Magazyn Rowerowy 6/2016

Page 1

nr 6 [128]/2016 lipiec

www.magazynrowerowy.pl

patron medialny:

#roadTorio IV

rower

whyte T-129 rS BH Bikes g6 pro Dura-ace Di2

marek rutkiewicz

cena: 10,99 zł (w tym 8% vat)

Szosowe mistrzostwa polski



P r e N U M e r aTa

Kross Merida rose aaa aaa aaa

CZYTaJ MaGaZYN roWeroWY, NaJWYGodNieJ W PreNUMeraCie

Zamówienia na prenumeratę i wydania archiwalne można składać pod numerem telefonu: 71 337 47 47, e-mailem: prenumerata@magazynrowerowy.pl lub na stronie: www.magazynrowerowy.pl

NoW e C e N Y KoLe KC J i 2 015 wyprzedaż kolekcji + 10 x KURTKA PRZECIWWIATROWA

SALE

149 ZŁ

+ 10 x KOSZULKA Z DŁUGIM RĘKAWEM

144 ZŁ

+ 10 x SPODNIE DŁUGIE

139 ZŁ

+ 10 x RĘKAWKI I NOGAWKI

119 ZŁ

10 x BEZRĘKAWNIK

134 ZŁ

Dostępne są również standardowe oferty prenumeraty Magazynu Rowerowego: • (10 wydań) w cenie 89,90 zł • (20 wydań) w cenie 159 zł Oferty ograniczone ilościowo. Przedstawione grafiki mogą odbiegać od wyglądu ostatecznych produktów. W przypadku zamówień opłacanych za pobraniem, Zamawiający poniesie koszt pobrania pocztowego. Odwiedź stronę www.magazynrowerowy.pl i zapoznaj się z aktualną promocją.

6/2016

3

39


6 Informator

58 SoIGneur

Prezentacja modelu t-129 rS

64 MistrzostWa ŚWiata

12 rower whyte 16 QuIckteSt mactronic

20 relacja

Bikepark leogang

26 W peletonie

Szosowe mistrzostwa Polski

32 rower Bh

Prezentacja modelu G6 Pro Dura-ace Di2

36 Portret

marek rutkiewicz

40 Masters i cyklosport Szosowe mistrzostwa Polski

44 BartoSz huzarSkI Dziennik zawodowca

46 tour De PoloGne 56 DIeta kawa

4

6/2016

Dariusz kapidura

Majka Włoszczowska

66 roaD to rIo IV 72 relacja Bike adventure

78 W peletonie

Małopolski Wyścig Górski

82 W peletonie Wyścig solidarności i olimpijczyków

86 zDrowIe

Przetrenowanie

88 zDrowIe rtG, uSG, mrI

90 traSa

stronie Śląskie


Lipiec – miesiąc kojarzący się kolarzom i kibicom nieodmiennie z Tour de France. W tym roku zbiega się z nim w czasie nasz narodowy Tour de Pologne, dzięki czemu emocji będzie dwa razy więcej. Na listach startowych obu wyścigów wielu utalentowanych polskich zawodników! Liderem Reprezentacji Polski w TdP będzie Marek Rutkiewicz – aktualny szosowy wicemistrz Polski – z którym rozmowę do Magazynu Rowerowego przeprowadził Tomasz Piechal. Tymczasem we Francji o koszulkę w grochy walczy mistrz Polski Rafał Majka, wspierany przez mistrza Polski TT Macieja Bodnara. W TdF już po raz trzeci startuje Bartosz Huzarski, którego felieton jak zwykle znajdziecie w naszym Magazynie. Znamy już pełny skład naszej kadry na Igrzyska Olimpijskie w Rio – przedstawiamy naszych reprezentantów w kolejnym odcinku cyklu #Road to Rio. Miłej lektury! na okładce Katarzyna NIewiadoma, w tle Korona Kocich Gór, Skotniki fot. Dariusz Krzywański

Joanna Wołodźko Redaktor naczelna

6/2016

5


N o w o ś c i

ruDy ProjEct kask WingsPan -technologia in-mold -6 otworów wentylacyjnych -zapięcie FastexTM System -komfortowy pierścień obwodu -regulowana wysokość pierścienia obwodu -regulacja RSR7 Disc -wymienne wkładki bez siatki (w komplecie) -2 rodzaje „zaślepień” czołowych kanałów wentylacyjnych (triathlon, wyścigi czasowe time trial) (w komplecie) -dodatkowa lotka tail cover (w komplecie) -waga: 290g (UNISIZE) -rozmiary: UNISIZE (54-59) -certyfikaty: CE 89/686 EEC, EN 1078, CPSC 12.03 -zaprojektowany w tunelu aerodynamicznym -znakomity komfort dzięki zastosowaniu najlepszej jakości materiałów oraz wielu precyzyjnych regulacji -dostępność części zamiennych (wkładki, zapięcia, regulacje)

DoraDo MrD KiD – (zestaw tuningujący amortyzator Manitou DoraDo) TSR – Trial Side Relief to komplet korków z odpowietrznikami. Nagromadzone ciśnienie zostaje uwolnione na zewnątrz, przywracając czułość pracy amortyzatora. Reakcja odpowietrzania działa natychmiastowo, bez potrzeby użycia klucza – nie tracimy zatem przyjemności z jazdy. Wystarczy nacisnąć magiczny czerwony guzik. IRT – Infinite Rate Tune. Od dołu lewej lagi wkręcamy element, który tworzy dodatkową komorę powietrzną, uniemożliwiającą dobicie amortyzatora. Tego typu system pozwala nam na regulowanie twardości końca skoku przy pomocy odpowiedniego ciśnienia. Posiadanie dodatkowej komory zapobiega dobiciu amortyzatora – komora dolna posiada wyższe ciśnienie niż komora gówna górna. Element reguluje koniec skoku, dlatego zalecane jest pompowanie dolnej komory większym ciśnieniem niż górnej. Zestaw dostępny: http://velo.pl/czesci/widelce/manitou/zestaw-dorado-mrd

6

6/2016


aaa aaa aaa

Mocne nowości ! MAVIC CosMIC Pro CArbone sL C

600 lumenów

Harfa-Harryson wraz ze swoimi dealerami pragnie was zaprosić do udziału w programie Riding is Believing. Mavic wprowadził na rynek nowy model kół, Cosmic Pro Carbone SL C, pierwsze w kolekcji Mavica koła z w pełni karbonową obręczą pod oponę. Dzięki unikalnej technologi iTgMAX udało się stworzyć niezwykle szybkie, aerodynamiczne koła o rewelacyjnie wydajnej powierzchni hamowania. Jeżeli dodamy do tego bezkompromisowy transfer energii dzięki systemowi zapadek Instant Drive 360 oraz technologii IsoPulse, niezawodne łożyska QRM+, oraz kontrolę i szybkość opon Yksion Pro, otrzymamy parę doskonałych kół szosowych. Nie wierzysz? Sprawdź sam. Wejdź na stronę http://www.mavic. com/riding-is-believing i umów się na jazdę testową w jednym z sześciu sklepów w Polsce.

300 lumenów

Ładowane przez USB / Czujnik jasności otoczenia / Pamięć trybów pracy

RYBCZYŃSKI-BIKES www.rybczynski-bikes.pl Dolnośląskie Centrum Rowerowe www.sklep.harfa-harryson.com.pl Rowery Turowski www.roweryturowski.pl Legion Serwis www.legion-serwis.com.pl BIKERSHOP www.bikershop.pl

rekl ama

mactronic.pl

10

5 LAT 10 LAT 6/2016

5 LETNIA GWARANCJA

10 LETNI SERWIS POGWARANCYJNY

GWARANCJI

7

SERWISU POGWARANCYJNEGO


N o w o ś c i

obudowa ochRonna Thule aTmos X5 na iPhone'a® 6/6s Wodoodporny futerał (klasa wodoodporności: IP68) zapewni doskonałą ochronę telefonu podczas każdej przygody. Właściwości – Wodoodporny futerał (klasa wodoodporności: IP68), zabezpieczony przed wnikaniem kurzu, zapewni doskonałą ochronę telefonu przed działaniem żywiołów – Łatwe zakładanie i zdejmowanie futerału, zapewniającego skuteczną ochronę przed wnikaniem wody – Warstwa ochronna StratoShield zwiększa pięciokrotnie wytrzymałość ekranu (w porównaniu do ekranu bez warstwy ochronnej) – Warstwa ochronna StratoShield zabezpiecza ekran dotykowy przed uszkodzeniem, zarysowaniem, odblaskami światła i odciskami palców, nie przeszkadzając w jego używaniu – Technologia przetestowana podczas upadku z wysokości 2 metrów: narożniki amortyzujące wstrząsy i dwukomorowy pancerz zapewniają wyjątkową ochronę. – Antypoślizgowy materiał z tyłu obudowy zapewnia bezpieczne trzymanie – Kompatybilność z czujnikiem linii papilarnych Touch ID™ – Łatwy i pełny dostęp do wszystkich portów – Zdejmowany pasek na nadgarstek

TissoT PR100 TouR de FRance sPecial ediTion 2016 Niezwykły zegarek Na Niezwykły wyścig! Już 2 lipca startuje 103. edycja najpopularniejszego wyścigu kolarskiego na świecie – Tour de France! To doskonała okazja, aby wyrazić swoją pasję i zainteresowanie kolarstwem w najlepszym wydaniu. Jak to zrobić? Specjalnie dla fanów wyścigu, Tissot - producent szwajcarskich zegarków i Oficjalny Chronometrażysta Tour de France - stworzył specjalną edycję zegarków. Do wyboru mamy sześć niezwykłych czasomierzy dedykowanych tegorocznemu wyścigowi Tour de France. Czas, by poznać jeden z nich! Tissot PR100 Tour de France Special Edition 2016 - zegarek w równej mierze uniwersalny, co unikatowy. Dzięki drobnym detalom, zaczerpniętym ze świata kolarskiej rywalizacji, zyskuje nie tylko ciekawą oprawę, lecz także staje się świetnym dodatkiem dla pasjonatów kolarstwa. Żółte akcenty na tarczy oraz na licznikach chronografu ocieplają chłodną stalową kopertę, a wygrawerowane na deklu logo Tour de France sprawia, że zegarek jest prawdziwą gratką dla kolekcjonerów. Jednak design to nie wszystko. Tissot PR 100 to przede wszystkim niezawodny czasomierz. Wodoszczelna do 100 metrów koperta z odpornym na zarysowania szkłem szafirowym oraz stylowa bransoleta ze stali szlachetnej z bezpiecznym zapięciem, świetnie sprawdzą się na co dzień. Niezawodny szwajcarski mechanizm kwarcowy pozwoli cieszyć się zegarkiem podczas wielu kolejnych edycji Tour de France! Więcej informacji na tissotwatches.com 8

6/2016


THULE

TISSOT

Thule RoundTRip TRansiTion Kufer do transportowania rowerów klasy premium, wykonany z twardej powłoki. Kufer posiada wbudowany stojak montażowy ułatwiający podróż z rowerem. Zapakowany rower to Whyte 129-RC na 29 calowych kołach. Przestrzeni jest na tyle wewnątrz kufra, że można spokojnie umieścić dodatkowe akcesoria. Właściwości – Połączenie konstrukcji ABS i aluminiowej szyny z mocowaniem zatrzaskowym zapewnia maksymalną ochronę roweru podczas transportu.

– Zintegrowany stojak rowerowy ułatwia mocowanie i montaż roweru. – Nylonowe torby na koła zapobiegają kontaktowi kół z ramą. – Kółka ułatwiają transport. – Łatwe pakowanie i montaż usprawniają podróż. – W komplecie znajdują się adaptery Thru Axle do osi 15 i 20 mm. – Nadaje się do większości rowerów szosowych, górskich i przełajowych, o rozstawie osi do 46 cali (116,8 cm) Dane techniczne kufra Długość 137 cm, wysokość 94 cm, głębokość 39 cm, wysokość wewnętrzna 90 cm, długość wewnętrzna 134 cm, głębokość wewnętrzna 38 cm, masa (kg) 17.6 kg Cena: 2699 pln.

reklama

Chorzów, ul. Główna 105 tel. +48 32 346 01 95 biuro@rowbest.pl www.rowbest.pl

6/2016

9


N o w o ś c i

16 ń, 23.07.20 ie zgłosze S O B O TA yjmowan rz ych p w o 0 rt .0 3 ie nr sta 08.00 – 1 wydawan a sz ie p wiązkowa 0.30 obo trasy 09.30 – 1 sp in ekcja g wy trenin o k z obowią 0 m .3 4 ie 1 n a – yw 10.30 z zatrzym g owy trenin k z ią w o b o 0 .0 6 1 14.30 – non stop op ing non st 7.00 tren odników 1 – 0 .0 6 1 dla zaw wanych licencjono

10

6/2016

.2016 L A 24.07 b N IE D Z IE rawa służ p d o 0 07.3 zających c ie p z e m b za mywanie g z zatrzy in n e w tr ó .30 odnik 08.00 - 10 g dla zaw .30 trenin owanych 1 1 0 .3 0 1 licencjon inacje 0 .3 elim 11.45 - 13 ł a n 14.00 fi


Silvini

Spodnie kolarSkie MTB ranGo Mp857 firMy Silvini Męskie luźne spodnie MTB z paskiem posiadają wentylację na bokach i elastyczne komponenty dla poprawy swobody ruchu na rowerze. Elementy odblaskowe w postaci logo. Spodnie mają cztery kieszenie na zamek. możliwość zakupu wewnętrznych spodni z wkładką rowerową. Materiał jest odporny na ścieranie. Cena: 215 zł SILVINI s.r.o. Podebradska 261/61a 198 00 Praha 9 - Hloubetin tel.: +420 608 675 769 e-mail: sklep@silvini.com

daMSka kurTka ulTra liGhT Gela WJ802 haWaii-navy

Kurtka rowerowa wykonana z lekkiego, wiatroszczelnego, ściśle tkanego materiału. Kaptur można schować w kołnierzu. Ma przedłużony tył, wywietrzniki z tyłu, oraz elementy odblaskowe. Można ją schować w kieszeni. Cena: 240,00 zł

reklama

6/2016

11


S o l o T e S T

Whyte T-129 RS

Zdjęcia: piotr Śliwa

Sympatyczny Ścieżkowiec Jest najlepiej prowadzącą się dwudziestką dziewiątką z obecnych na rynku, na której można pobawić sie grawitacyjnie.

R

owery Whyte zdecydowanie służą świetnej zabawie. Sprawdzają się na ścieżkach o przeróżnym podłożu. Wybierając suche trasy, nie będziemy mieli najmniejszych kłopotów. Te mogą się ewentualnie pojawić na podjazdach na błotnistych trasach, wystarczy jednak zmiana tylnej opony na taką, która w mokrych warunkach lepiej się sprawdzi. Główny sworzeń zwiększa sztywność skrętną, wydłuża żywotność łożyska i maksymalizuje wydajność zawieszenia. Pisaliśmy już w poprzednich numerach o pieczołowitości inżynierów pracujących nad konstrukcja brytyjskich rowerów. Ten model jest dobrym przykładem ich pracy. Jego agresywna budowa jest uzasadniona kapitalną geometrią – jeśli już wyczujemy w trakcie jazdy

12

6/2016

jego środek ciężkości – mamy zagwarantowaną kapitalną zabawę. Na pewno jest to dobry rower na lekkie trasy – Whyte potrafi się świetnie rozpędzić. Nieco gorzej jest z wyhamowaniem – tarcza 160 z tyłu nie do końca radzi sobie z opanowaniem rozkręconej prędkości. Według nas taka tarcza z tyłu jest jednak trochę za mała. Podobne odczucia mieliśmy przy regulowaniu wysokości siodła – sztyca też mogłaby być trochę dłuższa..


Whyte t-129 RS

6/2016

13


s o l o t e s t

14

6/2016


Whyte t-129 RS

Kolor:

Matt Zinc with Grey/ Orange

Rama:

Widelec:

Fox Float Performance 34, 29", 120mm Travel with FIT4 Damper, Tapered steerer and 15mm x 100mm Thru Axle FSA No. 57E Orbit ZS, 1.5" Cartridge Sealed Lower Bearing and 1 1/8" Upper Bearing Alloy, Double Sealed Cartridge Bearing Hub Hub 15mm X 100mm, 32 Hole WTB Asym i23 29" Rims with TCS System, Tubeless Ready, 32 Hole

Tylny amortyzator:

Główka ramy: Przednia piasta: Obręcze:

Tylna piasta: Hope EVO II with StSt Bearings, Boost 12mm X 148 mm, 11 Speed Shimano Freehub, 148mm Szprychy:

DT Swiss Champion 2.0mm with Brass Nipples

Opony:

WTB Trail Boss, TCS Light Fast Rolling, 29" X 2.25", Folding Front, WTB Nineline, TCS Light Fast Rolling, 29" X 2.0", Folding Rear N/A

Dźwignie przerzutek: Tylny mechanizm: Łańcuch:

Shimano XT M8000, I-spec II, 11 Speed Przedni mechanizm:

Suport:

RaceFace BSA 73mm

Sztyca:

Siodełko:

Whyte Custom dual density, triple panel design Whyte Gravity Stem, 50mm Shimano XT M8000, 180mm Rotor, Internal Routing Shimano XT M8000, I-spec II

Kierownica:

Mostek: Przednie hamulce: Dźwignie hamulców:

6061 T6 SCR Aluminium Front Triangle with Tapered Head Tube and Intergrip intergrated seat clamp system, alloy symmetrical SCS rear Triangle, 148mm Dropouts, Shimano Direct Mount hanger Fox Float DPS Performance, Rebound Adjustment and 3pos Adjust Evol

Shimano XT M8000, 11 Speed, Shadow Kaseta: Plus, Direct Mount Shimano XT HG-600, 11 Speed Korba:

Shimano XT M8000, 11-42, 11 Speed RaceFace Turbine Clinch, direct mount 30T chainring, 11 Speed, Alloy with 30mm alloy axle RockShox Reverb 125 Stealth, MatchMaker, 30.9 X 380mm Whyte Custom Alloy, 15mm Rise, 760mm Wide

Uchwyty: Whyte Lock-on Tylne hamul- Shimano XT M8000, 160mm Rotor, Internal Routing ce: Ciężar: 13.2Kg

6/2016

15


q u i c k t e s t

mocniej, mocniej, mocniej … Tekst : Łukasz Styrna | Zdjęcia: Piotr Śiwa

Rozwój oświetlenia rowerowego obserwuję już ponad 10 lat. Na moich oczach dokonał się w tej dziedzinie ogromny postęp. Pamiętam, gdy zaskakiwały mnie coraz to nowsze lampki, z każdym rokiem coraz mniejsze i mocniejsze. Zmianie uległo źródło energii rowerowego oświetlenia. Przeszliśmy z zasilania jednorazowymi bateriami, na akumulatory z możliwością wielokrotnego ładowania. Tandetne obudowy z czarnego plastiku zostały zamienione na aluminiowe, lub są wykonane z nowych, lekkich i wytrzymałych tworzyw sztucznych. Pojawiły się proste w użyciu mocowania na kierownicę czy kask. Szybki – dawniej z przezroczystego plastiku – zostały wyparte przez zaawansowane soczewki. Zmieniła się powierzchnia samych odbłyśników, co – w połączeniu z zastosowanymi soczewkami – pozwoliło na uzyskanie optymalnego pola świecenia przy użyciu jasnych i oszczędnych diod. Same diody, które wyparły awaryjne i energochłonne żarówki, wciąż ulegają zmianom a na rynku pojawiają się ich kolejne generacje o coraz lepszych parametrach. Jakiś czas temu myślałem, że w dziedzinie oświetlenia rowerowego widziałem już wszystko co było godne uwagi i sam dokonałem zakupu najlepszego, według mnie, modelu jednej z chińskich latarek zasilanych wymiennym akumulatorem 18650, wyposażonych w diodę CREE z soczewką umożliwiającą regulację skupienia strumienia światła. To wszystko zamknięte w solidnej, aluminiowej obudowie i dostępne w naprawdę niskiej cenie. Korzystam z niej od ponad 5 lat, nigdy mnie nie zawiodła. Wydawało mi się, że nieprędko znajdę dla niej godne zastępstwo. I wiecie co ? Wreszcie znalazłem!

Oda dO jasnOści.

Na wstępie zaznaczam to nie będzie test, to będzie opis wspaniałości. Naprawdę. Zawsze sceptycznie podchodziłem do markowych produktów twierdząc, że tą samą a czasem i większą moc i lepszą 16

6/2016


mactronic noise 02

jakość można otrzymać w niższej cenie. Gdybym tylko wiedział jak bardzo zaskoczy mnie nowy Noise 02. Ale wszystko po kolei …

Pokaż kotku co masz w środku.

Nowa lampa rowerowa Mactronica – Noise 02 przyszła do mnie zapakowana w bardzo eleganckie pudełko zamykane na magnes. Doskonale nada się na prezent dla każdego fana nocnych jazd. W środku znajdziemy latarkę, akumulator, dwa mocowania: na kask i na kierownicę, oraz ładowarkę USB wraz z kablem USB - mini USB. Sama latarka ma prawie 11 cm długości oraz około 4 cm wysokości i szerokości. Wraz z akumulatorem waży 116 gram. Design latarki zasługuje na

szczególne uznanie, ponieważ została ona zaprojektowana we współpracy z wrocławską Akademią Sztuk Pięknych. Latarka posiada liczne przetłoczenia a jej styl przywołuje na myśl budowę transformersów. Korpus latarki zbudowany jest z dwóch części. Przedniej - lakierowanego na czarno aluminium oraz tylnej wykonanej z białego tworzywa. Dwie połówki skręcają razem cztery śrubki. Na szczycie białego korpusu znajduje się przycisk służący do włączana i przełączania trybów latarki. Z tyłu znajduje się gniazdo na dedykowany akumulator a od spodu tunel na mocowanie czarnej głowicy. Za szybką i soczewką zamontowano diodę Cree XM-L. Na spodzie głowicy znajduje się gniazdo mini-USB z gumową uszczelką. Sama lampa nie jest wodoszczelna, lecz jak podaje producent bryzgoszczelna co oznacza, że jest odporna na zachlapania.

Kilkukrotnie jechała ze mną w mocnym deszczu i nic sobie z tego nie robiła. Uważać należy na prawidłowo wetkniętą, gumową zaślepkę mini USB.

Jak to działa?

W zestawie znajdują się dwa uchwyty. Jeden na kierownicę o masie 27 g oraz ważący 18 g uchwyt na kask. Obydwa wykonane z tworzywa sztucznego. Nie wymagają użycia narzędzi. Uchwyt na kierownicę bardzo mi się spodobał. Jest mały, wygląda bardzo estetycznie i nie szpeci roweru kiedy jeździmy bez lampy. Nie wystaje znacząco poza obrys kierownicy wraz z zamontowanymi na niej klamkami i manetkami, przez co jest mniej podatny na uszkodzenia w przypadku np. wywrotki. Uchwyt na kask posiada stopkę z zawiasem umożliwiającą regulację kąta świecenia latarki. Na spodzie stopki jest

6/2016

17


q u i c k t e s t Włączam ogień!

gąbka pozwalającą na lepsze dopasowanie uchwytu do krzywizny podłoża. Sam uchwyt do kasku mocowany jest za pomocą paska na rzep, który wymagał kilku prób żeby mocno i stabilnie go zapiąć. Montaż i demontaż latarki w obydwu uchwytach jest prosty i intuicyjny. Obydwa uchwyty trzymają latarkę mocno i pewnie a światło „nie trzęsie się”. Latarką sterujemy przyciskiem na szczycie obudowy. Po włączeniu podświetla go na niebiesko obwódka, która zmienia kolor na czerwony ostrzegając przed rozładowaniem. Sam przycisk działa wyraźnie klikając. Daje to pewność zmiany trybów podczas jazdy oraz zabezpiecza przed niepożądanym włączaniem latarki np. w bagażu. Dostępnych jest 5 trybów świecenia różniących się między sobą mocą światłą a co za tym idzie czasem pracy. Maksymalna moc - 2h Wysoka moc – 3h Średnia moc – 4,5 h Niska moc – 11h Błyskanie – 5,5 h

18

6/2016

Czasy pracy uzyskane podczas testu pokrywają się z podanymi przez producenta.

W tym momencie przechodzimy do najważniejszego punktu testu i zarazem powodu dla którego Noise 02 tak bardzo przypadł mi do gustu. Ta lampa naprawdę daje czadu! Włączając światło przyjemnie nabiera na mocy przez ok. 1 sekundę dając wrażenie, że korzystamy z potężnego halogenowego reflektora, który potrzebuje czasu na nagrzanie się. A muszę powiedzieć, że Noise 02 to najmocniej grzejąca się lampa rowerowa z jaką miałem do czynienia. Nadal jest to grzanie w granicach rozsądku i raczej nikt się nie oparzy, nie mniej jednak po kilkunastu minutach pracy w maksymalnym poziomie mocy aluminiowa głowica korpusu mocno się rozgrzewa. Pamiętać należy, że w czasie jazdy latarka jest chłodzona powietrzem co dodatkowo ułatwiają przetłoczenia znajdujące na głowicy.

W latarce wykorzystana została dioda nowej generacji CREE XM-L LED o jasność 500 lumenów. W tej latarce Mactronic zdecydował się na zastosowanie wymiennego, dedykowanego akumulatora o pojemności 2600 mAh i napięciu 3,7V, który został stworzony na podstawie ogniwa 18650. Niestety w tym wypadku nie ma możliwości użycia zwykłego ogniwa 18650 z innej latarki ze względu na układ styków pasujących jedynie do dedykowanej baterii. Zapewne można by przelutować samo ogniwo jednak wymagałoby to naruszenia obudowy baterii a co za tym idzie utratą gwarancji. Producent daje nam co prawda możliwość dokupienia zapasowego akumulatora, jednak jego cena przekracza kilkukrotnie wartość samej baterii 18650. Zastosowanie dedykowanego ogniwa wytłumaczyć można chęcią uzyskania określonych parametrów baterii wymaganych do prawidłowej pracy układu zasilającego oraz samej diody. Sam wielokrotnie przekonywałem się, że ogniwa akumulatorowe 18650 potrafią się między sobą ogromnie różnić prędkością ładowania i rozładowywania. Część nie posiada układów zabezpieczających przed przeładowaniem i spięciem a ja sam pamiętam chińską baterię „no-name”, która niemalże wybuchła podczas jednego z ładowań. Dlatego uważam, że warto wydać dodatkowe pieniądze na pewne źródło zasilania, którego parametry gwarantuje producent.

Po włączeniu latarki moim oczom ukazało się najlepsze pole świecenia z jakim miałem do czynienia. Na rower jest idealne! Testując inne latarki rowerowe, również Mactronica, zawsze miałem zastrzeżenie, że przy zamontowaniu na kierownicy pole świecenia jest niewystarczające a podczas mocnych skrętów powstaje ciemne pole spowodowane tym, że nie zawsze latarka jest skierowana w stronę w którą akurat jedziemy (problem ten oczywiście eliminuje montaż lampy na kasku). Tutaj nie ma o tym mowy. Soczewka oraz odbłyśnik zastosowane w Noise 02 skupiają światło w ten sposób, że rozróżnić możemy dwie strefy. Pierwszą: mocniejszą skupioną i oddaloną, która doskonale oświetla przedmioty znajdujące się nawet odległości []m. Drugą szeroką i rozproszoną doskonale doświetlającą drogę bezpośrednio przed kołem. Pole to jest na tyle szerokie że nie występuje tu opisywany wcześniej przeze mnie efekt „jazdy w ciemność”. Skupienie światła tego typu widziałem już w innych latarkach i czołówkach, jednak zawsze było coś nie tak. Środek pola za wąski, za jasny, brzegi i obszar przed kołem były nieoświetlone. Nie lepiej było w przypadku latarki z funkcją zoom. Albo świeci szeroko i w dali nic nie było widać, albo jak szperacz dając mały oświetlony punkt w oddali otoczony mrokiem… I tak źle i tak nie dobrze. W przypadku Noise 02 jest zupełnie inaczej. Montujesz i jedziesz! Wszystko jest tak jak ma być, mimo braku jakichkolwiek ustawień czy możliwości regulacji skupienia światła. Kolejną cechą


Mactronic noise 02

wyróżniającą Noise 02 wśród konkurencji jest barwa światła które emitowane jest przez diodę. Diody zastosowane w innych lampach z którymi miałem wcześniej do czynienia zawsze dawały białe chłodne światło, które nie dość, że jest nieprzyjemne dla oka to jeszcze mocno zaburza postrzeganie kolorów. Zupełnie inaczej jest w przypadku opisywanej lampy. Dioda emituje przyjemne, ciepłe, lekko żółte światło, przypominające nieco światło, które dają żarówki. To wszystko brzmi jak czepianie się szczegółów ale są to szczegóły, które według mnie składają się na bardzo dobrą całość. Co do długości pracy na akumulatorze to uważam, że jest ona wystarczająca. Maksymalny poziom świecenia przydatny jest tak naprawdę przy ostrej jeździe gdzie każdy szczegół drogi ma znaczenie. Do samego przemieszczania o wiele lepiej nadają się słabsze tryby pracy. Noise 02 według mnie kiepsko nadaje się jako lampa drogowa ponieważ w mocniejszych trybach świecenia może oślepiać innych użytkowników drogi. Również tryb migania mógłby mieć mniejszą moc bo ten maksymalny oślepia i daje wrażenie, że zamiast lampki przyczePlusy: + rewelacyjne pole świecenia + bardzo jasna dioda 500 lm + duży zasięg + oryginalny design + wysoka jakość zastosowanych materiałów + ciepłe światło + mocna bateria

piliśmy fotograficzną lampę błyskową. Przyczepić się muszę do zastosowania gniazda mini-USB. Jest to gniazdo starej generacji. Obecnie standardem w telefonach komórkowych i innego tupu urządzeniach elektronicznych są gniazda micro-USB. Ale tak naprawdę powoduje to, że potrzebujemy jeszcze jednego kabelka. Drobnostka + uchwyt na kask + wymienny akumulator Minusy: - dedykowany akumulator - stare wejście mini-USB - zbyt mocny tryb pulsacyjny - nienajlepsza jako oświetlenie pozycyjne

Więcej takich!

Ogólne wrażenia z testu Mactronic Noise 02 są bardzo pozytywne. Solidny produkt wraz ze wszystkimi niezbędnymi akcesoriami. Gdybym miał podsumować Noise 02 w jednym zdaniu to napisałbym, że są to wszystkie najlepsze cechy i rozwiązania spotkane w innych tego typu urządzeniach, udoskonalone i zebrane w jedną całość. Jestem wręcz przekonany, że w tworzeniu tego produktu bezpośrednio brali udział zapaleni rowerzyści ponieważ Noise 02 wypada świetnie nie tylko na papierze ale również podczas jazdy. Lampę polecam wszystkim poszukującym mocnego światła na rower z wyższej półki.

6/2016

19


r e l a c j a

Tekst: Piotr Śliwa

Wyzwanie numer pięć miejscówka Leogang w Austrii. Pozostałe cztery znajdują się po drugiej stronie góry w Saalbach Hinterglem istnego raju dla rowerzystów o różnym stopniu zaawansowania. W tej podróży wybraliśmy Bike Park Leogang. Jedno z bardziej wymagających wyzwać dla poszukiwacza adrenaliny.

