to twoje żywioły? Wychodzi mi, że bardziej kochasz chyba to pierwsze. – Uwielbiam tor. Czuję się na nim jak ryba w wodzie. Nie chciałam na niego wracać, bo wiedziałam, jak mi tego brakuje i że będę miała mętlik w głowie. No i go mam, bo najgorsza jest świadomość, kiedy wiesz, że mogłoby być dobrze, ale nie wiesz, jak przygotować się, żeby dobrze było. Bo start ze świadomością, że nie da rady pojechać o najwyższe lokaty, przecież jest bez sensu. Mam w grupie świetnego trenera, z którym doskonale się dogaduję – ale on mi powiedział prosto z mostu, że nigdy się na torze nie ścigał i nie podejmie się przygotowywania mnie do igrzysk olimpijskich. Może przygotować mnie fizycznie, ale tego ostatniego szlifu już nie da rady. A kto w takim razie…? – A szosa? – Kocham też szosę – i nie potrafię powiedzieć czy mniej, czy mocniej niż tor. To niewykonalne. Mam to szczęście, że jestem „średniakiem” i mogę obie te konkurencje łączyć. Nawet sprawdziłam na własnej skórze, że bez trudnych treningów szosowych, bez naprawdę 4/2016

65


w y w i a d

ciężkiej pracy nie pojadę dobrze na szosie i nie przełożę tego potem na tor. Nie da się zrobić treningu tlenowego i potem baja–bongo, na tor i jest super. Żeby to współgrało trzeba ogromu pracy – i najlepiej, żeby ściganie było ciężkie. Wtedy dopiero naprawdę idzie. – Jak twoja grupa zareagowała na medal z Londynu? Przecież to pierwsza koszulka mistrzyni świata, którą dla nich zdobyłaś. – Moja grupa jest naprawdę genialna. Po tych moich wszystkich problemach ze zdrowiem każdy inny zespół by mi podziękował za współpracę. Oni mnie wspierali i byli zawsze, kiedy tylko bym mogła ich potrzebować. Teraz mogłam im się odwdzięczyć. Odbiór był świetny, wszyscy bardzo się cieszyli, pisali mi wiadomości, dzwonili. To miłe, bo od całej ekipy.

– Tyle indywidualności w jednym zespole – i to kobiecych. Jak się dogadujecie? – Najlepsze jest to, że w naszym zespole nie ma problemów. Wszystkie się dogadujemy i nawet, jeśli niektóre z dziewczyn nie darzą siebie nawzajem szaloną miłością, to staniemy zawsze za sobą murem. Ktoś nas doskonale podobierał i może dlatego nie ma konfliktów. Darzymy się szacunkiem – i to działa. Przykładem może być choćby ten sezon – praktycznie każdy wyścig, jeśli nie jest wygrany, to stajemy na podium. – To może powalczycie drużyną o złoto w Katarze? – Dobrze, że te mistrzostwa są w takim, a nie innym terminie, bo można by było się usmażyć. Na wyścigu będzie się działo. Byłyśmy na rekonesansie – i powiem, że nie będzie to jazda prostą przez pustynię. Każdy z wyścigów będzie wyglądał jak duże kryterium na rundzie w mieście – wiele zakrętów, ronda, nawroty 180 stopni. Drużyny będą musiały być świetnie przygotowane taktycznie. My na pewno będziemy. Te mistrzostwa będą ciekawe – przynajmniej tak mi się wydaje. 66

4/2016

Fot: Dariusz Krzywański

– To ile jest teraz mistrzyń świata w twojej grupie? – Dwie aktualne i – trzeba dodać – dwie byłe.

– Wracamy znów do toru. Czy nie czujesz gdzieś tam niedosytu, że zawsze, kiedy zdobywasz medal mistrzostw świata, to zawsze konkurencji nieolimpijskiej? Cenniejszy byłby ten medal, gdybyś do Rio jechała startować w tej samej konkurencji? – Raczej nie. Generalnie patrząc na obsadę, to czy jest to konkurencja olimpijska, czy nie, to jest tak samo ciężko. Jednak znaczenie miałby dużo większe, bo wskazywałby on na szansę wywalczenia medalu na igrzyskach. Mistrzostwa świata są jedynym właściwym wyznacznikiem do szacowania szans w wyścigu olimpijskim. Wtedy po prostu wiesz, że jedziesz walczyć o medal, a nie o ósemkę. Szczególnie w roku olimpijskim dodałoby to temu wszystkiemu pikanterii. Teraz w przypadku drużyny wiemy, że jedziemy tam walczyć o piątkę, bo strata czasowa do medalu jest dość duża – ale przecież wszystko może się zdarzyć.

– A co w końcu z tym omium – przecież tam też jest wyścig punktowy? – Pasuje mi układ omnium, gdzie właśnie ostatnią konkurencją jest punktowy i po nim wszystko może się pozmieniać. To była dla mnie świetna wiadomość, kiedy UCI postanowiła zmienić formułę. Dzięki temu ja mam szansę, żeby walczyć. Kiedy na końcu była „pięćsetka”, tabela nie mogła zmienić się aż tak, jak będzie to możliwe teraz. – Czyli myślisz jednak o tym omnium? – Pewnie, że myślę – ale na razie jeszcze nie wiem, jak miałabym to zrobić. Jeszcze nie podjęłam ostatecznej decyzji, ale mocno się nad tym zastanawiam. Nie wykluczam, że przystąpię do przygotowań. Często rozmawiam z Andrzejem Piątkiem, analizujemy wszystkie za i przeciw. On i prezes PZKol Wacław Skarul bardzo mnie


katarzyna

pawłowska

– Dziś zastanawiasz się, czy w Rio mogłabyś wystartować w tej, czy w innej konkurencji, czy powalczysz tam o medal. Jesteś mistrzynią świata, więc prezentujesz absolutny top. Kiedy w głowie młodego zawodnika, dziecka, powstaje decyzja, że chce zostać sportowcem – kolarzem? – Pamiętam to dokładnie. Na początku bawiłam się tylko tym kolarstwem. Nie miałam do czynienia z ważniejszymi zawodami. Wszystko zmieniło się, gdy zostałam zawodniczką klubu z Kórnika. Wtedy zobaczyłam inny świat kolarski – Puchary Polski, pierwsze podium mistrzostw Polski, pierwsza koszulka z orłem na piersi. To mi zaimponowało. Każdy trener mnie wspierał, ale to Robert Taciak spowodował, że pomyślałam o przyszłości w kolarstwie. Powtarzał mi, że mam talent, że powinnam jeździć na Zachodzie w dobrej ekipie. To on sprawił, że polubiłam tor, wcześniej wręcz go unikałam. Dziś nie żałuję, że trener Taciak mnie tu skierował i mu zaufałam. Kropką nad „i” były młodzieżowe mistrzostwa Europy, chyba w 2010 roku. Tam poznałam trenera kadry torowej Grzegorza Ratajczyka, któremu także wiele zawdzięczam, i który także miał duży wpływ na ukształtowanie mnie, jako kolarza. Po nich wiedziałam, że zostanę kolarzem. Jestem także wdzięczna swojemu pierwszemu trenerowi Bogdanowi Janiakowi, który pozwalał mi się bawić kolarstwem, nie wywierał na mnie presji, a wszystko odbywało się metodą małych kroczków. W wieku juniora miała już swojego idola i chciałam być jak Bogusia Matusiak – to przecież ikona polskiego kolarstwa kobiecego.

mistrzyni, zaczynała kształtować się kolarsko w najlepszych czasach polskiego MTB, obok największych naszych gwiazd takich jak: Maja Włoszczowska, Anna Szafraniec (dziś Szafraniec-Rutkiewicz), czy Magdalena Sadłecka… – To prawda. Każdy tak zaczyna i szuka swojego miejsca. Lubiłam MTB. Pamiętam, że ścigałam się w Grand Prix MTB organizowanym przez Czesława Langa. Było kilka – chyba pięć edycji, a ja najbardziej lubiłam Polanicę. Na imprezach Langa się wychowałam, były super, uwielbiałam je. To było niesamowite uczucie, kiedy jechałam obok bardzo sławnej już Ani Szafraniec czy rozpoczynającej wielką karierę Mai Włoszczowskiej. Tak, na początku ścigałam się z Anią Szafraniec. Nie znałyśmy się wtedy oczywiście, nie wiedziała, kim jestem. Ale po to były organizowane te wyścigi – zjeżdżało się międzynarodowe towarzystwo, a takie młodziaki jak ja miały okazję ścigać się z najlepszymi. Ostatnia moja styczność z MTB miała miejsce podczas mistrzostw Polski w Kielcach. Walczyłam tam o medal! Wyobrażasz sobie? Ale złapałam „kapcia”, a nawet dwa. Wjechałam na drut kolczasty i koniec. To było pomiędzy boksami technicznymi, więc nie miałam szans wrócić do gry. – Skoro mówimy o Czesławie Langu, nie możemy nie wspomnieć Tour de Pologne kobiet, który w tym roku odbędzie się po raz pierwszy. Co o tym myślisz? – Nareszcie coś zaczyna się dziać w kolarstwie kobiecym w Polsce. Od

lat nie mamy prawdziwego międzynarodowego wyścigu są takie międzynarodowe tylko z nazwy. A to będzie wyścig z prawdziwego zdarzenia, w dobrym terminie, bo będzie to jeden z ostatnich (jak nie ostatni) sprawdzian przed igrzyskami w Rio. Będzie to nagłośnione medialnie, będzie w telewizji, będą też fajne nagrody. Wiem, że do Polski wybiera się wiele znakomitych ekip, niestety moja nie… Zawodniczki wybrały Turingen – tylko dlatego, że jest dłuższy. Ja raczej będę mogła wystartować w TdP kobiet – jako kadra lub mix–team. – Po naszej długiej rozmowie wnioskuję – i nie jest to żadne odkrycie – że kolarstwo to sens twojego życia. Kiedyś jednak skończysz się ścigać. Myślałaś, co wtedy będzie? – Czasami zaczynam się nad tym zastanawiać. Wiem, że kiedy będę zbliżać się ku końcowi mojego ścigania, przygotuję sobie jakiś grunt, żeby nie osiąść nagle w jakiejś pustce i nie wiedzieć, co ze sobą zrobić. Mój kolega kolekcjonuje stare koszulki i rowery – i z nim razem wpadliśmy na pomysł, że fajnie by było mieć knajpę. Knajpę dla sportowców, ale zdecydowanie w stylu kolarskim – kawa, ciastko, kuchnia nastawiona na sportowców. Nie wiem, jak mi to wyjdzie, ale to mi się marzy. Kolejny pomysł to pozostanie przy kolarstwie – jako trenerka. Jeśli okaże się, że mam predyspozycje i wystarczającą wiedzę, to też bym mogła się w tym odnaleźć i czuć się dobrze.

Fot: Sebastian Frej

namawiają. Myślę, że sytuacja niedługo powinna się wyklarować. Jeśli zdecydowałabym się podjąć rękawicę, nie zważając na nic, a biorąc tylko pod uwagę to, czy mogę tam powalczyć o medal, to są kryteria kwalifikacyjne, które trzeba spełnić. Wtedy walka jest bezpośrednio pomiędzy zainteresowanymi kandydatkami – która jest lepsza, to jedzie. Nie ma polityki, nie ma niejasności.

– Pewnie mało kto o tym wie, ale swoje pierwsze kolarskie szlify zbierałaś także w kolarstwie górskim. I pomyśleć, że największa polska torowa 4/2016

67


r e l a c j a

AKADEMICKIE

MISTRZOSTWA ŚWIATA

Tekst i zdjęcia: Grzegorz Miedziński

Wielkim sukcesem zakończyła się wyprawa studenckiej reprezentacji Polski na Filipiny. Ośmioosobowa reprezentacja przywiozła 9 medali! Trzy z nich zdobyły reprezentantki naszego kraju na szosie, natomiast w kolarstwie górskim w ciągu dwóch dni – w ramach wyścigów XCE eliminator oraz XCO cross-country – nasi zawodnicy zdobyli kolejne 6 medali. Do rywalizacji w AMŚ od 18-20 marca zgłosiło się ponad 130 zawodników z 17 krajów. Wyścig szosowy ze startu wspólnego poprowadzony był w kierunku oceanu, gdzie wybrzeżem kolarze przejeżdżali przez fragment Parku Narodowego Pala, kryterium odbyło się na 36km trasie w mieście Tagaytay. To turystyczna miejscowość leżąca na wyspie Luzon, około 60 km na południe od stolicy kraju Manili. Rywalizacja w kategoriach mtb rozegrana została na specjalnie zbudowanej przez organizatorów trasie, nawiasem mówiąc dość łatwej technicznie. W tropikalnym klimacie, przy blisko 40 stopniowym upale, walka o medale była jednak okupiona ogromnym wysiłkiem, ale nasi dali radę i codziennie stawali na podium.

szosa

Srebro – Nikol Płosaj, brąz Monika Brzeźna

68

4/2016

Pierwsze medale zdobyły panie – Nikol Płosaj srebro a Monika Brzeźna brąz w kryterium. Kolejne srebro Nikol Płosaj wywalczyła w wyścigu szosowym na

dystansie 80 km – Monika Brzeźna tym razem niestety tuż za podium. Mniej szczęścia mieli nasi panowie – kryterium uliczne (54 km) po zmianie trasy stało się prawdziwym wyścigiem górskim. W trudnych warunkach Wojciech Pszczolarski zajął szóste miejsce, a specjalizujący się w kolarstwie torowym Adrian Tekliński był 35. W wyścigu szosowym (120 km) Tekliński nie ukończył rywalizacji a Pszczolarski dojechał w trzeciej grupce i zajął 13. miejsce.

mtb

W weekend przyszedł czas na rywalizację w kolarstwie górskim. Na trasie były sztywne krótkie podjazdy, „rockgarden”, wiele band, małych hopek, oraz solidny drop z możliwym objazdem. Uczestników mistrzostw świata dopingowało kilkaset osób, a w ramach imprezy odbywały się wyścigi dodatkowe, w których startowali zarówno dorośli jak i dzieci. W sobotę odbyły się sprinty XCE. Po eliminacjach czyli jeździe indywidualnej


AKADEMICKIE MISTRZOSTWA ŚWIATA

na czas wiadomo już było, że Polacy będą jednymi z faworytów do medali. Marta Turoboś wykręciła drugi czas, a wśród panów najlepszy czas uzyskał Piotr Kurczab wyprzedzając zaledwie o 0,03 sek. Marcina Kawalca. Mocni byli również reprezentanci Niemiec i Japonii. Ostatecznie Marta Turoboś zdobyła srebrny medal, zaś akademickim mistrzem świata XCE został Marcin Kawalec. Piotr Kurczab w półfinale spowodował upadek i nie zakwalifikował się do finału. Na pocieszenie zostało zwycięstwo w finale B, które dawało 5 miejsce. W niedzielę przy jeszcze większym upale rywalizowano w olimpijskiej formule kolarstwa górskiego czyli w crosscountry. Panie miały do pokonania 5 okrążeń zaś panowie 7. Patrząc na sobotnie wyniki Polska ekipa z optymizmem patrzyła na finał rywalizacji. Już na samym początku zaatakowały nasze dwie zawodniczki, Niemka oraz Japonka. Po 2 rundach sytuacja w miarę się wyjaśniła. Na czele jechała Niemka Kaser z kilkusekundową przewagą nad Aleksandrą Podgórską, a za nią z nieco większą stratą Marta Turoboś. Japonka z rundy na rundę traciła dystans. Ostatecznie wyścig zakończył się w takiej właśnie kolejności a Polska wzbogaciła swój dorobek medalowy o srebro i brąz. Panowie wystartowali o godzinie 14:00 i niezwykle szybko wyrwali do przodu – Piotr Kurczab, Marcin Kawalec oraz czterech innych zawodników z Niemiec, Słowacji, Japonii i Malezji. Nasi reprezentanci świetnie współpracowali w pełni kontrolując wyścig. Od trzeciego okrążenia jechali już tylko we trójkę z Niemcem. Na finałowej rundzie Polacy mieli już ok. 1,5 minuty przewagi i niezagrożeni, trzymając się przyjacielsko za ręce wjechali na metę – złoto przyznano akademickiemu mistrzowi Polski 2015 – Piotrowi Kurczabowi, Kawalec zdobył swój drugi medal – tym razem srebrny. Było bardzo gorącoooo! -– wspomina Piotr Kurczab – Spotkaliśmy się z niecodziennymi warunkami: duża wilgotność, temperatury sięgające 32-35 stopni oraz zmiana strefy czasowej – to było spore wyzwanie. Nigdy nie czułem się dobrze jeżdząc w upale, tak też było tym razem. Po upadku w sprintach byłem zły – po dobrych kwalifikacjach, znowu przydarzył mi sie upadek, tak jak to

Srebro Marty Turoboś

Srebro Marcina Kawalca, złoto Piotra Kurczaba

miało miejsce podczas Mistrzostw Polski MTB w Żerkowie, gdy upadek wyeliminował mnie z rywalizacji w wyścigu XCO. Tym razem było troszkę lepiej, ale złe wspomnienia wróciły. Na szczęście wsparły mnie bliskie osoby oraz kumpel z pokoju Marcin Kawalec mówiąc „nie martw się, jutro będzie dobrze!". Kolejnego dnia stanąłem do walki. Wyścig ułożył się po naszej myśli i udało nam się odjechać we dwóch. Po mocnym początku i zgubieniu rywali, w drugiej części wyścigu niestety przegrzałem się; trasa prowadziła w całości po otwartym terenie, słońce dawało popalić – momentalnie dostałem dreszczy i zrobiło mi się zimno i znacznie osłabłem. Wtedy pomógł mi bardzo Marcin – był na tych mistrzostwach najsilniejszy, upał to jego ulubione warunki, znakomicie radził sobie na tamtejszych sztywnych podjazdach. Marcin dzień wcześniej zdobył tytuł i chciał bym poczuł to samo! Wspaniały przyjacielski gest i klasa!

