9 minute read
Astrakhan
from HMP 80 KKs Priest
by Michal Mazur
Jak wyglądałoby życie bez muzyki?
Lokalna prasa w Szwecji ogłosiła sensację, że komuś udało się przebić Opeth. Trzeci album Astrakhan "A Slow Ride Towards Death" stworzył ponoć nową niszę filmowego rocka progresywnego a ich wokalistę Alexandra Lycke nazwano najwspanialszym głosem Szwecji AD 2021. Jakby na przekór, innowacyjny longplay przepełniły emocje towarzyszące zakłóconemu związkowi miłosnemu z muzyką. Wyrazowi artystycznego uniesienia daje upust założyciel formacji i basista Per Schelander.
Advertisement
HMP: "So it all will end where it started" (więc wszystko skończy się tam gdzie zaczęło) - co za nietypowe rozpoczęcie całego albumu "A Slow Ride Towards Death"! Dlaczego postanowiliście użyć ludzkiego głosu do wywołania pierwszego wrażenia u słuchaczy? Per Schelander: Podjęliśmy tą decyzją w ostatniej chwili. Oryginalna wersja rozpoczynała się od riffu, ale wydawała się mało porywająca. Jako że Astrakhan zalicza się do gatunku prog rock/metal, typowe byłoby użycie intro, najlepiej długiego. Zamiast tego uderzyliśmy od razu, wrzucając słuchacza wprost w alny - może zabrać Ciebie mentalnie do innego miejsca niż to, w którym fizycznie się znajdujesz. W tym kontekście zgodzę się, że udaje nam się dzielić głębokimi emocjami. W tym procesie obie strony nawiązują kontakt ze swym wewnętrznym archipelagiem. Przystępuję do pisania muzyki oraz liryków dla Astrakhan bez wyraźnego planu, co dokładnie poprzez nie wyrażę. Nad tym zastanawiam się później, ale oczywiście zależy mi, żeby słowa z muzyką wzajemnie się uzupełniały.
Jak głębokie są te myśli i uczucia w Twojej ocenie? Czy kontrolujesz je? A może to one
utwór. Uwielbiam wstęp do "Great Southern Trendkill" Pantery. Pamiętam, że po załączeniu tego CD w odtwarzaczu, pogłośniłem i poszedłem do kuchni. Wystraszyłem się, gdy akcja rozkręciła się po dwóch sekundach - to było niespodziewane!
Wasza muzyka ma moc przekształcenia uwagi słuchaczy w ich zachwyt (attention into affection), dlatego że używacie dźwięku jako języka do wyrażania głębokich myśli I emocji, zamiast jedynie do zabawy z falą akustyczną. Co o tym sądzisz? Kompozytorzy na ogół pragną aktywnych słuchaczy. Zdaję sobie sprawę, że nasza muzyka wymaga wiele uwagi ze strony odbiorców, aby zostać w pełni doceniona. Nie jest przeznaczona do słuchania biernego, gdy ktoś robi w międzyczasie coś innego. Wierzę też, bo mówią mi tak fani, że posiada ona wymiar wizukontrolują Ciebie? Czy podążanie za nimi możemy odnieść do powolnej przejażdżki w stronę śmierci ("A Slow Ride Towards Death" to tytuł albumu - przyp.red.)? Lubię podejście "strumienia świadomości". Fascynuje mnie, co może wyjść z przyzwolenia sobie na swobodny przepływ energii. Okazuje się bowiem, że w ten sposób znajdujemy się blisko owych emocji oraz myśli. Zaczynając pisanie liryków w 2018/2019, nie zdawałem sobie sprawy, jak poruszane w nich tematy staną się wszystkim bliskie w 2020r. Na ogół moje teksty obracają się wokół zagadnienia straty. Tym razem, wyobrażałem sobie własne życie bez muzyki, czyli bez jednej z najważniejszych relacji w moim życiu. Miałem ku temu dobry powód. Muzyka to mój życiowy eliksir odkąd ukończyłem 15 lat; życiowa kotwica. Teraz zbliżam się do pięćdziesiątki i nawet, jeśli będę się nią zajmować aż do śmierci - przeczuwam, że może nie być to możliwe dłużej niż 10 następnych lat. Widzisz, moja rodzina ma genetycznie przekazywane problemy z mięśniami, które mogą rzutować na ręce. Mój ojciec na to cierpiał, możliwe że ja też będę, a skoro tak, to pozostało mi jedynie 10 lat grania na basie na profesjonalnym poziomie. Potem... Raczej już nie dam rady. Oto moja powolna przejażdżka w stronę śmierci.
