GAZETA BEZPŁATNA Korowód Wolski
3
Historyczne kalendarium Woli – maj
• NR 2 (2) • MAJ 2018
Polityka w samorządach
Modlin – zwiedzanie ekstrmalne z Portalem Warszawskim
6-7
4
2
Zielona Towarowa
Nadpodaż terenów do zabudowy nie przeszkadza naszym włodarzom przeznaczać kolejnych zielonych działek pod budownictwo pod jakimkolwiek pozorem. A to w parku ma powstać jakiś budynek w szczytnym celu, np. domu kultury albo „inwestycja” w postaci ścieżki rowerowej. Ciekawe, że zalanie asfaltem trawnika jest przyjmowane z dużym zrozumieniem. Za każdym razem znika przecież TYLKO TROCHĘ trawnika, wycina się tylko jedno drzewo. Tłumaczenie jest bardzo proste – ludzie nie spędzają w okolicy swoich domów czasu. Sypiają w swoich M, pracują w innych miejscach, a na wakacje wyjeżdżają za granice. Konsekwencją takiego podejścia jest zwężanie ulic, które stanowiły arterię miasta i degradowanie ich do roli uliczek dojazdowych do miejsca zamieszkania. Początkowo te tereny można zazielenić, ale w dalszej perspektywie mogą to być kolejne działki pod budownictwo.
Widzimy się na Korowodzie
C
hciałbym kolejny raz podziękować Państwu za zainteresowanie niniejszym numerem i jednocześnie zaprosić na Korowód Wolski. Jest to impreza organizowana przez stowarzyszenie Spółdzielnia Socjalna Wola. Nas również tam nie zabraknie. Impreza odbędzie się w niedzielę 27 maja w Parku Sowińskiego. Nasze stoisko będzie rozstawione niedaleko wejścia od strony Wolskiej. Nasza redakcja zgłosiła się do współorganizowania gry miejskiej i mam nadzieję, że zadanie przygotowane przez nas przypadnie Państwu do gustu. A zatem – do zobaczenia na Korowodzie! Daniel Roszkowski
– redaktor naczelny
O
d czasu do czasu rozglądamy się, gdzie by tu posadzić jakieś drzewo. Takim listkiem figowym jest projekt Zielona Towarowa. Ale myliłby się ten, który wyobraża sobie szumiący las, krzewy, kwiaty. Poza wybudowaniem niezbędnej infrastruktury (to temat na odrębny artykuł) okazuje się, że jedynym miejscem, gdzie można posadzić coś zielonego jest … pas zieleni mający rozdzielać jezdnie. Zielona Towarowa ma zacząć się od wylewki be-
tonu, który można pomalować na zielono, pod inwestycję Tramwajów Warszawskich pomiędzy pl. Zawiszy i ul. Kolejową. Dodatkowo, już na początku, ma zostać zrobiony czwarty pas na Towarowej służący do skrętu w Kolejową. Kolejnym absurdem jest projektowanie betonowego torowiska zamiast zielonego, choćby takiego jak na ul. Andersa. Może warto spojrzeć, jak to robią inni i spróbować pogodzić wodę z ogniem;
w tym wypadku zwiększyć ilość miejsca na zieleń, zbudować ścieżki rowerowe i jednocześnie usprawnić ruch samochodowy. Znajomy, który pracował jakiś czas poza granicami kraju, w luźnej rozmowie rzucił taką uwagę – „jeśli robiły się korki budowaliśmy tunel albo estakadę”. Nasz cel jest nieco inny, ale warto pochylić się nad ideą. Rozwiązań nie trzeba szukać za oceanem, wystarczy popatrzeć, jak poradzono sobie w innych polskich miastach i w opar-
ciu o te rozwiązania zaproponować własne. W przypadku ul. Towarowej wydaje się rozsądnym, aby tramwaje jeździły estakadą. Dzięki temu zyskamy kilka metrów gruntu na zieleń. Możemy pokusić się o coś więcej. Zamiast sześciu pasów pod ruch samochodowy zrobić tylko pięć: po dwa pasy w jedną i drugą stronę a na środkowy pas kierować ruch w zależności od potrzeb i pory dnia. Zamieszczone rysunki przedstawiają jedynie koncepcję. Mimo że „konsultacje” zakończyły się 30 kwietnia, końcowy kształt nie wyszedł w znacznej mierze poza fazę koncepcji. Mamy jeszcze czas, aby zrobić z Towarowej, a może i Okopowej nowoczesne ulice, która zmienią wizerunek stolicy i stałyby się wzorcem do powielenia. Nowoczesne 3D. Bogdan Rutkowski
• • 2 Problem miejsc Historyczne kalendarium Woli – maj kalendarium Woli przedstawiamy najważniejsze i najciekawsze wydarzenia, które miały parkingowych W historycznym miejsce na terenie naszej dzielnicy w danym miesiącu na przestrzeni setek lat. Zobaczcie na które daty warto zwrócić szczególną uwagę w maju! na Ulrychowie Wawrzyńca był kościołem filialnym pa- Jana Sobieskiego, który miał być gwaGAZETA BEZPŁATNA
U