Srebrny medal Aleksandry Podgórskiej i brązowy Marty Turoboś.

4/2016

69


r e l a c j a

Pamiątkowe zdjęcie polskiej ekipy.

Na metę wjechaliśmy jednocześnie, trzymając się za uniesione ręce! Jadąc na Mistrzostwa chciałem poprawić 4. miejsce z Akademickich Mistrzostw Świata z 2014r. w Jeleniej Górze. Udało się i bardzo się cieszę! Ekipa podczas wyjazdu była niepowtarzalna i wyjątkowa. Stworzyliśmy super klimat, w którym chyba każdy dobrze się czuł. Zawodnicy przywieźli trofea, natomiast ekipa „ogarniaczy” również spisała się na medal – i to nie jeden! Wyjazd na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Za wsparcie sprzetowo-finansowo-mentalne dziękuję klubowi SGR Specialized i jego sponsorom – powiedział Piotr Kurczab. Polacy zdobyli najwięcej, bo aż dziewięć medali. Większość z nich wręczył im obecny na AMŚ wiceprezydent FISU – Marian Dymalski. Osiem – w tym aż pięć złotych krążków – przypadło Niemcom i to oni wygrali klasyfikację medalową. Miejscowe

70

4/2016

gazety pisały o “polsko-niemieckiej dominacji. Akademickie Mistrzostwa Świata MTB na Filipinach były dla każdego z kadrowiczów sporym wyzwaniem – ocenia Marcin Kawalec – Oprócz mocnej konkurencji, wymagająej interwałowej trasy zmagaliśmy się również z niecodzienną dla nas – zabójczą temperaturą. Wyścig XCE układał się dla mnie dość dobrze od samego początku – 2msc w fazie kwalifikacyjnej, później trafiłem na mocną grupę w ćwierćfinale. Plan na finał był taki, by nie kalkulować i odjechać od samego startu – udało się! Podczas niedzielnego wyścigu XCO szybkie tempo od samego startu nadawał Kohei z Japonii, po trzech okrążeniach została już tylko pięcioosobowa grupka (Japończyk, Niemiec, Słowak, Piotr i ja). Równa jazda spowodowała, że po ataku wypracowaliśmy z Piotrkiem 30 s przewagę nad jadącym na trzeciej pozycji Niemcem. Taki stan utrzymaliśmy aż do mety, wjeżdzajc na nią razem z Piotrem. Zimowe przygotowania (mimo ograniczonego czasu na trening) zaowocowały dobrą dyspozycją, a oprócz dwóch medali z AMŚ przywiozłem również ogromną ilośc pozytywnej energii i wspomnień! „Polish Team – Born to Win” – to nasze hasło – kończy Marcin.

Polskie medale Vii amŚ w kolarstwie:

złote: Marcin Kawalec (MTB XCE), Piotr Kurczab (MTB XCO)

srebrne: Nikol Płosaj (kryterium uliczne, 36 km), Nikol Płosaj (wyścig szosowy ze startu wspólnego, 80 km), Marta Turoboś (MTB XCE), Aleksandra Podgórska (MTB XCO), Marcin Kawalec (MTB XCO) brązowe: Monika Brzeźna (kryterium uliczne, 36 km), Marta Turoboś (MTB XCO) Wyjazd był przygotowany przez Akademicki Związek Sportowy a finansowany ze środków Ministerstwa Sportu i Turystyki. W skład ekipy – poza naszymi sportowcami – weszli: Przemysław Gierczak – trener/opiekun ekipy szosowej, Kamil Dziedzic – trener/opiekun ekipy MTB, Bartosz Moskwa – masażysta/fizykoterapeuta – Paweł Wojczal – mechanik oraz Grzegorz Miedziński – kierownik ekipy. To było niezapomniane 7 dni. Wcześniejsze przygotowania do wyjazdu, powołanie kadry, kwestie logistyczne – to były długie godziny pracy. Jednak mimo dużego zmęczenia i wielu obowiązków cała ekipa niesamowicie się zżyła tworząc prawdziwą drużynę. Zauważyły to również inne reprezentacje i organizatorzy Mam nadzieję, że zdobycie na początku sezonu, w tak trudnych warunkach, na drugim końcu świata aż 9 medali podczas Akademickich Mistrzostw Świata pokazuje, że kolarstwo akademickie w Polsce ma ogromny potencjał. Mam nadzieję, że będzie to wystarczający sygnał dla niektórych władz uczelni i instytucji państwowych, aby mocnej i rozsądniej inwestowały w tę dyscyplinę. Kolejne Akademickie Mistrzostwa Świata za dwa lata, a już od 27-29 maja – akademickie mistrzostwa Polski w kolarstwie Górskim XCo w Jeleniej Górze. Nie zabraknie na nich z pewnością naszych medalistów z Filipin.


AKADEMICKIE MISTRZOSTWA ŚWIATA

skład akadeMickiej rePrezentacji Polski: Monika Brzeźna Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu Zawodniczka MAT ATOM Sobótka. Na swoim koncie ma w sumie 18 medali MP. W 2015 roku wywalczyła tytuły Mistrzyni Polski seniorek w kryterium ulicznym, w jeździe parami oraz w jeździe drużynowej na czas, a także brązowy medal Górskich Szosowych MP. Brązowa medalistka Akademickich Mistrzostwa Świata 2014 w jeździe indywidualnej na czas oraz wicemistrzyni Polski w wyścigu ze startu wspólnego z 2014. nikol Płosaj Wyższa Szkoła Kultury Fizycznej i Turystyki im. Haliny Konopackiej w Toruniu Zawodniczka klubu UKS Mróz Jedynka Kórnik. Złota medalistka w Omnium Olimpijskim na torze oraz brązowa medalistka w jeździe indywidualnej na czas podczas Mistrzostw Polski 2014. 13. miejsce Szosowych Mistrzostw Europy. Srebrny medal na Torowych Mistrzostwach Europy 2014 w jeździe drużynowej na czas.

aleksandra Podgórska Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej we Wrocławiu Zawodniczka Klubu KKW Superior Wałbrzych. Brązowa medalistka MP XCO 2015, Mistrzyni Polski w Maratonie MTB. Dwukrotna złota medalistka podczas Akademickich Mistrzostw Polski w XCO. 5. miejsce na ME w XCO, oraz 6. miejsce na MŚ oraz tytuł Mistrzyni Polski w 2012 roku. Marta turoBoś Wszechnica Świętokrzyska w Kielcach Zawodniczka klubu LKK LUKS Sławno. Mistrzyni Polski w MTB XCE 2015, Mistrzyni Polski w kategorii U23 w CX (kolarstwie przełajowym) oraz drużynowe Vice mistrzostwo Polski w XCO. Brązowa medalistka Mistrzostw Polski w kat. elita w CX. Marcin Kawalec Uniwersytet Warszawski Reprezentuje wrocławski IM-Motion Kross Team. Brązowy medalista MP XCO 2014; Mistrz Polski XCE 2015; akademicki V-ce Mistrz Polski 2015 XCO; 5. miejsce na Akademickich Mistrzostwach Świata XCO 2014.

Piotr Kurczab Politechnika Wrocławska Zawodnik klubu SGR Specialized. Akademicki Mistrz Polski w XCO 2015 r. 4. miejsce na MP XCO 2015, 4. miejsce na Akademickich Mistrzostwach Świata w XCO 2014, wicemistrz Polski XCO 2014. Działa w Strefie MTB Sudety, gdzie tworzy i rozwija trasy MTB w Srebrnej Górze. Wojciech Pszczolarski Wyższa Szkoła Zarządzania i Administracji w Opolu Zawodnik klubu SKC TUFO Prostejov. Dwukrotny Mistrz Europy w torowym wyścigu punktowym (w 2012 r. w kat. U23, w 2015 r. w kat. Elita) adrian tekliński Szkoła Wyższa im. Bogdana Jańskiego w Krakowie Zawodnik klubu SKC Tufo Prostejov. Zdobywca 4 medali podczas Młodzieżowych Mistrzostw Europy w Kolarstwie Torowym. Wielokrotny Mistrz Polski. 4. zawodnik Mistrzostw Europy w Omnium. Aktualny brązowy medalista ME w Scratchu. Zwycięzca etapu Bałtyk - Karkonosze.

4/2016

71


f e l i e t o n

Zdjęcia: Dariusz Krzywański

f e l i e t o n Moniki Brzeźnej

Filipino Time Na początku marca udałam się do słonecznych Włoch na klubowe zgrupowanie, gdzie po kilku treningach z wielkim żalem musiałam się rozstać z dziewczynami i długimi toskańskimi podjazdami. Powodem były Akademickie Mistrzostwa Świata, które rozgrywane były w filipińskim Tagaytay. Okazało się, że słoneczna Italia wcale nie była taka słoneczna, bo słońce na skórze poczułam dopiero tutaj.

P

ierwsze wrażenie? Gorąco! Temperatura raczej nie spadała poniżej 35oC, a często przekraczała 40 oC. Do tego duża wilgotność powietrza potęgowała upał. Normalnie może nie zrobiłoby to na mnie takiego wrażenia, bo lubię wysokie temperatury, ale nie po polskiej zimie i krótkim pobycie we Włoszech, gdzie termometr wskazywał kilkanaście kresek, a na szczytach gór/podjazdów wciąż był śnieg. Po pierwszych dwóch treningach pomyślałam sobie: „Nie jest źle – mały szok termiczny, zmiana strefy czasowej, strome góry do nieba, serce bije jak szalone, – więc biorąc pod uwagę to wszystko, nie jeździ mi się źle…”. Ale najgorsze było dopiero przede mną ;P Na początek razem z Nikol Płosaj startowałyśmy w kryterium ulicznym

72

4/2016

– chociaż powiem szczerze, że kryterium kojarzy mi się z szybkim wyścigiem, to ten przypominał bardziej wyścig XCO, bo szybkość mogłam poczuć jedynie na zjeździe. Miałyśmy do pokonania zaledwie 20 rund o długości 1800 m, ale połowa rundy składała się z podjazdu o nachyleniu 20-25%, który z każdą rundą wydawał się coraz bardziej stromy. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło: trasa była na tyle selektywna, że współpracując, wywalczyłyśmy z Nikol dwa medale – Nikol była druga a ja trzecia – niestety przegrywając złoto z Niemką Romy Kasper. Całe kryterium zostało zorganizowane na terenie ośrodka, w którym byliśmy zakwaterowani, a trasa wytyczona po jego betonowych alejkach, więc byliśmy odizolowani od ruchu ulicznego – i niestety również od

kibiców z zewnątrz. Organizacja kryterium była całkiem niezła – biorąc pod uwagę fakt, że filipińczycy organizują średnio trzy(!) wyścigi rocznie – a szkoda, bo tereny mają naprawdę ciekawe. Trasa może i zaskoczyła wszystkich swoją trudnością, ale była zabezpieczona, nawierzchnia dobra, wszystko punktualnie. Drugiego dnia był start wspólny – i tutaj już nie było tak kolorowo, bo czekał mnie też wcześniej zapowiedziany kryzys. Wyścig miał zaledwie 80 km (początkowo miałyśmy mieć 122 km – tak jak chłopaki – ale łaskawie skrócono nam wyścig o… 42 km zjazdu). Trasa była tak samo ciężka jak na kryterium; co prawda podjazdy były może mniej strome (chociaż nie wszystkie), może dłuższe, ale za to było niewiele zjazdów, ponieważ start był na dole, a meta na


Monika Brzeźna

górze. Upał, jet lag (zmiana czasu to +7 h) i zmęczenie kryterium ulicznym okazały się chyba zbyt dużym obciążeniem dla organizmu, który nie zdążył się zregenerować w ciągu jednej nocy – i stąd totalna niemoc na tym wyścigu. Od początku jechało mi się bardzo ciężko i biłam się z myślami, czy w ogóle dojadę do mety. Jednak liczyłam na to, że w końcu puści, bo nastawiałyśmy się na walkę o zwycięstwo, o którym bardzo realnie myślałam na starcie. W praktyce jechałam dosłownie „jakbym chciała a nie mogła”. W początkowej fazie wyścigu odskoczyła Niemka Romy Kasper, a w pogoni za nią jechałam z Nikol oraz z Japonką i reprezentantką gospodarzy. Były takie momenty, że jadące z nami zawodniczki zostawały na podjazdach, jednak ostatecznie Filipinka dostała cudownego przypływu sił na jednej z gór i dość szybko nas dogoniła, więc z nią musiałyśmy walczyć o medale. Ja ostatecznie zajęłam 4. miejsce – ale na szczęście Nikol nie zawiodła i zdobyła srebro. A co do organizacji… chyba już mnie nic na żadnym wyścigu nie zdziwi. Wyścig ze startu wspólnego był tak egzotyczny, jak klimat na Filipinach. W programie start miał być o godzinie 9.00 (2.00 nad ranem naszego czasu), ale ok. 23.00 w przeddzień startu dotarła do nas informacja iż organizatorzy zorientowali się, że nie zdążą rozegrać dwóch wyścigów z tą sama obstawą – i zadecydowali że nasz

start będzie o 8.30. Tym samym wyjazd z hotelu zaplanowali na godzinę 6.00, co w praktyce oznaczało i tak start po 9.00 i wyjazd o 6.40... Za każdym razem, gdy coś miało dość duże opóźnienie, a my pyta-

liśmy, co się dzieje, Filipińczycy rozkładali ręce i z uśmiechem mówili „Filipino Time”. I zgodnie z Filipino Time wyścig chłopaków też wystartował z niemałym opóźnieniem (między innymi dlatego, że w mię-

dzyczasie zaginęły wozy techniczne Polaków i Niemców) i w rezultacie kończyli się ścigać w półmroku, a niektórzy dotarli do mety gdy było ciemno. Jasno robiło się o 6.00 rano, a o 6.00 wieczorem zapadał zmrok. Poza tym wyścig był rozgrywany tylko przy ograniczonym ruchu, a nie zamkniętym, więc o ile pod górę nam to za bardzo nie przeszkadzało, to na zjazdach musieliśmy wziąć poprawkę na to, że zza zakrętu może wyjechać samochód, który zlekceważył pilota jadącego przed nami – co się czasami zdarzało. Na szczęście były też dobre aspekty. Przykładowo – dobre nawierzchnie dróg i kibice, których były tłumy, gdy wyścig przejeżdżał przez miejscowości. I mimo tego, że ja i Nikol bezpośrednio zagrażałyśmy reprezentantce Filipin, to tak samo żarliwie kibicowali nam, jak jej – w przeciwieństwie do sędziów i obstawy wyścigu, którzy dość skutecznie próbowali nam utrudnić wyścig (zajeżdżając drogę na zjazdach bądź nie dopuszczając do nas wozu technicznego), a delikatnie pomagając Filipince. Podsumowując: wyścig ze startu wspólnego kosztował mnie trochę nerwów, ale cały wyjazd wspominam pozytywnie. Polska ekipa była naprawdę zgrana i udana, więc było bardzo wesoło. Filipińczycy są bardzo życzliwi i cały czas uśmiechnięc, a klimat i sceneria egzotycznie nietypowa dla Europy – warto więc byo odwiedzić ten kraj. 4/2016

73


Z d r o w i e

Dr AnDrzej BugAjski prezes ptms

Zimno i ciepło w leczeniu obrażeń sportowych Większość sportowców i osób pracujących w sporcie wie, że zimno należy stosować natychmiast po nagłych obrażeniach narządu ruchu. Gorzej jest z wiedzą dotyczącą stosowania ciepła w leczeniu tego typu obrażeń.