C

zwarta rano – słońce wynurza się zza szczytów gór. Naszym oczom ukazuje się piękna panorama. Niektóre szczyty przykryte chmurami, a reszta mieni się w słońcu zapowiadając cudowny dzień. Krążąc serpentynami szukamy drogi do Leogangu. Mały postój w urokliwym miasteczku Hallein. Przechadzając się uliczkami z XVII w. w jednej z kamienic odwiedziliśmy siedzibę Velodoc. Zasięgnęliśmy porady odnośnie dalszej drogi, kupiliśmy kilka dętek (tych nigdy za mało), wypiliśmy kawę i ruszyliśmy dalej ku przygodzie. Udało się od wjazdu na właściwą drogę, po godzinie jazdy samochodem. Leogang przywitał nas tak jak każdy moutainbiker powinien być przywitany w tej pięknej krainie. Widoki ukazywały serpentyny tras rowe-

20

6/2016

rowych, słońce oświetlało lwie wzgórze, a przy okazji puchar mistrzostw świata w downhillu. Wszyscy najlepsi downhillowcy w jednym miejscu, a my myśleliśmy tylko o tym żeby wskoczyć na rower. Można by pomyśleć, że będzie to dość trudne w trakcie zawodów o takiej randze. Na szczęście wyciąg jest podzielony na dwie stacje – zawody odbywały się na pierwszej stacji (1 320 m) my natomiast pełni emocji z uśmiechem na ustach wysiedliśmy na drugiej stacji. Szaleństwo zaczęło się na 1 740 m. Szybki rekonesans, kilka zdjęć, głęboki oddech i do dzieła. Pierwsza trasa na mapie wydawała się prosta, idealnie na rozgrzewkę. HANGMAN I trasa stroma wzdłuż wyciągu z elementami prowadzącymi w las. Bez większych problemów ruszyliśmy odcinkami trasy o pieszczotliwej nazwie „Wisielec 1” Cisza spokój i piękne widoki.

Po rozgrzewce dojechaliśmy do pierwszej stacji, gdzie odbywały się piątkowe treningi. Rozterka – jechać dalej HANGMAN II czy porozmawiać z zawodnikami, którzy licznie ustawili się w kolejce przed rampą startową? Możliwość porozmawiania z najlepszymi zawodnikami świata dla których puchar w Leogangu to jeden z przystanków w drodze do zwycięstwa w 2016 wygrała. Kilka szybkich pytań do najlepszych zawodników i zawodniczek świata: Jaki odcinek sprawia najwięcej problemów? Jak forma w tym sezonie? Czy byli kiedykolwiek w Polsce? i takie tam. Po szybkim wywiadzie z kilkoma złapanymi zawodnikami, wsiedliśmy ponownie na wyciąg. Tym razem wybraliśmy trasę HOT SHOTS, która również nie stanowiła dla nas problemów. Trasa posiadała elementy długich prostych, ze stolikami o różnych


bikepark

leogang

poziom budowania tras. Nasze akumulatory były na wyczerpaniu – mimo masy atrakcji i gwiazd światowego downhillu na wyciągnięcie ręki obraliśmy kierunek pokój. Zapakowaliśmy się do busa aby po 1 km od wyciągu zakwaterować się w urokliwym domku z dala zgiełku i hałasu.

długościach idealnie nadające się do sesji zdjęciowych. Trasę HOT SHOTS połączyliśmy z HANGMAN II, która wzbogaciła nasz przejazd o bardzo szerokie i głęboki bandy o znacznym stopniu nachylenia. Były rewelacyjnie wyprofilowane – jadąc szybko miało się dużo czasu do zastanowienia, którą linia pojechać. Czy ściąć bandę czy się w niej położyć. Czuć było światowy

Następnego dnia, z piątkowego słonecznego treningu zostało tylko wspomnienie. Sobota była kapryśna, nieregularne opady deszczu dawały się we znaki utrudniając trzy trudne sekcje trasy pucharowej. Obserwując odcinki, które były pokonywane z małą prędkością przez najlepszych zawodników i zawodniczki świata, można było sobie wyobrazić jak te odcinki były śliskie. Mimo to większość startujących pokonywało najtrudniejsze partie bardzo płynnie. Rozmawiając o trasie twarzą w twarz z zawodnikami rangi światowej usłyszysz nową historię związaną z wyborem odpowiedniej lini. Wskazówki, które mogą dać Ci ludzie

z tak ogromnym doświadczeniem, są dla rowerzysty niczym alchemia dla druida. Szczypta magi i spójność z naturą. Niedzielny przejazd zrobił się śliską przeoraną trasą o zupełnie innych parametrach. Ważny był dobór odpowiednich opon oraz drobne korekty zawieszenia. Spora liczba riderów jeździła na amortyzatorach Manitou Dorado (Up side down) Jeden z teamów był wyposażony głównie w tego typu przednie amortyzatory. Stoisko Manitou dbało o pomoc w serwisowaniu tych zawieszeń, każdy zawodnik z teamu mógł zaraz po zjeździe liczyć na wsparcie serwisowe. Wielka piątka dla mechaników!

6/2016

21


r e l a c j a

Żarty dla rozładowania stresu przed startem zawsze mile widziane.

Możliwość wymiany spostrzeżeń z najlepszymi zawodnikami świata

Na tych kamieniach lepiej nie popełnić błędu

Na trasie gwiazdy downhillu dosłownie miażdżyły resztę zawodników przewagą, doświadczeniem i umiejętnościami. Bezkonkurencyjny był zeszłoroczny mistrz Aron Gwin, który po raz kolejny sięgnął po zwycięstwo. Przyznam, że jako downhillowiec i dzienikarz stawałem przed wyborem różnych miejscówek ale Leogang był strzałem w dziesiątkę i zapadnie na długo w pamięci. Przynajmniej do Mistrzostw Świata, które odbędą się w Val di Sole w Italy. Najszybsi downhillowcy świata, piękne widoki i super pogoda. Czy można chcieć czegoś więcej?

Kto przejedzie ten odcinek płynnie bez podparcia i zatrzymania Obelisk z drewna upamiętniający przesympatycznego sportowca Steve Smith

Głęboki oddech przed dość trudną sekcją wężowiska z korzeni

22

6/2016

Siła odśrodkowa sprzyja na solidnej wielkości konstrukcji


bikepark

leogang

Pod koniec trasy widowiskowa ściana z pniami. Do wyboru dwie linie (stroma zewnętrzna) i (pionowa wewnętrzna) Frekwencja kibiców przerasta oczekiwania

Szacunek dla wszystkich twardych zawodniczek, które dawały sobie rade na tym odcinku

Atmosfera i kreatywność kibiców na piątkę!

6/2016

23


r e l a c j a

Sławek Łukasik. Nasz reprezentant zmierza do mety. Jeszcze kilka sekcji i można odetchnąć

Osoby jeżdżące na amortyzatorach Manitou mogły zasięgnąć porady od przesympatycznych reprezentantów firmy. Służyli wsparciem technicznym na najwyższym poziomie

Na trasie można było spotkać jego wysokość we własnej osobie

Polowanie na jak najlepsze zdjęcie, powtórek nie będzie

Stanowiska do mycia rowerów, chwila pielęgnacji dla rowerów

Chwila wytchnienia dla wysłużonych maszyn

Magura prezentowała nowości z zakresu zawieszeń i hamulców

24

6/2016

Precyzyjnie ustawiony i przygotowany rower przez mechaników czeka na swojego właściciela.

Jeśli starłeś opony od hamowania, można było zaopatrzyć się w świeżutki komplet.


bikepark

leogang

Wsparcie mechanika bezcenne ordination@velodoc.at

Zamiast dzwonka na szyi złota kaseta. Co myślicie przyjmie się?

Propozycja roweru dla trochę mniejszych rowerzystów www.velodoc.at Flota Ns Bikes – dobrze każdemu znana i rozchwytywana na testy

Mały postój w siedzibie Velodoc gdzie można zasięgnąć porady i ulepszyć swój rower.

Jeśli chcecie odpocząć i się wyciszyć po emocjonującej wizycie w bikeparku. Wybierzcie miejsce odpowiednie na regeneracje, gdzie czas płynie nieco wolniej. Widok z pokoju rekompensuje zmęczenie po długiej podróży.

6/2016

25


r e l a c j a

Tekst: Wojciech Mincewicz, Tomasz Piechal | zdjęcia: Dariusz Krzywański

Świdnica areną zmagań

o biało-czerwone koszulki Organizatorzy przygotowują teatr, ale kolarstwo to sztuka, w której główne role odgrywają kolarze – te słowa wypowiedziane niegdyś przez Czesława Langa zapisały się w annałach cytatów kolarskich. Po Mistrzostwach Polski Świdnica 2016 możemy śmiało powiedzieć, że zawodnicy i zawodniczki odegrali wspaniałą sztukę na Dolnym Śląsku. Po raz drugi z rzędu Mistrzostwa Polski w kolarstwie szosowym były współorganizowane przez Lang Team i KS Ślęża Sobótka. Po ubiegłorocznym sukcesie organizacyjnym nie było wątpliwości, kto ma zorganizować wyścigi o biało-czerwone koszulki. Otwartym pozostało jednak pytanie, gdzie zostanie wytyczona mistrzowska runda, ponieważ władzom Polskiego Związku Kolarskiego zależało na tym, aby trasa był podobna do tej w Rio de Janeiro. 26

6/2016

Przez ostatnie osiem lat aż pięciokrotnie Dolny Śląsk był areną zmagań najlepszych szosowych kolarzy w naszym kraju. Dwa razy gospodarzem najważniejszej imprezy w kalendarzu była Złotoryja, a niezmiennie od 2013 roku mistrzostwa odbywały się w Sobótce. Tym razem kolarską stolicą Polski przez kilka ostatnich dni czerwca była Świdnica, miasto, o szczególnym klimacie, które potrafi uwieść magią historycznych miejsc,

atmosferą zabytkowych wnętrz, urokiem uliczek. Wyróżnia je zwarta zabudowa i zachowany w niezmienionym stanie od czasów średniowiecza układ urbanistyczny Rynku. Kolorowe kamieniczki zdobią serce miasta, rzeźbione fontanny, nastrojowe iluminacje, wielokrotnie doceniane były w konkursach na najlepiej oświetlone miasto. Kto raz odwiedzi Świdnicę, zostanie uwiedziony jej magicznym klimatem.


Mistrzostwa

Polski

KraKusy rządzą

Wyniki Mistrzostw Polski Świdnica 2016 wyraźnie pokazują, że Zbigniew Klęk ma rękę do kolarskich talentów jak mało kto w Polsce. Dominacja w elicie – łącznie trzy złota Kasi Niewiadomej, złoto Rafała Majki, są najlepszym tego dowodem. Kiedy kilka dni przed pierwszymi startami w Świdnicy Niewiadoma na Giro del Trentino Alto Adige-Sudtirol zdystansowała wszystkie rywalki, stała się główną faworytką do zobycia dwóch biało-czerwonych koszulek. Taka pozycja nieraz wprawia zawodnika w zakłopotanie i powoduje presję psychiczną, której nie znoszą nawet najlepsi. To nie dotyczy jednak Kasi, która mimo 22 lat jest zawodniczką kompletną i potrafi sprostać największym oczekiwaniom. Pierwszy start – jazda indywidualna na czas, rozgrywana w piekielnym skwarze. W Polsce jest co najmniej kilka dziewczyn, które teoretycznie są lepsze na czas od zawodniczki RaboLiv. Niewiadoma na 26-kilometrowej trasie zdystansowała jednak rywalki i po raz kolejny udowodniła, że oprócz niezwykłej urody posiada także wielki talent, który znakomicie rozwija. – Trasa bardzo mi się podobała. Od startu przyjęłam założenie, aby nie podpalić się i jechać spokojnie. Wiedziałam, że jest 26 kilometrów i sporo się może wydarzyć. Najgorsza była ostatnia piątka, bo nie mogła utrzymać kierownicy. Wyjechałam się do końca i cieszę się, iż przyniosło to zamierzony efekt. W końcu mi się udało. To pierwsza koszulka, którą będę mogła nosić i to jest dla mnie najważniejsze. Zawsze zżerała mnie zazdrość, gdy widziałam dziewczyny w biało-czerwonych koszulkach, a teraz ja będę mogła jechać w narodowej koszulce na czasówkach – mówiła szczęśliwa na mecie. Szczególną magię da się wyczuć nad Zalewem Witoszówka, gdzie w dniach 22-26 czerwca można było spotkać naszą krajową kolarską śmietankę. Oficjalny start mistrzostw nastąpił w środowy poranek 22 czerwca w obecności, honorowych gości na czele z zastępcami Prezydenta Świdnicy – Markiem Suwalskim i Szymonem Chojnowskim – a także Adamem Silutą, Prezesem Zarządu Lang Team. Po tym, jak licznie zgromadzeni kibice usłyszeli – „Mistrzostwa Polski w kolarstwie szosowym 2016 uważamy za otwarte” – na 13-kilometrową rundę wyruszyła pierwsza zawodniczka.

Było to jednak tylko preludium do tego, co Kasia zrobiła w trakcie wyścigu ze startu wspólnego. Trzy 37-kilometrowe rundy z Palczykiem i Modliszowem, gdzie nachylenie momentami dochodziło do 20% – to idealna kompozycja dla Mistrzyni Europy. Swoją dominację nad rywalkami w wyścigu po olimpijskie bilety Niewiadoma potwierdziła już na pierwszej rundzie, gdy zaatakowała w najtrudniejszym miejscu – na podjeździe pod Palczyk, gdzie nawet samochody miały nie lada problem, by ruszyć z miejsca. Jedyną zawodniczką, która w momencie ataku Niewiadomej była w stanie ruszyć za Kasią, okazała się Anna Plichta, która pewność siebie zyskała 6/2016

27


r e l a c j a cieszę z tego czwartego w mojej karierze złotego medalu. Zależało mi na dobrym występie, dlatego m.in. wycofałem się z Tour de Suisse. Nie mogłem stracić ani chwili. Do wczoraj nie byłem pozytywnie nastawiony, trochę się obawiałem, ale wyszło bardzo dobrze. Zobaczymy teraz, jak będzie na Tour de France i prawdopodobnie na Igrzyskach Olimpijskich – mówił na mecie. Na trzecim miejscu w męskiej elicie uplasował się Mateusz Taciak, dla którego był to już szósty brąz wywalczony w czasówkach na krajowych mistrzostwach. Zawodnik CCC Sprandi Polkowice stracił jednak do zwycięzcy blisko półtorej minuty.

w BTC, a na trasie w Świdnicy potrafiła zastąpić Eugenię Bujak, która zjechała z trasy po pierwszym okrążeniu. – To mój pierwszy medal seniorskich mistrzostw Polski i przez cały wyścig nie mogłam uwierzyć, że w takim układzie dojedziemy do mety. Odjechałyśmy na początku, byłam nieco zaskoczona, że tylko we dwie. Nasza przewaga rosła, co dodawało optymizmu, ale nie możesz być pewny wygranej, dopóki nie przejedziesz mety. Dopiero mijając kreskę, czujesz emocje i widzisz ludzi, którzy byli z tobą, dopingowali – i widzisz, gdzie masz prawdziwych przyjaciół, kto cię wspiera i jak dużo jest tych ludzi – mówiła na mecie Plichta. Na najniższym stopniu podium stanęła Małgorzata Jasińska, która po odjechaniu mistrzowskiego duetu jako jedyna próbowała gonić i nadrabiać straty, w towarzy-

28

6/2016

stwie Majki Włoszczowskiej, która została sklasyfikowana na doskonałym czwartym miejscu. Wyścig w kategorii open był także okazją do tego, aby ustalić skład kadry na Igrzyska Olimpijskie, do której zakwalifikowały się trzy medalistki. Bilet do Rio wywalczył sobie również Mistrz Polski w jeździe indywidualnej na czas – Maciej Bodnar. Zawodnik Tinkoff, który dopiero co wrócił do ścigania po fatalnej kontuzji odniesionej w kwietniu na treningu przed Wyścigiem Dookoła Flandrii, na czas jechał jak natchniony. Szefom grupy Tinkoff bardzo zależało, na jak najlepszym występie w Polsce, zatem do Świdnicy przyjechał nawet teamowy autobus kierowany przez Arka Wojtasa – dzięki temu Majka, Poljański i Bodnar mieli wszystko, co przed startem potrzebne. Maciej to czterokrotny złoty medalista na czas a jedynym zawodnikiem – z trzynastki, która pojawiła się na starcie – jedynym będącym w stanie nawiązać z nim wyrównaną rywalizację, był Marcin Białobłocki. Ubiegłoroczny Mistrz Polski tym razem uległ swojemu rywalowi, ale po raz kolejny pokazał niesamowitą wolę walki i determinację w dążeniu do celu. Nie krył również swojego rozczarowania po zdobyciu srebra – a konkretnie - po przegraniu złota. Bodnar natomiast w wywiadach już wytyczał przed sobą następne cele i z optymizmem patrzył w przyszłość. – Ciężkie chwile związane z kontuzją już za mną i nie chcę do tego wracać. Dzisiejsze zwycięstwo to odcięcie się od tych złych wspomnień i krok do przodu. Bardzo się

Wracając jeszcze na chwilę do Zbigniewa Klęka, należy podkreślić, że trener dalej zajmuje się szkoleniem kolejnych zawodników, a efekty jego pracy są widoczne – w Świdnicy zawodnicy WLKS Krakus BBC Czaja, startujący w kategoriach juniorskich wywalczyli trzy medale – dwa krążki zdobyła Ewelina Sikora, w wyścigu ze startu wspólnego juniorów na pudle stanął Szymon Tracz, zatem wydaje się, iż o przyszłość możemy być spokojni, ponieważ następcy Majki oraz Niewiadomej już rosną.

CCC Sprandi polkowiCe dominuje wśród orlików

Mimo niepowodzeń w wyścigu elity, występy w kategorii orlików Piotr Wadecki może zaliczyć do udanych. Dobry prognostyk dla "pomarańczowych” to wyniki jazdy indywidualnej na czas. Pierwsze cztery miejsca i trzech ”cycków” – Patryk Stosz, Michał Paluta i Piotr Brożyna, przedzieleni tylko przez Przemysława Kasperkiewicza, który zajął trzecie miejsce. Patryk powiedział – To była bardzo wymagając trasa, ponieważ oprócz dobrej techniki trzeba było mieć sporo sił, by walczyć z ciężkim podjazdem, a także wiatrem, który utrudniał jazdę. Wielkie słowa uznania należą się dyrektorowi sportowemu Sławomirowi Błaszczykowi, który doskonale "dyrygował" mną w wozie technicznym. Rok temu miałem srebro, teraz jest złoto, jest progres, a to jest najważniejsze! – mówił uradowany. Trzy dni później na wyścigu ze startu wspólnego – powtórka z rozrywki. Od startu mocna jazda zawodników z Polkowic – w decydującym siedmioosobowym odjeździe znalazło się aż


Mistrzostwa

Polski

czterech pomarańczowych: Michał Paluta, Patryk Stosz, Piotr Brożyna i Kamil Małecki. Dopingowani przez Dariusza Miłka, młodzi kolarze nie dali sobie wydrzeć biało-czerwonej koszulki, po którą drugi rok z rzędu sięgnął Paluta. Srebrno zgarnął pechowy Piotr Konwa, (TC Chrobry Scott Głogów) – podopieczny Bolesława Bałda dzielnie dotrzymywał kroku Palucie, ale na ostatniej rundzie miał defekt, który pozbawił go szansy na walkę o złoto. Na najniższym stopniu podium uplasował się Brożyna, który z kolei fantastycznie pojechał ostatnie 37 kilometrów potwierdzając, że odziedziczył kolarski talent po ojcu. Warto dodać, że na czwartym miejscu finiszował równie utalentowany Stanisław Aniołkowski, reprezentujący Verva ActiveJet, a Kasperkiewicz był dopiero szósty, choć przez wielu był uważany za faworyta sobotnich zmagań.

Zarówno Piotr Wadecki, jak i Kosmala konsekwentnie stawiają na młodych utalentowanych zawodników, stwarzając im szanse do rozwoju. Paluta, Stosz, Brożyna, Małecki, Aniołkowski, familia Banaszków – to nazwiska, które już za 2-3 lata będą stanowiły o sile polskiego kolarstwa, a szefowie teamów CCC Sprandi Polkowice, jak i Verva ActiveJet Team doskonale o tym wiedzą, zapewniając warunki do

rozwoju młodym zawodnikom, patrząc perspektywicznie w przyszłość. Medale zdobywane na kolejnych mistrzowskich imprezach tylko to potwierdzają.

Juniorzy dali z siebie wszystko

Nim zawodnik trafi do kategorii orlik, czeka go nauka jazdy wśród juniorów, których od lat z powodzeniem szkoli Piotr

6/2016

29


r e l a c j a samego początku rywalizacji sprawiły, że w naszej ocenie był to najlepszy wyścig o koszulę Mistrza Polski, w co najmniej ostatnich 15 latach.

Zaradny. Ukoronowaniem ostatniego roku startów w najmłodszej kategorii dla Szymona Krawczyka był występ w wyścigu ze startu wspólnego w Mistrzostwach Polski Świdnica 2016. Młody kolarz KTK Kalisz potwierdził, iż w swojej kategorii wiekowej nie ma sobie równych – najpierw uformował odjazd dnia, a na końcowych metrach w sprinterskim pojedynku ograł mniej doświadczonego Szymona Tracza. W jeździe indywidualnej na czas po złoto sięgnął Filip Maciejuk, wywodzący się ze znakomitego klubu – K.S. Pogoń Mostostal Puławy. – Liczyłem się z tym, że jestem w stanie tutaj wygrać. Bardzo zależało mi na tym starcie, dlatego przygotowywałem się solidnie. Po drodze przejechałem kilka mniejszych wyścigów, co dało mi dobrą podbudowę kilometrową. Trasę po raz pierwszy pokonałem dwa dni temu, ale jak widać, nie stanowiło to dla mnie problemu. Trzeba przyznać, że konkurencja w wyścigu juniorskim była bardzo duża a sprawę zwycięstwa na swoją korzyść o zaledwie 10 sekund zawodnik KS Pogoń Mostostal Puławy przesądził w samej końcówce. Rywalizacja kobiet – to złoty medal zdobyty przez Wiktorię Pikulik (BCM Nowatex Ziemia Darłowska) w jeździe na czas – Jest to mój pierwszy tytuł w jeździe indywidualnej na czas, więc jestem naprawdę szczęśliwa. To wielki dzień dla mnie, ponieważ trasa była trudna, kręta, dodatkowo zmagania utrudniał wiatr. Rok temu skończyłam piąta, tym razem jest złoty medal i tytuł mistrzyni, a to dla mnie tylko motywacja, do tego, aby dalej solidnie pracować. Mistrzynią ze startu wspólnego została Karolina Perekitko (TKK Pacific NESTLE Fitness Cycling Team). 30

6/2016

Elita mężczyzn

Wyścig elity mężczyzn był rzeczywiście elitarny. W Świdnicy na starcie stawili się wszyscy najlepsi polscy kolarze – z tymi eksportowymi na czele. Zabrakło tylko Tomasza Marczyńskiego (Lotto Soudal), który nie pojawił się na starcie z powodów zdrowotnych. Jednak największe wrażenie na publiczności zrobiły takie nazwiska jak: Michał Kwiatkowski (Sky Team), Rafał Majka (Tinkoff), Maciej Bodnar (Tinkoff), Michał Gołaś (Sky Team), Paweł Poljański (Tinkoff), Łukasz Wiśniowski (Etixx Quick-Step), Bartosz Huzarski (Bora Argon-18), Przemysław Niemiec (Lampre Merida), czy Marcin Białobłocki i Karol Domagalski (obaj ONE Pro Cycling). Bo gdzie, jak nie na mistrzostwach Polski kibice mogliby spotkać nasze kolarskie gwiazdy razem? Chwała im za to, że przybyli! Nie zabrakło także najlepszych polskich ekip, gdzie nie brakuje dobrych zawodników, ale największe emocje wywoływali mimo wszystko kolarze ekip worldtourowych, a ich akcje organizowane od

Już na samym początku wyścigu utworzyła się bardzo mocna ucieczka, w której prym wiódł nasz mistrz świata Michał Kwiatkowski. Nie uzyskała ona jednak zbyt wielkiej przewagi. Goniący peleton musiał się napracować i zbliżał się do uciekinierów na odległość kontaktu wzrokowego kilkukrotnie. Do akcji, którą zainicjował Kwiatkowski dołączyło się dziewięciu kolarzy: Tomasz Kiendyś (CCC Sprandi Polkowice), Mateusz Komar i Artur Detko (Domin Sport), Wojciech Pszczolarski (Prostejov), Bartosz Warchoł (Whirlpool), Mateusz Nowaczek (Krismar), Błażej Janiaczyk i Andrzej Bartkiewicz (Wibatech Fuji) oraz Łukasz Bodnar (Verva ActiveJet). Największa przewaga tej grupki nad peletonem prowadzonym przez CCC (przy pomocy zawodników Vervy i Tinkoff) wyniosła 1 minutę. Jednak podczas jednego z podjazdów pod Palczyk, po pięknej akcji Majki, Niemca i zawodników CCC – została skasowana. Ale to nie miał być koniec emocji. Od razu rozpoczęły się kolejne ataki. Znów swoją moc zaprezentował Kwiatkowski, który po przerwie spowodowanej chorobą był widocznie „głodny” ścigania, a jego postawa godna mistrza świata budziła podziw i radość kibiców. Na czele znaleźli się wówczas wszyscy, którzy mieli potem liczyć się w głównej rozgrywce. Wszystkie próby ataków kontrolował Rafał Majka i „kasował” każdy atak, który mógł być


Mistrzostwa

polski

groźny. Na zjazdach odskoczyć co chwilę próbował Kwiatkowski, lecz wspominany „król gór” z TdF oraz Maciej Paterski (CCC Sprandi Polkowice), czy Niemiec nie pozwalali mu na zbyt wiele. Po kilku taki próbach peleton mocno się podzielił, nie każdy wytrzymał zrywy i mocne tempo czołówki, w której znalazło się 20 kolarzy i ta grupa to był dopiero peleton gwiazd. Jednak i tu nie wszyscy byli w stanie utrzymać ekstremalne tempo najlepszych. Na czele zostało tylko jedenastu. Kwiatkowski wciąż nie odpuszczał i podczas podjazdu pod Modliszów znów zaatakował. Odskoczyło z nim czterech zawodników: Marek Rutkiewicz (Wibatech Fuji), Majka, Wiśniowski i Kamil Zieliński (Domin Sport). Dość szybko z tej piątki zrobiła się dziewiątka – do uciekających dołączył Huzarski, Paterski, Ł.Bodnar i Gołaś. W tyle za nimi „zawisło" dwóch zawodników – Warchoł i Marcin Mrożek (CCC Sprandi Polkowice) i gdyby nie Domagalski, który urządził sobie indywidualną jazdę na czas – nie doścignęliby liderów. Kolarz ONE Pro Cycling, który po zmianie grupy notuje świetne wyniki w tym sezonie, pomógł dwójce i po kilku minutach na czele „kręciło” już 12 cyklistów, którzy pomiędzy sobą mieli rozstrzygnąć ten niezwykle emocjonujący wyścig. Na trzy okrążenia (z sześciu) przed metą peleton, a raczej to co z niego zostało, tracił do czołówki 3 minuty. Ponownie ciężkie chwile czekały na polskie grupy, ponieważ to CCC i Verva musiały na siebie wziąć pościg. Na dwie rundy do końca przewaga 12-osobowej ucieczki nad 25-osobowym peletonem zmalała do 1:20. Czołówka na zjeździe do Świdnicy podzieliła się na dwie grupki i rozpoczęło się prawdziwe ściganie. Na czele pozostali m.in.: Kwiatkowski, Majka, Rutkiewicz i Huzarski. Druga grupka osłabła, a rozpędzony peleton prowadzony przez dwie polskie „dwójki” doścignął ich i rozpoczął pościg za liderami wyścigu. Ale i to nie miał być jeszcze koniec atrakcji… Pomiędzy grupami różnica wynosiła już tylko 1:40 / 1:20. Emocje sięgały zenitu, aż podczas przedostatniego tego dnia podjazdu pod Palczyk zaatakował Rutkiewicz. Za nim ruszył Majka

z Zielińskim i… odjechali. Ten ostatni – zeszłoroczny lider Tour de Pologne – mimo iż walczył dzielnie, nie sprostał wymaganiom jakie postawili mu towarzysze ucieczki. Na czele pozostał już tylko Rafał Majka i Marek Rutkiewicz, dwaj znakomici „górale”, ale przed nimi była jeszcze jedna runda. Liderująca dwójka dość szybko uzyskała 40-sekundową przewagę nad goniącą piątką, a nad rozpędzonym peletonem mieli aż 1:45. Pościg jednak nie dawał za wygraną i przy wjeździe na ostatnie okrążenie był tuż-tuż za uciekinierami. Majka z Rutkiewiczem rozpoczęli swój wyścig po złoto, a wiadomość o tym, że Kwiatkowski odpadł z pościgu, dała im przysłowiowego „kopa”. Próby doścignięcia dwójki podjął się jeszcze Michał Gołaś, a resztę wchłonął bezlitośnie peleton. Jednak i były Mistrz Polski musiał „zapłacić” za swoją akcję i na 15 km przed metą rozpędzona grupa miała przed sobą tylko Majkę i Rutkiewicza. Jednak Polacy są znani z waleczności i 10 śmiałków postanowiło po raz ostatni spróbować popsuć plany liderującej dwójce. Do ataku ruszyli: Wiśniowski, Gołaś, Białobłocki, Owsian, Paterski, Niemiec, Oborski, Skarzyński, Janiszewski i Cieślik. Jak się potem okazało, stoczyli oni bój tylko o brązowy medal. Tuż przed ostatnim szczytem (potem już tylko z górki i do mety) zaatakował Majka i odjechał Rutkiewiczowi dość szybko na 10 sekund. Kolarz Wibatechu

wykorzystał jednak swoje umiejętności zjazdowe i jeszcze przed wjazdem do Świdnicy doścignął konkurenta z ekipy Tinkoff. Wtedy było jasne, że po złoto i koszulkę z orłem na piersi sięgnie ten, który zachował więcej sił. Mistrzem Polski 2016, po niezwykle emocjonującym finiszu dwóch „górali”, został Rafał Majka! Rutkiewicz ze łzami w oczach musiał zadowolić się srebrem, choć przecież to jego pierwszy medal krajowego czempionatu w elicie. Majka natomiast udowodnił, że nie przyjechał na MP dla zabawy, tylko po to, żeby pokazać się publiczności z jak najlepszej strony, bo przecież wszyscy tego od niego oczekiwali. Nie zawiódł! Szacunek! Po chwili na linii mety rozegrał się nie mniej pasjonujący bój o brązowy medal. I tu także stoczył go przysłowiowy „Dawid i Goliat”. Na „kresce” Sylwester Janiszewski (Wibatech Fuji) okazał się minimalnie szybszy od Łukasza Wiśniowskiego i brązowy krążek zawisł na szyi tego niezwykle sympatycznego zawodnika. Mistrzostwa Polski Świdnica 2016 przeszły do historii. Ale przeszły jako widowisko godne nazwisk, które w nim startowały. Spektakl, jaki sprawili kibicom wszyscy startujący w nim kolarze, będzie długo wspominany z podziwem, jak i całe mistrzostwa, podczas których najlepsi walczyli także przecież o „bilety” na igrzyska olimpijskie Rio 2016. Dzięki swojej postawie na pewno pomogli oni w podjęciu kluczowych decyzji selekcjonerowi Piotrowi Wadeckiemu. 6/2016

31


p r e z e n t a c j a

Bh Bikes

BH G6 Pro Dura-Ace Di2 Zaprojektowany by przecinać wiatr!