Niektórzy fani nazywają "A Slow Ride Towards Death" filmowym rockiem progresywnym. Jak Wasze poprzednie artystyczne doświadczenia doprowadziły Was do tej niszy? Czy stanowią kontynuację i rozwinięcie Waszych wcześniejszych pomysłów, a może wręcz przeciwnie - staracie się stworzyć coś innego? Ja gram na basie w rozmaitych zespołach od 25 lat. Możliwe, że ktoś widział mnie na żywo wraz z House of Shakira, Royal Hunt lub Pain of Salvation? Astrakhan sformowałem na bazie idei dzielonej przeze mnie z moim bratem Jörgenem. Mieliśmy taką bożonarodzeniową tradycję, że spotykamy się w tym samym miejscu i piszemy wspólnie muzykę. Wówczas, w okolicy 1994/1995r., nie zastanawialiśmy się nad gatunkami, kierunkiem, stylem czy czymś podobnym. Po prostu pisaliśmy cokolwiek, sambę, reagge, rock, cokolwiek, z czystej przyjemności kreatywnego współdziałania. Zmieniło się to dopiero po kilku latach. Tak fajnie nam się pracowało a komponowanie wychodziło tak prosto, że postanowiliśmy stworzyć cały album złożony z 10 utworów. Uporaliśmy się z tym bardzo szybko, ale pojawił się problem ze znalezieniem odpowiedniego wokalisty. W międzyczasie obaj zajmowaliśmy się też innymi zespołami (po mojej stronie: Royal Hunt i Pain of Salvation). Perkusista Martin Larsson usłyszał nasze demo, spodobało mu się i próbował nas przekonać, abyśmy dokonali profesjonalnych nagrań. Widział w nas potencjał. Jesienią 2012r. zarezerwowaliśmy porządne studio, w którym przygotowaliśmy ścieżki perkusji, basu i klawiszy. Wiosną 2013r. spotkaliśmy Alexa Lycke, który sprawnie zaśpiewał. Marcus Jidell zajął się gitarami, ale wkrótce potem pochłonął go zespół Avatarium. Wiedziałem, kim chcę go zastąpić. Zadzwoniłem do Johana Hallgrena, z którym poznałem się w okresie mojego udziału w Pain of Salvation. Wyraził zainteresowanie, ponieważ i on opuścił PoS.
Widziałem opinię, że śpiewający w Astrakhan Alexander Lycke to jeden z najwspanialszych szwedzkich wokalistów. Jak udało mu się osiągnąć ten poziom? Alexa wyróżnia naturalna zdolność do wyrażania głosem emocji. Praca z nim to jak spełnianie marzeń - jest świetnym wokalistą i frontmanem. Oczywiście, talent i dobry głos są nieodzowne, ale potrzebował też nad tym popracować. Zdobył licencjat z muzyki oraz aktorstwa, a także doświadczenie (wzdłuż i wszerz Europy) w głównych rolach dużych musicali: Jesus Christ Superstar, Miss Saigon, Hair etc. Potrzebował tego, żeby doskonalić nie tylko głos, ale również prezencję sceniczną. Dopiero Astrakhan to jego pierwsze przedsięwzięcie z oryginalną muzyką. Nie znaliśmy się osobiście przed nagrywaniem pierwszego albumu "Retrospective" (2013). Wcześniej próbowaliśmy z innymi dobrymi wokalistami, ale wszystko zaskoczyło dopiero z Alexem. Wprawdzie poszukiwał swojego rockowego charakteru jeszcze w studiu, bo wywodzi się ze świata musi-
Czy zagłębienie się we wspomniane musicale mogłoby okazać się interesujące dla heavy metalowców? Jak najbardziej tak. Zachęcam do sprawdzenia koncertówki Astrakhan "Superstar Experience", na której wykonujemy rockowy musical Jesus Christ Superstar. Ciekawe, jakby to brzmiało, gdyby Deep Purple go wykonało w czasach swej największej świetności? Pełno w tej historii krwi, potu, miłości i pasji. Naszej interpretacji bliżej do regularnego rockowego show, ale z naciskiem na opowieść oraz towarzyszące jej emocje. "Superstar Experience" utrwala zapis prawdziwego koncertu - tylko trochę poprawialiśmy w studiu, bo wiadomo, że słuchacz nie chce rażących usterek. Mikrofon Alexa stracił sygnał w trakcie "Poor Jerusalem", akurat w momencie, gdy pozostał sam z fortepianem. Dograliśmy to w studiu.