P

amiętajmy, ze skutki urazów w dużej części mogą wymagać leczenia specjalistycznego, ale bywa tak, że są to obrażenia lekkie, które skutecznie możemy opanować własnymi siłami. W wyniku urazu sportowego, którego można doznać podczas okazjonalnych ćwiczeń sportowych, uprawiania sportu rekreacyjnego oraz sportu wyczynowego, mogą powstać uszkodzenia ciała określane mianem obrażeń sportowych. Wyróżniamy dwa typy – ostre i przewlekłe. Ostre to obrażenia powstałe wskutek nagłego urazu mechanicznego, w których można dokładnie określić moment urazu. Przyczyna i wielkość urazu są zazwyczaj znane, bezpośrednio po urazie poszkodowany jest zbadany i dokonuje się oceny konieczności leczenia. Rozwijające się

74

4/2016

powoli obrażenia, w których występują różne formy miejscowego i zlokalizowanego zapalenia, to urazy przewlekłe (zespoły przeciążeniowe), w których siła urazu nie jest duża, natomiast działa na organizm przez długi czas z dużą częstotliwością. Urazy te są trudne do zdiagnozowania i leczenia. Zespoły przeciążeniowe najczęściej pojawiają się po około dwóch latach wyczynowego uprawiania sportu. W przypadku obrażeń ostrych proces gojenia tkanek przebiega w trzech fazach. Pierwszą z nich jest faza zapalna, która trwa zazwyczaj 3-5 dni. W tym okresie obserwujemy typowe objawy zapalenia w miejscu uszkodzenia, tj. ból, obrzęk, zaczerwienienie, podwyższenie temperatury i zaburzenie funkcji narządu. Druga faza gojenia polega na regeneracji (szybkiej odbudowie) uszkodzonych

tkanek. Faza ta trwa różnie długo – od kilku tygodni do kilku miesięcy, w zależności od rodzaju uszkodzenia. Trzecia faza gojenia to przebudowa tkanki w postać pierwotną sprzed urazu. Faza ta w niektórych przypadkach może trwać nawet rok albo dłużej (np. przy uszkodzeniu więzadeł). Przedstawiony krótki opis faz gojenia tkanek był konieczny, aby zrozumieć, kiedy należy stosować zabiegi z zastosowaniem zimna a kiedy ciepła w procesie gojenia czy doleczania.

PRICE I POLICE

Od dawna w obrażeniach sportowych obowiązuje zasada PRICE (Protection, Rest, Ice, Compression, Elevation). Zgodnie z tą zasadą zaprzestanie wysiłku zapobiega dalszemu uszkodzeniu tkanek miękkich, a chłodzenie zmniejsza ból, usprawnia mikrokrąże-


Zimno i ciepło

OBRAŻENIA OSTRE

W fazie zapalnej po obrażeniach ostrych powinniśmy jak najszybciej zastosować zimno, które będzie redukowało obrzęk i ból. Zimno powoduje obkurczenie naczyń krwionośnych i zmniejszenie procesu zapalnego. Są różne opinie dotyczące długości czasu stosowania zimna i ich częstotliwości. Należy przyjąć, że jednorazowe chłodzenie powinniśmy stosować nie dłużej niż 20 min. Zabieg powtarzamy, gdy temperatura skóry powróci do stanu sprzed chłodzenia (zwykle po 1-3 godzinach). Powtarzamy to kilka razy dziennie przez około trzy dni. Czym chłodzić? Najlepszym sposobem jest chłodzenie specjalnymi

Leczenie zimnem stosujemy w ostrych obrażeniach. Zimno hamuje proces zapalny dzięki lokalnemu obniżeniu przekrwienia i metabolizmu tkanek. miękkimi, wypełniony żelem okładami przeznaczonymi do wielokrotnego użytku jako uniwersalny kompres zimny-ciepły. Jest on łatwy w użyciu, trwały i ekonomiczny, dostępny w każdej aptece. Jeżeli pod ręką nie mamy tego typu kompresów, możemy zastosować np. woreczek z lodem lub mrożonymi warzywami (najlepszy jest groszek) lub zmoczonym w zimnej wodzie ręcznikiem. W przypadku stosowania żeli, woreczków z mrożonkami lub woreczków z lodem należy pamiętać o podkładzie. W przeciwnym razie możemy spowodować odmrożenie w miejscu chłodzenia. Na mniejsze powierzchnie można także zastosować masaż kostkami lodu. Terapia zimnem jest także pomocna w zmianach przeciążeniowych oraz przewlekłym bólu, np. przewlekłe bóle kolan po wysiłku mogą być skutecznie eliminowane zabiegami z zastosowaniem zimna. Zimno działa w tym przypadku także profilaktycznie (przeciwwysiękowo i przeciwobrzękowo). W fazie regeneracji stosujemy zazwyczaj naprzemiennie zimno i ciepło. Jest to tzw. terapia przeciwstawna – np. po skręceniu stawu skokowo-goleniowego kąpiele ciepłe naprzemiennie z zimnymi. Taki sposób postepowania znacznie poprawia ukrwienie miejsca zabiegowego, a tym samym proces regeneracji. W fazie przebudowy zazwyczaj stosujemy tylko ciepło. Nie powinno się zabiegów cieplnych stosować powyżej 20 minut, gdyż może to grozić oparzeniem. Podobnie jak przy chłodzeniu, najlepszym sposobem jest ogrzewanie specjalnymi miękkimi, wypełniony

żelem okładami przeznaczonymi do wielokrotnego użytku jako uniwersalny kompres zimny-ciepły. Można ogrzewać także termoforami lub naświetlaniem lampą Sollux. Ciepło stosowane jest także w obrażeniach przewlekłych, w których nie powstają obrzęki. Sportowcy z przewlekłymi bólami mogą stosować ciepło przed ćwiczeniami celem uelastycznienia stawów i tkanek oraz pobudzenia krążenia krwi w miejscu aplikacji. Ciepło rozgrzewa mięśnie i przygotowuje je do pracy. Ciepło pomaga także w dokuczliwym napięLeczenia ciepłem stosujemy w przewlekłych schorzeń zapalnych z niewielkim odczynem ogólnoustrojowym oraz brakiem ostrego odczynu wysiękowego. ciu czy skurczu mięśni oraz zapobiega ich naderwaniu. Po ćwiczeniach natomiast lepszym rozwiązaniem jest zastosowanie zimna w te miejsca. Nie używaj ciepła po ostrych obrażeniach, po treningu, w stanach gorączkowych. Układ nerwowy i nerwy w trakcie rekonwalescencji po zapaleniach, stłuczeniach czy mechanicznych uszkodzeniach są strukturami „ciepłolubnymi”. Nerwy lepiej regenerują się w cieple. Im bardziej ocieplona i ogrzana jest okolica uszkodzonego nerwu, tym szybciej pacjent wraca do pełnej sprawności. Fot: krasyuk / fotolia.com

nie oraz hamuje uszkodzenie tkanek przez rozwijający się proces zapalny. Obecnie zasada PRICE została zastąpiona zasadą POLICE. (R) Rest = odpoczynek/unieruchomienie zmieniono na (OL) Optimal Loading – optymalne możliwe obciążenie. Zgodnie z tą zasadą bezwzględny odpoczynek został zastąpiony optymalnym obciążeniem. Optymalne obciążanie nie oznacza jednak, że mamy zacząć od razu funkcjonować jak przed urazem. Należy unikać ruchów w stawie, które powodują nasilenie się dolegliwości bólowych. Zazwyczaj jest to kierunek, w którym doszło do urazu. Sportowcy z powodzeniem wykorzystują tę prostą metodę do wczesnego leczenia kontuzji. W przypadku złamań, całkowitych zerwań ścięgien, itp. konieczna jest interwencja chirurgiczna i zasada POLICE nie znajduje zastosowania. Pamiętaj – zastosowanie się do tych reguł znacznie usprawni proces naprawczy twojego organizmu.

4/2016

75


d I E T a

węglowodanY kumulowanie energii

Tekst: Wojciech Mincewicz

Oczywiście wiesz, jak jeździć na rowerze. Nauczyłeś się tego w dzieciństwie. Mogłeś na rowerze zwiedzić najbliższe okolice, mieć radość z wolności i zachwycania się widokami, przeżyć niejedną przygodę. Teraz jesteś starszy – i jak wszystko w życiu tak i jazda na rowerze wydaje się bardziej skomplikowana. Zwracasz uwagę na coraz więcej związanych z nią problemów – jak się ubrać, jak dbać o kondycję i unikać urazów oraz jak się odżywiać,

W

ęglowodany to podstawowe paliwo, jakiego używają mięśnie do wykonywania swojej pracy. Jeżeli „bak” będzie pełen, to przejedziemy większą odległość, a gdy nie zatankujemy, to silnik zacznie się dławić, aż w końcu stanie. Wielokrotnie widzieliśmy, podczas największych wyścigów na świecie, sytuacje, w których kolarzowi zabrakło „paliwa” i o dalszej jeździe nie było mowy. Zapasy węglowodanów się skończyły. Zastanawialiście się kiedyś, jak to zrobić, żeby napełnić organizm paliwem „po korek"? Nasz organizm magazynuje węglowodany w postaci glikogenu, czyli cząsteczek glukozy, które łączą się w długie łańcuchy. Po dobrze przespanej nocy, w pełni zregenerowani zawodowi sportowcy posiadają 100% normalnego zapasu glikogenu mięśniowego. Stanowi to około dwa gramy glikogenu na sto gramów tkanki mięśniowej. To pozwala prowadzić intensywny wysiłek, który maksymalnie może trwać 100 minut. Te 100% można zgromadzić, stosując normalną dietę. To, ile będziemy w stanie zgromadzić zapasów glikogenu mięśniowego, określa czas, przez jaki organizm w stanie tolerować zwiększony wysiłek. Wspomniane wcześniej dwa gramy to nie jest jednak kres możliwości. Odpowiednie techniki, które zwane są potocznie "ładowaniem glikogenu/

76

4/2016

ładowaniem węglowodanów" pozwalają na zwiększenie tej wartości w znaczny sposób, bo do trzech, a nawet trzech i pół grama glikogenu na sto gramów tkanki mięśniowej, co daje znaczącą przewagę nad rywalami, już na starcie, ponieważ w przeliczeniu będziemy mogli prowadzić intensywny wysiłek nawet do 140 minut. Dodatkowo opóźnia się moment, po jakim pojawią się kurcze, a nasz organizm później ulegnie zmęczeniu. Przed podjęciem decyzji, czy przygotowując się do zawodów, warto „ładować się” węglowodanami zastanówmy się, czy jest nam to potrzebne. Wiele osób, które słyszy, że jest jakaś technika, bądź suplement poprawiający wytrzymałość od razu planuje wcielić go w życie. Jeżeli planujesz start w zawodach, które nie trwają dłużej niż 90 minut, to efektu właściwie nie odczujesz, a dodatkowo musisz liczyć się ze wzrostem wagi. Oto mamy pierwszy przykład kumulowania energii: Cykl treningowy składał się z sześciu dni. Przez pierwsze trzy dni ordynowano dietę niskowęglowodanową, czyli około 4 – 5 g węglowodanów/kg masy ciała/dobę. W kolejnych trzech dniach następowało zwiększenie ilości spożywanych węglowodanów do 8 – 10 g węglowodanów/kg masy ciała/dobę. Siódmego dnia odbywały się zawody. Z dietą skorelowane były

treningi. Pierwszego dnia należało przeprowadzić długą i bardzo intensywną sesję treningową, a w kolejne dni sesje regeneracyjne, albo bardzo lekkie treningi wytrzymałościowe. Nie była to jednak idealna metoda. Wielu sportowców uskarżało się na zmęczenie, spowodowane niedoborem węglowodanów w diecie, a w niektórych przypadkach nie udawało się w trzy dni uzyskać oczekiwanego wzrostu poziomu glikogenu w mięśniach. Program ten nie gwarantował też wystarczającej ilości czasu na odpoczynek przed zawodami. W latach 80-tych zrezygnowano z intensywnej sesji treningowej przeprowadzanej pierwszego dnia. Zamieniono ją na sesję regeneracyjną. Zwiększono także nieznacznie ilość węglowodanów spożywanych w ciągu pierwszych trzech dni z 4-5 g do 5-7 g węglowodanów/kg masy ciała/dobę. Ostatnie trzy dni pozostały obfite w węglowodany. Ich ilość oszacowano na 10 g/kg masy ciała/dobę. Wyeliminowano w ten sposób efekty uboczne pojawiające się we wcześniejszym programie. Sportowcy osiągali założone stężenie glikogenu i wydawało się, że metoda sprawdza się świetnie. XXI wiek zaowocował kolejnymi nowościami. Powstała metoda przyjmowania węglowodanów, która wymaga tylko jednego dnia, a właściwie zjedzenia odpowiednio dobranych posiłków i poświęcenia kilku minut na trening. Wykazano, że wysokie stężenie glikogenu


węglowodanY a energia

można uzyskać dzięki spożyciu w dniu przed zawodami 10 g węglowodanów/ kg masy ciała i przeprowadzeniu, oczywiście po rozgrzewce, bardzo intensywnego trzyminutowego treningu. Może to być np. szybki sprint. Metoda ta najmniej ingeruje w plan treningowy i może się sprawdzić w przypadku startów w zawodach o niskim priorytecie.