lrychów to duża część mieszkalna na Woli. Znajduje się na niej wiele bloków mieszkalnych wybudowanych w latach 50-80 XX w. Obecnie Ulrychów przeżywa bum budowlany. Buduje się wiele nowych inwestycji, głównie są to nowe bloki mieszkalne. I tu zaczyna pojawiać się pewien problem, a mianowicie miejsca parkingowe, a właściwie to ich brak. Lokalne osiedlowe parkingi, które powstały wraz z osiedlami w minionej epoce nie są przystosowane do tak dużej liczby pojazdów. Samochody stały się powszechnie dostępne, więc zaczęło ich przybywać na Woli, natomiast miejsc parkingowych nie. Nie pomaga również fakt budowania nowych osiedli, na których to owszem są budowane najczęściej parkingi podziemne, ale bardzo często zdarza się, że ludzie nie decydują się na wykupienie tego miejsca. Nie ma co się dziwić, kupno miejsca parkingowego to często dodatkowy spory wydatek. Analogicznie więc kolejnych samochodów przybywa i przybywać będzie, gdyż dzielnica ciągle się buduje. I tutaj chciałbym pokazać na przykładzie jednego miejsca na Ulrychowie, jak można by było w pewnym stopniu rozwiązać w dość prosty sposób brak miejsc parkingowych. Każdy, kto mieszka na Ulrychowie chyba kojarzy zajezdnię autobusową na Redutowej. Zajezdnia ta funkcjonowała przez wiele lat, aż pod koniec listopada 2013 roku została wygaszona. Różne chodziły pogłoski na temat jej dalszych losów, ale ostatecznie okazało się,że zajezdnia ma zostać przebudowana i dostosowana do nowoczesnego taboru. Ale jest jeszcze drugi plac po zajezdni, który znajduje się na rogu ulic Baltazara i Nakielskiej. Był to boczny plac, na którym stały kiedyś autobusy głównie przeznaczone jako zamienniki części do innych autobusów lub do kasacji. I tu pojawił mi się w głowie pewien pomysł. W rejonie tym znajduje się sporo zarówno starych, jak i nowych osiedli. Również buduje się kolejne nowe osiedla. Z własnych obserwacji, a także z relacji mieszkańców wiem, że w rejonie tym jest ciężko o wolne miejsce do parkowania. Zresztą problem ten dotyczy całej naszej dzielnicy. Czasem dochodzi przez to do aktów wandalizmu w postaci urwanych lusterek lub porysowanej karoserii. Co gorsza nie raz zdarza się, że jest tak gęsto zaparkowane, że różne służby mają problem z przejechaniem. I tu pomyślałem, czy nie warto byłoby się spytać władz miasta, jakie mają plany zagospodarowania tego terenu. Jeżeli okazałoby się, że boczny plac, o którym piszę, ma nie zostać przeznaczony pod nową zajezdnię, to czy nie warto utworzyć tam parkingu dla okolicznych mieszkańców. Jest to dość spory plac, na którym docelowo stały kiedyś pojazdy, więc po niewielkiej modernizacj idealnie nadawałby się na lokalny parking. Artur Sobczak
1 V 1890 r. – pierwsza manifestacja 1-majowa robotników Woli
Już od lat 70’ i 80’ XIX wieku ze względu na duże wolne przestrzenie i sprzyjające ogólne warunki społeczno-polityczne na Woli zaczęły powstawać zakłady przemysłowe. Z początku były to fabryki metalowe, cegielnie, fabryki wyrobów papierowych. Z biegiem lat powstawały dalsze małe i średnie zakłady. Słynne wolskie wiatraki zaczęły być zastępowane przez młyny parowe. Wielkie fabryki metalowe i włókiennicze na ogromną skalę pojawiły się dopiero na początku XX wieku, ale już 1 V 1890 roku wolscy pracownicy mieli zorganizować 1-majową manifestację. Strajki i manifestacje na Woli z okazji święta pracy odbywały się od tej pory z różnym zaangażowaniem ale corocznie, zwykle wbrew woli zaborcy. Co wyraziło się m.in. krwawą pacyfikacją demonstracji robotniczej w Al. Jerozolimskich w czasie tzw. Rewolucji 1905 r., w której to demonstracji masowo brali udział robotnicy z Woli. 2 V 1792 r. – powstanie na Woli dwóch cmentarzy protestanckich: ewangelicko-augsburskiego i ewangelicko-reformowanego
2 maja 1792 roku dwie gminy wyznaniowe augsburska i reformowana, w związku z likwidacją ich starego wspólnego cmentarza, odkupiły od bankiera Karola Schultza grunty przy ul. Młynarskiej i na rogu z ul. Żytnią. Ich celem było wybudowanie nowych nekropolii. Ufundowane w tym czasie cmentarze, jak wiele innych wolskich nekropolii, mimo burz dziejowych i licznych zniszczeń powstałych podczas prowadzonych na nich walk, czy to w czasie insurekcji kościuszkowskiej, czy Powstania Warszawskiego, służą Warszawiakom do dziś. Co ciekawe na cmentarzu ewangelicko-refomowanym do dziś zachowała się oryginalna tablica z 1792 roku, mówiąca o fundacji cmentarza. 5 V 1951 r. – decyzja o rozszerzeniu granic Warszawy i tym samym zwiększenie obszaru Woli
W rezultacie uchwały prezydium Rady Narodowej m. st. Warszawy z 5 maja 1951 roku obszar Woli zwiększył się prawie czterokrotnie z 1032 ha do 3919 ha. Do Woli przyłączono osiedla Górce, Jelonki Centralne, Jelonki i Bemowo. Takie działanie pozwoliło na dalszy rozwój dzielnicy i przez stawianie nowych wielkich fabryk i przez budowę nowych osiedli mieszkaniowych. 8 V – uroczyste obchody odpustu na św. Stanisława, czyli XIX wieczna majówka
Początki kościoła we wsi Wielka Wola sięgają XIV w. Na początku kościół św.