32

6/2016


BH G6 Pro Dura-ace Di2

Zdjęcia: Dariusz Krzywański 6/2016

33


p r e z e n t a c j a prowadzi i wygląda. Pojawienie sie G6 na treningu spowodowało spore poruszenie – miło słyszeć komentarze – “rzeczywiście jest tak precyzyjnie wykończony jak na zdjęciach”, “hiszpańskie cacko”. Stylizacja geometrii w rowerze G6 jest specjalnie stworzona w celu wymuszenia areodynamicznej pozycji do osiągania maksymalnych prędkości na prostych drogach. Ta atakująca pozycja jest idealna do “przedzierania się” przez wiatr. Geometria roweru pozwala na precyzyjne prowadzenie według wybranej trasy. Rama o aerodynamicznych cechach i inspirujące wzornictwo ma nakłonić zawodnika do rozwijania bezpiecznie dużych prędkości, przyspiaszenia –

Jazda na tym rowerze to prawdziwa przyjemność. Poprawianie bez wysiłku swoich najlepszych czasów na stałej trasie treningowej – cieszy każdego kolarza przywiązującego wagę do wyników. Dzięki sztywnej ramie cała energia generowana przez organizm przekazywana jest w napęd wynikiem tego jest prędkość. Od pierwszego naciśniecia na pedały czuć, że G6 wykazuje ogromną wydajność – małe szczegóły są jak wiemy ogromnie ważne w rozgrywkach na każdym poziomie. Rower świetnie sie a w efekcie do „połykania” kolejnych kilometrów. Kształt ramy wynika z lat doświadczenia i rozwoju. To chyba rzeczywiście jeden z lepszych rowerów, które oferują optymalną obsługę, natychmiastowe przyspieszenie i wynikającą z tego przyjemność z jazdy. G6 ma swój własny styl i bardzo indywidualny, agresywny profil konstrukcyjny – pozycja skłania do ciągłego ataku. Innowacyjna technologia budowy ram pozwala precyzyjnie kontrolować i optymalizować grubość materiału w całej konstrukcji ramy. Rezultatem jest lekka aerodynamiczna konstrukcja a wyjątkowa sztywność boczna – stabilność, dająca kontrolę i wydajność podczas wyścigów. 34

6/2016


BH G6 Pro Dura-ace Di2

Elektronicznie sterowane przerzutki to oczywiscie poezja i deser dla użytkownika. Łatwo reagujące na dotknięcie i pozbawione nieprzyjemnego - w tradycyjnych rozwiązaniach – odczuwania oporu linek. Poziom naładowania baterii kontrolujemy sprawdzając świecące diody.

Parametry techniczne Waga:

6,7kg

Widelec:

G6 Pro Full Carbon 1,5"

Rama:

Mostek: Stery:

Klamkomanetki: Przerzutka tył:

Przerzutka przód: Korba:

Suport:

Kaseta:

Łańcuch:

Hamulce przód: Hamulec tył: Koła:

Opony:

Siodełko:

Sztyca podsiodłowa: Kierownica:

G6 Pro Full Carbon BH Evo

BH EVO Ultra 1.5''

Shimano Dura Ace DI2 Shimano Dura Ace DI2 Shimano Dura Ace DI2 FSA K-Force 4B FSA PF386

Shimano Dura Ace 11/25 KMC X11XL

Shimano Dura Ace Direct Mount Shimano Dura Ace Direct Mount BH Evo50

Michelin Pro4 700x23 Prologo Zero 2 BH G6 Pro

BH EVO WING

6/2016

35


w y w i a d

Tekst: Tomasz Piechal | Zdjęcia: Dariusz Krzywański

„Rutek! Jedziemy fula!” Marek Rutkiewicz (Wibatech Fuji) został wicemistrzem Polski w wyścigu ze startu wspólnego. Choć jest szczęśliwy, to czuje niedosyt, bo zwycięstwo było blisko. Przegrał tylko z Rafałem Majką (Tinkoff). To był wyścig, który przejdzie do historii. Nasze kolarskie gwiazdy zrobiły prawdziwy show, podczas którego żal było mrugać oczami, żeby niczego nie stracić. Nasz bohater przypomniał się kibicom, a za takim właśnie „Rutkiem” tęskniliśmy. Marek bedzie liderem reprezentacji Polski w tegorocznym Tour de Pologne. – Zdobyłeś swój pierwszy medal mistrzostw Polski w elicie ze startu wspólnego. Jest radość? – Jest i to wielka. To mój pierwszy krążek w elicie, a mam już w końcu swoje lata. Posiadam już kilka medali, ale w młodszych kategoriach wiekowych. I jeszcze trzy złote, ale na Górskich Mistrzostwach Polski w kolarstwie szosowym. 36

6/2016

– Podobno pojawiły się komentarze, że coś było nie tak w Twoim finiszu z Rafałem Majką, bo powinieneś go wygrać. Co Ty na to? – Słyszałem i ja… Niektórzy obserwatorzy stwierdzili, że jestem szybszy od Rafała i powinienem z nim wygrać sprint. Jednak ludzie chyba nie zdają sobie sprawy, jak ciężko jest przejechać 220 km, a w tym 60 km w odjeździe. Do-

dam tylko, że w tym sezonie najdłuższym moim wyścigiem był „Trochan” – 180 km. Po prostu jestem teraz w mniejszej ekipie i nie mam takich wielkich startów, poza tym nasze przygotowania do sezonu znacznie się różniły, więc dystans mistrzostw Polski musiał dać mi się we znaki. Przed mistrzostwami miałem trening 200 km, ale trening to nie wyścig i nie ma co tu porównywać. Na takich


Marek

rutkiewicz

dystansach trzeba się ścigać często, żeby potem móc lepiej radzić sobie z nimi w decydujących startach. – No, a te mistrzostwa w Świdnicy były ciężkie przecież…? – No dokładnie, szczególnie te dwa podjazdy były bardzo wymagające. Z drugiej strony jednak uważam, że trasa była dobra pod team goniący ucieczki, więc trochę się dziwię, że CCC i Verva nie skasowały naszego odjazdu. Pomiędzy górami było 20 km płaskiego i tego właśnie najbardziej się z Rafałem obawialiśmy – że w tym momencie możemy zostać doścignięci. Bezpieczniej czuliśmy się dopiero dojeżdżając do podjazdu z przewagą nawet 30-40 sekund. – Przyznam, że zanim uciekliście, to obie polskie grupy miały sporo roboty – bo zarówno pierwszy, jak i potem ten drugi większy odjazd, miały piekielnie mocne składy. – To prawda, ale myślę, że CCC chciało kontrolować ucieczki i mieć przewagę liczebną w każdej z nich, a te dwie pierwsze nie ułożyły się po ich myśli. Rzeczywiście składy były bardzo mocne i trzeba było mieć to na uwadze, że dyktowały dobre tempo pod góry. To mogło zgubić Vervę i CCC, które od startu nie rzuciły wszystkich sił, żeby tam być. – W mojej skromnej ocenie były to najlepsze mistrzostwa Polski, które miałem przyjemność widzieć. Dla Ciebie też są najlepsze, bo masz medal. Jak oceniasz ten wyścig? – Pasowała mi ta sytuacja od samego początku, bo już w pierwszej ucieczce mieliśmy dwóch kolarzy: Bartkiewicza i Janiaczyka. A CCC Sprandi Polkowice, mając tam tylko jednego zawodnika, musiało wziąć na siebie ciężar pogoni, co na pewno wiele ich kosztowało. Ja mogłem sobie odpoczywać jadąc „w kołach” i czekać na rozwój wydarzeń. Musiałem tylko być czujny, żeby skontrować w odpowiednim momencie. Niesamowicie mocny od samego początku był Michał Kwiatkowski, który inicjował praktycznie wszystkie ważniejsze akcje, a dzięki temu cały czas coś się działo. Trzeba było „tylko” znaleźć się w tym najważniejszym odjeździe, kiedy to odjechali najmocniejsi zawodnicy w stawce.

– Moim planem było być blisko najlepszych. Rozglądałem się kto i kiedy odjeżdża, i jaki skład mają poszczególne ucieczki. Dopóki w grupie był „Goły”, „Huzar” i Rafał Majka – byłem spokojny. Kiedy oni odjechali, nie mogło zabraknąć tam i mnie. To się udało i jestem z tego zadowolony, plan został wykonany. Natomiast odjazd z Majką na 60 km do mety, był taki troszeczkę spontaniczny. Nasza 20-osobowa ucieczka była bardzo mocna, ale kiedy odpadli z niej kolarze CCC, to „pomarańczowi” zaczęli nas nachodzić. Przewaga się zmniejszała i trzeba było coś zrobić, bo napracowaliśmy się trochę i jakby peleton nas dogonił, to nie bylibyśmy już tacy świeży jak wielu w nim znajdujących się zawodników – a to mogłoby nas zgubić. Postanowiłem więc zaatakować pod Palczyk. Myślałem, że razem ze mną odskoczy ze 3-4 mocnych „koni” i pojedziemy. Okazało się, że pojechał tylko Majka. W połowie góry wyprzedził mnie i na wypłaszczeniu odwrócił się i krzyknął: „Rutek! Jedziemy fula!” i ruszył do przodu z wielką mocą. Na szczęście udało mi się to wytrzymać. Wtedy już nie było odwrotu. Trzeba było dać z siebie wszystko, szczególnie, że ani Michał Gołaś, ani Batek Huzarski, ani Michał Kwiatkowski nie utrzymali naszego koła. Dawało nam to świadomość, że musimy przetrzymać płaskie odcinki, bo w górach damy sobie radę. – Kiedy uwierzyłeś, że dojedziecie do mety? – Szczerze mówiąc, to dopiero na ostatnim zjeździe. Nie byłem tego pewny jeszcze nawet na ostatnim podjeździe,

bo wiedziałem, że tam z tyłu będzie walka i ataki, żeby nas doścignąć. Wtedy nikt już nie przelicza, bo w końcówkach najwięcej się nadrabia nad ucieczką, więc mogło być jeszcze różnie. Na ostatni szczyt wjechaliśmy z bardzo dobrą prędkością. Rafał narzucił tak mocne tempo, że mnie „urwał". Nie dałem rady utrzymać się za nim. Na szczęście dobrze zjeżdżam i udało mi się go dogonić. Wtedy wiedziałem, że już nic nam nie zagraża, bo na tej długiej prostej do Świdnicy jedzie się ponad 40 km/h. – No i wtedy zaczęło się obstawianie, kto wygra. Głosy były podzielone, ale wydawało się, że to Ty powinieneś lepiej finiszować… Jak pamiętasz te ostatnie metry? Co tam się wydarzyło? – Już na ostatnim podjeździe łapały mnie skurcze. Wstawałem z siodełka, siadałem, a Rafał jechał tym samym, mocnym tempem. Na mecie chciałem walczyć, ale miałem pospinane mięśnie. Podniosłem się jednak, ale udało mi się przyspieszyć może o 5 km/h. To było wszystko co tego dnia mogłem z siebie wykrzesać. Na finiszu trzeba się sprężyć i mocno przyspieszyć. Mi się to nie udało… Nie ma się co tłumaczyć, ale Rafał miał w nogach Giro d’Italia, które ukończył na piątym miejscu. Dla mnie to był pierwszy tak długi wyścig w sezonie. Startowaliśmy z całkiem innego pułapu, ale taka jest właśnie różnica pomiędzy rywalizacją w World Tourze, a w ekipie kontynentalnej. Zdawałem sobie z tego sprawę. – Niby wszystko się zgadza, ale przecież Twój klubowy kolega – Sylwester

– Jaki miałeś plan taktyczny na ten wyścig? Wszystko ułożyło się według niego, czy liczyłeś na spontan? 6/2016

37


w y w i a d

Janiszewski – zdobył brązowy medal, wygrywając finisz z nie byle kim, bo z Łukaszem Wiśniowskim. – To prawda. Sylwek na mecie się popłakał, taki był szczęśliwy. Nikt, nawet on sam, nie spodziewał się, że przetrwa te góry. Wykorzystał to, że CCC i Verva pracowały praktycznie cały wyścig i wszystkie pościgi wzięły na swoje barki. Tylko dzięki temu mógł na końcu znaleźć się w dogodnej sytuacji, którą świetnie wykorzystał. Oczywiście byliśmy szczęśliwi, bo zdobyliśmy dwa medale, ale mi do oczu cisnęły się łzy, bo marzyłem o złotym medalu. – Czyli w ekipie jest radość? I dyrektor sportowy zadowolony, i atmosfera lepsza… – Wiadomo, że jeśli w teamie jest sprzyjająca atmosfera, ludzie są dobrani, oczywiście w miarę możliwości nie kłócą się, to wszystko to sprzyja także osiąganiu wyników. Jeśli to uda się stworzyć, to wynik przyjdzie sam. Nasz dyrektor sportowy Wiesław Ciasnocha prowadzi Wibatech Fuji bezstresowo. Nie wywiera na nas niepotrzebnej presji, zawsze powtarza, żebyśmy po prostu dali z siebie wszystko. Niczego nam nie narzuca, bo wie, że jesteśmy doświadczonymi kolarzami i wiemy czego chcemy.

38

6/2016

– Czy przed mistrzostwami też tak mówił? – Dokładnie tak. Pamiętam jak przed wyścigiem obok naszego busa przechodził Darek Banaszek i zagadnął: „Co Wiesiu, przyjechałeś po złoto?”. Wiesław odpowiedział, że zawsze przyjeżdża po zwycięstwo, a co będzie, to będzie. Poza tym nasz dyrektor wiedział, że przyjechaliśmy do Świdnicy w dobrej formie, co pokazaliśmy już na Małopolskim Wyścigu Górskim, ale nie wywierał na nas żadnej niepotrzebnej presji. I to działa pozytywnie, choć mobilizacja była, bo to przecież mistrzostwa Polski. Szanujemy go za takie podejście i dlatego współpraca układa nam się znakomicie. – Dziś jesteś szczęśliwy, ale koniec poprzedniego sezonu nie był dla Ciebie taki łaskawy. Rozstałeś się ze swoją ekipą CCC, choć chyba wcale nie chciałeś odchodzić? – Tak, nie ukrywam tego. Pięć lat spędziłem w tej grupie i wraz z kolegami, z którymi przeszliśmy z „Mroza”, rozkręciliśmy ją. Mam tu na myśli Mariusza Witeckiego, Błażeja Janiaczyka, Jacka Morajko, czy Mateusza Taciaka. Lata 2011 i 2012 były świetne. Nie brakowało nam dobrych wyników. Jednak w ostatnim roku zarzucono mi, że już ich nie robię, choć to szefostwo decydowało o tym, że mam pomagać kolegom z drużyny, jak choćby Maćkowi Paterskiemu, czy Davide Rebellinowi. Odszedłem z grupy z lekkim niesmakiem, bo nie do końca zgadzałem się z tymi opiniami na mój temat. Ale wiedziałem, że jeszcze stać mnie na dobre wyniki, więc się nie załamywałem. – Jak to się stało, że trafiłeś do Wibatechu? – Kiedy już wiedziałem, że raczej nie ma dla mnie miejsca w grupie CCC, to skontaktowałem się z kilkoma innymi zespołami. W zespołach kontynentalnych było zainteresowanie moją osobą i dostałem kilka propozycji. Wybrałem jednak taką, która pasuje mi pod kątem składu. W Wibatechu mam kilku dobrych kolegów. Z „Morajem”, „Baciorem”, czy „Fifkiem” i Błażejem Janiaczykiem znamy się bardzo dobrze jeszcze z CCC, więc mi to pasowało. Nawet żartowaliśmy, że powinniśmy nazwać się „Niechciani w CCC”. Oczywiście to żart (śmiech). Poza tym znam Wiesława Ciasnochę i to już z 10 lat, więc nie było tam dla mnie żadnego

zaskoczenia. Ten facet oddaje grupie nie tylko swoje własne pieniądze, ale także całe serce. To taki typ człowieka jak Andrzej Domin, który znany jest przecież ze swojego zaangażowania w kolarstwo. Tacy ludzie zrobią wszystko dla dobra teamu. To jest pewne i to mi imponuje. – Masz dobry sezon, jesteś „wycieniowany” – chyba sporo schudłeś? Jakoś szczególnie przygotowywałeś się do tego roku? – Na pewno trochę zrzuciłem, ale 220 km też ma w tym swój udział. Poza tym w tym sezonie wszystko wygląda inaczej. Rok temu ciężej było z dietą, bo do domu wpadałem tylko się przepakować, a na wyścigach ciężko zadbać o właściwą dietę, bo trzeba ładować się kaloriami przed kolejnym etapem. Teraz mam więcej czasu na treningi, no i zmieniło się to, że już nie mieszkam sam. Dzięki tej zmianie dba o mnie moja żona Anna Szafraniec, …teraz już i Rutkiewicz (śmiech). Ania dba o dietę, gotuje mi i muszę powiedzieć, że jest w tym ekspertem. Można się od niej uczyć. Przeczytała kilkadziesiąt książek na temat prawidłowego odżywiania i wystarczy, że zapyta jaki mam danego dnia trening i już wie co zrobić, aby posiłek był odpowiedni, żeby wszystko się zgadzało. Na pewno dieta Ani bardzo mi pomaga. – Czas na Tour de Pologne. Który to już będzie Twój Tour? – Czternasty. Zeszłoroczny, trzynasty był pechowy, bo po tej wielkiej kraksie okazało się, że mam pęknięte żebro i mocno się potłukłem. Odczułem to dotkliwie, bo pierwszy etap górski wyszedł mi fatalnie. Mam nadzieję, że tym razem obejdzie się bez takich niespodzianek. – Będziesz liderem Reprezentacji Polski, w barwach której pojedziesz po raz pierwszy od lat. – To nasz najważniejszy wyścig w kraju, a kiedy możesz reprezentować w nim barwy narodowe, to wielki zaszczyt. Jedyny taki, kiedy można rywalizować z ekipami z World Tour. Zawsze, kiedy w nim startuję, to daję z siebie wszystko. To zawsze był wyjątkowy wyścig, nawet jak nie należał do kalendarza Pro Tour, czy obecnie World Tour. Nakręciłem się na niego w 2002 roku, kiedy przyjechałem do Polski z Cofidisem. Zająłem wtedy trzecie miejsce i od razu zaplanowałem, że za rok chcę przyjechać tu znów


Marek

rutkiewicz

i go wygrać. Jednak za każdym razem miałem jakiegoś pecha, czy zabrakło mi kilku sekund. Pamiętam doskonale jak byłem czwarty, ex aequo z Allesandro Ballanem – późniejszym mistrzem świata. Wtedy do zwycięstwa zabrakło mi kilkanaście sekund. Inny razem plany mi popsuł Sylwek Szmyd, który dogonił mnie na zjeździe ze wspominanym Ballanem na kole. Włoch wygrał wtedy ten wyścig, a ja byłem szósty. Zawsze „coś”. Niby mógłbym wygrać, ale za każdym razem coś przeszkadzało. Wciąż chciałbym go wygrać. – Myślisz, że jest to możliwe? – Przy odrobinie szczęścia tak. Wiadomo, że trzeba prezentować odpowiedni poziom. Podbudowały mnie świdnickie mistrzostwa Polski. Okazuje się, że mogę przejechać góry nawet przed Michałem Kwiatkowskim, czy Michałem Gołasiem. Mogłem jechać równo z Rafałem Majką, który przecież już wygrał Tour de Pologne. To mi dodało pewności siebie. To jest nasz polski wyścig, nasze rejony, tereny, nasi kibice. To pomaga. Wierzę, że wciąż mogę wygrać Tour de Pologne. – Po mistrzostwach Polski pojawiły się głosy, że jeśli potwierdzisz formę na Tour de Pologne to powinieneś pojechać na igrzyska olimpijskie. Masz żal, że nie zostałeś uwzględniony w składzie na Rio? – Na pewno jest mi trochę przykro. Słyszałem kilka takich opinii, że powinienem tam pojechać. Powiem szczerze, że do mistrzostw Polski nawet nie wiedziałem jakie są kryteria dostania się do szerokiego składu. PZKol nigdzie tego nie opublikował, nikt o tym głośno nie mówił. No cóż… Oczywiście niekwestionowanymi liderami naszej reprezentacji są Rafał Majka i Michał Kwiatkowski. Maciej Bodnar to pewny „czasowiec” i niezbędna osoba do pomocy w wyścigu, więc tak naprawdę to od nich zależało, kogo chcieli dobrać do ekipy. Do tego dochodzi Michał Gołaś czy Paweł Poljański i sprawa zamknięta. Trochę szkoda, że nie można było o to powalczyć, ale takie jest życie. Jestem teraz w dobrej formie i jeśli byłbym przydatny w ekipie olimpijskiej to chętnie bym pomógł. Wiadomo w jakich wyścigach jeżdżą nasi worldtourowcy, a w jakich ja. Jednak satysfakcję dałaby mi sama możliwość ubiegania się o start w Rio.

– Tegoroczny Tour de Pologne zbiega się w czasie z Tour de France i jest blisko igrzysk olimpijskich. Czy myślisz, że to przeszkodzi czy pomoże naszemu Tourowi? – Myślę, że do Polski przyjedzie zdecydowanie pierwszy garnitur najlepszych ekip na świecie, ale będą to ludzie specjalizujący się w takich, powiedzmy, ardeńskich wyścigach jak Liege-Bastogne-Liege. To zawodnicy jak Michał Kwiatkowski, czyli światowy top, którzy chcą sprawdzić się sprzed igrzyskami. Zapowiada się znakomite ściganie. Tour de Pologne rządzi się swoimi prawami i zawsze jest ekscytujący do końca. Wierzę, że w tym roku będzie on znów najlepszy! – Jaka będzie taktyka kadry Polski na Tour de Pologne, której będziesz liderem? – Ja czekam na góry, jak zawsze. Jak wiadomo początek wyścigu jest

płaski, więc to nas na pewno poukłada. Pierwsze etapy trzeba przejechać czujnie, szczególnie w Warszawie, kiedy to w zeszłym roku na ulicy Karowej peleton podzielił się na sekundy. Przed górami nie można ich stracić za wiele, trzeba być czujnym w końcówkach. Jak się ma „pod nogą", to można utrzymać mocne tempo peletonu przed finiszem. Nie jestem już młodym dobrze zapowiadającym się jak 10 lat temu. Jednak trzeba podejść do Tour de Pologne przy pełnym skupieniu, bo końcówki etapów są ciężkie i stresujące. Nikt nie odpuszcza, jedzie się łokieć w łokieć, każdemu zależy na cennych sekundach. W górach już będzie prościej… – Żona będzie Ci kibicować? – Oczywiście! To od zawsze mój najwierniejszy i najważniejszy kibic. Pozdrawiam Cię kochanie!

6/2016

39


m A S T E R S

Tekst: Sebastian Rubin Zdjęcia: Zamana Group

MISTRZOWIE MASTERS ZE STARTU WSPÓLNEGO

W dniach 18-19 czerwca, w miejscowości Brodnica, odbyły się szosowe Mistrzostwa Polski kategorii Masters oraz Cyklosport PZKol. O mistrzowską koszulkę rywalizowano na dystansach od 50 do 120 kilometrów, przy zachowaniu stosownych podziałów wiekowych. Łącznie sklasyfikowano 364 zawodniczek i zawodników. Wyjątkowo miłym zaskoczeniem był widok grupy blisko 30 kobiet, które stanęły na stracie. Jak widać, kolarstwo również wśród „płci pięknej” cieszy się coraz większym zainteresowaniem. 40

6/2016


MistrzostwA polsKi

W

tym roku impreza organizowana była przez Zamana Group, firmę posiadającą ponad dziesięcioletnie doświadczenie w przygotowywaniu imprez rowerowych. Dzięki temu zapisy w biurze zawodów, sprawność obsługi startujących, jak również szereg innych przedstartowych detali było na najwyższym poziomie. Miły akcent stanowił prezent dla każdego startującego. To jest okolicznościowe skarpetki kolarskie firmy Danielo. Stosowanie czipów aktywnych, jak również szybkie i niezwłoczne podanie wyników było oczywistym standardem. Ponadto na rundzie utworzono strefę dla podawania bidonów, zwaną po kolarsku „bufetem”. Organizator zaprezentował pełny profesjonalizm, doprowadzając trasę wyścigu do idealnego stanu, po gigantycznej burzy jaka przeszła dzień przed zawodami. Lokalni mieszkańcy z niedowierzaniem, patrzyli na pracę porządkowych, sprzątających i usuwających z jezdni połamane gałęzie i konary drzew. W dniu startu nie było najmniejszego śladu po nawałnicy z dnia poprzedniego. Nad prawidłowością rozgrywanych zawodów – zgodnie z przepisami – czuwali sędziowie Polskiego Związku Kolarskiego. Obecni byli zarówno przy podpisywaniu listy startowej (obligatoryjnie do podpisania przez każdego startującego) oraz na starcie i trasie wyścigu – monitorując zachowanie zawodników i przestrzeganie przez nich zasad rywalizacji oraz mecie. Ustawiali i kontrolowali również, co było nowością, samochody techniczne tworzące kolumnę wyścigu. W praktyce każdy kierowca musiał mieć stosowną licencję, nadany numer wozu technicznego oraz przypisane miejsce. Był również neutralny wóz techniczny, zapewniony przez firmę Saroni. Zagwarantowało

CK 20 Lidia Pyciarz (Peleton) K30 Agnieszka Sikora (ActiveJet Team) K40 Katarzyna Pernal (Włókniarz Łódź) CM 20 Robert Żmudzin (FTI Racing Team) M30 Piotr Osiński (GK STG)

M40A Ernest Kurowski (Wola Bike Orbea Team) M40B Leszek Brunke (Oponeo Motor Sport) M50A Mariusz Walentyn (VeloArt Cycling Club) M50B Dariusz Leduchowski (Danielo Sportwear Luks2)

to wsparcie techniczne dla zawodników przy zachowaniu porządku jak i bezpieczeństwa. Zwycięzcy oprócz tradycyjnych biało-czerwonych koszulek otrzymali specjalnie na tę okazję tłoczone medale pamiątkowe. Na trasę mistrzostw składała się blisko dziesięciokilometrowa runda wraz z dwudziesto kilometrowym dojazdem do niej (dystans liczony w dwie strony). W zależności od kategorii wiekowej trzeba było pokonać od 1 do 8 rund. Droga prowadziła uczestników przez wyjątkowo malownicze i „pofałdowane” tereny. Trudno było znaleźć płaski odcinek - wyścig praktycznie non-stop – „góra-dół”, a do tego wiatr potrafiący dać się we znaki. Poziom sportowy stanowił zaskoczenie. Choć zawsze Mistrzostwa Polski przyciągają najlepszych, to jednak w tym roku siła poszczególnych peletonów była „piekielnie” duża. Najwyraźniej zawodnicy przyjechali przygotowani na 100%. Ilość akcji ucieczek, była wręcz niezliczona. Dość powiedzieć, że w kategorii 30-39 lat – przy jeździe umiarkowanie ofensywnej – pierwsza godzina jazdy mogła zamknąć się w wartości 310 Wattów NP (znormalizowanych). Cezary Zamana po dojechaniu na metę powiedział – zaskoczył mnie mocno bardzo wysoki poziom sportowy zawodników, szczególnie w kategoriach M30, M40 i M50. Sam musiałem się sporo namęczyć, żeby rywalizować z tymi doskonale przygotowanymi zawodnikami. Ocenił imprezę bardzo dobrze i zapowiedział, że dalej będzie starał się podnosić standardy organizacji szosowych zawodów kolarskich w Polsce. Współorganizatorem Mistrzostw Polski Masters w Kolarstwie Szosowym było miasto Brodnica. Organizator dziękuje miejscowej OSP oraz wszystkim tym,

M60A Czesław Sąsiadek (Rybnik) M60B Jerzy Bylicki (Włókniarz Łódź) M70A Zbigniew Bielski (Gryf Tczew) M80 Zbigniew Michalski (Retro Rowery Duda Team)

6/2016

41


m a s t e r s

którzy pomagali oczyścić trasę po nawałnicy jaka przeszła w piątek przez zawodami. Wyścig obstawiało 17 wozów technicznych, a nad przebiegiem rywalizacji czuwało 7 sędziów. Zawody cieszyły się dużym zainteresowaniem kibiców oraz lokalnej prasy i sportowych mediów internetowych. Na miejscu pojawiła się nawet ekipa TVP3 Brodnica, a patronat przyjęły liczące się miejscowe media oraz największe portale internetowe zajmujące się tematyką kolarską. W sumie w ciągu dwóch dni mistrzostw wystartowało 365 zawodników. To były świetne Mistrzostwa Polski, na których można było poczuć się jak prawdziwy profi! 42

6/2016

W tym roku na stracie wyścigu w kategoriach kobiecych stanęło nas rekordowo dużo jak na tę imprezę – razem prawie 30 uczestniczek! Do przejechania miałyśmy dystans 60km. Niedużo, ale cieszy, że z roku na rok rośnie i frekwencja i dystans. Pierwsze kilometry były dość spokojne, ale jeszcze przed wjazdem na rundę właściwą zaczęły się próby ucieczek. Pomimo hopkowatej trasy nie kończyły się odjazdami – peleton jechał czujnie. Ostatnie kilometry, prowadzące lekko z góry jechałyśmy cała „ławą” z dużą prędkością, zaczęły się przepychanki aby zająć miejsce z przodu przed kluczowym dla finiszu ostrym zakrętem. Zanim jednak weszłyśmy w zakręt przeżyłyśmy chwilę grozy, gdyż przed pędzącym peletonem pojawił się jadący wolno środkiem drogi kolarz (rozgrzewający się lub niedobitek z wcześniej jadącej kategorii), który nie reagował na nasze krzyki. Jakimś cudem udało się uniknąć kraksy!] W zakręt weszłyśmy dużą grupą, a potem każda już jechała tym co jej jeszcze zostało. Mnie udało się trzymać cały czas „w czubie” i mogłam wyjść z zakrętu jako druga co dało mi zwycięstwo w kategorii K40. Zwycięstwo przypłacone wprawdzie ostrą anginą, która zaatakowała mnie tuż po wyścigu, ale warto było! KatarZyNa PerNal


mistrzostwa

polski

Z dużą ciekawością pojechałem na te Mistrzostwa mając w pamięci ubiegłoroczne niedociągnięcia organizacyjne. Nigdy nie startowałem w wyścigach Cezarego Zamany, ale wiem że chętnie na jego trasy wrócę. Widać było tu niemal na każdym kroku rękę osoby znającej temat od środka peletonu. Trasa bardzo malownicza, niewiele płaskich odcinków i brakowało jak dla mnie tylko jednego bardziej selektywnego podjazdu. Kwestia ostatniego zakrętu przed metą poruszana była często przez zawodników tuż po wyścigu, jednak uważam że szczęście sprzyja lepszym a mała loteria na ostatnich metrach dodaje naszej dyscyplinie uroku i emocji. Za małą gafę mogę uznać brak czytelnego podziału kategorii w tym samym wyścigu. Pojechałem swój wyścig sezonu, dałem z siebie wszystko co potrafię od startu do samej mety i jestem bardzo zadowolony z wyniku. PioTr SZafraNieC: r e kl ama

6/2016

43


F e l i e T o n

Zdjęcia: Dariusz Krzywański

f e l i e t o n Bartosza huzarskiego

W drodze na TDF

Moje przygotowania do tegorocznej edycji Le Tour zaczęły się 4 maja, z wagą wyjściową, której – po długiej i grillowej majówce – pozwolę sobie nie przytoczyć, a moje myśli skierowane były tylko na ten wyścig. Największy, najtrudniejszy, najcięższy fizycznie i psychicznie, najważniejszy. Tak, tu jest wszystko NAJ. Najwięksi kolarze, największe ciężarówki, największe autobusy, najlepszy osprzęt i najlepsza obsługa. Kuchnia, masaże, mechanicy przepływ informacji i nastawienie musi być pro w każdym detalu, bo przy takim obciążeniu psychicznym i fizycznym naprawdę niewiele trzeba, żeby się poddać w chwili słabości.