Fot: pixarno / fotolia.com

Nancy Clark w książce „Jedz i trenuj” nie prezentuje tej opcji, o której pisałem powyżej. Nie uwzględnia ona okresu jedzenia samego białka (wypłukiwanie węglowodanów). Proponuje wydłużone spożywanie zwiększonej liczby węglowodanów w połączeniu z ogra-

dużo wcale nie znaczy lepiej. Więcej niż 10 gramów na pewno nic nam nie da, a będziemy ociężali… 2. Tapering – Musicie zmniejszyć objętość i intensywność treningu. Ostatni bardzo ciężki trening (wydaje mi się, że w przypadku maratonów ma na myśli np. długi trening tempem maratońskim) zaleca robić trzy tygodnie przed startem. Ostatni tydzień to już absolutnie luz, ale zaleca minimum dwa tygodnie taperingu. 3. Jedz białko – 1.3–1.6 grama białka na kilogram masy ciała. (Tłumaczy to tym, że sportowcy wytrzymałościowi wykorzystują część białka do produkcji energii i muszą je uzupełnić).

niczeniem intensywności treningowej. Przedstawia 9 kroków do optymalnego zaopatrzenia organizmu w glikogen. 1. Dzienne zwiększenie spożycia węglowodanów – 6–10 gramów na kilogram masy ciała. To pozwala zarówno wykonywać trening, jak i cały czas utrzymywać poziom glikogenu na właściwym poziomie. Mówi też, żeby dzielić przyjmowanie posiłków na kilka w trakcie całego dnia. I pamiętajmy, za

4. Unikaj tłuszczy – Ponieważ zwiększasz spożycie węglowodanów, zrób to kosztem tłuszczów. Nie możesz jeść za dużo kalorii. Zminimalizuj spożycie tłuszczu, co pozwoli przyswoić więcej kalorii z węglowodanów i nie wpłynie w żaden sposób na Twoją formę w czasie biegu. 5. Jedz dużo błonnika – Zaleca spożycie dużej ilości błonnika, czyli węglowodany jak najmniej przetworzone, najlepiej pełnoziarniste. Jednak zaznacza, że jak ktoś ma problemy żołądkowe, to ostatniego dnia niech unika tych produktów i je białe pieczywo, ryż, makaron. 6. Planuj godziny posiłków – Musisz sam przetestować, kiedy i ile jeść. Jedni wolą dużą kolację, inni czują się po niej ociężali. Jedni jedzą sporo na śniadanie, inni bułkę

i banana. Przetestuj różna warianty i w dniu startu miej wszystko zaplanowane. Kiedy, co i ile zjeść. Nie może tutaj być żadnych przypadkowych dań. 7. Dużo pij – Pijemy dużo wody, musimy być dobrze nawodnieni. Nie doprowadzajcie do sytuacji, kiedy chodzicie spragnieni. Wypijcie też wodę w dniu startu, ale nie przesadzajcie, żeby potem nie myśleć tylko o łazience, jak do startu pozostanie minuta. 8. Jedz różnorodnie – Nie skupiaj się na jednym typie jedzenia. Nie jedz tylko owoców, nie jedz tylko węglowodanów pełnych błonnika albo tylko rafinowanych. Mieszaj je, staraj się jeść wszystko. Wtedy zapewnisz optymalne przygotowanie organizmu na wysiłek i unikniesz proble-

mów trawiennych i żołądkowych. 9. Jedz śniadanie w dniu startu – Najlepiej coś dobrze przyswajalnego, coś co lubisz. Testuj różne opcje w dni treningowe. Przed eksperymentem polegającym na kumulowaniu węglowodanów przed ważnymi zawodami, warto przetestować, jak zareaguje na to nasz organizm Tylko pełne poznanie jego tajników sprawi, że będziemy w stanie osiągać coraz większe sukcesy. 4/2016

77


S A H A R A

SAHARA

Rowerowe wyzwanie ostateczne

z United Cyclists Tekst i Zdjęcia: Jacek Teofil Lisiecki, United Cyclists

Dla bardzo wielu osób największa pustynia świata Sahara to po prostu nic innego, jak wielka piaskownica. Niekończące się morza wydm, upał, śmierć i zmora podróżników, pustkowia zamieszkałe przez ludzi w czerni i jednym słowem wszystko, co napotkasz – za wyjątkiem być może wielbłądów – chce twojej śmierci. Sahara wielka niczym terytorium Stanów Zjednoczonych, z liczbą ludności mniejszą od populacji Krakowa – jednak czy tak pusta i niewarta uwagi? Może wam się to wydać dziwne, ale “Wielki Ogród Boga” jak nazywają ja Berberowie i Tuaregowie, siedziała w mojej głowie od dziecka. 78

4/2016


wyprawa united cyclists

4/2016

79


S A H A R A

80

4/2016


wyprawa united cyclists

Relacje z rajdu Paryż-Dakar rozpalały moją dziecięcą, a później młodzieńczą fantazję do koloru surówki wylewającej się z martenowskiego pieca. Widziałem, że to tylko kwestia czasu, kiedy bezwarunkowo poddam się jej odmętom. Po drodze pojawił się rower, któremu oddałem się bez reszty. Sahara i rower – jak to pogodzić? Dla większości ludzi nie ma to sensu. Tymczasem moi drodzy – nasza największa pustynia to piasek tylko w 15%, reszta to różnego typu pustynie kamieniste lub żwirowe (hamady), przepiękne góry, (czasami – w ostatniej fazie swojej erozji – przybierające najprzedziwniejsze kształty) oraz pojawiające się od czasu do czasu wydmy. Ale Sahara to przede wszystkim życie. Życie oczywiście troszkę inne niż na Mazowszu, ale łatwiejsze do docenienia. Niezliczone studnie i oazy różnych rozmiarów wytyczają od setek lat saharyjskie szlaki – oazy gdzie woda smakuje najlepiej, a cień nigdzie nie jest tak chłodny. Ciężko powiedzieć, kiedy zaczęła się moja randka z Saharą. Na pewno pierwsze spotkanie w cztery oczy odbyło się lata temu w Mhamid El Ghazlan, a konkretnie na trasie między tą małą mieścinką a pustynnym portem Foum Zguid. Zasypiając bez kropli wody na dnie okresowego (czyt. „wyschniętego”) jeziora Iriki, wiedziałem, że się nie poddam. Wiedziałem także, że muszę zdobyć mnóstwo doświadczenia, aby dobrać się do jej prawdziwych skarbów. Pedałując od oazy do oazy i zaprzyjaźniając się z ludźmi pustyni, uczyłem

się, gdzie znaleźć czystą wodę (której nota bene na Saharze jest relatywnie dużo), jak schłodzić się w 50- stopniowy upał bez kawałka cienia, żeby zawsze mieć z sobą cukier (a jeszcze najlepiej herbatę) i nie pić nigdy ciepłej wody. Pedałując przez saharyjski bezczas, dowiedziałem się, jak rozpalać ogniska i że śmieci to skarb (w szczególności plastikowe butelki). Nauczyłem się, żeby szanować życie – nawet wtedy, kiedy ono może nie uszanować twojego. Nauczyłem się leżeć godzinami i wpatrywać w niesamowicie wygwieżdżone niebo, nauczyłem się także po berberyjsku leżeć i po prostu nie robić nic... Przepedałowałem kilka tysięcy kilometrów, dogadałem się z Saharą, jej mieszkańcami – nawet Dżinami, które odwiedziły mój namiot w środku potwornej piaskowej nawałnicy gdzieś pod drodze do Taty (saharyjskie miasteczko na południu Maroko). Postanowiłem się tym wszystkim podzielić z rodakami. Pierwsze zorganizowane wyprawy tylko muskały pustynię, jednak z czasem udało mi się wepchać w dwutygodniowe urlopy sprytną trasę zawierającą w sobie magię Atlasu Wysokiego, Antyatlasu, no i oczywiście wszech rodzynka naszych wypraw – odcinka Merzouga-M’hamid. Pierwotna trasa rajdu Paryż-Dakar, to jedna z najpiękniejszych części pustyni, gdzie krajobraz zmienia się co 5 kilometrów. Nie wiem, czy jest większy sens pisać więcej? Jest wiele rzeczy nieopisywalnych i takich, które w życiu trzeba zrobić!

4/2016

81


S A H A R A

Sahara to miejsce, gdzie każdy rowerowy poszukiwacz przygód przeżyję coś kompletnie nowego, gdzie będzie się musiał zmierzyć z absolutnie nowymi doznaniami i problemami. Otwarte pustynne przestrzenie zmuszają do pokory i do przemyślanych ruchów. Każdy odcinek musimy dokładnie przeanalizować pod względem temperatury, wilgotności powietrza, a nawet wiatru, który potrafi wszystko skomplikować lub po prostu zatrzymać naszą rowerową karawanę. Opady na Saharze też nie są niczym specjalnie rzadkim, a solidne ulewy mogą porządnie utrudnić wyprawę, okraszając nas nagle pojawiającymi się rzekami „okresowymi”, których nie pamiętają nawet najstarsi mieszkańcy zaprzyjaźnionych oaz. Brawura i lekkomyślność może się skończyć fatalnie. Decydując się na kolejne pustynne randki, wyposażony jestem w najnowsze zdobycze techniki, umożliwiające nam nawet picie przefiltrowanego własnego moczu (zdarzyło się tylko na testach), ale

82

4/2016


wyprawa united cyclists

4/2016

83


S A H A R A

84

4/2016


wyprawa united cyclists

przede wszystkim w wiedzę zdobytą latami na wyprawach. Jest ona jedynym warunkiem do podjęcia pustynnych wyzwań. Na trasie GPS używamy tylko w charakterze „nici Ariadny” – na przykład w wypadku fatalnych warunków pogodowych. Trasę przemierzamy w klasyczny sposób, nawigując się szczytami gór oraz klasycznym kompasem – to nie ogłupia i pozwala czuć się

o wiele bardziej bezpiecznie, kiedy drogę zna się naprawdę, a nie jest to tylko cyfrowa kreska w cyfrowym pudełku, które tak bardzo tam nie pasuje. Nie polecam samotnych głębokich pustynnych nurków – a wszystkich tych, którzy są zainteresowani naszą następną wielką pustynną misją, zapraszam do kontaktu z naszym oficerem rekrutacyjnym Gosią. KREIDLER DEEP DESERT EXPEDITION 2017 Prezentowane foty to zdjęcia z wielu lat wypraw. Obecna liczba zorganizowanych wyjazdów -– 17 (bez strat w ludziach i sprzęcie). malgorzata@united-cyclist.com www.united-cyclists.com także na you tube a przede wszystkim vimeo.com

4/2016

85


i g r z y s k a

o l i m p i j s k i e

#RoadTo

Tekst: Tomasz Piechal Fot: Dariusz Krzywański

Przygotowania do Igrzysk XXXI Olimpiady Rio 2016 nabierają tempa. Dawna stolica Brazylii przyspiesza z pracami, obiekty olimpijskie zaczynają nabierać ostatecznego kształtu, a organizatorzy postarali się, żeby nowa linia metra, łącząca Park Olimpijski z miastem, była gotowa na czas – a to bardzo ważne...

N

iestety – nie wszystko jest takie kolorowe, jak brazylijski karnawał. Pod koniec marca Komitet Organizacyjny Rio 2016 ogłosił, że na czas nie powstanie kolarski welodrom. Na szczęście nie chodzi tu o same igrzyska, ale o zawody testowe, które miały odbyć się na przełomie kwietnia i maja. Odwołano je z powodu niezainstalowania na czas drewnianej (czyli najważniejszej) części toru. Zawody sprawdzające, a raczej pozwalające zapoznać się zawodnikom ze specyfiką obiektu, przesunięto na koniec czerwca. Przypomnijmy tylko, że konkurencje kolarstwa torowego zaplanowano na 11–16 sierpnia.

Jeszcze o torze

Świetnie za to spisali się polscy torowcy, którzy podczas MŚ w Londynie wywalczyli kilka konkretnych „prze86

4/2016

pustek” na igrzyska. Dla Polaków był to główny cel imprezy, która zakończyła kwalifikacje olimpijskie. Nasi zawodnicy zgodnie mówili, że igrzyska olimpijskie są w tym roku zdecydowanie ich priorytetem. Mimo iż wyręczyła go drużyna, Damian Zieliński (Piast Szczecin) w pięknym stylu walczył w sprincie indywidualnym. Wygląda na to, że wyjątkowo pasuje mu warsztat trenerski Tołomanowów. 10-12 lat temu święcił sukcesy pod wodzą Aleksandra Tołomanowa, ojca obecnego szkoleniowca polskich sprinterów, teraz odnalazł drugą młodość pod okiem jego syna. – Po rozpoczęciu pracy z Andrzejem Tołomanowem obraliśmy nową strategię przygotowań i zaczęliśmy ją wdrażać trzy lata temu, co – jak widać – zaczęło przynosić rezultaty – mówi Damian Zieliński. – W tym sezonie, ze względu

na zawiłe kwalifikacje, postanowiliśmy w moim przypadku walczyć indywidualnie. Sukces wydawał się bardzo realny, więc na początku sezonu zrezygnowałem ze startów drużynowych. Jeśli jednak chcę wystartować w Rio indywidualnie, to muszę pojechać w drużynie. Najbliższy okres to czas na poprawienie motoryki i treningi techniczne, następnie rekonesans przedolimpijski i seria startów w maju i czerwcu – zakończył Zieliński. Dodajmy tylko, że ze względu na opóźnienia w budowie toru kolejność planów może się zmienić. Jednym z tych, którzy pozwolili Zielińskiemu odetchnąć i na większym luzie podejść do startów indywidualnych, był Krzysztof Maksel (ALKS Stal Grudziądz). – Kwalifikacja olimpijska drużyny była naszym priorytetem – wspomina. – Założenie było takie, żeby nie popełnić żadnego błędu, który mógłby


road to rio

Eugenia Bujak, która wróciła do drużyny kobiet, na mecie „kwalifikacyjnego” wyścigu w Londynie popłakała się z radości. Tymczasem szybko trzeba było wracać na ziemię. – Na razie skupiam się na dobrych występach szosowych. W maju mam zaplanowane zgrupowanie kadrowe w Sierra Nevada. Mam nadzieję, że z końcem maja będę już wiedziała, czy jadę na igrzyska i czy to będzie szosa, czy tor. Mam kilka planów i rożne wizje – wszystko będzie uzależnione od mojej dyspozycji i nominacji bądź jej braku – stwierdziła zawodniczka BTC City Ljubljana. – Zawsze marzyłam o występie na igrzyskach w kolarstwie szosowym. W pierwszej części sezonu będę chciała zrobić wszystko, żeby to zrealizować. Niewykluczony jest też mój start w obu konkurencjach. To też będzie uzależnione od mojej dyspozycji – na pewno nie zabiorę nikomu miejsca bezpodstawnie. Edyta Jasińska (TKK Pacific Toruń), która ma ogromny wkład w zdobycie „biletu” do Rio w wyścigu drużynowym na dochodzenie, w swoim stylu opisuje emocje, których doświadczyła po informacji o kwalifikacji: – Radość, przeogromna radość stłumiona przez wewnętrzne hamulce – sport uczy pokory, wiąże się z ciężką pracą i bezwzględną systematycznością. Moja pierwsza reakcja po informacji, że mamy pewne kwalifikacje to… wizja najbliższego okresu pracy. Po krótkiej przerwie zaczynamy na szosie. Pomiędzy zmagania szosowe będziemy wplatać konsultacje i wyścigi na torze, by zbyt mocno nie odbiec od specjalizacji. W lipcu planowane jest zgrupowanie wysokogórskie. Czeka nas przystosowanie wydolnościowe do innych obrotów i przełożeń na torze oraz „dopieszczenie” pozycji i innych szczegółów, które gwarantują szybszą jazdę przy tożsamym wydatku energii.

Daria Pikulik (BCM Nowatex Ziemia Darłowska) pokazała, że jej młody wiek chyba nie może być wyznacznikiem przy kompletowaniu składu drużyny kobiet na igrzyska. – Na pewno brakuje mi doświadczenia, ponieważ ścigam się dużo krócej niż starsze dziewczyny, ale cały czas staram się wejść na jeszcze wyższy poziom – powiedziała zeszłoroczna torowa mistrzyni i wicemistrzyni świata juniorów. – Jestem zdeterminowana i będę walczyć o start w Rio de Janeiro. Myślę, że każdemu sportowcowi marzy się start w igrzyskach olimpijskich. To byłoby dla mnie spełnienie marzeń i na pewno mogłabym patrzeć w przyszłość ze spokojem.

dzie w ogóle brany pod uwagę, jeszcze nie wiemy.