Wracając do "A Slow Ride Towards Death" , wprawdzie Wasz najnowszy album jest atmosferyczny, ale nie przytłacza słuchacza znajdującego się akurat w kompletnie innym nastroju. Jak udało Wam się osiągnąć ten balans? Nie myślę o tym podczas komponowania. Poszukuję ciekawych brzmień, riffów lub innych pomysłów, których dotąd nie słyszałem u innych zespołów. Staram się znaleźć nowe muzyczne rozwiązania i podnosić poziom własnej twórczości. Lubię myśleć o utworach jak o bohaterach noweli, którzy wyskakują z czymś nieplanowanym. Prawdopodobnie magia kreatywnego procesu muzycznego polega na tym, że kompozycje same znajdują swoje własne kierunki rozwoju. Często stanowią efekt popełnionego przeze mnie błędu, np. zagrałem nieprawidłowo akord rozstrojoną gitarą albo pomieszałem coś w Cubase (cyfrowa stacja do obróbki dźwięku - przyp. red.). Ale spodobało mi się to, co usłyszałem i utrwaliłem na albumie. "Youtopia" tak właśnie powstała, a to jeden z moich ulubionych kawałków na "A Slow Ride Towards Death". Wygłupiałem się z basem, starając się przypomnieć sobie starą szwedzką piosenkę folkową. Zamiast niej, spod moich palców popłynęła melodia-kotwica do "Youtopia". Uznałem, że to świetna ballada. Dodałem nieco partii fortepianu z fajnym opóźnieniem, ale to opóźnienie przesunęło cały motyw jedną ósmą nuty wprzód. W efekcie wszystko kompletnie się zmieniło, ale na lepsze. Kontynuowałem. W pewnym momencie chciałem dodać prosty rytm, ale nacisnąłem nieprawidłowy przycisk i usłyszałem zapętlony tom-tom (perkusja - przyp. red.). Strzał w dziesiątkę. Trzy wspomniane pomyłki doprowadziły mnie do ostatecznej wersji "Youtopia". W jej trakcie następują mini zmiany, które w sumie czynią z niej potwora! Żeby to zauważyć, musisz wsłuchać się od początku do końca. Dopiero w ostatnim refrenie ujawnia się ich sedno - zamazana wibracja nabiera krystalicznie jasnego sensu w końcówce. Lubię pisać utwory mówiące: "zaczekaj na to". Może odczuwany przez Ciebie balans wynika z balansu pomiędzy twórczym błądzeniem a intelektualizmem?