rafii św. Jana. Jednak w 1611 przy drewnianym kościele w Wielkiej Woli erygowano samodzielna parafię św. Stanisława. Od tej pory w niektórych dokumentach Kościół występuje pod obiema wezwaniami. Stąd też ciekawa tradycja wypoczynkowa, która jako żywo przypomina dzisiejszy wypoczynek na świeżym powietrzu w długi weekend majowy. W XIX wieku majowa wyprawa na odpust w podwarszawskiej Woli inaugurowała sezon wiosennych wypadów za miasto. Celem wycieczek i pikników był Często Lasek na Czystem. Pod koniec wieku XIX tradycja utrzymała się, a tereny na Czystem zapełniły się takimi rozrywkami jak ogródki z piwem, kręgielnie, strzelnice czy bilard. Natomiast biedniejsi mieszkańcy bawili się na terenach nieużytków wokół wolskich glinianek. 15 V 1936 r – wolskie Zakłady „Lilpopa” zawarły umowę licencyjną z General Motors
Uruchomione w 1908 roku na Woli Zakłady Mechaniczne Akcyjnego Towarzystwa Przemysłowego Lilop, Rau i Loewenstein były w swoich czasach największym przedsiębiorstwem przemysłowym Warszawy i jednym z największych w kraju. W 1936 roku, w związku ze zmianą rządowej polityki dotyczącej monopolu państwa na produkcję samochodów zakłady Lilopa podpisały umowę licencyjną z General Motors Corporation, w tym czasie jednym z największych amerykańskich koncernów samochodowych. Na podstawie tej umowy wolskie zakłady otrzymały wyłączne prawo na produkcje i sprzedaż w Polsce marek „Opel-Kadet”, „Opel-Olimpia”, „Chevrolet”, „Buick”, „Buick-limuzyna” i samochodów dostawczych typu „Chevrolet”. Dynamiczny rozwój fabryki zakończyła II Wojna Światowa. Niemcy wywłaszczyli ją i zaczęli wykorzystywać do celów militarnych. Po wybuchu Powstania Warszawskiego zakłady zostały ogołocone ze sprzętu i ostatecznie zniszczone. 21 V 1674 r. – elekcja Jana Sobieskiego na króla Polski
Gdy 11 listopada 1673 roku, jeszcze wtedy hetman Jan Sobieski, w dzień po śmierci króla Michała Wiśniowieckiego, pokonał Turków pod Chocimiem, jego popularność gwałtownie wzrosła. 20 kwietnia rozpoczął się sejm elekcyjny na polach elekcyjnych na Woli. Szlachta mimo oporu elektorów litewskich ostatecznie porozumiała się i uniknięto groźnej sytuacji podwójnej elekcji, które wcześniej w historii występowały. Ostatecznie szczęśliwie wybrano na króla w dniu 21 maja 1674 roku
NR 2 (2)
MAJ 2018
rantem bezpieczeństwa państwa. Jednak dla Woli sama elekcja w 1674 roku nie była tak szczęśliwa jak dla całego kraju, ponieważ sejm przypadł na czas wiosny. W związku z tymczasowym mieszkaniem w stolicy szlacheckich elektorów i ich służby (w tym ogromnych wojsk magnackich), w Warszawie i okolicy przebywało nawet kilkadziesiąt tysięcy ludzi i jeszcze więcej koni. Ich utrzymanie wpływało na szkodę łąk i dojrzewających zbóż chłopów wolskich oraz właścicieli i dzierżawców sąsiednich folwarków. Dodatkowo liczne bogate poselstwa zagraniczne i tłumy gapiów powodowały duże zniszczenia wśród pól sąsiadujących z drogą ze stolicy na elekcyjne pola Woli. Warto jednak pamiętać, ze niewiele elekcji odbyło się akurat w tak newralgicznym rolniczo wiosennym okresie, a liczne korzyści i szansa do dodatkowych zarobków przy obsłudze elektorów (noclegi, dostarczanie żywności, handel i.t.p.) oraz zwolnienia podatkowe pozwalały mieszkańcom Woli wiele zyskać. Poza tym, dzięki elekcjom wieś Wielka Wola była znana w całej szlacheckiej Rzeczypospolitej. V 1951 – Decyzja prezydium rządu Józefa Cyrankiewicza o budowie Zakładów Mechanicznych im. M. Nowotki na Woli
Obecnie nieistniejące już Zakłady Mechaniczne im. Marcelego Nowotki zostały założone w 1951 roku jako jeden z wielu elementów realizacji planu sześcioletniego. Prowadziły swoją działalność do 2012 roku. Specjalizowały się w produkcji silników wysokoprężnych do wyrobów cywilnych, takich jak zespoły prądotwórcze, agregaty napędowe do urządzeń wiertniczych, pompowych, jednostek pływających, pojazdów transportowych oraz do wyrobów dla wojska, takich jak czołgi i wozy zabezpieczenia technicznego. W 1990 roku nazwa zakładu została zmieniona na „PZL-Wola” S.A. Zniknął także pomnik komunistycznego patrona stojący przed zakładem. Ostatecznie zakłady zakończyły swoją działalność w 2012 roku. Bibligrafia: Historia Woli, pod red. Karola Mórawskiego, Warszawa 2000 Dzieje Woli, komitet red Józef Kazimierski et al., Warszawa 1974
Maciej Zaremba
GAZETA BEZPŁATNA
3
• NR 2 (2) • MAJ 2018
Korowód Wolski
Na mapie wydarzeń majowych warto zauważyć Korowód Wolski, którego 12 edycja odbędzie się 27 maja (niedziela) w Parku Sowińskiego. Oprócz prezentacji oferty ponad 70 instytucji, organizacji i firm organizatorzy zaplanowali gry, zabawy i mnóstwo atrakcji, tak aby każdy znalazł coś dla siebie. Warto pojawić się już o 14.00, aby nie przegapić wielkiego otwarcia i ruszyć w rytm brazylijskiej muzyki i tańca wraz CAPOEIRA BERIBAZU wielkim korowodem przez Park Sowińskiego. – Cieszymy się, że po raz drugi na zlecenie dzielnicy Wola organizujemy Wolski Korowód, czyli święto organizacji i instytucji działających na Woli. W zeszłym roku pogoda i odwiedzający dopisali i mamy nadzieję, że w tym roku będzie podobnie. Zależy nam, żeby przez zabawę promować tradycję i historię dzielnicy Wola, dlatego organizujemy, tak jak w zeszłym roku, drużynową Grę Miejską. Jednak przede wszystkim osoby mieszkające na Woli mogą tego dnia dowiedzieć się o ofercie edukacyjnej, poradniczej i pomocowej podmiotów działających w dzielnicy. Wolski Korowód to wspaniałe miejsce spotkań, zabawy i edukacji wśród zieleni, dla rodzin i nie tylko! Do zobaczenia w niedzielę 27 maja! – mówi Anna Góral, Dyrektorka Spółdzielni Socjalnej WOLA. Od ok. 14.30 do 18.00 Jakub Kuroń zaprasza do podróży przez kulinarną mapę Warszawy. W warsztatach mogą wziąć udział zarówno dorośli, jak i dzieci. W programie słynne ciasteczka babci Jakuba – Albertki, Sójka Wolska oraz parę innych specjałów. Po warsztacie każdy będzie mógł skonsumować własne dzieło. Ponadto można wziąć udział w warsztatach garncarskich, obejrzeć pokazy sztuk walki, tańca czy poskakać na trampolinie.