S

przętowo jesteśmy przygotowani doskonale – nie używamy żadnych nowości, mamy tylko dokładnie sprawdzone komponenty, które testowaliśmy i ulepszaliśmy przez cały sezon. Większość sprzętu jest oczywiście nowa, ale w konfiguracji już sprawdzonej wcześniej. Tu nie ma miejsca na niewypał sprzętowy, bo już nawet nie chodzi o utratę wyniku, ale głównie o złą opinię

44

6/2016

o danym producencie sprzętu. Przy tak naszpikowanym kamerami peletonie, gdzie już nawet zawodnicy mają GoPro przy rowerach, prędzej czy później ktoś wyłapie błędy i niedociągnięcia sprzętowe a na tym poziomie wyścigowym nikt nie może sobie na to pozwolić. Pięć rowerów ma w ciężarówce każdy zawodnik Bora-Argon18. Pięć złożonych i gotowych do jazdy – oraz dodatkowy osprzęt

i ramy w każdym rozmiarze na zmontowanie kolejnych pewnie kilkunastu sztuk w razie kraksy. Jeden rower do jazdy po górach, jeden na płaskie etapy, jeden zapasowy, który jest na dachu samochodu oraz dwa czasowe – i uwierzcie mi, że to nie są żadne fanaberie tylko wymagane minimum! W zeszłym roku miałem nawet jeden dodatkowy, specjalny model Argon 18 Galium do jazdy po brukach


Bartosz

huzarski

z kołami na opony 28 mm. W każdym rowerze taki sam osprzęt, czyli elektryczne Di2 Shimano oraz pomiar mocy ze względu na przyzwyczajenia przy zmianie przełożeń, wygodę i najwyższe standardy.

wody w organizmie i z wyprzedzeniem planować posiłki w zależności od etapów i warunków meteorologicznych. Wszytko

Każda drużyna wystawia dziewięciu zawodników, którzy muszą się rozumieć, przyjaźnić, polegać na sobie i wzajemnie uzupełniać. Oczywiście jest to również dziewięć różnych osobowości, więc ważne, a chyba nawet najważniejsze jest, kto z kim jest ulokowany w pokoju. Nasz czas wolny na relaks jest tak ważny, a jednocześnie jest go tak mało w ciągu dnia, że trzeba wykorzystywać dosłownie każdą minutę na odpoczynek nie tylko ten fizyczny, ale i psychiczny. Ja pokój dzielę z Czarkiem Benedetti, chłopakiem o supermentalności, który doskonale rozumie system, mówi po polsku, bo ma żonę Polkę i cierpliwie znosi moje nocne chrapanie.

Kolejne zgrupowanie to był Zieleniec. Bardziej na luzie ale również maksymalnie profesjonalnie, z odpowiednią kuchnią, codziennymi ćwiczeniami core, stretchingiem oraz treningami rowerowymi. Ten wyjazd był już zorganizowany w ramach Huzar Bike Academy i skupił grupę świetnych ludzi którzy podzielają wspólną pasję jaką jest kolarstwo. Spędziliśmy razem kilka dni, Oni sporo się nauczyli, ja chętnie przekazałem im tą wiedzę a jednocześnie miałem motywację, żeby codziennie pracować nad układem core który pomimo wszystko jest bardzo ważny w kolarstwie. Kolejne takie obozy planujemy przed Hiszpańską Vueltą, jeden również w Zieleńcu a drugi wysoko w Austriackich górach na wysokości ponad 2000 m.n.p.m.

Oszczędzanie energii

Pod tym względem każdy Grand Tour jest taki sam i czasem wręcz jest to śmieszne dla kogoś kto stoi z zewnątrz. Gdy zawodowy kolarz, człowiek ze stali z nogami w których ma rocznie około 30 000 przejechanych km wjeżdża na pierwsze piętro windą, podczas śniadania nie wstaje od stołu tylko prosi masażystę odpowiedzialnego za posiłki o podanie kubka kawy czy kromki chleba. Gdy każdy robi najmniej jak się tylko da w wolnym czasie przeznaczonym na relaks i odpoczynek. Kiedy śpisz najwięcej ile się da, bo nawet ta jedna, jedyna godzina dziennie przez 23 dni daje Ci na koniec prawie jeden cały dzień snu więcej a to kolosalnie dużo. Nie zrozumie mnie nikt kto nie ma w domu trójki małych dzieci i nie śpi regularnie i bez przerw w nocy dłużej jak 7 godzin na dobę, dla porównania podczas takiego np. Dauphine czasem zdarzyło mi się spać nawet 11 godzin bez żadnych przerw. W całej tej historii chodzi o to żeby oszczędzać siły i energię gdzie się tylko da, odpowiednio się odżywiać, dbać o nawodnienie oraz kontrolować organizm. Sprawdzać puls, ciśnienie krwi, wagę, zawartość

masaż. W hotelu do dyspozycji centrum spa z saunarium, basenem i bardzo wygodne pokoje. Za wszystko to bardzo cenię sobie takie a nie inne życie jakie prowadzę. Gdy jest ciężko i trzeb dać z siebie jak najwięcej, trzeba cierpieć i cisnąć, ale są też piękne chwile i miejsca które przy okazji odwiedzamy oraz miłe dni spędzone na treningach w górach.

to po to, żeby w odpowiednim momencie można było wykorzystać te zaoszczędzone watty.

zgrupOwania przed TdF,

czyli dla mnie święty czas kiedy mogę się skupić tylko na kolarstwie, wyspać się, a po treningu odpowiednio zregenerować. To coś czego w domu mam jak na lekarstwo i znów tutaj nawiązuję do prawdziwego życia i rodziny z trójką dzieci której trzeba poświecić jak najwięcej czasu kosztem … właśnie kosztem czasu przeznaczonego normalnie na regenerację. W tym roku miałem trzy tygodnie symulacji wysokogórskiej. Tydzień spałem w namiocie hipoksyjnym oraz dwa tygodnie spędziłem we włoskim Livigno. Już tam czuć było atmosferę z TDF, gdy odpowiednio skomponowane posiłki szykował nam szef naszej kuchni, codziennie pracowaliśmy nad core oraz mieliśmy długi regeneracyjny

TOur jesT nieprzewidywalny,

strasznie ciężki i emocjonujący. Niejednokrotnie trzeba wywindować swoje maksyma oraz poziom bólu żeby tylko dotrzeć do mety. Każdy kto walczy tutaj o top 15 ma w moich oczach pełne uznanie i szacunek bo dla mnie jest to rzecz nieosiągalna. Nie mam takiego organizmu który pozwoliłby mi skończyć taki wyścig w czołowej 15 i to nawet przy moich 400 watach na progu ftp. Dlatego nauczony doświadczeniem poprzednich lat i Grand Tourów które przejechałem wiem, że z takiego wyścigu trzeba brać to co wyścig daje, korzystać z dnia kiedy nogi się kręcą a szczęście sprzyja. Oczywiście trzeba kalkulować i analizować książkę wyścigu która w tym roku ma 228 stron ale również trzymać się zasady carpe diem. Tak więc Carpe Diem i do boju. 6/2016

45


N o w o ś c i

Tekst: Wojciech Mincewicz | Zdjęcia: Dariusz Krzywański

Tydzień największych kolarskich emocji w Polsce 1168 kilometrów, siedem dni zmagań na ośmiu lotnych premiach i 34 premiach górskich – tak w liczbach przedstawia się 73. Tour de Pologne. Na starcie zobaczymy 18 najlepszych zawodowych grup świata należących do UCI World Teams oraz siedem drużyn z dzikimi kartami, w tym Reprezentacje Polski, grupę CCC Sprandi Polkowice, a także Team Verva ActiveJet. W sumie na liście startowej pojawi się 200 kolarzy, co zapowiada sporo emocji w dniach 12-18 lipca, zwłaszcza że dla niektórych z nich będzie to ostatni start przed Igrzyskami Olimpijskimi w Rio de Janeiro. Szlakiem HiStorii

Nie ma Tour de Pologne bez hasła przewodniego. Rok temu ścigaliśmy się „„łącząc stolice”, jeszcze wcześniej upamiętnialiśmy 25. rocznicę wolnych wyborów, jechaliśmy szlakiem Jana Pawła II, czy wspominaliśmy bohaterów Powstania Warszawskiego. Tym razem kolarze będą podążać „Szlakiem historii”, pięknej i bogatej, jakiej nie posiada żaden kraj w Europie. Na szlaku dziejów Polacy wspaniale przysłużyli się Europie 46

6/2016

w 1920 roku. To wówczas 96 lat temu w czasie Bitwy Warszawskiej odparliśmy oddziały Armii Czerwonej i powstrzymaliśmy marsz komunistów na Zachód. Jakby nie było – to jedna z najważniejszych bitew w historii świata, ale... niestety tylko w naszej pamięci, dlatego Czesław Lang postanowił przypomnieć o tym równiez innym, i właśnie Radzymin wybrał jako miejsce startu 73. edycji Tour de Pologne. Miasto zarządzane przez Krzysztofa Chacińskiego

z roku na to się rozwija i co najważniejsze stawia na kolarstwo. Budowane są nowe ścieżki rowerowe, a władze gminy stale dokładają się do Akademii Kolarskiej Michała Podlaskiego – Victoria Radzymin, który w naszym narodowym wyścigu wystartuje, reprezentując dumnie barwy swojego teamu – Verva ActiveJet. Etap poprowadzi do stolicy Polski, gdzie kolarze kręcić się będą na malowniczej, liczącej 13.8 kilometrów rundzie przez Aleje Ujazdowskie,


aaa aaa aaa

Maraton przez Jurę KraKoWsKoCzęstoChoWsKą

Etap 1

Plac Trzech Krzyży, Nowy Świat, Krakowskie Przemieście i Plac Teatralny. Na ulicach Warszawy zlokalizowane zostaną także dwie górskie premie Tauronu – na Karowej i Agrykoli – oraz premia lotna Lotto przy Placu Trzech Krzyży. Trudne techniczne kryterium będzie okazją do pierwszego testu dla sprinterów, których na starcie nie brakuje. W ubiegłym roku na bliźniaczym odcinku po sukces etapowy sięgnął Marcel Kittel.

W śWiątyni sprintu

Środa będzie drugim dniem dedykowanym sprinterom. Peleton wystartuje z Tarnowskich Gór – mieście, które aspiruje do wpisania na listę światowego dziedzictwa UNESCO, a przed wiekami rozwijało się tam intensywnie górnośląskie górnictwo. Cała kolorowa kolumna po honorowej rundzie ruszy na południe, odkrywając malownicze oblicze Górnego Śląska. Kolarze w drodze do Katowic odwiedzą najpiękniejsze zakątki Śląska: Piekary Śląskie, Bytom, Chorzów, czy Siemianowice. W Katowicach, czyli „Świątyni Sprintu” peleton przejedzie pięć tradycyjnych rund z Aleją Korfantego i Ulicą Góreckiego, by finiszować przed katowickim Spodkiem. Tu co roku dochodzi do zaskakujących rozstrzygnięć, a najlepsi sprinterzy świata przyznają, że to miejsce magiczne, do którego chętnie wracają. 153-kilometrowy odcinek to wyzwanie także dla pomocników, ponieważ na szybkiej końcówce trzeba zapewnić swoim liderom bezpieczeństwo, a to nie będzie łatwe, ponieważ niejednokrotnie prędkość na ostatnich kilometrach dochodzi do 80-kilometrów na godzinę.

Najdłuższy etap tegorocznej edycji, podobnie jak w ubiegłym roku poprowadzi z Zawiercia do Nowego Sącza. 240-kilometrów to wyzwanie, z którym mogą poradzić sobie tylko najlepsi, a takich nie brakuje na starcie 73. edycji Tour de Pologne. Start w Zawierciu, mieście, które nazywane jest bramą na Jurę. To właśnie stąd mnóstwo turystów rok w rok wyrusza, by podziwiać uroki Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Nie inaczej postąpią kolarze, którzy w drodze do Nowego Sącza odwiedzą m.in. Wadowice. Miasto, w którym urodził się Karol Wojtyła, będzie gospodarzem jedynej na etapie lotnej premii. Druga część etapu to coraz więcej wzniesień i trzy górskie premie: Wysokie, Mystków i Kunów, które powinny przerzedzić stawkę i sprawić kłopoty sprinterom. Nie należy wykluczyć, że podobnie jak rok temu na ulicę Nowego Sącza wjedzie ucieczka. Wówczas na pierwszym z Małopolskich etapów cieszyliśmy się z pierwszego sukcesu etapowego, a także żółtej koszulki wywalczonej przez Kamila Zielińskiego. Czy podobnie będzie i teraz?

KieruneK podKarpaCie

Po finiszu na ulicy Prażmowskiego także dzień później Tour de Pologne zawita do Nowego Sącza, miasta łączącego piękną historię, tradycję z dynamicznym rozwojem i jest znakomitą wizytówką naszego kraju. 15 lipca kolarze na trasę 4. etapu wyruszą z sądeckiego rynku w kierunku Rzeszowa. Będzie to znakomita okazja do tego, aby przejechać przez najpiękniejsze zakątki Małopolski i Podkarpacia. Podczas 218-kilometrowych zmagań zawodnicy pokonają górskie premie Tauron w Zaklikówce, Gminie Lubenia oraz Jasiennikach. Zgodnie z tradycją naszego narodowego touru etap zakończy się miejskimi rundami, których meta zostanie ulokowana w al. Cieplińskiego. Do stolicy innowacji peleton zawita po roku przerwy. Ostatnim zawodnikiem, który świętował sukces etapowy w Rzeszowie był Theo Bos, czy i tym razem będzie podobnie?

z WieliCzKi do zaKopanego

Równie ciekawie zapowiada się 5. etap prowadzący z Wieliczki do Zakopanego. Miejsce startu do 225-kilometrowego odcinka od lat związane jest z Tour de Pologne, ale miastem etapowym ostatni raz było w 2013 roku. Teraz właśnie z solnego dworu wyruszy peleton na trasę piekielnie trudnego zakopiańskiego odcinka, który rok temu poukładał klasyfikację generalną naszej narodowej imprezy. Najtrudniejsza część etapu znajduje się na Podhalu i będą to dwie 50-kilometrowe rundy wokół Zakopanego. Zlokalizowane są na niej górskie premie Kościelisko Butorowy Wierch, Ząb i Głodówka oraz lotne premie w Poroninie i Kościelisku. Zmagania tradycyjnie zwieńczy finisz prowadzący ulicą Józefa Piłsudskiego pod Wielką Krokiew.

KróleWsKa runda

Po emocjach związanych z etapem kończącym się nieopodal Giewontu przedostatniego dnia zmagań przyjdzie czas na królewski dzień. 6. etap poprowadzi znaną rundą ze startem spod imponującego kompleksu BUKOVINA Resort. Niemal 40-kilometrowa runda w tym roku została dodatkowo wzbogacona, ponieważ oprócz Zębu i Ściany BUKOVINA Czesław Lang przygotował dla kolarzy dodatkową atrakcję, czyli wspinaczkę pod Wierch Rusiński.

Etap 2

6/2016

47


w y ś c i g Rynku z brukowaną kostką, gdzie rok temu największy sukces w karierze święcił Marcin Białobłocki, a z żółtą koszulkę przywdział Ion Izagirre.

Tour de Pologne Kreuje gWiazdy

Etap 3

Królewską rundę zwieńczy tradycyjny podjazd do Bukowiny Tatrzańskiej. Podobnie jak w ubiegłych latach po pięciu morderczych rundach na metę kolarze będą wjeżdżać pojedynczo, a zwycięzca będzie najlepszym z najlepszych, bo tylko taki jest w stanie wytrzymać 15 górskich premii.

W rodzie KraKa

Krakowski 7. etap Tour de Pologne to już tradycyjna wisienka na torcie. Po dwóch morderczych dniach na Podhalu to właśnie w historycznej stolicy Polski zapadną decydujące rozstrzygnięcia, jeżeli chodzi o 73. edycję Tour de Pologne. 25-kilometrowy etap jazdy indywidualnej na czas rozstrzygnie o losach klasyfikacji generalnej. Start i meta zostaną usytuowane na Rynku Głównym nieopodal Sukiennic i Kościoła Mariackiego. Kolarze z Krakowa wyruszą w stronę Wieliczki, by tam nawrócić i pognać w kierunku

PolsKie zesPoły W aKcji

Najwięcej obiecujemy sobie jednak po startach dwóch naszym pro-kontynentalnych ekip. Dla zespołu CCC Sprandi Polkowice będzie to już kolejny z rzędu Tour de Pologne, ale dyrektorzy teamu zapowiadają, że właśnie na lipiec ich kolarze mają być w optymalnej formie. Patrząc na majowo-czerwcowe starty wydaje się, iż właśnie tak powinno być. W dwóch krajowych etapówkach – Bałtyk-Karkonosze Tour oraz w Małopolskim Wyścigu Górskim żadnych szans rywalom nie dał Mateusz Taciak, a jego koledzy - Victor De La Parte i Felix Grosschartner w Szwajcarii udowodnili, że nawet czasówkę są w stanie przejechać w tempie najlepszych. Jeżeli chodzi o Polaków to sporo możemy sobie obiecywać po Macieju Paterskim i Grzegorzu Stępniaku, którzy w 2016 roku udowodnili, iż są w stanie nawiązać równorzędną walkę z najlepszymi na świecie i niestraszne są im wielkie nazwiska. W odmiennej sytuacji są podopieczni Piotra Kosmali. Chociaż ekipa Verva Activejet Team debiutuje w naszym narodowym tourze to trzon zespołu – Paweł Cieślik, Kamil Gradek, Paweł Franczak, Łukasz Bodnar, Paweł Bernas, czy Michał Podlaski przejechali już Tour w reprezentacji kraju, to dopiero teraz pojadą w barwach swojej macierzystej drużyny. Jakie nadzieje możemy mieć związane ze startem kolarzy Vervy w 73. edycji? Z całą pewnością duże, ponieważ szefowie zespołu od samego początku sezonu utrzymywali, że Tour jest dla nich imprezą docelową. Dwa starty w World Tourze w Volta Ciclista a Catalunya i Tour de Suisse pozwoliły sprawdzić się z najlepszymi i jak się okazało nie taki diabeł straszny, jak go malują. Polski skład uzupełnić powinni kolarze z zagranicy, a największe nadzieje możemy wiązać z dobrze jeżdżącym po górach Jordi Simonem. Nie są to jednak wszyscy Polacy, którzy pojawią się na liście startowej Touru. Jak co roku zaproszenie do startu w wyścigu otrzymała reprezentacja narodowa. Pod

Etap 4

48

Kto wygra 73. Tour de Pologne? To pytanie zadają sobie chyba wszyscy kibice kolarstwa w naszym kraju? Odpowiedź na to pytanie jest bardzo trudna i konia z rzędem temu, kto prawidłowo wytypuje pierwszą trójkę, którą zobaczymy w Krakowie. Ba niezłe pieniądze można też zarobić, udając się do bukmachera przed każdym etapem i spróbować poprawnie wytypować zwycięzcę. Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta. Nasz narodowy wyścig to specyficzna impreza, która z roku na rok kreuje nowe gwiazdy. To tutaj po raz pierwszy w swojej karierze światu objawił się ogromny talent Marcela Kittela. To właśnie w 2011 roku jeden ze swoich pierwszych wyścigów wygrał 21-letni wówczas Peter Sagan. To właśnie na trasie 68. edycji Michał Kwiatkowski przywrócił nam wszystkim wiarę w moc polskiego kolarstwa, zajmując historyczne 2. miejsce w klasyfikacji generalnej. Takie przykłady można mnożyć i odważnie należy stwierdzić, że właśnie w Polsce rodzą się gwiazdy światowego peletonu! Jaki diament rozbłyśnie na dobre w tym roku? W peletonie mamy ponad dwudziestu Polaków, w tym nasz eksportowy duet Michał Kwiatkowski i Michał Gołaś (Team Sky). Przygotowany jest również Przemysław Niemiec, ale po przejechaniu Tour de Suisse i przerwanym Giro d’Italia to właśnie w Polsce zawodnik Lampre powinien znów

prezentować formę taką jak pod koniec kwietnia w Turcji. Jeżeli kolarz z Oświęcimia przygotuje się w taki sam sposób, to możemy być spokojni, że uda mu się poprawić piąte miejsce w klasyfikacji końcowej z 2014 roku.

6/2016


TouR dE PolognE

Etap 5

Etap 6

koniec marca Polski Związek Kolarski ustalił, że w ośmioosobowej kadrze znajdzie się miejsce dla dwóch zawodników polskich teamów kontynentalnych – Domin Sport i Wibatech Fuji. Pozostała czwórka została wyłonione przez selekcjonera kadry, po pozytywnym zaopiniowaniu przez komisję ds. kolarstwa szosowego mężczyzn oraz Dział Szkolenia PZKol i zatwierdzeniu przez Zarząd PZKol. Dziką kartę po raz pierwszy otrzymała także ekipa One Pro Cycling, gdzie mamy dwóch kolejnych kolarzy, z którymi możemy wiązać spore nadzieje. Marcin Białobłocki to klasa

VERVA ActiveJet Pro Cycling Team Paweł Franczak Kamil Gradek Paweł Cieślik Łukasz Bodnar Adam Stachowiak Jordi Simon Jonas Koch Karel Hnik

sama w sobie i na pewno w Krakowie znów będzie walczył o zwycięstwo, a kto wie, czy na którymś z wcześniejszych odcinków nie spróbuje swoich sił w samotnym odjeździe. Karol Domagalski natomiast znajduje się na fali wznoszącej. W 2016 roku odniósł swoje pierwsze zawodowe zwycięstwo, a także zaliczył kilka miejsc w dziesiątce trudnych wyścigów, co sprawia, że można go zaliczać do szerokiego grona pretendentów do zdobycia głównej nagrody - Hyundaia Tucsona. 200-osobowy peleton oprócz 18 najlepszych zawodowych grup świata należących do UCI World Teams, zespołów CCC Sprandi Polkowice, Verva ActiveJet Team, Reprezentacji Polski i One Pro Cycling uzupełniają Team Novo Nordisk, Bardiani – CSF i Gazprom-RusVelo. Wspaniała trasa i mocna obsada sprawia, że nie pozostaje nic innego, jak tylko zaprosić wszystkich kolarskich fanów do kibicowania przy trasie, a także śledzenia przebiegu wydarzeń w mediach. Poleca-

CCC Sprandi Polkowice Maciej Paterski Łukasz Owsian Jarosław Marycz Mateusz Taciak Michał Paluta Felix Grosschartner Victor de la Parte Branislau Samoilau

my naszą stronę www.magazynrowerowy. pl, gdzie w specjalnej zakładce dedykowanej 73. edycji Tour de Pologne będzie można odnaleźć najświeższe wiadomości, zakulisowe rozmowy, wspaniałe galerie, a także nasze profile w mediach społecznościowych, które w trakcie naszego narodowego wyścigu będą pełne ciekawych informacji z trasy, jak również z tego, co dzieje się obok najlepszej sportowej imprezy w Polsce.

Etap 7

Reprezentacja Polski Dariusz Batek Artur Detko Przemysław Kasperskiewicz Piotr Konwa Szymon Rekita Marek Rutkiewicz Gracjan Szeląg Kamil Zieliński 6/2016

49


w y ś c i g

Kobiet y na star t Trudna i atrakcyjna trasa, mocna obsada, a przede wszystkim polskie nadzieje na końcowy sukces. To chyba wystarczająca zachęta, aby z uwagą śledzić wydarzenia na trasie 1. edycji Tour de Pologne Women, która zostanie rozegrana w dniach 19-20 lipca 2016 roku.

K

iedy po zakończeniu ubiegłorocznego wyścigu Tour de Pologne zaczęły się pojawiać pierwsze pogłoski o tym, że za rok oprócz panów do walki przystąpi także płeć piękna, wielu nie wierzyło. Czesław Lang to osoba konsekwentna, która spełnia swoje marzenia. Od kilku lat w głowie dyrektora Lang Teamu kiełkowała myśl o tym, aby do mężczyzn dołączyły kobiety i tak się stanie w tym roku. – Pomysł miałem od dawna. Kolarstwo kobiet niesamowicie się rozwija, te wyścigi są bardzo ekscytujące. Poza tym mamy coraz więcej mocnych nazwisk w kraju. Kasia Niewiadoma to zawodniczka światowego formatu. Eugenia Bujak, Kasia Pawłowska, Paulina Brzeźna-Bentkowska czy mistrzyni Polski Gosia Jasińska. To tylko najbardziej znane nazwiska, a tam już rośnie młode, wspaniałe pokolenie – mówił Lang.

co dostają panowie. W Polsce będzie inaczej. Zdobywczyni żółtej koszulki otrzyma Hyundaia Elantrę, a media poświęcą identycznie dużo czasu zmaganiom płci pięknej, co cieszy, bo wyścigi te mają swój specyficzny klimat, który sprawia, że końcowe rozstrzygnięcia są często bardzo niespodziewane. Pierwszego dnia peleton przejedzie dwie 50-kilometrowe rundy wokół Zakopanego, a zawodniczki będą walczyć na sześciu górskich premiach: Głodówka, Ząb i Kościelisko Butorowy. Finisz, podobnie jak w rywalizacji mężczyzn, pod Wielką Krokwią, gdzie spodziewana jest wyselekcjonowana grupka najlepszych. Dzień później zostaną rozegrane dwa etapy. Najpierw górska przeprawa na rundach królewskiego etapu Tour de Pologne UCI World Tour, czyli dwie pętle z BUKOVINA Resort do Bukowiny Tatrzańskiej z sześcioma górskimi premiami, co łącznie da dystans 88-kilometrów. W programie na każdej rundzie Ząb, Ściana Bukowina, Wierch Rusiński oraz finałowa wspinaczka do Bukowiny Tatrzańskiej. Po południu 4-kilometrowa jazda indywidualna na czas, która rozstrzygnie o wszystkim Bukowina Tatrzańska – BUKOVINA Resort. Jak przyznawał Czesław Lang, górska trasa jest skrojona pod nasze zawodniczki, które mają być gwiazdami 1. edycji. Chyba trudno wyobrazić sobie lepszy scenariusz, aby historyczny, pierwszy Tour wygrała Polka, a jest na to spora szansa, ponieważ biało-czerwone jeżdżą fenomenalnie.

Etap 1

50

I tak oto słowo stało się ciałem. Dzień po finałowych rozstrzygnięciach 73. Tour de Pologne UCI World Tour do walki staną najlepsze zawodniczki. Historyczny Tour de Pologne Women zostanie rozegrany w dniach 19-20 lipca, a jego trasa obejmie trzy etapy. Panie pokonają dystans 181,5 kilometra. Historyczny Tour de Pologne Women zostanie rozegrany w przepięknej scenerii Tatr i Podhala. Wyścig poprowadzony zostanie szlakiem wytoczonym w ubiegłych latach przez WorldTourowy Tour de Pologne, a choć pierwsza edycja otrzymała tylko kategorię 2.2 Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI), to w jej oprawę będzie zaangażowana machina organizacyjna wyścigu mężczyzn, na czym szczególnie zależy Czesławowi Langowi. Niestety od wielu lat światową tendencją jest to, że kobiece ściganie jest traktowane bardzo po macoszemu, a nagrody to tylko procent tego,

6/2016


Tour aaa aaa de Pologne aaa

6/2016

51


w y ś c i g

stworzy swoją własną drużynę, która w perspektywie ma jej zagwarantować sukces. Wielokrotna medalistka Mistrzostw Polski zebrała najzdolniejsze dziewczyny na naszym podwórku i tak oto od 2016 roku istnieje MAT ATOM Sobótka. Zawodniczki z Dolnego Śląska na lokalnym podwórku walczą o dominację z TKK Pacific Toruń, gdzie prym wiodą siostry Skalniak, które także nie są bez szans w walce o Hyundaia Elantrę. W ten oto sposób może napisać się kolejna piękna karta w historii polskiego kolarstwa. Po sukcesach

Etap 2

Spore nadzieje wiążemy z osobą Pauliny Brzeźnej-Bentkowskiej, która w wywiadach kilkukrotnie przyznawała, że Tour de Pologne Women to dla niej impreza docelowa i zrobi wszystko, aby sięgnąć po zwycięstwo. Jedna z bardziej doświadczonych zawodniczek w naszym peletonie już na początku roku podjęła bardzo ważną decyzję, że wspólnie z mężem 52

6/2016

Etap 3

Michała Kwiatkowskiego, Rafała Majki coraz śmielej do głosu zaczynają dochodzić nasze panie. Wypada więc mocno zacisnąć kciuki za Czesława Langa, aby powiodły się jego plany i Tour de Pologne Women z roku na rok zyskiwał na wartości, bo Polska zasługuje na drugi wyścig z najwyższej półki, a nasze panie na docenienie ich sukcesów. Warto także pokazać, że kibice nad Wisłą również cenią zwycięstwa odnoszone choćby przez Kasię Niewiadomą i przez dwa dni z zapartym tchem śledzić rywalizację na Podhalu w czasie 1. edycji wyścigu.


Tour de Pologne

Wygraj ze swoimi słabościami! Już po raz siódmy Czesław Lang oprócz wyścigu dla zawodowców przygotowuje także coś dla prawdziwych pasjonatów kolarstwa, którzy tradycyjnie będą mogli poczuć smak najtrudniejszego etapu Tour de Pologne 2016. Jeżeli nie boisz się wyzwań, lubisz rywalizację to właśnie Ciebie nie może zabraknąć w Bukowinie 17 lipca. Będą gwiazdy, tłumy kibiców, ale przede wszystkim będzie Ząb i Ściana Bukovina, gdzie pękali najwięksi!

O

rganizując Tour de Pologne Amatorów, Czesław Lang umożliwia fanom dwóch kółek stawić czoła trasie, na której kilka godzin później o wygraną rywalizację będą zawodowcy. Chociaż pętla liczy sobie „tylko” 38.8 km, to łatwo nie będzie. Na Podhale można wprawdzie przyjechać w dowolnym czasie i mierzyć się ze Ścianą Bukovina samotnie, prawdziwe emocje zapewni jednak przejechanie trasy w dniu wyścigu – w peletonie, na zamkniętej trasie. Start honorowy nastąpi spod imponującego kompleksu BUKOVINA Resort, a po prawie ośmiokilometrowym zjeździe, w Poroninie sędzia w samochodzie pilotującym machnie chorągiewką, dając sygnał, że można ścigać się na poważnie. Na poważnie przez duże „P”, bo przed kolumną wyłoni się pięciokilometrowy podjazd

pod Ząb. Będzie to sprawdzian dyspozycji przed hardcorowym wyzwaniem na Gliczarowie. Ze szczytu w Zębie zawodnicy ruszą bardzo szybko w dół, składając się na wąskich zakrętach, co rusz sprawdzając wytrzymałość swoich hamulców. Gdy już zjadą wyrośnie przed nimi Ściana Bukovina, która ma 6 kilometrów, z maksymalnym nachyleniem 24%. Miejsce szczególne, epokowe dla kolarstwa i kibiców. To tutaj większość jedzie zakosami, a samochody towarzyszące kolumnie wyścigu palą sprzęgła. Kibice natomiast mogą z bliska obejrzeć swoich ulubieńców jadących w zwolnionym tempie, bo niejednokrotnie przeciętny Kowalski drogę na zwykłe zakupy pokonuje z wyższą przeciętną. Właśnie na Gliczarowie w wyścigu amatorów powinna nastąpić ostateczna selekcja – sprawdzenie charakterów, siły woli.

Wtedy nie można kapitulować, trzeba walczyć! Nie staraj się za wszelką cenę trzymać koło – kręć własnym tempem. Skoncentruj się na sobie, ponieważ jesteś już bardzo blisko celu! Każdy, kto dotrze na metę – a wcześniej czeka lekki pojazd do Bukowiny– poczuje się jak zwycięzca. Na Twojej szyi zawiśnie pamiątkowy medal wręczony przez urokliwą hostessę, a po zejściu ze swojego roweru będziesz już wiedział, co czują zawodowcy, gdy kończą swoją rywalizację. W ubiegłym roku na starcie Tour de Pologne amatorów pojawiło się 1700 uczestników, natomiast 7. edycja ma być kolejną rekordową – z frekwencją wynoszącą 2000 osób, dlatego nie może Ciebie tam zabraknąć – dzień 17 lipca będzie prawdziwym świętem miłośników kolarstwa. 6/2016

53


w y ś c i g

Nutella Mini Tour de Pologne dla m łodzież y Jeżeli marzysz, aby Twoje dziecko w przyszłości osiągało takie sukcesy, jak Michał Kwiatkowski to powinieneś ze szczególną uwagą przeczytać ten artykuł. Warto pamiętać, że przed wieloma laty to właśnie na trasie Nutella Mini Tour de Pologne pierwsze kroki stawiał Michał Kwiatkowski. Nie ma, więc na co czekać, daj szansę swojemu dziecku na start w profesjonalnie zorganizowanym wyścigu.