W kręgu zainteresowań trenera Grzegorza Ratajczyka na pewno znajdują się jeszcze Natalia Rutkowska (TKK Pacific Toruń), Justyna Kaczkowska (UKS Gimnazjum Imielin) oraz oczywiście Katarzyna Pawłowska (Boels–Dolmans Cycling Team). Polska ma prawo do wystawienia w Rio czterech zawodniczek plus ewentualnie rezerwowej, ale jest to Akredytacja „P” – czyli koszty ponosi PZKol, a zawodnik nie mieszka nawet w wiosce olimpijskiej. Ślubowanie przyjmuje dopiero w momencie, kiedy trener zgłosi potrzebę wystawienia go. W naszym przypadku rezerwową będzie najprawdopodobniej zawodniczka zgłoszona do omnium. Podobna sytuacja jest w sprincie drużynowym mężczyzn, ale czy tam rezerwowy bę-

Małgorzata Wojtyra (Planet X/Bo– Go Szczecin) rywalizację w omnium podczas MŚ mogła tylko oglądać. Jednak wystarczyło punktów i Polska ma kwalifikację olimpijską. – To na pewno był większy stres niż sama jazda w omnium. W końcu od tego, jak pojadą moje rywalki, zależała ostateczna kwalifikacja. Najgorsza jest chyba ta niemoc, że nie ma się już na nic wpływu. Nie ukrywam, że jak już było wiadomo, że mamy miejsce, to trochę niedowierzałam, że szczęście jednak nadal było po naszej stronie. Kwalifikacje kolarskie są jednak dla kraju – także i w tym przypadku – a do Rio pojedzie zawodniczka, która najlepiej wypełni krajowe kryteria. Choć wydaje się, że to Wojtyra powinna nas reprezentować, bo to

Fot: Szymon Sikora

nas pozbawić możliwości walki w Rio. Nie zmienia to faktu, że występ był poniżej naszych oczekiwań. Jednak do igrzysk nie będziemy przygotowywać się inaczej niż choćby do ostatnich mistrzostw Europy czy świata. Szczyt formy musi przyjść w dniu startu w Rio. Jednak apetyt naszego kolarza na tym się nie kończy. – Miejsce w sprincie drużynowym otwiera także drogę do startu w keirinie – i przyznam, że na to po cichu liczę.

Katarzyna Pawłowska i Malgorzata Wojtyra

4/2016

87


o l i m p i j s k i e

Fot: Dariusz Krzywański

i g r z y s k a

Katarzyna Niewiadoma

Małgorzata Jasińska

88

4/2016

Pawłowska, ale ostatecznej decyzji jeszcze nie podjęła – jest jeszcze trochę czasu. – Jeszcze nie podjęłam ostatecznej decyzji, ale mocno się nad tym zastanawiam. Nie wykluczam, że przystąpię do

Fot: Dariusz Krzywański

ona wywalczyła większość punktów, to zasady są nieugięte. O spełnieniu kryteriów PZKol do startu w omnium myśli takie mistrzyni świata w wyścigu punktowym z Londynu – Katarzyna

przygotowań – powiedziała. – Pasuje mi układ omnium, gdzie ostatnią konkurencją jest punktowy. Podczas tej ostatniej konkurencji może się wiele zmienić – i to jest kuszące. – Po MŚ jest czas na trochę odpoczynku, jako że był to ciężki i długi sezon poczynając już od zeszłorocznych MŚ – dodaje Wojtyra. – Później nastąpi wznowienie treningów na szosie i rozpoczynamy ściganie. W planie są starty w Polsce i za granicą (Anglia, Holandia). Powinniśmy też się z moim nowym teamem pojawić na dwóch–trzech wyścigach Grand Prix na torze. Marzą mi się te igrzyska, ale jeszcze bardziej marzy mi się zdobyty na nich medal – zakończyła wicemistrzyni świata w wyścigu indywidualnym na dochodzenie z Londynu. Wielką nadzieję na start w igrzyskach olimpijskich w Rio ma sprinter Kamil Kuczyński (GK Piast Szczecin). Gdyby został powołany do reprezentacji, byłyby one jego trzecimi, ale czy ostatnimi? – Wszystko zależy od wyników uzyskanych na igrzyskach. Jest we mnie jeszcze wiele chęci i energii. Treningi dalej sprawiają mi frajdę i czerpię z nich


Fot: Szymon Sikora

road to rio

Sprinterzy

niesamowitą wręcz radość, a wyścigi w dalszym ciągu powodują u mnie pozytywny dreszczyk emocji – zapewnił Kuczyński. – W dalszym ciągu kocham kolarstwo i daje mi to ogromną satysfakcję. Chris Hoy, który ma urodziny w tym samym dniu jak ja, zakończył karierę, wygrywając igrzyska w wieku 36 lat, więc nic nie stoi na przeszkodzie, żebym ścigał się jeszcze do Tokio (2020 rok). Wszystko zależy od zdrowia, formy i wyników. Będę miał wtedy 35 lat. Ale teraz przed nami Rio. Skład musi zostać podany do lipca, więc do tego momentu sprawa startu jest otwarta i nie będę wiedział, czy jadę, czy też nie – zakończył.

W grze wciąż są nasze „góralki” z Mają Włoszczowską na czele, które radzą sobie coraz lepiej i widać, że łatwo się nie poddadzą. Gorzej z panami w MTB, ponieważ na dzień 30 marca, 27. miejsce w rankingu olimpijskim opublikowanym przez Międzynarodową Unię Kolarską nie daje nam możliwości wystawienia ani jednego zawodnika. To by było przykre… Panie natomiast walczą dzielnie, bo 6. lokata daje możliwość wysłania

Fot: Sebastian Frej

Tylko „góralki”?

Damian Zieliński

4/2016

89


i g r z y s k a

o l i m p i j s k i e

do Ameryki Południowej dwóch pań. – Jeśli sytuacja kobiet w MTB jest bardzo dobra, bo miejsce i przewaga punktowa w rankingu są na poziomie możliwości wystawienia dwóch zawodniczek w Rio, to w przypadku mężczyzn wygląda to zdecydowanie źle. Na dziś nie mamy ani jednego miejsca w rankingu olimpijskim, a strata punktowa – około 400 – nie pozwala zbyt optymistycznie patrzeć w przyszłość. Mam jednak nadzieję, że nasi zawodnicy, którzy są objęci programem szkolenia i finansowania przed Rio, czyli Marek Konwa i Bartłomiej Wawak, zrobią wszystko, żeby ją zdobyć, choć będzie im bardzo ciężko – powiedział dyr. sportowy PZKol Andrzej Piątek.

90

4/2016

Andrzej i Aleksander Tołomanow

ling Team), która także dorzuciła już kilka punktów olimpijskich dla Polski. – Udało się dołożyć kilka cennych punktów, które zbliżyły nas do czołówki światowej – i cztery miejsca na Rio są w jakimś stopniu realne – powiedziała wicemistrzyni igrzysk europejskich Baku 2015. – Ciężko powiedzieć, kiedy następne. Ze względu na igrzyska realizuję troszkę inny plan przygotowawczy, dlatego nie wystartuję w wielu wyścigach z cyklu World Tour, gdzie można zdobyć najwięcej punktów. Mam ogromną nadzieję powalczyć tam o zwycięstwo. Mam nadzieję, że nic nie przeszkodzi mi w przygotowaniach olimpijskich i będę mogła z najwyższą formą reprezentować nasz kraj, a trasa w Rio jest bardzo wymagająca. Jeśli wszystko dobrze się ułoży – brak problemów technicznych czy też po prostu gorszego dnia – to uważam, że nasza kadra kobiet będzie w stanie powalczyć o wysokie miejsce! Jednak kolarstwo to tylko sport i czasami o zwycięstwie czy pozycji medalowej decyduje także szczęście. Dlatego ze spokojną głową chcę podejść do tego wyścigu – to mój cel. – Mamy już 12 kwalifikacji olimpijskich, cztery wywalczyli panowie na szosie, a osiem torowcy, z czego jestem bardzo dumny – powiedział prezes Polskiego Związku Kolarskiego Wacław Skarul. – Liczę, że do Rio będziemy mogli wysłać może

nawet 18-osobową kadrę, choć skłaniam się bardziej ku 17-osobowej ekipie. Liczę, że nasi zawodnicy jeszcze powalczą. Bylibyśmy w czołówce Polskich Związków Sportowych – a muszę przyznać, że bardzo mi na tym zależy. Polscy kolarze zawsze mieli sporą reprezentację na igrzyskach, a tym razem może być ona jedną z największych – dodał szef PZKol i przede wszystkim trener kolarski. Za miesiąc nowe informacje od naszych kolarzy w cyklu #RoadToRio.

Andrzej Piątek

Fot: Dariusz Krzywański

Olimpijski ranking szosowy kobiet UCI na koniec marca to 7. miejsce Polek, czyli trzy zawodniczki. Pięć pierwszych krajów wystawi po 4 kolarki. Jest o co walczyć – szczególnie że jest wcześnie, sezon się zaczyna, a nasze najlepsze zawodniczki to sportsmenki pierwszej klasy. Już w styczniu 2016 roku Małgorzata Jasińska (ALE Cipollini) zdobyła kilka cennych dla Polski punktów do rankingu olimpijskiego. Kiedy będą kolejne? – Nie myślę o wyścigach w kategorii punktów kwalifikacji olimpijskiej. Każdy z nich chcę pojechać jak najlepiej. Ostatnio miałam trochę problemów zdrowotnych, które były efektem jednej z kraks na początku sezonu. Wydawało się, że to nic poważnego, a jednak w późniejszym czasie dało to o sobie znać, więc jeśli chodzi o punkty to mam nadzieję, że noga będzie już lepsza i na Flandrii zaprezentuję się z dobrej strony. Oczywiście myślę o Rio i bardzo chciałabym tam pojechać, ale tylko i wyłącznie w baaaardzo dobrej dyspozycji – powiedziała mistrzyni Polski 2015. – Trasę olimpijską przejechałyśmy w listopadzie, kiedy nie miałyśmy za wiele kilometrów „w nogach”. Wydawała się bardzo ciężka, więc może być tylko lepiej. Jednak wyścig olimpijski rządzi się swoimi prawami, a my mamy kilka możliwości, jak go rozegrać. Jednego jestem pewna – każda z nas pojedzie na 110% i da z siebie wszystko – zakończyła. Wszyscy się zgodzą, że najpoważniejszą polską nadzieją nawet na medal w Rio jest nasza znakomita Katarzyna Niewiadoma (Rabo Liv Women Cyc-

Fot: Tomasz Piechal

Panie na szosie


aaa aaa aaa

Pantone 300C

4/2016

91


P R E Z E n T A C j A

Tekst: Sebastian Rubin Zdjęcia: Damian Juszczyk

PIERWSZE MEDALE DO ZDOBYCIA

Uwaga miłośnicy „czasówek”! Nadarza się wyjątkowa okazja, aby zawalczyć o mistrzowski medal i koszulkę. W ostatni weekend maja, zostaną rozegrane Mistrzostwa Polski w Jeździe Indywidualnej Na Czas oraz Mistrzostwa Polski w Jeździe Na Czas Dwójek.

O

ficjalne zawody Polskiego Związku Kolarskiego rozgrywane są w kategoriach Masters oraz Cyklosport. Triumfatorzy otrzymają taki sam trykot z emblematem PZKol, jak zwycięzcy kategorii Elita. Dodatkowo, zgodnie

92

4/2016

ze zwyczajem z poprzednich lat, każdy Mistrz Polski w Jeździe Indywidualnej Na Czas uzyskuje automatycznie prawo startu w Mistrzostwach Świata Gran Fondo UCI. W tym roku organizatorem imprezy w Zduńskiej Woli jest grupa Gatta Bike Team, którą tworzą osoby na co dzień startujące w wyścigach kolarskich masters. Znają „od kuchni” specyfikę tych imprez i zapewniają, że te mistrzostwa będą wyjątkowe. Dysponują również doświadczeniem, które zbierali w poprzednich latach organizując wyścigi w Zduńskiej Woli w ramach cyklu „Road Maraton - Dobre Sklepy Rowerowe”. Otrzymywali przy tym wiele pochlebnych komentarzy. Na zawodach zapewniony będzie profesjonalny pomiar czasu (stosowane chipy aktywne), podest/rampa startowa, zegar startowy, elektroniczne zapisy wraz z rozstawieniem minutowym zawodników na dzień przed zawodami,

tak aby każdy znał precyzyjny czas startu. Ponadto do dyspozycji uczestników została oddana – specjalnie dedykowana dla tejże imprezy – strona internetowa www. mpnaczas.pl. Można zapoznać się na niej z regulaminem, a co nie mniej


jazda na czas

MP w Jeździe Indywidualnej Na Czas 28 maja 2016 r. MP w Jeździe Na Czas Dwójek 29 maja 2016 r. istotne – z profilem trasy, jak i również z jej specyfiką. Dystans jest standardowy – jak dla kategorii Masters – czyli około 20 kilometrów. Trasa jest płaska, ale kręta (9 zakrętów), z bardzo dobrą nawierzchnią. Impreza będzie odbywała się zgodnie z przepisami PZKol oraz UCI, pod nadzorem sędziów Polskiego Związku Kolarskiego, dlatego też rowery muszą mieć w prawidłowej odległości ustawione siodełko oraz kierownicę (więcej szczegółów technicznych będzie podane przez Organizatora). Jako prezes Komisji Masters i Cyklosport przy PZKol zapraszam wszystkich do rywalizacji i mam nadzieję, iż impreza będzie zorganizowana na najwyższym poziomie. r e kl ama

4/2016

93


N o w o ś c i

94

4/2016


aaa aaa aaa

Szklarska Poręba i Świeradów-Zdrój

to mekka kolarzy, biegaczy, pływaków oraz osób czynnie uprawiających sport i rekreację.

najlepsze Sport Hotele Interferie Sport Hotel Bornit 58-580 Szklarska Poręba ul. Mickiewicza 21 Tel 75 647 25 03-04

bornit@interferie.pl

Interferie Aquapark Sport Hotel 59-850 Świeradów Zdrój ul. Kościuszki 1 Tel 75 781 67 32

malachit@interferie.pl

www.interferie.pl

położone w górach Co oferujemy: a pełnowymiarowy basen 25m x 10m a pełnowymiarową salę sportową do gier zespołowych 13m x 23m a profesjonalne centrum testowe rowerów KTM (w tym rowery elektryczne, standardowe a przyczepki rowerowe, sklep, serwis) a profesjonalną salę do ćwiczeń ruchowych, siłowych i cardio a sprzęt do badania wydolności organizmu a gabinety do masażu i zabiegów a kompleks nowoczesnych saun (fińska, parowa, infrared) a specjalną dietę dostosowaną do potrzeb sportowców i osób czynnie uprawiających sport a sale konferencyjne umożliwiające spotkania trenerskie a miejsce do przechowania sprzętu sportowego

NIE CZEKAJ

4/2016 przyjedź i trenuj razem z nami95


Sklepy rowerowe w których kupiSz naSze piSmo ANDRYCHÓW GOOD SPORT ul. Krakowska 68 tel 33 875 11 47 fax 33 875 21 60 sklep.andrychow@ goodsport.com.pl www.goodsport.pl Merida, Scott, Kross, Goodman, Trek