Z poważniejszej tematyki – uczestnicy korowodu będą mogli zapoznać się z bezpłatną ofertą pomocy materialnej, porad prawnych, psychologicznych i zawodowych organizacji i instytucji. Dzielnica Wola od lat promuje zdrowy tryb życia – dlatego i podczas korowodu nie zabraknie bezpłatnych badań profilaktycznych: tkanki tłuszczowej, poziomu glukozy, pomiaru ciśnienia tętniczego oraz przeglądu stomatologicznego. – Współpraca z organizacjami pozarządowymi to dla nas niezwykle istotna sprawa. Bardzo się cieszę, że na Woli działa tak dużo organizacji, które pracują na rzecz mieszkańców. Wolski Korowód to wyjątkowe święto i niejako podziękowanie dla wszystkich osób, organizacji i instytucji, które są niezwykle istotną częścią naszej wolskiej społeczności. Wolski Korowód to również okazja dla mieszkańców, aby dowiedzieć się jaka jest oferta NGS-ów i w ciekawy sposób spędzić niedzielne popołudnie – mówi Krzysztof Strzałkowski, burmistrz dzielnicy Wola. Osoby ze schorzeniami mogą skorzystać z próbki masażu refleksologicznego, a wszyscy spięci i zestresowani po tygodniu pracy z masażu relaksacyjnego. Dbający o linę mogą wypróbować sprzęt do redukcji cellu-
O Spółdzielni Socjalnej WOLA
Cafe PoWoli jest prowadzone przez Spółdzielnie Socjalną WOLA, założone przez osoby z niesprawnością i działaczki społeczne. Łączy tradycje dzielnicy Wola z historią i dziedzictwem kulinarnym wielokulturowej kuchni warszawskiej. Dumą Spółdzielni są dwa wspaniałe murale znanych artystów-społeczników: • Ireny Sendler, która jej matronuje – autorstwa Dariusza Paczkowskiego • Widoku przedwojennej Woli – autorstwa Jarosława Malickiego. Cafe PoWoli to lokal bez barier, dostępny dla każdej i każdego, otwarty dla aktywistek/tów na debaty i dyskusje, zapewniający przyjazną atmosferę podczas wieczorków tematycznych, spotkań międzypokoleniowych oraz integracji lokalnej społeczności, m.in. przy grach planszowych, muzyce, filmie… Cafe PoWoli to także miejsce warsztatów kulinarnych, gdzie tworzą się nowe smaki, łączące wolską tradycję kulinarną ze współczesną potrzebą zdrowego odżywiania, a wszystko przygotowywane z pasją dbałości o zdrowie i naturalne środowisko. Kontakt: Aleksandra Michalak e: aleksandra.michalak@spoldzielniawola.pl tel. 696-47-27-11 litu i tkanki tłuszczowej oraz bieżnię z podciśnieniem i podczerwienią. Na zakończenie wydarzenia w godz. 18.00-19.00 wielki finał w Amfiteatrze – rozdanie nagród oraz występy wolskich zespołów: Zespół Artystyczny KURDESZ i Dzie-
cięcy Zespół Pieśni i Tańca „Vistula”. Więcej informacji i szczegółowy program wydarzenia na stronie Spółdzielni Socjalnej Wola: http://spoldzielniawola.pl/wolski-korowd Aleksandra Michalak
Co niedzielny bazar na Olimpijce, czyli jak można spędzić niedzielę na Woli Wielu z nas nie wyobraża sobie niedzieli bez odwiedzenia „Olimpijki”, innym znowu jest to kompletnie obojetne. Ja zdecydowanie należę do tej pierwszej grupy. Jest kilka typów odwiedzających. Jedni przychodzą z ciekawości, aby pooglądać tętniący życiem bazar i poczuć panujący tam klimat, który niewątpliwie jest bliski sercu mieszkańców nie tylko Woli, lecz także całej Warszawy. Inni z kolei, jak co niedzielę, przychodzą najzwyczajniej w świecie na zakupy.