J

uż tradycyjnie Tour de Polgone towarzyszy szereg imprez towarzyszących. Jedną z nich będzie Nutella Mini Tour de Pologne, która zostanie zorganizowana już po raz dziewiąty. W tym roku młodzi adepci sztuki kolarskiej będą mogli zmierzyć się ze sobą w Warszawie, Katowicach, Nowym Sączu, Rzeszowie, Zakopanem i Krakowie. Poszczególne imprezy zostaną rozegrane w dniach 1218 lipca i jak co roku towarzyszyła im będzie wyjątkowa oprawa. Warto pamiętać, Nutella 2016 prasa 215x137_w2.pdf 1 13/04/16 że dzieci w wyścigu mogą wziąć udział

54

6/2016

całkowicie za darmo. Zapisy rozpoczęły się 13 kwietnia i potrwają do 8 lipca. Nie ma limitu uczestników, zatem do samego końca można się dopisywać. W zawodach mogą startować dzieci w dwóch kategoriach wiekowych 8-10 oraz 11-12 lat. Zawodnicy w wieku 13-14 lat z licencjami kolarskimi mogą wziąć udział w organizowanym specjalnie dla nich Pucharze Młodzików. Każdy zawodnik startujący w wyścigu Nutella Mini Tour de Pologne otrzymuje bezpłatny 16:52 pakiet startowy, składający się z bidonu,

czapeczki oraz profesjonalnej koszulki kolarskiej. Dodatkowo każdy zawodnik otrzymuje numer startowy. Pakiety startowe Nutella Mini Tour de Pologne są wyjątkowe i przeznaczone tylko dla zawodników wyścigu - nie można ich kupić. Nutella Mini Tour de Pologne to jedne z największych kolarskich zawodów dla dzieci w całej Europie. W dotychczasowych ośmiu edycjach wystartowało w sumie ponad 10 tysięcy dzieci.


Tour aaa aaa de Pologne aaa

6/2016

55


d i e t a

Sportowa dieta w kawowym wydaniu 7 dni na rowerze, niemal 1200 km trasy wiodącej przez pół Polski i rywalizacja światowej klasy zawodników - 12 lipca rusza 73. Tour de Pologne. Legendarny wyścig to czas wytężonego wysiłku dla biorących w nim udział kolarzy. Sprawdzamy co, poza odpowiednią dietą i wsparciem fizjoterapeutów, dodaje im energii.

J

eszcze kilkanaście lat temu kawa nie cieszyła się zbyt dobrą opinią. Kojarzona z niezdrowymi używkami, wpisana była nawet na listę środków zakazanych Światowej Komisji Antydopingowej. Na szczęście dla jej wielbicieli, liczne badania naukowe obaliły nieprawdziwe mity i dziś coraz częściej mówi się o kawie oraz zawartej w niej kofeinie w pozytywnym kontekście. Co więcej, Australijski Instytut Sportu, tworząc spis suplementów dla osób wyczynowo uprawiających sport, uwzględnił pobudzający związek w grupie odżywek A, polecanych ze względu na wykazywane działanie wspomagające, obok m.in. produktów 56

6/2016

mineralno-witaminowych, wapnia, żelaza czy kreatyny. Jak się okazuje, ten dobroczynny wpływ kofeiny docenili również kolarze, którzy na trasach najważniejszych wyścigów mierzą się z ogromnym, wielodniowym wysiłkiem.

Kofeinowe wzmocnienie

W jaki sposób kofeina wspomaga samopoczucie osób uprawiających wyczynowy sport? Przede wszystkim niweluje zmęczenie, poprawia koncentrację i motywuje do większego wysiłku. Pozytywnego działania kofeiny doszukali się badacze ame-

rykańskiego University of Georgia. Wyniki przeprowadzonych przez nich testów dowodzą, że odczuwalność zespołu opóźnionego bólu mięśniowego, czyli popularnych „zakwasów”, jest aż o 46% niższa w przypadku osób, którym przed wysiłkiem podano dawkę kofeiny odpowiadającą ilości związku zawartego w dwóch filiżankach espresso. Jej pozytywne działanie tłumaczone jest blokowaniem adenozyny, która odpowiada za aktywację receptorów bólu w wyniku mikrouszkodzeń mięśni. – Wiele instytucji zdrowotnych uważa kofeinę za bezpieczny związek, szczególnie jeśli przyjmowana jest ona w umiarkowa-


kawa

nych ilościach - 80-350 mg na dzień. Taka dawka jest zbliżona do dziennej normy spożycia większości populacji – tłumaczy dr Ortwin Schaffer, lekarz drużyny kolarskiej Trek-Segafredo. – Powszechnie wiadomo, że kofeina polepsza samopoczucie, zwiększa czujność oraz wydolność umysłową. W przypadku sportu wyczynowego, przyjęcie odpowiedniej dawki związku na godzinę przed rozpoczęciem wyścigu może przyczynić się do polepszenia rezultatów zawodnika – dodaje lekarz. Przyjęcie kofeiny powoduje rozszerzenie naczyń krwionośnych oraz zwiększenie stężenia adrenaliny. Podwyższa się dzięki temu odporność organizmu, co ma znaczenie szczególnie podczas aktywności wytrzymałościowych takich, jak maraton czy wyścig kolarski. Co równie ważne, spożycie kawy, zawierającej oddziałującą na układ nerwowy kofeinę, poprawi koncentrację i refleks. W efekcie – znacząco wpłynie na motywację do dalszego wysiłku. Warto pamiętać jednak, że kluczowe dla uzyskania wymiernych efektów jest odpowiednie dawkowanie stymulującego składnika i forma, w której ją przyjmujemy.

Filiżanka przed treningiem

Szacunkowe dane podają, że kofeinę zawiera około 60 produktów roślinnych. Największym stężeniem związku wyróżnia się kawa, herbata, kakao i guarana. Choć substancję często można znaleźć w składzie polecanych osobom aktywnym gotowych

Kawa dla sportowca Jaka metoda parzenia i przygotowania kawy będzie najlepiej wpływać na kondycję osób aktywnych? O tym, jak przygotować kawowe wsparcie odpowiednie dla sportowca odpowiada Christian Tirro, barista Segafredo Zanetti poland. Powszechnie twierdzi się, że espresso z ekspresu ciśnieniowego, czyli kawa przyrządzana z 7,5 gram mieszanki w 25 sekund, to tzw. „pobudzenie w pigułce”. Jednak ze względu na to, że zawartość kofeiny zależy od długości ekstrakcji, istnieją metody pozwalające uzyskać jej większe stężenie. Aby otrzymać maksymalnie stymulujący napój, warto wykorzystać ekspres przelewowy – w średniej filiżance zaparzonej w ten sposób kawy jest aż 115 mg kofeiny, o 35 mg więcej niż w przyrządzanej za pomocą urządzenia ciśnieniowego. Wygodną alternatywą będzie również tradycyjna włoska kafetiera. Ze względu na fakt, że dodatki mleczne ograniczają wchłanianie i działanie kofeiny, przed treningiem warto spożywać kawę przygotowaną właśnie w ten sposób. Ciekawą, polecaną osobom aktywnym propozycją jest również Hongkong Espresso. Ten pochodzący z Azji napój to połączenie 25 ml espresso i 70 ml zielonej lub czarnej herbaty. Dzięki zestawieniu kofeiny obecnej w kawie i teiny zawartej w naparze herbacianym, orientalny specyfik skutecznie pobudza do wysiłku.

suplementów diety, jej ilość bywa znikoma. Dlatego, z uwagi na łatwość przygotowania i dobrą przyswajalność, osobom aktywnym fizycznie poleca się przyjmowanie kofeiny w formie napojów kawowych. Związek ten dostarczany do organizmu w postaci kawy, rozkładany jest niezwykle szybko, bo już 15-20 minut od momentu spożycia. Jego działanie utrzymuje się od 1 do 4 godzin – w zależności od indywidualnego tempa metabolizmu. Dla sportowców kluczową kwestią w prawidłowym funkcjonowaniu gospodarki energetycznej organizmu jest szybkie odbudowanie między treningami rezerw glikogenu. Badania pokazują, że połączenie kofeiny i węglowodanów przyjętych po intensywnych ćwiczeniach przyśpiesza odbudowę zasobów tego związku. Duże znaczenie dla przyswajalności naturalnego stymulanta z kawy jest również dobór odpowiedniej mieszanki i sposobu parzenia. - Najwyższym poziomem kofeiny – 1,7-4%, cechuje się Robusta, czyli odmiana nieco mocniejsza w smaku – podpowiada Joanna Sobyra, ekspert Segafredo Zanetti Poland, sponsora drużyny kolarskiej Trek-Segafredo. – Dla wielu niespodzianką jest również, że najbardziej esencjonalna w smaku forma napoju, czyli espresso nie wyróżnia się najwyższą zawartością pobudzających związków. Ich ilość zależy od czasu ekstrakcji, który w przypadku espresso wynosi tylko 25 sekund – dodaje ekspert. 6/2016

57


s o i g n e u r

Tekst i zdjęcia: Tomasz Piechal

„GAZELA BIZNESU” Dariusz Kapidura to postać znana i lubiana w światowym kolarstwie. Jest jednym z najdłużej pracujących polskich słanierów w elicie tego sportu. Tour de France przejechał już 7 razy. Zaczął od wysokiego „c”, bo od razu od Pro Touru i większość swojej pracy zawodowej spędził w najlepszych ekipach świata. W Polsce jest mało znany, ale to pewnie przez wrodzoną skromność. Przedstawiamy Wam tę barwną postać peletonu, która w swojej pracy wciąż przeżywa niezwykle zabawne chwile. 58

6/2016


Dariusz

KapiDura

ne w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Organizacja ekipy była na wysokim poziomie, dla mnie to był kosmos. W porównaniu do polskiego chaosu, stanąłem nagle w niemieckim porządku. W Polsce jedna osoba, może dwie, często ogarniała całą ekipę, a tu nagle przyjechał autobus z kolarzami, dwie ciężarówki, trzech mechaników, pięciu masażystów… Szok! Pierwsze wyścigi jednak przeszły bez większych problemów, ale zdarzały się zabawne sytuacje. Przyszedł raz do mnie dyrektor sportowy i zapytał o radia. Po niemiecku radio to funk, a kto mógł wiedzieć, że funk to radio, skoro we wszystkich innych językach radio to radio (śmiech). Nie mogliśmy się dogadać. On patrzył na mnie, ja na niego, w końcu machnął ręką i poszedł. To zrozumiałem. Innym razem, jakoś pomiędzy Ardenami, a Giro, menedżer wysłał mnie z rowerem. Miałem się spotkać z jakimś facetem, dogadać się z nim i mu go dać. Nie umiałem wtedy ani jednego słowa po niemiecku. Jednak udało mi się znaleźć tego człowieka jakimś cudem, jakoś się z nim dogadać (musiało to wyglądać komicznie) i przekazać rower. Napociłem się, namachałem rękami, ale poszło.

TouTes les direcTions miasTo we Francji?

Geneza

Zaczynałem od razu z wysokiego pułapu. Zadzwonił do mnie Sławek Błaszczyk, to był 2005 rok, powiedział, że jest szansa pracy z Gerolsteiner. Miałem pojechać z tą ekipą taki sprawdzający program. Najpierw ardeńskie klasyki, a potem od

razu Giro d’Italia, czyli wysokie „c” na dzień dobry. Dla mnie jako kolarza do tej pory było to wielkie marzenie. Był stres, czy podołam. W grupie byli tacy kolarze jak Uwe Peschel, Udo Bölts, potem Davide Rebellin i Levi Leipheimer. Było ciężko, problemy językowe i organizacyj-

Takich śmiesznych sytuacji było wiele. Przez pierwsze dwa lata nie wiedziałem, że mamy nawigację w samochodzie i jeździłem tylko na mapach (śmiech). Dzięki temu jadąc gdziekolwiek nie potrzebuję praktycznie nawigacji. Ale najśmieszniejsza sytuacja miała miejsce podczas mojego pierwszego Tour de France, w pierwszym roku mojej pracy. Doceniono mnie, bo sprawdziłem się w Giro d’Italia i wysłano mnie na Wielką Pętlę. Nie miałem do tej pory nawigacji, więc jak ją włączyłem i pokazał mi się napis Toutes les directions, to myślałem, że to miasto we Francji. Ale cały czas mi się to pokazywało i nie wiedziałem o co chodzi. Dopiero Włosi, którzy też nie mówili w innych językach poza swoim, rozszyfrowali to porównując do włoskiego, że to znaczy „wszystkie kierunki”, a nie żadne miasto. Generalnie jest wesoło, bo… - co chciałem powiedzieć - takich zabawnych sytuacji było bardzo dużo i żeby je wszystkie przypomnieć i opowiedzieć, to trzeba by się zastanawiać z tydzień (śmiech). 6/2016

59


s o i g n e u r

Sławek BłaSzczyk

Ze Sławkiem znam się od dziecka, jesteśmy przyjaciółmi. To jemu zawdzięczam pierwszą styczność z... wtedy – Pro Tourem. Na pierwsze wyścigi jeździliśmy razem, pomagał mi bardzo szczególnie w sprawach językowych. Bo ja wtedy działałem na podstawie słów-kluczy. Jak usłyszałem to słowo, to znaczyło, że albo to coś chcieli mieć, albo już to mieli i trzeba było to coś gdzieś odnieść. Sławek pokazał mi cały system jak funkcjonuje profesjonalna ekipa. Już po Giro nie potrzebowałem praktycznie znajomości języka. Jeśli wiesz jak działa system w ekipie, to wiesz co masz robić. To są schematy, które się powtarzają. Poznaliśmy się jako zawodnicy. To było w1989 roku w Agromelu. Mieszkaliśmy obok siebie i razem zaczynaliśmy swoje kolarstwo. Oczywiście ja byłem dużo lepszym zawodnikiem od Sławka (śmiech), on za to był świetnym organizatorem. Choć ściganie wychodziło mu gorzej, to wkładał w to całe serce. Nie udawało mu się, więc przeszedł na drugą stronę: Mróz, CCC, a potem wyjechał do Niemiec i zrobił karierę.

Moje ściganie

Do kolarstwa trafiłem przez Leszka Szyszkowskiego. Robił nabór kiedyś w Agromelu i poszedłem tam, choć wolałem biegać i kopać piłkę. Pamiętam, że wtedy Andrzej Mierzejewski przeszedł na zawodowstwo i klub dostał dużo sprzętu. A to był czas gry w kapsle, na których rządzili przecież kolarze. Każdy zawodnik otrzymywał wtedy rower i to mnie skusiło. Rzuciłem bieganie, piłkę nożną i wsiadłem na rower. Byłem z niego dumny. Nie rozstawałem się z nim nawet na chwilę. Jeździłem na nim wszędzie: do sklepu, do szkoły, na przejażdżkę, dosłownie wszędzie. Nie byłem jednak urodzonym talentem. Do wszystkiego musiałem dojść naprawdę ciężką pracą. Przyszło w końcu pierwsze zwycięstwo. To był wyścig w Grudziądzu, ostatni etap, ale nazwy nie pamiętam. Jechałem w ucieczce, podniosłem tyłem w odpowiednim momencie i wygrałem. Rok później było już dużo lepiej. Nie miałem wielkich sukcesów wyścigowych, a za największy uważam to, że w kolarstwie przeszedłem u Szyszkowskiego szkołę życia. Tam trzeba było adapto60

6/2016

wać się do panujących warunków, albo spadać. Jak jest ciężko, to trzeba iść przed siebie, nie poddawać się.

Nie zawsze jest tyle czasu do rozmowy, ale nie ukrywam, że dużo rozmawiamy razem z małżonką.

gazela BizneSu

Trzeba coś robić poza kolarstwem, bo ono nie będzie trwało wiecznie. Mam świetną rodzinę, wspaniałą żonę i dwie córki. Chcę żeby moje panie czuły się przy mnie bezpiecznie, dlatego poświęcam im tyle czasu, ile potrzeba. Praca może się skończyć w każdej chwili, znikną wtedy też koledzy, a rodzina to jest rodzina i pozostanie z Tobą na dobre i złe, więc trzeba o nią dbać.

Ta nauka przydała mi się w życiu prywatnym. Teraz z żoną prowadzimy w Chełmży biznes, który cały czas rozwijamy. Najpierw to było coś malutkiego, szło bardzo ciężko, ale nie poddawaliśmy się. Teraz to już się dużo lepiej kręci. Wytrwałość popłaca. Miałem też przygodę ze spadkiem, który dostała żona po ciotce z Niemiec. Byłem wtedy na Vuelta a Espana (2015 z Giant Alpecin - przyp. red.). Oj, to była świetna Vuelta, genialni ludzi i kupa śmiechu. Zadzwoniła do mnie żona i opowiedziała całą sytuację. Zwierzyłem się kolegom zanim poznałem wszystkie szczegóły, a jak wiadomo szydercy w kolarstwie nie zapomną żadnej wpadki. Wiadomość o spadku pobudziła moją wyobraźnię o nie wiadomo jakiej kasie. Powiedziałem chłopakom, że teraz to ja pierdzielę te wszystkie roboty, bo dostałem spadek z Niemiec. Koledzy oczywiście z lekką ironią pogratulowali, że teraz to ja będę biznesmen, dofinansuję sklep. Ba! Sklep, to będzie centrum handlowe. Już prawie założyliśmy drużynę kolarską podczas kolacji. Taki biznes, że dostanę nagrodę „Gazela Biznesu” (Ranking Gazele Biznesu – to ranking najdynamiczniej rozwijających się małych i średnich firm – przyp. red.). Oczywiście życie szybko to zweryfikowało i okazało się, że ten cały spadek to było parę groszy dosłownie. Aż szkoda gadać. Łącznie wyszło jakieś dwa tysiące złotych, a żona musiała się jeszcze z bratem podzielić. Tak padła moja gazela biznesu (śmiech). Chłopaki na wyścigu mieli niezły ubaw. Wiadomo, po takiej akcji, jak powiesz wszystko idiotom, to łatwo ci nie odpuszczą. A kurde miałem dostać „Gazelę” od Prezydenta za najlepiej rozwijający się biznes roku… (śmiech).

Rodzina i BizneS

Coś trzeba robić poza kolarstwem, więc prowadzimy wspólnie ten sklep z odzieżą. Trochę teraz powiększyliśmy lokal. Jest więcej opłat, ale też więcej klientów się przewija. To nasze takie trzecie dziecko, bo nasze córki dorosły i nie ma co robić w domu, więc teraz tym się zajmujemy. Rozmawiam z żoną przez telefon w ciągu dnia 2, 3, a nawet 4 godziny dziennie i ¾ czasu zajmują nam rozmowy o biznesie.

Kiedyś można było zabierać rodzinę na wyścigi – tak rodzinnie było choćby w Gerolsteiner. Obsługa grupy była oczkiem w głowie menedżera i mogliśmy sobie pozwolić na wiele. Oni za wszystko płacili, pomagali nawet w logistyce jak chciałeś zabrać ze sobą rodzinę. Teraz to się skupia jedynie na Tour de Pologne, gdzie rodzina ma blisko i może przyjechać.

Top level

Od 11 lat pracuję w najlepszych grupach kolarskich protourowych, czy worldtourowych, innych czasami, ale cały czas to jest top level, najwyższy poziom. To chyba też coś znaczy, ale nic nie jest pewne na zawsze. Kolarstwo się zmienia, ludzie w grupach się zmieniają, wprowadzają nowe standardy, nowe zasady, nowe priorytety. Powiem więcej - to, że jesteś doświadczony i pracujesz długo, może działać na minus. Nowi ludzie w grupach mają swoje wizje i wiedzą, że stary pracownik ma swoje przyzwyczajenia, że nie zawsze chce się podporządkować nowym zasadom, bo uważa, że to co już przeszedł i się nie sprawdziło, nie sprawdzi się ponownie. Nie każdemu się podoba, kiedy on wprowadza swoją wizję i uważa, że odkrył Amerykę, a ty go sprowadzasz na ziemię mówiąc: „Stary, to już było i się nie sprawdziło”. A ja wiem co mówię, bo przeszedłem już wiele. Rozpocząłem swoją przygodę w 2005 roku w Gerolsteiner, potem był Milram, który po rozpadzie Gerolsteiner przejął praktycznie całe zaplecze grupy wraz z większością obsługi. Potem krótka przygoda z australijskim teamem Pegasus, w którym miał być także Jacek Morajko. Był na zgrupowaniu, nawet dostał już rower, ale w efekcie grupa nie powstała. Wszystko stało się kilka dni przed Świętami, taki prezencik nam


Dariusz

KapiDura

zrobili. A szkoda, bo i kontrakt był fajny, i wizja ekipy elegancka. Szkoda… Potem miałem przygodę z Piotrkiem Wadeckim, ale to był tylko jeden wyścig z CCC. Następnie trafiłem w struktury obecnej ekipy. Powstała ekipa Skil-Shimano. Zacząłem tam pracę w kwietniu 2011. Zespół przemianował się następnie na: Project 1t4i, Argos-Shimano, Giant-Shimano i teraz jest to Giant-Alpecin.

Na pudle TdF

Jeśli chodzi o Tour de France to jestem na pewno na pudle wśród słanierów. Przejechałem ten wyścig już siedem razy i jeśli ktoś w tym byłby ode mnie lepszy, to jest nim Rysiek Kiełpikowski i może… „Błachu”. On z Gerolsteiner jeździł co roku, ale potem miał przerwę. W Katiuszy już pracował w biurze, więc nie jeździł. Także w najgorszym przypadku mam brąz w tej kwestii, ale myślę, że jednak jest to srebro. Ciekawe co na to Sławek powie (śmiech)… Na początku było to wyróżnienie dla mnie, mobilizacja, coś wielkiego. Teraz patrzę na to jak na każdy inny wyścig, podczas którego trzeba przecież pracować i wykonywać swoje obowiązki. Wiadomo, są sukcesy to się cieszymy, jest fajnie, ale jest i dekoracja, kontrola antydopingowa i dojazd do hotelu, a we Francji restauracje są czynne tylko do 22:00, więc jak nie wrócisz to nie jesz kolacji (śmiech).

No i siedzisz na tej kontroli, patrzysz nerwowo na zegarek, a ten się nie może wysikać, a też by już coś zjadł, hahahahaha. Tak bywa niestety. Ale dobrze być na Tour de France, szczególnie pierwsze razy są ekscytujące, bo kiedy twoja ekipa wygrywa, przychodzą sukcesy, jest radość, media, telewizja, jesteś dumny, że tworzysz część tego zespołu. Ale po siedmiu razach patrzysz na to jak na pracę, a to wszystko zamienia się w problemy: zwycięstwo = kontrola i późny powrót do hotelu, zwycięstwo = tłum dziennikarzy i kibiców, z którymi trzeba sobie radzić, chronić kolarzy. Czasem to nie można z parkingu hotelowego wyjechać bo każdy chce mieć wywiad, zdjęcie czy autograf Johna Degenkolba, czy wcześniej Marcela Kittela lub innych.

Jak Obelix

Najbardziej lubiłem Bayern-Rundfahrt. To był ekstra wyścig, najlepszy wyścig dla obsługi pod względem czasu pracy, organizacji i wszystkiego dookoła. Dla mnie nie było nic lepszego! Starty były o 10:00, meta o 15:00, o 16:00 zaczynaliśmy masować i o 18:00 byłeś wolny. To lubię. Do tego fajne małe hoteliki, rodzinna atmosfera. Jedzenie nie było narzucane odgórnie, można było zamawiać co się chce.

I w zeszłym roku byliśmy tam z Degenkolbem, który był na fali i wszyscy go podziwiali. Przy kolacji skakano przy nas, dogadzano i zaproponowano nam ich specjalność – golonkę. Do wyboru była mniejsza i większa. Zamówiliśmy mniejsze sztuki, choć nie wiedzieliśmy o nich nic. Kolarze domówili jeszcze coś na pierwsze dania, plus makaron – wiadomo, że oni sporo jedzą. No i nagle wjeżdża kelner z golonką…! Nie mogłem uwierzyć, że zamówiłem małą, bo to było chyba pół świniaka (śmiech). Kiedy postawili ją przede mną, to poczułem się jak Obelix! To było ponad kilogram mięsa, a golonka chyba z dinozaura. To był wybitny wyścig, wspólne grille z innymi ekipami, wspaniała atmosfera, kolarzom to było aż głupio się przewrócić. Ale było ściganie, ucieczki, akcje, jednak na metę zawsze przychodził peleton i robił widowisko.

NaJbardzieJ pOlski Team

Do zeszłego roku Giant-Alpecin był najbardziej polską ekipą, jeśli chodzi o skład obsługi. To się jeszcze zmieniało podczas Tour de Pologne, gdzie praktycznie sami Polacy obsługiwali zespół. Wszystko stało się przeze mnie. Kiedy ekipa weszła do elity zwrócono się do mnie abym skompletował skład osób do pracy. Najpierw 6/2016

61


s o i g n e u r

przyszedł do nas Michał Szyszkowski, potem Krzysiek Dąbrowski i na koniec Łukasz Dudała. I tak w ekipie znalazło się czterech Polaków. To był najfajniejszy czas mojej pracy. Nawet kilka filmików powstało, z których nie jestem dumny do końca (śmiech). Raz Łukasz mnie podpuścił, zacząłem się wygłupiać, a okazało się, że kamera włącza się na ruch. Zrobiłem swoją „popisową” (śmiech) minę i na drugi dzień okazało się, że magicy filmowcy z ekipy zmontowali to i poszło w oficjalnym filmie z etapu. Kiedy zaczął on zdobywać coraz większą rzeszę fanów na całym świecie, trochę mi było wstyd. Okazało się, że po kilku godzinach miało to bardzo dużo odsłon, pojawiły się komentarze. Były niezłe jaja. Szczególnie, że to nie był mój pierwszy wyskok. To już jest prawdziwy sitcom (śmiech). W Milramie i Gerolsteiner powstawały już takie produkcje, ale tym razem poszło w dużych mediach…

chciała, abym wrócił do domu na stałe. Wiem, bo dzwonimy do się po 20 razy dziennie. Były zgrzyty, kłótnie non stop, było czasami ostro. Raz była awantura jak na „stopa" zabrałem dziewczynę z Holandii. Oj, wtedy to była awantura straszna, ale się wybroniłem. Mi tylko chodziło o to, żeby pójść po kosztach i żeby ona pokryła część paliwa – mieszkaliśmy wtedy w Holandii i szukałem osób w portalu z takimi ogłoszeniami. Odezwała się dziewczyna, która jechała do Poznania. Wymieniliśmy się sms-ami. Nic się oczywiście nie wydarzyło po drodze, ale moja piękna żona jest czujna i w tym zakresie nie ma miejsca na niejasności (śmiech), a tym bardziej potknięcia (śmiech).

Poza domem

Rzucić to wszystko?

Rocznie spędzam 200 dni poza domem. Nie ukrywam, że coraz ciężej znoszę rozłąkę z rodziną. Kiedy wracam do domu to chcę odpocząć i spędzić czas z najbliższymi. Nie wiem czy wypalam się, czy nie, ale czasem mam już takie momenty, że człowiek ma ochotę to wszystko rzucić. Bywa, że nie ma mnie w domu po 6-7 tygodni. Żona też ma dosyć, wiem, że by 62

6/2016

Jednak jesteśmy już 16 lat małżeństwem i jesteśmy szczęśliwi. Mamy dwie wspaniałe córki, które grają w piłkę nożną w Legii Chełmża. Mam wielkie wsparcie u moich pań i jestem z nich dumny.

W zeszłym roku przeszedłem spory kryzys mentalny. Myślałem, że rzucę to wszystko. Miałem już dość, za duża presja zewsząd dookoła. Trwała Vuelta, jeden z ostatnich, najdłuższych i najtrudniejszych wyścigów. Gdyby nie Łukasz i Krzysiek, to chyba bym nie wytrzymał. Vuelta trwa trzy tygodnie, w drugim tygodniu każdy jest już jak zombie, odlicza

już nawet nie dni, tylko sekundy do końca. To się odbija na wszystkich, szczególnie jeśli zbiór ludzi, którzy ci nie pasują jest zbyt duży. Do tego od rana wszystko to samo, dokładna kopia poprzedniego dnia - to samo śniadanie, te same twarze i jeszcze jak jakiś baran ci od rana truje, to masz chęć wyjść z siebie. Skończyło się nawet na rozmowie z menedżerem, bo nie wytrzymałem. Do tego jeszcze ten spadek, hahahahaha!!! Ale tak na poważnie, to szefostwo zrozumiało mnie i zaczęli szukać wyjścia. Dostałem po tym miesiąc wolnego, kazano mi odpocząć i przemyśleć sprawę. Chcieli żebym został, bo kontrakt mam jeszcze ważny na ten rok. No to zostałem. Niby praca taka sama, ale jest jakoś spokojniej. Szkoda tylko, że chłopcy odeszli. Nie ma Łukasza, Krzysiek jest z doskoku, Michał w innej ekipie. Czy oni też nie wytrzymali presji i byli zmęczeni? Czy to oznacza, że ja tak mocno kocham ten sport? Myślę, że zostałem, żeby po nich posprzątać (śmiech). W końcu to ja ich tu ściągnąłem. No dobra, kończymy panie tę rozmowę, bo muszę coś ugotować dobrego małżonce i dzieciom. Tak, tak - jestem także świetnym kucharzem… Mam wiele zalet, nie da się ukryć ;-)


aaa aaa aaa

ZAPRASZAMY NA JAZDĘ PRÓBNĄ

WWW.SSANGYONG.PL 6/2016

63


m i s T r z o s T w a

s w i a T a

Limit pecha

został wyczerpany!

Mistrzostwa Świata UCI XCO zostały w tym roku zorganizowane po sąsiedzku bo w Novym Mescie na Morave w Czechach. Największe emocje wzbudzał sobotni wyścig elity kobiet z naszą liderką Mają Włoszczowską z Kross Racing Team na czele. Tekst: Anna Makuszewska | Zdjęcia: Piotr Staroń / staronphoto.com

M

imo, iż Maja przed wyścigiem zapowiedziała, że tegoroczne mistrzostwa nie są jej celem, bo przygotowania skoncentrowane są na Igrzyska w Rio to wiemy że ona nigdy nie odpuszcza. W dniu wyścigów żar lejący się z nieba nie ułatwiał pokonywania pokrętnej trasy ze stromymi podjazdami i ambitnymi rock gardenami oraz dublami do skakania. Maja Włoszczowska startująca z numerem 6 szybko wywalczyła sobie miejsce w czołówce. Od trzeciego okrążenia utrzymywała się na drugiej pozycji, liderką do końca została zaś Dunka Annike Langvad. Kiedy Polka zbliżała się już do końca ostatniego okrążenia nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji. W wyniku dobicia koła na rock gardenie uszkodzeniu uległo tylne koło. Maja nie poddała się jednak bez walki, po trudnym biegu z rowerem do boksu technicznego koło zostało zmienione. W tym czasie jednak naszą zawodniczkę zdążyła wyprzedzić zdobywczyni srebra Amerykanka Lea Davison oraz Kanadyjka Emilly Batty. Na ostatnich kilkuset metrach do mety odbyła się prawdziwa walka, jadąca koło w koło Kanadyjka i Polka wjechały na metę równocześnie.