Możliwe. Nie mniej istotnym atrybutem "A Slow Ride Towards Death" jest jego sterylne brzmienie. Jak wielką wagę przykładaliście do tego w studiu? Czy próbowaliście innego podejścia? Jak dla mnie, ten LP jest kompletnym przeciwieństwem sterylności. Dążyliśmy do ciepłego i odważnego brzmienia. Moim zdaniem wszystkie współczesne albumy heavy metalowe są zbyt skompresowane i brzmią równie płasko, bombastycznie i nudno. Tymczasem, w Astrakhan chodziło od zawsze o oryginalność, którą chcemy się wykazać również w produkcji. Myślę, że powszechnie utrzymuje się błędny pogląd, iż istnieje coś takiego jak "dobry dźwięk". Głupota. Nie istnieje taki standard, którego każdy zespół powinien przestrzegać. Każdy muzyk brzmi i gra na instrumencie inaczej, producent powinien to wzmacniać, zamiast dążyć do brzmienia kogoś innego. My pracujemy z Marcusem Jidellem na wszystkich trzech albumach, ponieważ on myśli tak samo. Nagrywaliśmy bas oraz perkusję w tym samym czasie i w tym samym pomieszczeniu,
aby uzyskać lepszy klimat. Jak powiedziałem, nie ma czegoś takiego jak "właściwe brzmienie", ale jest coś takiego jak "właściwe podejście" - chcemy to uchwycić. Czy słyszałeś o polskim zespole Dianoya? Wydaje mi się, że plastyczność ich stylu może mieć coś wspólnego z Astrakhan. To ciekawe, ale nie słyszałem o Dianoya.
Jakiego rodzaju atmosferę poszukujesz słuchając muzyki innych zespołów? Czy zależy to od Twojego nastroju w danej chwili, a może masz wyrobione specyficzne pole zainteresowania? Zawsze szukam szczerości, energii i obecności czynnika ludzkiego. Pragnę widzieć i czuć we-
Czasami przypisuję albumom barwy. Po obejrzeniu Waszych video do "Lonesome Cry " oraz "Youtopia " , zastanawiam się, czy kolor szary odpowiada "A Slow Ride Toward Death"? Kolory są wyjątkowym nośnikiem energii. Często wyobrażam sobie obrazy odpowiadające utworom i przyrównuję je do scen z filmów bądź tak jak Ty do kolorów. Myślę, że Astrakhan używa wszystkich dostępnych barw do skompletowania kompozycji, jednak głównie obracamy się w zakresie, w którym szarość przechodzi w czerń. Zwłaszcza najnowszy album jest mroczniejszy, poczynając od tytułu.
Czy wierzysz, że nasz świat może być hologramem lub przynajmniej bardzo różni się od tego, co postrzegamy ludzkimi zmysłami? Nie. Stratą czasu byłoby zastanawianie się nad tym, czy to co my widzimy, doświadczamy lub czujemy jest czymś innym niż to, co faktycznie widzimy, doświadczamy lub czujemy. Taka psychoanaliza w bardzo skomplikowany sposób roztrząsa proste sprawy, które normalnie są łatwe do zrozumienia. Nie chcę przez to powiedzieć, że nie istnieje nic poza ludzkimi doświadczeniami. Świat jest pełen cudów. Zdarza się, że nie potrafimy czegoś wytłumaczyć. Ale potrzebujemy zachować ostrożność i uczyć się na błędach innych osób. Gdybyśmy zbyt wiele życiowej energii przeznaczali sprawom duchowym lub teoriom konspiracyjnym, mogłoby się to dla nas skończyć tragicznie.
wnętrzny świat muzyków; obserwować jak ich pasje, smutki, fantazje i ogólnie osobowość nabierają namacalnej formy poprzez muzykę.
Jak wyglądałyby następne koncerty Astrakhan gdybyśmy byli wolni od restrykcji? Wolałbyś występować na dużych festiwalach z ekstrawaganckimi efektami wizualnymi, czy raczej w klubach średniej wielkości? Uwielbiam w Astrakhan to, że dajemy radę w obu sytuacjach. Używamy efektów wizualnych tam, gdzie możemy. Ale zdarzało nam się już grać mniejsze koncerty bez prądu i tam też pokazaliśmy się z najlepszej strony. Bardzo dobrze wspominam Polskę, do której wybrałem się zarówno z Pain of Salvation, jak i z Royal Hunt. Zależy mi również na powrocie do Japonii, tym razem wraz z Astrakhan. Ale tak naprawdę, to zagrałbym wszędzie, bo chcę pokazać ludziom, jak fantastyczny zespół tworzymy.