Fot. Pixabay.com
U
mówmy się, że funkcjonuje to zupełnie inaczej niż zwykły sklep. Można się potargować, co jest swoistą rozrywką zarówno dla potencjalnych klientow, jak i dla zwiedzających. Jednak nie tylko to czyni „Olimpijkę” tak wyjątkową i jedyną w swoim rodzaju. Kolejną rzeczą, która przemawia na jej korzyść jest szeroki asortyment. Można tam kupić praktycznie wszystko. Zróżnicowanie towarów jest naprawdę ogromne, mimo to możemy kupić na bazarze również coś nietuzinkowego. Kolekcjonerzy – lub jak kto woli: łowcy staroci – również znajdą coś dla siebie. Panie poszukujące najnowszych trendów mody, kosmetyków oraz perfum – lepszych od oryginału, jak zapewnia jeden z handlarzy. Jeżeli ktoś chce umeblować mieszkanie lub po prostu jest wielbicielem swojskich wyrobów miesnych, to zdecydowanie jest to miejsce dla niego. Po owocnych i pełnych emocji zakupach nie po-
zostaje nic innego, jak udać się na zasłużony odpoczynek przed wyruszeniem w drogę do domu. Tutaj mam na myśli oczywiście Bar „Kufelek”. Już sama nazwa wskazuje, że na pewno spędzimy tam miło czas przy piwku. Dwa słowa, którymi można opisać to miejsce, to: dobrze i tanio. Zjemy tam np. swojskie flaczki lub kiełbasę z cebulą, a pragnienie ugasimy ulubionym, iście „Królewskim napojem”, jak na warszawiaka przystało. Wspomnę rowniez, że w tym miejscu można nawiązać ciekawe znajomości i podyskytować na tematy związane z Wolą. Kto, jak nie mieszkańcy, wie najlepiej, co jest dobre dla ich dzielnicy? Podsumowując, nie wyobrażam sobie, aby mogło zabraknąć w niedzielę bazaru pod stadionem Olimpii. Niewątpliwie stał się on swego rodzaju znakiem rozpoznawczym Woli. Artur Sobczak
4
GAZETA BEZPŁATNA
Polityka w samorządach
• NR 2 (2) • MAJ 2018
Słuchając polityków z pierwszych i kolejnych stron gazet, można się tylko zastanowić, dlaczego nasz kraj nie jest mlekiem i miodem płynący. Na każdym szczeblu zarządzania sypią piękne obietnice, przedstawiają rewelacyjne programy naprawy wszystkiego i oczywiście rozbudzają emocje. Mamy system, który pozwala tak Sejm, jak samorząd osiedlowy obsadzać ludźmi z klucza partyjnego. I tu można postawić pytanie – po co nam politycy w samorządach? dencji,naładowanych pozytywną energią chce realizować swoje pomysły. Szybko uczą się, że to partia ma rację, a nie oni. Większość może przegłosować wszystko. Mniejszość nigdy nie ma racji. Tracą swój zapał, nie mogąc poradzić sobie z politycznymi ograniczeniami. Po jakimś czasie już nawet nie próbują tego układu zmieniać. Przyjrzyjmy się teraz obowiązkom radnego. Ustawa z 15 marca 2002 r. o ustroju miasta stołecznego Warszawy w Art. 8. 1. Mówi: „Do radnych dzielnicy stosuje się odpowiednio przepisy dotyczące radnych gminy”, dlatego aby rozpatrzyć kwestie jego pracy i zachowania, zaglądamy do Ustawy z 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym. Lektura tej ustawy jest pasjonująca. Oprócz rzeczy oczywistych czy wręcz banalnych jest kilka ciekawych zapisów: „Radny obowiązany jest kierować się dobrem wspólnoty samorządowej gmin” i dalej: „nie jest jednak związany instrukcjami wyborców”. Na podstawie tych zapisów można odnieść wrażenie, że radni ustawowo są zwolnieni z dotrzymywania słowa składanego swoim wyborcom. Co ciekawsz, radnego nie można odwołać i w żaden ustawowy sposób za złą pracę ukarać. Tylko jaka to praca? Raz w miesiącu nieobowiązkowa obecność na radzie dzielnicy i raz w miesiącu dyżur. Na radzie dzielnicy radni mogą odrzucić lub przyjąć projekty działań przygotowanych w komisjach (to materiał na oddzielny artykuł) lub przedstawionych przez burmistrza. Na dyżurze natomiast mogą wysłuchać spraw mieszkańcówa, po godzinach napisać (jakąś) interpelację. Do zadań radnych należ też wybór burmistrza i jego zastępców. Tu mamy kolejna ciekawostkę; dobrze mieć jest „swojego” burmistrza, bo można, jak już pisałem, „coś załatwić”. W wielu gminach obowiązuje zasada „fair play”, drugie co do wielkości ugrupowanie partyjne (sic!) może liczyć na jednego wiceburmistrza. Na Woli ta zasada nie obowiązuje, jedno ugrupowanie obsadziło wszystkie stanowiska. Do czego to
prowadzi, obserwowaliśmy na ostatniej sesji (XLIII z 17.04.2018) rady dzielnicy, która jak żywo przypominała co gorętsze obrady Sejmu. PiS chciało odwołać wiceburmistrza – było to oczywiście KONSTRUKTYWNE WOTUM NIEUFNOSCI, bo przecież nie POLITYCZNE. Po bardzo długiej i burzliwej dyskusji głosowanie. Wynik jak w kiepskim filmie, był znany wszystkim od początku—przecież większość sejmowa, przepraszam dzielnicowa, nie będzie głosowała przeciwko swojemu. Tu warto zatrzymać się na szczegółach. Opozycja zarzucała burmistrzowi złą pracę, wiceburmistrz bronił się, tłumacząc, że wszystko robi dobrze, bo zgodnie z prawem. Ciekawostką jest to, że obie strony miały rację. Burmistrz był wcale albo mało zainteresowany zleconymi przez dzielnicę działaniami. Nauczony doświadczeniem rutynowo czekał za biurkiem na spływające z terenu sprawozdania, co uważał – słusznie lub nie – że jest podstawą jego pracy. Dopiero wówczas podejmował kolejne decyzje. Można to skwitować: tacy są samorządowcy. Nie jest to żaden przytyk „ad personam”, ale przykład pokazujący, że nasza dzielnica potrzebuje GOSPODARZY z prawdziwego zdarzenia, a nie pochodzących, tym razem z wyboru, kolejnych dobrych, namaszczonych przez partie,„swoich” urzędników. Na posiedzeniach Rady Dzielnicy jak na obradach Parlamentu: mówcy kierują swoje pełne emocji wystąpienia do potencjalnych widzów-wyborców z nadzieją, że zostaną zapamiętani i wybrani na następna kadencję. Polityk nie musi się znać na niczym, jego celem jest piastowanie stanowiska. Pomagają im w tym specjaliści od manipulacji umysłami, a ci radzą, by mobilizować elektorat „przeciw”, a nie „za”, gdyż ten sposób jest łatwiejszy i efektywniejszy; i na posiedzeniach Rady widzimy właśnie taki przekaz negatywnych emocji. To postępowanie ma na celu zmobilizować „nasz” elektorat i zniechęcić do głosowania potencjalnych wyborców pozostałych stron areny politycz-