64

6/2016

Okazało się, że Emily wyprzedziła Maję o zaledwie cztery setne sekundy. Druga Polka Katarzyna Solus-Miśkowicz zajęła wysokie, bo 18 miejsce. Wśród elity mężczyzn tytuł obronił Szwajcar Nino Shurter, srebro zdobył Czech Jaroslav Kulhavy, a brąz i Francuz Julian Absalon. Jedynym startującym Polakiem był Bartek Wawak, zajął 52 miejsce.


aaa aaa aaa

6/2016

65


o l i m p i j s k i e

Na zdjęciu: Katarzyna Niewiadoma, Małgorzata Jasińska, Anna Plichta

i g r z y s k a

#RoadTo

Tekst: Tomasz Piechal Zdjęcia: Dariusz Krzywański Tomasz Piechal

Ekscytujące, dramatyczne, pełne niespodzianek i nieoczekiwanych zwrotów akcji – tak miejmy nadzieję będą opisywane Igrzyska XXXI Olimpiady Rio 2016 w wykonaniu naszych kolarzy, ale tym razem chodzi nam o to, jak walczyli o miejsca w składzie. Polska Reprezentacja Olimpijska w kolarstwie została ogłoszona.

M

ożna powiedzieć, że wszystko jest już jasne, skład został zaprezentowany, a PKOl go pozytywnie zaopiniuje 14 lipca. Jednak czy wszystko jest tak do końca jasne? Czy możemy spodziewać się niespodziewanego podczas już samych igrzysk? My nie bylibyśmy do końca tacy pewni, że nic już się nie wydarzy… W większości konkurencji wszystko było już prawie jasne od jakiegoś czasu, natomiast w tych torowych walka o "bilety"

66

6/2016

do Rio trwała aż do 3 lipca, kiedy to na pruszkowskim welodromie została rozegrana Grand Prix Polski. Dodajmy, że impreza świetnie obsadzona znakomitymi nazwiskami z całego świata. Polacy jednak rozegrali tu swoją GP, która decydowała, o „być albo nie być”. Szkoda tylko, że kibiców nie „być”... Ostatniego dnia zawodów odbył się Zarząd PZKol, który zatwierdził rekomendowane przez trenerów poszczególne składy kadr. Z naszych informacji wy-

nika, że członkowie Zarządu przychylili się w każdym przypadku do propozycji szkoleniowców. Jeszcze tydzień wcześniej w Świdnicy odbyły się szosowe Mistrzostwa Polski, które także wyklarowały składy osobowe, zarówno kobiet, jak i mężczyzn. A działo się tam naprawdę wiele, o czym szeroko informujemy także w tym numerze Magazynu Rowerowego, w artykule poświęconym świdnickim wydarzeniom.


W kadrze kobiet niekwestionowaną liderką, i jak się mówi coraz głośniej - najpoważniejszą kandydatką do olimpijskiego sukcesu - jest Katarzyna Niewiadoma. Zdobyła cztery złote medale (jazda na czas elita i U-23, start wspólny elita i U-23) w pięknym stylu i pokazała, że to ona będzie „rozdawać karty” w olimpijskim wyścigu - przynajmniej jeśli chodzi o polską kadrę. Drugą pewną zawodniczką była zeszłoroczna mistrzyni Polski Małgorzata Jasińska, która zdobywając brązowy medal kolarskich MP udowodniła, że na nią także zawsze można liczyć. O trzecie miejsce w składzie olimpijskim miał rozegrać się prawdziwy bój. Najpoważniejszymi kandydatkami były: Eugenia Bujak i Anna Plichta - klubowe koleżanki. I to Plichta pokazała tego dnia, że tylko ona potrafi wytrzymać mocne tempo światowej czołówki i być przy Niewiadomej tak długo, ile będzie trzeba. Po raz kolejny udowodniła także, że jest wciąż na fali wznoszącej, więc jej srebro mistrzostw Polski powinno „smakować” jak złoto. Niestety są i przykre konsekwencje takiego obrotu spraw, bo najprawdopodobniej Ania będzie musiała w przyszłym sezonie szukać nowej ekipy i na dodatek „wyleciała” ze składu BTC City Ljubljana na Giro Rosa. No, ale takie ryzyko było raczej wkalkulowane. Gienia Bujak, która wycofała się z wyścigu, będzie rezerwową. Tuż przed mistrzostwa Polski, Międzynarodowa Unia Kolarska poin-

Kolarstwo szosowe skład kobiet na io Rio 2016 - katarzyna niewiadoma (Rabo‐Liv Women Cycling team) - wyścig ze startu wspólnego/jazda indywidualna na czas - Małgorzata Jasińska (ale Cipollini) wyścig ze startu wspólnego - anna Plichta (btC City Ljubljana) wyścig ze startu wspólnego/jazda indywidualna na czas rezerwa eugenia bujak (btC City Ljubljana)

Małgorzata Jasińska, za nią Katarzyna Pawłowska

formowała, że w wyniku realokacji miejsc, Polska otrzymała prawo do wystawiania drugiej zawodniczki w jeździe indywidualnej na czas. Obok Katarzyny Niewiadomej, tę próbę z samym sobą stoczy Anna Plichta. O składzie mężczyzn na szosowe wyścigi w Brazylii także w dużej mierze zdecydowała rywalizacja w krajowym czempionacie. Rafał Majka, Michał Kwiatkowski i Maciej Bodnar byli raczej pewniakami. Nie do końca jasne było czwarte miejsce w wyścigu wspólnym.

Świetnie w Świdnicy zaprezentował się Michał Gołaś, co poskutkowało powołaniem do kadry olimpijskiej. Był aktywny, widoczny i pokazał, że jest klasowym kolarzem, choć to akurat nikogo nie powinno dziwić. Rafał Majka i Michał Kwiatkowski to kolarze poza komentarzem. Pojechali świetne MP i nawet jeśli ktoś czepia się do „Kwiatka”, że nie ma medalu, to niech przypomni sobie, że przede wszystkim dzięki niemu były to mistrzostwa pełne emocji od samego początku. Majka zdobył tytuł mistrza Polski i niech teraz tylko uważa na siebie podczas Tour de France.

Najpoważniejszymi kandydatami byli Michał Gołaś i Paweł Poljański. Paweł wyścigu nie ukończył, ale jak się później okazało problem był poważniejszy niż kiepska dyspozycja dnia. Jak poinformował na jednym z portali społecznościowych, boryka się on z problemami zdrowotnymi. W jego organizmie zdiagnozowano wirusa, o którym nie miał pojęcia. „Od kilku miesięcy nie szło tak, jak powinno. Niestety, wiem tylko to, że od kilku tygodni męczę się z wirusem, o którym nie wiedziałem. Miało być Tour de France, Tour de Pologne, Olimpiada, a teraz do ścigania sam nie wiem kiedy wrócę. Mam nadzieję, że jak najszybciej!” - My też! 6/2016

67


i g r z y s k a

o l i m p i j s k i e

Kolarstwo szosowe - skład mężczyzn na IO RIO 2016 - michał kwiatkowski (Team sky) wyścig ze startu wspólnego/jazda indywidualna na czas - Rafał majka (Tinkoff) - wyścig ze startu wspólnego - maciej Bodnar (Tinkoff) wyścig ze startu wspólnego/jazda indywidualna na czas - michał Gołaś (Team sky) - wyścig ze startu wspólnego rezerwa: marcin Białobłocki (One Pro cycling) maciej Paterski (ccc sprandi Polkowice) Paweł Poljański (Tinkoff) łukasz Wiśniowski (Etixx - Quick step)

Anna Plichta, Katarzyna NIewiadoma

To samo tyczy się Maćka Bodnara, który wraca do wielkiego ścigania po poważnej kontuzji. Ale to twardziel jakich mało w peletonie, który wielokrotnie to pokazał. Na niego liczymy szczególnie podczas jazdy indywidualnej na czas, w której jest po prostu mistrzem! Grand Prix Polski zakończyła wewnętrzne zmagania torowców o przepustki do Rio. Jak zwykle bywa przy takich okazjach wiele było nerwów, radości i dramatów, trochę złości, łez… Życie…

Michał Gołaś na czele grupy na MP

68

6/2016

Ostatecznie potwierdzono składy, ale trzeba przyznać, że trenerzy mieli tu sporo problemów, z którymi musieli sobie poradzić. Do samego końca obserwowaliśmy dramat naszej królowej toru - Katarzyny Pawłowskiej, która miała wielkie problemy z uzyskaniem minimum torowego. Na szosie też jej ta sztuka się nie udała. W Pruszkowie o „swoje” biła się także Małgorzata Wojtyra, która osobiście wywalczyła kwalifikację dla Polski do omnium już podczas toro-

wych MŚ. Nie ma się więc co dziwić, że tej swoistej dogrywce towarzyszyły różne emocje. Jako trzecia, ale chyba z największym luzem, swoją dyspozycję i gotowość do ewentualnego startu w omnium w Rio, potwierdziła Daria Pikulik. Ta młoda i niezwykle utalentowana zawodniczka dała się we znaki podczas GP Polski w Pruszkowie samej Laurze Trott.


Kolarstwo torowe - skład MężCZyZn na io Rio 2016 - krzysztof Maksel (stal ocetix iglotex Grudziąd) sprint drużynowy/keirin - Rafał sarnecki (stal ocetix iglotex Grudziądz) sprint drużynowy/sprint indywidualny - damian Zieliński (Gk Piast szczecin) - sprint drużynowy/sprint indywidualny/keirin ReZeRWa kamil kuczyński (Gk Piast szczecin) Grzegorz drejgier (stal ocetix iglotex Grudziądz)

I tak mamy skład na wyścig drużynowy kobiet na dochodzenie na 4 km, mamy też obsadzone omnium, ale wygląda na to, że to nie koniec „kolarskich szachów”. Polski Związek Kolarski ogłaszając Pawłowską rezerwową, pewnie ma na myśli wysłanie jej do Rio, więc zapewne będzie jednak brana pod uwagę. Jednak te zawiłości przepisów UCI i MKOl postaramy się wyjaśnić w kolejnym numerze. Wśród torowców też nie brakowało dramaturgii. Od dawna wiadomo było,

że grupa, którą obserwuje trener osiąga bardzo zbliżone rezultaty. A kogoś trzeba było wybrać i wiadomo, że zawsze ktoś będzie urażony. W tej ekipie jedynym pewniakiem mógł się czuć Damian Zieliński, który jest bardzo pożądany zarówno w sprincie drużynowym, jak i w konkurencjach indywidualnych. I tak się stało. Został zgłoszony do startu we wszystkich możliwych trzech konkurencjach. Rywalizacja rozgrywała się więc tak naprawdę pomiędzy: Krzysztofem Makselem i Kamilem Kuczyńskim oraz Rafałem Sarneckim i Grzegorzem

Drejgierem. No i cóż, mamy dwóch szczęśliwców i dwóch wkurzonych. Do składu olimpijskiego desygnowano Maksela i Sarneckiego, a do rezerwy przerzucono Kuczyńskiego i Drejgiera. Jednak tylko jeden z nich może zostać wysłany do Brazylii, bo taką możliwość przewidują przepisy MKOl. I będzie to Kuczyński - takie mamy informacje. Drejgier nie krył rozżalenia po ogłoszeniu składu, ale wtórowało mu także wiele osób. Po raz kolejny został odrzucony, mimo iż spełnił kryteria najlepiej. Z naszych informacji wynika, że w przypadku „pary” Sarnecki-Drejgier sytuacja przedstawia się tak, że w sprawdzianach lepiej zawsze wypada ten drugi, ale w oficjalnych zawodach lepiej radzi sobie, między innymi z presją i tremą, ten pierwszy. I jeśli wierzyć tym doniesieniom, to właśnie te informacje mogły zaważyć na ostatecznej decyzji

Kolarstwo torowe - skład kobiet na io Rio 2016 - edyta Jasińska (tkk Pacific nestle Fitness Cycling team) - wyścig drużynowy na 4 km - Justyna kaczkowska (Ukks imielin team Corratec) - wyścig drużynowy na 4 km - daria Pikulik (bCM nowatex Ziemia darłowska) - wyścig drużynowy na 4 km/omnium - natalia Rutkowska (tkk Pacific nestle Fitness Cycling team) - wyścig drużynowy na 4 km - Małgorzata Wojtyra (Planet X boGo szczecin) - wyścig drużynowy na 4 km/omnium ReZeRWa katarzyna Pawłowska (boels-dolmans)

6/2016

69


i g r z y s k a

o l i m p i j s k i e

Kolarstwo górsKie (MtB XCo) skład kobiet na io Rio 2016 - Maja Włoszczowska (kross Racing team) - cross country - katarzyna solus-Miśkowicz (Volkswagen samochody Użytkowe) - cross country Rezerwa Monika Żur (bH-sR suntour-kMC)

czyły sobie prawo startu w igrzyskach olimpijskich. Obie panie, na niespełna tydzień przed mistrzostwami świata MTB XCO stawiły się na szosowym czempionacie w Świdnicy, bo trasa była rzeczywiście bardzo górska. Kasia nie wytrzymała trudów rundy i nieznośnego upału tego dnia, wycofując się z wyścigu, ale Maja dała znak, że na swoje MŚ MTB pojedzie po medal. Szosowe MP zakończyła na 4. miejscu po emocjonującym finiszu o brąz z Małgorzatą Jasińską. Obie sobie coś udowodniły i o to chodziło.

Michał Kwiatkowski na czele grupy na MP

trenera, w końcu to igrzyska olimpijskie, a presja będzie tam ogromna. Na jednym z portali społecznościowych ujście emocjom postanowił dać

Kamil Kuczyński, który znalazł się tylko w rezerwie, ale szanse na wyjazd ma duże. „Długo zastanawiałem się, czy w ogóle komentować powołania. Dałem sobie kilka dni na przemyślenie i ochłonięcie po tym co usłyszałem. Teraz mogę ze spokojnym sumieniem powiedzieć co myślę. Przez całe kwalifikacje olimpijskie swoimi występami na zawodach od Puchar Świata w Hong Kongu przez mistrzostwa świata w Londynie i zawody w Czechach, Francji, aż po ostatni start przed igrzyskami w Pruszkowie, gdzie ustanowiłem nowy rekord toru i wygrałem w sprincie, wydawać by się mogło, że udowodniłem, iż jestem najlepszym kandydatem do startu w igrzyskach... Niestety pobicie rekordu toru i wygranie szeregu zawodów okazało się niewystarczające. Wszyscy, którzy byli w Pruszkowie na zawodach widzieli efekty pracy, jaką włożyłem w to, żeby być w jak najlepszej formie na Rio. Wygrałem bezpośrednie wyścigi z zawodnikami, którzy na igrzyska zostali powołani, więc nie czuję się od nich w żaden sposób gorszy. Ale nic więcej nie mogę już zrobić, taka była decyzja trenera.”

Rafał Majka

70

6/2016

Dwie nasze „góralki” były znane już wcześniej, bo to Maja Włoszczowska i Katarzyna Solus-Miśkowicz wywal-

Na MŚ MTB Maja pokazała, że w Rio wszystko może się zdarzyć. Jej pech (przebita opona, długi bieg do boksu technicznego, w końcu pościg za brązowym medalem i gorycz porażki przy ekstremalnym zmęczeniu) może przełożyć się na olimpijski sukces. Pokazała niesamowitą waleczność, chart ducha i wolę walki. Zajęła 4. miejsce, ale kilka minut wcześniej jechała po medal ze sporą przewagą. Przykre to, ale jakże prawdziwe i sportowe. Miejmy nadzieję, że ta sytuacja ją wzmocni, bo to były w końcu mistrzostwa świata, a Maja nie lubi się poddawać. Dla nas to ona mentalnie jest ich medalistką. Wierzymy jednak, że w Rio, takie incydenty nie będą miały miejsca! Igrzyska XXXI Olimpiady Rio 2016 odbędą się w dniach 5-21 sierpnia 2016 roku. 14 lipca Polski Komitet Olimpijski ogłosi skład Polskiej Reprezentacji Olimpijskiej Rio 2016. Kolarze swoje zmagania rozpoczną od szosowców i to zaraz na samym początku. Torowcy rywalizować będą mniej-więcej w środku imprezy, a na zakończenie, bo przez dwa ostatnie dni, do boju ruszą kolarze górscy. Dla fanów kolarstwa igrzyska będą zatem interesujące od początku do końca.


DOBRY WYCISK TYLKO Z

aaa aaa aaa

WWW.HUROMPOLSKA.PL WWW.HUROM.COM.PL

6/2016

71


r e l A c j A tekst: Bolesław Kozłowicz | Zdjęcia: Krzysztof Gulbinowicz

Jak kruszy się karkonoski granit Bike Adventure

To były cztery dni ciężkiego ścigania. Cztery dni walki ze skałą, korzeniami, izerskimi wykrotami, deszczem, błotem i kilometrami. W zasadzie nie było podczas etapów miejsc na wypoczynek. Można było ewentualnie zejść z roweru i się po prostu położyć, a walczyć trzeba było głównie ze sobą. 72

6/2016


karkonosze

żej mierze rozgrywał się też w głowach zawodników. Wyścig wystartował ze Szklarskiej Poręby, a wraz z nią 537 zgłoszonych uczestników z kilku krajów, którzy ścigali się przez cztery dni na dwóch dystansach – FUN i PRO.

Etap 1 armagEdon

Cała kilkusetosobowa grupa ruszyła pierwszego dnia w asyście organizatorów i policji barwnym korowodem w dół Szklarskiej Poręby, aby rozpocząć prawdziwe ściganie startem ostrym tuż przed Zakrętem Śmierci – na drodze do Świeradowa. Potem rywalizacja przeniosła się na leśne dukty i ścieżki Gór Izerskich, a trasa w większości przebiegała w rejonie Grzbietu Kamienickiego. FUN miał 39 km, a PRO 57 km. Słoneczna pogoda dawała się na początku we znaki aż za bardzo, ale krótko po południu było już wiadomo, że burza i deszcz nie odpuszczą i ci, którzy jeszcze będą na trasie, zmierzą się z jeszcze jednym wyzwaniem. Porywisty wiatr, burza i regularna ulewa rozdawały karty na trasie. Strugi wody płynące drogami i ścieżkami, błoto, zwalone drzewa tarasujące przejazd...

Etap 2 góry IzErskIE

PRO już zdecydowanie było bardziej "pro" i jeśli myśleliście, że Izery to tylko nudne szutry i monotonne podjazdy – to byliście w błędzie. Było bardziej technicznie, a pogoda tym razem była łaskawa. Było równiez nieco krócej niż pierwszego dnia, ale na pewno trudniej i ciekawiej (57 km). Na mecie najszybszy był Michał Ficek, który pierwszy etap przegrał z pechem i defektami. Pozycję lidera na dystansie PRO utrzymał zwycięzca z poprzedniego dnia – Łukasz Klimaszewski. Drugi był Paweł Kowalkowski, a walka z Fickiem na ostatnim podjeździe do mety zakończyła się dla niego sekundową stratą.

E

tapówki rządzą się własnymi prawami – to nie jest jednodniowy maraton na podmiejskiej trasie. Bike Adventure na pewno był w tym roku trudny. Odległości, przewyższenia,

nagromadzenie na trasach odcinków wymagających nie tylko techniki i umiejętności, ale również skupienia i uwagi. Trzymające w napięciu. Ten wyścig był nie tylko wyczerpujący fizycznie – w du-

Pożegnanie z Grzbietem Kamienickim było również miłe dla Danieli Storch, która wyprzedziła najlepszą w Szklarskiej Porębie Reginę Marunde. Za Niemkami, na miejscu trzecim, Marta Balcerzak. Na krótkim dystansie (znów 39 km) 6/2016

73


r e l a c j a

wygrał Mikołaj Jurkowlaniec przed Łukaszem Chalastrą i Maciejem Stanowiczem. Chalastra utrzymał pozycję lidera. Wśród kobiet na pierwszym miejscu Joanna Ignasiak, na drugim Dorota Szul, na trzecim Maria Ossowska.

74

6/2016

ETAP 3 PrzEPrAszAmy zA Petrovkę ;-)

Start w samo południe i od razu w górę. FUN do przejechania miał 26 km, a PRO 57 km – i to nie byle jakich. Codziennie na Bike Adventure coś nowego, codziennie na zawodników czekają kolejne

niespodzianki. Na tym etapie kluczowym elementem był stromy, wyjaśniający praktycznie podjazd pod Petrovkę. Na górze czekała wiadomość od organizatorów: "Przepraszamy za Petrovkę". Nagrodą za morderczą wspinaczkę był bufet na 45 kilometrze. Potem już tylko w dół, do upragnionej mety.


karkonosze

Etap 4 karkonoszE na koniEc

Walka w generalce trwała do końca zwłaszcza w rywalizacji mężczyzn. Na dystansie FUN ostatecznie triumfował Łukasz Chalastra, a na PRO Marcin Urbaniak. Wśród kobiet od początku ton rywalizacji na krótkim dystansie nadawała Joanna Ignasiak. Na PRO, mimo strat z pierwszego etapu, wyścig zdominowała Niemka Daniela Storch. Czołówka we wszystkich kategoriach na obu dystansach ścigała się widowiskowo i do samego końca. Etapu przyjaźni we wtorek 5 lipca nie było. Na mecie IV etapu na każdego czekał medal z wyczekiwanym i wytęsknionym napisem "Finisher". W pakietach startowych pamiątkowe koszulki, specjalne serwisowe upominki od Fenwicks'a, odżywcze od Etixxa, bidon. Każdy uczestnik wraz z osobą towarzyszącą mógł bezpłatnie zwiedzać Hutę

“Julia” w Piechowicach, która od lat wykonuje piękne kryształowe puchary na tę imprezę. I jak każdego dnia: ciepły makaron, bułki, owoce, ciastka, napoje. Po południu masaże i różnego rodzaju zabiegi w Hotelu Bornit, a praktyczie przez 24 h rowerowy serwis, który ratował sprzęt i często po prostu umożliwiał dalszą jazdę. Po trasie każdego etapu krążył mobilny serwis z częściami, narzędziami i zapasowymi rowerami. Na bufetach oprócz izotonika, wody i owoców róznież było małe serwisowe ABC. Ratownicy dwoili i się troili aby pomagać poszkodowanym, a ekipa znakująca trasę praktycznie nie wyjeżdżała z lasu.

Barwy Etapówki

Na rozgrzewkę były Góry Izerskie - szutry, trochę asfaltu, trochę pazura – ale bez przesady. W Izerach tudno jest o trudną techniczną trasę, ale przy tym wyścigu taka perspektywa jest OK - jedziemy w Góry Izerskie po to żeby potem wjechać

z hukiem w Karkonosze i nie odbić się od ściany. Codziennie na etapach coś nowego, nikt się nie nudził - nie było ani powodów ku temu ani czasu ani takiej możliwości. Karkonoskie etapy to już na pewno nie był wyścig dla przedszkolaków. Naprawdę trzeba trochę umieć jeździć, żeby przetrwać te cztery dni. Każdy kto jeździ i trenuje w Beskidach, na Podkarpaciu czy Podhalu dostrzega podstawowe różnice między trasami w Karkonoszach czy Izerach. Inne podłoże, inna skała, przestrzeń, której próżno szukać w innych pasmach górskich – wszystko tu jest nieco odmienne, chociaż przecież góry to góry. Etapówki w górach pokazują jeszcze jedną, z pozoru tylko oczywistą, rzecz – pogoda może nagle się załamać, zamieniając leśną ścieżyną w błotne piekło. Przesadzamy? Zapytajcie o to tych, którzy pierwszego dnia załapali się na burzę. Dni płynęły, jeden za drugim – w startowym rytmie. Zawodnicy i zawodniczki znikali w górach na długie godziny,

6/2016

75


r e l a c j a

a radio wyścigu nadawało bezustannie komunikaty z tego, co dzieje się na trasie. Przyjeżdżał zwycięzca, eskortowany przez pilota na motocyklu, a po nim kolejnych kilkuset kolarzy. O trudności Bike Adventure niech zaświadczy fakt, że pierwszy etap

ukończyło 446 zawodników. Etap czwarty już tyllko 414. Na liście startowej przed pierwszym etapem było ich 537 Podczas ceremonii zakończenia imprezy burmistrz Szklarskiej POręby Mirosław Graf i Maciej Grabek – szef wyścigu –

Wyścig, który po przejrzeniu profili, dystansów i przewyższeń wydawać by się mógł łatwym kąskiem, zaskakująco okazał się technicznie i kondycyjnie dość wymagającym wyzwaniem. Pierwszy etap okazał się być szybkim, niemal w całości asfaltowo-szutrowym, łatwym i dość krótkim maratonem. Z mojego punku widzenia super, bowiem nogi przez ostatnie kilka dni nie kręciły się zbyt dobrze. Oczekiwałem dobrego treningu i taki też dostałem. Odcięcie prądu i skurcze na ostatnim podjeździe dały się we znaki. Dalej było już jednak lepiej, świetne trasy, nieziemski flow, zarówno szybkie odcinki, jak i techniczne ścieżki wymagające techniki nie tylko na zjazdach, ale i na podjazdach! Niestety dwa ostatnie etapy okazały się dla mnie pechowe – zdechł amortyzator, który zupełnie stracił skok i zmuszony byłem jechać na sztywnym widelcu. Nawet pomimo tego bawiłem się jednak nieźle. Nie liczyłem na wynik, ale na dobry trening przed zbliżającym się wielkimi krokami IRON BIKE. Z czym mogę porównać ten wyścig? Z MTB Trophy? Nie, nie ma sensu tego robić – to dwa osobne światy. Mogę porównać go np. do Alpen Tour lub Bike 4 Peaks w Austrii: oba te wyścigi –choć w większych górach – również są bardzo szybkie, dynamiczne i oba mają po 4 etapy, chociaż ogólnie rzecz biorąc – są mniej techniczne od Bike Adventure. Jak sama nazwa wskazuje, Bike Adventure, to rowerowa przygoda, którą szczerze mogę polecić każdemu cykliście! Arkadiusz Cygan

76

6/2016

wspólnie zapraszali na Bike Adventure za rok. Rywalizacja toczyła się w klasyfikacji OPEN, w kategoriach wiekowych, klasyfkacji par i teamów i w kategorii Fat Bike. Będzie więc wypadało do Szklarskiej na Bike Adventure przyjechać!


aaa aaa aaa

Pantone 300C

6/2016

77


W

P E L E T O N I E

Małopolskie

ściganie po polsku

Tekst : Martyna Maria Kobylińska | Zdjęcia: Małopolski Wyścig Górski / Michał Plebanek

Po dwóch latach przerwy ponownie polskie drużyny i polscy kolarze zdominowali rywalizację w Małopolskim Wyścig Górskim, jednej z najważniejszych imprez rozgrywanej tradycyjnie w połowie czerwca na naszym rodzimym podwórku.

Rokrocznie w połowie tego pierwszego, iście letniego miesiąca kolarze podejmują się rywalizacji w Małopolskim Wyścigu Górskim. To krótkie, trwające zaledwie trzy dni wyzwanie. Etapy są tu stosunkowo krótkie, ale wprawne oko i nieocenione doświadczenie dyrektora wyścigu Marka Kosickiego sprawiają, że trasy poprowadzone są tak, by porządne namącić w peletonie. W minionych latach zawodnicy walczyli o sukcesy m.in. na wymagającej rundzie przez Jodłownik, jednak w tym roku trzeci, decydujący etap powrócił na słynny Gliczarów, gdzie wielokrotnie już rozstrzygały się losy MWG. Zacznijmy jednak może od początku. Od przeszło 30 lat w przeddzień Małopolskiego Wyścigu Górskiego rozgrywany jest jego nieoficjalny prolog - Kryterium Kolarskie o Złoty 78

6/2016

Pierścień Krakowa. W samym sercu tego miasta, na Rynku Głównym, kolarze stają w szranki. Z jednej strony to okazja do zaprezentowania się w niecodzienny sposób zgromadzonej publiczności, z drugiej zaś kolejna szansa na powalczenie o sukces. W tym roku zasady kryterium zostały nieco zmodyfikowane. Wyścig podzielono na dwie części. Podczas, gdy pierwszą stanowiło typowe kryterium polegające na jeździe w kółko i zbieraniu przez zawodników punktów na poszczególnych okrążeniach, w drugiej części na linii startu stanęła już tylko najlepsza dwunastka, która następnie walczyła w tzw. wyścigu australijskim. Na każdej kolejnej rundzie odpadał zawodnik, który jako ostatni przejechał linię startu/mety… i tak aż do wyłonienia zwycięzcy. Było zatem ciekawie, było widowiskowo.