BIAŁYSTOK POdlASKIe CenTrum rOwerOwe SPrInT ul. Sienkiewicza 81/3 lok. 03 tel. 85 676 13 95 sprint@sprint-rowery.pl www.sprint-rowery.pl www.rower.bialystok.pl Giant, Trek, Specialized, Centurion POdlASKIe CenTrum rOwerOwe SPrInT 2 ul. M.C. Skłodowskiej 3 tel. 85 732 85 11 sprint@sprint-rowery.pl www.sprint-rowery.pl www.rower.bialystok.pl Specialized, Unibike, KTM POdlASKIe CenTrum rOwerOwe SPrInT SAlON GiANT ul. Zwycięstwa 10 tel. 85 661 03 91 sprint@sprint-rowery.pl www.sprint-rowery.pl www.rower.bialystok.pl Giant Dopiski SPORT,SKI,BIKE - Sciagly Gruby EE

SKlePY rOwerOwe PeleTOn ul. Jałbrzykowskiego 2 sklep2@peleton.pl ul. Ciołkowskiego 157 tel. 85 662 31 00 faks 85 653 91 80 sklep@peleton.pl www.apg.pl

SKleP rOwerOwY AndZIK-rOwerY, QuAdY, SKuTerY ul. Hetmańska 67 tel. 884 00 00 75 andzik.rowery@gmail. com www.andzik.pl Kross, Orbea, Romet, Cf Moto, Pedros, Ritchey

BOleSŁAwIeC BIKeSTACJA.Pl ul. Dolne Młyny 78 sklep@bikestacja.pl www.bikestacja.pl Kcnc, Shimano, Dt, Continental,Geax, Notubes, Novates, Sapim, Trek, Sram, Bulls, Schwalbe, Selle Italia

BRODNiCA P.H.u. BIKer BudZYK SKleP rOwerOwY dAmIAn BudZYńSKI ul. Podgórna 47 tel. 509-687-622 sklep@biker-budzyk.pl Giant, Unibike, Cossack

BYDGOSZCZ AlmOT ul. Jagiellońska 85 kom. 668 808 215 karol@almot.com.pl PHu rOwer ul. Fordońska 226, róg Wiślanej tel./faks 052 344 09 17 rowerbydgoszcz@op.pl www.rowerbydgoszcz.pl Scott, Unibike, Merida, Kross SAlOn rOwerOwY „wĘdrOwIeC” ul. A. G. Siedleckiego 14 tel./faks 52 320 22 53 wedrowiecbdg@onet.eu Giant, Kross, Northtec, Raleigh, Merida, Arkus rOwerTOur.COm ul. Pułaskiego 45 tel. 52 521 25 66 biuro@rowertour.com www.rowertour.com Shimano, Schwalbe, Crosso, Kryptonite, Rogelli, Sigma Sport, SKS, Elite i wiele innych

BYSTrZYCA KŁOdZKA SKleP I SerwIS rOwerOwY VIOleTTA, dArIuSZ CIeŚlIK – wYPOŻYCZAlnIA, CZĘŚCI rOwerOwe ul. Słowackiego 3 tel. 515 186 430 tel. 074 644 14 41 rowerowy@vp.pl Kross, ,Kellys, Fuji, Author, Merida BYTOm CenTrum rOwerOwe KuCHArSKI rOwerY ul. Zabrzańska 149 tel. 32 387 48 13 biuro@kucharskirowery.pl www.kucharskirowery.pl Orbea, Maxim, Medano, Haro, Raleigh

CenTrum rOwerOwe rB rOwereK rOmAn BAdurA ul. Witczaka 12 tel.32 282 35 25 pogotowie rowerowe 501 171 558 sklep@rb-rowerek.pl www.rb-rowerek.pl Trek, Scott, Kross, Giant, Merida, Author, Romet i inne

CHeŁm SKleP rOwerOwY A. BedlIńSKI ul. Kolejowa 67 tel. 082 564 30 78 tel. 506 106 007 andrzej@bedlinski.com facebook/kolejowa 67 CHOdZIeŻ BAd BIKe TOmASZ AlBreCHT ul. Zwycięstwa 8 tel. 695 911 430 www.badbike.pl info@badbike.pl Kellys, Shimano, Scott, Kettler, Unibike

CHORZÓW HurTOwnIA rOwerÓw I SPrZĘTu SPOrTOweGO ul. Mościckiego 34 tel./faks 32 241 31 92 tel. 693 028 192 mgmrowery@op.pl www.rowerymgm.pl.tl Kross, Merida, Ghost, Spokey CHYBIe FHu ZICO JAnOTA mICHAŁ ul. Bielska 77 tel. 33 85 85 288 tel. kom. 508 131 283 www.zico-bike.pl biuro@zico-bike.pl Merida, Kellys, Winora, Haibike, Unibike, Mongoose, Majdller, Rock Machine, Cossack

CZelAdŹ SKleP rOwerOwY PrZemYSŁAw KuSA ul. 1-go Maja 7 tel./faks 32 265 30 63 p.kusa@op.pl www.rowery-czeladz.pl Author, Kellys, CTM, Maxim CZĘSTOCHOwA BdC-BIKe ul. Gen. Sikorskiego 9 tel. 34 360 11 22 salonczestochowa@ bdc-bike.com www.bdc-bike.com Jamis, Kross, Merida, Kellys

mAr-BIKe lTd serwis/sklep: ul. Niedługa 7 tel./faks 34 371 06 59 tel. 34 363 35 33 marbikerowery@gmail. com www.marbike.pl Eurobike, Corratec, Jamis SKleP FIrmOwY OrBeA, CATlIKe, HuTCHInSOn, OrCA, PedrOS, rITCHeY …I wIele wIĘCeJ IrOwerY.Pl ul. Wilgowa 65A tel. 34 366 04 56 biuro@pol-sport.com www.irowery.pl dĄBrOwA GÓrnICZA mAGneS ul. 3 Maja 20 tel./faks 032 764 07 58 magnesrowery@gmail. com www.rower.dabrowa.pl Kellys, CTM, Maxim, Mattpro

dOBCZYCe neGrA SPOrT ul. Mostowa 16a tel. 519 138 601 www.negrasport.pl Zasada Bikes – Maxim, Medano, Haro, Diamond Back

dZIerŻOnIÓw SKleP rOwerOwY euGenIuSZ deJneK ul. Przesmyk 3 tel./faks 074 831 60 35 rowery-dejnek@wp.pl www.rowery-dejnek.pl Felt, Giant, Author, Kellys, Specialized, Raleigh

GdAńSK rOwerSI, SK CenTrum S.C. ul. Chałubińskiego 13 tel./faks 058 300 43 34 sklep@rowersi.pl www.rowersi.pl Kross, Kellys, Merida, Author, Orbea

SAlOn rOwerOwY wYSePKA SHImAnO SerVICe CenTer ul. Grunwaldzka 470 (Hala Olivia) tel. 58 340 38 92 biuro@wysepka.pl www.wysepka.pl Scott, Specialized, Kross, Ridley

GDYNiA ŻuCHlIńSKI ul. Morska 360 A tel. 058 664 07 55 faks 058 663 88 59 sklep@zuchlinski.com.pl GŁuBCZYCe SPrZedAŻ I nAPrAwA rOwerÓw ul. Dworcowa 32 tel./faks 077 485 35 51 tel. 606 30 90 81 wieslaw.kubeczek@op.pl GOlenIÓw BIKe mulTI SPOrT ul. Rzemieślnicza 6 tel. 91 418 08 73 info@bikemultisport.pl www.bikemultisport.pl Giant, Trek, Jamis, Maxim, Bottecchia, Eurobike

GOrZÓw wlKP. mISTrZOwSKIe rOwerY - leCH PIASeCKI ul. Wyszyńskiego 158 tel. 880 110 110 tel. 957 231 072 piasecki.rowery@wp.pl www.lechpiasecki.pl Trek

SKleP SPOrTOwOrOwerOwY mArIA mAGdZIArZ ul. Okólna 28A tel./faks 95 732 27 45 sklep@sprintbike.pl www.sprintbike.pl Giant, Maxim, Kross, Scott, Cube

HruBIeSZÓw STOwArZYSZenIe HruBIeSZÓw nA rOwerACH ul. Ciesielczuka 2 kom. 505 735 101 info@ hrubieszownarowerach.pl www. hrubieszownarowerach.pl

„Magazyn Rowerowy” dostępny jest w salonach prasowych EMPiK, Inmedio, Relay, Kolporter, Ruch, Garmond. JABŁOnnA K. wArSZAwY rOwerTAK ul. Modlińska 16 B tel. 22 782 5324 sj@rowertak.pl www.rowertak.pl Kross, Giant, Hercules, Kellys

JAwOrZnO mK BIKe ul. Grunwaldzka 137 tel. 032 61 63 711 jaworzno@mkbike.com.pl www.dobrerowery.com JelenIA GÓrA SKleP I SerwIS rOwerOwY PrO-BIKe ul. Poznańska 4 tel. 75 752 49 93 tel./faks 75 764 71 63 sklep@pro-bike.pl www.pro-bike.pl Scott, Unibike, Merida, Mbike, Apache

KAlISZ BIKe SerwIS ul. Św. Michała 130 tel. 62 764 00 62 www.ebikeserwis.pl info@ebikeserwis.pl Merida, Kellys, Scott

GIlICKI BIKe ul.Legionów 22 tel. 62 503 09 22 tel. 604 485 083 www.gilickibike.pl sklep@gilickibike.pl Specialized, Trek, Merida, Kellys KATOwICe mBIKe ul. Francuska 49a tel. 032 785 86 57 tel. 0 801 000 239 katowice@mbike.pl www.katowice.mbike.pl Author, Accent, Agang

X-SPOrT – SerwIS, SKleP, wYPOŻYCZAlnIA ul. Andrzeja 8 tel./faks 32 253 80 65 xsport@x-sport.pl www.x-sport.pl Cube, Giant, Kona, Electra KĘdZIerZYn-KOŹle CYKlO-SPOrT ul. Piramowicza 8 tel./faks 77 482 51 68 cyklosport@wp.pl Author, Merida, Kross, Unibike, Dartmoor, Cateye, Accent rOwerY SPOrT SerwIS JAn PATerAK ul. Sienkiewicza 1 tel./faks 77 482 48 32 paterakrowery@gmail. com www.paterak-rowery.pl Kellys, Giant, Unibike Maxim, Romet

KĘTY CYKlO-KĘTY rOwerY SerwIS ul. Wyspiańskiego 4 tel./faks 033 845 18 72 cyklokety@poczta.onet.pl www.rowerykety.com TREK, Mavic, Kross

KIelCe wSÓŁ SPOrT ul. Świętokrzyska 20 tel: 41 240 58 86 wsolsport@wsolsport.pl www.wsolsport.pl Specialized, Kross, Hercules

eTOB-SPOrT ul. Paderewskiego 18 tel. 41 366 06 47 faks 41 345 79 18 sklepetob@poczta.onet.pl Giant, Unibike, Arkus&Romet

KŁOdZKO F.H.u. SPOrT-SerwIS ul. Grottgera 6 tel./faks 74 867 84 10 goldenking@poczta. onet.pl Giant, Merida, Felt KOŁOBrZeG K-2 rOwer SPOrT SerwIS CenTerwYPOŻYCZAlnIA ul. Wojska Polskiego 28H tel. 507 234 283 tel./faks 94 354 78 74 www.k2rowery.sklep.pl Merida, Unibike, Kellys, Continental, Shimano, Schwalbe, Romet, Jamis

KOZIenICe PrZedSIĘBIOrSTwO HAndlOwO-uSŁuGOwe „rOwmOT” ul. Sportowa 2 tel. 48 382 00 90 www.rowmot.eu KrAKÓw mBIKe ul. Łobzowska 40, tel. 012 633 83 72, tel. 0 801 000 239 info@mbike.pl www.mbike.pl Author, Mondraker, Accent

POGOTOwIe rOwerOwe PrOFeSJOnAlnY SerwIS SKleP rOwerOwY ul. Kalwaryjska 14 tel. 012 296 33 50 tel. 509 562 454 pogotowie.rowerowe@ interia.pl PrOFeSJOnAlnY SKleP rOwerOwY PrOFIdeA BOdY GeOmeTrY FIT STudIO AnAlIZA I dOBÓr POPrAwneJ POZYCJI nA rOwerZe ul. Piłsudskiego 30 tel. 608 363 383 profidea.bike@gmail.com www.profidea.pl Specialized, S-WORKS, Lapierre, Shimano, SRAM, ZIPP, Syntace

iSPORT ul. Zakopiańska 56 tel./faks 012 267 03 94 isport@isport.pl www.isport.pl Giant, Centurion, Cannondale, Kross

SeCeSJA ul. Wielicka 8 tel./faks 12 656 20 91 secesja@secesja.pl www.secesja.pl Ghost, Unibike, Author, Merida

SerwIS rOwerOwY BIKeGArAŻ Bikegaraz.pl Kościelna 3 www.bikegaraz.pl www.facebook.com/ bikegaraz 506-494-833

KrOTOSZYn PrO ACTIVA ul. Kościuszki 5 tel. 508 234 507 proactiva@o2.pl www.proactiva.com.pl Orbea, Kands, Endura, Kellys

leGIOnOwO BdC-BIKe ul. Zegrzyńska 6 tel. 22 784 00 63 salonlegionowo@bdcbike.com www.bdc-bike.com Jamis, Kross, Merida, Kellys

dAX dArIuSZ SIerAdZ ul. Sienkiewicza 12 tel. 22 774 10 11 rowerydax@rowerydax.pl www.rowerydax.pl Accent, Author, Merida, Wheeler, Unibike

leSKO BIKeSPOrT ul. Unii Brzeskiej 6 tel. 13 469 85 74 bikesport@op.pl Author, Accent, Unibike, Agang

leSZnO BIKeSHOP.Pl AKCeSOrIA, CZĘŚCI, SerwIS ul. Leszczyńskich 27 tel. 65 520 30 47 info@bikeshop.pl www.bikeshop.pl Author, Accent, Wheeler, Romet

STreFA SPOrTu STREFASPORTU.PL ul. Cicha 1A tel. 609756656 mail: info@strefasportu.pl

luBIn BIKe SKleP rOwerOwY BOGdAn mAKuCHOwSKI ul. Jana Pawła II 60 tel./faks 76 844 70 33 teambikelubin@poczta. onet.pl www.sport-lubin.pl Merida, TT, Controltech, Maxxis, Shimano CenTrum rOwerOwe POlOnIA, JACeK BOdYK ul. Odrodzenia 8 tel. 76 846 67 87 j_bodyk@o2.pl, Scott, Cube, Merida, Felt, Raleigh luBlIn AmS dOBre rOwerY ul. Wojciechowska 5a tel./faks 81 527 00 99 amsnovi@gmail.com www.rower.lublin.pl

SKleP I SerwIS BIKe BOYS amsnovi@gmail.com ul.Głęboka 10/5 20-612 Lublin tel. 81 538 60 55 www.bike-boys.pl

CYKlO ul. Wigilijna 6/u6 tel./faks 81 743 65 76 www.cyklo.lublin.pl Author, Giant, Wheeler, Mavic, Rock Shox

InŻYnIerIA rOwerOwA ul. Rusałka 17 A lok. 40 tel. 081 443 45 01 kontakt@ inzynieriarowerowa.com www.inzynieriarowerowa. com New Ultimate, Lapierre, Orbea, Fox

SKleP I SerwIS rOwerOwY „JerZO” mGr JerZY mITurA ul. Struga 77 tel./faks 81 524 11 44 tel. kom. 601 396 322 jerzy.mitura@op.pl Kellys, Author, Felt, Accent

luBOń PHu relAX ZBIGnIew SZYmKOwIAK ul. Strumykowa 16 tel. 061 813 18 18 sklep.relax@interia.pl Kellys, Unibike ŁÓdŹ dYnAmO-ŁÓdŹ ul. Kilińskiego 3 tel. 042 630 69 57 dynamo@dynamo.com.pl www.dynamo.com.pl Giant, Specialized


Sklepy rowerowe oraz sportowe zainteresowane sprzedażą „Magazynu Rowerowego” prosimy o kontakt: tel. 71 337 47 47 lub mail: prenumerata@magazynrowerowy.pl