nej. Mało jest tu miejsca na zajmowanie się czymś innym. Mimo to myślę, że niedługo możemy się spodziewać wszelkiego rodzaju uciążliwych prac i remontów, które dziwnym trafem zakończą się tuż przed terminem wyborów, dając nam trochę ulgi, pozór stabilizacji i niemą obietnicę – będzie lepiej. Czasem wydaje się, że ten stopień samorządów można zlikwidować, zastępując go stanowiskiem menadżerskim, byłoby to rozwiązanie i efektywniejsze, i tańsze. Nie zmienimy prawa, ale poruszając się w jego ramach, możemy wybrać radnych, którzy deklarują chęć współpracy ze sobą na rzecz wspólnoty. Ideałem byłoby odpartyjnienie samorządów. Niedługo wybory. Wybierajmy świadomie. To, czy zawsze będzie „tak jak zawsze”, naprawdę zależy od nas. PS
Zainteresowanych zapraszam do lektury Obowiązujące w Polsce ustawydotyczące samorządów (z pewna liczbą przepisów wykonawczych). 1. Ustawa z 15 marca 2002 r. o ustroju miasta stołecznego Warszawy. 2. Ustawa z 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym 3. Ustawa z 5 czerwca 1998 r. o samorządzie powiatowym 4. Ustawa z 5 czerwca 1998 r. o samorządzie województwa 5. Ustawa z 5 stycznia 2011 r. – Kodeks wyborczy 6. i oczywiście najciekawsze –Statut Dzielnicy Wola miasta stołecznego Warszawy (Załącznik nr 17 do uchwały nr LXX/2182/2010 Rady m.st. Warszawy z 14 stycznia 2010 r.) Bogdan Rutkowski
Fot. Pixabay.com
Z
acznijmy od komisji rad gminy. Mamy tu odbite jak w krzywym zwierciadle komisje znane z Sejmu i quasiministerstwa. Skoro w sejmie powołano komisję Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki a jako organ administracji państwowej Ministerstwo Kultury, to na poziomie gminy musimy mieć Komisję art. Kultury, skoro mamy MSWiA (myślę, że rozwijanie tego skrótu jest zbędne), to oczywiste jest powołanie Komisji Bezpieczeństwa, Porządku Publicznego (na Woli dodano jeszcze „i Działalności Gospodarczej”). Swoja drogą niezbyt trafnie dobrana nazwa. Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego istniało w latach 1945-1954 i niechlubnie zapisało się w historii Polski. Dalszą konsekwencją jest odzwierciedlenie sejmowych klubów parlamentarnych w postaci klubów radnych w gminach. Podział ten jest zgodny z przynależnością polityczną przez co na szczebel samorządów są przenoszone spory i waśnie z partyjnych central. Efektem jest blokowanie uchwał, deprecjonowanie pomysłów, nawet bez próby merytorycznego uzasadnienia, tylko dlatego, że wniosła je akurat znajdująca się w mniejszości strona. Efektem tego jest koncentrowanie się na „załatwianiu” pojedynczych spraw, a nie rozwiązywaniu problemów dotykających lokalnych społeczności. Wokół burmistrzów skupiają się koterie zadowolone z załatwienia ich sprawy, a burmistrz –„dobry pan” – rozdaje tylko tym, co do niego przyszli. Wizje rozwoju dzielnicy i dalekosiężnie plany można między bajki włożyć. Radnych z grubsza możemy podzielić na dwa rodzaje – radnych z partii (koalicji) rządzącej i radnych bezradnych. Ci z rządzącej mogą „coś załatwić” i w efekcie są postrzegani jako ci lepsi. Radni z opozycji nic nie mogą. Taki obraz z czasem się utrwala i mimo że zdajemy sobie sprawę, że jest to jakieś wynaturzenie, uważamy to za normę. Wielu radnych, zwłaszcza pierwszej ka-
GAZETA BEZPŁATNA
5
• NR 2 (2) • MAJ 2018
Warszawa oczami Francuza
Moje pierwsze wrażenie było to, że jestem w jakimś amerykańskim mieście. W konsekwencji zniszczeń z drugiej wojny światowej infrastruktura miasta jest bardziej dostosowana dla samochodów niż Paryż. Taksówkarz (kibic Legii) jechał szybko – czym nie wyróżniał się na tle innych kierowców. Do tego wszędzie mocno oświetlone bilbordy, co sprawiało wrażenie, że Warszawa wyglądała jak stolica skrajnego kapitalizmu.
B
yły późny wieczór, gdy 15 października wylądowałem na Okęciu, po czym wspomniany taksówkarz zawiózł mnie do mojego hotelu na Ursusie. W następnych dniach musiałem zorganizować sobie mój pobyt w stolicy Polski. Wyrobiłem sobie kartę miejską oraz zająłem się aktywnym poszukiwaniem mieszkania. Jest to w pewnym sensie dobry sposób na zwiedzanie miasta od wewnątrz. Standardy życia zdawały się całkiem zbliżone do tych zachodnich. To, co mnie najbardziej zaskoczyło, tak naprawdę, to detale. Przykład z brzegu: to, że się raczej ciągnie drzwi, żeby wejść do skle-
pu, natomiast we Francji się zawsze pcha, co jest dla mnie bardziej logiczne. Dziwiło mnie też, że kaucja za mieszkanie płacona jest gotówką, natomiast w kraju nad Sekwaną jest to załatwiane metodą przelewu. Na początku myślałem, że mam do czynienia z jakimś oszustem mieszkaniowym… Zrezygnowałem w sumie z fajnego lokum. Żyję w Polsce od blisko pół roku. Mogę powiedzieć, że stereotypy, z jakimi się zetknąłem, są prawdziwe. Polacy są bardziej pracowici i uczciwsi niż Francuzi. Na mojej ulicy był remontowany chodnik. Ekipa uwinęła się z pracą w kilka dni.Tego typu
rzecz potrafi „wisieć” miesiącami we Francji. Niektórzy twierdzą, że w ten sposób kryje się bezrobocie. Natomiast Polacy (a z pewnością –warszawiacy) dość często podróżują. Mam koleżankę w pracy, która twierdzi, że źle się czuje, jak nie wyjeżdża za granicę chociaż raz w miesiącu. Szukam w pamięci i nie przypominam sobie, żebym spotkał się z takim zjawiskiem w kraju, w którym dorastałem. W trakcie wakacji zazwyczaj zostaje się w domu z dziećmi. Oczywiście klimat może tłumaczyć taki stan rzeczy, ale myślę, że to jest tendencja u pewnych ludzi do konsumpcjonizmu.