Niemalże od samego początku prym na kryterium wiódł Andrzej Bartkiewicz. Kolarz grupy Wibatech Fuji znakomicie radził sobie na krakowskim Rynku i bez trudu „odczepił” rywali w drugiej części zmagań. Dzięki solowej akcji był właściwie niezagrożony i to właśnie on ostatecznie sięgnął po zwycięstwo i złoty pierścień Krakowa. Zgodnie ze zwyczajem, to także on założył w czwartek wieczorem białą koszulkę lidera klasyfikacji generalnej Małopolskiego Wyścigu Górskiego, w której stanął następnego dnia na starcie do 1. etapu. 131 kilometrów pokonać musieli kolarze w ramach pierwszego etapu MWG, którego trasa wiodła z Trzebinii do Alwernii. Profil nie zapowiadał nic groźnego - względnie płasko i ot tam taka mała hopka w lesie tuż przed metą, którą kolarze tego dnia mijali dwu-


MAŁOPOLSKI WYŚCIG GÓRSKI

układały i efekt był taki, że to właśnie ta dwójkowa akcja zadecydowała o losach etapu. Przejeżdżając drugi raz przez wspomnianą już hopkę Batek zdystansował Taciaka i na solo wjechał na metę, wygrywając etap i obejmując prowadzenie w generalce. Następnego dnia kolumna MWG podążyła z Niepołomic do Nowego Targu. W sumie 144 kilometry i znów niby łatwo, ale tak nie do końca. Trasa prowadziła przez pagórkowate tereny, a zawodnicy zmierzyć się musieli z selektywnymi podjazdami pod Górę Jana, Jodłownik, Wilkowisko, Gruszowiec i Przełęcz Sieniawską. Żadne ochy i achy, ale było gdzie zaatakować… lub gdzie się zapodzia, bo i tak mogło się zdarzyć. krotnie ze względu na wyznaczoną tam rundę. Pogoda dopisywała, humory w peletonie także. Od samego początku zawodnikom nie brakowało chęci do harców. Wielu szukało swojej szansy w odjeździe, ale wszystkie podejmowane

przez nich akcje były szybko kasowane. Dopiero w połowie dystansu do przodu odskoczyli Dariusz Batek (Wibatech Fuji) z Mateuszem Taciakiem (CCC Sprandi Polkowice), którym dość szybko udało się uzyskać kilka minut przewagi nad peletonem. Niby z tyłu trwały jakieś próby pościgu, ale kiepsko się one

Od samego rana niebo zaciągnięte było chmurami, które zwiastowały nadchodzący deszcz. Kolarzom co prawda długo udało się jechać w suchych koszulkach, ale w końcu i oni zmokli. Niedługo po starcie na prowadzeniu uformowała się sześcioosobowa ucieczka, do której załapali

6/2016

79


W

P E L E T O N I E

się: Aleksander Leduchowski (Hurom De Rosa Rybnik), Mateusz Komar (Domin Sport), Emil Halvorsen Baekhoj (Riwal Platform Cycling Team), Siarhei Papok (Minsk Cycling Team), Adrian Brzózka (JBG2 Team) oraz Mateusz Nowaczek (Krismar Big Silvant Team). Czołówka uzyskała kilka minut zapasu nad peletonem, w którym obowiązki gospodarza przyszło sprawować grupie Wibatech Fuji. W miarę pokonywania kolejnych kilometrów i kolejnych podjazdów sytuacja na czele zaczęła ulegać zmianie o tyle, że z ucieczki odpadali kolejni harcownicy. Nieco nieoczekiwanie z przodu ostatecznie pozostał jedynie Mateusz Komar oraz, znany raczej ze środowiska MTB aniżeli z szosy, Adrian Brzózka. 80

6/2016

Na finałowych 10 kilometrach Komar zdołał zdystansować swojego współtowarzysza akcji i na Rynek w Nowym Targu wjechał pierwszy, odnosząc etapowe zwycięstwo. Po tym etapie liderem klasyfikacji generalnej wyścigu pozostał Dariusz Batek, jednak przed kluczowym dla wyścigu etapem miał on jedynie 13 sekund przewagi nad Mateuszem Taciakiem. Niewiele, ale może wystarczająco? Niestety, nic z tego. Niedzielny etap Małopolskiego rozegrany został pod dyktando pomarańczowej ekipy z Polkowic, która zmobilizowała na ten dzień wszystkie swoje siły. Startując z niezwykle malowniczego Chochołowa peleton skierował się w stronę Sieradzkiego, Gliczarowa i Przełęczy Knurowskiej,

które rozstrzygnąć miały - i rozstrzygnęły - o wynikach 54. MWG. Sytuacja na trasie ostatniego odcinka wydawać się mogła chwilami bardzo chaotyczna, ale w tym szaleństwie CCC miało swoja metodę. Po licznych atakach, odjazdach i przetasowaniach składów „pomarańczowi” mieli z przodu coraz liczniejszą gromadę. W końcu w czołówce kręciła czwórka kolarzy Piotra Wadeckiego - Davide Rebellin, Łukasz Owsian, Marcin Mrożek i Leszek Pluciński, wraz z którymi na trasie przewodzili Marek Rutkiewicz (Wibatech Fuji), Domen Novak i Radoslav Regina (Adria Mobil), Andrii Brataschuk (Kolss BDC) oraz Matteo Fabbro (Cycling Team Friuli). W spóźnionej o 2 minuty


MAŁOPOLSKI WYŚCIG GÓRSKI

grupie obecni byli zaś Adrian Honkisz i aspirujący do zwycięstwa w wyścigu Mateusz Taciak. Niestety, Honkisz był już zbyt „wyjechany” by pomóc swojemu liderowi przeskoczyć do czołówki, ale wyręczył go w tym Mrożek, który najpierw odpadł od czołówki, by następnie powrócić do niej już z Taciakiem. Taki układ sił okazał dla ekipy Wibatechu oznaczał tylko jedno - nie było już mowy o utrzymaniu prowadzenia w generalce MWG. Niebiesko-czarnym pozostało jedynie skupić się na walce o trzeci, i zarazem ostatni triumf etapowy (wliczając kryterium). Zadbał o to Marek Rutkiewicz, który był najszybszy na finiszu z pierwszej grupy. Choć indywidualny sukces na pewno Marka cieszył, na podium minę miał raczej niemrawą - etapy etapami, ale sukces w generalce to zupełnie inna sprawa, zaś ten przeszedł jego ekipie koło nosa. W końcowej klasyfikacji generalnej 54. Małopolskiego Wyścigu Górskiej triumfował zatem Mateusz Taciak

z CCC, obok którego na podium stanęli Ukrainiec Andriii Brataschuk oraz Słoweniec Domen Novak. Choć popularne

„cycki” nie wygrały ani jednego etapu, mogli być zadowoleni ze swojej skutecznej jazdy na finałowym odcinku.

r e kl ama

6/2016

81


r e l a c j a

Wyścig Solidarności i Olimpijczyków Tekst : Tomasz Bojanowski | Zdjęcia: Kamil Sarnowski

Wyścig Solidarności i Olimpijczyków to oczywiście sportowe emocje, a w tym roku organizatorzy dodatkowo postanowili przypomnieć kibicom ważne fakty z historii naszego kraju – 27. edycję imprezy zainaugurowano w Radomiu. To właśnie tutaj, dokładnie 30 lat temu, miały miejsce „Wydarzenia Radomskie”, czyli największa akcja protestacyjna w ramach Czerwca 1976. 82

6/2016


Wyścig Solidarności i olimpijczykóW

Enzo Woutersa (Lotto Soudal U23) i Andriy’a Kulyka (Kolss – BDC) i tym samym włożył żółtą koszulkę lidera. Nazajutrz na peleton czekały dwa krótkie etapy: poranny, stukilometrowy odcinek był płaski jak stół i prowadził z Koluszek do Kutna. Kolarze zmagali się z ogromnym upałem, a tempo bynajmniej nie było wakacyjne. Na rundy w Kutnie wjechał peleton i niestety na ostatniej doszło do sporej kraksy, w której ucierpiał m.in. ubiegłoroczny triumfator – Johim Ariesen (Metec TKH). Zamieszanie wykorzystał jego teamowy kolega – Jasper Hamelink, który sięgnął po zwycięstwo. Podium dopełnili kolarze VERVY – Paweł Franczak i Łukasz Bodnar. „Franek” utrzymał koszulkę lidera. Po południu aura zupełnie się zmieniła – temperatura spadła z 35 do 19 stopni i zaczął padać rzęsisty deszcz. Etap z Pabianic do Sieradza liczył tylko 84 kilometry, a wywołał najwięcej zamieszania. Tuż przed wjazdem na rundy w Sieradzu podjęto decyzję o neutralizacji, a więc do klasyfikacji generalnej był brany pod uwagę pierwszy przejazd przez metę, a walka o etap miała się rozegrać na drugim okrążeniu. W deszczowej aurze najlepszy był Maciej Paterski (CCC Sprandi Polkowice), który wyprzedził Frantiska Sisra (Klein Constantia) i Aloisa Kankovsky’ego (Whirlpool Author). Kolarze otrzymali nawet nagrody na podium, ale w oficjalnym komunikacie wyniki wyglądały zupełnie inaczej – organizatorzy wzięli pod uwagę wyniki z pierwszego przejazdu na metę – pierwszy był Remy Cavagna (Klein Constantia), drugi Robert Kessler (LKT Brandenburg), a trzeci lider Paweł Franczak. Za ten etap nie przyznano bonifikat czasowych.

Po starcie w Radomiu kolarze skierowali się do Łodzi, a pierwszy etap liczył 178 km. Odcinek kończył się rundami, na których pele-

ton popękał za sprawą pracy ekipy VERVA ActiveJet Team. Pracę swojej drużyny wykończył Paweł Franczak – 25-letni zawodnik na kresce pokonał

Czwarty dzień rywalizacji rozpoczął się w Piotrkowie Trybunalskim. Metę wyznaczono w Kielcach, a w związku z wątpliwą jakością drogi zrezygnowano z rund i dystans etapu finalnie wyniósł 162 km. Doszło do finiszu z peletonu, a najszybszy okazał się Ivan Garcia Cortina (Klein Constantia). Hiszpan wyprzedził – ponownie drugiego – Enzo Woutersa i Adriana Banaszka (VERVA). We wczesnej fazie etapu 6/2016

83


r e l a c j a

w kraksie ucierpiał Paweł Franczak, ale udało mu się utrzymać koszulkę lidera. Ostatni piąty etap był zarazem królewskim – całkowity dystans to 195 km. Kolumna wyścigu przeniosła się na Podkarpacie. Start usytuowano w Tarnobrzegu, a zanim kolarze dojechali na metę w Krośnie musieli się zmierzyć z czterema premiami górskimi – Żarnowa, Czarnorzeki i dwukrotnie Zamek Kamieniec. Kilkanaście kilometrów po starcie uformowała się siedmioosobowa ucieczka, w której kręcili Yauhen Sobal (Minsk) i Timur Maleev (ISD-Jorbi). Peleton odpuścił odjazd na prawie 9 minut i nie zdołał

go dogonić. Etap padł łupem Sobala, który o 16 sekund wyprzedził Maleeva. Następnie na metę wpadła 12-osobowa grupka, którą przyprowadził Frantisek Sisr i brakowało w niej lidera. Ten etap przestawił klasyfikację generalną do góry nogami. Zająłem 3. miejsce, dla mnie jest to dobry wynik, ale dla drużyny nie. Chcieliśmy dziś tutaj wygrać. Michal Schlegel pracował dla mnie. Ten teren był dla niego zbyt łatwy. Czekaliśmy na to, co zrobi CCC – nikt nie chciał gonić. VERVA nadawała tempo przez cały etap, ale nie było ono zbyt mocne. Udało mi się skończyć wyścig na 5. miejscu w generalce – powiedział Frantisek Sisr.

27. edycję Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków ostatecznie wygrał Yauhen Sobal, który przy okazji zgarnął koszulkę najlepszego górala. Zwycięstwo było kilka razy blisko, ale nie udawało mi się. Dzisiaj chciałem po prostu wygrać. Ostatnie kilometry etapu były najcięższe, wiedziałem, że musimy wypracować dużą przewagę, aby utrzymać ją na końcówce. Jestem bardzo szczęśliwy – powiedział Yauhen Sobal. Z drugiego miejsca cieszył się mistrz Ukrainy Orlików – Timur Maleev, zarazem najlepszy młodzieżowiec imprezy. Najniższe miejsce na podium zajął Jasper Hamelink. Etap był naprawdę ciężki. Ucieczka jechała bardzo szybko, peleton w końcówce też, ale nie udało się jej złapać. Nikt nie chciał przejąć kontroli nad peletonem. CCC zrobiło to zbyt późno, kiedy przewaga była zbyt duża. Na wspinaczkach jechali bardzo mocno, ale to nie wystarczyło Jestem bardzo zadowolony z 3. miejsca. Jako drużyna pojechaliśmy naprawdę świetny wyścig. Mam nadzieję, że wrócę do Polski w przyszłym roku. Lubię się tu ścigać, tutejsze tereny odpowiadają mojej charakterystyce – opowiadał Hamelink. Najwyżej z Polaków zameldował się Maciej Paterski (CCC Sprandi Polkowice), który rywalizację skończył na czwartym miejscu. Najlepszym sprinterem został Paweł Franczak.

84

6/2016


Wyścig aaa Solidarności aaa i olimpijczykóW aaa

Szklarska Poręba i Świeradów-Zdrój

to mekka kolarzy, biegaczy, pływaków oraz osób czynnie uprawiających sport i rekreację.

najlepsze Sport Hotele Interferie Sport Hotel Bornit 58-580 Szklarska Poręba ul. Mickiewicza 21 Tel 75 647 25 03-04

bornit@interferie.pl

Interferie Aquapark Sport Hotel 59-850 Świeradów Zdrój ul. Kościuszki 1 Tel 75 781 67 32

malachit@interferie.pl

www.interferie.pl

położone w górach Co oferujemy: a pełnowymiarowy basen 25m x 10m a pełnowymiarową salę sportową do gier zespołowych 13m x 23m a profesjonalne centrum testowe rowerów KTM (w tym rowery elektryczne, standardowe a przyczepki rowerowe, sklep, serwis) a profesjonalną salę do ćwiczeń ruchowych, siłowych i cardio a sprzęt do badania wydolności organizmu a gabinety do masażu i zabiegów a kompleks nowoczesnych saun (fińska, parowa, infrared) a specjalną dietę dostosowaną do potrzeb sportowców i osób czynnie uprawiających sport a sale konferencyjne umożliwiające spotkania trenerskie a miejsce do przechowania sprzętu sportowego

NIE CZEKAJ

6/2016 przyjedź i trenuj razem z nami85


Z D R O W I E

Diagnostyka oraz różnicowanie

dolegliwości bólowych

w sporcie. Tekst i zdjęcia: Bartosz Moskwa

Zapewne każdy z Was zastanawiał się jakiego rodzaju badania można zrobić w sytuacji kiedy „coś” nam dolega. Oczywiście sposobów jest wiele, ale jak lekarz wybiera ten najbardziej odpowiedni?

P

ostaram się przybliżyć Wam najpopularniejsze i najłatwiejsze do wykonania badania diagnostyczne.

RTG:

Czyli badanie rentgenowskie, jest najszybszym i najbardziej poglądowym badaniem, które możemy wykonać praktycznie w każdym szpitalu. Do zdjęcia RTG nie musimy się specjalnie przygotowywać, nie musimy być także na czczo. Badanie nie zajmuje wiele czasu a z reguły na sam opis czeka się od kilku do kilkunastu godzin. Co możemy odczytać ze zdjęcia RTG i jaki sprzęt jest nam do tego potrzebny? Odczyt zdjęcia jest bardzo prosty, dotyczy bowiem głównie układu szkieletowego a więc kości. Z reguły po badaniu RTG dostajemy zdjęcie, które przy dobrym świetle możemy obejrzeć sami, ale także płytę ze zdjęciem i opisem wyniku przygotowanym przez technika badań diagnostycznych. Sprawne oko lekarza lub fizjoterapeuty potrafi dostrzec bardzo wiele, jednak w wielu przypadkach tego typu badanie to za mało 86

5/2016

aby stwierdzić gdzie leży przyczyna dolegliwości bólowych. Minusem badania RTG jest brak możliwości odczytania stanu tkanek miękkich czyli mięśni, więzadeł i stawów. Dlatego badanie rentgenowskie sprawdza się w głównie w przypadkach podejrzenia złamania, pęknięcia kości lub przemieszczenia się np. talerza biodrowego lub kręgów kręgosłupa. Przykłady i zalecenia do wykonania zdjęcia RTG: Urazy i kontuzje mechaniczne, np. wypadek komunikacyjny, mocne uderzenie w przeszkodę, przygniecenie lub mocne stłuczenie. Plusy badania RTG: + Możliwość dokładnego zbadania tkanki kostnej nawet w bardzo świeżej kontuzji + Szybka dostępność do badania + Łatwa możliwość odczytu wyniku bez konieczności użycia specjalistycznego sprzętu Minusy badania RTG: - Badania obrazuje tylko tkankę kostną, nie zbadamy w ten sposób stanu mięśni i więzadeł

badanie USG

Kolejnym bardzo ważnym badaniem diagnostycznym


dolegliwości bólowE

w celu sprawdzenia wielkości urazu jest badanie USG. Ultrasonografia to jedno z najpopularniejszych dotąd metod diagnostyki obrazowej stosowanej w traumatologii. Co jest podstawą do wykonania badania USG? Za pomocą ultradźwięków używanych w czasie badanie, lekarz jest w stanie dostrzec nawet bardzo mały mikrouraz, który będzie podstawą w dalszym planowaniu rehabilitacji. Stąd metoda USG jest najczęściej polecaną metodą badań diagnostycznych zalecanych przez fizjoterapeutów, których pacjenci skarżą się na dolegliwości bólowe związane głównie z przeciążeniami. Kiedy należy wykonać badanie USG i co nam to da? Rehabilitację można wykonywać na dwa sposoby, metodą celowaną lub prób i błędów. Oczywiście każdy szanujący się fizjoterapeuta wie, że aby móc w pełni wykorzystać swój potencjał w leczeniu urazów i kontuzji należy sprawdzić co jest przyczyną bólu a nie jego skutkiem, stąd przed wykonaniem terapii zleca się głównie badanie USG. Dotyczy ono głównie mikrourazów spowodowanych nawarstwiającym się wysiłkiem fizycznym i dotyczy głównie kończyn dolnych, górnych, oraz stawów. Plusy badania USG: + Dokładność badania + Wynik widoczny już w czasie wykonywania badania + Łatwy dostęp do badania Minusy badania USG: - Zbyt wczesne wykonanie badania może być nie dokładne przez np. krwiak, który zasłoni tkankę miękką Mogą zdarzyć się sytuacje, kiedy pomimo trudu poświęconego na odnalezienie przyczyny urazu, wyniki naszych badań nie skutkują lub są za mało przejrzyste aby postawić jednoznaczną diagnozę. Co jeśli RTG i USG to za mało?

MRI

Na pomoc przychodzi doskonałe rozwiązanie, jakim jest Rezonans Magnetyczny, inaczej MRI (magnetic

resonance imaging). Obrazowanie za pomocą rezonansu magnetycznego nie wymaga użycia potencjalnie szkodliwego promieniowania rentgenowskiego i jest szczególnie przydatne do wykrywania zmian chorobowych w tkankach, zwłaszcza zasłoniętych kośćmi. Obrazowanie metodą MRI wykorzystywane jest w badaniach praktycznie całego ciała. Wynik badania MRI w sporcie jest najdoskonalszą metodą obrazową dostępną w medycynie. W rehabilitacji znajduje doskonałe zastosowanie w traumatologii. Jest niezbędna w procesie leczenia uszkodzeń stawów, głównie kolanowych lub biodrowych. Plusy badania MRI: + Najbardziej dokładna diagnostyka

Minusy badania MRI: - Wysoka cena - Długi czas oczekiwania na wynik - Trudna do wykonania u osób, które mają klaustrofobię, badanie bowiem wiąże się z wjechaniem całym ciałem do bardzo wąskiej komory Jak widać, wachlarz badań diagnostycznych jest bardzo szeroki. Nie możemy kierować się tylko i wyłącznie jednym wynikiem, bowiem jeden może wykluczać drugi i na odwrót. Oczywiście możemy nie znać się na tych wszystkich badaniach i zdać się wyłącznie na wiedzę i doświadczenie lekarzy i fizjoterapeutów ale myślę, że jednak każdy szanujący się kolarz, który dba o swój stan zdrowia, powinien chociaż rozróżniać podstawowe metody diagnostyki obrazowej dotyczącej jego ciała.

Autorem zdjęć w poprzednim numerze do artykułu Bartosza Moskwy był Robert Czepielewski 5/2016

87


z d r o w i e

Dr AnDrzeJ BugAJski Prezes PTms

Zespół przetrenowania kolarza Przetrenowanie jest znanym, ale niepożądanym zjawiskiem w sporcie. Jego objawy są początkowo mało charakterystyczne i trudno uchwytne. Wielu sądzi, że ten termin zarezerwowany jest jedynie dla sportu wyczynowego. Tymczasem problem przetrenowania dotyczyć może także osób amatorsko uprawiających kolarstwo.

C

zęsto wynika to z faktu, że w sporcie wyczynowym trener układa plany treningowe dostosowane do indywidualnych potrzeb zawodnika. Natomiast amatorzy często korzystają z gotowych planów treningowych umieszczanych w sieci, które nie uwzględniają jego indywidualnych potrzeb. Czynnik ten znacznie zwiększa ryzyko przetrenowania amatora. U każdego sportowca istnieje granica adaptacji i wytrzymałości organizmu do intensywnego treningu, po przekroczeniu której, następuje jej ograniczenie, co w konsekwencji obniża zdolność wysiłkową. Nie ma zgodności, co do definicji przetrenowania. W jednym wszyscy są jednak zgodni: przetrenowanie to stan spowodowany dysproporcją pomiędzy obciążeniem treningowym a zdolnością organizmu do regeneracji (wypoczynku). Trudna wydaje się kwestia obiektywnego rozpoznania przetrenowania zarówno w oparciu o wskaźniki hormonalne, biochemiczne, jak i psychologiczne, które mają charakter bardzo indywidualny i trudne są do zobiektywizowania oraz ujęcia w sztywne normy. Zwykle stan ten nie jest rozpoznawany w porę, co może mieć fatalne skutki dla formy kolarskiej w dalszej części sezonu.

88

6/2016

Typy przeTrenowania

Mechanizm powstawania zespołu przetrenowania jest bardzo złożony i niejednoznaczny. Zespół charakteryzuje się szeregiem dolegliwości i objawów zmęczenia lokalnego oraz ogólnoustrojowego, dotyczących różnych układów ludzkiego organizmu. Wyróżnia się dwa typy przetrenowania odzwierciedlające dwa rodzaje przeciążenia układu autonomicznego. W pierwszym typie, nazywanym objawowym, dominują objawy ze strony układu współczulnego. Występują one częściej u młodych zawodników, uprawiających dyscypliny szybkościowo-siłowe. W drugim typie przetrenowania dominują objawy ze strony układu przywspółczulnego, w którym dominuje zwolnienie procesów metabolicznych. Występuje on częściej u sportowców zaawansowanych, uprawiających dyscypliny wytrzymałościowe, jak np. kolarstwo. Przetrenowanie pierwszego typu jest dość łatwe do rozpoznania i zwykle szybko ustępuje po przerwie treningowej lub zmniejszeniu intensywności treningów. Objawy przypominają nieco nadczynność tarczycy, stąd stan ten charakteryzuje pobudzenie. Drugi typ to zahamowanie procesów metabolicznych. Jest trudny do rozpoznania. Wolno ustępuje nawet po zmniejszeniu intensywności treningu.

Ciekawym faktem jest również to, że kobiety są podatniejsze na przetrenowanie niż mężczyźni. Z badań naukowych wynika, że największe ryzyko rozwoju zespołu przetrenowania obserwowane jest u zawodników, którzy trenują sporty wytrzymałościowe, a takim właśnie jest kolarstwo. Istotnym elementem postepowania terapeutycznego w zespole przetrenowania jest prawidłowo postawiona diagnoza. Objawy zespołu przetrenowania I i II typu dla przejrzystości przedstawiono w tabeli. Tabela charakteryzuje objawy zespołu przetrenowania I i II typu

Leczenie zespołu przeTrenowania

Czas, który potrzebny jest do ustąpienia zespołu przetrenowania, zależy od wielu czynników, a głównie od jego typu. W przypadku przetrenowania I typu najskuteczniejszą formą leczenia jest długotrwały odpoczynek i stosowanie zabiegów odnowy biologicznej. W przypadku przetrenowania II typu czas powrotu do normy może trwać od 3 do 6 miesięcy. Dlatego bardzo ważne jest uchwycenie pierwszych oznak przetrenowania. Należą do nich: 1. Wskaźniki wydolności fizycznej – np. ocena restytucji powysiłkowej, tolerancji obciążeń treningowych.


ZesPół PrZeTrenowanIa kolarza

2. Wskaźniki anatomiczne – obecność bólów mięśniowych, złamań przeciążeniowych, zapaleń ścięgien. 3. Wskaźniki fizjologiczne – obniżenie lub wzrost częstotliwości akcji serca oraz ciśnienia krwi, wzrost częstości oddechów, zaburzenia w EKG, częste stany zapalne, zaburzenia żołądkowojelitowe, zaburzenia miesiączkowania, uczucie stałego zmęczenia. 4. Wskaźniki biochemiczne – np. obniżenie stężenia hemoglobiny, potasu, wapnia i żelaza. 5. Wskaźniki immunologiczne – większa częstotliwość infekcji górnych dróg

TYP I - współczulny obniżenie zdolności wysiłkowej

oddechowych, spadek odporności. 6. Wskaźniki psychiczne – pogorszenie samopoczucia, spadek koncentracji, motywacji. Uwzględniając powyższe należy pamiętać, że kolarze powinni: – przechodzić okresowe badania sportowo-lekarskie, – odżywiać się prawidłowo, – być wystarczająco nawodnieni, – wsłuchiwać się w swój organizm. Szybkie rozpoznanie zespołu przetrenowania możliwe jest dzięki regularnym:

Zespół przetrenowania TYP II - przywspółczulny obniżenie zdolności wysiłkowej

szybkie osiąganie zmęczenia niepokój, nadpobudliwość zaburzenia snu anoreksja, zmniejszenie masy ciała przyśpieszone tętno spoczynkowe powolny powrót częstości skurczów serca i ciśnienia tętniczego do wartości spoczynkowych po wysiłku fizycznym wzrost podstawowej przemiany materii utrata ambicji podczas zawodów zwiększona podatność na infekcje

szybkie osiąganie zmęczenia normalny nastrój i spokój spokojny sen prawidłowy apetyt, stała masa ciała zwolnione tętno spoczynkowe normalny powrót częstości skurczów serca i ciśnienia tętniczego do wartości spoczynkowych po wysiłku fizycznym powysiłkowa hipoglikemia utrata ambicji podczas zawodów zwiększona podatność na infekcje utrata popędu płciowego (mężczyźni), zanik miesiączki (kobiety)

– badaniom sportowo-lekarskim, – testom wysiłkowym, – badaniu krwi. Profilaktyka zespołu przetrenowania polegać powinna na: – uwzględnieniu 2 - 3 dni tygodniowo zabiegów odnowy biologicznej, – zapewnienie odpowiedniej ilości snu (co najmniej 6 godz.), – unikaniu kontaktu z chorymi (istnieje większa podatność na infekcje w ciągu pierwszych kilku godzin po treningu), – wnikliwej samoobserwacji, – zmniejszeniu do minimum obciążenia psychicznego, – okresowej konsultacji z psychologiem sportowym, – odpowiednim odżywianiu i nawadnianiu. Ważne jest, aby kolarz znał wczesne objawy przetrenowania, wsłuchiwał się w swój organizm i w przypadku zauważenia jakichkolwiek niepokojących sygnałów, szybko zgłosił się do lekarza sportowego, który potwierdzi lub wykluczy zespół przetrenowania i wdroży odpowiednie postepowanie.

reklama

studia I i II stopnia w trybie stacjonarnym lub niestacjonarnym

studia I i II stopnia w trybie stacjonarnym lub niestacjonarnym

6/2016

89


s u p e r t r a s a

#RoadTo

Zdjęcia: Piotr Śliwa

Zakończyły się kolarskie kwalifikacje olimpijskie do Igrzysk XXXI Olimpiady Rio 2016. Polskę reprezentować będzie 17 kolarzy, a kto wie czy nie 18…! Dlaczego 18? Mamy pewne przecieki.

Kamienica dzika stolica" "

Chcesz przeżyć „stop klatkę” w codziennym porządkowaniu dni tygodnia? Przyjedź do Kamienicy, bajkowej krainy u podnóża Śnieżnika, pomiędzy górami Młyńsko i Płaczka od zachodu, a Rykowiskiem i Zawadą od wschodu. To wyjątkowo malowniczo położona wieś, założona jako miejsce wyrębu lasu i przetwórstwa drewna.

90

6/2016


Kamienica "dziKa stolica"

S

karby tych rejonów przeznaczone są dla podróżników – ceniących sobie spokój i równowagę z przyrodą. U podnóża Śnieżnika w dolinie potoku Kamienica – wieś o tej samej nazwie. Znajduje się tu dom artysty rzeźbiarza, który wyróżnia się spośród innych

domów pięknymi dekoracjami. Wieś ma też własny browar – zamawiając lokalne piwo „Anioł'' warzone przez Browar Kamienica, możemy zaznać relaksu w upalny dzień. W Kamienicy znajduje się też stacja narciarska, która jest połączona z sąsiednim Bolesławowem. To również

miejscowość o bogatej historii – dawniej miasteczko górnicze (XIV – XVI), dziś urokliwa wieś w dolinie Morawki, położona pomiędzy Górami Bialskimi i Masywem Śnieżnika, z pięknymi widokami na Śnieżnik (1425 m n.p.m.). Dostaniemy się tam oczywiście wygodnie drogą. 6/2016

91


s u p e r t r a s a

Tu mamy liczne przykłady sztuki rzeźbiarskiej z mionionych wieków – u wjazdu do miejscowości rzeźba św. Jana Nepomucena (XIX w.) – Świętego chroniącego m.in. przed powodzią.W barokowym kościele pw. św. Józefa Oblubieńca – rzeźby dłuta Michała Klahra – wybitnego śląskiego rzeźbiarza tej epoki. Lokację miasta w 1581 r. przeprowadził mincerz króla Czech Wilhelm von Oppersdorf (dawna nazwa – Dolina Wilhelma). W 1582 r. założono tu urząd górniczy. Wydobywano srebro i rudy żelaza. Dziś Bolesławów stanowi dobry punkt wypadowy w Masyw Śnieżnika i Góry Bialskie. Na rozwój tych rejonów

92

6/2016


Kamienica "dziKa stolica"

miała wpływ również właścicielka okolicznych dóbr – słynna królewna Marianna Orańska, która m.in. zleciła budowę Drogi Morawskiej z Bolesławowa na przełęcz Płoszczyna już w XIX wieku. Dziś to droga asfaltowa prowadząca do czeskiego Starego Mesta (ok. 10 km). Będąc w Bolesławowie należy zdobyć – najlepiej na rowerze – Górę Oliwną (647 m), która stanowi naturalny punkt widokowy na Dolinę Kamienicy i Śnieżnik. Na szczycie znajduje się „Ogrójec'' – grupa XIX-wiecznych kamiennych rzeźb śpiących apostołów. Podróżując na rowerach, przenosimy się w czasie krocząc śladami historii. Urozmaicając sobie wycieczkę – punkt po punkcie odnajdujemy piękne ślady dawnych wydarzeń. Rozpoczynając wyprawę w Kamienicy mamy możliwość wyboru szlaku żółtego lub niebieskiego. Szlaki rowerowe są znakomicie oznaczone. Drogi są przyjazne osobom, które lubią zwie-

dzać i napawać się widokami przyrody. Żółty szlak w dużej części jest gładkim szutrem sprzyjającym rodzinnym wyprawom. Szlak prowadzi wzdłuż strumienia, który w upalne dni wspaniale orzeźwia. Dalej droga delikatnie zwiększa nachylenie aby móc odkryć Głęboką Jamę – dolinę erozyjną wcinającą się w pd-wsch. zbocze Śnieżnika, na wys. ok. 800 – 1000 m. W tym rejonie przyda się zmysł orientacji w trenie – chyba, że posiadamy Przewodnik Rowerowy. Warto też znaleźć czas na zachwycanie się otaczającą zewsząd dziką przyrodą – wokół rośnie dużo ciekawych i rzadziej spotykanych okazów roślin. Wrażenie robią przeróżne gatunki

6/2016

93


s u p e r t r a s a

mchów porastające tę okolicę. Fajnie jest zobaczyć np. salamandrę plamistą w jej naturalnym środowisku. Wiele gatunków ciekawej roślinności modyfikuje nasz odbiór tego regionu, czyniąc go wyjątkowym i wartym wielokrotnego odwiedzenia. Szlak prowadzący na Śnieżnik przeznaczony jest dla bardziej wprawionych i żądnych przygód rowerzystów. Jadącym wzdłuż granicy czeskiej odkryje mekkę grawitacyjnych możliwości i technicznych zjazdów – Czarną Górę,

94

6/2016

do której prowadzi droga o nazwie Żmijowiec – tam amatorzy enduro czy downhillu znajdą przysłowiowy „Święty Graal”. Zachęcamy do odwiedzenia tych pięknych rejonów – nie każdy region Polski może poszczycić się takimi miejscówkami. Od historii sztuki począwszy a skończywszy na podróżniczych przygodach. Szlaki są świetnie oznakowane, a przejezdne ścieżki pozwolą cieszyć się jazdą nawet średnio zaawansowanym rowerzystom.


Kamienica "dziKa stolica"

r e k l ama

re kl ama

Czy chcesz przyjechać z rodziną, osobą towarzyszącą, własną paczką czy sam nie zastanawiaj się długo. W każdej miejscowości w Masywie Śnieżnika można wynająć pokój gościnny. Zaplanuj własną wyprawę przez Kamienicę, Bolesławów, Kletno, Nową Morawę a będziesz miał o czym opowiadać i wspominać.

6/2016

95


TWÓJ ULUBIONY MIESIĘCZNIK DOSTĘPNY TAKŻE W WERSJI

ELEKTRONICZNEJ!

MAGAZYN ROWEROWY

TAKŻE W WERSJI ELEKTRONICZNEJ!

Możesz go czytać, kiedy i gdzie zechcesz na komputerach z systemem Windows, na iPadach oraz na urządzeniach z systemem Android. Dostępne są zarówno wydania pojedyncze, jak i prenumerata, a każde wydanie jest przechowywane w Twojej własnej bibliotece. Po ściągnięciu połączenie internetowe nie jest konieczne.

Aby kupić Magazyn Rowerowy, wejdź na www.e-kiosk.pl/magazyn_rowerowy Pojedynczy numer już od 7,90 zł!


Sklepy rowerowe wsprzedażą których kupiSz naSze piSmo Sklepy rowerowe oraz sportowe zainteresowane „Magazynu Rowerowego” prosimy o kontakt: tel. 71 337 47 47 lub mail: prenumerata@magazynrowerowy.pl

„Magazyn Rowerowy” dostępny jest w salonach prasowych EMPiK, Inmedio, Relay, Kolporter, Ruch, Garmond.