NAPRAWA ROWERÓW RYSZARD KASIŃSKI ul. Legionów 51 tel. 501 092 016 bikeservice@wp.pl SPRINT ANDRZEJ LIWIŃSKI ul. Kopernika 58 tel. 042 636 95 86 sprint@rowery-sprint.pl Author, Merida, Kross, Unibike MALBORK PPHU KLAUDEX PRODUCENT ROWERÓW FOLTA ul. Daleka 123 tel./faks 055 272 50 31 SKLEP FIRMOWY KLAUDEX ul. Sienkiewicza 43/1A tel. 055 272 53 42 www.folta.pl Folta, Merida, Giant, Author, Centurion

MIĘDZYCHÓD MINI-LUX ul. Dworcowa 17 tel. 95 748 25 23 sklep@minilux.pl www.minilux.pl Romet, Giant, Merida, Cossack,BBF

MYŚLENICE NEGRA SPORT ul. Jana Sobieskiego 44a tel. 12 653 67 92 www.negrasport.pl Diamond Back, Maxim, Medano, Haro, Eastern Bikes

NOWE MIASTO LUBAWSKIE AGA FIRMA WIELOBRANŻOWA B. MILEWSKI-P.PATALON ul. Grunwaldzka 5 tel./faks 56 474 44 48 agaauto@onet.pl Author, A-Gang, Romet, Kellys NOWOGARD PHUP BICYKL JAN ZUGAJ ul. Młynarska 7 tel. 91 39 26 730 bicykl@op.pl www.bicykl.eu Kellys, Wheeler, Kross, Giant NOWY DWÓR MAZOWIECKI ROWER MOT DOMINIK PODGÓRSKI ul. Legionów 5 tel. 22 775 13 14 tel. 600 310 068 www.rowermot.pl

ROWERTAK Targowisko miejskie, paw. 6 tel. 22 425 14 83 sn@rowertak.pl www.rowertak.pl Kross, Giant, Kellys, Hercules

NYSA CENTRAL ul. Piastowska 18/1u tel./faks 077 433 32 74 tel. kom. 501 255 585 mariusz67@o2.pl www.centralbike.pl Kellys, Merida, Kross, Specialized OLKUSZ HADRONSPORT.COM ul. Pakuska 48 www.hadronsport.com MANYFESTBMX ul. Pakuska 48 www.manyfestbmx.pl

OLSZTYN SALON ROWEROWY CZESłAW CIUĆKOWSKI ul. Lubelska 41 E tel. 089 534 36 89 faks 089 534 43 88 cc.salonrowerowy@wp.pl www.roweryciuckowski. go3.pl Giant, Merida, Cube, Author, Hercules, Lapierre, Wheeler, Haibike, Ghost, Unibike, Cannondale, Scott, Gazelle

OPOLE BIKE4RACE SZOSA & PRZEłAJ SPECJALISTYCZNY SKLEP ROWEROWY ul. Koszyka 34/22 tel. 77 556 02 02 tel. kom. 696 410 566 info@bike4race.pl www.bike4race.pl Autoryzowany Dealer marki RIDLEY

SKLEP INTEROWER ul. Horoszkiewicza 2a tel./fax 77 455 38 79 sklep@interower.pl www.interower.pl Trek, Electra, Wheeler, Romet, Bontrager

OPOLSKIE CENTRUM ROWEROWE ul. Głogowska 23 tel. 77 455 17 69 poczta@salonrowerowy. pl www.salonrowerowy.pl

OŚWIĘCIM GOOD SPORT ul. Konarskiego 26a tel 33 843 01 62 sklep.oswiecim@ goodsport.com.pl www.goodsport.pl Merida, Kross, Goodman, Scott, Trek

PABIANICE ROWERY, CZEŚCI, AKCESORIA ul. Narcyza Gryzla 7 tel. 042 213 66 45 wojtek-mucha-1960@ wp.pl Dopiski SPORT,SKI,BIKE - Sciagly Gruby EE

PACZKÓW BIKELOUNGE ul. Daszyńskiego 32/2 tel. 72 426 23 44

alicja@bikelounge.pl Dorcus, Steppenwolf, Klass Bike

PIASECZNO ANNDA SKLEP ROWEROWY ul. Dworcowa 18 lok. użytkowy 2 tel. kom. 504 011 340 tel. 22 737 06 01 annda@vp.pl www.roweryannda. sklepy.pl sprzedaż rowerów naprawa i serwis, sprzedaż częsci rowerowych, Giant, Merida, Cube MAPI SPORT ul. Pod Bateriami 11 tel. 22 737 24 58 mapisport@wp.pl www.mapisport.pl Merida, Kellys, Shimano, Enervit, Maxxis PIEKARY ŚLĄSKIE MMBIKE MARIUSZ MUSIAłEK SERWIS ROWEROWY I NARCIARSKI ul. Wyszyńskiego 33 tel./faks 32 284 59 55 mmbike@mmbike.pl www.mmbike.pl Scott, Giant, Kellys, Orbea, Saveno, Cossack

PIłA SKLEP ROWEROWY KOLARZ Al. Piastów 3 tel. 67 349 01 71 kom. 501 55 63 64 www.kolarz.pl sklep@kolarz.pl Trek, Eurobike, Shimano, Magura, Geax, Nutrend

POZNAŃ BICYKL-ZDZISłAW OBIEGAłA Os. Jana III Sobieskiego paw. 2 przy bloku 26 tel. 61 823 51 26 faks 61 823 52 22 info@bicykl.com.pl www.bicykl.com.pl Unibike, Merida, Kellys, GT, Kross

BIKE-ON.PL INTERNETOWY SKLEP ROWEROWY ul. B. Krzywoustego 68 tel. 514 151 119 info@bike-on.pl www.bike-on.pl Scott, Giant, Kellys, Unibike, Cube

BIKE-ON.PL INTERNETOWY SKLEP ROWEROWY ul. Obornicka 337 (Galeria Obornicka) 60-624 Poznañ tel. 534 705 290 info@bike-on.pl www.bike-on.pl Scott, Giant, Kellys, Unibike

BIKLAND Al. Solidarności/Mieszka I tel. 61 828 71 47 tel. 697 668 762

os. Piastowskie 74 tel. 61 875 05 64 1bikland@wp.pl Kross, Unibike, Jamis, Raleigh, Rock Machine, Romet, Grand MARKOWEROWERY.PL os. Zwycięstwa 17 A tel. 61 82 00 161 solidarnosci@ markowerowery.pl www.markowerowery.pl Scott, Giant, Kellys, Unibike

MARKOWEROWERY.PL ul. Krzywoustego 68 (C.H.GIANT) franowo@markowerowery. pl www.markowerowery.pl Scott, Giant, Kellys, Unibike MAXBIKE SKLEP I SERWIS ROWEROWY ul. Promienista 118 tel. 618 667 070 www.maxbike.com.pl Focus, Cervelo, Pashley, Mondraker, Grand

MUSZAK-SKI PROFESJONALNY SKLEP SPORTOWY Ul. Racławicka 91 tel. 61 8 614 416 muszak@muszakski. com.pl www.muszakski. com.pl

RYBCZYŃSKI-BIKES ul. Miodowa 5 tel. 61 847 57 94 www.rybczynski-bikes.pl RYBCZYŃSKI-BIKES ul. Termalna 1 www.rybczynski-bikes.pl ONE MORE BIKE ul. Bukowska 82/84 tel. 61 639 32 29 tel. 506 132 366 info@onemorebike.pl www.onemorebike.pl Gazelle, Batavus, Sparta, Surly

PUłAWY ROWERTAK ul. Lubelska 55 tel. 81 888 52 70 faks 81 888 07 78 sklep@rowertak.pl www.rowertak.pl Kross, Giant, Kellys, Hercules

PUSZCZYKOWO MAXBIKE SKLEP I SERWIS ROWEROWY ul. Poznańska 75 (obok rynku) tel. 509 044 374 www.maxbike.com.pl Kross , KTM , Focus, Pashley, Batavus RADOM PHU TYTAN ROBERT JONCZYŃSKI ul. Dekarska 4 tel./faks 48 331 28 83 info@tytanrowery.pl www.tytanrowery.pl

RUDA ŚLĄSKA ACTIVA – 1000M2 EKSPOZYCJI, ROWERY ELEKTRYCZNE – CENTRUM TESTOWE, SERWIS ul. Kupiecka 15 tel. 032 340 05 58 www.roweryelektyczne. info www.roweryszosowe. com.pl www.roweryelektryczne. com.pl

RZESZÓW NSB SPORT SERWIS SKLEP I SERWIS ROWEROWY ul. Fredry 8/1 tel./faks 17 852 29 05 nsb@nsbsport.pl www.nsbsport.pl Trek, Autor, Unibike, Jamis, Merida, Cube, Wheeler, Unibike, Romet, Arkus

SKLEP ROWEROWY GRAWITACYJNY.PL. ODZIEŻ, CZĘŚCI I AKCESORIA ROWEROWE tel. 506 141 018 sklep@grawitacyjny www.grawitacyjny.pl Biemme, Rogelli, Uvex,One Industries, Renthal

SANDOMIERZ ODZIEŻOWY SKLEP INTERNETOWY tel. 883 400 770 sklep@guardo.pl www.guardo.pl SIEMANOWICE ŚLĄSKIE BIKE4FUN – SERWIS ROWEROWY, SERWIS NARCIARSKI ul. Jana Pawła II 12, tel. 696 202 783 www.bike4fun.pl, sklep @ bike4fun.pl, Scott, Rock Machine, Giant, Kross, Romet

SIERAKÓW MINI-LUX ul. Poznańska 3 tel. 61 29 53 256 sierakow@minilux.pl www.minilux.pl Romet, Giant, Merida, Cossack, BBF

SKOCZÓW CYKLO-ADAM SKLEP ROWEROWY I SERWIS ul. Rynek 14 (wejście od Garbarskiej) tel./faks 33 852 90 19 cyklo-adam@wp.pl Cossak, Kands SłUPSK SKLEP I SERWIS ROWEROWY KAWISBIKE ul. Mostnika 3 tel. 534 135 824 kawisbike@prokonto.pl www.kawisbike.pl Scott, Cube, Kellys, Romet

SOCHACZEW BIKELAND.PL CENTRALNY MAGAZYN ROWEROWY ul. 15 sierpnia 17 tel. 22 300 10 10 faks 22 300 10 90 sklep@bikeland.pl www.bikeland.pl www.facebook.com/ bikeland.pl Romet, Kellys, Kross, Northtec, Mexller, Author, Merida, Medano, Raleigh, Folta, Karbon, Embassy SOSNOWIEC MK BIKE ul. Ostrogórska 3 tel. 032 29 69 302 tel. 515 187 558 sklep@mkbike.com.pl www.dobrerowery.com STRZELCE OPOLSKIE ARTYKUłY MOTORYZACYJNE JACEK HABER ul. Marka Prawego 7 tel./faks 077 463 82 66 info@ebikes.pl SUCHA BESKIDZKA RANT ROWER SKLEP I SERWIS RAFAł GÓRKIEWICZ ul. Mickiewicza 163 tel./faks 33 823 20 62 kom. 600 897 635 123rowery@wp.pl Merida, Maxim, Kross, Medano SYCÓW SALON ROWEROWY Nowy Dwór 3 tel. 62 785 44 44 kom. 601 577 278 barsyl@o2.pl www.e-bmx.pl Giant, Unibike, Rayon, BBF, NS SZCZECIN NAPRAWA ROWERÓW M. TUROWSKI osiedle Majowe ul. Wierzyńskiego 5 tel. 914 313 111 tel./faks 091 464 20 99 rowery-turowski@wp.pl www.roweryturowski.pl Giant, Author, Kellys, Felt, Merida, Kross SKLEP ROWEROWY B. CZAPIEWSKI ul. Piłsudskiego 16 tel./faks 091 433 77 00 rowery@czapiewski.info www.czapiewski.info Maxim, Arkus, Mexller TRICARBON.PL-SKLEP TRIATHLONOWY C.H. Nowy Turzyn ul. Bohaterów Warszawy 40 lok. 2 B 4 tel. 883 444 408 sklep@tricarbon.pl

SZCZECINEK SKLEP ROWEROWY B. BIERNIKOWICZ ul. Kościuszki 9 tel. 094 374 05 54 gryfszczecinek@wp.pl ŚWIDNICA SKLEP ROWEROWY EUGENIUSZ DEJNEK ul. Wróblewskiego 18 tel./faks 074 856 88 80 rowery-dejnek@wp.pl www.rowery-dejnek.pl Felt, Giant, Author, Kellys, Specialized, Raleigh ŚWINOUJŚCIE SKLEP ROWEROWY HALINA KRASOWIAK ul. Karsiborska 5 tel./faks 091 321 02 75 Giant, Kellys

TARNOWSKIE GÓRY FHU GłADYSZ J.K.R. GłADYSZ SC. SKLEP I WARSZTAT ROWEROWY ul. J. Cebuli 16 tel. 32 285 21 32 roweroteka@op.pl www.roweroteka.pl Author, Unibike, Kross, Maxim, Medano, Specialized, Cossack

TARNÓW SALON ROWEROWY BIENIASZ BIKE ul. Rydza Śmigłego 7 tel./faks 014 621 79 85 SALON ROWEROWY BIENIASZ BIKE WOMEN ul Rydza-Śmigłego 7a/0 tel .14 623 07 59 mirek@bieniaszbike.pl www.bieniaszbike.pl

TCZEW SALON ROWEROWY BOGDAN BONDARIEW ul. 30 stycznia bok@bikestore.com.pl www.bikestore.com.pl Trek, Kross, IdMatch, Stages Cycling TOMASZÓW MAZOWIECKI PH MAłGOSIA ul. Główna 5 tel 44 723 70 39 www.100rowerow.pl Scott, Giant, Merida, Author, Unibike, Romet, Cossack TORUŃ ROWERY LIDER SPORT JAN LEŚNIEWSKI ul. Kosynierów Kościuszkowskich 4 tel/faks 056 650 82 29 rowery.lesniewski@wp.pl

WAłBRZYCH PIOTROWSKI-BIKES ul. Mickiewicza 3 B tel./faks 074 843 38 13 piortowskibikes@interia.pl www.piotrowskibikes.pl

WARSZAWA AIRBIKE.PL ul. Dereniowa 6 tel. 22 644 61 91 airbike@airbike.pl www.airbike.pl Shimano, Service Center AIRBIKE.PL ul. Mangalia 4 tel. 22 424 80 45 airbike@airbike.pl www.airbike.pl Specialized, Kellys, Rocky Mountain, GT AIRBIKE.PL Al. Komisji Edukacji Narodowej 49 tel. 22 405 80 45 airbike@airbike.pl www.airbike.pl Specialized, Kellys, Rocky Mountain, GT AIRBIKE.PL ul. Pańska 57 tel. 22 654 97 20 airbike@airbike.pl www.airbike.pl Specialized, Kellys, MBike, GT AIRBIKE.PL ul. Puławska 531 airbike@airbike.pl www.airbike.pl, Specialized, Kellys, MBike

BDC-BIKE ul. Andersa 21 tel. 22 416 92 35 salonandersa@bdc-bike. com www.bdc-bike.com Jamis, Kross , Vittoria, Selle Italia BDC-BIKE ul. Mehoffera 26 tel. 22 676 72 36 salonwarszawa@bdcbike.com www.bdc-bike.com Jamis, Kross, Merida, Kellys

GIANT-TARCHOMIN ul. Świderska 109G, lok. 27 tel. 022 889 28 56 sklep@giant-tarchomin.pl www.giant-tarchomin.pl KRÓLAK EWA KRÓLAK-BOŃCZAK ul. Grochowska 8 B tel. 022 612 59 99 krolak1@onet.pl www.krolak-rowery.pl Scott, Unibike, Lapierre, Hercules, Magura, Selle Italia, Sportourer, Haibike ROWERY