Na ogół Polacy są bardzo ciekawi i otwarci na obce kultury. Często nawiązują ze mną rozmowę. Faktycznie – potrafią być nieufni czy podejrzliwi do drugiego człowieka, ale to jest normalne, jak się nie zna obcej osoby. Stereotypowy Francuz natomiast jest szowinistyczny, co trudniej zmienić. Nawet walory uniwersalne, głoszone przez Francuzów, są powodem do wywyższania sięprzez nich. Ludzie, którzy mieli do czynienia z Polakami mają na ogół pozytywne opinie. Tak jak i ja. Jestem niezmiernie szczęśliwy, że mogę poznać kraj, z którego pochodzi moja rodzina. Rafał Stankiewicz
Votum nieufności wobec wiceburmistrza Woli 17 kwietnia br. wolscy radni głosowali ws. odwołania Adama Hacia, zastępcy burmistrza odpowiedzialnego za inwestycyjne. Za jego odwołaniem opowiedziało się 40% radnych.
P
rzyczyną takiego wniosku przede wszystkim był fakt, iż w 2017 r. wolski urząd wydał na inwestycje zaledwie 27 z planowanych 58 mln zł. Dla mieszkańców oznacza to późniejsze oddanie do użytku 26 inwestycji – w tym tych bardzo ważnych i wyczekiwanych. Wśród opóźnionych inwestycji znalazły się m.in. budowa Wolskiego Centrum Kultury przy ul. Elekcyjnej (która miała być sztandarową inwestycją tej kadencji),budowa szkoły na Odolanach, budowa żłobka przy ul. Ciołka, budowa ul. Szańcowej, rozbudowa przedszkola przy ul. Wolskiej, projekty z budżetu partycypacyjnego: Skwer Sierpnia 1944, Burza Piaskowa i Oświetlenie Skweru Sybiraków, oświetlenie Skweru Gwary Warszawskiej, modernizacja pływalni Delfin czy też modernizacja skweru Wandy Lurie. – W większości opóźnienia wynikają albo z obowiązujących przepisów prawa, albo nierzetelnych wykonawców, na których urząd nie miał żadnego wpływu – bronił się Adam Hać. Kolejnymi argumentami był wzrost cen robocizny i materiałów budowlanych oraz nieudane przetargi. Jednocześnie skrytykował radnych dzielnicy, którzy jego zdaniem zbyt często dopytują o stan inwestycji i składają interpelacje. – Te interpelacje doprowadzają do paraliżu Wydziału Infrastruktury, to jest ta obstrukcja, z którą musimy się mierzyć –oznajmił. – Gdyby Zarząd mniej czasu poświęcał na lansowanie się w mediach społecznościowych – na twitterze czy facebooku – te wyniki zapewne byłyby o wiele wyższe. Gdyby pracownicy urzędu – szeregowi pracownicy, nie chodzi o rzecznika dzielnicy, który to właśnie jest do tego wyznaczony – również nie tkwili w mediach społecznościowych w godzinach pracy, też pewnie uda-
łoby się zrealizować dużo więcej – wykazywała niezależna radna Aneta Skubida, prezes Stowarzyszenia Wola Mieszkańców. Dodała przy tym, że jest w posiadaniu dowodów wskazujących na to, iż szeregowi pracownicy również korzystają z mediów społecznościowych w godzinach pracy, zamiast zajmować się powierzonymi im zadaniami. – Wymóg tego, by w sprawach służbowych i w kontaktach z mieszkańcami pracownicy różnych pionów śledzili te media i za tym pośrednictwem się komunikowali, to wymóg współczesności –usprawiedliwiał swych podwładnych Krzysztof Strzałkowski,nie zważając na argumenty radnej, iż urząd ma pracowników wyznaczonych specjalnie do tego typu komunikacji. – Regularnie dopytywałam o remont ul. Szańcowej, bo otrzymywałam skargi, że prace toczyły się bardzo wolno, i że o godz. 13 czy 14 nie było już robotników. Podobne zgłoszenia otrzymuję teraz, odnośnie remontu Skweru im. Wandy Lurie. Jednak w tym wypadku robotników często ma już nie być o 10. rano. Taki stan rzeczy jest wyjątkowo niepokojący – skomentowała dla „Pulsu Woli” Aneta Skubida. I dodała, żegdyby członkiwie Zarządu Dzielnicy mieszkali na Woli, zapewne o wiele bardziej zależałoby im na tych inwestycjach. – Bo wówczas oni, ich dzieci, rodziny, sąsiedzi tak samo czekaliby na możliwość skorzystania z nich – wyjaśniła. – Myślę, że odpowiednim momentem oceny działań zarządu i rady będa wybory. Wtedy mieszkańcy będą mieli okazję zdecydować poprzez swoje głosy odnośnie tego, czy widzą inwestycje, czy są one dobrze wykonane, czy też możde będą mieli inne zdanie na ten temat – powiedział radny Kamil Giemza, przewodniczący klubu PO na Woli.