BIAŁYSTOK POdlASKIe CenTrum rOwerOwe SPrInT ul. Sienkiewicza 81/3 lok. 03 tel. 85 676 13 95 sprint@sprint-rowery.pl www.sprint-rowery.pl www.rower.bialystok.pl Giant, Trek, Specialized, Centurion POdlASKIe CenTrum rOwerOwe SPrInT 2 ul. M.C. Skłodowskiej 3 tel. 85 732 85 11 sprint@sprint-rowery.pl www.sprint-rowery.pl www.rower.bialystok.pl Specialized, Unibike, KTM POdlASKIe CenTrum rOwerOwe SPrInT SAlOn GIAnT ul. Zwycięstwa 10 tel. 85 661 03 91 sprint@sprint-rowery.pl www.sprint-rowery.pl www.rower.bialystok.pl Giant

SKlePY rOwerOwe PeleTOn ul. Jałbrzykowskiego 2 sklep2@peleton.pl ul. Ciołkowskiego 157 tel. 85 662 31 00 faks 85 653 91 80 sklep@peleton.pl www.apg.pl

SKleP rOwerOwY AndZIK-rOwerY, QuAdY, SKuTerY ul. Hetmańska 67 tel. 884 00 00 75 andzik.rowery@gmail.com www.andzik.pl Kross, Orbea, Romet, Cf Moto, Pedros, Ritchey

BOleSŁAwIeC BIKeSTACJA.Pl ul. Dolne Młyny 78 sklep@bikestacja.pl www.bikestacja.pl Kcnc, Shimano, Dt, Continental,Geax, Notubes, Novates, Sapim, Trek, Sram, Bulls, Schwalbe, Selle Italia

BrOdnICA P.H.u. BIKer BudZYK SKleP rOwerOwY dAmIAn BudZYńSKI ul. Podgórna 47 tel. 509-687-622 sklep@biker-budzyk.pl Giant, Unibike, Cossack

BYdGOSZCZ rOwerTOur.COm ul. Pułaskiego 45 tel. 52 521 25 66 biuro@rowertour.com www.rowertour.com Shimano, Schwalbe, Crosso, Kryptonite, Rogelli, Sigma Sport, SKS, Elite i wiele innych

CHeŁm SKleP rOwerOwY A. BedlIńSKI ul. Kolejowa 67 tel. 082 564 30 78 tel. 506 106 007 andrzej@bedlinski.com facebook/kolejowa 67 CHYBIe FHu ZICO JAnOTA mICHAŁ

ul. Bielska 77 tel. 33 85 85 288 tel. kom. 508 131 283 www.zico-bike.pl biuro@zico-bike.pl Merida, Kellys, Winora, Haibike, Unibike, Mongoose, Majdller, Rock Machine, Cossack

CZĘSTOCHOwA BdC-BIKe ul. Gen. Sikorskiego 9 tel. 34 360 11 22 salonczestochowa@ bdc-bike.com www.bdc-bike.com Jamis, Kross, Merida, Kellys

SKleP FIrmOwY OrBeA, CATlIKe, HuTCHInSOn, OrCA, PedrOS, rITCHeY …I wIele wIĘCeJ IrOwerY.Pl ul. Wilgowa 65A tel. 34 366 04 56 biuro@pol-sport.com www.irowery.pl dĄBrOwA GÓrnICZA mAGneS ul. 3 Maja 20 tel./faks 032 764 07 58 magnesrowery@gmail. com www.rower.dabrowa.pl Kellys, CTM, Maxim, Mattpro

dZIerżOnIÓw SKleP rOwerOwY euGenIuSZ deJneK ul. Przesmyk 3 tel./faks 074 831 60 35 rowery-dejnek@wp.pl www.rowery-dejnek.pl Felt, Giant, Author, Kellys, Specialized, Raleigh GdAńSK rOwerSI, SK CenTrum S.C. ul. Chałubińskiego 13 tel./faks 058 300 43 34 sklep@rowersi.pl www.rowersi.pl Kross, Kellys, Merida, Author, Orbea

SAlOn rOwerOwY wYSePKA SHImAnO SerVICe CenTer ul. Grunwaldzka 470 (Hala Olivia) tel. 58 340 38 92 biuro@wysepka.pl www.wysepka.pl Scott, Specialized, Kross, Ridley

GŁuBCZYCe SPrZedAż I nAPrAwA rOwerÓw ul. Dworcowa 32 tel./faks 077 485 35 51 tel. 606 30 90 81 wieslaw.kubeczek@op.pl GOlenIÓw BIKe mulTI SPOrT ul. Rzemieślnicza 6 tel. 91 418 08 73 info@bikemultisport.pl www.bikemultisport.pl Giant, Trek, Jamis, Maxim, Bottecchia, Eurobike

GOrZÓw wlKP. mISTrZOwSKIe rOwerY - leCH PIASeCKI ul. Wyszyńskiego 158 tel. 880 110 110 tel. 957 231 072

piasecki.rowery@wp.pl www.lechpiasecki.pl Trek

SKleP SPOrTOwOrOwerOwY mArIA mAGdZIArZ ul. Okólna 28A tel./faks 95 732 27 45 sklep@sprintbike.pl www.sprintbike.pl Giant, Maxim, Kross, Scott, Cube JelenIA GÓrA SKleP I SerwIS rOwerOwY PrO-BIKe ul. Poznańska 4 tel. 75 752 49 93 tel./faks 75 764 71 63 sklep@pro-bike.pl www.pro-bike.pl Scott, Unibike, Merida, Mbike, Apache

KAlISZ BIKe SerwIS ul. Św. Michała 130 tel. 62 764 00 62 www.ebikeserwis.pl info@ebikeserwis.pl Merida, Kellys, Scott

KATOwICe mBIKe ul. Francuska 49a tel. 032 785 86 57 tel. 0 801 000 239 katowice@mbike.pl www.katowice.mbike.pl Author, Accent, Agang

X-SPOrT – SerwIS, SKleP, wYPOżYCZAlnIA ul. Andrzeja 8 tel./faks 32 253 80 65 xsport@x-sport.pl www.x-sport.pl Cube, Giant, Kona, Electra KĘTY CYKlO-KĘTY rOwerY SerwIS ul. Wyspiańskiego 4 tel./faks 033 845 18 72 cyklokety@poczta.onet.pl www.rowerykety.com TREK, Mavic, Kross

KIelCe eTOB-SPOrT ul. Paderewskiego 18 tel. 41 366 06 47 faks 41 345 79 18 sklepetob@poczta.onet.pl Giant, Unibike, Arkus&Romet

KrAKÓw mBIKe ul. Łobzowska 40, tel. 012 633 83 72, tel. 0 801 000 239 info@mbike.pl www.mbike.pl Author, Mondraker, Accent PrOFeSJOnAlnY SKleP rOwerOwY PrOFIdeA BOdY GeOmeTrY FIT STudIO AnAlIZA I dOBÓr POPrAwneJ POZYCJI nA rOwerZe ul. Piłsudskiego 30 tel. 608 363 383 profidea.bike@gmail.com www.profidea.pl Specialized, S-WORKS, Lapierre, Shimano, SRAM, ZIPP, Syntace

PrO BIKe SHOP dAwId mAruT Matematyków Krakowskich 146 30-698 Kraków tel: 608 416 105 probikeshop@home.pl www.probikeshop.pl

Probikeshop.pl ISPOrT ul. Zakopiańska 56 tel./faks 012 267 03 94 isport@isport.pl www.isport.pl Giant, Centurion, Cannondale, Kross

SeCeSJA ul. Wielicka 8 tel./faks 12 656 20 91 secesja@secesja.pl www.secesja.pl Ghost, Unibike, Author, Merida

SerwIS rOwerOwY BIKeGArAż Bikegaraz.pl Kościelna 3 www.bikegaraz.pl www.facebook.com/ bikegaraz 506-494-833

KrOTOSZYn PrO ACTIVA ul. Kościuszki 5 tel. 508 234 507 proactiva@o2.pl www.proactiva.com.pl Orbea, Kands, Endura, Kellys

leGIOnOwO BdC-BIKe ul. Zegrzyńska 6 tel. 22 784 00 63 salonlegionowo@bdcbike.com www.bdc-bike.com Jamis, Kross, Merida, Kellys

leSKO BIKeSPOrT ul. Unii Brzeskiej 6 tel. 13 469 85 74 bikesport@op.pl Author, Accent, Unibike, Agang

teambikelubin@poczta. onet.pl www.sport-lubin.pl Merida, TT, Controltech, Maxxis, Shimano CenTrum rOwerOwe POlOnIA, JACeK BOdYK ul. Odrodzenia 8 tel. 76 846 67 87 j_bodyk@o2.pl, Scott, Cube, Merida, Felt, Raleigh

ul. Pakuska 48 www.hadronsport.com

ŁÓdŹ dYnAmO-ŁÓdŹ ul. Kilińskiego 3 tel. 042 630 69 57 dynamo@dynamo.com.pl www.dynamo.com.pl Giant, Specialized

OPOle BIKe4rACe SZOSA & PrZeŁAJ SPeCJAlISTYCZnY SKleP rOwerOwY ul. Koszyka 34/22 tel. 77 556 02 02 tel. kom. 696 410 566 info@bike4race.pl www.bike4race.pl Autoryzowany Dealer marki RIDLEY

nAPrAwA rOwerÓw rYSZArd KASIńSKI ul. Legionów 51 tel. 501 092 016 bikeservice@wp.pl PPHu KlAudeX PrOduCenT rOwerÓw FOlTA ul. Daleka 123 tel./faks 055 272 50 31 SKleP FIrmOwY KlAudeX ul. Sienkiewicza 43/1A tel. 055 272 53 42 www.folta.pl Folta, Merida, Giant, Author, Centurion

mIĘdZYCHÓd mInI-luX ul. Dworcowa 17 tel. 95 748 25 23 sklep@minilux.pl www.minilux.pl Romet, Giant, Merida, Cossack,BBF

mYślenICe neGrA SPOrT ul. Jana Sobieskiego 44a tel. 12 653 67 92 www.negrasport.pl Diamond Back, Maxim, Medano, Haro, Eastern Bikes

nOwe mIASTO luBAwSKIe AGA FIrmA wIelOBrAnżOwA B. mIlewSKI-P.PATAlOn ul. Grunwaldzka 5 tel./faks 56 474 44 48 agaauto@onet.pl Author, A-Gang, Romet, Kellys nOwY dwÓr mAZOwIeCKI rOwer mOT dOmInIK POdGÓrSKI ul. Legionów 5 tel. 22 775 13 14 tel. 600 310 068 www.rowermot.pl

leSZnO BIKeSHOP.Pl AKCeSOrIA, CZĘśCI, SerwIS ul. Leszczyńskich 27 tel. 65 520 30 47 info@bikeshop.pl www.bikeshop.pl Author, Accent, Wheeler, Romet

rOwerTAK Targowisko miejskie, paw. 6 tel. 22 425 14 83 sn@rowertak.pl www.rowertak.pl Kross, Giant, Kellys, Hercules

STreFA SPOrTu STREFASPORTU.PL ul. Cicha 1A tel. 609756656 info@strefasportu.plluBIn BIKe SKleP rOwerOwY BOGdAn mAKuCHOwSKI ul. Jana Pawła II 60 tel./faks 76 844 70 33

CenTrAl ul. Piastowska 18/1u tel./faks 077 433 32 74 tel. kom. 501 255 585 mariusz67@o2.pl www.centralbike.pl Kellys, Merida, Kross, Specialized OlKuSZ HAdrOnSPOrT.COm

mAnYFeSTBmX ul. Pakuska 48 www.manyfestbmx.pl

OśwIĘCIm PABIAnICe rOwerY, CZeśCI, AKCeSOrIA ul. Narcyza Gryzla 7 tel. 042 213 66 45 wojtek-mucha-1960@ wp.pl PACZKÓw BIKelOunGe ul. Daszyńskiego 32/2 tel. 72 426 23 44 alicja@bikelounge.pl Dorcus, Steppenwolf, Klass Bike

PIASeCZnO AnndA SKleP rOwerOwY ul. Dworcowa 18 lok. użytkowy 2 tel. kom. 504 011 340 tel. 22 737 06 01 annda@vp.pl www.roweryannda. sklepy.pl sprzedaż rowerów naprawa i serwis, sprzedaż częsci rowerowych, Giant, Merida, Cube PIeKArY ślĄSKIe mmBIKe mArIuSZ muSIAŁeK SerwIS rOwerOwY I nArCIArSKI ul. Wyszyńskiego 33 tel./faks 32 284 59 55 mmbike@mmbike.pl www.mmbike.pl Scott, Giant, Kellys, Orbea, Saveno, Cossack

PIŁA SKleP rOwerOwY KOlArZ Al. Piastów 3 tel. 67 349 01 71 kom. 501 55 63 64 www.kolarz.pl sklep@kolarz.pl Trek, Eurobike, Shimano, Magura, Geax, Nutrend

POZnAń BIKe-On.Pl InTerneTOwY SKleP rOwerOwY ul. B. Krzywoustego 68 tel. 514 151 119 info@bike-on.pl www.bike-on.pl Scott, Giant, Kellys, Unibike, Cube

mArKOwerOwerY.Pl os. Zwycięstwa 17 A tel. 61 82 00 161 solidarnosci@ markowerowery.pl

www.markowerowery.pl Scott, Giant, Kellys, Unibike

mArKOwerOwerY.Pl ul. Krzywoustego 68 (C.H.GIANT) franowo@ markowerowery.pl www.markowerowery.pl Scott, Giant, Kellys, Unibike muSZAK-SKI PrOFeSJOnAlnY SKleP SPOrTOwY Ul. Racławicka 91 tel. 61 8 614 416 muszak@muszakski.com. pl www.muszakski.com.pl

rYBCZYńSKI-BIKeS ul. Miodowa 5 tel. 61 847 57 94 www.rybczynski-bikes.pl rYBCZYńSKI-BIKeS ul. Termalna 1 www.rybczynski-bikes.pl One mOre BIKe ul. Bukowska 82/84 tel. 61 639 32 29 tel. 506 132 366 info@onemorebike.pl www.onemorebike.pl Gazelle, Batavus, Sparta, Surly

rZeSZÓw nSB SPOrT SerwIS SKleP I SerwIS rOwerOwY ul. Fredry 8/1 tel./faks 17 852 29 05 nsb@nsbsport.pl www.nsbsport.pl Trek, Autor, Unibike, Jamis, Merida, Cube, Wheeler, Unibike, Romet, Arkus

SKleP rOwerOwY GrAwITACYJnY.Pl. OdZIeż, CZĘśCI I AKCeSOrIA rOwerOwe tel. 506 141 018 sklep@grawitacyjny www.grawitacyjny.pl Biemme, Rogelli, Uvex,One Industries, Renthal

SAndOmIerZ OdZIeżOwY SKleP InTerneTOwY tel. 883 400 770 sklep@guardo.pl www.guardo.pl SIemAnOwICe ślĄSKIe BIKe4Fun – SerwIS rOwerOwY, SerwIS nArCIArSKI ul. Jana Pawła II 12, tel. 696 202 783 www.bike4fun.pl, sklep @ bike4fun.pl, Scott, Rock Machine, Giant, Kross, Romet

SIerAKÓw mInI-luX ul. Poznańska 3 tel. 61 29 53 256 sierakow@minilux.pl www.minilux.pl Romet, Giant, Merida, Cossack, BBF

SKOCZÓw CYKlO-AdAm SKleP rOwerOwY I SerwIS

ul. Rynek 14 (wejście od Garbarskiej) tel./faks 33 852 90 19 cyklo-adam@wp.pl Cossak, Kands SŁuPSK SKleP I SerwIS rOwerOwY KAwISBIKe ul. Mostnika 3 tel. 534 135 824 kawisbike@prokonto.pl www.kawisbike.pl Scott, Cube, Kellys, Romet

SOCHACZew BIKelAnd.Pl CenTrAlnY mAGAZYn rOwerOwY ul. 15 sierpnia 17 tel. 22 300 10 10 faks 22 300 10 90 sklep@bikeland.pl www.bikeland.pl www.facebook.com/ bikeland.pl Romet, Kellys, Kross, Northtec, Mexller, Author, Merida, Medano, Raleigh, Folta, Karbon, Embassy SOSnOwIeC mK BIKe ul. Ostrogórska 3 tel. 032 29 69 302 tel. 515 187 558 sklep@mkbike.com.pl www.dobrerowery.com STrZelCe OPOlSKIe ArTYKuŁY mOTOrYZACYJne JACeK HABer ul. Marka Prawego 7 tel./faks 077 463 82 66 info@ebikes.pl SuCHA BeSKIdZKA rAnT rOwer SKleP I SerwIS rAFAŁ GÓrKIewICZ ul. Mickiewicza 163 tel./faks 33 823 20 62 kom. 600 897 635 123rowery@wp.pl Merida, Maxim, Kross, Medano SZCZeCIn nAPrAwA rOwerÓw m. TurOwSKI osiedle Majowe ul. Wierzyńskiego 5 tel. 914 313 111 tel./faks 091 464 20 99 rowery-turowski@wp.pl www.roweryturowski.pl Giant, Author, Kellys, Felt, Merida, Kross SKleP rOwerOwY B. CZAPIewSKI ul. Piłsudskiego 16 tel./faks 091 433 77 00 rowery@czapiewski.info www.czapiewski.info Maxim, Arkus, Mexller TrICArBOn.Pl-SKleP TrIATHlOnOwY C.H. Nowy Turzyn ul. Bohaterów Warszawy 40 lok. 2 B 4 tel. 883 444 408 sklep@tricarbon.pl

śwIdnICA SKleP rOwerOwY euGenIuSZ deJneK ul. Wróblewskiego 18 tel./faks 074 856 88 80 rowery-dejnek@wp.pl www.rowery-dejnek.pl Felt, Giant, Author, Kellys, Specialized, Raleigh śwInOuJśCIe SKleP rOwerOwY HAlInA KrASOwIAK ul. Karsiborska 5 tel./faks 091 321 02 75 Giant, Kellys TArnOwSKIe GÓrY FHu GŁAdYSZ J.K.r. GŁAdYSZ SC. SKleP I wArSZTAT rOwerOwY ul. J. Cebuli 16 tel. 32 285 21 32


Sklepy rowerowe tel. 22 424 80 45 airbike@airbike.pl www.airbike.pl Specialized, Kellys, Rocky Mountain, GT

roweroteka@op.pl www.roweroteka.pl Author, Unibike, Kross, Maxim, Medano, Specialized, Cossack

AIRBIKE.PL Al. Komisji Edukacji Narodowej 49 tel. 22 405 80 45 airbike@airbike.pl www.airbike.pl Specialized, Kellys, Rocky Mountain, GT AIRBIKE.PL ul. Pańska 57 tel. 22 654 97 20 airbike@airbike.pl www.airbike.pl Specialized, Kellys, MBike, GT AIRBIKE.PL ul. Puławska 531 airbike@airbike.pl www.airbike.pl, Specialized, Kellys, MBike

TARNÓW SALON ROWEROWY BIENIASZ BIKE ul. Rydza Śmigłego 7 tel./faks 014 621 79 85 SALON ROWEROWY BIENIASZ BIKE WOMEN ul Rydza-Śmigłego 7a/0 tel .14 623 07 59 mirek@bieniaszbike.pl www.bieniaszbike.pl

TCZEW SALON ROWEROWY BOGDAN BONDARIEW ul. 30 stycznia bok@bikestore.com.pl www.bikestore.com.pl Trek, Kross, IdMatch, Stages Cycling

BDC-BIKE ul. Andersa 21 tel. 22 416 92 35 salonandersa@bdc-bike. com www.bdc-bike.com Jamis, Kross , Vittoria, Selle Italia BDC-BIKE ul. Mehoffera 26 tel. 22 676 72 36 salonwarszawa@bdcbike.com www.bdc-bike.com Jamis, Kross, Merida, Kellys

TOMASZÓW MAZOWIECKI PH MAŁGOSIA ul. Główna 5 tel 44 723 70 39 www.100rowerow.pl Scott, Giant, Merida, Author, Unibike, Romet, Cossack TORUŃ ROWERY LIDER SPORT JAN LEŚNIEWSKI ul. Kosynierów Kościuszkowskich 4 tel/faks 056 650 82 29 rowery.lesniewski@wp.pl

GIANT-TARCHOMIN ul. Świderska 109G, lok. 27 tel. 022 889 28 56 sklep@giant-tarchomin.pl www.giant-tarchomin.pl KRÓLAK EWA KRÓLAK-BOŃCZAK ul. Grochowska 8 B tel. 022 612 59 99 krolak1@onet.pl www.krolak-rowery.pl Scott, Unibike, Lapierre, Hercules, Magura, Selle Italia, Sportourer, Haibike

WAŁBRZYCH PIOTROWSKI-BIKES ul. Mickiewicza 3 B tel./faks 074 843 38 13 piortowskibikes@interia.pl www.piotrowskibikes.pl

WARSZAWA AIRBIKE.PL ul. Dereniowa 6 tel. 22 644 61 91 airbike@airbike.pl www.airbike.pl Shimano, Service Center AIRBIKE.PL ul. Mangalia 4

ROWERY

PRO SHOP KTM’A MEGA-START SKLEP I SERWIS ROWEROWY ul. Miączyńska 5 tel./faks: 22 646 93 03 www.megastart.pl sklep@megastart.pl

„Magazyn Rowerowy” dostępny jest w salonach prasowych EMPiK, Inmedio, Relay, Kolporter, Ruch, Garmond. Shimano, Manitou, Fox ROWEROWEKLIMATY.PL al. Jana Pawła II 72 tel. 22 403 81 01 sklep@roweroweklimaty. pl www.roweroweklimaty.pl Giant, Shimano, Endura, Continental, Brooks, Sigma, Abus, Look, Lazer

SALON ROWEROWONARCIARSKI PRO-BIKE SKLEP I SERWIS, ORAZ SPECJALISTYCZNE SZKOLENIA ZAWODOWE ul. Igańska 34, tel. 22 810 50 55 sklep@probike.com.pl www.probike.com.pl mechanikrowerowy.pl Ponad 200 rowerów Unibike, Merida, Mbike, Apache

SKLEP ROWEROWY PROFI BIKE ul. Nowowiejska 5 tel. 22 825 13 51 Outlet Rowerowy ul.Belwederska 13 faks 22 875 97 51 profibike@wp.pl www.profibike.com.pl Trek, Kross, Jamis, GT, Orbea, Hercules SKLEP ROWEROWY „TRYBIK” ul. Nowolipki 15 tel. 22 215 73 71 trybik.wyszkow@gmail. com www.trybik.pl Kross, KTM, Creme, Northwave, Puky SKLEP ROWEROWY „TRYBIK” ul. Dzielna 21 tel. 22 636 36 42 trybik.wyszkow@gmail. com www.trybik.pl Kross, KTM, Creme, Northwave, Puky SKLEP ROWEROWY „TRYBIK” ul. Pasłęcka 7 tel. 22 499 49 04 trybik@trybik.pl www.trybik.pl Northwave, Puky, KTM, Creme

SNOW&SURF Al. Niepodległości 119 tel. 22 844 9999 info@mybike.pl www.mybike.pl Trek, Wheeler, Puky

WYGODNYROWER.PL ul. Smolna 10 tel. 787 386 386. smolna@wygodnyrower.pl www.wygodnyrower.pl Pashley, Fuji, Batavus, Hercules

WYGODNYROWER.PL ul. Stawki 3 tel. 888 498 498 stawki@wygodnyrower.pl www.wygodnyrower.pl Pashley, Fuji, Batavus, Hercules

WROCŁAW AVENTURA SPORT SKLEP I SERWIS ROWEROWY ul. Sienkiewicza 47 tel. 71 728 74 16 kom. 695 402 888 info@aventurasport.pl www.aventurasport.pl Merida, Kellys, Kross, Unibike, Focus, Cossack, Maxim, Medanoriam PM RIDER MATEUSZ ŁADA ul. Powstańców Sląskich 5 tel: 660 773 039 www.pmrider.pl CANNONDALE, KTM, LAPIERRE, TREK, HAIBIKE, WINORA PM RIDER MATEUSZ ŁADA – SKLEP PARTNERSKI TREK ul. Szkocka 1 tel: 721 833 888 www.pmrider.pl BMC, TREK, THULE, EVOC

REMAR-SPORT ROWERY ELEKTRYCZNE ul.Robotnicza 1 tel. 531 999 892 tel. 794 521 771 kontakt@remar-sport.pl www.remar-sport.pl

wydawca GRABEK MEDIA sp. z o. o. Belwederczyków 29, 51-688 Wrocław tel. 71 337 47 40, faks 71 347 83 87

NAJWIĘKSZY WYBÓR ROWERÓW ELEKTRYCZNYCH W POLSCE, Hercules, Haibike, Winora, Kross, Kellys

ROVELOVE, SKLEP I SERWIS ROWEROWY ul. Buforowa 44 tel. 71 726 64 04 sklep@rovelove.pl www.rovelove.pl Kross, Giant, Dema

SALON ROWEROWY PRO-BIKE ul. Piękna 24 tel. 71 336 28 54 kom. +48 601 976 740 wrocław@pro-bike.pl www.rowerywroclaw.pl www.scottwroclaw.pl www.unibkewroclaw.pl Scott, KTM, Unibike, Mbike, Eurobike

SALON ROWEROWY SPORT-PROFIT ul. Pomorska 32 tel. 71 796 74 80 info@sportprofit.pl www.sportprofit.pl www.sklep.sportprofit.pl www.narty.sportprofit.pl Cube, Ghost, Unibike, Orbea, Merida, Maxim, Medano, Hercules, Puky, Cossack, Cannondale, MBM SERWIS ROWEROWY: SHIMANO SERWIS CENTER ul. Reymonta 5a tel. 71 795 88 60

ZAKLICZYN U żABY SKLEP, SERWIS, WYPOżYCZALNIA ROWEROWA ul. Korczyńskiegi 27 tel. 14 665 33 07 kom. 504 245 355 serwis@uzaby.pl www.uzaby.pl Ghost, CkCossak, Enigme, Accent, Author, Shimano, Continental, Foog, BlackMountain, ShamanRacing

ZIELONA GÓRA PHU CYKLOMANIAK PAWEŁ SCHREITER ul. Nowojędrzychowska 1 tel. 068 444 34 93 tel. 605 271 450 cyklomaniak@op.pl www.cyklomaniak.zgora.pl Scott, Unibike, Kross, Onill

RANT JACEK SKRYPNIK ul. Św. Cyryla i Metodego 3 tel./faks 68 323 15 01 tel. 604 527 976 rant-js@wp.pl Author, Accent

SKLEP I SERWIS ROWEROWY ATHLETIC SPORT Batorego 81 tel. 697 725 684 www.athleticsport.pl serwis@athleticsport.pl Kelly’s, Alpine, Cossack, Haibike, Winora, Corratec, Maxim, Enigme, Karbon

żAGAŃ SKLEP ROWEROWY CYKLO-70 LECH WALCZAK ul. Księżnej Żaganny 9 tel./faks 68 451 18 71 kom.697 701 982 cyklo70@tlen.pl www.cyklo-70.pl Merida, Kross, Author, Giant

nr 7 [124] 2015 styczeń-luty Styczeń-Luty 2016 www.magazynrowerowy.pl

„Własny Dom” również elektroniczny! Możesz go czytać kiedy i gdzie zechcesz w wersjach na komputery z systemem Windows oraz na iPada. Dostępne są zarówno pojedyncze wydania, jak i prenumerata, a każde wydanie przechowywane jest w Twojej własnej bibliotece. Po ściągnięciu połączenie internetowe nie jest konieczne.

Aby kupić „Własny Dom” wejdź na www.e-kiosk.pl/wlasny_dom

Pojedynczy numer już od 4,90 zł

cena: 10,99 zł (w tym 8% vat)

wybierzesz

QR CODE

Wygenerowano na www.qr-online.pl

materiały budowlane

KROSS internetowy 2016

Portret

Patrycja Piotrowska

nowości

Relacje

Bike Maraton Mistrzostwa Europy DH Diverse Beskidia

Hans Rey i Steve Peat na islandii!

04

9 771643 874150

promocja sklepu

w magazynie rowerowym

promocja sklepu na stronie www

promocja sklepu na facebook’u

redakcja Tomasz Piechal, Piotr Śliwa, Wojciech Mincewicz, Martyna Maria Kobylińska, Michał Popowski, Konrad Tomasiak, Jan Piątkiewicz, korekta Marek Misiak FotograF Dariusz Krzywański prenumerata i oFerta dla Sklepów Katarzyna Baran tel. 71 337 47 47 e-wydanie mr możesz kupić na www.e-kiosk.pl

www.publio.pl

iSSn 1643-8744, indeX 372390

co zyskujesz?

zobacz

reklama Piotr Śliwa piotr.sliwa@magazynrowerowy.pl

druk Techgraf © Copyright by Grabek Media

solotest

jakDJAMBO łatwo NS znajdziesz, MANGO FRESHER porównasz TREK STACHE 7 i właściwie

Skład i przygotowanie do druku Dominik Pędziwol

www.magazynrowerowy.pl

www.MagazynrowErowy.Pl

redaktor naczelny Joanna Wołodźko joanna.wolodzko@magazynrowerowy.pl

Giant, Superior

zostań partnerem w programie Twój ulubiony miesięcznik dostępny także w wersjach

dyrektor wydawnictwa Krzysztof Grabek krzysztof.grabek@magazynrowerowy.pl

żARY SKLEP I SERWIS ROWEROWY YELLOW BIKE ul. Zgorzelecka 16 tel. 535 825 471 info@yellow-bike.pl www.yellow-bike.pl

prowadzisz sklep rowerowy?

elektronicznych!

redakcja i Biuro Handlowe tel. 71 347 83 88, tel./faks 71 347 83 87

egzemplarze mr do wykorzystania wraz

z nalepką polecającą

DowieDz się więcej! zaDzwoń – 71/ 337 47 47, napisz – katarzyna.baran@magazynrowerowy.pl

Wszystkie materiały objęte są prawem autorskim. Przedruk i wykorzystywanie w jakiejkolwiek formie bez wcześniejszej pisemnej zgody Dyrektora Wydawnictwa są zabronione. Prawa autorskie do opracowania plastycznego „Magazynu Rowerowego” należą wyłącznie do wydawcy. Sprzedaż bezumowna numerów bieżących i archiwalnych jest zabroniona. Działanie wbrew powyższemu zakazowi skutkuje odpowiedzialnością prawną. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam i ma prawo odmówić publikacji bez podania przyczyny. Czasopismo niniejsze nie stanowi oferty w rozumieniu prawa i jest publikowane jedynie dla celów informacyjnych. Ceny produktów są cenami sugerowanymi przez producentów lub dystrybutorów.


P r e N U M e r aTa

Kross Merida rose

CZYTaJ MaGaZYN roWeroWY, NaJWYGodNieJ W PreNUMeraCie

Zamówienia na prenumeratę i wydania archiwalne można składać pod numerem telefonu: 71 337 47 47, e-mailem: prenumerata@magazynrowerowy.pl lub na stronie: www.magazynrowerowy.pl

NoW e C e N Y KoLe KC J i 2 015 wyprzedaż kolekcji + 10 x KURTKA PRZECIWWIATROWA

SALE

149 ZŁ

+ 10 x KOSZULKA Z DŁUGIM RĘKAWEM

144 ZŁ

+ 10 x SPODNIE DŁUGIE

139 ZŁ

+ 10 x RĘKAWKI I NOGAWKI

119 ZŁ

10 x BEZRĘKAWNIK

134 ZŁ

Dostępne są również standardowe oferty prenumeraty Magazynu Rowerowego: • (10 wydań) w cenie 89,90 zł • (20 wydań) w cenie 159 zł Oferty ograniczone ilościowo. Przedstawione grafiki mogą odbiegać od wyglądu ostatecznych produktów. W przypadku zamówień opłacanych za pobraniem, Zamawiający poniesie koszt pobrania pocztowego. Odwiedź stronę www.magazynrowerowy.pl i zapoznaj się z aktualną promocją.

39


OFFICIAL TIMEKEEPER


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.