PRO SHOP KTM’A MEGA-START SKLEP I SERWIS ROWEROWY ul. Miączyńska 5 tel./faks: 22 646 93 03 www.megastart.pl sklep@megastart.pl Shimano, Manitou, Fox ROWEROWEKLIMATY.PL al. Jana Pawła II 72 tel. 22 403 81 01 sklep@roweroweklimaty. pl www.roweroweklimaty.pl Giant, Shimano, Endura, Continental, Brooks, Sigma, Abus, Look, Lazer

SALON ROWEROWONARCIARSKI PRO-BIKE SKLEP I SERWIS, ORAZ SPECJALISTYCZNE SZKOLENIA ZAWODOWE ul. Igańska 34, tel. 22 810 50 55 sklep@probike.com.pl www.probike.com.pl mechanikrowerowy.pl Ponad 200 rowerów Unibike, Merida, Mbike, Apache

SKLEP ROWEROWY PROFI BIKE ul. Nowowiejska 5 tel. 22 825 13 51 Outlet Rowerowy ul.Belwederska 13 faks 22 875 97 51 profibike@wp.pl www.profibike.com.pl Trek, Kross, Jamis, GT, Orbea, Hercules SKLEP ROWEROWY „TRYBIK” ul. Nowolipki 15 tel. 22 215 73 71 trybik.wyszkow@gmail. com www.trybik.pl Kross, KTM, Creme, Northwave, Puky SKLEP ROWEROWY „TRYBIK” ul. Dzielna 21


Sklepy rowerowe tel. 22 636 36 42 trybik.wyszkow@gmail. com www.trybik.pl Kross, KTM, Creme, Northwave, Puky

WIELUŃ hURTOWNIA I PRODUCENT ROWERóW MAJDLLER JAN MAJChROWSKI Pl. Legionów 1 sklep: tel. 43 886 02 32 hurtownia: tel. 43 886 91 11 info@majdller.pl www.majchrowskirowery.com.pl www.majdller.pl

WKRĘCENI.PL SKLEP I SERWIS ROWEROWy, PRzEChOWALNIA ROWERóW ul. Św. Wincentego 99/1 tel. 22 428 61 00, tel. 503 766 459 sklep@wkreceni.pl www.wkreceni.pl Kross, Specialized

SKLEP ROWEROWY „TRYBIK” ul. Pasłęcka 7 tel. 22 499 49 04 trybik@trybik.pl www.trybik.pl Northwave, Puky, KTM, Creme

WYGODNYROWER.PL ul. Smolna 10 tel. 787 386 386. smolna@wygodnyrower. pl www.wygodnyrower.pl Pashley, Fuji, Batavus, Hercules

SNOW&SURF Al. Niepodległości 119 tel. 22 844 9999 info@mybike.pl www.mybike.pl Trek, Wheeler, Puky

WŁOCŁAWEK SKLEP LIKE BIKE ul. Kaliska 10/12 tel. 509 694 995 office@likebike.pl www.likebike.pl WROCŁAW AVENTURA SPORT SKLEP I SERWIS ROWEROWY ul. Sienkiewicza 47 tel. 71 728 74 16 kom. 695 402 888 info@aventurasport.pl www.aventurasport.pl Merida, Kellys, Kross, Unibike, Focus, Cossack, Maxim, Medanoriam PM RIDER MATEUSZ ŁADA ul. Powstańców Sląskich 5 tel: 660 773 039 www.pmrider.pl CANNONDALE, KTM, LAPIERRE, TREK, HAIBIKE, WINORA PM RIDER MATEUSZ ŁADA – SKLEP PARTNERSKI TREK ul. Szkocka 1 tel: 721 833 888 www.pmrider.pl BMC, TREK, THULE, EVOC

WYGODNYROWER.PL ul. Stawki 3 tel. 888 498 498 stawki@wygodnyrower.pl www.wygodnyrower.pl Pashley, Fuji, Batavus, Hercules

SPORTSALES ROWERY I AKCESORIA KONA Al. Prymasa Tysiąclecia 60/62 tel. 22 837 18 06 www.sportsales.pl Kona, Cube, Specialized, Merida

WADOWICE SIX SECONDS ul. Mickiewicza 14 tel. 33 872 04 09 sklep@sixseconds.pl www.sixseconds.pl Trek, Scott, Giant, Goodman, Kross

m an ua l lo go

SKLEP ROWEROWY T-BIKE.PL ul. Jastrzębowskiego 22 tel. 607 607 444 info@t-bike.pl www.t-bike.pl Kross, Endura, Yepp, Shimano, SKS, Cateye, Giro, Bell, Hamax, Continental

WEJhEROWO PhU PRO SPORT ul. I Brygady Pancernej Wojska Polskiego 86A tel./faks 058 672 31 06 biuro@prosport.wejher.pl www.prosport.wejher.pl www.sklepprosport.pl Giant, Kross, Unibike, Kellys, Trek, Author, Maxim, Medano, Eurobike, Accent, Limber

ŚWIAT ROWERU FIRMOWY SALON GIANT ul. Wybrzeże Gdyńskie 2 tel. 22 839 54 12 sklep@swiatroweru. com.pl www.swiatroweru.com.pl

„Magazyn Rowerowy” dostępny jest w salonach prasowych EMPiK, Inmedio, Relay, Kolporter, Ruch, Garmond.

REMAR-SPORT ROWERY ELEKTRyCzNE ul.Robotnicza 1 tel. 531 999 892 tel. 794 521 771 kontakt@remar-sport.pl www.remar-sport.pl NAJWIĘKSZY WYBÓR ROWERÓW ELEKTRYCZNYCH W POLSCE, Hercules, Haibike, Winora, Kross, Kellys

ROVELOVE, SKLEP I SERWIS ROWEROWy ul. Buforowa 44 tel. 71 726 64 04 sklep@rovelove.pl www.rovelove.pl Kross, Giant, Dema

SALON ROWEROWY PRO-BIKE ul. Piękna 24 tel. 71 336 28 54 kom. +48 601 976 740 wrocław@pro-bike.pl www.rowerywroclaw.pl www.scottwroclaw.pl www.unibkewroclaw.pl Scott, KTM, Unibike, Mbike, Eurobike

SALON ROWEROWY SPORT-PROFIT ul. Pomorska 32 tel. 71 796 74 80 info@sportprofit.pl www.sportprofit.pl www.sklep.sportprofit.pl www.narty.sportprofit.pl Cube, Ghost, Unibike, Orbea, Merida, Maxim, Medano, Hercules, Puky, Cossack, Cannondale, MBM SERWIS ROWEROWY: ShIMANO SERWIS CENTER ul. Reymonta 5a tel. 71 795 88 60

WYSZKóW SKLEP ROWEROWY „TRYBIK” ul. Wąska 13 tel./faks 29 742 66 39 trybik.wyszkow@gmail. com www.trybik.pl Kross, KTM, Creme, Northwave, Puky

ZABRZE ROWERY ul. Dworcowa 8A tel. 32 278 28 72 rower.zabrze@wp.pl Giant, Author, Scott, Trek

prowadzisz sklep rowerowy?

zostań partnerem w programie

RANT JACEK SKRyPNIK ul. Św. Cyryla i Metodego 3 tel./faks 68 323 15 01 tel. 604 527 976 rant-js@wp.pl Author, Accent

SOGEST ul. Kazimierza Wlk. 19 tel./faks 068 329 96 89 ul. St. Wyszyńskiego 38D/35 tel./faks 068 323 76 35 ul. Podgórna 4 tel./faks 068 323 02 61 info@sogest.com.pl www.sogest.com.pl

żAGAŃ SKLEP ROWEROWY CyKLO-70 LECh WALCzAK ul. Księżnej Żaganny 9 tel./faks 68 451 18 71 kom.697 701 982 cyklo70@tlen.pl www.cyklo-70.pl Merida, Kross, Author, Giant

Styczeń-Luty 2016

wybierzesz

QR CODE

www.magazynrowerowy.pl

Wygenerowano na www.qr-online.pl

materiały budowlane

KROSS internetowy 2016

korekta Marek Misiak

KOLOSPORT.PL TOMASz KOŁODzIEJCzAK os. Na wzgórzu 2

promocja sklepu

w magazynie rowerowym

promocja sklepu na stronie www

promocja sklepu na facebook’u

FotograF Dariusz Krzywański prenumerata i oFerta dla Sklepów Katarzyna Baran tel. 71 337 47 47 e-wydanie mr możesz kupić na www.e-kiosk.pl

www.publio.pl

miejsce polecane przez

magazynrowerowy.pl #mr_poleca

www.magazynrowerowy.pl

druk Techgraf © Copyright by Grabek Media iSSn 1643-8744, indeX 372390

Portret

04

redakcja Tomasz Piechal, Piotr Śliwa, Wojciech Mincewicz, Martyna Maria Kobylińska, Michał Popowski, Konrad Tomasiak, Jan Piątkiewicz,

SKLEP I SERWIS ROWEROWY AThLETIC SPORT Batorego 81 tel. 697 725 684

Relacje

9 771643 874150

Skład i przygotowanie do druku Dominik Pędziwol

żyWIEC SPORT PASJA JAREK DRAMAT MIODOŃSKI ul. Jana 4 tel. 607 980 214 tel. 605 080 260 sportpasja@gmail.com Trek, Jamis, Orbea, Leader FOX, Kellys, Selle Italia ID Match

Bike Maraton Mistrzostwa Europy DH Diverse Beskidia

Hans Rey i Steve Peat na islandii!

redaktor naczelny Joanna Wołodźko joanna.wolodzko@magazynrowerowy.pl

reklama Piotr Śliwa piotr.sliwa@magazynrowerowy.pl

Patrycja Piotrowska

nowości

dyrektor wydawnictwa Krzysztof Grabek krzysztof.grabek@magazynrowerowy.pl

żARy SKLEP I SERWIS ROWEROWY YELLOW BIKE ul. Zgorzelecka 16 tel. 535 825 471 info@yellow-bike.pl www.yellow-bike.pl Giant, Superior

cena: 10,99 zł (w tym 8% vat)

jakDJAMBO łatwo NS znajdziesz, MANGO FRESHER porównasz TREK STACHE 7 i właściwie

wydawca GRABEK MEDIA sp. z o. o. Belwederczyków 29, 51-688 Wrocław tel. 71 337 47 40, faks 71 347 83 87 redakcja i Biuro Handlowe tel. 71 347 83 88, tel./faks 71 347 83 87

solotest

„Własny Dom” również elektroniczny! Możesz go czytać kiedy i gdzie zechcesz w wersjach na komputery z systemem Windows oraz na iPada. Dostępne są zarówno pojedyncze wydania, jak i prenumerata, a każde wydanie przechowywane jest w Twojej własnej bibliotece. Po ściągnięciu połączenie internetowe nie jest konieczne.

Pojedynczy numer już od 4,90 zł

zobacz

www.MagazynrowErowy.Pl

ZIELONA GóRA PhU CyKLOMANIAK PAWEŁ SChREITER ul. Nowojędrzychowska 1 tel. 068 444 34 93 tel. 605 271 450 cyklomaniak@op.pl www.cyklomaniak. zgora.pl Scott, Unibike, Kross, Onill

www.athleticsport.pl serwis@athleticsport.pl Kelly’s, Alpine, Cossack, Haibike, Winora, Corratec, Maxim, Enigme, Karbon

co zyskujesz?

nr 7 [124] 2015 styczeń-luty

Twój ulubiony miesięcznik dostępny także w wersjach

elektronicznych!

Aby kupić „Własny Dom” wejdź na www.e-kiosk.pl/wlasny_dom

zAKLICzyN U żAby SKLEP, SERWIS, WyPOżyCzALNIA ROWEROWA ul. Korczyńskiegi 27 tel. 14 665 33 07 kom. 504 245 355 serwis@uzaby.pl www.uzaby.pl Ghost, CkCossak, Enigme, Accent, Author, Shimano, Continental, Foog, BlackMountain, ShamanRacing

egzemplarze mr do wykorzystania wraz

z nalepką polecającą

DowieDz się więcej! zaDzwoń – 71/ 337 47 47, napisz – katarzyna.baran@magazynrowerowy.pl

Wszystkie materiały objęte są prawem autorskim. Przedruk i wykorzystywanie w jakiejkolwiek formie bez wcześniejszej pisemnej zgody Dyrektora Wydawnictwa są zabronione. Prawa autorskie do opracowania plastycznego „Magazynu Rowerowego” należą wyłącznie do wydawcy. Sprzedaż bezumowna numerów bieżących i archiwalnych jest zabroniona. Działanie wbrew powyższemu zakazowi skutkuje odpowiedzialnością prawną. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam i ma prawo odmówić publikacji bez podania przyczyny. Czasopismo niniejsze nie stanowi oferty w rozumieniu prawa i jest publikowane jedynie dla celów informacyjnych. Ceny produktów są cenami sugerowanymi przez producentów lub dystrybutorów.


TWÓJ ULUBIONY MIESIĘCZNIK DOSTĘPNY TAKŻE W WERSJI

ELEKTRONICZNEJ!

MAGAZYN ROWEROWY

TAKŻE W WERSJI ELEKTRONICZNEJ!

Możesz go czytać, kiedy i gdzie zechcesz na komputerach z systemem Windows, na iPadach oraz na urządzeniach z systemem Android. Dostępne są zarówno wydania pojedyncze, jak i prenumerata, a każde wydanie jest przechowywane w Twojej własnej bibliotece. Po ściągnięciu połączenie internetowe nie jest konieczne.

Aby kupić Magazyn Rowerowy, wejdź na www.e-kiosk.pl/magazyn_rowerowy Pojedynczy numer już od 7,90 zł!


Twój ulubiony miesięcznik dostępny także w wersjach

4 2016

w tym numerze

elektronicznych! ceramika w łazience oraz baterie s. 30

funkcjonalny garaż i brama do niego s. 40 cena 7,99 zł (w tym 8% Vat)

[154] 4/2016

ELEKTRONICZNEJ

www.wlasnydom.pl

TWÓJ ULUBIONY MIESIĘCZNIK DOSTĘPNY TAKŻE W WERSJI

wymiana drzwi i okien na szczelniejsze s. 86

budowa i modernizacja

Dostępne są zarówno wydania pojedyncze, jak i prenumerata, a każde wydanie jest przechowywane w Twojej własnej bibliotece. Po ściągnięciu połączenie internetowe nie jest konieczne.

temat miesiąca: atrakcyjny dom i posesja • stolarka otworowa • wykończenie ścian wewnątrz

MAGAZYN ROWEROWY

TAKŻE W WERSJI ELEKTRONICZNEJ!

Możesz go czytać, kiedy i gdzie zechcesz na komputerach z systemem Windows, na iPadach oraz na urządzeniach z systemem Android.

Aby kupić Magazyn Rowerowy, wejdź na: www.e-kiosk.pl/magazyn_rowerowy lub: www.publio.pl

wygodny i piękny taras porady architekta s. 100

exclusive! s. 8

Wykończenie ścian WeWnątrz

wzorcowe realizacje, idealne aranżacje

temat miesiąca s. 50

atrakcyjny dom i posesja z praktyki: ręcznie formowany klinkier na elewacji i wewnątrz s. 80

kronika budowy etap 32 mała toaleta w miejsce schodów s. 76

index 353752 ISSN 1509-3042

04

„Własny Dom” również elektroniczny! Możesz go czytać kiedy i gdzie zechcesz w wersjach na komputery z systemem Windows oraz na iPada. Dostępne są zarówno pojedyncze wydania, jak i prenumerata, a każde wydanie przechowywane jest w Twojej własnej bibliotece. Po ściągnięciu połączenie internetowe nie jest konieczne. Aby kupić „Własny Dom” wejdź na Pojedynczy numer już od

4,90 zł

www.e-kiosk.pl/wlasny_dom


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.