Radni podkreślali, iż Zarząd, w szczególności zastępca burmistrza Adam Hać, nie mają sobie nic do zarzucenia i nie starają się wprowadzić żadnych działań naprawczych. Ich zdaniem ten optymizm to zaklinanie rzeczywistości. – W naszej dzielnicy PO rządzi samodzielnie, ma 15 z 25 radnych i właśnie O
G
Ł
O
S
widzimy, jakie są tego skutki. Mogłoby się walić i palić, a oni i tak broniliby swojego partyjnego kolegi. Najwyraźniej układy koleżeńskie i zależność partyjna ma priorytet przed dobrem mieszkańców – skwitowała Aneta Skubida po zakończeniu obrad. JOKER Z
E
N
I
E
6
Modlin
GAZETA BEZPŁATNA
• NR 2 (2) • MAJ 2018
– zwiedzanie ekstrmalne z Portalem Warszawskim
N
iedawno miałem przyjemność uczestniczyć w wycieczce do Modlina zorganizowanej przez Portal Warszazwski. Wiele osób z pewnością kiedyś była w twierdzy, ale sądzę, że nie miały one okazji do zwiedzania ekstremalnego starych bunkrów. Wycieczkę oprowadzało kilku licencjonowanych przewodników. Na każdym kroku mogliśmy dowiedzieć się o różnych ciekawych rzeczach związanych z tym miejscem. Razem z Danielem Echaustem (kierownikiem wycieczki i założycielem Portalu Warszaw-
skiego) wchodziliśmy w ciemne zakamarki, przeczesywaliśmy zarośla czy schodziliśmy po stromym zboczu. Co chwila natrafialiśmy na różnego rodzaju znaleziska. Co by za dużo nie zdradzać napiszę tylko – dla mnie bomba! Co tu dużo pisać – to trzeba zobaczyć! Myślę, że Portal będzie jeszcze organizował tego typu wycieczki, więc zachęcam Państwa do śledzenia jego strony internetowej. Ja na pewno jeszcze nieraz udam się w podróż z moim imiennikiem.
Mam nadzieję, że ta krótka fotorelacja choć w małym stopniu odda ten fantastyczny klimat jaki panował w trakcie zwiedzania. Daniel Roszkowski – redaktor naczelny
Fot. Kinga Rizler
GAZETA BEZPŁATNA
• NR 2 (2) • MAJ 2018
7
8
GAZETA BEZPŁATNA
Zapomniany mistrz
L
egenda polskiego zapaśnictwa absolutny champion swoich czasów. Na 800 walk w swojej karierze wygrywa 794. Rodowity warszawiak, syn powstańca styczniowego, z natury wojownik i patriota. Na świat przyszedł latem 1863 roku gdy trwało jeszcze powstanie. Jego ojciec za udział w walkach zostanie zesłany na Sybir a on sam w wyniku represji carskich nie mógł udać się na studia. Od 1920 roku wraz z żoną zamieszkał pod adresem Ciepła 20 na rogu z ulicą Grzybowską. Mierzył 185 cm wzrostu i a jego szczytowa waga osiągnęła 105 kilogramów. Nie jest to imponujący rezultat w porównaniu do legend tej dyscypliny. Przykładowo Władysław Talun który mierzył 219 centymetrów i ważył 130 kilogramów podobno kiedyś tak rozzłościł się na kowala, u którego pracował, że wrzucił do jeziora trzystukilowe kowadło. Pytlasiński swoje fizyczne braki nadrabiał walecznością oraz techniką. Jego początki nie były łatwe. Zapaśniczą pasje musi łączyć z pracą za którą wyjeżdża do Francji. Tam jako elektryk pracuje przy budowie wieży Eiffla. Nie poddaje się. Mimo iż w czasie kiedy toczy swoje walki Polski nie ma na mapie, występuje pod biało-czerwoną flagą. Przełomowy okazuje się rok 1900 w tym czasie w Paryżu Władysław Pytlaśiński zostaje zapaśniczym mistrzem świata. W latach trzydziestych pracował jako trener w Cyrku Warszawskim gdzie odbywały się zapaśnicze gale. Umiera w 1933 roku, a jego msza pogrzebowa odbyła się w kościele przy ulicy Chłodnej. Żegnają go tłumy warszawiaków, a jego legenda żyć będzie jeszcze długo. Po wojnie chłopcy z tej ulicy odnajdują sztangę Pytlaśińskiego którą przechowali aż do dziś.
Daniel Dyoniziak
• NR 2 (2) • MAJ 2018
Miejsce na twoją reklamę w Kontakt: redakcja@pulswoli.pl
Chcesz dołączyć do naszego zespołu?
Poszukujemy osób, które chciałyby zdobyć doświadczenie w naszym nowopowstałym czasopiśmie. Oferujemy bezpłatny staż na okres wakacyjny. Praca wykonywana będzie zdalnie. Wystarczy, że posiadasz komputer z potrzebnym oprogramowaniem i dostęp do Internetu.
Kogo szukamy?
• Grafika komputerowego • Copywritera
Nie wymagamy doświadczenia zawodowego. Jeśli uważasz, że znasz się grafice lub pisaniu tekstów, zgłoś się do nas na adres mailowy redakcja@pulswoli.pl W tytule wiadomości wpisz słowo „STAŻ” oraz stanowisko na jakie się zgłaszasz (np. STAŻ – Grafik komputerowy). To może być dla Ciebie idealny start do zbudowania kariery zawodowej. Jeśli spodoba Ci się w naszej redakcji, a my będziemy zadowoleni z Twojej pracy, to rozważymy nawiązanie stałej współpracy.
Wszelkie uwagi oraz propozycje współpracy prosimy zgłaszać na adres mailowy redakcji: GAZETA BEZPŁATNA WYDAWCA: IWOG Sp. z o.o. 03-315 Warszawa, ul. Budowlana 7/2 REGON: 365259873; NIP: 5242807387 Redaktor naczelny: Daniel Roszkowski
redakcja@pulswoli.pl Korekta: Magdalena Piwnikiewicz Skład i łamanie: V isual Arts poczta@v-arts.pl Nakład: 5000 egz.